5 minute read
Retro design + High Tech
Charnwood, model Island II
Nowoczesna technika zapakowana w tradycyjne kształty. To połączenie jest popularne i w motoryzacji, i w sprzęcie AGD, i w wielu innych dziedzinach życia. Producenci wspólnie z projektantami proponują przede wszystkim powiązanie nowoczesnego wzornictwa z techniką, więc często zestaw teoretycznie przegrany staje się nie tylko uzupełnieniem oferty, ale w „starym” opakowaniu nowoczesna technika wygrywa! Czy ta tendencja dotyczy również kominków? Chyba tak.
Nowoczesna technika to konieczność
Rosnące wymagania ekologiczne zmuszają producentów do pracy nad nowymi, bardziej ekologicznymi rozwiązaniami. Tak się dzieje w samochodach, gdzie wszyscy muszą stawiać czoła kolejnemu EURO. Tak jest w sprzęcie AGD, gdzie pralka proponowana w roku 2024 musi spełniać standard energetyczny A, bo B ma niewielkie szanse, a D nikt już nie kupi.
Gdy w roku 2015 Parlament Europejski zatwierdził dyrektywę 2009/125 /WE, czyli tzw. Ekoprojekt, producenci byli przerażeni. Jednak dostali kilka lat, aby się do tych wymogów dostosować, i wielu z nich (również polskie firmy) zaoferowały Ekodesign ready wkłady i piecyki na długo przed 1 stycznia 2022 roku. Od tej daty wszystkie sprzedawane na terenie Unii Europejskiej urządzenia MUSZĄ Ekoprojekt spełniać. Z rynku zostały wycofane modele, które słabo się sprzedawały. Zniknęły też modele, których po prostu nie dało się z różnych – technicznych, technologicznych czy… finansowych – przyczyn przystosować do wymagań Ekoprojektu.
I co? Czy rynek kominkowy opustoszał? Wcale nie, a mam wrażenie, że w polskich salonach kominkowych nigdy dotąd tak wielkiego wyboru nie było. Teraz tylko grupa wyjątkowo wroga kominkom może wrzucać kłamliwe informacje o „trujących” kominkach, bo kominki obecnie oferowane, nawet jeśli „staro” wyglądają, mają wysoką efektywność i niską emisję.
Retro piecyki wciąż się podobają
Były czasy, gdy w firmach rządzili projektanci, a księgowi tylko podliczali to, co wynikało z ich pomysłów. Teraz rządzą księgowi, a projektanci mają zmieścić się w narzucanych przez nich kosztach. Na dodatek wspomniane wyżej wymagania ekologiczne sprawiają, że nie tylko więcej pieniędzy, ale i więcej czasu trzeba poświęcić na wdrożenie każdego kolejnego produktu. Teraz droga kominka od pomysłu do klienta trwa wiele miesięcy. Dobrze zatem jest, gdy firma posiada coś, na czym choć trochę może zaoszczędzić lub przyspieszyć.
Są firmy kominkowe, których historia zaczęła się już w połowie XIX wieku i mają dużo modeli piecyków z bardzo długim stażem. Jøtul, Morso, Haas & Sohn, Supra czy Godin wciąż mają w ofercie technicznie nowoczesne modele, „identyczne” z tymi sprzed lat. Z zewnątrz wyglądają jak zabytki, ale w środku mają technikę spełniającą Ekoprojekt.
Piecykowe youngtimery
W latach 70-tych i 80-tych XX wieku, w czasach wielkiego kryzysu paliwowego, powstało wiele firm kominkowych, bo kominki na drewno, a głównie piecyki postrzegane były jako koło ratunkowe na wysokie ceny ropy. Koniec lat osiemdziesiątych to również początek piecyków na granulowane odpady drzewne – pellet. Lata mijają i w związku z tym, że za zabytki zwykle uchodzą przedmioty, które mają ponad 50 lat, okazuje się, że do tej grupy kwalifikują się już meble, sprzęt AGD i RTV, jak również… piecyki z lat 70-tych.
Firmy kominkowe, nie tak leciwe, jak wspomniana wyżej grupa, ale już w wieku „dojrzałym”, p odążając za modą na „sta rocie”, również proponują wiele modeli nowoczesnych technicznie, ale utrzymanych w stylu vintage. Wzornictwo lat 70-tych jest jednak inne, niż weteranów sprzed I wojny światowej, lżejsze, minimalistyczne… Nie bez wpływu jest tutaj również inna technolo gia produkcji – dawniej korpusy pieców były wyłącznie odlewane z żeliwa, a lata 70-te i 80-te to okres panowania modeli spawa nych ze stali. Co jest lepsze? Co kto lubi, bo chociaż żeliwo wydaje się być materiałem „na wieki”, to spotyka się w doskonałym stanie całkiem dojrzałe wiekiem piecyki stalowe. A więc wybierając piecyk retro czy vintage, wybierajmy to, co się nam podoba.
A jak firma nie ma „przodków”?
Długo po fali „kryzysowej”, a nawet już w XXI wieku powstało wiele firm kominkowych. Jedne zakładane były przez pasjonatów, inne przez chętnych na zarabianie pieniędzy na modnych wciąż kominkach. W jeszcze innych przypadkach producenci innych urządzeń grzewczych (np. kotłów) poszerzali ofertę o coś, co im technicznie i wizerunkowo bliskie. Aby sprostać oczekiwaniom części klientów na „stare” wzornictwo, muszą oni polegać na talencie projektantów, którzy w swoich rozwiązaniach starają się naśladować „weteranów” kominkowego rynku. Czasami to naśladownictwo wychodzi doskonale, czasami średnio, a niekiedy… nie wychodzi zupełnie. Proszę spojrzeć na samochodową branżę, gdzie jest kilka całkiem udanych nawiązań do tradycji, ale mimo wielkich oczekiwań i pieniędzy nie wyszedł zupełnie np. następca „garbusa”. Podobnie jest z piecykami, gdzie bardzo często mimo pozornie zachowanego stylu retro, „czegoś” jednak brakuje.
Warto także skorzystać z oferty producentów piecyków z tradycjami. Oni po prostu znają się na rzeczy zarówno pod względem techniki, jak i wzornictwa. Wiele z ich piecyków to już klasyka techniki grzewczej. Jeśli jednak z jakiegoś powodu nie zdecydujemy się na zakup nowoczesnego piecyka retro czy vintage znanych marek, to chociaż kupmy jakiś ładny…, bo będziemy na niego codziennie patrzyli i często spędzali przy nim jesienny, zimowy i wiosenny czas. Pamiętajmy o tym, że przecież zakup piecyka to inwestycja na wiele lat.
wh witek.h@ihz.pl
Saga 207
Seria pieców Saga to połączenie tradycji i nowoczesności. Urządzenia swoim designem nawiązują do klasycznych kominków, będąc przy tym wyposażone w najnowocześniejsze systemy związane z czystością spalania oraz utrzymaniem czystych szyb. Dzięki temu minimalizowany jest wpływ na środowisko, a wydajność możliwie największa.
Dostępne do tej pory piece serii Saga, 101 i 107 o mocy 7 kW oraz Saga 301 o mocy 10 kW zostały uzupełnione Sagą 207 o pośredniej mocy 8,5 kW. Piec Saga 207 to elegancja dopełniona 6 bocznymi szybami.
Generalny dystrybutor:Kominki Dovre sp.j.
ul. Piłsudskiego 75, 10-449 Olsztyn, tel. 89 533 81 50