40%
5
ceny dla sprzedaw cy
,8"35"-/*, (0410%"3,* 40-*%"3/&+
Agora Obywatelska watelska a 8-9
4-6
Nr 2 (29) 2011
XX-lecie Sejmu III RP 10 - 11
Doświadczenie „Barki” a Nauka Jana Pawła II
Wakacje w Orzechowie Morskim!
Serdecznie zapraszamy! Ośrodek jest położony w odległości 6 km na wschód od Ustki, na trasie Ustka-Rowy, 150 m od morza. Zapewniamy możliwość korzystania ze szlaków pieszych i rowerowych oraz plażowanie. Czysta woda i morskie powietrze, zawierające dużo jodu, tworzą mikroklimat, niezwykle cenny w leczeniu dróg oddechowych i alergii.
W odległości 40 km od Orzechowa Morskiego ma swoje granice Słowiński Park Narodowy z Muzeum Przyrodniczym w Smołdzinie, ruchome wydmy, rezerwat ptaków, Skansen Słowińców w Klukach, stadnina koni. Szczegółowe informacje na temat wakacji w naszym Ośrodku, można uzyskać pod numerem telefonu: 515-570-615; 508-416-290 lub pisząc na adres ee-mail: mail: biuro@campingorzechowo.pl
5
40%
ce dla sp ny rzedaw cy
Nr 2 (29) 20
(0410%"3
,* 40-*% "3/&+
11
4-6
Agora Obyw wa atte els lsk k ka a 8-9
Solidarność w gospodarce rynkowej XX-lecie Se jm 10 - 11
4-6
u III RP
7
Kultura w „Białym Fartuchu”
D śśw Do w wiiad ad dczzzeen niiiee „B Bar Ba arki k” aN Naau u a Ja uk J naa P Pawł wła IIII
8-9
Klient czy obywatel? Demokracja przedstawicielska czy uczestnicząca?
2
numer
,8"35"-/*,
(29)
2011
10-11
Imię „ojczyzna” wymawia się wspólnie – XX-lecie Sejmu III RP
Drodzy Czytelnicy „Gazety Ulicznej”, Cieszymy się, że po raz kolejny możemy spotkać się na łamach naszej Gazety. W pierwszej kolejności zapraszamy do zapoznania się z artykułami dotyczącymi doświadczenia „Barki” w kontekście Nauki Jana Pawła II, „Agory Obywatelskiej” oraz budowania partnerstw lokalnych. Ciekawym wydaje się również tekst związany z „dyskusją wokół liberalizmu”; Poznańskim Festiwalem Murali, a także artykuł historyczny, ukazujący ważną rolę rodzinnych tradycji, w budowaniu naszej współczesnej świadomości. Redaktor Naczelna GU, Barbara Sadowska Zespół redakcyjny GU
Na okładce zdjęcie Justyny Reczeniedi, nad której najnowszą płytą „Gazeta Uliczna” ma patronat medialny.
23
12-13
Prowokacyjna „hiszpańska rewolucja”
14-15
Cesarskie koligacje
Dyskusja wokół liberalizmu
24-26
Działamy razem – partnerstwo lokalne w Pyrzycach
27
Poznaj swojego sąsiada
16-17
Gospodarka społeczna odpowiedzią na problemy lokalne
28-29
Jak z menela zrobić obywatela?
18
Płyta, której słucha się sercem…
19
Być uczciwym wobec siebie i świata
30-31
Przemiana człowieka jest możliwa
32-33
Edukacja dla wszystkich w Ugandzie
20
34-35
Kiedy hobby staje się pasją
Nasz Poznański Festiwal Murali
21
Nasza twórczość – Romuald Hudziński
22
Stanęły już nasze nogi na twoich dziedzińcach, Jeruzalem!
36-37
Przedsiębiorstwo społeczne – tyle wolności, ile własności
38
Poemat o moim Chopinie
Redaktor naczelna: Barbara Sadowska Z-ca Redaktor naczelnej: Dominik Górny
Druk: WD Klaudia-Druk
Zespół redakcyjny: Ewa Sadowska, Dagmara Walczyk, Magdalena Chwarścianek
Opracowanie graficzne i skład: Qubas.pl
Korekta: Dominik Górny
Wydawca: Fundacja Pomocy Wzajemnej BARKA ul. św. Wincentego 6, 61-003 Poznań, www.barka.org.pl
Szef dystrybucji: Krystyna Mieszkowicz-Adamowicz
Kontakt z Redakcją: 61 872 02 86
Szef sprzedawców: Mirek Zaczyński
Kontakt z Fundacją: 61 872 02 86, barka@barka.org.pl
Gazeta Uliczna jest dostępna w salonach sieci „Empik” w całej Polsce, u „sprzedawców ulicznych” oraz w księgarni „Bookarest” w Poznaniu.
3
kultura obywatelska
Solidarność w gosp W ostatnim czasie staliśmy się bezpośrednimi świadkami beatyfikacji Jana Pawła II – postaci, której świadectwo życia wpłynęło na rzeczywistość każdego z nas. Tak też się stało w przypadku środowiska „Barki”. 45-osobowa delegacja, złożona z osób poszukujących swojego miejsca w życiu, spotkała się z Ojcem Świętym w Rzymie, w jubileuszowym, 2000 roku. Spotkanie to pomogło dojrzewać wielu osobom błądzącym, zmierzającym do przemiany swojego życia i bycia lepszym człowiekiem. Pomogło też liderom „Barki” zbliżyć się do Nauki Jana Pawła II, szczególnie do jego encyklik: „Laborem Exercens” oraz „Centesimus Annus”, które stały się drogowskazem dla kształtowania w Polsce gospodarki bardziej solidarnej, w większej mierze nastawionej na człowieka niż na zysk.
N
auka błogosławionego Jana Pawła II jest wielkim wyzwaniem dla Polski. Stawia ona przed nami wiele zadań, które powinny być podjęte w nowy sposób. Jednym z nich jest kształtowanie tzw. „nowej ekonomii”, która stawia rozwój osoby ludzkiej i tworzenie miejsc pracy przed zyskiem. Często mamy do czynienia, w środowiskach biznesu, z ograniczaniem miejsc pracy na rzecz maksymalizacji zysku. Jan Paweł II wykazuje, że pomoc dla ubogich wymaga ich edukacji, podniesienia potencjału społeczno-zawodowego i włączenia ich do „kręgu wymiany dóbr i usług” we wspólnocie lokalnej. Oznacza to, że pomoc doraźna jest niewystarczająca, a ubodzy powinni być włączeni w przedsiębiorstwa, gdzie praca zajmuje miejsce centralne. Poprzez edukację, osoby ubogie powinny stać się współpracownikami osób zamożnych w kształtowaniu bardziej sprawiedliwego świata.
Nauka Jana Pawła II miała wpływ na kształtowanie programów rozwoju społeczno-zawodowego w „Barce”. Szczególnie ważnymi są dwa etapy ich wdrażania: w latach 1989-2004, kiedy powstawały wspólnoty dla osób ubogich i stowarzyszenia samopomocowe, pierwsze modele centrów integracji społecznej, edukujące osoby bezrobotne („Barka” odegrała wtedy znaczącą rolę w inspirowaniu nowego ustawodawstwa na rzecz włączenia społecznego); oraz w latach 2005-2010, kiedy zaczęły powstawać przedsiębiorstwa społeczne np. w formie spółdzielni socjalnych, dających miejsca pracy osobom bezrobotnym, centra ekonomii solidarnej, partnerstwa lokalne wspierające procesy włączania ubogich do przestrzeni społeczno-ekonomicznej. W ten sposób Nauka Jana Pawła II, dotycząca budowania pomostów pomiędzy światem ludzi zamożnych, właścicieli przedsiębiorstw, a osoba-
„Praca ludzka stanowi klucz, i to chyba najistotniejszy klucz, do całej kwestii społecznej, jeżeli staramy się ją widzieć naprawdę pod kątem dobra człowieka. Jeśli zaś rozwiązanie, czy raczej stopniowe rozwiązywanie, tej stale na nowo kształtującej się kwestii społecznej ma iść w tym kierunku, ażeby życie ludzkie uczynić bardziej ludzkim, wówczas właśnie ów klucz – praca ludzka – nabiera znaczenia podstawowego i decydującego” – zauważa w encyklice „Laborem Exercens” Jan Paweł II. 4
odarce rynkowej
Delegacja środowiska „Barki” podczas spotkania z Papierzem Pielgrzymem – Janem Pawłem II
mi pozbawionymi dostępu do dóbr materialnych, zaczęła przecierać szlaki dla nowego rozumienia rzeczywistości, zmiany przyzwyczajeń i dotychczasowych stereotypów myślenia. Niestety, według Nauki Jana Pawła II, działania w obszarze włączenia społecznego, dotyczą ciągle nielicznych środowisk w Polsce. Konstytucja RP mówi o uspołecznionej gospodarce rynkowej Odniesienia do gospodarki solidarnej znajdujemy również w Konstytucji RP, w rozdziale zatytułowanym „Rzeczpospolita”, (rozdział I, artykuł 20), gdzie czytamy: „Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych, stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczpospolitej Polskiej”. Jednak zapis ten nie został w minionym 20-leciu wdrożony w rozwój gospodarki w Polsce. Zdecydowanie bardziej rozwijała się gospodarka rynkowa, z pominięciem aspektów społecznych.
W minionym 20-leciu elity skupiły się jednak w Polsce na rozwoju „gospodarki rynkowej”, pozostawiając w niedorozwoju aspekty „gospodarki społecznej”. Rozwój infrastruktury przedsiębiorstw rynkowych i zysk indywidualny (często kosztem rozwoju społecznego) zdominowały polską scenę zagospodarowywania przestrzeni wolności. W praktyce polityka gospodarcza i polityka społeczna prowadzone były (i są nadal) odrębnie, co rodziło (i rodzi nadal) określone konsekwencje. Po pierwsze, pasywna polityka społeczna spowodowała brak relacji (wymiany poglądów, doświadczeń, informacji) pomiędzy beneficjentami systemu gospodarczego i osobami bądź środowiskami wykluczonymi, pozostawiając ich na marginesie. Nie postrzegano ich jako potencjalnych współpracowników, ale jako balast i obciążenie, co skutkowało brakiem programów edukacyjno-przedsiębiorczych, umożliwiających im ponowne włączenie w system gospodarczy. Zasadniczym problemem było to, iż przy istniejącej odrębności polityki społecznej oraz polityki
5
W duchu gospodarki solidarnej, nastawionej bardziej na człowieka niż na zysk – spółdzielnia socjalna „Etap” daje pracę osobom bezrobotnym gospodarczej, w sytuacji niepowodzenia jednostki, w zdecydowanej większości nie miały one możliwości aktywnego, ponownego włączenia się w ramy działalności gospodarczej. Tymczasem poprawa szans osób będących dotychczas poza systemem gospodarczym, pozwalałaby na znaczne zmniejszenie obciążeń tej części społeczeństwa, która znajduje się w lepszej sytuacji oraz długofalowo prowadziłaby do poprawy kondycji konkretnych środowisk oraz całej gospodarki. Cyryl Ratajski, legendarny Prezydent Poznania, rozumiał, że rozwój społeczny jest najważniejszy W podobnym okresie historycznym, ale po pierwszej wojnie światowej, Cyryl Ratajski, ówczesny prezydent Poznania, prowadził politykę społeczno-gospodarczą odbudowującą potencjał społeczności Miasta, który bardzo ucierpiał w wyniku zaborów, wojny i powstań. W polityce społecznej zastosował różnorodne formy aktywizacji bezrobotnych, włączając ich w prace przy budowie bądź remontach ich przyszłych mieszkań. Umożliwił im przez to powrót do głównego nurtu życia społeczno-gospodarczego. W budżecie miasta duże kwoty przeznaczane były na edukację, rozwój przedsiębiorczości i rozwój mieszkalnictwa socjalnego. Cyryl Ratajski zorganizował w 1929 roku, Powszechną Wystawę Krajową (PWK) w Poznaniu, prezentującą całość polskich osiągnięć, w 10 lat po odzyskaniu niepodległości. Od tego czasu upłynęły 82 lata, ale PWK pozostaje jedną z największych i najważniejszych wystaw zorganizowanych na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Prezentowane tu były nie tylko różne
6
działy gospodarki, inwestycje infrastrukturalne, ale również gospodarowanie zasobami w takich dziedzinach jak: nauka i edukacja, zdrowie i higiena, aktywna polityka społeczna, turystyka itd. Celem tej wystawy było zagospodarowywanie przestrzeni wolności, tak, aby utrzymać wolność polityczną oraz rozwinąć przestrzeń społecznogospodarczą dla jak najliczniejszych rzesz Polaków. Wskazania Parlamentu Europejskiego i Papieża Benedykta XVI o gospodarce solidarnej Umocnienie takiego postrzegania rzeczywistości, znaleźć można także w Rezolucji Parlamentu Europejskiego z 9 lutego 2009 roku oraz w Encyklice Benedykta XVI „Caritas in Veritate”. Parlament Europejski wskazuje na przedsiębiorczość społeczną jako na istotny warunek budowania spójności w Europie, gdzie 80 milionów ludzi żyje poniżej minimum socjalnego. Encyklika Benedykta XVI jest kontynuacją myśli w dziedzinie sprawiedliwości społecznej Papieży: Pawła VI oraz błogosławionego Jana Pawła II. Skłania do refleksji nad dotychczasowymi zasadami i normami życia społeczno-gospodarczego, nierzadko usprawiedliwiającymi nierówności społeczne w świecie. Benedykt XVI wskazuje właśnie ekonomię jako dziedzinę, w której zysk postawiony przed człowiekiem, „doprowadził ekonomię do zgubnych skutków grzechu”. Encyklika ta zatem, wpisuje się w dyskusję toczącą się w świecie i w Polsce, na temat roli ekonomii solidarnej w budowaniu nowego ładu społeczno-gospodarczego. Tomasz Sadowski
Stowarzyszenie Kultury ury Arabskiej
Kultura w „Białym Fartuchu” W obecnym czasie coraz ważniejszą wydaje się być współpraca między Polakami a społecznością arabską zamieszkałą na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, szczególnie w zakresie integracji, asymilacji i zmniejszania dystansu kulturowego – stowarzyszeniem, które stara się realizować niniejszą myśl, jest „Arabia”. I choć istnieje niespełna od 3 lat, może już się pochwalić realizacją ważnych społecznie przedsięwzięć przy kilkukrotnym udziale Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka”.
S
twarzamy możliwość pogłębienia wiedzy o sztuce, kulturze i cywilizacji arabskiej, o walorach turystycznych krajów arabskich wśród Polaków oraz zapoznajemy społeczeństwa arabskie z dorobkiem kulturowym Polski” – mówi Muhamad Saeed Shekh Al Shabab, prezes Stowarzyszenia. Niedawno, już po raz trzeci, przeprowadzili akcje „Arabski Biały Fartuch”. W siedzibie „Barki” na poznańskich Zawadach, lekarze z krajów arabskich, udzielali za darmo specjalistycznych porad diagnostycznych osobom potrzebującym: mierzenie ciśnienia, badanie krwi i poziomu cholesterolu. „Arabia” wystawiła stoisko, przy którym można było obejrzeć pudełka mozaikowe z Syrii. Tradycyjnie już towarzyszącym trunkiem podawanym podczas tego typu spotkań była mocna, aromatyczna kawa arabska. W 2010 roku „Arabia” uczestniczyła w „Wielkopolskich Targach Przedsiębiorczości Społecznej” – pierwszym takim wydarzeniu w Europie. Wcześniej, przy współpracy ze stowarzyszeniem „Lepszy Świat”, gościła w Polsce grupę 10 dzieci z palestyńskiego Nablusu, podopiecznych Stowarzyszenia Pokoleń Przyszłości „Dłonie” (Future Generation Hands Association). Upowszechniając integrację oraz walcząc ze stereotypami, członkowie Stowarzyszenia organizują wykłady tworzące cykl spotkań dotyczących życia codziennego i kultury krajów arabskich. W ramach zapoznawania z kulturą arabską, zorganizowali również Dni Kultury Arabskiej, których program miał na celu podsumowanie dotychczasowej działalności Stowarzyszania oraz ukazanie możliwości „dotknięcia” kultury arabskiej.
„
oprac. Dominik Górny
Lekarze oraz wolontariusze Stowarzyszenia „Arabia” podczas Festynu zorganizowanego przez Fundację Pomocy Wzajemnej „Barka”
Drużyny „Arabii” i Centrum Integracji Społecznej „Barki” w rozgrywkach „Piłki nożnej ulicznej”
Członkowie Stowarzyszenia: dr Ahmad Faza i Edyta Szott podczas kontroli ciśnieniomierza przed rozpoczęciem akcji „Arabski Biały Fartuch”
7
Międzynarodowa działalność „Barki”
Klient czy obywatel? Demokracja przedstawicielska czy uczestnicząca? Na całym świecie, również w Polsce, obserwuje się tendencje określane jako kryzys demokracji. Coraz mniej obywateli uczestniczy w wyborach i angażuje się w sprawy „dobra wspólnego”, spada zaufanie do instytucji publicznych. Mówi się coraz częściej, że demokracja przedstawicielska jest już niewystarczająca. Trzeba ją wzbogacić o mechanizmy demokracji uczestniczącej, czyli o udział obywateli w procesie podejmowania decyzji przez organa władzy oraz realizację wspólnych inicjatyw międzysektorowych w dziedzinie gospodarczej, kultury, edukacji, ekologii itp. Obywatel, który idzie do wyborów raz na 4 lata, z reguły traci kontakt z wybranym kandydatem. Jego wpływ na sprawowanie władzy jest mocno ograniczony. Pomocniczość i konsultacje Zapisana w preambule Konstytucji RP z 1997 roku, zasada pomocniczości państwa została przywołana dla wzmocnienia procesów decentralizacji struktur administracji publicznej. Z zasady pomocniczości państwa wywiedziono pierwszeństwo samorządu terytorialnego względem administracji państwowej w wykonywaniu szeregu zadań publicznych. Tak więc w myśl zasady pomocniczości, nastąpiło przesunięcie zadań publicznych od państwa do samorządów poziomu regionalnego i lokalnego. Niestety, w projektowanym porządku sfery społecznej nie znalazło się miejsce dla obywateli i ich organizacji. Urzeczywistnianie zasady subsydiarności nie kończy się na poziomie samorządu, ale wymaga włączenia w obszar działania samorządu – samorządnych obywateli i ich inicjatyw. Zasady współpracy sektora publicznego i obywatelskiego określa „Ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie”. Zapisy o poddawaniu konsultacjom społecznym różnych aktów prawnych czy rozporządzeń oraz zlecanie wykonania zadań publicznych organizacjom obywatelskim, wydaje się już niewystarczające. Konieczne jest kształtowanie partnerstwa publiczno-prywatno-społecznego i wspólne realizowanie pro-
8
gramów wspierających rozwiązywanie problemów społeczno-gospodarczych. „Poczucie samorządności ucichło. Chcemy, by te pokłady entuzjazmu znów zostały pobudzone” – tłumaczył minister Olgierd Dziekoński, w Poznaniu podczas konsultacji społecznych dotyczących prezydenckiego projektu „Ustawy o samorządach”. Parlament Europejski organizuje Agorę Obywatelską W marcu br. odbyła się w Brukseli Agora Obywatelska, której tematem przewodnim było ograniczenie ubóstwa w krajach Unii Europejskiej. Agora to miejsce animacji dyskusji różnych środowisk wokół europejskich spraw publicznych, gdzie obywatele mają szansę na wymianę doświadczeń i wspólne poszukiwanie rozwiązań. Mimo, że w Agorze przy wspólnym stole, obok Przewodniczącego Parlamentu, profesora Jerzego Buzka, i komisarzy europejskich, zasiadły osoby bezdomne, bezrobotne, organizacje obywatelskie działające na ich rzecz, to prezentowany przez obywateli europejskich sposób myślenia, koncentrował się – niestety – na zarzutach do władz publicznych, eskalacji oczekiwań i pretensji. Dominowała tendencja do nacisku na uruchamianie kolejnych linii budżetowych na rzecz realizacji różnych pro-
Spotkanie z prof. Jerzym Buzkiem Sygnatariuszy Forum Europejczyków na Rzecz Praw Człowieka gramów przez organizacje obywatelskie. Zabrakło jednak myślenia partnerskiego animującego działania razem podejmowane przez wielu partnerów. Przewodniczący Parlamentu przełamał trochę tę tendencję myślenia sektorowego, uruchamiając Forum Europejczyków na Rzecz Praw Człowieka, w którym uczestniczy Instytut „Pro Publico Bono”, Sieć Współpracy „Barka” oraz duże organizacje europejskie, takie jak: Komitet Koordynacji Europejskiej (CEC), Europejski Komitet Społeczeństwa Obywatelskiego (ECAS). Zamiarem Przewodniczącego jest też włączenie w te działania byłych przewodniczących Parlamentu Europejskiego. Zarządzanie gminą jak firmą. Pomijanie kapitału ludzkiego. Sposób podejmowania decyzji w wielu polskich gminach bądź powiatach wymaga poważnych reform. Profesor Tomasz Polak, mówiąc o słabościach polskiej demokracji, używa określenia „elity zblatowane”, co oznacza pewne osobiste powiązania i wynikającą z tego niezdolność władz do wzajemnej krytyki. Bardzo często polityka władz lokalnych idzie w kierunku prestiżowych inwestycji przy jednoczesnym zaniedbaniu tkanki społecznej. Traktowanie gminy jak firmy musi doprowadzić do nieszczęścia – stwierdza profesor Polak. Konieczna jest zmiana jakościowa w myśleniu społecznym, ale do tego potrzebna jest świadomość obywatelska. Bardzo ważne jest prowadzenie wspólnej debaty publicznej w różnych ważnych kwestiach, jak dzieje się to z inicjatywy obywateli w Poznaniu, co do priorytetów prowadzonej polityki np. stadiony czy mieszkania socjalne?, uciążliwi mieszkańcy do kontenerów czy programy rozwoju edukacyjno-przedsiębior-
„Słowo inauguracyjne” Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, otwierające Agorę Obywatelską czego? itd. Niestety, wiele decyzji, władze Poznania podjęły bez partycypacji obywatelskiej. Jest to nie tylko niemoc władzy, ale także słabość społeczeństwa, którego udział w podejmowaniu różnych decyzji był raczej marginalny. Spójność w polskich gminach Dla rozwoju demokracji partycypacyjnej ważna jest współpraca środowisk lokalnych, ludzi o różnych poglądach i opcjach politycznych, o różnym statusie społecznym i poziomie wykształcenia. Takie środowiska powstają z inicjatywy Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka”, w ramach programu rządowego „Zintegrowany system wsparcia ekonomii społecznej”. Wspólne myślenie o spójności społecznej i zrównoważonym rozwoju stało się priorytetem w wielu polskich gminach, takich jak: Czarnków, Dobiegniew, Pyrzyce, Złocieniec, Białogard, Goleniów, Banie, Kamień Pomorski, Kawęczyn, Kwilcz, Lwówek Wielkopolski, Orchowo, Odolanów, Ostrów Wielkopolski, Międzychód, Sieraków, Chrzypsko Wielkie, Częstochowa, Końskie, Żarnów, Opoczno, Sanok, Rzeszów, Dębica, Lubaczów itp. Kształtowana jest tam platforma współpracy (partnerstwa lokalne) skupiona wokół rozwoju potencjału społecznego tych, którzy uchodzą za „niegrzecznych”, „niezmienianych” czy „niepomagalnych”. Powstają w partnerstwie instytucje przedsiębiorczości społecznej dla włączenia w życie społeczno-gospodarcze osób bezrobotnych, długotrwałych klientów pomocy społecznej i innych znajdujących się w trudnościach życiowych. Dojrzewa świadomość, że wypychanie kogokolwiek, choćby tych „niegrzecznych” poza wspólnotę, jest zawsze stratą. Barbara Sadowska
9
ważne wydarzenia w Polsce
Imię „ojczyzna”
wymawia się wspólnie – XX-lecie Sejmu III RP Ojczyzna jest poczuciem tożsamości zrodzonej z przeżywania tego, co wspólne i ważne z punktu widzenia pojedynczego narodu jak i dialogu z innymi narodami. Przekonanie o tym jest obecne w przestrzeganiu praw i respektowaniu obowiązków każdego „mieszkańca” ojczyzny – zarówno realnej jak i takiej, którą każdy z nas odkrywa na mapie zdarzeń i tradycji ujawnianych w dziejach rodzinnego kraju – taka myśl stała się emocjonalno-intelektualnym motywem obchodów XX-lecia Sejmu III RP, które 14 marca br. zorganizowało Stowarzyszenie Studentów, Absolwentów i Przyjaciół Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa „Be Smart” w Poznaniu.
U
roczystość ugościła posłów na Sejm RP, którzy zasiadają w tej pierwszej izbie polskiego parlamentu, nieprzerwanie od 20-stu lat. A znaleźli się wśród nich: Franciszek Jerzy Stefaniuk (PSL), Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), Krystyna Łybacka (SLD), Stanisław Kalemba (PSL), Stanisław Żelichowski (PSL), Tadeusz Iwiński (SLD), Wacław Martyniuk (SLD), Waldemar Pawlak (PSL). Zwrócili uwagę na to w jak obywatelskiej mierze istnienie Sejmu wpływa na kształtowanie opinii publicznej, ukazując, że dobro wspólne nie musi być jedynie teoretyczną koncepcją, ale spełnianiem rzeczywistych praw i obowiązków nam przysługujących. Te zaś, powinny wynikać z zapisów zamieszczonych na kartach ustaw i uchwał Sejmu. Wynika to już z samych dziejów tworzenia się Sejmu, który od końca XVI wieku uznawany jest za najwyższy organ władzy ustawodawczej w Polsce.
Prawo stanowione gościńcem polskości Nie można zapominać o doświadczeniach zrodzonych w roku 1989 i następnych, kiedy Sejm I kadencji uchwalił m.in. ustawę konstytucyjną o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz „ustawę o samorządzie terytorialnym”, zwaną „Małą konstytucją”, która do czasu uchwalenia nowej Konstytucji RP, określała relacje między Sejmem, Prezydentem RP
10
a Radą Ministrów, przyjmując za ich podstawę zasadę trójpodziału władzy. Co więcej, Sejm I kadencji przyjął ustawę konstytucyjną o trybie przygotowania i uchwalenia Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. W kontekście rocznicy pierwszych wolnych wyborów, zyskuje to wymiar godny docenienia, gdyż to właśnie na podstawie jej przepisów toczyły się przez kolejne lata prace nad projektami ustawy zasadniczej. Zapewne ważniejszą od wymienienia kolejnych nazwisk gości wspomnianego wydarzenia, jest sama idea ich przybycia, to jednak wymienić należy jeszcze obecność Marszałka Sejmu – Grzegorza Schetyny, a także Józefa Oleksego, Małgorzaty Szmajdzińskiej i władz o charakterze lokalnym: Ryszarda Grobelnego, prezydenta miasta Poznania; Marka Woźniaka, Marszałka Województwa Wielkopolskiego; Piotra Florka, Wojewody Wielkopolskiego; Jana Grabkowskiego i Rafała Grupińskiego. Jubileusz tego, co obywatelskie Społeczną, a zarazem polityczną wartość spotkania podkreśliły słowa Aleksandra Kwaśniewskiego, który podzielił się nimi w liście, w jakim „nieprzerwana służba Ojczyźnie w Parlamencie Niepodległej Trzeciej Rzeczypospolitej okazała się niewątpliwie przedmiotem chluby” dla posłów pełniących ową „służbę”; „jest to bowiem, po pierwsze, dowód zaufania, jakim ich
SPOTKANIE Z OJCZYZNĄ Ojczyzna moja narodziła się lat temu dwadzieścia w imieniu Polska – Obywatelska
Organizatorzy wraz z gośćmi honorowymi uroczystości XX-lecia Sejmu III RP darzą wyborcy, potwierdzając sześciokrotnie przekonanie o wartościach, jakie reprezentują: ich kompetencjach, postawie obywatelskiej, umiejętnościach politycznych, pracowitości i odpowiedzialności. Po drugie, są współautorami całego w istocie systemu prawnego niepodległej Polski: Konstytucji i wszystkich ustaw przyjętych pod jej rządami – prawa, które przyczyniło się do stworzenia w pełni demokratycznego państwa i rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Po trzecie, są współtwórcami niewątpliwych sukcesów Rzeczypospolitej: zapewnienia jej trwałego bezpieczeństwa w ramach Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego (North Atlantic Treaty Organization – NATO), wejścia do Unii Europejskiej i zdobycia w niej niekwestionowanej pozycji, stałego rozwoju gospodarczego, kulturalnego i cywilizacyjnego. To najlepszy powód, żeby dzisiaj Posłom – Jubilatom dziękować i gratulować owocnej pracy dla Polski”. Jak bowiem powiedział Bronisław Komorowski, Prezydent RP, „znamiennym jest, że posłowie – jubilaci, reprezentują różne kluby parlamentarne i barwy polityczne”, a mimo odmienności poglądów dominuje poczucie wspólnoty – tego też dowodem stała się wspomniana uroczystość. Mogliśmy to odczuć zarówno w Auli Artis, podczas głównej uroczystości, jak również w inaugurujących obchody panelach dyskusyjnych, w których udział wzięli przedstawiciele inteligencji polskiej, zasłużeni działacze kultury, postaci wierne idei pracy organicznej jak m.in.: dr Marian Król, Prezydent Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego, który poprowadził jeden z paneli. Imię „ojczyzna” wymawia się wspólnie – należy to jednak czynić wiarygodnie, czyli dopiero wtedy, kiedy pozna się poglądy drugiego człowieka, innej opcji politycznej i w szacunku do różnorodności przeżyć oraz opinii, będziemy wstanie spotkać się w tym, co wspólne – czym, a może bardziej „kim”, jest właśnie ojczyzna.
wolna Jej wola wciąż jeszcze dorasta do wyborów w pełni wolnych pięcioprzymiotnikowych kiedy miłość do kraju rodzinnego staje się przymiotnikiem serca Chwile przemijają jak wieki – sumieniem życia pamięć spełniona w obietnicach spotkaniach i innych powrotach – bezpośrednich jak podanie dłoni której uścisk czuje się w duszy równych niczym oddech kiedy niepodległość nie jest wiatrem ale czasem teraźniejszym tajnych niczym polskość zanim jej drogowskaz ostał się bezpieczną drogą proporcjonalnych czyli większych od uprzedzeń jakie historia w sobie odgaduje ale mniej śmiałych od pierwszych nadziei powszechnych jak pragnienie rzeczy narodowej by pospolitą nie była Rzeczpospolita autor: Dominik Górny Wiersz zaprezentowany podczas uroczystości XX-lecia Sejmu III RP, wręczony jako jubileuszowy prezent posłom zasiadającym w tej izbie polskiego parlamentu, nieprzerwanie od dwudziestu lat.
Dominik Górny
11
w nurcie wartkich myśli
Dyskusja wokół We współczesnej historii nieustanną dyskusję o wizję świata oraz nadrzędne wartości prowadzą ze sobą różne doktryny filozoficzne. Liberalizm, mocno zakorzeniony w zachodniej kulturze, znajduje coraz więcej krytyków pośród konserwatystów, republikanów, komunitarian oraz myślicieli nauki społecznej Kościoła katolickiego. Istotnym we wspomnianej dyskusji, jest stosunek do jednostki, własności prywatnej i narodu. Poznajmy zatem zasadnicze punkty sporne tej debaty. Liberalizm
Republikanizm
Podstawową wartością liberalizmu jest indywidualizm, który zrywa z pojmowaniem człowieka jako pierwotnie zdeterminowanego przez czynniki takie jak: narodowość, płeć, wyznanie. Ceni bowiem bardziej autonomię, racjonalność, posiadanie i wolność. Mówiąc o autonomii jednostki, mamy na myśli jej niezależność w podejmowaniu decyzji i dokonywaniu wyborów. Racjonalność jednostki przejawia się w dbaniu o realizację najbardziej przez siebie pożądanych interesów i celów oraz w tym, że każdorazowo wybierze działanie, które ma służyć jako środek do ich realizacji. Jedną z głównych cech liberalnej jednostki jest fakt, iż przysługuje jej prawo do posiadania dóbr i nimi rozporządzania. Chodzi tutaj o posiadanie w dwojakim rozumieniu: wewnętrzne – samego siebie, własnych talentów, możliwości i pracy, a także zewnętrzne – posiadanie dóbr materialnych. Wolność, rozumiana jako brak zewnętrznego przymusu, w sytuacji podejmowania decyzji, dla wszystkich współczesnych liberałów jest wartością kluczową.
Krytycznie do liberalizmu odnosi się również republikanizm, który opiera się na stwierdzeniu, że występująca zbieżność celów poszczególnych jednostek, pozwala na dążenie instytucji państwowych oraz obywateli, do osiągnięcia dobra wspólnego. Obywateli nie łączy zbiór procedur, jak w liberalizmie lecz wartości do ich wspólnej realizacji. Ludzie są ukształtowani przez tradycje i wspólnoty w jakich żyją. I to właśnie przez wspólnotę jest konstytuowana jednostka, zobligowania do spełniania określonych ról. Co ciekawe, nie wybiera obowiązków, jakie ma pełnić wobec współuczestników wspólnoty, ale są jej one dane „z góry”, dziedziczy je poprzez „urodzenie się” w danej tradycji. Republikanie zgodnie uważają, że jako „istoty ludzkie mamy obowiązki wobec ludzkości jako takiej, ale ponieważ każdy z nas należy jednocześnie do jakichś konstytutywnych wspólnot, wobec tych naszych grup mamy więc szczególne zobowiązania”. Jesteśmy zobligowani spłacić dług, jaki mamy wobec wspólnot. Republikanie zarzucają liberałom nadmierny nacisk na prawa i wolności jednostki, które powodują niszczący indywidualizm. Ideałem dla republikanina nie jest ani samowolnie istniejąca jednostka, niezależna od nikogo ani niczego, ani też jednostka do reszty oddana swojej rodzinie. Ideałem jest za to jednostka aktywnie działająca w sferze publicznej. Podkreśla się tu wagę „cnoty obywatelskiej”. W przeciwieństwie do zindywidualizowanych liberałów, republikanin musi być gotowy do odłożenia na bok osobistych preferencji i skłonności oraz prywatnych interesów, kiedy trzeba robić to, co jest najlepsze dla społeczeństwa jako całości. Wolność dla republikanów jest równie ważna, co dla liberałów, nie-
Konserwatyzm Próbę przeciwstawienia się racjonalnej myśli oświeceniowej podjął konserwatyzm, który za najważniejsze uważa zachowanie i wzmocnienie tradycyjnych wartości takich jak: naród, rodzina, religia. Człowiek bowiem jest istotą społeczną i powinien żyć we wspólnotach. Społeczeństwo zaś, kształtuje się i rozwija w sposób naturalny, będąc organiczną całością, a nie zbiorem zatomizowanych jednostek. Dlatego też, jedną z najistotniejszych zasad konserwatyzmu jest ciągłość historyczna. Konserwatyści, w przeciwieństwie do liberałów, głoszą przekonanie, że zmiany dokonują się w procesie ewolucji.
12
liberalizmu mniej jednak ci pierwsi rozumieją ją jako brak dominacji, a nie brak ingerencji. Dla nich najważniejszą formą wolności jest możliwość autonomicznego samorządzenia, ponieważ wszystkie inne wolności zależne są od tej jednej. Zwolennicy republikanizmu nawołują często do nałożenia pewnych limitów w sferze gromadzenia dóbr, aby nie tworzyć nieograniczonych nierówności między członkami społeczeństwa, co może powodować brak społecznej stabilności. Dla liberałów już sam pomysł nakładania jakichkolwiek ograniczeń, wydaje się łamaniem ich praw. Z kolei dla republikanów chęć realizacji prywatnych interesów musi być ograniczona poprzez edukację do obywatelskości oraz tworzenie w ten sposób społeczeństwa kierującego się dobrem wspólnym. Komunitaryzm Polemikę z liberalizmem podejmuje również współczesny nurt filozofii polityki, podkreślający ważność wspólnot w społecznym życiu człowieka – komunitaryzm, dla którego
ważenie roli wspólnoty w życiu jednostki, promowanie indywidualistycznego, czy wręcz atomistycznego modelu „dobrego życia”, niedoceniania wagi tradycji i praktyk społecznych w życiu wspólnoty. Nauka społeczna Kościoła katolickiego Liberalizm naraził się również na krytykę ze strony Kościoła Katolickiego. Kościół „mówi”, że życie ludzkie musi być cenione nieporównywalnie wyżej od rzeczy materialnych. Głosi zasadę wzajemnej zależności osoby ludzkiej i społeczeństwa, zwracając uwagę na szkodliwy wpływ na daną społeczność, lansowanej przez liberałów idei indywidualizmu. Nieograniczona wolność prowadzi do egoizmu i braku poczucia odpowiedzialności. Kościół martwi się rozpadem wspólnot, zaczynając od rodziny, a kończąc na narodzie. Powoduje to alienację i pogłębiające się problemy społeczne. Za wartość uważa pracę na rzecz dobra wspólnego, solidarność oraz pomocniczość. Papież Jan Paweł II pisał o konieczności kształtowania „nowej ekono-
„Kapitał społeczny – rozumiany jest jako wynikająca z zaufania oraz obowiązujących norm i wzorów postępowania, zdolność do mobilizacji i łączenia zasobów, która sprzyja kreatywności oraz wzmacnia wolę współpracy i porozumienia w osiąganiu wspólnych celów” – czytamy w raporcie rządowym Polska 2030 a strategia rozwoju kapitału społecznego. wartością nadrzędną jest wspomniana wcześniej wspólnota i wypływające z niej umiłowanie solidarności. Komunitarianie dostrzegają aspekt wspólnotowy jako doniosły w życiu ludzi oraz uważają, że radykalnie indywidualistyczna perspektywa zafałszowuje świat społeczny, odbiera jednostkom część ich tożsamości i pozbawia zdolności do radzenia sobie w świecie. Całkowicie wolne jednostki nigdy nie istniały, ponieważ ludzie, od zawsze (niezależnie od tego, czy sobie to uświadamiają) są konstytuowani przez kulturę, w której żyją. Łączy ich społeczna natura oraz naturalne potrzeby, do których należy w szczególności pragnienie uznania i bliskości. Komunitarianie zarzucają liberałom m.in. lekce-
mii”, która pomoże przezwyciężyć konflikt zachodzący między kapitałem a pracą. Jedyną formą jego przezwyciężenia jest tworzenie nowych mechanizmów opartych o różne formy współwłasności pracowniczej, dzięki czemu pracownik czuje się współgospodarzem w warsztacie pracy. Papież mówił też, jak ważne są więzi we wspólnocie pracowniczej, które powodują, że człowiek nie czuje się tylko narzędziem do wykonania zadania czy maksymalizacji produkcji i zysku. Tym samym podkreślił pierwszeństwo człowieka i jego rozwoju przed kapitałem i wąsko rozumianym zyskiem. Maria Sadowska studentka IV roku filozofii
13
gospodarka solidarna
Działamy razem – partnerstwo lokalne w Pyrzycach Podpisanie Porozumienia na rzecz współpracy i rozwoju społecznej gospodarki rynkowej w Gminie Pyrzyce – to ważne wydarzenie miało miejsce 30 marca 2011 roku w siedzibie Starostwa Powiatowego w Pyrzycach. Wszystko odbyło się z inicjatywy Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka” z Poznania, w ramach projektu 1.19 „Zintegrowany system wsparcia ekonomii społecznej”, który jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
G
łównym zadaniem Porozumienia jest zainicjowanie, ukierunkowanie oraz koordynacja działań zmierzających do zbudowania trwałego partnerstwa podmiotów działających na terenie Gminy Pyrzyce tj.: administracji samorządowej, organizacji obywatelskich i innych podmiotów działających na rzecz przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu oraz ograniczeniu bezrobocia poprzez rozwój instytucji ekonomii solidarnej. Strategia, adresaci i partnerzy Porozumienia
Pierwsze spotkania inicjujące podpisanie Porozumienia, odbyły się w marcu 2010 roku, w Ośrodku Pomocy Społecznej w Pyrzycach. Cykl wszystkich konsultacji obejmuje 13 spotkań, na których wypracowana ma być strategia rozwoju instytucji przedsiębiorczości społecznej, polegająca na takich działaniach jak: konkretne wsparcie w opracowywaniu projektów, tworzeniu CISów, spółdzielni socjalnych i przedsiębiorstw społecznych, które mogą powstawać przy stowarzyszeniach i fundacjach, a także pomoc w pozyskiwaniu środków na ich uruchomienie i funkcjonowanie. Adresatami Porozumienia są mieszkańcy Gminy Pyrzyce, w szczególności: osoby wykluczone lub zagrożone wykluczeniem społecznym; bezrobotne, w tym niepełnosprawne, w trudnych sytuacjach życiowych, a także osoby zagrożone marginalizacją. Podpisanie porozumienia tworzy nieformalną platformę o na-
14
zwie Porozumienie Ziemi Pyrzyckiej, niezbędną do przeprowadzenia skutecznych działań na rzecz integracji na lokalnym rynku pracy. Docelowo ma ono stanowić podstawę i punkt wyjścia dla procesu projektowania i realizacji przedsięwzięć finansowanych z funduszy europejskich w aspekcie lokalnym i regionalnym. Partnerami Porozumienia zostali: Burmistrz Pyrzyc, Starosta Pyrzycki, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Pyrzycach, Powiatowy Urząd Pracy w Pyrzycach, Ośrodek Pomocy Społecznej w Pyrzycach, Dom Pomocy Społecznej w Pyrzycach z siedzibą w Żabowie, Dom Dziecka w Czernicach, Przedstawiciele Grupy Inicjatywnej Spółdzielni socjalnej „Brzoza” i „Pod Kasztanami”; sołectwa: Brzesko, Nowielin, Rzepnowo; stowarzyszenia: Klub Abstynenta „Krokus”, Pyrzyckie Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej, „Nasz Szpital”, „Fabryka Dobrego Czasu”; Fundacja Nauki i Kultury im. Łucji Borkowskiej, Warsztaty Terapii Zajęciowej. Współpraca Ośrodka Pomocy Społecznej z Powiatowym Urzędem Pracy w Pyrzycach Ośrodki Pomocy Społecznej oraz Urzędy Pracy powołane są do wykonywania innego rodzaju zadań, jednakże zajmują się najczęściej tym samym klientem. W ramach Ośrodka prowadzona jest przede wszystkim praca socjalna w celu wywołania takiej zmiany w postawie i zachowaniu konkretnej osoby, żeby chciała zmienić swoje życie, w tym m.in.: znaleźć pracę
Sygnatariusze Porozumienia na rzecz współpracy i rozwoju społecznej gospodarki rynkowej w Gminie Pyrzyce przy pomocy kompleksowego wsparcia urzędu pracy. W związku z tym konieczny jest przepływ informacji dla zwiększenia skuteczności działania. Na tej podstawie Ośrodek Pomocy Społecznej w Pyrzycach i Powiatowy Urząd Pracy w Pyrzycach, oprócz współpracy określonej ustawowo, czyli porozumienia o współpracy, skierowania na kontrakt socjalny i tzw. „prace społecznie użyteczne”, od 2 lat organizują (średnio raz w miesiącu bądź raz na kwartał) spotkania: pracowników socjalnych z osobami zajmującymi się dłużnikami alimentacyjnymi, asystenta rodziny z pośrednikami pracy. Taka forma współpracy pozwala na bieżąco monitorować osoby bezrobotne, co sprawia, że efekt końcowy współpracy z nimi jest pozytywny, ponieważ każdy otrzymuje propozycję szkoleń,
VI Sesja Rady Powiatu Pyrzyckiego – wystąpienia inicjujące podpisanie Porozumienia. (Od prawej: Barbara Sadowska, Fundacja Pomocy Wzajemnej „Barka”; Robert Betyna, wicestarosta powiatu pyrzyckiego; Jerzy Albrewczyński, wiceburmistrz powiatu pyrzyckiego)
kursów, zatrudnienia dostosowanego do jego możliwości i sytuacji życiowej. Spółdzielnie socjalne na terenie Gminy Pyrzyce Przy wsparciu Ośrodka Pomocy Społecznej, powstają dwie spółdzielnie socjalne: w sołectwie Brzesko, o nazwie „Brzoza” oraz w sołectwie Rzepnowo – „Pod Kasztanami”. Grupy inicjatywne, tworzące spółdzielnie, uczestniczą w projekcie „Niezależne Samodzielne Spółdzielnie Socjalne”, współfinansowanym przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego „Kapitał Ludzki”, priorytet VI „Rynek pracy otwarty dla wszystkich”, działanie 6.2 „Wsparcie oraz promocja przedsiębiorczości i samozatrudnienia”. Termin rozpoczęcia działalności wspomnianych spółdzielni, zaplanowany jest na maj 2011 roku. Pomysłów na działalność jest wiele, priorytetem ma być jednak świadczenie usług gastronomicznych; dodatkowo: drobne prace remontowe, usługi opiekuńcze dla starszych i dzieci, organizowanie imprez okolicznościowych, szkoleń i konferencji. Członkowie grup założycielskich otrzymali pełne poparcie Burmistrza Pyrzyc. W działaniach prowadzących do stworzenia spółdzielni socjalnej na terenie sołectwa Brzesko, aktywnie uczestniczy Ośrodek Pomocy Społecznej w Pyrzycach, jako instytucja wspierająca wszelkie działania na rzecz Ekonomii Społecznej. Marzena Podzińska kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Pyrzycach
Projekt 1.19 „Zintegrowany system wsparcia ekonomii społecznej” jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
15
Gospodarka społeczna na problemy lokalne Fundacja Pomocy Wzajemnej „Barka” wraz z pięcioma partnerami: Związkiem Organizacji Sieć Współpracy „Barka”, Stowarzyszeniem Szkoła Animacji Społecznej, Stowarzyszeniem Wydawniczym „Barki”, Fundacją „Correctio Civitas” oraz Stowarzyszeniem „Etap”, rozpoczęła realizację projektu „Regionalne Centrum Ekonomii Społecznej w Poznaniu”. Projekt jest współfinansowany ze Środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego (Program Operacyjny „Kapitał Ludzki”, działanie 7.2.2). Projekt działa od października 2010 roku i ma być sfinalizowany w marcu 2012 roku.
W
styczniu tego roku, w siedzibie Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka”, odbyła się konferencja zatytułowana „Gospodarka społeczna odpowiedzią na problemy lokalne”, której tematyka dotyczyła budowy partnerstw lokalnych, zapoznania się z rolą przedsiębiorstw społecznych i spółdzielni socjalnych oraz poznaniem zasad edukacji liderów ekonomii społecznej, a także społecznych i stricte obywatelskich celów wortalu: www.ekonomiasolidarna.pl. Czym są partnerstwa?
„Uważam, że bez świadomego otoczenia, sprzyjającego inicjatywom ekonomii solidarnej, nie ma szans dla funkcjonowania podmiotów gospodarki społecznej. Dlatego kluczowym problemem jest powoływanie i funkcjonowanie partnerstw lokalnych” – powiedziała Barbara Sadowska, na jednym ze spotkań w ramach „Szkoły liderów ekonomi społecznej” – właśnie „spotkań”, bowiem nie jest to typowa szkoła, gdyż zajęcia w niej mają charakter roboczy. Do tematu szkoły jeszcze wrócimy, najpierw jednak wypadałoby wyjaśnić czym są partnerstwa – otóż, mówi się o nich w rodzinie i w samorządzie, a nawet w gospodarce. Partnerstwa nie mają jednak umocowania prawnego, ale są wiążące – jeśli bowiem ktoś zdecyduje się do nich przystąpić, czuje się odpowiedzialny za przedsięwzięcie, które jest objęte takim partnerstwem. A spełnia ono ważną rolę – za jego pomocą do aktywności gospodarczej i społecznej włączyć można osoby bezdomne, niepełnosprawne i bezrobotne. Z tego też względu coraz częściej
16
powołuje się partnerstwa, które skupiają samorząd, organizacje pozarządowe, społeczne i instytucje ustawowo odpowiedzialne za politykę społeczną. Ma to na celu tworzenie środowisk wspierających powstawanie i działanie spółdzielni socjalnych, centrów integracji społecznej i zakładów aktywizacji zawodowej. „Partnerstwa to dla mnie rzeczywistość nie rozpoznana. Owszem, mam już pewne doświadczenia w tworzeniu Partnerstwa na Piątkowie, ale ciągle muszę się uczyć tego jak współpracować z rozmaitymi podmiotami” – stwierdził Zbyszko Siewkowski, reprezentant Stowarzyszenia „Etap”, które z powodzeniem prowadzi Centrum Integracji Społecznej – jego uczestnicy założyli już bowiem pierwsze spółdzielnie socjalne i tworzą kolejne grupy inicjatywne. Spółdzielnie te funkcjonują dzięki zleceniom z Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej – głównego podmiotu Partnerstwa Poznań-Piątkowo. Są to przede wszystkim prace porządkowe i konserwacja zieleni. Spółdzielnia socjalna – sposób utworzenia i jej rola Pierwszym etapem w tworzeniu spółdzielni socjalnej jest wybór branży i obszaru jej przyszłego działania. Doradcy muszą skonfrontować swoje pomysły z możliwościami wykorzystania potencjału ludzkiego. Do preferowanych form działalności należą: prace porządkowe, konserwacja zieleni, zbiórka złomu, surowców wtórnych, mała gastronomia, usługi małej poligrafii, a także – coraz bardziej upowszechnione – usługi socjalne i opieka nad niepełnospraw-
odpowiedzią nymi i seniorami. Preferowane są prace proste, nie wymagające specjalnych nakładów i wysokich kwalifikacji. Wybory te wcale nie są podyktowane minimalizmem, ale możliwościami – na przykład wszelka wytwórczość, rzemiosło, produkcja, wymagają „na starcie” znaczącego kapitału, którym spółdzielcy nie dysponują, a ewentualne formy wsparcia zapewniają jedynie minimum. W przyszłej działalności o sukcesie zadecyduje nie tylko pozyskanie zleceń, ale nabycie umiejętności współpracy. Współdziałanie jest niemal definicją spółdzielni. Nim doj-
stwom oraz Centrom Integracji Społecznej; a także seminaryjnym, przybliżającym koncepcje ordoliberalizmu, teorie ekonomiczne, opisujące społeczną gospodarkę rynkową. Docelowo te zajęcia mogą okazać się bardzo zajmujące zarówno dla specjalistów jak i przyszłych liderów podmiotów gospodarki społecznej. Szyld jest, a gdzie biuro? Jeśli jakieś przedsięwzięcie ma w nazwie „centrum”, w pierwszym odruchu szukamy adresu, wszak każdy chce być w centrum wyda-
Grupy osób bezrobotnych, społecznie wykluczonych, bezdomnych i niepełnosprawnych, potrzebują motywacji do włączenia ich w obszar aktywności gospodarczej i społecznej. Dlatego też tak ważne jest tworzenie środowisk wspierających powstawanie i działanie spółdzielni socjalnych, centrów integracji społecznej oraz zakładów aktywizacji zawodowej. dzie do ostatniego etapu, przedstawienia odpowiednich dokumentów, do rejestracji nowego przedsiębiorstwa, potrzebny jest plan działania – jak dziś modniej się mawia – „business plan”. Nawet, jeśli w przyszłości spółdzielnia socjalna będzie napotykać trudności, przeżywać kryzysy, to sam fakt jej powstania jest już sukcesem, bowiem z „wykluczonego”, spółdzielca staje się przedsiębiorcą, odzyskując podmiotowość społeczną. Jak pogodzić teorię z praktyką Wróćmy jeszcze na moment do „Szkoły liderów ekonomii społecznej”. Jej animatorem jest Leszek Bór, prezes stowarzyszenia Szkoła Animacji Społecznej, który w przeszłości doświadczył poważnych problemów społecznych. W ramach szkoły odbyło się już kilka spotkań o charakterze warsztatowym, poświęconym partner-
rzeń. I tak jest w istocie, centrum jest wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego dla uczestników projektu, ale też można zawsze do niego trafić wirtualnie. Służy temu wortal: www.ekonomiaasolidarna.pl, którego założenia przedstawiał, na otwierającej konferencji Maciej Małach, administrator i twórca jego oprogramowania. Dzięki Internetowi można śledzić na bieżąco rozwój projektu, powstawanie partnerstw lokalnych i podmiotów ekonomii społecznej – ale to nie wszystko, wszak to centrum regionalne, dlatego więc, docelowo ma obejmować wszelkie inicjatywy w regionie wielkopolskim. W przyszłości ma to ułatwić nawiązywanie nowych kontaktów i wymianę doświadczeń. Pozostaje mieć nadzieję, że na mapie ekonomii solidarnej regionu, będzie gęsto od punktów godnych uwagi. Andrzej Wilowski
Projekt 7.2.2 „Regionalne Centrum Ekonomii Społecznej” jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
17
recenzja
Płyta, której słucha się sercem… Pomiędzy światem a nami istnieje takie piękno, które jest większe od „świata”; istnieje taka miłość, której miarą jest umiejętność podarowania siebie drugiemu człowiekowi, w taki sposób, aby wiedział, że jest „pierwszy” w okazywaniu tej właśnie szczerości uczuć, która jest darem wzajemności.
Z
dolność do współodczuwania najpiękniej istnieje „pomiędzy” – naturalna jak oddech – chwila, bez której nie mogliśmy odczuć, że wieczność jest „wiatrem” wyzwalającym pragnienie poszukiwania wciąż nowych drogowskazów, dróg i innych „spotkań”, które możemy postrzegać jako cele codzienności – „naszej” na tyle, na ile godność nie jest jedynie „świętem”. Pomiędzy światem a nami istniejemy właśnie „my” – najbardziej prawdziwi, potrafiący uśmiechać się do swoich słabości, tak bezinteresowni, że łzy stają się szczęśliwe i nie są cudzym bólem – z takiej „mimiki przeżyć” ufniej odczytać prawdę, iż tam, gdzie staramy się być „najmniej”, jesteśmy „najwięcej”... Jest miłość trudna – niniejszą „wiarę” podarowuje utwór rozpoczynający płytę. Już po pierwszych nutach, taktach myśli, frazach słów pogodnych pulsującą w nich prawdą, wiemy, że słyszymy wiersz księdza Jana Twardowskiego. Jego szczerość odradza się w imieniu jeszcze innych, ale tak samo ważnych wierszy; a że przypominają one tych, którzy się kochają i muszą się spotkać, aby się ominąć i boją się być blisko, żeby nie być dalej, pragnie się im wyjść na spotkanie. Jego zaś rytm wyznaczają dźwięki instrumentów Tria Con Passione, na ścieżce „spotkania” dwóch głosów, komponujących się z sobą niczym wiersze, których jak miłości się nie szuka – jest albo jej nie ma. Dziękują Ci po prostu za to, że jesteś Justyna Reczeniedi oraz Jerzy Zelnik. „Jesteś” – „jesteśmy” więc na wskroś z wierszami śpiewanymi, recytowanymi i tymi, które rodzą się w codziennym dniu. Wszystko w wyznaniu pięknego sopranu solistki Warszawskiej Opery Kameralnej oraz stonowanego tembru głosu znakomitego aktora teatralnego, filmowego i telewizyjnego. Jerzy Zelnik
18
dzieli się talentem na wzór świętego Franciszka z Asyżu, w geście pokory, co podpowiada, że bardziej istotne od wypowiadanych słów, jest powstające z ich harmonii uczucie, iż powinniśmy być dla siebie siostrami i braćmi – tylko to, co siostrzane i braterskie jest wstanie usprawiedliwić brak umiejętności rozmowy z ptakiem, który może być symbolem naszych radości i lęków bezustannie poszukujących bezpiecznego dla siebie „gniazda”. „Skrzydłem” poruszającym wyobraźnię jest niewątpliwie brzmienie wrażliwości Justyny Reczeniedi. Jej śpiewny sopran rozbudza nadzieję, że jeszcze istnieje muzyka – nie tylko spisana w partytury, ale przede wszystkim taka, którą jesteśmy wstanie prawdziwie wyśpiewać – każdy w swoim sercu. Może dlatego w przemijanie powinniśmy wsłuchiwać się jak w „śpiew” rozniecający pragnienie pokochania każdej następnej nuty niczym nowo darowanej chwili życia; uciszający bojaźń przed Aniołem Śmierci, który jest wszakże Dobrym Aniołem. Pomiędzy światem a nami – jest na tej płycie „tylko tyle” i właśnie dlatego to „wszystko”, co sprawia, że ubóstwa nie musimy przyjmować jako wyrzeczenia, radość, że można mieć niewiele rzeczy (…) czystość, co nie jest ascezą, tylko miłością – tak jak życie całe, tak jak wierność myślom o stale obecnych, którzy zawsze ci sami jak olcha do końca zielona, znają nawet prywatny adres Pana Boga – i jeśli tylko pozwolimy sobie na przywilej zgubienia kluczy do własnego „ego”, album Pomiędzy światem a nami pozwoli nam otworzyć nie jedne „drzwi”, skrywające za sobą „miejsca”, które wielu z nas będzie postrzegać jako prywatny adres Pana Boga. Dominik Górny
wywiad
Być uczciwym wobec siebie i świata ` Z Krzysztofem Cwynarem, artystą działającym na rzecz osób niepełnosprawnych i bezdomnych, rozmawia Dominik Górny
Rytm Pana artystycznej działalności wyznacza m.in. poświęcenie się dla osób niepełnosprawnych i bezdomnych. Jaka jest „muzyka wizerunku” Krzysztofa Cwynara, jako zawodowego artysty i człowieka? W szkole podstawowej napisałem wypracowanie o tym, że chciałbym zostać artystą. Profesor Orłow, który był wykładowcą w klasie śpiewu w Łodzi, powiedział, że przyjmie mnie do szkoły muzycznej, bo śpiewam i gram na fortepianie. To była jedna z pierwszych chwil, w których zetknąłem się z życzliwością obcego dla mnie człowieka. Dzięki niemu uświadomiłem sobie, że w każdym trzeba szukać najlepszych cech, po to, żeby w porę pokazać mu, że jest coś wart. Nie wolno przegapiać ludzi, bo nieszczęście pojedynczego człowieka jest w rzeczywistości smutkiem całego świata. Z dawnego estradowego życia czerpałem szacunek i satysfakcję. Dziś mówię, że moja osoba to nie tylko „ja”, ale też żona, pies, koty i gołąb ze złamanym skrzydłem, do którego często się przyrównuję. Te stworzenia pokazały mi, że wartość człowieka polega na tym, aby dostrzegł to, co się dzieje poza jego osobą. Dowodem realizacji tej myśli jest założone przez Pana Stowarzyszenie „Studio Integracji”, które wspomaga twórczość osób, na co dzień odrzucanych przez większą część społeczeństwa. Postanowiłem pomagać takim ludziom, nie wiedząc, jakie to trudne. W godnej pomocy nie można postępować „po omacku” jak znachorzy, bo wtedy wyrządza się krzywdę. To nie jest gra „na zimno”, że mam aptekę z lekami, które wiem jak dobrać. Stawiam na doświadczenie wcześniejszej sytuacji, która „zagrała na strunach mojej duszy”, a w poświęceniu nie liczę na wielkie efekty. Przez to sam mam uzdrawiane serce. Potem ci ludzie się usamodzielniają, idą na studia, zakładają rodziny… A gdy odnoszą sukcesy, najpierw dzielą się nimi ze mną, a dopiero później dzwonią do bliskich. To jest sytuacja, dla której warto być dla innych.
Krzysztof Cwynar – patrzeć w serce nadziei... Sceniczne doświadczenie wykorzystuje tuje Pan w realizacji programu „Terapia poprzezz sztukę”… …Tak, ponieważ sztuka daje zrozumienie mienie i przełożenie tego, co zewnętrzne na realia alia ducha. Uczestniczę w sytuacjach zastanych, ch, których nigdy nie planuję. Ojciec radził, abym zrobił spektakl ilustrujący ludzkie nastroje, co po wielu latach zacząłem czynić. Piosenki są dokumentakumentacją życia tych, którymi się opiekuję, jak to się dzieje na płycie Szukam drogi. Sztuką jest pokazanie dziewczynki na wózku, która mimo swejj fizycznej ułomności, pięknie i mądrze śpiewa. Przetłumazetłumaczyłem utwór pt. Liczy się dziś. Człowiek k powinien w konkretnym dniu starać się uporządkować kować swoje życie, aby być uczciwym wobec siebie i świata. Każda sytuacja jest barwą, a sztuka ztuka uczy ich dobierania tak, żeby ukazać jasną stronę życia. Otrzymałem od Boga wielki dar – wrażliwość na ludzkie problemy. Doświadczenia innych nych są moją twórczą energią. Nigdy nie zapomnę mnę twarzy tych, od którym otrzymałem i ofiarowałem em dobro. „Santo Subito Santo” – to tytuł płyty, y, którą zadedykował Pan Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II. W jakiej mierze papieskie nauki wpłynęły ynęły na religijny wydźwięk Pańskiej twórczości? ? Poświadczam, że biorę nauki Papieża ża poważnie, bo to, co śpiewam, zamieniam w czyny, zyny, których domagał się nasz Ojciec Święty. Napisałem zbiór wierszy właśnie według Jego recepty, pty, że trzeba krzewić światło nadziei, mówić o tym, czym jest dar wiary, czekać na wyrok Boga, oga, a nie sądzić innych. Godne życie jest moją prawdą. rawdą. Trzeba być uczciwym wobec siebie i świata. wiata.
19
Koło Niezależnych Twórców Ziemi Wieleńskiej
Kiedy hobby staje się pasją
Uczestnicy Koła Niezależnych Twórców Ziemi Wieleńskiej
Na pomysł stworzenia Koła wpadła malarka, rysowniczka, hafciarka – pani Danuta Skowrońska, w 2006 roku doceniona nagrodą Burmistrza Wielenia „za szczególne osiągnięcia kulturalno-artystyczne”. Wiedziała, że w okolicy są ludzie zajmujący się amatorską sztuką, potrzebujący wsparcia w tym, co robią. Tą właśnie inicjatywą zainteresowała Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Wieleniu, który pozytywnie odpowiedział na jej propozycję.
N
a zebranie założycielskie Koła Niezależnych Twórców Ziemi Wieleńskiej, które odbyło się 22 stycznia 2007 roku, przyszło dwunastu artystów. Pomysł okazał się trafny. Dziś w kole działa ponad dwadzieścia osób. Pochodzą z Wielenia i okolic, wśród nich są malarze, rzeźbiarze, poeci, hafciarki i muzycy. Zimą spotykają się w Ośrodku Kultury „Strzelnica” w Wieleniu, latem w rodzinnej wsi pani Danuty – Kuźniczce. Wszystkich chętnych amatorów uzdolnionych plastycznie, muzycznie i literacko, Koło stara się wspólnymi siłami pobudzić do działania. Twórcy rozwijający swoje hobby, zaintereso-
20
wania, zdolności i artystyczną sztukę amatorską. W zaciszu swojego domostwa zauważyli, że autorskie prace mogą też pokazać innym. Członkowie Koła Niezależnych Twórców Ziemi Wieleńskiej prezentują swój dorobek podczas corocznych Jarmarków Wieleńskich, Dni Puszczy Noteckiej w Miałach oraz w czasie trwania innych imprez kulturalnych organizowanych w regionie. W ich dorobku jest wiele osiągnięć. Chcą, aby ich praca zwyczajnie podobała się ludziom i stanowiła piękną wizytówkę Wielenia. oprac. Koło Niezależnych Twórców Ziemi Wieleńskiej
nasza twórczość – Romuald Hudziński
STRUMYK Jak trudno go zrozumieć, a może i ukochać. Najpierw kilka kropel, a potem wielki potok. Czasami trzeba zrobić mocny ukłon, aby poczuć smak błękitnej wody. Czasami przed nim stajesz i z zadumą pytasz skąd się wziął, gdzie jego źródło, jaki jego cel. Dokąd zmierzasz co dnia, gdy rano wstajesz ze snu, czasami bez celu. W strumyku płynie woda i ma swój sens i cel. A jaki mam ja, gdy wstaję co dnia...
BÓG I CZŁOWIEK Rzekł kiedyś człowiek: Zabiorę swe rzeczy i pójdę. Pójdę szukać Boga. Chodził biedny cały dzień po zatłoczonych ulicach, aż do wieczora. Lecz wśród całego tłumu nigdzie nie znalazł Boga. I rzekł człowiek: jak to jest? Cały dzień aż do wieczora na żadnej ulicy nie spotkałem Boga. Lecz pomyślał Bóg i rzekł: Zabiorę swe rzeczy i pójdę. Pójdę szukać człowieka. Poszedł Bóg lecz długo nie szukał. Na pierwszej ulicy Bóg znalazł człowieka. Skoro człowiek nie może poszukać Boga, Bóg szuka człowieka.
Romuald Hudziński – pisze wiersze od 10 lat. Przekonany jest, iż każdy człowiek nosi w sobie jakiś obraz, schemat myślenia i zarys czegoś ważnego. W twórczości inspiruje się głównie przyrodą. Należy do Koła Niezależnych Twórców Ziemi Wieleńskiej.
autorka auto rka k obrazów: b Danuta Skowrońska
21
podróże wspomnień
Stanęły już nasze nogi na twoich dziedzińcach, Jeruzalem! Kiedy upragnione marzenie urzeczywistnia się, trudno sobie uświadomić, że to czego tak długo człowiek pragnął, właśnie się dzieje. I tak było w przypadku mojej podróży do Ziemi Izraela. Jest to miejsce fascynujące, tajemnicze, łączy w sobie trzy największe monoteistyczne religie świata: judaizm, islam i chrześcijaństwo; jednakże obszar ten niesie ze sobą konflikty na tle politycznym oraz religijnym, a to, co powinno łączyć, niestety dzieli.
D
la mnie najważniejszym punktem jest Jerozolima – to do niej prowadzą „wszystkie drogi”, to właśnie w tym mieście dokonywały się jakże istotne wydarzenia dla wyznawców Jahwe, Allacha, Jezusa. Starożytna Jerozolima otoczona jest wysokimi starymi murami, które oddzielają tę cześć miasta od pozostałej, ciągle rozwijającej się „nowej części”. Stara Jerozolima jest niczym gród z kilkunastoma bramami, przez które wchodzi się do miasta utworzonego z białego kamienia. Antyczne zabudowanie Jerozolimy zostało podzielone na cztery dzielnice: żydowską, muzułmańską, chrześcijańską i ormiańską. Każda z nich wyróżnia się architektonicznie oraz obyczajowo, w zależności od mieszkańców danej dzielnicy. W jednym miejscu przenika się wielokulturowość. Z realiów żydowskich – „sterylnych”, uporządkowanych, trafiamy do świata muzułmańskiego, obfitego w liczne stragany targowe i gwar. Można tutaj spotkać niesamowite odgłosy, napisy w języku hebrajskim czy arabskim, wąskie, niekiedy ślepe uliczki, tubylców oraz turystów z każdego zakamarka świata. Przechadzając się po tych miejscach odnosi się wrażenie jakby człowiek był poza rzeczywistością. W każdej z tych części można znaleźć jeden najważniejszy punkt dla każdej z religii: Mur Zachodni (Ściana Płaczu), Wzgórze Świątynne z meczetem Omara z Kopułą Skały oraz Bazylikę Grobu Pańskiego. Fascynujące w Starej Jerozolimie jest obcowanie z innymi religiami, co krok coś odmiennego. I tak trafiłam na Wzgórze Świątynne, czyli starożytną Górę Moria na której Abraham miał ofiarować swojego syna Izaaka. Niegdyś przed zburzeniem przez Rzymian, stała tam Świątynia Jerozolimska z miejscem „Święte Świętych”, gdzie znajdowała się Arka Przymierza, w której modlili się i składali ofiary Żydzi. Natomiast dla wyznawców islamu w
22
miejscu tym nastąpiło wniebowstąpienie Mahometa, dlatego też w chwili obecnej znajduje się tam meczet Omara z Kopułą Skały, w którym modlą się wyznawcy Allacha. Wzgórze to niesie ze sobą niesamowitą ciszę i tajemniczość, można z niego obserwować panoramę całej Jerozolimy. Modlą się tam wspólnie mężczyźni, tłumacząc sobie święte księgi. Kobiety podążają na modlitwę do meczetu. Przechodząc ze Wzgórza Świątynnego przez muzułmańskie uliczki, natrafiłam na Ścianę Płaczu, przy której jednoczą się Żydzi z całego świata. W chwili obecnej jest to najświętsze miejsce dla wyznawców judaizmu. Żydzi wierzą, że pozostał w niej Duch Boży, który wysłuchuje ich modlitw, dlatego też na karteczkach zapisują swoje prośby, dziękczynienia a następnie utykają w szczeliny murów. Miejsce to robi przeogromne wrażenie, zwłaszcza dla kogoś kto interesuje się kulturą żydowską. Plac przed murem przedzielony jest przepierzeniem, ponieważ kobiety i mężczyźni modlą się oddzielnie. Nie wiem, po raz kolejny, jak opisać emocje jakie mi tam towarzyszyły. Kolejnym celem była Bazylika Grobu Pańskiego – aby do niej dojść trzeba było po raz kolejny przemierzyć dzielnicę muzułmańską. Idąc ku wyznaczonemu celowi, moją uwagę przykuło bicie dzwonów i muezin nawołujący do modlitwy. W takiej też aurze weszłam na placyk przed Bazyliką Grobu. Wkroczyłam do środka i poczułam się jak bym była na targowisku. Zburzone zostały moje wyobrażenia o tym miejscu. W świątyni tej najbardziej ukazuje się podział Chrześcijan. Nie ma tam miejsca i czasu na kontemplację. Wchodzi się na Golgotę, na której został ukrzyżowany Jezus, aby potem znaleźć się w pustym Świętym Grobie, który niesie dobrą nowinę dla Chrześcijan, gdyż Chrystus pokonał śmierć i zmartwychwstał. Święte, fascynujące miejsce ta Jerozolima… Ewelina Mania
Fotogaleria
Prowokacyjna „hiszpańska rewolucja” Od 15 maja br. mieszkańcy wielu miast w Hiszpanii demonstrują przeciwko istniejącemu w kraju kryzysowi finansowemu, politykom i bankierom. Żywiołowe protesty są największe od czasu, kiedy kraj pogrążył się w recesji w 2008 roku, a składają się głównie z młodych ludzi; Nazwany „Rozjuszonym” Ruch „15-M”, podsycany jest frustracją i radykalnością środków wynikłych z obojętności polityków oraz problemów bezrobocia.
Manifestujący biorą udział w demonstracji i zgromadzeniu publicznym na placu Puerta del Sol w Madrycie, 17 maja 2011 r; plakat trzymany przez demonstrantów krzyczy „Dość” (Reuters/Susana Vera)
Protestująca przesłania oczy fałszywym banknotem, podczas demonstracji domagającej się „Prawdziwej demokracji od zaraz”, w Maladze, 15 maja (Reuters/Jon Nazca) Protestanci wykrzykują hasła w trakcie protestu „Prawdziwa demokracja od zaraz” w Barcelonie, 15 maj 2011 r. (AP Photo/Emilio Morenatti)
Demonstranci okupują plac Puerta del Sol w Madrycie, 20 maja 2011 r. (Pedro Armestre/ AFP/Getty Images)
Ludzie z zaklejonymi ustami biorą udział ział w proteście przeciwko kryzysowi gospodarczemu i niewyobrażalnemu poziomowi bezrobocia w Hiszpanii (Pedro Pedro Armestre/AFP/Getty Images) 23
Cesarskie
historyczne postaci
Śmierć Władysława Jagiełły w 1434 roku, wyniosła na tron jego pierworodnego 10-letniego syna Władysława. W 1440 roku został on również królem Węgier, zaś swego 13-letniego brata Kazimierza wysłał na Litwę jako namiestnika. Szybko jednak Kazimierz został przez Radę Litewską wyniesiony na tron jako samodzielny „wielki książę”. Z kolei Władysław zajął się na Węgrzech przygotowaniami do krucjaty antytureckiej. Po początkowych sukcesach, 10 listopada 1444 roku, doszło do bitwy pod Warną, która przyniosła nie tylko pogrom armii węgierskiej, ale i śmierć młodego króla, który odtąd zwany był Warneńczykiem. Na tron polski wstąpił wtedy jego młodszy brat – Kazimierz Jagiellończyk. Poszukiwania panny młodej
Kazimierz IV Andrzej Jagiellończyk – wielki książę litewski i król Polski
24
W 1436 roku na świat przyszła Elżbieta Habsburżanka – córka Albrechta II Habsburga – króla Niemiec, Czech i Węgier, oraz Elżbiety Luksemburskiej, córki Zygmunta Luksemburskiego – cesarza rzymskiego, króla Niemiec, Czech i Węgier. Od dnia jej narodzin pojawiły się plany związku małżeńskiego Elżbiety z Kazimierzem Jagiellończykiem. Wysuwane były one przeważnie przez stronę polską, gdyż związek ten mógł otworzyć drogę do sukcesji tronów Czech i Węgier. Pierwsze poselstwo zostało wysłane już w roku narodzin małej Elżbiety. Ostatecznie Albrecht zgodził się wydać swą młodszą córkę za Kazimierza, z czego jednak szybko się wycofał, gdyż zapragnął wyswatać Elżbietę z księciem saskim. Plany te przerwała śmierć Albrechta w 1439 roku. 13-letnia Elżbieta chowała się odtąd przy matce, a potem została oddana pod opiekę jej kuzyna – Fryderyka III Habsburga. Wkrótce Elżbieta straciła matkę i wraz ze swym rodzeństwem (Anną i Władysławem Pogrobowcem) pozostała w rękach Fryderyka. Elżbieta nauczyła się czytania i pisania po niemiecku. Znała też łacinę, a możliwe, że i węgierski. Miała pewne wiadomości z zakresu historii, geografii i teologii. Do kształcenia dzieci przyczynił się również znany humanista – Eneasz Sylwiusz Piccolomini, późniejszy papież Pius II. W rezultacie Elżbieta wyrosła na światłą kobietę.
koligacje Herb rodowy Kazimierza IV Andrzeja Jagiellończyka Zrękowiny Rokowania małżeńskie odbyły się w sierpniu 1453 roku we Wrocławiu. Miały bardzo uroczysty charakter; króla polskiego reprezentowali: kasztelan krakowski, kanclerz wielki koronny, dwóch biskupów i dwóch wojewodów, zaś Habsburga – Otto, książę bawarski oraz liczne grono dygnitarzy czeskich i austriackich. Młody Jagiellończyk musiał sprawiać dobre wrażenie na wysłanym poselstwie. Był wysoki, szczupły, bardzo podobny do swego ojca – Władysława Jagiełły. Był abstynentem i podobnie jak ojciec, uwielbiał polować i zażywać kąpieli w gorącej łaźni. Odznaczał się również uporem, wytrwałością
w działaniu, cierpliwie znosił wszelkie niewygody. Po wymianie poselstw i rokowań we Wrocławiu, podpisano kontrakt ślubny. Ustalono, że ślub odbędzie się w lutym 1454 roku, posag wyniesie 100 tysięcy florenów oraz że Elżbieta zostanie dziedziczką brata Władysława Pogrobowca, króla Węgier, tylko w wypadku śmierci wszystkich jego potomków. 2 lutego królewna wyruszyła do Polski; odprowadzali ją dygnitarze austriaccy i czescy. W Cieszynie doszło do spotkania z przedstawicielami polskimi, a następnie ruszono do Krakowa przez Oświęcim i Skawinię. Przybył tam goniec Kazimierza z rozkazem, aby orszak zatrzymał się na trzy dni, gdyż w Krakowie nie zostały zakończone wszystkie przygotowania do ceremonii ślubnej. Istnieją również podania, iż do Jagiellończyka dotarły wieści o nieszczególnej urodzie przyszłej małżonki i stąd była ta zwłoka. 10 lutego odbył się królewski ślub, poprzedzony jednakże sprzeczką, kto ma go udzielić – prymas Jan Sprowski czy kardynał Oleśnicki. Spór rozstrzygnięto w taki sposób, iż ślubu udzielił przebywający w Krakowie, słynny kaznodzieja bernardyński, Jan Kapistran (późniejszy święty), który jednakże, „gdy sam przez się nie mógł należycie dopełnić obrzędu, jako języka polskiego i niemieckiego nieświadomy, przeto zmuszony był dokonać go kardynał, który umiał dobrze te języki”. Z kolei prymas namaścił i ukoronował nową królową. W chwili ślubu Kazimierz miał 27 lat, a jego oblubienica około 18-stu. Warto dodać, iż w Polsce, Elżbieta zwana była Rakuszanką od nazwy Rakuzy, jak określano wówczas Austrię.
Małżeństwo Kazimierza i Elżbiety przetrwało 38 lat i okazało się jednym z najbardziej trwałych i przykładnych w polskich dziejach. Jak w XVI wieku zanotował Stryjkowski: „Kazimierz małżonkę swą nad obyczaj miłował, a ona także jego”.
25
Elżbieta Rakuszanka z Habsburgów – królowa polska i wielka księżna litewska Matka Jagiellonów Elżbieta odznaczała się przeto świetnym zdrowiem, które pozwoliło jej nie tylko urodzić 13 dzieci, ale i podróżować. Dobrze też ułożyły się jej stosunki z teściową – Zofią Holszańską. Obie królowe nieraz wspólnie wyjeżdżały w podróże lub przebywały na Wawelu. Mało interesowała się polityką, koncentrowała się na wychowaniu licznego potomstwa, a następnie zapewnieniu mu świetlanej przyszłości. Z 13 dzieci wieku dorosłego doczekało 11 (z czego 6 synów), stąd Elżbieta uzyskała przydomek „Matki Jagiellonów”. Była dobra matką, z dziećmi rozmawiała po polsku, przekazała im silne poczucie dynastyczne i głęboką religijność. Córki pozostawały całkowicie
pod opieką matki, uczono je czytania i być może łaciny. Natomiast na edukację synów Elżbieta miała niewielki wpływ, uczyli się rzemiosła rycerskiego pod okiem kasztelana Stanisława Szydłowskiego. Otrzymali również wszechstronne wykształcenie pod okiem Jana Długosza, przebywając w Krakowie, Tyńcu, Nowym Sączu lub Lublinie (rzadko towarzyszyli rodzicom w podróżach). W starszym wieku ojciec wdrażał ich do zajmowania się sprawami publicznymi. Lubiła określać siebie jako „wnuczkę cesarza, córkę, siostrę i żonę królów”, a na starość lubiła wyliczać, ilu jej synów nosi korony. Zwana jest obecnie „matką królów”, gdyż czworo z nich zostało królami, a najmłodszy – Fryderyk, został arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem, a z nominacji papieża Aleksandra VI – kardynałem. Z kolei córki, Elżbieta wydawała za mąż za książąt Rzeszy; poprzez swoje małżeństwa zostały skoligacone z większością panujących wówczas dynastii europejskich. W 1492 roku po 38 latach małżeństwa, Elżbieta owdowiała. Zgon króla nastąpił dość nieoczekiwanie, w drodze z Litwy do Radomia. Miał też wówczas powiedzieć: „Zatem trzeba umierać”. Królowa czuwała przy mężu, który jeszcze przed śmiercią desygnował syna Aleksandra następcą na Litwie, a w Polsce zlecił wybranie na króla Jana Olbrachta. Królowa wraz z mężem była fundatorką kaplicy pod wezwaniem Świętego Krzyża przy katedrze wawelskiej, przeznaczonej na mauzoleum rodziny królewskiej. W 1503 roku, królowa zleciła przebudowę kaplicy Bożego Ciała, gdzie umieszczono grobowiec Jana Olbrachta, uważany za najwcześniejszy zabytek sztuki renesansowej w Polsce. Po śmierci syna Fryderyka, królowa ufundowała złoty relikwiarz na głowę Świętego Stanisława i przekazała go katedrze krakowskiej w 1504 roku. Był on dziełem nadwornego złotnika –Marcina Marcińca, a sporządzony został ze szczerego złota ozdobionego kamieniami i perłami. Elżbieta Rakuszanka zmarła 30 sierpnia 1505 roku w wieku 69 lat, co na owe czasy było wiekiem sędziwym. Na własne życzenie spoczęła obok męża w kaplicy Świętej Trójcy na Wawelu. Barbara Misiak
Elżbieta Habsburżanka dokonała wielu pobożnych fundacji i gorliwie wyszywała ornaty dla katedry krakowskiej i innych kościołów. Przyczyniła się również do rozwoju kultu maryjnego w Polsce. 26
projekty partnerskie
Poznaj swojego sąsiada
„Podejdź no do płota, jak i ja podchodzę” – znane z filmu Sami swoi powiedzenie ie inieczacytował Andrzej Bielerzewski, przewodniczący rady osiedla Antoninek-ZieliniecKobylepole, otwierając festyn pod hasłem Poznaj swojego sąsiada. Pomysł icy zorganizowania imprezy, która odbyła się w maju br., na boisku szkoły przy ulicy gium Darzyborskiej w Poznaniu, powstał wśród słuchaczy wydziału dziennego Kolegium Pracowników Służb Społecznych.
A
gdyby tak… poznać się bliżej, nie na przystanku czy w autobusie, (a jest to nieuniknione, bo kursuje tam tylko 55) albo mijając się na przejściu dla pieszych…? Na pewno warto! Do kogo więc idzie się po przysłowiową szklankę cukru? Do sąsiada! Gdzie można łatwiej nawiązać znajomości? Na pewno na boisku, przy wspólnym stole bądź słuchając muzyki, najlepiej na majówce… I tak też udało się nawiązać współpracę z Radą Osiedla Antoninek-Zieliniec-Kobylepole, Pogotowiem Społecznym, Świetlicą Socjoterapeutyczną przy Pogotowiu Społecznym, Poznań British International School, Monar-Markot, stowarzyszeniem mieszkańców osiedla „Darzybór”, Ośrodkiem dla Bezdomnych nr 1 w Poznaniu, Fundacją Pomocy Wzajemnej „Barka” i „Gazetą Uliczną”, która udzieliła imprezie patronatu medialnego. W programie festynu znalazły się same atrakcje: występ wokalny dzieci ze szkoły anglojęzycznej, prezentacja zasad udzielania pierwszej pomocy w wykonaniu słuchaczy Wielkopolskiego Centrum Edukacji Medycznej, pokaz wozu Straży Pożarnej i akcja gaszenia pożaru, prezentacja sprzętu użytkowego (symulator), zajęcia z zakresu profilaktyki i bezpieczeństwa, czyli żandarmeria wojskowa w akcji, zajęcia plastyczne (robienie masek i dłoni z gipsu, malowanie twarzy), konkurs języka angielskiego, pokaz militarny. Najważniejsze, że nie zabrakło kultury i sztuki; Dominik Górny czytał poruszające poezje swojego autorstwa, a przez cały czas trwania wydarzenia, można było podziwiać wystawę obrazów wykonanych w Ośrodku dla Bezdomnych oraz prace plastyczne dzieci ze świetlicy socjoterapeutycznej. Oprawę muzyczną zapewniła agencja artystyczna Kornela Wachowiaka. W konkurencjach o charakterze sportoworeakreacyjnym startowano w rozmaitych zawodach: od biegu w worku (najszybsza była Kasia, która wygrała sprzęt sportowy), i zmaganiach w przeciąganiu liny (najsilniejsza okazała się ekipa z Monar-Markot, drugie miejsce zdobyła
Kolegium Pracowników Służb Społecznych znych w Poznaniu po wygranym meczu w siatkówkę atkówkę plażową… grupa dzieci z osiedla „Darzybór”), poprzez oprzez rzut osobisty do kosza (plecak i zegarek ek wywalczyła Magda Kowalczyk), aż po rozgrywki ywki siatkówki plażowej (zwyciężyła drużyna z Pogotowia Społecznego, drugie i trzecie miejsce jsce zajęli reprezentanci Monar-Markot). Emocjonującym onującym był mecz „Piłki nożnej ulicznej”, a było o o co grać, m.in. o oryginalną piłkę „Lecha”” z autografami członków reprezentacji, która a powędrowała do zwycięzców drużyny wystawionej awionej przez osiedle „Darzybór”, pięć plakatów ów z takimi autografami (wygrała ją za zdobycie ie drugiego miejsca, ekipa z Monar-Markot), piłkę iłkę nożną, którą otrzymali zdobywcy trzeciego o miejsca – drużyna z Pogotowia Społecznego. W przerwach zawodów występowały cheerleaderki. eaderki. Głodni i spragnieni nie tylko sportowych ych atrakcji, posilali się grochówką, bigosem, chlebem ze smalcem i kwaszonym ogórkiem albo lbo słodyczami, lodami i sokami. Nikt nie wyszedł z festynu bez nagrody, rody, pamiątki lub dyplomu. Poza wszystkim wynieśli też coś cenniejszego – nowe znajomości a może nawet przyjaźnie, bo przecież byli pośród śród nas „sami swoi”… Lidia Huber Promotor projektu Poznaj swojego go sąsiada,
27
opinie
Jak z menela zrobić Władze miasta Poznania są przekonane, że znalazły rozwiązanie problemu jak zrobić z menela obywatela. Ma ono polegać na zakupieniu lub wypożyczeniu 10 kontenerów mieszkalnych, przeznaczonych dla najbardziej uciążliwych mieszkańców, którzy nie płacą czynszu i są dokuczliwi dla innych lokatorów miejskich kamienic. W tym miejscu mogłaby się pojawić relacja z dramatycznych interwencji policji na rozpaczliwe prośby nękanych lokatorów, opis bezsilności służb miejskich, które wyczerpały wszelkie dostępne środki dyscyplinowania dłużników oraz autentyczne relacje świadków tych wszystkich zdarzeń. Rozczaruję czytelnika – nic takiego nie będzie. Rzecz będzie natomiast o kolejnej debacie publicznej na temat „socjalnych kontenerów mieszkalnych”, która odbyła się 6 kwietnia 2011 roku.
„K
ontenery nie rozwiązują problemu w skali miasta, ponieważ jest on o wiele większy niż tych 10 rodzin, które miałyby zamieszkać w kontenerach. Zgadzam się z krytykami tego pomysłu, że alokacja nie stanowi jego rozwiązania. Znajdujemy się w sytuacji desperacji, pozbawieni skutecznych metod pracy z tymi ludźmi. I nie powinien się tym wcale zajmować Zarząd Komunalny Zasobów Lokalowych (ZKZL). To wina systemu, który funkcjonuje w Polsce. Nie przynosi on bowiem żadnych efektów” – powiedział Jarosław Pucek, dyrektor ZKZL. W tym momencie można by zakończyć dyskusję. Tak przynajmniej wygląda, swoją drogą, trafna diagnoza i wyraz bezradności władz miasta. Jarosław Pucek stał się zakładnikiem w wojnie między mieszkańcami, a Radą i Zarządem Miasta. Jako lojalny urzędnik musi wykonać plan, w którego racjonalność nie wierzy i jednocześnie skupić na sobie odium krytyki za ten pomysł. Kontenery – rozwiązanie tymczasowe, czy trwały sposób rozwiązania problemu? W mieszkaniach administrowanych przez miasto, mieszka ponad 4 tysiące lokatorów notorycznie nie płacących czynszu. Z tej grupy wyłoniono około 200-stu najbardziej uciążliwych. Jest to jednak ciągle spora grupa i urzęd-
nikom postawiono zadanie „wyselekcjonowania dziesiątki” do wysiedlenia do kontenerów mieszkalnych w pierwszej kolejności. Wyłoniono grupę lokatorów mających prawomocne wyroki eksmisyjne, w których rodzinach nie ma małych dzieci, osób starszych i niepełnosprawnych, z bogatą dokumentacją interwencji policyjnych z powodu zakłócania porządku. Wydawać się może, że przeprowadzono to z należytą starannością, a jednak nie jest tak do końca. Metoda ta przypomina znaną z dawnych czasów „metodę pręgierza” – wystawiania „obwiesia” na widok publiczny. Gdziekolwiek kontenery zostaną zlokalizowane, będą się wyróżniać i wskazywać, że to właśnie tam mieszkają osoby uznane za najgorsze. Wraz z winowajcami, do kontenerów siłą rzeczy trafią ich rodziny. Pytań jest więcej, również natury technicznej. W naszym klimacie, kontenery mieszkalne sprawdzają się znakomicie w sytuacjach kryzysowych takich jak klęski żywiołowe i katastrofy budowlane, kiedy trzeba dać poszkodowanym schronienie. Koszty eksploatacji kontenerów nie są niskie i jest rzeczą niemal pewną, że jeśli ktoś nie płacił czynszu, to opłat za użytkowanie kontenera też nie będzie wnosił. Kontenery nie są trwałe i jeśli zakładać, że to rozwiązanie tymczasowe, to powstaje pytanie, co dalej? Tu
Społeczne problemy winny być rozwiązywane wspólnie, przy udziale i z inicjatywy osób bezpośrednio zainteresowanych. Jest to efektywny sposób na budowanie społecznej świadomości, która – jeśli już dojdzie do głosu – będzie na pewno doceniona, szczególnie przez przedstawicieli władzy lokalnej. 28
obywatela? Prelegenci zaproszeni do udziału w debacie (od prawej: Tomasz Sadowski, Fundacja Pomocy Wzajemnej „Barka”; prof. Tomasz Polak; Jarosław Pucek, dyrektor Zarządu Komunalnego Zasobów Lokalowych) nie chodzi o „utylizację”, ani o „recycling”, gdyż nie jest to problem mieszkaniowy, ale społeczny. „Istotny problem, który spowodował, że ta debata jest potrzebna, leży właśnie w takim mechanizmie załatwiania spraw: jest problem i jego rozwiązanie, bez nakładów na myślenie, analizę i wyszukiwanie rozwiązań alternatywnych. To jest główny powód, dla którego jestem przeciwny temu konkretnemu rozwiązaniu i wszystkim podobnym.” – zaprotestował Tomasz Polak, profesor socjologii. Debata publiczna daje szansę Rzecz w przyjętej technologii debaty. Dyskusja toczy się wokół projektu kontenerów mieszkalnych dla opornych w wywiązywaniu się z obowiązków lokatorów nie przestrzegających reguł życia w społeczności. Uczestnicy debaty mogą wypowiedzieć się, czy są za, czy też przeciw, wszak mamy demokracje. Jeśli zaoponują, to postawią się w sytuacji konfliktowej nie tylko z pomysłodawcami, ale i z tymi, którzy widzą zbawienie w takim rozwiązaniu. Urzędnicy napracowali się, przedstawili plan, dopracowali regulamin wysiedleń, przesiedleń – sprawiedliwy i drobiazgowy, a tu opór. Naturalną koleją rzeczy zapewne zapytają, jaka jest alternatywa, skoro ten pomysł nie może zyskać akceptacji? Nie odpowiem na to pytanie i nie dlatego, że nikt mi za to nie płaci, ale przede wszystkim dlatego, że takiej gotowej odpowiedzi zwyczajnie nie ma. Jej poszukiwaniu ma służyć publiczna debata. Przypomnę konkluzję Jarosława Pucka: „Każdy robi swoje, a i tak mu nie wychodzi. I wyjść nie może, bo każdy działa osobno”. „To nie jest tak, że jestem entuzjastą tego pomysłu i oczywiście, jeśli zostanie on wdrożony,
Mieszkańcy Poznania przybyli na debatę na temat „socjalnych kontenerów mieszkalnych” to będzie to w jakimś sensie porażka systemu pomocy społecznej, opieki społecznej, działań pracowników socjalnych. Nie sposób skłonić ich do tego, aby chcieli angażować się i współpracować z tymi, którzy do nich przychodzą” – referował z poczuciem klęski kolejne scenariusze Jerzy Stępień, wiceprezydent Poznania, odpowiedzialny za politykę społeczną w mieście. Scenariusze nie były wcale złe lecz zabrakło w nich pomysłu na ich realizację. Nawet najlepszy pomysł na mieszkania socjalne nie rozwiązuje problemów socjalnych, trzeba bowiem mieć jeszcze środki na ich utrzymanie. Oczywiście, wiceprezydent zdaje sobie z tego sprawę i dopowiada, że są programy pomocy socjalnej. Zakłada jednak, że można pomoc rozwiązać „urzędnikami”, a jeśli okazałaby się mało efektywna, zawsze można ją zlecić organizacjom pozarządowym, wszak one lepiej orientują się w problemach wykluczonych. Nie omieszkał dodać, że wyboru dokona się zgodnie z procedurami konkursu i przetargu. Być obywatelem, a nie „klientem” usług miasta Na tym etapie dyskusji, bo trudno tu mówić o debacie, uświadomiłem sobie, że cały czas jest mowa o modelu, w którym utrwalany jest klientelizm; zarówno kandydaci do przesiedlenia do kontenerów, jak i organizacje, które mają się nimi zająć, są postrzegane w roli klienta urzędu. Składać podania, wnioskować, aplikować – to nie jest metoda tworzenia programów społecznych. Czy warto więc kontynuować debatę o kontenerach? Chyba ważniejsza jest odpowiedź na pytanie „jak z menela zrobić obywatela?”. To zadanie wymaga zaangażowania wszystkich sił społecznych, a nie jedynie debat, tylko ćwiczeń z samorządności w praktyce. Andrzej Wilowski
29
świadectwa są potrzebne
Przemiana człowieka Rozmowa z Małgorzatą Polańską-Tarnawą, instruktorką na warsztacie gastronomicznym w Centrum Integracji Społecznej na poznańskich Zawadach. Od kiedy pracujesz w Centrum Integracji Społecznej? Pracuję w nim od listopada 2010 roku i jest to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Kiedyś pracowałam w restauracji i musiałam skupić się na wykonaniu konkretnego zadania: przygotowaniu dania, jego podaniu itd., a tutaj jest zupełnie inaczej. Warsztat gastronomiczny ma za zadanie przygotowanie około 120 obiadów dziennie, dla uczestników Centrum, co sprzyja pracy z ludźmi – razem się uczymy i dbamy o dobre kontakty. Jak wygląda dzień na warsztacie gastronomicznym? Centrum Integracji funkcjonuje w systemie dwuzmianowym. Pierwsza grupa – 8 osób, przychodzi na warsztat gastronomiczny od godziny 8 do 12 i zajmuje się wstępnymi przygotowaniami do obiadu – nakryciem stołów, oraz zajęciami teoretycznymi. Druga grupa, która przychodzi od godziny 12 do 16 ma za zadanie przygotować obiad, podać go uczestnikom CISu i posprzątać po obiedzie. Grupy wzajemnie się mobilizują i rozliczają z wykonanych zadań. Grupa pełni też funkcję regulującą w postaci praktykowania rożnych zasad, na przykład higieny i sprzątania po sobie, jak chociażby umycie kubka. Kiedy ktoś się wyłamuje, to grupa przywołuje taką osobę do porządku, domaga się zachowania zgodnego z ustalonymi zasadami. Myślę, że jest to bardzo konstruktywne i „zdrowsze”, kiedy pewne zachowania reguluje grupa, a nie ja, jako instruktorka. Wracają zaś do zajęć teoretycznych – uczymy się na nich zaradności w kwestiach kulinarnych, dotyczących wartości odżywczej produktów, ich zastosowania, warunków przechowywania, konserwowania, a także przydatnych wskazówek związanych z przyrządzaniem smacznych i niedrogich posiłków. Warto dodać, że oprócz przyrządzania obiadu dla uczestników CISu, warsztat przygotowuje czasem catering na zlecenia zewnętrzne m.in.: dla grup studyjnych, na konferencje, takie okoliczności jak coroczna wigilia organizowana przez Fundację Pomocy Wzajemnej „Barka” lub śniadanie Wielkanocne.
30
Uczestnicy warsztatu gastronomicznego: Przemek, Kinga i Romek z instruktorką – Małgorzatą Czy uczestnikami warsztatu są również osoby z wykształceniem gastronomicznym? Tak, niektóre osoby mają ukończone szkoły gastronomiczne, z zawodu są kucharzami, choć nigdy w swoim zawodzie nie pracowały. Mamy też na warsztacie panią Bronię, która jest od wielu lat wolontariuszką. Przychodzi do CISu i pomaga w gotowaniu, żeby nie siedzieć sama w domu. Obecnie z warsztatu wyłania się również Spółdzielnia Socjalna; kilka osób jest zainteresowanych otwarciem małego punktu gastronomicznego – budki z kanapkami i hot-dogami, ale zanim tak się stanie, muszą się one dobrze poznać, nabrać do siebie zaufania. Centrum Integracji oferuje również staże w firmach, czy zakładach pracy. Działa to w ten sposób, że uczestnik odbywa co najmniej miesięczny staż w firmie, będąc cały czas uczestnikiem Centrum, a więc, otrzymując świadczenie integracyjne. Są tutaj dwie korzyści – dla pracodawcy, który ma dobrego pracownika wykonującego swoje obowiązki za darmo; i dla samego uczestnika, który zdobywa doświadczenie w pracy i jeśli się w niej sprawdzi, istnieje duża szansa jego zatrudnienia. Już dwie osoby z mojego warsztatu rozpoczęły taki staż zewnętrzny. W przypadku pierwszej z nich – Renaty, nie do końca z efektem, ponieważ pracodawca przyjął ją tylko na krótkie zastępstwo za pracownika, który był na zwolnieniu. Druga osoba – Magda, jest od ponad miesiąca na stażu w jednej z poznańskich restauracji i bardzo sobie to chwali; cieszy się, bo jest szansa, iż
jest możliwa
Siedziba Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka” – śniadanie wielkanocne przygotowane przy współudziale warsztatu gastronomicznego Centrum Integracji Społecznej pracodawca przedłuży jej staż, który być może przerodzi się w zatrudnienie. Trzymam za to kciuki. Co jest dla Ciebie największym wyzwaniem w pracy w Centrum Integracji Społecznej? Było nim przejście z pracy nastawionej w pierwszej kolejności na wykonanie zadania, a nie dbanie o relacje osób ją wykonujących. Uczestnicy warsztatu gastronomicznego to ludzie w różnym wieku: samotne matki, osoby, które długo lub prawie wcale nie pracowały, osoby w wieku emerytalnym, które nie mają wypracowanych lat pracy. Różne też mają motywacje działania – starsi z nich chcą często „przeczekać” do emerytury, a młodsi mają nadzieję, że dzięki pobytowi w Centrum, znajdą pracę. Dużym problemem jest jednak lęk przed zmianą. Próbuję sugerować, że korzystne, ciekawe i „rozwojowe” byłoby przejście po pewnym czasie, na inny warsztat w CISie, poznanie nowych ludzi
i nauczenie się czegoś nowego. Skąd zatem lęk przed zmianą? Osoby w CISie, bardzo często są po wielu przejściach, doświadczyły zranień. Często czuję, że ktoś ma poważny problem, ale nie chce się z niego zwierzyć, a jeśli już to innemu uczestnikowi CISu, a mnie częściej prosi o radę jak pokonać swoją słabość. Jednym z głównych problemów jest niestety problem alkoholowy i co się z tym wiąże – trudności finansowe. Ponad połowa uczestników mojego warsztatu jest uzależniona lub nadużywa alkoholu. Niektórzy mają świadomość swojej choroby i próbują z tym walczyć, szukają wsparcia i otwarcie o tym mówią. W zaprzyjaźnionych organizacjach w Sieci Współpracy „Barka” są liderzy samopomocowi, którzy uporali się z problemem alkoholizmu i często – bezdomności i też służą pomocą oraz rozmową. Mamy możliwości szybkiego załatwienia detoksu i terapii. Przemiana człowieka jest możliwa, chociaż zmiany dokonują się powoli. rozmawiała: Magdalena Chwarścianek
Projekt „Szkoła umiejętności życia” – Centrum Integracji Społecznej, jest współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego „Kapitał Ludzki”, Priorytet VII, Poddziałanie 7.2.1, aktywizacja zawodowa i społeczna osób zagrożonych wykluczeniem społecznym.
31
współczesne problemy świata
Edukacja dla wszy Dzięki obietnicy prezydenta Yoweriego Museveniego, złożonej podczas kampanii wyborczej w 1996 roku, Uganda jako pierwsza jest już bliska osiągnięcia drugiego z Milenijnych Celów Rozwoju – zapewnienia powszechnego dostępu do edukacji na poziomie podstawowym. 4 lata przewagi nad innymi państwami bez wątpienia pomogły – dowiedział się Joseph Opio.
Z
łotouści politycy ugandyjscy uczynili z kwiecistych przemów swoisty rodzaj sztuki. Niewielu jest polityków, którzy obiecywaliby tak wiele, by zrobić tak niewiele. Gdy w 1996 ugandyjski prezydent, Yowerie Museveni, w ognistym przemówieniu obiecywał darmową edukację dla wszystkich, wielu odebrało to jako desperackie próby przypochlebienia się wyborcom przez wytrawnego polityka. „O, ludzie małej wiary” – westchnęli w odpowiedzi jego poplecznicy. Mieli rację. 14 lat minęło, a Museveni dotrzymuje słowa. Dążąc do reelekcji w następnych wyborach w 2011 roku, rozpoczął swoją kampanię wyborczą już w tym roku. Podczas spotkań i rozmów ze swoimi potencjalnymi wyborcami, Museveni zapewne często wraca myślami do swojej pierwszej kampanii i zastanawia się, czy znów uda mu się podobny przebłysk geniuszu, który wywrze tak silne wrażenie na wyborcach jak wtedy, 14 lat temu. Gdy w 1996 Uganda przygotowywała się do pierwszych od dziesięcioleci wyborów narodowych, Museveni zadziwił wyborców śmiałą obietnicą: „Wybierzcie mnie, a czworo dzieci na jedno gospodarstwo domowe, będzie miało dostęp do darmowej edukacji”. Politycy ugandyjscy mają tendencję do składania szokujących obietnic przedwyborczych. Jednak, jak stwierdzili eksperci polityczni, nawet jak na ówczesne standardy, swoją obietnicą Museveni sięgnął granic absurdu. Miał jednak tyle szczęścia, że wyborcy zaufali mu i objął urząd, a tym samym otrzymał szansę na zrealizowanie obietnic. Beatrice Adengo i Jeramiah Kasibante urodzili się dwa lata po wyborach wygranych przygniatającą przewagą przez Museveniego. Oboje są wdzięczni, że 74,3 % z ponad 6 milionów głosów, oddanych 9 maja 1996 roku, dało Museveniemu możliwość spełnienia obietnicy przedwyborczej – zapewnienia Powszechnej Edukacji Podstawowej (Universal Primary Education – UPE). Adengo i Kasibante, ucznio-
32
wie piątej klasy szkoły podstawowej w Kansanga, są jednymi z ponad 8,5 miliona beneficjentów przedwyborczej obietnicy Museveniego. Niewiele jednak brakowało, a finansowana z budżetu państwa edukacja UPE, byłaby poza zasięgiem tych dwojga sierot, których rodzice zmarli na przełomie wieków. Początkowo, zamiarem Museveniego było, żeby z projektu UPE mogło korzystać tylko czworo dzieci na jedno gospodarstwo domowe. Jednak większość obywateli błędnie zinterpretowała jego obietnicę jako niezakładającą żadnych limitów. Odzew był tak entuzjastyczny, że szkoły zaczęły odsyłać z kwitkiem rodziny, które przekroczyły ustanowiony przydział. Zdesperowani rodzice więcej niż czwórki dzieci, zaczęli przepisywać je krewnym a jednocześnie słali prośby do osób wdrażających projekt, aby ignorowały obostrzenia. Pod naporem próśb, rząd bardzo szybko zrewidował ustawę, pozbył się limitów i rozciągnął przedwyborczą obietnicę na wszystkie dzieci. Wywołało to natychmiastowy skok w zapisach. Według statystyk Ministerstwa Edukacji, od rozpoczęcia projektu UPE, liczba zapisów do szkół wzrastała systematycznie i w 2003 roku osiągnęła ponad 7,5 miliona, co oznacza wzrost o 149% (…). Nadmiar dzieci, nadmiar zasobów Pomimo swego młodego wieku, Adengo i Kasibante doceniają korzyści płynące z UPE. Nie wszyscy jednak byli tak entuzjastycznie nastawieni do projektu, szczególnie w jego fazie początkowej. Polityczni oponenci prezydenta Museveniego, nie byli wstanie ocenić projektu pod względem merytorycznym. Podkreślali braki, wyolbrzymiali niepowodzenia. I mimo, że większość krytyki była uzasadniona, nie była ona konstruktywna. Rząd toczył nieustanną walkę z rywalami politycznymi zainteresowanymi jedynie krytyką i umniejszaniem zasług programu, który zaczynał się jako przedwyborcza obietnica. „Naturalnie, na początku wdrażania
stkich w Ugandzie
Uczniowie podczas zajęć w szkole podstawowej Powszechnej Edukacji Podstawowej w Kasese, finansowanej przez państwo (zdjęcie: Joseph Opio) projektu musieliśmy zmierzyć się z wieloma problemami” – przyznaje Namirembe Bitamazire, minister edukacji (…). „Jakość nauczania mierzona takimi wskaźnikami jak stosunek ilości uczniów do nauczycieli, uczniów do klas, czy uczniów do podręczników, poprawił się od początków UPE. Poza tym, UPE zajął się także problemem dyskryminacji ze względu na płeć. Stosunek liczby chłopców do liczby dziewcząt zapisujących się do szkół wynosi od 50,6% do 49,4%. Infrastruktura i możliwości, które zapewniamy, popchną edukację w tym kraju daleko naprzód”. Optymizm Bitamazire spowodowany jest statystykami. Ministerstwo Edukacji zwiększyło liczbę placówek z 8 531 tysięcy w 1996 roku do 13 353 tysięcy w 2003 roku, aby rozwiązać problem przeludnionych klas i dostępu do szkół. Od 2003 roku Uganda może się pochwalić ponad 15 tysiącem szkół, z czego ponad 10 tysięcy należy do państwa. Podwoiła się także liczba nauczycieli szkół podstawowych – z 81 564 tysięcy w 1996 roku do 145 587 tysięcy w 2003 roku. Jest to wzrost o 78%, który zmniejszył stosunek liczby nauczycieli do uczniów z 1:150 do średnio 1:68. „Oczywiście ideałem jest osią-
gnięcie stosunku 1:40 i do tego będziemy dążyć” – mówi Bitamazire, dodając, że „niewiele jest klas z ilością uczniów większą niż 80”. Kiedy w 2000 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych włączyła powszechne nauczanie dla wszystkich do listy Milenijnych Celów Rozwoju, Uganda miała za sobą 4-letnie doświadczenie na tym polu i widoczne już korzyści. W czasie, gdy inne państwa z trudem starają się osiągnąć ten cel, Uganda zdaje się być gotowa do odebrania „złotego medalu” na długo przed ostatecznym terminem wyznaczonym na 2015 rok. Aby wesprzeć kraje w realizacji tego celu, Organizacja Narodów Zjednoczonych namawia, aby do 2015 roku przeznaczać na edukację co najmniej 20% z budżetu. Jest to kolejna wytyczna, którą Uganda już spełniła, zwiększając środki na edukację z 7% w 1990 roku do 24,7% w 1998 roku (…). Dla Adengo i Kasibante te ogromne liczby niewiele znaczą. Są szczęśliwi, że umożliwiono im dostęp do edukacji, mimo że są sierotami. Jorrit Meulenbeek Street News Service tłum. Marta Pachucka
33
artystyczne inicjatywy
Nasz Poznański
Mural – surrealistyczna kobieta stonoga, niewolnicy kapitalizmu… – takie malowidła już istnie istnieją w wielu miejscach Europy. Teraz ich autorzy odmienili oblicze Poznania. Na pięciu ścianach szczytowych poznańskich kamienic, pomiędzy 16 a 21 maja br., powstały prace znanych street art-owych artystów z całej Europy – wszystko ramac Poznańskiego Festiwalu Murali „Outer Spaces”, którego głównym w ramach organiza organizatorem było Stowarzyszenie „Inner Art”. Murale – ttradycja i współczesność Pierwsz murale narodziły się w Meksyku. PraPierwsze ce najsłynn najsłynniejszych muralistów tamtego okresu, takich jak m m.in.: Diego Riviera, Rufino Tamayo, Clemente O Orozco, David Alfaro Siqueiros, do dziś przejmują ludzi, którzy nie pozostają obojętnymi wobec spo społecznych niegodziwości i politycznego chaosu. Wy Wyjątkowo znane stają się dziś lata 20. i 30. XX wiek wieku, jeśli postrzegać będziemy ich koloryt „oczam „oczami” innych krajów Ameryki Łacińskiej, w których mu murale były obrazem rodzimej kultury, historii bądź pragnienia zmotywowania do zmian społecznyc społecznych. Z tej perspektywy symbolicznymi stają się dz dziś motywy na muralach opisujących historię konfl konfliktów w zachodnim Belfaście – osobom walczącym o niepodległość nie wolno było wtedy malować n na murach, które zastępowały płótna na nich późnie później rozwieszane. W naszą świadomość warto jeszc jeszcze „wmalować” pierwsze republikańskie rysunk rysunki z 1981 roku, wyrażające poparcie dla dziesięciu więźniów, którzy nie przeżyli strajku głodowego, w „głodzie” niepodległości. Autorem
wspomnianych malowideł jest Gerry Kelly, rozpoznany pod pseudonimem Macalla. W dawnej Polsce, w szczególności w okresie PRL-u, murale były narzędziem propagandy i reklamy w służbie komunizmu i oszczędzania (tu w służbie PKO). Ducha minionych lat oddają po dziś dzień murale m.in.: z logiem Solidarności w tle podobizny księdza Jerzego Popiełuszki, w Ostrowie Świętokrzyskim; murale Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. Armii Ludowej oraz na rogu ulicy Piotrowskiej i Tuwima w Łodzi; mural promujący „Pewex” w Gdańsku. Współczesne murale służą przede wszystkim upamiętnieniu dziejów miast, odrestaurowaniu ich „wspomnień” na elewacjach starych bądź zabytkowych budynków, jak dzieje się to chociażby we Włoszech, w Cibiana di Cadore, gdzie już ponad dwadzieścia lat temu, powstał cykl murali ukazujący ważne dla tego miasta, wydarzenia, prace czynione przez rzemieślników, a także miejscowe legendy. Liderem zaś, w dziedzinie sztuki „murales”, jest dziś Lyon – serce jego o francuskim rytmie, pulsuje w malarstwie ściennym, iluzjonistycznym „Trompe l’oeil”, którego zabawa perspektywą jest najbardziej „czerwoną” barwą życia Francji. Dodajmy, że dzisiejsze murale są nie mniej zaangażowane niż na początku XX wieku. Na całym świecie możemy odnaleźć niezliczoną wręcz liczbę prac, mniej lub bardziej legalnych, które są wyrazem głosu ulicy, buntu przeciwko niesprawiedliwości dzisiejszej rzeczywistości. Często prace te mają po prostu zwrócić uwagę na miejsca żyjące „obok nas”, o których już dawno zapomnieliśmy. Tymczasem mijamy je co dzień, nie obdarzając ich nawet jednym łaskawym spojrzeniem. Taka czy inna forma murali sprowadza się jednak do jednego celu – ożywić, odmienić i pobudzić do życia „tkankę miejską”. Poznań – nowa stolica murali
Wariacja na temat różnych okresów historii sztuki – Erosie; Poznań, ulica Woźna 13
34
Festiwal „Outer Spaces” stał się pierwszym takim wydarzeniem w Poznaniu, które połączyło
Festiwal Murali
Społeczno-polityczny manifest wprost ze „szkicownika” Blu działalność artystyczną związaną z kulturą „Urban artu” z rewitalizacją przestrzeni miejskiej o charakterze materialnym i społecznokulturowym. Zyskuje to realny wymiar, jeśli spojrzymy na pięć ścian budynków w centrum miasta, które przez brak jakichkolwiek detali architektonicznych, skrywały potencjał, jakie ujawniły właśnie murale. Artyści, którzy zawitali w Poznaniu, ujawnili się pod pseudonimami znanymi już na całym świecie: Blu, który „stawia na przekaz kontrowersyjny. Włoch zyskał sławę, podróżując po świecie oraz malując swoje mocno zaangażowane politycznie i społecznie murale. Podejmując tematy takie jak wojna, śmierć, władza czy ewolucja, zadaje istotne pytanie: dokąd zmierzamy?”; Erosie „bada możliwości obalenia wszelkich gatunków oraz utraty ich wartości wewnętrznych, wykorzystując zabawę konwencjami tj. reklama, sztuka, grafika, graffiti czy ilustracja w poszukiwaniu wolności twórczej”; Kenor malujący geometryczne, ekspresyjne i abstrakcyjne kształty. „W swoich pracach ujmuje kwintesencję klimatu i stylu życia Barcelony, mieszając inspiracje klasycznym malarstwem oraz grafiką z medium jakim jest aerosol oraz
Remed – może właśnie jego wyobraźnią żyje dzisiaj Francja… dynamika ulicy”; Remed, którego „prace ace są czyste, syntetyczne, czytelne. Płaskie powierzchnie koloru oraz smukłe krawędzie dzie nadają jego muralom elegancji i klasy”; Sam3 tworzący najczęściej przy użyciu czarnej nej farby, skupiający się na prostocie i bezpośredniości edniości przekazu. „Zmaga się z tematem człowieka, owieka, jego życiem w świecie wśród innych ludzi udzi i życiem wewnętrznym”. Wszyscy oni podzielili dzielili się przeświadczeniem, iż kształt i barwa mogą być świetnymi pośrednikami w przedstawieniu ieniu wyobraźni świata, w którym żyjemy. Poświadczył wiadczył to również interdyscyplinarny charakter er wydarzeń towarzyszących festiwalowi, do których należały m.in.: koncerty promujące lokalnych kalnych artystów, warsztaty artystyczne, muralowe lowe jam session oraz „alleycat” – wyścig rowerowy rowy tropem dawnych murali poznańskich. Dominik minik Górny
35
ekonomia społeczna
Przedsiębiorstwo – tyle wolności, il W opisach praktyki i teorii gospodarowania, poza jej głównym nurtem, pojawiło się pojęcie „przedsiębiorstwo społeczne”. W Polsce żaden prawnik, nie potrafi nam do końca wyjaśnić, czym ono właściwie jest, bo termin ten szczęśliwie wiedzie żywot pozakodeksowy; „szczęśliwie”, bo to naturalna kolej rzeczy, gdy najpierw zaczyna coś istnieć w rzeczywistości, a później w prawie, jak stało się to w połowie 2010 roku, gdy poddany został pod dyskusję projekt ustawy o przedsiębiorstwie społecznym. Trochę semantyki i filozofii Na dobrą sprawę najistotniejsze informacje o tym, czym jest przedsiębiorstwo społeczne, przynoszą znaczenia słów składających się na jego nazwę. Pierwsze z nich – „przedsiębiorstwo” posiada swoją definicję w kodeksie cywilnym (artykuł 551) i w potocznej świadomości. Znaczenie drugiego słowa nie jest tak proste do odczytania. Przymiotnik „społeczny” jest bowiem wieloznaczny jak rzeczownik, od którego pochodzi. Pojęcie „społeczeństwo“ ma co prawda swoją definicję naukową, mówiącą, że jest to zbiorowość powiązana relacjami i posiadająca swoje instytucje. Nie można przeto zapomnieć modnego za czasów PRL-u powiedzonka: „Żadna praca nie hańbi, za wyjątkiem społecznej“, tak doskonale korespondującego z cynicznym i bardzo wpływowym „credo” Margaret Thatcher: „Nie ma niczego takiego jak społeczeństwo” („There is no such thing as socjety”). Nawet bez przywołania tych „umniejszających” znaczeń słowa „społeczeństwo“, określenie „społeczne“ w odniesieniu do przedsiębiorstwa, nie odsłoni w pełni sensu pojęcia „przedsiębiorstwo społeczne” i funkcji, jaką ma ono spełniać. Na takim tle przedsiębiorstwo społeczne ujawnia swoją specyfikę, którą są: dwoistość, kompromisowość, istnienie na pograniczu „dwóch światów” i systemów wartości. Z tej perspektywy pogląd, iż każde przedsiębiorstwo jest społeczne, bo gospodarka to działalność zbiorowa, czyli społeczna, nie jest prawdą, bowiem gospodarkę współcześnie kojarzy się z takimi wartościami jak: indywidualizm, konkurencja, egoizm; społeczeństwo zaś, nie tyle ze zbiorowością, co wspólnotą. Dobrze
36
odczuwają to rodacy Margaret Thatcher, którzy swoje przedsiębiorstwa społeczne określili jako „Organizacja Pożytku Publicznego” („Community Interest Company”), co doskonale oddaje charakter tego przedsięwzięcia, akcentując jego wspólnotowy charakter. Czym jest przedsiębiorstwo społeczne? Przedsiębiorstwo społeczne jest podmiotem stosującym środki właściwe gospodarce rynkowej dla osiągnięcia celów społecznych (wspólnotowych). Cele te, według współczesnej mentalności, ukształtowanej przez filozofię neoliberalizmu, znajdują się w opozycji do wartości stanowiących istotę kapitalistycznego wolnego rynku, którego zasadą naczelną jest maksymalizacja zysku oddawanego mniejszości posiadającej. Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że przedsiębiorstwo społeczne „siedzi okrakiem” na „barykadzie” wzniesionej między indywidualistycznym materializmem owładniętym obsesją zysku i konkurencji, a takim myśleniem o porządku społecznym, które troszczy się o miejsce w zbiorowości dla każdego. Przedsiębiorstwo społeczne, prowadząc działalność gospodarczą, tak jak klasyczni gracze rynkowi, podlega ryzyku gospodarczemu, wypracowuje zysk, łączy w sobie innowacyjność i efektywność, a tym samym wytwarza produkty lub usługi. Zysk najzwyczajniej nie trafia wtedy do kieszeni właścicieli i menedżerów lecz zostaje przekazany na dalszą działalność przedsiębiorstwa lub na cele wspólnotowe, pojmowane jako starania o integralność społeczną, z naciskiem na przeciwdziałanie wykluczeniu. Dokonuje się to poprzez aktywizację zawo-
społeczne e własności dową i gospodarczą osób wykluczonych lub zagrożonych tym stanem. Powszednia demokracja Fenomenem przedsiębiorstw społecznych polega na tym, iż podtrzymują one coraz trudniej dające się obronić ideologiczne twierdzenie, że kapitalizm wolnorynkowy i demokracja uzupełniają się oraz warunkują. Obserwowany w Europie masowy odwrót od uczestnictwa w procedurach wyborczych, jest sygnałem, że ludzie zrozumieli „podskórny przekaz” rzeczywistości stosunków politycznych i społecznych głoszący, iż demokracja w sensie realnego wpływu na podejmowanie decyzji, w sprawach istotnych dla zbiorowości, wiąże się z posiadaniem; innymi słowy – tyle wolności, ile własności. Przedsiębiorstwa społeczne, poprzez swoją dwoistość biznesowo-społeczną, umożliwiają uczestnikom społecznego sektora gospodarki, zdobycie źródeł utrzymania i środków na choćby skromne nabywanie własności oraz praktykując autentyczną, oddolną demokrację. A polega ona na zarządzaniu opartym na partnerstwie i uczestnictwie oraz sprawowaniu kontroli nad osobami wykonującymi kierownicze funkcje. Formy przedsiębiorstwa społecznego Warto odwołać się do artykułu 20-tego Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, który mówi, że „społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych, stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej”. Przedsiębiorstwo społeczne „wciela się” w rzeczywistość społeczno-gospodarczą w formach: spółdzielni (ustawa z dnia 16 września 1982 roku, „Prawo spółdzielcze”); spółdzielni socjalnej (ustawa z dnia 27 kwietnia 2006 roku, „o spółdzielniach socjalnych”, „Prawo spółdzielcze”); działalności gospodarczej
gminy (ustawa z dnia 20 grudnia 1996 roku, „o gospodarce komunalnej”); spółki z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółki akcyjnej, gdy jedynym udziałowcem jest partner lub partnerzy społeczni oraz istnieje odpowiedni zapis umowy spółki lub statutu, dotyczący realizacji celów społecznych i podziału zysku (ustawa z 15 września 2000 roku, „Kodeks spółek handlowych”); działalności gospodarczej prowadzonej przez fundację lub stowarzyszenie (ustawa z dnia 6 kwietnia 1984 roku, „o fundacjach”; ustawa z dnia 7 kwietnia 1989 roku, „Prawo o stowarzyszeniach”; ustawa z dnia 24 kwietnia 2003 roku, „o działalności pożytku publicznego i wolontariacie”; ustawa z dnia 13 czerwca 2003 roku, „o zatrudnieniu socjalnym”; ustawa z dnia 2 lipca 2004 roku, „o swobodzie działalności gospodarczej”). Dobrze iść na dwóch nogach Jakbyśmy pojęcia „przedsiębiorstwo społeczne” nie definiowali, zawsze jego cechą pierwszorzędną będzie dwoistość – oparcie o grunt gospodarki i zbiorowości, co nasuwa skojarzenie – dwunożność. Czemu więc ekonomia, w której funkcjonuje interesujący nas tajemniczy byt, uważana jest za „ekonomię ułomną”, bo przeznaczoną dla tych, którym się nie udało? Wszakże na pomysł, aby „wziąć” dosłownie powiedzenie „skacz na jednej nodze“, wpadł – jak pamiętamy z dziecięcych lektur – tylko Koziołek Matołek. Eugeniusz Biały
F
undacja „Barka” realizuje projekt „Regionalne Centrum Ekonomii Społecznej” w ramach „Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki” 7.2.2, w którym jednym z rezultatów jest wsparcie tworzenia przedsiębiorstw społecznych, w tym spółdzielni socjalnych, dających miejsca pracy osobom długotrwale bezrobotnym, znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej.
Projekt 7.2.2 „Regionalne Centrum Ekonomii Społecznej” jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
37
patronat me medialny Gazety Ulicznej
Poemat o moim Chopinie Muzyka, którą pozostawiłeś wystarcza, żeby usłyszeć w jakim rytmie pulsuje serce Polski – mogliśmy się o tym przekonać, uczestnicząc w wieczorze poetycko muzycznym Poemat o moim Chopinie, który w marcu br. odbył się w Salonie muzyczn Muzycznym – Muzeum Feliksa Nowowiejskiego w Poznaniu. W programie koncertu Muzyczn usłyszeli usłyszeliśmy wiersze z książki Dominika Górnego Poemat o moim Chopinie, zaliczonej najważniejszych wydarzeń Roku Chopinowskiego na świecie, oraz chopinowskie do najwa kompozycje kompozy w wykonaniu znakomitej pianistki Bożeny Sitek.
P
atron honorowy nad wydarzeniem objął atronat Prezydent Poznania, Ryszard Grobelny, a Prezy jego organizatorami było Towarzystwo im. Feliksa Nowowiejskiego, No Związek Literatów Polskich oraz Studencka Rada Miasta Poznania. Przedsięw Przedsięwzięcie, którego termin organizacji został tak po pomyślany, aby odbyło się ono w czasie bliskim św świętowaniu urodzin Fryderyka Chopina, wpisało się w artystyczne podsumowanie Roku Chopinow Chopinowskiego w Polsce. W spotk spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele opiniotwór opiniotwórczych środowisk wywodzących się z kręgów art artystycznych, społeczno-politycznych, naukowych i akademickich, którzy w rozmowach po koncerc koncercie, dzielili się refleksjami, że był on ważnym sp spotkaniem poezji i muzyki, przepełnionym inspir inspiracjami do odkrycia nowego wymiaru piękna twó twórczości Chopina. A skoro mowa o inspiracjach, spiracjach z których zrodził się ten wieczór – Bożena Sitek Sitek, potomkini w linii prostej pierwszej miłości Chop Chopina – Marii Wodzińskiej, spotkała się z Dominikiem Górnym przy okazji obchodów 200. rocznicy ur urodzin Kompozytora. Wzajemne zapoznanie się z działalnością twórczą, skłoniło ich do nawiąz nawiązania współpracy na gruncie syntezy słowa litera literackiego i zapisu nutowego. Połączenie strof Poem Poematu mówiących o tym, co ważne – o uczuciach z kompozycjami Chopina, przekonało nas, że mu muzyka Kompozytora jest jak podróż nie
W rytmie cchopinowskich fraz – pianistka wraz z autorem wierszy…
38
Osoby wsłuchujące się w Poemat o moim Chopinie z gospodarzem Salonu – Janem Nowowiejskim tylko w głąb duszy Kompozytora, ale po ścieżkach naszych narodowych przeżyć i tradycji. Podczas wieczoru doświadczyliśmy, że twórczość i postać Chopina powinny wciąż być nam bliskie pod względem polskości i umiłowania ojczyzny. Szczególnym wyrazem tego są chociażby utwory stworzone na Majorce, gdzie skomponował jedne z najbardziej charakterystycznych dzieł, m.in.: cykl preludiów, Poloneza c-moll, Balladę F-dur, Scherzo cis-moll. W każdej z nich wyczuwa się miłość do kraju ojczystego, która była jego „pamięcią emocjonalną w dusznym świecie, w którym nie każdy artysta musi być kosmopolitą” – bo tak właśnie zwierzył się Józefowi Elsnerowi w 1831 roku. Warto przywołać fragment recenzji francuskiego krytyka – Bellaigue, który w 1840 roku, o patriotycznej postawie Chopina, napisał: „Nie znam drugiego muzyka, który byłby bardziej od niego patriotą. Jest on Polakiem znacznie więcej, niż którykolwiek Francuz był Francuzem, Włoch – Włochem lub Niemiec – Niemcem. Jest nikim innym tylko Polakiem, a z tego zniszczonego kraju polskiego, wyłania się jak nieśmiertelna jest jego dusza, jego muzyka”. Dialog wierszy z muzyką pozwolił nam odczuć, że jest tak aż do dzisiaj. red. GU
CHUDOBCZYCE ZAPRASZAJĄ OŚRODEK EDUKACYJNO - WYPOCZYNKOWY W CHUDOBCZYCACH Ośrodek znajduje się 60 km od Poznania, nieopodal Pniew, nad jeziorem, tuż przy lesie. Są to okolice rezerwatu „Uroczysko Zamorze”. Czeka na Państwa 10 drewnianych 4-osobowych domków wyposażonych w antresole, łazienki i toalety. Zapewniamy sprzęt sportowy i dostęp do kąpieliska oraz możliwość skorzystania z gospodarstwa ekologicznego. Szczegółowe informacje na temat wypoczynku w naszym Ośrodku, można uzyskać pod numerem telefonu: 61-291-12-81.
DZWON PIELGRZYMA muzyka: Miklosz Deki Czureja słowa: Dominik Górny I. Usłyszmy dziś Pielgrzyma Dzwon wielki na 27 ton – tyle lat miał pontyfikat Twój Janie Pawle Wielki Ref.: Serce Dzwonu – sercem świata wybija dobry czas by papieskie nauczanie pozostało w nas II. Dźwięki Dzwonu prowadzą nas jak słowa Papieża Pielgrzyma „Totus Tuus” – „Cały Twój” w wędrówce Miłości Ref.: (Serce Dzwonu…) III. Modlitwą jest Dzwonu śpiew wołaniem wdzięcznym „Santo Subito” świętość papieska niech wypełni nas nadzieją pokoju Ref.: (Serce Dzwonu…)
9 771733 403109
Hymn stworzony pod patronatem błogosławieństwa m.in.: ks. Arcybiskupa Józefa Kowalczyka, Prymasa Polski; ks. Arcybiskupa Józefa Michalika, Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski; ks. Kardynała Stanisława Dziwisza; ks. Kardynała Kazimierza Nycza; ks. Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego.
ISSN 1733-4039
Ref.: (Serce Dzwonu…)
05 >
IV. Pielgrzyma Dzwon – braterstwa znak żyjmy w jedności jak jego dźwięki tak spełni się Twoja nauka Ojcze Święty