Eclectic Magazine

Page 1

eclectic 01

IDEA


eclectic Nowy,

niezależny

magazyn.

Tworzymy

przestrzeń

dla

nieszablonowych artystów, inspirujących projektów. Subiektywnie dobieramy

to,

co

godne

uwagi.

Publikowany

materiał

jest

fuzją najciekawszych, najbardziej intrygujących trendów oraz kierunków - w sztuce, kulturze, we wszystkim, co nas otacza. Konstruujemy

materię

najwyższej

jakości.

Eklektyczną.

To

przede wszystkim wyszukana fotografia, unikalne edytoriale i autorzy z całego świata. Odważne, pobudzające do refleksji, czasami sardoniczne felietony. Przy tym dużo mody, filmu, muzyki. Sztuka nie zna granic geograficznych czy politycznych. We wszystkich zakątkach świata tworzone są prace frapujące i przyciągające uwagę, szczególnie te fotograficzne. Dlatego w każdym kolejnym numerze chcemy prezentować starannie dobrane edytoriale. W pierwszym wydaniu publikujemy zdjęcia artystów z Polski, Kanady i Brazylii. Tematem przewodnim jest ‘idea’. Nierozerwalnie związana z dziełem, dla każdego z nich przybiera inne znaczenie. Zechcieli się tym z nami podzielić słowem i obrazem. Fashion Weeks w najważniejszych stolicach mody już za nami. Prezentujemy najnowsze trendy z pokazów światowej

klasy

projektantów.

Meandry

sztuki

współczesnej

oraz miejsce idei w szeroko rozumianej kulturze – w felietonie Marka Rysia. Oprócz tego rola mody w kinie okiem filmoznawcy, czyli ‘Idea in details’. Zachęcamy do lektury. Eclectic



Śp. Stefan Kisielewski jeszcze za czasów tzw. „komuny” stwierdził, że ma dowód na to, iż Katyń to sprawka Rosjan. Według niego by się o tym przekonać wystarczyło wyjść na ulicę i krzyknąć Oświęcim. Reakcją byłyby najwyżej zdziwione spojrzenia przechodniów. Natomiast gdyby krzyknąć Katyń, to sprawa miałaby się całkiem inaczej. Ta dygresja wstępna ma luźny związek z tematem „idei”, natomiast stanowi analogię do dowodu na pauperyzację i stopniowy upadek kultury, już nawet nie wysokiej ale tej średniej, który to dowód jakoś mi się tak pojawił ostatnio. Wystarczy mianowicie w „biblii współczesności” - owym cyfrowym drzewie wiadomości dobrego i złego czyli w googlach wpisać słowo „Idea” i zobaczyć, co pojawia się na pierwszym miejscu, a na którym znajdziemy platońskie wywody na temat świata doskonałego i otaczającego nas jego nędznego odbicia. Wynik poszukiwań chyba dla nikogo zaskoczeniem nie jest – że telefonia komórkowa wygra z filozofią można było przewidzieć. W końcu telefon każdy ma/chce mieć, a filozofować to już niekoniecznie, bo zabiera to sporo cennego czasu, który można przeznaczyć np. na pisanie esemesów. Nie jestem zwolennikiem czarnowidzkich przepowiedni, głoszących, że jak upadnie ostatni bastion kultury „wysokiej” (czyli zwykle tej nudnej) to ludzkość czeka degeneracja do poziomu misia koali, spędzającego czas na zżeraniu liści eukaliptusa. Ani też

teorii, że w tzw. kulturze masowej wszystko musi być kolorowe, łatwe i przyjemne. Ba! Całe to marudzenie o „ludzkości”, która obrała konsumpcyjny kierunek rozwoju też jest naciągane. Patrzymy na to z perspektywy pełnego brzucha Europy, nie zastanawiając się, że zaledwie 5% tej „ludzkości” ma co konsumować. Reszta niestety nawet nie słyszała ani o Platonie ani o niewymienionej tu z nazwy sieci komórkowej. A nawet – o zgrozo – w sporej części o googlach. Ale, jako europejczycy, pozostańmy może przy naszym rozumieniu „cywilizacji”. Czy problem zmiany wagi pewnych aspektów rzeczywistości (tu: filozoficznej teorii i telefonu komórkowego), przesunięcie punktu „popularności” na zjawisko masowe i powszechne, a nie elitarne i wymagające zaangażowania umysłowego, rzeczywiście grozi nam zagładą świata jaki znamy? Czy jeżeli słysząc „Idea” nie konotujemy „Platon” tylko „Jezu, miałem zadzwonić do żony” to jesteśmy już za krawędzią przepaści? Czy jeżeli Platon w googlach spadnie jeszcze pięć pozycji niżej to kultura upadnie, a my zejdziemy do poziomu jaskiniowca? Raczej nie. Świat będzie trwał. To, że filozoficzna koncepcja wyprzedzana jest w internecie przez najnowsze promocje nie jest zbyt dużym zagrożeniem, dopóki obok siebie będzie istniało i to i to, dopóki zachowamy równowagę. Zawsze znajdzie się ktoś, kto poszuka czegoś więcej. Niestety będzie też tak, że dla wielu

IDEA

4


osób poza Ideą jako nazwą własną nie będzie istniało inne jej znaczenie, a o źródle pochodzenie nawet nie wspominam. I to akurat nie jest wesołe. I efekty tego niestety już można zaobserwować. Większość chce – większość ma. „Tylko dobra muzyka”, głosi slogan jednej z komercyjnych stacji radiowych. A dobra w tym wypadku oznacza: taka, która podoba się jak największej ilości słuchaczy lub której autor / wykonawca akurat tańczy z gwiazdami, nie założył bielizny albo zaistniał w jakiś inny, spektakularny sposób na forum publicznym. I oczywiście jest to taka muzyka, która w takim samym zestawie jest nadawana w każdej innej stacji radiowej. I bardzo dobrze. Gorzej, jeżeli ktoś akurat takiej twórczości nie trawi, to wybór ma mały – albo sobie kupi płytę (jeżeli ją dostanie bo kto to sprowadzi?) albo znajdzie coś w którejś z radiostacji internetowych. I to właśnie jest niebezpieczne – spychanie na margines ludzi poszukujących. Paradoksalnie internet, który postrzegany jest jako medium drastycznie spłaszczające gusta przy odpowiednim potraktowaniu, jest też ostatnim bastionem tej bardziej wymagającej kultury. Tu naprawdę można znaleźć wszystko, jeżeli tylko wie się, o co pytać i czego szukać. I tu znaleźć można dowody, że z tą kulturą „niemasową” nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać analizując program telewizyjny. Tu znajduje miejsce dziwna muzyka, malarstwo,

filmy... Oczywiście także sporo tworów kalekich i chybionych, ale takie znaleźć można wszędzie. Ważne, że są też te wybitne. Te, które powstały nie po to, żeby sprzedać kolejny milion płyt, tylko żeby przekazać nam coś od autora. Jakąś ideę. I to właśnie w rozumieniu wywiedzionym od Platona. Zawsze szanowałem twórców, którzy świadomie robili to, co robili. Mogłem tego nie lubić albo nie rozumieć; mogła mi nie odpowiadać forma, ale jeżeli był to wyraz wyboru autora, a nie braku umiejętności – nie powiedziałem złego słowa. Tak mam np. w przypadku sztuki współczesnej, którą w 90% uważam za bezsensowną miotaninę pozbawionych bożej iskry pacykarzy. Ale zostaje to 10%, które potrafi dać do myślenia. To ci, którzy nie zapomnieli, że samo tworzenie musi mieć cel. Że musi mu „przyświecać” jakaś idea. I że nie może to być klepanie komunałów. Bo idea to fundament wszelkiej ludzkiej działalności twórczej. Idea - koncepcja - pomysł czy jak to jeszcze nazwać zawsze była pierwotna wobec aktu kreacji artystycznej, duchowej czy społecznej. Idea nieba, lepszego świata, do którego idziemy po śmierci, to przecież wprost sięgnięcie do platońskiej koncepcji świata doskonałego - wzorca dla niedoskonałej rzeczywistości. U podstaw Rewolucji Francuskiej, jakkolwiek by oceniać jej przebieg i skutki, legła idea wolności, równości i braterstwa. Podobnie zresztą rewolucja bolszewicka w Ro-

...Większość chce,

większość ma...

5


sji miała ideową czy ideologiczną podbudowę. Zresztą akurat w bolszewizmie/komunizmie, a także w bliźniaczym faszyzmie/nazizmie idea, czy raczej ideologia (czyli idea skodyfikowana, ubrana w teorię i usystematyzowana; można by rzec: sprowadzona do konkretu) zrobiła zawrotną karierę. I niestety pojecie to zaczęło się źle kojarzyć. O ile idealista (czyli człowiek dla którego ważne są zasady) oceniany jest jednoznacznie pozytywnie (chociaż z lekkim politowaniem), o tyle już bojownik ideologiczny nie bardzo. A przecież samo pojecie nie ma żadnego nacechowania. Nie jest ani dobre ani złe i funkcjonuje poza zasadami moralności. Wiąże się z tym zresztą taka anegdota. Swego czasu w luźnej dyskusji z jakąś koleżanką z pracy padło stwierdzenie, iż religia (każda) to także ideologia. Co zresztą jest oczywiste, biorąc pod uwagę jej charakter. Niestety koleżanka nie dość, że dewocyjnie była nieco powyżej średniej, to jeszcze nasiąknięta genetyczną nienawiścią do komunizmu, kojarzyła ideologię wyłącznie z tym systemem wiary i pojęć. No i obraza gotowa. Ale o ile polityka i idea/ideologia są w oczywisty sposób powiązane, o tyle np. sztuka i wszelka działalność twórcza od idei wprost kipi. Idea zawsze przenikała dzieło. Od pierwszych jaskiniowych bazgrołów po ścianach człowiek zaklinał w rysunku, rzeźbie, muzyce jakąś myśl, koncept. Przekazywał innym przesłanie. Prowadziło to do powstania swoistego języka, reguł i znaczeń zrozumiałych zarówno dla twórcy, jak i jego odbiorców - trzymanie sie tej „gramatyki” gwarantowało porozumienie. Stąd chociażby kanony w sztuce - zestawy reguł, ja-

6

kim powinien podlegać konkretny element w dziele. Być może kulminacją tego jest wschodnia ikona, która trwa niezmiennie od setek lat taka sama i tak samo tworzona i która nie jest sama w sobie wartością i autonomicznym dziełem. Ważny jest jedynie zawarty w niej przekaz - idea. Ikona Rublowa ma taką samą wartość jak ikona powstała tydzień temu. Wartość wyłącznie duchową. Sztuka Zachodu wykazywała była o wiele silniejsze tendencje estetyzujące i nawet w ramach kanonów pozwalano sobie na odstępstwa. Niektóre z nich potem same stawały się częścią kanonu. Zawsze jednak ten rozwój szedł w parze z rozwojem odbiorców - bo najważniejsza była komunikacja - możliwość przekazu myśli, idei i znaczeń. Kiedyś, szukając materiałów do wykładu, natrafiłem na fascynującą interpretację, a właściwie dekonstrukcję prawie obrazu Hansa Holbeina (młodszego) z 1533 r. znanego jako Ambasadorowie. To ten słynny, z takim rozciągniętym mazem w poprzek, który to maz po spojrzeniu pod odpowiednim kątem staje się czaszką. Obraz znany powszechnie właśnie z owej anamorfozy zawiera jednak o wiele więcej informacji. Każdy element – i to dosłownie każdy – znaczy. Żaden nie jest umieszczony przypadkowo – zgodnie zresztą z duchem renesansu. Rekwizyty definiują portretowane osoby. Nie miejsce tu, by przytaczać wielostronnicowy

Pojawili si którzy nag w grunc nie mają powied


opis owych detali i nie o to tu chodzi. Chodzi o świadomość artysty, który tworząc dzieło wykorzystuje obraz do transferu informacji. Możemy sobie wyobrażać, że dla współczesnych artyście dzieło było bardziej czytelne niż dla nas. Że my aby je odczytać musimy przedrzeć się w głąb czasu poprzez nasze, współczesne „obciążenia” świadomości. I że i tak nie poznamy i nie zauważymy wszystkiego. Ile byśmy jednak nie pominęli świadczy to o jednym: że idea tkwi w dziele artysty z samego założenia. Tymczasem w wieku dwudziestym stało się coś dziwnego i niepokojącego w gruncie rzeczy. Pojawiły się koncepcje uwolnienia ludzkiej działalności od przekazu. Koncepcje sztuki dla sztuki chociażby. Iluzoryczne w gruncie rzeczy pragnienie uwolnienia dzieła od wszelkich konotacji i idei, stworzenie dzieła „pustego”, funkcjonujacego poza jakimkolwiek systemem. Piszę „iluzoryczne” bo sam koncept „sztuka dla sztuki” już jest jakąś ideą. Pojawili się artyści, którzy nagle rozkwitli, w gruncie rzeczy nie mając nic do powiedzenia. I została zerwana jakaś więź, jakiś społeczny układ, łączący odbiorcę z autorem. Dla artysty widz przestał się liczyć. Albo też użyty „język” był tak autonomiczny, że nikt poza twórcą nie był w stanie go zrozumieć. Sztuka, która do wieku XIX stanowiła bardzo istotny, chociaż najczęściej nieuświadomiony element codzienności zaczęła odsuwać się od niej, alienować i otaczać murem. Zjawi-

ię artyści, gle rozkwitli, cie rzeczy ąc nic do dzenia...

sko to nasiliło się szczególnie po drugiej wojnie światowej, a obecnie przeżywa prawdziwy rozkwit. Anegdotycznie potraktowany autor obrazu z dłonią z komedii Barei „Poszukiwany, poszukiwana” wcale nie jest daleko od większości współczesnych twórców. Można by rzecz – sztuka stała się elitarna. Tak, przede wszystkim snobistycznie elitarna. Większość jej miłośników i autorów powtarza w kółko te same frazesy i teorie. Że oczywiście absolut, że oczywiście człowiek w świecie itd. Rzeczy trywialne i powtarzane od stuleci w lepszym stylu. Skutkiem okazało się totalne obniżenie wrażliwości artystycznej tzw. społeczeństwa. I obniżenie stawianych przez nie wymagań. A że natura próżni nie znosi na drugim biegunie pojawiła się właśnie sztuka „mniejszego kalibru” - popularna i nie wymagająca znajomości zbyt skomplikowanych. Czyli w gruncie rzeczy to samo, tyle że w bardziej zjadliwym opakowaniu – sztuka bez idei lub z przekazem sprowadzonym do komunałów serwowanych w telewizyjnych serialach. Na szczęście świat nie jest czarno-biały. Dialog twórców z odbiorcami nie został zupełnie zerwany, a oprócz rzeczy miałkich i „elitarnych” znaleźć w nim można wiele z owego ducha dawnych mistrzów, którzy nie tracąc nic z artystycznego wyrazu potrafią znaleźć drogę do świadomości widza – wystarczy poszukać. Nic się nie poradzi na to, że na pierwszym miejscu w googlach, jeżeli chodzi o Ideę jest to, co jest. Piąte miejsce dla Platona to ciągle jeszcze nie jest przecież zła pozycja.

Marek Ryś

7


T

ematu mody w filmie nie da się zamknąć w jednej konkretnej szufladzie. Moda może być zarówno inspiracją, jak i tematem filmu. Potrafi zdeterminować to, co dzieje się na ekranie wykorzystując opowiadaną historię, ale także – pięknie ją oprawić. Nie istnieje jedyna definicja czy przepis na umiejętne wykorzystanie mody w kinie, a natchnieniem dla filmowców

arogancki, pewny siebie kobieciarz, spotykają się co jakiś czas, opierając swoją relację przede wszystkim na kontaktach seksualnych. Kapelusz, niezbyt ładny, jakby pożyczony od Chaplina, był znakiem rozpoznawczym Sabiny. Stawała się w nim jeszcze bardziej pewna siebie, a Tomasz, uwielbiając ten nieatrakcyjny jak niestosowny żart dodatek, pragnął jej wciąż moc-

idea in

Marta Kaprzyk

mogą być nawet... pojedyncze części garderoby. Przez twój kapelusz chce mi się pałakać – mówi Tomasz do swojej kochanki Sabiny w filmie „Nieznośna Lekkość Bytu” Philipa Kaufmana („Unbearable Lightness of Being”, 1988). Czarny melonik pojawia się w filmie kilkakrotnie, będąc niejako symbolem relacji lekarza (świetny jak zawsze Daniel Day-Lewis) i artystki (Lena Olin). Ona, kusicielka w wyzywającej bieliźnie, on – lekko

8

niej. Melonik był rekwizytem ich miłosnych gier i znakiem oryginalności, którą kobieta ceniła w sobie ponad wszystko. Ponadto, gdy musiała wyemigrować z Pragi, melonik nabrał znaczenia sentymentalnego i stał się bezcenną pamiątką, przypominającą o minionych namiętnościach. Tak postrzegane ubranie jest formą fetyszu, który bezwstydnie daje o sobie znać w różnych momentach – wystarczy mgnienie oka czy ułamek sekundy i wiemy, że nie sposób z nim wal-


czyć. W ten sposób w filmie „Niewinna” („The Other Man”, 2008) Richarda Eyre’a ukazane są... buty. Lisa (Laura Linney) jest cenioną projektantką butów. Wydaje się, że wraz z mężem Peterem (Liam Nesson) prowadzi przyjemne i całkiem rozrywkowe życie. Wkrótce na jaw wychodzi romans Lisy i Peter postanawia odnaleźć kochanka (Antonio Banderas), dowie-

do nawiązania znajomości, która zaowocowała burzliwym romansem. W tych samych szpilkach Lisa pozostawi później mężowi na karteczce ważną wiadomość, która pomoże mu odkryć, że miała przed nim tajemnice, o które nigdy by jej nie podejrzewał. Mówiąc o ubraniu jako formie sentymentalnego westchnienia lub konkretniej – jako o nama-

dzieć się, kim jest i co tak naprawdę się wydarzyło. W Mediolanie mężczyźni spotykają się w niewielkiej kawiarni, gdzie rozmawiają, a Peter może bez trudu prowadzić swoją grę w odkrywanie prawdy. Pewnego dnia Ralph opowiada mu o pierwszym spotkaniu z Lisą. Przez zupełny przypadek, na środku ulicy. Wszystko, co widziałem, to były te jej czerwone szpilki - mówi, łącząc zgrabną klamrą swój mały fetysz z jej zawodem. Ten intrygujący dodatek nakłonił go

calnym wspomnieniu, przede wszystkim przychodzi mi na myśl bardzo poruszająca scena z „Tajemnicy Brokeback Mountain” („Brokeback Mountain”, 2005) Anga Lee. Gdy Ennis Del Mar (Heath Ledger) dowiaduje się o śmierci kochanka, Jacka Twista (Jake Gyllenhaal), jedzie by zobaczyć się z jego rodzicami. Wchodzi do pokoju Jacka i wyjmuje z szafy jeansową koszulę – tę samą, którą znał doskonale z ich pierwszego wyjazdu na Brokeback Mountain.

details

9


I to właśnie ona, niewyprana, nosząca ślady ich pierwszej bijatyki, gdy próbowali jeszcze przeciwstawiać się prawdziwym uczuciom, staje się symbolem tej trudnej, ale jednocześnie pięknej relacji. Bardzo podobną rolę pełni ubranie w części „Bastille” w reżyserii Isabel Coixet w nowelowym filmie „Zakochany Paryż” („Paris, je t’aime”, 2007). Przyglądamy się z boku małżeństwu – on (Sergio Castellitto) właśnie ma zamiar oświadczyć żonie (Miranda Richardson), między daniem głównym a deserem, że opuszcza ją dla kochanki, gdy ona, płacząc, pokazuje mu wyniki badań, z których wynika, iż jest chora na białaczkę. Patrząc na nią, zupełnie bezradną, siedzącą w swoim nieśmiertelnym czerwonym płaszczu postanawia, że nigdy jej nie zostawi. Otoczył żonę troską, jakiej zawsze jej brakowało, bo wszystko nabrało innego znaczenia odkąd dowiedział się, że robi to dla niej ostatni raz. Zachowując się jak zakochany człowiek... znów się nim stał. A gdy kobieta umarła on, przez wiele kolejnych lat, mając ciągle złamane serce, zawsze cierpiał jeszcze bardziej, gdy zo-

10

baczył gdzieć na ulicy przypadkową kobietę w czerwonym płaszczu. Powracając na moment do butów, w ciekawy kontekst ujmuje je reżyser filmu „Siostry” („In her Shoes”, 2005), Curtis Hanson. Starsza, Rose (Toni Colette), jest odnoszącą sukcesy zawodowe prawniczką z kompletnie niepoukładanym życiem uczuciowym. Młodsza Maggie (Cameron Diaz), cierpi na rodzaj dysleksji uniemożliwiający jej swobodne czytanie, co chwila traci każdą kolejną, z trudem zdobytą pracę i cały świat opiera na swojej urodzie, zabawie i alkoholu. Jedyne, co łączy siostry, to rozmiar butów i to właśnie przed wielką szafą rozgrywa się dosyć banalny, a jednak bardzo prawdziwy dialog. Rose, zapytana, dlaczego kupuje dziesiątki par butów, najczęściej bez zamiaru włożenia ich kiedykolwiek później, odpowiada: Kiedy czuję się źle, lubię zrobić sobie jakąś przyjemność. Ubrania nigdy dobrze na mnie nie leżą, od jedzenia robię się jeszcze grubsza, a buty zawsze pasują. Ubranie może stać się przypadkowo początkiem zupełnie nowej znajomości. Tak, jak w przeuroczej komedii romantycznej „Igraszki Losu” („Serendi-


pity”, 2001) w reżyserii Petera Chelsoma. Sara i Jonathan podczas bożonarodzeniowego szału zakupowego wpadają na siebie w jednym z nowojorskich centrów handlowych, mając zamiar kupić tę samą parę czarnych rękawiczek. Udają się później do klimatycznej kawiarni, gdzie Jonathan od razu odkrywa, że są sobie przeznaczeni. Sara jednak, ogarnięta obsesją powierzania swojej przyszłości znakom losu, rozpoczyna bardzo dziwaczną grę, przez którą ponownie będą mogli spotkać się dopiero po kilku latach. Nie można tutaj również pominąć ikonicznej roli rękawiczek w innym filmie – tytułowa postać w „Gildzie” („Gilda”, 1946) Charlesa Vidora grana przez Ritę Hayworth podczas słynnego tańca do piosenki „Put the Blame on Mame”, kołysząc biodrami zdejmuje długie, czarne rękawiczki. Scena została uznana za jedną z najbardziej erotycznych w historii kina, z powodu niezaprzeczalnego seksapilu Hayworth. Różne może być także znaczenie biżuterii – w swoim „Matadorze” („Matador”, 1986) Pedro Almodóvar ukazuje groteskowy obraz obsesji zabijania. Jego morderczyni bowiem uśmier-

ca swoich kochanków w momencie uprawiania miłości swoją niezwykle ostrą szpilką do włosów. Noszenie obrączki zaginionego Dickiego Greenleafa (Jude Law) przez Toma Ripley’a (Matt Damon) w filmie „Utalentowany Pan Ripley” („Talented Mr Ripley”, 1999) Anthony’ego Minghelli sprowadza na tutułowego bohatera podejrzenie o morderstwo zaginionego przyjaciela. Za to w komedii „To Właśnie Miłość” („Love Actually”, 2003) Richarda Curtisa, żona (Emma Thompson), nie znajdując pod choinką złotego naszyjnika, który przypadkowo odkryła wcześniej w rzeczach męża (Alan Rickman), utwierdza się w przekonaniu o jego romansie i bardziej wyjątkowym traktowaniu kochanki. Prawdopodobnie nie jest tak, iż filmowcy w poszukiwaniu inspiracji przesiadują całymi dniami w garderobach (własnych lub swoich żon). Jednak, oglądając niektóre filmy, nie można oprzeć się wrażeniu, że nikt nie powinien traktować mody z pogardą. Przekonanie o tym, iż ubranie nie tylko zdobi, ale także niesie ze sobą konkretne znaczenie, jest już bowiem bezdyskusyjnym faktem. Marta Kaprzyk

11


TRENDY FALL/WINTER 2010/2011

12


P

rojektanci proponują na nowy sezon modowe wyzwania. Jesień / Zima zapowiada się ekscytująco. Celebrowana będzie kobiecość, podkreślona zostanie talia i kobiece kształty sukienkami oraz spódnicami w stylu retro. Po sezonach mini nadeszła pora na spódnice do łydki. Hitem jest nowa długość 7/8. Projektanci już zapomnieli o obcisłych rurkach, a szturmem wkraczają szerokie spodnie z wysokim stanem. Nosi się je do koszul i bluzek, które są w tej samej tonacji kolorystycznej (CHLOE, SALVADORE FERRAGAMO). Tej zimy aktualna jest skóra, która jest miękka w dotyku, gruba i pikowana na wysoki połysk (GIANFRANCO FERRE, PAUL GAULTIER, CHLOE). Ramoneska w tym sezonie posiada nowe wcielenie. Wyszywana w ludowe wzory, polne kwiaty lub, jak u JEREMY’ego SCOTT’a, obszyta kolorowymi kamykami, wygląda jak arcydzieło. Nosi się ją do zwiewnych koronkowych sukienek, lakierowanych spódnic, mini i oczywiście wysokich butów. Sezonowe cięcia w modzie zaowocowały nowym typem szmizjerki. Wygląda jak męska marynarka lub płaszcz z obciętymi rękawami, ale jest bardzo elegancka (DKNY, VAN NOTEN). Dla fashionistów to must have sezonu. Najbardziej pożądany styl, to właśnie „cool retro”, a projektanci oszaleli na jego punkcie. Fasony retro uzyskują nowoczesne oblicze. Wreszcie moda jest dla ludzi, a nie ludzie dla mody. Oklaski dla klasyki, która wraca pełna wdzięku i kobiecości, bo nie od dziś wiadomo, że klasyka sprawdza się najlepiej. W tym sezonie liczą się luksusowe materiały (jedwab, kaszmir, skóra, futra) i kolor, a kobieta wreszcie może zaakceptować siebie i stać się po prostu superkobieca. Nowe kroje sprzyjają pełniejszym kształtom, tuszując przy tym niedoskonałości sylwetki. Podkreślają pięknie talie i wysmuklają biodra, czyli to, czego kobiety pragną najbardziej. W tym sezonie nie będziemy marznąć. Teraz modne jest to, co praktyczne, czyli futrzane buty i swetry z ciepłej angory. W końcu wszystko nadaje się do noszenia. Kolory, które królują, to czerwień, a właściwie karmin - najgorętszy odcień czerwieni i kamel, który już po raz kolejny triumfuje na wybiegach. Szlachetny, ponadczasowy, pasuje do wszystkich i na wszystkie okazje. Dają się również

13


zauważyć szlachetne beże, militarne zielenie i czerń we wszystkich odmianach. Najbardziej jednak cieszy powrót czerwieni, bo w końcu jesień ma szansę być kolorowa. Krata, najgorętszy deseń zimowych sezonów ewoluuje po raz kolejny. Przerywane, grube i utrzymane w gamie trzech barw to hit sezonu (PRADA, JIL SANDER). Dodatki będą bardzo odlotowe, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Przez wybiegi przewija się motyw wszelkich rodzajów piór, od tych mniejszych na butach, torebkach (FENDI), po te duże, jak w pióropuszach JEAN PAUL GAULTIER. Supermodne są kolorowe plastikowe kamienie, srebrzysty jak szron brokat, panterkowy wzór i oczywiście wszelkiego rodzaju futrzane dodatki. Zakupy zacząć należy od spektakularnych akcesoriów. To one tworzą niepowtarzalny styl i wprowadzą w nowy sezon. Nadchodzi zimowe ocieplenie, czyli syberyjski szyk i należy wyłapać najgorętsze trendy z tym związane. W upodobnieniu się do królowej śniegu pomoże zimny, jak lód, a jednocześnie gorący look, czyli zestawienie białej lub kremowej, koronkowej sukienki, długowłosego futra, biżuterii z mieniących się kryształków i śniegowców z futra, również z długim włosem (CHANEL). Całość uzupełni torebka, niczym z sopli lodu (CHANEL) lub srebrzyste, wyglądające jak oszronione, akcesoria. Śnieżynka to ikona mody nowego sezonu. Alternatywą „białej niewinności” jest kożuch, który zdominował połowę zimowych pokazów. A to doskonały powód, by mieć go w szafie. Do tego zwiewna sukienka (BURBERRY PRORSUM) i wełniana opaska, która chroni uszy przed chłodem (PRADA). Dla miłośników gór i nie tylko, projektanci proponują norweskie wzory, które trafiły na dzianiny zimowych kolekcji. Przeniosły się z gór do miasta. Rajstopy i getry w skandynawski motyw łączyć można z wieczorową mini i błyszczącymi butami (JEAN PAUL GAULTIER). Innym trendem na zimowe, chłodne wieczory są ubrania z koca. Nosi się je warstwowo, narzucone na kurtkę, czy płaszcz (VIVIENNE WESTWOOD, MISSONI) lub jako sukienkę (PHILIP LIM, AQUILANO). Przebojem sezonu jest peleryna, również z koca, w wersji oversize, narzucona na płaszcz będzie chronić przed zim-

14


nem. Natomiast, dla wielbicielek klasyki polecić można elegancką pelerynę o minimalistycznym kroju, w odcieniu kamelowym. Do tego niezbędnym dodatkiem będą oficerki, które, zdecydowanie, są faworytem wśród dodatków na jesień. Zimowym przebojem są także swetry i sukienki wykonane z miękkiej wełny z kóz angorskich (BURBERRY PRORSUM, SONIA RYKIEL, CERRUTI). No i koniec z marznącymi palcami. Pomoże w tym futrzany total look, który łączy wielkie „niedźwiedzie” rękawiczki z innymi puchatymi dodatkami - torbą lub butami. Ta zima nie obejdzie się bez nich (CNC, MAX MARA, SPORTMAX) i chyba nikogo nie trzeba przekonywać do tego trendu. Wracają fasony inspirowane latami 50-tymi. Marc Jacobs, w kolekcji dla LOUIS VUITTON, nawiązuje właśnie do krawiectwa lat 50-tych. Retro look i moda na kobiecość zawładnęła wybiegami. Nosimy sukienki o kształcie kielicha, z dopasowaną górą i rozkloszowanym dołem. Spódnice nosi się wysoko na talii i łączy z dopasowanymi bluzkami, małymi sweterkami lub krótkimi żakietami. Klasyczna, angielska elegancja to trend, który zakradł się niczym z XIX-wiecznych kryminałów. Zestaw: biała koszula, krawat, czarne spodnie lub spódnica, skórzana kurtka lub elegancki frak łączymy z melonikiem lub cylindrem (HERMES, DEREK LAM). Męskie, znaczy bardzo kobiece. Element, który zdominował wybiegi, to właśnie wspomniany cylinder i melonik, który jest w tym sezonie najmodniejszym rodzajem kapelusza. Pożyczyć go można od swojego mężczyzny, dopiąć broszkę, zawiązać dużą kokardę pod szyją i wyglądać, jak z pokazu CAROLINA HERRERA. Jeżeli komuś odpowiada przepych, bogactwo, zdobione tkaniny, falbany, kokardki, koronki, to można je łączyć i miksować w dowolny sposób i poczuć się jak Maria Antonina. Tak barokową mozaikę można dostrzec na pokazach mody u JUST CAVALLI, CHRISTIAN DIOR, BALMAIN. Moda nie zna granic. Multi kulti, etno fusion, czyli futra, orientalne wzory i etniczne dekoracje kojarzą się ze wzgórzami Afryki Północnej, Peru i Mongolii. Można dowolnie zestawiać różne etniczne style, wzory, kolory i tkaniny, jak to zrobił JEAN PAUL GAULTIER. W swojej kolekcji łączy mongolskie futra, nepalskie czapy i chińskie jedwa-

15


bie, co daje oszałamiający efekt. Jednak najlepsze połączenie to miks ludowych motywów z klasycznymi i eleganckimi ubraniami lub ze sportowymi basicami. Projektanci przewidują w pełni powrót grunge’u, co cieszy fanki Courtney Love. Niegrzeczny, nieuporządkowany, ale zawsze glamour, romantyczny styl grunge czerpie trochę z garderoby, wspomnianej, Courtney Love, a trochę z bajki o Śpiącej Królewnie. Nie należy zapominać, że nadal trwa polowanie na motywy zwierzęce, ale w bardziej stonowanej wersji. Do najbardziej pożądanych trofeów należą lamparcie cętki, jak u ROBERTO CAVALI i paski zebry, jak u BLUMARINE i ROCCOBAROCCO. Miłośnicy lingerie, czyli bieliźnianego looku, wymieniają, modne latem satynowe i bawełniane gorsety, na te zrobione z ciepłych dzianin, jak u D&G. Pozostaje również motyw kwiatów, czyli w dalszym ciągu sezon na flower power, wieczne hipiski i lata 70-te. Kwiaty w rozmiarze XXL wędrują na płaszcze, sukienki, kozaki jak u JEAN PAUL GAULTIER. Pamiętać trzeba, że tym razem uzyskujemy efekt hipiski luksusowej. Nosimy długie, do samej ziemi, kwieciste (najlepiej w pąki róż i peonii) sukienki z delikatnego jedwabiu, wzorzyste kamizelki z moheru, lub spodnie dzwony z kaszmirowej wełny. Nadchodzi zimowa, gotycka estetyka, a hitem są wyszywane na sukienkach w geome-

16

tryczne wzory i obrazy witraże (ALBINO, MISSONI, MANISH ARORA, BABTISTA). Panuje trend na nieśmiertelne wampiry, więc jeżeli chcemy szokować, to można właśnie w ten sposób: czarne koronkowe sukienki, poszarpane bluzki, blada twarz, czerwone usta i przenikliwe spojrzenie (LANVIN, DSQUARED2, FRANKIE MORELLO). Akcesoria na nowy sezon kuszą miękkością i kolorami. Są one błyszczące, jak dyskotekowa kula. Biżuteria powinna być duża i widoczna (nie należy nosić jej pod kurtką lub płaszczem). Naszyjniki z metalu, plastiku, kamieni czy piór, są jeszcze większe i jeszcze bardziej zaskakujące, niż w poprzednim sezonie. Są jak skarby, które zdobią szyję. Pamiętamy, oczywiście, o bransoletkach w skali makro. Wersalowa biżuteria, czyli złoto i kolorowe kamienie, łączymy z prostymi kreacjami. Natomiast srebro, kryształy i „lodowe” dodatki łączymy z dzianiną lub ubraniami o męskim kroju. W tym sezonie cenimy wspomnianą wygodę, praktyczność i ciepło, tak, więc i buty straciły swoją wysokość. Projektanci proponują buty na grubych, stabilnych obcasach (PRADA, SONIA RYKIEL). Hitem są kosmate kozaki, a la yeti (CHANEL), śniegowce (CHLOE) i sznurowane pionierki na traktorze (ERDEM). Szturmem wkraczają też ciężkie koturny, które powoli wypierają platformy. Nie zapominamy o botkach


wyłożonych futerkiem w kolorze gorzkiej czekolady (RALPH LAUREN) oraz o czubkach butów, które są lekko wydłużone i zaokrąglone. Nosimy wełniane podkolanówki, które zakładamy do zimowych botków i pantofli z futerkiem na szpilce oraz grube skarpetki naciągnięte na spodnie. Wśród torebek, przebojem jest powrót fasonów retro i noszenie torby najlepiej z tego samego materiału, co płaszcz lub marynarka (MARNI). Na wybiegach przewinęło się mnóstwo toreb inspirowanych słynną torbą Birkin. Na szczęście w tym sezonie jest duży wybór. Można nosić prostokątne torby w rozmiarze XL - holdalle, listonoszki z lat 30-stych, torebki na plastikowych rączkach inspirowane latami 50-tymi, torby worki z lat 80-tych, kuferki, plecaki w stylu lat 90-tych, torby lekarskie (LOUIS VUITTON). Cienki pasek to must have sezonu, który uwydatnia piękne kobiece kształty. Spina się nim dosłownie wszystko: grube swetry, sukienki, bluzki oraz płaszcze. Pamiętać trzeba, o ciekawym i oryginalnym splątaniu. Nastała mania sprzączek. Opuściły one paski i zdobią różne części ubrań oraz dodatków (VERSACE, BURBERRY PRORSUM, SPORTMAX). Najlepiej, żeby występowały dwie, a nawet trzy obok siebie. Kokardka, to motyw, który przewija się kolejny sezon. Jednak tym razem nosi się ją zawiązaną

pod szyją, zakłada do słodkich sukienek, jak na pokazie MIU MIU, lub do eleganckich koszul (D&G, CHLOE). Pamiętać należy, że dopełnieniem wyglądu jest make-up. W tym sezonie, zamiast pełnego makijażu podkreślić trzeba tylko jeden szczegół. Brwi, jak skrzydła pną się prosto ku skroniom, oczy, zmysłowe, tajemnicze, kocie, a la Brigitte Bardot, usta, czerwone, klasyczne, stuprocentowo kobiece, a policzki różane, niewinne lub ekstrawaganckie i połyskujące. Można rzec, że tym, czego szukamy obecnie w modzie jest ideał kobiecości. Perfekcyjna kobieta to taka, która świetnie porusza się we współczesnym świecie, wie jak się wyróżnić, jest kreatywna, zabawna, inteligentna, pełna seksapilu, kobieca, a jej niepowtarzalna prezencja bierze się z wewnętrznej siły. Kolekcje podkreślają kobiecość w klasycznej formie. W końcu seksapil został w pełni doceniony przez projektantów, którzy stworzyli kolekcje, podkreślające biust i biodra. Słabej płci dawno już nie ma. Kobiety są silne. Dobra kolekcja oznacza świeżość, czyli coś, co ubrania przedstawiają sobą coś nowego, co wyróżni je spośród wielu innych. Prawdziwa fanatyczka mody nie może zapominać o trendach, nawet oddając się domowemu lenistwu, w chłodne jesienne i mroźne zimowe wieczory. Adriana Kubieniec

17


fgdgf

T

he premise of this series came about quite naturally. Uta was interested in doing a futuristic take on Baroque. We wanted

to do something unexpected that incorporated an industrial feel. It occurred to me that perhaps the question was: what would a person in the future use to create, for instance, a Baroque wig? GARBAGE!

painted bird

Of course‌. What else would be left but non-recyclable materials in the future? So I raided my kitchen cupboards for garbage bags from the grocery store, and found some pipe cleaners and duct tape

and started shredding and weaving. Once it was finished, we had a really interesting headdress that ended up being using on its side like a Mohawk. We wanted to create ambiance and character in this art piece, and so came the red colour blocking and full body paint. Uta used a very slow shutter speed while moving the camera to produce her arresting light trails and ghost images. So in the end, our mysterious model Tara became this ethereal futuristic plastic bag punk.

This exercise set the parameters

for

our

shoot

suggested theme

of

forth

the

that

with we

Daphne.

Uta

continue

the

Baroque pieces and put inspiration

of

the

ruff

baroquesque

which was perfect for our newfound plastic bag technique. Off I went to make a huge garbage bagwire-duct tape ruff that could be manipulated into endless shapes once taken released from its honeycomb configuration. I envisioned our fiercely mature model Daphne to be from a different gang, and so she got a blue/green/yellow treatment with circles as her motif which Uta captured effortlessly with her movement technique. Daphne embodied the fantasy perfectly, transforming

in

a

heartbeat

into

our

young

but

strong

Elizabethan punk beauty.

DeeDee Butters

18


painted bird & baroquesque Lucyna DanUta Bakowska

19


20


21


22


23


24


25


26


Photographer: Lucyna DanUta Bakowska Models: Tara, Daphne Make-up & Styling: DeeDee Butters

27


I`m a photographer, not a ‘beautiful women imagemaker’ Andre Arthur was born in Rio de Janeiro, Brazil. Graduated in ESPM, Rio de Janeiro. Started working as an art director for ad agencies. Travelled for Milano, Rome, Lisbon and Buenos Aires. In Milano in 2003 he realized that photography’s his future, he left everything behind and started shooting. Worked as photo assistant for fashion photographers from Brazil and exterior, like Rogerio M esquita (Brazil) and Christophe Rihet (USA/France). Specialized in fashion and documental photography.

Photography

„I`ve worked with a lot of fashion photographers in Brazil and some foreigners too. French and American talented people who added a lot for my vision. On the other hand, I`ve tried to keep my own visual language. For me, that`s exactly the challenge. Nowadays photography lost a bit of originality. People copy others and create less than 20 years ago. Internet contribute to this problem. Ho wever, Internet has broken the walls. Today, we can see many references with no costs. That`s why I search for inspiration in everything that`s not photography, like cinema, theater, music, illustration and fine arts. Life in general. Art is a reflection of our background, so we must live and see a lot. We, photographers, are incessant and restless voyeurs. Photography is my life and I`m from a new generation that uses a lot of Internet to show works. Editorial market will change a lot with those new gadgets: things will be more virtual than printed, video and photography will walk really together and new people will appear with new ideas. That`s the right time to make things happen. As a

28


photographer, I think we must explore all faces of photography. I mean, if you`re a fashion photographer, you should try to make some documental shots too. Try to shoot normal people portraits, not only models.Try to shoot landscapes, it`s a great exercise. If you do this, you will only add for your fashion view, do you understand what I mean? I think...I`m a photographer, not a „beautiful women imagemaker”. I really apreciate photographers like Tim Walker, Solve Sundsbo, Dan Martensen and Raphael Mazzucco. Those are new generation photographers with an incredible work to be seen. I love Avedon, Demarchelier and Lindbergh, but we need to know new generation photographers. That`s it. I always try to create. References are good to know what`s happening and to know different views, but not to copy. The most important thing is: if you`ve got an incredible idea and if you believe it, just make it happen.”

Idea

for me is the most important on a shooting. I`ve got always something to tell, a story to be seen and understood, something to make people feel, whether in one page or a hundred. Obviously an incredible light and technique is important, but it doesn`t mean nothing with no idea. Idea is essential.The point is that anyone can make a beautiful shot, but it`s hard to make a beautiful story. That`s why I really appreciate good editions. For me, idea is the soul of photography. Every photographer should be also an art director. My work is based on a well-built lighting and good editions. For me, idea is everything, that`s why I think edition is so important.

Elohim

is a representation of a reverse apotheosis. It`s a ride from the divine to the human. Goes from the divine perfection to the human imperfection. The purpose was to see angels, humans and devils in few pages.

Andre Arthur

29


30


31


32


33


34


35


36


37


38


39


40


41


42


43


44


Photographer: Andre Arthur Model: Laura DeLannoy (WAY Model) Make-up: Rafael Guapiano Styling: Andre Liber Moreti Production: Ellen Campoy Photo Assistant: Zeh Gonรงalves


Dominik Śmiałowski Absolwent Warszawskiej Szkoły Filmowej Wydziału Fotografii oraz Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od kilku lat zakochany w fotografii. Jak sam twierdzi, była dla niego jak coś na kształt szczepionki

przeciwko

wege-

tacji, która nie dość, że zadziałała, to jeszcze zamieniła się w fascynację. Dzieli swoje fotografie na 3 grupy. Fotografię uliczną, kreacyjną i modową.

46

„Na ulicy staram się dostrzec to, co innym w pośpiechu umyka. Zwyczajne gesty, wyrazy twarzy, chwile. Tak bardzo się śpieszymy, ciągle chcemy więcej. Pragniemy, żeby było wyjątkowo, oryginalnie. Mody się zmieniają, a my nie zauważamy, że tak naprawdę cały czas jesteśmy tacy sami. I dlatego ta nasza ‘normalność’ na zdjęciach wygląda według mnie ciekawie. Jest niestety smutna. Wygląda tak, jakby każdy za czymś tęsknił, jakby każdy chciał czegoś niemożliwego. Dzieci - bycia dorosłymi, dorośli bycia młodymi, biedni - bogatymi. Na większości tych ujęć ludzie są zamyśleni, przypominają smutnych filozofów z depresją. W fotografii kreacyjnej opowiadam o tym, co czuję, o czym myślę, śnię. O świecie z dzieciństwa, wtapianiu się w naturę, wyobcowaniu, ucieczce od społeczeństwa, od reguł. Są to bardzo personalne projekty, zaczerpnięte z wyobraźni i literatury, która staje się przecież potem moją wyobraźnią. Hrabal, Vonnegut, Bukowski, Rimbaud, Welsh czy Celine. Tych Panów cenię najbardziej. Natomiast moda to moja odskocznia od rzeczywistości. Tu wchodzę w świat bajek i baśni. Dziwne są to baśnie. Brak w nich happy-endu. Tu też rzeczywistość wdziera się mysią dziurą i zasmuca wszystkie opowieści. Szczęście na zdjęciach to dla mnie bardzo obca sprawa. Moim jedynym idolem i wzorem w fotografii mody jest Tim Walker. Moim marzeniem jest posiadać choć jedną dziesiątą jego umiejętności.


Strasznie patetyczne słowo. Nie lubię tego słowa. Kojarzy mi się z politykami, dyktatorami, wojnami. Dystansuję się do tego. Bo ideą może być zarówno „Mein Kampf”, jak i droga bohatera „Prostej historii” Davida Lyncha. Wolę to drugie. Chciałbym rozumieć ideę jako myśl przewodnią działania, jako pomysł, sposób na życie. Dzisiejszy świat proponuje nam jedynie ideę pieniądza. Czyli w każdej idei i tak na końcu chodzi o kasę. Nie ma już innych wartości. Nie liczy się, czy jesteś odważny, uczciwy, honorowy, lojalny. Lekarz odmawia Przysięgę Hipokratesa z prędkością strzelającego kałasznikowa, jak zdenerwowane dziecko w podstawówce, recytujące „Stepy akermańskie” na 3. To tylko słowa, liczy się nowy gabinet i hajs. Dziennikarz wchodzi w każdą szparę, w każdy obiad, w każdy pogrzeb, dla sensacji, dla kasy. Dwudziestolatek wybiera studia licząc, ile kasiory mu one dadzą, natomiast nie obchodzi go nawet, o czym są. W tym wszystkim trzeba stworzyć swój własny mikroświatek. Otoczyć się podobnymi ludźmi. Śmiać się z powyżej napisanego. Mieć tyle, by wystarczyło. Na jedzenie, spanie, tworzenie, tworzenie, tworzenie. Przesiewać przez gęste sito to, co do nas dociera, łowiąc tylko to, co dla nas wartościowe. Inaczej zostaniemy pochłonięci przez twory podobne do MTV, Tańce z gwiazdami czy Klanopodobne gnioty. Skończymy z ręką przy pilocie - naszym przyjacielu na baterie, z kobietą, dla której najprawdziwsze uczucia można zobaczyć jedynie w M jak Miłość.

Projekt „3 Queens” to fotograficzna zabawa przestrzenią oraz strukturą bieli. Próba wykreowania teatru z postaciami pierrota, ptaka oraz generała - które są wycinkiem większej kolekcji autorstwa Karoliny Jassek, projektantki i stylistki. Projekty te wizualnie spaja monochromatyczność koloru, jednak zawsze ważniejsza od powierzchowności jest historia zawarta w tle. 3 Queens tworzą opowieść o różnorodnych typach kobiecości, wychodzeniu z fazy dzieciństwa, dojrzewaniu, próbie oswojenia starości. Symbolicznie naszkicowane postacie, które kojarzą nam się z określonymi archetypami kulturowymi, wyrażają marzenia, przyzwyczajenia i cechy dominujące u kobiet w określonej fazie rozwoju. Charakterystyczna dla tej kolekcji biel jest rozmalowana kontrastami matu i błysku, warstwami oraz strukturą materiałów. Mimo historycznych odniesień, stroje są na tyle spójne i współczesne (czyli uniwersalne w wykorzystaniu), że fotograf może rozwijać sugerowaną przez nie historię według własnej koncepcji.”

Dominik Śmiałowski

47


48


49


50


51


52


53


54


55


56


57


58


Fotograf: Dominik Śmiałowski Projektantka i stylistka - Karolina Jassek Stylistka fryzur - Anna Szeligowska Modelki - Milena Stępień , Agata Bożyk, Małgorzata Siawińska


W głowie to ja mam teatr w budowie

i z przedmiotów czy krajobrazu. Dość niedawno zacząłem podchodzić do przedstawianej na zdjęciach tematyki bardziej koncepcyjne, niż wrażeniowo. Tak obrany kierunek pozwala na poszerzenie horyzontów w kwestii zawieranych w zdjęciach treści. Wolę fotografować kobiety, ze względu na potencjał emocji, jaki w nich jest zawarty. Paleta ... ukazywanych w ich mimice, geście czy pozie uczuć jest ogromna. Najważniejsze i bardzo osobiste są dla mnie właśnie projekty autorskie. Paweł Adamiec - z zawodu - architekt krajo- W tych przypadkach najpierw tworzę kreację, a brazu, z zamiłowania - przyrodnik. Na co dzień następnie szukam odpowiadających mi osób. zajmuje się badaniem i projektowaniem krajo- Przekazywane w tych pracach treści są bliższe brazu. Pasjonuje się fotografią kreatywną oraz mojemu podejściu do estetyki i wyrażaniu samego siebie. Sesje wykonuję w klimatycznych charakteryzacją. miejscach (rzadziej w studio), które pozwalają Pierwsze próby fotografowania podejmowałem na wydobycie wyjątkowości kreacji i nadają fow przekonaniu, że jest to bardzo łatwa dziedzi- tografii niezbędnego kontekstu. Na zdjęciach na sztuki. Na szczęście takie błędne podejście ukazuję mocno zniekształconą i często abstrakmija równie szybko, jak się pojawia, wraz z po- cyjną rzeczywistość wraz z wprowadzonymi głębianiem wiedzy na jej temat. Za początek w nią osobliwymi postaciami. Inspiracji szukam mojej ‘właściwej’ drogi uznaję luty 2009, kiedy w naturze, bajkach, urzekają mnie anime japońto wykonałem w pełni świadomie portrety mo- skiego reżysera - rysownika Hayao Miyazakiejego przyjaciela. Od tej pory, im więcej czytam go. Zawsze fascynowała mnie niepowtarzalna i im więcej się uczę, tym bardziej zdaję sobie atmosfera teatru i cyrku. Największy wpływ na sprawę jak niewiele umiem. Moje spojrzenie na moją kreatywność ma jednak muzyka. Mocno świat, pojęcie estetyki i wrażliwość zmieniły się emocjonalnie podchodzę do tego sposobu wyzupełnie. Zacząłem rejestrować rzeczy, których rażania siebie i często wrażenia, jakie daje mi dźwięk są silniejsze od obrazu. wcześniej nie dostrzegałem. W pojęciu fotografowania za podstawowy wy- Wraz z zainteresowaniem fotografią, pojawiła znacznik znajomości tematu, uważam świado- się możliwość uwieczniania charakteryzacji, a mość patrzenia, czyli umiejętność uzyskania co za tym idzie - zachowywania ducha koncepzamierzonych efektów poprzez odpowied- cji na dłużej. Wychodząc z założenia, że dobrze ni dobór technik. Drugą sprawą, jaką biorę jest odpowiadać samemu za wszystko, na popod uwagę jest wrażliwość na estetykę, która trzeby sesji zacząłem zajmować się wizażem, bardzo często niweluje wszelkie braki. Zaś czesaniem, projektowaniem i szyciem strojów. trzecim kryterium jest zdolność wychwyce- Do stylizacji często stosuję nietypowe przednia emocji i chwili oraz wyzwalania z obiektu mioty i materiały. Niejednokrotnie kreacje treści w nim ukrytych – zarówno z osób, jak tworzyłem z papieru, sznurków, toreb, tapety,

60


firanek, drutów, folii, taśmy malarskiej. Wykonywałem też nakrycia głowy z suszonych roślin, stelaże sukni z dereniowych patyków czy ozdoby na ciało z wikliny. Niestandardowe projekty strojów powstają w celu ukazania zaskakującej formy, nadania nowej znaczeniowości, rozbudzenia w odbiorcy zmysłu interpretacyjnego, jak i również są pewnym rodzajem powrotu do czasów dzieciństwa. Rodzina i przyjaciele odegrali ogromną rolę w moim artystycznym rozwoju. Jedną z pierwszych i do dziś niezastąpionych modelek jest moja siostra Gusina i to dzięki niej miałem możliwość nauczenia się podstaw wizażu, czesania czy dopasowywania ubrań i rekwizytów. Cierpliwość osób mi towarzyszących jest czymś niezastąpionym i dającym siłę do dalszej pracy.

IDEA

Pojęcie idei towarzyszy każdej dziedzinie sztuki konceptualnej. Zawarty w niej przekaz, pozwala na dotarcie do konkretnych odbiorców, skłania do myślenia, nadaje wartość pracy, określa i buduje artystę w oczach innych. Sposób, w jaki we własnej twórczości wykorzystamy ideowość w dużym stopniu wpływa na postrzeganie nas poprzez inne osoby. Dlatego wszelkie próby wyrazu artystycznego, muszą się przejawiać w znaczeniowości zgodnej z naszym rozumieniem świata. Przyjmując określone idee za właściwe powinniśmy być w pełni świadomi tego, jak interpretowane będzie to, co na bazie nich stworzymy. Decyzja o obranym kierunku determinuje to, jak będzie wyglądała nasza twórczość. Jest to ogromna odpowiedzialność, której na początku artystycznej drogi często nie odczuwamy. Podejście idealistyczne można zdecydowanie traktować jako sposób na życie. Często przyj-

muje ono postać maniery w kreowaniu samego siebie, co objawia się przesadnym wręcz doszukiwaniem się treści w sprawach tego nie wymagających. W moim mniemaniu, skrajności są wrogami sztuki, dlatego jakiekolwiek ich objawy decydują o moim negowaniu ideowości w pracach innych twórców. Z drugiej strony warto jest nadawać, bądź poszukiwać znaczeń, choćby tylko po to, aby zmusić siebie i odbiorcę do myślenia, nawet takiego, które wzbudzi krytykę. W fotografii nurt konceptualizmu objawiał się przede wszystkim w znaczeniu procesu tworzenia zdjęć, jak i przedstawianiem przedmiotów, które artysta uznał za wartościowe. W tych kwestiach ważne było intuicyjne patrzenie oraz dostrzeganie zależności pomiędzy formą, barwą, tonalnością czy fakturą. Obecnie podejście do ideowości w fotografii znacznie się zmieniło, choćby przez nowe techniki, trendy oraz przez mocno konsumpcjonistyczne podejście społeczeństwa do życia. W swoich zdjęciach staram się operować dość jasnym konceptem, odczytywalnym dla większości odbiorców. Prócz pierwotnego zamysłu w percepcji treści pomaga wrażeniowość, często operuję skojarzeniami i kontekstem. Ze względu na architektoniczne wykształcenie, myślę i patrzę projektowo, szukając jednocześnie rozwiązań i błędów w analizowanych treściach. Określając jednym słowem idee, którymi się kieruję, wskazałbym na kreatywność. Staram się zawsze tworzyć coś nowego, często bazując na rzeczach znanych, znaczeniowo jednorodnych i dopiero zestawienie w konkretne układy z innymi przedmiotami, postaciami, tłami i elementami kompozycji, nadaje im nowej wartości. Poprzez poszukiwanie wielo interpretacyjnej wymowy i nietradycyjnych zastosowań, staram się pobudzać wyobraźnię i wrażliwość odbiorców.

61


SESJA FIGHTER

Zdjęcia wykonywane były w czerwcu 2009, pozowała moja siostra Gusina. Strój stworzyłem z tiulu, drutów i taśm krawieckich, akcesoria powstały z patyków bambusowych, bombek i folii malarskiej. Sesja podzielona została na dwie części, przeprowadzane w różnych miejscach i w różnych terminach. Największym problemem za drugim podejściem okazało się odtworzenie fryzury i makijażu. Zależało nam na popołudniowym, letnim słońcu, dlatego warunki temperaturowe były dość ekstremalne. Fighter vol.1 powstał na zwałach piasku pozostawionych w trakcie budowy lokalnego kościoła, pomiędzy dwoma osiedlami. Tym razem obyło się bez dyskusji i tłumaczeń, ludzie okazali się nad wyraz tolerancyjni. Fighter vol.2 wykonywaliśmy na przyszłym torze rowerowym. Teren był mocno rozległy, co dawało więcej możliwości, jeżeli chodzi o grę tłem. Sesji towarzyszył silny wiatr, który miał napędzać foliowy odwłok. Wykonałem dziesiątki ujęć zanim przybrał formę zbliżoną owalowi. W trakcie zdjęć niezwykle uciążliwy okazał się upał i zapach używanego do stylizacji czarnego sprayu. Inspirację do stworzenia mrocznego klimatu Fightera, stanowiły ekranizacje baśni z lat 80-tych oraz współczesne videoklipy (Aquilera, Nine Inch Nails, System Of The Down). Nie uniknąłem ukazania swojej fascynacji światem owadów. To właśnie motyw przemiany, a dokładnie przepoczwarzania się, był pierwszą składową całości idei. W trakcie tworzenia stroju pojawił się wątek walki,

62

determinacji, siły, upadku, drogi. Zdecydowałem się na kobiecą postać, choćby na luźne nawiązania do czarnej wdowy. Emocje, jakie miały towarzyszyć odgrywanej przez modelkę postaci to zawziętość, złość, wyczerpanie, poszukiwanie, wyniosłość. Całość przyjęła mocno groteskową, ostrą formę. Sesja Fighter była moją pierwszą sesją, w której zastosowałem tzw. szeroki kąt. Dzięki tym technicznym próbom, uzyskałem możliwość ingerowania obróbką w scenerię i klimat zdjęć. Również po raz pierwszy próbowałem wykorzystać do zdjęć silne kontrasty późnego, popołudniowego światła. Ostre natężenie cieni stworzyło dość księżycowy nastrój. Ogromną rolę odegrały piaskowe tła, których dobór był mocno związany z charakteryzacją. Przez ponad rok od stworzenia Fightera moje pojęcie o fotografii mocno ewoluowało. Znacznie zmieniłem swoje wyczucie estetyki, podszkoliłem też warsztat. Do zdjęć z tej sesji podchodzę dość osobiście, była ona pewnym przełomem w mojej działalności i sposobie patrzenia na scenerie. Mimo że dzisiaj potraktowałbym temat inaczej w sprawach technicznych, sam przekaz i wrażeniowość pozostałaby taka sama.

Paweł Adamiec


FIGHTER zdjęcia: Paweł Adamiec

63


64


65


66


67


68


69


70


71


72


73


I o to p ie r w s z y n u m e r m a g a z y n u E C L E C T I C z a n a m i . Ż y je m y n a dz ie ją , iż z p r z y je m n o ś c ią z a po z n a l iś c ie s ię z je g o z a w a r to ś c ią . Za c h ę c a m y do p o dz ie l e n ia s ię z n a m i, ja k i in n y m i c z y te l n ik a m i s w o im i p r z e m y ś l e n ia m i i u w a g a m i. P is z c ie n a a dr e s r ed a k c ji: m a g a z y n @ e c l e c ti c m a g a z i n e . pl Za p r a s z a m y n a n a s z ą s tr o n ę F a c e b o o k

Za p r a s z a m y do w s p ó ł pr a c y z n a s z ą r e da k c ją tw ó r c z e o s o b o w o ś ci , pis z ą c e , f o to g r a f u ją c e , ja k i pr z ej a w ia ją c e n a jr ó ż n ie js z e f o r m y a r ty s ty c z n e j a k ty w n o ś c i. S k ł a d r eda k c ji s ta l e s ię p o s z e r z a . J e ż e l i c hc e s z s ta ć s ię c z ę ś c ią E C L E C T I C n a p is z n a : in f o @ e c l e ct icm a g a z in e . p l N a w ią ż e m y k o n ta k t z a u to r a m i e dy to r ia l i, f e l ie to n ó w , ja k i o s o b a m i c hc ą c y m i w s p o m ó c s tr o n ę r eda k c y jn o – e dy to r s k ą m a g a z y n u ,

74


W pr a c a c h n a d p ie r w s z y m n u m e r e m m a g a z y n u w z ię l i u dz ia ł o r a z w n ie ś l i n i e o ce n io n a po m o c : A n d r e A r th u r P a w e ł A da m ie c L u c y n a D a n U ta B a k o w s k a D e e D e e B u tte r s M a r ta K a pr z y k A dr ia n a K u b ie n ie c Marek Ryś D o m in ik Ś m ia ł o w k i W a r ty k u ł a c h w y k o r z y s ta n o m a te r i a ł y f o to g r a f ic z n e , u do s tę p n ia n e n a s tr o n a c h: IDEA IN DETAILS ht tp : / / im a g e s . a l l m o v ie ph o to . c o m | h ttp: / / a l te r n a te b in k y a l ity . f il e s . w o r dp r e s s . c o m ht tp : / / jo n a th a n k ie f e r . f il e s . w o r dp r e s s . c o m | http : / / m m im a g es l a r g e . m o v ie m a il - o n l in e . c o . u k http : / / w w w . a c e s ho w b iz . c o m | h ttp : / / w w w . m a n n y th e m o v ie g u y . c o m ht tp : / / to w l e r o a d. ty p e pa d. c o m | http : / / de c a b o . c o m | http : / / a s s et s . n y da il y n e w s . c o m ht tp : / / w w w . a c es ho w b i z . c o m | h ttp: / / i m d b . co m | h ttp: / / th e c ia . c o m . a u

TRENDY FALL/WINTER 2010/2011 w w w . s ty l e . c o m | h ttp: / / s ty l e r u m o r . c o m / 2 0 1 0 / 0 3 / 0 9 / c hl o e - f a l l - w in te r - 2 0 1 0 - c o l l e c tio n

R e da k cj a E C L E C T I C M A G A Z I N E w w w . e c l e c tic m a g a z i n e . p l | r e da k c ja @ e c l ec tic m a g a z in e . pl

75


eclectic


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.