AGH na Erasmusa? s. 6 Wesołe Święta Dzieciom s. 13 Nielegalny student s. 26
ISSN 1899-2536
miesięcznik
listopad 2009
Ćwiczenia czy śniadanie?
s. 24
AGH na Erasmusa?
s. 6
ciom Wesołe Święta Dzie s. 26 Nielegalny student s. 13
Historia i współczesność 1, 6, 11 listopada. W kalendarzu „migają” kolejne, mniej lub bardziej ważne daty, do których zwyczajnie nie przywiązujemy wagi. Często łatwiej nam zapamiętać dzień „mega promocji” w supermarkecie niż ważne dni z historii Polski czy miasta. Patetyczne? Być może, ale nie bez powodu. Jako studenci prestiżowej uczelni, przyszli inżynierowie i magistrzy powinniśmy być świadomymi obywatelami, którzy wiedzą, że uczestnictwo w demokracji nie kończy się na wrzuceniu „ kartki” do urny i że ta demokracja , z której możemy dziś korzystać, jest zasługą wielu ważnych ludzi i wynikiem istotredaktor naczelna nych wydarzeń z przeszłości. Korzystając z okresu, w którym przypada wiele rocznic, w tym numerze BIS-u zamieszczamy dodatek specjalny, będący historyczną refleksją nad jednym z takich dni. Dodatek ten jest pokłosiem podróży, jaką odbyli studenci i pracownicy AGH w 70. rocznicę Sonderaktion Krakau. To historyczne i tragiczne wydarzenie zapisało się nie tylko w historii ówczesnej Akademii Górniczej, ale i Polski. Zachęcamy do lektury dodatku specjalnego. W tym numerze BIS-u znajdziecie także wiele innych interesujących artykułów. Listopad to bowiem miesiąc ważny dla naszej redakcji. Właśnie ruszyła nowa strona internetowa BIS-u. Poza wszystkimi tekstami z tradycyjnego wydania i możliwością pobrania wersji PDF, znajdziecie na niej wiele nowości. Czekają na Was na bieżąco aktualizowane newsy, nowe działy, jeszcze gorętsze tematy i konkursy z nagrodami. Chcemy Was także zaprosić do współtworzenia naszego magazynu: od teraz będziecie mieć możliwość komentowania tekstów i włączenia się w dyskusję. Serdecznie zapraszamy pod stary adres: www.bis.agh.edu.pl.
Aleksandra Pękala
Biuletyn Informacyjny Studentów AGH: www.bis.agh.edu.pl Samorząd Studentów AGH ul. Czarnowiejska 32a, 30-059 Kraków Redaktor Naczelna: Aleksandra Pękala redakcja.bis@gmail.com Zastępcy Redaktora Naczelnego: Bartosz Grad, Piotr Janus Sekretarz redakcji: Agnieszka Kostelecka Redakcja: Marta Bakaj, Paweł Bobrowski, Sylwia Bocianowska, Karolina Borkiewicz, Kamila Buczyńska, Ewelina Czechowicz, Paulina Depczyńska, Karolina Diakow, Jarosław Dolega, Paulina Grabska, Magdalena Hodurek, Ewa Hołysz, Janusz Kamieński, Kinga Klimowicz, Wioleta Kozioł, Bartosz Krawętkowski, Ewa Nowacka, Wojciech Skibiński, Anna Sokulska, Korekta: Małgorzata Dembińska Dział promocji: Anna Golonka Redaktor techniczny: Piotr Góral Webmaster: Janusz Kamieński Zdjęcia: Krakowska Studencka Agencja Fotograficzna AGH (www.ksaf.agh.edu.pl). Projekt okładki: Przemysław Henryk Pawełek Nakład: 3000 bezpłatnych egzemplarzy Numer zamknięto 12 listopada 2009 roku. Redakcja zastrzega sobie prawo do zmieniania tytułów i adiustacji tekstów. Za treść ogłoszeń i reklam redakcja nie odpowiada. Nie zamówionych materiałów nie zwracamy.
fot. KSAF AGH, Katarzyna Gola
ISSN 1899-2536
miesięcznik
listopad 2009
Ćwiczenia ? czy śniadanie
s. 24
Spis treści: Aktualności: AGH INFO Sklepik AGH Akademia na Erasmusa? Rektorzy o reformie Kursy wyrównawcze/ „Jeśli nie rozwój to co?” IAESTE/ Europejski Dzień Języków Wirtualna Konferencja Rowerem na zajęcia/ Konferencja Klubu Jagiellońskiego Wesołe Święta Dzieciom
– – – –
4 5 6 8
–9 – 10 – 11 – 12 – 13
Kariera: Językowy brief
– 14
Kultura: Klub Dobrej Książki Rekomendacje kulturalne Film – klasyka i nowości Recenzje płytowe Etiuda & Anima
– 16 – 17 – 18 – 19 – 20
Rozrywka „Szpieg z krainy ujotowców”
– 27
Społeczeństwo Eye of the foreigner Podwójny Student Ćwiczenia czy śniadanie? Nielegalny student
– 21 – 22 – 24 – 26
Nauka i technika Minutnik studenta
– 28
Sport Uczelniana strefa sportu
– 30
aktualności aktualności
AGH INFO
Co? Gdzie? Kiedy? I dlaczego?
„Można mieć gadżet!” – konsumpcyjna tożsamość studenta AGH
Czyli najważniejsze informacje w telegraficznym skrócie. Opracowała: Aleksandra Pękala
AGH znów wśród liderów Po raz kolejny w tym roku nasza uczelnia odniosła znaczący sukces w prestiżowym rankingu. Opublikowane w listopadzie wyniki rankingu zatytułowanego: „Jakie uczelnie ukończyli prezesi dużych polskich firm?” plasują Akademię Górniczo-Hutniczą na bardzo wysokim, drugim miejscu. AGH znalazła się tuż za Politechniką Warszawską i wyprzedziła między innymi takie uczelnie jak: Politechnika Śląska, Szkoła Główna Handlowa, Politechnika Gdańska czy Uniwersytet Warszawski. Doskonałym podsumowaniem i komentarzem tego sukcesu jest zdanie, które znalazło się w artykule „Rzeczpospolitej” komentującym wyniki: „Prawdziwymi kuźniami szefów są Politechnika Warszawska, Politechnika Śląska i Akademia Górniczo-Hutnicza. Prawie co trzeci prezes jest absolwentem którejś z tych trzech uczelni”. Gratulujemy! źródło: www.agh.edu.pl Długie ferie świąteczne Wszyscy, którzy żałowali, że w okolicach Święta 11 listopada nie miał miejsca tzw. „długi weekend”, tym razem będą mieli powody do radości: studenci AGH mogą liczyć na naprawdę długie ferie bożonarodzeniowe. Decyzją Władz Uczelni i Samorządu Studenckiego, tegoroczne ferie świąteczne będą trwały okrągłe dwa tygodnie. Ostatnie zajęcia Bożym Narodzeniem odbędą się 18 grudnia, a pierwsze po Nowym Roku, dopiero 5 stycznia. Spora dawka odpoczynku zapewne przyda się przed intelektualnym wysiłkiem, jaki czeka wszystkich w czasie sesji. Nowe stypendia! Jak co roku, również i teraz zmieniły się w AGH wysokości i zasady przyznawania pomocy materialnej. Wszyscy korzystający ze stypendiów mogą jednak spać spokojnie – zmiany, jakie zaszły w tej kwestii są korzystne dla studentów. Podstawa naliczania stypendium socjalnego, która wynosiła do tej pory 572 zł/m-c, od listopada zostanie zwiększona do kwoty 602 zł/m-c. W praktyce oznacza to, że powiększy się liczba osób, którym będzie przysługiwać ta forma pomocy materialnej. Wysokość stypendium socjalnego może wynosić od 120 do 650 zł miesięcznie. Zmieniła się również kwota stypendium mieszkaniowego, która może być następująca: 150 zł/m-c dla studentów, których dochód nie przekracza
4
BIS - listopad
351 zł netto; lub 100 zł/m-c dla studentów, których dochód jest wyższy niż 351 zł netto. W górę poszła też maksymalna łączna wysokość stypendium socjalnego oraz stypendium za wyniki w nauce lub w sporcie, która wynosi obecnie 1268 zł/m-c, a przy pobieraniu stypendium mieszkaniowego jest to suma wyższa o przysługującą z tego tytułu kwotę. Powstał, aby studentom i absolwentom AGH zapewnić dostęp do gadżetów sygnowanych logo uczelni. Działa od października a już zyskał sobie grono stałych klientów. Sklepik AGH, bo o nim mowa, to miejsce, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Aleksandra Pękala
Stypendia naukowe dla studentów ze średnią od 4,00 do 4,50 pozostają bez zmian. Na wyższe kwoty mogą liczyć natomiast osoby o wyższej średniej: 4,51-4,75 – 400 zł/m-c; 4,76-5,00 – 540 zł/mc; 5,01 i wyżej – 670 zł/mc. Studenci, którym przysługuje stypendium dla osób niepełnosprawnych otrzymają pomoc w następujących kwotach: 400 zł/m-c dla osób ze znacznym (Z) stopniem niepełnosprawności, 300 zł/m-c dla osób z umiarkowanym (U) stopniem niepełnosprawności i 200 zł/m-c dla osób z lekkim (L) stopniem niepełnosprawności. Mamy także dobrą wiadomość dla sportowców, którzy mogą cieszyć się zarówno wyższymi, jak i bardziej dostępnymi stypendiami. Za wyniki w sporcie stypendium będzie wypłacane w zależności od kategorii osiągnięć, których od tego roku akademickiego będzie aż pięć (a nie trzy jak w latach ubiegłych): kategoria A - 670 zł/m-c, kategoria B - 540 zł/m-c, kategoria C 400 zł/m-c, kategoria D – 270 zł/m-c, kategoria E – 150 zł/m-c. Nie uległy natomiast zmianie zasady przyznawania stypendium na wyżywienie - jego wysokość może wynosić od 80 – 130 zł miesięcznie. Zmieniła się natomiast minimalna wartość abonamentu – aktualnie, aby pobierać stypendium żywieniowe, należy wykupić abonament o minimalnej wartości 70 zł. fot. KSAF AGH, Przemysław Henryk Pawełek; Tadeusz Resztemborski
S
klepik działa przy siedzibie Uczelnianej Rady Samorządu Studentów, czyli w charakterystycznym żółtym budynku, przy ulicy Czarnowiejskiej 32a, powszechnie znanym jako „miejsce, gdzie płaci się składkę na ubezpieczenie”. Jak czytamy w jego misji: „Ma on na uwadze jak najszersze rozpropagowanie marki Akademii Górniczo-Hutniczej”. Logosfera Można tu nabyć wiele ciekawych i atrakcyjnych gadżetów, takich jak chociażby: koszulki, kubki, smycze, kieliszki, okładki na indeksy czy materiały biurowe. Wszystkie artykuły poza tym, że posiadają logo uczelni, charakteryzują się jeszcze jednym: przystępną ceną. Jak mówi założyciel sklepu, Piotr Gigoń: -Dzięki bezpośredniej współpracy z dystrybutorami i producentami, oferujemy markowe fot. KSAF AGH, Mateusz Wójtów
produkty po konkurencyjnych cenach. Naszą ofertę stworzyliśmy w odpowiedzi na zapotrzebowanie społeczności studenckiej. Oferta sklepu wciąż jest poszerzana o nowe produkty. Sprzedawane tu koszulki dostępne są damskiej i męskiej „rozmiarówce”. Niebawem sklep wzbogaci swój asortyment o nowe wzory kubków. Różnić je będzie kolor, kształt i stylistyka wykonania. Jeszcze w listopadzie pojawią się także kalendarze na rok 2010. Aby poznać szczegóły oferty, wystarczy odwiedzić stronę www.Sklepik. AGH.edu.pl, na której znajdują się zdjęcia całego asortymentu. Aktualnie działa system zamówień z odbiorem własnym, jednak już wkrótce ruszy wirtualny sklep, w którym będzie można zamawiać produkty z dostawą w do-
aktualności wolne miejsce w kraju. Zawsze można też osobiście zjawić się w siedzibie sklepu i kupić wybrany produkt. Gadżet nie tylko rajdowy Sklepik AGH kieruje swoją ofertę nie tylko do odbiorców indywidualnych. Można w nim zrealizować także duże zamówienia grupowe – dla wydziałów, kół naukowych czy innych jednostek. Jak mówi Piotr Gigoń: - Oferujemy obsługę wszelkiego typu konferencji, zjazdów rocznicowych, szkoleń. Dostosowujemy ofertę do wymagań klientów i gwarantujemy darmową wycenę produktów. W Sklepiku mogą zrealizować swoje indywidualne zlecenia na przykład grupy rajdowe. Dzięki niemu zakup niezbędnych gadżetów przed rajdem czy studenckim wyjazdem zajmie zaledwie chwilę lub, w przypadku zamówień według własnych pomysłów, kilka dni. Tutaj każdy może skonsultować swój projekt i poprosić o jego wycenę. Dalej już zamówienie „zrealizuje się samo”, a wszelkimi kwestiami formalnymi zajmie się „ekipa Sklepiku”, która gwarantuje bezpieczeństwo transakcji oraz przejrzyste procedury zakupów. Warto nadmienić, że w przypadku indywidualnych zleceń Sklepik AGH jest w stanie wykonać gadżety wykraczające poza standardową ofertę. Każde tego typu zlecenie podlega indywidualnym negocjacjom. Wszelkie informacje na temat warunków zakupu znajdują się na stronie internetowej www.Sklepik.AGH. edu.pl, w dziale Regulamin oraz Polityka Prywatności. Jeśli macie jakieś pytania lub chcecie złożyć zamówienie, piszcie pod adres: sklepik@agh.edu.pl.
BIS - listopad
5
aktualności
aktualności wi Diane. Wybrałem Kraków, bo jest znany jako miasto studenckie. AGH znajduje się blisko centrum, życie studenckie jest tutaj bardzo urozmaicone. A poza tym, miałem możliwość stworzenia dla siebie indywidualnego planu studiów i wyboru przedmiotów, które są uzupełnieniem programu na rodzimym uniwersytecie – dodaje Vit, który przyjechał do nas z Czech. Roserio, reprezentant słonecznej Portugalii miał trzy powody: -Po pierwsze wybrałem Wasze miasto, ze względów finansowych, po drugie, moi dobrzy znajomi, którzy już tu byli, mówili mi: „musisz pojechać do Polski”, a ostatni powód, chociaż nie mniej ważny, jest taki, że dziewczyny tutaj są piękne, a po krótkim czasie stwierdzam, że niektóre wprost olśniewająco piękne. Jego kolegę, Fernando, skusiła natomiast nasza pogoda. Jak widać wybór: Polska, Kraków był dla moich rozmówców prosty. Podobnie zresztą jak dla kilkuset innych osób.
AGH
na Erasmusa? W ostatnim czasie zauważalny jest wzrost liczby studentów decydujących się odbyć część swoich studiów w AGH. Czy nasza uczelnia jest dobrze przygotowana na ich przyjęcie? Czy obecni Erasmusi zachęcą swoich kolegów do studiowania w Krakowie? Postanowiliśmy to sprawdzić. Karolina Borkiewicz Kraków - TAK! Na początek zwracam się z pytaniem do Ciebie, Drogi Czytelniku: Czy spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej wybrałbyś Kraków, by spędzić tu pół roku lub więcej w ramach stypendium? Oni tak zdecydowali. Co zachęciło tegorocznych Era-
6
BIS - listopad
smusów, by przyjechać właśnie tutaj? - Wybrałam Polskę, bo ten kraj mnie fascynuje – ze względu na swoją historię i kulturę. Nadal jesteśmy tu, w Europie, ale tym razem daleko od Francji. Fajnie jest obserwować to, co nas różni. A poza tym słyszałam wcześniej, że Kraków to bardzo piękne miasto! – mó-
Dlaczego nie AGH? Liczba studentów przebywających w ramach Erasmusa w Krakowie jest trzycyfrowa. Na AGH statystyki nie są aż tak optymistyczne. W tym semestrze gościmy 38 osób. Są to przedstawiciele: Francji, Turcji, Niemiec, Włoch, Austrii, Norwegii oraz Czech. Choć liczba nie jest duża, należy zaznaczyć, że w ubiegłym roku akademickim, w adekwatnym okresie było to zaledwie 13 studentów. Cieszy więc ten trzykrotny wzrost, jednocześnie pojawia się pytanie dlaczego wciąż tak mało? Zapytany o to Piotr Kozłowski, prezes organizacji ESN, zajmującej się wymianami studenckimi mówi: -Dużym problemem jest to, że na naszej uczelni jest bardzo mało zajęć w języku angielskim. Studenci, zapytani o opinię w tej sprawie, nie do końca się z tym zgadzają. Według nich nie chodzi tu o ilość proponowanych zajęć, bo ją uważają za wystarczającą, ale raczej o sposób ich prowadzenia. -Przyjeżdżając na Erasmusa na AGH, nie wiedziałam, że moje zajęcia będą indywidualnymi konwersacjami z prowadzącymi. Nikt mnie o tym nie poinformował i pod tym względem czuję się rozczarowana. Po pierwsze – nie mam okazji poznać studentów z mojego wydziału. A po za tym muszę przyznać, że są profesorowie, z którymi spotkania te przebiegają w sympatycznej i profesjonalnej atmosferze, ale są i tacy, dla których zrobienie dla mnie zajęć jest problemem i w rezultacie kurs ogranicza się do 15 minut konsultacji, raz w miesiącu – żali się jedna ze studentek. Mam nadzieję ze w II semestrze będzie inaczej – dodaje. Zapisałem się na kurs po angielsku, ale kiedy przybyliśmy z kolegą na pierwsze zajęcia okazało się, że są one prowadzone po polsku. Zapytaliśmy profesora czy może pomyliliśmy salę. On widząc Erasmusów, zmienił język wykładu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że od tej chwili 40 pozostafot. KSAF AGH, Grzegorz Jabłoński
łych osób patrzyło na nas zabójczym wzrokiem – wspomina swój przypadek inny „Erasmus”. W tym temacie pojawiają się także i pozytywne głosy. Nasi rozmówcy zwracają jednak uwagę na inny problem, jakim jest trudność w dostępie do materiałów naukowych. I proponują od razu jego proste rozwiązanie: - Czasami niemożliwe okazuje się znalezienie poleconego przez profesora opracowania czy książki w żadnej z krakowskich bibliotek. Dlatego myślę, że AGH powinno mieć platformę e-lerningową, gdzie każdy profesor mógłby umieszczać materiały dydaktyczne dla studentów, gdzie można by sprawdzić swoje oceny i ściągać różne pliki potrzebne na zajęcia. Być może AGH, jako jedna z najbardziej zinformatyzowanych uczelni w Polsce, pokusi się o taki krok. Please, try again later Inny problem, to wyrobienie legitymacji studenckiej. -Mamy już listopad, a my wciąż nie doczekaliśmy się legitymacji studenckich. Za każdym razem Pani w sekretariacie powtarza: „proszę pytać za kilka dni”, co oznacza między innymi, że wciąż nie możemy korzystać z ulg w komunikacji miejskiej – żali się jeden ze studentów. Jego kolega dodaje: -Miło by było, gdyby przed przyjazdem do Krakowa albo zaraz na początku, ktoś nam powiedział jak się wyrabia taką legitymację. Ja o wszelkich formalnościach dowiedziałem się od koleżanki, która też jest na Erasmusie, a której wszystkie formalności pomagają załatwić znajomi z Polski. Kulejący przepływ informacji albo ich brak, jest też przyczyną kolejnych niedogodności. Jest to na przykład brak informacji na temat możliwości uczestnictwa w kursie języka angielskiego. Okazuje się, że dopóki Erasmusi sami nie zapytają, nikt o tym nie mówi. W rezultacie rozpoczynają zajęcia na przykład z miesięcznym opóźnieniem. Podobnie jest z przepływem innych informacji. Jak wspomina jedna z „Erasmusek”: -Przed przyjazdem do Krakowa musiałam wysłać kilka e-maili do koordynatora wydziałowego i do dziekanatu, zanim w końcu się dowiedziałam, jaki jest adres mojego akademika. Zarzut o przepływie informacji odpiera pracownik Działu Współpracy z Zagranicą: Każdy Erasmus jest poinformowany, że w momencie rozpoczęcia studiów w AGH ma takie same prawa i obowiązki jak nasi studenci. W związku z tym może uczęszczać na lektorat, zajęcia z WF-u bądź realizować swoje pasje i zainteresowania w licznych kołach naukowych i klubach studenckich. Erasmusi korzystają z tego przywileju. Zakładamy, że fot. Hacer Diril
studenci to osoby dojrzałe i samodzielne. Jeśli ktoś zapyta o radę lub o pomoc na pewno nie odmówimy i w miarę możliwości pomożemy – deklaruje przedstawiciel DWZ1. Poza wspomnianymi problemami myślę, że należy jeszcze zwrócić uwagę na techniczny profil naszej uczelni. Nie jest wielkim odkryciem, że dużo łatwiej jest studiować w obcym języku Stosunki Międzynarodowe, Pedagogikę czy Socjologię. Szeroką gamę tego typu kierunków proponuje UJ i
ka czy kolegów i koleżanek z uczelni. Mimo to zdarza im się napotykać na pewne problemy. Wszystkie związane są oczywiście z używaniem, przez nas Polaków, języka polskiego. Przybyli na AGH studenci zdają sobie sprawę, że tego zmienić nie mogą, ale zapewne, ucieszyliby się z przetłumaczonego na język angielski regulaminu akademika oraz informacji na temat ile, gdzie i do kiedy należy za niego zapłacić. Mile widziane byłyby także informacje po angielsku o wymianie pościeli i innych tego typu
UEK. Studiowanie Mechatroniki, Budowy Maszyn czy Automatyki i Robotyki po polsku, dla niektórych może okazać się nie lada wyczynem.
przyziemnych sprawach. Moi rozmówcy, zdają sobie sprawę, że menu angielskie w stołówkach studenckich może być już zbyt wygórowanym żądaniem. I dobrze, że mają taką świadomość, prawda? Niech uczą się polskiego! Kursy naszego ojczystego języka mają bowiem przez uczelnię zapewnione.
Ucz się polskiego Przyjeżdżając do Polski – nieco dziwnego kraju na wschodzie, gdzie „mówi się w bardzo trudnym języku”, „mężczyźni jak w Rosji noszą wąsy i rzadko uprawiają sporty”, a „na obiad są zawsze ziemniaki z kapustą”, studenci stykają się z wieloma problemami dnia codziennego. Na szczęście zawsze mogą liczyć na pomoc. Z urzędu do ich dyspozycji pozostają dwie instytucje – Dział Współpracy z Zagranicą oraz organizacja studencka ESN. Czuwają one nad tym, by przybysze z zagranicy mieli gdzie mieszkać, czuli się bezpiecznie oraz, w sensie dosłownym (za pomocą mapy) i mentalnym (udzielane dobre rady), mogli się w Krakowie jakoś odnaleźć. ESN dodatkowo zajmuje się organizacją czasu wolnego, zachęcając do różnego rodzaju aktywności sportowych, wycieczek oraz wieczornych imprez. Wszyscy Erasmusi zgodnie także przyznają, że mogą liczyć na pomoc swoich sąsiadów z akademi-
Plany na zmiany „Otwarcie się na świat” to jedno z głównych założeń urzędującego Rektora AGH. W tym duchu szykowany jest projekt, nad którym czuwa Dział Współpracy z Zagranicą wspólnie z Radą Programowa Studiów Międzynarodowych AGH. Efektem ich działań ma być powstanie „Uczelnianego Bloku Przedmiotów” czyli bazy 30 kursów w języku angielskim, z różnych dziedzin i wydziałów, w których będą mogli uczestniczyć zarówno studenci z zagranicy, jak i miejscowi studenci AGH. O postępach tych działań z pewnością poinformujemy Was jeszcze na łamach naszego magazynu. Póki co, pozostaje nam trzymać kciuki za powodzenie tego przedsięwzięcia. 1
- wypowiedź nieautoryzowana
BIS - listopad
7
aktualności
Rektorzy o reformie Poszerzona autonomia uczelni, większe finansowe i systemowe wsparcie dla najlepszych uczelni, badaczy i studentów, opłaty za drugi kierunek studiów – to najważniejsze założenia przyjętej przez Radę Ministrów reformy szkolnictwa wyższego, o której w połowie października minister Barbara Kudrycka dyskutowała w AGH z rektorami polskich szkół wyższych. Piotr Janus
Z
ałożenia do nowelizacji Ustawy o Szkolnictwie Wyższym budzą kontrowersje nie tylko wśród studentów, ale przede wszystkim w środowisku rektorów zrzeszonych w ramach Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP). W dniach 18 i 19 października KRASP obradowała w murach AGH i jak nietrudno się domyślić, głównym tematem spotkania była przygotowywana przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego reforma. Nim jednak przejdziemy do najbardziej palącej kwestii – mianowicie odpłatności za studia na drugim kierunku – przedstawmy koronne założenia omawianej reformy. Są to: - utworzenie w każdym roku czterech Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących – przewodnich ośrodków naukowych w kraju, które przez 5 lat będą otrzymywać z budżetu dodatkowe 10 milionów złotych na rozwój i badania, - ograniczenie możliwości bezpłatnego studiowania na drugim kierunku tylko dla 10 proc. najlepszych studentów na danym kierunku, - dodatkowe wsparcie finansowe dla uczelni, których kierunki zostaną wyróżnione przez Państwową Komisję Akredytacyjną, - wynagrodzenia dla 30 proc. najlepszych doktorantów, którzy mieliby otrzymywać stypendia nie mniejsze niż 2 tysiące złotych miesięcznie oraz uproszczenie procedury habilitacyjnej, - wyeliminowanie wieloetatowości w zatrudnianiu pracowników naukowych na kilku etatach, poprzez ograniczenie tej możliwości jedynie do dwóch etatów. Jak widać Ministerstwo zamierza w swoich planach położyć szczególny nacisk na poprawę jakości procesu kształcenia oraz – co nie jest bez znaczenia dla wielu studentów myślących o pozostaniu na uczelni – na poprawę sytuacji młodych naukowców. Profesor nieobecny Otoczenie rektorów do większości zmian przyjętych przez Radę Ministrów odnosi się bez zastrzeżeń, zwracając jednak uwagę na brak starannie przygotowanej strategii rozwojowej w zakresie reform szkolnictwa wyższego, jak również niekonsultowanie propozycji ze środowiskiem akademickim z odpowiednim wyprzedzeniem. Zgoda panuje
8
BIS - listopad
przede wszystkim w zakresie konieczności uregulowania kwestii wieloetatowości zatrudnienia pracowników naukowych. Dziś znajduje się to poza kontrolą władz uczelni. Na fakt ten zwracał uwagę m.in. Rektor Antoni Tajduś, podkreślając, że pozwolenie uczelni na decydowanie o podjęciu dodatkowego zatrudnienia przez jej profesora, w znacznym stopniu wpłynie na podniesienie jakości procesu kształcenia. Pracujący w wielu miejscach naraz wykładowcy to strata przede wszystkim dla studentów, którym odbierana jest możliwość nauki na zasadzie relacji mistrz-uczeń, cennej i charakterystycznej dla kształcenia uniwersyteckiego. Płatne = lepsze? Z punktu widzenia studenta najważniejszą zmianą jest niewątpliwie wprowadzenie opłat za studiowanie na drugim kierunku. Dziś nie wiadomo jeszcze jak wysokie miałyby być te koszty. Tym niemniej sprawa blokowania miejsc na studiach budzi ogromne kontrowersje, znów przez brak stosownych regulacji prawnych. Tak zwani „wielokierunkowcy” to przeważnie studenci studiów humanistycznych i ekonomicznych. Trudno bowiem wyobrazić sobie łączenie nauki na Telekomunikacji czy Elektrotechnice z innymi czasochłonnymi studiami inżynierskimi. Co także istotne, absolwenci tych kierunków nie mają problemów ze znalezieniem pracy, jedne studia są więc w ich przypadku wystarczające. Skąd się zatem bierze syndrom „drugiego kierunku”? Przede wszystkim z niskiej jakości kształcenia. Większość decyduje się na podjęcie kolejnych studiów w przekonaniu, że jeden fakultet to za mało, aby znaleźć satysfakcjonujące zatrudnienie. Jakość kształcenia w Polsce pozostawia wiele do życzenia, i nie trzeba wcale być studentem, żeby się o tym przekonać. Wystarczy chociażby śledzić dyskusje jakie na temat stanu polskiego szkolnictwa wyższego toczą się na łamach dwóch poważnych tytułów prasowych – „Gazety Wyborczej” i tygodnika „Polityka”. Być może wszystkich rozczarowanych decyzją o odpłatności za drugie studia pocieszy fakt, iż proponowane głębokie zmiany przyniosą w końcu po-
Zrekrutowani i douczeni 2009 Nowością nie jest fakt, że poziom nauczania przedmiotów ścisłych w większości szkół spada. Współczesny inżynier musi mieć znakomitą wiedzę w tych dziedzinach. AGH wyszło z inicjatywą i stworzyło odpowiedni system wyrównywania poziomu wiedzy wśród studentów I roku. Bartosz Grad
prawę jakości procesu kształcenia, a co za tym idzie – możliwe będzie zdobycie rzetelnej wiedzy na jednym kierunku. Aby tak się stało, konieczne jest również zweryfikowanie i dostosowanie anachronicznych niekiedy programów nauczania do zmieniającej się rzeczywistości, która odwrotnie niż oferta wielu kierunków, wymaga wiedzy fachowej, ale specjalistycznej i sprecyzowanej. Można w ogóle zadać sobie pytanie czy opłaca się owe drugie studia zaczynać i zaliczać po raz kolejny te same przedmioty, z których większość będzie przepisana a co nudniejsze „jakoś się zaliczy”. Zatem bezpośrednią korzyścią decyzji o drugich studiach jest de facto kilka przedmiotów no i bezcenny wciąż „papierek”. Idąc tym tropem, warto sięgnąć po przykłady zza naszej zachodniej granicy, gdzie edukacja stoi na zdecydowanie wyższym poziomie. Ogólne i rozległe programy pierwszych lat studiów wielu europejskich uczelni, są stopniowo zawężane i specjalizowane, tak aby student będący na przykład na SUM-ie miał jak najwięcej czasu na doskonalenie swoich umiejętności w jednej konkretnej dziedzinie, która go interesuje. Na tym nie koniec. Polityka uczelni zmierza w kierunku motywowania młodych ludzi do podejmowania rozmaitych praktyk, staży czy wyjazdów naukowych, a wszystko dzięki elastycznemu rozkładowi zajęć z małą ilością przedmiotów. Trudno przewidywać jak (i kiedy) proponowane przez Ministerstwo konkretne rozwiązania wpłyną na życie uczelni i studentów. Pewne jest tylko to, że polskie szkolnictwo wyższe wymaga sporej ewolucji. Czy ta reforma ją przyniesie? Przekonamy się wkrótce. fot. KSAF AGH, Piotr Głodzik
Waszym zdaniem: Kasia, I rok GGiOŚ Mimo, że zdawałam matematykę na maturze, to zapisałam się na zajęcia wyrównawcze z tego przedmiotu oraz z fizyki. Było bardzo dużo chętnych, dlatego zdziwiłam się gdy z listy rezerwowej zakwalifikowałam się na oba kursy. To doskonała powtórka materiału z liceum, dzięki której będę miała lepsze podstawy do dalszej nauki. Ewelina, III rok GGiIŚ Gdy rozpoczynałam studia to nic nie słyszałam o żadnych kursach wyrównawczych. Nie wiem czy takie były, ale na pewno pomogłyby większości osób, które przez matematykę czy fizykę zakończyły swoją przygodę z AGH. Mimo wszystko większość osób ma duże zaległości ze szkoły średniej i nie każdy jest w stanie je nadrobić samodzielnie. Dobrze, że uczelnia dba o kondycję intelektualną przyszłych inżynierów.
Z
ajęcia douczające zostały zorganizowane głównie w ramach „Fabryki Inżynierów” oraz przez niektóre wydziały. „FI” uruchomiła aż 160 grup zajęciowych dla nowych studentów. Zespoły pracują przez 30 godzin w semestrze, szlifując umiejętności z matematyki i fizyki. Konwersatoria (połączenie wykładu z ćwiczeniami rachunkowymi) prowadzone są przez nauczycieli akademickich, w blokach 2-3 godzinnych. Zaliczenie zajęć z dobrą notą może wpłynąć pozytywnie na ocenę końcową z trenowanych przedmiotów. Całe przedsięwzięcie spotkało się z ogromnym zainteresowaniem studentów I roku. Zasko-
aktualności
czyło to wszystkich, a listy rezerwowe nie miały końca. Taki odzew to wynik doskonałego przekazania informacji samym zainteresowanym. Wiedzę o projekcie można było z łatwością nabyć przeglądając uczelniane strony internetowe, a wszelkich informacji dostarczały komisje rekrutacyjne. Miejmy
nadzieję, że pęd młodych inżynierów do wiedzy będzie coraz większy, a polska gospodarka zyska dzięki temu wykształconych specjalistów. Akcja kursów wyrównawczych naszym zdaniem została przeprowadzona wzorowo.
„JEŚLI NIE ROZWÓJ, TO CO?” Gra i zabawa przeplatana dyskusją i gawędą, smakowaniem kawy Fair Trade, szeptane rozmowy i egzotyczna muzyka! TYDZIEŃ EDUKACJI GLOBALNEJ zawita do Nowej Huty już w listopadzie. O szczegóły pytamy koordynatorkę akcji, Ninę Józefinę Bąk. Rozmawiała: Aleksandra Pękala Czym jest Tydzień Edukacji Globalnej? TEG to zmasowana, europejska akcja, uświadamiająca istnienie globalnych współzależności. Czyli? Tego, że sposób, w jaki żyjemy, z jakich gadżetów korzystamy, jak się ubieramy, o czym marzymy, jest bardziej niż nam się wydaje determinowany z zewnątrz. Ale równocześnie i my wpływamy na innych. W TEG-u chodzi o dostrzeżenie, że tymi „innymi” są mieszkańcy krajów Globalnego Południa, czyli m.in. tych rejonów, które poprawność polityczna zabrania nazywać Trzecim Światem. Dlaczego zabrania? Bo Trzeci Świat kojarzy się z niedorozwojem i porażką planów modernizacji świata na jeden neoliberalny sposób. Dlatego wprowadzono bardzo obiecujące pojęcie „krajów rozwijających się”. Kiedy okazało się, że sukces ma ograniczony zasięg, spofot. KSAF AGH, Przemysław Lisowski
śród tej grupy wyselekcjonowano państwa, które poniosły rozwojową porażkę – teraz nazywa się je „Globalnym Południem”. Czy to źle, że kraje ubogie wrzuca się do jednego worka z napisem „GP”? Nie, jeśli potrafi się dostrzec różnice w ich rozwoju. To chcemy pokazać podczas paneli, gier, wystąpień i „dyskotek”. Nasi „paneliści” będą przybliżać dalekie konteksty, w których rozwój znaczy trochę coś innego i trochę tego samego. Czy można łączyć zabawę i problemy ubóstwa? W programie macie quiz na temat wykluczenia cyfrowego dzieci w Afryce… Tak, bo chcemy uniknąć dramy. Więcej – w fajny sposób można przekazywać wiedzę i stymulować myślenie. A, że ostatecznie będziemy chcieli trochę potańczyć – cóż – sama najwięcej wytańczyłam się z przyjaciółmi z Zambii.
Co jest najciekawszego w tym projekcie? To, że udało nam się zebrać różnorodną grupę ludzi, która chce się dzielić doświadczeniem. I to, że wszystko dzieje się w Nowej Hucie, a nie jak zwykle w rynku, w tych samych miejscach, o tych samych porach. Lokalizacja może mieć znacznie całkiem metaforyczne – to, co bliskie może być dalekie, a i to co dalekie może być przecież bliskie. Dziękuję za rozmowę. Stowarzyszenie ISZ zaprasza na Tydzień Edukacji Globalnej w Klubie Kombinator, już w dniach 15,16, 17 listopada! Więcej na www.isz.free. ngo.pl BIS - listopad
9
aktualności
IAESTE – rekrutacja 2009 Płatne praktyki studenckie w niemal dowolnym miejscu na świecie – niemożliwe? A jednak… 5 listopada wystartowała kolejna edycja akcji rekrutacyjnej IAESTE – aplikujcie już teraz. Agnieszka Kostelecka
Jak to działa? IAESTE to międzynarodowa organizacja, której głównym celem jest realizacja programu wymiany praktyk między krajami, w których działają komórki stowarzyszenia. The International Association for the Exchange of Students for Technical Experience, bo tak brzmi pełna nazwa organizacji, działa również w AGH – mamy jeden z najprężniej funkcjonujących komitetów lokalnych w Polsce. Oddziały IAESTE zajmują się wyszukiwaniem praktyk na swoim terenie i „wymieniają” je na oferty staży w innych krajach. Jakich? Organizacja działa w ponad 90 państwach. Swobodnie możecie więc wyjechać zarówno do krajów UE, jak i do Kanady, Australii, USA, czy państw bardziej „egzotycznych” takich jak Kolumbia lub Indie. Każdego roku z oferty IAESTE korzysta około 60 studentów naszej uczelni. Co trzeba zrobić? Tegoroczna akcja rekrutacyjna trwa od 5 listopada do 15 grudnia. Pierwszym krokiem dla zainteresowanych jest rejestracja na stronie IAESTE. Jakie są warunki otrzymania praktyki? Po pierwsze – na-
Wirtualna konferencja W dniach 23-28 listopada 2009 r. odbędzie się wirtualna konferencja dla studentów i doktorantów pt.: „Zaawansowane technologie przyszłością Polski w Unii Europejskiej.” Każdy może wziąć udział w tym przedsięwzięciu, które w całości odbędzie się w sieci. Agnieszka Doskocz, Fundacja Wspierania Nanonauk i Nanotechnologii – NANONET
leży być studentem AGH. Po drugie – trzeba mieć średnią ocen powyżej 3.8 i zdać egzamin językowy. Sprawdzian z języka jest organizowany specjalnie na potrzeby rekrutacji (nie jest to egzamin na zakończenie lektoratu!). Dodatkowym atutem przy naborze jest działalność na rzecz IAESTE, ale nie jest to warunek konieczny. Na podstawie średniej ocen oraz wyniku egzaminu językowego ustalana jest lista rankingowa – osoby o wysokich pozycjach w rankingu mają pierwszeństwo wyboru praktyki. Oferty staży rozdzielane są w lutym na specjalnym spotkaniu nominacyjnym. Na praktyce Wszystkie praktyki są płatne – pracodawca oferuje zwykle sumę, która swobodnie wystarcza na utrzymanie się w danym kraju (przy poszczególnych ofertach znajdziecie informację o przewidywanych kosztach życia w danym mieście). Wyjazdy trwają zwykle od 1 do 3 miesięcy, zdarzają się jednak dłuższe. Staże odbywają się w czasie wakacji, ale i to nie jest regułą. Komitety lokalne IAESTE pomagają praktykantom w znalezieniu mieszkania, mo-
aktualności aktualności
W nitorują przebieg praktyki i, co najprzyjemniejsze, dbają o zapewnienie swoim zagranicznym gościom solidnej porcji rozrywki w studenckim gronie. Więcej informacji: www.iaeste.agh.edu.pl Siedziba biura: I DS „Alfa” , Blok 1, niski parter, pok. nr 14
ydarzenie to ma na celu pokazanie możliwości, jakie niesie ze sobą wykorzystanie Funduszy Europejskich w rozwijaniu nowych technologii, takich dziedzin nauki jak: nanotechnologia, biotechnologia, chemia, biologia, matematyka, ekologia, informatyka, elektronika, inżynieria biomedyczna, materiałowa i inne. Rozwój nauki w Polsce, a poprzez to pobudzanie do urzeczywistniania nowych, innowacyjnych pomysłów, jest szansą, by być kopalnią wiedzy i technologii dla całej Europy. Konferencja ta jest skierowana głównie do studentów i doktorantów – młodych, pełnych energii i entuzjazmu ludzi, którzy w najbliższym czasie podejmą pracę, obejmą stanowiska kierowni-
cze, będą wdrażać nowe technologie, rozwijać badania, działalność gospodarczą oraz starać się o projekty z Unii Europejskiej. Pragniemy dać im szansę prezentacji wyników własnych badań, osiągnięć oraz pomysłów. Konferencja odbywa się z wykorzystaniem jednego z najpopularniejszych i największych nośników informacji jakim jest Internet. Na stronie www.wirtualnakonferencja.pl można dokonywać rejestracji oraz zgłosić swoje wystąpienia. Każdy uczestnik będzie mógł wziąć udział w cyklu wykładów tworzonych przez autorytety z całej Polski. Będzie można również uczestniczyć w konkursie na najlepszą prezentację studencką na jeden z tematów:
1. Mój wkład w naukę i technologie przyszłości – prezentacja własnych wyników badań studentów i doktorantów. 2. Jak mogę wykorzystać Fundusze Europejskie? 3. Rozwój cywilizacji w moich oczach (perspektywy rozwoju technologii oczami młodych wizjonerów oparte na badaniach kierunków rozwoju oraz aktualnego stanu wiedzy). Projekt jest realizowany z okazji 5-lecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej, dzięki współfinansowaniu ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna. BIS objął to wydarzenie swoim patronatem.
Przejęzycz się!
KONKURS Z KSIĄŻKĄ!
Znasz ludzi z całego świata? Odbierając telefon raz mówisz po francusku, innym razem po angielsku, czasem zdarzy Ci się po hiszpańsku? Uważasz, że znajomość języków obcych jest bezcenna? EDL to propozycja dla Ciebie!
Przewodnik do petrografii, praca zbiorowa pod redakcją Andrzeja Maneckiego i Marka Muszyńskiego.
Sabina Bryś
E
DL, czyli Europejski Dzień Języków Obcych to wyjątkowe wydarzenie, które już od 26 do 28 listopada odbędzie się w Krakowie. Organizatorem imprezy jest Europejskie Forum Studentów AEGEE-Kraków. W czasie jej trwania, każdy będzie miał okazję za darmo spróbować nowych dań, w ramach „Wioski Językowej”, za grosze obejrzeć obcojęzyczne filmy i zupełnie za darmo zakochać się w językach obcych, a także odkryć pasje podróżowania i zgłębiania nowych kultur. Wszystko rozpocznie panel dyskusyjny, następnie będzie można zetknąć się bezpośrednio z ludźmi, jedzeniem, napojami oraz poznać specyfikę obcych krajów. Całość zakończy impreza taneczna „Wieża Babel” z licznymi konkursami z nagrodami.
10
BIS - listopad
są następujące atrakcje: Podczas Europejskiego Dnia Języków przewidziane h i korzyści z tego idących oraz barier językowych obcyc 1. Panel dyskusyjny na temat znajomości języków i kulturowych (Uniwersytet Ekonomiczny). 2. Pokazy tańców narodowych. Językowej” w klubie studenckim Żaczek. 3. Prezentacja różnych państw w ramach „Wioski ek). 4. Seanse filmowe w językach narodowych (Żacz a. świat ków zakąt ch różny z ki muzy a ntacj Preze 5. 6. Nauka rozmaitych języków. ów i podróży. 7. Wystawa zdjęć nawiązujących tematyką do język 8. Degustacja potraw kuchni narodowych. 9. Konkursy z nagrodami. 10. European Karaoke rama 11. Impreza taneczna „Wieża Babel” w klubie Pano etowej: www.przejezyczsie.pl oraz na stronie orgaintern ie stron na ziecie znajd acji inform j Więce temu wydarzeniu! nizatora: www.aegee.krakow.pl. BIS patronuje fot. fot. archiwum własne
Głosujmy! W tej ostatniej, w województwie małopolskim, znalazła się AGH i dzięki Waszym głosom trafiła do finału!
Podręcznik zawiera podstawowe materiały do przedmiotu petrografia i przeznaczony jest dla geologów studiów I i II stopnia oraz studiów doktoranckich, a w węższym zakresie dla geografów i gleboznawców. Przydatnym załącznikiem jest płyta CD zawierająca mikrofotografie skał i ich minerałów uzyskane za pomocą optycznych mikroskopów polaryzacyjnych i elektronowych mikroskopów scanningowych.
Teraz w Plebiscycie Regionalnym głosujemy na czołowe „10-ki”, w każdej z 3 kategorii. Każdy z Was może oddać swój głos na stronie www.20latrp.pl
Aby zdobyć prezentowaną książkę, ufundowaną przez Wydawnictwo AGH wystarczy napisać e-mail na adres konkurs.bis@gmail.com, z uzasadnieniem dlaczego powinna ona trafić właśnie do Was. Czekamy na maile!
Z czego jesteśmy dumni w Polsce po transformacji? Nominowanych w każdym regionie, w kategoriach: Człowiek, Otoczenie i Dzieło jest wielu.
BIS - listopad
11
aktualności
aktualności
Wesołe Święta Dzieciom 2009 – akcja charytatywna
Rowerem na zajęcia Jakiś czas temu w Akademii Górniczo-Hutniczej pojawił się pomysł na akcję pod hasłem „Rower dla studenta”, który umożliwiłby szybkie i łatwe przemieszczanie się z Miasteczka na Kampus. Wizja poruszania się bez konieczności wsiadania w zatłoczony autobus miejski, odpalania własnego samochodu i szukania miejsca do parkowania, czy też pieszego maratonu wśród budynków uniwersytetu, jest bardzo kusząca. Postanowiliśmy sprawdzić na jakim etapie są obecnie prace związanie z realizacją projektu.
„Przecież wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, ale niewielu z nich pamięta o tym”. Te słowa, których autorem jest Antoine de Saint Exupery, są hasłem tegorocznej, czwartej już edycji uczelnianej akcji charytatywnej „Wesołe Święta Dzieciom”. Wydarzenie organizowane przez Koła Naukowe AGH przy współpracy z Uczelnianą Radą Samorządu Studentów rusza już 1 grudnia.
Karolina Diakow
Agata Puchała
W
edług planu, którego autorem jest sam Rektor AGH, profesor Antoni Tajduś, zamierzano zakupić sto rowerów, a następnie z przymocowaną tabliczką z nazwą uczelni, umieścić je na Miasteczku Studenckim, w pobliżu budynku administracyjnego oraz przy ul. Reymonta, obok centrum dydaktycznego. Do skorzystania z roweru wystarczyłaby elektroniczna legitymacja studencka lub pracownicza. Zorganizowano nawet konkurs na rozwiązania techniczne mające usprawnić system wypożyczania i zabezpieczenia rowerów. Wielu studentów zgłosiło ciekawe strategie logistyczne, propozycje reguł korzystania z pojazdów, opisy tego typu przedsięwzięć w innych krajach, a nawet rady związane z zakupem konkretnych modelów. Realizacja pomysłu, który w momencie narodzin był innowacyjny w skali miasta Krakowa została jednak zawieszona do odwołania. O przyczyny takiej decyzji zapytaliśmy Kanclerza AGH, mgr inż. Henryka Zioło: -Z pomocą laureatów konkursu przygotowano ofertę przetargową na realizację projektu
„Rower dla studenta”, ale ceny zaproponowane przez wykonawców okazały się zbyt wysokie, dlatego zrezygnowaliśmy z tej inicjatywy. Być może wrócimy do niej z chwilą, gdy zostanie przebudowana infrastruktura uczelni. Wówczas systemy elektroniczne służące zabezpieczeniu rowerów będą również bardziej rozpowszechnione i tańsze. Póki co pieniądze zostaną zainwestowane w przebudowę stadionu do gry w piłkę nożną oraz odnowienie i zadaszenie kortów tenisowych. – komentuje Kanclerz. Więcej na temat inwestycji uczelni w zakresie rozbudowy „strefy sportu” piszemy na stronie 30. Akcja „Rower dla studenta” była zaadresowana również do tych studentów i pracowników AGH, którzy już wiedzą jak użytecznym i wygodnym środkiem transportu jest rower i nie trzeba ich zachęcać do tego, żeby na nim jeździli, ale problemem jest na przykład sprowadzenie własnych dwóch kółek do Krakowa lub też przechowywanie ich w okresie zimowym. Dla nich taka nietypowa wypożyczalnia rowerów byłaby doskonałym rozwiązaniem. Na uczelniane rowery moglibyśmy
wsiadać nie tylko po to, żeby dojechać na zajęcia, ale także w celach rekreacyjnych, nie martwiąc się przy tym gdzie je bezpiecznie przechować. Na te udogodnienia trzeba będzie zatem jeszcze poczekać. - Obecnie z takiego systemu wypożyczania rowerów można korzystać na terenie miasta Krakowa, wiąże się to jednak z pewną opłatą. W AGH powstanie wkrótce trasa pieszo-rowerowa biegnąca z Miasteczka Studenckiego na Kampus, dzięki czemu studenci będą mogli, wciąż jeszcze na własnych rowerach, bezpiecznie dojeżdżać na zajęcia specjalnie przygotowanym szlakiem.” – dodaje Kanclerz. AGH stopniowo staje się coraz bardziej przyjazna dla cyklistów. Na terenie uniwersytetu znajduje się już wiele stojaków na rowery, a według zapowiedzi, w przyszłości powstaną także trasy rowerowe. Taki kierunek rozwoju doskonale wpisuje się w organizowaną przez BIS i URSS akcję „Zielona Uczelnia”, która w tym roku akademickim promować będzie nie tylko dbałość o środowisko, ale również zdrowy styl życia.
A
kcja ma na celu zbiórkę pieniędzy na zakup prezentów gwiazdkowych dla dzieci z krakowskich domów dziecka. Podopieczni z publicznych placówek wychowawczych piszą listy do św. Mikołaja z konkretnymi marzeniami, które studenci starają się spełnić.
„Rzeczpospolita
– niedokończony projekt” – konferencja W dniach od 19 do 20 listopada odbędzie się w Krakowie konferencja „Rzeczpospolita – niedokończony projekt”, podsumowująca 20 lat III RP. Aleksandra Pękala
K
onferencja, której organizatorem jest Klub Jagielloński to podsumowanie dwudziestu lat III RP i przemian, które w nastąpiły w sferze myśli politycznej, systemu politycznego, stosunków międzynarodowych, polityki (rozumianej jako kultura polityczna) oraz samorządu. Będzie
12
BIS - listopad
to też próba stworzenia przez prelegentów wizji przemian, jakie są pożądane zgodnie z republikańskim myśleniem o sferze politycznej. Dwudniowe spotkanie będzie próbą odpowiedzi na wiele ważnych pytań dotyczących współczesnego społeczeństwa polskiego. Wśród prelegentów znajdą się, m.in.: prof. Ja-
dwiga Staniszkis, prof. Antoni Dudek, Jan Rokita, prof. Ryszard Legutko i dr Jarosław Gowin. Konferencja jest jednym z elementów obchodów 20-lecia Klubu Jagiellońskiego. BIS patronuje temu wydarzeniu. fot. Paweł Bobrowski
Z każdą edycją inicjatywa nabiera rozmachu, hasła i loga są coraz wyraźniej kojarzone z konkretnymi działaniami, co daje widoczne rezultaty. Studenci chętniej włączają się w pomoc, o czym świadczą chociażby zbierane z roku na rok wyższe sumy pieniędzy. Jak mówią sami organizatorzy: -W zeszłym roku zebraliśmy 23 tys. zł, co dało możliwość spełnienia marzeń setki dzieci z trzech domów dziecka. Zakupiliśmy zabawki, gry, rozwojowe pomoce wychowawcze, plastyczne oraz specjalistyczne materiały edukacyjno-zawodowe (np. narzędzia fryzjerskie). Mamy nadzieję, fot. archiwum organizatora
że w tym roku suma zebranych pieniędzy zostanie podwojona i akcja obejmie dwa razy więcej placówek. W tym celu przygotowaliśmy trzydniowy plan eventów wspomagających zbiórkę pieniędzy Pierwszego grudnia w AGH odbędzie się Wielkie Kolędowanie pod Dziekanatami. Tradycja ta została zapoczątkowana w zeszłym roku i dzięki zaangażowaniu studentów okazała się wielkim sukcesem i wspaniałą integracją. W tym roku także każdy może przyjść ze swoim instrumentem lub bez niego, pod dziekanat, gdzie będą czekać na nas słowa kolęd i czapeczki św. Mikołaja. W południe uczelnia zamieni się w jedną wielką rodzinę, śpiewającą razem świąteczne piosenki i kwestującą na wspólny cel. Następnego dnia, planowany jest dzień Tram Party, podczas którego wokół uczelni i Miasteczka AGH będzie jeździł tramwaj lub autobus akcji charytatywnej. Za przejazd nie będzie pobierana opłata, a w pojeździe oklejonym plakatami akcji będą zbierane datki. Wieczorem zbiórka pieniędzy przeniesie się z trasy przejazdu i budynków uczelni do akademików. Mieszkańcy MS mogą spodziewać się wizyty kwestujących Św. Mikołajów z zaplombowanymi puszkami akcji, legitymujących się plakietką wolontariuszy. Trzeciego grudnia odbędzie się
Wielki Finał Akcji, na który organizatorzy zaplanowali imprezę główną w klubie Studio. Tam czeka nas występ kabaretów studenckich i Orkiestry Reprezentacyjnej AGH. Choć plan wydarzeń jest już ogólnie znany, to organizatorzy zapewniają, że nie zabraknie niespodzianek. Dzieci z domów dziecka czynnie, z wielkim zapałem uczestniczą w kreowaniu akcji. Same narysują plakaty i grafikę na stronę internetową „Wesołych Świąt Dzieciom”. Własnoręcznie wykonane przez nich ozdoby choinkowe czy kartki świąteczne będą sprzedawane podczas kwesty na uczelnianych stołówkach. Już dziś zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej www.swietadzieciom.agh.edu.pl. Zainteresowanych wolontariuszy zachęcamy do współpracy, a wszystkich do udziału w organizowanych wydarzeniach i do finansowego wsparcia akcji. BIS - listopad
13
kariera aktualności
kariera
Językowy brief,
tions, marketingu, agencje doradztwa i konsultingu oraz wszystkie gałęzie zajmujące się promocją, sprzedażą i finansami. Również feedback, czyli inaczej sprzężenie zwrotne wszedł w powszechne użycie, a to nic innego jak po prostu reakcja, odpowiedź. Często też utożsamiany jest z informacją zwrotną udzielaną pracownikowi na temat efektów jego pracy. Zamiast być w kontakcie, mówi się że będziemy w touch’u. Specyficzne dla agencji reklamowych jest targetowanie, czyli określanie grupy docelowej kampanii produktu. - Czasami nawet nie jestem świadomy tego, że używam wyrazu obcego, np. takiego jak targetowanie. Gdybym miał komuś tłumaczyć: przekieruj reklamę do grupy docelowej takiej a nie innej, to o wiele łatwiej jest mi powiedzieć po prostu włącz targetowanie dla danej grupy – twierdzi właściciel jednej z agencji reklamowych w
czyli jak nie wpaść w sidła korporacyjnego slangu
Ewelina Czechowicz
S
14
BIS - listopad
komita znajomość języka obcego i ukończenie co najmniej dwóch fakultetów. Nic bardziej mylnego, często to tylko wydumany korporacyjny żargon. Key Account Manager brzmi bardziej dumnie i prestiżowo niż po prostu Kierownik ds. Kluczowych Klientów. Chrząszcz brzmi w trzcinie Takie trendy językowe weszły na polski rynek pracy wraz z międzynarodowymi korporacjami, w których na co dzień używany jest język angielski. Obcojęzyczne odpowiedniki siłą rzeczy pojawiają się, jeśli dana firma ma swoje oddziały w innych krajach. Jednak większość polskich przedsiębiorstw wprowadza angielskie nazewnictwo jako chwyt marketingowy – w celu podniesienia swojej pozycji na rynku, stawiając się w jednym szeregu z wielkimi międzynarodowymi pracodawcami. I tak „kupiec”, czyli osoba odpowiedzialna za zaopatrzenie firmy staje się nagle Purchasing Specialist. Zdarzają się cza-
sem także nowe polskie nazwy zawodów jak chociażby „konserwator powierzchni płaskich”, czyli inaczej sprzątacz. Nazwy większości stanowisk mają swoje polskie odpowiedniki, choć oczywiście zdarzają się takie terminy jak Copywriter, czy Preseller, które trudno przetłumaczyć. Mimo wszelkich starań, tłumaczenia czasem warto pozostawić w pierwotnej formie – zwłaszcza w przypadku nazw, których brzmienie i sens nawet po translacji nic nam nie mówią. Dobrym przykładem jest Chief Knowledge Officer, używany często w skrócie CKO, czyli Dyrektor ds. Zarządzania Wiedzą. Trudno zdefiniować zakres obowiązków wiążących się z takim stanowiskiem. Z jednej strony to osoba odpowiedzialna za planowanie i wprowadzenie w życie „systemu przekazywania wiedzy” wewnątrz i na zewnątrz firmy, ale równie dobrze może być też odpowiedzialna za sprawną komunikację w firmie. Najbardziej usprawiedliwiona w masowym używaniu fot. KSAF AGH, Michał Barszczewski
Pierwszy kontakt z korporacyjną nowomową bywa często przerażający. Niestety prawie wszystkie firmy akceptują obecny stan rzeczy i nawet nie próbują modyfikować języka, którego używa się w nich na co dzień. To przykre, że w taki właśnie sposób próbują być elitarne, bardziej „zagraniczne”.
Waszym zdaniem Kiedy zaczynałam staż w agencji reklamowej to przez pierwsze dni miałam wrażenie, że wszyscy mówią do mnie po chińsku, co chwilę pojawiały się teksty w stylu „zbrifujemy Cię na q2 na FCMG”, z których absolutnie nic nie rozumiałam. Podobnie przebiegało zapoznanie z firmą, nie była to prezentacja agencji tylko tzw. credential. Ewa, studentka socjologii i filologii polskiej
Zdarza się, że czasem zanim wyślemy CV musimy sprawdzić w słowniku co oznacza nazwa stanowiska, na które chcemy aplikować. Kiedy już staniemy się dumnym Sales Executive, albo Account Managerem przyjdzie nam odbierać call’e, sporządzać forecast’y, „czardżować” klientów i organizować eventy.
zukanie pracy to bardzo czasochłonne zajęcie: przeglądanie portali z setkami ogłoszeń, rejestrowanie się, wypełnianie dziesiątek formularzy, pisanie listów motywacyjnych, tworzenie różnych wersji swojego CV. Często wiele osób aplikuje na kilka różnych stanowisk jednocześnie. Przeglądając największe portale z ogłoszeniami, łatwo zauważyć, że spora część ofert jest pisana w języku angielskim, w którym podawane są także nazwy stanowisk. Dla świeżo upieczonych absolwentów lub też jeszcze studentów, pierwsze zetknięcie się z ofertami, w których najczęściej poszukuje się Accountant’ów, Brand Manager’ów, Product Manager’ów, Supervisior’ów, Purschasing Specialist’ów, może być dezorientujące. Na pierwszy rzut oka nie wiadomo o czym mowa i jakiego rodzaju są to stanowiska. Z drugiej strony, zagraniczna terminologia sprawia, że często zaczynamy myśleć, że na taką posadę wymagane jest długoletnie doświadczenie, zna-
Krakowie. Bardzo popularne jest robienie research’u, czyli zbieranie informacji na dany temat, można też spotkać się z briefowaniem, które oznacza przedstawianie najważniejszych, wyselekcjonowanych informacji w danym temacie. Trzeba forwardnąć, albo sendnąć maila zanim zmitujemy się, czyli spotkamy i omówimy action pointy (zadania). Takie językowe dziwolągi swobodnie będą nam wypływać z ust już po paru tygodniach pracy w środowisku, w którym funkcjonuje swoisty slang.
angielskich zapożyczeń jest branża IT, gdzie trudno tłumaczyć na język polski nazwy takich stanowisk jak Symbian Developer, czy Java Web Designer. Będziemy w touch’u Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zaczynając swoją karierę zawodową trafimy w „ramiona” jakiejś międzynarodowej korporacji, w której wszystko rządzi się swoimi prawami. Każde miejsce pracy ma swoje tzw. working environment, czyli środowisko pracy, do którego zalicza się także specyficzny język używany wewnątrz firmy. Takie słowa jak deadline, wyguglować, czy outsourcing bardzo łatwo przenikają z języka służbowego do potocznego. W nowej pracy możemy zostać poproszeni o przygotowanie i zrobienie speechu, czyli swego rodzaju wystąpienia, tudzież prezentacji jakiejś usługi albo produktu. Najbardziej przesiąknięta wewnętrzną nowomową wydaje się branża reklamowa, działy public rela-
Zdarzyło mi się kiedyś u lekarza pracy podać swoje stanowisko konsultanta w języku angielskim tak jak miałam wpisane w umowie. Na co lekarz oburzony nakrzyczał na mnie, że on nie ma obowiązku znać języka angielskiego i mógłby mi w ogóle nie wystawić zaświadczenia o zdolności do wykonywania zawodu, no i rzeczywiście miał rację. Katarzyna, Account Director w jednej z krakowskich firm
Słowniczek najczęściej spotykanych stanowisk Key Account Manager – Kierownik ds. kluczowych klientów Brand Manager – Menadżer ds. marki, opiekun marki Product Manager – Kierownik produktu Preseller – Przedstawiciel handlowy odpowiedzialny za obsługę klienta przedsprzedażową Trade Marketing Manager – Kierownik ds. marketingu handlowego Chief of Technical Departament – Szef Działu Technicznego Technical Office Engineers – Inżynier Działu Technicznego Chief of Quantity Surveying Department – Szef Działu Kontroli Kosztów Quantity Surveyors – Kontroler Kosztów Purchasing Specialists – Specjalista ds. Zakupów/Kupiec Settlement Specialists – Specjalista ds. Rozliczeń Foreman of Roads - Brygadzista Robót Drogowych Senior Business Development Consultant – Starszy Konultant ds. nieruchomości Supply Planner – Zaopatrzeniowiec Executive Assistant – Asystent Zarządu BIS - listopad
15
kultura kariera
niezbędnik kultura
Klub Dobrej Książki W cyklu Klub Dobrej Książki prezentujemy co miesiąc ważne dzieła literackie - od wybitnych klasyków po znakomitych pisarzy współczesnych. To lektury obowiązkowe każdego Bardzo Inteligentnego Studenta.
Stanisław Lem, Szpital przemienienia, liczba stron: 221, Kraków 2001, Wydawnictwo Literackie
Bieguni, Olga Tokarczuk, liczba stron: 460, Kraków 2007, Wydawnictwo Literackie
Zwiadowcy, Księga 1: Ruiny Gorlanu, John Flanagan, liczba stron: 319, Warszawa 2009, Wydawnictwo Jaguar
16
BIS - listopad
Między dziełami Stanisława Lema i fantastyką stawiacie znak równości? Sięgnijcie po „Szpital przemieniania” a zobaczycie, że twórczość pisarza to nie tylko „solarisowe” klimaty. Akcja powieści rozgrywa się w okresie II wojny światowej w szpitalu psychiatrycznym – sceneria i czasy z pewnością nie są typowe dla twórczości Lema. Główny bohater – młody lekarz, nieco wbrew własnej woli otrzymuje posadę w szpitalu. Za murami zakładu psychiatrycznego toczy się wojna, ale szpital zdaje się być zupełnie odizolowanym mikroświatem, rządzącym się własnymi regułami i normami. Do czasu… W pewnym momencie personel ośrodka będzie musiał zmierzyć się z niespodziewaną decyzją okupanta, stanąć przed moralnym wyborem. Ale nie uprzedzajmy faktów. Książka Lema to znakomity opis „wnętrza” szpitala psychiatrycznego – obserwujemy nie tylko pacjentów cierpiących na rozmaite dolegliwości i leczonych różnymi metodami, ale poznajemy również lekarzy, których łączy sieć ciekawych nieformalnych relacji. „Klimat” wykreowanego przez pisarza szpitala, to właśnie to, co najbardziej zachęca do lektury. Agnieszka Kostelecka Ruch, pęd, ciągła zmiana i przemieszczanie się – to wymagania stawiane człowiekowi przez współczesny świat. Na podobnych zasadach opierała się filozofia dawnego odłamu prawosławia – biegunów, którzy uważali, że tylko ruch i aktywność pozwoli im ustrzec się przed złem, a zatrzymanie się spowoduje zagładę. Olga Tokarczuk, inspirując się wyznawcami tego nurtu religii chrześcijańskiej, opisuje „współczesnych biegunów” – ludzi, którzy z różnych powodów są w ciągłym ruchu – podróżują, przemieszczają się, nie mogą przywiązać się do jednego miejsca. „Bieguni” Olgi Tokarczuk to powieść, która sama w sobie jest podróżą – w czasie i przestrzeni. Rozmaite wątki przeplatają się – przebywamy w zupełnie innych epokach historycznych, poznajemy przeróżnych ludzi, którzy w rozmaity sposób zmagają się ze swoją codziennością. Wszystkich łączy jedno – podróżują. Bohaterowie pielgrzymują do celu, a co jest celem ich wędrówki? „Celem pielgrzymki jest zawsze inny pielgrzym”. Powieść Tokarczuk została uhonorowana w roku 2008 nagrodą Nike i weszła do kanonu polskiej literatury współczesnej – choćby dlatego warto do niej zajrzeć. Agnieszka Kostelecka
Literatura pełna jest historii, które opowiadają dzieje i wielkie wyczyny silnych i odważnych rycerzy. To ich zawsze stawiano w centrum zainteresowania, gdy wracali zwycięsko z kolejnych bitew. Will, bohater prezentowanej książki, także bardzo chciał zostać rycerzem, jednak natura poskąpiła mu postury i siły. Nic dziwnego zatem, że gdy nadszedł dzień „Wyboru”, jako jedyny z podopiecznych sierocińca był przekonany, że nie zostanie przyjęty pod opiekę żadnego z mistrzów sztuk. Tym bardziej nie spodziewał się, że będzie uczniem Halta, członka tajemniczej grupy Zwiadowców, którzy przez wiele lat dbali o sekrety królestwa i wspierali rycerzy poprzez wywiad i sabotaż. Tak oto przed Willem otworzyły się nowe perspektywy. „Zwiadowcy”, to niesamowita opowieść, traktująca o przyjaźni, odwadze i poświęceniu. Choć powieść zalicza się do gatunku fantasy, to próżno szukać tutaj magii. Liczą się: siła, spryt i wytrenowanie, pozyskane przez młodych bohaterów podczas nauk u swoich mistrzów. Choć w wielu momentach historia wydaje się naiwnie prosta i przewidywalna, to niezwykła lekkość słowa, z jaką John Flanagan przedstawił dzieje młodego Willa, pozwala nam zanurzyć się w niej bez opamiętania i pochłonąć jednym tchem od pierwszych stron, aż po sam koniec. Janusz Kamieński
FILM 23-26 listopada 5. Festiwal Filmy Świata Ale Kino. W programie 7 pełnometrażowych fabuł z Azji, Bliskiego Wschodu, Afryki oraz Ameryki Łacińskiej m.in. filipiński „Kinatay’, irański „About Elly” czy peruwiański „Gorzkie mleko”. Projekcjom towarzyszyć będą spotkania ze znawcami tematu. Kino Pod baranami. Więcej na www.filmyswiata.pl.
21 listopada (sobota) Noc reklamożerców. W programie sześciogodzinny pokaz reklam, animacje i impreza z DJami. Multikino. Godz. 21.30. Wstęp 39 zł. 27 listopada (piątek) Z cyklu Polskie Piątki – „Hazardziści” (reż. M. Waśkowski, 1975)
19 listopada (czwartek) Saga: Zmierzch. Pierwsza część – „Zmierzch” godz. 22. Druga część – „Księżyc w nowiu” – 24.01 (przedpremierowo). Kino Kijów. Wstęp na 2 filmy: 20 zł.
27 listopada (piątek) Nocny Maraton filmowy z filmami Wojtka Smarzowskiego: „Wesele” i „Dom zły” (premierowo). Multikino. Godz. 22.
20 listopada (piątek) Z cyklu Polskie Piątki – „Grzeszny żywot Franciszka Buły” (reż. J. Kidawa, 1980). Kino Kijów. Godz. 13. Wstęp 5 zł.
27 listopada – 4 grudnia 16. edycja MFF Etiuda&Anima 2009 – najstarszego w Polsce festiwalu prezentującego animacje i etiudy studenckie z różnych stron świata. Więcej na str.20 i na www.etiudaandanima.com
WYDARZENIA 3-24 listopada World Press Photo ’09. Podczas tegorocznej odsłony wystawy, będzie można zobaczyć ponad 190 zdjęć. Wśród nich fotografię roku oraz zdjęcia nagrodzone w poszczególnych kategoriach. W sumie w konkursie wzięło udział 5600 fotoreporterów ze 124 krajów. Jurorzy obejrzeli ponad 96 000 prac, nagradzając łącznie 62 osoby z 27 państw. Bunkier Sztuki. 6-22 listopada Rzecz Małopolska Etnodizajn Festiwal. Projekt stworzony przez Muzeum Etnograficzne w Krakowie ma na celu przyjrzenie się prawie stuletnim związkom między etnografią a dizajnem oraz ich współczesnym relacjom. W ramach festiwa-
KONCERTY:
lu organizowane będą 3 wystawy: Co to jest etnodizajn?; Punkt Oparcia oraz Naturalne Zasoby polskiego dizajnu. Ponadto w programie konferencja, dyskusje, targi etnodizajnerskie i akcje plenerowe. Więcej na www.etnomuzeum.eu. 22 listopada (niedziela) Bitwa kabaretowa między Kabaret Świerszczychrząszcz i DNO. Rotunda. Godz. 20. Wstęp 20 zł. 3-5 grudnia 33. Międzynarodowy Konkurs Młodych Zespołów Jazzowych JAZZ JUNIORS. Oprócz przesłuchań konkursowych młodych jazzmanów będzie można posłuchać np. Polish Brass Ensemble Tymona Tymańskiego & Leszek Możdżer czy Kucz & Kulka. Rotunda. Więcej na www.jazzjuniors.pl.
27 listopada (piątek) Myslovitz II. Support: Hatifnats. Rotunda. Godz. 20. Wstęp 35 zł.
19 listopada (czwartek) W ramach IV Krakowskiej Jesieni Jazzowej: Hera. Nowa generacja improwizatorów. Alchemia. Godz. 20. Wstęp 20 zł.
28 listopada (sobota) KAT & Roman Kostrzewski. Loch Ness. Wstęp 30 zł.
20 listopada (piątek) Akurat. Rotunda. Godz. 20. Wstęp 20 zł.
28 listopada (sobota) Wieczór koncertowy Janusza Radka „Królowa Nocy”. Alchemia. Godz. 19. Wstęp 30 zł.
22 listopada (niedziela) Robert Kasprzycki Band. Lizard King, ul. Św. Tomasza 11a. Godz. 21.30.
5 grudnia (sobota) Analogs, Bulbulators. Loch Ness. Wstęp 30 zł.
26 listopada (czwartek) Myslovitz I. Support: Kumka Olik. Rotunda. Godz. 20. Wstęp 35 zł.
9 grudnia (środa) Gogol Bordello. Rotunda. Godz. 20. Wstęp 85 zł.
26 listopada (czwartek) XXX lecie GBH SEXBOMBA. Loch Ness. Wstęp 40 zł.
Rekomendacje opracowała: Anna Sokulska BIS - listopad
17
kultura
Film - klasyka i nowości Kamil to chłopak z ambicjami, który chce być kimś i nie boi się iść po trupach do celu. W dodatku często słyszy, że w życiu należy wybierać tytułowe „mniejsze zło”. Marzy by zostać znanym pisarzem i posuwa się do publikacji cudzej książki pod swoim nazwiskiem. Taki jest właśnie główny bohater najnowszego filmu uznanego i leciwego już (86 lat) polskiego reżysera Janusza Morgensterna. Co więksi wielbiciele rodzimego kina kojarzą reżysera z takim obrazami jak:„Trzeba zabić tę miłość” czy„Do widzenia, do jutra” ze Zbigniewem Cybulskim. Akcja „Mniejszego zła” rozgrywa się w czasach PRL-u. Jawią się one jako nieprzyjazne i smutne, ale nie ze względu na polityczne rozgrywki czy strach przed bezpieką, lecz na wszechobecną wtedy szarość. Szare ulice, samochody, mieszkania, stroje… W połowie seansu chciałam uciekać z kina i cieszyć się tym, że żyję tu i teraz! „Mniejsze zło” jest jednak obowiązkową propozycją dla wielbicieli polskiej kinematografii. Świetni aktorzy, z Januszem Gajosem na czele, tworzą ciekawe role. Sprawdza się też temat filmu, dotykający delikatnej kwestii rozliczania się z komunizmem. Jednak całość jest po prostu nudna! Film więc tylko dla wytrwałych i oczywiście dla wielbicielek talentu i urody Lesława Żurka. Jak się wydaje, nowego amanta polskiego kina. Mniejsze zło, Polska 2009, reż. Janusz Morgenstern, scen. Janusz Morgenstern, Janusz Anderman, zdj. Andrzej Ramlau, muz. Michał Lorenc; wyst. Lesław Żurek, Janusz Gajos, Wojciech Pszoniak, Magdalena Cielecka, Tamara Arciuch, Borys Szyc, Anna Romantowska Małgorzata Pytlowska Jeśli macie ochotę w kinie po prostu odpocząć czy zapomnieć o ciężkim kolokwium, a nudzą Was typowe i przewidywalne amerykańskich komedie romantyczne, koniecznie zobaczcie ten film. Czeski humor, zabawne dialogi i nie narzucający się, ale jasny przekaz filmu: by być szczęśliwym wystarczy żyć w zgodzie ze sobą. Brzmi banalnie? Być może tak, ale największym atutem tej udanej, z pozoru lekkiej, czeskiej komediai jest jej drugie dno. Twórcy przypominają, że zdrowa dawka egoizmu nie powinna przysłaniać nam innych ludzi. Fabuła oparta jest na przygodach, także tych miłosnych, głównego bohatera, Oscara. Jest to facet w średnim wieku, który pewnego dnia stwierdza, że życie małżeńskie już go nie interesuje. Powód? Jego żona ma, delikatnie mówiąc, nieatrakcyjny nos. To staje się generatorem zmian w życiu Oscara. Przestaje być prezenterem prognozy pogody i poznaje nowe kobiety. Najpierw młodszą o połowę opiekunkę swojego syna, a chwilę później starszą od siebie kobietę sukcesu. Wszystko rozgrywa się na tle stolicy Czech, Pragi. Warto też wspomnieć, że odtwórcą głównej roli jest, znany polskim widzom z takich filmów jak„Butelki zwrotne” czy„Wino truskawkowe”, niezwykle zabawny Jiří Macháček. Polecam! Do Czech razy sztuka (Nestyda), Czechy 2008, reż. Jan Hřebejk, scen. Jiří Macháček, Jan Hřebejk, Michal Viewegh, zdj. Jan Malíř; wyst. Jiří Macháček, Pavel Landovský, Pavel Liška, Emília Vášáryová, Simona Babčáková. Małgorzata Pytlowska "Solista” opowiada historię wiolonczelisty – schizofrenika obdarzonego niespotykanym muzycznym talentem oraz sławnego reportera „Los Angeles Times”. Życiowe drogi obu mężczyzn nieoczekiwanie się spotykają, co prowadzi ich do szczególnego typu przyjaźni. Bohaterowie przechodzą „wewnętrzne przemiany”. Talent, bezdomność, choroba psychiczna, miłość, wiara, wypalenie zawodowe, odpowiedzialność – to tylko niektóre tematy poruszone w filmie. Jest ich wiele, może nawet zbyt dużo, ale widz ma wrażenie, że splatają się we w miarę spójną całość. Historia przedstawiona w„Soliście” oparta jest na autentycznych wydarzeniach. Atutem filmu z pewnością jest bardzo subtelne wkomponowanie elementów muzycznych – przeważnie utworów Beethovena. Muzyka łączy się również z atmosferą Los Angeles – dźwięki miasta i gra głównego bohatera na wiolonczeli, ciekawie się przeplatają. W filmie mamy wiele retrospekcji – powoli poznajemy historię talentu i choroby muzyka, sposób łączenia w całość przeszłości z teraźniejszością, bywa jednak trochę chaotyczny.„Solistę”warto obejrzeć, chociaż części osób film może wydać się zbyt patetyczny, emocjonalny i przerysowany. Solista (The Soloist), Wielka Brytania, USA, 2008, reż. Joe Wright, scen. Susannah Grant, Steve Lopes, zdj. Seamus McGarvey, muz. Dario Marianelli, wyst. Robert Downey Jr. Jamie Foxx. Agnieszka Kostelecka
18
BIS - listopad
kultura
Royksoop, „Junior” Na świecie są znani jako Royksoop, a po polsku nazywają się Purchawka. Jeden z najlepszych zespołów elektronicznych, porównywanych do Portishead, Massive Attack, czy nawet Flykkiller’a, który w ostatnich latach podbijał świat wirtuozerską formą muzyczną. Duet utalentowanych chłopców wydał album pt.: „Junior”. To już trzeci krążek w ich karierze. Można na nim usłyszeć charakterystyczne dla Royksoop ciepłe, „powykręcane” elektronicznie sample oraz zmiksowane wokale. Pierwszy utwór, który promuje nowe osiągniecie zespołu, nosi nazwę „Happy Up Here”. Lekki, dynamiczny, bardzo przyjemny dla ucha, zachęca słuchacza do zagłębienia się w brzmienia albumu. Każdy powinien sięgnąć po ten niesamowity mix muzyczny i przekonać się na własne uszy o niezwykłości dźwięków!
Sylwia Bocianowska
Russian Circles, „Geneva” Nareszcie ukazała się druga pełna płyta Russian Circles, trzyosobowej grupy muzycznej pochodzącej z Chicago, grającej industrial-rock. Dzięki nim przekonałam się, że perkusja, gitara i bas, potrafią oczarować dźwiękiem, jak żaden wokal. „Geneva”, bo taki tytuł nosi album, składa się z siedmiu kawałków. Urzekają tu dopracowane brzmienia, bez niepotrzebnych powtórzeń. Dźwięk sprawia wrażenie przestrzennego ale nie pustego – tak, jakby każda nuta opowiadała swoją własną historię. Russian Circles są dla mnie tak niespotykani i oryginalni jak fenomen Sigus Ros. Osobiście za najlepsze z całej płyty uważam utwory: „Hexed All” – który sprawia, że czuję błogi spokój i „Malko”, wzbudzający radosną euforię. Jedyny żal, jaki odczuwam po wielokrotnym przesłuchaniu płyty, wiąże się z tym, że jak na razie nie zapowiada się, by Ci trzej fenomenalni panowie planowali w najbliższym czasie jakieś koncerty w Europie.
Sylwia Bocianowska
Radaid, „L’intent” Radaid to niesamowity projekt, a raczej fuzja muzyczna, która połączyła artystów z różnych środowisk etnicznych. Grupa ukształtowała się w 1998 roku a jej celem było przełamywanie kulturowych i czasowych barier muzycznych. Sama nazwa zespołu jest przekształceniem egipskiego słowa radiad, co znaczy: „syn słońca, które świeci nad wszystkim”. Do tej pory niepopularni, obecnie odkrywani. Ich muzykę często porównuje się do takich projektów muzycznych, jakie stworzyli: Dead can dance, Coco Rosi, Natasha Altas czy The Album Leaf. Na trzecim krążku formacji zatytułowanym „L’intent, można usłyszeć melodie rodem z Azji, Afryki, Chin, Meksyku, Południowej Ameryki i Bałkanów. Każda z tych części świata odzwierciedlone jest w niesamowitych dźwiękach, które wydają pochodzące z nich specyficzne i tradycyjne instrumenty, takie jak: sitar, erhu, banjo, saz, darbouka czy didgeridoo. „L’intent” składa się z 11 zróżnicowanych kawałków w wielu językach. Mnie najbardziej urzekł utwór „Shine” i tym, którzy nigdy wcześniej nie zetknęli się z twórczością Radaid, właśnie to nagranie proponuję na „dobry początek”. Później można się rozkoszować „Butterfly”, „These time, these days” czy „Mireya”. Podsumowując: warto posłuchać!
Sylwia Bocianowska BIS - listopad
19
kultura
Rusza Etiuda&Anima 27 listopada, już po raz szesnasty, rozpocznie się w Krakowie Międzynarodowy Festiwal Filmowy Etiuda&Anima – największy w Polsce festiwal animacji. Podczas ośmiu dni na widzów czeka niezliczona ilość filmowych i około filmowych atrakcji. Przeczytajcie, jakich!
społeczeństwo In November issue we interviewed Göksu Çelik, a Turkish student from Ankara who writes her master thesis on Ceramics and Engineering here in AGH-UST. Notowała: Anna Sokulska
Opracowała: Paulina Grabska
N
ajmocniejszymi filarami MFF Etiuda&Anima są dwa międzynarodowe konkursy. Konkurs ETIUDA to rywalizacja krótkich form fabularnych, tworzonych przeważnie w szkołach filmowych z całego świata. Będą one walczyć o nagrody Złotego, Srebrnego oraz Brązowego Dinozaura, przyznawane przez międzynarodowe Jury, w którego skład w tym roku wchodzą m.in.: Jacek Bławut i Marcel Łoziński. Oprócz tego, szkoły filmowe powalczą o nagrodę Specjalnego Złotego Dinozaura. Dodatkowo ubiegłoroczny laureat tej nagrody dla najlepszej szkoły filmowej: PWSFTViT w Łodzi, zaprezentuje najdoskonalsze dzieła swoich uczniów. Konkurs ANIMA prezentuje najszersze z możliwych podejście do tworzenia filmów. Krótkometrażowe animacje rywalizować będą o Złotego, Srebrnego i Brązowego Jabberwocky’ego. W konkurencji tej startują nie tylko animacje studenckie, ale również te powstałe w pracowniach profesjonalnych i niezależnych. Przewodniczącym tegorocznego Jury konkursu ANIMA został jeden z najbardziej oryginalnych twórców światowej animacji – Ishu Pasha.
20
BIS - listopad
Stałym punktem festiwalu są warsztaty filmowe. W tym roku przyjmą one wyjątkowo obszerną formę. Warsztatom animacji przewodzić będzie niemiecki twórca Gil Alkabetz. Uczestnicy festiwalu będą mieć okazję także do wzięcia udziału w profesjonalnych warsztatach operatorskich, reżyserskich, scenariuszowych i montażowych, które w tym roku poprowadzą pedagodzy z łódzkiej filmówki – najlepszej szkoły filmowej w Polsce. Warsztaty te są ekskluzywnym wydarzeniem, które pokazuje uczestnikom, że do zrobienia dobrej animacji czy filmu nie potrzebują skomplikowanych narzędzi – liczy się kreatywność i chęć tworzenia. Intensywne zajęcia praktyczne pozwolą zapoznać się z tajnikami wybranej specjalności. Będą również niepowtarzalną okazją do bliskiego, personalnego kontaktu z mistrzami. Niezwykłym wydarzeniem są pokazy animacji na żywo. W ich trakcie zaproszeni goście uchylają rąbka tajemnicy swojego warsztatu twórczego. W sali kinowej, przy zgaszonym świetle, na specjalnie przygotowanym stole, wybrany twórca prezentuje w jaki sposób powstają jego filmy, słowem – widzowie mogą obserwować rodzenie się dzieła w czasie rzeczywistym. W tegorocznym cyklu swoją sztukę zaprezentuje Ishu Patel, twórca egzotycznych technik animacji opartych na tysiącach kolorowych paciorków. Pojawi się również Jiři Barta, wyróżniający się techniką tworzenia w drewnie, a także Dennis Tupicoff, nagrodzony przed laty na ówczesnym krakowskim Festiwalu Filmów Krótkometrażowych. To zdecydowanie najbardziej widowiskowy i spektakularny element festiwalu. Opisane powyżej atrakcje to jedynie czubek góry lodowej wspaniałych punktów programu, jakie przygotowali organizatorzy tegorocznego festiwalu Etiuda&Anima. Widzowie będą mogli
Eye of the foreigner
podziwiać między innymi pełnometrażowe filmy twórców animacji, retrospektywy najbardziej uznanych twórców polskiego dokumentu oraz wziąć udział w spotkaniach z mistrzami. Nie zabraknie też akcentu naukowego, w postaci seminarium „Przyszłość animacji - w gościnie u Zbigniewa Rybczyńskiego”, które odbędzie się w Nowym Sączu. Przypominamy, że Rybczyński jest jednym z dwóch Polaków, którym udało się zdobyć Oscara za najlepszy film animowany. W tegorocznym programie festiwalu każdy fan kinematografii znajdzie swoją perełkę. Poszukiwania z pewnością ułatwi strona internetowa imprezy: www.etiudaandanima.com, gdzie znajduje się pełny program imprezy. Bilety na pojedyncze seanse będą kosztowały 12zł. Znacznie bardziej opłaca się kupić karnet – do 15 listopada kosztuje on tylko 69zł (dla grup minimum 16-osobowych cena karnetu spada o 10zł). Po 15 listopada za karnet będzie trzeba zapłacić 99zł, co i tak jest dość skromną ceną jak na atrakcje, z których można dzięki niemu skorzystać. BIS zaprasza na Etiudę&Animę!
fot. archiwum organizatora
Desolated Campus I came to Poland in the middle of September by plane from Antalya – an important tourist resort in south-west of Turkey, where my family lives. I was lucky because I had a direct flight to Kraków since it was still a tourist season. Normally the journey would mean a few changes of planes and much more time spent in the airports. When I landed at Kraków Airport a person from ESN (Erasmus Student Network) was waiting for me which was very nice and reassuring. But it was a big shock for me when I came to campus and there was hardly anyone in the streets. In Ankara we have a lively night live with crowds in the streets and everything is well lit up. Whereas here street lamps as rare and that is why I felt a bit scared and lonely at first. It was not that bad though when I came into my room in the dormitory – I had a Polish roommate Natalia, who kept me company during a few first days. Problematic Polish cuisine, water and pillow linen It might be of some surprise to some of you but during my first week here in Kraków I had a huge problem with eating. Your food smelled completely different to what I was used to in Turkey. We do not eat pork and you do, so maybe that is the case of the different scents. I got used to it – for example from your regional cuisine I like pierogi ruskie. But at first I could only eat yoghurt which is by the way a Turkish invention and the international word for this diary product is derived from a Turkish word yoğurt. Another culinary surprise for me is that all your bottled water in fot. KSAF AGH, Dawid Jach
shops is sparkling even when it says on the label that it is natural. I am not used to that. Yet another problem was that I brought a pillow linen for myself in order to not feel so homesick but unfortunately your pillows are much bigger than the ones in Turkey and I could not feel like sleeping at home. If there was a possibility to go back to Turkey the first night I would not hesitate but now I like it here. I do have possibility to speak with my family over Skype or telephone but regular phone calls cost an arm and a leg. Additionally I do have contact with my countrymen here in Kraków because I live in Capitol’s guest room with some other Turkish students. Poles– The Incredibles It is unbelievable for me how you can party and drink the whole night, go to bed at 4 a.m., wake up at 7 a.m., go studying at the university at 8 a.m. and manage to be focused and not falling asleep during the lectures. I cannot do that because doing experiments and research for my master thesis takes a lot of time. But I try to find time to party with you too. I also try to learn your language but it is very difficult for me and sounds to my foreign ear like a mix of Russian with German words. What I like about you is that you are religious – you go to church each Sunday which is your responsibility even though you party and drink and may seem not to have enough time. My university is younger than yours, it was founded 15 years ago, compared to 90 years of AGH history, and we do not have as much equipment and research possibilities. That is why I am happy to be able to work on my thesis here where
staff is additionally experienced. When it comes to ways of teaching I have noticed a very interesting thing – here in Poland you are taught in the way that makes your knowledge broader compared to what we do in Turkey. For example if one studies ceramic engineering in Kütahya he or she will focus mostly on ceramics throughout the whole course of studying whereas here you start from much broader fields like Metal Sciences. My polish, european and turkish plans I had to get a visa to study in Poland but unfortunately it is not valid for other European countries. Therefore, right now I am trying to apply for the Shengen visa which would allow me to travel to other European countries. My dream is to go to Italy. I have never been abroad before coming to Poland but I have heard a lot from my friends who were here once so your country was not a complete unknown to me. So far I have been to Auschwitz and the mountains but during 5 more months of my stay here I would like to visit Gdańsk whish is by the sea and maybe will resemble at least a bit my favored Antalya. I do enjoy the city centre of Kraków and your architecture but when it comes to different districts I cannot say that I like them. Apart form studying in Turkey I had a few additional student jobs like bookseller but after coming back home I would like to work in a factory. It might be a bit problematic in the beginning because it is consider work for man and some co-workers my do not approve of me but I will manage to be treated with respect because I will be an engineer. BIS - listopad
21
społeczeństwo
społeczeństwo
Podwójny
student
Jedni twierdzą, że to moda. Inni, że konieczność. Być tylko na jednym kierunku studiów, nie pracując przy tym i nie robiąc kursów zwiększających kwalifikacje, jest dziś niemodnie. Czy na pewno? Jak to jest być „dwukierunkowcem” lub studentem na etacie? Paulina Depczyńska
K
iedyś: jeden kierunek, względna niezależność, mnóstwo wolnego czasu i dobra zabawa. Dziś: minimum dwa fakultety, kurs językowy i praca. Być może obydwie sytuacje to tylko stereotypy. Trudno jednak zaprzeczyć, że kanony studiowania się zmieniły. „Przeciętny” znaczy obecnie „leniwy”, trzeba więc cały czas podnosić swoje kwalifikacje i zdobywać nowe pozycje w CV. Wymóg czasów, moda czy presja społeczna? Między sercem a rozumem Powody podjęcia drugiego kierunku są różne. Często to rodzaj kompromisu między tym, czego się chce, a co
22
BIS - listopad
„powinno się” studiować. Tę tezę potwierdza Wojciech, student III roku Informatyki Stosowanej na AGH i II roku Ekonomii na UJ: - Ekonomia zawsze była moim hobby, natomiast informatyka wiąże się ze zdobyciem tytułu inżyniera, który cieszy się w Polsce dużym poważaniem i zdecydowanie łatwiej znaleźć dzięki niemu pracę. Kiedy więc po maturze dostałem się na obydwa kierunki, stanąłem przed bardzo trudnym wyborem. Uległem wpływowi otoczenia i zwyciężył głos rozsądku – mówi. Zainteresowania Wojtka nie dały jednak o sobie zapomnieć i już po kilku miesiącach zdecydował się na podjęcie drugich studiów – tym razem w pełni
zgodnych z zamiłowaniami. Jak dodaje, wcale nie jest to łatwe, bo nie da się na dwóch uczelniach studiować na 100%. Często opuszczane wykłady, zmienianie grup ćwiczeniowych i nauka na egzamin z notatek znajomych, bo na dodatkową lekturę zwyczajnie brakuje czasu – to tylko niektóre trudności, z jakimi borykają się „dwukierunkowcy”. - Dla mnie dużym ułatwieniem jest to, że moja dziewczyna jest na III roku Ekonomii na tym samym wydziale UJ, więc korzystam z jej książek i pomocy naukowych – mówi Wojciech i dodaje, że nie bez znaczenia jest także postawa części wykładowców, którzy są bardzo wyrozumiali i nie stawiają przeszkód, kiedy chce np. zmienić grupę ćwiczeniową. - To dzięki nim ciągle studiuję – śmieje się nasz rozmówca. Czy z obecnymi doświadczeniami zdecydowałby się na drugi kierunek raz jeszcze? Po dłuższej chwili odpowiada, że prawdopodobnie tak, choć przyznaje, że taki stan rzeczy wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Szczególnie cierpi na tym życie towarzyskie. Skąd więc, pomimo niedogodności, bierze się coraz bardziej powszechne w Polsce „zjawisko dwukierunkowców”? Zdaniem niektórych jest to spowodowane faktem, że polski rynek pracy wciąż nie gwarantuje zarobków na odpowiednim poziomie. Zdobycie wykształcenia na kilku fakultetach, dla wielu wydaje się pomocą w znalezieniu dobrze płatnej pracy. Ważnym aspektem jest także to, że wciąż jeszcze mamy w Polsce dostęp do bezpłatnych studiów, na dowolnej liczbie uczelni i specjalności naraz. Dodatkowo, dzięki nowej maturze, aplikacja na kolejny kierunek nie wymaga takiego wysiłku jak przed laty, kiedy trzeba było przygotować się do egzaminu wstępnego czy rozmowy kwalifikacyjnej. Dziś, w większości przypadków, wystarczy dobry wynik z egzaminu dojrzałości i bramy kolejnych uniwersytetów stają przed nami otworem. Jednak zmiany w ustawie o szkolnictwie wyższym dotyczące odpłatności za drugi kierunek, mogą niebawem zmienić tę sytuację. (Więcej na ten temat przeczytacie na str. 8) Gwarancja pracy Podczas gdy jedni zaliczają kolejne fakultety, inni inwestują w rozwój zafot. KSAF AGH, Sławomir Paszko
wodowy wierząc, że pracodawcy bardziej potrzebują praktyków, niż tylko „wielokierunkowców” z bogatą wiedzą. - Pracować podczas studiów zamierzałem od dawna – mówi Piotr, student III roku Socjologii - Zdecydowałem, że będzie to akurat na III roku, ze względu na to, że dwa ostatnie semestry studiów licencjackich nie są zbyt wymagające czasowo, więc najzwyczajniej rzecz ujmując trzeba było „coś ze sobą zrobić”. Pracuje on na pół etatu i jak sam przyznaje, w godzeniu obowiązków pomaga mu przede wszystkim elastyczny rozkład zajęć oraz wyrozumiałość przełożonych (którzy poszukując kandydata zdecydowali byli na studenta – liczyli się zatem z pewnymi ograniczeniami czasowymi pracownika i wynikającymi z tego niedogodnościami). Niestety pomimo radości, jaką daje zdobywanie nowych doświadczeń zawodowych i kwalifikacji, równoczesne studiowanie i praca ma też swoje minusy. - Najgorszy jest zdecydowanie brak wolnego czasu, kiedy można by było przeczytać książkę czy iść do kina – stwierdza Piotr. Wewnętrzna potrzeba - Dlaczego drugi kierunek? Było kilka powodów. Przez wszystkim uważam, że właśnie teraz jest najlepszy czas, aby rozwijać się na wielu płaszczyznach, poznawać nowych ludzi – mówi Ula, studentka III roku Socjologii na AGH i I roku Zarządzania w sektorze publicznym na UJ. Podkreśla, że drugi kieru-
nek pokrywa się z jej zainteresowaniami i w dużej mierze był odpowiedzią na plany dotyczące przyszłej pracy (w dziale HR). A co spowodowało, że zdecydowała się na taki krok właśnie w tym roku? – Poczułam wewnętrzną potrzebę, żeby zrobić coś jeszcze, spróbować czegoś innego. Nie wiem dokładnie dlaczego teraz. Może zmobilizowało mnie to, że prawdopodobnie jest to ostatni rok, kiedy drugi kierunek jest bezpłatny? Na razie Ula nie narzeka na brak czasu. Znajduje go na spotkania ze znajomymi, uprawianie sportu. Podkreśla też, że plusem dwóch dziennych kierunków są wolne weekendy, kiedy można zregenerować siły i wyspać się. Ula przyznaje, że zaletą jest także podejście prowadzących do „dwukierunkowców”. - W AGH reagują pozytywnie, gdy proszę na przykład o pozwolenie na wcześniejsze wyjście z zajęć, ze względu na konieczność dojechania na drugą uczelnię. Na UJ też nikogo to nie dziwi. W mojej grupie niemal połowa studentów to osoby, które wybrały Zarządzanie jako drugi kierunek i wykładowcy chyba już przywykli do tego, że co chwilę ktoś ich pyta o przepisanie oceny – podsumowuje Urszula. Własna firma Krzysztof, student II roku Edukacji Technicznej AGH, na razie nie studiuje na dwóch kierunkach, ale jak sam przyznaje ma takie plany. - Chcę założyć firmę. A do tego jest mi potrzebna wiedza z zakresu Zarządzania – mówi. Jest on
jedną z wielu osób, które w czasie swoich „pierwszych studiów” doszły do wniosku, że to własna działalność gospodarcza jest ich pomysłem na przyszłość. Krzysiek planuje podjąć drugie studia dopiero po skończeniu tych pierwszego stopnia. - Trzeba to robić z głową. Jeśli chce się dobrze studiować obydwa kierunki, to jest to bardzo trudne. Mój współlokator miał w grupie koleżankę, która równocześnie, na pierwszym roku, zaczęła studiować na dwóch kierunkach i już nie jest w jego grupie – mówi Krzysiek. Decydując się na podjęcie drugiego fakultetu, dobrze przede wszystkim odpowiednio zaplanować to w czasie. Co prawda pogodzenie zajęć w ciągu roku akademickiego wcale nie musi być trudne, jednak schody mogą zacząć się w czasie sesji. Jeszcze trudniejsze może się to okazać, kiedy w jednym roku trzeba będzie napisać i obronić dwie prace dyplomowe. Dwie magisterki naraz? Można rzec „czemu nie”? Jednak, lepiej dać sobie trochę wytchnienia i czasu, aby napisanie każdej z nich zakończyło się sukcesem. Czy studiowanie kilku kierunków lub łączenie edukacji z pracą jest opłacalne? Zobaczymy w przyszłości. Miejmy jednak nadzieję, że mimo zmian jakie zachodzą we współczesnym modelu studiowania, studia zawsze będą kojarzyć się nie tylko z ciągłą pracą, ale także z dobrą zabawą i czasem wolnym. BIS - listopad
23
społeczeństwo
społeczeństwo
Ćwiczenia czy śniadanie – oto jest pytanie Nic nie wpływa tak negatywnie na pamięć oraz myślenie jak nieprawidłowa dieta. Jest wiele powodów, dla których większość z nas nie odżywia się zdrowo. Jakie są najczęstsze „grzechy żywieniowe” studentów? Bartosz Grad
C
iało człowieka można porównać do samochodu. Jeżeli zatankujemy pojazd benzyną wysokooktanową na stacji, która nie budzi zastrzeżeń, to moc silnika nie spadnie, a na jednym baku pokonamy większy dystans. Tankowanie „chrzczonego” paliwa z niewiadomego źródła może zakończyć się w warsztacie. Podobnie jest z organizmem. Aby funkcjonował bez zarzutu należy dostarczyć mu wartościowe składniki odżywcze, będące podstawą zróżnicowanej diety. Żywieniowe wybory powinny być podyktowane troską o zdrowie. Co w lodówce piszczy? „Pokaż mi co jesz, a powiem ci kim jesteś”. Na potrzeby artykułu postanowiliśmy zrobić małe rozpoznanie i zajrzeć do kilku studenckich lodówek. Znalazły się wśród nich zarówno te po brzegi wypełnione domowymi specjałami, jak i takie, w których stał tylko ketchup w towarzystwie piwa. Poza jakością produktów, składających się na dietę, ważna jest także regularność posiłków. Śniadanie o 8:00, obiad o 15:00, kolacja przed 19:00?
24
BIS - listopad
Piękne, ale niewykonalne, zwłaszcza kiedy rozkład zajęć nie rozpieszcza. Brak śniadania oraz objadanie się przed snem to standard wśród zapracowanych żaków. Jest to jednak nie tylko wynik naszych nieprawidłowych przyzwyczajeń, ale również źle skonstruowanej siatki zajęć. Lunch-time, który w wielu krajach uchodzi za normę, u nas jest marzeniem, które nieprędko się spełni. Często plan zajęć pęka w szwach akurat wtedy, kiedy nasz organizm domaga się ciepłego obiadu. Nawet gdyby za pomocą czarodziejskiej różdżki ustanowić półtorej godziny przerwy w samo południe, to wciąż nierozwiązany zostanie problem braku odpowiedniej ilości stołówek, które w „godzinach szczytu” są zatłoczone. Tego typu jadłodajnie czynne są zwykle do godziny 16:00, co uniemożliwia skorzystanie z ich usług tym, którzy cały dzień spędzili na zajęciach lub w pracy. Zupka błyskawiczna mimo, iż jest zalana wrzątkiem, niewiele ma wspólnego z prawdziwą zupą i bez wątpienia ustępuje tej tradycyjnej w kwestii wartości odżywczych. Nie każdy dwudziestolatek jest uzdolniony kulinarnie, a dodatkowo
zmęczony po całym dniu wysiłku intelektualnego nie zawsze ma jeszcze siłę na „szaleństwa szefa kuchni”. Rezultat: posiłek zakupiony w fast foodzie lub zamiennik w postaci zawsze popularnej zupki chińskiej. Fast food = fast death Drugą zbrodnią przeciwko zdrowiu jest jedzenie „śmieciowego” jedzenia (z ang. trash food). Fast foody, słodycze, napoje słodzone, energy drinki, alkohol oraz wysoko przetworzone produkty żywnościowe, to cicho tykająca bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem. Jako przestrogę przywołujemy historię Edyty z UAM w Poznaniu: Mój starszy brat wyjechał na studia do Wielkiej Brytanii. Dużo się uczył, a w weekendy pracował. Nie potrafił gotować, ale twierdził, że będzie odżywiał się na stołówkach i to mu wystarczy. Miał dużo zajęć, a jego głównym pożywieniem były fastfoody, napoje energetyczne, kawa itp. Zaczęły go nękać bóle brzucha, ale tłumaczył sobie, że to ze stresu. Gdy wrócił na święta do Polski to wylądował w szpitalu z zapaleniem trzustki. Po dwóch miesiącach leżenia z otwartą jamą fot. KSAF AGH, Maciej Woźniak
brzuszną na OIOM-ie zmarł. Do dziś nie mogę się z tym pogodzić. Ta bardzo smutna historia pokazuje, jak pół roku skrajnie niezdrowego jedzenia, w połączeniu ze stresem spowodowało nieodwracalne szkody w organizmie silnego, młodego mężczyzny. Ten przypadek jest może drastyczny, ale nie precedensowy i może zdarzyć się każdemu. Pamiętajmy, że im żywność bardziej przetworzona i zakonserwowana, tym jej wpływ na nasz organizm bardziej negatywny. Prawda ta jest oczywista, ale każdy czasami skusi się na coś niezdrowego. Nie należy oczywiście popadać w skrajności: można przecież pozwolić sobie na chwilę słabości, wszystko jednak w granicach rozsądku. Należy odróżnić codzienne stołowanie się w fast foodzie od zjedzonego raz na jakiś czas hamburgera. Warto także zauważyć, że żywność nieposiadająca żadnego rodzaju środków konserwujących też może być zdradliwa. Takie naturalne produkty, nieraz bywają popsute już w sklepie. Często dzieje się tak, gdy są one nieodpowiednio przechowywane, zwłaszcza w dużych sieciach handlowych. Owoce: ketchup i ziemniaki Związki pokarmowe dzielimy na kilka grup: energetyczne, budulcowe i regulujące. Te pierwsze to głównie węglowodany i tłuszcze. Posiłki bogate w te składniki powinniśmy spożywać rano, aby zapewnić sobie energię na cały dzień, oraz przed wysiłkiem fizycznym. Funkcje budulcową spełniają głównie białka. Dieta wysokobiałkowa jest ważna dla wzrostu organizmu – masy mięśniowej. Natomiast regulacyjną funkcję przypisuje się witaminom oraz solom mineralnym. Niedobór lub nadmiar tych ostatnich znacząco wpływa na nasze funkcjonowanie, a ich działanie jest stosunkowo szybkie. Należy zatem zadbać, aby w diecie nie zabrakło tych składników w odpowiednich proporcjach. Sztuczne suplementy spełniają swoją rolę, ale lepiej stosować je „w ostateczności”, jako dodatek do normalnej diety. Nic nie zastąpi naturalnych witamin, które są lepiej przyswajalne od tych w tabletkach. Aby nie dopuścić do awitaminozy powinniśmy spożywać dziennie około 500 gramów
Kilka rad jak żyć zdrowo, a nie zwariować: 1. Zmniejsz spożywanie produktów zawierających cukier oraz aspartam. 2. Ogranicz do minimum spożywanie soli w ciągu dnia. 3. Pij wodę przed posiłkiem lub 2 godziny po nim. 4. Przeżuwaj i gryź bardzo dokładnie. 5. Jedz dużo produktów nieprzetworzonych, z dużą zawartością błonnika, witamin oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych. 6. Jedz 4-5 niewielkich posiłków dziennie. 7. Unikaj energy drinków, kawy i wysokosłodzonych napojów. 8. Pij dużo wody niskozmineralizowanej.
różnych warzyw i owoców. Frytki, mimo iż są z warzyw, nie zaliczają się do tej kategorii. Taka urozmaicona dzienna dawka „naturalnych słodyczy” pozwoli nam zdrowo i trzeźwo myśleć. Słodka zguba Zauważalną tendencją wśród młodych ludzi jest spożywanie nadmiernej ilości słodkich napojów gazowanych, energy drinków oraz kawy. Jeżeli zaczniemy rozpatrywać ten problem pod względem kaloryczności, to okaże się, że słodzone napoje są bardzo zgubne. Dwulitrowa butelka coli zawiera blisko 1000 kcal. Jest to połowa dziennej dawki energii, której potrzebuje zdrowa kobieta. Jeszcze gorszym rozwiązaniem okazuje się kupowanie produktów „light”. Zawarty w nich aspartam nie zawiera kalorii, ale naukowcy zauważyli,
że może powodować nowotwory. Energy drinki oraz kawa to główne „dopalacze” w czasie sesji. Napojów energetycznych nie powinno się pić w ogóle, bo są naszpikowane wieloma szkodliwymi substancjami (takimi jak: tauryna, kofeina, czy teobromina). Natomiast kawa czy herbata są co prawda zalecane na poprawę krążenia i funkcjonowania mózgu, jednak w dawce nie większej niż dwie filiżanki dziennie, oczywiście bez cukru. Nadmierne faszerowanie się kofeiną może doprowadzić do trwałego rozregulowania naszego zegara biologicznego, co może nie tylko zaburzyć cykl dnia, ale i powodować wiele poważnych chorób. Przedstawione tutaj przykłady to tylko kilka z bardzo wielu problemów żywieniowych, z jakimi spotykamy się na co dzień. Warto przyjrzeć się swojej diecie.
Waszym zdaniem Agata I rok, GGiOŚ Jestem wegetarianką. Staram się odżywiać zgodnie z moimi przekonaniami. Mam cała zamrażarkę zajętą przez warzywa z przydomowego ogródka. Codziennie gotuję, gdyż dzięki dobrze ułożonemu planowi zajęć mogę sobie na to pozwolić. Przemek I rok, IMiR Co tydzień jeżdżę do domu i poprzywożę sobie kotlety schabowe. Tutaj na miejscu dokupuję frytki i jakiś napój. Sam to podgrzewam na patelni dlatego mam poczucie, że odżywiam się poprawnie. Nie mam talentu do gotowania, te frytki to szczyt moich możliwości. Nie chodzę na stołówki ponieważ odrzuca mnie zapach, jaki się w nich unosi. Małgorzata III rok, GGiOŚ Gdy rozpoczynałam studia byłam kompletnym beztalenciem jeżeli chodzi o gotowanie. Przypalałam wszystko, a nieprzypalone średnio mi smakowało. Teraz, na trzecim roku moja kuchnia zaczęła mi smakować. Gotuję regularnie. Uważam, że moje obiady są wzorowe, ponieważ zawsze przygotowuję surówkę, jakieś mięso oraz ryż lub ziemniaki. Wiem jednak, że spora grupa moich kolegów żyje na mrożonkach i zupkach chińskich. Jako uzupełnienie polecamy książkę pt.: „Czy wiesz co jesz?”, autorstwa Katrin Koelle. BIS - listopad
25
społeczeństwo
społeczeństwo/rozrywka
Nielegalny student, czyli rzecz o legitymacjach Używamy jej na każdym kroku. Na porządku dziennym korzystamy z ulg, do których uprawnia. Jak cennym jest dokumentem, dostrzegamy dopiero, gdy musimy ją zwrócić uczelni. O czym mowa? Oczywiście o legitymacji studenckiej. Kamila Buczyńska
D
zięki legitymacji studenckiej możemy tanio podróżować publicznymi środkami transportu. Wszystkie wyjścia do kina czy teatru są w zasięgu naszego portfela, gdyż mamy prawo do ulgowego biletu wstępu. Korzystamy z wielu przywilejów, które umożliwia nam ten niepozorny blankiet. Cieszymy się obiadami na „studencką kieszeń”, biesiadujemy wspólnie ze znajomymi w pubie, gdzie cena alkoholu na widok legitymacji kurczy się o połowę. Aż chciałoby się rzec: chwilo trwaj! Niestety to co dobre, szybko się kończy i gdy przystępujemy do egzaminu dyplomowego, czar „zielonego kawałka plastiku” pryska. Są wśród nas osoby, które nie mogąc się pogodzić z utratą legitymacji, postanawiają „zachować ją na zawsze”. Raz otrzymanej legitymacji nie oddamy! Przepisy mówią, że w momencie, gdy student przystępuje do obrony swojej pracy dyplo-
26
BIS - listopad
mowej, zobowiązany jest niezwłocznie po niej oddać legitymację do dziekanatu. W przypadku magistrantów, którzy kończą w ten sposób swoją edukację i na uczelnię już nie wrócą, przepis nie jest dla nich aż tak dotkliwy. Co innego mówią natomiast studenci studiów pierwszego stopnia: -Moim zdaniem legitymacja powinna zostawać w posiadaniu studenta do dnia odebrania dyplomu. Nawet jeden z wykładowców u mnie powiedział kiedyś, że te osoby które bronią się w terminie (czyli najczęściej czerwiec lub początek lipca) są pokrzywdzone pod tym względem. Pozostali nie dość, że nie dotrzymali terminów i bronią się we wrześniu, to na dodatek nadal mają zniżki w czasie wakacji. Możliwość zachowania legitymacji na okres przerwy wakacyjnej pomogłaby też absolwentom w szukaniu pracy. Zawsze to mniej pieniędzy, wydanych na autobusy czy pociągi – mówi Ania (V rok). Rozgoryczenie okazują studenci, którym ty-
tuł licencjata nie wystarcza i zamierzają kontynuować swoją edukację na dotychczasowych wydziałach. Tracą zniżki na czas wakacji, a w październiku muszą płacić za wydanie nowego dokumentu. Dlatego często zdarza się, że legitymacje tuż przed obroną „znikają”. -Kogo z mojego roku bym nie spytała o ten problem, mówi z uśmiechem, że zamiast zwracać dokument, po postu go przed obroną „zgubi”. Ja nie chciałam się wygłupiać i okłamywać pań w dziekanacie, że moja legitymacja przepadła, więc poszłam porozmawiać z nimi czy nie da się tej sprawy inaczej załatwić. Niestety jedynym wyjściem było przełożenie egzaminu dyplomowego na wrzesień, ale wtedy nie miałam gwarancji, że zdążę przed rekrutacją. Wolałam nie ryzykować i broniłam się w lipcu. Legitymację też oddałam i muszę powiedzieć, że nie były to dla mnie najlepsze wakacje. Czy nie da się tego przepisu zmienić? – pyta Ania (I rok SUM, Wydział Zarządzania). Kolejne argumenty padają z ust osób studiujących na studiach niestacjonarnych. - Zapłaciłam za dwa pełne semestry i uważam, że powinnam mieć prawo do zachowania legitymacji – dodaje Gabrysia (absolwentka studiów pierwszego stopnia na Wydziale Humanistycznym). Kłamstwo nie popłaca Postanowiliśmy zapytać o tę sprawę władze naszej uczelni. Jak mówi Prorektor ds. Kształcenia, prof. dr hab. inż. Zbigniew Kąkol: - Wiele pytań i problemów związanych m.in. ze statusem studenta oraz posiadaniem przez niego legitymacji wiąże się ze zmianą statusu ze studiów jednolitych na studia dwustopniowe. Na granicy studiów pierwszego i drugiego stopnia pojawia się czas, gdy nasi żacy nie są formalnie studentami. Jest to pole, na którym student spotka wiele uciążliwości. Kończąc pierwszy etap nauki stopniem inżyniera, studenci tracą np. na jeden miesiąc stypendia. Również osoby zaangażowane w działalność na rzecz uczelni, pracujący w organizacjach studenckich kończąc pierwszy stopień studiów, przez pewien czas nie mogą się legitymować statusem studenta, a co za tym idzie reprezentować te stowarzyszenia. Jest wiele zapytań w związku z tymi zmianami i musimy wspólnie wypracować odpowiedzi na te zagadnienia. Władze uczelni intensywnie pracują nad zmianami, które towarzyszą systemowi studiów dwustopniowych. Obecnie w AGH jest tylko kilka wydziałów, na których studenci kończą pierwszy stopień studiów tytułem licencjata. W przyszłym roku natomiast na większości jednostek po raz pierwszy pojawią się absolwenci z tytułem inżyniera, studiujący trzy i pół roku. Będzie zatem więcej osób, które staną przed problemem chwilowej utraty statusu studenta. Prorektor apeluje: fot. KSAF AGH, Piotr Nosek
-Przestrzegam przed pochopnym oszukiwaniem i próbami zaoszczędzenia paru złotych na komunikacji miejskiej czy kolejowej. Cenę jaką można za to zapłacić, w przypadku jakiegoś nieszczęścia, kiedy się okaże, że student dysponuje tą „zgubioną” legitymacją, może być naprawdę bardzo wysoka. Miejmy świadomość, że korzystanie z legitymacji jest uregulowane prawem, dlatego należy liczyć się z prawnymi konsekwencjami takich zachowań. Studenci mają możliwość walczenia o zmianę prawa, ale nie przez oszustwo!
Razem możemy więcej! Czy zatem nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pogodzić się z niekorzystnymi przepisami? Otóż nie! Tak naprawdę wszystkie przepisy można zmienić, trzeba tylko wybrać odpowiednią drogę do apelacji. Mamy swoje organizacje, takie jak samorząd czy parlament studentów, to do nich powinniśmy zwrócić się z problemem. Nie chowajmy głowy w piasek ani legitymacji do „magicznej” kieszeni, w której zniknie. - Jeśli studenci uważają, że przepisy dotyczące posiadania legitymacji stu-
denckiej i statusu studenta zmieniły się niekorzystnie, to mogą interpelować do odpowiednich władz, do czego namawiam – podsumowuje Prorektor Kąkol. Bez wątpienia liczne zniżki, do których uprawnia legitymacja studencka kuszą, aby zatrzymać ją, pomimo ukończenia studiów. Należy jednak wziąć poprawkę na konsekwencje takiego zachowania i zastanowić się czy warto tak ryzykować?
„Szpieg z krainy UJ – otowców” Kryptonim „Andrzejki” Halloween przeszło zupełnie bez echa. Sympatyczna dynia już od 20 lat nieudolnie próbuje skolonizować nas kulturalnie. Uśmiechnięta do bólu poczciwa głowa, zdaje się być jedynie ubogą krewną dajmy na to Walentynek. Dlaczego tak się dzieje? Może to za sprawą konkurencji Andrzejek, święta starego, polskiego i całkiem nieźle trzymającego się w rankingach popularności? Jak się bawi AGH wiecie, a jak tradycje podtrzymują studenci UJ? Małgorzata Piechota Wierny inaczej Kasia z socjologii, jak na młodą racjonalistkę przystało, oczywiście nie wierzy we wróżby, strzygi i niewidzialnych przyjaciół. Tego wieczora jednak, niby od niechcenia mrugnęła okiem w stronę andrzejkowej tradycji. Wspólnie ze znajomymi, stopili starą świeczkę i przez ucho od klucza wywoływali duchy przyszłości. Nasza bohaterka, dziewczyna rozważna i romantyczna, aż zaniemówiła, kiedy woskowy twór przybrał kształt buta. O mamma mia! Pierwsze skojarzenie ze słoneczną Italią, wywołało nieoczekiwaną euforię u naszej studentki. Przecież w semestrze letnim wybiera się na Erasmusa do Włoch! Cóż za sympatyczny zbieg okoliczności. Następna wróżba – ułożone gęsiego buty to predykcja rychłego zamążpójścia, zgodnie z powiedzeniem, „Której but na progu stanie - pierwsza panna na wydanie.” Kasi but dotarł pierwszy do mety. Czyżby w dalekiej Italii czekał już na nią jakiś wyfryzowany Romeo? Młodej socjolożce bynajmniej nie śpieszono do ołtarza. Tym bardziej z reprezentantem nacji słusznie, czy mniej słusznie posądzanej o poligamię uczuciową postępującą (z wiekiem).Tak, to była przestroga, czerwone światełko. Chociażby ktoś zwinął schody hiszpańskie albo postawił do pionu wierzę w Pizie nie wolno jej ulec czarowi żadnego włoskiego amanta. Wierni inaczej, łączcie się – najlepiej nawzajem. fot. Paweł Bobrowski
Superman poszukiwany Skórka od jabłka posłużyła kolejnej studentce, tym razem pedagogiki, do refleksji na temat dalszego życia uczuciowego. Serpentyna owocowej skórki, nieuchronnie i bez najmniejszej wątpliwości, wykazała, że naszej studentce pisana jest osoba o imieniu zaczynającym się na literę „S”. Mmm, niestety w najbliższej orbicie towarzyskiej, nie ma nikogo takiego. Trzeba rozszerzyć poszukiwania albo zostać Singlem, nota bene też na „S”. Magda, także nie należy do wielbicielek astrologii. Wróżka kojarzy jej się przede wszystkim z sąsiadką, która układając tarota w „kablówce” dorabia do renty. Cała zabawa z jabłkiem jest dla niej raczej urozmaiceniem „babskich” spotkań niż drogowskazem życiowym. Toczy koła czas, ziemia toczy swój uroczy garb, a Magda stawia pierwsze zamaszyste kroki w dorosłe życie – jest trenerką szybkiego czytania. Może to na kursie pozna swojego „Supermana”? Oby. Jeśli chodzi o chłopców ze swojego roku przyszła pani pedagog dawno pozbyła się złudzeń: ma wątpliwości, co do członu „Man”, nie mówiąc już zupełnie o „Super”. Zimny łokieć party Andrzej, jak na solenizanta przystało, organizuje co roku imprezę imieninową. Zadośćuczyni tradycji, zaprosi przyjaciół, wreszcie ma usprawie-
dliwienie, gdy następnego dnia musi wyspowiadać się sąsiadce, „czemu znowu było tak głośno”. Andrzej zostanie ułaskawiony, musi tylko cierpliwie wysłuchać, że „dawniej były zabawy”. Imieniny u naszego solenizanta zawsze mają odmienne hasło przewodnie, w tym roku padł pomysł na imprezę w stylu „Zimny łokieć”. Zamysł artystyczny miał skumulować na imprezie klony postaci mieszczących się w jakże wdzięcznej kategorii „kicz & obciach”. Na imprezę zawita więc klon Jolanty Rutowicz. Koleżanka Aneta już pracuje nad wyszukaniem plastikowego odzienia, wycięciem z kartonu różowego konia i doklejeniem tipsów przypominających szpony. Jakże trafne przebranie studentki geografii, która wcieli się w postać gwiazdy słynącej z rewelacji, jakoby przez Polskę przebiegał równik! Inne osoby także postarają się o tzw. „mocne wejście”, i tak kolega, który pozbył się niedawno dredów, zapowiada, że przywdzieje swoją najnowszą koszulkę ze znamiennym, acz nieco zmodyfikowanym tekstem Peji treści „Reprezentuję biedę…UMYSŁOWĄ”. Para przyjaciół wcieli się natomiast w najgorętszą parę polskiego show bussinesu Dodę i Nergala, którego to jeden z portali ochrzcił, jako Michała Wiśniewskiego metalu. Zabawa zapowiada się przednio, nawet dla ludzi na co dzień wiernych powiedzeniu „Skrypty, książki, Jagielloński”. BIS - listopad
27
nauka i technika
Minutnik studenta W numerze BIS-u z przełomu lat 2008/09 przedstawiliśmy bardzo wygodny i prosty w użyciu język programowania Python. Dzisiaj pokażemy, jak za pomocą tego narzędzia oraz darmowej biblioteki graficznej GTK, utworzyć własny minutnik komputerowy. Janusz Kamieński
Co będzie potrzebne? Aby zrozumieć dobrze ten poradnik musimy znać podstawy języka Python oraz programowania obiektowego. Aby stworzyć aplikację powinniśmy zainstalować na komputerze kilka programów i bibliotek. Poniższy opis przygotowaliśmy dla użytkowników Windows’a, ponieważ użytkowanie Python’a jest w tym systemie trudniejsze. Potrzebne nam będą: • Python (wersja 2.6), • narzędzie do projektowania graficznego interfejsu użytkownika Glade (min. 3.6), będziemy pracować w polskiej wersji (zależnej od języka systemu), • biblioteka GTK+ (w Windows instaluje się razem z Glade), • biblioteka PyGTK (dla Python), PyCairo oraz PyGObject. Linki do instalatorów i gotowy program można znaleźć w elektronicznej wersji tego artykułu na stronie BIS-u.
układ. Dodajemy do niego teraz niezbędne elementy programu. Wybieramy Kontrolki i widoki Etykieta i klikamy na górną lewą komórkę okna. Pojawi się napis „label”. Zmieniamy go – po prawej stronie na zakładce Ogólne szukamy własności Etykieta i ustawiamy „Liczba minut”. Następnie dodajemy Kontrolki i Widoki Wejście tekstowe do formatki w komórce obok. Zmieniamy jego nazwę (name) na „minuty” (bez cudzysłowu). Poniżej dodajemy dwa przyciski . Pierwszemu nadajemy nazwę „stop” i etykietę też „Stop”, drugiemu odpowiednio „start” oraz „Start”. Uwaga! Wielkość liter ma znaczenie, dlatego nazwy piszemy z małej, będziemy tych nazw używać w kodzie programu. Nasz interfejs jest gotowy i powinien wyglądać jak na obrazku obok. Zapisujemy go do wybranego przez nas katalogu pod nazwą minuty.glade i przechodzimy do napisania kodu programu.
Projekt graficzny Na początek projektujemy interfejs graficzny z użyciem programu Glade. Tworzymy nowy projekt. W oknie ustawień wybieramy format pliku projektowego (Project file format) na „Libglade” i zamykamy okno ustawień. Z zakładek po lewej wybieramy Okna Okno. Pojawi nam się formatka, na której będziemy umieszczać elementy. Następnie wybieramy Kontenery Tabela. Klikamy na formatkę. Ustawiamy zarówno liczbę wierszy, jak i kolumn na 2. Mamy już podstawowy
Piszemy kod Na początek utwórzmy plik minuty. py. Plik należy umieścić w tym samym katalogu, w którym znajduje się plik minuty.glade. W ramce na drugiej stronie zamieściliśmy kod całego programu. Teraz kolejno opiszemy jego działanie. 1. Ładowanie interfejsu Wykorzystując klasę XML tworzymy drzewo obiektów, z którego będziemy mogli wyciągać poszczególne kontrolki. W następnej linijce wyciągamy najważniejszy element interfejsu, którym jest całe okno. Pobieramy je za pomocą metody get_widget, jako argument, podając nazwę „window1”. 2. Zamykanie programu Musimy zadbać o obsługę kliknięcia w oknie na ikonkę jego zamykania.
28
BIS - listopad
Robimy to poprzez podpięcie sygnału „destroy” okna do funkcji biblioteki PyGTK main_quit, która zamyka program. 3. Pobranie elementów Kolejnym krokiem jest pobranie wszystkich elementów okna graficznego. Tutaj ważne będzie wykorzystanie nazw (wartość „name”) z programu Glade, o których wspominaliśmy wcześniej. Każdorazowo tworzymy nową zmienną, która będzie odwoływać się do elementu graficznego. Od razu wprowadzamy też podstawowe parametry. Metoda set_text ustawia nam domyślną ilość minut na 5. Metoda set_sensitive sprawia, że dany element może być używany (np. klikany) lub też nie. Guzik „Stop” powinien być chwilowo nieaktywny. W zmiennej tack, tworzymy coś nowego. Będzie się tam znajdował obiekt ikonki na tacce systemowej. Dla tego elementu ustawiamy standardową ikonkę informacyjną (metodą set_ from_stock). 4. Podłączanie sygnałów Pora sprawdzić, aby klikanie na guziki lub ikonkę tacki systemowej coś powodowało. Korzystamy w tym celu z metody connect. Jako argumenty podajemy typy działań. Dla przycisków będzie to kliknięcie („clicked”), a dla klikania na ikonkę tacki systemowej aktywacja („activate”). Jako drugi parametr podajemy nazwę metody, która ma być wywołana po pojawieniu się tego sygnału. 5. Wyświetlenie okna Konstruktor wyświetla nasze okno graficzne. Robimy to za pomocą metody show_all. grafika: Janusz Kamieński
nauka i technika # -*- coding: utf-8 -*import sys try: import pygtk except: pass try: import gtk import gtk.glade except: sys.exit(1) import time,gobject class Minuty: def __init__(self): # 1. Załadowanie interfejsu graficznego self.tree = gtk.glade.XML('minuty.glade') self.window = self.tree.get_widget('window1') # 2. Zamykanie programu if (self.window): self.window.connect("destroy", gtk.main_quit) # 3. Pobranie elementów z okna programu self.minuty = self.tree.get_widget('minuty') self.minuty.set_text('5') self.start = self.tree.get_widget('start') self.stop = self.tree.get_widget('stop') self.stop.set_sensitive(False) self.tacka = gtk.StatusIcon() self.tacka.set_from_stock(gtk.STOCK_INFO) # 4. Podłączenie sygnałów self.tacka.connect('activate',self.tackaKlik) self.start.connect('clicked',self.odliczaj) self.stop.connect('clicked',self.nieOdliczaj) # 5. Wyświetlenie okna self.window.show_all() # 6. Obsługa kliknięcia na ikonę na tacce systemowej def tackaKlik(self,widget): if(self.window.get_property('visible')): self.window.hide_all() else: self.window.show_all() # 7. Wyłączenie odliczania def nieOdliczaj(self,widget): self.licz = False # 8. Włączenie odliczania def odliczaj(self,widget): t = self.minuty.get_text() if(len(t)>0): self.limit = int(t)*60 self.licz = True self.start.set_sensitive(False) self.stop.set_sensitive(True) self.tacka.set_blinking(True) self.liczenie() # 9. Metoda odliczająca def liczenie(self): if(self.limit!=0 and self.licz): self.limit -= 1 gobject.timeout_add(1000,self.liczenie) else: self.start.set_sensitive(True) self.stop.set_sensitive(False) self.licz=False gtk.MessageDialog(message_format='Alarm! Alarm!').show_all() self.tacka.set_blinking(False) # 10. Wywołanie Minuty() gtk.main()
6. Klikanie na ikonkę tacki Chcemy, aby nasz program mógł się chować w tacce systemowej. Dzięki temu minutnik będzie pracował w ukryciu. Metoda, którą napiszemy, jest podpięta do sygnału activate ikonki
tacki systemowej. Gdy ikonka zostanie kliknięta, program sprawdza czy jego okno jest widoczne. W zależności od wyniku ukrywa je lub pokazuje za pomocą odpowiednich metod.
7. Wyłączanie odliczania Jeżeli naciśniemy przycisk stop ustawimy specjalną zmienną licz na wartość False i nasze odliczanie się zakończy (zobacz opis punktu 9.) 8. Włączanie odliczania Metoda w pierwszej kolejności pobiera wartość Wejścia tekstowego i sprawdza czy coś jest tam zapisane, jeżeli tak – przechodzi do uruchomienia licznika. Metoda działa realizując następujące kroki: • ustawia limit na liczbę sekund do odliczenia (minuty * 60 sekund), • ustawia zmienną liczenia na wartość True, • deaktywuje przycisk startu (gdyż właśnie uruchomiliśmy minutnik), • aktywuje przycisk stopu, • powoduje, że ikonka na tacce systemowej zaczyna migać, • uruchamia specjalną metodę odliczania. 9. Metoda odliczająca To jest najważniejszy punkt programu. Metoda sprawdza czy nie doszło do końca odliczania (do przekroczenia limitu) oraz czy należy nadal liczyć (zmienna licz). Jeżeli ma liczyć zmniejsza limit o 1 sekundę i mówi programowi, by ją wywołał za 1000 milisekund. Jeżeli któryś z warunków nie jest spełniony, wykonuje następujące kroki: • aktywuje przycisk startu, • deaktywuje przycisk stopu, • wyświetla komunikat z alarmem, • sprawia, że ikonka na tacce systemowej przestaje migać. 10. Wywołanie Na koniec pozostało nam utworzyć obiekt naszej klasy Minuty i uruchomić pętlę GTK za pomocą funkcji main. Uruchomienie programu i porady W systemie Windows po standardowej instalacji Pythona, program można uruchomić przez dwukrotne kliknięcie na plik minuty.py. W systemie Linux używając terminalu przechodzimy do katalogu z plikiem i wywołujemy polecenie „python minuty.py”. Jeżeli chcemy pozbyć się czarnego okna konsoli programu, to w systemie Windows klikamy prawym klawiszem myszy na pliku minuty.py, wybieramy „otwórz za pomocą” i szukamy w katalogu z Pythonem programu pythonw.exe. BIS - listopad
29
sport
~ nasza la a w Wystarto ! nowa strona www
Uczelniana strefa sportu Nowoczesne boiska ze sztuczną nawierzchnią: do piłki nożnej, siatkówki i koszykówki, nowe korty tenisowe, miejsce do gry w szachy na świeżym powietrzu – to wszystko pojawi się na Miasteczku Studenckim. Kiedy? Paweł Bobrowski
W
październikowym wydaniu BIS-u, mogliście przeczytać na temat planów inwestycyjnych AGH. Jak wtedy wspomnieliśmy, budowy, modernizacje i remonty nie ominą także zaplecza sportowego uczelni. Specjalnie dla Was przyglądamy się projektom, dzięki którym już w niedalekiej przyszłości teren Miasteczka Studenckiego będzie mógł zyskać jeszcze jeden przydomek: centrum sportu i rekreacji. AGH-wski „Orlik” Został już wyłoniony wykonawca nowego boiska piłkarskiego, które znajduje się za parkingiem, nieopodal Olimpu. Jeśli jesienna aura nie pokrzyżuje planów, prace nad tym obiektem mogą się rozpocząć jeszcze w listopadzie. W przypadku mniej korzystnych warunków atmosferycznych, roboty ruszą na wiosnę. Jak zapewnia Kierownik Administracji Studium Wychowania Fizycznego i Sportu AGH, Arkadiusz Jesionek: -Boisko będzie oddane do użytku przed 30 czerwca 2010. Będzie ono najnowocześniejszym obiektem w swojej kategorii. Dzięki odwodnionemu i specjalnie utwardzonemu podłożu możliwa będzie na nim gra, bez ryzyka kontuzji, nawet przy złej pogodzie. Na utwardzoną warstwę zostanie położona warstwa tłumiąca i amortyzująca. Dopełnieniem całości
30
BIS - listopad
WWW. BIS . AGH . EDU . PL najświeższe informacje z życia uczelni konkursy numer y w wersji elektronicznej gorące dyskusje niecodzienne felietony
Nie możecie doczekać się kolejnego numeru BIS-u? ma być sześciocentymetrowa sztuczna trawa, wykonana w nowoczesnej technologii „III generacji”. Jej twardość i wytrzymałość kształtowana będzie poprzez odpowiednią ilość piasku kwarcowego i granulatu gumowego, wcieranego pomiędzy źdźbła trawy. Co warto podkreślić, uprawianie sportu na tak przygotowanym podłożu jest bardzo komfortowe i bezpieczne dla stawów. Nowe boisko stworzy warunki do gry po 11 zawodników w zespole, lub do rozgrywania spotkań na połowie jego powierzchni, z mniejszą liczbą graczy. Teren będzie ogrodzony i oświetlony, co pozwoli eksploatować obiekt do późnych godzin nocnych. Obok powstaną również niewielkie trybuny. Boisko przeznaczone będzie głownie dla studentów AGH i mieszkańców Miasteczka. Mają się na nim odbywać również zajęcia Wychowania Fizycznego. W planach jest też postawienie pomieszczeń, w których będą mieścić się szatnie. Szach-mat Równocześnie z oddaniem boiska planowane jest zakończenie pracy przy Miasteczkowej Strefie Sportowej, ulokowanej między Zaściankiem a Promykiem. Boiska do siatkówki i koszykówki zostaną specjalnie przygotowane – odwodnione i utwardzone. Poza istniejącą infrastrukturą przewidziane jest też miejsce do gry w szachy na spe-
cjalnie przygotowanych stałych stolikach. Strefa ta będzie ogrodzona i monitorowana. Na wszystkie obiekty sportowe będzie obowiązywał bezwzględny zakaz wstępu z alkoholem lub w celu grillowania. Te zmiany bez wątpienia przyczynią się do poprawy warunków sportowych na terenie Miasteczka. As serwisowy To jednak nie koniec szeroko zakrojonych „prosportowych planów uczelni”. Kolejną inwestycją, przewidywaną do realizacji za około 3 lata jest postawienie „lekkiej hali” nad kortami do tenisa. Wiąże się to z całkowitą wymianą nawierzchni oraz utworzeniem kompleksu sportowego. To droga ale bardzo potrzebna inwestycja. Rosnąca liczba sympatyków tej dyscypliny sportu coraz częściej pyta o termin remontu kortów – Niestety musimy na to jeszcze zaczekać. Istnieje szansa, że w niedalekiej przyszłości powstaną w okolicach Kapitolu boksy do gry w squash’a, finansowane przez prywatnego inwestora. Jak widać sprawa budowy kompleksu sportowego AGH nabiera tempa. Nie pozostaje nam nic innego jak czekać, aż kolejne, po basenie inwestycje uczelni, mające na celu poprawę kondycji fizycznej studentów, zostaną zrealizowane. fot. Paweł Bobrowski
Odwiedźcie naszą nową stronę i twórzcie ją razem z nami!
Szukajcie nas również na Facebooku i Twitterze!
Zapraszamy!
BIS AGH - Mamy siłę przebicia
Bilety do wzięcwkiia!na koncerty
Mamy dla Was podwójne wejścio 6. listopada). w Klubie Studio (na koncerty od wysłać e-mail zy tarc wys , Aby otrzymać jedną z nich com. ail. gm is@ s.b kur na na adres: kon ranego wyb wę W tytule wiadomości podajcie naz wisko naz , imię ze wykonawcy, a w jej treści Was ! enia odz Pow u. i numer telefon
BIS - listopad
31
Dodatek Specjalny
dodatek specjalny
z okazji 70 rocznicy Sonderaktion Krakau W dniach od 3 do 17 września 2009 roku, 44 osoby z naszej uczelni, w tym 38 studentów ze wszystkich wydziałów, wzięło udział w ważnej, bo mającej jubileuszowo-rocznicowy charakter, podróży studyjnej do Niemiec.Wyjątkowy wydźwięk tego wyjazdu związany był z jubileuszem 90-lecia Akademii Górniczo-Hutniczej oraz 70-tą rocznicą zarówno wybuchu II Wojny Światowej, jak i smutnego wydarzenia z życia naszej uczelni, jakim była Sonderaktion Krakau. Historyczne znaczenie tamtych faktów oraz niezwykły bagaż wspomnień, jakie przywieźli z podróży jej uczestnicy, stały się przyczynkiem do opracowania Dodatku Specjalnego naszego magazynu. Zapraszamy w wędrówkę śladami historii. Redakcja BIS i Organizatorzy jubileuszowo-rocznicowej podróży studyjnej do Niemiec
W
czasie dwóch bardzo intensywnych tygodni odwiedziliśmy w Niemczech m.in. Berlin, Freiberg, Weimar, Norymbergę, Monachium, a w Austrii - Leoben i Wiedeń (patrz mapka i tabela z planem). Najważniejszą częścią podróży były wizyty w czterech byłych obozach koncentracyjnych: Sachsenhausen, Buchenwaldzie, Dachau i Mauthausen oraz w miejscach o znaczeniu historycznym – jak np. w Wansee – gdzie odbyła się konferencja na temat „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, czy Muzeum Muru Berlińskiego. Niezwykle ciekawe i przydatne dla nas – studentów były spotkania z władzami uczelni technicznych i ich studentami oraz kierownictwem różnych instytucji badawczych. Umożliwiło nam to zapoznanie się z ofertą niemieckich szkół wyższych i wymianę doświadczeń oraz nawiązanie nowych znajomości (więcej na ten temat w kolejnym numerze BIS-u). Podróż, w tak szerokim wymiarze, była możliwa dzięki zaangażowaniu wielu osób, a przede wszystkim prof. Bronisława Barchańskiego, który wielokrotnie brał udział w podobnych wyjazdach
3–4 września
• Berlin – elektrownia Vattenfall; Bundestag (spotkanie z byłą przewodniczącą Ritą Süssmuth), zwiedzanie miasta
5 września
• KL Sachsenhausen-Oranienburg • Poczdam – pałac Cecilienhof (miejsce konferencji poczdamskiej); kompleks Sanssouci
6 września
• Berlin – muzeum muru berlińskiego • Wansee – miejsce konferencji w sprawie„ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” • Freiberg – najstarsza Akademia Górnicza na świecie; muzeum minerałów; browar
8 września
• Ronenburg – była kopalnia odkrywkowa uranu • Weimar – Uniwersytet • KL Buchenwald
9 września
• Weimar – zwiedzanie miasta • Jena – Uniwersytet, zwiedzanie miasta
10 września
• Erlangen – Fraunhofer Institut, zakłady Siemensa
11 września
• Norymbera – Politechnika Ohma, zwiedzanie miasta
12 września
• Dachau – Lichtenberg, Waldfriedhof, KL Dachau
13- 14 września 15 września 16- 17 września
• Monachium – Muzeum Techniki, Pinakotheki, Centrum Olimpijskie, wizyta w Konsulacie RP, Technische Universitaet • Mauthausen – KL Mauthausen-Gusen • Eisenerz – kopalnia odkrywkowa rud żelaza • Leoben - Uniwersytet • Wiedeń – Schoenbrunner Schlosspark, Prater, wzgórze Kahlenberg
do Niemiec i teraz służył nam bezcenną wiedzą; Tadeusza Lachowicza, który zajął się sprawami formalnymi oraz Damiana Żurawskiego, sprawującego pieczę nad logistyką i organizacją. Nieoceniona okazała się także pomoc finansowa ze strony DAAD – Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej oraz J.M Rektora AGH.
Fotorelację z naszej podróży studyjnej połączoną z wystawą upamiętniającą Sonderaktion Krakau można będzie oglądać na terenie AGH m.in. w Bibliotece Głównej, stołówce TAWO i jednym z klubów na Miasteczku. Serdecznie zapraszamy do poświęcenia paru chwil tej ekspozycji szczególnie teraz w listopadzie, miesiącu 70. rocznicy Sonderaktion. Spotkanie z byłą przewodniczącą Reichstagu, Ritą Süssmuth
dodatek specjalny
Sonderaktion Krakau -
hitlerowski cios w krakowską inteligencję
Krakowska Akcja Specjalna (Sonderaktion Krakau) była jednym z bardziej szokujących i sensacyjnych wydarzeń II Wojny Światowej, związanym z planowaną przez Niemców eksterminacją krakowskiego środowiska akademickiego.
C
ała historia represji wobec narodu polskiego, w tym również inteligencji, rozpoczęła się 1 września, w dniu hitlerowskiej agresji na Polskę. Do Krakowa pierwsze niemieckie oddziały wkroczyły już 6 września. 12 października miasto stało się stolicą Generalnego Gubernatorstwa – nowej jednostki administracyjno-terytorialnej, niewcielonej bezpośrednio do Rzeszy, obejmującej tereny Polski centralnej i południowej. W dokumentach zawierających rozkazy Adolfa Hitlera wobec GG, znajdują się następujące fragmenty dotyczące wyznaczonych do osiągnięcia celów: „[...] zduszenie gospodarki, by utrzymać poziom życia na niezbędnym minimum, zamknięcie szkół technicznych i wyższych, by powstrzymać przyrost inteligencji polskiej”. Dla osiągnięcia tych założeń Niemcy zorganizowali m. in. znane wszystkim Akcję A-B z wiosny i lata 1940 roku oraz Intelligenzaktion, wszystkie skierowane przeciw polskiej inteligencji. Sonderaktion Krakau jest przykładem działań tego rodzaju uderzających w krakowskie środowisko akademickie. Zdradziecki pretekst i „zasadzka” Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego zadecydował, mimo wybuchu wojny, o otwarciu uczelni. Zgodę na to wyraził Stadthauptmann Ernst Zörner. W dniu 3 listopada ówczesny rektor UJ, Tadeusz Lehr-Spławiński dostał zaproszenie na spotkanie z SSObersturmbahnfuehrerem, Bruno Müllerem, w czasie którego ten ostatni zażądał od rektora zwołania nadzwyczajnego spotkania profesorów uniwersyteckich z władzami niemieckimi. Termin wyznaczono na 6 listopada, a jako miejsce wyznaczono Collegium Novum. Celem miało być przedstawienie „niemieckiego punktu widzenia w sprawie nauki i szkół akademickich”.
W wyznaczonym dniu i miejscu zjawiło się wielu profesorów UJ (w tym emerytowani) oraz kilku uczonych z Akademii Górniczej, m.in. pierwszy rektor prof. Antoni Hoborski. Oprócz nich, wielu naukowców z AG brało udział w innym spotkaniu, w tym samym budynku. Müller poinformował zgromadzonych profesorów: „Uniwersytet tutejszy rozpoczął rok akademicki nie uzyskawszy uprzednio pozwolenia władz niemieckich. [...] Z tego powodu wszyscy obecni, z wyjątkiem trzech kobiet, będziecie przewiezieni do obozu koncentracyjnego. Jakakolwiek dyskusja, a nawet jakakolwiek wypowiedź na ten temat jest wykluczona. Kto stawi opór przy wykonywaniu mego rozkazu, będzie zastrzelony”. Wszyscy, w tym starsi wiekiem profesorowie w sposób brutalny zostali załadowani do samochodów ciężarowych i przewiezieni do więzienia przy ul. Montelupich. Zdarzenie to zostało wiernie odtworzone w jednej ze scen filmu Andrzeja Wajdy Katyń. Dalsze losy W sumie aresztowano 183 osoby (niekiedy przytaczana jest liczba 184), w tym 140 uczonych z UJ, kilku wykładowców Akademii Handlowej, paru studentów i pracowników administracji oraz nauczycieli szkół średnich oraz kilka przypadkowych osób. Liczba zatrzymanych z AG wynosiła 21 (lub też, według innych źródeł 22) w tym m.in. ustępujący rektor, prof. Władysław Takliński. Po pobycie na Montelupich, uczonych przewieziono do koszar na ul. Mazowieckiej, a następnie do więzienia we Wrocławiu (10 listopada) i w końcu do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen-Oranienburg (29 listopada). W obozie, następowało stopniowe wyniszczanie więźniów na skutek niewystarczających racji żywnościowych, braku opieki lekarskiej, chłodu i poniżeń ze strony SS-manów.
Pierwszą ofiarą z AG był Antoni Meyer. Również dla 14 innych krakowskich uczonych, w tym dla tych w podeszłym wieku m.in. prof. Hoborskiego i Taklińskiego, obóz stał się miejscem śmierci. Na szczęście, za sprawą protestów opinii publicznej, dziennikarzy oraz interwencji naukowców z uniwersytetów europejskich (i nie tylko), a nawet z pięciu uczelni niemieckich, w dniu 8 lutego 1940 roku, 101 uczonych powyżej 40 roku życia zostało zwolnionych z obozu. Złe traktowanie i wycieńczenie dało o sobie jednak znać także po powrocie z miejsca kaźni. W Krakowie zmarło jeszcze 5 uczonych, w tym m. in. prof. Zygmunt Sariusz Bielski, czy 81-letni doc. Windakiewicz zwolniony już w trakcie pobytu w więzieniu we Wrocławiu. Pozostałych w Sachsenhausen młodych więźniów, przetransportowano do innego obozu w Dachau. Według prof. Henryka Pierzchały autora trylogii na temat Sonderaktion Krakau: „Opisane szczegółowo działania protestacyjno-interwencyjne, zupełnie nieznane za granicą, w celu ich rozpowszechnienia [...] winny być przekazane przedstawicielom zagranicznych uniwersytetów, z których profesorowie uratowali życie krakowskim uczonym w apokaliptycznych czasach II Wojny Światowej”. Pamięć o tamtych strasznych wydarzeniach, jak i o jedności inteligencji światowej w obliczu wojny, powinna być kultywowana.
Na tropach zbrodni
dodatek specjalny
obóz koncentracyjny, zbudowany na terenie Niemiec i prototyp wszystkich innych obozów. Przechodzimy przez niego taką drogą, jaką przebywali więźniowie – od charakterystycznej bramy wejściowej, przez plac apelowy, łaźnie i wpis do rejestru, aż po baraki i krematorium. Obok krematorium znajduje się komora gazowa, ukryta w pomieszczeniu z napisem brausebad (kąpiel) – na Motywem przewodnim wyprawy było uczczenie pamięci profe- szczęście niewykorzystywana. Miała być „projeksorów krakowskich uczelni, w tym Akademii Górniczej, wywie- tem” dla obozów zagłady np. Auschwitz. Główna część miejsca pamięci – obozu koncentracyjnego zionych podczas Sonderaktion Krakau – 6 listopada 1939 roku Dachau, to pomnik z napisem w pięciu językach. do obozu Sachsenhausen-Oranienburg, a później do Dachau. Na Niestety nie ma wśród nich polskiego, chociaż co szlaku podróży „śladami historii”, znalazły się także inne obozy, trzeci zmarły tu więzień był Polakiem. Jesteśmy tym zdruzgotani. Na końcu obozu, za fundamentami barado których trafiali Polacy – Buchenwald i Mauthausen. ków znajdują się miejsca święte różnych wyznań – w i częścią administracyjną. Po złożeniu kwiatów i za- tym katolicka kaplica z tablicą po polsku. Tam składaKL Sachsenhausen-Oranienburg Niedaleko Berlina odwiedzamy pierwszy na paleniu zniczy przy tablicy upamiętniającej Pola- my wieńce i zapalamy znicze. W sumie przez Dachau naszej trasie obóz koncentracyjny. Na początek do- ków, idziemy dalej do krematorium. Przed wej- przeszło ponad 200 tys. więźniów, z czego 43 tys. zgiwiadujemy się o historii tego miejsca. Został zało- ściem znajduje się reprodukcja fotografii z czasów nęło. Dzięki przewodnictwu pana Dalkowskiego, polskiego patrioty mieszkającego w żony już w roku 1936 dla Niemców, Niemczech i dbającego o upamiętwrogów partii nazistowskiej i doKZ Mauthausen-Gusen, złożenie nianie Polaków więzionych w obopiero później zaczęto tu przywozić kwiatów przy pomniku zie w Dachau, odwiedzamy wzgówięźniów spoza Niemiec. Był burze Lichtenberg, na którym znajdowany jako obóz wzorcowy, co dują się masowe groby ofiar znaoznaczało, że w ramach „szkoleń” lezionych w obozie po jego wyprzyjeżdżali tu komendanci z inswobodzeniu przez Amerykanów nych takich placówek, w tym Ruoraz miejscowy cmentarz Walddolf Höß – późniejszy komendant friedhof, na którym także grzebaAuschwitz. no więźniów. Po tym wstępie wchodzimy na teren obozu. Przechodzimy przez KL Mauthausen bramę z charakterystyczną wie-Gusen życzką strażniczą i powszechnie Tym razem odwiedzamy znanym napisem Arbeit macht frei. obóz na terenie Austrii. Tu najliczSkładamy kwiaty i zapalamy znicze niejszą grupą więźniów byli Polacy. przy tablicy upamiętniającej krakowskich profesorów. Wchodzimy do baraków, w wyzwalania obozu w 1944 roku – dokładnie w Obóz wygląda zupełnie inaczej niż pozostałe, odwiektórych mieściła się „część szpitalna” obozu. To tu miejscy, w którym stoimy Amerykanie zastali stosy dzone do tej pory. Ma grube, wysokie mury i usytuprzeprowadzano na więźniach bestialskie ekspery- ciał. Dreszcz. W krematorium kilka piecy, wygląda- owany jest na wzgórzu. Sprawia wrażenie fortecy. Wimenty pseudomedyczne. Kafelki, stoły prosektoryj- jących jak chlebowe, w rzeczywistości przeznacza- dać wyraźny podział na dwie części – obozową z barane, narzędzia chirurgiczne – wszystko to sprawia, nych do zupełnie innego celu. Pozostawione przez kami i zieloną, zadrzewioną, z pomnikami różnych że ciarki przechodzą po plecach. Kolejny etap to wi- zwiedzających goździki, kamyki. Obok sala do krajów, upamiętniającymi kaźń ich obywateli. Jest i zyta w baraku-więzieniu, gdzie w małych celach „oględzin lekarskich” kończących się strzałem w tył menora i duży polski pomnik jeszcze z czasów PRL-u (z przetrzymywano „ważnych” więźniów. Był wśród głowy podczas mierzenia więźnia –„patent” spraw- orzełkiem bez korony i dodaną miedzianą tablicą już z nich m.in. Stefan Grot-Rowecki i bardzo możliwe, dzony na jeńcach sowieckich. Wchodzimy do piw- orłem w koronie). Tam składamy kwiaty i zapalamy że właśnie tam poniósł śmierć. Jego osobę upa- nicy pod krematorium. W ścianach powbijane me- znicze. Obok głęboki kamieniołom granitu, ze schodami wykutymi w skale. To tu niemiętnia tablica. Pogoda wietrzna, wieje i kropi, co talowe haki, na których wieszano więźniów. Przy tablicy upamiętdożywieni i wycieńczeni więźniododaje grozy temu i tak już strasznemu miejscu. niającej wszystkie narodowości wie, pod batami SS-manów ciąKL Buchenwald więzione w obozie, niektórzy gnęli do góry ogromne bloki skal Ciepły słoneczny dzień. Maszerujemy drogą, składają swoje goździki. Od 1937 ne. Część z nich umierała właśnie wijącą się gęstym lasem, na wzgórze nad Weima- do 1945 rok przez obóz przewinęna tych stopniach. rem. Na początku przechodzimy przez bramę obo- ło się około 250 tys. osób, z czego zową, podobną do tej w Sachsenhausen. Jednak 50 tys. zmarło. Tablica ma tempeWizyty w obozach i bezponapis na niej jest jeszcze bardziej szokujący niż po- raturę 37oC, zbliżoną do temperaśrednie obcowanie w historią i traprzednio: Jedem das seine (Każdemu to, co mu się tury ludzkiego ciała. gedią ludzką jaką spowodował tonależy) i dokładnie oddaje rasistowską ideologię talitaryzm niemiecki i wojna, spraObóz KL wiły, że hasło nigdy więcej wojny hitlerowskich Niemiec. Tutaj nie ma baraków, zoKL Dachau Sachsenhausen nabrało dla nas wszystkich jeszcze stały po nich tylko fundamenty. Widocznych jest Pogoda znowu „szara” i -Oranienburg głębszego sensu. kilka budynków, które okazują się być krematorium wietrzna. KL Dachau to pierwszy
– część historyczna
niezbędnik społeczeństwo dodatek specjalny
Historia ludzkich dramatów W trakcie podróży studyjnej oprócz wizyt w obozach koncentracyjnych odwiedziliśmy również inne miejsca upamiętniające dramaty ludzkie związane z niemiecką ziemią. Były to m.in.: Dom Konferencji w Wannsee, gdzie zadecydowano o sposobie „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” oraz Muzeum Muru Berlińskiego, który przez prawie 30 lat dzielił nie tylko Niemcy, ale i Niemców.
M
ur Berliński, który istniał od 1961 do 1989 roku był systemem umocnień złożonych m. in. z betonowego muru i drutu kolczastego. Mierząca 155 km konstrukcja oddzielała Berlin Wschodni (stolicę Niemieckiej Republiki Demokratycznej) od Berlina Zachodniego. Obecnie pozostałości po murze, niekoniecznie w sensie fizycznym, zauważyć można w wielu miejscach. Koło bramy Brandenburskiej, czyli w ścisłym centrum miasta, widać jego zarys w kostce brukowej. Nad Szprewą w okolicach budynku Bundestagu widać szpaler krzyży, upamiętniających osoby, które chciały przedostać się z Berlina Wschodniego do Zachodniego i właśnie w tej okolicy przypłaciły te próby życiem. W sumie podczas nielegalnego przekraczania muru zginęło 128 osób. Co więcej wiele rodzin zostało podzielonych, a ciągłe podsłuchy i organ bezpieczeństwa „Stasi” w Berlinie Wschodnim sprawiały, że życie w podzielonym mieście było naprawdę uciążliwe. W północnej części miasta znajduje się Wall Memorial – fragment muru zachowany w stanie nietkniętym oraz towarzysząca mu wystawa zdjęć z budowy, a także multimedialne muzeum. Natomiast na południowym wschodzie miasta, wzdłuż Szprewy i Stralauer Strasse zachowane są fragmenty muru, na którym co pewien czas pojawia się nowe graffiti, upamiętniające historię muru, jego zburzenie czy czasy NRD. Zdarzenia, od których upłynęło 20 lat wciąż są żywe w opowieściach Berlińczyków. Ostateczne rozwiązanie Nieduża, ładna willa nad ślicznym jeziorem Wannsee na południowy wschód, niedaleko od Berlina okazuje się być miejscem historycznego wydarzenia z 20 stycznia 1940 roku, które zwykło się nazywać„Konferencją w Wannsee”. To właśnie tutaj 15 wysokich rangą przedstawicieli SS, NSDAP oraz różnych ministerstw omawiało kwestie kooperacji przy planowanej deportacji i eksterminacji Żydów. Naradzie przewodniczył Reinhard Heydrich, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. Sporządzony w trakcie obrad protokół, odnaleziony w 1947 roku, w aktach niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych dokumentuje przerażający, bo konsekwentny i wyrazisty plan zamordowania wszystkich Żydów europejskich. W tamtym czasie tylko w Polsce, w której Żydów było najwięcej, liczba mieszkańców wyznania mojżeszowego wynosiła 3 150 000, co stano-
Muzemu w Wannsee
Fragment Muru Berlińskiego
wiło prawie 10% społeczeństwa. Daje to obraz o skali planowanego ludobójstwa. To właśnie hitlerowscy urzędnicy administracji państwowej biorący udział w konferencji wymyślili getta, przesiedlenia, a przede wszystkim system obozów koncentracyjnych i zagłady na terenach podbitych. Najwięcej takich obozów znajdowało się na terenie Polski, najbardziej znane to AuschwitzBirkenau, Bełżec czy Treblinka. Podczas konferencji opracowano również kryteria według, których klasyfikowano ludzi jako Żydów czy półżydów. Na podstawie stworzonych wówczas wskaźników, nieraz całe rodziny wysyłano na śmierć w komorach gazowych, nawet mimo posiadania obywatelstwa niemieckiego. Niemcy starają się, by powstające pomniki, monumenty upamiętniające Shoah były również
przestrogą na przyszłość, aby nigdy więcej tak tragiczne wydarzenia nie miały miejsca. W Berlinie na zachód od Bramy Brandenburskiej znajduje się Holocaust Memorial – obiekt zajmujący powierzchnię 19 tys. metrów kwadratowych, na których ustawione jest w rzędach 2 711 szarych, betonowych bloków o różnych wysokościach. Mają one symbolizować istnienia ludzkie, zgładzone w trakcie wojny w obozach. Zgodnie z intencjami architekta, po wejściu między bloki człowiek przez chwilę wchodzi do szarego i cichego świata odciętego od zgiełku miasta. To pozwala na zadumę nad okropnościami wojny i systemów totalitarnych. Opracowanie tekstów: Anna Sokulska; Zdjęcia: Paweł Bobrowski
fot. internet