Nauczycielka przedszkola. Pomiędzy pasją a zagubieniem

Page 1



Zakłopotane serce Bo w naszym zawodzie uśmiech jest pomostem pomiędzy nauczycielką a dzieckiem. Jest pomostem, który łączy nas nie tylko z dziećmi, ale z ludźmi. Po prostu...

Dawno temu, za górami, za lasami żyła samotna królewna i mądry książę – nie, nie... zbyt sztampowo, tradycyjnie... A ja chciałabym romantycznie i niebanalnie. I jeszcze o nauczycielce. I to przedszkola. *** – Weekend będzie piękny! Wreszcie idziemy razem w góry! Pamiętaj, zbiórka szósta rano na parkingu pod hotelem. I nie maluj rzęs! – rzucam przez ramię Magdzie, która zaaferowana jutrzejszą wycieczką w Tatry pędzi do Galerii szukać portek. Eh, Magda... szalona i roztargniona. I to w niej lubię najbardziej. – I kto to mówi?! – ale Magdę ledwie słyszę, bo jedną nogą jest już w tramwaju do Galerii. *** – Magda, czy ty wiesz, że czeka nas sześć godzin marszu po lesie?! Malujesz się od piętnastu minut! – Tak, wiem, no ale rozumiesz. Jestem tylko nauczycielką przedszkola. A nigdy nic nie wiadomo... – Magda, kiedy z tym skończysz?! Kiedy przestaniesz demonizować ten zawód? Aż tak go nie lubisz? – No coś ty, uwielbiam, przecież wiesz. Ale się go wstydzę. – Przesadzasz. Pomyśl tylko: komu wolno tańczyć w pracy o siódmej nad ranem? Kto może się śmiać na całe gardło i nikt nie zwróci mu na to uwagi? Pokaż mi drugie takie miejsce, w którym ma się nielimitowany czas na przyjaźń. I gdzie doświadczysz tak przyjemnego, kobiecego, pachnącego radością uczucia, że jesteś komuś potrzebna. Dzieci ci ufają, kochają cię! 7


*** Czy jest gdzieś na Ziemi inne miejsce tętniące mocniej szczerą, niezdarną miłością? Dzieci są jak kwiaty w ogrodach najdelikatniejszych uczuć. Od ciebie zależy, czy się rozwiną. Jeśli będziesz je pielęgnować, jeśli o nie zadbasz, będziesz z nimi milczeć i śmiać się, zaskoczą cię. Oto wielki fenomen miłości. Obecność. Kiełkuje z owoców wzajemności. Nauczycielka przedszkola dba o dzieci niczym ogrodnik o swoje nasiona, szanuje je, traktuje jak własne. Gdy rosną, cieszy się, gdy puszczają pąki – napawa ją to dumą. Tylko ogrodnik ma niepowtarzalną szansę podglądania rosnących kwiatów. Dzieci powoli i w nierównym tempie zdobywają umiejętności. Wymagają cierpliwości i otuchy, aby pokonać słabości. Tymczasem dorośli nie chcą długo czekać na efekty. Rodzice nastawieni są na szybkie wyniki, popędzają czas, chcąc oszukać naturalny porządek rzeczy. Nauczycielka przedszkola nie spieszy się, potrafi się zatrzymać. Jej wystarczy to, co jest teraz. I za to dzieci kochają swoją panią. Wymagamy dyskretnie, po cichu. Potrafimy czekać na efekty. To zaleta. Dajemy dzieciom czas. One czerpią z naszej cierpliwości wiarę i energię do prezentowania pełni siebie. Przecież są wyjątkowe! Wiecie o tym, prawda? Nauczycielka przedszkola jest cichą przystanią, do której wpływają rozkołysane łodzie. Ty odsłaniasz na ich niebie słońce, ty otulasz je białym puchem dobrych chmur. Dusze nauczycielek są pełne wdzięku i zalet. Jedną z nich jest radość – niezbędna, aby przetrwać. Ludzie zapominają o radości, coraz mniej ich cieszy. Już nawet jesień dostała łatkę pesymizmu. A my? Lubimy jesień za to, że przychodzi w złotej sukience, że zasypuje park magią kolorów i melancholią wplecioną w czerwień jarzębiny. Lubimy jesień, bo potrafimy patrzeć na nią inaczej. Tak jak dzieci. *** – Tylko mu nie mów, gdzie pracujemy! Powiedz, że w międzynarodowej firmie zajmującej się ściąganiem z Anglii lektorów, albo że w banku na stanowisku asystentek dyrektora, albo nie, że w korporacji handlowej i że znamy perfekt angielski. No powiedz, pliiis! – Magda, ty już zupełnie zwariowałaś... Może powiem, że prowadzimy badania na stacji kosmicznej i okresowo latamy na Marsa?! Widzę, jak Magda spuszcza bezradnie wzrok i zwalnia – jest zmęczona. Wstydzi się tego, że jest nauczycielką przedszkola. A ja nie potrafię trafić do jej samotnego serca, tęskniącego za innym życiem. Za codziennością nie w pojedynkę, ale u czyjegoś boku. Przy kimś, kto nie będzie się wstydził jej zawodu. 8


– Miłe panie zmęczone? – jak grom z jasnego nieba wyrasta przed nami „ten”, którego Magda nie przestawała pożerać wzrokiem, potykając się co drugi kamień, odkąd wysiadłyśmy z autokaru. I przed „którym” wstyd nie pozwalał jej spojrzeć w jego stronę. – Znam tę trasę, jeszcze jakieś dwadzieścia minut i będziemy w schronisku. Wspaniałe, ciepłe, urokliwe miejsce akurat dla tak pięknej, acz zmęczonej kobiety jak pani. Paweł jestem, może będziemy mówić sobie po imieniu? – zwraca się wyraźnie do Magdy, a ona kompletnie zaskoczona zapomina o regułach bon tonu i zamiast wykorzystać swoją szansę, potyka się o spory korzeń i niemal wpada na Pawła, na którym najwyraźniej nie robi to większego wrażenia. Widzę, jak w moją przyjaciółkę wstępuje duch siły, odwagi i zaskoczenia. Pojawił się „ten”. Patrzy na mnie, jakby to była moja zasługa, jednak spogląda tak jedynie przez trzy sekundy. Jej spojrzenie numer dwa mówi jednoznacznie: nie opuszczaj mnie! Wyjmuję aparat pod pretekstem robienia zdjęć, których mam już tysiąc siedemset czterdzieści osiem, ale co tam, tysiąc siedemset czterdzieste dziewiąte może okazać się tym najlepszym. Przecież las jesienią jest taki fantastyczny. – Pierwszy raz na górskiej wycieczce z naszego klubu? – on zagaduje pierwszy, mnie coraz bardziej pochłaniają zdjęcia, a Magdę „ten” facet. Rozmowa tych dwojga nareszcie wskoczyła na wspólny tor, śmieją się i Magda w końcu przestała się potykać, rozluźniła się i nabrała sił. Tak działa Amor, tak działa czar i urok Magdy. Tak pulsuje w żyłach krew. To efekt gór. Dają potężną energię, inspirują do mądrej refleksji nad sobą i swoją rolą w tym zawodzie. Dopingują do ciągłych zmian, bo praca tego wymaga. Każda, ale nasza podwójnie. To chyba jedyny zawód, który wymaga aż tak skrupulatnej „elastyczności duszy” wobec rodziców, dzieci, dyrekcji, koleżanek... Wreszcie wobec pozycji, jaką zajmuje w dzisiejszym społeczeństwie. Jestem dumna, że jestem nauczycielką przedszkola. Bo mam wpływ. A teraz wielu ludzi, i to wszędzie, pragnie mieć wpływ na wszystko. Czekam na Magdę przy schronisku, bo spakowałyśmy kanapki do jednego plecaka. Ale widzę, że nie jestem jej już potrzebna. Gorzej, że mojemu brzuchowi jest potrzebna zawartość jej plecaka. – To gdzie się rozbijemy? Proponuję tam, za schroniskiem są ławy i stoły. Można zobaczyć piękną panoramę Tatr. – Magda puszcza do mnie oko i uśmiecha się łagodnie. Czuje się dobrze w jego towarzystwie. Idziemy w wyznaczone miejsce, a on na moment znika w schronisku. – Mówiłaś mu już, gdzie pracujesz?– pytam zupełnie naturalnie. Magda nie całkiem tak samo odbiera moje intencje. – No coś ty! Nie jestem głup... – nie kończy, bo Paweł idzie w naszym kierunku, niosąc dwa kubki przyjemnie pachnącej gorącej czekolady. 9


– Proszę. Na dalsze kilometry. Zejście nie jest takie łatwe. Mimo że będziemy iść w dół, czeka nas parę ostrych podejść. Przewrotna natura gór... Paweł zachwyca się obłędnym widokiem unoszącej się w ślimaczym tempie mgły. Setki ludzkich spojrzeń pochłaniają ją niczym cukrową watę. Ten wyjątkowy klimat oczarował nie tylko Pawła, ale też moje szczęśliwe oczy. Magdę nie za bardzo obchodzą zejścia, podejścia i mgła. Widzę, że się denerwuje, bo wie, że rozmowa zaczyna się zazębiać. Zaraz pojawi się pytanie o pracę, o jej życie... Nawet nie chce jeść. Przecież mi padnie na tych podejściach! I stało się... – Czym się zajmujesz? – Paweł uśmiecha się naturalnie, jednak wygląda komicznie w za ciasnej czapce ledwo sięgającej uszu. To chyba taka górska nonszalancja, bo przecież nie wieje. Chyba... Magda oczywiście zakrztusiła się kawałkiem czekolady, którą postanowiłyśmy zjeść, komisyjnie dzieląc na pół. Nie czułyśmy wyrzutów sumienia, przed nami było kolejne piętnaście kilometrów marszu. – Magda i ja pracujemy w przedszkolu. Jesteśmy nauczycielkami – ratuję z opresji swoją najlepszą przyjaciółkę, która ze łzami w oczach obsypuje mnie lawiną pretensji w stylu: „Dlaczego mi to zrobiłaś?!” – No proszę, nauczycielka przedszkola! – Paweł kładzie się wygodnie na karimacie i daje Magdzie pstryczka w nos. Ona wreszcie odzyskuje przytomność. Zabawne milczenie pomiędzy nimi trwa tylko chwilę. Oczywiście przerywa je Paweł: – To musi być fajna praca. Lubię dzieciaki. Na wakacjach dorabiam jako wychowawca kolonijny, jeżdżę z grupami z całej Polski. Raz byłem w przedszkolu, poprosiła mnie o to koleżanka. Opowiadałem dzieciakom o wyprawach w góry, o mojej pasji. Było super. Były takie ciekawe, oglądały zdjęcia, przymierzały plecak, oglądały mój sprzęt wspinaczkowy. Trochę się wspinam... Fajnie macie. Nie to, co praca osiem godzin za czarnym ekranem kompa. To potwornie męczące... – A Magda, słuchaj, moja kuzynka ma problem ze swoim dzieciakiem. Strasznie jej histeryzuje przed pójściem do przedszkola. Mogę jej dać twój numer telefonu? Może jej coś poradzisz? Strasznie się tym przejmuje. Ten mały ją wykończy. Ty jesteś specjalistką, pewnie znasz to z autopsji, przecież masz swoje dzieci... – Nie mam rodziny – Magda mówi to chyba po raz pierwszy z takim smutkiem, że robi mi się chłodno na całym ciele. Wiem, że bardzo chciałaby mieć dzieci. Znam ją jak siostrę i czuję, jak wiele kosztuje ją teraz ta rozmowa. Po prostu nie może spotkać tej właściwej osoby. I nagle on wypełnia ten przenikliwy chłód ciepłym i opanowanym głosem: – Ja też. Mam tylko góry, które zdobywam. I twój uśmiech. 10


Mgła przepięknie odsłoniła szczyty. Zerwałam się robić zdjęcia, zapominając o całym świecie. Byłam tam, gdzie ziemia styka się z niebem, zakochana w szczytach gór, które miałam u swych stóp i którym w milczeniu zdradzałam wszystkie swoje tajemnice. Czułam się szczęśliwa. Paweł zdobył Magdę, a Magda może rozpoczęła nowy etap swojego życia. I może uwierzy, że to jej zawód uczynił ją delikatną, spontaniczną, uśmiechniętą... przecież tyle było w niej z dziecka. Dyskretnie uśmiechała się za każdym razem, gdy Paweł odwracał od niej wzrok. Myślała, że nie zauważy. A tymczasem on zbierał te wszystkie oznaki jej skrywanej sympatii do niego, do gór, do swojego zawodu... Ten mężczyzna obudził jej zakłopotane serce i zaprosił do swojego serca, dostrzegając minimalnie uniesione kąciki jej ładnych ust. Bo w naszym zawodzie uśmiech jest pomostem pomiędzy nauczycielką i dzieckiem. Jest pomostem, który łączy nas nie tylko z dziećmi. Ale z ludźmi, po prostu. Zawodowa pasja? Nie wstydźmy się jej. Jest czego pozazdrościć.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.