Impuls. Zrobić coś - coś zmienić. 58 pomysłów na inicjatywy młodzieżowe

Page 1



0001 Spis treści ...1 Do tych, którzy czytają wstępy ...2 Bezpieczna droga do szkoły ...3 C.K.M. – Coś Koło Muzyki ...6 Maska ...8 Młodzieżowe Biuro Informacyjne „String” ...9 Nigdy nie mów do mnie kocie ...10 Z wiatrem pod wiatr ...13 Tunel Harry ...15 Wspólne korzenie ...17 Polowanie na ziemniaki ...19 Szkoła Karawany ...21 Nasz świat to sport ...24 Akademicki bank umiejętności ...25 Girlz Get United! ...28 Przystanek – IV strefa ...31 Razem w naszej szkole ...34 Związani z miejscem ...36 Wehikuł czasu ...39 Poznajmy się przez gwiazdy ...41 Nasza historia na mapie ...44 Ku morzu! ...46 Razem możemy więcej ...47 Na żurawiowych włościach ...50 Rok z kulturą, czyli nie musimy mieć kompleksów ...53 Wolontariacki start ...55 Razem lepiej ...57 Wieś bez Barier ...60 Odkrycia wyobraźni ...62 Nie sam sobie sterem, żeglarzem... ...65 Tandem ...67 Młodzi Gniewni Aktywni ...69

Razem możemy więcej ...71 Inni – to także my ...75 Kiermasz Szans ...78 Wrocław z inicjatywą ...81 Szlakiem zapomnianych linii kolejowych ...84 Na skrzyżowaniu marzeń ...86 Filmowa Inicjatywa Ludzi Młodych ...88 Piaszno – wieś bez kompleksów ...90 Sztuka na kółkach, słowem – Wheel Art ...92 Ratować nadzieję ...95 Antidotum na nudę – szczecineckie warsztaty promocyjne młodych wolontariuszy ...96 U zbiegu czterech kultur ...99 Studio muzyki i tańca ...101 Happy Happening ...102 Wolontariat w obiektywie ...105 Biuro Pośrednictwa Wolontariatu w Bydgoszczy ...106 Różnie widziane ...109 Janko Muzykant ...112 Ścieżka Geologiczna ...114 Dzieciństwo w Krainie Bajek ...117 Aktywność znosi bariery ...119 Młodzieżowa Wszechnica Dziennikarska ...121 Nasza świetlica naszą rozrywką ...123 My kształtujemy glinę, glina kształtuje nas ...125 Odkryte Wykopalisko ...127 Integracja przez sztukę ...130 Bursztynowym szlakiem A.D. 2002 ...133 Zaproszenie dla Magdaleny ...136

ZROBIĆ COŚ – COŚ ZMIENIĆ 58 POMYSŁÓW NA INICJATYWY MŁODZIEŻOWE


0002

Do tych, którzy czytają wstępy… Jeżeli zdążyliście już przejrzeć kilka stron tej książki, zastanawiacie się zapewne, co mają ze sobą wspólnego opisane w niej historie i kto właściwie jest ich autorem. Poniżej znajdziecie rozwiązanie tej zagadki. Po pierwsze opowieści tu zamieszczone wydarzyły się naprawdę i to całkiem niedawno. Po drugie, bohaterowie nie mieli więcej niż 25 lat. Po trzecie to bohaterowie są autorami. No dobrze, spytacie, a kim właściwie są ci wszyscy ludzie i co robią razem w jednej książce? Otóż, pewnego dnia postanowili odmienić trochę świat wokół siebie, ten najbliższy – własne podwórko, swoją okolicę. Niektórzy wyprawiali się dalej i angażowali innych ludzi z własnej miejscowości lub regionu. Czasami chodziło o zrobienie jak największej ilości dobrych rzeczy w jak najkrótszym czasie, o rozwiązanie problemów trapiących młodych ludzi. Nie zawsze to wychodziło... Czasami pomysł był prosty: żeby tym, którzy nie mogą wyjechać na wakacje nie nudziło się pod trzepakiem na osiedlu, zarazić ich swoją pasją – filmem, fotografią, tańcem. Skoro gdzieś brak miejsca dla młodych i trzeba jechać kilkadziesiąt kilometrów, żeby było ciekawiej, może lepiej stworzyć prawdziwy klub młodzieżowy u siebie? Gdzieś indziej jest

budynek z napisem „Kino”, ale od lat nie ma w nim filmów – może otworzyć własne i zaprosić mieszkańców? Nierealne? Okazuje się, że wcale nie. Prezentowane tutaj historie to projekty wymyślone i zrealizowane przez młodych ludzi na rzecz społeczności, w której żyją. Niekiedy potrzebna była pomoc dorosłych, w dużej mierze jednak młodzież organizowała wszystko zupełnie samodzielnie. Najmłodsi mieli po 15 lat, niektórzy z nich to wolontariusze w lokalnych stowarzyszeniach, starsi często działają już we własnych organizacjach, jednak większość z nich to ludzie skupieni w nieformalnych grupach przyjaciół, znajomych ze szkoły, z podwórka, z jednej ulicy. Projekty te to nie tylko realizacja własnych zainteresowań, przyjemnie spędzone chwile, lecz także ciężka praca, nauka działania w grupie, współpraca z samorządem lokalnym, szkołą, prywatnymi przedsiębiorcami, czasami żmudne przełamywanie niechęci otoczenia, trudne wchodzenie w świat dorosłych. Młodzi potrafili jednak większość porażek obrócić w sukces, ucząc się na własnych błędach. W historiach swoich projektów opisują krok po kroku, co się z nimi działo przez te kilka miesięcy, co się zmieniło w społeczności, do której kierowali swój projekt, w grupie, w której go realizowali, w nich samych. Czy osiągnęli swój cel, a może zdobyli coś, czego się w ogóle nie spodziewali?

Wszystkie te pomysły łączy jeszcze jeden element – ich realizacja była możliwa dzięki Programowi MŁODZIEŻ i Akcji Inicjatywy Młodzieżowe. Pod koniec jego działania poprosiliśmy młodych ludzi o spisanie wspomnień z tego okresu, w którym próbowali swoich sił w zmianie rzeczywistości na lepsze. Nie do wszystkich udało się dotrzeć, na tę prośbę odpowiedziało jednak kilkadziesiąt grup, a także kilka osób, które realizowały swoje projekty w pojedynkę w ramach tzw. Kapitału Przyszłości. W tej publikacji zamieściliśmy wszystkie nadesłane teksty starając się zachować je w niezmienionej formie. Zbiór ten powstał nie tylko po to, by podsumować to, co się już wydarzyło, lecz także, aby dać wskazówkę przyszłym autorom Inicjatyw w ramach nowego Programu „Młodzież w działaniu”. Mimo że każdy projekt jest inny, a osoby, które go realizują, mają różne doświadczenia, choćby nie wiem ilu mieć wokół siebie doradców, nadal warto skorzystać z czyjejś historii. Ci, którzy szykują się do swojej pierwszej przygody z projektem, znajdą tu porady tych, którzy tę drogę mają już za sobą. Dziękuję wszystkim autorom za chęć podzielenia się swoim doświadczeniem i zachęcam do lektury przyszłych inicjatorów. Do dzieła!

Amudena Rutkowska Z-ca koordynatora Akcji 3. Programu MŁODZIEŻ


01.02.2006 – 30.06.2006

Bezpieczna droga do szkoły

KONTAKT: CENTRUM AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ „PRYZMAT”, PRYZMAT@PRYZMAT.ORG.PL WWW.PRYZMAT.ORG.PL

0003

Grupa nieformalna przy Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT” KIM JESTEŚMY? JAK SIĘ POZNALIŚMY? Jesteśmy grupą młodych osób w wieku 15–22 lat. Większość z nas znała się wcześniej ze szkoły, imprez kulturalnych czy harcerstwa, jednak cała grupa poznała się 22 września 2004 roku w trakcie obchodów Dnia bez Samochodu w Suwałkach. To wtedy zebrała się luźna grupka osób, które postanowiły zorganizować coś pożytecznego dla siebie oraz dzieci i młodzieży z naszego miasta.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ? Pomysł realizacji naszego projektu narodził się podczas uczestnictwa w obchodach Dnia bez Samochodu, które zostały zorganizowane przez Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”. Tematem przewodnim było hasło „Bezpieczeństwo dzieci na drodze”. W Suwałkach od kilkunastu miesięcy prowadzonych jest wiele robót drogowych, wskutek czego zmienia się kierunek ruchu, powstają nowe drogi, a w centrum miasta jest mnóstwo objazdów. Wiele dzieci i młodzieży nie orientuje się, jak należy poruszać się, np. rowerem, by postępować zgodnie z przepisami ruchu drogowego. Niestety zdarzają się przez to wypadki, niektóre ze skutkiem śmiertelnym. Przykładem może być tragiczny

wypadek z lipca 2004 roku, w którym zginęło 5 chłopaków w wieku 19–25 lat. Między innymi dlatego chcieliśmy rozpocząć lokalną kampanię na rzecz poprawy bezpieczeństwa, skupiając się przede wszystkim na działaniach edukacyjnych i profilaktycznych skierowanych do dzieci i mło dzieży, a realizowanych przez nas – młode osoby chcące swoim zapałem, wiedzą i energią służyć innym.

JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA? W trakcie projektu przeprowadziliśmy wiele działań:

Kurs dla 30 Młodzieżowych Liderów Bezpieczeństwa Na czterodniowym szkoleniu młodzi ludzie ukończyli kurs pierwszej pomocy PCK kończący się certyfi katem europejskim, zapoznali się z zasadami bezpieczeństwa ruchu drogowego, pracą instytucji zajmujących się udzielaniem pomocy i dbaniem o przestrzeganie porządku na drodze (Policja, Straż Miejska, Państwowa Straż Pożarna), a także zasadami prowadzenia zajęć dla dzieci i młodzieży z wykorzystaniem metod interaktywnych.

Zajęcia w szkołach podstawowych i gimnazjach Liderzy Bezpieczeństwa w specjalnych koszulkach i z wykorzystaniem fantomu wolontarystycznie przeprowadzili zajęcia dotyczące zasad ruchu drogowego i bezpieczeństwa oraz udzielania pierwszej pomocy we wszystkich szkołach w Suwałkach. Łącznie 15 dwuosobowych zespołów zorganizowało 48 spotkań lekcyjnych z zakresu ruchu drogowego dla 1279 uczniów oraz 50 spotkań lekcyjnych z zakresu pierwszej pomocy dla 1651 uczniów. Łącznie zostało zorganizowanych 98 lekcji, w których wzięło udział 2930 uczniów. Ilość spotkań oraz uczestników znalazła potwierdzenie formalne w wystawionych przez dyrekcje szkół stosownych zaświadczeniach.

Działalność Młodzieżowej Grupy Ratowniczej W ramach działalności utworzyliśmy z Liderów Bezpieczeństwa Młodzieżową Grupę Ratowniczą, czyli grupę wolontariuszy zajmującą się ochotniczym zabezpieczeniem medycznym imprez miejskich oraz przeprowadzaniem pokazów i szkoleń z zakresu pierwszej pomocy.

Publikacje W ramach projektu opracowano i wydrukowano

KAŻDY Z NAS MA WIELE MARZEÑ, TWÓRCZYCH POMYSŁÓW I PASJI, KTÓRE W TRAKCIE TRWANIA PROJEKTU MÓGŁ ZREALIZOWAĆ


0004

2 publikacje w ilości 500 szt.: „Kodeks rowerzysty i motorowerzysty” oraz „Malowankę dla najmłodszych”, a także specjalną ulotkę i nalepki.

Konkurs plastyczny „Jestem bezpieczny na drodze” W ramach konkursu, który był skierowany do uczniów szkół podstawowych i gimnazjów, przyznaliśmy nagrody w dwóch wymienionych kategoriach wiekowych dla 9 osób. Nagrodami były firmowe aparaty fotograficzne, zegarki, torby, gry edukacyjne i sprzęt sportowy.

Tydzień Bezpieczeństwa w Mieście Suwałki pod honorowym patronatem Prezydenta W ramach obchodów organizowaliśmy zajęcia w szkołach, podsumowaliśmy konkurs plastyczny, przygotowaliśmy pokazy udzielania pierwszej pomocy, pokazy akrobacji rowerowych i wydanych publikacji.

JAK PODZIELILIŚMY SIĘ POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI?

Całość działań w projekcie nadzorował koordynator projektu. Jednocześnie wszystkie działania projektu były wykonywane wspólnie z podziałem na zadania. Grupa spotykała się regularnie, przygotowując każdy z punktów projektu.

JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY NA RÓŻNYCH ETAPACH NASZEGO PROJEKTU? Sprawy merytoryczne i finansowe na bieżąco konsultowane były z Prezesem Zarządu Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”,

które to stowarzyszenie umożliwiło naszej nieformalnej grupie realizację projektu. Dzięki temu uniknęliśmy wielu problemów, szczególnie tych związanych z księgowością, pokrywaniem kosztów itd.

CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU WSZYSTKICH DZIAŁAŃ? CO ROBIMY TERAZ? Po zakończeniu projektu nadal rozwijamy podjęte działania służące poprawie stanu bezpieczeństwa w ruchu drogowym w mieście i okolicy. Nadal organizujemy zajęcia i spotka-


0005

nia w szkołach dotyczące udzielania pierwszej pomocy i zasad poruszania się po drogach. Młodzieżowa Grupa Ratownicza zajmuje się ochotniczym zabezpieczeniem medycznym imprez miejskich oraz przeprowadzaniem pokazów i szkoleń z zakresu pierwszej pomocy. W tym roku przygotowaliśmy projekt wymiany wspólnie z młodzieżą z Litwy, tak by promocję bezpieczeństwa rozszerzyć na obszar transgraniczny.

CO NAM DAŁA REALIZACJA PROJEKTU? Realizacja projektu przyczyniła się do roz-

woju osobistego członków grupy oraz innych młodych ludzi biorących udział w jego realizacji. Projekt wykształcił w nas pozytywne cechy charakteru, umiejętności i postawy, takie jak: odpowiedzialność, aktywność, samodzielność. Stworzył Młodzieżową Grupę Ratowniczą – grupę dobrze przygotowanych osób prowadzących edukację na temat bezpieczeństwa drogowego i udzielania pierwszej pomocy wśród rówieśników w swoich społecznościach lokalnych. Realizacja tego typu działań przyczyniała się do poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym w mie-

ście i okolicy, nauczyła dzieci i młodzież zasad poruszania się po drogach i ścieżkach rowerowych. Przez nasze miasto przebiega droga tranzytowa na Litwę, co jest wielkim zagrożeniem nie tylko dla kierowców, ale i pieszych. Stwarza to ogromne niebezpieczeństwo i rodzi strach, np. przed jazdą rowerem przez miasto obok pędzących tirów. Realizując projekt, uczyliśmy dzieci i młodzież, jak bezpiecznie poruszać się w drodze do szkoły oraz jak unikać zagrożeń drogowych.

JAKIE RADY MOŻEMY DAĆ INNYM GRUPOM? Jeśli macie pomysły, zapał i chęci, to najważniejsze! Nie zrażajcie się trudnościami, które mogą wystąpić w trakcie realizacji projektu, zawsze przecież można liczyć na pomoc kogoś bardziej doświadczonego w tym zakresie. Jesteśmy po to, by sobie pomagać. NIE ZRAŻAJCIE SIĘ TRUDNO ŚCIAMI, KTÓRE MOGĄ WYSTĄPIĆ W TRAKCIE REALIZACJI PROJEKTU, ZAWSZE PRZECIEŻ MOŻNA LICZYĆ NA POMOC KOGOŚ BARDZIEJ DOŚWIADCZONEGO W TYM ZAKRESIE


KONTAKT: OŚRODEK KULTURY GMINY KŁODZKO Z/S W OŁDRZYCHOWICACH, TEL.: 074 868 93 42

P

oznaliśmy się dzięki współpracy z Ośrodkiem Kultury Gminy Kłodzko z/s w Ołdrzychowicach przy organizacji i realizacji różnego rodzaju festynów, zabaw, dyskotek. Wkrótce postanowiliśmy zrobić razem coś więcej. Łączyło nas jedno – muzyka, chęć jej tworzenia i cyfrowego zapisu. Marek, Grzesiek i Oktawian byli członkami zespołu rockowego „Gravis”, z kolei Łukasz, Arkadiusz i Krzysiek często prowadzili dyskoteki, podczas których byli didżejami. Karolina była członkinią ludowego Zespołu Śpiewaczego „Jaskier”, Magda zajmowała się amatorsko fotografią i jej obróbką, natomiast bracia Paweł i Andrzej to urodzeni informatycy. W gronie o tak różnych poglądach odnośnie trendów muzycznych zrodziła się idea stworzenia niepowtarzalnego studia dźwiękowego. Nie tylko zespoły rockowe, ale również zespoły ludowe, hip-hopowe w sposób półprofesjonalny mogłyby dokonać nagrania swoich utworów. Zadania, jakie postawiła sobie grupa, nie były proste. 1. Najważniejszy element: organizacja szkoleń

C.K.M. – Coś Koło Muzyki Grupa Gros&Consortes w celu zdobycia wiedzy niezbędnej do realizacji nagłośnień i nagrań. 2. Adaptacja nieużywanych pomieszczeń ośrodka kultury i przeobrażenie ich w studio dźwiękowe. 3. Zorganizowanie i przeprowadzenie rockowego koncertu plenerowego w celu wykonania nagrania live. 4. Wydanie pierwszej płyty zawierającej materiał nagrany w studiu lub na imprezach plenerowych. Mając już jasno określone zadania, trzeba było podzielić obowiązki zgodnie z zainteresowaniami i umiejętnościami. Karolina odpowiedzialna była za przygotowanie listy zakupów sprzętu potrzebnego do realizacji nagrań. Oktawian z Łukaszem zajęli się jego montażem i odpowiednim ustawieniem. Bracia zobowiązani zostali do przygotowania szkoleń z teorii dźwięku i jego rejestracji za pomocą komputera. Członkowie grupy brali udział w zajęciach prowadzonych na terenie ośrodka, w trakcie których poznali podstawy rozchodzenia się dźwięków w przestrzeni, podłączania i obsługi sprzętu nagłaśniającego.

Chłopaki zajęli się remontem pomieszczeń, za prace odpowiedzialny był Krzysiek – uczeń szkoły budowlanej. Na Magdę spadł obowiązek zadbania o materiał zdjęciowy i przygotowania z Arkadiuszem szkolenia z obsługi programu graficznego CorelDRAW, dzięki któremu została zaprojektowana okładka na płytę i folder informacyjny o działaniach grupy „Gros&Consortes”. Niestety, w trakcie realizacji projektu pojawił się problem. Pomieszczenie, które otrzymaliśmy na studio, okazało się niewystarczające i istniało ryzyko zalania go podczas ulewnych deszczów. Podczas spotkań zastanawialiśmy się, które z nieużytkowanych pomieszczeń spełniałoby wymagania techniczne, a jednocześnie nie byłoby kłopotliwe dla pozostałych użytkowników ośrodka. Spowodowało to znaczne opóźnienie w pracach adaptacyjnych studia.

05.05.2005 – 31.12.2006

0006


0007

Zorganizowanie „Stone Bit – Rock Festival”, podczas którego miały odbyć się koncerty zespołów rockowych i nie tylko, nie przysporzyło już grupie problemów. Związane to było z tym, że członkowie grupy organizowali już podobne imprezy, ale na mniejszą skalę. Nowością dla nich była organizacja zaplecza gastronomicznego oraz zabezpieczenia medycznego. Zaplecze gastronomiczne wsparł instruktor ośrodka kultury Artur Szczytowski, posiadający najlepsze doświadczenie w tym zakresie. Zabezpieczeniem medycznym zajęła się Maltańska Służba Medyczna, która w trakcie koncertu bezpłatnie dokonywała pomiaru ciśnienia wszystkim chętnym. Podczas koncertu Krzysiek, Oktawian i Marek dokonali nagrania, które po obrobieniu (masteringu) zostało umieszczone na płycie. Magdzie przypadło zebranie jak największej ilości

materiału fotograficznego, który wykorzystaliśmy do zorganizowania wystawy promującej projekt i grupę. Ciężka praca całej grupy zaowocowała udanym koncer tem, nagraniami oraz dużym zbiorem materiału fotograficznego wzbogaconego o dodatkowe zdjęcia wykonane przez innych wolontariuszy. Kolejne dni, kolejne wyzwania. Przyszedł czas na realizację nagrań, tym razem w studiu. Pierwsze nagranie odbyło się w dniu otwarcia studia, podczas którego wystąpił Zespół Śpiewaczy „Jaskier” z Ołdrzychowic. Było to dla nas ciekawe doświadczenie, po raz pierwszy nagrywaliśmy zespół wokalny. W szczególności starszym osobom tłumaczyliśmy, dlaczego osobno nagrywa się instrumenty i wokal, że każdy błąd jest od razu wychwytywany, przez co nagranie jednego utworu zabiera niekiedy kilka godzin. Młode zespoły rockowe były pod tym względem bardziej cierpliwe i przygotowane na takie trudności. Kiedy materiał na płytę był gotowy, pozostało przygotować projekt graficzny. Opracowanie graficzne powstałe pod kierownictwem Magdy

i wolontariusza, który wspierał projekt, zadowoliło nas wszystkich. Od chwili wydania płyty pojawiły się nowe zespoły chcące zrealizować swoje nagrania, wraz ze zbliżającymi się wakacjami takich nagrań będzie coraz więcej. Projekt dał nam możliwość zdobycia wiedzy i doświadczeń, z którymi nie zetknęlibyśmy się ani w szkole, ani na zajęciach pozalekcyjnych. Dzięki projektowi „C.K.M. – Coś Koło Muzyki” nauczyliśmy się, jak dokonywać nagrań, organizować duże imprezy plenerowe, projektować plakaty, foldery i okładki na płytę. Praca przy projekcie dała nam możliwość rozwinięcia umiejętności organizacyjnych i komunikacyjnych i w ten sposób zwiększyła szanse na znalezienie dobrej pracy, w której będziemy mogli nadal się rozwijać i realizować swoje pomysły.

CIĘŻKA PRACA CAŁEJ GRUPY ZAOWOCOWAŁA UDANYM KONCERTEM, NAGRANIAMI ORAZ DUŻYM ZBIOREM MATERIAŁU FOTOGRAFICZNEGO WZBOGACONEGO O DODATKOWE ZDJĘCIA WYKONANE PRZEZ INNYCH WOLONTARIUSZY


KONTAKT: STOWARZYSZENIE POMOCY DZIECKU I RODZINIE GIGANT, GIGANT.GLIWICE@WP.PL, WWW. GIGANT.GLIWICE.PL

Maska Absens Carens

P

omysł realizowania projektu „Maska” powstał dzięki inicjatywie grupy młodych ludzi, którym nieobojętny jest los młodego człowieka, a w szczególności dziecka. Nasze działania nakierowane są na wspomaganie rozwoju emocjonalnego i społecznego dzieci i młodzieży wywodzącej się ze środowisk znajdujących się na marginesie społeczeństwa, tj. rodzin w trudnej sytuacji ekonomicznej, z problemem przemocy lub alkoholowym. Działania projektu skupiały się na tematyce teatralnej: realizowanie warsztatów teatralnych, spotkania i zajęcia z aktorami oraz studentami teatrologii i szkół aktorskich, a w efekcie stworzenie własnego spektaklu. Wszystkie ww. przedsięwzięcia przyczyniły się do odkrywania własnych emocji u dzieciaków, przełamywania barier społecznych, podnoszenia własnej wartości i wiary w siebie. Nasza grupa składa się w głównej części z osób defaworyzowanych z powodu niesprawności fi zycznej i pochodzenia społecznego. Dzięki trwałym relacjom z członkami Stowarzyszenia Pomocy Dziecku i Rodzinie „GIGANT” podjęliśmy pracę nad samorozwojem, dojrze-

wając po drodze do wartości, jaką jest pomoc i wsparcie drugiego człowieka w trudnych sytuacjach życia. Sami wywodzimy się ze środowisk „trudnych”, obecnie staramy się funkcjonować w społeczeństwie, realizując jego zadania i wartości (szkoła, praca, rodzina). Korzystając z własnego doświadczenia, chcemy próbować pomagać innym ludziom budować „pomost” pomiędzy społeczeństwem a życiem na jego marginesie.

01.09.2004 – 30.06.2005

0008


01.02.2005 – 24.06.2005

Młodzieżowe Biuro Informacyjne „String”

KONTAKT: GIMNAZJUM NR 45 IM. GEN. STANISŁAWA MACZKA, 93-248 ŁÓDŹ, UL. KADŁUBKA 33, TEL.: 042 643 19 18

Gimnazjum nr 45 w Łodzi

W

roku szkolnym 2004/2005 uczniowie Gimnazjum nr 45 w Łodzi uczestniczyli w realizacji projektu pt. Młodzieżowe Biuro Informacyjne „String”, nr PL-31-352-2004-R5 Programu MŁODZIEŻ. Na celu mieliśmy zdobycie funduszy na szkolny radiowęzeł. Pomysł narodził się podczas pobytu w Bawarii, gdzie nasi rówieśnicy z Niemiec realizowali podobny projekt. Byliśmy tak zafascynowani pracą w radiu, że nie widzieliśmy żadnych przeszkód. Po powrocie do szkoły, we wrześniu, zaczęliśmy więcej myśleć o rozpoczęciu działalności. Zgłosiliśmy się do pani dyrektor z naszym pomysłem, który został zaakceptowany. Zorganizowaliśmy więc spotkanie pod opieką nauczycieli, gdzie dowiedzieliśmy się o Programie MŁODZIEŻ, który mógł nam pomóc. Od razu wzięliśmy się do realizacji naszego pomysłu. W ciągu pierwszych spotkań omówiliśmy sprawy organizacyjne. Podział pracy przebiegł szybko i sprawnie, więc mogliśmy zabrać się do pisania i wypełniania

wniosków. Podzieliliśmy się na dwuosobowe grupy i każda miała za zadanie opracować samodzielnie poszczególne punkty, dzięki czemu panował porządek. Każdy punkt dotyczył czegoś innego, między innymi musieliśmy się zastanowić nad tematami i rodzajami audycji, ale dzięki naszej wyobraźni również i ten etap pracy przebiegł sprawnie. Na koniec trzeba było nanieść kilka poprawek, ale i z tym nie mieliśmy problemu. Zgłosiliśmy się do Stowarzyszenia „Opus”, które nam w tym pomogło. Ze spokojem mogliśmy odetchnąć i czekać na wynik. Projekt został zaakceptowany i od tej pory zaczęła się naprawdę ciężka praca, zaczynając od kupna sprzętu, a kończąc na samych audycjach. Stworzyliśmy własny harmonogram, by było łatwiej wypełniać nasze obowiązki. Do każdego dnia były przypisane osoby prowadzące i temat audycji, a żeby zdobyć informacje dotyczące interesujących nas tematów, organizowaliśmy wycieczki do wielu różnych miejsc, prowadzi-

liśmy wywiady i przygotowywaliśmy reportaże z uwzględnieniem aktualnych wydarzeń. Dzięki temu reszta była łatwiejsza niż przypuszczaliśmy. Postanowiliśmy też przeprowadzić ankietę na terenie naszej szkoły, która miała za zadanie sprawdzić, jaką wiedzę, odkąd działa radiowęzeł, mają uczniowie na temat naszego miasta, kraju i Unii Europejskiej. Gołym okiem można było zauważyć różnicę między wiedzą posiadaną przez nich obecnie a wcześniejszą. Do tej pory możemy umilać sobie przerwy muzyką i aktualnościami ze świata, a nasze motto przy pracy brzmi: „CHCIEĆ TO MÓC”. Wszystkim Wam, którzy dążycie do realizacji podobnego projektu, radzimy wierzyć w swoje możliwości, bo nie taki diabeł straszny, jak go malują. POWODZENIA!

0009


KONTAKT: RAGDDOLL, KOTY.ZSZ4@WP.PL

Nigdy nie mów do mnie kocie

RAGDDOLL – Nieformalna Grupa Młodzieży przy Zespole Szkół Zawodowych nr 4 w Sosnowcu

H

istoria projektu to „Historia niejednego kota...”.

Przygoda z Programem MŁODZIEŻ rozpoczęła się nietypowo. Ktoś kiedyś coś powiedział, ktoś inny polecił. Wyszukiwarka internetowa i znaleziony adres – www.youth.org.pl. Chcieliśmy spróbować. Szkoła zawodowa, ale ambitni uczniowie, nauczyciele i wszyscy z pasją. 5 października w Zespole Szkół Zawodowych nr 4 w Sosnowcu spotkali się uczniowie i nauczyciele z trzech szkół: popularnego „Gastronomika”, Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 i Zespołu Szkół Projektowania i Stylizacji Ubioru oraz przedstawiciele Polskiego Forum Edukacji Europejskiej w Katowicach. W spotkaniu uczestniczyli także wolontariusze z Niemiec i Hiszpanii. Był to wieczór poświęcony inauguracji wspólnych działań w ramach unijnego Programu MŁODZIEŻ. Sam pomysł to sprawa nieformalnej grupy RAGDDOLL, która 1 czerwca 2004 roku złożyła wniosek o fundusze do Narodowej Agencji i otrzymała środki finansowe na zaplanowane działania w kwocie 5 tysięcy euro. Udało się! W ramach projektu grupa przygotowała przedstawienie muzyczne pt. „Nigdy nie mów do mnie kocie”.

Cały projekt przedstawienia: scenariusz, dekoracje, układy taneczne zostały opracowane przez grupę inicjatywną. Projektem kostiumów i ich wykonaniem zajęli się nauczyciele i uczniowie z Zespołu Szkół Projektowania i Stylizacji Ubioru. Odbiorcami przedsięwzięcia była młodzież defaworyzowana z Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 w Sosnowcu, która została zaproszona przez grupę do uczestnictwa w musicalu i w zajęciach integracyjnych prowadzonych przez wolontariuszy oraz społeczność lokalną. Wybrani podczas castingu aktorzy uczestniczyli w warsztatach teatralnych prowadzonych przez aktorów z Teatru „Gry i Ludzie” z Katowic. Wolontariusze z grupy inicjatywnej przygotowali i poprowadzili warsztaty plastyczno-techniczne dla uczniów Szkoły Specjalnej. Wyjechaliśmy na dwudniową wycieczkę do Warszawy. Inspirację znaleźliśmy w Teatrze „Roma”. Wcześniej zwróciliśmy się do dyrek-

tora teatru – pana Wojciecha Kępczyńskiego – z prośbą o objęcie naszych działań patronatem honorowym i otrzymaliśmy zgodę oraz zaproszenie do zwiedzenia teatru „od kuchni”. Dyrektor pogratulował nam w liście wspaniałego pomysłu. Osnową naszego przedstawienia stał się musical „Koty”. Przed spektaklem młodzież zetknęła się z magią teatru: rozmowy z aktorami, kulisy, garderoby, światło, charakteryzacja, kostiumy i koty, koty, koty... Fascynuje nas to, że mogliśmy dotknąć tajemnicy tworzenia. Człowiek, który zaczął tworzyć, pozostanie twórczy. Poza tym znowu się okazało, że sztuka jest miejscem, gdzie mogą się spotkać wszyscy. Potem czekała nas już tylko ciężka i mozolna praca nad scenariuszem i całym spektaklem. Najtrudniej było nauczyć się kociego ruchu i makijażu, ale teraz to jest dla nas największa frajda. Przedstawienie przybrało formę widowiska muzycznego. Premiera miała miejsce 13 kwietnia 2005 r. Spektakl został także pokazany w formie plenerowej podczas obchodów dni Sosnowca na Muzycznej Scenie Młodych. To-

01.09.2004 – 30.06.2005

0010


0011

warzyszyły mu dwie akcje uliczne „Podzielmy się naszą miłością”, podczas których „koty” dzieliły się swoją miłością z mieszkańcami miasta. Przekazywały dotyk. Celem projektu było rozwijanie inicjatywy, samodzielności i kreatywności. Przedsięwzięcie umożliwiło realizację wielu ważnych wartości europejskich, ale też podjęło problemy społeczne i służyło społeczności lokalnej. Projekt propaguje ideę szacunku i tolerancji dla młodych ludzi, którzy ze względu na swoją chorobę, mniejsze szanse nie mogą

aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym. Podjęte działania zapobiegają izolacji takiej młodzieży – w tym projekcie to oni uczyli nas swojej wrażliwości i rozumienia świata. Dołożyliśmy wszelkich starań w zakresie integracji. Projekt wyrównywał szanse i był głównym narzędziem poznania się i wymiany doświadczeń. Edukacja rówieśnicza, którą zaproponowała grupa Ragddoll, wspiera budowanie własnej wartości i pewności siebie. To właśnie my poznaliśmy „kod dostępu” do swoich rówieśników, kolegów i koleżanek. Słuchając siebie i ucząc się

wzajemnie zrozumieliśmy, co jest naprawdę ważne w kontaktach międzyludzkich. Dzięki realizacji projektu wyłoniliśmy wiele talentów ukrytych w młodych ludziach. Uczestnictwo w projekcie dało uczniom niepełnosprawnym poczucie bycia ważnymi. Stało się sposobem budowania więzi pomiędzy osobami niepełnosprawnymi a młodzieżą i mieszkańcami naszego miasta. Uczniowie szkoły specjalnej wzięli udział w przedstawieniu „Nigdy nie mów do mnie kocie”. Otrzymali role taneczne i wokalne. Uczestniczyli w warsztatach teatralnych z aktorami Teatru „Gry i Ludzie” z Katowic oraz w próbach teatralnych. Wszyscy uczniowie szkoły specjalnej (80 osób) obejrzeli przedstawienie. Było to ogromne przeżycie dla wszystkich. Po spektaklu mogli głaskać koty i przytulać się do nich. Radości nie było końca. Ważnym elementem projektu były zaplanowane spotkania integracyjno-poznawcze grupy inicjatywnej, aktorów i młodzieży ze szkoły specjalnej, które odbywały raz w miesiącu. Po premierze spektaklu 16 uczniów szkoły specjalnej wzięło udział w warsztatach plastycznych i technicznych o charakterze terapii

TO WŁAŚNIE MY POZNALIŚMY „KOD DOSTĘPU” DO SWOICH RÓWIEŚNIKÓW, KOLEGÓW I KOLEŻANEK.


0012

zajęciowej, których motywem przewodnim był KOT (w sumie 15 godzin zajęć tematycznych). Podczas warsztatów uczniowie wykonywali różne prace plastyczne i techniczne. Wszystkie prace uczniów zostały wyeksponowane podczas wystawy w Muzeum Sosnowieckim.

Sami aktorzy dzielili się swoimi przemyśleniami:

ży (ETM), który odbył się 9–10 grudnia 2005 roku. Było to dla nas bardzo duże wyzwanie.

Wszystko wymagało ogromu pracy, przyszło zniechęcenie, ale gdy powoli wszystko zaczęło nabierać scenicznego kształtu, przyszła radość.

To już koniec. Pozostały kontakty, przyjaźnie. Planujemy już przyszłość działalności grupy RAGDDOLL. Zapowiada się równie interesująco. Na pewno będzie o czym pisać.

Trzeba było pokonywać siebie, to dało mi wytrwałość i wiem, że spektakl się udał. Taka radość, że można tworzyć. Coś przeciwnego kulturze techno.

Uczniowie i nauczyciele o projekcie: Rozmowa przed spektaklem z nauczycielką języka polskiego: Sam pomysł był szalony… Wiele pracy, zniechęcenia, ale później radość tworzenia. Najpierw młodzież mająca wystąpić w spektaklu uczestniczyła w warsztatach, gdzie uczyła się ruchu scenicznego, dykcji, kociego makijażu. Grupa zaprosiła do współpracy młodzież z Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 w Sosnowcu. Zamysłem głównym projektu była integracja i to było dla nich wielkim doświadczeniem. Co obserwuję teraz? Uczniowie zmienili się, stali się dojrzalsi, nauczyli się pracy w grupie, relacji, odpowiedzialności za innych, taka praca uczy widzieć… człowieka.

Przezwyciężenie strachu, opanowanie nerwów – to jest coś. Zapanowanie nad sobą. Cieszę się, że mogłam pracować w zespole. To jest coś… Myśleliśmy, że to już koniec historii naszych „Kotów”. Niespodzianką było zaproszenie na prezentację projektów artystycznych wspieranych przez Akcję 3. Programu MŁODZIEŻ – Inicjatywy Młodzieżowe „Do 3 X Sztuka”, który odbył się w Warszawie 14–16 października 2005 r. Odnieśliśmy sukces, zostaliśmy zaproszeni na Europejski Tydzień Młodzie-


01.07.2004 – 30.06.2005

KONTAKT: STOWARZYSZENIE YACHT CLUB ARCUS, MLAS@O2.PL, UL. POLOWA 17/31, 18-400 ŁOMŻA

Z wiatrem pod wiatr

0013

Żeglarze

Z

wiatrem pod wiatr to projekt, którego pomysłodawcą i autorem jest grupa młodzieży z Białegostoku. Idea stworzenia tego przedsięwzięcia zrodziła się w 2003 roku, w trakcie Europejskich Regat Integracyjnych Młodzieży Niepełnosprawnej pt. „Nie sam sobie sterem, żeglarzem…”. Projekt ten powstał z inicjatywy Marcina Lasoty w ramach Kapitału Przyszłości. Na kilkudniowym obozie w malowniczo położonym Rajgrodzie młodzi ludzie, wśród których były osoby niepełnosprawne z Polski, Litwy, Niemiec i Francji, wspólnie poznawali od podstaw tajniki żeglowania. Efektem tejże teoretycznej i praktycznej nauki były integracyjne regaty uczestników projektu. Impreza tak bardzo spodobała się wszystkim, że jeszcze przed jej zakończeniem padła propozycja, aby ponownie przyjechać do Rajgrodu – tym razem na dłużej i zdobyć patent żeglarza jachtowego. Przygotowania do tworzenia projektu rozpoczęły się kilka tygodni po zakończonym pobycie w Rajgrodzie. Do trzech niepełnosprawnych chłopaków na wózkach, grających na co dzień w koszykówkę w Starcie Białystok, do-

łączyły dwie dziewczyny, poznane na Europejskich Regatach Integracyjnych, które również polubiły żeglowanie. Celem tworzonego projektu było zorganizowanie obozu żeglarskiego dla młodzieży niepełnosprawnej i pełnosprawnej, dzięki któremu wszyscy uczestnicy mogliby przystąpić do egzaminu na patent żeglarza jachtowego. Konieczne stało się znalezienie organizacji, która chciałaby uczestniczyć w tymże projekcie. Spośród kilku znalezionych organizacji ostatecznie wybór padł na prężnie działające Stowarzyszenie Pomocy na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej ze Świebodzic na Dolnym Śląsku. Liderem grupy został Tomek odpowiedzialny za kontakt z Narodową Agencją Programu MŁODZIEŻ. Na dziewczynach – Justynie i Magdzie – spoczywał obowiązek zbierania materiałów (zdjęć, artykułów prasowych, relacji filmowych itp.), które miały być wykorzystane przy tworzeniu strony internetowej i udokumentowaniu przebiegu projektu. Zaś braciom Dawidowi i Zbyszkowi powierzono funkcję stworzenia strony www poświęconej obozowi. Organizacją wspierającą zostało Stowarzysze-

nie Yacht Club „Arcus” z Łomży, opiekujące się mariną w Rajgrodzie w pełni przystosowaną do potrzeb osób niepełnosprawnych i posiadające jachty Flayer 3G, które dzięki odpowiedniemu balastowi są bezpieczne i niewywracalne. Efektem kilkumiesięcznych przygotowań był obóz żeglarski trwający od 7 do 22 sierpnia 2004 roku. Każdego dnia rano, podczas uroczystego apelu następowało wciągnięcie bandery na maszt. Po apelu śniadanie, pół godziny przerwy i o godz. 9 rozpoczynały się zajęcia na wodzie, które trwały do południa. Po nich obiad i godzinka przerwy na zregenerowanie sił przed popołudniowymi zajęciami trwającymi do kolacji. Po niemalże całym dniu na wodzie i nauce praktycznej przychodził czas na wykłady. Podczas nich zdobywaliśmy wiedzę z przepisów obowiązujących na wodach śródlądowych, teorii żeglowania i manewrowania, meteorologii, locji i ratownictwa. Podsumowaniem obozu był kilkuetapowy egzamin na patent żeglarza jachtowego, na który składały się: egzamin teoretyczny z wiedzy o żeglarstwie oraz praktyczny na wodzie. Mimo niekorzystnej, bezwietrznej aury wszyscy wykonali „podejście do człowieka”. Wie-

NA KILKUDNIOWYM OBOZIE W MALOWNICZO POŁOŻONYM RAJGRODZIE MŁODZI LUDZIE, WŚRÓD KTÓRYCH BYŁY OSOBY NIEPEŁNOSPRAWNE Z POLSKI, LITWY, NIEMIEC I FRANCJI, WSPÓLNIE POZNAWALI OD PODSTAW TAJNIKI ŻEGLOWANIA.


0014

czorem wszyscy mogli odebrać patenty żeglarskie z rąk kierownika szkolenia żeglarskiego – po uprzednim przejściu przez obowiązkowy chrzest żeglarski. Drugim i ostatnim etapem rocznego przedsięwzięcia były zaplanowane na ostatni weekend maja 2005 roku regaty uczestników projektu. Pod okiem paraolimpijczyka z Aten Krzysztofa Kwapiszewskiego, nadzorującego przebieg regat, w 30-stopniowym upale i niezbyt silnym wietrze rozegrano cztery emocjonujące biegi, podczas których sportowa walka toczyła się o każdy metr do samego końca. Ostatecznie wszyscy uczestnicy regat dostali pamiątkowe dyplomy i medale.

Tworząc projekt, grupa inicjatywna trafiała na szereg problemów, począwszy od takich prozaicznych jak niemożność spotkania się, a skończywszy na poważnych typu załatwienie sprawy w urzędzie, walka z biurokracją. Jednakże zespół miał wsparcie w osobie Marcina Lasoty – naszego mentora, który pomagał w załatwianiu biurokratycznych przeszkód. Były one tym bardziej trudne do pokonania, że oprócz „walki” z urzędnikami, po drodze trzeba było pokonać szereg barier architektonicznych. Kolejnym kłopotem okazała się odległość dzieląca grupę inicjatywną z Białegostoku i zaproszonych do udziału w projekcie członków Stowarzyszenia ze Świebodzic. Planowane było spotkanie, którego celem miało

być dopracowanie szczegółów obozu. Ostatecznie do wizyty nie doszło. Pozostał jedynie kontakt za pośrednictwem Internetu. Pewnym problemem okazało się szybkie i sprawne rozliczenie z pozyskanych funduszy po zakończeniu całego projektu. Działo się tak, ponieważ grupę i księgową organizacji wspierającej dzieliło ponad 80 km. Realizacja tego projektu to pierwsze tak poważne przedsięwzięcie, które tworzyliśmy i w którym braliśmy udział. Ten projekt miał zwrócić uwagę społeczeństwa na fakt, iż niepełnosprawność nie musi się wiązać z izolacją i ograniczeniem. Przełamywanie barier i obaw przed niepełnosprawnymi, istniejących w naszym społeczeństwie, było jednym z celów tej inicjatywy i przedsięwzięcie to zostało osiągnięte. Dzięki temu programowi grupa niepełnosprawnych osób uzyskała patenty żeglarskie, biorąc udział w szkoleniu i zdając egzamin na takich samych zasadach, jak osoby pełnosprawne. Nie mniejszym sukcesem było doprowadzenie do realizacji śmiałego pomysłu i marzeń – wydawałoby się nierealnych – takich jak organizacja integracyjnego obozu żeglarskiego i regat.


01.09.2004 – 30.04.2005

KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ MECHANICZNYCH W ŻAGANIU, UL. POMORSKA 7, 68-100 ŻAGAŃ, HTTP://ZSM-ZAGAN.PRV.PL

Tunel Harry Grupa Inicjatywna przy Zespole Szkół Mechanicznych w Żaganiu GENEZA PROJEKTU I GRUPY W czasie II wojny światowej na terenie Żagania i w okolicach zlokalizowany był zespół obozów jenieckich. W tym kompleksie znajdował się również Stalag Luft III, z którego, w nocy z 24/25 marca 1944, grupa 80 międzynarodowych lotników alianckich dokonała ucieczki podkopem nazwanym tunelem „Harry”. Tylko 3 jeńcom udała się ucieczka na wolność. Pozostali zostali schwytani przez Niemców w różnych krajach Europy i 50 z nich na rozkaz Hitlera zostało rozstrzelanych. Po wojnie w miejscu obozów powstało Muzeum Martyrologii Alianckich Jeńców Wojennych. Historia ucieczki opisana została w książkach oraz powstał fi lm produkcji amerykańskiej pt. „The Great Escape – Wielka ucieczka”. Z okazji 60-lecia, dokładnie w rocznicę ucieczki, 24 marca 2004 roku odbyła się uroczystość z udziałem żyjących uczestników wydarzeń, rodzin jeńców oraz osób zainteresowanych z całego świata. Odbyły się sesje opowiadające o tych wydarzeniach, na których uczestniczyli uczniowie naszej szkoły. W czasie obchodów rocznicowych słychać było głosy mówiące o potrzebie odtworzenia tunelu, który był in-

teresującą budowlą techniczną. Wszystkie wydarzenia opisane powyżej były dla nas inspiracją do próby zrekonstruowania podkopu oraz powstania Grupy Inicjatywnej przy Zespole Szkół Mechanicznych w Żaganiu, która miała podjąć się tego zadania.

STRESZCZENIE DZIAŁAŃ PROJEKTU Głównym celem projektu była rekonstrukcja makiety tunelu Harry. W ramach projektu prowadziliśmy następujące działania: • Zebraliśmy informacje o tunelu z różnych źródeł. Korzystaliśmy z literatury, Internetu, czasopism, obejrzeliśmy fi lm „Wielka ucieczka”. Wielu cennych informacji dostarczył nam Dyrektor Muzeum Martyrologii. • Zleciliśmy wykonanie dokumentacji budowlanej makiety, gdyż budowla ta wymagała tzw. pozwolenia na budowę i dokumentacja musiała być wykonana przez uprawnioną osobę. • Uzyskaliśmy dofi nansowanie projektu z Urzędu Miasta Żagania i Zespołu Szkół Mechanicznych w wysokości 52 % całości budżetu projektu. Lider grupy – Sławek – wystąpił na sesji Rady Miasta z prośbą o wsparcie finansowe.

• Prezentowaliśmy nasz projekt na inauguracji roku 2004/2005 Programu MŁODZIEŻ w Zielonej Górze. • Uzyskaliśmy pomoc techniczną firmy budowlanej Modernbud-2 z Żagania. Firma wynajęła nam specjalistyczny sprzęt, m.in. betoniarkę, dała część materiałów oraz przydzieliła kierownika budowy (był konieczny z uwagi na prawo budowlane). • Wybudowaliśmy makietę tunelu Harry. • Podstawowe prace, które wykonaliśmy podczas budowy makiety, to: - wykop pod kanał i prace betonowe; - murowanie ścian z bloczków betonowych i wykonanie izolacji przeciwwilgociowej ścian; - zasypanie wykopu i niwelacja terenu; - skarpowanie terenu i obłożenie skarp płytkami betonowymi;

0015


0016

- obicie deskami ścian wewnętrznych tunelu; - częściowe przykrycie tunelu płytami betonowymi; - wykonanie instalacji oświetleniowej 12 V; - zbicie i montaż torowiska dla wózków; - instalacja pompy powietrza i kanału wentylacyjnego z puszek po konserwach; - instalacja wózków na torowisku; - przykrycie otwartej części tunelu płytami PMMA (plexi); - montaż drabin, wejścia i wyjścia z tunelu. • Razem z uczniami naszej szkoły pracowaliśmy nad stroną internetową projektu – http://tunelharry.w.interia.pl, na którą serdecznie zapraszamy. • Wykonaliśmy prezentację projektu w programie PowerPoint i wydaliśmy płytę CD z tą prezentacją. Nadruk na płytę został zaprojektowany przez uczniów naszej szkoły. • Przygotowaliśmy i przeprowadziliśmy an-

kietę wśród uczniów naszej szkoły na temat Programu MŁODZIEŻ i tunelu Harry. • Zorganizowaliśmy uroczyste otwarcie makiety tunelu w 60. rocznicę zakończenia II wojny światowej. W chwili obecnej jesteśmy absolwentami Zespołu Szkół Mechanicznych w Żaganiu i niestety nasze drogi w pewnym stopniu się rozeszły. Pracujemy, studiujemy, jesteśmy bezrobotni… Pracę przy projekcie wspominamy ciepło, chociaż w czasie jego trwania mieliśmy często chwile zwątpienia. Radzimy wszystkim grupom chcącym realizować projekty Akcji 3., aby dobrze wszystko od początku zaplanować, podzielić się funkcjami, wyznaczyć odpowiedzialnych za każdy element projektu, ale jednocześnie współpracować w grupie. Nasz projekt był bardzo skomplikowany organizacyjnie i technicznie, ale stosując te zasady, poradziliśmy sobie. Jeżeli macie pomysł, to go realizujcie. Możecie nam wierzyć, że dobry pomysł „otwiera drzwi wszędzie” i jeżeli będziecie potrzebować pomocy samorządów, instytucji, firm, to one Wam pomogą.

Sławek, Janek, Krzysiek, Grzegorz, Michał i Zbyszek Żagań i okolice, 8 lutego 2006 r.

JEŻELI MACIE POMYSŁ, TO GO REALIZUJCIE. MOŻECIE NAM WIERZYĆ, ŻE DOBRY POMYSŁ „OTWIERA DRZWI” WSZĘDZIE I JEŻELI BĘDZIECIE POTRZEBOWAĆ POMOCY SAMORZĄDÓW, INSTYTUCJI, FIRM, TO ONE WAM POMOGĄ.


01.07.2003 – 30.06.2004

KONTAKT: MDK@BRUSY.PL

0017

Wspólne korzenie Grupa Młodych Archeologów z Brus

G

rupa miłośników historii z miejscowego gimnazjum i liceum stworzyła koło zainteresowań w domu kultury w Brusach. Początkowo zajęcia obejmowały szeroki zakres historii i prowadzone były w sposób bardzo szablonowy. Po pewnym czasie otrzymaliśmy zaproszenie na Festyn Archeologiczny w Sopocie. Pojechaliśmy tam z ciekawości i ku naszemu zdziwieniu było bardzo interesująco. Kolejne zajęcia to żmudna praca nad czymś, co miało przypominać średniowieczne rzemiosła. Dziś, oglądając zdjęcia z tego okresu, widzimy, ileż błędów zostało popełnionych. Brakowało nam wszystkiego, począwszy od wiedzy merytorycznej, skończywszy na umiejętnościach. Mimo to postanowiliśmy pokazać kilka rzemiosł. Publiczności bardzo się spodobało. Pojechaliśmy pokazać, co potrafi my na jeden z turniejów rycerskich i ku naszemu zdziwieniu też się podobało, mimo wielu niedociągnięć. Kilka miesięcy później otrzymaliśmy propozycję wzięcia udziału w szkoleniu dotyczącym Programu MŁODZIEŻ. Pojechaliśmy i zapaleni do pracy zaczęliśmy tworzyć własny projekt. Po pewnym czasie był gotowy.

Projekt „Wspólne korzenie” zakładał przeprowadzenie cyklu zajęć warsztatowych z archeologii eksperymentalnej, stworzenie młodzieżowej grupy, która będzie w stanie przedstawić poznane w czasie realizacji projektu rzemiosła, oraz stworzenie pracowni rzemiosł dawnych. Dość szybko udało się pozyskać wsparcie lokalnych władz oraz licznych sponsorów, dzięki którym mogliśmy zaprosić wielu znanych muzealników, archeologów i rzemieślników. Ruszyły zajęcia warsztatowe. Nauczyliśmy się lepić naczynia, wykonywać rekonstrukcje paciorków, robić papier czerpany, wykonywać biżuterię plecionkową, produkować pergamin, tkać oraz wielu innych rzemiosł z okresu średniowiecza. Kolejnym krokiem było przygotowanie strojów. W tym celu pod okiem fachowców przeprowadziliśmy warsztaty na temat mody średniowiecza, a następnie z zakupionych tkanin uszyliśmy stroje. Wykonaliśmy własnoręcznie buty, paski, sakwy, kaletki oraz dziesiątki ozdób. Jednocześnie rozpoczęliśmy kompletowanie narzędzi, które musiały być rekonstrukcjami oryginalnych znalezisk z okresu

wczesnego średniowiecza. Jak zawsze w takich sytuacjach mogliśmy liczyć na lokalnych rzemieślników, którzy całkowicie bezinteresownie wykonali większość prac. Brakowało nam jeszcze skrzyń, namiotów historycznych oraz kilku elementów scenografii. Zakupiliśmy więc odpowiednią tkaninę i uszyliśmy kilka średniowiecznych konstrukcji, wzorowanych na namiotach normandzkich. Miejscowi stolarze wykonali proste meble oraz skrzynię do przechowywania narzędzi i materiałów. Po upływie kilku miesięcy byliśmy gotowi do prezentacji naszego dorobku. Finałem projektu miał być pokaz na terenie Rezerwatu Archeologicznego w Leśnie. Impreza odbyła się w ostatni weekend czerwca. Oprócz naszej grupy w pokazie udział wzięło kilka bractw rycerskich, zespołów tańca średniowiecznego oraz muzyki dawnej. W zbu-

NAUCZYLIŚMY SIĘ LEPIĆ NACZYNIA, WYKONYWAĆ REKONSTRUKCJE PACIORKÓW, ROBIĆ PAPIER CZERPANY...


0018

dowanej do tego celu osadzie przez dwa dni odbywały się pokazy średniowiecznego rzemiosła, zabaw plebejskich, tańców celtyckich i średniowiecznych oraz liczne pokazy walk, zakończone bitwą. Jednocześnie w oddalonych o kilka kilometrów Brusach odbywało się kilka imprez towarzyszących. Oprócz wystaw o tematyce archeologicznej, kiermaszu książki historycznej odbyła się także Ogólnopolska Konferencja Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. Pokłosiem tej konferencji jest książka wydana pod koniec 2005 roku.


01.09.2004 – 30.11.2004

Polowanie na ziemniaki

KONTAKT: FUNDACJA GAUDETE, UL. FRANCUSKA 31/4, 40-028 KATOWICE GAUDETE@KATOWICE.OPOKA.PL

0019

Fundacja Gaudete

G

rupa młodzieży z osiedla KatowiceBogucice we współpracy z Fundacją Gaudete zrealizowała projekt „Polowanie na ziemniaki”. Projekt miał na celu udzielenie wsparcia i ukazanie dobrych wzorców zachowań rodzinnych młodzieży w wieku 15–18 lat z lekkim upośledzeniem umysłowym. Młodzież ta mieszka w ośrodku wychowawczym wraz z internatem i przygotowuje się do wejścia w dorosłe życie. Projekt odpowiadał na potrzebę przygotowania się do samodzielnego funkcjonowania w społeczności lokalnej po zakończeniu okresu pobytu w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym. Pomysł projektu pojawił się po wizycie młodych osób z ośrodka u rodziny jednego ze studentów z grupy inicjatywnej. Podczas przygotowania posiłku jedna z dziewcząt zapytała: „Kto upolował ziemniaki?”. Wtedy też została zauważona potrzeba stworzenia możliwości przyswojenia przez te dorastające dzieci prostych, codziennych czynności, które dla nich wydają się zupełnie abstrakcyjne. Braku umiejętności poruszania się w świecie codziennych obowiązków nie można tłumaczyć upośledzeniem umysłowym

tej młodzieży, ponieważ jest ono na tyle lekkie, że nie stanowi przeszkody w przyswajaniu nowych rzeczy ani w przekształcaniu wiedzy teoretycznej w praktykę. Dlatego kilka młodych osób zdecydowało się zrobić coś, co pomogłoby młodzieży z ośrodka w lepszym zrozumieniu „szarej” rzeczywistości. Młodzież przebywająca w ośrodku miała trudności z wykonywaniem takich działań życia codziennego jak pokrojenie chleba, ugotowanie jajka, zrobienie listy i zakup produktów np. na kolację, ale także bardziej teoretycznych: jak zorganizować wolny czas, o czym rozmawiać. Narzucają im się wzorce ze środowisk marginalnych, z których w większości się wywodzą (nadużywanie alkoholu, narkotyki, krzyki, bójki). Większość z nich wykazuje także bierność, gdy chodzi o własny rozwój osobowy; wolny czas najchętniej spędzają gapiąc się (dosłownie) w telewizor, nie potrafią zająć się czymkolwiek kreatywnym bądź zorganizować jakiegoś zespołowego zajęcia. Tematyka projektu miała na celu wprowadzenie młodzieży w świat dorosłego życia, aspektów odpowiedzialności, hobby i sposobów spędza-

nia czasu (bez narkotyków i alkoholu znanego ze środowiska, z którego pochodzą), organizacji zajęć i pracy. Poprzez udział w projekcie grupa młodych osób ze Specjalnego Ośrodka Wychowawczego mogła nauczyć się samodzielnego przygotowywania posiłków (pieczenie ciast, gotowanie zupy, przygotowywanie kanapek, robienie sałatek), planowania wolnego czasu, poznawania możliwości samodzielnego poruszania się po mieście, robienia zakupów, obserwacji wzorców rodzinnych, wypełniania niezbędnych formularzy (na poczcie, w banku, w urzędzie). Osoby zaangażowane w realizację projektu „Polowanie na ziemniaki” podzieliły się zadaniami. Opracowano program zajęć warsztatowych dla 10 grup, określono formy i tematy, zostały wyznaczone osoby odpowiedzialne za poszczególne zadania. Przygotowano i zakupiono pomoce niezbędne do prowadzenia zajęć dla poszczególnych grup: dla grupy gastronomicznej, plastycznej. Dostosowano salę do potrzeb grupy, przygotowano napisy z nazwą projektu i nazwą programu. Instytucja wspierająca – Fundacja Gaudete – była zaangażowana w realizację projektu po-

PODCZAS PRZYGOTOWANIA POSIŁKU JEDNA Z DZIEWCZĄT ZAPYTAŁA: „KTO UPOLOWAŁ ZIEMNIAKI?”.


0020

przez utworzenie dobrego zespołu składającego się z grupy inicjatywnej, studentów, wolontariuszy, rodzin goszczących wychowanków, pracowników ośrodka zaangażowanych w realizację projektu. Po zakończeniu działań zorganizowane zostało seminarium podsumowujące. Zaprezentowano rezultaty projektu „Polowanie na ziemniaki”, przygotowana została wystawa, zdjęcia oraz relacje osób biorących udział w projekcie (wolontariusze, studenci, rodziny goszczące). Młodzież ze Specjalnego Ośrodka Wychowawczego w Katowicach-Bogucicach włączyła się w projekt poprzez chętne uczestnictwo, zaangażowanie, obecność i duże zainteresowanie. Realizacja projektu „Polowanie na ziemniaki” spotkała się z dużym zainteresowaniem wolontariuszy, którzy wraz z młodzieżą z grupy inicjatywnej prowadzili zajęcia warsztatowe z zakresu gotowania, pieczenia ciast, przygotowania potraw według przepisu, planowania wolnego czasu, wysyłania listów poleconych, wypełniania formularzy opłat za czynsz, energię itp. Prowadzono zajęcia praktyczne: praca

z mapą, planem miasta, planowanie wypraw terenowych. Realizacja Inicjatywy Grupowej „Polowanie na ziemniaki” przyczyniła się do osiągnięcia celu, jakim było przełamywanie barier, uprzedzeń wobec młodzieży upośledzonej umysłowo. Stało się to poprzez udzielenie koleżeńskiego wsparcia dla wychowanków przebywających w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym w Katowicach-Bogucicach. Cel ten zrealizowano poprzez przygotowanie dla nich zajęć warsztatowych o tematyce dotyczącej wejścia w dorosłe życie, radzenia sobie z problemami i usamodzielnienia się.


01.09.2004 – 31.05.2005

Szkoła Karawany

KONTAKT: STOWARZYSZENIE OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH SPRAWNI INACZEJ, UL. WARYŃSKIEGO 14, 96-100 SKIERNIEWICE SONSI@NEOSTRADA.PL

0021

Grupa teatralna „Kraina czarów”

N

asz projekt obejmował dziewięciomiesięczne warsztaty teatralne, w trakcie których przygotowaliśmy przedstawienie pt. „Mały Książę”, które zaprezentowaliśmy po raz pierwszy na Pikniku Rodzinnym (w maju 2005 r.) na odrestaurowanej (z naszym udziałem) platformie kolejowej, w skierniewickiej parowozowni. Po zakończeniu projektu na skierniewickim dworcu zaprezentowano wystawę fotografii dokumentującą naszą pracę nad nim.

tariuszami Anną Wojciechowską i Adamem Stawickim z Gdańska.

Naszą grupę teatralną tworzy trzynaście osób, biorących udział w zajęciach terapeutyczno-rehabilitacyjnych na warsztatach Terapii Zajęciowej przy Stowarzyszeniu Osób Niepełnosprawnych „Sprawni Inaczej” w Skierniewicach, trzech pracowników tej placówki (instruktor terapii zajęciowej, psycholog i rehabilitant) oraz nasz reżyser – Anna Rogala (doktor nauk humanistycznych, posiadająca doświadczenia w pracy teatralnej).

W ramach tej współpracy w maju 2003 r. zorganizowano w skierniewickiej parowozowni plener plastyczny dla osób niepełnosprawnych. W listopadzie 2003 r. w pomieszczeniach dworca PKP w Skierniewicach odbyła się wystawa prac plastycznych („Parowozownia 2003”) wykonanych w czasie pleneru. Następnie w okresie od pierwszego do piątego sierpnia 2004 r. odbyły się w parowozowni zajęcia warsztatowe dla uczestników WTZ, niewidomych chłopców z Lasek i podopiecznych rosyjskiej Fundacji „Dzieci Ulicy” z Samary. Część osób biorących udział w tych zajęciach wyjechała na tydzień do Wildhaus w Szwajcarii, gdzie wspólnie z osobami niepełnosprawnymi z Fundacji „Karawana” przygotowywaliśmy w trakcie zajęć warsztatowych przedstawienia teatralne, które zostały wystawione na festynie dla mieszkańców Wildhaus.

Do powstania naszego projektu doszło dzięki współpracy nawiązanej przez WTZ w 2003 r. z Polskim Stowarzyszeniem Miłośników Kolei, Fundacją „Karawana Szwajcaria” oraz wolon-

Biorąc udział w wyżej wymienionych przedsięwzięciach, doszliśmy do wniosku, że w naszym mieście nie ma zbyt wielu propozycji spędzania wolnego czasu adresowanych do

osób niepełnosprawnych. W trakcie licznych rozmów i dyskusji powstawał pomysł, aby podjąć inicjatywę, która umożliwiłaby nie tylko ujawnienie twórczego potencjału osób niepełnosprawnych, ale też dałaby nam możliwość wzmocnienia poczucia własnej wartości i wykreowania wizerunku osób niepełnosprawnych aktywnie uczestniczących w życiu lokalnej społeczności. Tak powoli zrodził się projekt „Szkoła Karawany”, w ramach którego pracowaliśmy nad renowacją zabytkowego wagonu kolejowego, a w weekendy braliśmy udział w warsztatach teatralnych, pracując m.in. nad ruchem scenicznym, emisją głosu i przygotowując nasz spektakl oraz tworząc kostiumy i elementy scenografii. Już podczas pierwszych zajęć warsztatowych po długiej dyskusji doszliśmy do wniosku, że chcielibyśmy wystawić sztukę o miłości, przyjaźni i tolerancji. Dlatego zdecydowaliśmy się na „Małego Księcia” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. W trakcie realizacji projektu wielu nowych wrażeń dostarczyły nam nawiązanie współpracy z aktorami Teatru Studyjnego w Łodzi

W TRAKCIE LICZNYCH ROZMÓW I DYSKUSJI POWSTAWAŁ POMYSŁ, ABY PODJĄĆ INICJATYWĘ, KTÓRA UMOŻLIWIŁABY NIE TYLKO UJAWNIENIE TWÓRCZEGO POTENCJAŁU OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH, ALE TEŻ DAŁABY NAM MOŻLIWOŚĆ WZMOCNIENIA POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI...


0022

oraz wizyta w tym teatrze, gdzie zobaczyliśmy prawdziwy teatr od zaplecza i kulis. We współpracy z Warsztatem Terapii Zajęciowej, Polskim Stowarzyszeniem Miłośników Kolei, Urzędem Miasta Skierniewice, Polskim Czerwonym Krzyżem, Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną, Młodzieżowym Centrum Kultury, Miejskim Ośrodkiem Kultury i drużyną harcerską z Gdańska zorganizowaliśmy w skierniewickiej parowozowni Festyn Rodzinny, w trakcie którego odbyła się premiera naszego przedstawienia. Ponieważ poznawaliśmy się, pracując razem przy realizacji różnych zadań już od roku 2003 i od dawna chcieliśmy zrealizować jakieś wspólne przedsięwzięcie, właściwie nie było większych problemów przy przydzielaniu poszczególnych zadań konkretnym osobom lub instytucjom. Po prostu każdy zajął się tym, co, jak nam się wydawało, robił najlepiej. Najpoważniejsze problemy pojawiły się wtedy, gdy osoby, które miały być zaangażowane przy realizacji projektu, musiały z przyczyn losowych wycofać się z pracy. Na szczęście dość

szybko udało nam się znaleźć ludzi, którzy mogli ich zastąpić. Sporo wysiłku kosztowało nas także „pilnowanie się”, aby nie przekroczyć budżetu, którym dysponowaliśmy, realizując projekt. Pewne trudności stwarzało też przekonanie niektórych rodziców i opiekunów, aby wyrazili zgodę na udział swoich niepełnosprawnych dzieci w projekcie i wytłumaczenie im, że są one dorosłymi ludźmi i poradzą sobie z zadaniami, jakie im powierzono, oraz że nie ośmieszą się, pracując przy realizacji projektu. Pomimo zakończenia projektu nasza grupa teatralna, którą postanowiliśmy nazwać „Kraina Czarów”, nadal pracuje, i tak: - 26.06.2005 r. wystąpiliśmy na festynie rodzinnym zorganizowanym w parafii pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego w Skierniewicach; - 14.10.2005 r. wystąpiliśmy na przeglądzie Artystycznych Inicjatyw Młodzieżowych „Do 3 x sztuka”, zorganizowanym w Warszawie przez Narodową Agencję Programu MŁODZIEŻ; - 29.10.2005 r. wystąpiliśmy na uroczystych obchodach Dnia Białej Laski, zorganizowanych przez słuchaczki Policealnej Szkoły Samorzą-

du Łódzkiego i oddział Polskiego Związku Niewidomych w Łowiczu; - 10.12.2005 r. zaprezentowaliśmy nasze przedstawienie w warszawskim klubie „Skarpa”, w ramach Wielkiego Finału Europejskiego Tygodnia Młodzieży; - w styczniu 2006 r. wzięliśmy udział w eliminacjach VI Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „ALBERTIADA 2006”, zorganizowanych przez Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym oraz w eliminacjach do Międzynarodowego Biennale VII Spotkań Teatralnych „Terapia i Teatr”, które odbędzie się w dn. 28–31.05.2006 r. w Łodzi. Wystawa fotografii Piotra Zatonia dokumentująca pracę naszej grupy była prezentowana w Urzędzie Miasta i Starostwie Powiatowym oraz w kościele pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego w Skierniewicach. Otrzymaliśmy także zaproszenie do wzięcia udziału w warsztatach teatralnych, które odbędą się we wrześniu br. w Szwajcarii. Aktualnie systematycznie spotykamy się


0023

w weekendy, przygotowując przedstawienie pt. „Alicja w Krainie Czarów”, którego premierę planujemy na wrzesień br. Dzięki realizacji projektu wielu członkom naszej grupy udało się przełamać swoją nieśmiałość i lęk przed wystąpieniami publicznymi. Staliśmy się bardziej wyrozumiali wobec siebie i nauczyliśmy się lepiej współpracować przy realizacji wspólnego celu. Okazało się, że niektórzy z nas rzeczywiście posiadają zdolności aktorskie oraz że można grać na scenie teatralnej nawet wtedy, gdy ze względu na swoje schorzenia nie potrafi się mówić. Nasi rodzice mogli przekonać się, jakie mamy możliwości i zrozumieć, że naprawdę można nam powierzyć odpowiedzialne zadania. Mamy nadzieję, iż nasze otoczenie przekonało się, że jesteśmy ludźmi kreatywnymi, cieszącymi się życiem i chcącymi aktywnie uczestniczyć w życiu lokalnej społeczności. Innym osobom radzimy, aby odważyły się spróbować przełamywać swoje opory i ograniczenia, żeby nie rezygnowały z udziału w różnego rodzaju przedsięwzięciach z obawy, że nie

poradzą sobie z ogromem obowiązków i pracy i aby nie bały się realizować swoich marzeń. Radzimy też, żeby przygotowując się do realizacji swoich planów, poszukiwali partnerów, którzy będą mogli aktywnie wesprzeć ich działania. Serdecznie dziękujemy Narodowej Agencji Programu MŁODZIEŻ za to, że dzięki otrzymanemu wsparciu finansowemu mogliśmy zrealizować nasz projekt.

Grupa Teatralna „Kraina Czarów”

MAMY NADZIEJĘ, IŻ NASZE OTOCZENIE PRZEKONAŁO SIĘ, ŻE JESTEŚMY LUDŹMI KREATYWNYMI, CIESZĄCYMI SIĘ ŻYCIEM I CHCĄCYMI AKTYWNIE UCZESTNICZYĆ W ŻYCIU LOKALNEJ SPOŁECZNOŚCI


KONTAKT: STOWARZYSZENIE NA RZECZ POMOCY MŁODZIEŻY JUNAK, UL. POZNAŃSKA 11/13, 87-100 TORUŃ, KUJAWSKO-POMORSKA@OHP.PL

Nasz świat to sport Środowiskowy Hufiec Pracy w Brodnicy

W

naszym projekcie „Nasz świat to sport” wzięła udział młodzież uczęszczająca na co dzień do Środowiskowego Hufca Pracy w Brodnicy. Pewnego dnia dowiedzieliśmy się od naszej wychowawczyni, że można składać wnioski do Narodowej Agencji Programu MŁODZIEŻ o przyznanie środków na realizację różnego rodzaju pomysłów. Pierwsze, co przyszło nam do głowy, to zadbać o naszą kondycję fizyczną. Podczas spotkań w grupie ustaliliśmy kolejne fazy projektu i podzieliliśmy się zadaniami.

nych z Programu MŁODZIEŻ). Organizowaliśmy także spotkania ewaluacyjne – przy ognisku z grami i zabawami ruchowymi.

Dzięki projektowi mieliśmy możliwość rozwijania kultury fizycznej oraz kształtowania umiejętności pracy w zespole poprzez zajęcia na siłowni, gry w hali sportowej i naukę pływania. Dzięki wycieczkom do Torunia i Trójmiasta poznaliśmy historię tych miejsc i zwiedziliśmy ich najsłynniejsze zabytki.

Najważniejszym osiągnięciem projektu jest większa chęć do wzajemnego pomagania sobie oraz zwiększenie umiejętności pracy w zespole. Nie udało nam się jednak powołać do życia drużyny piłki nożnej. Powstanie takiej drużyny wymagałoby stałego finansowania po zakończeniu projektu. Niestety, środki, jakimi dysponujemy, nie pozwalają na utrzymanie takiego zespołu.

W czasie projektu mieliśmy też bliski kontakt z naturą, dzięki wizytom w gospodarstwie agroturystycznym w Mszanie, gdzie skorzystaliśmy z przejażdżek konnych oraz tramwaju konnego. Zorganizowaliśmy wycieczkę rowerową (rowery kupiliśmy ze środków otrzyma-

Projekt „Nasz świat to sport” pozwolił nam na aktywne i bezpieczne spędzanie czasu wolnego i rozwój własnych zainteresowań sportowych. Nauczyliśmy się samodzielnie organizować swoje działania. Dzięki projektowi poznaliśmy nowych ludzi, nawiązaliśmy kontakty z osobami zajmującymi się na co dzień sportem i rekreacją w Brodnicy.

Trudności napotkane w czasie realizacji projektu nie były na tyle wielkie, żeby nie można było ich pokonać dzięki determinacji, konsekwencji i wytrwałości członków grupy. Jed-

nogłośnie możemy stwierdzić, że jesteśmy bardzo zadowoleni z udziału w projekcie. Deklarujemy gotowość wzięcia udziału w kolejnym przedsięwzięciu tego typu. Uczestnictwo w projekcie „Nasz świat to sport” pozwoliło nam wziąć udział w zajęciach i imprezach, na które, z powodu niskich dochodów w naszych rodzinach, nie byłoby nas stać. Obecnie nasze drogi się rozeszły, ponieważ nie jesteśmy już uczestnikami hufca, jednak w miarę możliwości kontaktujemy się ze sobą i wychowawcami. Podczas realizacji projektu „Nasz świat to sport” przeżyliśmy ciekawą przygodę, która na pewno na długi czas pozostanie w naszej pamięci.

PROJEKT „NASZ ŚWIAT TO SPORT” POZWOLIŁ NAM NA AKTYWNE I BEZPIECZNE SPĘDZANIE CZASU WOLNEGO I ROZWÓJ WŁASNYCH ZAINTERESOWAŃ SPORTOWYCH.

04.05.2004 – 30.11.2004

0024


09.05.2005 – 09.02.2006

KONTAKT: NDSFUND@MAN.KOSZALIN.PL

0025

Akademicki bank umiejętności Fundacja Nauka Dla Środowiska

J

esteśmy grupą studentów Politechniki Koszalińskiej, którzy pewnego popołudnia, po zaliczonej sesji egzaminacyjnej, wpadli na pomysł zagospodarowania sobie wolnego czasu tak, by spędzać go w sposób produktywny. Chcieliśmy coś robić, a przy okazji czerpać z tego wymierne korzyści. Niestety, nie do końca wiedzieliśmy, co chcemy robić… Ale na konkretny pomysł długo nie trzeba było czekać. W związku z tym, że większość z nas nieraz miała do czynienia z większymi bądź mniejszymi problemami z opanowaniem niektórych części materiału szkolnego (kto ich nie miał?) z niektórych dziedzin naukowych, postanowiliśmy podzielić się naszą ciężko zdobytą wiedzą i umiejętnościami z dziećmi w różnym wieku. Pojawiły się pierwsze problemy… Nie wiedzieliśmy, jak zacząć, z kim porozmawiać na ten temat, skąd wziąć fundusze na realizację naszego pomysłu. Na szczęście przy Politechnice Koszalińskiej działa Fundacja „Nauka Dla Środowiska”, mająca doświadczenie w pozyskiwaniu środków finansowych na podobne cele. Część z nas uczestniczyła już w organizowanych przez Fundację warsztatach „Projektowanie zrównoważonego rozwoju” oraz

brała udział w realizacji projektów proekologicznych z ramienia Fundacji. Okazało się, że możemy liczyć na wszelką pomoc starszych i doświadczonych kolegów i koleżanek.

tlice osiedlowe, do których uczęszczają dzieci pochodzące z rodzin dotkniętych bezrobociem, zamknięte w sobie, bojące się wyjść „na zewnątrz”, nierzadko mające problemy w nauce.

Wbrew obiegowej opinii na temat koszalińskich studentów, postrzeganych jako „lekkoduchy” i „imprezowicze”, nieposiadający żadnych zainteresowań i chęci do jakiejkolwiek aktywności pozauczelnianej, udało nam się zorganizować grupę „pozytywnie zakręconych” żaków-wolontariuszy.

Na tym samym spotkaniu powstała również koncepcja nazwy i sposobu działania projektu pod wdzięczną nazwą „Akademicki Bank Umiejętności”. Dlaczego bank? Otóż każdy z uczestników ma swoje „konto” w naszej komputerowej bazie danych, na które wpisujemy punkty. Każda godzina wypracowana na rzecz dzieci równa jest jednemu punktowi.

Jeżeli miałbym określić w kilku prostych zdaniach uczestników projektu, napisałbym po prostu: zgrana, zdyscyplinowana, rosnąca w siłę, wiedząca czego chce „elita inicjatywna” (myślę, że ten opis można stosować w przypadku każdej grupy podejmującej aktywizujące działania), która spotkała się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu i realizowała swoje postanowienia i pomysły, przy równoczesnej pomocy innym. Już po drugim wspólnym spotkaniu określiliśmy cel naszych działań: świetlice środowiskowe Towarzystwa Przyjaciół Dzieci oraz świe-

Kiedy wszystko wydawało się już oczywiste, natrafi liśmy na małą przeszkodę – finanse… I tutaj z pomocą przyszli działacze Fundacji „Nauka Dla Środowiska”, którzy zaproponowali napisanie wniosku o dofi nansowanie naJEŻELI MIAŁBYM OKREŚLIĆ W KILKU PROSTYCH ZDANIACH UCZESTNIKÓW PROJEKTU, NAPISAŁBYM PO PROSTU: ZGRANA, ZDYSCYPLINOWANA, ROSNĄCA W SIŁĘ, WIEDZĄCA CZEGO CHCE „ELITA INICJATYWNA”...


0026

szego projektu przez Narodową Agencję Programu MŁODZIEŻ. Na kolejnym spotkaniu wniosek był już gotowy. Kiedy dowiedzieliśmy się o pozytywnej decyzji Komitetu Selekcyjnego, byliśmy świadomi, że możemy zaczynać. Wszystko było przygotowane i zapięte na ostatni guzik. Zanim jednak przystąpiliśmy do prowadzenia zajęć, przeszliśmy wiele szkoleń, między innymi z przygotowania pedagogicznego oraz kurs pierwszej pomocy. Nadszedł czas realizacji kolejnego etapu naszego projektu – praca z dziećmi. Ku nasze-

BARDZO TRUDNO BYŁO NAMÓWIĆ SAMYCH ZAINTERESOWANYCH DO ODRABIANIA LEKCJI, PONIEWAŻ MYŚLELI, ŻE NASZE WIZYTY BĘDĄ SIĘ WIĄZAŁY Z ZABAWĄ...

mu zaskoczeniu, zostaliśmy miło przyjęci zarówno przez stałych bywalców świetlic, jak również przez ich opiekunów. Bardzo trudno było namówić samych zainteresowanych do odrabiania lekcji, ponieważ myśleli, że nasze wizyty będą się wiązały z zabawą, ale w tym przypadku przydała się wiedza zdobyta podczas kursu pedagogicznego i udało nam się połączyć przyjemne z pożytecznym. Jak w każdej grupie zorganizowanej, tak i w naszej wszyscy mają jakieś obowiązki. Oprócz opracowywania koncepcji zajęć w świetlicach zaistniała potrzeba wykonywania prac administracyjno-biurowych. W wyniku nowego

podziału coraz to większej liczby obowiązków (projektowanie i drukowanie plakatów informacyjnych, zachęcanie studentów do działania w naszej grupie, zaopatrywanie w materiały niezbędne do prowadzenia zajęć), utworzyliśmy grupy odpowiedzialne za wykonywanie powierzonych im zadań. Dzięki takiej organizacji pracy nasze działania odnosiły zamierzony cel, ale niestety nie obyło się bez przeszkód. Głównym utrudnieniem stał się czas, którego nie zawsze mieliśmy w nadmiarze (część z nas kończyła już studia i przygotowywała się do obrony pracy dyplomowej, niektórzy skończyli naukę i wrócili do swoich rodzinnych stron). Mimo wszystko udało nam się zrealizować nasze plany i marzenia, a także pomóc dzieciom, u których zaobserwowaliśmy pewną zmianę w sposobie postrzegania nauki (w pozytywnym znaczeniu). Tak naprawdę nasz projekt tylko oficjalnie się zakończył – postanowiliśmy nie przerywać działań na rzecz dzieci. W trakcie realizacji projektu nawiązaliśmy współpracę z grupą realizującą podobny pomysł w Hiszpanii. Aktualnie pracujemy nad opracowaniem kolejnego projektu w ramach Współpracy w Sieci, aby


0027

móc kontynuować i rozwijać popularny już w Koszalinie Bank, znany pod sympatyczną nazwą ABU.

Oto opinie samych uczestników dotyczące Akademickiego Banku Umiejętności: Agnieszka: Chciałam pomóc dzieciom ze świetlic, ale czuję, że nie wszystkie moje oczekiwania dotyczące mojego udziału w projekcie zostały spełnione. Nie do końca miałam na to wpływ, ale czuję niedosyt. Dla mnie dużym problemem była

pora działania świetlic, gdyż często kończyłam pracę tuż przed zamknięciem świetlic, czyli po 16. W gruncie rzeczy można dostrzec dwie strony realizowania tego projektu: • pozytywne: teraz wiemy, że możemy więcej; • negatywne: mogliśmy zrobić więcej; • ogólnie: świetny pomysł, wspaniali ludzie, sympatyczne dzieciaki i bardzo chętnie się włączę w kolejny projekt.

okazał się trudniejszy niż się spodziewałem, ale trudności mnie nie zniechęciły. Projekt bardzo ciekawy, mogliśmy pomagać dzieciakom w czasie, który być może przez nas byłby zmarnowany. Pokazał, że w społeczności studenckiej są osoby, które chcą pomagać innym, ale nie jest ich tak dużo, jakby się można było spodziewać. Mogliśmy zobaczyć, jak trudno jest przekonać innych do wspierania inicjatyw obywatelskich. Mimo trudności było warto.

Maciek: Kontakt z dziećmi ze świetlic środowiskowych

Arek: Trzeba niewiele – tylko czas, a oto jaką więź ten czas + człowiek potrafią stworzyć. Gosia: Wyobraźcie sobie twarz i minę małej niewinnej dziewczynki spędzającej czas w świetlicy TPD, która wiedząc, że już wychodzimy, spod dużych i grubych okularów mówi smutno do ciebie: „A kiedy pani przyjdzie? Bo jak pani przyjdzie, to namaluję pani motyla.

Paweł Pankau, Koordynator projektu „Akademicki Bank Umiejętności”


KONTAKT: STOWARZYSZENIE LAMBDA WARSZAWA, UL. HOŻA 50/40, 00-682 WARSZAWA, WWW.WARSZAWA.LAMBDA.ORG.PL, ZARZĄD@LAMBDA.ORG.PL, GIRLZGETUNITED@TLEN.PL

Girlz Get United! Girlz Get United

POCZĄTKI PROJEKTU Jesteśmy grupą kobiet o różnym pochodzeniu społecznym i różnych poglądach politycznych, mieszkających w różnych miastach Polski, Niemiec, Ukrainy i Rosji, mówiących różnymi i wspólnymi językami.

TO, CO NAS JEDNOCZY, TO NIE SAM FAKT BYCIA KOBIETĄ, ALE TAKŻE WALKA Z HOMOFOBIĄ I SEKSIZMEM. ASPEKT SPOŁECZNO-POLITYCZNY JEST W PROJEKCIE „GIRLZ GET UNITED!” BARDZO WAŻNY.

Pomysł projektu zrodził się na pierwszej edycji polsko-niemieckiego kobiecego spotkania integracyjnego Girlz Get United!, które miało miejsce w Lipsku i Luetzensoemmern (Turyngia) we wrześniu 2003 r. Był to zorganizowany przez Tinę Thieme z Niemiec projekt Kapitału Przyszłości z Akcji 3., sfinansowany przez Program MŁODZIEŻ. Z tego doświadczenia powstała grupa nieformalna Girlz Get United! ze swoją grupą dyskusyjną, dwujęzycznym portalem internetowym oraz mnóstwem innych, mniejszych indywidualnych inicjatyw. Okazało się, że także w Polsce jest wiele kobiet zainteresowanych kontynuowaniem działań związanych z tym projektem – właśnie na terenie naszego kraju. Idea przewodnia naszej inicjatywy to integracja kobiet, w tym kobiet heteroseksualnych, lesbijek, biseksualistek, queer i transgender, związanych z feminizmem i ruchem Riot Grrrl, pochodzących

z różnych państw oraz wymiana doświadczeń i umiejętności. Warto chyba dodać, że słowo „integracja” oznacza dla nas przede wszystkim wspólne spędzanie czasu, wspólną pracę, w tym pracę organizacyjną, dzielenie się pasjami twórczymi, takimi jak pisanie, śpiewanie, gotowanie, a także całą masę energii, którą z tego wspólnego działania czerpiemy. To, co nas jednoczy, to nie sam fakt bycia kobietą, ale także walka z homofobią i seksizmem. Aspekt społeczno-polityczny jest w projekcie Girlz Get United! bardzo ważny.

TEMATYKA I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA Głównymi działaniami projektu były do tej pory: cztery zorganizowane przez nas międzynarodowe spotkania integracyjno-warsztatowe, wydanie trzech biuletynów, wymiana książek między bibliotekami w Warszawie i Lipsku, współorganizowanie imprez kobiecych, takich jak LadyFest, uczestnictwo w CSD w Lipsku i Berlinie oraz na Wiecu Wolności w Warszawie i wiele, wiele innych. Podczas dwóch finansowanych przez Program MŁODZIEŻ spotkań uczestniczki z Polski

i Niemiec wzięły udział w warsztatach z różnych dziedzin, m.in.: seksuologii kobiet, powrotu do ogrodu twórczości, w warsztacie drag-kingowym, muzycznych: bębnowym i didgeridoo, pracy z ciałem i głosem, bezpiecznego seksu, prewencji HIV/AIDS, tożsamości i teorii queer, transseksualizmu: aspekty prawne, psychologiczne, społeczne, sztuk walki: kickboxing i samoobrona kobiet, w warsztatach interpersonalnych o lęku i agresji.

PROBLEMY Przy organizowaniu tych spotkań pojawiły się oczywiście różne problemy i trudności, niektóre czysto techniczne (jak np.: niemożność określenia dokładnych kosztów jedzenia), inne związane z różnicami w postawach i oczekiwaniach osób, które zgłosiły się do uczestnictwa w projekcie. Tak więc problemem okazały się np.: rezygnacje poczynione w ostatniej chwili przez kilka uczestniczek oraz problemy komunikacyjne. Zdecydowałyśmy, że dla lepszej jakości spotkania wszystkie warsztaty będą tłumaczone na język niemiecki i polski, jednak konieczność tłumaczeń bardzo spowalniała i utrudniała dyskusję. Dlatego w przygotowaniu kolej-

25.04.2004 – 25.09.2004

0028


0029

nych spotkań nastawimy się na komunikację w języku angielskim, choć wiemy, że rozszerzając projekt na wschodnich sąsiadów Polski, nie unikniemy konieczności tłumaczeń na język rosyjski.

PRZYSZŁOŚĆ W 2005 roku po raz pierwszy projekt został rozszerzony o dwa nowe kraje – Ukrainę i Rosję. Mamy też więcej uczestniczek – po 10 z każdego kraju. Podczas spotkania w Sankt Petersburgu w sierpniu 2005 roku postanowiłyśmy też, że chcemy być bardziej widoczne i wyjść z naszymi ideami „na miasto” – zrobiłyśmy ulotkową akcję uliczną na Newskim Prospekcie i wzbudziłyśmy spore zainteresowanie rosyjskich mediów. Po spotkaniu w Petersburgu przygotowałyśmy kalendarz ścienny na rok 2006. W tej chwili zaczynamy planować kolejne spotkanie. Tym razem odbędzie się ono na Ukrainie. Tak jak w poprzednich edycjach, będziemy starały się zapoznać z problemami środowiska kobiecego naszych krajów, wymienić się doświadczeniami, poszukać najlepszych

rozwiązań. Tegoroczny projekt skupi się na problemie przemocy seksualnej.

OSIĄGNIĘCIA I WNIOSKI: Wnioski, jakie możemy wyciągnąć z naszych dotychczasowych doświadczeń są więc bardzo pozytywne, jednak na pewne rzeczy musimy w przyszłości zwrócić szczególną uwagę. Oto kilka rad, które mogą się przydać grupom o podobnych celach i strukturze: • poświęcać dużo czasu na planowanie harmonogramu i jego ewentualnych korekt; • zbierać deklaracje od osób, które chcą uczestniczyć w spotkaniach, żeby być pewnym ich uczestnictwa; • nie nakładać zbyt wielu obowiązków na jedną osobę (najlepiej, kiedy nad jedną sprawą pracują co najmniej dwie osoby); • być otwartym na zmiany, także te zupełnie niespodziewane oraz na pomysły uczestników/uczestniczek. Podsumowując, musimy przyznać, że realizacja projektu Girlz Get United! to dla nas wspaniałe doświadczenie, które przyniosło wiele pozytywnych uczuć, pozwoliło nam nawiązać trwałe przyjaźnie i kontakty z osobami z innych

państw i miast, ale także – co wydaje się najtrudniejsze i jednocześnie najcenniejsze – zupełnie innych środowisk. Podczas spotkań integracyjno-warsztatowych wiele z nas miało po raz pierwszy okazję bardzo intensywnie współpracować z kobietami o zupełnie innych poglądach, statusie społecznym czy ekonomicznym. Kontekst wymiany doświadczeń na poziomie międzykulturowym to kolejny element, który zaliczamy do największych osiągnięć naszego projektu. Ogromnie cieszymy się, że projekt wciąż działa i rozwija się, że w jego realizację angażuje się coraz więcej osób, że udało nam się poszerzyć zakres działań i otworzyć się na uczestniczki z Rosji, Ukrainy, a także – ostatnio – Kirgistanu.

Sylwia Strębska Magdalena Farat Anna Mach

OGROMNIE CIESZYMY SIĘ, ŻE PROJEKT WCIĄŻ DZIAŁA I ROZWIJA SIĘ, ŻE W JEGO REALIZACJĘ ANGAŻUJE SIĘ CORAZ WIĘCEJ OSÓB...



25.09.2004 – 31.06.2005

Przystanek – IV strefa

KONTAKT: STOWARZYSZENIE OŚWIATOWO-WYCHOWAWCZE „OJCOWIZNA”, TUSZÓW NARODOWY 226, 39-332 TUSZÓW NARODOWY, TEL.: 017 774 37 20, SOWO1@WP.PL

Grupa Tofiki przy Stowarzyszeniu „Ojcowizna”

N

asza nieformalna grupa zawiązała się przy Stowarzyszeniu Oświatowo-Wychowawczym „OJCOWIZNA”, które od początku wspierało nasze działania. To tutaj po raz pierwszy spotkała się grupka „młodych aktywnych” (późniejsza grupa inicjatywna), która chciała zrobić coś dla siebie, ale także dla innych. Tak naprawdę projekt rodził się w naszych głowach od dawna. Zaczęliśmy się zastanawiać, skąd wziąć środki na nasze pomysły. Wówczas nasz późniejszy doradca, pani Kasia ze Stowarzyszenia, opowiedziała nam o Programie MŁODZIEŻ. Zainteresowaliśmy się tym, zaczęliśmy szperać w Internecie, w końcu skontaktowaliśmy się z Ośrodkiem Regionalnym w Mielcu. Kiedy poznaliśmy bliżej zasady ubiegania się o dofinansowanie, rozpoczęliśmy prace nad projektem. Opowiedzieliśmy innym o naszym pomyśle, zachęcając do przyłączenia się do tej inicjatywy. Tak naprawdę zetknięcie z Programem MŁODZIEŻ spowodowało, że nasze pomysły stały się realne. Głównym celem naszych działań było stworzenie miejsca dla nas, młodych ludzi, w którym moglibyśmy spędzać wolny czas, rozwijać swoje zainteresowania, czy po prostu przyjść

i pogadać „o wszystkim i o niczym”. W ten sposób powstał pomysł stworzenia klubu młodzieżowego, w którym moglibyśmy realizować swoje pomysły na wykorzystanie wolnego czasu. Nasz klub miał być alternatywą dla nieefektywnych form spędzania czasu, „przystankiem”, gdzie młodzież znajdzie interesujące ją zajęcia i ciekawe pomysły. Jednocześnie chcieliśmy, aby stał się atrakcyjną alternatywą dla przystanku autobusowego (III strefy), gdzie zazwyczaj spotykali się młodzi. Stąd pomysł na nazwę projektu „Przystanek – IV strefa”, bez wątpienia trafiony. Podczas pierwszych spotkań grupy inicjatywnej stworzyliśmy ramy programu. Następnie każdy z nas przygotował propozycje działań w klubie, odpowiadające oczekiwaniom naszych kolegów i koleżanek, stąd różnorodne zajęcia, jakie zaplanowaliśmy. Sportowe zamiłowania chłopców znalazły odzwierciedlenie w takich właśnie zajęciach. Szczególnie zależało nam na organizowaniu tych zajęć zimą w sali gimnastycznej. Znalazło się także miejsce na działania rekreacyjne: wycieczka w nasze ukochane Bieszczady czy lodowisko podczas ferii oraz wycieczki rowerowe po najbliższych

okolicach. Artystyczny duch naszych koleżanek sprawił, że w projekcie zostały zaplanowane wieczorki z tradycją, poetyckie i rozrywkowo-kulturalne (karaoke, kurs tańca, wieczorek świętojański). Takie rozplanowanie naszych działań pozwoliło nam przypuszczać, że każdy zainteresowany znajdzie coś dla siebie. Kiedy mieliśmy już rozplanowane działania, rozpoczęliśmy prace (chyba najtrudniejsze i najbardziej żmudne) nad budżetem. Rozplanowanie wydatków zajęło nam sporo czasu, a dodatkowym utrudnieniem było przeliczenie wszystkiego na euro. Na szczęście udało nam się zmieścić w czasie i zgodnie z planem wysłać nasz projekt. Bez wątpienia oczekiwanie na odpowiedź było jednym z najtrudniejszych momentów podczas całej pracy z projektem. Kiedy W KOŃCU (dla nas oczekiwanie to była wieczność) dostaliśmy informację, że nasz projekt został zakwalifi kowany, mogliśmy rozpocząć przygotowania do jego realizacji. Szybko jednak nasz zapał został trochę ostudzony, kiedy okazało się, że błędnie podpisaliśmy umowę z Narodową Agencją, co spowodowało opóźnienie w przelewie środków. To

0031


0032

doświadczenie nauczyło nas zwracać uwagę na szczegóły, co bez wątpienia przydało się nam w dalszej realizacji projektu.

POKAZALIŚMY, ŻE WYSTARCZY TROCHĘ CHĘCI, UPORU, ENTUZJAZMU I WYTRWAŁOŚCI, ABY ZREALIZOWAĆ CIEKAWY POMYSŁ.

Po załatwieniu wszystkich formalności rozpoczęliśmy realizację naszego projektu. Aby lepiej się poznać i rozplanować działania, zorganizowaliśmy wycieczkę w Bieszczady, co wcale nie było takie łatwe. Musieliśmy przygotować noclegi, autokar itp. Początki są zawsze trudne, ale daliśmy radę. Podczas kolejnego wyjazdu – na lodowisko, poszło już jak z płatka. Zatem projekt nauczył nas wielu pożytecznych rzeczy, które bez wątpienia przydadzą się nam już w życiu dorosłym. Poza tym dla wielu z nas te wyjazdy były pierwszymi od dłuższego czasu, więc niedziwne, że wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni.

Wśród organizowanych zajęć były spotkania kulturalno-rozrywkowe, był czas na dyskoteki (na które zapraszaliśmy także młodszych kolegów), bardzo popularne wieczorki karaoke i wieczór walentynkowy, ale także poważne spotkania z poezją podczas wieczorku poetyckiego. Organizowaliśmy także spotkania dla seniorów, mam oraz maluchów (Bal karnawałowy, Dzień Dziecka), które są pośrednimi beneficjentami projektu. Dzięki tym pomysłom i naszemu zaangażowaniu nie tylko my będziemy miło wspominać „Przystanek – IV strefę”. Jednymi z najbardziej lubianych przez nas były zajęcia sportowe, które cieszyły się powodzeniem szczególnie zimą, kiedy trudno znaleźć coś ciekawego. Wynajęcie sali gimnastycznej wraz z siłownią oraz zakup sprzętu umożliwiły nam utrzymanie kondycji także zimą. W ramach działań klubu zorganizowaliśmy wyjazd na lodowisko i fantastyczny kulig w staropolskim stylu. Wspólnie świętowaliśmy tradycyjne spotkania przy opłatku, robiliśmy kartki świąteczne, puszczaliśmy wianki podczas wieczorku świętojańskiego.

Dzięki wszystkim tym działaniom mogliśmy nie tylko miło spędzić czas wolny, zrobić coś dla lokalnej społeczności, ale też wiele się nauczyć. Bez wątpienia realizacja projektu nauczyła nas otwartości na potrzeby innych, odpowiedzialności (za konkretną część projektu), czy wreszcie trudnej sztuki kompromisu podczas planowania poszczególnych działań i podczas organizowania zajęć sportowych. Stworzyliśmy miejsce otwarte dla wszystkich, którzy chcą zrobić coś ciekawego. Pokazaliśmy, że wystarczy trochę chęci, uporu, entuzjazmu i wytrwałości, aby zrealizować ciekawy pomysł. Projekt „Przystanek – IV strefa” pokazał, że nawet w tak małych miejscowościach, jak Tuszów Narodowy możliwe jest realizowanie czegoś ciekawego, nie tylko dla młodych, a także dla całej społeczności lokalnej. Podczas realizacji projektu występowały także trudności, które nas sporo nauczyły. Problemem okazał się przelicznik euro. Przy składaniu projektu był on wyższy niż później, po podpisaniu umowy, co spowodowało konieczność cięć budżetowych. Poza tym zdarzały się inne, na szczęście małe trudności. Nie zawsze byliśmy w stanie przewidzieć wszystkie oko-


0033

liczności (pogoda, nie do końca przemyślane i rozplanowane działania). Część osób w fazie realizacji projektu zrezygnowała z różnych powodów, np.: wyjazdu na studia, za granicę czy do wojska. Na szczęście znajdowaliśmy inne osoby, które zaangażowały się w projekt, rekompensując tym samym brak tych, którzy nas opuścili. Działalność „Tofi ków” zmieniła podejście dorosłych mieszkańców do nas, młodych. Zaczęli dostrzegać, że młodzi mogą być pożyteczni i są w stanie zrobić coś dla innych. Myślimy, że dzięki programowi obaliliśmy pewien stereotyp młodego człowieka, który cały swój wolny

czas spędza na bezsensownym i bezcelowym wystawaniu na przystankach autobusowych, z czego nic nie wynika. Program pokazał młodzież z innej, lepszej strony. Zakończenie realizacji projektu nie oznacza zakończenia działań podejmowanych przez młodzież. Przyjaźnie, które zawiązały się między nami, wspólne cele, a zwłaszcza satysfakcja z tego, co robimy, sprawiły, że od zakończenia projektu grupa „Tofi ki” nadal działa, choć w mniejszym zakresie. Dużym ułatwieniem dla naszych dalszych działań jest Stowarzyszenie, które udostępnia nam miejsce spotkań i pozwala na realizację pomysłów.

Spośród „Tofi ków” wyłoniła się grupa aktywnych wolontariuszy, których pomoc w imprezach (zwłaszcza większych), organizowanych przez Stowarzyszenie jest bezcenna, czego dowodem były ubiegłoroczne wakacje. Poza tym fascynacja fotografią (zwłaszcza cyfrową), która zrodziła się podczas dokumentacji Programu MŁODZIEŻ, znalazła odbicie w programie „Foto-entuzjaści”, który teraz realizujemy w Stowarzyszeniu, w związku z tym sprzęt kupiony w ramach programu „Przystanek – IV strefa” (aparat cyfrowy, komputer, wieża) pozwala nam na organizowanie imprez dla nas, jak również dla dzieci i maluchów. Odbył się już kolejny bal dla milusińskich, były dyskoteki i wieczorki karaoke. Na koniec nasza rada dla innych grup: jeśli macie pomysł, zapał, entuzjazm – realizujcie swoje projekty! Nasza grupa jest dowodem na to, że naprawdę warto! Motto „Tofi ków”: „Zajrzyj w siebie! W twoim wnętrzu jest źródło, które nigdy nie wyschnie, jeśli potrafisz je odszukać!” /Marek Aureliusz/. My już je odnaleźliśmy, a WY?

DZIAŁALNOŚĆ „TOFIKÓW” ZMIENIŁA PODEJŚCIE DOROSŁYCH MIESZKAŃCÓW DO NAS, MŁODYCH. ZACZĘLI DOSTRZEGAĆ, ŻE MŁODZI MOGĄ BYĆ POŻYTECZNI I SĄ W STANIE ZROBIĆ COŚ DLA INNYCH.


KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ OGÓLNOKSZTAŁCĄCYCH W NIDZICY, UL. JAGIEŁŁY 1, 13-100 NIDZICA, LO_NIDZICA@POCZTA.ONET.PL

Razem w naszej szkole

Grupa nieformalna przy Zespole Szkół Ogólnokształcących w Nidzicy

G

rupa inicjatywna liczyła 5 osób. Wszyscy jesteśmy uczniami Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Nidzicy. Pochodzimy z popegeerowskich środowisk wiejskich. W ubiegłym roku szkolnym byliśmy uczniami I i II klas. Obecnie jesteśmy o klasę wyżej. Trzy osoby spośród nas, pochodzące z jednej wioski, miały już doświadczenie w zakresie wolontariatu. W grudniu 2003 r. zorganizowały przedświąteczną akcję dobroczynną na rzecz dzieci z biednych rodzin gminy Kozłowo. Dzięki tej akcji nauczyliśmy się współpracy, ale przede wszystkim zorientowaliśmy się w potrzebach innych. Gdy poznaliśmy jeszcze dwie osoby, które odczuwają chęć niesienia pomocy innym, połączyła nas wspólna idea. Jak już wspominaliśmy, grupa inicjatywna, jak również większość uczestników projektu, pochodzi ze środowisk popegeerowskich. Znajdujemy się w trudnej sytuacji materialnej, która kwalifi kowała nas do otrzymywania stypendium z ANR (Agencja Nieruchomości Rolnych), jednak od tego roku takie stypendium już nie istnieje. Otrzymywaliśmy pomoc, której sami potrzebowaliśmy, dlatego chcieliśmy również zrobić coś dla innych.

Obserwujemy w najbliższym środowisku przejawy nietolerancji i uprzedzeń wobec osób niepełnosprawnych, a szczególnie wobec upośledzonych umysłowo. W Nidzicy istnieje od 1993 r. Koło Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, skupiające 160 osób niepełnosprawnych intelektualnie, którym Koło umożliwia samorealizację w szerokim zakresie. Działalność Koła nie jest jednak znana młodzieży naszej szkoły i lokalnej społeczności. Projekt miał na celu przełamywanie barier, uprzedzeń i stereotypów, zakorzenionych w mentalności młodych ludzi, wynikających często z niewiedzy o osobach niepełnosprawnych. Podejmowaliśmy różne działania, angażując w nie osoby z nidzickiego Koła PSOUU. Były to: wspólny całodniowy wyjazd do Mikołajek, zajęcia plastyczne, ruchowe, warsztaty teatralne, pomoc niepełnosprawnych w przygotowaniu Festiwalu Piosenki Francuskiej (przygotowanie dekoracji, obsługa bufetu z własnymi wypiekami, prezentacja własnych prac, pomoc uczniów – uczestników projektu Zespołu Szkół Ogólnokształcących w prowadzeniu imprezy Koła PSOUU, jaką jest coroczny Koncert Radości i Nadziei) oraz wspólny, kilkudniowy wyjazd do Zakopanego.

Nie było żadnego problemu z pozyskaniem osób do realizacji naszego projektu – chętnych było bardzo dużo. Najpierw spotykaliśmy się wszyscy, tj. grupa inicjatywna oraz 15 osób stale wspomagających, aby ustalić podgrupy oraz osoby odpowiedzialne za działania przewidziane w bieżącym miesiącu. Potem każdy trzymał się swego zadania, wiedział za co odpowiada i był z tego rozliczany. Mamy same pozytywne doświadczenia w związku z tym projektem, ponieważ nie napotkaliśmy większych trudności podczas jego realizacji. Dyrektor szkoły oraz cała lokalna społeczność byli bardzo przychylnie nastawieni do naszych działań i mogliśmy liczyć na ich pomoc, na przykład na realizację projektu otrzymaliśmy środki fi nansowe w formie pożyczki od Rady Rodziców naszej szkoły jako tzw. środki własne poza pozyskanym grantem. Po zakończeniu wszystkich działań uczestnicy chcieli powtórzyć projekt, tak się wszystkim podobało. Projektu do tej pory nie powtórzyliśmy, ale wielu spośród nas, uczestników projektu, chodzi często do placówki Koła

01.02.2005 – 30.06.2005

0034


0035

PSOUU i pracuje jako wolontariusze. Robimy przymiarki do powtórzenia takiego projektu w przyszłym roku, ale w trochę zmienionym składzie, ponieważ niektórzy skończą już szkołę, a inni będą w klasach maturalnych i nie wiadomo, czy będą mieli czas. Osoby uczestniczące w projekcie zgodnie podkreślają, że jego realizacja dała im bardzo dużo. Rozbudziliśmy własną – i wydaje się, że również innych – wrażliwość na problemy i oczekiwania osób niepełnosprawnych. Oswoiliśmy się z pracą z osobami niepełnosprawnymi, dostrzegliśmy ich możliwości i uważamy, że potrafią być wspaniałe. Podczas trwania projektu zawiązały się nawet przyjaźnie. Teraz na pewno żadna z osób, które zetknęły się bliżej z osobami niepełnosprawnymi, nie przejdzie obok nich obojętnie czy nie zauważy ich problemów. Realizacja projektu zwiększyła też naszą wiedzę o Unii Europejskiej, ponieważ przełamywanie barier, stereotypów i uprzedzeń, zwiększanie tolerancji wobec każdej inności to hasła propagowane przez Wspólnotę Europejską. Uczestnicząc w projekcie, kształciliśmy się też

w zakresie Programu MŁODZIEŻ realizowanego przy wsparciu Wspólnoty Europejskiej. Uważamy, że realizacja projektu była ciekawym doświadczeniem, niesamowitym ze względu na zakres działań. Radzimy innym grupom, aby nie bały się wyzwań, trudnych tematów, bo każde trudności można pokonać, przy okazji ucząc się wiele. Warunkiem sukcesu jest zgrana grupa inicjatywna oraz grupa realizująca projekt. Ważne jest również, aby grupa miała doradcę/mentora w kompetentnej osobie dorosłej, która i doradzi, i załagodzi ewentualne spory. Życzymy wszystkim powodzenia!

WARUNKIEM SUKCESU JEST ZGRANA GRUPA INICJATYWNA ORAZ GRUPA REALIZUJĄCA PROJEKT. WAŻNE JEST RÓWNIEŻ, ABY GRUPA MIAŁA DORADCĘ/MENTORA W KOMPETENTNEJ OSOBIE DOROSŁEJ, KTÓRA I DORADZI, I ZAŁAGODZI EWENTUALNE SPORY


Związani z miejscem

Ośrodek „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”, Niezależna Grupa Artystyczna

J

POMYŚLELIŚMY, ŻE WARTO SKORZYSTAĆ Z NADARZAJĄCEJ SIĘ OKAZJI I POKAZAĆ RÓWIEŚNIKOM, ŻE MAŁE MIASTECZKA (JAK NASZE SEJNY) NIE MUSZĄ OZNACZAĆ NUDNEGO I MONOTONNEGO ŻYCIA.

esteśmy grupą młodych ludzi, przyjaciół działających przy Ośrodku „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”, która, poprzez podejmowanie wielu inicjatyw, spełnia po prostu swoje marzenia. Gramy w spektaklu „Kroniki sejneńskie” wyreżyserowanym przez panią Bożenę Szroeder, która prowadzi nas przez świat teatru, sztuki i pieśni. Zapisaliśmy się do tej grupy z myślą, że będą to zajęcia teatralne, takie jak wszystkie w tego typu ośrodkach kultury i nic poza tym. Stało się jednak inaczej. Dopiero poprzez pracę z panią Bożeną mieliśmy wreszcie okazję poznać znaczenie słowa „kultura” w pełnym zakresie. Teraz już nie boimy się rozmawiać o wielokulturowości naszego miejsca, bo to słowo nie jest nam obce. Poprzez projekt „Związani z miejscem” staraliśmy się lepiej poznać dawnych mieszkańców Sejn oraz choć w niewielkiej części przekazać tę wiedzę społeczności lokalnej. To było jedno z naszych największych działań, jakiego się podjęliśmy, które zachęciło nas do sięgania wyżej. Teraz wielu z nas próbuje pisać własne projekty – muzyczne, fotograficzne, plastyczne. Pomysł na realizację projektu pojawił się spontanicznie. O samej możliwości nadsyłania po-

mysłów dowiedzieliśmy się od pani Bożeny Szroeder. Pomyśleliśmy, że warto skorzystać z nadarzającej się okazji i pokazać rówieśnikom, że małe miasteczka (jak nasze Sejny) nie muszą oznaczać nudnego i monotonnego życia. Wystarczy chcieć coś zmienić, coś robić, pracować, no i trzeba mieć pomysł. Mieliśmy wielką ochotę na zrealizowanie swego projektu, starania zaowocowały! Główną myślą projektu było przedstawienie dawnych, wielokulturowych Sejn. Chcieliśmy pokazać ludziom, że możemy żyć w zgodzie, bez względu na swe poglądy, religię czy kolor skóry, więcej – możemy żyć i czerpać z tego obopólne korzyści. Bardzo liczy się dla nas słowo „tolerancja”, którego znaczenie poznajemy nieustannie od kilku lat. Sami się uczymy, ale chcemy też dać przykład innym. Oczywiście innym celem było zagłębienie się w historię naszego miasteczka. Czystą przyjemnością było poznawanie historii żydowskiej synagogi, cygańskich taborów przejeżdżających przez Sejny. Odkrywaliśmy oblicza historii przyjemnej, tej optymistycznej, jak i tej tragicznej. Dowiedzieliśmy się więcej chociażby o wieloletniej wojnie sąsiadów – Polaków z Litwinami.

01.07.2004– 01.07.2005

KONTAKT: OŚRODEK POGRANICZE – SZTUK, KULTUR, NARODÓW UL. PIŁSUDSKIEGO 37, 16-500 SEJNY CENTRUM@POGRANICZE.SEJNY.PL, WWW.POGRANICZE.SEJNY.PL

0036


0037

Myślę, że dzięki projektowi staliśmy się ludźmi wrażliwszymi, którzy zaczęli dostrzegać pewne kwestie, rozumieć pewne relacje. Jeśli chcieliśmy realizować swój pomysł, musieliśmy pozyskać pieniądze od sponsorów lokalnych. Tutaj przeżyliśmy sprawdzian determinacji, trzeba było zająć się stworzeniem strony internetowej, na bieżąco musieliśmy prowadzić i uaktualniać dokumentację. Oprócz tego ogromnej pracy i wysiłku wymagało przygotowanie każdego spotkania. Każdy z dwunastu artystów był swoistym mentorem przy realizowanym temacie. Nauczyliśmy się, czym jest szacunek, pojęliśmy powagę znajomości historii swojego miejsca, chcemy rozwijać dalej swe myśli, przy okazji się ucząc. Osobami, które czuwały nad całością projektu, była czwórka znajomych wchodząca w skład grupy inicjatywnej. Oni właśnie dbali, aby wszystkie działania przebiegały zgodnie z harmonogramem, zapraszali artystów na spotkania oraz opiekowali się dokumentacją. Utworzyliśmy również grupę organizacyjną projektu. Ona dbała przede wszystkim o promocję, zawiadamianie uczestników o ko-

lejnych spotkaniach oraz o zakup materiałów plastycznych. Były również osoby odpowiedzialne za prowadzenie strony internetowej, spisywanie protokołów oraz opisywanie kolejnych spotkań z artystami. Cały ten podział ukształtował się po kilku spotkaniach organizacyjnych, na których omawialiśmy strategię działania. Wszystko opierało się na wspólnych dyskusjach, każdy miał równe prawo do ingerowania w projekt. Głównym problem, który się pojawiał, był harmonogram. Bardzo często artyści, których zapraszaliśmy, nie mogli z nami pracować w tym czasie, który zaplanowaliśmy. Dlatego też często wnosiliśmy niewielkie poprawki, które jednak nie miały większego wpływu na całość. Inną i ostatnią rzeczą, która sprawiła nam niewielki problem było rozliczenie. Na początku przeraziła nas sterta faktur i to, jak mamy je poukładać i podliczyć. Na szczęście kontrolę nad tym przejęła grupa inicjatywna z koordynatorem na czele. Kierowaliśmy się również wskazówkami naszej pani księgowej, która czuwała nad nami. Tworzyliśmy zgrany zespół i realizacja projektu nie sprawiła nam większych problemów. Podział, który ustalili-

śmy, pomógł nam w sprawnym organizowaniu kolejnych spotkań. Kiedy już zrealizowaliśmy dwanaście spotkań, pomyśleliśmy, że cudownie byłoby zorganizować wystawę. Ośrodek „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” jeszcze raz udzielił nam swej pomocy, udostępniono nam Białą Synagogę jako miejsce prezentacji. Kilka dni zajęło nam przygotowanie wernisażu, jednak warto było. Żydowska świątynia „ożyła” milionami kolorów, czuć było miejski gwar z przeszłości, to była największa radość, to był nasz sukces. Dzień wystawy przyciągnął tłumy ludzi, wszyscy chcieli obejrzeć efekty pracy: dzieła i fotografie. Jeszcze przez kilka następnych miesięcy sejneńska synagoga była miejscem wystawy. Projekt „Związani z miejscem” zakończyliśmy w lipcu ubiegłego roku. Chcąc wykorzystać nabyte doświadczenia, postanowiliśmy pracować dalej. Niektórzy z nas się wykruszyli, pojawiły się nowe osoby – skład zmieniał się dość intensywnie. Kolejny projekt nosił nazwę „Dom – Przestrzeń Życia”. Pomysłodawczynią i główną realizatorką tego projektu była osoba, która również prowadziła poprzedni

MYŚLĘ, ŻE DZIĘKI PROJEKTOWI STALIŚMY SIĘ LUDŹMI WRAŻLIWSZYMI, KTÓRZY ZACZĘLI DOSTRZEGAĆ PEWNE KWESTIE, ROZUMIEĆ PEWNE RELACJE.


0038

projekt. Diana ma już duże doświadczenie związane z pozyskiwaniem funduszy, sporządzaniem formularzy, gromadzeniem dokumentacji. Cofnijmy się jednak do projektu „Dom”. W myśl nowego działania mieliśmy „powołać” do życia jeden ze starych sejneńskich domów. Idea jakże szlachetna – aby ją zrealizować, postanowiliśmy użyć fotografii i muzyki, zadziałać na odbiorcę obrazem i dźwiękiem starego domu. Całość zwieńczyła

NIE ZRAŻAJCIE SIĘ POCZĄTKOWYMI TRUDNOŚCIAMI, MY TEŻ MIELIŚMY CHWILE ZAWAHAŃ, TRZEBA SIĘ WZAJEMNIE MOBILIZOWAĆ!

wystawa umilona fi liżanką gorącej herbaty. Obecnie plany snujemy raczej indywidualnie. Diana ma na pewno w planach kolejne interesujące przedsięwzięcia, którymi zachwyci nas i porwie do wspólnej pracy. Kilka osób zajmuje się muzyką, są również artyści ze swoimi ambitnymi planami. Może jeszcze kiedyś połączymy swe siły, aby stworzyć wspólnie coś pięknego. Realizacja projektu nauczyła nas przede wszystkim samej formy pracy według ustalonego planu. Nigdy wcześniej nie sądziliśmy, że można realizować własne pomysły i marzenia, ujmując je w projekt i w dodatku pozyskiwać na ten cel fundusze. Wiemy, że w Unii Europejskiej, której jesteśmy od pewnego czasu członkami, większość działań opiera się właśnie na tym. Jesteśmy dumni, że potrafimy pisać projekty, co jest jedną z umiejętności przyszłego Europejczyka. Ponadto spotkania, które organizowaliśmy, wiele nas nauczyły. Lepiej poznaliśmy nasze Sejny i ich dawnych mieszkańców. Cieszy nas to, ponieważ bardzo ważna jest świadomość

miejsca zamieszkania. W każdym momencie możemy być przewodnikami po naszym mieście – nie musimy się bać, że czegoś nie wiemy. Wydawnictwo, które było owocem naszej pracy – Sejneński Kalendarz Sztuki Młodych, pokazał wielu dorosłym, że młodzież sejneńska ma wiele do powiedzenia i potrafi twórczo działać. Poprzez projekt uświadomiliśmy również naszym kolegom, że można twórczo spędzać czas i przy tym dobrze się bawić. Rada dla wszystkich sięgających po marzenia: podchodźcie do wszystkiego ze spokojem. Jeśli się dogadacie, możecie wszystko zrobić wspólnymi siłami. Pamiętajcie, że możecie zawsze liczyć na pomoc innych. Wbrew pozorom ludzie są zainteresowani losem młodych działaczy, ich planami i ambicjami. Cierpliwość i wytrwała, solidna praca to klucz do sukcesu. Nie zrażajcie się początkowymi trudnościami, my też mieliśmy chwile zawahań, trzeba się wzajemnie mobilizować!

Niezależna Grupa Artystyczna


08.05.2004 – 17.11.2004

KONTAKT: TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ SURAŻA I OKOLIC, UL. BIELSKA 4/1, 18-105 SURAŻ HTTP://NAWIA.SURAZ.ORG.PL, GREK29@WP.PL

Wehikuł czasu Towarzystwo Przyjaciół Suraża i Okolic KIM JESTEŚMY? Jesteśmy grupą młodzieży w wieku 16–40 lat z gminy Suraż. Większość z nas uczy się dziennie lub zaocznie oraz pracuje.

JAK SIĘ POZNALIŚMY Nasza gmina liczy około 2000 mieszkańców, a miasto Suraż 966 mieszkańców. Wszyscy znają się przynajmniej z widzenia. Spotykaliśmy się na imprezach, w domach, ale nie mieliśmy wspólnych zainteresowań.

SKĄD SIĘ WZIĄŁ POMYSŁ? Podczas pomocy w przygotowywaniu imprez historycznych organizowanych przez Towarzystwo Przyjaciół Suraża i Okolic (do którego należymy) zaczęliśmy poznawać historię naszej okolicy i zaczęło nas zastanawiać, jak żyli nasi przodkowie. Z tych rozważań wyłonił się pomysł zbudowania osady wczesnośredniowiecznej, w której organizowalibyśmy spotkania w celu poznania historii i przedstawienia innym, jak wyglądało codzienne życie w takiej osadzie.

TEMATYKA PROJEKTU I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA Tematem projektu „Wehikuł Czasu” było zapo-

znanie się z historią wczesnego średniowiecza i poznanie rzemiosła. Podczas projektu przeprowadziliśmy cykl wykładów dotyczących historii i rzemiosła wczesnego średniowiecza, podczas których dowiedzieliśmy się, jak żyli nasi przodkowie. Nauczyliśmy się kowalstwa, garncarstwa, tkactwa, zielarstwa itp., a podczas warsztatów z ciesielstwa zaczęliśmy budować osadę, którą nazwaliśmy Nawia.

JAK SIĘ PODZIELILIŚMY? Większość działań wykonywaliśmy wspólnie, ale decydujący głos miała najbardziej kompetentna w danym działaniu osoba, np. warsztaty budowlane organizował Darek, ponieważ miał największe doświadczenie w budownictwie.

JAKIE BYŁY NAJWIĘKSZE PROBLEMY? Największą przeszkodą była trudność pozyskania drewna, które było najważniejszym materiałem do realizacji projektu. Mokre lato utrudniało leśnikom ścinanie drzewa na planowane zamówienia, a kupno z wolnej ręki stało się niemożliwe. Dzięki pracownikom gminy Suraż, którzy wykorzystali swoje znajomości w nadleśnictwie, udało nam się zrealizować warsztaty.

Część młodzieży, która chciała wziąć udział w projekcie, nie mogła zwolnić się z obowiązków w gospodarstwach rolnych swoich rodziców. Dla wielu rolników dziecko to dodatkowa siła robocza w letnich pracach polowych.

CO SIĘ DZIAŁO PO ZAKOŃCZENIU WSZYSTKICH DZIAŁAŃ? Mimo że projekt skończył się 2004 roku, jego działania kontynuujemy do dzisiaj. Na terenie powstałej osady budujemy i wyposażamy obiekty historyczne, spotykamy się, drużyna organizuje pokazy historyczne, a od 2005 roku organizujemy cykliczną imprezę Festyn Historyczny „Grodzisko”. Sami szyjemy ubrania oraz rekonstruujemy broń. Odtwarzamy święta słowiańskie. Aktualizujemy stronę internetową http://www.nawia.suraz.org.pl powstałą podczas projektu. Przeprowadzamy lekcje żywej historii oraz jeździmy na pokazy i imprezy historyczne. Kontynuacją „Wehikułu Czasu” była zrealizowana w 2005 roku międzynarodowa wymiana młodzieży „Korzenie”, której głównym celem było przeprowadzenie fabularnej terenowej gry osadzonej w realiach wczesnego średniowiecza.

0039


0040

CO DAŁA NAM REALIZACJA PROJEKTU? Wśród uczestników projektu rozwinęły się postawy prospołeczne, młodzież podejmuje działania na rzecz lokalnej społeczności. U wielu z nas rozwinęło się zainteresowanie historią, które wpłynęło na lepsze wyniki w nauce. Łukasz został kowalem, wytwarza broń, uzbrojenie dla naszej drużyny, ale swoje wyroby sprzedaje też pasjonatom z Polski. Obecnie zastanawia się nad założeniem własnej działalności gospodarczej.

RADY DLA INNYCH Najważniejsze w działaniu jest to, żeby nie bać się podejmowania wyzwań, a wtedy nawet najbardziej szalone pomysły, jeżeli są konsekwentnie realizowane, mogą przynieść zaskakująco dobre efekty.

NAJWAŻNIEJSZE W DZIAŁANIU JEST TO, ŻEBY NIE BAĆ SIĘ PODEJMOWANIA WYZWAŃ, A WTEDY NAWET NAJBARDZIEJ SZALONE POMYSŁY, JEŻELI SĄ KONSEKWENTNIE REALIZOWANE, MOGĄ PRZYNIEŚĆ ZASKAKUJĄCO DOBRE EFEKTY.


01.02.2005 – 30.09.2005

Poznajmy się przez gwiazdy

KONTAKT: BESKIDZKI KLUB ASTRONOMICZNY „POLARIS”, SOPOTNIA WIELKA 174, 34-340 JELEŚNIA, POLARIS@OP.PL

Beskidzki Klub Astronomiczny „POLARIS” z Sopotni Wielkiej

P

rojekt „Poznajmy się przez gwiazdy” został opracowany przez młodych autorów z Beskidzkiego Klubu Astronomicznego „POLARIS” z Sopotni Wielkiej, po konsultacji z Kysucką Hvezdarnią z Kysuckiego Nowego Miasta, jako jeden z nielicznych i prawdopodobnie pierwszy polsko-słowacki projekt w tej Akcji. Jako studenci, uczniowie szkół średnich i gimnazjalnych pierwsze kontakty między sobą mieliśmy właśnie w strukturach Stowarzyszenia POLARIS – OPP oraz w trakcie międzynarodowego spotkania miłośników astronomii z Polski i Słowacji, jakie odbyło się w Sanoku przy okazji obserwacji zaćmienia Księżyca. Właśnie wówczas, prowadząc wspólne pokazy, zauważyliśmy, że w zakresie astronomii nie ma między nami barier językowych. Rozwiązał się w tym przypadku jeden z odwiecznych problemów naszej grupy uniemożliwiający składanie projektów o wymiarze międzynarodowym – brak biegłej znajomości języka angielskiego. Po kilku rozmowach polsko-słowackich bardzo szybko powstał pomysł, aby napisać wspólny wniosek do Programu MŁODZIEŻ, dotyczący współpracy w zakresie astronomii

i aktywizacji młodzieży poprzez tę naukę. Ponieważ Stowarzyszenie POLARIS – OPP prowadziło już projekt w Akcji 3. jako Inicjatywa Grupowa w 2002 roku, postanowiliśmy kontynuować tę linię programową, ale już jako projekt Współpracy w Sieci. Opracowany harmonogram zakładał bliską wymianę doświadczeń w zakresie przeciwdziałania defaworyzacji społecznej poprzez astronomię i nauki pokrewne. Postanowiliśmy w tym celu przeprowadzić szereg tzw. Obserwacyjnych Wizyt Wyjazdowych, których celem było wzajemne poznanie metod i modeli pracy z beneficjentami z naszych środowisk, przeprowadzenie wspólnych wykładów i zjazdów astronomicznych, budowa dwujęzycznej strony internetowej oraz wydanie transgranicznego biuletynu na ten temat. Najciekawszym przedsięwzięciem w tym projekcie miało być jednak zbudowanie tzw. Transgranicznego Samochodu Astronomicznego (TSA) jako pierwszego w Polsce i na Słowacji Mobilnego Obserwatorium w oparciu o darowany przez jedną ze śląskich firm samochód marki Tarpan Honker. Dzięki niemu w okresie

wakacji i po ich zakończeniu międzynarodowa grupa wolontariuszy miała prowadzić wykłady, pokazy i prelekcje po obu stronach granicy. Tak duża ilość pracy i systematycznych kontaktów wymagała jednak sporego wysiłku od wszystkich uczestników projektu oraz sprawnego podziału obowiązków. Rozdzieliliśmy poszczególne stanowiska i wybraliśmy koordynatorów, których zadaniem było np.: zbieranie i redagowanie materiałów do biuletynu, budowa strony, adaptacja i przystosowanie samochodu do obserwacji nieba i pomiarów, zabezpieczenie ewaluacji, sprawozdań i zdjęć dokumentacyjnych, a także podział tematyczny zadań takich jak prace w zakresie obserwacji i wymiany danych o meteorach, Słońcu, kometach, planetach i innych obiektach astronomicznych. Łącznie kilkudziesięciu koordynatorów z Polski i Słowacji prowadziło indywidualne prace projektowe, które razem stanowiły w końcowym efekcie jedną wielką całość. Usprawniło to znacznie realizację harmonogramu i nie obciążało obowiązkami tylko jednej osoby. Niestety, jak w każdym większym przedsięwzięciu, także i w tym pojawiły się pewne

0041


0042

komplikacje i problemy, których czasami nie sposób było uniknąć. Pierwszym poważniejszym z nich okazała się darowizna ww. samochodu i to nie ze strony darczyńcy, który miał jak najbardziej szczere intencje, ale ze strony urzędników w wydziale komunikacji Starostwa Powiatowego oraz Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym. Poprzez błędną informację o braku wymogu czasowej opłaty samochodu specjalnego (jakim stał się nasz Tarpan Honker), zostaliśmy ukarani kwotą ponad 3 tys. zł, bowiem nikt do końca nie był pewny, jakie prawa i obowiązki ma organizacja pożytku publicznego, którą jest Stowarzyszenie Polaris. Po ponad 7 miesiącach starań, interwencji prasy oraz naszych pismach kary jednak udało się uniknąć i UFG odstąpił od jej egzekucji. Znacznie gorsze zakończenie miała natomiast sprawa z różnicami kursów między złotówką a euro, dotycząca funduszy przelanych z Narodowej Agencji na realizację niniejszego projektu. Koszta naszego projektu zostały obliczone po kursie 4,36 PLN za 1 EUR, tymczasem pierwszą transzę przelano po kursie 3,89 PLN. Natomiast na zakończenie euro spadło jeszcze

do wysokości 3,81 PLN! W efekcie bezpowrotnie straciliśmy kilka tysięcy złotych i gdyby nie środki własne Stowarzyszenia POLARIS – OPP, realizacja pewnych działań projektu stanęłaby pod znakiem zapytania. Innym problemem z zakresu fi nansów, dotyczącym sfery projektów międzynarodowych, było rozliczenie kosztów, jakie ponosiliśmy na terenie Słowacji, gdzie powszechną praktyką jest brak wystawianych faktur za zakupy bieżące. Jedynym sposobem dokonywania zakupów na tym terenie było więc pobieranie towaru do wysokości 10 zł na paragon re-

spektowany przez Narodową Agencję. Jednak należy pamiętać o późniejszych problemach z księgowaniem takiego dokumentu i wymaganych przeliczeniach z kursów korony słowackiej na złotówki, a później na euro. Najgorszy jest fakt, że w ostateczności, po przeliczeniu ten sam koszt… nigdy nie wychodzi taki sam, a niestety odpowiedzialność za pokrycie różnic kursowych ponosi beneficjent. Na szczęście dobre zaplecze wolontariuszy, pomoc sponsorów oraz elastyczność funkcjonowania Polarisu pozwoliły nam na pozytywne zrealizowanie i rozliczenie całego projektu,


0043

które w końcowym etapie zabrało ponad dwa tygodnie pisania i zbierania materiałów do analiz ewaluacyjnych. Sam projekt nie zakończył się jednak tylko na podsumowaniu działań. Pozostał nam po nim bardzo duży zbiór informacji o modelach pracy z młodzieżą po obu stronach granicy oraz bogate wyposażenie dydaktyczno-naukowe w postaci Mobilnego Obserwatorium (TSA). Nowe znajomości zaowocowały kolejnymi pomysłami projektów polsko-słowackich, a także przeświadczeniem, że za południową granicą naszego kraju jest państwo, w którym mieszkają nasi bliscy bracia Słowianie. Młodzieży uczestniczącej w

tym projekcie Słowacja już nigdy nie będzie się kojarzyć z zaściankową krainą, ale z godnym uwagi strategicznym partnerem, a współpraca między naszymi narodami powinna być stawiana na pierwszym miejscu. Dzisiaj, kilka miesięcy po zakończeniu projektu, niekiedy w przeróżnych miastach w Polsce i na Słowacji pojawia się dziwaczny pojazd z międzynarodową grupą wolontariuszy na pokładzie. Jeżdżą oni do tych miejsc, gdzie taka nauka jak astronomia nie może samodzielnie dotrzeć, odwiedzają tereny trudno dostępne, organizują wykłady dla młodzieży z obszarów

wiejskich i małych miasteczek, szerzą aktywną postawę wobec otaczającego nas wszechświata ☺ w miejscach, gdzie sytuacja gospodarcza lub społeczna nie pozwala młodym ludziom na wycieczkę do Planetarium lub udział w sympozjum naukowym. Tak aktualnie wygląda praca Stowarzyszenia POLARIS – OPP, którego szeregi zasilili nie tylko młodzi koordynatorzy z obszarów Beskidu Żywieckiego, ale również z Kysuc i Oravy po stronie słowackiej. Projekt ten stał się nieocenionym wkładem w dalszą działalność młodych ludzi chcących zrobić coś na rzecz innych. Dodatkowo cieszy fakt, że takich jak my cały czas przybywa i zwiększa się tym samym szansa na nowe, lepsze projekty pomagające budować społeczeństwo obywatelskie zjednoczonej Europy.

Koordynatorzy Stowarzyszenia POLARIS - OPP

DZISIAJ, KILKA MIESIĘCY PO ZAKOŃCZENIU PROJEKTU, NIEKIEDY W PRZERÓŻNYCH MIASTACH W POLSCE I NA SŁOWACJI POJAWIA SIĘ DZIWACZNY POJAZD Z MIĘDZYNARODOWĄ GRUPĄ WOLONTARIUSZY NA POKŁADZIE.


KONTAKT: FUNDACJA ROZWOJU REGIONU PIERZCHNICA, UL. MICKIEWICZA 1, 26-015 PIERZCHNICA FRRPIERZCHNICA@REPUBLIKA.PL

Nasza historia na mapie Szkolny Klub Historyka

P

oczątki naszego projektu są dosyć proste. Interesujemy się historią, spotykamy w Szkolnym Klubie Historyka. Projekt realizowaliśmy od lipca do października 2004 r.

OKAZAŁO SIĘ, ŻE HISTORIA REGIONU JEST TAK BOGATA, ŻE DOKONYWANIE WYBORU TEGO, CO JEST CIEKAWE, A CO JESZCZE CIEKAWSZE, JEST BARDZO TRUDNE.

Pomysł projektu powstał w czasie rozmów i dyskusji na zajęciach naszego Klubu. Na tych spotkaniach przygotowujemy różne materiały historyczne do gazetek ściennych, artykułów do gazetki szkolnej, akademii szkolnych. Pod naszą opieką jest również stała, tematyczna gazetka ścienna nt. „Rocznice, o których należy pamiętać”. Podczas przygotowywania tych materiałów, np. z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej, Święta Niepodległości, rocznicy powstania listopadowego czy powstania styczniowego, spotykaliśmy czasem informacje związane z naszym regionem i to nas zastanawiało. Okazało się, że wiele wydarzeń związanych z historią Polski rozgrywało się w naszym regionie. Zaczęliśmy dyskutować na ten temat i po rozmowie z naszym opiekunem postanowiliśmy zainteresować się historią regionu. Chcieliśmy dokładnie poznać jego dzieje przedhistoryczne – to, kim byli pierwsi osadnicy, jak przebiegały wydarzenia historyczne na tym obszarze i jaką

rolę odgrywały w historii naszego kraju. Dodatkowo współpracujemy ze Szkolnym Klubem Europejskim „Kometa”. Nasze wspólne spotkania są szczególnie burzliwe, ponieważ dyskutujemy nad przyszłością i rolą Polski w Unii Europejskiej, a zdania są podzielone. Pierwszym zadaniem, jakie wykonaliśmy, było odnowienie starej mapy, którą dostaliśmy od Pani Dyrektor naszej szkoły. Polegało to na wyczyszczeniu papierem ściernym drewnianych drążków mapy i pomalowaniu ich bejcą do drewna. Kolejnymi czynnościami związanymi z tym zadaniem były: obszycie starej mapy nowym płótnem, przymocowanie do niej drewnianych drążków i umocowanie wieszaka – zadania te wykonali Mateusz Lasak i Jacek Szczukiewicz. Obszycie mapy nowym płótnem wykonał miejscowy krawiec – gratis. Po odnowieniu mapy rozpoczęliśmy zbieranie materiałów historycznych o naszym regionie, ta czynność zabrała nam najwięcej czasu. Następnie Sara Sroka z Agnieszką Leszczyńską przy współpracy całej grupy dokonały selekcji zebranego materiału i wybrały najciekawsze miejsca historyczne w naszym regionie. Okazało się, że historia regionu jest tak bogata, że dokonywanie wyboru tego, co

jest ciekawe, a co jeszcze ciekawsze, jest bardzo trudne. Wykorzystywaliśmy wszystkie dostępne źródła informacji. Opracowaniem graficznym mapy zajmowali się Mateusz Lasak i Artur Słopiecki. Do tego celu wykorzystali swój talent graficzny, ale też nabyli umiejętność posługiwania się programem COREL, do którego mieliśmy dostęp w pracowni komputerowej przy Fundacji Rozwoju Regionu Pierzchnica. Do pracy przy opracowywaniu materiałów do „Kroniki zabytków ziemi świętokrzyskiej”, którą koordynowały Ewelina Karczmarek i Izabela Ślusarska, włączyli się już nowi członkowie naszego klubu. Informacje o realizacji projektu rozchodziły się w całej szkole i nie tylko, to przyciągało nowe osoby do naszego klubu. Widziały, że dzieje się coś ciekawego i przyłączały się do pracy. Następnie została przygotowana trasa objazdu edukacyjnego, wykonali ją: Sara Sroka, Agnieszka Leszczyńska, Jacek Szczukiewicz, Mateusz Lasak, Artur Słopiecki. Oczywiście były dosyć burzliwe dyskusje, ponieważ każdy

01.07.2004 – 31.10.2004

0044


0045

zaproponował własną trasę, trzeba było wypracować kompromis. Trasę podzieliliśmy pomiędzy siebie na etapy, dopracowaliśmy indywidualnie i pełniliśmy rolę przewodników współpracujących z przewodnikiem zawodowym. I tak np. kiedy dojeżdżaliśmy do Kielc, historię tego miasta prezentowała Monika Grzanka, kiedy dojeżdżaliśmy do Oblęgorka czy Kurozwęk, prezentację prowadziła Agnieszka Leszczyńska, kiedy zbliżaliśmy się do Wiślicy czy Szydłowa, miejscowości te prezentował Artur Słopiecki. Objazd edukacyjny trwał trzy dni, mimo to „postawiliśmy stopę‘’ w niewielu miejscach, które warto zobaczyć w naszym regionie. W czasie objazdu operatorem kamery fi lmowej był Mateusz Lasak. Tak jak się spodziewaliśmy, projekt był na tyle ciekawy, że od września do pracy przy nim przyłączyli się nasi koledzy i z 8-osobowej grupy zrobiła się 20-osobowa. Starsi koledzy, „weterani”, przekazywali swoje doświadczenia nowym kolegom. Właśnie ta młodsza grupa chce kontynuować projekt w ramach Akcji 1. – Wymiana Młodzieży.

Zakładaliśmy, że zdobędziemy sporo nowej wiedzy historycznej związanej z naszym regionem, i to na pewno nam się udało. Nie tylko zdobyliśmy wiedzę teoretyczną, ale też „dotknęliśmy” historii podczas objazdu naukowego. Zakładaliśmy zainteresowanie historią naszego regionu większej grupy kolegów. Z liczby nowych członków naszego klubu wynika, że to również udało nam się osiągnąć. Trzeba dodać, że nie wszyscy mogą przychodzić na spotkania naszego kółka z braku miejsc i kolizji z zajęciami szkolnymi. Dużo czasu spędzaliśmy przy komputerach, dzięki temu zdobywaliśmy nowe umiejętności. Posługiwanie się Internetem to dla nas „bułka z masłem”. Czas spędzony w grupie, wspólna praca też wiele nas nauczyły. Projekt pokazał, że wspólna inicjatywa może przynieść efekty, że własne pomysły można realizować, że są miejsca, gdzie można otrzymać wsparcie, jeśli się ma ciekawy pomysł. Miejscowe organizacje pozarządowe zainteresowały się Programem MŁODZIEŻ – jakie ma cele, jakie inicjatywy wspiera. Ogólnie postawa Dyrekcji naszego gimnazjum i gminy była bardzo przychylna wobec nas.

Do tej pory Unia Europejska była dla nas czymś abstrakcyjnym. Uczymy się o niej na lekcjach, ale w jaki sposób Unia Europejska może trafić do Pierzchnicy, tego nie wiedzieliśmy. Program MŁODZIEŻ to jeden z programów unijnych – w ten sposób empirycznie Unia Europejska trafi ła do nas. Dzięki projektowi i naszej pracy powstały „Mapa zabytków ziemi świętokrzyskiej” i „Kronika zabytków ziemi świętokrzyskiej”. Zorganizowaliśmy objazd naukowy śladami najciekawszych zabytków ziemi świętokrzyskiej, który objął takie miejsca jak: Kielce (Kadzielnia, Karczówka, Wzgórze Pałacowe, Katedra, Historyczny Park Miejski im. St. Żeromskiego ), Oblęgorek, Zagnańsk „Dąb Bartek”, Jaskinia Raj, Chęciny, Zamek w Chęcinach, Św. Krzyż, Krzemionki Opatowskie, Wiślica, Szydłów, Kurozwęki. Nakręciliśmy fi lm dokumentujący objazd oraz robiliśmy zdjęcia w trakcie jego trwania. Większość z nas chodzi teraz do szkół średnich, liceów i szkół technicznych. Doświadczenia zdobyte przy realizacji projektu na pewno nam się przydały.

NIE TYLKO ZDOBYLIŚMY WIEDZĘ TEORETYCZNĄ, ALE TEŻ „DOTKNĘLIŚMY” HISTORII PODCZAS OBJAZDU NAUKOWEGO


KONTAKT: DOM KULTURY „IDALIN” UL. BLUSZCZOWA 418, 26-600 RADOM DKIDALIN@POCZTA.ONET.PL

Ku morzu! Grupa nieformalna Wehikuł Czasu

J

esteśmy grupą młodych żeglarzy z Radomia, poznaliśmy się w Klubie Żeglarskim „Bulaj”, który działa w naszym mieście przy Domu Kultury „Idalin”. Ktoś kiedyś powiedział, że uprawiamy żeglarstwo „starożytne”, tzn. pływamy na własnoręcznie wyremontowanych łódkach (przeważnie bez kabin), śpimy w namiotach i daleko nam do powszechnie obecnej komercji, wszystko robimy jak najmniejszym kosztem (większość członków klubu jest w trudnej sytuacji materialnej).

ZBUDOWALIŚMY POMNIEJSZONĄ REPLIKĘ POMORSKIEGO KUTRA PŁAWNICOWEGO Z PRZEŁOMU XVI I XVII WIEKU, KTÓRY EWOLUOWAŁ W SZKUTNIACH KILKU KRAJÓW

Już od dawna marzyliśmy, aby zbudować od podstaw coś większego, bo mniejsze łódki już budowaliśmy. Jakieś trzy lata temu pojawił się pomysł, aby przepłynąć cały szlak żeglowny Wisły z Krakowa do Gdańska. Jest to przecież jedna z najciekawszych rzek Europy. Brakowało nam niestety środków, gdyż pozyskanie sponsorów to naprawdę trudna sprawa. Gdy dowiedzieliśmy się o możliwości uzyskania grantu z funduszy UE, postanowiliśmy opracować wniosek i go wysłać. Udało się!

EUROPY. ZBUDOWANYM JACHTEM PRZEPŁYNĘLIŚMY PONAD 900-KILOMETROWY ODCINEK WISŁY.

Po otrzymaniu decyzji ostro wzięliśmy się do pracy. Zbudowaliśmy pomniejszoną replikę pomorskiego kutra pławnicowego z przełomu

XVI i XVII wieku, który ewoluował w szkutniach kilku krajów Europy. Zbudowanym jachtem przepłynęliśmy ponad 900-kilometrowy odcinek Wisły, z podkrakowskich Koszyc aż do Gdańska. Każdy z nas miał przydzielone zadanie i był za coś odpowiedzialny, jednak w trakcie realizacji nieco się to zmodyfi kowało. Każdy z nas miał swój udział zarówno w pracach fizycznych, jak i umysłowych. Początkowo grupa liczyła 6 osób, jednak w szczytowym momencie liczba osób dochodziła do 30. Realizacja projektu była dla nas nie tylko dobrą zabawą i urzeczywistnieniem marzeń, ale także wspaniałą lekcją. Uwierzyliśmy we własne siły, zintegrowaliśmy się ze sobą jeszcze bardziej, nauczyliśmy się współdziałania, pracy w grupie, rozwiązywania problemów, planowania, kompromisu. Otworzyły się przed nami nowe możliwości, mamy coraz więcej pomysłów. Na początku ważny jest wybór odpowiedniej osoby na koordynatora. Powinna to być osoba powołana przez grupę, ciesząca się zaufaniem, otwarta, odpowiedzialna. W realizacji bardzo ważne jest przestrzeganie harmonogramu, nieodkładanie pracy na później, toteż potrzebny jest dokładny, jasno sprecyzowany plan

działania i podział obowiązków. Także rozreklamowanie działalności, kontakt z mediami, pokazanie się są istotne. Wtedy łatwiej nawet znaleźć sponsorów. Bardzo ważne są też: zgranie zespołu, wyjaśnianie na bieżąco niejasności i nieporozumień, szukanie rozwiązań, bieżąca dokumentacja projektu i kontrola (przeprowadzana w miarę potrzeb). Należy także dobrze oszacować potrzebny czas i pieniądze. Ważne, aby mieć kontakt z Narodową Agencją Programu MŁODZIEŻ, radzić się jej pracowników w sprawach niejasnych i informować na bieżąco o zmianach, które są raczej nieuniknione. Nasze największe trudności związane były chyba właśnie z harmonogramem i dokumentacją w trakcie budowy, kiedy każdy z nas pochłonięty pracą fizyczną nie miał zbytniej możliwości rozliczania tego wszystkiego tak, jak było w planach. Mimo niewielkich trudności, jakie napotkaliśmy – daliśmy radę! Jesteśmy bardzo zadowoleni i nie żałujemy udziału w tym przedsięwzięciu. W przypadku realizacji takich projektów spełnianie marzeń to także dobry sposób na naukę.

Pozdrawiam serdecznie – Beata Kalita, koordynator projektu

14.02.2005 – 28.08.2005

0046


01.05.2003 – 30.04.2004

Razem możemy więcej

KONTAKT: CENTRUM AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ PRYZMAT, UL. KOWALSKIEGO 4C/7, 16-400 SUWAŁKI PRYZMAT@PRYZMAT.ORG.PL, WWW.PRYZMAT.ORG.PL

Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT” KIM JESTEŚMY? JAK SIĘ POZNALIŚMY? Nasze stowarzyszenie powstało we wrześniu 2002 r. w wyniku inicjatywy młodych osób zaangażowanych lub pragnących aktywnie uczestniczyć w życiu publicznym. Większość członków miała już za sobą działalność w innych organizacjach. Jednakże nie dawały one możliwości pełnego rozwoju i wykorzystania tkwiącej w nas inicjatywy. Dzięki utworzeniu własnej grupy możliwe stało się przygotowywanie inicjatyw służących dobru wspólnemu. Większość z nas poznała się dzięki działalności w ZHP.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ? Pomysł zrodził się z naszych doświadczeń, jak również z rozmów z młodzieżą, od której nierzadko słyszeliśmy, że działania na rzecz innych dają szansę wykorzystania własnych umiejętności i doświadczeń, rozwijania zainteresowań, zdobycia doświadczenia w nowych dziedzinach i wpływania na zmiany społeczne. Zauważyliśmy, że wokół nas jest coraz więcej osób wykazujących wyraźne zapotrzebowanie na działalność mogącą zaspokajać potrzeby społeczne, ale niestety, niektóre z nich, pomimo chęci, dobrej woli, nie wie-

dzą, dla kogo mogą zrobić coś dobrego, gdzie i z kim. Ubolewali nad tym, że w naszym regionie nie ma organizacji, która wskazałaby im drogę działań. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom młodzieży z naszego regionu, chcieliśmy wzbudzić również w innych ludziach pragnienie społecznej aktywności na rzecz innych i środowiska lokalnego.

JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA? Głównym celem naszego projektu było zachęcenie młodzieży do podejmowania bezinteresownej służby na rzecz innych, pomoc rówieśnikom w trudnych sytuacjach oraz wspieranie ciekawych inicjatyw młodzieżowych. Zorganizowaliśmy punkt pośrednictwa pracy dla wolontariuszy, którego zadaniem było łączenie osób chętnych do pracy wolontariackiej z instytucjami (domy dziecka, szkoły, szpitale itp.), organizacjami i osobami indywidualnymi zainteresowanymi współpracą. Nasze działania polegały na: prowadzeniu dyżurów informacyjnych, rozmów z osobami zainteresowanymi wolontariatem i poszukującymi pomocy, gromadzeniu informacji o osobach

chcących pracować na rzecz innych, jak i instytucjach potrzebujących wolontariuszy i prowadzeniu dokumentacji. Zajmowaliśmy się promocją idei wolontariatu w szkołach, prowadząc zajęcia lekcyjne i spotkania poświęcone pracy wolontariackiej. Nasze działania doprowadziły do powstania Suwalskiego Biura Wolontariatu. Dzięki nam zostały utworzone w niektórych wiejskich i miejskich szkołach gimnazjalnych i średnich Szkolne Kluby Wolontariusza. Zorganizowaliśmy szkolenia dla liderów młodzieżowych organizujących Kluby. W celu wspierania działalności wolontariuszy, wymiany doświadczeń, zdobywania nowej wiedzy i umiejętności powstał Klub Wolontariusza. Spotkania w Klubie odbywały się raz w miesiącu, spotykaliśmy się, aby po-

0047


0048

lepszyć efekty naszej pracy. Tu omawialiśmy problemy, z którymi spotykała się młodzież w czasie niesienia pomocy, szukaliśmy wspólnych rozwiązań istniejących trudności. Było to szczególnie ważne ze względu na motywację i chęć do dalszej pracy. Poza ww. młodymi ludźmi w spotkaniach brały udział także inne osoby zainteresowane pracą wolontariacką. Opracowaliśmy specjalne ulotki promujące ten rodzaj aktywności. Utworzyliśmy również stronę internetową przedstawiającą ideę wolontariatu i opisującą prowadzoną przez nas działalność. Zorganizowaliśmy w Suwałkach uroczyste obchody Dnia Wolontariusza. Dzięki temu

dołączyliśmy do grona instytucji promujących w tym szczególnym dniu bezinteresowną pomoc dla innych. Biuro Wolontariatu przygotowało dyplomy i podziękowania dla 20 najbardziej aktywnych wolontariuszy, zostały również wręczone upominki w postaci kubka z logo Międzynarodowego Dnia Wolontariusza oraz koszulki z nadrukiem Suwalskie Biuro Wolontariatu.

JAK PODZIELILIŚMY SIĘ POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI? Nad całością zadań czuwały poszczególne osoby z grupy. Wszystkim zarządzała koor-

dynatorka projektu, która trzymała pieczę nad tym, aby projekt nie odbiegał od przyjętych zamierzeń i aby był zgodny z warunkami fi nansowymi. Młodzież od początku uczestniczyła w projekcie „Razem możemy więcej” poprzez aktywne uczestnictwo w kolejnych jego etapach. Młodzi ludzie pełnili dyżury informacyjne, prowadzili rozmowy z osobami zainteresowanymi wolontariatem i poszukującymi pomocy, zajmowali się gromadzeniem informacji o osobach chcących pracować na rzecz innych, jak i instytucjach potrzebujących wolontariuszy, prowadzili dokumentację, pozyskiwali materiały biurowe, zajmowali się promocją idei wolontariatu w szkołach.

JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY NA RÓŻNYCH ETAPACH NASZEGO PROJEKTU? Podczas różnych etapów naszego projektu nie było większych problemów, z którymi nie mogliśmy się uporać. Bez wątpienia aspekt finansowy przedsięwzięcia był dla nas najtrudniejszą sprawą, jednak udało się pozyskać pieniądze z Urzędu Miasta.


0049

CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU WSZYSTKICH DZIAŁAŃ? CO ROBIMY TERAZ? Projekt zakończył się, jednak jego realizacja doprowadziła do tego, iż wolontariat został już na stałe wpisany w działania naszej społeczności lokalnej. Z niektórymi organizacjami stale współpracujemy i to one kontaktują się z nami w razie potrzeby. W związku z tym, pomimo braku stałych środków finansowych, SBW nadal prowadzi swą działalność. Prowadzimy biuro pośrednictwa pracy, szkolenia, biblioteczkę, Klub Wolontariusza, działalność promocyjną i programy specjalne. Nasze działania doprowadziły do przyjęcia nas do Sieci Centrów Wolontariatu w Polsce. Za swoje działania w projekcie „Razem możemy więcej” i „Inni, to także my” zajęliśmy w grudniu 2004 r. w ogólnopolskim konkursie Barwy Wolontariatu I miejsce w kategorii Rozwój Lokalny i Demokracja.

CO NAM DAŁA REALIZACJA PROJEKTU? Region przygraniczny, w którym był realizowany projekt, charakteryzuje się brakiem per-

spektyw dla młodych osób. Brakuje tu pracy i ciekawych przedsięwzięć, angażujących młodzież. Młodzieżowy wolontariat umożliwił podniesienie swojej wiedzy oraz umiejętności. Młode osoby poczuły się potrzebne, dzięki czemu nabrały wiary w siebie, swoje możliwości i przyszłość. Dzięki wymienionym elementom stworzono młodzieży warunki do jak najpełniejszego rozwoju i bezinteresownej pracy na rzecz innych. Dzięki naszym ideom i działaniu zmieniamy siebie i nasze otoczenie. Szanujemy czyjąś odmienność. Chcemy, aby inni ludzie byli bardziej otwarci na otaczający ich świat, problemy innych ludzi. Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom innych organizacji, instytucji, osób indywidualnych zainteresowanych korzystaniem z pomocy, przekazujemy naszym rówieśnikom wiedzę i umiejętności, które posiadamy. My, młodzi jesteśmy przewodnikami dla tych, którzy mają wolę, ale nie wiedzą, jak wprowadzić ją w czyn.

JAKIE RADY MOŻEMY DAĆ INNYM GRUPOM? W naszych działaniach warto odnieść się do

motta M. E. Montaigne’a: „Nie to jest istotne, jak dużo człowiek wie, ale jaki użytek czyni ze swej wiedzy”.

NIE TO JEST ISTOTNE, JAK DUŻO CZŁOWIEK WIE, ALE JAKI UŻYTEK CZYNI ZE SWEJ WIEDZY.


KONTAKT: GRUPA NUDA STOP UL. GŁÓWNA 7, 89-506 KĘSOWO NUDASTOP@LAS.PL

Na żurawiowych włościach Grupa NUDA STOP

H

istoria projektu „Na żurawiowych włościach” i samej grupy NUDA STOP nie odbiega zapewne od stereotypu i jest niezwykle prosta. Jesteśmy grupą młodych ludzi, w znacznej mierze rówieśników, wychowanków Zespołu Szkół w Kęsowie – wsi, w której wszyscy mieszkamy. Nasza miejscowość i gmina, położona na granicy Borów Tucholskich i Krajny, to tereny typowo rolnicze, borykające się także z typowymi dla takich obszarów problemami. Bezrobocie, bieda i brak wiary w lepsze jutro sprawiają, że na wsi ludzie niezwykle szybko pogrążają się w apatii i marazmie. Brak im energii, a przede wszystkim wiary w to, że w szarej rzeczywistości można coś zmienić. My, młodzi, postanowiliśmy pokazać, że można jednak działać i wspólnymi siłami kształtować rzeczywistość na nowo. CHCIELIŚMY UDOWODNIĆ, ŻE MOŻNA WIELE DOBREGO ZROBIĆ SAMEMU, NIE CZEKAJĄC CIĄGLE NA TO, ŻE WŁADZA, PAŃSTWO ZROBIĄ WSZYSTKO ZA NAS.

Nasza grupa wyłoniła się w maju 2003 roku ze Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Kęsowa, które zrzesza wszystkich ludzi, zarówno starszych, jak i młodych, chcących pracować i wspierać rozwój naszej wsi i gminy. My jednak jako grupa młodzieży – zgranej, zintegrowanej przez naszą szkołę, posiadającej więcej wolnego czasu niż starsi członkowie stowarzyszenia,

a także duże pokłady energii, postanowiliśmy stworzyć własną organizację. Naszym celem było znalezienie sposobu na zwalczenie nudy i stworzenie nowych możliwości spędzania wolnego czasu, stąd też i nazwa naszej grupy – NUDA STOP. Nasz pierwszy wspólny projekt zakładał stworzenie w naszej wsi ścianki wspinaczkowej. Choć był to tylko przejaw typowo młodzieńczej fantazji i jego przygotowanie było raczej wspólną zabawą niż poważnym wyzwaniem, dało nam to już pewne pojęcie o tym, jak należy pracować. Nasz kolejny pomysł pojawił się na jednym ze spotkań stowarzyszenia, na którym mowa była o przebiegającym przez naszą gminę, a także przez kilkadziesiąt innych na terenie trzech województw, szlaku rowerowym GREENWAY – Naszyjnik Północy. Idea, aby w naszej gminie powstały ścieżki rowerowe, które

stanowiłyby lokalne rozwinięcie tego właśnie szlaku, od razu przypadła naszej grupie do gustu i wzbudziła nasz zapał. Uwierzyliśmy, że nasza gmina może przyciągnąć turystów, którzy podróżując szlakiem GREENWAY, będą mogli się przekonać, że w naszej małej, biednej gminie też jest pięknie i są miejsca warte zobaczenia. Szczególnie podziałał na nas jednak fakt, że możemy zmienić obraz gminy i naszej wsi w oczach jej mieszkańców. Chcieliśmy udowodnić, że można wiele dobrego zrobić samemu, nie czekając ciągle na to, że władza, państwo zrobią wszystko za nas. Zaczęliśmy objeżdżać potencjalne trasy ścieżek, notować, co na każdej z nich można zobaczyć, a przede wszystkim, co należałoby na nich zrobić, gdyż drogi w naszej gminie mogące służyć za trasy rowerowe, przez lata zaniedbywane, miejscami stanowiły godny pożałowania widok. Na naszych pierwszych wspólnych zebraniach oprócz ustalenia tras trzech planowanych ścieżek rowerowych, które weszły w skład projektu, opracowaliśmy wstępny plan działań oraz podzieliliśmy się na 6 podgrup. Każda podgrupa odpowiedzialna była za konkretny etap re-

04.05.2004 – 30.10.2004

0050


0051

alizacji projektu, otrzymała przydział działań, które miała wykonać w określonym terminie i z których miała się rozliczać na wspólnych zebraniach. Podział na małe podgrupy sprawdził się doskonale, gdyż umożliwiał zaangażowanie w aktywne działania maksymalnej liczby członków naszej grupy. Każdy z nas chciał się wykazać w swojej grupce, co w efekcie ogromnie ułatwiło i usprawniło pracę. Niezbędne przy realizacji projektu jest również zapewnienie sobie pomocy i doradztwa doświadczonych w tego typu pracach ludzi bądź organizacji. Naszej grupie radą służyło Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Miasta i Gminy Debrzno, z którym udało nam się nawiązać kontakt. Członkowie stowarzyszenia podzielili się z nami wieloma

cennymi i przydatnymi spostrzeżeniami na temat chociażby organizacji pracy. Sam podział obowiązków i terminowe wywiązywanie się z punktów harmonogramu nie sprawiły nam większych trudności i okazały się stosunkowo łatwym elementem realizacji projektu. Doskonale układała się także nasza współpraca z Urzędem Gminy, Radą Gminy, a także Zakładem Komunalnym w Kęsowie. Na instytucje te, na ich pomoc, mogliśmy liczyć w każdym momencie naszych działań. Wszelkie inne organizacje, stowarzyszenia, z którymi się kontaktowaliśmy, również chętnie służyły nam radą i wsparciem. Jednak na naszej drodze pojawiały się też problemy. Najpoważniejszym z nich była kwestia wywiązania się z założeń budżetowych. Brak doświadczenia spowodował, iż w budżecie źle podzieliliśmy środki, zbyt wielką wagę przywiązując do zakupów wszelkich potrzebnych materiałów. Nieco po macoszemu potraktowaliśmy kwestie wypożyczenia ciężkiego sprzętu do utwardzenia ścieżek, dowozu, zakupu i ilości materiałów

do ich wyrównania, wszelkiego rodzaju poważniejszych robót, kosztów pracy pracowników uprawnionych do obsługi maszyn. Pracując nad budżetem, nieświadomie zaniżyliśmy te wydatki, wliczając je w znacznej mierze w koszty własne. Spowodowało to pewne trudności w trakcie końcowych prac na realizacją projektu, lecz dzięki dobrej woli Zakładu Komunalnego i Urzędu Gminy w Kęsowie udało nam się pomyślnie załatwić te sprawy i terminowo rozliczyć się z naszego projektu. Niemniej jednak w naszych kolejnych działaniach staramy się pamiętać, aby o kosztach rozmawiać przede wszystkim z fachowcami, którzy są w stanie dokładnie podać, jakie faktycznie będą koszty pracy, gdzie możemy zaoszczędzić i podpowiedzą nam, co sami będziemy w stanie wykonać. Przede wszystkim trzeba mierzyć siły na zamiary, a wtedy wszystko idzie doskonale i według planu. To jest także nasza podstawowa rada dla wszystkich grup realizujących projekty, której to zawsze udzielamy, kiedy mamy ku temu okazję. Zakończenie realizacji projektu i rozliczenie się z Programem MŁODZIEŻ nie skończyło


0052

bynajmniej naszych działań na „Żurawiowych włościach”. Od tego czasu zorganizowaliśmy dwa kolejne masowe rajdy po naszych ścieżkach, połączone z konkursami, zabawami i ciągle planujemy nowe. Zamierzamy także do naszych „żurawiowych” tras dodać kolejne, przechodzące przez inne ciekawe miejsca i miejscowości w naszej gminie. Staramy się także, ściśle współpracując ze Stowarzyszeniem na Rzecz Rozwoju Kęsowa, uzyskać fundusze na renowacje boisk i kortu tenisowego w naszym parku oraz zrobienie nad Jeziorem Kęsowskim plaży z prawdziwego zdarzenia. Jak na razie nasze projekty nie zyskały nigdzie akceptacji, lecz my się nie poddajemy i ciągle je ulepszamy, chcąc zrealizować ambitne plany do końca. Nigdy nie należy się poddawać, wyrzucać pomysłów do kosza, ponieważ szansa na uzyskanie funduszów przy dobrym projekcie jest wbrew pozorom bardzo duża. Przede wszystkim należy pamiętać, aby projekt odpowiednio umotywować, pisać o wszystkim, co dobrego dla całej społeczności przyniesie jego realizacja. To nasza rada dla przygotowujących projekty. Aktualnie nasza grupa jest trochę mniej aktywna, a to z bardzo prostej przyczyny. Więk-

szość z nas kończy w tym roku szkolnym swoje szkoły, piszemy egzamin dojrzałości, a to wymaga od nas większego niż dotychczas zaangażowania w naukę. Możemy jednak stwierdzić wszyscy, że pierwszy poważny egzamin dojrzałości mamy już za sobą – zrealizowaliśmy poważny projekt, dzięki któremu nabyliśmy wiele cennych w dorosłym życiu umiejętności. Nauczyliśmy się pracować w grupie, współdziałać dla własnego dobra, dobrze i sprawnie wywiązywać się z powierzonych zadań, sami załatwiać poważne sprawy, w których wcześniej musieli zastępować nas starsi. Potrafimy teraz dobrze zorganizować sobie pracę, a co najważniejsze, uwierzyliśmy w siebie – w to, że tylko od naszej pracy i wysiłku będzie zależeć nasze dorosłe życie i przyszłość.

NIGDY NIE NALEŻY SIĘ PODDAWAĆ, WYRZUCAĆ POMYSŁÓW DO KOSZA, PONIEWAŻ SZANSA NA UZYSKANIE FUNDUSZÓW PRZY DOBRYM PROJEKCIE JEST WBREW POZOROM BARDZO DUŻA.


15.07.2004 – 14.07.2005

Rok z kulturą, czyli nie musimy mieć kompleksów

KONTAKT: „JUWENIS”, UL. STRZELECKA 10, 63-740 KOBYLIN WWW.JUWENIS.PRV.PL

0053

Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Dzieci i Młodzieży „Juwenis” w Kobylinie (opowieść o życiu naszego projektu…)

D

awno, dawno temu, a będzie to już ze trzy lata (no to może nie aż tak dawno), zebrała się grupa młodych ludzi. Było to w wakacje, czas beztroski, swawoli i tak naprawdę wielkiej nudy. Po wyczerpujących egzaminach wstępnych na wyższe uczelnie, po zaliczonych bądź też nie sesjach, wszyscy wróciliśmy do naszego rodzinnego Kobylina – miejscowości, o której wielu mówiło, iż jest miastem emerytów i rencistów, że młodych to tutaj nie ma, a jak są, to siedzą na przystankach i piją piwo, a najczęściej przy okazji coś niszczą. Poniekąd była to prawda. Człowiek wracał na weekend do domu, siedział przed telewizorem z mamą i tatą, bo nie było gdzie wyjść. Znajomi z podstawówki stawali się z każdym rokiem coraz mniej znajomi. Kontakty się urywały, więc w konsekwencji chęć powrotu do Kobylina stawała się coraz mniejsza. Podczas wspomnianego lata nastąpiło kilka przypadkowych spotkań, które zaważyły na losach wielu osób. Po serii narzekań i żalów wyłonił się pomysł, aby przełamać tę rutynę

i nudę. „Zróbmy w końcu coś. Jest tylu zdolnych ludzi, którzy mogliby podzielić się tym, co robią”. I tak, w tym uniesieniu, rozpoczęliśmy planowanie naszego działania. Dowiedzieliśmy się, że istnieją fundacje, które ogłaszają konkursy na projekty i że można zdobyć granty na zamierzone działania. Potem wszystko poszło jak po maśle. Pojechaliśmy do Leszna na szkolenia dotyczące pisania projektów do Programu MŁODZIEŻ. Uzyskaliśmy tam cenne wskazówki, które pomogły nam w napisaniu naszego projektu. Swój projekt nazwaliśmy „Rok z kulturą, czyli

nie musimy mieć kompleksów”. Dzięki niemu chcieliśmy połączyć dwie rzeczy, tzn. nawiązać współpracę pomiędzy młodzieżą studiującą a dzieciakami ze szkoły podstawowej i gimnazjum oraz uzyskać przychylność władz miejskich dla tego typu działalności. Plan był prosty. Musimy, biorąc pod uwagę zdolności starszaków (organizatorów), doszkolić ich w danych dziedzinach, w tym wypadku były to warsztaty w Lubiążu, a następnie umożliwić im spotkania z młodymi ludźmi, w celu przekazania im swoich doświadczeń. Ponieważ był prosty – wypalił. Zorganizowaliśmy „Twórcze wakacje”. Dwa

ZRÓBMY W KOŃCU COŚ. JEST TYLU ZDOLNYCH LUDZI, KTÓRZY MOGLIBY PODZIELIĆ SIĘ TYM, CO ROBIĄ.


0054

NIE BÓJCIE SIĘ SWOJEJ WYOBRAŹNI. JEŚLI WAM WMAWIAJĄ, ŻE COŚ SIĘ NIE UDA, TO ZRÓBCIE NA ZŁOŚĆ I POKAŻCIE, KTO MA RACJĘ.

tygodnie warsztatów połączonych z licznymi atrakcjami, takimi jak wyjazdy na basen, nad jezioro, wizyta w redakcji regionalnej gazety itp. Na zakończenie wakacji zorganizowaliśmy wielki festyn rodzinny, na którym zaprezentowaliśmy wszystko, czego dzieciaki nauczyły się przez te dwa tygodnie. Była wystawa obrazów, chodzenie na szczudłach, kręcenie pojkami, dwa przedstawienia plenerowe, występ kabaretu, gry i zabawy dzieciaków z rodzicami. Po wakacyjnych warsztatach, w których brało udział w sumie ok. 70 osób, zawiązały się sekcje: plastyczna, kabaretowa i „fi re show”.

dobrze jak dzieciaki z miast mogą uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych, co więcej – sami mogą je tworzyć.

Dzieciaki nadal spotykały się i doskonaliły swoje umiejętności. W nagrodę wyjechały na występ kabaretu „Ani mru-mru” oraz w dwóch turach do teatru. Na zakończenie projektu grupa plastyczna wyjechała z plastykiem na plener artystyczny w góry do Radkowa.

Zyskaliśmy przychylność radnych miasta: postanowili oni przekazać stowarzyszeniu budynek kina, w którym jesteśmy obecnie gospodarzami, wcześniej jedynie użytkownikami. Ma to dla nas wielkie znaczenie, gdyż to miejsce inspiruje nas do kolejnych działań.

Wszystkie nasze działania miały na celu dowartościowanie młodych ludzi, w których tkwi duży potencjał. Chcieliśmy przełamać stereotypy i pokazać, że dzieciaki z małego miasta nie muszą mieć kompleksów. Równie

Obecnie zastanawiamy się nad projektem dotyczącym wymiany międzynarodowej. Chcemy przyłożyć się do tego projektu i mamy nadzieję, że uda nam się uzyskać fundusze na jego realizację.

Podsumowując opowieść o życiu naszego projektu, mogę powiedzieć tyle: była to super przygoda. Być może trwała zbyt krótko, jednak pozostawiła po sobie trwałe ślady. Ludzie biorący w niej udział zacieśnili więzy przyjaźni. Chęć bycia ze sobą i wiara w to, że razem można tak wiele, zaowocowały tym, że do dnia dzisiejszego znaczna część tych osób angażuje się w kolejne projekty, działania – czy to jako organizatorzy, czy jako uczestnicy.

Jakie rady dla innych grup? Nie bójcie się swojej wyobraźni. Jeśli Wam wmawiają, że coś się nie uda, to zróbcie na złość i pokażcie, kto ma rację.

Pozdrawiam serdecznie. Anna Rowicka, z-ca prezesa stowarzyszenia


20.02.2004 – 20.07.2004

Wolontariacki start

KONTAKT: OCHOTNICZE HUFCE PRACY – PODLASKA WOJEWÓDZKA KOMENDA, UL. DĄBROWSKIEGO 22, 15-872 BIAŁYSTOK, PODLASKA@OHP.PL, WWW.PODLASKA.OHP.PL

Nieformalna grupa „c.d.n.”

J

esteśmy młodymi mieszkańcami Suwałk i okolic. W czasie, kiedy rozpoczynaliśmy realizację projektu, byliśmy uczniami suwalskich szkół średnich i gimnazjów. Nasza grupa liczyła 8 osób. W jej skład wchodziło 5 dziewcząt i 3 chłopców w wieku od 15 do 20 lat (Ania, Dorota, Monika, Kasia, Asia, Konrad, Daniel i Piotr). Większość z nas znała się jeszcze przed projektem. Suwałki nie są wielkim miastem, więc większość ludzi się zna, zwłaszcza gdy mieszka się na jednym osiedlu i chodzi do tej samej szkoły czy klasy. Bliższe kontakty, przyjaźnie i sympatie nawiązały się między nami właśnie w szkole oraz w czasie, gdy pomagaliśmy w prowadzeniu zajęć pozalekcyjnych (gry RPG, taniec, cheerleadering) dla naszych rówieśników w Świetlicy Stowarzyszenia Ochotniczych Hufców Pracy w Suwałkach. Pomysł realizacji projektu zrodził się spontanicznie, po rozmowach z koleżankami i kolegami, którzy byli zainteresowani podjęciem działań prospołecznych, lecz nie wiedzieli, gdzie szukać informacji na ten temat. Postanowiliśmy im pomóc w postawieniu pierwszych kroków w wolontariacie.

Zasadniczym elementem naszego projektu stało się stworzenie ogólnie dostępnego miejsca, w którym ludzie zainteresowani wolontariatem mogliby uzyskać niezbędne informacje na ten temat, w tym informacje o instytucjach poszukujących wolontariuszy na terenie powiatu suwalskiego, augustowskiego i sejneńskiego. Pomogły nam w tym Ochotnicze Hufce Pracy, nieodpłatnie udostępniając do tego celu pomieszczenia wraz z wyposażeniem. W ramach projektu przewidzieliśmy następujące działania: 1. Rozpoznanie potrzeb w zakresie korzystania z pomocy wolontariuszy przez instytucje, głównie zajmujące się opieką nad osobami niepełnosprawnymi, starszymi oraz dziećmi w Suwałkach, Sejnach i Augustowie. 2. Popularyzowanie poprzez wizyty w szkołach wolontariatu jako ważnych działań społecznych, dających korzyści osobom wymagającym szczególnego wsparcia oraz wolontariuszom. 3. Sporządzenie komputerowej bazy danych o miejscach pracy dla wolontariuszy. 4. Założenie strony internetowej poświęconej wolontariatowi lokalnemu.

5. Stworzenie biblioteczki wolontariusza i udostępnianie książek osobom zainteresowanym wolontariatem. 6. Nawiązywanie kontaktów z wolontariuszami w kraju i za granicą w celu wymiany doświadczeń. 7. Organizację spotkań i szkoleń wstępnych dla przyszłych wolontariuszy. Dla realizacji zaplanowanych przedsięwzięć podzieliliśmy się w zasadzie na dwuosobowe zespoły, odpowiedzialne za: opracowywanie materiałów promocyjnych i ulotek, nawiązywanie kontaktów z wolontariuszami w kraju, nawiązywanie kontaktów z wolontariuszami z innych krajów, opracowanie strony internetowej i bazy danych. Spotykaliśmy się 2 razy w tygodniu, realizując wynikające z harmonogramu przedsięwzięcia. Uczestniczyliśmy w szkoleniu komputerowym związanym z realizowanym przez nas projektem oraz w wizytach połączonych ze szkoleniem w Centrach Wolontariatu w Warszawie i Białymstoku. Realizacja projektu przypadła na okres innych ważnych wydarzeń w naszym życiu (egzaminy

0055


0056

maturalne i egzaminy na studia, egzaminy gimnazjalne), więc największe problemy mieliśmy ze skoordynowaniem zaplanowanych wcześniej wyjazdów. W trakcie realizacji projektu stwierdziliśmy też, że nie wszystkie instytucje, które deklarowały chęć „zatrudnienia” wolontariuszy, były przygotowane do racjonalnego skorzystania z ich pomocy. Jeszcze w trakcie realizacji projektu zrodziła się w nas idea zorganizowania w Suwałkach bardzo dużej imprezy o charakterze miejskim, mającej na celu integrację osób niepełnosprawnych z osobami sprawnymi. Zaprosiliśmy do pomocy kilkanaście nieformalnych grup działających w Suwałkach. Naszą inicjatywę wsparł Prezydent Miasta, przyznając nam na ten cel środki finansowe oraz udostępniając obiekty do jej realizacji, jednocześnie powierzając nam całkowitą organizację i realizację tej imprezy. Nasz „Dzień Integracji Różnie Sprawnych” odbył się 19.09.2004 r. W czasie 7-godzinnej imprezy odbyły się: występy muzyczne, warsztaty plastyczne, malowanie płyty integracji, pokaz i nauka poruszania się na wózkach inwalidz-

kich, tańce integracyjne i wiele innych atrakcji. Patronat medialny objęły lokalne radio, telewizja i kilka gazet. Wspomagaliśmy także Polski Komitet Pomocy Społecznej w zbiórkach publicznych, z których dochód przeznaczony był na paczki świąteczne dla dzieci z najbiedniejszych suwalskich rodzin. Zebrane przez nas pieniądze pozwoliły uszczęśliwić 160 maluchów.

niu lekcji, prowadzenie różnych zabaw i gier), a że wszystkie grają na gitarach, śpiewają i tańczą, więc jest wesoło.

Działamy dalej, choć już w zmienionym składzie: Ania – koordynator projektu wyjechała z Suwałk – cóż, miłość; Dorota – studiuje w Akademii Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej i jest wolontariuszem w schronisku dla zwierząt; Konrad – wyjechał do Anglii i tam pracuje; Monika, Kasia, Daniel i Piotrek – przygotowują się do matury i obrony prac dyplomowych.

Dobra rada dla innych grup. Pamiętajcie, że napisanie projektu zajmuje o wiele mniej czasu niż jego realizacja. Dlatego też zanim zaplanujecie przedsięwzięcia do realizacji, dobrze przemyślcie, czy zdążycie je wykonać w zaplanowanym czasie.

Nasze szeregi rok temu zasiliły 4 nowe świetne dziewczyny (uczą się w gimnazjum). Są już po szkoleniach dla wolontariuszy. Pomagają w prowadzeniu zajęć dla młodszych dzieci w czasie wolnym od nauki (pomoc w odrabia-

Nadal staramy się pomagać tym, którzy chcą zostać wolontariuszami. Realizacja projektu nauczyła nas samodyscypliny, pozwoliła także na zdobycie wiedzy o wolontariacie. Poznaliśmy wielu bardzo ciekawych ludzi. Zdobyliśmy doświadczenia organizatorskie, które teraz procentują.

W jednej z gazet napisano o nas „Ośmioro wspaniałych”. My uważamy, że jesteśmy po prostu normalni.

Joanna Wilk


01.09.2004 – 15.02.2005

Razem lepiej

KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3 W LUBLINIE UL. WYŚCIGOWA 31, 20-425 LUBLIN WWW.ZS3.LUBLIN.PL

Grupa KAMELEON

R

ealizację naszego projektu rozpoczęliśmy 1 września 2004 r. Projekt był podzielony na etapy. I etap od 1 września 2004 do 31 października 2004, II etap od listopada do końca grudnia 2004, III etap do 15 lutego 2005 r. – w sumie trwał 168 dni ! Informacje o Programie MŁODZIEŻ dotarły do nas z Regionalnego Ośrodka Programu-Stowarzyszenia Asocjacje w Lublinie. Nam najbardziej spodobała się Akcja 3. – Inicjatywy Młodzieżowe. Dużą rolę w powstaniu naszego projektu odegrali doradcy: p. E. Woźniak, która była na szkoleniu i przywiozła materiały dotyczące Inicjatyw Młodzieżowych i zapoznała nas z nimi. Do prac naszej grupy włączyła się nasza wychowawczyni, p. M. Dudek. Na pierwsze spotkania przychodziło wielu naszych kolegów. Jednak okazało się, że mieli słomiany zapał. Zostało nas 28 osób, które postanowiły wcielić pomysły w życie. Stworzyliśmy więc grupę inicjatywną, składającą się z osób w różnym wieku – od 17 do 21 lat. Wśród nas było: 7 osób głuchych, 8 osób słabowidzących, w tym 1 mająca problem z chodzeniem, 1 z padaczką,

2 o obniżonych możliwościach umysłowych, 1 z chorobą nerek, 1 chora na serce oraz 7 osób pełnosprawnych. Doszliśmy do wniosku, że chcemy pomóc sobie i środowisku, w którym przebywamy. Naszą bolączką była niemożność pełnego porozumienia się. Napisaliśmy projekt, który pozwolił nam poznać się bliżej, nauczył nas akceptacji i odpowiedzialności za siebie i innych, poszerzył nasze zainteresowania i zdolności. Dzięki niemu zdobyliśmy nowe doświadczenia, nauczyliśmy się działania w grupie, ale również dobrze się bawiliśmy! Grupa inicjatywna przygotowała projekt, którego podstawą była nauka języka migowego, trwająca przez cały okres realizacji projektu, w celu porozumiewania się ze słabosłyszącą grupą kolegów, nauka tańca oraz pieczenie ciast i robienie deserów. Projekt nazwaliśmy „Razem lepiej”, a grupę „Kameleon”. Liderem grupy była Ewelina Adamczyk. Podczas zajęć szlifowaliśmy podstawowe słowa języka migowego potrzebne do wspólnego życia, mieszkania i spędzania czasu wolnego. Uważamy, że dzięki temu lepiej się poznaliśmy, zaprzyjaźniliśmy się i obecnie pomagamy sobie.

Zajęcia z poszczególnych warsztatów odbywały się na terenie naszego internatu. W zajęciach tych uczestniczyły również osoby spoza naszej placówki (mieszkańcy osiedla, rodzice oraz grupa zaprzyjaźnionych kolegów ze szkoły). W ramach projektu, w połowie października zorganizowaliśmy integracyjny, 6-dniowy wyjazd do Trójmiasta. Przyczynił się on do integracji naszej grupy, mogliśmy poznać siebie nawzajem w niecodziennych sytuacjach. Wyjazd ten dał nam szansę na naukę odpowiedzialności za siebie i innych. Spotkaliśmy się tam z grupą młodzieży realizującej podobne projekty. Wymieniliśmy się doświadczeniami. Dla większości z nas był to również pierwszy wyjazd nad morze i okazja do poznania zabytków Trójmiasta. Po powrocie rozpoczęliśmy naukę tańca, która trwała do końca grudnia. Przygotowaliśmy wystawę zdjęć z naszego pobytu w Trójmieście oraz prezentację multimedialną. Zorganizowaliśmy spotkanie mikołajkowe dla dzieci i rodziców z pobliskiego przedszkola, były gry i zabawy z nagrodami, ciasta i desery dla dzieci. Przygotowaliśmy również spotkanie z rodzicami, na którym zaprezentowaliśmy nasze umiejętności mi-

0057


0058

gowe, taneczne, pokazaliśmy wystawę zdjęć z dotychczasowych działań oraz prezentację multimedialną z naszego wyjazdu, a także przygotowaną przez nas stronę internetową. Spotkaliśmy się też z całym gronem pedagogicznym na radzie plenarnej, na której opowiedzieliśmy o naszym projekcie, zaprezentowaliśmy stronę internetową oraz zapowiedzieliśmy festyn kończący projekt, na który wszystkich zaprosiliśmy. W styczniu kontynuowaliśmy działania i przygotowaliśmy się do kończącego nasz projekt festynu. Wykonaliśmy plakaty, zaproszenia dla mieszkańców pobliskiego osiedla, rodziców, nauczycieli, kolegów i koleżanek. Festyn kończący odbył się 14.02.05 r. W związku z tym, że ten dzień to walentynki, odbył się on pod hasłem miłości. Skorzystaliśmy z rzutnika (było karaoke), zaprezentowaliśmy naszą prezentację multimedialną, zdjęcia, fi lm wideo z naszych działań. Najbardziej cieszył nas fakt, że na tyle przełamaliśmy bariery komunikacyjne, że mogliśmy swobodnie porozumiewać się z naszymi niesłyszącymi kolegami. Odbył się również koncert w wykonaniu jednego z naszych gości. Były życzenia walentynkowe

oraz konkursy na najlepszy wiersz o miłości. Wszystkie działania w ramach projektu były zamieszczane na przygotowanej przez nas stronie internetowej. Podsumowując, projekt uważamy, że założone cele zostały osiągnięte. Nauczyliśmy się współdziałania ze sobą, wzajemnej odpowiedzialności, akceptacji. Potrafi my porozumiewać się z naszymi niesłyszącymi kolegami, staliśmy się dla siebie mniej obcy. Nauczyliśmy się gospodarności, obowiązkowości. Jesteśmy z siebie dumni, że potrafi liśmy wyjść na zewnątrz, przełamaliśmy w sobie wewnętrzne opory. Koledzy z internatu i szkoły chętnie przychodzili na nasze zajęcia – w szczególności na lekcje tańca i języka migowego. Z zainteresowaniem obserwowali również nasze zajęcia kulinarne, degustowali nasze wypieki, wymienialiśmy się przepisami. Widzieliśmy, że w czasie zajęć tanecznych nauczyli się podstawowych kroków i figur. Takie umiejętności każdemu młodemu człowiekowi przydają się w życiu; ludzie będą je wykorzystywać w różnych sytuacjach, np. na balu studniówkowym. Chcemy powiedzieć, że zajęcia te wzbudziły duże

zainteresowanie wśród kolegów i koleżanek słabosłyszących. Stanowili oni liczną grupę i pięknie tańczyli. Na zajęcia języka migowego przychodziła spora grupa młodzieży pełnosprawnej i słabowidzącej. Nauczyli się migać, co widać na co dzień, np. w czasie posiłków, w czasie wolnym od nauki, wymieniają się pozdrowieniami, uśmiechają, nie przechodzą obojętni wobec siebie. Sami pogłębiają znajomość tego języka. Wzbudziliśmy spore zainteresowanie nie tylko naszym projektem, ale również samym Programem MŁODZIEŻ. Nasi koledzy chcieliby bezpośrednio uczestniczyć w podobnych projektach, gdyż widzieli, jak wiele satysfakcji dał nam nasz projekt. Realizując projekt Wspólnoty Europejskiej, dostrzegliśmy, czym powinna cechować się społeczność lokalna, podejmująca działania na rzecz swojego środowiska. Powinny tworzyć się więzi międzyludzkie, jest to bardzo ważny i istotny element. Dowiedzieliśmy się o różnych programach unijnych kierowanych do młodych ludzi i służących ich rozwojowi. Zwiększyła się w ogóle nasza świadomość Unii i zainteresowanie nią.


0059

W trakcie powstawania projektu dużą rolę odegrali nasi doradcy, służyli nam pomocą i radą w poszczególnych fazach projektu – głównie w postępowaniu administracyjnym. Byli przewodnikami po mieście i tłumaczami języka migowego. Służyli osobistym wsparciem w chwi lach słabości i zwątpienia. Bardzo ważną rolę odegrała też organizacja wspierająca –nasza szkoła, a szczególnie pan dyrektor, który w naszym imieniu podpisał umowę z Narodową Agencją. I za to wszystkim wspierającym nas bardzo dziękujemy.

Grupa Kameleon


KONTAKT: STOWARZYSZENIE LOKALNYCH INICJATYW ZIEMI DRAWSKIEJ, JANKOWO 5, 78-500 JANKOWO, DRAWSKO@POST.PL

Wieś bez Barier

Grupa nieformalna przy Stowarzyszeniu Lokalnych Inicjatyw Ziemi Drawskiej

S

towarzyszenie Lokalnych Inicjatyw Ziemi Drawskiej to organizacja, której celem jest wszechstronny i zrównoważony rozwój społeczny. Pomysłodawcą projektu była kilkunastoosobowa grupa niepełnosprawnych uczniów drawskich szkół. Połączyły nas wspólne zabiegi rehabilitacyjne, turnusy lecznicze oraz to, że nie możemy czynnie brać udziału w zajęciach sportowych. Dotarliśmy do przedstawicieli Programu MŁODZIEŻ w Szczecinie, którzy nas jeszcze bardziej zachęcili do działania. W początkowej wersji rozważaliśmy wiele innych możliwości, niekoniecznie związanych ze sportem. Jednak od początku wiadomo było, że grupa, z którą chcieliśmy pracować, to dzieci i młodzież z terenów wiejskich.

sta i Gminy w Drawsku Pomorskim, którzy są członkami Stowarzyszenia Lokalnych Inicjatyw Ziemi Drawskiej, pomogli nam dotrzeć do sołtysów, którzy zostali zaangażowani w realizację projektu. Informacje o terminie, miejscu organizowanych zawodów były przekazywane właśnie przez nich.

Gazeta Drawska”). Na jednym z początkowych spotkań podzieliliśmy zadania. Ustaliliśmy odpowiedzialnych za pisanie informacji do naszej gazetki, za ustalanie harmonogramu organizowanych turniejów, korespondencję, wypisywanie dyplomów, zakupy (napoje, stroje sportowe, sprzęt sportowy) i inne.

Przed rozpoczęciem projektu grupa inicjatywna spotykała się kilkakrotnie w celu ustalenia spraw organizacyjnych typu: napisanie zamówienia na wynajem autobusu i sali gimnastycznej, zapoznanie się z przepisami dyscyplin sportowych, które będą przez nas organizowane, spotkanie z Redaktorem Naczelnym „Powiatowej Gazety Drawskiej”.

Po otrzymaniu pierwszej transzy z Akcji 3. Programu MŁODZIEŻ kupiliśmy stroje i sprzęt sportowy dla drużyn biorących udział w naszym projekcie, które w uroczysty sposób zostały przekazane na ręce sołtysów. W przekazaniu sprzętu brały udział również władze lokalne.

Dotarliśmy do Stowarzyszenia Lokalnych Inicjatyw Ziemi Drawskiej, władz samorządowych, którym bardzo spodobał się nasz pomysł i zapewnili, że będą wspierali projekt finansowo. Naszymi planami zainteresowana była również nauczycielka wychowania fizycznego, która podsunęła nam pomysł, by nasze działania były oparte na organizowaniu imprez sportowych. Została również koordynatorem naszej grupy. Pracownicy Urzędu Mia-

Organizowaliśmy zajęcia sportowe dla 10 sołectw z terenu gminy Drawsko Pomorskie. Przeprowadzaliśmy turnieje piłki nożnej i siatkowej, graliśmy w koszykówkę, był też tenis stołowy, pływanie, spotkanie z olimpijczykami i inne. Raz w miesiącu ukazywała się gazetka z najważniejszymi informacjami sportowymi, odbywającymi się na terenie gminy Drawsko Pomorskie. Gazetka ta była dołączana do gazety lokalnej („Powiatowa

W projekcie uczestniczyło ponad 250 zawodników i zawodniczek z 10 sołectw z terenu gminy Drawsko Pomorskie. Często zdarzało się, że na naszych turniejach kibicowali mieszkańcy Drawska, którzy zainteresowali się rywalizacją. Rozgrywki mobilizowały ludzi do treningów we wsiach i przygotowywania się do następnych rozgrywek. Organizowanie każdej kolejnej imprezy przychodziło nam z coraz większą łatwością. Poznawaliśmy się coraz bardziej, a nawet zaczęły się nawiązywać przyjaźnie. Niezauważalna stała się nasza niepełnosprawność.

10.09.2004 – 09.08.2005

0060


0061

Nie mieliśmy większych problemów związanych z samym rozliczeniem projektu. Nie mogliśmy pozyskać obiecanych środków finansowych od pani poseł Małgorzaty Rohde. Małe problemy mieliśmy również z rachunkami, np. za druk gazetki, która ukazywała się pod koniec każdego miesiąca i faktura nie mogła być wystawiana wcześniej. Po zakończeniu naszego projektu nie mieliśmy co robić w soboty. Kiedy spotykamy się z kolegami z terenów wiejskich, często wspominamy miłe chwile. Bardzo brakowało nam wspólnych spotkań, które sprawiały nam wiele radości. Nasze spotkania stają się coraz rzadsze. Realizacja projektu pozwoliła nam zapomnieć o naszej niesprawności, natomiast koledzy z terenów wiejskich, którzy czasami czują się odrzuceni przez środowisko miejskie, czuli się nam równi. Ich rówieśnicy z Drawska Pomorskiego buntowali się, że nie mogą uczestniczyć w rozgrywkach sportowych. Uważamy, że warto poświęcić swój czas wolny dla kolegów ze wsi. Kosztowało nas to dość dużo pracy i pomysłów, szczególnie w początkowym okresie realizacji projektu. Nie wszystko układało się tak, jak myśleliśmy, jednak

w późniejszym etapie nabraliśmy wprawy, a na końcu szkoda nam było, że nie będziemy się już spotykali. Uważamy, że czas i pieniądze włożone w realizację projektu zostały należycie spożytkowane. Często się o tym przekonujemy, spotykając naszych kolegów na ulicy lub w szkole. Zachęcamy wszystkich do tego typu działań. Nic lepiej nie łączy młodych ludzi niż rozgrywki sportowe.

REALIZACJA PROJEKTU POZWOLIŁA NAM ZAPOMNIEĆ O NASZEJ NIESPRAWNOŚCI, NATOMIAST KOLEDZY Z TERENÓW WIEJSKICH, KTÓRZY CZASAMI CZUJĄ SIĘ ODRZUCENI PRZEZ ŚRODOWISKO MIEJSKIE, CZULI SIĘ NAM RÓWNI.


KONTAKT: CENTRUM PROMOCJI I KULTURY W KRAŚNIKU AL. NIEPODLEGŁOŚCI 44, 23-210 KRAŚNIK TEL.: 081 825 63 36

Odkrycia wyobraźni

Ekipy „Ale Jazda” i „Fenix” przy Centrum Promocji i Kultury w Kraśniku

O

CZASEM WYDAJE SIĘ, ŻE SŁYNNI LUDZIE SĄ ZBYT ODLEGLI, A MARZENIA O SZKOŁACH ARTYSTYCZNYCH POZOSTAJĄ TYLKO MARZENIAMI. CHCIELIŚMY, I NADAL CHCEMY, ZMIENIAĆ TAKIE MYŚLENIE.

dkrycia wyobraźni to projekt, który od początku miał jeden cel: uaktywnić wyobraźnię fi lmową i telewizyjną młodzieży w naszym mieście – Kraśniku. Uaktywnić głównie po to, aby ludzie w naszym wieku stali się świadomymi odbiorcami sztuki fi lmowej, aby odróżniali tandetny fi lm od ambitnego, porządny program od byle jakiego, aby nauczyli się słuchać i rozumieć mądrych ludzi i nie bali się kontaktu z nimi. Wymyśliliśmy więc, że nawiążemy kontakt z ludźmi o uznanym dorobku artystycznym: z telewizji, kina i teatru i ściągniemy ich do naszego miasta na spotkania z młodzieżą. Naszym spotkaniom towarzyszyć będą projekcje fi lmowe, pokazy programów, dyskusje i panele, a przy okazji my nauczymy się czegoś ciekawego. Pomysł projektu wziął się z naszych zainteresowań sztuką fi lmową i telewizyjną. Nasza grupa spotkała się na zajęciach z dziennikarstwa telewizyjnego organizowanych przez Centrum Kultury i Telewizję Kraśnik. Pod opieką pani Joanny Kreto realizowaliśmy dwa programy młodzieżowe: „Ale Jazda” i „Fenix”, uczestniczyliśmy w festiwalach fi lmowych i artystycznych.

Wciąż myśleliśmy, aby zorganizować coś wartościowego dla większej grupy osób w Kraśniku. Tym samym chcieliśmy dać możliwość rozwoju sobie i naszym rówieśnikom. Naszym marzeniem było poznać ludzi, którzy na co dzień profesjonalnie zajmują się produkcją filmów fabularnych i dokumentalnych, wykorzystują wyobraźnię artystyczną do tworzenia obrazu telewizyjnego, reżyserowania przedstawienia teatralnego. Czasem wydaje się, że słynni ludzie są zbyt odlegli, a marzenia o szkołach artystycznych pozostają tylko marzeniami. Chcieliśmy, i nadal chcemy, zmieniać takie myślenie. Udało się, chociaż nie można powiedzieć, że początki były łatwe. Pierwsze spotkanie odbyło się z Grzegorzem Linkowskim, autorem bardzo słynnego w owym czasie filmu dokumentalnego „Teczki”. Reżyser udostępnił nam swoje filmy i zgodził się na ich projekcję. Dzięki takiemu „przygotowaniu” publiczności spotkanie było bardzo udane, a dyskusja po projekcji bardzo zaciekła. Spotkanie trwało ponad cztery godziny, mimo że planowaliśmy tylko dwie. Po spotkaniu z reżyserem fi lmów dokumentalnych postanowiliśmy zaprosić do Kraśni-

ka Krzysztofa Krauzego, autora fi lmu „Mój Nikifor”. Zmiana ta była podyktowana chęcią analizy polskiej kinematografii – rozgraniczenia twórczości fabularnej i dokumentalnej. Spotkanie z wybitnym reżyserem odbyło się w kwietniu i było jednym z najbardziej udanych w całym projekcie. Pan Krzysztof poświęcił kraśnickiej publiczności bardzo dużo czasu i uwagi, odpowiadał na wszystkie pytania, dzielił się swoimi osobistymi przemyśleniami na temat polskiego kina i swojej twórczości. Przed planowanym spotkaniem odbyła się bezpłatna kinowa projekcja fi lmu „Mój Nikifor”. Sala kinowa była niemalże pełna. To spotkanie trwało także o wiele dłużej niż planowaliśmy, bo około trzech godzin. 19 kwietnia odbyło się pierwsze spotkanie wyjazdowe – do Teatru Powszechnego w Warszawie, w którym uczestniczyła młodzież tworząca projekt „Odkrycia wyobraźni” oraz młodzież z grupy teatralnej Centrum Kultury i Promocji w Kraśniku. Po spektaklu „Historie Zakulisowe”, w reżyserii Zbigniewa Zapasiewicza, wybitny reżyser i aktor poświęcił ponad godzinę na rozmowę z nami. Ta konfrontacja – z niezwykłym autorytetem polskiego teatru i kina

01.12.2004 – 30.08.2005

0062


0063

wywarła na jej uczestnikach duże wrażenie. Było to jedno z takich spotkań, które pamięta się przez całe życie. Mieliśmy okazję poznać nadzwyczaj ciekawą osobę, a nasi koledzy przeprowadzający wywiad z reżyserem przeszli prawdziwą szkołę trudnego dziennikarstwa w praktyce. Kolejnymi gośćmi w Kraśniku byli dziennikarze: Katarzyna Janowska i Piotr Mucharski. Para twórców cyklu programów TVP „Rozmowy na koniec wieku”, „Rozmowy na nowy wiek” i „Rozmowy na czasie” udostępniła nam swoje materiały telewizyjne, dzięki czemu mogliśmy zorganizować projekcję programów i poprowadzić dyskusję o prawdziwym dziennikarstwie. To niezwykłe spotkanie było dla nas nauką warsztatu dziennikarskiego. Uczestnicy spotkania chwalili sobie możliwość wymiany zdań z dziennikarzami, którzy przepytując na co dzień największe osobistości

polskiej kultury, polityki i sztuki, mają duży bagaż doświadczeń związanych ze sztuką rozmowy z drugim człowiekiem.

dla nas bardzo cenne i w pełni zaspokoiły nasze oczekiwania, jakie pierwotnie wiązaliśmy z wyjazdem do Łodzi.

Ostatnim gościem w Kraśniku był Sławomir Woźnica – realizator telewizyjny i operator filmowy. Poprowadził on praktyczne warsztaty operatorskie, związane z obsługą kamery, światłem, realizacją obrazu oraz analitycznym patrzeniem na świat poprzez obiektyw kamery. Uczestnicy spotkania mieli okazję spróbować swoich sił i dzięki kamerom pożyczonym z Telewizji Kraśnik zrealizować pod czujnym okiem specjalisty krótkie etiudy filmowe pt. „Samotność”. Dyskusje o obrazie, wyobraźni i indywidualnym patrzeniu na świat trwały ponad trzy godziny.

Wydaje nam się, że główne założenie projektu zostało zrealizowane w 100 %. Zajęcia ze wszystkimi zaproszonymi gośćmi miały na celu zdobywanie nowych informacji, stworzenie dla młodzieży w naszym mieście możliwości poznania procesu powstawania scenariusza filmowego, filmu oraz obcowania ze specjalistami z tych dziedzin. Chcieliśmy zainteresować tym zwłaszcza te osoby, które nie wierzyły w swoje możliwości, pokazać im, że prawdziwa sztuka wcale nie musi być nudna. Z naszych rozmów z uczestnikami projektu oraz z ankiet ewaluacyjnych wynika, że to zadanie w pełni się powiodło!

Ostatnim punktem naszego projektu był wyjazd na jeden z największych festiwali fi lmowych w Polsce – Era Nowe Horyzonty Cieszyn 2005. Punkt ten został zrealizowany zamiast punktu pierwotnie zaplanowanego na marzec – wyjazdu do Szkoły Filmowej w Łodzi, którego nie udało nam się zrealizować. Obcowanie z kinem światowym, udział w dyskusjach, spotkaniach z reżyserami były

Druga część projektu zakładała realizację krótkich reportaży (felietonów) telewizyjnych, w których mieliśmy pokazać rówieśnikom możliwości kształcenia się w różnych kierunkach oraz chociaż częściowo oddać atmosferę spotkań tym, którzy nie mogli uczestniczyć w nich osobiście. Po spotkaniu z reżyserem Grzegorzem Lin-


0064

kowskim powstał program „Sztuka dokumentu”, po spotkaniu z Krzysztofem Krauze program o jego twórczości. Spotkanie ze Zbigniewem Zapasiewiczem zaowocowało stworzeniem programu o lokalnej twórczości teatralnej połączonej z wywiadem z samym Zapasiewiczem. Po spotkaniu z Katarzyną Janowską i Piotrem Mucharskim próbowaliśmy wykorzystać nabyte umiejętności przeprowadzania wywiadu telewizyjnego, realizując rozmowę z Dorotą Posyniak, autorką książki o kraśnickiej Solidarności. Po spotkaniu ze Sławomirem Woźnicą wyemitowaliśmy etiudę pt. „Czas”. Wydaje nam się, że wywiady ze specjalistami, przedstawienie ich twórczości, pozwoliły uwierzyć, że każdy z młodych ludzi w przyszłości może robić coś podobnego. Mimo że sztuka obrazu, realizacja fi lmów dokumentalnych, fabularnych to dość trudna dziedzina, wymagająca wcześniejszego „obycia się”, w naszych spotkaniach uczestniczyło bardzo dużo osób, które po raz pierwszy miały styczność z telewizją „od kuchni”. Swoje efekty przyniosły starania o zaangażowanie w projekt kraśnickiej młodzieży z różnych kręgów, jak młodzież z Wioski Dzie-

cięcej SOS, rówieśników z rodzin ubogich i ze świetlicy Klubu Abstynenta „Promyk”. Dzięki swobodnej formie spotkań każdy mógł zadać pytanie i uzyskać odpowiedź od prawdziwego autorytetu. Uważamy, że dzięki projektowi otworzyły się dla nas i dla wszystkich, którzy chcieli przychodzić na nasze spotkania, nowe horyzonty, motywujące do działania. Dzięki udziałowi w projekcie „Odkrycia wyobraźni” zdobyliśmy nowe umiejętności i poszerzyliśmy wiedzę. Mamy nadzieję, że ten projekt mieszkańcy Kraśnika będą długo pamiętać.


01.05.2003 – 31.12.2003

01.09.2004 – 15.02.2005

KONTAKT: STOWARZYSZENIE YACHT CLUB ARCUS MLAS@O2.PL

Nie sam sobie sterem, żeglarzem... Marcin Lasota

C

ześć. Nazywam się Marcin Lasota. Pochodzę z Białegostoku i tam obecnie mieszkam. Moim Kapitałem Przyszłości były regaty żeglarskie dla osób niepełnosprawnych. Zanim jednak opowiem, czym były te regaty, chciałbym cofnąć się o parę lat, kiedy to zaczęła się moja przygoda z Programem MŁODZIEŻ. Jak to często bywa, o wszystkim zadecydował czysty przypadek. A może to jakieś zrządzenie losu lub swoiste fatum, które zawisło nad moją osobą? Wszystko zaczęło się w 1999 roku, kiedy w Białymstoku pojawiła się wolontariuszka z Niemiec. I przypadkiem „natknęliśmy się” na siebie w 300-tysięcznym mieście. Spotykaliśmy się bardzo często, a cel naszych spotkań był jeden – muzyka. Oboje graliśmy na instrumentach i podczas jej pobytu na Wolontariacie Europejskim założyliśmy zespół folkowy. Zespół z różnymi zmianami i przerwami istnieje do dziś. Kiedy zakończyła swój projekt w Białymstoku i wyjeżdżała do domu do Niemiec, zaproponowała, bym też skorzystał z tego Programu i został wolontariuszem w Niemczech. Długo się nie zastanawiałem i już po kilku miesiącach byłem na swoim projekcie. Mała wioseczka

niedaleko Drezna, przemili ludzie, obca kultura, język i mnóstwo pracy. Był to mały ośrodek, gdzie ludzie postanowili żyć zgodnie z naturą i produkować zdrowe jedzenie. Ale oprócz obowiązków był także czas wolny. Praktycznie każde wolne dni spędzałem w Dreźnie. Tam też mieszkało sporo wolontariuszy z innych europejskich krajów m.in.: Francji, Litwy, Hiszpanii, Anglii i Czech. Wspólnie spędzony rok zaowocował przyjaźniami na całe życie. Teraz, kilka lat po wolontariacie, nadal utrzymujemy ze sobą kontakt, odwiedzamy się, a nawet realizujemy wspólnie projekty. I dzięki ludziom, z którymi spędzałem wolny czas, dowiedziałem się, że jest stowarzyszenie, które zajmuje się aktywną turystyką i sportem dla osób niepełnosprawnych. To był punkt, który zapoczątkował moje dążenie do realizacji regat żeglarskich. Ponieważ żeglarstwem zajmuję się już kilkanaście lat, taka idea wydała mi się ciekawym wyzwaniem i okazją, by spróbować – jak dla mnie – czegoś zupełnie nowego. Ten pomysł dojrzewał w mojej głowie przez dwa lata. Mnóstwo zadanych pytań. Kiedy? Jak? Kto? Z kim? I to najważniejsze: po co?

W końcu po zaplanowaniu wszystkich działań złożyłem wniosek do Akcji 3. – Kapitał Przyszłości. Grant został przyznany, pieniądze wpłynęły na konto i... wszystko zaczęło wyglądać trochę inaczej niż pierwotne założenia. Im bliżej był termin realizacji regat, tym więcej przeszkód napotykałem. Jednak w czasie przygotowań do realizacji projektu spotkałem mnóstwo życzliwych osób, które bardzo chętnie mi w nim pomogły, przede wszystkim w przeprowadzeniu czterodniowych regat żeglarskich. Najwięcej wsparcia udzieliło mi Stowarzyszenie Yacht Club ARCUS, którego jestem członkiem od kilkunastu lat. Jachty, przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych, komfortowy ośrodek w Rajgrodzie nad Jeziorem Rajgrodzkim i wyżywienie – to

0065


0066

SMUTNY KONIEC WYDARZENIA, KIEDY TO WSZYSCY ROZJECHALI SIĘ DO SWOICH DOMÓW, PRZYNIÓSŁ SPORO REFLEKSJI I SPOSTRZEŻEŃ. PRZEDE WSZYSTKIM DAŁ ODPOWIEDŹ NA PYTANIE „PO CO?”. BO WARTO!

wszystko zapewniło stowarzyszenie. Mogłem również liczyć na pomoc ratowników (i ich sprzętu z WOPR-u), jak i Policji. Cały projekt zakładał przyjazd i uczestnictwo „żeglarskich teamów” z 5 krajów (Francja, Czechy, Litwa, Niemcy i Polska). Założenie na początku wydało mi się dosyć ciekawe, jednak podczas realizacji projektu okazało się do bani. Mimo iż regaty były międzynarodowe, to jednak nie czułem do końca satysfakcji z frekwencji zagranicznych gości. I to był chyba najsłabszy punkt tych regat. Co do osób niepełnosprawnych poruszających się na wózkach, to tutaj wszystko zagrało jak trzeba. Młodzi ludzie z Białegostoku, odważni, niebojący się nowych wyzwań. Kiedy zaproponowałem im udział w regatach, byli bardzo zaskoczeni, ale zgodzi-

li się bez chwili wahania. Potem już tylko cztery dni wiatru, żagli, wody, zabawy i ścigania się. Miłym akcentem była wizyta TVP3, która zrobiła krótką relację z tych regat. Smutny koniec wydarzenia, kiedy to wszyscy rozjechali się do swoich domów, przyniósł sporo refleksji i spostrzeżeń. Przede wszystkim dał odpowiedź na pytanie „Po co?”. Bo warto! Bo warto patrzeć, kiedy młodzi ludzie realizują się w dziedzinach, z którymi nigdy się nie zetknęli. Bo można udowodnić, że osoba niepełnosprawna nie musi być skazana na cztery ściany domu. Bo można samemu się dużo nauczyć i zrozumieć. Po tych działaniach przyszedł czas na rozliczenie projektu i złożenie sprawozdania. Przyznam, nie przepadam za papierkową robotą. Wolę być gdzieś na wodzie niż liczyć, sumować, żonglować walutami, zmieniać euro na złotówki itp. Nie jest to jakaś wybitnie trudna operacja, ale jakaś taka... nudna. Rozliczenie nie przysporzyło większych kłopotów, a po jego zatwierdzeniu powstało pytanie – co dalej? Regaty pozostawiły niedosyt żeglowania u młodych ludzi. Kolejny krok za moją namo-

wą należał już do nich samych. Rok później z inicjatywy chłopaków na wózkach powstał projekt Inicjatyw Młodzieżowych również dotyczący żeglarstwa. Szkolenia, nauka, regaty i sukces. Zdobyte patenty żeglarza jachtowego to solidny krok do żeglarskiej samodzielności. Oczywiście byłem cały czas z nimi i bacznie się przyglądałem ich poczynaniom, nie szczędząc wskazówek i rad. Teraz, 3 lata po zakończeniu regat, dalej się spotykamy w Białymstoku przy różnych okazjach, a co więcej, planujemy wspólne projekty. Często, kiedy pozwala na to czas, spotykamy się w Rajgrodzie na żaglach. Obecnie moje życie podporządkowało się trochę żeglarstwu z osobami niepełnosprawnymi i staram się temu poświęcać każdą wolną chwilę. Doświadczenia zdobyte podczas realizacji Kapitału Przyszłości pozwoliły utwierdzić mnie w tym, co chcę robić w życiu. Dostałem pracę, która polega na organizacji obozów młodzieżowych, spotykam mnóstwo ciekawych ludzi, wszystko potoczyło się takim torem, jaki mogłem sobie tylko wymarzyć. A wszystko zaczęło się tak zwyczajnie – przypadkiem napotkana wolontariuszka z Niemiec.


1.02.2005 – 30.09.2005

Tandem

KONTAKT: BRATNIA POMOC AKADEMICKA IM. ŚW. JANA Z KĘT CANTIANUM, UL. ŚW. ANNY 11/12, 31-008 KRAKÓW WWW.TANDEM-KRAKOW.PL

Przemysław Kuklicz

M

ógłbym o sobie powiedzieć: spokojny, przeciętny i niewyróżniający się spośród rówieśników chłopak z małego miasteczka w Beskidzie Niskim. Tak było do chwili, kiedy na studiach w Krakowie spotkałem kilka osób zaangażowanych w międzynarodowe studenckie wymiany młodzieżowe… Następstwem tego ważnego dla mojego życia spotkania był późniejszy o kilka lat wyjazd na Wolontariat Europejski oraz zrealizowany projekt TANDEM. Tandem jest wirtualnym lub realnym spotkaniem dwóch osób, które mówią różnymi językami i które są zainteresowane nauką języka partnera. Pomysł projektu TANDEM narodził się podczas mojego pobytu w Niemczech, właśnie tam mogłem dobrze poznać tę metodę uczenia się języka obcego. W Polsce termin „tandem” jako określenie sposobu uczenia się języka obcego był bardzo mało znany. Popularność tej metody w krajach Europy Zachodniej oraz coraz większe zainteresowanie językiem polskim wśród obcokrajowców zainspirowały mnie do podjęcia próby zaszczepienia tego „wirusa” w Krakowie.

Założeniem mojego projektu było stymulowanie kontaktów między obcokrajowcami przebywającymi w Krakowie i młodymi osobami z Polski, które szukały okazji, by móc praktycznie doskonalić swoją znajomość języka obcego. Wokół tej idei udało mi się zebrać grupę przyjaciół, z którymi urzeczywistniliśmy całe przedsięwzięcie w 2005 roku. Powstał serwis internetowy (www.tandem-krakow.pl) – źródło informacji o przedsięwzięciu oraz baza danych osób (Polaków i obcokrajowców) chcących uczyć się w Tandemie. Co tydzień organizowaliśmy Wieczory Językowe, podczas których w miłej atmosferze w jednym z krakowskich klubów studenckich spotykaliśmy się w międzynarodowym gronie i rozmawialiśmy ze sobą przy stolikach językowych na przeróżne tematy, przeciągając często te rozmowy do późna w nocy. Nasze spotkania miały otwartą formułę – mógł przyjść na nie każdy – i były bezpłatne. Wiele osób nie mogło uwierzyć, że takie przedsięwzięcie może funkcjonować tylko na bazie dobrych chęci. Prawda jest jednak taka, że organizacja wszystkich elementów projektu nie wymagała ani wielkiego wysiłku,

ani dużych nakładów fi nansowych. Właściciele lokalów, które odwiedzaliśmy, chętnie za darmo mogliby udostępnić nam salę na spotkania (zwłaszcza w te dni, kiedy i tak „nie ma ruchu” – najpopularniejsze były więc poniedziałki), a główny trud organizacji tych spotkań polegał na rozesłaniu informacji o tym, gdzie i kiedy odbywa się kolejny Wieczór Językowy. Zainteresowani spotkaniem schodzili się powoli, zajmowali miejsca przy stoliku z określonym językiem konwersacji i po prostu zaczynali rozmawiać. Ogromną zaletą tych spotkań była możliwość niezobowiązujących rozmów na różne tematy w międzynarodowym towarzystwie. Mam nadzieję, że dzięki tym spotkaniom niektórym osobom

0067


01.02.2005 – 31.07.2005

KONTAKT: PUBLICZNE LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE, UL. SOBIESKIEGO 118, 43-300 BIELSKO-BIAŁA

0069

Młodzi Gniewni Aktywni Młodzi Gniewni Aktywni przy Publicznym Liceum Ogólnokształcącym

O

d dawna ciekawił nas świat i wydarzenia, które zmieniały bieg historii. Interesowała nas sytuacja polityczna, społeczna, kulturalna naszego kraju, Europy i świata. Poznaliśmy się w szkole. Często mieliśmy odmienne poglądy i nie wierzyliśmy, że na takim fundamencie można zbudować koleżeństwo i przyjaźń. To, że mamy wspólne zainteresowania, uświadomiliśmy sobie na wycieczce szkolnej. Wydarzenia tamtych dni w naszym kraju były bardzo kontrowersyjne. Każdy z nas w inny sposób odbierał tę sytuację. Szliśmy jednym z górskich szlaków, ostro wymieniając swe poglądy. Naszej rozmowie przysłuchiwała się jedna z opiekunek wycieczki. Droga do schroniska minęła nam bardzo szybko. Gdy dotarliśmy na miejsce, zapadał wieczór. Rozpakowaliśmy rzeczy i poszliśmy rozpalić ognisko. Kiedy ostatnie płomienie wygasły, wróciliśmy do schroniska. Siedzieliśmy w jednym z pokoi, gdy zapukała do nas opiekunka. Powiedziała, że słyszała naszą rozmowę w czasie drogi i zaproponowała, byśmy podzielili się naszymi spostrzeżeniami z szerszym gronem. Opowiedziała nam o możliwościach, jakie proponuje Unia Europejska i o Programie MŁODZIEŻ. Możliwość poznania czegoś nowego bardzo

nas zainteresowała. Dowiedzieliśmy się także o wymaganiach, celach i realizacji projektu w Programie MŁODZIEŻ. Wróciliśmy do domów pełni pozytywnej energii do działania. Każdy z nas miał jakiś cel, obrał jakąś główną ideę. Mieliśmy różne pomysły, ale jedno wspólne założenie do zrealizowania. Dużo czasu minęło, zanim napisaliśmy projekt. Największym problemem było ustalenie zakresu działań podczas warsztatów, jakie się miały odbyć. Głównym naszym celem było poznanie „sztuki dziennikarstwa od kuchni”. Chcieliśmy poznać uroki pracy dziennikarza, plusy i minusy dotyczące naszych zainteresowań. Kolejnym problemem, jaki się pojawił, był wybór koordynatora projektu. Nikt z naszej grupy nie był osobą pełnoletnią, więc nie mogliśmy podjąć tego stanowiska. Zaczęliśmy więc szukać osób chętnych do współpracy. O pomoc poprosiliśmy nowego nauczyciela WOS-u, który jest młodym, ambitnym i interesującym się światem człowiekiem. Zgodził się nam pomóc. Do naszego grona dołączyła osoba pełnoletnia, mogliśmy więc kontynuować starania o realizację projektu. Kolejnym etapem było oczekiwanie na zatwierdzenie

projektu. Dzień, w którym dostaliśmy zgodę na jego realizację, był dla nas bardzo ważny. Później było szkolenie w Warszawie i można było zaczynać zajęcia. Były szkolenia, wykłady, pokazy, ćwiczenia i realizacja tego, co długo „nosiliśmy w sobie”. Zajęcia z zakresu dziennikarstwa były prowadzone przez profesjonalnych reporterów miejscowych mediów, fotografów, dziennikarzy, ludzi związanych z techniczną stroną mediów. Zajęcia były prowadzone w dniach i godzinach uzgodnionych przez nas samych, w ten sposób mogliśmy brać udział w warsztatach liczną grupą. Podczas zajęć mogliśmy korzystać z profesjonalnego sprzętu potrzebnego do pracy dziennikarza. W czasie realizacji projektu powstało wiele tekstów, utworów, które złożyły się na gazetę wydaną dla całej społeczności szkolnej. Po zakończeniu projektu bardzo brakowało nam spotkań w grupie, nie mieliśmy możliwości, by spotkać się razem i podzielić tekstami, jakie napisaliśmy po ostatnich warsztatach. Jednak chęci realizowania się w tej dziedzinie, jakich nabraliśmy podczas projektu, były większe niż przeszkody, jakie powstały na drodze do ich realizacji. Dziś

BYŁY SZKOLENIA, WYKŁADY, POKAZY, ĆWICZENIA I REALIZACJA TEGO, CO DŁUGO „NOSILIŚMY W SOBIE”.


0070

większość z nas próbowała już pracy dziennikarza w miejscowych mediach. Poznaliśmy nowych ludzi, mamy nowe kontakty, zawarliśmy nowe przyjaźnie, a co najważniejsze, wiemy, co chcemy robić w przyszłości i w jakim kierunku zdobywać wykształcenie. Warsztaty dały nam nie tylko wiedzę dziennikarską, ale również nauczyły nas pracy w grupie, pracy z ludźmi, słuchania innych i odważnego mówienia tego, co się myśli.

WARSZTATY DAŁY NAM NIE TYLKO WIEDZĘ DZIENNIKARSKĄ, ALE RÓWNIEŻ NAUCZYŁY NAS PRACY W GRUPIE, PRACY Z LUDŹMI, SŁUCHANIA INNYCH I ODWAŻNEGO MÓWIENIA TEGO, CO SIĘ MYŚLI.

Dziś jesteśmy wdzięczni tym, którzy uwierzyli w nas, w nasze możliwości i pomogli nam podczas realizacji projektu Młodzi Gniewni Aktywni. Dziękujemy także tym, którzy poświęcili czas, by pokazać nam swoją pracę. Realizacja projektu daje nowe możliwości i wskazuje nowe kierunki w życiu, dlatego jeżeli ktoś na drodze swojego życia dostanie możliwość wzięcia udziału w takim projekcie, to należy z niej skorzystać, a nie odsuwać jej na bok.


01.07.2003 – 06.12.2003

KONTAKT: PLACÓWKA SZKOLNO-WYCHOWAWCZA PROMYKI NADZIEI, KRAKOWSKA 15, 39-200 DĘBICA, TEL.: 014 683 56 82

0071

Razem możemy więcej Grupa Inicjatywna Fachowych Twórców – GIFT

C

elem projektu było zintegrowanie i zaktywizowanie młodzieży poprzez rozwijanie zdolności, zainteresowań i umiejętności oraz wypracowanie w organizacji twórczych form spędzania czasu wolnego i włączanie w te działania młodzieży defaworyzowanej, żyjącej w trudnych warunkach. Jako młodzi ludzie byliśmy w trakcie lub tuż po zakończeniu kształcenia zawodowego. Byliśmy stażystami i wolontariuszami w Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej „Promyki Nadziei” w Dębicy. Gromadząc się przy placówce i biorąc udział w zajęciach, zwłaszcza praktycznych, dostrzegliśmy potrzebę większej integracji i działań samopomocowych zarówno we własnym gronie, jak i wśród rówieśników ze środowiska. Każdy z nas pragnął w przyszłości podjąć dalszą naukę lub pracę w swoim zawodzie i poprzez planowane w ramach projektu działania chcieliśmy pomóc sobie wzajemnie, a środowisku pokazać, że jesteśmy osobami z inicjatywą i potrafimy twórczo realizować swe zamierzenia. Wykorzystaliśmy pracownię w Placówce Opiekuńczo–Wychowawczej „Promyki Nadziei”, która promuje rozwijanie zdolności

i umiejętności młodzieży defaworyzowanej oraz jej inicjatyw w środowisku.

w środowisku. Sami nabieraliśmy przez to odwagi i wiary we własne możliwości.

W placówce pracowaliśmy jako instruktorzy zajęć praktycznych. Prowadziliśmy niektóre zajęcia z młodzieżą i dziećmi, które uczęszczały tam do świetlicy. Czuliśmy się potrzebni i dostrzegaliśmy, że nasze umiejętności nabyte w czasie nauki szkolnej są bardzo przydatne, by pomagać dzieciom, rozwijać ich zdolności, zainteresowania i umiejętności, a przez to wyciszać ich agresję, uczyć właściwych zachowań, dokładności w pracy itp. W sposób szczególny potrzebowały nas dzieci, które bardzo słabo się uczą, a w szkole określane są jako „trudne”. Widzieliśmy u nich brak motywacji do działania, przy obecności wielu zdolności i talentów oraz to, że przeżywają też wiele radości, gdy wykonają jakąś ładną pracę, którą mogą pokazać innym i są za to docenione. W ten sposób zdecydowaliśmy się pomagać dzieciom – nie tylko rozwijać ich zdolności i umiejętności, ale również zmieniać ich zachowanie i pożytecznie spędzać czas wolny. Sprawiało nam wiele radości to, że widzieliśmy, iż mają w nas oparcie i pomoc, a my sami nabywamy doświadczenia i dostrzegamy, że dla nas jest to również sposób „zaistnienia”

Wiele naszych koleżanek i kolegów pozostawało bez pracy, co nie pozwalało im z nadzieją patrzeć w przyszłość. Widzieliśmy, jak z powodu braku pracy czują się niepotrzebni i często wpadają w nałogi. Czuliśmy się bezsilni wobec istniejącej sytuacji związanej z bezrobociem i brakiem perspektyw na przyszłość. Wykorzystaliśmy możliwości placówki i pracowni do zorganizowania warsztatów: ceramicznych z elementami malarstwa, m.in. na szkle, krawieckich z elementami tkactwa artystycznego i muzycznych, by współdziałając, kontynuować naszą pracę z wychowankami placówki i zachęcić do tego naszych rówieśników. Placówka posiada również pracownię stolarską i gastronomiczną, w których prowadziliśmy zajęcia z dziećmi, rozwijając przy tym nasze umiejętności. Pozyskaliśmy środki na naszą działalność w ramach realizowanego przez Wspólnotę Europejską Programu MŁODZIEŻ. Zakup większej ilości lepszej jakości materiałów i pomocy do pracowni, dzięki środkom uzyskanym z dotacji na nasz projekt, pomógł rozwijać umiejętności bardziej uzdolnionych osób, a następnie

WIELE NASZYCH KOLEŻANEK I KOLEGÓW POZOSTAWAŁO BEZ PRACY, CO NIE POZWALAŁO IM Z NADZIEJĄ PATRZEĆ W PRZYSZŁOŚĆ. WIDZIELIŚMY, JAK Z POWODU BRAKU PRACY CZUJĄ SIĘ NIEPOTRZEBNI I CZĘSTO WPADAJĄ W NAŁOGI.


0072

ich prezentację i promocję młodych twórców. Początkiem powstania tego projektu było szkolenie dotyczące Programu MŁODZIEŻ, zorganizowane przez Regionalny Ośrodek Narodowej Agencji w Mielcu. Postanowiliśmy spróbować – skonkretyzować nasze działania grupowe i napisać projekt. Nasz pierwszy projekt nie zyskał aprobaty i nie przyznano nam środków, ale nie zniechęciliśmy się całkiem i złożyliśmy drugi wniosek. Dużo czasu zajęło nam przygotowanie programu i jego opisanie, ustalenie harmonogramu i kosztorysu działań.

DZIAŁANIA, KTÓRE PODEJMOWALIŚMY, BYŁY AKTYWIZUJĄCE, ZAJMOWAŁY BARDZO DUŻO CZASU I WYMAGAŁY PEWNEGO SAMOZAPARCIA OD UCZESTNIKÓW

Projekt „Razem możemy więcej” zakładał pracę młodzieży w pięciu grupach zainteresowań (plastyka, krawiectwo, gastronomia, muzyka, stolarnia). Każda z grup spotykała się minimum dwa razy w tygodniu. Podczas prac powstawały dzieła według własnych pomysłów, ale w obszarze tematyki i formy ustalonej na początku w harmonogramie. Członkowie grupy inicjatywnej (było ich około pięciorga w każdej pracowni) zapraszali do współpracy osoby z zewnątrz. Osoby takie mogły współpracować z nami przez cały czas trwania projektu albo dołączały się na jakiś krótki czas. W ten sposób bezpośrednich beneficjentów Programu było dosyć dużo. Grupa inicjatywna

z częścią stałych współpracowników odbyła dwa szkolenia, które dotyczyły „Organizacji balów i imprez okolicznościowych”. Podczas nich grupa nauczyła się sposobów pracy we wspólnocie, poznaliśmy zasady zorganizowania udanego spotkania dla większej liczby osób, zapoznaliśmy się także z ciekawymi sposobami pracy z dziećmi. To wszystko było nam potrzebne, abyśmy z naszymi działaniami mogli wyjść do środowiska, a także abyśmy mogli współpracować z sąsiadującą z nami i goszczącą nas Placówką Opiekuńczo-Wychowawczą. Realizatorzy mieli około trzech miesięcy na zintegrowanie się i przygotowanie zaplanowanych dzieł. Tak jak zaplanowaliśmy, najpierw był czas na integrację, twórczość, a potem na prezentację twórczości razem z wychowankami placówki i podsumowania.

Dużym przeżyciem dla grupy było zorganizowanie spotkań otwartych takich jak: • ognisko – wielki piknik integracyjny dla uczestników projektu; • piknik dla dzieci i ich rodziców, spotkanie integracyjne z dziećmi pod hasłem „Jesień kulturalna”; • wystawa „W poszukiwaniu piękna” w galerii MOK, potem prezentowana w galerii Domu Kultury MORS; • spotkanie z pracodawcami „Giełda pracy”; • spotkanie andrzejkowe z Pokazem Mody; • spotkanie ze św. Mikołajem – dla dzieci z placówki; • spotkanie podsumowujące – wręczenie nagród najbardziej zaangażowanym i utalentowanym uczestnikom projektu i Pokaz Mody II.

Zajęcia w grupach warsztatowych miały charakter samopomocowy i integrujący, a młodzież zaangażowana w grupach mogła zapraszać także swoich kolegów deklarujących chęć współpracy. Mogli oni dołączyć się na cały czas trwania projektu lub też przychodzić okazyjnie. W ten sposób odnaleźliśmy wiele „ukrytych talentów” w środowisku i zmotywowaliśmy je do działania.

Każde z tych spotkań miało nieco inny charakter, ale we wszystkich działaniach każda z pracowni miała pole do popisu. Działania, które podejmowaliśmy, były aktywizujące, zajmowały bardzo dużo czasu i wymagały pewnego samozaparcia od uczestników. Niejednokrotnie trzeba było poświęcić na nie o wiele więcej czasu, niż przewidziano w harmonogramie. Zauważyliśmy, że każde z nich było coraz bardziej udane,


0073

a my czuliśmy się coraz lepiej i pewniej w roli gospodarzy. Dostrzegamy również to, że wiele pomogła nam wizyta przedstawicielki Narodowej Agencji – p. Mileny Pośnik. Poczuliśmy, że nasze działania zostały zaakceptowane i docenione – podobnie jak my sami – przez organizację, od której pozyskaliśmy środki finansowe i wobec której czujemy się szczególnie zobowiązani. Przez cały projekt współpracowaliśmy z opiekunami obiektu, którzy wytrwale towarzyszyli nam w naszych działaniach. Dbaliśmy o wynajmowane nam pomieszczenia, ich wyposażenie i czystość. Korzystaliśmy także z samochodu placówki do realizacji naszych zakupów. Wszystko staraliśmy się realizować zgodnie z zawartymi wcześniej umowami. To też ważne dla nas doświadczenie. Realizacja projektu była dla nas szansą niebanalnego wykorzystania czasu przed podjęciem pełnej aktywności zawodowej oraz próbą naszych możliwości radzenia sobie w trudnej sytuacji i przełamywania poczucia bezradności. Mieliśmy okazję rozwinąć te dziedziny naszych zainteresowań, które dotąd pozostawały ukryte, odkrywaliśmy nowe talenty wśród

młodzieży placówki, wśród znajomych i w środowisku. Zaplanowane działania realizowaliśmy z ogromnym zapałem i powodzeniem. Dołączyło do nas wiele osób i udało nam się udowodnić sobie, a zwłaszcza tym najbardziej zniechęconym, że razem możemy wiele. Wydaje nam się, że te cele, które przewidzieliśmy, zdołaliśmy też osiągnąć. 1. Udało nam się zmobilizować część zniechęconej młodzieży z naszego środowiska do współpracy z nami. Jest to młodzież utalentowana, która do tej pory nie miała okazji korzystać z odpowiednich materiałów (ze względu na ich cenę). Mogła się wykazać i wykonać prace według własnych pomysłów. 2. Nabyliśmy nowe praktyczne umiejętności związane z naszymi zawodami, ale także praktyczne umiejętności z zakresu innych zawodów (nastąpiła tu wymiana między pracowniami). 3. Zaistnieliśmy w środowisku. Odkąd zaczęliśmy prezentować naszą twórczość, przez cały czas projektu informowały o nim media. Zainteresowaliśmy naszą działalnością władze miasta, powiatu i społeczność lokalną. 4. Udało nam się zgodnie z planem rozporządzić posiadanymi środkami finansowymi.

Udowodniliśmy sobie i innym młodym, że warto poszukiwać nowych inicjatyw, że można na nie zdobyć potrzebne środki finansowe. 5. Udało nam się powiększyć i zintegrować całą grupę realizatorów, a także zaktywizować wszystkich uczestników do zaplanowanych działań. 6. Włączyliśmy w działania dzieci i starszych wychowanków placówki. Po zakończeniu projektu zostaliśmy w różny sposób związani ze sobą oraz z wychowankami placówki. W trakcie realizacji projektu okazało się, że tak naprawdę nie potrafimy być sami dla siebie. Prawie zawsze byli z nami wychowankowie placówki – zarówno dzieci, jak i młodzież. Wszyscy potrafi liśmy się razem bawić, pracować, uczyć wielu pożytecznych rzeczy, co bardzo sobie cenimy, a może dokładniej – coraz bardziej sobie cenimy. Niektórzy spośród nas, po zorganizowanej w trakcie projektu giełdzie pracy, dostali propozycję zatrudnienia i rozpoczęli pracę, inni podjęli wymarzone kierunki dalszego kształcenia, dwie osoby wyjechały za granicę, inne kontynuują pracę w placówce „Promyki Nadziei”.

WSZYSCY POTRAFILIŚMY SIĘ RAZEM BAWIĆ, PRACOWAĆ, UCZYĆ WIELU POŻYTECZNYCH RZECZY, CO BARDZO SOBIE CENIMY, A MOŻE DOKŁADNIEJ – CORAZ BARDZIEJ SOBIE CENIMY.



KWIECIEŃ 2003 – MARZEC 2004

KONTAKT: CENTRUM AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ PRYZMAT UL. KOWALSKICH 4C/7, 16-400 SUWAŁKI PRYZMAT@PRYZMAT.ORG.PL, WWW. PRYZMAT.ORG.PL

Inni – to także my Centrum Aktywności Społecznej PRYZMAT KIM JESTEŚMY? JAK SIĘ POZNALIŚMY? Nasze stowarzyszenie powstało we wrześniu 2002 r. w wyniku inicjatywy młodych zaangażowanych osób pragnących aktywnie uczestniczyć w życiu publicznym. Dzięki utworzeniu własnej grupy możliwe stało się przygotowywanie inicjatyw służących wspólnemu dobru. Większość z nas poznała się dzięki działalności w ZHP.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ? Podczas prowadzenia działań edukacyjnych, skierowanych do młodzieży szkolnej, m.in. na temat praw człowieka, mniejszości narodowych, uchodźców i tolerancji zauważyliśmy duże zainteresowanie tą tematyką i nikłą wiedzę młodych ludzi, szczególnie na tematy związane z uchodźcami oraz mniejszościami narodowymi. W oparciu o to doświadczenie zdecydowaliśmy się na zainicjowanie w naszym środowisku działań skierowanych do młodzieży. Zależało nam na tym, by młodzi ludzie mogli poszerzyć swoje wiadomości, a także w przyszłości organizować własne działania służące rozwijaniu tolerancji dla różnorodności kulturowej oraz przeciwdziałaniu przemocy i ksenofobii.

JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA? Pod okiem starszych i doświadczonych kolegów z CAS PRYZMAT w trakcie całego projektu prowadziliśmy działania edukacyjne skierowane do młodzieży w szkołach, hufcu, domu kultury, m.in. na temat praw człowieka, mniejszości narodowych, uchodźców i tolerancji. Młodzież poprzez realizację różnych zadań z zakresu promowania otwartości i zrozumienia zdobywała znaczek Programu. Przeprowadziliśmy konkurs w 3 kategoriach: plastycznej, literackiej i inicjatyw. Przygotowaliśmy wystawę prezentującą zdjęcia, plakaty, mapki, rysunki i informacje o mniejszościach narodowych, prawach człowieka, tolerancji, uchodźcach, rasizmie itp. w Polsce i Unii Europejskiej. Wydaliśmy 2 ulotki, książkę, w której zawarte są następujące artykuły: prawa człowieka, mniejszości narodowe i etniczne, uchodźcy, organizacje pozarządowe działające na rzecz praw człowieka, materiały źródłowe. Zorganizowaliśmy trzydniowe szkolenie dla 30 uczniów szkół średnich i studentów. Zorganizowaliśmy obchody Dnia Uchodźcy, podczas których były gry i zabawy dla dzieci, koncert na bębnach, pokaz fi lmów

o uchodźcach, wystawa, prezentacja publikacji. W lokalnym Radiu 5 co dwie godziny przedstawiano program obchodów, problemy uchodźców, podawano statystki, omawiano działalność UNHCR. Zorganizowaliśmy również obchody Europejskiego Tygodnia Przeciwko Rasizmowi. Program obchodów to: graffiti dla tolerancji, porządkowanie suwalskich nekropolii cmentarnych, malowanie na płótnie, pokaz fi lmów, msza święta w intencji ofiar rasizmu, fi lmy: „Niebieskoocy”, „Tradycja wielokulturowości Suwalszczyzny”, „Obraz Suwałk i okolic w oparciu o fi lm z 1937 r.” oraz „Współczucie na wygnaniu” o życiu J.Ś. XIV Dalajlamy oraz współczesnej historii Tybetu, wykład „Wielokulturowość mieszkańców Suwałk”, warsztaty: „Spotkania z kulturą romską”, „Mniejszości narodowe”, wykład „Rasizm i neofaszyzm we współczesnej Polsce”, „Sytuacja we współczesnym Tybecie”,

0075


0076

rozstrzygnięcie konkursu, otwarcie wystawy pt. „Inni – to także my”, muzyka przeciwko rasizmowi – koncert, zajęcia prowadzone w suwalskich szkołach oraz wystawa „Uchodźcy” w jednej ze szkół. Na wszystkie spotkania wstęp był wolny. W imprezach organizowanych w ramach Tygodnia wzięło udział ok. 820 osób. Obchody były pierwszą tego typu inicjatywą organizowaną w regionie.

JAK PODZIELILIŚMY SIĘ POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI? Nad całością konkretnych zadań czuwały poszczególne osoby z grupy. Wszystkim zarządzała koordynatorka projektu, która sprawowała pieczę nad całością. W trakcie całego programu sami przygotowywaliśmy informacje o naszych działaniach, zbieraliśmy materiały, rozmawialiśmy z rówieśnikami oraz przedstawicielami władz samorządowych i instytucji w Suwałkach oraz poza miastem. Prowadziliśmy zajęcia w szkołach, wśród harcerzy i w domu kultury. Najwięcej pracy mieliśmy z organizacją Dnia Uchodźcy i Europejskiego Tygodnia Przeciwko Rasizmowi. Jednak dzięki temu udało się nam zorganizować imprezę, która, biorąc pod uwagę ocenę przedstawicieli

innych organizacji zajmujących się tą tematyką, była najciekawsza w całej Polsce.

JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY NA RÓŻNYCH ETAPACH NASZEGO PROJEKTU? Nie mieliśmy większych problemów. Podczas jego realizacji spotkaliśmy się z dużą przychylnością społeczności lokalnej, innych organizacji i instytucji, które zaprosiliśmy do współpracy i udziału w projekcie.

CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU WSZYSTKICH DZIAŁAŃ? CO ROBIMY TERAZ? Najważniejsze jest to, że po zakończeniu projektu postanowiliśmy, że będziemy kontynuować działania w ramach specjalnego programu w naszym stowarzyszeniu, odpowiadającego nazwą projektowi. W dalszym ciągu kształcimy w naszym środowisku poczucie przynależności do miejsca, w którym mieszkamy oraz poszanowania wielokulturowej tradycji. Prowadzimy zajęcia w szkołach, organizowaliśmy obchody Dnia Uchodźcy, festiwal „Prawa człowieka w fi lmie”. W wakacje organizowaliśmy wymiany z młodzieżą litewską i niemiecką,

w trakcie których wzajemnie poznawaliśmy historię i kulturę swoich ojczyzn oraz podejmowaliśmy działania służące zachowaniu wspólnej tradycji, np. prace porządkowe na cmentarzach niemiecko-rosyjskich. Połączenie zajęć integracyjnych, warsztatów i pracy społecznej było najlepszą metodą umożliwiającą budowanie wzajemnego zrozumienia. Za swoje działania w projekcie „Inni – to także my” i „Razem możemy więcej” zajęliśmy w grudniu 2004 r. w Ogólnopolskim Konkursie „Barwy Wolontariatu” I miejsce w kategorii Rozwój Lokalny i Demokracja.

CO NAM DAŁA REALIZACJA PROJEKTU? Podsumowując projekt, chcielibyśmy podkreślić, że dostarczył on nam wiele satysfakcji. Udało nam się zainteresować wielu młodych ludzi tematyką nietolerancji i otwarciem na innych. Nasza organizacja zaistniała na mapie Polski. Nasze działania ułatwiły lepsze zrozumienie innych ludzi, doprowadziły do zmniejszenia negatywnych zachowań wobec osób o odmiennej wierze i pochodzących z innego kraju oraz zachęciły do restaurowania i dbania o zabytki oraz inne ślady przeszłości związa-


0077

ne z różnymi kulturami. Dzięki projektowi nasi rówieśnicy aktywnie włączyli się i podjęli działania na rzecz przyjaźni i równości w szkole i w życiu społecznym. Poza tym realizacja projektu pozwoliła na zdobycie nowych doświadczeń, nawiązanie ciekawych kontaktów i współpracy z organizacjami z różnych krajów Europy, a tym samym wspólną wymianę doświadczeń, materiałów oraz możliwość udziału w konferencjach i seminariach.

JAKIE RADY MOŻEMY DAĆ INNYM GRUPOM? Nasz projekt był przykładem działań, które niosą pozytywne przesłanie i dotyczą stosunków międzyludzkich. W każdej miejscowości są ludzie, którzy mają inne poglądy, kogoś lubią lub do kogoś odnoszą się z nienawiścią. Często uprzedzenia i stereotypy wynikają z braku rzetelnej wiedzy. To są pola do działań młodzieży, która winna w swych przedsięwzięciach nieść tolerancję i zrozumienie dla inności, bez względu na niepełnosprawność, rasę, wyznanie czy kolor skóry.


KONTAKT: GIMNAZJUM NR 37 W KRAKOWIE OS. ZŁOTY WIEK 36, 31-618 KRAKÓW GM37@TLEN.PL, WWW.GM.37.PRV.PL

Kiermasz Szans Grupa Razem

W

itajcie! Jesteśmy młodzieżą z grupy Razem, która działa przy Gimnazjum nr 37 z Oddziałami Integracyjnymi w Krakowie. Od września 2004 do maja 2005 roku realizowaliśmy projekt „Kiermasz Szans”. Nasza grupa powstała po badaniach kompetencji (dla nas jeszcze próbnych), kiedy zdaliśmy sobie sprawę, jak wiele zależy od podjętych na koniec gimnazjum decyzji. Rozmawialiśmy z naszymi starszymi kolegami, którzy zgodnie twierdzili, że co roku testy są trudniejsze i coraz trudniej dostać się do wybranej szkoły. Każdy z nas niezależnie szukał informacji i najczęściej trafialiśmy do pani wicedyrektor (naszej koordynatorki) oraz do psychologa szkolnego. To właśnie te osoby podsunęły nam pomysł zapoznania się z Programem MŁODZIEŻ. Postanowiliśmy spróbować naszych sił jako grupa Razem. Realizowany przez nas projekt pomógł nam wybrać szkołę średnią i zaplanować osobistą drogę rozwoju zawodowego. Nasze działania miały na celu pokazanie, że także osoby o specyficznych potrzebach edukacyjnych, nie-

pełnosprawne czy zagrożone wykluczeniem społecznym, mają szansę na dobrą szkołę i karierę zawodową. Przyjęliśmy, że główne hasło naszej pracy będzie brzmiało: „Jak zamienić pasję w zawód”. Zdobyliśmy wiedzę na temat możliwości, jakie młodym ludziom stwarza uczestnictwo w Programie MŁODZIEŻ. Nasz projekt wzbudził duże zainteresowanie wśród naszych rówieśników, którzy chętnie przyłączali się do realizacji poszczególnych zadań. Odwiedzaliśmy różne miejsca pracy oraz spotykaliśmy się z ludźmi, którzy wykonywali interesujące nas zawody. Rozpoczęliśmy od wyjazdu integracyjnego do Rzędkowic, gdzie wspinaliśmy się na skałki i dowiedzieliśmy, się jak zostać instruktorem wspinaczkowym i ze sportu uczynić zawód. Odwiedziliśmy Szkolny Ośrodek Kariery w Zespole Szkół Łączności w Krakowie, gdzie poznaliśmy ciekawe testy zawodoznawcze (w formie programów komputerowych). Byliśmy w zakładach Coca-Coli w Niepołomicach. Dowiedzieliśmy się sporo o historii tej firmy, możliwościach pracy i budowania kariery. Okazało się, że już teraz mamy możliwość pracy, np. w reklamie tej firmy! Zwiedziliśmy

także linię produkcyjną. Dużym przeżyciem było dla nas zwiedzanie TVP 3 w Krakowie. Zaskoczyła nas liczba zawodów, jakie można tam wykonywać. Efektem tej wizyty było zaproszenie naszej grupy do programu „Spotkania w głębi” realizowanego przez telewizję krakowską w Kopalni Soli w Wieliczce. Jeżeli tylko była taka możliwość, staraliśmy się zapraszać naszych kolegów i koleżanki do wspólnej pracy i zabawy. Prawdziwym przebojem okazały się zajęcia w kompleksie hotelowo-gastronomicznym „Justyna”. Dla wielu osób było to pierwsze doświadczenie z pobytu w prawdziwej restauracji, gdzie na dodatek, pod czujnym okiem starszego kelnera, uczyliśmy się zasad zachowania przy stole. Oczywiście zapoznaliśmy się także z realiami pracy w takim miejscu. Jak na Kraków przystało, było także wyjście do teatru na spektakl „Błysk rekina”. Przedstawienie przebiegało z aktywnym udziałem publiczności – czyli nas. Bawiliśmy się świetnie, tym przyjemniej było potem spotkać się i porozmawiać z aktorami. Ale nasz projekt to nie tylko zabawa. Przeszliśmy przez cykl zajęć z doradcą zawodowym i informatykiem. Spotykaliśmy się co tydzień,

06.09.2004 – 31.05.2005

0078


0079

a w razie potrzeby częściej. Przeprowadziliśmy badania ankietowe w interesujących nas szkołach ponadgimnazjalnych i na podstawie zebranych informacji stworzyliśmy informator, który był bezpłatnie rozprowadzany wśród naszych rówieśników. Zorganizowaliśmy „Kiermasz Szans” – imprezę o charakterze targów edukacyjnych, na które zaprosiliśmy interesujące nas szkoły. Pomysł na budowanie kariery zawodowej spodobał się i idea „Kiermaszu Szans” jest kontynuowana przez Gimanzjum nr 37 (naszą organizację wspierającą). Mamy nadzieję, że stanie się imprezą cykliczną. Powstała już następna grupa inicjatywna. Wszyscy uczestnicy grupy stworzyli indywidualne plany rozwoju i wybrali szkoły, w których będą kontynuowali naukę. W realizacji projektu zasadniczą rolę odgrywały indywidualne pomysły. Było ich bardzo dużo i musieliśmy nauczyć się je porządkować i korzystać z nich. Wszystkie decyzje dotyczące realizacji danego pomysłu podejmowaliśmy wspólnie. Poprzez dyskusję i głosowania wybieraliśmy miejsca, które chcieliśmy zobaczyć, tematy kolejnych

spotkań, decyzje co do szkół zaproszonych na „Kiermasz Szans” i opisanych w informatorze. Dzieliliśmy się przygotowywaniem bieżących informacji o projekcie na stronę internetową i tablicę ogłoszeń. Każdy z nas był odpowiedzialny za jakąś część projektu. Pomoc opiekunów i organizacji wspierającej była niezbędna, kiedy chcieliśmy się umówić na spotkanie lub zwiedzenie jakiegoś miejsca i wymagano potwierdzenia naszej wiarygodności. Niestety zdarzało nam się spotkać z lekceważeniem czy niedowierzaniem. Nasi koledzy pomagali nam w realizacji poszczególnych zadań, takich jak: zbieranie danych ankietowych w wybranych szkołach średnich, przygotowanie samego „Kiermaszu Szans” czy wyjazdy do zwiedzanych zakładów pracy. Początkowo do naszego projektu podchodzono dość nieufnie. Najtrudniej było nam rozwiać wątpliwości osób dorosłych co do tego „czy można pozwalać młodzieży na wymyślanie takich rzeczy?” i młodzieży „w nagrodę za co działacie w grupie?”. Wielu naszych rówieśników przychodziło na spotkania, dopytywało

się nas o kolejne planowane zadania i często się w nie angażowało. Pod koniec trwania projektu wielu naszych młodszych kolegów pytało, czy będziemy nadal działać i czy będzie można się do nas przyłączyć. Zaangażowaliśmy także inne szkoły w projekt, poprzez przeprowadzenie na ich terenie ankiet i zaproszenie na „Kiermasz Szans”. Niestety nie wszystkie szkoły, którymi byliśmy zainteresowani, pozwoliły nam na wejście na swój teren, niektóre były bardzo nieufne (tu zazwyczaj pomagały rozmowy z dyrekcją wspierającego nas gimnazjum) bądź wprost odmawiały współpracy lub nie odpowiadały na nasze oficjalne zapytania. Podczas realizacji projektu dużą trudnością okazała się obsługa administracyjna, a zwłaszcza rozliczenia finansowe. Mogliśmy jednak liczyć na fachową pomoc ze strony naszej organizacji wspierającej (GM 37). Niekiedy trudno też było uzyskać pozwolenia na wejście na teren zakładu, który chcieliśmy zobaczyć. Okazało się, że grupa młodzieży w naszym wieku jest już traktowana jak osoby dorosłe i ze względu np. na tajemnice produkcyjne nie wszędzie możemy wejść. Przy nawiązywaniu jakichkolwiek kontaktów bardzo pomagały

NAJTRUDNIEJ BYŁO NAM ROZWIAĆ WĄTPLIWOŚCI OSÓB DOROSŁYCH CO DO TEGO „CZY MOŻNA POZWALAĆ MŁODZIEŻY NA WYMYŚLANIE TAKICH RZECZY?” I MŁODZIEŻY „W NAGRODĘ ZA CO DZIAŁACIE W GRUPIE?”.


0080

identyfi katory i pisemne potwierdzenia ze strony organizacji wspierającej, że naprawdę jesteśmy grupą nieformalną i realizujemy projekt „Kiermasz Szans” przy wsparciu UE. Realizacja projektu w zdecydowany sposób zmieniała nasz sposób myślenia o możliwościach rozwoju młodych ludzi w ramach Unii Europejskiej. Przekonaliśmy się, że istnieją naprawdę duże szanse na realizację swoich planów, trzeba tylko mieć pomysł i nie bać się o tym mówić. Jeszcze w trakcie trwania projektu udało nam się nawiązać kontakt z grupą z Hiszpanii. Pomimo dużej bariery językowej wspólnie przygotowaliśmy i zrealizowaliśmy projekt w ramach Akcji 1. pt. „Idealne miasto młodzieży”. Nasza grupa nadal działa!!! We współpracy z zaprzyjaźnioną grupą hiszpańską przygotowujemy się do kolejnego projektu. Niektórzy z nas planują także w przyszłości przystąpienie do Akcji 2. – Wolontariatu Europejskiego.


01.02.2005 – 31.01.2006

Wrocław z inicjatywą

KONTAKT: SEMPER AVANTI PL. ŚW. MACIEJA 5, 50-244 WROCŁAW SEMPER.AVANTI@WP.PL, WWW.AVANTI.ORG.PL

Klub Młodzieżowy AnAnAs

P

omysł narodził się półtora roku temu, gdy stowarzyszenie Semper Avanti, w którym działa większość z nas, dostało od miasta nowe pomieszczenie biurowe do wykorzystania. Wtedy właśnie zrodził się pomysł, aby stworzyć na placu Św. Macieja coś w rodzaju klubu młodzieżowego, gdzie mogliby przychodzić młodzi ludzie z okolicy i wspólnie realizować swoje pomysły. Najważniejsze mieliśmy w zasięgu ręki – własny lokal. Ananas, bo tak nazywane jest biuro przeznaczone na klub, nie jest wielki i znajduje się na drugim piętrze starej kamienicy, ale od momentu, kiedy przerobiliśmy go na bardziej młodzieżowe miejsce – spełnia wiele ważnych funkcji. Ma żółte ściany, niebieskie witryny i ramy okienne, w środku jest jeden komputer, kilka szafek z książkami i przyborami plastycznymi. Po wejściu na pierwszy rzut oka widać, że odbywają się tu zajęcia plastyczne. Ręcznie robione figurki i obrazy zdobią ściany, a okna zasłonięte są roletami, również wykonanymi przez uczestników zajęć. Gdzieniegdzie porozwieszane są kartki z napisami po niemiecku, angielsku, francusku lub rosyjsku – to pozostałości po odbywających się tu prawie każdego dnia animacjach językowych. Ale

jedna ściana pozostała gładka – gdyż na niej w każdy wtorek wyświetlane są fi lmy, o których potem można podyskutować, siedząc co prawda na dywanie, ale pijąc za to ciepłą herbatę. Tak, krzeseł w Ananasie brakuje, nie ma też ławek – gdy spotykali się tutaj miłośnicy historii średniowiecza, rozsiadali się na całej podłodze, tak samo zresztą wyglądają zebrania członków Ananasa. To chyba nasza cecha charakterystyczna. Klub Młodzieżowy Ananas to nie tylko żółte pomieszczenie przy placu św. Macieja. Nawiązaliśmy bardzo owocną współpracę z Klubem „Pod kolumnami”, gdzie przez cały rok mogły się odbywać (i odbywają się w dalszym ciągu) warsztaty taneczne, breakdance oraz nauka żonglowania ogniem, czyli tzw. fire show. Miejsce jest do tego idealne – duża sala z lustrami, a obok galeria i minibar, gdzie można napić się kawy lub herbaty i zjeść pyszne ciastko. Przez pewien czas mogliśmy również korzystać z uprzejmości stowarzyszenia „Tratwa”, które znajduje się ulicę dalej. To właśnie tam, w świeżo odremontowanej sali, zaopatrzonej w siedem sprawnych komputerów, mogliśmy prowadzić klub informatyczny i uczyć m.in. tego, jak się robi strony internetowe.

Korzystaliśmy często z dobrodziejstwa natury, wychodząc na świeże powietrze, organizowaliśmy weekendowe wypady w góry raz w miesiącu, co dla mieszczuchów jest wielką atrakcją, zrobiliśmy imprezę plenerową w pobliskim parku, zamieniając go na jeden dzień w miejsce artystycznej rozrywki. W różnych miejscach parku odbywały się różne warsztaty: malowanie stopami lub mopami, breakdance, graffiti, maski gipsowe i wiele innych. Miało być młodzieżowo, a wyszło – rodzinnie. Obok bawiących się

0081


0082

w piasku dzieciaków na ławkach siedziało towarzystwo w podeszłym już wieku, które przyglądało się wszystkiemu z zainteresowaniem. UNASANANAS, bo taki był tytuł imprezy, poruszył Śródmieście, dzielnicę uważaną za jedną z najsmutniejszych w całym Wrocławiu. Na chwilę zrobiło się bardzo kolorowo i radośnie, a do zabawy w parku zachęcała dobiegająca z głośników muzyka.

Gdy przyszły listopadowe chłody, zebraliśmy grupę młodzieży, z którą pojechaliśmy do Obornik Śląskich na projekt zatytułowany „Młodzi Tolerancyjni – nakręćmy się na NIE!”. Podczas dwóch weekendowych wyjazdów młodzi ludzie mieli okazję spotkać się z twórcami kina niezależnego, wziąć udział w twórczych fi lmowych warsztatach i w finale nakręcić pierwszy w ich życiu fi lm krótkometrażowy. Film dotyczył ksenofobii

– lęku przed obcymi, i trzeba przyznać, że był świetnie przemyślany! Również w listopadzie odbył się koncert antyfaszystowski, a więc nasza grupa miała tej jesieni duży udział w promowaniu tolerancji i równości na własnym podwórku. Jednak nie było tak różowo przez cały czas. Musieliśmy się zmierzyć z całą masą problemów, których nie przewidzieliśmy wcześniej, pisząc wniosek. Największym problemem była frekwencja uczestników w regularnych zajęciach. My wyszliśmy z założenia, iż proponując młodzieży udział w szerokiej gamie bezpłatnych zajęć zarówno artystycznych, jak i edukacyjnych, poruszymy cały młody potencjał, a Ananas będzie miejscem tryskającym życiem i działaniem. Taki był plan. Jednak musieliśmy być często poddawani bolesnej próbie i licznym rozczarowaniom. Okazało się, że to wcale nie jest taka prosta sprawa wypromować działalność i zachęcić trudną młodzież do aktywności. Jeżeli nawet na pierwsze zajęcia przyszło 20 osób, to regularnie przychodzących była garstka. Trudno powiedzieć, gdzie popełniliśmy błąd, bo niestety nie rozmawialiśmy z tymi, którzy zrezygnowali i już


0083

nigdy się nie pojawili. Prawda jest jednak taka, że obecnie trudno młodzież czymś zainteresować, oni naprawdę wolą iść na dyskotekę w piątek, zamiast uczyć się, w jaki sposób można własnoręcznie zrobić roletę na okno. Nie chce im się też regularnie przychodzić i uczyć języków obcych, nawet jeśli prowadzone są w formie zabawy, na zasadzie gier, piosenek i zabaw ruchowych. Lepszy efekt uzyskiwaliśmy przy imprezach jednorazowych. Dlatego kontynuując ten projekt, a taki mamy zamiar, raczej skupimy się na prowadzeniu warsztatów w kilku krótkotrwałych sesjach. Tak, aby miały zwartą strukturę, jasno zarysowany początek i koniec, żeby widoczny był efekt działań i zachowana pewna intensywność. Już pod koniec projektu nasz skład osobowy uległ przemieszaniu, niektórzy odeszli, a na ich miejsce przyszło kilka nowych osób, które wniosły świeży powiew w nasze działania. Z tymi osobami chcemy podjąć starania o zdobycie funduszy na dalsze działania. Planujemy napisać tym razem wniosek do

Urzędu Miejskiego, już jako grupa bardziej doświadczona, mądrzejsza i efektywniejsza. Wiele się nauczyliśmy na własnych błędach, pewne ścieżki już znamy i mimo trudności nie chcemy kończyć tego, co przyszło nam z dość dużym trudem i poświęceniem realizować przez pierwszy rok. Ludzie w dalszym ciągu czasem dzwonią i pytają o Ananasa, więc nierozsądnie byłoby teraz zniknąć. Oczywiście w ciągu roku bardzo wiele się zmieniło w życiu każdego z nas. Niektórzy zaczęli studia w innym mieście, inni wyjechali za granicę, jednak projekt ten nauczył nas wszystkich pewnej odpowiedzialności, pracy w grupie oraz trudnej sztuki zarządzania. Stał się inspiracją do dalszych działań. Dwie osoby z grupy inicjatywnej zaczęły się nawet kształcić w kierunku animacji społeczno-kulturalnej, co w połączeniu z nabytym doświadczeniem całej grupy daje szansę na udoskonalenie naszej oferty tak, aby korzystało z niej jak najwięcej osób.


Szlakiem zapomnianych linii kolejowych Stowarzyszenie Miłośników Kolei w Jaworzynie Śląskiej

S

towarzyszenie Miłośników Kolei w Jaworzynie Śl. to organizacja skupiająca ludzi, dla których kolej to źródło inspiracji i przedmiot zainteresowań. Została ona powołana w 2004 roku. Jej głównymi celami są: propagowanie wiedzy z zakresu kolejnictwa, krzewienie jej wśród ludzi młodych, dokumentowanie starych szlaków kolejowych poprzez zdjęcia, fi lmy wideo, modelarstwo. Pomysł realizacji projektu zrodził się całkiem przypadkowo. Dowiedzieliśmy się o szkoleniu organizowanym przez Narodową Agencję Programu MŁODZIEŻ we Wrocławiu. Tygodniowy program szkoleniowy, na którym poznaliśmy sposoby pisana projektów i otrzymaliśmy wiele praktycznych porad, musiał przyczynić się do napisania przez nas własnego, ciekawego projektu, który zatytułowaliśmy „Szlakiem zapomnianych linii kolejowych”. Zakładał on zebranie materiałów historycznych o trzech liniach kolejowych, tj.: Świdnica Kraszewice – Jedlina Zdrój, Kamieniec Ząbkowicki – Złoty Stok, Strzegom – Bolków – Marciszów (na odcinku Strzegom – Bolków). W tym celu w początkowym etapie odbyły się szkolenia z zakresu fotografii, BHP, turystyki

oraz dziennikarstwa. Ze szkoleń tych mogli skorzystać mieszkańcy miasta i gminy Jaworzyna Śląska. Poszukiwanie i gromadzenie materiałów przysporzyło nam wiele problemów, gdyż linie kolejowe, zbudowane przez Niemców ponad sto lat temu, posiadały słabe udokumentowanie historyczne i w dodatku w języku niemieckim. Po zebraniu i opracowaniu wiadomości przystąpiliśmy do drugiego etapu. Wykorzystaliśmy w nim posiadaną przez nas drezynę napędzaną silnikiem spalinowym, którą przemierzaliśmy wspomniane szlaki. Wesoła ekipa na pokładzie drezyny, wiatr we włosach, ciekawe widoki, szum i stukot żelaznych kół toczących się po szynach – były to dla nas wszystkich niezapomniane chwile. W trakcie przejazdów każdą z linii uwieczniliśmy na błonach fotograficznych oraz wykonaliśmy wiele szkiców i planów stacji. Każdego dnia, na koniec naszych eskapad organizowaliśmy ognisko z kiełbaskami – oczywiście w otoczeniu kolejowym! Podczas przejazdów nie obyło się bez wykolejeń i nieoczekiwanych zdarzeń (przebiegające sarny lub koty). Stan tych linii pozostawiał wiele do życzenia. Brakujące kawałki szyn,

zdewastowane stacje i przystanki osobowe to niestety obraz zaniedbywanego i pozostawionego na pastwę losu majątku kolejowego. Ostatnim etapem projektu było opracowanie i wydanie folderu „Szlakiem zapomnianych linii kolejowych”. Przygotowanie publikacji do druku pochłonęło nam sporo czasu. Prosiliśmy nawet o przedłużenie terminu realizacji i zakończenia projektu. Dodatkowym utrudnieniem było ponowne drukowanie folderu, gdyż poprzedni z winy drukarni został wydany z błędami. Jako podsumowanie naszego projektu zorganizowaliśmy prezentację wydanego folderu oraz wycieczkę kolejką wąskotorową, wiodącą ze Starego Bojanowa do Wielihowa. Podczas niej wykorzystaliśmy zdobyte umiejętności, m.in. przewodnika kolejowego, fotograficzne i filmowe. Na końcu trasy, w Wielihowie obsługa pociągu zorganizowała nam ognisko. Po zakończeniu i złożeniu rozliczenia do Agencji czekaliśmy na pozytywne zakończenie i rozliczenie finansowe całego projektu. Został on pozytywnie zaopiniowany i zamknięty. Realizacja projektu dała członkom stowarzyszenia możliwość samorealizacji, pogłębienia

01.07.2003 – 31.12.2003

KONTAKT: STOWARZYSZENIE MIŁOŚNIKÓW KOLEI W JAWORZYNIE ŚLĄSKIEJ, UL. KOŚCIELNA 4/2, 58-140 JAWORZYNA ŚLĄSKA

0084


0085

wiedzy oraz pokazała społeczności lokalnej, że można robić coś pożytecznego dla siebie i dla innych. Była też dla nas znakomitą szkołą współpracy, odpowiedzialności za podjęte wyzwanie, pomimo nieoczekiwanych przeszkód na drodze do celu. Zachęcam wszystkie organizacje do korzystania z pieniędzy Unii Europejskiej na tego typu projekty ze względu na możliwość realizacji swoich pomysłów i celów statutowych poszczególnych organizacji oraz znakomitej przy tym wszystkim zabawy. Na dzień dzisiejszy każdy z nas nadal zajmuje się koleją. Jako stowarzyszenie organizujemy na przełomie kwietnia i maja kolejny, trzeci już, Ogólnopolski Zlot Drezyniarzy, Wolsztyn 2006.

Łukasz Romaniec ki, koordynator projektu

REALIZACJA PROJEKTU DAŁA CZŁONKOM STOWARZYSZENIA MOŻLIWOŚĆ SAMOREALIZACJI, POGŁĘBIENIA WIEDZY ORAZ POKAZAŁA SPOŁECZNOŚCI LOKALNEJ, ŻE MOŻNA ROBIĆ COŚ POŻYTECZNEGO DLA SIEBIE I DLA INNYCH.


KONTAKT: GMINA STĘŻYCA, UL. 9 MARCA 83-322 STĘŻYCA, WWW.GMINASTEZYCA.PL

Na skrzyżowaniu marzeń

Zespół Kształcenia i Wychowania w Klukowej Hucie, Klub – Na skrzyżowaniu marzeń

P

rojekt „Na skrzyżowaniu marzeń” powstał, bo w Klukowej Hucie na skrzyżowaniu dróg istnieje coś więcej niż ono samo. Wokół niego mieszkają młodzi i dorośli, którzy mają wiele marzeń i pomysłów. Przy współpracy z Zespołem Kształcenia i Wychowania w Klukowej Hucie określono potrzeby młodzieży, dzięki temu powstał pomysł naszego projektu, który umożliwił młodzieży rozwój poprzez działania integracyjne. Uczestnicy są przygotowywani do promowania Kaszub, łatwiej nawiązują kontakty, równocześnie dzieląc się własnymi doświadczeniami. Każdy z nas ma wiele marzeń, twórczych pomysłów i pasji, które w trakcie trwania projektu mógł zrealizować. Projekt podzieliliśmy na 14 skrzyżowań:

ły się w Słupskim Ośrodku Kultury warsztaty fotograficzne, prowadzone przez panią Jadwigę Gilsę-Zimną.

malowanie kredkami pastelowymi martwej natury. Wszystko odbyło się pod okiem wykładowcy ASP w Gdańsku pana Marcina Plichty.

III SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

IX SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Warsztaty plastyczne, podczas których zostały wykonane odlewy gipsowe oraz płaskorzeźby z masy solnej.

Warsztaty plastyczne, podczas których wspólnie odkrywaliśmy zasady malowania akwarelą oraz farbami olejnymi.

IV SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

X SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Warsztaty plastyczne, podczas których zajmowaliśmy się przygotowaniem prac na wystawę związaną ze świętami Bożego Narodzenia.

Warsztaty, podczas których malowaliśmy jedwabne chustki.

XI I XII SKRZYŻOWANIE MARZEŃ V SKRZYŻOWANIE MARZEŃ Warsztaty plastyczne, podczas których malowaliśmy chustki jedwabne o różnych rozmiarach, wykorzystując gutę oraz sól krystaliczną.

I SKRZYŻOWANIE MARZEŃ Trening umiejętności interpersonalnych. Zajęcia prowadziła pani Anna Pakszys, doświadczony trener Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.

XIII SKRZYŻOWANIE MARZEŃ VI SKRZYŻOWANIE MARZEŃ Wyjazd do Akademii Sztuk Pięknych oraz kina Krewetka. W Akademii zobaczyliśmy warsztaty pracy studentów pod opieką prof. Swoja Ostrowskiego oraz mgr. Marcina Plichty.

II SKRZYŻOWANIE MARZEŃ Grupa inicjatywna zorganizowała wyjazd do Słupska i Ustki. W ramach tego wyjazdu odby-

Malowanie farbami olejnymi i akwarelami połączone z wycieczką po najciekawszych zakątkach Kaszub.

VII I VIII SKRZYŻOWANIE MARZEŃ Warsztaty plastyczne, rzeźbienie w glinie oraz

Rajd rowerowy śladami naszych przodków.

XIV SKRZYZOWANIE MARZEŃ Warsztaty umiejętności interpersonalnych, podczas których uczestnicy uczyli się zachowań asertywnych. W ramach projektu powstała pracowania artystyczna prowadzona przez naszych ma-

01.06.2004 – 30.10.2004

0086


0087

rzycieli. Obecnie spotykamy się w klubie raz w miesiącu w zależności od potrzeb i pomysłów. Do naszych sukcesów należą: I miejsce Beaty Klawikowskiej za jedwabną chustkę w konkursie „Moje spotkanie z Europą”, który odbył się w ramach tygodnia promocji Programu MŁODZIEŻ na terenie województwa pomorskiego. Otrzymaliśmy również wyróżnienie, które przyznano Łukaszowi Makurat za fotografię oraz dziewczynom: Beacie Cichosz, Beacie Zaborowskiej, Lilianie Kropidłowskiej oraz Karolinie Malc za pracę grupową. Wszystkich młodych ludzi zachęcamy do brania udziału w Programie MŁODZIEŻ – to ogromna szansa na zrealizowanie swoich marzeń.


KONTAKT: STOWARZYSZENIE MŁODY SAMORZĄD UL. MONIUSZKI 3, 67-100 NOWA SÓL

Filmowa Inicjatywa Ludzi Młodych Nieformalna Grupa Twórców Filmowych 51º 48’ N – 15º 43’ E

KIM JESTEŚMY? Jesteśmy grupą pozytywnie zakręconych ludzi, którzy od paru lat kręcili sobie różne etiudy, historyjki, fi lmy. Po jednym z naszych kolejnych fi lmów zapada decyzja: TAK! Wchodzimy w Program MŁODZIEŻ. On jest dla nas! Uwierzyliśmy w to. Uwierzyła też Narodowa Agencja. ☺

JAK SIĘ POZNALIŚMY? Trzon drużyny stanowią przyjaciele, którzy poznali się jeszcze w szkole podstawowej. Później dołączali do nas kolejni zapaleńcy. I tak stanęło na 9 osobach. Okazało się, że oficjalna grupa inicjatywna powiększyła się w trakcie trwania projektu o spore grono osób. Stało się tak po nagłośnieniu projektu. Znajomi uwierzyli, że warto się starać i postanowili nam pomagać.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ? Kiedy zastanawiamy się nad projektem, zdajemy sobie sprawę, że pomysł ten był w nas od zawsze. Dostrzeżenie tego było tylko kwestią czasu. Takim impulsem była powódź w 1997 r. Nasze miasto – Nowa Sól – leży nad Odrą i jako pierwsze w czasie „powodzi tysiąclecia” obroniło się przed wielką wodą. Film to po-

mysł, jak zapobiec zapomnieniu tego wydarzenia i podziękowanie mieszkańcom za ich ofiarną pomoc.

riusz i własną historię, choć nie odchodzimy od faktów. Nasze zdjęcia przeplatają się z materiałami archiwalnymi, nakręconymi przez prywatne osoby w 1997 roku.

JAKA JEST TEMATYKA PROJEKTU? Nakręciliśmy Film, ale przez duże Fy. Przy zdjęciach pomagał nam zawodowy operator. Przy montażu pomagał nam zawodowy montażysta. Przy muzyce pomagali nam profesjonalni muzycy. Nasz fi lm „Odra” powstał na podstawie powieści „Dżuma” A. Camusa. Zaadaptowaliśmy ją dla naszych potrzeb. Jest to historia kilku ludzi, których losy połączyła woda, wielka woda. Chorobę z powieści Camusa zastępuje inna – tytułowa, która jest jednocześnie nazwą rzeki. Część fabuły opiera się na scenariuszu napisanym przez życie, ale nie jest to po prostu relacja z powodzi. Film nie jest dokumentem, lecz obrazem fabularnym, który ma własny scena-

JAK PODZIELILIŚMY SIĘ ZADANIAMI? W związku z tym, że już wcześniej kręciliśmy fi lmy, nie było problemu z podziałem obowiązków. Ten, kto wcześniej był reżyserem, był nim nadal. Ten, kto wcześniej był technikiem, był nim nadal. Ten, kto wcześniej był montażystą, był nim nadal. Wszyscy ponadto byliśmy aktorami, a zabawa przy tym była przednia.

JAKIE PROBLEMY POJAWIŁY SIĘ PO DRODZE? Wskutek zbiegu pewnych okoliczności nie byliśmy w stanie zakończyć planowo wszystkich etapów projektu. Przeszkodziła nam między innymi kontuzja jednego z członków grupy inicjatywnej, który odgrywał w fi lmie główną rolę. Pogoda też była niesprzyjająca. Nie oszczędziły nas awarie techniczne sprzętu. Czynniki te spowodowały przesunięcie kolejnych etapów. Nastąpiły dość poważne zmiany w harmonogramie. Ale nie poddawaliśmy się.

01.05.2005 – 28.02.2006

0088


0089

Postanowiliśmy pokazać, że stać nas na wiele i pomimo przeciwności wzorowo skończyć fi lm. Poza tym, pisząc harmonogram, nie spodziewaliśmy się, że tworzenie profesjonalnego fi lmu może być tak pracochłonne.

CO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO PO ZAKOŃCZENIU WSZYSTKICH DZIAŁAŃ? Nasz film będzie można obejrzeć w kinach. Wcześniej widzieli go ambasadorzy krajów członkowskich UE. Wysłaliśmy go do nich! Napisaliśmy w liście po angielsku: „Dzięki za pomoc, pamiętajcie, że w Polsce i w Nowej Soli unijnych pieniędzy się nie marnuje. Oceńcie sami”.

CO DAŁA NAM REALIZACJA PROJEKTU? Przede wszystkim doświadczenie. Dziś wiemy już, co to znaczy prawdziwy fi lm. Dziękujemy wam za to. Produkcja pozwoliła nam poznać siebie. Poznaliśmy też mnóstwo ciekawych ludzi z naszego miasta, a mieszkańcy poznali nas. Słyszymy ze wszech stron gratulacje. Mogliśmy się pokazać z dobrej strony naszym przyszłym pracodawcom. Poza tym nasz projekt przyniósł sporo dobrego innym osobom: wiele z nich mogło sobie

przypomnieć, co się działo w ’97, ci młodsi mogli się o tym w ogóle dowiedzieć. Książki do historii jeszcze o tym nie mówią, a rodzice nie rozmawiają często z dziećmi na ten temat. Wsparliśmy WOŚP – koszulka z logo Programu poszła na licytację. Wsparliśmy małe dzieci. Do projektu zaangażowaliśmy podopiecznych ze świetlicy terapeutycznej „Smerfi ki”. Jeden z naszych statystów, zainspirowany naszym działaniem, sam napisał wniosek i czeka na decyzję Komitetu Selekcyjnego. Mateusz Stachowiak chce... nakręcić fi lm w ramach Akcji 3. – Inicjatywy grupowe ☺. Pomagaliśmy mu wypełnić wniosek. Nauczyliśmy się jednego: nieważne, co sam możesz wziąć; ważne, co sam możesz dać innym!

cie, malujcie, rzeźbijcie, nawiązujcie kontakty, bawcie się! Europa jest Wasza!

DLACZEGO POWINNIŚCIE NAPISAĆ W PUBLIKACJI RÓWNIEŻ O NAS? Projektem żyliśmy prawie rok. Włożyliśmy w niego całe swoje serce i cały swój wolny czas. Zaufali nam sponsorzy, urzędy, autorzy materiałów archiwalnych, media. Pisali o nas: „Tygodnik KRĄG”, „Gazeta Lubuska”, „Gazeta Wyborcza”, Radio Zachód, TV Przewodowa Zielona Góra. Braliśmy udział w Europejskim Tygodniu Młodzieży. Dlaczego nie mielibyście napisać i o nas?

Pozdrawiamy Łukasz Rut – lider NGTF

JAKIE RADY DAMY INNYM GRUPOM? Pamiętajcie, życie jest piękne. Nigdy nie wątpcie w swoje siły. Jeżeli czegoś bardzo chcecie, na pewno się uda. Młodość jest od tego, aby próbować. Więc próbujcie, śpiewajcie, tańcz-

PROJEKTEM ŻYLIŚMY PRAWIE ROK. WŁOŻYLIŚMY W NIEGO CAŁE SWOJE SERCE I CAŁY SWÓJ WOLNY CZAS.


KONTAKT: STOWARZYSZENIE ROZWOJU AGROTURYSTYCZNEGO GMINY TUCHOMSKIEJ, UL. SZKOLNA 4, 77-133 TUCHOMIE TEL.: 059 821 58 08

Piaszno – wieś bez kompleksów Grupa Gladiatorzy

J

esteśmy mieszkańcami Piaszna, wywodzimy się z rodzin chłopskich i robotniczych. Bardzo kochamy naszą miejscowość. Uczymy się w szkołach średnich, a po skończeniu nauki zamierzamy pracować jak najbliżej miejsca zamieszkania. Być może realizacja tego projektu przyczyni się do spełnienia naszych marzeń. Jesteśmy grupą defaworyzowaną, składającą się z siedmiu osób, która mieści się w przedziale wiekowym 15–25 lat. Do napisania projektu skłoniło nas to, że w naszej miejscowości znajduje się wiele atrakcji turystycznych. Wśród turystów, którzy coraz liczniej zaczynają odwiedzać naszą miejscowość, znajdowało się wiele osób z odległych zakątków kraju i zagranicy które, przez brak odpowiedniego oznakowania, nie mogły swobodnie poruszać się po naszej miejscowości i okolicy. Kolejnym czynnikiem była niewielka ilość działań pozwalających na wykorzystanie czasu wolnego przez lokalną młodzież. Po uzyskaniu informacji od kolegów z Tuchomia, beneficjentów z ubiegłego roku, postano-

wiliśmy startować w Programie MŁODZIEŻ. Z Internetu uzyskaliśmy więcej wiadomości oraz potrzebny wniosek. Zorganizowaliśmy zebrania naszej grupy, na których stopniowo wypełnialiśmy wniosek. Dwóch członków naszej grupy uczestniczyło na szkoleniu organizowanym przez „Centrum Współpracy Młodzieży”, które prowadził Michał Bodziński w Centrum Międzynarodowych Spotkań w Tuchomiu, które pomogło nam w udoskonaleniu naszego wniosku. Projekt miał na celu pokazanie dorobku kulturowego oraz walorów turystyczno-przyrodniczych naszej miejscowości turystom i mieszkańcom pobliskich wiosek. Naszej grupie zależy na rozwoju Piaszna, z którym wiążemy przyszłość. Wykonaliśmy drogowskazy i tablice informacyjne. Zorganizowaliśmy dwie imprezy plenerowe, które w większej mierze przyczyniły się do promocji naszej wsi. Założyliśmy sezonową wypożyczalnię rowerów, którą sami obsługujemy. Częściowo zaprojektowaliśmy materiały promocyjne (folder, pocztówki, kalendarz kieszonkowy). Dzięki sponsorowi powstała strona internetowa (http://www.tuchomie.pl/ piaszno/index.html).

Aby realizacja projektu przebiegała sprawnie, podzieliliśmy działania między siebie. Dziewczyny zajęły się projektowaniem i wykonaniem strojów na pokazy plenerowe. Chłopaki wykonaniem i wkopaniem drogowskazów oraz tablic informacyjnych (jedną tablicę informacyjną stanowi przystanek PKS, na którym namalowaliśmy mapę Piaszna z atrakcjami), budową osady neolitycznej, konstruowaniem narzędzi do pokazów plenerowych, częściowym projektowaniem materiałów promocyjnych oraz rozruchem i obsługą wypożyczalni rowerów. Wspólnie zajęliśmy się pisaniem wniosku, zakupem materiałów potrzebnych do realizacji projektu, a także uczestnictwem i pracami porządkowymi przy pokazach plenerowych. Opracowanie harmonogramu działań było dla nas bardzo pracochłonne i pochłonęło większość czasu spędzonego nad projektem.

01.01. 2005 – 09.01.2005

0090


0091

Po jednej z imprez plenerowych zdarzył się pewien nieprzyjemny incydent, a mianowicie częściowe zniszczenie wykonanego przez nas oznakowania, które następnie naprawiliśmy. Nasza grupa oraz mieszkańcy miejscowości przyczynili się do szybkiego ujęcia sprawców i doprowadzenia ich do organów sprawiedliwości.

szych problemów z poruszaniem się po niej oraz mają możliwość korzystania z naszej wypożyczalni rowerów. Piaszno poprzez oznakowanie stało się miejscowością otwartą i zarazem przyjazną osobom z innych miejscowości, o czym informują nas oraz swoich przyjaciół ci, którzy zaczynają nas liczniej odwiedzać.

Spotkamy się z pozytywnymi reakcjami dotyczącymi realizacji projektu. Turyści chętniej odwiedzają naszą miejscowość, nie mają więk-

Aktualnie zajmujemy się prowadzeniem wypożyczalni rowerów. Promujemy naszą wieś poprzez rozdawanie materiałów promocyjnych. Kontynuujemy organizację pokazów plenerowych. Realizacja projektu pomogła nam zdobyć nowe doświadczenia w organizowaniu imprez plenerowych i zawrzeć nowe znajomości, nauczyła nas lepszej współpracy w grupie. Staliśmy się bardziej pewni siebie i udowodniliśmy sobie, że wspólnie potrafimy coś zrobić.

TURYŚCI CHĘTNIEJ ODWIEDZAJĄ NASZĄ MIEJSCOWOŚĆ, NIE MAJĄ WIĘKSZYCH PROBLEMÓW Z PORUSZANIEM SIĘ PO NIEJ ORAZ MAJĄ MOŻLIWOŚĆ KORZYSTANIA Z NASZEJ WYPOŻYCZALNI ROWERÓW.


KONTAKT: STOWARZYSZENIE NIKT RUCH KULTUROTWÓRCZY UL. SOLSKIEGO 42 B, 53-416 WROCŁAW

Sztuka na kółkach, słowem – Wheel Art Grupa nieformalna Wheel Art

W

heel Art to nie wielkie idee i wspaniałe pomysły, lecz ludzie, którzy je tworzą – zazwyczaj pisze do nas w listach nasz koordynator. Gdy pierwszy raz spotkaliśmy się, aby wspólnie obmyślić plan działania, większość z nas odnosiła wrażenie, że bujamy w obłokach. Przed nami stały trudne zadania i wiele przeszkód do pokonania… Teraz, gdy już przebyliśmy całą drogę od pomysłu do zakończenia projektu, możemy z ręką na sercu powiedzieć chórem: było warto!

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ? Pierwsza iskierka pojawiła się latem, podczas wakacji 2004 roku, gdy ci z nas, którzy nie wyjechali na dalekie wojaże, zdani byli na to, co oferowało rodzime miasto. Nasz Wrocław, mekka niemieckich wycieczek, piękny i – wydawać by się mogło – pełen atrakcji, niestety nie zaspokajał naszych potrzeb kulturalnych. Większość wydarzeń była dla nas albo za droga, albo po prostu nieciekawa. Wówczas Rafał, jak się później miało okazać – człowiek kluczowy dla naszego projektu, zaczął się zastanawiać: a dlaczego by nie zrobić czegoś samemu?

Zamysł był prosty: stworzyć rodzaj działalności kulturalnej, który byłby absorbujący nie tylko dla nas samych, lecz również dla ludzi mniej zainteresowanych sztuką w jej tradycyjnym znaczeniu. Nasza praca opierałaby się głównie na organizowaniu różnorodnych eventów kulturalnych: niekonwencjonalnych wystaw, pokazów mody, warsztatów, dyskusji, pokazów fi lmów, happeningów, koncertów… Grona współpracowników nie trzeba było długo szukać. W skład pierwotnego zespołu Wheel Artu wchodziło dwanaście osób: znajomi z jednej klasy licealnej oraz ich przyjaciele, wszyscy połączeni wspólną pasją – sztuką w jej jak najszerszym rozumieniu.

TRUDY ORGANIZACJI Pomysłów sto, środków – brak. Nieustanne burze mózgów, częste spotkania, milion papierów. Aby to wszystko ogarnąć, potrzebny był podział ról. Najłatwiej było wybrać koordynatora – jednogłośnie został nim Rafał. Gorzej z resztą – przede wszystkim trudno było nam określić, jakimi kryteriami powinniśmy się kierować i na jakie kategorie podzielić naszą przyszłą działalność. Chcieliśmy przeprowadzić kilkadziesiąt akcji kulturalnych, lecz nie po-

trafiliśmy jednoznacznie określić zakresu obowiązków każdego z nas. Wstępnie dokonaliśmy wyboru na podstawie naszych zainteresowań – każdy miał być odpowiedzialny za rodzaj sztuki, który był mu najbliższy. Taki podział okazał się jednak chybiony. Jak się później okazało, trzeba było przede wszystkim wyłonić funkcje takie jak skarbnik, osoba odpowiedzialna za kontakty z innymi organizacjami itp. Najtrudniejszą i najbardziej pracochłonną częścią okazało się jednak pisanie projektu do Programu MŁODZIEŻ. Gdy udało nam się zakończyć ten etap, odetchnęliśmy z ulgą. Teraz pozostało nam już tylko czekać na efekty. W grudniu dowiedzieliśmy się, że nasz projekt został zatwierdzony przez Program, co oznaczało, że czas zabrać się do roboty!

NASZ NOWY DOM Siedzibą Wheel Artu stał się Dom Edyty Stein, dzięki porozumieniu z Towarzystwem Edyty Stein, które zgodziło się nam udostępnić swoje pomieszczenia. Współpraca okazała się owocna, gdyż wkrótce dołączyli do nas dwaj wolontariusze z Domu Edyty Stein – Tim z Holandii i Tom z Niemiec.

01.02. 2005 – 31.01.2006

0092


0093

Do działania przystąpiliśmy niemal natychmiast po ogłoszeniu przez Program MŁODZIEŻ wyników. Już 19 grudnia miała miejsce pierwsza akcja – była to aukcja charytatywna na rzecz Domu Matek Samotnie Wychowujących Dzieci. Kolejną była próba pobicia rekordu na najdłuższy łańcuch świata, w której wzięły udział dzieci z tejże placówki. To była jednak tylko rozgrzewka przed akcjami o charakterze nieco bardziej zgodnym z naszą docelową ideą…

AKCJA ZA AKCJĄ Pierwszą akcją „z prawdziwego zdarzenia” była dyskusja pod tytułem „Media w świecie wartości”, w której udział wzięły tak uhonorowane głowy, jak prof. Jan Miodek, prof. Stefan Bednarek czy ks. dr Marek Lis. Cieszyła się ona dużym zainteresowaniem młodzieży, co tylko zmotywowało nas do dołożenia jeszcze większych starań przy następnych działaniach. Później akcje poszły jak lawina, w czym nie przeszkodziła nam nawet nasza matura.

Tuż przed świętami zorganizowaliśmy pisankowy happening na wrocławskim Rynku. Następnym eventem było już oficjalne otwarcie działalności Grupy Wheel Art, na którym można było podziwiać kreacje autorstwa studentki ASP oraz posłuchać zespołu SevenDays. Tego dnia Dom Edyty Stein wypełnił się ludźmi po brzegi, a my pękaliśmy z dumy. Kolejne wydarzenia często łączyły ze sobą kilka pokazów i wystaw naraz, tak aby jednego wieczoru nie zabrakło atrakcji. Odbyło się kilka wystaw fotograficznych, instalacji artystycznych, pokazów mody i filmów, którym często towarzyszyła muzyka na żywo. W tym czasie zauważyliśmy, iż posiadamy stałe grono sympatyków, które choć dosyć wąskie – pozostaje nam wierne do dziś. Nawiązaliśmy także kontakt ze strefą Gutenberga organizującą Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia – dyskusje z udziałem ekspertów na ważkie tematy dzisiejszych czasów. Wakacje, z przyczyn oczywistych, stanowiły okres pewnego zawieszenia, co nie znaczy, że ci, którzy pozostali latem w mieście, próżnowali. Po wakacjach uruchomiliśmy cykl stałych wydarzeń, jakimi były wieczory fi lmowe

oraz spotkania z teatrem. Nasi koledzy zadbali także, aby o Wheel Arcie było głośno poza Wrocławiem i zaprezentowali nasz projekt w Gimnazjum w Serbii pod Głogowem.

WHEEL ART, EPILOG Przez 10 miesięcy wytężonej pracy odkryliśmy, czym jest prawdziwe, namacalne obcowanie ze sztuką. Poznaliśmy się także od nieco innej strony i zrozumieliśmy, jak ważnym elementem każdego projektu są współpraca i dobra organizacja. Tego czasami nam brakowało. W międzyczasie ekipa Wheel Artu uległa modyfikacji, przez konflikty niektóre osoby odeszły, przyjęliśmy też wielu nowych członków. Od początku naszym założeniem było otwarcie na pomysły i ludzi z zewnątrz i to nam się udało. Niestety nie udało nam się dotrzeć do szerszego grona odbiorców, choć mogłyby temu przeczyć niezwykle miłe emaile, jakie otrzymaliśmy od ludzi z zagranicy i innych miast. Okazało się, że działalność taka jak nasza jest jednak potrzebna. Cieszy nas fakt, że chcą ją uprawiać coraz młodsi i bardziej kreatywni ludzie. Przypomnę raz jeszcze słowa Rafała: „Wheel Art to nie piękne idee i wspaniałe pomysły, lecz ludzie, którzy je tworzą”.

Julia Słonina

PRZEZ 10 MIESIĘCY WYTĘŻONEJ PRACY ODKRYLIŚMY, CZYM JEST PRAWDZIWE, NAMACALNE OBCOWANIE ZE SZTUKĄ.



01.07.2003 – 29.02.2004

KONTAKT: STOWARZYSZENIE OPIEKI NAD DZIEĆMI ORATORIUM, UL. OFIAR KATYNIA 57, 37-450 STALOWA WOLA ORATORIUM@POCZTA.ONET.PL, HTTP://ORATORIUM.REPUBLIKA.PL

Ratować nadzieję Stowarzyszenie Opieki nad Dziećmi „Oratorium”

J

esteśmy wolontariuszami działającymi w Stowarzyszeniu Opieki nad Dziećmi „Oratorium”, które prowadzi między innymi świetlicę socjoterapeutyczną i świetlicę profilaktyczno-wychowawczą (utworzoną dzięki temu projektowi) dla dzieci oraz dwa kluby młodzieżowe. Już teraz skupiamy sporą grupę osób. Większość z nas to studenci i uczniowie szkół średnich. Uczestniczymy w codziennych zajęciach odbywających się w świetlicach i klubach. Pomagamy dzieciom w odrabianiu lekcji, nauce indywidualnej. Czynnie uczestniczymy w terapiach zajęciowych takich jak: plastyczne, teatralne, komputerowe, kulinarne, itp. Pomysł na napisanie projektu zrodził się po przekazanej nam informacji, iż w jednej z dzielnic naszego miasta będzie likwidowany klub młodzieżowy. Postanowiliśmy zacząć szukać funduszy na utrzymanie go i otwarcie w nim świetlicy. Projekt „Ratować Nadzieję” zakładał więc przejęcie upadającego klubu młodzieżowego. Za zadanie miał również dać nadzieję i radość rozwadowskiej młodzieży i dzieciom zagrożonym patologiami społecznymi. Najważniejsze działa-

nia w naszym projekcie to między innymi: przygotowanie grupy do działań (szkolenie), pomoc w remoncie przystosowawczym, nabór (festyn), zajęcia wolontariuszy (nauka, terapia zajęciowa), wycieczki (Kraków, Wieliczka), spotkania z rodzicami, zajęcia klubowe, imprezy okolicznościowe (Festyn Rodzinny, Kulig, Wigilia, Dzień Dziecka). Podczas tworzenia projektu każdy z nas przedstawił swój pomysł na to, co chciałby robić oraz jaką funkcję pełnić. Jednym z problemów, z jakim się spotkaliśmy, było zmniejszenie naszej grupy. Powodem był początek roku akademickiego i rozpoczęcie studiów w innym mieście przez 2 osoby. Szczęście nam jednak dopisało, bo szybko znalazły się nowe osoby, które pragnęły wspomóc nasze działania. Poza tym nie mieliśmy większych problemów, gdyż każdy miał przydzieloną działkę, za którą był odpowiedzialny, i każdy wywiązywał się z powierzonych mu zadań najlepiej jak potrafi ł. Dużo dobrego dawały nam miesięczne superwizje, na których rozmawialiśmy o swoich problemach związanych z realizacją projektu oraz o osobistym kontakcie z dziećmi. Po zakończeniu projektu spotkała nas miła niespodzianka, gdyż prezydent mia-

sta złożył nam podziękowania za zaangażowanie oraz pomoc w utrzymaniu świetlicy i klubu młodzieżowego. Śmiało możemy się pochwalić, iż udało nam się osiągnąć cel. Umowa miasta na prowadzenie klubu i świetlicy została przedłużona, klub i świetlica istnieją do tej pory. Obecnie nasza grupa troszkę zmieniła skład, ale nadal działamy w świetlicach i próbujemy szukać dotacji, by móc uatrakcyjnić dzieciom pobyt w nich. Dzięki projektowi zdobyliśmy wiele nowych doświadczeń oraz umiejętności, zostaliśmy zauważeni jako młodzież, która potrafi zrobić coś dobrego i zmienić coś na lepsze w naszym mieście. Najważniejsza rada, jakiej możemy udzielić, to: do grupy dobierajcie sobie dobrych i sprawdzonych ludzi, gdyż w dużej mierze to od nich zależy rezultat i osiągniecie celu Waszego projektu. Starajcie się również dobrze podzielić obowiązkami, a na pewno uda Wam się osiągnąć postawione sobie cele.

0095


KONTAKT: MIEJSKI OŚRODEK POMOCY SPOŁECZNEJ W SZCZECINKU, 78-400 SZCZECINEK TEL.: 094 372 80 00

Antidotum na nudę – szczecineckie warsztaty promocyjne młodych wolontariuszy Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Szczecinku

POMYSŁ NA PROJEKT I JEGO TEMATYKA Pomysł narodził się wśród młodych wolontariuszy Projektu Pomocy Dzieciom „Starszy Brat, Starsza Siostra”, realizowanego przy Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Szczecinku. Nasz projekt dotyczył realizacji warsztatów promocyjnych dla młodych wolontariuszy działających na rzecz dzieci ze środowisk zagrożonych patologiami. Warsztaty miały służyć wypracowaniu strategii promocji działań wolontariackich wśród młodych ludzi. Młodzi, aktywni wolontariusze, dostrzegając efekty i sens swoich działań, wyrazili chęć i potrzebę promowania takich przedsięwzięć w środowisku lokalnym. Formą realizacji tego pomysłu było zorganizowanie warsztatów dla wolontariuszy ze Szczecinka i z kilku ośrodków w kraju o podobnej misji. Tematem zajęć twórczych był: „Wolontariat młodzieżowy – antidotum na nudę”, a mottem całego przedsięwzięcia słowa Poli Gojawiczyńskiej: „Bądź promyczkiem dla tych, którzy mają mało słońca”.

CELE PROJEKTU Cele zorganizowania warsztatów to: 1. wypracowanie skutecznego modelu promocji działań wolontariackich młodzieży na rzecz

dzieci ze środowisk zagrożonych i przedstawienie go w formie „AKCJI FINAŁOWEJ”. 2. wymiana doświadczeń młodych wolontariuszy realizujących podobne misje. 3. przygotowanie młodzieży do promowania postawy otwartości na wolontariat, który nie jest jeszcze tak powszechny jak w Europie, a pomaga zdobywać doświadczenie, uczy postawy prospołecznej. 4. dowartościowanie młodych, aktywnych wolontariuszy poprzez umożliwienie im zdobycia nowych umiejętności i doświadczeń, poszerzenia wiedzy.

NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA I PODZIAŁ ZADAŃ Przygotowanie projektu obejmowało 5 podstawowych punktów: 1. Powołano grupę inicjatywną: zgłosiło się 12 wolontariuszy, którzy stworzyli zespół odpowiedzialny za realizację projektu, wyłoniono koordynatora. 2. Dopracowano projekt od strony merytorycznej: • ustalono zakres tematyczny zajęć warsztatowych; • zaangażowano profesjonalistów, którzy przeprowadzili zajęcia warsztatowe w wioskach:

muzycznej, plastycznej, dziennikarsko-medialnej, teatralno-kabaretowej, promocyjnoreklamowej; • opracowano zasady funkcjonowania wiosek: - wioska muzyczna miała za zadanie przygotować hymn wolontariuszy (opracować tekst i muzykę) oraz odpowiadała za oprawę muzyczną Akcji Finałowej; - wioska promocyjno-reklamowa: wypracowanie pomysłu na połączenie wszystkich elementów promocyjnych powstałych w pozostałych wioskach oraz koordynowanie Akcji Finałowej; - wioska plastyczna: podczas Akcji Finałowej miała zaprezentować wykonane wybranymi technikami plastycznymi prace oraz przygotować projekt plakatu Akcji Finałowej; - wioska dziennikarsko-medialna: po zapoznaniu się z technikami przekazu dziennikarskiego miała za zadanie opracować materiał promocyjny projektu „Antidotum na nudę” w lokalnych mediach oraz w trakcie realizacji warsztatów; - wioska teatralno-kabaretowa: miała za zadanie przygotować parateatralne przedstawienie pt. „Antynuda” i zaprezentować je w czasie Akcji Finałowej;

01.06.2003 – 31.10.2003

0096


0097

3. Nawiązano kontakty z ośrodkami z terenu kraju, gdzie młodzi wolontariusze realizują zadania na rzecz dzieci ze swoich środowisk: wybrano 5 ośrodków, zaproszono 12-osobowe grupy wolontariuszy do udziału w warsztatach. 4. Nawiązano współpracę z profesjonalistami zaproszonymi do prowadzenia zajęć warsztatowych w poszczególnych wioskach. 5. Przeprowadzono szczecineckie warsztaty promocyjne: • zakwaterowano uczestników w grupach, zgodnie z wyborem wioski, • opracowano rozkład dnia dla uczestników, • przedstawiono uczestnikom szczegółowy program warsztatów, • przeprowadzono Akcję Finałową, czyli dokonano prezentacji wspólnego dorobku wszystkich wiosek na specjalnie przygotowanej scenie w centrum miasta. Grupa inicjatywna angażowała się w prace na rzecz projektu na każdym jego etapie – dokonywała podziału zadań i współdecydowała o ich realizacji.

NASZE PROBLEMY Projekt był dla nas ogromnym wyzwaniem, po raz pierwszy realizowaliśmy tak duże zadanie.

Pomimo sprawnej organizacji i dużego nakładu pracy wielu ludzi nie udało się uniknąć kilku zaskakujących sytuacji. Na etapie przygotowań zmienił się skład grupy inicjatywnej, 3 osoby zrezygnowały z przyczyn osobistych. Dodatkowego wysiłku wymagało uzupełnienie składu zespołu odpowiedzialnego za realizację projektu.

PODSUMOWANIE PROJEKTU Dzięki realizacji projektu młodzi ludzie dali świadectwo, że ich inicjatywa wypłynęła z wiary we własną misję i przełożyła się na powodzenie całego projektu. Projekt był niesamowitym, nowym i cennym doświadczeniem młodych ludzi, którzy sprawdzili się w nowych rolach, zdobyli nowe umiejętności i przez to podjęli próbę zaszczepienia w innych młodych osobach idei wolontariatu. Zrealizowane w ramach projektu warsztaty dały możliwość stworzenia kampanii promującej wolontariat młodzieżowy, a poprzez przeprowadzoną Akcję Finałową stały się świętem wolontariatu, aktywnej młodzieży i Programu „Starszy Brat, Starsza Siostra” w Szczecinku.

Oceniając projekt, można stwierdzić, że pomysł okazał się trafiony, młodzież zaistniała lokalnie i pokazała innym, że warto i trzeba mieć misję, bo to pomaga odnaleźć się w trudnej rzeczywistości, uczy pokory i daje możliwość pomagania słabszym.

EFEKTY PROJEKTU „WCZORAJ I DZIŚ” Realizacja projektu spowodowała, że Program „Starszy Brat, Starsza Siostra” jest bardziej rozpoznawalny w naszym mieście – właściwie nie ma placówek oświatowych, pomocowych czy kulturalnych, które nie znają nazwy, idei czy logo Programu. Nie ma też w naszym mieście szkoły, w której przynajmniej niewielka grupa uczniów nie byłaby z Programem związana – bądź jako wolontariusz, bądź jako „starszy brat”, „młodsza siostra”. Program identyfi kowany jest jako znacząca w mieście inicjatywa profi laktyczna. Ceniony jest również w środowisku pedagogów, psychologów, kuratorów, pracowników socjalnych. Najważniejsze jest jednak to, że młodzi ludzie nadal aktywnie angażują się w działania wolontariackie w ramach Programu „Starszy Brat, Starsza Siostra”. Co roku do udziału

REALIZACJA PROJEKTU SPOWODOWAŁA, ŻE PROGRAM „STARSZY BRAT, STARSZA SIOSTRA” JEST BARDZIEJ ROZPOZNAWALNY W NASZYM MIEŚCIE – WŁAŚCIWIE NIE MA PLACÓWEK OŚWIATOWYCH, POMOCOWYCH CZY KULTURALNYCH, KTÓRE NIE ZNAJĄ NAZWY, IDEI CZY LOGO PROGRAMU.


0098

w Programie zgłasza się około 60 wolontariuszy, a to oznacza, że co roku jesteśmy w stanie pomóc kolejnej grupie potrzebujących dzieci. Młodzież, która realizowała projekt „Antidotum na nudę...”, to obecnie studenci studiów wyższych, którzy „wyemigrowali” ze Szczecinka do dużych ośrodków akademickich. Jesteśmy z nich dumni, bo docierają do nas informacje o ich zaangażowaniu w różne formy wolontariatu w miejscach, w których się uczą i mieszkają. To kolejny dowód na to, że ziarno niesienia pomocy innym, które udało nam się zasiać w młodych ludziach, nadal wydaje owoce. Działające obecnie grupy młodych wolontariuszy znają projekt zrealizowany przed kilkoma laty przez starszych kolegów w ramach Programu MŁODZIEŻ. Wydaje mi się, że ciągłe zainteresowanie Programem „Starszy Brat, Starsza Siostra” to efekt zrealizowanego w 2003 r. projektu „Antidotum na nudę – szczecineckie warsztaty promocyjne młodych wolontariuszy”.


01.04.2004 – 01.12.2004

U zbiegu czterech kultur

KONTAKT: SŁYSZĘ SERCE UL. SKARBOWA 28, 91-473 ŁÓDŹ POCZTA@SLYSZESERCE.ORG.PL TEL.: 042 616 09 69

Międzynarodowe Stowarzyszenie Pomocy „Słyszę Serce”

B

yliśmy grupą wolontariuszy, którzy czynnie uczestniczyli w zajęciach świetlicowych prowadzonych przez Stowarzyszenie „Słyszę Serce”. Choć zajęcia zawsze były ciekawe, my chcieliśmy stawić czoła nowym wyzwaniom. Często słyszeliśmy o jakichś projektach, działaniach prowadzonych w stowarzyszeniu, ale sami nie wiedzieliśmy, na czym to wszystko dokładnie polega. Niezawodna w tej kwestii okazała się nasza „pierwszoplanowa dowodząca” Justyna. Jak przystało na fizyka, skrupulatnie przebrnęła przez wszystkie informacje dotyczące tego, gdzie i kiedy możemy ubiegać się o wsparcie naszego pomysłu. Na jednym ze spotkań podzieliliśmy się wiedzą na temat Programu MŁODZIEŻ – przyznam, że większość z nas, zdecydowana większość, pierwszy raz usłyszała o takim wynalazku, a o Akcji 3. nie wspomnę, ale przecież spotykaliśmy się m.in. po to, aby nauczyć się czegoś nowego. Nasza grupa była dość specyficzna. Pomijając to, że część z nas miała problemy w domu, a nawet z prawem, byliśmy typową mieszanką religijno-kulturową. Niektórzy z nas spotykali się w szkole i na podwórku z niechęcią ró-

wieśników tylko dlatego, że byli pochodzenia żydowskiego albo chodzili na nabożeństwa do cerkwi, albo że w domu pielęgnowano u nich przekonanie, iż Łódź należy do Żydów. Chcieliśmy to zmienić, bo byliśmy dla siebie równi. Tu, w świetlicy, nie zwracaliśmy na takie rzeczy uwagi. Ponadto w Łodzi co roku obchodzony jest Festiwal Dialogu Czterech Kultur, który stał się bodźcem do naszych działań. Dodatkowo szum wokół wstąpienia Polski do Unii, pielęgnacji świadomości piękna lokalnego, akceptacji odmienności skłonił nas do refleksji nad tym, jakie jest nasze miasto, jacy ludzie tu mieszkają, jacy jesteśmy my sami. Działań było bardzo, bardzo dużo, ale pełni energii i w poczuciu odpowiedzialności zabraliśmy się do pracy. Projekt „U Zbiegu Czterech Kultur” składał się z dwóch etapów. W pierwszym etapie dwanaścioro młodych osób – czyli nasza grupa – uczestniczyło w cyklu szkoleń i warsztatów, które przebiegały w dwóch kierunkach. Jedne dotyczyły miasta Łodzi (jego historii, mieszkańców, imprez kulturowych) – dodam, że tych zajęć było tak dużo, że nie zawsze chciało nam się w nich uczestniczyć. Choć każdy z nas był odpowiedzialny za zor-

ganizowanie jednego z nich, to część z nas „na chwilę” odpadła z projektu, zresztą ta piękna pogoda i zbliżające się wakacje... Drugie zajęcia poświęcone były umiejętności pracy z dziećmi. W drugim etapie projektu wykorzystaliśmy zdobyte umiejętności i podczas półkolonii sami organizowaliśmy zajęcia z zakresu wiedzy o Łodzi dla dwudziestu podopiecznych świetlicy. Był lipiec. Większa część projektu za nami, a my naprawdę czuliśmy się już zmęczeni. Prawdą jest, że organizacja półkolonii dużo nas nauczyła i otrzymaliśmy pomoc ze strony innych stowarzyszeniowych wolontariuszy, ale niektórych z nas to wszystko przerosło. Po drodze odeszła Justyna – nasze „guru”. Jednak nie miało to dużego wpływu na realizację projektu, ale to ona była duchem, który w nas wstąpił przy pisaniu tego pomysłu. Do końca projektu zostało niewiele czasu. Teraz jeden z najbardziej pracochłonnych etapów. Zorganizowany w listopadzie Konkurs Plastyczny dla dzieci ze szkół podstawowych był bardzo ciekawym przedsięwzięciem, poprzedzonym wielotygodniową ciężką pracą

0099


0100

BYLIŚMY DUMNI, ŻE MY, MŁODZI (CZASEM GNIEWNI) POTRAFILIŚMY ZMOTYWOWAĆ MŁODSZYCH KOLEGÓW DO KREATYWNEGO DZIAŁANIA, WYKAZANIA SIĘ ARTYSTYCZNYM TALENTEM.

kilku z nas, choć zdobyte doświadczenie pomogło nam w dalszej pracy w świetlicy. Dzieciaki – ciekawe świata, pełne szalonych pomysłów – przedstawiły Łódź taką, jaką znają i tak, jak ją widzą. Sami byliśmy zaskoczeni, jak nasi młodsi koledzy przedstawili nasze miasto. Co ważne, dzięki wystawie zorganizowanej w Muzeum Kinematografii społeczność miasta zapoznała się z twórczością młodych ludzi. Byliśmy dumni, że my, młodzi (czasem gniewni) potrafi liśmy zmotywować młodszych kolegów do kreatywnego działania, wykazania się artystycznym talentem. Uczestnicy pokazali swoje miasto tak, jak je widzą – własnymi oczami – a mieszkańcy Łodzi mogli zobaczyć ją od strony, od której nigdy jej nie znali i prawdopodobnie nie poznaliby, gdyby nie wystawa. Naładowani pozytywną energią spojrzeli na Łódź oczami dziecka – wcale nie była szara i ponura, ale kolorowa i piękna.

cyferek, setkami pytań bez odpowiedzi. Skoro do tej pory Program MŁODZIEŻ o nic się nie upomina, to chyba poszło wszystko zgodnie z planem (nie licząc małych potknięć). Dziś nasza grupa inicjatywna już nie istnieje, zostały jednostki, które raczej pomagają w działaniach świetlicowych, aniżeli są jej uczestnikami. Mają przecież przygotowanie – dało im je uczestnictwo w zajęciach projektowych. Dzięki realizacji projektu nauczyliśmy się rozsądniej mierzyć siły na zamiary. Nie wystarczy mieć stertę fajnych pomysłów – najlepiej wybrać jeden, dwa i im poświęcić czas i energię, niż dziesięć i wypalić się w połowie. Czy było warto? Nie zamieniłabym czasu poświęconego realizacji projektu na żaden inny. Powodzenia!

Agata Sarzała Wraz z nadchodzącym końcem roku kończyła się nasza historia. Uff, to było kilka miesięcy ciężkiej pracy, ale warto było. A co z rozliczeniem? Zajęło się nim nasze „projektowe guru”, bo my nie dalibyśmy rady. Zresztą widzieliśmy, jak się męczyła nad stertą papierków, tysiącem


01.02.2005 – 30.06.2005

Studio muzyki i tańca Grupa taneczna „Boston” przy Gminnym Centrum Kultury

J

esteśmy młodymi ludźmi, zamieszkującymi niewielką miejscowość Łobżenicę w województwie wielkopolskim, liczącą 3200 mieszkańców. Znaliśmy się od dawna – ze szkoły, podwórka. Jednak z czasem dojrzewała w nas myśl stworzenia czegoś, co pozwoli nam na samorealizację, jak również spowoduje, że zostaniemy dostrzeżeni w naszym środowisku. Stąd pomysł stworzenia grupy tanecznej „Boston”. W chwili tworzenia grupy było nas zaledwie sześcioro. Kiedy rozpoczęliśmy działalność, grupa zaczęła się rozrastać, co nas bardzo ucieszyło, ponieważ zobaczyliśmy, że robimy coś, co jest akceptowane w środowisku, zwłaszcza w kręgach młodzieżowych. Ponieważ nasze działania zaktywizowały pewną grupę młodzieży, wyciągnęliśmy ją z marazmu, nauczyliśmy umiejętnie wypełniać czas wolny. Spotykaliśmy się bardzo często na próbach, na które każdy z nas niecierpliwie czekał. Próby, oprócz tego, że była to nauka tańca, stały się również spotkaniami integracyjno-towarzyskimi. Nasza grupa na tych spotkaniach zaczęła realizować swoje zamierzenia artystyczne. Po pewnym czasie okazało się, że staliśmy

się bardzo kreatywną grupą młodzieży, która nie tylko tworzy nowe układy sceniczne, ale musi zdobywać fachową wiedzę na temat choreografii, muzyki i tańca, co rozszerzyło nasze horyzonty. Po zakończeniu projektu funkcjonujemy w tej grupie do dnia dzisiejszego, dalej realizując swoje zamierzenia artystyczne, jak uprzednio biorąc udział w próbach i występach artystycznych. Udział w projekcie pozwolił nam uwierzyć w to, że też coś potrafimy, że możemy stworzyć coś ze swoich własnych pragnień i dokonań. Wszystkich młodych ludzi zachęcamy do uczestnictwa w różnych programach, które ich aktywizują. Jesteście coś warci!

KONTAKT: GMINNE CENTRUM KULTURY UL. ZŁOTOWSKA 16 A, 89-310 ŁOBŻENICA LOBZENICA_GCK@WP.PL

0101


KONTAKT: ŚLĄSKIE STOWARZYSZENIE EDUKACJI I REHABILITACJI OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH „AKCENT”, UL. RATAJA 14, 40-837 KATOWICE, TEL.: 032 204 50 96

Happy Happening HAPPY PEOPLE

K

iedy pisaliśmy nasz projekt, by na 31 października 2004 roku złożyć wniosek do Narodowej Agencji, taniec był dla nas tylko mglistym wspomnieniem, a występ, który zaplanowaliśmy na maj – ogromnym wyzwaniem. Dziś, kiedy od rozpoczęcia projektu „Happy Happening” minął rok, czujemy, że taniec jest naszą pasją, dla której warto poświęcać swój wolny czas, a występy publiczne to chwile, na które czekamy z utęsknieniem i które wyznaczają dla nas początki nowych fascynacji.

waliśmy na przystani żeglarskiej przy Jeziorze Żywieckim, a nasz majowy happening miał przedstawiać opowieść bitwy morskiej, w której walka, bohaterstwo i honor żeglarzy okrętu Cumberland miały być tym, czym chcieliśmy zafascynować widza. Stało się jednak inaczej, nie wiem dokładnie dlaczego, w jaki sposób i nie wiem kiedy nasza praca sceniczna zwróciła się w innym kierunku. Odrzuciliśmy dotąd przygotowywane sceny i rozpoczęliśmy pracę nad nowymi. Z bohaterskich żeglarzy staliśmy się po prostu parkowymi rzeźbami.

W lutym 2005 roku rozpoczęła się nasza przygoda z projektem (choć w trakcie jego trwania, a szczególnie rozliczania, skłonni byliśmy używać też innych określeń, między innymi: wróg, beznadzieja, morderstwo, udręka, głupota i wiele, wiele innych). Gotowi do pracy, zmotywowani długim, czteromiesięcznym czekaniem, rzuciliśmy się w wir jego realizacji. Pomysłów na nadanie charakteru naszym warsztatom było mnóstwo. Na początku chcieliśmy przygotować widowisko żeglarskie, cały czas słuchaliśmy szant, malowaliśmy okręty, wiązaliśmy węzły żeglarskie na linach. Choreograficzne warsztaty wyjazdowe zaplano-

5 maja 2005 roku na scenę naszego Happy Happeningu pt. „Park Rzeźb” weszliśmy skupieni, skoncentrowani, ubrani na szaro, z „kamiennymi” twarzami umalowanymi na biało. Tańczyliśmy w holu Biblioteki Śląskiej w Katowicach, wzbudzając nie tylko zainteresowanie zaproszonych przez nas gości, ale również czytelników biblioteki, którzy z książkami w rękach próbowali zrozumieć nasze przesłanie. A to, co mieliśmy do powiedzenia, jest dla nas naprawdę ważne: jak rzeźby, które ożywają w parku: słysząc muzykę, zaczynają tańczyć, tak i my pod wpływem różnych sygnałów świata chcemy działać i włączać się w działania…

Występ wypadł wspaniale, powtarzaliśmy go kilka razy, a skupiona wokół nas publiczność za każdym razem nagradzała nas gromkimi brawami. Finał projektu dodał nam sił i energii. Mieliśmy wrażenie, że oklaski, które za każdym razem rozbrzmiewały wokół nas, nagradzały nie tylko nasz kilkunastominutowy występ, ale całą kilkumiesięczną pracę. Na scenie okazywaliśmy drzemiące w nas emocje: trud wszystkich prób i warsztatów, momenty zawahania, chwile promienne i radosne, które wspólnie dane nam było przeżywać, oraz tremę, która towarzyszyła nam przy wejściu na scenę, po czym szybko gdzieś ulatywała, jakby niewidzialnie łączyła się z dźwiękami muzyki, do której tańczyliśmy. Występ happeningowy sprawił, że staliśmy się naprawdę Happy People! Czuliśmy się spełnieni, szczęśliwi, zrealizowani. Wiedzieliśmy, że wszystko doskonale się udało i że na ten sukces w pełni zapracowaliśmy. A chwilami naprawdę nie było łatwo, szczególnie kiedy na rzecz projektu musieliśmy rezygnować z niektórych przyjemności, kiedy musieliśmy zary-

01.02.2005 – 25.05.2005

0102


0103

wać noce, aby dopilnować wszystkiego, kiedy musieliśmy brać na swoje barki nowe zadania, bo nie wszyscy z naszej grupy czuli się w pełni odpowiedzialni za projekt. Jednak nie można jednoznacznie powiedzieć, że były to złe doświadczenia, bowiem dzięki nim dzisiaj wiemy, na kim można tak naprawdę polegać. Harmonogram projektu zakładał jeden występ, myśleliśmy co prawda o kolejnych, ale chyba nikt z nas nie spodziewał się aż takiego zaangażowania i tak pięknej kontynuacji. Z naszym „Happy Happeningiem” kilkukrotnie pojawiliśmy się na scenach śląskich teatrów, towarzyszyliśmy wielu imprezom o różnej randze i tematyce. Doskonale odnaleźliśmy się również w katowickiej edycji zeszłorocznego ETMu – choć muszę przyznać, że betonowa podłoga i temperatura bliska zeru w Szybie Wilsona (który nie tak łatwo było nam odnaleźć), nie wpływały zbyt korzystnie na nasze zdrowie, ale pasja wymaga ofiary, więc z pokorą ją ponieśliśmy. Dzięki realizacji tego projektu powstała grupa taneczna i choreograficzna, która w swych przedstawieniach szokuje i wzrusza widza. Po-

zwala innym przystanąć i chwilę się zastanowić, bo nasz przekaz nie polega jedynie na ustawianiu na scenie kombinacji z ciał, ale to krzyk, za pomocą którego pokazujemy innym emocje i uczucia. Kiedy wychodzimy na scenę, widz nie widzi już w nas ludzi, którzy jeszcze przed chwilą niezdarnie wdrapywali się po schodach, bo wyobraźnia architektów nie podpowiedziała im, że miejsce to może kiedyś odwiedzić ktoś o specjalnych potrzebach. Nie zaprojektowano więc windy, tylko przepiękne śliskie marmurowe schody, często otulone czerwonym dywanem, który dla niepełnosprawnych stwarza dodatkowe niebezpieczeństwa. Schody ze wspaniałymi, cudownie przyozdobionymi poręczami, ale niestety w ogóle niefunkcjonalnymi, bo pewnie nigdy nie miały służyć komuś jako wsparcie, lecz miały podkreślać przepych, powagę, dostojność owych miejsc kultury. Widz nie odbiera nas także jako tych, którym jeszcze przed chwilą zajęto oznakowane miejsce do parkowania, tych którzy szturchani „w przejściu” (!) przez innych czekali na pana z ochrony, który w panice i przerażeniu szukał kluczy (rzadko używanych, boję się powiedzieć, że nigdy) do przejść przystosowanych dla osób niepełnosprawnych.

Projekt spowodował, że uwierzyliśmy w siebie i w nasze umiejętności, sprawił, że na scenie czujemy się pewnie i bezpiecznie. Choć nasze ruchy nie są tak płynne jak zawodowych tancerzy, a nasz sposób poruszania się na scenie czasem szokuje widza, wiemy, że to co robimy ma sens. A fakt, iż większość naszej grupy to niepełnosprawni tancerze, w trakcie spektaklu dla widza przestaje mieć znaczenie. Bo ludzie przychodzą oglądać nas, a nie niepełnosprawnych. Dużą rolę w rozumieniu tego, co robimy odegrali nasi przyjaciele ze Śląskiego Teatru Tańca w Bytomiu. To oni otaczali nas opieką podczas prób, dawali nam pierwsze wskazówki, wspierali nasze pierwsze kroki na scenie. To oni pokazali, że wózek inwalidzki może być atrakcyjny na scenie, że można go wykorzystać inaczej niż tylko na nim jeżdżąc i że z powodzeniem może się na niego wdrapać zdecydowanie więcej niż tylko jedna osoba. To oni otwarli nasze umysły, wykorzystali nasze ciała, nadali naszym, często niezdarnym, ruchom cudowną płynność. To oni przede wszystkim sprawili, że pokochaliśmy taniec. Choć dziś (po zakończeniu naszego projektu) nasza grupa nie występuje już w pełnym

DZIĘKI REALIZACJI TEGO PROJEKTU POWSTAŁA GRUPA TANECZNA I CHOREOGRAFICZNA, KTÓRA W SWYCH PRZEDSTAWIENIACH SZOKUJE I WZRUSZA WIDZA.


0104

składzie, część z Happy People pozostała i nadal trwa przy tańcu, spotyka się na próbach w teatrze, opracowuje nowe układy, dobiera muzykę oraz przygotowuje się do nowych występów. Nasz projekt nadal się realizuje, zatacza coraz szersze kręgi, nie tylko daje nam motywację i wiarę oraz możliwość własnego rozwoju, ale pozwala wskazywać drogę innym. Zaczynaliśmy jako niewielka grupa z Katowic, teraz mamy okazję tańczyć z ludźmi z całego regionu. My dzięki „Happy Happeningowi” zachorowaliśmy na taniec. Jest dla nas radością, pasją, sensem życia! To nałóg, z którego nie chcemy się uwolnić; to choroba, z której nie chcemy się wyleczyć!

Joanna Zarzycka, Koordynator projektu


01.09.2004 – 30.06.2005

Wolontariat w obiektywie

KONTAKT: STOWARZYSZENIE CENTRUM WOLONTARIATU W SŁUPSKU, AL. SIENKIEWICZA 7/23, 76-200 SŁUPSK SLUPSK@WOLONTARIAT.ORG.PL, TEL.: 059 840 13 70

Klub Młodego Fotografa

W

ramach projektu grupy inicjatywnej Klub Młodego Fotografa oraz Klub-net składającej się z ok. 30 osób udało się zorganizować warsztaty fotograficzne z osobami niepełnosprawnymi i wystawę fotograficzną ukazującą działalność młodych wolontariuszy. Jesteśmy uczniami II LO im. A. Mickiewicza w Słupsku, grupą wolontariuszy ze szkolnego Klub-netu, działającą przy słupskim Centrum Wolontariatu. Od listopada 2003 r. angażujemy się w działania na rzecz społeczności lokalnej w zakresie pomocy społecznej, organizujemy wiele akcji, m.in. czytamy bajki dzieciom w szpitalu, odwiedzamy osoby starsze w Dziennym Domu Pomocy Społecznej, osoby chore w hospicjum.

wśród młodzieży. Uczestniczyliśmy w projekcie Klub-netu „Ubóstwo oczami młodych”, który związany był z fotografią artystyczną. Spowodowało to wzrost zainteresowania fotografią w naszym środowisku. Dlatego postanowiliśmy podjąć wyzwanie i napisać projekt, który pozwoliłby nam rozwijać swoje zainteresowania fotograficzne oraz chęć pomocy osobom potrzebującym, zwłaszcza naszym niepełnosprawnym rówieśnikom. Wolontariat jest sposobem na aktywne spędzanie wolnego czasu, daje możliwość poznania ciekawych ludzi, a także służy pomocą drugiej osobie. Chcieliśmy, aby nasi niepełnosprawni rówieśnicy mogli poszerzyć swoje zainteresowania, umiejętności, razem z nami pogłębiać wiedzę na temat fotografii na wspólnych warsztatach. Nasze działania podzielone były na grupy za-

Przed powołaniem naszej grupy zespołowo i indywidualnie zajmowaliśmy się pracą na rzecz osób potrzebujących pomocy i wsparcia, w domach opieki społecznej, szpitalach, a także hospicjach i świetlicach terapeutycznych. Członkowie naszej grupy uczestniczyli w międzynarodowym projekcie Klub-net, w ramach którego promowaliśmy ideę wolontariatu

daniowe: fotograficy uczestniczący regularnie w warsztatach fotograficznych, prowadzący warsztaty z osobami niepełnosprawnymi, osoby odpowiedzialne za promocję projektu, ale także na bieżąco dzieliliśmy się na grupy przy organizacji wystawy i wyjazdów integracyjnych. Realizacja projektu pozwoliła nam rozwijać swoje zainteresowania oraz nauczyć fotografii osoby niepełnosprawne. Początkowo obawialiśmy się, że nie damy rady sprostać tak ogromnemu wyzwaniu. Ale udało się!!! Dzisiaj każdy z nas z uśmiechem wspomina dni, kiedy uczyliśmy się, jak robić zdjęcia. Teraz możemy pochwalić się swoimi sukcesami, konkursami fotograficznymi, ale przede wszystkim przyjaźnią zawiązaną z osobami niepełnosprawnymi.

0105


0106

KONTAKT: SIRA@SIRA.ORG.PL WWW.SIRA.ORG.PL

Biuro Pośrednictwa Wolontariatu w Bydgoszczy Stowarzyszenie Inicjatyw Regionalnych „Alternatywa” KIM JESTEŚCIE, JAK SIĘ POZNALIŚCIE? Większość grupy poznała się na studiach w latach 1998–1999 w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Bydgoszczy. Zaczęliśmy robić coś więcej, niż tylko chodzić na wykłady, a po nich na piwo. Zaangażowaliśmy się w działalność w reaktywowanym w Bydgoszczy po kilku latach nieobecności Zrzeszeniu Studentów Polskich. W ZSP poznaliśmy studentów innych uczelni (głównie Akademii Techniczno-Rolniczej). Po pewnym czasie uznaliśmy, że studencki charakter ZSP trochę nas ogranicza, więc powołaliśmy do życia nową organizację – Stowarzyszenie Inicjatyw Regionalnych „Alternatywa”. W nowej organizacji mogliśmy podjąć działania, które nie miały już typowo studenckiego charakteru. Pierwsze inicjatywy obejmowały działania na rzecz zaUZNALIŚMY, ŻE pobiegania patologiom społecznym (spektakle DOBRZE BYŁOBY antynarkotykowe, koncerty antyalkoholowe, STWORZYĆ MIEJSCE, konkursy o uzależnieniach) czy też działania na W KTÓRYM DOSTĘPrzecz promocji zdrowia (badania profilaktyczne). NE BYŁYBY OFERTY W 2002 r. pojawił się pomysł stałej całorocznej iniORGANIZACJI, cjatywy – Biura Pośrednictwa Wolontariatu. INSTYTUCJI, W KTÓRYCH MOŻNA SPOŁECZNIE PRACOWAĆ, ZYSKUJĄC DOŚWIADCZENIE, POZNAJĄC NOWYCH LUDZI I DAJĄC COŚ Z SIEBIE.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ? Pomysł zrodził się w głowie przewodniczącego Stowarzyszenia Piotra Andrzeja Krzyżaniaka.

W wielu naszych dotychczasowych akcjach brały udział dodatkowe osoby, które dowiadywały się o naszej działalności często przypadkowo. Uznaliśmy, że dobrze byłoby stworzyć miejsce, w którym dostępne byłyby oferty organizacji, instytucji, w których można społecznie pracować, zyskując doświadczenie, poznając nowych ludzi i dając coś z siebie (wówczas nie używaliśmy jeszcze nazwy „oferty pracy wolontarystycznej”). Pomysł był o tyle nowatorski, że w tamtym okresie w Bydgoszczy nie było żadnego centrum wolontariatu czy organizacji pośredniczącej pomiędzy wolontariuszami a organizacjami.

JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU I NAJWAŻNIEJSZE ZADANIA? Celem projektu było stworzenie Biura Pośrednictwa Wolontariatu w Bydgoszczy przy Stowarzyszeniu Inicjatyw Regionalnych „Alternatywa”. Do jego zadań według założeń należało m.in. pozyskiwanie wolontariuszy, przygotowywanie szkoleń z zakresu wolontariatu, prowadzenie punktu informacyjno-doradczego o wolontariacie, promowanie idei wolontarystycznych oraz zdobywanie ofert pracy wolontarystycznej dla osób chcących bezpłatnie

pomagać innym. Budżet projektu obejmował wyposażenie oraz utrzymanie (czynsz, prąd, telefon) w pierwszym okresie biura, jego promocję (m.in. przy pomocy plakatów i ulotek), zorganizowanie szkoleń, stworzenie strony internetowej.

JAK PODZIELILIŚCIE SIĘ POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI? Starsi członkowie grupy inicjatywnej zajęli się etapem przygotowawczym. Zdobyli środki finansowe na częściowe wyposażenie biura (stół, komputer, szafy) oraz pierwsze kserowane ulotki i plakaty. Zarząd Stowarzyszenia pilnował spraw formalno-prawnych oraz finansowych. Celem młodszej części grupy było zapewnienie sprawnego funkcjonowania Biura poprzez: • pełnienie dyżurów w Biurze, • aktywne poszukiwanie wolontariuszy (dystrybucja plakatów i ulotek), • nawiązywanie współpracy z instytucjami zainteresowanymi pomocą wolontariuszy (np. świetlice środowiskowe, domy pomocy społecznej, ośrodki pomocy społecznej, domy kultury, domy dziecka, schroniska dla zwierząt),


0107

• informowanie o naszej inicjatywie lokalnych mediów, • docieranie do różnych grup i środowisk w celu włączania ich w realizację projektu. Grupa dążyła również do wypracowania efektywnego sposobu pozyskiwania wolontariuszy oraz stworzenia systemu wdrażania ich do bezpłatnych prac, dzięki którym wolontariusze zyskiwali nowe umiejętności oraz doświadczenia. Grupa nawiązała kontakty z instytucjami oraz osobami potrzebującymi wsparcia. Większość członków grupy brała udział w szkoleniach dla koordynatorów wolontariuszy. Następnie prowadziła, poza zatrudnionymi specjalistami, szkolenia dla wolontariuszy (np. „Prawa wolontariusza”, „Wolontariat europejski”).

towi pracownicy bali się, że zostaną zwolnieni i zastąpieni przez wolontariuszy; władze instytucji nie chciały przyjmować wolontariuszy, twierdząc, że to dla nich kłopot; c/ wolontariusze: niektórzy wolontariusze szybko zniechęcali się do pracy i odchodzili z wybranej przez siebie instytucji.

CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU WSZYSTKICH DZIAŁAŃ? Pozyskaliśmy środki fi nansowe na kontynuowanie projektu z programu Małych Grantów Ambasady Amerykańskiej w Polsce. Pozwoliło to na dalsze organizowanie szkoleń, promocję i utrzymanie biura oraz wydanie 6 numerów biuletynu informacyjnego „Lokalny Informator o Wolontariacie”.

CO ROBIMY TERAZ? JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY NA RÓŻNYCH ETAPACH PROJEKTU? Trudności: a/ media: spotykaliśmy się z obojętnością mediów przy próbach zainteresowania ich naszym projektem; b/ instytucje: wiele instytucji nie było przygotowanych na przyjęcie wolontariuszy, eta-

Biuro nadal funkcjonuje i się rozwija. Od niedawna prowadzi w Bydgoszczy specjalistyczne programy wolontariackie, takie jak: wolontariat studencki lub wolontariat biznesu. Oferty pracy wolontariackiej są publikowane na stronie internetowej Stowarzyszenia. Ponadto stowarzyszenie regularnie organizuje szkolenia dla przyszłych wolontariuszy.

CO DAŁA REALIZACJA PROJEKTU? Realizacja projektu pozwoliła nam zdobyć nowe doświadczenia, które przydały się w życiu zawodowym. Praca wolontariacka z pewnością uwrażliwiła nas na potrzeby drugiego człowieka, co już teraz procentuje. Bezrobotni absolwenci zdobyli nowe umiejętności, co w dłuższej perspektywie przydało się w pracy zawodowej.

RADY DLA INNYCH GRUP 1. Bardzo dokładnie należy skalkulować budżet, aby w trakcie realizacji projektu nie pojawiły się problemy dotyczące niedoszacowania kosztów. 2. Bardzo ważny jest podział obowiązków w grupie i wyraźny podział kompetencji.



15.05.2005 – 15.12.2005

KONTAKT: STOWARZYSZENIE „ŻYJ TWÓRCZO” UL. ŁUKASIŃSKIEGO 8 A/ 7, 11-440 RESZEL

Różnie widziane

0109

Niezależna Grupa Reporterów przy Stowarzyszeniu „Żyj Twórczo” w Reszlu

W

trakcie projektu zorganizowaliśmy zajęcia dla trzech grup: fi lmowej, fotograficznej i dziennikarskiej. Odbyły się warsztaty i spotkania z dziennikarzami i fi lmowcami. Napisaliśmy scenariusz i zmontowaliśmy swój fi lm, wydaliśmy własną gazetkę. We wrześniu byliśmy w Warszawie. W listopadzie zorganizowaliśmy wyjazd warsztatowy dla wolontariuszy. Efektem naszego projektu są: fi lm pt. „Siedem do szczęścia powodów”, gazetka „Różnie widziane”, wystawa fotograficzna, pozyskanie wolontariuszy, którzy nadal pracują w Domu Pomocy Społecznej.

Niezależna Grupa Reporterów to: Payo, Iwan, Emila, Bartek, Agata, Ewa, Maciek i Daniel. Ewa to zagorzała matematyczka, Payo – ambitny gitarzysta, Bartek – zapalony fotograf, Emila i Agata – wokalistki zespołów rockowych, Daniel – zapalony motocyklista, Iwan i Maciek – studenci-informatycy. Właśnie ta grupa ludzi o różnych zainteresowaniach i charakterach postanowiła nagrać fi lm o kobietach z Domu Pomocy w Bisztynku. Dodajmy, że wszystko dzieje się w czasie wakacji. Nikt z nas nie był dotychczas w domu opieki,

nikt nie miał doświadczenia w pracy z ludźmi psychicznie chorymi. Chcieliśmy być wolontariuszami-reporterami, pomagać i poznać losy ludzi, którzy tam mieszkają.

TAK SIĘ ZACZĘŁO... Pomysł na wakacje i na fi lm zrodził się o wiele wcześniej. Bartek i Emila chcieli zasmakować dziennikarstwa, więc napisali projekt. Pozostali dołączyli potem – nikt nie spodziewał się, że znajomi z warsztatów muzycznych zechcą zająć się fi lmem, przypadek sprawił, że w ogóle powiedzieliśmy im o projekcie. Męską część załogi interesował montaż i techniczne sprawy związane z filmem, inni myśleli o wywiadach i poznawaniu pracy reportera. Zaplanowaliśmy, że Emila i Agata zajmą się redagowaniem gazetki, będą robiły wywiady i opiszą wszystko, co się wydarzy. Bartek i Maciek będą fotografowali, Iwan i reszta brygady napiszą scenariusz i zajmą się filmem. Do współpracy zaprosiliśmy również wolontariuszy. Plan był dobry, ale wymykał się czasem spod kontroli. Scenariusz chcieli pisać wszyscy... film zdominował nasz projekt.

NIE BYŁO ŁATWO... Czerwiec 2005 r. Spod reszelskiego zamku wyrusza nasza grupa reporterów. Droga nie jest długa i po chwili jesteśmy w DPS w Bisztynku. Wchodzimy na teren ośrodka. Podbiega do nas dziewczyna: „Cześć. Jestem Agnieszka, a wy?” – pyta. Grzecznie odpowiadamy i czekamy na to, co wydarzy się dalej. Jesteśmy zdani sami na siebie. Agnieszka wylewnie wita wszystkich po kolei. Uśmiechamy się, ale co dalej, jak się zachować? Staramy się być mili, jednak cała sytuacja jest dość niecodzienna i wzbudza w nas niepokój. Poznajemy innych pensjonariuszy, wielu z nich nie chodzi i nie mówi. Ta pierwsza wizyta była trudna. Tak naprawdę to był szok. Jednak następnego dnia znowu chcieliśmy jechać do ośrodka. W lipcu często wyjeżdżamy do Bisztynka. Jest już scenariusz, przyjechał pan Jacek, więc nagrywamy materiał fi lmowy. Już dobrze znamy dziewczyny – „nasze dziewczyny” z ośrodka. Umawiamy się na wspólne ognisko, grę w piłkę. Przyjmują nas jak dobrych znajomych i jest to bardzo miłe. Cieszą się, że nagrywamy fi lm o nich. Jaki będzie ten fi lm? Czy uda nam się pokazać to, co ważne? Już wiemy, że będzie to fi lm

JESTEŚMY ZDANI SAMI NA SIEBIE. AGNIESZKA WYLEWNIE WITA WSZYSTKICH PO KOLEI. UŚMIECHAMY SIĘ, ALE CO DALEJ, JAK SIĘ ZACHOWAĆ?


0110

o niezwykłych dziewczynach z Domu Pomocy Społecznej w Bisztynku. Wieczór, wracamy do Reszla. W busie ożywiona rozmowa. Dużo wrażeń i parę rzeczy chcemy przegadać na gorąco. Okazuje się, że nasz motocyklista podczas wizyty w DPS musiał „bawić się” w psychologa, że Ewa – matematyczka zapomnieć na chwilę o liczbach i poczuć się bardziej humanistką, a Agata to urodzona wolontariuszka. Już wiemy, że wszyscy zyskujemy nie tylko nowe doświadczenia, ale powoli nawiązujemy nowe przyjaźnie. PO OSTATNIEJ WIZYCIE W OŚROD-

W WARSZAWIE...

KU BYLIŚMY

Do Warszawy wyjechaliśmy na początku września. Mieliśmy tu okazję „od kuchni” poznać pracę fi lmowców, dziennikarzy prasowych i radiowych. Pierwszego dnia pełni zapału udaliśmy się do jednej z rozgłośni radiowych – do Radia Józef. Obserwowaliśmy pracę dziennikarzy i udzieliliśmy wywiadu na antenie. Potem wizyta w redakcji „Newsweek Polska”.

W „LEKKIM SZOKU”, NASZA WRAŻLIWOŚĆ ZOSTAŁA WYSTAWIONA NA OGROMNĄ PRÓBĘ. WIEDZIELIŚMY, BYLIŚMY PRZYGOTOWANI NA TRUDY,

(wersja dla TVP). Mogliśmy zobaczyć, jak zawodowcy pracują przy nagrywaniu kolejnych scen i było to dla nas nie lada doświadczenie, bo nie tylko podpatrywaliśmy pracę operatorów, charakteryzatorów i kamerzystów, ale również spotkaliśmy znanych aktorów. W Warszawie nasza ekipa „zarwała kilka nocek” w montażowni, pracując nad własnym filmem z panią Anią. Tu odbywały się kilkugodzinne dyskusje z zaprzyjaźnionymi filmowcami na temat ostatecznej koncepcji fi lmu. Muszę przyznać, że była to twórcza i wyczerpująca praca. Ważne, że każdy mógł zgłaszać swoje pomysły i uwagi. Chłopcy wielokrotnie dokonywali korekt. Wena twórcza nas nie opuszczała. Czy wszyscy artyści pracują nocą? Dzięki wizycie w Warszawie wiemy, jak „na żywo” wygląda praca reporterów. Trzeba przyznać, że nie jest to lekki kawałek chleba. W dodatku chleba jedzonego w pośpiechu, bo oni zazwyczaj robią wszystko w ciągłym biegu i wszędzie są spóźnieni.

ALE „WIEDZIEĆ” A „DOŚWIADCZAĆ” TO DWIE RÓŻNE RZECZY.

Kolejny dzień w Warszawie – grupa reporterów z Reszla przybyła na plan fi lmu „Pitbul”

CO DAŁA NAM REALIZACJA PROJEKTU Poznaliśmy i zrozumieliśmy świat ludzi nie-

pełnosprawnych, którzy mieszkają w DPS. Po ostatniej wizycie w Ośrodku byliśmy w „lekkim szoku”, nasza wrażliwość została wystawiona na ogromną próbę. Wiedzieliśmy, byliśmy przygotowani na trudy, ale „wiedzieć” a „doświadczać” to dwie różne rzeczy. Trwaliśmy z uśmiechami na twarzach, bo zależało nam, by móc jakoś zbliżyć się do dziewczyn, poznać je, pozyskać ich sympatię. Z czasem jednak nie myśleliśmy już o tym, że należy się uśmiechać, lecz po prostu uśmiechaliśmy się. Odkryliśmy, że naprawdę możemy się dogadać i zaprzyjaźnić z dziewczynami z Ośrodka bez żadnej sztuczności – po prostu jak z każdym. Teraz możemy powiedzieć o sobie, że jesteśmy wolontariuszami. Swoje doświadczenia przekazaliśmy innym. Pozyskaliśmy kolejnych wolontariuszy, których sami wprowadziliśmy w świat chorych psychicznie. Ta grupa do dziś odwiedza dziewczyny z DPS. Co jeszcze dała nam realizacja projektu? Pokonaliśmy strach przed biurokracją, wiemy co to budżet, faktury, podatki, księgowość i poznaliśmy realną wartość planowania. Oczywiście poznaliśmy także wielu niezwykłych ludzi,


0111

zdobyliśmy nowe umiejętności i doświadczenia – wiemy, jak zorganizować wystawę, gdzie urzęduje promotor gminy.

JAKIE RADY MOŻECIE DAĆ INNYM GRUPOM Nie planujcie za dużo działań w projekcie. Róbcie imprezy i spotkania. Nie bójcie się wyzwań.

CO ROBIMY TERAZ Część z nas studiuje, więc rzadko się spotykamy. Pozostali przygotowują się do matury. Payo jest w Irlandii. Spotkaliśmy się prawie wszyscy w grudniu 2005 r. po świętach i pojechaliśmy do Bisztynka z prezentami.


KONTAKT: TERENOWY ODDZIAŁ OHP W KATOWICACH UL. PIASKOWA 8, 40-230 KATOWICE SLASKA.OHP@WP.PL, TEL.: 032 209 08 63

Janko Muzykant Klub Europejski

J

esteśmy zwykłym Klubem Europejskim w niezwykłej szkole – szkole dla dorosłych; tu dorosłość zaczyna się od 15 lat, a nie, jak się przyzwyczailiśmy, od 18. Znamy się od zawsze do nieskończoności, mamy własne miejsce – małą pracownię plastyczną, więc łatwo snuć marzenia.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?

BYŁAM NA SPOTKANIU, GDZIE UZYSKAŁAM INFORMACJE O CELACH I WARUNKACH, JAKIE TRZEBA SPEŁNIĆ, ABY ZNALEŹĆ SIĘ W PROGRAMIE MŁODZIEŻ. SŁUCHAŁAM I WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE JEST TO O NAS I DLA NAS.

Mało romantycznie – byłam na spotkaniu, gdzie uzyskałam informacje o celach i warunkach, jakie trzeba spełnić, aby znaleźć się w Programie MŁODZIEŻ. Słuchałam i wydawało mi się, że jest to o nas i dla nas. Jeszcze tego samego dnia pytałam różnych ludzi, co chcieliby zrobić dla siebie i dla innych. Zapytałam ze 100 osób, wiele z nich chciało znać szczegóły. Wybraliśmy się więc na 3 dni do Doliny Kościeliskiej. Wieczorami dzieliliśmy się na grupy i pracowaliśmy nad punktami z V działu formularza wniosku. Na początku widzieliśmy, że chcemy gazetę o nas z rysunkami, których na każdej lekcji tworzy się więcej niż notatek. Nikt z nas nie miał żadnego doświadczenia ani wzoru. Rozmowy, dyskusje w nieskończoność, wizje tego, co moglibyśmy osiągnąć.

Temat przewodni to gazeta tworzona przez młodych ludzi dla młodych o życiu w krajach Unii Europejskiej, przepisach, programach, z których można skorzystać. Był też dział o tej drugiej stronie sportu: umawiane spotkania, bójki, rozróby. Była poezja, która rodziła się w naszym Klubie Europejskim. Było dużo rysunków, komiksy. Był jeden taki o samotności w społeczeństwie młodego, zakapturzonego bohatera. Często wraca do mnie ten komiks, gdy widzę naburmuszonego człowieka w kapturze, niby odgrodzony od wszystkich, a samotny, rozpaczliwie poszukujący przyjaciół. Gazeta to jedno, drugie to rozwijanie zainteresowań i pasji. To wyszło nam świetnie! Niespodziewanie w naszym środowisku (duże bezrobocie, ubóstwo rodzin, wczesne macierzyństwo/ojcostwo, brak perspektyw; plagi naszych czasów: alkohol, narkotyki, rozboje) rozkwitła poezja, pojawiły się teksty i piosenki hip-hopowe, przez jednego z uczestników projektu zostanie nagrana płyta. Sztuka komiksu miała swoje złote miesiące. Nasze dziennikarstwo urosło do rangi zawodu, a gazeta została

objęta pilotażowym programem „Newsweek Polska”. Nasi dziennikarze mieli do dyspozycji narzędzia opracowane przez „Newsweek”, uczyli się, jak robić gazetę. Tęskniliśmy za sobą, wspólna praca dawała nam radość, poznawaliśmy nowe osoby, byliśmy zapraszani wszędzie, gdzie można było promować to przedsięwzięcie. W naszym mieście byliśmy pierwszymi, którzy weszli do Programu MŁODZIEŻ. Nasza grupa to osoby, które bardzo chciały pracować, tworzyć, każdy miał inne zainteresowania i je rozwijał. Owocami tego rozwoju były materiały do naszego przedsięwzięcia – gazety, jednocześnie stanowiły one klucz do podziału zadań. Największym problemem był czas, który bezlitośnie coś wyznaczał, nakazywał. Nie mieliśmy doświadczenia w robieniu gazety i nie sądziliśmy, że tak dużo trzeba mieć materiałów, aby ją stworzyć. Odbiorcy naszej gazety to młodzi ludzie w naszej szkole (ok. 1000 osób), przypadkowe osoby na osiedlowych podwórkach, poznane w trakcie projektu osoby i organizacje. Rozliczenie projektu nie stanowiło problemu, w porównaniu z kło-

01.02.2003 – 11.01.2004

0112


0113

potami, które mieliśmy z zachowaniem terminów harmonogramu, aby oczekiwana gazeta się nie spóźniała. Projekt zakończyliśmy, ale gazeta ukazywała się jeszcze przez rok. Tamte działania to jeszcze teraźniejszość. Nadal istnieje Klub Młodzieżowy, który powstał w pomieszczeniu po szatni, niebanalnie wymalowany, łącznie z meblami. Jest galeria prac, które wówczas powstały, cały czas dochodzą nowe. Nabraliśmy wiary w siebie i w nowe możliwości. Nasz rysownik gra w kapeli hip-hopowej, Sebastian z Piotrem nadal się uczą, liderka Joanna wyjechała do Anglii, założyła rodzinę, część osób pracuje zawodowo. Uczestnictwo w waszym projekcie pokazuje, że można mieć wsparcie finansowe i zrobić coś, co było do tej pory w sferze marzeń. Sebastian ma pomysł na projekt finansowany ze środków unijnych na rozwój rolnictwa. Członkowie grupy inicjatywnej czynią przymiarki do utworzenia „Spółdzielni socjalnej” w zakresie usług dla dzieci i młodzieży. W naszym środowisku projekt był takim otwarciem zapomnianej furtki w Tajemniczym Ogrodzie.

UCZESTNICTWO W WASZYM PROJEKCIE POKAZUJE, ŻE MOŻNA MIEĆ WSPARCIE FINANSOWE I ZROBIĆ COŚ, CO BYŁO DO TEJ PORY W SFERZE MARZEŃ.


KONTAKT: POLSKIE TOWARZYSTWO TURYSTYCZNO-KRAJOZNAWCZE UL. WARSZAWSKA 20 C, 25-312 KIELCE TEL.: 041 344 73 43

Ścieżka Geologiczna Grupa nieformalna Geolodzy

G

rupa „Geolodzy” to nieformalne Koło skupiające wokół siebie studentów, wolontariuszy, entuzjastów ochrony przyrody, przewodników i turystów. Nie mamy składek członkowskich, wyznaczonego terminarza spotkań, wszystkiego tego, co nieraz charakteryzuje zorganizowane koła czy kluby. Na potrzeby projektu wyłoniliśmy spośród siebie ścisłe grono osób, które przy wsparciu pozostałych członków miało za zadanie koordynowanie projektu. Nazwa, którą przyjęliśmy, nawiązuje do podejmowanych przez nas działań: ochrony przyrody, popularyzacji walorów turystyczno-krajoznawczych regionu, a także organizacji rajdów. Na pomysł utworzenia ścieżki wpadł Grzegorz Szczęsny, lider i koordynator projektu, a tzw. impuls do działania dał prezydent miasta Kielce, Pan Włodzimierz Lubawski, który na bazie istniejących na terenie Kielc rezerwatów geologicznych postanowił utworzyć GeoPark. Kierując się myślą „Piękna jest świętokrzyska ziemia. Poznawać ją jest obowiązkiem i potrzebą serca”, postanowiliśmy włączyć się w ten projekt i zapoczątkować działania mające na

celu utworzenie ścieżki edukacyjnej na terenie Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowego. Tereny te natura hojnie wyposażyła w niezwykłe bogactwo tworów geologicznych dokumentujących historię Ziemi. Liczne obiekty znajdujące się na obszarze Parku: rezerwaty, pomniki przyrody, odsłonięcia skalne, będące zarówno dziełem natury, jak i świadectwem obecności ludzkiej, decydują o jego wartości jako poligonu naukowego oraz terenu o wyjątkowej wartości dydaktycznej, wychowawczej i rekreacyjnej.

przede wszystkim wspaniałą lekcję w terenie. Rozszerzają wiedzę uczniów o najbliższym środowisku przyrodniczym i zachowaniu się w nim człowieka.

Zajęcia na ścieżkach umożliwiają wykorzystanie środowiska przyrodniczego jako źródła wiedzy geograficznej, biologicznej, chemicznej, fi zycznej itp. Od lekcji różnią się tym, że obejmują szerszą tematykę poznawczą, większy teren, znacznie dłuższy czas i odbywają się na wyznaczonych oraz opisanych za pomocą tablic informacyjnych trasach. Bliższe i dalsze środowisko szkoły, oglądane i badane w czasie wędrówki, ukazuje mnóstwo zjawisk, żywych i bezpośrednich, i to nie tylko z dziedziny przyrody, ale i z ekologii, biologii, geografi i, historii, fi zyki. Wędrówki trasami ścieżek przyrodniczych stanowią

W ramach projektu została wytyczona i wyznakowana ścieżka edukacyjna o długości 60 km łącząca w jeden ciąg znaków najpiękniejsze i najcenniejsze pod względem przyrodniczym, historycznym i edukacyjnym miejsca na terenie Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowego. Dodatkowo ścieżka została wyposażona w system tablic informacyjnych i drogowskazów umożliwiających łatwiejszą orientację w terenie. Oprócz tego w miejscach najbardziej uczęszczanych ustawiliśmy drewniane ławy i stoły, stanowiące niejako „zestaw wypoczynkowy”. Aby nasza ścieżka zaistniała w świadomości turystów, pedagogów, miesz-

Wzorując się na tak pięknych ideałach i wykorzystując wspaniałe warunki terenowe, postanowiliśmy wystąpić do Narodowej Agencji z projektem utworzenia takiej ścieżki przyrodniczej. Pomysł nasz został zaakceptowany przez Komisję i wówczas mogliśmy przystąpić do działania.

01.02.2004 – 01.10.2004

0114


0115

kańców, a w końcu władz samorządowych, podjęliśmy szereg działań reklamowych, przewidzianych w projekcie. Stworzyliśmy i wydaliśmy kolorowy folder ścieżki, który nieodpłatnie rozdajemy przy okazji organizowanych przez nas imprez. Zorganizowaliśmy dwudniową sesję edukacyjno-krajoznawczą, podczas której zaproszeni przez nas wykładowcy prezentowali zagadnienia z zakresu ochrony przyrody, historii i geografii regionu. Wspólnie z Oddziałem Świętokrzyskim PTTK w Kielcach, który zresztą był naszą organizacją wspierającą, wykonaliśmy kolekcjonerską odznakę „Turysta Geolog”. Trzystopniową odznakę można zdobyć, wędrując po trasach ścieżki, po okazaniu specjalnej książeczki z potwierdzeniem pobytu. Kulminacją podejmowanych przez nas działań, a zarazem otwarciem ścieżki, był I Rajd Geologiczny PTTK. Prawie 800 osób wędrowało w tym dniu nowo wyznaczonym szlakiem. Spotkaliśmy się wszyscy na zlocie gwiaździstym u stóp chęcińskiego zamku. Była wspaniała zabawa, gry z cennymi nagrodami, a rajd zakończyliśmy wspólnym ogniskiem z pieczoną kiełbaską.

Po zakończeniu projektu nie spoczęliśmy na laurach, jak to bywa w wielu przypadkach. Co prawda skład osobowy zmienił się i cały czas ewoluuje, ale z tym samym co kiedyś zapałem współpracujemy z dziećmi i młodzieżą, organizujemy rajdy, zloty i happeningi. Chcieliśmy, aby utworzony szlak był przyjazny środowisku, mieszkańcom i aby korzystała z niego jak największa rzesza entuzjastów obcowania z przyrodą. Myślę, że nam się to udało. W zeszłym roku zorganizowaliśmy II Rajd Geologiczny PTTK, w którym uczestniczyło prawie 1800 osób z całego województwa i można śmiało powiedzieć, że była to prawdopodobnie największa tego typu impreza w Polsce, a na pewno w regionie. Ogromne zainteresowanie sponsorów, władz samorządowych, wywiady dla radia, telewizji i prasy sprawiły, że Rajd i cała ścieżka cieszą się coraz większą popularnością nie tylko na szczeblu regionalnym. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na stronę www.rajdgeologiczny.prv.pl. Za naszą działalność zostaliśmy wyróżnieni w 2004 r. przez Prezydenta Kielc. Poniżej chciałem zamieścić listę wskazówek, które mogą się przydać osobom dopiero zaczynającym przygodę z projektem.

Po pierwsze, na sukces projektu składają się: w 50% ludzie, w 30% kosztorys, w 15% harmonogram, w 5% szczęście. Starajcie się jak najstaranniej dobierać osoby, z którymi będziecie realizować projekty. Zapomnijcie przy tym o osobistych sympatiach lub antypatiach, długach wdzięczności czy zobowiązaniach. Stawiajcie na ludzi sprawdzonych, z przydatnymi umiejętnościami. Na potrzeby projektu wybierzcie spośród siebie tylko niezbędne grono osób, tzw. prezydium, które będzie podejmowało strategiczne decyzje. Pozostałe osoby mogą uczestniczyć w projekcie na zasadzie współpracy, dysponując dodatkowo głosem doradczym. Mało rozbudowany zarząd pozwoli na szybsze i łatwiejsze podejmowanie decyzji, a w razie konfliktów uniemożliwi tworzenie przysłowiowych „obozów”. Kłótnie o przywództwo i niezgodność charakterów to najczęściej spotykane przyczyny konfliktów. Spośród siebie musicie wybrać lidera i od razu przydzielić każdemu funkcję stosowną do jego


0116

umiejętności. Lider powinien mieć głos decydujący, a wy powinniście darzyć go całkowitym zaufaniem. Cały czas pamiętajcie, że za swoje decyzje, które mają wydźwięk finansowy, bierzecie pełną odpowiedzialność. Szczególną uwagę zwróćcie na konstruowanie kosztorysu. Na wszelkie większe kwoty, które chcielibyście wydać, a zakładacie je w budżecie, podpisujcie umowy przedwstępne. Unikniecie wtedy sytuacji, że ktoś postawi was pod ścianą, nagle zmieni warunki finansowe albo wyprze się swoich słów. Przy powierzaniu fir-

mom lub instytucjom jakiegoś zadania, którego z wiadomych względów nie jesteście w stanie wykonać sami, zawsze podpisujcie umowę o dzieło z wyraźnym określeniem warunków fi nansowych – faktura wystawiana jest już po fakcie i raczej nie ma od niej odwołania. Nigdy nie wierzcie nikomu na słowo, a już zwłaszcza urzędnikom i władzom samorządowym. Wiem, że to może być deprymujące i wstydliwe, kiedy daje się komuś do zrozumienia, że się mu nie ufa. Gwarantuję, że takie zachowanie to wyraz profesjonalizmu i jest powszechnie uznawane i szanowane. Szczególną uwagę zwróćcie na kurs walut. Wyższy kurs to okazja do zrobienia większych zakupów, ale zdarzają się gwałtowne spadki, nawet o 50 gr, i wtedy można wpaść w poważne tarapaty finansowe. Dlatego zawsze rezerwujcie poza budżetem kwotę 500–1000 zł na nieoczekiwane zdarzenia. Najlepiej, aby wasz kosztorys obejrzał prawnik, finansista, księgowy. Z braku doświadczenia w projekcie mogą pojawić się takie błędy, że późniejsza realizacja bywa czasem niemożliwa. Starannie konstruujcie harmonogram. Często powielanym błędem jest także zbyt krótki za-

kładany czas realizacji. Do dyspozycji mamy 12 miesięcy i zawsze korzystajmy z tego czasu. Lepiej zrobić coś wolniej, ale staranniej. I na końcu jeszcze jedna ważna rzecz. Pisząc projekt, myślcie tak, jakby miał się już zakończyć. Myślcie, w jaki sposób rozliczycie Wasz projekt, konsekwentnie prowadźcie dokumentację, sprawy finansowe – wszystko po to, aby sprawnie i bez przeszkód go zakończyć. Życzę wszystkim przyjemnych i niezapomnianych wrażeń i gwarantuję, że włożona praca z czasem da Wam mnóstwo satysfakcji.

Grzegorz Szczęsny


01.12.2003 – 01.08.2004

Dzieciństwo w Krainie Bajek

KONTAKT: MŁODZIEŻOWY KLUB EUROPEJSKI W OŚRODKU SZKOLENIA I WYCHOWANIA OHP, UL. ZĄBKOWICKA 44, 42-523 DĄBROWA GÓRNICZA, TEL.: 032 268 07 64

0117

Młodzieżowy Klub Europejski w Ośrodku Szkolenia i Wychowania OHP

N

iniejszy projekt został zrealizowany przez młodzież w wieku 17–20 lat z Dąbrowy Górniczej, należącą do Młodzieżowego Klubu Europejskiego w Ośrodku Szkolenia i Wychowania OHP. W Klubie od kilku lat funkcjonuje kółko aktorskie utworzone z naszej inicjatywy. Członkowie Kółka uwielbiają grać – na scenie nieprofesjonalnie występują już od kilku lat, biorąc udział w imprezach szkolnych i lokalnych. Pomyśleliśmy, że możemy stworzyć coś swojego – śmieszny młodzieżowy kabaret i przedstawiać go w różnych miejscach, tam gdzie ludziom potrzeba dużo uśmiechu. Uznaliśmy, że najwięcej radości potrzeba małym dzieciom z domu dziecka i osobom starszym z domu pomocy. I właśnie do tych osób kierowaliśmy nasze przedstawienia. O możliwościach, jakie daje Program MŁODZIEŻ, poinformował nas opiekun w Klubie Europejskim. Przy jego pomocy wypełniliśmy wniosek Akcji 3. – Inicjatywy Młodzieżowe. Tematem naszego projektu był kabaret. Chcieliśmy zorganizować śmieszne, napisane językiem młodzieżowym przedstawienia oraz stworzyć wystawę fotografii pt. „Uśmiechnij się

sercem”, na której prezentowalibyśmy uśmiechy odbiorców przedstawienia. Do współpracy zaprosiliśmy członka Kabaretu DNO, który podszkolił nasz warsztat aktorski oraz pomógł nam napisać śmieszne teksty do przedstawienia. Nasz projekt był długi, objął okres zimowy i letni. Ćwiczyliśmy w ferie zimowe. Nad warsztatem aktorskim pracowaliśmy w Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie uczyliśmy się również jeździć na nartach, a ostatniego dnia przedstawiliśmy nasz kabaret na stoku narciarskim. To było widowisko! Byliśmy przebrani w stroje, ucharakteryzowani i wszyscy jeździliśmy na nartach – wzbudziliśmy duże zainteresowanie wśród narciarzy. I tak odnieśliśmy pierwszy sukces! Po długich przygotowaniach 28 kwietnia 2004 r. nadszedł czas na kolejny występ w Piwnicy Teatralnej Pałacu Kultury Zagłębia. Widownię wypełniły dzieci z Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej oraz nasze rodziny, nauczyciele i znajomi. To była ogromna radość! Wszystkie miejsca były zajęte! Przedstawienie bardzo się podobało zwłaszcza małym odbiorcom. Od tego momentu naszym przedsięwzięciem zainteresowały się media, udzie-

laliśmy licznych wywiadów, pisały o nas gazety, wystąpiliśmy w telewizji oraz w audycji radiowej. Idąc za ciosem, zaprezentowaliśmy się pensjonariuszom Domu Pomocy Społecznej, gdzie przedstawienie zostało wspaniale odebrane przez osoby starsze. W czasie projektu braliśmy udział w konkursach, w których prezentowaliśmy nasz kabaret: zdobyliśmy I nagrodę w Wojewódzkim Przeglądzie Amatorskiej Twórczości Artystycznej OHP oraz II miejsce w Wojewódzkim Przeglądzie Szkolnych Zespołów Artystycznych. Następnym etapem naszego projektu było przedstawienie kabaretu na grzbietach koni dla dzieci niepełnosprawnych, które w stadninie uczestniczą w hipoterapii. To była dla nas ciężka praca, przez tydzień uczyliśmy się obcowania z końmi oraz jazdy konnej. Ale się udało! Nasze przedstawienie przyniosło radość dzieciom. Przez cały czas trwania projektu fotografowaliśmy nasze działania. Na zakończenie sami wywołaliśmy zdjęcia w ciemni i zorganizowaliśmy wystawę pt. „Uśmiechnij się

TO BYŁA OGROMNA RADOŚĆ! WSZYSTKIE MIEJSCA BYŁY ZAJĘTE! PRZEDSTAWIENIE BARDZO SIĘ PODOBAŁO ZWŁASZCZA MAŁYM ODBIORCOM. OD TEGO MOMENTU NASZYM PRZEDSIĘWZIĘCIEM ZAINTERESOWAŁY SIĘ MEDIA.


0118

sercem”, na którą zaprosiliśmy odbiorców naszych przedstawień oraz władze miasta. Jaka była radość, gdy dzieci odnajdywały swoje uśmiechy na fotografiach. W czasie realizacji projektu byliśmy podzieleni na grupy zadaniowe: aktorzy, fotografowie, osoby do kontaktów z mediami i instytucjami, osoby od zakupów, faktur itd. Nad wszystkim czuwał koordynator, który zajmował się organizacją działań oraz sporządzał dokumentację. Dzięki dobremu podziałowi obowiązków nie mieliśmy problemów z realizacją projektu – sukcesem jest dobra współpraca grupy. Nasz projekt był długoterminowy, w związku z czym w harmonogramie zaistniały pewne zmiany, a niektórych działań nie udało się zrealizować. PROJEKT „DZIECIŃSTWO W KRAINIE BAJEK” POKAZAŁ NAM, ŻE STAĆ NAS NA WIELE, NA PRZEŁAMANIE BARIER I STEREOTYPÓW.

Projekt „Dzieciństwo w Krainie Bajek” zakończył się w 2004 roku, a my dalej wystawialiśmy przedstawienia. Na początku 2005 roku nawiązaliśmy kontakt z młodzieżą ze Słowenii, która również interesuje się aktorstwem. Postanowiliśmy wspólnie napisać projekt

do Akcji 1. Wymiany Młodzieży Programu MŁODZIEŻ. Celem projektu było pokazanie naszym gościom piękna Polski, wspólne nakręcenie fi lmu i stworzenie przewodnika po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej widzianej oczami obcokrajowców. Projekt został zaakceptowany. W lipcu 2005 r. gościliśmy w naszym kraju 16 kolegów ze Słowenii. To było niesamowite przeżycie, dzięki wymianie poznaliśmy kulturę słoweńską oraz nawiązaliśmy wspaniałe znajomości. Obecnie przygotowujemy się do wymiany w Słowenii, gdzie tym razem to nasi koledzy będą nas oprowadzać po swoim kraju. Projekt „Dzieciństwo w Krainie Bajek” pokazał nam, że stać nas na wiele, na przełamanie barier i stereotypów. Pochodzimy z małej dzielnicy, gdzie nic się nie dzieje. Projekt pozwolił nam uwierzyć we własne siły, przełamać stres, pozbyć się tremy oraz wzbogacić nasz warsztat aktorski. Dziś wszyscy jesteśmy pewni, że nigdy nie zrezygnujemy z gry na scenie, bo to nasze całe życie. Naszym rówieśnikom możemy poradzić, aby nie rezygnowali z marzeń i robili wszystko, by

je zrealizować. Jeśli pasjonują się czymś, niech te pasje rozwijają. Nasze marzenia ziściły się dzięki Programowi MŁODZIEŻ, który pozwolił nam rozwinąć miłość do aktorstwa.

Koordynator, Renata Papierniak


01.02.2005 – 31.07.2005

Aktywność znosi bariery

KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3 WE WŁOCŁAWKU UL. NOWOMIEJSKA 21, 87-800 WŁOCŁAWEK TEL.: 054 232 50 37

Aktywni Razem

G

rupa młodzieżowa „Aktywni Razem” poznała się i powstała w naszej szkole. Pomysł zawiązania grupy zrodził się podczas spotkań w Klubie Europejskim. Przyszło nam do głowy, że moglibyśmy wspólnie zacząć działać. W naszej placówce pojawiła się osoba, która miała już styczność z Programem MŁODZIEŻ i to ona nam podała stronę internetową, gdzie znaleźliśmy więcej informacji. Postanowiliśmy wykorzystać szanse, jakie daje Program – zrodził się pomysł na realizację własnych działań. W ten sposób powstał projekt. Nasz projekt „Aktywność znosi bariery” był realizowany od lutego 2005 r. do 31 lipca 2005 r. Działania związane z jego realizacją pozwoliły nam osiągnąć planowane cele. Najważniejsze jest to, że udało nam się wyjść z inicjatywą do innej młodzieży, do kolegów i koleżanek. Zawsze czuliśmy się, jako osoby niepełnosprawne, gorsi od naszych rówieśników. Ta świadomość stanowiła barierę trudną do pokonania. Dobrze, że mimo różnych opinii, odważyliśmy się na ten krok. Pozwoliło nam to pozbyć się poczucia bycia gorszymi, pobudziło i umocniło do dalszego działania i otworzyło nam

większe możliwości. Wspólna praca znacznie podniosła nasze umiejętności radzenia sobie i odnalezienia się we współczesnej rzeczywistości ludzi dorosłych i pełnosprawnych. Mamy nadzieję, że zmieniły się również świadomość i podejście do drugiego człowieka, szczególnie niepełnosprawnego. Dzięki zaplanowanym działaniom udało nam się zaangażować lokalną społeczność młodzieżową, szczególnie tę z regionu, która ma znacznie utrudniony dostęp do nowoczesnych technik informacyjnych. W naszej grupie inicjatywnej były osoby pochodzące ze środowiska wiejskiego. Zadania przewidziane w projekcie były przydzielone dla każdego kolegi i każdej koleżanki z grupy; wszyscy wspólnie staraliśmy się organizować nasze działania. Praca była dzielona wspólnie i każdy za coś odpowiadał, staraliśmy się wspierać nawzajem. Każdy miał swój udział w przygotowaniach spotkań, w pracach związanych z dokumentowaniem działań, w robieniu wywiadów, przekazywaniu informacji do mediów i do innych młodych ludzi, w reklamie itp. Wszyscy starali się wywiązać z powierzonych im obowiązków jak najlepiej, wspólnie

staraliśmy się też pokazać naszym rówieśnikom, że warto coś robić. Realizując nasz projekt, zdobywaliśmy nowe ciekawe doświadczenia, poznaliśmy wielu interesujących ludzi, mogliśmy wymienić swoje spostrzeżenia i uwagi. Zdobyliśmy też wiedzę, którą trudno zdobyć, siedząc w domu, nie spotykając się z ludźmi. Dało to nam możliwości wyjścia na świat. Był to projekt, który rozbudził naszą pomysłowość, inicjatywę, rozwinął nasze zainteresowania, był także sposobem integracji różnych środowisk, poznania własnej kultury i otaczającej nas rzeczywistości. Mamy również nadzieję, iż młodzież ze środowisk lokalnych mogła bliżej nas poznać i zintegrować się z osobami niepełnosprawnymi. Projekt znacznie ułatwił nam integrację społeczną z młodzieżą i pobudził nas do większej przedsiębiorczości. Mogliśmy także pomóc i w pewien sposób wskazać drogę innym

0119


0120

młodym ludziom do zdobycia wiedzy na temat Programu MŁODZIEŻ. Jesteśmy przekonani, że udało nam się zrealizować jeden z jego najważniejszych priorytetów: umożliwił młodzieży takiej jak my, niepełnosprawnej i defaworyzowanej, dostęp do wiedzy, zdobycie pewnych umiejętności i doświadczeń oraz pozwolił na większą integrację ze środowiskiem rówieśniczym. NIE OBAWIAJCIE SIĘ KRYTYKI, BO ONA JESZCZE BARDZIEJ MOBILIZUJE DO DZIAŁAŃ, SŁUCHAJCIE SWOICH SERC, WSZYSTKO STARAJCIE SIĘ ROBIĆ RAZEM.

Mieliśmy również bardzo duże wsparcie od osób dorosłych; największe zaś od naszych opiekunów, którzy wspierali nas w różnych sytuacjach, tych dobrych i tych złych (kiedy napotykaliśmy różne bariery), za co im bardzo dziękujemy. Mogliśmy liczyć na ich wsparcie do samego końca, łącznie z rozliczeniem projektu. W działaniach bardzo popierała nas też lokalna władza, która podziwiała nas za odwagę i determinację. Jednak napotykaliśmy różne problemy, np. lekceważące podejście niektórych instytucji i osób. Spotkaliśmy się również z małym zainteresowaniem ze strony mediów i młodzieży ze szkół wiejskich. Na początku troszeczkę źle rozplanowaliśmy działania, na które nie wpłynęły jeszcze pieniądze; musieliśmy po-

życzać je od różnych osób, aby móc zacząć realizować plany. Po zakończeniu projektu spora liczba osób z naszej grupy skończyła szkołę i wróciła do domów, podjęła pracę, założyła rodzinę. Jedna koleżanka jest już mężatką i mamą. Inna myśli o wolontariacie. Każdy z nas był dumny i szczęśliwy, że mógł uczestniczyć w realizacji tego projektu. Niektórzy wynieśli z tych działań motywację do dalszego życia, że możemy coś wspólnie zrobić i jesteśmy sobie równi, nie ma barier między niepełnosprawnymi i pełnosprawnymi ludźmi. Myślę, że będę dalej działać w Programie MŁODZIEŻ, powoli zbieram kolejną grupę. Zastanawiałem się nad projektem Współpracy w Sieci. Dostałem ostatnio propozycję udziału w szkoleniu językowym. Realizacja projektu dała nam dużo lepsze spojrzenie na świat, podniosła nas na duchu, dowartościo-

wała i dodała wiary w to, że możemy coś zrobić, aby mieć lepsze życie. Nabraliśmy odwagi w kontaktach z innymi ludźmi i uwierzyliśmy w siebie, co pozwoliło nam samym lepiej zrozumieć osoby niepełnosprawne. Poznaliśmy wielu ciekawych ludzi, nawiązaliśmy przyjaźnie, a co najważniejsze, zaistnieliśmy w środowisku lokalnym. Jakie rady można dać innym grupom? Uwierzcie w siebie, w swoje możliwości i idźcie do przodu! Ciężko pracujcie, czasem zróbcie coś na luzie i z zabawą, wspierajcie się nawzajem, a wszystko Wam się uda. Nie obawiajcie się krytyki, bo ona jeszcze bardziej mobilizuje do działań, słuchajcie swoich serc, wszystko starajcie się robić razem. Dobrze wyliczcie sobie budżet, a do rozliczania projektu wynajmijcie księgową. No i oczywiście: życzę powodzenia.

Marcin Dąbrowski


LUTY – LIPIEC 2005

Młodzieżowa Wszechnica Dziennikarska

KONTAKT: MIEJSKI OŚRODEK KULTURY, CENTRUM IM. A. MICKIEWICZA W ZAWIERCIU, UL. PIASTOWSKA 1, 42-400 ZAWIERCIE, MOKZAWIERCIE@OP.PL, WWW.MOK.PL, TEL.: 032 672 16 78

0121

Młodzi Dziennikarze „Gazety Jura – Młody Punkt Widzenia”

N

asze pierwsze spotkanie nie było przypadkowe. Wszyscy dobrze wiedzieliśmy, po co tu jesteśmy i co dalej będziemy robić. Zrozumieliśmy, że rozpoczyna się kolejna przygoda w naszym życiu. Jedni z nas już wiedzieli coś o wszechnicy, inni dopiero mieli się dowiedzieć. Pomysł napisania projektu nie pojawił się od razu. Na początku wychodziliśmy jako dodatek w Gazecie Zawierciańskiej „Jura”, jednak szybko zaczęło brakować nam na to pieniędzy. Projekt był dla nas nadzieją na przetrwanie i dalsze działanie. Po złożeniu projektu czekaliśmy jak na wyrok – być albo nie być, pisać albo zapomnieć. Udało się! Do realizacji projektu przystąpiliśmy we wrześniu 2004 roku. Naszymi opiekunami zostało dwoje dziennikarzy: redaktor Iwona Wiklik z „GZJ” i redaktor Wojciech Pacula z Polskiego Radia Katowice. To oni pokazali nam, jak być dziennikarzami. Nauczyli nas wielu rzeczy, np. jak odróżnić dobry reportaż od kiepskiego felietonu. Temat naszego projektu brzmiał: „Młodzieżowa Wszechnica Dziennikarska”. Najważniejszym zadaniem, jakie przed sobą

postawiliśmy, było utworzenie sprawnie działającego kolegium redakcyjnego, którego praca będzie polegała na redagowaniu raz w miesiącu czterostronicowego dodatku „Młodego Punktu Widzenia”. Nie chcieliśmy się stać zamkniętą grupą. Nasze drzwi były otwarte dla nowych osób, które szukały swojej życiowej pasji, bo właśnie tym może się stać dziennikarstwo. Wybraliśmy spośród nas redaktora naczelnego. Pierwszym była Patrycja Wnęk, później dokonaliśmy zmiany i redaktorem została Anna Huras, sekretarzem była niezmiennie Kinga Szydlik. Nasz dobytek także się powiększył – nie tylko tekstów było więcej. Dorobiliśmy się własnego komputera, na którym pisaliśmy teksty, dyktafonu, a także, co najważniejsze, własnego miejsca w redakcji radia, gdzie mogliśmy się regularnie spotykać i tworzyć coś z naszego punktu widzenia. Chcieliśmy również nawiązać współpracę ze szkolnymi gazetkami i tak też narodził się pomysł przygotowania POST-u (Paradziennikar-

skiej Olimpiady Sportów Towarzyskich), na którą oprócz uczniów zawierciańskich szkół zaprosiliśmy również władze naszego miasta, które uczestniczyły w konkurencjach. Ale nie myślcie, że były to konkurencje czysto sportowe, wymagały również trochę sprytu, odwagi i elokwencji, czyli tego, czego nie może zabraknąć żadnemu dziennikarzowi. Odpowiedzialny za jej przygotowanie był nasz redaktor sportowy Patryk Drabek. Drugim ważnym przedsięwzięciem przygotowywanym przez nas był finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wymagało to wiele czasu. Chociaż był to XIII finał, dla nas wcale nie okazał się pechowy, ponieważ zebraliśmy około 30 tysięcy dla Fundacji, a przy tym dobrze się bawiliśmy. Nie tylko pisaliśmy. Nagrywaliśmy także audycje do programu nadawanego w Radiu Katowice „Chwyć barierkę”. O czym pisaliśmy? O wszystkim. W naszej gazecie panowała ogromna różnorodność tematów, co spowodowało, że trafi ła do wielu czytelników. Chociaż grupą docelową była młodzież, to często wyrażały się o nas pochlebnie również osoby starsze. Nie zawsze było różowo. Z biegiem czasu pojawiały się też problemy. Podobno tematy leżą na

NIE CHCIELIŚMY SIĘ STAĆ ZAMKNIĘTĄ GRUPĄ. NASZE DRZWI BYŁY OTWARTE DLA NOWYCH OSÓB, KTÓRE SZUKAŁY SWOJEJ ŻYCIOWEJ PASJI, BO WŁAŚNIE TYM MOŻE SIĘ STAĆ DZIENNIKARSTWO.


0122

ulicy, dla nas niestety nie zawsze tak było. Pod koniec roku szkolnego goniły nas zaliczenia w szkole, co znalazło odzwierciedlenie w ilości naszych tekstów. Kolegia redakcyjne również stawały się coraz bardziej burzliwe, ponieważ każdy z nas zaciekle bronił swojego punktu widzenia i tekstów. Byliśmy coraz lepsi, więc wymagania co do nas również rosły i to nie tylko od opiekunów, ale także od władz miasta, którym nasze działania bardzo się spodobały.

STALIŚMY SIĘ NIEMAL REDAKCYJNĄ RODZINKĄ, KTÓREJ NIEOBCE SĄ SUKCESY, SPRZECZKI, CHWILE SZCZĘŚCIA I RADOŚCI, A CZASEM SMUTKU.

Przez rok zasłynęliśmy w Zawierciu. Staliśmy się rozpoznawalni na ulicach. Nie byliśmy już szarymi mieszkańcami. Jednak ten rok bardzo szybko minął. Nie chcieliśmy tak szybko kończyć naszej przygody. Ponieważ projekt do Akcji 3. Programu MŁODZIEŻ można było złożyć tylko raz, musieliśmy szukać pomocy gdzie indziej. I udało nam się po raz drugi. Złożyliśmy projekt do Akcji 1. Programu MŁODZIEŻ. Nawiązaliśmy współpracę z miastem part-

nerskim Ebensee, do którego wyjechaliśmy na sześciodniową wymianę. Ukoronowaniem tego projektu były szesnastostronicowa gazeta. Bardzo wiele pomogły nam również władze miasta i Miejskiego Ośrodka Kultury. Działamy nadal i dopóki starczy nam sił, a w głowach będziemy mieć pomysły na następne teksty – będziemy działać. Chcemy nadal stanowić zespół młodych ludzi, których nie interesuje picie pod blokiem i rozwalanie ławek, ale którzy chcą coś z siebie dać. Nauczyliśmy się wielu nowych rzeczy i nie chodzi mi tutaj jedynie o sprawy dziennikarskie. Wielu z nas nabrało pewności siebie, nauczyło się asertywności i pracy w grupie. Staliśmy się niemal redakcyjną rodzinką, której nieobce są sukcesy, sprzeczki, chwile szczęścia i radości, a czasem smutku. Rada, jaką możemy dać innym grupom, które będą chciały przystąpić do projektu: nie bójcie się marzyć, a tym bardziej nie bójcie się tych marzeń realizować. Ważne również jest, by nie poddawać się od razu, gdy raz powinie Wam się noga. Człowiek popełnia czasami błędy, ale najważniejsze, żeby nie popełniać

ciągle tych samych. Wszystkim, którzy mają zamiar napisać projekt, życzę powodzenia i zapewniam, że warto.

„Młody Punkt Widzenia” redaguje zespół w składzie: Justyna Banach, Patryk Drabek, Anna Huras – redaktor naczelna, Joanna Jagła, Paulina Janikowska, Katarzyna Kaziród, Jacek Kijas, Dominika Kubiczek, Katarzyna Kurzeja, Wioletta Myszkowska, Marta Pacan, Michał Romanek, Kinga Szydlik, Patrycja Wnęk, Tomasz Zielonka, DTP – Paweł Machelski. Redaktorzy prowadzący: Iwona Wiklik, Wojciech Pacula.


01.07.2003 – 30.06.2004

Nasza świetlica naszą rozrywką

KONTAKT: STOWARZYSZENIE KOBIET WIEJSKICH „KWADRAT” UL. ŻYWKI 17, 11-612 KRUKLANKI

Grupa młodzieży przy Stowarzyszeniu Kobiet Wiejskich „Kwadrat”

G

rupa uczestnicząca w projekcie to dzieci i młodzież mieszkająca w tej samej wsi. Spotykali się nad jeziorem, na boisku, wspólnie od kilku lat przygotowywali kolędę dla mieszkańców. Zaangażowali się również w remont świetlicy w naszej miejscowości. Chęć działania zrodziła się, gdy pomieszczenie było pięknie odnowione, ale puste. Wtedy właśnie zapoznaliśmy się z Programem MŁODZIEŻ i postanowiliśmy podjąć wyzwanie. Ustaliliśmy, co chcemy i co możemy zrobić. Powstał projekt, który ku naszemu zaskoczeniu i ogromnej radości został zaakceptowany. Jego celem było zorganizowanie zajęć, zaangażowanie w nie młodych mieszkańców naszej miejscowości oraz zapoznanie z naszymi osiągnięciami społeczności lokalnej. Zajęcia trwały rok, odbywały się w każdą sobotę, często również w piątek po południu, a w wakacje i w ferie kilka razy w tygodniu. Uczestniczyło w nich ok. 30 osób w wieku od 7 do 25 lat. Odbyły się warsztaty teatralne, ceramiczne, malarskie, rzeźbiarskie, zdobienie porcelany, malowanie na szkle i jedwabiu, zajęcia spor-

towe i kulinarne. Wyjeżdżaliśmy na wycieczki, biwak i rajdy rowerowe. Organizowaliśmy wystawy swoich prac w Żywkach oraz innych miejscowościach. Przygotowaliśmy przedstawienie teatralne – „Zemstę”, które cieszyło się dużym uznaniem, a spotkania z aktorem, Piotrem Kowalewskim, dostarczyły niezapomnianych wrażeń młodym artystom. Młodzież uczestnicząca w różnego rodzaju zajęciach z dużym zainteresowaniem nabywała umiejętności artystyczne od instruktorów. Wszyscy szanowali prace swoich kolegów, nie zdarzyło się, żeby coś zostało zniszczone, a prawie cały czas na stołach leżały rozpoczęte prace, stała scenografia, a w szafie wisiały stroje i rekwizyty do „Zemsty”. Świetlica była dostępna, można powiedzieć, o każdej porze. Młodzież sama utrzymywała porządek, sami ogrzewaliśmy pomieszczenie zimą, troszczyliśmy się, aby był przygotowany i przyniesiony opał. Kiedy organizowaliśmy imprezy, informowaliśmy o nich mieszkańców i zapraszaliśmy gości, samodzielnie przygotowywaliśmy poczęstunek. Poważnym problemem w początkowym etapie wydawało się nam pozyskanie środków wła-

snych na dofinansowanie projektu. Był taki moment, że uznaliśmy to za nierealne: nadleśnictwo wyczerpało fundusze na darowizny, zostaliśmy bez drewna na opał. Wójt stwierdził, że na razie nie możemy liczyć na wsparcie gminy, a o sponsorach prywatnych przestaliśmy nawet marzyć. Pełni obaw stwierdziliśmy, że należy zabrać się ostro do pracy, a gdy efekty będą widoczne, może coś się zmieni. Tak też się stało. Dostaliśmy drewno, zaczęło nam przybywać mebli i sprzętu. Uzyskaliśmy obietnicę dofinansowania projektu przez gminę. Po kolejnych wystawach, a w szczególności po „Zemście”, znaleźli się nawet sponsorzy indywidualni, dzięki którym możemy kontynuować zajęcia. Przekonaliśmy się, że aby coś otrzymać, należy na to zapracować. W związku z oczekiwaniami kontynuujemy zajęcia. Aby pozyskać pieniądze na materiały, wykonujemy, dzięki nabytym umiejętnościom, pamiątki, które sprzedajemy turystom. Udaje się nam pozyskiwać fundusze z Urzędu Gminy oraz darowizny od osób prywatnych. Działalność naszej świetlicy cieszy się uznaniem, gdyż jak dotąd jest to jedyna tego rodzaju placówka w gminie.

0123



01.04.2005 – 19.03.2006

My kształtujemy glinę, glina kształtuje nas Adam Dzierzgwa

M

am na imię Adam, obecnie studiuję i mieszkam w Warszawie. Przed dwoma laty, w okresie od września 2003 do sierpnia 2004, odbyłem EVS w Niemczech, w małej wiosce Eckwälden. Pracowałem w ośrodku antropozoficznym dla dzieci niepełnosprawnych intelektualnie i mających problemy w nauce. Moje zadania polegały na pomaganiu podopiecznym w nauce i współprowadzeniu zajęć lekcyjnych, ruchowych i plastycznych. Z tego powodu miałem w Eckwälden kontakt z wieloma dziedzinami sztuki. Szczególnie zafascynowała mnie jedna – garncarstwo. Zaobserwowałem, że glina ma na podopiecznych niezwykły wpływ – pozwala im się wyciszyć, pobudzić wyobraźnię i jest jednocześnie wspaniałą formą terapii manualnej. Pomyślałem wtedy, że w moim rodzinnym mieście brakuje tego typu warsztatów. Mając możliwość realizacji Kapitału Przyszłości, szybko zacząłem tworzyć pierwsze szkice przyszłego projektu. Wielu cennych wskazówek odnośnie wyposażenia i prowadzenia garncarni udzielili mi pracownicy Instytutu Eckwälden, tam też miałem okazję poznania różnych technik wyrobu przedmiotów z gliny.

Po zakończeniu projektu EVS i powrocie do Polski odnowiłem kontakt z miejscowym Stowarzyszeniem Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „Nasz Kącik” i podzieliłem się z jego członkami pomysłem stworzenia pracowni ceramicznej. Uznaliśmy, że garncarstwo może być wspaniałą formą terapii dla dzieci i młodzieży zrzeszonej w stowarzyszeniu, poza tym garncarnia może pełnić funkcje placówki integracyjnej, sprzyjającej kontaktom osób niepełnosprawnych ze sprawnymi. Pomysłem zainteresował się również lokalny klub artystów, który zadeklarował gotowość udostępnienia lokalu i przystosowania go na potrzeby garncarni. Zmotywowany do działania udzielonym poparciem przystąpiłem do pisania wniosku o dofinansowanie z Narodowej Agencji Programu MŁODZIEŻ. Wniosek został przyjęty bez żadnych poprawek i kwota, o którą się starałem została mi przyznana w całości. Zajęcia według wcześniejszych założeń odbywały się codziennie od poniedziałku do piątku, osiem godzin dziennie. Głównymi grupami docelowymi projektu były dzieci

KONTAKT: STOWARZYSZENIE POMOCY DZIECIOM NIEPEŁNOSPRAWNYM „NASZ KĄCIK”, UL. WOJSKA POLSKIEGO 3, 26-200 KOŃSKIE, KONTAKT@NASZKACIK.PL, TEL.: 041 372 47 30

i młodzież niepełnosprawna oraz pochodząca z rodzin patologicznych. Pracownia pełniła rolę placówki integracyjnej, dając osobom niepełnosprawnym możliwość wyjścia z izolacji. Młodzież z rodzin zagrożonych wykluczeniem społecznym, pomagając niesprawnym rówieśnikom miała poczucie, że jest komuś potrzebna. Ważnym osiągnięciem było zorganizowanie dowozu osób niepełnosprawnych z okolicznych terenów wiejskich dwa razy w tygodniu. Znalezienie odpowiedniego przewoźnika nie było łatwe, wymagało długich poszukiwań, dlatego dowozy nie mogły zacząć się z chwilą rozpoczęcia projektu. Pracownia była otwarta dla wszystkich chętnych, nie tylko osób należących do głównych grup docelowych projektu. Nawiązaliśmy współpracę z lokalnymi szkołami, których uczniowie zaczęli uczęszczać na zajęcia, dużą grupę stanowili emeryci, którzy uczestnicząc w zajęciach, mieli możliwość ciekawie spędzić wolny czas. Udało się pozyskać pomoc wolontariuszy z lokalnego centrum wolontariatu, którzy regularnie pomagali w prowadzeniu zajęć i czuwali nad bezpieczeństwem uczestników.

0125


0126

Ważnym elementem projektu były wycieczki do miejsc związanych z garncarstwem. Wyprawy przyczyniły się nie tylko do poszerzenia wiedzy w dziedzinie garncarstwa, ale również sprzyjały dalszej integracji uczestników warsztatów. Stworzony przeze mnie projekt był zawsze widoczny na festynach i imprezach regionalnych, gdzie nie tylko pokazywaliśmy nasze wyroby, ale również prezentowaliśmy zwiedzającym techniki pracy z gliną i sprzedawaliśmy nasze „dzieła sztuki”. Uzyskane w ten sposób środki przeznaczane były na zakup dodatkowego wyposażenia garncarni.

DECYDUJĄC SIĘ NA REALIZACJĘ PROJEKTU WARTO POMYŚLEĆ O WSPÓŁPRACY Z MEDIAMI, KTÓRE POMOGĄ W ROZPROPAGOWANIU WŚRÓD SPOŁECZNOŚCI LOKALNEJ REALIZOWANEGO PRZEDSIĘWZIĘCIA.

Realizacja Kapitału Przyszłości pozwoliła mi zdobyć wiele nowych doświadczeń. Moją wiedzą mogę się teraz podzielić z osobami, które planują stworzenie własnego projektu. Osobiście nie natrafiałem na poważniejsze trudności w czasie realizacji projektu, jednak należy podkreślić, że już w czasie tworzenia się pierwszych pomysłów udało mi się napotkać ludzi, którzy wsparli moje działania. Uzyskałem pomoc dwóch organizacji, bez której mój projekt z pewnością nie rozwinąłby się tak

dynamicznie. Wsparcie ze strony organizacji dobrze znających lokalne problemy jest niewątpliwie bardzo ważne i należy je pozyskać jeszcze przed pisaniem samego projektu.

prowadzenie kroniki, w której zamieszczałem wycinki prasowe, zdjęcia, broszury dokumentujące działalność garncarni i każdemu polecam tę formę.

W czasie pisania wniosku o dofinansowanie największą uwagę trzeba poświęcić budżetowi projektu. Ważne jest, aby dokładnie zaplanować poszczególne wydatki, co zniweluje konieczność późniejszych zmian. Oczywiście drobne korekty są nieuniknione. W moim przypadku większość zmian spowodowana była znacznie niższym kursem euro z dnia przelewu w stosunku do kursu założonego przeze mnie w czasie planowania budżetu. Kwota otrzymanego dofinansowania okazała się po przeliczeniu na złotówki znacznie niższa.

Projekt cieszył się dużą popularnością wśród lokalnej społeczności, udało się pozyskać sponsorów, nieznacznego wsparcia udzieliły również władze miasta i powiatu. Na finansową pomoc liczymy szczególnie teraz, gdy zakończyła się umowa z Narodową Agencją, gdyż projekt zaplanowany jest jako przedsięwzięcie stałe. Zakończenie współpracy z Programem MŁODZIEŻ w żadnym stopniu nie spowoduje zahamowania działalności.

Decydując się na realizację projektu, warto pomyśleć o współpracy z mediami, które pomogą w rozpropagowaniu wśród społeczności lokalnej realizowanego przedsięwzięcia. Wycinki prasowe, reportaże radiowe lub telewizyjne pomogą poza tym w udokumentowaniu działalności przed Narodową Agencją, w momencie ostatecznego rozliczenia działalności projektu. Realizując projekt, zdecydowałem się na

Po zakończeniu umowy z Narodową Agencją będę nadal zajmował się garncarnią. Planuję nawiązywać nowe kontakty z artystami specjalizującymi się w wyrobie ceramiki. Garncarnia, zgodnie z pierwotnymi założeniami, nadal będzie pełniła funkcje placówki integracyjnej i pozostanie w szczególności otwarta dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej i pochodzącej z rodzin patologicznych.


01.05.2003 – 30.09.2003

Odkryte Wykopalisko

KONTAKT: MUZEUM ZAMKOWE W MALBORKU UL. STAROŚCIŃSKA 1, 82-200 MALBORK TEL.: 055 647 08 80

Grupa DZiAK przy IV LO w Krakowie

B

ył sobotni, chłodny poranek 2001 roku. Mgła jeszcze dobrze nie opadła, wilgotne powietrze przeszywało na wskroś, a świadomość, że cały Kraków jeszcze śpi, sprawiała, że droga do naszego liceum była wyjątkowo długa. Mimo to kilkoro uczniów IV LO im. T. Kościuszki w Krakowie, mając w pogardzie to, co działo się za oknem, ruszyło pod wielką górę, na której znajduje się szkoła, by wspólnymi siłami spełnić prośbę jednej z nauczycielek, tj. przygotować wystawę. I podobnie w kolejny sobotni poranek, i następny… I tak się zaczęło. Zanim spostrzegliśmy, stworzyliśmy całkiem zgraną grupę DZiAK – Dziedzictwo i Animacja Kultury. Zaczęliśmy wspólnie podejmować własne próby animacji kultury. Na naszym koncie mamy zorganizowanie historyczno-artystycznych warsztatów „Dziedzictwo kulturowe Miast Hanzeatyckich w Europie 2001”, historyczno-artystycznych warsztatów „Kultura szlachecko-magnacka na przykładzie zamku w Łańcucie”, obchodów Dni Słowiańskich i in. Ponieważ nie lubimy się nudzić i trudno nam usiedzieć bezczynnie, postanowiliśmy wziąć się za kolejne przedsięwzięcie. Był rok 2003. Rok Osób Niepełnosprawnych i Rok Dziedzictwa Kulturowego. Postanowili-

śmy wykorzystać ten moment i zwrócić uwagę różnych środowisk na problem edukacji osób niepełnosprawnych. Niestety często byliśmy świadkami sytuacji, w których osoby niepełnosprawne miały problemy z poruszaniem się po muzeach w Polsce. Mam tu na myśli nie tylko osoby na wózkach inwalidzkich, ale również te niewidome. Ile razy biedny nauczyciel męczył się, próbując przekazać tejże młodzieży, jak wygląda jakiś eksponat czy makieta. Musiał się naprawdę nieźle napocić, a i tak nie zawsze udawało mu się oddać słowami istotę rzeczy. Stwierdziliśmy, że tak dłużej być nie może.

Narodziła się w nas chęć zmiany tej sytuacji i poczuliśmy, że nic nie może nas powstrzymać. Wzięliśmy się więc do roboty. Kilka spotkań i projekt był gotowy. Wysłaliśmy go do Warszawy i jedyne, co mogliśmy zrobić, to czekać. W końcu przyszła odpowiedź – „tak”. Ucieszyliśmy się ogromnie, bo bez wsparcia finansowego z Programu MŁODZIEŻ nasz projekt by się nie powiódł, w ogóle nie miałby prawa bytu. I tak rozpoczęliśmy naszą pięciomiesięczną przygodę z „Odkrytym Wykopaliskiem”. Najpierw zaprosiliśmy do projektu dziesięciu kolegów z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci i Młodzieży Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie. Potem z pytaniem „Pomożecie?” zwróciliśmy się do nauczycieli z tejże palcówki, nauczycieli z naszej szkoły oraz do pedagoga szkolnego. Pomogli. Uczestniczyliśmy w zajęciach mających na celu integrację z naszymi nowymi kolegami. Już wtedy zorientowaliśmy się, że stworzymy mocną ekipę i że będziemy się świetnie bawić. Razem złożyliśmy wizytę w Muzeum Archeologicznym i Muzeum Historycznym w Krakowie, gdzie wzięliśmy

0127


0128

udział w przygotowanych specjalnie dla nas zajęciach. Sami zorganizowaliśmy w naszej szkole wykład z archeologii, poprowadzony przez jednego z naszych nauczycieli, z wykształcenia archeologa. Dużo czytaliśmy na temat dziejów Małopolski i Krakowa. Szukaliśmy współpracowników w środowisku lokalnym, zanosząc do władz miasta, władz oświatowych ulotkęplakat zawierającą informacje o projekcie. Ale nie będę ukrywać, że przez cały ten czas żyliśmy tak naprawdę Malborkiem – miejscem, w którym odbyły się warsztaty archeologicznokonserwatorskie, gwóźdź programu. Nie mogliśmy się doczekać wyjazdu.

DZIŚ MOŻEMY POWIEDZIEĆ, ŻE ZNAMY ZAMEK OD PODSZEWKI. ZAJRZELIŚMY PRAWIE W KAŻDY ZAKAMAREK, MIELIŚMY Z TEGO WIELKĄ RADOCHĘ, BO ZWYKŁY TURYSTA NIE MOŻE SOBIE NA TO POZWOLIĆ.

W końcu przyszedł upragniony 7 sierpnia. Zapakowaliśmy plecaki, niektóre były większe od ich właścicieli, i o świcie stawiliśmy się wszyscy na Dworcu Głównym. Przyjechał pociąg i ruszyliśmy po przygodę z historią, z archeologią, ze sztuką. Dotarliśmy na zamek malborski i wszystkim tym, którzy przybyli tam pierwszy raz, dech zaparło. Zresztą tym, którzy, tak jak ja, byli tam po raz kolejny, również. Nie myśleliśmy wcale o tym, że bolą nas plecy i ręce, że słońce mocno grzeje i powoli się rozpływamy. Każdy myślał tylko o tym, by jak najszybciej

móc zwiedzić tę niesamowitą twierdzę. Mieliśmy na to aż dziesięć dni. Wykorzystaliśmy je jak tylko mogliśmy. Dziś możemy powiedzieć, że znamy zamek od podszewki. Zajrzeliśmy prawie w każdy zakamarek, mieliśmy z tego wielką radochę, bo zwykły turysta nie może sobie na to pozwolić. W czasie trwania warsztatów mieliśmy okazję poznać wspaniałych fachowców, pasjonatów zamku, którzy podzielili się z nami swoją wiedzą, m.in. panią mgr Jolantę Justę, pana mgr. Artura Dobrego czy pana Bernarda Jesionowskiego, który o cegłach zamku wie chyba wszystko. Poza tym przyglądaliśmy się pracy wybitnych archeologów, pana mgr. Zbigniewa Sawickiego oraz

pani dr Marii Dąbrowskiej z Instytutu Etnologii i Archeologii PAN w Warszawie. Mogliśmy uczestniczyć w prawdziwych badaniach archeologicznych prowadzonych na terenie Zamku. My, dziewczyny, ze zdumieniem patrzyłyśmy, jak panowie z naszej grupy chętnie zrzucają z siebie koszulki i chwytają za łopaty, by kopać, kopać i kopać w poszukiwaniu skarbów. Kto by pomyślał! Część z nas odwiedziła pana mgr. inż. Macieja Kilarskiego, architekta, konserwatora, artystę, zajmującego się badaniem i przywracaniem do życia zabytków architektury Pomorza, Śląska i Małopolski. Przez kilka go-


0129

dzin z zapartym tchem słuchaliśmy opowieści, jak to Malbork stał się jego „ukochanym dzieckiem” i podziwialiśmy różnego rodzaju detale architektoniczne, którymi nas zasypał, a w szczególności te, którymi zasypał naszego niewidomego kolegę Grzesia. W czasie warsztatów poznaliśmy tajniki pracy konserwatora zabytków i zmierzyliśmy się z nie lada przeciwnikiem – kołem garncarskim. Przekonaliśmy się, że lepienie garnków z gliny to nie jest taka prosta sprawa i trzeba się bardzo natrudzić, aby ten kawałek gliny w naszych rękach przypominał naczynie. Przy czym śmiechu było co niemiara i każdy opuszczał wioskę ceramiczną ubrudzony gliną po czubek nosa. Oprócz tego czas upływał nam na robieniu witraży czy szyciu sztandaru i kukiełek. Oczywiście nie zabrakło również wycieczek do Elbląga, Truso i Gdańska, które doskonale uzupełniały i urozmaicały nasz program. Nawet bliższy kontakt ze strażą miejską w Sopocie nie był w stanie zepsuć nam nastroju. Wspólne wieczory przy ogniskach, pieczenie chleba i spacery nad Nogatem zacieśniały nowe przyjaźnie. Nic dziwnego, że gdy przyszedł dzień wyjazdu, kiedy musieliśmy

opuścić mury malborskiej twierdzy, niejednemu zakręciła się łza w oku. Ale nie mieliśmy wyjścia. Znów pociąg, Dworzec Główny w Krakowie i powrót do rzeczywistości. Nasz projekt zakończyliśmy dyskusją panelową w urzędzie miasta na temat zastosowanych w projekcie metod współpracy i wernisażem zrobionej przez nas wystawy, na której m.in. pokazaliśmy wszystkie wykonane przez nas „dzieła sztuki” powstałe w czasie warsztatów. Niech jednak nikt nie myśli, że obyło się bez komplikacji i utrudnień. W czasie realizacji projektu musieliśmy wprowadzić pewne zmiany (m.in. nasza grupa zwiększyła się o 10 osób, a termin projektu chcieliśmy wydłużyć o miesiąc). Wymagały one zgody Narodowej Agencji Programu MŁODZIEŻ. Poza tym korzystanie z konta bankowego szkoły w okresie wakacji sprawiało nam trudności. Jednak ze wszystkim sobie poradziliśmy i można powiedzieć, że odnieśliśmy sukces. Nie udałoby się nam to, gdyby nie nasza pani prof. Ola Tyrańska, która czuwała nad naszymi poczynaniami, gdyby nie zaangażowanie wszystkich „działkowców” i naszych nowych kolegów w realizację projektu.

Co dał nam ten projekt? Długo by opowiadać. Ogromną satysfakcję, dużo radości, chęć do dalszych działań. Zmienił nasz sposób postrzegania osób niepełnosprawnych. Staliśmy się bardziej wrażliwi, otwarci. Zrozumieliśmy, jak niewiele nas różni, a jak wiele łączy. Dla mnie osobiście „Odkryte Wykopalisko” było wspaniałym doświadczeniem. Nie tylko dlatego, że mogłam sprawdzić się jako szefowa grupy, że spędziłam kolejne wakacje w Malborku, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ale również dlatego, że dane mi było dzielić ten czas ze wspaniałymi ludźmi. Do tego poszerzyliśmy nasze horyzonty, wzbogaciliśmy się o nowe doświadczenia, wiedzę. Jak powiedział jeden z uczestników: „To jest żywa historia, tego w książkach nie ma…”.

POSZERZYLIŚMY NASZE HORYZONTY, WZBOGACILIŚMY SIĘ O NOWE DOŚWIADCZENIA, WIEDZĘ. JAK POWIEDZIAŁ JEDEN Z UCZESTNIKÓW: „TO JEST ŻYWA HISTORIA, TEGO W KSIĄŻKACH NIE MA…”.


KONTAKT: WOJEWÓDZKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA I CENTRUM ANIMACJI KULTURY W POZNANIU UL. PRUSA 3, 60-819 POZNAŃ, TEL.: 061 664 08 50

Integracja przez sztukę Akademicka Grupa Inicjatyw

A

kademicka Grupa Inicjatyw (AGI) to koło naukowe, które funkcjonuje przy Zakładzie Pedagogiki Specjalnej UAM w Poznaniu. Rolę opiekuna koła pełniła Pani dr Barbara Szychowiak, obecnie pełni ją Pani mgr Monika Karwacka. Nasze koło działa od 1999 roku. Przez ten czas udało nam się zrealizować wiele inicjatyw. Do naszych akcji cyklicznych należała między innymi organizacja konkursów plastycznych skierowanych do uczniów szkół specjalnych oraz akcja „Choinka miejska” organizowana wspólnie ze Stowarzyszeniem Civitas Christiana. Mamy na swoim koncie również inne imprezy, takie jak: Zabawa andrzejkowa czy Baliki dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Zorganizowaliśmy trzy wystawy fotograficzne Matyldy Pachowicz, poruszające tematykę osób niepełnosprawnych intelektualnie. Obecnie AGI promuje przede wszystkim idee integracji i włączania osób niepełnosprawnych w życie społeczności lokalnej. Drugi nurt działalności koła naukowego dotyczy poszerzania kompetencji zawodowych członków koła, poprzez udział w konferencjach i warsztatach naukowych. Koło Naukowe AGI

prowadzi też systematyczne zajęcia terapeutyczne Metodą Ruchu Rozwijającego W. Sherborne dla dzieci ze świetlicy socjoterapeutycznej. W planach są: zorganizowanie cyklu wykładów (między innymi o dogoterapii), badania własne oraz zajęcia wychowawcze w szkołach podstawowych. W 2003 roku podjęliśmy się zorganizowania działań integracyjnych na szeroką skalę. Projekt „Integracja przez sztukę” mógł być zrealizowany dzięki wsparciu Wspólnoty Europejskiej w ramach Programu MŁODZIEŻ. Instytucjami wspomagającymi nasz projekt była Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu (WBPiCAK) oraz polska grupa Youth for Exchange and Undrestanding (YEU). Dzięki pomocy tych organizacji udało nam się urzeczywistnić nowatorski pomysł, jakim była nauka fotografowania osób niepełnosprawnych intelektualnie. Pomysłodawczynią i główną organizatorką tego projektu była Matylda Pachowicz, pedagog specjalny i fotograf. Praca w grupie przebiegała bardzo sprawnie. Ustalony został wyraźny podział obowiązków.

Pomimo zaangażowania wszystkich nie udało się uniknąć pewnych problemów. Nie udało się znaleźć sponsorów na zakup kompaktowych aparatów dla osób niepełnosprawnych. Stanęliśmy więc przed koniecznością zakupu jednorazowych aparatów fotograficznych dla niepełnosprawnych fotografów. W trakcie realizacji projektu napotkaliśmy również wiele problemów związanych z niewłaściwym podejściem do upośledzonych umysłowo. Wiele osób wypowiadało swoje obawy co do celowości planowanych działań, wątpiąc w sens uczenia osób niepełnosprawnych intelektualnie fotografowania. Wiele było głosów sceptycznych i niedowierzających. Dzięki bardzo fachowej pomocy pana Władysława Nielipińskiego z WBPiCAK w Poznaniu uniknęliśmy wielu błędów organizacyjnych. Pan Władysław służył swoją radą i dużym doświadczeniem w organizacji poszczególnych faz projektu. To właśnie dzięki pomocy do-

01.08.2003 – 15.11.2003

0130


0131

świadczonych organizatorów pracujących w ośrodkach kultury (m.in. kierownika Gołanieckiego Ośrodka Kultury) udało się zrealizować to nowatorskie przedsięwzięcie i osiągnąć wszystkie zamierzone cele, między innymi: - naukę osób niepełnosprawnych nowych umiejętności, jaką było opanowanie podstaw fotografowania, - integrację osób niepełnosprawnych z osobami pełnosprawnymi, - prezentację twórczości osób niepełnosprawnych intelektualnie szerszej publiczności, - rozwianie błędnych, stereotypowych wyobrażeń na temat osób niepełnosprawnych intelektualnie, - badania naukowe (m.in. do dwóch prac magisterskich) o dużej wartości dla studentów pedagogiki specjalnej. Uczestnikami warsztatów były osoby z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu

lekkim i umiarkowanym oraz zaawansowani fotoamatorzy pełniący rolę instruktorów fotografi i. Większość osób niepełnosprawnych po raz pierwszy miała okazję trzymać aparat i robić zdjęcia według własnego pomysłu. Osoby niepełnosprawne nabyły nową umiejętność, jaką jest fotografowanie, które w ich odczuciu było wcześniej zarezerwowane dla innych. Plener fotograficzny był dla nich okazją do rozwijania własnych predyspozycji i możliwości twórczych. Efektem tych działań (Gołańcz, 18–21.09.2003) była wystawa „Magda, Waldek i inni”. W uroczystości otwarcia wystawy uczestniczyło ok. 150 osób, a miała ona miejsce w salach Centrum Sztuki Współczesnej – Galerii INNER SPACES – MULTIMEDIA w Poznaniu. Wystawa jest obecnie prezentowana w różnych miastach Wielkopolski. Pomysł organizowania warsztatów fotograficznych dla osób niepełnosprawnych intelektualnie spotkał się z dużym zainteresowaniem zarówno u osób niepełnosprawnych, jak i ich opiekunów. Dlatego jest kontynuowany w for-

mie warsztatów i konkursów fotograficznych. Niepełnosprawni uczestnicy pleneru z powodzeniem biorą udział w konkursach, kilku z nich jest laureatami ogólnopolskich konkursów fotograficznych. Zrealizowany projekt udowodnił, że warto ponieść ryzyko i podjąć się próby realizacji nawet najbardziej „nierealnych” pomysłów, gdyż mogą być one początkiem niesamowitej przygody. Dziękujemy za taką możliwość!

Matylda Pachowicz

NIEPEŁNOSPRAWNI UCZESTNICY PLENERU Z POWODZENIEM BIORĄ UDZIAŁ W KONKURSACH, KILKU Z NICH JEST LAUREATAMI OGÓLNOPOLSKICH KONKURSÓW FOTOGRAFICZNYCH.



Bursztynowym szlakiem A.D. 2002

KONTAKT: BES7@WP.PL WWW.BURSZTYNOWYSZLAK.PRV.PL

Związek Drużyn „ŹRÓDŁA MOCY”

O

roku ów!..., niezwykły roku, który kilkudziesięciu osobom będziesz się nieodparcie kojarzył ze słowem: „projekt”. Projekt pod nazwą Bursztynowy Szlak zaczęliśmy realizować w lutym 2002, ale pomysł powstał dokładnie rok wcześniej, a wcielanie słowa w czyn miało miejsce już od września 2001! Formułowane na bazie projektów wnioski grantowe, czyli prośby o dofinansowanie wysyłane do różnych instytucji, muszą być przecież dostarczane do nich na długo przed realizacją, aby zostały odpowiednio zaplanowane w roku budżetowym. W lutym 2001 r. uczestniczyłam w kursie Animatorów Edukacji i Inicjatyw Europejskich, który miał miejsce w Centralnej Szkole Instruktorskiej ZHP w Perkozie. Tam po raz pierwszy usłyszałam o Programie MŁODZIEŻ i nauczyłam się tworzyć zintegrowane projekty edukacyjne. „To coś dla naszego hufca!” – pomyślałam wtedy i już na marcowej odprawie drużynowych w Dębicy próbowałam zachęcić kadrę do opłacalnego (w sensie satysfakcji) przecież wysiłku. Większość osób słuchających mnie kiwała głowami smętnie i niepewnie: „To nie jest takie proste, nie wszyscy, którzy chcą,

dostają pieniądze, na pewno jest niezłe sito...”. Dla mnie i kilku młodych drużynowych (akurat robiliśmy Kurs Drużynowych „Dziś – Jutro – Pojutrze” i byliśmy naładowani harcenergią) podziałało to jak ostroga na konia! Po wiosennym Kursie, po letnim – „rycerskim” – biwaku, nadeszła pora planowania nowego roku harcerskiego i nasz mglisty początkowo projekt zaczął nabierać wyraźnych – złocistopomarańczowych jak bursztyny – barw. Nieraz przypominało mi się wówczas przewrotne hasło popularnej stacji radiowej „Razem Można Fszystko”! Razem – czyli z kadrą drużyn dębickich: Magdą i Eweliną z „Gawry”, Mateuszem i Kasią z „Groni”, Krzyśkiem i Pauliną z „Watahy”, Tomkiem – nauczycielem historii z „Kwiatka” oraz wspierającym naszą „Puszczę” zastępowym Wojtkiem. Projekt BURSZTYNOWYM SZLAKIEM porównaliśmy sobie do nanizanych na nić bursztynów, tworzących słowiański naszyjnik. Łączącą nicią – motywem przewodnim projektu – stała się przeszłość słowiańska terenów polskich, ze szczególnym uwzględnieniem lokalnych, podkarpackich. Nizanymi na nią bursztynami były konkretne działania mające

na celu już to rozkochanie uczestników w najstarszej tradycji naszego kraju (wyjazdy, zbiórki tematyczne, imprezy), już to integrowanie środowisk lokalnych (gmina Brzostek, powiat Dębica) poprzez organizację imprez kulturalnych (wystawy, teatrzyk, teksty prasowe). Podjęliśmy decyzję o sformalizowaniu współpracy naszych drużyn i powołaliśmy do życia Związek Drużyn „ŹRÓDŁA MOCY”, abyśmy byli mocni w dążeniu do szczytnych celów! Wymyśliliśmy wizję działania naszych drużyn na najbliższe trzy lata pod zbiorczym hasłem „SWOJE POZNAMY – Z CUDZYM PORÓWNAMY”. Szlak Bursztynowy to część pierwsza, w częściach kolejnych zamierzamy wyjechać za granicę, a może i zaprosić jakichś europejskich skautów do nas! Dlatego cały czas przykładamy wagę do uczenia się języka angielskiego oraz – oszczędzamy pieniądze! Projekt – wniosek grantowy wysłaliśmy do Warszawy w październiku i pozostało nam

0133


0134

już tylko czekanie na decyzję Komitetu Selekcyjnego – aż do grudnia. 18. dnia tego miesiąca, dokładnie w moje 25. urodziny, nadeszła odpowiedź pozytywna: nasz wniosek „przeszedł” i przyznano pieniądze (co istotne: 75% z góry, 25% jako refundacja)! Dumą napawał nas fakt, że pomysł i rozpisanie sposobu jego urzeczywistnienia zostały ocenione bardzo wysoko. Mogliśmy zacząć informować naszych harcerzy i ich rodziców o planowanych spotkaniach i wyjazdach. Jeszcze w grudniu, podczas Wigilijki Związku Drużyn, rozpuściliśmy pierwsze wici. Zastępowi, podzastępowi i ich podopieczni przychylili się do idei zabawy w Słowian z prawdziwym entuzjazmem! Z niecierpliwością czekaliśmy na rozpoczęcie projektu, ale i nie zasypialiśmy gruszek w popiele, czytając historyczne książki, mitologie słowiańskie, szukając informacji w Internecie. Tak przygotowani wyjechaliśmy na styczniowo-lutowy Biwak Zimowy „W KRAKOWSKIM GRODZIE” w odwiedziny do zaprzyjaźnionej 8 Podgórskiej Drużyny Harcerskiej – pomarańczowej „Watry” (vatra to po słowiańsku ognisko)... Tam właśnie nasz projekt rozpoczął się naprawdę. W projekcie tym najpierw my – kadra Związku Drużyn

– przeprowadziliśmy metodami aktywizującymi zajęcia z genealogii Słowian, ich niejasnej, ale arcyciekawej historii, zwyczajów i obrzędów, poplątanej mitologii, stareńkiego języka oraz warsztaty z robienia i wywoływania zdjęć. Nasze cztery drużyny podzieliły się na siedem plemion słowiańskich, co pozwoliło na niemal osobistą identyfi kację z praprzodkami. Następnie Wiślanie, Polanie, Opolanie, Goplanie, Lędzianie, Mazowszanie oraz Ślężanie pod wodzą plemionowych (czyli zastępowych lub przybocznych) rozpoczęli przygotowanie do kulminacyjnych punktów projektu – Bursztynowego Rajdu w górach (tuż obok jednej z tras prawdziwego Bursztynowego Szlaku) oraz wakacyjnego obozu nad morzem. Tymczasem kadra podwyższała swoje kwalifi kacje. W maju Druh Wojtek zdał swój egzamin na przewodnika górskiego Beskidu Wschodniego, a niżej podpisana komendantka Związku Drużyn wraz z zastępczynią Druhną Magdą uczestniczyły

w Kursie Kierowników Placówek Letniego i Zimowego Wypoczynku (po ludzku mówiąc: komendantów obozów i zimowisk). W lipcu Druhna Kasia została kwalifi kowaną wychowawczynią tychże, a szkolenie na młodszych ratowników wodnych przeżyli Druh Gekon i Druh Homar. Bursztynowy Rajd, czyli wiosenna wyprawa w góry Beskidu Niskiego, w miejsca, gdzie ongi wiódł Bursztynowy Szlak, miał miejsce w pierwszy weekend czerwca. Trzydniowa wędrówka po uroczych okolicach Rudawki Rymanowskiej i jednocześnie wcielenie się w postacie zarówno przedwiecznych mieszkańców tych terenów, jak i zamorskich kupców przemierzających leśno-rolnicze ziemie nadwiślańskie, okazały się dobrym pomysłem. Fascynującą gawędę opowiedział nasz gość – Ibrahim Ibn Jakub, toczyła się gra o bursztyn, miały miejsce podchody pomiędzy „myśliwymi”, „szamanami” a „zwierzętami”. Używaliśmy nowiutkiego sprzętu kupionego z „projektowych” pieniędzy: namiotów, osobistych i plecakowych apteczek (WIELKIE dzięki za skuteczne pośrednictwo Internetowej Składnicy Harcerskiej!),


0135

dyktafonu i gitary (do nagrywania piosenek słowiańskich). W lipcu nadeszła pora wakacyjnego wyjazdu nad Bałtyk – dla niektórych z nas pierwsza w życiu możliwość zobaczenia polskiego morza. Obóz letni „NA SKRZYŻOWANIU KULTUR” był jakby wizytą u Pomorzan, wielką grą w ich życie codzienne i odświętne z wykorzystaniem całej zdobytej wcześniej wiedzy. Kadra obozowa czuwała właściwie tylko nad bezpieczeństwem i zdrowiem uczestników, ponieważ całą resztę przygotowywali oni sami. Targi rzemiosła i ozdób, ognisko – Święto Plemienia, wybory Miss i Mistera Słowiańszczyzny, Festiwal Piosenki Obozowej i Słowiańskiej – to były okazje, podczas których my, opiekunowie, naprawdę szczerze podziwialiśmy prześliczne stroje, własnoręcznie wykonane rekwizyty, a także niekłamany entuzjazm naszych podopiecznych, nic sobie nie robiących z kapryśnej czy po prostu brzydkiej pogody. Dzięki ich postawie wyjazd wart jest wspomnień. Pozostaną w naszej pamięci także wycieczki: do Muzeum Archeologicznego w Gdańsku (polecam wystawy „Pradzieje Pomorza” oraz „Z bursztynem przez tysiąclecia”)

oraz do Słowińskiego Parku Narodowego koło Łeby. Tam to ułożyliśmy napis „ZHP DĘBICA” uwieczniony na wielu zdjęciach i fi lmach... A ruchome wydmy rzeczywiście robią OGROMNE wrażenie... Podsumowania całości projektu i odpowiedzi na pytanie „DOKĄD NAS DOPROWADZIŁ SZLAK BURSZTYNOWY?” dokonaliśmy jesienią. Od 27 do 29 września trwał Biwak Kadrowy dla drużynowych, przybocznych, zastępowych, podzastępowych oraz licznych pomocników. Omówiliśmy podczas niego wyniki ankiet wypełnionych przez uczestników projektu, zastanawialiśmy się, co można było zrobić lepiej, zreasumowaliśmy materialno-mentalne efekty Bursztynowego Szlaku. Są nimi: relacje/reportaże w prasie lokalnej (możemy właściwie mówić o stałej współpracy zapoczątkowanej dzięki projektowi z gazetami „Wiadomości Brzosteckie”, „Ziemia Dębicka” oraz „Obserwator Lokalny”), ok. 500 zdjęć wykorzystanych podczas trzech wystaw fotografi i, kilka taśm audio i wideo, kroniki plemion oraz całego Związku Drużyn, mnóstwo zdobytych sprawności, w tym sprawność okolicznościowa „Sło-

wianka/Słowianin”, oraz internetowa strona www.bursztynowyszlak.prv.pl. Ufamy, że w ten sposób stworzony słowiańsko-harcerski „bursztynowy naszyjnik” posiada magiczną moc twórczą i profi laktyczną dla każdego, kto zdecyduje się go nosić... w swym sercu i pamięci!

harcmist rzyni Barbara Wojtaszek, harcerka Rzeczypospolitej, bes7@wp.pl


Zaproszenie dla Magdaleny

Stowarzyszenie im. Marii Niepokalanej na rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom

S

towarzyszenie im. Marii Niepokalanej zapewnia pomoc socjalną, psychologiczną i terapeutyczną ofiarom przemocy (w tym przemocy seksualnej), osobom przymuszanym do prostytucji, także ofiarom handlu ludźmi. Prowadzimy ośrodek rehabilitacyjny z programem terapeutycznym, nasi pracownicy dyżurują raz w tygodniu na ulicach, oferując pomoc interwencyjną i socjalną (w tym poradnictwo prawne, medyczne), a także służą wsparciem potrzebującym kobietom. Prowadzimy również zajęcia profi laktyczne w środowisku młodzieży szkolnej i wychowawców w zakresie werbunku do sex-biznesu, przemocy, wymuszonej prostytucji. Grupa realizująca projekt „Zaproszenie dla Magdaleny” wyłoniła się spośród podopiecznych Stowarzyszenia. Pracownicy Stowarzyszenia prowadzili rozmowy z podopiecznymi dotyczące planów związanych z zainteresowaniami, edukacją, rozwojem oraz przeszkód, jakie widzą w ich realizacji. Celem dotychczasowej pracy było motywowanie dziewczyn do zmian. Projekt miał pozwolić nam na przełożenie motywacji na działanie, wdrażanie zdrowego stylu życia, dbania o siebie i o własne

potrzeby. Dzięki projektowi można było pokazać skutki podejmowanych wcześniej działań; możliwe stało się ocenianie ich, podkreślanie tych pozytywnych, a przez to głębsza praca nad trwałą zmianą życia. Chcieliśmy także dostarczyć pozytywnych przeżyć i radości osobom, które doznały przemocy, mają problemy z wiarą we własne możliwości, którym brakuje dobrych wspomnień. Oprócz tego naszym celem było pokazanie zdrowego stylu życia i udowodnienie, że można zadbać o potrzeby swoje i swoich dzieci, co daje radość, satysfakcję i chęć do działania. Projekt zakładał uczestnictwo grupy w przygotowaniu projektu (wybór zajęć, ułożenie harmonogramu, ustalenie kontraktu), w jego realizacji (ustalanie i przygotowanie spotkań, zakup biletów, przygotowanie wycieczki, wybór środków lokomocji). Dziewczęta samodzielnie ustalały terminy spotkań, wyjść na basen, wybierały seanse kinowe, miejsce wycieczki, zamówiły noclegi i posiłki. Efektem ich wspólnych rozmów był następujący plan działań: • luty – lipiec 2004: w każdy poniedziałek zajęcia z samoobrony (1,5 godz.);

• 18 lutego – 12 maja 2004: w każdą środę szkolenie z kosmetyki i wizażu (3 godz.) – ze względu na zwiększenie motywacji dziewczęta zdecydowały, że zajęcia odbywać się będą z większą intensywnością (co tydzień) i trwać będą mniejszą liczbę miesięcy; • kwiecień – lipiec 2004: co drugi piątek (czerwiec i lipiec – co tydzień) wyjście na basen – dziewczęta zdecydowały, że chcą później rozpocząć wyjścia na basen, tak by w okresie letnim mogły być one częstsze; • kwiecień – lipiec 2004: wyjście do kina (raz lub dwa razy w miesiącu); • 3 lipca 2004: ognisko i zabawy dla dzieci i matek z okazji Dnia Dziecka; • 2 – 4 lipca 2004: wycieczka w góry dla dziewcząt z dziećmi. Miarą zaangażowania grupy było samodzielne ustalenie terminów zaplanowanych imprez w najkorzystniejszy dla wszystkich sposób. Grupa wytypowała osoby odpowiedzialne za poszczególne działania: • wybór seansów fi lmowych i zakup biletów, • organizowanie wyjść na basen, • ustalenie miejsca wycieczki, z pomocą koordynatora zamówienie noclegów, wyżywienia i środka transportu;

01.02.2004 – 31.07.2004

KONTAKT: STOWARZYSZENIE IM. MARII NIEPOKALANEJ UL. KRASIŃSKIEGO 21, 40-019 KATOWICE MAGDALENA@KATOWICE.OPOKA.ORG.PL WWW.MAGDALENA.KATOWICE.OPOKA.ORG.PL

0136


0137

• organizacja zajęć podczas wycieczki, np. przygotowanie ogniska dla dzieci. Po zakończeniu projektu odbyło się spotkanie podsumowujące wrażenia, uczestniczki oceniły program, poszczególne działania, określiły problemy swoje i grupy podczas realizacji projektu. Na poszczególnych jego etapach pojawiły się różne problemy i trudności: • w stworzeniu grupy i zaangażowaniu do działania; osoby z grupy przyzwyczaiły się, że ktoś za nie decyduje, planuje, są izolowane, zmuszane do posłuszeństwa i uległości; • problemy w komunikacji; było to pierwsze przedsięwzięcie grupowe, pojawiły się problemy przy podejmowaniu decyzji i braniu za nią odpowiedzialności; • problemy związane z promocją projektu; ze względu na charakter problemu potrzebna była duża dyskrecja, tak aby nie ujawnić danych dziewcząt, a także faktu bycia ofiarą wymuszonej prostytucji – dla grupy jest to upokarzające i wstydliwe, we wstępnej fazie projektu padało pytanie: „Czy prowadzący zajęcia z samoobrony i wizażu będą wiedzieli, dla kogo je prowadzą?”; • problemy w zebraniu funduszy na realizację projektu dla wybranej przez Stowarzysze-

nie grupy odbiorców (bardziej ogólnie grup defaworyzowanych); • niezaplanowanie w budżecie kosztów związanych z organizacją działań i przygotowaniem wycieczki – kosztów telefonu (pokryte zostały ze środków Stowarzyszenia). Realizacja projektu pozwoliła dziewczętom określić swoje potrzeby, część z nich odkryła w sobie predyspozycje do wykonywania zawodu kosmetyczki (2 osoby deklarują chęć rozpoczęcia nauki w tym zawodzie). Dzięki zajęciom grupowym nastąpiła poprawa umiejętności komunikacyjnych dziewcząt, otworzyły się one na inne grupy społeczne. Dzięki podejmowaniu akceptowanych społecznie działań i zdobywaniu nowych umiejętności (kosmetyka, wizaż, samoobrona), poprawiła się samoocena dziewcząt. Deklarują chęć dalszych wspólnych spotkań. Przez 6 miesięcy udało się utrzymać grupę, zaangażować w działania, a także zorganizować trzydniowy wyjazd, przeprowadzić wszystkie zaplanowane przedsięwzięcia – jest to duży sukces projektu, grupy i organizacji, ponieważ projekt został zrealizowany w grupie defaworyzowanej, jaką są ofiary handlu ludźmi, przemocy i wymuszonej prostytucji.

Dziewczęta uczestniczące w projekcie, już w jego trakcie zachęcały swą grupę rówieśniczą do innego niż dotychczas, korzystnego dla rozwoju osobistego spędzania wolnego czasu (np. organizowały już na własną rękę wyjścia na basen czy do kina) oraz dzieliły się nabytymi umiejętnościami. Część z dziewczyn, które w dalszym ciągu pracują na ulicy, spotykając się z innymi, mówiła o spotkaniach, szkoleniu kosmetycznym, możliwości zmiany, dawały nową perspektywę. Ponadto w realizacji części projektu (wycieczka, ognisko) brali udział wolontariusze, którzy dzięki temu mogli zdobyć nowe doświadczenia i wykształcić pozytywny sposób myślenia o ofiarach przemocy i prostytucji. Obecnie pracownicy Stowarzyszenia podtrzymują kontakty z kobietami pracującymi na ulicy, informując je o działalności punktu konsultacyjnego funkcjonującego przy Stowarzyszeniu, który oferuje im bezpłatną pomoc prawną, psychologiczną i socjalną. W ramach aktywizacji zawodowej przewidywane jest zorganizowanie kolejnych kursów odpowiadających ich zainteresowaniom i zwiększających ich szanse na rynku pracy.


pomysł i koordynacja merytoryczna: Amudena Rutkowska koordynacja całości: Agnieszka Pietrzak redakcja: Karolina Rutkowska korekta: Marta Wróbel projekt graficzny i skład: Justyna Marciniak druk: STRATEG BTL nakład: 8000 egzemplarzy Dziękujemy twórcom i uczestnikom projektów opisanych w publikacji za udostępnienie fotografi i i materiałów. ISBN 978-83-600-5824-4

Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji Narodowa Agencja Programu „Młodzież w działaniu” ul. Mokotowska 43, 00-551 Warszawa tel.: 022 622 37 06 e-mail: mlodziez@mlodziez.org.pl www.mlodziez.org.pl

Niniejsza książka została opublikowana dzięki pomocy fi nansowej Unii Europejskiej. Za treść książki odpowiada Narodowa Agencja Programu „Młodzież w działaniu”, poglądy w niej zawarte nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Unii Europejskiej.


0068

udało się przełamać stereotypowe widzenie innych narodowości.

CIESZY MNIE TEŻ, ŻE TERAZ WSZYSTKO „KRĘCI SIĘ DALEJ” BEZ MOJEGO UDZIAŁU, A JA NIE JESTEM JUŻ TYLKO „SPOKOJNYM, PRZECIĘTNYM I NIEWYRÓŻNIAJĄCYM SIĘ SPOŚRÓD RÓWIEŚNIKÓW CHŁOPAKIEM Z BESKIDU NISKIEGO”.

Od samego początku realizowania projektu starałem się o nawiązanie współpracy z kilkoma krakowskimi organizacjami studenckimi. Pomogło nam to przeprowadzić dobrą promocję Wieczorów Językowych i dotrzeć do dużej grupy obcokrajowców przebywających w Krakowie. Cały czas projekt cieszył się też zainteresowaniem lokalnych mediów studenckich. Po kilku miesiącach nasze cotygodniowe spotkania wpisały się już w kalendarz krakowskiego życia i informacje o Wieczorach pojawiały się również w przygotowywanych przez innych serwisach. Po kilku miesiącach realizacji projektu, podsumowując niejako działania realizowane w ramach Kapitału Przyszłości, napisałem broszurę informującą o sposobach nauki w Tandemie. Publikacja jest teraz udostępniana wszystkim osobom zainteresowanym nauką w Tandemie oraz uczestnikom kolejnych edycji Wieczorów Językowych. Dzięki współpracy z innymi organizacjami udało mi się stworzyć ramy dla kontynuacji projektu, już

bez większego zaangażowania z mojej strony. Tandem otrzymuje m.in. dofinansowanie ze strony Uniwersytetu Jagiellońskiego i rozwija się w kierunku profesjonalizmu działań, zaś jego realizacją zajmują się studenci z kilku różnych uczelni. Rozpoczynając swój projekt, nie sądziłem, że dzięki niemu uda się aż tak wiele osiągnąć i że wzbudzi on aż tak duże zainteresowanie. Cieszą mnie zwłaszcza pojawiające się w prasie studenckiej wywiady (w języku angielskim) z obcokrajowcami. Jest to dla mnie znak, że w Krakowie nie tylko zaczęto zauważać dużą grupę zagranicznych gości na zajęciach akademickich, ale też włączać ich do naszego codziennego życia i pomagać im w integracji z naszym środowiskiem. Realizacja projektu uświadomiła mi także, że mając chęci oraz grupę przyjaciół, można wiele osiągnąć. Musi się tylko trochę chcieć i nie można się zrażać początkowymi trudnościami. Okazuje się, że kiedy potem przychodzą jeszcze większe kłopoty, siła rozpędu i pomoc innych osób pozwalają je przetrwać i przezwyciężyć.

Mam ogromną satysfakcję z wykorzystanej szansy na stworzenie nowej jakości w spotykaniu się młodych ludzi z różnych krajów w Krakowie. Cieszy mnie też, że teraz wszystko „kręci się dalej” bez mojego udziału, a ja nie jestem już tylko „spokojnym, przeciętnym i niewyróżniającym się spośród rówieśników chłopakiem z Beskidu Niskiego”.

Przemek Kuklicz




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.