10 minute read
Nowy pododdział s. 03 Muzeum Miasta Mysłowice s
by ARAmedia
Muzeum Miasta Mysłowice Premiera filmu o obozie Rosengarten
Urząd Miasta Mysłowice wspólnie z grupą pasjonatów historii Historia Zapomniana przy wsparciu Muzeum Miasta Mysłowice zrealizował film historyczny „Krzyk i Kolce Róż” Aparat represji w Mysłowicach w latach 1941-1945 oraz 1945-1946 poświęcony tematowi obozu Rosengarten w Mysłowicach. Premiera filmu odbędzie się 4 września 2022 r. o godzinie 18.30 na mysłowickiej Promenadzie.
Advertisement
Produkcja powstała pamięci wszystkich patriotów zamordowanych w Mysłowicach przez hitlerowskie i komunistyczne aparaty represji. – Pomysł na realizację filmu powstał zaraz po rewitalizacji Promenady. Ten przepiękny park oprócz walorów rekreacyjnych ma ogromną wartość historyczną, o której nie można zapomnieć. Wiele osób, szczególnie młodsze pokolenie nie wie, że na terenie Promenady mieściło się miejsce kaźni i zabijania ludzi. Premiera rozpocznie cykl wydarzeń, podczas których będziemy przybliżać mieszkańcom historię Rosengarten. Ponadto, będzie doskonałym materiałem dydaktycznym dla nauczycieli – mówi prezydent miasta Mysłowice Dariusz Wójtowicz. Wykonawcą filmu jest grupa pasjonatów historii Historia Zapomniana tworząca dokumentalne filmy historyczne. – Mysłowice mają ogromny potencjał historyczny, który należy wykorzystać. Podczas kręcenia filmu mieliśmy okazję zrealizować wiele ciekawych i poruszających rozmów, które stały się filarem produkcji. Narracja osadzona jest w miejscu dawnego obozu Rosengarten, czyli na Promenadzie, tam przywołujemy historię, po czym wirtualnie chodzimy po mrocznej i ciemnej rekonstrukcji 3D obozu. Cieszę się, że premierowa projekcja filmu odbędzie się właśnie w tym miejscu – mówi reżyser i scenarzysta filmu, Bartosz Bednarczuk. W produkcję bardzo mocno zaangażowało się Muzeum Miasta Mysłowice. – Fakt, że na mysłowickiej Promenadzie mieściło się tymczasowe więzienie policyjne, a potem obóz pracy jest jedną z najbardziej przerażających historii w naszym mieście. Pamięć o tych tragicznych wydarzeniach jest bardzo istotna, nie tylko dla mieszkańców Mysłowic. Pamiętajmy, że było to miejsce przesłuchań i wywożenia do obozów ludzi różnych narodowości – mówi dyrektor Muzeum Miasta Mysłowice, Adam Plackowski.
Muzeum Miasta Mysłowice
Historia kuchni śląskiej według Tomasza Wrony Kuchnia dziś cz. 4. Kuchnia na niedziela: swacyna i wieczerzo
Niedzielna kuchnia różniła się od tej na bestydziyń. Była bardziej odświętna, co widać w serwowanych posiłkach, a także ilości czasu, jaki kobiety poświęcały na przygotowanie poszczególnych niedzielnych dań. Po wykwintnym obiedzie pora na swacyne, czyli podwieczorek i wieczerzo. Co zwykle jadano?
Swacyna
Swacyna to nazwa, której dziś się niemal nie używa, a warto je przywrócić do naszego słownika, bo przecież to słowo istnieje w nazwiskach i na terenie naszego regionu żyją ludzie, którzy się tak nazywają. Ponieważ słowo wyszło z użytku, ludzie o takim nazwisku nie zawsze rozumieją, co ono znaczy, a to po prostu podwieczorek. W czasach, gdy obiady jadano o godzinie 12.00, swacyna była bardzo ważnym dodatkiem do systemu posiłków. Swacyna niedzielna miała zdecydowanie inny charakter. O ile ta na bestydziyń, zwłaszcza w trakcie ciężkiej pracy, miała charakter posiłku, a jeżeli już miała charakter słodki, to jadano pączki (kreple) albo kołoczki, to swacyna niedzielna była wybitnie na słodko. Dlatego nieraz już w sobotę panie domu piekły ciasta, które w ramach swacyny spożywano w niedzielne popołudnie, czyli w okolicach godziny 16. Na swacynę zazwyczaj przygotowywano kawę. Jasne, że w dawniejszych czasach była to kawa zbożowa lub bônkawa, czyli zwykła. Bardzo często też dodawano do zbożowej tej prawdziwej kawy i piło się ją z filiżanek lub zwykłych kubków, a po wojnie ze szklanek. Do kawy dodawano mleko i cukier, by była smaczniejsza. I nawet jak rodzina nie miała zbyt wiele pieniędzy i raczej piła kawę gorzką, to ta niedzielna musiała się odznaczać. Bywała więc słodzona. Do kawy podawano ciasto. Najprostsza to babka, zwana babôwką albo zistą. Częściej żółta, rzadziej z kakao. Wypiekano ją w dwóch rodzajach form - podłużnej rynience oraz karbowanej okrągłej z dziurą w środku. Babôwka była najczęściej posypywana cukrem pudrem, ale czasem jadano ją z polewą lukrową. Prosta babka była łatwa w zrobieniu i często ją na szybko wypiekano. Trochę więcej ambarasu było z kołoczem (czyli ciastem drożdżowym), który także panował w czasie niedzielnej swacyny. Oczywiście najłatwiej było zrobić kołocz z posypką. Dlatego dawniej najczęściej taki kołocz był przygotowywany. Oprócz tego, dosyć często robiono kołocz z jabłkami, ale najwięcej go jadano w czasie, gdy jabłka były łatwo dostępne. Czasem też pojawiał się kołocz z syrym, czyli twarogiem. Zwłaszcza często robiono go tam, gdzie była krowa, która dawała dużo surowca do przyrządzenia takiego kołocza. W rodzinach, gdzie krowy nie było raczej na niedzielę kołocza z syrym nie robiono. Gdy byłem mały, nie lubiłem kołocza z posypką. Był dla mnie suchy i trzeba było go zapijać. Ale w miarę upływu czasu zrozumiałem, dlaczego moi dziadkowie tak cenili ten rodzaj kołocza, gdyż po latach i mnie zaczął smakować. Dziś cenię sobie go bardzo, podobnie jak niegdyś mój dziadek… Polecam więc kołocz z posypką. Ale posypka musi być zrobiona z porządnych rzeczy. W myśl zasady - daję dobre produkty, to mam doskonały efekt końcowy. Trzeba też przypomnieć zasadę, że kołocz wypiekano albo w domowych piecach chlebowych (piekarokach), albo chodziło się z ciastem do piekarza, który wypiekał je w swoich piecach. Starsi mieszkańcy pamiętają tę zasadę, gdy w soboty matki posyłały dzieci do piekarza z blachami kołocza albo już po upieczony kołocz.
Wieczerzo
Warto też zwrócić uwagę na szczególne potrawy przygotowywane na niedzielną wieczerzę, czyli kolację. Oprócz tradycyjnego chleba, sera, jajek czy wędlin, jadano także coś nadzwyczajnego. Przypomnę, że panowała zasada, w myśl której nie powinno się marnować jedzenia. Zatem kluski, które pozostały z niedzielnego obiadu, bardzo często krojono w plasterki i podpiekano na patelni z tłuszczem, na przykład smalcem. Potem do tych klusek wbijano parę jajek i robiono z tego jajecznicę, którą po osoleniu podawano na stół rodzinie. Dziś już taką potrawę mało kto przyrządza, jednak jeszcze w latach 70. XX wieku spotykało się rodziny, które to robiły. Był to bardzo ciekawy przysmak, który w rodzinach sobie ceniono. Przez swoistą rewolucję lat 90. wiele tradycyjnych potraw poszło w zapomnienie, więc warto o nich pisać. I tak jak zniknęła z naszych stołów panująca przez stulecia wodzionka, tak zniknęły kluski z jajkiem. Dziś wolimy bardziej wykwintne dania. Spróbujmy też takiego, bo warto. Oczywiście niedziela była dniem, w którym się odwiedzało rodzinę. Zazwyczaj częstowano kawą i ciastem. Rzadko coś więcej przygotowywano. Jeżeli już to robiono, to były to kanapki z różnym obłożeniem. Dawano więc na chleb ser, pomidor, ogórek. Nawet jajko ugotowane na twardo, które krojono na plasterki i w taki sposób okładano kanapkę. Warto też dodać, że chętnie jedzono szczypiorek i zieloną posiekaną cebulkę. Ten pierwszy ma ciekawą nazwę, stosowaną we wschodniej części Śląska. Był to ucek albo łucek. Niektórzy też na niego mówili z niemiecka sznitloch. Kanapkę, zanim posypano uckiem, smarowano masłem i po nałożeniu zieleniny solono. Tanie, ale przede wszystkim dobre i zdrowe.
Tomasz Wrona „Rzecz o kuchni śląskiej” Mysłowice 2016
REKLAMA
Krzyżówka Humor Szemrany nr 104
- Dziadku - pyta Jasiu - kto to jest człowiek dobrze wychowany? - Wiesz... To ktoś, kto jak potknie się po ciemku o kota, nadal nazywa go kotem!
Napis na szarfi e od kolegów z pracy: Dziękujemy Ci za wolny dzień Sławeczku
Rozmawia dwóch staruszków: - Statystyki pokazują, że na każdego mężczyznę po osiemdziesiątym piątym roku życia przypada po siedem kobiet. - Fajnie, tylko w mordę jeża, dlaczego tak późno?
www.facebook.com/szarynotesblog
Da Grasso Mysłowice ul. Kacza tel. 322232824
Na rozwiązanie krzyżówki czekamy do 10 września. Spośród wszystkich nadesłanych odpowiedzi wylosujemy trzy osoby, które podadzą poprawne rozwiązanie. Zwycięzcy otrzymają nagrodę w postaci zaproszenia dla dwojga na dużą pizzę w restauracji Da Grasso w Mysłowicach. Odpowiedzi prosimy nadsyłać na adres siedziby redakcji: ARAme-
dia (z dopiskiem „Gazeta Mysłowicka”) ul. Mikołowska 29, 41-400 Mysłowice. Zwycięzcy z poprzedniego numeru: Kamila Mosińska, Teresa Pielech, Kamil Furtak
GoKino! Wrzesień w GoKino
Przed nami wrzesień co oznacza początek jesiennych premier fi lmowych. Zapraszamy na nadchodzące seanse do GoKino w Mysłowicach. W najbliższych tygodniach na widzów czeka wiele ciekawych premier. Każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie.
15 września zapraszamy na wydarzenie z cyklu „Kobiecy Wieczór Kinowy”. Najbliższy pokaz odbędzie się o godz. 19:00 wraz z przedpremierowym pokazem fi lmu „Zołza” z Małgorzatą Kożuchowską w roli głównej. Kobiecy Wieczór Kinowy to cykl pokazów fi lmowych skierowanych do kobiet, podczas którego Panie mogą obejrzeć specjalnie dobrany fi lm, a przed seansem wziąć udział w konkursach na sali kinowej i wygrać upominki przygotowane przez Partnerów wydarzenia. Jego szczegóły oraz bilety dostępne na www.gokino.pl oraz w kasie kina. W najbliższym czasie zapraszamy między innymi na następujące seanse:
„After 4. Bez siebie nie przetrwa-
my” – związek Tessy i Hardina przeszedł tyle prób, że wydaje się trwalszy i silniejszy niż kiedykolwiek. Jednak, gdy na jaw wychodzą rodzinne tajemnice obojga kochanków, okazuje się, że najtrudniejsza próba wciąż przed nimi. Czy można docenić prawdziwe uczucie, gdy odkryje się, że całe dotychczasowe życie było kłamstwem? Czy można raz jeszcze zaufać, czując się oszukanym przez cały świat? Tessa i Hardin odkryją, że nie są od siebie tak różni, jak dotąd sądzili. Ona nie jest już tą niewinną, słodką dziewczyną, którą była przed laty, a on przestał być tym okrutnym, zbuntowanym chłopakiem, który kiedyś tak ją oczarował. Jednak to, co tak dramatycznie dzieli Tessę i Hardina sprawia jednocześnie, że nie mogą bez siebie istnieć. Czy ten ostatni raz Tessa znajdzie w sobie siłę, by pomóc ukochanemu zmierzyć się z demonami przeszłości? „Bestia” – niedawno owdowiały mężczyzna i jego dwie nastoletnie córki wyjeżdżają do rezerwatu dzikich zwierząt w RPA. Jednak ich podróż w poszukiwaniu uzdrowienia wkrótce zamienia się w walkę o przetrwanie, gdy zaczyna ich prześladować krwiożerczy lew. „Jak zostałem Samurajem” – animacja dla najmłodszych widzów. Powiedzmy sobie szczerze: pies nie jest materiałem na samuraja. Co innego kot. Kot to urodzony samuraj. Ma wrodzoną grację, szybkość i pazury ostre jak samurajski miecz. Hank jest psem i nic już tego nie zmieni, ale od szczeniaka marzy o tym, by zostać samurajem. Uparty z niego zwierzak, więc przybywa na kocią wyspę, by wbrew naturze i miauczącym drwinom pobierać nauki u legendarnego wojownika. Idzie mu całkiem nieźle, ale z pewnością nie jest jeszcze gotowy, gdy przychodzi chwila próby. Legendarny złoczyńca, największy wróg kociego rodu, przypływa na wyspę, by przegnać z niej wszystkie koty, kotki i kocięta. Tylko Hank może stawić mu czoła, ale nie zdoła zrobić tego sam. Musi przekonać kocią brać, że warto zaufać psu i stanąć łapę w łapę do walki o ukochany dom. „Kryptonim Polska” – gdyby nie kontuzja, Staszek (Maciej Musiałowski) byłby dziś gwiazdą Ekstraklasy. Gdyby nie złamane serce, Pola (Magdalena Maścianica) nadal mieszkałaby w Warszawie. Gdyby nie przypadek, prawdopodobnie nigdy by się nie spotkali. I nie doszłoby do wydarzeń, o których będzie mówił cały kraj. Ale co się stało, to się nie odstanie i tak oto zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki. Bo on to miejscowy zadymiarz i narodowiec z grupy Romana (Borys Szyc). Ona zaś – aktywistka i uosobienie wszystkiego z czym Staszek i jego radykalni kumple poprzysięgli walczyć. Czy ich miłość ma jakiekolwiek szanse i sens? Trudno powiedzieć, jeszcze trudniej przewiedzieć, lecz to co zaczęła strzała amora, skończy się prawdziwą lawiną komicznych zajść, w których udział wezmą media, politycy, zagraniczni goście, jeden dziarski ksiądz i masa osób z totalnie różnych parafi i. „Szczęścia chodzą parami” – Malwina (Weronika Książkiewicz), przebojowa projektantka samochodów, zakochuje się w Brunonie (Michał Żurawski), wziętym terapeucie par. Choć potrafi on uratować każdy związek, to jego własne historie miłosne tworzą serię spektakularnych katastrof. Przystojny i zabawny, mógłby być mężczyzną marzeń, gdyby nie to, że na kobiety działa jak czarny kot. Sprowadza na swoje wybranki pecha, który z hukiem kończy najbardziej płomienny romans. „Tedi i szmaragdowa tablica” – animacja dla najmłodszych widzów. Największym marzeniem Tediego jest zostać zaakceptowanym przez kolegów archeologów. Kiedy niechcący niszczy egipski sarkofag, ściąga na siebie i swoich przyjaciół klątwę. Uratowanie Mumii, Jeff a i Belzoniego zapoczątkuje pełną akcji przygodę. Wraz z Sarą przemierzy pół świata, aby odwrócić klątwę Szmaragdowej Tablicy. Pełny repertuar dostępny jest na naszej stronie internetowej www.gokino. pl. Zapraszamy do śledzenia naszego profi lu na Facebooku, gdzie znajdą Państwo informację o najbliższych premierach fi lmowych.