"Polska między rewolucjami a czystkami etnicznymi", Zbigniew Marcin Kowalewski

Page 1

Posłowie / Polska między rewolucjami a czystkami etnicznymi Zbigniew Marcin Kowalewski

(...)

u zarania walki o DeMokrację robotniczą w polsce

Wyzwolenie Europy spod okupacji niemieckiej, pisał Łep‑ kowski, „nie było li tylko gigantyczną i krwawą operacją wojskową. Stanowiło jednocześnie rewolucyjny zryw mas ludowych i całych narodów przeciwko faszyzmowi i tota‑ litarnej przemocy. Ludy Europy pragnęły głębokiej prze‑ budowy struktur społeczno‑gospodarczych i politycz‑ nych w duchu demokratycznym i socjalistycznym, jeśli nie wręcz komunistycznym. Jeśli użyć tradycyjnej, dzie‑ więtnastowiecznej jeszcze formuły, Europa przesuwała się na lewo. Wyzwolenie narodowe uważano za niepeł‑ ne bez wyzwolenia społecznego. Znaczna część ludności ujarzmionej przez Niemcy części Europy odrzucała ideę restauracji porządków przedwojennych”. O ile jednak na 307


Bałkanach, we Włoszech i we Francji, a także w Czecho‑ słowacji „przesunięcie na lewo oznaczało nierzadko prze‑ sunięcie aż do komunizmu, to rzecz przedstawiała się ina‑ czej w krajach »kontaktowych« z zsrr, w których tragicz‑ ne doświadczenia praktyczne odpychały społeczeństwa od komunizmu”6. Tak było w przypadku społeczeństw tych państw, któ‑ re w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow padły w latach 1939–1941 ofiarą radzieckiej agresji i aneksji lub rozbioru oraz tych, które – w związku z tym, że były podczas wojny sojusznikami Niemiec – zostały potraktowane przez zsrr jak państwa pokonane i poniosły z tego powodu duże straty materialnie na rzecz zwycięskiego mocarstwa. W jednych i drugich przytłaczająca większość społeczeństw postrze‑ gała partie komunistyczne jak narzędzia imperializmu ro‑ syjskiego, toteż tu wicher radykalizacji społecznej również mógł być silny, ale nie wiał w komunistyczne żagle. Tak było w Polsce – po rozbiorach i stu trzydziestu latach rosyj‑ skiego ucisku narodowego, po inwazji radzieckiej w 1920 roku (dwa lata po uzyskaniu niepodległości) oraz po nie‑ miecko-radzieckim rozbiorze państwa polskiego w 1939 roku. Kojarzony z Rosją i wspierany przez armię radziecką ruch komunistyczny nie miał szans na uzyskanie szerokie‑ go poparcia w łonie tych samych klas i warstw, w których nieraz mocno i rozlegle osadzał się w wielu krajach „nie‑ kontaktowych”. Co więcej, był bardzo osłabiony wskutek wymordowania jego kadr w zsrr oraz, tuż przed wojną, rozwiązania Komunistycznej Partii Polski przez Komin‑ tern, a faktycznie przez Stalina. To była jedna strona me‑ dalu. Przyjrzyjmy się jednak drugiej. Oto w maju 1944 roku, na podstawie oceny krajowej sytuacji społeczno-politycz‑ 6

T. Łepkowski, Rewolucje polskie 1944–1982, s. 6.

308


nej, przygotowanej przez płk. Jana Rzepeckiego, kierowni‑ ka Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej, gen. Tadeusz Bór-Komorowski alarmował rząd emigracyjny w Londynie: „Duże przesunięcie się świato‑ poglądów na lewo. Silna radykalizacja, zwłaszcza wśród chłopów i uboższej inteligencji. Niemal powszechne żą‑ danie kontroli społeczeństwa nad życiem gospodarczym, likwidacji skupienia dóbr w rękach prywatnych ponad określone minimum i uprzywilejowania jednostek lub grup społecznych. Władza, która by próbowała zahamo‑ wać ten proces, naraziłaby Kraj na ciężkie wstrząsy”7. Sam Rzepecki w swoim raporcie wyraził się mniej oględnie – ostrzegał, że jeśli władze „londyńskiej” Polski Podziemnej spróbują zahamować „to namiętne dążenie mas, którego nic zdusić nie zdoła”, i nie wystąpią z programem antyka‑ pitalistycznych reform społecznych, to „dla niedołężnych przywódców pozostanie pogarda lub nawet nienawiść i… latarnia”8. Kiedy armia radziecka stanęła u bram, w depeszy do Londynu Komorowski postulował w wyraźnym popło‑ chu „odebranie Sowietom inicjatywy reform społecznych w Polsce i dokonanie natychmiast takich pociągnięć praw‑ nych, które by natchnęły szerokie masy ludowe wsi i miast pełnym zaufaniem do polskiego czynnika kierowniczego”, czyli do obozu londyńskiego. Po to, „aby masy stanęły po jego stronie także w otwartej walce z Sowietami”, doma‑ gał się bezzwłocznego wydania, ni mniej, ni więcej, tyl‑ ko dekretów „a) o przebudowie ustroju Polski obejmu‑ jącego przejęcie bez odszkodowania na rzecz reformy 7 8

Studium Polski Podziemnej – Londyn, Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, t. III, Ossolineum, Warszawa 1990, s. 451. J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, Czytelnik, Warszawa 1956, s. 268.

309


rolnej wielkiej własności ziemskiej; b) o uspołecznieniu głównych gałęzi produkcji przemysłowej i ustanowieniu rad załogowych; c) o upowszechnieniu oświaty i opieki społecznej”9. Działo się to 22 lipca 1944 roku – w dniu, w którym w zajętym już przez wojska radzieckie Chełmie komuniści ogłosili manifest Polskiego Komitetu Wyzwo‑ lenia Narodowego. W manifeście tym (na żądanie Cen‑ tralnego Biura Komunistów Polskich w zsrr) o żadnych komitetach fabrycznych czy radach zakładowych nie było mowy, a nawet nie było mowy o nacjonalizacji jakichkol‑ wiek środków produkcji (Stalin osobiście wykreślił odpo‑ wiedni punkt manifestu). 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17 miało odbyć się podziemne posiedzenie konstytuujące Warszawskiej Rady Komitetów Fabrycznych. Komitetami fabryczny‑ mi, radami załogowymi i radami zakładowymi nazywa‑ no wówczas demokratyczne przedstawicielstwa załóg zakładów pracy – elementarne instytucje i podstawy demokracji robotniczej, które później, w 1956 roku, na‑ zwano radami robotniczymi, a jeszcze później, w 1981 roku – radami pracowniczymi. Na konferencji tej „miały być reprezentowane wszelkie grupy polityczne, stojące na stanowisku uspołecznienia środków produkcji w mo‑ mencie usuwania okupanta” oraz „42 komitety fabryczne ostro przeciwstawiające się próbom rządu londyńskiego uchwycenia władzy w fabrykach poprzez delegatów ak”. Chodziło o to, że „na terenie fabryk istniały praktycznie dwa ośrodki władzy podziemnej: robotniczy i »londyń‑ ski«”.10 Tak przedstawiało to lewe skrzydło przedwojen‑ 9

Studium Polski Podziemnej – Londyn, Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, t. IV, Ossolineum, Wrocław 1991, s. 4–5. 10 Robotnik współrządcą: Fabryczne Rady Zakładowe, „Naprzód”, nr 3, 1945, s. 3.

310


nej Polskiej Partii Socjalistycznej – Robotnicza Partia Polskich Socjalistów (na terenach kontrolowanych przez pkwn zaczynała działać jako legalna pps). Partia ta była główną siłą Centralizacji Stronnictw Demokratycznych, Socjalistycznych i Syndykalistycznych. Miała największe wpływy w komitetach fabrycznych, w których działali również komuniści z Polskiej Partii Robotniczej. Obok komitetów tych istniały rady załogowe, w których wpły‑ wy miało prawe skrzydło przedwojennej pps występujące teraz pod nazwą pps-Wolność, Równość, Niepodległość i należące do obozu londyńskiego. W raportach wysyła‑ nych do Londynu Komorowski donosił: „wrn kurczy się na terenie robotniczym na rzecz kierunku bardziej ra‑ dykalnego. Dobrze zorganizowane i wartościowe kadry, napływ inteligencji. Wielka wrogość w stosunku do Rosji. Lojalny wobec Rządu Polskiego. (…) Mało ruchliwy w te‑ renie. Poza Śląskiem nie wyczuwa się silniejszych jego wpływów na płynne masy robotnicze. Neguje znacze‑ nie centralizacji, uważając ją za narzędzie pps. rpps nie uznaje frakcji dawnego pps”, to znaczy wrn. „Lekcewa‑ ży ją. Skurczenie się wpływów wrn w fabrykach budzi niepokój. Centralizacja posiada nikłe wpływy w terenie. rpps jest jej jedyną poważniejszą grupą, odznaczającą się dużym dynamizmem”11. Na terenie fabrycznym toczyła się walka polityczna między tymi dwoma skrzydłami ruchu socjalistycznego. Zdaniem lewego skrzydła istota konfliktu polegała na tym, że „prawica zgrupowana w wrn reprezentowała nieprze‑ jednanie negatywne stanowisko wobec Sowietów i dąż‑ ność do współpracy z rodzimą reakcją; lewica stawiała na 11 Studium Polski Podziemnej – Londyn, Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, t. III, s. 224, 454.

311


sowiecką kartę i jednolity front stronnictw demokratycz‑ nych”12. Nie było mowy o tym, aby te wrogo odnoszące się do siebie skrzydła dawnej pps prowadziły wobec siebie politykę jednolitego frontu robotniczego. Lewe oskarża‑ ło prawe, że tworzy rady załogowe podległe ak i „mające zabezpieczyć obiekty przemysłowe dla fabrykantów”, toteż „tam, gdzie proletariat posiadał pełnię świadomości klaso‑ wej, nie mógł łączyć dążeń do uspołecznienia warsztatów pracy z podporządkowaniem delegatom ak”13. Konferencja nie odbyła się, ponieważ tego samego dnia na tę samą godzinę dowództwo ak wyznaczyło „godzinę W” – wybuch Powstania Warszawskiego. Lewe skrzydło dawnego pps komentowało to tak: „Zbieżność terminów jest symboliczna. Sanacyjna awantura stanęła tylko przy‑ padkowo na przeszkodzie realizacji Rady Komitetów Fa‑ brycznych – tego przejawu demokracji robotniczej. Ogól‑ nie natomiast biorąc, powstanie zostało uruchomione po to, aby nie dopuścić do realizacji postulatów robotniczy‑ ch”14. Tymczasem, niezależnie od tego, kto i z jakich po‑ budek politycznych wydał rozkaz i dowodził, jego decyzja porwała masy, także czy głównie robotnicze, do najwięk‑ szego w okupowanej Europie wielkomiejskiego powstania zbrojnego. Żadna awantura nie skutkuje wielkim zrywem powstańczym mas. W tym samym dniu, w którym wybuchło Powstanie Warszawskie, „londyńska” Krajowa Rada Ministrów wy‑ dała rozporządzenie o radach zakładowych – tak je teraz nazwała – sygnalizując w ten sposób, że mają one stać się

12 Partja wychodzi z podziemi, „Naprzód”, nr 1, 1945, s. 4. 13 Robotnik współrządcą: Fabryczne Rady Zakładowe, s. 3. 14 Ibidem.

312


trwałą instytucją przyszłego ustroju Polski15. Zygmunt Zaremba, obok Kazimierza Pużaka przywódca pps-wrn, tak komentował to rozporządzenie: „Idea uspołecznie‑ nia środków produkcji wyraziła się w ustawie o radach zakładowych, mających realizować zasady demokracji w wewnętrznym życiu fabryk i kopalń. Ustalała ona za‑ sady praktycznego wprowadzenia robotników do kierow‑ nictwa przedsiębiorstw i do organów kontrolujących pro‑ dukcję. Była pierwszym aktem opracowanego w konspi‑ racji systemu reprezentacji robotniczej w nowym ustroju gospodarki rządzącej się planowością społeczną”16. Lewe skrzydło socjalistów i cała Centralizacja wrogo zareago‑ wały na to rozporządzenie. Twierdziły, że chodzi w nim o stworzenie „bocznego organu kierownictwa zakładu”, o czym świadczyło to, że obok przedstawicieli załóg w ra‑ dach mieli również zasiadać kierownicy zakładów. „Rady zakładowe mają być konkurencją dla związków zawodo‑ wych i w ten sposób sparaliżować mają one organizację walki klas proletariatu. Dekret ten jest w istocie swojej reakcyjny”17. Sama rpps przyrównała nawet rady zakła‑ dowe do instytucji korporacyjnych zainstalowanych we Włoszech przez reżim faszystowski18. Oceny te były rów‑ nie trzeźwe jak nieustanne zapewnienia Centralizacji, że lada chwila Sowiety ruszą na odsiecz powstańcom i że trzeba jedynie, aby wytrwali do tej zbawiennej chwili, czy jak jej twierdzenia, że informacje, iż na terenach kon‑ 15 „Rozporządzenie Krajowej Rady Ministrów z dnia 1 sierpnia 1944 r. o radach zakładowych”, Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, cz. 3, nr 2, 1944, s. 39–47. 16 Z. Zaremba, Powstanie Sierpniowe, Polska Partia Socjalistyczna, Londyn 1946, s. 80. 17 Połowiczne dekrety, „Syndykalista”, nr 1, 1944, s. 1–2. 18 W sprawie rad zakładowych, „Barykada Wolności”, nr 145, 1944, s. 2.

313


trolowanych przez pkwn radziecka policja polityczna aresztuje tysiące akowców i osadza ich na Majdanku, to goebbelsowska propaganda. Rada Jedności Narodowej (podziemny „parlament” obo‑ zu londyńskiego) już wcześniej zapewniła, że gospodar‑ ka będzie planowa19. Teraz, 15 sierpnia, wydała odezwę, w której obiecała, że podstawami ustroju społecznego powojennej Polski będą: „c) przebudowa ustroju rolnego przez parcelację przeznaczonych na ten cel posiadłości po‑ niemieckich i obszarów ziemskich ponad 50 ha”, a więc to samo, co zapowiedziano w manifeście pkwn, „oraz skie‑ rowanie nadmiaru ludności rolnej do pracy w przemyśle i rzemiośle; d) uspołecznienie kluczowych gałęzi przemy‑ słu; e) współudział pracowników i robotników w kierow‑ nictwie i kontroli produkcji przemysłowej; f ) zagwaranto‑ wanie wszystkim obywatelom pracy i dostatecznych wa‑ runków bytu; g) sprawiedliwy podział dochodu społecz‑ nego”20, a zatem to, o czym w manifeście pkwn w ogóle nie było mowy. bip Komendy Głównej ak konstatowało: „Idee nacjonalizacji większych warsztatów pracy, górnictwa, większych banków, komunikacji, radykalna reforma rolna posiadają niesłychaną siłę porywania mas”21. W swojej prasie powstańczej socjaliści z obozu londyń‑ skiego wykazywali, że powstanie ma „charakter masowego ruchu rewolucyjnego” i obwieszczali: „Niemożliwym jest już powrót do przestarzałych przedwojennych form ustroju społecznego. Ginie on w gruzach palonej i bom‑ 19 Studium Polski Podziemnej – Londyn, Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, t. III, s. 365–366. 20 Rada Jedności Narodowej, Do Narodu Polskiego, „Robotnik”, nr 23 (8082), 1944, s. 1. 21 Cyt. za: J.W. Gołębiowski, Walka ppr o nacjonalizację przemysłu, Książ‑ ka i Wiedza, Warszawa1961, s. 75.

314


bardowanej Warszawy. Masy ludowe w ogniu walki z hi‑ tlerowską okupacją stają się prawdziwym gospodarzem swego Państwa. O przebudowie gospodarki narodowej decydować będzie nie drobna garstka uprzywilejowanych, lecz świadomy swych praw obywatelskich i obowiązków społecznych cały Lud Polski. Robotnik, chłop i pracownik umysłowy, zespoleni w walce o wolność, muszą się zespolić w pracy nad budową Społecznej Rzeczypospolitej Polskiej”22. Wkrótce Zaremba napisze: „Powstanie Sierp‑ niowe wykazało, że klasa robotnicza stała się w Polsce naj‑ silniejszym cementem zbiorowego życia narodu”23. Na międzynarodowej lewicy radykalnej niektórzy zdali sobie sprawę z rewolucyjnego wymiaru tego powstania zaraz po jego upadku. Tak było w przypadku Lewicowej Frakcji Komunistów i Socjalistów Włoskich (fscsi), któ‑ ra uznała, że oto „historia zdrady popełnionej przez Mo‑ skwę w Hiszpanii powtórzyła się w Warszawie”, a stało się tak dlatego, że „charakter, jakiego nabiera europejski ruch partyzancki” i powstańczy, „określa postępowy ele‑ ment klasowy wynikający dialektycznie z wojny imperia‑ listycznej, w której Rosja odgrywa pierwszoplanową rolę. Dlatego opór partyzantów warszawskich wobec szantażu Moskwy nosi wyraźne piętno proletariackie. Jako taki sta‑ nowi pierwszy etap na drodze do swobody działania klas pracujących Europy i całego świata”24.

22 Społeczne oblicze powstania warszawskiego, „Warszawianka”, nr 5, 1944, s. 1 (podkreślenia tu i gdzie indziej zawsze w oryginale). 23 Z. Zaremba, Powstanie Sierpniowe, s. 75. 24 Viva la Comune di Varsavia, „La Sinistra Proletaria”, 28 ottobre 1944, s. 1. O fscsi zob.: M. Lampronti, L’ altra resistenza, l’altra opposizione (Comunisti disidenti dal 1943 al 1951), Antonio Lalli Editore, Poggi‑ bonsi 1984, s. 86–91.

315


Łepkowski miał rację, kiedy stawiał tezę, że wraz z upad‑ kiem powstania „w październiku 1944 r. upadła polska demokratyczna rewolucja niepodległościowa”25. Upadła, twierdził, dlatego, że co prawda „miała za sobą znaczną większość społeczeństwa, lecz nie posiadała poparcia z ze‑ wnątrz i nie mogła zbudować państwa”26. Jednak nie tylko dlatego, ale również, a nawet przede wszystkim dlatego, że jej rusztowanie stanowiły aparaty „państwa podziemne‑ go”, które było przedłużeniem państwa przedwojennego – strażnika kapitalizmu – a imperializmowi rosyjskiemu przeciwstawiało (od prawa do lewa, z socjalistami włącz‑ nie) obronę „całości” Polski, a zatem również polskiego panowania kolonialnego na Kresach Wschodnich. Faktyczny strateg tej rewolucji, Rzepecki, postulował gruntowną przebudowę „państwa podziemnego” poprzez oparcie go, kosztem prawicy (endecji i chadecji), na „zwar‑ tym froncie polskiej lewicy” – nie tylko ludowców i so‑ cjalistów z obozu londyńskiego, ale również Centralizacji, którą należało przeciągnąć na swoją stronę27 (przy czym Rzepecki wiedział, że była ona „znacznie bardziej rady‑ kalna niż ppr w zakresie programu przebudowy społecz‑ no-gospodarczej”28). Rzepecki powoływał się na dawne‑ go, schwytanego przez gestapo w 1943 roku, komendan‑ ta głównego ak gen. Stefana Grota-Roweckiego. „Jeszcze w listopadzie 1939 r., kiedy z »Grotem« zastanawialiśmy się nad przyszłością Polski, szybko doszliśmy do wniosku, że musi ona iść na lewo, a rolę rozstrzygającą musi w niej odgrywać ruch ludowy i obóz socjalistyczny. Przez cały 25 26 27 28

T. Łepkowski, Rewolucje polskie 1944–1982, s. 10. Ibidem, s. 11. J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki…, s. 271–272, 274–276. K. Kersten, Narodziny systemu władzy. Polska 1943–1948, SAWW, Poznań 1990, s. 54.

316


czas wojny nie zmieniłem zdania”. Rzepecki miał świa‑ domość, że w jego rewolucyjnej strategii piętę achille‑ sową stanowi przytłaczająca większość kadry oficerskiej ak – „teoretycznie »apolityczna«, a w rzeczywistości bez ideologii, bądź nastrojona konserwatywnie, bądź wresz‑ cie o światopoglądzie wręcz reakcyjnym. Ta kadra słabo nadaje się na rewolucyjno-powstańczych dowódców, któ‑ rzy muszą być zarazem przywódcami walczących w ak rzesz chłopskich i robotniczych”, pisał Rzepecki. Postulo‑ wał „energiczne oddziaływanie na wyższych dowódców dla wpojenia im światopoglądu harmonizującego z epo‑ ką i rewolucyjno-powstańczymi zadaniami epoki”, ten zaś, „kto konieczności tej przemiany nie rozumie”, dodawał, „powinien być natychmiast usunięty z każdego stanowi‑ ska kierowniczego”29. Nic nie świadczy o tym, aby taka przebudowa „państwa podziemnego”, jakiej domagał się Rzepecki, była możliwa. Dlatego rewolucja ta mogła wy‑ buchnąć najpotężniejszym w okupowanej Europie wiel‑ komiejskim zrywem zbrojnym, ale nie mogła zwyciężyć. Na polu walki pozostała inna rewolucja, kierowana przez komunistów. Ta „miała za sobą mniejszość społe‑ czeństwa, ale za to potężnego protektora i własny aparat wojskowo-polityczny, a więc państwo. To zdecydowało o jej zwycięstwie”, pisał Łepkowski. „Krztusiła się w latach 1944–1948 rozbuchanym patriotyzmem. Biało-czerwone sztandary, narodowa i piastowska rodzimość spleciona z gorącym antygermanizmem, Mazurek Dąbrowskiego, Boże, coś Polskę i Rota – wszystko to miało podkreślić na‑ rodowe treści rewolucji, nie zaś jej treści klasowe, począt‑ kowo dość skrzętnie ukrywane”30. Ze swoim zapleczem 29 J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki…, s. 267, 275, 277. 30 T. Łepkowski, Rewolucje polskie 1944–1982, s. 11–12.

317


w Związku Radzieckim miała dość sił, aby – kiedy tak po‑ stanowił Stalin – obalić kapitalizm, co było tym łatwiejsze, że polską burżuazję na dużą skalę wywłaszczył wcześniej okupant niemiecki. Rewolucja ta, obalając panujące do‑ tychczas stosunki produkcji i odłączając gospodarkę na‑ rodową od światowego systemu kapitalistycznego, uwol‑ niła rozwój sił wytwórczych, który dotychczas był spętany przez historyczny niedorozwój kapitalizmu w Polsce, skut‑ kujący opóźnionym, a w rezultacie na wpół peryferyjnym i na wpół zależnym rozwojem. Utorowała zatem drogę do rewolucji przemysłowej, którą z powodu jej opóźnienia można było przeprowadzić jedynie metodami pozakapita‑ listycznymi i siłami państwa. Wielki paradoks tej rewolucji – i ustanowionego przez nią reżimu – polegał na tym, że jednocześnie zablokowała ona drogę do socjalizmu. Sta‑ ło się tak dlatego, że jedyna możliwa droga do rewolucji socjalistycznej prowadziła przez demokratyczną rewolu‑ cję niepodległościową – każda z nich mogła realizować swoje zadania historyczne tylko w splocie z tą drugą. Tak jak bez przerośnięcia w rewolucję socjalistyczną demo‑ kratyczna rewolucja niepodległościowa nie mogła zreali‑ zować swoich zadań, tak też rewolucja socjalistyczna nie była możliwa bez realizacji zadań demokratycznej rewo‑ lucji niepodległościowej. Rewolucja instalująca w Polsce reżim wzorowany na radzieckiej dyktaturze stalinowskiej oraz zależny od imperializmu rosyjskiego nie mogła być demokratyczna i niepodległościowa. Bardziej niż cokolwiek innego naturę tego reżimu po‑ świadczył jego stosunek do rad zakładowych. Jak widzieli‑ śmy, kierownictwo obozu londyńskiego, w tym nawet tak prawicowy wojskowy jak Bór-Komorowski, wzniecając Powstanie Warszawskie, uważało, że do najpilniejszych priorytetów politycznych władz powstańczych należy 318


wydanie rozporządzenia o radach zakładowych. Było to absolutnie nieodzowne dla powstańczej mobilizacji klasy robotniczej i zapewnienia jej poparcia dla „państwa pod‑ ziemnego”. Teraz, na terenach uwalnianych przez armię radziecką od okupacji niemieckiej, rady zakładowe two‑ rzyły się z inicjatyw robotniczych, przejmowały kontrolę nad często zrujnowanymi fabrykami, organizowały od‑ gruzowanie, mobilizowały załogi do pracy, uruchamiały fabryki i faktycznie nimi zarządzały. Nowa władza „lu‑ belska” nie mogła obyć się bez nich, toteż wydawało się, że sprzyja ustanawianiu władzy rad w zakładach pracy. Zapowiadała, że szykuje dekret o radach zakładowych i że będzie on jednym z podstawowych aktów ustawo‑ dawczych o przełomowym charakterze ustrojowym. Dłu‑ go zwlekała – dekret wydała dopiero w lutym 1945 roku, prawie pół roku później niż uczyniły to władze „państwa podziemnego”. W życie wszedł jeszcze później, bo 20 maja, przy czym, jak się okazało, tylko formalnie. Już 1 czerwca minister przemysłu Hilary Minc wydał instrukcję, która oznaczała obalenie wszelkiej realnej władzy rad i zapro‑ wadzenie w przedsiębiorstwach jednoosobowego kierow‑ nictwa. Rady wcielono do związków zawodowych, a te szybko ubezwłasnowolniono. Legalna pps, która dopie‑ ro co zapewniała robotników, że oto „realizowana [jest] obecnie demokracja społeczna, której jednym z filarów jest uspołecznienie środków produkcji i współudział rad zakładowych w kierownictwie zakładów pracy”31, teraz spuściła z tonu i wkrótce nabrała wody w usta. Zdławienie rad zakładowych było nieodzownym wa‑ runkiem ustanowienia, zabezpieczenia i utrwalenia spe‑ cyficznej dla panowania biurokracji „formy, w której praca 31 Robotnik współrządcą: Fabryczne Rady Zakładowe, s. 3.

319


dodatkowa jest wyciskana z bezpośrednich wytwórców” (Marks). Biurokracja ta nie była klasą panującą, której władza polityczna jest pochodną władzy ekonomicznej, a jedynie warstwą pasożytniczą, której władza ekono‑ miczna jest pochodną władzy politycznej. Wdrożenie i reprodukcja stosunków wyzysku wymagały zatem per‑ manentnego stosowania przymusu pozaekonomicznego (politycznego). Wyzysk klasy robotniczej był niemożliwy bez tego przymusu, a on wykluczał wszelką formę demo‑ kracji robotniczej oraz niezależnej organizacji robotniczej – nie tylko politycznej, ale nawet związkowej. Jacek Kuroń i Karol Modzelewski stwierdzą w swoim Liście otwartym, że „klasa robotnicza nie ma żadnego wpływu na rozmia‑ ry produktu dodatkowego, jego podział i wykorzystanie”, ponieważ „jest pozbawiona wpływu na decyzje władzy dysponującej środkami produkcji i samym produktem”. Zarazem „wszelka organizacja (porozumienie robotni‑ ków) mająca na celu walkę o płace jest nielegalna i jako taka ścigana przez aparat przemocy – policję, prokuratu‑ rę, sądy. Produkt dodatkowy jest zatem odbierany klasie robotniczej przemocą”, to znaczy środkami przymusu po‑ zaekonomicznego, „w rozmiarach nie przez nią wyzna‑ czonych i wykorzystywany poza zasięgiem jej wpływów i możliwości kontroli”. Kuroń i Modzelewski stwierdzą dalej, iż „znaczy to, że robotnik jest wyzyskiwany”: wy‑ tworzony w toku pracy dodatkowej – wyobcowanej (wy‑ alienowanej) u młodego Marksa – „produkt jego własnej pracy przeciwstawia mu się jako siła obca i wroga”32. 32 J. Kuroń, K. Modzelewski, List otwarty do członków Podstawowej Organizacji Partyjnej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i do członków uczelnianej organizacji Związku Młodzieży Socjalistycznej przy Uniwersytecie Warszawskim, w: F. Dąbrowski, P. Gontarczyk, P. Tomasik (red.),

320


W istocie to właśnie miał na myśli Tadeusz Kroński, który wkrótce miał zostać ważnym funkcjonariuszem stalinow‑ skim na „froncie filozoficznym”, kiedy w 1948 roku pisał do Czesława Miłosza: „My sowieckimi kolbami nauczymy ludzi w tym kraju myśleć racjonalnie bez alienacji”33. Inny‑ mi słowy: w razie potrzeby kolbami (wozami bojowymi na ulicach i strzelaniem ostrą amunicją do tłumu, „ścieżkami zdrowia”, stanem wyjątkowym i wojennym) wybijemy ro‑ botnikom z głów świadomość czy poczucie, że ich praca dodatkowa jest wyobcowana i wbijemy im do głów prze‑ konanie, że wyzysk ich pracy jest racjonalny. Jednym z najważniejszych skutków pierwszego wiel‑ kiego wystąpienia robotniczego przeciwko władzy biu‑ rokratycznej – poznańskiego Czerwca 1956 roku – było odrodzenie podstawowej formy demokracji robotniczej, którą teraz, w ślad za jugosłowiańskim „socjalizmem sa‑ morządowym”, nazwano radą robotniczą. Rozwinął się ruch rad. Aby wyprowadzić reżim z groźnego kryzysu, nowe kierownictwo polityczne, na którego czele stanął ponownie Władysław Gomułka, doprowadziło w bardzo pilnym trybie do uchwalenia przez Sejm ustawy o radach robotniczych. Stanowiła ona – co nie miało precedensu w polskim, a nawet w światowym (poza Jugosławią) usta‑ wodawstwie – że „rada robotnicza zarządza w imieniu załogi przedsiębiorstwem będącym własnością ogólno‑ narodową”. Następnie biurokracja skrępowała i spara‑ liżowała ruch rad nie dopuszczając do ich koordynacji i budowy systemu rad wzwyż, a dwa lata później Sejm uchwalił nową ustawę o samorządzie robotniczym, która Marzec 1968 w dokumentach MSW, t. 1, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2008, s. 491, 495–496. 33 Cz. Miłosz, Zaraz po wojnie. Korespondencja z pisarzami 1945–1950, Znak, Kraków 2007, s. 361.

321


ubezwłasnowolniła rady, skazując je na obumarcie. Ruch rad pracowniczych odrodził się powtórnie i toczył walkę o samorządność u boku „Solidarności” i z jej udziałem w 1981 roku34. Pierwszy program postulujący demokrację rad jako ustrój polityczny państwa polskiego powstał dopiero nie‑ spełna dziewięć lat po Październiku ’56 – został zawarty w Liście otwartym Kuronia i Modzelewskiego. Kiedy ruch na rzecz samorządności pracowniczej odrodził się w 1981 roku na fali rewolucji „Solidarności”, poza chyba kilkoma działaczami tego ruchu, którzy programem tym się kiero‑ wali, nikt już o nim nie pamiętał. Na zapomnienie skazali go również sami autorzy.

34 Zob.: Z.M. Kowalewski, Give Us Back Our Factories! Between Resisting Exploitation and the Struggle for Workers’ Power in Poland, 1944–1981, w: I. Ness, D. Azzellini (red.), Ours to Master and to Own. Workers’ Control from the Commune to the Present, Haymarket, Chicago 2011, s. 191–207.

322


(...) Droga Do Marca ’68: państwo na funDaMencie czystki etnicznej Być może to właśnie teoria biurokracji politycznej jako nowej, w pierwszym dziesięcioleciu powojennym histo‑ rycznie koniecznej klasy panującej zupełnie przysłoniła uroniowi i Modzelewskiemu niezwykle istotną od sa‑ mego początku stronę reżimu biurokratycznego. Chodzi o nacjonalistyczny, a zatem cechujący się nieuchronnie 52 Cyt. za: A. Friszke, Anatomia…, s. 260. 53 A. Michnik, Od polskiej rewolucji…, s. 10. 54 A. Friszke, Anatomia…, s. 217. Zob.: E.G. [E. Mandel], La lettre ouverte…, s. 78–80; Introduction, w: J. Kuron, K. Modzelewski, Lettre ouverte au parti ouvrier polonais, Maspero, Paryż 1969, s. VII‑X; E. Mandel, O biurokracji, Societé internationale d’éditions, Paryż, [s.a.], s. 50–53.

334


dynamiką antysemicką, charakter tego reżimu. Spadła ona na nich i kierowaną przez nich opozycję jak grom z jasne‑ go nieba w marcu 1968 roku i miała ogromne skutki dla ich ewolucji ideowo-politycznej. Niemiecko-radziecki – nazistowsko-stalinowski – roz‑ biór przedwojennego państwa polskiego, potworność oku‑ pacji niemieckiej, radzieckie zbrodnie popełnione podczas wojny na Polakach, morderczy konflikt polsko-ukraiński, utrata Kresów Wschodnich, przejęcie poniemieckich „Ziem Odzyskanych” i towarzyszące temu transfery ogrom‑ nych mas ludności, radykalna zmiana składu narodowo‑ ściowego społeczeństwa w wyniku tych procesów i nazi‑ stowskiej Zagłady Żydów, zależność nowego państwa od zsrr – wszystko to postawiło na nowo i na ostrzu noża polską kwestię narodową. Nieuchronny w tych warun‑ kach historycznych wzlot nacjonalizmu stał się gruntem, na którym nowa władza splotła swój stalinowski „komu‑ nizm” z nacjonalizmem. Komunizm i internacjonalizm są nierozłączne, lecz nacjonalistyczne zwyrodnienie państwa radzieckiego i stalinizacja dominującego nurtu ruchu ko‑ munistycznego na całym świecie spowodowały zerwanie tego stosunku nierozłączności i wynaturzenie komunizmu jako praktyki politycznej. Nowa władza powojenna nie przejęła kierownictwa demokratycznej rewolucji niepodległościowej, które po upadku Powstania Warszawskiego i klęsce obozu londyń‑ skiego niejako „leżało na ulicy”. Wbrew temu, co uczy‑ niłaby geopolitycznie niezależna lewica radykalna, nie przystąpiła do realizacji historycznych zadań tej rewolucji, lecz zaprowadzenie i utrwalenie reżimu biurokratycznego oraz obalenie kapitalizmu spowiła rozhukaną permanent‑ ną „rewolucją” nacjonalistyczną, opartą na czystkach et‑ nicznych i na zawoalowanym, lecz bardzo silnym sojuszu 335


ideowo-politycznym komunistów z endecją. Nacjonalizm był mocno zakorzeniony w polskim ruchu robotniczym, a zwłaszcza w jego socjalistycznym skrzydle. Oto na przy‑ kład Tytus Filipowicz, wysokiej rangi działacz pps i pił‑ sudczyk, mając pewność, że wielu towarzyszy przyjmie z aprobatą jego słowa, pisał w 1909 roku: „Gdy w Galicji poczęło paru obszarnikom świtać po głowie sprowadzenie kulisów chińskich do robót polnych, socjaliści protesto‑ wali gorąco i na pewno potrafiliby, gdyby zaszła potrzeba, wznieść granicę przeciw niepożądanym przybyszom”55. David Curp jest obok Marcina Zaremby i Michaela Fleminga56 jednym z najważniejszych badaczy splotu powojennego polskiego komunizmu z nacjonalizmem i autorem pracy o polityce czystki etnicznej w zachod‑ niej Polsce57. Jest to praca chyba równie przełomowa dla historiografii Polski Ludowej jak dzieło innego historyka amerykańskiego, Padraica Kenneya, o klasie robotniczej Łodzi i Wrocławia. Curp pisze: „Czystka etniczna Polski stanowiła wiązadło politycznie, organizacyjnie i ideolo‑ gicznie łączące zdominowane przez komunistów państwo partyjne ze skrajną prawicą. Wysiłki podejmowane przez państwo partyjne i polegające na tworzeniu i odtwarzaniu sojuszów z siłami integralnie nacjonalistycznymi, szcze‑ gólnie wśród endecji, były częścią długofalowego wzoru powojennej zależności polskiego komunizmu od rady‑ kalnego nacjonalizmu, która miała na celu rozwiązanie 55 T. Filipowicz, Marzenia polityczne, Życie, Warszawa 1909, s. 58–59. 56 M. Zaremba, Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm. Nacjonalistyczna legitymizacja władzy komunistycznej w Polsce, isp pan-trio, Warszawa 2001; M. Fleming, Communism, Nationalism and Ethnicity in Poland, 1944–1950, Routledge, Abingdon 2010. 57 T.D. Curp, A Clean Sweap? The Politics of Ethnic Cleansing in Western Poland, 1945–1960, University of Rochester Press, Rochester 2006.

336


kluczowego problemu legitymizacji reżimu pozostającego pod radziecką dominacją”58. W 1941 roku gen. Grot-Rowecki donosił do władz pol‑ skich w Londynie, że uważa działalność endecji „za bardzo groźną”, między innymi dlatego, że głosiła, iż „z życia naro‑ du wyeliminowane muszą być żywioły obce: Żydzi, Niem‑ cy, Ukraińcy”59. W 1943 roku w raporcie bip dla Komendy Głównej ak napisano, że jeśli chodzi o kwestię ukraińską, to Stronnictwo Narodowe „nie tylko podtrzymuje całko‑ wicie swoją przedwojenną w tym zakresie politykę ekster‑ minacyjną, lecz wybitnie ją radykalizuje” i „zapowiada wo‑ bec Ukraińców eksterminacyjną politykę przesiedleńczą, na wzór akcji przesiedleńczej prowadzonej przez reżimy hitlerowski i faszystowski”60. Zarówno w zachodnich i pół‑ nocnych, jak i we wschodnich połaciach państwa w jego nowych granicach fundamentem pod budowę przyszłej Polski Ludowej była od 1945 roku czystka etniczna. Ob‑ jęła ona jednocześnie Niemców, Ukraińców, Białorusinów i Litwinów. Pod przymusem, a w razie stawiania czynnego oporu, przy użyciu wojska, wysiedlano ich do Niemiec oraz do odpowiednich republik radzieckich. Ukraińców, którzy ostali się jeszcze w 1947 roku, wysiedlono w toku specjalnej operacji wojskowej i rozproszono na „Ziemiach Odzyskanych”. Czystka etniczna objęła zatem mniejszości należące do czterech spośród sześciu ościennych naro‑ dów. Według policyjnego raportu Kuroń tak mówił o tym w 1962 roku na zimowisku harcerskim u bram Bieszczad: 58 T.D. Curp, „Roman Dmowski Understood”. Ethnic Cleansing as Permanent Revolution, „European History Quarterly”, t. 35, nr 3, 2005, s. 406. 59 Studium Polski Podziemnej – Londyn, Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, t. II, Ossolineum, Wrocław 1990, s. 49. 60 J. Brzeski, A. Roliński (opr.), Archiwum Adama Bienia. Akta narodowościowe (1942–1944), Biblioteka Jagiellońska, Kraków 2001, s. 50–51.

337


„Toczyliśmy wojnę nacjonalistyczną, stosując hitlerowskie zasady odpowiedzialności zbiorowej, czego przykładem jest masowe przesiedlenie ludności ukraińskiej. Robiliśmy to samo, co w tym czasie działo się w zsrr, ślepo stosując stalinowskie metody”61. Przez kilka lat pełną czystkę antyniemiecką opóźniało zapotrzebowanie na niemiecką siłę roboczą, która pod‑ legała pracy przymusowej. Władze centralne dążyły do jak najszybszego przeprowadzenia czystki, natomiast wła‑ dze terenowe i dyrekcje kopalń, zakładów przemysłowych i budowlanych oraz gospodarstw rolnych opóźniały czyst‑ kę, a nawet się jej opierały. Dla nich priorytetem były siła robocza, kwalifikacje i wyzysk robotników niemieckich, bez których w wielu miejscach na ziemiach zachodnich zawaliłaby się działalność gospodarcza. „Presja na po‑ zostawienie robotników niemieckich, którzy jako tania, niekiedy bezpłatna, siła robocza, stanowili coraz bardziej »towar deficytowy«, konkurowała ze zniecierpliwieniem czynników, które uważały ten proceder za główną prze‑ szkodę w »odniemczaniu« ziem zachodnich”62. Los zgo‑ towany robotnikom niemieckim przez Polską Partię Ro‑ botniczą to bezsporne świadectwo rzeczywistej natury tej partii i reżimu biurokratycznego. Szowinistyczny amok cechujący stosunek wielu przywódców ppr (zarówno tych, którzy wojnę spędzili w kraju, jak i tych, którzy pod ko‑ niec wojny powrócili z zsrr) do całej ludności niemieckiej i każdego Niemca z osobna sprawił, że na tym polu często nic nie różniło ich od ekstremy endeckiej i oenerowskiej. 61 F. Dąbrowski, P. Gontarczyk, P. Tomasik (red.), Marzec 1968…, s. 414. 62 P. Kacprzak, Polityka władz polskich wobec ludności niemieckiej w okresie funkcjonowania Ministerstwa Ziem Odzyskanych, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. LXII, nr 2, 2010, s. 230.

338


Przywódcy ci uczyli się od niej, naśladowali ją i ścigali się z nią nie tylko w nacjonalistycznej retoryce, ale rów‑ nież w szowinistycznej praktyce politycznej. Gen. Edward Ochab, zaraz po wojnie generalny pełnomocnik rządu rp dla Ziem Odzyskanych, w 1947 roku, jako pierwszy sekre‑ tarz ppr w Katowicach, polecał, aby „ustalić i ująć w ewi‑ dencję jednostki posługujące się publicznie lub prywatnie językiem niemieckim jako niemców i wyeliminować ze społeczeństwa polskiego – to jest wydalić poza granice Rzeczypospolitej”. Przede wszystkim, instruował, należy takie osoby „z obowiązku zatrzymać i doprowadzić do najbliższego posterunku mo lub ub”. Polecał również iden‑ tyfikować osoby hołdujące „niemczyźnie”, co „wyraża się”, jak wyjaśniał, między innymi „zachowaniem napisów nie‑ mieckich w mieszkaniach prywatnych, na obrazach, ma‑ katkach, naczyniach kuchennych”. Obowiązywało wtedy nawet pisanie słowa „Niemcy” małą literą. Ochab mówił: „Niechaj hasło nasze: Nie oddamy ani jednej duszy polskiej i nie pozostawimy ani jednego niemca w Polsce, będzie przewodnią wytyczną w tej pracy”63. Dwa lata wcześniej hasło to rzucił inny komunista z tego samego chowu ide‑ owego, gen. Aleksander Zawadzki, wojewoda śląski64. Kie‑ dy studiuje się dyskursy i czyta się rozporządzenia anty‑ niemieckie ówczesnych dygnitarzy państwowych, trudno jest oprzeć się wrażeniu, że szczyty ppr były opanowane przez skrajną prawicę. Endecja i skrajna prawica nacjonalistyczna, sprzymie‑ rzone z władzą komunistyczną, nie miały po wojnie le‑ galnych partii, ale posiadały bardzo silne i wpływowe 63 Cyt. za: M. Zaremba, Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm…, s. 158–159. 64 J. Mokrosz, Aleksander Zawadzki – działacz komunistyczny i wojewoda śląski (1945–1948), Uniwersytet Śląski. Wydział Nauk Społecznych. Instytut Historii, Katowice 2014, s. 214–215.

339


stowarzyszenia, które w systemie politycznym Polski Lu‑ dowej stanowiły potężne bastiony integralnego nacjona‑ lizmu. Najważniejsze było przedwojenne stowarzyszenie endeckie Polski Związek Zachodni, reaktywowane po wojnie i ściśle współpracujące z Władysławem Gomuł‑ ką, sekretarzem generalnym ppr, a zarazem ministrem Ziem Odzyskanych. pzz odegrał kluczową rolę w zasiedlaniu tych ziem w pierwszych, najtrudniejszych miesią‑ cach, a następnie wydatnie pomógł władzom państwo‑ wym w przeprowadzeniu czystki etnicznej, w populary‑ zacji osadnictwa, w weryfikacji narodowości autochtonów, w rehabilitacji folksdojczów z „polskimi duszami”. Przede wszystkim jednak zaszczepiał komunistom i razem z nimi szerzył w społeczeństwie, za pośrednictwem wszystkich aparatów państwowo-ideologicznych, swoje endeckie wzory „polskości” i budowy państwa jednonarodowego, które albo ruguje mniejszości narodowe, albo zmusza je do asymilacji. Czystka etniczna zapewniła „przeniknię‑ cie nacjonalistycznych wizji i aktywizmu endecji – której ideały polskości były jednym z najbardziej ksenofobicz‑ nych i agresywnych prądów polskiego nacjonalizmu – do polskiego komunizmu”65. pzz, rozwiązany w 1951 roku, po rozprawie z gomułkowskim „odchyleniem prawicowo‑ -nacjonalistycznym”, wznowił działalność, tym razem jako Towarzystwo Rozwoju Ziem Zachodnich, gdy Gomułka powrócił do władzy. Komuniści ponownie „ustabilizowali swoje panowanie za cenę przekształcenia Polski w nacjo‑ nalistyczne państwo socjalistyczne, w którym partyjno‑ -państwowy socjalizm coraz bardziej wypełniał się endec‑ ką ksenofobiczną i antysemicką treścią nacjonalistyczną”66. 65 T.D. Curp, A Clean Sweap?..., s. 12. 66 Ibidem.

340


Czystka antysemicka leżała zarówno w samej naturze zbudowanego na czystkach etnicznych nacjonalistyczne‑ go państwa, jak i w samej naturze przymierza komunistów z siłami nacjonalistycznymi, toteż prędzej czy później mu‑ siało do niej dojść. Była ona jednak niejako nadokreślona przez dwa bardzo osobliwe czynniki. Pierwszy z nich zasygnalizował w sierpniu 1943 roku Roman Knoll, kierownik Sekcji Spraw Zagranicznych De‑ legatury Rządu, który pisał w sporządzonym przez siebie memoriale: „Powrót Żydów do ich placówek i warsztatów jest zupełnie wykluczony, nawet w znacznie zmniejszonej ilości. Ludność nieżydowska pozajmowała miejsca Żydów w miastach i miasteczkach i jest to w wielkiej części Polski zmiana zasadnicza, która nosi charakter ostateczny. Po‑ wrót Żydów w masie odczuty byłby przez ludność nie jako restytucja, ale jako inwazja, przeciwko której broniłaby się ona nawet drogą fizyczną”. W grudniu tego samego roku płk Władysław Liniarski, komendant Okręgu Bia‑ łostockiego ak, informował, że eliminacja żydowskiego handlu i rzemiosła przez okupanta „jest prawdziwym do‑ brodziejstwem i Łaską Boską dla polskiej ludności, która w ten sposób głośno to wyraża”67. W czerwcu 1944 roku Maria Dąbrowska odnotowała w swoim dzienniku: „To jest dziwna tajemnica tej okupacji – że nędza nie rośnie – przeciwnie, zamożność jakby się nie tylko wzmagała, ale i rozlewała na szersze środowiska społeczeństwa. – Z opo‑ wiadań nauczycielstwa sądzę, że mimo wszystko dziś nie mniej, ale więcej niż za niepodległości ludzi uczy się. Po prostu ci, którzy nie mieli środków na to, żeby kształcić 67 Cyt. za: D. Libionka, zwz-ak i Delegatura Rządu rp wobec eksterminacji Żydów polskich, w: A. Żbikowski (red.), Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939–1945. Studia i materiały, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2006, s. 173, 131.

341


dzieci – dziś je znajdują. Wielu ludzi przypisuje to znik‑ nięciu żydów – i mimo że strasznie się (wobec sposobu nieludzkiego, w jaki zniknęli) do tego przyznać – sądzę, że mają rację. Wbrew obawom [słowo nieczytelne] – jak Polska dałaby sobie radę bez Żydów – myślę, że rozkwitnę‑ łaby bez nich jak kwiat”68. W lipcu 1945 roku delegat rzą‑ du londyńskiego na kraj, Jerzy Braun, stwierdzał: „Na wsi i w miasteczkach nie ma dziś miejsca dla Żyda. W ciągu ubiegłych sześciu lat w Polsce wytworzył się (nareszcie!) nieistniejący przedtem polski stan trzeci”. Stanowi go „ele‑ ment zawzięty, wytrwały, chciwy, pozbawiony doszczętnie wszelkich skrupułów moralnych”, toteż „zrozumiałe jest, że ocaleni z pogromu Żydzi nie mogą powrócić w swe rodzinne strony”69. W styczniu 1946 roku Deutscher wyjaśnił na łamach „Economist”, co się wydarzyło w Polsce, a także na Wę‑ grzech i w Rumunii: „Mogiła żydowskiej klasy średniej stała się w Europie Wschodniej kolebką nowej nieżydow‑ skiej klasy średniej”. Powstała, przejmując podczas Zagła‑ dy sklepy, warsztaty, gospodarstwa rolne, domy, miesz‑ kania, dobytek, pieniądze, kosztowności należące do Żydów, nieraz sama ich mordując lub denuncjując. „Ci kombinatorzy byli w swoich krajach najbardziej zdemora‑ lizowanym, chciwym i pozbawionym skrupułów elemen‑ tem – lumpenproletariatem, który z dnia na dzień stał się lumpenburżuazją. Akty zgonu pomordowanych Żydów były ich jedynymi ważnymi zezwoleniami na prowadze‑ 68 M. Dąbrowska, Dzienniki 1914–1965, t. 5, Polska Akademia Nauk. Wy‑ dział I Nauk Społecznych. Komitet Nauk o Literaturze, Warszawa 2009, s. 112. Zob.: R.F. Brenner, Ideology and Its Ethics: Maria Dąbrowska’s Jewish (and Polish) Problem, „Slavic Review”, t. 70, nr 2, 2011, s. 399–421. 69 Cyt. za: J.T. Gross, Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści, Znak, Kraków 2008, s. 63.

342


nie działalności. Ta nowa »klasa średnia« ma niewątpliwie poczucie winy, które sprawia, że zachowuje się niezwykle nerwowo i brutalnie. W napięciu i trwożnie patrzy w twa‑ rze nielicznym Żydom, którzy teraz starają się wrócić do domu. Czy powrócił prawowity właściciel sklepu? A może jego dziecko czy krewny? […] Jedyny sposób, w jaki nowa »klasa średnia« może zachować nie tyle swoje bogactwo, ile utrzymać nerwy na wodzy i cieszyć się poważaniem, to pozbyć się Żydów, którzy przeżyli”70. Ta zoologicznie antysemicka lumpenburżuazja, w razie potrzeby zawsze gotowa piętnować, a nawet bić „żydoko‑ munę”, chętne skorzysta z okazji do awansu społecznego, które stworzy reżim biurokratyczny, i z biegiem czasu wie‑ lu jej przedstawicieli osadzi się w partyjnych i państwo‑ wych aparatach tego reżimu. Drugim czynnikiem była fala antysemicka napływają‑ ca ze Związku Radzieckiego. W końcu lat czterdziestych antysemicka polityka Stalina doprowadziła do likwida‑ cji praktycznie wszystkich instytucji żydowskiej autono‑ mii narodowo-kulturalnej. Głównie w Żydów uderzyła również ogromna kampania rozpętana przez reżim sta‑ linowski przeciwko „wykorzenionemu kosmopolityzmo‑ wi”. W kolejnej fazie, w 1952 roku, nastąpiła seria tajnych i zakończonych wyrokami śmierci procesów sądowych ży‑ dowskiej elity intelektualnej oraz innych „burżuazyjnych nacjonalistów żydowskich”71. W końcu tego samego roku 70 I. Deutscher, The Non-Jewish Jew and Other Essays, Oxford Univer‑ sity Press, Londyn-Nowy Jork-Toronto 1968, s. 88–89. Zob. również: S. Zgliczyński, Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali, Czarna Owca, Warszawa 2013. 71 Г.В. Костырченко, Тайная политика Сталина. Власть и антисемитизм, Международные отношения, Moskwa 2003; idem, Сталин против „космополитов”. Власть и еврейская интеллигенция в СССР, РОССПЭН, Moskwa 2010.

343


jawnie antysemicki proces byłego przywódcy komunistów czechosłowackich Rudolfa Slánský’ego i kilkunastu innych działaczy komunistycznych w Pradze świadczył o tym, że fala rozlewa się poza zsrr. W ostatnich miesiącach życia Stalina zwieńczeniem całego tego łańcucha antysemickie‑ go terroru stał się „spisek lekarzy kremlowskich” – rów‑ nież oskarżonych o nacjonalizm żydowski lub co najmniej o to, że do swojej zbrodniczej działalności zostali zwerbo‑ wani przez zagraniczne ośrodki syjonistyczne, pozostają‑ ce na usługach imperializmu amerykańskiego. To właśnie w tej atmosferze, pod presją radziecką, „na przełomie lat 1949 i 1950 dały się zauważyć próby prze‑ noszenia na grunt Polski Ludowej tzw. narodowościowej regulacji kadr, de facto aryzacji, mające na celu odsunię‑ cie osób narodowości żydowskiej od stanowisk kierowni‑ czych w różnych sferach życia publicznego”, pisze Grze‑ gorz Berendt. „Najbardziej spektakularnym sygnałem wdrażania w PRL niektórych elementów akcji inicjowanej przez Kreml było nasilenie propagandy antysyjonistycznej i antyizraelskiej przez media na przełomie lat 1952 i 1953 oraz aresztowanie kilku pracowników poselstwa izrael‑ skiego, obywateli PRL, i kilku działaczy żydowskich”72. Od końca lat czterdziestych do końca 1954 roku przeprowa‑ dzono antysemickie czystki kadrowe w wybranych apa‑ ratach państwowych73. W miesiącach poprzedzających Październik ’56 biurokracja radziecka zachęcała tzw. frak‑ cję natolińską w pzpr do odsunięcia osób pochodzenia żydowskiego od władzy i frakcja ta zaczęła postulować „narodowościową regulację kadr”. 72 G. Berendt, Emigracja ludności żydowskiej z Polski w latach 1945–1967, „Polska 1944/45–1989. Studia i Materiały”, t. VII, 2006, s. 28, 29. 73 M. Checinski, Poland: Communism, Nationalism, Anti-Semitism, KarzCohl, Nowy Jork 1982, s. 89–102.

344


W oczach Kuronia i Modzelewskiego Październik 1956 roku był szczytowym punktem pierwszej polskiej rewolu‑ cji antybiurokratycznej; po jego osiągnięciu rewolucja ta się załamała i w rezultacie zakończyła się zwycięstwem liberalnego skrzydła biurokracji – „głównej siły antyrewo‑ lucyjnej”74. W rzeczywistości jednak to nie liberalne skrzy‑ dło doszło wtedy do władzy, lecz władzę odzyskały siły nacjonalistyczne w łonie biurokracji, którym przewodził Gomułka. Rewersem rewolucji był gwałtowny przypływ fali antysemickiej w aparatach partyjnych i państwowych oraz w społeczeństwie75, który sprawił, że ten sam Paź‑ dziernik okazał się, jak wskazuje Karolina Famulska-Cie‑ cierska, „swoistym preludium (…) do późniejszego o dwa‑ naście lat Marca”. Maria Lewińska, która wtedy wyemi‑ growała do Izraela, powie cytowanej autorce, że „kiedy przejawy demokratyzacji rozbudzały nadzieje – w wielu Polakach i polskich Żydach – odrodzenie antysemity‑ zmu było jak uderzenie z ukrycia, niemal jak nóż w ple‑ cy”76. Inny emigrant, Aleksander Klugman, powie Ewie Węgrzyn: „W 1956 roku w kraju zapanowała atmosfera wolności. Przestano się bać. W prasie pisano o sprawach, za wspomnienie których niedawno szło się do więzienia. 74 J. Kuroń, K. Modzelewski, List otwarty…, s. 520–523. 75 Dziękuję Katarzynie Bielińskiej-Kowalewskiej za uświadomienie mi roz‑ machu antysemickich stron Października 1956 roku, przyczyn i ska‑ li popaździernikowej emigracji Żydów oraz wpływu tych procesów na ewolucję ówczesnego polskiego „rewizjonizmu”. Zob. w związku z tym jej artykuł: Humanizm Leszka Kołakowskiego w latach 1947–1956, w: S. Gromadzki, M. Miłkowski (red.), Leszek Kołakowski a filozofia, Wy‑ dawnictwo IFiS PAN, Warszawa 2017. 76 K. Famulska-Ciecierska, „Alija gomułkowska”: Obraz odwilży w oczach Żydów – pisarzy polskich, którzy wyemigrowali [do] Izraela w latach 1957–1958, „Archiwum Emigracji”, nr 1 (10), 2009, s. 58, 70.

345


Ludzie poczuli się wolni. Wolni poczuli się również antyse‑ mici, których było więcej niż można było przypuszczać”77. Jednocześnie „istotnym elementem walki politycznej stało się przerzucanie odpowiedzialności za zbrodnie sta‑ linizmu na kilka osób pochodzenia żydowskiego zajmują‑ cych wysokie stanowiska we władzach partyjnych, takich jak Jakub Berman czy Hilary Minc”, wskazuje Ewa Wę‑ grzyn. „Wątek »żydokomuny« i »odpowiedzialności Ży‑ dów« za stalinizm pojawiał się często na zebraniach par‑ tyjnych i przedwyborczych. Skutkowało to przeniesieniem nastrojów antysemickich na znaczącą część społeczeń‑ stwa”78. W miesiącach bezpośrednio przed- i popaździer‑ nikowych fala antysemicka miała, zgodnie z ustaleniami Pawła Machcewicza, trzy wymiary. Jednym była mani‑ pulacja polityczna frakcji „natolińskiej” w pzpr i innych aparatach władzy biurokratycznej. Frakcja ta uczyniła z antysemityzmu, a zwłaszcza postulatu „narodowościo‑ wej regulacji kadr”, oręż w walkach frakcyjnych, służący maksymalizacji wpływów, dyskredytacji i eliminacji prze‑ ciwników oraz mobilizacji społecznego poparcia. Innym był „antysemityzm sporej części – wszystko na to wskazu‑ je – aparatu i aktywu partyjnego. Wydaje się, że te właśnie grupy należały do najbardziej konsekwentnych – a przy tym wpływowych, ważących w skali społecznej – nosicieli antysemityzmu”. Jeszcze innym – „antysemityzm oddolny, żywiołowy”, występujący w społeczeństwie79. 77 E. Węgrzyn, Emigracja ludności żydowskiej z Polski do Izraela w latach 1956–1959. Przyczyny, przebieg wyjazdu, proces adaptacji w nowej ojczyźnie, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace Histo‑ ryczne”, z. 137, 2010, s. 139. 78 Ibidem, s. 137, 138. 79 P. Machcewicz, Polski rok 1956, „Mówią Wieki”, Warszawa 1993, s. 229–230.

346


Ten ostatni – tak czy inaczej powiązany z pierwszym i drugim: często inspirowany, nieraz zapewne prowoko‑ wany – przejawiał się również w aktach zbiorowej prze‑ mocy fizycznej, głównie na Dolnym Śląsku, który był naj‑ większym skupiskiem mniejszości żydowskiej i gdzie „do‑ chodziło nawet do sytuacji pogromowych”80. Najgroźniej‑ sza powstała we wrześniu 1956 roku w Wałbrzychu, dokąd, aby stłumić rozruchy antysemickie, trzeba było ściągnąć posiłki milicyjne i wojskowe z Wrocławia i Jeleniej Góry. Od czasu pogromów i innych aktów przemocy antysemic‑ kiej w pierwszych latach powojennych były to najwięk‑ sze w Polsce Ludowej uliczne wystąpienia antysemickie. Z drugiej strony – rzecz znamienna – Dolny Śląsk był w tym czasie terenem silnego antybiurokratycznego wrze‑ nia rewolucyjnego, które przejawiało się między innymi w walce o odsunięcie od władzy przewodniczącego Prezy‑ dium Wojewódzkiej Rady Narodowej Hilarego Chełchow‑ skiego, dygnitarza bardzo wysoko postawionego w hie‑ rarchii partyjnej (członek Biura Politycznego), który był jednym z najbardziej antysemickich przywódców frakcji „natolińskiej”. Październikowy ruch rewolucyjny oskarżał go o to, że „był i pozostaje nosicielem reakcyjnych czar‑ nosecinnych poglądów i znany jest (…) jako jeden z tych, którzy usiłowali rozpętać nagonkę antysemicką, którzy usiłowali grać na najniższych instynktach pewnej części społeczeństwa”81. 80 M. Szydzisz, Działalność dolnośląskich oddziałów Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce w latach 1950–1989, w: E. Waszkiewicz (red.), Współcześni Żydzi – Polska i diaspora. Wybrane zagadnienia, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2007, s. 78. 81 Cyt. za: S. Ciesielski, „Sprawa Chełchowskiego”. Przyczynek do badań nad Październikiem 1956 r., „Wrocławskie Studia z Historii Najnowszej”, t. VII, 1999, s. 179.

347


Nie licząc świeżych repatriantów żydowskich z zsrr, po Październiku (w latach 1956–1960) wyemigrowało z Polski do Izraela około 40 tysięcy osób – o jedną trzecią więcej niż w latach 1949–1951 oraz trzykrotnie więcej niż po Marcu 1968 roku. Poza emigracją z pierwszych lat po‑ wojennych była to zatem największa emigracja polskich Żydów z Polski Ludowej. Kiedy reżim porzucił swój początkowy, wymuszony presjami społecznymi kurs liberalny i zaczął tracić dużą część społecznego poparcia, „pielęgnacja prawicowych nacjonalistów związanych z trzz zapewniła państwu par‑ tyjnemu inną ważną bazę wsparcia”, pisze Curp. To, że byli oni najsilniejsi właśnie w Wielkopolsce, gdzie w 1956 roku robotnicy wszczęli pierwszą rewolucję antybiurokratycz‑ ną, miało dla tego reżimu szczególne znaczenie. „Przez kil‑ ka następnych lat przymierze to umocniło reżim i umoż‑ liwiło mu dojście do utalentowanych aktywistów i pro‑ pagandzistów, których przywiązanie do zainspirowanej przez narodową demokrację, antyniemieckiej wizji pol‑ skości i do sojuszu z Sowietami jako istoty polskiej »racji stanu« stanowiło dla reżimu ważne aktywa […]. Niewiele było krajów, w których skrajna prawica wyświadczyłaby tak bezpośrednio, chętnie i wielokrotnie aż tak kluczową przysługę komunistycznej stabilności politycznej – lub była tak dogłębnie skuteczna w korumpowaniu ideałów komunistycznych”82. Nowa fala antysemicka nie spadła w marcu 1968 roku z nieba, lecz była punktem kulminacyjnym budowy jedno‑ narodowego państwa na permanentnym procesie czystki etnicznej oraz rezultatem sojuszu władzy biurokratycz‑ nej z siłami nacjonalistycznymi i wpływów, jakie w apara‑ 82 T.D. Curp, A Clean Sweap?..., s. 184.

348


tach pzpr i władzy państwowej uzyskała lumpenburżu‑ azja ukształtowana na Zagładzie i czystkach etnicznych. W porównaniu z falą antysemicką 1956 roku miała ona bardzo ważne cechy osobliwe. Po pierwsze, była środkiem bezpośrednio służącym do zdławienia masowego ruchu społecznego (uporczywie sprowadzanego w historiografii do ruchu studenckiego, o czym niżej) oraz do ostatecznej rozprawy z „rewizjonistyczną” i w ogóle demokratyczną inteligencją, a także, rzecz jasna, z samą opozycją lewi‑ cową. Po drugie, miała charakter kampanii politycznej powadzonej w sposób zmasowany, centralnie sterowany i jawny – fala ta zalała niemal wszystkie media. Po trze‑ cie, kampanią tą kierowały środowiska skrajnej prawicy „narodowo-komunistycznej”, które w łonie panującej biu‑ rokracji reprezentowały politycznie i ideologicznie inte‑ resy wspomnianej lumpenburżuazji, a nawet same do niej należały. Dążyły do przejęcia władzy w pzpr i w państwie, torując zarazem swojemu szerszemu zapleczu drogę do awansów zawodowych i społecznych kosztem usuwa‑ nych ze stanowisk osób pochodzenia żydowskiego. Za‑ raz po wojnie Deutscher, pisząc o nowej lumpenburżuazji, ostrzegał: „Biada Europie Wschodniej, gdyby ta klasa hien kiedykolwiek miała stać się jej klasą panującą!”83 Polsce groziło to w 1968 roku. Po czwarte, fala marcowa nie miała trzeciego z wymienionych przez Machcewicza wymiarów: w Marcu ’68 nie było żadnych przejawów żywiołowej prze‑ mocy ani w ogóle żadnej zbiorowej aktywności społecznej o charakterze antysemickim – ani w masowym ruchu spo‑ łecznym, ani poza nim. Biernego udziału w marcowych masówkach, zwoływanych przez aparaty państwowo-ide‑ ologiczne w zakładach pracy, na których piętnowano wi‑ 83 I. Deutscher, The Non-Jewish Jew…, s. 89.

349


chrzycieli i syjonistów, nie można kojarzyć z poparciem dla reżimowej kampanii. Nie czyni się tego w przypadku żadnej innej kampanii połączonej z masówkami w historii Polski Ludowej. Czyniąc tak w tym przypadku, popełnia się ciężkie nadużycie historiograficzne. Szerzone przez część byłych działaczy ówczesnej opo‑ zycji obrazy mas, w tym zwłaszcza klasy robotniczej, któ‑ rych nacjonalistyczne emocje i resentymenty z łatwością zagospodarowuje w Marcu reżim i które postrzegają sie‑ bie i reżim jako jeden spawany antysemityzmem narodo‑ wy blok, są wyssane z palca. Równie żałosne są dyskursy o ciężkim zawodzie, jaki rzekomo sprawili ówczesnej opo‑ zycji robotnicy, gdyż wbrew oczekiwaniom – nie wiadomo czyim i czym uzasadnionym – na odgłos gwizdka, który powinien był do nich dotrzeć z dziedzińca Uniwersytetu Warszawskiego, nie stanęły fabryki i nie doszło do strajku powszechnego. Przypomnijmy, że opozycja ta nie zbudo‑ wała dla siebie żadnego zaplecza ani żadnych punktów oparcia w środowiskach robotniczych. Natomiast prak‑ tycznie na gwizdek – bo powodowane poczuciem natural‑ nej solidarności z pobitymi na wspomnianym dziedzińcu studentami i podobnie jak oni inspirowane dążeniami de‑ mokratycznymi – wielkie rzesze młodzieży akademickiej okupowały wydziały wyższych uczelni, wiecowały, wycho‑ dziły na ulice miast w całym kraju i ścierały się z milicją. Co więcej, wbrew marcowej mitologii, nie tylko one. Była działaczka opozycji i uczestniczka ówczesnych wy‑ darzeń Irena Grudzińska-Gross jest jedną z nielicznych, która dopomina się o prawdę o marcowym ruchu ma‑ sowym jako o ruchu nie tylko studencko-inteligenckim, ale również robotniczym. „Dziś wiemy z akt policyjnych, że wśród aresztowanych było o wiele więcej robotników niż studentów, a wspólną kategorię stanowił wiek aresz‑ 350


towanych. To byli ludzie urodzeni po wojnie”, pisze ona. „Wyobrażam sobie, że przyszły historyk, wolny od antyle‑ wicowej alergii, która ogarnia polskie życie umysłowe, na‑ pisze na nowo historię wydarzeń marcowych jako historię rebelii robotniczej, rewolty robotników w pierwszym po‑ koleniu, urodzonych na wsi, ale wyrosłych i wychowanych w sypialniach nowych projektów przemysłowych. Oni, tak samo jak studenci, nie chcieli żywić się utopijnymi marze‑ niami i mierzyli je z rzeczywistością. Wiemy, że na ulicach i w więzieniach było ich więcej niż studentów. Trzeba, aby w kronice 1968 r. znaleźli swoje miejsce”84. Wspomnianej wyżej mitologii marcowej może hołdo‑ wać tylko ktoś, kto uwierzył, że historię tworzy inteligen‑ cja, wymazał z pamięci lub zmarginalizował w niej Po‑ wstanie Grudniowe 1970 roku na Wybrzeżu oraz mnie‑ ma, że to nie z tego powstania, lecz z opozycji demokra‑ tycznej wywodziła się „Solidarność”. Rzecz znamienna: podobnie jak w poznańskim Czerwcu 1956 roku, w tym żywiołowym masowym wystąpieniu robotników nie było antysemickich haseł i awantur. Ówczesne wydarzenia historyczne nie tylko nie zadały kłamu temu, co Kuroń i Modzelewski zawarli w Liście otwartym, ale potwier‑ dziły z ogromną mocą, że mieli rację twierdząc, iż sto‑ sunek wyzysku – presja zmierzająca do wyciśnięcia jak największej pracy dodatkowej z tych, którzy ją wykony‑ wali, oraz opór stawiany przez tych ostatnich – był cen‑ tralną osią konfliktu społecznego drążącego ówczesny system i siłą napędową historii polskiego „realnego so‑ cjalizmu”. We wrześniu 1971 roku, po wyjściu z więzienia, 84 I. Grudzińska-Gross, 1968 in Poland. Spoiled Children, Marxists, and Jews, w: V. Tismaneanu (red.), Promises of 1968: Crisis, Illusion, and Utopia, Central European University Press, Budapeszt-Nowy Jork 2011, s. 45, 52–53.

351


Modzelewski i Kuroń udali się do Michnika. Modzelewski wspomina: „Z zapartym tchem wysłuchaliśmy nagrania kilkugodzinnej dyskusji, jaka odbyła się nocą z 24 na 25 stycznia między Gierkiem a delegatami strajkującej załogi Stoczni Szczecińskiej. Mieliśmy wrażenie, że słowo sta‑ ło się ciałem. Klasa robotnicza zmaterializowała się jako podmiot polityczny, który zmusił najwyższe władze ko‑ munistycznego państwa do dialogu i potrafił przemawiać w tym dialogu własnym głosem”85. Modzelewski nie wyjaśnia, co było tym słowem, które stało się ciałem. Był nim jednak, rzecz jasna, List otwarty. Jak na ironię, pobita w Marcu 1968 roku opozycja już się go wyrzekła – i to raz na zawsze. Po lekturze pasjonującej książki Michała Siermińskiego wiemy, co z tego wynikło w ciągu pomarcowego dziesię‑ ciolecia, przed rewolucją „Solidarności”.

85 K. Modzelewski, Zajeździmy…, s. 215.

352


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.