Jan J. Lubos
Opowieści o śląskiej historii
wcale nie dla dzieci
Jan J. Lubos
Opowieści o śląskiej historii
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
1
Opowieści o śląskiej historii Jan Lubos
Ilustracje: Tadeusz Krotos
ISBN 978–83–950460–2–5 Wydawca: Mega Press II Instytut Ślůnskij Godki 43–143 Lędziny, ul. Grunwaldzka 53 e–mail: megapres@interia.pl tel. 501–411–994 Druk: Sowa – Druk na Życzenie www.sowadruk.pl, tel. 0–22–413–81–40 © copyright Jan Lubos, Mega Press II Instytut Ślůnskij Godki
2
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
Jan J. Lubos
Opowieści o śląskiej historii Ten, kto nie zna własnej historii nie jest wart, by o nim pamiętać.
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
3
WSTĘP Ta książka nie jest i nie miała być suchym podręcznikiem historii. Wyliczeniem dat, faktów, źródeł. To jedenaście opowieści, mam nadzieję ciekawych, o fragmentach naszej śląskiej historii. Sporą część stanowią nieco przeredagowane, moje wcześniej publikowane artykuły w rybnickich „Nowinach” oraz jeden krótki tekst zamieszczony w portalu www.rybnik.com.pl Opowiadana tutaj historia całkowicie opiera się na faktach, danych źródłowych lub polskich opracowaniach tych danych. Gdzie nie psuje to narracji wskazuję źródła, lub wręcz cytuję je, a co najmniej umieszczam te informacje w przypisach na dole strony. Oczywiście im dalej w przeszłość tym mamy mniej informacji, tym częściej musimy opierać się na hipotezach. Tak jest też w tych opowieściach, to nie do uniknięcia. Przy czym każdą hipotezę czy interpretację zawsze wyraźnie w tekście zaznaczam, a każda hipoteza tutaj prezentowana jest zgodna z wszystkimi przekazami źródłowymi, ani jedna informacja z epoki im nie przeczy, co, szczerze mówiąc, nieczęsto się zdarza hipotezom historycznym. Starałem się opowiedzieć tę najmniej znaną historię, która jest całkowicie pomijana w podręcznikach szkolnych. Próbowałem o niej opowiedzieć w sposób, który może zainteresować każdego, a nie jedynie pasjonatów historii. Najmniej znana jest historia Śląska z czasów przed pruskich, dlatego prawie w całości, poza ostatnim, krótkim rozdziałem, poświęciłem jej uwagę. Wyjątkowe znaczenie ma opowieść „Śląsko–polska historia oczami Ślązaka”. Do jej napisania skłoniło mnie częste, a jakże mylne przekonanie o wspólnej historii, o wspólnym wielowiekowym interesie Ślązaków i Polaków. Przekonanie, że to co było dobre dla Polski, musiało też spełniać oczekiwania Ślązaków. Dlatego opowieść ta wykazuje tylko rozbieżności celów, interesów i dążeń obu krajów. I proszę nie zapominać, że podobną opowieść można by napisać z punktu widzenia Polaka – uwypuklającą śląskie złe strony śląsko–polskich kontaktów. Jedyną moją intencją było wskazanie, że na przestrzeni wielu wieków, praktycznie w czasie całej znanej nam historii, nasze interesy na ogół nie były zbieżne. Pragnę zwrócić Waszą uwagę na przypisy na dole wielu stron. Znalazło się w nich wiele ciekawych informacji, które nie wpasowywały się w gładką narrację opowieści, ale ich przytoczenie wyjaśnia opowieść ewentualnie daje dodatkowe wyjaśnienie lub interpretację, lub zwyczajnie same w sobie są po prostu ciekawe. Jan J. Lubos
4
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
I. ŚLĄSK U PROGÓW ERY NOWOŻYTNEJ Zastanawiając się nad tym, jakie ludy mieszkały na terenie Śląska u początków ery nowożytnej, nie sposób najpierw dokładnie określić interesującego nas zasięgu terytorialnego. Dzisiejsze granice, nawet te powszechnie uznawane za „historyczne” są wytworem ponad tysiącletniej ewolucji, miały na nie wpływ interesy ekonomiczne, militarne, a nawet kościelne. Raczej nie budzi sprzeciwu koncepcja, że pierwotnie terytoria zamieszkiwane przez poszczególne ludy lub plemiona rozciągały się wzdłuż rzek, a obszar przez nich penetrowany był ograniczony przez inne naturalne bariery geograficzne. O ile granice Dolnego Śląska, wydaje się, nie budzą specjalnych emocji, to terytorium zamieszkiwane przez plemiona, które umownie nazwijmy „górnośląskimi” wbrew pozorom jest silnie dyskusyjne. Południową granicę musiały wyznaczać Sudety Wschodnie, dokładniej: pasmo Jesioników i Gór Opawskich. Dalej naturalną granicą był wododział Odry i Morawy1 oraz wzniesienia Beskidu Morawsko–Śląskiego, Beskidu Żywieckiego i Beskidu Małego. Granicę północną wyznaczał wododział Odry i Warty. Dyskusyjna może być zachodnia granica terytoriów plemion górnośląskich, w tym wypadku musimy opierać się na późniejszych materiałach historycznych i uznać stwierdzony dla wieków średnich podział Śląska przez tzw. Przesiekę Śląską: pasmo puszcz ciągnące się od Gór Sowich do Nysy Kłodzkiej, dalej wzdłuż jej biegu do Odry i dalej wzdłuż Stobrawy i Widawy. Przesieka Śląska wspomniana jest w XIII wiecznej Księdze Henrykowskiej jako istniejąca „od dawnych czasów”, utrzymywana w niezmienionej formie przez „starych książąt”. Dodatkowym argumentem za takim zrekonstruowaniem granicy zasięgu jest ewidentne rozrzedzenie odkrytych wzdłuż i wokół niej tzw. punktów osadniczych z czasów plemiennych. Największym problemem jest wyznaczenie wschodniej granicy. To pewien paradoks, bo w czasach historycznych wschodnia, polityczna granica Górnego Śląska by-
1 Dzisiejsze granice krajów lub regionów, biegnące najczęściej wzdłuż rzek, są sztuczne i pochodzą z dużo późniejszych czasów. Pierwotnie ludzie zamieszkiwali doliny rzek, po obu jej stronach, a zasięg ich terytoriów ograniczały inne naturalne przeszkody. Wzniesienia, pasma wzgórz czy góry. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
5
I. ŚLĄSK U PROGÓW ERY NOWOŻYTNEJ
ła najtrwalszą, niezmienną granicą w pisanej historii Europy. Naturalną barierą nie mógł być, jak często podaje polska historiografia, wododział górnej Odry i Wisły. To teren płaski do tego stopnia, że można wskazać obszary, z których woda spływa okresowo do zlewiska Odry lub – w innym okresie – do zlewiska Wisły. Był to zatem teren swobodnie penetrowany ze śląskiego terytorium plemiennego. Szukając naturalnych przeszkód dalej na wschód, docieramy aż do mocno wypiętrzonego (powyżej 300 m. n. p. m.), pozbawionego większych cieków wodnych pasu Jury Krakowskiej. Jego naturalnym przedłużeniem po prawej stronie Wisły jest wododział Soły i Skawy. Ta naturalna bariera mogła być i prawdopodobnie była granicą terytorium kontrolowanego przez ówczesnych mieszkańców Górnego Śląska, przy czym nie należy o niej myśleć w późniejszych kategoriach „obronnych”. Szacuje się, że u schyłku starożytności cała Europa zamieszkiwana była przez zaledwie około 30 milionów mieszkańców, z czego połowa żyła na zachód od Renu. Na pozostałym ogromnym obszarze zagęszczenie ludności było tak niewielkie, że braki terytorialne nie mogły być przyczyną konfliktów czy sporów. Prawdopodobnie nigdy nie zdobędziemy pewności, jaki był faktyczny zasięg terytorialny plemion górnośląskich. Późniejsze spory graniczne zaciemniły ten wydawałoby się klarowny obraz. W średniowieczu swoją cegiełkę dołożyły też władze kościelne, częstokroć fałszując dokumenty, na podstawie których wytyczane były granice diecezji, w tym np. słynny dokument praski, który miał udowadniać prawa diecezji praskiej. Jest on jawnym fałszerstwem, jednak o tyle ciekawym, że fałszerstwo polegało na połączeniu ze sobą co najmniej dwóch innych, autentycznych i starszych dokumentów. Podobnie wyglądało wytyczenie granic diecezji wrocławskiej i krakowskiej. „Wygrywał” ten, kto lepiej potrafił trafić do władz kościelnych w Rzymie. Wygrywał, bo władza biskupia dawała prawo do apanaży z powiększonego terytorium. Historycy polscy są zgodni, że granice dzielnic w okresie tzw. rozbicia dzielnicowego w XII / XIII wieku pokrywały się ze wcześniejszymi granicami plemion lub związków plemiennych. Teza, dość dobrze uzasadniona już w latach ’50 ubiegłego wieku, dotyczyła wszystkich terytoriów, w tym Śląska. Właśnie w tym okresie Władysław I opolsko–raciborski władał praktycznie całym terytorium górnośląskim. W trakcie swojego długiego, 35 letniego władania ustanowił między innymi kasztelanie obronne w Siewierzu, Oświęcimiu i Chrzanowie. Wyjątkowo zabiegał o demograficzny i cywilizacyjny rozwój wschodnich krańców swojego księstwa, właśnie tych, uznawanych dzisiaj za małopolskie. Zasięg jego władzy zadziwiająco dobrze zgadza się z nakreślonymi wcześniej granicami plemion, lub związku plemion, górnośląskich. Śląsk leżał tuż poza obszarem zainteresowań starożytnych dziejopisów. Z punktu widzenia Rzymu interesujące, a zatem dobrze zbadane, były ziemie na
6
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
I. ŚLĄSK U PROGÓW ERY NOWOŻYTNEJ
zachód od Renu, penetrowane i dość dobrze opisane były oczywiście również terytoria leżące nieco dalej na wschód, mniej więcej do Łaby. Północno–zachodnim horyzontem zainteresowań Konstantynopola był Dunaj2, a terytorium buforowe sięgało w tym wypadku Moraw i Czech. Wszystkie pochodzące z tamtego okresu relacje tyczące dalej położonych krajów noszą znamiona informacji z drugiej ręki, przypuszczeń, spekulacji. Tym bardziej wysuwanie na ich podstawie jakichkolwiek tez na temat ludów mieszkających na interesującym nas terenie jest ryzykowne i obarczone sporą porcją subiektywizmu. Istnieje na ten temat cały szereg hipotez, najczęściej sprzecznych, każda z nich ma dowody na swoją słuszność, jednocześnie jej zwolennicy ignorują wszystkie fakty przeczące tejże. W Polsce ścierają się dwa nurty. Autochtoniści twierdzą, że to tereny (obecnej) Polski były odwieczną kolebką ludności Polski, a zatem i Śląska. Wyraźnie mocniejszą pozycję mają zwolennicy przeciwnej tezy (allochtoniści), o napływie ludności słowiańskiej na nasze tereny dopiero w VI – VII w. Na samym Śląsku dodatkowo spór pogłębia się. „Zawsze słowiański” vs. „pierwotnie germański”, zeslawizowani Germanie vs. zgermanizowani Słowianie. Wydaje się, że prawda – jak najczęściej przy tak gorących sporach – leży pośrodku, że można pogodzić te dwie sprzeczne teorie. U schyłku starożytności na terenach dzisiejszej zachodniej Polski i wschodnich Niemiec, także na ziemiach śląskich, mieszkały dwa ludy, mówiące odmiennymi językami. Musiało to być na ogół zgodne sąsiedztwo, co sugerują odkryte i przebadane (np. w północno wschodniej Bawarii) wspólne cmentarzyska3. Wspólne miejsca pochówków zmarłych wskazują na wzajemny szacunek, brak wrogości, a nawet na uznawanie podobnych wartości, być może nawet wspólne, pierwotne wierzenia. Jest to też zgodne z tezą językoznawców, którzy twierdzą, że pierwotnie siedziby Prasłowian i Pragermanów sąsiadowały ze sobą, i dopiero w okresie rozpadu wspólnoty praindoeuropejskiej Pragermanie raczej zajęli siedziby dalej na zachód (w południowej Skandynawii oraz na Półwyspie Jutlandz-
2 Najważniejszym opracowaniem geograficznym, podsumowującym wiedzę o świecie w starożytności, była geograficzna część pracy „Siedem ksiąg historii przeciwko poganom (łac.: Historiarum libri VII adversus paganos). Jej autor, Paulus Orosius piszący na przełomie IV i V wieku właśnie na Renie od zachodu i Dunaju od południa skończył swój opis. 3 Bardzo ciekawe są wyniki badań w ramach aktualnych projektów badawczych Bavaria Slavica oraz Germania Slavica, dokumentujące terytorialny zasięg osadnictwa słowiańskiego na ziemiach tradycyjnie uważanych za niemieckie tudzież zgodną koegzystencję słowiańskich i germańskich sąsiadów na tych terenach. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
7
I. ŚLĄSK U PROGÓW ERY NOWOŻYTNEJ
kim4), podczas gdy Prasłowianie w większości pozostawali dalej na wschodzie (wg tej teorii liczniejsi na zachodzie i północy Pragermanie wchłonęli swoich sąsiadów, odwrotnie na wschodzie, gdzie najwyraźniej liczniejsi tam Prasłowianie zaczęli dominować). Od czasu do czasu pojawiały się na tym terenie również grupy Celtów, tworząc większe lub mniejsze, czasami dość trwałe skupiska osiedleńcze, które jednak z czasem zostawały asymilowane przez liczniejszych miejscowych. Potwierdzeniem pokojowej koegzystencji ludów zamieszkujących Górny Śląsk w ostatnich wiekach przed naszą erą jest otwarty charakter wszystkich odkrytych i przebadanych archeologicznie osad z tego okresu. Nigdzie, w żadnej osadzie nie znaleziono śladów umocnień obronnych. Jednocześnie występują w tym okresie wyraźnie zróżnicowane sposoby pochówku zmarłych. Znaleziono cmentarzyska szkieletowe (zatem chowano ciała zmarłych, najczęściej razem z wyposażeniem, ozdobami, bronią), cmentarzyska popielnicowe (ciałopalne; popioły zmarłego i wyposażenie wkładano do naczynia ceramicznego, które następnie zakopywano, oraz cmentarzyska tzw. jamowe (również ciałopalne). Trzy typy obrządków pogrzebowych sugerują trzy kultury, trzy odmienne ludy, być może byli to Celtowie, Pragermanie i Prasłowianie. Co ciekawe, archeologowie nie mają wątpliwości: posiadany materiał archeologiczny wskazuje na bliskie, kulturowe pokrewieństwo Śląska z Morawami i Czechami (jednak są wyraźne różnice w porównaniu ze Słowacją i Dolną Austrią). Po raz pierwszy termin „Słowianie” (w formie „Sklawinowie”) pojawia się dopiero w IV wieku w dziele Cezariusza z Nazjanzu, jednak do powszechnego użycie wszedł dopiero w wieku VI – Prokopiusz z Cezarei w „Historii wojen” (najazdy Sklawenów na Bizancjum), Jordanes (historyk i kronikarz rzymski) w kronice „Getica” i wielu innych. Co to oznacza? Tylko tyle, że termin „Słowianie” został do literatury wprowadzony dopiero w cesarstwie bizantyjskim z końcem IV wieku. Wtedy, kiedy Słowianie zaczęli pojawiać się w obszarze zainteresowań cesarstwa. Jednak nie pojawili się nagle. Zagadkę ich pozornej wcześniejszej nieobecności wyjaśnia Jordanes w „Getice”: „Wenetowie zaś, (...) pochodząc z jednego pnia, występują dzisiaj pod trzema nazwami: Wenetów, Antów i Sklawenów. (…) od źródeł rzeki Vistuli na niezmie-
4 W kilku skandynawskich sagach pojawiają się motywy walki Danów ze Słowianami „w czasach wkrótce potem, gdy przybył Odyn z Assami, gdy żył jeszcze Balder syn Odyna”. Dzisiaj ocenia się, że sagi te powstały w II – III w. n. e. Sagi, tak jak inne przekazy ustne, prawie do końca XX wieku były lekceważone jako źródło wiedzy o dawnych czasach. Dzisiaj uważa się, że tego typu przekazu ustne wśród ludów nie znających pisma mogły być przekazywane w niezmienionej formie przez setki lat, zatem niewiele różnią się wartością od źródeł pisanych.
8
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
I. ŚLĄSK U PROGÓW ERY NOWOŻYTNEJ
rzonych przestrzeniach usadowiło się ludne plemię Wenetów, którzy chociaż teraz przybierają różne miana od rodów i miejsc, w zasadzie są nazywani Sklawenami i Antami”. Podobnie kilkadziesiąt lat później Fredegar w swojej „Kronice Franków” utożsamia Sklavenów z Wenedami (Winidami). Bliżej naszych czasów takie utożsamienie występuje w XII wiecznym „Zwierciadle Saskim” (Sachsenspiegel), tak również nazywali mieszkańców słowiańskiej Karyntii ich germańscy sąsiedzi, tak też do dzisiaj nazywani są przez niemieckich sąsiadów Serbowie łużyccy. A o Wenedach wspominają źródła rzymskie już z I i II wieku, między innymi Pliniusz Starszy, Tacyt, Ptolemeusz Klaudiusz, przy czym najciekawsza jest relacja Tacyta, który pisze o podobieństwie obyczajowym Germanów i Wenetów5, wyraźnie jednak ich rozróżniając. Około 1 roku naszej ery na tereny Pomorza Gdańskiego i Środkowego zaczęli napływać skandynawscy Goci i Gepidzi, dając początki tzw. Kulturze Wielbarskiej. Ponownie trzeba podkreślić, iż według ustaleń archeologów Goci osiedlając się najpierw na terenie m.w. dzisiejszych Kaszub, potem stopniowo wędrując wzdłuż Wisły i Bugu oraz dalej w kierunku Morza Czarnego zasiedlali tylko pustki, na ogół respektując stan posiadania ludności tubylczej. Na początku II wieku rozszerzyli swe wpływy na prawobrzeżne Mazowsze, Podlasie, Wołyń i Polesie. Około roku 235 ekspansja Gotów przekroczyła horyzont zainteresowań Bizancjum i odtąd znamy ich losy lepiej. W V wieku, pod naporem Hunów i Awarów Goci wywędrowali dalej na południe. Ich niewątpliwie frapująca obecność na terytorium obecnej północnej i wschodniej Polski ma w tej narracji dodatkowe znaczenie. Przecięli swoim kilkuset kilometrowej szerokości państwem, ciągnącym się od polskiego Pomorza aż po Krym, jednorodne wcześniej ludy wenedyjskie na okres ponad 4 wieków. Wystarczyło to, aby wyraźnie zróżnicować zachodnich Wenedów, trwających pomiędzy państwem Gotów a germańskimi plemionami na zachodzie, od wschodnich, pozostających pod wpływem zarówno Gotów jak i irańskich Sarmatów oraz tureckich Awarów. Antowie – wschodni Słowianie – po odejściu Gotów ruszyli na zachód, zajmując opuszczone przez nich terytoria, a nawet wraz z Awarami spychając swoich pobratymców – zachodnich Słowian – dalej na zachód. Tak jak obecność Wenedów zachodnich dokumentują kronikarze rzymscy i bizantyjscy, tak obecność na wschodzie Europy oraz ekspansję na zachód Antów odnajdujemy w południowoeuropejskich źródłach starożytnych i wczesnośredniowiecznych, a nawet chińskich („Kronika
5 „Wenetowie (…). Jednak powinni być raczej zaliczani do Germanów, ponieważ budują domy, noszą tarcze i lubią szybkie, piesze marsze. Odróżnia ich to od Sarmatów żyjących na wozie i na koniu” Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
9
I. ŚLĄSK U PROGÓW ERY NOWOŻYTNEJ
Wczesnej Dynastii Han” ok. r. 138–126 p.n.e. lokuje Yancai – 奄蔡; Antów – między Jeziorem Aralskim a Morzem Kaspijskim). Wspomniany wcześniej Prokopiusz z Cezarei w VI wieku w swojej „Historii wojen” jednoznacznie już dzielił Słowian na wschodnich Antów i zachodnich Sklawenów6. Uporządkujmy sobie posiadane informacje.
1. Na początku ery nowożytnej mamy informacje starożytnych dziejopisarzy o Germanach, żyjących na zachód od Łaby, tudzież o Wenedach, zamieszkujących Europę środkową. 2. Według teorii językoznawców Pragermanie i Prasłowianie musieli przez długi okres czasu zamieszkiwać sąsiednie lub te same tereny, o czym świadczy wspólne lub podobne słownictwo ich zrekonstruowanych języków. Do podobnych wniosków prowadzą wyniki archeologicznych badań projektów Bavaria Slavica i Germania Slavica. 3. Wenedowie (Winidowie) to nazwa, którą plemiona germańskie nazywały swoich nie germańskich sąsiadów. 4. W okresie między I a IV wiekiem ziemie Wenedów (Prasłowian) zostały przecięte państwem Gotów. Nastąpiło zróżnicowanie Wenedów na Sklawenów (Słowian zachodnich) i Antów (Słowian wschodnich). 5. W IV wieku na południu Europy, w Cesarstwie Bizantyjskim, po raz pierwszy pojawia się określenie Sklawinowie (Słowianie). 6. W VI wieku i później niezależnie kilku dziejopisów utożsamia Sklawenów z Wenedami, jednocześnie odróżniając ich od wschodnich Wenedów – Antów. 7. Pomiędzy V a VIII wiekiem Antowie wraz z Awarami i Hunami prą na zachód i południe Europy, docierając aż do Moraw i Bizancjum. Zapewnie zajęli też ziemie w centralnej Polsce, skąd wyparli Gotów.
6 W dziele „Bellum Gothorum” Prokopiusz podaje dodatkową, ciekawą informację: „Przedtem i Sklaweni i Antowie jedno mieli imię, albowiem obydwa narody za starodawnych czasów zwały się Spory (Σπόρους) (…). Dla tej też przyczyny zajmują obszerne ziemie, większa bowiem część krain z tamtej strony Istru w ich jest władaniu.„Nazwa własna „Spory” (lub Sporzi), jeżeli – a zapewne tak było – była nazwą w języku prasłowiańskim, oznaczała po prostu „liczni”, od sporo (dużo, mnogo); tak musieli postrzegać siebie ówcześni protoplaści Sklawenów i Antów, przodkowie Słowian zachodnich i wschodnich.
10
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
II. POCZĄTKI ŚLĄSKA
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
11
II. POCZĄTKI ŚLĄSKA
1. PAŃSTWO SAMONA Po raz pierwszy nadodrzańskie ziemie w średniowiecznych źródłach pisanych pojawiają się w kronice Historia Francorum (Historia Franków), spisanej w połowie VII wieku przez dziejopisarza frankijskiego zwanego Fredegarem, jako część państwa Samona. Samo (lub Zamo – imię pochodzenia celtyckiego) był kupcem, który podróżując z towarami prawdopodobnie gdzieś na terenie Moraw trafił w środek zawieruchy wojennej (622 – 625 r.), wywołanej buntem lokalnych plemion przeciwko awarskiemu zwierzchnictwu. Awarowie będący wieloetniczną mieszaniną koczowniczych ludów stepowych (w większości należących do rodziny ludów tureckich) zdołali na pewien czas podporządkować sobie rozdrobnione plemiona zamieszkujące Europę środkową. Narzucili im wiele niewygodnych powinności takich jak płacenie trybutu, dostarczanie posiłków wojskowych na łupieżcze wyprawy na tereny Bizancjum i Franków czy dostarczanie produktów rolnych i furażu dla koni, na których opierała się ich armia. W trakcie walk przeciwko Awarom Samo musiał zdobyć uznanie przywódców plemiennych, ponieważ w Kronice Fredegara nazywany jest potem władcą (a nawet królem: rex) Słowian: „W roku 40 panowania króla Chlotariusza człowiek imieniem Samo rodem z państwa Franków, z okręgu Senonagus, pociągnął za sobą wielu kupców i podążył dla handlu do Sklawenów, zwanych Winidami. Sklawowie już zaczęli się buntować przeciwko Awarom, zwanymi Hunami, i ich królowi kaganowi (…) kiedy Winidowie ruszyli zbrojnie przeciwko Hunom. Kupiec Samo, o którym mówiłem wyżej, podążył z ich wojskiem, tam to okazał się uzdolniony w walce z Hunami, że dziwiono się powszechnie, iż ogromna ich liczba poległa od mieczów Winidów. Winidowie, widząc zdolności Samo, wybierają go sobie na króla (…)”. Państwo Samona było najprawdopodobniej związkiem plemiennym akceptującym jednoosobową władzę Samo, dobrowolną federacją wielu plemion, o czym świadczą zapisane w kronice nie wymuszone przyłączenie się doń Karyntian (księstwo Valuka) i Serbów Łużyckich (księstwo Dervana). Ponownie za Historia Francorum: „Także Dervanus, książę plemienia Surbinów, które należało do plemienia Sklawinów i od dawna należało do królestwa Franków, przyłączył się wraz ze swoim ludem do królestwa Samo.” Już około 633 r. związkowe królestwo Samona rozciągało się ono od obecnej północnej Słowenii, obejmowało zachodnie Węgry, Karyntię, Styrię i Dolną Austrię, Morawy, zachodnią Słowację, Czechy, wschodnie fragmenty Bawarii i Łużyce. Północno–wschodnią granicę stanowiły ziemie wzdłuż dolnej Odry. Najczęściej na mapach obrazujących zasięg władzy Samo zaznaczany jest tylko Górny Śląsk, jednak moim zdaniem jest to
12
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
II. POCZĄTKI ŚLĄSKA
zbyt ostrożna ocena. Dolnym biegiem Odry nazwiemy przecież całą jej część w pierwszej połowie jej biegu od źródeł, a dziwne byłoby nie przyłączenie się do federacji plemion mieszkających nad nią pomiędzy rzeką Bóbr (granicą Serbów łużyckich), a plemionami górnośląskimi. Dla uzupełnienia obrazu trzeba jeszcze dodać ziemie wokół źródeł i początkowego biegu Wisły, również powszechnie uznawane za należące do Państwa Samona. Kronika jednoznacznie określa je państwem słowiańskim, dodatkowo utożsamiając występujące we wielu wcześniejszych pracach określenie Winidowie (Wenedowie, Wenidzi) z późniejszą nazwą Sklaweni (Słowianie). Jednak raczej nie ma wątpliwości, że na jego terenie żyli zgodnie obok siebie przedstawiciele różnych nacji. Przebadane cmentarze w północno–wschodniej Bawarii pokazały wieloletnie, równoczesne pochówki zmarłych Słowian (Wenedów) i germańskich Bawarów (wspólny wróg jednoczy – germańska Bawaria zastała wcześniej podbita przez celtycko–romańskich od początków VI wieku Franków). Świadczy to o ich zgodnym współżyciu, najprawdopodobniej nawet we wspólnych osadach. Z kolei na równinie panońskiej musieli pozostać osadnicy germańskich Longobardów, którzy wywędrowali z tego terenu przed naporem Awarów kilkadziesiąt lat wcześniej. Celtycki władca z pewnością akceptował też obecność swoich etnicznych pobratymców, a wykopaliska na przedmieściach Bratysławy wskazują także nawet na pokojową obecność Awarów w obrębie jego państwa. Konsolidacja plemion wokół morawskiego centrum została wymuszona przez zewnętrznych wrogów. Ze wschodu i południowego wschodu wciąż groźnym przeciwnikiem mimo wcześniejszych klęsk był Kaganat Awarski, z zachodu i północnego zachodu zagrażało potężne państwo Franków. Z królem frankijskim państwo Samona starło się wg kroniki Fredegara dwukrotnie. Wielka wyprawa Franków, pod dowództwem króla Dagoberta I (oraz sprzymierzonych z nimi Alemanów i Longobardów, których wojska nie zdążyły połączyć się z oddziałami Franków, jednak najechały ziemie państwa Samona) została rozbita przez wojska Samona pod Wogastisburgiem7 w 631 (lub 632) r. W efekcie, o czym pisałem już wcześniej, książę Derevan
7 Lokalizacja Wogastisburga nie jest znana. Najważniejsze sugestie historyków to: Eger (Czechy), Mikulczyce (Morawy), Devin (Słowacja), Voitsberg (Styria, Austria), Augsburg (Bawaria). Rozrzut terytorialny ogromny. Jednak informacja Fredegara, że nie doszło do połączenia wojsk Alemanów i Longobardów z oddziałami Franków sugeruje lokalizację na północno–zachodnich przedpolach państwa Samona, być może na terenach dzisiejszej zachodniej Saksonii, co dodatkowo potwierdza możliwość wspomnianego przez Fredegara natychmiastowego po wygranej bitwie ataku wojsk Samona na Turyngię. Przy czym możliwe jest, iż „castrum Wogastisburc” Fredegara oznaczało po prostu miejsce ufortyfikowane tymczasowo, a nie jak powszechnie się sądzi zamek lub inną fortyfikację trwałą. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
13
II. POCZĄTKI ŚLĄSKA
podległy wcześniej Frankom, mógł oddać swoje ziemie pod opiekę państwa Samona, a wojska Wenedów spustoszyły Turyngię i sąsiednie kraje. Zachodnia granica państwa Franków opierała się odtąd na Soławie i w kronikach – nawet po rozpadzie państwa Samona – nazywana była Limes Sorabicus (Sorbenmark, Granica Łużycka): linia obronna państwa frankijskiego, której późniejszym przedłużeniem dalej na północ była ustanowiona przez Karola Wielkiego w 809 r po ostatecznym podbiciu plemion germańskich8 Limes saxonicus (granica saska) – neutralna strefa obronna, pomiędzy państwem Franków a słowiańskimi Obodrzytami. Samo zmarł w 658 r, a jego państwo zadaniem większości historyków prawdopodobnie rozpadło się dwa lata później. Ponad półtora wieku później, na jego miejscu pojawia się Wielka Morawa lub, jak częściej jest nazywana dla podkreślenia federacyjnego charakteru kraju, Rzesza Morawska i jej władca Mojmir I. W Kraju Morawskim, w pobliżu austriackiej granicy, leży mające ponad tysiącletnią historię niewielkie miasteczko Znojmo. Najważniejszym jego zabytkiem jest pochodząca z początku XII wieku (wg niektórych historyków nawet z okresu późno morawskiego) rotunda św. Katarzyny. W 1947 roku w czasie prac konserwatorskich odkryto w niej pod kilkuwiekowymi warstwami farby, malowidła naścienne pochodzące z 1134 r.9 Wśród nich – poczet 24 kolejnych władców Moraw. Znajdujemy tam, podążając wstecz od 1134 r. czeskich Przemyślidów, następnie Mojmirowiców – wcześniejszych, historycznych władców Rzeszy Morawskiej oraz, po portretach kilku nierozpoznanych władców, obraz podpisany ZAMO (Samo). Oznacza to ni mniej ni więcej, że na przełomie XI i XII wieku Czesi i Morawianie uznawali ciągłość dynastyczną Mojmirowiców i wywodzili ich od Samo, a Rzeszę Morawską i wcześniejsze Państwo Samona za ten sam organizm polityczny. Czy jest to możliwe? Pomiędzy ostatnią kronikarską informacją o Państwie Samona, a pojawieniem się w znanych kronikach Rzeszy Morawskiej istnieje luka aż 172 lat. Sporo, ale teoria o przetrwaniu księstwa morawskiego i jego władców, potomków Samona, jest dużo wcześniejsza, nim odkryto znojmeńskie freski. W 1663 roku czeski duchow-
8 Jak wiemy z Kronik Widukinda z Korbei, Sasi przez cały VIII wiek toczyli walki z Frankami, jeszcze na początku IX wieku usiłowali zrzucić ich zwierzchnictwo, czasami współdziałając ze Słowianami Połabskimi, w ostateczności szukając u nich schronienia po stłumionych powstaniach. 9 Datowanie fresków na rok 1134 jest pewne. Zostały wykonane, aby uczcić ślub Konrada II Znojemskiego z dynastii Przemyślidów z Marią Serbską. Ich córka, Helena Znojemska została później żoną Kazimierza Sprawiedliwego z dynastii Piastów, była matką Konrada I Mazowieckiego, założyciela najmłodszej linii Piastów.
14
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
II. POCZĄTKI ŚLĄSKA
ny, historyk i pisarz Tomas Pesina wydal pięciotomowe dzieło „Moravopis”, zawierające wyczerpującą historię Moraw. Pesina (nie znając zamalowanych dużo wcześniej znojmeńskich obrazów naściennych) wylicza kolejnych, wywodzących się od Samona władców Moraw wraz z latami ich panowania. Wg tego wykazu Mojmir I jest w ósmym pokoleniu potomkiem Samona. Większość historyków nie uznaje tego wykazu za wiarygodny. Nie ma, nie przetrwało ani jedno źródło pisane, na podstawie którego ewentualnie mógł Pesina sporządzić ten wykaz. Jednak należy pamiętać, że poza tym wykazem zarówno ta, jak i pozostałe prace Pesiny uznawane są za wiarygodne, a także, że mógł mieć on dostęp do najstarszych dokumentów kościoła katolickiego obrządku słowiańskiego, zawzięcie niszczonych w XVII wieku przez habsburskich łacinników. Jeden mało wiarygodny przekaz o niczym nie świadczy, ale dwa, całkowicie niezależne, skłaniają do zastanowienia. Bez względu na to, czy Państwo Samona przetrwało gdzieś na pograniczu morawsko–słowackim w mocno okrojonej, niezauważalnej przez kronikarzy formie, czy na nowo odrodziło się na początku IX wieku, już w drugiej dekadzie tego stulecia z powrotem stanowiło znaczącą siłę w Europie Centralnej. Wielkie Morawy lub raczej Rzesza Morawska – bo tak najczęściej jest obecnie nazywana dla podkreślenia jego federacyjnego charakteru – częściowo drogą podbojów, częściowo wskutek dobrowolnych przyłączeń – szybko swoim zasięgiem objęła prawie dokładnie dawne terytoria Państwa Samona, w tym cały Śląsk i (dzisiejszą) zachodnią Małopolskę. Polska narracja historyczna wciąż bagatelizuje obecność Rzeszy Morawskiej na tych terenach, domyślnie uważając ją za wątpliwą. Identycznie lekceważy wielkomorawskie wpływy kulturowe na terenie Śląska, nawet tak istotne, jak IX wieczna chrystianizacja, wprost zanegowana przy okazji 1050–lecia chrztu Polski. W 805 r. Karol Wielki rozbił ostatecznie Kaganat Awarski, a informacje kronikarskie podają, że już w 822 r posłowie Morawscy pojawili się na dworze Ludwika I Pobożnego. Pierwszym znanym władcą Rzeszy Morawskiej był Mojmir I. Również około 822 r Rzesza Morawska przyjmuje chrześcijaństwo za pośrednictwem bawarskiego biskupstwa w Passau (Bawaria). Świadczy to o ustabilizowanej, utrwalonej władzy, zdolnej do przeprowadzenia tak istotnej zmiany i sugeruje raczej rozkwit istniejącej od dawna lokalnej, książęcej władzy, a nie pojawienie się nowej, muszącej dopiero walczyć o stabilizację. Mojmir I zginął prawdopodobnie w czasie najazdu Ludwika II w 846 r. Władzę objął jego syn, Rościsław Święty. Konflikt Morawsko–bawarski spowodował zwrócenie się Moraw w kierunku Konstantynopola. Prawdopodobnie około 860 roku Rościsław wysłał poselstwo do papieża Mikołaja I z prośbą o przysłanie nauczycieli, którzy mogliby krzewić chrześcijaństwo w Rzeszy Morawskiej, oraz podobne, do bizantyjskiego cesarza Michała III. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
15
II. POCZĄTKI ŚLĄSKA
Ta druga prośba została wysłuchana i w efekcie w 863 r. na Morawach zaczęli prowadzić działalność misyjną, pochodzący z zeslawizowanych w owym czasie Salonik, Cyryl i Metody. Za zgodą papieża Hadriana II za ich pośrednictwem pojawiło się na Morawach chrześcijaństwo w rycie słowiańskim, ze słowiańskim językiem liturgicznym, a także pierwszy słowiański zapis: cyrylica i tzw. język staro–cerkiewno–słowianski. Ustanowiono niezależne arcybiskupstwo morawskie. Na terenie Moraw i całej Rzeszy w szybkim tempie budowano liczne świątynie chrześcijańskie (na samym grodzie w Mikulczycach około 20!). Szczyt rozwoju Moraw przypadł na lata panowania Świętopełka I (871–894). Jego śmierć wykorzystali Przemyślidzi na częściową początkowo emancypację Czechów. W 907 r. połączone siły Hunów i Bawarów rozbiły w okolicy Bratysławy wojska Morawskie i w efekcie Rzesza Morawska upadła. Stało się to tak nagle, gwałtownie i było to tak zaskakujące dla współczesnych, że dopiero prawie pięćdziesiąt lat później Konstantyn VII Porfirogeneta zapisze, że „po opanowaniu Morawii przez Madziarów, niedobitki Morawian uciekły do Bułgarii, Turków i Chorwacji”.10
10 Bizantyjski cesarz, a jednocześnie uczony kronikarz i historyk w dziele De administrando Imperio (O zarządzaniu państwem). W Bułgarii chrześcijaństwo obrządku słowiańskiego przeżywało wtedy prawdziwy rozkwit. Konstanty konsekwentnie wszędzie Madziarów nazywa Turkami. Chorwacja – być może chodziło o Chorwację dalmatyńską gdzie również ryt słowiański zakorzenił się bardzo silnie, jednak prawdopodobna jest też Chorwacja Biała, bezpośrednio sąsiadująca z Morawami, o której obszerniej Konstantyn pisał w innym miejscu.
16
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
III. ŚLĄSK MIĘDZY PRZEMYŚLIDAMI A PIASTAMI
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
35
III. ŚLĄSK MIĘDZY PRZEMYŚLIDAMI A PIASTAMI
1. PRZEMYŚLIDZI Świętopełk Mojmirowic przyłączając resztę plemion czeskich około 883 r. do Rzeszy Morawskiej pozostawił, a nawet raczej wzmocnił władzę jednego z kilku dominujących już wcześniej książęcych rodów czeskich. Księciem całych Czech został Przemyślida – Borzywój, który dzięki pomocy Świętopełka pokonał swojego konkurenta Strojmira. Według Kroniki Kosmasa, Borzywoja ochrzcił sam św. Metody i (jako ojciec chrzestny) Świętopełk Morawski w obrządku słowiańskim. Przypuszcza się, że to właśnie wtedy – około 885 roku – na wschodnim krańcu obszaru zamieszkanego przez Czechów właściwych Przemyślidzi założyli stołeczną Pragę, budując na miejscu dawnego centrum wiecowo–sakralnego gród i stawiając w nim kościół NMP. Borzywój Przemyślida jest pierwszym historycznym władcą Czechów. Wcześniejsze Czechy to obszar współegzystowania (prawdopodobnie) 14 lub 15 plemion czeskich, pierwsza wzmianka o nich pojawia się w Rocznikach Fuldajskich, gdzie w 885 r. zanotowano jedynie informację o chrzcie 14 książąt czeskich w Ratyzbonie29. Plemiona czeskie były pod silnym wpływem państwa frankijskiego, lub nawet pod jego zarządem, co najmniej od 805 – 806 r. Według kroniki Kosmasa Przemyślidzi – potomkowie legendarnego Przemysła Oracza – władali ludem mieszkającym nieco na zachód od dzisiejszej Pragi. Dziad Borzywoja podporządkował sobie niektóre sąsiednie plemiona, stopniowe skupianie władzy nad pozostałymi Czechami w ręku Przemyślidów zakończone zostało dzięki Morawianom. Wkrótce potem Borzywoj, prawdopodobnie chcąc zyskać całkowitą niezależność, zaczął potajemnie współpracować z Frankami oraz prawdopodobnie zawarł jakiś sojusz z Hunami. Dlatego atak wojsk Bawarów na ziemie Rzeszy Morawskiej, oraz późniejsze rajdy Madziarów30 na Państwo Franków nie zdewastowały ziem czeskich i w efekcie po upadku Rzeszy Morawskiej jedynym organizmem państwowym, który przetrwał zawieruchę początku X wieku były Czechy. Wnukiem Borzywoja był Wacław I31, który w 925 r przyjął chrześcijaństwo ob-
29 W Rocznikach użyte jest określenie „dux” wskazujące władzę książęcą każdego z nich, z czego można wysnuć wniosek, iż byli po prostu władcami osobnych plemion czeskich. 30 Począwszy od 907 r. aż do 950, łącznie kilkadziesiąt rajdów łupieżczych Madziarów. Spustoszyli praktycznie całą Europę Zachodnią po Pireneje i środkowe Włochy. Nie ma najmniejszej wzmianki o zniszczeniach czy rabunkach w Czechach, przez ziemie których rajdy te musiały przechodzić. 31 Święty Wacław, patron Czech i Pragi. Święty kościoła katolickiego i prawosławnego.
36
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
III. ŚLĄSK MIĘDZY PRZEMYŚLIDAMI A PIASTAMI
rządku łacińskiego z rąk Franków. Stopniowe eliminowanie obrządku słowiańskiego wywołało bunt, któremu przewodził jego młodszy brat Bolesław. Wacław został zamordowany w 927 r (wg innych przekazów w 935 r), a władzę objął Bolesław I Srogi, ojciec Dobrawy, żony Mieszka I z dynastii Piastów32. Przemyślidzi władali Czechami i Morawami. Zawsze również dążyli do opanowania śląskich ziem. Uważali się za spadkobierców morawskich Mojmirowicow. Prawdopodobnie około 940 roku podporządkowali sobie (co najmniej) Dolny Śląsk, na co wskazują ślady ich trwałego pobytu w grodzisku Gilowskim koło Niemczy, a najpóźniej po 955 r. Małopolskę z Krakowem, o czym zaświadcza relacja Ibrahima ibn Jakuba. Mimo oficjalnego odejścia od rytu słowiańskiego prawie do końca XI wieku obrządek cyrylo–metodiański przetrwał nawet w stołecznej Pradze (klasztor Sazawski), a Przemyślidzi – przynajmniej do końca XI wieku – znali i rozumieli pisma staro–cerkiewno–słowiańskie. Byli wiernymi i konsekwentnymi sojusznikami władców Bawarii, w której w IX i na początku X wieku znajdowało się centrum decyzyjne państwa wschodniofrankijskiego. Wzrost znaczenia dynastii saskiej33 w pierwszej połowie X wieku z jednej strony osłabił Przemyślidów, z drugiej pośrednio pomógł rozwinąć się konkurującym z Przemyślidami wśród Słowian Zachodnich Piastom. W 1038/39 roku książę Brzetysław, korzystając z rebelii na ziemiach Piastów, najechał Małopolskę i Wielkopolskę oraz przyłączył Śląsk do Czech. Zaniepokojony wzrostem potęgi Przemyślidów cesarz Henryk III spustoszył Czechy, jednak pozostawił pod władzą Brzetysława Śląsk. Na początku XIII wieku Przemysł Ottokar I Przemyślida Złotą Bullą Sycylijską cesarza Fryderyka II Hohenstaufa został podniesiony do godności dziedzicznych królów Rzeszy. Oznaczało to z jednej strony dziedziczność tytułu królewskiego Przemyślidów, z drugiej wprowadziło Czechy do elity krajów Świętego Cesarstwa Rzymskiego.
32 Krótkotrwały sojusz Piastów i Przemyślidów potwierdza współczesny tym wydarzeniom kronikarz Widukind z Korbei, pisząc o wojskowej pomocy Bolesława I Przemyślidy wysłanej zięciowi na wojnę z Wolinianami i Wichmanem w 967 roku. 33 Ludolfingowie, dynastia Królów Niemiec i Cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Cesarstwo Rzymskie było restytuowane przez Karola Wielkiego w 800 r, oraz ponownie po krótkiej przerwie przez Ottona I Ludolfinga w 962 r. Uważało się za prawnego spadkobiercę cesarstwa zachodniorzymskiego. Formalnie istniało aż do roku 1806. Tron cesarski był elekcyjny, ale zazwyczaj wybierano władcę w obrębie dynastii. W średniowieczu do cesarskich prerogatyw należała w pewnym okresie nawet akceptacja wyboru papieży. Również bez cesarskiej akceptacji nie można było posiąść tytułu króla. W czasach nowożytnych znaczenie godności cesarskiej zmalało, Cesarz był po prostu pierwszym wśród królów. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
37
III. ŚLĄSK MIĘDZY PRZEMYŚLIDAMI A PIASTAMI
Szczyt potęgi Przemyślidów to koniec XIII i początek XIV wieku. Młody Wacław II był królem Czech, Polski i Węgier. Współdecydował o wyborze cesarza rzymskiego. W 1305 r. zaledwie 34–letni Wacław II niespodziewanie zmarł, a rok później jego małoletni syn i następca Wacław III został skrytobójczo zamordowany. Na nim wygasła główna linia Przemyślidów. Ich spadkobiercami byli Luksemburgowie w Czechach34 i Przemyślidzi śląscy35, władający w latach 1280 – 1521 dużą częścią Górnego Śląska.
34 Karol IV Luksemburski (1316 – 1378), siostrzeniec Wacława II Przemyślidy, był jednym z najwybitniejszych władców średniowiecznej Europy. Był twórcą Korony Czeskiej, federacji Królestwa Czech, Margrabstwa Moraw, Księstw Śląskich, Margrabstw Górnych i Dolnych Łużyc, połączonych osobą władcy. Dobrze wykształcony, władał podobno swobodnie pięcioma językami. Był fundatorem Uniwersytetu Praskiego. O jego potędze świadczy używana tytulatura: Cesarz Rzymski, Król Czech, Król Rzymsko – Niemiecki, Król Burgundii, Król Włoch, Najwyższy Książę Śląski, Margrabia Moraw, Hrabia Luksemburga. Władca Łużyc i Brandenburgii. 35 Śląska linia Przemyślidów wywodzi się od Mikołaja I, księcia Opawy (1280–1318) Był on naturalnym synem króla Przemysła Ottokara II. Jego syn Mikołaj II został także księciem Raciborza (od 1336 r). Po jego śmierci w 1365 r. rodzina podzieliła się na dwie linie. Od księcia Przemka (zm. 1433 r.) wywodziła się linia rządząca w Opawie, Głubczycach i Ścinawie. Wygasła w 1515 r. Od Jana (Hanusza) I (zm. 1377 r.) pochodziła linia rządząca w Raciborzu i Rybniku. Wygasła w 1521 r. wraz ze śmiercią księcia raciborskiego Walentego, który był ostatnim przedstawicielem dynastii Przemyślidów.
38
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
IV. AUTONOMIA – ŚLĄSKIE NIHIL NOVI
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
57
IV. AUTONOMIA – ŚLĄSKIE NIHIL NOVI
1. UTWORZENIE FEDERACYJNEJ KORONY CZESKIEJ 6 maja 1945 r komunistyczna Krajowa Rada Narodowa pod przewodnictwem Bolesława Bieruta ogłosiła dekret znoszący śląski Statut Organiczny, likwidując tym samym śląską autonomię w Polsce. Statut Organiczny, uchwalony polską Ustawą Konstytucyjną 15 lipca 1920 r. przyznawał Śląskowi wiele specjalnych praw, wśród których być może najważniejsze były istnienie niezależnego Sejmu Śląskiego, prawo do prowadzenia własnej polityki gospodarczej w tym fiskalnej Śląska, istnienie Skarbu Śląskiego, którego jedynie pewna, z góry ustalona część dochodów musiała być odprowadzana do Warszawy, niemożność ingerowania przez ogólnopolskie ustawy, dekrety i zarządzenia w obszary zarezerwowane dla ustawodawstwa śląskiego oraz niemożność ograniczenia, zmienienia lub zniesienia statutu Organicznego bez zgody Sejmu Śląskiego. Nowoczesność tych rozwiązań, a raczej ich efekty ekonomiczne docenione zostały w okresie przedwojennym nawet przez niechętnych śląskiej autonomii działaczy sanacyjnych. Dzisiaj podobne rozwiązania stosowane są w wielu regionach autonomicznych Europy i świata, nie były jednak niczym nowym w historii Śląska. Od 1348 r aż do osiemnastowiecznych wojen śląskich Śląsk był częścią składową Czeskiej Korony. Nie oznaczało to, jak najczęściej dzisiaj to jest rozumiane, przynależności do Czech. Korona Czeska była, w dzisiejszym tego słowa rozumieniu, raczej federacją królestwa Czech, księstw Śląskich, margrabstwa Łużyc i margrabstwa Moraw, mających w różnym stopniu możliwość tworzenia własnych praw i prowadzenia własnej polityki uznawanej przez Koronę. Największą swobodę ustrojową pomiędzy krajami Korony posiadał Śląsk, było to wynikiem wcześniejszych osobnych, pierwszych umów lennych poszczególnych książąt śląskich. Książęta śląscy z chwilą złożenia hołdu odbierali od króla posiadane dotychczas regalia, zwyczajowo przysługujące książętom. Stanowiły je poręczenia autonomii wewnętrznej księstwa, zwierzchnictwa lennego, wyłączność stanowienia instancji sądowej, regale górniczego, łowieckiego, menniczego oraz tradycyjnie niezależność prowadzenia polityki dynastycznej. Książęta byli również w mocy ingerować w życie Kościoła rządzonego przez nich księstwa, nawet w początkowym okresie prowadzili własną politykę zagraniczną (!). Trzeba zauważyć, że tak szerokie, daleko idące uprawnienia były warunkowane hołdem lennym składanym im przez stany tego księstwa.
58
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
IV. AUTONOMIA – ŚLĄSKIE NIHIL NOVI
U schyłku średniowiecza Śląsk tworzyła skomplikowany konglomerat ustrojowo–własnościowy księstw, państw stanowych, dóbr zamkowych, zakonnych i kościelnych oraz miast. Bezpośrednie lenna książęce (np. księstwo opolsko–raciborskie Hanusza Dobrego) powstałe w wyniku stopniowego rozdrabniania i ewentualnego scalania z powrotem dziedzicznych ziem Piastów i Przemyślidów Śląskich, których właściciele byli bezpośrednimi lennikami Korony Czeskiej, sąsiadowały z księstwami dziedzicznymi, będącymi w bezpośredniej zależności od monarchy, w których godność księcia pozostawała w rękach królewskich. Pojawiły się one jako realizacja umów lennych w związku z wygasaniem linii dynastycznych, czy po prostu zgodnie z prawem śląskim, podług którego wymarcie danej linii dynastycznej miało oznaczać, że właśnie on wchodził w ich posiadanie (np. to samo księstwo opolsko–raciborskie po śmierci Hanusza Dobrego). Innymi formami podlegającymi autonomicznym statutom prawnym były wolne państwa stanowe (status maiores). Pojawiły się w efekcie przejęcia całego lub części księstwa dziedzicznego przez osobę spoza dynastii panujących, a ich właściciel nosił tytuł wolnego pana stanowego, i korzystał na jego terenie z praw zbliżonych do książęcych (np. rybnickie państwo stanowe). W końcu dobra lub lenna zamkowe tworzące państwa stanowe mniejsze (status minores), których właściciel miał tytuł pana stanowego, również był bezpośrednim lennikiem Korony Czeskiej i na swoim terenie miał uprawnienia zbliżone do książęcych (np. wodzisławskie państwo stanowe). Mozaikę uzupełniały dobra kościelne i zakonne o różnym statusie i miasta. Ten bałagan ustrojowy uporządkował w 1339 cesarz Ludwik IV Wittelsbach, którego edykt utworzył byt polityczny Księstwa Śląskie, obejmujący wszystkie śląskie władztwa56. W 1346 r. Karol IV Luksemburski został koronowany na króla Niemiec, z czym wiązało się wiele nowych obowiązków. System zarządzania testowany od 1339 r. na Śląsku musiał działać sprawnie, dlatego zapewne dwa lata później zdecydował się przenieś go szczebel wyżej. W 1348 r. przekształcił swoje państwa w Koronę Czeską, unię personalną Królestwa Czech, Księstw Śląskich, Margrabstwa Moraw i Marchii Łużyckiej (Łużyce Dolne od 1367 r.). Wiadomo także, że był zafascynowany Rzeszą Morawską do te-
56 Niewątpliwie za edyktem stał projekt Karola IV Luksemburskiego (spór i wrogość pomiędzy Luksemburgami a Wittelsbachami pojawiły się dopiero w 1341 r.). Utworzony nim nowy byt polityczny ułatwiał zarządzanie. Suweren wyznaczał teraz jedynie swojego namiestnika – śląskiego starostę generalnego, który w jego imieniu powoływał swoich przedstawicieli na Górnym i Dolnym Śląsku, ci z kolei mianowali swoich w poszczególnych księstwach. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
59
IV. AUTONOMIA – ŚLĄSKIE NIHIL NOVI
go stopnia, że ufundował w Pradze klasztor Emaus, zapraszając do niego chorwackich benedyktynów obrządku cyrylo–metodiańskiego, na co musiał uzyskać specjalną zgodę papieża. Taka dodatkowa, romantyczna przyczyna symbolicznej restytucji dawnej Rzeszy Morawskiej dzisiaj wydawać się może niemożliwa u wszechstronnie wykształconego, światłego i pragmatycznego władcy, jednak w świetle standardów wyznawanych przez Luksemburgów nie powinno dziwić57. Możliwe też, że płynnie władający słowiańskim dialektem praskim Karol IV dostrzegał kulturową i językową wspólnotę ludów mieszkających na tym ogromnym obszarze. Do dzisiaj tzw. „śląski akcent” (w rzeczywistości nieco inne wymawianie samogłosek) można usłyszeć od górnośląskich Woźnik po wioski w okolicy Bautzen (łużycki Budyšin), oraz na morawskiej wsi w okolicy Brna, wśród nielicznej pozostałej karynckiej mniejszości w Austrii, a nawet we wioskach dolin Słoweńskiego Trygława58. Struktura zarządzania Śląskiem była kilkustopniowa. Władca (książę, dziedziczny książę, wolny pan stanowy, pan stanowy) współdzielił władzę z Sejmikiem księstwa, ich prerogatywy określały odpowiednie akty normatywne, regulujące nie tylko relacje w księstwie, ale i określające zakres autonomii księstwa, nienaruszalnej przez władzę zwierzchnią. Doskonałym przykładem są „Zrzizeni Zemske” księstw opolskiego i raciborskiego, limitujące zakres władzy cesarskiej na terenie księstwa. Wyższym szczeblem były Sejmy Górno– i Dolnośląskie. Umowa między Henrykiem Brodatym a Mieszkiem Plątonogim z 1201 r, potwierdzona przez papieża Innocentego III w 1202 r, na trwale podzieliła nie tylko linie dynastyczne, ale i ziemie Śląska, na których w imieniu Korony Czeskiej (potem cesarza) nominalną władzę sprawowali jego namiestnicy – starości. Podobnie jak wcześniej, zakres autonomii obu części Śląska określały – przynajmniej od czasów króla Macieja Korwina (1463 – 1490)– odpowiednie akty normatywne. Najwyższym szczeblem był najbardziej interesujący nas Sejm Śląski, który najczęściej w literaturze występuje też jako twór epoki Korwina. Pogląd ten pojawił się najpierw w historiografii niemieckiej (F. Rachfahl, „Ustrój Śląska przed wojną trzydziestoletnią” 1894r.) i rozpowszechniony następnie został przez polskich history-
57 Jan I Luksemburski, ojciec Karola, wypełniając sojusznicze zobowiązania, mimo całkowitej już wówczas ślepoty, wziął ze swoimi wojskami udział w bitwie pod Crécy (walczył przywiązany do dwóch innych rycerzy), gdzie zginął. Po ucieczce Francuzów pozostał ze swoim wojskiem na polu bitwy, mówiąc jakoby do swoich rycerzy słowa „Nie będzie tak, żeby czeski król z pola bitwy uciekał” 58 Jednak nie w Czechach. Współczesny język czeski został sztucznie zrekonstruowany w XIX wieku.
60
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
IV. AUTONOMIA – ŚLĄSKIE NIHIL NOVI
ków. Jednak wydaje się, że Rachfahl nie przebadał dokładnie starszych dokumentów. Wnioski w jego rzetelnej faktograficznie pracy były w związku z tym słabe i często za daleko idące, np.: przydzielił dodatkowo Korwinowi zasługę administracyjnego podziału Śląska na Górny i Dolny, oraz sugerował próbę połączenia Śląska z Łużycami (na podstawie stałej obecności przedstawicieli Łużyc na posiedzeniach Sejmu Śląskiego epoki Korwina). Swoją drogą czasy korwinowskie wygenerowały mnóstwo dokumentów, dlatego archiwa budapesztańskie, nieprzeszukiwane dotychczas przez historyków Śląska, mogą być kopalnią odkryć tyczących naszego późnego średniowiecza. Odkryć tym ciekawszych, że Śląsk widziany jest na ogół z niemieckiego, czeskiego lub najmniej uprawnionego historycznie, jednak najpowszechniejszego dzisiaj polskiego punktu widzenia. Spojrzenie na Śląsk z zewnątrz tego trójkąta może być obiektywnie interesujące i odmienne. Analizując dostępne wcześniejsze źródła widzimy, że władający żelazną ręką Maciej Korwin skodyfikował jedynie zwyczajowe do jego czasów prawa tudzież właśnie na okres jego panowania przypada początek systematycznego stosowania określeń Fürstentag, gemainer Tag lub dieta dualis, których wspólnym polskim odpowiednikiem z powodzeniem może być Sejm. Zjazdy – bo tak wcześniej na ogół Śląski Sejm był określany – ewoluowały od tylko książęcych w XIV wieku, uzupełnione potem o panów i wolnych panów stanowych, duchowieństwo i przedstawicieli stanów śląskich. Sejm Śląski zawsze był organem niezależnym od zwierzchniego króla lub cesarza. Sejm zbierał się na ogół we Wrocławiu, jedynie kilkakrotnie w Głogowie i znamy pojedyncze przypadki innych lokalizacji (na Górnym Śląsku czasów korwinowskich jednorazowo w Opawie i Raciborzu). Zwoływany był na ogół albo w terminach wyznaczonych na poprzednim, albo samorzutnie ogłaszany przez osoby do tego uprawnione. Jedynie wyjątkowo Sejm zbierał się na żądanie władcy. Ciekawie wygląda to w świetle zapisu debaty sejmowej, na której komisarz królewski zażądał w imieniu króla przybycia na następny „zjazd wspólny” w Ołomuńcu, na co zgromadzeni dopiero po dłuższej debacie wyrazili zgodę (!). Swoją siłę w relacjach z królem Sejm Śląski pokazał też kilkakrotnie nie zgadzając się na wyznaczonego przez króla starostę generalnego, reprezentującego na Śląsku osobę króla; tak np. było w wypadku dezaprobaty dla Fryderyka legnickiego (na posiedzeniu Sejmu zakończonym 13. 07. 1480), co zmusiło króla dla wskazania innego swojego przedstawiciela. Z drugiej strony nie znamy ani jednego przypadku nie zatwierdzenia przez króla (lub cesarza) postanowień Sejmu. Rola i znaczenie Sejmu Śląskiego doceniana była też poza granicami kraju. Wielokrotnie w jego obradach uczestniczyli w charakterze obserwatorów przedstawiciele obcych królestw, np. Polski, Węgier, Saksonii, czy obserwatorzy z Czech, Moraw i Łużyc (ci ostatni w epoce Korwina i w kilku dekadach ją poprzedzających uczestniczyli również czynnie w obJan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
61
IV. AUTONOMIA – ŚLĄSKIE NIHIL NOVI
radach, co wskazuje na polityczne zbliżanie się tych krajów, skutecznie później zablokowane przez praskich Jagiellonów). Sejm najczęściej zajmował się kwestiami fiskalnymi, ponieważ król nakładając ogólno śląskie obciążenia podatkowe był wiązany zgodą Sejmu. Poza zgodą na nie Sejm określał również sposób ich ściągania wyznaczał urzędników za to odpowiedzialnych. Zajmował się również wydawaniem przepisów dla zapewnienia bezpieczeństwa wewnętrznego, wyborem innych urzędników krajowych, spisów i zarządzeń na cele wojenne, kwestiami monetarnymi, wreszcie w czasie wojny rokowania z nieprzyjacielem czy buntującymi się książętami. Sejm Śląski już w średniowieczu był niezależnym, niemogącym być ograniczonym w swoich prawach przez władzę centralną organem. Prowadził własną politykę monetarną i fiskalną. Autonomia śląska była godnym pozazdroszczenia samorządowym wzorem dla sąsiednich krajów oraz gospodarczą perłą w Koronie Czeskiej aż do epoki Habsburgów włącznie. Została dość dobrze, szczególnie jej późniejsze czasy, zbadana i opisana w ostatnich dekadach XIX i na początku XX wieku, głównie pracami założonego we Wrocławiu w 1846 r. Der Verein für die Geschichte Schlesiens.
62
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
71
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
1. KONFEDERACJA CZECH, ŚLĄSKA, MORAW I ŁUŻYC Najbardziej krwawą, okrutną i wyniszczająca wojną w dziejach Europy była wojna 30 letnia, trwająca od 23 maja 1618 do 24 października 1648 roku. Objęła swoim zasięgiem prawie całą Europę, od Siedmiogrodu (dzisiejsza Rumunia) po Hiszpanię i od Bałkanów po Szwecję. Śląsk, mimo, że formalnie uczestniczył w wojnie jedynie do 1621 r należał do najbardziej poszkodowanych w tym konflikcie krajów. Polska, która nie była bezpośrednim uczestnikiem tej wojny, w swojej historiografii traktuje ją marginalnie, opisując ją niesłusznie jedynie jako zachodnioeuropejską wojnę religijną. Początek XVII wieku to w Koronie Czeskiej czas władzy schorowanego Rudolfa II Habsburga, a jednocześnie okres politycznych zabiegów Stanów Śląskich o sięgnięcie po supremację w Koronie. Uzyskany List Majestatyczny (20. 08. 1609) gwarantował z jednej strony swobodę religijną, z drugiej wykluczał biskupa wrocławskiego z pełnienia urzędu śląskiego Starosty Generalnego (mógł nim być jedynie świecki książę śląski). W 1611 r. Stany Śląskie wykorzystały konflikt w rodzinie Habsburgów i wymusiły zgodę na utworzenie osobnej Kancelarii Śląsko–Łużyckiej65, zlikwidowanej jednak 5 lat później. W ówczesnych realiach funkcja Starosty Generalnego odpowiadała mniej więcej dzisiejszemu Prezydentowi, a Kancelaria kraju – rządowi. Wybór na następcę cesarza ultrakatolickiego arcyksięcia Ferdynanda ze styryjskiej linii Habsburgów oraz układ z Onate, dający hiszpańskiej linii Habsburgów prawo sukcesyjne w Koronie Czeskiej i na Węgrzech spowodował bunt Czechów – tzw. defenestrację praską: strącenie namiestników cesarskich z okien hradczańskiego zamku na kupę gnoju – co stanowiło bezpośrednią przyczynę wojny, która szybko rozlała się na całą Europę, by w długotrwałym i krwawym konflikcie zlikwidować pozostałości wywodzących się jeszcze ze średniowiecza stosunków, sojuszy i zależności.
65 Wspólny rząd śląsko–łużycki, kolejna próba utworzenia wspólnego organizmu politycznego w ramach Korony Czeskiej. Tradycyjnie Łużyce były bardzo silnie związane, także więzami rodzinnymi, przede wszystkim z Dolnym Śląskiem. Taki związek dałby zdecydowaną przewagę, pierwszeństwo w Koronie ziemiom śląsko–łużyckim, dlatego sama jego możliwość była zdecydowanie zwalczana przez Czechy, z trudem równoważące znaczenie samego Śląska w Koronie.
72
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
Mimo religijnych powodów konfliktu, u jego podłoża tkwił zamiar wzmocnienia stanowo–federalistycznego modelu Korony Czeskiej. Istotą miało być to, aby pod jednym królem gwarantującym jedność Korony Czeskiej, właściwą władzę przesunąć w ręce Stanów. Stany krajów (Czech, Śląska, Moraw i Łużyc) miały być samodzielne, mieć równe prawa oraz uczestniczyć w wyborze króla. Wbrew religijnemu zaczynowi, religijnej propagandzie i religijnym uzasadnieniem działań militarnych, sojusze, zyski i straty w tej wojnie przebiegały w poprzek wyznań. Największą polityczna stratę w wyniku wojny poniosła ultrakatolicka Hiszpania, a najbardziej politycznie zyskała ultrakatolicka Francja. Wśród protestantów najbardziej straciła będąca wcześniej lokalnym mocarstwem Korona Czeska, w tym same Czechy, Stany Śląskie i Łużyce. Na mocarstwo europejskiego formatu wyrosła protestancka Szwecja. Formalnie protestanckimi wojskami duńskimi dowodził gorliwy katolik Ernst von Mansfeld, który ścierał się m. in. z pozostającymi pod katolickim dowództwem prawosławnymi Kozakami. Nie ma kompleksowych prac opisujących wojnę 30 letnią na Śląsku. Zarówno czescy, polscy i niemieccy historycy jak do tej pory traktowali ten temat po macoszemu. Znajdujemy jedynie w tych językach prace omawiające wybrane, wąskie tematy lub sprowadzające się jedynie do problemów bardzo lokalnych, konkretnych miast czy posiadłości. Rozruchy wywołane buntem praskim doprowadziły do powstania konfederacji Czech, Księstw Śląskich, Moraw, Łużyc, do których potem dołączyły Dolna i Górna Austria. Stany Śląskie ze względu na długość zewnętrznych granic znalazły się w bardzo trudnym położeniu. Formowane jednostki militarne jedynie w części skierowano do bezpośrednich walk z wojskami cesarskimi – 2 tysiące piechoty i 1160 jazdy (rok później dosłano następnych 600 konnych i 1 tysiąc piechoty)66 – większość sił przeznaczono do obrony granic kraju. Obronę Śląska sformowano na podstawie ordynacji obrony krajowej, dzielącej cały obszar na cztery regiony obronne. Z korespondencji wewnętrznej wiemy, że śląskie oddziały wojskowe rozmieszczono w miarę równomiernie wzdłuż granicy z Polską, od księstwa cieszyńskiego poczynając, na zachodnich jej fragmentach z wielkopolską kończąc. W czasie trwania wojny liczebność wojsk śląskich, aż do praktycznie kończącej bezpośredni udział jako jednej ze stron bitwy pod Białą Górą, stale i systematycznie rosła, stanowiły je jednostki zarówno wybranieckie, śląskie, jak i zaciężne z innych krajów.
66 Liczebność wysłanego wojska przekraczała śląskie zobowiązania ustalone w Uchwale Konstytucyjnej Konfederacji z 31 lipca (artykuł 77: 1000 konnych i 3000 piechoty). Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
73
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
Sytuację ludnościowa Śląska u progu wojny możemy jedynie oszacować na podstawie spisu z 1578 roku. Spis ten wykazał bardzo nierównomierne zaludnienie Śląska. Od ludnych księstw opawskiego, karniowskiego, brzeskiego, nyskiego, wrocławskiego i świdnickiego (do 50 osób/km2) do księstw opolskiego i raciborskiego (jedynie około 18 osób/km2). Wyliczenia wskazują, że w 1619 roku na całym Śląsku (prawdopodobnie i w przybliżeniu) mieszkało nieco ponad 1.5 miliona osób. Z kolei potencjał finansowy Stanów Śląskich był wysoki i najprawdopodobniej w przeliczeniu na mieszkańca należał do najwyższych wśród wszystkich krajów biorących udział w wojnie. Obrona terytorialna kraju opierała się na istniejących twierdzach, jednak w ich rozmieszczeniu i sile również były wielkie dysproporcje między różnymi częściami kraju. Obok potężnych i nowoczesnych twierdz Legnicy, Wrocławia i przede wszystkim Brzegu mieliśmy silne twierdze, których umocnienia pochodziły z XV i XVI wieku: Świdnica, Jawor, Jelenia Góra, Lwówek Śląski, w trakcie wojny wzmocniono także fortyfikacje Dzierżoniowa, Ziębic i Strzegomia. Stosunkowo silne umocnienia posiadało Opole i Opawa. Większość miast była słabo broniona pojedynczym murem obronnym (np. Racibórz, Wodzisław, Żory, Gliwice), a w najgorszej sytuacji były miasta otwarte (jak np. Rybnik). Klęska wojsk Konfederacji w bitwie po Białą Górą w dniu 8 listopada 1620 roku skłoniła Stany Śląskie do znalezienia kompromisowego porozumienia ze zwycięzcami. Tzw. akord drezdeński – porozumienie cesarza Ferdynanda II ze Stanami Śląskimi, gwarantowane przez elektora saskiego. Wielka kontrybucja finansowa zapłacona przez Śląsk z jednej, amnestia dla Ślązaków z drugiej strony. Akord szybko okazał się fikcją. Stany Śląskie formalnie nie będące stroną konfliktu, przez następne kilkadziesiąt lat wciąż były areną walk, rabunków wojennych, wciąż nakładano na nie kontrybucje wojenne. W momencie wybuchu wojny Śląsk znalazł się na peryferiach działań wojennych, toczonych głównie w Austrii i Czechach, szybko jednak wraz z rozprzestrzenieniem się działań militarnych, stał się głównym korytarzem łączącym miejsca intensywnych walk: obszar brandenbursko–pomorski i cały zachodnio–europejski z kluczowym austriacko–węgiersko–siedmiogrodzkim. Górnośląskie Głubczyce stały się kluczem do Bramy Morawskiej. Przez Śląsk maszerowały w jedną i druga stronę wszystkie praktycznie armie Europy. Mordując, paląc, rabując. Właśnie w tym późniejszym okresie na naszym terenie rozegrały się dwie wielkie bitwy wojny 30 letniej. 11 października 1633 r pod Ścinawą starły się zwycięskie wojska cesarskie (łącznie z kawalerią śląską) z oddziałami szwedzko – saskimi. W bitwie wzięło udział w sumie około 70 000 żołnierzy. Z kolei 13 maja 1634 roku Saksonia pokonała pod Legnicą wojska cesarskie.
74
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
2. ZABIEGI DYPLOMATYCZNE STANÓW ŚLĄSKICH NEUTRALIZUJĄCE ZAGROŻENIE ZE STRONY POLSKI Długa granica z Polską, której król Zygmunt III Waza był naturalnym, konfesyjnym i rodzinnym sojusznikiem cesarza Ferdynanda II, była właściwie nie do obrony. Z tego powodu jeszcze przed przystąpieniem do Konfederacji anty–cesarskiej Stany Śląskie podjęły oficjalną oraz zakulisową ofensywę dyplomatyczną w Polsce tym pilniejszą, że biskup wrocławski, Karol Styryjski (brat cesarza) nakłaniał w licznych pismach króla i możnowładców polskich do przystąpienia do wojny przeciwko Stanom Śląskim. W liście do prymasa Polski pisał m. in. (cytuję): „ (…) na ostatnim sejmie wrocławskim postanowiono pogranicze polskie od Polski przegrodzić rowem i warowniami. (…) Upraszamy też abyś króla Zygmunta nakłaniać i napominać [do wojny] nie przestawał (…)” Zygmunt III, po naradzie z kilku zaufanymi senatorami polskimi wysłał posła Zaleskiego do Stanów Śląskich we Wrocławiu, z pismem nakłaniającym do wyłamania się z Konfederacji. W odpowiedzi Stanów dostarczonej Zaleskiemu już następnego dnia czytamy m. in. : „Z listu (…) poznaliśmy uprzejmy umysł Waszej Królewskiej Mości i troskliwe staranie o dobro nie tylko sławnego królestwa czeskiego, ale też prowincji skonfederowanych, tudzież ojczyzny naszej, ukochanego Szląska. (…)” 67 Dalej Stany dziękują za troskę, piszą o przyjaźni z Polską i dołożeniu wszelkiej staranności, aby nie naruszyć tych dobrych stosunków. Wyjaśniają powody buntu wskazując, iż to Ferdynand II naruszał wielokrotnie prawa krajowe, gwałcąc przede wszystkim przysługującą stanom Korony Czeskiej samowładzę. W tym samym czasie wysłany przez Zygmunta III do biskupa wrocławskiego, do Nysy, królewicz Władysław zawiózł następujące propozycje polskiego udziału w wojnie po stronie cesarskiej68:
67 Ponowne, jednoznaczne wskazanie, że Ślązacy w Koronie Czeskiej za swoją ojczyznę uważali Śląsk, a nie Czechy. 68 Zestawienie proponowanych przez Zygmunta III Wazę do wysłania na Śląsk 75 000 jezdnych z siłami śląskimi (około 10 000 jezdnych i 25 000 piechoty, z których część była wysłana do Czech) pokazuje skalę zagrożenia ze strony Polski. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
75
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
1. Zaciąg 5 000 lisowczyków do służby cesarskiej, 2. 50 000 rejestrowych kozaków zaporoskich – mogą stawić się na Śląsku na początku sierpnia, 3. Książę Ostrogski i hetman Żółkiewski wyślą swoje prywatne armie – około 20 000 doświadczonych żołnierzy. Tak wielka siła militarna mogła zdławić Konfederację w kilka tygodni, na szczęście większość senatorów polskich sprzeciwiła się przystąpieniu do wojny, w czym zasługa skutecznych zabiegów dyplomacji Stanów Śląskich, tradycyjnej anty–habsburskiej wrogości części polskich magnatów oraz zakulisowych działań prowadzonych w imieniu Stanów przez Starostę Górnośląskiego Andreasa Kochcickiego. Kochciccy byli potężnym górnośląskim rodem magnackim. Władali rozległymi dobrami w okolicach Bytomia i Ujazdu, poprzez Lubliniec, Koszęcin i rodowe Kochcice, Turawę aż do Koźla i Białej. Ojciec Andreasa, Jan Kochcicki, oficjalnie radca Komory Śląskiej zarządzającej m. in. założoną na Śląsku w 1578 r. pocztą państwową, był jednocześnie twórcą i nadzorcą sieci dyplomatów reprezentujących cesarza Rudolfa II, oraz finansowanej z kasy cesarza siatki szpiegowskiej w Polsce. Stał za wszystkimi zakulisowymi działaniami tzw. stronnictwa habsburskiego w Polsce, także w czasie elekcji królewskich. Z zachowanych dokumentów można wnioskować, że jedynie przeselekcjonowana część informacji szpiegowskich docierała do Rudolfa II, część zostawała tajemnicą Stanów Śląskich, przy czym wydaje się, że Jan Kochcicki jedynie unowocześnił i przyspieszył w oparciu o sieć pocztową przekazywanie informacji, sama siatka szpiegowska miała chyba dłuższą historię i była konieczna wobec trwającej od dawna dość wyrównanej wojny handlowej małego terytorialnie Śląska z potężną Polską (temat niewątpliwie wart osobnych, szczegółowych badań i analizy). Andreas Kochcicki nie tylko był bajecznie bogatym, ale i wszechstronnie wykształconym. Był również sponsorem wielu uczonych i szkół w swoich miastach. Był pierwszym górnośląskim magnatem przemysłowym – w jego dobrach pracowały liczne huty zarządzane przez Walentego Roździeńskiego (autora pierwszego dzieła traktującego o górnictwie i hutnictwie). Po ojcu przejął też wszystkie kontakty w Polsce i pełną informację o możliwości oficjalnych i zakulisowych działań w Polsce. Praktycznie w momencie podjęcia przez Stany Śląskie decyzji o przystąpieniu do Konfederacji skutecznie uaktywnił stare stronnictwo anty–habsburskie jak i część dotychczasowych zwolenników monarchów wiedeńskich. Z odnalezionych później na hradczańskim zamku dokumentów wynika, że Konfederaci wysłali również poselstwo do Turcji. Z zarzutów strony polskiej wobec Stanów Śląskich wiemy, że w poselstwie tym uczestniczył również ich przedstawiciel Jan Kochcicki (w tym wypadku najprawdopodobniej bratanek Andreasa). Nie wiadomo w jakim stopniu argumenty poselstwa przekonały Wysoką Portę (dwór sułtana), jed-
76
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
nak wśród oficjalnych powodów rozpoczęcia wojny turecko – polskiej w latach 1620 – 1621 był wymieniony udział polskich lisowczyków w wojnie 30–letniej przeciwko wojskom Gábora Bethlena, sojusznika Konfederatów, a jednocześnie lennika Turcji. Wojna ta zaangażowała wszystkie siły militarne Polski i Litwy uniemożliwiając ich udział w koalicji habsburskiej. Dobra Kochcickiego zostały skonfiskowane przez zwycięskiego Ferdynanda II w 1628 r, a ujęty Andreas zmarł w 1634 r w więzieniu we Wiedniu, ocalała część rodziny ratowała się ucieczką do Saksonii i Polski.
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
77
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
3. UDZIAŁ LISOWCZYKÓW (KOZAKÓW POLSKICH) W WOJNIE Wskutek oporu senatorów oraz możliwego zagrożenia wojną ze strony Turcji Polska nie przystąpiła do wojny, jednak Zygmunt III wydał zezwolenie na cesarski zaciąg w Polsce najemnych oddziałów lisowczyków. Lisowczycy byli oddziałami lekkiej jazdy polskiej, utworzonymi w 1614 r. przez Aleksandra Lisowskiego. Byli oddziałami najemnymi, utrzymującymi się z łupów wojennych. Szybkością przemieszczania się stworzyli nową jakość w XVII wiecznej wojskowości. W planowaniu wojennym ogromną rolę odgrywała umiejętność oszacowania szybkości zmian położenia oddziałów własnych i wroga. Szybkość przemieszczania się armii uwarunkowana była najwolniej poruszającymi się jej składowymi: taborami z zaopatrzeniem. Lisowczycy przemieszczali się konno, prowadząc zawsze kilka luźnych koni na zapas, bez taborów. Żywność zabierali przemocą w miejscach, gdzie akurat wypadł im nocleg. Dobrym porównawczym przykładem jest trasa Bytom – Wiedeń, której przebycie spieszącemu na odsiecz Sobieskiemu zajęło ponad trzy tygodnie, natomiast lisowczycy paląc i grabiąc po drodze pokonali ją w niecałe pięć dni. W literaturze czeskiej i niemieckiej, ale także w śląskich dokumentach z epoki najczęściej nie rozróżnia się ich od oddziałów kozaków, które będąc w służbie polskich magnatów również najeżdżały Śląsk i kraje Konfederacji i najczęściej pisze się o nich „kozacy polscy”. Udział lisowczyków najlepiej prześledzić można analizując wspomnienia ich kapelana, ks. Dębołęckiego, kilkakrotnie później wydane drukiem w Polsce, jak również „Historię lisowczyków polskich” Maurycego hr. Dzieduszyckiego, wydaną przez Ossolineum w 1835 r. Opis okrucieństw lisowczyków jest niewyobrażalny. Może najlepiej dosłownie zacytować fragment skargi na ich zachowanie z książki hr. Dzieduszyckiego: „zamki i dwory szlacheckie zdobywane, zrabowane i zniszczone, biedni poddani do robót obozowych bez najmniejszej zapłaty, ani kawałeczka chleba przymuszani. Któż opisze, ilu niewinnych z głodu umarło, ile uczciwych pań i dziewic gwałt i znieważenie poniosło, ile z nich wykradzeniem uniesiono, ile ludzi wszelkiego wieku i płci najokrutniejszymi sposobami męczono? Wielu powrozami na głowę zarzuconymi i ściśnionymi, wielu pałkami i kijami dręczeni, inni obcęgami szarpani, inni świdrami w gardło i inne miejsca wpychanymi katowani, inni na pal i haki wbijani. Że nawet niewiasty i dziewice sprośnymi gwałtami na śmierć przyprawione, a ciężarnym ogniem płód wypędzony; inni wreszcie tak duchowni jak i świeccy, tak starzy, jak i młodzi, tak szlachta jak i gmin pospolity po domach i drogach najokrutniej dręczeni i rozdzierani”.
78
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
To wszystko działo się w Austrii, w pobliżu Wiednia, na ziemiach cesarskich, którego lisowczycy byli sojusznikami! Trudno wyobrazić sobie zachowanie lisowczyków na terenach, które uważali za wrogie. W początkowym okresie wojny lisowczycy kilkakrotnie przechodzili przez teren Górnego Śląska. W 1619 w sile około 10 000 jazdy wyszli na teren Górnego Śląska z dwóch kierunków. Grupą około 4000 jezdnych przez Kochanowice, Dobrodzień, Ozimek i Rudnik dotarli do Chałupek. Dalej przez księstwo Cieszyńskie w kierunku Żyliny, gdzie połączyli się z większym oddziałem, który dotarł tam trasą przez księstwo pszczyńskie, Pawłowice, Pruchnę, Cieszyn i Jabłonków. Następnie przez Morawy uderzyli na zaplecze atakujących Wiedeń wojsk Gábora Bethlena, skutecznie zmuszając je do wycofania się w celu obrony własnych ziem. Lisowczycy przemieszczali się szerokim pasem w grupach po około 1000 jezdnych podzielonych na chorągwie 200 – 400 osobowe. Docierając na wybrane na nocleg miejsce każda chorągiew otaczała wskazaną wieś. Zabijali wszystkich mieszkańców, często ich wcześniej torturując, jeżeli podejrzewali ukrywanie cennych przedmiotów. Przy życiu zostawiali zazwyczaj jedynie wybrane młody kobiety i dziewczęta, które i tak następnego dnia rano mordowano. Zabierano żywność wystarczającą na jeden dzień podróży, resztę wraz z całą wsią i uprawnymi polami palono. Taktyka spalonej ziemi wywodziła się z filozofii nie pozostawiania niczego, czym ewentualny przeciwnik mógłby się pożywić. Rok później, w lutym 1620 r. oddział około 8000 jeźdźców wszedł na teren Śląska od strony Siewierza. Nocowali na obszarze pomiędzy Bytomiem a Tarnowskimi Górami, po czym śpiesznie podążyli na Morawy i dalej w kierunku Wiednia. Kroniki notują też oddział około 1500 kozaków palących i rabujących Skoczów i wsie w okolicy Skoczowa – być może to jeden z pododdziałów tej grupy szykował sobie miejsce na nocleg69. 19 kwietnia 1620 r. około 1500 następnych wkroczyło na Śląsk w okolicy Sycowa, następnie trasą przez Namysłów, okolice Opola, gdzie na tratwach przeprawili się przez Odrę, dalej przez Łambinowice dotarli pod Karniów, wszędzie po drodze mordując, paląc, rabując. W Zubrzycach koło Głubczyc dogonił ich niewielki oddział wojska śląskiego, w walce zginęło ok. 50 lisowczyków, kilkunastu dostało się do niewoli, reszta odeszła na Karniów, gdzie 22 kwietnia większy oddział dragonów śląskich przy pomocy lokalnych włościan wybił prawie wszystkich, jedynie grupie 300 osobowej udało się ujść z życiem. Z tych jeszcze chłopi i górale zabili dalszych pięć-
69 Ten oddział został kompletnie rozbity i wytępiony w bitwie nad rzeką Biała (w pobliżu Bielska) przez współpracujące siły dragonów śląskich i odcinających lisowczykom drogę ucieczki dragonów morawskich. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
79
VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU
dziesięciu, tak, że w okolice Krems w Austrii, gdzie stacjonowały główne siły lisowczyków, dotarło tylko 250 osób. Złapanych do niewoli 27 bandytów – wszyscy herbowa szlachta polska – powieszono na rynku we Wrocławiu. Po zawarciu porozumienia Stanów Śląskich z cesarzem (akord drezdeński) lisowczycy odeszli dalej na zachód, docierając aż nad Ren. W międzyczasie zostawili jednak spaloną ziemię w okolicach Kłodzka, spustoszyli Kowary, wsie w okolicy niezdobytej Jeleniej Góry, Wleń oraz wiele, wiele innych. Nawet w tych złych czasach, gdy długotrwała wojna zobojętniła wszystkich na gwałt i przemoc, okrucieństwo lisowczyków budziło wstręt i przerażenie. Jeszcze w XIX wieku w miejscowościach w pobliżu tras przemarszu lisowczyków, także na Śląsku, matki dyscyplinowały niegrzeczne dzieci strasząc je złym Polakiem, który przyjdzie i je zje70.
70 Nawet w Polsce lisowczycy byli kontrowersyjnie postrzegani. Dla części, za słowami bezimiennego osiemnastowiecznego polskiego poety, byli „okrutnikami nie bojącymi się Boga, przed którymi drżała Europa i sam nawet diabeł ich się bał”, dla innych, jak Sienkiewicz – który z młodego Zagłoby zrobił lisowczyka, z pewnością „walczącego” na Śląsku – walecznymi bohaterami.
80
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
85
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
Podręczniki historii oraz cała publicystyka historyczna przyzwyczaiły nas do myślenia, że to co było dobre dla Polski, zawsze było również dobre dla Śląska, a polskie nieszczęścia historyczne były równocześnie śląskim nieszczęściem. Takie trwające już prawie sto lat zafałszowanie spowodowało, że nawet zawodowi historycy przyzwyczajeni do myślenia o Śląsku z perspektywy Polski często nie dostrzegają, że wydarzenia korzystne dla Polski niekoniecznie były dobre z śląskiego punktu widzenia, a nawet, że najczęściej interesy obu krajów były sprzeczne. Wcześniej podobnie narodowe uproszczenie przyjmowała za naturalne niemiecka historiografia. Dzisiaj nawet świadomi swej odmienności Ślązacy często – nie znając własnej historii – uznają za słuszny właśnie taki nienaturalny punkt widzenia. Próbując patrzyć na historię Śląska ze śląskiego punku widzenia, tylko śląski interes przyjmując za priorytet, okazuje się, że historia tego zakątka Europy jest inna i znacznie ciekawsza, niż nauczono nas w szkole.
86
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
1. PIASTOWIE BARDZIEJ ŚLĄSCY, NIŻ POLSCY Krótka, przerywana i burzliwa wspólna śląsko–polska historia zaczęła się w 990 r, a skończyła się formalnie w połowie XII wieku. Cesarz Fryderyk Barbarossa, któremu Bolesław Kędzierzawy złożył wcześniej hołd lenny w imieniu swoim i wszystkich Piastów, przekazał w 1156 r. królowi czeskiemu Władysławowi II Przemyślidzie władzę nad dwoma osobnymi lennami, Śląskiem i Polską. Dwa lata później sejm Rzeszy w Ratyzbonie zatwierdził te nadania i formalny rozdział Śląska i Polski stał się faktem. Wkrótce potem pojawiły się używane do dziś określenia: Piastowie śląscy – główna, senioralna linia potomków Władysława Wygnańca (wymarła w 1706 r. – Wolny Pan Ferdynand II von und zu Hohenstein) oraz Piastowie polscy – boczne, wywodzące się od młodszych braci Władysława linie (ostatecznie wymarły w 1526 r. – Janusz III Mazowiecki). Przez kolejne dwa wieki trwały podejmowane przez przedstawicieli obu linii próby podporządkowania sobie ziem pozostałych książąt piastowskich. Najbliższa sukcesu była tzw. Monarchia Henryków Śląskich, której kres w 1241 r. położył najazd mongolski i bitwa pod Legnicą. Wzajemną niechęć i obawy śląsko – polskie w następnych latach widać wyraźnie np. analizując rozmieszczenie kasztelanii w księstwie opolsko–raciborskim Władysława I. Spośród dwunastu, jedynie pięć pełniło funkcje administracyjne, pozostałe siedem rozmieszczone wzdłuż granic księstwa miały charakter obronny. Tylko jedna z nich, krótkotrwała kasztelania w Białej, chroniła granicę śląsko–morawską, a aż sześć (Chrzanów, Mikołów, Oświęcim, Bytom, Siewierz, Olesno) rozmieszczone były wzdłuż granicy księstwa z Polską. Syn Władysława, Kazimierz bytomsko–kozielski w 1289 r. złożył hołd lenny Wacławowi II, królowi Czech. Za jego przykładem wkrótce poszli inni Piastowie śląscy. Są dwie teorie tłumaczące ich postępowanie. Jedna wyjaśnia je obawą przed agresją ze strony Polski, druga uzasadnia to śląską świadomością czeskiej tradycji lennej. Wydaje się, że oba wyjaśnienia są słuszne i wzajemnie się uzupełniają. Na obawę przed agresją stopniowo konsolidujących się księstw polskich wskazuje kolejność, w jakiej książęta śląscy uznawali króla Czech za swojego suwerena: im bliżej Polski, tym wcześniej. Im dalej od jej granic – później i z większymi oporami. Jednak pamięć, komu Piastowi śląscy zawdzięczają swoją dziedzinę też musiała mieć swoje znaczenie. Bez względu na przyczynę istotne jest, że jak pisze tuż przed śmiercią nie mając już nic do zyskania, ani do stracenia, Hanusz Dobry w swoim Wielkim PrzyJan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
87
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
wileju: „(…) jakoż przodkowie nasi sławnej pamięci zmarli oświeceni Książęta, Książę Kazimierz książę opolski w swoim imieniu i za synów swoich Bolesława, Władysława i ich następców dobrowolnie Ich Mościom Królom i Koronie Czeskiej bez żadnego przymusu jak tylko w wyniku przyjacielskiej umowie się poddali. dosłownie, z zachowaniem interpunkcji i wielkich liter: „Ponewadz przedkowe naszÿ slawne Pamieti, niekdÿ oswycžene Kniže, Kniže Kazymir Kniže Oppolske, Za sebe a Synÿ swe, Boleslawa, Wladislawa, ÿ Za Potomkÿ jich, se jich milostem Kralom, a Korunie Cžeske, dobrowolnie Bez wszego przinuczeni skrz Przatelske Smluwÿ poddawalj”. Ponownie połączenie ziem polskich pod jedną koroną oprócz zagrożenia, przynosiło też szansę na rozwiązanie narosłych przez dwieście lat śląsko–polskich konfliktów, sporów kompetencyjnych i terytorialnych, zadawnionych waśni, wzmocnionych pretensjami do tronu polskiego Jana Luksemburskiego – spadkobiercy Przemyślidów. W 1335 r. w Trenczynie rozpoczęły się trwające w wielu sesjach w sumie 13 lat, rozmowy delegacji obu stron. W 1345 r. królewicz Karol (syn Jana Luksemburskiego) wracając z wyprawy przeciwko pogańskim Litwinom został podstępnie uwięziony w Kaliszu. Na wieść o tym (a najprawdopodobniej nawet będąc inicjatorem tego uwięzienia) mimo trwających rozmów pokojowych, król Polski Kazimierz Wielki zdradziecko zaatakował księstwo opawsko–raciborskie. Wojska polskie z posiłkującymi je oddziałami węgierskimi weszły na teren Śląska w okolicach Mysłowic, wcześniej poruszając się mniej więcej trasą obecnej autostrady A4, wąskim klinem ziem małopolskich pomiędzy śląskimi w średniowieczu księstwami oświęcimskim i siewierskim. Zdobyły Pszczynę i doszczętnie spaliły Rybnik. Dopiero Żory, otoczone murami obronnymi, zatrzymały na sobie armię Kazimierza Wielkiego (kwiecień 1345 r.). Na szczęście Karolowi udało się uciec z niewoli, w czym pomógł mu wysłany przez miasto Wrocław oddział zbrojnych71, a Jan Luksemburski z wojskami czeskimi ruszył na odsiecz oblężonym Żorom. 29 czerwca 1345 r. Kazimierz Wielki na wieść, że wojska czeskie zatrzymały się obozem w okolicy Wodzisławia, zwinął oblężenie i pospiesznie uciekł do Krakowa. Wznowione rozmowy pokojowe zakończyły się w 1348 r. W ich wyniku Karol Luksemburski zrzekł się wszelkich pretensji do tronu polskiego w zamian dostając odszkodowanie finansowe „20000 kóp groszy praskich” (zjazd w Wyszegradzie). Z kolei (układ krakowski z dnia 9 lutego 1339 r.) Kazimierz Wielki zrzekł się Śląska „na rzecz Jana króla czeskiego i potomków jego”.
71 Oddział 200 dragonów
88
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
Rezygnację z roszczeń wobec Śląska potwierdził potem jego następca, Ludwik Węgierski (23 maja 1372 r: „Ludwik, król polski i węgierski w imieniu swoim i swoich następców”). Paradoksalnie, zdradziecka napaść Kazimierza Wielkiego wydaje się zdecydowała o realizacji wcześniejszego pomysłu Jana Luksemburskiego i w tym samym 1348 r. jego następca, Karol IV Luksemburski proklamował powstanie Korony Czeskiej – federacji Królestwa Czech, Margrabstwa Moraw, Księstw Śląskich, i Margrabstwa Górnych Łużyc, do których w 1363 r. dołączyły Dolne Łużyce. Stworzyło to nową jakość polityczno–militarną w Europie centralnej, z którą przez następne 400 lat musieli się liczyć wszyscy wielcy władcy europejscy. Tym razem to król Polski musiał obawiać się sąsiedzkiej potęgi i poczynając od około 1350 r. rozpoczął budować wzdłuż granicy ze Śląskiem linię zamków obronnych znanych dzisiaj jako Orle Gniazda. Koniec XIV wieku to jeszcze trzy wojny książąt opolskich z królestwem polskim (1391, 1393, 1396 r.) i inna aktywna działalność Władysława II Opolczyka w celu podporządkowania sobie Polski, autora m. in. pomysłu (w 1392 r.) podziału Polski między Zakon Krzyżacki, Brandenburgię, Luksemburgów i Stany Śląskie. W XV wieku, w wyniku wykupu i inkorporacji, dwa małe księstwa na granicy z Małopolską zostało odłączone od Śląska i z czasem włączone do Królestwa Polskiego (oświęcimskie, 1457 r. i zatorskie, 1494 r.). Księstwo Siewierskie zaś od 1443 r. stało się samodzielnym księstwem, którego władcami byli biskupi krakowscy i zostało inkorporowane do Polski dopiero w 1790 roku72. Ustalona ostatecznie w 1494 r. pomiędzy Śląskiem a należącymi do Polski ziemiami granica przetrwała niezmieniona aż do 1922 r, co stanowi ewenement stabilności granicznej w historii całej Europy. Kilkuwiekowa rywalizacja książąt śląskich z polskimi zbudowała wzajemną niechęć, wzmocnioną ze strony polskiej śląską sympatią do Krzyżaków i częstym udziałem Ślązaków po stronie krzyżackiej w ich wojnach z Polakami. W efekcie Jan Długosz w swoich monumentalnych „Rocznikach” napisał „Spośród narodów graniczących z Królestwem Polskim nie ma bardziej zawistnego i wrogiego Polakom, niż Ślązacy”. Oczywiście Długosz, uzasadniający w swoim dziele władzę litewskich władców Polski, Jagiellonów, miał przede wszystkim na myśli również pretendujących do tego Piastów śląskich, przy okazji jednak zaświadczył utrwaloną obcość, a nawet wrogość obu krajów.
72 Władanie byłym księstwem śląskim dawało krakowskim biskupom prawo używania tytułu Książąt Rzeszy, z czego aż do XVIII wieku skwapliwie korzystali. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
89
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
2. ZAKON NIEMIECKI NA ŚLĄSKU Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (Ordo fratrum domus hospitalis Sanctae Mariae Theutonicorum in Jerusalem) jedynie w Polsce i nigdzie poza nią nazywany jest Zakonem Krzyżackim. Na ogół w literaturze europejskiej występuje pod nazwą Zakon Niemiecki. Powstał w 1190 r. jako bractwo szpitalne, już w 1198 roku przekształcając się w zakon rycerski, szybko stając się jednym z największych, obok Joanitów i Templariuszy. Na bogatym i ludnym średniowiecznym Śląsku swoje siedziby miały wszystkie znaczniejsze zakony rycerskie: Joanici (od 1169 r Oleśnica, także Grobniki k. Głubczyc i krótko Wodzisław), Templariusze (sprowadzenie przez Henryka Brodatego, Oleśnica Mała, Otmęt), Bożogrobcy (od 1163 r, Bytom – Miechowice), Rycerze św. Łazarza (XIII w – Wrocław), Rycerski Zakon Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą (od 1263 Wrocław, także Kluczbork). Nie mogło też zabraknąć Zakonu Niemieckiego. Tym razem to Górny Śląsk był pierwszy, bo już w 1203 r. Władysław Henryk morawski osadził ich w Opawie. Z kolei Henryk I Brodaty w 1222 r. sprowadził ich na Dolny Śląsk, nadając im między innymi ziemię w rejonie Namysłowa. Na ziemiach śląskich Zakon Niemiecki realizował idee rozwoju cywilizacyjnego. Prowadził szpitale i szkoły, budował miasta i drogi. W razie konieczności wystawiał oddziały najemnego wojska: zachowały się dokumenty wskazujące na usługowe tępienie przez nich rozbójnictwa na pograniczu śląsko–morawskim. Baliwat śląsko–czesko–morawski zanikł w czasie wojen husyckich około 1417 r. Odrodził się dwieście lat później, gdy Wielkim Mistrzem Zakonu został Karol Habsburg, biskup wrocławski, książę nyski i książę – regent cieszyński. Zakupione przez niego dobra bruntalskie na Śląsku Opawskim stały się domem zakonników aż do czasu wkroczenia do Czech hitlerowców, którzy już wcześniej zdelegalizowali Zakon Niemiecki w nazistowskich Niemczech. Po 1945 r. komunistycznym, nielegalnym w świetle prawa, dekretem Benesa dobra Zakonu zostały w Czechach znacjonalizowane. Naszym dziadkom Zakon Niemiecki kojarzył się przede wszystkim ze świetnym piwem Freundenthal, warzonym w należących do zakonników browarach Bruntal, Głubczyce i Namysłów, czy z prowadzonymi przez nich uzdrowiskami w okolicach Jesenika i w miejscowości Karlsbrunn (Karlova Studanka) u podnóża Pradziada. W ponad 800 letniej historii Zakonu i prawie równie długiej jego obecności na Śląsku, wielu Ślązaków pełniło zaszczytną funkcję Wielkiego Mistrza Zakonu. Na przykład w najtragiczniejszym dla Zakonu okresie nazizmu, Wielkim Mistrzem (w latach 1936 – 1948) był Ślązak, Robert Schaltzky, pochodzący z Ryžoviště (pow. Bruntal).
90
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
W Polsce czarną propagandę Zakonu Niemieckiego rozpoczął Jan Długosz, uzasadniając nią liczne polskie wojny z Zakonem, prowadzone zresztą głównie w interesie Litwy. Jagiełło po śmierci Jadwigi Andegaweńskiej w 1399 r. nie miał praw dynastycznych do korony polskiej, dlatego prowadził politykę bardziej w interesie ojczystego Księstwa Litewskiego, niż Polski. Dopiero chęć zdobycia korony dla synów z czwartego małżeństwa spowodowały (po 1422 r.) jego liczne ustępstwa na rzecz szlachty polskiej i propolskie działania. Znakomita organizacja państwowa i dokonania cywilizacyjne Zakonu nad Bałtykiem zostały w Polsce Jagiellonów zakwestionowane przede wszystkim ze względów politycznych. Kolejny jej etap to XIX –wieczne nacjonalizmy i wpisująca się w polską mitologię narodową powieść Sienkiewicza, bardzo trwale deformująca polską wizję Zakonu Niemieckiego (jednak nawet u Sienkiewicza widać niezłe stosunki zakonników z Piastami mazowieckimi, było nie było mającymi najdłuższą wspólną granicę z państwem Zakonu). Apogeum konfliktu Władysława Jagiełły z Zakonem Niemieckim to oczywiście Bitwa pod Grunwaldem. Ślązacy walczyli w niej po obu stronach. Nieliczni (za Codex epistolaris Vitoldi: jedynie 34 rycerzy) po stronie wojsk Jagiełły, wśród których najznaczniejszym był Krystyn Starszy z Koziegłów w księstwie siewierskim. Jedną z najliczniejszych po stronie Zakonu chorągwią oleśnicką, dowodził Konrad VII Biały, młodziutki, wówczas prawdopodobnie zaledwie 16 letni, książę oleśnicki. Ślązacy zgrupowani byli jeszcze w trzech innych chorągwiach. Wg badań źródłowych szwedzkiego mediewisty Svena Ekdahla, wybitnego znawcy tematyki wojen Zakonu z Polską i Litwą (na rynku polskim dostępna jest jego praca „Grunwald 1410. Studia nad tradycją i źródłami”, wydana w 2010 r. przez Avalon), w bitwie po stronie Zakonu uczestniczyli przedstawiciele aż stu śląskich rodów rycerskich, w sumie 214 rycerzy, z których każdy przyprowadził mniejszy lub większy oddział zaciężny i którzy stanowili – obok szlachty pomorskiej – najliczniejszą grupę. Spośród górnośląskich rycerzy największy oddział przyprowadził Dietrich z Kotulina: 57 kopijników (w oryginalnym dokumencie – księga płac żołdu Zakonu Niemieckiego – czytamy dosłownie: 57 kopijników i 2 strzelców. Wiadomo jednak, że typową, prawie zawsze stosowaną formacją był układ kopijnik w towarzystwie 2 strzelców, dlatego cały oddział pana na Kotulinie liczył prawdopodobnie co najmniej 171 osób). Inni rycerze, których z całą pewnością można zidentyfikować jako Górnoślązacy to np. Heyncze, Czenko, Gonczel, Pryczlaw, Hermann i Wenczlaw Borsnicz (ród władający Kopicami), Hanusz Tader (ród wielokrotnie występujący na dokumentach bytomskich), Heyncze, Hannusz i Jorge Stosch (Stoś – ród mający dobra m. in. na pograniczu raciborsko opawskim), Hannusz, Heynemann i Heyncze Twardawa, Henryk z Krapkowic. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
91
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
Skalę przekłamań propagandowych w polskiej literaturze historycznej najlepiej zobrazują liczby. Wg badań Ekhdala w bitwie wzięło udział około 15 000 osób po stronie Zakonu Niemieckiego, siły litewsko–polsko–rusińsko–tatarskie liczyły w przybliżeniu 30 000 osób. Tymczasem Długosz napisał, a za nim do dziś powtarzają niektórzy polscy historycy: „Legło w tej bitwie pięćdziesiąt tysięcy nieprzyjaciół , a czterdzieści tysięcy pojmano jeńcem”. Z kolei absurdalność XIX i XX wiecznej propagandy, przedstawiającej zmagania grunwaldzkie jako starcie narodów polskiego i niemieckiego śmieszy w kontekście składu etnicznego obu armii. Wojska Zakonu Niemieckiego w większości składały się z rycerstwa pomorskiego, śląskiego, łużyckiego i grupy rycerzy mazowieckich. Skład armii Jagiełły to w większości Litwini i spora grupa Tatarów z mniejszościowym udziałem polsko–rusińsko–czeskim. W bitwie pod Grunwaldem brało udział 250 rycerzy Zakonu Niemieckiego i tylko nieco mniejsza liczba rycerzy śląskich. Wbrew polskiej literaturze historycznej, wojska Jagiełły i Witolda przez współczesnych im były postrzegane jako pogańskie wspomagane polskimi siłami, co podkreślił np. Sobór w Konstancy potępiając Polskę. Późniejsza sekularyzacja Zakonu Niemieckiego w Prusach i zhołdowanie ziem pruskich Królestwu Polskiemu przyczyniło się do ożywienia dróg handlowych wiodących z Polski do Gdańska. Umożliwiło to Polsce zintensyfikowanie trwającej już od początku XIV wieku wojny handlowej ze Śląskiem.
92
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
3. POLSKO – ŚLĄSKA WOJNA HANDLOWA W powszechnej świadomości, podręcznikach i licznych publikacjach prasowych dominuje przekonanie, że wielką role w rozwoju gospodarczym ziem śląskich i małopolskich zawsze i ciągle odgrywał handel wzdłuż starożytnej drogi handlowej Wrocław –Kraków. Przekonanie silniejsze, gdy pamięta się o związkach Krakowa ze Śląskiem. Miasto Kraków zostało założone przez zasadźców wrocławskich i nyskich w 1257 r na terenie wcześniej istniejących, chaotycznie rozmieszczonych osad podgrodzia wawelskiego73. Wytyczony przez nich rynek i cały układ staromiejski przetrwał do dziś. Tak zwany „bunt krakowskiego wójta Alberta” – zbrojne wystąpienie w 1311 r. przeciwko władzy Władysława Łokietka mieszczan krakowskich (popartych przez biskupa krakowskiego i kilka innych miast małopolskich), pamiętających krótki okres prosperity 1300 – 1004 pod rządami króla czeskiego Wacława II i dlatego wolących związek Małopolski ze Śląskiem i Czechami, a nie z Polską, był wyborem oczywistym, jeśli się pamięta, że częstokroć najbogatsi kupcy krakowscy byli jednocześnie patrycjuszami we Wrocławiu czy Nysie. Na przykład słynny krakowski Mikołaj Wierzynek, to w rzeczywistości wrocławski patrycjusz Nicolai Wirsing, posiadacz okazałej rezydencji we Wrocławiu, właściciel trzech wrocławskich młynów. Ukształtowana we wczesnym średniowieczu ponadregionalna trasa handlowa wiodła z półwyspu Iberyjskiego przez Kolonię, Frankfurt, Lipsk, Wrocław, Opole i Kraków, w Przemyślu rozgałęziając się na dwie drogi: w kierunku Kaukazu i Konstantynopola. W dokumencie Henryka Dostojnego (margrabia Marchii Miśnieńskiej i Łużyc) z 1252 r. nazwana została „Strata Regia”, czyli Drogą Królewską. Trakt nazywany był Drogą Królewską lub Via Regia ze względu na to, że przebiegając przez terytoria różnych państw podlegał bezpośrednio ich władcom i obowiązywało na nim szczególne prawo i opieka królewska. W XI i XII wieku Wrocław i Opole, główne miasta tranzytowe Via Regii na terenie Śląska, bogaciły się i rozrastały bardzo szyb-
73 Całkowicie jałowym, nic nie wnoszącym, jest podnoszony czasami dyskurs, czy Kraków (jak i inne lokowane miejscowości) był wcześniej miastem, czy tylko osadą. To wyłącznie kwestia definicyjna. Za miasto, za zdaniem większości historyków, uważać będziemy osadę posiadająca prawa miejskie i co się z tym wiąże wszystkie instytucje miejskie, a temu była potrzebna lokacja (na prawie polskim lub magdeburskim). Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
93
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
ko. Jeszcze w drugiej połowie wieku XIII Opole rosło szybciej od „stołecznego” Raciborza Władysława I, leżącego jedynie na odgałęzieniu trasy wiodącej na Morawy (na Śląsku Via Regia przebiegała dwoma trasami: Sławków – Bytom – Opole – Wrocław i nieco rzadziej uczęszczana Sławków – Siewierz – Wożniki – Kluczbork – Wrocław mająca odgałęzienie na Poznań). Analizując dokumenty z okresu XIV – XVII wieku, w szczególności korespondencję kupców wrocławskich i Stanów Śląskich z polskimi i czeskimi królami (dostępną np. w opracowaniu polskiego historyka z połowy XIX w. A. Mosbacha), ustawy Stanów Śląskich, Sejmu Górnośląskiego, a także uchwały sejmików polskich, czy zachowane dokumenty handlowe niektórych polskich miast widzimy jednak, że z upływem czasu handel na tej trasie zamierał, a w końcowym okresie praktycznie go nie było. W trakcie XIV wieku kupcy śląscy coraz częściej zamiast prostej drogi na Kraków podążali drogą okrężną. Początkowo przez Krzepice (okolice Częstochowy), potem przez Wieluń, w XV wieku nawet absurdalnie okrężną drogą przez Kalisz. Uzasadnienie, które na ogół podają polscy historycy: brak bezpieczeństwa szlaku krakowskiego, jest podwójnie słabe. Po pierwsze wskazuje na niechęć lub niemożność zapewnienia tego bezpieczeństwa przez króla polskiego – Via Regia na terenie Polski była w jego gestii. Po drugie, jak wynika z zachowanych pism kupców wrocławskich, na wszystkich okrężnych szlakach napaści rozbójnicze, czy nawet zajęcia przemocą przewożonych towarów przez szlachtę polską, były na porządku dziennym. Główną, zniechęcającą do korzystania z traktu królewskiego w Polsce przyczyną było nadanie wielu polskim miastom położonych na nim prawa składu. Był to przywilej, nakładający na przejeżdżających kupców obowiązek wyłożenia do sprzedaży wszystkich przewożonych towarów na określony czas, na ogół na trzy dni. Uszczuplało to ilość towaru wiezionego na konkretne zamówienie, wydłużało, w ekstremalnych przypadkach kilkakrotnie, czas podróży oraz zwielokrotniało jej koszty. Z punktu widzenia kupców były to dodatkowe i bardziej uciążliwe, nieformalne punkty poboru opłat celnych za przewożone towary, nic więc dziwnego, że zaczęto podróżować drogami omijającymi je. Proceder był tak powszechny, że 17 lipca 1417 r. Władysław Jagiełło wysłał do rady miasta Wrocławia pismo napominające kupców, aby „jadąc (…) w interesach kupieckich, nie mijali zwyczajnych gościńców, przemykając się innymi drogami”. Na zjeździe powszechnym w Sieradzu w 1432 r. po raz pierwszy Polska wprowadziła ambargo na eksport (głównie artykułów spożywczych) na Śląsk, prawdopodobnie wzmocniony potem zakazem handlu kupców śląskich w całej Polsce, bo 13 maja 1441 r. król Polski i Węgier Władysław Warneńczyk zezwala im ponownie z „towarami i wołami jeździć po Polsce, Litwie, i Węgrzech, także handlować nimi”. Spokojne handlowanie nie trwało najwyraźniej długo, bo już 15 lat później król czeski inter-
94
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
weniuje u Kazimierza Jagiellończyka w sprawie przywrócenia pozwolenia na handel kupców wrocławskich w Polsce. Czasowe embarga nakładane było potem kolejno prawie przez wszystkich polskich królów, czasami zastępowane zakazem wjazdu do Polski śląskich kupców, zamykaniem dróg, lub nakazem sprzedaży wszystkich wiezionych towarów w pierwszych wyznaczonych polskich miastach (np. Kraków, Sieradz, Leszno). Zakazy na ogół były luzowane w związku z wojennymi niepokojami na pozostałych polskich granicach, wskutek konieczności zakupu produkowanego we Wrocławiu prochu lub świdnickich armat. Z końcem XV w król Polski Jan Olbracht wyznaczył konkretne trasy handlowe, z których pod karą zajęcia towarów nie wolno było śląskim (i pruskim) kupcom zjechać, przy okazji jako centralny punkt na trasie handlowej z Prus na Śląsk wyznaczony został Kalisz z absurdalnie długim, siedmiodniowym prawem składu. W XVI i XVII wieku Via Regia na odcinku Śląsk – Kraków zamarła i praktycznie przestała istnieć. Z dokumentów krakowskich wynika, że w całym tym okresie do Krakowa przyjechał tą drogą tylko jeden wóz z Opola (z sierpami). Interesująco przedstawia się handel solą. Podkrakowskie Bochnia i Wieliczka zostały założone (śląscy zasadźcy na prawie magdeburskim) przez Ślązaków, oni też wybudowali istniejące tam do dzisiaj kopalnie soli. Początkowo też Śląsk był jednym z głównych odbiorców krakowskiej soli i wydawałoby się, chociażby ze względu na bliskie sąsiedztwo, powinien nim być i później. W XVI – XVII wieku roczne zapotrzebowanie Śląska na sól przekraczało 3000 ton. Okazuje się, że prawie całą tą ilość sprowadzano z ruskich warzelni, głównie z Drohobycza (miasto na południe od Lwowa)! Jeszcze dziwniejszą informację znajdujemy w siedemnastowiecznych dokumentach archiwalnych Zamościa: całość handlu solą ze Śląskiem zmonopolizowali kupcy zamojscy, dzięki specjalnym przywilejom, pozwalającym omijać lokalne prawa składu na niektórych polskich trasach handlowych. Absurdalność takiego rozwiązania (proszę sobie wyobrazić dwa tysiące zaprzęgów konnych nadkładających około 200 km drogi!) pokazuje skalę problemu i dodatkowych kosztów. Osobną kwestią, regularnie podnoszoną przez śląskich władców, było powszechne fałszowanie w Polsce śląskich monet. Nie było wówczas jednolitego systemu monetarnego, wszędzie środkiem płatniczym były wybijane w całej Europie monety, o ich wartości decydowała waga i jakość metalu, użytego do ich wybicia, najczęściej srebro i złoto. Najdrobniejszą śląską monetą był halerz, których osiem składało się na śląski, a dwanaście na praski grosz. Wyższe nominały to grzywna, licząca sobie 48 groszy praskich, złoty – 38 groszy praskich i talar – 36 groszy praskich. Grzywna i złoty używane były do XVI wieku, w następnym stuleciu w użyciu pozostał już tylko talar. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
95
VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA
Fałszowanie polegało na wybijaniu podrobionym stemplem groszy o zaniżonej wadze lub mniejszej zawartości srebra. Fałszerze zarabiali na zaniżonej wadze kruszcu, a fałszywa moneta dezorganizowała lokalny handel. Ślązacy tez nie byli święci, kilkakrotnie udowodniono mennicy w Świdnicy wybijanie fałszywych polskich monet obiegowych. W niektórych okresach ilość fałszywego pieniądza w obiegu była tak wielka, że sejmik księstw opolskiego i raciborskiego zakazywał ich obiegu. Na przykład 28 stycznia 1575 r w uchwale 4 zakazał obrotu wszelkimi monetami bitymi stemplem cieszyńskim oraz szwajcarskimi grajcarami („Mincže Tesžÿnska tolkeż szwejcarskie Kr: zapowincžene”). Nieco późniejsze zeznania przesłuchiwanego we Wrocławiu szlachcica polskiego Rykalskiego wyjaśniły, że fałszywe monety cieszyńskie masowo wybijał Mikołaj Komorowski, pan na Żywcu i starosta oświęcimski, który razem z bratem Aleksandrem zatrudniali w tym celu kilku mincerzy, a fałszywą monetą opłacali wojsko i puszczali ją w obieg w krajach sąsiednich. Czterowiekowa rywalizacja ekonomiczna, najczęściej w formie bezwzględnej wojny handlowej śląskiego Dawida z polskim Goliatem nie mogła dać dobrych efektów. Śląsk, jako całość, pozostał otwarty na Europę zachodnią, wciąż był kanałem tranzytowym dla handlu na osi Europa południowo–wschodnia – kraje niemieckie, Wrocław pozostał niezagrożoną, największą potęgą handlową Europy środkowej. Najbardziej ucierpiał Górny Śląsk, który stał się granicznym peryferium Europy. Górnośląskie miasta na szlakach handlowych do Polski podupadły. Doskonałym przykładem są Woźniki, miasto z komorą celną na granicy z Polską: szybki rozwój do końca XV wieku, potem zastój i stopniowy, coraz szybszy regres. Podobnie wyglądało Opole. Niektórzy badacze piszą wręcz o upadku miasta. Dość powiedzieć, że pod koniec XVII wieku Opole liczyło mniej mieszkańców niż za czasów Hanusza Dobrego. Z kolei Polska, od czasów Władysława Jagiełły bardziej wschodnia niż Europejska, powoli odsuwała się od Europy zachodniej. A. Mosbach, polski badacz historii stosunków śląsko–polskich pisał w połowie XIX w, cytuję: „… Szląsk poniekąd był łącznikiem Polski z zachodem Europy, gdyż w tenczas prawie wszelka komunikacja lądowa między Niemcami, Włochami, Francyą, Niderlandami i t. d. odbywała się nieomal przez sam Szląsk.” Handel to nie tylko wymiana towarów, to także szybki przepływ informacji, nowych materiałów i technologii. Blokowanie najkrótszych tras handlowych z Europy spowodowało nie tylko konieczność korzystania przez Polskę z okrężnych, zatem kosztowniejszych dróg przez Gdańsk i Prusy, ale także narastające opóźnienie społeczne i technologiczne, które z całą mocą po raz pierwszy ujawniło się w czasie tzw. potopu szwedzkiego. Jednocześnie Prusy, korzystające z prawie monopolistycznej pozycji głównego kanału eksportowego z Polski, szybko się bogaciły. Prowadząc zawziętą wojnę handlową ze Śląskiem Polska właściwie do końca nie dostrzegła, że sama na siebie kręci bat: pruską potęgę.
96
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VIII. POWSTANIA ŚLĄSKIE VS. ŚLĄSKA WOJNA DOMOWA
2. POKREWIEŃSTWO JĘZYKOWE Na początku XX wieku większość Górnoślązaków była dwujęzyczna. Przy czym słowiański dialekt górnośląski wpisywał się w kontinuum dialektów słowiańskich. I tak mieszkaniec np. górnośląskich Woźnik rozumiał mowę mieszkańców Rybnika i polskiego Siewierza, a starsi mieszkańcy odległego Frydka do dzisiaj rozumieją mowę Ślązaków z podrybnickich wsi (i to pomimo wiekowej intensywnej czechizacji jednych, a polonizacji drugich). Wydaje się, że jeżeli ówcześni mieszkańcy Górnego Śląska mogli mieć jakiekolwiek sentymenty językowe, to pojawiający się powszechnie jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej w księgach parafialnych (nazwiska, imiona, nazwy miejscowości) zapis staroczeski wskazuje na inny, bardziej naturalny jego kierunek. Język staroczeski bardzo długo był językiem urzędowym we wszystkich księstwach górnośląskich (XV – XVIII w), od czasów „Zrzizeni Zemskiego” aż do wojen śląskich w połowie XVIII wieku, co też wskazuje raczej na południowe pokrewieństwo językowe ówczesnych Ślązaków. Pomija się powszechnie znany historykom fakt, że do wojen śląskich prawa, zarządzenia, ordunki spisywane były w zapisie staroczeskim. Np. Ordynacja opolsko–raciborska została spisana w języku staroczeskim, odwoływała się do prawa czeskiego, polskiego i lokalnych zwyczajów, Ordunek Górny Hanusza Opolskiego w staroczeskim, polskim i niemieckim (jak zaznaczył prawodawca: dla jego zrozumienia przez lokalnych i napływowych pracowników). Przy czym (wspominałem już o tym) nie należy mylić języka staroczeskiego, bliskiego dialektom morawskim i śląskim ze współczesnym językiem czeskim, zrekonstruowanym w połowie XIX wieku na podstawie gwar około praskich. 1. Konflikt polsko – niemiecki na Górnym Śląsku. Na Górnym Śląsku przez wieki zgodnie współżyła ludność słowiańskojęzyczna i niemieckojęzyczna. Każdy Górnoślązak, o ile tylko zechce poszukać, znajdzie wśród swoich przodków przedstawicieli jednej i drugiej nacji. Dopiero pojawienie się w połowie XIX wieku w Europie nacjonalizmów zepsuło nieco to zgodne sąsiedztwo, jednak nawet pobieżne przejrzenie treści ulotek lub plakatów propagandowych z okresu przed plebiscytowego wyjaśnia, że był to raczej konflikt klasowy, a nie narodowościowy. Konflikt tak istotny, że obawa W. Korfantego o przekształcenie się walk o Górny Śląsk w rewolucję proletariacką wpłynęła na jego decyzję o zostaniu dyktatorem powstania. Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
109
VIII. POWSTANIA ŚLĄSKIE VS. ŚLĄSKA WOJNA DOMOWA
3. WALKA CYWILNEJ LUDNOŚCI GÓRNOŚLĄSKIEJ Z PRUSKIM WOJSKIEM Walkę toczyły oddziały Powstańców Śląskich z oddziałami Selbstschutz Oberschlesiens – Samoobrony Górnośląskiej, obie strony wspomagane były przez oddziały ochotników z obszaru nie objętego konfliktem. Nazwy obu formacji były jednakowo szlachetne, pierwsza niewątpliwie świadomie nawiązywała do polskich powstań narodowych, druga sugeruje obronę własnej ziemi przez jej mieszkańców. Współcześni historycy są raczej zgodni, że udział w walkach oddziałów z obszaru poza –plebiscytowego po obu stronach był mniej więcej jednakowo liczny, przy czym po stronie Samoobrony jako oddziały obce liczone są również oddziały górnośląskie z obszaru nie objętego plebiscytem. Trzeba również podkreślić, że całe praktycznie dowództwo Powstańców, oficerowie i podoficerowie, a nawet część szeregowców stanowili zawodowi żołnierze Wojska Polskiego (głównie z armii Hallera) urlopowani na czas Powstania, nie wliczani do stanu oddziałów ochotników zewnętrznych. Liczba ich według niektórych historyków przekraczała liczbę wszystkich ochotników po stronie Samoobrony. Dla kontrastu dowództwo i zdecydowaną większość oficerów i podoficerów Samoobrony stanowili Górnoślązacy, zarówno o niemieckich, jak i słowiańskich nazwiskach. Tezie o „spontanicznym zrywie ludu górnośląskiego” przeczą również wypłacany im przez państwo polskie żołd oraz liczne obozy szkoleniowe na terytorium Polski. Dane na ten temat jest dzisiaj zweryfikować łatwiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Ocalone w części dokumenty Powstania, zgromadzone w Instytucie Piłsudskiego w USA w ostatnich latach zdigitalizowano i udostępniono online, podobnie zresztą jak inne dokumenty powstańcze w polskim Centralnym Archiwum Wojskowym Konflikt śląski w 1921 r. spełnia wszystkie definicyjne kryteria wojny domowej. Wątpliwości może budzić jedynie zakres pomocy zewnętrznej (polskiej i niemieckiej), krótko opisany w poprzednim akapicie. Przyjrzymy się jeszcze sytuacji społecznej Górnego Śląska w okresie poprzedzającym wybuch walk. Jak pisałem wcześniej, Górnoślązacy w swojej masie byli dwujęzyczni, więzy pokrewieństwa pomiędzy mówiącymi w domu dialektem śląskim a niemieckim były powszechne. Autentycznym fenomenem popularności w skali całej historii Europy były powstałe w 1919 r. w Rybniku Związek Górnoślązaków – Bund der Oberschlesier oraz w austriackiej części Górnego Śląska, powstały w 1910 w Cieszynie Śląski Związek Ludowy (Schlesischer
110
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
VIII. POWSTANIA ŚLĄSKIE VS. ŚLĄSKA WOJNA DOMOWA
Volksverband). Związki reprezentujące większość ludności na swoich terenach, bez względu na używany przez nich język, wyznanie, przekonania polityczne. ZG–BdO sam określał swoją liczebność na 500 000 członków (co stanowiło ok. połowy dorosłych mężczyzn!), skrupulatna niemiecka policja na nieco powyżej 300 000 – co i tak świadczy o wyjątkowej, zdecydowanej jednomyślności społeczeństwa Górnego Śląska. Jednomyślności oczywistej dla mieszkańców Górnego Śląska w drugiej dekadzie XX wieku. Łączyła ich wspólna niechęć do kraju, w imieniu którego Górnoślązacy złożyli ogromną daninę krwi na frontach Wielkiej Wojny, wspólna obawa co do ekonomicznych możliwości spłacania reparacji wojennych oddalały ich od Niemiec. Wbrew polskiej propagandzie nie było wspólnych interesów (etnicznych, ekonomicznych, kulturowych, innych) z powstającym obok państwem polskim. Dysproporcja ekonomiczna, widziana przez mieszkańców sąsiadujących przecież ze sobą krain, była niewyobrażalna dla dzisiejszych mieszkańców Polski. Górny Śląsk na początku XX wieku był jednym z najbogatszych regionów świata, Polska należała do najbiedniejszych w Europie. Kulturowo region odwiecznie związany z Europą Zachodnią też nie mógł widzieć wiele wspólnego z krajem, który od odwrócił się od niej kilkaset lat wcześniej. Polityczne i fizyczne prześladowania, oskarżanie o proniemieckość przez polską stronę, a oskarżanie o zdradę stanu przez niemiecką, propaganda, działania polityczne stron trzecich (głównie Francji) spowodowały rozbicie tej jedności. Niespełna trzy lata później liczni członkowie tego związku stanęli po przeciwnych stronach frontu. Sąsiedzi, a nawet członkowie rodzin walczyli ze sobą w interesie, który kilka lat wcześniej nawet nie przyszedłby im do głowy. Dramat wojny domowej podzielił wiele rodzin, finalnie mieszkających potem niedaleko od siebie, jednak po różnych stronach granicy.
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
111
Spis treści I. ŚLĄSK U PROGÓW ERY NOWOŻYTNEJ ................................................ 5 II. POCZĄTKI ŚLĄSKA ................................................................................. 11 1. Państwo Samona .............................................................................................. 12 2. Śląsk w Rzeszy Morawskiej ............................................................................. 17 3. Cyrylo–metodiańska chrystianizacja Śląska .................................................. 24 4. Plemiona śląskie ............................................................................................. 29 III. ŚLĄSK MIĘDZY PRZEMYŚLIDAMI A PIASTAMI ........................... 35 1. Przemyślidzi .................................................................................................... 36 2. Piastowie ......................................................................................................... 39 3. Piotr Włostowic .............................................................................................. 44 4. Władysław I Opolski – archetyp Ślązaka ....................................................... 47 5. Początki Przemyślidów Śląskich .................................................................... 51 6. Złoto – modra górnośląska ............................................................................. 54 IV. AUTONOMIA – ŚLĄSKIE NIHIL NOVI .............................................. 57 1. Utworzenie federacyjnego Królestwa Czech .................................................. 58 2. Śląsk jak Australia ........................................................................................... 63 V. KONSTYTUCJA GÓRNOŚLĄSKA – PIERWSZA NOWOCZESNA KONSTYTUCJA .................................. 65 VI. WOJNA 30 LETNIA NA ŚLĄSKU ........................................................... 71 1. Konfederacja Czech, Śląska, Moraw i Łużyc ................................................... 72 2. Zabiegi dyplomatyczne Stanów Śląskich neutralizujące zagrożenie ze strony Polski ............................................................................. 75 3. Udział Lisowczyków (kozaków polskich) w wojnie ....................................... 78 4. Okres duński i szwedzki wojny 30 letniej na Śląsku ...................................... 81 VII. ŚLĄSKO–POLSKA HISTORIA OKIEM ŚLĄZAKA ......................... 85 1. Piastowie bardziej śląscy, niż polscy. .............................................................. 87 2. Zakon Niemiecki na Śląsku ............................................................................ 90 3. Polsko – śląska wojna handlowa ..................................................................... 93 4. Śląski vs. polski system stanowy .................................................................... 97 5. Śląsk w epoce polskich wyborów elekcyjnych .............................................. 100 VIII. POWSTANIA ŚLĄSKIE VS. ŚLĄSKA WOJNA DOMOWA .......... 107 1. Tęsknota ludności górnośląskiej za piastowską macierzą ............................ 108 2. Pokrewieństwo językowe .............................................................................. 109 3. Walka cywilnej ludności górnośląskiej z pruskim wojskiem ....................... 109
112
Jan J. Lubos • OPOWIEŚCI O ŚLĄSKIEJ HISTORII
JAN LUBOS (ur. 1957) - z wykształcenia fizyk. Nauczyciel, górnik, przedsiębiorca, handlowiec. Rybniczanin, Ślązak z urodzenia i umiłowania. Członek RAŚ i SONŚ. Jego pasją są Śląsk i kraje Dalekiego Wschodu, historia i kultura tych krain. Autor licznych felietonów historycznych. INSTYTUT ŚLŮNSKIJ GODKI POLECA TEŻ: n Rychtig Gryfno Godka, Dariusz Dyrda. Jedyny podręcznik mowy śląskiej. Znajdziesz w nim: - podstawowe zasady gramatyczne - to czym różni się gramatyka śląska i polska; 15 czytanek, opowiadających o śląskiej historii, kulturze, śląskich noblistach itd. Każda czytanka jest w wersji śląskiej i polskiej; - słownik śląsko-polski i polsko-śląski. Stron 234 format A-5, Cena 29 zł. n Historia Narodu Śląskiego. Dariusz Jerczyński. Jedyna historia Śląska napisana nie z polskiego, nie z niemieckiego, nie z czeskiego, lecz wyłącznie śląskiego punktu widzenia. Koncentruje się na dążeniach Ślązaków do niepodległości. Stron 460, format A-4, cena 60 zł. n „Gott mit Uns - ostatni żołnierze” Marian Kulik. To wspomnienia ostatnich Ślązaków, służących w armii III Rzeszy. Stare opy spominajom przedwojenno Polska, służba przy wojsko i to, co sie sam dzioło, kiej przīszły Poloki a Rusy. Fascynująca lektura. 240 stron, format A-5, Cena 29 zł. W NAJBLIŻSZYM CZASIE UKAŻĄ SIĘ TEŻ: n Ślonzoki. Dariusz Dyrda, Marian Kulik. Nigdzie wcześniej nie publikowane wspomnienia z okrutnych lat 1945-48. n Ich Książęce Wysokości. Cześć Górnośląska (wydanie II) Jerzy Ciurlok. Pasjonująca opowieść o władcach panujących na Górnym Śląsku. Książki Instytutu Ślůnskij Godki można zamówić internetowo przez megapres@interia.pl lub dzwoniąc na numer 501-411-994. REKOMENDUJEMY TEŻ: n Ślůnski Cajtung - Miesięcznik nie tylko dla osób deklarujących narodowość śląską. Jest to czasopismo jedyne w swoim rodzaju, poświęcone śląskiemu hajmatowi, historii i dniu dzisiejszemu narodu śląskiego. Ambicją czasopisma jest rozbudzanie tożsamości etnicznej i kulturowej Ślązaków. Cena 3 zł.