Spis treści Wstęp – Wojciech Bystry ............................................................................................................................................................................ 3 Część I - Badawcza ......................................................................................................................................................................................... 5 Socjodemograficzny portret zbiorowości ludzi bezdomnych – ciągłość czy zmiana? Metodologiczne problemy badania bezdomności w województwie pomorskim w latach 2001-2005, Maciej Dębski ............................................................................................................................................................... 7 „Życie na peweksie” – bezdomni, bezrobotni, pracyjący..., Justyna Kaźmierczak ............................................................................... 37 Raport z drugiego etapu ewalaucji Wolskiego Programu Reintegracji „Druga Szansa”, Julia Wygnańska ....................................... 63 Religijność osób bezdomnych w województwie pomorskim, Maciej Dębski . ..................................................................................... 74 Standardy etyczne w pracy z osobami bezdomnymi, Piotr Olech . ......................................................................................................... 86 Część II – Różnorodne kwestie problematyki bezdomności ............................................................................................................... 92 Modele pomocy społecznej osobom bezdomnym, Bogdan Palmowski ................................................................................................. 94 „Do wielkich osiągnięć przez wąskie ścieżki”, Marcin Kowalewski ........................................................................................................ 97 Pomagać czy nie?, Monika Kukiełka............................................................................................................................................................ 99 Superopiekun pomaga ludziom, którzy mieszkają w jego pracy, Justyna Ludwikowska – Sielska . .................................................. 100 Opiekun nie jest cieciem, Dominik Michniewicz ................................................................................................................................... 101 Tańcowały dwa pedały czyli jak rzuciliśmy kaszuby do naszych kół, Rafał Stenka ........................................................................... 103 II Mistrzostwa Europy w Halowej Piłce Nożnej Osób Bezdomnych o puchar PZPN, Paweł Jaskulski ........................................... 108 „Nowy zawód -nowe życie. kursy zawodowe dla osób bezdomnych” – streszczenie projektu, Robert Gajewski . ......................................................................................................................................................................... 110 Centrum Wolontariatu, Ewelina Zbieg-Lenarczyk .................................................................................................................................. 113 Adam the streetworker, Przemysław Rydzewski ...................................................................................................................................... 114 Niestereotypowo o stereotypach, czyli projekt edukacyjny „Nieobojętni”, Joanna Woźniczka ....................................................... 117 Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej, Piotr Czapnik ............................................................................................................ 121 O biblotece Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności, Beata Prusak . ................................................................ 123 POMOST O bezdomności bez lęku PISMO WSPÓŁFINANSOWANE Z FUNDUSZU INICJATYW OBYWATELSKICH ŚRODKÓW POMORSKIEGO URZĘDU WOJEWÓDZKIEGO ORAZ MINISTERSTWA PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ Wyrażone na łamach publikacji poglądy i opinie są poglądami autorów zamieszczonych artykułów, nie zawsze odzwierciedlają one stanowisko wypracowane w ramach Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności. Wykorzystywanie w części lub w całości materiałów zawartych w tym opracowaniu możliwe jest jedynie pod warunkiem podania źródła tzn. tytułu naszego pisma, numeru oraz autora. ISSN 1233-2623 GRUDZIEŃ 2006r. POMOST – Pismo Samopomocy Gdańsk Wydaje:
Regionalne Centrum Informacji i Wspomagania Organizacji Pozarządowych, 80-236 Gdańsk, Al. Grunwaldzka 5, tel. 058 344 40 39, e-mail: rci@rci.org.pl; www.rci.org.pl Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta Koło Gdańskie 80-690 Gdańsk Przegalina, ul. Przegalińska 135, tel. 058 308-05-94, 342-2645, 343-28-37, e-mail: tpbagda@show.net.pl; www.bezdomnosc.org.pl Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności, 80-245 Gdańsk, ul. Ks.J.Zator-Przytockiego 4, tel/fax 058 341-17-20, e-mail: biuro@pfwb.org.pl; www.pfwb.org.pl
Zespół redakcyjny: Projekt okładki: Skład i druk:
Piotr Olech, Monika Plona, T-RÓJ MIASTA Katarzyna Hołdys, tel. 0 697 10 17 33 Drukarnia Misiuro, Gdańsk Brzeźno, ul. Gdańska 29, tel./fax: 0(prefix)58 342-26-18; www.misiuro.com.pl
Drodzy czytelnicy Święta i Nowy Rok to okres radości i dawania sobie prezentów. Składamy zatem na wasze dłonie prezent od wszystkich osób, próbujących aktywnie przeciwdziałać problemowi bezdomności – najnowszy numer Pomostu „O bezdomności bez lęku…”. Publikacja ta składa się z dwóch części. Pierwsza – badawcza – zawiera m.in.: raport z badania socjodemograficznego wykonany w roku 2006 w ramach projektu „Agenda Bezdomności”, raport o osobach bezdomnych utrzymujących się „ze śmietnika”, raport z badania „religijność osób bezdomnych”, a także raport z ewaluacji programu reintegracji społecznej „Druga Szansa”. Druga – publicystyczna – zawiera m.in.: artykuły o wyjątkowych inicjatywach prowadzonych w naszym regionie, kraju, międzynarodowych zawodach piłkarskich dla osób bezdomnych, rajdzie rowerowym, zajęciach szkolnych o przełamywaniu negatywnych stereotypów społecznych, bibliotece poświęconej wykluczeniu społecznemu, Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej, a także o osobach, które poświęciły się bezpośredniej pracy z najuboższymi, czyli opiekunach i streetworkerach. Niech lektura Pomostu sprawi abyśmy w zimowo – świątecznym zgiełku nie zapomnieli o tych wszystkich ludziach, którzy tego wyjątkowego czasu nie będą mogli spędzić równie miło jak większość z nas. Niniejszy Pomost oraz jego wcześniejsze wydania są dostępne również w wersji elektronicznej na stronie internetowej Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności – www.pfwb.org.pl. Zapraszam zatem do lektury i życzę Państwu, aby nadchodzący rok przyniósł nam wszystkim jeszcze więcej radości i szczęścia, a także skuteczności i satysfakcji z naszej ciężkiej pracy. Z wyrazami szacunku Wojciech Bystry Przewodniczący Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności
PISMO SAMOPOMOCY
CZEŚĆ I BADAWCZA
PISMO SAMOPOMOCY
Socjodemograficzny portret zbiorowości ludzi bezdomnych – ciągłość czy zmiana? Metodologiczne problemy badania bezdomności w województwie pomorskim w latach 2001-2005 Maciej Dębski „Potrzeba opracowania Strategii Polityki Społecznej Województwa Pomorskiego wynika z konieczności sformułowania założeń kierunkowych, wskazujących koncepcję rozwoju społecznego. Koncepcja ta winna być oparta na rzetelnej analizie sytuacji, a także przyjęta i zaakceptowana przez wszystkie podmioty uczestniczące w realizacji działań na rzecz spójnego rozwoju gospodarczo – społecznego regionu” Przygotowując materiał do niniejszego opracowania mam pełną świadomość, że po pierwsze nie jestem autorem pomysłu badawczego, jakim jest określenie socjodemograficznego portretu zbiorowości ludzi bezdomnych w województwie pomorskim, więcej, przed rokiem 2003 nie słyszałem ani o Pomorskim Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności ani o badaniach, które ono realizuje. Po drugie moje uczestnictwo w grupie osób zaangażowanych w projekt z założenia miało mieć charakter eksperta ds. realizacji badań socjologicznych czyli osoby wspomagającej ułożenie kwestionariusza wywiadu, osoby, która dba o metodologicznie poprawny układ zadawanych pytań, reguł przejścia, itp. Zatem z początku nowe zadanie traktowałem jako nieciągłe, jednorazowe. Po trzecie w końcu muszę przyznać, ze wciąż nie czuję się specjalistą w zakresie problematyki wykluczenia społecznego, w szczególności problematyki bezdomności. Trudno bowiem na przestrzeni trzech lat dokonać przeformułowania swoich zainteresowań socjologicznych i przeniesienia ich punktu ciężkości z socjologii religii w stronę socjologii traktującej o zjawiskach z zakresu problematyki wykluczenia społecznego. Różnica pomiędzy tym, co dotychczas było i jest przedmiotem mojego zainteresowania naukowego (socjologia religii) a problematyką bezdomności, która wchodzi w zakres szeroko rozumianej polityki społecznej ma jednak kilka punktów wspólnych. Pierwszym z nich, i chyba najważniejszym jest fakt, że w obu przypadkach wykorzystuję raczej ilościowe, niż jakościowe metody pomiaru zjawisk społecznych. Owszem, ma to swoje plusy i minusy, ale o nich tutaj nie będę trakto Strategia Pomocy Społecznej Województwa Pomorskiego na lata 20072013, s.1.
PISMO SAMOPOMOCY
wać. Drugim punktem wspólnym pomiędzy socjologią religii a „socjologią bezdomności” jest fakt, iż w obu przypadkach staram się uchwycić zmianę rzeczywistości społecznej, odnosząc wyniki do wcześniej realizowanych badań, szukając tendencji w zachowaniach interesujących mnie grup społecznych. Po trzecie wreszcie zarówno do zagadnień z zakresu religii i moralności, jak i bezdomności podchodzę w sposób otwarty, to znaczy taki, który umożliwia ciągły rozwój w obu obranych kierunkach. Niniejsze opracowanie zasadniczo składać się będzie z trzech zasadniczych części. Pierwsza z nich to część teoretyczna zawierająca przede wszystkim rozważania metodologiczne nad realizowanym w poszczególnych latach badaniem wśród populacji osób bezdomnych. Uwagę swoją pragnę skupić na rzeczach związanych z organizacją badań terenowych, motywach, które przyświecały organizowaniu badań socjologicznych oraz na głównych problemach metodologicznych. W skład tych ostatnich wchodzić będą takie problemy jak: zmiana problemów w budowie narzędzia badawczego w poszczególnych latach, struktura poszczególnych raportów, możliwości porównywania zebranych wyników oraz kwestie związane z czasem realizacji badania. Druga, zasadnicza część raportu traktować będzie o wynikach z badań prowadzonych w roku 2001, 2003 i 2005. Główną ideą tej części pracy jest zaobserwowanie zmian, bądź ich braku, w badanych zjawiskach. Tam, gdzie będzie to możliwe (najczęściej w latach 2003 i 2005) dokonana zostanie szczegółowa analiza porównawcza przy jednoczesnym zastosowaniu testów statystycznych. W przypadku, kiedy danych nie będzie można wprost porównywać zarysowana zostanie ogólna tendencja opisująca badany problem na przestrzeni kolejnych lat. Trzecia część to wyciągnięcie zasadniczych wniosków z realizowanych badań oraz odniesienie się do postawionych hipotez badawczych. Zakończenie niniejszego opracowania to również próba postawienia zasadniczych postulatów w zakresie realizacji oraz organizacji kolejnych badań terenowych w następnych latach, zmiany narzędzia badawczego oraz w zakresie raportowania uzyskanych wyników.
CZĘŚĆ I TEORETYCZNE ROZWAŻANIA METODOLOGICZNE Jak wskazuje Strategia Pomocy społecznej Województwa Pomorskiego na lata 2007-2013 problem bezdomności jest jednym z głównych, obok bezrobocia, niepełnosprawności, uzależnienia i ubóstwa, problemów z jakimi boryka się ludność województwa pomorskiego , jak wskazują autorzy opracowania. Organizacja badań terenowych – profesjonalizacja Badanie „Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych Województwa Pomorskiego” realizowane jest od roku 2001. Choć w każdym roku uzyskiwano bardziej lub mniej zróżnicowane wyniki w poszczególnych aspektach, zawsze badanie to było ewenementem na skalę nie tylko wojewódzką, ale również ogólnopolską. Ścisłą współpracę wielu instytucji lokalnych, rządowych oraz pozarządowych podkreślali poszczególni autorzy raportów w roku 2001, 2003 oraz 2005 bądź osoby, które owe raporty współtworzyły . Prześledźmy słowa Sekretarza Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności w Gdańsku w roku 2001, pisał: „Dzień 12 grudnia 2001 r., godz. 2000 wyznaczono jako termin rozpoczęcia zbierania materiału badawczego w miejscach niemieszkalnych, natomiast w przypadku placówek weryfikowano ankiety wypełniane w ciągu całego tego dnia. Do koordynacji działań połączonych sił Ośrodków Pomocy Społecznej, organizacji pozarządowych, Policji, Straży Miejskiej oraz SOK w 19 powiatach województwa pomorskiego wyznaczono członków Pomorskiego Forum. Wszystkie Ośrodki Pomocy Społecznej na terenie województwa (ponad 120), ze względu na najlepszą znajomość lokalnych problemów związanych z bezdomnością, poproszono o przeprowadzenie badania w miejscach niemieszkalnych. Z zadania tego Ośrodki wywiązały się znakomicie. Godnym odnotowania jest fakt pozyskania funduszy na realizację inicjatywy ze środków Wojewody Pomorskiego, co w istotny sposób ułatwiło przeprowadzenie badania. Od początkowego procesu tworzenia ogólnej wizji, poprzez uszczegółowianie i konkretyzowanie po rozdzielanie ról i zbieranie materiałów badawczych, kooperacja ponad 20 organizacji i instytucji należących do Forum oraz dziesiątków innych podmiotów, przekonywała nas o możliwościach oraz wartości takiej właśnie formy działania. Chodzi tu o niezwykle wartościowe i pobudzające intelektualnie przekazywanie bieżących uwag i wątpliwości oraz żywą dyskusję pomiędzy profesjonalistami w zakresie bezdomności. Rzecz oczywista,
Strategia Pomocy społecznej Województwa Pomorskiego na lata 2007-2013, s.25 i następne. Duracz-Walczak A., Przasnyska J., Raport z badania „Portret zbiorowości ludzi bezdomnych województwa pomorskiego. Pomost, Gdańsk 2002; Olech P., Badanie socjodemograficzne 2003, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2003; Dębski M., Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych w Województwie Pomorskim. Raport z badań, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2003, s. 10 -43; Dębski M. Olech P., Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych w województwie pomorskim, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s. 34 -46.
że w trakcie realizacji przedsięwzięcia pojawiały się także pewne trudności, ale miały one charakter chwilowy”. W roku 2003 w Pomoście o procesie przygotowania badań terenowych autor pisze w sposób następujący: „Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności (…) będąc głównym koordynatorem, sondaż zrealizowało we współpracy z ponad 100 podmiotami. W realizację badania zaangażowanych było blisko 40 placówek dla osób bezdomnych, około 100 Ośrodków Pomocy Społecznej, Policja, Straż Miejska, Służba Więzienna, Służba Zdrowia, Straż Ochrony Kolei oraz grono wolontariuszy (…). Powołany został dziesięcioosobowy zespół badawczy złożony z członków Forum, większość z nich została później koordynatorami powiatowymi badania. Skład zespołu został uzupełniony o socjologa, pracownika naukowego Uniwersytetu Gdańskiego” . W roku 2005 przygotowaniu badań terenowych poświęcone zostaje o wiele więcej tekstu niż w roku 2001 i 2003. Oto jego część: „Istotnym i wydaje się kluczowym elementem metodologii realizacji takiego badania jest zawiązanie współpracy z wieloma podmiotami zajmującymi się bezpośrednio lub pośrednio ludźmi bezdomnymi. Jeśli myślimy o rzetelnym przygotowaniu badania w miejscach niemieszkalnych należy przedsięwziąć szeroko zakrojoną współpracę ze wszystkimi instytucjami, które mają dostęp do tej problematyki, począwszy od służb mundurowych (np. porządkowych) na grupach lokalnych społeczności skończywszy (…).Pomorskie Forum wprawdzie jest głównym realizatorem projektu badawczego, ale de facto to właśnie partnerzy tego przedsięwzięcia w głównej mierze odpowiedzialni są za sprawne przygotowanie i zrealizowanie badania. Konieczne jest odpowiednio wcześniej zawiązanie możliwe najpełniejszych koalicji na rzecz badania. Każdego roku realizatorzy badania zapraszają do współpracy wszystkie Ośrodki Pomocy Społecznej lub Ośrodki Pomocy Rodzinie, Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie, placówki świadczące różnorodną pomoc ludziom bezdomnym, Policję, Straż Miejską, Straż Ochrony Kolei, Służbę Więzienną, Straż Graniczną oraz Służbę Zdrowia. Do realizacji przedsięwzięcia zachęcamy wszystkich prezydentów, burmistrzów i wójtów województwa pomorskiego, ponadto nawiązujemy współpracę z wolontariuszami poprzez uczelnie wyższe gdzie wykładane są nauki społeczne. Ważnym elementem realizacji tak dużego przedsięwzięcia jest nawiązanie współpracy z masmediami. Zawiązanie i skoordynowanie tak szerokiej współpracy wymaga prawie półrocznego wysiłku organizacyjnego (…). Służby mundurowe takie jak Policja, Straż Miejska, Straż Ochrony Kolei czy Straż Graniczna wspomagają ankieterów w realizacji badania w miejscach niemieszkalnych oraz na terenach ogródków działkowych. Rolą tych służb jest przede wszystkim dyskretne zabezpieczanie bezpieczeństwa ankieterów realizujących badanie. Funkcjonariusze ci nie wchodzą w rolę ankieterów i nie ingerują w realizację wywiadu, ponieważ mogłoby to zaburzyć proces badawczy i wpływać na wyniki badania. Nieocenioną rolą tych służb jest także pomoc w tworzeniu map miejsc pozainstytucjonalnych, w których przebywają osoby bezdomne oraz udostępnianie na potrzeby badania środków transportu. W przypadku realizacji badania
Olech P., Badanie socjodemograficzne 2003, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2003, s. 6 i 7.
poza funkcjonującymi instytucjami ważne jest, aby utworzone patrole z pracowników socjalnych, wolontariuszy i służb mundurowych mogły swobodne i bez przeszkód się przemieszczać, docierając tym sposobem do możliwie największej liczby osób w określonym czasie. Służby mundurowe zabezpieczają także pomoc w sytuacjach kryzysowych na przykład, gdy istnieje wyraźne zagrożenie zdrowia lub życia osób bezdomnych przebywających w publicznych bądź prywatnych miejscach nieprzeznaczonych do zamieszkiwania. Łączność, którą dysponują te służby niejednokrotnie umożliwia szybszą i bardziej skuteczną interwencję. Zaangażowanie służb mundurowych w realizację badania może także nieść ze sobą negatywne konsekwencje w postaci np. unikania lub wręcz uciekania przed ankieterami części osób bezdomnych, sytuacjom takim staramy się zapobiegać poprzez nadanie konkretnej i zrozumiałej roli tym służbom. Ponadto możliwe negatywne konsekwencje są niewspółmiernie małe w porównaniu do korzyści płynących z zaangażowania służb mundurowych w akcję. Na potrzeby realizacji badania w miejscach pozainstytucjonalnych angażujemy także pracowników organizacji pozarządowych działających na terenie województwa w obrębie problematyki bezdomności (np. streetworkerów, pracowników socjalnych, opiekunów w placówkach, psychologów itp.) oraz studentów zazwyczaj czwartego lub piątego roku kierunków nauk społecznych. W związku z tym, że są to osoby znające problematykę bezdomności lub mają przygotowane do realizacji wywiadów realizują one wespół z pracownikami socjalnymi rolę ankieterów badania. Znajdują się tym samym niejako na głównym froncie badania i realizują kluczowe dla sondażu role. Na potrzeby przeprowadzenia badania w miejscach nieprzeznaczonych do zamieszkiwania, w których przebywają jednak osoby bezdomne, tworzone są kilkuosobowe patrole (najwięcej pięć osób). Patrole te powstają z osób rekrutujących się z wyżej wymienionych instytucji i organizacji. W skład patrolu wchodzi zazwyczaj dwóch lub trzech ankieterów oraz funkcjonariusze służb znający dokładnie teren, na którym realizowane jest badanie. Patrole te wyposażone są w narzędzia niezbędne do przeprowadzenia wywiadów w trudnych warunkach (np. latarki). W realizację badania w miejscach instytucjonalnych, w których przebywają osoby bezdomne, angażujemy przedewszystkim osoby pracujące w tych podmiotach. Zazwyczaj są to osoby wyspecjalizowane w pracy z ludźmi znajdującymi się w trudnych sytuacjach życiowych, są to też ludzie znający osoby bezdomne osobiście i na co dzień z nimi pracujące. Sondaż w placówkach dla bezdomnych realizowany jest głównie przez pracowników socjalnych, opiekunów, psychologów lub pedagogów zatrudnianych przez organizacje prowadzące te placówki. Gwarantuje to rzetelne wykonanie badania. Badanie w placówkach penitencjarnych, czyli w zakładach karnych i aresztach śledczych realizowane jest przez funkcjonariuszy służby więziennej. Podobnie jest w szpitalach, które mają bardziej zamkniętą formę funkcjonowania, tam badanie realizowane jest przez pracowników służby zdrowotnej. Sytuacja ma się zgoła inaczej w przypadku służb zdrowotnych pracujących w szpitalach bardziej otwartych lub izbach wytrzeźwień, tam w zależności od ustaleń badanie realizują pracownicy tych instytucji lub ankieterzy przez nas skierowani. Wypełnione kwePISMO SAMOPOMOCY
stionariusze wywiadu zazwyczaj wysyłane są bezpośrednio do centrum koordynacyjnego badania, a nie do koordynatorów powiatowych badania w przypadku realizacji sondażu poza instytucjami. Za przygotowanie badania w sferze bezdomności instytucjonalnej odpowiedzialne jest Wojewódzkie Centrum Koordynacyjne.” Wszystkie te przywołane cytaty wskazują jednoznacznie, że z roku na rok, z badania na badanie, następuje widoczna profesjonalizacja organizacji badań terenowych. Nie jest to bez znaczenia tym bardziej, że organizator badań dociera do coraz większej liczby osób bezdomnych na terenie województwa pomorskiego. Dlatego w dalszych latach, przewidując wysoki poziom zaangażowania osób biorących udział w przegotowaniu i realizacji badania terenowego, należy spodziewać się większej ilości osób bezdomnych, do których dotrą ankieterzy. Dodatkowymi wartościami realizacji badań terenowych, które należy rozpatrywać jako wielki sukces, jest ścisła współpraca różnego rodzaju instytucji w jednym przedsięwzięciu o charakterze badawczo-naukowym. Ścisłe skoordynowanie wielu podmiotów przynosi konkretne i wymierne korzyści chociażby w postaci lepszego poznania zespołu osób, które są zaangażowane w pomoc osobom bezdomnym w województwie pomorskim. Kolejnym plusem takiego stanu rzeczy jest integracja organizacji rządowych i pozarządowych we wspólnym przedsięwzięciu oraz zwrócenie uwagi na problem bezdomności w województwie pomorskim przy wykorzystaniu środków masowego przekazu. Nie da się ukryć, ze realizowane badania przyczyniły się również do zwrócenia większej uwagi osób ze świata polityki na problem ludzi bezdomnych w województwie pomorskim. Szczególnie widoczne jest to w nowo przyjętej strategii województwa pomorskiego, w której socjodemograficzne badania prowadzone przez Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności stanowią istotny wkład metodologiczny. Bezpośrednim skutkiem narastającej z roku na rok profesjonalizacji w zakresie przygotowania badania terenowego jest zaobserwowanie nowych miejsc, w których dochodzi do gromadzenia się osób bezdomnych w miejscach niemieszkalnych. Na tej podstawie istnieje możliwość stworzenia dokładnych map przebywania osób bezdomnych poza placówkami. Z racji tego, że badanie rokrocznie przeprowadzane było w okresie zimowym istniała możliwość interwencji terenowej, która w istocie polegała na sprowadzeniu osób przebywających w miejscach niemieszkalnych do różnego rodzaju placówek dla osób bezdomnych. Nie ulega również żadnej wątpliwości, że poprzez ścisłą współpracę międzysektorową Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności umocniło się na pozycji ogólnopolskiego lidera wśród organizacji pozarządowych monitorujących problematykę bezdomności. Dotychczas realizowane badania socjologiczne przeprowadzane w województwie pomorskim są podstawą artykułów naukowych nie tylko w Polsce, ale i zagranicą. Profesjonalizację badań terenowych widać również w przypadku jakości realizowanych danych. W roku 2001 odrzucono aż 135 ankiet z powodu złego wypełnienia ich przez ankieterów, w roku 2003 i 2005 takie sytuacje należały do rzad
Dębski M., Olech P., Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych w województwie pomorskim, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s.36-37.
kości. Nie oznacza to jednak, że ankieterzy nie popełniali błędów. Albowiem często w roku 2005 zdarzały się takie sytuacje, w których w kwestionariuszu wywiadu podczas wpisywania danych do komputera zauważano liczne braki danych (pytania pozostające bez odpowiedzi). Motywy realizacji badania Dlaczego w województwie pomorskim organizowane jest tego typu badanie? Przyglądając się motywom badawczym należy powiedzieć, że z założenia „Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych Województwa Pomorskiego” zawsze miał na celu określenie cech społeczno-demograficznych konkretnej zbiorowości, zamieszkującej konkretne terytorium. Zastanawiając się nad pytaniem, dlaczego badaniem objęto osoby bezdomne odpowiedź nie jest, jakby się wydawało, prosta. Niemniej jednak nasuwają się cztery zasadnicze motywy, które skłoniły badaczy do empirycznej próby zgłębienia interesującego tematu. Po pierwsze niewątpliwym powodem, dla którego realizowane były badania wśród osób bezdomnych jest fakt głębokiego deficytu badań naukowych w obszarze problematyki bezdomności . I choć można ze spokojem wskazać na kilka zasadniczych badań prowadzonych w ostatnich latach w Polsce , w porównaniu na przykład do problematyki bezrobocia czy ubóstwa o bezdomności pisze się rzadko. Deficytowy stan badań empirycznych podkreśla autor definicji pojęcia bezdomność w głównej polskiej encyklopedii socjologicznej . Drugim powodem realizacji badania była ciekawość badacza, który będąc pionierem takich badań w województwie pomorskim nosi w głowie wiele hipotez badawczych, które pragnie zweryfikować. Ogólnie rzecz biorąc badanie miało prowadzić do odpowiedzi na kilka zasadniczych pytań: ile osób bezdomnych zamieszkuje teren województwa pomorskiego? Jakie są podstawowe cechy społeczno-demograficzne osób bezdomnych (płeć, wiek, wykształcenie, miejscowość zamieszkania, ilość lat bycia osobą bezdomną)? Jak często i z jakich form pomocy korzystają osoby bezdomne? Jakie są przyczyny bycia osobą bezdomną? (strukturalne i jednostkowe)? Gdzie, w jakich miejscach, w ciągu ostatniego roku najczęściej przebywały osoby bezdomne? Jaki jest aktualny stan zdrowia osób bezdomnych? (posiadanie grupy inwalidzkiej, subiektywne poczucie zdrowia)? Jaka jest aktualna sytuacja mieszkaniowa osób bezdomnych? Jaka jest aktualna sytuacja zawodowa osób bezdomnych? (podejmowanie pracy, charakter pracy, źródła dochodu) Na ten problem wskazuje Piotr Olech w Olech P., Badanie socjodemograficzne 2003, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2003, s. 6. Golinowska S., Tarkowska E., Kopińska I., Ubóstwo i wykluczenie społeczne. Badania, metody, wyniki, Wydawnictwo Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, Warszawa 2005, M. Porowski (1995) Bezdomność – obraz zjawiska i populacji ludzi bezdomnych, B. Bartosz, E. Błażej (1995) Doświadczenie bezdomności, Warszawa, Biblioteka Pracownika Socjalnego, M. Pisarska (1993) Bezdomni w Łodzi – analiza socjologiczna, Polityka Społeczna nr 11-12; A. Duracz-Walczak (red.) W kręgu problematyki bezdomności polskiej, Warszawa, Gdańsk 2001/2002; M.Oliwa-Ciesielska (2005) Zasadność definicji bezdomności, Formy pomocy bezdomnym. Analiza ułatwień i ograniczeń problemu, Warszawa; Stankiewicz L., Zrozumieć bezdomność, Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, Olsztyn 2002; Sidorowicz S., Zaburzenia psychiczne u osób bezdomnych, Klinika Psychiatryczna Akademii Medycznej, Wrocław 2000 Porowski M., Bezdomność, w: Encyklopedia Socjologii, t.1, Oficyna Naukowa, Warszawa 1998, s.60 i następne.
10
Po trzecie, badania socjodemograficzne wpisują się w linię programową organizatora badań, którym jest Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności. Ten powód bezpośrednio odpowiada również na pytanie dlaczego badania realizowane były jedynie w obszarze województwa pomorskiego (Forum zrzesza instytucje działające na terenie województwa pomorskiego). Nie ulega wątpliwości, że rzeczywistość społeczna dzieje się w jakimś określonym czasie. Kategoria czasu jest niezmiennie ważna w opisie zmian zachodzących w społeczeństwie, w grupach społecznych, w samym człowieku, Można zatem powiedzieć, że w badaniach nad zmianą społeczną czas jest podstawowym, konstytutywnym czynnikiem . Dlatego kolejnym motywem podjęcia badań w roku 2001, 2003 i 2005 była chęć zaobserwowania dynamicznych zmian w środowisku osób bezdomnych. Dzięki badaniom realizowanym w odstępie dwóch lat z perspektywy kilku zrealizowanych badań będzie można zaobserwować ewentualną zmianę stanu zjawiska, jakim jest bezdomność10. Do kategorii czasu wrócę jeszcze w dalszej części artykułu. Zmiany w narzędziu badawczym Jak już wyżej wspomniano projekt badawczy zatytułowany „Socjodemograficzny portret zbiorowości ludzi bezdomnych województwa pomorskiego” realizowany jest w odstępie dwóch lat, począwszy od roku 200111. Do dzisiaj zrealizowano trzy badania, jednakże za każdym razem narzędzie badawcze ulegało małym modyfikacjom Zastosowane na przestrzeni lat zmiany w narzędziu badawczym nie mogły mieć charakteru rewolucyjnego, ponieważ uniemożliwiałoby całkowite porównywanie wyników uzyskanych w poprzednich badaniach. Wprowadzone modyfikacje w metodologii mają przede wszystkim charakter uzupełniający lub porządkujący. W roku 2003, w porównaniu do narzędzia badawczego z roku 2001, zmiany przede wszystkim dotyczyły poziomów pomiaru pytań12. Ogólnie rzecz biorąc starano się, aby pytania „metryczkowe” mierzone były na jak najwyższym poziomie pomiaru (poziom ilościowy). Dotyczyło to takich kwestii jak wiek oraz ilość lat pozostawania w bezdomności. Zmieniło się również całkowicie pytanie o miejsce przebywania osób bezdomnych w ciągu ostatniego roku. Pytania związane ze zdrowiem i sytuacją zawodową zasadniczo nie zmieniły się. W roku 2003, w porównaniu do roku 2001 nie pojawiło się kilka pytań Sztompka P., Socjologia zmian społecznych, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2005, s.55. 10 Dlaczego badanie realizowane jest w odstępie dwuletnim traktuję w sposób szerszy razem z Piotrem Olechem w ostatnim raporcie badawczym – Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s.38. 11 Szerzej tę kwestię wyjaśniamy w raporcie z roku 2005 Dębski M., Olech P., Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych w województwie pomorskim, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s.41. 12 W naukach społecznych wyróżniamy cztery główne poziomy pomiaru: nominalny, porządkowy, przedziałowy oraz ilorazowy. Pierwsze dwa poziomy to poziomy jakościowe które jedynie opisują po kątem jakościowym dany obiekt. Poziom przedziałowy oraz ilorazowy to poziomy pomiaru ilościowego, na podstawie którego można nie tylko opisywać dane zjawisko ale również wnioskować na jego podstawie o większej całości. Zmiany w narzędziu badawczym w poszczególnych latach spowodowane były chęcią uzyskania danych, które mogą stanowić podstawę głębszego wnioskowania statystycznego.
związanych z opieką lekarską czy gotowością wzięcia udziału w szkoleniach przygotowujących do pracy. Największe jednak różnice w narzędziu badawczym nastąpiły przed badaniem realizowanym w roku 2005. Pierwszą zmianą w sposobie realizacji przedsięwzięcia było określenie grup docelowych badania poprzez typologię ETHOS13. Definicja operacyjna wyznaczająca poszczególne kategorie osób bezdomnych pomogła w uporządkowaniu grup beneficjentów uczestniczących w wywiadach. Dotychczasowe wyodrębnione kategorie uczestników badania pozostały te same, jednakże dokonano innego ich grupowania (według kategorii „bez dachu nad głową” i „bez domu”). Kolejną dokonaną zmianą było wykluczenie z procesu badawczego jednej grupy docelowej osób bezdomnych, a mianowicie osób bezdomnych przebywających „kątem u znajomych lub rodziny”. W ich przypadku możemy bardziej mówić o problemie zagrożenia bezdomnością. Z tego względu, jak zauważam razem z Piotrem Olechem w cytowanym już raporcie, „należy przypuszczać, że rezygnacja z tej grupy osób w badaniu obniżyła ogólną liczebność osób bezdomnych”14. Oprócz nowej kategoryzacji respondentów w roku 2005, w porównaniu do poprzednich badań postanowiono bliżej przyjrzeć się problemowi faz bezdomności. Do tego celu zastosowano podział zaproponowany przez Marka Jaździkowskiego w „Pomoście” z roku 200015. Zmiany w narzędziu badawczym, jakiekolwiek by one nie były zawsze powodują, że badacz zaczyna borykać się z prob Por. Wygnańska J., Europejska typologia bezdomności i wykluczenia mieszkaniowego Ethos, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s.7 i następne. 14 Dębski M., Olech P., Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych w województwie pomorskim, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s.41. 15 Jaździkowski M., Syndrom bezdomności, Pismo Pomost, Gdańsk 2000, 9 i następne. Autor artykułu, analizując czas pozostawania w bezdomności, dzieli go na pięć faz. Faza pierwsza to faza wstępna (0-2 lata) polegająca na rozwoju syndromu bezdomności. Cechą charakterystyczną tej fazy jest fakt, iż same osoby nie postrzegają się jako osoby bezdomne w dużej mierze, dlatego, że w dowodzie osobistym wciąż widnieje zameldowanie. Nie przyznanie się do faktu bycia osobą bezdomną to również doskonały mechanizm obronny, dzięki któremu nie mamy do czynienia z całkowitym załamaniem się własnej wartości i godności. Faza wstępna trwa dwa lata, w ciągu których to kontakt z rodziną ulega powolnemu słabnięcia. Kolejną fazą wyodrębnioną przez autora jest faza ostrzegawcza trwająca od 2 do 4 lat. Sytuacja braku domu nadal traktowana jest przez osobę bezdomną jako tymczasowa pomimo tego, iż więzi rodzinne w ciągu roku praktycznie nie istnieją. Druga faza to okres, w którym w wielu przypadkach zaczynają rosnąć zobowiązania finansowe (kary za przejazd bez biletu, mandaty, niezapłacone alimenty). Trzeci okres to faza adaptacyjna trwająca od 4 do 6 lat. Przez ostatnie sześć lat osoba zdążyła bardzo mocno osadzić się w strukturze środowiska osób bezdomnych, codziennie uczestnicząc ich w życiu. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w tej fazie zmniejsza się ilość prób wychodzenia z bezdomności a „poczucie winy wobec rodziny zostaje zamienione na poczucie krzywdy”. Faza chroniczna to okres trwający od 6 do 10 lat. W tej fazie mamy do czynienia z całkowitym przystosowaniem się do warunków bezdomności. Brak kontaktów z rodziną, wygodne urządzenie się w schronisku albo w innym miejscu niemieszkalnym pomaga im się przystosować do warunków ciągłego życia poza własnym domem. Ostatnia faza opisywana przez autora to faza bezdomności trwałej trwającej więcej niż 10 lat. Bezdomny traci wszelką motywację do podejmowania prób wyjścia z bezdomności, nie potrafi samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie. Bardzo często uzależniony jest od otrzymywanej przez ostatnie dziesięć lat pomocy. W ostatnich dwóch kategoriach pojawia się problem racjonalizacji bezdomności poprzez przekonanie jej pozornego wyboru. 13
PISMO SAMOPOMOCY
lemem rzetelnego porównywania wyników. Podobnie rzecz ma się z badaniami wśród populacji osób bezdomnych w województwie pomorskim. Dlatego w niniejszym opracowaniu porównano ze sobą jedynie odpowiedzi na te pytania, których forma zdania zasadniczo w poszczególnych badaniach się nie różniła. Oczywiście pytań, które z jakichkolwiek względów nie powtórzyły się w kolejnych badaniach nie tylko nie porównywano, ale również o nich nie wspominano. Poczyniono założenie bowiem, że o wszystkich nich pisano w poszczególnych „Pomostach”. Ważną kwestią którą należy tutaj nieco rozwinąć są specjalistyczne bazy danych, które powstały podczas opracowywania wyników statystycznych. Po zakończonych badaniach terenowych w roku 2003 i 2005 zebrane dane wpisano do statystycznego programu SPSS (Statistical Packiet for Social Scence). Niestety organizator badania nie jest w posiadaniu bazy danych z roku 2001, co uniemożliwia porównanie faz bezdomności na przestrzeni trzech okresów badawczych. Dlatego w części empirycznej badania najczęściej poszczególnych tabelach zestawiono ze sobą wyniki poszczególnych roku 2003 i 2005 zaś wyniki z roku 2001 tam gdzie jest to możliwe i metodologicznie poprawne, stanowią uzupełnienie analizy porównawczej. Z racji nieposiadania źródłowej bazy danych z pierwszych badań nie istnieje możliwość porównywania wyników w oparciu o zastosowanie testów statystycznych. Jest to niewątpliwy minus niniejszego opracowania. Struktura poszczególnych raportów z realizowanych badań Z racji tego, że za każdym razem narzędzia badawcze różniły się od siebie również i raporty badawcze mają odmienną strukturę. Zawsze jednak struktura raportu wynikała ze struktury prowadzonej analizy statystycznej. Raporty z badań realizowanych w roku 2001 oraz 2003 dzieliły badaną zbiorowość na kilka typów ze względu na miejsce zamieszkania: 1. Bezdomni przebywający w trójmiejskich schroniskach 2. Bezdomni przebywający w pozatrójmiejskich schroniskach 3. Bezdomni przebywający w Trójmieście poza schroniskami 4. Bezdomni przebywający poza Trójmiastem poza schroniskami 5. Dzieci przebywające w schroniskach w Trójmieście i pozostałych powiatach W roku 2005 zrezygnowano z takiego podziału zbiorowości i dokonano analizy statystycznej dla wszystkich osób dorosłych oraz dla wszystkich dzieci. Zmienną mówiącą o zamieszkaniu w lub poza placówką dla osób bezdomnych potraktowano jako dodatkową zmienną niezależną. Spowodowało to uproszczenie struktury raportu (przez co stał się bardziej czytelny) jak również rzetelne porównanie bezdomności instytucjonalnej i pozainstytucjonalnej, trójmiejskiej i pozatrójmiejskiej. Czas realizacji badania Tak jak już wyżej pokrótce wspomniano zmiany rzeczywistości społecznej dokonują się w czasie. Czas realizacji badania zawsze był taki sam: okres zimowy, grudzień. Jak łatwo się domyśleć wybór daty badania nie jest przypadkowy. Zgodnie z zamysłem realizatorów przedsięwzięcia jest to bowiem najlepszy, pod względem technicznym, okres do realizacji badania w tzw. miejscach niemieszkalnych, ponieważ istnieje większa szansa dotarcia do dużej ilości osób bezdomnych. Chodzi nie tylko o fakt, że w okresie zimowym osoby bezdomne w miej-
11
scach niemieszkalnych łączą się w większe skupiska osób, ale również o dynamikę samego zjawiska bezdomności, które na okres zimowy wytraca swoją siłę w postaci spadku osób przemieszczających się z miejsca na miejsce. Ponadto badania realizowane porą zimową mają również charakter prewencyjny i interwencyjny. „(…) Otóż okres zimowy dla wielu osób bezdomnych przebywających na dworcach, w kanałach, węzłach ciepłowniczych i na działkach jest czasem znacznie podwyższonego ryzyka utraty zdrowia, a nawet śmierci. Współpraca wielu służb podczas realizacji badania służy z jednej strony lepszemu dotarciu do miejsc, w których mogą przebywać osoby bezdomne, z drugiej strony idzie także o bardziej zintegrowaną pomoc tym właśnie osobom”16. Słuszny zarzut wysuwają ci, którzy wskazują na to, iż tego typu badania powinno realizować się również w okresie letnim. Przede wszystkim chodzi o dokonanie rzetelnej analizy rozkładu procentowego zmiennej, jaką jest tzw. bezdomność instytucjonalna i pozainstytucjonalna. W badaniach w latach 2003 i 2005 wykazano, iż osób bezdomnych przebywających w trakcie badania w instytucjach jest 60%, zaś poza instytucjami – 40%. Tymczasem, jeśli traktujemy rodzaj bezdomności (instytucjonalna i pozainstytucjonalna) jako ważną zmienną niezależną musimy być pewni, że nie związana jest ona na przykład z sezonowością. Dlatego jednym z postulatów po przeprowadzonym w roku 2005 badaniu był ten, który mówił o konieczność realizacji badania w okresie letnim. Tymczasem pozostaje nam uznać, że rodzaj bezdomności jest bardzo ważną zmienną niezależną nie wnikając w „sezonowy” rozkład procentowy tej zmiennej. Metoda badawcza Przechodząc do krótkiego omówienia metody badawczej to możemy powiedzieć, iż wszystkie badania były przeprowadzane metodą wywiadu zestandaryzowanego w oparciu o wcześniej przygotowany kwestionariusz pytań i odpowiedzi. Jako badacza zajmującego się metodologią badawczą interesuje mnie jednakże inna kwestia a mianowicie, jaki charakter miały prowadzone badania to znaczy czy można je nazwać badaniami panelowymi oraz czy badania socjodemograficzne są reprezentatywne. Przechodząc do specyfiki metodologii badań zastanówmy się czy realizowane przez Forum badania mają charakter panelowy17? Badania panelowe to metoda badań socjologicznych polegająca na tym, że wcześniej badane osoby lub populacje zostają poddane kolejnym badaniom, pomiarom (obserwacji, badaniom ankietowym) po pewnym odstępie czasu na tej samej próbie, tym samym narzędziem. Celem takich badań jest uchwycenie dynamiki zmian interesującego nas zjawiska. Przyrównując teorię do praktyki należy powiedzieć, że w przypadku badań nad bezdomnością realizowanych przez Forum narzędzie badawcze ulegało zmianom, zaś populacja osób bezdomnych z roku na rok zwiększała się, czyli nie była taka sama. Z dwóch powyższych punktów widać, że realizowane przez Forum przedsięwzięcie naukowe nie ma charakteru pa Dębski M., Olech P., Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych w województwie pomorskim, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s.39. 17 Więcej o badaniach panelowych pisze Babbie E., Badania społeczne w praktyce, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005, s. 123 i 124. 16
12
nelowego. I choć można traktować, iż realizacja badania odbywała się w tej samej zbiorowości, to nie ulega wątpliwości, że zestandaryzowany kwestionariusz wywiadu uległ zasadniczym zmianom. Kończąc rozważania na temat problemów związanych z zastosowaną metodą badawczą odpowiedzmy sobie jeszcze na jedno pytanie: czy można na podstawie przebadanych osób wnioskować o całej populacji osób bezdomnych w województwie pomorskim? Kiedy przyjmiemy hipotezę, że przebadano zdecydowaną większość osób bezdomnych możemy na zadane pytanie odpowiedzieć w sposób twierdzący (albowiem badana była populacja, a nie próba losowana z tejże populacji). Jednakże nie możemy tych badań w żaden sposób uznać za reprezentatywne. Pojęcie reprezentatywności zakłada bowiem, że próba musi mieć charakter losowy (prawdopodobieństwo wzięcia udziału w badaniu jest takie samo dla wszystkich osób badanych) oraz kiedy dobrana próba odzwierciedla te same zagregowane cechy, co populacja. O populacji osób bezdomnych w województwie pomorskim (również i w Polsce), z racji braku badań tym zakresie, nie do końca jesteśmy w stanie się wypowiedzieć. Ponadto metoda „head counting”, zastosowana w naszych badaniach wyklucza dobór losowy.
CZĘŚĆ II WYNIKI BADAŃ – UJĘCIE PORÓWNAWCZE Porównując wyniki z trzech badań realizowanych odpowiednio w latach 2001, 2003 oraz 2005 należy na samym początku stwierdzić, że poniższa porównawcza analiza podzielona zostanie na dwie części: analizę dotyczącą dorosłych osób bezdomnych oraz dotyczących bezdomnych dzieci. Takie rozwiązanie podyktowane jest różnorodnością narzędzi badawczych, które tworzone były osobno dla dzieci oraz dla osób, które ukończyły 18 rok życia. Opracowanie dotyczące dorosłych respondentów składać się będzie z kilku zasadniczych części, które wyznaczone zostaną bezpośrednio poprzez układ kwestionariusza. Po pierwsze na wstępie zestawimy ze sobą zmienne społeczno demograficzne typu płeć, wiek, wykształcenie oraz miejsce zamieszkania. Kolejne części analizy porównawczej dotyczyć będą problematyki zdrowia, aktywności zawodowej, sytuacji mieszkaniowej, korzystania z opieki oraz sytuacji bezdomności (jej przyczyn, skutków, rodzaju oraz długości trwania). W przypadku analizy danych bezdomnych dzieci oprócz zmiennych metryczkowych (społeczno-demograficznych) uwagę swoją skupimy przede wszystkim na sytuacji bezdomności. Pozostałe aspekty (zdrowie, szkoła, rodzina) poruszone zostaną w sposób ogólny. W przypadku analizy danych dotyczących dorosłych oraz dzieci postanowiono na etapie przygotowywania danych do opracowania połączyć zbiory ze źródłowymi danymi z lat 2003 i 2005 wprowadzając dodatkowo zmienną rok badania. Dodatkowo połączenie danych źródłowych wymagało ujednolicenia zmiennych znajdujących się w nowopowstałej bazie. Zanim przedstawione zostaną zestawienia tabelaryczne uzyskanych wyników postawmy kilka zasadniczy hipotez, które będziemy starali się zweryfikować w trakcie porównywa-
nia wyników. Hipoteza ogólna postawiona w sposób roboczy brzmi: H1: Badana populacja osób bezdomnych jest populacją homogeniczną (jednorodną) w zakresie płci, wieku oraz wykształcenia. Oprócz dość ogólnej hipotezy badawczej postanowiono sformułować kilka hipotez szczegółowych, które mają za zadanie po pierwsze bardziej określić hipotezę ogólną, po drugie zaś w sposób szczegółowy wskazać na zaobserwowane w poszczególnych badaniach różnice wśród populacji osób bezdomnych. H2: Liczba osób bezdomnych w województwie pomorskim jest stała. H3: Ilość lat spędzonych w sytuacji bezdomności zwiększa się. H4: Główną przyczyną bezdomności pozostaje wciąż wymeldowanie jako formalna decyzja usunięcie osoby z dotychczasowego miejsca zamieszkania H5: Kondycja zdrowotna osób bezdomnych z roku na rok ulega pogorszeniu H6: W przypadku sytuacji zawodowej osób bezdomnych możemy mówić bardziej o jej bierności niż aktywności
BEZDOMNE OSOBY DOROSŁE Liczba osób bezdomnych w województwie pomorskim Z prowadzonych badań jednoznacznie wynika, że w każdym kolejnym badaniu bierze udział coraz więcej osób. Czy w prostej linii oznacza to, że wraz z upływem czasu przybywa w województwie osób bezdomnych? Zdecydowanie nie. Z założenia nie da się bowiem dotrzeć do wszystkich osób bezdomnych zamieszkujących dany teren. Przyczyn takiego stanu rzecz może być co najmniej trzy. Po pierwsze o byciu osobą bezdomną nie stanowi li tylko definicja, taka czy inna, przyjęta na potrzeby badania, lecz również własne poczucie bycia osobą bezdomną. Po drugie przeprowadzenie takiego rodzaju
badania to niezmierny wysiłek organizacyjny, nad którym należy sprawować należytą kontrolę. Po trzecie w końcu, zakładając, że bezdomność dalece wykracza poza ramy instytucji, we wszystkich badaniach realizowanych przez Forum głównym problemem było zliczenie osób zaliczanych do tzw. bezdomności pozainstytucjonalnej. Stosując podział zbiorowości na tę, która obecnie zamieszkuje teren Trójmiasta oraz tę, która zamieszkuje poza Trójmiastem widać, że różnica w roku 2003 i 2005 wynosi jedynie 0, 2%. W roku 2001 zbadano dokładnie tyle samo osób w Trójmieście i poza nim. Największym ich skupiskiem był Gdańsk, wielkie miasta przyciągają bowiem ludzi z bliska i z daleka w poszukiwaniu pracy, ale też w każdym mieście pozostaje znaczny odsetek ludzi, którzy z różnych przyczyn stracili tam miejsce stałego zamieszkania. W dniu przeprowadzania badania proporcje między liczbami odnotowanych osób bezdomnych kształtowały się następująco: w Gdańsku 703 osób (70, 1%), w Gdyni 279 osób (27, 8%), w Sopocie 21 osób (2, 1%). Możemy zatem powiedzieć, że z roku na rok miejsce pobytu osoby bezdomnej zasadniczo się nie zmienia: prawie połowa (ok. 45%) osób bezdomnych mieszka w Trójmieście, pozostałe osoby (ok. 55%) – poza nim. Jeśli zatem prawie połowa populacji organizuje się w trzech miastach to możemy powiedzieć, że problem bezdomności to przede wszystkim problem dużych aglomeracji miejskich. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest fakt, że w miastach znajduje się większość placówek oferujących pomoc osobom bezdomnym. Po drugie w miastach łatwiej się utrzymać oraz łatwiej znaleźć ewentualną pracę. Być może na taki rozkład procentowy widoczny w poniższej tabeli ma wpływ sezonowość prowadzonych badań (w zimie większość osób bezdomnych zamieszkuje trójmiejskie placówki. Skąd zatem wzrost przebadanych osób dorosłych z 1871 osób18 w roku 2001, 2169 w roku 2003 oraz 2470 w roku 2005? Aby odpowiedzieć na te pytanie należy sięgnąć do kwestii samego przygotowania badania terenowego. Jak miałem okazję zaobserwować z roku na rok etap przygotowawczy badań jest coraz rzetelniej realizowany. Chodzi tutaj przed wszystkim o skoordynowanie ze sobą organizacji pozarządowych oraz innych instytucji zajmujących się problematyką bezdomności, W roku 2001 z badania wyłączono 135 osób dorosłych, w odniesieniu do których ankiet nie wypełniono lub wypełniono je w sposób uniemożliwiający ich wykorzystanie
18
Miejsce pobytu respondenta
PISMO SAMOPOMOCY
13
z służbami policji, straży miejskiej czy służby granicznej. Również szeroko rozumianą informację związaną z badaniami należy uznać za wysoce profesjonalną. Rok badania
Braki danych Gdańsk Gdynia powiat bytowski powiat chojnicki powiat człuchowski powiat gdański powiat kartuski powiat kościerski powiat kwidzyński powiaty
powiat lęborski powiat malborski powiat nowodworski powiat pucki powiat słupski powiat starogardzki powiat sztumski powiat tczewski powiat wejherowski Słupsk Sopot
Ogółem
14
N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N % N %
2003
2005
0 , 0% 629 29, 0% 337 15, 5% 52 2, 4% 22 1, 0% 54 2, 5% 8 , 4% 70 3, 2% 29 1, 3% 143 6, 6% 86 4, 0% 145 6, 7% 35 1, 6% 37 1, 7% 54 2, 5% 67 3, 1% 15 , 7% 66 3, 0% 45 2, 0% 247 11, 4% 27 1, 2% 2169 100, 0%
27 1, 1% 713 28, 9% 380 15, 4% 54 2, 2% 17 , 7% 61 2, 5% 23 , 9% 120 4, 9% 52 2, 1% 128 5, 2% 75 3, 0% 200 8, 1% 23 , 9% 43 1, 7% 15 , 6% 96 3, 9% 18 , 7% 75 3, 0% 40 1, 6% 290 11, 7% 20 , 8% 2470 100, 0%
Ogółem 27 , 6% 1342 28, 9% 717 15, 5% 106 2, 3% 39 , 8% 115 2, 5% 31 , 7% 190 4, 1% 81 1, 7% 271 5, 8% 161 3, 5% 345 7, 4% 58 1, 3% 80 1, 7% 69 1, 5% 163 3, 5% 33 , 7% 141 3, 0% 85 1, 8% 537 11, 6% 47 1, 0% 4639 100, 0%
Wzrost & Spadek +27 + 84 +43 +2 -5 +7 +15 +50 +23 -15 -9 +55 -12 +6 -39 +29 +3 +9 -5 +43 -7
Analizując zmiany w poszczególnych powiatach możemy powiedzieć, że w roku 2005, w porównaniu do badań prowadzonych w roku 2003 największy przyrost liczebny osób bezdomnych zaobserwowano w takich miastach jak Gdańsk oraz Słupsk. W powiatach kartuskim i malborskim również widoczny jest liczebny wzrost osób bezdomnych ale wynika to raczej z faktu, iż na terenie tych powiatów powstały nowe placówki realizujące pomoc dla osób bezdomnych. W Sopocie oraz w powiecie kwidzyńskim, chojnickim, lęborskim, nowodworskim oraz wejherowskim zaobserwowano nieznaczny spadek liczby osób bezdomnych. Ze względu na ostatnie zameldowanie badanych osób również możemy mówić o stałej homogeniczności. Zarówno w roku 2003 jak i w 2005 dorosłe osoby bezdomne, które wzięły udział w badaniu niemal jednogłośnie deklarowały, iż ostatnie zameldowanie na stałe dotyczyło województwa pomorskiego (ok. 90, 0%). Oznacza to, że badana populacja osób bezdomnych po pierwsze „rekrutuje się” prawie w całości z terenów województwa pomorskiego, a po drugie jest stała pod względem przemieszczania się „z” oraz „do” innych województw. Przemieszczanie się z miejsca na miejsce badanych osób dotyczy jedynie co dziesiątą dorosłą osobę. Ostatnie zameldowanie na stałe
Reasumując rozważania na temat liczebności osób bezdomnych w województwie pomorskim możemy pokusić się o postawienie dwóch zasadniczych pytań. Po pierwsze ile jest tak naprawdę osób bezdomnych w województwie pomorskim oraz czy podczas kolejnych badań prowadzonych w roku 2007 przekroczona zostanie liczba 3000 osób bezdomnych w województwie pomorskim. Odpowiadając na pytanie pierwsze muszę przyznać, że nie znam na nie jednoznacznej odpowiedzi. Przyjęta bowiem metodologia ma charakter wyczerpujący jedynie na poziomie bezdomności instytucjonalnej, zaś na poziomie bezdomności pozainstytucjonalnej trudno określić ostateczną liczbę osób bezdomnych, przebywających na terenie województwa pomorskiego. Jak piszę z Olechem w ostatnim raporcie „mnogość miejsc niemieszkalnych, w których przebywają osoby bezdomne, jednodniowy charakter sondażu, ograniczone zasoby ludzkie i organizacyjne, możliwe ukrywanie się przed ankieterami w obawie przed rzekomym „drugim dnem” spisu i inne czynniki ludzkie mogą wpływać na fakt niedocierania do wszystkich potencjalnych odbiorców badania. Wymienione braki uniemożliwiają dokładne ustalenie potrzebnych danych liczbowych. Uznaje się je jednak, podobnie jak przy spisach powszechnych, za wystarczające do określenia struktury oraz wybranych elementów warunków życia danej zbiorowości. Możemy także powiedzieć, że wyniki naszych badań według tej metodologii są zdecydowanie dokładniejsze niż wyniki spisu powszechnego, jeśli chodzi oczywiście o określanie skali zjawiska bezdomności”19. Udzielając odpowiedzi na drugie pytanie wskazać należy, że już w roku 2005 można było zliczyć więcej niż 3000 osób bezdomnych, jednakże z analizy wyłączono osoby przebywające „kątem u znajomych” czy „na melinie”. W moim przekonaniu w roku 2007 liczba zliczonych osób bezdomnych zasadniczo zbliży się do liczby 3000, być może ją przekraczając, pod jednym warunkiem: jeśli badanie będzie realizowane w okresie zimowym. W okresie letnim bowiem część osób opuści swoje placówki i przeniesie się w inne miejsca niemieszkalne, część osób wyjedzie w poszukiwaniu sezonowej pracy, część osób będzie trudniej osiągalna z powodu sezonowego zatrudnienia. Cechy społeczno-demograficzne osób bezdomnych w województwie pomorskim Ze względu na wszystkie zmienne społeczno-demograficzne, jakimi są płeć oraz wykształcenie respondenta nie obserwuje się żadnych statystycznie istotnych różnic w latach 2003 i 2005. Dlatego ze względu na cechy jakościowe badanych osób możemy mówić o względnej homogeniczności populacji osób bezdomnych. W przypadku zmiennej niezależnej, jaką jest płeć jednoznacznie widzimy, że w roku 2003 i 2005 przebadano praktycznie taki sam odsetek kobiet, jak i mężczyzn. Również w roku 2001 zdecydowanie widać, że osobą bezdomną był o wiele częściej mężczyzna niż kobieta. Dębski M., Olech P., Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych w województwie pomorskim, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s.42.
19
PISMO SAMOPOMOCY
15
Płeć respondenta
Procesem zachodzącym wśród populacji osób bezdomnych w województwie pomorskim jest jej starzenie się. Przeciętny wiek dorosłej osoby bezdomnej w roku 2003 wyniósł 47 lat, w roku 2005 – ponad 48 lat. Trudno wyliczyć średnią liczbę lat w roku 2001, ale z danych zawartych w opracowaniu Anny Duracz-Walczak i Joanny Przasnyskiej można wysnuć wniosek, że dominującym przedziałem wiekowym był przedział od 40 do 50 lat. Jak wykazuje rozkład procentowy, ten przedział reprezentowany jest przez około 35% badanych osób bezdomnych. Pozostałe 50% rozkłada się pomiędzy przedziałami od 17 do 40 lat (25%) oraz od 50 do 60 lat (25%). Widoczne są drobne różnice w wynikach procentowych ze względu na miejsce zamieszkania osób bezdomnych (placówka – poza placówką, Trójmiasto – poza Trójmiastem) ale są one statystyczni nieistotne. W roku 2003 na terenie Trójmiasta wśród osób bezdomnych dominował przedział wiekowy 51-60 lat, zaś już w roku 2005 charakterystyczny był on dla wszystkich osób bezdomnych. Analizując otrzymane wyniki mamy do czynienia z sytuacją ciągłego (stałego, takiego samego) dopływu młodych osób bezdomnych (do 30 roku życia) przy jednoczesnym wzroście procentowym osób bezdomnych w przedziałach wiekowych 51-60 lat oraz powyżej 60 lat. Jest to o tyle istotne, że wraz z upływem kolejnych lat będziemy mieli do czynienia z pogorszeniem się stanu zdrowia osób bezdomnych, mniejszą aktywnością zawodową. Oznacza to, że w najbliższym czasie należy spodziewać się, że odbiorcą pomocy kierowanej przez ośrodki pomocy społecznej oraz organizacje pozarządowe dla osób bezdomnych w dużej mierze stanie się osoba w podeszłym wieku. Rok badania
Przedziały wiekowe Do 30 lat 31-40 lat 41 – 50 lat 51 – 60 lat Powyżej 60 lat Ogółem
2003
2005
16
N % N % N % N % N % N %
2003
2005
243 11, 4% 317 14, 8% 702 32, 9% 648 30, 3% 226 10, 6% 2136 100, 0%
233 9, 6% 346 14, 3% 735 30, 3% 798 32, 9% 311 12, 8% 2423 100, 0%
Ważne Braki danych Średnia liczba lat Ważne N Braki danych Średnia liczba lat N
Ogółem
2136 33 47, 0028 2423 47 48, 3739
476 10, 4% 663 14, 5% 1437 31, 5% 1446 31, 7% 537 11, 8% 4559 100, 0%
Problem starzenia się osób bezdomnych nie jest żadnym ewenementem. Przyjęta niedawno Strategia Pomocy Społecznej Województw Pomorskiego na lata 2007-2013 zaczyna się od obszernego opracowania, który w całości został poświęcony procesowi starzenia demograficznego. W niniejszym opracowaniu autorzy mówią, że „Proces starzenia demograficznego ludności obejmuje coraz większą liczbę krajów, w tym zwłaszcza wysoko i średnio rozwiniętych. Od wielu już lat zjawisko to wzmaga się także w Polsce, odnosi się również do województwa pomorskiego”20. Jak wskazują prognozy po roku 2010 aż do 2030 liczba ludności w wieku produkcyjnym w województwie pomorskim będzie stale maleć, spadek ten dotyczyć będzie wyłącznie populacji w wieku produkcyjnym mobilnym (z 63, 5% w roku 2004 do 54, 5% w roku 2030). Jednorodność populacji osób bezdomnych przejawia się również w poziomie wykształcenia osób badanych. Warto zaznaczyć, że w ciągu ostatnich dwóch lat przybyło osób z niepełnym podstawowym oraz wyższym wykształceniem. W roku 2005 w porównaniu do 2003 spadła nieco liczba osób ze średnim wykształceniem. W roku 2001 wykształcenie osób bezdomnych przede wszystkim było wykształceniem zawodowym. Taka sytuacja dotyczyła przede wszystkim mężczyzn niż kobiet ale stała była ze względu na miejsce zamieszkania (Trójmiasto – poza Trójmiastem, placówka – poza placówką). Na drugim miejscu pod względem wykształcenia znalazło się wykształcenie podstawowe reprezentowane przez około 36% osób bezdomnych. Generalnie zatem możemy powiedzieć, że pomiędzy trzema badaniami nie obserwuje się statystycznie istotnych różnic w rozkładzie procentowym poziomu wykształcenia. Posiadane wykształcenie niepełne podstawowe podstawowe zawodowe średnie wyższe Ogółem
N % N % N % N % N % N %
rok badania 2003 2005 73 103 3, 4% 4, 3% 808 911 38, 0% 38, 0% 872 991 41, 0% 41, 3% 337 344 15, 9% 14, 3% 36 49 1, 7% 2, 0% 2126 2398 100, 0% 100, 0%
Ogółem 176 3, 9% 1719 38, 0% 1863 41, 2% 681 15, 1% 85 1, 9% 4524 100, 0%
Posiadanie dowodu osobistego oraz obywatelstwa polskiego jest bardzo powszechne i dotyczy prawie wszystkich osób bezdomnych. Warto jednak wspomnieć, że w porównaniu do roku 2003 podczas realizacji badań w roku 2005 zanotowano nieznaczny spadek posiadania dowodu tożsamości. Czy posiada Pan(i) dowód tożsamości
Strategia Pomocy Społecznej Województwa Pomorskiego na lata 2007-2013, s.14.
20
PISMO SAMOPOMOCY
17
Czy posiada Pan(i) obywatelstwo polskie?
Warto zwrócić uwagę na fakt, że korzystanie z pomocy oferowanej przez organizacje pozarządowe jest kilkukrotnie wyższe w roku 2005 niż w 2003 (wzrost liczebny osób korzystających z pomocy o 34%). Skąd taka duża różnica w uzyskanych wynikach? Zapewne zaobserwowane różnice w poniższej tabeli wynikają z odmiennego postawienia pytania w roku 2003 oraz 2005. Omijając jednak aspekt metodologiczny zwrócić należy uwagę na fakt, że osoby bezdomne mają coraz większą wiedzę o tym, kto udziela im bezpośredniej pomocy. Ponadto w świadomości osób bezdomnych następuje jednoznaczne rozgraniczenie pomocy udzielanej przez miejskie ośrodki pomocy społecznej, a korzystanie z pomocy udzielane przez organizacje pozarządowe. Taki stan rzeczy powinien być oceniany bardzo pozytywnie i stanowi doskonały prognostyk do dalszej organizacji pomocy przez organizacje pozarządowe. Korzystanie z pomocy oferowanej przez ośrodki pomocy społecznej zasadniczo się nie zmieniła (wzrost liczebny osób korzystających z pomocy o 4%). Czy korzysta Pan(i) z pomocy organizacji pozarządowych?
Czy korzysta Pan(i) z Ośrodków Pomocy Społecznej?
18
Stan zdrowia osób bezdomnych Analizując stan zdrowia respondentów to ogólnie należy powiedzieć, że zasadniczo uległ on pogorszeniu. Widoczne jest to przede wszystkim w przypadku subiektywnej oceny stanu zdrowia. W roku 2005 w porównaniu do roku 2003 spadł odsetek osób, które oceniały swój stan zdrowia jako bardzo dobry, przy jednoczesnym wzroście odsetka osób deklarujących niedostateczny stan zdrowia. Różnica pomiędzy poszczególnymi badaniami nie jest jednak statystycznie istotna. Zły stan zdrowia osób bezdomnych coraz częściej nie pozawala im również podejmować pracy, o czym traktować będę w dalszej części raportu. Swój stan zdrowia ocenia jako:
Pogorszenie stanu zdrowia osób bezdomnych w kolejnych badaniach widoczne jest również w wymiarze posiadania grup inwalidzkich. W roku 2005, w porównaniu do roku 2003, widzimy wzrost odsetka osób posiadających orzeczony stopień niepełnosprawności o prawie 4%. Czy ma Pan(i) orzeczoną grupę inwalidzką lub stopień niepełnosprawności?
W roku 2001 pytając o posiadany stopień niepełnosprawności zdecydowano się na zadanie pytania dychotomicznego (z odpowiedziami „tak” i „nie”). Jak wykazują badania w roku 2001 38% osób bezdomnych zamieszkujących trójmiejskie schroniska posiadało orzeczony stopień niepełnosprawności. W przypadku osób znajdujących się poza schroniskami odsetek ten był większy i wynosił 44, 2%. Ze względu jednak na brak kategorii „nie wiem” wyniki z roku 2001 nie do końca nadają się do porównania z wynikami uzyskanymi w latach 2003 oraz 2005. Jedyną pozytywną kwestią w analizie stanu zdrowia osób bezdomnych w województwie pomorskim jest nieznaczny wzrost odsetka osób, które posiadają ubezpieczenie zdrowotne. W porównaniu do roku 2003 w roku 2005 osób, które posiadają ubezpieczenie zdrowotne jest ponad 80%. PISMO SAMOPOMOCY
19
Czy posiada Pan(i) ubezpieczenie zdrowotne
Jak kształtowała się sytuacja zdrowotna osób bezdomnych w roku 2001? Generalnie osoby bezdomne oceniały swój stan zdrowia jako raczej zły (ok. 35%). Odsetek ten jest nieco wyższy u osób mieszkających w Trójmieście niż poza nim. Deklaracje świadczące o bardzo złym i bardzo dobrym stanie zdrowia należą do rzadkości reprezentowanej przez około 10% osób bezdomnych. Powyższe dane należy uzupełnić o odpowiedzi świadczące o tym czy aktualnie (w roku 2001) podczas badania osoba bezdomna leczy się. Jak wykazują wyniki prawie połowa bezdomnych osób (45%) na tak zadane pytanie odpowiedziała w sposób pozytywny. Zdecydowanie częściej dotyczyło to mężczyzn niż kobiet. Bezdomni a sytuacja bezdomności Problem bezdomności zawsze należy pojmować jako „stan bycia” wysoce skomplikowany i problematyczny, zarówno z punktu widzenia jednostkowego, jak i z punktu widzenia społeczeństwa. W tej części pracy postaram się bliżej przyjrzeć i opisać owe społecznie niewygodne trwanie w bezdomności poruszając takie problemy jak długość czasu pozostawania w bezdomności, miejsce zamieszkania w ciągu ostatniego roku oraz przyczyny bycia osobą bezdomną. Nie ulega wątpliwości, że największe szanse wyjścia z bezdomności mają te osoby, które w tej bezdomności trwają relatywnie krótko. Używając nomenklatury Jaździkowskiego moglibyśmy powiedzieć, że większe prawdopodobieństwo zmiany własnego życia ma osoba, która znajduje się w fazie wstępnej bezdomności (do 2 lat) niż osoba, która w tej bezdomności pozostaje w sposób trwały (powyżej 10 lat). W sposób celowy pomijam w tym miejscu kwestię chęci zmiany swojego życia przez osoby bezdomne, gdyż kwestia ta może stanowić materiał na osobny artykuł. Porównując wyniki uzyskane w roku 2003 i 2005 do tych, zebranych roku 2001 należy powiedzieć, iż w roku 2001 dominującym przedziałem liczby lat pozostawania w bezdomności był przedział od 2 do 6 lat. W nomenklaturze Jaździkowskiego to cała faza ostrzegawcza oraz część adaptacyjnej Tymczasem przypatrując się zebranym wynikom w latach 2003-2005 należy uznać w sposób zdecydowany, iż populacja osób bezdomnych w województwie pomorskim, średnio rzecz ujmując, wychodzi z fazy adaptacyjnej i wkracza w fazę bezdomności chronicznej. Jak już wcześniej wspomniano faza ta charakteryzuje się brakiem kontaktów z rodziną oraz wygodnym „urządzeniem się” w schronisku albo w innym miejscu niemieszkalnym. Oznacza to, że dokładnie w tej fazie drastycznie spadają próby wyjścia z bezdomności, co w prostej linii oznacza po pierwsze uzależnienie od dalszej pomocy, brak poczucia wpływu na własne życie oraz większe prawdopodobieństwo dziedziczenia bezdomności z rodziców na dzieci. Jak długo jest bezdomny (podać liczbę lat)
2003
N
2005
Średnia N Średnia
Ważne Braki danych Ważne Braki danych
2100 69 5, 90289 2301 169 6, 56120
Z przeprowadzonych w roku 2003 i 2005 badań wynika, że pod względem czasu pozostawania w bezdomności mężczyźni charakteryzują się wyższą średnią lat spędzonych w bezdomności niż kobiety. W roku 2003 różnica pomiędzy mężczyznami a kobietami wynosiła ok. 1, 6 roku. W ostatnim badaniu realizowanym w roku 2005 następuje zmniejszenie rozpiętości ilości lat życia w bezdomności pomiędzy kobietami a mężczyznami do 1, 3 roku.
20
2003
mężczyzna
N
Ważne
1738
Braki danych
53 6, 17995
Średnia kobieta
N
Ważne
358
Braki danych
14 4, 59582
Średnia 2005
mężczyzna
N
Ważne
1908
Braki danych
140 6, 79667
Średnia kobieta
N
Ważne
391
Braki danych
28 5, 43550
Średnia
Analizując długość pozostawania w sytuacji bezdomności w ujęcia fazowym możemy powiedzieć, że zarówno w roku 2003 jak i w 2005 dominującą fazą była faza chroniczna. Z analizy poniższej tabeli można wysnuć generalny wniosek, że z roku na rok w populacji osób bezdomnych województwa pomorskiego mamy do czynienia z przesunięciem procentowym osób do kolejnych faz bezdomności. W porównaniu do roku 2003 w roku 2005 ubyło osób w fazie wstępnej i ostrzegawczej a przybyło w kolejnych fazach bezdomności. Oznacza to po pierwsze, że młodym osobom bezdomnym raczej nie udaje się wydobyć się z własnej bezdomności, po drugie coraz więcej osób bezdomnych w województwie pomorskim uzależnia się w sposób trwały nie tylko od pomocy zewnętrznej, ale również uzależnia się od stylu własnego życia. Jeśli nie poczyni się zasadniczych zmian w funkcjonującym systemie pomocy osobom bezdomnym w dalszych latach, na terenie województwa pomorskiego, należy spodziewać się kolejnych przesunięć w stronę fazy trwałej i zmniejszenia prób wyjścia z bezdomności. W roku 2007 faza trwała może dotyczyć prawie co piątą osobę bezdomną w województwie pomorskim. Rok badania
Fazy bezdomności Faza wstępna Faza ostrzegawcza Faza adaptacyjna Faza chroniczna Faza trwała Ogółem
2003
Ogółem
2005
N
546
562
1108
%
26, 0%
24, 4%
25, 2%
N
522
431
953
%
24, 9%
18, 7%
21, 7%
N
370
444
814
%
17, 6%
19, 3%
18, 5%
N
394
504
898
%
18, 8%
21, 9%
20, 4%
N
268
360
628
%
12, 8%
15, 6%
14, 3%
N
2100
2301
4401
%
100, 0%
100, 0%
100, 0%
Poniższa tabela przedstawia poszczególne fazy bezdomności ze względu na płeć oraz rok badania. Największe różnice ze względu na płeć dostrzec można w ostatniej fazie (trwałej bezdomności), w której mężczyzn jest prawie dwukrotnie więcej niż kobiet, Faza wstępna zasilona jest przede wszystkim przez kobiety. Jest to niezwykle ważny wniosek pod kątem udzielania pomocy osobom bezdomnym. Jednoznacznie widać, że programy aktywizujące młode osoby bezdomne powinny być skierowane częściej do kobiet niż do mężczyzn. Należałoby się również zastanowić nad specjalizacją poszczególnych placówek dla osób bezdomnych, na przykład dom spokojnej starości dla bezdomnych mężczyzn. Obecnie funkcjonujący system pomocy osobom bezdomnym powoduje, że w jednej placówce znajdują się zarówno osoby młode jak i stare, osoby zdrowe oraz osoby chore, osoby mogące podjąć pracę oraz osoby biernie zawodowo. PISMO SAMOPOMOCY
21
Rok badania Faza wstępna 2003
płeć
mężczyzna kobieta
Ogółem 2005
płeć
mężczyzna kobieta
Ogółem
N % N % N % N % N % N %
416 23, 9% 128 35, 8% 544 26, 0% 431 22, 6% 129 33, 0% 560 24, 4%
Fazy bezdomności Faza Faza Faza Faza trwała ostrzegawcza adaptacyjna chroniczna 421 316 341 244 24, 2% 18, 2% 19, 6% 14, 0% 99 54 53 24 27, 7% 15, 1% 14, 8% 6, 7% 520 370 394 268 24, 8% 17, 7% 18, 8% 12, 8% 358 363 432 324 18, 8% 19, 0% 22, 6% 17, 0% 73 81 72 36 18, 7% 20, 7% 18, 4% 9, 2% 431 444 504 360 18, 7% 19, 3% 21, 9% 15, 7%
Ogółem 1738 100, 0% 358 100, 0% 2096 100, 0% 1908 100, 0% 391 100, 0% 2299 100, 0%
Kolejną zmienną, którą chcemy poddać analizie porównawczej jest zmienna mówiąca o aktualnym pobycie osoby bezdomnej. Warto dodać w tym miejscu, że w roku 2003 pytanie o aktualny pobyt było nieco inaczej zadane niż w roku 2005. Zmiana w konstrukcji pytania wynika z przyjętej w ostatnim badaniu ethos’owskiej typologii bezdomności (w roku 2005 zrezygnowano z kategorii kątem u rodziny). Z racji zmiany konstrukcji pytania wyniki zamieszczone w poniższej tabeli nieco różnią się od wyników ukazanych w ostatnim Pomoście, w którym wraz z Olechem prezentowaliśmy obszerny raport z badań prowadzonych w roku 2005. Dlatego poniższe dane należy interpretować z dużą ostrożnością metodologiczną. Jak wskazuje poniższa tabela porównawcza w roku 2005 przybyło osób, które zamieszkują w placówkach dla osób bezdomnych (z 44, 3% w roku 2003 do 53, 3% w roku 2005). Pobyt w miejscach niemieszkalnych utrzymuje się na podobnym poziomie i oscyluje w okolicy 23%. Ważnym jest również fakt, że w roku 2005 więcej osób wzięło udział w badaniu będąc w szpitalu, zaś w roku 2003 w izbach wytrzeźwień oraz w zakładach penitencjarnych. Obecne miejsce zamieszkania w roku 2003
Ważne
Placówka Miejsca niemieszkalne szpitale zakłady penitencjarne u kolegi, znajomych, na melinie, u rodziny izba wytrzeźwień działki i altany Ogółem
Obecne miejsce zamieszkania w roku 2005 Ważne
Placówka Szpital Zakład Penitencjarny Izba Wytrzeźwień Miejsca niemieszkalne działki i altany Ogółem
N
%
960 499 45 86 320 10 249 2169
44, 3 23, 0 2, 1 4, 0 14, 8 ,5 11, 5 100, 0
N
%
1317 95 82 9 564 403 2470
53, 3 3, 8 3, 3 ,4 22, 8 16, 3 100, 0
% ważnych 44, 3 23, 0 2, 1 4, 0 14, 8 ,5 11, 5 100, 0
% ważnych 53, 3 3, 8 3, 3 ,4 22, 8 16, 3 100, 0
W roku 2001 znaczna część osób bezdomnych przebywających w Trójmieście zamieszkiwała w schroniskach. W Gdańsku stanowili oni 67, 4%, w Gdyni 48, 4%. W trójmiejskich miejscach niemieszkalnych, altankach działkowych, zsypach na śmieci, kanałach podziemnych, węzłach ciepłowniczych, zrujnowanych pustostanach, na strychach, klatkach schodowych itd. bytowało w dniu przeprowadzania badania 311 osób bezdomnych. Stanowili oni wśród bezdomnych w Gdyni 51, 3%, w Gdańsku zaś 20, 5%, w Sopocie 100% (21 osób).
22
W badaniu w roku 2001 w powiatach województwa pomorskiego poza Trójmiastem zostało zliczonych 1006 bezdomnych, w tym 412 (41, 0%) w 21 schroniskach i 594 (59, 0%) poza placówkami, z czego 449 osób (44, 6% ogółu) w miejscach niemieszkalnych. W dniu przeprowadzania badania w miejscach niemieszkalnych zankietowano 449 osób (63 kobiety i 386 mężczyzn). Podczas realizacji badań postanowiono zdać pytanie o jakość życia osoby bezdomnej w obecnym miejscu pobytu. Okazuje się, że w ciągu ostatnich lat życie to zasadniczo się nie zmieniło. Zdecydowana większość osób bezdomnych w województwie pomorskim jest osobami samotnymi (ponad 80%). Jedynie niespełna co dziesiąta badana osoba zadeklarowała, że w obecnym miejscu zamieszkania przebywa z partnerem bądź partnerką (ok. 9, 0%) zaś 4, 5% mieszka z dziećmi bądź z pełną rodziną (ok. 5%). W roku 2001 również dominującym przebywaniem w placówce było przebywanie samotne. W Trójmieście samotnie przebywało w schroniskach 37, 6% kobiet i 93, 7% mężczyzn, z dziećmi lub rodziną 57, 9% kobiet i 3, 8% mężczyzn. Również osoby zbadane poza Trójmiastem to w większości mężczyźni (97, 3%) przebywający w placówkach samotnie. Zaledwie 3 było z partnerkami, a 1 z pełną rodziną. Rok badania
Czy w placówce/obecnym miejscu pobytu przebywa samotnie z partnerem/partnerką z dzieckiem/dziećmi z pełną rodziną Ogółem
2003
Ogółem
2005
N
1680
1947
3627
%
80, 8%
82, 2%
81, 5%
N
192
210
402
%
9, 2%
8, 9%
9, 0%
N
98
100
198
%
4, 7%
4, 2%
4, 5%
N
108
113
221
%
5, 2%
4, 8%
5, 0%
N
2079
2370
4449
%
100, 0%
100, 0%
100, 0%
W roku 2001 zadano bardzo ważne pytanie, z którego zrezygnowano w latach kolejnych. Chodzi tutaj o pytanie czy osoby bezdomne zamieszkując placówki chciały w najbliższej przyszłości pozostać w nich. Na to pytanie odpowiedziała twierdząco ponad połowa respondentów obu płci: kobiety w 54, 9%, mężczyźni w 63, 4%. I jeśli w przypadku osób starych oraz samotnych kobiet taka decyzja jest w pełni zrozumiała, to u pozostałych świadczy bądź to o braku wiary w możliwości zmiany sytuacji, bądź też o postawie roszczeniowej, czyli dążeniu do życia na nie swój koszt. Obie te postawy działają na niekorzyść osób kierujących się nimi, a jednocześnie są szkodliwe społecznie. Wydaje mi się, że w kontekście problemu uzależnienia od sytuacji bezdomności należałoby te pytanie ponowić w kolejnym badaniu. Ważną kwestią poruszaną podczas badań realizowanych w roku 2003 i 2005 była kwestia związana z miejscem przebywania osób bezdomnych. Głównym celem postawionego pytania „Gdzie przebywał Pan(i) najczęściej w ciągu ostatnich 12 miesięcy?” było określenie skali mobilności pomiędzy poszczególnymi miejscami pobytu. Na tak zadane pytanie respondent mógł udzieli więcej niż jednej odpowiedzi dlatego procenty nie sumowały się do 100%. Z przeprowadzonych badań wynika, że prawie połowa badanych najczęściej przebywała w schronisku dla osób bezdomnych (48, 3% w roku 2005 oraz 44, 8% w roku 2003). W schronisku częściej przebywali mężczyźni niż kobiety, częściej mieszkańcy Trójmiasta niż osoby mieszkające poza nim. Drugim najczęściej wymienianym miejscem były altanki (27, 5% w roku 2005 oraz 26, 2% w roku 2003). Tutaj z kolei przeważały kobiety oraz osoby mieszkające na terenie Gdańska, Sopotu i Gdyni. Jeśli chodzi o kategorię miejsca zamieszkania respondenta to jedynie te dwa miejsca (schronisko i altanki) przeważały wśród osób mieszkających w Gdańsku, Sopocie i Gdyni. Kategorię zamieszkania „kątem u rodziny” w roku 2005 wybierała co piąta osoba bezdomna (20, 8%) bez względu na płeć. W roku 2003 odsetek ten był zdecydowanie wyższy i wynosił 27, 3%. Warto jednak zwrócić uwagę, że ta forma zamieszkiwania jest charakterystyczna jedynie dla osób mieszkających poza Trójmiastem (trzykrotnie więcej tę kategorię wybierały osoby spoza Trójmiasta) Kolejną formą zamieszkania, na jaką wskazywali respondenci były wynajmowane stancje bardziej charakterystyczne dla kobiet oraz dla osób spoza Trójmiasta (14, 4% w roku 2005 oraz 15, 4% w roku 2003). W pozostałych miejscach niemieszkalnych (dworce, klatki schodowe, pustostany, rury i węzły ciepłownicze) znajdowało się łącznie ponad 25% wszystkich osób bezdomnych. W tych miejscach swoje schronienie znajdowali przede wszystkim mężczyźni jak również osoby spoza terenów trójmiejskich. W ciągu ostatniego roku, dla co dziesiątej osoby bezdomnej najczęstszym schronieniem był dworzec. W jego obrębie przebywało dwukrotnie więcej mężczyzn niż kobiet, częściej osoby z Trójmiasta niż poza jego obszarem. Nieco mniejszym powodzeniem cieszyły się klatki schodowe, pustostany oraz węzły ciepłownicze, w których częściej przybywali mężczyźni oraz osoby spoza Gdańska, Sopotu i Gdyni. PISMO SAMOPOMOCY
23
Miejsce pobytu w ciągu ostatniego roku 2003 - 2005
Przypatrzmy się bliżej miejscom zamieszkiwania osób bezdomnych przez ostatni rok. Czy zdarzało się tak, że osoba bezdomna w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy przebywała w wielu miejscach, czy też raczej mamy do czynienia ze stałością miejsca przebywania osoby bezdomnej. Poniższe dwie tabele wykazują zliczone wartości odpowiedzi na pytanie o miejsca przebywania w ciągu ostatniego roku. Z analizy statystycznej widać, że najczęściej, zarówno w roku 2003 jak i 2005, respondenci wskazywali jedną odpowiedź (1352 osób – 65% w roku 2003 oraz 1597 osób - 64, 7% w roku 2005), ale można powiedzieć również, że w 2003 roku co czwarta, a w 2005 roku co piąta przebadana osoba bezdomna powyżej osiemnastego roku życia w ciągu ostatniego roku przebywała w dwóch miejscach. Zdarzały się również i takie osoby bezdomne, które w ciągu ostatniego roku wędrowały do trzech, czterech, a nawet pięciu miejsc. Zliczone wystąpienia – miejsca przebywania Procent Procent w roku 2003 Częstość Procent ważnych skumulowany Ważne , 00 58 2, 7 2, 7 2, 7 1, 00 1352 62, 3 62, 3 65, 0 2, 00 525 24, 2 24, 2 89, 2 3, 00 169 7, 8 7, 8 97, 0 4, 00 42 1, 9 1, 9 98, 9 5, 00 23 1, 1 1, 1 100, 0 Ogółem 2169 100, 0 100, 0 Zliczone wystąpienia – miejsca przebywania w roku 2005 Ważne , 00 1, 00 2, 00 3, 00 4, 00 5, 00 Ogółem
24
Częstość 56 1597 535 191 65 26 2470
Procent 2, 3 64, 7 21, 7 7, 7 2, 6 1, 1 100, 0
Procent ważnych 2, 3 64, 7 21, 7 7, 7 2, 6 1, 1 100, 0
Procent skumulowany 2, 3 66, 9 88, 6 96, 3 98, 9 100, 0
Nie ulega wątpliwości, że jednym z tematów, który bardzo często poruszany jest w literaturze z zakresu wykluczenia społecznego jest pytanie o to jakie są przyczyny bycia osobą bezdomną. W „W kręgu problematyki bezdomności polskiej” pojawił się szereg artykułów, które w sposób bezpośredni dotykały problematyki przyczyn bezdomności. Beata Popielarska21 ukazuje w swoim artykule, iż jedną z głównych przyczyn ludzkiej bezdomności jest brak poczucia sensu życia. Witold Kramarz22 za główną przyczynę bezdomności uważa szeroko rozumianą dysfunkcjonalność rodziny, która przejawia się przede wszystkim w braku możliwości rozwoju osobowego dziecka oraz braku więzi pomiędzy dzieckiem a rodzicami. Aldona Chrapkowska-Zielińska23 zarówno przyczyn, jak i skutków bezdomności upatruje w braku tolerancji ze strony społeczeństwa. Jak widać istnieje wiele pomysłów naukowych na to, aby w sposób jednoznaczny odpowiedzieć na pytanie co jest główną przyczyną bycia osobą bezdomną. Dlatego podczas realizowanych badań postanowiono zadać to pytanie samym osobom bezdomnym W roku 2003 pytano o owe przyczyny w oparciu o następujące odpowiedzi: wypędzenie z mieszkania przez rodzinę/ współlokatorów, ucieczka przed przemocą w rodzinie, wykwaterowanie przez administrację, utrata noclegów w miejscu byłej pracy, konieczność opuszczenia domu dziecka na skutek pełnoletności, pozostawienie mieszkania rodzinie z własnej inicjatywy oraz inna przyczyna. W badaniu prowadzonym w roku 2005 postanowiono zmienić nieco kształt pytania i dodano kolejne możliwości odpowiedzi: eksmisja, zadłużenie, bezrobocie oraz opuszczenie zakładu karnego. Ponadto w roku 2005, obok tak zwanych przyczyn strukturalnych postanowiono dodać tak zwane przyczyny jednostkowe. Przypomnijmy, że najczęstszą wskazywaną przyczyną okazała się nadużywanie alkoholu (42, 9%). Odpowiedź ta bardziej charakterystyczna była dla mężczyzn niż dla kobiet, dla osób spoza Trójmiasta oraz dla osób o bezdomności pozainstytucjonalnej. Na drugim miejscu uplasowała się przyczyna związana z rozpadem związku partnerskiego. Na własny wybór bycia osobą bezdomną wskazała prawie co trzecia osoba (32, 6%). Na trzecim miejscu uplasowała się odpowiedź świadcząca o tym, że bezdomność to własny życiowy wybór. Te trzy przyczyny w sposób zdecydowany były częściej wybierane niż niepełnosprawność (12, 9%), choroba psychiczna (8%) czy narkomania (2, 1%). Z przeprowadzonych badań w roku 2005 wynika, że najczęstszą przyczyną wskazywaną przez osoby bezdomne jest wymeldowanie (36, 9%). Drugą najczęściej wskazywaną odpowiedzią, na którą wskazała co czwarta badana osoba (26, 6%) jest wypędzenie z mieszkania. Prawie co czwarta osoba bezdomna zadeklarowała, że przyczyną strukturalną bezdomności okazała się eksmisja (23, 8%), kolejne 19, 3% wskazało na wyprowadzenie się i pozostawienie mieszkania rodzinie. W roku 2003 również na pierwszym miejscu pojawiła się przyczyna związana z decyzją administracyjną, jaką jest wymeldowanie (43, 6%). Na drugim miejscu ponownie pojawiła się przyczyna związana z wypędzeniem z mieszkania (22, 6%), zaś na trzecim miejscu pozostawienie mieszkania rodzinie (20, 7%). Analizując poniższa tabelę możemy powiedzieć, że zasadniczo trzy główne przyczyny strukturalne odpowiedzialne za sytuację bezdomności pozostają takie same nawet wówczas, kiedy pytanie nie jest mierzone na tej samej skali odpowiedzi. Zarówno w roku 2003 jak i w 2005 takie przyczyny jak ucieczka przed przemocą w rodzinie, utrata noclegów w miejscu byłej pracy czy konieczność opuszczenia domu dziecka na skutek pełnoletności należą do rzadkości. W roku 2001 głównymi przyczynami bezdomności, bez względu na miejsce zamieszkania respondenta (Trójmiasto, poza Trójmiastem) były administracyjne wykwaterowanie oraz wypędzenie z mieszkania (odpowiednio około 35% i 25%) Przyczyny strukturalne w roku 2003 i 2005 wymeldowanie - decyzja administracyjna wypędzenie z mieszkania przez rodzinę/współlokatorów z powodu konfliktów pozostawienie mieszkania rodzinie z własnej inicjatywy ucieczka przed przemocą w rodzinie utrata noclegów w miejscu byłej pracy konieczność opuszczenia domu dziecka na skutek pełnoletności Eksmisja Zadłużenie Bezrobocie Opuszczenie zakładu karnego
Rok 2003 N % 921 43, 6 474
22, 6
437 83 59 18 -
20, 7 3, 9 2, 8 0, 9 -
Rok 2005 N % 875 36, 9% 631 26, 6% 458 112 40 17 564 234 383 174
19, 3% 4, 7% 1, 7% 0, 7% 23, 8% 9, 9% 16, 1% 7, 3%
W dalszej analizie porównawczej postanowiono przyjrzeć się, ile jednocześnie osoby bezdomne zaznaczały przyczyn strukturalnych swojej bezdomności. Pod uwagę wzięto jedynie te odpowiedzi, które były identyczne w roku 2003 i 2005. Jak wskazuje poniższa tabela w roku 2005 osoby badane zaznaczały więcej przyczyn strukturalnych niż w roku 2003. Prawie trzy czwarte osób w tym pytaniu zaznaczało tylko jedną odpowiedź, ale zasadnicze różnice w poszczególnych badaniach uwidaczniają się w kategorii nr 2. na dwie przyczyny w roku 2003 wskazuje jedynie 6, 5%, zaś w roku 2005 odsetek ten uległ podwojeniu i wyniósł 13, 2%. Popielarska B., Przyczyny bezdomności w świetle teorii psychologicznych, w: Duracz-Walczak A., (red.) W kręgu problematyki bezdomności Polskiej, Warszawa, Gdańsk 2001./2002, s.36 i następne. 22 Kramarz W., Dysfunkcjonalność rodziny przyczyną bezdomności, w: Duracz-Walczak A., (red.) W kręgu problematyki bezdomności Polskiej, Warszawa, Gdańsk 2001./2002, s.51 i następne. 23 Chrapkowska-Zielińska A., Brak tolerancji to przyczyna i skutek bezdomności, w: Duracz-Walczak A., (red.) W kręgu problematyki bezdomności Polskiej, Warszawa, Gdańsk 2001./2002, s.70 i następne.
21
PISMO SAMOPOMOCY
25
Zliczone wystąpienia – przyczyny strukturalne , 00 2003 Ważne 1, 00 2, 00 3, 00 Ogółem , 00 2005 Ważne 1, 00 2, 00 3, 00 5, 00 Ogółem
N
% 327 1695 142 5 2169 247 1884 325 13 1 2470
15, 1 78, 1 6, 5 ,2 100, 0 10, 0 76, 3 13, 2 ,5 ,0 100, 0
% ważnych 15, 1 78, 1 6, 5 ,2 100, 0 10, 0 76, 3 13, 2 ,5 ,0 100, 0
Z przeprowadzonych badań w roku 2005 jednoznacznie wynika, że respondenci, podobnie jak w przypadku przyczyn strukturalnych, najczęściej zaznaczali jedną przyczynę jednostkową własnej bezdomności. Prawie, co czwarta osoba zaznaczyła dwie przyczyny (22, 5%), a były również i takie osoby (5, 0%), które zaznaczyły trzy. Zliczone wystąpienia – przyczyny jednostkowe Ważne , 00 1, 00 2, 00 3, 00 4, 00 5, 00 Ogółem
N 317 1471 556 123 2 1 2470
% 12, 8 59, 6 22, 5 5, 0 ,1 ,0 100, 0
% ważnych 12, 8 59, 6 22, 5 5, 0 ,1 ,0 100, 0
Mówiąc o przyczynach (strukturalnych oraz jednostkowych) dla których człowiek staje się osobą bezdomną nie sposób nie wspomnieć o możliwościach wyjścia z bezdomności. Niestety w realizowanych badaniach socjologicznych w roku 2001, 2003 oraz 2005 nie zadano pytania, które pomogłoby rozwiązać ten problem. Dlatego w realizowanych badaniach nad psychospołecznym profilem osoby bezdomnej w Trójmieście ten aspekt będzie poddany dość szczegółowemu badaniu24. Obecnie niewiele wiemy na temat postulowanych sposobów wychodzenia z bezdomności. Aleksandra Dębska w swoim najnowszym artykule25 powołuje się na wyniki badań jakościowych prowadzonych wśród 30 osób bezdomnych. Okazuje się, że w opinii samych osób bezdomnych obecnie nie ma założeń, które pozwalałby na systematyczną pracę w kierunku wychodzenia z bezdomności. Aby wspomóc proces wychodzenia z bezdomności osób bezdomnych zdaniem badanych osób, konieczne jest dokonanie zmian w następujących obszarach: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7.
większa specjalizacja oraz profesjonalizacja osób, które pomagają osobom bezdomnym, stały kontakt z doradcą zawodowym oraz psychologiem, poszerzenie oferty kierowanej do osób bezdomnych, zniesienie przypadkowego doboru mieszkańców, wprowadzenie planowanych etapów wychodzenia z bezdomności, wprowadzenie zmian w przepisach legislacyjnych podjęcie żywej walki ze społecznym stereotypem bezdomnego.
Wyżej wymienione punkty świadczyć mogą o tym, iż funkcjonujący obecnie system pomocy osobom bezdomnym w województwie pomorskim jest systemem posiadającym wiele wad i uchybień. Dlatego Uniwersytet Gdański w ramach projektu Agenda Bezdomności – Standard Aktywnego Powrotu na Rynek Pracy, w roku 2007 przeprowadzi diagnozę funkcjonowania systemu pomocy osobom bezdomnym w województwie pomorskim.
W kwestionariuszu wywiadu zestandaryzowanego pojawiły się między innymi takie pytania jak: Czy Pan(i) zdaniem, większość osób bezdomnych podejmuje jakieś działania w kierunku wyjścia z bezdomności czy też nie?; czy Pan(i) podejmuje jakieś działania w kierunku wyjścia z bezdomności czy też nie?; A teraz odczytam Panu(i) listę czynności pomocnych przy wychodzeniu z bezdomności. Które z nich Pan(i) podejmuje? Dlaczego nie podejmuje Pan(i) żadnych działań w kierunku wyjścia z bezdomności?; Co w Pana(i) przypadku stoi na przeszkodzie, aby wyjść z bezdomności?; Jakie formy pomocy są dla Pana(i) osobiście najbardziej potrzebne, aby wyjść z bezdomności? Ponadto wykorzystany zostanie psychologiczny model Brickmanna który określi modele zachowań psychologicznych osób pozostających w sytuacji bezdomności 25 Dębska A., Diagnoza i ocena specyficznych problemów osób bezdomnych, związanych z dyskryminacją i nierównością na rynku pracy oraz sferą życiową, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s. 136 i następne. 24
26
Sytuacja mieszkaniowa osób bezdomnych Kolejnym obszarem badawczym poruszanym w kwestionariuszach wywiadu realizowanych w latach 2003 i 2005 była aktualna sytuacja mieszkaniowa osób bezdomnych. Dokonując opisu statystycznego zbiorowości osób bezdomnych w województwie pomorskim z całą stanowczością należy powiedzieć, że bezdomność nie pobudza respondentów do poszukiwania mieszkania bez względu na to czy badanie było realizowane w roku 2003 czy w 2005. Porównując wyniki z dwóch badań okazuje się, że w porównaniu do roku 2003 sytuacja mieszkaniowa osób bezdomnych pogorszyła się. Okazuje się bowiem, że złożony wniosek o przydział mieszkania komunalnego lub socjalnego ma o 6% mniej osób bezdomnych w roku 2005 niż w 2003. Różnice w uzyskanych odpowiedziach na to pytanie jest różnica statystycznie istotną. Czy ma Pan(i) złożony wniosek o przydział mieszkania komunalnego/socjalnego
Podobna rzecz ma się z pytaniem czy osoba bezdomna jest na liście oczekujących na mieszkanie. Poniższa tabela wskazuje, że w roku 2005 nieznacznie spadła w porównaniu do roku 2003. Oznacza to że generalnie możemy powiedzieć, że na przestrzeni dwóch lat w województwie pomorskim spadła aktywność osób bezdomnych w poszukiwaniu własnego mieszkania. Być może taki stan rzeczy związany jest z przesunięciem się faz bezdomności, o których była mowa wyżej, z adaptacyjnej na chroniczną. Czy jest Pan(i) na liście oczekujących na mieszkanie?
Sytuacja zawodowa osób bezdomnych Aktywność zawodowa osób bezdomnych jest, bądź może być ważnym czynnikiem pomocnym podczas wychodzenia z bezdomności. Większość programów europejskich skierowanych do osób bezdomnych zakłada ich reintegrację nie tylko społeczną, ale również zawodową. Takim programem jest również „Agenda Bezdomności – Standard Aktywnego Powrotu na Rynek Pracy”, którego główną ideą jest powstanie Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej, opiera się ono na trzech płaszczyznach: praca (zwiększenie szans osób bezdomnych i zagrożonych bezdomnością na otwartym rynku pracy poprzez objęcie ich kompleksowym modelem przywracania, nabywania i podnoszenia kwalifikacji zawodowych), edukacja (realizacja kompleksowego programu edukacyjnego, który ułatwi osobom bezdomnym i zagrożonym bezdomnością powrót na rynek pracy) oraz życie (udoskonalenie PISMO SAMOPOMOCY
27
systemu pomocy instytucjonalnej dla osób bezdomnych i zagrożonych bezdomnością na terenie Trójmiasta poprzez: standaryzację świadczonych usług oraz hierarchizację placówek26. Godnym uwagi opracowaniem, dotyczącym aktywizacji zawodowej osób bezdomnych jest opracowanie Olecha zamieszczone w publikacji „Bezrobocie – co robic?”27. Obok ujęcia definicyjnego problematyki bezdomności oraz krótkiego opisu skali i charakteru bezdomności (również pod kątem posiadanych kwalifikacji zawodowych) autor artykułu poświęca pozostałą część swojego opracowania problematyce bezrobocia panującego wśród osób bezdomnych. Źródła i powody bezrobocia dzieli na cztery zasadnicze działy. Pierwszym z nich jest dział związany z problemami psychologicznymi między innymi z wyuczoną bezradnością oraz brakiem umiejętności długofalowego planowania. Olech w tym dziale zwraca uwagę na zaspokajanie jedynie podstawowych potrzeb, na „życie tu i teraz” oraz na nierozliczoną przeszłość połączoną z dużym poczuciem winy za zaistniałą sytuację życiową i uzależnieniem krzyżowym. Nie bez znaczenia jest również częsty rozpad systemu wartości, choroby oraz inne zaburzenia psychiczne. Drugim źródłem bezrobocia wśród osób bezdomnych są tzw. problemy społeczne, które bezpośrednio związane są po pierwsze ze strukturą wieku i płci osób bezdomnych (starzenie się populacji osób bezdomnych), z okresem pozostawania w bezdomności (przebywanie w ostatnich fazach bezdomności chronicznej i trwałej) oraz z tzw. stygmatem bezdomności wynikającym ze stereotypowego postrzegania osób bezdomnych przez najbliższe społeczeństwo. Dodatkowo należy wspomnieć o niewystarczającym poziomie wykształcenia oraz o niskiej socjalizacji czyli braku umiejętnych zachowań społecznych). Trzecim źródłem bezrobocia według Olech są problemy prawne inaczej administracyjne. Związane są one z nieposiadaniem meldunku, problemem zadłużenia, systemem egzekwowania długów alimentacyjnych oraz szeroko pojętej karalności. Problemy systemowe to te, które bezpośrednio związane są z niedomaganiem instytucjonalnym. Jednym z nich jest nierówne traktowanie przez organizacje rządowe, organizacji trzeciego sektora, jako partnera społecznego oferującego pomoc osobom bezdomnym. Autor wskazuje również na problemy związane z utrwaleniem mitu o kosztowności działań integracyjnych, nieadekwatność finansowania działań skierowanych do osób bezdomnych oraz nadmierną homogenizację systemu pomocy, czyli de facto braku standaryzacji usług skierowanych do osób bezdomnych. Ważną kwestią poruszaną przez Olecha jest również uzależnienie osób bezdomnych od pomocy instytucjonalnej, zbyt duża dominacja niewydolnych urzędów pracy oraz niski stopień profesjonalizacji kadr niosących pomoc ludziom bezdomnym. Powyżej wymienione źródła bezrobocia wśród osób bezdomnych ukazują złożoność sytuacji, w której osoba bezdomna nie posiada pracy. Bardzo często wyżej wymienione cztery działy problemów związanych z bezrobociem osób bezdomnych zachodzą na siebie powodując spotęgowany brak kontroli własnego życia w jego aspekcie zawodowym oraz ogólną niechęć do podjęcia pracy. Nie wnikając w zawarte w artykule Olecha rekomendacje, mające za zadanie poprawę sytuacji zawodowej osób pozostających w sytuacji bezdomności, przyjrzyjmy się pokrótce jak wygląda na przestrzeni ostatnich pięciu lat sytuacja zawodowa osób bezdomnych w województwie pomorskim. Tak jak w przypadku sytuacji mieszkaniowej również i aktywność zawodowa osób bezdomnych na przestrzeni ostatnich dwóch badań uległa pogorszeniu. W porównaniu do roku 2003 w ostatnim badaniu uległy zmniejszeniu procentowemu odpowiedzi świadczące o posiadanych kwalifikacjach zawodowych, pracy zarobkowej. Różnice pomiędzy poszczególnymi badaniami nie są jednak na tyle duże, aby zachodziły jakieś statystyczne prawidłowości. Sytuacja taka jednak powinna bardziej martwić niż cieszyć tym bardziej, jeśli przyjrzymy się nie procentom, ale szczegółowym liczbą. Czy ma Pan(i) kwalifikacje zawodowe?
por. http://www.ab.org.pl/?a=projekt&PHPSESSID=0ffe64488f165f6cdc196cfb3d9091fc
26
27 Por. Olech P., Bezrobocie – co robić? Aktywizacja zawodowa osób bezdomnych, raport powstał na potrzeby programu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności „Bezrobocie – co robić?” realizowanego przez Fundację Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, opublikowany został w ramach raportu „Bezrobocie – co robić? Rola organizacji pozarządowych na rynku usług pracy” red. Michał Boni, Ilona Gosk, Bartłomiej Piotrowski, Joanna Tyrowicz. Warszawa 2005.
28
Czy Pan(i) pracuje zarobkowo?
Trudno porównywać dane uzyskane w roku 2001 z danymi powyższymi. Pokuśmy się jednak o krótki opis sytuacji zawodowej osób bezdomnych w województwie pomorskim w roku 2001. Zacznijmy od pytania czy osoby bezdomne gotowe byłyby wziąć udział w szkoleniach mających poprawić ich szansę na lokalnym rynku pracy. Z przeprowadzonych badań wynika, że odsetek osób bezdomnych wyrażających taką gotowość nie przekroczył 45%. Po drugie posiadanie pracy zarobkowej w przypadku bezdomności placówkowej kształtowało się na bardzo niskim poziomie. Odsetek pracujących zarobkowo mieszkanek schronisk był bardzo niski, wynosił bowiem 5, 3%. U mężczyzn był wyższy i ukształtował się na poziomie 11, 8%. Podejmowanie pracy zarobkowej przez osoby bezdomne nie mieszkające w placówkach kształtowało się na zdecydowanie wyższym poziomie: 10, 0% kobiet i aż 31, 9% mężczyzn podało, że pracują zarobkowo. Dlatego, tak jak w przypadku badań w roku 2003 i 2005 można powiedzieć, że pobyt w schronisku nie sprzyja podejmowaniu pracy. Z przeprowadzonych w roku 2001 badań wynika, że kwalifikacje zawodowe posiadał znaczny odsetek badanych: kwalifikacje zawodowe w powiatach poza Trójmiastem zadeklarowało 62, 6% mężczyzn (odpowiednio w Trójmieście 80, 1%). Potwierdza to migrację do dużych ośrodków miejskich osób lepiej przygotowanych do poszukiwania pracy. Porównując aktywność zawodową w poszczególnych latach należy powiedzieć, ze najniższa była ona w roku 2001. W roku 2003 nieco poprawiła się sytuacja zawodowa osób bezdomnych, by ponownie w roku 2005 nieco spaść. Ja widać posiadanie pracy przez osoby bezdomne jest bardzo kłopotliwe, a jej utrzymanie wysoce niestabilne. W przypadku posiadania umowy o pracę okazuje się, że w roku 2005 umowę o pracę posiadało 7, 6% zaś w roku 2003 – 6, 4%. Jednakże zdecydowana większość osób bezdomnych w województwie pomorskim wciąż nie posiada umowy o pracę. Czy ma Pan(i) umowę o pracę?
PISMO SAMOPOMOCY
29
Tak jak wspomniano w ostatnim raporcie z roku 2005 „trudno sobie wyobrazić, żeby osoby bezdomne pozostawały w ogóle bez środków finansowych do życia”28. Dlatego poproszono respondentów o zaznaczenie innych źródeł dochodów według załączonych odpowiedzi w poniższej tabeli. Jak wykazuje poniższa tabela jedynie w przypadku żebractwa zanotowuje się statystyczni istotne różnice w badaniach realizowanych w latach 2003 oraz 2005 (w ostatnim badaniu zanotowano więcej osób żebrzących). Spadł za to odsetek osób, które zadeklarowały, że nie posiadają dodatkowego źródła dochodu 9 z 16, 6% w roku 2003 do 13, 3% w roku 2005. Najczęstszym dodatkowym źródłem dochodu niezmiennie pozostaje zasiłek z pomocy społecznej, praca sezonowa oraz dorywcza, jak również szeroko pojęte zbieractwo. Niestety w roku 2001 nie ukazano rozkładów procentowych odpowiedzi na to pytanie.
Praca dorywcza, sezonowa Zasiłek z pomocy społecznej Świadczenia ZUS Zbieractwo Żebractwo alimenty Renta/emerytura Inne Nie posiada
Rok 2003 N % 537 25, 7 806 38, 6 142 6, 8 436 20, 9 101 4, 8 56 2, 7 190 9, 1 137 6, 6 347 16, 6
Rok 2005 N % 650 27, 9 946 40, 5 185 7, 9 496 21, 3 150 6, 4 41 1, 8 226 9, 7 146 6, 3 311 13, 3
2
Test χ 3, 693 2, 863 5, 377 3, 438 4, 941 3, 960 0, 386 1, 286 9, 106
Stopnie swobody df 1 1 1 1 1 1 1 1 1
Istotność asymp. P 0, 158 0, 239 0, 146 0, 329 0, 026 0, 047 0, 501 0, 526 0, 003
Współ. korelacji V 0, 029 0, 025 0, 035 0, 028 0, 034 0, 031 0, 010 0, 017 0, 046
Jak wskazuje poniższa tabela w roku 2005 wzrosła, w porównaniu do roku 2003, ilość dodatkowych źródeł dochodu. W sposób zdecydowany spadł odsetek tych osób bezdomnych, które nie zadeklarowały żadnego źródła dochodu (z 19, 6% do 5, 5%). Nie oznacza to w prostej linii, że nagle w ciągu dwóch lat osoby bezdomne stały się o wiele bardziej aktywne. Pamiętajmy o tym, że subiektywne odpowiedzi o sprawy finansowe są odpowiedziami, które mogą być obarczone dużym błędem. Powodem takiego stanu rzeczy jest zazwyczaj chęć utajenia prawdziwej wysokości dochodów, bądź jego źródeł. Niemniej możemy powiedzieć, że z przeprowadzonych badań w roku 2003 i 2005 wynika, iż coraz więcej osób bezdomnych posiada choćby jedno źródło dochodu. Zliczone źródła dochodu 2003
Ważne
2005
Ważne
, 00 1, 00 2, 00 3, 00 4, 00 5, 00 Ogółem , 00 1, 00 2, 00 3, 00 4, 00 5, 00 Ogółem
N
%
425 1193 453 88 8 2 2169 137 1674 513 134 11 1 2470
19, 6 55, 0 20, 9 4, 1 ,4 ,1 100, 0 5, 5 67, 8 20, 8 5, 4 0, 4 0 100, 0
% ważnych 19, 6 55, 0 20, 9 4, 1 ,4 ,1 100, 0 5, 5 67, 8 20, 8 5, 4 0, 4 0 100, 0
Największe różnice pomiędzy wynikami uzyskanymi w roku 2003 i 2005 w całym raporcie występują podczas analizowania motywów, dla których osoby bezdomne nie podejmują pracy zarobkowej. Poniższa tabela jednoznacznie wskazuje, że to, co najbardziej różnicuje dane z badań to motyw nieodpowiedniego wieku. Gdyby przyjąć założenie, że w roku 2003 i w 2005 były badane w większości te same osoby to mamy do czynienia z postarzeniem się populacji osób bezdomnych o 2 lata. Być może dlatego w odpowiedzi „nieodpowiedni wiek” mamy wzrost wskazań aż o 10%. Warto zwrócić również uwagę na fakt, że coraz więcej osób na terenie województwa pomorskiego nie podejmuje pracy ze względu na zły stan zdrowia. W roku 2005 jest to główny motyw niepodejmowania pracy zarobkowej (46, 3%). W roku 2003 na pierwszy miejscu wśród motywów niepodejmowania pracy był brak ofert pracy (44, 7%). W tym miejscu należy również wspomnieć, że podwoił się prawie odsetek osób, które zadeklarowały, że nie mogą pracować (z 4, 8% w roku 2003 do 8, 5% w roku 2005). Dębski M., Olech P., Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych w województwie pomorskim, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s.100.
28
30
Powody dla których osoby bezdomne nie podejmują pracy.
Rok 2003
Rok 2005 Test
χ2
Stopnie swobody df
Istotność asymp. P
Współ. korelacji V
N
%
N
%
Zły stan zdrowia
740
41, 4
979
46, 3
8, 505
1
0, 004
0, 047
Brak ofert pracy
800
44, 7
884
41, 8
3, 217
1
0, 073
0, 029
Nieodpowiedni wiek
256
14, 3
512
24, 2
59, 569
1
<0, 001
0, 124
Nie chce pracować
63
3, 5
121
5, 7
9, 997
1
0, 002
0, 052
Nie może pracować
86
4, 8
180
8, 5
20, 429
1
<0, 001
0, 073
inne
144
8, 0
240
11, 4
11, 586
1
<0, 001
0, 055
Na podstawie danych uzyskanych we wszystkich trzech badaniach warto zwrócić uwagę, że osoby bezdomne spoza Trójmiasta bytujące w miejscach niemieszkalnych były najbardziej zaradną życiowo grupą osób bezdomnych. Wielu z nich pracowało zarobkowo, pobierali świadczenia socjalne, korzystało z pomocy.
SYTUACJA BEZDOMNYCH DZIECI W WOJEWÓDZTWIE POMORSKIM Na zakończenie wniosków badawczych przyjrzyjmy się pokrótce sytuacji dzieci bezdomnych w województwie pomorskim. Choć z roku na rok obserwuje się ich liczebny wzrost to należy uznać liczbę około 300 niepełnoletnich osób bezdomnych za relatywnie małą (niespełna 10% wszystkich osób bezdomnych). W połowie są to dziewczynki, w drugiej połowie chłopcy. Ważne jest jednak to, że sytuacja bezdomnych dzieci jest stabilna i bezpieczna, przynajmniej tak opisują to rodzice bądź opiekunowie dzieci. Przypomnijmy, że w przypadku niepełnoletnich osób dorosłych kwestionariusze wypełniane były nie przez dzieci, ale właśnie przez ich opiekunów bądź rodziców. Zamieszkują przede wszystkim w placówkach (tylko znikoma liczba dzieci zbadana została w miejscach niemieszkalnych), na stałe zamieszkują teren województwa pomorskiego. W każdym badaniu okazywało się, że bezdomne dzieci w połowie pochodziły z rodzin wielodzietnych. Z opisu sytuacji bezdomnych dzieci w województwie pomorskim w roku 2001 można wyciągnąć dosyć pozytywne wnioski: wszystkie były zdrowe. Wszystkie nie tylko mieszkały aktualnie w schroniskach, ale też nigdy nie przebywały w miejscach niemieszkalnych. W odpowiednim wieku uczęszczały do szkoły, ale żadne z młodszych dzieci nie było posyłane do żłobka czy przedszkola, wobec czego przebywały wyłącznie w środowisku bezdomnych. Niepokoi też fakt, że niektóre spośród dzieci były bezdomne od urodzenia lub od tak wczesnego wieku, że nie znały innego życia. Rok badań 2003 płeć
mężczyzna kobieta
Ogółem
czy ma akt urodzenia? tak nie Ogółem
PISMO SAMOPOMOCY
Ogółem
2005
N
111
140
251
%
51, 4%
49, 5%
50, 3%
N
105
143
248
%
48, 6%
50, 5%
49, 7%
N
216
283
499
%
100, 0%
100, 0%
100, 0%
N % N % N %
Rok badań 2003 2005 209 273 97, 7% 98, 2% 5 5 2, 3% 1, 8% 214 278 100, 0% 100, 0%
Ogółem 482 98, 0% 10 2, 0% 492 100, 0%
31
Rok badań
Ostatnie zameldowanie na stałe
2003
Ogółem
2005
na terenie województwa pomorskiego
N
167
235
402
%
87, 9%
95, 9%
92, 4%
poza terenem województwa pomorskiego
N
23
10
33
%
12, 1%
4, 1%
7, 6%
N
190
245
435
%
100, 0%
100, 0%
100, 0%
Ogółem
Rok badań
Czy posiada obywatelstwo Polskie?
2003
tak Ogółem
Ogółem
2005
N
216
283
499
%
100, 0%
100, 0%
100, 0%
N
216
283
499
%
100, 0%
100, 0%
100, 0%
Zazwyczaj zbadane dzieci odznaczają się dobrym bądź bardzo dobrym stanem zdrowia. Na dobrą sytuację zdrowotną wskazuje również fakt, że ponad 90% dzieci nie ma orzeczonej grupy inwalidzkiej. Również ponad 95% z nich posiada ubezpieczenie zdrowotne. W roku 2001 w schroniskach Trójmiasta 92, 8% przypadków zdrowie dzieci zostało ocenione przez ich matki jako zdecydowanie lub raczej dobre. Ten niezmiernie istotny fakt wiąże się z bardzo dobrą jakością warunków życia, wliczając w to opiekę lekarską. Obejmowała ona 58, 2% dzieci, matki pozostałych stwierdziły, że nie jest ona potrzebna. Jedno z dzieci miało przyznany stopień niepełnoprawności. Czy posiada ubezpieczenie zdrowotne? tak nie nie wiem Ogółem
nie Ogółem
32
2003
Ogółem
2005
N
203
273
476
%
94, 4%
96, 5%
95, 6%
N
11
10
21
%
5, 1%
3, 5%
4, 2%
N
1
0
1
%
, 5%
, 0%
, 2%
N
215
283
498
%
100, 0%
100, 0%
100, 0%
Rok badań
Czy ma orzeczoną grupę inwalidzką lub stopień niepełnosprawności? tak
Rok badań
2003
Ogółem
2005
N
18
10
28
%
8, 4%
3, 6%
5, 7%
N
197
270
467
%
91, 6%
96, 4%
94, 3%
N
215
280
495
%
100, 0%
100, 0%
100, 0%
Swój stan zdrowia ocenia jako bardzo dobry
N % N % N % N % N %
dobry dostateczny niedostateczny Ogółem
Czy rodzina jest wielodzietna? tak nie Ogółem
N % N % N %
Rok badań 2003 2005 80 112 37, 2% 39, 7% 110 139 51, 2% 49, 3% 19 25 8, 8% 8, 9% 6 6 2, 8% 2, 1% 215 282 100, 0% 100, 0%
Rok badań 2003 2005 103 140 48, 4% 49, 8% 110 141 51, 6% 50, 2% 213 281 100, 0% 100, 0%
Ogółem 192 38, 6% 249 50, 1% 44 8, 9% 12 2, 4% 497 100, 0%
Ogółem 243 49, 2% 251 50, 8% 494 100, 0%
Młode osoby bezdomne uczęszczają do szkoły lub do przedszkola (poza dziećmi, które nie osiągnęły 6 lat). Do żłobka nie uczęszczały praktycznie żadne dzieci. Najczęściej pozostawały one z matkami bądź opiekunami w placówce. Również w roku 2001 do żłobka nie było posyłane żadne spośród 51 dzieci w odpowiednim wieku. Dobrze, że nie istniała taka konieczność, bowiem dzieciom takim niezbędna jest opieka indywidualna Czy dziecko uczęszcza do: żłobka przedszkola szkoły nie uczęszcza Ogółem
N % N % N % N % N %
Rok badań 2003 2005 3 0 1, 4% , 0% 6 22 2, 9% 8, 1% 96 123 46, 4% 45, 2% 102 127 49, 3% 46, 7% 207 272 100, 0% 100, 0%
Ogółem 3 , 6% 28 5, 8% 219 45, 7% 229 47, 8% 479 100, 0%
Pomimo dość optymistycznych wyników związanych z egzystencją bezdomnych dzieci w województwie pomorskim nadal zdają się być aktualne słowa Anny Duracz-Walczak i Joanny Przasnyskiej prezentowane w roku 2001: „W schroniskach Trójmiasta dzieci żyły w najlepszych warunkach, na jakie będąc bezdomnymi mogły natrafić, a wraz z nimi ich matki, oboje rodzice, czy też (co wyjątkowe) samotni ojcowie. To optymistyczne stwierdzenie zakłóca fakt, że życie w „getcie bezdomności” nie przystosowuje do wyjścia z bezdomności, gdy żyć będą w odmiennie funkcjonujących rodzinach. Tu nie mają one obowiązków w gospodarstwie domowym, które tam są nieodzowne. Większość z nich pozbawiona jest kontaktu ze środowiskiem zewnętrznym. Dlatego w schroniskach dla samotnych matek oraz dla rodzin niezbędny jest pedagog i szereg zajęć przystosowawczych do nowej sytuacji życiowej”29. Duracz-Walczak A., Przasnyska J., Raport z badania „Portret zbiorowości ludzi bezdomnych województwa pomorskiego. Pomost, Gdańsk 2002, s.70.
29
PISMO SAMOPOMOCY
33
CZĘŚĆ III – ZAKOŃCZENIE I REKOMENDACJE Na zakończenie niniejszego opracowania pokuśmy się o ogólne („z lotu ptaka”) spojrzenie jak kształtuje się profil osoby bezdomnej na przestrzeni lat 2001, 2003 oraz 2005? Z przeprowadzanych cykliczni badań jednoznacznie wynika, że typową osobą bezdomną jest mężczyzna z wykształceniem zawodowym bądź podstawowym, który przekroczył 50 rok życia. Z przeprowadzonych badań wynika, że zazwyczaj osoby bezdomne mieszkają poza Trójmiastem, jednakże jest to bardziej związane z dostępnością placówek dla osób bezdomnych, dostępnością do pracy (również tej „zbieraczej” i żebraczej) niż z powodu innych przyczyn. Jak już wyżej wskazywano problem bezdomności to przede wszystkim problem większych aglomeracji miejskich. Osoby bezdomne zamieszkujące w Gdańsku, Sopocie i Gdyni stanowią prawie połowę wszystkich przebadanych osób bez względu na to, czy badanie realizowane było w roku 2001, 2003 czy 2005. Oznacza to, że osoby bezdomne w okresie badania zimowego raczej nie przemieszczały się. Zapewne z inną sytuacją mielibyśmy do czynienia w momencie przeprowadzania badań terenowych w okresie letnim. Tak pokrótce wygląda typowa osoba bezdomna, która brała udział w trzech kolejnych badaniach. Odnieśmy się teraz do hipotez przytoczonych na początku raportu porównawczego.
H 1 : Badana populacja osób bezdomnych jest populacją
homogeniczną (jednorodną) w zakresie płci oraz wykształcenia. Z przeprowadzonej analizy porównawczej jednoznacznie wynika, że badaną populację osób bezdomnych w województwie pomorskim należy uznać za wyjątkowo homogeniczną. Dotyczy to przede wszystkim takich zmiennych jak płeć, wykształcenie czy miejsce zamieszkania. W mniejszym stopniu dotyczy to takich zmiennych jak wiek. Jak wykazałem wcześniej populacja osób bezdomnych wciąż starzeje się na co należy zwrócić baczną uwagę podczas oferowanej pomocy osobom bezdomnym. Jak wspominałem z Piotrem Olechem w raporcie z roku 2005 „w najbliższym okresie należy spodziewać się, że odbiorcą pomocy kierowanej przez ośrodki pomocy społecznej oraz organizacje pozarządowe dla osób bezdomnych w dużej mierze stanie się osoba w podeszłym wieku. Praktyczny wymiar tego wniosku jest taki, że pomoc dla starszych osób bezdomnych musi być dostosowana do ich potrzeb i zasobów”30. Powody starzenia się populacji osób bezdomnych w sposób szczegółowo opracowane zostały w raporcie z roku 2005.
H 2 : Liczba osób bezdomnych w województwie pomor-
skim jest stała.
Czy liczbę osób bezdomnych w województwie pomorskim można uznać za stałą? W tej kwestii bardzo trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wiemy, że z roku na rok, z badania na badanie liczonych jest coraz więcej osób bezdomnych. Dębski M. Olech P., Socjodemograficzny Portret Zbiorowości Ludzi Bezdomnych w województwie pomorskim, Pomost. Pismo Samopomocy, Gdańsk 2005, s. 119.
30
34
W roku 2005 dotarto do ponad 500 osób bezdomnych więcej niż w roku 2003. Nie oznacza to jednak, ze osób bezdomnych w ciągu tego okresu przybyło. Dodatkowo wzrost liczby osób bezdomnych nastąpił w konsekwencji zmiany definicji operacyjnej osoby bezdomnej. Gdyby jednak w ostatnim badaniu zdecydowano się na dotarcie do bezdomnych osób zamieszkujących kątem u znajomych ogólna liczba respondentów na pewno przekroczyłaby liczbę 3000 osób. Osobiście uważam, że liczba osób bezdomnych w województwie pomorskim jest stała i wynosi około 3000 osób.
H 3 : Ilość lat spędzonych w sytuacji bezdomności zwięk-
sza się.
Bardzo ważnym wnioskiem jest stwierdzenie o zwiększającej się liczbie lat przebywania w bezdomności. Z przeprowadzanych badań jednoznacznie wynika, że od roku 2001 połowa osób bezdomnych mieszka w placówkach. Autorzy poszczególnych raportów jednomyślnie stwierdzają, że osoby zamieszkujące placówki są najmniej aktywne zawodowo i jednocześnie korzystają z wielu źródeł pomocy. Śmiem postawić dość odważną hipotezę, że obecnie osoby te mają najmniejsze szanse na swoją reintegrację zawodową i społeczną. Wniosek ten wysnuwam na podstawie realizowanych badań, ale również na podstawie materiałów gromadzonych do badania nad funkcjonowaniem systemu pomocy osobom bezdomnym w województwie pomorskim. Obecnie funkcjonujący system ma wiele wad, które prowadzą po pierwsze do uzależnienia od udzielnej pomocy, z drugiej zaś do spadku prób wyjścia z sytuacji bezdomności. W dalszych badaniach należy spodziewać się, że w większości osoby bezdomne będą znajdować się w fazie chronicznej bądź trwałej bezdomności.
H 4 : Główną przyczyną bezdomności pozostaje wciąż
wymeldowanie jako formalna decyzja usunięcia osoby z dotychczasowego miejsca zamieszkania. W badaniach realizowanych w 2001, 2003 oraz 2005 jednoznacznie wynika, że główną przyczyną bezdomności w opinii samych osób bezdomnych jest wymeldowanie jako formalna decyzja usunięcia osoby z dotychczasowego miejsca zamieszkania. W roku 2005, kiedy po raz pierwszy wskazana również na przyczyny jednostkowy wyraźnie widać, że nie tylko systemowe problemy powodują stan bezdomności. Bardzo często do bycia osobą bezdomną przyczynia się również alkohol oraz choroba psychiczna. Dlatego, mając na uwadze rozkład procentowy danych empirycznych można powiedzieć, że przyczyny bezdomności pozostają w swoim kształcie niezmienione. Zarówno skutkom bezdomności, jak i ich przyczynom bliżej przyjrzymy się w badaniu nad psychospołecznym profilem osoby bezdomnej.
H 5 : Kondycja zdrowotna osób bezdomnych z roku na
rok ulega pogorszeniu
Niestety wyniki badań w zakresie zdrowia realizowane w latach 2001-2005 nie napawają optymizmem gdyż subiektywne poczucie własnego stanu zdrowia z roku na rok spada.
Taki stan rzecz w sposób zdecydowany wpływa na aktywność zawodową osób bezdomnych, na możliwość podjęcia pracy oraz na podejmowane próby wyjścia z sytuacji bezdomności. Coraz więcej osób bezdomnych w województwie pomorskim posiada orzeczone grupy inwalidzkie. W roku 2005 odsetek osób posiadające formalne orzeczenia o niepełnosprawności przekroczył 40%. Niestety nie wiemy jakiego rodzaju są to stopnie niepełnosprawności, nie wiemy również czy odzwierciedlają one faktyczny stan zdrowia osoby bezdomnej. Bez wątpienia posiadany stopień niepełnosprawności jest dużą przeszkodą w wykonywaniu pracy zarobkowej oraz niejednokrotnie utrudnia codzienne funkcjonowanie w placówkach dla osób bezdomnych. Możemy jednak powiedzieć, że coraz więcej osób bezdomnych posiada ubezpieczenie zdrowotne. W kontekście poruszanej ostatnio w województwie pomorskim debaty dotyczącej problemu bezdomności i zdrowia należałoby się zastanowić na tym, czy w następnych badaniach nie rozwinąć w sposób zasadniczy wątku zdrowia, tak jak ma to miejsce w realizowanych badaniach nad psychospołecznym profilem osoby bezdomnej w Trójmieście31.
H 6 : W przypadku sytuacji zawodowej osób bezdomnych
możemy mówić bardziej o jej bierności niż aktywności
Również sytuacja zawodowa osób bezdomnych ulega z roku na rok pogorszeniu. Za taki stan rzeczy odpowiedzialne są procesy, o których była mowa wcześniej, a mianowicie fakt starzenia się populacji osób bezdomnych oraz zły stan zdrowia osób badanych. Obecnie około co dziesiąta osoba badana podejmuje pracę zarobkową, co trzynasta posiada umowę o pracę. Dzięki dodatkowym źródłom dochodu (przede wszystkim dzięki świadczeniom emerytalnym oraz rentowym), jak również szeroko pojętemu zbieractwu różnych przedmiotów, osoby bezdomne są w jakiś sposób aktywne zawodowo. Jest to jednak aktywność raczej nastawiona na zaspokajanie bieżących problemów egzystencjalnych, niż na chęć zmianę własnego życia i ostatecznego wyjścia z bezdomności. REKOMENDACJE Zastanawiając się nad rekomendacjami metodologicznymi nasuwa mi się kilka kwestii, które chciałbym w punktach wymienić. Być może realizacja niektórych z nich pozwoli na jeszcze lepszą realizację badań oraz uzyskiwanych wyników. Po pierwsze należy zastanowić się nad sensownością realizowanych tego rodzaju badań co dwa lata. Wiedząc, że portret osoby bezdomnej w województwie pomorskim zasadniczo nie ulega zmianie, proponowałbym realizować tego rodzaju badania co 5 lat. Dodatkowo pokusiłbym się o realizację badania w okresie letnim dzięki czemu można byłoby dokładnie przyjrzeć się tzw. bezdomności instytucjonalnej i pozainstytucjonalnej.
Badania socjodemograficzne Portretu Zbiorowości Ludzi Bezdomnych Województwa Pomorskiego powinny być oparte o niezmienne już narzędzie badawcze, które nie będzie ulegać dodatkowym zmianom w poszczególnych okresach badawczych. Uważam, że obecny kwestionariusz wywiadu jest doskonałym punktem wyjścia do ostatecznej jego modyfikacji. Warto również przyjrzeć się pracom terenowym, które wykonywane są przez ankieterów. W każdym badaniu pojawiały się trudności w realizacji badań terenowych, które objawiały się źle wypełnionymi kwestionariuszami oraz dużą liczbą braków danych (szczególnie w roku 2001). Dodatkowe spotkania dla ankieterów oraz bardziej rzetelna kontrola przeprowadzania wywiadów powinna poprawić zaistniałą sytuację. Należałoby również większy nacisk położyć na to, aby ankieterzy rekrutowali się również z kręgów wolontariuszy, na przykład studentów Uniwersytetu Gdańskiego. Przeprowadzanie badań w odstępie pięcioletnim nie oznacza, że nie należy realizować badania w międzyczasie. Osobiście uważam, że każdego roku powinny być realizowane badania tematyczne, ilościowe i jakościowe, w których organizator będzie starał się odpowiedzieć na pytania stanowiące jedną dziedzinę życia, np. zdrowie, aktywność zawodowa, wyjście z sytuacji bezdomności. Wyniki takich badań powinny być poparte teorią naukową i powinny być zawarte w osobnej publikacji naukowej. Zdaję sobie w pełni sprawę, że wyniki uzyskanych badań mogą być podstawą do rzetelnego opisu statystycznego badanej populacji, zaś zadawane w kwestionariuszu wywiadu pytania są w większości pytaniami bardzo ogólnikowymi i powierzchownymi. Jak już w roku 2001 wspomniała Anna Duracz-Wlaczak „odpowiedzi na pytania zawarte w kwestionariuszach nie są w stanie dać pełnego obrazu warunków życia oraz postaw życiowych bezdomnych respondentów. Pominięto w nich (słusznie lub nie) kwestie związane z nadużywaniem alkoholu, bardzo wśród bezdomnych rozpowszechnionego, obawiano się bowiem nieszczerości w tej kwestii. Problemy związane z narkomanią nie znalazły się w tym opracowaniu, gdyż zajmuje się nimi resort zdrowia a nie polityki społecznej”32. Rozbudowane badania zawierającego te i inne problemy zebrane zostaną w trakcie realizacji psychspołecznego profilu osoby bezdomnej w Trójmieście33. Dlatego realizowane co dwa lata badania „Socjodemograficznego Portretu Zbiorowości Ludzi Bezdomnych Województwa Pomorskiego należy uznać za punkt wyjściowy do dalszych analiz, również jakościowych. Niewątpliwie jednak badania, o których mowa była w niniejszym opracowaniu stanowią doskonały wkład w życie naukowe województwa pomorskiego, jak również są podstawą stworzonej i przyjętej niedawno strategii polityki społecznej województwa pomorskiego na lata 2007 – 2013. Maciej Dębski Uniwersytet Gdański Duracz-Walczak A., Przasnyska J., Raport z badania „Portret zbiorowości ludzi bezdomnych województwa pomorskiego. Pomost, Gdańsk 2002, s.51. 33 Badanie ilościowe oraz jakościowe aktualnie prowadzone na terenie Trójmiasta finansowane ze rodów IW Equal w ramach projektu Agenda Bezdomności - Standard Aktywnego Powrotu na Rynek Pracy. Organizatorem tych badań jest grupa badawcza Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. 32
W badaniu tym podejmujemy takie wątki związane ze zdrowiem jak: dobrostan psychiczny osób bezdomnych, subiektywne poczucie stanu zdrowia, higiena osobista, posiadane choroby, korzystanie z opieki medycznej, „dyskryminacja medyczna” ze względu na bycie osobą bezdomną, zdrowie a aktywność zawodowa, posiadanie grupy inwalidzkiej, wykupywanie recept i leków.
31
PISMO SAMOPOMOCY
35
* Powyższy raport porównawczy z badań realizowanych w latach 2001, 2003 oraz 2005 powinien stać się podstawą szerokiej i rozbudowanej debaty społecznej, której głównym celem byłoby przyjrzenie się funkcjonującemu obecnie systemowi pomocy osobom bezdomnym w województwie pomorskim. Nie ulega wątpliwości, że sytuacja osób bezdomnych przedstawiona powyżej nie napawa optymizmem. Na przestrzeni ostatnich kilku lat pojawiają się nowe problemy związane z sytuacją zdrowotną oraz aktywizacją zawodową osób bezdomnych takie jak: pogarszający się stan zdrowia czy coraz częstszy brak
pracy. Dlatego potrzeba nie tylko coraz częstszych debat społecznych, dyskusji, konferencji naukowych, ale przede wszystkim nowych programów skupiających swoją uwagę na takich problemach jak zdrowie czy hierarchizacja placówek. Obok reintegracji zawodowej i społecznej osób bezdomnych są to takie dziedziny, którym w najbliższych latach należy baczniej się przyjrzeć zarówno od strony naukowej, jak i od strony systemowych rozwiązań lokalnych i ogólnopolskich. Raport zrealizowany w ramach projektu „Agenda Bezdomności…”
Projekt realizowany przy udziale środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Inicjatywy Wspólnotowej EQUAL
36
„Życie na peweksie” – bezdomni, bezrobotni, pracujący... Justyna Kaźmierczak
WSTĘP Fenomen środowisk utrzymujących się ze „śmietnika” nie jest powszechnie znany. Można przypuszczać, że powstały już prace, choćby w pośredni sposób odnoszące się do wspomnianego zagadnienia, jednak najczęściej niepublikowane, nie są ogólnie dostępne. W Polsce najprawdopodobniej wiele osób „chodzi po śmietnikach”. Jednak klientami skupów są najczęściej ludzie bezdomni. Dla nich śmietnik stanowi jedyne źródło utrzymania. O ile o tytułowym zjawisku wiemy niewiele, problemowi bezdomności poświęcono już wiele uwagi. Sami autorzy, nawet najświeższych publikacji, mówią o „zjawisku słabo rozpoznanym”, wciąż podkreślając potrzebę przeprowadzania dalszych badań, które dadzą całościowy obraz polskiej bezdomności. Na temat przyczyn i struktury zjawiska powstała jednak dość obszerna literatura. Nie jest ani nie było zamiarem tej pracy opisywanie wybranej populacji bezdomnych. Cel jaki jej przyświeca to pokazanie sposobów radzenia sobie w sytuacji trudnej, jaką bezdomność, PISMO SAMOPOMOCY
definiowana jako obraz absolutnego ubóstwa i skrajnej nędzy, jest bez wątpienia. Terenem badań została objęta warszawska dzielnica Ursynów. Wybór ten nie był przypadkowy. Ursynów jest największym polskim blokowiskiem, liczącym ponad 120 tysięcy mieszkańców. Potencjalnie stanowi bardzo atrakcyjny rynek pracy, w przypadku bezdomnych „szperaczy” rozumiany jako rozbudowana baza śmietnikowych zasobów. Dysponuje również ciekawą ofertą obiektów umożliwiających stałe zamieszkanie, między innymi w postaci ogródków działkowych, opuszczonych zabudowań oraz bliskości Lasu Kabackiego. To niewątpliwie jeden z powodów przyciągania bezdomnych. Nie bez znaczenia pozostawał fakt, że już raz z populacją ursynowskich bezdomnych się spotkałam, przy okazji prowadzenia badań demograficznych w ramach Narodowego Spisu Powszechnego. Posiadałam zatem wiele ogólnie niedostępnych informacji. To stanowiło nieocenioną zaletę, gdy po dwóch latach wkraczałam na ten teren ponownie. Ilościowe metody opisywania zjawiska bezdomności nie mogą dostarczyć jego pełnego obrazu. Badając słabo roz-
37
poznane i bardzo specyficzne przestrzenie życia społecznego, istnieje potrzeba zastosowania narzędzia zdecydowanie bardziej „wrażliwego”. W badaniu posłużyłam się techniką wywiadu swobodnego. Rozmowa dość często wybiegała poza przewidziany schemat, respondenci niemal zawsze sygnalizowali istnienie zjawisk i odkrywali nowe obszary, które umykają innego rodzaju obserwacjom. Wywiad swobodny jest techniką bardzo elastyczną. Powstające w toku rozmowy „dygresje” okazują się poznawczo bardzo istotne. Wywiad stwarza możliwość elastycznego kierowania i dopasowywania interakcji do sytuacji badanej osoby, co w kontakcie z bezdomnymi jest cenną zaletą. Rozmowy z bezdomnymi były zawsze połączone z obserwacją badanych. Na tej podstawie poznawałam ich reakcje, weryfikowałam wiarygodność wypowiedzi a przede wszystkim nawiązywałam kontakt. Stawałam się partnerem dialogu i sytuacji. Wywiady przeprowadzałam w okresie od czerwca do połowy sierpnia 2004 roku. Natomiast systematyczna obserwacja trwała od marca do końca października 2004 toku. Obydwie te metody wzajemnie się uzupełniały. Praca składa się z dwóch głównych części. Rozdział zatytułowany Sytuacja bezdomności ma za zadnie przybliżyć obraz polskiego zjawiska. Koncentruje się wokół zagadnień definicyjnych i związanych z przyczynami popadania w bezdomność. Przedstawia również charakterystykę geografii, skali oraz społecznej struktury zjawiska. Na końcu tego rozdziału poruszam zagadnienia związane z kategorią bezdomnych pozostających poza schroniskami, a więc osób objętych przeze mnie badaniem. Część teoretyczna pracy pomyślana została w dwóch aspektach. Ma za zadanie przedstawić zgromadzoną wiedzę podstawową dotyczącą problemu z jednej strony, z drugiej natomiast nadać pełniejszy kształt, opisywanemu zjawisku – „życia ze śmietnika”. Naszkicowany w tej części obraz polskiej bezdomności, ma na celu przybliżenie sytuacji i położenia ludzi bez domów. Przyjęta przeze mnie hipoteza badawcza zakłada istnienie cech determinujących dalsze losy bezdomnych. Przedstawienie ich w części teoretycznej stanowi punkt wyjścia do analizy przeprowadzonych badań. Rozdział zatytułowany Człowiek wobec sytuacji bezdomności opisuje fenomen osób utrzymujących się ze śmietnika. Przedstawia sposoby radzenia sobie w sytuacji trudnej, rozumiane jako formy aktywności przejawiane przez bezdomnych przybywających poza placówkami. W tej części spróbuję wykazać fakt najefektywniejszego wykorzystania dóbr już wykorzystanych, uchwycić swoistą ekonomię śmietnika poprzez opis i analizę pracy „zawodowej” wykonywanej w układzie śmietnik-skup. Przedstawię również czynniki wywierające wpływ na osiąganą przez „szperaczy” efektywność pracy oraz sposoby konsumpcji pozyskanych środków. Analizę kończy przedstawienie dwóch skrajnych typów „przystosowania” do sytuacji braku domu. Bezdomność zawsze jest jednym z najgłębszych i najbardziej przejmujących przejawów samotności. Jest stanem beznadziei i poczucia braku sensu. Jednak nie zawsze oznacza bezradność i zależność od innych... Czasem, ludzie bez domów naprawdę dobrze sobie radzą. Obrany przez nich styl życia jest odpowiedzią na trudną sytu-
38
ację w jakiej się znaleźli. Oni nie mają innego wyjścia. Pozostając „ludźmi z marginesu” odnajdują się i wypełniają nowe role, zintegrowane z życiem „normalnej” części społeczeństwa. Przestają być ludźmi „spoza”. Mają swoje „domy” i są samodzielni. I do nich chciałam dotrzeć. „Proszę Panią, jakbym sobie nie radził, to bym nie miał nic do jedzenia. I bym się tułał po jakichś przytułkach. A tak jestem samodzielny. Od nikogo łaski nie potrzebuję”. „Proszę Panią, człowiek bezdomny musi dać sobie radę. I w śmietniku. I pod krzakiem. Wszędzie musi dać sobie radę. Ja mieszkam na działkach. Ociepliłem tam sobie budynek. Ogrzewam się butlą gazową. Dwa metry na dwa metry we dwóch. I dajemy sobie radę”. „Niestety, tak kraj został jak został. A wieszał się nikt nie będzie. Ja powiedziałem, że się nie powieszę. Ja na księżycu, a przeżyję”. Bezdomni pozaschroniskowi z którymi się spotkałam nie wykazują postaw roszczeniowych względem kogokolwiek. Są samodzielni. „Wie Pani, ci co w schroniskach są, to po zimie od razu uciekają. I opowiadają, że jakby Hitler miał takie schroniska, to by nie musiał obozów budować. [...] To jest normalna wykańczalnia ludzi. Jak to Pani powiedzieć? Tam się tylko zimuje. Znajomego syn z domu wyrzucił, to jeździ do księży na obiady. I opowiada, że tam tylko woda i ziemniaki. Tam trzeba we wszystkim spać, bo się rano budzisz bez niczego. Burdel tam jest.” „Zupki to ja rozdaję. Każdemu. [...] A Panią to mogę na dobrą kawę zaprosić, gdzie pani chce...” Bezdomni pozaschroniskowi z którymi się spotkałam są niechętni wobec pomocy z zewnątrz. „Ja to częściowo sam jestem winien. Po wojsku poszedłem do pracy i obracałem się w takim towarzystwie, co lubieli wypić. Żem się wdał w alkohol. A jak się popiło to się do roboty nie szło. To pogonili. I koniec”. Bezdomni tłumacząc „swoją” sytuację nie obwiniają nikogo poza sobą. Alkohol, konflikt z prawem, problemy rodzinne... w perspektywie samotność i bezrobocie. „Ja mam pracować u takiego, co mi przez 10 miesięcy 12 tysięcy nie wypłacił, a tylko na jedzenie dawał. To już wolę po śmietnikach chodzić... niż na durnia pracować”. „I powiedziałem sobie tak. Jeżeli ja mam pracować u kogoś i chodzić za pieniędzmi. A czasami potrafię być nerwowy... i mogę komuś w łeb przywalić. Po prostu. I iść z powrotem do więzienia. A jeszcze mi tylko dwa lata brakuje, żeby pisać o niekaralność. To ja wolę sobie robić na własny rachunek. Jestem sobie pracownikiem, dyrektorem i kasjerem”. „Pracowałem na murarce i mnie przekręcili. Ani grosza nie zapłacili. Nie chcę tego. Wolę fajans zbierać. [...] Wolę tak niż pracować za darmo. [...] ze śmietnika to co mam, to mam. I nie muszę nikogo się prosić, żeby mi zapłacił za moją pracę”. Bezdomni przegrywają na rynku pracy. Jeśli pracują – tylko „na czarno”. Często oszukiwani, nie otrzymują wynagrodzenia. Są ludźmi z nikąd. Bez dokumentów, bez praw. W tej sytuacji „wybierają” śmietnik i altankę.
CZŁOWIEK WOBEC SYTUACJI BEZDOMNOŚCI Wprowadzenie i opis badań Na badania wyruszałam uboga we wskazówki. Nie dysponując rzetelnym zapleczem teoretycznym. Udałam się w kierunku śmietnika. Celem jaki założyłam na ich początku, była próba opisania fenomenu organizacyjnego osób z tzw. marginesu. Chciałam wykazać fakt najefektywniejszego wykorzystania dóbr już wykorzystanych, uchwycić swoistą ekonomię śmietnika poprzez opis i analizę pracy zawodowej wykonywanej w układzie śmietnik – skup. Odtwarzając dzień z życia „nurka” skupiłam się na pracy i strukturze wydatków. Przyjęta przeze mnie hipoteza badawcza zakłada, ze śmietnik jest miejscem działającym non – stop. A życie człowieka utrzymującego się ze śmietnika jest całkowicie zdeterminowane przez bardzo charakterystyczny rytm pracy. Liczebność ursynowskiej populacji bezdomnych szacowałam na 80 – 100 osób. Rozmowy przeprowadzone z bezdomnymi potwierdziły te przypuszczenia. Nie wiedziałam z jaką liczbą osób uda mi się przeprowadzić wywiad. Przeprowadzone przeze mnie badania nie miały na celu opisania grupy bezdomnych ludzi przebywających na terenie Ursynowa, a charakteru ich pracy i stylu życia. Kategoria reprezentatywności próby ani próba jako taka nie miały tutaj zastosowania. Wywiady traktowałam jako źródło informacji, pomocne w opisaniu zjawiska. Uznałam, że badania należy zakończyć już lub dopiero wtedy, gdy nastąpi nasycenie informacyjne, czyli sytuacja w której kolejny wywiad nie dostarcza żadnych nowych danych a jego przebieg zaczyna być możliwy do przewidzenia. Kiedy udzielane odpowiedzi potwierdzają oczekiwania, nie zaskakują. Kiedy badacz zaczyna czuć się swobodnie, a obserwowane środowisko wydaje mu się typowe i bliskie, nadchodzi czas, by zadać sobie kilka istotnych pytań. Czy poczucie swobody nie jest odbiciem faktu, że badania dobiegły końca? Czy wszystkie niezbędne dane zostały już zebrane? O ile ufam przeświadczeniu o zadowalającej ilości zebranego materiału, to kwestia poczucia swobody nie jest w przypadku osób bezdomnych równie oczywista. Postępując według tej zasady, najprawdopodobniej zakończyłabym badania po przeprowadzeniu trzech wywiadów. Interakcja z bezdomnymi nasycona była atmosferą szczerości i otwartości. Poczucie swojskości rodziło się bardzo szybko. Takie wrażenie pojawiło się tym szybciej, ponieważ „nurki” stanowią bardzo jednolitą grupę. Podobnie pracują, spędzają wolny czas a nawet pachną. Starałam się uwrażliwić na wiele sygnałów, które przekonywały mnie do decyzji o zakończeniu badań. W efekcie przeprowadziłam 20 wywiadów zarejestrowanych na taśmie magnetofonowej. Trwały przeciętnie około godziny. Wszystkie przeprowadzone rozmowy w przeważającym stopniu dotyczyły interesujących mnie zagadnień. Ten wynik mnie zaskoczył. Ze względu na „syndrom bezdomności”, przejawiający się w poczuciu ogromnej samotności, pustki i wyizolowania, spodziewałam się napotkać znacznie więcej trudności w kontrolowaniu przebiegu wywiadów. Ludzie bezdomni w kontaktach z „bogaczami”, jak o nas mówią, starają się wykorzystać każdy moment, by szukać usprawiedliwienia swojej wstydliwej sytuacji. Wstydliwej – bo w Polsce nie ma moim zdaniem bezdomPISMO SAMOPOMOCY
ności z wyboru. Stąd obawa, że będą unikać odpowiedzi na trudne i kłopotliwe pytania lub po prostu, będą mówić przede wszystkim o sobie. Już początek badań mile mnie zaskoczył. Moi rozmówcy sami powracali do tematu kontynuując rozpoczęte wątki, uzupełniając wcześniejsze wypowiedzi lub przerywając swobodną „rozmowę w trakcie”. Opowiadali chętnie i bez skrępowania. Początkowo byłam tą postawą zaskoczona, spodziewałam się raczej napotkać opór. Pytania, które im zadawałam, obiektywnie mogły być uznane za drażniące i nieprzyjemne. Nawet osobę bezdomną nie jest łatwo zapytać, czy zjada to co znajdzie na śmietniku... Już w pierwszych dniach w terenie zastawiałam się skąd ta „lekkość” kontaktu. Teraz, gdy badania dobiegły końca myślę, że dość precyzyjnie potrafię określić co wpłynęło na tę sytuację. „Udomowić” bezdomnego Sporo wysiłku włożyłam w przygotowanie się do pracy w terenie. Bynajmniej nie dotyczyło to budowy narzędzia badawczego. Posługując się tym, co już o bezdomnych wiedziałam, chciałam ustalić „taktykę”. Tuż przed rozpoczęciem badań odwiedziłam wszystkie punkty skupu na terenie Ursynowa. Rozmawiałam ze sprzedawcami, porównywałam ceny. Przede wszystkim pokazywałam się. Ostentacyjnie spisywałam ceny i przyglądałam się rytmowi pracy na skupie. Starałam się być „dobrze ubrana”. Zaczepiałam ich. „A Pani to widać, że po hasiokach nie chodzi” słyszałam niemal za każdym razem. Trochę o to chodziło. Założyłam, że nie będę udawać osoby bezdomnej. To był mój atut. Dziś wiem, że do wielu informacji nie zostałabym dopuszczona, gdybym wyraźnie nie komunikowała w jakim celu z nimi rozmawiam. Jednak zdecydowanie „lepszy” strój budował dystans. Byłam cały czas obserwowana. Wiedziałam, że gdy będę potrzebowała ich otwartości ta bariera nie może istnieć. Musiałam znaleźć równowagę pomiędzy „wtopieniem się w tłum” a utrzymaniem odrębności. Po prostu nie mogłam „się odcinać”. Nie mogłam wyglądać na „lepszą” od nich. Bardzo szybko okazało się, że wyblakła koszulka odsłaniająca ramiona, dżinsy i stare sandały to odpowiedni strój. I zawsze makijaż. Starałam się delikatnie podkreślać kobiecość. W moim przypadku płeć stała się atutem. Świat bezdomnych to przede wszystkim świat mężczyzn. Bezdomnym nie zdarzają się interakcje z „normalnymi” ludźmi. Prawie nigdy nie nawiązują z nimi rozmowy. Spotkanie z młodą, ładną kobietą, która rozumie i szanuje, dla wszystkich moich rozmówców było rzadkim, a czasem jedynym tego typu doświadczeniem. Rozmowa ze mną wyraźnie sprawiała im przyjemność. Przykładali duża wagę do swojego zachowania, sposobu mówienia. Nieoczekiwanie to oni dopasowywali się do mnie. Stylem bycia, komunikowania. Zamiast menelskim slangiem, raczyli mnie przypalaniem papierosa na stojąco. Spotkanie ze mną było dla nich nową i bardzo nietypową sytuacją. Według ich wypowiedzi, nagradzającą. Wykorzystałam to. Trudno spodziewać się „uczciwości” i „szczerości” po uczestnikach badań i informatorach, kiedy samemu nie jest się szczerym i uczciwym wobec innych. W moim przypadku kluczem okazała się empatia. Stosunkowo łatwo obudzić w bez hasiok – określenie śmietnika używane przez bezdomnych (poch. gwara śląska)
39
domnym świadomość istoty własnego działania, jego znaczenia. Można przypuszczać, że to oni są obiektywnie twórcami wysokich wskaźników polskiego recyclingu. Otwarcie wyrażając uznanie wobec pracy jaką wykonują, bardzo szybko zdobywałam ich sympatię i szczerość. Dość konsekwentnie starałam się utwierdzać ich w przekonaniu, że są dla mnie ważni i istotni. Przede wszystkim pożyteczni. Takiego traktowania są bezdomni w sposób oczywisty bardzo spragnieni. Sposób zachowania się osoby prowadzącej wywiad podczas rozmowy z informatorem ma również bardzo duże znaczenie. Respondent będzie często szukał u badacza potwierdzenia słuszności swoich wypowiedzi albo jakiejś reakcji wartościującej. Mówiąc ogólnie, osoba prowadząca wywiad musi wyraźnie wyrażać swoją akceptację dla informatora. Jest to w przypadku bezdomnych zabieg trudny i nie mniej niebezpieczny. Dlaczego? Bezdomny nie jest „po prostu biednym człowiekiem”, który stracił dom i musi „chodzić po śmietnikach”, żeby przeżyć. Powód bezdomności istnieje zawsze. Niemal zawsze tkwi w samym człowieku. Prawie każdy z moich rozmówców „zderzył się” z zakładem penitencjarnym. Prawie każdy przejawia ponad przeciętną skłonność do agresywnych zachowań. Prawie każdy jest alkoholikiem. Moralna ocena nie jest tu istotna. Tym bardziej cenne, że ludzie „z przeszłością” potrafią się odnaleźć w nowej sytuacji. Jednak nie wolno przesadzić z postawą „badacza romantyka”. Surowe warunki panujące w świecie bezdomnych i umiejętności, które wytworzyli sprawiają, że są bardzo wyczuleni na sygnały dostarczane przez otoczenie. Fałsz odkrywają bezbłędnie, odpłacając stekiem kłamstw. Rozmawiając z osobą bezdomną trzeba stworzyć atmosferę naturalności, czy nawet spontaniczności. Jeśli już raz wejdzie się w rolę „przyjaciela”, trzeba ją konsekwentnie wypełniać. Czasem nastręcza to wiele trudności, czasem grozi znalezieniem się w mało komfortowej sytuacji. Niemniej jeśli naprawdę chcemy dotrzeć do sedna, przyjęcie takiej postawy jest zabiegiem koniecznym. Przekonanie bezdomnego „do siebie” nie jest trudne, choć niewątpliwie wymaga od badacza samozaparcia. I jak zwykle, „diabeł śpi w szczegółach”. Na powitanie zawsze uścisk dłoni. Niektórych peszył. Byli tacy, którzy ze zdziwieniem pytali: „Nie brzydzi się Pani?!”. Wspólnie siadaliśmy na trawie i paliliśmy papierosy. Koniecznie moje! Gdy częstowali winem, nie zawsze udawało się grzecznie odmówić. Wspólne picie z jednego kubka, traktowali jak rytuał przystąpienia. Bacznie obserwowali moje reakcje, sprawdzając czy faktycznie traktuję ich tak samo jak innych. Testowali mnie. Obdarowani kilkoma rzeczami na handel, nie chcą pozostawać dłużni. Rewanżują się zaproszeniem na placki ziemniaczane lub „wygrzebanymi” korkami Coca-Coli . Zaryzykuję, że ten etap badań wypełniłam solidnie, z dużym zaangażowaniem i owocnie. Szesnastego października byłam świadkiem na ślubie bezdomnych... Niezbędne jest przekonanie osoby bezdomnej, że jej nie potępiamy i traktujemy ją z szacunkiem. Atmosfera naturalności i swobody przybliża. To jednak nie wszystko. Przez cały czas prowadzenia wywiadów, nie rezygnowałam z obserwacji. Początkową motywację stanowiła chęć zebrania jak największej ilości informacji dotyczących mało znanej społeczności. Z czasem obserwacja pozwoliła również na weryfikację dostarczanej przez informatorów wiedzy. To co wiedziałam pozwalało „rozszyfrowywać” wypowiedzi moich rozmówców. Gdyby nie gromadzona wiedza i czujność, najprawdopodobniej mu jednym z cenniejszych towarów, poszukiwanych w sezonie letnim są promocyjne nakrętki Coca-Coli. Szperacze sprzedają je na bazarze lub wymieniają na fanty również przeznaczane na handel.
40
siałabym uznać, że większość bezdomnych wydaje pieniądze przede wszystkim na chleb i mleko dla kota... Trzeba jednak pamiętać, że bezdomni ukrywają prawdę nie z chęci oszukania badacza, ale z poczucia ogromnego wstydu. Zerwanie z zasadą „poznawczej naiwności” w badaniach terenowych pozwoliło w tym przypadku, zrozumieć więcej. Odpowiedni strój, właściwe zachowanie dadzą efekt tylko wtedy, gdy „trafimy” w czas i miejsc. Celnie zaaranżujemy sytuację wywiadu. Z bezdomnymi spotykałam się na ich terytorium. W okolicach skupów, śmietników, działek. Tam czuli się pewnie i swobodnie. Najczęściej kilkadziesiąt metrów od skupu, w spokojnym miejscu, gdzie nie ma ruchu. Nie „na widoku”. W takich miejscach zatrzymywali się chętniej i na dłużej. Byli u siebie. Bardzo istotny był wybór właściwej pory. Wcześnie rano „łaziki” intensywnie pracują. Wcześnie rano w śmietnikach jest dużo „towaru” z nocy. Muszą wtedy jak najszybciej zarobić na poranną porcję alkoholu. „Na ssaniu” są rozdrażnieni, śpieszą się. „Śniadanie” to zazwyczaj jedno lub dwa wina. Około południa trzeźwieją na tyle, by można było z nimi rozmawiać. To najlepsza pora na rozpoczęcie właściwych badań. Skupy zazwyczaj pracują do 17tej, jest więc kilka godzin na „łapanie” ich „na trasie”. Wtedy są już spokojni. Z piwem w ręku rozmawiają chętnie. Samotni po pracy nigdzie się nie śpieszą. Nie mają do czego. Rozmawiają długo. Dużo opowiadają. Ci, którzy nie są sami, nie chcą się wtedy zatrzymywać. Chcą szybko wrócić DO DOMU. Trzeba odpocząć, zrobić pranie. Zjeść razem... Co się zbiera? Zasoby śmietnika – drogi zbytu Śmietnik dostarcza dóbr wszelkiego rodzaju. Nie bez przyczyny najpopularniejszym jego określeniem używanym w środowisku osób utrzymujących się ze śmietników jest PEWEKS. Według opinii moich rozmówców, można w nim znaleźć dosłownie wszystko. „Jakie rzeczy ludzie wyrzucają! [...] tutaj naprawdę jest wszystko”. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, w której nikomu niepotrzebne śmieci stają się poszukiwanym towarem. Zyskują nową wartość, stają się cenne. „[...] ja to mówię, że pieniądze na ulicy leżą, tylko trzeba umieć ich podnieść. Ze wszystkiego jest jakiś grosz”. Bezdomni zbierają wszystko co choćby potencjalnie przedstawia dla nich jakąś wartość. Praktyka wykazuje, że w swych osądach rzadko się mylą. „Śmietnikowy koszyk” stanowi dość bogatą ofertę. Rzeczy „wygrzebane z hasioka” „odzyskiwane” są na wiele sposobów. Skup Skup przy ul. Koncertowej
Poszukiwanie towarów przeznaczonych do sprzedaży w skupie surowców wtórnych, czyli „chodzenie za fajansem” jest głównym, zarobkowym zajęciem bezdomnych. Dzieje się tak z co najmniej dwóch powodów. Przede wszystkim asortymentu tego rodzaju jest na śmietniku najwięcej. Najczęściej i najchętniej zbierane są aluminiowe puszki, makulatura i złom. Skup ponadto zapewnia możliwość stałej sprzedaży towaru, a w konsekwencji stałego przypływu mniejszej lub większej ilości gotówki. To w przypadku osób prawie nigdy nie posiadających pieniędzy i żyjących „z dnia na dzień” bardzo istotny argument. Warto zaznaczyć, że zdobycie środków na zakup alkoholu stanowi główną motywację do działania. W przypadku kategorii pozaschroniskowej jest to szczególnie wyraziste. Więcej uwagi temu zagadnieniu poświęcę omawiając sposoby konsumpcji zdobytych środków. Możliwości sprzedaży surowców wtórnych uległy w ostatnim czasie zmianie, jednak wbrew opinii niektórych badaczy – nie w kierunku jej pogorszenia. Według fundacji RECAL z roku na rok wzrasta liczba punktów skupujących materiały przeznaczone do odzysku. Nie została jak dotąd ustalona przyczyna tego wzrostu, jednak biorąc pod uwagę, że klientami skupów są w zdecydowanej większości osoby bezdomne, pozwala to na postawienie hipotezy, że to ich aktywność zarobkowa jest jedną z przyczyn tej sytuacji. Słowem, działalność ludzi z marginesu znacznie wpływa na proces kształtowania tego rynku. Tendencja ta jest widoczna również na Ursynowie, gdzie w tej chwili funkcjonują już cztery punkty skupy. Początkowo otwarte były od poniedziałku do piątku, stopniowo wydłużając czas pracy, a później włączając również soboty. Jeden z punktów od kilku miesięcy pracuje również w niedziele. Właściciel przyznaje, że decyzję o działalności przez 7 dni w tygodniu podjął na podstawie rejestrowanego „ruchu w interesie”. Warunki sprzedaży surowców wtórnych reguluje ustawa o odpadach, której nowe rozwiązania zaczęły obowiązywać od 25 lipca 2004 roku . Przepisy ustanowiły zasady przyjmowania surowców i zawierania transakcji. Od końca lipca skup materiałów do wtórnego przetworzenia podlega rejestracji. Żeby sprzedać „towar” bezdomni muszą przedstawić dowód tożsamości i podać źródło jego pochodzenia. Dość powszechny wśród bezdomnych jest brak dokumentów. Tracą je w sytuacji kradzieży lub zagubienia, w obydwu przypadkach zazwyczaj znajdując się pod wpływem alkoholu. Zdarza się, że dość często sprzedają swoje dowody z własnej woli. Ponieważ zdecydowana większość bezdomnych nie posiada dokumentów, więc formalnie mogą sprzedać tylko puszki i makulaturę. Sami zainteresowani, szczególnie tuż po wejściu w życie ustawy, wyrażali głęboki sprzeciw wobec tej decyzji, mówiąc otwarcie o krzywdzie i niesprawiedliwości: „Co oni zrobili?! Biednym ludziom. To głupota jest Państwa, że oni wzięli dowody osobiste. Czego oni chcą od tego fajansiarza? [...]”. Równocześnie dość szybko i sprawnie bezdomni zaadoptowali się do nowych warunków. Jeśli samemu nie uda się sprzedać, transakcji dokonuje kolega posiadający dokumenty. Dość istotne, że – według moich rozmówców – zawsze odbywa się to w ramach „przyjacielskiej przysługi”. Z drugiej strony, większość „łazików” to od wielu lat „mieszkańcy” Ursynowa, a zatem stali bywalcy punktów skupu. Pracownicy bardzo często przysłowiowo „przymykają oko”.
Ustawa z dnia 20 kwietnia 2004 roku o zmianie ustawy o odpadach, Dz.U.04.116.1208t
PISMO SAMOPOMOCY
Zasygnalizowane wcześniej cechy sprzedaży na skupie, a więc szybkość i bezpośrednia możliwość spieniężenia „towaru” powodują, że wielu bezdomnych koncentruje swoje wysiłki właśnie na tej formie zarabiania. „To co zbiorę, to zaraz sprzedam. I mam pieniądze – od razu”. Z relacji pracowników wynika, że niektóre „łaziki” wracają do skupu wielokrotnie w ciągu jednego dnia. „Rzucają na wagę” kilka gazetek i deklarują chęć sprzedaży 4 puszek. Każda sztuka daje „nurkowi” zysk w wysokości 6 groszy... Każdorazowo zarabiają w ten sposób około kilkudziesięciu groszy, które zazwyczaj są bardzo szybko konsumowane w postaci „wkładu” na zakup wspólnie spożywanego wina. Handel „Na dołku”
Część osób żyjących ze śmietnika twierdzi, że najkorzystniejszym sposobem zarobkowania jest handel. „Z handlu wyciągamy dużo więcej. Sto złotych w weekend zarabiamy na pewno a zdarza się wiele więcej, [...] puszki i makulatura to jest na przeżycie”. I rzeczywiście przyglądając się zestawieniu dochodów przez nich deklarowanych, ta forma „wykorzystania” śmietnikowych zasobów zyskuje zdecydowane pierwszeństwo. Rzeczy pochodzące z ursynowskich śmietników można nabyć na wszystkich warszawskich bazarach, jednak najczęściej „nurki” handlują na lokalnej giełdzie, czyli „na dołku”. Handel odbywa się w każdy weekend, niezależnie od pory roku. Pierwsi „sprzedawcy” pojawiają się już na wiele godzin przed rozpoczęciem pracy giełdy, w celu zajęcia jak najlepszej, z punktu marketingowej strategii, pozycji. Miejsca nie są nikomu przypisane, nie istnieją ustalone rewiry. Ci, którzy zazwyczaj z przyczyn oczywistych „zaspali”, tego dnia najprawdopodobniej zarobią mniej. Choć bezdomni zajmują miejsca poza terenem bazaru, stanowią jednak jego integralną część. Nie są stamtąd przeganiani, a ich „stoiska” cieszą się ogromnym zainteresowaniem klientów. Dość popularne jest, że za drobną opłatą niektórzy z nich pomagają w sprzątaniu terenu po zamknięciu bazaru. Śmietnikowa oferta rzeczy przeznaczanych na handel jest bogata i różnorodna. Bezdomni są dość dobrze zorientowani w tendencjach istniejących na rynku, znają preferencje i konsumpcyjne potrzeby swoich klientów. Co najchętniej kupujemy od bezdomnych? Dużym zainteresowaniem cieszy się sprzęt elektroniczny, części komputerowe, telefony komórkowe i porcelana. Bezdomni wykazują dużą znajomość branży i technik sprzedaży „Tu dwa złote, tu
41
pięć złotych, tu złotówka. Tak rzeczy kosztują. I na nich trzeba „zahandlować”. Grubymi rzeczami nie wolno handlować. Dlaczego? Bo ludzie nie kupią. Drobnicę wezmą”. Towar Elusi
Bardzo ciekawy jest sposób w jaki „nurki” wyceniają znalezione przez siebie przedmioty. Obserwując stosowane przez nich „techniki” sprzedaży, można odnieść wrażenie, że w momencie krytycznym wszystkie towary można nabyć za przysłowiową złotówkę. Interpretacja tego faktu pozwala podejrzewać, że bezdomni nie „przeceniają” wartości – w końcu na śmietniku znalezionych – przedmiotów, skłaniając się w kierunku realnego postrzegania rzeczywistości. Równolegle przyczynia się do tego niechęć do podróżowania z powrotem, do DOMU z ciężkim wózkiem wyładowanym niesprzedanym towarem. Jednak najistotniejszym powodem wydaje się być brak zysku, co w przypadku osób nawet w najdrobniejszym stopniu nie korzystających z pomocy z zewnątrz, oznacza brak środków utrzymania. Charakterystycznym i bardzo poszukiwanym dobrem przeznaczanym na sprzedaż są butelki po alkoholu, jednak „wzięciem” cieszą się tylko opakowania po „lepszych” trunkach. I tak butelkę po Finlandii o pojemności 0, 75 można sprzedać za 2 złote, a półlitrową za złotówkę. Litrowy Absolut to 3 złote zysku. Butelki „rzadkie”, po mniej popularnych alkoholach osiągają wartość znacznie wyższą. Za likier Irlandzki odbiorcy zazwyczaj płacą 15 PLN, za złotego Johny Walkera 20 PLN a za Blue Label nawet 30 PLN. „Dobry” tygodniowy zbiór gwarantuje dochód około 100 PLN, pod warunkiem, że sprzedawany jest bezpośrednio, najczęściej na „Stadionie”. Tzw. „butelki stadionowe” przynoszą dochód w zależności od formy sprzedaży. Oddając je na skup, można to zrobić w jednym z ursynowskich punktów, traci się co najmniej połowę wymienionych wyżej wartości. Jednak mimo świadomości mniejszego zysku wiele osób decyduje się na tę formę. Dzieje się tak z co najmniej dwóch powodów. Część osób utrzymujących się ze śmietników pragnie zdobyć, nawet mniejszą ilość pieniędzy, w jak najkrótszym czasie. Oni zazwyczaj nie organizują wyprawy na drugą stronę Wisły i sprzedają towar na miejscu. Nie pozostaje również bez znaczenia, że Ci sami bezdomni funkcjonują niemal wyłącznie w obrębie Ursynowa, rzadko przekraczając jego granice. Wszystkie swoje potrzeby realizują na trasie pomiędzy śmietnikiem, skupem, sklepem i miejscem zamieszkania.
42
Ci, którzy decydują się na samodzielną sprzedaż butelek zyskują zdecydowanie więcej. Perfekcjoniści potrafią je przechwycić jeszcze zanim znajdą się na śmietniku. „W poniedziałek jadę na Śródmieście. Wtedy tylko po butelki. Mam porobione układy w paru knajpach, zostawiają dla mnie”. Zdarza się, że bardziej „obrotni” bezdomni opłacają swoich informatorów, zazwyczaj pracowników firm zajmujących się wywożeniem śmieci. O odłożonych dla siebie butelkach dowiadują się za pomocą telefonów komórkowych. „Z tymi z MPO też mam układy. Mam komórkę, to jak coś odłoży, to dzwoni do mnie. Też mu płacę. Na każdej butelce zarabiam 100%. Nie jest źle”. Trudno oszacować jak duży procent ursynowskich bezdomnych posiada telefony komórkowe, niemniej prawie połowa moich rozmówców „komórki” miała. Odbiorcami butelek są zazwyczaj osoby pochodzenia ukraińskiego. Bezdomni nawiązują przy tym stałe „kontakty handlowe” i jak twierdzą zawsze sprzedają tym samym osobom. Spotykają się z nimi regularnie w konkretnych porach i miejscu. Jak już wspomniałam, „stadionowe butelki” można również oddać w skupie, jednak osiągnięty w ten sposób zysk jest nawet kilkukrotnie niższy. Pomimo świadomości dużej straty, wielu bezdomnych decyduje się na tę formę „odzysku”. Uzasadniając swoje decyzje, mówią zazwyczaj o braku kontaktów umożliwiających transakcję. „Ten złodziej na skupie ode mnie bierze za trzy złote a sam sprzedaje za osiem! A jasne, że lepiej by było samemu sprzedawać, ale się nie wie gdzie, komu...”. Bez znaczenia czy sprzedawane na „Stadionie”, na skupie czy kupujący odbierają „towar” na Ursynowie, butelki zawsze mają jednakowe przeznaczenie. Napełniane „szmuglowanym” alkoholem, trafiają na bazary. Istnieje wreszcie trzeci, najbardziej „prestiżowy” gatunek odzyskiwanego ze śmietników towaru. Bezdomni nazywając go używają określenia „starocie”. Jak twierdzą moi rozmówcy na śmietniku można znaleźć „mnóstwo antyków”. Drogi powrotu „staroci” na rynek są różne. Niektórzy decydują się na sprzedaż samodzielną i wręcz starają się „wyszperać” ten rodzaj asortymentu. To nie stanowi dużej trudności: „Proszę Panią, takie najcenniejsze rzeczy, to ludzie nie wrzucają do środka. Tylko stawiają obok. Tylko to trzeba trafić i dużo za tym chodzić”. Niektórzy moi rozmówcy stwierdzali, że „antyki” trafiają się również między obierkami od kartofli. Najistotniejsze jest by nikt nie „trafił towaru” przed nim. Zdarzają się sytuacje, kiedy „nurki” odstępują znalezione przedmioty „znawcom”. Nie można jednoznacznie określić zasad tej współpracy. Niemniej osoby odstępujące mówią zazwyczaj, że: „to im się po prostu bardziej opłaca”. Koneserzy wiedzą, że naprawdę atrakcyjne przedmioty można najkorzystniej sprzedać „Na Kole” . Zdarza się, że znalezione przedmioty zanim powędrują na bazar są czyszczone i naprawiane. Dzięki tym staraniom ich wartość realnie wzrasta. Obok bezpośredniej formy sprzedaży istnieje możliwość „oddania” towaru innym. I znowu Ci, którym zależy na szybkim zdobyciu pieniędzy decydują się na sprzedanie go handlarzom na bazarze lub oddają do antykwariatu. „Ja miałem dla niego parę fajnych rzeczy. Raz sprzedałem mu dwa przedwo Nazwa jednego z warszawskich bazarów
jenne krzesła, z dębu. Za 60 złotych. Tyle mi zapłacił. A sprzedał za parę razy więcej. Poważnie”. Od wielu lat tzw. sklepy z antykami zlokalizowane w centrum stolicy, są zasilane przez „towar trafiony na peweksie”. Tam rzeczy – śmieci, po kilku zabiegach rozpoczynają „nowe życie”. Prestiżowe i elitarne, osiągając wysoką wartość rynkową. W opuszczonym przejściu podziemnym przy ulicy Koncertowej, tuż przy skupie, w miejscu wyjątkowo rzadko uczęszczanym powstał Antykwariat. Absolutnie niekomercyjny charakter usytuowania oraz fakt, że w znaczącym stopniu jest zaopatrywany w śmietnikowy asortyment, pozwala zaryzykować stwierdzenie, że powstał właśnie na potrzeby bezdomnych. Rozmowy z „dostawcami” oraz kilkumiesięczna obserwacja, pozwalają to przekonanie uwiarygodnić. „A jak się coś takiego konkretnego znajdzie, to tu zaraz jest antykwariat. To zawsze można sprzedać. Wszystko bierze”. Iwona „w trasie”, w tle antykwariat
Skup jest obiektywnie pewniejszym punktem zbytu. Tym samym stanowi dla bezdomnych bardziej stabilne źródło utrzymania. Natomiast osoby preferujące handel, „chodzenie za fajansem” traktują jako sposób na przeżycie. W ich opinii, żeby naprawdę zarobić trzeba pohandlować. Efekt handlu może być nieprzewidywalny, za to oferuje o wiele atrakcyjniejsze zarobki. Najlepiej radzą sobie Ci, którzy w elastyczny sposób potrafią dopasować się do sytuacji, czerpiąc korzyści ze wszystkich form odzysku. Oni wykorzystują pełną ofertę śmietnika. W przeważającym stopniu wspomniane „wybory” zdeterminowane są przez siłę uzależnienia. „Inni sprzedają takie cuda na skupie. Mają z tego 10 złotych, a Sławek to wystawia w niedzielę i on dopiero robi na tym kasę. Mówię, idź do niego idioto i zobacz ile żeś stracił. To samo książki. Ja komuś nigdy w życiu książki nie sprzedam. Żeby on na tym jeszcze zarabiał. Ale oni nie myślą perspektywicznie. Chcą mieć szybko pieniądze. Wiadomo na co. Aż ich telepie...”. Wartość śmietnika Śmietnik – śmietnikowi nierówny. Na terenie całego Ursynowa można zaobserwować występowanie zhierarchizowanej struktury śmietników. Peweksy różnią się pod względem obfitości śmietnikowej oferty, a więc wartości jaką potencjalnie przedstawiają. Zawartość, czyli swoisty „koszyk śmietnikowy” zależy od dostępności hasioka z jednej strony, z drugiej zaś od jego lokalizacji. Na mapie Ursynowa bezdomni z dużą precyzją PISMO SAMOPOMOCY
wskazują obszary, które prezentują bogatszą ofertę. Doskonale orientują się gdzie znajdują się „lepsze” śmietniki. Najbardziej wartościowe rozmieszczone są wokół nowo wybudowanych osiedli. Faktycznie biorąc pod uwagę jakość życia, którą oferują i cenę jaką trzeba za ten standard zapłacić, są to miejsca na które nie każdego stać. Zasobność portfela dostarczycieli towaru w sposób bezpośredni przekłada się na wartość śmietnika. Nurki twierdzą, że „dopiero tam widać jakie ludzie mają pieniądze”..„Lepsze śmietniki” są zazwyczaj zamknięte, lub wręcz znajdują się na terenie strzeżonym. Nie wszyscy mają do nich dostęp. „Wejścia na ochronę” są zarezerwowane tylko dla tych, którzy wypracowali sobie układy. „Najlepsze są osiedla chronione. [...] Przyciskam 200 i ochroniarz mnie wpuszcza. [...] za nic, gratis. Jest taki jeden co browar chce za to, że wchodzimy. [...] O tam są dużo lepsze peweksy”. Kacper opowiada: „ja sobie tutaj układy porobiłem na osiedlach strzeżonych. [...] Dogadałem się ze strażnikami. Przyjeżdżam wieczorem i po cichu wchodzę. Ale tylko za butelkami patrzę. Od Ukraińca biorę spirytus, rozrabiam i zostawiam Ochronie”. Ich atrakcyjność obok zdecydowanie korzystniejszej oferty wzmaga fakt, że są niedostępne dla innych szperaczy. Zawarte układy, gwarantują bezdomnym prawo wyłączności, tym samym zapewniając „pewne trafienie towaru”. „Po prostu wiemy, że nikt inny tam nie wejdzie i towar jest tylko nasz. Tylko nas tam wpuszczają”. Jaka jest wartość „lepszych” śmietników? „Szperacze z układami” doceniają wartość posiadanych kontaktów, są zgodni, co do przeważającej ich roli wobec zysku jaki wypracowują. Mają świadomość, że dzięki nim zarabiają więcej niż inni. Mówią otwarcie, że „bez tego byłoby cienko”. Istnieją na Ursynowie rejony całkowicie niedostępne, nawet dla „zawodowych szperaczy”. Bezdomni wiedzą, że są ludzie, którzy „nie życzą sobie żeby tacy tu chodzili”. Śmietnik miejscem pracy Śmietnik jest miejscem pracy non – stop. Przeszukiwany jest regularnie, choć z różną częstotliwością. Można na tej podstawie wyróżnić pory dnia, w których zwiększa się intensywność pracy osób poszukujących towaru. Największy ruch wokół śmietnika rozpoczyna się wczesnym rankiem i trwa do godziny 9 –10. Wtedy „w trasę” wyrusza pierwsza zmiana. Termin zmianowość nie jest tu używany w popularnym jego znaczeniu. Wprowadzony jest w celu uporządkowania różnych czasowo sposobów pracy, nie tworzących jednak systemu. „Łaziki” twierdzą, że na początku dnia śmietniki są pełne świeżego towaru z nocy i z rana. Wtedy również łatwiej „trafić coś dobrego”. „Coś dobrego” nie jest kategorią spójną i jednoznaczną. Oznacza zarówno zdobycie towaru przeznaczanego na handel, większej ilości „fajansu” czyli surowców sprzedawanych w skupie lub nadających się do zjedzenia produktów spożywczych. We wszystkich przypadkach gwarantuje zabezpieczenie na cały dzień. Kolejnym momentem wzmożonego ruchu wokół śmietników jest popołudnie i wieczór. Dlaczego? – czynniki wpływające na wykonywanie pracy Na wykonywanie pracy „nurka” wpływa kilka czynników. Wszystkie są przejawem dopasowania i zintegrowania z cyklem życia tzw. „normalnej” społeczności Ursynowa. Bezdom-
43
ni w perfekcyjnym stopniu rozpoznali swoje środowisko pracy. Wykazują bardzo precyzyjną wiedzę dotyczącą swoistego cyklu śmietnika, związanego ze stylem życia osób zaopatrujących PEWEKSY. Odnawianie śmietnikowych zasobów jest procesem trwałym, odznaczającym się pewnymi prawidłowościami. Na poziomie codzienności bezdomni dopasowują się do rytmu wykonywania pracy zawodowej „dostawców towaru”. Ludzie wyrzucają śmieci przed i po pracy, wtedy w hasioku przybywa świeżego towaru. Łaziki opowiadają: „Wieczorem pochodzimy, to najlepsza pora. Ludzie wtedy przychodzą z pracy. To jest więcej towaru”. Ostatnia dostawa przypada na godziny wieczorne. Weekend, a szczególnie sobotnie popołudnie, jest okazją zarówno do zebrania większej ilości rzeczy na skup jak również „trafienia czegoś lepszego”, przeważnie przeznaczanego na handel. W opinii moich rozmówców, ludzie wciąż dużą część wolnych dni przeznaczają na domowe porządki. Wystawiają wtedy rzeczy im już do niczego nieprzydatne, dla innych „skarby”. „Najlepiej zbierać w soboty, na przykład rano. Później wyjechać jeszcze raz, wieczorem. Ludzie mają wolne. Mają więcej czasu i robią porządki. I wtedy bardzo ciekawe rzeczy można trafić”. „Wystawka” może oznaczać zarówno postawioną przy śmietniku pralkę, „stary” zegar czy 300 kilo makulatury. Za każdym razem jest to sytuacja „trafienia” przedmiotów, które najprawdopodobniej osiągną – według subiektywnej oceny bezdomnego – wysoką wartość. Wyjście w trasę w niedzielny poranek może również zaowocować pokaźnym zbiorem „poimprezowych” butelek po alkoholu. Atrakcyjną porą dla osób utrzymujących się ze śmietnika są okresy przed świętami. To czas opróżniania lodówek i zamrażalników, w celu przygotowania miejsca na świąteczne frykasy. Na ten moment czekają wszyscy bezdomni, z którymi się spotkałam. Trafienie „spożywczej wystawki” pozwala zgromadzić nawet kilkumiesięczny zapas. „Przed świętami, ludzie wystawiają. Lodówki opróżniają, żeby mieć miejsce na świeże rzeczy. [...] W zeszłym roku dwa razy tak trafiłam i na całą zimę jedzenie było”. Finansowo najcięższy w ciągu roku jest okres wakacji. Letnie urlopy spędzane poza miejscem zamieszkania, powodują zubożenie śmietników a tym samym bezdomnych. Zdarza się, że „nurki” z „wytęsknieniem” czekają powracających wczasowiczów. „Normalnie sobota jest najlepsza, ale teraz są wakacje. Wszystko na urlopach, odpoczywają. Jakieś jeszcze 3 tygodnie może nam się uzupełni. Taka prawda”. Szperacze doskonale orientują się w systemie pracy służb oczyszczania miasta. Dobrze wiedzą w jakie dni i w jakich godzinach „ambasady” jeżdżą po Ursynowie i opróżniają śmietniki. Lepiej zorganizowani, w te dni „wychodzą w trasę” wcześnie rano, by zdążyć przed „wywózką” lub nastawiają się na wieczór. Faktycznie w poniedziałki, środy i piątki natężenie ruchu przy śmietnikach słabnie. Jednak również wtedy wiele osób chodzi po śmietnikach w poszukiwaniu czegokolwiek... Obok opisanych powyżej czynników zewnętrznych istnieją również uwarunkowania wynikające z indywidualnej sytuacji człowieka bezdomnego. Czynniki wewnętrzne związane są przede wszystkim z fazą bezdomności i stopniem nasilenia problemu alkoholowego. To one w przeważającym stopniu determinują styl życia i możliwości zarobkowania bezdomnych. Stosowana przez bezdomnych nazwa śmieciarki.
44
Sposób pracy Okolice skupu przy ul. Cynamonowej
Sposób organizowania i system pracy bezdomnych przybiera różnorodne formy. „Nurki” pracują indywidualnie lub w grupach. Ponieważ moje badania mają charakter jakościowy, nie próbuję wskazywać prymatu którejkolwiek z wymienionych form. Nie zdarza się by „szperacze” przemieszczali się w poszukiwaniu towaru w grupach większych niż trzyosobowe. Najczęściej jest to heteroseksualna para i towarzyszący im mężczyzna. Towarzysz zazwyczaj dość znacząco odbiega wiekiem od swoich „partnerów”. Jest od nich wiele lat młodszy lub starszy. Ten bardzo charakterystyczny sposób wzajemnego dopasowania pozwala uniknąć wielu kłopotliwych sytuacji, a w efekcie niewątpliwych konfliktów zagrażających równowadze funkcjonującego układu. Tym bardziej, że jeśli bezdomni pracują w grupie, w ten sam sposób organizują całe swoje życie. Do tego wątku jeszcze powrócę. W celu podniesienia efektywności pracy „nurki” dzielą się zadaniami. „Ewka zbiera puszki i rzeczy na handel. Waldek makulaturę i korki. A ja to co najcięższe, złom.” Zespołowa praca przynosi co najmniej dwie istotne korzyści. Po pierwsze wchodząc w dany rejon, szczególnie w okolicy bloków z kilkoma klatkami, „łaziki” rozdzielając się zajmują dany rewir. Zgodnie z obowiązującymi i przyjętymi zasadami – nikt inny w tym samym momencie już tam nie wejdzie. Wskazana technika zwiększa szanse na „trafienie czegoś dobrego”. Grupowy system pracy przynosi wyraźne profity w weekendy. Przypomnijmy, że sobota i niedziela ma nie tylko charakter targowy, ale jest również okresem kiedy na śmietniki trafia więcej cennego towaru. Mężczyźni zazwyczaj wychodzą wtedy „na rundę”, natomiast kobiety handlują w tym czasie na bazarze. „W zeszłym tygodniu, w sobotę staliśmy na bazarku, to na godzinę na Kazury skoczyliśmy i już 46 złotych było. Trzy i pół kilo puszek, butelki stadionowe, makulatura”. Zdarza się, że „w trasie” można spotkać homo i heterogeniczne pary. „Samotnicy” uważają, że najlepiej i najkorzystniej chodzić indywidualnie. „Ostatnio chodziłem z kolegą. Ale nic nie będę mówił na ten temat. [...] Synciowi daje pieniądze. A ja wszystkie pieniądze tracę na jedzenie. Na wszystko. I jeszcze ostatnie wino mi wypił rano. I musze iść do sąsiada. Pożyczyć parę złotych, żeby wiesz... to mnie zabolało”. Sławek, bezdomny prawie
20 lat, zawsze pracował sam. „Nie mam wspólników, nie mam kolegów. Wie Pani, tak lepiej. Co tu dużo mówić...Ludzie jak popiją, to różnie bywa. Nawet między kolegami potrafią być awantury takie, że strach. A tu przecież wszyscy „z przeszłością” są. To oni bez ceregieli. Czy spalą kogoś czy co... Od razu bez zastanowienia”. Kilkukrotnie spotkałam się z sytuacją, w której najczęściej dwaj mężczyźni prowadzili wspólne gospodarstwo domowe, jednak oddzielnie zarobkując. Oni też zazwyczaj jako argument potwierdzający słuszność wyboru indywidualnego stylu pracy, podają postępujące ubożenie śmietników. Zidentyfikowanie przyczyn tych „wyborów” nie jest możliwe na podstawie przeprowadzonych przeze mnie badań. Wiedza, którą zebrałam pozwala odkryć i zinterpretować z pewnością tylko niektóre relacje między badanymi osobami. Więcej uwagi temu zagadnieniu poświęcę w dalszej części opracowania, niemniej warto w tym miejscu zasygnalizować pewną prawidłowość. Bezdomni, pracujący w grupie osiągają zazwyczaj znacznie wyższe dochody niż „samotnicy”. System pracy bezdomnych szperaczy jest realizowany w oparciu o stałe elementy, zarówno w ujęciu czasowym jak i przestrzennie. Działalność zarobkowa zorganizowana jest w układzie śmietnik – skup. Ursynowską „bazę recyklingu”, a tym samym częściowo środowisko pracy bezdomnych tworzą cztery punkty zajmujące się skupem surowców przeznaczonych do wtórnego przetwarzania. Z uwagi na gęstość rozmieszczenia skupów, a więc „rozbudowany” rynek zbytu są to warunki bardzo korzystne, zapewniające bezdomnym możliwość dogodnego wykonywania pracy w ograniczonym terytorialnie obszarze. Taka sytuacja pozwala zaoszczędzić czas potrzebny na przykład na dojazdy. Pomimo istnienia skupów poza granicami Ursynowa, które oferują wyższe ceny za przyniesiony towar, bezdomni preferują sprzedaż na miejscu. Twierdzą: „szkoda czasu. Dojazd za dużo zabiera. Zarobię dwa razy więcej a tu zebrałbym towaru za trzy razy tyle”. Również handel najczęściej odbywa się w obrębie Ursynowa, stosunkowo rzadko bezdomni „jadą na miasto” w celu sprzedaży znalezionych przedmiotów. Najczęściej stosowanym określeniem interesującej nas działalności jest „chodzenie w trasę”. W użytym określeniu mieści się właściwa istota aktywności bezdomnych. Żeby znaleźć towar faktycznie „trzeba się nachodzić”. Przeciętnie, w ciągu jednego dnia, „łaziki” pokonują w trasie około 20 kilometrów. Ci, którzy poruszają się na rowerach mówią o dystansie nawet dwukrotnie większym. Z przeprowadzonych wywiadów wynika, że czas pracy, choć z dumą określany przez bezdomnych jako nienormowany i zależny tylko od nich, rzadko bywa krótszy niż 10 godzin. W ciągu kilkunastu godzin pracy, „łaziki” wizytują skup najczęściej dwu lub trzykrotnie. Stałym elementem każdej „rundy” jest wizyta w sklepie, prawie zawsze tym samym. Powodów niezwykłej lojalności konsumenckiej „nurków” jest kilka. Bezdomni wybierają te sklepy, które posiadają bogatą ofertę tanich napojów alkoholowych. Równocześnie sklepy oferujące alkohole z tzw. niższej półki, zdecydowanie chętniej niż gdzie indziej skupują przynoszone przez bezdomnych, czasem w dużych ilościach, butelki po piwie. Zdarza się również, że w tych miejscach „stali bywalcy” mogą zrobić zakupy na kredyt. Jednoznaczne zidentyfikowanie przyczyn tej sytuacji niestety wymyka się możliwościom użytej mePISMO SAMOPOMOCY
tody, choć kategoria przypadkowości jako jedyna determinanta zdaje się mało przekonująca. Niemniej sklepy te są stałymi punktami na trasie pomiędzy skupem a śmietnikiem, a wizyta w nich stanowi okazję do zrobienia sobie przerwy w pracy. Tu krzyżuje się wiele „tras” – są to również miejsca spotkań osób bezdomnych. Zarówno z obserwacji jak i przeprowadzonych rozmów wynika, że miejscem cieszącym się największą popularnością jest pętla autobusowa w Natolinie, która w charakterystycznych i konkretnych porach dnia staje się swoistą enklawą bezdomności. Jeden z „zaprzyjaźnionych i najlepiej zaopatrzonych” sklepów, przystanki autobusowe oraz niewielki lasek, nazwany przez nich „Małpim Gajem”, stanowią atrakcyjne miejsce „na regenerację sił”. Odpoczynek zawsze ma charakter alkoholowy. Przerwy w pracy są różnej długości i zależą przede wszystkim od ilości posiadanych pieniędzy i „siły nałogu”. Bardziej zapobiegliwi piją w takich ilościach, by móc pracować dalej. Z obserwacji wynika, że niektórzy bezdomni potrafią „kontrolować swoje uzależnienie”. Po pewnym czasie większość rusza dalej, na kolejną rundę. Część zostaje i tego dnia na trasę już nie wróci. Analiza przy wykorzystaniu modelu Scheina Istnieją specyficzne cechy systemu pracy środowiska osób utrzymujących się ze śmietnika, które warto przeanalizować w oparciu o model kultury organizacyjnej Edgara Scheina. Kulturę amerykański autor postrzega jako całość fundamentalnych założeń, które grupa tworzy realizując zadania i ucząc się rozwiązywania problemów adaptacji do środowiska i integracji wewnętrznej . Na bazie tak sformułowanej definicji kultury Schein oparł swój model, wyodrębniając poziomy kultury organizacyjnej. Najbardziej widocznym poziomem kultury są artefakty: językowe (specyficzny język, mity i opowieści), behawioralne (rytuały zbiorowe, ceremonie) i fizyczne (wyposażenie, technologia, przedmioty materialne). Drugi poziom kultury organizacyjnej tworzą normy i wartości, znacznie trwalsze od artefaktów i zarazem mniej widoczne: deklarowane oraz przestrzegane. Najgłębszym, a zarazem najtrwalszym i najtrudniejszym do zaobserwowania poziomem kultury organizacyjnej są podstawowe założenia. Odnoszą się one do natury ludzi, relacji międzyludzkich, otoczenia organizacji i organizacji jako takiej. Z uwagi na zakres informacji dostarczonych w wyniku przeprowadzonych badań, użyteczna będzie charakterystyka najbardziej widocznego poziomu kultury w organizacji, czyli jej sztucznych tworów – artefaktów. Artefakty językowe Język, którym posługują się uczestnicy tej specyficznej kultury biedy/śmietnika/bezdomności swoje źródło odnajduje w praktyce codziennego życia. Stosowane wyrażenia–klucze są nieczytelne dla osób z zewnątrz, nie uczestniczących w tej kulturze. Można zatem mówić o swoistym dialekcie bezdomności. Używane określenia, w wielu przypadkach zdradzają sposób percepowania przez bezdomnych otaczającej rzeczywistości. Poniżej przedstawiam „słownik” bezdomnych z Ursynowa. Hasiok oraz peweks to określenia śmietnika – szperacze bardzo rzadko i tylko w specyficznych sytuacjach używają słowa „śmietnik”. Wystawka – okazyjnie wystawiona większa A. Koźmieński (red.) „Zarządzanie i praktyka, praca zbiorowa”, PWN, Warszawa 1995, str.302.
45
ilość towaru, wywózka – opróżnianie śmietników przez firmy zajmujące się oczyszczaniem miasta, ambasada – śmieciarka, banowiec, ban – karton po bananach przy użyciu którego bezdomni konstruują swoje wózki, mercedes – złom pochodzący z blacharskich warsztatów samochodowych, ochrona – rejon zamkniętych śmietników na osiedlach strzeżonych. Używane jako określenie wykonywanej działalności: wychodzić w trasę, runda, trafić towar, śmigać za fajansem. Nurek, łazik, szperacz to najczęściej spotykane określenia używane w stosunku do osób czerpiących dochody ze zbieractwa. Artefakty językowe kultury alkoholowej, z którymi nie spotkałam się w dostępnej literaturze to: trzepak i mózgojeb, mózg używane w synonimicznym znaczeniu taniego wina czy nalewek. Artefakty behawioralne Bezdomni wypracowali swoisty, oczywiście niepisany, kodeks pracy. Zamyka się on wokół trzech zasad, które regulują zachowania w terenie. Najważniejszą z nich jest zakaz „wchodzenia w trasę”. Reguła ta odnosi się do sytuacji, w której szperacze spotykają się przy jednym śmietniku. Pierwszeństwo ma wtedy ten, który był tam pierwszy. Osoba dochodząca powinna przejść obok lub wycofać się. „Jeżeli ja jestem w śmietniku, to już drugi nie powinien podejść. To przecież normalne. Jak on grzebie, to ja mu nie podejdę i nie będę mu puszek wybierał. Każdy powinien takie zasady znać”. Zachowaniem piętnowanym jest również „zachodzenie na trasie”. Śmietniki tworzą rejony, złożone zazwyczaj z kilku punktów. Jeśli ktoś już na danym rejonie pracuje, nie wolno „wyprzedzać go” idąc śmietnik dalej. W takiej sytuacji należy pójść w inną stronę. Istnienie tzw. rewirów zostało zauważone już wcześniej, choć przez nielicznych autorów. Jednak ani w trakcie wywiadów, rozmów z „ekspertami” (pracownicy skupów, służby miejskie) a przede wszystkim prowadząc obserwacje nie znalazłam „śladów” istnienia i przejawiania tej formy agresywnej konkurencji. Mówią o tym sami bezdomni: „Jak każdego gnębi to samo. To jak się kłócić. U nas nie ma jakiś rewirów czy czegoś”. Być może jest to zjawisko charakterystyczne jedynie ursynowskiemu środowisku bezdomnych, niemniej pozwala podważyć nie tylko potocznie i medialnie przyjmowane założenie o wspomnianych rewirach i związanych z nimi walkach o terytorium. Dość powszechnie obowiązuje reguła dotycząca utrzymywania porządku. Przy śmietniku nie wolno śmiecić! Bezdomni przejawiają dość wysoką świadomość znaczenia tej zasady: „[..] bo chodzi o to, że jak będzie brudno to zaczną nas gonić! I z czego będzie wtedy człowiek żył...”. Ostatnią i dość oczywistą zasadą jest zakaz kradzieży towaru. Co się dzieje w sytuacji gdy kodeks jest łamany? Nurki bez skrępowania opowiadają o stosowanych sankcjach. Mówią otwarcie, że „czasami trzeba komuś w łeb przywalić...”. Artefakty fizyczne – zachowania, charakterystyczne przedmioty, narzędzia pracy, ubranie. Praca zbieracza związana jest z nieustannym przemieszczaniem się w celu zdobycia poszukiwanego towaru. Jest zatem uzasadnione używanie określeń takich jak „łazik” czy
46
„chodzenie w trasę”. Ponieważ układ, który wytworzył się wokół śmietnika wykazuje pewne cechy stabilności i powtarzalności, bardzo istotne wydawało się ustalenie czynników wpływających na sposób poruszania się bezdomnych. Jednak określenie stopnia stałości tzw. tras sprawia dużą trudność. Poszczególne sposoby pracy bardzo się w tym zakresie różnią. Niektórzy potrafili dość precyzyjnie określić i opisać sposób w jaki przemieszczają się w poszukiwaniu „towaru”, deklarując poruszanie się zawsze tymi samymi trasami. Inni wskazywali kilka tras, wybieranych w zależności od sytuacji: „człowiek wyczuwa. Może tu się znajdzie, a może tam. [...] Jak się pójdzie za pierwszym razem tu, to następną rundę gdzie indziej. Jak u mnie było więcej ludzi, to następnego dnia idziemy tam gdzie było mniej”. Zdarzają się również bezdomni preferujący styl swobodny – po prostu idą tam „gdzie ich nogi poniosą”. „Bycie w trasie” określa zatem sam stan przemieszczania się w przestrzeni między „peweksami”. W ten czy inny sposób codziennie około stu osób wędruje po Ursynowie w poszukiwaniu cennych śmieci. Bezdomni są, pod względem wyposażenia, w różnym stopniu przygotowani do wykonywania zawodu. Ta sytuacja wywiera wpływ na osiąganą przez nich wydajność i efektywność pracy. Obok osób poruszających się na rowerach, często z zainstalowaną naprawdę porządną a czasem raczej prowizoryczną przyczepką, przemykają koło nas ludzie posiadający jedynie reklamówkę... Najczęściej jednak „łaziki” używają skonstruowanych przez siebie wózków. Ich różnorodność i pomysłowość jest wręcz zaskakująca a uzależniona zapewne również od tego co udało się „trafić”. „Biedawózki” (określenie spoza kręgu osób bezdomnych) to zazwyczaj połączenie dziecięcej spacerówki i kartonowego pudła, przy czym najlepszy do tego celu, ze względu na swoją wytrzymałość jest tzw. ban czyli karton po bananach. Posiadanie roweru realnie zwiększa szanse na „trafienie większej ilości i lepszego towaru”. Wiedzą o tym Ci, którzy się nim posługują: „ja to swojego [roweru] za 100 złotych nie oddam. Mimo, że stary. To mój chleb jest”. „Łaziki” na sugestię wyższych zarobków przy użyciu roweru najczęściej mówią o kłopotach, które wiążą się z jego posiadaniem. „Z tymi rowerami, to ja nie wiem czy lepiej... Pilnować trzeba, bo kradną”. Bezdomni dbają o swoje narzędzia pracy. Koła zawsze są napompowane, usterki zazwyczaj na bieżąco naprawiane a wózek chowany przed deszczem. „Bo jak karton zamoknie to będzie do niczego”, usłyszałam kiedyś chroniąc się przed deszczem na terenie skupu. Na pytanie o stosowane techniki pracy szperacze odpowiadają bez skrępowania: „trzeba się oprzeć i zanurkować porządnie”. Bezdomni posługują się narzędziami ułatwiającymi i usprawniającymi pracę. Niektórzy wożą ze sobą zestaw narzędzi, przydatny przy demontażu, najczęściej pralki lub lodówki w celu „wyciągnięcia” najcenniejszych podzespołów. „Jeżdżę z całym warsztatem”. Doskonale wiedzą, że aluminiowy bęben będzie wart zdecydowanie więcej niż cała pralka traktowana jako złom, dlatego pomimo sprzeciwu właścicieli skupów „rozbierają” urządzenia. Nieodłącznymi atrybutami szperacza są również magnes i wygięty drut. „Magnesik się nosi w kieszeni. Bo magnes bierze tylko żelazo. Do aluminium, miedzi, mosiądzu się nie przyczepi. Tak rozpoznaję materiał”.
Niektórzy bezdomni potrafią przy pomocy haczyków „wyłowić” butelki znajdujące się w specjalnych i „niedostępnych” kontenerach lub wygrzebać z pojemników PCK odzież, chwilę później przeznaczaną na handel.
Portfel bezdomnego Rozpiętość na skali zarobków osób utrzymujących się ze zbieractwa zaznacza się w sposób wyraźny. Dochody ludzi bezdomnych w stopniu najwyższym uzależnione są od jakości wykonywanej pracy. Aspekty z tym związane zostały omówione w poszczególnych podrozdziałach. Moi rozmówcy pytani o osiągane dochody, mieli problemy z precyzyjnym określeniem ich wysokości. „Oj miesiąc miesiącowi nierówny. Trudno określić. Ale można zarobić 500 złotych a można i dwa tysiące. Ale to jak się super towar trafi”. Czasem całodzienny utarg wynosi 2, 60. Kategorie niepewności, niestałości a przede wszystkim „życia z dnia na dzień” są bardzo wyraźne i charakterystyczne dla środowiska bezdomnych. Szperacze mają świadomość – mimo wszystko – niestabilności swojej sytuacji. Cechy te znajdują swoje odzwierciedlenie w sposobie określania i interpretowania otaczającej rzeczywistości. Najbardziej dobitnym przykładem tego sposobu percepcji jest określanie niemal wszystkiego przy użyciu kategorii „trafienia”. Tym samym bezdomni zakładają obok dość dużej „niepewności jutra” konieczne do przetrwania: fart i szczęście. Szeroki wachlarz form przystosowania do sytuacji bezdomności, a więc różny stopień radzenia sobie w niewątpliwie trudnych warunkach powoduje różnice pomiędzy osiąganymi przez zbieraczy dochodami. Dość zasadne ze względu na specyfikę zjawiska jest określanie wysokości zarobków w perspektywie jednego dnia. Z przeprowadzonych przeze mnie rozmów – zarówno w formie ustrukturyzowanych wywiadów jak również, co zdarzało się wielokrotnie, przy okazji przypadkowych spotkań – wynika, że uśredniony, najczęściej uzyskiwany przez bezdomnych dzienny dochód oscyluje wokół wartości 20 złotych. Konieczne jest, choć ze względu na charakter przeprowadzonych badań – nie w wymiarze ilościowym, wskazanie osób znajdujących się zarówno powyżej jak i poniżej tej granicy. Lepiej zorganizowani, zazwyczaj pracujący w grupie regularnie zarabiają około 30 złotych. Oni również w ciągu weekendu potrafią „uhandlować” ponad 100 złotych. Istnieją również osoby najprawdopodobniej nie wyobrażające sobie możliwości PISMO SAMOPOMOCY
zarobienia takiej kwoty: „[...] oj 10 złotych jak się zarobi to jest dobrze...”. Zdarza się, że trafiając „coś konkretnego” „łazik” w ciągu krótkiego czasu wypracowuje „dniówkę”. W takiej sytuacji albo odpoczywa albo pracuje dodatkowo. Trudno jednoznacznie określić co wpływa na podejmowane w tej sytuacji decyzje. Jednak dość często bezdomni pracują intensywniej, kiedy po prostu istnieje taka potrzeba. „Teraz będzie się odkładało, bo są potrzebne pieniądze. Bo do tej pory, to się wszystko wydawało. Jedzenie, ubranie, picie... Ale zaczniemy zbierać na docieplenie. Będzie jesień, będzie zima. Ja to wszystko zrobię. Ja jestem stolarzem, artystycznym. Ode mnie DESA brała [...]”. Środki „na przeżycie” w zdecydowanej większości przypadków oznaczają pieniądze na zakup alkoholu i papierosów. Już wcześniej sygnalizowałam fakt, że główną motywację do pracy, wynikającą z charakteru wszystkich form uzależnienia, stanowi konieczność zdobycia środków na zakup alkoholu. Bezdomni pracują, bo piją. Przekonanie to znajduje potwierdzenie w strukturze wydatków bezdomnych. Większość otwarcie przyznaje, że pieniądze przeznacza przede wszystkim na zakup alkoholu. To bez wątpienia największa potrzeba bezdomnych. „A jak się nie zarobi na papierosy i wino, to już nie wiadomo co robić...”. Trunkami najczęściej wybieranymi przez bezdomnych są wino i piwo, a w wyjątkowych okolicznościach, sprzyjających specjalnym okazjom, wódka. Ani w trakcie przeprowadzania badań ani podczas obserwacji nie spotkałam się z sytuacją spożywania przez bezdomnych tzw. alkoholi niekonsumpcyjnych. Faktycznie osiągane przez nich dochody dają możliwość zakupu jedynie alkoholi z „niższej półki”, zarazem jednak pozwalają uniknąć konieczności poszukiwania niespożywczych surogatów. Wyniesiona wiedza i doświadczenia pozwalają tym samym, zakwestionować przekonanie licznych autorów dotyczące konsumpcyjnych trendów wśród bezdomnych. Moim oczom ukazał się raczej obraz pewnej przemiany dotyczącej „kultury picia”. „Ja piję tylko piwo. Kiedyś piłem nalewki. Ale jak się skaleczyłem to się jątrzyło i nie chciało się goić. I wrzody na rękach miałem. Przy piwie nie ma takich problemów. I apetyt mam do jedzenia. A nalewki niech piją ci, co głupi. Nie wiadomo z czego to robią”. Umyka tej pracy, ze względu na zakres przeprowadzonych badań i jej charakter, możliwość kategorycznego stwierdzania powszechności opisywanych zjawisk. Jednak z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że zdecydowana większość bezdomnych zjada znalezione „na śmietniku” produkty spożywcze. „Ja w ogóle jedzenia nie kupuje, od jakiegoś czasu. Już nawet nie pamiętam... Jakie ja jedzenie dziecko znajduję, to aż głowa boli. Szynki, boczki, co tylko. Gołąbki w słoikach. [...] Jedzenie, to na przykład u Generałów to zostawiają szynki, polędwice. Wszystko elegancko zamrożone. Wywieszone w torebeczce, przygotowane dla nas”. Ten typ przystosowania, pozwala bezdomnym zaoszczędzić pieniądze na „istotniejsze” wydatki. Szperacze doskonale znają miejsca w których z dużym prawdopodobieństwem przewidują, „trafienie czegoś do zjedzenia”. Bardzo istotnym dostarczycielem niealkoholowych produktów spożywczych jest sklep Lider Price, który ma w zwyczaju wystawianie kilka razy w tygodniu przeterminowanych lub „bliskich terminowi” towarów. Bezdomni bardzo cenią tę możliwość zdobycia po-
47
żywienia, a „trafienie wystawki” określają jako „robienie zakupów przy tylnym wejściu”. Odnotowałam przypadki sugerujące, że bezdomni oszczędzają. Jednak rozpoznając specyfikę zjawiska i obserwując owych oszczędnych wydaje się to bardzo wątpliwe. Choć istnieją osoby (Kacper), które czerpiąc dochody ze śmietnika, są w stanie wynajmować pokój i deklarują oszczędności rzędu nawet kilku tysięcy złotych, jest to zjawisko marginalne. W zdecydowanej większości bezdomni zarobione pieniądze niemal natychmiast wydają. Efekty i wydajność
Jedna z odpowiedzi, których poszukiwałam w trakcie przeprowadzania badań dotyczyła rozmiarów działalności zbieraczy a tym samym efektów ich pracy. Jaką wartość osiągają wyrzucone śmieci? Dane, które uzyskałam są dwojakiego rodzaju. Przedstawione poniżej wielkości pochodzą wprost z wywiadów, tym samym określają indywidualne „osiągnięcia” szperaczy. Drugą grupę stanowią informacje, które zostały uzyskane na podstawie rozmów z pracownikami jednego ze skupów. Zdobycie informacji o ilościach skupowanego towaru nie było zadaniem łatwym. Ryczałtowy system rozliczeń oraz brak obowiązku ewidencjonowania transakcji powodują, że informacje dotyczące obrotów skupu są pilnie strzeżone. Według moich rozmówców, rzeczywiste wielkości są celowo zaniżane. W trakcie przeprowadzania badań udało mi się ustalić, jaką ilość „towaru” miesięcznie skupuje jeden z ursynowskich punktów. Dane przedstawione zostały w tabeli poniżej. SUROWIEC MAKULATURA
Ilość min /dzień 1500 kg
Dochód min 300 PLN
Ilość max /dzień 4000 kg
Dochód max 800 PLN
PUSZKI
80 kg
280 PLN
100 kg
350 PLN
ZŁOM
500 kg
150 PLN
2000 kg
600 PLN
730 PLN
1750 PLN
Dane na podstawie informacji uzyskanych od pracownika jednego z ursynowskich skupów.
Z danych przedstawionych w tabeli wynika, że miesięcznie maksymalna wartość skupionego „towaru” może wynieść nawet 42 tysiące złotych. Zysk skupu jest znacznie wyższy. Według relacji pracowników przeciętnie skupuje się surowce za około 35 tysięcy złotych w skali miesiąca. Skup rejestruje stałe
48
dostawy towaru. Osiąga regularny zysk. Stabilność i przewidywalność pozwoliły na wypracowanie procedur, niezmiennych elementów w systemie pracy. Pracownicy skupów twierdzą, że ich klientami w zdecydowanej większości są osoby bezdomne. Zatem w przeważającym stopniu ich zasługą, jako dostarczycieli towaru, jest osiągany przez te punkty zysk. „Życie skupu” jest zatem w dużym stopniu uzależnione od pracy „łazików”. Ile jest w stanie zebrać jeden człowiek? Wydajność pracy ludzi znajdujących się poza społeczeństwem jest zaskakująco wysoka. „Widzi Pani ten wózek. 135 kilo za jednym razem przewiozłem. A na mercedesach to 700 – 800 kilo dziennie się woziło”. „Jednego dnia to ja żelastwa zebrałem 400 kilo. [...] Jak się uparłem to na raz na tym wózku wziąłem prawie 300 kilo. Ale to się trafiło. Rozbierali plac zabaw. Pozwolili mnie te betony obtłuc a żelastwo zabrać”. Bezdomni mają świadomość zysku jaki wypracowują skupy. „Oj wie Pani, mówią, że skup teraz to jest kopalnia złota. A ile mają na prawdę? Nikt ich nie sprawdzi”. Zapytani o to czy uważają, że są uczciwie opłacani, odpowiadają: „makulatura powinna być droższa. Kilo jest na 20 groszy. Dobrze gdyby przynajmniej o 10 groszy podnieśli”. Nie mają wygórowanych żądań. Nie narzekają. Polskie wskaźniki odzysku surowców do wtórnego przetwarzania zaznaczają tendencję wzrostową. Oznacza to, że coraz większa ilość opakowań „wypuszczonych” na rynek podlega recyklingowi. Według raportu opracowanego przez Ministerstwo Środowiska uzyskany poziom odzysku w 2003 roku był wyższy od wymaganego w przypadku wszystkich ujętych surowców. Uzyskiwane wyniki sytuują nasz kraj w okolicach „średniej europejskiej”. Rejestrowany poziom odzysku surowców „skupowych” 2003 rok
Aluminium – wprowadzono 25 876 ton – recykling 27, 06%; Stal – wprowadzono 84 929 ton – recykling 14, 43%; Papier – wprowadzono 738 450 ton – recykling 52, 85%;
Polski recykling i gospodarka odpadami nadającymi się do powtórnego przetworzenia, rozumiane jako celowo realizowane i organizowane zadania, są słabo widoczne. Brak jest segregacji odpadów „z prawdziwego zdarzenia”. Nie poddaję tym samym w wątpliwość deklarowanych i przejawianych przez Polaków proekologicznych postaw. W ten sposób naszkicowana sytuacja skłania do przyjęcia założonej hipotezy: Istotny udział w tworzeniu polskiego odzysku mają ludzie ze społecznego marginesu, dla których śmietnik stanowi jedyne źródło utrzymania – nurki, szperacze, łaziki, bezdomni... Człowiek wobec sytuacji bezdomności – podsumowanie Ludzie różnie radzą sobie w sytuacji bezdomności. W niejednakowy sposób przystosowują się do nowej rzeczywistości i nietypowych ról, które zmuszeni zostali przyjąć. Z przedstawionej wyżej analizy wynika, że również u szperaczy rejestrujemy różne próby radzenia sobie w trudnych warunkach bezdomności. Dla każdego z nich śmietnik stanowi jedyne źródło utrzymania. Zapewnia realizację wszystkich, choć zminimalizowanych potrzeb. według rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 30 czerwca 2001 r. w sprawie rocznych poziomów odzysku i recyklingu odpadów opakowaniowych i poużytkowych (Dz.U. Nr 69, poz. 719) żródło: BIP www. mos.gov.pl źródło: www.recal.org.pl
Jest miejscem pracy, z którego bezdomni czerpią środki finansowe, ubranie, „towar”, meble, jedzenie... Wszystko co posiadają przeważnie pochodzi ze śmietnika. „Wszystko co mam. Spodnie – peweks, koszulka – peweks”. Styl i jakość życia są całkowicie zdeterminowane przez rodzaj wykonywanej pracy. To „jak żyją” jest uzależnione od osiąganych efektów i wydajności. Wśród ursynowskich bezdomnych są tacy, którzy mają swoje „domy”. Są również ci, którzy prawie nigdy nie wiedzą gdzie spędzą najbliższą noc. Oni są zazwyczaj samotni. Bezdomny „samotnik” faktycznie nie posiada domu, ani w znaczeniu schronienia ani w rozumieniu choćby sporadycznych kontaktów z rodziną. Tu okres bezdomności trwa zazwyczaj najdłużej, a uzależnienie „zwyciężyło” już dawno. Ci, którzy żyją i pracują samodzielnie zazwyczaj zarabiają mniej niż inni. Na samotnych bezdomność boleśnie odcisnęła swoje piętno, są bardziej schorowani a rzeczywistość postrzegają w o wiele „ciemniejszych barwach”. „Wie Pani człowiek bezdomny to się w ogóle nie liczy...”. Na antypodach pojawia się postać bezdomnego „z układami”, żyjącego i pracującego w grupie, najlepiej przystosowanego i zorganizowanego. Ten typ kumuluje w sobie „mniej negatywne” strony bezdomności. Przedstawia człowieka, który w zdecydowanie mniejszym stopniu uległ społecznej izolacji, a nawet potrafił „wrócić do społeczeństwa” i zapobiec całkowitemu wykluczeniu. Utrzymuje kontakty z innymi. On też zazwyczaj lepiej niż „samotnik” ocenia swoją sytuację. „Bardzo dobrze jest. Tylko owoce przychodzą zrywać. Ale niech sobie przychodzą, przecież i tak ich nie przejem. Aby mojej altanki nie ruszali. I policja czasem nas odwiedza. Ale grzeczni są. Mi nie przeszkadza, że inni mają. Ja patrzę na śmietniki. Co ze śmietnika wyciągnę to jest moje. I nie interesuję się niczym innym. Nie tylko ja tak myślę, a prawie każdy z nas”.
PISMO SAMOPOMOCY
W wielu miejscach przedstawionej analizy zaznaczałam, że bezdomni wybierający zbiorowy styl pracy zarabiają najwięcej. Te stworzone w celu podniesienia efektywności grupy tworzą stosunkowo stałe struktury. Bezdomni jeśli w grupie pracują, w ten sam sposób organizują swoje życie. Zajmują, najczęściej za zgodą właściciela, działkowe altanki... „[...] w domu to piwko razem i obiad razem zjemy. Wszystko wspólnie robimy. Jak któryś wcześniej wróci to szykuje obiad, a potem razem zjemy. [...] I nie patrzymy, kto zarobił więcej. Mamy wspólne pieniądze. Dzielimy się. Nikt głodny nie chodzi, nikt nie chodzi bez papierosa. I jak trzeba to się wypije”. „[...] Teraz się przeprowadziliśmy do drugiego domku. To mamy prąd. Właściciel nam pozwolił. I sobie żyjemy. Tak jak ludzie... w pewnym sensie...” Stworzony dom bezdomni starają się utrzymać. Wiedzą, że inni naprawdę go nie mają: „Ja Pani powiem są bezdomni i bezdomni. Są tacy co sobie zupełnie nie radzą. Tacy szybko umierają”. ZAKOŃCZENIE Pisząc o samodzielności bezdomnych i godnych – moim zdaniem – podziwu przejawianych formach aktywności ludzi znajdujących się „poza społeczeństwem” chciałabym uniknąć podejrzenia o apoteozę tego stanu. W wielu miejscach tej pracy pisałam, że bezdomność jest sytuacją tragiczną i upokarzającą. Jest zawsze tożsama z największą „biedą”. Prawdą jest, że wielu ludzi daje sobie radę, „urządza się” w warunkach bezdomności. Jednak większość z nich już nigdy nie zrealizuje tego, co stanowi ich największe pragnienie. Justyna Kaźmierczak
49
WYWIADY Z BEZDOMNYMI
Andrzej Ja już jestem bezdomny od 14 lat. –Co się stało? Po prostu. To tak trudno powiedzieć. Zahaczyłem o pudło, o kryminał. Żona wzięła ze mną rozwód. Powiedziała, że nie będzie ze mną żyła. Od tamtej pory noga mi się trochę podwinęła. –Kiedy Pan ostatnio pracował? Legalnie? Pięć lat temu, w Łomiankach. –A ze śmietnika? Od 10 lat. –Dużo można zarobić? Można zarobić. –Od czego to zależy? Jak to od czego. Od Pana Boga. –A jak się chodzi? Stałymi trasami? Tak. Chodzę swoimi stałymi trasami. Zawsze przez studentów, przez SGW. Wracam do skupu i sprzedaję to co znajdę. –I z powrotem w trasę? Zależy jak zarobię. – A ile wystarcza? A jak mam Ci to powiedzieć dziewczyno. Mnie nogi prowadzą. Mówią idź w trasę. Znajdę na przykład jedzenie i mam już zabezpieczenie na cały dzień. –Dużo ludzie jedzenia zostawiają? Bardzo dużo! –Czyli czasami można nie kupować? Ja w ogóle jedzenia nie kupuje, od jakiegoś czasu. Już nawet nie pamiętam. Jakie ja jedzenie dziecko znajduję, to aż głowa boli. Szynki, boczki, co tylko. Gołąbki w słoikach. –Są ludzie i ludzie... Kobieta mnie raz woła i mówi, że wyjeżdża nad morze. I dała mi 3 reklamówki świeżutkiego jedzenia. –Dużo. Nie popsuło się? Rozdałem. –Dobrze ze sobą żyjecie? Tak. Jest nas 10 osób, w tym jedna kobieta. I mieszkamy sobie na działkach. Każdy jeden drugiemu pomaga.
50
–Macie jakieś zasady? Ja idę po wodę, bo odcięli nam wodę. To przynoszę więcej, dla innych. Reszta też tak robi. Jeden ugotuje to, drugi co innego. To się dzielimy. Ja to na przykład nic nie odmawiam, czy mi smakuje, czy nie. A są i różne charaktery. –Bezpiecznie jest? Każdy jeden drugiego pilnuje. W razie co to...to wiadomo co robić. –Ile Pan zarabia ze skupu? Zależy. Nieraz 20, nieraz 10 a czasami 50 i 100 złotych. –Do antykwariatu coś Pan sprzedaje? Ja miałem dla niego parę fajnych rzeczy. Raz sprzedałem mu dwa przedwojenne krzesła, z dębu. –Za ile? Za 60 złotych. Tyle mi zapłacił. A sprzedał za parę razy więcej. Poważnie. –Na Braci Wagów też Pan chodzi? Tak. –I dużo można shandlować? Jak to powiedzieć. Wezmę taką dużo torbę, naładuję towaru. Pojadę na Braci Wagów i albo się trafi klient albo się nie trafi. A w terenie więcej trafię. Pewniej jest. –Co się najbardziej opłaca zbierać? Wszystko. Ja teraz wszystko zbieram. Makulaturę puszki, złom. Co się da. –Są jakieś sposoby zbierania? Pewnie, że są. Trzeba się oprzeć i zanurkować porządnie. Ma się haczyki, magnes. Ale nie to jest problem. Teraz jest problem, żeby sprzedać. Te skupy to jest oszustwo na potęgę. Znaczy chodzi mi o Władzę. Dlaczego wprowadzają dowody osobiste. Przecież 80 procent tych co chodzą, nie ma dokumentów. Dekle czy szyny kolejowe to rozumiem, ale żeby taki złom spisywać... To głupota jest. Niech wprowadzą kasy fiskalne i wagi elektroniczne. Przecież on tyle dziennie zarabia, co ja muszę przez miesiąc pracować. –Na co Pan wydaje? Mleko dla kota. Wino i papierosy. I czasami, jak mam ochotę, to świeży chleb kupię. Więcej nic nie kupuję. –Wszystko Pan wydaje? Trochę uzbierałem. –Na coś konkretnego?
Na obraz dla córki.
–No właśnie, jak kontakty z Policją?
–Ma pan córkę? Niestety.
Ja się dogaduję. Raz w tygodniu do mnie przyjeżdżają i pytają jak się żyje. Ja im mówię, że tak jak widać. Zawsze ten sam przyjeżdża. Dwa dni temu pod parasolkami zaśpiewałem piosenkę. Pięć złotych piwo. Dziesięć piw wypiłem. Pół torby żarcia dostałem. Bogacze się bawili i zawołali mnie. Powiedzieli, że jak zaśpiewam piosenkę to pusty do domu nie wrócę. Taka Marta do nas przychodzi. Studentka, jednego chłopaka angielskiego uczy. On maluje. Dla mojej córki obraz maluje. Bezinteresownie.
–Nie ma Pan z nią kontaktu? Mam. –Spotykacie się? Tak. –Ile ma lat? Czternaście. Uczy się w gimnazjum. Bardzo dobrze się uczy. –Jak często ją Pan widuje? Proszę mnie o to nie pytać! Bo będę płakał... [...] –Kiedy lepiej zbierać? Wiosną i jesienią. Latem ludzie na wczasach są. Jak mieszkałem na jeziorkach. W takiej norze mieszkałem, że głowa boli. –Tutaj się Pan urządził? Tutaj tak. Tu jest zupełnie inaczej. Jak tam byłem to dał mi Tomek (pracownik skupu) 50 złotych na święta. Wtedy sam święta spędzałem. Tutaj tak, jest inaczej. Tutaj jesteśmy razem. –A jak inni ludzie? Niektórzy są normalni, niektórzy nienormalni. Ja wybierałem jedzenie dla kota, a baba przechodziła i mnie opluła. Ludzie nie szanują, że ktoś nie ma. Lepiej żebym szedł kraść, napadać... Chyba lepiej żebym po peweksach chodził... –Tym bardziej, że to kawał pożytecznej roboty... O to jest właśnie to. O tym nikt nie mówi. Podatek powinni mi płacić. Są ludzie, że położą makulaturę osobno, puszki osobno. I nie trzeba grzebać. –Czy to się zmienia? Czy coraz więcej takich zachowań? Oj jest, jest. Ja to chodzę na takie osiedle co wszystko jest posegregowane. Nawet jedzenie stoi z boku. Przygotowane. Nie muszę grzebać łapami. Podjeżdżam wózkiem i już. –A jakie są zasady, czego robić nie wolno? Jak ktoś już stoi przy śmietniku, to się nie podchodzi. Przechodzi się dalej. –a inne? Były reguły, które na Ursynowie już dawno zginęły. Były kiedyś takie reguły, że nie wolno było wysypywać, śmiecić, śmietników przewracać. –A dużo jest takich, co przy śmietnikach mieszkają? Ja tylko tu znam z dziesięciu. Tu niedaleko. Zostawia się hasiokiem i już. –Hasiok, peweks. Śmieciarka to ambasada. A na skup jak się mówi? [...] To złodzieje, bandyci. W Wyszkowie złom kosztuje 50 groszy a w Warszawie 25 groszy! Nawet sobie nie wyobrażasz dzieciaku jakie są różnice cen między skupami. To rozbój w biały dzień. Na policję trzeba zgłosić. PISMO SAMOPOMOCY
–Zawsze sam Pan chodził? Ostatnio chodziłem z kolegą. Ale nic nie będę mówił na ten temat. –Proszę, to dla mnie ważne. Synciowi daje pieniądze. A ja wszystkie pieniądze tracę na jedzenie. Na wszystko. I jeszcze ostatnie wino mi wypił rano. I musze iść do sąsiada. Pożyczyć parę złotych, żeby wiesz... to mnie zabolało. –A pożyczacie sobie? No ale z oddawaniem jest kłopot.
Kacper –Co Pan na to Panie Kacprze? Częściowo to jest prawda. Są ludzie i ludzie. Są tacy, którzy tylko myślą, że ktoś im da. Ale większość jest takich co pracują. Tak, czy inaczej. Ja pracowałem u prywaciarzy. I jakbym tak obliczył, to mam do odebrania ponad 9 tysięcy złotych. Trafiłem do ośrodka na Żytnią. To na Woli jest. Tam ksiądz prowadzi. Później przeszedłem sobie tutaj, na Czerniakowską. Na Mokotów, na działki. Było nas trzech. Dwóch pracowało. Ja sobie jeździłem rowerkiem. Działki likwidowali. Myśmy mieli pieniążki odłożone na wynajem mieszkania. I nie przechodziliśmy już na inne działki, tylko od razu niedaleko wynajęliśmy kawalerkę. A teraz wynajmujemy na Ursynowie. Dwa pokoje na szóstym piętrze. –Ile trzeba płacić? To znaczy, to jest trochę inny układ. On tam mieszka. Miał zadłużenia 9 tysięcy. Ale pieniędzy do ręki nie dostaje. Spłacamy go. –Ilu Was tam jest? Trójka. Ja mieszkam sobie oddzielnie. A koleżanka z kolegą mieszkają sobie razem w dużym pokoju. To wychodzi jakieś tysiąc złotych miesięcznie plus rachunki bieżące. I powiedziałem sobie tak. Jeżeli ja mam pracować u kogoś i chodzić za pieniędzmi. A czasami potrafię być nerwowy... i mogę komuś w łeb przywalić. Po prostu. I iść z powrotem do więzienia. A jeszcze mi tylko dwa lata brakuje, żeby pisać o niekaralność. To ja wolę sobie robić na własny rachunek. Jestem sobie pracownikiem, dyrektorem i kasjerem. –Trzysta złotych trzeba miesięcznie wydać na mieszkanie? Dzielicie się czynszem po równo?
51
Tu znowu jest trochę inny układ. Koleżanka jest z Radomia i tam wynajmuje swoje mieszkanie. Miała pieniądze na koncie i od razu przelała 4 tysiące do spółdzielni. Ze spółdzielnią mamy układ, że płacimy 500 za czynsz i 500 z długu. Może nie regularnie, ale płacimy. Wydaję, na to miesięcznie 300-350 złotych. To na pewno. –Da się tyle uzbierać? Jak to jest z zarobkami? A 1500 a 2000 złotych. –Skąd tyle pieniędzy?! Takie rzeczy można trafić! Można. Ja dosyć dużo złota znajduję. –Trzeba się nachodzić... Kiedyś chodziłem. Teraz mam dwa rowery. A znajduje się obrazy, ramy do obrazów. Na prawdę bardzo ciekawe rzeczy. Na przykład kupiłem na skupie, za dwanaście złotych 25 kilo gazet. Numery od 1940 do 46 roku. W pięknych oprawach. I taki sobie sztapelek był. I jeszcze karty okolicznościowe od 66 roku. Piłem z Andrzejem piwo i tak zerknąłem, i patrzę Nowy Kurier Warszawski 1943. Zamknąłem i pytam Andrzeja po ile makulaturę sprzedaje. I po 30 groszy za kilogram kupiłem takie perełki. –Za ile poszły? Oj tam między tym były grafiki, szkice. Portret Hitlera, znaczy reprodukcja jak kiedyś po gabinetach wieszali. Dwie z 41 roku, dwie Abler, dwie Wermacht. I tygodniki “Kino” przedwojenne. To miało dużą cenę. Gazety szły po 7 złotych za sztukę. –Sam Pan wszystko sprzedawał? Na Kole sprzedawałem. Część poszła do antykwariatu w Alejach Ujazdowskich. Ja na starociach trochę się znam. Trafiają się stare zegary. Budziczek z 1930 roku, malutki, mosiężny. Sprzedałem za 200 złotych. Trochę maluję. Kiedyś na sprzedaż teraz już tylko dla siebie. A z zawodu jestem technolog żywienia. I może będę miał pracę, ale u siebie. W Giżycku. Tu nie... –Ile godzin Pan pracuje? Ja, jak to się mówi mam nienormowany czas pracy. Dzisiaj wyjechałem późno. Koło ósmej. Tak rekreacyjnie. –Od czego to zależy? Jak się organizuje pracę? Chodzi o wywózki, przede wszystkim. –A jak często jeżdżą? Jeżdżą poniedziałki, środy i piątki. Najlepiej zbierać w soboty, na przykład rano. Później wyjechać jeszcze raz, wieczorem. Ludzie mają wolne. Mają więcej czasu i robią porządki. I wtedy bardzo ciekawe rzeczy można trafić. W niedzielę rano. Wtedy zbieram lepsze butelki. Przyjeżdża do mnie taki klient i bierze wszystko. Johny Walkery, Finlandie, Danielsy...W niedzielę wieczorem i potem w poniedziałek rano. W poniedziałek jadę na Śródmieście. Wtedy tylko po butelki. Mam porobione układy w paru knajpach, zostawiają dla mnie. –Po ile ten Ukrainiec je bierze? Ode mnie jest tak: litrowa za trzy złote, 0, 7 za dwa a litrowa za złotówkę. I jest parę butelek droższych. Za likier Irlandzki płacą 15 złotych. Za złotego Johny Walkera płaci 20, a za Blue Label nawet 30. Ale to rzadkość. –Jak Pan to transportuje na Ursynów?
52
Biorę plecak ze stelażem i jeżdżę 503. –Kupuje Pan bilet? Tak. Kupuję tygodniowe, lepiej się na tym wychodzi. —No ale trzeba się nachodzić za takim towarem. Tak, ale ja sobie tutaj układy porobiłem na osiedlach strzeżonych. –Wpuszczają? Dogadałem się ze strażnikami. Przyjeżdżam wieczorem i po cichu wchodzę. Ale tylko za butelkami patrzę. Od Ukraińca biorę spirytus, rozrabiam i zostawiam Ochronie. –Lepsze są te śmietniki? Pewnie. Po nich dopiero widać jakie ludzie mają pieniądze. Z tymi z MPO też mam układy. Mam komórkę, to jak coś odłoży, to dzwoni do mnie. Też mu płacę. Na każdej butelce zarabiam 100%. Nie jest źle. –Na co Pan wydaje? Trochę się odkłada. –Na co? Na wszelki wypadek. –A ile można zaoszczędzić? Przez trzy lata odłożyłem 6 tysięcy trzysta. –Trzeba żyć oszczędnie? Tam oszczędnie. W weekend się czasem wypije. I tyle. Nie jest źle. A są tacy ludzie co maja tragicznie. Śpią po śmietnikach. Czasem na działkach. –Wielu ich jest? O Jezu. Dużo. Ze 100 osób. A może i więcej. Przyjeżdżają i z innych dzielnic. Dwa lata temu to było inaczej. Wtedy to ja tu z Mokotowa przyjeżdżałem. –Dobrze ze sobą żyjecie? Media mówią o rewirach, walkach... No oczywiście, że to bzdury. Jest zasada taka, że jeżeli się jedzie i widzi, że ktoś jest, to jedzie się dalej. I tyle. A żadnego skakania sobie do oczu. –Pomagacie sobie czasami? Tak. Chłopaki zostawiają dla mnie butelki i starocie. Ostatnio przynieśli mi sześcioramienny kandelabr mosiężny. Jest w domu. Czeka. Trzeba go ładnie poczyścić. Inni sprzedają takie cuda na skupie. Mają z tego 10 złotych, a Sławek to wystawia w niedzielę i on dopiero robi na tym kasę. Mowię, idź do niego idioto i zobacz ile żeś stracił. To samo książki. Ja komuś nigdy w życiu książki nie sprzedam. Żeby on na tym jeszcze zarabiał. Ale oni nie myślą perspektywicznie. Chcą mieć szybko pieniądze. Wiadomo na co. Aż ich telepie... Książki stare też mi się ładnie trafiają. Słownik mam niemiecko-grecki, wydanie z 1888 roku. Żaden antykwariat tego nie chciał. Koleżanka jest po germanistyce, to ma kto czytać. I Fausta w gotyku trafiłem. Ten się sprzedał... –Takie lepsze rzeczy to ludzie stawiają przy śmietniku. Nie wrzucają do środka? Przeważnie tak. Ale zdarza się, że są między obierkami od kartofli.
–Ile można zarobić dziennie z samych odpadów? Nawet i 50-60 złotych dziennie. Czasem 100.
Bardzo ciężka i brudna. A pieniędzy mało.
–To trzeba się nadźwigać. No nieraz trzeba zrobić i dwa kursy.
–Ile można zarobić? No tydzień temu, we wtorek zarobiłem 2 złote 60 groszy. Przez cały dzień.
–Ile Pan godzin dziennie pracuje? Średnio 10 godzin.
–Jak z tego wyżyć. Trzeba... Dzisiaj zarobiłem 11 złotych.
–Stałą trasą? Mam kilka stałych szlaków. I parę miejsc w które warto zajrzeć, bo coś tam można trafić.
–To ile trzeba mieć żeby przeżyć? Oj wie Pani ludzie w śmietniku jedzenie zostawiają.
–Ile się robi kilometrów w 10 godzin? Będzie ze 30, może więcej. –Inni ludzie pomagają? To zależy. Myślę, że ludzie się do tego przyzwyczaili i wiedzą jaka jest sytuacja w Polsce. –Wie Pan ile zarabia skup? Oj trudno powiedzieć. –Od Was skupuje towaru za 37 tysięcy a sprzedaje z co najmniej dwukrotnym zyskiem. Co pan na to? No proszę. Ja też gdybym mógł, zarejestrowałbym taką działalność. Teraz zbieram ramy, bo mam sporo reprodukcji. W domu bejca, lakiery, wszystko. I pojadę na Olimpie albo “na dołek”. Ze mną to jeszcze można porozmawiać. Ja kablówkę mam, to jeszcze wiem co się na świecie dzieje. Ale większość, to tylko co i ile zebrał. I jak tu się napić. Taka prawda. Tak jak właściciel naszego mieszkania. Ten robi sobie rzadkie przerwy. Zamyka się wtedy na trzy dni w pokoju i czyta. Końskie zdrowie ma. Jak handlowałem w Kaliningradzie, to wynajmowałem mieszkanie. Właściciel zapił się na śmierć. I tak sobie myślę, żebyśmy się kiedy nie obudzili, a on będzie sztywny. Nie jest z tego zły pieniądz, jeśli ktoś w miarę logicznie myśli. I ma się jakieś wejścia, układy. Da się wyżyć. –Gdzie spędzacie czas wolny? Gdzieś na spacer, z psem i piwkiem. Dziś to na rekonesans wyjechałem. Na popołudnie się nastawiam. –Albo się pracuje rano albo popołudniu? Ludzie przychodzą z pracy, zdarza się że coś ciekawego wystawią.
Pan Tadeusz Nastawiony? –Tak Proszę Panią, człowiek bezdomny musi dać sobie radę. I w śmietniku. I pod krzakiem. Wszędzie musi dać sobie radę. Ja mieszkam na działkach. Ociepliłem tam sobie budynek. Ogrzewam się butlą gazową. Dwa metry na dwa metry we dwóch. I dajemy sobie radę. –Ciężka praca? PISMO SAMOPOMOCY
–Wiem, ja też zostawiam. To nie trzeba jedzenia kupować? No wie Pani ważne żeby na papierosy było i... no wie Pani... Mówię otwarcie nieraz się 15-20 złotych zarobi. Ale raz na pół roku można zarobić 45 złotych. Ale to jak ktoś wystawkę zrobi i się trafi 105 kilo makulatury. W ciągu 10 minut. A nieraz się jeździ, jeździ i ma się 10-20 kilo. –Ile kilometrów się robi? Oj przyjadę ja Warszawę w tej i na zad. –Rower ułatwia? To zależy od trafu. –Stała trasa? Oj nie. Ja jeżdżę w różnym kierunku. I Koński Jar i Kazury. I wszędzie jeżdżę. Nieraz pojadę i nie mam nic. A nieraz pojadę i w jednym śmietniku trafię dużo pieniędzy. –Dużo ludzi tak żyje? Oj Jezu. Tyle świeżych gębów jest, że lepiej nie mówić. Pognać ich. Bo tych co my stara wiara, to my stara wiara. –Ale też biedni. To jak ich pognać? No właśnie i nie można ich pognać. Każdy chce żyć. –Ilu Was jest na Ursynowie? Ze 20 nas starych i z 40 świeżych. Będzie koło 60 osób. –Pomagacie sobie? Stara wiara, starej wierze pomoże. –To jak długo już Pan chodzi? Ja już osiem lat, a są tacy co od 15, czy nawet 20. –Osiem lat temu było lepiej? O w zeszłym roku było lepiej. A teraz to te żółtki z torbami chodzą i ludzie nie wyrzucają. A nowych przystąpiło dużo bardzo. – A co to za firmy? Zostawiają ludziom torby specjalne i potem zabierają, jak się zapełnią. I nic im nie płacą. Ja za dużo nie wiem, bo ja po PEWEksach tylko chodzę do domów nie zaglądam. – Kiedy najlepiej zbierać? Normalnie sobota jest najlepsza, ale teraz są wakacje. Wszystko na urlopach, odpoczywają. Jakieś jeszcze 3 tygodnie może nam się uzupełni. Taka prawda. – Co zimą? Ja zimę tak samo jak i teraz. Ocieplamy się gazem. Mamy 4 sztuki dwu kilogramowych butli i jedną 3 kilo. I my zapasu nie
53
wypuszczamy. Nawet i latem. Butla „dwójka” starcza na 4-5 dni. – Ile kosztuje napełnienie? 10 Złotych. – To jest wydatek. Szczególnie zimą. No nie, damy sobie radę. We dwóch damy sobie radę. – Szukacie pomocy z zewnątrz? Nie. My sami. Ja nikogo o łaskę nie proszę. Ja sobie sprzedam to co znajdę i już. I wystarcza. – Co pan zbiera? Wszystko. – A tu leżą żaluzje, czemu Pan ich nie zabiera? Za mało, za lekkie. Nie opłaca mi się. Zresztą złomu raczej nie zbieram. – Ale przecież jesteśmy tuż przy skupie. Nie opłaca mi się. Ja to jakiś garnek, to wtedy tak. A co oni teraz zrobili?! Na dowody osobiste złom! – Ma Pan dokumenty? Mam ale bardzo małe. –I biorą? Biorą, biorą. – Co oni zrobili?! Biednym ludziom. To głupota jest Państwa, że oni wzięli dowody osobiste. Niech szukają złodziei co banki okradają, a nie biednym ludziom utrudniać. Czego oni chcą od tego fajansiarza. Ten cały rząd jest popierdolony. Te durnie pracują tylko po to, aby biednego człowieka ujebać. Ja złotówki nie wziąłem ani z opieki ani z nikąd. 61 rok mi leci, złotówki nie wziąłem i daję sobie radę. Tyle lat nie pracuję. Zawsze prywatnie pracowałem i nie wypłacali mnie. O tych wziąć za dupę, co firmy prowadzą ludziom nie płacą. Ja mam pracować u takiego, co mi przez 10 miesięcy 12 tysięcy nie wypłacił, a tylko na jedzenie dawał. To już wolę po śmietnikach chodzić... niż na durnia pracować. Otwarcie mówię. Kiedy chcę odpoczywam. Kiedy chcę, jak to się mówi, piwo wypiję. – A jak Pan szybko zarobi, to pracuje Pan dalej czy idzie pan odpocząć? Nie. Pracuję wtedy dodatkowo. – To ile godzin dziennie. O Jezu...Dziś zjeżdżam teraz bo przemęczony jestem. – Normalnie dłużej. A dwanaście, czternaście godzin. – Papierosa? Ja mam, mam. Ja wszystko muszę mieć. Ja się nie pierdzielę, ja na dziadów harował nie będę. A on kurwa, będzie się samochodem rozbijał. To wolę za fajansem iść.
– Bezpiecznie jest na działkach? Bardzo dobrze jest. Tylko owoce przychodzą zrywać. Ale niech sobie przychodzą, przecież i tak ich nie przejem. Aby mojej altanki nie ruszali. I policja czasem Nas odwiedza. Ale grzeczni są. Mi nie przeszkadza, że inni mają. Ja patrzę na śmietniki. Co ze śmietnika wyciągnę to jest moje. I nie interesuję się niczym innym. Nie tylko ja tak myślę, a prawie każdy z nas. Nieraz ktoś da 2 złote 5 złotych, sam z siebie. Ale żebym ja, miał prosić. Mam 60 lat i miałbym się nie utrzymać. To bym musiał być kaleką, żeby prosić, dziadować. Nieraz 12 letnie dziecko daje dwa złote. A ja mówię: weź dziecko na loda sobie, ja mam. Taka prawda. Jak pracowałem w FSO, to nie wiedziałem co to brak pieniędzy i żyłem jak lord. Hotel miałem, wszystko miałem. Dziś mamy demokrację i co ja mam? Śmieci! Komuna to była komuna. [...] Ale są też tacy co wyzywają. A przecież nie wiadomo co ich czeka... –Ale na słowach się kończy? Raczej tak. Ale tam od nas to jeden zabity był. – Razem chodzicie? Nie pojedynczo. Pracujemy osobno. Ale w domu to piwko razem i obiad razem zjemy. Wszystko wspólnie robimy. Jak któryś wcześniej wróci to szykuje obiad, a potem razem zjemy. – Długo już razem? Od listopada. Tak się zgadzamy, jak jedna ręka. Młodszy jest ze dwadzieścia lat. W porządku chłopak. – Co jak chorujecie? Na WuKaDkę jedziemy. – Czemu nie korzystacie z jadłodajni czy noclegowni? Tam jest za mocna dyscyplina. – Co to znaczy? To znaczy, że jak ja rano wypiję, a on mnie wieczorem poczuje, to nie wpuści. Ja na niego lachę kładę. A jak mam iść spać pod drzewem, to wolę mieć swój dom. Byle jaki ale swój. – A posiłki? A po co? Sam sobie ugotuję i to smaczniej. Teraz jest gorąco to nie jemy mięsa, tylko postnie. – Prąd ciągniecie z akumulatora? Tak mamy prąd i świeczki palimy. Widno jest pięknie, ładnie. Jak to po wojnie. Żeby Pani zobaczyła. To ciasny kąt jest, ale wszystko się mieści. Nawet 20 butli wody 5 litrowych się zmieściło na zapas, na zimę. Dajemy sobie radę. – Ciężko się zbiera zimą? Nie. Wychodziliśmy we dwóch. Jedno kółko robiliśmy i schodziliśmy zawsze. A pieniędzy więcej mieliśmy jak teraz. – Stałą trasą? Nie, stałej nie ma.
– A na handel coś Pan znajduje? Tak. Czasem się coś znajdzie.
– To skąd wiadomo gdzie iść? Człowiek wyczuwa. Może tu się znajdzie, a może tam.
– Pomagają ludzie czasem? Tak, nieraz coś oddadzą. Wybiera się co potrzebne i się nadaje. Reszta trafia do śmietnika.
– Trzeba mieć nosa. Tak. Jak się pójdzie za pierwszym razem tu, to następną rundę gdzie indziej. Jak u mnie było więcej ludzi, to następnego
54
dnia idziemy tam gdzie było mniej. I nie patrzymy, kto zarobił więcej. Mamy wspólne pieniądze. Dzielimy się. Nikt głodny nie chodzi, nikt nie chodzi bez papierosa. I jak trzeba to się wypije.
Kołkiem bym go dobił, a nie glosował za nim. Taka prawda. Ja jestem za tym, że komuna wróć. Wszystko było. I „chwilówki” jak nie starczało. Teraz to ja mam „chwilówkę”. W hasioku! Co oni zrobili z nas. Śmieć!
– Piwo czy wino? Ja piję tylko piwo. Kiedyś piłem nalewki. Ale jak się skaleczyłem to się jątrzyło i nie chciało się goić. I wrzody na rękach miałem. Przy piwie nie ma takich problemów. I apetyt mam do jedzenia. A nalewki nich piją Ci, co głupi. Nie wiadomo z czego to robią. Dla grzeczności, jak częstują, to tak.
–Czuje się Pan bezpiecznie? No mam finkę. Ale to po to by przewody urżnąć, kanapkę sobie zrobić. Do czego innego nie używam. Ja to wolę gołą rękę użyć.
– Gdzie się idzie po pracy? Ja po pracy zjeżdżam. Wodę muszę wziąć w baniaki. Potem coś zjeść. I odpoczynek. – Od której Pan chodzi? Niektórzy chodzą całymi nocami. My to nie. My po piątej wychodzimy. –Ile razy wraca się do skupu? Dwa, trzy razy. Więcej nie. Dziś mógłbym jeszcze, ale przemęczony jestem... –A to dopiero wtorek... Ale u nas nie ma niedzieli! –Na „dołku” można trochę odpocząć. A gdzie! Tam hałas, to nie odpoczynek. Tu dwa złote, tu pięć złotych, tu złotówka. Tak rzeczy kosztują. I na nich trzeba zahandlować. Grubymi rzeczami nie wolno handlować. Dlaczego? Bo ludzie nie kupią. Drobnicę wezmą. Mówię Pani otwarcie, fajansiarza ciężkie życie. –Co Wam najbardziej dokucza? To, że nie mamy mieszkań. Powinien nam rząd postawić barak. –Ale są przecież programy wychodzenia z bezdomności. Ale są pewne warunki... Ale to są ośrodki. A jak ja piwo wypiję a on mnie wygania za drzwi. Jak ja chodzę 14 godzin, i nie mam prawa piwa wypić?! Przemęczony, zgłodzony. Wypiję piwo czy dwa. To mnie wtedy życie umila. Co mi zostało. Mam 60 lat, nic mi nie wyjdzie. Za komuny by wyszło. Teraz powiem otwarcie, że nic mi nie wyjdzie. Jak nie dam rady, to sobie tylko pętlę na szyję i więcej nic. Demokracja nas doprowadziła. Do zguby. Dzięki panu Wałęsowi. Ja na tym fajansie więcej zarabiam niż na prywatnych robotach. Bo jak on mnie daje 50 złotych na tydzień i 10 godzin trzeba pracować. To ja raz, dwa 60 zarobię w tydzień. Codziennie 5, 10 czy 20 złotych. I codziennie mam świeży grosz. Tylko, że niepotrzebnie to zrobili, że na dowody trzeba. Czy ja komuś do mieszkania wejdę po spaleniznę? Ja jakbym wszedł to co innego bym wziął... A jak ja mam tyle lat przeżycia i nie miałem kolegium ani nic, to ja się śmieję z tego. I komu utrudniają? Biednemu. Od dołu, który ziemię gryzie już. A jeszcze gorzej będzie. Jak my do Unii wejdziem. Przeciwny byłem. Ale też przeciwny byłem, jak Wałęsę wybierali. No Kwaśniewski przyhamował troszeczkę, nie powiem, przyhamował. Ale też nie mógł wszystkiego przyhamować. Ale Wałęsa to rozpierdzielił wszystko co polskie. PISMO SAMOPOMOCY
–A zdarza się? Och jejku! Nie raz... –Z kim? A między sobą. –O co? Jak mnie zachodzi na trasie. To co mam zrobić. Że jest wolniejszy, to mnie zachodzi. Niech se kupi rower. Ja swojego nawet za 100 złotych nie oddam. Mimo, że stary. To mój chleb jest. Nie lękałem się i nie będę się lękał. Po 61 latach. Twardo idę. Bez kolegium. Choć czasem mnie tam ciągnie. Zobaczyć jak tam jest. Mieszkałem z takimi, co po 12 lat siedzieli. I myślałem sobie, z kim ja kurwa mieszkam. –Jacy są? Dobre chłopaki. Ale przekręty są. Coś trochę oszukać, tak kombinują. Ale za co siedzieli nie wiem. Nie dopytuję się. Nie interesuję. Za to można w łeb dostać.
Paweł Budzę się rano, gdzieś koło piątej. –I śniadanko? No bez śniadania to ja nie wychodzę! Co dziwi Cię ta kropka? –A, co to jest? Złodziej...Waldek ma kropkę na powiece-grypsował. –To ile siedziałeś? Pół roku tylko! Za dezercję z wojska. I ukradłem półtorej tony paliwa. Razem z chorążym, żeśmy odpoczywali. No wiesz jak w wojsku-człowiek jeszcze młody i głupi... –O której wychodzisz w trasę? Różnie, najczęściej koło 8. –Nie jest za późno? Są tacy co wychodzą koło piątej, a ja wtedy mam drugą zmianę. –Kiedy najlepiej zbierać? Wieczór. Tak od 17 do 21. –I wy tak chodzicie? Nie. –Dlaczego? Bo nie musimy! –To co zbierzecie w ciągu dnia wystarcza?
55
Jasne! –To ile zarabiacie? Bez handlu. Dziennie na osobę 30-35 PLN. –Nie jest źle. Pewnie, że nie. A jak jeżdżą do Warki, na przykład do „Mekintoszy” i mają 20 plus wyżywienie. To ja jestem lepszy tu. –Na co wydajesz? No tak połowę to na alkohol. –Browar czy trzepaki? Zdecydowanie piwko. Już od dwóch tygodni nie piłem nalewki. Rozmawiałaś z Waldkiem, tak do mikrofonu? Porozmawiaj sobie. Dwa sklepy na Ochocie miał. Samochód, kobietę, trójkę dzieci.... –Co się stało. Gul, gul. Ewka to samo. Handlowała miała 7 swoich stoisk. –Wiesz co o Was piszą? Uważają, że bezdomni tylko kombinują, gdzie jakąś pomoc „wyciągnąć” i nie robią nic więcej. Nic z tego. Ja do nikogo nie podejdę, żeby go prosić o cokolwiek! Podszedł kiedyś do mnie. Stałem u Tomka z dziewczyną i podszedł do nas mężczyzna. Wyjął 20 złotych i powiedział:” Proszę, Państwu się to przyda”.
–Myślisz, że dużo ludzi ma takie układy? Raczej nie. To zależy od śmiałości człowieka. Ostatnio idziemy z Waldkiem a przy ogrodzeniu Urzędu Gminy stoją oparte dwie bramy. Poszedłem do ochroniarza, ale ten nie wiedział czy bramki były do zabrania. Wysłał mnie do kierownika i ten powiedział, że jak najbardziej. I tak w 15 minut można zarobić ponad 70 złotych, bo jedna ważyła 120 kilo. Trzeba pytać, trzeba z ludźmi rozmawiać. –A butelki, kto od Was kupuje? Ruscy, mamy stałych klientów. –Ile płacą? Zależy od pojemności. Za Finladię 0, 75 wychodzi 2 złote. –Jak jedziecie z Ursynowa na stadion? Kupujecie bilety? Jasne, będę bilety kupował! –A jak Cię kanar złapie? To mnie wypuści! Co mi zrobi. Nie mam dokumentów. Może sobie wzywać policję i tak ze mnie nie ściągną pieniędzy. Więc nie robią problemów i wypuszczają. –Z handlu więcej wyciągacie niż z fajansu. I to dużo więcej.100 Złotych w weekend zarabiamy na pewno a zdarza się wiele więcej. –Macie stałe trasy?
–Wziąłeś? A Ty byś nie wzięła gdybyś była w takiej sytuacji jak ja? Ale nie podszedłbym do kogoś obcego, nigdy. Nawet bym go o 5 złotych nie poprosił. Wszystko co mam: spodnie-pewex, koszulka-pewex.
Nie. To ciężko określić. Idziemy tam gdzie nas poniesie.
–Co z jedzeniem? Kupuję.
Jak się dorwie Straż Miejska i spisuje przez pół godziny. To się bardzo często zdarza. Policja jest o wiele lepsza. Z nimi można się dogadać. Policja mówi: „O cześć znajomy, sprawdzałem Cię wczoraj, narazie”.
–Lider Price wystawia wieczorem jedzenie... No pewnie i jak się trafi, to jest dobrze. Wczoraj kobieta wyszła do nas i mówi, to jeszcze ma tydzień czasu ważności, dała nam 3 kilo kiełbasy. Dwie śmietany i kilo pomidorów. –Czyli pomagają ludzie? Pomagają. Ale jak ktoś sobie nie umie, wiesz, poradzić to i tak nic z tego. – Czyli macie kontakty... No pewnie i to duże. Bez tego to cienko. Najlepsze są osiedla chronione. –I jak wchodzicie? Przyciskam 200 i ochroniarz mnie wpuszcza. –No dobra, a za ile? Za nic, gratis. Jest taki jeden co browar chce za to, że wchodzimy. –To już wiem gdzie sekret 35 zeta na dzień... O tam są dużo lepsze pewexy. We wtorek pojechałem na stadion sprzedałem butelki, wiesz te lepsze Johny Walkery i inne. I zarobiłem 90 zeta. No to kupiłem Renatce mleko, Pampersy 100 sztuk za 30 zeta, bo tam jest taniej. No przecież, nie będę dziecku żałował. Skoro do mnie wujek mówią.
56
–Jakie są zasady? Nie wolno śmiecić. Czystość i porządek przede wszystkim. –Co Wam najbardziej utrudnia pracę?
–Wiesz za ile się skupuje towaru u Roberta? Nie wiem. –Miesięcznie 40 tysięcy, zysk ma co najmniej dwukrotnie wyższy. 1500 złotych dziennie. Oj mi się wydaje, że więcej. Jak by tak chciał po skwerkach pochodzić, ze 3 godziny. To masz 30 złotych na biegu. Z samych butelek. W jednym miejscu znalazłem 49 butelek, oddaj to do sklepu po 35 groszy. –No właśnie nie w każdym sklepie robicie zakupy, macie swoje stałe punkty, skąd lojalność? No my z Waldkiem mamy Belweder przy komendzie na Belgradzkiej. Tam po prostu można sprzedać butelki bez problemu. –Są lepsze śmietniki w których wiadomo, że coś się trafi? Po prostu wiemy, że nikt inny tam nie wejdzie i towar jest tylko nasz. Tylko nas tam wpuszczają. W zeszłym tygodniu, w sobotę staliśmy na bazarku, to na godzinę na Kazury skoczyliśmy i już 46 złotych było. Trzy i pół kilo puszek, butelki stadionowe, makulatura. –Paweł nie wolałbyś mieszkać w ośrodku?
Nie, nie chcę. Po prostu byłem w kilku noclegowniach. Załapałem tam takie małe stworzonka co po mnie latały. I nie chcę więcej. –Brudno jest? Bardzo. –Przecież są prysznice. Są, ale kto z tego korzysta? To świntuchy straszne są. –No to może na obiad za darmo warto? A po co mi. Mnie stać, żebym sobie kupił. –A co Ty za szkołę kończyłeś?
Ja mam dziwny charakter, wolę sam. –Ale zimą w namiocie??? Dwa lata przeżyłem w namiocie, to i teraz dam radę. Taternicy w górach też tak nocują. –Jutro zaczynasz nowe życie co byś chciał robić? Pracować na budowie, legalnie. Pracowałem na murarce i mnie przekręcili. Ani grosza nie zapłacili. Nie chcę tego. Wolę fajans zbierać. Nikogo nie muszę się prosić. –Masz dokumenty? W domu, w Ostrowcu.
Operator i mechanik maszyn skrawających.
–Dlaczego?
–No dobra to wydajesz w takiej kolejności: alkohol, papierosy, jedzenie?
–A zatrudnią Cię bez dowodu?
Nie najpierw na Renatkę. –Pomagacie im? Jasne, że tak. Ostatnio z bazarku zarobiliśmy 180 złotych. To Waldek podszedł do Justyny i zapytał” Masz coś?”.Ona powiedziała, że jakieś drobne, bo zarobili tylko 20 złotych, bo mieli mało towaru. Dał jej na mleko, na wszystko. Przecież dziecko jest najważniejsze. –Ile musisz wychodzić, żeby wyjść na swoje? Dzisiaj dwie godziny już się byczę. Zarobiłem prawie 30 złotych w ciągu 4 godzin. –Ile zazwyczaj przechodzisz kilometrów w trasie? No niestety, trzeba trochę zrobić. Tak ze 20 kilometrów dziennie. Ale przynajmniej nogi mam trochę sprawne. –Ile osób żyje ze śmietnika na Ursynowie? Według mnie tam na dole, u nas, mieszka ze 30 osób. A w ogóle będzie koło 100. Tak myślę. –Gdzie jeszcze mieszkają? A różnie. Wyczółki. Wilanów. Jest dużo miejsc. Ludzie bardzo różnie żyją. Gdzieś znajdą krzaki i zbijają sobie budę. I tak żyją. Widzę, że masz ten sam nałóg co ja. Dużo palisz. Ja czasami mam tak, że przez 3 dni nie zapalę. Jak mam kaca, to przez kilka dni nawet nie patrzę na papierosy. Ale to wtedy gdy się zdrowo zrobię. A tak się walnie tak trzy, cztery piwka dziennie. To normalna stawka. –Czemu wyjechałeś z Ostrowca? Nie ma pracy i z bratem się nie dogaduję. W każdej chwili mogę jechać do domu. Nikt mi tam nic nie powie. Tam jest domek jednorodzinny, pięć pokoi i kuchnia. Dwie łazienki – jedna na dole, druga u góry. Dom jest w środku lasu. Najlepiej jak się wyjdzie na górkę, jak idzie burza. Widać jak te pioruny błyskają. Ale to fajnie widać. Ale to pięknie wygląda. Ale nie chcę tam, wolę tu niż na wsi. –Co wiedzą rodzice? Powiedziałem im, że mam prace. Na budowie. I mieszkanie wynajmuję. –Zimą będziesz mieszkał z Waldkiem i Ewką w altance? PISMO SAMOPOMOCY
Nie chcę zgubić. No jasne, że zatrudniają. PESEL na pamięć znam, to wiesz, wrzuca na komputer i ma wszystko sprawdzone. –Jak długo będziesz tak żył? Zastanawiasz się nad tym? Wiele razy o tym myślałem. Nieraz jak wieczorem leżę, to myślę, że to straszna głupota, że tak żyję. –To jest ciężkie życie. Czy ciężkie? Wolę tak niż pracować za darmo. Obiecali mi pracę jak szkołę skończyłem: operator i mechanik maszyn skrawających. Skończyłem szkołę, komuna się skończyła. Zlikwidowali hutę. I gdzie teraz do pracy? Przyjechałem do Warszawy, trochę pracowałem, mieszkałem w hotelu. Ale potem zaczęli kręcić. A ze śmietnika to co mam, to mam. I nie muszę nikogo się prosić, żeby mi zapłacił za moją pracę. –Oszukują na skupach? Nie. Ale raczej oddajemy do jednego, u Roberta. Do Andrzeja nie idę bo mam tam dług.30 złotych. –Pożyczają? Jak nie! Wszędzie. Nie ma problemu. U Andrzeja byłem i chciałem mu oddać. Powiedział, że mało zarobiłem, i żebym oddał jak będę miał więcej. Do Roberta mogę iść w każdej chwili i wiem, że da. –Dzielicie się obowiązkami? No jasne. Moje zadanie, to wywożenie śmieci. I przywożę wodę. Ewka gotuje i robi pranie. W pracy też. Ewka zbiera puszki i rzeczy na handel. Waldek makulaturę i korki. A ja to co najcięższe, złom. –Nie kłócicie się o kasę? Co ty??? Kasę mamy wspólną. Ewka jej pilnuje. –Masz swoje sposoby na szukanie towaru? Jak zbierać najlepiej? Do samego dna... –Co można znaleźć? Wszystko. Telefony komórkowe wyrzucają bardzo często. Ja mam teraz 6. –Co z tego idzie na handel? Co ludzie najchętniej kupują? Porcelana. Elektryka różna. Twarde dyski do komputerów. Części komputerowych jest niemal mnóstwo.
57
–A na skupie jesteście uczciwie opłacani? Nie. –A ile powinniście zarabiać? Makulatura powinna być droższa. Kilo jest na 20 groszy. Dobrze gdyby przynajmniej o 10 groszy podnieśli. Złom u Roberta jest po 30 groszy, a na Wyczółkach po 60 groszy. –To czemu tam nie jeździcie? Szkoda czasu. Dojazd za dużo zabiera. Zarobię dwa razy więcej a tu zebrałbym towaru za trzy razy tyle. –Przyjeżdża do Was Policja? Zajeżdżają czasami i pytają czy wszystko u nas w porządku, czy nic się nie dzieje. Są OK, nie dokuczają. A nieraz to na piwo dadzą. –Macie jakieś miejsca spotkań? Każdy ma swoje towarzystwo. My wracamy do siebie na dół. Do domu. Żeby ludzie byli ludźmi. Zasady? Zawsze jak przechodzę koło kapliczki, to się przeżegnam. Wierzę w Boga.
Witek Jakie rzeczy ludzie wyrzucają! [...] tutaj naprawdę jest wszystko. [...] Bogacze nie są źli. No nie wszyscy oczywiście. Ale są tacy co idzie się dogadać. Jak się tyle lat żyje w jednym miejscu to się człowiek jakby zadomowił. – Długo na Ursynowie? No będzie już 10 lat. – Przez tyle lat można nawiązać trochę znajomości... No pewnie. Ja powiem, że nawet trzeba bo bez tego to się nie pożyje. Jeszcze dawniej to może. Ale teraz. Pani! Ile ludzi za fajansem lata to głowa boli... –Ile osób żyje ze śmietnika na Ursynowie? No myślę, że będzie ze stówka. Z roku na rok przybywa. Dlatego coraz ciężej jest. Coraz mniej się zarabia. – Ile? A to różnie bywa. Wszystko zależy od trafu. – A przeciętnie? To naprawdę się nie da powiedzieć. Ale jak jest 20 złotych na dzień to jest naprawdę dobrze, bo bywa że nie ma prawie nic... – I co wtedy?
taki „Łysy”. Pewnie go Pani zna, taki wytatuowany cały. To on sporo rozrabia. Wpadł kiedyś do domku Waldka i Ewki i ona oblała go wrzątkiem. Tydzień później ich spalili, a już 3 lata tam mieszkali. Ale teraz gdzie się nie pojawią, to będą ich palić. Wszędzie będą ich palić. – O co te awantury? Trochę wstyd przyznać...ale najczęściej to po alkoholu. Wie Pani – trzepnie w łeb i już zadyma. – Na to najwięcej pieniędzy idzie? Papierosy i alkohol. Takie życie... – Co się pije? Wina i nalewki, czasem piwo. – Długo? Oj kurwa!!! Niech Pani nie pyta... [...] – Ciężka jest ta praca? Czy ciężka? I tak i nie. W sumie cały czas się pracuje, no bo przecież w niedzielę też. Czy bazar czy coś. A przecież lepszy towar jest wtedy, to się wychodzi w trasę. No dużo trzeba się nachodzić za fajansem. – Ile kilometrów? Oj będzie ze 20 dziennie. Czasem nogi nie chcą iść... ale wolę tak niż kogoś prosić a już nie daj Bóg do ośrodka. – Dlaczego? Syf i kradną. A przede wszystkim to nawet jednego piwa nie można wypić! To ja wolę bez takiej pomocy. Na swoim prawie. – A co na to właściciel altanki? Wie i nie ma problemu. Żeby tylko porządek był. A i korzyść ma, bo my trochę tam sadzimy warzywa. To jakoś to wygląda. My to dbamy, żeby syfu nie było. – Podobno nie wolno śmiecić przy śmietniku. Oczywiście. Bo się ludziom nie podoba, bo chodzi o to, że jak będzie brudno to zaczną nas gonić! I z czego będzie wtedy człowiek żył... – To z czego jest najwięcej pieniędzy? Ze wszystkiego! Trzeba szukać po hasiokach aż się trafi. Co na bazar to na bazar. Co na skup to na skup. Wszystko trzeba zbierać. Czy butelki. Inaczej się nie przeżyje... – Lepszy handel czy skup? Wie Pani... Ja to myślę, że lepiej na skupie. To co zbiorę, to zaraz sprzedam. I mam pieniądze – od razu. A z bazarem to nic nie wiadomo. To ludzie nie przyjdą, to towar nie pasuje. I tak to jest.
Trzeba sobie poradzić. Zawsze! Są przyjaciele, co zawsze pomogą. Jeden drugiemu, jak jest potrzeba.
– Co Pan robi z butelkami?
–Zgodni jesteście?
– Nie lepiej samemu?
No raczej tak. Ale wie Pani...jak to w życiu różnie się układa. U nas to szybko się takie sprawy załatwia. Wiadomo jak... i następnego dnia jest już spokój. Ale są lepsze zatargi. Jest
Ech! Ten złodziej na skupie ode mnie bierze za trzy złote a sam sprzedaje za osiem! A jasne, że lepiej by było samemu sprzedawać, ale się nie wie gdzie, komu...
58
A „na dołku”, na skupie bierze.
– Ile trzeba na przeżycie?
Około ośmiu do dziesięciu złotych.
Oj...jak to powiedzieć. Jest kilka sklepów, co wystawki robią. To jak się wie gdzie, to żarcie zawsze się trafi. Trzeba się zabezpieczyć z papierosami i wie Pani... na mózga żeby było. Czasem się nie zarobi, to się pożycza. Raz się ma a raz nie. A jak się ma to się daje innym. I jakoś się żyje.
–I można za to przeżyć? No trzeba. Musi się wyżyć.
Sławek –Już po pracy? Jeszcze nie całkowicie, w połowie. –To ile się udało zarobić do tej pory? 23 złote. –To ładnie... No tak okazyjnie. –Strasznie dużo puszek Pan miał. Okazyjnie. Dziś piątek i wszędzie wszystko powywożone i pusto. Bo ambasady latają, opróżnianie jest. Po prostu szedłem i znajomy za Powsinem mnie zaczepił. Robił porządki w domu, no i dwa worki mi wyniósł. –Z Powsina Pan tu szedł? A ja to idę stamtąd, gdzie Jeziorka z Wisłą się łączy. Byłem u znajomego. W ogródku mu pomagałem. –A gdzie Pan mieszka? Na działkach? Proszę Panią na działkach nie mieszkam. –A gdzie? Proszę Panią, gdzie się da... Otóż ja bezdomny jestem od 85 roku. Kiedyś mieszkałem w Konstancinie. Pracowałem w kopalni “Halemba” na Śląsku i byłem nieobecny przez pół roku. W hotelu robotniczym mieszkałem. I był mój jedyny błąd, że powinienem Urząd Miasta i Gminy o tym zawiadomić. A jest takie prawo, że po 6 miesiącach mogą Cię wymeldować w nieznane. Pod Twoją nieobecność. I tak po prostu stałem się bezdomnym. –Z czego pan żył? No wie Pani, żyje się różnie. Prace dorywcze. Różnie. Ale teraz o prace dorywcze, to ciężko. Z drugiej strony, teraz nie ma gwarancji, że zapłacą. Zostaje zbieranie. –Korzysta pan z pomocy ośrodków? W ośrodku to trzeba być poddanym... –Jak długo Pan tak żyje? W sumie od 85 roku. –Cały czas się zbierało? No wie Pani, różne były prace. Ale przeważnie i większość to zbieranina. –To ile trzeba zebrać żeby przeżyć? To zależy. Czasem dniówkę się zarobi dwa złote, czasem pięć, a czasem 20 i 80 złotych. –A przeciętnie? PISMO SAMOPOMOCY
–Czasami ludzie zostawiają jedzenie przy śmietniku... No tak, zostawiają. Ale wie Pani kiedyś były lepsze czasy. Bo na przykład trafiło się wystawioną z domu lodówkę. Zamrożoną i pełną żywności. Z pełną zawartością i zamrożoną. A teraz się znajduje jakieś kostki w reklamówce. Niektórzy to zjadają. Ja na razie jeszcze nie muszę. –Daje Pan radę za 10 złotych się wyżywić??? No muszę. No wie Pani. Ja jestem tego zdania. Ja powiedziałem, że na księżycu a przeżyję. Mimo, że mam już 47 lat i może nie wyglądam, to jestem trochę zabawny. Wie Pani, ja jestem w stanie na księżycu przeżyć. –Porusza się Pan stałymi trasami? Tylko Ursynów? Ja nie tylko Ursynów. Obskakuję Górny Mokotów cały, koło telewizji, całą Woronicza, dworzec południowy... –Wszystko na nogach? Oczywiście. Plus przesiadki autobusami. Przeskoki. –Ile kilometrów wychodzi? No dziennie się robi około 30-40 kilometrów dziennie. Na samych nogach. Cały Natolin, Kabaty, Ursynów i Koński Jar. –Zna Pan takie miejsca gdzie wiadomo, że coś się trafi? Na ogół nie mam. To jest tylko przypuszczenie. Kiedyś, jakieś 5-6 lat temu, to można było coś na ten temat pomyśleć. A teraz to jest tak konkurencja duża, że... –Bieda jest...co mają ludzie robić. Bieda jest. Po prostu byle gazetka byle co, to nie dłużej leży niż pięć czy dziesięć minut. Chyba, że ktoś przed samym nosem wystawkę zrobi. I akurat się trafi. –Handluje Pan? To znaczy kiedyś próbowałem się tym zajmować. Zbierałem jakieś ciuchy, zabawki. Jeździłem trochę pod halę Banacha. Na giełdzie “na dołku”, na Ursynowie trochę handlowałem. Ale w sumie, różnie to było. Dźwigało się towar, nosiło się to a potem z powrotem się wyrzucało. Zarobiło się dwa złote albo i mniej. Po prostu przestałem się tym interesować. –Czyli zbiera Pan tylko to, co można sprzedać na skupie. No tak. Bywają tam czasem takie rzeczy jak butelki po alkoholu. Oczywiście nie wszystkie. Nawet w sklepach butelki nie chodliwe po Finladii, Johny Walkerach, litrowym Absolucie. Też jest akurat jeden taki skup, w którym można to sprzedać. –Na co Pan wydaje? No na wszystko. Przede wszystkim żywność, przybory do golenia, higieniczne i tak dalej. Zdarza się że od czasu do czasu jakieś piwko się wypije...Czemu nie?! Wszystko jest dla ludzi. –A jak Pan zachoruje, co Pan wtedy robi? Na razie dzięki Bogu choroba mnie się nie czepia. Za mocno. Mam parę kartotek zarejestrowanych w Markocie, w Monarze, w przychodni na Poznańskiej, WuKaDka. Jestem zapobiegliwy w tej sprawie.
59
–Gdzie Pan będzie dzisiaj spał? Bo ja wiem. Nie wiem. Może na Zachodnim, może na Centralnym. –A gdzie najczęściej? Wie Pani...Czasem na noclegowni, na Modlińskiej, czasem... Różnie bywa. Bywały czasy, że na przystanku. –Zawsze sam? Oczywiście. Cały czas. Od 86 roku chodzę sam. Nie mam wspólników, nie mam kolegów. Wie Pani, tak lepiej. Co tu dużo mówić...Ludzie jak popiją, to różnie bywa. Nawet między kolegami potrafią być awantury takie, że strach. A tu przecież wszyscy „z przeszłością” są. To oni bez ceregieli. Czy spalą kogoś czy co...Od razu bez zastanowienia. –Bezpiecznie się Pan czuje? Oczywiście. Całkowicie. –Ludzie czasami pomagają? To znaczy czasem. Wyjątki bywają, że pomagają. Kiedyś, proszę pania, przy Braci Wagów szedłem i facet mnie zaczepił. Przed Nowym Rokiem to było. Zapytał, czy zbieram puszki i dał dychę na browara. Podziękowałem, ale głupio się poczułem. Parę razy się zdarzyło, że ktoś dał. Bez żadnej jałmużny. Nie nauczyłem się, żeby siedzieć i wyciągać rękę. –Co Pan robi w czasie wolnym? No co? No odpoczywam, śpię. Ale prawie na okrągło pracuję. –Nocą też? Wcześniej chodziłem po nocach też. Ale teraz jest za duża konkurencja. A poza tym uważam, że noc jest od spania a nie od pracy. –Ile osób tak żyje? Nie licząc tych świeżaków przyjezdnych, będzie nas koło 100 na Ursynowie. Z tymi co na śmietnikach mieszkają i tak dalej. Nie liczę tych co mają swoje mieszkania, a i tak po śmietnikach chodzą. Każdy dzisiaj zbiera. Wszyscy chodzą. Niestety, tak kraj został jak został. A wieszał się nikt nie będzie. Ja powiedziałem, że się nie powieszę. Ja na księżycu, a przeżyję. Jak będzie już strasznie ciężko, to najwyżej... pójdę kraść. Na razie jeszcze nie jestem zmuszony. Nie mam żadnych alimentów, nie mam żadnego zadłużenia. – A dokumenty? Nie mam. –Co się stało? Po prostu. Kiedyś, gdzieś mi zaginęły. Po prostu ktoś mi ich skradł. Byłem lekko podpity... –To złomu już się nie sprzeda? Na jeden garnek, jakiś tam przypalony, to oko przymrużą. Zresztą, nie pochodzi z żadnej kradzieży podejrzanej. Według mnie to jest jakaś głupia ustawa. Oni się spienili bo ktoś im tam sprzedał przęsło mostu. Jak się w sejmie zajmują takimi sprawami jak makulatura, złom i bezdomni. To jak ma być. –Ma Pan znajomych?
60
No mam, oczywiście. Spotykam się. Mam trochę rodziny. Oczywiście nie żona, dzieci, ale mam siostrę, brata. Spotykamy się. Ale wie Pani jak to jest. Jak to powiedzieć...Różne to bywają sytuacje... Byłem teraz przez miesiąc na wakacjach po Radomiem. Zbierałem trochę jagody, także wypocząłem. –No Wam urlopy rzeczywiście są potrzebne... No oczywiście jaki to urlop?! Codziennie cały dzień w lesie, w kucki. I widzi Pani, trzy i pól złotego kilogram jagód na skupie. A słyszałem, że tu w Warszawie były po 10 złotych. A żeby 3 kilo uzbierać, to trzeba od 8 do 16 w tych komarach i kleszczach siedzieć. Ale trochę odpocząłem od tej Warszawy. Mam powyżej uszu tej Warszawy.
Wioletta – Papieroska? No jak można to bardzo chętnie. – Długo już ze śmietnika? Już cztery lata. –Da się z tego utrzymać? A pewnie! –Ludzie czasami niesamowite rzeczy wystawiają... No tak wystawiają. Ja ostatnio nawet dostałam kożuszek. Na zimę będzie. –Ktoś dla Pani wyniósł? A jak! –To można się z ludźmi dogadać? Pewnie, że można. –Mówią, że bezdomni tylko chodzą i o pomoc proszą... A gdzie tam. Chodzimy za puszkami. Za złomem. Ale teraz to prawie na wszystko trzeba mieć dokument. –Ma Pani dowód? To właśnie, że nie mam. Bo mi ukradli. Dobrze, że mój... kolega z nami chodzi on ma dowód. To możemy sprzedać. A ludzie to wystawiają różne rzeczy. Ciuchy używane zamiast wyrzucić do pojemnika dla Czerwonego Krzyża, to wystawiają tutaj. Wystawiają, żeby sobie wziąć. –Nie ma problemów z rewirami? Dobrze ze sobą żyjecie? Nie ma takich problemów. Jest tak, że jeden drugiemu nie wchodzi. Zasada jest taka, że kilka śmietników blisko siebie to rewir. I jak widzi, że ktoś jest tam przed nim to już nie wchodzi tam w ogóle. Idzie dalej. My też tak samo robimy. –Co Wam sprawia najwięcej problemów w pracy? Problemów? Policja. Co drugi dzień nas spisują i nie wiem nawet dlaczego. I Straż Miejska też. No co oni chcą od Nas? Przecież nas znają. Wiedzą, że chodzimy za towarem. Jednego dnia trzy razy nas spisali. –Wczoraj też pracowaliście? Strasznie padało...
Cały dzień chodziliśmy. Okropnie zmokliśmy. Od rana do wieczora. –Zawsze tak dużo pracujecie? Zawsze cały dzień. Jak zapełnimy towarem wózek, to oddajemy do skupu. I tak kilka razy. –Ile można zarobić? Teraz się zarabia 15 złotych. Kiedyś się zarabiało więcej. A teraz...Dużo ludzi z tego żyje. Ja to nieraz na handel biorę. Ach, jakie ludzie rzeczy wystawiają. –Gdzie Pani to sprzedaje? Albo na bazarku, albo jeżdżę na Banacha. Tam mam taką znajomą co ode mnie kupuje. Ostatnio znalazłam sobie popielniczkę kryształową. Albo takiego konika ładnego, z taką lampką co się podpala i co pachnie. Nowe wystawione było.
Nie tylko uciążliwi. Cały czas zaczepiają. Przecież wiedzą, że my za tym chodzimy. A Straż miejska to jest bardziej uczynna jak Policja. –Dlaczego? Policja to wrzuca na bęben. I muszą sprawdzić czy nie karana, czy nie poszukiwana. A Straż Miejska to jakoś tak lepiej. –Rozmawiają z Wami? Pytają czy wszystko w porządku? Tak. –Jak jest u Was na Wale? Czujecie się bezpieczni? Tak. Nie boimy się. Mamy taką małą suczkę, też bezdomną. Przyszła do nas, to ją dokarmiałam. Zawsze jej coś przyniosę. –Na co wydajecie przede wszystkim? Na jedzenie. Na papierosy.
–Ile kilometrów dziennie robicie? Ooo!
–Czasami ludzie zostawiają jedzenie przy śmietniku. Pieczywo to ja też biorę.
–Stałą trasą? Tak stałą. Dojeżdżamy najpierw autobusem. Z Wału Miedzeszyńskiego. Chodzimy od Ursynowa Północnego, tak na około.
–Gdzie odpoczywacie po pracy? Chodzicie na pętle? Nie, nie. Wracamy do domu.
–I zawsze do tego samego skupu? Nie do trzech oddajemy. Teraz ceny są przeważnie takie same. –Ma Pani bardzo ładne dżinsy. Ładnie leżą. Tak? A wczoraj ich wzięłam trafiłam. I widzi Pani my to jeszcze w miarę normalnie wyglądamy. Ale jest tyle na prawdę bardzo biednych ludzi. –Co robicie jak zachorujecie? To idziemy na WuKaDkę. Tam nas kierują. Do szpitala, czy gdzieś... –Jak wygląda wasz dzień? Po prostu. Rano wstajemy, wsiadamy w autobus i przyjeżdżamy tutaj. Wózek chowamy na Ursynowie. I jeździmy. I zbieramy. –Co się najbardziej opłaca? Macie jakieś sposoby? Żeby nie brudzić rąk tak bardzo. To ja Pani pokażę...Bierze się dwa wieszaki i rozrywa się reklamówki i widać czy coś jest. A najbardziej to się opłaca w sobotę i niedzielę. –Dlaczego? Bo nie wywożą. I najwięcej wystawek jest.
–A weekend? Nie ma. Cały czas tutaj. Nieraz nam się zdarzy, że jak więcej zarobimy, to zostajemy w domu. Żeby odpocząć w domu. Albo idziemy nad Wisłę. Sobie rybki połowić. Albo na grzyby. W zeszłym roku sporo na grzybach zarobiliśmy. –Jak się ogrzewać na działkach? Teraz nie trzeba a zimą mamy piecyk. Teraz się przeprowadziliśmy do drugiego domku. To mamy prąd. Właściciel nam pozwolił. I sobie żyjemy. Tak jak ludzie. W pewnym sensie...Ale tu niektórzy co chodzą. To jest szok. Oni mają takie budki z kartonów zrobione. Chcieliśmy takich jednych wziąć na działki, bo nad Wisłą sobie spali. Już nie żyją. –Zima? Zima. Pomarzli. A tu też w tych ruinach chłopak spał. Choć w bloku obok miał siostrę. On pił, to faktycznie. Ale jak nie chciała go w domu, to by mu chociaż tę piwnicę udostępniła. A musiał w ruinach. I umarł tam. Zamarzł. –Ile osób tak żyje na Ursynowie? Dużo. Nawet i Ci co mieszkają to też jeżdżą. Ładnie ubrani. Co mówić, ciężko jest. Ja mam już tak odciśnięte nogi...od tego chodzenia.
–A macie jakieś układy z tymi co wywożą? A gdzie. Oni sami biorą dla siebie. Ja mam takiego znajomego dozorcę. Jak sprzątał trasę i są te małe pojemniki na śmieci. To pod koszem brał i mi wrzucał puszki. Ktoś mnie podejrzał i mi ukradał.
–To ile kilometrów dziennie? Ze 20 kilometrów będzie. Tam i z powrotem się chodzi.
–Tego nie wolno robić? No jest taka zasada. Ale niektórzy nie mogą dobrze zarobić. To kradną. A teraz jeszcze te dokumenty. Tak jak ja pochodzę aż z Opola. I Linda się nazywam. Ale zawsze jak mnie spisują to się pytają czy z Bogusławem spokrewniona. I zawsze mi Policja nawet dokucza.
–Ile „wystarcza”? W granicach 50 złotych, 60 ale nieraz nie ma prawie nic. Dzisiaj mało zarobiliśmy. Jeszcze trochę pochodzimy. Musimy, bo teraz z kursu wyszło 6 złotych. Wieczorem pochodzimy, to najlepsza pora. Ludzie wtedy przychodzą z pracy. To jest więcej towaru.
–Ale nie są złośliwi?
–Są pory, kiedy jest najlepiej?
PISMO SAMOPOMOCY
–Jak zarobicie wystarczająco dużo, jest fajrant? Tak i jedziemy do domu.
61
Przed świętami. Ludzie wystawiają. Lodówki opróżniają, żeby mieć miejsce na świeże rzeczy. –Jedzenie jest. No. W zeszły roku dwa razy tak trafiłam i na całą zimę jedzenie było. A ja to się nieraz zastanawiam jak można w mieszkaniu trzymać tak spleśniały chleb. Tak długo, że aż spleśnieje. Taki syf.
62
U nas tak nie ma. My dbamy o czystość. A że chodzimy z wózkiem, to chodzimy. Nie mamy wyjścia. Oby zdrowie było. Ale my sobie na pewno damy radę. Nawet jak śmietniki pozamykają. To nie jest problem. Ale te dokumenty. Czemu oni tym ludziom tak robią?
Raport z drugiego etapu ewaluacji Wolskiego Programu Reintegracji „Druga Szansa” * Julia Wygnańska
KRÓTKO O PROGRAMIE Wolski program reintegracji społecznej „Druga Szansa” to pomysł na udostępnienie gminnych zasobów mieszkaniowych – głównie mieszkań socjalnych – osobom bezdomnym przebywającym w schroniskach, gotowym do podjęcia próby samodzielnego życia „na swoim”. W warszawskiej dzielnicy Wola, wytypowano kilkanaście niechcianych przez nikogo mieszkań socjalnych w bardzo złym stanie, przeprowadzono otwartą rekrutację w warszawskich schroniskach i siłami przyszłych mieszkańców, pieniędzmi sponsorów pozyskanych przez warszawską organizację pozarządową przeprowdadzono remonty. Na początku 2005 roku pierwszych dziesięciu mieszkanców otrzymało klucze i rozpoczęło dwuletni próbny okres funkcjonowania w stabilnej sytuacji mieszkaniowej. Z czasem dołączyły do nich kolejne osoby. Wszyscy uczestnicy objęci są wsparciem merytorycznym lokalnego ośrodka pomocy społecznej oraz członków Wolskiego Zespołu Reintegracji Społecznej „Druga Szansa”, który formalnie jest ciałem prowadzącym Program. Od początku realizacji Wolski Program jest przedmiotem systematycznej ewaluacji zewnętrznej. Jest ona złożona z trzech etapów, każdy oparty o badanie ankietowe uczestników z wykorzystaniem jednolitego kwestionariusza wywiadu standaryzowanego. Pierwszy etap ewaluacji został przeprowadzony sześć miesięcy po otrzymaniu kluczy do mieszkań przez pierwszych uczestników (T. Osmólski, M. Starzyński, J. Wygnańska, Raport z pierwszego etapu ewaluacji Wolskiego Programu Reintegracji Społecznej „Druga Szansa”, styczeń 2006). Kolejne etapy ewaluacji odbywaja się w mniej więcej sześciomiesięcznych odstępach.
PODSTAWOWE ZAŁOŻENIA DRUGIEGO ETAPU EWALUACJI Niniejszy Raport przedstawia wyniki drugiego etapu ewaluacji „Wolskiego Programu Reintegracji Społecznej „Druga Szansa”, przeprowadzonego pół roku po pierwszym badaniu w kwietniu 2006 roku. Przedmiotem ewaluacji jest Program, a nie śledzenie indywidualnych postępów poszczególnych jego uczestników. Jak najbardziej są one brane pod uwagę jednak w formie zbiorczej, nie indywidualnej. Wyniki poszczególnych części ankiety zostały porównane na poziomie zbiorczym z wynikami opisanymi w „Raporcie z pierwszego etapu ewaluacji”. Zasadniczo przedmiotem ewaluacji jest sytuacja osób gospodarujących i układających sobie życie w lokalach socjalnych przyznanych w ramach Wolskiego Programu. Sytuacja osób wciąż oczekujących na lokum jest analizowana oddzielnie i opisana w wyodrębnionych akapitach. Od czasu poprzedniego badania o trzy zwiększyła się liczba osób gospodarujących „na swoim”. Cztery osoby otrzymały klucze do mieszkań pomiędzy kolejnymi etapami ewaluacji. Jedna osoba mieszkająca „na swoim” zmarła po ostatnim badaniu. Odpowiedzi są jednak analizowane w jednej grupie, bez względu na długość „pełnego” uczestnictwa. Liczba oczekujących na lokal, wciąż zamieszkujących w schronisku lub wynajętym mieszkaniu zmalała do czterech. Metodologia Badanie zostało wykonane za pomocą standaryzowanych wywiadów indywidualnych przeprowadzonych przez dwoje ankieterów w aktualnych miejscach pobytu uczestników. Wywiady nie były nagrywane – ankieterzy notowali skróty odpowiedzi i wybrane zdania w całości. Narzędzie badawcze nie uległo zmianie od czasu pierwszego badania, zrezygnowano jedynie z zadawania i analizowania pytań metryczkowych określających podstawowe cechy demograficzne oraz kwalifikacje i wykształcenie uczestników. Etap drugi ewaluacji został przeprowadzony i zanalizowany przez badacza wolontariusza, nie związanego instytucjonalnie z żadną ze stron Programu, o czym respondenci byli informowani na początku każdego wywiadu. Raport składa się z dwóch podstawowych części: pierwsza opisuje ogólnie mówiąc sytuację życiową uczestników, druga ich opinie na temat Programu. Wszystkie cytaty oznaczone są kursywą. Ostatnia część zawiera najciekawsze wnioski oraz rekomendacje dla ostatniego etapu ewaluacji. * o projekcie „Druga Szansa” pisaliśmy w poprzednich wydaniach Pomostu PISMO SAMOPOMOCY
63
Część I. UCZESTNICY PROGRAMU Poczucie uczestnictwa w programie „Druga Szansa” Badane osoby w większości czują się uczestnikami programu, chociaż zdarzają się wyjątki i to nie wśród osób wciąż oczekujących na lokum. Jedna osoba uznała, że program się skończył po remontach w momencie, w którym otrzymała klucze do mieszkania, czyli 5 stycznia 2005 roku, jedna uważa się za usuniętą z programu, a jedna nigdy nie czuła się jego uczestnikiem. Jednocześnie, osoby, które wciąż oczekują na lokal nie miały żadnych wątpliwości, co do statusu uczestnika. Program, zatem przez uczestników nie jest jednoznacznie kojarzony z faktem zamieszkiwania w lokalu. Tabela X. Okres gospodarowania w lokalach „Drugiej Szansy” uczestników „na swoim”.
18 miesięcy 17 miesięcy 16 miesięcy 15 miesięcy 12 miesięcy 8 miesięcy 7 miesięcy
(N 13) 3 5 1 1 1 1 1
Przed przystąpieniem do Programu większość uczestników uznawała się za osoby bezdomne. Swój status określały tak zarówno osoby mieszkające w schroniskach: Byłem bezdomny, bo nie miałem swojego miejsca na ziemi. Niektórzy idą do ośrodka i uznają go za swój dom, ale moim zdaniem tak nie jest; jak i wynajętych mieszkaniach: wynajmowałem mieszkanie, ale czułem się bezdomny, bo jak bym stracił pracę to już mieszkania nie ma. Z drugiej strony wśród osób, które nie czuły się bezdomnymi znaleźli się wieloletni użytkownicy noclegowni i schronisk: Porzuciłem dom, bo tam ciężej było pracę znaleźć. Nigdy się nie czułem bezdomny. Są ludzie, którzy śpią po śmietnikach, bo tam czują się wolni. Nigdy nie odczułem, że jestem bezdomny jak mieszkałem na bunkrze. W szachy graliśmy, świeżo po odwyku, cały czas kontrola była, alkomat stosowali.
Zdrowie
Czworo uczestników programu ma orzeczony stopień niepełnosprawności (jednej osobie od czasu poprzedniego badania orzeczenie o niepełnospawności czasowej wygasło), jedna nie jest pewna – nie wie, czy jest niepełnosprawna w świetle przepisów czy nie. Osoby oczekujące na lokal są pełnosprawne. Zdecydowana większość uczestników „na swoim” ocenia swój stan zdrowia pozytywnie, w tym, aż trzy osoby deklarują, że czują się bardzo dobrze. Osoby, które dołączyły do programu po ostatnim badaniu deklarują dobry stan zdrowia. Od ostatniego badania stan zdrowia większości nie uległ zmianie, dwie osoby odczuły poprawę a trzy pogorszenie. Większość uczestników nie leczy się, ponieważ ich zdaniem nie ma takiej potrzeby. Cztery osoby się leczą a dwie ignorują taką konieczność, mimo tego, że uważają, iż leczyć się powinny. Jedna osoba zadeklarowała brak ubezpieczenia zdrowotnego – podczas poprzedniej ewaluacji wszyscy je mieli. Analiza wyników uzyskanych w poprzednim badaniu dała zbliżone rezultaty, prowadzące do wniosku, że uczestnictwo w programie nie wpływa znacząco na subiektywne odczuwanie kondycji zdrowotnej uczestników. Pewne zmiany mogą występować w stosunku do sytuacji przed programem, zweryfikowanie tego nie jest jednak możliwe na podstawie przeprowadzonych badań ewaluacyjnych. Tabela X. Ocena stanu zdrowia i zmiana od ostatniego badania
Ocena ogólna „na swoim” (N 13) bardzo dobry 3 Dobry 8 Dostateczny 1 Niedostateczny 1
Korzystanie z pomocy instytucji
Zmiana od ostatniego badania Oczekujący „na swoim” Oczekujący (N 4) (N 13) (N 4) 1 Poprawa 2 0 2 Bez zmian 8 4 1 Pogorszenie 3 0 0
Jedna osoba korzysta ze wsparcia zarówno ośrodka pomocy społecznej (zasiłek stały) jak i organizacji pozarządowych. Jest to osoba o orzeczonym stopniu niepełnosprawności, uniemożliwiającym jakąkolwiek pracę zarobkową. Pięć osób deklaruje sporadyczne w ich odczuciu korzystanie z pomocy ośrodka w różnych formach: zasiłku celowego (2) i paczek żywnościowych (1) lub pomocy organizacji pozarządowych w formie pobieranych od czasu do czasu paczek żywnościowych, ubrań i innych darów. Siedem osób gospodarujących „na swoim” nie korzysta z pomocy żadnej z wymienionych instytucji.
64
W stosunku do poprzedniego badania zauważalny jest trend uniezależniania się od pomocy albo w formie zaprzestania korzystania z niej lub zmniejszania jej zakresu. Tabela X. Korzystanie z pomocy instytucji
Korzystanie z państwowej pomocy społecznej
Tak Nie
„na swoim” (N 13) 4 9
Oczekujący (N 4) 0 4
Tak Nie
Korzystanie z pomocy org. pozarządowych „na swoim” Oczekujący (N 13) (N 4) 3 1 10 3
Pewnego komentarza wymagają deklaracje osób oczekujących na lokum. Wszystkie zgodnie twierdzą, że nie korzystają z żadnego wsparcia ośrodków pomocy społecznej, a tylko jedna deklaruje otrzymywanie pomocy od innych instytucji w formie schronienia. Ta ostatnia opinia jest zastanawiająca – osoby te mieszkają w schroniskach prowadzonych przez organizacje.
Co jest w życiu ważne?
Udzielając odpowiedzi na pytanie o to, co jest w życiu ważne, respondenci mieli do dyspozycji tabelę zawierającą dziesięć pozycji, z których każdej mogli przyporządkować wagę od 1 (bardzo ważne), przez 3 (obojętne) do 5 (zupełnie nieważne). Większości trudno było zdecydować się na wskazywanie opcji „mniej ważne” lub „zupełnie nieważne” (każda z nich została wybrana tylko jeden raz). Raczej wszystko było ważne, co najwyżej obojętne. Z tego względu uzyskane wyniki należy interpretować raczej jako wskazujące kolejność, a nie obiektywną wagę poszczególnych pozycji. Wiele osób miało problem ze zrozumieniem hipotetycznego charakteru pytania to znaczy trudno było im się ustosunkować do wagi pozycji, która nie była ich udziałem np. rodzina nie jest ważna, ponieważ jej nie mam. Tabela x. Co jest w życiu ważne (1– bardzo ważne, 3 – obojętne, 5 – zupełnie nieważne)?
Na swoim (N 13)
średnia
W schronisku (N 4)
Średnia
Zdrowie
1, 08
Zdrowie
1, 25
Praca
1, 23
Praca
1, 75
Samowystarczalność
1, 23
Rodzina
1, 75
Bezpieczeństwo materialne
1, 38
Przyjaciele, znajomi
1, 75
Rodzina
1, 46
Bezpieczeństwo materialne
1, 75
Wiara/religia
1, 85
Wiara/religia
2, 00
Przyjaciele, znajomi
1, 92
Samowystarczalność
2, 00
Dobre stosunki sąsiedzkie
2, 00
Akceptacja otoczenia
2, 25
Akceptacja otoczenia
2, 15
Dobre stosunki sąsiedzkie
2, 25
Swoboda/brak ograniczeń
2, 46
Swoboda/brak ograniczeń
2, 25
Zdaniem uczestników programu najważniejsze w życiu jest zdecydowanie zdrowie a następnie praca. Twierdzą tak zgodnie wszyscy bez względu na aktualne miejsce pobytu. Różnią się wagą przyznawaną dalszym pozycjom. Dla mieszkających na swoim tak samo ważna jak praca jest samowystarczalność, a następnie bezpieczeństwo materialne. Samodzielnie gospodarowanie prawdopodobnie zmusza do ciągłego myślenia na ten temat. Nawet rodzina schodzi na dalszy plan. Inaczej jest w przypadku osób przebywających w schroniskach. Dla nich tak samo ważne jak praca są rodzina oraz przyjaciele i znajomi. Bezpieczeństwo materialne plasuje się po nich, a samowystarczalność znajduje się na jeszcze dalszej pozycji za wiarą i religią. Czyżby przebywanie w schronisku oddalało konieczność martwienia się o zabezpieczenie środków na życie? Akceptacja otoczenia oraz dobre stosunki sąsiedzkie są raczej mniej ważne dla obydwu grup. Jest to zrozumiałe w przypadku przebywających w schroniskach (trzy osoby mieszkają w schronisku sąsiadującym wyłącznie z cmentarzem), jednak zastanawia nieco w przypadku zamieszkujących w lokalach. Wszyscy mają sąsiadów, jednak nie zabiegają szczególnie o akceptację z ich strony ani rozwój relacji. Podejście do stosunków sąsiedzkich jest opisane w dalszej części Raportu. Najmniej istotna jest swoboda, która dla ponad jednej trzeciej wszystkich badanych jest wręcz obojętna, a dla jednej osoby wcale nie istotna. Fakt ten jest zaskakujący zważywszy, że jedną z bardziej zauważalnych różnic między życiem w samodzielnych lokalach a schroniskach jest właśnie stopień narzuconych ograniczeń. Schroniska kierują się regulaminami zabraniającymi wielu rzeczy, podczas gdy w normalnej sytuacji mieszkaniowej obowiązuje raczej zasada „wolnoć Tomku w swoim domku”. Hierarchia ważności nie uległa znaczącym zmianom od czasu poprzedniego badania. PISMO SAMOPOMOCY
65
Sytuacja materialna Dochody i wydatki Większość uczestników mieszkających „na swoim” gospodaruje w lokalach w pojedynkę. Dwa lokale są zajmowane przez pary, a dwa przez małżeństwa z jednym lub dwójką dzieci. Przy analizie danych finansowych zasadniczo wykorzystano dochody całych gospodarstw (min. dlatego, że wielkość zajmowanych przez nie lokali, a co za tym idzie wysokość opłat jest proporcjonalna do liczby osób), jedynie w przypadku wyżywienia i całości przeciętnego dochodu przeliczono je na osoby. Najwyższy deklarowany dochód to 2000 PLN. Jest wypracowywany przez osobę zatrudnioną na podstawie umowy o pracę nie posiadającą żadnych dodatkowych dochodów. Swoją sytuację materialną ocenia ona jako dobrą i jest to efektem poprawy, która nastąpiła przez ostatnich sześć miesięcy. Zdecydowanie najniższymi dochodami – na poziomie 350 – 420 PLN dysponują osoby (3) nie posiadające stałej pracy, utrzymujące się z zasiłków (z tytułu złego stanu zdrowia) lub nadarzającej się przypadkowo pracy dorywczej. Osoby na zasiłkach zdają się być pogodzone ze swoją sytuacją materialną – uznają ją za dostateczną – i niezmienną. Pozostała osoba uważa swoje dochody za niedostateczne i jest to wynikiem pogorszenia, które nastąpiło w ostatnim okresie. Przeciętny dochód na osobę w gospodarstwach domowych uczestników to 825 PLN. Zdaniem jednego z badanych, aby utrzymać się w lokalu należy dysponować minimalnym dochodem 800 PLN, co przeciętna niejako potwierdza. Największa część budżetu jest przeznaczana na wyżywienie – średnio 313 PLN miesięcznie w przeliczeniu na członka gospodarstwa domowego. Kolejną pozycję stanowią opłaty, które średnio pochłaniają 243 PLN. Średnio 72 PLN jest przeznaczanych na leki. Pozycja ta jest znacznie wyższa, jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie osoby deklarujące ponoszenie tego rodzaju wydatków. Jest ich pięć i przeciętne wydatki na ten cel to 188 PLN. Ci respondenci nie byli jednak konsekwentni – we wcześniejszym pytaniu większość z nich zadeklarowała, że się nie leczy, ponieważ nie trzeba! Pozostałe osoby na leki nie wydały nic w okresie, którego dotyczyło badanie. W przypadku gospodarstw, których członkami są lub będą dzieci, stosowne wydatki łącznie z alimentami na dzieci przebywające poza lokalami również stanowią istotną pozycję, tym bardziej, iż nie dotyczą one wyżywienia. W przeliczeniu na dziecko jest to blisko 500 PLN miesięcznie. Najmniej gospodarstwa przeznaczają na odzież, kulturę i edukację, chociaż są wyjątki. Jedna osoba w badanym okresie zadeklarowała wydawanie 400 PLN miesięcznie na wizyty w kinie. W budżecie gospodarstwa domowego prowadzonego przez tę osobę stanowi to ponad 30%. Zdecydowanej większości nie starcza pieniędzy na edukację i kulturę. Prawie połowa zadeklarowała zerowe wydatki na odzież. Tabela X. Przeciętny dochód i wydatki uczestników „na swoim”.
PRZECIĘTNY... średnio w PLN ... Deklarowany miesięczny dochód gospodarstwa domowego 1 114 ... Deklarowany dochód na osobę w gospodarstwie domowym 825 Wyżywienie 410 Wyżywienie na osobę w gospodarstwie domowym 313 Opłaty (energia, gaz, itd.) 243 Dzieci (poza gospodarstwem) w tym alimenty 134 Inne 129 Leki 72 Odzież 52 Kultura 46 Edukacja 28 Zdarzyło się, że zadeklarowany dochód gospodarstwa domowego był niższy niż suma deklarowanych wydatków przeznaczanych na kolejne pozycje związane z utrzymaniem. Nie należy z tego wyciągać zbyt pochopnych wniosków – dla większości ankietowanych pytanie to było bardzo ciężkie, z trudem radzili sobie z przeliczaniem kolejnych wydatków na miesiące. Wiadomo, że część rachunków opłaca się w porządku kwartalnym lub nieregularnie, a ubrania kupuje raz na jakiś czas. W statystykach zbiorczych uwzględniono deklarowany dochód w całości. Deklaracje respondentów związane z dochodami i wydatkami nie były weryfikowane przez żadne dokumenty, dlatego należy je traktować jako szacunkowe. Niektórzy respondenci mieli tendencję do zawyżania ich np. jedna osoba zadeklarowała miesięczne wydatki na kino w wysokości 400 PLN – tyle ponoć kosztują czetery wyjścia z osobą towarzyszacą. Nie jest też klarowne, czy respondenci deklarowali dochody brutto czy netto. Spośród osób oczekujących jedna nie zadeklarowała żadnych dochodów ani posiadania żadnego formalnego stosunku pracy. Jest to osoba posiadająca w schronisku kilka funkcji określanych woluntarystycznymi, jednak jej zaangażowanie nie jest sformalizowane w postaci odpowiedniej umowy wynikającej z Ustawy o Działalności Pożytku Publicznego i Wolontariacie. Osoba ta ocenia swoją sytuację materialną jako dostateczną i w ostatnim okresie zauważyła poprawę. Od czasu do czasu udaje jej się złapać prace dorywcze, jednak żaden dochód z tego tytułu nie został zadeklarowany.
66
Pozostałe osoby posiadają dochody w granicach 500-750 złotych. Jedna z nich odkłada co możliwe na koszty związane z koniecznością zagospodarowania szybko spodziewanego lokalu Drugiej Szansy. Tabela X. Ocena sytuacji materialnej osób „na swoim”.
ocena ogólna bardzo dobra Dobra Dostateczna Niedostateczna
(N 13) 0 3 8 2
zmiana od poprzedniego badania Poprawa bez zmian Pogorszenie
(N 13) 3 9 1
Większość uczestników uznaje swoją sytuację materialną za dostateczną i niezmienną. Dwie osoby odczuwają wyraźny niedosyt. Aż trzy osoby uznały, że przez ostatnie pół roku zamieszkiwania w lokalach Drugiej Szansy ich sytuacja materialna uległa poprawie. Również trzy osoby zadeklarowały dobrą sytuację mieszkaniową – w poprzednim badaniu były to dwie osoby – jednakże taka klasyfikacja z ich strony pozostawała bez zmian przez ostatnie pół roku, dobra ocena nie może być uznana za bezpośredni efekt półrocznego udziału w programie. Praca Ponad połowa „spełnionych” uczestników programu jest zatrudniona na podstawie umowy o pracę. Część tych umów została podpisana w ostatnim okresie i jest zawiązana na czas nieokreślony, co jest niewątpliwym sukcesem uczestników i jednocześnie programu. Fakt stabilizowania sytuacji zawodowej jest jednym ze wskaźników wychodzenia z bezdomności a co za tym idzie wskaźnikiem efektywności Programu. Przechodzenie uczestników z umów czasowych na umowy na czas nieokreślony powinno być obserwowane podczas kolejnego etapu ewaluacji. Tabela X. Zatrudnienie
Forma zatrudnienia
umowa o pracę umowa zlecenie/dzieło nie pracuję ze względu na stan zdrowia
(N 13) 7 4 2
(N 4) 1 2 0
Dwie spośród osób pracujących na podstawie umowy zlecenia dodatkowo dorabiają łapiąc prace dorywcze. Ima się ich również jedna osoba o słabym stanie zdrowia. Pozostałe osoby nie posiadają żadnych dodatkowych źródeł dochodu typu alimenty, pomoc rodziny czy zasiłki z pomocy społecznej. Dochody z tytułu umowy o pracę, dzieło i zlecenie posiadają również osoby oczekujące, za wyjątkiem jednej, która pełni pewne funkcje w schronisku. Nie jest to potwierdzone żadną umową, co można uznać za niedopatrzenie ze strony schroniska/pracodawcy, jeśli pełnienie funkcji przez tę osobę nie jest samozwańcze tylko zlecone bądź też wymagane przez schronisko. W porównaniu z poprzednim badaniem ogólna liczba osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę zwiększyła się do 8.
KONDYCJA PSYCHICZNA Kondycja psychiczna jest przez większość zamieszkałych uczestników oceniana pozytywnie. Niezadowolone z życia czują się jedynie dwie osoby. Prawie połowa deklaruje jej poprawę od czasu ostatniego badania, tyle samo osób pozostaje zadowolonych jak poprzednio, jedna osoba uważa, że jest gorzej. Ogólnie można powiedzieć, że uczestnicy mając do wyboru trzystopniową skalę oceniają swoją kondycję psychiczną podobnie jak pół roku wcześniej. Tabela X. Kondycja psychiczna uczestników „ma swoim”.
ocena ogólna Bardzo dobra Dobra Dostateczna Niedostateczna
(N 13) Zmiana od poprzedniego badania 3 Poprawa 8 bez zmian 1 Pogorszenie 1
(N 13) 6 6 1
Opowieści o kondycji psychicznej uczestników daje się uporządkować w trzy ogólne typy, jeden ambiwalentny, dwa pozostałe jednoznacznie pozytywne. Tylko jedna osoba była zdecydowanie niezadowolona i skarżyła się, że psychicznie czuła się znacznie lepiej nie mając mieszkania. Osoba ta chciałaby się przeprowadzić do innego lokalu. Typ pierwszy: „kondycja psychiczna się waha w zależności od pogody (Są dni, że nie daj Boże ktoś mi w drogę wlazł) i innych czynników zewnętrznych” np. narzucających się myśli na swój temat (Te introspekcje i behawioryzmy mnie wykańczają – próbuję siebie rozpatrzyć), złej oceny sytuacji politycznej (Czasem pesymizm co się w Polsce dzieje. Złodziejstwo, nie ma autorytetów moralnych. Mierzi mnie polityka i to, co się dzieje w życiu publicznym) i stanu zdrowia. Respondenci z tej grupy mówili, że czasem czują się szczęśliwi a czasem nie, że są chwile, kiedy mają wszystkiego dość, ale i takie, kiedy się cieszą, że wyleźli z dołka. PISMO SAMOPOMOCY
67
Typ drugi: „jest dobrze, ponieważ zawsze byłem pozytywnie nastawiony do życia”. Osoby z tej grupy są zadowolone, jednak nie tłumaczą tego zmianami w swojej sytuacji życiowej tylko ogólnym optymizmem (Z natury miałem dobry charakter; Rodzice byli na Syberii i byli dobrze nastawieni) i bezkonfliktowym charakterem (Nie jestem porywczy ani nerwowy, nie reaguję na podniesiony głos). Ich optymizmu nie są w stanie naruszyć nawet zewnętrzne okoliczności np. sytuacja polityczna (Ogólnie myślę pozytywnie, chociaż nawet w rządzie 80% to k... jest i złodziej i chorągiewki). Typ trzeci występujący najczęściej (7 osób): „Jest dobrze, bo mam mieszkanie”: − Jesteśmy zadowoleni i szczęśliwi, że mamy dach nad głową i jesteśmy razem. Dziecko nie choruje, dobrze się uczy. − Uzyskałem wewnętrzny spokój, nie ma tego napięcia i nerwów. Jest gdzie wrócić, usiąść i pomyśleć, co zrobić dalej. − Jestem zadowolony, bo kończę szkołę, założyłem rodzinę, mam pracę, dobre stosunki z dalszą rodziną, dziecko się urodzi. Cieszę się. Jedynym elementem mącącym błogość i zadowolenie jest obawa przed ich trwałością. Uczestnicy mają poczucie, że niewielkie potknięcie niekoniecznie zależne od nich może to zmienić np. wypowiedzenie umowy o pracę. Kondycję psychiczną oczekujących na lokal można określić jako ogólnie pozytywną – są zadowoleni, chociaż niekoniecznie szczęśliwi – naznaczoną dającym nadzieję oczekiwaniem z nutką zniecierpliwienia jego długością. Nawet osoba, która wprost zadeklarowała, że nie jest zadowolona z życia w następnym zdaniu powiedziała, że wewnętrznie czuje się dobrze i gdyby nie nadzieja na własne lokum z pewnością by zwariowała z tyloma ludźmi dookoła. Jedynym stresem jest to, że w pracy się trzeba namęczyć. Tabela X. Kondycja psychiczna oczekujących na lokal.
ocena ogólna Bardzo dobra Dobra dostateczna niedostateczna
(N 4) 1 3 0 0
zmiana od poprzedniego badania Poprawa bez zmian Pogorszenie
(N 4) 1 3 0
RELACJE Stosunki w gospodarstwie domowym Na pytanie o stosunki w gospodarstwie domowym odpowiadali uczestnicy zamieszkujący z kimś (5) oraz osoby wciąż przebywające w schroniskach (schronisko było traktowane jako wspólne gospodarstwo). Przedstawiciele pierwszej grupy nie narzekali i relacje z partnerami opisywali pozytywnie. Jedna osoba wskazała na 100% różnicę w stosunku do gospodarowania w schronisku gdzie wszystko trzeba było robić w bałaganie. Teraz cieszy się, ponieważ ma prywatność i może wszystko robić sama. Ważnym elementem utrzymywania dobrych stosunków w gospodarstwie domowym jest unikanie awantur i kłótni. Niektórzy nie chcą zapeszać, deklarują, że dopiero budują relację, próbują wspólnego życia a o tym jak im wychodzi powiedzą później. Osoby przebywające w schroniskach podkreślały wagę bezkonfliktowości i tolerancji dla zachowania dobrych stosunków ze współmieszkańcami. Jest dobrze, jeśli nikomu się nie wchodzi w drogę np. komentując jego zachowanie lub wtrącając się w jego sprawy. Trzeba pilnować swego: tu nie ma kolegów. Każdy patrzy swoich spraw. Każdy sobie rzepkę skrobie. Koledzy są jak jest flaszka, a tu nie wolno pić. Z ich wypowiedzi przebija raczej zmęczenie schroniskowymi realiami mimo nabycia niezbędnego schroniskowego kodu zachowań. W stosunku do poprzedniego etapu ewaluacji można powiedzieć, że w większym stopniu podkreślają fakt nabycia umiejętności przystosowania się niż uciążliwość i liczbę wybuchających konfliktów. Relacje z dalszą rodziną Dobre stosunki z dalszą rodziną (nie zamieszkującą w tym samym lokalu) zdaniem uczestników programu oznaczają utrzymywanie stałego kontaktu telefonicznego o różnej częstotliwości oraz przynajmniej sporadyczne odwiedziny: Utrzymuję kontakt, dzwonimy do siebie, czasem odwiedzam. U ojca byłem pięć razy u ciotki i chrzestnego trzy razy. Tak swoje relacje określa większość osób gospodarujących „na swoim”. Niekoniecznie dotyczą one wszystkich członków dalszej rodziny, raczej wybranych np. jednej z sióstr, ojca lub matki, dzieci i wnuków. Jednak prawie każdy ma jakąś bliską osobę, z którą nie ma żadnego kontaktu. Częstotliwość kontaktów z rodziną wyznaczających ich dobry stan waha się od okazjonalnych telefonów na święta i wizyt na pogrzebach do rozmów telefonicznych przeprowadzanych kilka razy dziennie i regularnych cotygodniowych odwiedzin np. zajmowaniem się wnuczką co piątek. Ta druga skrajność jest tylko niewiele mniej popularna. Cztery osoby zadeklarowały nie posiadanie żadnych kontaktów z dalszą rodziną. Uzasadniały to jej brakiem: taka matka z niej jak ze mnie biznesmen; lub niechęcią do kontaktów przejawianą przez tę drugą stronę. Jedna osoba uważa kontrakt za niepotrzebny: Prawie zerowe, sms, witamy się i tyle. Przez telefon przed świętami. Bez kontaktu, bo niepotrzebne. Osoby mieszkające w schroniskach wpisują się w ten sam schemat: dzwonią i odwiedzają się lub nie mają rodziny bądź żadnego z nią kontaktu. Podsumowując, można powiedzieć, że stosunki z dalszą rodziną na tym etapie programu nie zależą od faktu zamieszkiwania „na swoim” bądź nie. Podejście większości uczestników charakteryzuje raczej dystans, i poczucie wykonywania w sumie nieprzyjemnego obowiązku.
68
Tabela X. Zmiana w relacjach z dalszą rodziną.
Poprawa bez zmian Pogorszenie
„na swoim” Oczekujący (N 13) (N 4) 3 0 10 4 0 0
Stosunki z sąsiadami Na pytanie o stosunki z nowymi sąsiadami odpowiadały tylko osoby zamieszkujące w lokalach „Drugiej Szansy”. Na podstawie ich odpowiedzi można nakreślić trzy modele stosunków sąsiedzkich: Model pierwszy: „bardzo dobre z odwiedzinami i pożyczaniem”. Ten model zakłada wymianę ukłonów oraz nieco bliższe stosunki z niektórymi sąsiadami, które zostały nawiązane przy okazji: Z jednymi jesteśmy po imieniu od zimy, kiedy razem lataliśmy z wiadrami pod przeciekającym sufitem. Pożyczanie cukru, narzędzi oraz czasem pieniędzy sąsiadom są praktykowane. Sąsiedzi, głównie panie, spotykają się na damskie plotki. Model drugi: „poprawne, na dzień dobry”. Sąsiedzi kłaniają się sobie i na tym kończą relację. Nie angażowanie się w bliższe znajomości jest ich priorytetem. Obawiają się ich negatywnych konsekwencji: tylko bez bliższych znajomości, bo one zaczynają później ludzi denerwować. Nie ma awantur, krew się po schodach nie leje, jest dobrze. Pogłębianie znajomości jest uznawane za wchodzenie sobie w drogę. Niektórzy twierdzą, że po prostu nie mają czasu na to, ponieważ praca łącznie z dojazdami całkowicie konsumuje ich czas w ciągu dnia. Model kontaktów „na dzień dobry” uznają za zdecydowanie wystarczający dla poprawności stosunków sąsiedzkich. Model trzeci: „brak” lub „są, bo są”. Mieszkańcy hołdujący temu modelowi zdecydowanie wolą żyć w oderwaniu od sąsiadów. Mają ku temu powody – ich lokale otoczone są przez meliny, mieszkania ulokowane wokół tasiemcowych korytarzy o anonimowych i często zmieniających się użytkownikach: Stosunki sąsiedzkie są, bo są. Jakby ich nie było, to też bym nie narzekał. Popularność określonych modeli powinna być przedmiotem wnikliwej obserwacji podczas kolejnego etapu ewaluacji, zwłaszcza przechodzenie uczestników hołdujących modelowi drugiemu do pierwszego. Wydaje się, że osoby praktykujące model trzeci, będą zmuszone przy nim pozostać, ze względu na czynnik od nich niezależny, którym jest lokalizacja ich mieszkań. Możliwość nawiązania tam głębszych stosunków sąsiedzkich wymagałaby rewolucji. ZMIANY Podczas badania pytano uczestników o zmiany, które nastąpiły w ich życiu, od momentu zamieszkania w lokalu „Drugiej szansy”, lub też w przypadku uczestników, którzy otrzymali klucze do mieszkań na samym początku programu, zmiany od czasu ostatniego badania. Pytano również o konkretne prace, które zostały wykonane w mieszkaniach, i te, które w najbliższym czasie trzeba jeszcze zrobić. Analizę odpowiedzi przeprowadzono dla wszystkich respondentów, bez weryfikowania różnic w odczuwaniu zmian ze względu na długość przebywania w lokalach. Odczuwane zmiany w życiu można uporządkować w trzy typy różniące się głębokością zmiany. Wypowiedzi sześciu osób wskazują na odczuwanie diametralnej zmiany związanej z faktem posiadania stałego zatrudnienia i codziennego chodzenia do pracy, założenia rodziny – łącznie ze spodziewaniem się dziecka – lub znalezienia partnera lub partnerki oraz uregulowaniem sytuacji z rodziną wcześniej skłóconą i znajomymi. Zmieniła się również ich sytuacja wewnętrzna. Czują, że przedstawiają jakąś wartość w społeczeństwie, a poczucie to budują m.in. z ich pozycji podczas wykonywania codziennych czynności związanych z funkcjonowaniem w społeczeństwie: Jak się ma mieszkanie to człowiek inaczej porusza się w urzędach. Mam meldunek, mogę mieć konto, nowe prawo jazdy, umowę na kablówkę itd. Jednym słowem: Chce się pracować i żyć! Druga grupa (3) to osoby, które w większym stopniu, niż zmianę w nastawieniu do życia i pozycji społecznej odczuwają obowiązki związane z utrzymywaniem mieszkania. Pracowanie i opłacanie rachunków nazywają obowiązkami społecznymi, o których trzeba niestety myśleć. W schronisku było inaczej: człowiek o niczym nie myślał: o proszku do prania, o mydle o tym, że trzeba zapłacić opłaty. Osoby te, czują ciężar mieszkania, jednak są zadowolone i podbudowane psychicznie. Ostatnia grupa (3), przyznaje, że coś się zmieniło, ale czy tak bardzo? Może mają więcej spokoju niż w schronisku, ale w sumie to w życiu nic się nie zmieniło tyle, że mam (ją) własne mieszkanie. Teraz coś ma (ją) a wcześniej nic. Brak odczuwania zmian jest też właściwy dla osób (1), które mieszkają już od dłuższego czasu, przyzwyczaiły się, mieszkanie wydaje się być dla nich rzeczą oczywistą. Zmiany w życiu to nowa pralka lub telewizor. Prawie wszyscy mieszkańcy aktywnie przeprowadzali w swoich mieszkaniach drobne prace remontowe (wymiana okien, parapetów, wzmocnienie ścian, zamontowanie brodzika, kranów, ubikacji, położenie płytek, malowanie) oraz doposażyli je w przedmioty (zazwyczaj używane) (regał, telewizor (4) z odtwarzaczami różnego rodzaju, pralka (2), lodówka, kuchenka, zlewozmywak) i zadbali o stronę estetyczną (kwiaty doniczkowe w domu i na balkonie). Zakres niektórych prac może dawać do myślenia (np. wzmacnianie ścian), zważywszy, że wszystkie mieszkania były wyremontowane wspólnymi siłami uczestników przed wprowadzeniem się. Dwie osoby nie zrobiły nic, ponieważ wszystko zrobiły wcześniej albo czekają na decyzje administracyjne w sprawie pokrycia kosztów niektórych remontów przez administrację. Jedna osoba nic nie zrobiła, bo jak twierdzi nie ma wytrwałości: potrafi (ją) zniechęcić duperel. Prace, które zdaniem mieszkańców trzeba jeszcze wykonać to przede wszystkim uzupełnienie braków w wyposażeniu lub też PISMO SAMOPOMOCY
69
podwyższenie ich standardu (wymienić regał i szafkę, żeby kulturalnie wyglądało). Pięć osób zastanawia się nad robotami związanymi z łazienkami i toaletami. Wiele lokali ich nie posiada – toalety są wspólne w korytarzach. Zastanawiają się nad zrobieniem ich w swoich mieszkaniach o ile tylko starczy miejsca i funduszy. Dwie osoby planują remont bardziej generalny obejmujący malowanie ścian i wymianę paneli podłogowych, bo się odklejają. Niektórych wstrzymuje brak pewności, co do okresu, w jakim będą mogli z lokalu korzystać: Gdybym wiedział, że dłużej będę tu mieszkał to gaz bym założył, kupił i podłączył pralkę… Część prac uzależniają od decyzji administracji dotyczącej pokrycia kosztów (wymiana okien, uszczelnienie przeciekającego dachu). Jedna osoba uważa, że zrobić w mieszkaniu musi wszystko, inna z kolei, że już nic się nie da, bo wszystko zrobione. Ktoś powiedział: Dostałem takie mieszkanie, jakie mi się marzyło i wciąż jestem z niego bardzo zadowolony. Jeden z uczestników mieszkający w schronisku wypowiadając się podczas wywiadu na temat comiesięcznych spotkań uczestników programu powiedział: Fajne są. Zmiany u ludzi mieszkających są niesamowite: uśmiechają się, są zupełnie inni: studiują, pracują. Ja jestem w martwym punkcie. MARZENIA I PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ Wszystkie marzenia, o których wspominali uczestnicy programu gospodarujący „na swoim” zacytowano w Tabeli X. Niektórzy do marzeń podchodzą sceptycznie (marzeniami się człowiek nie wyżywi; człowiekowi się spełnią pragnienia pod warunkiem, że nie za dużo pragnie) lub wolą pozostać realistami (chciałbym więcej, ale wiem, do czego mogę dojść). Zdecydowanie jednak dominują marzenia praktyczne, związane z ułożeniem sobie życia w najbliższym czasie, co się wiąże z sukcesem funkcjonowania w programie i w dalszej przyszłości, co z kolei wiąże się ze zdrowiem, długością życia, sytuacją rodziną. Tylko dwie osoby marzą o czymś mniej praktycznym np. wyjeździe na wakacje. Czyżby tylko one odczuwały stabilizację życiową zwalniającą z potrzeby martwienia się o podstawowe sprawy związane z funkcjonowaniem w mieszkaniach? Osoby oczekujące na lokale marzą o nich, długim życiu i milionie w totka, bo to by rozwiązało problem. Otrzymanie mieszkania to tylko kwestia pieniędzy. Tabela X. Marzenia i plany mieszkańców „na swoim”*.
Marzenia Pogodzić się z rodziną, mieć spokój, nie mieć problemów, poradzić sobie w programie, być zdrowym, dobrze wychować dzieci, żyć na normalnym poziomie, wymazać okres bezdomności z głowy, sformalizować związek, znaleźć kobietę, wyjechać na wczasy i pozwiedzać kraj, znaleźć dobrą pracę, funkcjonować w trzeźwości, wygrać w totka, pożyć tak, żeby nie wstydzić się umierać, większe mieszkanie, nie być od nikogo uzależnionym, wyjechać na wyspę i polować na ryby i bażanty, być wolnym,
Plany Wzięcie ślubu, utrzymanie mieszkania, rozglądanie się za robotami dorywczymi, nie rozchorować się, kursy w pracy, podremontowanie mieszkania, kontynuacja nauki, studia, dyplom, utrzymanie pracy, wczasy, nauczyć się robić zdjęcia nowym aparatem, mieć jak najmniej problemów
* W tabeli umieszczono marzenia i plany bez względu na ich liczebność w opiniach respondentów. Niektóre z nich były wymieniane częściej niż raz. Zasadniczo uczestnicy mają bardzo konkretne plany, poparte jakimś harmonogramem realizacji. Starają się nie planować losu: bratniej duszy nie będę planował, bo to musi być spontaniczne. Rzadko zdarzają się osoby, które na najbliższe pół roku planują rzeczy kompletnie niezależne od nich np. nie chorować. Niektórzy nie planują wcale, bo nie lubią: lubię jak coś przychodzi, przytrafia się bez planowania, bo plany nie zawsze w życiu wychodzą lub jak twierdzą muszą ze względów finansowych żyć z dnia na dzień. Bardzo popularne są plany związane z edukacją i podnoszeniem kwalifikacji. Nie widać znaczącej różnicy między marzeniami i planami osób gospodarujących „na swoim” i oczekujących na lokal. Ci, co mają już mieszkania marzą o większych, a ci, co ich nie mają planują je otrzymać. Wszyscy samotni tak samo marzą o kobietach (lub mężach).
Część II. PROGRAM „DRUGA SZANSA” OCZAMI UCZESTNIKÓW Opinie o Programie „Druga Szansa” Istotnym elementem ewaluacji Programu jest jego ocena dokonywana przez samych uczestników. Zostały jej poświęcone cztery pytania otwarte. Oprócz konkretnych polegających na wskazaniu elementów, które się podobają i tych, które się nie podobają, uczestnicy zostali poproszeni o podzielenie się opiniami na temat skuteczności Programu dla wychodzenia z bezdomności oraz skutecznych sposobów wychodzenia z bezdomności w ogóle. Pytano o to zarówno osoby „na swoim” jak i oczekujące na lokum. Co się podoba i nie podoba W Programie podoba się szczególnie niezbędna mobilizacja i praca, jaką trzeba włożyć w uczestnictwo. Dotyczy to w du-
70
żym stopniu wymaganego udziału w inicjujących remontach, oraz stałej gotowości na kontakt, nazywany również kontrolą, z prowadzącymi: urzędnicy się interesują, kontrolują – przychodzą bez garnituru nawet w sobotę. Przez niektórych jest to określane nieco pokrętnie zaufaniem, jakiego Program wymaga. Uczestnikom podoba się pomysł, zasada funkcjonowania. Można odnieść wrażenie, że w konsekwencji nastąpiło tu pewne przewartościowanie własnej roli i pracy dla faktu otrzymania mieszkania. Zdaniem uczestników – i to im się podoba – mają mieszkania dzięki swojej pracy i wysiłkowi. Przeliczają liczbę przepracowanych godzin podczas remontów na metry zajmowanego lokalu. Zgłoszono mało elementów, które się nie podobają. Zazwyczaj odpowiadano w stylu: co tu ma się nie podobać? Narzekano jedynie na zbyt małą liczbę przyznanych lokali (4 – nie tylko osoby oczekujące), czasem na zbytnią natarczywość monitoringu (3). Negatywną ocenę niektórych wywoływało podejście innych uczestników: Ludzie nie doceniają tego, co dostali. Nie współpracują z nami, nie chodzą na spotkania, popijają i nie pomagają jeden drugiemu. Nie przykręci koleżance szafki, bo jest zmęczony i pije. Wciąż powtarzano zastrzeżenia dotyczące remontów i ich organizacji – kto, ile godzin i na czyim przepracował. W porównaniu jednak z poprzednim badaniem ich nasilenie (popularność) nieco zmalała. Skuteczne sposoby wychodzenia z bezdomności Uczestnicy uważają, że „Druga Szansa” jest skutecznym programem wychodzenia z bezdomności, ponieważ daje mieszkanie, a przecież każde zwierzątko zaczyna od dziupli. Nie to jednak jest podstawą powodzenia. W dużym stopniu zależy ono od obciążenia odpowiedzialnością za sukces samych uczestników, w sposób bardzo dobrze przez nich rozumiany i odczuwany: Program dużo daje, ale i dużo wymaga. Na tym polega jego sukces. Skorzystają z niego wyłącznie ci, którzy chcą, czyli podejmą się wypełniania rożnych ról, będą dbać o mieszkanie, nie robić melin, sprzątać. Wymaga to zmiany podejścia do życia: Tu jest potrzebne inne myślenie, tu trzeba się radykalnie przestawić. Można chodzić na zupki, ale człowiek w ten sposób się nie usamodzielni nigdy. Uczestnicy widzą wyraźną różnicę między życiem, które można prowadzić w schroniskach i innych miejscach pobytu dla bezdomnych a postępowaniem wymaganym w „Drugiej Szansie”. Ważnym elementem skuteczności Programu jest stały monitoring, ponieważ mało kto samowolnie wychodzi z bezdomności. Musi być specjalista dla osób po nałogach, psycholog, bo innych robi się w konia. Ludzie dobrze się kamuflują (dot. osób ukrywających aktywne uzależnienie od alkoholu). Uczestnicy „Drugiej Szansy” bardzo odczuwają fakt bycia stale kontrolowanym, na co wskazywali również w innych częściach ankiety. Czują, że muszą się dobrze sprawować – żeby nikt nie miał zastrzeżeń, (…) bo to trafi do papierów. Mają świadomość, że od ich osobistego sukcesu zależy sukces Programu jako całości: Monitoring jest potrzebny, żeby Program wypalił, żeby do burmistrza nie trafiło, że jest Sodoma i Gomora. Można powiedzieć, że czują się na świeczniku. Zważywszy, że w ich odczuciu program kończy się w grudniu 2006 roku, dla określenia jego skuteczności w trwałym wychodzeniu z bezdomności niezbędne będzie śledzenie losów uczestników po tej dacie. Dopiero wtedy ich sytuacja mieszkaniowa będzie w całości zależała od ich własnej motywacji. Tabela X. Skuteczne sposoby wychodzenia z bezdomności
− − − − − − − − − − − −
mieć samozaparcie, samemu chcieć przełamanie strachu przed samodzielnym życiem znalezienie i utrzymanie pracy staranie się o uczestnictwo w „Drugiej Szansie” lub podobnych programach otrzymanie lub staranie się o mieszkanie mieszkania chronione przy schroniskach (bo przyzwyczajają ludzi do nawyków) abstynencja ułożenie stosunków z rodziną pieniądze np. wygrane w totka dobry dobór uczestników otrzymujących mieszkania aktywizacja zawodowa i społeczna współpraca z pracownikiem socjalnym
Wskazując na skuteczne sposoby wychodzenia z bezdomności uczestnicy podkreślali wagę współistnienia kilku czynników jednocześnie. Należą do nich własna determinacja: przełamać strach przed samodzielnym życiem. Chcieć coś robić, żeby być normalnym człowiekiem; praca: kto chce to znajdzie; oraz pomoc w otrzymaniu mieszkania: szukać możliwości mieszkania – musi ktoś pomóc, tylko napisać nie wystarczy, musi być grupa osób, które pomogą i poprowadzą w jakimś kierunku. Ważne jest również uregulowanie stosunków rodzinnych oraz współpraca z instytucjami pomocowymi np. pracownikami socjalnymi. PISMO SAMOPOMOCY
71
Dla wielu takie warunki spełnia właśnie „Druga Szansa”. Oczywiście odpowiedzi na to pytanie były formułowane przez pryzmat uczestnictwa w Programie, ocenianym przez uczestników jako skuteczny sposób wychodzenia z bezdomności, czemu dali wyraz w odpowiedziach na poprzednie pytania. Nie można, zatem wyciągać zbyt pochopnych wniosków, jednak bezsprzecznie można stwierdzić, że Program daje uczestnikom odczuć konieczność podejmowania wszystkich wymienionych przez nich działań, jeśli tylko poważnie traktują wychodzenie z bezdomności. Przy tym wszystkim uczestnicy czują potrzebę znalezienia swojej indywidualnej ścieżki: Trzeba chcieć, pragnąć, nauczyć się samemu. Trzeba prać skarpety, dalej praca. Trzeba zrozumieć, że posiadanie mieszkania jest normalne. Trzeba znaleźć swój kierunek, swoje ja, nie słuchać innych tylko znaleźć to, co pasuje do mnie najlepiej. Prowadzący Program Uczestnicy zdecydowanie uważają, że Program „Druga Szansa” jest prowadzony przez Naczelnika Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Dzielnicy Wola (Anioł nie człowiek, społecznik jak kiedyś mówili; Naczelnik jest wyjątkowy, bo ma ogromną wiedzę o bezdomności). Został on wymieniony przez wszystkich respondentów udzielających odpowiedzi na to pytanie. Drugą najczęściej wymienianą osobą (z imienia) jest pracownik socjalny Noclegowni na Wolskiej. Rzadko wspominają o Prezes Stowarzyszenia „Otwarte Drzwi”. Tylko jedna osoba powiedziała, że Program jest prowadzony przez „Wolski zespół reintegracji społecznej”. Pytanie o oczekiwania wobec prowadzących raczej wprowadzały respondentów w zakłopotanie. Ich zdaniem nie można niczego więcej oczekiwać, ponieważ prowadzący dali już ze swojej strony wszystko, co więcej nie podchodząc do udzielania pomocy jak do instytucjonalnego wymogu. Czują ich ogromne osobiste wsparcie i zaangażowanie. Dla jednej osoby jest to nawet męczące i odbierane jako nadopiekuńczość: Wiem, że im zależy, że dbają, ale chcemy się poczuć jak dorośli. Naczelnik nie chce narzucać, ale mówi, że tego nie ma a to powinno być itd. (Chciałbym) żeby człowiek nie czuł, że jest pod presją. Żeby czuł, że jest u siebie, że każdy z nas odpowiada za swoje życie sam. (…) Z kolegami się śmiejemy, że tylko kamer brakuje i by był Big Brother. Wykonania niespełnionych do tej pory próśb i życzeń oczekuje się raczej od urzędu czy też administracji, bowiem zależy to zdaniem uczestników od tych instytucji, a nie osób prowadzących Program: Starzyński mi mieszkania nie przydzieli, ale robi, co może. Najdalej idącym oczekiwaniem zgłaszanym przez wszystkich uczestników jest kontynuowanie Programu, rozumiane jako przyznawanie mieszkań kolejnym potrzebującym. Utrzymanie mieszkań biorą w swoje ręce: nie mogę dla siebie już nic oczekiwać. Na moje oczekiwania muszę teraz sam zapracować. Spotkania uczestników Większość (9) uczestników twierdzi, że nie uczestniczy regularnie bądź wcale w spotkaniach. Niektórzy uważają, że nie są one potrzebne, inni nie chodzą, ponieważ nie mają czasu: nie chodzę, bo kolidują z pracą, albo zostaję z wnuczką. Kilka osób zraziło się do nich po udziale w kilku pierwszych: Na mityngach byłem ze trzy razy, ale jak potem zaczęli obgadywać innych to przestałem. Jedna osoba nie czuje się zapraszana. Jednocześnie uczestnicy deklarują, że utrzymują kontakty z pozostałymi poza spotkaniami. Pożyczają od siebie przedmioty i rozmawiają przy innych okazjach. Trzy osoby twierdzą, że chodzą na spotkania. Listy obecności na spotkaniach wskazują na nieco większą ich popularność wśród uczestników niż ich deklaracje podczas badania. Czyżby męczyły ich jakieś wyrzuty związane z niezbyt sumiennym wywiązywaniem się z powinności? Swoje zdanie o spotkaniach mają wszyscy, bez względu na uczestnictwo w nich. Było to jedno z nielicznych pytań otwartych, na które respondenci odpowiadali chętnie i w sposób stosunkowo rozbudowany. Czasami zamiast wypowiadać się o spotkaniach rozwijali swoje opinie na temat kolegów i koleżanek. Być może jest to naturalne, ponieważ zdaniem większości, podstawowym celem i przedmiotem spotkań jest omawianie indywidualnych poczynań uczestników Programu. Z jednej strony jest to dobre, ponieważ przeciwdziała trendowi obserwowanemu zwłaszcza przez osoby wciąż na lokal oczekujące związanemu z zamykaniem się we własnej skorupce; Ludzie z programu nie wychylają się poza ramy swoich mieszkań. Pragną, żeby się nie wtrącać w ich sprawy. Każdy woli mieć własne życie. Z drugiej strony budzi to niechęć i jest denerwujące – ile można rozmawiać i podziwiać czyjeś meble i ściany. Nieliczni mają dość spotkań, między innymi dlatego, że nie wnoszą nic, co mogłoby dalej zachęcać człowieka do pracy. Jednak nawet ci, którzy nie uczestniczą w nich usprawiedliwiając się brakiem czasu, uważają, że są potrzebne, ponieważ zbliżają ludzi, wynika z nich duża pomoc, wiadomo co u kogo słychać i kto ma jakie kłopoty. Brak uczestnictwa starają się nadrabiać utrzymywaniem osobistych kontaktów z pracownikami Urzędu Dzielnicy Wola, zwłaszcza Panem Naczelnikiem. PODSUMOWANIE Podstawowe wnioski Podsumowując analizę infromacji zebranych od uczestników programu podczas drugiego etapu jego ewaluacji należy wyodrębnić kilka podstawowych i najciekawszych wniosków dotyczących funkcjonowania uczestników: 1. Poczucie uczestnictwa w Programie nie wiąże się jednoznacznie z faktem posiadania lokalu i gospodarowania „na swoim”. Osoby zakwaterowane w schroniskach nie mają wątpliwości co do swojego statusu uczestnika, z kolei niektóre osoby gospodarujące w lokalach „Drugiej Szansy” uważają, że Program zakończył się w momencie przekazania kluczy do mieszkań. 2. Wyraźna stabilizacja sytuacji życiowej (stabilne zatrudnienie, uniezależnianie się od pomocy instytucji, doposażanie mieszkania, zakładanie rodziny bądź regulowanie sytuacji rodzinnej) w gospodarstwach domowych prowadzonych przez przynajmniej sześcioro uczestników.
72
3. Uczestnicy mają silne poczucie bycia kontrolowanym przez prowadzących program. Czują się odpowiedzialni za jego sukces i czują związek między ich codziennym postępowaniem, a oceną programu i możliwością jego rozszerzenia na rzecz innych osób bezdomnych w przyszłości. Uczestnicy wyczuwają i doceniają duże osobiste zaangażowanie prowadzacych program zwłaszcza Naczelnika Wydziału Spraw Społecznych i Zdrowia Dzielnicy Wola i pracownika socjalnego z wolskiego schroniska. 2. Mimo długiego czasu, który minął od remontów mieszkań przeprowadzanych we wstępnej fazie programu, uczestnicy wciąż o nich wspominają. Uważają, że dzięki udziałowi w nich otrzymali mieszkania, przewatościowując tym samym nieco swoją rolę. Remonty jednak spowodowały poczucie odpowiedzialności za zajmowane mieszkania w większym stopniu niż jakiekolwiek inne czynniki. 3. Daje się zauważyć niewielkie różnice w ocenie rzeczy ważnych w życiu między uczestnikami programu gospodarującymi „na swoim” a rezydującymi wciąż w schronisku. Chociaż dla wszystkich najważniejsze są rodzina i praca, to pierwsi zdecydowanie bardziej zwracają uwagę na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa materialego i samowystarczalność, podczas gdy dla drugiej grupy ważniejsze od tych pozycji są rodzina i przyjaciele. Można powiedzieć, że konieczność samodzielnego gospodarowania we własnym lokum uświadamia mieszkańcom wagę aspektów materialnych, konieczności wiązania końca z końcem. Rekomendacje dla ostatniej ewaluacji 1. Ankietę należy nieco skrócić. Pytania metryczkowe, o skuteczne sposoby wychodzenia z bezdomności nie są potrzebne. 2. Dla pełności ewaluacji programu należy przeprowadzić wywiady z prowadzącymi (m.in. naczelnik Wydziału Spraw Społecznych i Zdrowia Dzielnicy Wola, Dyrektor Wolskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, pracownik socjalny wolskiego schroniska dla bezdomnych, radny dzielnicy Wola, dyrektor Zarządu Gospodarowania Nieruchomościami, przedstawiciel Wydziału Zasobów Lokalowych, prezes organizacji pozarządowej odpowiedzialnych za przygotowanie mieszkań we wstępnej fazie Programu). Podstawowym celem wywiadów powinno być zidentyfikowanie motywacji prowadzących do zaangażowania się w Program oraz szczególnego wkładu w jego realizację wykraczajacego poza ich podstawowe obowiazki. 3. Raport z ostatniego etapu ewaluacji powinien był włączony do raportu podsumowującego całą ewaluację. 4. Popularność określonych modeli stosunków sąsiedzkich powinna być przedmiotem wnikliwej obserwacji podczas kolejnego etapu ewaluacji, zwłaszcza przechodzenie uczestników hołdujących modelowi drugiemu do pierwszego. Wydaje się, że osoby praktykujące model trzeci, będą zmuszone przy nim pozostać, ze względu na czynnik od nich niezależny, którym jest lokalizacja ich mieszkań. Możliwość nawiązania tam głębszych stosunków sąsiedzkich wymagałaby rewolucji. 5. Warto podjąć próbę analizowania stabilizowania się sytuacji mieszkaniowej uczestników w oparciu o koncepcyjną definicję bezdomności i wykluczenia mieszkaniowego ETHOS. Wskaźnikami stabilizacji byłoby uzyskiwanie tytułu prawnego i jego charakter do zajmowanego lokalu (domena prawna), stan techniczny lokali (domena fizyczna) oraz możlliwość i jakość nawiązywanych relacji społecznych (demena społeczna). Na tym etapie ewaluacji nie jest możliwa zmiana ankiety, jednak warto zastanowic się, które jej elementy pasują do określania stopnia włączenia do poszczególnych domen. 6. Do oceny pełnego sukcesu programu czyli stabilizacji sytuacji mieszkaniowej uczestników niezbędne jest przeprowadzenie badania ewaluacyjnego po roku od zakończenia Programu (koniec 2007 roku). Obecnie na funkcjonowanie uczestników silnie wpływa fakt monitorowania ich losów przez prowadzących. Jedynie po zakończeniu tego procesu możliwe jest dokonanie oceny stopnia samodzielności mieszkańców w stabilnej sytuacji mieszkaniowej. Julia Wygnańska Polski Korespondent Europejskiego Obserwatorium Bezdomności FEANTSA
PISMO SAMOPOMOCY
73
Religijność osób bezdomnych w województwie pomorskim. Maciej Dębski
Aby poznać siebie trzeba lepiej poznać Innych, móc się z nimi porównać, zmierzyć, skonfrontować. Inni są zwierciadłem, w którym my się przyglądamy” R. Kapuściński Problematyka bezdomności to przede wszystkim problematyka ciągłego (samo) wykluczania, wyłączania z życia społecznego w aspekcie fizycznym, psychologicznym, administracyjnym i prawnym. Osoba bezdomna bardzo często żyje na marginesie większej społeczności będąc wtłoczoną w niewygodne, instytucjonalne ramy. Tragizm osób bezdomnych polega na tym, że bardzo często nie widzą wyjścia z zastanej sytuacji, a kolejny rok przeżyty z etykietą „inny” uzależnia od pomocy, przyzwyczaja do zaistniałych warunków, demotywuje do zmiany własnego życia. Za podstawowy punkt moich wstępnych rozważań przyjmuję kategorię bycia osobą inną. Określenie to można używać w różnych znaczeniach i rozumieć na wiele sposobów. Ze względu na ową różnorodność definicji, znaczeń oraz sytuacji stosowania interesującego nas pojęcia powstaje problem społecznego postrzegania osób innych przez dominującą większość społeczeństwa. Niejednokrotnie zatem słowo inny niesie za sobą znaczenie niesprawiedliwe, negatywne, marginalizujące czy stygmatyzujące. Konsekwencją szeroko pojętej stereotypizacji w postrzeganiu czy mówieniu o innych jest wzbudzanie w nich psychicznego poczucia obcości czy nawet gorszości. Wraz z rozwojem społecznym i gospodarczym europejskich społeczeństw wzrasta możliwość bycia innym. W konsekwencji funkcji różnicowania i pogłębiania się różnic między ludźmi samo dostrzeganie inności staje się czynnością dość powszechną. Wraz ze zmianą społeczną zmienia się również stopień tolerancji wobec owej inności. Generalnie możemy powiedzieć, że bardziej tolerancyjne są te społeczeństwa, które są bardziej zróżnicowane, w których innych jest wiele. Możemy różnić się od innych pod względem cech społeczno-demograficznych, wyznania, narodowości czy uznawanego i realizowanego systemu wartości. Inni możemy być ze względu na to w jaki sposób żyjemy, co myślimy, jak się zachowujemy, gdzie mieszkamy. Generalnie rzecz ujmując inny to osoba, która w sposób szczególny wyróżnia się od pozostałych ludzi pod względem posiadania bądź nieposiadania konkretnej cechy. Zawsze jednak owa inność odnoszona jest do ogółu społeczeństwa, która jest „normalna”. W tym miejscu dochodzimy do często stosowanego stwierdzenia, że inni to osoby nienormalne, dewiacyjne. Inni to osoby niepełnosprawne ze względu na swoją dysfunkcję fizyczną bądź psychiczną, homoseksualne ze względu na to, że nie jest heteroseksualna, biedne, nie posiadająca środków finansowych na godne życie czy bogate, ze względu na to że może sobie „na wszystko pozwolić”. Osoby bezdomne w społeczeństwach wysoko uprzemysłowionych często nazywane są (i postrzegane) jako osoby inne. Owa inność nie wynika z biedy owych osób, ale z faktu, że łączy ich specyficzny rodzaj tożsamości, budowanej z elementów, które z jednej strony są wspólne dla wszystkich osób bezdomnych, z drugiej strony są wyłączne (niedostępne dla pozostałych osób „domnych”). Podczas realizacji badań wśród zbiorowości osób bezdomnych zastanawiałem się, w jakim aspekcie życia społecznego osoby te nie są wykluczone (lub same się nie wykluczają). Innymi słowy poszukiwałem takiego aspektu życia, który nie czyniłby osób bezdomnych podkategorią ludzi, nie czyniłby ich innymi. W swoich rozważaniach doszedłem do wniosku, że obszarem takim może być religia i religijność. Aby dojść do takiego przekonania musiałem postawić sobie trzy zasadnicze założenia, które determinować będą dalszy mój wywód. Pierwsze z założeń mówi, że człowiek składa się niejako z dwóch istot: pierwsza z nich to człowiek, który jak każdy z nas ma swoje smutki i radości, swoje dobre i złe chwile, jest chory bądź zdrowy, szczęśliwy czy nie. Drugą istotę ludzką, o wiele ważniejszą dla funkcjonowania społeczeństw stanowi człowiek, który jest nośnikiem wartości, jest nosicielem wierzeń, przekonań. Uczestniczy on w mniejszym lub większym stopniu w kulturze jako odbiorca bądź jej twórca. Zależność pomiędzy obiema istotami jest po pierwsze dynamiczna, ruchliwa i zmienna, po drugie zawsze współwystępująca. Oznacza to, że nie istnieje człowiek jedynie w czystej istocie pierwszej czy drugiej, ale obie sfery w człowieku nieustannie się przenikają. Drugie założenie odnosi się do stwierdzenia, że wszyscy ludzie są równi wobec transcendencji, w którą wierzą. Po trzecie w końcu zakładam, że każdy człowiek dopuszcza możliwość istnienia życia pozaempirycznego. Głównym celem artykułu jest ukazanie, że osoby bezdomne są osobami, dla których religia i religijność to obszary, które po pierwsze są bardzo ważne, po drugie, mają przełożenie na codzienne życie i funkcjonowanie w społeczeństwie. Ważną kwestią, o której należy wspomnieć jest fakt, iż zdecydowana większość osób biorących udział w badaniu to mężczyźni, po drugie
74
R. Kapuściński, Ten Inny, Kraków 2006.
większość przebadanych osób znajdowała się w placówkach w miastach (Gdańsk, Gdynia, Słupsk). Taki rozkład badanej próby może mieć wpływ na ogólny wynik religijności . *** Trudno mówić o jednomyślności autorów w wyjaśnianiu zjawiska religijności, jednak w większości koncepcji stwierdza się, że konstytuującą cechą religijności jest wpływ religii na życie psychiczne i zachowanie się ludzi lub w węższym zakresie na zachowania religijne ludzi. Trudności owe wynikają przede wszystkim z problemów czysto definicyjnych zaś odpowiedzenie sobie na pytanie, czym jest religia i religijność, jak ją zmierzyć i policzyć staje się dla wielu autorów, również i dla mnie, bardzo poważnym problemem metodologicznym. Od przyjętej definicji bowiem zależeć będzie proces operacjonalizacji parametrów oraz wskaźników religijności, jak również sama budowa narzędzia badawczego. Generalnie rzecz biorąc można powiedzieć, iż pojęcie religijności można widzieć w trojaki sposób. Po pierwsze jako kościelność, czyli taka forma religijności, która w pełni realizuje się w ramach określonej denominacji kościelnej i jej instytucji. Instytucjonalne ujęcie religijności nastręcza jednak nie lada problemu. Co zrobić bowiem z osobami, które nie uczęszczają do kościoła, nie przyjmują komunii świętej, a mimo wszystko uważają się za osoby wierzące (coraz bardziej popularna w Polsce kategoria wierzących, ale niepraktykujących)? Dla takich „przypadków” socjologowie religii proponują pod rozwagę drugi model pojęcia religijności – ujęcie środowiskowe. W układzie tym nie chodzi o religijność instytucjonalną lecz o religijność faktycznie funkcjonującą w społeczeństwie globalnym, czy w określonych środowiskach tego społeczeństwa. Ujęcie środowiskowe obejmuje religię formalną (kościelność) i nieformalną (nieformalne wierzenia i zachowania religijne, które nie są zorientowane na wartości, normy i oczekiwania ról instytucji religijnych). Trzecim podejściem w badaniach nad religijnością jest ustalone indukcyjnie pojęcie religijności. Model ten odwołuje się do pojęcia religijności ustalonego za pomocą operacjonalizacji indukcyjnej. Punktem wyjścia jest tutaj kwestionariusz zawierający możliwie najszerszy zakres parametrów, a w ich ramach wskaźników religijności. Parametry traktuje się przy tym jako przynajmniej częściowo niezależne od siebie aspekty życia religijnego. W niniejszym artykule przyjmuję pierwsze rozumienie pojęcia religijności i za religijność uważam podzielany i spełniany przez grupę ludzi zbiór instytucjonalnych wierzeń, wartości i symboli oraz związanych z nimi zachowań, które wynikają z rozróżnienia rzeczywistości empirycznej i pozaempirycznej oraz z przyporządkowania znaczenia spraw rzeczywistości empirycznej sprawom rzeczywistości pozaempirycznej . Oznacza to, że w pracy tej interesuję się jedynie kościelnymi przejawami religijności, a takie pojęcia jak prywatyzacja religii czy jej indywidualizacja stają się dla mnie pojęciami pobocznymi. Opisując problem bezdomności na potrzeby pracy przyjmuję definicję Przymeńskiego, który bezdomność rozumie jako „sytuację osób lub rodzin, które w danym czasie nie posiadają i własnym staraniem nie mogą zapewnić sobie takiego schronienia, które mogłyby uważać za swoje, i które spełniałoby minimalne warunki pozwalające uznać je za pomieszczenie mieszkalne” . Religijność kościelna – parametryzacja pojęcia. Jak wskazuję w innej pracy w instytucjonalnym ujęciu kościelność to postawy i zachowania członków ukierunkowane na propagowany przez Kościół model życia religijnego (wartości, normy, wzory zachowań) i związane z nim oczekiwania. Używając języka socjologicznego można zatem powiedzieć, że osoby religijne to te, które wypełniają narzucone przez kościół zobowiązania, chociażby prowadząc głębokie, szeroko pojęte, życie sakramentalne (przyjmowanie komunii świętej oraz sakramentu spowiedzi). Tak rozumiana religijność wyczerpuje się w dogmatycznych formułach i normatywnych wymaganiach instytucji religijnej, a wszelkie zachowania niemieszczące się w owych formułach uważane są za zachowania nonkonformistyczne . Na gruncie polskim badania nad religijnością w ogóle to w większości badania nad kościelnością czy religijnością instytucjonalną. Taka religijność, jak mówi Janusz Mariański jest określona kulturowo, wyznaczona danym kontekstem społecznokulturowym oraz wiąże się z instytucjami religijnymi . Mariański stwierdza, iż religijność przekazywana w procesie socjalizacji przez różne podmioty socjalizujące (rodzina, katecheza, kazania) ma charakter czysto instytucjonalny, gdyż jest skierowana na wartości, normy i symbole przyjęte w kościołach lub w innych grupach religijnych. Podczas realizacji badań nad kościelnością bardzo często używa się tak zwanych parametrów oraz wskaźników religijności . Pomijając w tym miejscu ich kształtowanie się w perspektywie czasu (podejście G. Le Bras, Ch. Glocka i R. Starka, Remy oraz L. Dingemansa) przyjmuję za Piwowarskim, że religijność kościelną można opisać za pomocą siedmiu parametrów : 1. Globalny stosunek do wiary – autodeklaracja dotycząca intensywności postawy religijnej, autodeklaracja dotycząca praktyk religijnych, motywacje religijności, przemiany religijności w świadomości badanych. 2. Wiedza religijna: odnosi się do znajomości treści wiary (dogmaty), instytucji kościelnych. Religijność wyrażana w aspekcie poznawczym zakłada przynajmniej minimum wiedzy na temat wyznawanej religii i Kościoła, do którego jednostka przynależy. Niski poziom uświadomienia religijnego może wiązać się z bardzo silna wiarą religijną.
Badania nad religijnością Polaków dowodzą, że religijność mężczyzn jest niższa od religijności kobiet, ponadto religijność osób, które zamieszkują tereny miejskie jest niższa od religijności osób mieszkających na wsi. W. Piwowarski, Religijność miejska w rejonie uprzemysłowionym, Warszawa 1977, s.22 i następne A. Przymeński, Zjawisko bezdomności w Polsce, Polityka społeczna nr 4/1998, Warszawa 1998. M., Dębski, Religijność kościelna, w : M. Libiszowski-Żółtkowska, J. Mariański, Leksykon socjologii religii. Zjawiska – badania – teorie, Wydawnictwo Verbinum, Warszawa 2004, s.342-344. Mariański J., Kościół w społeczeństwie przemysłowym, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1983, s.18 Tamże, s.18. W. Piwowarski , Socjologia religii, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1996. Piwowarski W. Socjologia religii, s.58-66.
PISMO SAMOPOMOCY
75
3. Ideologia religijna: zawiera aprobatę podstawowych twierdzeń wiary, tak jak są one formułowane i przekazywane jako obowiązujące w danej religii. Postawy wobec wiary są wyraźnie zróżnicowane, od wiary tradycyjnej, poprzez wiarę częściową, zwątpienie i sceptycyzm, aż po obojętność i niewiarę. 4. Praktyki religijne – obejmują zewnętrzne zachowania kultowe, czyli praktyki religijne. Socjologowie w swoich badaniach zwracają uwagę raczej na aspekt częstości występowania konkretnych praktyk, rzadziej zaś kładą nacisk na motywację, jakie przyświecają spełnianiu poszczególnych praktyk religijnych. Praktyki są najbardziej zewnętrznym (a przez to i widocznym) przejawem religijności, ale nie wyczerpują wszystkich zewnętrznych objawów religii, ani tym bardziej jej istoty. 5. Wspólnota religijna: obejmuje postawy wobec Kościoła jako globalnej wspólnoty religijnej oraz wobec mniejszych struktur społeczno-religijnych (np. parafie) i wobec przedstawicieli Kościoła. Chodzi tutaj przede wszystkim o przynależność do wspólnoty, jaką jest Kościół czy do jakiejś organizacji kościelnej. 6. Doświadczenie religijne – w skład tego parametru wchodzi odczucie bliskości Boga, emocjonalne przywiązanie do Istoty Najwyższej, sens życia, poczucie bezpieczeństwa, pomoc wiary w życiu codziennym oraz pomoc w trudnych sytuacjach, pomoc w ostatniej godzinie życia. 7. Moralność religijna: etyczny wymiar religijności człowieka odnoszący się do życia codziennego, do pozareligijnych działań, które powinny pozostawać w łączności ze wskazaniami etyki religijnej. Drogą do poznania moralności jednostek jest poznanie norm i zachowań religijno-moralnych, które regulują życie ludzkie. Normy i wzory zachowań religijno-moralnych regulujących postępowanie ludzi są ściśle związane z Dekalogiem i Ewangelią oraz z przykazaniami kościelnymi. Należy jednak pamiętać, że religia dostarcza człowiekowi ogólnych ram i wskazań jak postępować, jednak człowiek sam musi wybrać drogę swojego postępowania w konkretnych przypadkach i sytuacjach życiowych. Wielowymiarowa operacjonalizacja pojęcia religijności, dokonana przez Glocka i Starka10, a przeniesiona na grunt socjologii polskiej przez Piwowarskiego jest doskonałym dowodem na to, że na religijność człowieka powinno patrzeć się z możliwie wielu punktów widzenia. Jak wskazuje jednak Glock to, że jakaś osoba jest religijna w jednej z wymienionych powyżej sfer wcale nie gwarantuje jej religijności w innych sferach11. Oznacza to, że można być niemoralnym i chodzić do kościoła i na odwrót: nie uczęszczać na niedzielne msze święte, a jednocześnie być osobą moralną. W niniejszym artykule nie skupiam się na wszystkich parametrach. W pierwszej części ankiety znajdują się pytania o charakterze wprowadzającym (parametr globalnego stosunku do wiary), jak również pytania wchodzące w skład parametru praktyk religijnych. Najwięcej pytań, i to w różnych kontekstach zadano o moralność. Po pierwsze pytano o wartości prospołeczne takie jak altruizm, zaufanie czy chęć niesienia pomocy, po drugie stworzono swoistą hierarchię wartości osób bezdomnych, po trzecie wreszcie zadano pytania odnoszące się do konkretnych sytuacji i zachowań życia codziennego (dawanie łapówek, stosowanie środków antykoncepcyjnych, nadużywanie alkoholu, itp.). W kwestionariuszu ankiety znalazł się blok pytań z zakresu parametru doświadczenia religijnego albowiem ważnym powodem realizacji badania była próba odpowiedzi na pytanie, czy religia pomaga osobom bezdomnym w trudach codziennego życia. Z pełną świadomością zrezygnowałem z analizy dwóch parametrów: wiedzy religijnej oraz parametru ideologicznego. Powodem podjęcia takiej decyzji jest po pierwsze fakt, że generalnie rzecz ujmując wiedza z zakresu religii Polaków nie stoi na najwyższym poziomie i raczej należy mówić o niewiedzy niż o wiedzy religijnej polskiego społeczeństwa. Po drugie przyjąłem założenie, że religijność kościelna w dużej mierze ukonstytuowana jest przez tzw. kościół ludowy, charakteryzujący się dogmatycznym podejściem do wiary. Należałby się zatem spodziewać, że zdecydowana większość osób bezdomnych (jak i reszta Polaków) w sposób pełny akceptowałaby podane dogmaty, zapewne za wyjątkiem dogmatu o wniebowzięciu Maryi oraz o nieomylności papieża w sprawach wiary i obyczaju. Opis narzędzia badawczego oraz badanej próby. W pierwszej fazie realizacji badań (badań pilotażowych) zastosowano kwestionariusz wywiadu o wysokim stopniu standaryzacji. Po zrealizowaniu 10 wywiadów z losowo wybranymi osobami bezdomnymi, ze względu na łatwość zadawanych pytań, postanowiono zmienić metodę pomiaru i w badaniach zasadniczych zastosować metodę kwestionariusza ankiety. W ostateczności narzędzie badawcze składało się z 76 pytań z czego 2 pytania miały charakter otwarty. Oprócz pytań o charakterze społeczno-demograficznym (płeć, wiek, wykształcenie, stan zdrowia, okres bezdomności, stan cywilny) w kwestionariuszu ankiety znalazły się pytania dotyczące parametru autodeklaracji wiary, praktyk religijnych oraz doświadczeń religijnych. Bardzo ważnymi pytaniami były te, które odnosiły się do parametru moralnego, konsekwencyjnego. Warto podkreślić, że docelowo kwestionariuszem ankiety planuje się przebadać 700 osób bezdomnych zamieszkujących placówki na terenie całego województwa pomorskiego. Dodatkowo zgodnie z założeniami ma zostać zrealizowanych 30 wywiadów pogłębionych zaś zebrany materiał opublikowany zostanie w postaci monografii naukowej w roku 2007. Podstawę niniejszego artykułu stanowi 527 zrealizowanych kwestionariuszy ankiet, z czego 39, 1% respondentów to osoby zamieszkujące miasto Gdańsk. Kolejne 18, 4% to osoby mieszkające w Gdyni. Można zatem powiedzieć, że w przebadanej grupie osób bezdomnych większość stanowią osoby z terenów Trójmiasta (57, 5%), pozostałe osoby zamieszkują poza Gdańskiem, Sopotem i Gdynią. Ch. Glock, R. Stark, Wymiary zaangażowania religijnego, w: W. Piwowarski, Socjologia religii. Antologia tekstów, Zakład Wydawniczy Nomos, Kraków 2003, s.182-186. 11 Ch. Glock, R. Stark, Wymiary zaangażowania religijnego, s.182. 10
76
N
Miejsce realizacji badania
Gdańsk Gdynia Malbork Nowy Staw, Szawałd, Borowy Młyn Słupsk Smętowo Graniczne Ustka Wandzin Ogółem
%
206 97 20 95 26 21 37 25 527
39, 1 18, 4 3, 8 18, 0 4, 9 4, 0 7, 0 4, 7 100, 0
W przebadanej próbie znalazło się 83, 2% mężczyzn oraz 16, 8% kobiet. Najczęściej badane osoby deklarowały posiadanie wykształcenia zasadniczego zawodowego (41, 2%) oraz podstawowego (24, 7%). 15, 9% osób bezdomnych zadeklarowało wykształcenie średnie. Pozostałe osoby albo posiadały wykształcenie wyższe (2, 7%), albo niepełne podstawowe (3, 1%) bądź niepełne średnie (9, 1%). Do dalszej analizy porównawczej połączono poszczególne kategorie wykształcenia w konsekwencji otrzymując wyniki w poniższej tabeli: Wykształcenie respondenta Ważne
Braki danych Ogółem
N
niepełne podstawowe, podstawowe zasadnicze zawodowe średnie wyższe Ogółem Systemowe braki danych
%
135 200 137 13 485 42 527
% ważnych
25, 6 38, 0 26, 0 2, 5 92, 0 8, 0 100, 0
27, 8 41, 2 28, 2 2, 7 100, 0
Ze względu na stan zdrowia 35, 2% badanych osób stwierdziła, że ich stan zdrowia nie jest ani dobry, ani zły. 29, 5% określiła swój stan jako dobry (29, 5%) albo bardzo dobry (5, 7%) . Źle o swoim zdrowiu wypowiada się co piąta badana osoba (20, 5%), zaś na zły stan zdrowia zwraca uwagę 4, 9% osób bezdomnych. Tak jak w przypadku wykształcenia do dalszej analizy statystycznej wykorzystywana będzie zmienna ze zmniejszoną skalą i poziomem pomiaru. Zdrowie respondenta Ważne
Braki danych Ogółem
bardzo dobre, dobre ani dobre ani złe złe, bardzo złe trudno powiedzieć Ogółem Systemowe braki danych
N 172 172 124 20 488 39 527
% 32, 6 32, 6 23, 5 3, 8 92, 6 7, 4 100, 0
% ważnych 35, 2 35, 2 25, 4 4, 1 100, 0
Ze względu na stan cywilny respondentów należy powiedzieć, że najwięcej jest osób rozwiedzionych (45, 2%). Co trzecia badana osoba (34, 9%) zadeklarowała bycie kawalerem bądź panną, 8, 1% osób jest wdowcami. W separacji przebywa 5, 4% zaś 6, 4% osób badanych w trakcie badania była osobami zamężnymi bądź żonatymi. Przeciętna długość trwania w bezdomności wynosi 7, 35 lat i jest wyższa wśród mężczyzn (7, 58) niż wśród kobiet (4, 94). W przypadku faz bezdomności posłużono się podziałem zastosowanym przez Marka Jaździkowskiego w „Pomoście” z roku 200012. Z przeprowadzonych badań wynika, że 21, 8% osób znajduje się w pierwszej fazie – fazie wstępnej. W fazie ostrzegawczej znalazło się 16, 2%, w fazie adaptacyjnej 19, 0%. Ostatnie dwie fazy – chroniczna i trwała reprezentowana jest przez odpowiednio 24, 1% oraz 19, 0% osób bezdomnych. Rozpatrując poszczególne fazy bezdomności ze względu na płeć wskazać należy, że obserwuje się statystycznie istotne różnice w długości lat spędzonych w bezdomności. Okazuje się, że kobiety o wiele częściej niż mężczyźni znajdują się w fazie wstępnej (43, 1% do 18, 6%) zaś okres trwałej bezdomności jest bardziej charakterystyczny dla mężczyzn niż dla kobiet (18, 9% do 12, 1%). M. Jaździkowski, Syndrom bezdomności, Pismo Pomost, Gdańsk 2000, 9 i następne.
12
PISMO SAMOPOMOCY
77
Fazy bezdomności Faza wstępna Kobieta Mężczyzna Ogółem
N % N % N %
Faza ostrzegawcza
25 43, 1% 56 18, 6% 81 22, 6%
Faza adaptacyjna
6 10, 3% 51 16, 9% 57 15, 9%
faza chroniczna
8 13, 8% 64 21, 3% 72 20, 1%
12 20, 7% 73 24, 3% 85 23, 7%
faza Ogółem bezdomności trwałej 7 58 12, 1% 100, 0% 57 301 18, 9% 100, 0% 64 359 17, 8% 100, 0%
W przebadanej próbie dominują osoby, które nie czują się osobami szczęśliwymi (50, 8%) zaś 31, 7% osób bezdomnych zadeklarowała, że aktualnie jest osobą szczęśliwą. Kobiety zdecydowanie częściej niż mężczyźni czują się osobami szczęśliwymi (stosunek odpowiednio 42, 4% do 28, 3%) Czy czuje się Pan (i) aktualnie osobą N % % ważnych szczęśliwą? zdecydowanie tak 33 6, 3 6, 8 Ważne raczej tak 121 23, 0 24, 9 raczej nie 171 32, 4 35, 2 zdecydowanie nie 76 14, 4 15, 6 trudno powiedzieć 85 16, 1 17, 5 Ogółem 486 92, 2 100, 0 Braki danych Systemowe braki danych 41 7, 8 Ogółem 527 100, 0 Globalny stosunek do wiary. Badanie tzw. globalnych postaw wobec wiary (głęboko wierzący, wierzący, niezdecydowany, obojętny wobec religii, niewierzący, przeciwnik religii) oraz świadomości zmian własnych postaw opiera się na samoocenach respondentów i tylko w ogromnym przybliżeniu charakteryzuje religijność. Treść tych deklaracji jest niekiedy zmienna i uzależniona od rozmaitych czynników psychicznych, społecznych i politycznych, warunkujących ujawniony stosunek ludności do religii. Dowodem „płynności” deklaracji prowierzeniowych mogą być rozbieżności wyników uzyskiwanych w ramach badania opinii publicznej w społeczeństwie polskim, dochodzące niekiedy do 10%. Z przeprowadzonych badań wynika, że zdecydowana większość osób bezdomnych formalnie deklaruje przynależność do kościoła rzymskokatolickiego (88, 1%) . Kolejne 7% badanych osób stwierdziła, że nie przynależy do żadnej grupy wyznaniowej. Jakiej grupy wyznaniowej jesteś członkiem?
Ważne
Braki danych Ogółem
kościół rzymskokatolicki kościół prawosławny kościół ewangelicko-augsburski żadnej grupy wyznaniowej do innej grupy wyznaniowej Ogółem Systemowe braki danych
N 452 6 4 36 15 513 14 527
% 85, 8 1, 1 ,8 6, 8 2, 8 97, 3 2, 7 100, 0
% ważnych 88, 1 1, 2 ,8 7, 0 2, 9 100, 0
Parametr globalnych postaw wobec religii, zwany niekiedy globalnym wyznaniem wiary, wprowadzili do socjologii L. Dingemans i J. Rémy. Parametr ten opisuje identyfikację poszczególnej jednostki z określoną grupą wyznaniową oraz o subiektywną siłę tej identyfikacji. Kryterium globalnego wyznania wiary nie pyta również o więź z Kościołem jako instytucją czy wspólnotą ludzi wierzących. W praktyce badawczej w Polsce parametr globalnych wyznań wiary zawiera nie tylko identyfikację wyznaniową, ale i określenie ogólnego stosunku do religii (pozytywny, niezdecydowany, obojętny, negatywny) jak również określenie samej wiary
78
(głęboko wierzący, wierzący) . Najczęściej w literaturze socjologicznej możemy spotkać autodeklarację wiary zawartą w itemie: głęboko wierzący, wierzący, niezdecydowany, ale przywiązany do tradycji, obojętny religijnie, oraz niewierzący. Taki też podział zastosowałem w niniejszych badaniach. Z poniższej tabeli wynika, że prawie dwie trzecie osób (64, 0%) uważa się za osoby wierzące, zaś 17, 1% za osoby głęboko wierzące. Co dziesiąta osoba bezdomna (9, 9%) stwierdziła, że jest osobą niezdecydowaną religijnie, ale przywiązaną do tradycji, jedynie 5, 8% wskazuje na bycie osobą religijnie obojętną, a 3, 3% osobą niewierzącą. Jak określiłbyś swój stosunek do wiary?
Ważne
Braki danych Ogółem
jestem głęboko wierzący (a) jestem wierzący (a) jestem niezdecydowany (a) przywiązany do tradycji jestem obojętny (a) jestem niewierzący (a) Ogółem Systemowe braki danych
N 88 330 51 30 17 516 11 527
% 16, 7 62, 6 9, 7 5, 7 3, 2 97, 9 2, 1 100, 0
% ważnych 17, 1 64, 0 9, 9 5, 8 3, 3 100, 0
Stosunek do wiary jest różnicowany ze względu na fazy bezdomności lecz trudno w tym aspekcie wskazać jakąś konkretną tendencję ( ) . Z całą pewnością jednak wskazać należy, ze osoby bardziej wierzące deklarują wyższy poziom subiektywnego szczęścia ( ) . Musimy jednak pamiętać, że za czystymi deklaratywnymi wypowiedziami „wierzę” mogą kryć się różne pojęcia Boga z magicznymi i agnostycznymi, a nawet prawie ateistycznymi włącznie. Globalne wyznanie wiary jest niekiedy uwarunkowane motywacjami niezwiązanymi z przeżyciami religijnymi, lecz determinowane konwencjami społecznymi (np. pod wpływem prestiżu konkretnego środowiska społecznego)13. W postawach i zachowaniach ludzi występuje naturalna tendencja do uznawania jakiejś tradycji, wyrażająca się również poszukiwaniem potwierdzenia własnych przekonań światopoglądowych przez najbliższe otoczenie, w którym człowiek żyje, tendencja do przywiązywania wagi do tego, co było przekazane, i wyraźna potrzeba posiadania cenionej przeszłości. Środowisko, w którym człowiek funkcjonuje staje się pewnego rodzaju autorytetem, który daje poczucie bezpieczeństwa, akceptacji i wiarę w słuszność dokonanego wyboru. Tradycja odgrywa bardzo ważną rolę wśród ludzi związanych z religią zinstytucjonalizowaną. Mam tu przede wszystkim na myśli zarówno tradycję symboli, wierzeń i idei, jak również tradycję zachowań indywidualnych i zbiorowych. Co jest podstawą (źródłem) wiary osób bezdomnych w województwie pomorskim? Z przeprowadzonych badań wynika, że najczęstszą podstawą stosunku do wiary jest tradycja i wychowanie w rodzinie (tak uważa 34, 6% badanych osób) . Osobiste przemyślenia i przekonania są podstawą wiary dla 34, 2% osób bezdomnych, zaś dla co dziesiątej badanej osoby (11, 1%) podstawę tę stanowi uczęszczanie do Kościoła, wpływ kazań oraz wpływ księży. 17, 3% badanych osób zadeklarowała, że swoją wiarę buduje przede wszystkim w oparciu o własne doświadczenia i przeżycia życiowe. Proszę powiedzieć co przede wszystkim stanowi podstawę Twojego stosunku do wiary? osobiste przemyślenia i przekonania uczęszczanie do Kościoła, wpływ kazań, wpływ księży wpływ lektur Ważne tradycja i wychowanie w rodzinie przeżycia i doświadczenia życiowe Inne Ogółem Braki danych Systemowe braki danych Ogółem
N 170 55 6 172 86 8 497 30 527
% 32, 3 10, 4 1, 1 32, 6 16, 3 1, 5 94, 3 5, 7 100, 0
% ważnych 34, 2 11, 1 1, 2 34, 6 17, 3 1, 6 100, 0
Do parametru globalnego stosunku do wiary można włączyć pytania mówiące o zmianie poziomu religijności na przestrzeni określonego czasu. W przypadku realizowanych badań przyjąłem, że poziom obecnej wiary osób bezdomnych odniosę do wiary sprzed okresu bezdomności. Uzyskanych danych nie należy jednak rozpatrywać w kategorii wpływu obu zmiennych na siebie, a więc nie będziemy mogli powiedzieć że stan bezdomność wpłynął na obraz religijności. Jak wskazują poniższe dane 61, 3% osób zadeklarowało, że ich wiara utrzymuje się na stałym poziomie, to znaczy zasadniczo się nie zmieniła. 15, 8% osób bezdomnych przyznała się do tego, że w porównaniu z religijnością sprzed okresu bezdomności wiara zmalała, zaś kolejne 11, L. Dingemans, J. Remy, Kryteria żywotności katolicyzmu, w: Ludzie – Wiara – Kościół. Analizy Socjologiczne, Warszawa 1966r.
13
s.117-118.
PISMO SAMOPOMOCY
79
1% zadeklarowała, że ich wiara wzrosła. Osoby szczęśliwe częściej niż osoby nieszczęśliwe deklarują postęp w swojej wierze i na odwrót: osoby nieszczęśliwe najczęściej deklarują spadek poziomu religijności ( ).
Gdybyś miał (a) porównać swoją obecną wiarę do tej sprzed okresu bezdomności to okaże się, że moja wiara utrzymuje się na stałym poziomie Ważne poczyniłem(am) postępy w mojej wierze moja wiara zmalała trudno powiedzieć Ogółem Braki danych Systemowe braki danych Ogółem
N
%
310 56 80 60 506 21 527
58, 8 10, 6 15, 2 11, 4 96, 0 4, 0 100, 0
% ważnych 61, 3 11, 1 15, 8 11, 9 100, 0
Msza święta Spowiedź Komunia święta Modlitwa prywatna Czytanie Pisma Św.
N % 20 4, 8 10 2, 7 15 4, 0 159 41, 1 27 7, 4
N 68 14 25 41 12
% 16, 5 3, 8 6, 7 10, 6 3, 3
N 42 7 19 39 17
% 10, 2 1, 9 5, 1 10, 1 4, 6
Durkheim E., Elementarne formy życia religijnego, Warszawa 1990, s.32.
14
80
N 52 37 24 19 18
% 12, 6 10, 1 6, 4 4, 9 4, 9
N 99 68 80 51 39
% 24, 0 18, 5 21, 4 13, 2 10, 6
N 51 60 45 8 21
% 12, 3 16, 3 12, 1 2, 1 5, 7
N 31 68 64 26 49
W ogóle
Rzadziej niż raz w roku
Raz w roku
Klika razy w roku
Raz w miesiącu
Kilka razy w miesiącu
Raz w tygodniu
Codziennie, kilka razy w tygodniu
Parametr praktyk religijnych Emil Durkheim mówił, iż nie same wierzenia lecz i praktyki religijne są zjawiskami zasługującymi na miano religijnych. Kult jest nie mniej zasadniczym pierwiastkiem wszelkiej religii, niż wiara. Praktyki religijne są określonymi i obowiązkowymi sposobami postępowania podobnie jak praktyki moralne czy prawne. To, co nie pozwala utożsamić ich z innymi praktykami obowiązkowymi polega na tym, że istoty na które działają one lub mogą działać znane nam są jedynie w postaci wyobrażeń zbiorowych14. Nasuwa się jednak pytanie na ile z praktyk religijnych można wnioskować o wewnętrznej, żywej religijności? W badaniach nad praktykami religijnymi, tak jak w przypadku autodeklaracji wiary, nie można poprzestać na aspektach ilościowych i statystycznych tego zjawiska, lecz należy pytać o motywy praktyk religijnych, gdyż trzeba badaczowi wiedzieć, że nie wszyscy katolicy praktykują z pobudek religijnych (zwyczaj, społeczne normy, społeczna kontrola, wpływ rodziny). Omawiając aspekt praktyk religijnych warto wskazać, że przy traktowaniu praktyk religijnych istnieją dwa niebezpieczeństwa. Z jednej strony kiedy zbytnio je przeceniamy i na podstawie uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej i wielkanocnej komunii wnioskujemy o całokształcie religijności konkretnych grup kościelnych, z drugiej strony kiedy ich nie doceniamy i utrzymujemy, że katolicy spełniają praktyki wyłącznie na podstawie panującej tradycji, presji środowiska czy prestiżu społecznego. Niemniej jednak można powiedzieć, że każda religia ma określony system zachowań kulturowych. Uczestnictwo w praktykach religijnych z jednej strony jest wyrazem osobistego zaangażowania w sprawy wiary poprzez oddawanie czci uznawanemu Bogu, z drugiej świadczy o wspólnotowym zespoleniu i podporządkowaniu się wymogom instytucjonalnym. Pytania o uczestnictwo w poszczególnych praktykach religijnych kierowane było jedynie do osób, które zadeklarowały bycie członkiem kościoła rzymskokatolickiego. Jak wskazuje poniższa tabela podczas realizacji badań nad parametrem praktyk religijnych ograniczono się jedynie do wybranych praktyk obowiązkowych (msza święta, spowiedź, komunia święta) oraz do nadobowiązkowej praktyki czytania Pisma Świętego. Z przeprowadzonych badań wynika, że połowa osób bezdomnych (50, 1%) w ogóle nie czyta Pisma Świętego, 28, 3% w ogóle nie chodzi do spowiedzi, a 27, 1% w ogóle nie przystępuje do komunii świętej. Możemy jednak mówić o dużej systematyczności w prywatnej modlitwie, której dużą systematyczność (codziennie, kilka razy w tygodniu) deklaruje aż 41, 1% badanych osób bezdomnych. Najważniejszą praktyką religijną jest uczęszczanie do kościoła na mszę świętą. Jak się okazuje w tym aspekcie co piąta osoba badana uczęszcza do kościoła przynajmniej raz na tydzień (21, 3%), zaś co dziesiąta osoba (10, 2%) kilka razy w miesiącu.
% N % 7, 5 50 12, 1 18, 5 104 28, 3 17, 2 101 27, 1 6, 7 44 11, 4 13, 4 184 50, 1
W celu sprawdzenia czy realizacja praktyk religijnych zmieniła się na przestrzeni czasu zadano dwa pytania odnoszące się do realizacji nabożeństw religijnych realizowanych ostatnio oraz tych, które realizowane były w okresie, kiedy osoby bezdomne miały 12 lat15. W poniższej tabeli zestawiono odsetki uczestnictwa w nabożeństwach religijnych w dwóch analizowanych okresach. Na podstawie danych zawartych w poniższej tabeli okazuje się, że systematyczny udział w nabożeństwach religijnych (codziennie, częściej niż raz w tygodniu, raz w tygodniu) zanotował spadek aż o 46, 4%. Jednocześnie wzrosła liczba osób nie praktykujących w ogóle (z 5, 6% do 11, 2%) oraz tych osób, które praktykują w sposób okolicznościowy rzadziej niż raz w roku (z 4, 6% do 18, 3%) oraz raz w roku (z 2, 9% do 10, 8%) . Pomijając chrzty, śluby i pogrzeby, mniej więcej jak często uczestniczy (a) Pan (i) w nabożeństwach religijnych? codzienne
W wieku 12 lat
Ostatnio N
%
N
Wzrost (+) Spadek (-)
%
9
1, 8
40
8, 3
-6, 5
częściej niż raz w tygodniu
19
3, 8
92
19, 1
-15, 3
raz w tygodniu
62
12, 4
178
37, 0
-24, 6
przynajmniej raz w miesiącu
75
15, 1
46
9, 6
5, 5
132
26, 5
62
12, 9
13, 6
raz w roku
54
10, 8
14
2, 9
7, 9
rzadziej niż raz w roku
91
18, 3
22
4, 6
13, 7
nigdy
56
11, 2
27
5, 6
5, 6
498
100, 0
481
8, 3
91, 7
kilka razy w roku
Ogółem
Parametr konsekwencyjny Rozpiętość między rolami wyznaczonymi przez Kościół dla jego członków a ich rzeczywistymi postawami zaznacza się szczególnie w etyczno-konsekwencyjnym wymiarze religijności16. Tradycyjna moralność zdaje się ulegać głębokim przeobrażeniom ze względu na gwałtowny rozwój pluralizmu moralnego, w którym człowiek zdecydował się sam wybierać pomiędzy tym co słuszne a tym, co niesłuszne. Niekiedy zanika jednoznaczny podział pomiędzy dobrem i złem. W wyborach swoich człowiek odwołuje się raczej do kryteriów zindywidualizowanych dobra i zła a swoista granica między „czarnym i białym” uległa zrelatywizowaniu17. Jak wskazują poniższe wyniki dla 43, 4% osób bezdomnych istnieją jasne kryteria określające co jest dobre co jest złe. Przeciwnego zdania jest 37, 3% osób, zaś 14, 9% bezdomnych nie ma w tej kwestii wyrobionego zdania. W tym aspekcie nie obserwuje się żadnych różnic ze względu na interesujące nas zmienne niezależne.
Twierdzenia na temat dobra i zła Ważne jasne kryteria określające co jest dobre co jest złe nie ma jasnych kryteriów określających co jest dobre a złe nie zgadzam się z oboma twierdzeniami nie umiem powiedzieć Ogółem Braki danych Systemowe braki danych Ogółem
N 216 186 19 74 498 29 527
% 41, 0 35, 3 3, 6 14, 0 94, 5 5, 5 100, 0
% ważnych 43, 4 37, 3 3, 8 14, 9 100, 0
Podejmowanie działań na rzecz innych ludzi, współpraca na rzecz dobra wspólnego, zwłaszcza w sytuacjach trudnych lub konfliktowych mogą być uwarunkowane różnymi mechanizmami psychospołecznymi. Aprobata wartości prospołecznych, przejawiająca się w deklarowaniu pomocy innym, okazuje się najbardziej upowszechniona. Prawie połowa zbadanych osób (47, 2%) jest gotowa nieść pomoc innym nawet wtedy, gdy samemu nic się z tego nie ma (bez korzyści dla siebie). Co trzeci badany respondent (32, 5%) w niesieniu pomocy innym kieruje się motywami egoistycznymi licząc na to, że pomoc innym ludziom może jemu samemu przynieść pewne korzyści. 13, 4% osób bezdomnych przejawia postawę skrajną uważając, że każdy liczy tylko na siebie i nie trzeba mu pomagać. Pytanie wykorzystano w międzynarodowych badaniach nad religijnością, por. I. Borowik, T. Doktór, Pluralizm religijny i moralny w Polsce, Zakład Wydawniczy Nomos, Kraków 2001. 16 Por. Piwowarski Wł., Socjologia religii, s.61. 17 Mariański J., Kryzys moralny czy transformacja wartości, s.142. 15
PISMO SAMOPOMOCY
81
N
Opinie na temat pomocy bliźniemu Ważne każdy liczy na siebie, nie trzeba mu pomagać dobrze pomagać innym, bo potem można liczyć na ich pomoc dobrze jest pomagać innym, bez korzyści dla siebie nie umiem odpowiedzieć Ogółem Braki danych Systemowe braki danych Ogółem
%
66 160 232 34 492 35 527
12, 5 30, 4 44, 0 6, 5 93, 4 6, 6 100, 0
% ważnych 13, 4 32, 5 47, 2 6, 9 100, 0
Ważną cechą prospołeczności jest gotowość okazywania ludziom zaufania. Jeżeli oczekuje się, że jednostka w stosunkach z innymi ludźmi będzie wykazywać czynną życzliwość, przejawiać gotowość do pomocy i dążenie do bezinteresownego współdziałania, to takie postawy i zachowania zakładają zaufanie międzyludzkie. Jest ono koniecznym elementem stosunków międzyludzkich, a jego załamanie się podważa podstawę dobrych kontaktów. Społeczeństwo polskie poddawane w okresie powojennym wyjątkowemu doświadczeniu stało się nieufne, a nawet sceptyczne wobec wszelkich programów reform społecznych, politycznych, gospodarczych, niechętne do udzielania masowego poparcia. W warunkach modernizacji społecznej dochodzi z reguły do osłabienia tradycyjnych więzi powinnościowych między ludźmi. Zawężając swój świat do najbliższej rodziny, przyjaciół, znajomych ludzie „uciekają” od siebie w sensie globalnym. Socjologowie mówią o erozji zaufania we wszystkich państwach, które do roku 1989 były kierowane w sposób totalitarny, o zanikaniu więzi solidarnościowych pomiędzy ludźmi. Z przeprowadzonych badań wynika, że osoby bezdomne są osobami nieufnymi. 41, 9% badanych osób stwierdziła, że można ufać tylko tym osobom, których się dobrze poznało. Co trzecia badana osoba (34, 6%) stwierdziła, że ufać można każdemu, dopóki osoba nie zawiedzie zaufania zaś 17, 1% osób bezdomnych wyraża skrajny pogląd, że nie należy nikomu ufać gdyż generalnie nie należy wierzyć ludziom. N
Okazywanie ludziom zaufania Ważne ufać każdemu, dopóki nie zawiedzie zaufania ufać można tylko temu, kogo się dobrze poznało nie należy wierzyć ludziom, ufać można tylko sobie nie umiem powiedzieć Ogółem Braki danych Systemowe braki danych Ogółem
172 208 85 32 497 30 527
% 32, 6 39, 5 16, 1 6, 1 94, 3 5, 7 100, 0
% ważnych 34, 6 41, 9 17, 1 6, 4 100, 0
Dokonując dalszej analizy parametru konsekwencyjnego postanowiono odnieść go do konkretnych wydarzeń i zachowań spotykanych w codziennym funkcjonowaniu społecznym. Osobom bezdomnym przedstawiono listę dziesięciu zachowań społecznych i pytano, czy następujące czyny (zawarte w poniższej tabeli) zasługują na potępienie moralne, to znaczy czy są moralnie złe. Jak się okazuje z udzielonych odpowiedzi przebija daleko posunięty relatywizm moralny. Prawie połowa osób badanych (42, 9% i 45, 2%) zadeklarowała, że niedokładne wypełnianie swoich obowiązków oraz rozwodzenie się niezasługujące na potępienie moralne. Ponad 60% badanych osób (67, 2% oraz 61, 8%) wskazało, że zażywanie narkotyków oraz kradzież to czyny zasługujące na zdecydowane potępienie moralne. Ponad połowa osób bezdomnych stwierdziła, że na potępienie moralne zasługują również takie czyny jak: przyjmowanie łapówek (59, 3%), donosicielstwo (59, 1%) oraz niewierność małżeńska (56, 1%) . Odsetek odpowiedzi trudno powiedzieć kształtuje się na poziomie 25%-30% ale najwyższy jest w przypadku pytania o stosowanie środków antykoncepcyjnych (54, 0%) . Czy następujące czyny zasługują na potępienie moralne? Zażywanie narkotyków Kradzież Przyjmowanie łapówek Donosicielstwo Niewierność małżeńska Nadużywanie alkoholu Usunięcie ciąży Niedokładne wypełnianie swoich obowiązków Rozwodzenie się Stosowanie środków antykoncepcyjnych
82
Tak N 279 261 243 249 234 193 153 147 99 81
% 67, 2 61, 8 59, 3 59, 1 56, 1 43, 8 38, 3 36, 8 24, 3 20, 7
Nie N 25 67 70 75 105 148 116 171 184 99
% 6, 0 15, 9 17, 1 17, 8 25, 2 33, 6 29, 1 42, 9 45, 2 25, 3
Trudno powiedzieć N % 111 26, 7 94 22, 3 97 23, 7 97 23, 0 78 18, 7 97 22, 0 130 32, 6 81 20, 3 121 29, 7 211 54, 0
Na zakończenie pytań stawianych w ramach parametru konsekwencyjnego zadano osobom bezdomnym pytania o hierarchię wartości. Procenty zawarte w poniższej tabeli nie sumują się do 100% gdyż respondent mógł zaznaczyć więcej niż jedną odpowiedź (maksymalnie 5) . Jak się okazuje dwie wartości wybijają się w sposób znaczący: posiadanie domu, własnego stałego miejsca zamieszkania (74, 2%) oraz posiadanie dobrego zdrowia (62, 9%) . Na trzecim miejscu w hierarchii wartości znalazła się wartość związana z posiadaniem rodziny (49, 6%), na czwartym miejscu uplasowała się wartość związana z byciem niezależnym i samodzielnym (45, 4%), zaś na piątym posiadanie pracy (45, 2%) . Hierarchia wartości osób bezdomnych Posiadanie domu, własnego stałego miejsca zamieszkania Posiadanie dobrego zdrowia Posiadanie rodziny Bycie niezależnym, samodzielnym Posiadanie pracy Bycie osobą wolną, Posiadanie przyjaciół Posiadanie pieniędzy Posiadanie dobrego wykształcenia Bóg, religia Życie wśród innych ludzi, w grupie Zabawa i rozrywka
N 374 317 250 229 228 165 154 153 153 143 60 21
% 74, 2 62, 9 49, 6 45, 4 45, 2 32, 7 30, 6 30, 4 30, 4 28, 4 11, 9 4, 2
Parametr doświadczeń religijnych Glock przyznaje, iż parametr doświadczeniowo–przeżyciowy jest elementem, który koncentruje się na uczuciach religijnych, doznaniach i percepcjach odnoszących się do Boga jako ostatecznej rzeczywistości. Opiera się na fakcie, że człowiek religijny przeżywa bezpośrednio ostateczną rzeczywistość. Znajduje to wyraz w formie potrzeby, którą jest wiara, że istnieje nadnaturalny Byt, w świetle którego człowiek religijny odkrywa sens życia i rozwiązuje nurtujące go problemy. Poznanie z kolei opiera się na bezpośrednim doświadczeniu ostatecznej rzeczywistości i na odczuciu bliskości Sacrum18. Jak wskazują poniższe wyniki prawie połowa badanych osób (49, 2%) przyznało, że doświadczyli czegoś, co można byłoby nazwać poczuciem bliskości Boga. Najczęściej na obecność Boga wskazywały osoby głęboko wierzące (80, 0%) oraz osoby szczęśliwe (59, 4%). Pozostałe zmienne niezależne (płeć, wiek, fazy bezdomności, stan zdrowia, wykształcenie, stan cywilny) w żaden sposób nie różnicują uzyskanych wyników. Doświadczenie obecności Boga odczuwane było najczęściej kilka razy w życiu (46, 0%) zaś 17, 7% wskazało, że obecność Boga przeżywana była jedynie raz w życiu. Osobom, które przeżyły obecność Boga zadano pytanie, czy były przekonane, że to doświadczenie dotyczyło właśnie osoby Boga? Jak wskazują dane zawarte w poniższej tabeli dominują odpowiedzi świadczące o głębokim przekonaniu, że było to doświadczenie Boga (51, 4% odpowiedzi zdecydowanie tak oraz 35, 8% raczej tak). Jedynie 6, 1% bezdomnych nie umiało określić podmiotu swojego doświadczenia. Czy kiedykolwiek doświadczył Pan (i) czegoś, co można było nazwać poczuciem bliskości/obecności Boga? Ważne tak nie trudno powiedzieć Ogółem Braki danych Systemowe braki danych Ogółem
N 222 106 123 451 76 527
% 42, 1 20, 1 23, 3 85, 6 14, 4 100, 0
% ważnych 49, 2 23, 5 27, 3 100, 0
W ramach parametru doświadczeniowego zapytano osoby bezdomne czy w ich życiu ważne są takie aspekty jak religia i modlitwa. Na ważność religii wskazuje nieco ponad trzy czwarte osób badanych (33, 3% bardzo ważna oraz 42% raczej ważna), podobnie kształtuje się ważność modlitwy (35, 0% bardzo ważna oraz 39, 8% raczej ważna). Dla co dziesiątej osoby badanej religia i modlitwa nie są obszarami ważnymi (odpowiednio 10, 3% dla religii oraz 10, 8% dla modlitwy). Ch. Y. Glock, On the Study of Religiuos Commitment, Religious Education. Research Supplement 1962 s.98-110 (przedrukowane
18
w pracy: Glock and Stark, Religion and Society, s.18-38; Piwowarski W., Socjologia religii, s .45.
PISMO SAMOPOMOCY
83
Jak bardzo w Pana(i) życiu ważna jest bardzo ważna raczej ważna raczej nieważna bardzo nieważna trudno powiedzieć Ogółem
religia N % 168 33, 3 212 42, 0 30 5, 9 22 4, 4 73 14, 5 505 100, 0
modlitwa N % 177 35, 0 201 39, 8 29 5, 7 26 5, 1 72 14, 3 177 100, 0
Czy religia wpływa na życie codzienne osób bezdomnych? Z przeprowadzonych badań wynika, że w połowie przypadków tak (56, 2%). Dla dwóch trzecich osób Bóg jest źródłem siły w codziennych trudach życia (68, 0%), zaś 56, 4% badanych bezdomnych uważa, że życie bez Boga nie miałoby sensu. Jak się również okazuje 59, 3% zbadanych osób stwierdziła, że w codziennym życiu może liczyć na jego pomoc. Rozkład procentowy uzyskanych odpowiedzi w sposób jednoznaczny wskazuje, że dla większości badanych osób osoba Boga jest ważna w życiu. Czy bez Boga Pana(i) życie miałoby sens? zdecydowanie tak raczej tak ani tak ani nie raczej nie zdecydowanie nie trudno powiedzieć Ogółem
N
47 55 50 156 127 67 502
%
9, 4 11, 0 10, 0 31, 1 25, 3 13, 3 100, 0
Czy Bóg jest dla Czy może Pan(i) Pana(i) źródłem siły Czy religia wpływa na w codziennym życiu w codziennych Pana(i) życie codzienne? liczyć na pomoc Boga? trudach życia? N % N % N % 33, 5 112 23, 9 122 170 24, 2 34, 5 151 32, 3 177 175 35, 1 8, 1 73 41 14, 5 6, 3 96 20, 5 36 32 7, 1 5, 7 42 9, 0 32 29 6, 3 11, 8 67 14, 3 64 60 12, 7 507 100, 0 468 100, 0 504 100, 0
O ważności modlitwy świadczyć może fakt, że 73, 7% badanych osób modli się w trudnych lub ważnych chwilach swojego życia zaś 52, 1% uważa, że wiara w Boga może pomóc w wyjściu z bezdomności.
zdecydowanie tak raczej tak ani tak ani nie raczej nie zdecydowanie nie trudno powiedzieć Ogółem
84
Czy modli się Pan(i) w trudnych lub ważnych chwilach swojego życia? N % 41, 6 196 32, 1 151 11, 3 53 8, 3 39 6, 6 31 ,2 471 100, 0 196
Czy osobiście dla Pan(i) Czy uważa Pan(i), że wiara religia jest prawdziwym w Boga może drogowskazem w życiu pomóc Panu(i) wyjść człowieka? z bezdomności? N % N % 139 27, 8 116 23, 0 171 34, 2 147 29, 1 77 15, 4 69 13, 7 40 8, 0 64 12, 7 28 5, 6 43 8, 5 45 9, 0 66 13, 1 500 100, 0 505 100, 0
Zakończenie Nie ulega wątpliwości, że Bóg i religia w życiu osób bezdomnych odgrywają znaczącą rolę. Widoczne jest to przede wszystkim w aspekcie ważności religii i modlitwy, wpływu Boga na życie oraz jego pomocy w trudnych chwilach życiowych. Podsumowując, uzyskane wyniki należy wskazać, że osoby bezdomne uczęszczają do kościoła rzadziej niż statystyczny Polak, rzadziej też przynależą do kościoła rzymskokatolickiego, a ich wiara oparta jest przede wszystkim na tradycji i wychowaniu w rodzinie, jak również na własnych doświadczeniach i przemyśleniach. Moralność osób bezdomnych zbliżona jest do moralności Polaków i jest ona obarczona dużym ładunkiem relatywizmu. Kategorie dobra i zła nie są jednoznacznie od siebie oddzielone, a poziom zaufania społecznego jest niski. Pomimo tego osoby bezdomne jawią się jako te, które są gotowe nieść pomoc innemu człowiekowi nawet wówczas, gdy nic się z tego nie ma. Trudno na tym etapie badań i dokonanych analiz statystycznych stwierdzić wpływ życia religijnego na moralność, dlatego aspekt ten szeroko zostanie poddany pod dyskusję w przygotowywanej publikacji naukowej. W publikacji tej wykorzystane zostaną również wyniki wywiadów pogłębionych, które niewątpliwie wzbogacą zebrany już materiał empiryczny i osadzą go w konkretnym kontekście. Maciej Dębski Instytut Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytet Gdański
1. Borowik I., Doktór T., Pluralizm religijny i moralny w Polsce, Zakład Wydawniczy Nomos, Kraków 2001. 2. Dębski M., Religijność kościelna, w: M. Libiszowski-Żółtkowska, J. Mariański, Leksykon socjologii religii. Zjawiska – badania – teorie, Wydawnictwo Verbinum, Warszawa 2004. 3. Dingemans L., J. Remy, Kryteria żywotności katolicyzmu, w: Ludzie – Wiara – Kościół. Analizy Socjologiczne, Warszawa 1966. 4. Durkheim E., Elementarne formy życia religijnego, Warszawa 1990. 5. Glock Ch., Stark R., Wymiary zaangażowania religijnego, w: W. Piwowarski, Socjologia religii. Antologia tekstów, Zakład Wydawniczy Nomos, Kraków 2003. 6. Jaździkowski M., Syndrom bezdomności, Pismo Pomost, Gdańsk 2000. 7. Kapuściński R., Ten Inny, Kraków 2006. 8. Mariański J., Kościół w społeczeństwie przemysłowym, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1983. 9. Mariański J., Kryzys moralny czy transformacja wartości, RWKUL, Lublin 2000. 10. Piwowarski W. Socjologia religii, RWKUL, Lublin 1996. 11. Piwowarski W., Religijność miejska w rejonie uprzemysłowionym, Warszawa 1977. 12. Przymeński A., Zjawisko bezdomności w Polsce, Polityka społeczna nr 4/1998, Warszawa 1998.
PISMO SAMOPOMOCY
85
Standardy etyczne w pracy z osobami bezdomnymi Piotr Olech Problem bezdomności jako skrajny przejaw marginalizacji jest faktem społecznym, który dotyczy nie tylko osób bezdomnych oraz szerokiego grona instytucji i organizacji zajmujących się tym palącym problemem społecznym, ale i społeczeństwa, a co za tym idzie wszystkich jego członków w ogóle. Stąd w kontekście rozwiązywania problemu bezdomności oraz budowania systemu przeciwdziałania bezdomności i wspierania ludzi już bezdomnych, kluczowe i fundamentalne jest współdziałanie zarówno ludzi bezdomnych, organizacji niosących pomoc, jak i społeczności danej gminy, powiatu czy też państwa. Zasada solidaryzmu społecznego z jednej strony wymaga indywidualnego wspierania ludzi wykluczonych społecznie, z drugiej zaś budowania systemu obywatelskiego sprzyjającego integracji i spójności, systemu kompleksowo zapobiegającego marginalizacji społecznej. Realizacja priorytetów tutaj przedstawionych wymaga permanentnego powiększania wiedzy społecznej o problematyce bezdomności, przełamywania negatywnych stereotypów oraz naturalnie tworzenia narzędzi instytucjonalnych służących kohezji społecznej. Organizacje Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności tworzące płaszczyznę współpracy organizacji pozarządowych i sektora publicznego w sferze problemu bezdomności pragną w sposób wiarygodny i rzetelny urzeczywistniać pojęcie koordynacji oraz konsolidacji działań Podmiotów w obszarze zagadnienia bezdomności w celu zwiększenia jakości i efektywności wsparcia świadczonego ludziom bezdomnym i zagrożonych bezdomnością. Dlatego też specjaliści z całego województwa pomorskiego zawodowo zajmujący się problematyką społeczną, a w szczególności bezdomnością, uznali za zasadne i niezbędne dla dalszego rozwoju systemu polityki społecznej w kontekście bezdomności wypracować kompleksowe standardy i modele sprzyjające i wspierające osiąganie samodzielności życiowej ludzi bezdomnych. Polityka społeczna ukierunkowana na integrację społeczną i zawodową osób bezdomnych powinna wykraczać daleko poza system pomocy społecznej, holistyczne wspieranie procesu wychodzenia z bezdomności winno uwzględniać wsparcie na rynku pracy i edukacji, w zakresie służby zdrowia oraz mieszkalnictwa. Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności od niemal 10 lat pracuje nad standardami i modelami pracy z ludźmi bezdomnymi. Uznajemy, że jednym z koniecznych elementów procesu budowania spójnego systemu polityki społecznej wobec problematyki bezdomności jest tworzenie adekwatnych do potrzeb i zasobów - standardów i modeli. Na przestrzeni tych lat zajmowaliśmy się wyspecjalizowaniem i sprofesjonalizowaniem działań placówek zapewniających schronienie ludziom bezdomnym – od ogrzewalni, poprzez noclegownie, schroniska, domy dla bezdomnych po mieszkania treningowe. Praca nad modelami ewaluowała i roztaczała coraz to rozleglejsze obszary uwzględniające miedzy innymi pracę socjalną, edukację i aktywizację zawodową, uliczną pra-
86
cę socjalną zwaną streetworkingiem oraz asystowanie osobie bezdomnej. W perspektywie tychże doświadczeń, uznaliśmy z biegiem czasu, że wyżej wymienione standardy należałoby uzupełnić czymś, czego dotychczas nie werbalizowaliśmy, a co wydawało się nam oczywistością. Zagadnienia etyczne, bo o nie tutaj chodzi, odgrywają niebagatelną rolę w realizacji pracy z ludźmi bezdomnymi. Wydaje się, że mają równie istotne miejsce, co profesjonalna wiedza i doświadczenie. Część naukowców zajmujących się problematyką pomagania sugeruje nawet, że ów proces pomagania znajduje się bardziej w obszarze sztuki aniżeli nauki. Otóż osoba pomagająca pracuje przede wszystkim na własnych zasobach i wartościach stąd, ekstremalnie ważnego znaczenia nabierają tutaj kwestie aksjologiczne w pracy z ludźmi bezdomnymi. Obecnie Pomorskie Forum pracuje na publikacją zbierającą wszystkie standardy i modele, które składają się na tworzenie systemu sprzyjającemu procesowi wychodzenia z bezdomności. Pragniemy metodologicznie ukazać racjonalną drogę wychodzenia z bezdomności od „ulicy”, poprzez specjalistyczne placówki, naukę i pracę, mieszkanie treningowe po samodzielną egzystencję. Standardy i modele te chcemy oprzeć na solidnych fundamentach, czyli na założeniach aksjologicznych. Standardy etyczne mają być podstawą, a jednocześnie drogowskazem pracy ukierunkowanej na wychodzenie z bezdomności i dążenia do samodzielności życiowej. Uznaliśmy, że specyfika pracy z ludźmi bezdomnymi wymaga stworzenia odrębnych i dodatkowych zasad ponad te funkcjonujące dotychczas kodeksy etyczne i uregulowania prawne. Jednocześnie staraliśmy się umieścić w niniejszym opracowaniu przede wszystkim zasady uniwersalne, tak by dać przestrzeń do własnych indywidualnych poszukiwań. Nad tekstem standardów etycznych oraz najważniejszych zasad w pracy z ludźmi bezdomnymi pracowali eksperci, członkowie oraz osoby reprezentujące Podmioty należące do Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności oraz inne organizacje partnerskie i osoby, które uczestniczyły w szkoleniach i spotkaniach Forum. ZAŁOŻENIA AKSJOLOGICZNE Generalne zasady U podstaw konstruowania naszych założeń jest całościowe, holistyczne podejście do człowieka. Człowieka jako partnera i podmiotu współpracy. Łączy nas rozumienie bezdomności nie tylko jako samoistnego problemu, ale jako procesu społecznego, który ma swoje przyczyny i skutki. Jednocześnie widzimy możliwości przeciwdziałania temu procesowi i sposoby wychodzenia z problemu. Człowiek znajdujący się w sytuacji bezdomności, w związku z jej doświadczaniem nie staje się bezosobowym „bezdomnym”
Założenia aksjologiczne powstały w oparciu o doświadczenia pracy z ludźmi dotkniętymi bezdomnością oraz m.in. o Kodeks Etyczny Pracownika Socjalnego; Preambułę do Porozumienia o Współdziałaniu Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności.
pozostaje w dalszym ciągu człowiekiem wraz z całym bagażem doświadczeń i ludzkich potrzeb oraz sferą emocjonalną, duchową i fizyczną, która wymaga szacunku oraz zrozumienia. Jednocześnie używając terminu „człowiek bezdomny” abstrahujemy od pejoratywnego znaczenia tych słów oraz stereotypowego ich rozumienia. Idea i misja wspierania i pomagania ludziom w sytuacji bezdomności oparta jest na roztropnej trosce o człowieka, tolerancji, poszanowaniu godności człowieka i obrony tej godności, prawu człowieka do samostanowienia z zachowaniem zasady równości szans. Relacje Ludzie w sytuacji bezdomności korzystający z różnego rodzaju wsparcia i pomocy uczestniczą w odmiennych formach relacji społecznych niekiedy wchodzą w równorzędną rolę klienta – odbiorcy wyspecjalizowanej usługi wypełniającego w zamian pewne umówione zobowiązania, podporządkowanego podopiecznego – odbiorcy usług oferowanych niejako bezwarunkowo lub w kontekście niepełnych warunków, czasem wychowanka – gdzie nauczyciel-mentor pomaga we wzrastaniu i rozwoju. Każdorazowo relacje te powinno cechować partnerstwo. Wydaje się, że relacją dominującą w procesie odzyskiwania samodzielności życiowej powinna być relacja usługodawca – klient, gdzie prawo wyboru rodzaju usługi i jej zakresu leży po stronie klienta. Kluczowa jest ponadto zasada równości w relacji usługodawca – klient. Praca Praca w zakresie integracji społecznej powinna być ukierunkowana na nabywanie, odzyskiwanie i utrzymanie samodzielności życiowej w kilku sferach i aspektach – psychologicznym, socjalo-bytowym, zawodowym, zdrowotnym i społecznym. Samodzielność życiowa rozumiana także nie jako kompletna niezależność od instytucji społecznych, ale odzyskiwanie własnej godności i tożsamości poprzez dążenie do uniezależnienia się od służb pomocy społecznej w wymienionych płaszczyznach. Aktywne uczestnictwo, akceptacja, zaangażowanie, współodpowiedzialność i współtworzenie – to fundamentalne i podstawowe wyznaczniki przywracania godności osobistej ludzi potrzebujących pomocy. Należy jednak pamiętać, integracja społeczna „ma nie tylko na celu znalezienie i utrzymanie zatrudnienia czy mieszkania, ale także wzmacnianie kontaktów i więzi społecznych oraz generowanie poczucia partycypacji i przynależności. Nawet, kiedy integracja we wszystkich wymiarach nie zostanie osiągnięta, zrealizowana praca często zapobiega dalszej ekskluzji i marginalizacji osoby” . Każda osoba wymaga indywidualnego wsparcia i pomocy popartej wszechstronną diagnozą, w konsekwencji analizy i dotarcia do rzeczywistych potrzeb, tworzy się specjalistyczny kontrakt na osiągnięcie celi i zadań wyznaczonych przez osobę w sytuacji bezdomności. Kontrakt przewiduje realizację szczegółowych działań z wykorzystaniem różnorodnych narzędzi jednostkowych i systemowych, tryb i zakres działań wyznaczany jest przede wszystkim przez oczekiwania osoby korzystającej z pomocy oraz w kontekście jej możliwości i zasobów. Nie do zaakceptowania jest uniformizacja i homogenizacja form
Założenia programu More people into work realizowanego w ramach duńskiego Krajowego Planu Działań na rzecz Integracji Społecznej. Tłumaczenie własne, Kopenhaga, 2003
PISMO SAMOPOMOCY
udzielania wsparcia ludziom znajdujących się w warunkach bezdomności. Warunkiem skutecznej pomocy udzielanej ludziom w sytuacji bezdomności jest w pierwszej kolejności wsparcie w zaspokojeniu podstawowych potrzeb fizjologicznych i bezpieczeństwa, a następnie pomoc w zaspokajaniu potrzeb afiliacji, poznania, szacunku i uznania oraz samorealizacji (zgodnie z hierarchią potrzeb wg. Maslowa). Tworzone programy wspomagające integrację społeczną ludzi doświadczonych bezdomnością, wykorzystujące różnorodne narzędzia polityki społecznej powinny być możliwie najbardziej otwarte, elastyczne i dostosowane do potrzeb ludzi nimi obejmowanymi. Działania i projekty podejmowane przez organizacje i pracowników nie mogą służyć samym sobie, nie są celem samym w sobie, należy pamiętać, że fundamentem wszelkich działań jest pomoc ludziom bezdomnym i to zadanie pozostaje pierwotne wobec innych działań. Warunkiem koniecznym do realizacji takich programów jest międzysektorowa współpraca, włączająca nie tylko możliwie szerokie grono organizacji i instytucji zajmujących się problematyką społeczną, ale i lokalne społeczności oraz masmedia. Miejsca pracy z ludźmi w sytuacji bezdomności powinny być możliwie najbardziej dostępne, przyjazne i otwarte w zakresie ich usytuowania, architektury i wystroju wnętrz oraz atmosfery w nich panującej. Wszelkie usługi świadczone ludziom bezdomnym powinny charakteryzować się wysoką jakością. Tworzony system pomocy ma sprzyjać wychodzeniu z bezdomności, a nie utrwalaniu jej i utwierdzaniu ludzi bezdomnych w ich dramatycznej sytuacji psychologicznej, społecznej, ekonomicznej i duchowej. Organizacje pomocowe Świadomość, że paradoksalnie celem działania służb szeroko rozumianej pomocy społecznej jest ich brak działania i funkcjonowania (pomagamy, aby nie pomagać) wydaje się istotna dla ogniskowania aktywności w świadczeniu profesjonalnej i przyjaznej ludziom pomocy, w mniejszym zaś stopniu koncentrowaniu się na udowadnianiu zasadności swojego funkcjonowania. Organizacje i instytucje zajmujące się wspieraniem i pomaganiem ludziom zagrożonych wykluczeniem społecznym powinny dbać o transparentność swoich działań. Ważna jest przejrzystość reguł i zasad zarówno działania organizacji i instytucji, jak i świadczenia przez nich usług. Szczególnie istotna jest jasność i przejrzystość w wykorzystywaniu środków finansowych i materialnych uzyskiwanych przez organizacje. Organizacje powinny inicjować i kreować współpracę ze społecznościami lokalnymi i przedsiębiorcami. Niedopuszczalne i nieetyczne jest wykorzystywanie środków finansowych i materialnych przez pracowników organizacji, jeśli środki ów przekazywane były na zaspokojenie potrzeb osób bezdomnych, czy na potrzeby organizacji. Stąd ważne jest prowadzenie odpowiedniej dokumentacji oraz rzetelne rozliczanie się z powierzonych środków finansowych (dotacje) i materialnych (sponsorzy). Miejsce i rola osoby wspierającej Odmowa przyjęcia pomocy przez osobę znajdującą się w warunkach bezdomności nie zwalnia osoby oferującej wsparcie z konieczności i obowiązku nieustannego ponawiania oferty pomocy.
87
Nawiązanie, utrzymanie oraz dalsze budowanie dobrego i przyjaznego kontaktu jest działaniem priorytetowym, pierwotnym i nadrzędnym wobec podejmowanych jakichkolwiek działań. Wierzymy, że nikt, a szczególnie ludzie dotknięci problemem bezdomności, nie są przekreśleni na zawsze, że każdy człowiek zasługuje na wsparcie i pomoc, na szansę odnalezienia swego miejsca w życiu. Jednocześnie mamy nadzieję i ufamy, że każdy człowiek, w każdej chwili może odrodzić się i dokonać zmian w swoim życiu. Dobre wparcie udzielane ludziom w sytuacji bezdomności wymaga, realnego, wyważonego i rozsądnego nastawienia do pomagania oraz mądrego miłosierdzia, a jednocześnie świadomości służby, pokory, wiary i pozytywnego nastawienia do ludzi oraz altruistycznej motywacji wewnętrznej. Rola „pomagacza” powinna łączyć w sobie i zachować równowagę pomiędzy pierwiastkami racjonalnego profesjonalizmu związanego z wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem oraz poczucia misji i służby, życzliwości oraz przyjaznego nastawienia do człowieka w sytuacji bezdomności. Wsparcie jest bezużyteczne i nieskuteczne, jeśli dysponujemy wszystkimi możliwymi narzędziami pracy, natomiast nie istnieje poczucie służby i misji, zrozumienie i roztropna troska o dobro człowieka. Ponadto paradygmatem tej roli jest świadczenie pomocy, a jednocześnie nie uzależnianie od niej. Działania pracowników regulują nie tylko zapisy prawa, zapisy projektowe czy inne przepisy, ale w równym stopniu zasady etyczne, które dalece wykraczają poza zakres norm prawnych i są wobec części z nich pierwotne. Człowiek bezpośrednio pracujący z osobami w sytuacji bezdomności powinien cechować się wysoką moralnością zawodową i osobistą, uczciwością, względnie wysoką otwartością, spontanicznością i autentycznością. Ma prawo a nawet obowiązek do poszukiwań w zakresie własnej drogi pomagania i wspierania ludzi zagrożonych marginalizacją społeczną. Jednocześnie ma prawo do popełniania pomyłek i mylenia się. Osobę „pomagacza” powinna cechować skromność – zarówno w wymiarze fizycznym (wygląd zewnętrzny, ubiór) jak i psychologicznym (przeciwwaga pychy i miłości własnej), cierpliwość – pewnego rodzaju wyrozumiałość dla czasu i tempa procesu nabywania lub odzyskiwania samodzielności życiowej, jest to o tyle istotne w kontekście zmian, które niekiedy zachodzą w odroczonym czasie („postęp w bezruchu” ), a także pokora – jako pewnego rodzaju racjonalny dystans pomiędzy życiem zawodowym i osobistym oraz umiejętność łagodzenia rzeczywistości z własnymi oczekiwaniami i marzeniami. Ponadto osoba „pomagacza” powinna charakteryzować się dużą empatią oraz dążeniem do samopoznania i samodoskonalenia w sferze osobistej i zawodowej. Ważne jest, aby osoba pomagająca dążyła do oddzielania problemów osobistych od pracy zawodowej, a także w miarę możliwości przepracowała i rozwiązywała własne problemy osobiste. Oczekuje się także rzetelności, konsekwencji, spolegliwości i wiarygodności. Kluczowe jest łączenie w pracy zarówno empatii jak i asertywności. Próba przekonania człowieka znajdującego się w okolicznościach bezdomności do czegoś, do czego samemu nie jest się przekonanym, czego nie zna się osobiście, kończy się zwykle
88
Termin ten stworzył Gunter Grass i wykorzystał w książce Z dziennika ślimaka, Gdańsk 1999.
niepowodzeniem. Kluczowa, zatem jest autentyczność i wiarygodność osoby pomagającej, wartości realizowane w pracy nie mogą nie mieć odzwierciedlenia także w życiu osobistym i prywatnym. Osoba pomagająca jednocześnie ponosi ostateczną i niekwestionowaną odpowiedzialność za jakość i zakres wsparcia, do których się zobowiązuje, które zleca lub wykonuje osobiście. Obowiązuje, zatem zasada przekazywania prawdziwych informacji oraz przewidywania konsekwencji podejmowanych działań w wymiarze krótko i długofalowym. Zasadnicze w relacji pomagania jest odseparowanie niekiedy haniebnych i niegodnych czynów od człowieka jako takiego, w warstwie emocjonalnej, duchowej i fizycznej. Ważne jest dociekanie i odszukiwanie przyczyn oraz motywów działania. Sytuacja ta nie wiąże się z akceptacją czynów i działań niewłaściwych ze społecznego punktu widzenia, ale z motywacją głębszego rozumienia problemów, które dotyczą osoby, a w konsekwencji świadczenia bardziej kompleksowej i skutecznej pomocy. Ważnym elementem pracy powinno być wyszukiwanie i wzmacnianie pozytywnych stron klienta, a nie na eksponowanie i utrwalanie negatywnych jego stron. Chwalenie i dostrzeganie nawet drobnych osiągnięć jest elementem konstruktywnej pracy w kierunku integracji społecznej, karanie i krytykanctwo działa w sposób demotywujący na aktywność w tym zakresie, jakkolwiek ważne jest także udzielanie krytycznych informacji zwrotnych. Osobę udzielającą wsparcia człowiekowi w sytuacji bezdomności obowiązuje tajemnica zawodowa. Tajemnicą objęte są informacje uzyskane od klienta w toku czynności zawodowych, osoba (pracownik) ta ma prawo bez zgody klienta przekazywać poufne informacje wyłącznie wówczas, gdy przemawiają za tym ważne względy zawodowe. Praca wykonywana przez osobę niosącą wsparcie ludziom w sytuacji bezdomności podlegać powinna szczegółowemu i profesjonalnemu monitorowaniu, w tym wskazane jest dokonywanie okresowych superwizji pracy. Osoby wspierające za zgodą klienta mają prawo zaprzestać świadczenia pomocy, gdy wyczerpane zostały przewidziane kontraktem usługi lub, gdy takie usługi nie są już potrzebne. Ponadto mają także prawo do zmiany formy udzielanej pomocy w przypadku stwierdzenia wykorzystania usług niezgodnie z przeznaczeniem. Najważniejsze wskazówki dla osób pracujących z ludźmi w sytuacji bezdomności (działania ukierunkowane na integrację społeczną i zawodową) 1. podmiotowe traktowanie klienta, jakim są osoby bezdomne (długotrwale) bezrobotne oraz osoby zagrożone bezdomnością 2. jak największe angażowanie klienta we współtworzenie wszelkich dokumentów, programów, celów, które dotyczą jego osoby 3. tworzenie i realizowanie z klientem tylko tych programów, które zostaną przez niego zaakceptowane (także w formie pisemnej) 4. uczenie klienta stawania się nie przedmiotem ale podmiotem własnych działań 5. uwzględnianie potrzeb i pragnień klienta, świadczenie pomocy przy ich urealnianiu
6. motywowanie klienta do odzyskiwania samodzielności życiowej oraz do podejmowania walki z własnymi uzależnieniami
13. dbanie o ciągłą profesjonalizację własnych działań
7. podnoszenie samooceny klienta, odbudowywanie w nim zaufania do siebie, uczenie klienta brania odpowiedzialności za swoje życie, zwiększanie poczucia wywierania wpływu na własne życie oraz zmienianie perspektywy czasowej organizującej życie klienta z przeszłości czy teraźniejszości na przyszłość
15. komunikowanie spostrzeżeń i uwag krytycznych swoim współpracownikom, ale jednocześnie unikanie krytykanctwa i narzekania
8. przeciwdziałanie uzależnianiu klienta od świadczonej przez siebie pomocy
17. przestrzeganie zasady, że podstawowym jego obowiązkiem zawodowym jest pomoc w rozwiązywaniu trudności życiowych klienta.
9. współpracę z innymi pracownikami w celu tworzenia możliwie holistycznego obrazu danego klienta 10. traktowanie klienta z należnym mu szacunkiem 11. przestrzeganie tajemnicy zawodowej, kierowania się etyką zawodową 12. systematyczne i rzetelne tworzenie wymaganej dokumentacji
14. komunikowanie zarówno sukcesów jak i krytycznych momentów we własnej pracy
16. przeciwstawianie się praktykom niehumanitarnym lub dyskryminującym osobę czy grupę osób
18. równe traktowanie klientów bez względu na wiek, płeć, stan cywilny, orientację seksualną, narodowość, wyznanie przekonania polityczne, stan zdrowia, rasę, kolor skóry oraz inne preferencje i cechy osobiste; Piotr Olech Sekretarz Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności
Zdjęcia z prac szkoleniowych nad standardami etycznymi (czerwiec i październik 2006)
PISMO SAMOPOMOCY
89
Diagram przygotowany przez uczestników szkolenia 26-30.06.2006 w Goręczynie
90
PISMO SAMOPOMOCY
91
CZEŚĆ II
RÓŻNORODNE KWESTIE PROBLEMATYKI BEZDOMNOŚCI
92
PISMO SAMOPOMOCY
93
Modele pomocy społecznej osobom bezdomnym Bogdan Palmowski W latach 1990-2005 nastąpił gwałtowny wzrost populacji osób bezdomnych korzystających z pomocy społecznej. Na początku lat 90-tych zaczęły powstawać schroniska, noclegownie, ogrzewalnie i inne placówki świadczące pomoc w postaci noclegów i dożywiania. Powstanie tych placówek było reakcją na zaistniałą potrzebę społeczną. Z biegiem czasu placówek świadczących w/w pomoc osobom bezdomnym przybywało wraz ze wzrostem populacji osób bezdomnych, wyrażających chęć korzystania z nich. Przeprowadzono liczne badania populacji osób bezdomnych, które m.in. wykazały, że przeszło 80% tej populacji to osoby uzależnione od środków psychoaktywnych, w warunkach polskich głównie od alkoholu. W wyniku tego samorzutnie wytworzył się model pomocy osobom bezdomnym. Model ten nazwałem „reaktywnym”. Powstał on w wyniku humanitarnego spojrzenia na problem osoby bezdomnej i reprezentuje on interesy tej osoby, nie rozwiązując problemów tworzonych przez osoby bezdomne w lokalnej społeczności. Poniżej przedstawiam schemat funkcjonowania takiego modelu.
W wyżej przedstawionym modelu wyraźnie widzimy wystąpienie zjawiska tzw. „zaczarowanego koła”, „studni”. Widzimy ten element w przepływie ludzi między placówkami pomocy bezdomnym. Nie widzimy placówek, których zadaniem byłoby skuteczne przygotowanie osób bezdomnych do samodzielnego, akceptowanego społecznie życia. W modelu tym również nie występuje komórka prewencji bezdomności, nie widzimy tu również modelowo opisanej strategii związanej z oporem instytucjonalnym i społecznym zmierzającym ku ograniczeniu bezdomności. W efekcie działania takiego modelu nieunikniony jest wzrost populacji osób bezdomnych, co wykazuje statystka ostatnich dziesięciu lat. W tym artykule nie będę przedstawiał szczegółowych statystyk wykazujących gwałtowny wzrost populacji osób bezdomnych, szczególnie w większych aglomeracjach miejskich. Nadmienię tylko, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat w wielkich aglomeracjach miejskich nastąpił wzrost populacji bezdomnych o ponad 500%. Zainteresowanych tą problematyką odsyłam do badań socjodemograficznych przeprowadzonych przez Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności oraz przez miejskie ośrodki pomocy społecznej. Powyższe obserwacje oraz doświadczenia w pracy z osobami bezdomnymi skłoniły mnie do opracowania modelu pomocy osobom bezdomnym, który nazwałem modelem „aktywnym”. Model ten oprócz humanitarnego podejścia do zjawiska bezdomności, ma również uwzględniać interesy lokalnych społeczności borykających się z coraz większymi problemami powodowanymi przez wzrastającą populację osób bezdomnych. Poniżej przedstawiam schemat modelu pomocy społecznej (aktywny).
94
W wyżej przedstawionym modelu widzimy wyraźnie zmienione przepływy osób bezdomnych między placówkami pomocy. Zostało zlikwidowane tzw. „zaczarowane koło”. Przepływ osób między placówkami ma na celu: 1. Wyprowadzenie osób bezdomnych kwalifikujących się do usamodzielnienia ze strefy bezdomności do strefy samodzielnego życia akceptowalnego społecznie. 2. Wyprowadzenie z terenu miast osób bezdomnych nie kwalifikujących się do usamodzielnienia (np. z powodu znacznych zmian organicznych w mózgu spowodowanych długotrwałym alkoholizmem) do placówek usytuowanych poza miastem, w których będzie prowadzona terapia behawioralna. W tym miejscu muszę zwrócić uwagę na to, że wyprowadzenie osób bezdomnych do schronisk pozamiejskich i ośrodków terapeutycznych odbywa się po uprzednim wyrażeniu zgody przez osobę bezdomną na w/w przesiedlenie. Zgodę taką nie jest łatwo uzyskać. Następuje ona w wyniku często długotrwałej pracy terapeutycznej z osobami uzależnionymi od środków psychoaktywnych. Pracę terapeutyczną obejmującą diagnozę oraz motywację osoby bezdomnej do podjęcia leczenia w stacjonarnych ośrodkach terapeutycznych powinno się prowadzić przynajmniej w jednej placówce pomocy funkcjonującej w obrębie miasta. Ideałem byłoby gdyby w każdej placówce udzielającej pomocy bezdomnym taka terapia była prowadzona. Bardzo ważnym elementem aktywnego modelu pomocy osobom bezdomnym jest komórka prewencji bezdomności. Komórka ta może być umiejscowiona w dzielnicowych ośrodkach pomocy społecznej, jak również w zespole ds. bezdomnych miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Może być również ta praca powierzona organizacjom pożytku publicznego. Truizmem jest mówienie, że profilaktyka bezdomności jest bardziej skuteczna i tańsza niż udzielanie pomocy osobom już bezdomnym. Dlatego zdecydowanie większą uwagę należy zwrócić na organizowanie prac związanych z profilaktyką bezdomności. Należy w tej dziedzinie wypracować standardy, metodologię pracy i sposoby ewaluacji, nie zapominając również o tym, aby na prewencję bezdomności przeznaczyć większe środki finansowe. Następnym, ważnym i nowatorskim elementem w walce z bezdomnością jest utworzenie tzw. membrany oporu społecznego i instytucjonalnego powodującej zwiększenie trudności przedostawania się osób ze strefy samodzielnego życia akceptowalnego społecznie do strefy bezdomności. Membrana ta powinna być budowana poprzez utworzenie placówek pomagających osobom zagrożonych utratą pracy do przekwalifikowania się, zdobycia zawodu i podjęcia pracy np. w spółdzielniach socjalnych. Zespół tych placówek powinien tak działać, aby aktywizować ludzi zagrożonych wykluczeniem społecznym. Powinien eliminować z systemu pomocy społecznej tzw. wsparcie gotówkowe. Istotnym elementem membrany oporu społecznego i instytucjonalnego jest zaangażowanie mediów w rzetelne informowanie i edukowanie społeczeństwa w zakresie problematyki bezdomności np. masowo występujące w dużych miastach zjawisko żebractwa na parkingach samochodowych, dworcach i innych miejscach pubPISMO SAMOPOMOCY
95
licznych w znacznej mierze jest spowodowane udzielaniem pomocy gotówkowej żebrzącym bezdomnym. Z doświadczenia wiem, że prawie 100% żebrzących bezdomnych są to osoby uzależnione od środków psychoaktywnych i „zawodowi” żebracy. Gotówka pochodząca z żebractwa jest przeznaczana na zakup alkoholu i narkotyków. Uzyskiwane w ten sposób dochody przeszkadzają w prowadzeniu pracy socjalnej i utrudniają likwidację zjawiska bezdomności. Mieszkańcy lokalnych społeczności powinni być poinformowani, że każda osoba bezdomna uzyska pomoc w postaci dożywiania i schronienia w obrębie miasta. W tej chwili w większości dużych miast Polski rzeczywiście tak jest. W Gdyni zauważono wyżej przedstawioną problematykę i w 2006 roku v-ce prezydent Miasta Gdyni Michał Guć powołał zespół ekspertów, praktyków pracujących z osobami bezdomnymi z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni oraz pracowników schronisk dla osób bezdomnych prowadzonych przez organizacje pożytku publicznego. Zadaniem zespołu było określenie typów osób bezdomnych ze względu na rodzaje zaburzeń powodujących bezdomność oraz opracowanie ścieżek skutecznej pomocy tym osobom. W wyniku pracy zespołu powstał niżej przedstawiony schemat. OSOBY ZAGROŻONE BEZDOMNOŚCIĄ I BEZDOMNE KORZYSTAJĄCE Z POMOCY SPOŁECZNEJ PODZIAŁ ZE WZGLĘDU NA TYPY ZABUŻEŃ POWODUJĄCYCH BEZDOMNOŚĆ
Powyższy schemat wyraża ideę i jest kompatybilny z aktywnym modelem pomocy bezdomnym. Aktualnie trwają prace nad stworzeniem kompletu narzędzi do wprowadzenia w życie wyżej przedstawionego schematu. Pracujemy nad uaktualnieniem standaryzacji placówek oraz metodologią pracy i sposobami ewaluacji. Proszę traktować ten artykuł jako zaproszenie do dalszych dyskusji na temat budowy skutecznego modelu pomocy osobom bezdomnym. Bogdan Palmowski Przewodniczący Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego oddział terenowy w Gdyni
96
„Do wielkich osiągnięć przez wąskie ścieżki” Wiktor Hugo Marcin Kowalewski Na początku 1999 r. w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Gdyni, po wielu latach doświadczeń, obserwacji oraz zgłębiania wiedzy na temat problematyki bezdomności został stworzony Gdyński Program Wychodzenia z Bezdomności. Program ten zakładał m.in.: ▷ przeprowadzenie analizy zjawiska bezdomności, rozpoznawanie potrzeb i zasobów środowiska dla stałej poprawy skuteczności podejmowanych działań, ▷ dostosowanie ofert pomocy do stanu aktywizacji, w jakim obecnie znajduje się bezdomny. Oferta zaczyna się od Noclegowni o obniżonym progu kwalifikacji klientów z podstawowym standardem usług, poprzez schroniska o nieco wyższym standardzie pobytu i wyższym poziomie wymagań, aż do możliwości zamieszkania w mieszkaniu chronionym, jako miejscu ćwiczenia podstawowych umiejętności społecznych przy udziale Ośrodka w bieżącym utrzymaniu mieszkania, ▷ kompleksowe współdziałanie wszelkich „sił społecznych” zarówno sektora publicznego jak i organizacji pozarządowych istniejących w mieście, stykających się ze zjawiskiem bezdomności, celem wspólnego radzenia sobie z tym zjawiskiem, ▷ wprowadzenie idei systematycznej pracy kontraktowej z osobami bezdomnymi, ▷ poszerzenie zasobów, jakimi dysponuje Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w swojej ofercie celem zwiększenia możliwości udzielenia pomocy w formie noclegu i doraźnej opieki lekarskiej osobom bezdomnym ze szczególnym zwróceniem uwagi na pomoc w okresie jesienno – zimowym, ▷ doprowadzenie do zwiększenia wśród osób bezdomnych – klientów pomocy społecznej, procentowego udziału osób usamodzielniających się. Gdyński Program Wychodzenia z Bezdomności został podzielony na 4 etapy. Każdy z tych etapów miał swoje określone zadania, służące rozwiązaniu problemu przez osobę bezdomną. Pierwszy etap w pracy z osobami bezdomnymi miał na celu przede wszystkim: • Pierwszy kontakt z tymi osobami. • Ewidencję rozmiarów i zakresu zjawiska na terenia Gdyni. • Zapobieganie zagrożeniom epidemiologicznym w miejscach użyteczności publicznej gdzie przebywają bezdomni. • Ograniczenie zjawiska koczowania bezdomnych na dworcach PKP, klatkach schodowych, przychodniach zdrowia itp. PISMO SAMOPOMOCY
Etap drugi był etapem mającym na celu szeroko pojęte uaktywnienie osoby bezdomnej na rzecz poprawienia swojej sytuacji życiowej oraz przeprowadzenie próby integracji ze środowiskiem. Etap trzeci to próba samodzielnej egzystencji klienta w środowisku lokalnym, tzn. klient mając własny dochód i uregulowane sprawy formalne, zdrowotne itp. podpisuje umowę z Ośrodkiem Pomocy Społecznej, w której Ośrodek zobowiązuje się do partycypowania w kosztach wynajmu lokalu przez klienta. Pomimo dużej samodzielności klienta, na tym etapie pozostaje on w ścisłej relacji z pracownikiem socjalnym. Etap czwarty zakładał zupełne usamodzielnienie się klienta. Osoba przestaje być bezdomną, ma swój stały dochód, miejsce, w którym może mieszkać, sama kieruje własnymi sprawami życia codziennego i staje się częścią społeczności lokalnej. Rola Ośrodka na tym etapie zostaje pozostawiona w gotowości do działań wspierających ze szczególnym uwzględnieniem poradnictwa specjalistycznego. Takie były założenia Programu w 1999 r. Po 7 latach działań można śmiało powiedzieć, że duża część przyjętych wówczas założeń jest aktualna nadal. W chwili obecnej każdy z 4 etapów został bardzo mocno rozbudowany. Ścisła współpraca ze służbami miejskimi (Straż Miejska, Policja, SOK, Pogotowie, Szpitale, Urząd Pracy, Centrum Zdrowia Psychicznego, Ośrodek Interwencji Kryzysowej, Ośrodek Profilaktyki i Terapii Uzależnień, Wydziały Urzędu Miasta, streetworkerzy) a także z organizacjami pozarządowymi i kościelnymi działającymi na rzecz osób bezdomnych, przyniosła znakomite efekty. Dzięki temu można pokusić się o stwierdzenie, że powstał naprawdę dobry model działania na polu szybkiej i wczesnej interwencji w sytuacjach kryzysowych. Również oferta noclegowa została dopasowana do potrzeb osób tam przebywających. Jednak najważniejszym i chyba najbardziej miarodajnym przedsięwzięciem było wprowadzenie zindywidualizowanej oferty pomocowej dla osób i rodzin, w ramach Indywidualnych Programów Wychodzenia z Bezdomności (art. 49 Ustawy o pomocy społecznej z 12 marca 2004r) Indywidualny Program Wychodzenia z Bezdomności to metoda pracy polegająca na udzieleniu wsparcia prawnego, psychologicznego, informacyjnego oraz finansowego rodzinom i osobom bezdomnym, które zdecydowały się na opuszczenie schronisk i wynajęcie sobie mieszkania czy pokoju. Pomoc finansowa opiera się na partycypowaniu w kosztach wynajmu mieszkania czy pokoju, indywidualnie do posiadanych zasobów. Jednakże główna pomoc opiera się na mocnym wsparciu tych rodzin w znalezieniu pracy, odnowieniu więzi rodzinnych, przekwalifikowaniu się czy też uzupełnieniu wykształcenia. Programy stwarzają realne szanse na wyrwanie się z „zamkniętego kręgu” bezdomności. Podpisanie programu następuje po przeprowadzeniu dokładnej diagnozy rodzinnej. Program określa wszelkie kwestie dotyczące funkcjonowania
97
rodziny w środowisku włącznie z etapami i terminami realizacji. Do 31.12.2006r zawarto łącznie 30 Programów (łącznie 83 osoby), z których – 6 rodzin (16 osób) usamodzielniło się (otrzymali własne lokalne, podjęli zatrudnienie, przekwalifikowali się, wrócili do rodziny). Praca w ramach Indywidualnych Programów Wychodzenia z Bezdomności jest pracą szczególnie trudną, lecz niezmiernie skuteczną i efektywną. Pozwala na odnoszenie prawdziwych „sukcesów” na polu nieco „przegranym”. Daje olbrzymią satysfakcję „pomagaczom”, a także tym „wykluczonym”, którzy powracają do społeczeństwa i zaczynają normalne życie. Proces „powrotu” w odniesieniu do „bycia” w bezdomności jest stosunkowo krótki. Trwa ok. 3 – 4 lat. Tyle mniej
98
więcej czasu zajmuje odzyskanie zaufania ludzi wykluczonych społecznie do siebie i do społeczeństwa, a także społeczeństwa do nich samych. Poza pozytywnymi czynnikami społecznymi wynikającymi z uczestnictwa w Programie trzeba wspomnieć również o aspekcie finansowym. Indywidualny Program Wychodzenia z Bezdomności jest ok. 3 razy tańszy w realizacji od kosztów, jakie gmina ponosi za pobyt osoby lub rodziny w schronisku. Marcin Kowalewski Kierownik Zespołu ds. Bezdomnych MOPS w Gdyni
Pomagać czy nie? Monika Kukiełka Będąc na piątym semestrze szkoły o kierunku Pracownik Socjalny rozpoczęłam staż w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Słupsku i trafiłam do Sekcji d/s Osób Bezdomnych. Przyznam szczerze, że moje wyobrażenie o osobach bezdomnych było bardzo standardowe tzn. tak jak większość ludzi, którzy nie mieli do czynienia z takimi osobami, określałam ich w myślach jako brudasów i pijaków. Teraz patrząc z perspektywy półrocznej pracy, poznawania tych osób i ich problemów myślę inaczej. Przede wszystkim nauczyłam się dystansu i nie oceniania, jest to bardzo potrzebne w tej pracy, gdyż litość, współczucie oraz myślenie, że „sami sobie na to zapracowali’’ w niczym nie zmienia sytuacji tych ludzi. Pracując na co dzień z osobami bezdomnymi, starając się im pomóc, opierając się na ustawie o pomocy społecznej, widzę wyraźnie brak połączenia między tym co należałoby zrobić, aby pomóc tym ludziom, a tym co konkretnie możemy zrobić. Najgorsza w tej pracy jest bezsilność i bezradność pracowników spowodowana brakiem możliwości oraz narzędzi pomocowych. Pozorna współpraca z placówkami dla osób bezdomnych powoduje, że w sytuacjach kryzysowych np. po wyjściu ze szpitala osób, wymagających stałej pomocy nie ma miejsc, w których można by było je umieścić. Brak specjalistycznych placówek lub ich ograniczona ilość sprawia, że możliwość pracy i pomocy jest coraz trudniejsza. Natomiast specyfika działania istniejących placówek, ich wewnętrzny regulamin, który często kłóci się z działaniami pracowników socjalnych powoduje coraz większe zniechęcenie oraz zwątpienie w celowość jakichkolwiek działań. Często spotykam się ze zdziwieniem oraz pewną dezaprobatą ludzi z zewnątrz, pytają dlaczego pomagamy pijakom i leniom zamiast pomagać „porządnym’’ ludziom. Nie twierdzę, że niektórzy nie zasłużyli na los, który ich spotkał, że sami nie pracowali nad tym, aby zostać wykluczonym ze społeczeństwa nie tylko przez nadużywanie alkoholu, łamanie prawa, nieumiejętność życia w rodzinie, uwarunkowaną genetycznie lub spowodowaną chorobą umysłową, ale mimo to pozostają ludźmi, a jako tacy zasługują na pomoc. W mojej pracy spotkałam wiele osób, które z uporem „maniaka” starają się pomóc bezdomnym, poświęcają swój czas, nie tylko zawodowy, ale również prywatny, na to aby zbliżyć się do tych ludzi, wspomóc, poznać ich realne problemy, służyć radą i wsparciem, a które często są bezsilne wobec piętrzących się problemów i braku odpowiednich narzędzi do pracy. Widzę jak bezsilność i niemożliwość pomocy, a z drugiej strony naciski np. mediów czy kierownictwa placówek powodują, że powoli wypalają się emocjonalnie, szarpią się wewnętrznie, to tak jakby uderzać głową w mur z coraz bliższej odległości. W takich chwilach zadaję sobie pytanie: czy warto się starać? Możemy polemizować, czy w świetle przepisów, ustawy o pomocy społecznej zrobiPISMO SAMOPOMOCY
liśmy wszystko, co można było zrobić, czy wykorzystaliśmy wszystkie możliwości i czy one naprawdę pomogły. Możemy się spierać o sens próby zmiany lub naciągnięcia rzeczywistości do potrzeb osób bezdomnych, aby była z jak największą korzyścią dla nich. Patrząc na ich „wolność’’, jak określają swój pobyt na dworcach oraz w miejscach niemieszkalnych, zastanawiam się czym tak naprawdę jest wolność. Czy wolność to brak kontaktu z domem, z rodziną, brak więzi emocjonalnych i uczuciowa pustka? Czy to brak możliwości skorzystania z podstawowych zasad higieny, środków czystości i codzienne zastanawianie się gdzie spędzi się kolejną noc? Wiem, że mają pewien ograniczony wybór, mogą przecież przestać pić, iść do placówki, zacząć coś robić ze swoim życiem, szukać pracy, iść do lekarza, stanąć na komisji lekarskiej i próbować wrócić do swojej rodziny, jeśli taka istnieje. Ale jeżeli alkoholizm to choroba, potrzeba picia jest tak wielka, a każda próba abstynencji wiąże się z bólem fizycznym i zmusza do spojrzenia na siebie z punktu przegranego, to czy ktoś z nas chciałby przestać pić? Picie więc staje się świadomym wyborem, a pobyt na dworcu koniecznością. Nasuwa się wtedy pytanie: czy pomoc wbrew ich woli jest jeszcze pomocą czy już zwyczajną ingerencją w ich wybór? Każda osoba, która nie jest ubezwłasnowolniona ma prawo żyć tak jak chcę (oczywiście zgodnie z prawem) nie możemy nikomu zabronić przebywania na dworcu, na ławce w parku, na peronie czy spania na klatce. Prawo nie zabrania bycia brudnym, źle ubranym, nie zabrania też sprzedaży alkoholu takim ludziom. Żadne przepisy nie nakazują chodzić do lekarza, jadać trzy razy dziennie i spać w łóżku. Jest to więc nasz wybór. Taki sam wybór mają osoby bezdomne, nikt nie może zmusić ich aby się przebrali, zjedli obiad, przebywali w określonym miejscu np. w noclegowni. Jako przyszły pracownik socjalny wiem jak ciężko jest się pogodzić z tym, że nie można zrobić więcej dla danej osoby, że do niczego nie można jej przymusić. Wiem jak to jest czuć bezsilność gdy widzimy, jak któryś z naszych podopiecznych wygląda i czuje się coraz gorzej, a mimo próśb i namów nie idzie do lekarza. Często jest też tak, że po długich namowach bezdomny idzie do placówki, utrzymuje abstynencje, zaczyna wychodzić na prostą, znajduje prace i spotyka swoje dawne towarzystwo i stacza się po raz kolejny. Praca socjalna wydaje się wtedy bez sensu, bo znów nam się nie udaje, po raz kolejny namawiamy, namawiamy i namawiamy. Tylko im człowiek niżej upadnie tym trudniej mu się podnieść. My możemy podać rękę i zaoferować pomoc, ale wybór jest tylko ich i jeśli spotykamy się z kolejną odmową to w końcu zadamy sobie pytanie: pomagać czy nie? Monika Kukiełka MOPR Słupsk
99
Superopiekun pomaga ludziom, którzy mieszkają w jego pracy Justyna Ludwikowska - Sielska Jak możesz pracować w TAKIM miejscu?! Jakim? – zawsze grzecznie zadawałam pytanie w ramach odpowiedzi. Tak zaczynał się mój prywatny test wśród znajomych. Powiedzmy taki szybki quiz – z czym ci się kojarzy praca w noclegowni? Odpowiedzi były zawsze stereotypowe, że brudno, że śmierdzi, że pijaki, że zarobki liche, że ogólnie to nie jest miejsce dla mnie. A dla KOGO? No właśnie kto może a kto nie, kto się nadaje, a komu trzeba podziękować za współpracę. W standaryzacji nie ma wygórowanych wymagań co do opiekunów w placówkach dla osób bezdomnych wystarczy przeszkolenie z zakresu pierwszej pomocy i wykształcenie średnie, predyspozycje do pracy z osobami wykluczonymi no i żeby w nocy w noclegowni było ich (opiekunów) dwóch bo burdy są i niemiło siedzieć samemu i troszczyć się o spokojny sen 30-40 mężczyzn. Chciałabym bliżej przyjrzeć się tym szczególnym predyspozycjom temu ,,czemuś” co każdy opiekun powinien mieć, co wyróżnia nas spośród innych zwykłych ludzi... Realizując zadania w pracy już się nie zastanawiam dlaczego to robię i czemu tu jestem. Jestem bo mi z tym dobrze, a robię to co umiem najlepiej – pomagam innym – słabszym (choć to mężczyźni), mniej zaradnym życiowo, ubogim, zawstydzonym, zdeprawowanym, alkoholikom, chorym psychicznie, tym na zakręcie życia, tym wszystkim wykluczonym, zagrożonym, tym co się nie powiodło i tym co im się tak życie ułożyło bo... Znam setki bezdomnych, a co za tym idzie setki historii życiowych, a każda inna, smutna, bez happy endu... Nie będę ukrywać, że te historie uczą mnie szacunku do życia, do rzeczywistości jaka mnie otacza. Superopiekun pomaga ludziom, którzy mieszkają w jego pracy. Przychodzi rano i zaczyna normalny dzień pracy. Krótkie rozmowy, wybadanie terenu co się pozmieniało, a co się musi zmienić... 9.00 Panowie wychodzą, by reintegrować się, by ,,istnieć w społeczeństwie” i tak w różnej formie ,,istnieją” aż do 17.00. A dobry, profesjonalny opiekun walczy dzielnie na swoim stanowisku i pracuje jak tylko najlepiej potrafi, żeby życie miało sens i żeby każdemu było jak najlepiej. Superopiekun kontaktuje się z MOPSem (wszystko po to by naszym podopiecznym żyło się lepiej), pracuje nad dokumentacją (a tej jest więcej i więcej, więc dużo czasu jej się poświęca). Superopiekun koordynuje tych co nie mieszkają w placówce, ale kąpać się przychodzą (bo higiena ważna rzecz – tego też uczy superopiekun), a jak się zdarzy, że ktoś higieny zaniechał i ma to i owo za uszami i kołnierzem to superopiekun włosy i brodę przytnie i ubranie na zmianę poszuka i zawsze powie, żeby się nie przejmować bo to się zdarza i tyle. Czasem to superopiekun musi pomóc we wszystkim, bo sił nie ma, a ubranym być trzeba. Superopiekun znosi wszystko. W między czasie udziela różnych porad różym ludziom i tym domnym i bezdomnym, bo wie, gdzie co załatwić i do kogo z jakim problemem trzeba się zgło-
100
sić, bo jakoś tak się składa, że numer telefonu na dyżurkę ma chyba każdy i każdy korzysta z tego numeru w każdej sprawie... ja tam bynajmniej lubię odbierać telefony i nie narzekam:) W końcu wybija 17.00 wracają Ci co przez 8 godzin musieli ,,istnieć” w społeczeństwie i rzeczywiście niektórzy to istnieli za bardzo czego efektem może być sprzeczka bądź inna scysja bo superopiekun nie może pozwolić na łamanie regulaminu i tym co pili mówi do widzenia. Nikt nie lubi takich sytuacji, ale one były, są i będą i najlepiej zachować zimną krew i tyle. Superopiekun umila życie mieszkańcom, stara się ich moblilizować do niepicia, do podjęcia pracy, do kontaktów z rodziną, do udziału w projekcie, do pracy na rzecz noclegowni i do wielu innych rzeczy z dziedziny szeroko pojętego życia. Jednym słowem w pracy superopiekuna nie ma miejsca na nudę i brak zajęć. W nocy superopiekun też nie odsapnie. Bo to i ludziom na zwierzenia się bierze i słuchać musi cierpliwie i radę dać a czasami to i porządnie zrugać za coś, co miejsca mieć nie powinno. Ale superopiekun jest wyrozumiały, bo wie jak to z ludźmi bywa i że każdy robi rzeczy, za które później może się wstydzić. Noc przynosi wiele niespodzianek, trzeba mieć wzrok i słuch wyostrzony, bo stać się może dosłownie wszystko. A to ktoś zażąda karetki bo zawał u siebie przewiduje, a to znów o 3 nad ranem Policja przywiezie kogoś kto natychmiast potrzebuje czułej opieki superopiekuna. I tak się kręci życie superopiekuna, co w jego pracy ludzie mieszkają. 365 dni w roku, bez długich weekendów, bez przerw świątecznych i innych dobrodziejstw jakie mają Ci, u których w pracy nikt nie mieszka. No to cóż jest szczególnego w tym superopiekunie? Jakież on ma mieć predyspozycje do pracy? Elastyczny, empatyczny, wyrozumiały, zaradny, komunikatywny, asertywny, stanowczy, wytrzymały, zrównoważony, pomysłowy, profesjonalny, godny zaufania, pomocny, bezinteresowny, uczynny, wytrwały, cierpliwy, z poczuciem humoru, zdystansowany, fryzjer amator, pielęgniarz z zamiłowania.....Myślę, że każdy superopiekun dopisałby jeszcze więcej swoich atutów. Justyna Ludwikowska – Sielska Opiekun w noclegowni dla osób bezdomnych
Opiekun nie jest cieciem Dominik Machniewicz W pracy opiekuna, zdarzają się ciekawe przypadki. Mówiąc: „ciekawe”, mam na myśli godne opisania, nie oznacza to jednak, że miło jest uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach. Nie wszyscy z Was wiedzą co tak naprawdę robi opiekun w noclegowni. Niektórzy uważają, że jego zadania są tożsame z zadaniami dozorcy, inni uważają nas za strażników czy katów. Aby przybliżyć troszkę tę tajemniczą profesję, postanowiłem opisać kilka sytuacji, w których musiałem się odnaleźć jako opiekun. 1. W dniu dzisiejszym około godziny 8: 00 pojawił się w noclegowni nieznany z nazwiska mężczyzna. Powiedział, że chce u nas zostać. Zapytany o status odpowiedział, że posiada mieszkanie w Zgorzelcu, a do Gdańska przyjechał na rozprawę rozwodową, która ma się odbyć dnia 28.06.2005. Odmówiłem przyjęcia ponieważ rzeczona rozprawa miała się odbyć we wtorek, a była niedziela rano. Uznałem, że mężczyzna przyjechał do Gdańska zbyt wcześnie i prawdopodobnie w celu turystycznym. Odmówiłem przyjęcia do noclegowni. Gdy poinformowałem wyżej wymienionego o swojej decyzji, ten krzyknął do mnie: „Ty świnio!!”, po czym napluł na szybę od dyżurki i poszedł. 2. Dzisiejszego dnia przyszedłem na swój dyżur o godzinie 8:00. Zauważyłem pijanego pana Janusza, którego usiłował wyprosić opiekun dyżurny. Po chwili pan Janusz wyszedł, więc rozpoczęliśmy przekazywanie dyżuru. Opiekun, z poprzedniej zmiany wyszedł, a po kilku minutach w noclegowni pojawił się ponownie pan Janusz, twierdząc, że chce coś powiedzieć jednemu ze swoich współlokatorów z sali nr 17. Wyżej wymieniony przywołał do siebie kolegę i po krótkiej wymianie zdań uderzył go w twarz. Stanąłem pomiędzy podopiecznymi i poinformowałem pana Janusza, że jeśli nie opuści noclegowni – wezwę policję. Pan Janusz wyszedł. Uderzenie innego współmieszkańca, oraz notoryczne przypadki przychodzenia pod wpływem alkoholu i awanturowania się na terenie placówki (w tym prawie za każdym razem po usunięciu pan Janusz wchodził przez okno do swojego pokoju) wpłynęły na decyzję o bezterminowym usunięciu pana Janusza z noclegowni. 3. Odebrałem telefoniczną informację z MOPS, że dzisiaj około południa ktoś przywiezie nam bezdomnego, starszego mężczyznę. Pracownik socjalny nie miał żadnych bliższych danych. Po jakimś czasie przyjechał do noclegowni ksiądz – przywiózł starszego pana, którego znalazł leżącego przy schodach swojego kościoła. Jako, że pan wyglądał kiepsko, ciężko oddychał i miał kłopoty z motoryką – zdecydowałem się wezwać pogotowie. Po badaniu lekarz orzekł, że nie ma zagrożenia życia, więc nie ma tu nic do roboty. Pan Jan siedział na PISMO SAMOPOMOCY
świetlicy, a ja usiłowałem załatwić mu miejsce w którejś z placówek, gdzie miałby lepszą opiekę. Z racji jego wieku i schorzeń nie bardzo wyobrażałem sobie jego pobyt w noclegowni. Zamieniliśmy kilka zdań. Okazało się, że pan Jan mieszkał na plebanii, a w zamian za to wykonywał prace porządkowe. Kilka dni wcześniej zaczął odczuwać bóle i nie mógł już pracować – więc ksiądz przywiózł go do noclegowni. W końcu udało się załatwić miejsce w schronisku dla pana Jana, pojawił się problem transportu – kłopoty z chodzeniem wykluczały samodzielne opuszczenie placówki. W pewnej chwili pan Jan poprosił o możliwość skorzystania z ubikacji, został zaprowadzony przez kucharza. Kwadrans poźniej pan Jan już nie żył. Umarł w toalecie. Zszokowany zadzwoniłem poraz kolejny po pogotowie, potem po inne służby. Przyjechał lekarz sądowy, prokurator. Wszczęto dochodzenie. Funkcjonowanie placówki zostało sparaliżowane na kilka godzin. 4. W dniu dzisiejszym podczas obchodu około godziny 9:00 zastałem pana Zbigniewa w jego pokoju. Zapytany o powód pozostania w placówce zaczął krzyczeć, że jest niedziela i on wychodzić nie będzie. Powołał się przy tym na pana Sylwestra, który od kilku tygodni odmawia opuszczania noclegowni w niedzielę. Na moją sugestię, że zasady obowiązujące w noclegowni obligują go do wyjścia – używając wulgarnych wyrażeń wyraził swój stosunek do regulaminu oraz pracowników placówki. Powiedziałem panu Zbigniewowi, że skoro jest niezadowolony, to nic nie stoi na przeszkodzie żeby się wyprowadził. Wybuchowe reakcje pana Zbigniewa na uwagi opiekunów dotyczące utrzymania porządku, czy też jakichkolwiek innych spraw, są zjawiskiem częstym. Wyżej wymieniony każdorazowo podnosi głos i używa wulgarnych określeń. 5. W dniu dzisiejszym około godziny 20:00 pojawił sie pan W., któremu po interwencyjnym pobycie w naszej placówce MOPS przyznał środki finansowe na powrót do własniej gminy. Poinformowałem pana W, że nie udzielimy mu schronienia dzisiejszej nocy. Decyzję podjałem w oparciu o wcześniejszą rozmowę z pracownikami socjalnymi. Pan W. zaczął mi grozić. Krzyczał, że mu utrudniam i jeśli jestem taki mądry to on mnie zaraz........... Poprosiłem o pomoc policjantów, pan W. został zatrzymany. 6. Jeden z naszych mieszkańców przyszedł rano do dyżurki z pytaniem: „panie Dominiku, czy ma pan może plaster??” Okazało się, że w nocy spadł z łóżka i uderzył się w głowę na tyle mocno, że skóra jest przecięta, a rana dosyć duża. Moim zdaniem trzeba było ją zszyć, bo krew „lała się strasznie”. Zrobiłem opatrunek i poradziłem panu, żeby udał się do lekarza.
101
7. Około godziny 21:00 do dyżurki wszedł pan K. mówiąc: „Pani wiceprezydent miasta obiecała, że zamknie to wysypisko śmieci, bo to jest nie do pomyślenia co te Alberty tutaj wyrabiają w tym burdelu. Tego co tutaj się podaje na posiłki nie chciałyby jeść nawet psy. Tutaj potrzebny jest prokurator, bo robicie to wszystko za moje pieniądze!!” Zapytany co ma na myśli, pan K. powiedział, że z jego podatków dostajemy pieniądze, traktujemy mieszkańców niegodnie, a posiłki nie są wystarczająco kaloryczne. Wulgarnie zakończył swoją wypowiedź słowami, które nie nadają się do przytoczenia, a „złodziej” i „kanalia” to określenia najbardziej przyzwoite. Pan K. zachowywał się na tyle niekulturalnie, że został skreślony z listy mieszkańców. 8. Około 10:00 zadzwonił dyżurny ze Straży Miejskiej z informacją, że patrol znalazł przy dworcu bezdomnego mężczyznę. Umówiliśmy się, że w ciągu kwadransu przywieziony zostanie do noclegowni. Okazało się, że pan M. jest w kiepskim stanie – brudny, zawszawiony, śmierdzący. Z rozmowy wynikło, że od dwóch miesięcy pozostawał w ciągu alkoholowym – i od kilku dni jest trzeźwy. Zabrałem się za strzyżenie, golenie, mycie i odwszawianie pana M. Po zabiegach higienicznych pan M. przyznał się, że ma gdzie mieszkać. Został uznany za osobę bezdomną na podstawie swojego wyglądu, a strażnicy nie zapytali. Wobec zaistniałej sytuacji poprosiłem pana M. żeby udał się do domu. 9. Pewnego zimowego dnia odebrałem telefon. Dzwoniła jakaś pani. Opowiadała o swojej samotnej sąsiadace, która ma odłączony prąd, nie ma ogrzewania, próbuje się dogrzewać za pomocą świec, lecz mimo tego temperatura w jej mieszkaniu jest tak niska, że zamarzła woda w garnku. Pani prosiła żeby coś zrobić.... Zrobiłem to, co mogłem – telefony do Straży Miejskiej i Policji – udało się służbom nawiązać kontakt z synem starszej pani i wejść do wyziębionego mieszkania. 10. Straż Miejska przywiozła bezdomnego mężczyznę, który siedział na jakiejś osiedlowej ławce. Mężczyzna jest trzeźwy, ale kiepski z nim kontakt. Jest mróz, więc zostanie w noclegowni. Na twarzy mężcyzny jest opatrunek – pokiereszowany nos, podbite oko. W doku-
102
mentach szpitalnych znalazłem nazwisko mężczyzny. Zabrałem go pod prysznic, odświeżyłem i przebrałem. Umieściłem w izolatce – w noclegowni mamy komplet mieszkańców, więc tylko tam jest miejsce. Pan S. ma kłopoty z orientacją. Chodzi do ubikacji, lecz nie może trafić z powrotem i wchodzi do losowo wybranego pomieszczenia w placówce. Niektórzy mieszkańcy się denerwują, krzyczą, inni żartują. Minęły dwa dni. Stan pana S. pogorszył się, mężczyzna już nie pamiętał, że do ubikacji trzeba wychodzić.... wezwałem pogotowie. Pan S. został przewieziony do szpitala. 11. W sobotę po południu zadzwoniła na dyżurkę jakaś pani. Jej rodzina miała problem. Wujek, alkoholik. Od lat na utrzymaniu wszystkich. Pani zapytała mnie co robić w sytuacji, gdy już wszyscy mają tego dość. Dokąd zadzwonić, co robić, jakich działań unikać. Pytań było wiele, a ja nie umiałem na wszystkie odpowiedzieć. Znalazlem kilka numerów telefonicznych do instytucji, które się zajmują tego typu problemami. Powiedziałem co ja bym zrobił w takiej sytuacji. Więcej zrobić nie mogłem. rzykłady można mnożyć. Praca opiekuna jest ciekawa P i obfituje w różne zaskakujące sytuacje. Najważniejsze, żeby umieć się odnaleźć. Czasem, jeśli jest taka konieczność, należy z opiekuna przeistoczyć się w pielęgniarkę, fryzjera, psychologa, terapeutę, łaziebnego lub pracownika informacji telefonicznej, czy sekretarkę. Bywa, że wystarczy wysłuchać osobę, która dzwoni i potrzebuje rozmowy. Często trzeba rozwiązywać konflikty między ludźmi. Zdarza się, że należy postępować powoli i delikatnie, albo szybko, ostro i zdecydowanie. W pracy z ludźmi pomyłki bywają brzemienne w skutkach, bo często nie da się naprawić błędów. Jedno jest pewne: opiekun nie jest cieciem, a powiedzenie: „chorobą zawodową opiekuna są odleżyny” to mit funkcjonujący wśród nieświadomych. Każdego, kto ma inne zdanie zapraszam na dyżur do noclegowni. szystkie imiona, inicjały oraz inne dane umożliwiające W identyfikację osób zostały zmienione Dominik Machniewicz Opiekun w noclegowni dla osób bezdomnych
Tańcowały dwa pedały czyli jak rzyciliśmy Kaszuby do naszych kół Rafał Stenka Jest wiosna 2006 roku. Uśpiona przyroda budzi się do życia, zaś w kraju spustoszenie sieje polityczna zawierucha. Wszystkie frakcje polityczne urządzają wzajemne naloty na teren wroga, ale pełne ładunku nienawiści bomby jak zwykle trafiają w tych, którzy z „wojną na górze” nie chcą mieć wiele wspólnego. A my… Budząc się z zimowego letargu coraz częściej kierujemy swoje kroki przykrytą jeszcze śniegiem drogą, prowadzącą pod żółtą ścianę1, przy której równie żółte drzwi po przekręceniu w nich klucza ukazują rowerowy dobrostan Schroniska św. Brata Alberta przy ul. Starowiślnej 3 w Gdańsku. Zdobywane z wielkim, acz ochoczo podejmowanym w trakcie kilku wielkich rodzinnych świąt trudem sadełko, ujrzawszy śmielej wdzierające się promienie słońca, zdaje się coraz głośniej szeptać: zrób coś w końcu ze mną! Podobno w życiu każdego człowieka jest kilka takich momentów, kiedy mówi się sobie samemu: teraz, albo nigdy! Najważniejsza@^%$ jest ZAPRAWA! Dla nas to TERAZ wybiło pod koniec kwietnia. Korzystając z okazji organizowania przez Towarzystwo Przyjaciół Wyspy Sobieszewskiej festynu rodzinnego, połączonego z wyścigiem rowerowym, podejmujemy decyzję o inauguracji naszego sezonu rowerowego właśnie TERAZ. Po miastach, miasteczkach i wsiach rozpuszczamy wici. Nauczeni doświadczeniami roku ubiegłego nie robimy sobie wielkich nadziei na frekwencję przekraczającą nasze zasoby sprzętowe. Agitujemy i werbujemy również za pośrednictwem Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej, działającego w ramach projektu Agenda Bezdomności – Standard Aktywnego Powrotu na Rynek Pracy. Mimo naszych ostrożnych, a może nawet asekuracyjnych kalkulacji w umówionym terminie i miejscu stawiają się cztery osoby (kto próbował zachęcić osoby bezdomne do jakiejkolwiek aktywności ten wie, że taka ilość osób, nie kuszonych szelestem papiera2 czy inną formą natychmiastowej i wymiernej korzyści, jest pewnego rodzaju sukcesem). Stawiennictwo w szranki cieszy tym bardziej, że pogoda nie dopisuje. Tym kilku odważnym rozdajemy więc płaszcze przeciwdeszczowe, oraz obowiązkowo kaski. Dalej już wypadki toczą się same – „nasi” wybierają najdłuższy dystans mężnie trzymając koło3 zahartowanym strażakom, Zbyszek (instruktor jednego z warsztatów CRSiZ) wygrywa konkurencję techniczną na traPISMO SAMOPOMOCY
sie z przeszkodami. Jak za starych dobrych lat, gdy w polu zostawiliśmy cały duński peleton…4 Po kilku tygodniach przestoju zaczynamy szukać na mapach miejsc, do których moglibyśmy pokręcić5 w ramach budowania formy na II Rajd Rowerowy TPBA Gda. Liczymy na inicjatywę najtwardszych członków Klubu Rowerowego „Bajsicool”. Nie zawodzi jak zawsze niezastąpiony w tym zakresie Krzysiek6. Poleca jedną z jego ulubionych tras do miejscowości Grabiny Zameczek, gdzie można obejrzeć ruiny zamku, w którym Stefan Batory czekał na rozstrzygnięcie bitwy pod Oliwą. Nigdy nie przejechał jej z licznikiem, ale pamięta wskazania drogowskazów – po ich zsumowaniu i zaokrągleniu dystans w dwie strony powinien wynieść ok. 35 km. Jakże błędne miały się okazać te dane, mieliśmy się przekonać niebawem… Frekwencja na starcie nie powala, ale cieszy fakt, że dołącza do nas nowy cyklista (jak się później okazuje jeden z najwytrwalszych) – Grzegorz7. Nie zawodzi także prezes Wojtek Bystry. Jak on potrafi z ogromu obowiązków wyrwać kilka godzin na kręcenie, to już chyba pozostanie tylko jego tajemnicą… Zaczynamy od radosnej przeprawy promem, a potem już rączo ciśniemy w pedały. Licznik nabija kolejne kilometry. Po 20-tu zaczynamy się zastanawiać, czy oby obwód koła w liczniku jest dobrze ustawiony, bo połowy dystansu nie widać, choć powinien być już za nami. Niestety liczników jest kilka, na każdym podobne wskazania, o błędach w pomiarach nie ma więc mowy. Słońce grzeje tego dnia niemiłosiernie wyciskając z nas litry potu i smażąc nasze przedramiona, jak gdyby były kiełbaskami smażonymi na grillu. Dopiero po przejechaniu kolejnych 15 km zbliżamy się do celu wyprawy. W Grabinach Zameczek upragniony postój i ognisko z kiełbaskami. Zmęczenie nie pozwala w pełni docenić uroku miejsca i pozwolić wyobraźni wydobyć z ruin obrazu dawnej świetności budowli. Ducha wesołości pozwalają przywrócić opowieści Krzyśka o tym „jak to bezdomnym będąc panem na zamku był”. Powrót przez Pruszcz Gdański jest nieco krótszy, ale ostatecznie obnaża fatalny stan naszej kondycji. A sadełko wciąż woła… Po powrocie (czyli po 70 km) nastroje się poprawiają. Odkrywane zostają też pierwsze pozytywy dnia: „Wie Pan co? Szwy od siodełka wychodzą mi uszami, ale się cieszę, że pojechałem. Gdyby Pan napisał, że dystans jest 70 km, to bym
103
nie pojechał, bo bym stwierdził, że nie dam rady”. Kilka dni później znajduję gdzieś taki cytat: „Nogi mogą być ociężałe, słabe i zmęczone, ale drzemią w nich spore rezerwy i należy je uwalniać. Jeżeli nie zrobisz tego na siłę, nigdy nie przyjedziesz na metę pierwszy. Pamiętaj o nadrzędności głowy!” Międzyczas W tak zwanym międzyczasie rozkręcają się przygotowania do imprezy będącej dla Bajsicoola punktem kulminacyjnym sezonu: II Rajdu Rowerowego TPBA – Gda Kaszuby 2006. W czerwcu mamy już objechane trasy, przetestowane i ustalone miejsce bazy wypadowej, ramowy kosztorys imprezy, a nawet pozyskane na ten cel środki finansowe. Rozpoczynamy negocjowanie z naszymi przyjaciółmi z Danii terminu, który by odpowiadał nam wszystkim. Rok wcześniej międzynarodowa obsada I Rajdu dostarczyła nam takiego ogromu wrażeń, że nie wyobrażaliśmy sobie, by i w tym roku wspólnie nie eksplorować nie znanych nam rejonów Kaszub. Z tego też powodu w plan tegorocznego rajdu celowo włączyliśmy miejsca, do których rok wcześniej nie udało się nam dotrzeć. Niestety, czym bliżej nadchodzącego okresu rajdowego, tym trudniej ustalić wspólny termin. Okresy urlopowe kompletnie się nam nie pokrywają – my urlopy kończymy, Oni zaczynają. Proponujemy więc termin po urlopach obu stron, ale niestety, od miesięcy Duńczycy mają już wpisane w grafik pracy kolejne wyjazdy… Pozostaje nam porzucić nadzieje wspólnej eskapady i ustalić termin najdogodniejszy dla nas. Ruszamy, podobnie jak rok temu, w pierwszej dekadzie września. „Motywacja nie zaniesie cię daleko, jeśli nie masz nóg” Lance Armstrong Nadal budujemy formę. Staramy się jednak poza nogami zadbać również o inne partie mięśni. Podczas jednej z wycieczek „treningowych” pojawia się pomysł wybrania się na spływ kajakowy kanałami Motławy. Ochoczo podchwytujemy tę propozycję. Po dwóch tygodniach ruszamy dziarsko w kierunku klubu kajakowego, by tam przesiąść się z rowerów na sprzęt wodny. Ten, kto myślał, że będzie to dzień rekreacji, grubo się mylił. Przyszło nam przedzierać się przez gąszcze wodnej roślinności, walczyć z prądami wodnymi, przenosić kajaki przez… przejścia dla pieszych w środku miasta! Zamknięte śluzy wielu obniżyły morale. Po kilku godzinach wiosłowania urządzamy piknik na plaży i nie odmawiamy sobie przyjemności kąpieli. Inicjujemy Szybką Szkołę Nurkowania – Grzegorz8, niegdyś instruktor nurkowania, zdradza nam kilka tajników tej sztuki. Zderzenia z dnem bywają bolesne… Z obolałymi ramionami, spieczonymi od słońca, spuchniętymi dłońmi naznaczonymi odciskami, wracamy do bazy klubu. Kilometr przed upragnionym końcem, nie mając sił na dalsze wiosłowanie, podejmujemy decyzję o chwilowym regeneracyjnym odpoczynku. Po kilku minutach z przerażeniem zauważamy nadciągające chmury. Nie wiem, skąd nagle w ramionach taka krzepa się wzięła, ale pędziliśmy z prędkością chyba najwyższą tego dnia. Nikt nie czuł bólu pleców, ramion, kręgosłupa, piekących odcisków... pamiętaj o nadrzędności głowy… Niestety, mimo naszych heroicznych wysiłków deszcz zastaje nas pod przedostatnim mostem. Teraz można odpocząć, albo…zmarznąć. Aura okazuje nam jednak miłosierdzie i po dwóch kwadransach możemy ruszać w kierunku bazy, by w niej dosiadłszy rowerów udać się na zasłużoną schroniskową kolację.
104
„A teraz idziemy na jednego…” Wrzesień się zbliżał. Do dnia ostatniego nie wiedzieliśmy, czy pogoda nie spłata nam figla i nie zamieni naszego rajdu w polską wersją wyścigu Paryż-Roubaix9. W nocy przed startem wciąż pada. Nikt jednak nie dopuszcza myśli, że moglibyśmy nie pojechać. Rano przestaje padać. Gorące słońce szybko osusza wszechobecne kałuże. Wszyscy stawiają się w miejscu zbiórki dużo wcześniej, niż się umawialiśmy. I dobrze – jest sporo czasu, by dokonać ostatnich, kosmetycznych zabiegów przy sprzęcie. Startujemy, jak to miewamy w zwyczaju, z kilkunastominutowym opóźnieniem. Nie spieszymy się jednak – drogę zaplanowaliśmy z dużym zapasem czasowym. Jedziemy w stronę Gdyni. Wspomniany zapas czasu pozwala nam robić częstsze postoje, pierwszy w Sopocie. Tu jednak miła kołom ścieżka rowerowa się kończy – kierujemy się w stronę lasu. I tu od razu mamy przedsmak czekającej nas przez najbliższe dnie próby. Długi, forsowny podjazd zrobi wszystko, by nie dać się zdobyć, a już na pewno nie na rowerze. Zaciskamy jednak zęby. Korby zaczynają trzeszczeć, łańcuchy naprężone są do granicy swojej wytrzymałości, nasze łydki napięte są tak, że sprawiają wrażenie, jakby skóra miała pęknąć pod naporem prężących się mięśni. Zmieleni, przeżuci i prawie wypluci w końcu zwyciężamy! „No… to teraz, Panie Rafale… po calaku!10”. „I po kielichu!”. Udajemy, że tego drugiego nie słyszeliśmy. Po tych kilku chwilach kontemplacji poniesionego wysiłku ruszamy dalej. Do Gdyni Wielki Kack dojeżdżamy z dużym zapasem czasu. Udajemy się więc na obiad. Pytamy o życzenia dotyczące posiłku. Otrzymujemy zaskakującą nas nieco odpowiedź: „Bierz Pan wszystkim to samo, to nikt nie będzie krzywo w drugi talerz patrzył!”. Jak to? Tak bez kręcenia nosem? Bez codziennego w schroniskowym żywieniu narzekania? Na razie nie potrafimy wytłumaczyć tego fenomenu, więc szybko zamawiamy wybrane przez wszystkich jednogłośnie (znów zaskoczenie) danie. Po kolejnym calaku ruszamy na stację PKP. Mamy wciąż odrobinę zapasu, więc można odpocząć. „To by się teraz jeszcze piwko przydało!”. W odpowiedzi znów tylko cisza.
Sielanka nie trwa jednak długo. Wsiadamy do pociągu. W nim grupka autochtonów głośno rozmawia w niezrozumiałym przez większość języku, popijając przy tym kolejne puszki znanej marki piwa… Próbujemy kątem oka przyjrzeć się, czy Naszych nie ssie11. Niby nie zdradzają niczego, co by mogło na to wskazywać, ale to milczenie… Wysiadamy w Wieżycy, by stąd udać się do bazy w Sznurkach. Dopiero zaczęliśmy kręcić, gdy z nieba lunęły strugi deszczu. Nie straszne nam to jednak – zabezpieczyliśmy się i na tą ewentualność.
Z bliska możemy się przyjrzeć pracy garncarza, wyrabiającego swoje małe działa sztuki metodami, które nie zmieniły się niemal od 100 lat. Możemy wejść do ogromnego pieca, w którym do dziś wypala się glinę. Przy piecu stoi ogromna ilość naczyń różnej maści – dzbanuszków, kubeczków, pucharków, świeczników, kufli… niestety także kufli. „Oooo! Z tego to by extra pianka wychodziła!”. I znów brak echa, choć pomieszczenie ma spore walory akustyczne. Wracamy posileni solidnym obiadem, zwiedzając po drodze mniejsze galerie i kościół. Po harcach nad jeziorem zasiadamy do kolacji. Zanim o tym pomyśleliśmy, usłyszeliśmy tylko wołanie: „Podano do stołu!”. Trzeba dodać, ze podano suto i bardzo estetycznie. Jesteśmy tak zaskoczeni, że robimy zdjęcia półmiskom. Nowo mianowany Szef Kuchni szaleje przy murowanym grillu – podlewa, przekłada, nacina i serwuje wszystkim więcej, niż zjeść potrafią. Siedzimy jeszcze długo z nabrzmiałymi żołądkami. Rozbawieni namawiamy Kazika12 do wyciagnięcia z torby zabranej harmoniki ustnej. Nie trzeba go długo prosić. Zaczynamy podśpiewywać, początkowo nieśmiało, jednak z czasem coraz głośniej i odważniej.
Zmoknięci, zziębnięci, będąc bardzo blisko celu, łapiemy gumę. Pierwszą, ale czas pokaże, że jedną z bardzo wielu. I tym razem los nie jest w stanie nas złamać – szybko łatamy dętkę i jedziemy dalej. W końcu docieramy do Sznurków, gdzie czeka nas przyjazna i ciepła gościna w położonym niemal nad samym brzegiem jeziora domku. Wieczorem robimy zakupy na najbliższe, wspólne posiłki. Stojąc w kolejce zostaję zaskoczony zadanym z ogromnym taktem, powagą i należytym półgłosem pytaniem: „Możemy po jednym piwie do kolacji?” Milczeć się już nie da. Odpowiedź pada szybko jak z armaty i jak z armaty stanowczo. Nie pozostawia żadnych wątpliwości w temacie „diety” najbliższych dni. Lepiglina Wstajemy o 7.00. Zabieramy się za przygotowanie śniadania. O 8.00 wszyscy już siedzą przy stole pod przytulną wiatą i przyjmują potrzebne na ten dzień kalorie. Nie potrzeba ich jednak zbyt dużo – planowany dystans nie jest dziś duży, co po wczorajszym kręceniu w deszczu przysparza uczucia ulgi i zapobiega opadnięciu morale, tak potrzebnego na następne dni. Za główny cel stawiamy sobie zwiedzenie Muzeum Ceramiki Neclów w Chmielnie. Dojeżdżamy doń nad wyraz szybko. Przed wejściem wita nas spora ilość rozstawionych eksponatów. Wymyślamy im różne, inne od założonych, zastosowania.
PISMO SAMOPOMOCY
Czegoś jednak brakuje! Czegoś, co zawsze w takich sytuacjach się zdarzało. Szukamy w myślach tego „czegoś”, co… To swego rodzaju cisza! Cisza alkoholowa! Nie ma podtekstów, sugestii, mało zabawnych żartów, czy skojarzeń. Nic. Cisza. Zadziałało? Behawior w najczystszej postaci! Dobranoc. Deska drzewniana, bez sęka Rano znów śniadanie. Znów przygotowane nie przez nas (czyt. pracowników). Równie syte i estetyczne jak wczorajsza kolacja. Ruszamy do Szymbarka. Dystans jest dziś dłuższy. Tam zwiedzamy Skansen Budownictwa Regionalnego. Zaczynamy od wysłuchania opowieści przewodnika o procesie cięcia najdłuższej deski świata, znajdującej się w tym skansenie, a będącej wpisanej do Księgi Rekordów Guinnessa. Znany nam z wielu sytuacji zawodowych charakterystyczny błysk oka zauważamy przy prezentacji danych dotyczących ilości wypitego w trakcie tych prac piwa. Błysk owy szybko jednak gaśnie. Rubaszne nastroje definitywnie gasi dom Sybiraka i przylegający doń łagier – dar Sybiraków transportowany w częściach do Polski wiele tygodni. Za nimi udajemy się do bunkra Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”. Wewnątrz, po zgasze-
105
niu światła, bezlitośnie katują uszy nagrane na taśmie odgłosy wojny – spadające i wybuchające bomby, odgłos przejeżdżających nad nami czołgowych gąsienic, tak wyraźny i czysty, że nawet pisk nie nasmarowanych łożysk można zeń wyłapać. Do tego jakże realne błyski wybuchów. Tę swoistą lekcję historii jeszcze długo będziemy przywoływać.
Bez trudu odzyskujemy ją w Klasztorze Kartuzów. Pozwalamy sobie na chwilę wyciszenia w zakonnych ławach. Kilkoro z nas idzie jeszcze na grób Aleksandra Makowskiego, swego rodzaju wieszczem Kaszubów, autora powieści „Życie i przygody Rëmusa”, nazywanej niekiedy Kaszubskim „Panem Tadeuszem”. Po obiedzie ruszamy dalej – na Łapalice. Opuszczając miasto zaczynamy kolejny podjazd. „Daleko jeszcze?”. Po osiągnięciu szczytu przerwa na calaka. Potem już tylko z górki. Ryzykujemy bicie rekordów prędkości. Prezes archiwizuje wszystkie nasze próby. Przed zamkiem znów podjazd, i znów znamienne: „Daleko jeszcze?”. Nie miał możliwości budowania z nami formy. Jednak w tym „Daleko jeszcze?” nie słychać próby narzekania, czy sugestii zmniejszenia tempa. Brzmi to raczej jak wyraz podziwu dla tych, którzy swoją postawą wydają się zaprzeczać danym o słabym stanie zdrowia osób bezdomnych. Skąd w nich ta siła, determinacja, ta nie uzasadniona chęć zdobycia kolejnego wzniesienia? „Bez błota na łydkach czuję się nagi” Anonimowy internauta
Na koniec rozprężająca makieta, przedstawiająca parę Kaszubów, w których wycięte twarze można wstawić swoje. Nie odmawiamy sobie tej przyjemności i robimy kilka zdjęć. Ruszamy dalej. Przed nami jeszcze Cmentarzysko Kurhanowe w Uniradze. Siły dopisują, toteż tempo nad wyraz wysokie. Zaoszczędzimy trochę czasu, chyba, że… snejk13… już nawet nie liczymy, który to. Mimo to wracamy wczesnym popołudniem. Panowie przygotowują kolację. Wszyscy staramy się ogarnąć nieco swoje najbliższe otoczenie – wieczorem przyjeżdża Prezes14.
Przy zamku w Łapalicach, owocu wybujałej fantazji człowieka posiadającego chwilowy nadmiar gotówki, robimy w pełni uzasadnioną przerwę. Nie trwa ona jednak długo. Dosiadamy swoich rumaków i ruszamy dalej. Pod kołami droga staje się coraz mniej twarda. Z każdym przejechanym metrem mięknie coraz bardziej. W końcu grzęźniemy w wodzie i błocie po same osie kół.
Daleko jeszcze? Kolejny dzień rozpoczynamy wzbogaceni o towarzystwo Wojtka Bystrego. Tradycyjnie spożywamy wspólne śniadanie. Rozdajemy batony, będące rezerwą energetyczną na nadchodzący dzień. Przed nami Kartuzy i zamek w Łapalicach. Ruszamy. Pierwszy podjazd. „Daleko jeszcze?”. Pot cieknie Mu po plecach, butelka napoju izotonicznego opróżnia się w błyskawicznym tempie. Robimy przerwę. Po kilku kilometrach wjeżdżamy na drogę asfaltową, która ma nas doprowadzić do samych Kartuz. Jedzie się gładko. „Daleko jeszcze?”. Kolejny izotonik znika. Docieramy do miasta Kartuzy. Zaczynamy od Muzeum Kaszubskiego. Trudno jest nam jednak zachować oczekiwaną w takich miejscach powagę.
Ci, którzy chcieli walczyć z naturą, szybko polegli – błoto oblepiło najpierw koła, potem ramy, aż w końcu zalepiło cały napęd tak, że koła przestały się kręcić. Do tego chyba zgubiliśmy drogę… Trzy kwadranse poświęcone na wydłubywanie złoża mazi, będącej mieszaniną błota, mchu, igieł, piachu i gałązek pozwala doprowadzić rowery do stanu umożliwiającego im spełnianie swojej funkcji. Wsiadamy. Szlak szybko udaje się odnaleźć. Po kolejnej godzinie, z łydkami oblepionym centymetrowa warstwą błota, dojeżdżamy do bazy. Resztkami sił zrywamy razem z włosami placki przyschniętej do goleni błotnej breji. Czynność tak prozaiczna, jak wzięcie prysznica,
106
wymaga od nas godzinnego odpoczynku w celu nabrania sił. Ostatnia już wspólna kolacja smakuje jak nigdy dotąd. Mimo to zachowujemy wyjątkowo ilościowy umiar. Senni jesteśmy bardzo. „Bój to jest nasz ostatni” Ranek wita nas mocno zachmurzonym niebem. Nie reagujemy jednak na te sygnały aury – wcześniejsze poranki nie różniły się od tego zanadto. Spokojnie przygotowujemy się do powrotu. Wszystkie bagaże wrzucamy do samochodu prezesa. Na plecy wrzucimy tylko to, co na drogę jest nam niezbędne. Wojtek odjeżdża. Pijemy kolejną kawę. Przechodzący co chwilę kapuśniaczek nie zwiastuje większych opadów. O ustalonej godzinie wsiadamy na rowery. Droga zapowiada się przyjaźnie. Gdy z zasięgu wzroku gubimy Sznurki, następuje oberwanie chmury, jakiego długo nie widzieliśmy. Próbujemy szukać schronienia pod koronami drzew. Bezskutecznie. Nie mija kwadrans, a każdy z nas wygląda tak, jak gdyby co minutę wylewano mu na głowę i grzbiet wiadro wody. Dalsze czekanie nie ma więc sensu. Ruszamy dalej. W strugach deszczu dojeżdżamy do Ostrzyc. Tam najbardziej przemoknięta i zziębnięta trójka czeka na przyjazd Leszka15. Pozostali, siłą woli wypierając wodę z ubrań, roszują na dodatkową pętlę – czasu do przyjazdu pociągu mamy jeszcze sporo, więc chcemy wykorzystać każda jedną minutę. Opatrzność docenia naszą determinację i po kilku chwilach definitywnie wstrzymuje opady. Dodatkowe kilometry robimy w poszukiwaniu
lokalu gastronomicznego – jest już popołudnie, więc głód nam zaczyna doskwierać. Na dworzec docieramy z komfortowym zapasem 20 minut. Pociąg niestety nie ma przedziału rowerowego. Do stacji Gdańsk Osowa jedziemy wciśnięci pomiędzy rowery a ściany korytarza, skutecznie blokując tylne wejście do pociągu. Droga z Osowej to już tylko formalność. Tuż przed 18-tą docieramy na Starowiślną. Wita nas już osuszona i ogrzana dwójka tych, którzy odłączyli się w Ostrzycach. Naprędce zaparzonej kawie towarzyszą pierwsze komentarze dotyczące dzisiejszej trasy. Parkujemy sprzęt w siedzibie Klubu. Żegnamy się i obieramy sobie tylko znane kierunki. W ciszy. Spokoju. Bez komentarzy i anegdot. Resztki energii wkładamy w złożenie sobie wzajemnych podziękowań. Za te 5 wspólnie spędzonych dni. Za przygotowane posiłki. Za ból podbrzusza i ataki astmy wywoływane śmiechem. Za ogromny takt i wzajemny szacunek we wzajemnych relacjach. Za inicjatywę. Za punktualność. Za zdyscyplinowanie. Za funkcjonowanie jako grupa. Za otwarcie. Za pomoc. Za wyrozumiałość. Za zaciśnięte zęby nie pozwalające wypowiadać słów narzekania, gdy coś nie szło po myśli. Za pęknięte dętki. Za harmonijkę ustną. Za śpiew. Za pobudki. Za wysiłek włożony w ograniczenie wulgaryzmów. Za „alkoholową ciszę”. Za słowo „dziękuję”. Dziękujemy! Rafał Stenka Starszy opiekun Lider Klubu Rowerowego „Bajsicool” www.bezdomnosc.org.pl/bike
Żółta ściana – ściany frontowa i „reklamowa” siedziby Klubu Rowerowego „Bajsicool” są w kolorze jaskrawej żółci.
1
Papiera – pieniądza. Określenie gwarowe, pierwotnie o znaczeniu zawężonym jedynie do dolara amerykańskiego, dziś coraz częściej używane (przez osoby bezdomne) w znaczeniu szerszym, przedstawionym powyżej.
2
Trzymać koło (siedzieć na kole) – nie pozwolić uciekać zawodnikowi jadącemu przed nami, wciąż jechać tuż za nim. Minimalizuje się w ten sposób opory powietrza oszczędzając tym samym siły. Określenie slangu kolarskiego.
3
W roku 2005 na trasy Rajdu Rowerowego TPBA Gda ruszyliśmy razem z naszymi przyjaciółmi z Danii.
4
Pokręcić – pojechać rowerem. Określenie slangu kolarskiego.
5
Dla nas od lat jest niezmiennie Panem Krzykiem, zawsze tak się do niego (i do wszystkich naszych klientów) zwracamy. Pominięcie w tym miejscu formuły „pan” jest świadome i jest jedynie wynikiem „chwilowej maniery pisarskiej” autora tekstu i będzie konsekwentnie pomijane do końca tego tekstu. Chcemy czytelnikowi przez to dać do zrozumienia, że w trakcie naszych wyjazdów bezpiecznie zaciera się granica biurka wyznaczającego terytoria „nasze” i „ich”.
6
Porównaj z pkt. 6
7
Porównaj z pkt. 6
8
Wiosenny klasyk, zwany Piekłem Północy, lub Tour’em Cierpienia. Wiedzie brukowanym, błotnistymi drogami, po których przemieszczali się w czasie I Wojny Światowej żołnierze gen. Neivilla. Cała prowadzona przez niego ofensywa przeciw Niemcom okazała się klęską i kosztowała życie 1, 5 mln francuskich żołnierzy. Wyścig ten do dziś uznawany jest za hołd oddawany poległym. Nagrodą za zwycięstwo jest „kostka brukowa cierpienia”. Uznawany za jeden z najbardziej morderczych wyścigów – zawodnicy wielokrotnie upadają na trasie zarówno z powodu jej trudności technicznych, jak i z wyczerpania.
9
Po calaku – zapalmy papierosa. Określenie gwarowe często używane przez osoby bezdomne. Jego pochodzenia być może należy szukać w fakcie, że (z powodów m.in. finansowych) osoby bezdomne często dzielą papierosa na pół, robiąc z jednego dwa mniejsze. „Calak” to papieros cały, nie dzielony, swego rodzaju rozpusta.
10
Ssanie – chęć, czy wręcz potrzeba spożycia alkoholu. Termin ten odnosi się głównie do trzeźwiejących alkoholików, gdy organizm nachalnie domaga się%.
11
Porównaj z pkt.6
12
Z ang. snake – wąż. Tzw. ukąszenie węża (snake bite) to sytuacja, w której opona natrafiwszy na przeszkodę dobija do obręczy, powodując przebicie dętki w dwóch miejscach, co właśnie przypomina ślad po ukąszeniu węża. Towarzyszy temu często wyraźny dźwięk uciekającego z dętki powietrza, przypominający syczenie węża. Określenie slangu kolarskiego.
13
Prezes Koła Gdańskiego Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta – Wojtek Bystry. Wielki miłośnik wycieczek rowerowych, nie mógł sobie odmówić przyjemności spędzenia z nami choć jednego dnia.
14
Mowa o opiekunie pracującym w Schronisku św. Brata Alberta przy ul. Starowiślnej 3, będącym jednocześnie kierowcą służbowego samochodu.
15
PISMO SAMOPOMOCY
107
II Mistrzostwa Europy w Halowej Piłce Nożnej Osób Bezdomnych o puchar PZPN Paweł Jaskulski W dniach 17-19 listopada 2006 w Tczewskiej hali sportowej miały miejsce II Mistrzostwa Europy w Halowej Piłce Nożnej Osób Bezdomnych o Puchar PZPN. Impreza odbyła się już po raz drugi z rzędu, a jej organizatorami był Caritas Diecezji Pelplińskiej oraz Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta – Koło Gdańskie. W zawodach uczestniczyły drużyny piłkarskie złożone z podopiecznych organizacji pomocowych z 8 europejskich państw, takich jak Rosja, Czechy, Holandia, Dania, Walia, Litwa, Estonia i oczywiście Polska.
W tym miejscu winien jestem chyba kilka słów wprowadzenia, gdyż wiele osób, zwłaszcza z poza środowisk pomocy społecznej, z reguły dziwi się słysząc o tego typu inicjatywie, natychmiast wyobrażając sobie osoby znane im z dworców kolejowych grające w piłkę i nie rozumiejąc powodu, dla którego ktoś mógłby tracić energię i wydawać pieniądze na realizację tak „ekscentrycznego” zadania. Tymczasem wykorzystywanie sportu jako metody aktywizacyjnej w procesie reintegracji społecznej osób wykluczonych jest techniką znaną i stosowaną od dawna. Poprzez zaangażowanie w jakąkolwiek dyscyplinę sportową, można rozbudzić wolę walki pośród osób znajdujących się w marazmie, skutecznie zachęcić do zachowań prozdrowotnych, a nawet zmotywować człowieka uzależnionego do wzmożonej abstynencji.
108
Ponieważ piłka nożna jest najpopularniejszą dyscypliną sportu, cieszącą się olbrzymim zainteresowaniem na całym świecie, od wielu lat wykorzystywana była w europie zachodniej jako jedno z narzędzi terapeutycznych w właśnie tego typu działaniach. Co roku organizowane są nawet Mistrzostwa Świata Osób Bezdomnych w Piłce Nożnej („Homeless World Cup”), w których spotykają się drużyny uliczne z blisko 50 państw. Koło Gdańskie Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta już od blisko 5 lat wykorzystuje ten sposób aktywizacji, prowadząc przy Noclegowni drużynę piłkarską złożoną z podopiecznych. Widząc coraz lepsze efekty swej pracy, w ubiegłym roku po raz pierwszy zdecydowaliśmy się zorganizować wraz z Caritasem międzynarodowe zawody, które pozwoliłyby naszym sportowcom zmierzyć się z rywalami z innych części Europy. A ponieważ impreza zakończyła się sukcesem, w tym roku postanowiliśmy kontynuować nasze przedsięwzięcie. W ten oto sposób Mistrzostwa Europy odbyły się po raz kolejny. Zawody trwały 3 dni, przy wysokiej frekwencji i uciesze zgromadzonych widzów. Pierwszego dnia odbyła się huczna ceremonia otwarcia połączona z meczem gwiazd Tczewa przeciw europejskiej reprezentacji bezdomnych, drugiego dnia rozegrano eliminacje w grupach, zaś trzeciego dnia miały miejsce finały oraz oficjalne zamknięcie turnieju wraz z wręczeniem pucharów i pożegnalnym bankietem. Zwycięzcami
okazali się Litwini, wicemistrzostwo zdobyli Polacy zaś trzecie miejsce przypadło drużynie z Estonii. Dodatkowo przyznano dwie nagrody „fair play” dla reprezentantów Czech i Danii.
przebywających na co dzień w schroniskach, którzy wychodzą w narodowych strojach na boisko, stoją w świetle reflektorów przy dźwiękach hymnu Polski i staczają bój o medal z reprezentacją innego kraju, nie pozostawia najmniejszych złudzeń. Te chwile odmieniają ludzi, dodają wiary w siebie i własne możliwości, a także wzmacniają poczucie własnej wartości. W ciągu 45 minut gry potrafią zajść w człowieku zmiany większe niż po kilku tygodniowej terapii i pracy z psychologiem. Dlatego też uważam, iż jest to bardzo skuteczna metoda pracy z osobami bezdomnymi, jaką z pewnością warto wykorzystywać. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na stronę Towarzystwa i oczywiście na III Mistrzostwa Europy, które z pewnością odbędą się w przyszłym roku. Paweł Jaskulski Koordynator Współpracy Międzynarodowej Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta
Oczywiście nie obyło się bez kilku nieprzewidzianych sytuacji, takich jak nagły nawrót dolegliwości psychicznych jednego z zagranicznych graczy, zakończony ewakuacją na lotnisko, czy też nie dotarcie z przyczyn technicznych reprezentacji Węgier, mimo tego zawody stanowiły nie lada atrakcję dla wszystkich przybyłych osób, gdyż standard w jakim zostały zorganizowane był naprawdę wysoki. Wartym jednak podkreślenia jest fakt, iż w całym przedsięwzięciu tak naprawdę piłka nożna i emocje sportowe odgrywają drugorzędne znaczenie. Poprzez Mistrzostwa przede wszystkim staramy się osiągnąć inne, bardziej dalekosiężne cele, takie jak walka z negatywnym stereotypem osoby bezdomnej, jaki funkcjonuje w społeczeństwie, budowanie i rozwijanie współpracy pomiędzy zagranicznymi organizacjami pomocowymi, które przyjeżdżają na zawody, wymiana doświadczeń między przedstawicielami zaproszonych organizacji zagranicznych, promocja i rozwijanie nowych metod przeciwdziałania bezdomności i aktywizacji społecznej osób wykluczonych, oraz wpływanie na osoby bezdomne uczestniczące w imprezie, poprzez promocję sportu i zachowań prozdrowotnych, motywowanie do pracy nad sobą i własnym życiem oraz przeniesienie woli walki sportowej na wolę walki o własną przyszłość.
Tym, którzy powątpiewają w skuteczność tych działań polecam przyjazd na Mistrzostwa w przyszłym roku. Widok ludzi PISMO SAMOPOMOCY
109
„Nowy zawód - nowe życie. Kursy zawodowe dla osób bezdomnych” - streszczenie Robert Gajewski Stowarzyszenie MONAR pomaga osobom bezdomnych w zróżnicowany sposób. Prowadzi Domy dla Osób Bezdomnych i Najuboższych, Domy dla Samotnych Matek z Dziećmi, Izbę Chorych dla Osób Bezdomnych i Noclegownie. W tych placówkach oferujemy pomoc socjalno-bytową (zakwaterowanie, wyżywienie, niezbędne środki higieniczne itp.); pomoc psychologiczną (terapia uzależnień, wsparcie pracownika socjalnego, terapeuty, itp.); pomoc w readaptacji zawodowej i społecznej (kursy zawodowe, wyjaśnianie spraw administracyjno-prawnych, pomoc w usamodzielnianiu się itp.), dostęp do opieki medycznej; pomoc dla dzieci w sferze edukacji i wypoczynku. W momencie gdy pojawiła się możliwość wykorzystania funduszy strukturalnych, wynikających z przynależności Polski do UE, Stowarzyszenie MONAR przygotowało wnioski, otrzymało dofinansowanie i rozpoczęło realizację szeregu projektów współfinansowanych ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój zasobów Ludzkich. Jednym z takich projektów był projekt „Nowy zawód-nowe życie. Kursy zawodowe dla osób bezdomnych”. Trwał on od 02 listopada 2005 r. do 30 listopada 2006 r. Projekt był adresowany do 60-ciu osób, podopiecznych Stowarzyszenia MONAR z 3 placówek dla osób bezdomnych MARKOT z woj. warmińsko-mazurskiego i podlaskiego. Projekt dotyczył wsparcia osób zagrożonych wykluczeniem społecznym poprzez treningi i szkolenia diagnozujące potencjał i umiejętności beneficjentów projektu oraz dostosowane do nich kursy zdobywania kwalifikacji zawodowych. W projekcie „Nowy zawód – nowe życie …” wzięły udział osoby bezdomne z następujących placówek:
Dom dla Samotnych Matek z Dziećmi w Laskach (podlaskie) – 10 osób
Dom dla Osób Bezdomnych i Najuboższych w Garbasie (podlaskie) – 25 osób
Dom Odzyskanych dla Życia w Marwałdzie (warmińsko-mazurskie) – 25 osób
Realizowany projekt dotyczył szerokiej sfery pomocy osobom bezdomnym. Istotą było umożliwienie osobom bezdomnych zdobycia kwalifikacji zawodowych, zdobycia przydatnego zawodu. Żeby to osiągnąć, nie zorganizowaliśmy tylko samych szkoleń. Najpierw uczestnicy projektu przeszli szereg treningów psychologicznych. Miały one na celu wzmocnić ich motywację do zmiany własnej sytuacji, poznanie swoich słabych i mocnych stron, określenie własnego potencjału oraz dotyczyły sposobów radzenia sobie z porażkami, z trudnymi sytuacjami, ze stresem. Taka podbudowa psychologiczna jest niezmiernie ważna, gdyż osoba długotrwale bezrobotna, bezdomna, która nie ma możliwości poznanie własnego potencjału, nawet jeśli odbędzie jakiś kurs nauki zawodu, często nie jest w stanie go wykorzystać i zmienić swojej sytuacji. Dodatkowo przez cały
110
czas w ośrodkach zatrudnieni byli psychologowie, którzy towarzyszyli uczestnikom projektu, wspierali ich w trudnych dla nich sytuacjach, służyli radą, pomocą psychologiczną. Dało to poczucie osobom bezdomnych, że nie są osamotnione. Pozwoliło to również przełamać wiele mitów na temat pracy psychologicznej, jej roli, ważności. Po treningach psychologicznych i po pracy z psychologami zatrudnionymi w projekcie uczestnicy przekonali się, że to im pomaga, stali się bardziej pewni siebie, uwierzyli, że są w stanie coś zrobić. Wielu skorzystało z takiej pomocy i teraz po zakończeniu projektu podkreślają, to że taka osoba w ośrodku przydałaby się cały czas.
Następnie każdy z beneficjentów projektu rozpoczął naukę wybranego przez siebie zawodu. Były to m.in. kwalifikację na prawo jazdy kat, B, C oraz E, kursy kucharskie, elektromechanik samochodowy, trakowy-stolarz, kurs na opiekunki społeczne, szwaczki, spawanie gazowe i elektryczne, ogólnobudowlane, kierowca wózków widłowych oraz kadry i płace. Kurs „szwaczki”
Uczestnicy jednego z treningów psychologicznych
Kurs „opiekunka społeczna”
Po wsparciu psychologicznym, przyszedł czas na przybliżenie osobom bezdomnym sytuacji na rynku pracy. Bezdomni wzięli udział w treningach z przedsiębiorczości i poruszania się na rynku pracy, przećwiczyli umiejętności autoprezentacji podczas rozmów kwalifikacyjnych, zasady pisania aplikacji do procesu rekrutacji, dowiedzieli się o możliwości samozatrudnienia i związanych z tym wymaganiach. Każdy uczestnik projektu miał możliwość spotkania z doradcą zawodowym. Po tej części nastąpiła już ta właściwa dotycząca samego zdobywania nowego zawodu. Wszyscy uczestnicy wzięli udział w kursach komputerowych. Znajomość obsługi komputerów i programów biurowych jest obecnie niezbędna prawie w każdej pracy, a na pewno w momencie jej szukania. Umiejętność poruszania się w środowisku Internetu, szukania ogłoszeń, wysyłania aplikacji to podstawa znalezienia odpowiedniej oferty pracy.
Kurs „operatorów wózków widłowych”
Uczestnicy kursu komputerowego
PISMO SAMOPOMOCY
111
Kurs „Kucharz”
Kurs „kadry i płace”
Mamy nadzieję, że i inne osoby także będą zmieniały swoje życie. To budujące, gdy się widzi jak pomoc skierowana do osób bezdomnych urzeczywistnia się w tym najbardziej potrzebnym wymiarze, czyli powrocie tych osób do społeczności. Wykorzystując środki UE do realizacji podobnych projektów możemy obecnie rozszerzyć i zintensyfikować pomoc dla osób bezdomnych o elementy bardzo kosztowne, na które nie zawsze starcza własnych środków. Bardzo ważnym rezultatem projektu jest zmiana postaw osób bezdomnych do pracy z psychologami oraz do zdobywania nowych kwalifikacji. Inne osoby, które widzą sukcesy uczestników projektu, same dopytują się o podobne działania, chcą również coś zmienić. Inne placówki również przymierzają się do podobnych projektów. W nowym okresie programowania funduszy strukturalnych na lata 2007-2013 ponownie postaramy się skorzystać z tych środków, wzbogacając nasze działania o doświadczenia, które zdobyliśmy. A najważniejszym elementem w tym wszystkim jest oczywiście człowiek i jego droga do zmiany. W myśl motta Stowarzyszenia MONAR „Każdy człowiek zasługuje na szansę” nie jest dla nas ważne jaki jest status osoby potrzebującej pomocy, ile lat jest bez pracy, co potrafi, jakiego jest wyznania, jakiej płci. Jeśli ma gotowość do podjęcia wysiłków, które zmienią jej życie, jeśli wierzy, że jest w stanie sobie poradzić samodzielnie, to robimy wszystko, żeby nasza pomoc była ukierunkowana na potrzeby, oczekiwanie i możliwości człowieka. Robert Gajewski Koordynator projektu Stowarzyszenie MONAR
Kurs „prawo jazdy kat. B”
W sumie kwalifikacje zawodowe zdobyły 53 osoby. Obecnie, w miesiąc po zakończeniu projektu, z tej grupy już 11 osób zmieniło swoją sytuację na rynku pracy. Dwie osoby pracują na rzecz Stowarzyszenia MONAR w swoich placówkach, a 9 osób podjęło pracę. Z tego 4 osoby usamodzielniły się, mieszkają poza ośrodkiem i tam też pracują.
112
Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich
Centrum wolontariatu Ewelina Zbieg-Lenarczyk Wolontariat to nowoczesna forma aktywności społecznej polegająca na bezpłatnym niesieniu pomocy organizacjom i instytucjom a także osobom indywidualnym. Organizacje korzystające z pomocy ochotników mogą wzmocnić swoje zasoby kadrowe, a także uwiarygodnić swoje działania poprzez dopuszczenie wolontariuszy, jako rodzaju kontroli społecznej, do własnych działań. W myśl przepisów ustawy o Organizacjach Pożytku Publicznego i Wolontariacie z dnia 23 kwietnia 2006 r. do korzystania z pomocy wolontariuszy uprawnione są organizacje pozarządowe i jednostki administracji państwowej i terytorialnej, poza prowadzoną przez nie działalnością gospodarczą. Jeśli organizacja chce korzystać ze wsparcia wolontariuszy, a spełnia wszystkie konieczne warunki formalne warto zastanowić się dokładnie, do czego ochotnicy mieliby być potrzebni, jakie będą ich zadania, kto będzie sprawował nad nimi pieczę, koordynował ich działanie odpowiadał za motywowanie i wsparcie merytoryczne. Warto się też zastanowić czy zadań, które chcielibyśmy powierzyć wolontariuszom nie chciałby się podając któryś z pracowników. Po rozstrzygnięci problemów merytorycznych pozostaje nam przyjrzeć się stronie formalnej wolontariatu w Polsce. Od strony prawnej wykonywanie świadczeń wolontarystycznych odbywa się na podstawie umowy cywilno prawnej, zawieranej pomiędzy organizacją korzystając a wolontariuszem. Umowa ta może być zawarta ustnie, jeśli wolontariusz wykonuje świadczenia w okresie krótszym niż 30 dni, natomiast, jeśli świadczenie trwa dłużej niż 30 dni korzystający ma obowiązek zawrzeć z wolontariuszem porozumienie w formie pisemnej. Wolontariusz ma prawo do ubezpieczenia od nieszczęśliwych wydatków zostało podpisane porozumienie na czas określony dłuższy niż 30 dni koszty tegoż ubezpieczenia pokrywa Państwo. Ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków jest jedynym obowiązkowym świadczeniem, jakie organizacja musi zapewnić ochotnikowi, jednakże w przypadku, gdy wolontariusze pracują z dziećmi konieczne jest zapewnienie im ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Przyjmując wolontariusza do pracy korzystający musi być pewny, iż posiada on odpowiednie kwalifikacje do wykonywania powierzanych mu czynności (dotyczy to w szczególności ochotników wykonujących prace specjalistyczne np. wolontarystycznych księgowych czy lekarzy). Gdy już podejmiemy współpracę z wolontariuszem na początku musimy pokazać mu, w jaki sposób funkcjonuje nasza organizacja pokazać dokładnie, co będzie należało do jego obowiązków, a także zapoznać go z niebezpieczeństwami wynikającymi z podjętej przezeń pracy (nie ma obowiązku przeprowadzenia formalnego szkolenia BHP). Współpracujący z nami wolontariusze mają prawo do korzystania na takich samych prawach jak pracownicy ze szkoleń prowadzonych w naszej organizacji. Mają prawo do zwrotu kosztów delegacji i diet, tak samo jak pracownicy etatowi. PISMO SAMOPOMOCY
Kończąc współpracę z wolontariuszem organizacja zobowiązana jest do wystawienia mu zaświadczenia o wykonywaniu świadczeń wolontarystycznych, może także wystawić referencje. Chociaż strona formalna wolontariatu wydaje się skomplikowana to jednak pomoc, jaką mogą nam zaoferować wolontariusze i wkład, jaki wnoszą w funkcjonowanie naszych organizacji jest wart tego wysiłku. W poszukiwaniu wolontariuszy dla organizacji warto wykorzystać własne znajomości, opierając się na kolegach i znajomych. Możne też skorzystać z pomocy lokalnego Centrum Wolontariatu, które może pomóc w znalezieniu i przeszkoleniu odpowiednich osób, a także wesprzeć naszą organizacje przez szkolenia dla koordynatorów wolontariatu – ludzi przeszkolonych w zakresie pozyskiwania i utrzymywania wolontariuszy, odpowiedzialnych za ich funkcjonowanie ochotników w naszej organizacji. Ewelina Zbieg-Lenarczyk Centrum Wolontariatu *
cytowane w artykule pochodzą z Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie dnia 23 kwietnia 2003
*
bliższych informacji i wsparcia merytorycznego udzielają pracownicy Centrów Wolontariatu.
113
Adam the Streetworker Przemysław Rydzewski
Streetworking „Steetworking jest dla człowieka, a nie dla bycia Steetworkerem.” Streetwork w dosłownym tłumaczeniu to praca na ulicy, praca uliczna. Jest to specyficzny sposób, metoda mająca na celu dotarcie do konkretnej grupy odbiorców poprzez bezpośrednie spotkanie w miejscach najczęściej przez nich odwiedzanych. Streetwork jest zatem formą działalności socjalnej polegającą na pracy z podopiecznymi w ich środowisku. Od października 2005, na terenie Trójmiasta rozpoczęło pracę czterech streetworkerów. Działają oni w ramach projektu Agenda Bezdomności – Standard Aktywnego Powrotu na Rynek Pacy, którego liderem jest Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta. By spotkać się z nimi przemierzyłem cały Nowy Port – w piątek rano składają raporty w siedzibie – Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej. Skromny, jednopiętrowy budynek mieszczący się przy ulicy Floriańskiej 3. Mijam szereg pokoi, by w końcu dotrzeć do dużej sali – Klubu Aktywności. Tu osoby bezdomne swobodnie korzystają z kawiarenki internetowej. Biorą także czynny udział w organizowanych dla nich warsztatach, w ramach których otrzymać mogą poradę psychologa, doradcy zawodowego czy pracownika socjalnego. Na miejscu czeka na nich także kawa, herbata, drożdżówka, prasa i odpoczynek przy grze planszowej. Jak mówi mi Agnieszka Meller – asystentka dyrektora – czekają tu na tych, którzy wykażą chęć zrobienia czegoś ze swoim życiem. Adam, jedyny męski reprezentant trójmiejskich steetworkerów, załącza właśnie małemu gościowi centrum, komputerową grę. Adam to wysoki, szczupły mężczyzna. Ma krótkie, ciemne włosy. Ubrany jest zwyczajnie, nie odnajduję w jego stroju nic, co wyróżniałoby go spośród przechodniów, mieszkańców miasta. Ma dwadzieścia sześć lat. Coś jednak kryje się w twarzy Adama. Może to zmęczenie po tygodniu pracy, a może coś więcej. Dostrzegam w jego rysach doświadczenie, jakieś świadectwo potwierdzające autentyczność słów, którym się ze mną dzieli. Idziemy wspólnie do pokoju, gdzie dziś pracują streetworkerzy. Tam poznaję Anię, Agnieszkę i Sylwię – dwie blondynki, jedna brunetka. Wszyscy zajmują się tym samym – pomagają bezdomnym. Jednak ich pomoc to coś więcej. Oni sami na czas swej pracy zapominają o własnych domach, sami staja się bezdomnymi. Dziewczyny pracują na komputerach, swój czas poświęca mi Adam. W Polsce metodą streetworkingu zajmuje się niewiele organizacji, ale już dostrzeżono ogromne korzyści wynikające ze specyfiki tej metody. W naszym kraju streetworkerzy pracują w środowiskach narkomanów, prostytutek, bezdomnych, a także na ulicach z dziećmi. Metoda ta jest innowacyjna, ponieważ
114
w porównaniu z innymi charakteryzuje się ideą bezpośredniego docierania do grup docelowych, streetworkerzy nawiązują kontakt z podopiecznymi w ich własnym środowisku. Pytam Adama, gdzie pracuje, odpowiada krótko: na ulicy. Trójmiasto podzielone jest na dwa rejony – Gdańsk oraz Sopot i Gdynię. – Szukamy po prostu osób przebywających w miejscach niemieszkalnych: na pustostanach, działkach, dworcach, kanałach, na śmietnikach, klatkach schodowych. Robimy to po to, by nawiązać z tymi ludźmi kontakt. Zazwyczaj są to osoby całkowicie wyłączone z systemu pomocy. Obraz osoby bezdomnej we współczesnej Polsce to specyficzny wykaz czynników, które niosą ze sobą wszelakie zmiany. Zatem jest to nie tylko rezultat błędu życiowego, specyfiki środowiska, ale także skutek chaotycznej demokratyzacji kraju i łączącego się z nią kapitalizmu. – Przekrój jest bardzo zróżnicowany, są tu osoby, które żyły w kraju, gdzie każdy miał pracę, a bezdomność rzekomo nie istniała, ale także i osoby bardzo młode. Spotkamy zarówno tych, którzy mają ledwie skończoną podstawówkę, jak i osoby po studiach wyższych, z doskonałą znajomością pięciu języków obcych. Osoba bezdomna mieszkająca w schronisku ma zupełnie inne problemy niż osoba mieszkająca na ulicy. Typowy bezdomny, w stereotypowym spojrzeniu społeczeństwa, bo tacy też są niestety – zachlany, brudny, śmierdzący, leżący – boryka się jedynie z tym, żeby uzbierać cztery pięćdziesiąt. Ale są osoby, których problemem jest na przykład brak przynależności do tego społeczeństwa i to poczucie paraliżuje ich wszelkie działania. Pytam Adama, co oznacza termin, zapewne doskonale mu znany „bezdomny na własne życzenie”. Odrzuca takową teorię. Uważa, że walka o swoje miejsce, swój dom to wręcz sprawa instynktu samozachowawczego – nikt z nas nie chce popełnić tego samobójstwa. To kwesta zaufania, ludzie mówiący, że jest im dobrze w bezdomności nie mówią tego świadomie. Może jedynie nie znają sposobów, czy nie mają środków, żeby z owej bezdomności wyjść. Tu właśnie swoją pomocą służy streetworker. To w jakiej formie i w jaki sposób streetworker będzie pomagał, zależy od specyfiki grupy odbiorców, ich środowiska i potrzeb. Często bywa tak, że ludzie nie chcą, bądź nie umieją korzystać z pomocy instytucjonalnej. Najczęściej żywią różnorakie obawy, nie mają zaufania, boją się. Dlatego też streetworker powinien dostosować swoją pomoc do danej grupy docelowej – jej zwyczajów, sposobu życia. Grupa osób bezdomnych jest specyficzną grupą i jak każda subkultura ma jakieś swoje charakterystyczne cechy. W naszej pracy skupiamy się, by wyjść do klienta i pracować na tym, co on potrafi, co umie – tak, żeby mógł nam zaufać. Nie możemy narzucać mu jakichkolwiek szablonów. Czyli dostosowujemy się w całości do osoby, której chcemy pomóc. Jeśli klient chce z nami rozmawiać w śmietniku, to rozmawiamy z nim w śmietniku, jeśli chce rozmawiać o siódmej czy ósmej rano,
to wtedy z nim rozmawiamy. Nie ustawiamy go pod nas, tylko ustawiamy się pod niego. A wzajemna droga porozumienia się? Na czym polega spawa zaakceptowania streetworkera przez ludzi bezdomnych? Przecież nie może być mowy o jakiejś, choćby najdoskonalszej, grze aktorskiej. Wydawać by się mogło, że tu właśnie kryje się cała tajemnica sukcesu, że tu płaci się sowicie za każdy, nawet najmniejszy błąd. Adam mówi, że na zwycięstwo w kwestii zawiązania porozumienia wpływa bardzo wiele czynników. Chociażby ubiór – jeżeli ja bym chodził w garniturze, nikt by ze mną nie rozmawiał. Jeżeli dziewczyny by chodziły w mini, to nikt by się nie skupił na tym, co one mają do przekazania, tylko na tym, co spod tej mini wystaje. Bardzo ważne jest podejście do osoby. W naszym wypadku wzbudza ono zaufanie z prostego względu – to my sami podchodzimy. Czyli ta osoba nie musi nigdzie iść, my ją zaczepiamy, wykazujemy się zainteresowaniem. Przełamujemy, często występujący u osób bezdomnych, syndrom poczucia bycia odrzuconym, bycia niżej niż człowiek. A naszą pierwszą podstawową zasadą pracy jest traktować każdego jak człowieka. Adam, w tej chwili dla środowiska ludzi bezdomnych, jest zarówno osobą, która udzieli odpowiedzi na pytania, poinformuje, ale także poinstruuje jak zrealizować swoje potrzeby. Za swój pierwszy sukces uważa właśnie tę zmianę – przychodzenia do niego nie z potrzebą, a z zapytaniem. Są oczywiście i tacy, dla których jest, jak sam mówi, wrogiem publicznym numer jeden. Pierwsze kroki streetworkera na danym terenie to błądzenie po omacku. Pracownik ulicy najczęściej zaczyna od przyjrzenia się osobom potrzebującym oraz obserwacji terenu, na którym ma pracować. W tych początkowych momentach, kiedy nawiązanie pierwszego kontaktu jest najtrudniejsze, streetworker musi wykazywać się ogromnym wyczuciem i cierpliwością. Musi umieć, nie naruszając wyznaczonych granic, próbować przeniknąć do wnętrza danego środowiska. Odpowiedź Adama na pytanie o jego pierwsze dni w pracy jest jednoznaczna. – Nie było żadnych problemów, już wcześniej byłem zaangażowany w tę pracę, jeszcze wcześniej byłem bardzo związany ze środowiskiem ludzi bezdomnych. – Adam nie miał najmniejszych wątpliwości, że sobie poradzi. Jednak mówi to z jakąś przekorą, z uśmiechem. Ludzi bezdomnych, uważa za osoby sobie bliskie. Odnieść można jednak wrażenie, że są mu one jakoś szczególnie bliskie. Jakby Adam skrywał tajemnicę, która przesądziła o tym, co teraz robi. Pozostali streetworkerzy uśmiechają się pod nosem… Następnie pytam o przyczynę, która w przeszłości uwarunkowała jego życie na tyle, że zdecydował się właśnie pomagać innym. – Uwarunkowało to całe moje życie, zaczęło się, gdy miałem trzy lata – odpowiada śmiejąc się. – Wszystko co nastąpiło potem, cały szereg doświadczeń, sprawiło, że zostałem wręcz zmuszony do odbierania ludzi jako ludzi, a nie jako przedmioty. Najważniejszym zadaniem streetworkera, bez względu na to w jakim środowisku pracuje, są działania prowadzące do zmiany dotychczasowego trybu życia podopiecznego. Jest to wyzwanie wymagające ze strony pracownika ulicy ogromnej cierpliwości i wyrozumiałości, a także znajomości konkretnych rozwiązań w zakresie danego problemu. Pomoc tego typu jest celem długofalowym, wymagającym ogromnego zaangażowania, siły i otwartości. Często praca tego typu wymaga wielokrotnie powtaPISMO SAMOPOMOCY
rzanych działań i gestów, które dopiero po bardzo długim czasie przynoszą pierwsze oznaki chęci współpracy ze strony osób potrzebujących. Ale to właśnie dzięki tej wytrwałości i cierpliwości praca ta może przynieść poczucie spełnienia. W pracy streewrokera trudno mówić o sukcesie w typowym tego słowa znaczeniu. Każde działania należy sobie równomiernie rozkładać i przeanalizować. Wówczas odnajdziemy to, co możemy nazwać sukcesem w naszej pracy. To jedyny sposób by uniknąć rozczarowania. Jeżeli ustalimy, że nawet najmniejsze rzeczy nas cieszą to trudno mówić o zawodzie. – Pytam dalej o satysfakcję, o momenty, kiedy poczuł, że jego misja ma sens. – Jeśli chodzi o pracę na ulicy, to za każdym razem, gdy ktoś z moich podopiecznych się do mnie uśmiechnie, opowie o tym, że dzięki naszej wspólnej pracy coś się udało, że jest mu teraz lepiej. A tu w centrum, momentem, kiedy poczułem, że to wszystko ma sens i idzie do przodu był zorganizowany ostatnio dla naszych bezdomnych panów, turniej tenisa stołowego. Czuło się ich oddanie tej sprawie – piękną, pozytywną atmosferę. Nie pytajmy, ilu osobom możemy pomóc, tylko ile osób, dzięki naszym działaniom, może sama sobie pomóc. Na siłę nikogo nie zbawimy, my mamy tylko przekonywać i wskazywać drogę do osiągnięcia celu. Nie wiem ilu ludziom bylibyśmy w stanie zagwarantować polepszenie ich sytuacji, ja bym się cieszył, gdyby choć jeden z mych podopiecznych wyszedł na zupełną prostą. Jak wspomniałem, inaczej należy tu spoglądać na sukces. Był na przykład pan, którego dziewczyny przekonały, po iluś miesiącach, by poszedł się umyć. Czy był to sukces? – pyta sam siebie Adam. – Oczywiście, że tak!
Streetworker „Aby dawać trzeba mieć, a żeby mieć, to trzeba brać” Praca streetworkera wiąże się z wieloma wyzwaniami. Aby efektywnie pracować w danym środowisku pracownik uliczny powinien posiadać określone cechy osobiste. Przede wszystkim powinien umieć nawiązywać kontakt z podopiecznymi, co wiąże się z postawą pełną zrozumienia i akceptacji sytuacji, w której znajduje się osoba potrzebująca pomocy. Streetworker musi więc być otwarty, cierpliwy i budzący zaufanie. Podopieczni, bez względu na to w jakiej sytuacji się znajdują, powinni chcieć współpracować ze streetworkerem. Zadanie budowania zaufania, dyskrecji oraz poczucia bezpieczeństwa w takiej relacji należy do pracownika ulicy. Osoba taka musi wystrzegać się zatem oceniania sytuacji podopiecznych, powinna pomagać, uczyć, ale nie moralizować. Jak widać, zawód ten naprawdę wymaga określonych umiejętności. Trudno powiedzieć kto może być streetworkerem. Na pewno musi być to osoba, która przełamała swoje stereotypy w myśleniu. Potrafi spojrzeć na drugą osobę jak na człowieka, a nie, jak na bezdomnego. Nie szufladkuje ludzi. Musi być to ktoś, o tak zwanych szerokich horyzontach i otwartości osobi-
115
stej. Nie wystarczy, że tylko akceptuje osobę, musi przecież do niej podejść, porozmawiać. – A formalnie, jak wygląda przygotowanie do pracy na ulicy? – Tu raczej też trzeba się odwołać do własnych predyspozycji osobowych. Myślę, że każdy z nas, z naszej przykładowej czwórki, potrzebowałby innych szkoleń, żeby móc rozwinąć własne talenty. To co ważne w streerworkingu, to fakt, że nigdy nie jestem sam. Zawsze, gdzieś za mną jest grupa ludzi i możemy wzajemnie się uzupełniać, wymieniać się chociażby informacjami. Pracownik ulicy, przebywając w środowiskach narażonych na patologie, musi być odważny i silny emocjonalnie. Osobom charyzmatycznym łatwiej jest stać się w jakiś sposób atrakcyjnym dla ludzi, wśród których pracują. A nie są to środowiska łatwe – pełno w nich osób zagubionych, w kryzysie, pogrążonych w nałogach oraz ofiar zwykłych losowych przypadków. – Adam – pytam – czy uważasz się za osobę charyzmatyczną? Adam śmieje się i mówi, że może lepiej nich ktoś inny odpowie. – W skali jeden do dziesięć, Adam ma jedenaście, jeśli chodzi o charyzmę – bez zastanowienia komentuje Ania. Postrzeganie osoby bezdomnej przez streetworkera wciąż się zmienia. – Do niedawna myślałem, że jest to pewna grupa ludzi, podobna do siebie chociażby w sposobie zachowania. Dzięki mej pracy przekonuję się codziennie, iż każda z osób to zupełnie odrębny, indywidualny przypadek. Zatem jedynym wspólnym mianownikiem dla grupy bezdomnych jest, tylko i wyłącznie, słowo bezdomność. Praca streeworkera to swoistego rodzaju misja. Każde działania tego typu rozpoczynają lub kończą się dłuższą lub krótszą chwilą zastanowienia. Zdziwieniem, przemyśleniem spraw dnia, tygodnia czy nawet całego życia. Ciężko zatem trwać tu bez oparcia duchowego, bez mentora, na którego możemy zawsze się powołać, u którego znajdziemy ukojenie. – Tak, już od dawna wiadomo, że aby dawać trzeba mieć, a żeby mieć, to trzeba brać. Ja nawet tutaj w centrum mam osobę, która jest dla mnie wielkim wzorem i przykładem, zawsze służy mi pomocą. Poza tym… po prostu moja wiara... Praca z ludźmi na ulicy, zajmowanie się ich troskami, ich problemami, nie może kończyć się zwyczajnie, po ustawowych ośmiu godzinach. Odnieść można wrażenie, że streetworker pracuje cały czas, całą dobę. Gdzieś w środku, w głowie jest wciąż z tymi, dla których się poświęca. Może nawet budzi się z myślą: „Czy się udało?”, „Czy nie zrezygnował”, „Będzie dziś ten kolejny, zwycięski krok, czy znów trzeba powalczyć o jutro?” – Nikt z nas nie pracuje tradycyjnych ośmiu godzin. Czasem spotykamy kogoś po pracy i też z nim porozmawiamy, nie możemy odmówić. Sztuką jest umiejętne rozdzielanie życia prywatnego od pracy. Nie dawkując odpowiednio tych dwóch spraw można strasznie się wciągnąć. Wiadomym jest, że chęć pomagania innym może uzależniać. A czy myślę o moich podopiecznych po pracy? Chyba tak, ale to zwykłe myślenie, jak o znajomych. – Pytam zatem o czas wolny Adama, jak go spędza, kiedy odpoczywa? – Zajmuję się komputerami, robię serwisy informatyczne i gram w siatkówkę. Główną ideą projektu, w którym działają trójmiejscy streewkorkerzy jest przywrócenie ludzi bezdomnych społeczeństwu. Pomoc w odnalezieniu przez nich swojego miejsca. Dlaczego właśnie praca odgrywa tu tak ważną rolę? – Tu nie chodzi o samą pracę, to tylko jeden z czynników. Reintegracja
116
osoby odrzuconej przez społeczeństwo ma trzy aspekty: mieszkaniowy, zarobkowy i psychologiczny. Jeśli zapewnimy tylko jeden, to możemy być pewni, że ta osoba do nas wróci. Musimy zatem starać się zaspokoić wszystkie te trzy potrzeby. Aspekt zarobkowy jest niezbędny by na co dzień funkcjonować, mieć za co jeść, móc czuć się panem własnego losu. Aspekt lokalowy logicznie łączy się z powyższym. Od strony psychologicznej chodzi o nauczenie takiej osoby pewnych zachowań społecznych. To swoistego rodzaju reedukacja. Zazwyczaj jest to tylko kwestia przypomnienia pewnych rzeczy, które zwyczajnie wypadły z nawyku ich codziennego wykonywania. Danie osobom odrzuconym poczucia bezpieczeństwa. Tego, że nie są same, tylko istnieją w pewnej grupie. Mając te trzy czynniki oraz chęć danej osoby, możemy być pewni sukcesu. – Czy na koniec naszej rozmowy mogę zapytać o twój własny dom, jako on wygląda, jak wygląda twoje życie w domu? – Mam ładne mieszkanie, gdzie żyję z moją love i jej córeczką… To co ważne… staram się także w domu koncentrować na tym, że zawsze oprócz mej pracy jest jeszcze rodzina. I właśnie znajdować czas dla niej, bo… gdzieś tam – wskazuje na siebie – zdaje mi się, że zgubienie więzi rodzinnych przez, na przykład, zagubienie się w wirze pracy spowoduje, że w momencie, gdy nadjedzie kryzys i pracy nie będzie, to co jak co, ale zostaniemy wszyscy właśnie takimi bezdomnymi. Ważne jest zatem, żeby w dzisiejszym świecie, który jest pełen pędu za pieniądzem, karierą, w którym się nie ma czasu na drugą osobę pamiętać, że w razie tego kryzysu, choroby, tylko ci drudzy są w stanie nam pomóc. My sami, już na pewno, o własnych siłach, nie podźwigniemy się z dołka. Przemysław Rydzewski Student Podyplomowego Studium Dziennikarstwa Uniwersytet Gdański W pracy wykorzystałem materiały zawarte w artykule „Streetworker – nowy zawód dla charyzmatycznych i odważnych” autorstwa D. Pogorzelskiej – Agenda Bezdomności, Biuletyn Partnerstwa Nr 1, styczeń 2006, Gdańsk
Niestereotypowo o stereotypach, czyli projekt edukacyjny „Nieobojętni” Joanna Woźniczka
Intro, czyli wstęp Stereotypy, a właściwie ich przełamywanie robi coraz większą karierę we współczesnym świecie. Dzieje się tak za sprawą działalności sterotypizowanych grup jak i przychylnych im organizacji. Walkę ze stereotypami wspiera również Komisja Europejska, która prowadzi pięcioletnią (2003-2007) europejską kampanię informacyjną na temat stereotypów. W ramach realizacji programu zwalczane są przejawy dyskryminacji na tle pochodzenia rasowego lub etnicznego, religii lub wyznania, wieku, niepełnosprawności lub orientacji seksualnej. Przedstawiciele świata biznesu nie pozostają w tyle i tak np. Motorola od 6 lat realizuje w Polsce program edukacyjny „Diversity” przełamujący stereotypy płci. Akcja ma zachęcić młodzież, a zwłaszcza dziewczęta, do wyboru kierunków studiów związanych z informatyką. Głównym założeniem programu, zgodnie z realizowaną w Motoroli ideą różnorodności, jest zmiana stereotypowego postrzegania inżyniera jako zawodu wyłącznie dla mężczyzn. Niestereotypowo o stereotypach Stereotypy jak wskazałam na wstępie kojarzone są zwykle ze stereotypami płci, niepełnosprawności, wieku, orientacji seksualnej, pochodzenia rasowego, czy religii. Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta koło gdańskie w ramach „Agendy Bezdomności…” zajęło się w styczniu 2006 r. przełamywaniem niestereotypowych stereotypów, czyli stereotypów osób bezdomnych. Niestereotypowo było również dlatego, że nigdy wcześniej nie podejmowaliśmy podobnej działalności. Projekt edukacyjny „Nieobojętni” – założenia Jednym z poważniejszych problemów, z którym borykają się osoby bezdomne jest funkcjonowanie społecznego stereotypu osoby bezdomnej. W społeczeństwie nagminne jest pojmowanie osoby bezdomnej jako „mieszkańca kanału lub dworca, zbieracza puszek, alkoholika i degenerata, w pełni winnego swojej społecznej degradacji”. Takie pojmowanie – zbyt generalizujące stawia w niekorzystnym świetle wszystkie osoby mieszkające w schroniskach i noclegowniach, szczególnie te, które z takim stereotypem nie mają nic wspólnego. Projekt edukacyjny Nieobojętni realizowany we współpracy z Gimnazjum nr 3 im. Jana Pawła II w Gdańsku zakładał walkę z negatywnym stereotypem osób bezdomnych wśród gimnazjalistów. Główne cele jego realizacji to:
• Zwrócenie uwagi młodzieży na problem bezdomności • Kształtowanie postawy krytycznej wobec stereotypów • Rozbudzenie wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka • Upowszechnianie rezultatów projektu Agenda Bezdomności „Nieobojętni” – w praktyce • Lekcje z zakresu przełamywania stereotypu (styczeń – marzec 2006) W Gimnazjum nr 3 w Gdańsku przeprowadzonych zostało 15 lekcji z zakresu przełamywania stereotypów. Lekcje zrealizowano według autorskich scenariuszy zajęć pt. „Bezdomność – przeciwko stereotypom” i „Przeciwko stereotypom, czyli o naszym postrzeganiu osób bezdomnych” przygotowanych przez panie Barbarę Ruksztełło – Kowalewską i Agnieszkę Szyk. W zajęciach uczestniczyło łącznie 330 uczniów. W ocenie nauczycielek prowadzących zajęcia młodzież była zainteresowana tematem bezdomności i podeszła do niego bardzo dojrzale. Zajęcia otworzyły młodzież na bardzo osobiste wypowiedzi. Uczniowie zdali sobie sprawę ze stereotypów, którymi zazwyczaj posługiwali się w ocenie osób bezdomnych, a podczas wykonywanych ćwiczeń, udowodnili, że potrafią zmienić utarty sposób myślenia. Po przeprowadzonych lekcjach uczniowie często odwoływali się do tematu bezdomności podczas pracy na lekcjach języka polskiego w wypracowaniach czy w trakcie dyskusji. Z każdych zajęć zostało sporządzone krótkie sprowadzanie oraz lista obecności.
za A. Dębska „Diagnoza i ocena problemów” dokonana w oparciu o przeprowadzone na przełomie marca i maja 2005 r. w ramach projektu „Agenda Bezdomności”
PISMO SAMOPOMOCY
117
• Zajęcia z ekspertami w zakresie bezdomności – (kwiecień 2006) Zajęcia z ekspertami, to spotkanie z osobami na co dzień stykającymi się z problemem bezdomności. Ekspertami z ramienia Agendy Bezdomności byli: Piotr Olech– sekretarz Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności, Tomek Maruszak– kierownik noclegowni przy ul. Żaglowej i Adam Cenian – streetworker. Opowiadania o codziennej pracy z osobami bezdomnymi dokumentowała prezentacja zdjęć z przeróżnych akcji tj. grupa rowerowa, drużyna piłkarska, warsztaty zawodowe. Młodzież na temat spotkania wypowiadała się następująco: – „Spotkanie z pracownikami Agendy Bezdomności zmieniło nasze spojrzenie na ludzi bezdomnych. Sposób w jaki ich ukazano mocno odbiega od znanych nam stereotypów. Osoby, które do nas przyszły były młode, więc bardzo łatwo nawiązaliśmy kontakt” – Agnieszka Gawlik klasa III C – „Trzej młodzi mężczyźni pokazali nam, że osoby bezdomne też mogą coś osiągnąć, że są tacy jak my” – Joasia Kiedrowska klasa IIIC
118
• Konkurs plastyczny i literacki (kwiecień – czerwiec 2006) Przeprowadziliśmy konkurs na plakat przełamujący stereotyp osoby bezdomnej oraz pracę literacką dotyczącą bezdomności. Łącznie na oba konkursy wpłynęło 91 prac, z czego nagrodziliśmy 16. Pierwsze miejsce w konkursie plastycznym zajęła Monika Prus, której plakat pt.” Ulica nie musi być domem” jest obecnie wykorzystywany jako wzór dla wielu materiałów promocyjnych Agendy Bezdomności. Zwyciężczynią konkursu literackiego została Joanna Kiedrowska, której praca została wykorzystana w przedstawieniu prezentowanym przez młodzież na uroczystym zakończeniu projektu „Nieobojętni”.
• Szkolna Grupa Badawcza „Schoolworkersi” (marzec – czerwiec 2006) Powołaliśmy „Schoolworkersów” po to, aby zbadać stereotyp osoby bezdomnej funkcjonujący wśród gimnazjalistów przed i po projekcie „Nieobojętni”. Wyniki badań zostały umieszczone w gazetce szkolnej „Trójka”. Schoolworkersi pytali rówieśników z kim kojarzy im się osoba bezdomna, czy zaprzyjaźnili by się z taką osobą, a także o to, czy instytucje pomagające osobom bezdomnym działają skutecznie. Wyniki badania wskazały na to, że projekt przyniósł zamierzony efekt – przełamał stereotyp osoby bezdomnej. • Szkolny Klub Filmowy – przegląd filmów tematycznych (maj 206) W ramach Szkolnego Klubu Filmowego młodzież miała okazję oglądać filmy poświęcone tematyce bezdomności. Prezentacje trwały miesiąc. Zaprezentowano następujące filmy: Edi, Jestem, Dziecko, Dzieci z Leningradzkiego. • Wolontariat w TPBA (czerwiec 2006) Projekt „Nieobojętni” uwrażliwił młodzież na potrzeby drugiego człowieka, wzbudził w uczniach chęć pomagania, włączenia się w działania Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta. Uczniowie Gimnazjum nr 3 w Gdańsku zgłosili się do nas jako wolontariusze. Pomogli nam w organizacji Dnia Dziecka oraz pikniku w Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej.
PISMO SAMOPOMOCY
• Gazetka Szkolna „Trójka” poświęcona tematyce bezdomności oraz projektowi „Nieobojętni” (czerwiec 2006) Czerwcowy numer gazetki szkolnej „Trójka” w całości poświęcony był tematyce bezdomności. W gazetce znalazły się wywiady z pracownikami Agendy Bezdomności, a także z osobami bezdomnymi, wyniki badań przeprowadzonych przez „Schoolworkersów” oraz zabawna fotostory.
• Debata młodzieżowa pt. „Jak pomagać osobom bezdomnym” (czerwiec 2006) Debatę przeprowadzono podczas uroczystego spotkania zamykającego projekt. Młodzież zastanawiała się jak pomagać osobom bezdomnym, poszukiwała argumentów za i przeciw dawaniu pieniędzy na ulicy. Debacie przysłuchiwali się pracownicy Agendy Bezdomności, a spór rozstrzygnął Dyrektor Agendy – Wojciech Bystry.
119
• Etiuda teatralna dot. bezdomności (czerwiec 2006) Uczniowie opracowali scenariusz przedstawienia dot. bezdomności na podstawie prac, które wpłynęły na konkurs literacki. Etiudę zaprezentowano podczas uroczystego zakończenia projektu „Nieobojętni” i wywołała ona ogromne wrażenie na widowni
• Nadanie Gimnazjum nr 3 w Gdańsku tytułu „Szkoły „Nieobojętnej” – uroczyste zakończenie projektu (czerwiec 2006) Zwieńczeniem projektu edukacyjnego było nadanie Gimnazjum nr 3 im. Jana Pawła II w Gdańsku tytułu Szkoły „Nieobojętnej” wobec problematyki bezdomności i odsłonięciem tabliczki upamiętniającej to wydarzenie. Outro, czyli rezultaty i wnioski Działaniami projektowymi objęto ok. 400 uczniów Gimnazjum nr 3 im. Jana Pawła II w Gdańsku. Dzięki projektowi udało nam się przełamać stereotyp osoby bezdomnej wśród młodzieży oraz upowszechnić rezultaty projektu Agenda Bezdomności. Projekt zmienił też nasze postrzeganie młodzieży. Projekt oficjalnie zakończył się 19 czerwca 2006 r. Hasło projektu: „Bądź Nieobojętny” weszło do słownika Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta i jest wykorzystywane na materiałach reklamowych i informacyjnych skierowanych do ogółu społeczeństwa. Prace literackie i etiudę przygotowaną przez młodzież planujemy wykorzystać podczas różnego rodzaju spotkań, a nagrodzony plakat już został wykorzystany jako materiał wzorcowy do tworzonych przez Towarzystwo plakatów i ulotek. Projekt „Nieobojętni” traktowaliśmy jako pilotaż, a że okazał się wielkim sukcesem, już myślimy o kontynuacji tego działania w przyszłości. Joanna Woźniczka Dyrektor Biura PRR „Agenda Bezdomności– Standard Aktywnego Powrotu na Rynek Pracy”
120
Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej Piotr Czapnik W ramach projektu “Agenda Bezdomności – Standard Aktywnego Powrotu na Rynek Pracy” IW EQUAL testowany jest model reintegracji społecznej i zawodowej osób bezdomnych i zagrożonych bezdomnością. Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej jest najistotniejszym elementem całego systemu, którego oferta jest bezpośrednio skierowana do beneficjentów ostatecznych. Pierwszym etapem modelu są 4 warsztaty – stolarskoślusarsko-mechaniczny, krawiecki, poligraficzny i remontowo-porządkowy prowadzone przez instruktorów zawodu, w których osoby bezdomne i zagrożone bezdomnością odnawiają nawyk pracy lub rozpoczynają jego wyrabianie oraz monitorowany jest poziom ich motywacji i zaangażowania w realizowane działania. Udział w warsztatach jest dobrowolny i bezpłatny, wymaga jedynie wypełnienia ankiety wstępnej. Osoby biorące udział w warsztatach otrzymują drugie śniadanie, mają stały dostęp do ciepłego napoju i zwrot kosztów przejazdu w postaci biletów jednorazowych. Od marca 2006 r. ankietę wstępną wypełniło 150 osób, z czego 113 zadeklarowało chęć udziału w warsztatach. W czterech warsztatach udział wzięło 67 osób, w tym 13 kobiet i 54 mężczyzn. W ramach oferty podstawowej dostępne są poradnictwo psychologa, doradztwo zawodowe i konsultacje pracownika socjalnego. Dotychczas zostały wypełnione 174 karty poradnictwa psychologicznego, 198 kart doradztwa zawodowego i 243 karty konsultacji socjalnych. Osoby, które regularnie przez minimum miesiąc uczęszczają do warsztatu i otrzymają pozytywną opinię instruktora przechodzą na kolejny etap, który stanowi diagnoza psychologiczna, zawodowa i socjalna. W okresie marzec 2006 – listopad 2006 zostało wykonanych 28 diagnoz. Po pozytywnym zaopiniowaniu przez zespół diagnozujący rozpoczyna się etap analizy, efektem którego jest Kontrakt socjalny, Indywidualny Program Wychodzenia z Bezdomności/Indywidualny Program dla Osoby Zagrożonej Bezdomnością wraz z załącznikami – Indywidualną Ścieżką Rozwoju Interpersonalnego i Indywidualnym Planem Rozwoju Zawodowego. Dotychczas zostało wypracowanych 19 Kontraktów socjalnych i IPWzB/IPdOZB. W oparciu o analizę doradcy zawodowego określany jest profil pracodawcy, u którego realizowany jest kolejny etap procesu reintegracji zawodowej – szkolenie w miejscu pracy. Beneficjent ostateczny realizujący szkolenie w miejscu pracy otrzymuje dodatek szkoleniowy w postaci połowy najniższego wynagrodzenia. Obecnie na etapie szkolenia w miejscu pracy jest 11 osób, w sumie do tej pory realizację szkolenia rozpoczęło 12 osób, z których jedna z powodu niestawienia się w miejscu szkolenia przez ponad dwa dni i problem alkoholowy zakończyła je przed terminem. Pierwsza osoba zgodnie z harmonogramem powinna zakończyć ten etap procesu reintegracji na początku grudnia. PISMO SAMOPOMOCY
Beneficjenci realizujący szkolenie w miejscu pracy otrzymują bilety miesięczne, przechodzą szkolenie BHP i ppoż, a także w zależności od potrzeb otrzymują ubranie robocze i pokrycie kosztów opieki nad dziećmi. W związku z rozpoczęciem szkoleń w miejscu pracy od września przez pierwsze Panie, dla 4 dzieci pokrywane są koszty pobytu i wyżywienia w żłobku i przedszkolach. W oparciu o Indywidualną Ścieżkę Rozwoju Interpersonalnego uczestnicy projektu biorą udział w szkoleniach interpersonalnych, a w oparciu o Indywidualny Plan Rozwoju Zawodowego w szkoleniach profilowanych i zawodowych. Dodatkowo zależnie od potrzeb mogą korzystać z poradnictwa i konsultacji. Do tej pory zostały zorganizowane trzy boki szkoleń interpersonalnych, w których udział wzięło 13 osób. Co miesiąc od października odbywają się dodatkowo spotkania i szkolenia beneficjentów realizujących szkolenie w miejscu pracy w celu większej integracji i podniesienia ich kompetencji społecznych. Osobom na etapie diagnozy zaczyna towarzyszyć osobisty asystent, którego zadaniem jest wsparcie osoby bezdomnej lub zagrożonej bezdomnością w procesie odzyskiwania samodzielności życiowej i podnoszenia jakości swojego życia. Asystowanie jest realizowane w pięciu sferach życiowych: psychologicznej, zawodowej, społecznej, zdrowotnej i socjalno-bytowej. Obecnie 18 osób jest objętych wsparciem asystenta. Jako uzupełnienie działań nakierowanych na reintegrację zawodową w ramach Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej funkcjonuje Klub Aktywności – z 5 stanowiskami komputerowymi ze stałym łączem internetowym, kącikiem prasowym, grami i innymi aktywnościami umożliwiającymi zagospodarowanie czasu wolnego. Od początku funkcjonowania Klubu Aktywności odwiedziło go 78 osób. Ostatnim elementem systemu warsztaty-diagnoza-analiza-szkolenie w miejscu pracy są mieszkania treningowe dla osób, które podejmą pracę po zakończeniu szkolenia w miejscu pracy lub otrzymają pisemne zapewnienie o zatrudnieniu. Beneficjenci ostateczni będą partycypować w sposób proporcjonalnie rosnący w kosztach najmu – od drugiego miesiąca zamieszkiwania 1/6 kosztów, a w ostatnim 5/6, tak by po 6 miesiącach całkowicie przejąć opłacanie najmu. Ten element modelu nie został jeszcze uruchomiony. Zgodnie z zakładanymi wskaźnikami każdy z warsztatów codziennie oferuje 5 miejsc, a w sumie skorzystać z tej formy ma 100 osób, z poradnictwa pracownika socjalnego, poradnictwa zawodowego i psychologicznego ma skorzystać w sumie 90 osób, etap szkoleń w miejscu pracy, szkoleń interpersonalnych i innych, asystowania w założeniach ma przejść 60 osób, a opieka nad dziećmi zgodnie z projektem ma być zapewniona dla 5 dzieci. Doradca zawodowy pośrednictwem pracy ma objąć 60 osób. Piotr Czapnik Dyrektor Centrum Reintegracji Społecznej i Zawodowej
121
122
O biblotece Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności Beata Prusak Biblioteka jest instytucją, która sama swym istnieniem świadczy o rozwoju kultury. Jest ona bowiem skarbnicą piśmiennictwa, przez które człowiek wyraża swój zamysł twórczy, inteligencję, znajomość świata i ludzi, a także umiejętność panowania sobą, osobistego poświęcenia, solidarności i pracy dla rozwoju dobra współczesnego. [Jan Paweł II, 11.06.1999 r., Warszawa] Biblioteka Pomorskiego Forum na Rzecz Wychodzenia z Bezdomności formalnie istnieje od września 2005 r. Zaczątkiem jej księgozbioru były wydania zakupywane przez pracowników PFWB na potrzeby bieżącej działalności. Z biegiem czasu zaistniała potrzeba skatalogowania uzbieranych materiałów i stworzenia miejsca z dostępem do pozycji książkowych. Biblioteka ma charakter specjalistyczny, a gromadzony księgozbiór oprócz dyscyplin podstawowych tj. wykluczenie społeczne i bezdomność, obejmuje swym zakresem tematycznym pracę socjalną, pomoc społeczną, socjologię, psychologię społeczną, resocjalizację, pedagogikę i politologię. Działalność biblioteki wspomagają tematyczne wydania prawne, m.in. prawo pomocy społecznej i kodeks cywilny. Zbiory biblioteki liczą ponad 700 woluminów, a jej zasoby regularnie wzrastają. Udało nam się zgromadzić wszystkie kluczowe pozycje dotyczące bezdomności dostępne na polskim rynku wydawniczym. Nie było to łatwe, gdyż niewiele osób podejmuje się badania tejże problematyki. Na polskim rynku jest tylko kilku znanych autorów, którzy zajmują się tym zagadnieniem. Posiadamy duży zbiór książek z Biblioteki Pracownika Socjalnego. Systematycznie wpływają zaprenumerowane wydania Polityki Społecznej, Pracy Socjalnej, Pracownika Socjalnego i Gazety Ulicznej. Posiadamy wydania Polityki Społecznej od 1995 r., a Pracy Socjalnej od 2002 r. Należy zaznaczyć, iż w bibliotece znajdują się również archiwalne wydania “Pomostu”. Dostępny jest kwartalnik Programu Inicjatywy Wspólnotowej EQUAL. Biblioteka posiada w swoich zasobach “Parszywą Dwunastkę”– miesięcznik z projektu 12-tu odważnych ludzi, a także dwumiesięcznik wydawany przez grupę niesamowitych bezdomnych o bezdomnych dla bezdomnych – “Homo Mizerus”. Obok podręczników i czasopism biblioteka gromadzi raporty wydawane przez Europejską Federację Krajowych Stowarzyszeń Zaangażowanych na rzecz Bezdomnych “FEANTSA”. Systematycznie wzbogacany jest zasób materiałów naukowo-dydaktycznych, przywożonych z każdej konferencji zagranicznej przez sekretarza PFWB Piotra Olecha, z których mogą korzystać wszyscy pracownicy oraz osoby zainteresowane. W zasobach biblioteki są także materiały z krajowych konferencji, z których na szczególną uwagę zasługują strategie m.in. Strategia Rozwoju Województwa Pomorskiego do 2013 r., Strategia Integracji Społecznej dla Polski. PISMO SAMOPOMOCY
Działalność biblioteki wspomaga duży zbiór artykułów i wycinków prasowych. W zasobach biblioteki znajdują się książki, czasopisma i raporty również w językach obcych, w szczególności w języku angielskim. Obok druków zwartych i ciągłych biblioteka gromadzi również zbiory specjalne w tym płyty CD. W przyszłości liczymy na to, że w zasobach biblioteki znajdą się płyty DVD z filmami i reportażami, jak również prace magisterskie i doktoranckie. Całość księgozbioru stanowią publikacje pochodzące z zakupów własnych i darowizn. Biblioteka PFWB służy zaspakajaniu potrzeb czytelniczych i jest dziełem służącym potrzebom naukowym i dydaktycznym pracowników socjalnych, streetworkerów, studentów oraz każdego zainteresowanego. Biblioteka mieści się w biurze PFWB. Zasoby książkowe dostępne są od poniedziałku do czwartku w godzinach 10.0013.00. Do wypożyczenia książek uprawnia karta biblioteczna, która zakładana jest na podstawie dowodu osobistego. Każdą pozycję można wypożyczyć maksymalnie na 30 dni z możliwością osobistego przedłużenia o kolejne 30 dni. W bibliotece nie ma profesjonalnej czytelni, ale istnieje możliwość skorzystania z kserokopiarki. Pracownicy PFWB stanowią profesjonalny zespół, starający się zaspokoić oczekiwania i wymagania użytkowników biblioteki. Wszyscy współtworzą i akceptują misję biblioteki i są świadomi jej strategii i celów działania. Beata Prusak Wolontariusz ds. Biblioteki PFWB
123
Spis książek dostępnych w bibliotece Autor
Tytuł
1. Anioł Włodzimierz
Europejska polityka społeczna
2. Aronson Elliot
Człowiek istota społeczna
3. Aronson Elliot pod red.
Człowiek istota społeczna. Wybór tekstów
4. Auleytner Julian
Polityka społeczna czyli ujarzmianie chaosu socjalnego
5. Babbie Earl
Badania społeczne w praktyce
6. Becelewska Daniela
Wsparcie emocjonalne w pracy socjalnej
7. Berne Eric
W co grają ludzie. Psychologia stosunków międzyludzkich
8. Bolles Richard Nelson
Spadachron. Praktyczny podręcznik dla osób planujących karierę, szukających pracy i zmieniających zawód
9. Burgess Hilary
Uczenie się przez rozwiązywanie problemów w kształceniu pracowników socjalnych
10. Chlebio-Abed Dorota
Pierwotna profilaktyka uzależnienia od alkoholu
11. Chudzicka-Czupała Agata
Bezrobocie. Różne oblicza wsparcia
12. Davies Martin
Socjologia pracy socjalnej
13. Declerck Patrick
Rozbitkowie. Rzecz o paryskich kloszardach
14. Dzięcioł Bogusław
Poza kontrolą. Funkcjonowanie kontroli społecznej wobec dziecka w wielkim mieście
15. Frąckowiak Przemysław
Kierunki rozwoju resocjalizacji w polskich zakładach dla nieletnich
16. Frysztacki Krzysztof
Socjalna Ameryka
17. Giddens Anthony
Przemiany intymności
18. Goffman Erving
Rytuał Interakcyjny
19. Grotowska-Leder Jolanta
Fenomen wielkomiejskiej biedy. Od epizodu do underclass
20. Hajduk Edward
Człowiek dobry
21. Hałas Elżbieta
Interakcjonizm symboliczny
22. Janda-Dębek Bożena
Daleko czy blisko Dystans interakcyjny w wybranych sytuacjach społecznych
23. Kabaj Mieczysław
Strategie i programy przeciwdziałania bezrobociu w Unii Europejskiej i Polsce
24. Kantowicz Ewa
Praca socjalna w Europie
25. Kasprzak Monika
Jak założyć i zarządzać spółdzielnią?
26. Kenna Padraic
Housing Rights and Human Rights
27. Kropidłowski Zdzisław
Formy opieki nad ubogimi
28. Kozaczuk Lucyna
Terapia zajęciowa w domach pomocy społecznej
29. Królikowska Jadwiga
Socjologia dobroczynności
30. Kruszewski Tomasz
Biblioterapia w działaniach placówek opiekuńczo-wychowawczych
31. Krzesińska-Żach Beata
Człowiek w sytuacji zagrożenia jako podmiot oddziaływań pracownika socjalnego
32. Kwaśniewski Jerzy
Praca socjalna, pomoc społeczna
33. Kwiatkowski Eugeniusz
Bezrobocie podstawy teoretyczne
34. Leś Ewa
Pomoc społeczna. Od klientyzmu do partycypacji
35. Levinson David
Encyclopedia of Homellessness . Volume 1
36. Levinson David
Encyclopedia of Homellessness . Volume 2
124
37. Lishman Joyce
Podręcznik Teorii dla nauczycieli praktyki w pracy socjalnej
38. Łojewska Anna J.
Pamiętnik z dekady bezdomności
39. Mac Aneta
Wczesne dzieciństwo młodocianych przestępców agresywnych
40. Marynowicz-Hetka Ewa
Pedagogika społeczna 1
41. Maslow Abraham
Motywacja i Osobowość
42. Merton Robert K.
Teoria socjologiczna i struktura społeczna
43. Mikołajewicz Wojciech
Praca socjalna jako działanie wychowawcze
44. Mucha Janusz
Stosunki etniczne we współczesnej myśli socjologicznej
45. Oblubiński Andrzej
Praca socjalna. Aspekty humanistyczne i pedagogiczne. Teoria i praktyka
46. Oliwa-Ciesielska Monika
Piętno nieprzypisania. Studium o wyizolowaniu społecznym bezdomnych
47. Ossowska Maria
Socjologia Moralności
48. Piekut-Brodzka Danuta
O bezdomności i bezdomnych - aspekty fenomenologiczne, etiologiczne i terapeutyczne
49. Pluta Jacek
Społeczno-kulturowe procesy definiowania postaw
50. Poleszczuk Jan
Ewolucyjna teoria interakcji społecznych
51. Radwańska Anna
Jakość i warunki życia ludności. Ubóstwo 1998-2003 (literatura w wyborze)
52. Reszke Irena
Wobec bezrobocia: opinie i stereotypy
53. Rybczyńska Dorota
Ciągłość i zmiana w obszarze profilaktyki społecznej i resocjalizacji
54. Sachs Jeffrey
Koniec z nędzą. Zadanie dla naszego pokolenia.
55. Sadowska Sławomira
Ku edukacji zorientowanej na zmianę społecznego obrazu osób niepełnosprawnych
56. Sakowicz Tadeusz
Dysfunkcyjność rodziny a resocjalizacja
57. Sałustowicz Piotr
Praca socjalna między dyscypliną a profesja
58. Sarnecki Paweł
Prawo o stowarzyszeniach
59. Sierpowska Iwona
Prawo pomocy społecznej
60. Skąpska Grażyna
Prawo i społeczeństwo
61. Stankiewicz Leszek
Zrozumieć bezdomność
62. Strzeszewski Czesław
Katolicka Nauka Społeczna
63. Sulton Carole
Psychologia dla pracowników socjalnych
64. Szacki Jerzy
Historia myśli socjologicznej
65. Szatur-Jaworska Barbara
Diagnozowanie w polityce społecznej
66. Szewczyk Agnieszka
Oblicza ubóstwa w społeczeństwie informacyjnym
67. Sztompka Piotr
Socjologia Analiza Społeczeństwa
68. Szumski Grzegorz
Integracyjne kształcenie niepełnosprawnych
69. Szylko-Skoczny Małgorzata
Polityka społeczna wobec bezrobocia w Trzeciej Rzeczypospolitej
70. Śledzianowski Jan
Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta a bezdomność
71. Śledzianowski Jan
Zdrowie bezdomnych
72. Tillmann Klaus-Jurgen
Teorie socjalizacji. Społeczność, instytucja, upodmiotowienie
PISMO SAMOPOMOCY
125
73. Trawkowska Dobroniega
Portret współczesnego pracownika socjalnego
74. Unlot Jerzy
Ekonomiczne problemy rynku pracy
75. Uścińska Gertruda
Europejskie standardy zabezpieczenia społecznego
76. Wódz Kazimiera
Praca socjalna w środowisku zamieszkania
77. Zalewski Dariusz
Opieka i pomoc społeczna. Dynamika instytucji.
78. Zarzeczny Józef
Teoretyczne podstawy a praktyka funkcjonowania sektora socjalnego w Polsce
79. Zaworska-Nikoniuk D.
Metody pomocy i samopomocy w uzależnieniach
80. Zimbardo Philip G.
Psychologia i życie
81. Żukiewicz Arkadiusz
Praca socjalna Ośrodków Pomocy Społecznej
82. Edgar Bill, Doherty Joe, Meert Henk
Access au logement
83. Edgar Bill, Doherty Joe, Meert Henk
Access to Housing
84. Rybczyńska D., Olszak-Krzyżankowska B.
Aksjologia pracy socjalnej
85. Niewiadomska I., Sokorska-Głodowicz M.
Alkohol
86.
Seminarium badawcze 2003 Mądolin k/ Warszawy
Alkohol a społeczeństwo
87. Red. Anna Szymanowska
Alkohol a zachowania problemowe młodzieży. Opinie i badania.
88. Bartosik Alicja
Alkohol a zdrowie. Typologia alkoholizmu
89. Praca zbiorowa
Alkohol Alkoholizm i Ja
90. Praca zbiorowa
Alkohol Alkoholizm i Przemoc
91. Kwartalnik, praca zbiorowa 3/4-2001
Auxilium Sociale Wsparcie Społeczne
92.
Cyrzan H., Kowalik K., Kryszk K., Ulanowski K.
Bezdomność. Miscellanea Anthropologica et Sociologica
93. Carre Odile, Marynowicz-Hetka Ewa
Bezrobocie i praca socjalna w Polsce i we Francji
94. Ratajczak Zofia
Bezrobocie. Między bezradnością a nadzieją.
95. Tarkowska E., Warzywody W., Wódz K.
Biedni o sobie i swoim życiu
96.
Harasimowicz B., Wolski K.
Centra Wsparcia dla Bezrobotnych w Polsce i na Słowacji
97.
Białobrzeska K., Kawula S.
Człowiek w obliczu wykluczenia i marginalizacji społecznej
98.
Pod red. T. Chirkowska-Smolak, A. Chudzicka
Człowiek w społecznej przestrzeni bezrobocia
99. Pod red. Jarosława Klebaniuka
Człowiek wobec masowych zjawisk społecznych
100. Derbiszewski K., Witczak H., Jackowiak J.,
Dobre Praktyki. Identyfikacja dobrych praktyk w projektach z zakresu rynku pracy
101. Kantowicz E., Olubiński A.
Działania społeczne w pracy socjalnej na progu XXI wieku
102. Pracownicy PARPA
Dzieci alkoholików. Indywidualne plany pomocy
103. Grotowska-Leder J., Faliszek K.
Ekskluzja i inkluzja społeczna
104. Pod red. Lalak D., Plich T.
Elementarne pojęcia pedagogiki społecznej i pracy socjalnej
105.
Zalewska D., Oliwa-Ciesielska M., Szczepaniak-Wiecha I., Grzegorski S.
106. Avramov Dragana
126
Formy pomocy bezdomnym. Analiza ułatwień i ograniczeń problemu Homelessness in the European Union
107. Edgar Bill, Doherty Joe, Meert Henk
Immigration and Homelessness in Europe
108. wg projektu PHARE
Informator dla Uchodźców o wybranych przepisach prawnych w Polsce
109. Greenstone J.L., Leviton S.C.
Interwencja kryzysowa
110. Pod red. Zofii Palak
Jakość życia osób niepełnosprawnych i nieprzystosowanych społecznie
111. Red. Ewa Placheta
Kodeks cywilny
112. Red. Ewa Placheta
Kodeks karny
113. Oprac: Krzystof Banach
Krakowski informator o placówkach leczenia, pomocy i wsparcia.
114. Rysz-Kowalczyk B.
Leksykon Polityki Społecznej
115. Pod red. Majewskiej-Gałęziak A.
Metoda warsztatowa w kształceniu umiejętności interpersonalnych
116. Frankfort-Nachmias Ch., Nachmias D.
Metody badawcze w naukach społecznych
117. Jałowiecki B., Szczepański M. S.
Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej
118.
Augustyński A., Bukowski A.
Między domem a ulicą
119.
Zespół Zadaniowy ds. Reintegracji Społecznej
Narodowa Strategia Integracji Społecznej dla Polski
120.
Pod red. Stanisławy Golinowskiej, Michała Boni
Nowe dylematy polityki społecznej
121. Pod red. Małgorzaty Dudy
Oblicza polskiej biedy
122. Długosz D., Wygnański J.J.
Obywatele współdecydują. Przewodnik po partycypacji społecznej
123. Frieske K., Poławski P.
Opieka i kontrola Instytucje wobec problemów społecznych
124. Załuska M., Boczonia J.
Organizacje pozarządowe w społeczeństwie obywatelskim
125.
Marynowicz-Hetka E., Piekarski J., Urbaniak-Zając D.
Pedagogika społeczna i praca socjalna
126. Sołtysiak Teresa
Poczucie nieegalitarności, ubóstwo, bezdomność a zjawiska patologii społecznej w aktualnej rzeczywistości kraju
127. Pod red. Adama Kurzynowskiego
Polityka Społeczna
128. Dziewięcka-Bokun L., Zamorska K.
Polityka Społeczna Teksty źródłowe
129. Kolankiewicz M., Zielińska A.
Polityka społeczna, służby socjalne i kształcenie pracowników socjalnych w Europie
130. Pod red. Krystyny Marzec-Holki
Pomoc społeczna Praca socjalna Teoria i praktyka. Tom 1
131. Pod red. Krystyny Marzec-Holki
Pomoc społeczna Praca socjalna Teoria i praktyka. Tom 2
132. Pod red. Krystyny Romaniszyn
Portrety i autoportrety. Polacy o sobie, innych narodach, Europie i Unii Europejskiej
133. Balcerzak-Paradowskiej B.
Praca i polityka społeczna wobec wyzwań integracji
134. Pod red. Barbary Kromolickiej
Praca socjalna w organizacjach pozarządowych
135. Pod red. Joanna Meder
Praca socjalna z osobami z zaburzeniami psychicznymi
136. DuBois B., Krogsrud Miley K.
Praca socjalna zawód, który dodaje sił. Tom 1
137. DuBois B., Krogsrud Miley K.
Praca socjalna zawód, który dodaje sił. Tom 2
138. Pod red. Cechnicki A., Kaszyński H.
Praca, zdrowie psychiczne, gospodarka społeczna
139. Thompson N., Osada M.,
Praktyczna nauka pracy socjalnej
PISMO SAMOPOMOCY
127
140. Marynowicz-Hetka E., Piekarski J., Wagner A.
Profesje społeczne w Europie. Z problemów kształcenia i działania
141. Pod red. Elżbiety Tarkowskiej
Przeciw biedzie
142. Borzaga Carlo, Santuari Alcete
Przedsiębiorstwa społeczne we Włoszech
143. Pod red. Piotrowskiego P.
Przemoc i marginalizacja. Patologie społecznego dyskursu
144. Pod red. Wojciecha Pisula
Psychologia porównawcza
145. Pod red. Janusza Czapińskiego
Psychologia pozytywna. Nauka o szczęściu, zdrowiu, sile i cnotach człowieka
146. Pod red. Jolanty Miluskiej
Psychologia Rozwiązywanie problemów społecznych
147. Pod red. Grazyny Firlit-Fesnak
Regionalne aspekty reform społecznych
148. Szylko-Szkoczny M.
Różne oblicza bezrobocia
149. Rajner A., Wygańska J.
Rzecznictwo. Jak skutecznie zapobiegać o realizację praw osób z autyzmem i innymi całościowymi zaburzeniami rozwojowymi
150. Pod red. Aldony Frączkiewicz-Wronki
Samorządowa Polityka Społeczna
151.
Pod red. Marsshalla Gordona. Marek Tabin
Słownik socjologii i nauk społecznych
152. Pod red. Kazimiery Wódz, Krzysztofa Piątek
Socjologia i polityka społeczna a aktualne problemy pracy socjalnej
153. Borkowski T., Marcinkowski A.
Socjologia Bezrobocia
154. Kossowska M., Śmieja M.
Społeczne ścieżki poznania
155. Kolasa-Nowak A., Styka J.
Stare i Nowe Struktury Społeczne w Polsce. Tom IV
156. Edgar B., Doherty J., Mina-Coull A.
Support and Housing in Europe
157. Delooz P., Lopez M-L.
Systematyzacja i ocena doświadczeń zawodowych w pracy socjalnej
158. Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta
Św. Brat Albert idea żywa
159. Avramov Dragana
The invisible hand of the housing market
160. Golinowska S., Torkowska E., Topińska I.
Ubóstwo i wykluczenie społeczne
161. Frieske Kazimierz
Utopie inkluzji. Sukcesy i porażki programów reintegracji społecznej
162. Pod red. Ponikowskiego B., Zarzeczny J.
Uwarunkowania współczesnej polityki społecznej
163. Pod red. Duracz-Walczak A.
W kręgu problematyki bezdomności polskiej
164. Pod red. T. Kaźmierczaka, M. Rymszy
W stronę aktywnej polityki społecznej
165. Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta
Wartości i Kierunki Rozwoju
166. Pod red. Frysztackiego K., Piątka K.
Wielowymiarowość pracy socjalnej
167. Marynowicz-Hetka E., Piekarski J.
Wokół problemów działania społecznego
168. Edgar Bill, Doherty Joe
Women and homelessness in Europe
169. Richard Katona, Depaul Trust
Working Out
170. Skidmore Rex A., Thackeray M. G.
Wprowadzenie do pracy socjalnej
171. Wadeley A., Birch A., Malim T.
Wprowadzenie do psychologii
172. Palak Z., Bartokowicz Z.
Wsparcie społeczne w rehabilitacji i resocjalizacji
173. Pod red. Sęk H., Cieślaka R.
Wsparcie społeczne, stres i zdrowie
174. Stowarzyszenie Klon/Jawor
Wykluczeni społecznie z rynku pracy. Podstawowe uprawnienia
128
175. Pod red. Heleny Sęk
Wypalenie zawodowe. Przyczyny i zapobieganie
176. Avramov Dragana
Youth and homelessness in the European Union
177. Bryant R. A., Harvey A. G.
Zespół ostrego stresu
178. Oatley K., Jenkins J. M.
Zrozumieć emocje
179. Pod red. Leś E., Ołdak M.
Z teorii i praktyki gospodarki społecznej. Tom 1
180. Radosław Skiba
3w* Budowanie federacji organizacji pozarządowych
181. Zagrodzka T.
3w* Inwestycje finansowe organizacji pozarządowej - wybrane przykłady
182.
3w* Jak napisać statut fundacji?
Skiba R., Niecikowska R.
183. Skiba R., Niecikowska R.
3w* Jak napisać statut stowarzyszenia?
184. Skiba R., Niecikowska R.
3w* Jak współpracować z administracją publiczną?
185. Skiba R., Niecikowska R.
3w* Jak założyć stowarzyszenie?
186. Pietrowski D., Skiba R., Niecikowska R.
3w* Jak zgodnie z prawem współpracować z wolontariuszem?
187. Skiba R., Niecikowska R.
3w* Jak zostać organizacją pożytku publicznego?
188. Niezgodzki P., Niecikowska R.
3w* Kontrola i nadzór organizacji pozarządowych
189. P. Niezgodzki, I. Kamiński, R. Niecikowska
3w* Krajowy rejestr sądowy a fundusze i stowarzyszenia
190. Skiba R., Niecikowska R.
3w* Ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie
200. M. Gumnkowska, J. Herbst, J. Wygnański
3w* Wolontariat, filantropia i 1% - raporty z badań 2004
201. Skiba R., Kaminski I.
3w* Zakończenie działalności organizacji - stowarzyszenia i fundacje
202. Marciniak K.
3w* Zbiórki publiczne
Tytuły oznaczone tłustym drukiem – dostępne tylko na miejscu Pełne spis zasobów biblioteki jest dostępny pod linkiem: http://www.pfwb.org.pl/main.php?id=4.10
PISMO SAMOPOMOCY
129
130
Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z BezdomnoĤci
pragnie poleciþ POMOST – Kompendium „BezdomnoĤþ a Zdrowie” Informator dla instytucji sãuİby zdrowia i pomocy spoãecznej Zasadniczym celem poradnika jest podniesienie wiedzy i uãatwienie przepãywu informacji w zakresie udzielania usãug zdrowotnych ludziom bezdomnym. SpecjaliĤci pracujĈcy w ramach Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z BezdomnoĤci uznali, İe jednym z gãównych problemów w dostčpie i Ĥwiadczeniu usãug zdrowotnych ludziom bezdomnym jest brak wiedzy, przepãywu informacji oraz wzajemnej wspóãpracy pomičdzy sektorem sãuİby zdrowia a pomocĈ spoãecznĈ. Niniejszy poradnik jest odpowiedziĈ na niniejszy deficyt. Informator ten zawiera opis gãównych problemów w dostčpie osób bezdomnych do Ĥwiadczeę zdrowotnych oraz diagnozč i analizč gãównych problemów zdrowotnych ludzi bezdomnych. Ponadto szeroko opisujemy procedury oraz funkcjonujĈce normy prawne, jakie powinniĤmy wykorzystywaþ i stosowaþ w udzielaniu opieki zdrowotnej ludziom bezdomnym. Wskazujemy gãówne Įródãa finansowania usãug medycznych dla osób bezdomnych. Opisujemy dokãadnĈ procedurč obejmowania ubezpieczeniem dotychczas nieubezpieczonych osób bezdomnych. Umieszczamy szereg wypracowanych postulatów i rekomendacji – takİe prawnych i systemowych – w zakresie sytuacji zdrowotnej osób bezdomnych dla zarówno organizacji pomagajĈcych osobom bezdomnym, jak i sãuİby zdrowia. Ponadto umieĤciliĤmy tutaj praktyczne informacje o placówkach pomocowych dla osób bezdomnych w woj. pomorskim, procedury postčpowania sãuİb medycznych, zakres i standardy pomocy zdrowotnej.
Publikacja powstaãa ze Ĥrodków Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, Wojewody Pomorskiego oraz Ministerstwa Pracy i Polityki Spoãecznej