1 minute read
Od Autorki
książki do druku. Ten trud zdecydowały się podjąć obie Panie, wierząc, że podołają temu zadaniu.
Historia powstałych wierszy jest bardzo złożona. Wcześniej pisałam w różnych okolicznościach. Życie samo wpisywało się w moją wyobraźnię, tworząc wierszowane opowiadanie. Przed pandemią odwiedziła mnie (znowu) choroba. Wiersze na chwilę przestają mówić. Mam Przyjaciół, więc trochę lżej. Piszę. A obecność Pana Krzysztofa staje się tłem w różnym kolorze i klimacie, gdzie mogłam tworzyć obrazy poetyckiej wyobraźni wpisanej w wiersze. Dziękuję, Panie Krzysztofie, za cierpliwość czytania wierszy i małych zapisywanych myśli wpisywanych w Internet, często były one wynikiem mego rozgoryczenia na bezbarwny czas, który zabiera mi moje życie. Często melancholia szukała rozrywki w niedzielnym popołudniu. Żale czy radości upiększone wierszykiem miały w Panu Krzysiu odbiorcę.
Advertisement
Nie mogę pominąć mego lokatora, Jury, który często musiał słuchać czytania moich rękopisów, a i Jego uszczypliwe (czasem) uwagi albo: „to dobre…, ale…” też pomagały mi we wczytywaniu się w tekst i ewentualnym skorygowaniu tematu.
Jest także Pani Grażyna, chociaż niemająca czasu na czytanie wierszy, to niektóre z paru wysłanych rzeczowo i wnikliwie oceniła, co również dało mi dużo do przemyślenia. Dziękuję. Każda uwaga jest małą iskierką, potrzebną w twórczości.
Zatem podsumowując wszystko, co dotyczy wydania drugiego tomiku wierszy, moja wdzięczność należy się szczególnie Pani Jadwidze i mojej siostrzenicy Ani za podjęcie wielkiego trudu wydania mojej poezji.
Niemniej jednak DZIĘKUJĘ wszystkim za obecność w moim życiu, za zainteresowanie się moją poezją. Wiersze leżałyby w szufladach albo luzem fruwałyby bez adresata.
Zawsze w pamięci
Biegnę po schodach życia, ile młodość miała siły w sobie Idę po schodach życia, ile schodów pokonać życie doda Chcę więcej i więcej, i wyżej, obliczam lata w miesiącach i szczyt widzę z daleka Z marzeń budowana wysokość, a życie tak prędko ucieka Schody były z Nadziei kładzione, a teraz szczyt w piasek się zamienił. I wiatr losu budowlę rozwiał i marzenia w realność przemienił zostały tylko kamienne, trudne do pokonania schody. Ulitował się promyczek słońca nad marzeniem po schodach idącym i na rozsypany szczytu piasek w drobniutkie kwiatki zamienił. Idę po schodach życia, nim przytłoczona, zmęczonym oczom kolory kwiatów blasku dodają, I ta Przyjaźń, co kosz kwiatów postawiła na kamiennych schodach stała się życia treścią dalszych dni moich.
I… Idąc po schodach życia, bardzo niepowodzeniami zmęczona Trzyma mnie ręka Radości, abym oddech uśmiechu złapała Oddycham głęboko, szczęśliwa, bo kiedy życie do zachodu się nachyla każda miła chwila staje się cudem życia (cudem i szczęściem moim).