Lubelskie szlaki
herstoryczne
fundacja herstory
WYDAWCZYNI: Fundacja Herstory ul. Ksawerego Dunikowskiego 5A/73 20-425 Lublin www.fundacjaherstory.org www.archiwumherstoryczne.pl www.facebook.com/lubelskieszlakiherstoryczne Lublin 2017 Wydanie I autorki artykułów: Lena Bielska Julita Juros Magda Szewciów Redakcja i KOREKTA: Anna Siek PROJEKT GRAFICZNY I skład: Liliana Piskorska druk i oprawa: Pasaż sp. z o.o. isbn: 978-83-947191-1-1 Publikacja nieodpłatna, nie może być sprzedawana. Publikacja została opracowana i wydana w ramach projektu Fundacji HerStory
Lubelskie herstorie - zbiory otwarte, zbiory dla wszystkich. Utrwalenie dorobku herstorycznego miasta w ramach rocznicy 700-lecia nadania praw miejskich dla Lublina. Zrealizowano przy pomocy finansowej Miasta Lublin
Lena Bielska Julita Juros Magda Szewciรณw
LUBLIN 2017
spis treści 11
Wstęp
13
Herstorie – metodologia, teorie i perspektywy narracji Lena Bielska
20
Feministyczne mapowanie miasta na przykładzie lubelskich ulic Magda Szewciów
31
I. Śladami lubelskich naukowczyń i działaczek na rzecz edukacji
33
Płeć na uniwersytecie. Zarys problematyki Julita Juros
39
Śladami lubelskich naukowczyń i działaczek na rzecz edukacji Julita Juros
50
Wacława Arciszowa – próba (re)konstrukcji Julita Juros
61
II. Śladami lubelskich artystek i działaczek kultury
63
Herstorie artystyczne w Polsce. Wstęp o sytuacji i postaciach kobiet w sztuce i literaturze na przełomie XIX i XX wieku Lena Bielska
71
Śladami lubelskich artystek i działaczek kultury Julita Juros
78
Janina Porazińska – moc opowieści Julita Juros
87
III. Śladami lubelskich Żydówek
89
Dziedzictwo kobiet żydowskich – zarys lubelskiej problematyki i wstęp do herstorii wielokulturowych Lena Bielska
93
Szlakiem lubelskich Żydówek – herstorie (nie)znane. Spojrzenie na zniszczony świat Lena Bielska
103
Bela Szpiro-Nissenbaum – działalność i herstoria życia Lena Bielska
113
IV. Śladami lubelskich działaczek społecznych i politycznych
115
Działalność polityczna i społeczna kobiet na ziemiach polskich Magda Szewciów
120
Szlakiem lubelskich działaczek społecznych i politycznych Julita Juros
127
Wanda Papiewska – spółdzielczość w Lublinie Julita Juros
w st Ä™ p
Wstęp
Publikacja „Lubelskie Szlaki Herstoryczne” jest zebraniem dotychczasowych działań Fundacji HerStory w obszarze odzyskiwania pamięci o kobietach związanych z Lublinem i włączenia ich w równoważną narrację o mieście oraz jego mieszkankach i mieszkańcach. Przez 3 lata istnienia inicjatywy Lubelskie Szlaki Herstoryczne przeprowadziłyśmy kilkadziesiąt spacerów, w czasie których przybliżyłyśmy mieszkańcom i mieszkankom miasta opowieści o tych (nie)zwykłych i (nie) znanych bohaterkach, które mieszkały (lub pomieszkiwały), działały (często wbrew zakazom lub konwenansom), realizowały się (lub były zmuszone zrezygnować ze swoich ambicji), walczyły i tworzyły w Lublinie. Śledziłyśmy ich życiowe perypetie, decyzje (i przymusy), próby pogodzenia obowiązków (czasem oczekiwań) z własnymi aspiracjami. Ich herstorie są bardzo różne, wielowymiarowe, często zaskakujące. Stworzyłyśmy publikację, którą można zabrać ze sobą na spacer po lubelskich ulicach jako pomoc w eksplorowaniu jego herstorycznej przeszłości. Można ją podarować sobie lub znajomym i bliskim mieszkającym w innych miejscowościach – niech będzie to dla nich zaproszenie do Lublina! Można a nawet warto pozostawić ją w bibliotece, szkole, instytucji kultury – herstoria i historia to coś, w czym uczestniczy każda osoba. Publikacja składa się z dwóch wstępnych artykułów, a następnie z 4 modułów poświęconych kolejno: lubelskim naukowczyniom, artystkom, działaczkom społecznym i politycznym oraz lubelskim Żydówkom. Na każdy moduł składają się 3 artykuły, z których pierwszy przedstawia kontekst i tło historyczne/herstoryczne realiów, w których żyły nasze bohaterki. Drugi artykuł jest przewodniczką po konkretnym szlaku, pokazuje herstorie w kontekście współczesnej przestrzeni miejskiej. Przewodniczkom towarzyszą mapy, które ułatwiają poruszanie się po szlakach. Trzeci tekst poświęcony jest natomiast każdorazowo wybranej bohaterce z danego spaceru.
13
Mamy nadzieję, że nasza publikacja będzie zaproszeniem do zgłębiania Lublina śladami (nie)znanych lublinianek, rozbudzi ciekawość herstoryczną stroną miasta i zachęci do dalszych poszukiwań. Autorki
14
Herstorie – metodologia, teorie i perspektywy narracji Lena Bielska Podczas jednego z prowadzonych przeze mnie lubelskich spacerów herstorycznych jedna z uczestniczek zapytała, czy przypadkiem do programu wydarzenia nie wkradł się jakiś błąd językowy. Zafrasowana ewentualnymi błędami w druku spytałam, co dokładnie ma na myśli, na co ona wskazała na słowo „herstoria”. Bo przecież powinna być historia. Otóż tak, jak najbardziej – myśląc i pisząc o przeszłych wydarzeniach, miejscach, zdjęciach i narracjach, pierwsze nasuwające się słowo to historia. Przecież wszystko co było, to historia. Herstoria, jeśli nie znamy etymologii i semantyki słowa, wydaje się jakimś błędem w druku, dziwnym pomieszaniem liter, wszak brzmi jak historia, ale coś tu jednak nie gra. Tym bardziej nie nasuwa się żadne logiczne skojarzenie, bo źródłosłów tego neologizmu wcale nie jest polskojęzyczny. Rozbierzmy zatem anglojęzyczne słowo history (historia) na części. His w tłumaczeniu z języka angielskiego oznacza słowo „jego”. Jeśli wrzucimy dodatkową literkę „s” i rozdzielimy słowo history, otrzymamy wyrażenie his story, co w tłumaczeniu na język polski oznacza „jego opowieść”. I tym tropem zmierzamy do słowa „herstoria”, które w języku angielskim brzmi herstory. Jeśli rozdzielimy słowo i otrzymamy wyrażenie her story, to w tłumaczeniu na język polski ujawni się nam „jej opowieść”. I to też w bezpośredniej analizie słów oznacza herstoria (herstory) – jej opowieść. Samo słowo herstory ma swój rodowód w drugiej fali amerykańskiego feminizmu, czyli na przełomie 60. i 70. lat XX wieku. To w tym okresie badaczki zajmujące się feministycznymi dyskursami podjęły temat historii kobiet i ich widoczności kobiet w pracach, dziełach i narracjach historycznych. Jest to też okres, w którym rozpoczęto rekonstrukcję, redefinicję i rozszerzenie soczewki analiz wydarzeń historycznych. Wówczas „głównym zadaniem badaczek herstory było odkrycie i napisanie nieistniejącej dotąd historii kobiet oraz włączenie jej do pisarstwa historycznego głównego nurtu. Ideą nowego projektu pisarstwa historycznego było przede wszystkim budowanie tożsamości grupowej kobiet, niezbędnej w walce o prawa i w próbach zmian patriarchalnego porządku społecznego. 15
Herstorie – metodologia...
Świadomość wspólnej przeszłości, ukrytej do tej pory przed kobietami, miała być ważnym elementem tej tożsamości”1. Po latach idea ta nie zmieniła swojego kształtu. Herstorie w dalszym ciągu służą odtworzeniu zbiorowej pamięci. Jedynie upowszechnianie narracji herstorycznych ma dziś międzynarodowy wymiar. Wiadome jest już, co oznacza samo słowo i jakie jest jego aksjologiczne źródło, ale czemu właściwie rozdzielać tę historię na jego i jej opowieść? Albo, co więcej, czemu wyłuskiwać z całego ogółu historii te dziwne herstorie? Przecież historia dotyczy wszystkich, jest soczewką wydarzeń wszystkich ludzi i – spoglądając holistycznie – nawet całego świata. Gdy przyjrzymy się bliżej podręcznikom do historii, przekrojowi literatury i postaciom kobiecym, które gdzieś (często całkiem przypadkiem) pojawiają się na kartkach, można wysnuć zgoła inne wnioski. Kobiety prawie nie istnieją w wiodącej narracji historycznej, w zamian za to istnieje niesamowita luka w wiedzy o życiu, biografiach i dokonaniach kobiet, brakuje ich podobizn, zdjęć, rękopisów. Nierzadko o historycznych postaciach kobiet dowiadujemy się przy okazji ich sławnych mężów, synów, ojców czy braci. Oznacza to, że podmiotowość kobiecych postaci historycznych była raczej niewielka, żeby nie mówić: przeraźliwie nieobecna. Przeglądając podręczniki szkolne, czasopisma czy portale historyczne, nie sposób wydobyć kilku wiodących profili, które bazują na wyciszeniu, pomniejszaniu lub pomijaniu kobiecych postaci. Interesujący sposób przedstawiania kobiet prezentuje jeden z bardziej znanych portali o ciekawostkach historycznych. Przyznam, że czytuję i zapisuję systematycznie niemal każdy artykuł z kobietą lub kobietami w roli głównej. Na podstawie mojego zbioru powstał już pewien rys analityczny, który wyraźnie wskazuje na to, że jeśli kobieta lub kobiety są głównymi bohaterkami artykułu, to jego tematem jest najczęściej seksualność, niebywałe okrucieństwo (które nie przystoi przecież kobiecie), duża część wiąże się z jakąś formą prostytucji lub rozlicznymi romansami znanych męskich postaci historycznych. Raczej na zawsze wryją się też w pamięć o historii naszego kraju dwie animacje filmowe, z których jedna
1
Herstory (herstoria), Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. K. Czeczot i in. (red.), Warszawa 2014, s. 179–180.
16
Herstorie – metodologia...
przedstawia skrót najważniejszych etapów rozwoju Polski2 i w której kobiety pojawiają się rzadko i głównie jako vox populi. Tegoroczna (2017) produkcja zrealizowana z okazji Dnia Flagi3 nie podaje innego obrazu, ukazując zaledwie jedną kobietę. Z podobnym problemem braku reprezentacji kobiecych postaci można spotkać się też w grach komputerowych o tematyce historycznej (w grach o innych profilach również, ale to już temat na inny artykuł), literaturze powszechnej i produkcjach filmowych. Nie oznacza to zawsze, że kobiece postaci nie występują wcale, ale często jest im odbierana indywidualna tożsamość, podmiotowość, decyzyjność i sprawczość. W zamian gloryfikowane i hiperbolizowane są cechy nawiązujące do epoki romantyzmu, które wspierają oczekiwania konserwatyzmu. Najczęściej widzimy zatem kobiety w roli matki, patriotycznej bohaterki poświęcającej się dla innych (najczęściej mężczyzn) lub dla tzw. wspólnej sprawy, żony, kochanki. Jest to oczywiście profil, który wciąż ewoluuje dzięki zmianom społeczno-kulturowym oraz wciąż otwierającej kolejne drzwi perspektywie herstorycznej. Są to jednak wciąż bardzo wyraźne konteksty. Skoro obecnie w Polsce coraz częściej można spotkać publikacje czy nawet spacery turystyczne śladami znanych kobiet, to czy wszystkie te przekazy są herstoriami? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, niemniej jednym z najważniejszych aspektów metodologii herstorycznej jest jej rodowód, czyli wartości feministyczne wspierające widoczność i głos kobiet w przestrzeni publicznej. Dlatego herstoriom towarzyszy kilka płaszczyzn. Pierwszą z nich jest język. W niniejszym artykule będzie pełno (niekiedy brzmiących jak neologizmy i dziwne konstrukty słowne) naukowczyń, sportowczyń, poetek, literatek, artystek i innych upodmiotowiających (nie uprzedmiatawiających) kobiety słów. Bo herstorie, jako że są jej opowieścią, są też o widoczności i istnieniu. A przecież dopiero to co nazwane zaczyna być widoczne i zauważone. Z tego tak prostego powodu żeńskie końcówki są niezwykle ważne we wskazywaniu na równoprawne i równoważne istnienie kobiet w przestrzeniach społecznych, politycznych, kulturalnych, 2
Animowana historia Polki, https://www.youtube.com/watch?v=slFUDZtpZVw (dostęp: 03.04.2017).
3
Dzień Flagi RP, https://www.youtube.com/watch?v=N_z8zvt2Ce8 (dostęp: 03.04.2017).
17
Herstorie – metodologia...
artystycznych, medialnych, historycznych czy po prostu codziennych. Z widocznością i równoważnym udziałem kobiet wiąże się pojęcie asymetrii językowo-płciowych, które w dużej mierze wyjaśnia zasadność i potrzebę używania żeńskich końcówek. Asymetrie językowo-płciowe to „niesymetryczny obraz kobiet i mężczyzn zakodowany i utrwalony w języku oraz różnego rodzaju tekstach. We wszystkich dotychczas przebadanych językach świata asymetrie tworzą zdecydowanie gorszy wizerunek kobiet niż mężczyzn, stąd często są one określane mianem «seksizmu językowego»”4. Nierówność reprezentacji w języku można nazwać też luką leksykalną. Oznacza to brak żeńskich odpowiedników do wielu zawodów (np. chirurg), mniejszy prestiż lub też konotacje śmieszności w przypadku słów z żeńskimi końcówkami, np. kierowczyni. W edukacji herstorycznej jako części narracji feministycznej o widoczności i równoważności społecznej kobiet i mężczyzn językowa widoczność kobiet to ich widoczność w przestrzeni publicznej. Wyrażanie jej jest równoznaczne z wyrażaniem obecności oraz pełnego sprawczego i podmiotowego wkładu kobiet w rozwój cywilizacyjny. W tym kontekście herstoria, m.in. poprzez język, staje się polityczną manifestacją obecności kobiet nie tylko w historii, ale też w codziennych przestrzeniach życia społecznego. Inną płaszczyzną herstoryczną, którą można też nazwać elementem metodologii, jest uznanie różnorodności, czyli badanie doświadczeń i wspomnień kobiet na poziomie nie tylko ogólnym, gdzie bazuje zmienna: płeć, ale też na głębszych poziomach, gdzie można spojrzeć na indywidualne i grupowe doświadczenia kobiet poprzez takie zmienne jak miejsce zamieszkania (wieś / miasto / województwo / inne), cezura okresu historycznego, religia, orientacja i tożsamość seksualna, doświadczenia szczególne (wojna / konflikt zbrojny / kryzys polityczny / strajki / przełomowe wydarzenia), tożsamość (narodowa / etniczna / geograficzna / kulturowa). Analizowanie herstorii kobiet poprzez analizę większej ilości zmiennych pojedynczo lub krzyżowo pozwala na bardziej szczegółowe i subtelne spojrzenie na perspektywę doświadczenia zbiorowego bądź indywidualnego kobiet. Trzecim ważnym elementem w metodologii herstorycznej jest odtwarzanie biogramów – metoda obecnie w Polsce najbardziej popularna, 4
18
Herstory (herstoria), Encyklopedia gender, dz. cyt., s. 53.
Herstorie – metodologia...
w oparciu o którą tworzy się szlaki, publikacje czy artykuły herstoryczne. Nie jest to jednak coś szczególnego dla naszego regionu geograficznego – odzyskanie i rekonstrukcja zapomnianych bądź nigdy niespisanych dokładnie biogramów poszczególnych kobiet jest istotną strategią upamiętnienia. Należy przy tym mieć na uwadze, że niezwykle często brakuje podobizn kobiet, zwłaszcza gdy sięgniemy do postaci z XIX wieku i wcześniejszych. Brakuje nawet biogramów kobiet, które były szczególnie zasłużone dla rozwoju społecznego, edukacyjnego czy artystycznego. Dlatego też herstorie poszczególnych postaci są niekiedy żmudną pracą archiwalną, czasem bez spektakularnych wyników. Innym szczególnym aspektem w metodologii herstorycznej jest dział zwany herstoriami rodzinnymi, czyli metoda spisywania i zachowywania doświadczeń / opowieści / zdjęć kobiet z własnej rodziny, tak by zachować pamięć pokoleniową wśród kobiet. Ostatnią perspektywą, o której trzeba wspomnieć jest herstoria codzienności – termin ukuty przeze mnie na drodze rozważań nad rozwojem herstorycznych narracji jest dla mnie bardzo istotnym elementem na drodze ewolucji herstorycznych. Nawiązuje do rozważania o wartościowaniu znaczenia życia, dokonań i wkładu poszczególnych postaci. Które wydarzenia i osiągnięcia sprawiają, że postać staje się „zasłużona”? Czy herstorie są tylko o „zasłużonych” kobietach? Idąc tropem feministycznej polityczności, jak też polityczności herstorycznej, herstorie codzienności są manifestacją równoważności wkładu kobiet w rozwój cywilizacyjny. Są też jednocześnie manifestacją herstorycznej niezgody na sposób konstruowania historycznych podręczników i budowania historii w oparciu o dominantę wielkich (często wojennych) wydarzeń i wielkich (męskich) postaci o wybitnie ważnych dokonaniach. Jest to skupianie światła na pewnych wyekstraktowanych liniach komunikacyjnych o rozwoju Ziemi i człowieka, jak też poprzez zamazanie całości, budowanie fałszywego przeświadczenia o mniejszej i większej wartości poszczególnych wydarzeń, czynności, ról, osób. Co więcej, przypominając o wielowiekowej i wieloaspektowej męskiej opresji wobec kobiet, nie da się nie zauważyć, jak bardzo były one wysunięte na margines społeczny bez podstawowych praw do edukacji i uczestnictwa w życiu publicznym czy realizacji zawodowej. Ten ułamek życia społecznego jaki im przysługiwał, został przez historię pominięty lub zepchnięty na tak mało istotny poziom, że praktycznie w ogóle 19
Herstorie – metodologia...
zapomniano go opisać. Daje to wymiar wartościowania i rozróżniania na to, co warte zapamiętania i na to, co mało znaczące. Herstorie codzienności są więc ukłonem w stronę równoważności i różnorodności doświadczeń życiowych kobiet w różnych regionach, religiach czy okresach historycznych. Pojawienie się, obecność i rozwój metodologii herstorycznej nie determinuje oczywiście czarno-białego postrzegania historii kobiet w Polsce czy nawet na świecie. Owszem, nie można też rygorystycznie przekreślić wszystkich pozycji historycznych z powodu braku kobiecych upodmiotowionych postaci. Całe szczęście wciąż mamy Marię Skłodowską-Curie – widniejącą wszędzie jako Maria Curie-Skłodowska, jakoby jej pierwszym nazwiskiem było nazwisko Piotra Curie – jej męża. Właściwie można by rozwinąć tutaj szerzej wątek o podmiotowości kobiet i zatrzymać się na chwilę przy samych nazwiskach, ale przecież nie będzie zaskakujące, jeśli wskażę tutaj na pewną nieoczywistą oczywistość – kobiety nie posiadają własnych nazwisk. Są natomiast nośnikami nazwisk swoich ojców i mężów. Jest to jednak temat na zupełnie oddzielną analizę i kolejny artykuł. Natomiast cała publikacja będzie raczej wydobyciem zapomnianego głosu widoczności niż kierunkową analizą różnych poziomów opresji kobiet. Skłaniając się więc ku zapowiedzi dalszych rozdziałów i wracając do nieżyjących już i zasłużonych herstorycznych postaci, to obok Marii Skłodowskiej-Curie (będę tak pisać świadomie i uparcie) na polskim naukowym podwórku trudno jest przywołać ad hoc inną opisaną i upamiętnioną naukowczynię. Przechodząc na pole literatury spotkamy m.in. upamiętnioną Marię Konopnicką (sławną m.in. dzięki „Rocie” i niesławną przez relację z Marią Dulębianką), Wisławę Szymborską (na pomnik pamięci zasłużyła zapewne podobnie jak M. Skłodowska-Curie m.in. Nagrodą Nobla), Agnieszkę Osiecką, Zofię Nałkowską, Marię Dąbrowską, Janinę Porazińską i kilka innych. Fanki i fani literatury oraz poezji na pewno znajdą jeszcze kilka ważnych nazwisk, na pewno wspomną Halinę Poświatowską, jedyną w zasadzie kobietę zaliczaną niekiedy w poczet grupy poetów i poetek wyklętych, choć oficjalne źródła literaturoznawcze, w tym lakoniczny artykuł w Wikipedii5 wcale o tym nie mówią. Spoglądając dalej, w inne dziedziny
5 Poeci wyklęci, https://pl.wikipedia.org/wiki/Poeci_wykl%C4%99ci, (dostęp: 05.04.2017).
20
Herstorie – metodologia...
życia publicznego, i wybierając na przykład sport, to jaka polska postać kobieca przyjdzie najszybciej do głowy? Z jakiej sportowczyni nasz kraj jest dumny, którą upamiętnia tablicą, nazwą ulicy, biografią i zbiorem podobizn? Warto przy tym pamiętać, że Polki mogą profesjonalnie uprawiać sport od niespełna stu lat. A odpowiadając na wcześniejsze pytanie, nie sposób nie wspomnieć Haliny Konopackiej6 (podpisywanej często jako żona ministra skarbu II RP) czy Wandy Dubieńskiej7 (nierzadko przyciąga uwagę fakt, że byłą córką premiera) – pierwszej polskiej olimpijki z igrzysk w Paryżu w 1924 roku. Postaci te nie są szeroko znane – w Lubelskich Szlakach Herstorycznych, czyli pierwszej i największej inicjatywie herstorycznej na Lubelszczyźnie oraz jednej z najprężniej działających w Polsce, zwykłyśmy używać określenia „(nie)znane”, ponieważ niekiedy postaci, o których mówimy, są znane, ale niekoniecznie od herstorycznej strony, albo są znane jedynie w wąskich kręgach. O takich też (nie)znanych artystkach, Żydówkach, naukowczyniach czy działaczkach społecznych i politycznych opowiemy w dalszych rozdziałach. Istotnym jest też wspomnieć, że w Polsce istnieje sieć herstoryczna, do której należą rozliczne inicjatywy. Celem jej utworzenia było zsieciowanie herstorycznych działań oraz samych herstoryczek, wspólna praca nad jakością, metodologią, wartościami i celami pracy herstorycznej. W tym momencie herstorie rozwijają się w wielu ośrodkach miejskich i wiejskich.
6 Halina Konopacka (1900–1989) – pionierka polskiego kobiecego sportu w dwudziestoleciu międzywojennym, kilkukrotna zdobywczyni tytułów mistrzowskich w rzucie dyskiem, i co ciekawe – zdobywczyni pierwszego złotego medalu olimpijskiego dla Polski (Amsterdam, 1928 r.). Jej sportowe oraz szokujące jak na tamte czasy wyczyny (m.in. rajdy samochodowe) spopularyzowały kobiecy sport i zachęciły inne kobiety do rozwoju umiejętności. W tym czasie tylko w samej Warszawie powstało pięć klubów sportowych dla kobiet, http://www. mowiawieki.pl/index.php?page=artykul&id=431 (dostęp: 05.04.2017). 7
Wanda Dubieńska (1895-1968) – polska florecistka, tenisistka, znakomicie jeździła na nartach i konno, z Ignacym Paderewskim grała na 4 ręce na fortepianie, jako jedyna Polka reprezentowała kraj na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 1924 r. Swoim udziałem w igrzyskach zwróciła też uwagę na niewielki wysiłek świata sportowego w przygotowanie kobiet do profesjonalnego uprawiania sportu, http://www.mowiawieki.pl/index.php?page=artykul&id=431 (dostęp: 05.04.2017). 21
Feministyczne mapowanie miasta na przykładzie lubelskich ulic Magda Szewciów Nasze życie codzienne jako mieszkanek czy mieszkańców miasta ściśle powiązane jest z otaczającą nas przestrzenią miejską, która wyznacza tory naszych wędrówek dosłownie i w przenośni. Nie sposób bowiem oderwać naszą myśl od fizycznej przestrzeni mającej znaczenie nie tylko w sensie praktycznym, ale także symbolicznym. W przestrzeni żyjemy i stanowi ona nieodzowny element naszej egzystencji, co więcej: wpływa na nas i zmusza do podejmowania z nią ciągłego kontaktu. Aranżujemy wnętrza naszych mieszkań i domów, organizujemy sobie dogodne dla nas sposoby przemieszczania się z jednego punktu w drugi i w końcu przywiązujemy się do jednego lub wielu miejsc, czyniąc je dla nas emocjonalnie ważnymi. Budujemy więc więź z otaczającym nas krajobrazem i architekturą, a także z innymi elementami składającymi się na otaczające nas środowisko miejskie, a niepozostającymi wyłącznie w sferze materialnej. W przestrzeni miejskiej pełnej symboli i znaczeń realizuje się – i to w sposób szczególny poprzez wielość punktów zaczepienia – relacja pomiędzy pamięcią i przestrzenią. Pamięć o przeszłości, tak istotna w kontekście historycznym, może urzeczywistnić się bowiem w przestrzeni miejskiej poprzez nadanie specjalnego znaczenia danemu obiektowi czy miejscu, a także dzięki utrwaleniu w pamięci lokalnej społeczności. W ten sposób dana przestrzeń może stać się nośnikiem pamięci, a także wpływać na budowanie tożsamości osób w niej zamieszkałych. Powiązanie swoistej symbolicznej mozaiki znaków umieszczonych w przestrzeni z tożsamością i społeczną pamięcią stanowi zasadniczą płaszczyznę feministycznych interwencji w przestrzeni miejskiej. W wielu miastach bowiem brakuje miejsc, symboli i znaków, z którymi mogłyby identyfikować się kobiety. Przez dekady historia milczała i marginalizowała doświadczenia i dokonania kobiet, uniemożliwiając tym samym materializację pamięci o nich w przestrzeni miejskiej, gdyż to również chęć upamiętnienia decyduje o nadaniu symbolicznego znaczenia punktom na miejskiej mapie.
22
Feministyczne mapowanie miasta...
Feministyczna krytyka tradycyjnych narracji historycznych, która narodziła się w latach 60. XX wieku w Stanach Zjednoczonych wraz z prądem drugiej fali feminizmu oscylowała i nadal skupia się wokół jednej, naczelnej kwestii: historia – jak dotąd – była podejmowana wyłącznie z „męskiej” perspektywy. Odwrócenie tej optyki stanowi klucz nie tylko do budowania nowej historiografii, ale także wszelkich działań i interwencji podejmowanych przez naukowczynie i działaczki feministyczne mających na celu odzyskanie miejsca dla kobiet w historii, przywołania losów kobiet, których obecność w dziejach była tłumiona i marginalizowana, a przede wszystkim przywrócenia ciągłości przekazu wiedzy między pokoleniami. Patrząc z tej perspektywy na polskie miasta, trudno odnaleźć liczne fizyczne dowody na obecność i wkład kobiet w ich życie społeczne i kulturowe. Historia Polek czy mieszkanek poszczególnych miejskich ośrodków w Polsce, w tym Lublina, nie jest bowiem zwykle reprezentowana w sposób na tyle dostateczny, by współczesne kobiety mogły się z nimi utożsamić. Nie wspominając o budowaniu więzi z pokoleniami kobiet, które w przeszłości wniosły swym życiem i pracą znaczący wkład w dzieje poszczególnych miast czy Polski. Poruszając się w przestrzeni miejskiej, najczęściej odczytujemy męskie nazwiska w nazwach ulic, a napotkane pomniki i tablice pamiątkowe rzadko upamiętniają kobiece postaci i osiągnięcia. Miejsca, które zostały wyróżnione kobiecym nazwiskiem najczęściej nie są najbardziej reprezentatywne, nie leżą w centralnej części miasta ani nie są ogromnym placem czy bulwarem, a ulice nie należą do głównych arterii komunikacyjnych. Poszukując na miejskiej mapie ulic nazwanych kobiecym nazwiskiem, należy oddalić się wzrokiem od centrum, a spacerując – zgłębiać szczeliny odległych dzielnic. Widoczna peryferyjność położenia miejskich herstorycznych nazw ulic nasuwa smutną analogię z marginalną pozycją kobiet w dziejach historycznych w ogóle. Miejskie nazewnictwo pełni funkcję informacyjną, ale także symboliczną (to element relacji komunikacyjnej z przestrzenią), a także narzędzie kształtowania tożsamości i pamięci społecznej. Komunikacja z miastem i jego historią w najprostszy sposób odbywa się poprzez odczytywanie i zapamiętywanie nazw ulic, dzielnic, obszarów, punktów charakterystycznych dla miejskiej topografii. Nazwy znaczą na wiele sposobów: odsyłają nas do przeszłości i budują swoistą miejską narrację historyczną. 23
Feministyczne mapowanie miasta...
Mapowanie miasta to wychwytywanie znaczeń budujących opowieść o minionych wydarzeniach, ludzkich dokonaniach, zmaganiach i doświadczeniach, a także szukanie połączeń z własną przeszłością i pochodzeniem. Z perspektywy feministycznej, która to leży u podstaw herstorycznych narracji, mapowanie miasta to odnajdywanie istniejących śladów kobiecej aktywności w miejskiej przestrzeni, ale także nanoszenie na mapę nowych punktów czyniących herstorię współczesnych kobiet bogatszą o więź z ich przodkiniami. Aktywność działaczek i organizacji feministycznych w obszarze historyczym na terenie polskich miast, w tym Lublina, ma na celu przywrócenie ciągłości w przekazie wiedzy o kobietach żyjących na terenie Polski. Tworzenie herstorycznego transferu wiedzy w postaci szlaków śladami regionalnych kobiecych postaci, archiwów, dokumentacji czy lobbowania za zmianą miejskiego nazewnictwa na rzecz upamiętnienia artystek, wynalazczyń, działaczek, naukowczyń czy polityczek czyni widocznym kobiecy wkład w dziedzictwo kulturowe i historyczne. Nazwy miejskie pełniące funkcję upamiętniającą i symboliczną pojawiły się stosunkowo niedawno1 i poza oczywistą funkcją orientacyjną zaczęły spełniać również funkcję ideologiczną. Istotne bowiem jest to, w jaki sposób nazwy ulic są nadawane, a także kto je ustala. „Rola elit w kształtowaniu pamięci zbiorowej to jeden z klasycznych wątków studiów nad pamięcią”2. Ponadto „elity tworzą pamięć, kierując się ideologią, która reprezentuje ich interesy, a posiadając «władzę wiedzy», mają możliwość oddziaływania na pamięć zbiorowości”3. Nie da się więc oderwać miejskiej symboliki od miejskiej władzy i politycznych wpływów, a zatem także wpływu „męskiej” perspektywy, jako że w dystrybucji władzy kobiety również były pomijane i – poza wyjątkami – nadal się ich nie uwzględnia. W XX wieku nazwy ulic w polskich miastach kilka razy ulegały zmianie w wyniku przemian o charakterze politycznym. Pierwsza zmiana nastąpiła w 1935 roku po 1
J.C. Bouvier, Les noms de rues disent la ville, cyt. za: O znaczeniu i naznaczaniu przestrzeni miasta, E. Kaltenberg-Kwiatkowska, Przegląd Socjologiczny, T. 60, 2011 z. 2/3, s. 135–165. 2
B. Pabjan, M. Czajkowski, Pamięć zbiorowa a przestrzeń miasta, w: Forum Socjologiczne 6. Pamięć a przestrzeń, red. M. Czajkowski i in., Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego, 2015 r., s. 11 3
24
Tamże.
Feministyczne mapowanie miasta...
śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego, kiedy to dla uczczenia jego pamięci wielu ważnym ulicom i placom miejskim nadano jego imię. Kolejne zmiany nadeszły w okresie powojennym: w latach 1948-1949 (stalinizacja), w 1956 roku (tzw. odwilż w polityce i propagandzie), a potem jeszcze, choć już nie tak liczne, towarzyszyły „polskiemu sierpniowi” w 1980 roku. Najistotniejsze przemiany nastąpiły jednak po 1989 roku i właściwie nie wygasły do dziś4. Niezaprzeczalnie więc nazwy ulic, ale także pomniki czy tablice pamiątkowe, pełniły istotną rolę w budowaniu pamięci społecznej i kształtowaniu określonych tożsamości czy narracji historycznych. W ubiegłym wieku, mimo wielu istotnych przemian będących wynikiem wytrwałości i zaangażowania kobiecych ruchów emancypacyjnych i feministycznych, rola kobiet w społeczeństwie nadal nie zrównała się z pozycją męską, a co za tym idzie, żadna z wyżej wymienionych przemian nie wniosła do miejskiej przestrzeni mnóstwa pomników czy tablic pamiątkowych stawianych w hołdzie kobiecym dokonaniom, także w nazewnictwie ulic nie pojawiło się więcej kobiecych nazwisk. Na współczesnej mapie Lublina, zgodnie z internetowym spisem ulic i placów5, na 1119 nazw, tylko 26 to imię i nazwisko kobiety6. Pozostałe nazwiska użyte w nazewnictwie ulic i placów w Lublinie to męscy artyści, działacze społeczni, politycy, wojskowi, uczeni, duchowni i postaci historyczne, np. królowie – łącznie 298 nazwisk. Tylko kilka z tych 26 kobiecych punktów na mapie ma położenie umożliwiające rozpoznanie, przykucie uwagi czy zapamiętanie, o ile akurat nie mieszka się w pobliżu. Tak więc oczywiście na pierwszym miejscu plasuje się nazwisko Marii Skłodowskiej-Curie, której zasługi jako chyba jedynej kobiety w polskiej historii i nauce przestano już otwarcie podważać. Powszechne uznanie dla uczonej w Lublinie 4
E. Kaltenberg-Kwiatkowska, O znaczeniu i naznaczaniu przestrzeni miasta, Przegląd Socjologiczny, t. 60, 2011 z. 2/3, s. 135–165. 5
http://www.zumi.pl/Lublin,Lubelskie,indeks_ulice.html (dostęp: 10.05.2017).
6
25 kobiet, których nazwiska noszą lubelskie ulice to: Franciszka Arnsztajnowa, Mieczysława Ćwiklińska, Antonina Grygowa, Pola Gojawiczyńska, Maria Kuncewiczowa, Irena Kosmowska, Maria Koryznowa, Maria Konopnicka, Faustyna Morzycka, Helena Modrzejewska, Eliza Orzeszkowa, Anna Pustowójtówna, Janina Porazińska, Emilia Plater, Maria Skłodowska-Curie, Ewa Szelburg-Zarembina, Anna Stanisławska, Stefania Sempołowska, Gabriela Zapolska, Zofia Zagrobska, Narcyza Żmichowska, Matka Teresa z Kalkuty i Królowa Jadwiga. 25
Feministyczne mapowanie miasta...
jest ewidentne, jej imieniem nazwano całkiem sporą ulicę, nie żeby bardzo reprezentatywną, jednakże dość blisko centrum. Ponadto jedyny plac w mieście noszący kobiece nazwisko to pl. Marii Skłodowskiej-Curie. Zatem jej nazwiska użyto dwukrotnie, co można uznać za prawdziwe wyróżnienie lub dowód na brak innych pomysłów, bo jeśli zdecydowano się na nazwisko kobiety, dlaczego nie wyróżniono innej zasłużonej Polki lub – co ciekawsze z perspektywy lokalnej herstorii – lublinianki? Jakakolwiek złożona historia, a raczej herstoria, kryje się za ostatecznie takim kształtem nazw tych dwóch punktów na miejskiej mapie, zaskakujący staje się fakt, iż już uczelnia zdawałoby się imienia tej samej kobiety nosi w swej nazwie zmienioną kolejność jej dwóch nazwisk: Uniwersytet im. Marii Curie-Skłodowskiej. Niby zmiana niewielka, wręcz „kosmetyczna”, a wprowadzająca pewien dysonans w recepcji urbanistycznej struktury nazw. Tym bardziej widoczne jest to symboliczne przesunięcie akcentów, gdy obiekt architektoniczny pełniący funkcję publiczną, noszący ową osobliwą w konfiguracji nazwę, stoi nie gdzie indziej, jak właśnie przy placu im. Marii SkłodowskiejCurie. Zastanawia mnie więc co zadecydowało o pierwszeństwie nazwiska przyjętego przez Skłodowską po mężu nad jej nazwiskiem odziedziczonym po ojcu? Przecież faktem jest, iż żadna z kobiet nie posiada swojego nazwiska, jesteśmy nazywane i rozpoznawane po linii męskiej. Czemu więc miał służyć ten zabieg? Czy to komunikat do kobiet studiujących na tej uczelni lub mieszkających w Lublinie czy do samej Skłodowskiej-Curie? Czyżby chciano podważyć jej pozycję i podkreślić rolę Pierra Curie w jej karierze, dać jej symboliczny pstryczek w nos o treści: bez niego byś tego nie dokonała? Być może. A być może jest to powodowana emocjami i wewnętrznym sprzeciwem daleko idąca nadinterpretacja. Trudno jednak w świetle stałych praktyk wymazywania kobiecych dokonań z historii oprzeć się wrażeniu, że nawet herstoria uznanej i nagrodzonej odkrywczyni dwóch pierwiastków nadal podlega procesowi umniejszania i podważania kobiecych dokonań. Nazwiska kobiet zostały nadane w Lublinie ulicom mało okazałym, rzadko są to pierwsze miejsca napotykane po przyjeździe do miasta lub zwiedzane w trakcie turystycznej wędrówki. W Śródmieściu znajduje się tylko jedna ulica, Marii Konopnickiej – niespecjalnie związanej z Lublinem, choć niezaprzeczalnie istotnej polskiej poetki i nowelistki. 26
Feministyczne mapowanie miasta...
Nazwiska kobiet faktycznie związanych z historią miasta, działaczek społecznych czy artystek mających swój wkład w kulturalne dziedzictwo regionu znajdują się w nazwach ulic najczęściej na oddalonych od centrum dzielnicach i peryferyjnych osiedlach. Na przykład Franciszka Arnsztajnowa, poetka, tłumaczka i działaczka niepodległościowa urodzona i przez większość swojego życia mieszkająca w Lublinie doczekała się „upamiętnienia” w postaci wąskiej ślepej uliczki. Na szczęście na ścianie domu, w którym mieszkała w samym centrum przy ulicy Złotej 2 od 1997 roku widnieje tablica pamiątkowa, a postać Arnsztajnowej została przybliżona kilkoma informacjami o jej zasługach. Ulica innej lubelskiej poetki, Janiny Porazińskiej, dla odmiany jest lub zdaje się nieprzejezdna, gdyż na samym jej środku wyrastają drzewa, a wybrukowane podłoże zastępuje rodzaj szerokiej, nieutwardzonej ścieżki, by po kilku metrach znów stać się zwykłą wąską osiedlową drogą pomiędzy domkami jednorodzinnymi. Poetka jednak również doczekała się upamiętnienia w centrum miasta. W 2009 roku na frontonie kamienicy przy ulicy Noworybnej 3, w której się urodziła i mieszkała przez pierwsze 12 lat, została umieszczona tablica pamiątkowa. Co ważne, ten sposób upamiętnienia nie jest bardzo powszechny w przypadku kobiet w lubelskiej przestrzeni miejskiej. Według wykazu pomników i tablic dostępnego na stronie Biuletynu Informacji Miejskiej Samorządu Miasta Lublin w mieście znajdują się 62 tablice, a tylko 3 dotyczą kobiet7. Co ciekawe, w miejskim spisie nie figurują tablice Arnsztajnowej i Porazińskiej. Pozostaje więc nadzieja, że tablic jest więcej, choć to smutne, że umknęły rejestracji, a także są trudne do odnalezienia w trakcie zwykłego spaceru po najbardziej reprezentatywnej części miasta czy miejscach związanych z kobiecą działalnością w przeszłości. Natomiast inna lublinianka, działaczka oświatowa Faustyna Morzycka, będąca pierwowzorem tytułowej Siłaczki w noweli Stefana Żeromskiego nie miała tyle szczęścia co wyżej wymienione poetki. Osiedlowa ulica Morzyckiej leży bowiem poza centrum i także jest ślepa. Niestety nie ma pomnika czy tablicy upamiętniającej jej pełną zaangażowania działalność w obszarze edukacji. Można więc uznać, że swoistym zadośćuczynieniem dla Morzyckiej za położenie jej ulicy, jest fakt, że nazwisko Żeromskiego nadano równie 7 http://bip.lublin.eu/bip/um/index.php?t=210&id=249542 (dostęp: 13.05.2017).
27
Feministyczne mapowanie miasta...
niepozornej osiedlowej (choć mimo wszystko jednak przejezdnej) uliczce. Z tym, że ulica z nazwiskiem pisarza znajduje się prawdopodobnie w każdym większym polskim mieście, a z nazwiskiem tej działaczki oświatowej już niekoniecznie. Zgodnie z zaobserwowaną już pewną prawidłowością, to właśnie lubelskie ciche osiedla z brukowanymi lub nieutwardzonymi drogami, pośród drzew, gdzieś na uboczu głównych i reprezentatywnych ulic oraz dzielnic skrywają pozostałe kobiece nazwiska. Wyjątkowo ulica Ireny Kosmowskiej, związanej z Lublinem działaczki niepodległościowej i jednej z pierwszych posłanek na Sejm Ustawodawczy oraz I i II kadencji RP, być może nie jest w centrum, ale jest dość ruchliwa. Podobnie wygląda ulica Marii Koryznowej, gdyż to szeroka miejska dwupasmówka. Jednakże ulica Marii Koryznowej na Ponikwodzie powinna nosić imię Antoniny, gdyż Maria w ogóle nie była związana z Lublinem (była dziennikarką mieszkającą w Warszawie) natomiast Antonina była m.in. założycielką ochronki na lubelskiej Kalinowszczyźnie8. Zmiana, mimo interwencji, oczywiście nie nastąpiła ze względu na zbyt wysokie koszty. Pokazuje to jednak, że upamiętnienie konkretnej czy w ogóle działalności kobiet nie jest najważniejsze w kluczu doboru nazw ulic w Lublinie. Znacząca dla miasta jest jednak z pewnością ulica imienia Antoniny Grygowej, która podczas II wojny światowej niosła pomoc polskim żołnierzom i więźniom obozu na Majdanku. Arteria komunikacyjna jej imienia niebawem będzie remontowana i połączona z obwodnicą miejską, stanowiąc nadal jedną z ważniejszych dróg samochodowych. Godne uwagi jest, że jedną z ulic nazwano imieniem i nazwiskiem Anny Stanisławskiej, poetki z epoki baroku – przykra jednak jest konstatacja, iż jest to znów ślepa, nieutwardzona, wąska droga na osiedlu domków poza centrum. Z kolei nazwisko Narcyzy Żmichowskiej widnieje w nazwie innej wąskiej i ślepej uliczki, która szybko się kończy niczym nieprzysłoniętym widokiem na teren byłego obozu na Majdanku. Co prawda wkład Żmichowskiej w rozwój miasta nie był znaczący, gdyż jej związek z Lublinem
8 http://www.kurierlubelski.pl/artykul/150395,jest-maria-powinna-byc-antonina,id,t.html (dostęp: 15.05.2017).
28
Feministyczne mapowanie miasta...
był raczej przymusowy9, natomiast jej wpływ na rozwój polskiego ruchu emancypacyjnego kobiet, a także polskiej literatury, jest niezaprzeczalnie godny upamiętnienia. Dlaczego więc, jeśli już zdecydowano się na jej nazwisko, wybrano takie położenie? Rozczarowanie także budzi właściwie nie dłuższy niż 500 metrów skrawek drogi nazwany imieniem Anny (Henryki) Pustowójtówny, kobiety walczącej w powstaniu styczniowym, a także w wojnie francusko-pruskiej. Powyższe przykłady nielicznych ulic pokazują, że mimo iż istnieją w lubelskim nazewnictwie miejskim – a więc także w miejskiej przestrzeni – swoiste odnośniki do przeszłości kobiet, prowadzą one do fragmentarycznej i niejasnej wizji ich historii. Stanowią wyszarpane z kontekstu i nieprzystające do siebie elementy, co więcej: pozostające poza ogólnym dostępem, gdzieś na peryferiach miasta i świadomości społecznej. Jest to szczególnie istotne dla feministycznego mapowania miasta, czyli nanoszenia na miejską siatkę powiązań symbolicznych, nowych – bo dotąd nieznanych – punktów stycznych. Często podejmowane w Polsce herstoryczne strategie dotyczą odzyskiwania historii codziennej mieszkanek danego regionu10. „Postaci kluczowe dla miasta i jego tożsamości o wiele łatwiej są identyfikowalne z perspektywy emocji zbiorowych, budując w ten sposób poczucie wspólnoty i tożsamości”11. Uobecnienie herstorii w przestrzeni publicznej miast pozwala na wypełnienie luk w kulturowym, społecznym i narodowym dziedzictwie. Działania podejmowane w Lublinie to chęć przywołania, upamiętnienia i oznaczenia (na początek na mapach zamieszczonych w niniejszej publikacji) miejsc związanych z aktywnością zawodową, kulturową, społeczną i polityczną kobiet mieszkających na jego terenie i tym samym odzyskania należnej im pozycji w historii. Budowanie herstorycznej narracji o lubliniankach ma na celu wpisanie ich 9
Narcyza Żmichowska została w 1849 roku aresztowana za swoją działalność konspiracyjną. Początkowo przebywała w więzieniu w Warszawie, a następnie została przeniesiona do Lublina. Lubelskie więzienie opuściła 1852 roku, jednakże w wyniku zakazu wyjazdu spędziła w Lublinie kolejne trzy lata w areszcie domowym, mieszkając u rodziny. 10
W ramach polskiej Sieci Herstorycznej działają inicjatywy i organizacje zajmujące się herstoriami poszczególnych miejskich dzielnic, miast i regionów w Polsce.
11
B. Pabjan, M. Czajkowski, Pamięć zbiorowa a przestrzeń miasta, dz. cyt., s. 13. 29
Feministyczne mapowanie miasta...
we współczesną miejską codzienność, a przede wszystkim ochronę przed zapomnieniem. Nieuwzględnienie kobiet w podziale miejskich znaczeń wskazuje na spychanie ich na margines nie tylko na mapach, ale także w lokalnej i narodowej pamięci. To kulturowe, polityczne i symboliczne pominięcie obecności i wpływu połowy społeczeństwa budzi niepokój o podstawy do budowania tożsamości współczesnych kobiet, oderwanych od reprezentantek własnej przeszłości. Wykluczenie reprezentacji kobiet z transferu wiedzy historycznej i symboliki tożsamościowej niezaprzeczalnie wskazuje na różnice wzorców z jakimi mogą identyfikować się Polki. Lubelskie Szlaki Herstoryczne są początkiem wyciągania z cienia dokonań kobiet w wielu obszarach życia kulturalnego, społecznego i wspólnotowego miasta. Mapowanie Lublina z perspektywy feministycznej pozwala na wpisanie w miejską przestrzeń nowej warstwy znaczeń pozwalających ujrzeć nieznaną dotąd sferę doświadczeń kobiet z całym bogactwem ich przeżyć i godnych zapamiętania osiągnięć.
30
BIBLIOGRAFIA: Bouvier J.C., Les noms de rues disent la ville, cyt. za: O znaczeniu i naznaczaniu przestrzeni miasta, E. Kaltenberg-Kwiatkowska, „Przegląd Socjologiczny”, T. 60, 2011 z. 2/3. Czeczot K. i in. (red.), Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, Warszawa 2014. Kaltenberg-Kwiatkowska E., O znaczeniu i naznaczaniu przestrzeni miasta, „Przegląd Socjologiczny” T. 60, 2011 z. 2/3. Pabjan B., Czajkowski M., Pamięć zbiorowa a przestrzeń miasta, w: „Forum Socjologiczne 6. Pamięć a przestrzeń”, red. M. Czajkowski i in., Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego, 2015.
Źródła internetowe: Animowana historia Polski, https://www.youtube.com/watch?v=slFUDZtpZVw Dunajska A., Jest Maria powinna być Antonina, http://www.kurierlubelski.pl/ artykul/150395,jest-maria-powinna-byc-antonina,id,t.html
Dzień Flagi RP, https://www.youtube.com/watch?v=N_z8zvt2Ce8 Poeci wyklęci, https://pl.wikipedia.org/wiki/Poeci_wykl%C4%99ci Spis ulic – Lublin, http://www.zumi.pl/Lublin,Lubelskie,indeks_ulice.html Wykaz pomników i tablic w Lublinie, http://bip.lublin.eu/bip/um/index. php?t=210&id=249542
I. Ś lad am i lub elsk i c h n au ko w c z yń i dz i ałacz ek n a r z ec z e d u k a c j i
Płeć na uniwersytecie. Zarys problematyki Julita Juros W 1894 roku Uniwersytet Jagielloński zezwala trzem kobietom: Stanisławie Dowgiałło, Jadwidze Sikorskiej i Janinie Kosmowskiej na rozpoczęcie studiów farmaceutycznych w charakterze hospitantek. Wydarzenie to jest uhonorowaniem kilkudziesięciu lat walki kobiet o dostęp do kształcenia akademickiego i prawo do nauki. Nim jednak pierwsze kobiety przestąpią progi uniwersytetu, rozegra się na ziemiach polskich batalia o równouprawnienie w edukacji. Temat wykształcenia kobiet jest już od lat 60. XIX wieku burzliwie dyskutowany. Emancypantki zdają sobie sprawę, że kwestia dostępu do edukacji jest kluczowa w walce o równouprawnienie. Ich opinie napotykają jednak na opór ze strony społeczeństwa. Wiek XIX to czas, kiedy kobieta ma być przede wszystkim żoną i matką, dobrą panią domu strzegącą domowego ogniska. Tendencja emancypacyjna postulująca kobiecą aktywność również w obszarach pozarodzinnych jest więc ostro krytykowana. W XIX wieku kształcenie kobiet odbywa się w domu rodzinnym, na żeńskich pensjach lub w żeńskich gimnazjach. W ramach edukacji przekazywany jest konkretny model kulturowy, w którym kobieta ma być podporządkowana mężczyźnie. Klementyna Hoffmanowa streszcza kobiece powinności następująco: „kobieta uczynioną została jako pomoc mężczyźnie podobna, pod moc męża oddana, rzadko też bardzo kobieta na swój własny rachunek, na swoje imię żyje, rzadziej jeszcze bez szkody ten przywilej znosi; a nigdy, w jakimkolwiek jest stanie, w jakichkolwiek okolicznościach pierwszeństwa i władzy, do których mężczyźni są powołani, dojść i pragnąć nie może i nie powinna”1. W XIX wieku dominuje podział na prywatne i publiczne, kobiety przypisane są jednoznacznie do sfery prywatnej, rodzinno-domowej. Według obiegowej opinii w kręgach konserwatywnych kobiety nie tylko nie są zdolne do samodzielnego, abstrakcyjnego myślenia, ale również do przyswajania wiedzy na wyższym poziomie. Wychowanie i kształcenie kobiet ma służyć przede wszystkim przygotowaniu 1
K. Hoffmanowa, O powinnościach kobiet, t. 1, Warszawa 1849, s. 25. 35
Płeć na uniwersytecie...
ich do roli matki i żony, co mocno podkreśla instrukcja dla żeńskich pensji z 1826 roku: „Nie do działania w obszernym zakresie, nie do szukania sławy w zawodzie prac i usług publicznych, nie do kierowania sprawami ważnemi, od których losy rodzin zależą płeć ta jest przeznaczona, lecz do cichego i rządnego pożycia, do zatrudnień najbliższych, do szczegółów domowych, od których dobrego urządzenia zależy spokojność domowa, obfitość i dobrobyt osób familię składających, a częstokroć porządek i bezpieczeństwo całego majątku”2. Wmawianie kobietom niższości intelektualnej sprawia, że wiele z nich rzeczywiście wątpi w swoje możliwości. Innym wysuwanym argumentem przeciwko umożliwieniu kobietom studiowania jest troska o ich „niewieścią godność”. Zgodnie z tym poglądem, kobieta wykształcona ma tracić wdzięk i urok charakterystyczny dla tej płci. Dyskusja toczy się również między samymi kobietami. Wspomniana Klementyna z Tańskich Hoffmanowa podkreśla konieczność trzymania się przez kobiety swoich ról, ponieważ „każdy winien być tem, czem się urodził”3. W związku z tym zaleca kobietom uległość i posłuszeństwo mężczyznom. Przeciwne poglądy reprezentuje Narcyza Żmichowska, walcząca o swobodny dostęp kobiet do edukacji, który ma być szansą na samodzielne i niezależne życie: „Uczcie się, jeśli możecie, umiejcie, jeśli potraficie i myślcie o tym, żebyście same sobie wystarczyły, bo w razie potrzeby nikt na was opieką i wsparciem nie czeka”4. Sprawa edukacji kobiet jest również przedmiotem ożywionej dyskusji prowadzonej na łamach ówczesnych pism. W Galicji duże zasługi w zmianie obyczajów i poglądów dotyczących uzyskania przez kobiety dostępu do uniwersytetów mają między innymi lwowski „Dziennik Mód Paryskich”,
2
K. Hoffmanowa z Tańskich, Szczegółowa instrukcya względem sposobu dawania nauk po pensyach i szkołach wyższych płci żeńskiéy, Warszawa 1826, s. 7. 3 4
K. Hoffmanowa z Tańskich, O powinnościach kobiet, dz. cyt., s. 406.
N. Żmichowska, Słowo przedwstępne do dzieł dydaktycznych pani Hoffmanowej, w: A. Górnicka-Boratyńska, Chcemy całego życia: antologia polskich tekstów feministycznych z lat 1870–1939, Warszawa 1990, s. 61. 36
Płeć na uniwersytecie...
krakowskie „Niewaiasta”, „Wianki”, „Kalina”5. Bardzo ważnym momentem w walce o dostęp do edukacji jest rok 1863 i upadek powstania styczniowego. Liczne represje, które dotykają mężczyzn, sprawiają, że wiele kobiet jest zdanych tylko na siebie, w związku z czym emancypacja staje się koniecznością życiową. Nasilają się głosy nawołujące do zmiany dotychczasowego modelu wychowania kobiet, który okazuje się nieprzydatny w nowych warunkach społecznych. Podkreśla to Żmichowska, pisząc: „Małe dziewczynki według programu i ducha pani Hoffmanowej kształcone, po kilkunastu latach ujrzały się wśród stosunków zupełnie innych niż te, do których je kształcono”6. W konsekwencji załamaniu ulega dotychczasowa struktura społeczna, szlachta przenosi się do miast, a kobiety są zmuszone szukać pracy, która zapewni utrzymanie im i dzieciom. Wraz z tym powolnym odchodzeniem od tradycyjnego modelu społeczeństwa zaczynają na ziemiach polskich powstawać szkoły ogólnokształcące i zawodowe dla kobiet. W 1868 roku zostają założone przez Adriana Baranieckiego Wyższe Kursy dla Kobiet w Krakowie. Oferują one trzy kierunki kształcenia: humanistyczny, przyrodniczy i artystyczny7. Kursy wpływają na zmianę postrzegania kształcenia kobiet w społeczeństwie – pokazują, że zdobycie wykształcenia przez kobiety realnie przekłada się na możliwości znalezienia lepiej płatnego zajęcia. Kursy cieszą się dobrą opinią, a ich popularność będzie się utrzymywała również po dopuszczeniu kobiet do studiów. W sumie z Wyższych Kursów skorzysta 4260 kobiet, mimo że nie otrzymają one dyplomu ukończenia studiów wyższych8. Ten można otrzymać w tym okresie za granicą, gdzie poszczególne uniwersytety, m.in. w Szwajcarii, Francji, Belgii zezwalają kobietom na podjęcie studiów. Pierwsze Polki, które uzyskają dyplomy na zagranicznych uczelniach, odegrają ważną rolę w procesie emancypacji kolejnych pokoleń kobiet. To one będą torować drogę do niezależności poprzez edukację, która umożliwi zajmowanie znaczących pozycji w życiu społecznym. Ich sukcesy 5
Z. Sokół, Walka kobiet o wstęp na uniwersytety w Polsce, http://www.efka. org.pl/index.php?action=p_art&ID=6 (dostęp: 15.06.2017).
6
N. Żmichowska, dz. cyt., s. 46.
7
J. Kras, Wyższe Kursy dla Kobiet im. A. Baranieckiego w Krakowie 1868– 1924, Kraków 1972, s. 22.
8
Tamże, s. 26. 37
Płeć na uniwersytecie...
zawodowe wpłyną również na pobudzenie aspiracji edukacyjnych kobiet mieszkających na ziemiach polskich i do głośnego formułowania żądań dotyczących prawa do kształcenia się. Na terenie zaboru rosyjskiego kobiety pobierają nauki na Wyższych Kursach dla Kobiet zorganizowanych w 1878 roku w Petersburgu9. Nauka trwa 4 lata i odbywa się na dwóch wydziałach – nauk humanistycznych i przyrodniczych. W 1886 roku utworzony zostaje również tak zwany Uniwersytet Latający, który pełni rolę podziemnej szkoły wyższej. Jego słuchaczkami są między innymi późniejsze pierwsze studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego: Stanisława Dowgiałło i Jadwiga Sikorska. Najkorzystniejsze warunki do walki kobiet o dostęp do kształcenia wyższego są w tym okresie w Galicji. Dzięki względnie liberalnej polityce zaborcy oraz liczącym się ośrodkom naukowym, utrzymywane są tu kontakty z europejskimi uczelniami, co sprzyja bardziej postępowemu podejściu do edukacji wyższej kobiet10. Rok 1894, który uznaje się za datę uzyskania przez kobiety prawa do studiowania, poprzedzi okres wzmożonego ruchu emancypacyjnego. Jest to czas zagorzałej publicystyki, pisania petycji do władz, zjazdów i kongresów, działalności licznych organizacji głoszących hasła emancypacyjne. W 1894 roku, dzięki zaangażowaniu Kazimiery Bujwidowej, emancypantki i działaczki oświatowej, Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego na mocy przepisów o prawie hospitacji zezwala trzem pierwszym kobietom uczęszczać na wykłady. Bujwidowa wykorzystuje istniejący przepis o hospitacji, który umożliwia uczęszczanie na zajęcia bez prawa ubiegania się o dyplom naukowy i namawia ponad 60 kobiet do złożenia podania o przyjęcie na uniwersytet. Władze uczelni wybierają 3 z nich: Sikorską, Dowgiałłównę i Kosmowską. Jadwiga Sikorska będzie później wspominać ten dzień: „prowadzone do sali przez ówczesnego asystenta przy katedrze chemii nieorganicznej dra Augustyna Wróblewskiego, przyjęte zostałyśmy ogólnym „a-a-a!” przy akompaniamencie szurania
9
A. Dominiczak, Edukacja kobiet, w: Kobiety w Polsce w latach 90., Raport Centrum Praw Kobiet, Warszawa 2000, s. 90.
10
K. Mrozowska, Kobiety polskie w nauce i oświacie, w: E. Konecka (red.), Kobiety polskie, Warszawa 1986, s. 256. 38
Płeć na uniwersytecie...
nogami w ławkach”11. Trzy lata później austriackie Ministerstwo Oświaty wydaje rozporządzenie, na mocy którego kobiety mogą rozpoczynać studia już jako słuchaczki zwyczajne i nadzwyczajne. Liczba kobiet studiujących na wyższych uczelniach będzie bardzo szybko się powiększać. W Krakowie w roku 1897/98 kobiety stanowią 6,61% wszystkich studiujących, w latach trzydziestych ich liczba wzrośnie do prawie 30%12. Od roku 1918 kobiety mogą już nie tylko studiować na wszystkich dostępnych kierunkach, ale również uzyskiwać wszystkie stopnie naukowe, łącznie z dotychczas nieosiągalną habilitacją.
11
M. Czuma, M. Kozioł, L. Mazan, To jest Kraków, mości książę!, Kraków 2007, s. 189. 12 J. Suchmiel, Emancypacja naukowa kobiet w uniwersytetach w Krakowie i we Lwowie do roku 1939, Częstochowa 2004, s. 120.
39
Śladami lubelskich naukowczyń i działaczek na rzecz edukacji Julita Juros Kiedy piszę o lubelskich naukowczyniach, słownik uparcie podkreśla mi to słowo na czerwono, tak jakby sugerował, że nie ma dla nich miejsca w naszym języku. Co innego określenie „kobiety w nauce” jako pojedyncze przypadki pokroju Marii Skłodowskiej-Curie, ale nie jako permanentna cecha, określenie zawodu, nazwa specjalności. Również w przestrzeni miejskiej naukowczynie pozostają niezmiennie ukryte – nie mają swoich ulic, tablic upamiętniających, pomników. Zajmując się kobietami w nauce, ciągle będę się zresztą potykać o ten język. Będę pisać uparcie o doktorkach i lekarkach, ale – powołując się na źródła – będę też musiała pisać o uzyskaniu przez nie dyplomu lekarza, tytułu naukowego profesora, pełnieniu funkcji adiunkta. Świadomie pozostawię tę niekonsekwencję, żeby czytając ten tekst, można się było o nią potykać, żeby żeńskie formy nie rozpłynęły się w rzekomej neutralności form męskich. Nie będzie to tylko opowieść o naukowczyniach w ścisłym znaczeniu tego słowa, bo sama nauka dopiero od niedawna przyzwala na obecność w niej kobiet. Ciężko zresztą zapracować na to miano, kiedy dostęp do edukacji akademickiej jest ograniczony, a w opinii publicznej dominuje pogląd o intelektualnej wyższości mężczyzn nad kobietami. Nasza opowieść będzie się więc również snuć wokół kobiet, które angażując się w działalność oświatową i edukacyjną, przygotowały podwaliny dla kolejnych generacji kobiet chcących uzyskać wyższe wykształcenie umożliwiające im działalność naukową. Nie trzeba – choć można – rozpocząć nasz spacer w godzinach porannych lub przedpołudniowych. Wtedy miasteczko akademickie, gdzie aktualnie jesteśmy, jest najbardziej żywe, najbardziej zaludnione, najgłośniejsze. Zobaczymy wielu studentów i wiele studentek (z danych statystycznych wynika, że studentek możemy zobaczyć nawet więcej). Przez chwilę może się wydawać, że nauka dzisiaj wcale już nie ma męskiej płci, a przynajmniej, że nie odbija się to w dostępie kobiet do kształcenia. Rzeczywiście, te dysproporcje są bardziej ukryte – zawierają się w terminach 41
Śladami lubelskich naukowczyń...
takich jak szklany sufit, dziurawy rurociąg, lepka podłoga1. Może nie widać ich tutaj, ale wychodzą na światło dzienne, kiedy prześledzimy proporcje płci na wyższych szczeblach kariery naukowej, udziały posiadanych stopni i tytułów naukowych w grupach płci czy posłuchamy osobistych relacji naukowczyń zmagających się z różnymi przeszkodami, które napotykają na swojej drodze zawodowej. Dla kobiet, które podejmują aktywność naukową kolosalne znaczenie ma dostępność odpowiednich wzorców – kobiet, z którymi można poczuć więź, do których można się odwołać, z którymi można się utożsamić – takich bohaterek, autorytetów, inspiracji. Rozpocznijmy więc nasz spacer i odzyskajmy ich herstorie. Naszą opowieść zaczniemy od herstorii dwóch uniwersytetów – Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Ten pierwszy powstał w 1918 roku, kiedy kobiety miały już dostęp do edukacji akademickiej, więc będzie to herstoria bohaterki zbiorowej – pierwszych studentek i wykładowczyń uczelni. Jedną z nich była Irena Litwińska, która w swoich wspomnieniach przekazuje ducha tamtych czasów i chęć wielu współczesnych jej kobiet, aby się kształcić: „Jest rok 1918, już mam za sobą Pensję Filologiczną Heleny Czarneckiej, ukończyłam dwuletnie Kursy Handlowe im. S. Sulimirskiego, uczęszczam do szkoły muzycznej. Ale to mi nie wystarcza, chcę dalej studiować, dalej się kształcić! (…) Zapisuję się jako jedna z pierwszych słuchaczek na Wydział Prawny. Kobiet jest bardzo mało, zaledwie kilkanaście”2. Na zdjęciach z tamtych czasów widzimy poważne, wpatrzone w obiektyw młode kobiety w cha1
Zjawiska te dotyczą trudności, które napotykają kobiety decydujące się na karierę naukową. Szklany sufit oznacza niewidzialne bariery, które utrudniają kobietom awans. Nie chodzi tu jedynie o obszar nauki, ale każdą dziedzinę, w które kobiety podejmują pracę zawodową. Zjawisko dziurawego (nieszczelnego) rurociągu opisuje zmniejszanie się liczby kobiet wraz z kolejnymi, wyższymi stopniami naukowymi. Mimo że często więcej kobiet niż mężczyzn rozpoczyna studia magisterskie i doktoranckie, to ich liczba maleje w miarę pokonywania kolejnych szczebli kariery naukowej. Efektem tendencji „wyciekania” jest mała liczba kobiet osiągających poziom profesorki. Lepka podłoga polega natomiast na przypisaniu kobiet do grupy zawodów (lub kierunków w kontekście nauki), które są mniej płatne lub uważane za mniej prestiżowe lub kluczowe. 2 G. Karolewicz, Katolicki Uniwersytet Lubelski we wspomnieniach pierwszych studentów z lat 1918–1925, Lublin 1978, s. 79.
42
Śladami lubelskich naukowczyń...
rakterystycznych czapkach: „Właśnie czapki, a nie kapelusze nosiliśmy na każdą okazję, każdą uroczystość państwową czy kościelną. Byliśmy dumni z ich posiadania”3. Katolicki Uniwersytet Lubelski, najstarsza uczelnia w Lublinie, powstał w 1918 roku z inicjatywy ks. Idziego Radziszewskiego, który zbierał fundusze wśród Polonii w Petersburgu na założenie katolickiej uczelni w Polsce. Uczelnia miała powstać w miejsce likwidowanej Akademii Duchownej w Petersburgu, a pierwszą siedzibą Uniwersytetu był gmach Seminarium Duchownego. Jeśli chodzi o kadrę naukową, pochodziła ona głównie z dawnych uniwersytetów byłego zaboru austriackiego – Krakowa i Lwowa. Wśród tej pierwszej kadry próżno szukać kobiet, co nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę, że pierwsza żeńska habilitacja na polskiej uczelni to dopiero rok 1920. Już wcześniej kobiety miały dostęp do stanowisk asystenckich, ale dopiero habilitacja umożliwiała uzyskanie samodzielnego stanowiska naukowego. Pierwszy raz w aktach Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego nazwisko wykładowczyni pojawia się w roku akademickim 1927/1928 – jest to dr Halina Świderska, asystentka prowadząca proseminarium z języka polskiego na Wydziale Nauk Humanistycznych4. Pięć lat później pojawia się kolejne nazwisko – Aliny Borkowskiej, która jako młodsza asystentka prowadzi ćwiczenia praktyczne z objaśniania tekstów XVI i XVII wieku z literatury francuskiej5. Przez wiele kolejnych lat kobiety na KUL-u nie będą zatrudniane na samodzielnych stanowiskach naukowych, a przez jeszcze dłuższy czas nie będą należeć do władz naczelnych Uniwersytetu. Jeśli chodzi o herstorię drugiego uniwersytetu w Lublinie, czyli Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, to uwagę przyciąga już nazwa z patronką uczelni: Marią Skłodowską-Curie. Uwagę zwraca też nietypowa kolejność członów w jej nazwisku: to po mężu figuruje przed nazwiskiem panieńskim, co jest nie tylko nietypowe dla języka polskiego, ale przez
3
Tamże, s. 195.
4
Spis wykładów i wykaz instytucji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Lublin półrocze zimowe 1927/28, Lublin 1928, s. 25 5
Spis wykładów i wykaz instytucji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Lublin półrocze letnie 1932/33, Lublin 1933, s. 18. 43
Śladami lubelskich naukowczyń...
niektórych badaczy i badaczki uznane za błędną odmianę nazwiska jednej z najsłynniejszych polskich naukowczyń. Sama Skłodowska nie miała związku z Lublinem, choć jej dziadek – Józef Skłodowski – był znanym lubelskim pedagogiem, dyrektorem szkoły. Według profesora Wiesława Skrzydło, rektora UMCS w latach 1972–1981, do wyboru Skłodowskiej na patronkę uczelni przyczyniły się trzy względy: jej wybór miał uwypuklić przyrodniczy charakter Uniwersytetu, postać Marii Skłodowskiej-Curie miała symbolizować walkę nowo powstającej uczelni z trudnościami, na które napotykała, oraz to, że noblistka była świetnym przykładem międzynarodowej współpracy naukowej6. Prawdopodobnie nie bez znaczenia był też fakt zadeklarowanego ateizmu Marii Skłodowskiej-Curie w przeciwności do alternatywnej propozycji Mikołaja Kopernika, który jako kanonik warmiński mniej nadawał się na patrona uczelni, która miała pełnić rolę „bastionu szkoły świeckiej”. Uniwersytet powstał w 1944 roku, początkowo rektorat i sale wykładowe znajdowały się w budynku Gimnazjum Państwowego im. S. Staszica przy Alejach Racławickich 20. Uczelnia rozpoczęła swą działalność w czasie, kiedy kobiety nie tylko miały już szeroki dostęp do kształcenia akademickiego, ale również kiedy zdążyły już osiągnąć stopnie naukowe pozwalające im na obejmowanie samodzielnych stanowisk na uczelniach. Do takich kobiet należała prof. Laura Kaufman, wybitna biolożka, zoolożka i genetyczka, która w 1907 roku jako jedna z nielicznych wówczas kobiet rozpoczęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Do Lublina przyjechała w kwietniu 1945 roku jako ukształtowana badaczka z wykrystalizowanymi zainteresowaniami naukowymi, do których należały przede wszystkim zagadnienia dotyczące hodowli kur. Została powołana na stanowisko profesorki genetyki i drobiarstwa na Wydziale Rolnym powstającego właśnie Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. 25 września 1954 roku otrzymała tytuł profesora zwyczajnego7 i tym samym stała się pierwszą profesorką zootechniki w Polsce. To okres lubelski, do przejścia na emeryturę w 1960 roku, należał do najbardziej twórczych naukowo i dydaktycznie w jej karierze.
6
J. Malarczyk, Powstanie i organizacja Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w świetle źródeł, Lublin 1968, s. 16. 7
44
http://www.pan-ol.lublin.pl/biul_3/LK.htm (dostęp: 18.05.2017).
Śladami lubelskich naukowczyń...
Przejdziemy teraz dalej wzdłuż Alei Racławickich, żeby dojść do kolejnej ważnej dla Lublina uczelni – rektoratu Uniwersytetu Medycznego. Uniwersytet Medyczny powstał nie jako oddzielna uczelnia, ale jako Wydział Lekarski UMCS. Pierwszy okres działalności tej instytucji to przede wszystkim próba skompletowania kadry naukowej. W roku akademickim 1944/1945 istnieją już 24 jednostki dydaktyczne. Wśród osób kierujących katedrami odnaleźć można jedną lekarkę – kierowniczkę Kliniki Chorób Dzieci dr Hannę Hirszfeld. Pełniła ona tę funkcję krótko, od października 1944 do września 1945 roku. Miejsce, w którym się znajdujemy jest jedynie umowne – w czasach, o których mówimy, katedry Wydziału Lekarskiego rozsiane są po całym Lublinie, a Hanna Hirszfeld, wówczas docentka, rezydowała w szpitalu dziecięcym przy ul. Staszica 11. Po zakończeniu wojny na terenie kraju zaczęto odbudowywać inne wyższe uczelnie. Wielu lekarzy i wiele lekarek zdecydowało się opuścić Lublin, w tym również Hanna Hirschfeld, która wyjechała z mężem do Wrocławia. Na skutek starań uczelni do Polski wróciło jednak wielu wykładowców i wykładowczyń związanych z Wydziałem Lekarskim Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, którzy uzupełnili kadrę akademicką Wydziału Lekarskiego UMCS. Wśród lekarek znalazły się m.in. dr Anna Krystyna Romanowska-Żytkiewicz oraz dr Janina Krośniewicz Ryll-Nardzewska8. 5 stycznia 1945 roku wystawiono pierwszy dyplom Wydziału Lekarskiego UMCS. Dyplom lekarza z nr 1. otrzymała Maria Alina Hulanicka -Mazurkowa9, późniejsza ginekolożka, do 1977 roku ordynatorka szpitala w Tomaszowie Lubelskiem, ale również gimnastyczka i lekkoatletka. Z Wydziałem Lekarskim UMCS, który w 1950 roku został przekształcony w Akademię Medyczną jest związana również postać kolejnej ważnej dla Lublina kobiety – Ireny Krzeczkowskiej. Z jednej strony była ważną lubelską naukowczynią, która w 1949 roku została powołana na kierowniczkę Zakładu Chemii Ogólnej, a od 1952 roku jako docentka, a następnie jako zastępczyni profesora prowadziła żywą, owocną działalność nauko8
L. Kowieski, Pracownicy naukowi, absolwenci i studenci Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, kontynuujący swą działalność na Wydziale Lekarskim UMCS, a następnie AM w Lublinie, cz. I i II, Alma Mater nr 4/33, s. 146. 9
http://www.historia.medycyny.umlub.pl/historia/ (dostęp: 29.05.2017). 45
Śladami lubelskich naukowczyń...
wą, organizacyjną i dydaktyczno-szkoleniową, a z drugiej strony dała się poznać jako organizatorka pierwszego po wojnie prywatnego liceum dla dorosłych. Zajęła się tym samym edukacją tej grupy młodych ludzi, którym wojna wyrządziła szczególną krzywdę – wycięła z życiorysu lata młodości, uniemożliwiła kształcenie poprzez prześladowanie tajnej nauki. Krzeczkowskiej zależało na stworzeniu placówki, która pozwoliłaby chociaż częściowo na powetowanie młodzieży dorastającej w czasie wojny straconego czasu. Szkoła powstała w sierpniu 1944 roku pod nazwą Prywatnego Koedukacyjnego Gimnazjum i Liceum dla Dorosłych dr Ireny Krzeczkowskiej. Pierwsze zapisy odbyły się – ze względu na brak stałej siedziby – na korytarzu Gimnazjum i Liceum im. Hetmana Zamoyskiego. Sama Krzeczkowska była dyrektorką szkoły do 1950 roku10. Z kolejną bohaterką naszej opowieści – Józefą Kunicką – historia nie obeszła się łaskawie. Jej nazwisko jest w mieście znane, zapisane zarówno w historii jak i przestrzeni miasta, jednak nie ze względu na jej dokonania, tylko jej brata – Władysława Kunickiego. Jej herstoria to smutny przykład „wygumkowania” postaci kobiecych z kart historii. Radna miejska, działaczka oświatowa, polityczka, społeczniczka – mimo że wkład Kunickiej w rozwój miasta był bardzo duży, ona sama nie doczekała się upamiętnienia. Uderza jej materialna nieobecność w przestrzeni – brak zdjęć, brak wzmianek o jej dokonaniach, nawet brak tabliczki z notą biograficzną na cmentarzu przy ul. Lipowej, gdzie została pochowana. Kunicka urodziła się w Żytomierzu, do Lublina przyjechała w wieku 33 lat i z tym miastem związała swoją działalność społeczną i zawodową. W miejscu gdzie się znajdujemy, przy dzisiejszej ul. Narutowicza 37/39, mieściła się Żeńska Szkoła Handlowa, gdzie Kunicka mieszkała oraz pracowała jako nauczycielka. W Lublinie na początku XX wieku szerzył się analfabetyzm, brakowało szkół i podstawowej wiedzy z zakresu higieny. Kunicka od samego początku wykazywała zainteresowanie organizacjami oświatowymi, współtworzyła Lubelski Oddział Szerzenia Oświaty „Światło”, Polską Macierz Szkolną, w okresie międzywojennym była wiceprezeską Komisji Powszechnego Nauczania. Dzięki staraniom Kunickiej 23 lutego 1923 roku wprowadzono obowiązek szkolny w zakresie 10
46
Kurier Lubelski 1988, nr 125, s. 2.
Śladami lubelskich naukowczyń...
siedmioklasowej szkoły powszechnej, co było przełomowe szczególnie dla rodzin biedniejszych, robotniczych, których nie stać było na prywatne kształcenie dzieci. Kunicka była również doświadczoną polityczką, do rady miasta była wybierana trzykrotnie. Z jej przemówień wyłania się obraz kobiety rzeczowej, odważnej i konsekwentnej. Twardo walczącej o egzekwowanie praw, jasno wyrażającej swoje stanowisko. Idąc dalej wzdłuż ulicy Narutowicza, skręcamy w prawo w ulicę Górną. Jeszcze kilkanaście metrów pod górkę i stoimy pod kamienicą przy ul. Górnej 4. Jeśli drzwi są akurat otwarte, można wejść do środka i odkryć schowany na podwórku zaniedbany budynek, w którym mieściła się Poradnia Przeciwgruźlicza. To tutaj pracowała Helena Mysakowska, lekarka zasłużona w walce z gruźlicą, profesorka Akademii Medycznej, działaczka społeczna. Okres po I wojnie światowej to czas, kiedy gruźlica rozprzestrzeniała się bardzo szybko na Lubelszczyźnie. Niedożywienie w czasie wojny, brak higieny i ciężkie warunki bytowania wywarły wpływ na stan zdrowia wielu mieszkańców i mieszkanek miasta. Gruźlica należała w tym czasie do chorób źle rokujących, brakowało jeszcze skutecznych metod jej leczenia, a Lublin zajmował w statystyce kraju pierwsze miejsce w liczbie osób chorych na gruźlicę. Przez 10 lat pracy, do wybuchu II wojny światowej, udało się Mysakowskiej i innym lekarzom zaangażowanym w walkę z chorobą znacznie ograniczyć zachorowalność na gruźlicą na Lubelszczyźnie. Mysakowska pracowała na oddziale gruźliczym w szpitalu św. Jana Bożego, w poradni przeciwgruźliczej, a w latach 30. zatrudniła się również w Ambulatorium Miejskim i Ubezpieczalni Społecznej oraz opiekowała się wieloma lubelskimi szkołami, badając dzieci w gabinetach lekarskich11. W trakcie wojny przyczyniła się do uratowania wielu mieszkańców i mieszkanek miasta, wykorzystując fakt, że Niemcy panicznie bali się zarażenia gruźlicą. Ratowała życie i zdrowie wszystkim potrzebującym osobom bez względu na grożące jej represje – partyzantom i partyzantkom, Żydom i Żydówkom, uchodźcom i uchodźczyniom wysiedlonym przez okupanta. Po zakończeniu wojny Mysakowska objęła stanowisko samodzielnego 11
S. Michałowski, Mysakowska Helena, w: Słownik biograficzny miasta Lublina. T.1, red. T. Radzik, J. Skarbek, A.A. Witusik, Lublin 1993, s. 211–212. 47
Śladami lubelskich naukowczyń...
adiunkta na Akademii Medycznej. Prowadziła badania z zakresu leczenia gruźlicy oraz kształciła kolejne generacje lekarzy i lekarek. W 1967 roku uzyskała tytuł profesorski. Udało jej się stworzyć jedną z najnowocześniejszych klinik fyzjopneumologicznych w kraju. Zmarła w 1996 roku w Lublinie. Idąc nadal ulicą Narutowicza, dawną Namiestnikowską, zobaczymy po prawej stronie lekko wycofany budynek przylegający do kościoła powizytkowskiego, zwanego również pobrygidkowskim. Mieścił on Szkołę Podstawową Sióstr Urszulanek. Zgodnie z relacjami byłych uczennic miała w niej panować atmosfera przyjaźni, a nastawienie wychowawczyń było wyjątkowo nowoczesne, np. już wtedy, w latach 30., uczennice miały możliwość zdobycia prawa jazdy, jeżdżąc zakupionym przez siostry samochodem. Do tej właśnie szkoły uczęszczała Wanda Półtawska, lekarka, doktorka nauk medycznych, specjalistka w dziedzinie psychiatrii. Jej życiorys jest szczególnie tragicznie naznaczony okresem II wojny światowej. Po wybuchu wojny jako harcerka włączyła się w służbę pomocniczą i przystąpiła do walki konspiracyjnej jako łączniczka. Została aresztowana przez Gestapo 17 lutego 1941 roku, była więziona na Zamku w Lublinie, a następnie została wywieziona do Ravensbrück, gdzie była poddawana eksperymentom pseudomedycznym. Przeżyła wojnę, ale traumatyczne doświadczenia nie pozwoliły jej zostać w Lublinie, więc zdecydowała się wyjechać do Krakowa. W swoich wspomnieniach pisze, że nie mogła znieść spotkań z rodzinami koleżanek, które nie przeżyły wojny. Wanda Półtawska jest postacią znaną szczególnie z wypowiedzi na temat rodziny, ludzkiej seksualności, przerywania ciąży i antykoncepcji. Często wspomina się również o jej głębokiej przyjaźni z Karolem Wojtyłą. Warto wymienić jednak jej liczne dokonania naukowe: w 1964 roku uzyskała doktorat z psychiatrii, była wykładowczynią medycyny pastoralnej na PAT w Krakowie, zorganizowała również Instytut Teologii Rodziny przy Papieskiej Akademii Teologicznej, którym kierowała przez 33 lata. Prowadziła badania tzw. dzieci oświęcimskich – osób, które jako dzieci trafiły do obozów koncentracyjnych, jest również autorką wielu artykułów
48
Śladami lubelskich naukowczyń...
i publikacji z zakresu pedagogiki12. Budynek, przy którym znajduje się kolejny punkt naszej opowieści mieścił w latach 1934–1935 Prywatne Żeńskie Gimnazjum Wacławy Arciszowej. Szkołą, która dzisiaj kontynuuje jej tradycje, jest IV Liceum Ogólnokształcące im. Stefanii Sempołowskiej w Lublinie. Wacława Arciszowa była nauczycielką, działaczką społeczną i oświatową. Urodziła się w Żytomierzu na Ukrainie, ale dorosłe życie związała z Lublinem. Duży wpływ na wychowanie jej i siostry miała ciotka Faustyna, członkini Entuzjastek i działaczka społeczna. Wacława Arciszowa od wczesnej młodości angażowała się w działalność oświatową – do 1905 roku prowadziła tajne nauczanie dla dzieci i dorosłych, organizowała kursy metodyczne dla nauczycieli i nauczycielek oraz prowadziła wykłady pedagogiczne. Zrealizować swoje największe marzenie – założyć szkołę dla dziewcząt udało się jej w 1912 roku13. Była to jedna z bardziej elitarnych szkół w Lublinie. Na ulicy nietrudno było rozpoznać „arciszanki” z ich białymi czapkami i amarantowymi kokardami. Również siostra Wacławy, Faustyna Modrzycka była zaangażowaną działaczką oświatową, która prowadziła w Paulinowie na Lubelszczyźnie tajną szkołę dla dzieci chłopskich. To ona stała się inspiracją dla noweli „Siłaczka” Stefana Żeromskiego. Faustyna związana była przede wszystkim z Nałęczowem, w Lublinie spędziła jedynie 5 tygodni, kiedy została przez władze carskie oskarżona o prowadzenie nielegalnej działalności społecznej i trafiła do więzienia na Zamku Lubelskim. To tutaj nastąpiła radykalizacja jej poglądów i podjęła decyzję o włączeniu się w konspiracyjną działalność polityczną. 10 października 1909 roku Modrzycka wzięła udział w zamachu na generała rosyjskiej żandarmerii Lwa Uthofa. Akcja się nie udała, a przy okazji zginęli przypadkowi przechodnie. Poczucie winy doprowadziło Modrzycką do śmierci samobójczej w maju 1910 roku. Skierujmy teraz nasze kroki w stronę Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego, z którą związana jest postać jej 12 http://www.kul.pl/zyciorys-dr-wandy-poltawskiej,art_12047.html (dostęp: 21.05.2017). 13
B. Kalinowska-Witek, Kartka z dziejów oświaty lubelskiej, Lublin 2012, s. 46–47.
49
Śladami lubelskich naukowczyń...
wieloletniej kierowniczki Kazimiery Gawareckiej. To dzięki jej pracy udało się zachować i zarchiwizować bogate zbiory biblioteczne, z których do dzisiaj korzysta wielu badaczy i badaczek. To jej zawdzięczamy w dużej mierze zgromadzenie zbiorów dotyczących lubelskiej oświaty i kultury na przełomie XIX i XX wieku, z których korzystałam również przy niniejszej publikacji. I mimo że nie była ona typową naukowczynią, to swoją pracą bez wątpienia zasłużyła na miejsce w tej opowieści. Kazimiera Gawarecka urodziła się w Nowogródku w 1885 roku. Do Lublina przybyła dopiero w wieku 38 lat. Rozpoczęła studia magisterskie na kierunku historia na KUL, a w roku 1927, jako jedna z pierwszych studentek (KUL początkowo nie miał prawa nadawania dyplomów magisterskich), uzyskała magisterium. Od początku związana była z Wojewódzką Biblioteką Publiczną im. Hieronima Łopacińskiego. W czasie II wojny światowej, mimo niesprzyjających warunków, dbała o zachowanie zbiorów bibliotecznych, w miarę możliwości starała się uchronić je przed wywiezieniem lub zniszczeniem. Również po wojnie była związana z Biblioteką, w której pracowała aż do 1970 roku. Była autorką ponad 40 prac przyczynkarskich i artykułów dotyczących historii miasta i Biblioteki. Ostatnim punktem spaceru będzie miejsce związane z jedną z prekursorek feminizmu w Polsce, pisarką i działaczką oświatową – Narcyzą Żmichowską. To tutaj, w klasztorze sióstr poczętek Narcyza odbywała swój areszt domowy, na który została skazana przez ówczesne władze. Żmichowska urodziła się w 1819 roku w niezamożnej rodzinie ziemiańskiej i podobnie jak jej siostry odebrała wykształcenie w Instytucie Guwernantek. Przez całe swoje życie głosiła potrzebę stworzenia kompleksowego programu edukacji dla dziewcząt. Uważała, że edukacja jest fundamentalna w dążeniu do niezależności i samodzielności kobiet. Postulowała dwa wzorce kształcenia – jeden dla tych dziewcząt, które wybrały życie rodzinne i macierzyństwo i drugi dla tych, które chciały się dalej kształcić i pogłębiać edukację. Powtarzała: „Uczcie się, jeśli możecie; umiejcie jeśli potraficie i myślcie o tym, żebyście same sobie wystar-
50
Śladami lubelskich naukowczyń...
czyły, bo w razie potrzeby nikt dla was z opieką i wsparciem nie czeka”14. Zachęcała młode kobiety do samodzielnego, twórczego myślenia, analizy i wyciągania wniosków. Jej idee stały w opozycji do stanowiska innej pisarki i działaczki – Klementyny z Tańskich Hoffmanowej, która podkreślała, że wprawdzie wykształcenie, które młode kobiety uzyskują jest niewystarczające, reprezentowała jednak tradycyjne poglądy na ich rolę w społeczeństwie. Poglądy, które głosiła natomiast Narcyza Żmichowska wraz z grupą Entuzjastek, które wokół siebie zebrała, były zarówno przełomowe jak i kontrowersyjne na tamte czasy, co sprawiało że często była niezrozumiana i krytykowana. Żmichowska głosiła ideę „posiestrzenia” czyli siostrzeństwa, na którym wraz z Entuzjastkami opierała swoje działania. Chodziło tutaj z jednej strony o nawoływanie do tworzenia między sobą „siostrzanych więzi”, jako że kobiety łączy ich wspólny los, a z drugiej o afirmację romantycznej przyjaźni między nimi. Działalność Żmichowskiej zwróciła uwagę na rolę i znaczenie kształcenia kobiet w społeczeństwie, ich dostęp do edukacji oraz potrzebę usamodzielnienia. Narcyza skupiła wokół siebie kobiety, które torowały drogę kolejnym pokoleniom walczącym o dostęp kobiet do edukacji. To właśnie ona wraz z innymi Entuzjastkami zamyka tę opowieść o wybranych lubelskich naukowczyniach i działaczkach oświatowych. Spacer śladami lubelskich naukowczyń i działaczek oświatowych nie jest opowieścią chronologiczną ani linearną. Łączy punkty związane z różnymi kobietami – pochodzącymi z różnych grup społecznych, mających różnorodną narodowość i różne związki z Lublinem. Łączy je głębokie zaangażowanie w kwestie związane z oświatą, edukacją i nauką, często powiązane z szeroką działalnością społeczną. Łączy je również przełamywanie granic zakreślonych dla kobiet ich czasów, brak przyzwolenia na wtłoczenie ich w ramy, w których ich potrzeby i ambicje zwyczajnie się nie mieściły. Nie jest to z pewnością opowieść zamknięta czy ukończony projekt, ponieważ na każdą wspomnianą tutaj bohaterkę przypada kilka lub nawet kilkanaście innych, o których trzeba i warto jeszcze opowiedzieć. 14 N. Żmichowska, Słowo przedwstępne do dzieł dydaktycznych pani Hoffmanowej, w: A. Grnicka-Boratyńska, Chcemy całego życia: antologia polskich tekstów feministycznych z lat 1870–1939, Warszawa 1990, s. 61.
51
Wacława Arciszowa – próba (re)konstrukcji Julita Juros Nie jest tak, że Wacława Arciszowa jest postacią w Lublinie zupełnie nieznaną. Kilka lat temu swoje stulecie przeżywała szkoła, która kontynuuje tradycje placówki założonej przez Arciszową. IV Liceum stara się upamiętniać postać swojej założycielki, chronić jej imię przed zapomnieniem. W relacjach lublinian i lublinianek natrafić można na ślady Arciszanek, jak nazywano w mieście uczennice jej szkoły. Spotykam zatem moją bohaterkę w przestrzeni historycznej, w relacjach dotyczących szkoły i oświaty w Lublinie na początku XX wieku, jednak dużo trudniej jest mi poznać ją samą. Gdy próbuję dotrzeć do osobistych informacji o niej, dowiedzieć się, jaką była osobą i co ją ukształtowało, napotykam na przeszkody. Sama Arciszowanie nie pozostawiła po sobie za dużo wspomnień, pamiętników, zapisanych myśli. Będę musiała zatem fantazjować o tym, co na nią najbardziej wpłynęło, jak budowała się jej tożsamość, co zaprzątało jej myśli. Najpierw otwieram książkę wydaną w 2012 roku na stulecie IV Liceum im. Stefanii Sempołowskiej w Lublinie. Przewracam kilka stron, żeby znaleźć zdjęcie Arciszowej. Spogląda na mnie kobieta o przenikliwym spojrzeniu, w ciemnej bluzce, w upiętych włosach, z wystającymi kosmykami. Robi na mnie wrażenie osoby łagodnej, ciepłej, ale i stanowczej. Ze strzępów informacji, które znajdę, spróbuję utkać jej obraz. Przeczytam, że w 1920/21 roku, jako przełożona gimnazjum podjęła decyzję o zmianie programu nauczania w odpowiedzi na informacje o przeciążeniu uczennic. Od tej pory każdy nauczyciel i nauczycielka w wybranym przez siebie dniu musiał/musiała zrezygnować z zadawania pracy domowej ze swojego przedmiotu1. Pomyślę, że musiała dbać o swoje uczennice, o to, żeby miały czas na zajęcia pozaszkolne, działalność w organizacjach młodzieżowych, zdobywanie nowych doświadczeń. Dowiem się również, że długo walczyła o przyznanie jej szkole tzw. kategorii A, czyli pełni praw szkół państwo1
B. Kalinowska-Witek, Prywatne Żeńskie Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące Wacławy Arciszowej, w: M. Badurowicz i in. (red.), Od Gimnazjum Wacławy Arciszowej do IV Liceum Ogólnokształcącego im. Stefanii Sempołowskiej, Lublin 2012, s. 27. 52
Wacława Arciszowa – próba (re)konstrukcji
wych. Prywatne Gimnazjum Żeńskie powstało we wrześniu 1912 roku, ale kategorię A otrzymało dopiero w roku 1934/352. Przez długi czas szkoła miała problemy lokalowe, musiała kilkakrotnie zmieniać siedzibę. Nasuwa mi się myśl, że Arciszowa musiała być osobą nieugiętą i konsekwentną, której nie zniechęcały trudności. Przeczytam w końcu, że na początku XX wieku jej mąż Wincenty Arcisz, inżynier służby drogowej, popełnił samobójstwo. Zapewne głęboko przeżyła jego śmierć, została zresztą sama z dwoma dorastającymi synami, których utrzymanie spoczęło tylko na niej. Nie sposób dotrzeć do informacji, jak to wydarzenie wpłynęło na nią. Wiadomo natomiast, że 1 kwietnia 1911 roku Arciszowa zwróciła się do naczelnika Chełmskiej Dyrekcji Szkolnej z prośbą: „Zostawszy po śmierci męża w bardzo trudnym położeniu z dwoma synami, uczącymi się w Lubelskiej Szkole Handlowej, powinnam zarobić na ich utrzymanie i wykształcenia, i dlatego mam honor upraszać Waszą Ekscelencję o zgodę na założenie w Lublinie prywatnej czteroklasowej szkoły żeńskiej”3. Kiedy czytam te słowa wyobrażam ją sobie jako silną kobietę, która nie ugina się pod ciężarem odpowiedzialności. Kiedy już odrobinę poczuję, że poznałam moją bohaterkę, odkryję pamiętniki jej matki, Marii Morzyckiej, które rzucą trochę światła na dzieciństwo Wacławy, a właściwie Waci, bo tak była nazywana przez matkę i rodzeństwo. Herstoria Wacławy Arciszowej z domu Morzyckiej rozpoczyna się w 1870 roku w Żytomierzu na Wołyniu, gdzie przychodzi na świat jako siódme, najmłodsze dziecko Juliana Morzyckiego i Marii z Obuchowskich. Małżeństwo jej rodziców nie należy do najszczęśliwszych. Julian Morzycki za udział w powstaniu styczniowym zostaje skazany przez carat na 20 lat ciężkich robót na Syberii. Maria początkowo towarzyszy mężowi w odbywaniu kary, jednak w połowie lata 1870 roku decyduje się wrócić na Ukrainę. Jest w siódmym miesiącu ciąży z Wacią. Niedługo po urodzeniu córki postanawia ostatecznie opuścić męża i wyjeżdża z pięciorgiem dzieci do
2
M. Królikowska, Szkic dziejów szkoły, w: Arciszanki swojej przełożonej. 25-lecie Gimnazjum Wacławy Arciszowej w Lublinie 1912–1937, Lublin 1937, s. 17. 3
Archiwum Państwowe w Lublinie, sygn. 2616, k.1, w: B. Kalinowska-Witek, Kartka z dziejów oświaty lubelskiej, Lublin 2012, s. 48. 53
Wacława Arciszowa – próba (re)konstrukcji
Petersburga4. Wacia zobaczy pierwszy raz swojego ojca dopiero w wieku 11 lat. Rok później przeprowadzi się z matką i jej nowym mężem do Kamieńca Podolskiego, gdzie zacznie uczęszczać do Gimnazjum im. Cesarzowej Marii. Duże wrażenie robią na niej spotkania z ciotką Faustyną Morzycką, Entuzjastką5, przyjaciółką Narcyzy Żmichowskiej, głosicielką haseł emancypacyjnych. W 1888 roku otrzymuje świadectwo dojrzałości i rozpoczyna studia na Uniwersytecie dla Wszystkich w Warszawie6. Na podstawie dyplomu tej uczelni władze oświatowe wydadzą jej patent nauczycielski uprawniający do nauczania wszystkich przedmiotów obowiązujących w gimnazjum7. Wydaje się, że już wtedy jest zdecydowana na działalność na niwie oświatowej, możliwe nawet, że właśnie krystalizuje się w niej pomysł założenia szkoły dla dziewcząt. Jest już po studiach, kiedy w 1895 roku wychodzi za mąż za Wincenta Arcisza. Wiemy już, że małżeństwo przetrwa tylko kilka lat i zakończy się samobójczą śmiercią Wincenta. W tym czasie szczególnie bliska relacja łączy ją ze starszą siostrą Faustyną, którą nazywa Fochną i z którą dzieli zainteresowania działalnością oświatową. To właśnie Faustyna stanie się inspiracją dla Żeromskiego i pierwowzorem literackim Siłaczki, wiejskiej nauczycielki oddanej pozytywistycznej idei „pracy u podstaw”. W połowie lipca 1900 roku obie siostry wyjeżdżają na rok do Mińska, gdzie angażują się w prace oświatowe, w tym organizację kursów dla analfabetów prowadzonych przez Aleksandrę Łappiankę w „Kółku Pań”8. Pobyt w Mińsku jest dla nich inspirujący, pełne entuzjazmu wracają do Szawli na Żmudzi, gdzie razem zamieszkują i angażują się społecznie. Fochna pomaga Waci w opiece i wychowaniu synów, wspólnie organizują tajne nauczanie, odczyty i pogadanki, jednym słowem prowadzą nielegalną działalność oświatową. Tutaj również zbliżają się do idei socjalistycznych, nawiązują kontakty z innymi socjalistami i socjalistkami, kiedy 4
9-letnia Faustyna zostaje oddana do jej rodziców chrzestnych, a 14-letnią Różą zajmuje się zaprzyjaźnione małżeństwo Rogozińskich. 5
Entuzjastki były grupą kobiet skupionych w połowie XIX wieku wokół Narcyzy Żmichowskiej. Głosiły hasła związane z emancypacją kobiet. 6
B. Kalinowska-Witek, Kartka z dziejów..., dz. cyt., s. 46.
7
J. Marczuk, Arciszowa i jej żeńskie gimnazjum, Kurier Lubelski 2001, 58, s. II.
8
J.M. Sołdek, Faustyna Morzycka. Siłaczka Żeromskiego, Nałęczów 2010, s. 39.
54
Wacława Arciszowa – próba (re)konstrukcji
mogą podróżują i coraz częściej myślą o założeniu własnej szkoły żeńskiej. Kiedy przychodzi przełomowy rok 1905, Faustyna i Wacława są już doświadczonymi działaczkami oświatowymi o ukształtowanych poglądach i planach. W następstwie przegranej przez Rosję wojny z Japonią wzrasta napięcie społeczne w Cesarstwie Rosyjskim i Królestwie Polskim. Odbywają się manifestacje uliczne, strajki w zakładach pracy, szkołach, dochodzi do starć z wojskiem i policją. W czerwcu 1905 roku zostaje wydany dekret cesarski, który zezwala na zakładanie szkół prywatnych z polskim językiem wykładowym9. Nauczycielstwo polskie wychodzi z podziemia. Wczesną jesienią Wacława z Faustyną przeprowadzają się do Nałęczowa. Panuje atmosfera nadziei i da się odczuć pierwszy od 1863 roku powiew wolności. Rusza organizowanie różnych form oświaty i życia kulturalnego. Wraz z grupą działaczy i działaczek Arciszowa zakłada Towarzystwo Szerzenia Oświaty „Światło”, utrzymuje kontakty z miejscowym Uniwersytetem Ludowym, jest członkinią Związku Kobiet Polskich, prowadzi kursy metodyczne dla nauczycieli ludowych i wykłady dla dorosłych. Zachęcona atmosferą odwilży otwiera w Nałęczowie wraz z siostrą nielegalną dwuklasową szkołę elementarną10. Rok później ich drogi rozdzielają się – Wacława przenosi się na stałe do Lublina, gdzie rozpoczyna pracę jako nauczycielka w szkole Towarzystwa „Światło”. W kwietniu 1911 roku postanawia dłużej nie czekać i wprowadzić w życie swój pielęgnowany od dawna pomysł założenia szkoły. Zgodę otrzymuje rok później i tak 1 października 1912 roku swoją działalność rozpoczyna Prywatne Gimnazjum Wacławy Arciszowej w Lublinie. W pierwszym roku uczy się w niej 13 dziewcząt, 6 lat później będzie ich ponad 200. Szkoła wielokrotnie zmieni swoją siedzibę, właściwie przez cały okres istnienia będzie mieścić się w wynajmowanych budynkach: przy Krakowskim Przedmieściu 70, przy Chopina 9, Radziwiłłowskiej 3, Kapucyńskiej 611. W przeciwieństwie do innych prywatnych szkół w Lublinie, do Gimnazjum i Liceum Arciszowej uczęszcza wiele dziewcząt z rodzin urzędniczych i robotniczych. 9
Tamże, s. 41.
10
J. Marczuk, Arciszowa i jej żeńskie gimnazjum, dz. cyt. s. II.
11
B. Kalinowska-Witek, Kartka z dziejów..., dz. cyt., s. 61–62.
55
Wacława Arciszowa – próba (re)konstrukcji
Dzięki istnieniu systemu ulg, zniżek i stypendiów na naukę w szkole mogą pozwolić sobie również uboższe dziewczyny. Oglądam zdjęcia tych pierwszych uczennic. W oczy rzuca się charakterystyczny strój – biała bluzka z kokardą, ciemna spódnica i biała czapka ze sznurkiem. Zdjęcia są czarno białe, ale przeczytam, że spódnica była granatowa, a kokarda i sznurek na czapce amarantowy. Musiały się wyróżniać na ulicach Lublina tymi różowo-czerwono-fioletowymi kokardami i wstążkami. Szkoła pod opieką Arciszowej12 bardzo szybko się rozwija. Wysoki poziom nauczania, dobra kadra nauczycielska i duża ilość zajęć pozalekcyjnych sprawiają, że Gimnazjum i Liceum szybko zdobywają renomę. Sama Wacława cieszy się dużym autorytetem zarówno wśród uczennic, nauczycieli i nauczycielek, jak i w środowisku oświatowym. W szkole działa drużyna harcerska, dziewczyny wyjeżdżają na liczne obozy i wycieczki, działają w organizacjach kobiecych, organizują obchody świąt narodowych. Pomyślny czas przerywa wybuch II wojny światowej. Niemcy początkowo zezwalają na otwieranie szkół, jak się jednak szybko okazuje tylko po to, aby wyłonić osoby stanowiące dla nich zagrożenie. Aresztowania odbywają się w wigilię Bożego Narodzenia 1939 roku, w więzieniu zostaje osadzony i wkrótce rozstrzelany dyrektor szkoły Antoni Krzyżanowski13. Kilka dni później Niemcy zamykają wszystkie szkoły średnie w mieście. W 1940 roku Arciszowa dostaje zgodę na powtórne otwarcie placówki, teraz pod nazwą Prywatnej Żeńskiej Szkoły Handlowej. Niemcom zależy wprawdzie na wyniszczeniu polskiej inteligencji, ale zależy im również na przygotowaniu siły roboczej dla III Rzeszy. Szkoła zostaje otwarta, zajęcia programowe odbywają się przedpołudniem, a równolegle w tajemnicy nauczyciele i nauczycielki zajmują się tajnym nauczaniem. „Handlówka” zostaje zlikwidowana przez władze okupacyjne w styczniu 1944 roku bez podania przyczyny, ale z kategorycznym nakazem zamknięcia szkoły w ciągu 5 dni.
12 13
Do 1918 roku Arciszowa była dyrektorką, następnie przełożoną szkoły.
Z. Rosłowicz-Matysiak, Wspomnienia i sentymenty, Gazeta Wyborcza nr 296, 2000, s. 5.
56
Wacława Arciszowa – próba (re)konstrukcji
Po wojnie Arciszowa opisze chwile likwidacji szkoły: „Następuje tragiczny moment rozdania świadectw półrocznych i pożegnanie z wychowawcami i szkołą (…). Inwentarz szkolny jest niemożliwy do uratowania. Natomiast w gorączkowej pracy wieczorami i nocami biblioteka i pomoce naukowe zostają spakowane i rozlokowane po mieszkaniach prywatnych, a nawet w zakrystiach kościelnych, by wreszcie, choć w pewnym sensie uszczuplone, służyć młodzieży po otwarciu szkół polskich w 1944 r.”14. Po wyzwoleniu Arciszowa ponownie uruchamia szkołę, odzyskuje lokal przy Kapucyńskiej, angażując własne fundusze gromadzi potrzebny sprzęt i pomoce dydaktyczne. Wracają nauczyciele, nauczycielki i uczennice, jednak nie na długo – prywatne szkoły zaczynają być stopniowo likwidowane. 31 sierpnia 1949 roku szkoła zostaje oficjalnie zamknięta i przejęta przez Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego15. W tym momencie moja opowieść o Arciszowej nienaturalnie przyspiesza, właściwie się urywa. Kończy się historia szkoły, którą założyła i wraz z nią źródła dotyczące jej samej. O ostatnich latach jej życia przeczytam już tylko szczątkowe wspomnienia byłych uczennic szkoły – że mimo podeszłego wieku do końca żyła sprawami szkoły, że ówczesne władze nigdy nie zapłaciły jej za zagarnięty dobytek szkolny, że odmówiono jej przyznania emerytury. Zmarła 20 maja 1953 roku w Lublinie. Jej ciało zostało złożone na cmentarzu przy ulicy Lipowej. Próbując znaleźć jej grób, muszę trochę pobłądzić. Jest prosty, ale zadbany, wzrok przykuwa świeża tabliczka z napisem:
„Pamięci Tej, która przykładem własnym uczyła pokolenia młodzieży polskiej, miłości Ojczyzny i miłości prawdy, poświęcają tę tablicę Wychowanki”.
14
J. Marczuk, dz. cyt., s. II.
15
Tamże.
57
bibliografia: Czuma M., Kozioł M., Mazan L., To jest Kraków, mości książę!, Kraków 2007. Dominiczak A., Edukacja kobiet, w: Kobiety w Polsce w latach 90., Raport Centrum Praw Kobiet, Warszawa 2000. Hoffmanowa z Tańskich K., Szczegółowa instrukcya względem sposobu dawania nauk po pensyach i szkołach wyższych płci żeńskiéy, Warszawa 1826. Hoffmanowa z Tańskich K., O powinnościach kobiet, w: Dzieła, red. N. Żmichowska, t. 9, Warszawa 1876. Kalinowska-Witek B., Kartka z dziejów oświaty lubelskiej, Lublin 2012. Kalinowska Witek B., Prywatne Żeńskie Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące Wacławy Arciszowej, w: M. Badurowicz i in. (red.), Od Gimnazjum Wacławy Arciszowej do IV Liceum Ogólnokształcącego im. Stefanii Sempołowskiej, Lublin 2012. Karolewicz G., Katolicki Uniwersytet Lubelski we wspomnieniach pierwszych studentów z lat 1918–1925, Lublin 1978. Kowieski L., Pracownicy naukowi, absolwenci i studenci Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, kontynuujący swą działalność na Wydziale Lekarskim UMCS, a następnie AM w Lublinie, cz. I i II, Alma Mater nr 4/33. Kras J., Wyższe Kursy dla Kobiet im. A. Baranieckiego w Krakowie 1868–1924, Kraków 1972. Królikowska M., Szkic dziejów szkoły, w: Arciszanki swojej przełożonej. 25-lecie Gimnazjum Wacławy Arciszowej w Lublinie 1912–1937, Lublin 1937. Malarczyk J., Powstanie i organizacja Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w świetle źródeł, Lublin 1968. Marczuk J., Arciszowa i jej żeńskie gimnazjum, Kurier Lubelski 2001, nr 58. Michałowski S., Mysakowska Helena, w: Słownik biograficzny miasta Lublina, t. 1, red. T. Radzik, J. Skarbek, A.A. Witusik, Lublin 1993, s. 211–212. Mrozowska K., Kobiety polskie w nauce i oświacie, w: E. Konecka (red.), Kobiety polskie, Warszawa 1986. Rosłowicz-Matysiak Z., Wspomnienia i sentymenty, Gazeta Wyborcza nr 296, 2000. Sołdek J.M., Faustyna Morzycka. Siłaczka Żeromskiego, Nałęczów 2010.
Spis wykładów i wykaz instytucji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Lublin półrocze zimowe 1927/28, Lublin 1928.
Spis wykładów i wykaz instytucji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Lublin półrocze letnie 1932/33, Lublin 1933. Suchmiel J., Emancypacja naukowa kobiet w uniwersytetach w Krakowie i we Lwowie do roku 1939, Częstochowa 2004. Walczewska S., Damy, rycerze i feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce, Kraków 2006. Żmichowska N., Słowo przedwstępne do dzieł dydaktycznych pani Hoffmanowej, w: A. Górnicka-Boratyńska, Chcemy całego życia: antologia polskich tekstów feministycznych z lat 1870–1939, Warszawa 1990.
Źródła internetowe: Brzęk G., Laura Kaufman, http://www.pan-ol.lublin.pl/biul_3/LK.htm
Historia Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, http://www.historia.medycyny. umlub.pl/historia/ Sokół Z., Walka kobiet o wstęp na uniwersytety w Polsce, http://www.efka.org.pl/ index.php?action=p_art&ID=6
Życiorys dr Wandy Półtawskiej, http://www.kul.pl/zyciorys-dr-wandy-poltawskiej, art_12047.html
1
2
3
4
5
6
7
8
9
Herstoria Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej Pl. M. Skłodowskiej-Curie 5
Herstoria Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Aleje Racławickie 14
Józefa Kunicka ul. Narutowicza 37/39
Irena Krzeczkowska Uniwersytet Medyczny Aleje Racławickie 1
Kazimiera Gawarecka Wojewódzka Biblioteka im. Łopacińskiego ul. Narutowicza 4 Wanda Półtawska ul. Narutowicza 8/10
8
Helena Mysakowska ul. Górna 4
Wacława Arciszowa ul. Kapucyńska 6
Narcyza Żmichowska ul. Stanisława Staszica 16A
II. Ś lad am i lube l sk i c h a rt yst e k i dz i a ł a c z e k k u lt u r y
Herstorie artystyczne w Polsce. Wstęp o sytuacji i postaciach kobiet w sztuce i literaturze na przełomie XIX i XX wieku Lena Bielska Najpopularniejszymi kierunkami rozwoju twórczego kobiet od końca XVIII wieku do połowy XX wieku było zdecydowanie malarstwo i literatura (proza, poezja), w tym eseistyka, teksty kultury, recenzje. Mniej popularna była rzeźba, którą przez całe wieki uważano za niestosowną i niemożliwą do wykonywania przez kobiety z racji potrzebnej rzekomo wyjątkowej siły fizycznej. W literaturze wskazana przeze mnie cezura czasowa nie oznacza, że przed XVIII wiekiem nie było w Polsce piszących kobiet, choć nie da się ukryć, w jak wielkiej były mniejszości w stosunku do mężczyzn. Zaczynając od XVIII wieku, można wymienić m.in. pisarki: Elżbietę Drużbacką, Konstancję Benisławską czy Franciszkę Urszulę Radziwiłłową – pierwszą Polkę, która tłumaczyła komedie Moliera. XVII wiek to również czas pisarek mistycznych, a okres ten reprezentują m.in. karmelitanka Marianna Marchocka i benedyktynka Magdalena Mortęska – jedna z wybitniejszych pisarek zakonnych tamtych czasów. W XVII wieku piszą też dwie wyjątkowo wykształcone polskie królowe: Ludwika Maria i Maria Kazimiera Sobieska. Średniowiecze to nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie czas pisarek zakonnych, znane są wśród nich m.in. Gertruda Mieszkówna, św. Jadwiga Śląska, św. Kinga, św. Jadwiga Królowa1. Wracając jednak do XIX wieku, warto wspomnieć o postaciach Klementyny Hoffmanowej i Narcyzy Żmichowskiej, które wiążą się z kolei z grupą Entuzjastki. 1
A. Czyż, Pisarki polskie epok dawnych, red. Krystyna Stasiewicz, Olsztyn 1998, recenzja, Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 90/4, 172–181, 1999, http://bazhum.muzhp. pl/media//files/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r1999-t90-n4/ Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r1999-t90-n4-s172-181/Pamietnik_Literacki_czasopismo_ kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r1999-t90-n4-s172-181.pdf (dostęp: 12.04.2017).
65
Herstorie artystyczne w Polsce...
Herstoria polskich artystek i pisarek to herstoria, która swoją najbardziej jaskrawą opowieść rozpoczyna w XIX wieku. A właściwie na przełomie XIX i XX wieku. Polska jest w tym okresie pod zaborami. W pruskim nieustępliwie trwa trójsłowna przytłaczająca zasada opisująca ówczesne życie kobiet: Kinder, Küche, Kirche, czyli dzieci, kuchnia, kościół. W carskiej Rosji los kobiet spoczywa w woli ojca lub męża, a w Galicji kobiety nie mają nawet wstępu do organizacji politycznych. W żadnym z zaborów kobiety nie mają praw wyborczych oraz nie mają dostępu do wyższej edukacji2. Przypomnijmy, że jest to XIX wiek, czyli XIX stuleci od czasów wydarzeń biblijnych, którymi m.in. determinowany jest kalendarz obowiązujący w Polsce. XIX wiek w herstorii ruchu emancypacyjnego jest kluczowy nie tylko dla rozwoju artystek i pisarek, ale także dla rozwoju kobiet w Polsce w ogóle. Końcówka XIX wieku, a dokładnie 1897 rok (ówczesny rząd wydał zgodę na studiowanie kobiet po wielu latach starań, petycji i pism), to moment, w którym Uniwersytet Krakowski (przemianowany później na Jagielloński), jako pierwszy przyjął pierwsze studentki z Warszawy. Są to: Stanisława Dowgiałło, Jadwiga Sikorska (Klemensiewiczowa) i Janina Kosmowska. Choć nie miały one możliwości zdawania egzaminów i były na uczelni tylko w charakterze słuchaczek, był to jednak niewątpliwie moment przełomowy – kobiety były o krok bliżej do równiejszego uczestnictwa w życiu publicznym i zawodowym, które nie byłoby możliwe bez dostępu do edukacji. W 1904 roku w Warszawie zaczęła działać otwarta zarówno dla mężczyzn jak i dla kobiet Szkoła Sztuk Pięknych. Jedyna w ówczesnej Polsce wyższa uczelnia artystyczna (Kraków) otworzyła swoje progi dla kobiet w 1914 roku, natomiast pierwsze studentki pojawiły się tam w 1920 roku. Oprócz takich instytucji funkcjonowały szkoły prywatne, które wypełniały luki edukacyjne dla kobiet, również w dziedzinie sztuk pięknych. Pod koniec XIX wieku funkcjonowanie rozpoczęło m.in. wiele szkół rysunku i malarstwa. Niemało fundatorek tychże szkół nauki pobierało za granicą, głównie we Francji (Francja, a przede wszystkich Paryż był głównym 2
P. Zakrzewski, Poczet emancypantek polskich, http://culture.pl/pl/artykul/poczet-emancypantek-polskich (dostęp: 12.04.2017).
66
Herstorie artystyczne w Polsce...
kierunkiem emigracji polskiej inteligencji i środowiska artystycznego). Badania wskazują, że w latach 1890–1918 w samym Paryżu w różnych odcinkach czasowych przebywało łącznie 160 polskich artystek. Daje to sumę ówczesnej ¼ wszystkich osób twórczych migrujących z Polski do Francji3. Należy przy tym pamiętać, że był to okres, w którym dostęp do twórczego rozwoju kobiet był podwójnie utrudniony: po pierwsze systemowo i strukturalnie, czyli przez brak edukacji, a po drugie społecznie, poprzez blokowanie rozwoju kobiet przez ich rodziny. Ponadto długo utrzymywał się pogląd, że twórczym i wytwórczym darem mogą być obdarzeni jedynie mężczyźni. Przez wieki (takie głosy pojawiają się nawet współcześnie, choć już nie z taką oficjalną systemową werwą) poddawano w wątpliwość zdolności twórcze kobiet, deprecjonując je poprzez imputowanie tkliwości, emocjonalności, sentymentalizmu, który rzekomo determinuje i przepełnia dzieła artystek. Pustkę edukacyjną polskie adeptki sztuki wypełniały zatem za granicą. Francja wydawała się być dobrym kierunkiem nie tylko ze względu na możliwości rozwoju artystycznego (choć z powodu seksualnego tabu kobiety bardzo długo nie mogły rysować aktów ani ludzkich postaci), ale też z powodu prężnie rozwijającego się tam ruchu emancypacyjnego (nie zapominajmy jednak, że kobiety we Francji uzyskały prawa wyborcze dopiero w 1944 roku). Niemniej już od 1803 roku we Francji kobiety mogły uczęszczać do państwowych szkół zawodowych, gdzie uczono m.in. rysunku4. Z zagranicznych możliwości edukacyjnych korzystały zatem nierzadko polskie artystki, których stan społeczny i status ekonomiczny umożliwiał zarówno edukację, jak i dalekie podróże. Wracając do literatury, Klementyna Hoffmanowa uważana jest za pierwszą niezależną kobietę w Polsce. Utrzymywała się samodzielnie z edukacji i pisarstwa, uczyła i pisała w języku polskim (pomimo tego, że dominującym językiem wśród wyższych sfer w Polsce był język francuski),
3
E. Bobrowska, Emancypantki? Artystki polskie w Paryżu na przełomie XIX i XX wieku, Archiwum-Szkice-Dokumenty, Zeszyt 1-2 (16-17), Toruń 2012, https://www.bu.umk.pl/Archiwum_Emigracji/gazeta/ae_16/05_Bobrowska. pdf , s. 13 (dostęp: 15.04.2017). 4
Tamże, s. 13. 67
Herstorie artystyczne w Polsce...
ponadto walczyła o szeroką edukację dla kobiet5, podobnie zresztą jak Żmichowska. Narcyza również utrzymywała się z edukacji i pisarstwa, jej proza „Poganka” według badaczy i badaczek literatury jest wyrazem niespełnionej nieheteronoramatywnej miłości do Pauliny Zbyszewskiej, innej członkini Entuzjastek – grupy emancypacyjnych edukatorek i pisarek, o której będzie więcej w dalszej części książki. Pozytywizm przynosi wraz ze swoimi hasłami oddolnej pracy u podstaw dwie najbardziej znane i wymieniane w podręcznikach szkolnych pisarki: Elizę Orzeszkową oraz Marię Konopnicką. XIX wiek to też czas twórczości pisarki i emancypantki Bibianny Moraczewskiej. Pierwsza połowa XX wieku w Polsce to czas wielu emancypacyjnych zmian, także dzięki takim zaangażowanym w kwestie praw kobiet pisarkom i publicystkom jak Zofia Nałkowska, Paulina Kuczalska-Reinschmidt, Wanda Grabowska (później Żeleńska, matka Tadeusza Boya-Żeleńskiego), Józefa Sawicka (przyjaciółka Elizy Orzeszkowej), Izabela Moszczeńska-Rzepecka, Maria Komornicka (Piotr Włast), Cecylia Walewska. Przełom XIX i XX wieku oraz pierwsza połowa XX wieku to też znane i mniej znane nazwiska poetek, jak Maria Jasnorzewska-Pawlikowska, Bronisława Ostrowska, Maryla Wolska, Kazimiera Zawistowska, Marcelina Kulikowska, Maria Grossek-Korycka, Zofia Trzeszczkowska, Ewa Szelburg-Zarembina (skończyła gimnazjum w Lublinie) czy Zuzanna Ginczanka. Nie są to oczywiście wszystkie nazwiska tworzących literacko wówczas kobiet. Temat herstorycznej analizy ich życia i twórczości to z pewnością temat na osobny, obszerny artykuł. Nazwiska i akcenty lubelskie będą też podkreślane w następnym rozdziale. Wśród polskich malarek końca XIX i głównie pierwszej połowy XX wieku znajdują się mniej znane nazwiska, jak Mela Muter (Maria Melania z Kingslandów Mutermilchowa – polska malarka-samouk, powszechnie znana jako Mela Muter), która akurat uzyskała rozgłos i uznanie głównie
5
Klementyna Hoffmanowa i jej program dla dziewcząt, https://mixumfixum. wordpress.com/2011/01/30/klementyna-hoffmanowa-i-jej-program-dladziewczat/ (dostęp: 16.04.2017). 68
Herstorie artystyczne w Polsce...
we Francji6. Są też bardziej znane nazwiska, choć może głównie regionalnie czy w wąskich gronach zajmujących się sztuką kobiet. Dość jednak znaną krakowską postacią jest Olga Boznańska, która zasłynęła jako portrecistka, nagradzana i uznana za granicą, członkini artystycznej organizacji Société Nationale des Beaux Arts7. Inną związaną z Krakowem (ale też z Warszawą i Zakopanem) malarką była Zofia Stryjeńska – odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury, związana ze Stowarzyszeniem Artystów Polskich „Rytm”. Jej najbardziej znane obrazy nawiązywały do tradycji i kultury polskiej. Stryjeńska była też graficzką, projektantką tkanin, scenografką, ilustratorką. Co ciekawe, w 1911 roku, podając męską tożsamość, rozpoczęła studia w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, która nie przyjmowała wówczas kobiet. Zdobyła także spektakularne cztery Grand Prix w dziedzinach dekoracji architektonicznej, plakatu, tkaniny i ilustracji książkowej oraz zaszczytne wyróżnienie w dziale zabawkarskim8. Za jedną z najwybitniejszych polskich malarek XIX wieku uważa się też Annę Bilińską-Bohdanowicz. Przez lata mieszkała w Paryżu, absolwentka konserwatorium muzycznego i prywatnej szkoły malarstwa Wojciecha Gersona, jako jedna z nielicznych kobiet wystawiała swoje prace w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych. Wyróżniała się malarstwem realistycznym o subtelnie zróżnicowanych tonacjach barw, portretami i niezwykłym sposobem przedstawiania swoich modelek9. Wybitną postacią w dziedzinie malarstwa w XX wieku była Tamara Łempicka – urodzona prawdopodobnie w Moskwie, zmarła w Meksyku, 6
M. Nowakowska, Mela Muter „Kobieta paląca papierosa”, http://niezlasztuka.net/o-sztuce/mela-muter-kobieta-palaca-papierosa/?gclid=CjwKEAjwjunJBRDzl6iCpoKS4G0SJACJAx-V0P7maGwHGp0NUZ3uInDVISIRZhaenzC7hyE3eIb7ohoCoyTw_wcB (dostęp: 16.04.2017).
7
K. Wróbel, Polska sztuka kobiet: Bilińska, Boznańska, Stryjeńska, Kobro, Rydet, http://rynekisztuka.pl/2013/03/08/polska-sztuka-kobiet-bilinska -boznanska-stryjenska-kobro-i-rydet/ (dostęp: 16.04.2017). 8
I. Kossowska, Zofia Stryjeńska, http://culture.pl/pl/tworca/zofia-stryjenska (dostęp: 16.04.2017).
9
E. Micke-Broniarek, Anna Bilińska-Bohdanowicz, http://culture.pl/pl/tworca/ anna-bilinska-bohdanowicz (dostęp: 16.04.2017).
69
Herstorie artystyczne w Polsce...
jedna z najbardziej wyjątkowych przedstawicielek estetyki art déco, szeroko znana i uznana za granicą. Jest to też jedna z nielicznych polskich artystek, której działalność przyniosła też dość wyraźny sukces finansowy. Jej rozpoznawane w artystycznym świecie prace cechuje postkubistyczna stylizacja, ciekawe i wystylizowane postacie, proste bryły10. Na uwagę zasługują też Maria Jarema - związana z krakowskim środowiskiem artystycznym, rzeźbiarka, scenografka, kostiumolożka. Odżegnywała się od kantorowskiej idei utylitarności sztuki, jej obrazy cechowała rytmika oraz figury i postaci ujęte w ruchu11. Prekursorką polskiego malarstwa materii była Jadwiga Maziarska – eksperymentowała ze strukturą powierzchni, związana z grupą Tadeusza Kantora12. Wśród malujących w tamtym okresie kobiet można ponadto wymienić takie postaci, jak Maria Klass-Kazanowska (1857–1898), Alfonsa Kanigowska (1858–1948), Otolia Kraszewska (1859–1938), Maria Wasilkowska (1858–1922), Leona Bierkowska (1855–1910), Aniela Poraj -Biernacka (1858–1918), Maria z Chrzanowskich Gażycz (1860–1935), Maria Dulębianka (1861–1919), Maria Podlewska (1862–1948), Zofia Stankiewicz (1862–1955) i Aniela Pająkówna (1864–1912). W 1899 roku zostało założone w Krakowie Stowarzyszenie Artystek Polskich, które zrzeszało niemal wszystkie wymienione malarki. Prezeską wybrana została Olga Boznańska13. Nazwiska te są jednak tylko wycinkiem z całego panteonu polskich malarek z końca XIX i pierwszej połowy XX wieku. Wśród polskich rzeźbiarek tworzących w XIX wieku można wymienić nazwiska artystek, które najczęściej nie miały możliwości uzyskać profitów związanych ze swoją pracą. Takie nazwiska, jak Natalia Andriolli, Antonina Różniatowska, Jadwiga Milewska czy Teofila Certowicz są też przykładem 10
M. Wróblewska, Tamara Łempicka (Tamara de Lempicka), http://culture.pl/ pl/tworca/tamara-lempicka-tamara-de-lempicka (dostęp: 17.04.2017). 11 M. Kitowska-Łysiak, Maria Jarema, http://culture.pl/pl/tworca/maria-jarema (dostęp: 12.04.2017). 12
M. Kitowska-Łysiak, Jadwiga Maziarska, http://culture.pl/pl/tworca/jadwiga -maziarska (dostęp: 17.04.2017).
13
Artystki malarki XIX wieku, http://malarstwoo.blog.onet.pl/2009/04/14/ artystki-malarki-xix-wieku/ (dostęp: 17.04.2017).
70
Herstorie artystyczne w Polsce...
wielkich talentów, które nie były uznawane w ówczesnym świecie sztuki, a ich rzeźby czasem pozostawały jedynie gipsowym projektem osób uznawanych za niezdolne do pełnoprawnych twórczych i wytwórczych narracji z powodu płci14. Pierwsze dekady XX wieku to nadejście najbardziej znanych szerokiej publiczności nazwisk. Jest tu Katarzyna Kobro – artystka rosyjsko-niemieckiego pochodzenia, jedna z najwybitniejszych rzeźbiarek dwudziestolecia międzywojennego w Polsce, przedstawicielka awangardy. Niesamowity talent oraz dość tragiczna postać polskiej sztuki (m.in. przez wojenne losy, zniszczenie oraz utratę dużej części swoich prac, przemoc w relacji z Władysławem Strzemińskim), autorka słynnych „Kompozycji przestrzennych” wystawionych w łódzkiej Sali Neoplastycznej i zniszczonych na rozkaz ówczesnych władz politycznych. Alina Szapocznikow swoją niedługą ścieżkę rzeźbiarskiej twórczości rozpoczęła dopiero po II wojnie światowej, podczas której byłą więźniarką kilku obozów ze względu na żydowskie pochodzenie. Po wojnie rozpoczęła studia rzeźbiarskie, uczyła się w Pradze i w Paryżu, w latach 50. wróciła do Polski i brała udział w konkursach na tworzenie ważnych pomników narodowych. Lata 60. to powrót do Paryża i związanie się z ruchem nowego realizmu. Motywem przewodnim w jej rzeźbach było ciało (wyraźnie kobiece) i formy biologiczne. Zapisywała w swoich rzeźbach zmiany, deformacje, eksperymenty i erotyczność. Prace Szapocznikow były wielokrotnie wystawiane i nagradzane, głównie za granicą15. Druga połowa XX wieku to też wielki sukces rzeźbiarki (początkowo głównie zagraniczny) Magdaleny Abakanowicz. Jest to też okres silnego rozwoju sztuk intermedialnych. Na uwagę zasługuje tutaj jeszcze jedna kobieta związana z niewspomnianą wcześniej sztuką fotografii. Urodzona w 1909 roku na Wołyniu Fortunata Obrąpalska, która swoją drogę artystyczną rozpoczęła w latach 30., po wojnie kontynuowała swój rozwój i poświęcała się wielu eksperymentom fotograficznym. Jej prace były w znacznej mierze surrealistyczne, fotografka pasjonowała się naturą i chemią. Pracowała w różnych technikach, m.in. pseudosolaryzacji, high key, inwersji. 14
A. Małodobry, Rzeźbiarki przełomu XIX i XX wieku, http://mnk.pl/zbiory/rzezbiarki-przelomu-xix-i-xx-wieku (dostęp: 12.04.2017). 15 M. Kitowska-Łysiak, Alina Szapocznikow, http://culture.pl/pl/tworca/alinaszapocznikow (dostęp: 12.04.2017).
71
Herstorie artystyczne w Polsce...
Autorka wielu wystaw, jedna z nielicznych ówcześnie uznanych w Polsce kobiet fotografek16. Ten dość obszerny wstęp nie ukazuje wszystkich kobiecych artystycznych postaci, jest jednak pewnym zaproszeniem do rozdziału o lubelskim artystycznym szlaku herstorycznym. Może też pokazać pewien wycinek sytuacji kobiet-artystek, które ograniczała epoka, obyczajowość oraz kultura ówczesnej Polski. Jest to również pewien rys heroin artystycznych, literackich i emancypacyjnych, które wskazywały ścieżkę rozwoju twórczym kobietom. Należy przy tym wspomnieć, że wiele z dawnych uprzedzeń i problemów na ścieżce kobiecej kariery jest aktualnych i dziś: zarzut o emocjonalność i sentymentalizm w sztuce i literaturze, mniejsze uznanie twórczości kobiet, utrudniona ścieżka kariery, też akademickiej, czy w końcu trywializacja sztuki kobiet oraz znacznie niższa wartość ekonomiczna kobiecych prac.
16 K. Jurecki, Fortunata Obrąpalska, http://culture.pl/pl/tworca/fortunata -obrapalska (dostęp: 12.04.2017).
72
Śladami lubelskich artystek i działaczek na rzecz kultury Julita Juros
Tworzenie własnego świata w jakiejkolwiek dziedzinie sztuki, wymaga odwagi. Georgia O’Keefe
Do pisania o lubelskich artystkach i działaczkach kultury zabieram się jak do tworzenia obrazu. Myślę więc jakich kolorów użyć, jak przygotować płótno, od czego zacząć. Jak odmalować moje bohaterki, żeby pozostały żywe, inspirujące, żeby nie stworzyć z nich martwej natury, która zawiśnie w salonie, ale której nikt nie zapamięta. Myślę, żeby stworzyć pejzaż, bo podoba mi się, że jest on zawsze częścią jakiejś większej całości, ale intuicyjnie wiem, że sielankowy widoczek nie jest adekwatną metaforą działań i aktywności moich bohaterek. Przekornie kusi mnie scena batalistyczna, ale nie chcę wchodzić w narrację wojny i konfliktu – za bardzo jest ona zawłaszczona przez męski dyskurs. To może portret? Niestety z portretem też mam problem, bo jest zamknięty w ramie, wydobyty z kontekstu społecznego. W portrecie zanika narracja, zamiast dynamicznej tożsamości i historii/herstorii dostajemy unieruchomioną postać z atrybutami. Bezruch zastępuje wydarzenie. Zostaje mi abstrakcja, ale trochę czuję, że jestem moim bohaterkom winna jakiś rodzaj figuratywności – wystarczająco często ich przedstawienia były w historii pomijane. Decyduję się w końcu na zupełny eklektyzm – wezmę co nieco z każdego gatunku i odmaluję niemieszczący się w żadnym z nich obraz moich bohaterek – trochę je sportretuję, dodam tło i atrybuty, będzie trochę walki, trochę bukoliki (więcej walki), czasem uchwycę chwilę, a czasem naszkicuję scenę obyczajową. Na pewno użyję intensywnych kolorów, bo takie są moje bohaterki – odważne, niemieszczące się w ramach, barwne i żywe. Tworzenie obrazu lubelskich artystek i działaczek kultury rozpocznę przy ul. Chopina 11. To w tej charakterystycznej kamienicy z półkolistymi, zadaszonymi balkonami swoją siedzibę do roku 1939 miała Wolna Szkoła Malarstwa i Rysunku w Lublinie założona przez Ludwikę Mehofferową. 73
Śladami lubelskich artystek...
Szkoła powstała w 1927 roku jako pierwsza tego typu placówka w Lublinie. Gdy 3 lata później umiera Mehofferowa, szkołę kupuje i chroni przed likwidacją Janina Miłosiowa. To z tą kamienicą przy ul. Chopina 11 będą wiązać się najszczęśliwsze i najtragiczniejsze okresy życia tej malarki i pedagożki. To tutaj Miłosiowa będzie przez 20 lat prowadzić szkołę, wokół której skupi życie plastyczne miasta, ale to również tutaj artystka przeżyje swoją starość, żyjąc w bardzo złych warunkach, samotnie, mimo że wymagała stałej opieki. Uczniowie i uczennice szkoły Miłosiowej pochodzili z różnych warstw społecznych, Janina często pomagała materialnie tym biedniejszym. Organizowała kursy wieczorowe dla osób pracujących, głównie nauczycieli i nauczycielek rysunku, a także kursy estetyki dla lubelskich kupców, jak tworzyć i dekorować wystawy sklepowe1. Po II wojnie światowej szkoła przyjęła nazwę Przemysłu Liceum Sztuk Plastycznych. W 1948 roku nastąpiła jej reorganizacja i upaństwowienie2. Jako artystka Miłosiowa była wierna malarstwu realistycznemu. Malowała ludzi w ich codziennej pracy i odpoczynku, odtwarzała piękno Lublina, zarówno starą architekturę, jak i nowoczesną. Z jej prac można czerpać wiedzę o dawnym kształcie niektórych dzielnic Lublina, jak Podzamcze, Tatary, Łęczyńska3. Mimo że Miłosiowa do końca życia cieszyła się uznaniem, zabrakło w jej otoczeniu ludzi, którzy udzieliliby jej pomocy w ostatnich latach życia. Schorowana i w złej formie psychicznej była zmuszona wyprzedawać swoje obrazy, gdy brakowało jej pieniędzy, za 2–3 tysiące złotych, mimo że ich wartość była dziesięciokrotnie większa. Zmarła w Lublinie w 1983 roku. Pójdziemy teraz w górę ulicy Narutowicza, znanej wcześniej jako ulica Namiestnikowska. Tutaj w kamienicy o numerze 37/39 znajdowało się gimnazjum prowadzone przez Wacława Kunickiego i jego siostrę Józefę Kunicką. Do szkoły tej uczęszczała Ewa Szelburg-Zarembina, znana 1 T. Mroczek, Miłosiowa Janina, w: T. Radzik (red.), Słownik Biograficzny Miasta Lublina, Tom 1, Lublin 1993, s. 184. 2
K. Głowniak, Jubileusz, w: Jubileusz 80-lecia Lubelskiego Plastyka, Lublin 2010, s. 7. 3
74
A. Trenger, Obraz czernią zasnuty, Kurier Lubelski 1982, nr 58, s. 1–2.
Śladami lubelskich artystek...
głównie jako autorka literatury dziecięcej. Przychodzi na świat w 1899 roku. W wieku 17 lat – ze względu na kłopoty finansowe jej rodziny po śmierci ojca – podejmuje pracę jako nauczycielka. Nie rezygnuje jednak z marzeń o studiach, które podejmuje w Krakowie 2 lata później. Wśród osób, które wywierają na Ewę Szelburg -Zarembinę duży wpływ, na pewno należy wymienić Zofię Nałkowską, która wprowadza młodszą koleżankę w sfery literackie w Warszawie, gdzie Szelburg-Zarembina przeprowadza się w 1928 roku. Pisarka głównie angażuje się w działalność polityczną i społeczną, pisze i publikuje, głownie utwory skierowane do dzieci, wiersze i bajki, w których często wraca do dzieciństwa spędzonego w Nałęczowie i Lublinie. W czasie wojny angażuje się w działalność konspiracyjną, wiadomo, że proponuje schronienie Franciszce Arnsztajnowej, która jednak postanawia pozostać w getcie. Po wojnie Ewa Szelburg-Zarembina odsuwa się od życia publicznego, z czasem okazuje się, że traci wzrok, prawdopodobnie na skutek choroby nerwowej. Umiera w 1986 roku. Mówiąc o mojej kolejnej bohaterce, musimy cofnąć się w czasie do końca XIX wieku, kiedy możliwości kształcenia i podejmowania pracy zawodowej przez kobiety były mocno ograniczone. Opowieść o Wandzie Chicińskiej – pierwszej lubelskiej fotografce – to herstoria walki o niezależność ekonomiczną i o trudnościach, z którymi musiała się mierzyć. Fotografia była nowym, dopiero kształtującym się medium, którego niepewny jeszcze status – gdzieś między rzemiosłem a sztuką, pozwolił wielu kobietom na wykroczenie poza sferę domową, do której kulturowo przynależały. W 1871 roku Chicińska, młoda fotografka, wykupiła filię znanego warszawskiego fotografa Waleriana Twardzickiego w Hotelu Europejskim przy ulicy Krakowskie Przedmieście 294. Zakład, który w momencie przejęcia znajdował się w opłakanym stanie, stał się dzięki Chicińskiej jednym z najnowocześniejszych i najprężniej działających atelier w mieście. Fotografka wydała w połowie lat 70. XIX wieku album z widokami Lublina, który był pierwszym takim wydawnictwem w mieście.
4
K. Puchała-Rojek, Wanda Chicińska, w: K. Lewandowska (red.), Dokumentalistki. Polskie fotografki XX wieku, Warszawa 2008, s. 201.
75
Śladami lubelskich artystek...
Drogą przetartą przez Chicińską podążyły kolejne lubelskie fotografki, np. Wiktoria Sierocińska. Dla samej Chicińskiej ważne były kwestie aktywizacji zawodowej kobiet – od lat 70. XIX wieku snuła plany stworzenia pracowni artystycznej z wydziałami malarstwa, rysunku, snycerstwa, litografii i introligatorstwa, w której nauki pobierałyby same kobiety5. Nie było jej niestety dane zrealizować tego pomysłu, gdyż nie zebrała grupy 5 chętnych osób, co może najlepiej świadczyć o trudnościach i krytyce, na którą narażone były XIX-wieczne kobiety myślące o pracy zawodowej. Żeby dojść do kolejnego punktu naszej opowieści, trzeba najpierw skręcić w ulicę Kościuszki, z którą związane były przedwojenne lubelskie drukarnie. To tutaj działała m.in. słynna drukarnia Przełom oraz drukarnia Sztuka, którą prowadził Daniel Śliwicki, ojciec Janiny i Michaliny Śliwickich. Następnie skręcamy w ulicę Peowiaków i dochodzimy do małego placyku przy Peowiaków 2. Musimy tu użyć trochę fantazji, żeby wyobrazić sobie drewnianą budę, która znajdowała się w tym miejscu na początku XX wieku, a w której centrum rosła akacja. Budynek ten mieścił pierwszy zakład fotograficzny rodziny Hartwigów. Wymienić można przynajmniej trzy kobiety z tej rodziny, które wpisały się w artystyczny pejzaż miasta: Maria Hartwig, która zakładała atelier w Lublinie wraz ze swoim mężem, jej najmłodsza córka Julia – poetka, eseistka i tłumaczka oraz fotografka Helena Hartwig, która prowadziła atelier ze swoim mężem Edwardem. Najbardziej znana jest Julia, której wiersze zapewniły jej trwałe miejsce na mapie polskiej literatury. Urodziła się w Lublinie w 1921 roku, tutaj uczęszczała do Gimnazjum im. Unii Lubelskiej, gdzie w wieku 15 lat opublikowała w gazetce szkolnej swój pierwszy wiersz. W czasie II wojny światowej była łączniczką AK, brała również udział w podziemnym życiu kulturalnym. Studiowała filologię polską i romanistykę na Katolickim Uniwersytecie w Lublinie i na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Julia Hartwig jest autorką 25 tomów wierszy, ma w swoim dorobku felietony, szkice, poematy prozą, monografie pisarek i pisarzy. Mimo że mieszka w Warszawie, chętnie wraca do Lublina.
5
76
Kurier Lubelski 1872, nr 6.
Śladami lubelskich artystek...
W 2009 roku otrzymała honorowe obywatelstwo miasta6. Moja kolejna bohaterka, Maria Bechczyc-Rudnicka, była kobietą wszechstronną – prozaiczką, krytyczką literacką, tłumaczką. Do Lublina przybyła w 1944 roku, w wieku 56 lat, i od razu włączyła się w odbudowę życia kulturalnego miasta. Była już wtedy doświadczoną dziennikarką, tłumaczką i pisarką – miała na swoim koncie 5 tomów prozy oraz liczne publikacje w gazetach i czasopismach. W Lublinie zaczęła organizować Lubelski Klub Literacki, który wkrótce połączył się z Oddziałem Lubelskim Związku Literatów Polskich7. W 1947 roku Bechczyc-Rudnicka została kierowniczką Teatru Miejskiego (obecnie Teatru im. Juliusza Osterwy). To, co wiemy o lubelskiej scenie teatralnej tamtych czasów w dużej mierze zawdzięczamy jej – przez lata gromadziła źródła i materiały dotyczące tej działalności, była również autorką kilku pozycji dokumentujących historię lubelskiego teatru. Następny punkt naszego spaceru, Liceum im. Unii Lubelskiej, już kilka razy przewijał się na stronach tej publikacji. Do szkoły tej uczęszczały m.in. Anna Langfus, Julia Hartwig, Krystyna Modrzewska oraz Anna Kamieńska – poetka, tłumaczka i krytyczka literacka. Anna Kamieńska urodziła się w 1920 roku w Krasnymstawie, ale już w wieku 5 lat przeprowadziła się z rodzicami do Lublina. Pierwsze wiersze, podobnie jak jej przyjaciółka z czasów szkolnych Julia Hartwig, publikowała w gazetce szkolnej. Okres okupacji przeżyła na Lubelszczyźnie, uczęszczając na tajne komplety, a po wojnie rozpoczęła studia, początkowo na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a następnie na Uniwersytecie Łódzkim8. Jej związki z Lubelszczyzną odżyły na nowo w latach 70. – odwiedzała siostry, zaprzyjaźnionych poetów i poetki. W dorobku Kamieńskiej znajduje się ponad 80 pozycji: zbiory wierszy, książki dla dzieci i młodzieży, szkice, przekłady, powieści. Od końca lat 60. Kamieńska zwróciła się w swojej twórczości w stronę 6 http://lublin.eu/lublin/o-miescie/honorowi-obywatele-lublina/ (dostęp: 26.05.2017). 7
A. Kochańczyk, Bechczyc-Rudnicka Maria Ksenia, w: T. Radzik (red.), Słownik biograficzny miasta Lublina. Tom I, Lublin 1993, s. 318.
8
A. Grychowski, Lublin i Lubelszczyzna w życiu i twórczości pisarzy polskich, Lublin 1974, s.121.
77
Śladami lubelskich artystek...
tematów religijnych, kwestie związane z wiarą coraz bardziej ją zaprzątały. Zaprzyjaźniła się również z ks. Janem Twardowskim, który napisał dla niej wiersz „Śpieszmy się kochać ludzi”. W odpowiedzi Anna napisała dla niego utwór „Puste miejsca”. Zmarła w 1986 roku w Warszawie. Aby dojść do Pałacu Tarłów musimy skręcić w prawo i przejść kilka metrów. Zobaczymy pochodzący z XVII wieku murowany budynek schowany za ogrodem kościoła Bernardynów. Pałac Tarłów pełnił przez lata różnorakie funkcje: służył m.in. jako zbór kalwiński, był miejscem hucznych bankietów, pełnił funkcję lazaretu, a po wojnie gimnazjum żeńskiego. Obecnie pałac jest siedzibą Wojewódzkiego Domu Kultury. Twórczynią tej instytucji i jego pierwszą dyrektorką była Irena Szczepowska-Szychowa, działaczka społeczna i animatorka kultury. Irena przyszła na świat w styczniu 1925 roku na Wołyniu, w okolicach Łucka. Kiedy miała 17 lat postanowiła wstąpić do wojska polskiego formułującego się na terenie Związku Radzieckiego9. Jako niespełna dwudziestolatka przeszła szlak bojowy z Armią Andersa, brała udział w bitwie pod Monte Cassino, gdzie została ranna. Po zakończeniu wojny zamieszkała w Lublinie i rozpoczęła pracę w placówkach kulturalnych. W roku 1956 została dyrektorką Wojewódzkiego Domu Kultury i pełniła tę funkcję przez następne 14 lat10. W trudnych powojennych latach udało się Szczepowskiej stworzyć zręby polskiej instytucji kultury, zgromadzić wokół siebie lubelskich artystów i artystki oraz uruchomić prężnie działającą placówkę kultury w tej części Polski. Moja kolejna bohaterka była osobą wszechstronną – mogłaby się pojawić zarówno w spacerze o artystkach, naukowczyniach, jak i działaczkach społecznych. Alina Wawrzosek, lubelska farmaceutka, malarka i społeczniczka urodziła się w 1924 roku w Warszawie. Kształciła się na Węgrzech, a po wojnie wróciła do Polski, gdzie kontynuowała studia na Wydziale Farmaceutycznym UMCS11. Wawrzosek przyczyniła się do znacznego 9
F. Piątkowski, Legenda tamtych lat, Lublin, kultura i społeczeństwo, nr 2/2006, s. 25. 10
http://www.wok.lublin.pl/index.php?item=historia-wok (dostęp: 10.04.2017).
11 A. Wróbel, Mgr farmacji Alina Wawrzosek, Polskie Towarzystwo Farmaceutyczne, t. 65, nr 6/2009, s. 420.
78
Śladami lubelskich artystek...
podwyższenia jakości aptek w Lublinie, stworzyła także laboratorium kontroli leków. Z jej inicjatywy zorganizowano także pierwszą na Lubelszczyźnie placówkę muzealnictwa farmaceutycznego. Alina była również zamiłowaną malarką. Ulubionym tematem jej prac były pejzaże, martwa natura oraz kwiaty. W jej dorobku artystycznym znalazło się łącznie 543 obrazów, w tym 230 olejnych i 188 akwareli12. Wawrzosek pełniła przez 11 lat funkcję prezeski Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. W tym czasie instytucja stała się ważnym ośrodkiem życia artystycznego i kulturalnego Lublina. Nasz spacer zamknie postać Janiny Porazińskiej, poetki, prozaiczki i tłumaczki, autorki znanej kołysanki „Na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga”. Urodziła się w Lublinie w 1888 roku w kamienicy przy ul. Noworybnej 3, przed którą się znajdujemy, gdzie spędziła także dzieciństwo i dorastała. Przypomina o tym tablica ufundowana z inicjatywy przewodników i przewodniczek miejskich. Do swoich utworów – wierszy, baśni, opowiadań, Porazińska czerpała inspiracje z kultury ludowej, przypowieści i podań. W jej utworach dużo jest przyrody, baśniowego świata marzeń i zabawy. Poetka była członkinią redakcji pisma „Przyjaciel Dzieci”, współzałożycielką „Płomyka”, redaktorką „Płomyczka”. Jej wiersze towarzyszyły i do dzisiaj towarzyszą dzieciom w przeżywaniu i poznawaniu świata.
12
Tamże, s. 421. 79
Janina Porazińska – moc opowieści Julita Juros
Czy stała się Wam bliska ta Jania, która nosiła dwa krótkie warkoczyki? Była autorką nieśmiertelnej kołysanki „Na Wojtusia z popielnika” oraz ponad stu innych bajek, baśni, opowiadań, wierszyków dla dzieci. Postaci, które stworzyła – Kozucha Kłamczucha, Szewczyk Dratewka, dwie Dorotki, cały czas pojawiają się w antologiach poezji dziecięcej, zbiorach baśni i legend. Wydaje się, że chociaż sama autorka nie jest już tak popularna jak niegdyś, to jej teksty na stałe weszły do kanonu literatury dla dzieci i młodzieży.
I ja miałam kiedyś 6 lat i marzenie, żeby zostać dorożkarzem Janina Porazińska przychodzi na świat w Lublinie w 1888 roku. Przez pierwsze lata życia mieszka w kamienicy u zbiegu ulic Olejnej, Rybnej i Noworybnej. Pochodzi z zamożnej rodziny mieszczańsko-inteligenckiej o korzeniach ziemiańskich1. Oprócz starszego rodzeństwa przyrodniego ma również młodszego brata Edwarda i starszą siostrę Stefanię. Niektóre pokoje w kamienicy należącej do Porazińskich są często podnajmowane innym rodzinom. Janina wspomina wiele lat później swój zachwyt, gdy pierwszy raz widzi żydowskie modlitwy odprawiane na podwórku przy kamienicy. Z rozrzewnieniem przywołuje także zapach świeżo pieczonych chlebów, bułek i rogalików rozchodzący się po całym domu z piekarni znajdującej się na parterze2. Na Starym Mieście w Lublinie mieszka do 12. roku życia, jest to dzieciństwo radosne i pełne zabaw. Już jako mała dziewczynka Janina czuje dużą sympatię do zwierząt, szczególnie psów i koni. 1
A. Uljasz, Miasto rodzinne pisarza jako temat i miejsce wydarzeń w literaturze dla dzieci. Lublin w twórczości Janiny Porazińskiej i Józefa Czechowicza, w: Rocznik Bibliologiczno-Prasoznawczy, tom 8/19, Kielce 2016, s. 273. 2
80
J. Porazińska, I w sto koni nie dogoni!, Warszawa 1966, s. 11.
Janina Porazińska – moc opowieści
Uwielbia oglądać konie dorożkarskie, cierpi, gdy widzi, że są źle traktowane. Nawet liczyć uczy się odczytując cyfry na dorożkach. Do świata przyrody i zwierząt powracać będzie bardzo często w swoich utworach.
Choć urodziłam się i wychowałam w mieście, kochałam nie ulice i wysokie domy, kochałam pole, las i wodę Janina uwielbia spędzać wakacje w majątku swoich dziadków w Chrustach pod Łaskiem. Jest zauroczona wsią i wszystkim co z nią związane. To właśnie coroczne wakacje u dziadków będą mieć znaczący wpływ na jej twórczość. To tutaj zrodzi się jej zachwyt ludowymi zwyczajami, wiejskimi tradycjami, miłość do gwary. Pociąga ją przestrzeń, łąka, las i zwierzęta. Bawi się z dziećmi, których imiona będą wracać w jej utworach: owe Jagny, Dorotki, Hanki, Antki i Franie. Podgląda wiejskie życie, przysłuchuje się ludowym baśniom, zapamiętuje zapachy i smaki Chrust.
Zaczęło się dla mnie nowe życie (…). Życie z początku pełne łez z tęsknoty za domem rodzinnym Przez pierwsze lata Porazińska kształci się u domowej nauczycielki, ale w wieku 12 lat zostaje wysłana do Warszawy, na pensję prowadzoną przez jej ciotkę Natalię Porazińską. Początkowo tęskni za domem, do którego przyjeżdża tylko na święta. Wakacje spędza nieodmiennie w ukochanych Chrustach. W Warszawie zdaje maturę i kontynuuje kształcenie na Wyższych Kursach dla Kobiet im. Adriana Branieckiego w Krakowie. W latach 1908–1911 studiuje na Wydziale Przyrodniczym Uniwersytetu Jagiellońskiego3. Po ukończeniu studiów wraca do Warszawy, gdzie na stałe się osiedla. Debiutuje w 1903 roku wierszem „Z życia kwiatów”, który ukazuje się w czasopiśmie „Wędrowiec”4. To też początek jej długoletniej współpracy zarówno z tym pismem, jak i z innymi periodykami – publikuje pierwsze wiersze i opowiadania również w „Wieczorach Rodzinnych” i „Przyjacielu Dzieci”. Na rok 1912 przypada jej debiut książkowy – wydaje baśniową
3
S. Frycie, M. Ziółkowska-Sobecka, Leksykon literatury dla dzieci i młodzieży, Piotrków Trybunalski 1999, s. 308. 4
A. Uljasz, dz. cyt., s. 274. 81
Janina Porazińska – moc opowieści
sztukę teatralną „W noc wiosenną”5. Dwa lata później zostaje redaktorką naczelną „Przyjaciela Dzieci”. Już wtedy myśli o założeniu własnego pisma. Udaje jej się to w 1917 roku, kiedy wraz z Różą Brzezińską powołuje do życia dwutygodnik „Płomyk”6. Jest to pismo nowoczesne i różnotematyczne. Poszczególne numery nawiązują do różnych pór roku lub konkretnych wydarzeń. Dwutygodnik posiada także rozbudowany dział korespondencji, do którego listy piszą dzieci. W tym samym czasie Porazińska współtworzy również podręczniki szkolne, m.in. wydany w 1925 roku „Mój elementarz”.
Żeby dzieci nie zapomniały ojczystego języka Nadchodzi II wojna światowa. Porazińska nie zaprzestaje swojej działalności wychowawczej. Działa w podziemiu, biorąc udział w organizacji tajnego nauczania. Po upadku powstania warszawskiego trafia na wieś koło Sochaczewa. Po wojnie wraca do zburzonej stolicy i angażuje się na nowo w pracę oświatowo-wychowawczą. To najbardziej twórczy okres w jej karierze. Współpracuje z czasopismami dziecięcymi, pisze wiersze, utwory sceniczne, powieści dla dzieci. W ciągu 10 lat zostaje wydanych 21 jej książek, nie licząc wznowień tych napisanych wcześniej7. Zajmuje się także działalnością translatorską, przekłada na język polski dziecięcą literaturę skandynawską. Tłumaczy m.in. „Kalewalę” – zbiór fińskich pieśni ludowych, które opracowuje dla dzieci. W jej wydaniu staje się ona opowieścią fantastyczną, nasyconą pasjonującymi przygodami synów mitycznego króla Kalewa8.
5
Tamże.
6
B. Tylicka, G. Leszczyński (red.), Słownik literatury dziecięcej i młodzieżowej, Wrocław 2002, s. 306. 7
M. Pacholarz, Janina Porazińska – autorka jeszcze popularna czy już zapomniana? Z dziejów edytorstwa książek pisarki, w: Acta Universitatis Lodziensis Folia Librorum, 2 (21), 2015, s. 12. B. Tylicka, G. Leszczyński (red.), Słownik literatury dziecięcej i młodzieżowej, Wrocław 2002, s. 172.
8
82
Janina Porazińska – moc opowieści
Była sobie Baba Jaga, miała chatkę z masła W twórczości Porazińskiej na pierwszy plan wysuwają się inspiracje folklorem i kulturą ludową. Poetka pisze właściwie tylko o dzieciach wiejskich, w swoje utwory wplata historie i obrazki zapamiętane z dzieciństwa. Codzienne zwyczajne sprawy urastają w jej bajkach i wierszykach do rangi tajemniczych, cudownych zjawisk i przygód. Porazińska zachwyca się iskierką z popielnika, kroplami deszczu spływającymi po szybach, świerszczami za kominem9. Jednocześnie w jej utworach pojawiają się demony, zjawy i dobre duszki. Poetka zaprasza dzieci do poznawania świata, przekazuje treści wychowawcze, ale bez natrętnego pouczania. W 1957 roku Porazińska wydaje jeszcze jedną książkę: „Kto mi dał skrzydła”. Tym razem jest to powieść biograficzna, również skierowana do dzieci i młodzieży, a poświęcona Janowi Kochanowskiemu. Autorka wraca w utworze do Lublina, miasta swojego dzieciństwa, w którym zmarł Kochanowski.
Mojej kochanej Gaździnie pełna skruchy za figle Łaciatki Taką dedykacją Porazińska opatrzy pierwsze wydanie swojej powieści o dzieciństwie „I w sto koni nie dogoni”, które podaruje Halinie Rudnickiej, z którą mieszka jako sublokatorka w latach 1958–1968 przy ul. Sułkowskiego 26 w Warszawie. Łaciatka to ukochana kotka pisarki. W ostatnich latach życia poetka ma coraz większe problemy ze wzrokiem. Lewe oko traci w czasie powstania, prawe pod koniec życia zostaje zaatakowane przez jaskrę. W 1969 roku Porazińska zostaje uhonorowana Orderem Uśmiechu, odznaczeniem nadawanym za przynoszenie radości dzieciom. Janina Porazińska umiera w listopadzie 1971 roku, na krótko przed swoimi 90. urodzinami10.
9
P. Kowolik, Nurt ludowy w twórczości dziecięcej Janiny Porazińskiej, w: Nauczyciel i Szkoła, 2(9), s. 109.
10
H. Skrobiszewska, Janina Porazińska, Tygodnik Kulturalny 1971, nr 48.
83
bibliografia: Bobrowska E., Emancypantki? Artystki polskie w Paryżu na przełomie XIX i XX wieku, Archiwum-Szkice-Dokumenty, Zeszyt 1–2 (16–17), Toruń 2012. Czyż A., Pisarki polskie epok dawnych, Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej, 90/4, 172–181, 1999. Frycie S., Ziółkowska-Sobecka M., Leksykon literatury dla dzieci i młodzieży, Piotrków Trybunalski 1999. Głowniak K., Jubileusz, w: Jubileusz 80-lecia Lubelskiego Plastyka, Lublin 2010. Grychowski A., Lublin i Lubelszczyzna w życiu i twórczości pisarzy polskich, Lublin 1974. Kochańczyk A., Bechczyc-Rudnicka Maria Ksenia, w: T. Radzik (red.), Słownik biograficzny miasta Lublina. Tom I, Lublin 1993. Kowolik P., Nurt ludowy w twórczości dziecięcej Janiny Porazińskiej, Nauczyciel i Szkoła, 2(9). Mroczek T., Miłosiowa Janina, w: T. Radzik (red.), Słownik Biograficzny Miasta Lublina, T. 1, Lublin 1993 Pacholarz M., Janina Porazińska – autorka jeszcze popularna czy już zapomniana? Z dziejów edytorstwa książek pisarki, Acta Universitatis Lodziensis Folia Librorum, 2 (21), 2015. Piątkowski F., Legenda tamtych lat, Lublin, kultura i społeczeństwo, nr 2/2006. Porazińska J., I w sto koni nie dogoni!, Warszawa 1966. Puchała-Rojek K., Wanda Chicińska, w: K. Lewandowska (red.), Dokumentalistki. Polskie fotografki XX wieku, Warszawa 2008. Skrobiszewska H., Janina Porazińska, Tygodnik Kulturalny 1971, nr 48. Trenger A., Obraz czernią zasnuty, Kurier Lubelski 1982, nr 58. Tylicka B., Leszczyński G. (red.), Słownik literatury dziecięcej i młodzieżowej, Wrocław 2002. Uljasz A., Miasto rodzinne pisarza jako temat i miejsce wydarzeń w literaturze dla dzieci. Lublin w twórczości Janiny Porazińskiej i Józefa Czechowicza, Rocznik Bibliologiczno-Prasoznawczy, tom 8/19, Kielce 2016. Wróbel A., Mgr farmacji Alina Wawrzosek, Polskie Towarzystwo Farmaceutyczne, t. 65, nr 6/2009.
Źródła internetowe: Jurecki K., Fortunata Obrąpalska, http://culture.pl/pl/tworca/fortunata-obrapalska Kitowska-Łysiak M., Maria Jarema, http://culture.pl/pl/tworca/maria-jarema Kitowska-Łysiak M., Jadwiga Maziarska, http://culture.pl/pl/tworca/jadwiga-maziarska Kitowska-Łysiak M., Alina Szapocznikow, http://culture.pl/pl/tworca/alina-szapocznikow
Klementyna Hoffmanowa i jej program dla dziewcząt, https://mixumfixum.wordpress.com/2011/01/30/klementyna-hoffmanowa-i-jej-program-dla-dziewczat Kossowska I., Zofia Stryjeńska, http://culture.pl/pl/tworca/zofia-stryjenska Małodobry A., Rzeźbiarki przełomu XIX i XX wieku, http://mnk.pl/zbiory/rzezbiarki-przelomu-xix-i-xx-wieku Micke-Broniarek E., Anna Bilińska-Bohdanowicz, http://culture.pl/pl/tworca/anna -bilinska-bohdanowicz Nowakowska M., Mela Muter „Kobieta paląca papierosa”, http://niezlasztuka. net/o-sztuce/mela-muter-kobieta-palaca-papierosa/?gclid=CjwKEAjwjunJBRDzl6iCpoKS4G0SJACJAx-V0P7maGwHGp0NUZ3uInDVISIRZhaenzC7hyE3eIb7ohoCoyTw_wcB Wróbel K., Polska sztuka kobiet: Bilińska, Boznańska, Stryjeńska, Kobro, Rydet, http://rynekisztuka.pl/2013/03/08/polska-sztuka-kobiet-bilinska-boznanska -stryjenska-kobro-i-rydet Wróblewska M., Tamara Łempicka (Tamara de Lempicka), http://culture.pl/pl/ tworca/tamara-lempicka-tamara-de-lempicka Zakrzewski P., Poczet emancypantek polskich, culture.pl/pl/artykul/poczet-emancypantek-polskich
Hipoteczna
Lipowa
1
Ogrodowa
Sol na
Ko n
opn ick a
eście K rakowskie Przedmi
3 Maja
2
I.
M
oś
c
P
de zy
Peow iakó w
nt
Radziw iłłowska
to aru N G.
5
4 a cz wi
3 lon a
a
Staszi ca
7
6
K rak owski e Prze dmieśc ie
Zi e
Kar me lick
S.
rn Be
Okopow a
Sądo wa
F r y d e ryka Chop in a
Plac Litewski Kołłątaj a
J. Hem pla
Św i ę t od us ka
ała
N iec
z ew s ka
9
ka
Je zu ic k
a
yn
ek
ka
Cyru licza
Kow al s
Nowor ybna
s
Orla
a Kapucyńsk
re
l ew
a
ka Ewan g elic
K ró
D o
Ar ch
ro
dz ka
Zł ota
8
Furmańska
dopo jna
Wo
Lubart ows ka
S zamble l ańsk a
a rii
Wieniawska
a
yM
Ol e j n
R
l na Pa nn
Ry b n a
Żmig ró d
S G
C hmielna
le dwa Po idiakońska
Wyszyńskiego
ka ńs y d ar
Lipowa
o ieg ick
1
Ludwika Mehofferowa Janina Miłosiowa ul. Fryderyka Chopina 11/4
2
Maria/Helena/Julia Hartwig, ul. Peowiaków 2
Ewa Szelburg-Zarembina ul. Gabriela Narutowicza 37/39
5
4
Wanda Chicińska ul. Krakowskie Przedmieście 29
7
Alina Wawrzosek ul. Grodzka 5a
Anna Kamieńska III Liceum Ogólnokształcące im. Unii Lubelskiej - Plac Wolności 4
8
Janina Porazińska ul. Noworybna 3
Irena Szczepowska-Szychowa ul. Dolna Panny Marii 3
6
Maria Bechczyc-Rudnicka Teatr im. Juliusza Osterwy ul. Gabriela Narutowicza 17
3
9
III. Ś lad am i lube l sk i c h Ż yd ó w e k
Dziedzictwo kobiet żydowskich – zarys problematyki i kontekst lubelski Lena Bielska Lublin, podobnie jak większość terenów Polski, to miasto z niezwykle poszarpaną historią, w której jednak nie sposób pominąć rozdziału dotyczącego społeczności żydowskiej. Tworząc herstoryczne szlaki miasta czy wykonując pracę przewodniczki miejskiej, zawsze mam w głowie dwie najważniejsze dla mnie perspektywy narracyjne o losach Lublina: perspektywę dziedzictwa żydowskiego i perspektywę Zagłady. W tej ostatniej płaszczyźnie historii / herstorii Lublin jest o tyle ważny, że decyzją najwyższych urzędników i przedstawicieli służb mundurowych III Rzeszy stał się miejscem rozpoczęcia Akcji „Reinhardt”1 symbolicznie wcielonej w życie poprzez rozpoczęcie likwidacji getta żydowskiego w Lublinie. Fakt ten nie znaczy oczywiście, że Lublin jest przez to ważniejszym obiektem badań historycznych od innych miast naznaczonych Zagładą. Właściwie dodając fakt, że w 1939 roku, czyli w roku rozpoczęcia II wojny światowej liczba ludności żydowskiej w Lublinie przekraczała 42 tysiące, dając tym samym 31% ogółu mieszkanek i mieszkańców miasta2, można wskazać, że jest to dość wyjątkowe miejsce w kontekście badań nad historią / herstorią diaspory żydowskiej w Polsce oraz historią / herstorią Zagłady. Natomiast samo dziedzictwo żydowskie w Lublinie sięga XV wieku, kiedy to pojawiają się pierwsze potwierdzone źródła informacji o obecności Żydów i Żydówek w Lublinie. Liczba ludności żydowskiej na przestrzeni wieków zmieniała się, a co ciekawe, na początku XIX wieku stanowiła 70% społeczeństwa. Ludność żydowska organizowała coraz lepszą niezbędną do codziennego funkcjonowania infrastrukturę.
1
Akcja „Reinhardt” – kryptonim operacji przeprowadzanej w ramach „ostatecznego rozwiązania” kwestii żydowskiej, której celem – zgodnie z postanowieniami Konferencji Am GrossenWannsee – było wymordowanie 2 mln 284 tys. Żydów zamieszkujących pięć dystryktów Generalnej Guberni, a od końca 1942 także okręg białostocki, http://www.jhi.pl/psj/Akcja_(Operacja)_Reinhard (dostęp: 20.03.2017). 2
Śladami Żydów. Lubelszczyzna, red. M. Kubiszyn, Lublin 2011, s. 233. 91
Dziedzictwo kobiet żydowskich...
W mieście rozwijał się nie tylko handel żydowski oraz rzemiosło i drobne wytwórstwo (w tym spożywcze) – kwitły ośrodki edukacyjne (szkoły dla chłopców i dziewcząt, w tym szkoła religijna dla dziewcząt Bejt Jaakow), a w 1930 roku uruchomiono wyższą uczelnię talmudyczną Jesziwa Mędrców Lublina. Pod koniec XIX wieku oddano do użytku imponująco wyposażony szpital żydowski przy ulicy Lubartowskiej – sąsiaduje on do dziś z Jesziwą, a w czasie II wojny światowej stanowił jedną z granic getta. W latach 30. funkcjonowało w Lublinie 11 synagog, w tym wybudowana w XVI wieku majestatyczna synagoga Maharszala oraz liczne domy modlitwy. Ponadto w ramach infrastruktury lubelskiej społeczności żydowskiej funkcjonowały mykwy (łaźnie rytualne), bractwo pogrzebowe, biblioteki, sierociniec i dom starców, cechy, organizacje polityczne, teatr, miejsca kultury (otwarcie budynku Żydowskiego Domu Ludowego, który miał służyć jako miejsce kultury żydowskiej, również jako teatr i biblioteka, zaplanowano na dzień, w którym wybuchła II wojna światowa, nigdy zatem nie funkcjonował jako instytucja kultury. Po wojnie było to miejsce zborne dla ocalałych z Zagłady oraz szkoła, gdzie nauczano też w jidysz). Ponadto w Lublinie pracowało wiele towarzystw i stowarzyszeń charytatywnych, w tym organizacji działających na rzecz kobiet: Koło Kobiet3, lubelski oddział Związku Kobiet Żydowskich4 oraz sekcja kobieca Organizacji Syjonistycznej przekształcona następnie w Światową Organizację Kobiet 3 4
Tamże, s. 233–241.
Związek Kobiet Żydowskich powstał w 1904 roku, początkowo aby walczyć z porywaniem dziewcząt żydowskich ze wschodniej Europy do pracy seksualnej. Z czasem działania Związku rozszerzyły się na pracę społeczną i charytatywną oraz na agitowanie za większymi prawami kobiet żydowskich, Jüdische Frauenbund (Żydowski Związek Kobiet), http://www.joods-leven.net/geschichten/folgeseite.php?id_geschichten=31&lang=pl (dostęp: 21.03.2017). W Lublinie oddział Związku Kobiet Żydowskich funkcjonował od lat 20. Siedziba mieściła się przy ul. Krawieckiej 41. Działania Związku skupiły się na edukacji, wsparciu finansowym i poprawie jakości życia kobiet oraz większych prawach, a także na działalności dobroczynnej, która przejawiała się głównie poprzez prowadzenie przedszkola i ochronki mieszczących się początkowo pod tym samym adresem. Lubelskiemu Związkowi Kobiet Żydowskich najbardziej przysłużyła się Bela Dobrzyńska, która była też radną miejską oraz działaczką syjonistyczną. Obok niej w zarządzie ZKŻ zasiadały: D. Lewin, R. Nisenbaum, Ch. Goldsztejn, M. Bursztyn, R. Zajfen, Ch. Persik, F. Fefer oraz D. Feder-Ajzner, T. Czajkowski, Związek Kobiet Żydowskich i Ochronka-Przychodnia „Ognisko”, 2/2003 (28) Scriptores, http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/dlibra/docmetadata?id=9423&from=&dirids=1&ver_id=58635&lp=28&QI=!65B73A466F7E991C4EA2EB08908A7F41-218 (dostęp: 21.03.2017).
92
Dziedzictwo kobiet żydowskich...
Syjonistek (Women International Zionist Organization WIZO)5. W Lublinie nie brakowało zaangażowanych i utalentowanych kobiet żydowskich. Oczywiście, podobnie jak w przypadku innych kobiet, samo zaangażowanie i talent nie wystarczały, aby zapisać się na kartach historii, która – jak wiemy – nie posiada w swoim spisie nazwisk szczególnie wielu kobiet, niezależnie od ich religii czy pochodzenia etnicznego. Spoglądając na pierwszą połowę XX wieku, czy jeszcze końcówkę XIX, napotykamy na kilka przeszkód na drodze do swobodnego rozwoju kobiet. Pierwszą z nich, główną, była patriarchalna obyczajowość, która naciskała na pozostanie kobiet w sferze prywatnej, domowej, a drugą (łączącą się zresztą z pierwszą) – ograniczenie możliwości edukacyjnych (dotyczy to zarówno szkół podstawowych i gimnazjów, szkół religijnych, gdzie temat kształcenia dziewcząt żydowskich pojawił się dopiero po I wojnie światowej oraz szkolnictwa wyższego – kobiety pojawiły się na uczelniach dopiero z końcem XIX wieku)6. Dołączmy do tego jeszcze kwestię zamożności i stanu społecznego oraz – w przypadku społeczności żydowskiej – poziom asymilacji. Te wszystkie zmienne składają się na bardzo zawężoną grupę kobiet żydowskich, które miały możliwość rozwoju zawodowego, naukowego, artystycznego czy politycznego. Nie można też zapominać, że według ówczesnych rekomendacji judaistycznych kobieta żydowska powinna być skromna, pobożna, cicha, posłuszna, ale pracowita, ponieważ żydowska żona musiała często przejmować wszelkie obowiązki domowe i finansowe, aby zapewnić mężowi spokój niezbędny do studiowania pism religijnych i rozwijania duchowości. W przeciwieństwie do religijnych mężczyzn żydowskich, kobiety żydowskie częściej uczono języków obcych, mogły one też czytać inne książki niż święte pisma zarezerwowane dla mężczyzn. 5
J. Chmielewski, Organizacja Ogólnych Syjonistów –struktura i funkcjonowanie w dwudziestoleciu międzywojennym w Lublinie, http://teatrnn.pl/leksykon/ node/3272/organizacja_og%C3%B3lnych_syjonist%C3%B3w_struktura_i_ funkcjonowanie_w_dwudziestoleciu_mi%C4%99dzywojenny (dostęp: 23.03.2017). 6
Studentki w gorsetach, pierwsze Polki na uniwersytecie, http://wyborcza.pl/ alehistoria/1,121681,18170349,Studentki_w_gorsetach__Pierwsze_Polki_ na_uniwersytecie.html (dostęp: 23.03.2017). 93
Dziedzictwo kobiet żydowskich...
Sprawiło to, że wśród kobiet żydowskich stopień czytelnictwa był bardzo wysoki, znały też one o wiele lepiej i częściej język polski czy inne języki niebędące jidysz. Z końcem XIX wieku nastąpił rozkwit żydowskich bibliotek świeckich. W zbiorach znajdowało się dużo literatury popularnej w języku hebrajskim, jidysz i polskim, a na jidysz przetłumaczono najważniejszych ówcześnie pisarzy, jak Lew Tołstoj, Fiodor Dostojewski czy Mark Twain. Znalazły się tam też pozycje żydowskich pisarzy, również tworzących po polsku, jak Bruno Schulz. Z badań przeprowadzonych w 1932 roku w krakowskich bibliotekach wynika, że większość osób czytelniczych stanowiły kobiety, głównie między 21. a 30. rokiem życia, zaś Żydzi i Żydówki łącznie stanowili ¾ grupy wypożyczających. Ciekawe statystyki dotyczą też studentek żydowskich na Uniwersytecie Jagiellońskim, które do roku akademickiego 1917/1918 stanowiły 56,1% wszystkich kobiet studiujących na Wydziale Lekarskim oraz 22,3% wśród studentek na Wydziale Filozoficznym. Większość z nich pochodziła z większych miast , były to córki zamożniejszej warstwy społecznej – kupców, fabrykantów i nauczycieli. Co istotne, wartość wykształconej i aktywnej kulturalnie kobiety żydowskiej była bardzo duża. Spowodowane było to wspomnianym już faktem nacisku na utrzymanie rodziny i zwiększenie poprzez to swojej aktywności zawodowej. Dzięki temu kobiety żydowskie mogły rozwijać się na miarę możliwości ekonomicznych na polu edukacyjnym czy artystycznym. Sprawiało to również, że częściej utrzymywały kontakty ze światem chrześcijańskim oraz językiem polskim, były bardziej oczytane i sprawniejsze komunikacyjnie od wielu żydowskich religijnych mężczyzn. Zdecydowanie częściej też angażowały się w działalność społeczną czy polityczną7. Były to bowiem obszary, w których mogły się rozwijać.
7 M. Rzadkowolska, Kobieta żydowska, kobieta czytająca, http://www.zwoje -scrolls.com/zwoje43/text17p.htm (dostęp: 23.03.2017).
94
Szlakiem lubelskich Żydówek – herstorie (nie)znane. Spojrzenie na zniszczony świat Lena Bielska Szlak lubelskich Żydówek jest nie tylko szlakiem opisującym biografie żyjących kiedyś i pracujących czy działających w różnych strukturach społecznych, edukacyjnych i politycznych kobiet żydowskiego pochodzenia. Jest to również spojrzenie na świat, który już nie istnieje, na proces niszczenia żydowskiego lubelskiego świata oraz moment refleksji nad wykluczeniem i przemocą wobec mniejszości etnicznych i religijnych. Szlak jest też wspomnieniem życia (szczególnie z kobiecej perspektywy) w przedwojennej dzielnicy żydowskiej oraz na terenie getta lubelskiego. Place targowe, ulice, szkoły, budynki, nazwiska, wspomnienia, relacje – szlak jest momentem zachowania i przekazania dalej tej pamięci. Poniższy tekst jest jedynie zarysem opowieści, którą tworzymy podczas oprowadzania po szlaku, może być jednak inspiracją na drodze Waszych dociekań i poszukiwań herstorycznych ciekawostek. Właściwie punktów na trasie żydowskiego spaceru herstorycznego mogłoby być o wiele więcej, niemniej należy pamiętać o rozległości tych punktów oraz ogromie materiału, który mógłby objąć znacznie więcej niż tylko jeden szlak i trwający około dwie godziny spacer. Podobnie jest z kobiecymi nazwiskami wśród żydowskiej społeczności – wciąż pozostało wiele do odkrycia i opisania! Ulica Niecała 3 Od początku XX wieku do wybuchu II wojny światowej funkcjonowało w Lublinie całkiem sporo żydowskich szkół. Były to religijne szkoły dla chłopców, chedery, religijna szkoła dla dziewcząt Bejt Jaakow czy od 1930 roku wyższa uczelnia talmudyczna Jeszywas Chachmej. W 1916 roku Konrad Szper założył dwa gimnazja (męskie i żeńskie), które mieściły się przy ul. Zamojskiej. W 1919 roku zarządzanie szkołami przejęła jego żona Róża Szperowa, a po jego śmierci w 1925 roku połączono szkoły i przemianowano na Gimnazjum Koedukacyjne Nauczycieli Szkół Średnich, które do 1933 roku potocznie funkcjonowało pod nazwą szkoła Szperowej. 95
Szlakiem lubelskich Żydówek...
W odnowionym obecnie budynku przy ul. Niecałej 3 mieściło się Gimnazjum Humanistyczne Koedukacyjne Towarzystwa Zakładania Szkół Żydowskich. W szkole pod tym adresem uczyły się żydowskie dziewczęta, natomiast chłopcy, pomimo koedukacyjnego charakteru szkoły, uczyli się w innym budynku, przy ul. Radziwiłłowskiej 5. Szkoła ta, podobnie jak inne powszechne szkoły żydowskie, realizowała taki sam program nauczania jak szkoły polskie, ale dodatkowo uczono też historii, języka i religii żydowskiej1. Gimnazjum to ukończyła m.in. Róża Fiszman-Sznajdman, autorka niezwykle cennej książki wspomnieniowej o przedwojennym żydowskim Lublinie pt. „Mój Lublin”. Więcej o tej postaci przeczytacie w kolejnych punktach szlaku. Z Gimnazjum Humanistycznym, które funkcjonowało aż do wybuchu wojny związane były znane lubelskie postaci, m.in. Bela Dobrzyńska – lubelska działaczka syjonistyczna, społeczna i emancypacyjna, która aktywizowała kobiety żydowskie, walczyła o poprawę ich bytu, równe prawa, była też radną miejską. Więcej usłyszycie na szlaku, a teraz możecie o niej jeszcze przeczytać w rozdziale „Szlakiem lubelskich działaczek społecznych i politycznych”. Tymczasem zapraszam na ulicę Złotą 2, gdzie mieścił się dom niezwykle barwnej postaci – Franciszki Arnsztajnowej. Ulica Złota 2 Kamienica przy ulicy Złotej 2 mieści się w samym sercu Starego Miasta. Stojąc do niej przodem, za plecami mamy budynek Trybunału. W mieszkaniu znajdującym się przy tej ulicy swoje wczesne lata życia spędziła też Hanna Krall. Historia kamienicy przy ul. Złotej 2 sięga aż XVI wieku. Przez dwa wieki własność przechodziła przez wiele rąk, aż w XVIII wieku popadła w ruinę. W 1899 roku nową właścicielką kamienicy została Franciszka Arnsztajnowa. Od 1941 roku kamienica jest własnością zarządu przymusowego, w 1959 roku przechodzi ona na Skarb Państwa, a w 2006 znów staje się własnością prywatną2. Najbardziej interesują mnie jednak 1
M. Rusiniak-Karwat, Szkoły żydowskie do 1939 r., http://www.sztetl.org.pl/pl/article/lublin/8,oswiata-i-kultura/6623,szkoly-zydowskie/ (dostęp: 23.04.2017).
2
A. Malik, Złota 2 w Lublinie, http://teatrnn.pl/leksykon/node/2645/z%C5%82ota_2_w_lublinie (dostęp: 23.04.2017).
96
Szlakiem lubelskich Żydówek...
pierwsze trzy dekady XX wieku, kiedy mieszkała tam Franciszka Arnsztajnowa. Dom Franciszki i jej męża Marka był zawsze otwarty na spotkania, panowała w nim atmosfera patriotyczna i literacka. Arnsztajnowie słynęli z wielkiego zaangażowania w sprawy patriotyczne i niepodległościowe. W czasie I wojny światowej w ich mieszkaniu odbywały się tajne spotkania Polskiej Organizacji Wojskowej, Polskiej Partii Socjalistycznej i tajnego harcerstwa. W kamienicznych piwnicach zaś w tajemnicy przechowywano broń3. Często Franciszka kojarzona jest poprzez Józefa Czechowicza, z którym się przyjaźniła i z którym wydała wspólny tomik poezji „Stare kamienie”. Tę przyjaźń potwierdza też Hanna Krall w książce „Wyjątkowo długa linia”, w której znajduje się wiele informacji o życiu Arnsztajnowej. A było ono pełne wielu wydarzeń i ogromu pracy. Franciszka urodziła się w inteligenckim domu, jej ojciec był kupcem, a matka pisarką. Dzięki temu mogła zdobyć bardzo dobre wykształcenie poza granicami kraju, poznać biegle kilka języków, ukończyć studia przyrodnicze w Niemczech, by w końcu w Polsce, w Lublinie, zasłynąć wieloma osiągnięciami. Była członkinią Polskiej Organizacji Wojskowej, współzakładała lubelski oddział Związku Literatów Polskich, pracowała w Instytucie im. Józefa Piłsudskiego jako archiwistka, tłumaczyła wielką literaturę na język polski. Sama też pisała bajki dla dzieci oraz poezję w języku polskim. Jest tym samym jedną z najbardziej cenionych poetek Młodej Polski, najważniejszą obok Czechowicza w Lublinie. Za swoją patriotyczną, edukacyjną i kulturalną działalność została odznaczona Krzyżem Niepodległości, Orderem Odrodzenia Polski i Srebrnym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury. W wyniku gruźlicy utraciła niemal całkowicie słuch, nauczyła się zatem czytać z ruchu warg, ale słuchała też przez specjalną tutkę. W latach trzydziestych zmarł jej mąż oraz syn, który był podobnie jak ojciec lekarzem, ale także oficerem Legionów. Przed śmiercią kazał pochować się w mundurze oficerskim Armii Polskiej.
3
M. Rzeplińska, Los Arnsztajnowej, http://www.mapakultury.pl/art,pl,mapa -kultury,406.html (dostęp: 23.04.2017).
97
Szlakiem lubelskich Żydówek...
Franciszka w latach 30. przeprowadziła się do Warszawy, tam też po wybuchu wojny trafiła do getta, pomimo namów Ewy Szelburg-Zarembiny, która oferowała jej schronienie poza miastem. Okoliczności śmierci Arnsztajnowej nie są do końca znane, jedna z teorii podaje, że zmarła w Treblince, inna, że na terenie getta, w szpitalu likwidowanym przez Niemców4. Warto też wspomnieć, że Franciszka współzakładała i współprowadziła Lubelskie Towarzystwo Szerzenia Oświaty „Światło”, gdzie dawała bezpłatne lekcje i działała na rzecz polepszenia bytu najbiedniejszych dzieci. Życie Franciszki Arnsztajnowej zostało upamiętnione tablicą, która przytwierdzona została do kamienicy przy ul. Złotej 2. Jest to tym samym jedna z nielicznych w Lublinie tablic, które przypominają o zasłużonych dla miasta kobietach. Ulica Grodzka 11 Budynek stojący pod adresem Grodzka 11 znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Placu Po Farze, od 1862 roku był siedzibą Ochronki utworzonej przez Gminę Wyznaniową Żydowską. Początkowo liczba podopiecznych była niewielka, urzędnicze kontrole zalecały też oddzielenie dorosłych podopiecznych od nieletnich, jak również często wskazywano na zły stan sanitarny, z powodu którego nie wydano zezwolenia na przyjmowanie nowych podopiecznych. Głównym zadaniem Ochronki było zapewnienie podstawowych potrzeb, jak udzielenie schronienia i wyżywienie, początkowo też większą liczbę podopiecznych stanowiły osoby starsze. Sytuacja zmieniła się z chwilą wybuchu wojny, kiedy do Ochronki zaczęto przyjmować coraz więcej dzieci. Wśród osób pracujących w Ochronce w 1940 roku są cztery kobiety: Hena (Anna) Taubenfeld, Chana Kuperberg, Basia Eiger, Chaja Ruchla Stolik, pojawia się też Ewa Baum zatrudniona jako wychowawczyni, a we wspomnieniach osób istnieje jeszcze kobieta o nazwisku Rechtman5. Likwidacja Ochronki i zamordowanie 4
R. Matuszewski, O Józefie Czechowiczu i Franciszce Arnsztajnowej, http:// culture.pl/pl/artykul/o-jozefie-czechowiczu-i-franciszce-arnsztajnowej (dostęp: 24.04.2017). 5
J. Chmielewski, Ochronka na Grodzkiej 11. Funkcjonowanie i likwidacja. http://teatrnn.pl/leksykon/node/914/ochronka_%C5%BCydowska_sierociniec_grodzka_11_lublin (dostęp: 24.04.2017). 98
Szlakiem lubelskich Żydówek...
wszystkich podopiecznych oraz osób tam pracujących nastąpiło na samym początku likwidacji getta lubelskiego oraz rozpoczęcia akcji „Reinhardt”6 – zaplanowanego ludobójstwa mniejszości żydowskiej, które przypieczętowano podczas konferencji w Wannsee7 w styczniu 1942 roku i które rozpoczęto dwa miesiące później. Przy likwidacji Ochronki pojawiają się trzy nazwiska: Hena Taubenfeld, Chana Kuperberg i p. Rechtman – to wychowawczynie, które dobrowolnie zgłosiły się do opieki nad dziećmi do samego końca. Podania świadków i świadkiń egzekucji różnią się między sobą kilkoma szczegółami, m.in. ilością zamordowanych dzieci (od kilkudziesięciu do około trzystu) lub nawet ilością opiekunek, niekiedy wspomina się o trzech, innych razem o dwóch, a nawet o jednej, pojawiają się też różne nazwiska, ale najczęściej wspominana jest Chana Kuperberg i panna Rechtman (imię się nie pojawia). Jeden z opisów wydarzenia stworzyła Anna Langfus - zamieściła go w ostatnim tekście opublikowanym w 1971 roku. W jego fragmencie możemy przeczytać: „Kobieta ustawiła dzieci wzdłuż rowu, który musiał być wcześniej przygotowany. Podchodziła od jednego dziecka do drugiego, podnosiła kołnierze, poprawiała wełniane czapki. Dzieci podały sobie ręce. Chodziła przed nimi tam i z powrotem, żwawa, szybka, i chociaż nie mogłam dostrzec jej twarzy, wydawała się radosna. Odgadywałam, że cały czas coś mówi. Esesmani też się ustawili, w pewnej odległości. Wtedy kobieta zrobiła ostatnie okrążenie i zobaczyłam, jak nad każdym dzieckiem się pochyliła. Potem stanęła na jednym z końców szeregu. Rozpięła futro i gestem, którego nigdy nie zapomnę, opuściła je do stóp. Wydawała się teraz mniejsza, zbliżona do tych dzieci. Wzięła za rękę ostatnie dziecko w szeregu. Długo, bardzo długo, widziałam, jak grzecznie stoją, równiutko, a oni byli już w rowie, jedni na drugich, pomieszani, nadal widziałam, jak podają sobie ręce, jak gdyby czekali na sygnał do zabawy. Później dowiedziałam się, że byłam świadkiem egzekucji żydowskiego sierocińca. Kobieta w futrze, zajmująca się sierotami,
6
P. Szapiro, Akcja (Operacja) Reinhardt, http://www.jhi.pl/psj/Akcja_(Operacja)_Reinhard (dostęp: 24.04.2017).
7
Konferencja w Wannsee, http://www.sztetl.org.pl/pl/term/435,konferencja -w-wannsee/ (dostęp: 24.04.2017). 99
Szlakiem lubelskich Żydówek...
odmówiła rozłąki z dziećmi”8. Świadectwa świadków/świadkiń można znaleźć w archiwach oraz w Leksykonie Ośrodka „Brama Grodzka-Teatr NN”. Po wojnie masowy grób znajdujący się w okolicach przedwojennego Majdanu Tatarskiego (obecnej dzielnicy Tatary) został ekshumowany, a szczątki zamordowanych przeniesiono do upamiętniającego grobu na nowym cmentarzu żydowskim przy ul. Walecznych. Róg ulicy Furmańskiej i Alei Tysiąclecia Znajdujemy się teraz przy ulicy Furmańskiej, która była częścią getta dla ludności żydowskiej w czasie II wojny światowej. Ulica ta wytyczona była w XIX wieku, a swoją nazwę wzięła od tego, że dawniej było to miejsce tragarzy i przewoźników, stąd obsługiwano też transport towarów i osób. Co więcej, przy tej ulicy znajdowało się wiele sklepików i piekarni oraz jatki, miejsce handlu mięsem. Przy rzece znajdował się również niewielki plac handlowy. Po wojnie ocalała jedynie jedna strona ulicy, druga zaś została zburzona w trakcie likwidacji getta9, o czym w swoich relacjach wspomina kilka kobiet ocalałych z Zagłady na terenie Lublina. Wśród nich jest nauczycielka – Ida Gliksztajn-Rapaport, która przeżyła lubelskie getto oraz getto szczątkowe na Majdanie Tatarskim. Jej obszerne wspomnienia rzucają światło na wiele ważnych momentów w historii żydowskich mieszkanek i mieszkańców miasta. Ida tak wspomina getto: „Lublin nie miał zamkniętego getta, ale swoboda ruchów była z dnia na dzień coraz bardziej ograniczona. Nie wolno było używać Żydom żadnych środków komunikacyjnych, nie wolno było wydalić się z miasta. Koło, które wokół nas zakreślano, stawało się coraz ciaśniejsze. Głód wypędzał ludzi z getta warszawskiego, obdarci, wynędzniali, z narażeniem życia przybywali nie wiadomo jakim cudem do Lublina, który cieszył się jeszcze sławą sytego miasta. W getcie spotykało się co krok leżące na ulicy wyschłe szkielety ludzi, byli tak nędzni, że zgroza ogarniała na ich widok”10. 8
A. Langfus, Judaisme et littérature, http://teatrnn.pl/leksykon/node/2559/ ochronka_%C5%BCydowska_%C5%9Bwiadectwa_pisane (dostęp: 26.04.2017).
9
T. Przystojecki, Lublin – ulica Furmańska, http://teatrnn.pl/leksykon/node/933/ lublin_%E2%80%93_ulica_furma%C5%84ska (dostęp: 26.04.2017).
10
K. Bielawski, Getto w Lublinie, http://www.sztetl.org.pl/pl/article/lublin/13,miejsca-martyrologii/410,getto-w-lublinie/?action=page=1 (dostęp: 26.04.2017).
100
Szlakiem lubelskich Żydówek...
Wśród kobiecych wspomnień pojawia się także postać Reginy Winograd, która z chwilą wybuchu wojny miała 12 lat. Po wybuchu wojny z rodziną ukrywała się poza Lublinem, ale w jej wspomnieniach zachowały się przykłady represji wobec żydowskiej ludności: „Pamiętam, gdy raz wracaliśmy. Mieliśmy ćwiartkę chleba w ręku i przed halą Niemcy złapali jakiegoś Żyda i strasznie go bili. Zebrali tam ludzi, żeby wszyscy stali dookoła i żeby wszyscy się patrzyli, jak oni jego biją. Wracaliśmy z tej piekarni i zatrzymaliśmy się przy hali, i wszyscy tam stali. Myśmy były dziećmi, więc nam nic nie powiedzieli i poszłyśmy dalej. Przyszłyśmy do domu i powiedziałyśmy rodzicom wszystko, co widziałyśmy, i byłyśmy strasznie poruszone. Wtedy mamusia powiedziała, że musimy coś zrobić, żeby uciec stąd. Ale dokąd można uciekać?”11. Niezwykle wartościowe wspomnienia przekazała też Sujka Erlichman-Bank (znana również jako Sara Bank), która pracowała jako pielęgniarka w żydowskim szpitalu sąsiadującym z Jesziwą przy ul. Lubartowskiej. Swoje wspomnienia opisała w książce z 1992 roku pt. „Listy z piekła”, gdzie przytaczała m.in. wątki likwidacji szpitala: „Szpital był zabezpieczony – jak sądziliśmy – przez prawo międzynarodowe, więc Niemcy na pewno to uszanują. Czerwony Krzyż na dachu budynku był naszą Gwiazdą Nadziei. Po tygodniowej akcji wysiedlono szpital epidemiczny przy ulicy Cyruliczej razem z całym personelem. O godzinie czwartej nad ranem 27 marca 1942 roku przeznaczenie dotarło także do naszego szpitala przy Lubartowskiej. Po godzinie siódmej szpital miał być opróżniony. Zaczęła się segregacja na chorych posiadających Arbeitskarte i – bez. Potem chodzący chorzy i leżący. Nagle wszyscy ozdrowieli: Nie jestem chory, ja mogę wstać! – krzyczą w ostatnim wysiłku, a głowa bezwładnie opada z powrotem. Krzyki, wrzaski, każdy szuka ucieczki. Szpital okrążony przez Ukraińców. Przez otwarte okna na piętrze, gdzie znajduje się oddział położniczy, oprawcy wyrzucają noworodki, a za nimi wbija się w szczelnie zamknięte niebiosa, głos rozpaczy bezradnych matek. Pan Bóg odwrócił twarz od swego ludu? Dlaczego? Za co? Nikt nie wiedział i pojąć rozumem nie mógł! Zmuszeni zostaliśmy do noszenia na noszach chorych prosto do ciężarówek albo do
11
Tamże. (dostęp: 26.04.2017). 101
Szlakiem lubelskich Żydówek...
dyżurki przy bramie”12. Relacje Idy, Sujki i Reginy są jedynie wycinkami ze wspomnień świadkiń i świadków wydarzeń w lubelskich getcie, o którym można opowiadać niezwykle długo na oddzielnym szlaku. Ulica Lubartowska 24 Przechodząc przez pasy przecinające obecną Aleję Tysiąclecia, dojdziemy do skrzyżowania z ulicą Lubartowską, która była w dużej mierze zamieszkała przez ludność żydowską przed wojną i też w sporej części znalazła się w granicach getta. Przy ulicy Lubartowskiej mieścił się szpital żydowski, wyższa uczelnia rabinacka Jeszywas Chachmej Lublin, szkoła prywatna Mandelkernowej, organizacja Bnos Jakow (nabożnych dziewcząt), siedziby dwóch powszechnych szkół żydowskich, synagoga Chewra Nosim (Bractwa Pogrzebowego)13, dom rodzinny Róży Fiszman-Sznajdman oraz dom rodzinny Anny (Szternfinkiel) Langfus. Na budynku, w którym mieścił się dom Szterfinkielów widnieje też tablica upamiętniająca Annę. Jest to tym samym jedna z niewielu tablic w przestrzeni miejskiej, które upamiętniają zasłużone dla miasta kobiety. Anna (Szternfinkiel) Langfus to powieściopisarka i dramaturżka niemal zupełnie nieznana w Polsce. Do Francji wyemigrowała niedługo po zakończeniu wojny i uznawana jest powszechnie za francuskojęzyczną pisarkę. Za powieść „Bagaże z piasku” otrzymała w 1962 roku najbardziej prestiżową nagrodę literacką we Francji – Prix Goncourt. Jej pierwsza powieść „Sól i siarka” została przetłumaczona na język polski i wydana w Polsce w 2008 roku pod tytułem „Skazana na życie”, niemal pół wieku po pierwszym wydaniu we Francji. W Szwajcarii książka ta otrzymała Nagrodę im. Charlesa Veillona za najlepszą powieść francuskojęzyczną. Anna Langfus napisała po wojnie 10 dramatów (teatr i słuchowiska radiowe), trzy powieści oraz opowiadania i eseje. Jej twórczość skupiona była na doświadczeniach machiny Zagłady, która dotknęła ją i jej bliskich14. Jej życie było 12
S. Erlichman-Bank, Listy z piekła, http://www.kalejdoskop.pamieci.org/4/6/ (dostęp: 26.04.2017). 13
T. Przystojecki, Ulica Lubartowska w Lublinie – historia ulicy, http://teatrnn.pl/leksykon/node/1/ulica_lubartowska_w_lublinie_historia_ulicy (dostęp: 26.04.2017).
14 J. Ostrowska, W książce nie ma krzyków – Anna Langfus, http://www.dwutygodnik.com/artykul-w-ksiazce-nie-ma-krzykow-langfus.html (dostęp: 26.04.2017).
102
Szlakiem lubelskich Żydówek...
bogate w wydarzenia, którymi wypełniała swoją twórczość nierzadko zawierającą wątki biograficzne. Anna Langfus ukończyła Liceum im. Unii Lubelskiej, a jej szkolnymi koleżankami były m.in. inne znane pisarki: Julia Hartwig i Anna Kamieńska. Niedługo przed wojną, w wieku 18 lat, wyszła za rówieśnika, Jakuba Rajsa, z którym wyjechała na studia do Belgii. Powrót na drugi rok studiów uniemożliwił im wybuch wojny. Anna i cała rodzina została przesiedlona do lubelskiego getta, z którego Anna uciekła z mężem do Warszawy, tam też nawiązała współpracę z podziemiem i ukrywała się aż do denuncjacji, przez którą trafiła wraz z Jakubem do więzienia gestapo w Nowym Dworze Mazowieckim. Tam Jakub został rozstrzelany, a Anna została przeniesiona do więzienia w Płońsku, wyzwolonym w 1945 roku. Po wojnie wróciła do Lublina na jakiś czas i rozpoczęła naukę w Studiu Dramatycznym i działania teatralne. W 1946 roku wyemigrowała do Francji z powodu utraty wszystkich bliskich i nieumiejętności powrotu do życia w opustoszałym mieście. Tam w 1948 roku wyszła za Arona Langfusa, lubelskiego Żyda ocalałego z Zagłady. We Francji początkowo pracowała w sierocińcu, później skupiła się na pisaniu. Zmarła na zawał serca w wieku 46 lat w 1966 roku15. Przez resztę powojennego życia często wspominała o tym, jak wielkim ciężarem jest bycie jedyną ocalałą z całej rodziny. Ulica Lubartowska 47 Idąc od dawnej kamienicy Szternfinkielów dalej, wzdłuż ulicy Lubartowskiej w kierunku szpitala i Jeszywas Chachmej, po lewej stronie dochodzimy do numeru 47 (przed wojną był to numer 21). Lubartowska była najdłuższą ulicą w dzielnicy żydowskiej, miała ponad kilometr długości. Przy tej ulicy mieszkała bogatsza, ortodoksyjna oraz kupiecka społeczność żydowska i sporo biedniejszych lokatorek i lokatorów czynszowych kamienic. Na Lubartowskiej było mnóstwo sklepików, a kamieniczna zabudowa była dość ciasna, z niewielką ilością zieleni. Przy ulicy tej mieścił się też targ żydowski oraz szpital żydowski uruchomiony w 1886 roku i wyższa 15
A. Zachariewicz, Anna Langfus z d. Szternfinkiel (1920–1966), http://teatrnn. pl/leksykon/node/1420/anna_langfus_%E2%80%93_anna_regina_szternfinkiel_1920%E2%80%931966 (dostęp: 26.04.2017).
103
Szlakiem lubelskich Żydówek...
uczelnia rabinacka Jeszywas Chachmej założona przez rabina Majera Szapiro w 1930 roku16. W kamienicy przy Lubartowskiej 47 mieszkała Róża Fiszman-Sznajdman, autorka wspomnień o przedwojennym Lublinie, dzielnicy żydowskiej i żydowskich mieszkankach i mieszkańcach miasta. Książka „Mój Lublin” wydana została w Izraelu w 1982 roku w języku jidysz, w Polsce zaś przetłumaczono ją i wydano w 1989 roku. Pozycja ta jest niesamowitą skarbnicą wiedzy nie tylko o życiu codziennym, ale także o ważnych wydarzeniach z punktu widzenia żydowskiej historii i herstorii Lublina. Róża urodziła się w Lublinie w 1913 roku. Ukończyła Żydowskie Gimnazjum Humanistyczne, a po maturze zajęła się działalnością aktywistyczną i polityczną. Wraz z mężem wojnę przetrwała w Związku Radzieckim, w 1946 roku powróciła do Lublina i rozpoczęła pracę jako nauczycielka w żydowskiej szkole powszechnej, a potem w „Sztandarze Ludu”, z którego wraz z żydowskimi koleżankami została zwolniona w 1957 roku, po tym wydarzeniu pracowała jako kuratorka społeczna. Wraz z rodziną wyemigrowała z Polski do Szwecji w latach 60. w wyniku nasilania się nastrojów antysemickich. Do końca zawodowego życia pracowała w Göteborgu w muzeum etnograficznym. Z jej obszernych wspomnień możemy wyłuskać wiele o codzienności życia i rodzinnym domu. W „Moim Lublinie” pisała: „Moja rodzina mieszkała centralnie (mieszkanie nr 27), naprzeciwko schodów. Drzwi były zawsze otwarte. Wszyscy, którzy mieszkali w obu korytarzach na lewo i na prawo, przychodzili do nas. Moja mama była zawsze pierwszą, która musiała obejrzeć mecyje (taniochę) kupione na pobliskim targu, zwanym Rybnym. Do mojej mamy przychodziły sąsiadki pożyczać pietruszkę, marchewkę, jajko i parę groszy, których zawsze brakowało”17. Jest to kropla w morzu niezwykłych opowieści o codziennym przedwojennym życiu, które nabiera kolorytu z biegiem lat, a książka jest wciąż możliwa do znalezienia w antykwariatach. Róża zmarła w 1985 roku, pozostawiając po sobie niesamowite świadectwo świata, którego już nie ma. 16
T. Przystojecki, dz. cyt., http://teatrnn.pl/leksykon/node/1200/ulica_lubartowska_w_lublinie_historia_ulicy (dostęp: 26.04.2017). 17
104
R. Fiszman-Sznajdman, Mój Lublin, Lublin 1989, s 13.
Bela Szpiro-Nissenbaum – działalność i herstoria jej życia Lena Bielska Herstoria życia Beli (Bajli) Szpiro-Nissenbaum to w pewnym sensie krajobraz społecznej, politycznej i kulturowej sytuacji na terenie Polski w pierwszej połowie XX wieku. Zapewne nie byłoby nic zaskakującego w życiorysie osoby, która aktywnie działała w organizacjach politycznych, startowała z ramienia Bundu do Sejmu po uzyskaniu niepodległości przez Rzeczpospolitą, była zaangażowana w poprawę jakości pracy i życia robotników i robotnic oraz sprawy klasowe, pracowała przez pięć kadencji w radzie miasta, gdzie odpowiadała między innymi za kwestie gospodarcze, gdyby nie dwie zmienne. Po pierwsze Bela była kobietą i Żydówką – podwójnie trudne było więc osiąganie postawionych sobie przez nią celów w działalności politycznej, ale też w tak podstawowych kwestiach jak samodzielność finansowa i zawodowa. Po drugie – okres jej życia przypada na przełom XIX i XX wieku. Można tu oczywiście jeszcze raz wrócić do narracji o przekroju wszelkich praw i wolności człowieka, jakimi dysponowały kobiety w tamtym okresie, jest to jednak dość powszechna wiedza, która wydaje się być jednocześnie nierozerwalna ze znaczącym poziomem zadziwienia i irytacji z powodu różnych poziomów i rodzajów opresji wobec połowy społeczeństwa. A zatem w pracy poświęconej biografiom kobiet istotne jest, aby poddać pod refleksję społeczno-polityczną sytuację kobiet, którą warunkuje wachlarz praw, aksjologii, ról i obowiązków społecznych w określonych cezurach historycznych. Bela Szpiro-Nissenbaum urodziła się w 1887 roku w zamożnej rodzinie chasydzkiej. We własności rodziny znajdowały się skład papieru oraz drukarnia. Możliwości finansowe pozwalały więc na porządne wykształcenie dzieci, niemniej jedynie jej dwie starsze siostry dostały szansę na ukończenie wyższych studiów. Po studiach na Uniwersytecie Warszawskim pracowały jako nauczycielki w Polsko-Żydowskim Gimnazjum Szperów w Lublinie. Bela początkowo zdobywała wykształcenie w domu, a potem rozpoczęła naukę w gimnazjum. Rodzice Beli postanowili – wbrew jej woli – wydać ją za mąż za sporo starszego, lecz zamożnego chasydzkiego rabina 105
Bela Szpiro-Nissenbaum...
Chaskiela Szyffera, właściciela licznych nieruchomości w Lublinie1. Wśród religijnych rodzin żydowskich małżeństwa były na ogół aranżowane, natomiast ważnym aspektem przy wyborze męża dla córek był fakt studiowania świętych ksiąg przez kandydata, nawet kosztem braku stabilności finansowej. Młoda Bela Szpiro ukończyła też kursy handlowe i przez jakiś czas prowadziła księgowość w jednym z przedsiębiorstw rodziców. Planowane przez rodziców Beli małżeństwo z rabinem Szyfferem nie było udane i po kilku latach Bela zdecydowała nie tylko zakończyć ten związek, ale także zerwała relacje z rodzicami i chasydzkim światem2. Od tej pory postanowiła też, że nie będzie osobą zależną ani z powodów religijnych ani z powodu kultury czy płci. Można uznać, że działalność społeczna i polityczna Beli rozpoczęła się w 1914 roku, kiedy to dołączyła do Towarzystwa „Hazomir” („Słowik”), gdzie szybko zdobyła uznanie i zaufanie społeczności, co sprawiło, że dostała funkcję sekretarza Towarzystwa. Wtedy też Bela otwarcie i często nawoływała do pochylenia się nad złą sytuacją kobiet żydowskich, nad ich przedmiotowym traktowaniem oraz nad wykluczeniem na wielu płaszczyznach życia społecznego. Czas I wojny światowej był też okresem, kiedy Bela była aktywna w różnego rodzaju inicjatywach społecznych. Początkowo była skupiona na działaniach oświatowych i kulturalnych, niemniej wzrastało też jej zaangażowanie polityczne, a w 1918 roku wstąpiła do Żydowskiej Partii Socjalistycznej Bund. W 1919 roku w wyniku wyborów do Rady Miasta Bela stała się radną z ramienia Bundu i funkcję tę pełniła nieprzerwanie do 1939 roku, co nie udało się żadnej innej osobie reprezentującej społeczność żydowską (okresowo radną była też m.in. Bela Dobrzyńska, przedstawicielka lubelskiego oddziału Związku Kobiet Żydowskich i Światowej Organizacji Kobiet Syjonistek). Głównymi postulatami Beli Szpiro-Nissenbaum były w dużej mierze kwestie kobiece: poprawa sytuacji zawodowej, ekonomicznej, edukacyjnej 1
M. Szabłowska-Zaremba, Bela Szpiro Nissenbaum, http://teatrnn.pl/leksykon/node/1892/bela_szpiro_nissenbaum (dostęp: 27.04.2017).
2
Cz. Chuszcz, Nissenbaum Bela (de domo szapiro, primo voto Szyffer), http://www.sztetl.org.pl/pl/article/lublin/10,ludzie-listy-nazwisk-genealogia/38416,nissenbaum-bela/?action=viewtable4 (dostęp: 27.04.2017).
106
Bela Szpiro-Nissenbaum...
i zdrowotnej kobiet. Bela wyraźnie nawoływała też do wyrównania praw kobiet z prawami mężczyzn, wskazywała też na bardzo złą sytuację kobiet z ubogich warstw społecznych. Innymi istotnymi kwestiami, które podejmowała Szpiro-Nissenbaum była sytuacja żydowskich robotników i robotnic, którzy byli gorzej opłacani od polskich oraz sytuacja żydowskich dzieci, a mianowicie ich edukacyjne i kulturalne oraz opiekuńcze zaniedbanie. Warto przy tym zaznaczyć, że znacząca większość ówczesnej społeczności żydowskiej w Lublinie żyła w bardzo ubogich i niekiedy surowych warunkach. Edukacja natomiast była kwestią drugorzędną, mniej ważną niż wyżywienie rodziny. Bela nawiązywała do idei przyświecających działalności Lubelskiego Towarzystwa Szerzenia Oświaty „Światło”3, którego członkinie i członkowie (m.in. Franciszka Arnsztajnowa, Józefa Kunicka) aktywnie działali na rzecz walki z analfabetyzmem i zubożeniem lubelskich Żydów i Żydówek. Warto też dodać, że Bela w swojej karierze radnej miejskiej sprzeciwiała się asymilacji społeczności żydowskiej, natomiast agitowała za uznanie jej za mniejszość religijną i narodową. Szpiro-Nissenbaum stanęła też przed szansą przeniesienia swoich postulatów na forum ogólnopolskie, ponieważ została wybrana jako lubelska kandydatka do Sejmu z ramienia Bundu w wyborach w 1930 roku. Nie została posłanką, niemniej, biorąc pod uwagę ówczesną liczbę kobiet w sejmie oraz liczbę zaangażowanych w działania partii politycznych, sam jej wybór świadczył o jej wysokiej pozycji i znaczeniu dla lubelskiego życia politycznego. Nie można się temu dziwić, biorąc pod uwagę jej znaczące umiejętności oratorskie4. Przemawiała głównie w jidysz, ale też w języku polskim. Jeszcze przed I wojną światową Bela była zaangażowana w sprawy kultury i oświaty, współorganizowała młodzieżową odnogę Bundu – 3
Lubelskie Towarzystwo Szerzenia Oświaty „Światło” funkcjonowało między 1906 a 1917 rokiem z inicjatywy lubelskiej inteligencji. Jego głównym celem była walka z analfabetyzmem i podniesienie jakości życia najbiedniejszych warstw społecznych. (Źródło: M. Gawarecka, Życie kulturalne Lublina w latach 1900–1939, http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/Content/9294/Zycie_kulturalne_Lublina_w_latach_1900-1939.pdf).. (dostęp: 27.04.2017).
4
Cz. Chuszcz, dz. cyt., http://www.sztetl.org.pl/pl/article/lublin/10,ludzie-listy-nazwisk-genealogia/38416,nissenbaum-bela/?actionietable (dostęp: 27.04.2017).
107
Bela Szpiro-Nissenbaum...
organizację kulturalną „Cukunft” („Przyszłość”). Od 1924 roku przewodniczyła Komitetowi Lokalnemu Centralnej Organizacji Szkół Żydowskich, a w 1927 roku została liderką Stowarzyszenia Żydowskich Kobiet Pracujących, gdzie głosiła hasła emancypacyjne i równościowe. W tym samym roku powtórnie też wyszła za mąż za Jakuba Nissenbauma – działacza Bundu i redaktora żydowskiej gazety codziennej „Lubliner Tugblat”. Ich dom był zawsze otwarty dla ludzi, miały w nim miejsce liczne spotkania polityczne i kulturalne. Lata trzydzieste były dla Beli czasem walki z hasłami i narastającymi w Polsce nastrojami antysemickimi, czasem dalszej pracy jako radna miejska i rozpoczęcia pracy organizacyjnej, kwestorskiej i kulturalnej na rzecz budowy Domu Kultury im. Icchaka Lejbusza Pereca na Wzgórzu Czwartek. Miała się tam mieścić świecka szkoła żydowska, biblioteka oraz przestrzeń dla wielu innych działań kulturalnych, niemniej rozpoczęta w 1935 roku budowa nie dotrwała otwarcia z powodu wybuchu wojny w 1939 roku. Wtedy też Bela wraz z mężem Jakubem postanowili uciekać na wschód i w ten sposób uchronić się przed wojennymi i antysemickimi represjami. Powrócili jednak do Lublina z powodu aresztowań członkiń i członków Bundu jakich dokonywały władze radzieckie5. Na początku wojny Bela nawiązała kontakty z warszawskimi działaczami i działaczkami Bundu oraz przedstawicielkami i przedstawicielami Polskiej Partii Socjalistycznej. W 1940 roku została wiceprezeską Towarzystwa Opieki Nad Dziećmi i Sierotami „Centos”. W 1941 roku Bela została uwięziona przez gestapo. Okoliczności jej śmierci nie są sprawdzone, istnieje kilka hipotez i podań z różnych źródeł, które świadczą m.in., że zginęła w więzieniu na Zamku / w obozie na Majdanku / w obozie w Oświęcimiu lub też w obozie kobiecym w Ravensbrück6. Jej śmierć jest symbolem zniszczonego przez wojnę świata wielu miast, wielu tysięcy żyć, zniszczenia świata kulturalnego i religijnego dualizmu w Lublinie, w Polsce, w Europie, prężnie rozwijającego się przed wojną świata ludzi, którzy nigdy nie dokończą już swoich zwykłych i niezwykłych spraw.
5
M. Szabłowska-Zaremba, dz. cyt., http://teatrnn.pl/leksykon/node/1892/bela_ szpiro_nissenbaum
6
108
Tamże.
Bibliografia: Kubiszyn M. (red.), Śladami Żydów. Lubelszczyzna, Lublin 2011.
Źródła internetowe: Bielawski K., Getto w Lublinie, http://www.sztetl.org.pl/pl/article/lublin/13,miejsca-martyrologii/410,getto-w-lublinie/?action=viewtable&page=1) Chmielewski J., Organizacja Ogólnych Syjonistów - struktura i funkcjonowanie w dwudziestoleciu międzywojennym w Lublinie, http://teatrnn.pl/leksykon/ node/3272/organizacja_ogólnych_syjonistów_struktura_i_funkcjonowanie_w_ dwudziestoleciu_międzywojenny Chmielewski J., Ochronka na Grodzkiej 11. Funkcjonowanie i likwidacja, http:// teatrnn.pl/leksykon/node/914/ochronka_%C5%BCydowska_sierociniec_grodzka_11_lublin Czajkowski T., Związek Kobiet Żydowskich i Ochronka-Przychodnia „Ognisko”, 2/2003 (28) Scriptores, http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/dlibra/docmetadata? id=9423&from=&dirids=1&ver_id=58635&lp=28&QI=!65B73A466F7E991C4EA2EB08908A7F41-218 Erlichman-Bank S., Listy z piekła, http://www.kalejdoskop.pamieci.org/4/6/ Fiszman-Sznajdman R., Mój Lublin, Lublin 1989. Held-Olsińska K., Studentki w gorsetach. Pierwsze Polki na uniwersytecie, http:// wyborcza.pl/alehistoria/1,121681,18170349,Studentki_w_gorsetach__Pierwsze_Polki_na_uniwersytecie.html Konferencja w Wannsee, http://www.sztetl.org.pl/pl/term/435,konferencja-w -wannsee/ Langfus A., Judaisme et littérature, http://teatrnn.pl/leksykon/node/2559/ ochronka_%C5%BCydowska_%C5%9Bwiadectwa_pisane Malik A., Złota 2 w Lublinie, http://teatrnn.pl/leksykon/node/ 2645/z%C5%82ota_2_w_lublinie Matuszewski R., O Józefie Czechowiczu i Franciszce Arnsztajnowej, http://culture. pl/pl/artykul/o-jozefie-czechowiczu-i-franciszce-arnsztajnowej Ostrowska J., W książce nie ma krzyków –Anna Langfus, http://www.dwutygodnik. com/artykul/3500-w-ksiazce-nie-ma-krzykow--anna-langfus.html Przystojecki T., Lublin – ulica Furmańska, http://teatrnn.pl/leksykon/node/933/ lublin_%E2%80%93_ulica_furma%C5%84ska
Przystojecki T., Ulica Lubartowska w Lublinie – historia ulicy, http://teatrnn.pl/ leksykon/node/1200/ulica_lubartowska_w_lublinie_historia_ulicy Rusiniak-Karwat M., Szkoły żydowskie do 1939 r., http://www.sztetl.org.pl/pl/ article/lublin/8,oswiata-i-kultura/6623,szkoly-zydowskie/ Rzadkowolska M., Kobieta żydowska, kobieta czytająca, http://www.zwoje-scrolls. com/zwoje43/text17p.htm Rzeplińska M., Los Arnsztajnowej, http://www.mapakultury.pl/art,pl,mapa-kultury, 406.html Szapiro P., Akcja (Operacja) Reinhardt, http://www.jhi.pl/psj/Akcja_(Operacja)_Reinhard Zachariewicz A., Anna Langfus z d. Szternfinkiel (1920–1966), http://teatrnn. pl/leksykon/node/1420/anna_langfus_%E2%80%93_anna_regina_szternfinkiel_ 1920%E2%80%931966
Ogrodowa
aj M
a
Peow iakó w
Plac Litewski
Radziwiłłowska
a3 ln o D
B
.P ru sa
ała
1
n de zy re
Niec
C hmielna
3 Maja
le K ró
a Kapucyńsk
H. Kołłąt a j a
G.
B
Now oryb na
ka
Je zu ick
a Ol e j n S zamblel a ńska
ta
za
a
yn
a
5
ka
ek
4
na ck ieg o
Cyru licza
Kow al s
Browarna
R
ic ow rut Na
Zie lon a
Kar me lick
S. S t as zica
z ew sk a
dopo jna Wo
Aleja Solidarnośc i
Święt odu ska
.B ie r
Ry b n a
Żmig ró d
S Furmańska
o tw os b o Pr
Lu b a r tow ska
M
Targow a
Ar ch i
3
6
Złota
2
G r od zk a
Rus
ka
N
koln a Aleja Solid arności
Sz
sta wn a ad Zamkowy P l ac
le dwa Po
diakońska
ws
n er
a sk yń d r a
Aleja Un ii Lubels kiej
1
Gimnazjum Humanistyczne ul. Niecała 3
5
Róża Fiszman-Sznajdman ul. Lubartowska 47
2
4
Ochronka przy Krawieckiej ul. Grodzka 11
Franciszka Arnsztajnowa ul. Złota 2
3
Ida Gliksztajn-Rappaport ul. Furmańska/Tysiąclecia
Anna Langfus ul. Lubartowska 24
6
I V. Ś lad am i lub el sk i c h dz i a ł a c z e k s p o łecz nyc h i p o l i t yc z n yc h
Działalność polityczna i społeczna kobiet na ziemiach polskich Magda Szewciów Aktywność polityczna kobiet na ziemiach polskich rozwijała się wraz z polskim ruchem emancypacyjnym od co najmniej lat dwudziestych XIX wieku. Nie bez znaczenia dla kształtującego się ruchu kobiecego pozostały burzliwe losy Polski jako państwa w tym okresie. Od samego początku dążenia emancypacyjne Polek zostały powiązane z walką o wolność i odrębność narodową, gdyż targany kolejnymi rozbiorami naród siłą rzeczy nie mógł spełnić ogólnoeuropejskich w tym czasie postulatów dotyczących włączenia kobiet w ramy praw politycznych i wyborczych. Polityczne zaangażowanie kobiet możliwe w okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów dotyczyło tych kobiet, którym pozwalało na to pochodzenie, jednakże rozbiory tę sytuację zmieniły w sposób znaczący. Prawa polityczne w pełnym zakresie zostały wówczas odebrane również mężczyznom, a kluczowa dla społecznego doświadczenia nierówności stała się narodowość, a nie płeć. Oczywistą konsekwencją sytuacji politycznej w jakiej znalazł się naród polski było swoiste uwikłanie kształtującego się polskiego ruchu kobiecego w działalność narodowo-wyzwoleńczą. Podział ziem polskich dodatkowo sprawił, iż upolityczniono tradycyjne kobiece role żony i matki, a od kobiet, tak jak i od mężczyzn, oczekiwano świadomości politycznej. Tym samym rozbiory – poprzez konieczność podejmowania działań na rzecz przetrwania narodowego i aktywne zaangażowanie w uzyskanie niepodległości – przyczyniły się do zwiększenia partycypacji kobiet w życiu publicznym. Niemniej jednak w XIX wieku tradycja i obyczajowość umiejscawiała kobietę obok męża, czyniąc go tym samym jej prawnym reprezentantem, zarządcą majątku, a także jedynym posiadaczem praw rodzicielskich nad ich wspólnymi dziećmi. Dodatkowo niepracująca żona stanowiła w niektórych warstwach potwierdzenie statusu męża, który, jako głowa rodziny, zapewniał jej utrzymanie. Podjęcie pracy przez kobietę wymagało więc zgody męża – poziom wpływu kobiet na los swój oraz swoich dzieci był znikomy. W takiej sytuacji prawa polityczne i wyborcze jako postulat 117
Działalność polityczna i społeczna...
polskiego ruchu kobiet stanowiły jedno z wielu wśród dążeń emancypacyjnych, które wzajemnie się przeplatały. Walka o prawa kobiet, trwająca w tym czasie w całej Europie, na ziemiach polskich była również długotrwałym procesem toczącym się przez niemal cały wiek XIX do lat dwudziestych XX wieku. Początkowo najistotniejsze było uzyskanie prawa do pracy i edukacji dla wszystkich kobiet, by umożliwić im samodzielność i samowystarczalność finansową. Zmiany oczywiście dotyczyły nie wszystkich warstw społecznych, gdyż na wsi kobiety często poza prowadzeniem domu pracowały w polu i w gospodarstwie. Emancypacja edukacyjna dotyczyła natomiast niemal wyłącznie elit, tak więc otwarcie uniwersytetów dla obu płci u schyłku XIX wieku było dopiero początkiem dla powszechnej edukacji wszystkich kobiet. Zachęcanie do edukacji i organizowanie kursów dla kobiet, ale i dzieci, stanowiło jednak istotny element działalności społecznej i oświatowej kobiet, mającej również poza emancypacyjnym znaczenie polityczne, gdyż służyło podtrzymaniu języka polskiego i tożsamości narodowej. Poszukując informacji na temat politycznej działalności Polek, należy zwrócić uwagę na kilka kwestii. Przede wszystkim nie sposób często oddzielić ich zaangażowania politycznego od działalności oświatowej lub społecznej. Pochodzenie z danej warstwy społecznej generowało dla wielu kobiet inne możliwości i ograniczenia. Nie bez przyczyny większość wybitnych działaczek politycznych pochodziło jednak z zamożnych warstw społecznych i mimo braku dostępu do edukacji wyższej, było świetnie wykształconych. Poza tym w każdym zaborze kształtował się inny rodzaj działalności ze względu na wewnętrzną politykę zaborcy wobec narodu polskiego, co nie pozostawało bez wpływu na rozwój ruchu kobiecego. W zaborze pruskim kobiety były zaangażowane głównie w działalność polityczną i narodową poprzez dbałość o edukację w języku polskim i podtrzymywanie polskiej tożsamości narodowej. Skupienie na takim charakterze aktywności zostało wymuszone przez wzmożone wysiłki władz w celu germanizacji ludności zajętych terenów. Zwłaszcza w okresie najsilniejszej germanizacji na przełomie wieków, kobiety organizowały wiece w obro-
118
Działalność polityczna i społeczna...
nie używania języka polskiego w szkołach i na zebraniach publicznych1. W zaborze rosyjskim rozwój działalności emancypacyjnej czy politycznej kobiet nie był wcale prostszy, do zmian doszło dopiero w wyniku reform po rewolucji w 1905 roku, które pozwoliły na liberalizację prawa i uzyskanie praw politycznych dla mężczyzn, a kobietom umożliwiły legalne zrzeszanie się w związki. Bardzo szybko powstało Polskie Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet, a potem Związek Równouprawnienia Kobiet Polskich, dla którego walka o prawa kobiet była celem nadrzędnym, co w tym czasie nie było typowe dla podobnych organizacji. Natomiast w zaborze austriackim, zgodnie z prawem o stowarzyszeniach z 1867 roku, kobiety nie mogły zostać przyjęte do organizacji o charakterze politycznym, miały więc ograniczone możliwości reprezentowania swoich interesów. Niemniej jednak to tutaj istniały najbardziej sprzyjające warunki do rozwoju politycznej aktywności kobiet i to tutaj najlepiej rozwijał się polski ruch feministyczny. Generalnie przełom XIX i XX wieku to wzrost aktywności kobiet w ugrupowaniach politycznych i organizacjach społecznych – coraz więcej kobiet zaczęło uczestniczyć w życiu publicznym i żądać do niego dostępu. Nie oznacza to jednak, że wcześniej kobiety nie miały znaczącego wpływu, a ich działalność polityczna nie została odnotowana. Wystarczy wspomnieć członkinie grupy Entuzjastki z Narcyzą Żmichowską na czele, która ostatecznie została skazana za swoją działalność polityczną o charakterze niepodległościowym na karę więzienia, a następnie była przetrzymywana przez kilka lat w izolacji w Lublinie, bez możliwości powrotu do Warszawy. Jednakże o swoje prawa polityczne kobiety upomniały się wyraźnie dopiero w 1905 roku i od tego czasu znaczącą część swojej aktywności politycznej przekierowały na walkę o prawa wyborcze. Wybuch rewolucji przyspieszył upolitycznienie ruchu kobiecego i pozwolił na większą konsolidację rozproszonych po zaborach działaczek. Istotne jest bowiem to, iż pomimo trudności wynikających z rozbioru Polski, działaczki starały się utrzymywać współpracę lub chociaż kontakt ze sobą pomiędzy zaborami. Na przełomie XIX i XX wieku odbywały się trójzaborowe zjazdy kobiet, na których omawiano kluczowe dla ruchu 1
M. Niewiadomska-Cudak, Walka o prawa wyborcze kobiet w Polsce, w: Pedagogika Rodziny, 3/1, 55–64, 2013 r. 119
Działalność polityczna i społeczna...
kwestie lub priorytety dalszej działalności. Nie oznacza to, że zaangażowane w ruch działaczki były ze sobą zgodne, a ich podejście do spraw kobiet było spójne, jednakże były skłonne do współdziałania. Tak więc ogólnopolski zjazd w Krakowie w 1905 roku dotyczył w dużej mierze opracowania taktyki na działanie we wszystkich zaborach na rzecz zdobycia wolności i pełni praw politycznych poprzez agitację oraz pozyskiwanie sojuszników i sojuszniczek. Pierwsza wojna światowa zmusiła kobiety do objęcia wielu funkcji społecznych i zawodowych, które w czasie pokoju były zarezerwowane dla mężczyzn. Wzmożona aktywność kobiet wzmocniła ich pozycję społeczną oraz niemożliwym uczyniła zaniechanie ich dążeń emancypacyjnych i politycznych dążeń. W kilku krajach Europy koniec wojny oznaczał przyznanie kobietom praw wyborczych, również w Polsce, świeżo niepodległej, w 1918 roku Polki uzyskały pełnię praw politycznych. Dwudziestolecie międzywojenne to czas zupełnie innego rodzaju aktywności politycznej kobiet, a także czas ujawniania się różnic pomiędzy obywatelkami Polski. Polki miały nie tylko prawa wyborcze, ale także mogły kandydować do Sejmu i Senatu, a także być aktywnymi członkiniami partii politycznych. Oczywiście same możliwości nie sprawiały, iż posłanek na Sejm było wiele, a ich głos był kluczowy w debacie publicznej, jednakże nastąpiła ogromna zmiana, a kobiety mogły czynnie wpływać na kształtowanie polityki państwowej. Odzyskanie niepodległości pozwoliło na większe skupienie się na innych kwestiach, niż kwestia narodowa, oraz ujawnienie się postulatów i grup dotąd niebranych pod uwagę wewnątrz ruchu kobiecego. Przede wszystkim braku reprezentacji z pewnością doświadczały Żydówki, których potrzeby nie pokrywały się z potrzebami Polek, gdyż doświadczały często wykluczenia nie tyle ze względu na płeć, co ze względu na swoje pochodzenie. Tak samo jak w przypadku polskich działaczek, wśród działaczek żydowskich przeważały kobiety pochodzące z zamożnych domów, dobrze wykształcone lub mające możliwości edukacyjne.
120
Działalność polityczna i społeczna...
W 1927 roku powstał w Warszawie Związek Kobiet Żydowskich (ZKŻ)2 z możliwością tworzenia oddziałów – jeden z nich powstał w Lublinie, a jego współzałożycielką była działaczka syjonistyczna Bela Dobrzyńska. Cele ZKŻ skupiały się wokół poprawy jakości życia kobiet żydowskich poprzez aktywizację zawodową i kulturalno-oświatową. Duży nacisk kładziono na promocję pracy, wsparcie matek i dzieci, a także na przeciwdziałanie handlowi ludźmi i wymuszonej sytuacją ekonomiczną prostytucji wśród Żydówek. Tak jak wcześniej Polki walczyły o poprawę sytuacji ekonomicznej kobiet poprzez wspieranie ich w uzyskaniu wykształcenia lub umiejętności zawodowych (co zwiększało możliwość podjęcia pracy), tak samo działaczki żydowskie w latach dwudziestych XX wieku chciały zadbać o kobiety w obrębie własnej społeczności. Zaangażowanie polityczne i społeczne to awers i rewers aktywności działaczek na ziemiach polskich od co najmniej dwudziestolecia XIX wieku aż do wybuchu drugiej wojny światowej. Współcześnie zupełnie inaczej rozumiemy działalność polityczną niż widziały to nasze prababki, jednakże nie zmienia to faktu, iż kobiety na różne sposoby walczyły na polu politycznym, a także – dzięki swej wytrwałości – wywalczyły sobie przez wieki odbieraną im możliwość do reprezentowania własnych interesów z wykorzystaniem wszystkich praw politycznych. Zarówno postulaty jak i strategie działań politycznych podejmowane przez kobiety wynikały i nadal wynikają z sytuacji, z jaką muszą się mierzyć. Jednakże ich osiągnięcia i determinacja powinny stanowić istotne punkty odniesienia dla współczesnych kobiet borykających się z odmiennymi warunkami, lecz nadal uwikłanych w nierówne relacje pomiędzy płciami.
2
T. Czajkowski, Związek Kobiet Żydowskich i Ochronka-Przychodnia „Ognisko”, Scriptores nr 2/2003 (28).
121
Szlakiem lubelskich działaczek społecznych i politycznych Julita Juros To szalony pomysł – opowiedzieć o kobietach Lublina zaangażowanych w działalność społeczną w czasie jednego spaceru, jednej opowieści. Pomysł od początku skazany na niedomknięcie, na wieczne „jeszcze warto dodać”. Do tego dochodzi presja kryteriów wyboru – czym się kierować przy ocenie, która z bohaterek „bardziej zasłużyła” na miejsce w spacerze, jak stwierdzić, które dokonania uwzględnić, a które pominąć? Perspektywa herstoryczna tym razem ciąży, nie pozwala zapomnieć, że na każdą z bohaterek, o których napiszę, przypada kilkanaście, które pominę. Podejmuję więc decyzje osobiste i arbitralne – wybieram osiem z nich. Ponieważ mój spacer zupełnie nie pretenduje do uniwersalizmu i kompletności, rezygnuję również z linearności, chronologii, kategoryzacji moich bohaterek pod względem ich światopoglądu lub identyfikacji z ruchem kobiecym. Po cichu liczę, że ma to w sobie potencjał emancypacyjny, zaprasza do tworzenia własnych opowieści, poszukiwań, zbaczania z trasy, powrotów, modyfikowania jej i adaptowania do własnych zainteresowań. Punkt 1. Świat, którego już nie ma Historia społeczności żydowskiej w Lublinie kończy się z momentem likwidacji getta na Majdanie Tatarskim. Społeczność, która była nieodłączną częścią miasta od jego zarania, przestaje istnieć. Wzgórze Czwartek, miejsce, gdzie się znajdujemy, od XVI wieku wchodziło w skład dzielnicy żydowskiej. To tutaj rozpoczniemy nasz spacer. Lublin międzywojenny był okresem dynamicznego rozwoju żydowskich organizacji politycznych i społecznych. Ich zróżnicowanie ideowe odzwierciedlało złożony charakter społeczności żydowskiej w Lublinie w latach 1918–1939. Żydzi i Żydówki o poglądach lewicowych i antysyjonistycznych skupiali/skupiały się wokół Bundu – Socjalistycznego Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego. Jego liderką w Lublinie była Bela Szpiro-Nissenbaum, działaczka społeczna i polityczna, pięciokrotnie wybierana do Rady Miejskiej w Lublinie. 122
Szlakiem lubelskich działaczek...
Przy ul. Szkolnej 16 mieścił się Żydowski Dom Kultury im. Icchaka Lejbusza Pereca, którego inicjatorką była Bela. Jego budowę rozpoczęto w 1937 roku, zgodnie z planem miał mieścić przedszkole, salę teatralną, sportową oraz bibliotekę, wieczorami miały się tu odbywać kursy dla robotników1. Do jego otwarcia jednak nie doszło, zaplanowano je na nieszczęsną datę 1 września 1939 roku2. Bela Szpiro-Nissenbaum została zapamiętana jako działaczka na rzecz dzieci i młodzieży. Od 1924 roku była przewodniczącą Komitetu Lokalnego CISZO, czyli Centralnej Organizacji Szkół Żydowskich, który miał na celu prowadzenie świeckich szkół żydowskich z językiem wykładowym jidysz. Bela była również zaangażowaną polityczką, w 1919 roku została pierwszy raz wybrana do Rady Miejskiej, gdzie przewodniczyła stronnictwu Bundu. Jej pełne charyzmy wypowiedzi zwracały uwagę na złą sytuację robotników i robotnic oraz potrzebę większego dofinansowania szkół żydowskich. Bela walczyła również o przyznanie społeczności żydowskiej w Lublinie praw na zasadzie autonomii narodowo-kulturowej, a nie jedynie religijnej3. W czasie II wojny światowej została aresztowana, przewieziona do obozu w Ravensbrück, gdzie zginęła na przełomie 1943/1944 roku4. Punkt 2. Ratując dzieci, uzdrawiamy i społeczeństwo Tymi słowami Bela Dobrzyńska starała się przekonać radnych i radne zgromadzone na posiedzeniu Rady Miejskiej do nieskreślania z budżetu miasta subwencji na rzecz „Ogniska”. Chodziło o założone w 1926 roku przedszkole dla dzieci żydowskich znajdujące się przy ulicy Krawieckiej5. Subwencja została niestety skreślona, ale mimo to przedszkole nie przerwało swojej działalności. Bela Dobrzyńska pochodziła z bogatej rodziny 1
http://www.sztetl.org.pl/pl/article/lublin/11,synagogi-domy-modlitwy-i -inne/406,zydowski-dom-ludowy-im-i-l-pereca-ul-szkolna-16-/ (dostęp: 10.04.2017). 2
R. Kuwałek, Szpiro-Szyffer Bela, w: T. Radzik (red.), Słownik biograficzny miasta Lublina, t. 2, Lublin 1996, s. 267. 3
J. Marczuk, Radni Lublina w latach 1919–1939, Lublin 1997, s. 125.
4
Tamże, s.126.
5
APL, Akta Magistratu m. Lublina, sygn. 49, s. 146.
123
Szlakiem lubelskich działaczek...
żydowskiej, była znaczącą aktywistką oświatową, działaczką syjonistyczną i polityczką. W 1919 roku współzałożyła Gimnazjum Humanistyczne Koedukacyjnego Towarzystwa Zakładania Szkół Żydowskich. Mieściło się ono w budynku przy ul. Niecałej 3, przed którym się znajdujemy. Poza aktywnością w Radzie Miejskiej oraz na niwie oświatowej była kierowniczką sekcji kobiecej Międzynarodowej Organizacji Syjonistycznej w Lublinie, która później przekształciła się w Światową Organizację Kobiet Syjonek. Jej celem było dbanie o równouprawnienie kobiet oraz głoszenie potrzeby przyznania kobietom prawa do głosowania w wyborach do gmin żydowskich6. Bela Dobrzyńska została zamordowana w 1942 roku na Majdanku. Punkt 3. A tchórze, a do boju! Zwyciężyć lub umrzeć, a wstydźcie się Anna Henryka Pustowójtówna była córką polskiej szlachcianki i rosyjskiego oficera, ale sama uważała się za Polkę. Urodziła się w 1838 roku w Wierzchowiskach, a nauki pobierała w Szkole Wyższej Płci Żeńskiej Zgromadzenia Panien w Lublinie. 12 czerwca 1861 roku, w rocznicę zawarcia Unii Lubelskiej, Henryka Anna Pustowójtówna intonuje patriotyczną pieśń, którą podchwytuje zgromadzony tłum. Nie pierwszy raz daje się zresztą we znaki władzy carskiej. Wcześniej wkłada na siebie wiejski strój i przemierza kraj, śpiewając patriotyczne pieśni i dźwigając łańcuch na znak zniewolenia kraju. Władze ciągle ją aresztują, a ona ciągle im ucieka. W połowie 1863 roku zaciąga się do oddziału generała Mariana Langiewicza i wkrótce zostaje jego adiutantką. Zaczyna używać pseudonimu Michał Smok, bierze czynny udział w wielu bitwach, m.in. pod Małogoszczem, Pieskową Skałą, Grochowiskami7. Po klęsce powstania nie wraca do Lublina i żyje na emigracji. Historia powstanki w męskim przebraniu zyskuje na popularności, Pustowójtówna staje się postacią rozpoznawalną, mimo że sama stara się unikać rozgłosu. Przebywa kolejno w Pradze i w Szwajcarii, by ostatecznie zatrzymać się w Paryżu, gdzie bierze udział w walkach Komuny Paryskiej w 1871 roku. 6
R. Kuwałek, Czy Lublin miał Żydowskie elity?, Scriptores nr 1/2003/(27), s. 110.
7
F. Rawita-Gawroński, Henryka Pustowójtówna. Sylwetka biograficzna, Lwów 1911, s. 24–26.
124
Szlakiem lubelskich działaczek...
Umiera nagle podczas snu, prawdopodobnie na atak serca w 1881 roku8. Punkt 4. Sami sobie W nocy z 6 na 7 listopada 1918 roku zostaje w Lublinie utworzony Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej. Jego siedzibą staje się pałac Lubomirskich, a wiceministrą do spraw polityki społecznej zostaje Irena Kosmowska, polityczka, działaczka oświatowa, publicystka. Kosmowska przychodzi na świat w 1879 roku w rodzinie inteligenckiej. Studiuje historię i literaturę na uniwersytecie we Lwowie, gdzie trafia w krąg kształtującego się ruchu ludowego. Zaczyna współpracować z tygodnikiem „Zaranie”, w którym publikuje artykuły pod pseudonimem „Jasiek z Lipnicy”. Pismo opowiada się za samodzielnością chłopów, krytykuje „patronat” kleru i ziemian. Z inicjatywy Kosmowskiej, nauczycielki z zawodu, wkrótce – wraz z pismem zaczyna ukazywać się dodatek przeznaczony dla młodzieży wiejskiej. Przez cały okres swojej działalności Kosmowskiej szczególnie będzie leżał na sercu los młodzieży wiejskiej. W 1912 roku Kosmowska przeprowadza zbiórkę funduszy na założenie szkoły dla dziewcząt. Powstaje ona w Krasieninie i staje się oczkiem w głowie Ireny, która osobiście jej dogląda, układa program kształcenia, dobiera kadry, a nawet przyjeżdża prowadzić zajęcia. Rozwój szkoły przerwie dopiero wybuch wojny. W swojej pracy oświatowej i społecznej Kosmowska do końca była wierna idei „sami swoi”, którą kierowało się „Zaranie”. Zmiana społeczna miała być wypracowana własnym wysiłkiem i zaangażowaniem. Kosmowska nie wierzyła, że zadzieje się sama z siebie jako radykalna rewolucja, ale że zostanie przeprowadzona wspólnymi siłami na drodze ewolucji. Punkt 5. Zaginiona herstoria Zostało po niej tak mało śladów, że niektóre źródła nie są pewne, czy była siostrą, czy żoną lubelskiego działacza Władysława Kunickiego. Mowa o Józefie Kunickiej, radnej miejskiej, działaczce oświatowej i społecznej. Budynek, przed którym się znajdujemy był miejscem, gdzie żyła
8
Tamże, s. 40.
125
Szlakiem lubelskich działaczek...
i pracowała, to tutaj mieściła się Żeńska Szkoła Handlowa, która oficjalnie należała do Władysława Kunickiego, ale którą Józefa również współprowadziła. Do Lublina przyjechała w wieku 33 lat i od razu zaangażowała się w działalność na rzecz edukacji. Należała do Lubelskiego Towarzystwa Szerzenia Oświaty „Światło”, które organizowało kursy dla analfabetów i analfabetek, odczyty na temat równouprawnienia kobiet i działania propagujące oświatę9. W latach 1925–1927 piastowała stanowisko wiceprezeski Komisji Powszechnego Nauczania. Dzięki jej staraniom i zacięciu wprowadzono obowiązek szkolny w zakresie siedmioklasowej szkoły podstawowej, którym objęto wszystkie dzieci10. Kunicką interesowały również kwestie gospodarcze oraz sprawy dotyczące robotników i robotnic. Domagała się zwiększenia wydatków na służbę zdrowia i opiekę społeczną, walczyła o podniesienie płac i poprawienie warunków pracy. W przestrzeni miasta nie jest w żaden sposób upamiętniona. Punkt 6. Za mieszanie w głowach Danuta Magierska z domu Jankowska od dziecka była związana z harcerstwem. Uczęszczała do szkoły Arciszowej, gdzie powstała jedna z pierwszych drużyn żeńskich. Miała 11 lat, kiedy została harcerką, 25 gdy zaczęła pełnić funkcję komendantki Lubelskiej Chorągwi Harcerek. Po wybuchu II wojny światowej zeszła do podziemia i działała w Szarych Szeregach. Była aktywna w harcerstwie do roku 1949, kiedy ze względu na zmiany w organizacji zdecydowała się odejść z ZHP. W 1952 roku została aresztowana przez UB za podżeganie młodzieży do nielegalnej działalności – za „mieszanie im w głowach” wrogimi ideami. Skazana na dziesięć lat więzienia, wyszła po dwóch, ale uniewinniona została dopiero w 1956 roku. Zaczęła pracować jako bibliotekarka w IV Liceum w Lublinie, które kontynuowało tradycje szkoły, do której sama w młodości uczęszczała. Znowu skupiła wokół siebie młodzież, do biblioteki przychodziło się nie tylko, żeby wypożyczyć książki, ale żeby porozmawiać, spotkać się. Magierska wróciła w tym okresie również do harcerstwa, od 1957 9
M. Gawarecka, Towarzystwo szerzenia oświaty pod nazwą „Światło”, Bibliotekarz Lubelski, 1966, nr 1/2 (40/41), s. 22–24.
10
126
J. Marczuk, Radni Lublina w latach 1919–1939, Lublin 1997, s. 103–104.
Szlakiem lubelskich działaczek...
roku była członkinią Komisji Programowej Lubelskiej Chorągwi ZHP. Zmarła w Lublinie w wieku 74 lat. Punkt 7. Zaprowadzimy nowy ład „My zaprowadzimy nowy ład. Pierwszym etapem jest zdobycie Rady Miejskiej”11. Tak Leontyna Zakrzewska, działaczka PPS, nawoływała robotników i robotnice do walki o mandaty w Radzie Miejskiej. Wiec odbył się 21 lutego 1919 roku, był zorganizowany przez kobiety, które manifestowały z okazji otrzymanego prawa wyborczego. Zakrzewska w swojej mowie piętnowała lekceważenie potrzeb ludzi pracy i krytykowała przekupstwo urzędników12. Leontyna pochodziła z rodziny o tradycjach patriotycznych. Swoją karierę polityczną rozpoczęła w 1905 roku jako reprezentantka PPS na terenie Lublina i Lwowa. W 1919 roku została radną oraz przewodniczącą Klubu PPS13, następnie zaangażowała się w działalność Komisji Finansowo-Budżetowej. Ostro wypowiadała się przeciwko cięciom budżetowym na edukację i wprowadzanie ograniczeń dofinansowań na szkoły. Występowała także w obronie robotników i robotnic, którym groziła eksmisja ze względu na niepłacenie czynszu. Starała się interweniować w takich sytuacjach i udaremniać wykonywanie wyroków sądowych. W 1928 roku zrezygnowała z mandatu ławniczki i przeprowadziła się do Warszawy14. Punkt 8. Nie tylko cyfry Wanda Papiewska całe swoje dorosłe życie związała z ideą spółdzielczości. Urodziła się w miejscowości Choroszynka niedaleko Białej Podlaskiej w 1883 roku. Po ukończeniu kursów handlowych i zdobyciu zawodu buchhalterki przeprowadziła się do Lublina, gdzie włączyła się w nurt życia spółdzielczego. Na początku 1913 roku należała do głównych organizatorek Lubelskiego Stowarzyszenia Spożywczego, które później 11
Ziemia Lubelska 1919, nr 88.
12
J. Marczuk, Wybory do Rady Miejskiej w Lublinie w 1919 roku, Rocznik Lubelski 9, 1996, s. 326.
13
J. Marczuk, Radni Lublina w latach 1919–1939, Lublin 1997, s. 95–96.
14
Tamże, s. 96.
127
Szlakiem lubelskich działaczek...
przyjęło nazwę Lubelskiej Spółdzielni Spożywców15. Pełniła najbardziej odpowiedzialne funkcje: przewodniczącej Rady Nadzorczej, członkini Zarządu, przewodniczącej Komisji Rewizyjnej. Uważała, że to właśnie ruch spółdzielczy ma potencjał urzeczywistnienia idei sprawiedliwego ustroju społecznego. Papiewska kierowała również przez 30 lat Biblioteką LSS16. Podczas II wojny światowej była zmuszona ukrywać się przed okupantem. We wrześniu 1944 roku powróciła jednak do Lublina i przystąpiła do ponownego organizowania Lubelskiej Spółdzielni Spożywców. Powtarzała: „Cyfry, tylko cyfry – one przesłaniają pracę oświatową. Nie może być tak, aby wielka organizacja, jaką jest LSS, zagubiła się w liczbach”17. Zmarła w wieku 90 lat w Lublinie, jej imieniem nazwana jest jedna z ulic w mieście.
15
Wanda Papiewska – pionierka spółdzielczości, Kurier Lubelski 2003, nr 272, s. 11. 16
W. Papiewska, Historia działalności W.S.W., w: 10 lat działalności Lubelskiej Spółdzielni Spożywców: 1913–1923, Lublin 1923, s. 24–26. 17
128
Z. Rybak, Dzieło jej życia, Kurier Lubelski 1973, nr 101, s. 2.
Wanda Papiewska – spółdzielczość w Lublinie Julita Juros „Podróż śladami Szelburg (dosłownie – wędrówka ulicami, którymi musiała chodzić do szkoły, na spacer, zakupy) zaczynam w Nałęczowie. Znajduję w końcu jej grób, patrzę na nazwiska, daty urodzenia i śmierci. Wcześniej dotykam tablicy-pamiątki po utraconym późnym dziecku (...). Przyszłam ulicą, przy której stał kiedyś jej dom („dom jak pięść”), i po drodze złapałam się na wzruszeniu, jakbym miała nadzieję, że wyjdzie ku mnie z cienia, że opowie mi swoją historię, odpowie na pytania”1. Za Wandą Papiewską nie jest łatwo nadążyć. Ciągle jest „w ruchu” i nie chodzi tylko o miejsca, w których mieszkała: Podlasie, Zakopane, Warszawa, w końcu Lublin, do którego przywiąże się najbardziej. Ten ruch widać także w mnogości tematów, które ją zajmowały – oświata, polityka, spółdzielczość, praca wychowawcza, równouprawnienie kobiet. Wanda przychodzi na świat w 1883 roku w Choroszynce, w majątku swoich rodziców – Józefa Hempla i Heleny z Krzyżanowskich. Przez pierwsze lata Wanda nie doświadcza większych trosk materialnych – majątek odziedziczony po dziadkach ze strony matki nie jest duży, ale zapewnia stabilność finansową. Z roku na rok sytuacja jednak się pogarsza – z jednej strony ze względu na postępujące deklasowanie się szlachty, z drugiej strony ze względu na złe zarządzanie gospodarstwem. Kiedy Wanda ma 9 lat, umiera jej matka. Wydarzenie to stanowi cezurę we wczesnym życiu dziewczynki. Rodzina musi opuścić zrujnowany majątek, ojciec ponownie się żeni, a Wanda zostaje oddana najpierw pod opiekę wuja, a wkrótce na pensję do zakładu sióstr benedyktynek. Biorąc pod uwagę późniejsze zainteresowania Papiewskiej, jej proweniencja może zaskakiwać. Ona sama w późniejszych wspomnieniach napisze: „dzisiaj zdaję sobie sprawę, że już w dzieciństwie byłam uczulona na krzywdę i poniżenie człowieka, oczywiście długo jeszcze nie zdając sobie sprawy z przyczyn i środków walki z nimi (…). Ani pochodzenie, ani klasztorna szkoła średnia nie miały 1
A. Marchewka, Ślady nieobecności. Poszukiwanie Ireny Szelburg, Kraków 2014, s. 20–21.
129
Wanda Papiewska – spółdzielczość w Lublinie
wpływu na kształtowanie mojego społecznego światopoglądu, który wyrabiałam sobie samodzielnie, wbrew i jakby na przekór środowisku z okresu dzieciństwa i wczesnej młodości”2. Duży wpływ wywierają na nią lektury. Na pensji spędza 7 lat, nawet na ferie zostaje w klasztorze, często opustoszałym po wyjeździe koleżanek. Dużo czyta, właściwie wszystko co wpada jej w ręce, w tym również literaturę społeczną i ekonomiczną. Kolejne dwa lata spędza w Zakopanem, ze względu na zagrożenie odziedziczoną po matce gruźlicą. Poznaje tam działaczy i działaczki socjalistyczne, chodzi na wykłady z historii literatury, co jeszcze bardziej rozbudza jej zainteresowania. W 1904 roku Papiewska przyjeżdża do Warszawy i podejmuje naukę na kursach handlowych Teodory Raczkowskiej – chce zostać buchhalterką. Jednocześnie rozpoczyna pracę w Wydziale Pośrednictwa Pracy Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności. Przychodzi rok 1905. Wanda zachęca słuchaczki kursu do przyłączenia się do strajku szkolnego. Jej wystąpienie spotyka się z aplauzem, a ona sama zostaje delegatką strajku3. W tym czasie styka się również z działaczami i działaczkami Polskiej Partii Socjalistycznej oraz z ideą spółdzielczości. W swoich wspomnieniach odniesie się do tego czasu: „Do spółdzielczości pociągnęła mnie idea wszechludzkiego braterstwa, myśl tworzenia zrzeszeń opartych na wzajemnej pomocy, dążenie do zaprowadzenia „sprawiedliwego ładu” wykluczającego wyzysk i krzywdę człowieka. To wszystko bardzo przemawiało do mnie i odpowiadało mojej psychice, gdyż łączyło gospodarczy realizm ze szczytnymi ideami”4. Wanda Papiewska będzie związana z ideą spółdzielczości właściwie całe swoje dorosłe życie. Pozostanie w swoich działaniach jednak niezwykle trzeźwa – to nie wzniosłe hasła i romantyczne idee działają na nią najbardziej, a realne przełożenie spółdzielczych działań na poprawę warunków życia osób najuboższych i najbardziej narażonych na wyzysk. 2
W. Papiewska, Wspomnienia kooperatystki, w: Wspomnienia działaczy spółdzielczych. t. 1., Warszawa 1963, s.14. 3
J. Wojciechowska, Wanda Papiewska zawsze wierna spółdzielczości, Warszawa 1986, s. 12. 4
130
Rozmawiam z Wandą Papiewską, Społem 1956, nr 20, s. 38
Wanda Papiewska – spółdzielczość w Lublinie
W 1905 roku Papiewska angażuje się w ruch rewolucyjny – nosi pieniądze strajkującym, przenosi „bibułę”, prowadzi kółka samokształceniowe, obsługuje tajną drukarnię5. Dwa lata później zostaje aresztowana za nielegalną działalność i skazana na opuszczenie Królestwa Polskiego. Wyjeżdża do Zakopanego, gdzie w 1908 roku wychodzi za mąż za inżyniera budowalnego Franciszka Papiewskiego. Przenosi się do Warszawy, a w 1912 roku do Lublina. Nie zadowala jej, i nigdy nie będzie, status „pani inżynierowej”. Od razu angażuje się w działalność społeczną i spółdzielczą. Lublin nie jest zresztą przypadkowym wyborem – na początku XX wieku to teren szczególnie ruchliwy, gdzie na fali ożywienia społecznego, a jednocześnie odwilży politycznej, wykluwają się nowe formy działalności społecznej. Wanda dołącza do środowiska „Kuriera Lubelskiego”, pisze artykuły i szybko wchodzi do komitetu redakcyjnego pisma, gdzie odnawia kontakty ze swoim bratem – Janem Hemplem6. Coraz częściej myśli również o przekuciu idei spółdzielczej w konkretną formę działalności – spółdzielnię spożywców. Póki co przejmuje wraz z bratem Towarzystwo Abstynentów „Przyszłość”. Szukają miejsca, gdzie mogliby rozwinąć szerszą działalność kulturalno-oświatową i społeczną, a wiedzą, że legalizacja zupełnie nowego stowarzyszenia jest właściwie niemożliwa. Papiewska zostaje przewodniczącą „Przyszłości”, organizuje kółka samokształceniowe, odczyty, debaty, wycieczki i zabawy bezalkoholowe. Uważa, że pijaństwo jest plagą społeczeństwa, wielokrotnie będzie z pasją i przekonaniem nawoływać do abstynencji. Na początku 1912 roku zapada decyzja o założeniu spółdzielni. Papiewska bierze na siebie zadanie jej zorganizowania. Ma już na koncie pierwsze doświadczenia tzw. wspólnych zakupów – wraz z grupą innych młodych osób praktykuje zbieranie wspólnych pieniędzy, za które kupują w półhurcie towary, a następnie roznoszą je do swoich rodzin. W ten sposób starają się unikać popierania detalicznego handlu prywatnego7.
5
K.E. Bendkowski, Wanda Papiewska – pionierka spółdzielczości spożywców, Społemowiec Warszawski nr 9, (547) 2012, s. 4. 6
W. Papiewska, Jan Hempel. Wspomnienia siostry, Warszawa 1958, s. 47.
7
J. Dominko, Jan Hempel – teoretyk i działacz spółdzielczości robotniczej, Warszawa 1960, s. 25.
131
Wanda Papiewska – spółdzielczość w Lublinie
Wanda najpierw czyta. Sięga po wszystko, co w temacie spółdzielczości jest dostępne. Podoba jej się prostota koncepcji działania spółdzielczego, pociąga zasada osobistego zaangażowania samych zainteresowanych w zaspokajanie swoich potrzeb. Wczesną jesienią 1912 roku w lokalu „Przyszłości” odbywa się zebranie informacyjne na temat tego, czym jest i do czego dąży stowarzyszenie spożywców8. Papiewska wygłasza referat – jest to jej pierwszy w życiu odczyt publiczny. Jeszcze nie wie, że wygłosi ich w swoim życiu dziesiątki, że często będzie spotykać się z aplauzem, równie często z niezadowoleniem, kiedy wygłaszane przez nią opinie będą mało popularne. Nigdy nie skusi się jednak na populizm – będzie jasno wyrażać swoje stanowisko, nawet jeśli nie będzie jej to zaskarbiać sympatii słuchaczy i słuchaczek. Jak w 1939 roku na zjeździe związku „Społem”, w czasie którego pojawiają są nacjonalistyczne, antysemickie głosy. Papiewska wygłasza jednoznaczne stanowisko: „Wystąpiłam przeciw tej opinii – że jest niesłuszna, tendencyjna i programowa. Rozpętała się burza przeciw mnie, nie pozwolono mi dokończyć przemówienia. (…) Po paru innych wystąpieniach, gdy sala się uspokoiła ponownie zabrałam głos. (…) Pozwolono mi tym razem dokończyć, ale we wrogich pomrukach sali czaiła się nienawiść”9. Jednak wtedy – w październiku 1912 roku – jej odczyt spotyka się z owacjami. 19 stycznia 1913 roku odbywa się spotkanie założycielskie Lubelskiej Spółdzielni Spożywców. „Kurier Lubelski” w całości poświęca swoje wydanie sprawom spółdzielczości, wśród artykułów znajduje się również jeden autorstwa Wandy. To początek wieloletniej, intensywnej publicystyki spółdzielczej. Już na spotkaniu założycielskim spółdzielnia musi określić się ideowo. Część uczestników i uczestniczek chce przeforsować stanowisko, zgodnie z którym spółdzielnia miałaby walczyć z handlem żydowskim. Papiewska stanowczo i bezkompromisowo nie zgadza się na skierowanie
8
J. Wojciechowska, Wanda Papiewska zawsze wierna spółdzielczości, Warszawa 1986, s. 18.
9
W. Papiewska, Wspomnienia kooperatystki, w: Wspomnienia działaczy spółdzielczych. t. 1., Warszawa 1963, s. 29–30.
132
Wanda Papiewska – spółdzielczość w Lublinie
powstającej spółdzielni na tory rozgrywek o charakterze wyznaniowym10. Nie zmieni zdania przez cały okres swojej działalności społecznej. Wanda już w momencie powstania Lubelskiej Spółdzielni Spożywców wchodzi do Komisji Rewizyjnej. Przez kolejnych 60 lat będzie pełnić w niej różnorakie funkcje: przewodniczącej Rady Nadzorczej, członkini Zarządu, przewodniczącej Komisji Rewizyjnej Wydziału Społeczno-Wychowawczego, kierowniczki biblioteki11. Przez cały ten czas przywiązuje dużą wagę do wychowania spółdzielczego, podkreśla, że zakładane sklepy nie są celem samym w sobie, lecz że mają być szkołami gospodarki społecznej. Celem natomiast jest „wychowanie nowego typu człowieka – zdolnego żyć we wspólnocie, umiejącego wysoko cenić dobro społeczne i ofiarnie pracować dla dobra ogólnego”12. Być może Papiewska zdawała sobie już wtedy sprawę, że obszar pracy, który wybrała – budowanie zrębów spółdzielczości w Lublinie – nie będzie „karierą” bardzo spektakularną. Jej praca jako członkini Zarządu nie jest finansowo wynagradzana, kolejne lata przynoszą trudności gospodarcze kraju, rozłamy wewnątrz struktury Spółdzielni i represje polityczne. W odpowiedzi na przemiany, które właśnie się dokonują, organizacja zaczyna nabierać charakteru jawnie socjalistycznego. Kierunek tych przemian całym sercem popiera Papiewska: „Rok 1917–18 to wielki wstrząs dziejowy w skali światowej. (…) Mała, słaba LSS, w której biło gorące serce, tęskniące za sprawiedliwym ładem społecznym – za socjalizmem, jak czuły sejsmograf drgnęła, nabrała szerokiego oddechu, przebiła skorupę krępującej ją dotąd ideologii. Dokonał się ostateczny przewrót ideowy. Na Walnym Zebraniu Spółdzielni w 1919 r. olbrzymia większość członków opowiedziała się za robotniczym, socjalistycznym charakterem LSS”13. Połowa lat 20 przynosi kryzys gospodarczy w kraju. Papiewska jest w tym czasie przewodniczącą Rady Nadzorczej. Robi wszystko, aby zaradzić trudnościom i rzeczywiście powoli jej się to udaje – do wybuchu wojny sytuacja LSS będzie się sukcesywnie poprawiać. Przez cały okres 10
Tamże, s.19.
11
K.E. Bendkowski, dz.cyt., s. 4.
12
Rozmawiam z Wandą Papiewską, Społem 1956, nr 20, s. 38.
13
Tamże. 133
Wanda Papiewska – spółdzielczość w Lublinie
swojej aktywności Papiewska podkreśla potrzebę pracy oświatowo-kulturalnej. Znaczną część przychodów spółdzielni kieruje na założony przez nią w 1916 roku Wydział Społeczno-Wychowawczy14. Rozwija szeroką działalność szkoleniową, organizuje kursy, zaczyna wydawać własne pismo „Spółdzielca”. Papiewska redaguje tygodnik, zamieszcza również własne artykuły poświęcone tematom wychowawczo-społecznym. Nawet w okresie kryzysu gospodarczego i represji politycznych działalność Wydziału nie ustaje. Angażuje się również jako polityczka. Jest to dla niej naturalne przedłużenie działalności społecznej. W maju 1921 roku zostaje radną i wiceprezeską Rady Miejskiej w Lublinie15. Często zabiera głos, jej przemówienia są przedrukowywane w prasie. Wypowiada się na temat zwalczania bezrobocia, upowszechnienia oświaty, złego rozporządzania miejskimi pieniędzmi, jak w przypadku powierzenia robót kanalizacyjnych firmie „Ulen”16. Sprawuje tę funkcję przez 8 lat. Przychodzi II wojna światowa. Wanda musi się ukrywać – gestapo przychodzi po nią 7 razy. Wyjeżdża więc najpierw do Warszawy, następnie do krewnych w Anielinie, później do Rytwian w Sandomierskim17. We wrześniu 1944 roku ponownie podejmuje pracę w LSS, wraca do kierowania biblioteką, angażuje się w działalność Wydziału Społeczno-Wychowawczego, reprezentuje również ruch spółdzielczy w Krajowej Radzie Narodowej. To właśnie na jednym z posiedzeń zabiera głos w sprawie repatriacji Polaków ze Związku Radzieckiego. Na dobre ochładza to stosunki z Bolesławem Bierutem, który i tak jest już zniecierpliwiony jej prośbami o interwencję w sprawach aresztowań, złego traktowania więźniów i więźniarek, zbyt wysokich wyroków. W 1947 roku Papiewska nie zostaje umieszczona na liście osób kandydujących w wyborach do sejmu. Powoli rezygnuje również 14
W. Papiewska, Wydział Społeczno-Wychowawczy, w: 10 lat działalności Lubelskiej Spółdzielni Spożywców, Lublin 1923, s. 43. 15
K.E. Bendkowski, dz.cyt., s. 4.
16
Chodziło o niewywiązanie się firmy „Ulen” z umowy i obciążenie miasta bardzo wysokimi karami. Papiewska walczyła o przeprowadzenie rewizji zawartej umowy.
17 J. Marczuk, Wanda Papiewska - pionierka spółdzielczości, Kurier Lubelski 2003, nr 272, s. 11.
134
Wanda Papiewska – spółdzielczość w Lublinie
z aktywności w LSS. Ciosem jest dla niej likwidacja biblioteki, zauważa też, że ta najważniejsza dla niej działalność – kulturalno-oświatowanie jest realizowana w takim stopniu, w jakim by sobie tego życzyła. Czuje też, że jej głos jest coraz rzadziej słuchany. Ma 67 lat, kiedy wygłasza swój ostatni publiczny odczyt – zabiera głos w sprawie niedoceniania roli i pracy osób bezpartyjnych. Jest jeszcze jedna działalność Papiewskiej, którą zostawiam sobie na koniec – jej walka o równouprawnienie kobiet. Jest nastolatką, kiedy zaczyna oburzać ją nierówność w traktowaniu dziewcząt i chłopców, choćby pod względem dostępu do edukacji. Ma 20 lat, kiedy angażuje się w działalność Stowarzyszenia Równouprawnienia Kobiet. Współpracuje z Julią Dickstein i Pauliną Reinschmidt-Kuczalską18. W późniejszych latach nie będzie wprawdzie wyodrębniać kwestii emancypacji kobiet jako oddzielnej problematyki, ale zawsze będzie ona obecna w jej aktywności społecznej. Kiedy przygotowuje się do zebrania założycielskiego spółdzielni, pisze artykuł do „Kuriera Lubelskiego” zatytułowany „Kobieta i kooperatywa”, w którym daje wyraz swoim poglądom: „Byt i powodzenie spółdzielczych stowarzyszeń spożywczych zależny jest w znacznej mierze od poparcia kobiet. Kobieta powinna brać czynny udział w pracach stowarzyszenia, uczestniczyć w zebraniach, zabierać głos i być wybieraną do zarządów i zapoznawać się z tą nową gospodarką ludową. Kooperatyzm zwolni kobiety od ciężaru gospodarstwa domowego, tego hamulca rozwoju sił i zdolności kobiecych”19. Papiewska nie bierze aktywnego udziału w działaniach Ligi Kooperatystek w Polsce, chociaż sympatyzuje z nimi i wyraża swoje poparcie. Utrzymuje stały kontakt z Marią Orsetti, z którą konsultuje się nie tylko w kwestiach wychowawczo-społecznych, ale również organizacyjnych. W 1956 roku wchodzi również w skład pierwszego po II wojnie światowej Krajowego Wydziału Spółdzielczyń. Z racji podeszłego wieku jej aktywność jest jednak coraz mniejsza. Papiewska umiera w styczniu w 1974 roku. Zostaje pochowana na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie. 18
J. Wojciechowska, Wanda Papiewska zawsze wierna spółdzielczości, Warszawa 1986, s. 58.
19
W. Papiewska, Kobieta a kooperatywa, Kurier Lubelski 1913, nr 16.
135
Bibliografia: APL, Akta Magistratu m. Lublina, sygn. 49. Bendkowski K.E., Wanda Papiewska – pionierka spółdzielczości spożywców, Społemowiec Warszawski nr 9 (547) 2012. Czajkowski T., Związek Kobiet Żydowskich i Ochronka-Przychodnia „Ognisko”, Scriptores nr 2/2003 (28). Dominko J., Jan Hempel – teoretyk i działacz spółdzielczości robotniczej, Warszawa 1960. Gawarecka M., Towarzystwo szerzenia oświaty pod nazwą „Światło”, Bibliotekarz Lubelski, 1966, nr1/2 (40/41). Kuwałek R., Szpiro-Szyffer Bela, w: T. Radzik (red.), Słownik biograficzny miasta Lublina, t. 2, Lublin 1996. Kuwałek R., Czy Lublin miał Żydowskie elity?, Scriptores, 1/2003/(27). Marchewka A., Ślady nieobecności. Poszukiwanie Ireny Szelburg, Kraków 2014. Marczuk J., Wybory do Rady Miejskiej w Lublinie w 1919 roku, Rocznik Lubelski 9, 1996. Marczuk J., Radni Lublina w latach 1919–1939, Lublin 1997. Niewiadomska-Cudak M., Walka o prawa wyborcze kobiet w Polsce, Pedagogika Rodziny, 3/1, 55–64, 2013. Papiewska W., Kobieta a kooperatywa, Kurier Lubelski 1913, nr 16. Papiewska W., Historia działalności W.S.W., w: 10 lat działalności Lubelskiej Spółdzielni Spożywców: 1913–1923, Lublin 1923. Papiewska W., Wydział Społeczno-Wychowawczy, w: 10 lat działalności Lubelskiej Spółdzielni Spożywców, Lublin 1923. Papiewska W., Jan Hempel. Wspomnienia siostry, Warszawa 1958. Papiewska W., Wspomnienia kooperatystki, w: Wspomnienia działaczy spółdzielczych, t. 1., Warszawa 1963. Rawita-Gawroński F., Henryka Pustowójtówna. Sylwetka biograficzna, Lwów 1911.
Rozmawiam z Wandą Papiewską, Społem 1956, nr 20. Rybak Z., Dzieło jej życia, Kurier Lubelski 1973, nr 101. Papiewska W., Wspomnienia kooperatystki, w: Wspomnienia działaczy spółdzielczych, t. 1., Warszawa 1963.
Wanda Papiewska – pionierka spółdzielczości, Kurier Lubelski 2003, nr 272. Wojciechowska J., Wanda Papiewska zawsze wierna spółdzielczości, Warszawa 1986.
Źródła internetowe: Żydowski Dom Kultury im. I. L. Pereca, http://www.sztetl.org.pl/pl/article/lublin/ 11,synagogi-domy-modlitwy-i-inne/406,zydowski-dom-ludowy-im-i-l-perecaul-szkolna-16-/
So lid a
rno ści
Aleje
es
A leja
z c zyńskie go
chows ka ze
Racławickie
Ogród Saski
Ale ja
Katy nia
Okopo wa So l na
5
3
2
N ieca ła
I
Peow iakó
4
Radzi wiłłowska
D
3 na ol
Ma ja
Plac Litewski
3 Maja
h
Po ls
ieście K rakowskie Przedm
Ma rii Skło do w skiej -Curie
O fi ar
C hmielna
a cn łno ó P
a icz tow u ar N
B.
Pr u
Do
P
a
Kar me lick a
Zi elo n
na
ierna ckie go
8
S . Sta szica
zew ska
M. B
w
sk
a
y ne k
6
r
7
Jezuicka
Złota
ls k a
Si e r oca Ko wa
Czw a rtek
1
R u sk a
S zkoln a
kic
Ch opi na
Fryde ryka
C
Grottg era
Ogrodowa
O r la
m pla
Jana He
Kom p ozy tor ów
a Lipow . M
Pre zy d
Uniwersytecka
r ie la
sa
ka Kapucyńs l
Kołłąt a j a w
en ta Ga b
le
a
i
L Kr ó
ari
ka Ewa ngelic
R
M
Wieniawska
na
nn y
dopo jna Wo
Święt odu ska Luba rto wsk a
S. Ol ej
ka ńs rdy a rn Be
Żm ig r
mska Lu bo
Rybna ód
S
G
na oc łn ó P o tw os
od zk a
b Pro
wy
Targowa
Lub arto wsk a Z P lac amko dwale Po
Wyszyńskiego
ki e cic oś go
Aleja Unii L ubelskie j
a sk ow w L
5
Henryka Pustowójtówna Pomnik Unii Lubelskiej ul. Krakowskie Przedmieście 44
Pałac Lubomirskich ul. Radziwiłłowska 11
Józefa Kunicka ul. Gabriela Narutowicza 37/39
4
Bela Dobrzyńska ul. Niecała 3
3 Irena Kosmowska
2
Bela Szpiro-Nissenbaum ul. Szkolna 18
6
Danuta Magierska ul. Bernardyńska 24
ul. Wyszyńskiego 15
7 Wanda Papiewska
Urząd Miasta Lublin pl. Króla Władysława Łokietka 1
8 Leontyna Zakrzewska
1
Lena Bielska Założycielka i prezeska Fundacji HerStory, gdzie zajmuje się edukacją antydyskryminacyjną, wielokulturową i herstoryczną, upamiętnieniem miejsc i osób. Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Trenerka samoobrony i asertywności dla kobiet WenDo, trenerka dramy stosowanej i Consent. Współpracuje z wieloma instytucjami i organizacjami pozarządowymi. Autorka kilkudziesięciu artykułów o tematyce antydyskryminacyjnej, feministycznej, herstorycznej i równościowej. Założycielka i artystka feministyczno-queerowej grupy Teatr Rewolucje, bębniarka RoR, aktywistka społeczna. Julita Juros Absolwentka germanistyki na Uniwersytecie Warszawskim i Gender Studies na Uniwersytecie Wiedeńskim. Trenerka antydyskryminacyjna i międzykulturowa, absolwentka Szkoły Trenerów Organizacji Pozarządowych STOP. Prowadzi warsztaty równościowe ze szczególnym uwzględnieniem wrażliwości genderowej. Feministka, działaczka społeczna. Wiceprezeska Fundacji HerStory, gdzie zajmuje się edukacją antydyskryminacyjną i herstoryczną. Koordynatorka projektów herstorycznych Fundacji, autorka spacerów śladami lubelskich naukowczyń, artystek, działaczek społecznych i politycznych oraz spaceru dotyczącego życia kobiet żydowskich w przedwojennym Lublinie. Magda Szewciów Pedagożka, animatorka społeczno-kulturalna i trenerka, zajmuje się edukacją z zakresu różnorodności, równości płci a także przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji. Zaangażowana w ruch feministyczny, przez 9 lat związana ze Stowarzyszeniem Kobiet Konsola, a także współorganizatorka m.in. poznańskich Manif, Festiwalu Dni Równości i Tolerancji oraz Marszów Równości, QueerFestów a także Kampanii 16 Dni Akcji Przeciw Przemocy ze względu na płeć w Poznaniu.
140
Fundacja HerStory Lubelska organizacja pozarządowa działająca w zakresie edukacji herstorycznej, praw człowieka, wielokulturowości, antydyskryminacji, równości i różnorodności, upamiętnienia i odzyskiwania pamięci miejsca/osób oraz przeciwdziałania przemocy. Jednym z najważniejszych zagadnień są dla Fundacji herstorie jako metoda odzyskiwania pamięci o kobietach i włączania kobiet w równoważną narrację historyczną. Innym ważnym obszarem są warsztaty WenDo: samoobrona i asertywność dla kobiet/dziewcząt (oraz osób socjalizowanych do roli kobiety), warsztaty antydyskryminacyjne, genderowe, Consent i wiele innych związanych z tematyką praw kobiet i empowermentu. Od 2015 roku HerStory tworzy Lubelskie Szlaki Herstoryczne, organizuje spacery herstoryczne oraz od 2017 roku prowadzi Lubelskie Archiwum Herstoryczne. www.fundacjaherstory.org www.archiwumherstoryczne.pl www.facebook.com/lubelskieszlakiherstoryczne
141
,6%1
AH