Zakopower „Drugie pół” Fakt, że Zakopower nagrał świetny album, nikogo nie zaskoczy. To nie pierwsza bardzo dobra płyta w ich dyskografii. Zdumiewa natomiast ogrom wysiłku i zaangażowania, który włożono w pracę nad uzyskaniem efektu kompletnie innego, niż wszystko do czego przyzwyczaja się dziś słuchacza. Kiedy wszyscy do koła równają w dół i szukają odbiorców tam, gdzie muzyka nie jest na liście rzeczy najbardziej potrzebnych, muzycy Zakopower podnieśli poprzeczkę bardzo wysoko. Wciąż piszą i grają nieprzyzwoicie przebojowe piosenki, ale też między wierszami, przekazują słuchaczowi wiedzę o tym co jest naprawdę dobre w muzyce. Wyobraźni, odwadze i radości z prawdziwego grania. O nowej płycie zespołu Zakopower „Drugie Pół” opowiada Sebastian Karpiel Bułecka. Bardzo dobrą płytę nagraliście. Dziękuję. To samo powiedział mi ostatnio Marek Niedźwiedzki, więc może, rzeczywiście coś w tym jest. Sam nie umiem jeszcze się do niej odnieść, pracowaliśmy tak długo i intensywnie, że po prostu nie mam jeszcze do tego dystansu. Kiedy robi się coś przez półtora roku, to w końcu nie masz pojęcia jakie to naprawdę jest (śmiech). Ale każde dobre słowo się liczy. Na scenie pop, której jesteście reprezentantem to nie jest dziś popularne podejście – tworzenie rzeczy ambitnych. Oczywiście nie chcieliśmy nagrać niczego banalnego, ale też nikt nie cisnął, żeby podkręcać śrubę i pisać pop z wysokimi ambicjami. Częściowo to wyniknęło z nas samych, częściowo jest efektem pracy i także rozbudowanego instrumentarium. Mieliśmy do dyspozycji orkiestrę smyczkową i to zmieniło trochę podejście do komponowania i aranżowania tego albumu. Nasi koledzy, grający na co dzień muzykę klasyczną, sprawili że wszystko nabrało lekkości i powietrza. To nadało kierunek całej płycie. W informacjach prasowych i recenzjach, pojawia się porównanie do Skaldów. Myślisz, że to ma sens? To miłe. Skaldowie to bardzo dobry zespół i znakomici kompozytorzy, więc to wyróżnienie kiedy jesteśmy do nich porównywani, ale nie inspirujemy się nimi w bezpośredni sposób. Łączy nas z pewnością czerpanie z muzyki góralskiej, ale to nie jest jedyna inspiracja. Na „Drugie Pół” słychać też wpływy muzyki klasycznej. Dlatego też trudno wskazać jedno konkretne źródło, z którego czerpiemy inspirację. Trudno tego nie zauważyć. „Pomnik Nieznanego” brzmi jak… Jak The Beatles? (śmiech) Dokładnie tak. Całkiem jakby Paul McCartney to napisał. Piosenki na tą płytę skomponował Mateusz Pospieszalski. On jest wielkim fanem Beatlesów i stąd takie brzmienia. Teraz jak o tym myślę, to wydaje mi się, że ten materiał nawiązuje do naprawdę dobrej polskie piosenki z lat 70-tych. Jak na przykład „Czas nas uczy pogody”, którą kiedyś wykonywała Grażyna Łobaszewska. Kojarzy mi się to z dawnymi festiwalami w Opolu, kiedy to jeszcze była impreza na wysokim poziomie, z mocnym repertuarem pisanym przez wybitnych twórców. To były przede wszystkim lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte.
© fot. Marta Wojtal
Wtedy można tam było usłyszeć świetną polską muzykę. Kompozycje, aranżacje, teksty – wszystko naprawdę doskonałe. Takiej muzyce należy się hołd. Wracając do „Drugie Pół”, ukłon należy się chórkom. Dawno nie słyszałem na polskiej płycie, tak dobrze zaaranżowanych i zaśpiewanych chórków. To znowu Mateusz. On wszystko tak rozpisał i rozplanował, że na płycie brzmi naprawdę dobrze. Ale prawda wygląda tak, że nas to kosztowało dużo pracy, żeby uzyskać ten efekt. Śpiewanie góralskie, „białe”, mocne, wydobywane nie z przepony a z gardła, które jest u nas na porządku dziennym, to zupełnie inne zjawisko niż to co musieliśmy zrobić w tych piosenkach. Trzeba było wszystko wyciszyć, stonować, chórki często zostają poza głównym wokalem, żyją własnym życiem i są osobnym bytem na tej płycie. Wyzwanie było dość duże, ale myślę, że wszystko się udało. Takie piosenki jak „Siwa mgła” czy „Rachunek”, pokazują zupełnie nowe oblicze Zakopower. To jest wynik moich muzycznych doświadczeńz ostatnich kilku lat. Obok tego co dzieje się w zespole, mam też sporo projektów pobocznych, w których biorę udział. To są takie rzeczy jak wspólna płyta z Aleksandrą Kurzak, czy koncerty „Głosy Gór” gdzie miałem przyjemność grać z najlepszymi muzykami klasycznymi i jazzmanami. Stąd pomysł na odwołanie do muzyki klasycznej. Już kiedy kończyliśmy nagrywać „Boso” widziałem, że chciałbym aby na-
stępna płyta nawiązywała do tych spotkań.. Teraz w końcu to się udało. „Siwa mgła” w całości jest mocno zainspirowana „Orawą” Wojciecha Kilara i każdy kto zna tę kompozycję, natychmiast wszystko wychwyci i połączy. W tekstach zaskakuje zupełna zmiana optyki. Jest bardziej pozytywnie. Na „Boso” było bardziej refleksyjnie, to była opowieść o przemijaniu. Teraz chcieliśmy pokazać naszą inną stronę, bardziej optymistyczną, skierowaną na miłość. Taką szeroko pojętą, nie tylko w ujęciu męsko damskim, ale bardziej ogólnie. Ludzie muszą wiedzieć, że nie jesteśmy jakimiś smutasami (śmiech). Oczywiście każda pespektywa jest ważna i trzeba umieć zachować równowagę. Ostatnie płyty Zakopower nagrywałem z jakimś konfliktem w środku, coś mnie ciągle bolało. Tym razem pierwszy raz nagrałem wszystko ze spokojną duszą. Bycie tatą trochę cię zmieniło? Bardzo. Zupełnie inaczej patrzę na wiele zjawisk. Wszystko mam teraz poukładane, działam według planu, nigdzie się nie śpieszę. Myślę, że ten spokój i dobrą energię słychać na płycie. Słuchać bardzo wyraźnie. Na koncertach będzie grać dużo nowych piosenek? Na pewno. Wiele kompozycji mamy przygotowanych w dwóch wariantach – do grania z orkiestrą, w przestarzeniach takich jak filharmonie i w wersji „rockowej” do klubów. Dodatkowym walorem pracy nad nowymi aranżacjami są nowe wersje naszych starszych piosenek. Teraz brzmią zupełnie inaczej i dla nas to jest bardzo dobre, bo uciekamy przed rutyną. Bardzo chcemy pokazać ludziom, którzy kupili płytę „Boso” i przyczynili się do naszego sukcesu, że jesteśmy wciąż z nimi, że to dla nas ważna motywacja. Nie osiedliśmy na laurach, nie odcinamy kuponów, wciąż staramy się pokazać coś nowego, rozwijać się i tworzyć co raz lepszą muzykę. Rozmawiał Piotr Miecznikowski
• Zakopower „Drugie pół”