21 minute read

cierpi jeden na dziesięcioro

o zmianach w sektorze medycznym w świetle pandemii Covid-19. Będą omawiane również kwestie związane z budowaniem społeczeństwa obywatelskiego oraz z zieloną transformacją energetyczną Polski. Oprócz paneli zaplanowane są również warsztaty dla uczestników (z firmami sponsorującymi kongres) i atrakcje, takie jak uroczysta kolacja, koncert jazzowy i bal.

Jakie uczelnie biorą udział w Kongresie Polskich Stowarzyszeń Studenckich w Wielkiej Brytanii?

W wydarzeniu bierze udział około 40 uczelni z Wielkiej Brytanii i nie tylko; w tym roku na kongresie będziemy mieli okazję gościć m.in delegację z włoskiego uniwersytetu Bocconi. Jeżeli chodzi natomiast o brytyjskie uczelnie, to lista jest bardzo długa i zawiera uniwersytety zarówno na południu, jak i na północy kraju, wliczając w to uczelnie takie jak Cambridge, LSE czy uniwersytet w Edynburgu.

Czy na kongresie w tym roku pojawią się jacyś goście specjalni?

Oczywiście. W tym roku będą to m.in Elżbieta Bieńkowska, Radosław Sikorski i Agnieszka Holland. Jest też kilka innych nazwisk, którymi bardzo chciałabym się podzielić, ale niestety nie są jeszcze ostatecznie potwierdzone, więc jedyne co mogę zrobić, to zaprosić do śledzenia naszych social mediów, aby dowiedzieć się więcej!

Dlaczego warto studiować w Wielkiej Brytanii?

Dla mnie największym atutem studiowania w Wielkiej Brytanii jest możliwość angażowania się w przeróżne aktywności studenckie i stowarzyszenia. Uczelnie brytyjskie oferują setki tego rodzaju możliwości, które są niezwykle rozwijające. Na salach wykładowych zdobywa się wiedzę czysto akademicką, która również jest niezwykle istotna, jednak oprócz tego poprzez działalność w wszelkiego rodzaju stowarzyszeniach można otworzyć się na ludzi, wykształcić kompetencje miękkie i przede wszystkim nabrać doświadczenia niezbędnego przy aplikacji do przyszłych prac. Ponadto uczelnie oferują niezwykle bogate programy stażowe, czy wymiany z zagranicznymi uczelniami. Nauka w Wielkiej Brytanii nie polega tylko i wyłącznie na uczeniu się informacji na pamięć, ale na świadomym zdobywaniu i wykorzystywaniu swojej wiedzy przy pisaniu esejów czy w pracach w grupie, gdzie niezbędne jest odwoływanie się do analizy tekstów naukowych, krytycznego myślenia i swoich własnych wniosków wyciągniętych na ich podstawie. Jest to dla mnie osobiście ogromną wartością.

Czy polscy uczniowie chcący studiować w Wielkiej Brytanii mogą liczyć na jakieś wsparcie ze strony brytyjskiego rządu?

Przed erą brexitu można było liczyć na ogromne wsparcie ze strony brytyjskiego rządu w postaci kredytu studenckiego, z którego korzystało i wciąż jeszcze korzysta większość obecych studentów. Niestety osoby, które rozpoczęły i rozpoczną studia po tym jak brexit ostatecznie wszedł w życie, nie będą mogły już dłużej liczyć na taki przywilej.

Z jakimi utrudnieniami polscy uczniowie chcący studiować w Wielkiej Brytanii muszą liczyć się po brexicie?

Przede wszystkim z brakiem wsparcia finansowego, który dla większości oznacza brak możliwości podjęcia studiów w Wielkiej Brytanii. Nie chcąc zabrzmieć pesymistycznie, niestety uważam, że era swobodnego studiowania w Wielkiej Brytanii dla zagranicznych osób powoli dobiega końca, z tego względu możliwym jest, że tegoroczna edycja kongresu będzie również jego ostatnią. Jednakże istnieje wiele alternatyw w postaci świetnych uczelni w krajach, takich jak Włochy, Holandia lub kraje skandynawskie.

Z jakimi kosztami muszą liczyć się przyszli studenci chcący rozpocząć swoją edukację w Wielkiej Brytanii?

Koszty życia różnią się w zależności od położenia na terenie kraju. Ceny na południu zawsze będą wyższe niż na północy, a ceny londyńskie są najwyższe w całym kraju. Przykładowo, w Lancaster, w małym brytyjskim północnym miasteczku, w którym ja się uczę, najniższy koszt pokoju w akademiku wynosi około 450 funtów miesięcznie, natomiast pokoje o lepszym standardzie mogą kosztować nawet do 1000 funtów miesięcznie. Do tego dochodzi koszt życia, czyli m.in. koszty jedzenia, biletów autobusowych etc., na który w Lancaster trzeba przeznaczyć miesięcznie około 250350 funtów.

Czy polscy studenci mogą liczyć na stypendia?

Każda uczelnia oferuje różnego rodzaju stypendia i zależy to tylko i wyłącznie od niej, czy zagraniczni studenci mogą z nich skorzystać. Na niektórych uniwersytetach stypendia dostępne są tylko dla brytyjskich studentów, ale zdarza się, że są one oferowane również zagranicznym.

darek@cooltura.co.uk

„oGródek Cooltury” jest cyklem, w którym przedstawiamy osoby wyróżniające się ponadprzeciętną działalnością kulturalną. Ludzi, którzy swoim postępowaniem dają przykład innym. Poezja to nasz świat. Współtwórzmy go i cieszmy się nim. Medal okolicznościowy jest podziękowaniem za pracę na rzecz rozwoju twórczości poetyckiej; upamiętnia poetkę Barbarę Jurkowską-Nawrocką. Jest ona wzorem i inspiracją. Adam Siemieńczyk

l Czym dla ciebie jest rozmowa, dyskusja, wymiana myśli, opinii, informacji?

Rozmowa jest naszym środowiskiem naturalnym. Są też inne ważne rzeczy w życiu, ale rozmowa bardziej o życiu decyduje, niż nam się zwykle wydaje. Dobrze, że i ty ją doceniasz. Czy rozmowa może być poezją? Rozmowa może być bardzo plastyczna, zależnie od umiejętności językowych i postaw przyjętych przez rozmówców. Przede wszystkim zależy ona jednak od muzyki ich emocji. Bez rozmowy lub jakiegoś odniesienia się do niej, nie ma poezji. Samą poezją byłaby skrystalizowana wersja wyrafinowanej rozmowy, którą można zatrzymać i odczytać na opak. Jestem zaszczycony wyróżnieniem. Przyjąłem je w imieniu milionów ludzi, którzy potrafią rozmawiać.

l Kilka lat temu spotkaliśmy się w kawiarni nad morzem w Whitley Bay po to, by przeczytać wiersz Gałczyńskiego. Jaki to ma sens?

Gałczyński jest od dawna częścią języka, w którym się komunikujemy; jakkolwiek paradoksalnie mogłoby to brzmieć, że prawie cały człowiek jest tak unieśmiertelniony. Nie ma nic złego w przywoływaniu ducha Gałczyńskiego w miejscu, w którym nie byłby gospodarzem. Zapewne też i tam czułby się swobodnie, podobnie jak my spędzaliśmy nasz czas. A zupełnie serio powiem, że zawsze jest miejsce na przypomnienie słów, które sprawiają przyjemność.

l Czym dla ciebie jest emigracja?

Emigracja jest wyborem. Nie jest to tylko wybór miejsca, który powoduje dalekosiężne konsekwencje… osobiste, rodzinne. Emigracja odbiera, ale i dużo daje. Nie ma emigracji bez wskoczenia do innego środowiska jezykowokulturowego i prób pływania w nim. Nie zapytasz, czy emigracja jest poezją?

Konrad Serafin

Pies marketingowy, zdemoralizowany naukami społecznymi i IT. Niewolnik health and social care. Zwykle w pracy, kawiarni lub kinie domowym. Niesamotny.

Uważny Rozmówca to kategoria, w której został ci przyznany okolicznościowy medal „oGródka Poezji”. Kategoria być może nietypowa. Dla mnie bardzo ważna. Bez rozmówcy trudno ukształtować obraz swoich myśli. Często sama możliwość ich zwerbalizowania to przełomowe doznanie. Świadomość istnienia empatycznej przestrzeni dodaje siły.

doświadczeń i przez to myśli. Z drugiej strony, pewne popularne koncepty są dla nas martwe lub czujemy wobec nich wielki dystans. Może więc nie tyle nasze emigrantów rozmowy tworzą jakiś inny gatunek, ale inny bywa materiał, który mamy do dyspozycji, i sposób naszego spojrzenia. Chyba u większości moich emigracyjnych przyjaciół, emigracja poszerzyła myślenie raczej, niż pogłębiła izolację. Zaryzykowałbym twierdzenie, że emigracja ma szansę przełamać nadaną nam kulturowo izolację. Czasem też może być przekleństwem. Szczególnie, gdy patrzymy za siebie i poddajemy się nostalgii. To wszystko jest w naszych rozmowach.

l Uczestniczyliśmy wspólnie w otwarciu Izby Pamięci Barbary JurkowskiejNawrockiej. Jak to odebrałeś?

To całe wydarzenie miało miejsce w czasie naznaczonym nieodwracalną stratą kogoś bardzo mi bliskiego. Zaproszenie pojawiło się nagle i pomyślałem, że może to być odpoczynkiem, że może mi to pomóc w powrocie do bardziej przyjaznej rzeczywistości. Dołączyłem wtedy do ciebie i pojechaliśmy do Gruduska. Nie zawiodłem się. Całość wspominam bardzo dobrze. Spotkanie przypomniało mi trochę szkolne akademie na cześć. To był jakby powrót do dzieciństwa lub odświeżenie historycznych dekoracji. Obecność księdza, poety z prawdziwego zdarzenia Tomasa Wolbosa, też dodała temu nieco barwy. Z drugiej strony prezentowana treść była delikatna i prosta, jak twórczość Barbary Jurkowskiej-Nawrockiej. Zaznaczę, że autorki nigdy osobiście nie poznałem. Odkrywam ją jedynie lub aż przez poezję. Na spotkaniu obecne były osoby, które znały panią Barbarę, a upamiętnienie mogło być dla nich okazją do wspomnień. Reszta uczestników miała kontakt wyłącznie z jej twórczością, więc był to dla nich dobry pretekst, by zanurzyć się w magii słów. A ja przez chwilę byłem kurierem z Newcastle, przekazując wiadomości z emigracji. Pamiętam też, że powiedziałem parę słów o języku poezji, która oddala nas od brutalizacji codziennego życia. Mam wrażenie, że jest to szczególnie ważne dziś, gdy brutalność wydaje się triumfować w przestrzeni publicznej. Powiedziałem to wtedy, w Polsce, i chyba wszyscy zrozumieliśmy się.

l Czy planujesz kiedykolwiek publikację tego, co piszesz?

Przewiduję raczej, niż planuję publikację. Nie uzależniam swojego życia od pisania aż tak, bym czuł na plecach oddech czasu. Pisanie ma być dla mnie nadal przyjemnością. Choć perspektywa gry z odbiorcą zapowiada emocje i kusi.

jazzcafe@posk.org www.jazzcafeposk.org

Emma Rawicz w Jazz Cafe POSK w sobotę 22 stycznia 2022!

Emma Rawicz to młoda saksofonistka i kompozytorka, która zdążyła już zrobić spore wrażenie na brytyjskiej scenie muzycznej. Określana jako „siła, z którą należy się liczyć” („Jazzwise”) i „szybko wschodząca gwiazda” (London Jazz News), w wieku 19 lat nagrała swój niecierpliwie oczekiwany debiutancki album. W sobotę 22 stycznia artystka wystąpi w Jazz Cafe POSK, gdzie zaprezentuje kompozycje z albumu „Incantation” oraz utwory ze swojego najnowszego projektu. Muzyka Emmy ma unikalne brzmienie, a jej kompozycje to zarówno porywające rytmiczne utwory inspirowane muzyką afro-kubańską, jak i mocne numery funkowe. Z Emmą Rawicz rozmawia Tomasz Furmanek.

Tomasz Furmanek: Jak i kiedy odkryłaś jazz?

Emma Rawicz: Wydaje mi się, że stało się to gdy miałam 12 lat i moi rodzice zabrali mnie do międzynarodowej letniej szkoły muzycznej w Devon, zwanej Dartington Music Summer School. W tamtym czasie grałam tylko na skrzypcach, głównie muzykę klasyczną. Zobaczyłam tam koncert jazzowego big bandu i potem przez lata błagałam rodziców, aby pozwolili mi grać na saksofonie, ale zgodzili się na to dopiero kiedy miałam 15 lat. Saksofon wydawał się najfajniejszym instrumentem na świecie i od razu chciałam na nim grać. Po prostu uwielbiałam jego brzmienie, które zwyczajnie do mnie przemówiło, jak sądzę… A kiedy pierwszy raz na nim zagrałam, poczułam „ok, to jest mój instrument, to ten, na którym chcę grać!”.

TF: Po tym pierwszym kontakcie z jazzem i saksofonem podczas występu big bandu, jak znalazłaś swoją drogę do muzyki jazzowej?

ER: Głównie online, potem zaczęłam kupować płyty i słuchać Charliego Parkera i Milesa Davisa... Tak naprawdę nic z tego nie rozumiałam, ale wiedziałam, że to jest ta muzyka, która chcę poznać lepiej. Jednakże mieszkałam w północnym Devon i dorastałam na odludziu, gdzie tak naprawdę nie było żadnych koncertów, na które można by pójść, ani żadnych zespołów, z którymi można by grać. Pozostało więc tylko osłuchanie muzyką. W ten sposób się w to wkręciłam.

TF: Ale skoro słuchałaś muzyki Davisa czy Parkera, musiałaś już wtedy ją czuć, być nią zafascynowana?

o improwizacji, timingu, akordach ani o technice. Jednak ta muzyka sprawiła, że coś poprzez nią poczułam i wiedziałam, że chcę ją grać.

TF: Jacy inni muzycy byli kluczowymi postaciami, które miały wpływ na twój muzyczny rozwój?

ER: Myślę, że muzycy, którzy mieli na mnie jeszcze większy wpływ niż Miles czy Charlie Parker, zwłaszcza jeśli chodzi o pisanie, to Wayne Shorter, Chris Potters, a także Herbie Hancock, Dave Holland, i wielu innych! Naprawdę, słuchałam tak dużo muzyki Wayne’a, że jestem pewna, że wpłynęło to na moje komponowanie.

Myślę, że muzykiem jazzowym, który wywarł na mnie największy wpływ, był Joe Henderson. Pamiętam, jak usłyszałam jego płytę „Double Rainbow”, a w szczególności utwór „No More Blues” – wywarł na mnie tak głębokie wrażenie, że wiedziałam, że chcę zacząć grać na saksofonie tenorowym! Brzmienie jego saksofonu naprawdę mnie poruszyło. Poza tym natknęłam się na muzykę brazylijską za sprawą perkusisty Adriano Adewale, który mnie w nią wprowadził i która od razu mi się spodobała. Zaczęłam też poznawać muzykę kubańską. Chyba po prostu chciałam słuchać wszystkiego… a ta płyta Joe Hendersona w pewnym sensie doprowadziła mnie do tych różnych muzycznych ścieżek.

TF: Co jeszcze zafascynowało cię w Joe Hendersonie i jego muzyce? Czy możesz to opisać słowami? A może… kolorami!? (uśmiech)

ER: Właśnie tak! To było niesamowite przeżycie… gdyż mam synestezję, czyli widzę kolory, kiedy słyszę muzykę. Kiedy usłyszałam, jak gra utwór „No More Blues”, wizualnie był po prostu przepiękny, a jego brzmienie było po prostu cudowne, tak miękkie… Było w tym brzmieniu coś, czego wcześniej nie słyszałam. Był równie mocny od strony rytmicznej; wszystko w jego grze było po prostu urzekające, sprawiało, że chciałam dowiedzieć się więcej.

TF: Synestezja. To fascynjace. Czy jest to u ciebie wyłącznie związane z muzyką?

ER: Myślę, że generalnie tylko z dźwiękami. Jest to dla mnie normalne, zawsze tak miałam, taki jest mój świat. Zasadniczo, podczas słuchania muzyki zmieniają się kształty i kolory. Zmienia się to przez cały czas i przyczyniają się do tego wszystkie aspekty muzyki. Dlatego jest to dla mnie takie interesujące.

TF: Masz 19 lat; aż trudno uwierzyć, że nie wziąłeś do ręki saksofonu tenorowego przed ukończeniem 16. roku życia, ponieważ wydaje się, że masz w sobie mnóstwo muzycznej dojrzałości i pewności. Co myślisz o takim stwierdzeniu?

ER: Nie jestem pewna. Osobiście powiedziałabym, że wciąż muszę się wiele nauczyć i daleko mi do bycia „skończonym pakietem” – nie, żeby jakiś „skończony pakiet” w ogóle istniał dla muzyka. Odkąd dostałam w swoje ręce saksofon tenorowy i zrozumiałam, co chcę robić, ciężko pracowałam. Kiedy chodziłam do Chetham’s School of Music przez 2 lata, ćwiczyłam po 8-9 godzin dziennie, codziennie, ponieważ po prostu chciałam być lepsza oraz bardzo to lubiłam! Nadal lubię ćwiczyć i pracować nad wszystkim, ponieważ kocham muzykę, chcę grać więcej i stawać się lepszym muzykiem.

TF: A więc granie, występowanie, bycie w muzyce jest celem samym w sobie? Ta podróż jest nagrodą.

ER: Absolutnie. Myślę, że łatwo jest wpaść w pułapkę typu „chcę brzmieć jak ta osoba” albo „chciałabym być technicznie w stanie to zrobić” czy „zagrać ten trudny kawałek”. Ale przecież tak wiele czerpiemy z samego procesu, cały

czas się uczymy i doskonalimy. Myślę, że zeszłego lata, kiedy koncerty zaczęły powracać i dużo występowałam, po prostu zdałam sobie sprawę, że ten proces jest tak piękny sam w sobie! Łatwo wpaść w pułapkę, kiedy jesteś na uniwersytecie i zamykasz się w pokoju, a wszystko, co robisz, to ćwiczenia, a przecież o wiele więcej uczysz się w trakcie grania z innymi ludźmi!

TF: Nagralaś już swój debiutancki album z oryginalnymi kompozycjami, „ Incantation” ma ukazać się wiosną 2022 roku. Jakie było twoje podejście do procesu twórczego?

ER: Zdaję sobie sprawę, że album jest dość różnorodny pod względem stylistycznym, zawiera elementy fusion, muzyki afro-kubańskiej, trochę folku, elementy bardziej tradycyjnego jak i nowoczesnego jazzu… Mnie chodziło jedynie o pisanie muzyki, która dawała mi poczucie, że naprawdę mogłabym coś poprzez nią powiedzieć. Kompozycję „Voodoo”, która będzie pierwszym utworem na albumie, napisałam w oparciu o ten szalony abstrakcyjny kolorowy obraz pełen fioletu, koloru pomarańczowego i żółtego, po prostu eksperymentowałam z dźwiękiem i znalazłam w tym kompozycję. Potem pomyślałam, że byłoby naprawdę fajnie mieć jakiś motyw wokół słowa „voodoo”, więc po prostu wybrałam różne słowa, takie jak np. zaklęcie czy omen czy inne tego rodzaju rzeczy i użyłam tych słów jako podpowiedzi do kolejnych kompozycji. Najpierw myślę o danym słowie, potem próbuję wydobyć dźwięk ze znaczenia tego słowa i zobaczyć, co się stanie... Najbardziej wyjątkowy utwór na tym albumie ma tytuł Vera – tak miała na imię moja babcia, napisałam go dla niej po jej śmierci, próbując przekazać, jaką cudowną osobą była i jak bardzo kochałam spędzać z nią czas. Myślę, że to dla mnie rodzaj dość osobistego albumu i zarazem moja pierwsza muzyczna wypowiedź, która wyjdzie w świat, więc jest to dla mnie całkiem duży krok. Mam tylko nadzieję, że ludziom się spodoba.

TF: Mocno wierzę, że tak. Dorastałaś w wiejskim północnym Devon. Czy twoje dzieciństwo było pełne muzyki?

ER: Nie powiedziałabym. Tata czasem dla zabawy gra na pianinie, babcia czasem grała na organach w kościele, ale ja nie pochodzę z muzycznej rodziny. To była całkiem normalna rodzina złożona z osób, które nie były muzykami, a już na pewno nie zawodowymi. Ale zawsze lubiłam słuchać muzyki i grałam ją tak często, jak tylko mogłam, ale nie otrzymałam szczególnie muzycznego wychowania. Było tak, że to wszystko sama rozgryzłam.

Dorastałam na wsi, spędzałam dużo czasu na farmie, gdzie nie było wielu ludzi wokół i nie było zbyt wiele muzyki, ale uważam, że miałam szczęście, ponieważ cała moja rodzina to po prostu wspaniali ludzie. Spędzałam dużo czasu na łonie natury, chodząc na długie spacery, biwakując i pływając w morzu. Bardzo się cieszę, że dorastałam tam, gdzie dorastałam, ale musiałam się wyprowadzić, gdy zdałem sobie sprawę, że chcę kontynuować rozwój muzyczny, ponieważ w Devon po prostu nie ma sceny jazzowej. Przeprowadziłam się do Manchesteru, aby uczęszczać do tamtejszej szkoły muzycznej przez dwa lata, potem, po dostaniu się do Royal Academy of Music, przeniosłam się do Londynu, aby studiować grę na saksofonie jazzowym.

TF: A więc jesteś w Londynie nieco ponad rok, a już grasz wszędzie! Niesamowite. Być może nie zdajesz sobie sprawy, jakie to wyjątkowe.

ER: Czuję się wielką szczęściarą, naprawdę!

TF: Jesteś bardzo aktywna na Instagramie i wygląda na to, że zebrałaś tam ogromną liczbę fanów.

ER: Zaczełam to, ponieważ dorastając w Devon, byłam dosłownie jedyną znaną mi osobą, która kochała taką muzykę. Byłam bardzo podekscytowana nauką o jazzie i o saksofonie, ale żadne z moich znajomych tego nie rozumiało. Zdecydowałam więc, że muszę znaleźć inne osoby, które kochają tę samą muzykę co ja, i pomyślałam, że może założę konto online, aby się z nimi połączyć. Używałam go jako narzędzia do ćwiczeń, mówiłam np. „pracuję właśnie nad tym, co o tym myślicie?”czy „jakie płyty lubicie?” i dalej publikowałam fragmenty swojego grania lub inne rzeczy, którymi zajmowałam się muzycznie… W pewnym momencie zauważyłam, że moja publiczność zaczęła się zwiększać i liczba obserwujących wzrosła do około 10 tysięcy. Potem nadszedł lockdown, zaczęłam publikować jeszcze więcej, ponieważ miałam mnóstwo czasu na tworzenie filmów i ćwiczenie, od tego czasu liczba obserwujących wzrosła do około 37 tysięcy. filmów, to w zasadzie upewnianie się, że moje filmiki zawierają rzeczy prawdziwe, ponieważ tak często (zwłaszcza jeżeli chodzi o muzykę) dostajesz od razu gotowy produkt, dopracowane filmy z perfekcyjnymi wersjami, czyli rzeczy, których przygotowanie zabiera wieki po to, aby wyglądały tak, jakby po prostu od razu takie były. To może być naprawdę szkodliwe, szczególnie dla muzyków jazzowych, ponieważ moim zdaniem chodzi o to, by dążyć do czegoś lepszego i doskonalić się, a nie po prostu być perfekcyjnym od razu.

Zaczęłam więc dzielić się rzeczami, które były takie jakie były, mówiąc np. „uważam to za trudne, ale nad tym pracuję” albo „to nie jest jeszcze idealne…”, ponieważ dla mnie chodzi teraz o rozpoczęcie pozytywnej rozmowy i po prostu bycie człowiekiem próbującym stawać się lepszym w muzyce. Widzę wielu młodszych muzyków, którzy mówią: „to jest naprawdę inspirujące, teraz też nad tym popracuję” lub „pokazałaś mi właśnie, że w jest porządku nie lubić gotowego produktu”. Więc to są pozytywy. Zawsze znajdą się ludzie w sieci, którzy będą negatywnie nastawieni lub mniej przyjaźnie, ale ogólnie uważam, że można tę platformę wykorzystać jako coś pozytywnego, zwłaszcza jeśli postrzegasz ją jako rodzaj społeczności, by wspierać się nawzajem.

TF: Grałaś już w wielu wiodących klubach jazzowych. 22 stycznia po raz pierwszy zagrasz w polskim klubie jazzowym w Londynie, Jazz Cafe POSK. Proszę opowiedz mi trochę o swoich polskich korzeniach.

ER: Mój dziadek jest Polakiem, przyjechał w czasie II wojny światowej, więc bezpośredni kontakt z polskością pochodzi od moich dziadków. Kiedy byłam młodsza, trochę mówiłam po polsku, ale już nie mówię, chociaż bardzo chciałabym się nauczyć. Sama nigdy nie byłam w Polsce. Moje polskie koneksje nie są czymś, o czym dużo wiem, ale jest to coś, co mnie naprawdę interesuje i bardzo fajnie będzie mieć z tym więcej kontaktu.

Fascynuje mnie to, że mam polskie korzenie i wydaje mi się, że jest to znacząca część tego, z czego się wywodzę. Mam polskie nazwisko i wielką nadzieję, że w przyszłości będę miała okazję odwiedzić Polskę i spędzić tam trochę czasu. Jest to coś, co szczególnie teraz, kiedy jestem trochę starsza i mogę podróżować samodzielnie, bardzo chciałabym odkrywać i zgłębiać. Chciałabym pojechać szczególnie do Warszawy, miasta rodzinnego, aby spróbować zrozumieć trochę lepiej swoje pochodzenie oraz swoją historię.

TF: Co zagracie w Jazz Café POSK?

ER: Będziemy grać muzykę, którą napisałam w ciągu ostatnich kilku miesięcy, opartą na kolorach. Zasadniczo, staram się znaleźć kolory, których nie widuje się zbyt często w życiu codziennym i pisać muzykę opartą na tym, co słyszę kiedy na nie patrzę. Więc jest to dla mnie realna próba zgłębienia synestetycznego spojrzenia na muzykę. Zagramy też trochę utworów z mojego nadchodzącego debiutanckiego albumu. To dla mnie naprawdę ekscytujące, ponieważ uwielbiam obserwować, jak szczególnie starsza muzyka, którą już nagrałam, rozwija się z biegiem czasu i jak odmiennie za każdym razem brzmi grana z różnymi zespołami!

TF: Brzmi niesamowicie! Może ten koncert w Jazz Cafe POSK będzie równocześnie jednym z twoich pierwszych małych kroków, aby trochę przybliżyć się do swoich polskich korzeni.

ER: Naprawdę nie mogę się tego doczekać!

Emma Rawicz i jej kwintet w Jazz Cafe POSK:

Sobota 22 stycznia 2022 Bar: 19:30 / muzyka: 20:30 Bilety: £12 (na drzwiach lub Eventbrite) Muzycy: Emma Rawicz – saksofony; Ivo Neame – fortepian; Ant Law – gitara; Conor Chaplin – bas; Jay Davis - perkusja www.emmarawicz.com www.jazzcafeposk.org

Jazz Cafe POSK zaprasza na koncerty

Jazz Cafe POSK powraca do regularnych imprez na żywo z udziałem publiczności! Poniżej zapowiedzi tylko niektórych z najciekawszych nadchodzących koncertów w klubie.

Emma Rawicz Quintet

Sobota 22 stycznia 2022: Emma Rawicz to wielokrotnie nagradzana młoda saksofonistka i kompozytorka, która zdążyła już zrobić spore wrażenie na brytyjskiej scenie muzycznej. Określana jako „siła, z którą należy się liczyć” („Jazzwise”) i „szybko wschodząca gwiazda” (London Jazz News), w wieku 19 lat nagrała swój niecierpliwie oczekiwany debiutancki album, składający się w całości z jej autorskich kompozycji, który ma ukazać się na początku 2022 roku. Emma regularnie grywa w najlepszych klubach jazzowych, w tym w Ronnie Scott’s, Pizza Express i The Jazz Cafe, z wieloma uznanymi muzykami. Style mające wpływ na jej muzykę sięgają od nowoczesnego jazzu i fusion, po folk i soul, a kluczowe postaci w jej muzycznym rozwoju to między innymi Chris Potter, Ari Hoenig, Kenny Garrett, Joe Henderson i Chick Corea. W Jazz Cafe POSK Emma zaprezentuje kompozycje z mającego niebawem ukazać się albumu „Incantation” oraz utwory ze swojego najnowszego projektu. Muzyka tej artystki ma unikalne brzmienie, łączące w sobie jej wszystkie inspiracje, a kompozycje Emmy to zarówno porywające rytmiczne utwory inspirowane muzyką afro-kubańską, jak i mocno uderzające numery funkowe.

Muzycy: Emma Rawicz – saksofony; Ivo Neame – fortepian; Ant Law – gitara; Conor Chaplin – bas; Jay Davis – perkusja

www.emmarawicz.com

Georgia Mancio

Sobota 12 lutego 2022

Wyjątkowy koncert. Jazz Cafe POSK gościć będzie znakomitą Georgię Mancio, laureatkę Parliamentary Jazz Award dla najlepszej brytyjskiej wokalistki jazzowej 2021 roku! Wielokrotnie nagradzana/nominowana wokalistka, autorka tekstów i producentka, Georgia Mancio, jest jedną z najbardziej szanowanych, lubiących wyzwania i wielowymiarowych nowych artystów w Europie. Jej wielojęzyczna muzyka odwołuje się do klasycznego jazzu i muzyki latynoskiej, a także do jej własnych, znakomitych kompozycji, zawsze naznaczonych niezawodną emocjonalną integralnością. „Nie można się nie zakochać w jej głosie… Wspaniały przykład siły i talentu” („Jazz in Europe”).

Muzycy: Georgia Mancio – śpiew; Kate Williams – fortepian; Oli Hayhurst – bas; Dave Ohm – perkusja.

www.georgiamancio.com

Łyczacza

Sobota 19 lutego 2022

Zespół Łyczacza powstał w 2002 roku w Gdyni. Bliskość morza zaowocowała muzyką, której korzenie i inspiracje sięgają Ameryki Południowej. Ich muzyka to połączenie latynoskiego jazzu, popu i bossa novy, a artyści, którzy zafascynowali lidera zespołu Macieja Łyszkiewicza, to m.in. Sergio Mendes, Marcos Valle, A.C.Jobim czy Joao Gilberto. Marta Kubaczyk jest wokalistką i głosem zespołu od samego początku, pisze też większość tekstów do muzyki Maćka. Łyczacza wydała dwa albumy, „Latino’69” i „Bossa Nova”. Marta Kubaczyk i trębacz zespołu Tomek Pańków od wielu lat mieszkają w Londynie. W Jazz Cafe POSK zagrają z liderem zespołu, pianistą Maćkiem Łyszkiewiczem, założycielem takich polskich zespołów jak No Limits, Leszcze czy Iza & Latynoscy Brothers. Będzie to wyjątkowy koncert nie tylko utworów znanych z ich dwóch albumów, ale także kilku premier muzycznych, a na scenie pojawią się goście specjalni, w tym znakomity brazylijski gitarzysta Nelson Latif.

Muzycy: Marta Kubaczyk – śpiew; Tomek Pańków – trąbka; Felipe Oliveira – bas: Nelson Latif – gitara; Maciej Łyszkiewicz- fortepian, lider

Benet Mclean Quintet

Sobota 5 lutego 2022

Wirtuoz skrzypiec Benet McLean jest jednym z najwspanialszych talentów jazzowych w Wielkiej Brytanii. Wydał kilka uznanych albumów i grał z takimi artystami, jak Omar, Julian Joseph, Steve Williamson, Loose Tubes, Jean Toussaint, Cleveland Watkiss i Orphy Robinson. Jego gwiazdorski kwintet gra innowacyjną i zaskakującą mieszankę nasyconego skrzypcami hard bopu, prezentując zarówno własne współczesne oryginalne kompozycje jak i uznane standardy, a w jego składzie znajdziecie niektóre z największych współczesnych talentów brytyjskiego jazzu. Można spodziewać się mnóstwa uduchowionej magii skrzypiec, energicznych rytmów i melodyjnej gry saksofonu oraz oczywiście skrzypiec i inspirującego brzmienia, któremu z pewnością trudno będzie się oprzeć! „Benet McLean to znakomity skrzypek o brzmieniu dorównującym najlepszym klasycznym wirtuozom i uduchowionym powinowactwie z najwyższym poziomem kreatywności jazzowej. Jest pomysłowy, charyzmatyczny i ekspresyjny z niuansami, które wnoszą urzekającą energię do każdego jego występu”. (Julian Joseph) Jonathan Gee – fortepian, Rio Kai – bas, Zoe Pascal – perkusja

www.benetmclean.com Eventbrite link: https://bit.ly/32KGDFu

Jazz Cafe POSK Bar: 7:30pm, muzyka 8:30 pm Bilety £12 przy wejściu lub na Eventbrite www.jazzcafeposk.org Jazz Cafe POSK, London, 238-246 King Street, London W6 0RF.

Joanna Figlak-Włoka

j.figlak@prl24.co.uk

Debiut literacki dziennikarki TVN

Z Anną Klimczewską, dziennikarką, producentką telewizyjną i autorką debiutanckiej książki „Masz nową parę", rozmawia Joanna Figlak-Włoka.

Aniu, bardzo się cieszę, że mogę z tobą porozmawiać o twoim „dziecku" i zachęcić naszych czytelników do przeczytania tej wspaniałej książki. Jesteś dziennikarką, która ma lekkie pióro i na pewno wiele osób będzie oczekiwało kolejnych wspaniałych powieści napisanych przez ciebie. Co cię skłoniło do napisania książki „Masz nową parę"?

Zawsze byłam dobrą „gawędziarą” i zabawiałam towarzystwo różnymi opowieściami. Wiele osób mówiło mi, żebym zaczęła pisać książki. I po cichu marzyłam o tym, ale nie miałam tematu. Aż zauważyłam, że coraz więcej moich znajomych i przyjaciółek opowiada o randkowaniu w sieci. Robili to właściwie wszyscy znani mi single i singielki, ale opowiadali o tym z zawstydzeniem. Nie rozumiałam czego tu się wstydzić? Wolne osoby mają przecież prawo korzystać z narzędzi, które pomagają poznać potencjalnego partnera. Pomyślałam, że to jest temat na współczesne czasy. Zaczęłam ten świat poznawać i opisywać w swojej książce.

„Masz nową parę" to fantastyczna powieść, z której można dowiedzieć się co w internecie piszczy, a konkretniej – na portalach „randkowych"...

Tak jak w życiu, tak i w internecie można spotkać zarówno wspaniałego człowieka jak i drania, oszusta, typa spod ciemnej gwiazdy. Kobiety szukające stałej relacji muszą uważać na mężczyzn, którzy niemal natychmiast wyznają miłość. Zazwyczaj chodzi im tylko o szybki seks bez zobowiązań. Często na takich amantów czekają w domu żony. Niektórzy przynajmniej otwarcie uprzedzają, że szukają tylko seksualnych uniesień, używając skrótów ONS (One Night Stand) czy FWB (Friends with Benefits).

Czuję, że będzie to bestseller.

To marzenie chyba każdego autora, ale tylko nielicznym z nich się spełnia. Oczywiście byłabym bardzo szczęśliwa gdyby moja książka odniosła sukces, ale już samo jej wydanie dało mi ogromną radość.

W promocji twojej książki biorą udział znane osoby z polskiego ekranu – aktorzy i dziennikarze. Opowiesz o tym troszkę?

Jestem dziennikarką telewizyjną i od ponad dwudziestu lat pracuję dla stacji TVN. Obecnie jestem producentką Kuchennych Rewolucji, ale przez czternaście lat pracowałam na różnych stanowiskach w redakcji Dzień Dobry TVN. Przy tym znakomitym programie pracują wspaniali ludzie, mam szczęście przyjaźnić się z wieloma z nich. Niektórzy faktycznie są popularni, ale to nie jest istotne. Najważniejsze, że to wartościowi, bliscy mi ludzie. Nie ma co ukrywać, że wielu z nich otwarcie wspiera mnie teraz w różnych działaniach promujących książkę. Zresztą recenzje do niej napisali: Gosia Ohme, Daria Ładocha i Filip Chajzer. Byli też na moim pierwszym w życiu

This article is from: