na podstawie książek goscinny’ego i seMpégo
now e, a ne niepublikow ! opow iada nia
Mikołajek niczego się nie boję
NA PODSTAWIE KSIĄŻEK GOSCINNY’EGO I SEMPÉGO
Mikołajek niczego się nie boję
Adaptacja Emmanuelle Lepetit Przełożyła Magdalena Talar
KRAKÓW 2017
Co za wstyd!
1
– Mikołaj, chodź ! – zawołała mama. – Mam dla ciebie niespodziankę! Chłopiec pobiegł do salonu. Na niskim stoliku królowała paczka owinięta w ładny czerwony papier w złote groszki. 101
Mikołajek. Niczego się nie boję
– ŁAAAŁ! Ale super! – wykrzyknął Mikołajek zachwycony. „Może to kolejka elektryczna?” – zastanawiał się chłopiec, rozdzierając papier. „Albo zdalnie sterowane auto? Albo odrzutowiec?”. O, nie, to tylko para zielonych butów… i żadnej zabawki! – Ale… gdzie jest mój PRAWDZIWY prezent? – spytał rozzłoszczony. – Przecież masz go przed nosem, Mikołaj – uśmiechnęła się mama, sadzając syna na fotelu, by zdjąć mu buty. – Potrzebowałeś już nowej pary, te stare mają całe dziurawe podeszwy… I hop! – powiedziała, zakładając mu buty. – Zobacz, jak dobrze ci pasują! 102
Co za wstyd!
103
Mikołajek. Niczego się nie boję
Mikołajek wstał, zrobił dwa kroki tam i z powrotem, po czym zawołał zniechęcony: – O, nie, mamo! Są strasznie brzydkie! I do tego zielone jak żaba, wyglądam jak pajac! – Co ty wygadujesz? Przecież są bardzo ładne… prawda, kochanie? – upierała się mama Mikołajka, zwracając się do męża. Tata zaczytany w swojej gazecie nawet nie podniósł głowy. – Taaak… wspaniałe – mruknął roztargniony. – Słyszysz? Nawet tata tak uważa! Schowaj je do szafki i jutro pójdziesz w nich do szkoły. „Do szkoły? Do kumpli? W tych butach jak dla pajaca?” – Mikołajek był załamany. Musi znaleźć sposób, żeby się ich pozbyć.
2
Następnego dnia Mikołajek wbiegł do kuchni. SKRZYP, SKRZYP – skrzypiały nowe buty przy każdym kroku. – Mamo, te nowe buty mnie ocierają – jęknął. – Są za małe! Mama zaraz się do niego pochyliła, żeby to sprawdzić. 105
Mikołajek. Niczego się nie boję
– Ależ skąd, to dokładnie twój rozmiar – stwierdziła. Mikołajek rozpłakał się w głos: – Ała, ała! Nie mogę chodzić! – Uspokój się – westchnęła mama. – Jeszcze ci nie przeszło? Trudno, musisz się przyzwyczaić – wyrzuciłam starą parę do kosza!
106
Co za wstyd!
„Do kosza?!”. Mikołajek pognał na zewnątrz, żeby uratować buty przed śmieciarzami. A to pech – Jadwinia właśnie przechodziła koło otwartej furtki. – Grzebiesz w śmieciach? FUJ!
107
Mikołajek. Niczego się nie boję
– To nie tak, jak myślisz… Szukam tylko swoich butów. – Masz je na stopach, głuptasie! – zaśmiała się sąsiadka, a potem poszła w swoją stronę. Mikołajek znalazł swój skarb i pobiegł do chatki na placu. Zdjął te wstrętne zielone szkarady (chłopaki nie mogą go w nich zobaczyć!) i włożył swoje stare wygodne czarne buty.
108
Co za wstyd!
– Ufff! Ruszył do szkoły, kiedy… TRACH! Rozpętała się burza. Niebo pociemniało i zaczęło lać jak z cebra. To powódź! Dziurawe buty Mikołajka od razu nabrały wody. Przemokły mu skarpetki i CHLUP, CHLUP, CHLUP! – chlupało mu w butach, gdy dołączył do kumpli na dziedzińcu.
109
Mikołajek. Niczego się nie boję
– Co za wstyd! Mikołaj ma dziurawe buty! – zaśmiała się banda. Mikołajek zacisnął zęby. Ta historia z butami zaraz pójdzie mu w pięty!
3
Po deszczu pogoda się poprawiła. Gdy kumple wyszli ze szkoły, wróciło słońce. – Może zagramy w piłkę? – zaproponował Euzebiusz.
111
Mikołajek. Niczego się nie boję
– Co? – Mikołajek pobladł, bo natychmiast pomyślał o okropnych zielonych butach schowanych w chatce. – Gdzie? – No, na placu przecież! – odpowiedział Gotfryd. Gdy dobiegli na miejsce, Mikołajek rzucił się do chatki. – Przyniosę piłkę! – NIE! – oburzył się Rufus, biegnąc za nim. – Ja przyniosę! – A niby dlaczego zawsze ty musisz ją przynosić? – Bo jestem sędzią i mam gwizdek… Podczas gdy kumple się spierali, Euzebiusz poszedł po piłkę. Wrócił, trzymając coś w ręce. Zielone buty Mikołajka! – E, chłopaki! Patrzcie, co znalazłem! 112
Co za wstyd!
Wszyscy go obstąpili. – Fuj! Nawet ten pupilek Ananiasz by takich nie nosił! – splunął Rufus. – Super by pasowały do mojego kostiumu Marsjanina! – zaśmiał się Gotfryd. Wszyscy wybuchnęli śmiechem… w tym Mikołajek! Nie odważył się przyznać, że te brzydactwa należą do niego. Nieoczekiwanie Kleofas oświadczył: – Jeśli są niczyje, chętnie je przymierzę. – Co? Za późno! Kleofas szybko włożył buty, a Euzebiusz już chciał rozpocząć mecz. No trudno, Mikołajek odzyska je potem. Ale chwilę później… – GOL! – cieszył się Kleofas. 113
Mikołajek. Niczego się nie boję
Kumpel jeszcze nigdy nie strzelił gola. – To dzięki moim zielonym butom, przynoszą mi szczęście! – cieszył się. – Będę je nosił całe życie! O, o! Dla Mikołajka sprawa się skomplikowała…
4
„O, nie!” – myślał Mikołajek zdruzgotany. „Co powie mama, kiedy wrócę bez butów?”. Podszedł do Kleofasa i rzucił z fałszywym uśmiechem: – Te buty na pewno do kogoś należą. Lepiej je zdejmij. 115
Mikołajek. Niczego się nie boję
– Tak? A niby do kogo? Przed chwilą nikt ich nie chciał! Mikołajek szepnął kumplowi do ucha: – Bo tak naprawdę to są moje… Kleofas nie chciał mu uwierzyć, więc Mikołajek poszedł na całość:
116
Co za wstyd!
– To może o nie zagramy? – zaproponował. Mikołajek strzelał jako pierwszy – prosto do celu! Nadeszła kolej Kleofasa. Wziął rozbieg, ruszył i poślizgnął się, kopiąc w piłkę. Zgubił przy tym jeden but, który wyleciał w powietrze i PLUSK! Wylądował w samym środku błotnistej kałuży.
117
Mikołajek. Niczego się nie boję
– Właściwie te buciory wcale nie przynoszą szczęścia! – warknął rozczarowany, a potem zdjął drugi but i też rzucił go do błota. – Weźcie je sobie! A potem włożył swoje stare buty i poszedł, mrucząc coś pod nosem.
118
Co za wstyd!
Pora do domu. Wszyscy kumple się rozeszli. Tylko Mikołajek stał dalej na placu. – Nie idziesz? – zdziwił się Euzebiusz. – Nie, mam coś do załatwienia – odburknął Mikołajek. Gdy został sam, podszedł do kałuży, w której leżały buty.
119
Mikołajek. Niczego się nie boję
– O rany, będę je musiał wyczyścić! – mruknął, łowiąc buty patykiem. Po powrocie do domu najpierw otworzył kosz na śmieci, by wyrzucić starą parę, ale… kto go na tym przyłapał? Oczywiście, Jadwinia! – Tym razem czego szukasz? Skarpetek? – zaśmiała się dziewczynka bezlitośnie. Grrrrrr…
5
Po wejściu do domu Mikołajek wziął pudełko z przyborami do czyszczenia butów i zamknął się w łazience. Otworzył wieko. Wszystkie tubki były podobne jak dwie krople wody…
121
Mikołajek. Niczego się nie boję
– Diamentowy połysk… Nabłyszczanie skóry… – odczytał Mikołajek. Którą wybrać? – O! Tej używa tata! – zawołał, biorąc do ręki w połowie pełną tubkę. Wycisnął sporo pasty na czubek jednego buta. – O, nie! Jest czarna!
122
Co za wstyd!
Mikołajek chwycił ręcznik, by naprawić pomyłkę. Choć tarł mocno, pasta nie chciała zejść. Co gorsza – roztarła się na całym bucie! – KURCZĘ BLADE! – panikował Mikołajek, nie przestając szorować buta, który robił się coraz czarniejszy.
123
Mikołajek. Niczego się nie boję
Mikołajek na chwilę znieruchomiał. „Tak właściwie to nie wygląda najgorzej!” – pomyślał. I wrócił do pastowania. Pół godziny później tubka była prawie pusta i Mikołajek spojrzał na swoje dzieło! Buty miał tak czarne jak policzki, ale uśmiechał się od ucha do ucha. – Wyglądają o wiele lepiej, prawda? – zawołał dumny do mamy, gdy otworzyła drzwi. Przy kolacji Mikołajek dostał burę od taty: – Co to za pomysły, tak niszczyć nowe buty! – A właśnie, kochanie – przerwała mu mama – mam dla ciebie niespodziankę! Położyła na stole kartonowe pudełko. Tata wyglądał na zaskoczonego. Co to może być? Perfumy? Ładny krawat? Bilety na mecz? 124
Co za wstyd!
Kiedy zobaczył parę nowych zieloniutkich butów, o mało się nie zakrztusił. GLUM! – Tak ci się podobały buty Mikołaja, że chciałam ci sprawić przyjemność i kupiłam dla ciebie takie same – wyjaśniła naiwnie mama.
125
Mikołajek. Niczego się nie boję
Biedaczek! Nie odważył się powiedzieć żonie, że są okropne. Wymamrotał jedynie: – Dziękuję, kochanie… Nie trzeba było… Jak tylko mama wyszła z pokoju, Mikołajek mrugnął do taty. – Spokojna głowa, tato, zostało jeszcze trochę pasty!
Nowa seria dla najmłodszych Co zrobić, kiedy mama kupi ci buty, z których będą się śmiać wszyscy kumple? Albo gdy trzeba pójść do pana doktora? A jeśli zostaniesz sam w domu i coś zaczyna straszyć? Mikołajek pokazuje, jak sobie z tym wszystkim poradzić, przecież niczego się nie boi, no bo co w końcu!
CeNA 26,90 Zł
W tym tomie znajdziesz opowiadania: Niczego się nie boję • Kto się boi doktora? • Zielona szkoła • Co za wstyd!
Mikołajek i jego kumple czekają na ciebie na
przygody Mikołajka