Bruksela 2014 Projekt, tekst i korekta: KIWI www.kiwi-art.be Agnieszka Gajewska Justyna Kuklo Małgorzata Marmurowicz
Spis treści KIWI FOLKOWO Mazowsze Wycinanki Małopolska Kiwi smakuje... Kraków Legenda o Smoku Wawelskim Lubelszczyzna Czas na cebularze Wielkopolska Mały słowniczek poznańskiej gwary Pomorze Bajka o zarozumiałej flądrze Podlasie Biebrza tętniąca życiem Podhale i Beskidy Drewniane zabawki ze Stryszawy Lista obecności KIWI FOLKOWO
4 6 8 10 11 12 14 15 16 17 18 19 22 24 26 27 30
Kiwi Folkowo
Pomysł warsztatów inspirowanych polskim folklorem pojawił się przy okazji naszych zajęć ze sztuki współczesnej. Okazało się bowiem, że wśród uczestników wiele było polskich dzieci. Stwierdziłyśmy, że takie zajęcia to świetna okazja, by poznały swoje korzenie, ponieważ wiele z nich nie urodziło się w Polsce. Są w Brukseli także dzieci, których jeden rodzic jest Polakiem. Nasz projekt miał za zadanie przybliżyć im polską tradycję w nowoczesny i przystępny dla nich sposób. Pojęcie tożsamości kulturowej może być trudne do zrozumienia przez małego człowieka. Poczułyśmy potrzebę, by ułatwić dzieciom jej zrozumienie, chciałyśmy, by tak jak my pokochały nasze kurpiowskie wycinanki, małopolskie korale czy poznały sekret powstawania oscypka. KIWI FOLKOWO to autorski program obejmujący dwa semestry. Jesteśmy więc w połowie naszej wędrówki po Polsce. Niemniej było już wiele o tradycjach i zapomnianych zawodach, o ludowych zabawkach, o malowaniu na szkle, o jedynych w swoim rodzaju wycinankach łowickich i lelujach. Zwiedziliśmy 8 regionów, poznaliśmy ich specyfikę i sekrety. Bez wątpienia wielką frajdą była dla dzieci także wizyta w polskiej piekarni. Tam poznały tajniki wypieku tradycyjnego polskiego chleba, a także spróbowały swoich sił w lepieniu chałek. Mieliśmy również okazję zgłębić obszerny temat strojów i tańców ludowych dzięki spontanicznemu zaangażowaniu Ligii i Agnieszki. Projekt nie zostałby zrealizowany zarówno bez wsparcia naszych sponsorów, Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Brukseli, agencji Meta4 i piekarni Polsmaak, jak i bez fantastycznego entuzjazmu naszych przyjaciół i młodych, acz niezwykle twórczych uczestników warsztatów. DZIĘKUJEMY ZA TO, ŻE BYLIŚCIE Z NAMI! 4
KIWI
5
Mazowsze
Naszą
podróż po Polsce rozpoczęliśmy od Mazowsza, a w zasadzie od
Warszawy. Historia powstania stolicy wyjątkowo spodobała się dzieciom. Legenda o Warsie i Sawie, złym Czarnoksiężniku i pięknym Ptaku-Wietrze była tak inspirująca, że powstały do niej fantastyczne ilustracje, które możecie podziwiać na stronie obok. Rozmawialiśmy także o zwierzętach mieszkających w tym regionie: o leniwych borsukach, pracowitych bobrach i boćkach, które w miłości są stałe. Poznaliśmy trudne słowa, takie jak wataha czy żeremie. Wiemy już także, do czego przydaje się dudkowi czubek, i co to znaczy podrzucić komuś kukułcze jajo.
6
Legenda o Warsie i Sawie
7
Wycinanka z papieru uważana jest za jedną z najbardziej oryginalnych dziedzin sztuki ludowej w Polsce, a powstała jako forma dekoracji wiejskich domów. Pielęgnowana przez cale lata tradycja przeżywa obecnie prawdziwy rozkwit. Do najważniejszych regionów wycinankarskich należą Kurpie (Puszcza Białą, Puszcza Zielona) i Łowickie.
8
Leluja to forma wycinanki najbardziej charatekrystyczna dla Kurpiów. Nawiązuje do ideii drzewka życia. Niektórzy uważają jednak, że raczej przypomina kwiatek w doniczce. Leluja jest jednobarwna i symetryczna. Co ciekawe, do jej wycinania nie używa się klasycznych nożyczek, tylko nożyc do strzyżenia owiec.
9
Małopolska
Małopolska kryje w sobie tajemnice stolicy. Pytacie jakiej stolicy. Ano dawnej. Kraków to druga stolica Polski. Magiczne miasto słynące z prawdziwego zamku, Wawelu, smoka zwanego Wawelskim i z hejnału mariackiego. Kraków jest bardzo stary i ma naprawdę wiele legend do odkrycia. Jedna z nich opowiada o zaklętych w gołębie rycerzach, których na rynku wśród kamienic są setki. Wciąż czekają na zdjęcie czaru, a póki co nerwowo biegają w pogoni za okruszkami z obwarzanków między turystami tłumnie odwiedzającymi miasto. Nie, nie, to jeszcze nie koniec legend, nie zapominajmy o brodatym panu w zdobnym stroju tatarskim na sztucznym koniu. Pamiętacie go? Tak, to Lajkonik, który szykuje się do corocznych harców w Krakowie. Gdy tylko znajdzie swą chorągiew, zabawa się zacznie.
10
Kiwi smakuje... Kraków
Kuchnia Krakowa – zmysłowa i kusząca, pełna smaków i kolorów. Kraków wita nas obwarzankami – plecionymi wiankami z ciasta posypanymi solą, makiem czy sezamem. Ich nazwa pochodzi stąd, że ciasto drożdżowe, ulepione w warkoczyk, „obwarza się”, czyli zaparza we wrzącej wodzie. Podczas gdy obwarzanki, z miękkim i wilgotnym wnętrzem pod zarumienioną skórką, należy jeść świeże, dobrze przesuszone i chrupkie precelki jemy jako przekąskę. Ich nazwa pochodzi od niemieckiego pretzel, a historia sięga bitwy pod Grunwaldem, podczas której rycerstwo króla Jagiełły skracało sobie czas oczekiwania na bitwę, chrupiąc precelki krakowskie, zajmujące kilkanaście wozów.
Barszczyk Smoka Wawelskiego
Ta polewka, jedna z licznej rodziny barszczyków, pozwoli podzielić uczucia Smoka Wawelskiego, którego podstępny Skuba, nazywany także Szewczykiem Dratewką, napasłszy siarką, zmusił do wypicia niemal całej Wisły. Składniki:
1 kg buraków, 2 ząbki czosnku, kromka chleba razowego,
1,5 l wody przegotowanej, nieduży seler, kawałek pora, papryka chili,
sól, pieprz, cytryna, ziele angielskie.
Przygotowanie:
Kiszenie barszczu: buraki obrać z łupiny, pokrajać, włożyć do słoja szklanego, zalać wodą i postawić w cieple, aż zakisną. Pleśń z wierzchu zdjąć, słój wynieść w chłodne miejsce. Ukiszony barszcz zlać do garnka, doprawić solą, pieprzem, odrobiną cukru, dodać soku z cytryny. Gotować krótko, żeby nie stracił smaku. Osobno udusić na tłuszczu seler i por, podlewając wodą. Miękkie zalać wrzącym barszczem, na koniec wrzucić strączek ostrej papryki i szczyptę chili, chwilę podgotować, posypać zieleniną*. * żródło: www.potrawyregionalne.pl
11
LEGENDA Dawno, dawno temu w spokojnym grodzie Króla Kraka pojawiło sie ˛ straszne smoczysko. Ogromne, bezlitosne ¸ ogniem. i ziejace Strach i trwoga ogarneły Króla i jego ˛ poddanych. Krak postanowił wydac’ dekret w tej sprawie, by ratowac’ gród.
’ smiałek , który pokona straszliwa¸ ˛ dostanie bestie, pół królestwa i reke ˛ ˛ mojej ’ najukochanszej córki.
’ Do grodu przybywaja¸ smiałkowie z najdalszych krain, by rozprawic’ sie ˛ ze smokiem.
12
Pokonam cie ˛ bestio, jakem dzielny rycerz Jan!
Gdy Krak juz ˙ prawie ˛ na stracił nadzieje uratowanie grodu, do walki ze smokiem zgłosił ˛ zwykły szewc zwany sie ¸ Dratewka.
Mam na ciebie sposób bestio! ˛ cie ˛ owca¸ Nakarmie ¸ wypchana¸ siarka.
’ Wielu było walecznych smiałków, jednak wszyscy zostali przez smoka pokonani.
m n m ia ni m am ,
Alez ˙ pyszna ta owieczka,!
Oj moje kiszki, boli, boli! Pali, pali, musze ˛ napic’ sie ˛ wody z Wisły.
’ ˙ w koncu... Smok tak opił sie wody, ze ... pekł!! ˛
’ ’ zapanowała Wielka radosc ˛ w całym królestwie! zwyciestwo ’ ˛ swietowano 7 dni i 7 nocy.
A Król zgodnie z umowa¸ ˛ dzielnemu oddał córke i madremu Dratewce za ¸ ˙ zone. ˛ ˙ Razem zyli długo i szczesliwie. ˛ ’
13
Lubelszczyzna Mówiąc o Lubelszczyźnie, nie można pominąć tych, którzy jeszcze w Lublinie w uczciwość wierzą i którzy, idąc za przykładem płynącym z legendy o Czarciej Łapie, nie lubią kłamać. Kłamstwo i nieuczciwość sprawiły, że nawet sam diabeł pofatygował się do lubelskiego sądu, by rozstrzygnąć spór, a wyrok na korzyść biednej oszukanej wdowy odciskiem swojej łapy przypieczętował. W Lublinie stoi zamek ze specjalną okrągłą średniowieczną wieżą, a wieża ma nazwę tak dziwną, że nikt nie zgadnie jaką, podpowiemy więc – donżon się nazywa. Lasy Lubelszczyzny kryją w sobie jeszcze jedną ciekawostkę – dzikie, niewysokie, szare koniki polskie, które za przodka miały tarpana.
14
Czas na cebularze
To jeden z najbardziej popularnych produktów tradycyjnych w województwie lubelskim. Tradycje lubelskiego piekarstwa sięgają okresu średniowiecza, a pierwsze wzmianki o cebularzu i przekazywanej z pokolenia na pokolenie recepturze tego wyjątkowego, wywodzącego się z kuchni żydowskiej placka, sięgają dziewiętnastego stulecia. Cebularze jako pierwsi zaczęli wypiekać Żydzi z lubelskiego Starego Miasta. Potem receptura rozprzestrzeniła się po całej Lubelszczyźnie. Piękny złocisty kolor, chrupiąca skórka oraz niepowtarzalny zapach sprawiają, że od lat na pierwszy kęs mamy chęć, gdy cebularz jest jeszcze ciepły, wprost wyjęty z pieca. Ten placek z cebulą nie ma sobie równych i cała Lubelszczyzna jest z niego tak dumna, jak górale z oscypka*. Składniki: Ciasto: 50 g świeżych drożdży lub 25 g suchych drożdży instant,
1 szklanka ciepłego mleka, 1 łyżka cukru, 500 g mąki,
1 jajko, 2 łyżeczki soli, 60 g masła.
Farsz: 2 duże cebule, 3 łyżki maku, 1 łyżeczka soli, 2 łyżki oleju.
Przygotowanie:
Cebulę najlepiej jest przygotować na dzień lub dwa dni przed pieczeniem cebularzy. Należy ją pokroić w grubą kostkę, obgotować przez 1-2 minuty we wrzątku i odcedzić. Gorącą wymieszać z makiem, solą i olejem. Szybko przełożyć do słoika, szczelnie zamknąć, a po ostygnięciu wstawić do lodówki. Świeże drożdże wymieszać z cukrem, 2 łyżkami mąki i częścią ciepłego mleka. Pozostawić do wyrośnięcia. Drożdże instant wymieszać od razu z mąką. Rozpuścić masło z resztą mleka. Wyrośnięty rozczyn wraz z ciepłym mlekiem i masłem dodać do mąki z solą. Jajko roztrzepać widelcem i dodać do pozostałych składników, zostawiając 1 łyżkę na posmarowanie brzegów cebularzy. Wyrobić ciasto (10-15 minut), tak aby odstawało od ręki, w razie potrzeby dodać trochę mąki. Pozostawić do wyrośnięcia (60-90 minut). Ciasto podzielić na 14 części. Każdą część rozwałkować na placek, ułożyć na cienko wysmarowanej olejem blasze do pieczenia. Brzegi placków posmarować odłożonym jajkiem. Rozłożyć cebulę z makiem. Zostawić do wyrośnięcia (30-60 minut). Piec przez 20-25 minut w 185°C na złoty kolor. Podawać z masłem**. * żródło: ww.minrol.gov.pl ** źródło: www.kwestiasmaku.com
15
Wielkopolska Spójrzcie na ratuszową wieżę! Co tam się dzieje? Jak to co, trykają się dwa koziołki. Koziołki? Tak, te, co je Pietrek za karę za swój wybryk wyrzeźbił zgodnie z wolą burmistrza. Przynajmniej tak mówi legenda. Każdego dnia w samo południe trykają się wesoło na czubku ratuszowej wieży na gwarnym i pełnym kolorowych kamienic rynku w Poznaniu. Musicie także wiedzieć, że Wielkopolska to kraina ziemniaka, czyli Pyrlandia, bo ziemniak tutaj taką właśnie dziwną nazwę ma – pyra. Pyrami nazywani są także mieszkańcy tej krainy. Pyra poznańska ma w Poznaniu nawet swój pomnik. Ludzie tutaj tacy sami jak gdzie indziej w Polsce, ale język nieco inny mają, gwarą się go nazywa. Wielkopolska słynie także z pięknych starych młynów, bo i zawód młynarza w tym regionie od dawien dawna znany.
16
Mały słowniczek poznańskiej gwary pyry
pyry z gzikiem bumsy
tytka
bimba girki
Łamigłówka - co to znaczy? W antrejce na ryczce stały bumsy w tytce.
ryczka
antreja
.............................................................. .............................................................. 17
Pomorze Wycieczka na Pomorze to wycieczka do Trójmiasta – Gdańska, Gdyni i Sopotu. W Gdańsku mowa była o Neptunie, w Sopocie o wspaniałym molo i latarniach morskich, w Gdyni zaś o porcie i kutrach. Ale na Pomorzu znajdziecie coś więcej niż tylko miasta, jest tam także... pustynia! Prawdziwa z wydmami, które wędrują. Jak to wędrują? Tak po prostu, przesuwają się z wiatrem. Na naszym szlaku pomorskim spotkaliśmy również morświny, czyli delfiny, które posługują się echolokacją, a nie mową. A skoro o mowie mowa, to i o rybach, które rzekomo głosu nie mają, o bałtyckich śledziach, szprotach, turbotach, łososiach, mintajach, siejach i paru innych ciekawych egzemplarzach. No i nie zapominajmy o śmiejących się do nas z plaży fokach, które są w Polsce pod ochroną, i o złośliwych flądrach żyjących samotnie. Dlaczego samotnie, przeczytajcie historię obok.
18
Bajka o zarozumiałej flądrze Myśląc o królu Bałtyku, pewnie od razu myślicie - Neptun. Hmm... otóż nie. Posłuchajcie historii o tym, kto tak naprawdę rządzi w morzu. Dawno, dawno temu żyła sobie w Bałtyku wyjątkowo zarozumiała, niesympatyczna, krnąbrna i złośliwa flądra. Każdego, kto przepłynął jej drogę, zamęczała tak długo, aż nieszczęśnik w końcu, chcąc płynąć dalej, musiał zapewnić ją o jej niebywałych zaletach, piękności, bystrości i mądrości. Zachowanie to sprawiło, że już dawno straciła wszystkich przyjaciół, jednak nic sobie z tego nie robiła, bo pyszna była do obrzydliwości. Z tej samotności i z tej pychy narodziła się dnia pewnego w głowie flądry pewna myśl. – Hmm, na pewno są jeszcze w tym morzu takie rewiry, takie mielizny, gdzie sława ma nie dotarła. Czas to zmienić - stwierdziła - A kto jest nasłynniejszy i najbardziej szanowany, o kim się mówi wciąż i wciąż? Król! Tak! Muszę zostać królem tego morza. Wówczas nie dość że chwalona będę dnie i noce całe, to jeszcze będę miała dworzan, którzy me zachcianki spełniać będą! Flądra cwaną była rybą niebywale. Zwołała więc zebranie, podczas którego miała zamiar podstępem doprowadzić do okrzyknięcia jej królem wód w Bałtyku. Podczas zebrania gadała jak najęta, wymachiwała płetwami, nadymała się i teatralnie przewracała oczami. – Królestwo to fantastyczna sprawa, taki król by się przydał, bo wiecie... Taki król to dopiero... No taki król podczas połowów to... Taki król, by umiał rządzić i ... Taki król... Taki król... Ryby, choć znane z tego, że niechętnie sie odzywają, zaczęły ze sobą dyskutować, wychwalając postulat flądry i jej uczoną mowę. Zdecydowanie połknęły przynętę. Tylko sprytny śledź bałtycki, co to z niejednej wędki się urwał i niejednej sieci uciekł, zapytał: – No dobrze flądro, ale kto miałby tym królem zostać? Flądra aż zatarła w duchu płetwy. Na to pytanie wlaśnie czekała. – Cóż, proponuję zawody, ale nie na szybkość, ale na spryt i umiejętność radzenia sobie w trudnej sytuacji. Ryba, która jako pierwsza dopłynie do gdańskiego brzegu w białym fartuszku, zostanie królem naszego morza. 19
Ryby zgodziły się z tym pomysłem, raz dwa machnęły płetwami i odpłynęły w poszukiwaniu białych fartuszków. W tym czasie flądra już trzęsła się ze śmiechu, jej plan powiódł się, flądra bowiem ma zupełnie białe podbrzusze i żaden fartuszek nie jest jej potrzebny! Chwilkę później niespiesznie plynęła w stronę brzegu. Plynęła, rozmyślając, jaką koroną przyozdobić swą rybią głowę. Złotą czy może bursztynową? Gdy tak się nad tym zastanawiała, nagle zauważyła, że w przybrzeżnej fali pluska się w słońcu zwykły mały śledź bałtycki, tak samo jak flądra wyposażony przez naturę w biały fartuszek. O jakaż straszna była porażka flądry. Ryby uznały zwycięstwo śledzia i okrzyknęły go królem Bałtyku. Ukoronowały go złotem i bursztynem.
20
Od tego czasu Bałtyk ma swego władcę – małego, zupełnienie pozornego, srebrzystego acz sprytnego śledzia. A flądra? Gdy ryby zorientowały się, że chciała je oszukać, nazwały ją ...„flądrą” i do dziś, gdy ktoś chce obrazić swą przeciwniczkę, w ten właśnie sposób ją przezywa. Tymczasem flądra wcale nie zmieniła swoich obyczajów i nadal prowadzi samotny tryb życia, dodatkowo przeżyta porażka odcisnęła piętno na jej urodzie. Flądra zbrzydła niesłychanie. Ze złości na sprytnego śledzia tak się skrzywiła, że grymas ów został jej na pyszczku do dziś.
21
Podlasie
Podlasie to zielone płuca Polski. Region dziki, czysty, w którym żyją różnorakie zwierzęta lądowe, ryby i ptaki. A skoro mowa o ptakach, to i o Biebrzańskim Parku Narodowym wspomnieć należy. Tamtejszym królem jest ptak batalion, który toczy walkę o samicę, strosząc piórka o wyjątkowych barwach i wzorach. Powiedzieć trzeba i o Białowieskim Parku Narodowym, bo w tamtejszej puszczy rządzi już ktoś inny. Żubr olbrzymi i dostojny obrał sobie na swoje królestwo lasy i mokradła, torfowiska i zarośla. A i nietoperze w jaskiniach i bunkrach tamtejszych spotkacie, które jak to w zwyczaju mają, hibernują się na czas zimy i wiszą głową w dół. Nie budźcie ich więc, jeśli w zimie napotkacie rodzinkę nietoperzy śpiącą pod sufitem na waszym strychu.
22
Zaciekawieni historią znanego na świecie Białostockiego Teatru Lalek zabawiliśmy się w animatorów teatru cieni z udziałem znanych nam już postaci z legend. Przedstawiamy zatem nasz Folkowy Amatorski Teatr Cieni z Brukseli.
23
Biebrza – to szczególne miejce na Podlasiu. Zarówno w rzece, jak i wokół niej życie wre.
24
25
Podhale i Beskidy Nie da się zapomnieć o Podhalu, jednym z najbarwniejszych i najbardziej kontrastowych regionów w Polsce. Ludzie tu są życzliwi, szczerzy i choć nie zawsze da się z nimi dogodać, bo w gwarze godoją, to wszyscy wiemy, że górale serca mają wielkie, ino lepiej im się nie narażać, hałasując i śmiecąc w górach, bo turystów lubią takich, co szanują góry tak jak oni. Żyjący w górach góral nazywa się bacą, jego pomocnik to juhas, oboje zajmują się wypasaniem łowiecek. Starzy górale pamiętają jeszcze legendę o Janosiku, co harnasiem był, dawał biednym to, co bogatym odbierał. W górach wiele smakołyków się wyrabia z owczego mleka. Tak, tak, nie z krowiego, ale z owczego. Oscypki i bryndza to serki zrobione właśnie z mleka owieczek, które niespiesznie na pastwiskach się wypasają. Oba te serki są wpisane na listę wyrobów tradycyjnych, co oznacza, że są charakterystyczne dla tego regionu. Zwierzęta w górach są dzikie i piękne, ale lepiej ich nie zaczepiać. Góry to królestwo kozic, które po pionowej grani umieją się wspinać. W górach żyją też niedźwiedzie brunatne. Z Podhala w Beskidy jeszcze na momencik zaglądamy i do Żywca, gdzie stary i piękny browar stoi, do Bielska-Białej, gdzie Bolek i Lolek mieszkają, i do Stryszawy, gdzie nadal mocno bije serce polskiego zabawkarstwa.
26
Drewniane zabawki ze Stryszawwy Region żywiecki jest najstarszym w Polsce miejscem, w którym artyści ludowi wykonują drewniane zabawki. Ich tworzeniem podobnie jak kiedyś zajmują się tam całe rodziny, a tajniki ich wykonywania przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Aby tradycja tworzenia zabawek nie została zapomniana, stworzono w Stryszawie Beskidzkie Centrum Zabawki Drewnianej, do którego warto się wybrać na wycieczkę przy okazji wizyty w Beskidach. Poznajcie zatem stryszawskie ptaszki, znak rozpoznawczy tego regionu, klepoki, karuzelki, bryczki, karetki i koniki – wio!
27
28
29
Lista obecności KIWI FOLKOWO:
Alex, łagodność, talent oraz nienaganne maniery sprawiły, że praca z Alexem to czysta przyjemność.
Felix, poliglota. Swoją bystrością i wiedzą zaskakiwał nas zawsze, geografię ma w jednym paluszku.
Zosia, najmłodsza uczestniczka naszych warsztatów, zmagająca się dzielnie z nożyczkami i wyzwaniami rysunkowymi.
Kuba, brat Zosi, talent rysunkowy ujawnił już na pierwszych warsztatach, rysując fenomenalnego czarnego bociana.
Tasza i jej spocony łoś i dudek to przykład cudownej wyobraźni, talentu oraz twórczej interpretacji świata, który ją otacza.
Ola, zawsze dokładna w wykonywaniu bajecznych prac, dopracowanych do ostatniego pociągnięcia pędzlem.
Jaś, brat Oli, zawsze radosny i otwarty w pracy twórczej, stworzył z Olą prawdziwy artystyczny duet.
Alex, początkowo cichy i nieśmiały, już po pierwszych zajęciach dał się poznać jako żywy chłopiec z bogatą wyobraźnią.
Wojtek, dobra energia, żywiołowość, radość, i nieograniczona radosna wyobraźnia w lepieniu, malowaniu, nawet w tańcu.
Robert, jego potrzeba doświadczania materii przez dotyk oraz jego otwartość i odwaga w działaniach plastycznych zaskoczyły nas. Umieć doświadczać, to przecież być artystą.
Lukas, dał nam się poznać jako twórca znany z precyzji wykonania, pogody ducha i przenikliwości w działaniach plastycznych.
Daria, jej dojrzałość, inteligencja oraz wnikliwość w podejściu do tematu były niesamowite. Pracowało nam się wspólnie wspaniale. Stworzyła piękne prace.
30
Aga, Justa, Gosia - zespół KIWI i autorki projektu KIWI FOLKOWO.
SPONSORZY
PARTNERZY
www.kiwi-art.be