58 minute read
Literaccy bohaterowie
from Magazyn 17
by dariusz22
Literaccy bohaterowie Bitwy Warszawskiej 1920
Jeśli historia jest nauczycielką życia – jak mawiał Cicero – to przyznać trzeba, żeśmy wyjątkowo niefrasobliwymi jej uczniami. O ważnych, znaczących wydarzeniach z przeszłości przypominamy sobie sporadycznie, a wnioski wyciągamy wówczas, gdy dają o sobie znać poczynione dawniej błędy.
Advertisement
Stefan Żeromski
Nie ulegajmy subiektywnej wizji dziejów, ale zgłębiajmy wiedzę przy okazji obchodów ważnych rocznic. Tych w ostatnim czasie sporo.
Równe sto lat upływa od Bitwy Warszawskiej – bitwy, która przesądziła o zwycięstwie Polaków podczas nawały radzieckiej (1919–1920 ).
Jej bohaterowie już nie żyją, ale był czas, kiedy mogli opowiadać i wspominać... Niestety, nie pozwalano. Udział w tej wojnie był potępiany, a wszelkie rozmowy na jej temat przez okres komunistycznego reżimu zakazane. Angielski historyk Norman Davies w przedmowie do głośnej swej książki „Orzeł biały, czerwona gwiazda” napisał: „Podczas długiego pobytu w Krakowie pod koniec lat sześćdziesiątych dowiedziałem się o istnieniu „wojny bolszewickiej”; przysłuchiwałem się jak zaczarowany wspaniałym opowieściom mojego Teścia o jego przygodach sprzed półwiecza, kiedy to wojował z Armią Czerwoną Lenina. Wojna polsko-bolszewicka z 1919-1920 roku była jednak wciąż tematem zakazanym. Nie istniała w podręcznikach i w oficjalnych publikacjach ukazujących się w «obozie socjalistycznym». Klęska Armii Czerwonej zdecydowanie przerastała wyobraźnię i wykraczała poza dyrektywy komunistycznych cenzorów; w żadnym razie nie mogła więc stanowić legalnego przedmiotu badań archiwalnych, a tym bardzie tematu pracy doktorskiej.”
Jeszcze przed półwieczem mało kto przyznawał się, że ma w rodzinie bohaterów tamtych wydarzeń. Odznaczenia schowano głęboko do szuflad i sporo lat upłynęło, nim je stamtąd wyjęto. Takie precedensy możliwe jedynie w naszej historii – w kraju, który przez 123 lata był pod zaborami, a potem pod braterską kuratelą sąsiedniego mocarstwa.
Przez te najtrudniejsze czasy potrafiliśmy zachować postawę dualistyczną. Wiedzieliśmy, że dwa są sposoby walki: trzeba być lisem i lwem, bo tak mawiali Machiavelli i Mickiewicz. W ten sposób dobrnęliśmy w trudach, dwukrotnie do odzyskania wolnej, niepodległej Polski.
Setna rocznica wspomnianej bitwy warszawskiej rodzi wiele refleksji. Uczestnikami tamtych, heroicznych walk byli ludzie rozmaitych pozycji społecznych; inteligenci, ziemianie, książęta, chłopcy niewykształceni z ubogich wsi i miasteczek, studenci i duchowni, ci z Galicji, Wielkopolski, Kresów, a także z Warszawy, Krakowa, Lwowa, Wilna...
Zastanawiające, nieprawdopodobne, ale rzeczywiste, że zaangażowały się w tę wojenną batalię wielkie osobistości: młody Charles de Gaulle (był , instruktorem w składzie francuskiej misji wojskowej, liczącej czterystu oficerów, wykładowcą teorii taktyki w Rembertowie) i monsignor Achille Rattio, który był pierwszym nuncjuszem papieskim w Polsce, a później przez siedemnaście lat zasiadał na Piotrowym tronie jako Pius XI.
W wojnie polsko-radzieckiej uczestniczyła cała plejada polskich literatów. Władysław Broniewski „Orlik” zakończył ją w stopniu kapitana z czterema Krzyżami Walecznych i Srebrnym Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari. Nie jest prawdą, że podczas bitewnych zmagań wykrystalizował poglądy ideowe i dał się ponieść bolszewickiej propagandzie. Poeta w okresie międzywojennym zbliżył się do KPRP i współpracował m.in. z Kulturą Robotniczą. Prominentną figurą komunistycznego systemu stał się Broniewski po II wojnie. Jakby na to nie patrzeć, walory artystyczne większości jego utworów są niekwestionowane.
durch gelang es mühsam, zweimal ein freies, unabhängiges Polen wiederzuerlangen.
Der hundertste Jahrestag der Schlacht bei Warschau bringt viele Reflexionen mit sich. Teilnehmer jener heldenhaften Kämpfe waren Menschen, die aus verschiedenen Gesellschaftsschichten kamen: Vertreter der Intelligenz, Großgrundbesitzer, Prinzen, einfache junge Menschen aus armen Dörfern und Städtchen, Studenten und Geistliche, Menschen aus Galizien, Großpolen, den Grenzgebieten im Osten sowie Warschau, Krakau, Lemberg und Vilnius…
Noch vor einem halben Jahrhundert gab kaum jemand in Polen zu, Helden dieser Ereignisse in der eigenen Familie zu haben. Ihre Auszeichnungen versteckte man tief in der Schublade, viele Jahre mussten vergehen, bis sie wieder hervorgeholt wurden.
Die Tatsache, dass große Persönlichkeiten in diese Schlachten engagiert waren: der junge Charles de Gaulle (er war damals Instrukteur in der vierhundert Offiziere zählenden französischen Militärmission und unterrichtete die Theorie der Taktik in Rembertowo) sowie Monsignore Achille Rattio, der der erste päpstliche Gesandte in Polen war und später siebzehn Jahre lang als Pius XI. auf Peters Thron saß, ist erstaunlich, dennoch wahr.
Am polnisch-sowjetischen Krieg nahm eine Reihe namhafter Vertreter polnischer Literatur teil. Władysław Broniewski, „Orlik” beendete den Krieg im Grad eines Kapitäns mit vier Tapferkeitskreuzen und einem Silbernen Militärverdienstorden Virtuti Militari. Es entspricht nicht der Wahrheit, dass seine Ideen und Ansichten sich während der Kämpfe herauskristallisierten, und dass er sich durch die bolschewistische Propaganda beeinflussen ließ. Der Dichter hat sich in der Zeit zwischen den beiden Weltkriegen der Kommunistischen Partei Polens (KPRP) angeschlossen und arbeitete u. a. mit der Arbeiterkultur mit. Zum prominenten Mitglied des kommunistischen Systems wurde Broniewski erst nach dem II. Weltkrieg. Wie auch immer wir es betrachten, so lässt sich dennoch nicht verleugnen, dass die Mehrheit seiner Werke einen hohen künstlerischen Wert darstellt.
Zurückkommend auf den bolschewistischen Angriff 1919 erinnern wir uns an: Julian Przyboś, Kazimierz Wierzyński, Józef Czechowicz, Józef Czapski, Karol Irzykowski, Jana Brzechwa, Kornel Makuszyński , Melchior Wańkowicz, Adam Grzymała-Siedlecki, Juliusz Kaden-Bandrowski und viele weitere Publizisten, Journalisten, Schauspieler und Intellektuelle. Nicht alle von ihnen kämpften freiwillig an der Front, Broniewski und der zwanzigjährige Tadeusz Dołęga-Mostowicz taten es aus eigenem Willen heraus.
Stefan Żeromski arbeitete mit der Propagandaabteilung der Freiwilligenarmee mit, Julian Tuwim und Jan Lechoń waren im Pressebüro des Oberbefehlshabers der Polnischen Armee Józef Piłsudski tätig, Jarosław Iwaszkiewicz und Aleksander Wat blieben in Ostrów Wielkopolski, wo das 221 Infanterieregiment stationiert war. Janusz Korczak war Arzt in der polnischen Armee und kümmerte sich um die Verwundeten in warschauer Krankenhäusern.
Die polnischen Soldaten kämpften tapfer und wurden für ihren Kampf gegen die Horden des Gegners kurz nach dem Militäreinsatz ausgezeichnet. Ein Prinz und ein einfacher Soldat, ein Künstler und ein Handwerker, der Bauernsohn und ein bescheidener Angestellter der Stadtverwaltung wurden gleich honoriert und erhielten dieselbe Wertschätzung. Ihre Kriegsmühen waren ein Musterbeispiel von Patriotismus und ihr Sieg mit dem Triumph der Schlacht am Kahlenberg vergleichbar bzw. noch höher eingestuft. Für viele junge Menschen bedeutete dieser Ruhm eine Chance auf einen sozialen Aufstieg.
Stefan Żeromski beschreibt im zweiten Teil von Przedwiośnie (Nawłoć) ein lapidares, dennoch suggestives Bild der Ereignisse des Jahres 1920. Mit den Augen der Hauptfigur des Romans, Cezary Baryka, betrachtet er das damalige Warschau, die Umgebung von Radzymin und die Schlachtfelder an der Weichsel. Auch wenn Baryka selbst dem Krieg skeptisch gegenüber eingestellt ist, so staunt er dennoch über die Begeisterung, die unglaubliche Euphorie, mit der man zum Kampf gegen die Angreifer eilte: „Alle, alle, alle zogen los. So wie man zu einem Ball oder einem Ausflug ins Grüne zieht. Er hat noch nie in seinem gesamten Leben so eine Erscheinung wie diesen Enthusiasmus der Polen gesehen. (...) Er schaute auf die Jungs, die soeben die Hand der Mütter losließen und las in Zeitungen über ihren heldenhaften Tod.“
Maria Dąbrowska, die damals in der Propagandaabteilung beschäftigt war, notierte in ihrem Tagebuch am 15. August 1920: „Wir kommen täglich in einer prächtigen Stimmung ins Büro zurück, obwohl die Stadt wie ein Lagerplatz oder auch Marktplatz aussieht, voll mit Flüchtlingen, insbesondere mit Gutsbesitzern (...) voll mit Fuhrwerken, Kühen, Schafen, Pferden, Kaleschen und Menschen ist. Das Wetter ist wundervoll, es ist heiß, ich glaube ganz und gar nicht, dass die Bolschewiki nach Warschau einmarschieren werden, auch wenn sie schon ganz, ganz nahe sind … (...). Die Familie von Stach fuhr zu seiner Familie in die Nähe von Kalisz, sie machten sich auf den Weg mit einer Kalesche und nahmen fast nichts mit. Es war ca. eine Stunde bevor die Bolschewiki in Sulerzyż einmarschierten…“
So war damals das Leben: einerseits gab es Aufopferung und Kampf, andererseits das lebhafte Potential Warschaus, einer Stadt, die keiner Panik unterlag, sondern Kräfte für
Wracając myślami do bolszewickiej napaści roku 1919 wspomnijmy: Juliana Przybosia, Kazimierza Wierzyńskiego, Józefa Czechowicza, Józefa Czapskiego, Karola Irzykowskiego, Jana Brzechwę, Kornela Makuszyńskiego, Melchiora Wańkowicza, Adama Grzymałę-Siedleckiego, Juliusza Kadena-Bandrowskiego i wielu, wielu innych publicystów, dziennikarzy, aktorów, intelektualistów. Nie wszyscy walczyli ochotniczo na froncie, tak jak Broniewski czy dwu-
Maria Dąbrowska
dziestoletni Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Stefan Żeromski współpracował z Wydziałem Propagandy Armii Ochotniczej, Julian Tuwim i Jan Lechoń zatrudnieni byli w Biurze Prasowym naczelnego wodza Józefa Piłsudskiego, a Jarosław Iwaszkiewicz i Aleksander Wat pozostawali w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie stacjonował 221 Pułk Piechoty.
Janusz Korczak zaś pełnił funkcję lekarza w Wojsku Polskim i opiekował się rannymi w warszawskich szpitalach. Dostatecznie dzielnie spisywali się nasi w boju i nagradzano ich sowicie odznaczeniami i to niemal zaraz po starciach z hordami wroga
Książe i prosty żołnierz, artysta i zwyczajny rzemieślnik, chłopski syn i skromny miejski pracownik jednakowo zostawali uhonorowani i doceniani. Ich wojenny trud był przykładem najwyższego patriotyzmu, zwycięstwem równym – jeśli nie wyższym, Wiedeńskiej Wiktorii.
Idące wraz z chwałą szanse awansu społecznego były dla wielu młodych wysokie i obiecujące. Stefan Żeromski w II części „Przedwiośnia” zatytułowanej „Nawłoć” zawarł lapidarny, lecz jakże sugestywny obraz wydarzeń roku 1920. Oczami głównego bohatera powieści – Cezarego Baryki – (przynależnego – jak czytamy – dowództwu gen. Sikorskiego ) spojrzał na ówczesną Warszawę, okolice Radzymina, na bitewne, nadwiślańskie szlaki, którymi przemieszczały się wojska. Zadziwiał go zapał, ta niebywała euforia, z jaką podążano do walki z najeźdźcą, choć dla niego samego nie była to wcale upragniona wojenna potyczka: „Szli wszyscy, wszyscy, wszyscy. Jak na bal, jak na zamiejską wycieczkę. Jeszcze nie widział w swym życiu takiego zjawiska jak ten entuzjazm Polaków. (...) Patrzał jak chłopcy niedorośli wylatywali spod ręki matek, i czytał w dziennikach opisy, jak po bohatersku ginęli.” Maria Dąbrowska zatrudniona wówczas w Wydziale Propagandy notowała w swym „Dzienniku” w dniu 15 sierpnia 1920: „Wracamy co dzień z biura w jakimś wspaniałym nastroju, mimo że miasto wygląda jak obozowisko albo targowica, pełne uchodźców, zwłaszcza ziemiańskich (...) pełne wozów, krów, owiec, koni, bryczek, ludzi. Pogoda cudna, upały, nic nie wierzę, aby bolszewicy mieli wejść do Warszawy, choć są tuż, tuż...(...). Stachowie wyjechali do jego rodziny w Kaliskie, bryczuszką, prawie bez rzeczy na godzinę przed wejściem bolszewików do Sulerzyża...” Takie było życie; z jednej strony poświęcenie i walka, z drugiej – żywiołowa potencja Warszawy, która nie poddawała się nastrojom paniki, lecz zbierała siły do odparcia nawałnicy. Bohaterstwo różne przybierało barwy i rozmaite znajdowało sposoby na zadanie ciosu przeciwnikowi. Jedno pewne; do boju rwali się niemal wszyscy.
Polska Ludowa, która po II wojnie „rozwinęła skrzydła” pod sowieckim reżimem potępiła uczestników tego obronnego zrywu. O heroizmie Polaków-Obrońców Niepodległej po latach Ojczyzny nie mogło już być mowy. Nakazano zapomnieć ich lata młodości i wykrzesać nowe idee na potrzebę lepszych, sprawiedliwych czasów. Rozprawiano się z haniebną – jak mówiono – burżuazyjną i pańską polską przeszłością – jakże wrogą marksistowsko – leninowskiej ideologii.
W latach osiemdziesiątych – na szczęście – powrócono do dziejów nie tak odległych. Żyli jeszcze nieliczni tych wydarzeń świadkowie, również ich krewni, dla których patriotyczne rodzinne tradycje były sensem życia i symbolem narodowej tożsamości – także polskiej, rodzimej godności.
die Abwehr des Angriffs sammelte. Das Heldentum nahm verschiedene Formen und Farben an, man fand verschiedene Wege, um dem Gegner einen Schlag zu verpassen. Eins ist sicher: fast alle Polen brannten auf den Kampf.
Die Volksrepublik Polen, die nach dem II. Weltkrieg unter dem sowjetischen Regime „wuchs und gedieh”, verurteilte die Teilnehmer dieses Kampfes. Von dem Heroismus der Polen, die eine nach Jahren unabhängig gewordene Heimat verteidigten, gab es keine Rede. Die Obrigkeit befahl, die Jugendjahre der Helden zu vergessen und neue Ideen zugunsten von besseren, gerechteren Zeiten zu mobilisieren. Man setzte sich mit der damals als „beschämend”, „bourgeois” und „herrschaftlich” bezeichneten Vergangenheit, die der marxistisch-leninistischen Ideologie feindlich eingestellt war, auseinander.
Glücklicherweise kehrte man in den achtziger Jahren zu diesen nicht so weit entfernten Ereignissen zurück. Damals lebten noch einzelne Augenzeugen dieser Ereignisse und ihre Verwandten, Menschen, für die patriotische Familientraditionen zum Sinn des Lebens geworden sind. Diese Traditionen waren gleichzeitig ein Symbol der nationalen Identität und des auf die Heimat bezogenen Stolzes. Als die unterwürfige und untertätige Freundschaft mit dem östlichen Nachbarn zu Ende ging, hörte man immer mehr von den sowjetischen Gemeinheiten aus der Vergangenheit. Die Erinnerungen und Werke über dem polnisch-sowjetischen Krieg durften endlich ohne Einschränkungen publiziert werden.
Anlässlich des sechzigsten Jahrestages dieses historischen Sieges der Polen hat das Radio Freies Europa eine Reihe interessanter Sendungen, darunter mit Erinnerungen der Generäle Ludwik Kmicic-Skrzyński, Zygmunt Czarnecki und Marian Kukiel ausgestrahlt. Wanda Pełczyńska sprach sehr interessant über die Teilnahme von Frauen bei Kämpfen in der Nähe von Radzymin. Ein großes Interesse bei der Jugend weckte die während des polnisch-bolschewistischen Krieges von Stefan Żeromski geschriebene Skizze bzw. Reportage „Na probostwie w Wyszkowie” (In der Pfarrei in Wyszków”). In diesem Werk wird der Nationalverrat der polnischen Kommunisten – der Mitglieder des Provisorischen Polnischen Revolutionskomitees (Polrewkom) beschrieben. Sie wollten nach der Besatzung von Warschau die Macht im Land übernehmen und sie hielten sich in der Pfarrei in Wyszków auf. Die genannte Publikation war ein halbes Jahrhundert lang (seit 1930) wegen der Zensur unserer Gesellschaft nicht bekannt, ihre Veröffentlichung führte zu einer Sensation. Żeromski beschrieb die Flucht der Kommunisten aus der Pfarrei in Wyszków mit folgenden Worten: „Bei dem Widerhall der Schießerei hinter dem Bug machten sich Dr. Julian Marchlewski, sein von Kopf bis Fuß mit menschlichem Blut besudelter Kollege Feliks Dzierżyński sowie der verehrte Veteran des Sozialismus Feliks Kohn aus Wyszków aus dem Staub. Nach ihnen ist nur ein Gestank vom Benzin, etwas Zucker und Erinnerung an die unter den Apfelbäumen im schattigen Garten geführten Diskurse übrig geblieben. Vor der Abreise wiederholte Dr. Julian Marchlewski immer wieder melancholisch: Miałeś, chłopie, złoty róg, Miałeś chłopie czapkę z piór... Został ci się jeno sznur... (Anm. des Übersetzers: dieses Zitat stammt aus dem berühmten Werk von Stanisław Wyspiański „Wesele” (Die Hochzeit) und bedeutet sinngemäß: Du hattest ein goldenes Horn, Bauer, du hattest einen Hut mit Federn, Bauer, Davon ist dir nur eine Schnur übriggeblieben...).
Wie bei vielen anderen Sachen, so irrte sich auch hier der verhinderte Herrscher grundsätzlich. Er hatte niemals das goldene Horn Polens in der Hand gehalten. Ihm gebührt auch nicht ein krakauer Hut mit Federn. Wenn ihm eine Kleidung zusteht, dann eher ein moskauer Hut aus Samt mit Pfauenfedern. Diesen Hut wird er wohl bis ans Lebensende tragen müssen. Dieser Aggressor hat nicht einmal Recht darauf, die Schnur für das polnische goldene Horn zu besitzen.
Derjenige, der den ewigen Feind in die Heimat brachte, auch wenn diese Erde sündhaft und schlecht sein mag, zertrat sie mit Füssen, plünderte, verbrannte, beutete sie mit den Händen der fremdländischen Soldateska aus, der sagte sich von der Heimat ein für allemal los.
Auf der Grundlage des Berichts von Żeromski sowie Akten und Dokumenten (darunter Erinnerungen des Pfarrers Wiktor Mieczkowski) drehten Journalisten und Filmemacher Lucyna Smolińska und Mieczysław Sroka 1999 den Dokumentarfilm „In der Pfarrei in Wyszków 1920“. Seine Vorführung wurde mit gebührender Anerkennung und großem Interesse aufgenommen.
Adam Grzymała-Siedlecki stellte die Ereignisse um die Schlacht bei Warschau farbenfroh und mit einer eigenen Dynamik versehen dar. Dieser berühmte Literaturkritiker, Regisseur und Dramaturg, Vertreter der Richtung „Junges Polen” schrieb im Buch „Das Wunder an der Weichsel“, das zum ersten Mal 1921 und 1989 neu verlegt wurde, eine umfangreiche Charakteristik der Verteidiger unserer Unabhängigkeit. Er zeigte den Heroismus und den Kampfwillen der polnischen Armee: ”Sie kämpfen die ganze Nacht lang – und siegen. Am Morgen ist der Feind besiegt und verzweifelt. Er hält unserem Widerstand nicht stand, zieht sich in Panik nach Radzymin zurück, versucht dort sich zu verteidigen, hält unseren Druck nicht aus, flieht nach Liwiec – die X Division und die weißrussisch-litauische Division verfolgen und umzingeln ihn, brechen seinen Widerstand, erobern Wyszków zurück und verweisen ihn auf den anderen Ufer von Bug“.
Kommen wir noch einmal auf „Przedwiośnie” von Stefan Żeromski zurück. Dieses Werk überzeugt neben der Vielfalt von aufgegriffenen Problemen auch durch seine künstlerischen Vorzüge. Als Beispiel kann eine beinahe reportermäßig geschriebene, amüsante Szene, in der die nach der Schlacht bei Warschau festgenommenen russischen Kriegsgefangenen beschrieben werden, dienen. Eine dickliche, einfache Frau beobachtet die an ihr vorbeizie-
Melchior Wańkowicz, który był korespondentem wojennym wydał w 1926 „Strzępy epopei”, a w nich (na podstawie pamiętnika kuzynki Zofii z Wańkowiczów Romerowej ) opisał historię szpitala w Cichiniczach. Zainspirowała ona Jerzego Wójcika do realizacji w roku 1999 filmu „Wrota Europy”.
Kiedy dogasała czołobitna i poddańcza przyjaźń ze wschodnim sojusznikiem, coraz głośniej stawało się o radzieckich podłych czynach z przeszłości.
Wtedy też bez zahamowań ujawniono utwory i wspomnienia wojny polsko-bolszewickiej. W sześćdziesiątą rocznicę historycznego zwycięstwa Radio Wolna Europa nadało szereg interesujących słuchowisk, wśród których nie zabrakło wspomnień gen. Ludwika Kmicica-Skrzyńskiego, gen. Zygmunta Czarneckiego, gen. Mariana Kukiela. Wanda Pełczyńska mówiła jakże interesująco o udziale kobiet w walkach pod Radzyminem.
Duże zainteresowanie wśród młodych ludzi wzbudził wydany w owym czasie szkic, czy też (nazwijmy tak ) reportaż Stefana Żeromskiego zatytułowany „Na probostwie w Wyszkowie” – To utwór piętnujący zdradę narodową komunistów polskich – członków Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnej Polski (Polrewkom), którzy po zajęciu Warszawy zamierzali przejąć ster władzy w kraju i zatrzymali się na kwaterze w wyszkowskiej plebani. Wspomniana publikacja była przez pół wieku (od 1930) z powodów cenzuralnych nieobecna w świadomości naszego społeczeństwa i tym samym wzbudzała niemałą sensację.
Oto, jak opisał żeromski ucieczkę komunistów z owej plebanii: „Na odgłos strzałów rozlegających się za Bugiem, dr Julian Marchlewski, jego kolega Feliks Dzierżyński pomazany od stóp do głów krwią ludzką, i szanowany weteran socjalizmu Feliks Kohn dali drapaka z Wyszkowa. Pozostał po nich tylko wielki swąd benzyny, trochę cukru oraz wspomnienie dyskursów, prowadzonych przy stole i pod jabłoniami cienistego sadu. Przed wyjazdem dr Julian Marchlewski powtarzał raz wraz melancholijnie:
Miałeś, chłopie, złoty róg,
Miałeś chłopie czapkę z piór...
Został ci się jeno sznur...
Jak w wielu innych rzeczach, tak i tutaj, niedoszły władca mylił się zasadniczo. Złotego rogu Polski wcale w ręku nie trzymał. Czapka krakowska również mu nie przystoi. Jeżeli jaki strój, to już chyba okrągła, aksamitna czapeczka moskiewska obstawiona wokoło pawimi piórami prędzej mu będzie pasowała. Tą już do końca życia nosić mu wypadnie. Nawet do biednego sznura od polskiego złotego rogu nie ma prawa ten najeźdźca. Kto na ziemię ojczystą, chociażby grzeszną, złą wroga odwiecznego naprowadził, zdeptał ją, stratował, splądrował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się wyzuł ojczyzny.
Na podstawie relacji Żeromskiego a także akt i dokumentów (w tym spisanych wspomnień ks. Wiktora Mieczkowskiego) dziennikarze i filmowcy Lucyna Smolińska i Mieczysław Sroka opracowali w 1999 film dokumentalny – fabularyzowany „ Na plebani w Wyszkowie 1920”. Jego projekcja spotkała się z należnym zainteresowaniem i uznaniem.
Wydarzenia bitwy warszawskiej relacjonował barwnie i z swoistą dynamiką Adam Grzymała-Siedlecki. Ten młodopolski znany krytyk literacki, reżyser, dramaturg w książce „Cud Wisły” wydanej po raz pierwszy w 1921 i wznowionej po 1989 zamieścił szeroką charakterystykę obrońców naszej niepodległości. Pokazał heroizm i zacięcie bojowe wojska: „Walczą przez całą noc – i zwyciężają. Nad ranem wróg jest pokonany, złamany. Nie wytrzymuje naszego naporu, cofa się w popłochu na Radzymin, próbuje tu się oprzeć – nie wytrzymuje naszego nacisku, ucieka ku Liwcowi – a X dywizja i dywizja białorusko – litewska pędzą za nim, otaczają go łamią, odbierają Wyszków, wyrzucają go za Bug.”
Powróćmy raz jeszcze do „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego. Przy całej wszechstronności podjętych w nim problemów dzieło zadziwia artyzmem. Przykładem może być ta niemal reporterska przy tym jakże zabawna scena, przedstawiająca jeńców rosyjskich (pojmanych po bitwie warszawskiej).
henden Gefangenen, stützt die Hände in die Seiten und fängt dabei an, zu schreien und mit Fäusten zu drohen: „Du, moskauer Ferkel, einer nach dem anderen, bist gekommen um Warschau zu erobern? Haben wir dich, du Hundsgesicht lange nicht gesehen? Hast du die Unsrigen schon besiegt? ... Willst du im goldenen Saal des Königsschlosses in der Hocke sitzen? (…) Das Weib warf sich vor der Gefangenenreihe hin und her und brüllte dabei immer lauter: Was für Fressen direkt aus Astrachan, meine lieben Herrschaften! Was für Moirezylinder sie anhaben, viel zu warm für diese Jahreszeit! Blödmänner! Und erst ihre Schuhe – eine Klasse für sich! Sie ziehen zum Angriff auf uns mit löchrigen Schuhen los! Wie gutmütig ihre Gesichter! Als ob jeder von ihnen einen Krug leergeleckt hätte. Und all das – meine lieben Herrschaften – vor Hunger. Sie defilierte vor der Kolonne wie ein General und ging in Richtung Radzymin – sie überprüfte dabei die Reihen und schrie erneut: Du einer nach dem Anderen sollst die Knöpfe deiner Hosen fressen, wenn du sie überhaupt noch hast, da, du Kalmücke mit schiefen Augen!... (…) Der Magen soll dir knurren, schließlich hast du vier Tage lang nichts gegessen. Es ist gut so, du Schwein! Geh nicht zum fremden Erbsenfeld, es ist nicht dein Feld, du Schweinefresse, es gehört jemand anderem.“
Diese Beschreibung der sowjetischen Soldateska war kaum übertrieben, dennoch weigerte sich die Obrigkeit der Volksrepublik Polen ein derartiges Bild zu akzeptieren, so dass dieses Fragment ziemlich lange nicht in nachfolgenden Ausgaben des Romans erschien.
Im Buch von Norman Davies finden wir folgende Beschreibung der Uniforme der Russen: „Theoretisch war die Rote Armee in Kapuzenmäntel aus Filz und tatarische Mützen mit einem Stern, dieselben für die Soldaten und Offiziere, angezogen. Praktisch trug man alles, was greifbar war. Babel erinnert sich an Kosaken, die an den Füßen Lappen und auf dem Kopf erbeutete Bowler trugen. Sehr verbreitet waren Uniforme aus der Zarenzeit mit abgemachten Epauletten (...)”
Es fällt nicht schwer, sich sowohl die Szenerie als auch die Kleider der Teilnehmer dieses tragischen und blutigen Schauspiels vorzustellen. Es lohnt sich hinzuzufügen, dass die anlässlich dieser Kriegswirren entstandene Poesie den patriotischen Geist stärken sollte. Sie war zwar nicht von hohem künstlerischem Niveau, dennoch erreichte sie die Herzen der Menschen und feuerte die Soldaten zum Kampf oder gemeinsamen Singen während der Märsche an. Manchmal stellte sie den Verlauf der Ereignisse auf eine äußerst emotionale Art dar. Ein Beispiel dafür ist das Gedicht von Benedykt Hertz „Polnisches Dreschen”, das mit folgenden Worten anfing: Die Hundemeute kam bis nach Warschau heran Aber unsere Bruderschaft bereitete ihr eine galante Abfuhr vor
Eine wichtige Rolle spielten auch Propagandaplakate, die von herausragenden Künstlern: Edmund Bartłomiejczyk, Bogdan Bartłomiej Nowakowski, Edmund Kamil Mackiewicz, Stanisław Sawiczewski, Władysław Skoczylas und weiteren Kunstschaffende gestaltet wurden. Diese Werke riefen zum Kampf auf und verkündeten zeitgemäße patriotische Parolen. Sie dämonisierten die Eigenschaften des Gegners, zogen sein Bild ins Lächerliche und schrieben ihm Wildheit und den fehlenden Respekt für die Grundprinzipien der Zivilisation zu. Es gab tatsächlich unerwartete Vorfälle von Bestialität seitens der Rotarmisten. Die sowjetischen Soldaten hinterließen auf der Strecke ihres Durchmarsches Ruinen und Körper von grausam Ermordeten – darunter Frauen und Kinder.
Melchior Wańkowicz, der während des Krieges als Kriegskorrespondent tätig war und mit einem Tapferkeitskreuz ausgezeichnet wurde, gab 1926 „Strzępy epopei” heraus. Dort beschrieb er (basierend auf den Erinnerungen seiner Cousine Zofia Romerowa, geb. Wańkowicz) die Geschichte des Krankenhauses in Cichinicze, die Jerzy Wójcik zur Realisierung des Films „Europas Tore“ 1999 inspirierte. Wańkowicz zeigte in dem Werk das Drama dieses Lazaretts des Polnischen Roten Kreuzes bei der 1. Jäger-Division am I. Polnischen Korps. In einem alten Gutshof, wo Verwundete geheilt wurden, kam es zu Überfällen und einer Serie von Untaten seitens der Rotarmisten. Diese äußerst rührende Geschichte ist ein deutliches Beispiel für die skandalöse Gemeinheit der Bolschewiken. 2010 drehte Jerzy Hoffman „Die letzte Schlacht” und Maciej Migas die Fernsehserie „1920. Wojna i miłość” (Krieg und Liebe). Diese Verfilmungen führten zum wachsenden Interesse für unsere Geschichte, Reisen und Ausflügen in die Umgebung von Warschau, die Region von Masowien, und in die Woiwodschaft Podlachien, den Schauplätzen der Kämpfe des Jahres 1920.
Es lohnt sich Radzymin, Ossów, Nasielsk, Modlin, Ciechanów, Serock und Płock zu besuchen, wo hunderte von Helden, darunter auch der Pfarrer Ignacy Skorupka, umgekommen sind. Vor allem aber muss man das Militärquartier auf dem warschauer Powązki-Friedhof besuchen. Man soll dabei Wyszków nicht vergessen, wo in der wunderschön rekonstruierten Pfarrei, in der die Kommunisten ihr „verfrühtes Siegestreffen“ organisierten, eine Tafel mit der Aufschrift:
„Dem Pfarrer, Kanonikus Wiktor Mieczkowski, den Bürgern von Wyszków, Teilnehmern des polnisch-sowjetischen Krieges 1920 – zur ewigen Erinnerung für die nächsten Generationen
Die Bürger von Wyszków. 7. August 2005”
Wir sollen die Geschichte unseres Landes nicht ausschließlich aus Lehrbüchern kennenlernen. Wir sollten dazu unsere Reisen in die Heimat nutzen. Dort, an der Weichsel, Narew und Bug, spricht die Geschichte am lebhaftesten. Sie appelliert an unsere Vorstellungskraft, bringt uns legendäre Figuren näher und weckt Emotionen, die uns geistig stärken.
Obserwatorką niezwykłego ich przemarszu jest „gruba jejmość przedpraska”. Ona to na widok prowadzonych zakładników podparła się pod boki i zaczęła wygrażając pięściami krzyczeć: „Przyszedłeś Warszawę zdobywać śmierdziuchu moskiewski, jeden z drugim? Dawno cię tu nie widzieli mordo sobacza? Jużeś naszych zwyciężył?... Idziesz zasiadać w kucki na złotej Sali w królewskim zamku?.. (...) Babsko miotało się przed szeregiem, coraz głośniej wywrzaskując: Co to za mordy astrachańskie, moje państwo kochane! Jakie to mają cylinderki morowe, ciepłe na tę porę! E – franty! A dopiero buty na nich – klasa! Jakimi to ślepkami na nas kłapią! A buzie jakie to poczciwe! Każdy jakby z dzbanuszka wylizał.
A wszystko moje państwo kochane – z głodu. Przedefilowała przed kolumną jak generał idąc w stronę Radzymina – zlustrowała szeregi i znowu zawrzeszczała: żarłbyś jeden z drugim własne guziki od portek, żebyś je tak miał jak nie masz kałmuku z krzywymi ślepiami!... (... Kiszki ci się skręcaj, boś cztery dni w gębie nic nie miał. Dobrze ci tak świnio nieskrobana! Nie chodź w cudzy groch, bo to nie twój, świński ryju, tylko cudzy.”
W tym opisie rosyjskiego żołdactwa nie było przesady, ale władze Polski Ludowej nie zgadzały się z takim wizerunkiem i nie było tego fragmentu w kolejnych wydaniach powieści. A przecież w książce Normana Daviesa odnajdziemy taki oto obraz umundurowania Rosjan: „W teorii Armia Czerwona była przyodziana w wojłokowe burki i tatarskie czapki z gwiazdą, takie same dla żołnierzy i oficerów. W praktyce noszono wszystko, co wpadło w rękę. Babel wspomina Kozaków, którzy mieli na nogach onuce, a na głowie zdobyczne meloniki. Bardzo rozpowszechnione były mundury carskie pozbawione naszywek(...)”
Tak więc, nietrudno wyobrazić sobie zarówno scenerię, jak i kostiumy uczestników tego jakże tragicznego i krwawego widowiska. I tu warto dodać, że ducha patriotycznego w tym zamęcie wojennym dodawała rodząca się na potrzebę chwili poezja. Nie była ona „najwyższych lotów”, ale trafiała do serc, zagrzewała do walki i śpiewu podczas marszów. Niekiedy zajadle przedstawiała bieg wydarzeń, czego dowodem wiersz Benedykta Hertza „Polska młócka”, zaczynający się słowami: Zapędziły się psie juchy pod samą Warszawę, lecz im nasze bractwo dało galantną odprawę
Ważną rolę spełniały także plakaty propagandowe. Ich autorami byli doskonali artyści ( Edmund Bartłomiejczyk, Bogdan Bartłomiej Nowakowski, Edmund Kamil Mackiewicz, Stanisław Sawiczewski, Władysław Skoczylas...)
Wzywały one do walki, wnosząc celne, patriotyczne hasła, demonizując wizerunek napastnika, karykaturalnie kreśląc jego rysy, przypisując mu zdziczenie i brak poszanowania zasad cywilizacyjnych.
Rzeczywiście, na wojnie tej dochodziło do nieprzewidywalnego bestialstwa czerwonoarmistów. Tam gdzie przeszli, pozostawiali za sobą zgliszcza i porzucone ciała okrutnie pomordowanych – w tym kobiet i dzieci.
Melchior Wańkowicz, który był korespondentem wojennym (odznaczony Krzyżem Walecznych ) wydał w 1926 „Strzępy epopei”, a w nich (na podstawie pamiętnika kuzynki Zofii z Wańkowiczów Romerowej ) opisał historię szpitala w Cichiniczach. Zainspirowała ona Jerzego Wójcika do realizacji w roku 1999 filmu „Wrota Europy”. Ukazywał on dramat tegoż lazaretu Polskiego Czerwonego Krzyża zorganizowanego przy 1 Dywizji Strzelców I Korpusu Polskiego. W starym dworze, w którym leczono rannych, doszło do napaści i serii bezecnych wypadków. Niezwykle przejmująca ta historia jest wyraźnym przykładem skandalicznej podłości bolszewików. W 2010 Jerzy Hoffman nakręcił „Bitwę warszawską,” zaś Maciej Migas przygotował dla telewizji serial „1920. Wojna i miłość” .
Wspomniane ekranizacje stały się okazją do szerszego zainteresowania naszą historią, do podróży i wycieczek po Mazowszu, Podlasiu, po bojowym szlaku zwycięzców roku 1920.
Warto odwiedzić Radzymin, Ossów, Nasielsk, Modlin, Ciechanów, Serock, Płock.... – miejsca uczczone pamięcią setek poległych bohaterów, w tym i miejsce śmierci księdza Ignacego Skorupki – przede wszystkim – Kwaterę Wojskową na warszawskich Powązkach.
Należy udać się do Wyszkowa, gdzie na pięknie zrekonstruowanej plebani, tej właśnie w której komuniści urządzili „przedwczesną zwycięską naradę”, widnieje tablica z napisem: „Księdzu proboszczowi kanonikowi Wiktorowi Mieczkowskiemu, obywatelom Wyszkowa – Uczestnikom wojny polsko-sowieckiej 1920 roku ku wiecznej pamięci następnych pokoleń Mieszkańcy Wyszkowa. 7 sierpnia 2005 roku”
Uczmy się naszych dziejów nie tylko z podręczników, na ile możliwe, także podczas naszych powrotów i podróży do kraju. Tam, nad Wisłą, Narwią i Bugiem historia przemawia najżywiej. Ona kształcąc rozbudza naszą wyobraźnię, przybliża legendarne postacie, rodzi emocje, które wzmacniają duchowo.
Das Wunder der Erinnerung – welche Rolle soll der Feiertag am 15. August im Bewusstsein der Polen spielen?
Der 15. August – Feiertag der Polnischen Armee, Tag der Himmelfahrt der Heiligen Jungfrau Maria, ein symbolischer Jahrestag der entscheidenden Schlacht bei Warschau – einer der wichtigsten Jahrestage im Kalender jedes einzelnen Polen.
In diesem Jahr handelt es sich um besondere Feierlichkeiten, es ist schließlich der runde Jahrestag, die junge, wiederentstehende Republik Polen hat vor genau 100 Jahren ihre Unabhängigkeit und somit ihren Platz auf der Landkarte Europas endgültig besiegelt. Es ist wichtig, sich aus diesem Anlass Gedanken über einige Aspekte dieser Feierlichkeiten zu machen - vor allem darüber, was „das Wunder an der Weichsel“ eigentlich bedeutete. War es überhaupt ein Wunder? Welche Bedeutung hat der Mythos des Jahres 1920 für das moderne Polen? Wurde es bereits vergessen? Braucht man politische Auseinandersetzungen über die Art, wie an den Sieg über die Bolschewiken erinnert wird?
Gefährliche Mythen
Als im Juli 1920 die entscheidende Offensive der Roten Armee startete, fing man im Generalstab des Polnischen Militärs an, unter Berücksichtigung eines passenden Augenblicks, Orts und Kräfteeinsatzes einen Gegenangriff zu planen. Man führte einige Vorbereitungen mit dem Zweck, eine gut überlegte Verlagerung von Armeeeinheiten in die Konzentrationsregion am Fluss Wieprz zu planen, durch. Von dort aus sollte sich der Angriff, der die Unterbrechung der sowjetischen Frontlinie bezweckte, in Bewegung setzen. Ohne die heldenhafte Haltung der Armeen von General Haller und General Sikorski, die sich nördlich von Warschau trotz der nach und nach kleiner werdenden Kräfte nicht ergaben und dem Druck des Feindes standhielten, wäre es nicht möglich geworden. Dem Angriff von Wieprz kam eine Erkundung der Lage aus der Luft, lang vorbereitete Diversion und Desinformation durch den Äther und das Abfangen von sowjetischen Meldungen und Entschlüsselung der Chiffre zuvor. Norman Davies – der hervorragende britische Wissenschaftler, der sich mit der Geschichte Polens befasste, schreibt in seinem Buch „Weißer Adler, Roter Stern“ in Anlehnung an offizielle Daten, dass die Kräfte Piłsudskis und die Armee von Tuchatschewski zahlenmäßig ziemlich ausgeglichen waren, die einzige Disproportion fand in dem Schnittpunkt der Armee Sikorskis mit den Sowjets statt. Eine derartig sorgfältige Vorbereitung zum Angriff an die Frontlinie des Feindes, ein hervorragender Plan der Generäle Szeptycki und Rozwadowski und die Unterstützung und der Mut von Marschall Piłsudski waren kein Zufall. Die Ursache der Vertreibung der sowjetischen Armee aus der Nähe von Warschau ist der Genialität und Tapferkeit dieser Militärbefehlshaber und keinesfalls einer Intervention von übernatürlichen Kräften zuzuschreiben. Die immer noch das Bewusstsein der
gesamten polnischen Bevölkerung beherrschenden Mythen um die Ereignisse, die sich vor hundert Jahren abspielten, sind für die wirklichen Architekten dieses Sieges verletzend. Ich bin weit davon entfernt, den für die Zweite Republik Polen charakteristischen Kult um die Person von Piłsudski zu betreiben und das Zuschreiben des Sieges der göttlichen Intervention empfinde ich als unangebracht. Bei Radzymin und Ossowo, wo die schwierigsten Kämpfe ausgefochten wurden, war es nicht der symbolträchtige Tod von Pfarrer Skorupka (Anm. d. Üb. Pfarrer Ignacy Skorupka wurde einer der berühmtesten Opfer der Schlacht bei Warschau), sondern die Tapferkeit des polnischen Soldaten, seine hohe Moral und gute Ausbildung, den das Aufhalten von bolschewistischen Horden zu verdanken ist. Die sowjetischen Truppen wa-
Cud pamięci – czyli jaką rolę w świadomości Polaków powinno odgrywać święto 15 sierpnia?
15 sierpnia – święto Wojska Polskiego, Dzień Wniebowzięcia NMP, umowny dzień decydującego starcia z bolszewikami pod Warszawą – rocznica będąca jednym z najważniejszych świąt w kalendarzu każdego Polaka.
Projekt łuku triumfalnego w Warszawie
ren laut Augenzeugenberichten undiszipliniert und nur spärlich bewaffnet und verdankten ihre Anfangssiege lediglich der Tatsache, dass sie zahlenmäßig überwogen. Kommen wir auf die Frage der Erinnerung zurück – 45 Jahre lang, während der Volksrepublik Polen, befand sich die Schlacht bei Warschau offiziell auf dem Müllberg der Geschichte. Neben dem 3. Mai und 11. November war sie ein wichtiger, patriotischer Feiertag, der nur illegal, „im zweiten Umlauf“ funktionierte. Für die kommunistischen Machtvertreter war der Sieg des „kapitalistisches“ über die „Vollmachtgeber“ aus Moskau weder diplomatisch noch ideologisch bequem. Der Jahrestag funktionierte ausschließlich im Bewusstsein der Opposition und ihrer größten Organisation, der katholischen Kirche. Die im Widerstand zur Regierung stehende Kirche fügte den
In der Dritten Republik Polen suchen wir nach einer möglichst großen Kontinuität und historischer Verbundenheit mit der damaligen Zeit, aus diesem Grunde ist die Feier des Jahrestages am 15. August so wichtig. Eine neue Öffnung und Auseinandersetzung mit der damaligen Zeit ist nötig. Ich bin der Meinung, dass man mit dem Mythologisieren der Ereignisse, die vor einem Jahrhundert passierten, aufhören soll, um es mit einem fundierten Wissen zu ersetzten.
Feiern der nichtoffiziellen und nicht mit der Parteilinie konformen Feiertage starke religiöse Elemente hinzu. Man darf es der Kirche nicht übel nehmen – es war schließlich ein Element des Kampfes um die in der Zeit der Volksrepublik Polen so wichtige Herrschaft über die Seelen. Ich glaube, dass ein für die nationale Gemeinschaft so wichtiger Feiertag, dem wir als Bürgergesellschaft den entsprechenden Rang im kollektiven Bewusstsein eingeräumt haben, eine solide und detaillierte Analyse und Neueröffnung verdient. Aus dem Anlass des hundertjährigen Jahrestages sollen wir versuchen, diesem Ereignis mit einer historischen Gerechtigkeit zu begegnen. Die Zweite Republik war kein idealer Staat, es gab keine gesellschaftliche Gleichheit, Vetternwirtschaft und Korruption waren an der Tagesordnung und – auch wenn begründet – so herrschte dennoch in der Republik ein für die bürgerliche Gesellschaft gefährlicher Personenkult.
In der Dritten Republik Polen suchen wir nach einer möglichst großen Kontinuität und historischer Verbundenheit mit der damaligen Zeit, aus diesem Grunde ist die Feier des Jahrestages am 15. August so wichtig. Eine neue Öffnung und Auseinandersetzung mit der damaligen Zeit ist nötig. Ich bin der Meinung, dass man mit dem Mythologisieren der Ereignisse, die vor einem Jahrhundert passierten, aufhören soll, um es mit einem fundierten Wissen zu ersetzten. Dieses Wissen sollte sich nicht Kindern und Jugendlichen, sondern auch einem breiten Publikum vermittelt werden. Deswegen ist das vor einigen Jahren entstandene Museum der Schlacht bei Warschau in Ossowo und die dort stattfindenden Diskussionen so wichtig. Sowohl in der Heimat als auch in Zentren der Polonia werden breit angelegte Initiativen gebraucht, die der Aktion Niepodległa 2018 ähneln.
Kann aus dem Mythos des „Wunders“ profitiert werden?
Roten Armee hat die Gefahr einer Existenz im totalitären System auf dem ganzen Kontinent gestoppt. Es war zweifelslos ein großer Sieg für die gesamte polnische Bevölkerung, Menschen aller Stände und aus allen Teilungsteilen haben sich vereinigt, um Arm in Arm die Hauptstadt und das Land zu verteidigen. Es war zweifelsohne eine Show der Kraft, Einheit und Disziplin des Volkes, das sich im Kampf um Unabhängigkeit angesichts der Gefahr einer Diktatur vereinigte. In der heutigen Zeit kann man die Kraft, die dieser Feiertag mit sich bringt, dazu verwenden, um die nationale Einheit und das Gefühl, über sämtliche Teilungen zu stehen zu fördern, genauso, wie es unsere Vorfahren vor einem Jahrhundert gemacht haben. Es ist wichtig, in der Ära des Populismus und des falsch verstandenen Nationalstolzes antirussische Stimmungen nicht aufkommen zu lassen. Ist es überhaupt möglich? Der Relativismus, der seit Jahren vor russischen Politikern und Präsident Putin sowie auch Wissenschaftler und durchschnittliche Russen präsentieren, ist empörend – wir dürfen allerdings nicht vergessen, dass die Ereignisse des Jahres 1920 bereits durch den Nebel des Vergessens verhüllt sind. Man spricht davon nicht in breiten Kreisen, man erinnert sich kaum daran, es sei denn im Aspekt des Schicksals der Kriegsgefangenen der Armeen von Tuchatschewski oder Budionny. Es hat für mich eine unwürdige Dimension einer politischen Auseinandersetzung angenommen und ich als Historiker bin der Meinung, dass man sie verlassen soll, um den Weg eines offenen historischen Dialogs und gegenseitiges Zugebens von Fehlern sowie Suche nach Wegen der Aussöhnung, ähnlich dem Prozess der deutsch-polnischen Versöhnung, zu betreten. Hier taucht ein für uns – die deutsche Polonia besonders wichtiger Aspekt auf: wir, die durch den jahrelangen Versöhnungsprozess mit unseren deutschen Freunden reicher
W tym roku będą to obchody szczególne, okrągłe, równo 100 lat temu młoda, odradzająca się Rzeczpospolita, ostatecznie obroniła swoją niepodległość i miejsce na mapie Europy. Dlatego też, warto się zastanowić nad kilkoma sprawami, które są niezwykle ważne w kontekście sierpniowych obchodów – przede wszystkim, czym był w zasadzie „Cud nad Wisłą?” Czy można go nazywać cudem? Jakie znaczenie ma mit roku 1920 we współczesnej Polsce? Czy nie został on zapomniany? Czy spory polityczne wokół upamiętniania zwycięstwa nad bolszewikami są potrzebne?
Szkodliwe mity
Kiedy w lipcu 1920 roku ruszyła decydująca ofensywa Armii Czerwonej, w sztabie Wojska Polskiego rozpoczęto przygotowania do dokonania kontrofensywy w dogodnym momencie, miejscu i z odpowiednią siłą. Dlatego rozpoczęto przygotowane i przede wszystkim dobrze przemyślane przesuwanie wojsk w rejon koncentracji nad Wieprzem, skąd miało wyjść natarcie przełamujące sowiecką linię frontu. Nie byłoby to możliwe bez bohaterskich czynów wojsk generałów Hallera i Sikorskiego, którzy na północ od Warszawy mimo systematycznie uszczuplanych sił nie złamali się pod naporem głównych sił wroga. Samo natarcie znad Wieprza poprzedził staranny rekonesans lotniczy, długotrwała akcja dywersyjna i dezinformująca w eterze, oraz przechwycenie sowieckich meldunków i złamanie ich szyfrów. Zgodnie z tym, co w swojej książce „Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda” na podstawie oficjalnych danych opisał Norman Davis – wybitny brytyjski badacz historii Polski, siły zgrupowania Piłsudskiego i wojska Tuchaczewskiego były liczebnie do siebie zbliżone, a jedyna dysproporcja miała miejsce w miejscu styku armii Sikorskiego z Sowietami. Tak staranne przygotowanie się do przełamania frontu wroga, doskonały plan autorstwa generałów Szeptyckiego i Rozwadowskiego i odwaga marszałka Piłsudskiego, by plan ten zatwierdzić nie były przypadkiem – to ich geniusz i męstwo pozwoliły na odrzucenie wojsk sowieckich od Warszawy, nie zaś interwencja sił nadprzyrodzonych. Stąd, choć popularna w masowej świadomości Polaków, mitologizacja wydarzeń sprzed stu lat, jest w mojej ocenie wysoko krzywdząca dla prawdziwych architektów tamtego zwycięstwa. Oczywiście, daleki jestem od uznania za właściwy kultu jednostki Piłsudskiego, charakterystyczny dla II Rzeczpospolitej, jednak jak już wspomniałem, przenoszenie ciężaru zasługi na interwencję boską jest co najmniej niewłaściwe. Pod Radzyminem i Ossowem, gdzie doszło do najcięższych walk, to nie symboliczna śmierć ks. Skorupki, ale odwaga polskiego żołnierza, jego wysokie morale i dobre wyszkolenie pozwoliły na zatrzymanie bolszewickich hord – które zgodnie z relacjami świadków były niezdyscyplinowane, słabo uzbrojone i tylko dzięki swojej masie początkowo przeważały na polach bitew. Wróćmy jednak do kwestii pamięci – przez 45 lat PRL Bitwa Warszawska znajdowała się oficjalnie na śmietniku historii. Funkcjonowała w „drugim obiegu”, obok 3 maja i 11 listopada była ważnym, patriotycznym świętem. Dla komunistycznych oficjeli zwycięstwo „pańskiej Polski” nad swoimi mocodawcami z Moskwy nie było ani dyplomatycznie, ani ideologicznie wygodne. Funkcjonowanie jednak w świadomości opozycyjnej, gdzie największą organizacją oporną władzy był Kościół Katolicki, który to wprowadził mocne akcenty religijne do obchodów świąt państwowych nieoficjalnych i niezwiązanych z linią partii komunistycznej. Absolutnie nie można mieć tego Kościołowi za złe – był to przecież element walki o rząd dusz, tak ważny w okresie Polski Ludowej. W mojej ocenie jednak, w wolnej, demokratycznej Polsce, gdzie w 30 lat odzyskaliśmy święto tak ważne dla naszej wspólnoty narodowej, któremu nadaliśmy, jako społeczeństwo obywatelskie, tak ważne miejsce w świadomości zbiorowej należy się w ramach dziejowej sprawiedliwości rzetelna i dokładna analiza i nowe otwarcie przy okazji setnej rocznicy. Druga Rzeczpospolita nie była państwem idealnym, nie było w niej równości społecznej, powszechny był nepotyzm, korupcja i choć ze wszech miar zasłużony, to panował w niej zawsze niebezpieczny dla społeczeństwa obywatelskiego autorytarny kult jednostki. W III RP jednak szukamy jak największej ciągłości i łączności dziejowej z tamtym okresem i dlatego obchodzenie święta 15 sierpnia jest tak ważne. Potrzebne jest jednak nowe otwarcie i rozliczenie się z tamtym okresem. Należy
Projekt des Museums in Ossowo
geworden sind, sollen unser „Know-How“ für den Versöhnungsprozess mit den Russen verwenden. Wir sollen das deutsche Modell der Auseinandersetzung mit der Vergangenheit, das zweifelsohne als Beispiel für die ganze Welt dienen kann, nutzen und den Landsleuten in der Heimat vermitteln, wie diese Auseinandersetzung im Kontext der Geschichte unseres Landes gelöst werden kann. Wir dürfen dabei nicht vergessen, dass die Erinnerung der Sieger wesentlich anders als die Erinnerung der Besiegten ist. Man darf moralische Überlegenheit, die in der Freude aus dem Sieg herrscht, nicht dazu nutzen, um die andere Seite des Dialogs zu erniedrigen. Vielmehr soll man mit einer friedlich ausgestreckten Hand danach streben, die gegenseitig zugefügten Verletzungen abzurechnen. Ich glaube, dass dieser Aspekt neben der allgemeinen Bildung der Gesellschaft zu einem weiteren Element der neuen Öffnung auf die Erinnerung an die Schlacht bei Warschau werden soll. Ein offener Dialog mit der russischen Seite ist nötig - aber nur unter der Bedingung, dass beide Seiten den Willen haben, Zwietracht in der historischen Politik beiseitezulegen. Das dritte, gleichzeitig letzte Element der „neuen Öffnung” soll die Zurückhaltung bei den im Innern stattfindenden politischen Auseinandersetzungen um die Erinnerung an die Ereignisse vom August 1920 beinhalten. Meiner bescheidener Meinung nach, bedeutet die Idee der Entstehung eines Triumphbogens, die auf den ersten Blick vernünftig zu sein scheint, die Fortsetzung der Politik der Erinnerung aus dem 19. Jahrhundert; damals sollten monumentale Konstruktionen zu der Einheit der Bürger in den neuentstehenden Staaten beitragen. Wir dürfen dennoch nicht, und vor allem nicht ohne Gegenargumente die Idee zur Entstehung eines Komitees zum Bau des Denkmals unter der Leitung von Jan Pietrzak einfach so verdammen. Abgesehen von den finanziellen Fragen, soll man auch berücksichtigen, dass wir in einer modernen Gesellschaft des 21. Jahrhunderts leben – in der heutigen Zeit würde eine geeignete Art, ein so wichtiges Ereignis und Jahrestag zu feiern, im Bau, Mitfinanzierung oder Gründung eines Instituts oder Zentrums des Dialogs, die sich mit Verbreitung des Wissens und vielseitigen historischen Untersuchungen über die Ereignisse aus dem letzten Jahrhundert befassen würden, bestehen.
Sämtliche Überlegungen schrieb ich mit einem Gefühl einer Verantwortung meiner, jungen Generation der Polen, auf. Diese Verantwortung besteht darin, den Russen in Atmosphäre des Dialogs zu begegnen, ähnlich der Atmosphäre, die die Generation meiner Großeltern bei dem deutsch-polnischem Dialog angeschlagen hat. Und die Schlacht bei Warschau als eine der wichtigsten Schlachten in der Geschichte der Welt und mit Sicherheit eine der wesentlichsten Schlachten während sämtlicher Auseinandersetzungen in der Geschichte des polnischen Militärwesens, verlangt von uns allen, Polen als Bürger Europas eine deutliche Deklaration, dass wir uns, genauso wie unsere Vorfahren vor hundert Jahren, dem aggressiven Totalitarismus entgegensetzen. Wir, die heute Lebenden, werden uns dem Autoritarismus, Populismus und den Teilungen mithilfe des größten Militärwesens in unserer Geschichte – des Dialogs und fundierten Wissens entgegenstellen.
Hubert Sargalski – Universität Potsdam, Historisches Institut
moim zdaniem skończyć z mitologizacją wydarzeń sprzed wieku i zastąpić je gruntowną edukacją nie tylko dzieci i młodzieży, ale też szerszego grona odbiorców. Dlatego też wielkim osiągnięciem jest powstałe kilka lat temu Muzeum Bitwy Warszawskiej w Ossowie, ważne są otwarte panele dyskusyjne tamże organizowane – potrzeba jednak w mediach zarówno w kraju, jak i w ośrodkach polonijnych inicjatyw, podobnych do akcji Niepodległa 2018, która pozwoli dotrzeć do większej rzeszy Polaków.
Czy mit „Cudu“ można wykorzystać?
Pamiętajmy – zatrzymanie pochodu Armii Czerwonej odsunęło zagrożenie egzystencji w systemie totalitarnym dla całego kontynentu. Było bez wątpienia wielkim zwycięstwem ogółu społeczeństwa, gdzie ludzie wszystkich stanów i spod wszystkich byłych zaborów stanęli ramię w ramię w obronie stolicy i kraju. Był to bez wątpienia pokaz siły, jedności i zdyscyplinowania narodu w obronie przed
dyktaturą i w walce o niepodległość. Współcześnie, można wykorzystać siłę, jaką niesie ze sobą to święto dla podkreślenia jedności narodowej i bycia ponad podziałami, tak jak robili to nasi przodkowie przed wiekiem. Ważne jest jednak, aby we współczesnej erze populizmu i źle rozumianej dumy narodowej nie uderzyć przy okazji sierpniowych uroczystości w nuty antyrosyjskie. Lecz czy jest to w ogóle możliwe? Oczywiście, oburzający jest relatywizm jaki prezentują od lat nie tylko rosyjscy oficjele z prezydentem Putinem na czele, ale też naukowcy i przeciętni Rosjanie – nie zapominajmy jednak, że dla nich wydarzenia z 1920 roku są czymś zasnutym mgłą zapomnienia. Nie mówi się o tym w szerokich kręgach, nie rozpamiętuje, chyba że w kontekście kolejnego ataku na Polskę i wypominanie losu jeńców z armii Tuchaczewskiego i Budionnego. Ma to jednak niegodny przy tak ważnej rocznicy wydźwięk sporu politycznego, od którego, moim zdaniem jako historyka, powinno się odchodzić na rzecz otwartego dialogu historycznego i wzajemnego przyznania się do błędów oraz szukania dróg pojednania, podobnych jak w procesie pojednania polsko-niemieckiego. I tutaj pojawia się wątek szczególnie ważny dla nas – Polonii niemieckiej, którzy nauczeni wieloma laty procesu pojednania z naszymi niemieckimi przyjaciółmi, powinniśmy niejako sprzedawać „know-how” do procesu pojednania się w sprawie przeszłości także z Rosjanami. To my, obserwując niemiecki model rozliczania się z przeszłością, który bez wątpienia powinien być wzorem dla całego świata – powinniśmy przekazywać rodakom w kraju, jak powinniśmy robić to w kontekście dziejów naszej ojczyzny.
Nie możemy jednak zapomnieć, że pamięć zwycięzców różna jest od pamięci pokonanych. I nie można wykorzystywać przewagi moralnej w radości ze zwycięstwa do upokarzania drugiej strony dialogu, lecz z wyciągniętą na zgodę dłonią dążyć do rozliczenia się z wzajemnych krzywd. Myślę, że to powinien być kolejny element, obok masowej edukacji społeczeństwa, nowego otwarcia na wspomnienie Bitwy Warszawskiej. Otwarty dialog ze stroną rosyjską, lecz tylko pod warunkiem obustronnej chęci do szczerego zażegnania niesnasek w polityce historycznej. Trzecim, a zarazem ostatnim elementem „nowego otwarcia” niech będzie powstrzymanie się od wewnętrznych sporów natury politycznej wokół upamiętnienia wydarzeń z sierpnia 1920 roku. W mojej skromnej ocenie, pomysł wielkiego łuku tryumfalnego, choć na pierwszy rzut oka wydaje się zasadny, trąci jednak polityką pamięci rodem z XIX wieku, kiedy monumentalne konstrukcje miały jednoczyć obywateli w dopiero kształtujących się państwach o charakterze narodowym. Nie możemy jednak bezkrytycznie i przede wszystkim bez kontrargumentów potępiać pomysłu komitetu budowy pomnika, któremu przewodzi pan Jan Pietrzak. Pomijając już kwestie finansowe, należy zauważyć, że żyjemy w nowoczesnym społeczeństwie XXI wieku – współcześnie, właściwym sposobem na upamiętnienie tak ważnego wydarzenia i rocznicy jest budowa, dofinansowanie lub fundacja instytutu, bądź centrum dialogu, które zajmą się właściwą promocją i multikontekstowym badaniem historycznym wydarzeń sprzed wieku.
Wszystkie te przemyślenia opisałem z poczuciem pewnego rodzaju odpowiedzialności, która ciąży na barkach mojego, młodego pokolenia Polaków, aby w atmosferze dialogu wyjść do Rosjan i spróbować znaleźć nić porozumienia, tak jak pokolenie moich dziadków rozpoczęło podobny dialog z Niemcami. A Bitwa Warszawska, jako jedna z najważniejszych w historii świata, a na pewno jako bitwa o największym ciężarze gatunkowym pośród wszystkich starć w historii polskiego oręża, wymaga od nas wszystkich, od Polaków, jako Europejczyków, wyraźnej deklaracji, że tak jak przed stu laty nasi przodkowie stawili czoła agresywnemu totalitaryzmowi, tak my współcześni, za pomocą największego oręża naszych czasów – dialogu i rzetelnej wiedzy, postawimy się autorytaryzmowi, populizmowi i podziałom.
Hubert Sargalski – Uniwersytet Poczdamski, Katedra Historii Powszechnej
Der „Wunder an der Weichsel“ Effekt
Ich wurde in Warschau geboren, lebe aber seit über 30 Jahren in Deutschland. Berlin ist neben Warschau zu meiner zweiten Heimat geworden. Ich kannte meine Großeltern nicht, weil sie beide während des Krieges starben. Ich bin froh, dass ich zwei erwachsene Kinder in Berlin habe, die sagen, dass sie im Ausland sind, “wenn ich nicht in Deutschland und nicht in Polen bin.”
Ich verließ das sozialistische Polen in meinen Zwanzigern, und als junger Mensch, der sich hauptsächlich für den damals verbotenen Westen interessierte, ging ich nicht auf Familiengeschichten ein. In Warschaus Powiśle (polnisch für nah der Weichsel) wurde ich von meiner Großmutter väterlicherseits – Teofila – erzogen. Als ich geboren wurde, pflanzte sie ihren Lieblingsflieder im Garten am Fenster. Obwohl dieser Garten das allgemeine sozialistische Eigentum aller war, wurde er von einer Nachbarin – Frau Mirecka – gepflegt, weil er ihr schon vor dem Krieg gehörte. In unserem Warschauer Hinterhof kannten sich alle gut, denn alle unsere Nachbarn aus der Vor- und Nachkriegszeit kehrten nach dem Warschauer Aufstand in „ihr altes Viertel” zurück. Im Allgemeinen wurde mir als Kind nicht viel über Geschichte erzählt, meistens war es still um dieses Thema. Eins, das ich wusste, war, dass meine Großmutter mit meinem noch sehr jungen Vater nicht in ihre Heimatstadt zurückkehren konnten, weil sie früher „reich war und diese Stadt einmal polnisch war”. Meine Großmutter bedeutet mir sehr viel – sie las mir Bücher, kochte köstliche „Aus dem Nichts“ – Suppen und stibitzte das Geld meiner Eltern, um ihrer Enkelin Orangen kaufen zu können, die damals Gold wert waren.
Manchmal dachte sie mit einem tiefen Seufzer an die Zeit zurück, wo mein Großvater noch vor dem Krieg zu einem Haus kam, das sie im Sommer in der Nähe von Warschau gemietet hatten und einen Korb mit Orangen für seinen Sohn mitbrachte. Oma hatte mehrere Schwestern, die vor dem Krieg ebenfalls nach Warschau kamen. Nur eine Schwester blieb auf der anderen Seite der Weichsel und ihre Tochter besuchte uns in Warschau. Als die junge Irena in den 1970er-Jahren aus der Sowjetunion anreiste, versuchte meine Mutter ihr alles zu zeigen, was in Warschau am modernsten ist, einschließlich die Rolltreppen in den neuen Kaufhäusern – dem ersten sozialistischen Einkaufszentrum im populären Polen, dennoch hielt sie an dem fest, dass Polen die 16. Republik der Sowjetunion war. Meine Großmutter sah dann nur traurig ihre Nichte von jenseits der Ostgrenze an und wechselte scherzhaft das Thema. Leider verstarb Oma Teofila plötzlich, als ich 13 war, und ich hatte keine Zeit, sie nach alldem zu fragen, was ich heute gerne wissen würde. Ich weiß, dass sie Ende des 19. Jahrhunderts in Grodno oder in der Nähe einer Adelsfamilie geboren wurde. Töchter solcher Familien waren früher Krankenschwestern, als „das Heimatland in Not war”. Und dies tat meine Großmutter Teofila aus Grodno auch.
Grodno
Grodno hatte ab dem 15. Jahrhundert Stadtrechte und wurde interessanterweise von zwei Bürgermeistern verwaltet – orthodoxen und katholischen. Grodno wurde be-
Grodno ging als eine Stadt in die Geschichte ein, die sich im September 1939 am längsten der sowjetischen Invasion widersetzte, aber dies konnte nicht einmal im sozialistischen Polen erwähnt werden, das in großer Freundschaft mit dem „Großen Roten Bruder” – der Union der Sozialistischen Sowjetrepubliken, stand.
rühmt als die Lieblingsstadt von König Stefan Batory und die Heimatstadt von Eliza Orzeszkowa, der Autorin eines Romans über die malerische Memel, die durch die Stadt fließt. Im 19. Jahrhundert war Grodno wie die meisten Städte im Grenzgebiet eine multikulturelle Stadt, in der Polen, Litauer, Weißrussen, Russen und Juden zusammen lebten. Grodno ging als eine Stadt in die Geschichte ein, die sich im September 1939 am längsten der sowjetischen Invasion widersetzte. Dennoch konnte dies nicht einmal im sozialistischen Polen erwähnt werden, das in großer Freundschaft mit dem „Großen Roten Bruder” – der Union der Sozialistischen Sowjetrepubliken – lebte, welche die Stadt trotz Aufforderungen und Einwänden nach
Fot.: Agata Lewandowski
Efekt Cudu nad Wisłą
Urodziłam się w Warszawie, ale od ponad 30 lat mieszkam w Niemczech. Berlin stał się dla mnie obok Warszawy moją drugą ojczyzną. Nie znałam moich dziadków, ponieważ obaj zginęli w czasie wojny. Cieszę się, że mam dwójkę dorosłych dzieci urodzonych w Berlinie, które mówią, że są zagranicą jak nie jestem w Niemczech i nie jestem w Polsce.
Wyjechałam mając dwadzieścia kilka lat z socjalistycznej Polski i jako młoda osoba, głównie zainteresowana zakazanym wtedy Zachodem, nie wgłębiałam się w historie rodzinne. Na warszawskim Powiślu wychowała mnie babcia od strony ojca – Teofila. Kiedy się urodziłam, posadziła swój ulubiony bez w ogrodzie pod oknem. Ogród ten wprawdzie był ogólną socjalistyczną własnością wszystkich, ale uprawiała go sąsiadka – Pani Mirecka, bo przed wojną należał do niej. Wszyscy się znali dobrze na naszym warszawskim podwórku, bo wszyscy nasi przedwojenno-powojenni sąsiedzi wrócili na „swoje stare śmieci” po Powstaniu Warszawskim. Ogólnie nie mówiło się przy mnie jako dziecku zbyt wiele o historii, głownie się o niej milczało. Jedno, co wiedziałam – to, że babcia z kilkuletnim tatą nie mogła wrócić do swojego rodzinnego miasta, bo kiedyś „była bogata, a to miasto kiedyś było polskie”. Babcia była dla mnie wszystkim – czytała książki, gotowała pyszne zupy „nic” i podbierała rodzicom pieniądze po cichu, żeby wnusi kupować pomarańcze, będące wtedy towarem na wagę złota. Czasem zamyślona, wspomniała z głębokim westchnieniem, że dziadek przed wojną jak przyjeżdżał do wynajmowanego przez nich latem domu pod Warszawą, to przywoził ze sobą kosz pomarańczy dla ukochanego syna. Babcia miała kilka sióstr, które przed wojną też przyjechały do Warszawy. Jedna siostra Madonna grodzieńska została tylko po tamtej stronie i jej córka odwiedziła nas w Warszawie. Kiedy kilkunastoletnia Irena przyjechała w latach 70. ze Związku Radzieckiego, moja mama próbowała pokazać jej wszystko co najnowocześniejsze w Warszawie, na czele ze schodami ruchomymi w nowych Domach Towarowych – pierwszym socjalistycznym mallu handlowym w Ludowej Polsce, ale ona i tak twierdziła, że Polska jest 16 republiką radziecką. Babcia patrzyła wtedy tylko ze smutkiem w oczach na swoją siostrzenicę zza wschodniej granicy i zmieniała żartem temat. Niestety babcia Teofila odeszła nagle jak miałam 13 lat i nie zdążyłam się jej „wypytać” o wszystko, co chciałabym dzisiaj wiedzieć. Wiem, że urodziła się pod koniec XIX wieku w Grodnie, albo w jego okolicach, w rodzinie szlacheckiej. Córki z takich rodzin miały w zwyczaju być sanitariuszkami, kiedy „ojczyzna była w potrzebie”. I tak też zrobiła moja babcia Teofila z Grodna.
Grodno
Grodno miało od XV wieku prawa miejskie i co ciekawe, było zarządzane przez dwóch burmistrzów – prawosławnego i katolickiego. Zasłynęło jako ulubione miasto króla Stefana Batorego i rodzinne miasto Elizy Orzeszkowej, autorki powieści o przepływającej przez nie malowniczej rzece Niemen. W XIX wieku Grodno było jak większość miast na kresach miastem wielokulturowym, gdzie współżyli obok siebie Polacy, Litwini, Białorusini, Rosjanie i Żydzi. Grodno zapisało się w historii jako miasto, które najdłużej opierało się inwazji sowieckiej we wrześniu 1939, ale o tym nie wolno było nawet wspominać w socjalistycznej Polsce, żyjącej w wielkiej przyjaźni z Wielkim Czerwonym Bratem – Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich, do którego miasto to zostało po wojnie wcielone wbrew woli jego mieszkańców i większości Polaków.
Buk pod Poznaniem
Legenda głosi, że król Mieszko I miał w zwyczaju zapuszczać się w wielkopolskie lasy, aby polować na żubry. Po pościgu za jednym szczególnie dorodnym okazem tej zwierzyny, odpoczywając pod rozłożystym bukiem, książę zmarł we śnie. Po jego śmierci powstał w tym miejscu gród książęcy, który nazwano Bukiem. W 1793 roku, po II rozbiorze Polski, Buk wraz z całą Wielkopolską wszedł
dem Krieg gegen den Willen ihrer Bewohner und der Mehrheit der Polen eingemeindete.
Die Buche bei Posen
Der Legende nach wagte sich König Mieszko I. in die Wälder von Großpolen, um Bisons zu jagen. Nachdem der Prinz ein besonders schönes Exemplar dieses Wilds gejagt hatte, ist er unter einer prächtigen Buche entschlafen. Nach seinem Tod wurde an dieser Stelle eine Fürstenfestung errichtet, die „Buk” ernannt wurde. 1793, nach der zweiten Teilung Polens, wurde Buk samt ganz Großpolens Teil der preußischen Teilung, in der die Amtssprache Deutsch war. Als Buk 1918 nach Polen zurückkehrte,
Familienchronik im Gebetbuch – Buk 19. Jahrhundert
war es eine multireligiöse Stadt, in der Katholiken, Protestanten und Juden lebten.
Mein Großvater Wacław wurde 1898 in der Nähe von Posen in der Stadt Buk geboren. Sein Vater war Steuereintreiber und seine Kinder erhielten zu dieser Zeit eine gründliche Ausbildung an deutschen Schulen. Als Posen und seine Umgebung an die polnische Grenze zurückkehrten, schlossen sich der junge Wacław und seine Cousins der polnischen Armee an, um ihre kaum wiedergewonnene Heimat gegen die sowjetische Armee zu verteidigen. Leider war die Teilnahme der großpolnischen Armee am polnisch-bolschewistischen Krieg wie die gesamte Schlacht von Warschau eine symbolische leere Seite im Geschichtslernprogramm im sozialistischen Polen. Großpolens Regimenter waren gut ausgebildet und bewaffnet und bildeten eine wahre Elite in der wieder auflebenden polnischen Armee. Józef Piłsudski erkannte die Division Großpolens als die beste der Armee an und übertrug ihr die schwierigsten Aufgaben. Die Teilnahme von Posener Bürgern oder, wie wir heute sagen würden, von Großpolen war in der Schlacht von Warschau außerhalb der Kreise der Historiker wenig bekannt.
Ich habe mich viele Jahre gefragt, wie mein Großvater aus Posen meine Oma aus Grodno kennengelernt hat.
Vor einigen Jahren trafen wir uns wie gewohnt mit polnischen Journalisten aus dem Osten in einem Café in Nowy Świat (dt. Neue-Welt-Straße), wo meine aus Grodno und Posen stammenden Großeltern vor dem Krieg sonntags stets spazierten, und während eines ungezwungenen Gesprächs erfuhr ich, dass es die Menschen in Posen waren, die aktiv an der Schlacht von Warschau teilgenommen haben. In diesem Moment hatte ich eine Offenbarung und erkannte, dass ich ein konkretes Resultat dieser Schlacht war, ein Resultat in der zweiten Generation, unmittelbar nachdem mein Vater 1935 in Warschau geboren wurde. Meine These wurde von meinem ältesten lebenden Cousin bestätigt. Oma Teofila aus Grodno kümmerte sich sehr fürsorglich um Großvater Wacław aus Posen, der während der Schlacht von Warschau verwundet worden war, dass sie keine andere Wahl hatten, als zu heiraten und auf halbem Weg zwischen ihren Heimatstädten sich niederzulassen – in Warschau und genauer gesagt im Palast des armenischen Barons Symonowicz in Powiśle. Leider fanden während des Warschauer Aufstands in Powiśle schwere Kämpfe statt, und der Palast selbst diente als aufständisches Krankenhaus. Großvater Wacław starb in den ersten Tagen des Aufstands direkt neben seinem Haus in Solec 37. Er wurde auf dem Bródno-Friedhof beigesetzt, der für die Opfer des Warschauer Aufstands bestimmt war. In den 1970er-Jahren schloss sich ihm meine Großmutter Teofila an, und so traf Grodno Posen in Warschau erneut.
Der Symonowicz-Palast wurde 1951 wieder aufgebaut. Nach dem Krieg hatte meine Großmutter Teofila Angst preiszugeben, wer sie wirklich war, und so nahm sie sich mit ihrem Sohn ein Zimmer mit Küche in einem nahe gelegenen Mietshaus. Trotzdem wurde ihr als Bourgeoisie der Vorkriegszeit, ein Agent des Ministeriums für Öffentliche Sicherheit (poln. UB) untergebracht, zumal mein jugendlicher Vater während der stalinistischen Ära wegen antikommunistischer Aktivitäten am ehemaligen König-
Fot.: Grażyna Nysztal
Cmentarz Farny w Grodnie
Fot.: Agata Lewandowski Niemen w skład zaboru pruskiego, gdzie językiem urzędowym był niemiecki. Kiedy Buk powrócił do Polski w 1918 roku, był miastem wielowyznaniowym, w którym mieszkali katolicy, ewangelicy i Żydzi.
Dziadek mój Wacław urodził się w 1898 roku pod Poznaniem w miejscowości Buk. Jego ojciec był poborcą podatkowym, którego dzieci odebrały staranne wykształcenie w niemieckich wtedy szkołach. Kiedy Poznań i jego okolice powróciły do polskich granic, młody Wacław razem z swoimi kuzynami zapisał się do Wojska Polskiego, aby bronić ledwo co odzyskanej ojczyzny przed Armią Radziecką. Niestety udział Armii Wielkopolskiej w wojnie polsko-bolszewickiej był – tak jak i cała Bitwa Warszawska, w programie nauki historii w socjalistycznej Polsce symboliczną białą kartą. Wielkopolskie pułki były świetnie wyszkolone i uzbrojone, stanowiły prawdziwą elitę w odradzającym się Wojsku Polskim. Józef Piłsudski uznał wielkopolską dywizję za najlepszą w wojsku i wyznaczał jej najtrudniejsze zadania.
Udział Poznańczyków, czy jak byśmy dziś powiedzieli Wielkopolan, był jednak w Bitwie Warszawskiej mało znany poza kręgami historyków.
Hinterhof – Spiele Powiśle der Nachkriegszeit
lich-Polnischen Stefan Batory Gymnasium inhaftiert wurde. Ich ging in die geisteswissenschaftliche Klasse des Batory Gymnasiums, dem der „Königtum” namentlich genommen wurde. 4 Jahre lang besuchte ich die Schule, ohne zu wissen, dass mein Vater auch einst dort Schüler war. Meine viel jüngeren Schwestern wurden nach dem Tod meiner Großmutter geboren. Als sie nach dem Krieg in den Kindergarten im Symonowicz Palast gingen, wussten sie nicht, dass sie das Haus ihrer Großeltern besuchten. Meine in Berlin geborenen Kinder wussten bis zu dieser Veröffentlichung nicht, dass ihr Urgroßvater fließend Deutsch sprach und wenn seine Schwester immer gefragt wurde, wann sie geboren wurde, rasch antwortete: „achtzehnhundertvierundneunzig”, weil sie auf Deutsch schneller zählen konnte.
Das Wichtigste ist, dass die rätselhafte Begegnung zwischen zwei Bürgern aus Posen und Grodno gelöst wurde und Kriege und Schlachten wie die in Warschau neben den Opfern auch ihre bedeutenden Nebeneffekte haben, die wir selbst sind. Denn wir alle sind das Ergebnis eines Wunders, aber nur ein Teil von uns des Wunders an der Weichsel. Agata Lewandowski
Fot.: M. Adamek
Przez wiele lat zastanawiałam się, w jaki sposób dziadek z Poznania poznał babcię z Grodna.
Kilka lat temu w kawiarni na Nowym Świecie, dokąd przed wojną chadzali w niedziele moi grodzieńsko-poznańscy dziadkowie, spotkaliśmy się zwyczajowo z polskimi dziennikarzami ze Wschodu i w trakcie luźnej rozmowy dowiedziałam się, że to właśnie poznaniacy brali aktywny udział w Bitwie Warszawskiej. W tamtej chwili doznałam olśnienia i zrozumiałam, że jestem konkretnym efektem tej bitwy, efektem w drugim pokoleniu, tuż po moim ojcu, urodzonym w Warszawie w 1935 roku. Moje podejrzenia potwierdziła najstarsza żyjąca jeszcze kuzynka. Babcia Teofila z Grodna tak czule opiekowała się rannym w trakcie Bitwy Warszawskiej dziadkiem Wacławem z Poznania, że nie pozostało im nic innego, jak wziąć ślub i zamieszkać w połowie drogi pomiędzy ich rodzinnymi miastami – w Warszawie, a dokładnie w pałacyku ormiańskiego barona Symonowicza na Powiślu. Niestety na Powiślu podczas Powstania Warszawskiego toczyły się ciężkie walki, a sam pałacyk posłużył jako szpital powstańczy. Dziadek Wacław zginął w pierwszych dniach powstania tuż obok swojego domu na Solcu 37. Został pochowany w części Cmentarza Bródnowskiego przeznaczonej dla ofiar Powstania Warszawskiego. W latach 70. dołączyła do niego babcia Teofila, i w ten sposób znowu Grodno spotkało się z Poznaniem w Warszawie.
Pałacyk Symonowicza został odbudowany w 1951 roku. Babcia Teofila bała się po wojnie przyznać kim jest i zajęła z kilkuletnim synem pokój z kuchnią w kamienicy nieopodal. Pomimo tego dokwaterowano do niej jako przedwojennej burżujki agenta UB, tym bardziej po tym jak mój kilkunastoletni ojciec trafił do więzienia w czasach stalinowskich za antykomunistyczną działalność w dawnym Królewsko-Polskim Gimnazjum im. Stefana Batorego. Do klasy humanistycznej Liceum Batorego, któremu „królewskość” zabrano z nazwy, chodziłam cztery lata, nie mając pojęcia, że ojciec też był jego uczniem. Moje dużo młodsze siostry przyrodnie urodziły się już po śmierci babci. Kiedy chodziły do przedszkola mieszczącego się po wojnie w pałacyku Symonowicza, nie wiedziały, że odwiedzały dom własnych dziadków. Moje dzieci urodzone w Berlinie do czasu tej publikacji nie wiedziały, że ich pradziadek mówił płynnie po niemiecku, a jego siostra na pytanie, kiedy się urodziła? – odpowiadała odruchowo – „achzehn hundert vier und neunzig”, ponieważ szybciej liczyła po niemiecku.
Najważniejsze, że zagadka spotkania grodnianki z poznaniakiem została rozwiązana, a wojny i bitwy – takie, jak warszawska, poza ofiarami mają też swoje pozytywne efekty uboczne, jakim jesteśmy my sami, bo wszyscy jesteśmy efektami cudu, ale tylko niektórzy Cudu nad Wisłą. Agata Lewandowski
Miłość Wschód-Zachód w czasach zarazy – Berlin pandemia luty 2021
Fot.: Agata Lewandowski
Foto: Danuta Matloch
Obchody 100-lecia Bitwy Warszawskiej 1920
Widowisko „1920. Wdzięczni Bohaterom” PGN Narodowy
Die siegreiche Schlacht von Warschau 1920 schützte Westeuropa vor dem Einmarsch der Roten Armee und rettete die so schwer wiedererlangte Unabhängigkeit Polens. Möglich wurde dies durch die Umsetzung der exzellenten Strategie von Józef Piłsudski und den Mut und die Entschlossenheit der polnischen Armee.
Sulejówek – Denkmal des Józef Piłsudski mit seinen Töchtern
Die Vorbereitungen für die Jubiläumsfeier zum 100. Jahrestag der Schlacht von Warschau dauerten schon lange, aber die besonderen Umstände, die die Coronavirus-Pandemie mit sich brachte, wie z. B. Versammlungsbeschränkungen, führten dazu, dass viele Veranstaltungen neu geplant werden mussten, wurden virtuell durchgeführt oder mit weniger bzw. keiner Publikumsbeteiligung.
Am Vorabend des 100. Jahrestages der Schlacht von Warschau wurde das Józef Piłsudski Museum in Sulejówek offiziell eröffnet. Der moderne Museums- und Bildungskomplex befindet sich in zwei Gebäuden, dem Herrenhaus „Milusin“, einem Geschenk der polnischen Nation an den Marschall, und dem Neubau des Museums. An der Eröffnungsfeier nahmen Präsident Andrzej Duda und seine Gattin teil.
In der Begrüßungsrede betonte der Präsident den Beitrag des Staatschefs Józef Piłsudski zur Ausarbeitung eines entscheidenden Gegenangriffsplans, der zum Durchbruch der Front und einer völlig unerwarteten Wendung des Krie-
Foto: KPRM
Zwycięska Bitwa Warszawska 1920 roku ochroniła Europę Zachodnią przed najazdem Armii Czerwonej uratowała tak ciężko odzyskaną niepodległość przez Polskę. Było to możliwe dzięki realizacji genialnej strategii Józefa Piłsudskiego oraz odwadze i determinacji polskiej armii.
Sulejówek – otwarcie Muzeum Józefa Piłsudskiego
Foto: KPRM Sulejówek – otwarcie Muzeum Józefa Piłsudskiego Do jubileuszowych obchodów stulecia Bitwy Warszawskiej, przygotowywano się już od dłuższego czasu, ale szczególne okoliczności związane z pandemią koronawirusa, jak ograniczenia dotyczące zgromadzeń, spowodowały, że wiele imprez musiało zostać zaplanowanych od nowa, np. w formule wirtualnej, z mniejszym udziałem lub bez udziału publiczności.
W przeddzień 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej uroczyście otwarto Muzeum Józefa Piłsudskiego Sulejówku. Nowoczesny kompleks muzealno-edukacyjny mieści się dwóch obiektach, którymi są dworek „Milusin” – dar Narodu Polskiego dla Marszałka oraz nowy budynek Muzeum. W uroczystości otwarcia uczestniczył Prezydent Andrzej Duda z Pierwszą Damą.
Eröffnung des Museums in Sulejówek – Das Präsidentenpaar besucht das Józef Piłsudski Museum
ges im August 1920 führte. Der Marschall errang einen großen Sieg über die bolschewistischen Invasoren und stärkte die Grenzen der Zweiten Polnischen Republik.
Die Feierlichkeiten am 15. August begannen mit der heiligen Messe in der Feldkathedrale der polnischen Armee. Dann legte Präsident Andrzej Duda Blumen vor dem Denkmal des Marschalls Józef Pisudski in Warschau.
Am Mittag gab es dann ein feierliches Treffen vor dem Grab des Unbekannten Soldaten. In Anwesenheit der Staatmännern und -frauen, der Marschalls des Sejms und des Senats, des US-Staatssekretär, Michael Pompeo, des Vorsitzenden des litauischen Parlaments und der Verteidigungsminister Schwedens und Rumäniens sprach der Präsident von der Bedeutung der Schlacht von Warschau als einer der wichtigsten Schlachten in der Weltgeschichte. Es sei ein Wunder gewesen, ein Wunder der Tapferkeit polnischer Soldaten, ein Wunder des Heldentums unserer Nation und unserer Verbündeten.
Der 100. Jahrestag der Schlacht von Warschau endete mit einer großen historischen Multimedia-Show „1920. Dankbarkeit der Helden“ auf dem Nationalstadion. Die Show wurde organisiert in Zusammenarbeit mit Ministerien und zahlreichen staatlichen Unternehmen. Auf der Arena, auf einer riesigen Bühne nahmen Hunderte von Statisten, Pferden und historischen Fahrzeugen an der Rekonstruktion der Ereignisse im August 1920 teil. Man hat die polnischen und bolschewistischen Gräben errichtet. Vor der Plattform für Künstler auf den riesigen Wiesen mit der Fläche von 10 000 m2 zogen Truppen, Reiter und Fahrzeuge vorbei. Im Hintergrund spielten sich auf einem riesigen Bildschirm Archivfilmmaterial, Lichtinstallationen, pyrotechnische Effekte und Computeranimationen ab, die von Kommentaren des Erzählers sowie durch Schauspielszenen und Aktionen der Rekonstruktionsgruppen ergänzt wurden. Sie ermöglichten den Zuschauern, ein großes Bild der Ereignisse zu verfolgen und die Charaktere, den Verlauf des Kampfes und die internationale Situation zu erkennen.
Foto: KPRM
Sulejówek. Pomnik Józefa Piłsudskiego z córkami
Foto: KPRM
Prezydent podkreślił wkład Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego w przygotowaniu planu decydującego kontrnatarcia, które doprowadziło do przełamania frontu do zupełnie niespodziewanego, zwłaszcza dla bolszewików, zwrotu tamtej w wojnie, w sierpniu 1920 r. Marszałek odniósł wielkie zwycięstwo nad bolszewickimi najeźdźcami, umocnił granice II Rzeczypospolitej.
Obchody 15 sierpnia rozpoczęły się od mszy świętej w Katedrze Polowej Wojska Polskiego, następnie Prezydent Andrzej Duda złożył kwiaty pod pomnikiem Marszałka Józefa Pisudskiego Warszawie.
W samo południe odbyła się uroczysta odprawa warty przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Prezydent w obecności władz państwowych, Marszałka Sejmu, Senatu, Sekretarza Stanu USA Michaela Pompeo, przewodniczącego litewskiego parlamentu, ministrów obrony Szwecji i Rumunii, podkreślił znaczenie Bitwy Warszawskiej jako jedenej z najważniejszych bitew w dziejach świata. Określił, że to był cud tamtego czasu, cud męstwa polskich żołnierzy, cud bohaterstwa naszego narodu, naszych sojuszników.
Dzień obchodów setnej rocznicy wybuchu Bitwy Warszawskiej zakończyło wielkie historyczne widowisko mul-
Präsident Andrzej Duda legt Blumen am Denkmal des Marschalls
Den musikalischen Rahmen der Veranstaltung bildete das polnische Rundfunkorchester. Die Show wurde von Musik mit Texten der herausragendsten polnischen Dichter und Songschreiber begleitet, darunter Cyprian Kamil Norwid, Marek Grechuta, Agnieszka Osiecka, Jacek Cygan und Roman Kołakowski. Das Publikum hörte auch ein Gemisch traditioneller militärischer und patriotischer Lieder, die vom Sound‘nGrace Chor aufgeführt wurden. Mehrere Dutzend Künstler – Sänger und Schauspieler - sowie Rekonstruktionsgruppen traten in der Show auf.
Der Event im Stadion wurde von über 10.000 Zuschauern und Millionen von Zuschauern im Fernsehen begleitet.
In der Aufführung wurden historische Texte verwendet, darunter auch ein Telegramm vom 16. November 1918, das Józef Piłsudski u.a. an den Präsidenten der Vereinigten Staaten und die britische, französische, italienische, japanische und deutsche Regierungen sandte, in dem er die Welt über die Existenz des polnischen Staates informierte.
Der Platz des Marschalls Józef Piłsudski
Nur wenige wissen, dass Charles de Gaulle, der 1919 zusammen mit der Blauen Armee von General Haller nach Polen kam, in der Schlacht von Warschau im südlichen Teil der Front kämpfte, wofür er mit dem Orden Virtuti Militari ausgezeichnet wurde.
Foto: KPRM
Plac Marszałka Józefa Piłsudskiego
Prezydent Andrzej Duda składa kwiaty pod pomnikiem Nieznanego Żołnierza
Foto: KPRM timedialne „1920. Wdzięczni Bohaterom” na Stadionie Narodowym, którego organizatorem był PGE Narodowy przy współpracy z ministerstwami licznymi spółkami skarbu państwa. Na płycie boiska wyrosła olbrzymia scena. W rekonstrukcji wydarzeń sierpnia 1920 r. wzięło udział setki statystów, koni, pojazdów historycznych. Na płycie areny zbudowano polskie i bolszewickie okopy. Przed nimi z podwyższeniem dla artystów rozległe błonia, przez które przemieszczały się: wojska, jeźdźcy na koniach pojazdy. Aranżacja zajęła ponad 10 tys. m kw. powierzchni. Tło stanowił gigantyczny ekran, na którym wyświetlano archiwalne materiały filmowe, sceny grane przez aktorów np. w okopach, elementy świetlnej scenografii komputerowych animacji. Dzięki wykorzystaniu ikonografii, wizualizacji, animacji komputerowych, technik projekcyjnych, fotograficznych filmowych materiałów archiwalnych, komentarzy narratora oraz scen aktorskich grup rekonstrukcyjnych widzowie poznali bohaterów, przebieg bitwy sytuację międzynarodową.
Widowisku towarzyszyła muzyka z tekstami najwybitniejszych polskich poetów, twórców piosenek, m.in. Cypriana Kamila Norwida, Marka Grechuty, Agnieszki Osieckiej, Jacka Cygana, Romana Kołakowskiego. Widzowie usłyszeli również wiązankę tradycyjnych pieśni żołnierskich patriotycznych w wykonaniu chóru Sound’nGrace.
Publiczność mogła zobaczyć pokazy pirotechniczne symulujące ostrzał artyleryjski. Oprawę muzyczną wydarzenia zapewniła orkiestra Polskiego Radia, która zagrała utwory do tekstów największych twórców, takich jak Agnieszka Osiecka, Marek Grechuta oraz Cyprian Kamil Norwid. W pokazie wystąpiło kilkudziesięciu artystów - wokalistów aktorów – także grupy rekonstrukcyjne. Zaśpiewali m.in. Stanisława Celińska, Stanisław Sojka, Piotr Cugowski oraz Kasia Cerekwicka. Widowisko na stadionie obejrzało ponad 10 000 widzów oraz miliony telewidzów. W przedstawieniu wykorzystano teksty historyczne, m.in. telegram 16 listopada 1918 r., który Józef Piłsudski wystosował do prezydenta Stanów Zjednoczonych, rządów: brytyjskiego, francuskiego, włoskiego, japońskiego niemieckiego oraz do rządów wszystkich państw wojujących i neutralnych. Poinformował w nim o istnieniu państwa polskiego. Mało kto wie, że Charles de Gaulle, który
Ein Auszug aus seinem Tagebuch wurde vorgelesen. Am 17. August schrieb er: „Wir erleben eine wundervolle Aktion. Unseren Polen wuchsen die Flügel. Die Soldaten, die vor einer Woche körperlich und geistig erschöpft waren, eilen jetzt vorwärts und legen vierzig Kilometer pro Tag zurück. Ja, das ist ein Sieg! Ein totaler triumphaler Sieg!“
Die in der Schlacht Gefallenen wurden mit einer Minute der Stille geehrt. Man spielte „Stille“ und rief: „Ruhm und Ehre den Helden“.
Die Veranstaltung endete mit dem gemeinsamen Singen der Nationalhymne.
Am Abend wurde die Fassade des Präsidentenpalastes mit einer Lichtinstallation zur Erinnerung an den 100. Jahrestag der Schlacht von Warschau beleuchtet.
Bei schönem Wetter feierten die Warschauer bis spät in die Nacht.
Alexander Zając Die Jubiläums-Show „1920. Dankbarkeit an die Helden“ im Nationalstadion
Die Jubiläums-Show „1920. Dankbarkeit an die Helden“ im Nationalstadion
Iluminacja na fasadzie Pałacu Prezydenckiego.
Widowisko „1920. Wdzięczni Bohaterom” PGN Narodowy przybył do Polski razem z Błękitną Armią gen. Hallera w 1919 r., walczył Bitwie Warszawskiej na południowym odcinku frontu, za co dostał Order Virtuti Militari. Odczytano fragment jego dziennika. 17 sierpnia napisał: „Jesteśmy świadkami wspaniałej operacji. Naszym Polakom wyrosły skrzydła. Żołnierze, którzy zaledwie przed tygodniem byli fizycznie i psychicznie wyczerpani, gnają teraz naprzód, pokonując czterdzieści kilometrów dziennie. Tak, to jest zwycięstwo! Całkowite, triumfalne zwycięstwo!” Poległych w bitwie uczczono chwilą ciszy, odegraniem „Ciszy” okrzykami „Cześć i chwała bohaterom”. Spektakl zakończył się odśpiewaniem hymnu państwowego.
Wieczorem na fasadzie Pałacu Prezydenckiego została wyświetlona iluminacja upamiętniająca 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Warszawiacy przy pięknej pogodzie świętowali do późnych godzin nocnych. Alexander Zając
Foto: KPRM