01
Numer 04, Cena 7,90 zł (w tym 8% VAT) ISSN 2083-7933, Indeks 279234
NAZWA
02
NAZWA
03
NAZWA
04
NAZWA
nogi + slash Adaptacja blatu SLASH do stelaża wykonanego w technologii FIDU to realizacja koncepcji open design. Blaty wykonujemy z gamy naturalnych fornirów o podwyższonych parametrach odporności.
fot. Magdalena Birkenmayer
andrea martone • kuchnie ze smakiem.
nasz showroom: opole, ul. oleska 121 kuchnie@martonedesign.eu • tel. 533 222 720 • www.martonedesign.eu
05
NAZWA
06
NAZWA
07
NAZWA
14
Numer czwarty
ISSN 2083-7933 Indeks 279234 boldmagazine.pl redakcja@boldmagazine.pl reklama@boldmagazine.pl promocja@boldmagazine.pl REDAKTOR NACZELNY
Mateusz Żurek
Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO
Łukasz Błażejewski
KIEROWNIK ARTYSTYCZNY
Mateusz Wójcik Kolejny numer Bolda powstawał długo, jednak są tego widoczne efekty. Zwiększyliśmy format, liczbę stron i wzbogaciliśmy działy. Nasza redakcja przeniosła się na stałe do Poznania, co również jest mocno zauważalne w finalnej formie numeru. Kontynuując temat zmian – nowe logo oraz layout zostały zaprojektowane tak, aby pismo było jeszcze przyjemniejsze w odbiorze. Po festiwalowej energii lata przyszła jesień, która sprzyja siedzeniu w domu i czytaniu magazynów. Przy tej okazji nasz numer ukazuje się w idealnym momencie. Lekko drażniący w takich okolicznościach może się okazać wywiad z Martą Sokołowską, prowadzącą magazyn turystyczny w Meksyku. Jednak postaraliśmy się o to, by to wydanie magazynu było raczej krzepiące – że się da, a raczej, że tak często się udaje i warto nad tym pracować. W numerze stawiamy na prezentację działań osób, które poprzez konsekwentną, wieloletnią pracę stanowią wizytówki polskiego przemysłu kreatywnego. Bardzo ważne jest dla nas budowanie świadomości o bogactwie propozycji na krajowym rynku. Postaci takich, jak Marcin Paprocki, Mariusz Brzozowski, Michał Witkowski, czy Oskar Zięta nikomu nie trzeba przedstawiać. Obok nich prezentujemy prace, które zasługują na uwagę. Podsumowując: polski rynek kreatywny ma się bardzo dobrze. Od tego numeru nasz magazyn poszerzył się o nowy dział, Kuchnia. Każdy w naszej redakcji kocha jeść, dlatego długo nie zastanawialiśmy się nad jego wprowadzeniem. Obecnie to zaledwie sygnał, że dział będzie się rozrastał, jednak już teraz znajdziecie artykuł o znakomitym szefie kuchni, który zaprezentował nam swoje umiejętności w restauracji Concordia Taste. Plany dotyczące rozbudowy działu już są. Będzie się działo!
REDAKCJA
Szymon Adamczak (teatr/sztuka), Róża Augustyniak (moda), Marta Kudelska (sztuka), Katarzyna Pajzderska (film), Anna Sokołowska (uroda), Milena Wójcik (ilustracje) STAŻYŚCI
Mateusz Dębicki, Krystian Sierszyński, Adrian Zwierzchowski SKŁAD
Mateusz Wójcik wojcik@boldmagazine.pl WSPÓŁPRACA
Magda Birkenmayer, Karol Dudzik, Zuzanna Hadryś, Justyna Konieczna, Koty 2, Michał Lasota, Michał Leszuk, Iza Lipińska, Bartek Szmigulski Redakcja zastrzega sobie prawo skracania artykułów i korespondencji oraz opatrywania ich własnymi tytułami. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Publikowane artykuły nie mogą być w jakikolwiek sposób powielane bez uprzedniej pisemnej zgody wydawców i autorów. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. WYDAWNICTWO
DYREKTOR WYDAWNICZY
Mateusz Żurek Mateusz Żurek redaktor naczelny
BOLD 01/2013 NA OKŁADCE
Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski Fotograf: Bartek Szmigulski
15
NAZWA
16
Spis treści
20
Z OKŁADKI Jednogłośni. Wywiad z Marcinem Paprockim i Mariuszem Brzozowskim
28 34 38
ROZMOWY WSTĘPNE Bardziej niż naprawdę. Wywiad z Michałem Witkowskim Marta w Meksyku. Wywiad z Martą Sokołowską Macademian Girl. Wywiad z Tamarą Gonzalez Perea
50 52 53 54 68 80 83
MODA Boys Left Girls Right. Nowy projekt Konrada Parola Projekty. Mum & Co., Nenukko, Army gets down, The Hive, Art of Glory, Raramodo Alicja Frączek. Młoda projektantka mody Zbroja. Sesja zdjęciowa autorstwa Magdy Birkenmayer Nostalgia. Sesja zdjęciowa kolektywu Koty 2 Polski Tydzień Mody. Relacja z FashionPhilosophy Fashion Week Poland Young Fashion Photographers Now. Wystawa w ramach tygodnia mody
84
PROFIL PROJEKTANTA Monika Błażusiak. Młoda projektantka mody
88
ODKRYCIE Czarna Wołga. Ilustracje Olgi Wołkowicz
94 96 98 104 106
SZTUKA Nie zasłaniaj. Projekt fotograficzny Karola Wysmyka Wyprawy Kornela. Twórczość Kornela Janczy Bardzo ciężkie niebo. Relacja z wystwy Erny Rosenstein Rzeczy wspólne. Wystawa w Art Stations Fundation Architektura w opozycji. Wystawa w Czytelni Sztuki
110 111 113 116 119
WZORNICTWO Realizacje. BIXBIT: Komoda Tectonic, Adam Ignaciuk: Hipopotam Nogi + SLASH. Współpraca Andrea Martone i Oskara Zięty Komoda Jazzman. Projekt Agnieszki Powalacz i Marka Petraszka Pierwsze krzesło. Projekt Eweliny Rytel FoorniFEST. Relacja z konkursu na najlepszą realizację
122 126
KUCHNIA Concordia Taste. Kuchnia Tomasza Trąbskiego Kawiarnie do pisania. Subiektywny przewodnik po poznańskich kawiarniach
132 134 135
MUZYKA Działamy tak a nie inaczej, bo mamy więcej entuzjazmu niż środków na jego wspieranie czy umiejętności. Wywiad z zespołem The Phantoms Oficyna Biedota. Wywiad z Michałem Biedotą Natalie And The Loners, Trupa Trupa BNNT, CNC
138
KINO Festiwal kina, muzyki i idei. Relacja z Transatlantyku
130
20
Z okładki
Jednogłośni
Z Marcinem Paprockim i Mariuszem Brzozowskim rozmawia Mateusz Żurek Zdjęcia Bartek Szmigulski
Od lat z powodzeniem tworzą duet, który podbił krajowy rynek mody. Ich nazwiska zrosły się, tworząc doskonale rozpoznawalną markę. Nie zastanawiają się, jak wyglądałaby ich solowa kariera w projektowaniu, bo zwyczajnie nie wyobrażają sobie takiej opcji. Nie sposób mówić o zjawisku współczesnej mody w Polsce z pominięciem Marcina Paprockiego i Mariusza Brzozowskiego. W rozmowie odpowiadają za dwóch, w liczbie mnogiej. Rozmawiam z zespołem paprocki&brzozowski.
21
Projektowanie razem kolekcji daje wam więcej frajdy? Jasne, praca we dwójkę jest ciekawsza. Pomysły się mieszają, zderzają, kłócą. Zawsze gdzieś pośrodku jest najciekawiej. Wszystkie sukcesy mnożymy razy dwa. Wszystkie porażki dzielimy na dwa. Taki mamy system. Co dwie głowy to nie jedna. Każdy z naszych projektów ma metkę paprocki&brzozowski. W każdym z nich jesteśmy we dwójkę. Działamy w duecie, to nierozlewany zespół. Nie wyobrażamy sobie pracy w pojedynkę. Często zdarzają się sprzeczki przy projektowaniu? To naturalne. Bardzo często mamy odmienne zdanie, ale musimy zawsze wypracować kompromis. Czasem mamy dokładnie te same myśli i koncepcje na projektowanie, czasem zupełnie odwrotne. Uśredniając wychodzi mniej więcej po połowie. To ciekawsze, niż głosowanie. Argumentujemy swoje pomysły, rozmawiamy o nich, nawzajem się do nich przekonujemy. Sprzeczki są kreatywne, ożywiające i nigdy nie jest nudno. Czasem drzwi trza-
Z okładki
skają, jeden wychodzi obrażony itd… Ale to właśnie nazywa się kreatywny zespół! Jakie są różnice w waszych projektach? Jeśli mielibyśmy ich szukać szukać, to… Marcin jest bardziej romantyczny i abstrakcyjny, zaś Mariusz minimalistyczny i pragmatyczny. Potraficie sobie wyobrazić, jak wyglądałyby wasze marki, gdybyście projektowali osobno? Nie zastanawialiśmy się nad tym. Nasze nazwiska dobrze wyglądają na metce. Dla niektórych brzmią jak pseudonimy. Wierzymy, że nie bez przyczyny się kiedyś poznaliśmy i założyliśmy wspólnie markę. Na samym początku nie zdawaliśmy sobie sprawy z roślinności obu naszych nazwisk, z ich połączenia. To w sumie magiczne. Od czasu uczelni projektujecie razem… macie już pewnie wypracowany model pracy. Jak wyglądał proces dochodzenia do tego? Zdarzały się tzw. sytuacje podbramkowe, w których żywot duetu stanął pod znakiem zapytania?
Wciąż się siebie uczymy, nawet po tych kilkunastu latach pracy wciąż się zaskakujemy. Z jednej strony znamy się jak łyse konie, ale potrafimy się wzajemnie zaskakiwać. Wciąż zdarzają się sytuacje, w których potrafimy się zdziwić odmiennym zdaniem. To, co jednak najbardziej dla nas charakterystyczne, to że nie spoczywamy na laurach, wszystkie sukcesy mobilizują nas do pracy. Również wszystkie porażki bardzo nas dopingują! Mamy metodę małych kroków i wyznaczania sobie wciąż i wciąż nowych celów. Sytuacji podbramkowych było wiele, jak pewnie u każdego, ale z każdej udało się nam, odpukać, jak do tej pory, wyjść. Całe życie trzeba walczyć o swoje marzenia! Razem pracujecie, spędzacie czas wolny, wakacje. Potrzebujecie czasem od siebie odpocząć? Czasem tak, ale bardzo rzadko. Jesteśmy jak rodzina, jak bliźniacy, jak bracia. Przyjaźnimy się. Nie mieszkamy razem, wiec czasami popołudnia i prawie każde wieczory spędzamy osobno. Wystarczająco często, aby od siebie odpocząć.
PRZEGLĄDASZ ZAPOWIEDŹ NUMERU BOLD 04 Zawiera ona jedynie fragmenty wybranych artykułów
28
NAZWA
Bardziej niż naprawdę Z Michałem Witkowskim rozmawia Mateusz Wójcik Ilustracje Milena Wójcik
Pisarz nie-pisarz interaktywny, od wielu lat dostarczający wiele radości nie tylko czytelnikom, ale zwŁaszcza mediom. aktywny fejsbukowicz, nieinwazyjny celebryta, facet DOBRZE odnajdujący się w POLSKIM modowym światku, przede wszystkim mądry człowiek i świetny obserwator. Sznowni Państwo – michał witkowski. Jest pan wyjątkowy na polskim rynku. Obecnie brak, i raczej nie zanosi się na to, aby w Polsce miał sie pojawić autor równie popularny, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Taki Karol May polskiej melancholii. Ludzie serio traktują pana jak swego rodzaju klasyka, czy to w liceum, czy na studiach. Taka pozycja powinna być zadowalająca, ale niesie ze sobą pewne konsekwencje bycia niszowym celebrytą, pisarzem raczej mainstreamowym. W naszym kraju nie mamy takich autorów. Jak to jest z tym Michaśką? To rzeczywiście pan, człowiek z krwi i kości? Czy postać wymyślona na potrzeby wizerunku medialnego? Ja tutaj widzę dwa pytania i dwa problemy. Pierwszy o tę wyjątkowość. To dotyczy
kompletu pisarz plus to, co pisze. Jeden i drugi produkt ma być atrakcyjny. Dalej – albo jest się niszowym, albo mainstreamowym. W literaturze najbardziej niszowe są powieści typu Kalicińskiej i Grocholi, najmniej – wydane w nakładzie 500 egzemplarzy tomiki hermetycznej poezji. Jeśli tak zakreślimy granice, to większość literatury, w tym moja, plasuje się gdzieś pośrodku. Ja nawet troszę wyżej. Ale to, co uprawiam, czyli kamp, nie zna rozróżnienia na literaturę wysoką i niską, ponieważ ufundowane zostało na złym i niejednoznacznym guście. Zdecydowanie można do tego podejść w ten sposób, pod warunkiem wyodrębnienia literatury z kultury. Stworzenia dla niej osobnego zbioru. W Polsce raczej
trudno o pisarzy medialnie atrakcyjnych, a jednocześnie na tyle kampowych, stanowiących markę samą w sobie, nie będących obciachem w znaczeniu dosłownym dla przeciętnego studenciaka intelektualisty. Tak jak pan pisze, pańska literatura jest gdzieś pomiędzy, to musi generować wiele zazdrości w tak wycofanym środowisku, jakim jest to literackie. Popularność bardzo często przez środowiska artystyczne nie jest postrzegana jako efekt ciężkiej pracy. Pan ciągle wbija kij w mrowisko, na złość tym wszystkim zazdrośnikom. Trzeba mieć grubą skórę? Poczucie humoru? Tak w ogóle gruba skóra jest niezbędna w każdej karierze, ale o grubość mojej zadbał los, latami smagając mnie biczem,
PRZEGLĄDASZ ZAPOWIEDŹ NUMERU BOLD 04 Zawiera ona jedynie fragmenty wybranych artykułów
29
NAZWA
Tworzymy zespół kreatywnych twórców i doradzców w zakresie zakupu dzieł sztuki, tworzenia kolekcji, aranżacji wystroju wnętrz oraz kreowania wizerunku poprzez sztukę. Nasze usugi świadczymy zarowno we współpracy z artystami, jak również doświadczonymi specjalistami w danej dziedzinie. Każdy klient traktowany jest indywidualnie, począwszy od wstępnych negocjacji, przez zamówienie, po końcowy etap realizacji klient ma stałą wiedzę na temat etapów postępowania. Dzięki temu zapewniamy komfort autentyczności i jakości świadczonych usług, a także gwarancję terminu realizacji. Zajmujemy się także organizacją wystaw, akcji artystycznych, szkoleń oraz promocją twórców.
38
NAZWA
39
Rozmowy wstępne
Macademian Girl Z Tamarą Gonzalez Perea rozmawia Róża Augustyniak Zdjęcia Koty 2
TO JEST SUPER! – EKSCYTUJĘ SIĘ, CO CHWILĘ TAMARA. PEŁNA ENTUZJAZMU I OPTYMIZMU MODOWA BLOGERKA ZE SZCZECINA REALIZUJE SWÓJ PROJEKT OTWIERANIA POLAKÓW NA INNOŚĆ. NAD BYWANIE NA BANKIETACH PRZEDKŁADA SZLIFOWANIE DZIENNIKARSKIEGO WARSZTATU. KONSEKWENCJA I SAMOZAPARCIE W SZYBKIM TEMPIE ZAPROWADZIŁY JĄ NA PARNAS MODOWEJ BRANŻY. ODZIEDZICZONY W GENACH TEMPERAMENT, ZAMIŁOWANIE DO KOLORU I PRZEPYCHU CZYNIĄ MACADEMIAN GIRL JEDNĄ Z NAJCIEKAWSZYCH OSOBOWOŚCI W BLOGSFERZE, A JEJ POPULARNOŚĆ ZASKAKUJE JĄ SAMĄ. Na początku chciałabym pogratulować ci publikacji zdjęcia na stronie Vogue Italia. W jaki sposób sesja grupy Koty 2 trafiła do Alessi Giovani? Koty mają swoje portfolio na stronie Vogue Italia i regularnie wysyłają tam część swoich prac, naczelna wybiera każdego dnia z tych podesłanych zdjęć jakąś pulę. To jest mega-zaszczyt, zwłaszcza, że tego wyboru dokonała sama naczelna, więc jest to naprawdę ogromne wyróżnienie. Mówisz o tym, że ciągnie cię do roli modelki... Blog dodał mi sporo pewności siebie. Zaczęłam siebie akceptować i teraz już nie mam takiego problemu. Z reguły fotografowie chcą robić portrety, skupiać się na osobie, a ja musiałam się przyzwyczaić, że moja twarz jest częścią mnie i może czasem ludzie chcieliby ją zobaczyć. Mój blog jest takim pozytywnym miejscem, gdzie ludzie, którzy go odwiedzają dostają pozytywnego kopa do wiary w siebie. Chciałabym, żeby to na tym polegało, że ludzie wchodzą tam i widzą, że można. Z właściwym podejściem i samozaparciem można naprawdę wszystko. Rok 2012 był dla ciebie przełomowy. Wygrana w rankingu Press i statuetka Modowego Bloga Roku, przyznana przez
Fashion Magazine. Jakie nowe furtki otworzyły przed Tobą te wyróżnienia? Już się ruszyło. Raz, że ten ranking był dla mnie jak grom z jasnego nieba, a dwa – mega-szacunek dla ludzi, którzy go sporządzili, bo kryteria były bardzo złożone i jednocześnie rozległe. Więc szacunek za taki rzetelny ranking rzeczy, które jednak są mocno subiektywne, mamy przecież zupełnie różne style. Każda z nas inaczej prowadzi bloga. Jest to dosyć rozległy obszar. Natomiast oni zrobili to niesamowicie. Liczyły komentarze, popularność, jakość, layout, funkcjonalność layoutu. Teraz pracuję nad nowym wyglądem bloga, więc to taki ranking, który pozwala ci ulepszyć coś w twoim blogu. I do tego jest to ranking pisma branżowego. To nie był serwis, tylko magazyn branżowy, dla ludzi związanych z marketingiem, z mediami. Po tym trzeba przyznać, że naprawdę się ruszyło, ma on duży zasięg i po tym wyróżnieniu dotarłam do nowych osób, które niekoniecznie są związane z blogami modowymi na co dzień, które dowiedziały się, że takie blogi funkcjonują, jak to wygląda i to jest super, i powiem ci, że z pewnością pootwierało mi to nowe ścieżki. To było potwierdzenie, że to, co robię ma sens, bo czasami jest ciężko się przebić. Jesteś zapraszana do pierwszego rzędu
na pokazach mody. Myślisz, że to przez wzgląd na wzrost liczby odsłon twojego bloga, czy przez to, że uznano twój punkt widzenia za ważny i opiniotwórczy? Myślę, że decyduje także fakt, że jestem jedną z niewielu blogerek, które robią recenzje z pokazów. Wplatam je w bloga, który jest przede wszystkim o stylizacjach. Robię to i uważam za swoją misję. Chciałabym się kiedyś zająć dziennikarstwem modowym a póki co załapać się na staż do magazynu modowego. Raczej nie widuje się ciebie na zdjęciach z afterów po pokazach... Scott Schuman powiedział będąc w Poznaniu, że wielu osobom wydaje się, że interesują się modą, tak naprawdę interesując się zakupami. Myślę, że to jest dobre podsumowanie. Uwielbiam piękne rzeczy, ale dla mnie moda to trochę więcej. Dla mnie to jest sztuka, sposób kreacji, wyrażania siebie, opisywania świata. Tak samo jak malarstwo, architektura, to dziedzina sztuki , a nie tylko ciuszki. Przy czym na wszystko jest miejsce, natomiast wydaje mi się, że widać kto zajmuje się tym dla mody, a kto dla splendoru, blichtru. Zastanawiam się, co tak naprawdę inspiruje Macademian Girl. Twój ojciec był Panamczykiem, prababcia Indianką –
PRZEGLĄDASZ ZAPOWIEDŹ NUMERU BOLD 04 Zawiera ona jedynie fragmenty wybranych artykułów
54
Moda
Z b r o j a Zdjęcia Magda birkenmayer stylizacja mateusz żurek makijaż anna sokołowska włosy krzysztof zmudowski modelka marcelina górska modele michał chmielewski, patryk bąk /AMQ
55
NAZWA
PRZEGLĄDASZ ZAPOWIEDŹ NUMERU BOLD 04 Zawiera ona jedynie fragmenty wybranych artykułów
68
NAZWA
No stal gia Zdjęcia Koty 2 Stylizacja Anna Jandura
69
NAZWA
PRZEGLĄDASZ ZAPOWIEDŹ NUMERU BOLD 04 Zawiera ona jedynie fragmenty wybranych artykułów
84
Profil projektanta
85
Monika Błażusiak
Tekst Mateusz Żurek Zdjęcia Maciej Bernaś
Monika Błażusiak to prężnie działająca, młoda marka sygnowana nazwiskiem projektantki. Odkryliśmy ją kilka edycji temu w trakcie tygonia mody w Łodzi. Wówczas jej nazwisko nikomu nic nie mówiło. Byliśmy oczarowani pokazem dojrzałej i bardzo dopracowanej kolekcji. Luksusowe i unikalne projekty są wykonane z wysokiej jakości materiałów, a kolekcje łączą wyszykane kroje z ponadczasową elegancją. Ubrania Błażusiak są zbudowane z oryginalnych detali, które dopełniają projekty. Na nas wrażenie zrobił doskonały dobór drastycznie różniących się tkanin, które tworzą ze sobą spójną całość. Nie boi się eksperymentów, choć oglądając jej kolekcje ma się wrażenie, że porusza się po doskonale opanowanym gruncie. To przykład mody, która z daleka może się wydawać nudna, lecz w kontakcie z ubraniami odnajduje się smaczki, które czynią je wyjątkowymi. Monika jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi oraz dwukrotną stypendystką Ministra Kultury i Sztuki. Jest laureatką Nagrody Mediów w XIX Międzynarodowym Konkursie Złota Nitka 2011 oraz zdobywczynią głównej nagrody w konkursie Gryf Fashion Show 2011. We wrześniu tego roku Monika Błażusiak po raz pierwszy miała okazję zaprezentować swoją najnowszą kolekcję podczas zagranicznego tygodnia mody, który odbył się w Wiedniu – MQ Vienna Fashion Week. Ubrania Moniki Błażusiak dostępne są w sprzedaży na portalu internetowym mostrami.pl. Możliwa jest również realizacja indywidualnych zamówień w bezpośrednim kontakcie z projektantką facebook.com/MonikaBlazusiak
NAZWA
88
Czarna Wołga Tekst Mateusz Wójcik Ilustracje Olga Wołkowicz
Tak jak ja niecierpi rodzynek w serniku, ma totalnego krejza na punkcie lat ‘90 a przede wszystkim rysuje zabawne graficzki. Hybrydy ludzi, zwierząt, troszeczkę takie karykatury każdego z nas. z resztą zobaczcie sami przedstawiam wam olgę wołkowicz. O czym marzysz? Strasznie ciężkie pytanie! Aktualnie myślę najdalej dwa tygodnie do przodu. Ale jest jeden pomysł na biznes, który ciągle do mnie wraca i ewoluuje, rozrasta się i ma prowadzić do ogólnej przyjemności istnienia, może to? Nie powiem więcej, żeby nie zapeszyć! Czego słuchasz? Wszystkiego po trochu, staram się szukać, ale zawsze mam przy sobie folder z hitami i nie wstydzę się tego. Muzyka lat ‘90 wyjątkowo dobrze na mnie działa. Co czytasz? Powinnam zacząć czytać mądre książki do magisterki. Oszukuje się, że właśnie po to kupiłam ostatnio czytnik e-booków. A tak naprawdę – głownie polskie i nowe, plus trochę skandynawskich klimatów. No i staram się nadrobić braki w klasykach. Co rysujesz? Hybrydy ludzi ze zwierzętami, zwierząt ze zwierzętami. Czasem też wyłapuję fragmenty rozmów i do nich powstaje obrazek. Sama nie do końca nad tym panuję. Czego nie cierpisz? Cynamonu i rodzynek w serniku. Jakie masz podejście do swoich grafik? Ambiwalentne. Zwykle nie planuję rysowania. Z tym, co robię teraz zaczęłam na wykładach, na których po prostu mi się nudziło a musiałam jakoś usiedzieć w jednym miejscu. Ciągle szukam dla nich miejsca, przeznaczenia. do tej pory było już kilka pomysłów i kilka realizacji, ale to chyba jeszcze ciągle nie to. Ale lubię je. W każdym razie większość. facebook.com/toczarnawolga
NAZWA
89
Odkrycie
90
Odkrycie
91
Odkrycie
96
Sztuka
Wyprawy Kornela Tekst Marta Kudelska
Kornel od zawsze lubił podróżować. Gdy był mały przedzierał się przez zarośla lasu wokół domu. Odkrywał nowe ścieżki, wydeptywał własne drogi. Z czasem zapragnął większych wypraw. Chciał iść dalej, nie spacerować tylko dobrze znanymi szlakami. Wieczorami, przesuwając palcem po mapie odwiedzał miejsca, w których nigdy nie był. Tak poznał dzikie zakątki puszczy amazońskiej, poczuł zapach europejskiej prowincji, rozsmakował się w tkance zwiedzanych miast. Przyglądał się miejscom znanym tylko w wyobraźni, jednak nikt nigdy nie powiedział, że takie wyprawy są mniej interesujące. Z czasem przestało mu to wystarczać. Poszukiwał nowych wrażeń pomiędzy stronami książek, wpatrywał się w filmowe kadry. Pewnego dnia spakował plecak i pojechał do Krakowa. Na miejscu wypakował pędzle, farby, porozkładał je w około i zaczął malować. Kreski, plamy, linie zaczęły przybierać konkretne kształty. Na wielkich białych płótnach pojawiały się kontury krajów, siatki ulic. W pewnym momencie Kornel został artystą. Malował i pracował coraz więcej. Powoli zaczął pokazywać swoje prace w różnych galeriach, co wiązało się w efekcie z bliższymi i dalszymi wyprawami. Kraków stawał się coraz mniejszy, coraz bardziej znajomy. Mijane na ulicy twarze przestały być anonimowe, stały się twarzami znajomych a miasto stało się jakby za małe, za ciasne, nie umiało pomieścić w sobie jego własnych map. Wtedy Kornel spakował plecak po raz kolejny i wyjechał. Wiedział, że to będzie wyprawa gdzieś dalej. Już nie przekraczał granicy dzielnicy, miasta. Jeden kraj zmienił się w drugi, a ten z kolei w trzeci. Tak Kornel znalazł się w Monachium. Nie potrafił już rozpoznać mijanych na ulicy ludzi. Było ich więcej niż w rodzinnej Limanowej, czy w Krakowie. Wówczas poczuł, że znów może czuć satysfakcje z przechadzania się nieznajomymi ulicami. Znowu zaczął wydeptywać własne ścieżki. Oswajał na swój sposób to, co zrobili inni znacznie wcześniej niż on. Jednak w podróżowaniu i odkrywaniu chodzi właśnie o
to, by oswoić część nowego miejsca. A potem zostawić je i odejść, z ciągnącym się aż do powrotu poczuciem nostalgii. Kornel studiował w Monachium rok, potem historia jakby zatoczyła koło i znalazł się z powrotem w Krakowie. Wówczas w 2011 roku pokazał swoją pierwszą indywidualną wystawę Głębokie pole w Art Agendzie Novej. Na białych ścianach galerii zawisły wielkie płótna, przedstawiające przedziwne krainy. Malując je odbywał znowu fantastyczne wyprawy do nieznanych zakątków, w wyniku czego powstały też mniejsze rysunki – pełne siatek kartograficznych, odwzorowań terenu. Tak, jakby Kornel zostawiał ślady, rysował znaki, po których później mógłby wrócić. W jego głowie znów pojawiały się dziecięce marzenia o podróżach do wnętrza ziemi, locie rakietą w kosmos. Entuzjazmu Kornela wcale nie osłabił wiek. Do szczeniackich marzeń dołączyły równoległe szalone wizje młodego artysty. Gdy zamykał oczy myślał, jak stworzyć pracę by była widoczna na Ziemi z kosmosu? Jak zbudować makietę miasta, by do złudzenia przypominała takie prawdziwe? Zadawał pytania i szukał odpowiedzi. A jak wiadomo nic tak nie pomaga w myśleniu, jak długie wędrówki. Tym razem podróż była jeszcze dłuższa. Niczym bohater powieści podróżniczych, Kornel udał się do Wiednia, gdzie mieszkała już kuratorka jego najnowszej wystawy Niepolska w BWA Sokół w Nowym Sączu – Goschka Gawlik. Dlaczego to wszystko jest tak ważne?
Te wszystkie podróże, zmiany miejsca zamieszkania? Te powroty i wynikające z nich kolejne wyjazdy? – Tworzę wyimaginowane twory. Społeczeństwa zamknięte w obrębie granic swoich państw. Społeczeństwa kreujące charakter swoich państw oraz państwa kreujące charaktery swoich obywateli. Państwa traktuję jak sztuczne twory geograficzne, ogromne formy architektoniczne – podkreśla sam artysta. Sama idea podróży działa na wyobraźnię. Przebywanie w tym przedziwnym stanie pomiędzy zmienia percepcję odbioru świata. Doświadczenie bycia w drodze pozwala zachować dystans do tego, co zastane. Odbywając swoje malarskie wędrówki, Kornel powtarza dawne dziecięce zabawy, jednak porusza się w nich na zupełnie innej osi. W przeciwieństwie do wielu artystów zaangażowanych w życie miasta, Janczy nie zaburza naszej percepcji ich odbioru. Koncentruje się raczej na poziomie ogólności, danych statystycznych, wykresach, które jak sam podkreśla są trochę materiałami z drugiej ręki. – Wiadomo, informacja z drugiej ręki zawsze sprawia wrażenie kształtnej, w przeciwieństwie do tej pełnej luk i niejasności, jaką może dysponować uczony. W ten sposób dotarłem do miejsca, gdzie zaciera się granica między nauką a pseudonauką, prawdą a fikcją... – stwierdza artysta.
97
Państwo, 2011, model z papieru, 15x9x7cm
Słońce w górach, 2013, mąka, szklana kula, farba akrylowa, praca site specific
Sztuka
112
NAZWA
Nowa marka cateringowa, której idea eleganckiej i smacznej kuchni, to powiew świeżości na gastronomicznej mapie Poznania. Oprócz kulinarnej obsługi biur w całym mieście pod brandem LUNCH, w ofercie Wytwórni znajdują się jeszcze dwie sekcje: EVENT i LIGHT. Pierwsza jest rozwiązaniem na wszelkie imprezy zorganizowane, proponując wyszukane dania o niebanalnej formie, typu finger food, np.: sałatka w cieście filo, tatar z tuńczyka na szpinaku, czy mini burgery z najlepszej wołowiny. Menu Wytwórni SmaQ LIGHT zachwyci natomiast każdego, kto wyznaje zasady świadomego żywienia. To kompilacja najwyższej jakości składników i wyjątkowego podejścia do klienta. Zestaw pięciu indywidualnie przygotowanych posiłków dziennie, stworzonych przy udziale dietetyka, łącznie nie przekraczających 1200 kalorii. Wytwórnia Smaq Al. Karola Marcinkowskiego 16/5, Poznań +48 612 225 999, winebar@axpol.com.pl www.voyagerwineclub.pl
113
Wzornictwo
Komoda Jazzman Tekst Mateusz Żurek Zdjęcie materiały prasowe
Wspólny projekt architekt Agnieszki Powalacz i Marka Petraszka. Inspirowani kolorami instrumentów jazzowych – ciemnobrązowymi odcieniami drewna i metalicznymi przebłyskami stali – stworzyli ciekawą wariację światła i cieni, w której kilkadziesiąt drewnianych sześcianów w różnych rozmiarach i odcieniach przywołuje skojarzenia z instrumentami klawiszowymi. Bawią się naszymi zmysłami, jakby grał na nich utalentowany pianista. Całością tej improwizacji rządzi jednak harmonia. Zorientowani w muzyce – dźwiękowcy, producenci muzyczni i dje dostrzegą zapewne, że całe to szaleństwo układa się w sensowną całość, przypominającą graficzną reprezentację utworu muzycznego, którą znają z produkcji, bądź remiksów utworów. Komoda powstaje z odzyskanego drewna. Rozebrany na części surowiec poddawany jest starannej, wielokrotnej obróbce. Struktura nośna składa się
z kilku warstw heblowanych, skręconych śrubami i klejonych pod dużym naciskiem, podobnie jak w sklejce, naprzemiennie ułożonych masywnych belek. Tak skręcona płaszczyzna zostaje docięta na wymiar a jej boczne powierzchnie zostały sfrezowane tak, by pozbyc się wszelkich nierówności. Całość procesu produkcji wieńczy kilkukrotny proces szlifowania, bejcowania i lakierowania. Drewno i stal nierdzewna. Gruba masywna rama zapewnia solidność, natomiast fazowane pod kątem 45 stopni krawędzie dodają komodzie polotu. Za
względy praktyczne odpowiada układ jezdny. Szafka tak naprawdę lewituje kilka milimetrów nad podłogą, stojąc na wytrzymałych kołach przemysłowych z gumowymi oponami. Są one ukryte pod podłogą. Po otwarciu drzwiczek szafki i uchyleniu małych klapek znajdujących sie w cokole, mamy dostęp do blokady kół po ustawieniu szafki w miejscu docelowym. Wszystkie okucia są najlepszej jakości i mają systemy powolnego domykania. facebook.com/reinventedfurniture
132
Muzyka
Oficyna Biedota Z Michałem Biedotą rozmawia Łukasz Błażejewski
Polski rynek płytowy kuleje. Gwiazdy liczą na platynę, sprzęgając ochłapy. Nie ma natomiast problemu z wydawnictwami niezależnymi. Jest ich kilka, często wspierają się wzajemnie. Każda taka instytucja jest uprofilowana na konkretne osoby, lubiącyce dobrą muzykę i ceniącyce sobie pięknie wydane płyty, czy kasety. często w limitowanych nakładach. rozmawiam z jednym z twórców niezależnej wytwórni, w momencie istotnym dla jej działalności, dość przełomowym. Może na początek, od czego się to wszystko zaczęło? Skąd wziął się pomył na taką działalność? O tym, żeby zacząć wydawać płyty myślałem dosyć długo z racji wykonywanej pracy w dosyć dużej firmie płytowej, powoli poznając wszystkie kwestie związane z handlem, tłoczeniem nośników, promocją i wszystkim innym, co wiąże się z tym tematem. Co jakiś czas ta myśl wracała, ale szybko była tłumiona przez inne – że sobie nie dam rady, że nie mam wystarczająco dużo pieniędzy, czasu, czegokolwiek innego. Ostateczna decyzja zapadła bardzo spontanicznie, pod koniec 2009 roku. Podszedłem do chłopaków z zespołu Wieże Fabryk po ich koncercie i jako totalnie obcy człowiek zaproponowałem im wydanie płyty. Była w tym jakaś zachowawczość, bo krążyła za nimi legenda zespołu koncertowego, nie zainteresowanego zupełnie nagraniami studyjnymi, więc pewnie gdyby odmówili, to po raz kolejny odłożyłbym temat ze smutkiem na półkę. No ale się zgodzili. Ich pierwsza studyjna płyta – Dym, miała być
gotowa na koncert przy okazji festiwalu Castle Party, ale sklepową premierę chcieliśmy zrobić dopiero w październiku, żeby jakoś podtrzymać szum promocyjny, związany z wytwórnią. Aby ludzie o nas nie zapomnieli przez dwa miesiące ciszy, wpadłem na pomysł wydania kasety 19 Wiosen. Oni akurat w tym okresie wydali nakładem Galerii Raster swój, ostatni do tej pory, album – Pożegnanie ze Światem. Wyszedłem do nich z pomysłem wydania tego materiału na licencji na kasecie, w małym nakładzie, czysto kolekcjonerska sprawa. Marcin Pryt podszedł do sprawy z entuzjazmem, chociaż ta kaseta nigdy nie została wydana. Ten pomysł w nieskończoność ewoluował, początkowo zamiast studyjnej płyty mieliśmy wydać niepublikowany zapis wyjątkowego, akustycznego koncertu z Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, potem kaseta przekształciła się w kompakt, potem Franek Wicz znalazł dodatkowe archiwalne materiały – i zamiast kasety w niskim nakładzie zrobiliśmy 450 podwójnych kompaktów, z bardzo obszerną książeczką, zawierającą wywiady z członka-
mi zespołu. Tak naprawdę te dwa zespoły dały początek Oficynie Biedota, pod każdym możliwym względem. Dzięki nim tak duża część naszego katalogu to projekty łódzkie, oprócz już wspomnianych, między innymi: Demolka, Procesor Plus, Już Nie Żyjesz, 11, Palcolor, Ebola / Marburg, Franciszek Wicz... Łódzka scena muzyczna ma bardzo ważne miejsce w naszym katalogu i chyba przez to w świadomości wielu osób funkcjonujemy jako wydawnictwo z Łodzi, chociaż jest to dalekie od prawdy o jakieś 230km. A jak wasza działalność ma się do estetyki DIY, oczywiście sami produkujecie, czy raczej tworzycie wszystkie wydawnictwa w oparciu gotowy materiał? Zawsze byliśmy osadzeni mocno w estetyce Do-It-Yourself, skupieni głównie na małych limitowanych nakładach, Biedota nigdy nie była przedsięwzięciem biznesowym i nigdy jej tak nie traktowałem. Z racji tego, że cały czas pracuję na etacie, w takiej, czy w innej firmie, to początki były trudne i powolne, z jednym lub dwoma wydawnictwami
PRZEGLĄDASZ ZAPOWIEDŹ NUMERU BOLD 04 Zawiera ona jedynie fragmenty wybranych artykułów
WWW.CONCORDIADESIGN.PL
POSTAW NA ROZWÓJ!
WYBIERZ CENTRUM DESIGNU, KREATYWNOŚCI I BIZNESU W POZNANIU
ROZWIJAJ SWÓJ POTENCJAŁ W OPARCIU O WSPÓŁPRACĘ, KREATYWNOŚĆ I PASJĘ!
CENTRUM KONFERENCYJNE- 1000M² DO DYSPOZYCJI AUTORSKIE SCENARIUSZE EVENTÓW FIRMOWYCH USŁUGI KONSULTINGOWE DLA FIRM I INSTYTUCJI WARSZTATY BIZNESOWE: M.IN. DESIGN MANAGEMENT, KREATYWNOŚĆ I STORYTELLING WARSZTATY DLA PASJONATÓW: M.IN. KULINARNE I MODOWE WARSZTATY I SPEKTAKLE DLA DZIECI WYJĄTKOWA RESTAURACJA I CATERING WŁASNA DRUKARNIA NA MIEJSCU
ZAPRASZAMY! CONCORDIA DESIGN _ UL. ZWIERZYNIECKA 3 (OBOK RONDA KAPONIERA), POZNAŃ, TEL. +61 667 44 00, E-MAIL: INFO@CONCORDIADESIGN.PL
149
NAZWA
150
NAZWA