Adam Mickiewicz 1798-1855
Jan Nepomucen
Kamiński
1777-1855
ZDANIA I UW AGI [fragment) BAJAZZO Z BAADERA*
Gdzie szko ła sceniczników, wodzów i śpiewaków? Tam, gdzie szkoła dla mrówek, bestyi i ptaków. Ludzie, to tylko dobrze wykonać umiecie, Czegoście się nie mogli nauczyć na świecie.
,,Panowie i panie! najpiękniej prosimy! W tej budzie dość miejsca, w niej wszystkich Dwa dydki, niewiele, rozważcie to przecie, Już tań szej zabawy nie znajdzie na świecie! "
zmieścimy .
[1 834-1 835]
* Frag m ent
n aś lad owany
fil ozofa ni e miecki ego.
z Franciszka Baadera (1765-1841],
Tak głosi Bajazzo, siedzący na budzie, I bębni, i trąbi - już biegną i ludzie. I wielki, i mały dwa dydki już wtyka I w budzie prześliczna zagrzmiała muzyka. Już małpa
po linie wiezie małpę w wózku, druga - z bębenkiem - tańczy po francusku, Już niedźwiedź uczony przewraca koziołka, W publice śmiech wielki, od kołka do kolka! Już
Już
Hancwurst wyskoczył z Mariandlą do dzieła, - w policzek; Harcop mu ucięła ! Już krzyku nie wstrzymać, już brawa bez miary, Od śmiechu się kładzie i młody, i stary! Już trzasł ją
Sam tylko Bajazzo, ta dusza publiki, dzisiaj nieswoim, nie dba na okrzyki. «He, hola, Bajazzo ! - krzyknie maj ster z góry Już śmiech się rozpasał, ty stoisz ponury? coś
Czyś chory, hultaju, czy twe gardło pości? Rusz dowcip z kopyta, baw mi zaraz gości! • «Hej, hajsa ! - podskoczył i krzyknął Bajazzo Nieprawdaż, żem wesół, że przydam się na co!•
20
21
oko zaprzeczyło: Jak zmarłe, zdrętwiałe, nie widząc patrzyło! Daremnie na rozśmiech swe chęci wywierał, Żart nie szedł mu z serca, na ustach umierał !
Choć radość udawał,
I
I jakaś dziewczynka, łachmany otkana,
Wprost bieży do niego, ściska mu kolana I woła: «Ach! ojcze, nasza mama blada, Chociaż ją wołamy, nic nie odpowiada!•
Zasłona zapadła - koniec widowisku. Publika Bajazza wzywa po nazwisku. Wychodzi i patrzy - w swój kołpak spiczasty. •Co powie?• ciekawe najbardziej niewiasty.
Tym gromem uderzon jak piorunem w ciemię, K olpak z rąk wypuszcza, groszem sieje w ziemię ; W słup oczy stanęły, boleść serce zwarła, Członkami wstrząs! strasznie i krzyknął •U marła !
Bo zawsze, gdy wyszedł, śmiech zewsząd zaszumiał, A teraz - jak gdyby trzech zliczyć nie umiał. •I cóż mu takiego, i cóż mu się stało? Tu idzie, patrzajcie, jak idzie nieśmiało•.
Skończyłaś, Heleno! Twoja wola, Boże!• Chwieje się - opiera - już ustać nie może . «He, hola, Bajazzo, co ty dzisiaj broisz? Czy wróble chcesz straszyć, że jak bałwan stoisz!•
widzów, dziećmi otoczony, jak ziarnka gawrony. On kołpak mnie w ręku, Izę z oka ociera I cicho, żałośnie tak usta otwiera:
Tak mistrz sztuk nadobnych odezwie się z krzykiem I trzaska Bajazza z leciutka biczykiem. Bajazzo się ocknął i otarł pot z czoła. «Hej, hajsa, wesoło! » - dziwnym głosem woła .
•O, zacni panowie, łaskawi panicze! Ja żebrać nie umię ani sobie życzę, Lecz muszę, Bóg świadkiem, bo mam żonę Ach! chce mię opuścić i dziatek pięcioro!
«Panowie i panie! najpiękniej prosimy, W tej budzie dość miejsca, wszyscy się zmieścimy Trzy łokcie, niewiele - tam pokój prawdziwy». Tak mówiąc upada. «Ach, ojcze» - Nieżywy!
Bajazzo
śród
Czekają żarciku
chorą,
A bez niej - my biedni ! - nie ma nam pociechy ! Tam ciężko złożona - ja tu robię śmiechy ... Przez litość panowie, rzućcie groszy kilka, Już może za późno ... !• To rzekłszy umilka. «He, hola, Bajazzo ! czy mam znijść do c.i ebie? Ty, widzę, chcesz płacy o leżanym chlebie; Czy śmiać się nie umiesz, chcesz mojej nauki? ... • Tak woła ze sceny mistrz nadobnej sztuki. «Hej, hajsa, wesoło! będą nowe zbytki, Kto chce je oglądać, niech daje dwa dydki! • Tak wzywa Bajazzo - aż tu jednym razem Wrzask budę przeleciał - on stanął jak głazem .
22
Już w budzie ucichło - już scena w chałupie, Na mierzwie, patrzajcie: trup leży przy trupie. Ich wieńcem wokoło - półnagie dziecięta, Przeczuciem swej straty złożyły rączęta. Na gożdziu kołpaczek, na nim oręż z gonty, Przy ciele dziadami cztery puste kąty.
W świeczniku groszowa dogorywa świeca; Zza pieca ciekawa wgląda uczennica. Noc razem ze świerszczem pieśń głuchą śpiewała, Publiki nie było - a małpa się śmiała! [Haliczanka 1835]
23
PROLOG mówiony na Scenie Lwowskiej [fragment]
[ .. . . . . . . Scena zabawą czczą nie jest dla gminu, Ani jest wiechą podłego rzemiosła; Ona ze skały skr~ bije do czynu, Maską gmin bawi, aby go podniosła.
Słowacki
1809-1849
.. )
Wiek swój pokrzywdza zdaniem zardzewiałem, Kto czczej zabawy szuka w niej powodu; Silniej niż dusza rozmawia się z ciałem, Rozmawia scena ze sercem narodu; Jeden tam węzeł dwie strony kojarzy, Co jedna czuje, druga ma na twarzy. [ . . . . . . . . . . . .. . . . . . . ) [Haliczanka 1835]
Juliusz
BENIOWSKI [fragmenty)
[ . . . . . . .. .. . . . . .. . . . l podobało się już
w Balladynie, mój maleńki Skierka w bańce z mydła Cicho po rzece kryształowej płynie, Że bańka się od gazowego skrzydła Babki-konika rozbija i ginie, Że w grobie leżąc Alina nie zbrzydła, Lecz piękna z dzbankiem na głowie martwica Jest jak duch z woni malin i z księżyca. Nie
Że
podobało się, że
Grabiec spity Jest wierzbą, że się Balladyna krwawi, Że w całej sztuce tylko nie zabity Sufler i •Młoda Polska>, co się bawi Jak każdy głupiec, plwając na sufity Lub w studnię ... która po sobie zostawi Tyle co bańka mydlana rozwalin, A pewnie nie woń mirry - ani malin .. . [ ..... .. : . . . . . . . . . . . )
Nie
•Głupi !
o sobie dobrze mów !» - wykrzyka Ryszard w okropnym bardzo monologu, Ujrzawszy siebie we śnie jak krwawnika Oczerwienionym, na piekielnym progu Szkoda, że w księdzu Kiefalińskim znika Szekspir ; przyczyną jest trudność połogu W stanie bezżennym - także to, że z księdza Nie może nagle być Makbeta jędza .
24
25