Free Mind Magazine # 7
Teksty:
www.freemindmag.pl mateusz@freemindmag.pl Tel: + 48 721 062 803
Foto:
Redaktor naczelny// Art Director// Reklama Mateusz Paszkiewicz Cover: Marcello Vercelli art 6
Martin Karas, Boniek Falicki, Mateusz Paszkiewicz Alex Nix, Le Gall, jdolhats, Joan Wider, Rafał Lejman, Hesham, Sharon Vercelli, Marcello Vercelli, Johnny Pervis, Vladimir Kiva Novotny, Kuba Boczkowski, Nicolas Buechi, Friedjof Feye, Michał Bułakowski .
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody i urazy podczas wykonywanych ewolucji prezentowanych w Free Mind Magazine. Niszczenie mienia jest prawnie zabronione, redakacja nie popiera działań tego typu. Redakcja nie odpowiada za zamieszczoną treść reklam i ogłoszeń. Wszelkie kopiowanie i drukowanie bez porozumienia jest zabronione.
Wydawca: Free Mind Press
Witam w siódmym numerze Free Mind Magazine. Jak już zapewne zdążyliście zauważyć nowy numer pojawił się z ręcznie rysowaną okładką. Jest to element współpracy FMM rysowany ręką legendarnego artysty Dog Town Marcello Vercelli, z którym również przygotowaliśmy wywiad. Oprócz tego w numerze znajdziecie więcej informacji na temat kolaboracji Rush x Rekiem oraz obfitą relację z wyjazdu czeskiego i słowackiego NikeSB do Koszyc z Łukaszem Kuzą na pokładzie. Na deser nic innego jak dobry tekst, tym razem od Bońka Falickiego oraz kilka fotografii w Free Your Mind.
Za oknem już pierwszy krzyk wiosny! Nie wiem jak wy, ale ja lecę na deske! Na koniec dodam, że zapraszamy do współpracy wszystkie osoby, które chciałyby podziałać na płaszczyznach redaktorskich oraz fotograficznych. Jeżeli będziecie organizować jakieś eventy, to piszcie do nas. Z chęcią nagłośnimy waszą aktywność tak, aby na dane wydarzenie zjechało jak najwięcej osób! kontakt: mateusz@freemindmag.pl Mateusz Paszkiewicz
12
Myślę, że warto nagłaśniać wszelkie zagraniczne kolaboracje brandowe. Strasznie się cieszę się, że Rafał Lejman radzi sobie w tej roli i oprócz Nomada zadziałał też z francuską firmą produkującą deski Rekiem. Wywiad przeprowadziliśmy z Nicolasem Szkalubą, który współpracuje z Rekiem. Jego pobyty w Polsce zapoczątkował wspólny projekt Rekiem x Rush. Zapraszamy do lektury! Mateusz Paszkiewicz
13
1. Jak zaczęła się Twoja przygoda z Polską? Można powiedzieć, że dwadzieścia lat temu, kiedy się narodziłem. Jestem w połowie Polakiem, miałem już wcześniej okazję odwiedzać rodzinę w EuDeZet. 14
Jednak prawdzie silne więzi zacisnęły się, kiedy miałem okazję mieszkać w Łodzi przez prawie rok, pracując w skateparku alternatywnie. Polska jest teraz głęboko w moim sercu. 2. Wiem, że pracowałeś w łódzkim
skateparku Vera. Mógłbyś opisać atmosferę tego miejsca? Vera był najwspanialszym skateparkiem, w którym kiedykolwiek byłem. W takim getto stylu, to było świetne! Kiedy pierwszy raz
“Polska jest teraz głęboko w moim sercu.”
odkryłem to miejsce, byłem zszokowany „what the fuck is this”. Wahałem się, czy wejść do tej starej i strasznej manufaktury, która wciąż częściowo jeszcze działała.
Było tam bardzo ciemno i brakowało mi jakichkolwiek śladów, że istnieje tu skatepark. Był to totalnie DIY, zbudowaliśmy całą strukturę z tego, co mieliśmy pod ręką. 15
Było to dość rozklekotane, ale ważne, że mieliśmy gdzie jeździć przez zimę. Trudno było utrzymać to na poziomie użyteczności. Ludzie nie rozumieli, że chcemy działać 16
według pewnych zasad, dzięki którym mogliśmy być tam legalnie. Wszyscy pili, palili, chillowali, cokolwiek… Był to pewien teren totalnej wolności, gdzie można było robić to, na co masz ochotę. Byłem bardzo zach-
wycony motywacją, by jeździć w takich warunkach. Po tym wszystkim nieunikniona rzecz stała się rzeczywistością (R.I.P. Vera).
3. Trzy najlepsze i trzy najgorsze rzeczy w Łodzi. Najlepsze: deskorolkowa scena, ciężka atmosfera, Vera(R.I.P.) Najgorsze: ciężka atmosfera, dresiarze, „Łódź…Kurwa”
“Byłem bardzo zachwycony motywacją, by jeździć w takich warunkach.” 17
4. Jak wszedłeś w kontakt z Rafałem Lejmanem? Rafał przyjeżdżał, aby pojeździć w Verze, a wiec co jakiś czas mieliśmy przyjemność razem pojeździć. Muszę powiedzieć, że poznałem go też głównie przez Krzyśka Sereczyńskiego, który jeździ dla jego firmy świetny gość! Wpadali co jakiś czas na fotosesję. Zawsze bardzo podobał mi się klimat jego brandu, świetne grafiki, produkty pierwszej jakości, to jest idealna mieszanka. Fajny gość! 5. Czy słyszałeś coś o polskiej deskorolce zanim przyjechałeś na dłużej do Polski? Szczerze, to niezbyt dużo, tylko dzięki internetowemu magazynowi System Skateboarding Magazine. Francuskie strony internetowe pisały o nim, więc byłem bardzo ciekawy. Wiem, że miały miejsce pewne powiązania z francuskimi skaterami jak Bertrand Soubrier 18
and Georges Agonkouin. Widziałem kilka polskich spotów w francuskim filmie “C’est la vie” od Plex Skateboard, ale nigdy nie czytałem o polskiej ekipie przyjeżdżającej do Francji we francuskich mediach. Chyba wolą odwiedzać Pragę i Berlin niż Paryż. 6. Czym jest Rekiem, jaka jest idea tej firmy? Rekiem w pewnym sensie jest marzeniem, które właśnie się spełnia. Na samym początku Pierre (the Boss) pracował dla firmy zajmującej się budową skateparków. Już od małego próbował robić swoje deski, krok po kroku, znalazł kilka ciekawych rozwiązań, więc ruszyć z własną marką, reprezentującą jego ideały. Dzisiaj wiele firm składa zamówienia w kilku fabrykach, a potem dzieciaki kłócą się, które deski są lepsze, choć różni je jedynie logo. Dlatego postanowił ruszyć trochę w innym kierunku, wiesz o co mi chodzi, „by skaters for skaters”. Prawdziwa relacja między gościem, który tworzy
deski, a tym który kupuje. 7. Wyczytałem na stronie Rekiem: „Staramy trzymać się z dala od tradycyjnych kanałów dystrybucji”. Czy taki kierunek działania sprawdza się w rzeczywistości? Bardzo staraliśmy się, ale bez dobrze rozbudowanej sieci komunikacji jest to trudne zadanie. Ludzie lubią odwiedzać sklepy i tam wybierać swoje produkty niż przychodzić do fabryki. Własnoręczne odbieranie i zamawianie w fabryce ograniczało się do przyjaciół i lokalnej społeczności deskorolkowej, więc aby się rozwijać, musieliśmy wejść do sklepów. Sprzedajemy towar bezpośrednio do sklepów, które znamy i lubimy, bez menedżera itp. Jednak wciąż największą część zamówień realizujemy przez internet. 8. Jak wygląda siła ekologicznego kleju, którego używacie do klejenia desek? Jak się go otrzymuje? Czy jest on używany powszechnie?
Używaliśmy kleju bez rozpuszczalnika zamiast bardzo toksycznych, takich jak epoksydowy. Z dobrą prasą jest tak dobry, jak standardowy klej. Amerykański przemysł deskorolkowy również go używa. Staramy się robić rzeczy, które będą szły w parze z ekologią. To właśnie dlatego mówimy o ekologicznej koncepcji – to znaczy, krok po kroku chcemy ulepszyć ten proces poprzez świadomą refleksję. Dlatego nie używamy rozpuszczalników w kleju i roztworów atramentowych do grafik, którymi zajmuje się artysta Nils Inne (sprawdzcie www.nilsinne.com). Teraz chcielibyśmy przejść z kanadyjskiego drewna na europejskie. W ogóle to słyszeliśmy, że swego czasu Cliche używało do swoich desek polskiego drewna! Jest to prawda, czy mit? Rozmowę przeprowadził: Mateusz Paszkiewicz
23
24
28
Nie ma co ukrywać, że strasznie jaramy się naszą pierwszą współpracą na płaszczyźnie okładki i to z legendą Dog Town Marcello Vercelli. Jest to dla nas niesamowita przygoda. Chciałbym podkreślić, że to Marcello znalazł nas, a nie my jego. Czyżby światowe postacie skateboardingu przeglądały polski magazyn Free Mind Magazine? Najwidoczniej tak! Chciałbym też bardzo podziękować osobie, która przeprowadziła wywiad i dopięła wszystko na ostatni guzik. Thanks Andrea Corrias! Mateusz Paszkiewicz
Z
acznijmy od małego wstępu.
Dorastałem w Playa Del Rey & Venice California, serfując i deskorolkując. Przeprowadziłem się na Hawaje z powodu helikopterowej firmy mojego ojca. Trudno było mi chodzić do szkoły, buntowałem się przeciw wszystkiemu. 30
Przez cały czas w moich żyłach płynęły surfing, skating i muzyka i to były jedyne rzeczy, na których się skupiałem. W wieku dwudziestu lat zainteresowałem się kształtami desek surfingowych i z racji mojego niezadowolenia zacząłem wprowadzać swoje poprawki. Oświecony nowymi
kształtami sprawiłem, że moja deska ruszyła jak żarówka w mojej głowie. Miałem pomysły na własne kształty i do ich realizacji używałem pomieszczenia i sprzętu mojego kolegi do robienia desek. Po dodaniu do działań umiejętności inżynierskich mojego ojca wszedłem na inny poziom, zadowalając
siebie i swoich znajomych. Jeżeli chodzi o grafiki na deskach, jest to mój zły nawyk ze szkoły, gdzie rysowałem na ławkach jako dzieciak. Kontynuowałem rysowanie na deskach dla moich przyjaciół przez wiele lat. 1. Czy masz głębokie korzenie związane z Venice?
Tak, ale nie jestem stamtąd, zostałem adoptowany dawno temu - OxGx Suicidal Venice Punx !!! Jeżeli chodzi o to wydarzenie, to długa historia, ale jestem też dumnym członkiem Da Hui O He’e Nalu, z czego również się cieszę. 2. Powiedz coś o scenie w Venice!
Venice to hardcorowa scena. Historia zaczyna się jakieś sto lat temu, to rozżarzone łóżko zmiksowanych talentów i niesłychanych artystów, takich jak Jim Morrison z The Doors w latach 60. z moim hawajskim bratem Jay Adamsem, którzy mieli przyjemność poznać się, ponieważ mama Jaya chodziła na randki z 31
33
Jimem. Jay miał okazję być noszonym na jego ramionach przez P.O.P. Pier. Potem lata 80. gdzie na scenie punckrockowej pojawił się Suicidal Tendencies & Fist of Fury z bogatą historią deskorolki. Venice DogTown posiadał najbardziej mieszane surf/skate talenty na całym świecie. Duży szacunek dla Mayor of Venice “Block” (Cesario Montano) & VBWL!!! Chciałbym też wspomnieć o Playa Del Rey, które miały swój wkład we wczesną jazdę w poolach. Ponieważ wszystkie hangary (dom z lotniskiem) zostały wykupione przez LAX lotnisko i budynki zostały porzucone. Playa Del Rey znaczy Beach of the Kings.
Miałem dysleksję po swoim ojcu, a w tamtych latach niewielu nauczycieli wiedziało, co to w ogóle jest. Efekt był taki, że trochę znęcali się nade mną, a ja buntowałem się w najlepszy sposób, jaki wtedy potrafiłem: używałem przemocy. Kiedy jesteś w takim wieku, jest to jedyna rzecz jaką masz w głowie i jaką potrafisz się posługiwać. Prawdopodobnie dlatego w młodych latach wciągnąłem się w punk rock. Pomiędzy normalną nastoletnią depresją i moimi rodzicami, którzy pili i wciąż kłócili się, a szkołą, która była totalnym piekłem, punk rock był dla mnie najlepszą ucieczką.
3. Gdzie chodziłeś do szkoły?
To było jak miałem sześć albo siedem lat.
Chodziłem do wielu szkół, w tym sporo się wymigiwałem. Pasaeo Del Rey Elementary, Westchester Lutheran, Montasori, Holy Nativity, Orville Wright Jr High, Westchester High, Venice High... etc... Byłem wyrzucany z każdej z różnych powodów, chodziłem surfować i jeździć na desce. 34
4. Kiedy zacząłeś jeździć? Ile miałeś wtedy lat?
5. Jaka była Twoja pierwsza deska? Był to Czarny Rycerz z przyklejonym dywanem – wtedy było to cool.
6. Jaki był Twój ulubiony spot i z kim lubiłeś jeździć? W późnych latach 70. był to Marina Skate Park położony dziesięć minut od mojego domu, Venice w latach 80. Gonzales pool i kilka pooli na Hawajach. Kocham jeździć z moimi przyjaciółmi. Lista jest długa: Aaron Murray, Jay Boy, Scott Oster, Kelly & Tim Jackson, Jesssie Martinez, Jef Hartsel, Christian Hosoi, George Wilson i reszta moich VBWL ziomków. 7. Czy pamiętasz któryś ze starszych skaterów, których obserwowałeś kiedy
byłeś dzieckiem. Tak, w desce inspirowałem się takimi gośćmi jak Jay Adams, Billy Yuron, Jimmy Plummer, Polar Bear (RIP), Shogo Kubo, George Wilson, Tony Alva. 8. Powiedz nam coś o swoich deckach, jak są wykonywane? Mam odpowiedni kształt i desing dla nich, dla jeżdzenia po parkach i poolach. Rysuję odręcznie grafikę na ich spodzie, każdy rysunek jest unikatowy na swój sposób i zabiera trochę czasu. Jay i ja robimy teraz serię limitowanych
ręcznie robionych desek. Ja zajmuję się stroną artystyczną, a Jay kontaktem z klientem. Większość tych desek jest później wieszana przez nabywców na ścianach. 9. Jeśli chodzi o grafiki na deskach, co Cię inspiruje? Surfing, skateboarding… muzyka punk rock, środowisko w którym dorastałem i trochę artystów O.G. z mojego sąsiedztwa. 10. Masz swojego ulubionego artystę ze środowiska deskorolkowego i z spoza? Tak, Doug Smith z Ven37
ice to świetny artysta. Wes humstin OxGx Dog Town, Shawn Kerri - mój ulubiony punk artysta, Rick Griffin i oczywiście mój dobry przyjaciel Hue Prichard. 11. Jak długo mieszkasz na Hawajach i dlaczego się tam przeprowadziłeś? Żyję tutaj jakieś dwadzieścia pięć lat, czyli połowę swojego życia. Kiedy jestem na Hawajach szanuję je bardzo, to piękne królestwo. Myślę, że bardzo ważną rzeczą jest mieszkać tu i robić deski dla osób, które tu żyją. Na Oahu te fale testują Twoje deski w prawdziwym tego słowa znaczeniu, a surferzy często narażają swoje życie. Czuję się tu jak w domu i wszyscy wokół sprawiają , że się tak czuję. 12. Opowiedz nam o swoim typowym dniu. Wstaję, piję kawę, następnie sprawdzam falę czy warto posurfować, czy też nie. Rysuję lub idę zajmować się robieniem desek. Bardzo lubię spędzać czas z swoim synem Rocky-Boy i skradać się na podwórza do pustych basenów!
13. Jakie według Ciebie są najważniejsze cechy dobrej deski poolowej? Każda, z którą czujesz się komfortowo. Ja lubię szeroką deskę z dobrym profilem, jestem już za stary na jakieś szalone triki na cemencie, po prostu muszą być dobre ha, ha! 14. Od ilu lat znasz się z Jay Adamsem? Poznałem Jaya, gdy miałem trzynaście lat. Był wtedy punkrockowcem. Nauczyłem się wtedy, jak używać swojej tylnej nogi do surfowania i skatingu. Wtedy też zaczęliśmy robić rysunki na deski deskorolkowe i surferowe. To był czas, kiedy zacząłem robić rysunki na deski Dog Town. Zawsze też tagowaliśmy sprayem ściany w mieście i na punkowych występach (ale nie tak, jak to robią dziś dzieciaki). Jay również wprowadził do mojego życia Jezusa Chrystusa. 15. Opowiedz trochę o nim. Jay Boy Adams to niezwykła postać, rzadko spotykany charakter, nigdy go nie zapomnisz, jeżeli poznasz osobiście. Ma na Ciebie ogromny wpływ. Ma 39
“Jay jest dla mnie jak starszy brat, dlatego zawsze będę dla niego.”
się wrażenie że poznał Cię szybciej niż Ty zrobiłeś to sam. Miał bardzo ciężkie życie, niepodobne do tych, które znamy. Jego mama była bardzo uduchowioną , kochającą osobą. Jego ojczym otworzył deskorolkową firmę Z-Flex i historia wraca do punktu wyjścia. Jest żyjącą legendą, ekstremalnie utalentowany, należy do jednych z lepszych gości w wodzie i najmilszych osób, jakich możesz poznać. Dlatego ludzie robią o nim filmy i piszą o nim książki. Jay jest dla mnie jak starszy brat, dlatego zawsze będę dla niego. 16. Czym jeszcze zajmujesz się? Zmienianiem naprawdę śmierdzących pieluch. Tak na poważnie, jestem świeżo upieczonym ojcem, co w ostatnim czasie stało się moim głównym zajęciem. Gram na gitarze w punkowym zespole, ale w ostatnim czasie Rocky i praca zajmują mi cały mój czas. Staram się surfować jak najwięcej jak tylko mogę.
Mam nadzieję, że będę mógł spędzić więcej czasu na falach, kiedy Rocky będzie starszy. 17. Co byś chciał, aby świat wiedział o Tobie? Jestem dzieckiem Bożym. To czym się zajmuję staram się robić najlepiej jak potrafię, ponieważ Bóg zawsze patrzy. 18. Chciałbyś podziękować komuś? Tak, na pierwszym miejscu chciałbym podziękować Bogu. Mateusz Paszkiewicz, Duke Kanhanamoku, Black Flys Hawaii, Andrea Corrias, Royal Hawaiian Pool Service, Ace Skateboard Trucks, SSC, Alex Nix, Hesham, VBWL & Hap Jacobs, Jay, & Earl Mitzumoto, Jef Hartsel. Wszystkim moim Ludziom! Rozmowę przeprowadził: Andrea Corrias
41
46
48
P
omysł wyjazdu do Koszyc we wschodniej Słowacji wpadł mi do głowy po obejrzeniu wielu artykułów z sławnych zachodnich miastach, tyle że z innymi temami , ale identycznymi spotami. Zastanawiałem się, dlaczego nie pojechać na wschód. Jest tam masa pomników i innych stree50
towych miejscówek do jeżdżenia i z reguły nikt tam nie jeździ. Koszyce, słowackie miasto położone najbardziej na wschód, drugie co do wielkości miasto tego kraju, ma wiele do zaoferowania. Dlatego też jedziemy je badać. Nasza ekipa składała się z takich skaterów
jak: Lukas Danek, Marek Zaprazny, Mato Pavlacic, Nikolas Tusl, Pepa Tipanic i nasz polski przyjaciel Łukasz Kuza. Chcieliśmy tam spędzić tam 8 dni, po Slovakian National Championships, które miały miejsce 8 października. Dojechaliśmy na miejsce pociągiem bezpośrednio
na event. Chłopaki szaleli na betonowym parku, kiedy ja czekałem na Łukasza Kuzę, któremu przeszkodziły jakieś zmiany w rozkładach pociągów. Wieczorem, kiedy jeżdżenie dobiegło końca, umieraliśmy z głodu jak stado wilków. Dlatego też wybraliśmy się do lokal-
nego baru zwanego „halusky”, aby świętować tej nocy w iście wschodnim stylu! W Koszycach jest sporo różnych spotów. Można zacząć od manual spotów w centrum miasta albo pojechać pod CSOB bank i zmierzyć się z wodnym gapem naprzeciw wejścia. Do wyboru mamy też
schody, jeżeli masz ochotę poskakać, jest ich dość sporo w różnych dzielnicach miasta. Jeżeli lubisz betonowe parki, to zdecydowanie będziesz się dobrze bawić w lokalnym skateparku. Jest tam masa opcji na ciekawe kombinacje trikowe jak i nietypowe sekwy. 51
52
55
Mamy ciekawą opcję dla dużych chłopców. Jest to 15 schodów za bankiem CSOB. Tam Marek Zaprazny skleił czystego kickflipa, a Lukas Danek wykonał fs boardslide na poręczy. Jeżeli masz ochotę na jeszcze więcej, to możesz odwiedzić pobliskie miasto Preszów, które leży 30 minut drogi autem od autostrady z Koszyc. Możesz również dojechać tam autobusem, który kursuje dość często w ciągu dnia. W Preszowie możesz rozgrzać się na lokalnym pomniku i potem pojeździć na pobliskich schodach, które świetnie nadają się do zakończenia sekwencji. Albo możesz spróbować się na double secie przy niedalekim centrum handlowym. Jeżeli gustujesz w minirampkach, to możesz odwiedzić lokalny skatepark , położony przy letnim basenie. Jest tam również 10 schodów z idealnym najazdem, by skleić kilka trików. Jeżeli masz ochotę na coś większego, sprawdź się na pobliskiej 13, które zdominował Nikolas Tusl. Tak jak mówiłem, Preszów to ciekawe miasto, szczególnie na nocną sesję. W czasie touru mieliśmy też okazję odwiedzić wiele widokowych i zabawnych miejsc tego regionu. Proponowałbym odwiedzić wieżę widokową w Koszycach, która mieści się
na wzgórzu tuż za miastem. Rozciąga się tam piękny widok na okolicę i mają tam świetne piwo. Kolejną ciekawą opcją jest bobslejowy tor, na którym można trochę poszaleć z kolegami. Kiedy dopadnie Cię głód, do wyboru jest spory wachlarz barów i restauracji z lokalnymi przysmakami. Ceny są niskie, a jakość dań na dobrym poziomie. Jeżeli we wschodniej Słowacji chcesz przetestować lokal, to warto zacząć od tamtejszych alkoholowych rarytasów - Korenovica, Borovicka i Hruskovice. Miejscowi uwielbiają je. Sprawdzają się bardzo dobrze przy rozkręcaniu zabawy. Atutem Koszyc jest to, że miasto jest w ciągłej rozbudowie. Jest tam masa nowych budynków, a co z tym idzie, zwiększa się potencjalna liczba miejscówek. Mieliśmy wiele szczęścia, bo zaliczyliśmy trochę spotów, które nie były jeszcze przez nikogo jeżdżone. Tym samym świetnie się bawiliśmy. Chciałbym podziękować takim osobom jak: Robo,Adka i Evgenij oraz Drewko za bycie naszym przewodnikiem. Dziękuje również Martinowi, Michalowi, Tony i Maco za świetne towarzystwo i dobrą zabawę. Martin Karas
57
59
61
Większość z nas próbowała kiedyś sobie zbudować jakąś przeszkodę do jazdy: rurkę, grindbox lub jakiś podjeździk z betonu. Montowaliśmy nasz gadżet i jeździliśmy na nim. Wszystko było fajnie, dopóki pewnego dnia nie przyszliśmy na miejscówkę żeby zobaczyć, że jakaś menda ukradła lub zniszczyła nam owoc naszej pracy. W trakcie 4-miesięcznego budowania 1st Floor mieliśmy niestety również do czynienia z tymi objawami patologii. A dokładniej, ze złodziejstwem i wandalizmem. Niestety, nie były to dwie jedyne przeszkody na drodze tworzenia skateparku. Dodatkową i chyba największą przeszkodą była – „propaganda Poldonu“. Czyli mentalność a la:
„tutaj jest Poldon, jest syf, zawsze coś się nie uda“. To jest oczywiście taki „żart“, bo przecież żartować należy, niezależnie od tego czy z danego żartu wynika coś dobrego czy coś złego. Stąd w momencie gdy np. jakiś patol ukradnie z miejscówki rurkę, to dzięki „propagandzie Poldonu“ można z przekąsem i satysfakcją w głosie powiedzieć: „no tak, jak zwykle, ktoś musiał nam zakosić rurkę, bo to Poldon.“ Dzięki temu, autor takiej wypowiedzi czuje się mądrzejszy niż jego otoczenie, ponieważ on „z góry wiedział, że się nie uda“. W psychologii klinicznej takie zachowanie nazywa się „leczeniem kompleksów“. Ponieważ w Lublinie wszyscy skaterzy (i chyba też pozostali ludzie) chcą żyć w jednak fajnym kraju, nie zamierzaliśmy się poddać „propagandzie Poldonu“. Choć patrząc wstecz, byłoby
to w sumie najwygodniejsze. Np. po trzecim włamaniu z kradzieżą i po drugiej dewastacji mogliśmy odpuścić i powiedzieć: „przecież już w sumie pięć razy próbowaliśmy i jak zwykle znów ktoś nam coś zniszczył. W Poldonie nie da się.“ Ale gdybyśmy się wycofali, to by dzisiaj nie było ani 1st Floor, ani planowanej – już trzeciej w tym roku – imprezy – wiosennego grilla z dobrą kiełbą, pysznym browarkiem i zajawkową deskorolką. Przez te kilka miesięcy pracy na 1st Floor nastroje panowały czasami bardzo różne. Ale jedno zawsze pozostawało niezmienne – w momencie gdy któremuś z nas na widok kolejnej dziury zrobionej w oknie, lub po zauważeniu kolejnej kradzieży narzędzi opadały ręce, energia i cała chęć do dalszej budowy – zawsze były osoby, które motywowały do dalszego działania. „Dziurę zakleimy“, „narzędzia pożyczymy“ – za każdym razem pojawiało się konstruktywne rozwiązanie i zachęta do dalszej pracy. Srali nam na klatkę schodową. Grozili tekstami na ścianach. Później było pierwsze włamanie przez okno. Ukradziono narzędzia o wartości paruset słotych. Okno zamurowaliśmy. Potem było drugie włamanie przez okno z innej strony budynku. Ukradziono taczki, drabinę i kolejne narzędzia. Drugie okno też zamurowaliśmy. Oknami nie dało się już wejść. Wtedy ktoś wybił dziurę w zamurowanym z jednej strony wejściu na piętro. Dziurę zamurowaliśmy, a całe wejście wzmocniliśmy – jest tam teraz potrójna warstwa cegieł połączonych z 80 kg-prefabrykatami (Hi5! dla Tuzima
który je wniósł na piętro). Następnie nadpiłowano i wybito nam stalowe ucha z kłódkami na stalowych drzwiach, a w środku ktoś próbował rozbić betonowe przeszkody i podziurawił parę okien. Zaspawaliśmy drzwi na nowo. To po pierwszej imprezie ktoś przeciął trzy przewody które były pod napięciem 400 V. Patole = debile. Przewód został na nowo poprowadzony do innej części budynku. W międzyczasie ktoś z zewnątrz zrobił dziurę w kolejnym oknie. Dziurę zakleiliśmy. Następnie zaczęła się cała seria nieudanych prób włamania, która po chyba czwartej próbie zakończyła się dewastacją jednego z dwóch zamków w drzwiach. Ale do środka już nikt się nie dostał. Niedługo znów naprawimy zamek i jeszcze dodatkowo zabezpieczymy drzwi. Na pewno znów coś złego się wydarzy. A my wtedy to na pewno naprawimy. Patologie zdarzają się wszędzie, nie tylko w Lublinie i nie tylko w Polsce. Pierwszy kątownik jaki przyczepiłem do ceglanego murka – mieszkając jeszcze w Holandii – został na następny dzień ukradziony. Nie ma co się zrażać przeciwnościami, problemami, pechem, bądź nieudanymi próbami. Bo przecież jesteśmy kowalami własnego losu – jak coś sobie sami stworzymy to będziemy mogli później z tego korzystać i się tym cieszyć. A jak nam ktoś to popsuje albo ukradnie, to po prostu się to robi od nowa, a w dodatku lepiej. Zupełnie jak z trickami na desce – jak coś nie wyjdzie kilka razy, to i tak się próbuje aż do skutku. This is skateboarding. 65
71
72