GAZETA NIE TYLKO DLA TYCH KTÓRZY DEKLARUJĄ NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ
CZASOPISMO GÓRNOŚLĄSKIE
Niełatwe tematy
T
en numer Cajtunga zdominowały dwa tematy. Choć jak się tak bliżej zastanowić, to jeden. Tyle że w dwóch odsłonach. A ten temat to nacjonalizm. Sam w sobie zbrodnią jeszcze nie będący, ale jakże często do zbrodni prowadzący. A chociaż nacjonalizm to temat uniwersalny, to u nas obie odsłony dotyczą nacjonalizmu polskiego. Jedna związana jest z tym, co wydarzyło się w Wodzisławiu. Wydarzyło się wprawdzie dość dawno, bo w kwietniu ubiegłego roku, ale dowiedzieliśmy się o tym pod koniec stycznia. Rzecz dla mnie podwójnie dramatyczna, bo wydarzyła się na terenie Górnego Śląska. Ale dotyczyła polskich a nie śląskich (choć zapewne i tacy są) nacjonalistów. Bo trzeba sobie powiedzieć wprost – tylko nacjonalista może dać się uwieść ideologii faszystowskiej, tylko do jego duszy ideologia ta ma dostęp. Łatwy dostęp. Dlatego wszędzie tam, gdzie jest przyzwolenie na nacjonalizm, prędzej czy później i faszyzm musi wybuchnąć. Piszemy o tym na stronach 7-9. Nieco wcześniej, na stronach 4-6 wracamy do coraz głośniejszej ostatnio dyskusji, czy powojenne obozy na Śląsku były komunistyczne czy polskie. Żeby dać odpowiedź, musimy znów zadać sobie pytanie, w imię jakiej ideologii osadzano ich ofiary. Nacjonalistycznej czy komunistycznej? No i w moim odczuciu, w oparciu o cały znany materiał, odpowiedź jest jednoznaczna. Komuniści nie więzili tam swoich wrogów politycznych czy klasowych. Do obozów tych trafiało się za to, że nie jest się Polakiem, albo jest się narodowościowo podejrzanym. Tak więc, mimo że zarządzali nimi funkcjonariusze komunistyczni, ja uważam, ze były to obozy polskie, bo ich pierwszorzędnym celem było utrwalanie na Śląsku polskości. O obozach nie zapominamy też na stronach 10-11– wszak jest okrągła rocznica początku Tragedii Górnośląskiej. Pokazujemy więc tam tę Tragedię z nieco innej, niż zazwyczaj, perspektywy. A na stronie 12 wspomnienia i refleksje SS-mana, którego znałem, lubiłem i ceniłem. Wszystko o nim można powiedzieć, tylko nie że był nacjonalistą, albo faszystą. Dla mnie jest dowodem, że o tym czy się jest faszystą nie decyduje to, co się ma ubrane na grzbiet, tylko to, co się ma w głowie i sercu. O tematyce nacjonalistyczno-faszystowskiej oraz wodzisławskich reperkusjach jeszcze w felietonach na stronie 15. Za to na 13 i 14 cofamy się do średniowiecza, opowiadając trochę historii Śląska, a trochę – będącej pewnie dla niejednego herezją - o tym, że gdyby nie pewien Niemiec, to państwa polskiego od niemal 900 lat by nie było. Nie życzę miłej lektury, bo nie są to miłe tematy. Ale życzę ciekawej. Szef-redachtůr.
NR 6/7 1 (70) 2019r. 2015r. ISSN 2084-2384 NR INDEKSU 280305 CENA 3,00 ZŁ (8% VAT) (42)styczeń CZERWIEC/LIPIEC
Wokół coraz gęstsza mgła
Tegoroczny Marsz na Zgodę szedł we mgle. To wręcz symboliczne, bo wydarzenia ostatnich miesięcy w Polsce pokazują, że kraj znów pogrąża się we mgle polskiego nacjonalizmu. Takiego samego, jak ten, który okrutny los zgotował ofiarom Zgody i całej Tragedii Górnośląskiej. I nie ma żadnego znaczenia, że tamten nacjonalizm miał odcień komunistyczny a ten klerykalny. Nacjonalizm to nacjonalizm.
2
styczeń 2018r.
Kaplica metropolitalna No i stało się. Jedną z ostatnich wartościowych działek w centrum Katowic radni podarowali Kurii Arcybiskupiej. Podarowali, bo trudno nazwać sprzedażą coś, za co bierze się jeden procent wartości. A działkę postanowiono sprzedać z upustem 99%, czyli za grunt warty nie mniej niż milion kuria zapłaci dziesięć tysięcy.
T
en rzekomy milion też jest zresztą bardzo wątpliwy, bo działka jest w centrum miasta a ma 6500 m2. Wychodzi więc po około 150 złotych za metr. Tyle kosztuje metr ziemi w Pyskowicach albo Rydułtowach, ale nie w centrum Katowic. Tutaj normą jest powyżej 500 zł/m2.
ściołów, łącznie z katedrą – trudno wyjaśnić. Teren kaplicy zresztą ma zająć mniej niż 1/3 tej działki, na reszcie podobnie jak teraz, ma być parking. Nie wiadomo tylko czy, podobnie jak teraz, bezpłatny. Absurd działań urzędu i radnych próbowali pokazać pastafarianie, czyli
Wcale nie chodziło o działkę, lecz o uzmysłowienie, że miasto nie powinno przekazywać związkom wyznaniowym, praktycznie za darmo, swoich tak ważnych gruntów. Mieszkańców w Katowicach wszak ubywa, więc czy nowe kościoły są potrzebne? Czyli w rzeczywistości kuria nie zapłaci zapewne nawet procenta. Francuska 70A to adres pomiędzy sądami, centrum handlowym, biurowcami, siedzibami banków, w odległości spacerku od Urzędu Wojewódzkiego i Marszałkowskiego. Do tego tuż przy autostradzie. Idealna lokalizacja dla każdego biznesu i każdej instytucji. Dlaczego akurat tam musi stanąć kaplica – jeśli w pobliżu jest kilka ko-
ludzie w durszlakach na głowie, podający się za wyznawców Latającego Potwora Spaghetti. Jak twierdzi Aleksander Uszok, katowicki radny RAŚ, pismo od nich wpłynęło do katowickiego ratusza. Pastafarianie zwracali się o sprzedanie im na tych samych warunkach co kurii raptem 200m2. Bo przecież tak wcale nie chodziło im o działkę, lecz o uzmysłowienie, że miasto nie powinno przekazywać związkom
n To ten teren na zdjęciu satelitarnym. Na samej górze widzimy autostradę, nieco poniżej biurowce, odrobinę bardziej na prawo znajduje się Centrum Handlowe 3 Stawy, a po drugiej stronie autostrady już centrum Katowic. wyznaniowym, praktycznie za darmo, swoich tak ważnych gruntów. Mieszkańców w Katowicach wszak ubywa, więc czy nowe kościoły są potrzebne? Ten happening jednak nic nie dał, w czwartem 25 stycznia kato-
wiccy radni zdecydowali o przekazaniu działki kurii. Chociaż najwięcej obiekcji do tej transacji zgłaszali radni RAŚ, także oni nie zagłosowali przeciw. 18 radnych było za, 9 się wstrzymało.
Jeśli Katowice takimi działaniami, takim rozwojem, próbują budować swoją pozycję w metropolii, to tej metropolii trzeba źle wróżyć. Bo to raczej budowa pozycji kurii metropolitalnej niż Metropolii Silesia. AM
Jaki minister, takie oskarżenie O
protestach mieszkańców podopolskich gmin, których wbrew ich woli wcielono do Opola – pisaliśmy w ubiegłym roku w Cajtungu sporo. Zwłaszcza o proteście w gminie Dobrzeń Wielki. Gdzie rządzi mniejszość niemiecka, co było jednym z powodów przyłączenia jej do stolicy woje-
Gazeta nie tylko dla osób deklarujących narodowość śląską ISSN 2084-2384 Gazeta prywatna, wydawca: Instytut Ślunskij Godki (MEGA PRESS II) Lędziny ul. Grunwaldzka 53; tel. 0501 411 994 e-mail: megapres@interia.pl Redaktor naczelny: Dariusz Dyrda Nie zamówionych materiałów
redakcja nie zwraca.
POLSKA PRESS Sp. z o.o.,
Oddział Poligrafia, Drukarnia Sosnowiec
wództwa. Niektórym było bowiem nie w smak, ze wielkie podatki jakie płaci elektrownia Opole, są zarządzane przez tę mniejszość. Mieszkańcy protestowali – między innymi urządzając blokady dróg. Jeden z mieszkańców Dobrzenia, Roman Kołbuc, zapraszając do protestów, zdenerwowanych kierowców informował na facebooku, że swoje skargi powinni kierować do wojewody opolskiego, prezydenta Opola i wiceministra Patryka Jakiego, przy okazji posła Ziemi Opolskiej. Bo ci trzej panowie uważani są za reżyserów powiększania Opola wbrew woli mieszkańców gmin. Roman Kołbuc do swojego wpisu dołączył numery telefonów wszystkich trzech panów- wszystkie udostępnione wcześniej przez nich samych w internecie. Dokładny jego tekst brzmiał tak: „Prosimy Was o kierowanie wszelkich zażaleń i pretensji w stronę osób odpowiedzialnych za całą sytuację, tj. Posła Ziemi Opolskiej Patryka Jakiego (tutaj nr telefonu), Wojewody opolskiego Adriana Czubaka: (nr telefonu), Prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego: (nr telefonu)”.
- Władze prowadziły wobec nas medialną nagonkę. Tym wpisem chciałem negatywny wyjaśnić, że to nie my jesteśmy winni tej całej sytuacji – wyjaśnia Kołbuc. Efekt? Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, zażądał ścigania Kołbuca, gdyż zaczęły dzwonić telefony
w sprawach związanych z ich działalnością, to nie nękanie. Jaki też zorientował się, że przeholował, więc zwrócił się do sądu o warunkowe umorzenie postępowania. Kołbuc się nie zgodził, bo „warunkowe” znaczy tyle, że przyznaje się do przestępstwa w zamian za rezygnację z sądzenia go.
zano, do jakiego występku miał nawoływać jego klient. Bo czy dzwonienie do posła w publicznej sprawie to występek? 26 stycznia 2018 roku odbyła się rozprawa. Sąd pierwszej instancji w całości przyznał rację obronie. Kołbuc został oczyszczony ze wszystkich zarzutów.
Zwracanie się do polityków w sprawach związanych z ich działalnością, to nie nękanie. Jaki też zorientował się, że przeholował, więc zwrócił się do sądu o warunkowe umorzenie postępowania. Kołbuc się nie zgodził, bo „warunkowe” znaczy tyle, że przyznaje się do przestępstwa w zamian za rezygnację z sądzenia go od nieznanych mu osób. Prokuratura i policja potraktowały chyba skargę pana Jakiego jak rozkaz, u Kołbuca zjawili się policjanci z nakazem rewizji, skuli go kajdankami i takiego zawieźli na przesłuchanie. Konsekwencją była sprawa sądowa, gdyż prokurator zarzucił Kołbucowi, iż nawoływał do nękania wiceministra, wojewody i prezydenta. Kołbuc zarzut uważał za absurdalny. Przecież zwracanie się do polityków
Prokurator oskarżyła Romana Kołbuca o przestępstwo z art. 255 kk. a1. „Kto publicznie nawołuje do popełnienia występku lub przestępstwa skarbowego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Sąd wydał wyrok nakazowy: oskarżony miał zapłacić ok. 3 tys. zł grzywny. Obrońca Kołbuca wniósł sprzeciw. Pisał w nim, że w zarzucie nie wska-
Adwokat zastanawia się, czy nie podjąć dalszych kroków, tym razem o nękanie przez służby jego klienta. Niezależnie jednak od tego, trzeba zadać pytanie. Czy wiceminister sprawiedliwości nie powinien ponieść także odpowiedzialności prawnej i politycznej za swoje działania. Za poszczucie służb na obywatela, który podał na fb powszechnie dostępne numery telefonów, w obronie swojej gminy? AM
3
styczeń 2018r.
Nojlepszy gĕszynk 35zł
30zł
We Niŷmcach tyż werci sie demonstrować ślůnskość!
45zł
35zł
35zł
A może wybieresz se inkszy tres, abo inszy gadżet?
35zł
35zł
35zł
35zł
5zł
30zł
30zł
5zł
Instytut Ślůnskij Godki, 43-143 Lędziny ul. Grunwaldzka 53.* adres e-mail: megapres@interia.pl, tel. 535 998 252, konto bankowe 96 1020 2528 0000 0302 0133 9209 Eli kupisz za 100 zł abo lepij (do kupy ze ksionżkami ze ôstatnij strony) – dostawa gratis. Na terenie aglomeracji katowickiej możliwe dostarczenie kurierem i zapłata przy odbiorze.
* Powyższy adres jest jedynie adresem korespondencyjnym. Nie ma tam sklepu!
4 Dziś w Polsce dzieje się rzecz niezwykle groźna, a jest nią przewartościowanie pojęć dobra i zła. Zakłamanie prawdy w imię … No właśnie, w imię czego? Chyba tylko w imię budowania polskiego nacjonalizmu. Nawet jeśli impreza w Wodzisławiu, która wstrząsnęła Polską pozornie temu przeczy. Bo tuż przed tą imprezą sąd skazał redakcję Newsweeka za termin „polskie obozy koncentracyjne”.
N
ie, absolutnie nie chodzi o te obozy, które zbudowała III Rzesza. One były hitlerowskie, nazistowskie, niemieckie – i przypisywanie ich Polsce jest zwy-
styczeń 2018r.
Nie wiadomo, c
ALE POLSKI
skie” twierdzą, że nie wolno go używać, bo one nijak nie były polskie, tylko komunistyczne, stworzone przez przyniesionych na sowieckich bagnetach komunistów, a załoga, nawet jeśli mówiła między sobą po polsku, to nie była żadnymi Polakami, tylko zaprzedanym sowietom zdrajcami. Albo polskojęzycznymi Żydami. I przeciwnicy nazwy „Polskie” podkreślają, że powojenna komunistyczna Polska nie miała nic wspólnego z II RP, legalnym przedwojennym państwem polskim. Że w latach1945-48 (a także znacznie później, bodaj nawet do 1989 roku), żadnego państwa polskiego nie było. A jedynie terytorium polskie pod sowiecką okupacją. Przeraża, że takie bzdury – o nie istnieniu państwa polskiego w całym okresie PRL-u - potrafią pleść ważni politycy, bo kwestionowanie państwowości polskiej przez prawie pół wieku, od 1945 roku może nieść bardzo poważne implikacje międzynarodowe.
POLSKIE, BO…
Jeśli w nowych władzach zasiada Mikołajczyk, premier z rządu londyńskiego i Witos, dwukrotny przedwojenny Polski premier, jeśli jego legalność uznaje cała antyhitlerowska koalicja – to czy naprawdę można mu w czambuł odebrać prawo do nazywania go rządem polskim? kłym draństwem. Chodzi o te obozy, które w latach 1945-48 stworzono na terenie państwa polskiego.
NIE POLSKIE, BO… Spór, który rozgorzał ze zdwojoną mocą, toczy się o to, czy były polskie, czy tylko na terenie państwa polskiego, ale komunistyczne. Przeciwnicy słowa „Pol-
No ale po kolei. Nikt mówiąc o polskich powojennych obozach komunistycznych nie twierdzi, że ta Polska powojenna była kontynuacją Polski sanacyjnej. Można za to zastanawiać się, co było bardziej kontynuacją niepodległej Polski z lat 1918-26. Sanacja, która w 1926 krwawym zamachem stanu doprowadziła do obalenia w Polsce legalnej władzy i wprowadziła dyktaturę, budowała dla przeciwników poli-
Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, sprawujący władzę w Polsce w latach 1945-47 nie był żadną władzą komunistyczną. Powołano go pod nadzorem trzech mocarstw (USA, ZSRR i Wielka Brytania) i uznany został przez te mocarstwa oraz niemal cały świat za legalny rząd polski, przy jednoczesnym wycofaniu uznania rządowi RP na uchodźctwie. Do rządu i innych władz weszło wielu polityków z rządu londyńskiego, na czele z premierem Stanisławem Mikołajczykiem (w TRJN został wicepremierem). Komuniści zobowiązali się do przeprowadzenia w 1946 roku wolnych, demokratycznych wyborów. W rzeczywistości odbyły się one nieco póź-
n Pozostałość złowrogiego obozu w Łambinowicach. Choć zdarzały się przypadki takich więźniów, jak Alojzy Zdebel, wcześniej więzień obozów koncentracyjnych, to jednak zdecydowaną większość więźniów stanowili mieszkańcy okolicznych miejscowości, których jedyną winą było to, że są stąd. tycznych obozy koncentracyjne? Sanacja, której represjom ulegli twórcy tej przedwojennej RP, Witos, Korfanty i wielu innych? Czy może jednak Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, powołany w czerwcu 1945 roku w Warszawie? Bo wówczas w polskich władzach znów znaleźli się Win-
niej, 19 stycznia 1947 roku, i zostały sfałszowane, w efekcie czego praktycznie cała władza w Polsce przeszła w ręce komunistów. Zgodnie z oficjalnym komunikatem komisji wyborczej opozycyjny PSL otrzymał 10 % głosów i 28 mandatów w liczącym 460 posłów sejmie. Z danych NKWD dla Stalina wynika, że w rzeczywistości zagłosowało na niego około 50% wyborców. W fałszowaniu korzystano z pomocy ekspertów sowieckich. Dopiero rząd powołany po tych wyborach był rzeczywiście komunistyczny. Jednak obozy dla Ślązaków funkcjonowały także praktycznie przez cały 1945, 1946 i 1947 rok.
centy Witos, Stanisław Grabski, londyński premier rządu na uchodźctwie Stanisław Mikołajczyk. Praktycznie cały zachodni świat natychmiast uznał ten rząd, jako legalny (wśród nielicznych wyjątków była faszystowska Hiszpania i Watykan). Jeśli więc w nowych władzach zasiada Mikołajczyk, premier z rządu londyńskiego i Witos, dwukrotny przedwojenny Polski premier, jeśli jego legalność uznaje cała antyhitlerowska koalicja – to czy naprawdę można mu w czambuł odebrać prawo do nazywania go rządem polskim?
WITOS, MIKOŁAJCZYK, GRABSKI, BOŻEK – TO NIE KOMUNIŚCI Niektóre obozy koncentracyjne w 1945 roku stworzyła wprawdzie sowiecka ad-
ministracja wojskowa, ale inne nowo powołana polska administracja cywilna. Komunistyczna? No zgoda, wojewodą był komunista Aleksander Zawadzki, wicewojewodą Jerzy Ziętek, też już wtedy komunista. Ale drugim wojewodą? Arka Bożek, członek władz emigracyjnych w Londynie, Rady Narodowej RP. Bardziej chrześcijański demokrata, niż komunista. Wrócił do Polskie w 1945 roku, wraz z Witosem, Mikołajczykiem, Grabskim i innymi. I został wicewojewodą, w ramach koalicyjnego rządu. Gdy latem ubiegłego roku IPN uznał, że Zietek podlega dekomunizacji, to podnosił, że jako wicewojewoda musiał wiedzieć, o represjach, o tych obozach koncentracyjnych. Oczywiście, że musiał o nich wiedzieć, podobnie jak wicewoje-
5
styczeń 2018r.
czy komunistyczne,
IE NA PEWNO woda Arka Bożek, który sprawował ten urząd do 1950 roku. A jednak nikt Bożka dekomunizować nie próbuje. Podobnie jak Witosa, czy Grabskiego.
KOMUNISTYCZNA OD 1947 ROKU Dlaczego? To proste, bo Polska lat 1945-47 wcale ni była jednoznacznie komunistyczna, ci ludzie w jej władzach nic wspólnego z komunizmem nie mie-
Przeciwnicy nazywania obozów polskimi podnoszą między innymi argument, że tych, którzy je powołali i w nich byli funkcjonariuszami, byli zdrajcami polskiej sprawy, więc nie można uznawać ich za Polaków. Jednak nawet jeśli Polak zdradzi Polskę – nie przestaje być Polakiem, podobnie jak Francuz zdradzający Francję nie przestaje być Francuzem. Trudno również mówić o zdradzie Polski w stosunku do kogoś, kto państwo polskie po wojnie odtwarzał. Nawet jeśli było to państwo ustrojowo zupełnie inne od przedwojennego. Z faktu, że było totalitarne, niedemokratyczne – nie wynika wcale, że nie było polskie. Nie wynika to nawet z faktu zależności od potężniejszego sąsiada, bo przecież Polska przez niemal cały XVIII wiek była bardziej zależna od Rosji, niż PRL od ZSRR, a mimo to uznajemy ją za państwo polskie, zaś jej likwidację w wyniku rozbiorów za koniec państwa polskiego do 1918 roku.
O tym, jak Polacy przeprowadzą tę akcję, i kogo uznają za Niemca a kogo nie, wreszcie kogo postanowią wysiedlić do Niemiec, a kogo spolonizować – decydowali już sami Polacy. I wszystkie polskie siły polityczne zgodnie (nic nie wiadomo o protestach) prowadziły akcję oczyszczenia Polski z elementów niepewnych, albo poprzez przesiedlenie, albo poprzez danie do podpisania deklaracji wierności narodowi polskiemu. Obozy koncentracyjne – Zgoda, Łambinowice i inne – miały tylko pokazywać, że nikt się tu z elementem, który nie deklaruje się jako polski, patyczkował nie będzie
n Najpierw nie wolno było o nich pisać i mówić wcale. Potem, co widać na wiszącej tam tablicy, pojawiło się pojęcia Obóz Pracy. Kiedy już nikt nie mógł zaprzeczyć, że nie żaden pracy, tylko koncentracyjny, to ci, którzy najpierw mówili, że nie było ich wcale, a potem, ze to obóz pracy, postanowili w końcu się zgodzić, że może i koncetracyjny,ale na pewno nie polski…
li. Dopiero sfałszowane wybory 19 stycznia 1947 roku dały komunistom oficjalnie całkowitą władzę. Zgodnie z ich oficjalnymi wynikami „reakcjoniści” z PSL uzyskali tylko 10 procent głosów i 28 mandatów w sejmie. Polska stała się naprawdę komunistyczna. Ale przez dwa poprzednie lata żaden Grabski, Mikołajczyk, Bożek – ani słowem się nie zająknęli na temat obozów koncentracyjnych dla Ślązaków, w Łambinowicach, na świętochłowickiej Zgodzie i wielu innych. Dlaczego? Zapewne dlatego, że je popierali. Bo to nie były obozy komunistyczne, tylko polskie. Nie istnieją żadne dokumenty, nawet poszlaki wskazujące, że tworzono je na życzenie sowieckie. Sowieci wtrącali się w wiele spraw polskich, pomagali polskim komunistom na setki sposobów zdobyć całą władzę – ale nie wtrącali się w liczne rozwiązania tego nowego państwa polskiego. Zgodzili się choćby na rolnictwo indywidualne, które u siebie zlikwidowali, powołując kołchozy i sowchozy. Tak samo pozostawili Polakom rozwiązanie kwestii narodowościowych wedle własnego, polskiego uznania. Owszem, Jałta przesądziła o nowej wielkiej wędrówce ludów, o tym, że mniejszości narodowe należy w ramach repatriacji prze-
nosić do państwa narodowego w nowych granicach. Oznaczało to generalnie ogromny exodus Polaków z dawnych kresów wschodnich RP, teraz już w ZSRR, i równie wielki (jak nie więk-
szy) exodus Niemców, z terenów które teraz przypadły Polsce (oraz bardzo niewielki, z terenów które przypadły ZSRR i Czechosłowacji). Dokończenie na str. 6
Też komunista??? Wincenty Witos, czołowy polityk polski w latach 1918-39, dwukrotny premier, we wrześniu 1945 roku wydał swoją ostatnią odezwę, zatytułowaną Do braci chłopów, w której pisał: (…) i znowu po latach ciężkiej rozłąki, schodzimy się razem w wolnej, niepodległej Polsce (…). Budujemy więc to nasze państwo na ruinach, zgliszczach i popiołach, stawiamy gmach, w którym stale i niepodzielnie królować winny samodzielność, wolność, prawo i sprawiedliwość... Pomni przeszłości, budując w warunkach jak najtrudniejszych, baczmy pilnie, aby do tego gmachu nie dostały się zarazki zgnilizny i rozkładu mające go zniszczyć, gdy on ma stać wiecznie... Świadomi swoich praw i obowiązków, jak i odpowiedzialności przed przyszłością i narodem, stańcie razem do pracy, pracy wytrwałej, tworząc dobra konieczne dla współczesnych i potomnych. Witos nie był komunistą. Witos był jednym z twórców polskiej niepodległości w 1918 roku. 20 stycznia 2018 prezydent Andrzej Duda mówił: „Nie byłoby wolnej, niepodległej, suwerennej Polski, gdyby nie to, co zrobił dla niej Wincenty Witos kształtując postawę polskiej wsi, postawę polskiego chłopa, polskiego rolnika, wyciągając to, co w nich”. Tak więc także obecne polskie władze czczą Witosa. A wtedy, gdy te obozy koncentracyjne już działały, on nie miał wątpliwości, ze jest w wolnej, niepodległej Polsce. Jeśli tak uważał Witos, to tak samo uważały ogromne rzesze, choćby wyborców PSL-u. Które akceptowały nowe porządki wobec autochtonów, wprowadzane na „Ziemiach Zachodnich”.
6
styczeń 2018r.
li różne działania komunistów, też o represjach wobec mieszkańców Śląska czy Mazur nawet się nie zająknęli. Podobnie jak wobec akcji Wisła, skierowanej wobec Ukraińców i Łemków. O ile Ukraińców można było jeszcze uznać za naturalne zaplecze UPA, o tyle Łemkowie mieli na sumieniu tylko jeden grzech – nie czuli się Polakami.
BYŁY I KOMUNISTYCZNE
n Pomnik kardynała Kominka, Ślązaka z volkslistą, z pamiętnym cytatem „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. Dziś polscy katolicy sprzeniewierzają się tym słowom Jana Pawła II, kardynałów Wyszyńskiego i Kominka. Dokończenie ze str. 5
KONCEPCJA PAŃSTWA JEDNONARODOWEGO Ale o tym, jak Polacy przeprowadzą tę akcję, i kogo uznają za Niemca a kogo nie, wreszcie kogo postanowią wysiedlić do Niemiec, a kogo spolonizować – decydowali już sami Polacy. I wszystkie polskie
polski, patyczkował nie będzie. Jeśli twoja polskość budzi jakiekolwiek nasze obawy – idziesz do obozu. Tak, twoja polskość a nie twój bolszewizm. Wtedy nikt Ślązaków nie oceniał pod kątem poglądów, tylko pod kątem polskości. No, chyba, że chodziło o zadeklarowanych nazistów, członków NSDAP, SS, SA. Chociaż także ci, jeśli podpisali deklarację wierności narodowi polskiemu mogli liczyć na pozo-
Owszem, w latach 1945-48 na terenie Polski istniało wiele obozów koncentracyjnych. Pisze o nich obszernie w swojej książce „Mała zbrodnia – polskie obozy koncentracyjne” Marek Łuszczyna. W większości kraju były stworzone dla wrogów nowej, komunistycznej władzy, i te chyba można faktycznie nazwać komunistycznymi. Jednak te dla Ślązaków nie miały na celu zwalczania wrogów nowego ustroju, lecz czystki etniczne, zastraszenie wszystkich na tyle, by nawet przed własnymi dziećmi nie ośmielili się pisnąć, że nie czują się Polakami. Trzeba przyznać, że polityka ta okazała się skuteczna. Aż do połowy lat 90. XX wieku (jeszcze kilka lat po upadku komuny!) nikt u nas nie ośmielił się deklarować narodowości śląskiej, mniejszość niemiecką też początkowo tworzono w lęku. A ci wszyscy, którzy jakże licznie, piszą nam na portalach społecznościowych, że „jak nie czujesz się Polakiem, to wyp… dalaj do Niemiec”- dają jasny wyraz, że są ideowymi spadkobiercami tych, którzy w 1945 roku otwierali dla nas obozy. Że oni, podobnie jak tamci, nie widzą na polskim Śląsku miejsca dla kogoś, kto nie deklaruje narodowości polskiej. I tylko jedno w tym wszystkim zdumiewa. III Rzesza, gdy nastała na polską część Śląska, etnicznych czystek nie ro-
Polacy byli wówczas zgodni, że ich państwo ma być jednolite narodowo – i na żadne odmienności nie ma w nim miejsca. Ba, godzili się na to chyba i politycy opozycyjni, londyńscy, bo chociaż w oparciu o krajowe przecieki piętnowali różne działania komunistów, też o represjach wobec mieszkańców Śląska czy Mazur nawet się nie zająknęli siły polityczne zgodnie (nic nie wiadomo o protestach) prowadziły akcję oczyszczenia Polski z elementów niepewnych, albo poprzez przesiedlenie, albo poprzez danie do podpisania deklaracji wierności narodowi polskiemu. Obozy koncentracyjne – Zgoda, Łambinowice i inne – miały tylko pokazywać, że nikt się tu z elementem, który nie deklaruje się jako
stanie w śląskim hajmacie. Oczywiście po odsiedzeniu kary za działalność w organizacjach hitlerowskich. Bo Polacy byli wówczas zgodni, że ich państwo ma być jednolite narodowo – i na żadne odmienności nie ma w nim miejsca. Ba, godzili się na to chyba i politycy opozycyjni, londyńscy, bo chociaż w oparciu o krajowe przecieki piętnowa-
Dlatego biskupi prosili o wybaczenie 18 listopada 1965 roku 34 polskich biskupów, w tym kardynałowie StefanWyszyński i Karol Wojtyła, ogłosiło swoje słynne orędzie do biskupów niemieckich: Wybaczamy i prosimy o wybaczenie. W rzeczywistości najsłynniejsze zdanie listu brzmi: W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. No ale o wybaczanie za co prosili Niemców? To też jest w tym liście. Właśnie za to, jak Polacy (nie komuniści!) bezpośrednio po wojnie potraktowali na swoim terytorium obywateli niemieckich. Komitet centralny PZPR potraktował biskupów tak samo, jak dziś
biła. Owszem, represjonowała (razem z zabijaniem) wszystkich swoich zaprzysięgłych wrogów, a reszcie po prostu dała formularz: napisz, że jesteś Niemcem i zostajesz, albo napisz że jesteś Polakiem i wyprowadź się do Generalnej Guberni. Czyżby była pewniejsza lojalności Ślązaków, niż powojenna Polska? Dariusz Dyrda
prawica mówi o tych, którzy używają terminu „polskie obozy koncentracyjne” (czyli mówi o tym samym, co biskupi). KC PZPR uznał, że biskupi działają w interesie niemieckim, w niemieckim interesie fałszują historię, słowem, że dopuścili się zdrady Polski. Jakże zabawne, że dziś ci, którzy tak czczą Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia Wyszyńskiego, jednocześnie powtarzają argumenty tych, którzy nazwali ich zdrajcami. Autorem tekstu orędzia był bp Bolesław Kominek, późniejszy kardynał i metropolita wrocławski. Ślązak z Radlina, sam mający volkslistę i brata w Wehrmachcie. I świetnie znający to, co w latach 1945-48 działo się na Śląsku, bo przecież działał tu jako śląski duchowny. W latach powojennych był administratorem apostolskim Opola, więc pewnie doskonale wiedział, co siędzieje w pobliskich Łambinowicach.. Kiedy Kominek w imieniu Polaków prosił o przebaczenie, to jak mało kto wiedział, o co prosi.
Rzadko w Cajtungu stosujemy cudze przedruki. Tym razem postanowiliśmy jednak opublikować materiał portalu mniejszości niemieckiej. Zaszokowany zauważa on bowiem, że prawicowi politycy odpowiedzialność za neonazistowskie wybryki w Wodzisławiu Śląskim próbują zrzucić na mniejszość niemiecką.
MOŻE TO BYŁA MNIEJSZOŚĆ NIEMIECKA?
S
tacja TVN wyemitowała reportaż poświęcony grupom neonazistowskim w Polsce. Ukrytą kamerą dziennikarze zarejestrowali m.in. ubiegłoroczne obchody 128 rocznicy urodzin Adolfa Hitlera zorganizowane przez grupę młodych neonazistów z Wodzisławia Śląskiego ze stowarzyszenia “Duma i Nowoczesność”. Skutkiem reportażu jest debata publiczna o skali neonazizmu i rasizmu w Polsce. Pojawiają się jednak również głosy, że wśród “hajlujących” neonazistów są przedstawiciele mniejszości niemieckiej, Wochenblatt.pl.
stów przywołał jako argument dla swojej tezy, że wśród obchodzących urodziny Hitlera w wodzisławskim lesie ludzi mogli być członkowie mniejszości niemieckiej w Polsce. Na taką wypowiedź jednoznacznie zareagowała mniejszość niemiecka w województwie śląskim. Przewodniczący wodzisławskiego oddziału Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców w woj. śląskim Norbert Kruppa mówi krótko: – My na naszym terenie nie mieliśmy i nie mamy nic wspólnego z tymi ludźmi i z tą organizacją, która stoi za
Były poseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Giżyński, zaproszony do stacji Polsat demonstracje niemieckich neonazistów przywołał jako argument dla swojej tezy, że wśród obchodzących urodziny Hitlera w wodzisławskim lesie ludzi mogli być członkowie mniejszości niemieckiej w Polsce. - Była to celowa bezczelność – mówi Martin Lippa, przewodniczący TSKN w województwie śląskim Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudzinski w swoim sejmowym wystąpieniu w tym tygodniu podczas debaty o skali neonazizmu, rasizmu i ksenofobii w Polsce w związku z wyemitowanym reportażem stacji TVN o grupie polskich neonazistów obchodzących urodziny Adolfa Hitlera, wskazał Niemcy jako źródło problemu, stwierdzając, że w Polsce neonaziści muszą się chować po lasach, podczas gdy w Niemczech organizowanych jest rocznie ponad 400 demonstracji organizacji nacjonalistycznych. W podobnym tonie wypowiadał się również kilka dni wcześniej były poseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Giżyński, który zaproszony do stacji Polsat demonstracje niemieckich neonazi-
wydarzeniami w lesie wodzisławskim. Jeszcze dobitniej wypowiedź dr. Giżyńskiego komentuje Martin Lippa, przewodniczący TSKN w województwie śląskim, który uważa taką wypowiedź za totalną nieodpowiedzialność. – Nie było żadnych dowodów ani poszlak do takich twierdzeń. Ja obejrzałem wypowiedź pana Giżyńskiego i choć w pierwszych słowach przeprasza on na wszelki wypadek, nie zmienia to faktu, że była to celowa bezczelność – mówi Martin Lippa i dodaje z przekąsem: – Z jednej strony troszkę jestem pod wrażeniem, że p. Giżyński wie o istnieniu mniejszości niemieckiej w Wodzisławiu Sl., ale z drugiej ubolewam nad faktem tak nieprzemyslanych stwierdzeń.
7
styczeń 2018r.
Faszyści w Polsce? Też nowina! Przecież hodowano ich od lat
TVN niczego nie odkrył Gdy w sobotę 20 stycznia TVN wyemitował materiał o wodzisławskich neonazistach, przez Polskę przetoczyła się fala zdumienia, dyskusji, oświadczeń, stanowisk. O odradzającym się w Polsce faszyzmie. A przecież TVN nie pokazał niczego nowego. To, że faszyzm się odradza, widać od dawna. Tyle, że część społeczeństwa nie chciała tego zauważyć. Zwłaszcza politycy PiS marginalizowali sprawę, mówiąc o nich, że to dobrzy chłopcy, prawdziwi patrioci. Księża odprawiali dla nich msze, ich pielgrzymki chadzały na Jasną Górę. Bo przecież nie ma nic złego w byciu narodowcem. Że przecież narodowiec to nie faszysta.
n Stowarzyszenie Duma i Nowoczesność obchodzi urodziny Hitlera. Kadr z materiału wyemitowanego 20 stycznia przez TVN.
T
ylko nagle, 20 stycznia, TVN pokazał, że granica między narodowcem a faszystą jest tak cienka, iż w zasadzie nie ma jej wcale. A ci, któ-
mu niczym praktycznie nie różni się od Obozu Narodowo-Radykalnego czy Młodzieży Wszechpolskiej. Tamci może nie celebrują urodzin Adolfa Hitlera, ale żeby być faszystą, wca-
Paradoksalnie, afera wydarzyła się na Śląsku, chociaż my, Ślązacy jesteśmy na faszyzm chyba bardziej odporni od innych obywateli Polski. Z tej prostej przyczyny, że w nas nigdy nie było tego patriotycznego umiłowania ojczyzny, gotowości pójścia za nią na śmierć. W nas nigdy nie było poczucia wyższości nad innymi narodami. Nacjonalizmu. Bez niego faszyzm zaistnieć nie może. rych pokazał TVN to jedynie wierzchołek góry lodowej. Organizacja Duma i Nowoczesność z tego fil-
le niekoniecznie trzeba być hitlerowcem. Hitleryzm to tylko jedna z jego odmian.
Można oczywiście pytać – co robią prawicowi publicyści i politycy – czemu TVN wyemitował ten materiał dopiero teraz. Przecież Adolf Hitler urodził się 20 kwietnia, więc i materiał z obchodów jego ge-
burstagu był nakręcony wtedy. Więc od wydarzenia do emisji w TVN minęło równe dziewięć miesięcy. Rzeczywiście, trudno zrozumieć, czemu stacja telewizyjna trzymała taką „bombę” w tajemnicy przez
Z oświadczenia klubu RAŚ w Sejmiku Śląskim Zachowanie neonazistów z Wodzisławia musi bulwersować każdego, kto wie czym był narodowy socjalizm. Realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i wolności obywateli nie są dziś jednak spotykający się w lesie wielbiciele Adolfa Hitlera. Zagrożenie stanowią ci, którzy zbyt sprytni, by posługiwać się hitlerowską symboliką, nienawiść do obcych, pogardę dla słabszych i niechęć do różnorodności ukrywają pod wzniosłymi hasłami patriotyzmu. Sączą do umysłów jad narodowej megalomanii, głoszą moralną wyższość nad sąsiadami, straszą wrogiem wewnętrznym i zewnętrznym. Górnośląskie stowarzyszenia od lat ostrzegały przed zgubnymi skutkami narastającego nacjonalizmu, aprobowanego lub przynajmniej bagatelizowanego przez znaczącą część polskich elit politycz-
tyle czasu. Ale zastanawianie się nad tym to tylko temat zastępczy – żeby odwracać oczy, od problemu rzeczywistego. Czyli rozwoju faszyzmu w Polsce. Dokończenie na str. 8
nych. Okazją do przypomnienia czym kończy się brutalny szowinizm są od lat obchody Dnia Pamięci Tragedii Górnośląskiej. W zeszłym roku była nią także 70. rocznica Akcji „Wisła”, której ofiary upamiętnił z inicjatywy radnych Ruchu Autonomii Śląska Sejmik Województwa Śląskiego. Niestety, był to odosobniony w skali Rzeczypospolitej znak pamięci o tragedii tysięcy wypędzonych. Podobnie propozycja stworzenia memoriału ofiar represji i czystek etnicznych, dokumentującego los mniejszości narodowych i etnicznych, nie spotkała się z zainteresowaniem władz państwowych ani mediów. Jako przedstawiciele wspólnoty, szczególnie doświadczonej dążeniem do stworzenia jednolitego narodu i próbami wykluczenia tego, co odmienne, konfrontowanej wciąż z aktami szowinizmu, jesteśmy szczególnie wyczuleni na ksenofobię i ciasny nacjonalizm. Mamy świadomość, że to, co przejawiło się w karykaturalnej postaci w wodzisławskim lesie, stanowi problem znacznie szerszy i głębszy niż sugerowałoby to obecne medialne wzmożenie.
8
styczeń 2018r.
tali Wehrmacht radośnie. Choć w tekście jak byk stało, że kiedy zorientowali się, jak zbrodniczym państwem jest III Rzesza, to entuzjazm szybko przygasł. Po Ślązacy czekali na powrót państwa niemieckiego, ale Państwa Prawa cesarza Wilhelma a nie faszystowskiego! Nie, my nigdy faszystami nie byliśmy. Wtedy, gdy Hitler wygrywał wiosną 1933 roku wybory, na Górnym Śląsku głosowało na niego znacznie mniej ludzi, niż średnia ogólnoniemiecka. Dlatego tak boli, że incydent stowarzyszenia Duma i Nowoczesność zdarzył się akurat tu. Ale ci, którzy się tak bawili, na pewno nie utożsamiają się ze śląskością.
KTO CZCI DYKTATORA, HODUJE TOTALITARYZM
n Pod znakiem Falangi maszerowano w Polsce wielokrotnie, także na Święcie Niepodległości. Wtedy rządzący Polską sprawę bagatelizowali. Dokończenie ze str. 7
NIESTETY, NA ŚLĄSKU CHOĆ NIE ŚLĄZACY Paradoksalnie, afera wydarzyła się na Śląsku, chociaż my, Ślązacy jeste-
n Zdjęcie z internetu. Konwencja Solidarnej Polski z 2014 roku, a na nim minister Zbigniew Ziobro oraz rasista, skazany za antysemityzm Piotr Rybak, ten który we Wrocławiu spalił kukłę Żyda.
n I znów Piotr Rybak. Tym razem nie tylko z Ziobrą ale i Tadeuszem Cymańskim.
n Pana Rybaka już rozpoznajecie. Jego kumpla ze zdjęcia chyba też (wszystkie zdjęcia z panem Rybakiem pochodzą z profilu twitterowego @chlopaku. Autor zapewnia, że nie są fotomontażami).
cowiec, może Pawłowicz, może Jaki, może nawet sam mistrz „zakamuflowanej opcji niemieckiej” ogłosi, że przecież to na Górnym Śląsku się stało, a tam wiadomo, ci Ślązacy to sami folksojcze z dziadkami w Wehrmachcie… A publicysta w rodzaju Semki albo Se-
Polska natomiast od samego obalenia komuny robiła ile się tylko da, aby faszystowskie tęsknoty rozbudzić. Bo już w 1989 roku uchwalono święto 11 listopada. Dnia tego nie zdarzyło się w 1918 roku w Polsce nic, poza tym, że późniejszy dyktator, Józef Piłsudski, się w niej pojawił. Uchwalone w 1937 roku i przywrócone w 1989 roku święto nie było niczym innym, niż częścią jego kultu jednostki. I ten kult w 1989 roku także zaczęto natychmiast przywracać. Niemal natychmiast wiceministrem obrony narodowej, a potem ministrem został Janusz Onyszkiewicz, człowiek na lewo i prawo chwalący się, że jest żonaty z wnuczką Piłsudskiego. Nie ma od kilkudziesięciu lat w Europie drugiego polityka, który szczyciłby się pokrewieństwem z dyktatorem z I połowy XX wieku. Jakoś trudno sobie wy-
Janusz Onyszkiewicz… Nie ma od kilkudziesięciu lat w Europie drugiego polityka, który szczyciłby się pokrewieństwem z dyktatorem z I połowy XX wieku. Jakoś trudno sobie wyobrazić włoskiego polityka szczycącego się, że jest spokrewniony z Mussolinim. Albo hiszpańskiego – że krewny Franco czy na Węgrzech admirała Horthy’ego. W Europie między I a II wojną światową dyktatury były dość powszechne, ale wszystkie europejskie narody, poza Polakami, dyktatorów potępiły. Tylko w Polsce dyktator Piłsudski jest bohaterem. Jeśli dyktator, będący w świetnych relacjach z innymi, także Hitlerem, jest bohaterem, to pierwszy krok ku odrodzeniu faszyzmu został już zrobiony. śmy na faszyzm chyba bardziej odporni od innych obywateli Polski. Z tej prostej przyczyny, że w nas nigdy nie było tego patriotycznego umiłowania ojczyzny, gotowości pójścia za nią na śmierć. W nas nigdy nie było poczucia wyższości nad innymi narodami, a przez stulecia żyliśmy wyjątkowo zgodnie ze wszystkimi sąsiadami. Czyli nie mieliśmy podstawowej pożywki dla nacjonalizmu i faszyzmu właśnie. Nacjonalizmu. Bez niego faszyzm zaistnieć nie może. Jednak polscy narodowcy na śląsku, nawet jeśli przypadkiem etnicznie są Ślązakami, to w sposób oczywisty utożsamiają się z polskością a nie śląskością. Choć o ile nasze informacje są prawdziwe, to owi wodzisławscy czciciele Hitlera ze śląskich rodzin nie pochodzą. Chociaż jest niemal pewne, że prędzej czy później jakiś prawi-
mik ogłosi, że widać hitleryzm wyssaliśmy z mlekiem matki. Ba, jeszcze i mnie przypomną, mój tekst o tym, że w 1939 roku Ślązacy wi-
obrazić włoskiego polityka szczycącego się, że jest spokrewniony z Mussolinim. Albo hiszpańskiego – że krewny Franco czy na Węgrzech admirała Horthy’ego.
Prawicowe kombinowanie Michał Karnowski z tygodnika „Sieci” zacytował w internecie Macieja Świrskiego (z organizacji Reduta Dobrego Imienia) który uważa, że materiał TVN wyemitowano przed wizytą sekretarza stanu USA Rexa Tillersona w Polsce i premiera Mateusza Morawieckiego w Stanach Zjednoczonych, aby światu obrzydzić Polskę. Bo przecież nagrano go w kwietniu. Gdyby jednak wyemitowano w kwietniu, Świrski uznałby zapewne, że chciano zniszczyć obchody smoleńskie. W maju że chodziło o nasypanie piasku w szprychy podczas obchodów 3 maja. W czerwcu atak na katolicyzm, bo Boże Ciało. W lipcu atak na Polskę przy okazji przesilenia w sporze z UE, w sierpniu zhańbienie polskich patriotów w trakcie rocznicy powstania warszawskiego, we wrześniu – zohydzenie bohaterskiego września ’39, w październiku – znów awantura w Unii Europejskiej, w listopadzie, no jak można, Wszystkich Świętych, czcimy poległych bohaterów, no a w grudniu… takie świństwa w Boże Narodzenie. Ciekawe, kiedy według pana Świrskiego jest dobry czas,
9
styczeń 2018r.
Najwyraźniej władze, przynajmniej samorządowe na Śląsku, zaczynają rozumieć, że z organizacjami nacjonalistycznymi nie należy współpracować. Otóż Młodzież Wszechpolska organizuje 4 marca Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Katowicach. Organizatorzy ogłosili, że imprezę wesprze finansowo miasto Katowice. Władze miasta jednak twierdzą, że to nieprawda, że pieniędzy na tę imprezę nie dadzą.
W Europie między I a II wojną światową dyktatury były dość powszechne, ale wszystkie europejskie narody, poza Polakami, dyktatorów potępiły. Tylko w Polsce dyktator Piłsudski, który w 1926 roku krwawym zamachem stanu obalił legalną władzę i wprowadził dyktaturę, stworzył obóz koncentracyjny – jest bohaterem. Jeśli dyktator, będący w świetnych relacjach z innymi, także Hitlerem, jest bohaterem, to pierwszy krok ku odrodzeniu faszyzmu został już zrobiony,
lodzy zaliczyliby do narracji nacjonalistycznej. Ba, i u polityków SLD można znaleźć nacjonalistyczną narrację. Bo fundamentalne dla nacjonalizmu jest uwielbienie dla własnego narodu, przypisywanie mu jakiejś szczególnej dziejowej misji.
FALANGA, SALUT RZYMSKI – FASZYZM JUŻ JEST W tej sytuacji musiała się pojawić najpierw Młodzież Wszechpolska, gło-
W 1915 roku, z listy Kukiz’15 po raz pierwszy od 1932 roku, do polskiego Sejmu dostali się jawni narodowcy, a więc ruch głoszący ideologię faszystowską, chociaż sam protestuje, gdy go faszystami nazywać. Wprawdzie Piłsudski sam faszystą nie był, nie głosił choćby haseł rasowych, ale obalił państwo demokratyczne i stworzył totalitarne. Nawet jeśli był to totalitaryzm miękki, nie tak represyjny jak niemiecki czy hiszpański. Nie zmienia to faktu, że jego wrogowie polityczni bez procesów lądowali w obozie koncentracyjnym. A takie działania to jedna z głównych cech faszyzmu.
PIELĘGNOWANY NACJONALIZM Po śmierci marszałka jego obóz – piłsudczycy – coraz bardziej zbliżali się z narodowcami spod znaku ONR i Falangi. To już byli faszyści typowi, z ideologią rasistowską i antysemicką, chociaż należący do dość rzadkiego w Europie nurtu faszyzmu klerykalnego, w ideologii którego religia odgrywa wiodącą rolę. Polska Falanga była pod tym względem ortodoksyjna, bo zakładała, że państwo ma tak dalece ingerować w życie obywatela, by zapewnić mu zbawienie. Po II wojnie światowej poglądy te wcale nie zaniknęły, przechowała je choćby, choć w znacznie łagodniejszej, „cywilizowanej” formie, familia Giertychów. Nacjonalistyczno-klerykalna ideologia przewijała się w narracji wielu polskich partii politycznych: Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, Ligi Polskich Rodzin, a obecnie w PiS-ie i Solidarnej Polsce Zbigniewa Ziobry. Nie jest to wprawdzie ideologia faszystowska, ale tam, gdzie oficjalna władza nacjonalizmu nie zwalcza, lecz nazywa patriotyzmem – prędzej czy później (a raczej prędzej) muszą pojawić się bardzie radykalne ruchy. W Polsce w zasadzie żaden rząd po 1989 roku nie zwalczał nacjonalizmu. Wprost przeciwnie, pielęgnowano go w podręcznikach, w filmach, i w całej narracji polityczno-historycznej. Nawet prezydent Bronisław Komorowski wypowiedział wiele słów, które polito-
sząca wyraźnie hasła nacjonalistyczne, a po niej Obóz Narodowo-Radykalny, idący już pod sztandarami rasistowskimi i wyraźnie podkreślający, że jest kontynuacją przedwojennej Falangi. Określanej wtedy słowem: faszyści. Falanga domagała się wprowadzenia w Polsce – na wzór III Rzeszy – ustawodawstwa antysemickiego, a jej członkowie pozdrawiali się „salutem rzymskim” czyli gestem, który my znamy jako „heil Hitler”. Falanga – jeśli nie chcemy dopuścić do powrotu faszyzmu - powin-
n Gdy w Niemczech maszerowało NSDAP i SA, w Polsce maszerowali oni. Pod znakiem Falangi. raczej nie reagowała. No a po wyborach 2015 roku materiał ten na wniosek posła Adama Andruszkiewicza z klubu Kukiz’15 – materiał ten wycofano. Bo wtedy, z listy Kukiz’15, po raz pierwszy od 1932 roku, do polskiego
cie, ale jest ona od hitlerowskiej niewiele mniej zbrodnicza. Swastyka i czczenie Hitlera jawi się na tym tle jako wybryki grupki zupełnych idiotów. Bo o ile przedwojenni polscy faszyści byli pod pew-
Falanga – jeśli nie chcemy dopuścić do powrotu faszyzmu - powinna być symbolem równie zakazanym, jak hakenkrojc, swastyka. Tymczasem w 2011 (za rządów PO, nie PiS!) roku warszawski sąd oficjalnie rejestruje falangę jako symbol graficzny Narodowego Odrodzenia Polski. Falanga to jednoznaczny symbol ideologii totalitarnej, a jednak noszący ją nie są ścigani, chociaż w internecie można znaleźć tysiące zdjęć, także z państwowych uroczystości, na których paradują ludzie z falangą na ramieniu. na być symbolem równie zakazanym, jak hakenkrojc, swastyka. Tymczasem w 2011 (za rządów PO, nie PiS!) roku warszawski sąd oficjalnie rejestruje falangę jako symbol graficzny Narodowego Odrodzenia Polski, przy czym przyznaje się też do niej Obóz Narodowo-Radykalny. Falanga to jednoznaczny symbol ideologii totalitarnej, a jednak noszący ją nie są ścigani, chociaż w internecie można znaleźć tysiące zdjęć, także z państwowych uroczystości, na których paradują ludzie z falangą na ramieniu. Przez kilka lat nikt z polskich władz w falandze a nawet salucie rzymskim nie dopatrywał się niczego złowieszczego, nikt nie reagował, że oto odradza się hydra faszyzmu. Co prawda w 2012 roku w materiałach szkoleniowych dla policji pojawiła się falanga, jako symbol faszystów, ale chociaż noszących ją było coraz więcej, policja
Sejmu dostali się jawni narodowcy, a więc ruch głoszący ideologię faszystowską, chociaż sam protestuje, gdy go faszystami nazywać.
GROŹNA FALANGA, NIE SWASTYKA Falanga jest w Polsce od swastyki znacznie groźniejsza! Faszyści posługujący się swastyką nigdy w Polsce nie uzyskają szerokiego poklasku – bo Polacy (a także Ślązacy, Kaszubi, Mazurzy, ba, nawet polscy Niemcy) zbyt dobrze wiedzą, jak strasznych zbrodni dopuszczono się pod tym znakiem. U każdego normalnego człowieka swastyka na czyimś ramieniu musi budzić obrzydzenie! Z Falangą nie jest to już tak oczywiste, bo zdecydowana większość z nas nie wie, że wprawdzie falangiści nigdy swojej ideologii nie zdołali wcielić w ży-
nym urokiem III Rzeszy i jej wodza (były nawet plany postawienia Hitlerowi w Warszawie pomnika), to późniejsze zbrodnie na Polakach musiały w kraju nad Wisłą nurt ten nawet polskonarodowym faszystom obrzydzić. Ktoś, kto jednocześnie czci żołnierzy wyklętych i Hitlera, musi mieć, mówiąc kolokwialnie, nierówno pod sufitem, bo choć żołnierze wyklęci wal-
czyli z komunistami, to jednak po prostu w 1945 roku nie złożyli broni, którą chwycili wcześniej, by walczyć z hitlerowcami. W tym kontekście o grupce z Wodzisławia trzeba powiedzieć, że nie tylko faszyści, ale też idioci. Ale widać polskiemu społeczeństwu trzeba było pokazać faszystów ze swastyką, by uwierzyli, że u nas taki ruch naprawdę istnieje. Faszyści z falangą w narodzie, który fałszuje własną historię, nie wystarczali. Polacy gloryfikując przedwojenną Polskę nie chcą wiedzieć, nie chcą wierzyć, że nurt faszystowski był w niej bardzo silny. A jego symbolem była Falanga. Ta falanga, która się odradza. TVN swoim materiałem niczego więc nie odkrył. Kto zna faszystowską symbolikę, umie rozpoznać faszystowską ideologię, ten widzi, jak od lat stale rosną u nas one w siłę. Hakenkrojca trzeba pokazać tylko temu, kto o faszyzmie wie tyle, ile się dowiedział z Kapitana Klossa i filmu Miasto 44. W tym – i tylko tym – sensie dobrze, że TVN materiał ten wyemitował. Dariusz Dyrda
Ubiegłoroczny Marsz Niepodległości odbywał się pod hasłem „My chcemy Boga”, jednak wbrew hasłu wielu uczestników niosło hasła typowo rasistowskie, w rodzaju „Europa biała albo bezludna”, „Wszyscy różni, wszyscy biali”, „Czysta krew trzeźwy Umysł”, „Módlmy się o islamski Holokaust”. Wznoszono też rasistowskie okrzyki oraz ręce w geście nazistowskiego pozdrowienia. Zdjęcia z tej imprezy obiegły cały świat, kompromitując Polskę. Największe światowe media informowały, że w Polsce odradza się faszyzm, natomiast polskie władze sprawę marginalizowały a wielu polityków wypowiadało się, że to po prostu patrioci. Czemu więc teraz nagle premier i minister sprawiedliwości ogłaszają alert, czemu zapowiadają ściganie faszystów? Czy aby nie tylko dlatego, że nagle pojawił się faszyzm internacjonalny, bez polsko-katolickiego zabarwienia? Faszyzm z hakenkrojcem a niez falangą.
10
styczeń 2018r.
W ostatnią sobotę stycznia jak co roku oddaliśmy hołd ofiarom Zgody
O Tragedii nie dadzą zapomnieć
W myśl zarządzeń wojewody Zawadzkiego powstał złowrogi obóz w Łambinowicach. Polscy historycy i publicyści lubią pisać, że podobnie jak w całym kraju, komuniści osadzali tam swoich wrogów politycznych. No więc sięgnijmy po protokół z jego powołania (pisownia oryginalna): „Zebrani postanowili (…) w obliczu niemożliwości rozwiązania innymi drogami problemu osiedlenia na terenie naszego powiatu — stworzenie obozu koncentracyjnego dla niemców.” I to ci zebrani decydowali, kto jest Niemcem a kto nie. Decydowali jak chcieli, wszak niemieckie obywatelstwo mieli tu wszyscy. Dlatego zdarzało się, że do obozu trafiały całe wsie. Tak obóz wspomina jeden z więźniów, mieszkaniec wsi Kuźnica Ligocka: „W dniu 30 lub 31 sierpnia 1945 r. mieszkańcy wsi Kuźnica Ligocka, a w tej liczbie i ja — zostali wysiedleni przymusowo i umieszczeni w obozie w Łambinowicach, pow. Niemodlin. (…) Widziałem osobiście, że podczas tej akcji żołnierze i cywile bili miejscową ludność oraz rabowali ubrania, obrączki i inne wartościowe przedmioty. Do wspomnianego ogrodu spędzeni zostali wszyscy mieszkańcy wsi Kuźnicy Ligockiej, w tej liczbie również kobiety, starcy, dzieci. Następnie zebrano nas na podwórku przedszkola, skąd pieszo wyruszyliśmy do Łambinowic odległych o 12 km. W czasie drogi żołnierze i cywile bili tych ludzi, którzy nie mogli iść lub wychodzili z kolumny. W czasie drogi do Łambinowic śpiewaliśmy po polsku pieśń kościelną Pod Twoją obronę. Po przybyciu na teren obozu w Łambinowicach zostaliśmy dotkliwie pobici przez strażników tegoż obozu, po czym umieszczono nas w barakach.” W obozie śmiertelność była wysoka, zarówno z powodu głodu, epidemii, oraz znęcania się wartowników. Mordy oraz gwałty wartowników na kobietach były normą. Cała załoga była polska. Jeszcze bardziej zbrodnicza była świętochłowicka Zgoda, otwarta natychmiast, gdy tylko przeszedł front.
O Tragedii Górnośląskiej piszemy w Cajtungu w każdym styczniowym numerze od kilku lat. Powie ktoś, że do znudzenia, jak Polacy o Powstaniu Warszawskim. Jest jednak różnica – my przestaniemy ją tak obszernie wspominać natychmiast, jeśli tylko ci, którzy poniosą za nią odpowiedzialność, przyznają się do tego. I przeproszą – bo trudno żyć razem z kimś, kto strasznie cię skrzywdził i nie powiedział „przepraszam”.
O
czywiście, że w tym zjawisku, które nazywamy Tragedią Górnośląską, a które działo się w latach 1945-48 swój udział mieli sowieci. Udział niemały – masowo wywozili Ślązaków do kopalń Donbasu, wywozili całe fabryki wraz z ich załogami. Wywozili tysiące Ślązaków po prostu dlatego, że potrzebna im była niewolnicza siła robocza. A porozumienie z zachodnimi aliantami pozwalało im legalnie po tę niemiecką niewolniczą siłę sięgnąć. Ponieważ zaś niemal wszyscy Ślązacy zaliczeni byli do ludności niemieckiej, mieli niemieckie obywatelstwo – więc zgodnie z jałtańskim ładem sowieci mogli to robić przy akceptacji Zachodu. Zresztą zachodni alianci też – choć na mniejszą skalę – po tę niewolniczą nie-
miecką siłę roboczą sięgnęli. No i traktowali ją lepiej, niż Związek Radziecki. O tej sowieckiej części Tragedii jest jednak już głośno. Mamy w Radzionkowie muzeum deportacji (Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR), pisze się o niej i mówi sporo, IPN wydaje materiały na ten temat. Znacznie gorzej z drugą częścią Tragedii. Tą, którą zgotował nam polski nacjonalizm. Na wcześniejszych stronach piszemy obszernie, dlaczego uważamy, że obozy koncentracyjne były nie komunistyczne a polskie. Tutaj więc, aby się nie powtarzać, wspomnimy tylko, że powojenni komuniści w Polsce prowadzili działania bliskie ideałom przedwojennych narodowców, którzy chcieli Polski jednolitej etnicznie, bez mniejszości. Ta polska część Trage-
n Na Zgodzie 27 stycznia pierwszy pojawił się ktoś (zapewne nacjonalista Adam Słomka) z kwiatami opasanymi biało-czerwoną barwą, upamiętniającą znajdujący się tu wcześniej obóz hitlerowski. Dobrze, że takie kwiaty się tam znalazły. Niesmak wywołuje fakt, że złożono je tylko „Polakom pomordowanym”. Widać dla tego, kto kwiaty złożył, ofiary innych narodowości na hołd nie zasługują… dii miała właśnie wybić z głowy wszystkim, że na śląsku będą jakieś odrębności etniczne. Albo jesteś Niemcem i wyrzucimy cię do Niemiec, najpierw urządzając piekło na miejscu – albo jesteś Polakiem i nie waż się myśleć inaczej.
DWIE INNE SPRAWY
n Przykre to, ale nawet czcząc własne ofiary, nie umiemy tego zrobić razem. Już o 12.00, gdy Marsz dopiero wyruszał z Katowic, na Zgodzie pojawili się przedstawiciele Ślonzoków Razem, Fundacji Silesia, Mniejszości Niemieckiej i kilku innych śląskich organizacji. – Dla RAŚ-u jestem persona non grata, podobnie jak wielu innych tu obecnych. Nie będziemy się więc na siłę pchał do ich obchodów. Dla nas ważne jest, aby o Zgodzie pamiętać – powiedział Leon Swaczyna ze Ślonzoków Razem.
Była jeszcze jedna sprawa, którą i dziś można stale znaleźć w dyskusjach internetowych, a którą najprościej streścić można tak: „Wy hanyskie świńskie ryje, zostaliście folksdojczami i poszliście z Hitlerem, to chyba nie spodziewaliście się, że kiedy Śląsk wróci do macierzy, będziemy się z wami cackać. Dostaliście to, na co zasłużyliście”. Podobnie myślało wielu Polaków, którzy w latach 1945-48 zajmowało się represjami wobec Ślązaków. Zwykłe odreagowanie niemieckiej okupacji, zwykła, naturalna mściwość. Można ją zrozumieć. Nie można zrozumieć natomiast, że dziś, po 70 latach, Polacy wciąż nie chcą się do niej przyznać, zwalając winę na mitycznych komunistów.
Mitycznych w tym sensie, że komuniści ci nie wzięli się znikąd. Byli częścią jakiegoś narodu i był to naród polski. Poza tym wielu spośród tych, którzy w represjach uczestniczyło, z represjami się zgadzało, nie było komunistami. Można też usłyszeć (twierdzi tak choćby były wicewojewoda Piotr Spyra), że Tragedia Górnośląska zaczęła się już w roku 1939, bo wtedy Niemcy zaczęli rozstrzeliwać harcerzy, powstańców i innych polskich patriotów. Owszem, zaczęli, ale mamy tu jednak do czynienia z nieporozumieniem. Ci, którzy we wrześniu 1939 roku złapali za broń nie będąc żołnierzami, nie podlegali konwencjom genewskim, nie można ich było uznać za żołnierzy, osadzić w obozie jenieckim. Owszem, III Rzesza potraktowała ich bestialsko. Tak samo zresztą na początku września powstaniec Walenty Fojkis, ku obrzydzeniu zresztą polskich oficerów, rozstrzeliwał wziętych do niewoli freikorpsów. Na protesty tych oficerów odpowiadał, że to nie jest regularne wojsko, więc ma prawo. Dziś ten Fojkis ma swoje ulice w wielu śląskich miastach.
11
styczeń 2018r.
Ze wspomnień więźniów Zgody
n Główne obchody Tragedii Górnośląskiej przy obozowej bramie Zgody. Tak więc niemieckie represje skierowane były przeciw pewnym grupom. Tym, którzy już przeciw Niemcom chwycili zabroń albo istniało ogromne prawdopodobieństwo, że będą tworzyć ruch oporu. Z zupełnie innym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w latach 1945-48. Bestialstwo objęło praktycznie całe śląskie społeczeństwo, a nie tylko nazistów. Czerwonoarmiści traktowali nas jak część Niemiec, jak terytorium podbite, któremu
narodowców. Był nakierowany na eliminację niepewnych narodowościowo grup: Ślązaków, ale też Kaszubów i Słowińców (czyli „Kaszubów Zachodnich”), Mazurów i Warmiaków, Ukraińców i Łemków, Litwinów. Oraz oczywiście Niemców. Zbrodnie Tragedii Górnośląskiej dość dokładnie zbadał IPN. Mamy rzetelny opis sowieckiej masakry Miechowic, gdzie zabito bez powodu około 250 cywilów. Podobnie udokumentowanych jest wiele sowieckich wywózek. Kiedy jednak
nie-komuniści we władzach przeciwstawiali się represjom Ślązaków. Nigdzie też w dokumentach nie znajdziemy choćby śladu, że te czystki etniczne na Ślązakach były z inspiracji sowieckiej. Nie, to była samodzielna, polska inicjatywa.
ZAMIAST PRAWDY – WCIĄŻ WYPARCIE Przez kilka lat drukowaliśmy w Cajtungu wiele wspomnień związanych z Trage-
Ci, którzy we wrześniu 1939 roku złapali za broń nie będąc żołnierzami, nie podlegali konwencjom genewskim, nie można ich było uznać za żołnierzy, osadzić w obozie jenieckim. Owszem, III Rzesza potraktowała ich bestialsko. Tak samo zresztą na początku września powstaniec Walenty Fojkis, ku obrzydzeniu zresztą polskich oficerów, rozstrzeliwał wziętych do niewoli freikorpsów. Na protesty tych oficerów odpowiadał, że to nie jest regularne wojsko, więc ma prawo. Dziś ten Fojkis ma swoje ulice w wielu śląskich miastach należy się krwawa zemsta, a kobiety są ich własnością. Gwałty polskich żołnierzy też się zdarzały, choć rzadziej, za to odradzające się tu państwo polskie traktowało wszystkich Ślązaków jako element etnicznie (nie politycznie) podejrzany bądź wprost wrogi.
ŚLĄZACY NIE SĄ BEZ WINY Towarzyszyły temu częste grabieże – choć przyznać trzeba, że aktywnie uczestniczyło w nich także sporo Ślązaków, którzy w porę przystali do zwycięzców. We wspomnieniach prześladowanych stale pojawia się wątek, że to sąsiedzi, nagle z biało-czerwonymi opaskami zgotowali im piekło. Włączyli się ochoczo, widząc w tym zysk dla siebie, a może tylko „tropiąc germana”. Polskie działania były jednak zaplanowane, w myśl przedwojennych założeń
rzecz dotyczy tego, co robili funkcjonariusze państwa polskiego, liczby, daty, miejsca też są rzetelne, ale IPN unika jak ognia słowa „polskie”, używając „komunistyczne” Dotyczy to na przykład obozów koncentracyjnych (piszemy na stronach 4-6), zarządzanych przez Urząd Bezpieczeństwa, a zajmujących się między innymi weryfikacją narodową. W niektórych do narodowości polskiej zaliczono nawet 80 % więźniów. Tych, którzy przeżyli. Obozy te powstawały na mocy zarządzeń wojewody śląsko-dąbrowskiego z 18 czerwca i 2 lipca. Wprawdzie wojewoda Zawadzki był komunistą, ale jego zastępca Arka Bożek już ludowcem, który wszedł do władz województwa jako przedstawiciel tej grupy, która w 1945 roku przybyła z Anglii, by wraz z komunistami utworzyć (wynegocjowany w Jałcie przez Anglików i Amerykanów) Rząd Jedności Narodowej. Nigdzie nie znajdujemy informacji, by ci
dią Górnośląską. Pisaliśmy, kim był Salomon Morel, jak znęcał się nad więźniami, podobnie zresztą komendant Łambinowic, Czesław Gęborski. Nie ma sensu powtarzać tego po raz kolejny. Nie przestaniemy jednak pisać o problemie tak długo, dopóki oficjalna w Polsce wersja bę-
dzie brzmieć, że to po prostu komuniści zwalczali swoich wrogów. Bo nie, to polscy nacjonaliści i jeden Żyd (Morel właśnie) znęcali się nad Ślązakami tylko dlatego, że ci nie byli, nie czuli się Polakami. A nawet jeśli niektórzy się czuli, to ci strażnicy z białym orzełkiem na czapkach za Polaków ich nie uważali. I nie ma najmniejszego znaczenia, czy ten orzełek na czapce miał koronę, czy nie miał. W naszym przekonaniu niezdolność przyznania się Polaków do tych zbrodni, przeproszenia za nie, też dowodzi nacjonalizmu. Bo to właśnie cechą nacjonalisty jest przekonanie, że inne narody mogą być złe, podłe, zbrodnicze, ale mój własny naród jest nieskazitelny… Psychologia zna zjawisko wyparcia. Usunięcia z pamięci tego, co niewygodne, co uwiera. Nie przyjmowanie tego do wiadomości. Według nas tu mamy wyparcie w postaci czystej. Gdy od przedstawiciela polskich władz usłyszymy „przepraszamy” – Zgoda, Łambinowice i całe te represje staną się tylko historią. Zwłaszcza, że niewiele ofiar tych represji wciąż żyje. Nie żyją też kaci. Ale dopóki słowo to nie padnie, Tragedia Górnośląska jest wciąż bolącą raną. Joanna Noras (współpraca Dariusz Dyrda) Foto: AM, MP
n Ślązacy składają cześć ofiarom Tragedii w wielu miejscach. Na zdjęciu w Knurowie (też sobota 27 stycznia)
„Grupa milicjantów uderzeniami pałek i pejczami przegoniła więźniów w poprzek ulicy obozowej do umywalni. Tam odkręcono całkowicie kurki pryszniców, a następnie przegoniono nas mokrych i zziębniętych na plac apelowy. Jeden z milicjantów ryczał „padnij”, a cała ich grupa przebiegła po naszych ciałach. Kto z nas nie leżał dość płasko na ziemi, był deptany brutalnie butami po pośladkach, plecach lub głowie. Następnie rozległo się „powstań”, ponownie załomotały razy i jeszcze raz przepędzono nas do baraku – umywalni.” „W ciepłych tygodniach lata niezliczone ilości much składały jaja w otwartych ranach torturowanych więźniów. Po jakimś czasie wykluwały się z nich małe, białe robaki, które wywoływały u więźniów groźne powikłania i straszliwe męczarnie. Dla tych więźniów, za wskazaniem lekarza obozowego, gotowaliśmy regularnie wywar z ziół pozostawionych jeszcze w ambulatorium przez Niemców, który to wywar rozpylany był na ropiejącą ranę. Wskutek tego robaki wychodziły na powierzchnię rany, a następnie odpadały z niej lub były ostrożnie zeskrobywane z ran.” Obozy koncentracyjne nie zostały zlikwidowane, lecz przejęte przez nowych właścicieli. Najczęściej kierowane są przez polską milicję. W Świętochłowicach (Górny Śląsk) ci jeńcy, którzy nie zginęli jeszcze z głodu lub nie zostali pobici na śmierć, muszą noc w noc stać po szyję zanurzeni w wodzie, dopóki nie umrą. (Raport R. Bashforda dla Brytyjskiego Foreign Office z 1945) „Liczba ciał była ogromna, ale Szlomo nie zapominał o tym, że wciąż jeszcze żyje sześciuset mężczyzn z brunatnego baraku, oraz tysiąc ośmiuset „kolaborantów” i sześćset „kolaborantek”. On sam nic tknął ich jeszcze (osobiście zajmował się tylko mieszkańcami z brunatnego baraku), ale strażnicy zaczęli bić wszystkich: jeżeli nie salutowali, jeżeli nic mówili po polsku „Tak, proszę pana”, jeżeli nic pozbierali swoich włosów w zakładzie fryzjerskim, jeżeli nie zlizywali własnej krwi. Zapędzali Niemców do psich bud i bili ich, jeśli ci nie chcieli szczekać. Zmuszali Niemców do bicia siebie nawzajem: do skakania sobie na plecy, do walenia się po nosach, a jeśli jakiś więzień markował swoje ciosy, strażnicy mówili: – Pokażę ci jak się to robi – i walili tak mocno, że kiedyś jednemu uderzonemu wyleciało szklane oko. Gwałcili Niemki -jedna trzynastolatka zaszła w ciążę – i szkolili swe psy w ten sposób, że na komendę „Sic!” gryzły Niemców w genitalia. A i tak pozostało jeszcze trzy tysiące więźniów, i Szlomo nienawidził ich bardziej niż w lutym, nienawidził ich za to że nie chcieli usłużnie umierać.” (Szlomo, to komendant obozu, Salomon Morel).
12
styczeń 2018r.
Czemu nas nie zabili? Ja bym takich sukinsynów zabił!
Refleksje SS-mana
- Zgonili nos, SSmanów, do baraku. Pokozało sie, co je hań kino. I we tym kinie puścili nom film o Auschwitz. Kiej żech na to patrzoł, toch płakoł. Jak idzie tak traktować ludzi??? Myślołech, że po tym filmie nos wszyjskich zastrzelom. Bo przeca my byli SS, nosili my takie same mundury, jak te wachtyrze z Oświęcimia. Czamu nos niŷ rostrzelali? Niŷ poradzą tego pomiarkować, jo by takich sukinsynůw rostrzeloł – opowiadał mi niemal 50 lat po wojnie.
Bo
pierwszy reportaż z nim napisałem w połowie lat 90. minionego wieku. Obiecałem mu wtedy, że dopóki żyje, nie opublikuję jego wspomnień pod nazwiskiem. Ale nie żyje od kilku lat, postanowiłem więc wrócić do wspomnień Gerarda Brysia, SS-mana, który w peryferyjnej dzielnicy Tychów mieszkał kilometr ode mnie. I znany był jako życzliwy, dobry człowiek. Który wstydził się SS. Nie, nie ukrywał swoją przynależność do tej formacji. Przynależność do niej uważał za hańbę, od czasu gdy po wojnie dowiedział się, czym, poza walką na froncie, SS się zajmowało. A trafił do tej gwardii Hitlera iście po szwejkowsku.
NIŶ ROZUMIA, ALE JAWOHL! - Jo nikej niŷ boł nazistom. Niŷ chciołech iś na wojna, przeca to niŷ moja sprawa. Ale jak ech mioł 18 lot, to przīszeł bilet na stowka. Wehrmacht. Infanteryjo, znaczy piechota. Bołech
czy szmaciorz. Za bajtla dwůch u nos, po Cielmicach jeździło. Jedŷn boł Ślůnzok, i nabroł garcůw, szmat, a doł bajtlowi bele co, nojtańszego lizoka. A tŷn drugi Żyd, uczciwy, dobry, nikej mie niŷ ocyganił. Inszych tyż. Tego piŷrszego my smolili, kożdy czakoł na Żyda. Ale, zdo mi sie, we 1938 się stracił. Padali, co go polski narodowce fest sprali. A i powstańce ślůnski, mieli ůwdy u nos kupa do godki. Niŷradzi mieli Żyda…
WSTYD DO KOŃCA ŻYCIA
n Zdecydowana większość frontowych żołnierzy SS nie miała chyba pojęcia, jak strasznego ludobójstwa dopuszcza się ich formacja na tyłach. sie jak pieron, bo jo talentu do języków ni mom, i chocia byli my już pora lot niby-Niŷmcami, po nimiecku żech godoł a miarkowoł tela, co nic – wspominał 70-letni Bryś, chłopisko wysokie i barczyste. Po kilku tygodniach w koszarach zjawiło się SS. Wszystkich ustawiono w dwuszeregu. – Jo mioł wiŷncyj, jak metr ŏziymdziesiont, toch stoł w piŷrszym abtajlongu. I zaro przīszeł do mie tŷn oficer SS i coś zagodoł. Niŷ zmiarkowołech co, ale żech boł wylynkany, toch ryknoł: Jawohl! SS pojechało, a wachmajster, ze Rybnika boł, pado do mie: - No pakuj się! - Czamu? - Jak to czamu? Zgłosił żeś sie do SS. Za dwie godziny jedziesz do jejch kasarnie.
WALCZYŁ JAK LEW No i tak zaczęła się jego przygoda w SS. Początkowo łatwo nie było, język nie bardzo rozumiał, ale że był rok 1943, Niemcy na frontach zbierali już łomot, to walory ideologiczne SS-mana były mniej ważne, niż sprawność bojowa. A Bryś miał zadatki na Rambo; twardy, silny, zręczny. I z talentem do obsługiwania broni. Nawet mając lat 70 poruszał się jak sprężyna. - Szkolenia niŷ boło ani půł roku. I ostfront. Bili my sie jak lwy, ale przeca niŷ skuli wiary we Hitlera. Sroł go pies. Kożdy wiedzioł, co sowiety SS-manůw niŷ bierom do lagru, ino zaro kula w łeb. Tuż jak ŏni majom do nos tako oferta, my momy do nich inszo: przīdźcie i spróbujcie nos wzionć!
Bo widzisz synek, na froncie to je tak. Eli cie trefi pocisk artylerie, to ani niŷ wiŷsz, żeś umar. Twoja gowa leży dwaiścia metrów we jedna zajta, noga dwajiścia metrów w inszo. Tank to samo. Ale kiej idzie tyraliera, piechota… Ty mosz synek pepesza, jo moja szturmgywera, ŏboczymy fto kogo! Niŷ pytej mie synek, wielach ludzi posłoł do piochu, Rusůw, Amerykonůw. Cyla mom, to tela. Ale jedno mogą ci pedzieć, nikej ech niŷ szczyloł do żodnego, eli som niŷ szeł na mie ze gywerom! Gdy został ranny, pod koniec 1944, przytrafiło mu się, jak sam twierdził, straszne szczęście. – Po kuracji we lazarecie we Bremie, wypisali mie w lutym 1945. Moji dywizje już niŷ boło, toch niŷ pojechoł na ostfront, ino dostołech nowy przīdział, do SS sam, na Zachodzie. Amerykony tyż pojedynczych SS-manůw strzylały, ale jak się poddoł pluton, abo wiŷncyj, to już brali do lagru.
FILM I PŁACZ Pamiŷntom tŷn lager. Przůdzi niŷ boło nic, ino pole, ale zaro przīszły murzīny, bili paliki i naciągali drut kolczasty. Niŷskoro, a byli my już za drutŷm. Kożdy sztaunowoł, co tyż nos czako. Jak niŷ zabili ŏd razu, to możne bydymy żyć? Niŷ powiŷm, boło głodno, murzīny ukradły zygorek, ale nadzieja ŏstała. Aże nom tŷn film puścili. Auschwitz! Katać to tak idzie ludzi zabijać? Było mi źle. Niŷ skirz tego, co mie zaro zabijom. Ino coch nosił tŷn som wafynrok, jak te wachtŷrze ze Auschwitz. Oroz mie tŷn wafŷnrok zaczoł polić. Kiej bych mioł mojo gywera
a jejch ŏboczył, to bych szczyloł. Co za świnie. Ponbůczku, wybocz, co jo boł we SS, a ŏni byli we SS… U Brysia w oczach pojawiły się łzy, choć minęło już pół wieku. Poszedł do kuchni, z szuflady w byfyju wyjął starą, pożółkłą gazetę. Chyba Trybunę Ludu. Otwarł i pokazał małą informację, zaznaczoną flamastrem. I po chwili zaczął opowiadać: - We 1944 roku, zdo mi sie co w marcu, fest nos Rusy nacisły. Tanki, katiusze, piechoty w pierony. Artyleryjski huragan, Taki jedŷn kole mie ŏroz nasroł w galoty i ciepnoł sie, uciekać. Ale chycili go. Wiadomo, gericht, sąd znaczy, wojenny i kula we łeb. Tak ech se myśloł. Ale niŷ! Szterdziści lot niŷskorzŷj trefiłech ta gazeta. To je ŏn (pokazał na nazwisko w notatce „Proces strażnika z Buchenwaldu”). Już wiŷm, skond ŏni tych wachtyrzy brali. Ze takich, co sie załomali na froncie. I byli gotowi zrobić wszyjsko, bele nazod na front niŷ trefić. Wszyjsko… Bryś tego dnia nie był w stanie powiedzieć nic więcej. Siedział i płakał. Odwiedziłem go parę dni później. Był w znacznie lepszym nastroju. Wróciłem do tego Auschwitz. - Wiŷsz, kiej my wrócili do baraku, poniŷkierze padali, że co przeca były Żydy. Ale jo w cołkim moim zyciu znoł ino jednego Żyda. Haderlok, zna-
Zmieniłem temat:- Panie Geracie, tera w Niŷmcach durś sie trefiajom weterany rostomaitych dywizyj. Wehrmachtu, SS. Kiej by boł tref waszŷj dywizje, pojedziecie? Spojrzał na mnie, chyba zszokowany: - Synek, co ty godosz??? Dyć tera, kiej jo wiŷm ŏ zbrodniach SS, pojechać na taki tref, to podpisać sie pod tymi zbrodniami. Jo każdego dnia rzykom do Ponbůczka, coby mi wyboczył to SS, a ty pytosz, czy na taki tref pojada? Kożdego fto tam przījedzie, winni zaś wrazić do harestu. Bo Bryś po wojnie wrócił na Śląsk. Do dom. Za służbę w SS dostał wyrok, sześć lat więzienia. Odsiedział. Potem trafił do roboty, na kopalnię najpierw Ziemowit, potem Piast. - Jo się roboty niŷ boł. Żodŷn Pstrowski, ale szło pedzieć, coch boł taki maluśki przodownik pracy. Tuż za Gierka zaczli mie cisnonć. „Może byście wstąpili do PZPR”, „Jak wstąpicie do PZPR, pojedziecie na wczasy do Bułgarii”. Se myśla, Bułgaria fajno rzecz, co mi tam. Ale jak ech pedzioł, co może być, kozali napisać życiorys. Nikej ech niŷ cyganił. Życiorys to życiorys. Toch napisoł, że 43-45 bołech we SS. A coch mioł napisać, że robiłech za kapelonka? PZPR dała mi pokůj. I tela mojigo szczynścio. Bo kiej bych sie na stare lata dowiedzioł, żech boł we dwůch organizacjach zbrodniczych, to, padom ci synek, ŏ jedna za tela! Nie wiem, kim Bryś byłby dla tych zwyrodnialców z Wodzisławia. Może bohaterem, bo wszak służył w gwardii ich idola. Wiem jednak, kim byliby oni dla Brysia. W najlepszym razie w twarz by im splunął. Dariusz Dyrda
Zgodnie z polskim rozumieniem historii, pan Gerard Bryś, SS-man, był faszystą. Zgodnie z moim rozumieniem świata, a znałem człowieka, prędzej bym go zakwalifikował do Marsjan niż faszystów. Ale żeby to zrozumieć, trzeba wejrzeć w duszę człowieka, a nie tylko jego szatę (mundur). Dla mnie SS-man Bryś był sto razy bardziej prawym człowiekiem, niż „żołnierz wyklęty”, który w imię ideologii jaką wyznawał, zabijał bezbronnych. Dla mnie Gerard Bryś to dziwny, ale nie wstydliwy, element naszej śląskiej historii. DD
13
styczeń 2018r.
WŁADYSŁAW OPOLCZYK ABO CZORNY PR PO POLSKU
Forsztelujcie sie ino tako sytuacjo: trefiyły sie wszyske klachule ze cołkigo placu, epny think-tank. Jejch cyl: Hajnel ze czwortego sztoka. Metoda: ôszeredzić chopa, coby już sam niy mioł żywobycio.
n Władysław Opolczyk, podobizna z częstochowskiej siedziby paulinów. - Suchejcie – pado nojstarszo klajcbaba – muszymy znojś na tego gizda jak nojwiyncyj hokůw. - Jo je ino ciekawo skond ôn mo na te nowe autoki – sztaunuje jedna klachula. - Piniŷndzy mo choby lodu, niŷ ma sie co dziwować, co ôn ani niŷ wiŷ po wiela som kartofle w aldiku! – pado wtůro.
- Mie tyż, mie tyż! Erotoman! - To terozki ciście a klachejcie – komandŷruje nojstarszo klachula i napoczyno sie faza „dissemination” jak fachmany mianujom roztopiŷrzani czornego PR. Kej kożdo jedna heksa cosik znokwi, to już wiada, co borok wiyncyj żywobycio
To je wszysko psinco, kej wejrzymy na czorny PR, kery polske historyki zrichtowali naszymu hercogowi ze sztŷrnostego storoczo: Władysławowi Opolczykowi - Jak skond mo? Niŷ wiŷcie? – dziwuje sie trzecio - Dyć na zicher musioł komuś zachachmyncić! Wichlyrz pieroński! - Takiymu to je egal, dyć ôn ani do kościoła niŷ łazi! - Niŷ ino, c o do kościoła niŷ łazi, to ani kolŷndy niŷ puszczo! - Skond mo taki pieron wiedzieć po wiela som kartofle, kej ani do kościoła niŷ łazi, coby sie normalnie pogodać? - A jo to myśla, co ôn bydzie buzyrant! - Ja! A na mie to roz wejrzoł tak, choby mie chcioł poseblykać ôczami! Jo miała gyfil, co ôn mie molestuje!
mioł sam niŷ bydzie. Jedne, co mu ôstanie to wzionć a wykludzić sie hań fest fůrt daleko. Nale to je wszysko psinco, kej wejrzymy na czorny PR, kery polske historyki zrichtowali naszymu hercogowi ze sztŷrnostego storoczo: Władysławowi Opolczykowi. Kej ftoś sie poczyto biografio tego gůrnoślůnskigo Piasta, to na zicher uzno, co chop mioł gowa na karku. Wyzgerny a pozorny polityk zrobił epno kariera na dworze krůla uherskigo (a niŷskorzyj tyż polskigo) Ludwika Srogigo, kery zlecoł mu nojważniejsze misje. Wiedzioł,
co na ślůnskigo hercoga zowdy idzie sie spuścić, beztůż sztajgnoł go na palatyna (wtůry nojważniejszy chop po samym krůlu), a ŷntliś zlecił mu funkcja namiestnika Rusi Halickij (dzisio Ukraina). Ukraińce ôd razu zmiarkowali, co erbli ze Ślůnska fest dobrego gospodorza, kery dobrze nimi rzůndził i zakłodoł miasta (dziŷnki niŷmu Lwów fest sie rozwijoł). Je tyż tako teorjo, co dzisiejszo fana ukraińsko je tako podano na gůrnoślůnsko, bo tak wymedykowoł prawie Władysław Opolczyk, kery wzion swoja ślůnsko fana, ôdwyrtnoł na ôpach i beztůż ône majom terozki fana modro-złoto a my złoto-modro. Możno to je prowda, możno choby-prowda, a możno prowda smoleńsko. Fto to wiŷ, kożdo nacyjo potrzebuje swojich berůw i bojek, pra? (Dejcie pozůr, terozki bydzie dygresjo: Na zicher pamiŷntocie, co niŷdowno polske patryjoty spolili we Warszawie fana ukraińsko i bezma przīszło do srogij chaje, nale polske policaje wytuplikowali, co niŷ ma sie skuli czego nerwowa , bo patryjoty myśleli, co polom ślůnsko fana, a niŷ ukraińsko, a ślůnsko fana polić to niŷ ma grzych, bo dyć Ślůnzokōw niŷ ma, tak jak i niŷ ma ślůnskij gyszichty i ślůnskij godki, a jak ftoś pado inakszyj, to zaroz przīdzie ku niŷmu posłanka Dziuk z PiS-u i mu pokoże. Pieron wiy, co mu pokoże, nale jo już je wylŷnkany, kej ino pomyśla, co posłanka Dziuk z PiS-u mo do mie przīś i cosik mi pokozać; cołki sie dyrgōm a szłapy mom choby ze hauskyjze, beztůż wola sztopnonć ta dygresjo.) Nazod do Opolczyka. Zdowałoby sie, co polske katoliki tyż muszom być mu rade, dy to ôn fundnoł klasztor paulinůw na Jasnyj Gůrze i zasnyczył hań ôbroz Czornyj Madonny we 1382. Wiŷcie kery? Ja, ja, tyn, ô kerym myślicie! Tyn som, do kerego rzykajom polske patryjoty, coby ich Ponbůczek spolił wszyskich Arabůw, buzyrantůw, Ślůnzokůw i feministki, ino coby przůdzij doł im znać, bo ône niy chcom przepasować takigo show! No ja, to kaj tyn czorny PR? Roz robił żech szkolŷniy do ślůnskich rechtorůw o epnych Ślůnzokach i napoczła sie godka ô Władysławie Opolczyku. – To je tyn zdrajca, ja? – pyto sie ôroz jedna rechtůrka. – A, jaaa, tŷn, to już wiŷmy kery – pomiarkowali sie ôroz wszyscy inksi. A to wszysko skuli majstra polskigo czornego PR, epnego wieszcza Sienkiewicza. Hajnela, a niŷ Bartłomieja. Bartłomiej to tŷn, kery, inakszyj jak Hajnel, godoł prowda, co państwo polske istnie-
je ino we teoryje. Hajnel Sienkiewicz to tŷn, co napisoł „Krziżokōw”, kere siedzom nom w gowach ôd bajtla. Dali my mu sie przegodać, co gorszych chacharůw jak Krzīżoki to sam niŷ było. A tŷn Opolczyk? Dyć ôn boł jeszcze gorszy ôd tych Krziżokōw, co borokowi Jurandowi ślypie wyżgali! Bo ôn, Polok (piŷrszo niŷprowda), zkamracił sie ze Krzīżokami, Niŷmcami (wtůro niŷprowda), skuli tego, co niŷ bōł rod polskiymu Jagielle (trzecio niŷprowda). „Gizd lagramyncki, wichlyrz i kabociorz! Przepadzity hanys, kery przedoł sie diobłu, coby ino erbnonć polsko korona!” Fandzolŷni. Roz: Opolczyk niŷ boł żodyn Polok ino ślůnski hercog i dowoł pozůr na ślůnske interesy (bo na co mioł dować pozůr? dyć niŷ na Polokůw, pra?). Dwa: Krzīżoki to niŷ Niŷmce. |Boły hań Francuzy, Anglikanery, Italoki, a i Polok się w jejch biołym mantlu ze czornym krojcŷm trefił. Trzī: Jagiełło to boł Litwin, a niŷ Polok. Nale fto dzi-
n Czorno Madonna z Częstochowy. I som klasztor jasnogórski i tŷn obrozek fundnoł ślůnski princ Władysław ze Opolo. godo „marketing manager”, ja?), to ciŷnżko im bydzie wypucować tyn cołki maras, kerym polske historyki ôbciepali
Opolczyk niŷ boł żodyn Polok ino ślůnski hercog i dowoł pozůr na ślůnske interesy (bo na co mioł dować pozůr? dyć niŷ na Polokůw, pra?). Dwa: Krzīżoki to niŷ Niŷmce. |Boły hań Francuzy, Anglikanery, Italoki, a i Polok się w jejch biołym mantlu ze czornym krojcŷm trefił. Trzī: Jagiełło to boł Litwin, a niŷ Polok. Nale fto dzisiej na to dowo pozůr? siej na to dowo pozůr? Sienkiewicz napisoł, co Krzīżoki byli gizdy, a Opolczyk boł zdrajca, to niych tak ôstanie. Choby my i dzisiej znodli cołki sztab szpecōw ôd aszynio sie (na takich sie
ślůnskigo hercoga Władysława Opolczyka. Nale fto jak fto, ale my muszymy godać prowda. Beztůż naszrajbowoł żech tela, wiela żech wiedzioł. Pyrsk. Marcin Melon
Władysław ks. Opolski urodził się ok. 1330 roku, zmarł w 1401 w Opolu. Jako dziedzic niewielkiego – zależnego od Czech - księstwa, do tego do podziału z dwoma braćmi, postanowił zrobić karierę na dworze któregoś z wielkich monarchów. Najpierw spróbował w Czechach, ale do tamtego króla, a zarazem cesarza niemieckiego, pchały się setki takich książątek z całej Europy. Wybrał się więc do jego brata na Węgry, gdzie szybko staje się prawą ręką króla. To on zręcznie doprowadził do obalenia testamentu Kazimierza Wielkim, dzięki czemu tron po nim przypadł córce króla węgierskiego, wnuczce Władysława Łokietka, Jadwidze. Właśnie za to dostał Opolczyk od węgierskiego króla m.in. Ziemię Wieluńską z Częstochową, i to dzięki temu Polacy mają tam dziś swój święty klasztor. Z nadania węgierskiego króla był też wielkorządcą Rusi Halickiej (dziś Zachodnia Ukraina) a potem także Polski. W tym czasie sam zamyślał, aby ożenić się z Jadwigą – dzięki czemu polska korona wróciłaby do dynastii Piastów. Jednak polska szlachta nie chciała o nim nawet słyszeć, decydując się na wydanie królewny za Litwina Jogailę (u nas znany jako Jagiełło). Stosunki tych dwóch nigdy nie układały się dobrze, zdarzały się i wojny, w których potężniejszy władca polsko-litewski był górą. Na jego żądanie młodsi opolscy książęta odsunęli praktycznie stryja nawet od władzy w księstwie opolskim. A sam ambitny Władysław zmarł w wieku ok. 70 lat, 18 maja 1401 roku. Oczywiście w Opolu.
14
styczeń 2018r.
1000 lat historii Polski - niemiecka zasługa To, że Śląsk swój gospodarczy rozwój w XIX wieku zawdzięcza Niemcom, nie ulega żadnej wątpliwości dla każdego, kto choć pobieżnie zna jego historię. Ale – co ciekawe – także istnienie państwa polskiego byłoby tylko historyczną ciekawostką, gdyby nie Niemcy. Dokładnie rzecz biorąc – jeden Niemiec.
G
dyby nie on, o Polsce w podręcznikach historycznych środkowej Europy byłyby jedynie krótkie wzmianki, jak o innych pierwotnych państwach słowiańskich, państwie Samona, Rzeszy Wielkomarawskiej, czy Wiślanach. Bo gdyby nie ten Niemiec, to cała historia Polski trwałaby lat około 70, czyli krócej niż Wielkiej Morawy. W jej przypadku mamy państwo czterech po kolei władców i na tym koniec. Podobnie, gdyby nie ten Niemiec, państwo Polan ograniczałaby się do czasów trzech władców, Mieszka I, Bolesława Chrobrego i Mieszka II. I tyle.
n Sarkofag Henryka III w katedrze w Spirze. REKLAMA
Bo gdy Chrobry zmarł, w 1025 roku, na państwo jego syna rzucili się wszyscy wrogowie ojca. A Chrobry jako pierwszy (ale wcale nie ostatni) zdążył zrobić sobie wrogów z niemal wszystkich sąsiadów.
MIESZKO, POCZĄTEK ROZPADU PAŃSTWA Jego syn, Mieszko II był równie wojowniczy, jak ojciec, ale wojny prowadził mniej szczęśliwie a i dyplomacja mu szwankowała. Po kilku latach walk Mieszko musiał z kraju uciekać, a gdy udał się do Czech (jedynego sąsiada, z którym nie był w konflikcie) został uwięziony i wykastrowany. W 1032 roku mu-
siał przystać na żądanie cesarza, aby podzielić państwo pomiędzy siebie, wygnanego przed laty brata Ottona i brata stryjecznego Dytryka. Wprawdzie zdołał ich przepędzić jeszcze raz, ale gdy dwa lata później umierał, pozostawił państwo w stanie konfliktów wewnętrznych, pozbawione wszystkich nabytków terytorialnych ojca (Ruś za jego rządów odzyskała Grody Czerwieńskie, Niemcy zajęli Miśnię i Łużyce). Słabość władzy Mieszka spowodowała także, że w wielu miejscach państwa odrzucono niedawno narzuconą religię chrześcijańską i wrócono do tradycyjnych wierzeń Słowian.
KAZIMIERZ – PAŃSTWA JUŻ NIE MA W tej sytuacji tron po ojcu odziedziczył Kazimierz. Odziedziczył, ale nie objął. Możnowładcy bowiem w latach Mieszka przyzwyczaili czuć się niezależni, gdy więc Kazimierz spróbował rzą-
wstanie ludowe na Śląsku i w Wielkopolsce likwidowało resztki chrześcijaństwa. Na czele antychrześcijańskiej rebelii stał być może młodszy brat Kazimierza, Bolesław. To by wyjaśniało, dlaczego imię jego usuwano z kronik, i w historii nazywany jest Bolesławem Zapomnianym. Tak czy inaczej, nastąpił koniec państwa Polan! Rozpadło się, jak sto lat wcześniej jeszcze potężniejsza Rzesza Wielkomorawska. Książę Kazimierz nie miał specjalnych szans wrócić do swojego państwa, na Węgrzech też był zresztą niemile widziany. W tej sytuacji jedynym miejscem, gdzie mógł się udać były Niemcy, których cesarz ogromnym szacunkiem otaczał swoją ciotkę Rychezę.
HENRYK III, ZBAWCA POLSKIEJ PAŃSTWOWOŚCI Ten cesarz to Henryk III Salicki i właśnie on jest człowiekiem, któremu od prawie 1000 lat Polska zawdzięcza ist-
Gdyby nie ten Niemiec, to cała historia Polski trwałaby lat około 70, czyli krócej niż Wielkiej Morawy. W jej przypadku mamy państwo czterech po kolei władców i na tym koniec. Podobnie, gdyby nie ten Niemiec, państwo Polan ograniczałaby się do czasów trzech władców, Mieszka I, Bolesława Chrobrego i Mieszka II. I tyle. dów silnej ręki, ci zjednoczyli się i go wypędzili. Na Mazowszu możnowładca Miecław stworzył własne państwo, Śląsk odzyskali Czesi (pustosząc też Wielkopolskę), matka Kazimierza, Rycheza, z cesarskiego niemieckiego rodu zwiała do ojczyzny z insygniami koronacyjnymi Bolesława Chrobrego i Mieszka II, a sam Kazimierz został wygnany na Węgry. Po-
nienie. Kazimierz miał farta, bo właśnie wtedy, gdy zwiał do Niemiec, Henryk uzyskał cesarski tron. Kazimierz był kuzynem cesarza, a jego stryjowie – bracia Rychezy – należeli w cesarstwie do osób pierwszoplanowych. Jeden był arcybiskupem kolońskim, drugi księciem Szwabii. Poza tym Kazimierz, rówieśnik cesarza Henryka, szybko znalazł z nim wspólny język. No i niemiecki cesarz podjął decyzję: postanowił pomóc kuzynowi w odbudowaniu jego polskiego państwa! Henryk III Salicki podjął chyba najważniejszą decyzję w dziejach Polski, za którą w każdym polskim mieście (a w Krakowie to już na pewno) powinien mieć pomnik. W 1039 roku z Niemiec wyruszył do ojczyzny Kazimierz, wiodąc 500 ciężkozbrojnych niemieckich rycerzy ( z giermkami i pocztami kilka tysięcy wojowników), zebranych dzięki poparciu finansowemu i autorytetowi Henryka III. Na czele wojska tego odzyskał Kraków z Małopolską, potem też Wielkopolskę.
n Tak Odnowiciela wyobrażał sobie Matejko.
RUS TEŻ POMÓGŁ Wtedy także książę ruski uznał, że warto Kazimierzowi pomóc, zwłaszcza, że z mazowieckim Miecławem miał stale zatargi. Wyswatał więc swą siostrę z Kazimierzem i wraz z nim pobił Miecława – a Kazimierz i Mazowsze przyłączył do swojego państwa. Na koniec, po licznych wojnach z Czechami, odzyskał nawet Śląsk – choć nie do końca, bo zobowiązał się płacić Czechom z niego coroczny trybut (rodzaj daniny): 30 grzywien złota i 500 srebra.
POLSKA ODRODZONA Po niemal 20 lat od uzyskania pomocy Henryka III umierał już jako władca państwa ponownie zjednoczonego, chociaż w odróżnieniu od dziada Bolesława i ojca Mieszka II nie zdołał się koronować na polskiego króla. Mimo tego w historii Polski nosi słuszne miano Kazimierz Odnowiciel. Tylko uczciwiej byłoby nazwać go Odnowicielem z Niemiecką Pomocą. Bo bez tej pomocy w podręcznikach byłby zapewne zapis, że w połowie lat 30. XI wieku państwo polskie rozpadło się definitywnie. Diabli wiedzą, co dziś byłoby tu zamiast niego. Opisane wyżej wydarzenia nie są żadnymi odkryciami. Zna je każdy polski historyk. Tylko darmo w ich nauczaniu o własnej historii usłyszeć, że cały ten tysiąc lat historii Polski zawdzięczają cesarzowi Henrykowi III z dynastii Salickiej. Że tak naprawdę zasługuje on na tytuł Odnowiciela Polski przynajmniej w takim samym stopniu jak Kazimierz z rodu Piastów. Adam Moćko
15
styczeń 2018r.
FIKSUM DYRDUM
P
olacy są dla mnie narodem niepojętym. Żyję między nimi od urodzenia, czyli już pół wieku z okładem, a wciąż mnie zdumiewają. Chociażby tym uwielbieniem polskich faszystów dla Hitlera. Ja potrafię zrozumieć podziw, jaki żywili do niego polscy faszyści przedwojenni. Hitler okazał się politykiem niezwykle sprawnym, nie tylko w kraju ale i na arenie międzynarodowej. Od naszej Dobrej Zmiany, która programowo ma z nim całkiem dużo wspólnego, różnił się choćby tym, że wszystkie europejskie batalie dyplomatyczne wygrywał. I aż do wybuchu II wojny światowej umiał w sporach z innymi europejskimi krajami załatwić wszystko, co chciał. Czasami używał w tym celu i Polski - jak chociażby wtedy, gdy uwiarygodniła jego żądania wobec Czechosłowacji własnymi żądaniami. A potem razem z nim rozbioru tego kra-
Świat według hajlujących sce. Przecież i my, Ślązacy mieszkający po polskiej stronie granicy, byliśmy zauroczeni podobnie i marzyliśmy o połączeniu się w jednym państwie z rodakami mieszkającymi w Gliwicach. Opolu, Raciborzu, Bytomiu. Gdy Niemcy wkraczali w 1939 roku, ogromna rzesza Ślązaków witała ich radośnie. Polacy nie witali. Polacy rzucili się do walki, i w tym oporze przeciw III Rzeszy byli oporni, jak mało kto w Europie. Może tylko Serbowie mogli się równać, no i ruscy odmian wszelakich. III Rzesza odpowiadała na to represjami na niespotykaną gdzie indziej skalę, więc Adolf Hitler stał się dla Polaków – co w tej sytuacji oczywiste – uosobieniem zła wszelakiego, szatanem wcielonym, zbrodniarzem ponad
Rozumiem zauroczenie Hitlerem w przedwojennej Polsce. Przecież i my, Ślązacy mieszkający po polskiej stronie granicy, byliśmy zauroczeni podobnie i marzyliśmy o połączeniu się w jednym państwie z rodakami mieszkającymi w Gliwicach. Opolu, Raciborzu, Bytomiu. Gdy Niemcy wkraczali w 1939 roku, ogromna rzesza Ślązaków witała ich radośnie ju dokonała. Dobra Zmiana na arenie europejskiej zbiera cięgi nieprzeciętne i chociaż żadnego sąsiada nie napadła, powoli zaczyna być politycznie izolowana tak, jak Hitler w 1944 roku. Bo i jemu jako jedyny sojusznik pozostały wówczas Węgry. Więc powiadam, rozumiem zauroczenie Hitlerem w przedwojennej Pol-
wszystkich innych zbrodniarzy. Bo i hitlerowskie zbrodnie w Polsce trudno rozumem objąć. Nam Ślązakom, chociaż żadne represje ze strony III Rzeszy nas nie spotkały, chociaż zaliczono nas do narodu niemieckiego – szybko sentyment do Hitlera przeszedł, bo niby nie byliśmy podbi-
ci, niby byliśmy Niemcami, ale staliśmy się dla III Rzeszy mięsem armatnim – i nie mam żadnych wątpliwości, że proporcjonalnie podczas II wojny światowej ży-
Amerykanie wspólnie z Wehrmachtem, to wierzyli przecież święcie, że Hitlera już wtedy nie będzie, a Niemcy z wroga staną się sprzymierzeńcem. Ale tylko na zasa-
Nam Ślązakom, chociaż żadne represje ze strony III Rzeszy nas nie spotkały, chociaż zaliczono nas do narodu niemieckiego – szybko sentyment do Hitlera przeszedł, bo niby nie byliśmy podbici, niby byliśmy Niemcami, ale staliśmy się dla III Rzeszy mięsem armatnim cie straciło więcej mężczyzn śląskich niż polskich. Kiedy więc wojna zbliżała się ku końcowi, każdy Ślązak tego końca wypatrywał z nadzieją, że może wszyscy w naszej rodzinie go dożyją. Owszem, był lęk, jak też nowi władcy Śląska, Polacy, nas potraktują (lęk okazał się uzasadniony), ale mimo wszystko radości z końca III Rzeszy i Adolfa było chyba więcej. I praktycznie przez ponad pół wieku życia na Śląsku spotkałem może ze trzech ludzi, którzy o Hitlerze wypowiadali się z sentymentem. O dziwo, żaden z nich nie służył w jego armii. Sentyment polegał na tym, że „za Niymca żyło sie dobrze i boł ordnung”. Polakom za Niŷmca ani nie żyło się dobrze, ani ordnung im chyba nie bardzo pasował. I nawet najzagorzalsi polscy nacjonaliści, ci z pod znaku Narodowych Sił Zbrojnych, Związku Jaszczurczego, nie uważali go już za swojego idola. Był wrogiem, takim samym jak Stalin. Nawet jeśli wierzyli, że zaraz po II wojnie światowej wybuchnie III, a na wschód ruszą
dzie, że wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem. I tak było w Polsce przez ponad pół wieku. Co nagle stało się takiego, że w łysych polskich łbach zalęgło się uwielbienie dla fuehrera III Rzeszy? To ciekawy
nalizm jest jednokierunkowy. I kto raz w tę ścieżkę zabrnął, ten albo zdoła z nią zerwać, jak z nałogiem, albo będzie brnął dalej i dalej, poszukując coraz to głębszych wzorców nacjonalizmu. Takiego nacjonalisty nad nacjonalistami. A jeśli tak, to w końcu trzeba dojść do Hitlera, który swój naród podniósł do rangi Rasy Panów. I wtedy przestaje się już liczyć, co zrobił naszym przodkom. Ważne, że chcemy tak jak on, stworzyć taką samą rasę. Tyle, że tym razem naszą. Uważam, że cała polska polityka, cały polski system nauczania, zwłaszcza historii i języka polskiego, przesiąknięty jest duchem nacjonalizmu. A jeśli tak to faszyści, ba, nawet hitlerowcy, też musieli się pojawić. Jestem gotów się założyć o każde pieniądze, że wśród Ślązaków będzie ich znacznie mniej, niż wśród Polaków. Bo
Nacjonalizm jest jednokierunkowy. I kto raz w tę ścieżkę zabrnął, ten albo zdoła z nią zerwać, jak z nałogiem, albo będzie brnął dalej i dalej, poszukując coraz to głębszych wzorców nacjonalizmu. Takiego nacjonalisty nad nacjonalistami. A jeśli tak, to w końcu trzeba dojść do Hitlera, który swój naród podniósł do rangi Rasy Panów temat do rozważań dla socjologów i politologów, a może nawet i dla psychiatrów. I bardzo chciałbym poznać wyniki tych rozważań. Bardzo chciałbym wiedzieć, czy doszliby do tych samych wniosków co ja. Takich mianowicie, że nacjo-
my po prostu odporni jesteśmy na nacjonalizm. My nie marzymy, by stać się narodem panów. Na kilka lat nas do niego zaliczono, i tego nam pewnie na kolejnych kilkaset lat starczy. Dariusz Dyrda
Polok, ale nie Polak
J
Cui prodest
eżeli ktoś żyje w przekonaniu, że materiał wyemitowany w telewizji TVN na temat neonazistów w Wodzisławiu powstał „w ramach pracy dziennikarza”, „bo dziennikarzowi doniesiono o nieprawidłowościach”, to powinien to przekonanie porzucić. W wielkich stacjach telewizyjnych nie ma przypadków, tak jak w Polsce nie ma mediów niezależnych (może poza niewielkimi mediami regionalnymi jak „Ślůnski Cajtung” właśnie). Pytanie, czy są gdziekolwiek na świecie pozostawiam otwarte. Nie pozostawiam natomiast otwartego pytania, czy w polskich mediach powstają materiały „na zamówienie”, bo to dla każdego, kto ma z mediami coś wspólnego (a ja mam wiele od kilkunastu lat) jest oczywiste. Oglądając spokojnie któryś raz materiał TVN, trzeźwo myślący człowiek zada sobie natychmiast pytanie: dlaczego program czekał na emisję aż dziewięć
miesięcy? Co takiego się wydarzyło??? I oczywiście następnym pytaniem powinno być – zgodnie z rzymską zasadą –”is fecit, cui prodest”, czyli czy aby nie ten to uczynił, kto skorzystał.
nie, natomiast analizując materiał i reakcje jestem niestety pewien, że uderzy on mocno w Ślązaków – przede wszystkim tych spod znaku RAŚ czy SONŚ. Już teraz bowiem (a piszę ten tekst 24 stycznia
bzdury, ale niestety łatwo przyswajalne. Czekam tylko na wypowiedź któregoś z czołowych polityków, że „rzecz się działa na Śląsku, a tam każdy miał dziadka w Wehrmachcie” i już … znajdą się winni. I cóż z tego, że w polskich organizacjach narodowych rdzennych Ślązaków jest na lekarstwo? Cóż z tego, że proporcjonalnie więcej mężczyzn zginęło w czasie wojny na Śląsku, niż w Polsce? Cóż z tego, że
Czekam tylko na wypowiedź któregoś z czołowych polityków, że „rzecz się działa na Śląsku, a tam każdy miał dziadka w Wehrmachcie” i już … znajdą się winni. I cóż z tego, że w polskich organizacjach narodowych rdzennych Ślązaków jest na lekarstwo? Cóż z tego, że Ślązacy zawsze byli przeciw nazizmowi? Przecież wiadomo: mieli dziadków w Wehrmachcie, a dodatkowo są ukrytą opcją niemiecką A zatem: kto skorzystał? Chyba nie ta organizacja, bo budowanie w Europie marki na wizerunku Hitlera jest cokolwiek ryzykowne. Więc? Chyba jeszcze za wcześnie, by odpowiedzieć na to pyta-
po południu) coraz częściej słychać głosy, że „Gorzelik paradował w stylizowanym na faszystowski mundurze”, a „sekretarz RAŚ Buchta publikował zdjęcie hajlujących dzieci”. Są to oczywiście wierutne
Ślązacy zawsze byli przeciw nazizmowi? Przecież wiadomo: mieli dziadków w Wehrmachcie, a dodatkowo są ukrytą opcją niemiecką. Kto nie wierzy, może zapoznać się z komentarzami internetowymi.
Służę pomocą: „(Grupy rekonstrukcyjne) propagują nazizm”. „Proszę na siłę tego towarzystwa (grup rekonstrukcyjnych) nie wybielać”. „Dzieci na to patrzą i zamiast nienawidzić, zaczynają podziwiać Wehrmacht”. I na koniec dygresja historyczna: być może Czytelnicy pamiętają reportaż sprzed ponad dwudziestu lat pt. „Arizona”. Dotyczył on podobnie jak tu postawy nagannej: cała wieś pije, dzieci oglądają pijanych rodziców i ogólnie hańba. Po latach okazało się, że nie cała wieś pije, dokument został „sfabularyzowany”, wiele sytuacji zainscenizowanych, a Autorka zrezygnowała ze scen w mieszkaniach wyglądających zbyt porządnie. Tak sobie kombinuję i chcę być dobrze zrozumiany: o tym, że w Wodzisławiu i Raciborzu latają młodzi gniewni z różnych narodowych i „rdzennie polskich” organizacji wiedzą chyba wszyscy. Jacy są - można poczytać. A jednak zastanawiam się: cui prodest? Dla kogo i po co to wyemitowano? Czy aby nie chodzi o sygnał do nagonki na Ślązaków? Paweł Polok
16
styczeń 2018r.
Książka, na którą wielu z naszych Czytelników długo czekało – już jest. Już ją wysyłamy, rozwozimy po Śląsku. Jeśli zgłosicie się do nas, chętnie zorganizujemy u Was wieczór autorski, NA KTÓRYM Gott mit Uns będzie po promocyjnych cenach.
To sie werci poczytać:
„Dante i inksi” Mirosława Syniawy, to antologia wielkich dzieł światowej poezji na język śląski. Tytuł pochodzi od „Boskiej Komedii” Dantego, której fragmenty znajdziemy tam właśnie w godce. Poza tym są jednak wiersze czołowych poetów niemieckich, rosyjskich, francuskich, angielskojęzycznych, a także azjatyckich. Okazuje się, ze w godce brzmi to świetnie! - cena
Ksiůżka ślůnsko – nojlepszy Ksiůżka ślůnsko – nojlepszy gĕszynk podgĕszynk krisbaum! pod krisbaum 23 złote
Mosz już „Historia Narodu Śląskiego”? Mosz już „Historia Narodu Śląskiego”? „Rychtig Gryfno Godka”? łôsprowki”? „Rychtig Gryfno Godka”? „Pniokowe „Pniokowe łôsprowki”? ”? Eli ni mosz, terozki ”? Eli ni mosz, terozki „Asty kasztana „Asty kasztana festelno kupić je blank tanio. festelno szansa szansa kupić je blank tanio. księgarniach tych książek kosztuje WW księgarniach kompletkomplet tych książek kosztuje średnio około 135 złotych. Uz nas razem z kosztami średnio około 135 złotych. U nas razem kosztami przesyłki wydasz na nie!!!jedynie: !!! przesyłki wydasz na nie jedynie: 110 złotych !!!110 złotych !!! Ale możesz je oczywiście Ale możesz je oczywiście kupić także kupić osobno. także osobno. Koszt –przesyłki – 9 złotych. Koszt przesyłki 9 złotych. Wprzypadku przypadku zamówienia powyżej złotych W zamówienia powyżej 100 złotych – 100 przesyłka gratis. – przesyłka gratis. lub telefonicznie 535 998 252. lub telefonicznie 535 998 252. Można teżwpłacając zamówić wpłacając na konto Można też zamówić na konto 96 2528 1020 2528 0302 0133 9209 96 1020 0000 03020000 0133 9209 - ale prosimy przy podawać zamówieniu podawać - ale prosimy przy zamówieniu numerkontaktowego. telefonu kontaktowego. numer telefonu „Historia Narodu Śląskiego” Dariusza Jerczyńskiego
– to jedyna książka opowiadająca o historii Ślązaków z Instytut Godki. Instytut ŚlůnskijŚlůnskij Godki. naszego własnego punktu widzenia, a nie polskiego, czeskiego czy niemieckiego. 480 stron formatu A-4. 43-143 Lędziny ul. Grunwaldzka 53 43-143 Lędziny ul. Grunwaldzka 53 Cena 60 złotych.
„Komisorz Hanusik we tajnyj służbie ślonskij nacyje” to druga część skrzącego się humorem kryminału z elementami fantasy, rozgrywający się na dzisiejszym Śląsku. Autor, Marcin Melon, jest anglistą, co w
książce widać szkółŚląskiego” - cena 28 zło-Dariusza Jerc „Historia Narodu – to jedyna książka opowiadająca o historii Ś tych naszego własnego punktu widzenia, a nie czeskiego czy niemieckiego. 480 stron forma Cena 60
„Ich książęce wysokości” - to dzieje „Pniokowe Łosprowki” „Rychtig Dariusza Dyr- Eugeniusza „Rychtig Gryfno Godka” Dariusza Dyr-Gryfno Godka” Kasztana, Ginter- „OpoPierończyk - „OpoAstyAsty Kasztana, Ginter Pierończyk Kosmały (Ojgena dy języka – to śląjedyny podręcznik językaz Pnioków ślą- – popular– to jedyny podręcznik wieści o Śląsku niewymyślonym” todyauwieści o Śląsku niewymyślonym” to aunego felietonisty Radia Piekary) to kilskiego. W 15 czytankach znajdujemy znajdujemy tentyczna sagaz Załęża. rodziny się W 15 czytankach tentyczna saga rodziny Jak zsięZałęża. Jakskiego. dowcipnych gawęd w takiej kompendium wiedzy kadziesiąt o Górnym Śląsku, kompendium wiedzy o Górnym Śląsku, w Katowicach śląskim pokoleniom? żyłożyło w Katowicach śląskim pokoleniom? a podnajważkażdą czytankąśląskiej wyjaśnia a pod każdą czytanką wyjaśnia godce,najważkierom dzisio nie godo Historia przeplatana nie tylko zabawnymi Historia przeplatana nie tylko zabawnymi niejsze różnice między śląskim niejsze różnice między językiem śląskim jużjęzykiem żoděn, krom samego Ojgena! 210 anegdotkami,ale też wspomtragicznymi wspomanegdotkami,ale też tragicznymi polskim. Wszystko toformatu uzupełnione a polskim. Wszystko toa uzupełnione stron A-5. nieniami i pięknymi zdjęciami z prywatnych nieniami i pięknymi zdjęciami z prywatnych świetnym isłownikiem śląsko-polskim i 20 złotych. świetnym słownikiem śląsko-polskim Cena zbiorów. stron formatu A-5. zbiorów. 92 stron92 formatu A-5. polsko-śląskim. 236 stron formatu A-5. polsko-śląskim. 236 stron formatu A-5. Cena: 15 złotych. Cena: 15 złotych. Cena 28 złotych. Cena 28 złotych.
Uns” – ostatni Eugeniusza żołnierze „Gott mitŁosprowki” „Pniokowe Mariana Kulika, to wspomnienia Kosmały (Ojgena z Pnioków – popularostatnich Ślązaków, służących w armii IIIto kilnego felietonisty Radia Piekary) Rzeszy. Stare opy spominajom przedwokadziesiąt dowcipnych gawęd w takiej jenno Polska, służba przī dzisio wojsku i to, co godo śląskiej godce, kierom nie się samkrom dzioło, samego kiej przīszłyOjgena! Poloki a 210 już żoděn, Rusy. Fascynująca stron formatu A-5. lektura. Cena: 2920 złotych. Cena złotych.
władców Górnego Śląska - a książ-
„Komisorz Hanusik” autorstwa Marc
Melona laureata miejsca na ślą ka wyszła spod pióra JerzegoII Ciur-
jednoaktówkę z 2013 roku. to pierw
loka, znanego bardziej jako wickomedia kryminalna w ślunskiej god
„Chytrzyjszy jak Sherlock Holmes, bar man Ecik z Masztalskich, ale będąwyzgerny jak James Bond! A wypić por
lompy na placu” cego teżchoćby wybitnym znawcą kultury– taki jest Ac
Hanusik, bohater książki. Cena: 28 złoty
i historii regionu - cena 30 zł