Kasia Stadejek - Portfolio - EAT ME

Page 1


PRZEPISY | 02

przepis z okładki

CIASTO ZE ŚWIEŻĄ ŻURAWINĄ ucztadlapodniebienia.blogspot.com

CIASTO: 115 g masła, 175 g cukru trzcinowego, skórka otarta z jednej dużej pomarańczy, 2 jajka, 3/4 szklanki kwaśnej śmietany (120 ml jogurtu), 2 łyżki soku z pomarańczy, 230 g mąki, 1/8 łyżeczka soli, 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia, 3/4 łyżeczki sody, 85 g orzechów włoskich, 85-140 g świeżej żurawiny, cukier puder do posypania

Należy pamiętać, że wcześniej trzeba wyciągnąć wszystkie składniki z lodówki, muszą mieć temperaturę pokojową. Orzechy zrumienić na suchej patelni, pokroić na mniejsze kawałeczki. zurawine umyć i dobrze osuszyć. Masło utrzeć z cukrem i skórką pomarańczową, dodawać po jednym jajku, ucierać na gładką masę. Następnie dodać jogurt z sokiem pomarańczowym, wymieszać. Dodać mąkę z solą, soda i proszkiem. Chwile mieszać, aż składniki się połączą, ale nie za długo by masa się nie rozwodniła (w oryginalnym przepisie podane było, iż mąkę dodawać na przemian z jogurtem). Dodać żurawinę i orzechy, wymieszać łyżką. Przełożyć do natłuszczonej i wysypanej mąką lub bułka tartą keksówki. Włożyć do nagrzanego do 180°C piekarnika, piec 45-55min, do suchego patyczka. Wyciągnąć z pieca i pozostawić jakiś czas ciasto w keksówce, potem delikatnie przełożyć na kratkę.

M O N M MNO

O fot. shutterstock


WSTĘP | 03

DROGI CZYTELNIKU, jeżeli masz w ręku EAT ME, to prawdopodobnie nie jest Ci wszystko jedno, co masz na talerzu. Pewnie zdarza Ci się marzyć o konkretnych, ulubionych smakach, podróżować bliżej i dalej w poszukiwaniu produktów najwyższej jakościi dań najlepszych w całym mieście. Lubisz dobrze jeść i jesteś z tego dumny, tak jak my. Jedzenie to zmysłowa przyjemność, którą najlepiej dzielić z najbliższymi – w któryś zimowy wieczór zorganizuj wspólne gotowanie z przyjaciółmi. Na niedzielne śniadanie upiecz szwedzkie bułeczki cynamonowe i poczytaj rozmowy z prawdziwymi foodies. Idziesz na spacer? Wstąp na kanapkę, zaraz dowiesz się, gdzie robią te najsmaczniejsze. Przy okazji podróży do Turcji koniecznie zrób zapasy przypraw i ziół. A my? Oblizujemy palce i wznosimy toast za pierwszy numer. Zapraszamy do lektury! UWAGA! JEDZENIE PODCZAS LEKTURY

WSKAZANE!


BLOGOSFERA | 04

zdjęcia: Kasia / bezukowa.blogspot.com


BLOGOSFERA | 05

BZU pyszne zdjęcia, szczypta przepisów kulinarnych oraz wysmakowane teksty. Prawdziwa blogowa uczta

BEZUKOWA.BLOGSPOT.COM Rozmowa z autorką bloga – Kasią Stadejek

TWOJA ULUBIONA KUCHNIA? Strasznie trudne pytanie! Jeśli muszę wybrać tylko jedną, byłaby to kuchnia meksykańska, idealna na nasz paskudny klimat. Każde danie to połączenie wielu smaków, tekstur i temperatur, na przykład zimna kwaśna śmietana na gorącym chilli con carne… Meksykańskie jedzenie jest takie kojące, za każdym razem gdy trzymam ciepłe burrito, od razu mi jakby weselej ;) No i są to zwykle dania, które można jeść rękami – pierwotne instynkty wygrywają! KTO CIĘ INSPIRUJE KULINARNIE? Ludzie, dla których gotowanie jest trochę jak sztuka. Mój tata – potrafi z kilku przypadkowych składników zrobić coś niesamowitego, a potem jeszcze przez kilka tygodni eksperymentuje, dodając coś nowego do podstawowego ‘przepisu’. Moja przyjaciółka Ula, która zawsze znajdzie najlepsze miejsce w mieście na coś, co wyciśnie nam obu łzy wzruszenia z oczu. Moja babcia, która jest absolutną pierogową mistrzynią zen. Takie tam banały ;) SKĄD UMIESZ GOTOWAĆ? U mnie w domu jedzenie zawsze było ważnym tematem. Mama jest mistrzynią w takich ‘zwykłych’ potrawach, typu kluski leniwe albo zapiekanki ziemniaczane, a tata zawsze zwozi z podróży przyprawy, przepisy i inspiracje i gotuje indyjskie, chińskie, azjatyckie cuda. Przyzwyczaiłam się do dobrego jedzenia i musiałam się nauczyć robić to wszystko sama, bo Bóg jeden wie czym grozi niezaspokojenie zachcianek… CZEGO BYŚ NIE ZJADŁA? Nie przepadam za owocami morza, ale głównie dlatego, że te naprawdę dobrze przygotowane są w Polsce poza zasięgiem mojego portfela. Kaszanka, owady, kacze płody i tego typu obrzydliwości też nie wzbudzają mojego entuzjazmu ;) A CO CHCIAŁABYŚ SPRÓBOWAĆ? Z rzeczy dziwnych? Chciałabym spróbować duriana, który podobno smakuje jak zgniłe mięso i pachnie jak śmietnik. Tak w ramach kolekcjonowania doświadczeń!

CO SPRAWIŁO, ŻE ZAŁOŻYŁAŚ BLOGA? Zawsze lubiłam pisać, a blog to idealna forma – na tyle swobodna, że nie muszę się ograniczać tematycznie. Nie jest to blog kulinarny, bo rzadko kiedy dodaję przepisy, zwykle są to bardziej opowieści o jedzeniu. Mój blog to taki trochę pamiętnik położony na ławce w parku – pisanie do szuflady nie zaspokaja mojej potrzeby głasków społecznych, haha! Kiedy potrzebuję, mogę sobie popisać lirycznie i emocjonalnie, bo znajdują go przypadkowi ludzie, którzy potrafią rzucić całkiem niezłe komentarze. No i jestem magnesem na dziwadła – świat musi o nich wiedzieć! PISANIE, FOTOGRAFOWANIE CZY GOTOWANIE? CO LUBISZ NAJBARDZIEJ? :) Znów bardzo trudne pytanie. W sumie moje życie składa się w 99% z tych trzech aktywności i wszystkie się elegancko przeplatają, na przykład na blogu albo Instagramie. Odmawiam odpowiedzi ;-) JEDZENIOWA FANTAZJA?

KULINARNE MARZENIE? Wrócić do Nowego Jorku i zjeść crab roll – kanapkę z niebywałą ilością świeżego mięsa kraba polanego ciepłym masłem… Nauczyć się kroić jak szefowie kuchni, superszybko i dokładnie. I pojechać do Malezji, na Filipiny, do Meksyku, Indii – po to, żeby spróbować street foodu! ZAŁÓŻMY, ŻE DOSTAJESZ SPORĄ SUMĘ NA ROZKRĘCENIE BIZNESU, CZY BYŁABY TO KNAJPA? Myśl o własnej knajpce trochę mnie przeraża pod względem organizacyjnym, ale to jeden z moich planów na życie pokorporacyjne. Na początek mogłabym piec ciasta na zamówienie. Strasznie lubię jak ludziom smakuje to, czym ich karmię. No i to uczucie, gdy jakiemuś jedzeniowemu ignorantowi jaśnieją oczy, bo właśnie spróbował czegoś, co nie jest kotletem schabowym ;-)


PASJA | 07

fot. Zuzanna Szczukowska


PASJA | 07

IŚCIE MIĘSIŚCIE towarzyska knajpa z dobrą kuchnią, muzyką i kulturą

MITMI | ŁÓDŹ, OFF PIOTRKOWSKA Łódzki rynek gastronomiczny jest wbrew pozorom całkiem przyjazny dla nowych knajp. Nowe miejsca nie muszą mierzyć się z ogromną konkurencją – knajpki nie powstają tu tak masowo jak np. w stolicy. Łódź jest mniej nasycona foodowo i bardziej odporna na chwilowe mody i wpływy. Klienci są mniej kapryśni i bardziej lojalni wobec miejsc, w których jest im dobrze. W podwórku OFF Piotrkowskiej (ul. Piotrkowska 138/140) otwarto nową restaurację dla miłośników mięsa. Ma to być miejsce spotkań – nazwa to połączenie angielskiego ‘meet me’ i ‘meat’. MITMI powstało w dawnych magazynach w budynku od strony ul. Roosevelta. Założone zostało przez trójkę znajomych - wszyscy przez ostatnie lata pracowali w Warszawie, w branży kreatywnej: w reklamie, przy festiwalach i projektach kulturalnych. Można tu wpaść na śniadanie – w tygodniu serwowane są od 9 do 12, a w weekendy przez cały dzień. Chociaż w menu podstawowym króluje mięso, to wegetarianie nie wyjdą stąd głodni. Kuchnia działa do 22, a później MITMI zmienia się w typowy bar - specjalnością lokalu są cztery rodzaje drinka Long Island. Jest mięsiście i towarzysko. Z dobrą kuchnią, muzyką i kulturą.


PASJA | 08

Udało nam się pogadać chwilę z Anetą Mamos – pomysłodawczynią i jedną z założycieli lokalu CZYM JEST DLA CIEBIE MITMI? To sposób na życie, spełnienie marzeń, wielkie zadowolenie ale i ciężka praca. Nareszcie czuję, że robię w życiu coś w pełni uczciwego. Podajemy dobre jedzenie z najlepszej jakości składników. Nie kreujemy potrzeb, tylko zaspakajamy te drzemiące w każdym człowieku – potrzeby dobrego jedzenia :) SKĄD POMYSŁ NA TAKĄ KNAJPĘ? Pomysł narodził się ponad rok temu. Trudno się dostać w takie miejsce z własną knajpą - braliśmy udział w konkursie i udało się. A pomysł na mięsną knajpę stąd, że jestem maksymalnym mięsożercą. Zainspirował

fot. Zuzanna Szczukowska

mnie również wywiad z właścicielem jednej z najlepszych restauracji w Polsce, Butchery and Wine. Inspiracją dla całego klimatu MITMI był dla mnie Nowy Jork a dokładniej część Manhattanu gdzie w starych rzeźniach są obecnie lokale z mięsnym menu. JAK WYGLĄDA TWÓJ PLAN DNIA? Pracowicie! Wstaję przed 7, aby o 8 być już w lokalu. Następnie drobne zakupy – codziennie trzeba dokupić to, czego nie przywożą dostawcy. Później siedzę w kuchni ;) sprawdzam dania, które są przygotowywane, bo dbamy o to, aby smak potrawy był zawsze taki sam, niezależnie od kucharza aktualnie pracującego na zmianie. Przez


n o i s s a p PASJA | 09

resztę dnia nałogowo przeglądam blogi kulinarne i internet, szukając inspiracji dla naszego menu. Kartę dań tworzymy sami od początku do końca – pod okiem szefa kuchni. Planujemy też aktywności i kontent na nasz fanpage facebook’owy. Najwięcej czasu w MITMI staram się spędzać pracując na sali i rozmawiając z gośćmi – to nic nie kosztuje, a sprawia przyjemność i klienci to doceniają. Najbardziej lubię parzyć i podawać kawę :-) a na koniec dnia zostaje dużo papierkowej roboty, którą ktoś musi wykonać... JACY SĄ KLIENCI MITMI? Różni ludzie. Najczęściej w wieku 26-40. Nie studen-

ciaki szukające piwa za 3zł. Głównie przedstawiciele wolnych zawodów, ludzie z ASP, z filmówki i biznesmeni z okolicznych biurowców. MITMI nie odpowiada masom, jesteśmy skierowani na świadomego klienta. Mamy sporo stałych bywalców. Ludzie doceniają atmosferę, mówią, że czuje się, że właściciel jest „w środku”, bo staramy się spędzać dużo czasu z gośćmi, opowiadać o nas i naszym lokalu. Pytamy też co im się podoba, a co chcieli by zmienić.

JAKI JEST TWÓJ ULUBIONY ELEMENT WNĘTRZA MITMI? Dla nas ważny jest każdy detal – dużo czasu kosztowało nas wybranie odpowiedniego koloru na ściany – różnica niby w kilku tonach a jednak widoczna. Klienci zwracają na to uwagę, mówią „łał - wszystko jest bardzo przemyślane”. Spójność, która przejawia się w identyfikacji i w całym wnętrzu. JAKIEŚ RADY DLA TYCH, KTÓRYM MARZY SIĘ WŁASNY LOKAL? Jedna podstawowa zasada – nieważne czy to budka z hotdogami, czy większa restauracja, gastro biznes nie może być biznesem dodatkowym. Trzeba się temu całkowicie poświęcić i oddać wszystko, by być dobrym restauratorem. Wszystko powinno być przemyślane w najmniejszym szczególe. JAK PROWADZIĆ KNAJPĘ, ŻEBY NIE ZNUDZIŁA SIĘ KLIENTOM? Zmiany, zmiany! Ludzie z natury szybko się nudzą i trzeba ich zaskakiwać. My staramy się cały czas udoskonalać nasze menu. Bazowa część karty + dodatkowe dania, które zmieniamy. Po dwóch miesiącach od otwarcia usłyszelismy od gości, że mają ochotę na coś nowego, bo wszystko już wypróbowali po kilka razy :) Wtedy odnowiliśmy kartę. Organizujemy wydarzenia kulturalne, ostatnio między innymi wernisaż sztucznych fiołków. W knajpie musi być energia i ruch, a także idealna obsługa. Rekrutując załogę nie szukaliśmy osób z doświadczeniem w gastronomii, tylko ludzi konkretnych, ciekawych, nie transparentnych, i udało się :) Chcemy, aby u nas gość został zapamiętany, chcemy wiedzieć co lubi jeść, chcemy żeby mu smakowało i żeby czuł się swobodnie.


FELIETON | 10

CYNAMON

NO

Mimo że w tym roku zima trochę nas oszukuje, ponieważ nie grzmotnęła dosadnie mrozem i śniegiem, a jedynie deszczowym wichrem, dokładając do tego co jakiś czas zdradzieckie słońce, które co rano wmawia, że wcale nie potrzeba grubego płaszcza, że rękawiczki mogą poczekać, a parasol też jest na pewno zupełnie zbędny, to pora cynamonowa nadeszła wraz z ponurą ciemnością i oto jest.

Pora cynamonowa charakteryzuje się tym, że przez większość dnia człowiek marzy o powrocie do łóżka, które z rozdartym sercem i mętnym spojrzeniem opuścił o chorej porze. Wystarczy spacer na przystanek, żeby wszystkie precyzyjnie skomponowane warstwy odzienia rozszczelniły się, narażając nerki, a przynamniej szyję, na lodowatość. Flashback na zmiętolone idealne gniazdko pościeli. W biurze paskudna, bezduszna klimatyzacja, dmuchająca prosto w czubek głowy i wybór między nędzną zieloną herbatą Bardzo Taniej Marki, a smakującą jak wywar z petów kawą. Flashback na poduszkę i koc. Skoro i tak chodzi o to, żeby zagrzać ręce, czemu by nie postać w łazience z przymkniętymi oczami, polewając nadgarstki wrzątkiem i marząc o powrocie do domu i spełnieniu absolutnym – spełnieniu cynamonowym. Można zacząć z grubej rury. Podgrzać pół litra mleka – szczęśliwi ci, którzy tolerują laktozę, oraz bogacze, którzy przysmak ten mogą zrobić na absolutnie cudownym mleku migdałowym lub z orzechów laskowych. Wrzucić do niego laskę cynamonu i cienko zestrugane skórki wyszorowanej pomarańczy, która podczas owego szorowania i strugania dodatkowo bardzo elegancko zaromatyzuje nam kuchnię. Po zagotowaniu wyłączyć i zostawić na 20 minut, żeby cała cynamonowość i pomarańczowość przeszła w mleko. Następnie połamać tabliczkę gorzkiej czekolady i uroczyście wrzucić w mleko. Cierpliwie rozmieszać, aż wszystkie czekoladowe farfocle znikną, znów podgrzewając. Wyłowić i oblizać skórki pomarańczowe. Przelać rozkosz w jakiś ładny kubek i przytulić, piszcząc z radości. Dalej wiadomo. Można zdrowo, śniadaniowo nawet. Pani Jesień zarzuca nas co roku tonami jabłek rumianych niczym niegdyś policzki polskich dzieci, bo dziś od nadmiaru tluszczy trans i komputera są ciut bledsze. Połączmy więc klasycznie, jabłko i cynamon, wrzucając je hojnie do gotującej się owsianki, albo zapiekając pod pełnoziarnistą kruszonką z migdałami. Albo takie pieczone jabłko – można przytulić się do drzwiczek piekarnika i ponapawać ciemniejącym powoli, pocącym się jakby dyskretnie, jabłkiem nadzianym masłem, rodzynkami i cynamonem, a potem z nabożnym szacunkiem wygrzebać słodki miąższ lub zmiksować całość z jakimś nabiałem, tworząc coś, co możnaby w przypływie szaleństwa nazwać koktajlem szarlotkowym. A może kasza jaglana, uprażona, zalana wodą i ugotowana, a następnie wymieszana z masłem, cynamonem, miodem i orzechami. Można także obiadowo. Moja babunia, mistrzyni przeróżnej maści sosików i mięs, zdradziła mi swego czasu nie jakiś znowu wielki sekret – za-


OW! pewne większość babć go zna – ćwierć łyżeczki cynamonu dodane do wołowego gulaszu czyni dzień niepodobnym do dnia. Zwłaszcza gdy obok na talerzu przycupnie sobie z cicha pęk kopiasta górka puree ziemniaczanego z selerem i słodka retro marchewka z groszkiem. D e s e r u o t e j p o r z e r o ku n i k t odmawiać sobie nie zamierza, bo to szkodzi na wskaźniki zadowolenia z życia. Ameryki z pewnością nie odkrywa gorąca jeszcze, parząca język i u p o ś l e d z a j ą c a z m y s ł s m a ku na dobry tydzień, bo przecież powstrzymać się nie sposób, szarlotka, najlepiej z kwaśnych, paskudnych z twarzy jabłek. A obok niej łyżka kwaśnej, gęstej śmietany zamiast lodów waniliowych. I tak będziemy grubi przecież. Albo ciasto marchewkowe, ciężkie i pachnące nadzieją na to, że zima nie będzie tak strasznie długa. Poszukiwania idealnego przepisu nadal trwają, dlatego w przerwach od tarcia marchwi robię coś, co od kilku lat absolutnie bezbłędnie wypełnia moją potrzebę dodania sobie otuchy, gdy życie niemiłe. Szwedzkie bułeczki kanelbullar, które przewijają się przez blogi i tumblry. Bo na to zasługują! Należy jeść, rozkręcając powoli i patrząc w dal spod koca. Dlatego właśnie cieszmy się, że mamy zimę. Za pół roku znowu będzie pięknie, a dziś wytarzajmy się w cynamonie.

FELIETON | 07

FELIETON | 11


PRZEPISY | 12

fot. shutterstock

l u b l e n ka


a l l u

PRZEPISY | 13

SZWEDZKIE ŚLIMACZKI CYNAMONOWE (przepis pochodzi z kulinarnego dodatku do Gazety Wyborczej)

CIASTO: 15 dag masła, 500 ml mleka, 5 dag drożdży, 15 dag cukru, 1 łyżeczka soli, 1 łyżeczka zmielonego kardamonu (lub 2/3 łyżeczki rozgniecionego w moździeżu), 1 kg mąki NADZIENIE: 7-8 dag stopionego masła, 10 dag cukru, 1 łyżka cynamonu, 1 jajko, gruby cukier do posypania

Stop masło, wymieszaj z mlekiem. Wkrusz drożdże, rozpuść, dodaj cukier, sól, kardamon i mąkę. Zagnieć ciasto, przykryj i pozostaw do wyrośnięcia na 40 minut. Ciasto zagnieć jeszcze raz i podziel na 3 porcje. Każdą cienko rozwałkuj na kwadrat, posmaruj masłem, posyp cukrem wymieszanym z cynamonem. Zwiń w roladę, pokrój na plastry o grubości 4 cm. Ślimaczki ułóż na blasze, pozostaw na 30 minut do wyrośnięcia. Posmaruj roztrzepanym jajkiem i posyp cukrem. Piecz 5-8 minut w temperaturze 250C.


PRZEGLĄD MIEJSC | 14

GDZIE NA SANDWICZA? Moda na burgery opanowała cały kraj, nowe lokale mnożą się w małych i dużych miastach. A co z poczciwymi kanapkami? Zrobiliśmy dla Was przegląd warszawskich lokali serwujących ciekawe sandwicze. Uwaga, od niektórych można się uzależnić!

KROWARZYWA 100% WEGAŃSKIE MIEJSCE Z BURGERAMI Niektórzy twierdzą, że to najlepsze burgery w Warszawie ;-) Zamknięty w pysznej bułce wegański kotlet, np. z cieciorki, kaszy jaglanej czy seitanu – zaskakująca, niemal mięsna konsystencja - a do tego domowej roboty sosy i świeże warzywa. Tutaj nawet talerz jest jadalny! Sos cieknie po palcach, ciężko powstrzymać uśmiech, takie to dobre. A tuż obok, we Friterie, bardzo niewegańskie, najlepsze frytki w Warszawie. Adres: Hoża 42. Godziny otwarcia: Pon - Czw.: 12:00 - 23:00 Pt. - Sob.: 12:00 - 00:00 Niedz.: 12:00 - 23:00

SAM WARSZAWSKA GASTRONOMIA KOMPLEKSOWA SAM to połączenie restauracji i sklepu. Najlepsze, pochodzące od lokalnych dostawców składniki, wypiekane na miejscu pieczywo, domowe sosy - w kazdym kęsie czuć doskonałą jakość. Bajgle z kurczakiem i domowym pesto potrafią śnić się po nocach, a na deser najlepiej wybrać pudding chlebowy – jeżeli trafimy na świeżo wyjętą z pieca wersję z czekoladą i orzechami, rozkosz gwarantowana ;-) W znajdującym się w piwnicy sklepie można kupić świeże pieczywo, lokalne sery i wiele innych smakołyków. Adres: Lipowa 4. Godziny otwarcia: Pon - Pt.: 08:00 - 21:30 Sob. - Niedz.: 09:00 - 21:30

ilustr. Zuzanna Szczukowska


PRZEGLĄD MIEJSC | 15

LA CHICA SANDWICHERIA SANDWICH BAR - TASTE OF SUNNY FLORIDA Świeżutkie miejsce w biurowym zagłębiu na Służewiu. Kanapki rodem ze słonecznej Kalifornii, na wypiekanym na miejscu, przepysznym pieczywie. Do wyboru pozycje śniadaniowe (BLT) i lunchowe (pulled pork z piklami, grillowany kurczak z mango). Do każdej kanapki lemoniada gratis – bardzo miły gest, rzadko spotykany w naszym smutnym kraju! Serdeczna i otwarta na sugestie obsługa. Dobra alternatywa dla fastfoodów i nieciekawych stołówek pracowniczych. No i miłe wnętrze, w którym tęskni się za latem… Adres: Obrzeżna 5A. Godziny otwarcia: Pon - Pt.: 08:00 - 22:00 Sob. - Niedz.: 11:00 - 22:00

MEAT LOVE WE LOVE TO EAT. WE LOVE MEAT. Niewielka, prosto urządzona dziupla dla prawdziwych mięsożerców. W menu kilka pozycji, a każda z nich dopracowana do perfekcji. Doskonałe pieczywo i porządnie upieczone i przyprawione mięso, a do tego idealnie dopasowane dodatki, np. świetna konfitura z czerwonej cebuli. Dla bagietki z klopsikami i mozarellą warto przyjechać z drugiego końca miasta. Bardzo fajnie prowadzona strona na Facebooku – każde zdjęcie nowej kanapki wywołuje u fanów nerwowe przebieranie nóżkami. Adres: Hoża 62. Godziny otwarcia: Pon - Czw.: 10:00 - 23:00 Pt. - Sob.: 10:00 - 00:00 Niedz.: 12:00 - 22:00


PODRÓŻE KULINARNE | 16

PAMIĄTKI Z WAKACJI BODRUM mała miejscowość położona nad morzem Egejskim, poza plażą i tureckimi kebabami, obowiązkowe są tu zakupy na cotygodniowym targu jedzeniowym. Zaopatrzymy się tu w świeże owoce, warzywa, lokalne wyroby oraz zioła i przyprawy o jakich tylko zamarzymy.

o k s i w o g ar

fot. Zuzanna Szczukowska

t


PODRÓŻE KULINARNE | 17


PODRÓŻE KULINARNE | 17

A J C TUR


PODRÓŻE KULINARNE | 19


REDAKTORKA NACZELNA: ZUZANNA SZCZUKOWSKA


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.