9 minute read

Wyciągnij listę z głowy

Next Article
Lista na randkę

Lista na randkę

Długo oczekiwany wyjazd. Pakujesz rzeczy, skrupulatnie układasz ubrania w walizce, analizując, co przyda się na miejscu, jaka będzie pogoda. Dorzucasz książkę, którą być może przeczytasz. Łamigłówki na drogę spakowane, jest też poduszka podróżna. Krzątasz się po domu, zastanawiając się, co jeszcze może się przydać. Dorzucasz butelkę wody i paczkę orzeszków. Wszystko gotowe, a jest jeszcze chwila czasu. Zaczyna pojawiać się poczucie niepewności. Nie jest duże, ale powoli kiełkuje. Zakręcasz gaz, podlewasz kwiatki, zamykasz drzwi. Cieszysz się na wyjazd, ale uczucie niepokoju wciąż rośnie: czegoś nie mam. Powtarzasz w głowie skład walizki… „nie, na pewno wszystko mam”. Wyruszasz w wymarzoną podróż. Docierasz na miejsce. Hotel lepszy niż na zdjęciach. W końcu wypocznę. W końcu zrobię wyjątkowy reportaż aparatem kupionym właśnie na tę okazję. Aparat! Wiesz gdzie jest. Leży na szafce w sypialni i ładuje się, żeby na miejscu wszystkie akumulatory były pełne.

Teleturniej w TV. Oglądasz razem ze współlokatorem. Rywalizujecie kto zna więcej odpowiedzi. „Możesz spróbować swoich sił, idzie

Advertisement

Ci lepiej niż tym w studio” chwali Cię współlokator. Czujesz dumę. Pytanie finałowe: Kto oprócz George'a Washingtona, Theodore'a Roosevelta i Abrahama Linconla widnieje na pomniku Mount Rushmore National Memorial? Pustka w głowie. Ale nie taka zwykła. Przecież interesujesz się historią stanów zjednoczonych. Znasz na pamięć zdjęcia tego pomnika. Wiesz nawet, że chodzi o tę drugą postać, bo pierwszą, trzecią i czwartą wymienił już prowadzący. Ale jak się nazywał? Przecież to wiesz. Ale przez chwilę nie pamiętasz. Zawodnik z TV też nie pamięta. Dźwięk dzwonka sygnalizuje koniec czasu. „Pewnie Jefferson” mówi niedbale Twój współlokator. Jasne, że Jefferson. Możesz wyrecytować pół jego notki z Wikipedii, ale w tamtym momencie pamięć zawiodła. Gracz z TV wspomina, że był w tym miejscu, ale zjadł go stres.

„Skłamałam, skłamałam” – chodzi Ci po głowie. „Z paaalca wyssaałam”. Kto to śpiewał? Chodzi Ci po głowie. Znasz dobrze tę piosenkę. Słowa same przychodzą do głowy „Skłamałam ot tak, całkiem niewinnie”. Nawet nie wiesz czemu nucisz tę piosenkę. Chyba leciała rano w radio. Na pewno ktoś ją śpiewał w jakimś talent show. Nawet pamiętasz imię i nazwisko odtwórcy. I fryzurę którą miała podczas występu. Mijają kolejne punkty planu dnia. Piosenka natarczywie wraca do głowy. Kto to śpiewał? – ta myśl zdaje się być coraz bardziej męcząca. „Ktoś z chrypką, więc to może Nosowska?” „Nie… - to nie jej styl” – odpowiadasz sobie. „Może to było Varius Manx… kto to śpiewał? Kasia Stankiewicz czy jeszcze Anita Lipnicka?”. Czujesz, że to nie to. Dzień zbliża się do końca. Piosenka przeleciała w Twojej głowie dziesiątki razy. Sięgasz pod telefon. Asystent Google wysłuchuje komendę: „skłamałam, skłamałam”. Bezduszny głos asystenta odpowiada: oto trochę szczegółów. Oczywiście… Edyta Bartosiewicz.

NIE WIEM, CHOĆ WIEM

Może trudno Ci się utożsamić z wymienionymi powyżej zdarzeniami. Może nie wyobrażasz sobie, jak można zapomnieć ukochanego aparatu na urlop, albo nie widzisz potrzeby posługiwania się aparatem, gdy telefon daje możliwość robienia dobrych zdjęć. Może nie oglądasz teleturniejów, ani nie słuchasz piosenek sprzed 20 czy 30 lat. Ale ulotność naszej pamięci kojarzysz z pewnością. I z pewnością każdemu zdarzyło się zapomnieć o czymś na chwilę, nie móc wydobyć z pamięci informacji, która w innych okolicznościach i czasie przyszłaby do głowy bez problemu. Nie będziemy zgłębiać neurologii i szukać podstaw takich sytuacji. Wyjdziemy z założenia, że każdemu zdarza się nie wiedzieć, mimo że się wie.

Papier Jest Cierpliwy

Przyjęło się mówić, że papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie. Kontekst użycia tego powiedzenia dotyczy sytuacji, w których słowa nie koniecznie warte są zapisania. Warto wykorzystać jednak ową cierpliwość papieru (lub jego elektronicznych zamienników) by uchronić się przed konsekwencjami swojego zapominania, albo nawet zaoszczędzić czas na czynnościach, których skrócenia nawet sobie nie wyobrażaliśmy.

POTĘGA CHECKLISTY

Atul Gawande jest chirurgiem. Napisał jednak książkę, która o chirurgii czy medycynie mówi tylko przy okazji. Książka „Potęga checklisty” poświęcona jest właśnie tematowi checklist, a więc list, na których zapisujemy czynności do wykonania, by później odznaczyć ich wykonanie. Cały pomysł z korzystaniem z takich list wydaje się oczywisty, być może dziecinny, a z pewnością nie wydaje się zawierać niczego odkrywczego. Skoro jednak tematem zajął się chirurg, to warto się przynajmniej na chwilę zatrzymać i sprawdzić, co chce nam powiedzieć. A pokazuje w swojej książce, że szacowne grono lekarzy i personelu szpitalnego, mimo dobrego wykształcenia i znajomości swojego fachu, również miewa momenty zapomnienia. Autor książki pokazuje sytuacje z własnego szpitala, w których wprowadzenie checklisty przy prostych zabiegach medycznych w znacznym stopniu zmniejsza powikłania, a nawet poważnie redukuje śmiertelność wśród pacjentów. Ogromne znaczenie checklist pokazuje też autor w zupełnie innej dziedzinie: w lotnictwie – w którym checklisty również znacznie wpłynęły na poprawę bezpieczeństwa.

Spisanie W Asnej Wiedzy

Zarówno checklista w szpitalu jak i w samolocie nie musi być spisywana przez konsultanta, który wykona szereg badań. Listę w szpitalu jest w stanie przygotować każda pielęgniarka czy lekarz, podobnie jak pilot w drugim omawianym przypadku. Samo spisywanie listy może być procesem czasochłonnym, ale w praktyce może się okazać, że gotowa lista skróci proces, wyeliminuje masę potencjalnych negatywnych konsekwencji i pozwoli uniknąć błędów. By lepiej zrozumieć ten przykład wyobraźmy sobie jakieś zadanie z własnego życia, które jest choć trochę złożone. Być może wyjeżdżamy regularnie do swojej rodziny. Zwykle potrzebujemy zabrać ze sobą ten sam zestaw rzeczy. Spisanie rzeczy, które zawsze chcemy zabrać ze sobą nie zajmie dużo czasu. Ale sam proces pakowania się przed wyjazdem może znacznie się skrócić: sprawdzamy po kolei rzeczy z listy i z większą pewnością ruszamy w podróż, wiedząc, że nie będziemy musieli wracać albo radzić sobie na wyjeździe bez szczoteczki.

Listy Do Wszystkiego

Oczywiście listami nie uda się naprawić i uprościć całego życia. Zastanówmy się, w jakich obszarach może przydać się tworzenie list:

• nauka – wypisanie wszystkich zagadnień, które chcemy powtórzyć lub znać przed egzaminem,

• codzienne wychodzenie z do

• lista rzeczy, które chcę mieć zawsze przy sobie (powieszona nawet na drzwiach: choćby klucze + telefon + portfel) ,

• lista zakupów – miejsce gdzie regularnie dopisujemy rzeczy do kupienia. W tym przypadku można zaplanować taką organizację domowych zapasów, by maksymalnie unikać braków. Np. ustawiamy w szafce kartkę przypominająca o konieczności kupienia cukru przed ostatnim opakowaniem, albo kartkę dla innych domowników informującą, że osoba otwierająca ostatnie lub przedostatnie opakowanie produktu musi dopisać produkt na listę zakupów),

• sprzątanie – lista regulująca zadania, które są konieczne do doprowadzenia domu lub mieszkania do porządku. Może się to okazać szczególnie przydatne w przypadku dzielenia domowych obowiązków z innymi,

• zadania przed komputerem

– lista bardzo pomocna osobom z tendencjami do „gubienia się w internecie”. Jeżeli siadamy przed komputerem z intencją wykonania jakichś zadań/obowiązków, to warto mieć je wypisane , • zdrowy tryb życia – lista ćwiczeń, aktywności lub innych działań mających na celu utrzymanie zdrowia.

To tylko kilka inspiracji. Życie każdego człowieka jest inne. Przygotowania do weekendowego wyjazdu będą inaczej wyglądać u młodego studenta, a inaczej u rodziny z kilkorgiem dzieci. Zachęcam Cię do zrobienia krótkiego testu i wypróbowania checklisty na jednym z obszarów swojego życia. Przypominam, że nie musi to być bardzo odkrywcze: pilot wie przecież jak latać samolotem, ale i tak z dużą dokładnością wypełnia wszystkie punkty checklisty (którą sam umiałby stworzyć) przed startem. Być może taka checklista okaże się zbędnym wkładaniem Twojego życia w schematy. A co jeśli okaże się korzystna i wiele zmieni? Kękę śpiewał, że „Tylko rutyna, znowu daje mi spokój”. Warto spróbować!

Polskie Miasto Aniołów - wyprawa do Lanckorony

Zwiedzanie jest ekscytujące, w końcu to żywe barwy, kolorowe światła i roześmiani ludzi na urokliwych ulicach. Wsiąkamy w ten wir pełni zachwytu i głodni wrażeń. Ale podróże to nie tylko gwarne rozmowy podczas zwiedzania listy 100 najpopularniejszych zabytków w kraju. Czasami to szepty przeszłości na brukowanych uliczkach i wszechogarniający spokój w widoku drewnianej chaty kryjącej skarby sprzed kilkuset lat. Zapraszam więc do Lanckorony, niewielkiej wsi przypominającej żywy skansen, która rok w rok staje się siedliskiem aniołów.

Lanckorona to licząca sobie około dwóch tysięcy mieszkańców wieś w województwie małopolskim. Założona w XIV wieku, była świadkiem wielkich zwycięstw i równie wielkich upadków. Jeśli fascynuje Cię przeszłość, z całego serca zachęcam Cię do zakreślenia kolejnego punktu na mapie i zwiedzanie wsi, która leży zaledwie 30 kilometrów od Krakowa.

Miasto Anio W

Czy kiedykolwiek wyobrażałeś sobie, jak by to było znaleźć się wśród aniołów? Od kilkunastu lat, rok w rok w połowie grudnia, Lanckorona staje się przystankiem dla aniołów z całej Polski. Wyjątkowy festiwal oferuje gościom liczne występy, wystawy zarówno artystyczne, jak i historyczne oraz pyszną regionalną kuchnię. To tu zjesz kaszankę z kapustą, żur i barszcz z Mari-uszkami. Zewsząd otaczać Cię będzie misterne rękodzieło, stanowiące doskonałe świadectwo kultury i pamięci. Na warsztatach upieczesz własne pierniki, a gorąca ziołowa herbata ogrzeje Cię podczas zwiedzania zabytkowego kościoła, muzeum oraz starych uliczek, przy których znajdziesz przepiękne drewniane domy. Ale z całą pewnością w prawdziwy zachwyt nie wprawi Cię targ z pamiątkami czy występy, a anielskie orszaki, przechadzające się ulicami, jak gdyby nigdy nic. Jak to możliwe? Tradycją święta aniołów jest bowiem to, że zarówno mieszkańcy, jak i turyści przebierają się za boskie istoty, których z roku na rok jest coraz więcej. Może sam chciałbyś na dwa dni stać się aniołem?

Rynek I Muzeum

Rynek to tradycyjnie jedno z najważniejszych miejsc życia każdego społeczeństwa. W przypadku Lanckorony jest dokładnie tak samo. Piękny i pochyły rynek wita nas widokiem zachwycających domów z XIX wieku. Osobiście uważam, że jest to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziałam, a uśmiechy na twarzach osób zasiadających w małych kawiarenkach i patrzących na żywą historię tylko to potwierdzają. W tak urokliwym miejscu przepełnionym wspomnieniami nie mogło również zabraknąć muzeum. A to lanckorońskie jest naprawdę wyjątkowe. Nie znajduje się, jakby się mogło wydawać, w nowym, dużym budynku, a w drewnianej chacie, jednej z niewielu, które udało się uratować w trakcie pożaru w 1869 roku. Wnętrze odkryje przed Tobą prawdziwą historię wsi. Z jednej strony będziesz miał okazję zobaczyć sprzęty gospodarstwa domowego pochodzące z XIX i XX wieku, dzięki którym dowiesz się jak żyli ówcześni mieszkańcy. Z drugiej strony poznasz historię konfederacji barskiej, dzięki eksponatom pochodzącym z zamku lanckorońskiego. A jeśli dalej będziesz głodny wiedzy, zapewniam Cię, że ruiny zamku również są dostępne dla turystów.

Ko Ci Narodzenia Wi Tego Jana Chrzciciela

Kościół Narodzenia Świętego Jana Chrzciciela, to przepiękna katolicka świątynia w centrum wsi. Choć jego historia sięga 1336 roku, dziś z dawnej budowli zostały zaledwie mury magistralne. Budynek bowiem został niemal całkowicie zniszczony podczas potopu szwedzkiego, a po odbudowie został podpalony podczas konfederacji barskiej. W wyniku licznych renowacji kościół łączy w sobie kilka stylów architektonicznych. Wewnątrz możesz podziwiać między innymi wspaniałą polichromię przedstawiającą Golgotę oraz renesansowy ołtarz i obraz Chrzest Chrystusa. Ponadto w XVIII wieku do kościoła została dobudowano Kaplica Różańcowa z pięknym barokowym ołtarzem i obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem. Na zewnątrz kościoła również znajdziesz obiekty godne zachwytu, między innymi figurę świętej Teresy z XIX wieku oraz wmurowaną w ścianę płytę nagrobną Teresy Liers pochodzącą z XVII wieku. Kościół to jednak nie tylko piękne świadectwo kunsztu artystycznego, to przede wszystkim miejsce zadumy. Jeśli potrzebujesz chwili wytchnienia, to idealne miejsce na poszukiwanie wewnętrznego spokoju.

POTRAWY, PAMIĄTKI, ZABAWA

Mogłoby się wydawać, że festiwal aniołów to jedyna okazja do zabaw oraz nabywania ślicznych drobiazgów w Lanckoronie. I nic bardziej mylnego! Zaułek Animacji oferuje mieszkańcom oraz przybywającym licznie turystom szereg atrakcji. To tutaj możesz udać się w niezapomniany spacer szlakiem grafik z minionych lat, obejrzeć wystawy lub spektakle teatralne. W piekarni, o której śpiewał sam Marek Grechuta, zjesz tradycyjny chleb i ciasta, a w sklepie z ceramiką zaopatrzysz się w ręcznie robione filiżanki, talerze, a nawet zegary czy biżuterię. Nie musisz się również martwić o nocleg czy dobrą kawę, bo Lanckorona to miejsce, gdzie znajdziesz bary, restaurację, a nawet drewniane wille mające niespełna wiek. Należy do nich między innymi Willa Tadeusz, która swoim wnętrzem i dobrocią gospodarzy od lat przyciąga artystów różnych dziedzin głodnych spokoju, a niekiedy poszukujących weny twórczej. Należą do nich między innymi Wisława Szymborska, Sławomir Mrożek, Barbara Kraftówna czy Andrzej Wajda.

PIESZO? A MOŻE KONNO LUB ROWEREM?

Jeśli zdecydowałeś się już na przyjazd do Lanckorony, bardzo się cieszę! I tu kolejna niespodzianka. Jeśli zwiedzisz już wszystkie atrakcje samej wsi i poczujesz zew przygody, rusz w drogę i poznaj okolice. Zastanów się tylko jak to zrobić, bo masz naprawdę duży wybór. Jeśli cenisz sobie wygodę i w spokoju chciałbyś napawać się pięknymi widokami, wybierz się w podróż szlakiem bryczek konnych. Jeśli jesteś samotnym podróżnikiem, to będzie doskonały czas dla Ciebie na przemyślenia i odpoczynek od zgiełku świata. Jeśli natomiast podróżujesz z bliskimi, spędzicie w ten sposób cudowny dzień dzieląc się niezapomnianymi widokami, bo każda z mijanych wsi wygląda niczym pocztówka. Fani aktywności fizycznej, którzy podczas zwiedzania lubią się trochę zmęczyć, mogą skorzystać z Bursztynowego Szlaku Rowerowego. Ten liczący sobie około 200 km szlak rozpoczyna się w Sycowie, w województwie dolnośląskim i biegnie wzdłuż jednego z największych historycznych traktów handlowych. Decydując się na tę podróż, będziesz miał okazję zobaczyć liczne zabytki, piękne dwory oraz świątynie, a to wszystko w towarzystwie urzekającej przyrody ubranej w rezerwaty oraz parki krajobrazowe. Bez względu na upodobania, każdy znajdzie na szlaku coś co go bezpowrotnie zachwyci.

Mogłoby się wydawać, że mała wieś w województwie małopolskim to jedynie krótki przystanek między znanymi atrakcjami turystycznymi, takimi jak Kraków czy Wadowice. Myślę jednak, że czytając o wszystkich pięknych miejscach i atrakcjach jakie Ci oferuję już wiesz, że to miejsce godne uwagi i pozostania na dłużej. Jest to jedno z tych wyjątkowych punktów na mapie, gdzie historia łączy przeszłość i teraźniejszość, gdzie posilisz się lokalną kuchnią, poznasz żywe tradycje, osiągniesz spokój ducha i docenisz jak cudowne może być życie. Życzę Ci miłej podróży i nie zapomnij przywieźć z Lanckorony aniołka, symbolu „miasta aniołów”.

This article is from: