Gazeta Polonijna Scotland / pazdziernik 2013

Page 1

Gazeta bezpłatna tworzona przez Polonię dla Polonii

Gazeta

Scotland

POLONIJNA.co.uk

GAZETA BEZPŁATNA

Wydanie nr 7 (październik 2013)

www.gazetapolonijna.co.uk

Edinburgh Glasgow Aberdeen Dundee Perth Inverness Stirling Falkirk Ayr Hamilton Motherwell Livingston Bathgate Alloa Abroath Forfar Brechin Montrose Elgin Broxburg Dunfermline

Rusza trzecia edycja największego festiwalu polskich filmów za granicą

Czytaj str. 6

Polska sobotnia SZKOŁA BEZ GRANIC im. Niedźwiedzia Wojtka

Gramy dla Oli

Czytaj str. 10

WAŁĘSA. Człowiek z nadziei

w kinach Cineworld Zeszłej jesieni w listopadzie, zupełnie spontanicznie wybraliśmy się do Polski. Celem podroży była Wielkopolska, cała w tym czasie osnuta mgłą. Zupełnie nieplanowany wyjazd wypadał akurat w czasie, gdy Ola szykowała Czytaj str. 5 się do swoich 7 urodzin.

Czytaj str. 11

Targi Polskiego Biznesu w Edynburgu

Wielkie wyprawy

Czytaj str. 32

w małych grupach www.batadventure.com


2

Wiadomości

„Posłuchaj synu: Onego czasu wziął Chrystus uczni swoich i szedł z nimi do miasta Jeruzalem. A gdy wyszli z miasta Betlejem, a było gorąco, usiedli na górze wysokiej, w cieniu upragnionym i w kości grać poczęli. I wziął kości Piotr, i rzucił je, i wyrzucił dziesiątkę; i ucieszyło się serce Piotra a zasmuciło serce Jana. A wziął kości Jan, a rzucił je i wyrzucił dwunastkę; i ucieszyło się serce Jana a zasmuciło serce Piotra. A wziął kości Pan, a potrząsnął nimi i rzucił, i wyrzucił trzynastkę; i zasmuciło się serce Jana. Rzekł tedy: – Panie, nie czyń cudów, azaliż jest to uczciwa gra na gotówkę!”

KAZANIE PRZED LUSTREM… Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

Marek Hłasko „Następny do raju”

Jezus był wciąż pod naporem ludzi – jęczących, zaropiałych, trędowatych, niewidomych, głuchych, sparaliżowanych, opętanych przez szatana, nieszczęśliwych, zmartwionych, zrozpaczonych, biednych, zabłąkanych na ludzi nienawidzących Go – faryzeuszy, saduceuszy, uczonych w Piśmie, złośliwych, pogardliwych, pytających, podchwytliwych, którzy Go chcieli zniszczyć. Jezus był pod naporem życia i odchodził modlić się, by mógł je wytrzymać – a to w dzień, a to w nocy na miejsce odosobnienia. Na ciebie też wciąż napierają ludzie w tramwajach, na ulicy, w sklepach, w miejscu pracy – agresywni, bezczelni, opryskliwi, niekulturalni, źle wychowani, prymitywni, nienawistni, zazdrośni; wciąż jesteś zasypywany

stosem problemów, spraw ważnych, drobnych, bezsensownych, na przedwczoraj, na dziś, na jutro, na pojutrze. I nie dajesz sobie rady, nie wytrzymujesz, pękasz, wściekasz się, klniesz, awanturujesz się, przezywasz, nienawidzisz, gardzisz, zazdrościsz. Nie miej pretensji ani do ludzi, ani do świata, ale do siebie, bo się nie modlisz, nie medytujesz nad sobą. Nie bój się Boga, nie bój się spojrzeć Mu twarzą w twarz. Rozmawiaj z Nim. Tylko nie uciekaj w paplaninę, w mechaniczne odmawianie pacierza, ale módl się;

Gazeta POLONIJNA.co.uk

jednocz się z Nim i swym przekazem, bierz od Niego światło, pokój, ciszę, żebyś potem chodził z góry przemienienia z Jego siłą. Wtedy będziesz sam mógł wytrzymać ciężar życia i będziesz dawał innym to, coś nabył – jasność, mądrość, serdeczność, wyrozumiałość, dobroć, empatię… Tylko tak można żyć godnie. Na drugi świat przeniesiesz tylko swój krzyż: codzienne wyrywanie się z egoizmu – z obojętności, lenistwa, wygodnictwa, strachu, kłamstwa, hipokryzji, obłudy… Świat ado-

GAZETA BEZPŁATNA TWORZONA PRZEZ POLONIĘ DLA POLONII

Drodzy Czytelnicy!

Gazeta Polonijna Scotland

Oddajemy do Waszych rąk kolejny numer Gazety Polonijnej Scotland, w którym znajdziecie relacje z licznie organizowanych koncertów i przedsięwzięć skierowanych do Polonii mieszkającej w Szkocji.

Tel. 0203 3488 778 Mob. 07 851 871 891 Email: redakcja@gazetapolonijna.co.uk Nakład: 7000 egz., 32 strony Drukarnia: www.ulotki.co.uk Wydawca: Rafał Sawicki Redaktor naczelna: Kinga Plich Wywiady Gazety Polonijnej: www.youtube.com/polonijnaTV Wydania archiwalne Gazty Polonijnej Scotland: www.issuu.com/gazetapolonijna-scotland Działy tematyc zne: Kultura: Sebastian Zuchowicz, Adrian Wiecha Zdrowie i Uroda: Anna Jaskiewicz Psychologia: Jarosław Kluczek Dla dzieci: Katarzyna Campbell Kulinarny: Jasiek Kuron Turystyka: Kinga Plich, Sebastian Zuchowicz Spo rt : Oskar Papierz, Daniel Kowalski Wędkarstwo: Dariusz "Kerad" Gorgon Małgorzata Mroczkowska Mama na Wyspach: Dział Graficzny: Rafal Sawicki, Dariusz Dalaszyński Rysują: Szczepan Sadurski, Cezary Krysztopa, Stanisław Kościesza Fotografują: Sebastian Kuczyński, Zbyszek Bagniuk, Justyna Bartczak, Karolina Skorek, Karol Wyszyński, Wojciech Nowak, Artur Skorek, Sebastian Zu-

rujący wielkość, bogactwo, kariery, zapatrzony ślepo w powiększanie, przyspieszanie, ulepszanie – gubi się, zapomina o istocie Człowieczeństwa. I w cale przez te swoje dążenia nie gwarantuje zdrowia, długiego życia, spełnienia, szczęścia, Miłości… Trzeba, żebyś żył wciąż w wymiarze śmierci. Nie na to, żeby się straszyć! Ale żeby być realistą i nie wykreślać z definicji swojego Człowieczeństwa istotnego punktu, jakim jest – zawsze niespodziewany – zgon. Trzeba, żebyś wciąż słyszał sypiący się piasek w twojej klepsydrze, czuł przepływające sekundy, godziny, dnie, lata. I wtedy – gdy nadejdzie twój czas, twoja rodzina nie będzie musiała bronić cię przed tym wymiarem. Nie będzie cię musiała okłamywać, że to tylko przesilenie. Trzeba wciąż żyć w wymiarze śmierci. Wtedy dopiero jesteś w stanie zrozumieć wartość życia… Dla wielu spośród nas – życia wiecznego… Jakie piękne byłoby nasze życie, a nasza nędza znośna, gdybyśmy zadowalali się realnym złem. Bez dawania posłuchu zjawom i urojeniom naszego umysłu. Zatem promieniuj radością życia. Intensywnie – na każdym kroku i w każdej sekundzie – przeżywaj Własne Istnienie! P.S. W każdym z nas – jak sądzę – jest cząstka Boga Niedoskonałego i między innymi dlatego – powinniśmy sami ze sobą rozmawiać przed lustrem, a nawet, głosić sobie kazania…

chowicz, Paweł Tomaszewicz, Janek Ptak, Beata Papierz, Oskar Papierz, Monika S. Jakubowska, Adrian Wiecha Piszą: Beata Papierz, Oskar Papierz, Szczepan Sadurski, Mariusz Ciużyński, Joanna Howe, Anna Galus, Klaudia Drozd, Wojciech Nowak, Sebastian Zuchowicz, Sebastian Horbacz, Katarzyna Campbell, Kinga Plich, Anna Jaskiewicz, Jarosław Jakubiak, Iwona Janas, Karol Wyszyński, Dorota Kordecka, Joanna Pawlak, Karol Nowak, Thomas Derach, Aneta Derach, Dariusz Gorgon, Jarosław Kluczek, Jasiek Kuron, Jacek Wąsowicz, Lidia Waszti Plenzler, Justyna Bartczak, Zbyszek Bagniuk, Monika Ciska Grzegorz Dąbek, Karolina Gradziel, Anna Dudek, Maciej Przybycień, Monika Ciska, Grzegorz Dąbek, Karolina Gradziel, Anna Dudek, Katarzyna Morawska-Jaworska, Maciej Przybycień, Karol Gruszczyński ---------------------------------------------------------------------------------------------------Wydawca i Redakcja nie ponoszą odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń. Reda kcja nie zwraca materiałów niezamowionych. Nadesłane materiały pr zechodzą na własnoś ć redakcji, co oznacza jednocześnie przeniesienie na redakcję Ga zety Polonijnej praw autorskich z prawem do publikac ji, skracania i przeredagowywania nadesłanych materiałów. Pr zedr uk tekstów, zdjęć, rysunków i reklam zamieszczonych w Gazecie Polonijnej jest niezgodny z prawem.

Marek Rozycki jr

Cieszymi się, iż tak licznie uczestniczycie w organizowanych wydarzeniach, doceniając trud wkładany przez organizatorów. To właśnie dzięki takim ludziom, możemy z bliska poznać wspaniałych, polskich artystów przyjeżdzających tu specjalnie dla Was. W minionym miesiącu największą radość sprawiono fanom muzyki hip hopowej, reggae oraz osobom lubiącym dobry, polski humor. Nadchodzący okres również zapowiada się bardzo ciekawie i intensywnie, dlatego też zachęcam do dokładnego zapoznania się z bieżącym wydaniem Gazety Polonijnej, gdzie znajdziecie większość niezbędnych informacji. Polecam serdecznie Kinga Plich Redaktor Naczelna Gazeta Polonijna Scotland



POL-UK Creative Writers propagują polską literaturę 4

Gazeta

Wiadomości ze Szkocji

„Tuwim in Inverness” – festiwal będący częścią obchodów polskiego Roku Tuwima – odniósł sukces.

POLONIJNA.co.uk

Zorganizowany przez POL-UK Creative Writers (polsko-brytyjską grupę literacką mającą siedzibę w Inverness) szereg imprez, poświęconych i zainspirowanych twórczością Juliana Tuwima, jednego z największych poetów

UWAGA KONKURS! Zapraszamy naszych czytelników do udziału w konkursie przygotowanm przez POLUK Creative Writers. Wśród osób, które prawidłowo podadzą tytuł wiersza Juliana Tuwima, z którego pochodzi poniższy fragment, zostaną rozlosowane 4 egzemplarze tomiku "Tribute to Julian Tuwim" z autografami członków POL-UK Creative Writers. "Idzie burza, niebo się zachmurza I patrzy moimi oczyma" Prawidłowe odpowiedzi prosimy przesyłać na adres: gazetascotland@ymail.com

pierwszej połowy XX wieku, rozpoczął się 13 września, w dzień jego urodzin. Podczas wernisażu wystawy „Tribute to Julian Tuwim”, przygotowanej przez łódzkiego artystę malarza Bartka Jarmolińskiego, został odczytany list od Konsula Generalnego RP w Edynburgu, Dariusza Adlera: „(…) Szczęśliwie obchody Roku Tuwima dotarły do Szkocji z serią wydarzeń, dziejących się w Inverness, miejscu, w którym tak wielu moich rodaków zdecydowało się osiedlić w ciągu kilku ostatnich lat” – pisze Dariusz Adler – „Jestem pewny, że wielu z nich dorastało na poezji Juliana Tuwima i, tak jak ja, są zachwyceni, że jesteście chętni, by przedstawić prace Tuwima swoim szkockim sąsiadom. Mam nadzieję, że obchody przyniosą nowe doświadczenia zarówno polskiej, jak i szkockiej społeczności w Inverness”. Od trzynastego do dwudziestego drugiego września Inverness miało okazję poznać i pokochać Tuwima. Członkowie POL-UK Creative Writers czytali jego poezję (po polsku i angielsku) dla dzieci oraz dorosłych i prowadzili warsztaty pisarskie inspirowane twórczością Mistrza. Serca inverneskiej publiczności podbił zespół Agnellus, który przyjechał z Łodzi na festiwal, by śpiewać wiersze Tuwima. O ich popularności niech zaświadczy fakt, iż zamiast trzech zaplanowanych koncertów, zagrali cztery.

MOJE ŻYCIE Z PASJĄ Odkąd pamiętam, otaczali mnie ludzie kultury i sztuki. Już od najmłodszych lat obserwowałam rodziców pracujących w Domach Kultury, więc naturalną koleją rzeczy był wybór, jakiego dokonałam: praca z ludźmi, pomoc w wydobyciu i wsparciu ich pasji. Po roztańczonej szkole średniej był Kielecki Teatr Tańca (www.ktt.pl) i wiele serca, a także wysiłku włożone w prowadzonie grup adeptów tanecznych KTT oraz edukację na studiach pedagogiczno – plastycznych. Lata spędzone w Poznaniu, to cieżka praca nad własnym tanecznym warsztatem zwieńczona oficjalnym tytułem Instruktora Tańca Współczesnego. Po kilku latach opuściłam Poznań i podążając za przyjaźnią rozpoczęłam ścisłą współpracę z jedną z moich ulubionych polskich wokalistek – Justyną Steczkowską (www.justynasteczkowska.pl). Tam mogłam połączyć wszystko to, co uwielbiam - najpierw taniec na scenie, czy pomoc instruktorską przy „Tańcu z Gwiazdami”, potem - nowa pasja - ozdabianie wszelkich kostiumów scenicznych czy sesyjnych do programu tele-

GREEN FUNKY - instruktorka tańca, projektantka wzornictwa odzieżowego, animatorka i pasjonatka kreatywnego życia. Absolwentka UAM w Poznaniu. Szara eminencja polskiego show - biznesu. Wszystkich zainteresowanych współpracą z Green zapraszamy na stronę Green Funky - Facebook.

wizyjnego, przy których pracowałyśmy. Jednocześnie praca z Justyną dawała szansę działania w różnych akcjach charytatywnych oraz kontakt z wieloma barwnymi postaciami. Teraz działam na emigracji, którą traktuję trochę jak swoisty eksperyment – wchodzę po uszy w środowiska, do których nie miałam szansy dotrzeć wcześniej. Od zawsze staram się doświadczać życia w całości, nie zamykając oczu nawet na trudne jego aspekty. Dziś mam okazję zobaczyć kim są ludzie, którzy trafiają tu do prac budowlanych, do fabryk, hoteli, sklepów czy na „zmywak”. Nie podoba mi się kreowany w Polsce wizerunek emigranta jako nieudacznika. Spotykam tutaj wielu naprawdę świetnych fachowców, ludzi wykształconych i pełnych pasji, którzy po kilku latach w monotonnej i ciężkiej pracy niestety „więdną” i przestają wierzyć w siebie. Nie chcę, żeby ich jedyną opcją były prace, które tu wykonują zarobkowo. Dlatego od niedawna organizuję twórcze weekendowe spotkania, umożliwiające realizowanie wspólnych pasji artystycznych - (Assembly of Artists). Grupa stopniowo rozrasta się, pojawiają się osoby z kolejnych krajów. Bardzo mnie to cieszy. Nie wiem, czym będę zajmowała się za kilka lat i gdzie będę żyła, ale wierzę, że nadal będzie to praca z ludźmi, motywowanie ich do działania i pokazywanie światu ich umiejętności i indywidualności. Lubię „zderzać” ze sobą ludzi, którym – jak mi się wydaje, będzie razem po drodze. Wierzę w wewnętrzne słońce w każdym człowieku. Green Funky

Wydanie nr 7 (październik 2013)

W ramach obchodów „Tuwim In Inverness” ukazał się tomik „POL-UK Creative Writers and Friends. Tribute to Julian Tuwim”, będący antologią utworów zainspirowanych życiem i twórczością Juliana Tuwima. Książeczka – tak jak inne publikacje tej grupy literackiej – jest dwujęzyczna, polsko-angielska. Ceremonię zamknięcia obchodów „Tuwim in Inverness” uświetnił swoją obecnością burmistrz Alex Graham. Wręczył on nagrody zwycięzcom w konkursie poetyckim na wiersz zainspirowany twórczością Tuwima oraz wyraził chęć dalszej współpracy z POL-UK Creative Writers. Wydarzenia festiwalu miały miejsce w ośrodku kultury The Bike Shed, Bibliotece Publicznej w Inverness oraz kawiarni Sunset Café i barze The Innes.


Targi Polskiego Biznesu – 20 październik 2013 Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

Wiadomości ze Szkocji

POLONIJNA.co.uk

W niedzielę 20 października 2013 w sali The Halls mieszczącej się przy ulicy Henderson w Edynburgu odbędą się Targi Polskiego Biznesu, podczas których prezentować się będą najprężniej działające polskie firmy na rynku szkockim.

– Polacy to bardzo inteligenty i przedsiębiorczy naród – mówi Kinga Plich, organizatorka targów. – Dlatego też powinniśmy z dumą prezentować nasze usługi i produkty. W przyszłym roku minie dekada od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej. Pamiętamy, jak wielu naszych rodaków opuszczało kraj w poszukiwaniu lepszego życia poza granicami Polski. Początki dla wielu z pewnością nie były łatwe, lecz determinacja, praca, umiejętności i wiedza zaowocowały dziś wieloma prężnie działającymi biznesami prowadzonymi przez Polaków, nie tylko w Szkocji, ale w całej Wielkiej Brytanii. W ocenie ekspertów celująco zdaliśmy

egzamin z przedsiębiorczości, którzy ubolewają, iż niekorzystne warunki do prowadzenia biznesu w Polsce, doprowadziły do odpływu tak cennego kapitału, jakim jest kapitał ludzki – podkreśla organizatorka. Targi Polskiego Biznesu są dla wystawców wyjątkowym miejscem spotkań z klientami i partnerami handlowymi, a także są wspaniałą okazją pozyskania nowych, wartościowych kontaktów biznesowych. Podczas całodniowego eventu będzie można zobaczyć wiele pokazów, prezentacji, posmakować polskich produktów, posłuchać występu artystów, jak również wziąć udział w warsztatach czy skorzystać z konsultacji i diagnostyki rehabilitacyjnej. Odwiedzający oraz wystawcy będą mogli zasięgnąć bezpłatnych porad z zakresu prowadzenia biznesu w Szkocji, udzielanych przez przedstawicielkę Business Gateway. Ponadto przygotowano dla gości wiele konkursów, w których do

5

wygrania będą atrakcyjne nagrody oraz bilety wstępu na koncert zespołu Weekend, który odbędzie się tydzień później w Dundee. Targi rozpoczną się o 11.00 i trwać będą aż do godziny 18.00. W międzyczasie będzie można wziąć udział w dwugodzinnych bezpłatnych warsztatach szybkiego czytania zaplanowych na 13.00. Szczególnie zapraszamy rodziny z dziećmi, których z pewnością zainteresuje popołudniowy program rozrywkowy: 14.30 – 14.50 – Występ muzyczny Alexa Sugarov 15.00 – 15.30 – Pokaz sztuk walk wschodnych w wykonaniu Klubu Karate TIGER DOJO 15.40 – 16.10 – Występ Szkoły Gitary w Edynburgu 16.20 – 17.00 – Show Iluzjonistyczno-Komiczne FUZJA-ILUZJA 17.10 – 17.40 – Występ zespołu BRUNO LOHENGREN ZAPRASZAMY!

Gramy dla Oli! Piotr Szumlas & Jacob Zaborski oraz Bruno Lohengren na koncertach charytatywnych w Aberdeen i Edynburgu Zeszłej jesieni w listopadzie, zupełnie spontanicznie wybraliśmy się do Polski. Celem podroży była Wielkopolska, cała w tym czasie osnuta mgłą. Zupełnie nieplanowany wyjazd wypadał akurat w czasie, gdy Ola szykowała się do swoich 7 urodzin. Pamiętam, jak do niewielkiego objętościowo "bagażu podręcznego" upychałam piękną Belle - jej ulubiona księżniczkę Disneya. Ola skakała z radości na widok swojej najlepszej przyjaciółki Zosi oraz prezentu. Cudownie było patrzeć jak dziewczynki chodzą za sobą krok w krok. W życiu nie pomyślałabym wtedy, że przez kolejny rok nie będziemy miały szansy się poprzytulać z Olką... 21 lutego 2013 r. Ola trafiła na Oddział Transplantologii Szpiku Kostnego. Kilka dni wcześniej jej mama Monika zauważyła u dziewczynki małe wybroczynki na skórze i więcej siniaczków niż zazwyczaj na nogach. Do dziś nie wiem, czy to instynkt matki, czy inna siła sprawiły, że nie umknęło to jej uwadze. Przecież dzieci w pierwszej klasie wciąż się przewracają i siniaczą. Zaniepokojona mama udała się z dziewczynką do lekarza rodzinnego, który to nie zbagatelizował sprawy i skierował dziecko na badanie krwi. Dalej akcja potoczyła się już bardzo szybko... W momencie kiedy dziewczyny udały się po odbiór wyników, zaczęła się wielomiesięczna walka o życie Oli. Sanitariusze nie pozwolili już dziewczynce chodzić, na rękach zanieśli ja na oddział, gdzie po podaniu transfuzji krwi Ola została przewieziona do szpitala specjalistycznego. Po przeprowadzonych badaniach zdiagnozowano u

niej ciężką aplazję szpiku kostnego. Choroba ta ma skryty początek, rozwija się wolno i bardzo trudno ustalić jej przyczyny. Anemia aplastyczna (inaczej aplazja szpiku) to niewydolność komórek macierzystych do podziałów i różnicowania się, co oznacza, że szpik kostny nie produkuje komórek krwi. Leczenie tej choroby jest długotrwałe, a w wersji ciężkiej aplazji, także bardzo trudne. Początki pobytu Oli w szpitalu to walka z infekcjami, które wciąż atakowały pozbawiona odporności dziewczynkę, mimo, iż od początku przebywała ona w warunkach sterylnych. Następnie Ola zostaje poddana leczeniu surowicą antylimfocytarną – immunoglobuliną króliczą, którą podawano przez 5 dni oraz leczeniu immunosupresyjnemu, polegającemu na hamowaniu procesu wytwarzania przeciwciał i komórek odpornościowych, poprzez podawanie leków immunosupresyjnych, w tym cyklosporyny. Immunosupresja stosowana jest często we wstępnym etapie, przygotowującym do przeszczepu szpiku kostnego. Mimo, iż przez szereg miesięcy Ola, lekarze, rodzina i przyjaciele, walczyli z chorobą, każdy w sposób w jaki tylko potrafił, stan Oli nie poprawił się. Na rzecz Oli zorganizowano szereg akcji, zarówno tych, które miały wspomóc ją finansowo, jak i takich, które miały podnieść dziewczynkę na duchu. Rysowano, grano, tańczono i skakano ze spadochronem, a 17 czerwca 2013 r. spod okna szpitalnej izolatki poleciało w niebo 650 kolorowych baloników. W oknie na drugim piętrze migotało światło latarki. Odkąd Ola trafiła do szpitala, miała okazje z bliska zobaczyć tylko 3 znajome sobie twarze: mamę, ciocię i wolontariuszkę z Drużyny Szpiku. 15 sierpnia Ola postanowiła przygotować się do

chemioterapii, poprzedzającej przeszczep szpiku. Szereg zdjęć, upublicznionych przez jej mamę pokazuje, jak ta dzielna dziewczynka pozwala ściąć swoje piękne długie włosy. To gest odwagi i chęci walki, a nade wszystko wiary, że można ją wygrać. 30 sierpnia Ola otrzymała "kroplówkę życia". Przeszczep szpiku przebiegł pomyślnie, a sam szpik zyskał miano "soku truskawkowego". Teraz pozostaje czekanie... chyba najtrudniejszy okres. Ola zadzwoniła 2 tygodnie po przeszczepie. Grzeczna i dobrze wychowana, przepraszała, że nie mogła wcześniej rozmawiać. Zapytałam ją, jakie ma marzenie? Co chciałaby od nas otrzymać? Co mamy jej wysłać w specjalnej paczuszce? Oto lista życzeń Oli: • blok kolorowy i białe kartki • gumka do mazania i temperówka • kolorowe sztywne kartki

• kolorowanki • papier toaletowy i patyczki do uszu To ostatnie, bo mama pewnie by kazała kupić... Nie tylko na kolorowe kartki i temperówkę, ale także na wszystko, czego będzie potrzebowała, by zregenerować swój organizm po tej długiej i wycieńczającej walce, zbieramy pieniążki organizując dwa koncerty charytatywne w Szkocji. Każdy bilet to cegiełka, która pomoże jej wrócić do zdrowia. Artyści grają dla Oli w pełni charytatywnie, a koszty organizacyjne pokrywane są z funduszy prywatnych. Cała kwota uzyskana ze sprzedaży wejściówek zostanie przekazana na rzecz dziewczynki. Mamy nadzieję, że to wydarzenie muzyczne zgromadzi szeroką publiczność, która przy tej okazji pomoże także samej Oli. Wierzymy, iż Ola spędzi swoje 8 urodziny w domu. Więcej o Oli na www.pomozemyoli.pl


6

Gazeta

Wiadomości

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

Rusza trzecia edycja największego festiwalu polskich filmów za granicą - Play Poland Film Festival!

Film „W imię..” Małgorzaty Szumowskiej 3 października zainauguruje trzecią edycję największego festiwalu filmowego, promującego kino polskie za granicą - Play Pol and Film Festival, którego twórcą i organizatorem jest Po lish Art Europe, organizacja non-profit, promująca polską kulturę i sztukę nie tylko w Zjednoczonym Królestwie, ale także w Kanadzie, Norwegii, Stanach Zjednoczonych i Chinach. Filmy długo i krótkometrażowe, najlepsze ekranizacje ze szkoły Wajdy, Studia Munka, warsztaty filmowe, spotkania z twórcami kina czy pokazy specjalne, to tylko część emocjonującego tegorocznego programu festiwalowego, przygotowanego przez Organizatora. Patronat merytoryczny nad Play Poland Film Festival objął: Konsulat Generalny Rzeczpospolitej Polskiej, Ambasada Polska, Instytut Adama Mickiewicza, Fundacja Rozwoju Kultury Play Poland, prof. Richard Demarco - jeden z najbardziej wpływowych szkockich mecenasów sztuki współczesnej oraz profesor filozofii politycznej na Pembroke College w Oksfordzie - Zbigniew Pełczyński. Gościem specjalnym Festiwalu bę-

dzie artysta Andrzej Pągowski, autor plakatu III edycji Play Poland Film Festival. Kolejna, trzecia edycja Play Poland Film Festival, startuje 3 października w Edynburgu, rozpoczynając tym samym święto polskiego kina za granicą, które potrwa aż do 12 grudnia. Ceremonię otwarcia Festiwalu poprowadzi Mateusz Jarża, Dyrektor Polish Art Europe. Trzymiesięczny cykl projekcji, w ramach Play Poland Film Festival, zainauguruje film „W imię” w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej. Autorka, pytana o fabułę swego kolejnego dzieła, powiedziała w wywiadzie, że.. „to jest historia miłosna”. W istocie miłosna – opowiada bowiem o uczuciach, duchowych rozterkach, wewnętrznej walce i zmaganiu się z własnymi słabościami. Reżyserka podjęła się nakręcenia niezwykle trudnego tematu, budzącego kontrowersje, sprzeciwy i bunt. „W imię”, to próba zrozumienia emocji, uczuć, które z czasem coraz trudniej ukryć. Kolejny obraz Festiwalu, to niezwykły film Janusza Zaorskiego „Syberiada polska”. Jedna z największych produkcji ostatnich lat, która opowiada przejmującą historię Polaków deportowanych w latach 40tych na Syberię. Pierwszy polski film zrealizowany w ekstremalnych, syberyjskich warunkach. W obsadzie spotkali się wybitni polscy aktorzy. A wśród nich: Adam Woronowicz, Jan Peszek, Sonia Bohosiewicz Urszula Grabowska oraz Natalia Rybicka. Nie zabrakło doskonałych ukraińskich aktorów: Petera Weira, Igora Gniezdilowa, a także Andriia Zhurba i Valeria Guliaewa. Na uwagę widzów zasługują także filmy: „Bejbi blues” Katarzyny Rosłaniec, „Trzy siostry T” Macieja Kowalewskiego, „Bez wstydu” Filipa Marczewskiego, „Obława” Marcina Krzyształowicza oraz „W sypialni” Tomasza Wasilewskiego. Fani rysunku będą mogli zobaczyć wystawy plakatów filmowych, a wśród nich wystawę: „Plakaty Franciszka Starowieyskiego”, „Plakaty do filmów amerykańskich”, „Plakaty do filmów azjatyckich” oraz jedyne w swoim rodzaju prace Andrzeja Pągowskiego, laureata prestiżowych nagród, wśród których znajduje się trofeum zdobyte przez artystę w Międzynarodowym Konkursie na Najlepszy Plakat Filmowy i Telewizyjny w Los Angeles oraz nagrody zdobyte na Mię-

dzynarodowym Konkursie na Plakat Filmowy w Chicago. Artysta poprowadzi warsztaty "Let's create a film poster!" w Edynburgu. Więcej informacji na temat programu imprezy, która potrwa do 12 grudnia, miejsc emisji filmów i dostępności biletów można znaleźć w serwisie internetowym festiwalu www.playpoland.org.uk oraz na fan page’u festiwalu na Facebooku www.facebook.com/#!/PlayPoland Projekt jest dofinansowany ze środków: Creative

SPEŁNIONE MARZENIA – ODCINEK PIĄTY

– Dobra, dziewczyny, ruszamy – powiedział Michael. – Chciałbym, żeby jedna z was siadła z przodu, bo ja muszę odpocząć. – Siadaj z przodu – Amy z uśmiechem na twarzy zwróciła się do przyjaciółki. Natalie wsiadła do auta. Amy była pochłonięta rozmową z Michaelem. W tym czasie Natalie starała się skupić na jeździe, a nie na mężczyźnie prowadzącym auto. Jej rozmyślania przerwał Michael. – Dziękuję, że się zgodziłaś na ten wyjazd. – Nie ma sprawy. Troszkę szaleństwa mi się przyda, choć przyznam, że coś takiego zdarza mi się pierwszy raz. Greg nie odzywał się ani słowem, co denerwowało dziewczyny. – Twój kolega nie bardzo się cieszy tym, że po nas przyjechał. Michael wybuchnął śmiechem. – Myślę, że jest już zmęczony, dziś wyjechaliśmy wcześnie rano, a wczoraj długo był w pracy. – Czy on nie umie mówić? – Amy nie kryła irytacji. – Umiem! – burknął Greg. – Jestem po prostu zmęczony. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie dwie godziny do was, tylko sześć? – Dobrze, dobrze, nie musisz się tak wściekać – powiedziała Amy. Żeby rozładować atmosferę, Natalie zaproponowała postój. Wszyscy wyrazili zgodę, wysiedli z samochodu. Teraz mogła przyjrzeć się bliżej Gregowi. Był o głowę wyższy od niej, co sprawiało, że jeszcze bardziej jej się podobał, a ta jego zawzięta mina była urocza.

– Co teraz? – spytał Michael. – Mam pomysł. Ja i Natalie mamy prawo jazdy, możemy poprowadzić. Wtedy wy odpoczniecie. – Ja nie wiedzę takiej potrzeby – Greg nie ustępował. – Ale tak będzie lepiej. Ty też musisz odpocząć. Po długich namowach Greg wyraził zgodę. Pierwsza miała prowadzić Natalie. – Tylko nas nie zabij – Greg powiedział złośliwie. – Nie mam takiego zamiaru. Musisz mi tylko mówić, gdzie mam jechać, bo nie znam drogi. – Myślę, że to się da zrobić. Amy i Michael nie odzywali się. Wsiedli do auta, dziewczyna oparła głowę o jego ramię. Nie sprzeciwiał się, wręcz przeciwnie, objął ją ramieniem i tak usnęli oboje. Natalie skupiła się na jeździe, cały czas czując na sobie wzrok Grega. Zadrżała na samą myśl, że ten facet mógłby w jednej sekundzie zaciągnąć ją do łóżka, a ona by się nie broniła. Ukradkiem spojrzała na niego; ich wzrok się spotkał. – Miałaś patrzeć na drogę – powiedział Greg. – Przecież to robię. Staram się skupić, jednak ty mi na to nie pozwalasz – na policzkach Natalie pojawił się rumieniec. – Że niby kto? Ja? – Tak, ty - wpatrujesz się we mnie, jakbym ci coś zrobiła.

Scotland, Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Wspólnoty Polskiej, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Polskiego Konsulatu Generalnego w Edynburgu oraz Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Ottawie. Wydarzenia festiwalowe wspiera kilkadziesiąt brytyjskich, polskich, irlandzkich, kanadyjskich oraz norweskich organizacji polonijnych, uniwersytetów, festiwali, wytworni i szkół filmowych.

Zapadła cisza, po czym Greg znów się odezwał. – Patrzę tylko, czy dajesz sobie radę. – Czyli mnie sprawdzasz. Nie bój się, nie rozwalę twojego cacka. – dziewczyna była wściekła, wiedziała, że on nie miał jeszcze powodu, by jej ufać, ale przecież nie naraziłaby ani Amy, ani siebie na niebezpieczeństwo. – Czyżbym cię uraził? – w głosie mężczyzny słychać było drwinę, co przechyliło szalę cierpliwości Natalie. Zjechała na pobocze i wysiadła. Trzaśnięcie drzwi obudziło Amy i Michaela. – Co się stało? – krzyknął Michael. – Nic, twój gburowaty kumpel zjadł wszystkie rozumy! Myśli, że kobiety nie potrafią prowadzić! – Ja wcale nie, po prostu chciałem... – Greg urwał. Przecież nie miał ochoty tłumaczyć się przed jakąś babą. Nie jego wina, że tak łatwo można ją rozwścieczyć. – Ja nie będę prowadzić! – krzyknęła Natalie. Wytrzymałam dwie godziny, siedząc obok tego człowieka. – Ok – powiedział Michael. – Bardzo mi przykro, że tak się stało. Teraz usiądźcie z tyłu i odpocznijcie. W odpowiedzi dziewczyna obrzuciła go tak wrogim spojrzeniem, że aż zrobiło mu się gorąco. – On na pewno nie chciał – Amy karcącym wzrokiem spojrzała na Grega. – Tak, nie chciałem. Czy możemy jechać dalej? – dodał. – Tak, możemy – wielce niezadowolona Natalie umościła się na tylnym siedzeniu. Katarzyna Morawska-Jaworska, POL-UK Creative Writers


od

ÂŁ 25,99


8

Gazeta

Wiadomości ze Szkocji

Gitara jest cool że zaczynamy ją grać od szóstego stopnia i kończymy na stopniu szóstym. Prościej będzie Wam zrozumieć jeśli zbudujemy PENTATONIKĘ na stopniach skali eolskiej, takich jak: s Tonice (1szym stopniu) s Trzecim s Czwartym s Piątym s Szóstym Szóstym dżwiekiem skali G dur „G A B C D E F# G” jest „E”. Zaczynamy ten sam układ począwszy od E F# G A B C D E. Wycinamy literki budując Pentatonikę molową. Jeśli macie jakieś pytania, proszę o kontakt www.guitartuitionedinburgh.co.uk, www.facebook.com/olek.gadomski. Aleksander Gadomski

CZOŁEM ZAPALENI GITARZYŚCI! Zapraszam dziś do kolejnego muzycznego artykułu na temat PENTATONIKI w tonacji E , która zbudowana jest na skali molowej lub można by było również porównać ją do skali durowej. Jak sama nazwa mówi PENTATONIKA składa się z pięciu stopni, nut. Skala diatoniczna czyli durowa składa się z siedmiu. Przypomnijmy sobie jak jest zbudowana. Mianowicie prostopadła skala zawarta w skali durowej startując od jej szóstego stopnia jest skalą molową, tzw. eolska lub naturalna molowa. Pamiętajcie o jedynej ważnej rzeczy,

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

Budujemy chwyty na stopniach pierwszym ”E” czwartym „A” oraz piątym „D” akordy dominantowe. Tworzymy jak sami wiecie Blues’a w E. Zobaczcie poniżej, co otrzymaliśmy na układzie.

Pozostały nam d wi ki E G A B D. Powstaje pi układów poni ej podanych. Numery pod obrazkiem s numerami progów.

0

3

7

5

10

Organizacja PCPR:

ZAPRASZAMY DO NOWEGO BIURA PCPR W EDYNBURGU www.pcpr.org.uk Miło nam poinformować, iż w związku z naszym dynamicznym rozwojem, Polskie Centrum Pomocy Rodzinie otwiera nowe biuro w dzielnicy Leith w Edynburgu. Celem organizacji jest zapewnienie naszym Klientom pełnej i profesjonalnej obsługi w zakresie oferowanych usług doradczych jak również zagwarantowanie naszym aktualnym beneficjentom bardziej efektywnej i elastycznej współpracy.

OFERUJEMY POMOC W SPRAWACH: PSYCHOLOGICZNYCH oraz PEDAGOGICZNYCH m.in.: sesje indywidualne, sesje dla par i małżeństw, warsztaty, grupy wsparcia. Oferujemy również rozmowy Skype, telefon zaufania i e-psycholog, anonimowy kontakt mailowy z psychologiem. URZĘDOWYCH m.in.: wypełnianie wniosków, listów, wykonanie telefonu, tłumaczenia oraz wiele innych. ORGANIZUJEMY: LEKCJE JĘZYKA ANGIELSKIEGO Dostępny jest kącik dla dzieci, aby pomóc rodzicom, którzy nie mają z kim zostawić swoich pociech w domu.

Polskie Centrum Pomocy Rodzinie jest organizacją non-profit, działającą zgodnie ze statutem: "MEMORANDUM OF ASSOCIATION OF THE POLISH FAMILY SUPPORT CENTRE" od lipca 2009 roku. Celem naszej organizacji jest udzielanie pomocy naszym obywatelom przebywającym za granicą. Naszymi klientami są osoby potrzebujące pomocy, które mają trudności w odnalezieniu się w nowym otoczeniu oraz osoby, które borykają się z wieloma problemami wynikającymi z życia na obczyźnie tj. samotność, bariera językowa, problemy z aklimatyzacją i wiele innych. Celem naszej organizacji jest pomoc indywidualnym osobom, parom jak i całym rodzinom. Naszymi klientami są osoby w różnym wieku: dzieci, młodzież, dorośli, a także osoby w podeszłym wieku. Z naszych projektów oraz inicjatyw zarówno polskie jak i szkockie społeczeństwo odnosi korzyści. Nasze przedsięwzięcia mają na celu integracje Polaków również z brytyjską społecznością. Dzięki organizowanym warsztatom, grupom wsparcia, sesjami z psychologiem i pedagogiem, poradami prawnymi oraz wsparciem duchowym, pomagamy w normalnym, godnym i prawidłowym funkcjonowaniu polskiej rodziny na obczyźnie z zachowaniem tradycji i kultury narodowej.

ZAPRASZAMY DO NOWEGO BIURA PCPR OD 1 PAŹDZIERNIKA! 172 Leith Walk Edinburgh EH6 5EA Tel: 0131 281 0429 Mail: info@pfsc.co.uk Godziny otwarcia: Poniedziałek: 12:00-19:00 Wtorek: 10:00-17:00 Środa: 10:00-17:00 Czwartek: 12:00-19:00 Piątek: 10:00-17:00


Wydanie nr 7 (październik 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wiadomości ze Szkocji

9

RAK po szkocku w sosie własnym…

Pod koniec września do Szkocji zawitali Krzysztof Hanke, Krzysztof Respondek oraz Grzegorz Poloczek , czyli kabaret RAK . Przylecieli do nas na zaproszenie agencji artystycznej Polska Muzyka Fenix UK , aby wystąpić ze swoim skeczowym repertuarem w Edynburgu, Glasgow, Aberdeen i Dundee. Rozpoczęli szkocką trasę w edynburdzkim klubie Bongo. Kabaret RAK powstał w Rudzie Śląskiej na przełomie 1981 i 1982 roku. Założycielami byli Ryszard Siwek, Andrzej Stefaniuk oraz Krzysztof Hanke, a nazwa składu wzięła się

od pierwszym liter imion komików. Przez kolejne 20 lat kabaret przechodził liczne metamorfozy, jednak 10 lat temu nastąpiła ostateczna stabilizacja personalna. Jak sami mówią: „Specjalizujemy się w występach kabaretowych, imprezach firmowych, biesiadach i karczmach piwnych. Nasi stali klienci cenią w szczególności naszą rzetelność oraz to, że szybko nawiązujemy kontakt z każdą publicznością”. W tym roku członkowie kabaretu odebrali kilka znaczących nagród. Krzysztof Respondek zdobył „Perłowy Mikrofon” będący najwyższym trofeum w Pojedynku Mistrzów programu „Jak oni śpiewają” w Polsacie. Został

również nagrodzony „Złotym Samowarem” na Festiwalu Piosenki Rosyjskiej w Zielonej Górze. Z kolei Grzegorz Poloczek wiosną odebrał Złotą Płytę za swój dwupłytowy album zatytułowany „… z mojego placu”. Kabaret RAK korzysta wyłącznie z własnych tekstów, dlatego też ich występy są niepowtarzalne i oryginalne. W Edynburgu nie było inaczej. Na początek Hanke aka Bercik rozgrzał publiczność skeczem o Ameryce. Chwilę później Respondek obnażył polską tendencję do narzekania i przypisywania sobie wszelakich chorób świata, a Poloczek zgłębił temat familijny. Nie obyło się bez skeczy o wszechobecnym kryzysie, które zostały zripostowane

w ten sposób: „ale chwila, zaraz…żeby był kryzys to najpierw musiałby być dobrobyt. Jaki dobrobyt? W Polsce nigdy nie było dobrobytu”. Chyba jest w tym jakieś ziarnko prawdy. Liczne monologi i dowcipne dialogi przeplatane były piosenkami - nie zabrało słynnego „Moplika”. Publiczność bawiła się doskonale, artyści z pewnością mają wprawę w tym co robią. Bez względu na miejsce występu i wiek widowni potrafią zadbać o komfortową atmosferę i niekończące się wybuchy śmiechu. A po „chichoto-sesji” był czas na zdjęcia, autografy i wspólne drinki. Tekst i zdjęcia: Monika Ciska (Sportinka)

Polski Orzeł w Stowarzyszeniu Muzycznym W ostatnią sobotę września w Stowarzyszeniu Muzycznym w Edynburgu odbyło się uroczyste odsłonięcie witrażu okiennego. Dzieło wykonano celem uczczenia pamięci Stanleya Herda, śpiewaka i byłego członka stowarzyszenia, który pozostawił spadek dla obecnych oraz przyszłych miłośników muzyki działających w Edynburgu. Ceremonię poprowadził prezes stowarzyszenia Pan John Willmett. – W prawym górnym rogu witrażu został umieszczony orzeł, symbol polskiego godła – opowiada Pani Izabella Brodzińska, prezes Szkocko-Polskiego Towarzystwa Kulturalnego. – Jest to dla nas, Polaków ogromny zaszczyt, iż polskie akcenty zostały ujęte w tym dziele. Relacje polsko-szkockie są bardzo mocne i cieszymi się, iż nasze narody poprzez wspólną miłość do muzyki, wielkich artystów i kompozytorów łączą się, propagując wspaniałe muzyczne dzieło. Należy podkreślić, iż w gmachu budynku podziwiać możemy także portrety Ignacego J. Paderewskiego oraz Fryderyka Chopina. Ten ostatni został przekazany mi osobiście przez Towarzystwo Chopinowskie w Warszawie – mówi Pani Izabella. Po ceremonii odsłonięcia, przy fortepianie zasiadł Stuart Hope, który wytworną grą akom-

szenia. Dziś wiele się zmieniło, zaś osoby zainteresowane dołączeniem do Edinburgh Society of Musicians mogą to uczynić bez większych obostrzeń. Więcej informacji dostępnych jest na stronie www.edinburghsocietyofmusicians.co.uk. Tekst: Kinga Plich Zdjęcia: Paweł Nuckowski

paniował Dorothy Fairweather (Soprano) oraz George’owi Ross (Baritone) wykonującym fantastycznie w duecie oraz solo dzieła Mendelssona, Handela, Schumanna, Vaughan Williamsa, Heada, Irisha, HaydnWooda, Finzi oraz Lehara. Stowarzyszenie Muzyczne działa w stolicy Szkocji od 1887 roku i wiele sław było z nim związanych, należy tu wymienić chociażby

Saint-Saens, Dohnanyi, Sir Johna Barbirolli czy Elisabeth Schumann. Ciekawostką jest, iż do roku 1969 kobiety nie mogły uczestniczyć w koncertach, niemniej jednak zakaz ten całkowicie zniesiono. Aby zostać członkiem, trzeba było czasami długo czekać, gdyż liczba miejsc była ograniczona i tylko śmierć obecnego członka pozwalała na prestiżowe wstąpienie w szeregi elitarnego stowarzy-


10

Wiadomości ze Szkocji

We wrześniu polska sobotnia SZKOŁA BEZ GRANIC rozpoczęła kolejny, już piąty rok szkolny. Z pewnością kilka lat temu, gdy Joanna Ulatowska i Michał Czyżykowski usiedli razem przy stole i zaczęli wspólne rozmowy na temat otwarcia placówki edukacyjnej dla dzieci polskich emigrantów, nie wyobrażali sobie, że to właśnie ich szkoła będzie odnosiła tak ogromne sukcesy. – Pewnego dnia wpadliśmy na siebie z Joanną Ulatowską i tak powstał pomysł na polską szkołę. Zawsze chciałem zrobić coś dla polskiej społeczności. Nie jest to łatwe, lecz przynosi wiele wewnętrznej satysfakcji – wyjaśnia dyrektor Michał Czyżykowski. Sobotnia szkoła im. Niedźwiedzia Wojtka to szlachetna inicjatywa stworzona w celu integrowania polskiej społeczności z Edynburga i okolic. Jej najważniejszym zadaniem, co wielokrotnie podkreśla pani dyrektor Ulatowska, jest kształtowanie świadomości kulturowej polskich dzieci i młodzieży poprzez naukę języka polskiego oraz historii i geografii Polski. Pierwszy punkt regulaminu szkolnego mówi: „SZKOŁA BEZ GRANIC w Edynburgu jest miejscem dla wszystkich dzieci, które chcą uczyć się (…) . Celem szkoły jest nauka czytania i pisania w języku polskim, poznawanie dziedzictwa kultury polskiej, pomoc w harmonijnym rozwoju oraz uświadomienie potrzeby integracji ludzi wywodzących się z różnych kultur”. Pani Joanna i pan Michał wraz z fantastyczną kadrą pedagogiczną stworzyli niesamowitą placówkę, której popularność z roku na rok rośnie w zawrotnym tempie. Szkoła obecnie działa w dwóch miejscach: w Edynurgu (Leith

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 7 (październik 2013)

Polska sobotnia SZKOŁA BEZ GRANIC im. Niedźwiedzia Wojtka

Academy) oraz Livingstone (St Margaret’s Academy). I w każdym z nich nowi rodzice przyprowadzają swoje dzieci na zajęcia. W

dużej mierze dzieje się tak za sprawą „poczty pantoflowej”. Rodzice wzajemnie polecają sobie to miejsce, gdyż dzieci czują się tu bardzo komfortowo i chętnie zdobywają wiedzę. Szkoła pod każdym względem jest placówką profesjonalną; ma swoją stronę internetową, która zawiera wiele przydatnych informacji – również formularz zgłoszeniowy. Zasada jest prosta, w szkole jest miejsce dla każdego dziecka, które chce się uczyć. Jednym z najważniejszym zadań SZKOŁY BEZ GRANIC jest kształtowanie świadomości kulturowej polskich dzieci i młodzieży poprzez naukę. Jednakże zajęcia organizowane dla dzieci nie ograniczają się tylko do ćwiczeń w pisaniu i czytaniu. Pedagogowie dbają o intelektualny, jak również fizyczny rozwój swoich podopiecznych. Zajęcia przeplatane są różnego rodzaju rozrywkami, zabawami i innymi atrakcjami. Pani Joanna mówi z przekonaniem – Naszym celem jest stworzenie polskiej młodzieży warunków do szerzej rozumianego rozwoju, dlatego też oprócz języka polskiego uczniowie zapoznają się z kulturą ojczystego kraju, zwyczajami tam panującymi, geografią kraju i historią. Do szkoły uczęszczają dzieci w różnym wieku, najmłodsze mają 5 lat, najstarsze to piętnastolatki. Grupy klasowe rzadko kiedy przekraczają liczbę dziesięciu osób. Dzięki temu nauczyciele mają doskonały kontakt z uczniami. Każdy pojedyńczy problem jest rozpatrywany na tle indywidualnym i nikt nie czuje się zaniedbany. Zajęcia odbywają się w soboty, między godziną 9:00 a 13:00 (dla dzieci młodszych) lub 9:00 a 13:45 (grupy dzieci starszych). Dla chętnych, tuż po lekcjach zorganizowano zajęcia z matematyki. Pani Joanna traktuje wszystkich podopiecznych jak swoje własne dzieci i bardzo optymistycznie wypowiada się o szkole: „SZKOŁA BEZ GRANIC w naszych wyobrażeniach i planach to nie tylko miejsce zdobywania wiedzy

i umiejętności, ale także miejsce spotkań, dzielenia się pasjami i doświadczeniami wszystkich Polaków mieszkających w Szkocji. Chcemy wspólnie z innymi stworzyć otwartą na współczesny świat społeczność, którą łączą zainteresowania i marzenia”. Doświadczona kadra pedagogiczna (na stronie internetowej szkoły dostępne są wszelkie informacje dotyczące wykształcenia i doświadczenia zawodowego pracowników) dokłada wszelkich starań, aby słowa pani Joanny nie były tylko teorią…wszystkie dobre i trafne pomysły szybko i skutecznie wdrażane są w życie. Każdy kto przebywa w szkole czuje się komfortowo. Nikt „nie wytyka nikogo palcami”, dzieci pomagają sobie nawzajem, chętnie ze sobą współpracują, bawią się, wspólnie uczą i zdobywają wiedzę. Pan Michał i pani Joanna doskonale zdają sobie sprawę z tego, iż „nie samą nauką człowiek żyje” i dbają o bogaty wachlarz atrakcji, choćby wspomnieć pasowanie na ucznia Szkoły bez Granic im. Niedźwiedzia Wojtka, Bal Karnawałowy, Dzień Wielkiego Polaka (w tym roku dzieci poznają Władysława Andersa), Dzień Ziemi, Polski Dzień z Dniem Flagi i Konkursem "Z biegiem Wisły" oraz koncerty dla rodziców. Ponadto, szkoła co roku organizuje Polskie Dyktando w Szkocji i Irlandii Północnej "Gżegżółka", pod patronatem Konsula Generalnego RP. Pani Joanna wyjaśnia: „Staramy się jako polska szkoła sobotnia krzewić wśród Polonii znajomość naszych dóbr narodowych, do których niewątpliwie należą zasady ortografii języka polskiego”. Polska sobotnia SZKOŁA BEZ GRANIC pod wieloma względami pomaga dzieciom w pełni korzystać z dzieciństwa na obczyźnie i uczyć się polskości. Dlatego też serdecznie zapraszamy rodziców do zapisywania swoich pociech na zajęcia. Więcej informacji na stronie: www.szkolabezgranic.co.uk Tekst i zdjęcia: Monika Ciska


Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

Wiadomości

11

WAŁĘSA. Człowiek z nadziei O FILMIE Zdobywca Oscara Andrzej Wajda przedstawia historię wielkich przemian, która przetoczyła się nie tylko przez zebrania partyjne, wiece i Okrągły Stół, ale także przez jedno z mieszkań na gdańskim osiedlu z wielkiej płyty. Reżyser wdzierając się w prywatność, nawet intymność związkowego przywódcy próbuje uchwycić fenomen przemiany prostego, skupionego na codzienności człowieka w charyzmatycznego przywódcę. To opowieść o mężu, ojcu, prostym robotniku, który wyzwolił ukryte w sercach milionów ludzi marzenie o wolności. Kontrowersyjny, niepozbawiony słabości, wyśmiewany i podziwiany. Kim jest Lech Wałęsa? Historia transformacji to także historia jego żony Danuty i ich rodziny, która miała wieść zwyczajne życie, a została wtłoczona w sam środek dziejowych wydarzeń. Po „Człowieku z marmuru” i „Człowieku z żelaza” film zamyka tryptyk, w którego centrum jest człowiek podejmujący walkę z niesprawiedliwością. „Wałęsa. Człowiek z nadziei” to opowieść o czasie, w którym walka ta zwiastowała zmiany w całej Europie i pozwalała odważniej spojrzeć w przyszłość. To historia człowieka, który nie tracił nadziei.

Streszczenie krótkie (Synopsis) Nowa Europa zaczęła się w Gdańsku! „Wałęsa. Człowiek z nadziei.” to opowieść o bohaterze naszych czasów - Lechu Wałęsie (Robert Więckiewicz). Film rozpoczyna scena,

Wałęsa. Człowiek z nadziei w kinach Ci neworld: ... Wykaz kin LONDON: O2 GREENWICH, ENFIELD, FELTHAM, HAMMERSMITH, ILFORD, STAPLES CORNER, WANDSWORTH, WOOD GREEN ABERDEEN UNION SQUARE BEDFORD BIRMINGHAM BROAD STREET BOLTON BRADFORD BRIGHTON BRISTOL CAMBRIDGE CARDIFF CHICHESTER CRAWLEY DUBLIN EDINBURGH GLASGOW RENFREW STREET HIGH WYCOMBE HULL JERSEY LIVERPOOL LUTON MILTON KEYNES NORTHAMPTON NOTTINGHAM RUGBY SHEFFIELD SOUTHAMPTON STEVENAGE WOLVERHAMPTON

w której Oriana Fallaci (w tej roli Maria Rosaria Omaggio) zjawia się w mieszkaniu Wałęsów na gdańskim blokowisku, aby przeprowadzić wywiad z przyszłym noblistą. Emocjonująca rozmowa jednej z najbardziej prowokacyjnych dziennikarek stanowi kanwę filmowego opowiadania. Fallaci zadaje pytania, których nikt inny nie chciał lub nie śmiał zadać legendarnemu przywódcy „Solidarności”. Odsłania w ten sposób prawdę o człowieku obdarzonym charyzmą i niezwykłą intuicją polityczną. Właściwa opowieść biograficzna rozpoczyna się w 1970 roku: tuż po krwawym stłumieniu przez władze robotniczych protestów, Wałęsa zostaje zmuszony do podpisania deklaracji współpracy z SB. Sceny przedstawiające polityczne dojrzewanie bohatera przeplatają się ze scenami z życia rodzinnego Wałęsów. Relacje między Lechem i Danutą (Agnieszka Grochowska), dom pełen dzieci, codzienne sprawy to równie istotny jak polityka temat tego filmu. Rodzina Wałęsów miała wieść zwyczajne życie w skromnym gdańskim mieszkaniu, tymczasem została wtłoczona w sam środek dziejowych wydarzeń. Przemówienie Lecha pod Stocznią w 9. rocznicę masakry w grudniu '70, to moment, kiedy po raz pierwszy Wałęsa prezentuje swoje zdolności przywódcze. Pół roku później, w sierpniu 1980 roku, staje na czele strajku w Stoczni Gdańskiej, zostaje przywódcą „Solidarności”. Finałową sceną filmu jest wystąpienie Lecha Wałęsy w Kongresie Stanów Zjednoczonych, rozpoczynające się od słów: „My naród…”.

Streszczenie długie (Synopsis) „Wałęsa. Człowiek z nadziei.” to opowieść o bohaterze naszych czasów - Lechu Wałęsie (Robert Więckiewicz). Film rozpoczyna scena, w której Oriana Fallaci (w tej roli Maria Rosaria Omaggio) zjawia się w mieszkaniu Wałęsów na gdańskim blokowisku, aby przeprowadzić wywiad z przyszłym noblistą. Emocjonująca rozmowa jednej z najbardziej prowokacyjnych dziennikarek stanowi kanwę filmowego opowiadania. Fallaci zadaje pytania, których nikt inny nie chciał lub nie śmiał zadać legendarnemu przywódcy „Solidarności”. Odsłania w ten sposób prawdę o człowieku obdarzonym charyzmą i niezwykłą intuicją polityczną. Właściwa opowieść biograficzna rozpoczyna się w 1970 roku: tuż po krwawym stłumieniu przez władze robotniczych protestów, Wałęsa zostaje zmuszony do podpisania deklaracji współpracy z SB. Sceny przedstawiające polityczne dojrzewanie bohatera przeplatają się ze scenami z życia rodzinnego Wałęsów. Relacje między Lechem i Danutą (Agnieszka Grochowska), dom pełen dzieci, codzienne sprawy to równie istotny jak polityka temat tego filmu. Rodzina Wałęsów miała wieść zwyczajne życie w skromnym gdańskim mieszkaniu, tymczasem została wtłoczona w sam środek dziejowych wydarzeń. Za plecami mocnego mężczyzny stoi – jak się okazuje – jego silniejsza żona. Oparta na faktach scena aresztowania Lecha razem z kilkumiesięczną córką, w której wózku ukrywał nielegalne ulotki, w filmie zestawiona jest ze sceną, w której Danuta musi stawić czoła funkcjonariuszom SB kolejny raz przeszukującym mieszkanie pełne dzieci. Przemówienie

Lecha pod Stocznią w 9. rocznicę masakry w grudniu '70, to moment, kiedy po raz pierwszy Wałęsa prezentuje swoje zdolności przywódcze i umiejętność porywania tłumów. Pół roku później, w sierpniu 1980 roku, staje na czele strajku w Stoczni Gdańskiej. Zostaje przywódcą „Solidarności” oraz symbolem opozycji walczącej o demokrację. W chwili wprowadzenia stanu wojennego Lech zostaje zabrany z mieszkania. Okres rocznego internowania okazuje się prawdziwą próbą dla bohatera: Wałęsa - mimo pozbawienia kontaktu z innymi opozycjonistami - nie ulega żadnej ze składanych przez władze propozycji współpracy. Entuzjastyczne powitanie Lecha Wałęsy w Gdańsku po powrocie z internowania, a także przyznanie mu Po-

kojowej Nagrody Nobla to zapowiedź zwycięstwa, które nastąpi 1989 roku przy Okrągłym Stole. Finałową sceną filmu jest wystąpienie Lecha Wałęsy w Kongresie Stanów Zjednoczonych, rozpoczynające się od słów: „My naród…”. Czasem o wolność trzeba walczyć, czasem trzeba bronić ojczyzny. Polityka i miłość, strach i poczucie bezpieczeństwa, zgoda na niesprawiedliwość i chęć buntu - film, tak jak i życie Lecha Wałęsy, jest pełen kontrastów. Powinność wobec narodu splata się z poczuciem obowiązku wobec rodziny, miłość do żony i dzieci z miłością do kraju. Czy Lech dokonuje właściwego wyboru? Jaka jest jego cena?

Lech Wałęsa – Biografia Lech Wałęsa urodził się 29 września 1943 roku we wsi Popowo. Współzałożyciel i pierwszy lider NZSS Solidarności. W Sierpniu 1980 roku był przywódcą strajku w Stoczni Gdańskiej w wyniku którego władze PRL ugięły się i podpisały Porozumienia Sierpniowe (31 sierpnia 1980r.) Walczył za prawa robotników do zrzeszania się i godną pracę w ludzkich warunkach. W trakcie stanu wojennego, wprowadzonego 13 grudnia 1981 roku internowany. Lech Wałęsa, charyzmatyczny przywódca polskiej opozycji, ma ze swoją ukochaną żoną Danutą - ośmioro dzieci. Gdy została mu przyznana Pokojowa Nagroda Nobla w 1983 roku, to ona poleciała do Oslo i wygłosiła mowę noblowską: Pragniemy pokoju i dlatego nie chwytaliśmy, nie chwytamy za narzędzie siły fizycznej. Łakniemy sprawiedliwości i dlatego jesteśmy wytrwali w walce o nasze prawa. Domagamy się wolności przekonań, dlatego niczyich sumień nie zniewalaliśmy i zniewalać nie chcemy. W trakcie transformacji odegrał kluczową rolę w obradach okrągłego stołu. Został wybrany na Prezydenta III RP w 1990 roku.


12

Wiadomości

Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

FOKUSA MUZYCZNA POKUSA… Letni festiwal minął, ale u nas nadal dzieje się. Wrzesień obfitował w wydarzenia muzyczne i kulturalne, chociażby wspomnieć EmigraczE Fest z udziałem JWP, Ras Luta i Cheeba w Glasgow, O.S.T.R. i Hades w Edynburgu, koncerty FOKUSa w Aberdeen i Dundee, czy występy Kabaretu RAK (Edynburg, Dundee, Aberdeen, Glasgow)…było gdzie się zakręcić. Aberdeen ugościło FOKUSa, a właściwie Wojciecha Alszera, 20 września, gdzie zagrał koncert w The Tunnels Club. Następnego dnia była powtórka, tym razem w Dundee, w klubie The Reading Rooms. Na obu występach towarzyszył mu DJ WBK. Katowicki raper i producent muzyczny zajmuje się hip hopem od ponad piętnastu lat, jednak największą sławę przyniosły mu lata twórczości w składzie Paktofonika, którego członkiem był w latach 1998-2003. Wcześniej grał również z Kwadrat Skład. Od 2001 roku współtworzy formację Pijani Powietrzem. Natomiast od 2003 roku występuje w zespole Pokahontaz. W międzyczasie tworzył w ramach projektu Brak2Sensu. Prowadzi także solową działalność artystyczną. Organizatorami szkockich koncertów FOKUSA byli LG Koncerty Aberdeen i Marek Szarlej. Bilety w przedsprzedaży chodziły za £15, w dniu koncertu - dwie dyszki. Tradycyjnie można było je nabyć w polskich sklepach, w studiu tatuażu Rock’n’Roll

oraz kontaktując się bezpośrednio z organizatorami. Imprezy zaczęły się jak zawsze dosyć wcześnie (8pm w Aberdeen, 7pm w Dundee), ale od samego początku kluby zapełniły się fanami spragnionymi dobrej muzyki. W każdym mieście przyszło ponad sto osób, żeby zobaczyć FOKUSA. Jednak zanim Wojtek pojawił się na scenie, wystąpiły suporty. W Aberdeen publiczność rozgrzewali SZADI, JORI, i Dj Stereotyp. Z kolei w Dundee zagrali Mr.P & Dj Sokół, Arkadiusz Come

Błażyca, Areak Temat Rzeka i Shifty Presidents. A potem: ‘Siema, tu Fokus. Jadę jak Lotus. Kładę, rymy na ten bit bez kłopotu. Ponad dekadę, więc to nie przypadek’. Klimat był ‘fenomenalny’, wszyscy dobrze się bawili, zarówno w klubach jak i klubowych ogródkach piwnych. Z pewnością dla wielu były to niezapomniane koncerty. I tak tylko na koniec wspomnę, że w listopadzie kolejny koncert, tym razem GrubSon i Bob One z ekipą zagra w The Jam House, Edynburg. Więcej info, jak również reportaż z [HAOS]u już w następnym numerze Gazety. Pozdro. Tekst: Monika Ciska (Sportinka) Zdjęcia: LG Koncerty Aberdeen & FreakyMonkeySequence

Niezapomniany koncert Ras Luta i Cheeba w Glasgow

brzmień, które głos Luty w naturalny sposób Ras Luta, aktualnie jeden z najbardziej rozspaja z bardziej nowoczesnymi akcentami poznawalnych wokalistów reggae w Polsce elektroniki i r'n'b. uraczył rodaków Zaskoczeniem dla piosenkami z najW sobotę 21 września do Glasgow wszystkich były nowszej solowej zawitali artyści z EastWest Rockers, pełne energii i płyty, 'Uratuj Siea konkretnie wokaliści Ras Luta i ognia piosenki bie'. Ten spójny i Cheeby, które mogszlachetny brzmieCheeba, oraz selektor Kuba 1200. liśmy usłyszeć niowo album Mimo, że jako zespół zawiesili pierwszy raz. Są to zbiera pozytywne działalność koncertową, to artyści nowe produkcje na recenzje za dojponownie wystąpili wspólnie na powstającą solową rzałe i poetyckie scenie prezentując swoje solowe płytę, która ma ujteksty oraz świetprodukcje. rzeć światło nie wyprodukodzienne pod koniec wane wokale. bieżącego roku. Energetyczny materiał zaPłyta mocno akcentuje brzmienia żywych wierał nie tylko muzykę reggae, ale również instrumentów i nazwiązuje do muzyki roots elektroniczne akcenty, co urozmaiciło koni rub-a-dub – klasycznych jamajskich

cert i wprawiło salę w euforię. Maciej Wisz, organizator wydarzenia, tak podsumowuje miniony koncert: 'Wow! To był prawdziwy ogień. Nie mogłem wyjść z zachwytu widząc jaki kontakt artyści nawiązali z publicznością. Sala była wypełniona i wszyscy się świetnie bawili. Ludzie do mnie podchodzili mówiąc, że nigdy nie byli w Glasgow na polskim koncercie o tak wspaniałym klimacie, to było niesamowite uczucie. Dla mnie najcenniejsze było to, że u każdego na twarzy wi-

działem radość i zadowolenie. Jestem ogromnie wdzięczny artystom za przygotowanie i serce jakie włożyli w swój występ. Ich wieloletnia współpraca była wyraźnie widoczna na scenie. To, oraz magia muzyki reggae sprawiły, że było wyjątkowo. Pragnę również podziękować Damianowi Krakowiakowi, który support'ował imprezę, od początku było czuć wysoką temperaturę w powietrzu i że tego wieczoru wydarzy się coś pięknego i niezapomnianego. Nie ukrywam, że pragnę w przyszłości zorganizować kolejny koncert reggae z udziałem polskich wykonawców. Jedna Miłość. Dziękuję.’ Po koncercie Ras Luta chętnie podpisywał płyty, robił zdjęcia i przybijał ‘piątki’ z fanami, a Cheeba integrował się z publicznością na parkiecie. Z pewnością każdy kto pojawił się tego wieczoru w The Art School zaliczył ten koncert do udanych. Na drugi dzień w sieci pojawiły się pozytywne opinie, oraz mnóstwo wiadomości, a najczęściej powtarzającym się pytaniem było: ‘Kiedy następna taka impreza?’. Dowiecie się tego już wkrótce z fanpage’u 'Magic Wish Presents' na Facebooku. 5! Tekst: Kasia Jaworska Zdjęcia: Przemek Goettken


Polski Warsztat Samochodowy Unit 3, 412 Swanston Street Glasgow G40 4HW, tel: 0141 550 1210 email: info@f1-garage.co.uk

Mechanika, Elektromechanika, Usuwanie DPF, MOT i wiele innych

WWW.F1-GARAGE.CO.UK

Polski Zakład Okulistyczno-Optyczny oferuje: l Bezpłatne badanie okulistyczne w ramach NHS l Badanie z uwzględnieniem jaskry, zaćmy, cukrzycy, zwyrodnienia plamki (AMD), dno oka, pole widzenia l Bezpłatne soczewki okularowe dla pacjentów uprawnionych do skorzystania z NHS Optical Voucher, l Soczewki kontaktowe (toryczne, kolorowe, progresywne, twarde), l Bezpłatne okulary dla dzieci w ramach NHS, l Markowe oprawy: Gucci, Dior, Prada, Oakley, Armani, Hugo Boss, Silhouette, Carrera, Ray Ban, John Rocha, Nike, Guess l Profesjonalna i przyjazna obsługa, l Atrakcyjne ceny.

Glasgow 111 London Road G1 5NN www.optyk .co.uk Numer Kontaktowy : 0141 237 3534

emigracze syndycut sound system - album do ściągnięcia z fanpage’u

www.facebook.com/EmigraczeSyndycutSoundSystem PIRAMIDA STUDIO

THE WORLD IS

TOo SMALL FOR US

JAN WROBLEWSKI CZŁOWIEK MAGNES MISTRZ: bioenergoterapeuta radiesteta - magnetyzer

Kontakt: 15 St. Andrews Street, Aberdeen AB25 1BQ Tel: 01224 642 082 ,M: 07857 754 000, Jan: 07544 944 559

www.jwenergomag.com

303arts.com


14

Gazeta

Wiadomości ze Szkocji

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

AKADEMIA ŚWIADOMEGO RODZICA

JAK WYCHOWAĆ CZYTELNIKA? Akademia Nauki zaprasza na Warsztaty Szybkiego Czytania W programie: - omówienie co to jest czytanie - jak i kiedy uczymy się czytać - trening poprawiający tempo czytania - praktyczne wskazówki jak rozwijać nabyte umiejętności Czas trwania warsztatów: 2 godziny zegarowe Prowadząca: Barbara Bladocha- trener kursów Akademii Nauki Warsztaty odbedą się 20 października w trakcie Targów Polskiego Biznesu o godz. 13.00 Zgłoszenia uczestnictwa proszę przesyłać na adres: akademianauki@edinburgh.pl

Czy wiesz, że pojęcie „sprawne, szybkie czytanie” nie pojawiło się, jak uważa większość ludzi, w XX wieku? Biegli czytelnicy istnieli od zawsze. Zdzisław Szkutnik , wybitny bibliotekoznawca twierdzi, że szybko czytać potrafił Napoleon, Balzac, Tołstoj, Marks, Lenin, John F. Kennedy. Naukowcy, którzy badali czytelnictwo zaobserwowali, że wśród całej rzeszy czytelników czytających z przeciętną sprawnością są również jednostki niezwykle biegłe w czytaniu, które czytają znacznie sprawniej. Nazywano ich „wytrawnymi czytelnikami”. Pierwsze doniesienia o wybitnych czytelnikach pojawiły się już w 1760 roku. Szeroko zakrojone badania sprawności czytelnictwa przeprowadzone w latach 70 XX wieku w Europie również wykazały, że około 2% czytelników, wykazuje się w tym względzie ponadprzeciętnym talentem. Przeciętny czytelnik przetwarza czytany tekst w tempie około 200 – 250 słów na minutę. Wytrawni czytelnicy czytają przynajmniej dwukrotnie szybciej i nie zdają sobie sprawy z tego, jak sprawnie czytają. Dziś biegłe czytanie należy jeszcze do wyjątkowych umiejętności. Naszym marzeniem jest, żeby każde dziecko było tak uczone czytania, żeby mogło bez wysiłku sprawnie i dobrze czytać. Żeby to co wyjątkowe, stało się normalne. Nasze doświadczenia pokazują, że

jest to osiągalne dla każdego dziecka. Mam nadzieję, że zainteresuje Cię przedstawiona poniżej historia czytającego dziecka, które nie miało prawie połowy mózgu... Glen Doman w swojej książce „Jak nauczyć małe dziecko czytać”, opisuje przykład Tomka Lunskiego, który nauczył się czytać w wieku 4 lat. Tomek urodził się z bardzo poważnym uszkodzeniem mózgu. W wieku dwóch lat został przyjęty do szpitala w New Jersey na badania neurochirurgiczne, które wykazały, że Tomek jest jak roślina, nigdy nie będzie chodził ani mówił i dlatego powinien być umieszczony w jakimś zakładzie opiekuńczym na resztę życia. Rodzina Tomka nie pogodziła się takim wyrokiem i rok później chłopiec trafił do Instytutu Glena Domana w Filadelfii. Rozpoczęto intensywny program terapii. W tym czasie, jeszcze nikomu nie przychodziło do głowy, żeby uczyć czytać trzyletnie dziecko z ciężkim uszkodzeniem mózgu. Nikomu, oprócz jego matki, która sama zaczęła uczyć Tomka czytać. Przygotowywała dziesiątki dużych tablic z wyrazami, które cierpliwie pokazywała dziecku. W wieku czterech lat, Tomek potrafił doskonale przeczytać wszystkie słowa w elementarzu i to nawet łatwiej – jak stwierdziła jego matka – niż pojedyńcze litery. Kiedy Tomek przyjechał do Filadelfii po raz jedenasty, obchodził właśnie swoje piąte urodziny. Tak opisuje to zdarzenie Doman: „Byliśmy nie-

zwykle zadowoleni ze wspaniałych postępów jakie zrobił Tomek. Jednak jego ojciec zakomunikował nam, że Tomek umie już czytać wszystko, rozumie, co czyta, i nauczył się tego przed ukończeniem piątego roku życia. Nie uwierzyliśmy mu. Pan Lunski, zauważając brak reakcji z naszej strony, wziął leżącą na biurku kartkę papieru i napisał na niej: „Glen Doman lubi pić sok pomidorowy i jeść hamburgery”. Tomek, przeczytał to zdanie z łatwością, poprawnym akcentem i odpowiednią modulacją. Nie zacinał się, jak to robi przeciętny siedmiolatek, który czyta każde słowo oddzielnie bez zrozumienia całego zdania. Późniejsze badania wykazały, że to dziecko z ciężkim uszkodzeniem mózgu czytało w rzeczywistości dużo szybciej niż mogło wymawiać głośno słowa w zwykłym tempie. Tomek czytał bardzo szybko! Byliśmy tym szczerze zaszokowani.” W wieku sześciu lat Tomek poszedł do szkoły specjalnej – specjalnej bo o specjalnie podniesionym poziomie nauczania dla dzieci wybitnie zdolnych. Dzięki zabawie w czytanie, Tomek stał się wytrawnym i biegłym czytelnikiem. Doman uważał, że to właśnie dzięki czytaniu Tomek na tyle rozwinął swój intelekt, że mógł pójść do tak wyjątkowej szkoły. Dlatego zalecał naukę czytania innym dzieciom z porażeniem mózgowym, uzasadniając to w ten sposób: „Nauka czyta¬nia była ważna w rehabilitacji tego dziecka,

W SZARYM MI DO TWARZY No i przyszła jesień.... Czas grzanego wina i ciepłego koca.

Jakoś tak sentymentalizujemy się o tej porze roku. Mój M . jakby bardziej wylewny i zatroskany. Mrówka na każdym kroku lepi wyznania z tego co się napatoczy. A mnie zaczynają rozczulać nawet reklamy. Tylko siedmiomiesięczne już Bobo, nawet nie myśli o wyciszeniu, a do tego postanowiło zapuścić sobie zębiska! Ząbkowanie, co tu dużo mówić osiągnięte ledwie co, przespane noce i stałe drzemki w ciągu dnia poszły w zapomnienie. Jakoś tak właśnie jesienią dopadają mnie zawsze wspomnienia lata. Sięgam w myślach do dzieciństwa i wakacji spędzanych na leśnym runie. Jakże ja lubiłam te słoneczne dni, pachnące sosnową żywicą. Zjawialiśmy się w domu tylko po pajdy chleba z masłem i cukrem, którego smak nadal jestem w stanie odtworzyć w ustach. Niezwykłe światło zabłąkane wśród gałęzi i my - tarzani, zdobywcy, ochrona drzewek i niestrudzeni łowcy zła. Nieodłącznym towarzyszem zabaw był mój kuzyn, który to miał w głowie niezliczona ilość pomysłów, jak w pełni wykorzystać dzień. Piękny

czas żniw na polskich polach. Nogi odrapane od biegania po ściernisku i pełne słoje biedronek wyciągniętych ze świeżo wyłuskanego zboża. Wkładaliście kiedyś dłonie w takie cieple od słońca ziarna? Nie da się tego opisać słowem. Zapachu ciepłego schyłku lata. Moje dzieciństwo właśnie tak zapamiętałam. Te dwa letnie miesiące były okresem, na który czekałam kolejnych dziesięć. Patrzę na te moje Dziewczynki i zastanawiam się, czy w ich głowach także zakorzenia się takie wspomnienia? Jakże rożne jest ich dzieciństwo od mojego? Jakże zmieniły się czasy...

ponie¬waż nie można zahamować jednej czynności ludz¬kiego mózgu nie wstrzymując do pewnego stopnia wszystkich pozostałych. I na odwrót, jeżeli uczymy czytania bardzo małe dziecko, to wspieramy w istotnym stopniu rozwój jego mowy i innych funkcji. To właśnie dlatego zleci¬liśmy temu dziecku naukę czytania podczas tamtej wizyty, mimo, że dziecko to jeszcze nie mówiło.” Przypadek Tomka Lunskiego pokazuje, że nawet dzieci z ciężkim uszkodzeniem mózgu mogą uczyć się czytać znacznie wcześniej, niż to zwykle robią dzieci. Powyższe fakty nie dowodzą, że dzieci z uszkodzeniami mózgu są zdolniejsze niż dzieci zdrowe. Ich przypadki mogą raczej potwierdzić tezę, że zdrowe dzieci nie osiągają tego, co mogłyby i powinny osiągnąć w zakresie czytania. Potencjał rozwoju mózgu, który tkwi we wczesnej nauce czytania jest olbrzymi. Rodzi się pytanie, dlaczego szkolne metody nauki czytania wychowują zaledwie przeciętnych czytelników, podczas gdy mamy już od wieków dowody świadczące, że już nawet małe dzieci mogą być wytrawnymi czytelnikami? Być może następny artykuł będzie odpowiedzią na to ważne zagadnienie. Autorzy: Barbara Bladocha i Marek Hoffman – współzałożyciel i główny metodyk Akademii Nauki

Mrówka bez problemu obsługuje TV i komputer. Ostatnio nawet zabiera się do telefonu, co w moich oczach jest już sporą przesadą. Jednak właśnie tak przecież być musi! Dyrektor w szkole na zebraniu kładł nacisk, iż dzieci muszą uczyć się obsługi komputera, gdyż w przeciwnym razie nie będą w stanie radzić sobie z pozyskiwaniem niezbędnych informacji. W moim ulubionym radiu, w trakcie wywiadu ze znakomitym, polskim dziennikarzem, padają sowa: "Teraz nie czyta się gazet, nie ogląda telewizji, a nawet jeśli, to i tak sprawdza się ich wiarygodność w Internecie". A ja bym tak chciała jeszcze zatrzymać na chwile czas. Dać moim dzieciom możliwość dostrzeżenia rzeczy zwykłych, małych i nieważnych. Czy mam na to szanse w tej szalonej czasoprzestrzeni, gdzie liczy się tylko to co duże i znaczące? Pozostaje walczyć o to, by nie pochłonął nas wszechobecny "matrix". Otwierać szeroko oczy i uczyć jak patrzeć, by dostrzegać. Chyba trudniej być dziś rodzicem, niż było to 30 lat temu. Mimo, ze na youtube można znaleźć porady na każdy wychowawczy problem, a księgarnie obfitują w książki jak wychować dzieci. Teraz to już nawet żniwa nie te. Ja jednak widzę potencjał i postanowiłam zawalczyć. O piękne wspomnienia dzieciństwa dla moich dzieci na starość. Widzę potencjał i ufam, że się uda :) Waszti


Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

Wiadomości

POLONIJNA.co.uk

15

BLAM!BLAM! Czyli szkocka przygoda JWP

W niedzielę 9 września Jaśnie Wielmożni Panowie zagościli na Jam House’owej scenie w Edynburgu. Legendarny rapersowy skład przyleciał do nas, by zagrać jak zawsze niepowtarzalny koncert.

Od ponad dekady JWP aktywnie uczestniczy w tworzeniu kultury hip hopowej na polskiej i międzynarodowej arenie. Ten niekonwencjonalny skład nie pozwala o sobie zapomnieć i jest w ciągłym ruchu: koncerty, podróże, festiwale, międzynarodowe projekty… choćby wspomnieć trasę koncertową w Kanadzie i Stanach, feat’uringi z Rex’em i Free Way’em, udział w Hip Hop Kempie w Czechach, czy ostatnie koncerty w Dublinie i Londynie. Dzięki gościnności Emigraczy, Ero, Kosi i Łysol czują się w Szkocji jak u siebie w domu. Zeszłoroczny pobyt raperów zaowocował pro-

jektem Eden-Cypher, do którego nagrano teledysk. Tym razem kręcono ujęcia do wspólnego klipu Emilozo/Świder/Ero. EmigraczE FEST, bo tak zatytułowana była impreza na której u nas gościli, była nietypowym wydarzeniem: to specjalny darmowy event dla koneserów rapu, zorganizowany dzięki wspólnej inicjatywie The Jam House, EmigraczE, Street Code oraz sponsorów. Jedynym warunkiem wstępu było ukończone 18 lat. Zaczęło się przed dwudziestą. Publiczność rozgrzewali kolejno Merc&Pawa (Edynburg), Hedo/Nylon (Manchester), Pokolenie Pewnej

Zguby (Manchester), United Front (Edynburg), Mogieł (Aberdeen) prezentując bardzo wysoki poziom liryczny i muzyczny. Nie obyło się bez bombienia graffiti i popisów B-Boy’i. EmigraczE SoundSystem czuli się pewnie na scenie jako raperzy i gospodarze wieczoru. Wszystkie „mordeczki” wokół były uśmiechnięte i mowy nie było o podpieraniu ścian. Na scenę wszedł Świder, hype’owany przez Emiloza i piłeczka toczyła się dalej. Za dekami wieczór spędził Dj Pryzmat wspomagany przez Tragic Pro i Konnsky’ego. A potem: BLAM! BLAM! Stery objęli ONI. Kosi,

Ero i Łysol przejęli kontrolę nad publicznością na ponad godzinę. Ponad trzysta osób skakało w ten sam rytm, wykrzykując „jedna miłość, to nas połączyło”. Naprawdę dawno nie widziałam tak wielu ludzi, tak dobrze bawiących się w jednym miejscu. Każdy pojedyńczy uczestnik imprezy opuszczał klub z radością w sercu i uśmiechem na twarzy, bo „dopóki my żyjemy, dopóty hip hop nie zginie”. A za rok?... pewnie znowu się spotkamy. Elo. Tekst: Monika Ciska (Sportinka) Zdjęcia: Justyna Bartczak i Sportinka

PATRYCJA MARKOWSKA “ALTER EGO TOUR” GLASGOW (Piątek 22.11) – MANCHESTER (Sobota 23.11) - LONDYN (Niedziela 24.11) Po bardzo udanym sezonie koncertów plenerowych, w których wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób Patrycja Markowska wraz z zespołem rozpoczyna przygotowania do kolejnej w swojej karierze trasy klubowej. Podczas kilkunastu koncertów w całej Polsce artystka zaprezentuje materiał ze swojej nowej płyty "Alter Ego", która ukazała się 28 maja 2013 r., w programie koncertu nie zabraknie też największych przebojów Artystki. Trasa odbędzie się na przełomie listopada i grudnia, muzycy zaplanowali również kilka koncertów dla Polonii w Wielkiej Brytanii. Z wydawnictwa Alter Ego fani artystki mogli już usłyszeć dwa utwory singlowe, tytułowy “Alter Ego” oraz “Dzień za Dniem” a cała płyta została bardzo dobrze przyjęta nie tylko przez fanów Patrycji. Kolejnym utworem, który będzie promował album będzie piosenka “Wielokropek”. O samej płycie ukazało się ponad 300 publikacji prasowych i internetowych oraz pozytywnych recenzji płyty m.in. w Teraz Rock, Onet czy magazynie Gitarzysta . Facebookowy funpage piosenkarki odnotował rekordową ilość polubień (54.000) i wzrósł o ponad 35.000. Nowością będzie możliwość zakupienia biletu z limitowanej serii upoważniającego do wcześniejszego wejścia na miejsce koncertu oraz spotkania z piosenkarka i zespołem (Meet & Greet).

Mysłowic. Jego wokalistka ma 18 lat i wszelkie predyspozycje, by odnieść wielki sukces. Sonia jest piękna, utalentowana i pisze cudowne, anglojęzyczne piosenki. Grały je już rozgłośnie radiowe w całym kraju, pisały o nich największe krajowe media. Zespół otrzymał zaproszenia na kilka ogólnopolskich i lokalnych festiwali. Pierwszą oficjalną opinię o płycie wygłosił Jurek Owsiak: - Nie dość, że płyta pięknie wydana, to muza doskonale zaśpiewana. Brzmi bardzo fascynująco, przywołując takie piosenkarki jak Dido - powiedział m.in.

KONCERTY ODBĘDĄ SIĘ: • 22.11.2013, Glasgow, The Classic Grand • 23.11.2013, Manchester, The Roadhouse • 24.11.2013, Londyn, O2 Academy Islington

BILETY W CENACH: • £20.00 z VAT przedsprzedaż • £25.00 z VAT w dniu koncertów • £45.00 z VAT Meet & Greet (godzina 7:00PM, w dniu koncertów w klubie)

Jako zespół supportowy na koncertach w Manchesterze oraz Londynie wystąpi zespół Holly Blue, nowa gwiazda z

Bilety można nabyć w kasach klubów lub na stronie internetowej www.ticketweb.co.uk. Informacje na temat koncertów znajdują się na stronie internetowej www.hotchpotchevents.com Bardzo serdecznie zapraszamy na koncerty.


16

Gazeta

Gazeta Polonijna dla dzieci

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

Zagadki ***

Gdy jestem głodna trawk ja skubi , po ł ce bryka bardzo ja lubi , krótk mam grzyw , kopytka małe, na czarnej sier ci paseczki białe.

miał w domu po szkole poćwiczyć gamy, lecz zamiast lekcji, to tylko zabawa, łobuziak skakał radośnie w trawach. Ladaco bawił się dzioneczek cały, skrzypeczki na niego na próżno czekały. A kiedy do szkoły poszedł Rzępołek - poprosił gagatka Pan profesorek, Wakacje już się skończyły, czas powrotu do by zagrał na skrzypcach, to co trenował, szkoły… lecz świerszczyk potwornie tyko fałszował. Z okazji rozpoczęcia roku szkolnego z całego „Znów nie ćwiczyłeś.” – profesor powie. sercaPrzem życzę drzały Wszystkim uczniom, samych „Masz tylko zabawę nicponiu w głowie.” muchomor dobrych ocen, wytrwałości w nauce i, aby „No, kiedy ja chciałem...proszę dać wiarę, każdy dzień spędzony w szkole był tymczerwonym, Muchomor w kapeluszu owocnym, pogłębiającym Waszą wiedzę, w bielusie kie kropki przystrojonym, rozwijającym Waszewzainteresowania, szykownym frakupasje, chadza, na co dzie przynoszącym radość i satysfakcję. my li, e wszystko ju wie o modzie. ***

lecz kartki były już chyba ciut stare, bo kiedy podręcznik brałem ja z teczki, to nutki wypadły z mojej książeczki. Chciałem pozbierać, lecz nutki w nogi, chyba się skryły w szparkach podłogi.” „Pokaż, no książkę – kłamczuchu mały.” „Są! - Musiały wrócić, kiedy ja spałem.”

Katarzyna Campbell

J.Polski - Magia liter Muzyka - Jaka to melodia? Lekcja wychowawcza - Na każdy temat Poprawka - Stawka większa niż życie Nowy w klasie - Kosmita E .T Ostatnia ławka - Róbta co chceta Pan konserwator - McGyver Wyrwanie do odpowiedzi - Losowanie Lotto Wywiadówka - Z archiwum X Wakacje z rodzicami - Familiada Woźny - Strażnik Teksasu Korytarz szkolny - Ulica Sezamkowa Powrót taty z wywiadówki - Wejście smoka Szkoła - Świat według Kiepskich

ŻARTY - Synku, najlepszym prezentem od ciebie dla mnie będą Twoje dobre stopnie. - Nic z tego tatusiu, ja już kupiłem tobie skarpetki.

ZŁOTE MYŚLI DLA DZIECI

SZKOŁA JEST JAK FILM I TELEWIZJA! Geografia - Discovery Channel Świerszczyk RzępoStoi łek jak paw mi dzy paprociami, Uszy mam du e niczym wachlarze, pyszni si nad innym grzybami: schładzam si nim w słonecznym skwarze, WF - Szkoła przetrwania Świerszczyk Rzępołek z lenistwa był znany, „Jestem taki pi kny i kolorowy, tr b długa n mam zamiast noska, Religia - Dotyk anioła a podgrzybek - có tylko br zowy… Zagadki A kim ja jestem? - Odpowied jest prosta. Chemia - Szklana pułapka Muchomor w kapeluszu czerwonym, Kozak - nie wygl da za ciekawie *** w bielusie kie kropki przystrojonym, Fizyka - E=mc2 w szykownym fraku chadza, na co dzie wi c si schował brzydal w trawie. ZAGADKI my li, e wszystko ju wie o modzie. Historia - Sensacje XX-wieku Wy miewał si jaz malutkiej Gdy jestem głodna trawk skubi , opie ki, e bardzo kochaj j jak tylko pie ki. Stoi paw mi dzy po ł ce bryka ja lubi , starepaprociami, pyszni si nad innym grzybami: krótk mam grzyw kopytka małe, *** , „Jestem taki pi kny i kolorowy, liskie, obgryzione ajapodgrzybek - przez có tylko limaki, br zowy… na czarnej sier ci paseczki białe. Gdy jestem głodna trawkę skubię, w trawach pochowały si ma laki, po łące brykać bardzo ja lubię, Kozak - nie wygl da za ciekawie rydze, te wi c podsi nosem maj schowałmleko brzydal w trawie. krótką mam grzywę, kopytka małe, Wy miewał si zodzywaj . malutkiej opie ki, i lepiej niech si nie na czarnej sierści paseczki białe. e kochaj j tylko stare pie ki.

Kania kapelusz ma poszarpany, liskie, obgryzione przez limaki, trawachwielkiej pochowały damy, si ma laki, a zgrywawkawał rydze, te pod nosem mleko maj tchórzliwe kurki na dró ce stoj , i lepiej niech si nie odzywaj . ciemnego lasu chyba si boj . Przem drzały muchomor Kania kapelusz ma poszarpany,

Wykre lanka

Słowa do odszukania:

Słowa do odszukania: PRAWDZIWEK, MA LAK, KURKA, PODPIE KA, KOZAK, PODGRZYBEK MUCHOMOR, KANIA PRAWDZIWEK, MA LAK, KURKA, PODPIE KA, KOZAK,RYDZ, PODGRZYBEK, MUCHOMOR, RYDZ, KANIA Q H J K S B R V S C R B N F

a zgrywa kawał wielkiej damy, Borowik tchórzliwe wielkiego króla zgrywa kurki na dró ce stoj , ciemnego lasusi chyba si boj . pod listkami d bu ukrywa,

*** przytył i osiwiał prawiekróla cały, Borowik wielkiego zgrywa mammuchomor duże niczym wachlarze, listkami d bu si ukrywa, ze wstydupodpobladł - zrobił si Uszy biały. Przem drzały przytył i osiwiał prawie cały, schładzam się nim w słonecznym skwarze, ze wstydu pobladł - zrobił si biały. Wszystkich obra ał i szydził.trąbę długaśną mam zamiast noska, Wszystkich obra ał i szydził. A kim ja jestem? - Odpowiedź jest prosta. „Oj, muchomorze, by si wstydził, „Oj, muchomorze, by si wstydził, nas ceni nas grzybiarze!” Krzykn ł rydz ceni grzybiarze!” Krzykn ł rydz i do koszyczka grzybiarza hyc! i do koszyczka grzybiarza – –hyc!

D

N Y C Y

K S

N F

D O N Y R C YK U E QT SU V K W

R R F

K X H F F

N K P

U S

N K P

J

U S

I

P

W F O R E

Z M W P

Z O S M G

Q S

P

Z

M W P

V

J

L

Ó O

E

E

D D K

S

U

P

E

I

M K B

Y

U D E W F O RA EY AE Z DY D K S

T

Ó J

Z

U KZ W N PJ S K B

Z O S M G I

N R

I

Z

B L

Y

LA Ó D ZO E E

R K U E T

Y

Ł

Z

Q

A

F

T

R

A RB F Y K MK K

D

R

J

G

Q

Q H Ó

G P

D

Ó

L N Q

H

C

P

O

K

K B M O H ŁC U MZ R Q SF D O N N Y CR Y

Q S BV L R O W

L

J

P

T

W R

C

Q

D

Słowa do odszukania: PRAWDZIWEK, MA LAK, KURKA, PODPIE KA, KOZAK, PODGRZYBEK, N Ó MUCHOMOR, RYDZ, KANIA

K R H

A Y A Z Y U D E

Q H J

R R F

K S

B

K X H

R V S C

F F

J

I

R

P

Z

B

T

V A L

J

Q C S Y K A Z T U T

KL W J L Ó YO EK U S

W F O R E

E

D D K

S

I

M K B

Y

Ł

Z

Q

J

Ó J X

K K

M W P

A F

R K U E N K P

R

Ł

W

Z YY K TU L P ŁY KE A Z

Z N P A D Z YE K UI

N

O

B R V R SR CF KR X H B F F J I

Q H J

Wykre lanka

pyszni się nad innym grzybami: PRZEMĄDRZAŁY MUCHOMOR „Jestem *** taki piękny i kolorowy, a podgrzybek - cóż tylko brązowy… Uszy mam du e niczym wachlarze, Kozak - nie wygląda za ciekawie schładzam si nim w słonecznym skwarze, więc się schował brzydal w trawie. tr b długa n mam zamiast noska, Wyśmiewał się z malutkiej opieńki, A kim ja jestem? - Odpowied jest prosta. że kochają ją tylko stare pieńki. Śliskie, obgryzione przez ślimaki, w trawach pochowały się maślaki, rydze, te pod nosem mleko mają i lepiej niech się nie odzywają. Kania kapelusz ma poszarpany, a zgrywa kawał wielkiej damy, tchórzliwe kurki na dróżce stoją, ciemnego lasu chyba się boją. Borowik wielkiego króla zgrywa pod listkami dębu się ukrywa, przytył i osiwiał prawie cały, ze wstydu pobladł - zrobił się biały. Muchomor w kapeluszu czerwonym, Wszystkich obrażał i szydził. w bielusieńkie kropki przystrojonym, „Oj, muchomorze, byś się wstydził, w szykownym fraku chadza, na co dzień nas cenią grzybiarze!” Krzyknął rydz myśli, że wszystko już wie o modzie. i do koszyczka grzybiarza – hyc! Stoi jak paw między paprociami,

Wykre lanka

TA NR I A

Y KI U F K D R J Z YR UK P Ł AE R

Z O S M G Z N P

A

D Z

E

B L

W

N Ó K Ó Y R U DH E T Ó J QY ZH N R

V A L Y J K A JZ

Y K T L

Y K U R

K

A R

A

D Ó

XF T LR N Q H C P

O K

F K

D

R

J

G

Q

X

L N Q

H

C

P

O

K

Q C S

U M R

W R

C

Q

D

H ÓH CG P UD Ó R O MQ O M R

L J

N Ó K R H V A L

J

J

R O M O H C Q C S

K K

K KL J AP TN I

A N I

A

R O M O H C Q C S

G Q

G P

A Y A Z S K B

Y Z

U M R

K K A N I

L

P

T

A W R C Q D J

P

T

A W R C Q D

R O M O H C Q C S

U M R

K K A N I

L

J

P

T

A W R C Q D


Wydanie nr 7 (październik 2013)

Gazeta

Psycholog

POLONIJNA.co.uk

17

Psychologia: DUC IN ALTUM pod redakcją Jarosława Kluczka

„Nie ma pokoju – bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia” „ Nie ma pokoju – bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia”. Tym cytatem podejmujemy dzisiaj próbę przyjrzenia się krokowi piątemu w naszej wędrówce ku trzeźwości, ale nie tylko trzeźwości jako braku picia, ale też trzeźwości jako wyjścia ze szponów hazardu, pornografii czy narkomani. Biorąc pod uwagę wcześniejsze refleksje powiedzieliśmy, że wyjście z uzależnień, trwanie w trzeźwości nie ogranicza się tylko do pojęcia alkoholu i alkoholizmu, ale też innych sytuacji, które wciągnęły nas w świat w którym straciliśmy całkowitą, kontrole nad sobą i otaczająca rzeczywistością. Przy analizowaniu kroku piątego, przychodzą mi na myśl dwa zasadnicze słowa Pokój i Pojednanie. Należy też powiedzieć, że ten kolejny etap naszej wędrówki, jest ściśle związany z obrachunkiem moralnym, który uczyniliśmy w poprzednim miesiącu. Ale zanim przejdziemy do sedna. Pokój to stan wpisany niejako w naturę człowieka, oznacza nie tylko miłość, przyjaźń, dobro, harmonię ogólnie i szczegółowo pojęte, ale to cos więcej, o wiele więcej. To szczęście, to stan, w którym każdy z nas powinien żyć, by funkcjonować w zgodzie ze sobą samym i innymi. Powiedzieć trzeba więcej pokój to stan, do którego bardziej, lub mniej świadomie dążymy. To niczym prawo naturalne. Do owego pokoju na płaszczyźnie kroku piątego prowadzi pojednanie. To drugie kluczowe słowo naszego rozważania. Pojednanie nie tylko z innymi ludźmi, tymi, ujętymi w naszym obrachunku moralnym, tymi, którym przez wiele nie raz lat trwania w nałogu, wyrządziliśmy wiele krzywd, ale też pojednanie z samym sobą, niejednokrotnie najtrudniejsze. Pojednanie, zakładając uznanie win, nie jest jednak nieświadomą forma przepraszania wszystkich za wszystko. Przede wszystkim przebaczenie, które jest niezbędnym warunkiem pojednania, zakłada również uznanie odpowiedzialności dotyczącej winy. A więc ważna jest również sprawiedliwość, bez której nie możemy osiągnąć pełnego pokoju. Przekładając to na bardzo prosty język, czasem samo słowo przepraszam nie wystarcza, należy winę naprawić, podjąć odpowiedzialność za swoje czyny, nawet, gdy obezwładnieni nałogiem, nie zbyt świadomie je popełniliśmy. Nie ma pokoju, pokoju wewnętrznego, pokoju sumienia, kiedy pozostaje krzywda. Sumując wstępne rozważania, pojednanie jest to gorące pragnienie przywrócenia utraconej jedności. W przypadku doznanej krzywdy zakłada również darowanie win. Ma ono (pojednanie) bardzo bliski związek z przebaczeniem, które oznacza, całkowite wyzbycie się słusznego

gniewu, żalu, urazy do kogoś, odpuszczenie, darowanie winy. Nie tylko komuś, ale także w sposób bardzo obiektywny samemu sobie również.

Jak zaznaczyliśmy na początku, krok piąty ma swoje źródło i początek w kroku czwartym. Uczciwość, która powinna być trwale spojona z obrachunkiem moralnym, jest ściśle związana z odwagą, by spojrzeć na naszą przeszłość bez wymówek i strachu – wszystkich postępków i kłamstw, złości i urazu, bólu i poczucia winy, które nagromadziły się przez lata. Ta uczciwa ocena wymaga również wyszukiwania wad osobowości, które razem z uzależnieniem, niszczą życie i związki z innymi. Przede wszystkim robiąc rachunek powinniśmy zwrócić uwagę na urazy: to świadome lub nieświadome oburzenie i lekceważenie, które może zniszczyć ludzi. Krok Czwarty powinien wydobyć na jaw te rejony, które powodują lub powodowały wiele zmartwień, bólu, złości, frustracji czy poczucia winy. Powinien on ujawnić wszystkie te niejasne uczucia, nie zagojone wspomnienia i wady charakteru, które spowodowały de-

presję oraz utratę poczucia własnej wartości. Wszystko, wszystkie „sekrety”, które chociaż może bezpiecznie ukryte, w dalszym ciągu

stanowią dla nas problem, czy powinny zostać uwzględnione w tym obrachunku. Uczciwość ma kapitalne znaczenie w tym poszukiwaniu. Bez niej Krok Piąty będzie nie tylko bezwartościowy, ale będzie jeszcze jednym szkodliwym przypadkiem oszukiwania samego siebie, czego osoba uzależniona doświadczyła tyle razy przedtem. Drugą cecha charakterystyczną dla dobrego przerobienia Kroku Czwartego jest dokładność; dokładność, której potrzebny jest czas – czasem trzeba ten czas stworzyć – by naprawdę zbadać samych siebie (naszą tożsamość da się rozróżnić w przeszłości). Wszystko, co jest wartościowe wymaga czasu, troski i cierpliwości, cech, których tak często brakuje osobie uzależnionej od środków chemicznych. Jeśli Krok Piąty ma być zrobiony dobrze, to Czwartego nie można przyśpieszać. Nie możemy oczekiwać, że ukończymy go w ciągu jednego dnia. Już przy okazji robienia obrachunku, powoli za-

stanawiamy się nad kimś komu opowiemy tę trudną i bolesną historię naszego życia. nadaje się do tego prawie każdy: duchowny, lekarz, psycholog, członek rodziny, na którego nie będzie miała złego wpływu nasza całkowita uczciwość, przyjaciel, a nawet osoba nieznajoma. Istnieją jednak pewne cechy słuchacza, które zwiększą prawdopodobieństwo pozytywnego doświadczenia Kroku Piątego. Po pierwsze, osoba ta powinna umieć zachowywać rzeczy w tajemnicy. Powinna ona uznać poufność tego, co jest ujawniane w Kroku Piątym i nie dzielić się tym z nikim. Sama też, nie powinna próbować żyć zgodnie z zasadami Dwunastu Kroków. Szukajmy raczej autorytetu, kogoś doświadczonego. Naszym zadaniem, jeśli chcemy dobrze zrobić Krok Piąty, jest rozglądać się i pytać wokoło. Niektórzy mogą udać się do osoby duchownej, bo wierzą, że tajemnica zostanie dochowana. W takim przypadku, powinniśmy

znaleźć kogoś tego samego wyznania co my. Pozwala to na lepsze porozumienie. Wysiłek ten może stanowić o tym, czy Krok Piąty będzie pozytywny i otwarty, czy też będzie głównie charakteryzował się niepokojem, defensywnością i niemożnością ujawnienia wszystkiego, co należałoby powiedzieć. Znajomość nie musi rodzić potępienia; może sprzyjać otwartości i zaufaniu. Nieznane jest tym, czego się obawiamy, dla niektórych może to być osoba nieznajoma, to jednak nieznajomi są często źle rozumiani, nie dowierzamy im, a więc nie pomogą nam w pojednaniu. Z kimkolwiek nie przerabialibyśmy Kroku Piątego, to musimy pamiętać, że nie jesteśmy tam po to, by przypodobać się słuchaczowi, ale by wyleczyć siebie. Odkrywając samego siebie, będąc całkowicie szczerym, może po raz pierwszy w życiu, musimy zadowolić nasze wewnętrzne ja, to ja, które usiłuje wyłonić się w trzeźwości i dojrzałości. Nie powinniśmy się również obawiać, że wywołamy u słuchacza szok, że go zadziwimy albo zgorszymy opowiadając swoje czyny z przeszłości czy konkretne wydarzenia. Słuchacz prawdopodobnie słyszał już kiedyś takie historie albo przeżywał je osobiście. Po tych przygotowaniach długich i bardzo skrupulatnych przechodzimy do jakby samego centrum kroku piątego. Opowiadamy o swoim życiu. Nie wystarczy tylko przyznać się do tego, co nam się udało. W jakiś tajemniczy sposób, samo wypowiedzenie, słowne wyznanie naszych błędów, porażek i niepokojów drugiej osobie sprawia, że tamte uczucia i czyny tracą swoją moc i kontrolę nad nami. Ostatecznie przeszłość łączy się w jedną całość i następuje pojednanie. To jedynie przez dzielenie się tym, kim jesteśmy, poznajemy siebie i wreszcie zaczynamy siebie akceptować. Wszystkie te czyny, za które się obwiniamy lub których się wstydzimy są jak psychiczna trucizna, która nie dopuszcza do nas poczucia przynależności, bycia wartościowym, bycia częścią społeczności i poczucia naszego własnego człowieczeństwa. Krok Piąty jest dużym krokiem w odejściu od wyizolowania i samotności; jest to krok w kierunku dopełnienia, szczęścia i prawdziwego odczuwania wdzięczności. Od czego więc mamy zacząć? Całkiem prosto, od opowiedzenia historii, historii swojego życia: historii często nie uważanej ani nie akceptowanej jako naszej własnej; i często, ponieważ nie jest ona nigdy w pełni opowiedziana, to nigdy nie jest w pełni doceniana. Nie bójmy się wyzbyć tej trucizny, stanąć przed samymi sobą w prawdzie. „Poznajcie Prawdę, a Prawda was wyzwoli”. Wypłyńcie na głębię… mgr Jarosław Kluczek psycholog małżeństwa i rodziny psychoterapeuta chrześcijański e -mail: info@ducina ltum.co.uk


18

Wiadomości

Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

WOJTEK (NIEDŹWIEDŹ) W kwietniu 1942 roku polscy żołnierze w drodze z Pahlevi w Iranie do Palestyny za parę puszek konserw odkupili małego niedźwiadka brunatnego od przygodnie napotkanegoarabskiego chłopca. Niedźwiadek nie umiał jeszcze jeść i żołnierze karmili go rozcieńczonym skondensowanym mlekiem z butelki po wódce i skręconego ze szmat smoczka. Podobno z tego powodu Wojtkowi na zawsze pozostało upodobanie do napojów z takiej butelki. Miś został oficjalnie wciągnięty na stan ewidencyjny 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii, z którą to jednostką przeszedł cały szlak bojowy: z Iranu przezIrak, Syrię, Palestynę, Egipt do Włoch, a po demobilizacji do Wielkiej Brytanii. Niedźwiadkiem opiekowano się troskliwie. Rósł i „mężniał” na żołnierskim wikcie, a jego ulubionymi przysmakami były owoce, słodkie syropy, marmolada, miód oraz piwo, które dostawał za dobre zachowanie. Jadał razem z żołnierzami i spał z nimi w namiocie. Kiedy urósł, dostał własną sypialnię w dużej drewnianej skrzyni, nie lubił jednak samotności i często w nocy chodził przytulać się do śpiących w namiocie żołnierzy. Był łagodnym zwierzęciem mającym pełne zaufanie do ludzi. Stwarzało to często zabawne sytuacje z udziałem obcych żołnierzy lub ludności cywilnej. Żołnierze wspominają, że Wojtek uwielbiał jazdę wojskowymi ciężarówkami – w szoferce, a czasami na pace, czym wzbudzał sporą sensację na drodze. Lubił też zapasy z żołnierzami, które na ogół kończyły się jego zwycięstwem: pokonany leżał „na łopatkach” a Wojtek lizał go po twarzy.

W opowieściach o Wojtku jest również taka, jak to podczas działań pod Monte Cassino niedźwiedź pomagał w noszeniu ciężkich skrzyń z amunicją artyleryjską i nigdy nie zdarzyło mu się żadnej upuścić. Od tamtej pory symbolem 22 Kompanii stał się niedźwiedź z pociskiem w łapach. Odznaka taka pojawiła się na samochodach wojskowych, proporczykach i mundurach żołnierzy. Po wojnie 22 Kompania jako część 2 Korpusu Polskiego została przetransportowana do Glasgow w Szkocji, a razem z nią Wojtek. Kompania stacjonowała w Winfield Park, a wkrótce Wojtek został ulubieńcem całego obozu i okolicznej ludności. Stał się też tematem licznych publikacji prasowych. Miejscowe Towarzystwo Polsko-Szkockie mianowało go nawet swoim członkiem. Na uroczystości przyjęcia do towarzystwa, obdarzono nowego członka jego ulubioną butelką piwa. Po demobilizacji jednostki, zapadła decyzja oddania niedźwiedzia do ogrodu zoologicznego w Edynburgu. Dyrektor ZOO zgodził się zaopiekować Wojtkiem i nie oddać go nikomu bez zgody dowódcy kompanii majora Antoniego Chełkowskiego. 15 listopada1947 roku był dniem rozstania z Wojtkiem. Później żołnierze już w cywilu wielokrotnie odwiedzali Wojtka i nie bacząc na obawy pracowników ZOO przekraczali często ogrodzenie. Wojtek zmarł 2 grudnia 1963 roku w wieku 22 lat. O jego śmierci poinformowały wówczas brytyjskie stacje radiowe. W wieku dojrzałym ważył blisko 500 funtów (ok. 250 kg) i mierzył dobrze ponad 6 stóp (ponad 180 cm).

WOJTEK MEMORIAL TRUST ZEZWOLENIE NA BUDOWĘ POMNIKA UPAMIĘTNIA JĄCEGO NIEDŹWIEDZIA WOJTKA , POLSKIEGO ŻOŁNIERZA ARMII GENERAŁA ANDERSA W EDYNBURDZKICH OGRODACH PRINCES STREET GARDENS . Rada Miasta Edynburg, dnia 16 września 2013, przychylnie opowiedziała się za planami budowy pomnika upamiętniającego słynnego niedźwiedzia Wojtka, żołnierza Armii Polskiej, przedstawionymi przez fundację Wojtek Memorial Trust. Pomnik ten będzie usytuowany w obrębie górnego tarasu zachodniej części Princes Street Gardens. Posąg wykonany z brązu, ustawiony na granitowym cokole, będzie przedstawiał sylwetki polskiego żołnierza i niedźwiedzia spacerujących razem w duchu pokoju i przyjaźni, a pozy przez nich przyjęte będą zachęcały ludzi do bliższego podejścia i odpoczynku. Szerokie schody podestu będą stanowiły doskonałe miejsce do wypoczynku i podziwiania ogrodów. Ponadto, cztero-metrowa płaskorzeźba wykonana z brązu i umieszczona w granitowej ścianie będzie przedstawiała podróż Wojtka i polskich żołnierzy, którą przebyli podczas przemieszczania się z Syrii do Szkocji. Dodatkowe zazielenienie terenu za pomnikiem nada delikatności miejscu i wzmocni jego artystyczną wymowę. Wykonanie rzeźby zlecono doskonałemu artyście i rzeźbiarzowi Alan’owi Beattie Herriot. Raymond Muszyński, ze stowarzyszenia architektów Morris and Steedman Associates, zajmie się usytuowaniem, oprawą oraz scenerią projektu. Z kolei Powderhall Bronze Foundry w Edynburgu zajmie się produkcją posągu. Artyzm kompozycji będzie można podziwiać na kilka sposobów: spacerując ulicą Princes Street spoglądając w dół w stronę ogrodów, znajdując się na poziomie tarasu wokół pomnika bezpośrednio spotykając Wojtka i polskiego żołnierza, jak również przechadzając się ścieżkami w niższej części ogrodów i zwracając wzrok ku naturalnemu wzniesieniu, na którym znajdować się będzie pomnik. Ponadto, widok z zamkiem na wzgórzu w tle będzie obrazem przypominającym usytuowanie w jakim

znaleźli się polscy żołnierze podczas ostatecznej bitwy o Monte Cassino w maju 1944 roku, kiedy to wspierani przez Wojtka walczyli o zwycięstwo wspinając się po stokach włoskiego wzgórza. Powyższa argumentacja potwierdza, iż usytuowanie pomnika jest tym bardziej trafne i oferuje wielowymiarowość doświadczeń estetycznych i kulturowych. Warto też wspomnieć, że możliwa będzie interakcja między przechodniami a pomnikiem poprzez dotyk, co również stanie się inspiracją dla wielu incydentów fotograficznych. Graficzny styl i charakter projektu, jak również jego usytuowanie będą w szczególności atrakcyjne dla dzieci i młodzieży. Temat pomnika symbolizuje siłę przyjaźni, obustronnego wspomagania i wspierania się Szkocji i Polski podczas lat wojennych, jak również w czasach współczesnych. Niedźwiedź Wojtek wraz z polskimi żołnierzami walczył o „Waszą i Naszą Wolność”. Z tego też powodu, pojawienie się pomnika w ogrodach Princes Street Gardens jest rozpatrywane w kategoriach międzynarodowych, jako uwiecznienie ikony pokroju światowego dziedzictwa kulturowego. Witold Sobków, Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, opisał swoje poparcie tymi słowami: „Z ogromną radością przyjęliśmy wiadomość o przychylnej decyzji Rady Miasta Edynburg, wyrażającą zgodę na budowę pomnika w Princes Street Gardens. Wzruszająca i niesamowita historia niedźwiedzia Wojtka przemawia do wielu – młodych i starszych – oraz pomaga w bardzo oryginalny sposób szerzyć moralną i kulturową świadomość na temat ogromnego zaangażowania polskich sił zbrojnych podczas działań wojsk alianckich, walczących w czasie II Wojny Światowej. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni fundacji Wojtek Memorial Trust, za tak szlachetną inicjatywę, stanowczość i kreatywne decyzje. Jednocześnie zaznaczam, iż jako Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej, w pełni popieramy projekt upamiętniający Wojtka oraz wojennych weteranów II Korpusu Polskiego, którzy osiedlili się w Szkocji po wojnie.” Burmistrz Miasta Edynburg, Donald Wilson, zaznaczył: „Bliski związek jaki istnieje między tym miastem a Armią Polską jest

powszechnie znany – jak również znana jest niesamowita historia niedźwiedzia Wojtka. Dzięki wysiłkowi i staraniom powierników fundacji, którym z niezmierną satysfakcją udzielałem swojego wsparcia, ten bohaterski niedźwiedź będzie zasłużenie pamiętany i upamiętniany przez kolejne pokolenia.” Generał Euan Loudon CBE, przewodniczący fundacji Wojtek Memorial Trust, powiedział: „Wspólnie z moimi kolegami powiernikami, Aileen Orr oraz Krystyną Szumelukową, jestem niezmiernie wdzięczny władzom Miasta Edynburg za ich wizje i wsparcie jakim otoczyli nas podczas całego procesu planowania projektu. Pomnik ten ma symbolizować więzi przyjaźni miedzy narodami, zarówno stare, jak i nowe. Jesteśmy przekonani, iż fizyczna obecność Wojtka w ogrodach Princes Street Gardens będzie źródłem powszechnego zainteresowania i inspiracji przez kolejne dziesięciolecia. Braterstwo żołnierzy opiera się na szkoleniu, wspólnych doświadczeniach oraz duchu bojowym i żołnierskiej dumie. Bez cienia wątpliwości, Wojtek był wyjątkowym żołnierzem i towarzyszem wielu polskich bohaterów.” Oficjalna strona internetowa fundacji Wojtek Memorial Trust jest doskonałym źródłem informacji historycznych i fotograficznych: www.wojtekthebear.org.uk Monika Ciska



20

Gazeta

Mama na wyspach

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 7 (październik 2013)

Mama na Wyspach pod redakcją Małgorzaty Mroczkowskiej

Jak wybrać najlepszą szkołę na Wyspach Brytyjskich? Czy trudno jest zmienić szkołę już w trakcie nauki? Jesień to najlepszy czas, by rozpocząć poszukiwanie dobrej szkoły dla naszego dziecka, które rozpocznie edukację dokładnie za rok. Wbrew pozorom czasu mamy niewiele. W większości miast podania o przyjęcie dziecka do szkoły rozpoczynają się we wrześniu i kończą w połowie stycznia. Oznacza to, że jeśli chcemy, aby nasza pociecha uczęszczała do szkoły od września następnego roku, to już teraz powinniśmy rozglądać się za zorganizowaniem odpowiedniego miejsca.

cję od początku i liczyć na to, że tym razem uda nam się dostać do szkoły marzeń. Rodzice, którzy nie są w stanie zmienić miejsca zamieszkania i zdecydowanie nie chcą posyłać dzieci do publicznej szkoły mogą także wystąpić do councilu o możliwość prowadzenia edukacji domowej. Co zrobić jeśli dobra szkoła jest dużo dalej od domu, ale są w niej miejsca? Ten poważny dylemat może rozwiązać odpowiedź na pytanie: czy damy radę codziennie dowozić dziecko i odbierać je? Moim zdaniem warto zawozić dziecko daleko mając pewność, że otrzymuje zadowalający nas poziom edukacji. Osobiście widziałam nie raz rodziców, którzy o świcie zawozili dzieci zatłoczonym metrem. Widocznie mieli powód, by to robić, choć na pewno nie było im łatwo.

System doboru odpowiedniej szkoły działa na wyspach zupełnie inaczej niż w Polsce. Dzisiaj przyjrzymy się temu systemowi i miejmy nadzieję, rozwiejemy wątpliwości wielu matek. Jaki rodzaj szkół istnieje na Wyspach Brytyjskich? Szkoły publiczne (szkoły takie mają znaczek councilu na bramie), szkoły wyznaniowe, np. katolickie i protestanckie (bezpłatne), independent i private schools (szkoły płatne, w których czesne roczne jest często odpowiednikiem jednej rocznej pensji rodzica). Boarding schools czyli płatne szkoły z internatem położone poza miejscem zamieszkania, do których jeździmy odwiedzać dziecko tylko w weekendy i do których przyjmowane są dzieci od trzeciego (!) roku życia. Szkoły publiczne to odpowiednik polskich podstawówek powszechnych. Kiedy dzieci idą do szkoły? W większości szkół dzieci zaczynają naukę we wrześniu, ale data jest ruchoma, co oznacza, że jedne szkoły rozpoczynają naukę na początku września, a inne pod koniec. Dziecko rozpoczyna naukę wcześnie, bo już po czwartych urodzinach. Oto daty, które decydują, kiedy nasze dziecko pójdzie do szkoły uwarunkowane jego datą urodzenia: Data urodzenia dziecka: Data rozpoczęcia nauki: 1 September 2009 and 31 August 2010 September 2014 1 September 2010 and 31 August 2011 September 2015 1 September 2011 and 31 August 2012 September 2016 1 September 2012 and 31 August 2013 September 2017 Tabelka wyjaśnia, że np.: jeśli nasze dziecko przyszło na świat między 1 września 2009 a 31 sierpnia 2010, to rozpoczyna naukę od września 20014. Więcej informacji w linku: https://www.gov.uk/schools-admissions Jaka jest różnica między pre-school a nursery? Nursery to przedszkole, a pre-school to zerówka zorganizowana zwykle na terenie szkoły. Dziecko może chodzić najpierw do nursery, potem do preschool lub od razu do szkoły. Każda szkoła umieszcza dziecko najpierw na rok w Reception Class, która jest przygotowaniem do nauki na wzór naszej zerówki. Jeśli dziecko dostanie się do pre-school przy szkole, ma duże szanse, że zostanie później przyjęty do tej samej podstawówki. Dlatego warto sta-

W jaki sposób można zmienić szkołę?

rać się o takie miejsce. Niestety większość szkół nie posiada swoich pre-school i dzieci chodzą do nursery w okolicy, zanim dostaną się do szkoły. Jak znaleźć wolne miejsce w nursery? Oto link: https://www.gov.uk/find-nursery-school-place Do której szkoły zapisujemy dzieci? Na listę szkół, o jakich myślimy możemy wpisać od trzech do pięciu szkół w okolicy. Decyzja o wyborze szkoły jest dość stresująca. W Londynie jest ogromna konkurencja i mało kto dostaje się do wymarzonej szkoły. Dlatego trzeba liczyć się z odrzuceniem. Jaką szkołę wybrać? Przy wyborze szkoły kierujemy się preferencjami naszymi i naszego dziecka. Jeśli dziecko jest typem sportowca, który lubi duże przestrzenie możemy przypuszczać, że maleńka szkoła pozbawiona dużego boiska może być dla niego nieodpowiednia. Jeśli wartości religijne są dla nas istotne, możemy posłać dziecko do szkoły wyznaniowej. W przypadku takiego wyboru, należy dużo wcześniej udać się do sekretariatu szkoły i zebrać wszystkie potrzebne dokumenty (np. świadectwo chrztu i podpis od księga potwierdzający nasze zaangażowanie w wiarę). Niezwykle ważnym elementem wyboru szkoły jest odległość od miejsca zamieszkania. Czyli wybieramy szkołę w naszej okolicy, jak najbliżej domu. W Internecie krążą istne legendy o tym, jak to urzędnicy ślęczą z linijką i odmierzają co do milimetra odległość od domu do szkoły na mapie. W myśl tej zasady nie możemy wskazać więc szkoły, która jest na drugim końcu osiedla. Szkoła, do której dostał się mój syn jest odległa od naszego domu o dwudziestominutowy spacer. Co to znaczy dobra szkoła? Po prawie dziesięciu latach życia w Londynie i dwójce dzieci mogę powiedzieć, że moim zdaniem dobra szkoła, to szkoła, w której utrzymana jest dyscyplina, gdzie uczniowie szanują i słuchają nauczycieli. Dla mnie dobra szkoła to szkoła mała, w której wszyscy się znają, zarówno dzieci ze starszych klas jak i z młodszych. W naszej szkole starsze dzieci pomagają w czasie przerwy młodszym, a nauczyciele znają osobiście wszystkich rodziców ze swojej klasy i nawiązują z nimi przyjazny kontakt. Małe klasy

gwarantują dostateczną ilość nauczycieli i opiekunów, którzy zajmują się dziećmi na wystarczająco wysokim poziomie. Dobra szkoła, to szkoła bezpieczna, w której nie dochodzi do bójek i rzucania w nauczyciela krzesłem, kiedy ten się odwróci. Jeśli szkoła jest duża i pracuje w niej za mało nauczycieli, to zrozumiałe, że dochodzi do takich drastycznych sytuacji. Czym kierować się przy wyborze szkoły? Z całą pewnością nie fasonem mundurka, choć znajdą się matki, dla których to kryterium jest bardzo ważne. Najlepszym i sprawdzonym sposobem na wybór najlepszej szkoły w okolicy są sąsiedzi. Osoby mieszkające w okolicy od lat, a zwłaszcza matki, które mają dzieci w wieku szkolnym doskonale wiedzą, które szkoły mają dobrą opinię, a które złą. Warto zapytać na lokalnym placu zabaw czy w parku o taką opinię. Dobrym pomysłem jest także spacer w okolicach szkoły, zwłaszcza w porze lunchu lub w okolicach godziny piętnastej. Dzieci kończą wtedy szkołę i po atmosferze, w jakiej wychodzą ze szkoły można łatwo stwierdzić jaki rodzaj wychowanie jest preferowany w takim miejscu. Opinię o szkole można zawsze sprawdzić w Internecie, gdzie publikowane są oceny z kontroli takich szkół: http://www.ofsted.gov.uk/inspection-reports/find-inspection-report Czy przedszkole jest przy szkole, do której później będzie chodzić dziecko? W niektórych szkołach jest takie przedszkole (preschool), a w innych nie ma. W przypadku szkoły mojego syna takiej zerówki nie było, w związku z czym do rozpoczęcia edukacji w szkole dziecko chodziło do osiedlowej pre-school nie znajdującej przy szkole. Co zrobić jeśli nie dostaniemy się do wymarzonej szkoły? Wydział edukacji ma obowiązek zaproponować nam szkołę, do której nasze dziecko będzie chodziło od września. Nie zawsze rodzice zgadzają się z takim wyborem. W związku z tym, że jest obowiązek nauki dziecko nie może zostać w domu ale musi chodzić do szkoły, którą nam przyznano. Jedynym wyjściem z tej sytuacji, jeśli zdecydowanie nie zgadzamy się z wyborem szkoły jest zmiana miejsca zamieszkania, bo wtedy musimy wypełnić aplika-

Zmiana szkoły na żądanie jest procesem żmudnym i prawie niemożliwym, choć zdarzają się cuda. W klasie mojego syna pod koniec roku dołączył chłopiec, który był na liście oczekujących. Było to możliwe tylko dlatego, że inny chłopiec z klasy przeprowadził się, co automatycznie zwolniło miejsce. Do tego czasu jednak chłopiec uczęszczał do innej szkoły przyznanej przez nasz council. Ponieważ na takie miejsce można czekać latami, warto rozpytać, czy istnieje możliwość czekania w kilku szkołach na wolne miejsce. Warto umówić się także na indywidualną rozmowę z dyrektorem szkoły i spokojnie przedstawić swoje warunki i ogromną chęć zapisania dziecka do tej właśnie szkoły. Czasem to pomaga. Czy kryteria przyjmowania dzieci do szkół katolickich są inne niż do publicznych? Oczywiście. O ile w przyjmowaniu do szkoły publicznej urzędnik zza biurka decyduje na przykład o odległości od domu, o tyle w szkole katolickiej najważniejsze jest świadectwo chrztu dziecka i podpisany dokument od lokalnego proboszcza (lub księdza z Polski) o uczęszczaniu na msze święte. Wszystkie informacje dostępne są bezpośrednio w szkołach wyznaniowych i tylko one mogą udzielić dokładnej informacji, a nie council. Czy aplikację do szkoły katolickiej składamy w tym samym terminie, co do szkół publicznych? Nie. Szkoły wyznaniowe mają inne warunki przyjmowania i w większości szkół takie podanie można złożyć dużo wcześniej. W szkole mojego syna niektórzy rodzice składają w szkole taką aplikację zaraz po chrzcinach dziecka, aby w ten sposób zarezerwować sobie miejsce w przyszłości. Niezależnie od tego w odpowiednim czasie składamy aplikację councilową w odpowiednim terminie tak jak wszyscy ze wskazaniem naszej szkoły katolickiej jako pierwszy wybór. Czy możemy liczyć na to, że rodzeństwo dostanie się również do tej samej szkoły? Tak i to jest najlepsza wiadomość dla zatroskanych matek, które już raz przechodziły bój o wybraną szkołę. Jeśli mamy młodsze dzieci, to powinny one bez problemu i walki dostać się do tej samej szkoły, co ich starszy brat czy siostra. Dlatego warto wybrać dobrą szkołę pamiętając o tym, że będzie to szkoła również dla naszych młodszych dzieci. Małgorzata Mroczkowska www.mumsfromlondon.com


Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

Mama na wyspach

POLONIJNA.co.uk

21

Moje dziecko rozwija się inaczej. Wprowadzenie do pracy z dzieckiem Metodą Krakowską Rodzi się dziecko. Ten najcudowniejszy dzień staramy się utrwalić w naszej pamięci i na zdjęciach, do których potem z sentymentem wracamy. Dziecko jest śliczne, pachnące, doskonałe. Rośnie zdrowo, uśmiecha się do mamy, poznaje tatę. Istna bajka. Tak przynajmniej jest w większości przypadków. I nagle przychodzi taki dzień, kiedy czujne oko matki wychwytuje jakąś maleńką różnicę, która po wielogodzinnych przemyśleniach urasta do rozmiarów kuli ziemskiej. Z dzieckiem zaczyna dziać się coś dziwnego. Zamiast puszczać autko po dywanie, dziecko woli ustawić je w równym rządku albo odwraca samochód i bez przerwy bawi się obracając jego kółka. A może to tylko chwilowe zachowanie, może to mu przejdzie? Dziś rozpoczynamy na naszej stronie nową serię o pracy z dziećmi, które rozwijają się inaczej niż wszystkie. Na nas, matkach ciąży ogromna odpowiedzialność w kształtowaniu całego przyszłego życia dziecka. To przecież my, a nie ojcowie jako pierwsze zauważamy, że z naszym dzieckiem dzieje się coś niepokojącego. I to właśnie ojcowie bardzo często bagatelizują nasze przeczucia mówiąc: przesadzasz, jak zwykle szukasz dziury w całym, przecież jemu nic nie jest. My jednak wiemy swoje, bo to przecież matka, a nie ojciec spędza z dzieckiem całe dnie na zabawie i obserwacji. Ojciec, pracujący i dbający o zapewnienie wszystkich potrzeb swojej rodziny, nawet przy największych staraniach nie jest w stanie spędzić z dzieckiem tyle samo czasu, co matka. Jest też inny wymiar tej sprawy, mianowicie spotkania towarzyskie z innymi matkami. Ojcowie, nawet gdy idą na spacer z dzieckiem wolą zabrać je do kina czy na mecz niż do piaskownicy. Stąd ojciec ma mniej porównania do innych dzieci. Nie widzi ich i nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego jedyne i najukochańsze jest jednak nieco inne niż dzieci w jego wieku. Matka, zabierając dziecko do przyjaciółki, która ma również dzieci w podobnym wieku szybko wychwyci różnice, nawet te pozornie niewielkie i bez znaczenia. Takie obserwacje są dla wielu matek źródłem niekończącej się frustracji, co w najgorszym przypadku może doprowadzić do zaniechania spotkań z innymi dziećmi, na tle których

nasze wypada bardzo słabo. Jakże często w takich sytuacjach słyszymy zdanie: Twój syn jeszcze pije z butelki? Mój już od kilku miesięcy pije ze szklanki, sama zobacz. Albo Powinnaś być bardziej stanowcza i zabronić mu tego ciągłego rzucania zabawkami. Moja Tosia w jego wieku umiała się już porządnie bawić, a nie tylko rozrabiać. Jeden problem rodzi kolejny problem. Przecież matka wie i widzi, że jej dziecko bawi się inaczej lub zachowuje w sposób odbiegający od normy (na przykład macha rączkami wokół uszu w momentach podniecenia), ale sama nie wie, co ma z tym fantem zrobić. Kiedyś usłyszałam nawet takie zdanie od sfrustrowanej młodej mamy: No przecież nie zamknę go w czterech ścianach, on musi zobaczyć jak zachowują się inne dzieci, to się nauczy. Takie spotkania z innymi matkami i ich dziećmi powinny uświadomić nam skalę problemu: czy jest to problem mały, który przy odpowiedniej pracy da się samemu naprawić czy jest to problem sięgający dużo głębiej. Jeśli wołamy dziecko po imieniu, a ono nie reaguje, a wręcz ucieka od nas to mamy prawo podejrzewać, że ma problem ze słuchem i należy to zbadać. Matki, których dzieci rozwijały się inaczej często spotykają się z taka opinią rodziny, sąsiadów, a nawet lekarzy: - przecież on z tego wyrośnie - niech pani się nie martwi, każde dziecko rozwija się indywidualnie - jeszcze ma czas, nadrobi i będzie świetnie mówił. Najgorszy jest brak wsparcia ze strony rodziny w postaci dobrych rad typu: mój syn też w tym wieku nie mówił, a teraz gada bez przerwy albo ja także nie chodziłam do drugiego roku życia i jakoś się nauczyłam, więc nie ma się co martwić. Czy rzeczywiście nie mamy się, o co martwić? Faktem jest, że każde dziecko rozwija się indywidualnie, jedno siada już w piątym miesiącu życia, inne w siódmym. Jednak dziecko niesiedzące w dziewiątym miesiącu życia może napawać matkę niepokojem. Jak pisze prof. Jagoda Cieszyńska w swojej książce Wczesna diagnoza i terapia zaburzeń autystycznych. Metoda krakowska mamy tu do czynienia nie z rozwojem indywidualnym ale z rozwojem zakłóconym. W takim

przypadku należy podjęć działania mające na celu jak najszybszą pomoc dziecku. Źródłem sukcesu jest jak najwcześniejsza interwencja terapeutyczna, a porażką jest nie podjęcie takich zadań wobec dzieci, które ewidentnie tego potrzebują. Jeśli dziecko w czternastym miesiącu życia nie mówi swoich pierwszych wyrazów, to mamy do czynienia z opóźnionym rozwojem mowy wymagającym interwencji terapeutycznej. Prawidłowy rozwój dziecka charakteryzuje się harmonijnym pojawianiem się kolejnych etapów, co możemy zaobserwować u zdecydowanej większości dzieci zdrowych. Oto, co pisze prof. Cieszyńska: „Nie wiem, skąd niektórym specjalistom przychodzi do głowy, by mamić rodziców magią czwartego roku życia. Czy ktokolwiek może przypuszczać, że zdmuchnięcie czterech świeczek na urodzinowym torcie zadziała jak czarodziejska różdżka? Dziecko, które w piątym roku życia nie mówi, w odmienny sposób buduje swój obraz świata i nigdy już nie będzie mogło włączyć funkcji językowych na takim poziomie, jak czynią to jego posługujący się językiem rówieśnicy. (…) Określenie zdąży nadrobić jest przejawem całkowitej ignorancji mówiącego, bowiem brak odpowiednich umiejętności w pierwszych latach rozwoju dziecka skutkuje opóźnieniem wszystkich funkcji poznawczych.” Ta czarodziejska różdżka jest narzędziem dobrze znanym niejednej matce, która w środku przepłakanej nocy skrycie marzy o takim właśnie narzędziu, które pewnego dnia po prostu zaczaruje jej dziecko, które od tej pory będzie zachowywać się jak wszystkie inne. Zła wiadomość dla mam brzmi: nie ma takiej różdżki i trzeba zejść na ziemię i obudzić się ze snu, że stanie się mały cud. Dobra wiadomość jest taka, że w dzisiejszej medycynie i terapii istnieją środki i możliwości prowadzące do poprawy zachowania dzieci, które rozwijają się inaczej niż ich rówieśnicy.

Cała sztuka polega na uwierzeniu w moc pracy z dzieckiem, pracy indywidualnej, zaangażowanej, która po wielu tygodniach, miesiącach i latach daje wspaniałe wyniki. Nie liczmy na to, że nauczyciel czy wychowawca w przedszkolu nauczy nasze dziecko tego, czego my nie potrafiliśmy zrobić sami. To my, rodzice jesteśmy odpowiedzialni za ich los, a nie szkoła czy inna instytucja. To matka, a nie lekarz zna dziecko najlepiej i to matka wie, czy dziecko rozwija się inaczej, czy mniej mówi lub czy przestało nagle chodzić. Nie dajmy sobie wmówić bajek w stylu, że kiedyś nauczy się samo. Pomyślmy raczej, co będzie, jeśli tak się nie stanie. Naszą negatywną energię podszytą pesymizmem i brakiem wiary w dziecko skierujmy na działanie. Uwierzmy w to, że nasz maluch również może mówić i bawić się tak jak inne dzieci. Przy użyciu odpowiednich narzędzi, takich jak terapia i praca indywidualna z dzieckiem można osiągnąć więcej niż nam się wydaje. Na zakończenie jeszcze jedno zdanie od prof. Cieszyńskiej: „Wielokrotnie podkreślam, że na początku terapii dziecko będzie się buntować, przejawiać agresywne zachowania, próbować manipulować rodzicami. Bez względu na niechęć dziecka do ćwiczeń, należy je rozpocząć natychmiast. Nikt nie ma wątpliwości, że chore dziecko musi otrzymać zastrzyk, mimo że płacze, że ranę należy zaszyć, mimo że krzyk dziecka dotyka naszego serca, że ząb musi być leczony, choć to sprawia ból. (…) Rozpoczęcie zaprogramowanych ćwiczeń pozwala rodzicom poprzez działanie podjąć walkę o zmianę jakości życia dziecka”. O szczegółach pracy z dzieckiem w domu metodą krakowską będziemy regularnie pisać na naszej stronie. Małgorzata Mroczkowska W tekście wykorzystano fragmenty książki autorstwa prof. Jagody Cieszyńskiej, Wczesna diagnoza i terapia zaburzeń autystycznych. Metoda krakowska, Kraków 2011.

Ćwiczymy rączkę przed pisaniem

LIST DO REDAKCJI: KAŻDY MA SWÓJ DOMEK Z KART. Tak jak każda dziewczyna miałam i mam swoje marzenia. Chciałam mało, tak mi się wtedy wydawało. A teraz to mało okazało się największym skarbem. Marzyłam o rodzinie, takiej jakiej nigdy nie miałam: kochającej się, bez kłótni i szarpania. Chciałam mieć przy sobie kogoś, kto będzie mnie kochał. I dzieci, bo zawsze marzyłam o dzieciach. Mój chłopak był ideałem. Zamieszkaliśmy razem, potem przyjechaliśmy do Anglii. Zaszłam w ciążę. Wszystko zaczęliśmy planować, układać nasz domek z kart, piętro po piętrze, pokój za pokojem i koniecznie ogródek, bo mój chłopak lubił bawić się w ogrodnika. Myślałam, że tak już zostanie. To nasze szczęście. Niestety, stało się inaczej. Najpierw przesunął datę ślubu, bo niby, po co się spieszyć? Potem powiedział, że może powinnam wrócić do Polski, do matki i tam urodzić, a potem to się zobaczy. Czułam, że mój dom rozsypuje się w gruzy. Na nic zdały się długie, nocne rozmowy, przekonywania. Jego nie można już było przekonać do niczego. On decyzję już podjął. Potem dowiedziałam się, że to wszystko za namową jego rodziny z Polski, z którą rozmawiał na skypie. Nigdy nie zrozumiem jak można bardziej słuchać się rodzonej matki niż matki swojego przyszłego dziecka. I stało się. Spakował plecak i po prostu wyszedł. Na koniec powiedział, żebym do niego nie dzwoniła, że nazwiska nawet dziecku nie da i nie chce mieć z tym nic wspólnego. Boże! Jaka ja byłam głupia. Wyprowadziłam się z naszego mieszkanka, które wynajmowaliśmy i wynajęłam pokój razem z koleżanką. Na szczęście mam tu przyjaciółkę ze szkoły. Ona jest sama, ja jestem sama. Ale już niedługo. W październiku będzie nas dwie, ja i moja córeczka. Wiem, że będzie ciężko. Już jest i jestem przerażona porodem i powrotem ze szpitala do pokoju, w którym nie będzie na nas czekał ojciec mojego dziecka tylko samotne łóżeczko w wynajmowanym pokoju na obrzeżach miasta, bo tam jest najtaniej. Nie wiem jak sobie poradzimy, ale na pewno dziecka nikomu nie oddam, no chyba, że mi zabiorą. Dlatego piszę do waszej redakcji, bo może są jakieś dziewczyny w podobnej sytuacji jak moja? Przecież ja za kilka tygodni zostanę samotną matką. Co mam robić? Jak dalej żyć? Moja rodzina o niczym jeszcze nie wie, nie wiem jak im o tym powiedzieć, zresztą czy to ich w ogóle obchodzi? Przecież jestem już dorosła i samodzielna. Mam 21 lat i muszę budować mój domek z kart od początku. Wydaje mi się, że w Anglii będzie mi łatwiej niż w Polsce, ale czy dam radę bez pomocy i wsparcia rodziny? Nie wiem, co zrobić z moim byłym: czy mam się zgodzić z jego decyzją? Czy powinnam mu odpuścić? Uniosłam się honorem, ale już widzę, że będzie mi ciężko, i że przyjdzie taki dzień, w którym ten honor stanie mi kulą w gardle. A może się mylę? KS

Dzisiaj mamy dla was propozycję zabawy połączonej z nauką: tor wyścigowy, który ułatwi naszym dzieciom gimnastykę rączki. Potrzebne nam będą: brystol, czarny papier,

z którego wycinamy tor i naklejamy go oraz kreda do namalowania linii na torze. Rysowanie poziomej ósemki to wspaniały wstęp do nauki pisania. Polecamy!


22

Wiadomości

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 7 (październik 2013)

ASSEMBLY OF ARTISTS Zaczęło się w styczniu tego roku, kiedy pojawił się u mnie fotograf z Amsteramu (Daniel Chorup – www.danielchorup.com) i fotograf z Edynburga (Mateusz Jarza - http://mateuszjarza. viewbook.com/home), muzyk/kompozytor/montażysta (Muc Korfalsh) z Edynburga, wizażystka (Renata Zawada – Yellowee Mekeup) i poznane chwilę wcześniej modelki i wizażystki, na co dzień pracujące w zawodach totalnie nie związanymi z ich pasjami. Podczas wspólnych rozmów okazało się, że wszyscy chętnie zaangażujemy się w projekt, który pozwoli na kontynuację naszych pasji w nowym gronie, w nowej oprawie, z nową energią i tak odbyła się pierwsza sesja zdjęciowa. Dla profesjonalistów aura nie może być przeszkodą, jedynie bodźcem do zwiększenia kreatywności. Dlatego szkocka wichura i zacinający śnieg nie stanowił problemu. Drugiego dnia „spęd artystów” odbył się w starym domu znajomych w małej, bardzo malowniczej osadzie pod Edynburgiem. Warunki spartańskie, temperatura bardzo niska, bardzo krótki zimowy czas na ustawienie światła, dostrojenie sprzętu. Praca pod presją, to specyficzne warunki i nie każdy jest w stanie im sprostać. Wiele lat działania na najwyższych obrotach w warszawskim show-biznesie nauczyło mnie, że żadnego projektu nie uda się doprowadzić do końca bez wewnętrznej dyscypliny i wytężonej pracy. Tu nie ma miejsca na wybrzydzanie, że miejsce złe, że zimno, że mało czasu, a model nie zawsze jest profesjonalistą. Po pierwszych spotkaniach wyłoniła się pewna grupa ludzi niezmordowanych, pracowitych, zdyscyplinowanych, pewnych. To bardzo ważne cechy członków zespołu, który jest w stanie sprostać każdemu zleceniu, każdej pracy. Pomysł zaczął nabierać rozpędu i już po trzech miesiącach spotkaliśmy się ponownie, w większym gronie. Tym razem oprócz modelek wyciągniętych przeze mnie z fabryk i sklepów pojawiły się osoby zawodowo związane z modelingiem. Dołączyła też do nas fotografka z Paisley (Magdalena Słowik – www.photobara.com) fotografka z Polski (Kiara Żubrecka), fotograf z Dunfermline (Callum Scott), projektantka odzieży z Glasgow (Joanna Chomicz – House of Heretics) oraz dwie osoby robiące nam dokumentację – tzw. backstage (Barbara von Bebe i Marcin Ziółkowski), nasza nowa wizażystka (Klara Margas – Polik Mejkap) i fryzjerka (Susan – The Dread Doctor). Trzeci, lipcowy zlot pasjonatów zaowocował spotkaniem z ludźmi z Polski, Holandii, Szkocji i Francji. Poza modelami pojawiły się aktorki; kolejna artystka, fotografka z Holandii (Eliza Szulc), artystki makijażu (Ola Szczygieł z Edynburga–Ola MUA Moodsfactory i Urszula van Dommelen z Amersfoortu), filmowiec (Hekta Burnz) oraz projektantka z Hilversum (Aga Krogulec – www.agakrogulec.com). O każdej osobie tworzącej mój Green Team - Assembly of Artists na przestrzeni wielu miesiecy można by wiele opowiedzieć, ponieważ

jest to za każdym razem istna mozaika osobowości. Bardzo się cieszę mogąc w jednym miejscu zebrać jednocześnie tylu pasjonatów, którzy przybywają z różnych stron, by często w trudnych warunkach przez trzy dni tworzyć tutaj coś wspólnie. Jako pomysłodawca i organizator zawsze dość mocno podkręcam tempo pracy i stawiam wysokie wymagania, nie zapominając jednocześnie, że ma to być dla każdego dobra zabawa i przygoda. Każdy z tych trzech dni rozpoczynamy wcześnie i pracujemy w sumie do późnego wieczora. Każdy fotograf robi dziennie od dwóch do czterech sesji z różnymi modelami – w związku z czym nasze wizażystki i ja, jako stylista mamy pełne ręce roboty cały dzień. Ostatni „spęd artystyczny” został wzbogacony o dodatkową, bardzo ważną dziedzinę sztuki - realizację filmu fabularnego, tak więc ciągle pojawiają się nowe elementy. Z każdego spotkania Assembly of Artists, oprócz wzbogacenia warsztatu, portfolio uczestników pozostaje ślad w postaci fotografii i filmów dokumentujących naszą pracę. Henry Tod montuje wszystko profesjonalnie. W tej chwili efekty tych spotkań można zobaczyć na Facebooku, na stronie „Green Team - Assembly of Artists”, jednak w związku z tym, że projekt wciąż rozrasta się, a chcemy dotrzeć do jak nanwiększej liczby polskich, zdolnych emigrantów, będziemy starali się pojawić w każdych dostępnych mediach. W chwili obecnej jestem w trakcie organizowania kolejnej edycji imprezy – tym razem będzie to ostatni weekend października. Udział zapowiedziały ponownie osoby z Holandii, Polski, Francji i Szkocji. Dołączą dwie fotografki – z Ukrainy i z Anglii, projektantka z Polski (Izabela Kulesza – www.modaslubna.com), wesprze nas warszawski butik Etnikana (www.etnikana.pl). Ideą mojej działalnosci nie jest to, by były to coraz większe grupy ludzi. Dobrze pracuje się w bardziej elitarnym gronie, ponieważ nie tylko można lepiej się poznać, ale przede wszystkim sesje mają szanse być bardziej dopracowane. Takie sesje zawsze ładują ludzi fajną ener-

gią na kolejne tygodnie, a naszym modelom i modelkom dają coś kolorowego pomiędzy dniami rutyny w codziennej, monotonnej pracy. Nawet, jeśli ktoś pojawia się na takim zlocie tylko raz, pozostawia tam swój ślad w postaci fotografii lub innego ważnego ele-

mentu, pomaga nadać kształt całości. Assembly of Artists pozwala na chwilę wyłonić się z bezimiennej masy zapracowanych polskich emigrantów. Green Funky


Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

Tak naprawdę to mogliśmy nie spotkać się w Moskwie. Wyjechałam do Włoch (wesele koleżanki) skąd transferem przez Barcelonę miałam przetransportować się do stolicy Rosji. Druga część ekipy, Jacek, Agata i Andrzej, miała zakupiony bilety z Londynu do Moskwy Domodiedowo. Ufna w swoje moce organizacyjne i dział logistyczny linii Flybe, udałam się na lotnisko w Barii, gdzie po niedługim oczekiwaniu na odprawę, oddałam swój cenny plecak. Została mi w dłoni tylko mała siateczka, do której schowałam swój telefon, paszport, kindla oraz pierwszą część biletu Barii- BarcelonaMoskwa. Dowiedziałam się przy okazji, że nie będę musiała odbierać mojego bagażu na lotnisku tranzytowym, ponieważ zostanie on przekazany automatycznie do samolotu lecącego do Moskwy. Moim bojowym zadaniem było jedynie odprawienie się w Barcelonie i zdobycie drugiej części biletu. Kaszka z mleczkiem? Prawie. Lot przebiegał bez jakichkolwiek zakłóceń. Temperatura wieczornego powietrza na płycie lotniska w Barcelonie była idealna. Mam półtorej godziny na to, żeby spokojnie się odprawić bez konieczności walki z ciężkim plecakiem. Wszak ten stres ściągnęli ze mnie pracownicy Flybe. Od ilości luksusowych sklepów firmowych na lotnisku może naprawdę zakręcić się w głowie. Od United Colors of Benetton, przez Pradę do Blahnika, tylko stanowisk odprawy ani widu, ani słychu. Po ponad godzinie szalonej bieganiny po lotnisku i wielu bezowocnych próbach dogadania się z pracownikami, spocona i przestraszona, wiedziona jakimś instynktem, trafiłam na drugie piętro, gdzie przy biureczku z napisem "Informacja" siedział przemiły pan. Okazało się, że dokładnie na przeciwko jego stanowiska jest budka, w której mogę uzyskać potrzebny mi bilet. Pobiegłam tam tylko po to, żeby za chwilę dowiedzieć się, że: "W sumie to jest już za późno na wydanie biletu". Tak, owszem, mogę pobiec na trzecie piętro, do bramki numer 22 ale i tak " Jest pani już spóźniona". Pobiegłam przez opustoszałe o pierwszej w nocy korytarze i dopadłam bramkę 22, przy której zaskoczeni pracownicy, na kawałku papieru, nabazgrali mi numer miejsca w samolocie i pognali dalej. Czułam się, jakbym brała udział w jakimś szalonym biegu na orientację. Zbiegłam dwa piętra w dół, wybrałam jedne z dwojga drzwi i po kilku kolejnych schodkach wybiegłam wprost w ramiona czekającego tylko na mnie autobusu. Jeszcze tylko ostatnie pytanie, odpowiedź ze śpiewnym akcentem i...ogromna ulga: "Nu da, Moskwa Domodiedowo". Po wylądowaniu i przejściu do sali odpraw, wielki szok kulturowy. Zapomnij o customer service, jesteś w Rosji, gdzie nic nie jest dla ludzi. Pracownicy straży granicznej nie mieli litości, a uśmiech rzadko gościł na ich twa-

POLONIJNA.co.uk

Zwiedzamy Świat

23

Ural

Wyprawa marzeń – część 2

rzach. Frustracja wisiała w powietrzu, nawet bardzo młodzi pracownicy lotniska już wiedzieli jak pokrzykiwać na zagubionych pasażerów, a wszędzie można było napotkać niespodziewane przeszkody, takie jak nieoznaczone drogi przejścia, wyjścia, wejścia, że nie wspomnę już o wszechobecnych bramkach, które dźwięczały przy każdym zbliżeniu się do nich. Kilka razy spodziewałam się ataku komandosów, który na szczęście nigdy nie nastąpił. Spotkałam się z chłopakami przy stacji metra na Arbacie dokąd dostałam się jak po sznurku wiedziona szczegółowym smsem od Andrzeja. Zaraz po przywitaniu dowiedziałam się: "Nas tutaj miało w ogóle nie być". Po chwili zdziwienia odpowiedziałam: "Spoko, mnie też nie". Na chwilę byliśmy kwita, a potem rozpoczęły się sprawozdania ze skomplikowanych londyńsko-włoskomoskiewskich początków wyprawy. Okazało się, że Agata, Jacek, Andrzej i kierowca zmiennik - Magda, owszem bez większych perypetii dojechali wypożyczonym samochodem na lotnisko Londyn Luton. Ba! Nauczeni doświadczeniem byli tam nawet sporo przed czasem. Niby wszystko było ok. Jeden szczegół zaniepokoił moich współtowarzyszy. Dlaczego na tablicy informacyjnej, nie ma mowy o locie do Moskwy. Podczas, gdy panowie trochę nerwowo poszukiwali właściwego numeru lotu. Agata i Magda, z wrodzonym sobie rozsądkiem, postanowiły sprawdzić jeszcze raz bilety. "Panowie, panowie, tutaj nie ma pomyłki". "Owszem lot jest, numer podany i odlatuje za półtorej godziny z Londynu.... Gatewick!". Naprawdę są chwile, na które człowiek powinien mieć

szanse się przygotować. Ja bardzo żałuję, że mnie tam nie było i nie miałam w pogotowiu aparatu fotograficznego, jestem przekonana, że te miny były bezcenne. Wszyscy spotkaliśmy się w Moskwie, łatwo więc domyślić się dalszego ciągu tych perypetii. Wariacki przejazd na lotnisko Gatewick, spóźnienie się na lot, kupowanie nowych biletów ze śmiercią w oczach, wyczerpanie niespodziewanymi emocjami i wydatkami, po to żeby w końcu stracić przytomność w samolocie i zasnąć z szeroko rozdziawionymi

ustami ku uciesze współpasażerów. Rzeczywiście Kochani, mało brakowało, a żadnego z nas nie byłoby 13 lipca w Moskwie. Bilans ostatnich 24 godzin. Schronisko na Arbacie cudne. Jacek zapomniał kurtki przeciwdeszczowej, w czasie lotu zaginał jeden z jego kijków. Byliśmy zmęczeni ale szczęśliwi i gotowi na wyruszenie do Inty, skąd już tylko 120 km na Ural. Ciąg dalszy nastąpi.... Monika Trojanowska


24

Gazeta

Zdrowie i uroda

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

Teatr Arka z Wrocławia wystąpił na Festiwalu Teatralnym Fringe w Edynburgu

Integracyjny Teatr Arka wystawił podczas Festiwalu Fringe w Edynburgu wspaniały spektakl „Bal u Hawkinga”, który został nagrodzony gromkimi brawami, wzruszając widzów do łez . Przedstawienie skupiało uwagę na postaci wybitnego naukowca Stephena Hawkinga.

Jednakże interpretacja biografii oraz dorobku naukowego tego niesamowitego człowieka była jedynie pretekstem do szerszej dyskusji o statusie kulturowym i społecznym osób niepełnosprawnych. Głównym bohaterem jest Stephen Hawking (Michał Przybysz), wybitny naukowiec, od 50 lat cierpiący na stwardnienie zanikowe boczne. To, że nie może samodzielnie się poruszać, a ze światem

Z Renatą Jasińską, reżyser sztuki „Bal u Hawkinga” rozmawiała Kinga Plich Państwa sztuka ma nieprawdopodobny przekaz . Skąd wziął się pomysł na przedstawienie ważnych wartości życiowych na przykładzie osoby niepełnosprawnej? Pracują z nami zarówno zawodowi aktorzy, absolwenci wyższych szkół teatralnych, jak również nasi adepci będący osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. Właściwie to ich obecność powoduje, że my, ludzie zdrowi, zaczynamy zadawać sobie pytania: Kim właściwie jesteśmy? Czym jest świat? Czym są emocje? Czym jest inteligencja? Po co znaleźliśmy się na Ziemi? Dokąd zmierzamy? Obecność osób niepełnosprawnych powoduje, że ta ich inność, to ich inne postrzeganie zupełnie nieschematyczne, prowokuje nas do otwarcia się i dostrzeżenie świata z zupełnie innej perspektywy.

Odnoszę wrażenie, że praca z osobami niepełnosprawnymi to ogromne wyzwanie i poświęcenie. Czy tak rów-

komunikuje się poprzez syntezator mowy, nie powstrzymało rozwoju jego kariery naukowej. Nie przeszkadza mu też w czynnym uczestnictwie w życiu publicznym. I nie tylko – już po zdiagnozowaniu choroby Hawking ożenił się, spłodził trójkę dzieci, a po 30 latach małżeństwa rozwiódł się, żeby poślubić opiekującą się nim pielęgniarkę. Na scenie przeplatają się dwa fabularne plany – pierw-

nież jest podczas przygotowań do wystawienia sztuki? Tak, dla mnie jako reżysera jest to duże wyzwanie, które powoduje, iż ten spektakl ma tak ogromne znaczenie szczególnie w Polsce, gdzie niestety osoby niepełnosprawne postrzegane są gettowo, będąc izolowane od świata. Zdrowi ludzie nie bardzo dowierzają, że oni mogą, np. być twórcami. Śmiem twierdzić, że Stephen Howking w Polsce nie byłby tym wielkim Howkingiem. Kocham Polskę nad życie, ale obawiam się, że ludzie w naszym kraju są jeszcze zamknięci, boją się inności. Nie wierzą, że w kalekim ciele może być uwięziona piękna dusza, ponadprzeciętna inteligencja, wyobraźnia, coś niezwykłego. I właśnie dlatego nasza sztuka, nasz teatr ma przełamać te lęki. Jest to niejako klucz otwierający drzwi, a przynajmniej trochę je uchylający dla wszystkich inności, dla ludzi, którzy są odmienni, a przecież też mają prawo istnienia.

W Państwa zespole występują aktorzy ze stopniem niepełnosprawności. To było cudowne doświadczenie, móc zobaczyć, jak ci ludzie wspaniale poradzili sobie na scenie, niejednokrotnie wzruszjąc widza do łez . Tak, to jest wielka praca. Nie mogę tego ukrywać, gdyż oni mają swoje bariery. Aktorzy zawodowi muszą czasami sami

szy z nich to historia miłosna naukowca, drugi – tytułowy bal, rozgrywający się w jego głowie. Nie ma tu tematów tabu – jednej ze scen towarzyszy przejmujący monolog Teresy Trudzik, niepełnosprawnej adeptki Arki, opowiadający o cielesności i erotycznym spełnieniu. W historii Hawkinga znajdziemy wszystkie nieodzowne składniki dobrego romansu – namiętność i czułość, oddanie i zdradę, bliskość i odrzucenie. Jedyną różnicą jest wózek, w którym zostaje unieruchomiony bohater. Ale bezwład ciała pozostanie czysto fizyczną barierą – na polu miłosnej walki to Hawking pozostanie zdobywcą, a postępująca choroba nie będzie w stanie zabić w nim pasji ani namiętności. A drugi plan, tytułowy bal? To gonitwa myśli, pytań, naukowych teorii odegrana przez adeptów teatralnych Arki, przebranych w kolorowe, abstrakcyjne kostiumy, które przywodzą na myśl powiększone do monstrualnych rozmiarów neurony, podglądane w trakcie gorączkowego, na pozór chaotycznego biegu. Bóg, wszechświat, teoria względności Einsteina, wszystko przewija się przed oczami widzów w tak zabójczym tempie, że mamy wrażenie, jakby nasze "pełnosprawne" głowy miały pęknąć za chwilę. Żywy, plastyczny dowód na to, że choroba, która niszczy ciało, pozostawiła umysł bohatera nietknięty. Scenografia spektaklu nawiązuje do czarnych dziur, którymi Hawking zajmował się przez wiele lat. Na początku swojej kariery dowodził, że niszczą one wszystko, co do nich trafi. 30 lat później zrewidował ten pogląd. Wyprawa na "Bal..." przynosi podobną rewizję – pokazuje, że niepełnosprawność nie oznacza wcale końca życia.

pracować, gdyż ja, jako reżyser niekiedy bardziej koncentruję się nad osobami niepełnosprawnymi. Ale cieszę się, że pomaga mi Agata Obłąkowska-Woubishet, która stworzyła piękną choreografię do tej sztuki. Oni wymagają wielkiej pracy, ale dają w zamian nieprawdopodobnie dużo. Są dla nas inspiracją, są po prostu inni, niepowtarzalni. Odbiór rzeczywistości może być dla tych osób zupełnie odmienny. Zdrowi ludzie często nie dostrzegają ważnych rzeczy, wartości naprawdę istotnych w życiu. Dopiero kiedy przychodzi choroba czy śmierć, zaczynamy się zastanawiać na sensem życia. Otwierają się nagle inne wymiary. Dostrzegamy, że nie jesteśmy tacy „płaszczakowaci”, nie jesteśmy ludźmi myślącymi tylko o pieniądzach, ale w chwilach trudnych często zaczynamy mysleć o innych wartościach.

„Bal u Hawkinga” to nieprawdopodny spektakl, który z pewnością niejednego widza zmusił do przeanalizowania swego życia i priorytetów w nim obranych. Z niecierpliwością czekamy na kolejną, pełną wartości sztukę za rok. Dziękuję serdecznie za rozmowę! Zdjęcia:Sebastian Kuczyński


Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

NAPOJE ENERGETYZUJĄCE NIE DLA WSZYSTKICH! Napoje energetyczne jak sama nazwa sugeruje powinny dać dobre samopoczucie, siłę witalną i być oczywiście zdrowe. Ale jaka jest prawda o nich? Czy to tylko chwyt reklamowy by nazwać je tak a nie inaczej ? Pierwsze lata kiedy w Polsce poj awiły się napoje energetycz ne prawie wszyscy rzucili się by je spróbować. Nie ma chyba wielu osób, które nie miał y go w ustach dzięki cudownej rekl amie z obietnicą. Niestety smak napoi energetycznych w Polsce znają j uż nawet dzieci. Nie raz widziałam na ul icy 10 l atka z puszką takiego energetyka. Czy rodzice wiedzą czym szpikują się ich dzieci i czy mają nad tym kontrolę? Napoje z wielką dawką węglowodanów dodają energii a do tego okraszone kofeiną, elektrolitami i jeszcze innymi substancjami, które mają na celu przyspieszyć nasz metabolizm oraz podnieść jego wydajność. Skład takiego napoju ma wpłynąć na nasze ciało pobudzając nas a co za tym idzie podnieść wydolność fizyczną i intelektualną. Prawda jest taka, że chcemy w jak najszybszym czasie zregenerować swoje siły w pracy, za kierownicą auta, w klubie podczas wysiłku fizycznego a jak wynika z wielu obserwacji pobudzić czy jak kto woli obudzić się i zaostrzyć naszą koncentrację. Dlaczego producenci skupiają się na dzieciach i młodzieży jako grupie docelowej? Przez przypadek organizując jakiś czas temu event miałam przyjemność rozmawiać z przedstawicielem jednej z firm nowo wprowadzanego napoju energetycznego. Jak myślicie co usłyszałam ? Nie są zainteresowani ponieważ moja grupa targetowa to akurat były kobiety po 25 r.ż Jakież było moje zdziwienie arogancją wypowiedzi pani,która uraczyła mnie prześmiewczym tonem informacją, że osoby do których skierowany jest produkt to osoby...uczące się i będące w sumie jak wnioskuję na tzw. garnuszku rodziców. Jak mi pani podsumowała... Pani grupa docelowa jest poza naszym zasięgiem ( czytaj bardziej świadoma ) i nie jesteśmy nakierowani na osoby powyżej 25 roku życia. To taka mała informacja z mojego własnego doświadczenia. Myślę, że udzielając takich konkretnych wypowiedzi przedstawicielka miała świadomość, że informacja może zostać wykorzystana w budowaniu niesprzyjającego wizerunku firmy i jej produktów. Była to taka mała dygresja by osoby czytające czuły, że bardzo dobrze wiemy o czym piszemy.

Zdrowie i uroda

POLONIJNA.co.uk

Widać jasno do kogo kierowane są reklamy i produkty w nich wychwalane. Młodzi ludzie złapani na tak barwne przedstawienie produktu, modnego i dodającego wigoru łapią się na lep jak muchy. Niestety z badań wynika, że coraz młodsze osoby sięgają po napoje energetyczne. Nie będziemy już krytykować jak to podstępnie jesteśmy łapani i przyzwyczajani, że bez napoju ze składnikami x czy y nie jest w stanie człowiek wejść na bieżnie, uprawiać jakiegokolwiek sportu czy przejechać 10km by nie usnąć za kierownicą oddając się w ramiona Morfeusza.

Jaki mają wpływ na nasze zdrowie? Badania wykazały, że kofeina będąca w składzie napoju jest dodatkowo zawyżona przez inne składniki jak np. znana nie jednej osobie guarana. Zawiera ona prawie trzy razy więcej kofeiny niż sama kawa. Jej nadmiar w organiźmie podowuje palpitacje serca, mdłości, nadpobudliwość graniczącą z nerwowością. Wielu naukowców dowiodło, że notoryczne spożywanie takich napojów ma negatywny wpływ na kościec dorastającego człowieka.

Jakie są dawki kofeiny? Dzieci 2,5mg/kg Dorośli 100mg/kg Wszystko powyżej doprowadza organizm młodej osoby do zatrucia kofeiną co objawia się nudnościami, bólami głowy, wymiotami, nadmiernym pobudzeniem a w najgorszych przypadkach drgawkami oraz zaburzeniami psychicznymi. U dorosłych napoje energetyzujące przyjmowane w zbyt wielkich dawkach również wywołuje zatrucie kofeiną doprowadzając do uszkodzenia nerek i wątroby. Zaburzenia neurologiczne, rytmu serca i niewydolność oddechowa mogą doprowadzić w najgorszych przypadkach do śmierci. Niestety często słyszymy o mieszaniu takich napojów z alkoholem, środkami farmakologicznymi doprowadzając m.in. do nadciśnienia tętniczego oraz do ryzykownych zachowań. Niestety nie mamy wpływu na rosnące zainteresowanie napojami energetycznymi u ludzi młodych, ale jako rodzice kontrolujmy tych najmłodszych by nie sięgali po nie zbyt wcześnie. Po prostu rozmawiajmy i mówmy jaki wpływ może mieć spożywanie takiego napoju na rozwój naszej pociechy. Nie mylmy jednak napojów izotonicznych z energetyzującymi, bo to inny przedział, chodź równie niebezpieczny przy nadużywaniu na co dzień. Anna Jaskiewicz FeelBeauty.eu

CIĄŻA W UK I MIESIĄC Właśnie dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami! Nie jest to dla nas duże zaskoczenie, bo wspólnie pracowa liśmy na te dwie kreseczki.

Kiedy zrobiłam pierwszy test za bardzo nie wierzyłam, że cokolwiek na nim wyjdzie, bo przecież robiłam już je wielokrotnie wcześniej (niestety z marnym skutkiem). Po skończonej "robocie" zostawiłam go na chwile w łazience i poszłam robić porządki w kuchni. Wróciłam do próbek po ok 5 min. i ... tak jak nigdy wcześniej zobaczyłam drugą bardzo słabą kreseczkę, prawie niewidoczna... ale już wiedziałam, że to jest TO !:) Mój M podekscytowany wrócił z pracy cały w skowronkach i myślał, że coś zobaczy, ale niestety... zabrakło już światła dziennego i nie zobaczył NIC. Następnego dnia rano ponownie zrobiłam test i tym razem wyszły piękne dwie kreseczki! Jakie było moje zaskoczenie, kiedy dzwoniąc do angielskiego lekarza dowiedziałam się o całej procedurze: Żeby zapisać się do położnej, która będzie kontrolować przebieg mojej ciąży trzeba czekać 6 tygodni!!! W Polsce przecież jest to nie do pomyślenia! Kobieta jak się dowie o ciąży od razu biegnie na betę i USG... Tutaj najpierw muszę zapisać się do rodzinnego lekarza (GP-General Practitioner) co jest stosunkowo proste, ale żebym mogła to zrobić muszę mieć ID

25

Zdrowie i Uroda pod redakcją Anny Jaskiewicz

www.feelbeauty.eu

oraz bank statement. Najbliższą placówkę GP znalazłam tutaj: http://www.nhs.uk/Service-Search/GP/LocationSearch/4 Po całej tej procedurze rejestracji i zapisów trafiłam w końcu do lekarza. Na tym spotkaniu przeprowadził on ze mną wywiad ogólny, porobił notatki oraz na podstawie moczu potwierdził ciążę. Powiedział, że teraz muszę czekać na spotkanie z midwife, która będzie mnie prowadziła do końca ciąży. Czekając niecierpliwie na domową wizytę angielskiej położnej postanowiłam odwiedzić prywatnego polskiego ginekologa, żeby dodatkowo sprawdzić, czy ciąża przebiega prawidłowo. Pani doktor zrobiła profesjonalne badanie ginekologiczne oraz moje pierwsze dopochwowe USG... Lekarka długo szukała czegokolwiek. W końcu oświadczyła, że nie ma ciąży i że szuka torbieli... Byłam przerażona, zdenerwowana i zrozpaczona!!! No i kiedy już miał nastąpić koniec badania nagle zobaczyliśmy na ekranie czarna kropeczkę. Ledwo przyjeżdżam się tej małej niezgrabnej jeszcze postaci a komputer wraz z monitorem został zamknięty a zdjęcie USG dostałam do rąk. Teraz pozostało już mi tylko czekać na moją pierwszą wizytę angielskiej położnej, która odbędzie się między 12 a 14 tygodniem ciąży... cdn. Autor: Joanna Dubisz


26

Wędkarstwo

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 7 (październik 2013)

Zawody wędkarskie w połowie karpia

Łowca największej ryby zawodów Sławomir Grzelak

1sze miejsce - Mariusz Bajor W dniach 5-8 lipca na łowisku karpiowym Willows Lakes odbyły się zawody wędkarskie w połowie karpia. Całą imprezę zorganizował Carp Team PL, klub działający od 2011 na terenie Anglii. Udało się zebrać sponsorów, wynająć łowisko i zebrać zapaleńców z terenu całej Anglii. Pula nagród jakie udało się zebrać przekroczyła 2100f więc zapowiadała się ostra rywalizacja. Zawody zostały zorganizowane, przede wszystkim dla naszych rodaków, ale jak zapowiadają organizatorzy nic nie stoi na przeszkodzie aby następne zawody z cyklu „Carp Team PL Cup” stały się imprezą między narodową. W czwartek stawiło się na starcie 15-stu zawodników, wyposażonych w cały sprzęt potrzebny do przetrwania czterech dni na łowisku. Mimo trudnych warunków ( upał i spóźnione tarło) aby stanąć na najwyższym

podium zwycięzca imprezy Mariusz Bajor musiał złowić 131kg. Zawodnicy którzy zdecydowali się na łowienie metodą na zig rigow praktycznie od samego początku zgłaszali ryby do wagi. Wynik wagowy całej imprezy to 606kg złowionych karpi, największy karp imprezy ważył 11,5 kg i został złowiony przez Sławomira Grzelaka. Cała impreza była wyzwaniem organizacyjnym dla klubu ale, jak mówią uczestnicy Panowie stanęli na wysokości zadania. Duże podziękowania należą się właścicielowi łowiska oraz sponsorom. Mad Baits Infiusion Baits Dynamite Baits ATT – Advanced Tackle Technology Spomb Ltd Carpy Chris Carp Talk Dariusz Kerad Gorgon

2gie miejsce - Łukasz Korczewski

3cie miejsce - Jacek Gryzowski i jego nowy Angielski Rekord


Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

Kulinaria

POLONIJNA.co.uk

Dorsz w caponacie 1 bakłażan 1 średnia cukinia 1 cebula 2 strąki czerwonej papryki 2-3 łodygi selera naciowego 30 dkg pomidorów lub puszka pomidorów pokrojonyc h 10 drylowanych cz arnych oliwek 2 łyżki octu winne go 100 ml oliwy z ol iwek czosnek, sól, piep rz, cukier 2 filety z dorsza Bakłażana pokrój w plastry, osól i zo staw na 15 minut . Po tym cz as ie opłucz go i osus wym ręcznikiem. z papieroNa stę pn ie pokrój go w dr nie zrób z cebulką obną kostkę. Podo , cukinią, papryk bą i selerem nacio rozgrzej oliwę z ol wym. Na pateln iwek , wrzuć cebu i lę , pa prykę, seler i 2 oc czosnku. Podsmaż zyszczone ząbki przez około 5 min ., od pokrojonego bakł czasu do czasu mie ażana i cukinię. Po szając. Dodaj 3 minutach zalej w ( z puszki) lub w od szystko pomidoram dzielnym garnuszk i u przygotuj pomid 2 łyżkach oliwy. W ory – podduszone sadź do sosu filet na y z dorsza i gotuj w 15 minut, aż ryba szystko przez koło się podgotuje. Pr 10 zypraw solą, piep Przed podaniem po rzem, octem, cukr syp pokrojonymi em. oliwkami.

ni z kozim Krem z dy i ndrą i chil e l o k , m e r se 3 kg) tuka (około epiej twaróg sz 1 ia n y D najl koziego – 100 g sera nu 1,5 l bulio rów la a pomido 1 cebu b 1 puszk lu ry o id 2 pom krojonych snku 3 ząbki czo ej kolendry żej siekan ie św ć rś a g 1 o chili osiekaneg p a in b ro d O awałki. wek ość spore k d a n ją j Oliwa z oli okró a, a nai pestek . P ną w piórk idory. zu a k żs e ią si o m Sól, pieprz p z ij lę rz i opróżn skórki pom szklij cebu Dynię obie z oliwek ze i sparzone obrane ze ie składniki do ie w li o j e n stk nię Na rozgrza dką . Duś wszy , dodaj dy j bulionem ystko zblenduj na gła r tki czosnku le ła p za i ie t n u p in ę se sz m st a w zi k o c il k ie k j n a dod Na ko ż przez Na wierzch pieprzem. i Całość sma y. d lą o so w ę w bin dopra dolej odro miękkości, zbyt gęste st je li że Je i. masę. drę i chil kaną kolen oraz posie

1 główka kapusty włoskiej 2 szklanki kaszy jaglanej lub innej 1 cebula 1 duża papryka 4 ząbki czosnku 2 pomidory 3 – 4 łodygi selera naciowego ˝ pęczka natki pietruszki 1 łyżka suszonej kolendry lub pieprzu ziołowego 4 gałązki świeżego tymianku lub 1 łyżka suszonego 1 łyżka słodkiej papryki Sól, pieprz

Gołąbki wegetariańskie

Kaszę jaglaną ugotuj zgodnie ze wsk azówkami na opakowaniu, możesz posolić ją nieco bard ziej niż zwykle. Z kapusty włoskiej zdejmij delikatnie liści e. Następnie wkładaj

masło ą cebulę. i zeszklij na nim posiekan i duś y yb Dodaj pokrojone grz łym ma na t nu wszystko około 5-7 mi gim dru w r wa wy ogniu. Przygotuj koy, yb grz go nie do garnku. Dodaj byc na gru h perek , ziemniaki i utartą i: nik Skład jak i inne oczkach marchewkę. Gotuj wszystko być zarówno grzybowy, » 2 litry bulionu (może nut. razem przez około 30 mi kę ziemnp. wołowy) mą e Rozrób w zimnej wodzi ych grzybów ając) i esz » 700-800 gramów śwież mi ie niaczaną (dokładn ule inteny ab » 2 średniej wielkości ceb aj, ięt dodaj do zupy. Pam krojonych w kostkę) jesz da do » 500 g ziemniaków (po y gd ać, sywnie miesz sła ma ki . » 2 łyż y grudki Zamąkę, aby nie powstał zanej iac mn zie ki mą ka łyż 1 » gotuj całość. do smaku. » 1 większa marchewka Przypraw solą i pieprzem zupę » 1 pęczek koperku syp po Przed podaniem » sól, pieprz do smaku . świeżym koperkiem Opis przygotowania: na ok . 15 i zalej je osoloną wodą Umyj dokładnie grzyby w rondlu p zto Ro . j w cienkie paski minut. Odcedź je i pokró

żych grzyZupa grzybowa ze świe bów

27

je do po kolei do gotującej się wody na 2 - 3 minuty i odstaw do wystygnięcia. Przygotuj fars z, na odrobinie oliwy z oliwek przesmaż pokrojoną w kost kę cebulę, dodaj płatki czosnku, posiekany tymianek i pask i papryki. Po paru minutach dodaj seler, pomidory (mo gą być sparzone lub z puszki) oraz przyprawy (pieprz zioło wy, paprykę słodką, natkę pietruszki oraz kolendrę). Cało ść duś do miękkości, delikatnie wystudź i wymieszaj z kaszą jaglaną. Dopraw solą i pieprzem. Tak powstały farsz wykładaj na pojedyncze liście kapusty i zawijaj. Aby umo żliwić zawinięcie liścia z rdzeniem, możesz go delikatnie obtłuc płaską stroną tłuczka do mięsa. Uważam, że to leps za opcja od wykrajania, bowiem liść zachowuje swój kształt. Zawijaj na tak zwaną zakładkę. Zbyt długie fragmen ty kapusty odcinaj za pomocą noża. Zawinięte gołąbki możesz klasycznie dusić/gotować, ułóż je wtedy w garn ku i podlej wodą lub lekkim bulionem warzywnym do 1/3 wysokości. Przykryj pokrywką i duś ponad godzinę (70 - 90 minut)


28

Sport

Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

Tour of Britain: Gołaś przed Cavendishem Michał Gołaś zajął dziewiąte miejsce w kolarskim Tour of Britain 2013. Od największej gwiazdy swojej grupy – Marka Cavendisha, był lepszy o 10 minut. Do zwycięzcy Polak stracił minutę i 46 sekund. W dziesiątej edycji wyścigu triumfował Brytyjczyk Bradley Wiggins, ubiegłoroczny złoty medalista olimpijski w jeździe na czas i triumfator Tour de France. Najwyższe miejsce Gołaś, zawodnik belgijskiej grupy Omega Pharma / Quick Step, wywalczył na piątym etapie (z Machynlleth do

Caerphilly w Walii), gdy finiszował z peletonu jako drugi. 29-letni torunianin zajmował miejsce w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej od etapu nr 2 (z Carlisle do Kendal w hrabstwie Cumbria), który ukończył na piątej pozycji. 18. miejsce w końcowym rankingu zajął Marcin Białobłocki, polski kolarz od lat mieszkający na Wyspach. Reprezentant Team UK Youth miał 3 minuty i 34 sekundy straty do Wigginsa. Lider grupy Gołasia – Brytyjczyk Cavendish, ukończył wyścig na 34. miejscu, mimo że wygrał trzy z ośmiu etapów. To efekt strat, jakie

Czarne Wilki wygrywają w Warrington

poniósł w pierwszej fazie touru, m.in. w czasówce. Trasa wyścigu wiodła z Peebles w Szkocji przez Lake District w północnej Anglii,

okolice Liverpoolu, Stoke, Walię, Devon i Surrey, do Londynu. Kolarze pokonali 1159 km. Grzegorz Boczar

40 lat minęło... Wielkimi krokami zbliża się kolejne historyczne wydarzenie piłkarskie, mecz Anglia - Polska. Zanim jednak podopieczni Waldemara Fornalika wybiegną na murawę Wembley Stadium czeka nas kilka interesujących wydarzeń z tym meczem związanych. Z okazji jubileuszu 40-lecia słynnego sukcesu kadry Kazimierza Górskiego na Wembley, Team Player Management & Co Ltd postanowił zorganizować Strefę Kibica z mnóstwem atrakcji. W niedzielę, 13 października odbędzie się mecz Polska - Anglia do lat 12. "Biało-czerwonych" poprowadzi wielokrotny reprezentant naszego kraju, Radosław Kałużny, przy współpracy Daniela Denisiuka oraz Bartosza

Głowackiego. Honorowym trenerem w tym meczu będzie Jan Domarski. W przeddzień meczu na Wembley, 14 października wspomniany wczesniej Jan Domarski w sklepie Mleczko na Shepherd's Bush będzie rozdawał autografy oraz podpisywał reprezentacyjne gadżety. Najwięcej emocji czeka nas jednak 15 października w Strefie Kibica (miejsce poznamy już za kilka dni). Jej otwarcie nastąpi już o godzienie 15:00, a finałem będzie oczywiście mecz Anglia - Polska. W trakcie eventu nastąpi wręczenie nagród w konkursach, organizowanych z okazji meczu. Do wygrania będą bilety na mecz Anglia - Polska oraz oficjalne koszulki reprezentacji Polski z autografami zawodników. Adam Wójcik, polsport.co.uk

Zaskakujące powołania Fornalika Aż czterech polskich piłkarzy występujących na angielskich boiskach powołał na najbliższe dwa spotkania trener reprezentacji Polski, Waldemar Fornalik. Drużyna Black Wolves została zwycięzcą kolejnego piłkarskiego turnieju z cyklu Polish Masters League, który w minioną sobotę rozegrany został w Warrington. Do rywalizacji w turnieju Inter Cup 2013 przystąpiło dwadzieścia ekip z całej Anglii, które w pierwszej fazie zostały podzielone zostały na cztery pięciozespołowe grupy eliminacyjne. W finale Black Wolves pokonali Mongol Team Hull 2-0. Trzecie miejsce przypadło liderowy klasyfikacji generalnej PML - Polish FC Blackpool, który okazał się lepszy od SLZA War-

rington, ale dopiero w konkursie rzutów karnych. W regulaminowym czasie gry mecz zakończył się wynikiem remisowym, 1-1. Organizatorem imprezy był Internazionale AFC Warrington, a głównym sponsorem firma ICB Największe Odszkodowania. Relację z turnieju oraz wywiady będzie można usłyszeć w audycji Radia EMI - "Ruch to zdrowie" już w najbliższą niedzielę. Patronat medialny nad imprezą objęli ponadto: tygodnik Polish Express, miesięcznik Gazeta Prawna oraz polonijny portal sportowy polsport.co.uk Daniel Kowalski

Do tercetu bramkarzy Artur Boruc - Wojciech Szczęsny - Łukasz Fabiański już zdążyliśmy się przyzwyczaić, tymczasem powołanie otrzymał nowy nabytek Leicester City, Marcin Wasilewski. Ostatni raz "Wasyl" zagrał w kadrze "biało-czerwonych" kilka miesięcy temu, jeszcze za czasów występów w Anderlechcie Bruksela. Największym zaskoczeniem jest jednak powołanie wysłane do Mariusza Lewandowskiego, który w notesie naszego selekcjonera pojawił się po raz pierwszy. Polski sztab szkoleniowy najprawdopodobniej chce wykorzystać doświadczenie "Lewego" na ukraińskich boiskach. W kadrze na Ukrainę oraz Anglię znalazł sie rownież Sławomir Peszko, który powraca do formy w FC Koln. Adam Wójcik, polsport.co.uk


Gazeta

Wydanie nr 7 (październik 2013)

POLONIJNA.co.uk

Sport

29

Gala MMA: Immortals Fight Promotions

W Aberdeen 31 sierpnia odbyła się pierwsza gala MMA organizowana przez Immortals Fight Promotions. Tego wieczoru można było obejrzeć profesjonalnych zawodników walczących w klatce. Gala ta różniła się od innych gal organizowanych w Wielkiej Brytani tym, że w jednym z narożników wystąpili zawodnicy z Polski, a w przeciwnym zawodnicy z różnych części Europy. Polski narożnik w kategorii PRO Fighters reprezentowali: Mariusz Abramiuk, Maciej Linke, Kamil Gniadek oraz Agnieszka Niedźwiedź W kategorii C-Class: Dawid Kostecki, Dariusz Pawlak oraz Daniel Sawiński. Po przeciwnej stronie w kategori PRO Fighters wystąpili: John Cullen (Szkocja), Alexander Proder (Szwecja), Artem Lobov (Irlandia) oraz Racz Iren (Węgry) W kategorii CClass: Matthew Greig (Szkocja), Kevin McAloon (Szkocja) oraz Euan Macleod (Szko-

cja). Organizatorzy zadbali o profesjonalne widowisko pełne emocji. Po trzech przegranych walkach przez Polaków w kategorii Cclass, przyszła pora na walki zawodników z głównej karty. Pierwsza walka, za granicami kraju, Kamila Gniadka była niepowodzeniem. Przez pełne trzy rundy Kamil walczył z Artem Lobov. Była to bardzo wyrównana walka. Decyzją sędziów wygrana z wynikiem 3x 28-29 była na korzyść Artema. Następnie do klatki weszły zawodniczki. Była to jedyna walka pań tego wieczoru. Agnieszka Niedźwiedź zmierzyła się z Racz Iren. To również dla Agnieszki była pierwsza walka poza granicami Polski. Na sali zawrzało, gdy Agnieszka wygrała swoją walkę w trzeciej minucie pierwszej rundy, po zastosowaniu dźwigni na łokieć (balacha). Zwycięstwo Agnieszki przeważyło dalsze losy Polskich wojowników. Maciej Linke pokonał Alexandra Prodera już w drugiej minucie pierwszej rundy poprzez duszenie zza pleców. W walce wieczoru mogliśmy zobaczyć Mariusza Abramiuka i Johna Cullena. Gdzie nastąpiło bardzo szybkie sprowadzenie przeciwnika do parteru i walka zakończyła się w trzeciej minucie rundy pierwszej, poprzez poddanie się Johna Cullena po duszeniu zza pleców. Mocny doping polskich kibiców i wspaniałe zwycięstwa naszych rodaków na długo pozostaną w pamięci mieszkańców Aberdeen. Organizatorzy zapowiadają już kolejną galę w okolicy grudnia tego roku. Szczegóły kolejnych zmagań oraz fotorelacje należy szukać na stronie internetowej www.facebook.com/ImmortalsFightPromotions. Tekst: Łukasz Lipczewski Zdjęcia: Maciej Kordulasiński, David Rothnie

Nowo otwarty Klub Tajskiego Boksu w Edynburgu

Sporty walki nie od dziś cieszą się olbrzymią popularnoscią, zarówno w Polsce jak i na Wyspach Brytyjskich. Muay thai to na-

rodowy sport Tajlandii, który już od wielu lat stoi na bardzo wysokim poziomie w Królestwie Brytyjskim.

W Polsce tajski boks, można powiedzieć, że dopiero się rodzi, aczkolwiek wysoki poziom kickboxingu zwłaszcza w formule k1, przykłada się do wysokiego poziomu i dużej ilości utalentowanych zawodników. Pół roku temu w stolicy Szkocji, powstał nowy klub tajskiego boksu Hanuman Thai Boxing Edinburgh i jest on efektem współpracy polskoszkockiej. Prowadzony jest przez dwóch doświadczonych trenerów i zawodników. Wojciech Oleksyk to mistrz Polski muay thai i reprezentant naszego kraju przez ostatnie dwa lata na mistrzostwach świata w Bangkoku, jego przyjaciel Roan Morrison to doświadczony zawodnik z tutejszego regionu. Obydwoje systematycznie trenują i walczą w Tajlandii, gdzie zdobywają cenne doświadczenie i tak już od 6 lat przebywają najczęściej w stolicy Tajlandii, Bangkoku, przynajmniej dwa razy w roku. Klub charakteryzuje się dużą liczbą tutejszej Polonii, bardzo zresztą chętniej ku rywalizacji sportowej. I tak już po krótkim okresie działalności Hanuman Thai Boxing może się pochwalić pierwszymi sukcesami w ringu ze strony wy-

chowanków, a także efetkywną i bardzo satysfakcjonującą współpracą pomiędzy polskimi i tutejszymy promotorami. Już 19 października zarówno Wojtek jak i kilku Brytyjczyków walczyć będzie na Stadionie Miejskim we Wrocławiu na drugiej edycji "Thai Battle" - polskiej ligi muay thai. Udało się także zaprosić trenera kadry narodowej muay thai, Janusza Janowskiego wraz z wychowankiem, na miejscową galę tajskiego boksu, która odbędzie się 2 listopada w miejscowości Alloa. Wiąże się to także z możliwością uczestniczenia trenujących w Hanuman Thai Boxing w seminarium prowadzonym przez trenera Janusza Janowskiego. Zajęcia w klubie znajdującym się przy 10 Stewartfield, Lieth odbywają się codziennie zarówno w godzinach rannych jak i wieczornych. Klub otwarty jest od poniedziałku do piątku od 8.00 rano do 21.00 wieczorem. Jest to okazja do rozpoczęcia nowej przygody, nauki efektywnej sztuki walki, poznania nowych przyjaciół, ale przede wszystkim zdrowego trybu życia, który jest tak popularny i modny w dzisiejszych czasach.


30

Gazeta

Historia

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 7 (październik 2013)

WKŁAD POLAKÓW W ROZBUDOWĘ OŚRODKA W BLETCHLEY PARK okrętu na morzu Śródziemnym. Ośrodek „Cadix” został rozwiązany pod koniec 1942 r. na skutek zagrożenia dekonspiracją. Rejewski i Zygalski przez Hiszpanię i Portugalię dotarli do Wielkiej Brytanii. Zostali przydzieleni do batalionu łączności Sztabu Naczelnego Wodza. Po wojnie Marian Rejewski powrócił do kraju, gdzie pracował jako urzędnik. Zmarł 13 lutego 1980 r. w Warszawie. Henryk Zygalski pozostał w Anglii, gdzie pracował jako nauczyciel matematyki. Zmarł 30 sierpnia 1978 r., pochowany został na cmentarzu Greenwood Father Commons. Polscy kryptolodzy wnieśli bardzo duży wkład w dzieło zwycięstwa nad Niemcami. G. Bertrand w swojej książce tak Tablica upamiętniająca polskich kryptologów w Bletchley Park.

Bletchey Park to słynny na świecie w okresie II wojny światowej ośrodek dekryptażu szyfrogramów położony ok. 80 km. na północ od Londynu. Rodakom zamieszkującym obecnie w Anglii chcemy przypomnieć, iż ośrodek ten, w którym obecnie mieści się muzeum, swoją rozbudowę w 1939 r. zawdzięcza trzem znakomitym polskim matematykom: Marianowi Rejewskiemu, Jerzemu Różyckiemu i Henrykowi Zygalskiemu, którzy złamali szyfr niemieckiej maszyny szyfrującej „Enigma”. Było to urządzenie służące do maszynowego szyfrowania tekstu. Nad rozwiązanie „Enigmy” głowiło się wielu specjalistów z różnych krajów. Dążono za wszelką cenę do możliwości odczytywania niemieckich szyfrogramów. „Enigma” była problemem nie tylko dla polskiego wywiadu, ale również dla pozostałych krajów, głównie naszych sojuszników, Francji i Anglii. Polacy do złamania szyfrów stosowanych przez Niemców włączyli studentów matematyki Uniwersytetu Poznańskiego. Wśród wybranych znaleźli się: Rejewski, Różycki i Zygalski. Wszyscy trzej przeszli kurs kryptologiczny i zostali zaangażowani do prac nad niemieckim szyfrem. Pracę tę wykonywali w przerwach między zajęciami na uniwersytecie, w podziemiach Komendy Miasta Poznania, niedaleko uczelni. Po obronie prac magisterskich, w drugiej połowie 1932 r. wszyscy trzej zostali zaangażowani do pracy w Biurze Szyfrów Sztabu Głównego w Warszawie. Udało im się rozwiązać czteroliterowy kod niemieckiej marynarki wojennej, co umożliwiło obserwację ruchu floty niemieckiej na Bałtyku. Działania niemieckiego wywiadu zmusiły jednak władze polskie do przeniesienia Biura Szyfrów z Warszawy do podwarszawskiej miejscowości Pyry. Młodzi kryptolodzy metodami matematycznymi cały czas szukali klucza, który pomógłby im w odczytywaniu szyfrów. Wielkim ułatwieniem w ich pracy stało się dostarczenie informacji na temat obsługi „Enigmy” i ustawień kluczy przez kapitana Gustave Bertranda z Francji, który informację tę zdobył od szpiega niemieckiego o pseudonimie „Asche”. Francuzi i

pisał o polskich kryptologach: „Tylko im przypada cała zasługa i chwała za doprowadzenie, pod względem specjalistycznym, do końca tej niewiarygodnej historii. Stało się to dzięki ich wiedzy i wytrwałości nie mających sobie równych w żadnym innym kraju na świecie”. W Bletchley Park królowa Elżbieta II w 2002 r. odsłoniła tablice upamiętniającą trzech polskich matematyków, którzy złamali kod niemieckiej maszyny „Enigma”. Wielu uważa, że osiągnięcie to skróciło II wojnę światową o kilka lat. Na pamiątkę dokonań polskich kryptologów w Bletchley Park 19 lipca każdego roku organizowany jest Dzień Polonijny. Autorzy: Ewa i Bogumił Liszewscy

Źródło: Wikipedia.

Brytyjczycy nie umieli wykorzystać tej informacji, a naszym matematykom pozwoliła ona rozpracować „Enigmę” pod koniec 1932 r. Polacy od tej pory czytali niemiecką korespondencję. 25 lipca 1939 r. w obliczu zagrożenia wojną Polacy zdecydowali się przekazać wywiadom francuskiemu i brytyjskiemu informacje o złamaniu niemieckiego systemu kodowania. W Pyrach pod Warszawą przekazali Francuzom i Brytyjczykom sposób deszyfrażu, plany, rysunki oraz po jednej kopii „Enigmy” wykonanej w Polsce przez zakłady wytwórni radiotechnicznej „AVA” w Warszawie. W oparciu o dostarczone dane Anglicy, a głównie ich znakomity geniusz matematyczny Alan Turing, przystąpili do prac nad bardziej skomplikowanymi wersjami „Enigmy”. Od tej pory rozpoczęła się zwycięska, wywiadowcza wojna z niemiecką Rzeszą. Wybuch II wojny światowej rozpoczął tułaczkę polskich kryptologów. Początkowo znaleźli się w Rumunii, skąd po udzieleniu pomocy przez ambasadę Francji dotarli do Paryża w dniu 25 września 1939 r. Zostali zaangażowani przez Bertranda w ośrodku P.C.Bruno. Po kapitulacji Francji, w dniu 22 czerwca 1940 r. kryptolodzy musieli znaleźli się w Algierze.

Bertrand sprowadził ich po paru miesiącach do ośrodka kryptologicznego o kryptonimie „Cadix” umiejscowionego we Francji na terenie nie objętym okupacją niemiecką. 9 stycznia 1942 r. Jerzy Różycki zginął w katastrofie

Pomnik pamiątkowy polskich kryptologów w Poznaniu.

Źródło: Fotografia Jakub Witcz ak.


POLSKIE BIURO KONSULTACJE PL 104a Gorgie Road, Edinburgh EH11 2NP Biuro doradztwa w jezyku polskim. Pomożemy Ci w rozliczeniach podatkowych, uzyskaniu zasiłków, w sprawach urzędowych, tłumaczeniu dokumentów i w rozwiązaniu problemów życia codziennego w Szkocji. Kontakt: Kasia Kowal 0788 9168 054 lub 0131 629 7808

DIGI SAT

POLSKA TELEWIZJA W TWOIM DOMU Krzysztof, Tel. 07963 629 407 email: digisat@post.pl

JUST BE PHOTOGRAPHY

tel. 07784 562 637 www.builderjacko.com

Oferujemy szeroki wachlarz usług budowlanych począwszy od kapitalnego remontu Twojego mieszkania, biura lub domu a skończywszy na drobnych naprawach bieżących. Wszystko w oparciu o jedną firmę, która wykona zadanie od A do Z

Justyna Bartczak fotografia artystyczna, reklamowa, reportażowa, imprezy okolicznościowe oraz sesje fotograficzne email: jbartczak.photo@gmail.com tel. 07514 099653

NAPRAWA MOTOCYKLI

- wymiana zestawów napędowych - hamulce - wymiana płynów eksploatacyjnych - wymiana łożysk - przygotowanie motocykla do M.O.T - pomoc w oględzinach motocykla - transport motocykla oraz więcej ......

Tel: 07594 309 375 - Adres: Glenpark Ind.Est. Unit 7, Glasgow G31 1NU

- NAPRAWA SAMOCHODÓW, MOTOCYKLI I QUADÓW; - DIAGNOSTYKA KOMPUTEROWA; - OPONY ORAZ SERWIS OGUMIENIA; - GEOMETRIA LASEROWA - SERWIS I PRZYGOTOWANIE DO MOT-U; - WSZYSTKIE MARKI I MODELE; - WYSOKA JAKOŚĆ I NISKIE CENY! 138 Craigshill Road, Livingston, EH54 5DT tel: 07853 869 367 (Piotr) lub 07594 314 136 (Michał) - www.pm-repair.co.uk



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.