11 minute read

Złap mnie, jeśli potrafisz Złap mnie, jeśli potrafisz

Next Article
Divy dwie

Divy dwie

KAROL DROZD, MARCIN FRANC i MACIEJ MARCIN TOMASZEWSKI właśnie spełniają swoje zawodowe marzenie: przygotowują się do zagrania głównej roli w musicalu „Złap mnie, jeśli potrafisz”, który wystawi Teatr Muzyczny w Łodzi. Opowiadają o pracy nad rolą, o tym, co najbardziej fascynuje ich w zawodzie aktora, życiu na walizkach i energii czerpanej od widzów.

Od castingu do castingu, tak wygląda Wasze życie?

Advertisement

Marcin Franc: Dokładnie tak. Żyjemy od produkcji do produkcji, ale tak to właśnie wygląda, gdy decydujesz się na pracę w musicalu. Tu do konkretnej roli trzeba znaleźć aktora, który nie tylko zagra rolę, ale i ją wyśpiewa.

I właśnie Wasza trójka okazała się idealna do roli Franka Williama Abagnale’a Jr., czyli głównego bohatera „Złap mnie, jeśli potrafisz”.

Karol Drozd: Z czego wszyscy ogromnie się cieszymy. Wielokrotnie oglądałem doskonały film „Złap mnie, jeśli potrafisz” z Leonardem DiCaprio i Tomem Hanksem w głównych rolach, w reżyserii Stevena Spielberga. W oparciu o tę historię powstał wystawiony na Broadwayu musical, a ja marzyłem, żeby został kiedyś wystawiony w Polsce. I będzie, tu, w Łodzi, w Teatrze Muzycznym. A my mamy wielką przyjemność wcielać się w postać Franka Williama Abagnale’a Jr., najmłodszej osoby, która znalazła się na liście najbardziej poszukiwanych przestępców FBI. Ten chłopak nie był zwykłym złodziejem, nie włamywał się do domów i nie kradł kosztowności. Jego specjalnością stało się oszukiwanie banków i linii lotniczych.

Marcin Franc: Ta postać to jedno z moich musicalowych marzeń, na które bardzo długo czekałem. Cieszę się, że właśnie teraz się spełnia.

Maciej Marcin Tomaszewski: Dla mnie jest to powrót do świata musicalu po kilku latach. Ostatnio pracowałem głównie w teatrze dramatycznym i filmie, a praca w teatrze muzycznym jest dla mnie idealną odskocznią od codzienności.

Trzy różne osobowości, jeden bohater. Każdy z Was ma w głowie swoje wyobrażenie tej postaci czy bazujecie na wzorcu, który nakreśla reżyser?

Maciej Marcin Tomaszewski: Każdy z nas stara się „wczuć w bohatera” najlepiej jak potrafi, nadając mu

„Złap mnie, jeśli potrafisz” jednocześnie własną wrażliwość, emocjonalność. Frank William Abagnale Jr. miał tyle niewiarygodnych przygód, że mógłby nimi obdarzyć kilka osób. Niezwykle ciekawa postać, a co się z tym wiąże – wspaniałe wyzwanie aktorskie.

Szukający sławy i fortuny Frank Abagnale Jr. ucieka z domu, by rozpocząć niezapomnianą przygodę. Z niczym więcej niż chłopięcym urokiem, wielką wyobraźnią i milionami dolarów w sfałszowanych czekach Frank z powodzeniem udaje pilota, lekarza i prawnika, żyjąc na najwyższym poziomie i zdobywając dziewczynę swoich marzeń. Jednak oszustwa Franka przykuwają uwagę agenta FBI, Carla Hanratty’ego. Zaczyna się pościg. Oparty na scenariuszu przebojowego filmu wytwórni DreamWorks z Leonardem DiCaprio i prawdziwej historii, nominowany do czterech Nagród Tony musical „Złap mnie, jeśli potrafisz” to pełna porywających numerów tanecznych, swingująca opowieść o pogoni za marzeniami. Najważniejsze to nie dać się złapać.

Marcin Franc: Rzeczywiście, wyzwanie duże. Każdy z nas jest inny i każdy z nas przepuści tę postać przez siebie. To zadaniem reżysera jest znalezienie w nas wspólnego mianownika, nakreślenia szkieletu postaci, bo to on odpowiada za spektakl i wie, co chce uzyskać. Tworzymy więc postać wspólnie i to jest chyba najlepsze w całym procesie przygotowań. Na zagranicznych scenach nie ma trzech równorzędnych obsad, jest jedna główna, a inni (understudy, swingi) dostosowują się do tego, co zostało ustawione na próbach. My trzej pracujemy na tych samych zasadach, na próbach jesteśmy razem, każdy z nas zagra taką samą liczbę spektakli. Na szczęście mamy możliwość twórczej pracy, reżyser daje nam więcej swobody i każdy z nas wprowadza do postaci coś od siebie. Dlatego też spektakle z różnymi obsadami często są zupełnie inne. Co z jednej strony jest super, a z drugiej – cały czas jesteśmy porównywani.

Przeszkadza Wam to porównywanie?

Karol Drozd: Porównywanie i ocenianie chyba nigdy nie jest fajne, najważniejsze to odciąć się od tego, bez względu na to, jaką pracę wykonujemy.

Czerpiecie więc od siebie nawzajem?

Maciej Marcin Tomaszewski: Rozmawiam z Marcinem i Karolem o naszej postaci, a przy okazji korzystam z ich dużego doświadczenia w teatrze muzycznym. Każdy z nas inaczej podchodzi do budowania roli, więc warto wyłapywać niuanse, dzięki którym tworzymy Franka w trzech różnych odsłonach.

Karol Drozd: A ja obserwuję młodszego kolegę, patrzę, co ma do zaproponowania, zawsze można nauczyć się czegoś nowego. Dlatego cieszę się, że choć gramy jedną postać, jesteśmy tak różni, między nami jest dobra wymiana energii.

Ale też nie chodzi o to, byście grali identycznie?

Marcin Franc: Dokładnie tak. I na pewno nie zagramy. Różnimy się nie tylko wyglądem, ale mamy też różną wrażliwość i emocjonalność, o czym wspomniał już Maciek.

Co Was najbardziej fascynuje w tym zawodzie?

Marcin Franc: Chyba ta nieprzewidywalność właśnie. Ale to, co jest największą zaletą naszego zawodu, często staje się też jego wadą. Z jednej strony nie wyobrażam sobie siebie chodzącego do pracy i robiącego codziennie to samo. To, że jednego dnia możemy być

Maciej Marcin Tomaszewski

Student Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie na kierunku: aktorstwo oraz Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie na wydziale wokalno-aktorskim (specjalność: śpiew klasyczny). W 2020 roku ukończył z wyróżnieniem ZPSM im. Fryderyka Chopina w Warszawie na wydziale wokalno-aktorskim w klasie prof. Leszka Świdzińskiego. Laureat Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sezonie 2022/23.

Zadebiutował na scenie Teatru Muzycznego Roma w 2012 roku, wcielając się w postać Gavroche’a w musicalu „Les Misérables”. W 2013 roku wystąpił w tytułowej roli Olivera Twista, w musicalu „Oliver!” w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. W 2016 zagrał rolę Narratora w widowisku muzycznym „Lamaila” wystawionym przez Teatr Wielki w Łodzi. Od 2021 roku wciela się w postać Szymona w „Inteligentach” na scenie Spektaklove w Warszawie. Należy również do obsady widowiska „Sinatra 100+” w Teatrze 6. Piętro, gdzie występuje jako Młody Sinatra. W 2022 roku na Międzynarodowym Festiwalu Kody w Lublinie zagrał tytułową postać w prapremierze dzieła „Maurycy Beniowski. Opera Alternatywna”.

Marcin Franc

Aktor teatralny, filmowy, telewizyjny, dubbingowy, wokalista. W 2020 roku ukończył Akademię Teatralną im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie (wydział aktorstwa dramatycznego), wcześniej w 2015 roku wydział wokalno-aktorski Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki (specjalność: musical). Laureat Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w roku 2018/19. Współpracuje z największymi teatrami muzycznymi w Polsce m.in. Teatrem Muzycznym Roma w Warszawie, Teatrem Syrena w Warszawie, Teatrem Muzycznym w Łodzi, Operą i Filharmonią Podlaską w Białymstoku oraz teatrami dramatycznymi (między innymi z Teatrem Narodowym w Warszawie). W swoim dorobku artystycznym ma główne role w takich musicalach jak: „West Side Story” (Tony), „Aida” (Radames), „Waitress” (Dr Pomatter), „Jesus Christ Superstar” (Jesus), „Miss Saigon” (Chris), „Next to Normal” (Gabe), „Love Story” (Oliver Barrett IV), „Rodzina Addamsów” (Lucas Beineke), „Dźwięki muzyki” (Rolf Gruber) i polskiego musicalu „Piloci” (Stefan).

w Łodzi, drugiego w Warszawie, trzeciego gdziekolwiek jest bardzo pociągające. Ale w pewnym momencie brak stałego miejsca zaczyna doskwierać, dlatego tak ważne jest, żeby mieć swoją przystań, czasami trochę zwolnić i wziąć oddech. Sam nie wierzę, że to mówię, bo jestem strasznym pracoholikiem (śmiech). Uwielbiam to, że jednego dnia możemy pracować w dubbingu, drugiego być na planie filmowym, a trzeciego grać w teatrze. Możemy wcielać się w różne postacie i większość życia… nie być sobą. Chyba właśnie uświadomiłem sobie, że brzmi to dość przerażająco, a to nie tak, że nie lubimy być sobą! (śmiech). Na pewno każdej granej postaci dajemy cząstkę siebie.

Ale cząstka tych, w których się wcielacie, pewnie też w Was zostaje?

Karol Drozd: To zależy, czasem trzeba wcielić się w postać tak różną od siebie, że trudno się z nią utożsamić, ale wychodzę z założenia, że zawsze trzeba ją zrozumieć.

Marcin Franc: Czasami cechy postaci, które gramy, przydają nam się w życiu codziennym. Uczymy się zachowań, których być może sami nie bylibyśmy w stanie z siebie wydobyć.

Co Wam daje kontakt z widzem?

Maciej Marcin Tomaszewski: Przede wszystkim energię do działania. Widok uśmiechniętych bądź wzruszonych po spektaklu twarzy widzów utwierdza mnie w przekonaniu, że zawód, który wykonuję, ma sens. My, aktorzy, nie istniejemy bez widza. Wszystko, co robimy na scenie, robimy dla niego.

Marcin Franc: Ale nie ma co ukrywać, że w dużej mierze też dla siebie (śmiech). Rzeczywiście, jeśli nie mamy widzów, to nie pracujemy, co doskonale pokazała nam pandemia. Pracujemy po to, aby widzowie mogli coś przeżyć, czegoś doświadczyć. Działamy na ludzkich emocjach. Będąc na scenie, często nie jesteśmy świadomi, jakie uczucia wywołujemy w widzach, czasami dowiadujemy się tego po spektaklu. Kiedyś podszedł do mnie ksiądz i powiedział, że chciał zrezygnować z kapłaństwa, ale po obejrzeniu sztuki stwierdził, że jeszcze powstrzyma się z ostateczną decyzją. Okazuje się, że czasami, zupełnie nieświadomie, możemy wpłynąć na ludzkie decyzje. Bo przecież nie możemy wiedzieć, co ktoś aktualnie przeżywa i co wyciągnie ze spektaklu dla siebie.

Karol Drozd: Dla mnie ważne jest to, że widzowie przychodząc do teatru, mogą choć na dwie godziny oderwać się od codziennych trosk i kłopotów, pobyć w innym świecie, zrelaksować się.

Jak zaczęła się Wasza przygoda z musicalem?

Karol Drozd: Oj, uprzedzam, to bardzo długa opowieść (śmiech). Już jako dziecko byłem bardzo niespokojnym duchem, więc rodzice wymyślali mi różnego rodzaju aktywności. Strzałem w dziesiątkę okazał się taniec, pokochałem go z całego serca. W szkole podstawowej nauczycielka śpiewu dostrzegła też mój talent wokalny i jeździła ze mną na wszelkie możliwe festiwale muzyczne. W liceum śpiew doskonaliłem u pani Agnieszki Krukówny, solistki Teatru Muzycznego w Lublinie. I to właśnie dzięki niej wziąłem udział w moim pierwszym castingu, do musicalu Kopciuszek, i zagrałem Księcia.

Możemy wcielać się w różne postaci i większość życia...

nie być sobą.

Premiera miała miejsce w 2010 roku i już wiedziałem, że moje życie chcę związać z musicalem, dlatego też ukończyłem tę specjalność na Akademii Muzycznej w Gdańsku. We wszystkich wyborach zawsze wpierali mnie rodzice, za co jestem im bardzo wdzięczny, bo mogę teraz robić to, co kocham.

Marcin Franc: O dziwo, moja droga wyglądała bardzo podobnie. Różnica jest taka, że raczej nie byłem tak żywiołowym dzieckiem jak Karol (śmiech), za to zdecydowanie bardzo ambitnym. Musiałem mieć ciągle zajęty czas i tak mi zostało do dzisiaj. Przygodę aktorsko-wokalną zacząłem w gimnazjum, dzięki dwóm wspaniałym nauczycielkom: Elżbiecie Gnaś i Iwonie Dudzicz, które w moim rodzinnym Białogardzie założyły zespół G91. Graliśmy przedstawienia, śpiewaliśmy koncerty, zaczęliśmy jeździć na festiwale piosenki aktorskiej i poezji śpiewanej i odnosić pierwsze sukcesy. Zawsze chciałem być aktorem, a moje nauczycielki namówiły mnie, żebym połączył to ze śpiewem i tak wylądowałem na musicalu w Akademii Muzycznej w Gdańsku. To te panie pomogły mi przygotować się do egzaminów i myślę, że to dzięki ich wsparciu teraz robię to, co robię. Rodzice nie byli przekonani co do wyboru tej drogi, bali się braku stabilizacji. Ale kiedy na drugim roku zacząłem już dosyć intensywnie pracować na różnych scenach teatralnych, trochę się uspokoili, zobaczyli, że nie ma dla mnie innej drogi (śmiech). À propos, moją pierwszą główną rolę – Jezusa w spektaklu „Jesus Christ Superstar” – zagrałem właśnie w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Wracając jeszcze do edukacji: po Gdańsku stwierdziłem, że nie chcę zamykać się tylko na musical, więc skończyłem dodatkowo Akademię Teatralną w Warszawie na aktorstwie dramatycznym. Rodzice byli wniebowzięci! (śmiech)

Maciej Marcin Tomaszewski: U mnie ta przygoda zaczęła się od chóru szkolnego, w którym w wieku dziesięciu lat śpiewałem jako solista. Jeździliśmy na wiele koncertów, a po jednym z nich zostałem zapytany, czy nie chcę spróbować swoich sił na scenie. Tak zadebiutowałem w Teatrze Muzycznym Roma w 2012 roku, gdzie wcieliłem się w postać Gavroche’a. Ta rola i następne produkcje teatralne w Teatrze Rozrywki w Chorzowie i Teatrze Wielkim w Łodzi utwierdziły mnie w przekonaniu, że swoje życie chcę związać z aktorstwem. Dlatego obecnie kończę studia na dwóch uczelniach: Akademii Teatralnej i Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie, przy okazji realizując już wiele projektów zawodowo. Od zawsze miałem wielkie wsparcie w swojej rodzinie, dzięki której mogę teraz realizować pasję i spełniać marzenia. Rodzice wychowali w sumie troje artystów, ponieważ mój brat studiuje aktorstwo, a siostra jest malarką.

Wędrujecie od miasta do miasta, od roli do roli, nie męczy Was życie na walizkach?

Karol Drozd: Na razie nie męczy, doskonale wiedzieliśmy, że tak właśnie wyglądać będzie nasze życie. Gramy w różnych sztukach, w różnych miastach. Często

„Złap mnie, jeśli potrafisz” – najnowsza produkcja Teatru Muzycznego w Łodzi, na podstawie filmu wytwórni DreamWorks „Catch Me If You Can” też z Marcinem Francem spotykamy się w tych samych realizacjach. Ta obecna jest naszym trzecim wspólnym przedsięwzięciem.

Marcin Franc: Zaczyna trochę męczyć w momencie, gdy na pewien czas gdzieś osiądziemy. Tak było, gdy grałem przez dłuższy czas w Teatrze Roma. Praca w jednym mieście daje poczucie stabilizacji, ale też trochę rozleniwia, wygodnie jest mieć wszystko na miejscu. Kiedy kończymy projekt, pojawiają się kolejne w innych miastach i trzeba znowu zebrać siły, aby zacząć jeździć. Jednak dzięki temu mamy możliwość rozwoju, pracy z innymi reżyserami, spotkania z nowymi ludźmi. To piękna, ale też bardzo trudna i wymagająca praca, od castingu do castingu.

Maciej Marcin Tomaszewski: Decydując się na pracę w tym zawodzie, trzeba być gotowym na pewne wyrzeczenia. Żeby cały czas funkcjonować w branży, musimy podejmować się wielu zadań jednocześnie, a to wiąże się z częstymi podróżami. Na razie przesadnie mnie to nie męczy – w każdym miejscu, które odwiedzam, staram się odkrywać to, co najlepsze.

To gdzie jest Wasz dom?

Karol Drozd: Tam, gdzie jesteśmy. Moja żona na szczęście gra w tych samych spektaklach, więc przemieszczamy się razem.

Marcin Franc: Mamy swoje bazy wypadowe w Warszawie. A podróżowanie stało się dla nas normalne, nauczyliśmy się tak żyć, chociaż nie ma co ukrywać, bywa to uciążliwe.

O zawodowe marzenia chciałam Was jeszcze zapytać.

Marcin Franc: Jedno z nich właśnie się spełnia: zawsze chciałem zagrać w musicalu „Złap mnie, jeśli potrafisz”.

Karol Drozd: Ja mam takie szczęście, że zagrałem wszystko, o czym marzyłem. Może są jeszcze dwie postacie, w które chciałbym się wcielić – jedną z nich jest Jesus. W każdym spektaklu odkrywam siebie na nowo, w jednym stepuję, w drugim gram na gitarze, w trzecim robię zupełnie coś innego. I to jest cudowne.

Marcin Franc: Ja bym się tak nie ograniczał. W Polsce musical nadal się rozwija i zmierza w bardzo ciekawym kierunku. W ogóle musical na świecie staje się mniej patetyczny, mniej rozrywkowy i zaczyna dotykać tematów, które do tej pory nie wpisywały się w konwencję teatru muzycznego. Pojawią się więc zupełnie nowe, nieoczekiwane wyzwania. A kto wie... może za kilka lat sami coś stworzymy.

Maciej Marcin Tomaszewski: Przede mną jeszcze wiele różnych zadań, projektów, teraz mam okazję rozwijać się równolegle w wielu dziedzinach – musicalu, filmie, serialu, dubbingu, a kto wie, w przyszłości może również w operze. Cieszę się z tego, że mogę tego wszystkiego spróbować. Ale na razie najbliższym wyzwaniem będzie dla mnie praca nad tą inscenizacją.

Jak postrzegacie Łódź?

Karol Drozd: Trudno mi coś powiedzieć na ten temat. Jak jestem w Łodzi, to nie mam czasu na zwiedzanie. Kiedyś to nadrobię, bo wiele dobrego słyszę o tym mieście.

Maciej Marcin Tomaszewski: Znam trochę Piotrkowską i Manufakturę, ale też planuję nadrobić zaległości. Mimo że tak naprawdę nie znam miasta dokładnie, to bardzo dobrze się w nim czuję.

Marcin Franc: Pierwszy raz oglądałem Łódź osiem lat temu, teraz widzę, jak bardzo się zmieniła. Myślę, że za kilkanaście lat będzie jednym z piękniejszych miast w Polsce.

W sesji zdjęciowej udział wzięli:

Karol Drozd, Marcin Franc i Maciej Marcin Tomaszewski oraz

Agata Bieńkowska, Justyna Cichomska, Marta Skrzypczyńska i Agnieszka Tylutki zdjęcia – Justyna Tomczak charakteryzacja panów – Kamila Lewandowska charakteryzacja pań – Katarzyna Cynkier (Make up by Kas) fryzury pań – pracownia perukarsko-fryzjerska Teatru Muzycznego w Łodzi dobór kostiumów – Zuzanna Markiewicz kostiumy – Wypożyczalnia Mundurów Współczesnych i Uniformów, Warszawa

Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy Expo-Łódź; expo-lodz.pl, facebook.com/LODZEXPO

KAROL DROZD

Aktor, wokalista, tancerz, choreograf. Absolwent wydziału wokalno-aktorskiego Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku, specjalność: musical, w klasie śpiewu prof. dr. hab. Ryszarda Minkiewicza. Związany z wieloma teatrami muzycznymi w Polsce i za granicą, aktywnie działa w środowisku artystycznym. Odtwórca głównych ról w musicalach takich jak: „West Side Story” (Opera i Filharmonia w Białymstoku), „Sunset Boulevard” (Opera Nova w Bydgoszczy), „Crazy For You” (Opera za Zamku w Szczecinie), „Grimm” (Uckermärkischen Bühnen Schwedt), „Opera za trzy grosze” (Krakowski Teatr Variété), „Footloose” (Teatr Muzyczny w Poznaniu), „Rock Of Ages” (Teatr Syrena Warszawa), „Pretty Woman” (Teatr Muzyczny w Łodzi), „Love Story” (Nowy Teatr w Słupsku). Twórca choreografii do musicalu „Piękna i Bestia” (Teatr Muzyczny w Poznaniu) i odtwórca roli Bestii.

O nowej pracowni wirtualnej rzeczywistości, trendach w nauczaniu i kształceniu przez całe życie rozmawiamy z prof. WSBiNoZ dr. hab. WOJCIECHEM WELSKOPEM , rektorem Wyższej Szkoły Biznesu i Nauk o Zdrowiu w Łodzi.

This article is from: