5 minute read

DOROTA GRYNCZEL: WIELKI BŁĘKIT

Dorota Grynczel to znakomita twórczyni tkanin artystycznych oraz malarka. Studia artystyczne ukończyła w 1977 na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie swoje umiejętności rozwijała pod kierunkiem prof. Jana Tarasina i prof. Wojciecha Sadleya. Oprócz wspomnianych mistrzów szczególny wpływ na artystkę wywarł niewątpliwie prof. Stefan Gierowski.

Krytycy docenili innowacyjność i nowatorstwo tkanin wykonywanych przez Grynczel, jednak sama artystka uznawała malarstwo za dziedzinę sztuki bardziej zajmującą i stawiającą większe wyzwania. To w malarstwie najpełniej ujawnia się styl artystyczny Doroty Grynczel. „(…) było ono [malarstwo] znacznie bardziej nastawione na poszukiwania niż tkanina. W niej miałam dość szybko rozwiązaną sprawę przestrzeni, w której mogłam spokojnie budować interesujące mnie sprawy. W malarstwie musiałam bardzo długo szukać, dokładniej to przemyśleć, więcej pracować i wielokrotnie coś zrobić – pochłaniało to wiele czasu. Ale jednocześnie mnie budowało. Walka o malarstwo dawała dużo satysfakcji, wpływała też na tkaninę. Pomagała w uświadomieniu wielu różnych rzeczy, do których inaczej bym nie doszła”. Dorota Grynczel. Twórczość, [red.] Rafał Kowalski, Warszawa 2017, s. 60-61). Doświadczenia malarskie artystki płynnie przeplatają się z twórczością na polu tkaniny artystycznej, w taki sposób, że praca nad nowymi rozwiązaniami przestrzennymi w malarstwie, miała bezpośredni wpływ na tworzone wyroby tkackie. Wpływ malarstwa Doroty Grynczel na tkaninę artystyczną jest widoczny do tego stopnia, że niektóre tkaniny do złudzenia przypominają prace na płótnach.

Advertisement

Kompozycje Doroty Grynczel potrafią „wchłonąć” widza do swojego wnętrza poprzez złudzenie głębi przestrzeni. Zaskakują one mnogością złudzeń optycznych, za których pomocą generują stany napięcia u widza. Inspirację do powstawania prac stanowiły przede wszystkim: przyroda, światło oraz przestrzeń. Wszystkie te trzy elementy odnajdujemy w działalności artystycznej tej twórczyni tkanin i obrazów. Zarówno wyroby tkackie, jak i obrazy wyrażają głębokie zamiłowanie do precyzji ich autorki, cechuje je niesłychany ogrom pracochłonności. To właśnie uwielbienie dla dokładności sprawiło, że zainteresowała się sztuką abstrakcyjną. Każdy obraz Grynczel jest wręcz cyzelersko opracowany. Forma staje się ważniejsza od koloru, jednak nie oznacza to, że nie ma on w ogóle znaczenia. Wypracowana metoda artystyczna Grynczel polegała na umiejętnym wykorzystywaniu tonacji kolorów.

W pracach artystki z wczesnego okresu prym wiodą szarości, niekiedy z akcentami zieleni czy czerwieni. Od lat 80. do głosu dochodzi błękit, który staje się z czasem dominującym kolorem w twórczości artystki. Jak sama mówiła: „Dla mnie jest to kolor, o którym można powiedzieć, że nie ma ani początku, ani końca… Nie ma ram czy jakiegoś innego otoczenia – jest gdzieś w przestrzeni…” (Zbigniew Taranienko, Dialog z Dorotą Grynczel: w perspektywie nowych obrazów, [w:] Dorota Grynczel. Twórczość, [red.] Rafał Kowalski, Warszawa 2017, s. 56). Bez wątpienia artystka wykorzystuje w pełni potencjał błękitu. Z wielką wrażliwością Grynczel różnicuje natężenie tonu barwy, płynnie przechodząc on jaśniejszych plam koloru do ciemniejszych. Dzięki takiej metodzie kompozycje nabierają „życia”, zdają się wręcz pulsować i emanować wewnętrzną energią. Prace artystki wyróżniają się także nietypową, dokładnie opracowaną fakturą. Żłobione rowki w warstwie farby rytmizują kompozycję, w wybranych fragmentach dynamizując ją bądź uspokajając. Rytmiczne wypukłości płócien przywodzą na myśl sploty tkaniny. Aby je od siebie odróżnić, mimo tak licznych podobieństw, wystarczy się przyjrzeć ich powierzchni, która mniej lub bardziej oddziałuje ze światłem. Tkaniny, które są bardziej matowe, dają też mniejsze wrażenie ruchu i głębi niż płótna. Artystka w wywiadzie ze Zbigniewem Taranienką mówiła o wypracowanej przez siebie technice pracy: „Chciałam, by bardziej intensywnie wędrowało po nich światło, a odbiorca mógł je odebrać jak w naturze… Byłam kiedyś na prowincjonalnym odpuście i sprzedawano na nim kiczowate pocztówki ze zmieniającymi się obrazkami świętych, na przykład Matka Boska Częstochowska zmieniała się w matkę karmiącą, dwie różne reprodukcje były umieszczone na obu stronach gęsto biegnących prążków podłoża. Właśnie wtedy wpadł mi pomysł stosowania faktur, które różnicowałyby padające światło. Nakładane pod różnym kątem faktury wprowadzały jego grę w obrazach. Pozostało mi to do dzisiaj, choć nie zmieniam kierunku ich układów, jak robiłam dawniej, i pozostaję przy jednym kolorze. Niuanse powstają jedynie w zależności od umiejscowienia obrazu (…). Cały czas pracowałam nad swego rodzaju ikoną, zależało mi na świetle i formie. Światło w ostatnio malowanych obrazach nie jest rozproszone, nie pada z góry czy z boków, tylko jakby od tyłu obrazu. I przez to forma zmienia się przy brzegach: niekiedy się przy nich rozmywa. To rozwiązanie pozwala mi na skupienie się w pracy wyłącznie na niej. We wcześniejszych obrazach wszystko było rozproszone, a światło w nich wibrowało…” (Zbigniew Taranienko, Dialog z Dorotą Grynczel: w perspektywie nowych obrazów [w:] Dorota Grynczel. Twórczość, [red.] Rafał Kowalski, Warszawa 2017, s. 14).

2

DOROTA GRYNCZEL

1950-2018

"Kompozycja 2/92", 1992

olej/płótno, 92,5 x 72 cm sygnowany, datowany i opisany na odwrociu na krośnie malarskim: 'DOROTA GRYNCZEL "Kompozycja 2/92" 92,5 x 72 cm olej' oraz wskazówka montażowa sygnowany, datowany i opisany na odwrociu na płótnie: 'DOROTA GRYNCZEL | 92,5 cm x 72 cm | "Kompozycja 2/92"' oraz wskazówka montażowa

estymacja:

35 000 - 50 000 PLN

8 000 - 11 000 EUR

WYSTAWIANY:

Dorota Grynczel, Muzeum Sztuki w Radomiu, Radom, listopad 1993

LITERATURA:

Dorota Grynczel, katalog wystawy, Muzeum Sztuki w Radomiu, Radom 1993, s. nlb. (il.)

„I pojawił się błękit, eliminując inne barwy. W jakiś sposób go potrzebowałam. Kiedy robiłam różne projekty i używałam innych kolorów, zawsze w pewnym momencie wchodziłam w błękity. Uznałam więc, że mi sprzyjają – mając większe kłopoty zdrowotne, musiałam się pewnie ochładzać, dopóki lekarze nie opanowali mojej dolegliwości, związanej z ciśnieniem. I te same barwy pozostały w obrazach mniej więcej od dziesięciu lat. Wiele osób stwierdziło, że z błękitem niewiele można zrobić; bardzo mało ma przejść: albo wchodzi w biel, albo – kiedy doda się do niego czerni, szybko idzie w nicość, w jakąś otchłań. A ja ciągle nad nim pracuję”.

Dorota Grynczel w rozmowie ze Zbigniewem Taranienko, Dorota Grynczel. Twórczość, [red.] Rafał Kowalski, Warszawa 2017 s. 14-15

This article is from: