NA BIAŁE NIEDŹWIEDZIE We wrześniu 1939 r. III Rzesza i ZSRS zajęły tereny II RP w wyniku wcześniejszych ustaleń zawartych w pakcie Ribbentrop–Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. Ostatecznie granica miała przebiegać wzdłuż linii rzek San–Bug–Narew–Pisa. Nastąpił czwarty rozbiór Polski. Pożegnania na jakiś czas, może na zawsze. Ostatnie widzenie. Rozpad rodziny. Wyjazd z ojczystych stron, do których większość zesłańców już nigdy nie wróciła. W grudniu 1939 r. władze sowieckie podjęły decyzję o rozpoczęciu usuwania niepewnego politycznie elementu z terenów II RP znajdujących się pod ich okupacją. Aresztowanych kwalifikowano jako zdrajców, spekulantów, agentów, szpiegów, pasożytów i wrogów ludu. Oskarżano ich przeważnie o zdradę i zbrojną walkę przeciwko ZSRS, szpiegostwo, dywersję i antysowiecką propagandę, historyczną kontrrewolucję (jak traktowano służbę w armii polskiej od 1920 r.), sabotaż.
dziennie, aby pasażerowie otrzymali wiadro wrzątku, gorącej zupy i porcję
chleba oraz wyszli na zewnątrz. W takich warunkach szybko rozprzestrze-
Według ustaleń transport miał obejmować 55 wagonów towarowych
do przewozu ludzi, 1 osobowy dla konwoju, 4 towarowe do przewożenia
niały się choroby zakaźne, często prowadzące do śmierci.
ciężkich bagaży oraz 1 sanitarny. W każdym wagonie powinno znajdować
się 25–30 osób, co oznaczałoby przewiezienie łącznie ok. 1,2–1,5 tys. osób.
gami politycznymi i eksterminacji polskich elit, a z drugiej była to moż-
Oprócz konwoju z każdym transportem powinny jechać 2 pielęgniarki. Do-
liwość wykorzystania tych ludzi jako bezpłatnej siły roboczej. Deportacje
datkowo każdy deportowany miał codziennie otrzymać gorący posiłek oraz
były bardzo dobrze przemyślaną i przeprowadzoną zbrodnią na polskim
800 g chleba. Zarządzenia te pozostały jedynie na papierze, natomiast wa-
narodzie.
Dla władz ZSRS wywózki stanowiły z jednej strony formę walki z wro-
runki jazdy w każdym transporcie zależały od konwojentów. Pierwsza deportacja miała miejsce 10 lutego 1940 r. o świcie. Wywieziono wówczas osadników wojskowych, urzędników państwowych, leśniczych, gajowych i pracowników PKP z terenów województwa małopolskie-
Szkoła szybkiego dojrzewania
go, wileńskiego oraz białostocczyzny. Zabierano całe rodziny. Deportowa-
Wśród deportowanych ok. 380 tys. (ponad 30% wszystkich) stanowiły dzie-
nych rozlokowano w północnych rejonach ZSRS. Było to ok. 140 tys. osób.
ci i młodzież. Po zesłaniu wraz z najbliższymi w głąb ZSRS musiały bar-
Druga wywózka odbyła się w dniach 13–15 kwietnia 1940 r. Objęła rodzi-
dzo szybko dorastać. Jeśli osiągnęły 10 lat, rozpoczynały pracę zarobkową.
ny wojskowych, urzędników, policjantów, pracowników służby więziennej,
Od ukończenia 12. roku życia dzieci podlegały odpowiedzialności karnej:
agentów wywiadu, aresztowanych działaczy społecznych, właścicieli ziem-
od pozbawienia wolności po karę śmierci. Często były opuchnięte z głodu.
skich, kupców oraz prostytutki. Deportowaną wówczas ludność nazywano
Ucieczką od śmierci głodowej mogła być dla nich kradzież warzyw oraz
„wrogami ustroju”. Skierowano ich do Kazachstanu, środkowej i wschod-
zboża. Położenie najmłodszych zesłańców, którzy przyszli na świat na ob-
niej Syberii oraz na Ural. Liczba wywiezionych wyniosła ok. 61 tys. osób
cej ziemi, trafnie opisuje wspomnienie Jadwigi Piaseckiej: „Kazano mnie
(ok. 70% to kobiety i dzieci).
mocno owijać i krępować sznurkiem. Gdy już umiałam chodzić, wracając
Trzeci transport odbył się w miesiącach czerwiec–lipiec 1940 r.. Objął
z lasu, matka często zastawała mnie przywiązaną przez Rosjan sznurkiem
uchodźców z centralnej Polski, którzy przybyli na Kresy Wschodnie we
do drzewa – na nodze miałam zawiązany sznurek i mogłam się poruszać
wrześniu 1939 r., uciekając przed okupacją niemiecką. Wśród nich była
tylko naokoło drzewa. Na Syberii często chorowałam na szkorbut, miałam
ludność żydowska i ukraińska. Deportowani trafili na obszary leśne nad
owrzodzone dziąsła, a zęby mleczaki, które mi wyrastały, wypadały. Czę-
Wołgą oraz do północnoeuropejskiej części ZSRS, w okolice Krasnojarskie-
sto krwawiłam z nosa i dziąseł i wymiotowałam krwią. Byłam obrzęknięta
go Kraju i Nowosybirska. Liczba wywiezionych to ok. 80 tys. osób.
i blada. Gdy byłam bardzo mocno przeziębiona, Rosjanie kazali matce zo-
Czwarta wywózka trwała od 12 do 22 czerwca 1941 r.. Przesiedlono ok.
stawić mnie w lesie. Nie posłuchała, dlatego żyję...”.
44 tys. osób ze środowisk inteligencji, uciekinierów, działaczy lewicowych i komunistycznych, żandarmów, repatriantów z III Rzeszy. Deportowani trafili na tereny centralnej i wschodniej Syberii.
Podczas czterech masowych wywózek zabierano ludzi z ulic i domów.
Obcy
W ciągu jednej nocy pustoszały całe wioski lub ulice miast. Scenariusz de-
Na zesłaniu Polacy spotkali się z obcymi, którymi byli dla nich rdzenni
portacji był ściśle określony, dokładnie opracowany i zawsze taki sam. Nocą
mieszkańcy, m.in. Kazachowie, Uzbecy, Mongołowie, Kirgizi czy Ujgurzy.
do mieszkania wpadała kilkuosobowa grupa przedstawicieli NKWD z kara-
Ludy o własnych tradycjach, zwyczajach, ubiorach, wierze, sposobie życia
binami, wspomagana przez lokalnych funkcjonariuszy. Mężczyźni, jeśli nie
czy wreszcie wyglądzie. W pierwszym momencie kontakty Polaków z tymi
zostali aresztowani wcześniej, byli najczęściej izolowani od rodziny. Kobiety
ludami wiązały się z uprzedzeniami i myśleniem o nich jako o zacofanych.
miały niewiele czasu na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Wszystkie
Z czasem, gdy zesłańcy poznali lepiej ich zwyczaje, zrozumieli, że taki a nie
te czynności odbywały się w atmosferze terroru, pod kolbami karabinów
inny sposób życia nie wynikał z zaniedbania, a raczej z pewnej tradycji
konwojentów, aby uniemożliwić Polakom jakąkolwiek próbę obrony. Po re-
i wypracowanych metod na przeżycie w takich warunkach klimatycznych.
wizji domownicy informowani byli o decyzji o ich przesiedleniu. Następ-
Również dla miejscowych Polacy na początku jawili się jako istoty zupełnie
nie eskortowani byli do najbliższej stacji kolejowej, gdzie czekały już wago-
odmienne od nich samych, o dziwnym wyglądzie, zwyczajach lub stroju.
ny towarowe, każdy z niedużym zakratowanym okienkiem, drewnianymi
Jeszcze przed przyjazdem w docelowe miejsca zesłania miejscowa ludność
półkami służącymi za prycze, żelaznym piecykiem z niewielkim zapasem
była nastawiana negatywnie do przybyszów przez lokalne władze sowiec-
opału na kilka dni oraz otworem w podłodze służącym za toaletę. W takich
kie. Z czasem między Polakami a rdzenną ludnością żyjącą w ZSRS nawią-
warunkach rodziny oczekiwały niekiedy kilka dni na odjazd. Podróż w nie-
zywały się przyjaźnie, które przeradzały się niekiedy w małżeństwa.
znane trwała od 2 do 4 tygodni. W tym czasie transport zatrzymywał się raz
ŻYCIE NA ZESŁANIU
(np. z rybich łbów gotowanych w wodzie, zupę na mące). Uzupełnienie diety stanowiły grzyby i owoce leśne. Niewielu deportowanych przez cały swój pobyt na zesłaniu zjadło jakiekolwiek mięso. Zbyt niskie racje żywieniowe sprawiały, że jako pierwsi umierali starsi, małe dzieci oraz osoby samotne. Cierpienie wywołane utratą bliskiej osoby potęgował brak możliwości godnego jej pochowania.
Niedostatek żywności (witamin i białka) prowadził również do wielu
chorób, takich jak tyfus plamisty, szkorbut, zapalenie płuc. Do tego dochodziła obecność wszy, z którymi walczono na różne sposoby, np. wystawiano odzież na mróz, a po pewnym czasie strzepywano zamarznięte insek-
Przyjazd zesłańców wyglądał podobnie podczas czterech akcji deportacyjnych – oficjalne powitanie z przemówieniami i orkiestrą. Następnie przy eskorcie NKWD ludzie ci trafiali do miejsca docelowego. Po przybyciu na miejsce byli rejestrowani – ich dane zapisywano w specjalnych księgach – a następnie zapoznawani z obowiązującym regulaminem. Często gubiono bagaż oraz rozdzielano rodziny. Deportowani rozwożeni byli do specposiołków, czyli miejsc, gdzie wykonywano pracę przymusową na potrzeby ZSRS w grupach od kilkudziesięciu do kilkuset osób. Mieszkali w drewnianych barakach uszczelnianych mchem i gliną. W Kazachstanie były to gliniane domki bez podłogi i mebli, które budowano na nowo, co 2–3 lata. Jedna rodzina mieszkała w pomieszczeniu o powierzchni 4–6 m2. W środku często panowały ujemne temperatury. Piecyk służący do ogrzewania był jednocześnie miejscem przygotowywania posiłków. Na Syberii pomieszczenia opalano drewnem, którego było pod dostatkiem. W Kazachstanie grzano natomiast kiziakiem (wysuszony nawóz z krowich odchodów), który dawał dużo ciepła. Część deportowanych trafiła do ziemianek, lepianek, namiotów, zrujnowanych obór, traktowanych jako tymczasowe budynki mieszkalne, gdzie było zimno, ciemno i pełno robactwa. Spano na drewnianych pryczach, prowizorycznych łóżkach (stawiano przywiezione ze sobą kufry na kamieniach i wyściełano je słomą), na podłodze na materacach ze słomy lub w wiklinowych koszach. Nieliczni zesłańcy zabrali ze sobą pierzyny. Na miejscu brakowało mebli i sprzętu domowego: misek, wiader, naczyń,
ty. Latem natomiast zmagano się z meszkami i pluskwami (ich ugryzienia wywoływały swędzące rany), m.in. poprzez szczelne okrywanie ciała. Do najczęstszych problemów zdrowotnych należały: przeziębienie, nieżyt jelit, odra, tyfus, malaria, szkarlatyna, zapalenie stawów, ślepota śnieżna, kurza ślepota, odmrożenia. Ośrodki zdrowia położone były w odległości od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów od specposiołków. Rzadko znajdowało się na miejscu ambulatorium. Życie ludzkie miało niewielką wartość. Pomimo choroby trzeba było pracować, chyba że lekarz (rzadko obecny) stwierdził gorączkę przekraczającą 40o C. Pobyt głowy rodziny w szpitalu skutkował brakiem racji żywności dla jego bliskich.
sztućców, lamp naftowych. W specposiołkach poza barakami znajdowały się niekiedy budynki gospodarcze, szkoła, stołówka, ambulatorium, punkty handlowe czy piekarnia.
Zesłańcy podlegali obowiązkowi pracy, dlatego po przybyciu odbywały
Powrót z ZSRS do „domu”
się kwalifikacje do niej. Za osoby zdolne do najcięższej pracy uznawano ko-
Polacy, którzy na mocy układu Sikorski–Majski (tzw. amnestii) nie wyruszyli
biety w wieku od 16 do 55 lat oraz mężczyzn od 16 do 60 lat. Osoby mniej
wraz z armią gen. Władysława Andersa, pozostali na terenie ZSRS. Narzu-
sprawne lub starsze wykonywały lżejsze prace. Nie było również zwolnień
cono im również w lutym 1943 r. przyjęcie obywatelstwa ZSRS.
ani łatwiejszej pracy dla kobiet w ciąży – pracowały niemal do samego roz-
wiązania. Kierowano się jedną zasadą” „U nas kto nie rabotajet, tot i nie
czasowym Rządem Jedności Narodowej a władzami ZSRS z 6 lipca 1945 r..
kuszajet” („U nas kto nie pracuje, ten też nie je”). Teoretycznie na utrzyma-
Przygotować i nadzorować akcję przesiedleńczą miała Radziecko-Polska
niu rodziny pozostawały dzieci (często już dziesięciolatkowie pracowali, np.
Komisja Mieszana z siedzibą w Moskwie. Do ojczyzny mogły wrócić osoby
w tartakach, przy układaniu torów kolejowych) oraz inwalidzi. Niekiedy
narodowości polskiej i żydowskiej – obywatele polscy do dnia 17 września
małe dzieci wykonywały obowiązki domowe.
1939 r..
Wysiedleńcy zajmowali się głównie wyrębem lasów (przy temperaturze
Ich położenie zmieniła umowa między polskim, komunistycznym Tym-
Razem z repatriantem mogła wyjechać jego rodzina: żona lub mąż, dzie-
dochodzącej niekiedy do -60o C), spławem drewna, budową dróg lądowych
ci, matka, ojciec, wychowankowie oraz inni krewni, bez względu na naro-
i kolejowych, pracą na roli czy w kopalniach rud metali kolorowych. W se-
dowość, pod warunkiem że wspólnie prowadzili gospodarstwo domowe.
zonie pracowali również w kołchozach i sowchozach. Kobiety wykonywały
Umowa określiła także kolejność wyjazdów do Polski: wpierw rodziny woj-
tę samą pracę co mężczyźni, rzadko pracowały w administracji specposioł-
skowych, następnie chłopi, specjaliści i robotnicy wykwalifikowani, wresz-
ków, jako sprzątaczki, bądź w szkołach i żłobkach jako opiekunki i nauczy-
cie pozostali. Wpierw opuszczano wschodnie i północne rejony ZSRS, na-
cielki. Wydajność pracy była niska – dzień pracy wydłużany był nawet do 15
stępnie europejską część tego kraju, Azję Środkową i w końcu pozostałe
godzin na dobę. Brakowało jednocześnie opieki medycznej, odpowiedniej
obszary. Zapisano również, że artyści, lekarze, rzemieślnicy oraz pozostali
odzieży roboczej i narzędzi. Niewykonanie przyjętego planu skutkowało
specjaliści mogli zabrać ze sobą przyrządy niezbędne dla ich warsztatu pra-
wypłaceniem niższego wynagrodzenia.
cy. Więźniom pozwolono starać się o wyjazd do Polski po 3 miesiącach od
uwolnienia.
Racja żywieniowa była uzależniona od rodzaju pracy i wyrobionej nor-
my. Wynosiła od 300 g dla dzieci do ponad 1000 g chleba dla najbardziej
Na podstawie tej umowy z ZSRS wyjechało do Polski ponad 250 tys. oby-
wydajnych robotników. Zesłańcy często powtarzali, że „jak wrócimy do Pol-
wateli II RP, głównie w 1946 r.. Powracająca ludność kierowana była przede
ski, to najemy się chleba do syta”. Nie zawsze też otrzymywano ciepłą zupę
wszystkim na Ziemie Zachodnie i Północne.
W DRODZE
Amnestia Sytuacja obywateli polskich, deportowanych w głąb ZSRS, zmieniła się po ataku Niemiec na ten kraj 22 czerwca 1941 r.. Gen. Władysław Sikorski 30 lipca 1941 r. podpisał układ między rządem polskim na emigracji a władzami sowieckimi. Porozumienie miało na celu – oprócz organizacji Armii Polskiej w ZSRS – również zwolnienie polskiej ludności z obozów, miejsc odosobnionych i więzień. Oficjalnie strona sowiecka ogłosiła amnestię 12 sierpnia 1941 r., mieli jej podlegać jedynie obywatele Rzeczypospolitej narodowości polskiej. Głównodowodzącym powstającej Armii Polskiej został gen. Władysław Anders.
Przez Iran... Ustalenia w sprawie ewakuacji z ZSRS zapadły w marcu 1942 r.. Szlak po-
Pierwsze transporty z polskimi uchodźcami z ZSRS dotarły 27 sierpnia
dróży z ZSRS biegł drogą lądową do portu Krasnowodzk nad Morzem Ka-
1942 r. do portu Tanga (Tanganika). Wówczas przybyło niecałe 1,5 tys. osób,
spijskim, skąd repatrianci trafiali do portu Pahlevi w Iranie. Na miejscu
które następnie wysłano do Ugandy lub pozostawiono w Tanganice. Do li-
przechodzili kwarantannę, a następnie kierowano ich do obozów przejścio-
stopada 1942 r. do Afryki wysłano łącznie ponad 11 tys. Polaków, czyli 27%
wych w Teheranie. Pierwszy statek wyruszył do Pahlevi 24 marca 1942 r..
ogółu ewakuowanych z ZSRS do Iranu (ponad 5 tys. dzieci do lat 14,5 tys.
kobiet oraz niecały 1 tys. mężczyzn).
Przybyłych polskich uchodźców oddano pod opiekę brytyjskim służbom
sanitarnym, które jak najszybciej musiały podać przybyszom wodę, lekar-
W Afryce Wschodniej powstało 6 stałych osiedli z polskimi uchodźcami,
stwa i poddać ich dezynfekcji, aby uniknąć wybuchu epidemii. Następnie
w tym 4 w Tanganice. Największe osiedle – Tengeru – położone było w są-
myto ich oraz strzyżono, a odzież i dobytek palono. Jedyne, co pozostało, to
siedztwie najwyższego szczytu Afryki – Kilimandżaro. Kolejne polskie osie-
fotografie, listy i małe przedmioty osobiste.
dle znajdowało się w środkowej Tanganice, w Kondoa. Najbardziej wysu-
Następnie żołnierze i cywile mogli udać się do miasteczka namiotowego
niętym na południe osiedlem z polskimi uchodźcami była Kidugala. Kolejne
niedaleko Pahlevi, gdzie otrzymywali posiłek oraz świeże ubrania. Po pozy-
2 osiedla – Masindi i Koja –powstały w Ugandzie. Warto dodać, że w obozie
tywnym przejściu kwarantanny uchodźcy trafiali do obozów na obrzeżach
Makindu (Kenia) przebywali kryminaliści i prostytutki, którzy sprawiali
Teheranu.
problemy w osiedlach uchodźczych.
Do listopada1942 r. do Iranu dotarło ponad 115 tys. osób: ok. 78 tys. żoł-
Polscy uchodźcy z ZSRS rozlokowani zostali również na obszarze Rodezji
nierzy i ok. 38 tys. cywilów, w tym ok. 18 tys. dzieci. Byli to również obywa-
Północnej i Rodezji Południowej (dzisiejsze Zambia i Zimbabwe) oraz Unii
tele polscy narodowości białoruskiej, ukraińskiej oraz żydowskiej.
Południowej Afryki (UPA). Wiązało się to z wysiedleniem rdzennej ludności
Iran nie był miejscem docelowym polskich uchodźców . Ich dalsza droga
z wyznaczonych pod budowę osiedli terenów. Transporty polskich uchodź-
wiodła m.in. do Afryki, Indii, Libanu, Nowej Zelandii czy Meksyku. Najwię-
ców z Iranu do Rodezji Północnej i Południowej kierowano przez Mozambik
cej, bo ok. 18 tys. sybiraków, trafiło do krajów afrykańskich – Kenii, Ugandy,
ze względu na dogodne połączenie kolejowe. Pierwszy transport do portu
Tanganiki, Rodezji Północnej, Rodezji Południowej oraz Związku Południo-
w Beira przybył 14 lutego 1943 r. Do grudnia 1944 r. w Rodezji Północnej
wej Afryki. Przybyli do „ziemi obiecanej”.
osiedlono ok. 2,9 tys. osób, a w Rodezji Południowej ok. 1,5 tys. Największe skupisko polskich uchodźców w Afryce Południowej powstało w Bwa-
Ku Afryce...
na Mkubwa. Dodatkowo kierowano Polaków do Lusaki, Livingstone i Fort Jameston.
Kwestią polskich uchodźców zajęła się ze strony brytyjskiej Administracja
Uchodźcza Afryki Wschodniej. Ze strony polskiej było to Ministerstwo Pracy
całe 18,5 tys. Polaków, w tym ok. 13,4 tys. w Afryce Wschodniej. Natomiast
i Opieki Społecznej. Dodatkowo opiekę sprawowały konsulaty RP w Afryce.
tylko ok. 5 tys. osób znajdowało się terenie Afryki Południowej. Wśród
Na czele administracji polskich osiedli stał komendant (brytyjski urzęd-
uchodźców dzieci stanowiły grupę ok. 8 tys., kobiety ok. 8 tys., mężczyźni
nik lub oficer rezerwy). Odpowiadał on za bezpieczeństwo, zaopatrzenie
(głównie starsi) ponad 2 tys. Najwięcej (92%) było ludzi pochodzących z Kre-
w opał i żywność. Koszty opieki nad polskimi uchodźcami (utrzymanie bu-
sów Wschodnich II RP.
dynków, instalacji, zakup wyżywienia) pokrywały w większości władze brytyjskie, które obciążały wydatkami polski rząd. Natomiast polską administrację osiedla, wewnętrzną służbę bezpieczeństwa, szkolnictwo, duszpasterstwo oraz personel służby zdrowia utrzymywała strona polska.
Pod koniec 1944 r. w Afryce Wschodniej i Południowej przebywało nie-
ZIEMIA OBIECANA
Codzienność polskich uchodźców Panujące w Afryce Wschodniej warunki życia powodowały, że polscy
uchodźcy mieli trudności w zaklimatyzowaniu się. Nie byli przystosowani
wa i fizyczna pozwalała zwalczyć nudę i depresję. W każdym osiedlu znaj-
do gorącego i miejscami wilgotnego klimatu oraz owadów roznoszących
dowały się tereny rekreacyjne: boiska sportowe, baseny. Oprócz sportów
choroby (moskity, pchły ziemne, termity i mrówki).
popularnych, takich jak piłka nożna, siatkówka i koszykówka, uprawiano
także łucznictwo, wioślarstwo i żeglarstwo.
Warunki mieszkaniowe były różne, co zależało od tego, czy osiedle po-
Istotne znaczenie miało wypełnienie czasu wolnego. Aktywność umysło-
wstawało na terenie już wcześniej zabudowanym (solidne budynki), czy
było tworzone pospiesznie (wzorowane na chatach tubylców). W Tengeru
stwowe i religijne, imprezy artystyczne, zawody sportowe, wizyty delega-
domy miały drewniany szkielet oblepiony gliną i pokryty liśćmi bananow-
cji władz polskich. Niezwykle podniośle kultywowano tradycję narodową,
ców. Gorsze warunki panowały w Kidugala i Kondoa, gdzie stawiano szałasy
obchodzono rocznice odzyskania niepodległości, uchwalenia Konstytucji 3.
z drewnianych żerdzi, które pokryte były surową gliną. Natomiast w osiedlu
Maja, imieniny prezydenta RP oraz wodza naczelnego.
Ifunda z dobrej jakościowo gliny wzniesiono niecałe 100 domków. Domo-
stwa wyposażone były najczęściej w łóżka i półki. Z czasem przed chatami
Obcy
czy domami pojawiły się kwiaty, ogródki warzywne oraz żywy inwentarz. Na polskich osiedlach tworzono duże kuchnie oraz jadłodajnie. Bardzo
Ważne dla życia wspólnot polskich w Afryce były uroczystości pań-
rzadko Polacy otrzymywali surowe produkty, czasem gotowe wyroby zabie-
Polscy uchodźcy, którzy przybyli do Afryki, stykali się na co dzień z rdzen-
rano do domu. Zdarzały się braki niektórych artykułów. Żywność pochodzi-
ną ludnością, która z własnej inicjatywy bądź pod naciskiem Brytyjczyków
ła również z farm prowadzonych przez samych Polaków, gdzie uprawiano
pomagała w adaptacji do nowych warunków. Zamieszkujące Tanganikę ple-
jarzyny, hodowano też bydło i drób. Zaopatrzenie Polaków w odzież rów-
miona Waarusha, Chagga i Meru zaopatrywały Polaków w żywność oraz
nież było wystarczające – sporo ubrań przywieźli ze sobą z Iranu.
materiały budowlane. Około 1 tys. przedstawicieli ludności tubylczej poma-
Polacy otrzymywali skromne kieszonkowe, nie mieli obowiązku płatnej
gało przy budowie osiedli. Poza tym Brytyjczycy niechętnie podchodzili do
pracy, jednak byli do tego zachęcani. Pracę można było znaleźć w kuchni,
podtrzymywania kontaktów między przybyłymi uchodźcami a plemionami
pralni, handlu, usługach, administracji, na farmie czy jako pomoc domowa
afrykańskimi poza obszarem osiedli – dochodziło do nich najczęściej mię-
u rodzin brytyjskich.
dzy młodzieżą z obu stron, poza wiedzą dorosłych.
W polskich osiedlach w Afryce rozwinęła się prasa i programy radiowe – w styczniu 1943 r. nadawano 30-minutową audycję radiową na falach radiostacji w Nairobi. Początkowo audycje pojawiały się 3 razy w tygodniu, a od 1944 r. codziennie od poniedziałku do soboty. Informowano w nich o wydarzeniach, puszczano muzykę, emitowano też nagrania dla dzieci i młodzieży. W Nairobi (Kenia) drukowano dwa najważniejsze periodyki: „Polak w Afryce”, a następnie „Głos Polski. Tygodnik Uchodźctwa Polskiego w Afryce”.
ZIEMIA OBIECANA
Edukacja i harcerstwo Spora liczba dzieci i młodzieży w wieku szkolnym w polskich osiedlach w Afryce generowała potrzebę stworzenia placówek oświatowych. Należy pamiętać, że część spośród nich miała blisko 3-letnią przerwę w normalnej edukacji. Dodatkowo nie każdy miał rodziców. Stąd tak ważne stało się podjęcie działań zmierzających do ucywilizowania najmłodszych i włączenia ich do wspólnoty obywatelskiej. Jedną z instytucji odpowiedzialnych za wychowanie młodego pokolenia polskich uchodźców była szkoła.
Około 43% osadników polskich w Afryce stanowiły dzieci i młodzież,
którym należało zapewnić edukację i opiekę od poziomu przedszkola po szkolnictwo ogólnokształcące, średnie czy zawodowe. Pod koniec 1944 r. w osiedlach na terenie Afryki Wschodniej i Południowej istniały 24 przedszkola z łączną liczbą 632 dzieci. W przypadku szkolnictwa podstawowego największe ośrodki mieściły się w Tengeru i dwóch osiedlach w Ugandzie, gdzie pod koniec 1944 r. uczyło się niecałe 5,5 tys. uczniów. W Afryce Wschodniej największe szkoły średnie, gimnazja i licea ogólnokształcące powstały w Tengeru i Masindi – w pierwszym uczyło się 250, a w drugim 274 uczniów.
Większe placówki szkolnictwa zawodowego powstały w Ugandzie i Tan-
ganice. W 1944 r. w Afryce do szkół zawodowych uczęszczało jedynie 112 uczniów, a na przełomie 1945 i 1946 już blisko 800 osób i 400 osób w niższych szkołach zawodowych, w tym okresie w gimnazjach i liceach kształciło się ponad 1,3 tys. polskich uczniów. Do szkół angielskich chodziło jedynie 78 polskich uchodźców. W polskich szkołach w Afryce uczyło zaledwie 334 nauczycieli.
Rok szkolny pokrywał się z rokiem kalendarzowym. Lekcje odbywały się
od poniedziałku do soboty. Prowadzono je do południa, następnie przewidziany był krótki odpoczynek, a potem zajęcia pozaszkolne (kółka teatralne, zespoły taneczne, chóry, drużyny sportowe, wycieczki).
Największą organizacją, która skupiała polskie dzieci i młodzież, było
harcerstwo. Dla części dzieci i młodzieży zastępowało ono rodzinę, którą straciły bądź była rozrzucona po świecie. Chroniło ich też przed demoralizacją, uczyło solidarności, zaufania do drugiego człowieka. Harcerze odpowiedzialni byli za prace porządkowe na polskich osiedlach w Afryce podczas uroczystości patriotycznych lub religijnych. Wykonywali też zabawki dla przedszkoli i pomoce dydaktyczne dla szkół. Pomagali również w szpitalnych ambulatoriach.
część uchodźców podchodziła do tej kwestii sceptycznie – byli rozczarowani postanowieniami konferencji w Jałcie, ale też nie chcieli wracać do kraju kontrolowanego przez władze sowieckie. Interesów Polaków pilnował powołany w tym celu Związek Polaków w Afryce, który swoją działalnością objął kraje Afryki Wschodniej i Południowej. W 1947 r. liczył 4 tys. członków. Na terenie Afryki Wschodniej powstał Polski Komitet Obywatelski, przeciwny tymczasowemu rządowi w Polsce. Reprezentował on tych Polaków, którzy nie chcieli wracać do kraju. Również wysłannicy polskiego rządu w Warszawie w postaci Polskiej Misji Repatriacyjnej nie przełamali niechęci Polaków pozostających w Afryce. Ci, którzy chcieli wrócić do Polski, określani byli przez pozostałych rodaków mianem zdrajców i agentów Moskwy. Do kwietnia 1947 r. z Afryki wyjechało ok. 1 tys. uchodźców, w połowie 1947 r. ok. 1,7 tys., natomiast od lipca 1947 r. do października 1949 r. 2,1 tys. osób. Droga powrotna wiodła przez obóz tranzytowy w Mombasie, następnie Suez, Morze Śródziemne do portów we Włoszech. Transporty kolejowe do Polski organizowała UNRRA. Miejscem docelowym był obóz Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Dziedzicach, skąd kierowano przybyszów do nowego miejsca zamieszkania. Polacy, którzy pozostali w Afryce, musieli oswoić się z nowymi warunkami życia -– koncentrowano ich w wybranych obozach na terenie Afryki Wschodniej i Południowej. Demobilizacja Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii umożliwiła wyjazdy Polaków do tego kraju w ramach łączenia rodzin wojskowych. Do końca 1948 r. skorzystało z tego ok. 9,5 tys. osób. Według danych z 1 października 1949 r. w Afryce Wschodniej przebywało ponad 3,2 tys. polskich uchodźców. W Afryce pozostało też kilkuset Polaków,
Emigracja lub powrót „do domu”
którzy pracowali w lokalnych fabrykach, usamodzielnili się, znali języka
Przełomem dla Polaków w Afryce było wycofanie poparcia USA i Wielkiej
dniowej (150). Część Polaków uzyskało prawo pobytu w Argentynie, Kana-
Brytanii dla rządu polskiego w Londynie 5 lipca 1945 r. i w konsekwencji
dzie i USA. Dodatkowo emigrowano do Australii.
likwidacja agend rządu londyńskiego na terenie Afryki. Odtąd polskie osie-
dla w Afryce znalazły się w rękach Brytyjczyków. Pod koniec wojny UNRRA
II wojny światowej – prześladowania, aresztowania, wywózka na Syberię
(Administracja Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy i Odbudowy) pla-
z dala od ojczyzny. Jedynym radosnym momentem w ich tułaczym życiu był
nowała rozpocząć rejestrację Polaków w celu późniejszej repatriacji. Spora
właśnie kilkuletni pobyt w Afryce.
angielski i złożyli kaucję gwarancyjną – stały pobyt przyznano Polakom w Kenii (300 osób), Tanganice (250), Rodezji Północnej (350) i Rodezji Połu-
Losy Polaków w Afryce są obrazem losów polskiego narodu w czasie