BUNTokładka:ANIOŁÓW 100x100 cm, olej na płótnie, nr kat. 37-16, 2017 (fragment)
Na wystawie wśród innych obiektów pokazuję nowy cykl moich prac – Czarny kwadrat | rzecz o wojnie. To prace, które powstały w odpowiedzi na wojnę w Ukrainie, jednak mówią o każdej wojnie.
stan rzeczy
Beata Wąsowska Gdańsk, sierpień 2022
Jolanta Brach-Czaina, Szczeliny istnienia,Warszawa, 2018 ISBN: 978-83-659-7025-1
Wybór prac, ich kompozycja i zestawienie z rzeczami w „pewnym stanie”, jest swoistym memento. Uważam, że nie wolno mi być obojętną na cierpienie. Jednak wrażliwość na cierpienie nie polega, moim zdaniem, na oddawaniu się rozpaczy albo rezygnacji z radości. Wrażliwość pozwala na radość, ale wymaga uważności, która sprawia, że nasz „ogród życia” jest bezpieczny.
Wystawa sztuki pozwala skierować uwagę odbiorcy na artystyczne przesłanie zawarte w prezentowanych obiektach, przesłanie, które czasem jest jedynie pytaniem. Odbiorca reaguje na zaaranżowany stan rzeczy. Reagując, włącza się w proces twórczy, w dialog z innymi twórcami i ich dziełami. Sztuka jest spotkaniem, którego nie ogranicza czas i miejsce. Pozwala stwarzać nowe światy albo snuć refleksje na temat świata, w którym artysta jest zanurzony. Pozwala opisywać dowolne stany, a z zaobserwowanych faktów tworzyć artefakty – obiekty.
Czarny kwadrat na białym tle Kazimierza Malewicza, podobnie jak „otoczona horyzontem zdarzeń” czarna dziura, „wyznacza granicę bez powrotu”. Świat znalazł się w stanie granicznym. Przekroczenie go, grozi zniszczeniem.
Doświadczamy kumulacji złych zdarzeń: pandemii, wojny w Ukrainie, inflacji i wielu innych „plag”. Mierzymy się z nimi każdego dnia. Próbujemy je oswajać. Przywołujemy miłe chwile. Udajemy, że wszystko jest, tak jak było: że jest lato, wakacje, plaża, słońce. Sielanka. A jednak czujemy, że kończy się pewien rozdział.
Beata Wąsowska
Konkretem zdolnym zmienić się w obiekt egzystencjalny może byćcowszystko,istnieje. Każda rzecz: piasek, szczur, talerz, pąk, kiełbasa, rodzące się dziecko. I każda czynność: jedzenie, chodzenie, rodzenie, umieranie. Jeśli mają moc oddziaływania, jeśli nastąpi nasze zderzenie czy spotkanie z nimi, byśmy byli zdolni zbierać sens z konkretem egzystencjalnym złączony. (…) Jolanta Brach-Czaina
Natura i historia przypomniały o własnej potędze. Musimy odnaleźć kierunek w mgle kryzysu. Po nim nic już nie będzie takie jak dawniej. Sztuka jest językiem, którym o tym mówię.
***
Tę wystawę komponuję w inny niż dotąd sposób. Ma być spotkaniem obiektów i spotkaniem z obiektami. Poprzez ich dobór i układ tworzę swoisty „stan rzeczy”, odpowiednik istniejącego. Pokazuję, jak fakty wpływają na naszą codzienność, jak wpłynęły na moje malarstwo i całą twórczość. Powracam do prac namalowanych w „dobrych” latach. Konfrontuję je z nowymi obrazami, z obiektami, które w galerii sztuki stają się artefaktami. W aliażach komentuję wydarzenia, które mnie poruszyły. Stan pokazywanych rzeczy, ich istnienie i wygląd, to efekt oddziaływania zdarzeń, w których w taki lub inny sposób uczestniczymy.
MARIONETKI | 100x80 cm, olej na płótnie, nr kat. 08-06, 1986
SŁONECZNY DZIEŃ | 100x80 cm, olej na płótnie, nr kat. 08-14, 1986
Słuchając przypadkowych impulsów, wyczuwając, a nie wymyślając, układy kompozycji, artystka odkrywa zaklęte w pierwotnej palecie, bliskie jej sercu i wrażliwości tematy.
aby był szczery, wymaga wyjątkowej wiedzy i wrażliwości. Sama o sobie mówi: „szukam formy, w której najpełniej uda mi się oddać radość życia, jego niewątpliwe uroki. Kiedyś u kresu moich poszukiwań chciałabym móc nadać formę »gęstą« treściTerazabsolutnej.[...],maluję”. Natalia Kruszyna Wprowadzenie (fragment) do wystawy malarstwa Beaty Wąsowskiej Kolory i formy. Muzeum Historii Katowic, 1999.
I tak jak wżyciu, poza bohaterami pierwszoplanowymi pojawiają się osoby nie zawsze od razu rozpoznawalne, może istniejące tylko we wspomnieniach, ale mające wpływ na nasz los i widzenie świata. Na niektórych obrazach dominują zadumane nad losem święte. Te współczesne kobiety niczym dawne Marie, Barbary i Doroty mają w sobie moc niecodzienną. Na płótnie pt. Oczekiwanie pozbawione głów, całym pełnym wspomnień ciałem czekają na męża, syna, kochanka lub klienta...[...]
Są to najczęściej zastygnięte na moment w bezruchu postaci, patrzące na nas, niczym na fotografii z wakacji lub wesołej imprezy. Pełne kolorów, przypominają radosne chwile i jednocześnie budzą żal za niemożnością powrotu i uciekającym czasem.
Na początek na jej płótnie lub papierze musi zatem znaleźć się chaos potencjalnych możliwości, czyli barwna podmalówka w zupełnie przypadkowym układzie. Potem następuje faza „odkrywania” – porządkowania materii malarskiej przez nakładanie kolejnych, mniej lub bardziej kryjących warstw farby. Taka technika powoduje ruchliwość formy czy przenikanie planów i pełne scalenie przedmiotu, czy postaci z otoczeniem.
I choć, jak niemal każdy dwudziestowieczny artysta, Beata Wąsowska poszukuje swojej drogi do abstrakcji, to jednak wciąż nie zdecydowała się na krok ostateczny, wiedząc, że
„Nie[...] wymyślam dzieła w całości, przeciwnie – znajduję je skończone; muszę je tylko odkryć, wyłuskać z natury” – to słowa Vincenta van Gogha, które bliskie są także metodzie malarskiej Beaty Wąsowskiej.
Mimo iż postacie są razem tak bardzo, że niekiedy trudno wyróżnić ich granice, często robią wrażenie przeraźliwie samotnych i zagubionych w chaosie otoczenia.
SMAKOŁYKI | 100x80 cm, olej na płótnie, nr kat.32-15, 2012
Te obrazy najlepiej odpowiadają na łacińską maksymę: Vita sine artis mors est – Życie bez sztuki to śmierć. Zatem wybierajmy sztukę. Sztukę ożywiającą. Obrazy witalne.
Jerzy Ciurlok, Mikołów, marzec 2016
Zdają się mówić: „żyj, bo masz jedyną po temu okazję, więc jej nie zaprzepaszczaj”. Są jak obłoczek zakazanego dymu, który wprowadza w lepszy nastrój i bywa lekiem. A przy tym wynikają z najlepszych tradycji malarskiego warsztatu, nazbyt często dziś lekceważonego, jako staroświecki relikt z kart podręczników do historii sztuki.
Trudno o lepszy tytuł dla twórczości Beaty Wąsowskiej, jak właśnie taki: Obrazy witalne.
Wprowadzenie do wystawy malarstwa Beaty Wąsowskiej Obrazy witalne Galeria MDK Południe, Katowice Piotrowice, 2016.
Wszak te obrazy są feerią barw, kipią żywiołową radością, promieniują blaskiem kobiecości, a smutek, czy może raczej smuteczek, bywa przyprawą niezbędną dla odczucia pełni smaku owego niezwykłego świata, w jaki artystka prowadzi widzów.
Te obrazy są rzetelne. Nie ma w nich pospiesznej bylejakości. One też niczego nie udają. Nie próbują się mądrzyć; pouczać nas; grozić nam palcem; straszyć. Jeśli każą nam się nad czymś zastanawiać, to nad naszym codziennym poddawaniem się szarości. I nad rozumieniem kobiecości w pełnej krasie jej pociągającejsubtelnegowdzięku,piękna,zmysłowości.
Te obrazy są wytchnieniem od niezbyt pięknej rzeczywistości, w której przebywamy na ogół.
MAŁY JEZIORAK
| 100x100 cm, olej na płótnie, nr kat. 33-21, 2013
W SŁOŃCU | 33 x 33 cm, olej na płótnie, nr kat. 39-12, 2019
Z dużym zaciekawieniem odkrywałem punkty prowadzące w ukryte konfiguracje znaczeń. W każdym z nich znajduje się element prowadzący w tunel podglebia obrazu, stając się odniesieniem w konstrukcje intelektualne oraz intuicyjne, które niekoniecznie realizują intencje artystki. Jeśli nawet jest tak, że Wąsowska zakłada jakąś teorię, wizję świata, to z tego jeszcze nic nie wynika, bo efekt może być inny od zamierzonego w odbiorze. Ale sam fakt wyboru jest ważny, ponieważ i tak prowadzi w zakamarki naszej wyobraźni, być może równolegle do emocji kierujących autorką, emocji wyzwalających perwersyjność odpowiedzi. A stąd już niepokój o to, co wybrzmiewa spod sprawnej ręki artystki. W sztuce trafiamy często do labiryntu, a punkty, które koncentrują naszą uwagę, są jak nić Ariadny prowadząca w kolejny labirynt.
Z malarstwem Wąsowskiej spotykam się już od wielu lat, najczęściej w mieszkaniu mojego znajomego. Na głównej ścianie salonu wisi jej duży obraz. Ilekroć na niego patrzę, zawsze zastanawiam się, czy pełni tam tylko funkcję dekoracyjną, czy też jest sam dla siebie? Tak chyba jest z tym malarstwem, że kiedy spotykamy się z nim po raz pierwszy, urzeka przede wszystkim kolorem, strukturą faktów figuralnych, kontekstem znaczeniowym. Przez jakiś czas szukałem, i być może jeszcze szukam, odpowiedzi, co to znaczy dla mnie, poza formą powierzchownej akceptacji estetycznej?
Trudno jest znaleźć drogę do wnętrza polifonicznych gier znakiem i kolorem wiodącym sensy literackie, które zawierają te malowidła. Dopiero ich dekonstrukcja prowadzi do odkrycia duchowych artefaktów. Tylko że w tym znaczeniu wkraczamy w proces powstawania obrazów, który, jak często w rozmowach podkreślała autorka, wywołany jest impulsem idącym ze strumienia świadomości, a dalej, z odblasków podświadomej redukcji. Ta droga prowadzi w stronę znaków malarskich, a następnie pojawia się semantyka nieco mrocznej radości, sensualnych jakości znaczeń w obrazach.
Paweł styczeńTargiel2002
Wstęp do wystawy malarstwa Beaty Wąsowskiej pt. W labiryncie. Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka w Mikołowie, 2002
Labirynt
AUREOLIW
Obraz współczesnej krainy szczęśliwości, naszej małej arkadii, w której pod lukrowaną fasadą codziennego świętowania kryje się jednak niepokój, świadomość niemożności spełnienia i nieuchronności przemijania. Obecnie sztuka artystki ewoluuje w kierunku znacznie uproszczonej formy i jednocześnie pogłębionej sfery znaczeń i symboliki. Jak gdyby ta swoista asceza, czystość i oszczędność środków wyrazu miały pomóc uwolnić ducha i dotrzeć do sedna prawdy.
Wcześniejsze obrazy Beaty Wąsowskiej miały w sobie jakąś radosną beztroskę. Musujące feerią przenikających się kolorów, tryskających jak z pękającej mydlanej bańki, wypełnione barwnymi grupami kobiet w słonecznych okularach i kapeluszach, niemal słyszalnym gwarem kawiarnianych stolików, brzękiem ozdobnych kolczyków i pełnych kieliszków. Był w nich odczuwalny nastrój wiecznych wakacji, podkreślony niezbędnymi rekwizytami: żaglówkami, śpiewającymi ptakami, owocami, bukietami kwiatów i sylwetkami wylegujących się leniwie kocurów.
50x50FORTcm akryl na płótnie nr kat. 39-062019
W pierwszym spojrzeniu malarstwo Beaty Wąsowskiej uderza swoją wielokolorowością, czerpiącą z pełnej palety barw. Później zauważamy formy, ulokowane gdzieś pomiędzy światem geometrii i sztuki przedstawiającej. Wszystko to daje niezwykle dekoracyjny efekt, wart powtórzenia w monumentalnej formie witrażu lub polichromii. Istota tych przedstawień tkwi jednak w dostrzegalnym i dominującym temacie. Jest nim niewątpliwie kobieta, której postać, pomimo daleko idącej stylizacji i uproszczenia, zawsze znajduje się w centrum zainteresowania.
Te nowe, refleksyjne i mistyczne obrazy, sama autorka dostrzega i określa jako „zmianę”, chociaż ją samą, bardziej niż temat i znaczenie, interesuje proces tworzenia. Czas pokaże, czy ten nowy nurt zdominuje całą twórczość artystki, czy też będzie istniał równolegle do tzw. „obrazów witalnych”...
50x50TUNEL cm akryl na płótnie nr kat. 39-05 2019WprowadzeniedowystawymalarstwaBeatyWąsowskiejWaureoli . Muzeum w Trybunalskim,Piotrkowie2017
Sztuka, podobnie jak życie, jest drogą, odwiecznym szlakiem prób i błędów, doświadczeń i poszukiwań, podczas której nie zawsze zmagamy się z kardynalnymi pytaniami o cel i sens, czasem po prostu cieszymy się codziennością.
Małgorzata Nikolska, Biała Podlaska 2017
Uspokojeniu ulega też paleta barw, coraz częściej radosny kolor zastępują barwy zgaszone i nasycone. Jednocześnie, obok nastrojowych i walorowych kompozycji, pojawiają się też kolorowe obrazy, tym razem proste i graficzne, jak zwięzły plakatowy komunikat. Wszystko to kieruje nas do kręgu sacrum, a w formalnej stylizacji, sposobie myślenia i obrazowania bezpośrednio odwołuje się do sztuki malowania ikon.
Postacie kobiet stają się coraz smuklejsze, wręcz niematerialne. Ich sylwetki przypominają płonące świece, które gną się i nachylają w wymownych pozach i gestach. Dawne kapelusze zmieniają się w kręgi świetlistych nimbów, otaczające wątłe twarze. Zbyteczne atrybuty codzienności, zastąpione zostają uniwersalnymi formami świata geometrii. W miejsce gwaru pojawia się cisza, prostota wypiera przepych. Jest w nich coś z tajemnicy biblijnej sceny Zwiastowania, głębokie skupienie, medytacja i oczekiwanie.
Sięgając do biblijnej przypowieści o Marii i Marcie, bohaterką tych obrazów jest z pewnością Maria, czyli ta część natury kobiecej, która ma odwagę nie ulegać stereotypom, jest wolna, myśli, czuje, słucha, uczy się i przeżywa.
Aby móc nazwać swoje życie poważnym trzeba zmierzyć się z ważnymi pytaniami.[...] Rozmyślać o nich z całą intensywnością, na jaką potrafimy się zdobyć w sprawach życia i śmierci, rozumiejąc przy tym, że każdy wybór jest wielkim ryzykiem i pociąga za sobą nieuchronne i trudne do zniesienia konsekwencje. Allan Bloom A. Bloom, Umysł zamknięty, Poznań 2007, ISBN 83-7150-148-X.
RÓWNIA POCHYŁA cykl STUDIUM50X50ZMIANYcm olej na płótnie nr kat. 35-142015
LUDZIE | cykl CZARNY KWADRAT | RZECZ O WOJNIE, 50X50 cm, akryl na płótnie, nr kat. 42-11, 2022
Jeszcze przed chwilą w obrazach BEATY WĄSOWSKIEJ panował jakby niepodzielnie czas teraźniejszy. Wyświetlał swoje natarczywe pulsujące „teraz”. Mimo wszelkiej uniwersalności i wspomnianej ciszy patrzący mógł dotknąć nastroju /przesłania/ niejako sobą samym, natychmiast. Czuł swoistą współmierność swojego czasu i rzeczywistości na płótnie. Najnowsze obrazy przenoszą nas już gdzie indziej. W zasadzie bliźniaczo podobne do swych sióstr sprzed chwili smukłe nieruchome postaci wkraczają w jawnie inny wymiar. Lotne metale włosów zamieniają się w jawne aureole... Kobieta, jeszcze przed chwilą zanurzona w znaczenia „stąd”, z „teraz” zyskuje postać wabiąca już inne skojarzenia i sensy. Patrzymy na nią, gdy tuli niemowlę, jasny podłużny kształt, niepokojący w swojej kruchości. Tarcza spoza głowy, kontur bryły, oboczności kształtów w tle – wszystko wzmacnia wrażenie hieratyczności. Oto nowa Madonna. Świeci w jakimś nowym/dla tego malarstwa/geście. Co więcej – przyzywa jeszcze inne skojarzenia /konieczności?/. Bo oto widzimy ją, kiedy na imię ma inaczej. Już zwie się Pieta, i nie tuli, ale krzyczy czarno, bezgłośnie. Czas zatacza koło. Jakby autorka tych obrazów odczuła silną potrzebę mitu, tęsknoty, legendy i labiryntu. I była jej posłuszna.
Przez obrazy BEATY WĄSOWSKIEJ płyną pejzaże. Płyną kobiety lekkie jak jedwabny żagiel, obłoki i anioły. Intelekt i przeczucie, podświadomość i pewność, kobiecość i chłodna wiedza – wyznaczają nam tu ścieżki zabłąkań...
Wprowadzenie do wystawy malarstwa Beaty Wąsowskiej Przemiana Muzeum Śląskie w Katowicach, Pałac Sztuki w Krakowie, 2002.
Maciej M. Szczawiński Katowice, wrzesień 2002
Przez jej obrazy przepływają kolory, skrawki pejzaży, sny i kobiety. Kobiety są wysmukłe, znieruchomiałe i chyba milczą. Jakby odwiedził je jakiś przerażający Archanioł, zwiastując ciemność, której są zaprzeczeniem. Widziałem je przed laty, kiedy były piękne i dzielne. Bez jakiejkolwiek gestykulacji czy podnoszenia głosu. Wtedy walczyły o swoją ścieżkę życia i sens świata. Przeciwnikiem i najczulszym kochankiem zarazem było t ł o. To z niego wynikały łagodnie, otaczały miękko, pieściły. Ale zaraz potem ich sylwetki zaczynały tłem przerastać. Nim pojmane, osaczone, zasupłane. Tak rozpoczynał się dialog na śmierć i życie. Bo już wyjąć, wyłuskać czy wyciąć /z tła/ nie sposób. I czy to w ogóle możliwe? Kto śmiałby obrysować kontur „ważniejszej” obecności? „Co” istnieje naprawdę? Co tu silniejsze, ważniejsze, znaczące? Kobiety na obrazach milczały. Bez końca, bez umiaru, bez opamiętania... I cały ten dyskurs toczył się jakby w innej przestrzeni niż pejzaż, gdzie myśli znajdują słowa, słowa łączą się w zdania i /s/twierdzenia, gdzie króluje inny język. Inna jasność i ciemność. Bo BEATA WĄSOWSKA jest malarką. Dlatego odczytywać jej opowieść, to podążać za inną filozofią. Inną poezją i dźwiękiem.
Mitu, tęsknoty, legendy, labiryntu...
Mimo że tak nasycone kolorem, zdawałoby się, że aż zachłyśnięte tęczową afirmacją – mówią przecież co innego: „jest nam coraz ciaśniej, jest nam coraz straszniej...” Bo nasze twarze, nasze włosy i piersi, a zaraz potem – naszą niepodległą swoistość – zawłaszcza jeszcze inne tło. Samcze, „urzeczawiajace”. Kobiety stoją nieporuszone. Ich usta, burze włosów, a czasem cukier, plusz i landrynki stroju – są jakby zbyt oczywiste, żeby uwierzyć. Żeby poprzestać na ich jaskrawym: „oto ja!” Przeciwnie. Nawet śladowa uważność pozwala dosłyszeć na tych obrazach całkiem inne przesłanie: „ja – to ktoś inny”. Naprawdę jestem gdzie indziej.
CZARNY KWADRAT RZECZ O WOJNIE
[...] I nie, nie powinniśmy zakładać, że zło jest wtedy, gdy coś się w człowieku popsuje. Przeciwnie, obciąża odpowiedzialnością znacznie bardziej, gdy jest systematycznie realizowanym, racjonalnym projektem, skutkiem chłodnej kalkulacji i premedytacji, ekspresją naturalnych zdolności. Ma swoich urzędników, współpracowników, katów i apatyczną logikę wojny [data dostępu: 20.08.2022]
https://krytykapolityczna.pl/swiat/darek-gzyra-poza-logike-wojny
D.Darek[...]niezainteresowanych.armięGzyraGzdyra, Poza
CZARNY KWADRAT | RZECZ O WOJNIE, cykl obrazów, 50x50 cm, akryl na płótnie, 2022
Doskonale wie, że sztuka to przestrzeń oswajania w takim samym stopniu lęków, co miejsce zdeterminowanej „walki” o dobrą przyszłość. Nie tylko potrafi nazwać rzeczywistość, zdefiniować ją, ale również w swojej artystycznej czystości wskazać dobro w tej najczystszej postaci. Czasami sztuka musi boleć w swojej szczerości zdefiniowania teraźniejszości, bo to jedyna droga nie tylko do budzenia sumień, ale również do artystycznej prawdy i wolności.
Abstrakcjaemocjiiniezgody
Kiedy pierwszy twórca sztuki abstrakcyjnej Wassily Kandinsky w 1912 roku wydał swój fundamentalny tekst O pierwiastku duchowym w sztuce, to z perspektywy czasu był on czymś w rodzaju poetyckiego proroctwa, a nie „tylko” traktatem sztuki1 . Już na samym początku abstrakcja stała się tyle samo emocjonalna, co inteligentnie zdystansowana do Malarstworzeczywistości.BeatyWąsowskiej doskonale sytuuje się w tym kontekście. Artystka od początku raczy widza emocjonalnymi barwami, które na jej płótnach układają się w abstrakcyjne „historie” z przesłaniem. Dialog ducha, serca i intelektu w jej obrazach przybiera formę inteligentnej i pokornej w prawdzie malarskiej opowieści o prawdach odwiecznych. Artystka nie tylko doskonale wykorzystuje magię i symbolikę barwy, ale również potrafi nadać jej struktury przestrzenne, które w swojej naturalności i oczywistości nabierają zupełnie nieoczekiwanego znaczenia. Z konsekwencją i determinacją mówi o rzeczach odwiecznych: magii ciała, potrzebie wsparcia ducha i mądrości czystego intelektu.
W 2022 roku kolor i przestrzeń w obrazach Beaty Wąsowskiej nabrały szczególnego znaczenia. Dominującym kolorem stała czerń, która „ułożona” w geometryczne struktury przestrzenne niemożliwie wręcz tnie obraz, szarpie nim i rozdziera. Tak czerń ma w sobie coś z agresora, który, wchodząc w przestrzeń płótna, nie tylko ją sobie stara się podporządkować, ale przede wszystkim wywołuje skrajne emocje. Artysta w ten sposób mówi o świecie naznaczonym kolejną wojną, tym razem bardzo, bardzo blisko – obok. Ona nie oswaja tego tematu, reaguje emocjami tak, jak potrafi najlepiej i najbardziej wyraziście. Maluje obrazy, w których czarne struktury geometryczne „walczą” z resztą obrazu. Jest w nich nie tylko radykalny odwrót od Obrazów witalnych. Jest w nich przede wszystkim oswajanie lęku, determinacja prawdy i marzenie, że sztuka po raz kolejny da odpowiedź na dramat współczesnego świata.
Już jakiś czas temu Artyści i Krytycy uznali, że abstrakcyjna forma, łącząc świat ducha i intelektu, stała się syntezą praw, które rządzą sztuką i naturą. Sztuka bezprzedmiotowa okazała się nie tylko uniwersalna, ale również stale aktualna i rozwijająca się. Połączenie kształtu i koloru, rozumu i ducha, liczby i emocji pozwoliło „opowiedzieć” w jednym obrazie jednocześnie o najbardziej wysublimowanych i najbardziej dramatycznych uczuciach.
3 Tamże, s. 353.
2 Artyści o sztuce. Od van Gogha do Picassa, wyb. i oprac.: E. Grabska i H. Morawska, Warszawa 1969, s. 352.
Małgorzata Paszylka-GlazaGdańsk2022
W swojej artystycznej inspiracji sięga po suprematyzm Kazimierza Malewicza i jego Czarny kwadrat na białym tle z 1913 roku. „Decydujące jest odczucie... i tak sztuka dochodzi do przedstawienia bezprzedmiotowego”2. Wtedy w manifeście suprematystycznym Malewicz napisał: „(...) dążąc rozpaczliwie do uwolnienia sztuki od balastu przedmiotowości, uciekłem się do formy kwadratu i wystawiłem obraz, który przedstawiał tylko czarny kwadrat na białym polu. Wtedy jęknęli krytycy, a wraz z nimi całe społeczeństwo: „Wszystko cośmy kochali, zostało zaprzepaszczone: jesteśmy na pustyni... Przed nami widnieje czarny kwadrat na białym tle!”3. To suprematyzm był bezpośrednim impulsem do stworzenia przez Beatę Wąsowską „wojennych”, kwadratowych obrazów z dominującą czernią, która ma w sobie z coś z bezlitosnego agresora na jej płótnach. Do tej pory „nieużywana”, teraz jest dominującą barwą na płótnie. Tnie jej przestrzeń, rozsadza i podporządkowuje sobie inne struktury kolorystyczne. Wraz z nią do płócien wkracza może jeszcze nie chaos, ale już zdecydowanie brak poczucia bezpieczeństwa. Artystka zaskakuje nas tą artystyczną determinacją i wyprowadza ze strefy komfortu. Ale otaczająca nas rzeczywistość już dawno naznaczyła nasze życie nieprzewidywalnością i wręcz namacalnym lękiem. Beata Wąsowska empatycznie i z wrażliwością, ekspresyjnie a jednocześnie z dystansem w artystyczny sposób zdefiniowała to, z czym przyszło nam się zmierzyć. Pokazała nam, że sztuka (po raz kolejny zresztą) potrafi nie tylko zdefiniować każde (najbardziej nawet dramatyczne) zdarzenie świata realnego, ale również dać nadzieję, że jej czysta wartość ducha jest nieśmiertelna. I na tym właśnie polega wielkość sztuki.
1 T. Rudomino, Mały leksykon sztuki współczesnej. Od Abstrakcji amerykańskiej do Postmodernizmu, Warszawa 1990, ISBN 83-900035-0-3, s. 15.
Paradoks. Nawarstwiające się nieporozumienia towarzyszące odczytywaniu sensów tego malarstwa. Malarstwa, powiedzmy od razu, wysoko notowanego przez krytyków i najbardziej nawet wymagających recenzentów. Bo na pozór, na pierwszy rzut oka, wszystko się zgadza, gdy czytamy lub słyszymy słowa o radosnej i wręcz zachłystującej się kolorem twórczości BEATY WĄSOWSKIEJ. Aż chce się przytaknąć: „...ależ tak! Oczywiście, cóż za wigor, jaka czuła i wrażliwa (bo kobieca, no pewnie, no pewnie...) skrupulatność w dostrzeganiu barwnych niuansów. Jakby radość życia sama przyglądała się sobie w lekko abstrakcyjnym lustrze, co chwilę wybuchając tęczową afirmacją...” Tymczasem baczniejsze przyjrzenie się tym obrazom, nakazuje co najmniej powściągliwość przy nadmuchiwaniu optymistycznych balonów interpretacji. Skupiwszy się, dostrzegamy nagle w tym rozwibrowanym świetlistym świecie całkiem jawny niepokój. Obawy i lęki. A nie są one jakąś nieostrą emocjonalną aurą jedynie, ale reakcją na wcale ważne (i poważne), a przy tym konkretne kwestie.
***
M. Katowice,Szczawińskimaj200060x80ŚWITcmakrylnapłótnie nr kat. 39-042019 Wprowadzenie (fragment) do wystawy Kolor. Galeria Polskiego Radia Katowice NA ŻYWO; Galeria Piano Nobile w Krakowie, 2000
ale
W centrum zainteresowań Beaty Wąsowskiej, w centrum jej malarstwa jest człowiek.
„Oczy niż mogą zobaczyć”. Nie wiem, nie pamiętam, skąd to zdanie, często nim (nim) myślę. Teraz też. Okazuje się nagle przydatne, kiedy myślę o obrazach Beaty Wąsowskiej.
Całkiem poważne dylematy intelektualne, ba! filozoficzne pączkują w tym miejscu. I Beata znakomicie zdaje sobie z tego sprawę. Chociaż czujnie (i jakże przekonująco uwierzytelniając zarazem swój artystyczny rys) nie rozwodzi się, nie rozwadnia w teoretycznym dyskursie. To zbędne. Rozmowy prowadzi o sprawach ważnych i bardzo ważnych, ale językiem sztuki. W tym wypadku – malarstwa. Zatem człowiek, ludzka postać, przyjrzyjmy się znowu uważnie: najczęściej kobieta. Pozbawiona rąk. Pułapka, ponownie (!). Bo już, już usłużnie się ścielą skojarzenia i interpretacyjne możliwości. Wenus z Milo? Metafora bolesnych ograniczeń z feministycznym podtekstem? Myślę jednak, że dla Artystki jest to przede wszystkim zabieg redukowania zbędnych sensów. Rodzaj destylacji języka. Bo: ręce to już gest. Ręce to już dodatkowy każdorazowo znak (każde ich ułożenie znaczy, wyraża). A tu ma być bezradność zaznaczona szeptem. Swoiście naga bezbronność samej obecności. Bez Instrumentarium gestykulacji. Bez kostiumu gestu. Kolor. O nim tu pisać najłatwiej („taki intensywny, gęsty”) i o nim tu pisać najtrudniej, bo co krok wabią łatwe naskórkowe odczytania jego „radośnie afirmującego uroki światła i świata” charakteru... Sprawa, jak mniemam, jest nieco bardziej skomplikowana. Pozwolę sobie zwrócić uwagę na jeden tylko aspekt. Jakiś czas temu przypadkowo spojrzałem na leżącą na moim biurku kserograficzną odbitkę jednej ze stron katalogu Wąsowskiej, monochromatyczne powtórzenie 2-3 reprodukcji. Wersja czarno-biała opowiada – mimo bogactwa kształtów i ruchliwości planów – jedynie świat nastroju.Sugestywnej, owszem, ale tylko wizji. Tutaj człowiek i tło zostają nagle wyzuci z pełnego napięcia dialogu. Tego przyciągania i odpychania, nagłych zawieszeń obecności, „ściszeń” kształtów, zaplątania w innym. A zatem umyka rzecz bodaj najistotniejsza w twórczości Wąsowskiej, cała ta poezja niedookreślonych stanów i sytuacji, które mają przecież swą podskórną logikę i przesłanie, a które powołuje do życia właśnie kolor.
chcą widzieć więcej,
o
To ono nas wyświetla, ale nie pokornie, nie łagodnie, cofnięte do drugiego (trzeciego, czwartego) planu. Raczej stwarza. Stwarza i nie o-puszcza. Kto wie?
Być może dzięki tej osmozie możliwa jest w ogóle jakakolwiek Istotność? Jakakolwiek obecność?
Maciej
Ale człowiek nie w jakimś ogólnym (abstrakcyjnym) sensie. Nie humanistyczna „podpinka” do takich czy innych działań plastycznych. To człowiek „z tła”. By rzecz uściślić, dopowiedzmy jeszcze inne warianty znaczeń. A więc „człowiek na tle”, czy (też) „w tło wtopiony”, „tłem pojmany, osaczony, zasupłany”, ktoś wynikający z tła, ale (też!) tło współtworzący. W przypadku Wąsowskiej nie można postaci z tła wyciąć czy wyłuskać. Nie da się jej po prostu oddzielić, co w przypadku większości malarzy byłoby jakoś do pomyślenia. Sylwetka jest bowiem poprzerastana tłem.
Beata Wąsowska – Studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, na Wydziale Grafiki w Katowicach, w pracowniach malarstwa: profesora Jerzego DudyGracza oraz profesora Macieja Bieniasza; projektowanie graficzne książki w pracowni profesora Adama Romaniuka. Dyplom 1985. 1986 Stypendium Ministra Kultury i Sztuki. 2016 Studia podyplomowe „Historia sztuki, perspektywa społeczna i polityczna” w Colegium Civitas w Warszawie. Maluje, projektuje, animuje projekty artystyczne. Uczy i pisze. Zrealizowała ponad kilkadziesiąt wystaw indywidualnych malarstwa. Brała udział w wielu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Była gościem krajowych i międzynarodowych plenerów malarskich. Jest darczyńcą wielu fundacji i aukcji malarstwa.
Jej prace znajdują się w zbiorach instytucji, muzeów oraz osób prywatnych w kraju i za granicą. Strona internetowa Beaty nr100x81PROMIENIOWANIEwww.beatawasowska.plWąsowskiej:(autoportret)cm,akrylnapłótnie,kat.08-02,1986
Paweł
Autorzy tekstów: Jerzy Ciurlok, dziennikarz, felietonista, eseista, prezenter radiowy, reportażysta telewizyjny, humorysta. Autor ponad 10 książek – w tym książki popularyzujące wiedzę o Śląsku, zbiory poezji, tłumaczenia aforyzmów F. Kafki na języki polski i śląski. Kolekcjoner i bibliofil. [s. 10] Natalia Kruszyna, historyk sztuki, muzeolog. Pracuje w Muzeum Historii Katowic, gdzie m.in. opiekuje się zbiorami malarstwa, w tym portretami Witkacego oraz tworzy kolekcję prac Hansa Bellmera. [s. 8]
Małgorzata Paszylka-Glaza, historyczka sztuki, kuratorka i kustoszka w Muzeum Narodowym w Gdańsku, wykładowczyni. Autorka artykułów i książki z zakresu sztuki nowoczesnej. [s. 23-24]
Małgorzata Nikolska, historyk, historyk sztuki i muzeolog. Długoletni pracownik i dyrektorka Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej, autorka wielu wystaw muzealnych poświęconych malarstwu ikonowemu. Organizatorka i komisarz plenerów malarskich w Janowie Podlaskim i Zaborku. Współpracuje z czasopismem „Kraina Bugu”, publikując teksty o sztuce i artystach. [s. 14-15]
Maciej M. Szczawiński, krytyk literacki, dziennikarz i twórca radiowy, poeta. Autor zbiorów wierszy oraz licznych publikacji prasowych i dramatów zrealizowanych w Teatrze Polskiego Radia. Prowadzi „Rozmowy o sztuce, muzyce i literaturze”, założyciel i szef galerii sztuki „Na Żywo” Polskiego Radia Katowice. [s. 18-19; 24-25] Targiel, poeta i działacz kultury związany ze Śląskiem. Założyciel czasopism „Miarka” i „Arkadia. Pismo katastroficzne”.
Inicjatorem przekształcenia mieszkania, w którym młodość spędził Rafał Wojaczek, w instytucję kultury – Instytut Mikołowski oraz jego dyrektor. Wydał dwa tomiki wierszy: Ostatnie wiersze i Halsem. Zmarł w 2009 r. [s. 13] „nie pozwól na ciszę” Wołodymyr Zełenski przemawia na gali Grammy, wolodymyr-zelenski-przemawia-na-gali-grammy,https://www.vogue.pl/a/prezydent-ukrainy-[datadostępu:07.09.2022][tyłokładki]
TeatrWydawca:Mały w Tychach ul. ks. kard. A. Hlonda 43-100 KuratorPawełDyrektor:TychyDrzewieckiMiejskiej Galerii Sztuki egzemplarz978-83-964160-5-6ISBN:www.diaxer.plDiaxerDruk:MichałSkład:AnnaKorekta:©BeataWąsowskaProjekt©archiwumZdjęcia:JoannaKoordynatorkaWojtekKomisarzWojtekOBOK:Łukawystawy:Łukawystawy:Rupikautorkigraficzny:MrówczyńskaWac–DrukiSerwisITbezpłatny ISBN 978-83-964160-5-6 9 7 8 8 3 9 6 4 1 6 0 5 6