Na Forum z hotelem FORUM

Page 1

Z NAROŻNIKA I PIĘTRA

→ Spis treści Idee 2 – Zbigniew Bajek Wyjście z labiryntu 22 – Janusz Krupiński Obrazy homo schistos 26 – Jacek Dembosz Solunt – Machu Picchu Sycylii Felieton 37 – Jacek Sroka Opowieść o spalonym obrazie 40 – Darek Vasina Mój Boże, wybacz, zdradziłem Cię z Sal! Dyplomy 42 – Anna Juszczak Stacja badawcza 46 – Monika Rościszewska Świadomość rozdarć 48 – Marika Wata Trzy poziomy duszy Wystawy 50 – Michał Zawada Obrazy niewiedzy 59 – Mirosław Sikorski Języki naturalne, języki sztuczne 62 – Alicja Bieske‑Matejak Głębia i światło pisane pędzlem 64 – Grzegorz Sztwiertnia Samowyzwalacz 66 – Krzysztof Lipka Zbysław Marek Maciejewski 68 – Małgorzata Kaczmarska David Hockney � A Bigger Pictures 75 – Agnieszka Jankowska‑Marzec Piłka jest okrągła… 77 – Olga Szczerba Na forum z hotelem Forum!

C

ztery lata minęły, jak z bicza strzelił. Wiele osób pyta mnie, dlaczego tylko cztery. No tak, cztery lata na urzędzie rektorskim, ale w sumie przez dwadzieścia lat, a więc ponad połowę mojej blisko czterdziestoletniej pracy w Akademii pełniłem funkcje – prodziekana, dzie‑ kana, prorektora i rektora. Więc – powtórzę tu za naszą noblistką Wisławą – „Wystarczy”. Teraz będę miał więcej czasu dla moich studentów (już widzę to przerażenie w ich oczach!) oraz dla Felka (ale on się ucieszy). Kwietniowe wybory wyłoniły nowe władze Uczelni z rektorem elektem, prof. Stanisławem Tabiszem na czele. Gratuluję serdecznie memu następcy, życzę jemu, jego ekipie oraz nowym władzom Wydziałów kadencji pełnej sukcesów. A ponieważ jest to mój ostatni „wstępniak” jako wydawcy „Wiadomości”, żegnam się z Czytelnikami oraz zespołem Redakcji, dziękując za współpracę przy tworzeniu naszego kwartalnika.

80 – Bogusz Salwiński Auto da fé 83 – Alicja Duzel‑Bilińska, Grzegorz Biliński Wincenty Drabik w świecie wirtualnym 3D 86 – Magdalena Rabizo‑Birek Obrazy w porze deszczu 90 – Artur Blusiewicz Zazdrość i medycyna 92 – Janusz Antos Nieświęci 93 – Marta Półtorak Relacje Wydarzenia 100 – Adam Wsiołkowski 4 lata... 103 – Michał Pilikowski Sylwetki rektorów elektów 106 – Beata Gibała‑Kapecka Widzialność – mapa i portret miasta w obiektywie Mariki Waty Wspomnienia Autorem fotografii

Prof. Adam Wsiołkowski Rektor asp w Krakowie

118 – Stanisław Rodziński Prof. Z. Grzybowski 1926 – 2012

na okładce jest prof.

119 – Jacek Kieferling Prof. M. Niedzielska 1923 – 2012

Zbigniew Bajek

120 – Publikacje 1


Idee

Wyjście z labiryntu Zbigniew Bajek

godziłem się na nie. Z czasem polubiłem je. Co więcej, postanowiłem z niego skorzystać i go wykorzystać:

Niegdyś uważałem, że sztuka jest czymś, co powinno

również – a może przede wszystkim – własną twarz.

leżeć na antypodach działań zbiorowych. Nigdy

Ur. w 1958 r. w Bojanowie. Ukończył ASP w Krakowie. Dyplom obronił

nie utożsamiałem sztuki (próbowałem nie utożsa‑

Historia, lata Solidarności

miać) z jakąś misją. Misyjność, myśl o społecznej

I nagle ta historia, której stałem się częścią, chcąc

roli sztuki była mi obca. Nie oznacza to, że byłem

nie chcąc.

aspołeczny czy antyspołeczny. Ale… sztuka była dla

Chcąc.

mnie czymś, co dotyczy mojej osoby i mojego życia.

Lata 80. Brałem udział w strajkach, w działaniach

Wchodzę w intymny kontakt z dziełem, a poprzez

na Wydziale Malarstwa

Ruchu Kultury Niezależnej.

w 1984. Od 1983 zatrud‑

dzieło w intymny kontakt ze światem, z innym… Nie

niony na macierzystej

mam prawa czegokolwiek od drugiego oczekiwać

zgodne z tym, co sam głosiłem wcześniej. Zdarzenia

ani innych do czegoś przekonywać, sztuka to mój

te wywarły silny wpływ na wszystko, co pojawiło się

Na Wydziale Malarstwa ASP

osobisty problem. Dlatego sztuki nie można nauczyć,

w moich pracach, nie tylko na tematykę, ale także

w Krakowie kieruje Katedrą

można tylko pomóc zbliżyć się do sztuki.

na warsztat: używanie materii nietrwałych, zderza‑

Moje obecne działania są absolutnym zaprzeczeniem

nie skrajnie nieprzystających do siebie jakości to rys

postawy opisanej powyżej.

moich prac z owego okresu… i całej mojej twórczo‑

uczelni, obecnie na stanowi‑ sku profesora zwyczajnego.

Interdyscyplinarną oraz prowadzi i pracownię inter‑ dyscyplinarną, pracownię

To wszystko było tak dalece przeciwne, nie‑

ści. Sięgnąłem po tematy, które miały wyraźny kon‑

kierunkową dla słuchaczy środowiskowych studiów

Co jest mną?

tekst społeczny czy historyczny. Chociaż, podkreślę

W czasie kiedy zacząłem siebie definiować jako arty‑

to, zawsze unikałem bezpośrednich, dosłownych

Zajmuje się malarstwem,

stę, nabrały dla mnie znaczenia te elementy, które

nawiązań. Korzystałem ze słów, znaków, gestów,

rysunkiem, fotografią,

są ściśle ze mną związane. Zacząłem od eksploatacji

kolorów, emocji…

doktoranckich oraz pracow‑ nię struktur wizualnych.

działaniami o charakte‑

własnego nazwiska. Gdy dzisiaj myślę o tych działa‑

Wcześniej miałem do czynienia z ludźmi, którzy

strzeniach zamkniętych

niach, dostrzegam w nich skrajności, ale nie do końca

byli skrajnie wyrachowani, cyniczni, fałszywi w tym,

i otwartych. Autor wielu

je potępiam. Przeciwnie, żałuję, że moja determinacja

co głosili i robili… Mam na myśli komunistów, par‑

projektów artystycznych

nie była większa.

tyjnych, entuzjastów okresu gierkowskiego. Ten etap

rze parateatralnym w prze‑

i wystaw tematycznych.

→ Tatuaż – Tobiasz, fotografia, płyta PCV, 150 × 100 cm, 1998

2

To był czas, kiedy szukając tego, co jest mną,

był wyjątkowy pod tym względem. Ich cynizm był tak

co mnie determinuje, co mnie opisuje, sięgnąłem

nachalny i tak bezwstydny, że to bolało. Zwłaszcza

po takie właśnie elementy, jak nazwisko czy autograf.

takiego młodego faceta jak ja, idealistę. Romantyka

Motywem moich prac stało się także moje ciało. Moje

czytającego Baudelaire’a, Norwida, Rimbauda.

własne ciało, z którym trudno mi było się… utożsamić,

Z czasów Solidarności, strajków, a potem z lat

bo wydawało mi się, że jestem inny. Zawsze mnie

stanu wojennego najlepiej pamiętam odczucie i dotyk

bolało, że jestem taki. Z drugiej strony, nie mogłem go

tłumu. Odkryłem tłum, doświadczyłem siły tłumu,

odrzucić, nie mogłem „z niego wyjść”. Z konieczności

kiedy nagle sam, nie wiedząc, jak to się stało, biegłem,

Wiadomości asp /58


3


wrzeszcząc jak opętany, w ucieczce, albo przeciw‑

Tłumu boję się; może nawet nie boję, ale tłum

nie, napierając w czasie demonstracji. I wcale nie

jest mi z gruntu obcy, jest dla mnie taką siłą, której

zdziwiłbym się, gdybym w ręku trzymał kamol

unikałem. Ale tłum też potrafi podniecić, można

i rzucał tym kamolem. Oczywiście, nie zdarzyło się

upić się tłumem. Tłum niszczy, ale też buduje…

to, dzięki Bogu, ale najwyraźniej nie trzeba wiele, żeby podnieść coś z chodnika i „napieprzać”…

Brałem udział w papieskich pielgrzymkach, tych pierwszych, tych z lat 80.

To jest siła, której jednostka w masie tłumu nie jest w stanie się oprzeć.

Biblia, zbiór uniwersalnych obrazów

Przełom lat 70. i 80. – okres historycznych

Wiara to jest mój duży problem, dlatego że byłem

przesileń i szaleństw, to był ten czas, kiedy rodzi‑

wychowywany przez babcię, osobę niebywale

łem się jako świadomy człowiek (pierwsze lata stu‑

religijną – jej wiara była taka prosta, ale żar‑

diów). Czas, który miał na mnie ogromny wpływ,

liwa i ja przez długi czas byłem w tym zanurzony.

miał dla mnie ogromne znaczenie.

Ona nauczyła mnie pacierza, chyba też robić znak

Polityka. Uczestnictwo w zbiorowym misterium

krzyża. Babcia mi wiele rzeczy uświadomiła. Była

czy też zbiorowej histerii. Moja młodość to czasy

tak sugestywna i szczera „w nauczaniu mnie”,

komuny, potem pojawiła się zbiorowa histeria

że nie mogło być mowy o jakimś nadużyciu czy

Solidarności. Słowo „histeria”? To słowo w jakiejś

jakiejś manipulacji; absolutnie nie, to było tak czy‑

mierze podkreśla żywioł, wskazuje na żywiołowy,

ste. Miała swój modlitewnik, miała swój skrócony

spontaniczny charakter owego ruchu. Nie używam

mszał, Biblię. Ona sobie to czytała, po swojemu

go w znaczeniu pejoratywnym. Solidarność mnie

rozumiała, dzieliła się tym ze mną… Ja nigdy nie

ukształtowała, to dla mnie świętość.

podjąłem się czytania Biblii od początku do końca, nigdy tego nie zrobiłem, nigdy nie zajmowałem

Stadion

się egzegezą tekstów biblijnych. Dla mnie Biblia

Pewna analogia? Niedawno zaproponowano

stanowi zbiór obrazów, tak, obrazów, i myślę,

mi wyjście na mecz Wisły. Nigdy wcześniej nie

że w dużej mierze babci to zawdzięczam, ona

byłem na stadionie w roli kibica. Dałem się

mi przedstawiała obrazy… Ona mi opowiadała

skusić. Na stadionie przeżyłem swoiste déjà vu.

Biblię, z tą swoją wrażliwością czy nadwrażliwością,

Najmniej pasjonowałem się samą grą. Znowu

że faktycznie odbierałem to obrazami i zostałem

zobaczyłem tłum i doświadczyłem tłumu, siebie

z tymi obrazami.

jako jego cząstki.

Z wiekiem – jest to doświadczenie każdego

Tymi masami rządzi niewiadoma mi siła: tymi

młodego człowieka – pojawił się dla mnie pro‑

ludźmi – na dziesiątki sposobów. To mnie powaliło!

blem. Zacząłem nagle dostrzegać rozdźwięk mię‑

Zacząłem się podrywać, opadać… Trudno było się nie

dzy Kościołem a nauką Jezusa. Do tego dochodziły

podrywać. Fala płynęła… Na chwilę wróciły lata 80.

społeczno‑polityczne realia wokół.


Takimi historiami, takimi emocjami, takimi dramatami karmi się sztuka. Sztuka też karmi takie historie, takie emocje i takie dramaty.

Potem czasy Solidarności, stanu wojennego,

Przykładem mojej, swoiście pojętej reli‑

znowu zwrot ku Kościołowi, ale nie jako ku prze‑

gijności są Żywioły. Z jednej strony Popie‑

← (w poddruku) fragm. cyklu Sceny z drogi… fotografia, płyta PCV,

strzeni, która jest dla mnie drogą, wskazaniem,

łuszko‑kapłan‑męczennik, z drugiej strony brutal‑

100 × 100 cm,

ale ku kościołowi‑domowi, ku miejscu, gdzie mogę

ność życia, z trzeciej strony wykorzystanie modułu

1982 – 1984

się spotkać z innymi, gdzie mogę się poczuć jak

14 elementów cyklu, 14 stacji cyklu pasyjnego, który

u siebie, gdzie mogę pokazać w zaufaniu to, co dla

przecież ściśle wiąże się z obrządkiem religijnym.

mnie ważne – swoją sztukę.

Uwikłanie.

Wątki biblijne zacząłem traktować jako uniwer‑ salne obrazy mówiące o człowieku jako takim. Nigdy

Bogowie

nie ilustrowałem Biblii, nigdy tak się nie zdarzyło,

Ja lubię naszego Boga. Postać Chrystusa. Czy jest,

chociaż wprost odwoływałem się do takich tematów,

czy nie jest Bogiem? Dla mnie jest to osoba ważna

motywów jak: Adam i Ewa, Kain i Abel, wygnanie

i dlatego wielokrotnie pojawia się w moich pracach.

z raju, upadek pierwszych ludzi czy wreszcie wieża

Było to pewnym bluźnierstwem, gdy sięgając

Babel.

po motyw Ukrzyżowania, sam sobie pozowałem.

Tytułując obraz czy zdjęcie Adam i Ewa, piętnuję

Jakże jestem inny niż kanon figury Chrystusa. Pamię‑

go, w efekcie poszerzam albo zawężam przestrzeń

tam, jak wściekał się kiedyś z tego powodu jeden

wokół niego, wpływam na jego odbiór. Takie mam

ze starszych kolegów, ważnych profesorów naszego

przynajmniej intencje. Poprzez tytuł ukierunko‑

wydziału. Dostrzegając w wizerunku, który zbudo‑

wuję percepcję, na tę percepcję wpływam, uła‑

wałem, mnie, uznał to za wyraz pychy. Może świę‑

twiam komunikację z nim. Sygnalizuję, o czym chcę

tokradztwa? A ja kierowałem się bardzo prostym

mówić. Umożliwiam podjęcie dialogu (wciąż mówię

powodem: jeżeli chcę Boga, Chrystusa przedstawić

o intencjach).

jako osobę, to muszę narysować, namalować jakąś

Dzisiaj jestem dość daleko, przynajmniej

osobę konkretną, musi nią być ktoś, kto ma dwie

od Kościoła. Co nie znaczy, że stałem się wojują‑

ręce, dwie nogi… Wydawało mi się, że najbardziej

cym ateistą. Nie praktykuję. Kiedyś przeciwnie,

właściwe i najbardziej uczciwe będzie sięgnięcie

intensywnie praktykowałem, teraz nie. Nieustannie

po własną figurę, tym bardziej że ona jest tak bardzo

jednak odwołuję się do takich archetypów jak Kain

niedoskonała w porównaniu z tą idealną Chrystusa,

i Abel. Nieważne, jak to jest opowiedziane w Biblii:

jaką widzimy na wielu przedstawieniach: szczupły,

w tych dwóch imionach zapisana jest właściwie

zgrabny, wygimnastykowany, o pięknej twarzy, z pięk‑

istota konfliktów pomiędzy ludźmi, prawda tego,

nymi włosami, już zmartwychwstały na Krzyżu.

co jest tak typowe, proste, elementarne dla naszej

Wracając jeszcze do Boga: zawsze czułem, prze‑

doczesności, być może dla całego losu ludzkiego.

czuwałem, obecność siły, która jest ponad, która

Emocje, takie jak zawiść, zazdrość, żądza sukcesu,

organizuje to całe życie – wierzyłem, że jest w tym

będą wiecznie kierowały człowiekiem.

życiu i świecie jakiś sens. Ten sens było mi łatwo 5


Zawsze czułem, przeczuwałem, obec‑ ność siły, która jest ponad, która organizuje to całe życie – wierzy‑ łem, że jest w tym życiu i świecie jakiś sens. Ten sens było mi łatwo z Bogiem utożsamiać. z Bogiem utożsamiać. Teraz już takiej wiary nie

w tej chwili miałbym inną pozycję społeczną jako

mam, ale wiem, że świat jest bezgranicznie piękny,

artysta. „Sukces rynkowy”, „polityczny”? Mówię

a człowiek jest bezgranicznie niepojęty.

o tym z przekąsem.

Lubię bogów. Byłem ostatnio w Nowym Jorku,

Ów temat, ów motyw, w ogóle wszystkie moje

w Muzeum Historii Naturalnej. Z wielkim zainte‑

działania z nim związane mają początek w tam‑

resowaniem oglądałem m.in. sztukę Indian jesz‑

tych zdarzeniach: to, że nagle zacząłem na siebie

cze z czasów przedkolumbijskich. Patrzyło na

wylewać różne materie, zatapiać się w tym błocie

mnie wielu bogów, a ich spojrzenia były szalenie

i w tym syfie materii, farb, kolorów… Nie widziałem

sugestywne. Zupełnie nie przejmowali się Historią,

wówczas zdjęć zmaltretowanego Popiełuszki, ale

Kulturą i Sztuką. Nie miałem problemów, by się

opowieść, w jaki sposób zginął, w jaki sposób był

z nimi porozumieć. To chyba też jedna z cech bosko‑

poddawany żywiołom: poniewierany, wbijany w zie‑

ści: ponadjęzykowość.

mię, w błoto, potem topiony w mule rzecznym, uro‑

Jeśli chodzi o obecność Boga w dziele sztuki?

sła w moich oczach do kosmicznych rozmiarów jako

Na pewno jest tak, że arcydzieła mają w sobie

symbol wielkości i nędzy ludzkiej, gdzie świętość

to coś, co wykracza ponad ludzką miarę. Niezależ‑

idzie w parze z podłością, gdzie mieszają się skrajne

nie, czy dotyczy to malarstwa, rzeźby czy archi‑

emocje; gdzie uwolnione żywioły ludzkiej natury

tektury. Gdy obcuję ze sztuką starożytnego Egiptu,

potrafią siać większe spustoszenie niż te zwolnione

to mam poczucie, że są to obiekty sztuki (dzieła

przez bogów na ziemi i na niebie…

sztuki), które nie mieszczą się w kategoriach ludz‑

Świadomość uniwersalności przesłania śmierci

kich, one ewidentnie wykraczają poza… Dzieje się

Popiełuszki, a jednocześnie mój bardzo osobisty

tak z różnych racji: ze względu na skalę, na trwa‑

stosunek do niej sprawiły, że ponownie sięgnąłem

łość użytych materiałów, na perfekcję wykonania,

do swojej twarzy. Własną głowę zacząłem topić

ale przede wszystkim ze względu na doskonałość

w materiach pigmentu, ziemi, błota… W konsekwen‑

formy.

cji zdecydowałem się, że będzie 14 elementów tego

Podobny stopień absolutu znajduję u Malewicza.

cyklu. Ma to ścisły związek z liczbą części cyklu pasyjnego. Nawiązywałem do Drogi Krzyżowej, nazy‑

Ksiądz Popiełuszko – Żywioły Jednym z najważniejszych tematów mojej twórczo‑

6

wając poszczególne zdjęcia stacjami. Z jednej strony byłem uwikłany w kontek‑

ści są Żywioły. Do dzisiaj, pomimo że minęło 27 lat

sty biblijne, co było znamiennym doświadcze‑

od premiery, wciąż jest to temat aktualny i obecny.

niem mojego pokolenia, czy też konteksty histo‑

Jaki był początek Żywiołów? Źródło tkwi

ryczno‑polityczne, a z drugiej strony starałem się

w doświadczeniu misterium śmierci ks. Popiełuszki.

unikać przywoływania wprost nazwisk i zdarzeń.

Nie zdradzałem tego, nie mówiłem o tym odniesie‑

Nie wiedziano o tym. Na dobrą sprawę nikt tego

niu. Nie szukałem „sukcesu”. Szkoda? Być może

nie wiązał z Popiełuszką. I dobrze; dzięki temu, być

Wiadomości asp /57


może, udało mi się uniknąć tanich interpretacji tych

motywem, bardzo ważnym tematem, bardzo ważną

prac.

osobą mojej twórczości.

Tadeusz Nyczek, pisząc o zdjęciach wspomnia‑

Stanowi osobny jej rozdział, który nazwałem

nego cyklu, podkreślał, że to opis procesu zanurza‑

Według Księgi Tobiasza. Jest rzeczą oczywistą,

nia się człowieka w pierwotną maskę, zbliżanie się

że nawiązuję do starotestamentowej Księgi Tobiasza.

ku początkom kultury, ku naturze. Błoto, glina… to materiały, z których rodziła się sztuka.

Nie zaplanowałem tego. To właściwie przypadek sprawił, że zrealizowałem cykl zdjęć w kilka mie‑ sięcy po narodzeniu syna. Na zdjęciach, których

↖ Żywioły – stacja v, fotografia, płyta PCV, 150 × 100 cm, 1995 ↑ fragm. cyklu: Żywioły 2010, fotografia cyfrowa, projekcja video, 2010 – 2011, ↗ fragm cyklu: Żywioły 2010,

Odkrywczo Żywioły zobaczyła Krystyna Czerni.

realizacja była rodzinnym misterium, pojawiły się

Zwróciła uwagę na coś, czego ja wcześniej nie

rekwizyty związane z biblijnymi Tobiaszami – roz‑

projekcja video,

widziałem, na możliwość odczytania prac inaczej,

płatana ryba z wylanymi wnętrznościami, które

2010 – 2011

niejako odwrotnie, jako proces zrzucania z siebie

uzdrowiły Tobiasza‑ojca. W następnym roku, przy

warstw przeszłości, zrzucanie brudu, nieczystości

okazji pracy nad cyklem Ecce Homo, powstał kolejny

i podążanie w stronę siebie nagiego, czystego.

cykl fotografii z małym Tobiaszem. Potem kolejny

fotografia cyfrowa,

raz, i tak to się przerodziło w rytuał corocznych sesji Moje spotkanie z Tobiaszem

zdjęciowych, których bohaterem był i jest syn. Rzecz

Potem realizowałem kolejne cykle w ramach owego

wyjątkowa to udział obojga rodziców we wszystkich

projektu. Ostatni z nich powstał przed 2 laty, a więc

Tobiaszowych sesjach, w niektórych przypadkach

25 lat po pierwszej odsłonie, z udziałem Tobiasza.

także innych członków najbliższej rodziny.

Mojego syna.

Ja tych sesji nie wymyślałem. Impuls do ich

Cykl rocznicowy skonstruowałem na tej zasa‑

powstawania płynął z różnych źródeł, ale zawsze

dzie, że zaczyna się od obrazu czystej twarzy dziecka,

był ważny powód, by syna w nie angażować. To,

która stopniowo zatapia się w coraz bardziej mrocz‑

co się działo z udziałem Tobiasza, ściśle odnosiło

nych materiach w stronę czerni; z mroku powoli

się do tego, co w danym momencie realizowałem

zaczyna wyłaniać się twarz, tym razem moja. Całość

na innych polach, w innych mediach i w innych

zapętliłem. Żywioły 2010 funkcjonują jako cykl foto‑

przestrzeniach.

grafii wielkoformatowych, ale także jako projekcja wideo.

Sprawa Tobiasza: Nie będzie mi pan robił wykładu

To było moje kolejne spotkanie z Tobiaszem.

Księga Tobiasza to historia wielowątkowa, zło‑

Od chwili jego narodzin stał się on bardzo ważnym

żona i zawiła jak ludzkie życie, w którym brutalna 7


Księga Tobiasza to historia wielowąt‑ kowa, złożona i zawiła jak ludzkie życie, w którym brutalna rzeczywi‑ stość przeplata się z magią, cierpie‑ nie z radością. W tej historii zwycięża dobro – zły demom zostaje pokonany, choroba uleczona. rzeczywistość przeplata się z magią, cierpienie z radością. W tej historii zwycięża dobro – zły demom zostaje pokonany, choroba uleczona. Doniesiono na mnie, zresztą ten donos pochodzi

Ścięła mnie… Proszono mnie o wytłumaczenie, a jednocześnie nie dano takiej możliwości. Powiedziałem więc krótko, dlaczego to robię: „Z miłości”.

z najbardziej nieoczekiwanego źródła, donos o znęca‑

Po doświadczeniu jak moje, po 30‑letnim

niu się nad dzieckiem, własnym dzieckiem… Synem.

doświadczeniu bycia mężem i ojcem wszystko wyda‑

Tobiaszem.

wało się ugruntowane. Takiej konstrukcji – wydawało

Dziecko stało się kartą przetargową – atrakcyjną, bo skuteczną – w rozgrywkach dorosłych. Sędzia‑kobieta pyta mnie, po co ja robię takie zdjęcia – przed oczyma ma podsunięte jej reprodukcje. Patrzy na zdjęcia, widzi na nich rybę, krew… Uświa‑ domiłem sobie, że patrząc na mnie, widzi rzeźnika! Zacząłem jej tłumaczyć od początku, jak było: dlaczego Tobiasz jest Tobiaszem, dlaczego tak mocno przeżyłem doświadczenie narodzin syna… miałem

się – nic nie może zagrozić. Siła żywiołów tkwiących w nas, jest nieludzka, jest zdolna zniszczyć wszystko; wszystko może się osunąć. Szaleństwo… Nigdy nie wiesz, co cię czeka. Przygotowywać się na zło, które cię może dopaść? Byłoby to absurdem. Gdy się coś uruchomi, to potem to już idzie, rośnie, puchnie…

już dwie córki, Tobiasz pojawił się później. Toteż tym

Ja wiem, że takimi historiami, takimi emocjami,

większym był cudem! Tym razem chłopak. Syn. Uro‑

takimi dramatami karmi się sztuka. Sztuka też karmi

dziwy… Boskie wydarzenie.

takie historie, takie emocje i takie dramaty.

Dlatego tak bardzo chciałem, by utrwalić jego obecność, opisać jego niezwykłość, by pojawił się tam

Księga Tobiasza

i w tym, co jest dla mnie tak bardzo ważne, w sztuce;

Biblia była dla mnie lekturą jedną z wielu. Nigdy jej nie

że to hołd składany jemu, ale i światu.

studiowałem, nie analizowałem. Sięgałem po nią tak, jak

Ona kompletnie tego nie „chwytała”. Zobaczyła

się sięga po piękne opowieści; nie tylko wyjątkowe pod

zdjęcia z Tobiaszem, zobaczyła zdjęcia chociażby

względem literackim, ale opisujące niecodzienne wyda‑

z tą rozpłataną rybą. Dla niej, jak sądzę, sprawa

rzenia, niezwykłe postaci, wyjątkowe emocje i uczucia.

wydała się jednoznaczna. Zdjęcia z krwią… Ktoś

Opisy takie niejednokrotnie mnie inspirowały, na różne

„normalny” takich rzeczy nie robi, prawda? Do tego

sposoby.

jeszcze mój wygląd? Nie, nie – idąc do sądu, nie obcią‑ łem włosów, nie zgoliłem brody…

8

Postać Tobiasza odkryłem poprzez dzieła sztuki. Przede wszystkim dzięki obrazom Malczewskiego. Jego

Moją wypowiedź przerwano słowami: „Nie jest

pejzaże z Tobiaszem należą do najpiękniejszych obrazów;

pan w tej chwili profesorem, to nie będzie pan

swego czasu głęboko je przeżyłem. To tą drogą trafiłem

mi robił wykładu, tylko pan będzie mnie słuchał”.

do biblijnej Księgi Tobiasza.

Wiadomości asp /58


Postać Tobiasza zafascynowała mnie, jeszcze zanim urodził się nasz syn Tobiasz. A pojawił się niespodzianie…

Tobiasz to piękne imię. Tobiasz w tej chwili jest człowiekiem prawie 17‑letnim, więc jest już kimś zupełnie innym. Został uwikłany w sytuacje, które nie są na jego czas, na jego

Przejrzenie

wiek. Mam na myśli sąd, to wszystko, co dzieje się

Księga Tobiasza, jest historią dwóch Tobiaszów, ojca

w tej chwili wokół mojego projektu, rozwijanego

i syna. Porywającą. Zdecydowanie syn gra w niej

od lat, realizowanego z jego udziałem. W związku

główną rolę. To on uzdrawia Tobiasza‑ojca, przy‑

z tą sytuacją projekt też się zmienia. Mimo wszystko

wraca wzrok Tobiaszowi‑ojcu, który na nowo patrzy

realizuję zdjęcia, które wciąż nazywam Według Księgi

na świat…

Tobiasza, pomimo iż nie ma w nich ani ryby, ani krwi,

Tak się poniekąd stało w moim przypadku, za sprawą pojawienia się Tobiasza. W pewnym sen‑ sie przejrzałem.

↑ Według Księgi Tobiasza – – Rok I, fotografia, płyta PCV, 100 × 150 cm, 1996

ani wnętrzności. Pracuję w dalszym ciągu z synem, on się na to godzi. Realizując zdjęcia tego cyklu, wyrażałem mój zachwyt nim, jego obecnością w moim życiu. Nasz

Obawiam się, że prowokuję los

zachwyt i naszym życiu. Podkreślić to muszę, bo nie

W tekście pisanym kilka lat temu zastanawiałem

robiłem ich sam. Pracowałem zawsze z żoną, z matką

się, czy można rozdzielić życie i sztukę, czy wolno

Tobiasza. Przy jej obecności i akceptacji, i przy dale‑

przekraczać krąg, który wyznacza bycie w rodzinie,

kim jej współudziale. Jej rola nie sprowadzała się

by nie stał się „kręgiem kredowym”. Pisałem też,

tylko do wydania zgody, przyzwolenia. Ona w tym

że mam nadzieję, iż naznaczając syna tym pięknym

uczestniczyła czynnie. Jest artystką, znakomitą

imieniem, prowokuję dobry los.

malarką. To dramatyczna sytuacja, której końca nie 9


↑ Według Księgi Tobiasza –

znam. Przyszłość mojej relacji z synem, jego obecność

Z lękiem, ale też podnieceniem zanurzałem się

– Rok XII, fotografia,

w tym, co robię, jest niewiadomą. Zresztą zawsze

w mroczne światy Kafki. Jego szaleństwo zapakowane

była niewiadomą, teraz jest niewiadomą podwójnie.

w odprasowany garnitur przekonywająco ujawniają

Zakładałem zawsze, że on mnie kiedyś z tego rozliczy.

zdjęcia z nim w roli głównej. Cenię przede wszyst‑

płyta PCV, 150 × 100 cm, 2007 → Tatuaż – Ewa,

To niekoniecznie musi być potępienie. Liczyłem raczej

kim jego krótkie formy, jego myśli, jego aforyzmy.

fotografia cyfrowa,

zawsze, że znajdę zrozumienie. I tak na szczęście znaj‑

Proces tak, Zamek jak najbardziej, Przemiana, ale

duję je u niego w tej chwili. Od jakiegoś czasu poważnie

jego mistrzostwo objawia się także w tych krótkich,

płyta PCV, 150 × 100 cm (wym. pojedynczej pracy), 2007

10

z nim rozmawiam, stało się to możliwe. Nie dlatego,

kilkuwyrazowych zdaniach, w takich aforyzmach,

że jestem do tego zmuszony, nie. Zawsze taką sytuację

jak: „W walce między tobą a światem stań po stro‑

zakładałem, że mu opowiem. Powiem dlaczego. Sam

nie świata”. Czy można trafniej opisać nasz dyle‑

wtedy będę ciekawy jego zdania. I tak jest, co mnie

mat: „jak żyć?”. Ileż przekory jest w tym zachęcaniu

niezmiernie cieszy, chociaż to niczego nie gwarantu-

do koniunkturalizmu. Życie Kafki wskazuje, że pró‑

je na dalszą czy bliższą przyszłość. Tobiasz wykazuje

bował godzić bycie sobą z byciem ze światem. Nawet

ogromne zrozumienie i mamy świetne relacje, znako‑

pragnął tego, musiał chyba tego pragnąć, by wyrwać

mitą więź. To jest szalenie ważny rozdział mojego życia.

się z szaleństwa, którego był więźniem.

Te relacje wpłynęły bardzo istotnie na moją twór‑

Kto wie, może wreszcie zdarzy mi się w tym roku

czość. Mówiłem o znaczącym wpływie syna, a powi‑

dotrzeć na grób Kafki i kamyk położyć. Byłem wiele

nienem wskazać w ogóle rodzinę, szczególną obecność

razy w Pradze, ale nigdy nie dotarłem na cmentarz,

żony, także córek.

na którym leży.

Literatura

Twain

Dla mnie literatura przez długie lata była tożsama

To zdarzyło się niedawno, w Stanach. Jechałem

z życiem, była znaczącą częścią życia. Mówię w cza‑

z bratem, który jest kurierem wysyłanym na ame‑

sie przeszłym, dlatego że teraz mam tak mało czasu.

rykańską prowincję – brat często dostaje zlecenia

Uwielbiam czytać, a nie mam kiedy. Boleję nad tym.

przewiezienia jakiegoś drobiazgu np. na odległość

Jeden z największych moich projektów, Raj utra‑

500 mil, gdzieś do jakiegoś odległego zakątka.

cony, oparty był na słowie, na Miltonie, na jego

Wylądowaliśmy nad brzegiem Missisipi. Co było

poemacie.

zdumiewające, brzeg, w miejscu, na które trafiłem,

Poznawałem świat z lekturą w ręku. Tak było,

był tak dziki, jak sobie go wyobrażałem niegdyś,

gdy błądziłem wśród gotyckich katedr we Francji,

czytając Marka Twaina Przygody Tomka Sawyera

mając za przewodnika Herberta; również z nim ocie‑

czy Hucka Finna. Stałem nad brzegiem szero‑

rałem się o ruiny Pestum. Pomagał mi Muratow…

kiej rzeki wzruszony i to było głębokie przeżycie,

Z lubością fruwałem nad Moskwą z Bułhakowem,

z którym niewiele może się równać. Cofnąłem się

bo Janajew nie pozwolił mi na rzeczywisty lot.

o czterdzieści parę lat, gdy czytałem wspomniane

Wiadomości asp /58


Leśmian opisuje coś, co jest udziałem wszystkich chyba artystów: wiemy, widzimy, czujemy, że tam jest coś… za murem, więc walimy weń, a tam niczego nie ma poza kolejnym murem, zza którego słychać kolejne głosy, wezwania… i idziemy za nimi. książki, a w konsekwencji o ponad sto, bo to chyba

jego Dziewczynę. Wiersz napisany jest językiem, który

tak wyglądało wówczas, gdy hasali w nabrzeżnych

dla wielu musi być nieznośny – dla mnie nie, ale myśl

chaszczach Tomek i Huck.

w nim zapisana! Pamiętam treść. Wiersz zaczyna się

Noszę w sobie głęboko kolekcje przedziwnych

tak: „Dwunastu braci wierząc w sny, zbadało mur

obrazów. One są, trwają. Nie myślałem o nich

od marzeń strony, a poza murem płakał głos, dziew‑

od dziesiątków lat, i nagle znalezienie się nad brze‑

częcy głos zaprzepaszczony”. Zaczęli się dobierać

giem odległej o tysiące kilometrów rzeki, przypad‑

do muru, żeby tę dziewczynę zobaczyć i przejąć. Pole‑

kowe – nie miałem pojęcia, że tu będę – wyzwoliło

gli. Także ich cienie. Ich trud podjęły młoty. W końcu

nieprawdopodobny pokład emocji. Drobiażdżek

mur runął. I okazało się, że nie ma tam żadnej dziew‑

uruchomił prosty mechanizm, ale tak to funk‑

czyny, nie ma. Po prostu nie ma nic. Nie ma za tym

cjonuje. Tego rodzaju doświadczenie sprzed lat

murem niczego, dlatego daremny wysiłek, daremna

– przeczytałem Twaina, będąc kilku- czy kilkuna‑

praca, a kończy się wiersz takim wersem: „A ty z tej

stoletnim chłopakiem – tak mocno i tak niepraw‑

próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z cie‑

dopodobnie głęboko to zapadło we mnie, że zostało

bie”. Tak się kończy. W prosty, młodopolski sposób.

na zawsze. Gdzieś się to w sobie nosi; przychodzą

Leśmian opisuje coś, co jest udziałem wszystkich

chwile, momenty, kiedy się to nagle odzywa, gdy się

chyba artystów: wiemy, widzimy, czujemy, że tam

to nagle otwiera, nagle staje się ważne, nagle jest

jest coś… za murem, więc walimy weń, a tam niczego

impulsem do tego, żeby coś się pojawiło na płótnie,

nie ma poza kolejnym murem, zza którego słychać

na kartce papieru, na karcie pamięci.

kolejne głosy, wezwania… i idziemy za nimi.

Leśmian

Woodman, Sherman…

Literatura, poezja kiedyś – znowu mówię „kiedyś”,

Niedawno wróciłem ze Stanów Zjednoczonych. Zoba‑

bo teraz mało czytam – przenikała bezpośrednio do mnie,

czyłem tam kolekcje złożone z arcydzieł sztuki dawnej

do mojej sztuki. Nazwiska? To zabrzmi może śmiesz‑

i aktualnej – warto jechać do Filadelfii, by zobaczyć

nie, ale dlaczego mam nie być śmieszny, skoro taka

Duchampa w ilościach, jakich nie ma w Europie, ale

jest prawda? Spędziłem bardzo ważny okres swojego

mnie i tak najbardziej przybiło do ziemi Ukrzyżowanie

życia w Zamościu, los chciał, że tam kończyłem szkołę

Van Weydena; warto jechać do Chicago, by zobaczyć…

średnią. To miejsce tak dalece mnie zauroczyło, że wylą‑

właściwie wszystkich, z naszą genialną Abakanowicz.

dowałem tam na pięć lat. Sam zdecydowałem, rodzice

W Chicago najwięcej czasu poświęciłem projekcji

na to przystali.

zdjęć Nan Goldin… O Nowym Jorku nie wspominam.

Z Zamościem związany jest Leśmian. Jakkolwiek

Obrazów masa, kilka znaczących wystaw, w tym takie,

od dawna już nie czytam Leśmiana, to wciąż brzmi

na które nie byłem przygotowany. Nie miałem pojęcia,

we mnie. Co jakiś czas wyraźniej. Zdarzyło się ostat‑

że one będą. Wystawy czasowe, np. w gmachu Guggen‑

nio, na drugim końcu świata, że przypomniałem sobie

heima w NY wystawa Franceski Woodman. 11


jednak od tego, jak oceniałem jej prace, było to spotka‑ nie z kimś i czymś ważnym. Tym bardziej że z zaskoczenia, w MOMA. Znalazły się na niej też małe, kla‑ syczne zdjęcia, z lat 70., czarno‑białe. Te, które ją wyniosły do sławy i dużych pieniędzy – najdrożej sprzedana fotografia w historii. Dwie wystawy, dwie kobiety, dwa losy, dwa dramaty… Potężne, gigantyczne wręcz fotografie Sherman, perfekcyjne technicznie – wydawałoby się, bardzo mi bliskie, bo też takie robiłem – okazują się bardziej obce niż żałosne technicznie zdjęcia Woodman. Wycofuję się ze skali i perfekcji technicznej. Prze‑ staje to mieć dla mnie takie znaczenie, jakie miało kiedyś. Wpłynęły na to różne wydarzenia. Oddzielenie od własnej przeszłości Dwie historie, z ostatnich 10 lat, sprawiły, że ja wła‑ ściwie nie mam prac – nie mam ich fizycznie. Miałem ich setki, i to potężne formaty: 2‑metrowe zdjęcia, obrazy, rysunki; grafiki na taflach szklanych; dzie‑ ↑ Dotyk – Kobieta i Mężczyzna” fotografia, płyta PCV, 200 × 100 cm, 1998

Młoda dziewczyna, która popełniła samobójstwo

siątki elementów „scenograficznych” przygotowanych

w wieku 22 lat. Fotografka. Wstrząsająca wystawa –

w związku z pracami nad realizacją projektu Raj utra‑

malutkie zdjęcia, bolesny los. W innych kolekcjach

cony; zdjęcia dokumentalne, szkice, notatki…

także widziałem jej prace. Ona ma miejsce w historii sztuki na pewno zagwarantowane. Widziałem także dużą wystawę, na której czę‑

Strażniczka moich prac, kilkanaście lat temu,

ściowo się zawiodłem, chociaż to złe słowo „zawio‑

„zamknęła” je tak skutecznie, że nikt już nie pamięta,

dłem”, bo sugeruje, że na coś liczyłem. Wystawa Cindy

gdzie one są. Pojedyncze egzemplarze odkryłem

Sherman, ogromna wystawa, z mnóstwem prac. Nie

w Ameryce.

miałem pojęcia, że jej ostatnie prace są tak gigan‑

12

Pochłonęły je dwa żywioły – ten ludzki i ten mający źródło w kapryśnej naturze.

Druga historia. Sprzed 2 lat. Wody królowej pol‑

tyczne, jednocześnie są na swój sposób komercyjne.

skich rzek wdarły się do miejsca, gdzie magazyno‑

Wydawało mi się, że jest mi bliska: formaty i ona. Ona

wałem resztę życiowego dorobku (były tam również

cały czas obecna w tych fotografiach. Niezależnie

prace żony i córek), wypłukując wszystko, łącznie

Wiadomości asp /58


W tym „nieszczęściu” widzę sens: zostałem pozbawiony garbu prac, garbu dorobku. Nie rwę włosów, i nie rozpaczam z tego powodu. A nawet traktuję to jako pomoc, by przynaj‑ mniej na tym polu być wolnym. z katalogami, archiwaliami rodzinnymi. Gdy kupo‑

Kiedyś robiłem dużo wystaw, kiedyś pokazywa‑

wałem to pomieszczenie na Dębnikach, wydawało

łem swoje prace w miejscach wielkości Pałacu Sztuki

mi się, że złapałem Pana Boga za nogi. Pomiesz‑

w Krakowie (i większych). Dzisiaj nie mam takich

czenie prawie 70‑metrowe, w piwnicy, ale wyso‑

potrzeb lub ambicji. Stałem się wolny od tego rodzaju

kie, 3 metry wysokości. Tam zgromadziłem całość

obciążeń czy pokus. Nie muszę się tym zajmować.

tego, co posiadałem w tym czasie. Obrazy, zdjęcia �

Czym? Pielęgnowaniem swojego dorobku, zabiega‑

– wszystko zniszczyła mi powódź. Żałuję szczególnie

niem o wystawy…

zdjęć dokumentalnych z okresu stanu wojennego,

W tym „nieszczęściu” widzę sens: zostałem pozba‑

robionych z lękiem, z ukrycia; zdjęć robionych na ASP

wiony garbu prac, garbu dorobku. Nie rwę włosów

podczas pamiętnego strajku, m.in. z profesorem

i nie rozpaczam z tego powodu. A nawet traktuję

Nowosielskim wśród nas, strajkujących; fotografii

to jako pomoc, by przynajmniej na tym polu być

rejestrujących mszę w pracowni prof. Grzybowskiego,

wolnym.

koncelebrowaną przez ks. Andrzeja Kłoczowskiego na tle mojego obrazu, który służył za ołtarz… Zniszczeniu uległy negatywy… właściwie zosta‑ łem odcięty od przeszłości.

W efekcie to, co robię, lub to, co chcę robić, jest już inne; będzie inne. Zajmę się małymi formatami, nie będę się martwił, że nie udźwignę prac. Dotar‑ łem do miejsca, o którym kiedyś pisał Zbylut Grzy‑

Ta historia ma dalszy, na swój sposób zabawny

wacz w katalogu do wystawy 4xB. Bajek, Bednarski,

ciąg. Zamoczone obrazy wysuszyłem. Woda poczy‑

Boruta, Brincken: „U Fricka w Nowym Jorku są dwa

niła znaczące ingerencje w te prace, w ich rysunek �

(30 × 40 cm) obrazy Vermeera. Warto przepłynąć

– po swojemu przemalowała je (kiedyś, zupełnie

ocean, żeby je zobaczyć. Wszystko tam jest, choć nie

świadomie poddawałem swoje prace ingerencji

ma czerni, bieli, czerwieni. Draperie są odprasowane,

żywiołów ognia, wody, ziemi). Rysowałem dużo

światło łagodne. Jest szkielet obrazu i jego ciało. Nie

na płótnach i te rysunki są wrażliwe na tego typu

pamiętam, o czym są te obrazy. Stałem przed nimi

ingerencje. Wysuszone prace zapakowałem na cięża‑

i myślałem o życiu i śmierci, czułem własne życie

rówkę i wywiozłem daleko stąd, kilkaset kilometrów

i własną śmiertelność. Może trzeba przepłynąć oceany

stąd, wywiozłem je w miejsce… w miejsce, do któ‑

płótna, żeby do takich obrazów dotrzeć?”.

rego nie mam teraz dostępu, a które narażone jest… na żywioły – i ludzkie, i natury. Na nośnikach cyfrowych mam tylko ostatnie rze‑ czy. Nie drukuję już ich.

Kilka tygodni temu stałem przed tymi obrazami i myślałem… Jednak muszę zaznaczyć, że to nie jest tak, iż straciłem poczucie sensu utraconych prac,

Wspomniane zdarzenia traktuję tak trochę –

że straciłem poczucie wartości tego, co robiłem

może więcej niż trochę – jak fatum. Biorę za znak,

niegdyś, w przeszłości. Przeciwnie, uważam,

wskazanie, aby się od tego, co było, nie tyle odciąć,

że one mają ogromną wartość, że one są ważne

co oddzielić.

nie tylko dla mnie… Czas to potwierdzi. 13


↑ Kain i Abel, akryl, węgiel, płótno, 230 × 250 cm, 1994

Natomiast uwolniłem się od nich. Nie muszę

Wystawy, wystawy dla wystaw przestały mnie już

o nich myśleć.

interesować. Proponuję ostatnio projekty artystyczne,

Fotografia, malowanie

Wolności w Łęczycy z 2009 r. czy Labirynt Wolności

w których realizację angażuję innych. Wymiary

↗ Ecce Homo – K5, fotografia, płyta PCV, 200 × 100 cm,

Bardzo chcę malować, bardzo potrzebuję malo‑

finalizowany w czerwcu roku bieżącego, na zamku

Ecce Homo – M7,

wania. W ostatnich latach malowałem niewiele.

w Nowym Wiśniczu, to przykłady takich przedsię‑

200 × 100 cm,

Nie dlatego, że straciłem wiarę w malowanie

wzięć. Poprzez nie realizuję się jako artysta, orga‑

1997 – 2007

fotografia, płyta PCV,

czy w ogóle straciłem wiarę w malarstwo jako

nizator, ale przede wszystkim pedagog – zapraszam

takie. Nie, nie, nie! Natomiast z różnych racji nie

do udziału w nich, poza artystami o ugruntowanej

mogłem tego robić, co nie znaczy, że nie wykorzy‑

pozycji i postawie, doktorantów i studentów pra‑

150 × 100 cm,

stałem tamtego czasu. Fotografia fantastycznie

cowni, które prowadzę na ASP.

1998

w takich sytuacjach się sprawdza – mogę praco‑

Muszą być ważne powody, by zaangażować się

wać pomimo braku czasu czy miejsca do pracy.

w tak złożone przedsięwzięcia. Projekty „wolno‑

1997 – 2007 → Tatuaż – Twarz, fotografia, płyta PCV,

Zresztą, czy nie jest tak, że moje zdjęcia to także

ściowe” były moją odpowiedzią na wyzwania historii:

malarstwo?

20‑lecie Polski niepodległej, 30‑lecie „Solidarności”;

Zrobiłem wiele zdjęć, wiele cyklów fotogra‑ ficznych, które nie miały swojej premiery; jesz‑

były powrotem do początku, do chwil, które przetrą‑ ciły mnie i złożyły, określiły na zawsze.

cze ich dotąd nie obrobiłem. Odkąd nie zabiegam o wystawy, nie było potrzeby, konieczności, żeby

Wiśnicz

je doprowadzić do postaci, jaką wcześniej zwy‑

Po Łęczycy, która pojawiła się przypadkiem – o roli

kłem nadawać zdjęciom: duże fotografie albo duże

przypadku w sztuce można by długo mówić, tak jak

wydruki na płótnie. Te prace nie uprzedmiotowiły

o tym, czy przypadek w sztuce jest przypadkiem –

się w takim dosłownym znaczeniu, ale są.

po dobrowolnym internowaniu się uczestników pro‑

Są? Czy to, czego nie ma na wystawach, nie

jektu Wymiary Wolności w budynkach byłego więzie‑

ma w Internecie (ostatnio, na fali zawirowań rodzin‑

nia, po konsekwencjach tych faktów ujawnianych

nych wycofałem stronę www), czego ludzie nie

na kolejnych wystawach, sądziłem, że temat jest

widzieli, istnieje?

zamknięty. Wiśnicz pojawił się także jakby przypadkiem.

14

Projekty

W Nowym Wiśniczu znajduje się zamek Lubomirskich,

Zawsze pracowałem cyklami, realizując je w ramach

piękny barok, z kompletem obwarowań (zawsze mia‑

projektów interdyscyplinarnych. Najważniejsze

łem słabość do twierdz, bunkrów) oraz więzienie,

z nich to Budowanie Wieży Bajek, Żywioły, Pomiędzy

w byłym klasztorze (tak jak w Łęczycy). Przeszłość

Nilem a Jordanem, Raj utracony, Według Księgi Tobia‑

klasztorna więzienia w Wiśniczu jest dużo bardziej

sza, Tatuaż, Relikwiarze. Robiłem dużo wystaw…

obecna niż w Łęczycy. Oba klasztory więzieniem stały

Wiadomości asp /58


Zawsze pracowałem cyklami, reali‑ zując je w ramach projektów interdy‑ scyplinarnych. Najważniejsze z nich to Budowanie Wieży Bajek, Żywioły, Pomiędzy Nilem a Jordanem, Raj utra‑ cony, Według Księgi Tobiasza, Tatuaż, Relikwiarze. Robiłem dużo wystaw… Finał miał miejsce 16 czerwca – wernisaż wystawy, na zamku. Nie znaczy, że projekt się zamyka. Labi‑ rynt Wolności będzie miał swoją kontynuację, dlatego

← Według Księgi Tobiasza – –Rok VII, fotografia, płyta PCV, 150 x 100 cm, 2002

że dialog z więzieniem czy z więźniami, tymi w nas i na zewnątrz nas, trwa. Więźniowie Wiezienie wiśnickie jest zamieszkałe… przez się ponad 200 lat temu. Analogie pomiędzy tymi

recydywistów. To nie są chłopcy, którzy kradną

miastami – patrząc na to z naszej perspektywy – były

rowery. Wśród osadzonych są mordercy i – powo‑

zastanawiające. Zamek i klasztor‑więzienie w obu

łuję się na słowa dyrektora więzienia – stanowią

przypadkach budują panoramę miast. Oba te obiekty,

znaczną grupę pośród więźniów. Ich los z jednej

i tu, i tu wprzęgliśmy do naszych działań.

strony przeraża i odstrasza, z drugiej strony budzi

Będąc w Wiśniczu w innej sprawie, patrząc z odległości na mury więzienia, uświadomiłem sobie,

„zainteresowanie”. Przynajmniej moje. Ja mam takie „odpały”.

że w nich był internowany w stanie wojennym Zby‑

To są ludzie, i to ludzie nietuzinkowi. Daleki

lut Grzywacz. Dla mnie bardzo ważna postać, ważna

jestem od tego, żeby się tym podniecać, a tym bar‑

figura, ważny artysta i belfer, tak ściśle związany

dziej – co mi błędnie zarzucano – by jakoś ich glory‑

z czasem, o którym mówiłem, z latami Solidarności.

fikować. Również daleki jestem od tego, by żerować

Kiedyś robiłem wystawę, za którą dostałem

na ich losie. Faktem jest, że takie miejsca, spotkania

mocno w dupę. To się nazywało Dotyk. Ikonografia

z takimi ludźmi uświadamiają mocno coś, co jest

lat osiemdziesiątych w twórczości plastycznej śro‑

naszym udziałem, a co często jest niedoceniane:

dowiska krakowskiego. Zbylut udostępnił mi swoje

jesteśmy wolni! Oczywiście, ta wolność ma swój tra‑

obrazy z cyklu Rekolekcje wiśnickie, w katalogu błęd‑

giczny wymiar. Bycie wolnym to nie jest tylko luksus,

nie nazwane jako „wiślickie” (Wiślica – to zupełnie

to jest też dramat.

inna opowieść, ale też godna projektu).

Takie miejsca uświadamiają, czym właściwie

I znowu Historia, znowu to mnie wciągnęło,

dysponujemy – tym skarbem, a poniekąd przekleń‑

i znowu dałem się w to złapać. Poszedłem „w to”

stwem, jakim jednocześnie jest wolność. Dużo myśli

i zwerbowałem ludzi. I znowu się ugotowałem

przychodzi do głowy, w chwili gdy jestem w takim

po uszy, ale nie mówię tego z jakimś żalem czy pre‑

miejscu, kiedy widzę takich ludzi, gdy kontaktuję

tensjami do świata. To są moje wybory i ponoszę kon‑

się z nimi. Mniej mnie interesują ich poszczególne

sekwencje tych wyborów. Zresztą, to piękne historie

historie, to, na czym zostali złapani, jakie bezeceń‑

i doświadczenia. Tak, potwornie absorbujące, spala‑

stwo popełnili. Poprzez nich patrzę na siebie. Patrzę

jące, zajmujące. Dużo dające, ale też dużo zabierające.

trochę inaczej. 15


Więzienie w Łęczycy było dla face‑ tów. Gdy się przyjrzysz tym ścinkom na ścianach, zobaczysz tam cipki, jakieś rozwalone panienki. Tam nie wisiały obrazki „w majtkach”, tam wisiało hard porno. Cele były wykle‑ jone od dołu do góry w geście orantki, osoby zapraszającej, ale jedno‑ Wolność jest kobietą

cześnie stwarzającej dystans, czekającej, wcale nie

Więzienie łęczyckie jest puste – pozornie. Gdy zoba‑

wyzywającej. Bolesny wymiar sytuacji podkreślały

czyłem to miejsce, cele i drzwi, a każda cela była

strużki czerwieni spływającej z rąk czy głów – czer‑

inna, a każde drzwi były inne, wówczas postano‑

wieni symbolizującej miłość zarazem.

wiłem, że zrobię dokumentację wszystkich drzwi i wnętrz; skoro są tak plastyczne, i tak na swój spo‑ sób urokliwe. Traktowałem to jako działanie arty‑

Kobieta – najczęściej naga – zaludnia moje fotografie, obrazy i rysunki. Pięknie o kobiecie mówił Jerzy Nowosielski.

styczne. W międzyczasie narodziła się myśl, która z czasem znalazła określenie w nazwie Wolność jest

Projekt Przedmieścia

kobietą. Dlaczego? Otóż wchodząc do cel, w wielu

W roku ubiegłym swoją realizację i odsłonę miał

miejscach na ścianach widziałem ślady po nakle‑

projekt Przedmieścia. Wniosek napisany przez

jonych kartkach.

dwie doktorantki, przy moim współudziale, zdo‑

Pornografia jest w więzieniu oficjalnie zabro‑

był duże dofinansowanie. Działaliśmy w przestrze‑

niona, ale rzeczywistość jest inna. Pozostałe resztki

niach miejskich trzech miast: Ostrawy, Wiednia

reprodukcji na ścianach, których nie udało się usu‑

i Krakowa; na przedmieściach tych miejscowości.

nąć, świadczą, że zakaz ten był łamany. Więzienie

W ramach przedsięwzięcia miały miejsce warsz‑

w Łęczycy było dla facetów. Gdy się przyjrzysz tym

taty z dziećmi, z dziećmi tam żyjącymi. Na peryfe‑

ścinkom na ścianach, zobaczysz tam cipki, jakieś roz‑

riach wspomnianych miast działaliśmy także jako

walone panienki. Tam nie wisiały obrazki „w majt‑

artyści, wprowadzając w owe przestrzenie własne

kach”, tam wisiało hard porno. Cele były wyklejone

działania.

od dołu do góry. Teraz wprawdzie nie zobaczymy tego, ledwie ślady… Zdarto te kartki. To miejsce zwiedzają

Ścięcie. Oswajanie obcego

dzisiaj wycieczki szkolne.

W ramach projektu Przedmieścia zbudowałem swój

Zrobiłem sobie spacer po tych ścianach… Tropem tych resztek. Narzuciła mi się przede wszystkim taka

subprojekt, który nazwałem Oswajanie obcego. Zastanawiałem się wcześniej, kim jest ten ktoś

myśl: dla tych facetów naga kobieta była tożsama

z przedmieść, z peryferii. Nasunął mi się wówczas

z wolnością.

termin „obcy”. Idąc tym tropem, doszedłem, a wła‑

„Bohaterkami” zdjęć porno są najczęściej młode

ściwie cofnąłem się – co za splot przeróżnych zda‑

dziewuchy. Dla więźniów taka kobieta była tożsama

rzeń i sytuacji – do momentu w swoim życiu, kiedy

z wolnością… Stąd pomysł projektu, żeby te ich

byłem statystą w filmie Lista Schindlera; po kilku

marzenia urzeczywistnić.

dniach zdjęciowych moja dalsza obecność na pla‑

Przed każdymi drzwiami, przed każdą celą, w każdej celi pojawiła się obnażona dziewczyna, 16

Wiadomości asp /58

nie w roli statysty została uwarunkowana tym, że zetnę włosy, ogolę głowę.


W lustrze zobaczyłem obcego. To było spotkanie z obcym! Dopiero po cza‑ sie wyraźnie sobie to uświado‑ miłem, że ja zobaczyłem nie sie‑ bie, tylko kogoś, z kim się wcale nie utożsamiam. Utożsamiam się ze swoją czupryną – tak, ale nie do tego stopnia, żeby się dać zabić za ścięcie włosów. Oczywiście, jeżeli to by się działo wbrew mojej woli, to być może nie dałbym się tak łatwo. Wtedy by bolało.

nosiłem – obraz siebie jako kogoś sprzed kilkunastu lat, chłopca ze szkoły średniej, sprzed matury. Czas robi swoje, zobaczyłem kogoś zupełnie innego. To była dla mnie przemiana.

Warunek filmowców potraktowałem poważnie,

Idąc takim tropem myślenia o „obcym”, zapro‑

jako wyzwanie. Ponieważ długie lata nie ścinałem

jektowałem w ramach projektu Przedmieścia pla‑

włosów, nie goliłem zarostu twarzy, sam nie mia‑

kat, plakat z Obcym (z portretem siebie sprzed 20

łem nawet narzędzi ani żadnego doświadczenia,

lat, tuż po „ścięciu”) i tym plakatem zamierzałem

by to zrobić, zwróciłem się o pomoc do kolegi. Umó‑

obklejać przedmieścia Ostrawy, Wiednia i Krakowa�

wiłem się z nim – żeby było zabawniej – na Kazi‑

– co też się stało. A potem patrzyłem, jak ludzie

mierzu (on tam po prostu mieszkał). Wtedy to był

reagują na wizerunek, który nie był opatrzony żad‑

inny Kazimierz niż ten dzisiejszy, bliższy czasom,

nym komentarzem. Reagowali, często gwałtownie.

o których Lista Schindlera opowiada. Miejsce akcji

Co więcej, te plakaty podsuwałem dzieciom, aby

(ścięcia): typowa kamienica, zapyziałe mieszkanie

na Obcym rysowały, malowały, by go oswajały.

z urokliwym widokiem z okna. Kupiłem piwo. On

Kolekcja prac z tych akcji zachwyca.

to robił. Wydawało mi się, że będzie to robił spraw‑

Plakat nie jest zdjęciem. Poprosiłem swojego

nie, a robił to pokracznie i boleśnie. Ale to robił.

niegdysiejszego studenta, osobę, z którą jestem

Trwało to godzinami. Nie pamiętam, nie wiem, jak

blisko, żeby na podstawie zdjęcia zrobił rysunek.

to się stało, że przez te parę godzin w ogóle nie

On jest niesamowitym fachurą, na tablecie rysuje

odczułem potrzeby, żeby zajrzeć do lustra. On ści‑

jak Dürer. Rysunek Obcego jest perfekcyjny, zre‑

nał. Piliśmy. Noc trwała. I po tych kilku godzinach…

alizowany z wielką biegłością, co widać dobitnie

Kiedy byłem gotowy, poszedłem do łazienki.

na powiększeniu. Dla mnie miało znaczenie, żeby

Nawet nie po to, żeby się jakoś szczególnie oglądać�

to był typowy druk offsetowy z wizerunkiem jakiegoś

– nie myślałem o tym w ogóle, nie zastanawiałem

faceta, ale jednocześnie – jeżeli komuś się zdarzy być

się nad tym, jak wyglądam! Sporo miałem tych kła‑

bliżej twarzy Obcego, – żeby zobaczył, że to nie jest

ków na sobie, więc trzeba się było otrzepać, i umyć.

zdjęcie, tylko rycina; że to jest coś, co dla jakiegoś

Zerknąłem do lustra i… nie zobaczyłem.

powodu nie jest tym, czym powinno; jest tym, a nie

Nie zobaczyłem siebie? W lustrze zobaczyłem

czym innym. Po co to? Po co sztuka?

obcego. To było spotkanie z obcym! Dopiero po cza‑

W ten sposób pojawił się portret, a potem akcje

sie wyraźnie sobie to uświadomiłem, że ja zoba‑

z nim związane – wchodzenie z Obcym w różne prze‑

czyłem nie siebie, tylko kogoś, z kim się totalnie

strzenie. Oswajanie obcego, projekt początkowo inte‑

– może przesadzam że totalnie – ale z kim się wcale

gralnie związany z Przedmieściami, wyemancypował

nie utożsamiam. Ja nosiłem – jeżeli rzeczywiście

się, oderwał się od Wiednia, Ostrawy, od Krakowa. 17


↑ Tymoteusz Chliszcz,

Na drodze Obcego pojawiła się Zofiówka, tragiczne

Nie lubię tego słowa „wymyśliłem”. To fatalne

rysunek cyfrowy Obcy,

miejsce w Otwocku pod Warszawą, Kobierzyn pod

słowo. Czy w sztuce chodzi o pomysły? Dla mnie

100 × 70 cm, 2011

Krakowem…

↗ Tymoteusz Chliszcz, Obcy,

Na tej drodze po raz kolejny spotkałem się z Tobia‑

rysunek cyfrowy, druk offse‑

szem. Poprosiłem Tobiasza, czy nie chciałby Obcego

towy, 100 × 70 cm, 2011

oswoić. Podjął to – rok temu, w wakacje zrealizo‑ wał portrety. Świetnie się w tym znalazł. To kolejny

sztuka nie jest zbiorem pomysłów, nie jest zbiorem mniej lub bardziej wykalkulowanych koncepcji, acz‑ kolwiek od tego się zaczyna… Zdarza mi się to już na etapie przed podjęciem pracy, że wątpię.

przykład na to, w jaki sposób Tobiasz zjawia się w tej

Zaczynając, mam często bardzo precyzyjne

mojej sztuce, mojej pracy. Kolejna warstwa Według

wyobrażenie tego, co się pojawi w finale, niezależ‑

Księgi Tobiasza.

nie, czy myślę o fotografiach, obrazach czy pracach

Pisałem kiedyś, że artyści sięgający po Księgę

o jeszcze innym charakterze. Tak jest też w przypadku

Tobiasza najczęściej wybierali motyw wędrówki

dużych projektów – mam jakieś wyobrażenie tego,

Tobiasza‑syna z obcym, tajemniczym obcym, który

co będzie gdzieś na końcu.

okazywał się kimś wyjątkowo bliskim (anioł Rafał),

Okazuje się, że z różnych racji zupełnie to nie

dodając: „Nigdy nie wiemy, czy ktoś nieznajomy, kto

wychodzi: albo okazuje się, że technologia nie ta, albo

przypadkiem znalazł się obok nas, nie jest naszym

forma zupełnie nie jest adekwatna do tego, co zamie‑

Aniołem Stróżem. Syn jako Anioł Stróż swojego ojca”…

rzałem. Nie oznacza to wcale, że podjęte działania

W tym roku jesteśmy ponownie umówieni, mam

stają się bezsensowne. Zyskują nowy sens lub ten

nadzieję, że dojdzie do spotkania, współpracy. Co się

wcześniej zdefiniowany gruntownie przeredagowują!

zdarzy? Coś zdarza się jakby samo. Przystępując

I to jest ta cudna chwila, która sprawia, że podjęty

do realizacji projektu Przedmieścia, nie zakładałem,

trud nie tylko okazał się zasadny, ale dzięki podjętym

że Tobiasz będzie w nim uczestniczył, że też będzie

działaniom odkrywam „nowe lądy”.

malował i oswajał… Po przygodzie z dziećmi z przed‑ mieść złożyłem mu propozycję i on ją przyjął.

Ja, z takim doświadczeniem, jakie mam, ja, z taką praktyką, jaką mam, ja, z taką wiedzą, jaką mam, pro‑

Dzisiaj ma 17 lat. O ile to, co się działo z nim czy

jektuję swoje działanie i projektuję w konsekwencji

z jego udziałem, w przeszłości, przed laty, nie mogło

efekt tego działania. W postaci przedmiotu, zdarze‑

wydarzać się przy jego pełnej świadomości charakteru

nia… Ale oto pojawia się coś poza, pojawia się coś,

powstającego dzieła, to obecnie współdziałamy. On

często na tyle inne, że zdumiewa i obezwładnia.

uczestniczy z pełną świadomością w tych działaniach.

Opowiadałem, że patrząc w lustro, dostrzegłem

Może je kiedyś przejmie? Nie mogę tego zaplanować,

kogoś zupełnie innego, innego niż mi się wydawało,

ale o tym marzę.

że zobaczę. Doświadczenie takiej chwili jest często moim udziałem: kiedy maluję, rysuję, fotografuję,

18

Wyobrażenia i nowy sens

spotykam nieznajomego, o którym wiedziałem,

Mówi się: wymyśliłem…

że tu będzie, ale zupełnie obcą mi postać. Oswajając

Wiadomości asp /58


Nigdy nie wiemy, czy ktoś nieznajomy, kto przypadkiem znalazł się obok nas, nie jest naszym Aniołem Stróżem. Syn jako Anioł Stróż swojego ojca.

ją, poszerzam krąg bliskich mi… Pojawiają się sensy,

że za drugim razem zobaczyłem, w jak opłakanym

treści, osoby, których nie byłbym w stanie odkryć

stanie jest i polichromia, i sam budynek, co napawa

i poznać w żaden inny sposób, niż tylko podejmując

mnie przerażeniem).

wysiłek wędrówki i spotkania.

To jest współczesna architektura. Na pewno współczesna, ale w jej ciele zatopiona jest przeszłość,

Polichromia Nowosielskiego, kościół Niemczyka, Tychy

tradycja. Ma związek z początkiem. Malarstwo Nowosielskiego jest absolutnie

Niedawno – jestem zdumiony, że tak późno – tam

kosmiczne, również w dosłownym rozumieniu tego

dotarłem, chociaż od wielu lat chciałem. Znalazłem

słowa, bo dzieje się nad głowami, gdzie na ściemnia‑

się w Tychach. Po raz pierwszy zobaczyłem kościół,

łych deskach – nie wiem, jakie one były wtedy, gdy

na stropach którego jest polichromia Nowosielskiego.

je Nowosielski malował – mieszają się święte słowa

Kościół projektował Stanisław Niemczyk. Kościół

z gestami świętych, w otoczeniu tajemniczych form.

namiot‑piramida. Nie zdarzyły mi się takie dozna‑

Piękno i dramat idą w parze na szczycie Golgoty.

nia, jeżeli chodzi o współczesne budowle i współ‑

Niezwykłe jest też to, że Nowosielski malo‑

czesne polichromie, nie doświadczyłem takiego

wał je w 1981 r., czyli właśnie w czasie karnawału

przeżycia mistycznego, jak właśnie tam, we wnętrzu

Solidarności.

tej świątyni. Spotkanie z Bogiem?

To miejsce przekracza miarę doczesną. Kościół do dziś budzi kontrowersje. Namiot!

Uważam, że wizyta w tym kościele powinna być

Piramida! W środku gierkowskiego osiedla. Zresztą

obowiązkowa w programie I roku studiów na Akade‑

Nowosielski nie skończył swojej polichromii. Poli‑

mii zarówno na Wydziale Malarstwa, jak i na Wydziale

chromia obejmuje połowę sufitu. Miała zajmować

Architektury Wnętrz. Jasne, że trzeba być w Dreź‑

cały. Mistrz nie wytrzymał. Jedna z sióstr była tak

nie, Wiedniu, Berlinie, Budapeszcie. Na pewno. Ale

złośliwa, tak koszmarnie złośliwa, że nie był w stanie

do Tychów powinno się pojechać na samym początku.

tam pracować i dał sobie z tym spokój – powtarzam

Tam jest to coś, co przekracza ludzką miarę. To nie

to za Krystyną Czerni, nie wiem, czy nie wypacza‑

tylko kwestia samego malarstwa, jakkolwiek obrazy

jąc opowieści, z biografii Nowosielskiego Nietoperz

są pod każdym względem doskonałe (treść, forma,

w świątyni. Wnętrze Niemczyka z polichromią Nowo‑

kolor, światło)… Ale również wnętrza należy doświad‑

sielskiego? Podobną symbiozę architektury i innych

czyć i przeżyć. Tyle współczesnych kościołów mamy

mediów znajduję w sztuce starożytnego Egiptu.

dookoła, na ogół są martwe, są przerażająco mar‑

Wybrałem się do Tychów ponownie, słysząc,

twe i puste. Jakiego boga tam szukać? Natomiast

że Niemczyk znowu tam buduje. Kolejny obiekt, tym

w Tychach On jest, tam On jest.

razem inspirowany średniowieczem, a konkretnie

Myślałem, że to kwestia dobrego dnia, ale powtó‑

Asyżem (kościół i klasztor dla oo. franciszkanów).

rzyłem próbę i wynik jest taki sam (z tą różnicą,

Robią to ludzie właściwie bez pieniędzy. Dobrano 19


↑ Tatuaż – Światło,

szczególny kamień… Wygląda to faktycznie jak prze‑

z labiryntu”, o wolności w swojej twórczości mówię

fotografia cyfrowa, płyta

niesione ze średniowiecznych Włoch. Niebezpieczeń‑

zawsze.

PCV, 70 � 100 cm, 2007 ↗ Według Księgi Tobiasza – � Rok VI, fotografia, płyta PCV 200 � 100 cm, 2001

stwo stylizacji? Nie, nie mam takiego odczucia. Czy‑

Gdybym miał najprościej określić rolę sztuki,

tałem o złożoności ikonograficznej i symbolicznej

to jednak jej sens upatruję w prywatnym doświad‑

przyszłego wnętrza. Znaki, faktury, okna, światło…

czeniu kogoś, kto się tą sztuką zajmuje. Przede

Jest to bardzo bliskie mojemu myśleniu.

wszystkim sztuka to sposób bycia. To sposób komunikowania się. Mój sposób komunikowania

Sens sztuki

się z innym, sposób komunikowania się ze światem,

Czym jest sztuka?

również z samym sobą! Tym jest dla mnie przede

Jak już wcześniej mówiłem, kiedyś tłumaczy‑

Gdy słyszę pytanie: „Czy chodzi o komuniko‑

w wymiarze indywidualnym, osobistym: zajmuję się

wanie się z innymi, czy o komunikowanie innym

czymś, buduję coś, co nosi miano działania w obsza‑

swoich przeżyć, doświadczeń?”, zaczynam się wahać.

rze sztuki lub przedmiotu sztuki. Pierwotnie zaspo‑

Wcześniej powiedziałbym, że jest to komunikowanie

kaja to moje potrzeby, służy mi, a dopiero w następnej

się z drugim, ale trudno też oddzielić, wyodrębnić

kolejności staje się dobrem dla innych, powszechnym.

komunikowanie komuś siebie. Tak, ale to jest rzecz

Z racji na funkcjonowanie artystów w różnych strukturach społecznych, sztuka nabiera znaczenia o wiele szerszego niż tylko przypisanego do jednostki, do autora dzieła.

20

wszystkim sztuka.

łem sobie to bardzo prosto. Jej sens postrzegałem

pośrednia, to nie leży u podstaw mojej aktywności, ja nie po to pracuję, żeby innym coś komunikować. Dzieło to jedno, ale mnie zawsze bardziej intere‑ sowało bycie, robienie… Bycie w procesie, to zawsze

Ten intymny rodzaj relacji z dziełem nie ustą‑

mocniej akcentowałem niż samo dzieło. Aczkolwiek

pił, ale od lat wikłam się w różnego rodzaju akcje

ja „akademik”, osoba, która została przepuszczona

społeczne; ciągle w nich jestem. Projekt, który reali‑

przez tę całą „młockarnię” wszystkich szczebli eduka‑

zuję aktualnie – Labirynt Wolności, w który angażuję

cji, tej kategorii – dzieła w wymiarze fizycznym – nie

innych artystów, studentów, więźniów, ma niewąt‑

mogę pomijać.

pliwie znamiona czegoś, co dalece wykracza poza

Mam świadomość funkcjonowania w strukturze

moje i tylko prywatne ramy. Ale prawda jest też taka,

społecznej. Pracuję jako pedagog. Robię wystawy,

że poruszam w nim bardzo osobiste wątki. Figura

aczkolwiek nie są one dla mnie rzeczą najważniejszą.

labiryntu od dziesiątków lat mi towarzyszy – wiele

O tym wszystkim nie mogę zapominać i nie zapo‑

razy używałem zwrotu „w poszukiwaniu wyjścia

minam… niemniej sztuka jest dla mnie sposobem

Wiadomości asp /58


funkcjonowania, dzięki czemu moje życie nabiera sensu, staje się ważne. Wierzę w to, że może być ważne! Jeżeli tak znaczące doznania, jak chociażby naro‑ dziny syna, pojawiają się w mojej sztuce, to w końcu sztuka jest sprawą życia. Sprawą życia i śmierci. Przyglądasz się życiu i pytasz o jego sens. Dzisiaj spotkałem się z Tobiaszem. Intensyw‑ ności nabrało pytanie: „Gdzie on jest? Gdzie jestem ja? Co ze mnie jest w nim?”. I w drugą stronę. Bycie z dzieckiem, doświadczenie dziecka jest absolutnie pozaziemskie. Ma sens dzielenie się sobą, dzielenie siebie. Przecież w ten sposób zostawiam siebie… Piękno Jedną z tych kategorii, którą tak ciężko jest zdefinio‑ wać, jest piękno. Nie podjąłbym się definicji. Rzadko sięgam po ten termin. Zgodzę się, to bardzo „święte” słowo. W każdym razie piękno stanowi ten szczególny czynnik, który wyznacza, że coś jest albo nie jest arcydziełem. Nie odpowiem na pytanie, czym jest piękno, ale dam głowę, że jest.

Ze Zbigniewem Bajkiem rozmawiał i zapis rozmowy przeredagował, nadając jej postać zbioru wypowiedzi samego Bajka, Janusz Krupiński (czerwiec 2012). 21


Idee

Obrazy homo schistos

Michał Anioł, Wyspiański, Brâncuşi…

Janusz Krupiński poczuciu oczywistości, ile stanowi rodzaj zaklina‑ Ideał bycia sobą, pragnienie wyrażenia siebie (wola

nia, zaklinania samego siebie (o tym, co bez reszty

autoekspresji), dążenie do samorealizacji czy utożsa‑

oczywiste, nawet się nie mówi, tak jak nie mówi się

mienie szczęścia ze stanem autoafirmacji nie tylko

o powietrzu, dopóki go nie zaczyna brakować – to,

karmią się tą iluzją, iż człowiek po prostu jest czy

co samooczywiste, w ogóle nie wymaga uwagi i nawet

Filozof. Ur. w 1955 r.

ma stać się tym, czym w gruncie rzeczy jest, ale co

nie staje się przedmiotem myśli).

Dr hab. prof. ASP

więcej – składają się na postawę z gruntu wy-

w Krakowie, Katedra

kluczającą twórczy sposób istnienia. Ten polega prze‑

Jak powszechnie wiadomo, liczne rzeźby Michała

wykłada teorię sztuki.

cież – czyż nie? – na przekraczaniu przez człowieka

Anioła mogą uchodzić za nie skończone, porzucone

Prof. UP w Krakowie,

samego siebie, na wyjściu ku temu, co Inne. Nie

w trakcie pracy. Pierwsze wrażenie: oto z bryły kamie‑

Instytut Filozofii i Socjologii,

polega na życiu zgodnie ze sobą, na autentyczności,

nia częściowo wyłania się postać człowieka, pewne jej

naturalności, spontaniczności, ale na życiu w duchu

części nie zostały jeszcze odsłonięte, dotąd nie zna‑

wykłada filozofię sztuki

prawdy. To oznacza życie w nieustannym rozszczepie‑

lazły określenia. Stąd myśl, że w procesie twórczym

i estetykę.

niu, w rozdarciu. Pomiędzy sobą i nie‑sobą. To ozna‑

dochodzi do odsłonięcia postaci jakoby już uprzednio

cza, że człowiek to homo schistos (czy homo schisma‑ ticus; od σχίζω, σχίσμα, schisis…)¹.

w materii obecnej, jak gdyby tam uśpionej. Jednak

Człowiek nie jest istotą, która po prostu jest czy

wyobrażeniu człowieka jako istoty, która się dookre‑

staje się. Człowiek istni się. Jego istnienie to istnie‑

śla, dopełnia, dochodzi do siebie, ujawnia swe ukryte

Historii i Teorii Sztuki,

kierownik Zakładu Aksjologii i Filozofii Kultury,

nie się².

22

interpretacja taka pozostaje zbyt płytka. Podobna

możliwości. Niechybnie taka interpretacja narzuca

W poniższym szkicu przywołuję wybrane dzieła

się każdemu, kto takie wyobrażenie spontanicznie

sztuki, w których znajduję obrazy homo schistos.

żywi. Jeśli nawet nie zna arystotelesowsko‑tomistycz‑

Przede wszystkim zatrzymuję się przy kilku rzeźbach

nej ontologii aktualizacji potencji, jeśli nawet nie zna

Michała Anioła. Widzę w nich pytania o tożsamość

słowa „entelechia” oznaczającego osiągnięcie celu,

człowieka, o tożsamość („samość”!) siebie samego,

realizację przeznaczenia, osiągnięcie przez dany byt

pytania takie jak: „Kim sam jestem? Jestem sam, sam

swej najpełniejszej postaci, złożonej w jego naturze

jeden? Sam sobą – w swej samości?”. Pytania te noszą

(przykład: w nasionach „drzemie” już owocujące

wagę zwątpienia, niweczą poczucie pewności siebie.

drzewo…).

Ten sens wiązałbym również ze znakiem zapytania

Rzeźby Michała Anioła z cyklu Jeńcy – najbar‑

zawartym w wołaniu: „O Boże, o Boże, o Boże, kto

dziej surowe: Schiavo (Atlante), Schiavo che si ride‑

mi zabrał samego siebie, któż ma nade mną większą

sta, Schiavo barbuto… – ukazują człowieka jako

władzę niż ja sam?”³. Nie znajduję w tych słowach

istotę, która istnieje w i dzięki materii, przygniecioną

retorycznego zabiegu. Zresztą, pytanie stawiane

swoim kamiennym bytem, jako istotę, która istni się

jako retoryczne nie tyle daje wyraz niewzruszonemu

w wysiłku zniesienia ciężaru, wyrwania z tych okowów.

Wiadomości asp /58


Bóg rzeki: ciało niczym krajobraz brzegów przełomu. Ciało, które opływa i kształtuje niewidzialny nurt, które samo płynie, spływa… Postać w skrępowaniu, a zarazem w wewnętrznym napięciu swej istoty, ze swej istoty… zamarłej? Michał Anioł (Rime, 152) pisze:

Pół żartem pół serio, Tischner mawiał, że za próżne, czcze spekulacje ma te koncepcje filozoficzne, które

„una viva figura,

nie znajdują odpowiednika w „góralszczyźnie”,

che là più cresce u’ più la pietra scema”,

w doświadczeniu górala. Na poważnie, zachodze‑

co oddałbym bardzo dosłownie jako:

nie takiej odpowiedniości upatrywałbym pomiędzy

„żywa postać,

filozofią i sztuką.

co się wyłania, gdy kamień odpada/zanika”,

Idee, konstrukcje, spekulacje filozoficzne kon‑

a w przekładzie Staffa:

kretyzują się naoczną treścią w obrazach, jakimi

„Żywego kształt obrazu,

są dzieła sztuki. Same ze swej natury niekonkretne,

Co rośnie w miarę, jak się kamień kruszy” ⁴.

skoro przecież pojęciowa natura nadaje im abstrak‑ cyjny charakter. Te same problemy, które filozofia

Ujmując ten proces od strony kamienia pojętego

odkrywa w ogólny sposób, w sztuce objawiają się

jako byt, realność: człowiek, jako człowiek, w swym

w tym, co indywidualne, tam mogą znaleźć naoczne

człowieczeństwie, wyłania się, przechodząc w nie‑

uszczególnienia. W obrazach mogą zostać przeżyte

byt, w nicość („kamień odpada/zanika”, wreszcie

w osobisty, zaangażowany sposób.

nic tu nie zostaje).

Filozoficzność sztuki, filozoficzność samej

Wyobrażenie tego typu znajduję u Mistrza

sztuki (malarstwa, rzeźby, muzyki, poezji) upa‑

Eckharta (ur. ok. 1260 r., Michał Anioł urodzi się

truję w tym, że splata się z fundamentalnymi pyta‑

ponad 200 lat później). W jednym ze swych traktatów

niami – te w nas (widzach, słuchaczach) przyjmują

Mistrz Eckhart wyraża przekonanie, że artysta nie

postać autorefleksji. Pytania fundamentalne, czyli

„wtłacza”, nie narzuca obrazu, ale z materii odrzuca

dotyczące naszych fundamentów, usuwające grunt

wszystko to, co skrywa ukryty w niej obraz (pra‑

spod nóg, stawiające nasze podstawy pod znakiem

obraz?). Czytajmy obszerny fragment: „Kiedy mistrz

zapytania. Podstawy, czyli zasady i wierzenia, świa‑

rzeźbi obraz w drewnie lub w kamieniu, nie wtłacza

tooglądy i oczywistości… Dzieła sztuki spełniają się

go w drewno, lecz odcina wióry, które go przesłaniały

w obrazach, które na naszych oczach kwestionują

i ukrywały, nie dodaje niczego drewnu, lecz ściąga

(poczucie) oczywistości…

i usuwa z niego przesłonę lub rdzę, a wtedy zaczyna

Sztukę niosą fundamentalne pytania, ona nie‑

błyszczeć to, co one zakrywały. Jest to ten skarb, który�

sie je ze sobą… W istocie, jeśli nie mylić istoty sztuki

– jak Chrystus opowiada w Ewangelii – spoczywał

z igraszką, rozrywką, grą, zabawą czy orgią, z ideologią

ukryty w ziemi (Mt 13, 44). Tam »żywa krynica«,

czy moralitetem, z eksplikacją bądź prezentacją tezy.

»źródło żywej wody«” (Patrz: Auguste Rodin, Dłoń

Sztuka – sprzyjając autorefleksji – wyzwala

5

Boga). Czy jednak nie jest inaczej, czy rzeźby Michała Anioła nie ukazują już raczej człowieka jako tej istoty,

człowieka ze stanu poczucia tożsamości ze sobą samym. Obrazy homo schistos czynią to wprost – podważają ideał bycia sobą. 23


Wyspiański taką „ideę egzystencji” (jego określenie) znajduje w obrazie człowieka‑pochodni. Ofiara z siebie, cząstka po cząstce, ze swoich przeko‑ nań, oczekiwań, projektów, stanowi warunek ruchu ku światłu, wzlotu w świetle. która zawsze się staje, a nigdy nie stanie? A nawet

modello per una divinità fluviale; rzeźba we właści‑

w nieustannym istnieniu się? Oto życie:

wej dla siebie skali, dla kościoła, nie została zre‑

„Stać wiecznie w ruchu, co się z kamienia wydziera,

alizowana). W tym przypadku nieomal brak partii

By nigdy się nie wydrzeć do światłości raju!”⁶.

surowego materiału, miejsc, które nie byłyby reali‑

Kamień = realność = byt = nieokreśloność = ciem‑

stycznie dookreślone. Formy tej bryły niosą jednak

ność = Noc. Zaś wszystko, co wyłania się stamtąd,

wieloznaczne sugestie, budząc pytanie za pytaniem,

to postać tylko, zjawisko, obraz?

wzywając do podjęcia prób odpowiedzi wynajdywa‑

Schiavo che si ridesta, czyli „niewolnik budzący się”. Spójrzcie: równie dobrze „zasypiający”. Oto

rze człowieka i jego losie (zauważmy podobieństwo

postać… Tak, postać? Jaka tam postać… Spójrzcie: nie

tego torsu z postacią Adama w rysunkowym studium

postoi, nie ustanie, jeśli nawet z upadku się dźwiga.

z 1508 r. czy fresku Stworzenie Adama z roku 1510).

Oto postaciowienie w objęciach wzburzonego żywiołu.

Bóg rzeki: ciało niczym krajobraz brzegów prze‑

Istota, co istni się, ale przecież nie istni siebie sama.

łomu. Ciało, które opływa i kształtuje niewidzialny

Poszukując odniesień, paralel, natrafiam na kar‑

nurt, które samo płynie, spływa… Postać w skrępowa‑

ton Michała Anioła – studium do Piety. Uderza ana‑

niu, a zarazem w wewnętrznym napięciu swej istoty,

logia: postać osuwającego się ciała Chrystusa opływa

ze swej istoty… zamarłej? Żywej? W napięciu nie‑

ciemny żywioł.

ustannego odśrodkowego dążenia poza… Za ciasno jej

Schiavo che si ridesta. Oto równoczesność dwu

w tym imago… Jakiś głos wzywa ją: „Powstań!”? Jeśli

ruchów, przeciwzwrotnych tendencji, zatapiania

jest tu zarazem obecny jakiś bóg, „Bóg rzeki”, (nie)

i wyłaniania. Postać zawieszona w takim „pomię‑

widzialny jak ona, to najwyraźniej jest to Bóg rzeki

dzy”? Zanurzająca się w czeluść, pod własnym cięża‑

Heraklita, wód stworzenia, wód przemiany: „Do tej

rem?, śniąca już snami tamtej strony, konająca?... czy

samej rzeki wstępujemy i nie wstępujemy, jesteśmy

wyrzucana na zewnątrz, na jaw przez wody mroku?

i nie jesteśmy”⁷.

Pomiędzy nieświadomością a świadomością? W polu

Współobecność, równoczesne nakładanie się

opozycyjnych mocy, Dnia i Nocy, w przejściu pomię‑

dwu przeciwstawnych tendencji w każdym akcie

dzy nimi. Jak w majakach zasypiania‑przebudzenia,

egzystencji znajduje obraz w wielu dziełach sztuki.

pomiędzy jawą a bezjawą marzeń sennych? Niewolnik

Twórcze dokonanie człowieka, zdaje sobie sprawę

to: dzieje się z nim coś, czym nie kieruje, jeśli nawet

z tego sam artysta, nie jest proste, nie jest samym

w tym uczestniczy i tego półświadomie doświadcza.

wzlotem, wolnym od upadku, przeciwnie, nicestwie‑

Pokrewny wgląd w naturę egzystencji człowieka

24

nych w nich samym (dialog). Ożywia je myśl o natu‑

niem w stronę rozistniania się. Wyspiański taką „ideę

znajduję w tzw. Torsie boga rzeki. To dzieło Michała

egzystencji” (jego określenie) znajduje w obrazie czło‑

Anioła, ukazujące powaloną postać człowieka,

wieka‑pochodni. Ofiara z siebie, cząstka po cząstce,

powstało jako model rzeźby Bóg rzeki (Dio fluviale,

ze swoich przekonań, oczekiwań, projektów, stanowi

Wiadomości asp /58


„W niewiadomości człowiek żyje, w niewiadomości błogosławion. Płomień ten boski kto odkryje, potępion może być lub zbawion”. (Konrad, trzymając pochodnię, którą wziął z rąk Hestii, Wyzwolenie).

warunek ruchu ku światłu, wzlotu w świetle. Nie‑

Przypisy

uchronny tragizm: „Każde włókno z osobna dowiaduje

1 Por. J. Krupiński, Homo schistos: sobą (nie)bycie, [w:] Jaspers:

się o swym istnieniu i ginie zżarte gorącem jadu pło‑

człowiek w epoce przełomu, red. C. Piecuch, Kraków 2012 [w druku]. M. Eliade, Mitologie, [w:] Próba labiryntu.

miennego” (Meleager); „Umierać musi, co ma żyć...”

Rozmowy z Claude‑Henri Rocquetem, przeł. K. Środa,

(Kora, Noc listopadowa, scena III); „Płonąca, jest

Warszawa, 1992, s. 214, 215. Por. „Dusza nasza jak ptak się

tą żywiołową siłą,/którą posiada DUSZA WOLNA […]. W niewiadomości człowiek żyje, w niewiadomości bło‑ gosławion./Płomień ten boski kto odkryje,/potępion może być lub zbawion” (Konrad, trzymając pochodnię, którą wziął z rąk Hestii, Wyzwolenie)⁸. Wobec powyższego nie mogę nie wspomnieć kamiennych rzeźb Brancusiego z serii Ptaki. To idyl‑ liczne wyobrażenie, dalekie jednak od naiwności kiczu, który jako taki zawsze ukazuje życie bez napięcia,

wyrwała…” (Ps 124, 7). 2 Nawet określenie życia człowieka jako „egzystesencji” (wydarza‑ nie się istoty/esencji w istnieniu/egzystencji) byłoby zbyt bli‑ skie temu wyobrażeniu, że człowiek po prostu jest bądź staje się. 3 Michał Anioł, z wiersza La mia allegrez’e la maninconia. Przekład za: J. Ortega y Gasset, Rozmyślania o Escorialu, [w:] Dehumanizacja sztuki i inne eseje, przeł. P. Niklewicz, Warszawa 1980, s. 88 (tamże w przekładzie pominięte są wezwania „O Boże”, jakkolwiek cytowany przez Gasseta oryginał zawiera „O Dio”…). 4 Michał Anioł, Poezje, przeł. L. Staff, [w:] Artyści, myśliciele, kro‑

ukazuje tylko jedną stronę życia, jak gdyby ta mogła

nikarze o sztuce. 1500–1600, red. J. Białostocki, Warszawa

zostać oderwana od drugiej. Ptaki to wyobrażenie

1985, s. 156.

szczęścia, jednak nie dlatego, że ukazują lot. Pisze Eliade, z myślą o tych rzeźbach: „lot jest odpowied‑ nikiem szczęścia, ponieważ symbolizuje wznoszenie się, transcendencję, przekraczanie kondycji ludzkiej. Lot jest równoznaczny z unieważnieniem ciężaru i jest

5 Mistrz Eckhart, O człowieku szlachetnym, [w:] Traktaty, przekł. W. Szymona, Poznań 1987, s. 136. 6 L. Staff, Jeńcy Michała Anioła, [w:] tegoż, Pisma zebrane, t. 1, Warszawa 1967, s. 895–900. 7 Heraklit, Diels‑Kranz, 22 B 49a; przeł. B. Kupis. 8S zeroko pisałem o tym, także w nawiązaniu do myśli Słowackiego (Genezis z Ducha) w: J. Krupiński, „Idea

ontologiczną przemianą człowieka”. Jednak szczęście

egzystencji” jako źródło aktu twórczego. Stanisława

ukazane w Ptakach polega na ukazaniu niemożliwo‑

Wyspiańskiego teoria sztuki, [w:] Stanisław Wyspiański.

ści: pogodzenia przeciwieństw. W tych kamiennych rzeźbach, zawierających „»materię« i »lot«, ciężar i jego zaprzeczenie”, sam Eliade znajduje obraz „trans‑ mutacji »materii«”, urzeczywistnienie harmonii

W labiryncie świata, myśli i sztuki, red. A. Czabańska‑Wróbel, Kraków 2009 (zwłaszcza część: Egzystencjał pochodni). Por. „To człowiek się rodzi, by jęczeć, /jak iskra, by wznieść się w górę” (Hi 5, 7). Por. Goethe: „Umrzyj i stań się!”. Por. S. Weil: „Świeca jest obrazem istoty ludzkiej, która w każ‑ dej chwili ofiarowuje Bogu swoje wewnętrzne spalanie,

właściwej coincidentia oppositorum. Eliade podziwia

wewnętrzne zużycie wszystkich kolejnych chwil, które

Brancusiego w tym, że „udało mu się wyrazić pęd

są istotą życia wegetatywnego. /To tyle, co ofiarować Bogu

wznoszenia się przy użyciu tworzywa będącego arche‑ typem ciężkości”⁹. To ideał. Faktyczne życie człowieka to życie w rozszczepieniu, w napięciu przeciwstaw‑

czas. /To tyle, co samo zbawienie”. 9 M. Eliade, Brancusi i mitologie, [w:] Próba labiryntu…, dz. cyt. Por. „Dusza nasza jak ptak się wyrwała…” (Ps 124,7).

nych sił (chrześcijaństwo rozpoznaje je jako „Krzyż”). 25


Idee

Solunt – – Machu Picchu Sycylii Jacek Dembosz które usytuowane było na nizinie Santa Flavia,

Ur. w 1946 r. w Krakowie. W latach 1967–1973 stu‑

W przeciwieństwie do najbardziej znanych na Sycy‑

na przylądku Solanto. Prowadzone tam wykopaliska

lii miejsc z zabytkami z czasów grecko‑rzymskich:

odsłoniły pozostałości osiedla fenicko‑punickiego

Agrigentu, Segesty, Selinunte, Syrakuz, Taorminy

datowanego na koniec VII w. p.n.e. Odkryto w nim

i paru innych, Solunt traktuje się po macoszemu,

ślady po ceramicznych warsztatach rzemieślniczych.

pomijając go w planach wycieczek po wyspie. Może

Podobne warsztaty zlokalizowano na obszarze prze‑

dzieje się tak, dlatego że wiele przewodników rów‑

mysłowym w Motyi, na zachodzie Sycylii. To archa‑

nież go przemilcza. Może dlatego, że ruiny miasta,

iczne osiedle zostało zniszczone przez Dionizego I

Akademii Sztuk Pięknych

pochodzącego z okresu hellenistyczno‑rzymskiego,

z Syrakuz na początku IV w. p.n.e.

w Krakowie. Dyplom uzy‑

położone są na Monte Catalfano, wysokiej górze,

Obszar oznaczony na mapie literą „B” leży

na którą wejście wymaga pewnego wysiłku. Na miej‑

w okręgu Campofranco Olivetano. To nekropo‑

scu okazuje się, że chociaż góra robi wrażenie niedo‑

lia. Znajdują się tam nagrobki datowane na okres

i Wydawnictw ASP. Zajmuje

stępnej, pokonanie drogi do wykopalisk nie jest zbyt

wczesnohellenistyczny. Odkryto je pod koniec XIX w.

się literaturą, fotografią,

forsowne. To usytuowanie osady na uboczu szlaków

Podobne są do innych tego typu nekropolii punickich

turystycznych wychodzi Soluntowi na zdrowie. Zwie‑

rejonu śródziemnomorskiego. W Soluncie znajduje

dzających jest niewielu, a w porze sjesty nie ma już

się wiele typów nagrobków, prawie wszystkie wydrą‑

nikogo, można więc do woli niespiesznie buszować

żone są w skałach. To nagrobki komorowe, wyko-

diował na Wydziale Form Przemysłowych

skał u doc. Antoniego Haski. Obecnie pełni funkcję kie‑ rownika Działu Promocji

filmem.

po starożytnych uliczkach. Wnikać do odkrytych

nane w grotach i szybach. Najbardziej rozpowszech‑

wnętrz, zaglądać pod każdy kamień i doświadczać

niony typ pochówku to pochówek w hipogeum z wej‑

bycia sam na sam z historią. Miasto jest niewidoczne

ściem od wschodu, wydrążonym w skalistym wale,

z dołu i do ostatniej chwili, nawet gdy już wkraczamy

z wejściem korytarzowym z trzema lub czterema

na szeroką brukowaną Drogę Via dell’ Agora, ukryte

stopniami. Nagrobki komorowe w Soluncie były

przed oczami ciekawskich. To maskowanie udało się

przeznaczone dla rodzin i służyły do powszechnego

starożytnym.

użytku. Wykorzystywano je od końca VI w. p.n.e. aż

Tukidydes wspomina Solunt jako jedno z trzech miast, obok Motyi i Panormo (Palermo), założonych

do czasów hellenistycznych. Nekropolię można zwie‑ dzać po złożeniu odpowiedniej petycji.

na wyspie pomiędzy VIII i VII w. p.n.e. przez Fenicjan.

Prawdopodobnie kierując się zamiarem unik‑

A – Solunt archaiczny

Na ten okres też datuje się początek greckiego osad‑

nięcia zagrożenia w postaci licznych najazdów

B – Nekropolia

nictwa na Sycylii. Ten przyczółek fenicki na Sycylii

od strony morza, zdecydowano się założyć nowe mia‑

1. archaiczna/klasyczna

znany jest też pod nazwami: Solunto, Soloeis, Solous,

sto na szczycie pobliskiej góry Catalfano. To obszar

Solunt fot. satelitarna ↗

2. archaiczna/hellenistyczna 3. hellenistyczna C – Solunt hellenistyczno‑ -rzymski

Solus, Soluntum. Na mapie satelitarnej zaznaczono trzy obszary: A, B i C. „A” to obszar pierwszego archaicznego osiedla,

26

Wiadomości asp /58

oznaczony na mapie literą „C”. Obejmuje on heleni‑ styczno‑rzymskie miasto Solunt, które dzisiaj właśnie mamy możliwość podziwiać.


27


zwanego ippodameo od imienia greckiego archi‑

Strefa mieszkalna

tekta Ippodamo (Hippodamosa z Miletu – koniec V w. p.n.e.). Ten układ urbanistyczny jest charaktery‑

Strefa publiczna

styczny dla budynków (insulae), planowanych według

Strefa sakralna

skrzyżowań ortogonalnych głównych dróg (platelai) i dróg podrzędnych (stenopoi). Utrzymał się on aż po II w. p.n.e. Solunt posiada najbardziej wyczerpującą i kom‑ pletną dokumentację prywatnych domów odkrytych na Sycylii datowaną na okres hellenistyczno‑rzymski. Domy są typu hellenistycznego, z podwórzem perysty‑ lowym i pierwszym piętrem, udekorowane farbami do ścian i mozaikami z okresu rzymskiego. W miejscu, na którym rozciąga się ten złożony obszar archeologiczny, utworzono „park archeolo‑ N

giczny”. Jednak tylko jego część, obszary związane z miastem hellenistycznym i nekropolią, to własność państwowa. Nowy program „Soprintendenza ai Beni

SOLUNT Plan sytuacyjny

szerzenie obszaru własności regionalnej, co planuje się uzyskać poprzez zakup prywatnych budynków

Ruiny Solunto zostały odkryte z końcem XVI w.

i zamianę ich na muzea. Zamierza się także wyposa‑

przez sycylijskiego topografa Tommasa Fazella.

żyć cały obszar w zaplecze potrzebne do zarządzania

Następne lata przyniosły kolejne znaleziska arche‑

dużym i szerokim obszarem wykopaliskowym. Przed‑

ologiczne: długie odcinki murów, w 1825 r. – posągi

sięwzięcia te są w większości finansowane przez Unię

bogów z II w. p.n.e. (obecnie w Muzeum Palermo), naj‑

Europejską. Wizytę w parku warto połączyć z odwie‑

nowsze zaś – monety Kommodusa (180–192 r. n.e.);

dzeniem dwóch pawilonów muzealnych.

zakłada się, że mniej więcej w tym okresie miasto

28

Culturali e Ambientali” w Palermo ma na celu roz‑

Większość powierzchni miasta zajmują domy

zostało prawdopodobnie opuszczone. Przypadek

prywatne z wejściami na boczne ulice i ze sklepami

Solunto stanowi jeden z ciekawszych elementów

wzdłuż arterii głównej. Starożytny Solunt posiada

naszej wiedzy o starożytnych, gdyż świadczy o spo‑

gęstą sieć ulic. W celu uzyskania efektu dekoracyj‑

tkaniu kultur greckiej i punickiej.

nego nawierzchnia ulic pokryta jest brukiem z deli‑

Domy, usytuowane na tarasach, i ulice zbudo‑

katnej cegły, który pokrywa ostatnią, ważną część osi

wano według regularnego planu urbanistycznego

głównej miasta, część Drogi Agory i Plac Agory. Tego

Wiadomości asp /57


← Widok na Solunt z Drogi Oliwek

typu bruk z delikatnej cegły stanowi wyjątek, biorąc

na przemian z kolorowymi fragmentami z marmuru

pod uwagę systemy dróg znane w południowych Wło‑

(scutulatum). Jedno z pomieszczeń w zachodnim

szech i na Sycylii i sugeruje porównanie do układu

skrzydle posiada białą podłogę z plastrów wapie‑

rombowego w rzymskim mieście Cori (I w. n.e.).

nia i wykonane z białego stiuku malowidło ścienne,

Napis na bruku wykonany przez eurgetes Askla‑

z którego dobrze zachował się na miejscu tylko frag‑

posa, członka bogatej rodziny z Soluntu w II w. p.n.e.

ment odlewu. Znany zbiór sześciu paneli w ii stylu

przedstawia konkretny dowód na miejski patronat

pompejańskim, który jest wystawiany w Regional‑

nad miejscem. Podrzędne stenopoi, z których wycho‑

nym Muzeum Archeologicznym im. Antonia Sali‑

dzi całkowicie odkopana Droga Via Mileto, wykonane

nasa w Palermo, pochodzi z sześciu pomieszczeń

są z dużych płyt piaskowca dla wyrównania poziomu

na wschodnim tarasie, obecnie używanym jako Biuro

wzgórza i charakteryzują się schodkowymi rampami.

Wykopalisk. Cykl ten jest prawdopodobnie najlep‑

Na drodze znajdowały się ambitus, kanały wodne, które dzieliły wzdłuż insulae. W ambitus zbierała się nadwyżka wody desz‑ czowej, gromadzona w zbiornikach umieszczonych zarówno w domach, jak i w miejscach publicznych, jak np. wielki zbiornik koło agory. Tak zbierana woda była dostarczana do wielu obszarów miejskich, a następnie pompowana do podnóża zbocza. Ten inteligentny i zaawansowany system nawadniania i drenowania prawdopodobnie należy przypisać kul‑ turze punickiej, ponieważ typologia wielu zbiorników

Dom Masek

szym przykładem malarstwa ściennego (pochodzi

przypomina te pochodzenia punickiego, w kształ‑

z okresu Republiki Rzymskiej) obecnie wykopanym

cie owalnym (jak „wanna”), występujące na całym

na Sycylii, przedstawiającym girlandy i wieńce, z któ‑

obszarze wykopalisk, podobne do tych z Kerkouane

rych zwisają haftowane zasłony i maski teatralne,

i Kartaginy w Tunezji.

używane zarówno w komedii, jak i w tragedii. Pomię‑

Kilka domów zasługuje na szczególną uwagę –

dzy fragmentami pochodzącymi z Soluntu mamy

Dom Masek, Gymnasion, Dom z Girlandami i Dom

pozostałości kolumn dekorowanych kamiennymi

Ledy. Dom Masek położony jest w wyższym obszarze

płaskorzeźbami i malowanymi postaciami w typowej

insula 11. Został odkopany w latach 1868–1869 przez

„pompejańskiej czerwieni”.

Giovanniego Patricola. Dom zbudowano na dwóch

Ze względu na modele typologiczne i styl, cykl

poziomach – na wyższym główne pomieszczenia

obrazów w Domu Masek można porównać z obra‑

są okrągłe, z szerokim perystylem, ich podłogi

zami z willi Publiusza Fanniusa Synistora w Bosco‑

wykonane są z białych plastrów wapienia i ułożone

reale i z domem Obelliusa Firmusa w Pompei. Białe 29


↑ Z Gymnasionu pozostały trzy kolumny ↗ Freski z Domu Masek

→ Gymnasion, rekonstruk‑ cja fasady

30

mozaiki ozdobione czarnymi tesserae pochodzą

dojść na parter obszaru mieszkalnego od Drogi Caval‑

prawdopodobnie z tego samego okresu – I w. p.n.e. –

lariego poprzez korytarz. Naprzeciwko wejścia w pół‑

i należą do rozpowszechnionego typu, znajdowanego

nocnej części podwórka znajduje się szeroka exhedra

zarówno w miastach na obszarze Wezuwiusza i w Rzy‑

z wieloma pozostałościami po bogatych mozaikach

mie w systemach dekoracyjnych 2 stylu.

dekorujących podłogę oraz malowidła ścienne ostat‑

Jednym z najbardziej luksusowych domów w mie‑

niej fazy 2 stylu. Na skalistej ostrodze wzniesiono,

ście był Gymnasion. Na miejscu wykopalisk odkryto

pokrywające cały obszar domu, pomieszczenia wyż‑

inskrypcję adresowaną do gimnazjarchy, stąd nazwa.

szego piętra, położonego ok. 5,70 m powyżej głów‑

Budynek charakteryzował się dużymi pomieszcze‑

nego poziomu. Wiele elementów architektonicznych

niami i imponującą kolumnadą – do dziś ostały się

nadal zachowało się w dobrym stanie. Pomiędzy

zaledwie trzy. Jak większość domów w Soluncie, Gym‑

nimi znajdują się części półkolumn z dekorowanymi

nasion leży na stromym zboczu. Jego ściana frontowa

poręczami oraz kilka gzymsów z nadokiennikami.

od strony Via dell’ Agora liczyła 15 m i posiadała

Wyższy obszar domu ze zbiornikiem i podwórkiem

trzy piętra (11 m wewnątrz samego domu). Obszar

dostępnym niezależnie od strony Drogi Cavalla‑

handlowy z czterema sklepami wychodzi na Via

riego stanowił miejsce dla służby. Niektóre ważne

dell’Agora, a w części tylnej znajdują się pomiesz‑

fragmenty architektoniczne gzymsów i szczytów

czenia z podniesionymi pokojami dostępnymi z nie‑

dachów sugerują, że mógł być kilka razy gruntow‑

których klatek schodowych. Główne piętro domu

nie przebudowywany.

jest położone około 4 m ponad poziomem sklepów

Wśród domów w Soluncie wyróżnia się również

i posiada kilka pomieszczeń wokół kwadratowego

Dom Ledy, nazwany tak ze względu na malowidła

perystylu z czterema kolumnami na boku. Można

mitologiczne w tablinum (jadalni). Jest najbardziej

Wiadomości asp /58


Wśród domów w Soluncie wyróżnia się również Dom Ledy, nazwany tak ze względu na malowidła mito‑ logiczne w tablinum (jadalni). Jest naj‑ bardziej reprezenta‑ tywnym kompleksem z racji bogatego systemu dekoracyjnego.

reprezentatywnym kompleksem z racji bogatego

które miało wewnętrzne domowe palenisko i jesz‑

systemu dekoracyjnego. To dom z perystylem z joń‑

cze jeden okrągły zbiornik, było zamknięte od strony

skim portykiem w porządku niższym i wyższym oraz

perystylu.

z planem rozciągającym się na trzech poziomach.

Część służbowa była umieszczona w narożnych

Na parter można się dostać od strony Drogi Ippo‑

pomieszczeniach południowo‑zachodnich pierw‑

dama z Miletu poprzez duży westybul (a), znajduje się

szego piętra (l‑m), dostępnych od drogi przez dru‑

w nim exhedra (h) z dwubocznymi cubiculami (d, i)

gie wejście. Całe główne piętro udekorowano białą,

i sypialnie po stronie północnej oraz tablinum, bogato

monochromatyczną mozaiką sięgającą aż do całego

dekorowane malowidłami (g) po stronie zachodniej.

białego perystylu, podczas gdy w jednym z cubicu‑

Wschodnia część perystylu jest ograniczona punickim

lów (komorze) występuje znana już verniculatum

zbiornikiem w kształcie „wanny” (c) – prawdopo‑

emblema (mozaika z małą ilością tesserae) z przed‑

dobnie po tej właśnie stronie znajdowały się inne

stawieniami podobnymi do spotykanych na okrągłej

pomieszczenia ściśle połączone z cubiculum, poło‑

biżuterii, wykonana prawdopodobnie ręcznie przez

żone w południowo‑wschodniej części. Na niższym

artystów aleksandryjskich. Dom ma także piętra

piętrze wychodziły na sklepy z mezzaniną, otwartymi

signinum (cocciopesto), dekorowane mozaiki oraz

na Drogę Agory.

↖ Dom Ledy

cementowe podłogi wywodzące się z tradycji punic‑

Po stronie tablinum dwie symetryczne klatki

kiej. Są w nim również ważne pozostałości malowideł

schodowe prowadziły na wyższe piętro i do pomiesz‑

ściennych pochodzących z kilku faz dekoracyjnych.

czeń służbowych (łazienek i kuchni), które znaj‑

Proste, schematyczne elementy architektoniczne

dowały się pomiędzy dwoma piętrami. W późnym

można przypisać wczesnej i późnej fazie drugiego

okresie wejście od północno‑zachodniej strony,

stylu i można je rozpoznać na dekoracjach exhedra 31


Fotografie Jacek Dembosz

↑ Dom Apokryfy

zgromadzeniom z małą okrągłą cavea, duża zada‑ szona cysterna oraz stoa z portykiem wywodzącym

→ Typowy dom helleńsko‑rzymski

się w prostej linii z greckiego projektowania, choć

Muzeum – Solunt

do dziś przetrwała w późniejszej wersji. Wielkie stoa (portyk), główny zabytek agory, stoi wzdłuż zachodniego boku placu, a duży zbiornik publiczny, którego pozostałości kolumn są widoczne, mieści się w części północnej. Stoa, które posiada wewnątrz wiele exhedrae, częściowo wykutych w skale, było zbudowane początkowo na kształt litery π, tak że można zobaczyć pozostałości stopni w por‑ i cubiculum w skrzydle północnym. Aż do okresu przej‑

32

tyku. Przeznaczone było na działalność handlową.

ścia od drugiego do trzeciego stylu można je przypisać

Ten typ planu jest znany dzięki innym przykła‑

obrazom tablinum, gdzie z dużych paneli z ramami

dom w świecie greckim, a w szczególności można go

wystają postacie Ledy z łabędziem, Dioskurów, jak

porównać ze stoa Filipa II w Megalopolis. Na stylobate

i posągi mitologiczne.

(podstawa), prawie całkowicie zniszczonej, po trzech

Agora stanowiła centrum życia publicznego.

stronach znajdują się kolumny portyku. Exhedrae,

Główna oś północ–południe, Droga Agory, prowadzi

częściowo zachowane po długiej stronie zachod‑

do dużego placu o wym. ok. 50 x 20 m, wybruko‑

niej, które były przeznaczone na użytek publiczny,

wanego cegłą jak wyższa część Drogi Agory. Budyn‑

wychodzą na stoa z dwoma kolumnami in antis. Kilka

kami publicznymi wokół agory były: teatr otwarty

elementów architektonicznych leżących na Agorze

w kierunku morza, odeon służący publicznym

należy do stoa, a pomiędzy nimi jest kilka w porządku

Wiadomości asp /57


1

2

3

4

duże pomieszczenie prostokątne, gdzie odbywały

↑ Stoa

się zapasy i inne ćwiczenia sportowe, pomieszcze‑

1. Głowica koryncka

nia (exedrae) do nauki i spotkań, łazienki zarówno do ablucji zimną wodą (loutron) i gorących kąpieli lub sauny (pyriaterion). Duże gimnazjum w Soluncie zbudowano koło teatru, naśladując model urbani‑ styczny rozpowszechniony w całym świecie greckim, 5

6

2. Mozaika z domu Apokryfy 3. Małe okno 4. Płaskorzeźba z jeźdźcem i figurką kobiety 5. Wanienka 6. Relief, Gorgona, II w. p.n.e.

w którym lokalizowano tego typu obiekty wewnątrz ważnych obszarów publicznych, zazwyczaj koło wiel‑ kich sanktuariów lub teatrów. Gymnasion w Soluncie

doryckim i kilka w jońskim, co sugeruje, że mamy

zbudowano na najstarszych strukturach, które nadal

do czynienia z zabytkiem dwupiętrowym. Części porę‑

można rozpoznać pod wielkimi fundamentami cen‑

czy o wzorach rombowych, należące do wyższego pię‑

tralnego perystylu. Podobne można znaleźć w tamtej‑

tra, są niezwykle istotne. Ze względu na ogólny układ

szym teatrze zbudowanym w II w. p.n.e. – w obszarze,

placu i połączenia z innymi istotnymi budynkami

na którym wcześniej stały prywatne domy. Ponie‑

publicznymi, jak teatr i bouleuterion, Agorę w Solun‑

waż nie ma żadnych istotnych porównań ze światem

cie można porównać z tymi w Morgantina i Iaitas,

„Sikeliotas”, gimnazjum można porównać tylko z ery‑

pochodzących mniej więcej z tego samego okresu.

treańskim oraz tymi z Tholos i z Epidauros ze względu

Duży budynek publiczny koło północnej strony

na prosty i schematyczny plan.

teatru, podobnie jak jego poprzednik, też nosi

Punickie miejsca kultu różnią się od greckich

nazwę Gymnasion. Budynek charakteryzuje się sze‑

świątyń: są najważniejszymi świadectwami kultury

rokim perystylem, w którym pozostały tylko bazy

punickiej mieszkańców Soluntu, podczas gdy inne

kolumnady z szerokim westybulem sąsiadującym

typologie architektoniczne – jak publiczne pomniki

z pomieszczeniami służbowymi. Perystyl wychodzi

i domy – są pod silnym wpływem tradycji greckiej

na szeroką exhedrę, mieszczącą się w zachodniej

architektury. Centrum obszaru świętego z trzema

części kompleksu, połączonego małym korytarzem

ołtarzami beteli składa się z obszaru świętego

z szerokim pomieszczeniem na planie okręgu, tolos,

(2 x 2,5 m) na wolnym powietrzu z trzema stelami

gdzie można rozpoznać pyriaterion, pomieszcze‑

w kształcie równoległych rur stojącymi za nim, przed‑

nie do suchej i mokrej sauny. W świecie grecko‑

stawiającymi typowe betele pochodzące z punic‑

rzymskim ćwiczenia fizyczne i umysłowe młodych

kich i fenickich form kultu. W pobliżu znajduje się

mężczyzn odbywały się w gimnazjum, gdzie znajdo‑

zbiornik na krew zwierząt ofiarnych, jaki pokazano

wało się kilka pomieszczeń funkcyjnych: palestra,

na pochylni ołtarza prowadzącej do zbiornika. 33


Wzdłuż Drogi Rzemieślników, równoległej do Drogi Agory, która służyła całej wyżej położonej czę‑ ści wzgórza, leżą domy z wieloma sklepami i warsztatami, odpo‑ wiadające częściom insulae, które jeszcze nie zostały odkopane.

↑ Skrzyżowanie dróg: dell' Agora i Ippodamo Mileto

pieców do pieczenia chleba w wielu pomieszczeniach dużych dolli, przeznaczonych do przechowywania 1

2

żywności, wielu zbiorników i strugów rzemieślni‑ czych, połączonych z kamiennymi ławkami, sugerują,

Na północ znajduje się izba w kształcie litery grec‑

że w tych budynkach znajdowały się sklepy detali-

kiego π w dwóch trzecich używana podczas obrzę‑

czne i hurtowe. Daje to nam malowniczy obraz życia

dów. Pobliskich izb także używano w celach sakral‑

codziennego różnych warstw społecznych mieszkań‑

nych. Jest to dziewięć izb na dwóch piętrach wokół

ców. Solunt, podobnie jak Motya, wyspecjalizował

podwórka, gdzie znaleziono kilka darów wotywnych

się w produkcji amfor transportowych, co może mieć

i kości zwierząt. Ze względu na układ kompleksu

związek z przetwórstwem ryb, szczególnie poszuki‑

można porównać sanktuarium punickie Cappiddazzu

wanego produktu na rynkach punickich.

w Motya z sakralnym obszarem zbudowanym w Seli‑ nus po podboju kartagińskim w 490 w. p.n.e.

34

małych thermae na południowym obszarze miasta,

Wzdłuż Drogi Rzemieślników, równoległej

charakteryzuje się obecnością domów bez perystylu,

do Drogi Agory, która służyła całej wyżej położo‑

z pewnością uboższych klas społecznych. Ta typo‑

nej części wzgórza, leżą domy z wieloma sklepami

logia budynków mieszkalnych, która idzie w ślad

i warsztatami, odpowiadające częściom insulae, które

za skromnymi planami architektonicznymi, została

jeszcze nie zostały odkopane.

1, 2. Amfory z Soluntu

Obszar, który jest położony w pobliżu budynków

odkryta w wielu innych wykopaliskach archeolo‑

Są to w większości budynki z małymi podwórkami

gicznych hellenistyczno‑rzymskiego obszaru basenu

i pomieszczeniami usytuowanymi w nieregularny

Morza Śródziemnego i charakteryzuje się obecno‑

ciąg, połączony klatkami schodowymi, a poza tym

ścią małego, centralnie ułożonego podwórka, wokół

niezależnie poprzez krótkie korytarze. Kierunek deko‑

którego znajduje się kilka pomieszczeń i miejsc

racji architektonicznej i typowy plan odsłaniają han‑

na sklepy i magazyny. Proste domy z podwórkami

dlowy i rzemieślniczy charakter tych budynków, które

są znane na Sycylii, zarówno w IV w., jak i w późnym

wychodzą na ważną drogę, pozwalającą na dostęp

okresie hellenistycznym, w wielu starożytnych mia‑

od północnego wschodu do tarasu sakralnych budyn‑

stach jak Morgantina i Herakleia Minoa. Wydłużony

ków i teatru. Trudno dziś określić funkcję tych budyn‑

kształt domów w Soluncie należy porównać z domami

ków, ponieważ brak charakterystycznych elementów

odnalezionymi w miastach punickich Kartaginy i Ker‑

dotyczących typologii znalezisk. Jednak pozostałości

kouane, datowanymi na przełom IV i III w. p.n.e.

Wiadomości asp /58


↑ Wielki zbiornik na Angorze – jeszcze dziś zbiera się tutaj woda

Punickie domy są w zasadzie prostsze niż domy

położonej w rejonie północno zachodnim. Oczywisty

greckie i różnią się od nich podwórkiem dostęp‑

kontrast jest widoczny pomiędzy bogatymi domami

nym dzięki długiemu korytarzowi prowadzącemu

z perystylem najbogatszych i klas zhellenizowanych,

do wielu mniejszych pomieszczeń. W Kerkouane

które naśladują reguły budowlane rozprzestrzenione

domy te zebrane są w grupy budynków z asymetrycz‑

w całym świecie greckim, i najskromniejszymi

nymi wymiarami, otwartymi na oścież, i placyków,

domami klasy pracującej.

które graniczą z głównymi drogami i zaawansowa‑

Turyści wędrujący wśród ruin starożytnych miast

nymi systemami wodnymi, posiadają także ceglane

sprawiają często wrażenie korowodu ślepców, widzą

wanny. Także w Kartaginie, w domach położonych

zazwyczaj tylko kamienie, bezkształtne gruzowisko

wzdłuż zboczy wzgórza Byrsa i w rejonie Magon,

porosłe trawą czy przysypane ziemią. Inni, dzięki

zbudowanych blisko murów, wzdłuż wybrzeża, obo‑

rozbudowanej wyobraźni, wiedzy wyniesionej z ksią‑

wiązuje taka sama typologia domów z centralnym

żek, dobudowują sobie w głowach ubytki murów, całe

podwórkiem ze studnią i zbiornikiem. Obecność tego

piętra, wypełniają pustostany pamięci, zaludniają

rodzaju budynków, które trwały z małymi zmianami

domy, ulice i place, zdają się widzieć i słyszeć niewi‑

w świecie punickim aż do czasów rzymskich i cha‑

dzialne. Jakby to było wczoraj. Wystarczy tylko chcieć.

rakteryzują się szczególnym kompleksem dekoracyj‑

W każdym razie warto spróbować.

nym – jak wykazuje wiele przykładów późnego okresu

Gdy krążyłem wśród uliczek i resztek domostw

cesarstwa w miastach Sabatha i Lepcis Magna �

Soluntu, przyszło mi na myśl porównanie do ruin

– stwierdzono w Soluncie, w jego obszarach podmiej‑

innego, podniebnego, słynnego inkaskiego miasta:

skich, w małych thermae i w dzielnicy rzemieślniczej,

Machu Picchu. Budowniczym obydwu towarzyszyła 35


↑ Droga Oliwek – prawdopdobnie prowadziła do portu.

chęć ukrycia go przed najeźdźcami w niedostępnych

Gdy krążyłem wśród uliczek i resz‑ tek domostw Soluntu, przyszło mi na myśl porównanie do ruin innego, podniebnego, słynnego inka‑ skiego miasta: Machu Picchu.

górach (tu na niedostępnej górze) i zbliżenia się do bogów. Obydwa wydobyto z uśpienia w niezbyt odległej przeszłości. Solunt, dużo starszy, zniszczony został w III w. n.e. przez Saracenów, do Machu Picchu najeźdźcy nigdy nie trafilii. Kierując się wyborem Monte Catalfano na założenie miasta, jego miesz‑ kańcy brali także pod uwagę bajeczny widok, jaki wtedy (również obecnie) rozpościera się z tego wywyż‑ szenia na morze i góry. Mieszkańców nie ma już wśród nas, ale ślady, które sprzed 2 tys. lat pozostały, wciąż do nas intensywnie przemawiają. Mówią o czasach helleńskich, które w tym miejscu wydają się stano‑ wić w dziejach Europy epokę najszczęśliwszą spo‑ śród wielu innych. Solunt nas w tym przekonaniu utwierdza.

36

Wiadomości asp /58


F e l i e ton

Opowieść o spalonym obrazie ↗ Na postronku,1986, olej na płótnie, 125 × 160 cm

Jacek Sroka

Wiele lat później intarsja (wykonana przez Zbyszka Juszczaka). Obraz nie był publicznie wystawiany, ale

W 1984 r. namalowałem obraz (125 × 160 cm) pod

zobaczył go w pracowni P.G., fotografik z Warszawy,

tytułem Na postronku. Już wcześniej, w roku 1983,

miłośnik mojej twórczości (posiadał już kolekcję

ten motyw pojawił się w czarno‑białej grafice z cyklu

grafik i kilka obrazów).

Ur. 1957 r. w Krakowie. Polski malarz, grafik i rysownik, absolwent Wydziału Grafiki krakow‑ skiej ASP, 1981. Laureat licznych nagród (między innymi Grand Prix Biennale Grafiki w Vaasa, 1987, Grand Prix Biennale Grafiki w Seoulu, 1988, Nagrody ZPAP im. W. Wojtkiewicza, Kraków 2001). Jego prace znaj‑ dują się w licznych kolek‑ cjach muzealnych w kraju i za granicą. Specjalizuje się w sztuce figuratywnej. W swoich pracach posłu‑ guje się głównie metaforą i groteską, które łączy z ele‑ mentami współczesnego ekspresjonizmu.

Młot na czarownice. A w 1985 r. powstała kolorowa akwaforta z tintą o tym samym tytule.

Zamierzał wyjechać z Polski na stałe do Hiszpanii (ale razem z obrazami!). W 1986 r. sprzedałem mu to płótno. Notabene w dniu, w którym obraz był wysyłany do Warszawy (transport przez jego znajomych, pocią‑ giem), poznałem studentkę historii sztuki w Amster‑ damie, Gerdien Verschoor, która akurat przyjechała

↗ Na postronku z cyklu: Młot na czarownice, akwaforta, akwatinta 13 × 14,7 cm, 1986 → Na postronku,

do Polski, spotykała się z artystami, później organi‑ zowała ich wystawy w Holandii. Od tego czasu jesteśmy w przyjaźni. Gerdien jest teraz dyrektorem Codartu (organizacji skupiającej

akwaforta, akawtinta,

kuratorów sztuki niderlandzkiej i flamandzkiej), dwa

45 × 60 cm, 1985

lata temu napisała tekst do katalogu mojej wystawy 37


w Muzeum Narodowym. W ubiegłym roku zadebiu‑ towała powieścią. Przez lata nie słyszałem ani o P.G., ani o obrazie. Aż w 2009 roku… dowiedziałem się przypadkowo, że P.G. – już nie fotografik, a urzędnik magistracki – mieszka w Hamburgu (razem z obrazami). I zaraz przyszła inna wieść, smutna. W pożarze jego mieszkania spłonął dobytek, obrazy, ale też – i to najtragiczniejsze – zginął jego partner życiowy. Tę poruszającą wiadomość potwierdził sam P.G., tele‑ fonując do mnie. Prosił o pomoc w restauracji obrazu, który jako jedyny ocalał fizycznie. Na początku myślałem, że zrobi to konserwator, ale koszty okazały się ogromne, trudne do zaakcep‑ towania przez człowieka, który w nieszczęściu utracił wszystko, także materialnie. Pomyślałem, że sam spró‑ buję „naprawić” stratę. Obraz przyjechał do Krakowa. Płótno i grunt zachowały się nadspodziewanie dobrze, gorzej farba, stopiona, trwale pociemniała. Naciągnąłem płótno na blejtram. Oskrobałem i uzu‑ pełniłem braki gruntu. Postanowiłem zachować (odciąć) fragment spalony i zniszczony. A resztę 38

Wiadomości asp /58


↑ Albo albo, olej na płótnie, 125 × 180 cm, 1986

W końcu lat 90. spłonął w Warszawie – tym razem namalować „na nowo”, nie dosłownie i nie kopiując,

doszczętnie – inny mój obraz. Nosił tytuł Albo albo

choć trudno mówić o nowej wersji, raczej mutacji (?),

(63 kochanków) – 1986. Była i taka grafika, wiele

ostatecznie doszedłem do takiego stanu. ↴

lat później namalowałem wersję, gdzie kochanków (kochanek?) już było 73.

↘ Albo albo, olej na płótnie, 140 × 200 cm, 1998 ↓ Albo albo, akwaforta, akwatinta, 25 × 52 cm, 1986

I taka to historia (ze wspomnień peintre‑graveura).

39


F e l i e ton

Mój Boże, wybacz, zdradziłem Cię z Sal! ¹

→ Sally Mann. Rodzina i Ziemia Muzeum Etnograficzne im. Seweryna Udzieli w Krakowie → 18 v – 29 VII 2012

Darek Vasina

przyciąga wzrok jak magnes. Lub jakiś defekt. Lecz czasem dzieje się tak, że widzimy coś wiele razy i nic.

Mieliśmy na tę wystawę iść razem. Po raz drugi. Jak

Nagle bomba zegarowa z budzikiem trrrrach! Ostatnio

grzesznicy wracający na miejsce zbrodni. Lecz – jak

jest tak, że co sobie wymyślę, to się dzieje, i trochę

często bywa w takich sytuacjach – ten jakże prosty

zaczynam się bać. Dwa miesiące temu przypomnia‑

do realizacji plan zaczął się komplikować i oddalać.

łem sobie jej zdjęcia. Gorączkowo usiłowałem przypo‑

Nauczyciel, rysownik,

Jak w męczącym popołudniowym śnie. W zasięgu ręki,

mnieć sobie, jak się nazywa. Wpisywanie różnych fraz

malarz i grafik.

lecz zawsze o 5 m na dystans.

w wyszukiwarkę, wertowanie tysięcy nazwisk, zero

Ur. w 1964 r. Studia na Wydziale Grafiki

rezultatu. Zrezygnowany, z poczuciem klęski zadzwo‑

w latach 1985–1990.

Spotkanie tam jest jak tajny rytuał.

niłem do Agaty. Nim wymówiłem słowo „halo”, już

Prowadzi pracownię malar‑

Spotkanie tam to nie byle co.

w esemesie przyszło imię i nazwisko. Oglądaliśmy jej

Powietrze naładowane elektrycznością podnosi

niej czytam, że będzie wystawa w Krakowie. W Kra‑

stwa na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. Od 2007 r. prof. ASP.

zdjęcia, trzymając powietrze w płucach. Tydzień póź‑ wbrew ich woli słabowite włosy na rękach. Najpierw

kowie. Czytam drugi raz, szósty, dziesiąty.

zawsze patrzę na twarz. Harmonia rysów twarzy Zbuntowana Sal w Krakowie. Nieugięta Sal w Krakowie. Rogata Sal w Krakowie. Genialna Sal w Krakowie. Wielka Saly w Krakowie. Tam ciągle albo pada deszcz, albo jest tuż po, albo jest tuż przed. Poplątana dżungla, traumatyczny las, który czuję we własnej klatce z żeber. Ta wystawa jest jak trzy etapy wtajemniczenia. Dwa pierwsze przygo‑ towują nas na trzeci. Wszędzie jest wilgoć. Koszula zamienia się w mokrą skórę węża. Mam znów 12 lat. Wydawało mi się, że jesteśmy – jak za pierwszym razem – w starym bunkrze obrośniętym mchem, peł‑ nym śmieci. Wciągamy dym pierwszego papierosa. No ale przecież ja nie palę. No a papieros jest z gumy do żucia. Wśród tych prac naprawdę czuję się dobrze. Ona dodaje mi otuchy. Mówi: „Plecami do siebie, żeby nie 40

Wiadomości asp /58


↑ Bez tytułu, 1996,

zaszli nas od tyłu, zaciśnij pięści, patrz im prosto

hipokrytów. Jeśli masz kosmate, brudne myśli, nie

© Sally Mann. Dzięki uprzej‑

w oczy, lecz czujnik ruchu wyceluj na boki”. Myślę,

zwalaj winy na zdjęcia!

mości Gagosian Gallery ↖ Zakrwawiony nos Emmeta, 1985, © Sally Mann. Dzięki uprzejmości Gagosian Gallery ← Virginia #6, 2004, © Sally Mann. Dzięki uprzej‑ mości Gagosian Gallery

że na jej twardych plecach pełnych mięśni jest miej‑

Przyszedłem tu sam po raz drugi, bo czułem się sam.

sce dla nas oboje.

Przyszedłem tu sam po raz drugi, bo – mimo

W głowie dalekim echem brzmiała mi rozmowa z Arturem. Jak malować obrazy, które poruszą nas

emocji wirujących na zewnątrz z siłą huraganu – tu w środku jestem spokojny jak w oku cyklonu.

tak głęboko, jak głęboko jest w stanie poruszyć nas

Przyszedłem tu sam po raz drugi, bo patrząc

film? Jak malować obrazy, które zrobią z widza emo‑

na te odbitki, mogę się gapić we własną, poo(d)bijaną

cjonalną zmiętą kulkę do grania w zośkę? Czy da się

duszę.

zrobić wystawę, na której ludzie będą płakać? Da

Zdradziłem Cię z Sally Mann.

się zrobić wystawę, na której całe plecy są pokryte skórą gęsi? Zazdroszczę Jessie, Virginii, Emmettowi. Zazdroszczę im, że się nie boją. Zazdroszczę im, że się nie wstydzą. Patrzę w ich oczy jak w szklaną kulę. Będą dzielnymi, wrażliwymi, pięknymi ludźmi. Życie przeora ich charaktery wzdłuż i wszerz, lecz

Wystawa zorganizowana w ramach X Miesiąca

pewność siebie, tolerancja i poczucie wolności, jakie

Fotografii w Krakowie

dostali od matki, da im siłę, żeby to wszystko prze‑ trwać. I jeszcze poczucie, że są kimś specjalnym.

Przypis

Krytycy tych zdjęć to banda idiotów, debile, stado

1 Autor stosuje taką pisownię imienia z rozmysłem

41


Dyplomy

Stacja badawcza Fragment pracy dyplomowej • Praca dyplomowa na Wydziale Grafiki • Autor: Anna Juszczak • Tytuł pracy: Zdawało mi się, czyli opowieść o świa‑ tach nieznanych • Promotor: prof. Stanisław Wejman • Recenzent: prof. asp Dariusz Vasina Anna Juszczak

Trafiam tu do stacji badawczej Mc Murdo. To w zasadzie małe miasto. Jest tu wszystko, łącz‑

Siedzę w samolocie wojskowym. Wokół pełno części

nie z restauracjami, kursami tańca, solarium i ban‑

rozmontowanych stacji polarnych. Obok mnie zwi‑

komatem. Dziwne. Dotychczas miałam wrażenie,

nięci w śpiworach ludzie. Nie wyglądają tak, jak ci

że na Antarktydzie nie ma nic oprócz gór lodowych,

dotychczas. Każdy z nich ma w sobie jakąś tajemnicę.

wielkich pustych przestrzeni śnieżnych i tysięcy

Czemu ze mną lecą? Czemu tam? Skąd uciekają? Nie

pingwinów. Tymczasem stoję przed fabryką, wokół

znam jeszcze ich historii, ale wiem, że niedługo usły‑

jeżdżą koparki, ciężarówki przewożą stalowe rury,

szę. Obok mnie śpi Sam. Pod ręką wciśnięty ma plecak,

a jakiś brodaty mężczyzna, którego dłonie wskazują

w którym kryje się wszystko, co potrzebne do natych‑

na pochodzenie z rodu Inków lub Azteków, spawa

miastowej ucieczki. Śpiwór, termos, składany kajak,

hydrauliczne konstrukcje. […]

wiosło, ubrania. Przygotowany jest zawsze. Ci

Wieczorem w namiocie poznaję kolejnych

ludzie to prawnicy, naukowcy, badacze, informatycy.

ludzi. Wszystkich tu coś łączy. Jaki mieli cel, żeby

Czemu wybierają się w tak odległą podróż? Czemu

tu przyjechać? Naukowcy myjący sterty brudnych

ja tu jestem?

garów, podróżnicy, którzy byli już wszędzie, lingwi‑

-70°C. Idąc przez lodową mgłę, na kilka sekund

ści w miejscu, w którym nie ma języków, ogrodnicy

zostawiam za sobą coś w rodzaju kryształowego

na lodowej przestrzeni. Zdecydowali się porzucić

tunelu. Jest tak cicho, że można się tej ciszy przestra‑

wszystko, co znali do tej pory. Znaleźli tu wolność.

szyć. To NIEPRAWDOPODOBNE. Wychodzę z namiotu,

Każdy po kolei opowiada swoją historię. Niektórzy

śnieg trzeszczy pod moimi stopami. Znam dosko‑

o nurkowaniu, pływaniu w jaskiniach, hodowli aliga‑

nale to uczucie, kiedy ktoś na mnie patrzy. Ale tym

torów. W mojej głowie natychmiast pojawiło się tysiąc

razem to niemożliwe. Przystaję. Słyszę tylko foki

obrazów. Moich własnych wyobrażeń siebie w tych

pod lodem. Przedziwne, tajemnicze, piękne odgłosy.

sytuacjach. Lecz czy w moich myślach jest choć odro‑

Klękam i przykładam ucho do tafli. Dźwięk odbija

bina prawdy? […]

się od lodowej warstwy. Niektórzy porównują ten

Wśród ludzi, którzy przenieśli się na koniec świata,

dźwięk do muzyki Pink Floydów. Wokół pustka. Jak

aby uwolnić się od czegoś, aby nie czuć się niczym

na księżycu. W sekundę zmienia się pogoda. Z pięk‑

skrępowanym, przypomniał mi się Noi Albinoi. Piękny

nej, słonecznej w potworną burzę śnieżną. Nic nie

film. Miejsce prawie takie jak to, w którym jestem,

widzę, natomiast zamiast głuchej ciszy słyszę, jak

i świat tak bardzo oddalony od mojego codziennego

śnieg uderza w tył mojej głowy. Próbuję znaleźć

życia – Islandia. Wielkie góry lodowe, mróz, zaspy

drogę do bazy.

śnieżne, małe miasteczko, z brakiem jakichkolwiek 42

Wiadomości asp /58


↑ Stacja badawcza,

perspektyw. Noi próbuje uciec od świata, w którym

akwatinta, sucha igła,

żyje. Tak jak ci podróżnicy, życiowi rozbitkowie,

do pracowni nr 5. Chwilę użeram się z portierem.

z którymi tutaj siedzę. Tylko że oni naprawdę uciekli,

Okazuje się, że ktoś już wziął klucz. No tak. Środa.

→ Prawie na dnie,

a on stwarza sobie małą oazę, kryjówkę pod podłogą,

I po co te przekomarzania? Wchodzę. Iga pije już

akwaforta z akwatintą,

która po zejściu automatycznie zaściela się dywa‑

siódmą herbatę, a Kacper dwunasty raz tego dnia

nikiem. To drzwi do świata marzeń, snów. Zielona

odpowiada, gdzie jest pilnik. Zabieram się do pracy.

tapeta z hawajskimi palmami i sprytne urządzenie

Przecież dyplom niebawem!

51 � 64 cm

57 � 73 cm

i sok z kaktusa. Wychodzę na III piętro. Pytam o klucz

wyświetlające kolorowe obrazki z Indianami i morzem pozwalają mu zapomnieć o wszystkim, co go otacza. Chce uciec od życia w letargu, życia w jednym miejscu,

Dariusz Vasina

z przyzwyczajenia, z lenistwa. Co prowokuje ludzi, a co zniechęca i sprawia, że tkwią uwięzieni przez całe życie w jednym miejscu? […]

Opowieść o odwadze. Leżę w samolocie wojskowym. Mam na imię Sam.

Kolejnym moim zadaniem jest wyprawa z grupą

Wokół pełno części rozmontowanych stacji polar‑

wulkanologów. Badają jeden z niewielu aktywnych

nych. Obok mnie zwinięci w śpiworach ludzie. Pod

wulkanów – Erebus. Na początku naukowiec opo‑

lewą ręką wciśnięty mam plecak, w którym kryje się

wiada o tym, jak zachowywać się w czasie wybuchu

wszystko, co potrzebne do natychmiastowej ucieczki.

wulkanu. Mówi to z takim spokojem, jakby każdy

Śpiwór, termos, składany kajak, wiosło, ubrania.

na co dzień musiał uważać na spadające z góry odpry‑

W zgrabiałych z zimna rękach trzymam tekst, z któ‑

ski lawy. Schodząc zboczem wulkanu, mijamy wyso‑

rego wynika, że siedząca w kucki po mojej prawej

kie śnieżne słupy wokół okrągłych otworów. To fuma‑

stronie osoba to Ania Juszczak, a ja mam napisać

role. Formy powstające z pary wodnej pochodzenia

dla niej recenzję. Ze ściśniętym gardłem dowiaduję

wulkanicznego. Do niektórych z nich da się wejść.

się z tekstu, że jestem postacią wyimaginowaną,

Należy jednak uważać na te, z których wydobywają

a postać wyimaginowana może napisać tylko wyima‑

się toksyczne gazy. Oczywiście nie przegapimy takiej

ginowaną recenzję. Po czym poznać, że recenzja jest

okazji i włazimy do jednej z nich. Nagle czuję, że coś

wyimaginowana?

mocno uderza mnie w głowę. Nie mogę się otrząsnąć.

Po tym, że nie istnieje.

Przerażona otwieram oczy! To jeden z tych momen‑

Siedzę w sali nr 11 na ul. Humberta 3. Mam

tów, kiedy tak realnie odczuwamy rzeczywistość!

na imię Darek. Jest godzina 14.25. Wokół siedzą zde-

Znowu zasnęłam! Siedzę w 15, przystanek Cracovia.

zorientowani ludzie, bo przez moment wszystkim się

W ostatniej chwili wysiadam. Kupuję bułkę z serem

wydawało, że recenzji nie będzie. Parę sekund ciszy 43


Wychodzę na III piętro. Pytam o klucz do pra‑ cowni nr 5. Chwilę uże‑ ram się z portierem. Okazuje się, że ktoś już wziął klucz. No tak. Środa. I po co te przeko‑ marzania? Wchodzę. Iga pije już siódmą...

to zabieg formalny pomagający wyrazić prostą zasadę: pomysł rodzi pomysł.

W pracach artystki nie znajdziemy portretów tych ludzi. Anna Juszczak skacze do wielkiej dziury

↑ Mc Murdo, akwaforta z akwatintą,

w oceanie, leci wzdłuż skał w kuriozalnym skafan‑

65 � 70 cm

i teoretyczna są elementami jednej całości, gdzie

drze, prawie dotykając ich dłonią, drepcze wkoło

↖ Wrak,

nawzajem się dopełniają, gdzie dyskurs między nimi

stacji polarnej przy 40‑stopniowym mrozie. Poprzez

Uwielbiam dyplomy, w których praca praktyczna

składa się na mocny, jednoznaczny komunikat.

swoje grafiki pozwala nam oglądać to, co widzi jej

Praca pani Anny Juszczak składa się z 13 grafik

wymyślona bohaterka, alter ego, wysyłana w prze‑

większych oraz 21 mniejszych będących częścią unika‑

różne, oniryczne misje. Biegłość warsztatowa widać

akwaforta z akwatintą, 37 � 134 cm ↗ Cisza przed burzą, akwatinta, 51 � 64 cm

towej książki. Już na pierwszy rzut oka widać biegłość

idzie tutaj w parze z giętkością wyobraźni. Więc wizje

warsztatową autorki. Pani Juszczak płynnie niczym

wymyślonej bohaterki to bardziej próba opisu emocji,

→ Fabryka na biegunie

foka pod lodem porusza się po szerokich wodach

wrażeń, dla których ukazania autorka posługuje się

południowym,

technik wklęsłodrukowych. Jest zwinna, celna i zde‑

elementami pejzażu sprowadzonymi do form syn‑

cydowana. Patrząc na smakowite linie akwafortowe,

tetycznych, abstrakcyjnych, lecz nie na tyle odreal‑

pysznie trawione tinty, mam wrażenie, jakby zajmo‑

nionych, by nie zostały rozpoznane. To jakby pejzaż

wała się tym od zawsze. Lecz nie tylko o sprawność

wewnętrzny i zewnętrzny zarazem, widok obejrzany

warsztatową tu chodzi.

i jego odbicie w głowie w jednym. Stacja badawcza,

Z przyjemnością przeczytałem świetną pracę teoretyczną. Z uwagą obejrzałem materiał filmowy

chmura, Mc Murdo, tunel, burza, sen. Praca pani Juszczak opowiada także o przekra‑

będący inspiracją dla autorki. Człowiek‑wiewiórka,

czaniu granic. Opowiada o tym, jak łatwo popaść

ekstremalny nurek głębinowy, Islandczyk chcący

w rutynę, okopać się w umocnieniach z lenistwa,

uciec z miejsca, o którym marzy reszta świata,

utknąć w jednym miejscu bez możliwości, a przede

naukowcy, rozbitkowie życiowi, którzy w poszuki‑

wszystkim chęci jakiegokolwiek działania. To prze‑

waniu swej własnej „ziemi obiecanej” wylądowali

rażająco wieloznaczna metafora. Stacje badawcze

na stacji polarnej na Biegunie Południowym.

w rozsypce, wraki rozczłonkowane na porozrzucane

44

Wiadomości asp /58

akwaforta z akwatintą, 50 � 64 cm


osobno elementy są jak zmęczone dusze, zagubione na lodowatym, ciemnym końcu świata. Wybaczcie Państwo tę odrobinę egzaltacji, lecz nie mogłem się powstrzymać. To także opowieść o tym, że jesteśmy ciągle w drodze, gdziekolwiek się znajdziemy, zawsze będziemy mieli swój świat ze sobą, swój bagaż, lecz także swoje problemy. Jak chmura na jednej z grafik sczepiona akwafortową liną z niby‑kadłubem łodzi podwodnej. Świat jest taki, jakim go postrzegamy, lecz przede wszystkim mamy go w sobie. To my go kształ‑ tujemy poprzez swoją naturę, poprzez swoje emocje. Bohaterowie ze stacji polarnej przybyli tam z różnych regionów świata. To miał być ich azyl. Lecz z czasem to wyidealizowane miejsce staje się kolejnym Ver‑ dun, gdzie miesiącami grzęźnie się w błocie lenistwa, apatii, bezwładu, depresji, rozczarowania. Być może nie chodzi o zmianę miejsca, ucieczka niewiele daje. Trzeba posprzątać w głowie, póki na to czas. Praca Ani Juszczak to opowieść o odwadze. 45


Dyplomy

Świadomość rozdarć

Fragment pracy dyplomowej • Praca dyplomowa na Wydziale Rzeźby • Autor: Monika Rościszewska • Tytuł pracy: Rzeczywistość – Wrażliwość – Deformacje • Promotor: prof. Bogusz Salwiński • Recenzent: dr hab. Jan Tutaj

Monika Rościszewska Inspiracją, punktem wyjścia, centralnym motywem mojej pracy jest świadomość rozdarć, jakim podlega nasze życie. Człowiek zmaga się w wewnętrznej walce. Zadaję sobie pytanie, jak można pozostać wrażliwym w świecie zaawansowanej cywilizacji, tak mocno związanej z postawą konsumpcyjną, nacechowanej skrajną powierzchownością. Artysta, jako osoba wraż‑ liwa, a nawet nadwrażliwa, chcąc tworzyć i przetrwać we współczesnym świecie, musi odznaczać się „grubą skórą”, czyli powinien posiadać dwie cechy osobowo‑ ści daleko od siebie odbiegające. Staram się wyjaśnić, jakie warunki, predyspozycje kierują człowiekiem, dzięki czemu może stać się artystą… i zaczyna two‑ rzyć, co ma na to wpływ, jaka determinacja nim kie‑ ruje i co skłania go do „walki”. W pracy artysty nie ma stanów i rozwiązań zamkniętych i ostatecznych, zarówno w samym twórcy, jak i w rzeczywistości, ku której on się kieruje poprzez swe dzieło. W mojej pracy stosuję dwa rodzaje materiałów, szkło i metal, dwie tak różne materie; porównuję je do dwóch cech osobowości. Gdy patrzymy przez szkło, zniekształca się, a raczej przekształca się obraz postaci. Deformacje w mojej pracy są odpowiedni‑ kiem procesów, którym podlega człowiek, przekształ‑ ceń, przeobrażeń. Toczącej się w nim walki. Pęknięcia, 46

Wiadomości asp /58


Monika Rościszewska

deformacje łamią człowieka, jednocześnie go budując.

Zestaw prac dyplomo‑

Doświadczenia nas zmieniają, odciskają swoje piętno

wych, szkło, metal.

w nas samych, a także w rzeczywistości przez nas odbieranej. Chcę przedstawić trudny do zrozumienia para‑ doks w samej istocie artysty, poprzez opozycję materii chcę ujawnić antynomiczność ludzkiej egzystencji. Artysta, walcząc z racjonalnością świata, decyduje się na alogiczność własnej świadomości, przez co odbie‑ rany jest jako odmienny. Podczas poszukiwań zmaga się z tymi odmiennymi światami, próbując je razem połączyć. Twórczość i urojenia wywodzą się ze strefy cie‑ nia, artysta i twórca urojeń są sobie bliscy w jaskra‑ wości przeżyć, w potrzebie wykreowania całkowi‑ cie nowej rzeczywistości. Jest to świat odmienny od każdego innego, ich własny, możemy go zobaczyć poprzez dzieło, dotrzeć do obiektów, miejsc dla nas nieznanych. 47


Dyplomy

• Praca dyplomowa na Wydziale Architektury Wnętrz • Autor: Marika Wata • Tytuł pracy: Villa Imaginarium – przestrzeń dla trzech poziomów duszy • Promotor: prof. Andrzej Głowacki • Recenzent: prof. asp dr hab. Beata Gibała‑Kapecka

Trzy poziomy duszy

Fragment pracy dyplomowej 1

Marika Wata

ale oferuje bogaty zestaw praktycznych metod rozwi‑ jających duchowość, umożliwiających rozwój psy‑

„Albowiem odkryłem wielką prawdę. A mianowicie,

chiczny i doświadczanie stanów transcendentalnych.

że ludzie zamieszkują i że sens rzeczy zmienia się dla

Oparta na założeniach psychologicznych, pro‑

nich w zależności od tego, jaki sens ma dom” – cytat

jektowana przeze mnie Villa Imaginarium przestaje

ten pochodzi z Twierdzy Antoine’a Saint‑Exupéry’ego.

być zwykłym domem w potocznym rozumieniu tego

Jednym z głównych lejtmotywów książki jest zagad‑

słowa, a staje się polem eksperymentów przestrzen‑

nienie przestrzeni domostwa i funkcji ochronnej

nych. Głównym przeznaczeniem projektowanego

domu – stąd tytułowa twierdza (la citadelle). Twierdza, o której mowa u Saint‑Exupéry’ego, nie

przeze mnie domostwa jest pobudzanie wyobraźni twórczej, dzięki czemu Villa Imaginarium otwiera

służy jednak do ochrony przed zagrożeniami płyną‑

przed swym mieszkańcem wrota prowadzące w głąb

cymi z zewnątrz. Autor pisze o domu‑twierdzy, chro‑

jego własnej duszy.

niącym człowieka przed samym człowiekiem, przed jego wewnętrznym nieładem i mrocznymi skłon‑

Mój dom – moja wyobraźnia

nościami. Układ domostwa w tym ujęciu stanowi

Przestrzeń prywatna to przestrzeń naszego wolnego

oparcie dla ładu duchowego człowieka, ma wpływ

wyboru, możemy ją w 100% dostosować do naszych

na kształtowanie osobowości. Porządek domu‑

potrzeb i stylu życia, tak by służyła nam jak najle‑

twierdzy – tego najbliższego, ukochanego otoczenia,

piej swą funkcjonalnością i pięknem. Przestrzeń

którego doświadczamy w sposób fizyczno‑duchowy

prywatna to przestrzeń naszej codzienności, w jej

– kształtuje w nas poczucie sensu życia. Rozważania nad materialnym sensem rzeczywi‑

granicach stajemy się władcami czasu. Tylko od nas zależy, czy wyznaczymy w niej miejsca codziennych

stości naprowadziły mnie na trop przestrzeni tworzo‑

rytuałów i jakie to będą rytuały. To, co wyróżnione

nej z myślą o duchowości. Głównym źródłem inspira‑

w przestrzeni, stanie się również najważniejszym

cji dla projektowanej przeze mnie Villi Imaginarium

elementem naszego codziennego życia.

stał się model osobowości człowieka, stosowany w psychosyntezie (jednym z systemów psychologicz‑

Beata Gibała‑Kapecka

nych wyrosłych na gruncie psychoanalizy). Psycho‑ synteza uzupełnia psychoanalizę o założenia doty‑

Zaprojektowana przez panią Marikę Watę struktura

czące wyższych, zdrowych aspektów ludzkiej natury.

domu to figura‑marzenie – stanowi całość od góry

W odróżnieniu od psychoanalizy, psychosynteza nie

do dołu, do ostatniego szczegółu. Konsekwentnie

skupia się na lokalizowaniu czynników chorobowych,

te same idee pojawiają się przy każdej kształtowanej

48

Wiadomości asp /58


Przestrzeń prywatna to przestrzeń naszej codzienności, w jej granicach stajemy się władcami czasu. Tylko od nas zależy, czy wyznaczymy w niej miejsca codziennych rytuałów i jakie to będą rytuały. To, co wyróżnione w przestrzeni, stanie się również naj‑ ważniejszym elementem naszego codziennego życia. 1. Centrum. Usytowany

przestrzeni do mieszkania. Ich rozwiązania formalne

centralnie komin łączy

i funkcjonalne sfinalizowane zostały w wyniku roz‑

bywania w samym jej środku, a płynące z otoczenia

mowy „somy z somą”, tej bardziej myślącej z tą bar‑

ścian sygnały skłaniają do tego, by starannie przyj‑

3. Strefa pracy i wypo‑

dziej czującą, są konstruktem także filozoficznym,

rzeć się problemowi uporządkowania wnoszonych

czynku. Symboliczna brama

w którym chodzi o samouzdrowienie poprzez zestro‑

obiektów i tych nieodłącznych przedmiotów w postaci

jenie umysłu i ciała.

– cytuję – „zrzutów według kolorów”, bo zużyte…

fizycznie trzy poziomy Vili. 2. Strefa snu.

z onyksu zamocowana na kratownicy.

równocześnie nastroje i odczucia, zachęcając do prze‑

Realizm zaprojektowanej architektonicznej prze‑ strzeni wewnętrznej to drobiazgowa i detaliczna zgodność tradycji, funkcji, znaczeniowych odniesień symbolicznych, materiałów, ich faktur i kolorystyki oraz materii światła. Założona przez autorkę obec‑ ność etycznej prawdy o przestrzeni stanowi o praw‑ dzie zbudowanej struktury, tym samym określa jej duchowy wymiar. Kategorie estetyczne są tożsame z kategoriami etycznymi. Ten dom może być podporą dla jej i tego drugiego stanu ducha, stwarza możliwość utrzymania przy życiu tych ważnych i tych nietrwałych aspektów

2

osobowości mieszkańca. Równocześnie ma stanowić strefę otwartą dla eksperymentów, by szukać nowych scenariuszy przebywania i przemieszkiwania. Służą temu zaprojektowane figury wyobraźni typu „akwa‑ rium ogród wewnętrzny”, „kryjówka biblioteka”, „imaginarium”, odnoszące się do metafor, znaczeń i znaków. Nowa organizacja wnętrza mieszkalnego – któ‑ rego dominującą cechą jest synteza formy – sprzyja dramaturgii życiowej podsycanej przez równoprawnie obecne integralne byty domu typu „drzewo” – miesz‑ kaniec „sali pustej”, bo zewnętrznej. Nakłada to różne formy aktywności w „sali medialnej”, stymulując

3 49


W y s ta w y

Obrazy niewiedzy O wystawie Andrzeja Bednarczyka → Galeria Extravagance → 9 XII 2011 – 28 IV 2012 → Kurator wystawy: Adriana Zimnowoda → Autor wystaw: prof. Andrzej Bednarczyk → 11 v 2012 – 17 vi 2012 → Grafika wydawnicza: Ryszard Gęsikowski → Fotografie Piotr Halter Michał Zawada

otoczony szeregami prac wykonywanych w pełnej różnorodności mediów, sam układ „topograficzny”

I. Thema

Ur. w 1985 r. w Krakowie. Studiował historię sztuki na UJ oraz malarstwo w ASP w Krakowie. Dyplom

sal Zamku Sieleckiego zaczyna powoli wprowadzać

Świadomość melancholijna, wedle filozofów grec‑

go w tę złożoną strukturę, nie narzucając jednej, osta‑

kich zinterpretowanych w Odrodzeniu, charakte‑

tecznej drogi, lecz umożliwiając stopniowe budowa‑

ryzuje ludzi wyjątkowo zdolnych do matematyki

nie własnej ścieżki i własnej strategii odbioru. Krok

i sztuk geometrycznych. Uprawianie tych dziedzin,

po kroku, przechodząc od sali do sali, odbiorca, roz‑

zmuszające umysł do przebywania w skończonym

wijając za sobą niewidzialny kłębek Ariadny, toruje

świecie wielkości, ilości i miary, sprawia, że sfera

sobie drogę pośród złożonych sieci narracji. Choć być

w pracowni prof. Andrzeja

metafizyczna, która jest nieobliczalna i istnieje

może najpełniejszy ogląd zyskać można, gdy po wyj‑

Bednarczyka otrzymał

poza dokładnie wymierzonym światem, nie udostę-

ściu z przestrzeni ekspozycyjnej powoli składa się

pnia siebie umysłowi matematycznemu – co napełnia

ze sobą poszczególne głosy tego kontrapunktu i gdy

w 2010 r. Od 2011 pracuje jako asystent w pracowni prof. Andrzeja Bednarczyka.

go niepowstrzymanym smutkiem, tęsknotą, poczu‑

linearnym układom zaczynają towarzyszyć także spa‑

Zajmuje się malarstwem,

ciem własnego ograniczenia.

jające je klamry harmoniczne. Podobnie i niniejszy

fotografią i wideo. Autor

tekst należałoby czytać „symultanicznie”…

wystaw indywidualnych

II.

oraz uczestnik pokazów

Sala pierwsza – już na wstępie ukazująca

zbiorowych w kraju i za gra‑

Pragnę pochylić się nad najnowszymi pracami

pierwsze rozgałęzienie. Otoczony Kosmogonami wg

nicą. Laureat stypendium

Andrzeja Bednarczyka – zbliżyć się do zaprezento‑

Foucaulta, serią grafik naklejanych na nieregularne,

wanej w sosnowieckim Zamku wystawy jako całości

przestrzenne drewniane podobrazia, stoi on – On –

ewokującej polifonię interpretacji. Wyciągnąć z tej

odlew mężczyzny wygiętego w dramatycznym krzyku

tkaniny kilka wątków i spróbować spleść z nich nowy

lub może w histerycznym łuku, napinającym jego

fragment, być może strzęp wyrażony w języku. Niech

sylwetkę do granic możliwości. Zamiast w skórę, ciało

obiektem badania staną się tylko prace i ich współ‑

ma obleczone w plątaninę wydruków, tajemniczych

czesne życie.

schematów, planów, magicznych kwadratów tworzą‑

Janiny Kraupe‑Świderskiej (2008).

cych razem nieprzeniknioną sieć, niczym zewnętrzny

50

III. Canon

układ nerwowy, który swym labiryntem ignoruje

Choć wkraczając na tę pokaźną monograficzną

ciało i buduje własną, niezależną od jego kształtu

wystawę, widz czuje się z początku bezradny,

strukturę. Nieraz trzeba będzie jeszcze powrócić

Wiadomości asp /58


↖ On, masa akrylowa, druk cyfrowy na papierze, 168 � 78 � 78 cm, 2011 → Omia vidit, masa akrylowa, druk cyfrowy na papierze, 155� 78 �87 cm 2012

51


↗ Wędrowiec, tusz na papierze, szkoło drewno, 120 � 88 � 68 cm 2009

↗ Kosmogon wg. Sierpińskiego,

w to miejsce i konfrontować się z jego nachalną wręcz

ściany. Jej ciało nie może być jednak obiektem bez‑

akwarela na papierze,

obecnością, z jego gwałtownym ruchem, z jego wypeł‑

troskiego spojrzenia. Jej skórę pokrywają setki oczu,

nionymi ultramarynowym pigmentem ustami.

Wszystkowiedząca odpowiada na nasz voyeruyzm

152 � 152 cm, 2005

Jeśli widz wybierze drogę w lewo, natrafi na ślepy

wzrokiem niezliczonych źrenic, wikłając nasze spoj‑

zaułek. Tam stoi tajemnicze pendant dla męskiej

rzenie w obezwładniającą grę odbić. Ślepy zaułek

figury ze środkowej sali. Omnia vidit, żeński akt,

sosnowieckiej wystawy zamienia się w niepokojący

wciśnięty w narożnik niewielkiej przestrzeni, zdaje

Panoptikon.

się próbować przebić barierę ściany, przeniknąć to, co materialne. Dłoń zbliża się do nieprzekraczal‑

52

IV.

nej bariery, jednak nie dotyka jej. Roztarta na ręce

Jeśli widz wybierze drogę w prawo, znajdzie się

ultramaryna żarzy się zimnym blaskiem, którego

w głównej – największej – sali ekspozycyjnej.

refleksy odnaleźć można na szorstkiej powierzchni

Tu prace z różnych okresów angażują przestrzeń,

Wiadomości asp /58


↑ Kosmogon wg. Foucault v, druk cyfrowy, papier na drewnie, 47 � 64 cm, 2011

wikłając nas w kolejne plątaniny relacji. Kosmogon

To już nie zamknięte raz na zawsze całości. To frag‑

[wg] Sierpińskiego, Wszystkie Słońca Świata, Wielka

menty lub struktury, które tylko przez drobne ich

Księga Prawideł… Świat nieskończoności sprowa‑

ułamki ujawniają się naszej percepcji. To teksty,

dzony do banalnej często materii. Spotkanie tego,

choć nie zawsze ułożone z liter. Widz w dosłowny

co ponad wszelką miarę z formami jakże miarowymi,

sposób bierze udział w wytwarzaniu dzieła, skleja

zgeometryzowanymi wizualizacjami. Często podda‑

je z odłamków, poszukuje ścieżek w pozornie cha‑

nymi abstrakcyjnej regule perspektywy, która pró‑

otycznych układach.

↖ Wszystkie słońca świata, olej, pastel na drewnie 167 � 187 cm, 2011

buje okiełznać to, co niewyrażalne. „Perspektywa jest instrumentem racjonalizacji rzeczywistości i stwarza iluzję – bądź wciela nadzieję

VI. Canon per augumentationem et diminutionem W tym miejscu zaczyna się także lektorium. Osobliwa

– że człowiek może dzięki matematyce stać się panem

czytelnia – przestrzeń ekspozycyjna przestaje tu być

i władcą natury”.

klasycznym układem prac na ścianie, wzdłuż których

Mamy przed sobą Całości. Zamknięte, zaklęte w swoich ustalonych formach. Czy na pewno? To być może sala wielkich pytań i wielkich nadziei.

można niezobowiązująco przemknąć niczym wzdłuż witryn sklepowych w jednej z galerii handlowych – składa się z krzeseł ustawionych przed konkretnymi dziełami, oświetlonymi ruchomymi lampkami, które

V.

„czytelnik” może dowolnie regulować – zupełnie jak

Z niej droga prowadzi już jednoznacznie ku wąskim

w bibliotece, w której półmroku przychodzi nam stu‑

przesmykom zamykającym ekspozycję. Pierwsza

diować zawiłe teksty.

sala, w której dominują dwie prace: Obłok niewiedzy,

Najnowsze prace Bednarczyka nie są po prostu

4 m, długości kompozycja na płótnie, oraz instalacja

wizualnymi powierzchniami kompozycyjnymi, które

Wędrowiec – grafika osadzona na potężnym postu‑

rozpatrywać można jedynie przez pryzmat formy.

mencie. Po jej mikroskopijnym labiryncie poruszamy

To, jak pisze w katalogu wystawy Paweł Dybel, „tek‑

się dzięki kuli powiększającej poszczególne detale,

stografiki, […] jakieś strzępki słów i zdań różnej

prowadzącej nas przez meandry kompozycji, która

wielkości sklecone przy tym w przedziwny sposób”.

zdaje się rosnąć z każdym przebytym centymetrem.

Kwadratowe, przestrzenne drewniane kompozycje

Od tego momentu realizacje Bednarczyka coraz

zapełnione, chciałoby się powiedzieć, chaotyczną

silniej uzależnione są od procesu, od czasu, w którym

plątaniną ułamków tekstów, pojedynczych drukowa‑

– często mozolnie – kreowane są w umyśle odbiorcy.

nych wyrazów lub ich fragmentów, które pokrywają 53


↑ Calculatorium mundi VI,

obiekty zarówno na licach, jak i obrzeżach, parer‑

druk cyfrowy pastel

gonach, gdzie najczęściej sąsiadują z tajemniczymi

na papierze, 2011

wykresami, schematami, kolejnymi tekstami zapi‑ sanymi ołówkiem. Tam też litery zniekształcają się,

→ Calculatorium mundi II, druk cyfrowy pastel

nachodzą na siebie w złożonym palimpseście. Skala

na papierze, 2011

tej typografii jest ciągle niuansowana: od ogromnych, czarnych bloków liter po drobne, srebrzyste wersety. Realizacje te stoją na granicy dzieł czysto wizu‑ alnych i literackich – ich analizą z równym powo‑ dzeniem zająć mógłby się historyk sztuki, jak i kry‑ tyk literacki. Umieszczenie w kontekście „czytelni” nakazuje widzowi zatrzymać się, a więc nie tylko chłonąć ich „fenomenologiczny” aspekt, lecz wnik‑ nąć w ich strukturę, łowić konkretne sensy, budować z tych typograficznych ułamków większe całości. Idea całej konstrukcji wystawy znajduje tu w mniejszej skali swoje doskonałe ucieleśnienie. Przypadek, cza‑ sem umiejętnie kontrolowany przez autora, naka‑ zuje rozpocząć „lekturę” w konkretnym miejscu, by ruszyć w innym kierunku, dodawać do siebie słowa i litery, tworząc frapujące „poematy”. Tylko w umyśle widza dzieła te zaczynają funkcjonować w swej pełni. W chwili rozproszenia jego uwagi one 54

Wiadomości asp /58


także rozpraszają się, by już nigdy nie powrócić w tym samym kształcie.

Jednak pytanie o strukturę nie musi w swym efek‑ cie wskazywać na nadrzędne reguły światem rzą‑

Jeszcze wyraźniej w ostatnim, Czternastym

dzące. Sosnowiecka wystawa zdaje się pokazywać,

utworze – w którym polifoniczny tekst rozpisany jest

że rejestr pewności i ogólnych prawideł w twórczości

na transparentnych powierzchniach szkła. Awers

Andrzeja Bednarczyka okazuje się wyjątkowo nie‑

przenika się ze swym, pisanym rakiem, rewersem.

stabilny i podatny na wahania. Świat zamkniętych

Prawdziwe połączenie sprzeczności, tragiczny dyso‑

całości zostaje rozerwany – konstrukcje myślowe

nans, bolesny jak obsesyjnie powtarzana sekunda czy

tracą na radykalności, zaczynają się relatywizować,

septyma nieodnajdująca ukojenia w tonice.

zyskując jednakże potężny ładunek krytycznej mocy.

VII. Canon rectus (et inversus)

nych na nieskończoność „odczytań” i interpretacji �

Od tego momentu rozpoczyna się rzeczywisty odbiór

– nakazuje więc odmienne spojrzenie na wcześniejsze

ekspozycji jako całości. Powracamy z końca zawiłego

działania, lecz także pomaga w odszukaniu kulmina‑

lektorium, by wkroczyć na nowo do poszczególnych

cyjnego punktu.

↑ 0‑1‑2, olej, rysunek na papierze drewnio, szkło, stal, woda, grafit, 2008

Wyruszenie od końca – od „tekstografik” skaza‑

sal i na nowo „odczytywać” poszczególne realizacje.

Powrócić będziemy musieli jednak do początku

Mogąc już ogarnąć ogólny zarys wystawy, wyciągamy

– tym razem do początku tego tekstu – do otwiera‑

z niej teraz te najcenniejsze dla nas wątki.

jącego cytatu. Jak zobaczyliśmy, utopia zastąpiona

Jak zauważa Katarzyna Jankowiak‑Gumna

zostaje we wskazanej przeze mnie narracji przez

„od wielu lat twórcze poczynania Andrzeja Bednar‑

heterotopię, domenę melancholii. Być może wystawę

czyka niezmiennie ogniskują się wokół jednego,

w Zamku Sieleckim uznać można za zapis ciągle nie‑

choć wielowątkowego problemu. Jest nim pytanie

domkniętego dzieła trawionego niepewnością tego

o strukturę wszechświata, o siłę sprawczą, o zasadę,

trudnego, ale i najbardziej intrygującego z humorów?

nadrzędną regułę, prawidło rządzące światem”.

To być może śmiała hipoteza, lecz, jak sądzę, warta 55


↑ Pierwszy,

W tym świetle ukazuje się zatem dramat rozgry‑

drewno, druk cyfrowy

wający się w owej wspomnianej powyżej głównej

na papierze, pastel,

sali – sali pytań i nadziei… Konfrontacja tego, co nie‑

25 � 25 �7 cm, 2011

osiągalne z tym, co przyziemne, z tym co materialne

↗ Fragment ekspozycji �

Poszczególne prace wzbijają się na wyżyny spekulacji,

� czytelnia, 2012,

by zatrzymać się na ograniczeniu własnej formy (ową

i mierzalne, wydaje się pełnym napięć konfliktem.

walkę widać przecież również w ciągle różnicujących się mediach – jakby kolejne odsłony tego samego

→ Dwunasty, lico, druk cyfrowy, papier,

ciągle stawianego pytania wymagały całego labo‑

pastel, emulsja na drew‑

ratorium technologicznego). Formy, która odsłania

nie, 2012

swoją kruchość, ostentacyjnie przyjmując materię gliny w pracy Kairos czy grafitu i spalonego drewna w 0‑1‑2. Ten nieoczekiwany wanitatywny aspekt przeniesie się w późniejszych realizacjach do samej

→ Dziewiąty,

struktury semantycznej, rozbijając ich koherencję.

lico, druk cyfrowy, papier,

Estetyka melancholijna zajmie swą bolesną pozy‑

pastel, emulsja, 2011

cję w grach międzyobrazowych i intertekstualnych, które staną się naczelnym obliczem nowych dzieł Bednarczyka. Ową grę zapętleń, obsesyjnego powta‑ rzania motywu najlepiej egzemplifikuje przewijające się przez większość realizacji umieszczanie „cytatów”, lub lepiej „autocytatów”, ze szkicownika artysty. Owe drobne notatki przyklejają się do kolejnych podobrazi, zapełniają nieraz całą powierzchnię płócien i desek, ich mikroskopijne światy uznać można za świadectwo niezwykle intymnego sposobu ekspresji. Podobnie, znane nam z Omnia vidit oczy pojawią się w kolejnych realizacjach, niepokojąco wyłaniając się z dedykowa‑ nych Foucaultowi grafik. sprawdzenia (moje przeczucia potwierdziły się jednak

56

Jedna z prac integruje oba te motywy w jednym

wczasie panelu dyskusyjnego, podczas którego autor

monumentalnym palimpseście, stając się tym samym

rozmawiał z zaproszonymi gośćmi: Pawłem Dyblem,

– w mojej opinii – klamrą spajającą wszystkie wątki

Ignacym S. Fiutem i Jackiem Waltosiem).

ujawniające się w trakcie „odczytywania” ekspozycji.

Wiadomości asp /58


Wkraczając w świat najnow‑ szych prac Bednarczyka błądzimy w labiryncie języka „podminowa‑ nego”, „skomplikowanego”, gdzie nie ma już owej jednolitej prze‑ strzeni, jest przestrzeń niespójna i rozproszona. Obłok niewiedzy w całości zapełniony zostaje

Baudelaire’owski flaneur przemierzamy tę krainę,

↖ Obłok niewiedzy,

tysiącami mikrocytatów budujących formę, która

próbując rozpaczliwie poszukiwać całości w rozpro‑

(fragment),

z początku przypominać może Pollockowskie all‑over,

szonych fragmentach.

jednak w oczywisty sposób przecząc mu bogactwem

200 �400 cm, 2011

ewokowanych kontekstów. To punkt, w którym Wie‑

VIII.

dza, jako koherentny zbiór wiarygodnych informacji,

„Niemożliwe jest nie sąsiedztwo rzeczy, ale samo

spotyka się z niewiedzą – tym, co Georges Didi‑Huber‑

to miejsce, gdzie mogłyby one sąsiadować ze sobą. […]

man określał jako obszar niemożliwy do pominięcia

Utopie niosą pocieszenie; choć realnie nie mają miej‑

w kontakcie ze sztuką, obszar pytań, niestabilności,

sca, rozkwitają w cudownej i jednolitej przestrzeni

wycofania się od jednoznacznych odpowiedzi. Obłok

[…] Heterotopie niepokoją, bez wątpienia dlatego,

jest świadectwem rozdarcia stabilnej powłoki dzieła

że sekretnie podminowują język, że przeszkadzają

i jego całościowości. Rozbija się niczym zwierciadło

nazywać to i tamto, że rozbijają nazwy pospolite albo

na mnóstwo odłamków, w których poruszamy się

je komplikują, że od razu rujnują »syntaksę«”, i to nie

niepewnie i bez żadnego wskazującego kierunek

tylko tę, która tworzy frazy – bo również syntaksę

kompasu. Nie ma tu kulminacji, nie ma węzłowych

mniej jawną, która pozwala »utrzymywać« (równo‑

punktów, jednak fakt ten nie buduje homogenicz‑

cześnie i wzajemnie) słowa i rzeczy”.

ności formy – wręcz przeciwnie. To pole walki bez możliwości zawieszenia broni.

druk cyfrowy, olej, papier na płótnie,

Wkraczając w świat najnowszych prac Bednar‑ czyka błądzimy w labiryncie języka „podminowa‑

Racjonalnym momentom towarzyszy bowiem cią‑

nego”, „skomplikowanego”, gdzie nie ma już owej

gle ich upiorny rewers – nie‑wiedza, ignorancja, nie‑

jednolitej przestrzeni, jest przestrzeń niespójna

możność syntezy. Podobnie, jak w „tekstografikach”,

i rozproszona.

nie ma tu jednego nadrzędnego wątku. Wszystko zdaje się płynne, podane w wątpliwość. Chmura

IX.

niewiedzy to osobliwy hołd złożony niestabilności

Spójność widzenia perspektywicznego została roz‑

i rozkładowi. Melancholia rozbraja spójną syntaksę,

bita. Dominuje teraz porządek zatrzymania i nagłej

wprowadzając swoją urwaną, pociętą składnię.

euforii. Odszukanie sensu po mozolnym rozgrzeby‑

W świecie pozbawionym jednoznacznych hie‑

waniu formy natychmiast spotyka się z jego rozsypa‑

rarchii pozostaje nam obsesyjne wyliczanie, rozmie-

niem, rozkładem na wiele głosów. Prace Bednarczyka

szczanie elementów na jednym poziomie lub nie‑

czerpią swą paradoksalną siłę ze studni melancholii,

kończąca się stratygrafia palimpsestu. Niczym

z tego czarnego, zatrutego dla niektórych źródła. Nad

u Borgesa, a więc i Foucaulta w Słowach i rzeczach,

chaosem porządków pojawia się jednak błysk nagłej

znajdujemy się w rzeczywistości ciągłej enumeracji,

akceptacji tego, co przyziemne, tego, co wymyka się

w gabinecie pełnym luster, które w nieskończoność

nadrzędnym narracjom, tego, co jest ostateczną przy‑

odbijają składowe naszej egzystencji. Podobnie jak

czyną i ostatecznym celem. To labirynt niemożliwy 57


do przebycia, jednak przebywanie w nim nie musi oznaczać niekończącej się męki. To świadectwo niezwykłej konfrontacji z nadrzęd‑ nymi pytaniami (mimo świadomości niemożliwo‑ ści odnalezienia odpowiedzi) – to dzieło zespolone z refleksją teoretyczną, w której żadna z dyscyplin nie wysuwa się ostatecznie na plan pierwszy – pozostają w ciągłym uzależnieniu od siebie, dając sobie siłę do dalszego rozwoju. Kto wkracza w ten świat i poświęci mu swoją uwagę, już nigdy z tą samą pewnością nie będzie mógł dążyć do upatrzonego wcześniej celu. Dzieło Bednar‑ czyka obnaża ten „antyniebiański” porządek, hete‑ rotopię codzienności, nie pozwalając nam na zatrzy‑ manie się w poszukiwaniach – tych wzniosłych i tych przyziemnych, „modulując na przemian Orfeusza lirą /Westchnienie ciche świętej i krzyk dziwożony”. X. Coda Wystawa w Sosnowcu nie należy do łatwych. Nie należy także do ekspozycji przyjemnych – widz zmuszony jest bowiem do konfrontacji ze złożonością problemów, zmuszony jest także do wychwytywa‑ nia własnych wątków, nie zawsze jednoznacznych ↑ Kairos, olej, technika mieszana na drewnie, 160 � 400 cm, 2003 → Czternasty, sitodruk na szkle, stal, drewnio, 180 � 60 � 40 cm, 2012,

58

i od początku zauważalnych. Jest jednak dla odbiorcy zwierciadłem, dzięki któremu przewartościować może nie tylko swoją dotychczasową relację z obrazem, lecz także po raz kolejny przemyśleć relację ze światem, zagłębić się w obłoku niewiedzy i zdestabilizowanej racjonalności. Wiadomości asp /58


W y s ta w y

Języki naturalne, języki sztuczne Dwie wystawy Joanny Kaiser → Galeria Łącznik → 23 III – 4 V 2012 → Galeria 4 Ściany → 26 III – 15 IV 2012 Mirosław Sikorski

Stosowana przez nią technika rysunkowa to wła‑

Ostatnie dwie wystawy Joanny Kaiser odbyły się

te ascetyczne w istocie materiały, ponieważ patrząc

ściwie czyste lavis z użyciem pędzla. Wymieniam w Krakowie w tym samym czasie w Galerii Łącznik

na te rysunki i śledząc ich skomplikowane materie,

oraz w Galerii 4 Ściany. Liczba mnoga – wystawy –

trudno mi często uwierzyć, że powstały za pomocą tak

odnosi się jednak w tym przypadku raczej do zmiany

skromnych środków. Zakres tonalny, skala szarości

Ur. w 1965 r. Studiował

położenia galerii w topografii miasta aniżeli do zawar‑

i czerni – plam położonych bardzo lekko i delikatnie

na Wydziale Malarstwa asp

tości prac na wystawach; ta była bowiem bardzo

oraz plam gęstych i masywnych optycznie, różnorod‑

spójna zarówno w doborze rysunków, jak i w cha‑

ność faktur przejrzystych i szklistych albo ciężkich

rakterze ekspozycji. W gruncie rzeczy była to jedna

i aksamitnych – śladów narzędzia i jego energii – jest

w Krakowie. Od 1996 r. pra‑ cuje na Wydziale Malarstwa asp, od 2004 na stanowisku adiunkta. W latach 1987–2003 uczestniczył w kilkunastu pokazach nie‑ istniejącej już grupy Trzy

wystawa, tyle tylko że oddzielona odległością około

dla mnie jakością samą w sobie. Opowieścią, której

2 km na mapie miasta.

wielości wątków chyba nie sposób nawet w pełni

Wystawie towarzyszyła publikacja, która swoją koncepcją edytorską (rezultat współpracy Joanny

Oczy.

Kaiser często tworzy bardzo ciemne, zawężone

Kaiser, Mikołaja Małka i Damiana Nowaka) nie mie‑

do skali mrocznych szarości i czerni tonacje, które

ści się w obiegowym pojęciu katalogu wystawy. Jest

pomimo swego zagęszczenia nie tracą świeżości,

to książeczka o gabarytach kieszonkowego tomiku

pozostają w paradoksalny sposób przejrzyste, pulsują

poezji, będąca kolażem reprodukcji rysunków pre‑

resztkami światła i mrokiem.

zentowanych na wystawie oraz fotografii kolekcjo‑

↗ Talk to Plants,

prześledzić.

Zanurzając się w tym żywiole materii tuszu, widzę

nowanych przez Kaiser – rodzaj object trouve z fil‑

ślady pędzla, którego dukt jest precyzyjnie kontrolo‑

mów klasy B, zdjęć enigmatycznych, zawieszonych

wany, chociaż w bezpośrednim sąsiedztwie pojawiają

w czasie, często prawie nieczytelnych. Tekst Mikołaja

się rozlewiska plam, rzuconych spontanicznie, non‑

Małka, w swojej poetyce labiryntowego ciągu obrazów

szalancko, agresywnie. Tusz wydaje się nadal mokry,

i znaczeń, stanowi niezwykle sugestywny, literacki

tworzy zacieki i rozpryski, pieni się i bąbelkuje albo

kontrapunkt dla graficznej koncepcji książki, ale

miękko się rozpływa. Jest dla mnie zagadką, w jaki

przede wszystkim tworzy rodzaj świata równoległego

sposób ślady pędzla, których spontaniczność tak

wobec atmosfery samych rysunków Joanny Kaiser.

żywo odczuwam, dają się kontrolować, że Kaiser jest

Pierwszym poziomem odczytywania prac Kaiser

w stanie ułożyć je w tak uporządkowany sposób. Nie

(nie potrafię odpowiedzieć, czy dla mnie najważniej‑

rozumiem, od którego momentu miękko rozlewająca

szym, czy też oddziałującym najbardziej natychmia‑

się plama tuszu staje się cieniem o właściwym nasy‑

stowo) jest ich materialność. Kaiser rysuje prawie

ceniu, i nie rozumiem, jak to się stało, że ten cień

tempera, pigment

wyłącznie czarnym tuszem, od czasu do czasu kła‑

pojawił się w miejscu, w którym powinien się pojawić,

100 � 70 cm, 2011

dąc akcenty za pomocą barwnego tuszu lub akwareli.

w odpowiednim i precyzyjnym kształcie. Nie wiem,

papier, tusz,

59


Skupiska budynków zaludnionych ukrytymi mieszkańcami, osamot‑ nione w tkance miasta gmaszyska przeplatają się w przestrzeni tych rysunków z epizodami klaustrofobicznymi. jak Kaiser to robi, że pozornie prosta plama tuszu

tego, co skrywa się pod obiegowym pojęciem kobie‑

na papierze zawiera tyle powietrza o wyczuwalnej

cej urody.

gęstości.

Policjant prowadzący przed laty dochodzenie był

Moim osobistym sposobem odbioru przestrzeni

żywo zainteresowany rozwikłaniem tej sprawy, nie

wyrażonej w znanych mi rysunkach Kaiser (a znam

tyle z powodu wzruszającego (wzruszony policjant

ich niemało) jest wyobrażenie dopatrujące się sekret‑

to skądinąd urodziwy oksymoron) dziwnego uroku

nej łączności pomiędzy nimi, jakby wszystkie prace

ofiary, co z przyczyny okoliczności, w jakich nastąpiła

stanowiły fragmenty gigantycznej weduty o nie‑

jej śmierć. Autopsja wprawdzie nie wykazała jedno‑

jednolitej formie przestrzenności. Rozległe widoki

znacznie, ale wyraźnie naprowadziła uwagę na sek‑

miast, skupiska budynków zaludnionych ukrytymi

sualne podłoże tego ponurego morderstwa. Sprawcy

mieszkańcami, osamotnione w tkance miasta gma‑

nigdy nie udało się schwytać.

szyska przeplatają się w przestrzeni tych rysunków

Dlatego pokój jest ciągle zamknięty. Nikt, kto

z epizodami klaustrofobicznymi. Formacje prze‑

dowiedział się o tym zdarzeniu, nie chciał go wyna‑

strzenne przepływają jedna w drugą, tak jakby prze‑

jąć, nie mówiąc o zakupie. Sprawa z czasem stała

strzeń była czymś na kształt organizmu, oglądanego

się legendarna i zaczęła żyć własnym życiem jako

od wewnątrz – organizmu, w którym zdrowe narządy

tajemnica poliszynela i spektakularna porażka śled‑

tętnią życiem, a inne, toczone chorobą, poddają się

czych, którzy próbowali się zmierzyć z jej mroczną

entropii i kamienieją, zamieniając się w swoje własne

zagadką (dodajmy, śledczych niepoślednich, mają‑

pomniki, preparaty dawnego życia.

cych na swoim koncie także spektakularne sukcesy

Druga możliwość czytania po upływie pewnego

dochodzeniowe).

czasu uruchamia w mojej głowie film, którego akcja

Tak czy inaczej, pokój jest pusty, prawie niczego

płynnie i miękko zaczyna się w bardzo osobliwym

w nim nie ma, a niewiarygodnie gruba warstwa kurzu

pokoju. Nie mam pojęcia, jak się tutaj znalazłem.

pokrywa nawet ściany i sufit. Rozpaczliwie smutne

Nie uchyliłem drzwi i nie wszedłem do tego pokoju,

wrażenie robi jedyny w tym pokoju obiekt, który, cho‑

tylko po prostu w nim jestem.

ciaż otulony złożami kurzu, przypomina jeszcze zwy‑

Wiem, chociaż nic mi nie wiadomo na temat

czajny mebel. Jest nim pokaźnych rozmiarów łóżko

tego, skąd wiem, że ten pokój stoi zamknięty

w stylu art déco o niezbyt wyszukanych kształtach,

od prawie 50 lat. Został zamknięty przez policję

pokryte skłębioną pościelą (robota raczej biegłego

jako miejsce, w którym popełniono morderstwo.

rzemieślnika niż zdolnego projektanta). Przyglądając

Wiadomo, że została w tym pokoju uduszona młoda

się, mam nadzieję, że nie jest to pościel, która była

kobieta o niepokojącej urodzie, niepokojącej, ponie‑

niemym świadkiem śmierci dziewczyny. Jakiś obraz

waż niewątpliwej, choć trudnej do wpisania w ramy

albo lustro w grubej ramie w tej chwili stanowi tylko

60

Wiadomości asp /58

↑ Terrarium, papier, tusz, tempera, pigment 100 � 70 cm, 2011


↗ Zorze, papier, tusz,

masywną wypukłość na ścianie, całkowicie z nią

bogaty… Nikt jednak nie wiedział, że był również

tempera, pigment,

zespoloną ujednolicającymi wszystko odcieniami

wyrafinowanym mordercą.

100 � 70 cm, 2012 ↘ Gam, papier, tusz, tempera, pigment, 100 � 70 cm, 2011

kurzu. Jeszcze inne osobliwe zjawisko: ślady mebli,

Chyba wyłączono prąd, ponieważ film po kilku

które usunięto. Nie powinny być widoczne, powinny

stop‑klatkach i rozbłyskach światła gaśnie i urywa

być co najwyżej przebarwieniem tapety na ścianie,

się. Znowu jestem w pokoju, namacalnym i trójwy‑

a jednak rosnące warstwy kurzu, ukrywając pier‑

miarowym, tym bardziej rzeczywistym, im mniej

wotny kolor ścian, wydobyły te zarysy delikatnym

światła tutaj dociera.

reliefem.

Może jednak zostało trochę życia w przewodach

Jestem w pokoju, jest zachęcająco wysoki i prze‑

elektrycznych. Jedyny funkcjonalny sprzęt zacho‑

stronny. Mogę nawet po nim spacerować, jednak wolę

wany w tym pokoju nadal działa. Jest to elektryczny

tego nie robić, widząc, że moje stopy nie pozostawiają

zegar z podświetlonymi na czerwono dużymi cyframi

żadnych śladów w grubych złogach kurzu. Zresztą,

i mrugającym dwukropkiem, dzielącym godziny

przemieszczanie się nie jest mi potrzebne, aby zbliżyć

i minuty. To, co wyświetla się na jego panelu, potwier‑

wzrok do dowolnego detalu nielicznych obiektów. Nie

dza, że jednak nastąpiło jakieś zwarcie. Godzina

ruszając się z miejsca, mogę nawet na nie spojrzeć,

na wyświetlaczu 48:48 jest od długiego czasu ciągle

mogę obejrzeć przedmioty od tej strony, która teo‑

taka sama.

retycznie, z mojego punktu widzenia, nie powinna znaleźć się w zasięgu mojego wzroku. Wiem też, a wiedza ta wynika z faktu, że znala‑ złem się w tym pokoju, (bo przecież nie mam nic wspólnego z policją i nie posiadam żyłki detektywi‑ stycznej), kto był mordercą. Wiem, że zmarł niedawno w Santa Fe de Bogota jako otoczony niemałą sławą i powszechnym szacunkiem właściciel sieci niezwy‑ kle popularnych i świetnie prosperujących lodziarni. Dodajmy jeszcze, że ów człowiek był bardzo zamożny (bardzo, bardzo zamożny), był wprost obrzydliwie 61


W y s ta w y

Głębia i światło pisane pędzlem O malarstwie Teresy Kotkowskiej‑Rzepeckiej → W stronę mroku → Galeria Piano Nobile, Kraków → 12 – 26 x 2011 → Stąd i stamtąd jestem → Pałac Sztuki tpsp, Kraków → 11 – 29 i 2012 Alicja Bieske‑Matejak Zjawiskowość malarstwa Teresy Kotkowskiej‑ -Rzepeckiej manifestuje się poprzez niezwykłe odczu‑ cie przestrzeni lub też nie tyle odczucie, ile rzeczy‑ wistość przestrzeni, w którą można wejść, poczuć Dr inż. arch. krajobrazu.

ją namacalnie. Uobecnienie przestrzeni z bogactwem

zaobserwować w tym dziele czasem cień niedookre‑

Ur. w 1958 r. Ukończyła

jej duchowych konotacji staje się faktem w zetknięciu

ślonej postaci, niejasny powidok jakiegoś dziwnego

studia podyplomowe na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie. Jest wykła‑ dowcą w zakresie projekto‑ wania przestrzeni otwartych na Wydziałach Architektury w Warszawie i Białymstoku.

z jej dziełem, nie jest jedynie iluzją, zręczną robotą

bytu, czy też, dający bardzo dalekie skojarzenia, zarys

malarza, ale prawdą, wywołaną przez – jak sądzę –

rozmaitych kształtów. Dla mnie bardzo czytelne jest,

szczerość intencji i uczciwość artystyczną popartą

w znaczeniu sensualnym, wizualne odbicie ciężkiego,

wiedzą.

drgającego kontrastowym światłem pomruku wiel‑

Mimo że dzieło to świadomie zostało ograni‑ czone przez autorkę do abstrakcji dalekiej od kon‑

W latach 1994–98 prowa‑ dziła pracownię projekto‑

kiego miasta. To, co uderzyło mnie podczas pierwszej oglą‑

kretu przedmiotu czy figury, mówi nam ono bardzo

danej przeze mnie wystawy w Galerii Piano Nobile

wiele o kondycji egzystencjalnej człowieka. Duchową

w Krakowie w 2005 roku, to siła wypowiedzi okre‑

w Warszawie. Słuchaczka

obecność człowieka z jego skomplikowanym uwikła‑

ślona zarówno przez kontrast, jak i mocną formę

środowiskowych studiów

niem w sprawy tego i innego świata daje się wyczuć

wyrażoną często w rytmach, pionach, poziomach,

bardzo wyraźnie. Artystka żywo reaguje na jego

zaskakujących połaciach znaków pędzla tworzących

wania pieleni na Wydziale Architektury Wnętrz ASP

doktoranckich na Wydziale Malarstwa asp wKrakowie.

62

odwieczne zmaganie się z dramatem czasu, prze‑

zestawienia płaszczyzn, które – będąc w opozycji

mijania. Świadczą o tym może nie tyle sugerowane

do siebie – jednocześnie uzupełniają się. Wrażenie

w tytule jednego z cykli konotacje z przemijaniem

siły, konstrukcji, decyzji, wzmocnione dodatkowo

– Listy do nieobecnych, ile jakaś niezwykle suge‑

dużymi formatami płócien, skontrastowane jest sub‑

stywnie przemawiająca, dramatyczna rzeczywistość

telnym językiem szczególnych znaków graficznych,

malarska, w którą zaklęte są uczucia, lęki, dylematy

tzw. „pisma”, delikatnymi płaszczyznami dyskretnie

jednostki, podstawowy konflikt człowieka rozpiętego

egzystującymi na marginesie głównej wypowiedzi.

pomiędzy dobrem i złem. Te realnie istniejące treści

Dramatyzm przesłania artystki równoważony jest

przekazane są za pomocą wydestylowanego z kon‑

często przez zasygnalizowaną w sposób bardzo cichy

kretu języka sztuki. Jak już wspomniałam, artystka

lirykę malarską.

świadomie i konsekwentnie posługuje się abstrakcją,

Mimo że kompozycje mają silną organizację

nie rezygnując jednak z wielkiej spuścizny tradycji

przestrzenną, na ogół stabilną konstrukcję, posłu‑

malarskiej, która przejawia się w dyscyplinie koloru

gującą się klasyczną wiedzą malarską wynikającą

i formy. Możemy jednakże, uważnie kontemplując,

z bogatego doświadczenia i długiej drogi artystycznej,

Wiadomości asp /58


↑ W stronę ciszy,

wyraźnie czytelny jest w nich niepokój, ból, niezgoda

chwytem malarskim, poddane surowej destylacji

olej na płótnie,

na ciemne strony ludzkiego bytowania na tym świecie.

przez wyrobione malarskie oko artystki.

140 � 100 cm, 2011,

Widać to wyraźnie w zbiorze obrazów prezentowanych

Obcując z prof. Kotkowską‑Rzepecką w czasie dłu‑

↗ W stronę mroku,

na ostatniej wystawie w październiku 2011 r. w Piano

gich lat moich studiów malarskich na krakowskiej ASP

olej na płótnie,

Nobile zatytułowanej W stronę mroku. Większość dzieł

stwierdzam, że najcenniejsze były dla mnie – można

150 � 100 cm, 2011 ↖ W stronę mroku, olej na płótnie, 140 � 100 cm, 2011

utrzymanych jest w tonacji ciemnej, czerniach, sza‑

by rzec – „okruchy” codzienności malarki, obserwo‑

rościach, zimnej bieli, błękicie z dużym udziałem

wane jakby mimochodem, poza głównym nurtem

dramatycznej purpury. Ta wyraźna nuta minorowej

naszych spotkań. Wyłaniało się z tych strzępów roz‑

refleksji, wyrażona również w tytule wystawy, stoi

mów, przy okazji rzuconych uwag, gorące pragnienie

w opozycji do przesłania poprzednich wystaw, szcze‑

stałej praktyki malarskiej, tu i teraz. To ważna nauka

gólnie dużego pokazu malarstwa z 2008 r., prezento‑

dla mnie, wskazująca na konieczność opierania się

wanego w Galerii Centrum, zatytułowanego W stronę

drobiazgom dnia dzisiejszego, nie tracenia z oczu

światła. Bogactwo kolorów, ujęte w oryginalną orga‑

celu. To wielki dar, choć wydaje się skromny.

nizację przestrzenną tworzącą cykle kolorystyczne

Myślę, że pasowałyby tu słowa Jacka Sienickiego,

utrzymane w poszczególnych gamach, pozostawiło

pod którymi, jestem tego pewna, Profesor mogłaby

po sobie zmysłową pamięć światła, świetlistości,

się podpisać: „Mam wiarę w sens tej roboty. Mam

gorąca. Choć światło jest zawsze obecne w dziele

ciągle okno wiary i pracuję. Dziwię się, skąd ta wiara,

prof. Kotkowskiej‑Rzepeckiej, przybrało ono w ostat‑

patrząc na wszystko, co nas otacza”¹.

nio prezentowanych pracach metaliczną aurę, przy‑ bywając jakby z innego brzegu. Odnajdujemy i tu rów‑ nież jakieś subtelne piękno, niekokietujące łatwym

Przypisy 1 Katalog wystawy Jacek Sienicki – obrazy i prace na papierze, Pałac Sztuki, Kraków 2009, s. 9.

63


W y s ta w y

→ Samowyzwalacz → Galeria asp w Krakowie → v 2012

Sam wyzwalacz Grzegorz Sztwiertnia

Kubiaka to przepracowywanie innego (przeciwnego) modelu przetrwania: budowania normalności w nie‑ normalności, zwyczajności w niezwyczajności, war‑

Ur. w 1968 r. w Cieszynie. W latach 1987–1992

Skąd taki tytuł i czego dotyczy?

tości w bezwartości (pisze o tym poniżej sam autor).

Tytuł wystawy Samowyzwalacz niby dotyczy prostego

Co łączy te dwa tak odległe światy? Widz na to pyta‑

urządzenia, zazwyczaj wbudowanego w analogowy

nie musi odpowiedzieć sobie sam.

aparat fotograficzny [http://pl.wikipedia.org/wiki/ Aparat_fotograficzny], pozwalającego na opóźnie‑

Co pokazał Wojciech Kubiak?

Malarstwa Akademii Sztuk

nie o określony czas wyzwolenia migawki [http://

Wojciech Kubiak:

Pięknych w Krakowie

pl.wikipedia.org/wiki/Migawka]. Samowyzwala‑

studiował na Wydziale

w pracowni prof. Jerzego

„Projekt malarski Instytucje jest opowieścią o spo‑

cza używa się po unieruchomieniu wycelowanego

łeczeństwie – w tym wypadku o społeczeństwie

aparatu (za Wikipedią) – ale tak naprawdę dotyczy

polskim. Buduję go w oparciu o wizerunki mojej

dyscyplinarną na Wydziale

dokumentowania i archiwizowania jako czynności

rodziny. Prace malarskie wykonane na podstawie

Malarstwa krakowskiej

wyzwalającej. Wystawa łączy w jeden organizm zdję‑

archiwalnych fotografii pokazują jej życie od lat 10.

Nowosielskiego. Od 2005 r. prowadzi pracownię inter‑

ASP. Zajmuje się malar‑

cia archiwalne z lat 70., dokumentujące środowisko

do początku lat 80. XX w., kiedy aparat fotograficzny –

lacje, obiekty, wideo,

artystyczne Krakowa zogniskowane wokół osoby

z czarno‑białą kliszą – był jednym z nielicznych wtedy

performance.

Zbysława Marka Maciejewskiego, oraz obrazy olejne

urządzeń mogących utrwalać oficjalne – i mniej ofi‑

bazujące na rodzinnym fotograficznym archiwum

cjalne – uroczystości czy codzienne zdarzenia.

stwem oraz tworzy insta‑

Kubiaka. Ten prosty zabieg ma skomplikowane pod‑

64

Dzięki powszechności fotografii mamy wiele

łoże: jest nim różne podejście do procesu „samowy‑

przeróżnych zdjęć, które są często – niestety –

zwolenia”. Samowyzwolenie Maciejewskiego (i jego

zbędne, z którymi do końca nie wiadomo co zro‑

środowiska) to permanentne kreowanie utopijnej,

bić, bo i osoby na nich nie zawsze są rozpozna‑

twórczej i ekstatycznej mikrospołeczności otoczo‑

walne, ich wartość estetyczna jest znikoma i nie

nej błotem PRL‑owskiej zagrody. Samowyzwolenie

ma kto już streszczać utrwalonych na nich historii.

Wiadomości asp /58


Jednak mają one w sobie kuszący urok, tajemnicę,

i ram wydaje mi się jednym ze sposobów zmagania

ów pozorny banał, który może być na pierwszy rzut

się z chaosem. Jednym z celów, dla których namalo‑

oka zupełnie nieistotny i niezauważalny, bo nudny

wałem ten cykl, była chęć „przygwożdżenia” naszego

i oczywisty. Jest to narracja bezpośrednio o rodzi‑

wzroku na tym, po czym kiedyś „prześlizgiwał” się

nie, a pośrednio o kulturowych strukturach, które

obojętnie, czyli na fotografiach pamiątkowych

kształtują społeczności. Spośród zdjęć, które znaj‑

znajdujących się w naszych archiwach rodzinnych.

dują się w archiwum mojej rodziny, wybrałem te,

Chciałem uchylić zasłonę prywatności, aby ukazać

które w sposób najbardziej powszedni starają się

zarys innego świata, rzeczywistości rozciągniętej

mówić o mechanizmach sterujących społecznym

w głąb nas samych. Nie jest to reprodukowanie rze‑

zachowaniem. Fotografie oddają chwile beztroskiej

czywistości, lecz jej odkrywanie. Realistyczne czy

nostalgii, pozowane osoby ukazują się nam na tle

nie, prace powinny nam otwierać oczy, obnażać wize‑

rozgrywającej się „tuż za miedzą” II wojny świato‑

runki nas samych.

wej czy czasów PRL‑u. To także codzienne obyczaje

W tym cyklu zależało mi na namalowaniu opar‑

rodzinne, jak ślub, chrzest, imieniny, które ponow‑

tych na fotografiach portretów sytuacji. Zależało

nie utrwalone na obrazie otwierają przed nami nowe

mi na uchwyceniu, pokazaniu i zaznaczeniu silnie

pokłady interpretacyjne. Moim zamierzeniem jest

odczuwalnej podmiotowości pojawiających się tutaj

ukazanie instytucji, które generowane są wewnątrz

postaci. Służy to wzmocnieniu obecności w obrazie

społeczeństwa i które wydają się „naturalną” kon‑

wewnętrznego wymiaru czasowości. Czas jest także

sekwencją życia.

wpisany w wizerunek przedmiotu, na różne sposoby

W tym cyklu malarskim podejmuję grę z podo‑

oddziałuje na przestrzenną konstrukcję obrazów,

bieństwem przedstawienia i dwuznacznością nie‑

zakrzywia ją w zrelatywizowaną podmiotowo malar‑

podobieństwa. Jest to także próba uporządkowania

ską czasoprzestrzeń. To, co rozgrywa się na płótnach,

i klasyfikacji. To gromadzenie, katalogowanie i ukła‑

przesycone jest egzystencjalną treścią, wymownością

danie obrazów w ciągi fragmentarycznych znaczeń

twarzy i gestów. Jest swoistą polifonią głosów. 65


W y s ta w y

Zbysław Marek Maciejewski Wczesna twórczość → Muzeum asp w Krakowie → 15 v – 5 VI 2012 Krzysztof Lipka

i dopracowanych rysunkach tuszem, inne wyrzucał, niektóre można było na poczekaniu od niego otrzy‑

Zbysław Marek Maciejewski w i połowie lat 70. był

Ur. 12 VI 1949 r. w Łódzi, muzykolog, historyk sztuki, poeta, prozaik, eseista; ukończył muzykologię i historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim; 1975 – –2002 związany z Pol‑ skim Radiem (redaktor, autor audycji i słucho‑ wisk literacko‑muzycz‑ nych, współzałożyciel Radia BIS, tamże m. in. kier. Redakcji Form Eksperymentalnych); publikuje w wielu czaso‑ pismach recenzje, eseje i artykuły z zakresu sztuki i kultury; wydał tomiki poet. (Elegie moszczenickie 2000), opowiadania (Wariacje z fletem 1989), powieść Pensjonat Barataria (1993), eseje Słyszalny krajobraz (2004), Miasta i klucze (2005).

↗ Czy lubisz orzechy laskowe, tempera, akryl na płótnie, 90 × 120 cm, 1972�73

66

mać, bo o nie nie dbał.

mistrzem o szczególnym talencie i uroku. Jego kreska

Intelektualizm Zbysława przejawiał się nie tylko

jest bezbłędna, jego pędzel prowadzony olśniewa‑

w obrazach. Był wielkim znawcą sztuki, malarstwa

jąco. Na pozór był przede wszystkim kolorystą, ale

polskiego i obcego. Style indywidualne największych

kiedy wejdziemy z jego płótnami w głębszy kontakt,

mistrzów nie miały dla niego tajemnic, swobodnie

przekonamy się, że malarstwo z lat 70. jest sztuką

rozszyfrowywał i potrafił imitować niemalże każdego.

intelektualną, poruszającą takie strony rzeczywi‑

Znał wszystkie muzea i galerie, przedsiębrał podróże

stości, które rzadko dochodzą do głosu w sztukach

artystyczne, prowadził własne, niezależne studia nad

przedstawiających. Akcent postawiony jest na wyszu‑

historią sztuki, czytał wszystko, co o malarstwie napi‑

kanych i „zniuansowanych” treściach psychicznych,

sano, wiecznie wertował albumy. Potrafił godzinami

psychologicznych, duchowych; zastosowanie znaj‑

opowiadać o obrazie, którym się w danym momencie

duje technika narracji aluzyjnej, dwuznacznej, nie

interesował, wiedział o nim wszystko i widział w nim

wprost (Winogrona, Ekstaza Teresy).

więcej niż ktokolwiek inny. Ale pasjonował się nie

Maciejewski nieustannie obserwował świat, zapa‑

tylko malarstwem, był wielbicielem i znawcą sta‑

miętywał wszystko niezwykle sensualnie, rozwijał

rych wschodnich kobierców, które podziwiał, i czytał

z tego drobne, smakowite fabuły. Rysunki od ręki,

w nich jak w księdze.

wykonywane w każdej chwili, w domu czy w kawiarni,

Malował z taką samą pasją, z jaką rysował, z lek‑

na stołowych serwetkach lub na marginesach gazet,

kością, jakby twórczość artystyczna była jego jedyną

zawsze dopełniały rozmowę, ukazywały to, co ukryte,

życiową funkcją, głównym sposobem istnienia, rozu‑

czasem jedna, niebywale wymowna linia zastępowała

mienia świata, dialogu z ludźmi. Prawdziwym życiem

wiele słów.

żył dopiero wówczas. Udawało mi się często obserwo‑

Te drobne rysunki można było układać w długie

wać go przy pracy. Był nieobecny, przebywał wówczas

ciągi autentycznych historii ujrzanych wokół lub

w innym, lepszym świecie, nie przejmując się tym,

też nieco skonfabulowanych, przekręconych czy też

że jest chory, przemęczony, że nie przestrzega godzin

wręcz fantastycznych lub prześmiewczych. Stąd tak

snu, że zbyt wiele pali. Patrzyłem wtedy na niego

wiele po Maciejewskim pozostało szkiców, pozor‑

i dostrzegałem to, co niewidzialne – natchnienie.

nie luźnych, ale zawsze dających się pogrupować

To, co malował w latach 70., zachwycało nie tylko

w spójne i rozbudowane zespoły tematyczne (Plaża,

formą i wirtuozerią pędzla, ale także treścią; były

Fotel). Niektóre Zbyszek pieczołowicie zachowywał,

to najczęściej sceny figuralne o bardzo wyrafinowa‑

a później odnajdywało się wyklute tym sposobem

nym podtekście, zwykle podpatrujące pewne ludz‑

motywy w dużym formacie, na obrazach, gwaszach

kie słabostki, przewrotności, niezbyt prostolinijne

Wiadomości asp /58


W miarę jednak jak coraz bardziej doskonaliła się jego warsztatowa wir‑ tuozeria, Zbyszek rezygnował z roz‑ budowanych treści, z wszelkich niu‑ ansowych niedopowiedzeń na rzecz czystego piękna świata, jak sam to określał. się z moją obecnością podczas swych zajęć pogodził. Nieraz pokazywał mi prace dopiero zaczęte, nieraz oglądałem obraz na kilku etapach powstawania,

← JKK � Niecierpliwość ii, akryl na płótnie, 100 × 81 cm, 1973

kiedy tak bardzo jedna faza od drugiej się różniła, że trudno było uwierzyć, iż to wciąż to samo płótno przemalowane w ciągu jednej nocy. Taka była historia zachowania, odkrywające perfidię życia powsze‑

Pocałunku, który dał mi w prezencie; ten wielki obraz

dniego, demaskujące pozornie chwalebne intencje,

powstał najpierw w wersji zielono‑niebieskiej, potem

spotwornienie codziennych konwencji itd. Zbyszek

czerwonej, potem powrócił do zielono‑niebieskiej

był w wyszukiwaniu takich właśnie motywów i pod‑

i wreszcie wersja druga, srebrno‑czerwono‑czarna

patrywaniu podobnych scen prawdziwym mistrzem.

została namalowana ponownie, na nowym już płótnie.

Wszyscy uwielbialiśmy ten okres, bo oprócz walorów

Lubił natomiast słuchać, co się myślało o obra‑

czysto malarskich charakteryzowały go nadzwyczajny

zach skończonych, które wyciągał jeden po drugim

dowcip, ironia, pewne odcienie z zakresu psychologii,

podczas urządzanego dla nas kilku lub dla mnie

które nawet jakby wybiegały poza malarstwo i pre‑

samego pokazu, pytał, czekał na odpowiedzi – i nie

tendowały do rangi studium psychologicznego czy

tyle na zachwyty, ile na potwierdzenie swoich wła‑

też socjologicznego, a na pewno wkraczały na teren

snych zamierzeń w każdym kolejnym obrazie. Były

malowanej literatury.

to czasy obrazów figuratywnych i Zbyszek wyraźnie

Kiedy w latach 70. przyjeżdżałem w odwiedziny

poszukiwał potwierdzenia, że jego intencje, jego myśl,

do Zbyszka, to znaczy w czasach, kiedy pracownia

jego aluzja zostały trafnie odczytane, a zatem także

na Grodzkiej stanowiła zarazem jego mieszkanie,

odpowiednio przez niego przedstawione. Wówczas

było się bliżej jego obrazów, jego twórczości, a więc

pokazywał nieudawane zadowolenie, a jeżeli potra‑

jego prawdziwego życia. Wówczas mój pobyt trwał

fiło się dobrze jego zamysł ująć i oddać w słowach,

nawet ponad tydzień i koncentrował się na jego

a może nawet jeszcze odkryć coś, czego on sam nie

sprawach malarskich. Tam właśnie mogłem nieraz

pomyślał, wtedy był niemal wniebowzięty. Dzięki

godzinami przyglądać się, jak malował. Nie lubił tego

takim właśnie seansom i takim rozmowom zaczął

i początkowo takie sytuacje należały do wyjątków. Ale

mnie w pewnym momencie poważnie traktować,

od czasu mojej długiej wizyty w jego domu rodzinnym

nie na płaszczyźnie twórczej oczywiście, ale jako

w Tarnowie, kiedy to po jego pierwszej zwycięskiej

partnera, z którym za pomocą malarstwa można się

walce z rakiem spędzałem z nim dla towarzystwa

dobrze i w pełni porozumieć; było to dla niego w przy‑

okres jego rekonwalescencji, i kiedy na moich oczach

jaźni bardzo ważne.

rysował całe dnie i zauważył, że się do jego pracy nie

Potem to się skończyło. W ostatnich latach Zby‑

wtrącam, tylko prawie bezosobowo obserwuję, jakoś

sław Maciejewski, dawniej zajmujący się przede 67


W y s ta w y

David Hockney – A Bigger Picture → Royal Academy of Arts, Londyn 21 i – 9 IV 2012 → Guggenheim Museum, Bilbao 14 v – 30 IX 2012 → Museum Ludwig, Kolonia 29 X 2012 – 4 II 2013 wszystkim człowiekiem, psychologią, teatrem codzienności, odszedł zdecydowanie od tej problema‑

Małgorzata Kaczmarska

tyki w kierunku czystej, zmysłowej i pełnej zachwytu kontemplacji natury. Kwiaty, ogrody, pejzaże grec‑

Tak – wielka wystawa i szersze spojrzenie. Wielka

kie czy też z okolic ukochanego Tarnowa, stwarzają

w tytułowym kontekście wymiarów obrazów, a także

na jego licznych płótnach wielką panoramę istnienia,

ich liczby (ponad 150 prac), ale przede wszystkim

portret świata roślinnego, przesiąkniętego ponad‑

wielka – ambitnym założeniem twórczym i jakością

ludzkim duchem. Duchem, który bierze się z miło‑

Ur. się w Krakowie. Dyplom

jego artystycznej realizacji. Warto przedstawić pre‑

ści do istnienia. W miarę jednak jak coraz bardziej

z wyróżnieniem obroniła

zentowane na wystawie prace w aspekcie uzyskanych

doskonaliła się jego warsztatowa wirtuozeria, Zby‑ szek rezygnował z rozbudowanych treści, z wszel‑ kich niuansowych niedopowiedzeń na rzecz czystego piękna świata, jak sam to określał. Gdybyż jeszcze

na Wydziale Malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w 1999 r. W latach 1999–2000 prze‑

tłumaczącego szersze spojrzenie – jak również można

bywała w Hiszpanii na sty‑ pendium artystycznym

choć malował pejzaże czy martwe natury (co owszem,

Ministerstwa Kultury

czasem się zdarzało), ale to były niemal wyłącznie

i Sztuki. W 2007 r. uzy‑

kwiaty, drzewa, ogrody. I w miarę jak ta tematyka zaczynała dominować na jego płótnach, zbliżał się także pod względem formalnym coraz silniej do mala‑ rzy Młodej Polski, do Wojtkiewicza, Mehoffera czy Wyspiańskiego, przy jednoczesnym silnym akcencie położonym na wirtuozerię.

efektów artystycznych wynikających z doskonałego warsztatu twórcy oraz eksperymentalnego podejścia

skała stopień doktora sztuk pięknych na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im. J. Matejki w Krakowie. Jest człon‑ kiem zpap oraz artystycz‑ nej Grupy 20minut. Mieszka i tworzy w Krakowie.

zinterpretować tytuł prezentacji. Wystawa składa się głównie z obrazów i szkiców powstałych w ciągu ostatnich kilku lat. Tematem jest pejzaż, bez sylwetek ludzi, z East Yorkshire w Wielkiej Brytanii – tj. okolic urodzenia artysty, do których powraca po latach z Kalifornii z powodów rodzinnych. Twórczość Davida Hockneya, charakteryzowana poprzez idylliczne sceny basenowe o gejowskich konotacjach, jest przesadnym uproszczeniem, nie‑ mniej jednak jego najbardziej znane prace dotyczą

Konsekwentnie i systematycznie odpierał wszel‑ kie uwagi dotyczące tego, że kierunek, w którym szedł

życia amerykańskiej elity. Obrazy składające się

dawniej, bardziej mnie czy innego z nas interesował;

na wystawę A Bigger Picture mogą diametralnie

w końcu zaczynał na podobne aluzje reagować z nie‑

zmienić tę kategoryzację, przekształcając Hock‑

chęcią, coraz rzadziej urządzać dla nas pokazy, odsu‑

neya w nowego pejzażystę angielskiego, po Con‑

wać nas nie od siebie, ale od swojego malowania, jako

stable’u i Turnerze. Kuratorzy ekspozycji sięgnęli

tych, którzy nie dorośli do jego poziomu. W rzeczywi‑

do olejów o tematyce krajobrazowej malowanych

stości zdawał sobie sprawę z tego, że jego cudowny, wirtuozowski rozwój warsztatowy nie idzie w parze z intelektualnym pogłębieniem jego malarstwa, a nie szedł, bo on, zasklepiony w swych osobistych i arty‑ stycznych problemach, grzebał się w żalach do świata, ludzi, środowiska i losu. 68

→ David Hockney przy pracy nad Winter timber (detal), Bridlington, 2009

i 70., pokazujących koncepcyjne podejście do tematu

dzięki uprzejmości: Jean‑Pierre Goncalves De Lima © David Hockney

Wiadomości asp /58

jeszcze podczas studiów – dobrych, lecz klasycznych, włączyli też do prezentacji kilka obrazów z lat 60. i eksperymenty z perspektywą. Istotnym fragmentem ekspozycji są pejzaże kalifornijskie z lat 80. wraz z kolażami fotograficznymi. W tym okresie Hockney


69


↑ Winter timber, olej na 15 płótnach,

intensywnie analizował możliwości pokazania na pła‑

Pejzaże z Yorkshire powstawały już w latach 90.,

skim obrazie szerokiej, trójwymiarowej przestrzeni,

lecz większość z nich po 2007 r. i te właśnie w ramach

przy czym czerpał zarówno z propozycji kubistów, jak

wystawy A Bigger Picture pokazywane są publicznie

Jonathan Wilkinson

i eksperymentował, łącząc zdjęcia wykonane z nie‑

po raz pierwszy. Niewątpliwie widza może oszoło‑

© David Hockney

wielu, lecz konsekwentnie zmienianych punktów

mić olbrzymia liczba prezentowanych prac. Część

widzenia. Ten etap podsumowuje swoiście panora‑

z nich jest bardzo dużego formatu. Największy

108 � 240 cm, 2009 dzięki uprzejmości:

→ The arrival of spring in woldgate, East Yorkshire in 2011 – 2 january 2011, no.2

miczny obraz z 1998 r. A Closer Grand Canyon. Płótno

to The Arrival of Spring in Woldgate, East Yorkshire in

cechują rozwiązania obecne także w obrazach z York‑

2011 (twenty‑eleven), prawie 4 × 10 m (złożony z 32

shire: duża skala (Grand Canyon przekracza wymiar

płócien). Wszystkie wydają się perfekcyjną realiza‑

2 � 7 m); połączenie wielu mniejszych płócien w jedną

cją starannie przemyślanej wizji. Ów perfekcjonizm

płaszczyznę (Grand Canyon składa się 60 horyzontal‑

widoczny jest przede wszystkim w swobodnych, lecz

nie ułożonych płócien: 5 na wysokość i 12 na szero‑

precyzyjnych śladach pędzla, łączonych także – przy

kości); intensywna kolorystyka i częste kontrastowe

niektórych większych fragmentach obrazu – z cienko

połączenie barwy plam sąsiadujących; malowanie

kładzioną farbą, często transparentnie, tak że widać

144 � 108 cm,

na podstawie obserwacji, ale i idei mentalnej miejsca;

biel podobrazia, braku przemalowań (tylko w jed‑

© David Hockney

wrażenie otaczania widza obrazowaną przestrzenią.

(jedna z 52 prac) rysunek z ipad'a, drukowany na papierze,

nym obrazie z 1998 r. zwraca uwagę duży, całkowicie przemalowany fragment) oraz w sposobie przedsta‑

Pejzaże z Yorkshire powstawały już w latach 90., lecz większość z nich po 2007 r. i te właśnie w ramach wystawy A Bigger Picture pokazywane są publicznie po raz pierwszy. Widza może oszołomić olbrzymia liczba pre‑ zentowanych prac.

wienia rzeczywistości – rasowego i doświadczonego malarza, który na bazie obserwacji natury buduje własną formę świata, mającą z natury to, co mieć powinna – zmienność. W kontekście rozważań nad tymi obrazami ostatnia uwaga wydaje się o tyle ważna, że pierwsze wrażenie w kontakcie z nimi lub z reprodukcjami może być mylące. Otóż „na pierwszy rzut oka” obrazy charakteryzuje uproszczenie form i kolorów. Mamy tu jednak do czynienia z daleko posuniętą eliminacją zbędnych elementów oraz trafną syntezą impresji wynikających z obserwowa‑ nia konkretnego fragmentu rzeczywistości. Zatem przy dłuższej analizie dowolnego obrazu, zamiast słów krytyki czy wstępnej postawy sceptycznej,

70

Wiadomości asp /58


71


pojawia się podziw i szacunek dla warsztatu artysty. Jest rzeczą oczywistą, że ten sam kolor można położyć cienką bądź grubszą warstwą; śladem cienkim, szero‑ kim, jednorodnym lub zmiennym; integrując go lub nie z plamą położoną pod nim czy obok – możliwości są nieograniczone, a ostateczny efekt jest świadomą decyzją artysty. W przypadku obrazów z Yorkshire pewna wątpliwość mogła pojawić się wraz z konsta‑ tacją, że jednym z narzędzi artystycznych używanych ↑ A Closer Winter Tunnel,

przez Hockneya od ok. 2009 r. jest iPhone, a potem

olej na 6 płótnach,

iPad. Czyżby żywą kolorystykę i uproszczenia wymu‑

183 � 366 cm (całość),

siła technologia? – może zadać sobie pytanie tropiący

2006, dzięki uprzejmości: Art Gallery Of New

fałsz czy efekciarstwo dociekliwy widz. Tym bardziej

South Wales, Sydney

że szkice wykonane w iPadzie są potraktowane jak

Fotografia: Richard Schmidt

obrazy – wydrukowane w dość dużych formatach

© David Hockney

(67 × 50 cm i większe), są eksponowane jak dzieła równorzędne. Jednak nie można ich tak porównywać. Hockneyowi udało się przekształcić modną techno‑

→ The arrival of spring in woldgate,

logię w narzędzie artystyczne tak samo użyteczne

East Yorkshire in 2011 12 april 2011, no. 1"

jak ołówek, węgiel czy akwarela, ale także – jak

(jedna z 52 prac),

wymienione techniki – mające swoje ograniczenia.

rysunek z ipad'a

Prezentacja szkiców powstałych za pomocą iPada

drukowany na papierze,

uzmysławia widzowi, jak taka metoda tworzenia

144 � 108 cm,

może być wygodna i skuteczna oraz wiarygodna, gdyż

© David Hockney

ostateczny efekt zależy od umiejętności i talentu arty‑ sty, a narzędzie jest tylko kolejnym medium, tak jak dotychczas... W rezultacie część szkiców jest ciekaw‑ sza, część mniej, podobnie jak cykle mniejszych obra‑ zów olejnych, prac akwarelowych czy „podręcznych” 72

Wiadomości asp /58


Artysta, konsekwentnie badając spo‑ soby odbioru przestrzeni trójwymia‑ rowej i jej przedstawienia na płasz‑ czyźnie, znalazł oryginalną formułę na oddanie tak pejzażu, jak innych przestrzeni w dwóch wymiarach. Obserwacja konkretnego kadru rów‑ nocześnie z kilku punktów widze‑ nia daje poczucie bycia otoczonym obserwowaną przestrzenią. rysunków wykonywanych w typowych szkicowni‑

kolor i światło (wydaje się, że filmował przy staran‑

kach – wszystkie stworzone w ramach analizowania

nie dobranych warunkach i porach dnia), można

wybranego fragmentu natury, jako etap przygoto‑

bez trudu spojrzeć na pejzaże Yorkshire poprzez

wawczy do właściwej realizacji – „bronią się” jako

obrazy Hockneya. Filmowanie pejzażu ma tu jednak

fragment bardzo spójnej całości. Wracając do inten‑

spełniać inną rolę. Artysta, konsekwentnie badając

sywnej barwy i prostoty niektórych form – rozwią‑

sposoby odbioru przestrzeni trójwymiarowej i jej

zanie można znaleźć w realizacjach wideo. Artysta

przedstawienia na płaszczyźnie, znalazł oryginalną

olej na 6 płótnach,

bardzo dokładnie filmował pejzaże, które malował.

formułę na oddanie tak pejzażu, jak innych prze‑

183 � 366 cm (całość),

Oglądając filmy i analizując poszczególne formy

strzeni w dwóch wymiarach. Doszedł do wniosku,

(szczególnie pierwszego planu i planów dalekich),

że obserwacja konkretnego kadru równocześnie

↓ Woldgate Woods,

2006 Fotografia: Richard Schmidt © David Hockney

73


↑ Nov 7Th, Nov 26Th 2010 Woldgate Wood 11:30Am & 9:30 AmStill From 18 Screen Video © David Hockney

↑ David Hockney Directing 9

z kilku punktów widzenia dostarcza o nim widzowi

położonym jest dalej pionem o tej samej grubości,

Cameras, April 2010

więcej informacji i daje poczucie bycia otoczonym

kolorze i sposobie malowania, ale pojawia się wyraź‑

obserwowaną przestrzenią. Na początku 2010 r. roz‑

nie przesunięty w prawo bądź w lewo w stosunku

Dzięki uprzejmości: Jean‑Pierre Goncalves De Lima

począł eksperymenty z filmowaniem dziewięcioma

do płótna niżej położonego. Interesujące wydają

© David Hockney

kamerami cyfrowymi naraz, z bardzo wolno poru‑

się też poszczególne płótna‑kadry. Mimo że tworzą

74

szającego się pojazdu. Poszczególne kadry nakła‑

fragment większej całości, analizowane oddzielnie

dają się trochę na siebie, ale każdy kadr jest nieco

– prezentują zwykle bardzo ciekawe kompozycje, ale

inny, gdyż rejestruje otoczenie z innej perspektywy.

tylko kilka obrazów z 2006 r. ma podkreślone „kadry”

To sprawia, że widz ma poczucie ogromnej inten‑

prostą, drewnianą ramką.

sywności obrazu „atakującego” go z każdej strony.

Hockney jest artystą, który chętnie ekspery‑

Wydaje się, że taki sposób przedstawienia przestrzeni

mentuje, próbując osiągnąć inną jakość w sztuce,

został zastosowany z pełną świadomością gruntow‑

także poprzez nowości techniczne, choć zaczął przez

nie wykształconego artysty, we wszystkich obrazach

przypadek od polaroidu. Potem była kserokopiarka,

silnie horyzontalnych i złożonych z kilku płócien.

fax, komputer, iPhone, iPad czy wreszcie wideo

Tym bardziej że w wielu z nich można zauważyć

cyfrowe. Co najmniej respekt budzi to połączenie

zdecydowane przesunięcia przy przejściu z jednego

– w jednej osobie, która urodziła się prawie 75 lat

płótna‑kadru na następne, elementów w naturze

temu – otwartego umysłu, twórczego zapału i ener‑

jednorodnych. Np. pień drzewa malowany jako zde‑

gii potrzebnych do przygotowania takiej wystawy

cydowanie pionowa plama, na płótnie‑kadrze wyżej

jak A Bigger Picture.

Wiadomości asp /58


W y s ta w y

Piłka jest okrągła, a bramki są dwie… Drużyna. 11 artystów z Krakowa zajmuje pozycje → Dom Krakowski, Norymberga → 21 III – 15 IV 2012 → Galeria Konsulart, Kraków → VI – 15 VII 2012 Agnieszka Jankowska‑Marzec Wystawa „drużyny” jedenastu artystów z Krakowa podejmuje problem socjologicznego fenomenu piłki nożnej. Czy identyfikacja z drużyną narodową stanowi współczesną formę patriotyzmu? Biało‑ -czerwone nitki siatki (bramki) i ceraty, logo z napi‑

Historyk sztuki, dok‑ tor nauk humani‑

sem „Poland”, jakich używa Bogusław Bachorczyk

stycznych, pracownik Międzywydziałowej Katedry

w swoich kolażach zdają się podpowiadać taką

Historii i Teorii Sztuki

interpretację, wzmocnioną dodatkowo tytułem

ASP w Krakowie, autorka

jednego z dzieł – Wąsy, orły, sokoły. Orzeł, barwy

publikacji o sztuce XX w. i współczesnej.

narodowe – to już od średniowiecza czytelne sym‑ bole naszej państwowości, które jednak w pracach Bachorczyka zyskują ironiczny wymiar. Jego „wyska‑ kujący” w powietrze w starciu główkowym piłka‑ rze mają wyraźnie zaznaczone fallusy z wąsatymi

piłkarzy na boisku, Agata Kus spluwanie traktuje

skrzydłami, zaś idącym w bój na tle biało‑czerwonej

jako symboliczne zawłaszczenie, zapłodnienie terenu.

ceraty (zaaranżowanej na wzór makatek w wiejskich

Ducha „freudyzmu” przywołuje również Kukuła:

domach) zawodnikom o różowych fallusach towarzy‑

bramkę zastępując widokiem kobiecej waginy, jak

szy demaskujący napis: „Właśnie się dowiedziałem,

gdyby zainspirowana słowami cytowanego wyżej

że jest on pedałem”. Pytanie zatem o tradycyjną wizję

filozofa: „mecz […] staje się symbolicznym aktem

męskości reprezentowaną przez futbol wydaje się nie‑

inicjacji i kreacji życia, piłka w ruchu uosabia siłę

uniknione. Czy nie jest konieczna jej modyfikacja? Jak

męską, wdzierającą się do bramki, która przejmuje

pisze bowiem krakowski filozof, struktura gry w piłkę

na siebie rolę czynnika kobiecego”. Wizualizacji

nożną „odwołuje się do stereotypu walki zbiorowej,

języka piłkarskiego, pełnego lapsusów, przesiąk‑

toczonej od zamierzchłych czasów na dwóch pozio‑

niętego dosadnym erotyzmem dokonuje natomiast

mach dziejowego doświadczenia. Jednym z nich jest

Iwona Demko. Artystka używa swoich ulubionych

→ Iwona Demko, Z budowa‑

polowanie, drugim wojna (potyczka zbrojna)”. Tak

materiałów: miękkich, różowych tkanin, z których

niem drużyny jest jak z kopu‑

widzą ją też młode krakowskie artystki: Katarzyna

kreuje quasi‑dziecięce zabawki. Odwołując się

lacją słoni. Dużo kurzu,

Kukuła i Agata Kus. Futbol, ich zdaniem, najpeł‑

więc do estetyki kiczu, sprawia, że słowa jednego

niej ujawnia atawistyczne, „samcze” cechy, dlatego

z czołowych selekcjonerów brzmią równocześnie

poddając krytycznej analizie rozmaite zachowania

niepokojąco perwersyjnie i infantylnie. Uwolnioną

hałasu, a efekt za dwa lata, obiekt, 36 � 22 � 22 cm, 2012

75


Franklin Foera, amerykański dzien‑ nikarz potwierdza fakty powszech‑ nie znane, że piłka na całym świecie budzi podobne emocje, głębsze nie‑ jednokrotnie niż religia, jest zdolna nawet obalać rządy i inicjować ruchy niepodległościowe. boisku chłopców. Jak można się domyślać, piłka

← Bogusław Bachorczyk,

odgrywa wśród nich rolę najważniejszą. Czasami

On jest pedałem,

w wyobraźni młodych sportowców przybiera ponętne kształty nagiej kobiety, kiedy indziej bywa zaskaku‑ jąco… przepołowiona. Niekiedy wreszcie, jak zdaje się sugerować piłka przyklejona do dziecięcego globusa, jest zdolna wyjaśnić świat, zgodnie z fut‑ bolową teorią globalizacji, opisaną przez Franklina Foera. Amerykański dziennikarz potwierdza fakty powszechnie znane, że piłka na całym świecie budzi podobne emocje, głębsze niejednokrotnie niż religia, jest zdolna nawet obalać rządy i inicjować ruchy nie‑ od krytycznego balastu refleksję nad futbolem pro‑

podległościowe. O jej złowrogiej sile zdaje się więc

ponują z kolei Karolina Jabłońska, Tomasz Kręcicki,

przypominać niepokojąco stalowo‑kanciasta piłka

Ziemowit Kmieć i Przemysław Kmieć. Rozwijają

Małgorzaty Wielek‑Mandreli, zawieszona na tle tajem‑

przed oczami widza przesiąkniętą nostalgią i humo‑

niczego, jak ze świata snu, pejzażu. Niejednoznaczny

rem opowieść o piłkarskich akcesoriach, będących

obraz futbolu przywołują w swoich dziełach również

marzeniem rozgrywających mecze na osiedlowym

Ganna Kotsar i Witold Stelmachniewicz. Zwłaszcza ten ostatni stawia pytania o mariaż popkultury i sportu, futbolu, który stał się doskonale rozwijają‑ cym się biznesem, przyciągającym postaci szukające władzy i wpływów. W portrecie niemieckiego piłkarza Franza Beckenbauera, niegdyś doskonałego zawod‑ nika, obecnie prominentnego działacza sportowego, reprezentowane przez Stelmachniewicza myślenie o futbolu znalazło doskonałą egzemplifikację. Piłka nożna w ujęciu krakowskich artystów to nie‑ wątpliwie coś więcej niż gra, to niedający się jedno‑ znacznie zdefiniować społeczny fenomen. Dla jed‑ nych stanowi wyraz nowego patriotyzmu, dla innych zbiór rytuałów utrwalających płciowe stereotypy, dla większości chyba – na szczęście – dyscyplinę sportu dostarczającą relaksu i wielu pozytywnych emocji.

76

Wiadomości asp /58

cerata, collage, 50 � 70 cm, 2012 ↙ Witold Stelmachniewicz, Z cyklu: powersuit – Beckenbauer, Winter‑Timber, olej na płótnie, 100 � 100 cm, 2012,


W y s ta w y

Na forum z hotelem Forum!

„Po jakimś czasie wyjechali na szerszą ulicę, aleję Słowackiego, i tą to aleją popędzili w stronę nieczynnego, poczerniałego, posęp‑ nego hotelu Forum, który widniał w oddali jak jaki umierający, ale nadal groźny potwór typu smok albo wampir”. Marcin Świetlicki, Dwanaście ↑ Mateusz Hajdo, Obiekt, 2012

Olga Szczerba

Przestronna, częściowo przeszklona przestrzeń stała się reminiscencją modernistycznego white cube’a,

Hotel Forum, najsłynniejszy z krakowskich budyn‑

przewrotną i niedbałą. Ściany, które jeszcze kilkana‑

ków‑widm, ponure architektoniczne straszydło, spo‑

ście lat temu istotnie mogły być white, dziś pokryte

tkało prawdziwe szczęście w nieszczęściu. Grożący

są zaciekami i obfitą warstwą kurzu. Takie otoczenie

zawaleniem symbol PRL‑owskiego luksusu na dobre

bliskie jest estetyce prac Kurta Schwittersa, której

Ur. w 1990 r. studentka

zaskarbił sobie przychylność młodych artystów

wpływ dostrzec można w instalacjach powstałych

edukacji artystycz‑

i kuratorów‑to‑be, którzy obrali sobie to miejsce

w wyniku pochylenia się nad odpadem, przedmiotem

na nietypową przestrzeń ekspozycyjną, stworzoną

niepotrzebnym i zużytym. Współczesną odpowiedź

Malarstwa Akademii Sztuk

dla ukazywania własnych działań artystycznych.

na twórczość Schwittersa stanowi praca Katarzyny

Pięknych w Krakowie.

Po ubiegłorocznej obiecującej próbie zmierzenia się

Mierzejewskiej i Karoliny Mazur. Na instalację Dużo

z niełatwymi (z punktu widzenia wystawienniczego)

drobnych złożyło się kilkadziesiąt obiektów‑odpadów,

nej w zakresie sztuk pla‑ stycznych na Wydziale

Interesuje się sztuką dawną (w szczególności barokową sztuką śląską) i najnowszą,

warunkami zastanymi w hotelowym wnętrzu, grupa

umieszczonych w szczelnie zamkniętych foliowych

współczesnym muzealnic‑

studentów krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych,

torebkach, w jakich zabezpiecza się przedmioty nazna‑

twem wraz z historią jego

w nieco zmienionym składzie, ponownie sprowokowała

czone – dowody zebrane w miejscu zbrodni. Ich kon‑

tzw. „środowisko” do zastanowienia się nad kondycją

figurację można odczytywać na różne sposoby. Porzu‑

młodej sztuki i współczesnej myśli kuratorskiej.

cone drobiazgi opowiadają jedną, złożoną historię czy

rozwoju oraz szeroko rozu‑ mianą kulturą anglosaską. Do swoich najważniejszych

Koordynatorzy tegorocznej odsłony projektu, Anna

też są okruchami kilku różnych? Jak daleko wstecz

Pichura, Zuzanna Rokita i Krzysztof Marchlak, zapro‑

sięga „pamięć przedmiotu”? Jaki był stosunek wła‑

tornego w Lubiążu koło

sili do współpracy siedmiu twórców posługujących się

ściciela do wyrzuconego lub zgubionego obiektu?

Wrocławia.

różnymi rodzajami języka artystycznego. Do znanych

Czy sklepowy paragon może mieć tę samą wartość

z poprzedniej ingerencji w przestrzeń hotelu Forum

co kaseta dawno niesłuchanego zespołu?

naukowych celów zalicza stworzenie koncepcji rewi‑ talizacji kompleksu poklasz‑

– Sebastiana Bożka, Mateusza Hajdę i Katarzyny Mie‑

W podobnym tonie utrzymana została instalacja

rzejewskiej – dołączyli Katarzyna Załęcka, Karolina

Brudy gości, W której postawiono pytanie o przeszłość

Mazur i Tomasz Jękot oraz węgierska artystka Zsuz‑

nie tylko hotelu Forum, ale również korzystających

sanna Simon. Nowy skład, nowe pomysły, wreszcie

z jego usług ludzi. Kim byli? Jak wyglądali? Kim

– nowe miejsce. Zamiast wąskich, osadzonych w kli‑

mogliby być, gdyby zdążyli odwiedzić hotel przed

macie Kubrickowskiego Lśnienia pomieszczeń hotelo‑

jego ostatecznym zamknięciem? Dzięki refleksyjnemu

wych, przestrzenią wystawienniczą stało się wnętrze

charakterowi instalacji można w niej dostrzec próbę

dawnego salonu samochodowego.Tu rozpoczyna się

posłużenia się językiem artystycznym podobnym

szereg kontekstów, nawiązań i inspiracji, jakie odna‑

do tego, który charakteryzuje twórczość Christiana

leźć można zarówno w pracach młodych artystów, jak

Boltanskiego (dalekie echo prac No mans land, Les

i w sposobie ich ukazania.

habits de François C. czy Monument Canada). 77


1

2

3

Bez wątpienia najciekawszym, najbardziej prze‑

młodego pokolenia. Prace Bożka, intermedialne

wrotnym dziełem prezentowanym na wystawie był auto‑

w pełnym tego słowa znaczeniu, balansują na granicy

portret Anny Pichury, wpisany w zaaranżowaną przez

rzeźby i instalacji artystycznej, ocierają się o rysun‑

artystkę, quasi‑muzealną sytuację. Naprzeciw bardzo

kowe traktowanie formy oraz wykazują sporą wraż‑

sprawnie namalowanego obrazu, oprawionego w ramy

liwość malarską. Wykonany z ogromną sprawnością

i zawieszonego pośrodku białej ściany, ustawione zostało

warsztatową obiekt‑instalacja Interferencje wprowa‑

krzesło. Czytelne nawiązanie do muzealnych siedzisk,

dza w sferę przenikania wielości, niejednoznaczności.

wprowadzanych w przestrzeń ekspozycyjną z myślą

Pojawianie się i znikanie niematerialnego, wątpliwego

o komfortowym kontemplowaniu Rembrandtów,

i niedookreślonego wizerunku, zarysowanego na roz‑

Rubensów i Velasquezów, zgodnie z intencją Pichury

piętych na wzór strun żyłkach, daje poruszający efekt

stanowi „autoironiczny komentarz dotyczący kreowa‑

wizualny. Pomimo sięgania po różne media, prace

nia procesów wewnątrz świata sztuki przez artystów

Bożka nieodmiennie noszą w sobie ogromny ładunek

i kuratorów”. Sam portret osadzony jest wyraźnie

emocjonalny. Jego ubiegłoroczna instalacja – kolaż

w tradycji malarstwa XX w., gdzieś między Nachtem‑

przypominający odbicie w potłuczonym lustrze, zawie‑

-Samborskim, Magrittem a Picassem z początku jego

szony nad umywalką pełną zabarwionej na czerwono

kubistycznych odkryć. Znakiem rozpoznawczym

wody – była jedną z najbardziej wyrazistych realizacji,

Zuzanny Rokity stały się pełne niepokoju instalacje

jakie znalazły się na wystawie. Ciekawie wykorzystane

poruszające problem utartych schematów postrzega‑

zostały przez artystów warunki, jakie wyznaczyła

nia stereotypowego, polskiego domu, utożsamianego

architektura wnętrza dawnego salonu samochodo‑

z ciepłym posiłkiem, paprotką w doniczce, fotelem

wego. Trzy przeszklone, wąskie, klaustrofobiczne

i telewizorem. Dwa puste krzesła, prosty stół, posiłek

pomieszczenia, przypominające komisariat policji,

dla dwóch osób. Nad stołem gałązka jemioły. Całość

kanciapę stróża lub salę operacyjną, zagospodaro‑

pomalowana na czarno, przypomina pogorzelisko

wali kolejno: Tomasz Jękot z wideo Plądrowizja, Zsuz‑

lub ponurą dekorację witryny zakładu pogrzebowego.

sanna Simon z odważnym performance’em Requiem

4

1. Katarzyna Mierzejewska, Karolina Mazur, Dużo drobnych, instalacja, 2012 2. Krzysztof Marchlak, Gniazdo, instalacja, (fragment) 2012,

Co dzieje się, gdy uczucie łączące bliskich sobie ludzi

oraz Mateusz Hajdo z balansującym na granicy żartu

powoli umiera? W ilu domach przygotowanie ciepłego

i makabreski obiektem – werystyczny model przeska‑

posiłku jest jedyną próbą okazania czułości drugiej

lowanej, kobiecej nogi, sprawia wrażenie wyrwanego

osobie? Nad iloma dysfunkcyjnymi rodzinami czy

z pachwiny monstrualnej lalki Barbie. Ułożony

4. Krzysztof Marchlak,

związkami wisi widmo pasożytniczego życia, uza‑

na operacyjnym stole powoduje zatarcie granicy

Gniazdo, instalacja,

leżnienia od żywiciela? Zuzanna Rokita pozostawia

między kreacją a rzeczywistością. Pracę Mate‑

te pytania bez odpowiedzi, zmuszając odbiorcę do głęb‑

usza Hajdy odczytać można jako gorzką reflek‑

szej refleksji nad niełatwymi relacjami międzyludz‑

sję nad uprzedmiotowieniem ludzkiego ciała, jak

kimi. Charakterystyczny język twórczości Sebastiana

również podjęcie ironicznej polemiki z pop‑artem

Bożka wyróżnia ją spośród działań wielu artystów

w wydaniu Claesa Oldenburga.

78

Wiadomości asp /58

3. Katarzyna Załęcka, Brudy gości, instalacja, 2012

(fragment) 2012 5. Anna Pichura Autoportret, 2011 6 Sebastian Bożek, Interferencje, 2012 7. Zuzanna Rokita, Meble, instalacja, 2012


5

6

7

Krzysztof Marchlak, który w poprzedniej edycji pro‑

wydarzenia, kilku słów zdradzających źródło inspiracji,

jektu Hotel Forum zaprezentował monumentalne akty

intencje, które nie we wszystkich przypadkach były

na płótnie, kontrastujące z otoczeniem swoją sterylną

czytelne. Obserwator musiał polegać na swoim, czy‑

czystością i oszczędną, szlachetną formą, udowodnił,

sto estetycznym i emocjonalnym odbiorze zastanych

że spectrum jego poszukiwań twórczych jest niezwy‑

obiektów.

kle szerokie. Tym razem sala, w której wyeksponował swoją pracę, nie przypominała rozbielonej kaplicy, lecz dziwaczną oranżerię. Instalacja Gniazdo, nawiązująca do niezliczo‑

Czy ta dowolność miała być jednak ideą przewod‑ nią wystawy? Jeśli tak, dlaczego? Tym razem, dzięki przygotowaniu tekstu towa‑ rzyszącego wystawie, zwiedzanie ekspozycji stało się

nych jaskółczych gniazd znajdujących się w róż‑

o wiele bardziej przejrzyste. Przewrotny kontrast między

nych zakamarkach hotelu Forum, wydobyła z mar‑

modernistycznym i postmodernistycznym podejściem

twej bryły opuszczonego budynku pierwiastek

zarówno do dzieła sztuki, jak i do otoczenia, w którym

życia. Sporych rozmiarów kokon, uwity w jednym

zostało ono pokazane, liczne źródła inspiracji – zarówno

z górnych rogów niewielkiego pomieszczenia, połą‑

te uświadomione, jak i nieuświadomione, przede

czony został konopnym sznurem z kilkoma wątłymi

wszystkim jednak wysoki poziom artystyczny i warszta‑

roślinami doniczkowymi. Intencją Krzysztofa Mar‑

towy zaprezentowanych prac złożyły się na imponującą

chlaka było stworzenie instalacji, która stanie się łącz‑

całość. Całość spójną w swojej… niespójności.

nikiem między przeszłością a nadzieją na przyszłość, między życiem a śmiercią.

Projekt Hotel Forum w ciągu roku zyskał niezwy‑ kłą dojrzałość, zachowując sprawdzoną formułę jed‑

Efekt końcowy – wystawa mająca charakter jed‑

nodniowego eventu. Ironiczny, dowcipny i szalenie

nodniowego eventu, zbudowana z niejednorodnych

inteligentny komentarz do sytuacji panującej obecnie

fragmentów, często zmanipulowana i niejednoznaczna,

na rynku sztuki oraz w środowisku szeroko pojętych

odzwierciedlać ma naturę pamięci, mechanizmów

instytucji muzealnych jest niezwykle cennym gło‑

zapamiętywania.

sem w debacie nad kondycją współczesnego świata

Z całą pewnością należy docenić konsekwencję,

artystycznego.

jaką autorzy projektu zachowali podczas realizacji

Stanowi również dowód na to, że do tej debaty

wytyczonych sobie celów – konsekwencję, której zabra‑

można przystąpić bez niepotrzebnego zadęcia. Co wię‑

kło im w roku ubiegłym. Nie zorganizowano wówczas

cej, wobec znacznego wzrostu zainteresowania oży‑

oficjalnego otwarcia, objaśnienia idei przedsięwzięcia.

wianiem specyficznych, nieużytkowanych przestrzeni,

Zwiedzający przychodził na wernisaż i finisaż wystawy

a także poszukiwania alternatywnych wzorców funk‑

zarazem, ale jego pojęcie o tym, co oglądał, nie zostało

cjonowania w szeroko rozumianej kulturze i sztuce,

w żaden sposób skonfrontowane z tym, co artysta

inicjatyw pokrewnych projektowi Hotel Forum nie

faktycznie w swojej pracy chciał przekazać. Zabra‑

sposób przecenić. Pozostaje zatem czekać na kolejną

kło szczegółowych informacji dotyczących twórców

jego odsłonę. 79


W y s ta w y

Auto da fé → Sacrum Humanum → Galeria Autorska Jana Siuty → ul. Sławkowska 14, Kraków → 13 IV – 16 v 2012

Bogusz Salwiński

uchwytnych w relacjach międzyludzkich, którymi rzą‑ dzą pojęcia wolności, odpowiedzialności, obowiązku,

Wiek XX widział stosy, na których płonęły książki

nadziei i ofiary.

i obrazy, widział płonące stosy trupów, tłumy ludzi

Dziś pytanie o sztukę to pytanie o człowieka.

zaszczutych na śmierć w imię fikcji, rzezie polityczne

Sztuka jest formą uprawiania etyki. Dla artysty otwiera

i religijne, dehumanizm graniczący z absurdem.

to szczególne pole odpowiedzialności. Stoimy wobec

Agresja, przemoc i nihilizm zniszczyły przestrzeń

imperatywu kategorycznego – o sensie sztuki decy‑

wewnętrzną człowieka. Szczelina antropologiczna

duje jakość ludzkiego bólu. Kto tego nie widzi, jest

między egzystencją a nadzieją powiększyła się. Rów‑

bliski zdrady, tym bardziej że szczególny status sztuki

nolegle postępował w sztuce proceder destrukcji

dziś uwikłał się w istnienie pozorne.

artystycznego sacrum. Wandalizm i terror kreacyjny

Moja twórczość powstaje między moralnym rady‑

osiągnął apogeum. Mam nadzieję, że ten czas pro‑

kalizmem a kompromisem z egzystencją, nadzieją

fanum odszedł do historii. Wierzę, że język sztuki

a utopią, między obowiązkiem wobec siebie a odpo‑

znowu stanie się językiem aksjologicznym, mówią‑

wiedzialnością za innych. Poczucie obowiązku wobec

cym o wartościach i dokonującym ciągłych wyborów

siebie jest kategoryczne, jest przestrzenią, w której

między nimi. Obowiązkiem myślenia dziś staje się

najpełniej brzmi głos sumienia: „tak trzeba”.

odzyskanie utraconych nadziei.

Jako artysta znalazłem swój azyl między biologią

Ład semantyczny jest ładem antropologicznym.

a racjonalizmem, między nihilizmem świata a udręką

Sztuka ugruntowana jest na sensach i intuicjach

wołania o sens i nadzieję życia. Moja artystyczna idée

80

Wiadomości asp /58

↑ Ludzkie � arcyludzkie, akryl, grafit węgiel 100 � 200 cm, 2012


↑ Piękno i śmierć, akryl, grafit węgiel, 100 � 200 cm, 2008

Nigdy mnie nie opuszcza przekona‑ nie o sensie twórczości traktującej całościowo nasze doświadczenie kul‑ tury, która w swoich świadectwach zawsze mocno związana była z ludz‑ kim sacrum.

81


↑ Sacrum Humanum, akryl, grafit węgiel, 100 � 200 cm, 2011

fixe ma swą antropogenezę w ludzkim ciele. Od zawsze

uczta zmysłów, to nie filantropia dla ubogich duchem,

wierny jestem ikonografii Ukrzyżowanego, chociaż

to nie bunt na kolanach. Moje rzeźby, te ludzkie

nie jestem – sensu stricto – artystą sakralnym czy

reminiscencje, często poddane radykalnej redukcji,

religijnym. Ciało u mnie ma znak krzyża. Rzadko

odarte z naturalistycznego mięsa są ciągle jeszcze

które narzędzie tortur i uśmiercania w naszej dum‑

antropomorficzne. Są to obiekty intencjonalne, prze‑

nej historii homo sapiens było tak wierne w stosunku

nośne ołtarze – sakralizują miejsca, w których stoją.

do ludzkiej anatomii.

Są śladem człowieka w podróży przez przeznaczenie,

Ciało jest dla mnie źródłem inspiracji, źródłem

są wyrazem mojej tęsknoty za sacrum.

sensów, znaczeń, fascynującą formą życia, filozo‑

Jako artysta nigdy nie byłem zdeprawowany

ficznym pojęciem, które zawiera w sobie zarówno

postulatem sprawozdawczości czy dyspozycyjności

instynktowny szacunek do natury, jak i zachwyt nad

dzieła sztuki. Jestem oczyszczony z kompleksów

jej pięknem i monumentalnością. Ciało jest pełne

inwentaryzacji. W zaciszu mojej pracowni wciąż

wzniosłych możliwości. Antynomia ciało–duch nie

powstają rzeźby i rysunki w wyniku introspek‑

istnieje u mnie. Ciało jest czyste, niewinne, wznio‑

cji, egzystencjalnej refleksji i prywatnego dialogu

słe i wolne. Nie ma grzechu w dziedzinie wolności.

z transcendencją. Moje rzeźby powstają na zamó‑

Grzech rodzi się dopiero w naszych umysłach. Ciało

wienie mojego własnego sumienia. Nigdy mnie nie

bywa również znakiem hipokryzji, jaki zbudowano

opuszcza przekonanie o sensie twórczości traktują‑

na sztucznej opozycji natury i kultury dla uzasad‑

cej całościowo nasze doświadczenie kultury, która

nienia grzechu. Ale to już polityka.

w swoich świadectwach zawsze mocno związana była

Ciało jest komunią, jest komunikatem przezna‑

z ludzkim sacrum.

czonym dla drugiego człowieka. Jest potencjalnością

Czy sztuka może uratować jeszcze swą tożsamość,

dobra, a jednocześnie niezniszczalną, trwałą możli‑

by duch ludzki znalazł w niej bezpieczny dom? Odpo‑

wością wtajemniczenia w miłość, cierpienie i śmierć. W odkryciu człowieka zawarta jest tajemnica krzyża. Semantyka krzyża jako znaku cierpienia jest jednocześnie symbolem nadziei i obietnicą radości. Nie jestem estetą. Szkoda mi życia na budowa‑ nie hedonistycznych atrap. Sztuka to nie trywialna 82

Wiadomości asp /58

wiedź jest wyznaniem mojego Aktu Wiary, mojego Auto da fé. Wszelkie kontrowersje wynikłe z nieuszanowania mojego pola wolności proszę wypowiadać w duchu tolerancji.


W y s ta w y

Wincenty Drabik w świecie wirtualności 3D Alicja Duzel‑Bilińska, Grzegorz Biliński

w uczuciach odbiorcy, przez użycie przede wszystkim waloru barwy, intuicyjnego pobudzenia elementar‑

Jednym z istotnych elementów wystawy prac sceno‑

nych impulsów wywołujących emocjonalne asocjacje.

graficznych Wincentego Drabika w Muzeum Akademii

Budując mające to ukazać obrazy, stawialiśmy sobie

Sztuk Pięknych w Krakowie był ekran monitora kom‑

pytanie, czy ujawnienie głębi strukturalnej i prze‑

puterowego. Nie stanowił on jednak obiektu będącego

strzennej może otwierać nowe pola interpretacji dzieł

Alicja Duzel‑Bilińska

dyżurnym znakiem nowoczesnej aranżacji czy formy

tego artysty, a także – na ile korzystanie z nowocze‑

dyplom asp w Krakowie

pustego interpretatora, lecz był ważnym przekaźni‑

snych technik poszerza pole wiedzy o sposobie kon‑

na Wydz. Malarstwa i Scenografii oraz dyplom Politechniki Krakowskiej

kiem treści dotyczących percepowania tworzonych

struowania przez niego scenograficznej przestrzeni

przez Drabika scenografii, który umożliwiając niejako

teatralnej.

na Wydziale Architektury.

wnikanie do wnętrza jego projektu, ukazuje sposób

Ważnym wyzwaniem było także badanie sposobu

Doktorat w dziedzinie

traktowania przez niego przestrzeni. Na ekranie poka‑

postępowania artysty w pracy nad wizualnością sceny

sztuki piękne, w specjal‑ ności scenografia.

zywane są bowiem obrazy wykonane w technologii 3D

oraz tego, jak wygląda relacja pomiędzy wyobraże‑

stereo stanowiące przestrzenną wizualizację jednej

niem przestrzeni przez niego namalowanej, a tym,

ze scen projektu scenograficznego wykonanego przez

co niesie ze sobą realizacja. Pytania te nie zatrzymują

Wincentego Drabika do dramatu romantycznego Zyg‑

się tylko na poruszonych zagadnieniach, ale prowadzą

munta Krasińskiego Nie‑Boska komedia. Za pomocą

wprost do artysty i do istoty jego dzieła.

tych obrazów ujawnia się Drabikowa metoda „uprze‑

W tym miejscu trzeba nadmienić, że tego rodzaju

strzenniania” rzeczywistości, polegająca na komplek‑

rozważania, z powodu naszych doświadczeń sceno‑

sowym tworzeniu złożonej i skierowanej na uchwy‑

graficznych, a więc zanurzonych w praktyce podob‑

cenie głębi struktury przestrzennej sceny, a także

nych działań, nie mogą być pozbawione subiektywi‑

na odciśnięciu w świadomości, a przede wszystkim

zmu, który jednak nie zamyka się do własnej autorów 83


koncepcji, lecz jest otwarty na dialog z wyobraźnią Drabika. Badania te są również ważnym czynnikiem zwra‑ cającym uwagę na możliwości kreacji przestrzeni wir‑ tualnych jako form podejmowania dalszych kroków twórczych idących za myślą tego artysty, a nawet tę myśl rozwijających przez tworzenie nowych obsza‑ rów interpretacji, i to zarówno dotyczącej samego dra‑ matu literackiego, jak też przestrzeni jego obrazowa‑ nia w postaci scenografii oraz jako metody badawczej służącej poznawaniu i analizie scenograficznych utworów przestrzennych. Nie bez znaczenia jest fakt, że scena teatru wirtualnego może być traktowana jako

sposobu budowania przestrzeni scenograficznej przez

odzwierciedlenie sceny tradycyjnego teatru pudełko‑

Drabika jako układów ramowych. Tworzy on plany

wego, którego istotą jest budowanie obrazu. W tym

sceny jako swoiste zamknięte struktury formujące

kontekście scena wirtualna również staje się obrazem.

układ kulisowy i ustawia je, układając w głąb aż

Jednym z pierwszych zagadnień, jakie zarysowało

do malowanego horyzontu stanowiącego iluzyjną kon‑

się w trakcie budowy „wirtualnej makiety” sceny

tynuację przestrzeni, uzależnioną od rodzaju sceny,

teatralnej zaprojektowanej przez Drabika były treści

zmienności jej warunków itp.

formalne, zwłaszcza dotyczące kompozycji, a wśród

Podobnie postępuje się we współczesnych dzia‑

nich zagadnienie części i ich rola w całości. Obser‑

łaniach z projekcjami, zwłaszcza gdy chcemy łączyć

wacja konstrukcji tej sceny uświadomiła, że koncep‑

świat realny z wirtualnym. Technika ta znana była

cja Wagnerowskiego Teatru Totalnego podjęta przez

już wcześniej, m.in. w iluzyjnym malarstwie archi‑

Wyspiańskiego w idei Teatru Ogromnego przyjęta

tektonicznym okresu baroku, a jej zastosowanie przez

została również przez Drabika i zastosowana jako

Drabika jeszcze mocniej potwierdza jej uniwersalność.

metoda kreacji, zarówno w aspekcie „uprzestrzen‑

Również współcześnie w praktyce artystycznej normą

niania” i bezgraniczności sceny teatralnej, jak rów‑

jest budowanie przestrzeni malarskiej w oparciu

nież w aspekcie jedności sztuk. Można przypuszczać,

o obiekt architektoniczny. Wystarczy przytoczyć pro‑

że prawdopodobnie inaczej wyglądałyby jego sceno‑

jekcje iluzyjne w kościołach, graffiti, murale, a także

grafie, gdyby do dyspozycji miał multimedia.

formy scenograficzne będące kontynuacją przestrzeni

Problem bezgraniczności przestrzeni sceny

zdarzeń, np. w widowisku muzycznym wystawianym

tworzy sytuację przekraczania granic, wychodze‑

na deskach Opery Krakowskiej Mały Lord czy głośne

nia poza ramę i otwierania się „na” i „do”. W tym

ostatnio, dające efekt iluzji, techniki 3D zastosowane

kontekście ciekawym doświadczeniem jest analiza

w spektaklach warszawskich teatrów muzycznych.

84

Wiadomości asp /58


Kolejnym badanym przez nas zagadnieniem będą‑ cym w kręgu zainteresowań tego artysty jest sposób kształtowania przez niego kierunków i mas w kompo‑ zycji przestrzeni sceny. Drabik łączył zdecydowanymi przełamaniami kompozycje osiowe ze swobodnymi oraz wzajemnie je mieszał, czyniąc to na co dru‑ giej warstwie i nie tylko za pomocą formy, ale także Grzegorz Biliński

poprzez budowanie scenicznego światła. W ten spo‑

dyplom asp w Krakowie

sób wpływał bezpośrednio nie tylko na dynamikę

na Wydz. Malarstwa

ukształtowania przestrzeni sceny, ale przede wszyst‑

i Scenografii oraz dyplom mgr inż. arch. Politechniki Krakowskiej na Wydz. Architektury. Habilitacja w dziedzinie sztuki piękne, specjal‑ ność intermedia.

kim na organizację akcji całego spektaklu, oddziału‑ jąc silnie na ekspresję jego odbioru. I wreszcie problem teatralności i teatralizacji, który u Drabika silnie wiąże się ze światłem i iluzją. Modelowanie w technologii 3D jego malowanych

Jednym z pierwszych zagadnień, jakie zary‑ sowało się w trak‑ cie budowy „wirtualnej makiety” sceny teatral‑ nej zaprojektowanej przez Drabika, były tre‑ ści formalne, zwłaszcza dotyczące kompozycji, a wśród nich zagadnienie części i ich rola w całości. (...) Można przypuszczać, że prawdopodobnie ina‑ czej wyglądałyby jego sce‑ nografie, gdyby do dyspo‑ zycji miał multimedia.

scenografii pokazuje kreującą rolę światła w jego

o przedmiocie zainteresowania, co zbliża nas do IDEI,

projektach, a ich analiza w technice 3D stereo ana‑

czyli do TWÓRCY i jego MYŚLI. Tak, bo takie pozna‑

glif ujawnia z kolei wszelkie nieścisłości i przekła‑

wanie poprzez nowe techniki daje nowe możliwości

mania dotyczące prawidłowego, z punktu widzenia

poznawcze i będzie to metoda, która naszym zdaniem

tektoniki, ukształtowania scenografii.

w przyszłości stanie się jedną z powszechnych technik

Okazuje się bowiem, że tzw. perspektywa, czyli

analizy dzieła przestrzennego.

rzut środkowy, jest ujęta przez artystę nie całkiem

Przeprowadzone analizy są jedynie wstępnymi

prawidłowo, oczywiście w odniesieniu do zasad. Ale

rozważaniami i wymagają oczywiście dalszych,

z kolei wydaje się bardzo prawdopodobne, że dla

pogłębionych studiów nad przestrzenią wyobrażoną

zwiększenia ekspresji wizualności spektaklu Drabik

w konfrontacji z przestrzenią zrealizowaną przez Win‑

w swoich projektach stosował również zakrzywienie

centego Drabika. Mamy nadzieję, że możliwa będzie

perspektywy.

kontynuacja tych studiów.

W świetle powyższych rozważań nasuwa się

Ilustracje pokazują fazy budowania wirtualnej

pytanie, czy warto stosować nowe techniki wirtu‑

scenografii oraz obrazy pokazujące prawdziwy układ

alne do symulacji niegdysiejszych projektów sceno‑

przestrzenny wynikający z realizacji perspektyw

graficznych. Tak, szczególnie w przypadkach, gdzie

namalowanych w technice akwareli przez Wincen‑

scenografia zajmuje się przestrzenią i jej dramatur‑

tego Drabika. Ilustracje należy oglądać w okularach

giczną istotą. Tak, gdyż dostajemy większą wiedzę

dwubarwnych (anaglif). 85


W y s ta w y

Obrazy w porze deszczu → Kasztel w Szymbarku → x – xi 2011 Magdalena Rabizo‑Birek

„siły” estetycznego rażenia współczesnej sztuki. Jeśli oczywiście artyści są ciekawi reakcji „zwykłych”

Plenery – kilku‑kilkunastodniowe spotkania arty‑

ludzi i nie zamykają się w minionych już chyba

stów, odbywające się zazwyczaj latem lub wczesną

dogmatach awangardy – programowej „dehuma‑

jesienią w urokliwych zakątkach Polski – stanowią

nizacji”, elitarnego odgrodzenia się od wyrażania

od dawna (od początku wieku XX, a może już nieco

człowieczych przeżyć i wzruszeń oraz skupienia

Krytyk literacki, kry‑

wcześniej – od wspólnych podróży artystów roman‑

na kreacji autonomicznych, wyabstrahowanych

tyk sztuki. Adiunkt

tyków w malownicze strony) jedną z podstawowych

z rzeczywistości form plastycznych. Ciekawe jest

form życia artystycznego. Organizują je związki

zresztą na takich plenerowych wystawach śledze‑

Rzeszowskiego. Redaktor

twórcze, instytucje kulturalne i samorządowe oraz

nie, jak rozmaite okoliczności zewnętrzne plene‑

naczelna „Frazy” od 1998 r.

uczelnie artystyczne. W ostatnim okresie, po trans‑

rów – miejsce, problematyka rozmów, promieniu‑

formacji ustrojowej, powróciła także dobra tradycja

jące osobowości niektórych uczestników – wpływają

o literaturze i sztuce m.

organizowania plenerów przez osoby prywatne. Ple‑

na powstające podczas nich prace.

in. w: „Nowym Nurcie”,

ner – słowo pochodzące od francuskiego plein air

Ambitnie zamierzonym przedsięwzięciem było

„Twórczości”, „Akcencie”,

oznaczającego „świeże powietrze” – jest dla współ‑

wymyślone i zorganizowane przez Wydział Sztuki

czesnych artystów okazją do przypomnienia sobie

Uniwersytetu Rzeszowskiego I Międzynarodowe

o pierwotnym związku sztuki z otaczającym ją świa‑

Sympozjum Artystyczne Akademii i Wyższych Szkół

tem – przede wszystkim przyrody i żywiołów natury,

Plastycznych Szymbark 2011 pod hasłem „Tradycja

w Zakładzie Literatury Polskiej XX w. Uniwersytetu

Autorka wielu recen‑ zji, szkiców i esejów

„Art & Business, „Arkuszu”, „Nowych Książkach”, „Odrze” itp. Autorka ksią‑ żek Czytanie obrazów. Teksty o sztuce z lat 1991– 1996 (1998) i Między mitem a historią. Twórczość

ale także – ponieważ życie artystyczne toczy się

i nowoczesność”, które odbyło się pod koniec VII

dziś głównie w wielkich aglomeracjach – powrotem

2011 r. I właśnie w Szymbarku – malowniczej miej‑

Włodzimierza Odojewskiego

do korzeni, na prowincję, do małych miast, na wieś.

scowości w Beskidzie Zachodnim, nieopodal Gorlic �

(2002). Kuratorka wielu

To także okazja spotkania się ze sobą artystów róż‑

– na przełomie X i XI 2011 można było oglądać ekspo‑

nych pokoleń, pochodzących z różnych krajów, części

zycję uczestników i gości Sympozjum – pracowników

Polski i ośrodków sztuki.

dydaktycznych i studentów kilku uczelni artystycz‑

wystaw w Galerii Sztuki Współczesnej w Przemyślu. Mieszka w Rzeszowie.

86

Na plenerach artyści, zamknięci zazwyczaj w cia‑

nych – poza pomysłodawcami z UR, przede wszystkim

snym zawodowym światku, mają – choć nie zawsze

z Akademii Sztuk Pięknych: w Krakowie i we Lwo‑

przez nich wykorzystywaną – możliwość spotkania

wie, Wydziału Wychowania Artystycznego Akademii

się z nie‑artystami, zwykłymi ludźmi, chociażby

im. Jana Długosza w Częstochowie, kierunku eduka‑

przez dobry zwyczaj organizowania na zakończenie

cja artystyczna Państwowej Wyższej Szkoły Zawo‑

pleneru lub w krótkim po nim okresie wystaw ple‑

dowej w Nowym Sączu oraz dwojga wykładowców

nerowych prac w miejscach, w których się one odby‑

School of Visual Arts w Nowym Jorku, Joanny Wężyk

wały. Nie zawsze są to specjalistyczne galerie, często

i Petera Hristoffa.

świetlice szkół lub pensjonatów, stołówki, kawiar‑

Reprezentacja ta była – jak widać – zróżnicowana,

nie, domy parafialne. To dobra okazja sprawdzenia

ciekawa, wiele obiecująca. Pomysłodawcy pleneru

Wiadomości asp /58


↑ Fragment ekspozycji

pragną takie spotkania organizować również w kolej‑

w przyjaznym współczesnej sztuce miejscu, jakim

uczestników konkursu,

nych latach – podobne przedsięwzięcie zorganizowali

jest odrestaurowana powozownia i stajnia Kasztelu

już zresztą w nieco innym składzie i wyłącznie krajo‑

w Szymbarku, prezentowała się wyjątkowo efektow‑

wym wymiarze w Hadlach Szklarskich w roku 2009.

nie. Nie odbiegała też od poziomu przeglądowych

Galeria Promocyjna

Tak wówczas, jak i w tym roku plener miał wyjątkowo

ekspozycji profesjonalnych artystów w dużych ośrod‑

bogaty program, którego zwieńczeniem był konkurs

kach sztuki. Obrazy, rysunki, grafiki, rzeźby, kilka

na najlepsze prace, adresowany do studentów i nie‑

przestrzennych instalacji i asamblaże uczestników

dawnych absolwentów uczelni artystycznych, oraz

wystawy tworzyły wspólnie dobrą panoramę współ‑

sympozjum naukowe, współorganizowane przez

czesnej sztuki, którą w sposób nieuchwytny, ale

rzeszowskich filozofów z Międzyuczelnianego Insty‑

wyczuwalny wyróżniało młodzieńcze zaangażowanie,

tutu Filozofii UR i Towarzystwa Fenomenologicznego

pasja, radość odkrywania – owo „świeże” spojrzenie,

im. Jana Patočki. Plenerowiczom zaproponowano

charakteryzujące prace młodych artystów, którym

temat „W poszukiwaniu autorytetu”, zaś uczestnicy

„chce się chcieć”, są ambitni i wierzą (co jest zresztą

Sympozjum, które odbyło się 29 VII w Centrum Wysta‑

prawdą), że to do nich będzie już wkrótce „należał

wienniczo‑Konferencyjnym Kasztel w Szymbarku,

świat”. Tak się dobrze złożyło, że opiekujący się nimi

dyskutowali w międzynarodowym gronie, wychodząc

pedagodzy (m.in. Marek Olszyński, Łukasz Konieczko,

od pytania: „Komu potrzebny jest jeszcze Mistrz?”.

Jarosław Kwieclich, Włodzimierz Karankiewicz, Bar‑

Warto wspomnieć, że wernisaż wystawy poprzedziła

tosz Frączek, Justyna Warwas, Iwona Bugajska‑Bigos)

dyskusja w szymbarskim kasztelu na temat: Kicz

należą do średniego i młodego pokolenia artystów,

jako tekst kultury… Całe Sympozjum dokumentuje

dlatego cała ekspozycja charakteryzowała się ner‑

starannie przygotowane przez Joannę Zemanek z kra‑

wem, temperamentem i wizualnym „pazurem”,

kowskiej ASP dwuczęściowe wydawnictwo: katalog

a prace uczniów nie odbiegały zasadniczo charakte‑

z pracami plastycznymi uczestników pleneru, wzbo‑

rem i poziomem od prac mistrzów, którzy zamanife‑

gacone o wypowiedzi pedagogów charakteryzujących

stowali swój udział w wystawie jedynie symbolicznie

kierunki i metody pracy ze studentami, oraz zeszyt

– prezentując jedną, dwie prace.

z tekstami uczestników Sympozjum: filozofów, arty‑ stów, historyków i krytyków sztuki.

Intensywnej aktywności na plenerze, która zaowocowała imponującą ilością i dobrą jakością

Kto wie, czy nie właśnie owa ambitna powaga

dzieł, sprzyjała – paradoksalnie – fatalna lipcowa

problematyki pleneru, zaprezentowane przez orga‑

pogoda. Skłaniała raczej do pracy studyjnej niż

nizatorów profesjonalne podejście do prac studen‑

do wędrówek w plenerze ze szkicownikiem, szta‑

tów, któremu sprzyjał zachęcający do artystycznej

lugami czy aparatem fotograficznym. Tę specyfikę

rywalizacji konkurs, organizacja cyklu wystaw

artystycznego spotkania w Szymbarku tak komento‑

w dobrych galeriach oraz staranne opracowanie

wała Iwona Bugajska‑Bigos, celnie charakteryzująca

katalogu sprawiły, że wystawa, prezentowana

przy okazji fenomen studenckich plenerów: „Pobyt 87


w Szymbarku był doskonałą okazją do konfrontacji

Karoliny Dawidson, Justyny Maślanki). Z tego grona

różnych środowisk twórczych, a także do wspólnej

jurorom najbardziej spodobały się charakteryzujące

pracy ze studentami, na co nie ma czasu w trak‑

się bogatą fakturą studia w zieleni Barbary Szal‑

cie zajęć na uczelni. Deszczowa pogoda wywołała

-Porczyńskiej, uhonorowanej Grand Prix sympozjum

↖ Grand Prix Barbara Szal‑Porczyńska, Ropa i, olej na płótnie, 50 � 60 cm, 2011

potrzebę wspólnej pracy pod jednym dachem, stwa‑

tegorocznej absolwentki Wydziału Sztuki UR, oraz

↑ Nagroda III

rzając szansę na równoczesną kreację artystyczną

wyróżnione obrazy Darii Pilch z krakowskiej ASP –

Debora Suszek, Bez tytułu,

studentów i wykładowcy. Było to niezwykle cenne

ekspresjonistyczne z ducha, ale charakteryzujące się

doświadczenie podczas pleneru dla obydwu stron”.

wyszukaną gamą barwną. Obie artystki cechowało

Zamknięta przestrzeń wspólnej pracowni zama‑ nifestowała się w różnoraki sposób w kilkunastu pra‑

zresztą podobne – twórcze i abstrahujące – podejście do natury.

cach, w których oprócz rozmaitych przypadkowych

Bliskie nurtowi pejzażowemu były prace, które

martwych natur pojawiały się także w postaci alu‑

– choć zainspirowane naturą i jej fenomenami – pod‑

zyjnych tytułów i wprowadzonych w prace napisów

kreślały w różnorodny sposób sytuację konfrontacji

reminiscencje dialogów, charakterystycznych kwestii

człowieka z naturą, jej refleksyjnej lub ekspresywnej

czy żartów (Pstrągi, które jedli sąsiedzi Anny Jusz‑

kontemplacji oraz jej kreacyjnej recepcji (Martyny

czak, Porno i sztuka Katarzyny Biedroń, Eeee królowo…

Borowieckiej, Ewy Szczekan, Zofii Trybis, Anny Jusz‑

Pauliny Dębosz, Real wyróżnionego przez jury Piotra

czak, Christiny Kutsij, Uliany Krekhovets, Magdaleny

Kolanki, Strasznie to brzydkie wszystko Anny Wój‑

Uchman, Marcina Pecki, Piotra Jakuba Mizgi, Debory

cik; bliskie konstruktywizmowi ascetyczne obrazy

Suszek). Ciekawe, że w tym nurcie częste, dostrze‑

Dominiki Wysogląd i Magdaleny Szklarczyk, kolory‑

żone także przez jurorów i uhonorowane nagrodami

styczne „martwe natury” Anny Fryz, Joanny Wasilew‑

i wyróżnieniami, były prace wieloczłonowe, uło‑

skiej‑Iskry, Anny Noszczyńskiej i Aleksandry Płachty,

żone w cykle lub odwołujące się (np. przez tytuły)

instalacja ze szkolną ławką Marcina Jakubczaka). Zła

do formy pamiętnika, szkicownika, serii fotografii

pogoda nie przeszkodziła na szczęście całkowicie

czy pocztówek (wyróżnione Seria z Ewą M. Borowiec‑

plenerowiczom w kontemplacji natury i na wystawie

kiej i świetna, choć trudna do dobrej ekspozycji praca

znalazło się wiele efektownych pejzaży i prac nimi

w formie szkicownika Anny Juszczak – studentek kra‑

zainspirowanych (Marii Gajewskiej, Uliany Niedo‑

kowskiej ASP, czy uhonorowana III nagrodą, imitująca

sytko, Barbary Szal‑Porczyńskiej, Darii Pilch, Joanny

fotograficzno‑malarski kolaż praca w technice własnej

Kunert, Marceliny Siwiec, Marty Ożóg, Agnieszki Czyż,

Debory Suszek – absolwentki PWSZ w Nowym Sączu).

88

Wiadomości asp /58

technika mieszana 45 � 61 cm, 2011


Uhonorowana II nagrodą grafika Magdaleny Uchman z Wydziału Sztuki UR Po pamiątki – niebieska sytuuje się na pograniczu przedstawienia i abstrakcji.

↑ Fragment ekspozycji pedagogów, Galeria Promocyjna

To jest, jak się wydaje, pole wizualnych poszukiwań i odkryć szczególnie atrakcyjne dla współczesnych artystów, może nawet coś w rodzaju wyróżnika mło‑ dej sztuki. Podobnie jak swego rodzaju „intertekstu‑ alizm”, posługiwanie się „cudzymi” obrazami, dia‑

↓ Nagroda II Magda Uchman, Po pamiątki � niebieska, wklęsłodruk 100 � 70 cm, 2011

log zarówno z mistrzami współczesnej oraz dawnej sztuki, jak i (a może przede wszystkim) z wizualnymi formami współczesnej cywilizacji, jej przedmioto‑ wymi atrybutami, znakami, wirtualną rzeczywisto‑ ścią nowych mediów. Na szymbarskiej wystawie ten nurt reprezentowały zarówno prace pedagogów M. Olszyńskiego, Joanny Zemanek, Włodzimierza Karankiewicza, Tadeusza Boruty, Bartosza Frączka, Justyny Warwas, jak i absolwentów oraz studentów (Piotra Worońca Juniora, Tomasza Rolniaka, Marcina Pecki, Piotra Kolanki, Katarzyny Biedroń, Anny Wójcik, Sylwii Lichoń). Cechą studenckich wystaw bywa – i nie inaczej jest na wystawie w Szymbarku – możliwość śledzenia, jak z akademickich studiów form i barw wyłaniają się nie‑ spodziewanie osobne, dojrzałe dzieła sztuki. I choćby dla możliwości obserwowania tego cudu in statu nascendi warto było wybrać się na którąś z kolejnych odsłon szymbarskiego pleneru, które miały miejsce w pierwszej połowie roku 2012 w galeriach w Nowym Sączu, Krakowie, Częstochowie i w Rzeszowie. 89


W y s ta w y

Zazdrość i medycyna → Galeria Łącznik → 17 II – 17 IIi 2012 → MGS Częstochowa → 15 VI – 15 VII 2012 się wokół femme fatale. Ten temat to kobiety w roz‑

Artur Blusiewicz

paczy na wieść o śmierci Rudolfa Valentino. Ten

Projekt graficzny: Joanna Kogut‑Blusiewicz Na okładce ilustracja

Ponad dwa lata temu przywódca ptasiego ruchu

temat to my, bezradni na łupinie orzecha w wielkim

oporu islandzki wulkan Eyjafjallajokull uziemił całą

gotującym się oceanie uczuć, szarpani przez wiatry

europejską flotę powietrzną. Na kilka tygodni ptaki

namiętności, wciągani przez wiry intelektualnych

przejęły władzę nad niebem. To wydarzenie stało

pułapek, rzucani przez fale skrajnych emocji. Tak

się przyczynkiem do wydania pierwszego numeru

jak pisał Michał Choromański, nic dodać, nic ująć.

Blusiewicz, Tomasz

Gili‑Gili prezentuje, w którym dwudziestu artystów

Po prostu Zazdrość i medycyna“.

Daniec, Emma Dajska,

opowiadało o tajemniczym wulkanie. Każdy z nas miał do dyspozycji rozkładówkę magazynu, dwa

Kingi Nowak Artyści: Bogusław Bachorczyk, Emilia Bartkowska, Łukasz Belcarski, Artur

Marcin Dymek, Joanna Fluder, Mariusz Gutowski, Grzegorz Kowalczyk,

kolory – czerń i ciemną zgaszoną czerwień. Praco‑

Kilka pytań do Gili‑Gili

waliśmy równolegle nie znając prac innych auto‑

Jak powstało Gili‑Gili i skąd wzięła się nazwa?

rów, by na koniec ułożyć wszystko w jedną graficzną

Zacznę od nazwy. Wzieła się z niemocy. Po całym dniu

historię. Ilustrowany periodyk powstał z potrzeby

wymyślania mniej lub bardziej żenujących propozy‑

poruszania ważkich spraw, dużych i małych zjawisk,

cji doszliśmy do wspólnego przekonania że nazwa

prostych i skomplikowanych pojęć. Równie ważna

ma w absurdalny sposób wyrażać to, o co nam cho‑

była i jest chęć prezentowania ciekawych twórców

dzi czyli że ma być miło, surrealistycznie i wesoło.

z kraju i zagranicy. Tak, w wielkim skrócie, wyglądały

A sam pomysł na powstanie grupy... no cóż wziął się

Jakub Woynarowski,

początki Gili‑Gili prezentuje. Nie podejmę się opisania

z potrzeby. Chcieliśmy he, he zrobić interes życia

Dariusz Vasina.

tego, co znajduje się w najnowszym numerze maga‑

robiąc jednocześnie coś, co lubimy. Dość szybko się

zynu. Na 56 stronach prezentujemy bowiem prace aż

okazało, że z interesu nici, natomiast bawimy się

25 artystów, a każdemu z nich chciałbym poświęcić

coraz lepiej.

choć kilka zdań. Natomiast reprodukcje grafik rysun‑

Grafika czy ilustracja? Jaka grafika/ilustracja Was

ków i kolaży układają się w wizualną opowieść, którą

interesuje?

można odczytywać na wiele sposobów. Jednak, aby

I grafika i ilustracja. Interesuje nas przede wszystkim

nie pozostawić nikogo z pytaniem „ale o co chodzi?”,

DOBRA grafika i ilustracja. Nigdy nie preferowaliśmy

przytoczę tekst Dariusza Vasiny, który wprowadza

żadnej konkretnej stylistyki. Cieszą nas zestawienia

nas w tematykę drugiego numeru.„Zazdrość i medy‑

różnych konwencji.

cyna to skomplikowane relacje męsko‑damskie. Ich

Bierzecie udział w pierwszym Krakowskim Gallery

sfera fizyczna i emocjonalna. Rozbuchany erotyzm

Weekendzie Krakers, wcześniej w obu edycjach Krót‑

i chłodna kalkulacja.

kich Historii, współpracujecie z poznańską Centralą,

Uczucia, którym ulegamy tak często, jak często

gdzie również wystawialiście. To dobra zabawa, ale

nie jesteśmy w stanie nad nimi zapanować. Ten

też świetna okazja do promocji sztuki, również poza

temat to mężczyźni, rozhisteryzowane ćmy tłoczące

najbliższym środowiskiem. Czy to się udaje?

90

Wiadomości asp /58

Maja Maciejewska, Daria Malicka, Ola Mróz, Kinga Nowak, Paweł Olszczyński, Piotr Panasiewicz, Marta Porażka, Maria Wegenke, Anna Rakoczy, Helena Siemińska, Katarzyna Skrobiszewska, Bartosz Wajer, Daniel Witnicki,

1


2 4 rozmawiamy. Staramy się nie niszczyć indywidual‑ ności, znajdować wspólne pole do zabawy.

3

Rynek artystycznych koszulek w Polsce jest chyba dość trudny? Łatwiej sprzedawać hasła niż obrazy? Czy to się uda, czas pokaże. Na razie za wcześnie

Dałoby się pewnie sprzedawać i hasła, i obrazy. Pro‑

o tym mówić. Naszym celem w ramach Gili‑Gili pre‑

blem polega na tym, że trzeba by się temu całkowicie

zentuje jest promowanie artystów „wszelkiej maści”,

poświęcić, a każdy z nas ma swoje sprawy, sprawki,

młodych, starych, pięknych, brzydkich, którzy zacie‑

swoje życie. No i czas. Ciągle nikt nie wymyślił, jak

kawili nas swoją twórczością, swoimi ilustracjami,

go rozciągnąć...

rysunkami, obrazami. Na razie pole oddziaływania

Wybuch wulkanu, powieść Zazdrość i medycyna...,

naszego magazynu jest dość skromne, lecz jesteśmy

co będzie inspiracją do następnego magazynu? Nad

he, he, pewni, że to się zmieni.

czym pracuje obecnie Gili‑Gili?

Magazyn, który wydajecie jest dość nietypowy,

No więc następny numer będzie o.... o „kurdebalans!”,

ponieważ nie ma w nim (oprócz nazwisk autorów)

mało brakowało, a bym się, kurka, wygadał...

żadnych tekstów. Czegoś takiego na naszym rynku chyba jeszcze nie było? Do kogo jest skierowany?

1. Emma Dajska

Gili‑Gili: Joanna Kogut, Maja Maciejewska, Katarzyna

Nie spotkałem się na naszym rodzimym rynku

Skrobiszewska, Dariusz Vasina i Artur Blusiewicz.

z czymś podobnym, ale nawet jeśli ktoś wpadł

www.gili‑gili.com

2. Marcin Dymek 3. Paweł Olszczyński 4. Emilia Bartkowska 5. Darek Vasina

wcześniej na podobny pomysł, to jakie to ma zna‑ czenie – nic nie szkodzi, przecież to nie zawody kto pierwszy he, he. Są w nim tylko rysunki i ilustracje bo chcieliśmy zadziałać trochę, że się tak wyrażę bezkompromi‑ sowo. Magazyn jest skierowany do wszelkiego rodzaju wielbicieli sztuki ilustracji, rysunku, komiksu lecz także, mam nadzieję będą go przeglądać galernicy, kuratorzy, dyrektorzy kreatywni. Każdy z Was ma swoje projekty koszulek, są różne, a jednak udaje Wam się połączyć te różnice. Jak to się dzieje?

5

To prawdopodobnie wynik wspólnych fascynacji estetycznych. Dużo razem przebywamy, oglądamy, 91


W y s ta w y

Nieświęci Nagości święta, ludzka śpij na zawsze! Witold Gombrowicz, Operetka

→ Galeria Malarstwa ASP w Krakowie → 18 IV – 11 v 2012 Janusz Antos

Swych obrazów malarz nie tytułuje, opatrując je kolejnym numerem namalowanej w danym roku pracy. Z obrazu

Na wystawie Świętości Wojciecha Ćwiertniewicza w Galerii

na obraz układają się one w niekończące się serie. Łączy

Malarstwa ASP w Krakowie oglądaliśmy dziesięć wybranych

je fascynacja zagadnieniem powtarzalności. Powtórzenie

obrazów z serii naturalnej wielkości pełnych aktów męskich,

u Ćwiertniewicza za każdym razem jest inne, dokonuje się

które artysta maluje od roku 2000. Z obrazów tych bije blask

od początku – w nowym akcie tworzenia. Malowanie dla

Ur. w 1966 r. w Krakowie.

jak przystało na przedstawienie świętości (niemających jedna‑

niego to czynność wręcz przymusowa, codzienny rytuał.

W latach 1985 – 1991 stu‑

kowoż religijnego znaczenia). Mogą one budzić, to już zależy

Ostatnio w kinach pokazywany był Wstyd, którego akcja toczy

tylko od patrzącego, cześć, pożądanie lub odrazę. Tytułowe

się w Nowym Jorku. Reżyser filmu, znany brytyjski artysta,

„świętości” w tym świeckim humanistycznym malarstwie

Steve McQueen, kładąc ogromny nacisk na wizualność, inten‑

to spluralizowane męskości ukazane w przełamującym tabu

sywnie eksponował w nim nagość głównego bohatera, per‑

pełnej genitalnej nagości spojrzeniu, uświęcone malarską

fekcyjnego i pedantycznego seksoholika, żyjącego rytmem

wirtuozerią. Mężczyźni pozujący artyście składają się na róż‑

wielkiej metropolii. W tym elegijnym obrazie, co podkreśla

diował historię sztuki na UJ. Kustosz w Bibliotece Głównej ASP w Krakowie. Autor wielu tekstów o sztuce XX i XXI w.

norodne spektrum męskości. W obrazach tej postfotograficznej

muzyka, bohater w pewnym momencie – w przerwie między

serii namalowana frontalnie akrylami z wielką dokładnością

licznych niedającymi mu zaspokojenia podbojami – pada

naga figura mężczyzny umieszczona jest w centrum zagrun‑

na kolana, wydobywając z siebie jęk: „Boże!”. Nieograniczona

towanego na biało płótna. Malarz niekiedy przedstawia parę,

wolność to więzienie. Zestawiam, nie porównując, film McQu‑

wyjątkowo trzech modeli. Zanim przystąpi do malowania,

eena z serią malarskich aktów Ćwiertniewicza, ponieważ

fotografuje ich na tle białej tkaniny, wykonuje szereg zbliżeń

wspólne jest tu nie tylko eksponowanie nagości, ale przede

poszczególnych partii ciała. Wystawie towarzyszy interme‑

wszystkim kompulsywna skłonność, charakterystyczna dla

dialna rejestracja wideo pracy z jednym z modeli – tancerzem.

współczesnego zawrotnego tempa życia. Wracając do libi‑

Fotografowanie, jak wiadomo, uśmierca, a fotografia to sztuka

dalnego malarstwa krakowskiego nowojorczyka Wojciecha

żałobna. Biała tkanina, która staje się w obrazie białym tłem,

Ćwiertniewicza, który debiutował w czasie „głodu obrazów”,

pełni rolę swoistego całunu. „Niczym anatomopatolog – pisze

zgodnie z nieubłagalnym prawem serii maluje on, mając cią‑

Zuzanna Sokołowska, zauważając zarazem iluzoryczność

głe poczucie niedosytu, kolejne akty, swoiste ponowoczesne

naśladownictwa – artysta obserwuje każdy zakamarek ciała,

nagie portrety z Fajum (te z kolei miały niekiedy wielkie oczy).

odzierając go tym samym z seksualności. Akty Ćwiertniewi‑

92

cza są chłodne, pozbawione jakichkolwiek emocji, martwe”¹.

Przypisy

Paweł Leszkowicz, wręcz przeciwnie, spostrzega w tych przed‑

1 Z. Sokołowska, Modelowanie rzeczywistości, „Art & Business”

stawieniach nagich mężczyzn erotyzację i falliczną sztywność².

2011, nr 4 (246), s. 81.

Pustka tła, z którego się wyłaniają, służy podkreśleniu ero‑

2 P. Leszkowicz, Nagi mężczyzna: akt męski w sztuce polskiej

tyzmu przedstawień. Roman Lewandowski natomiast dopa‑

po 1945 r. Poznań 2012, op. cit., passim.

truje się w nich ponowoczesnej formuły „aktów trumiennych”.

3 R. Lewandowski, Nowe życie aktów (trumiennych), „Exit”,

Patronami tego malarstwa są Eros i Thanatos³.

2007, nr 1 (69), s. 4402.

Wiadomości asp /58


W y s ta w y

Relacje

Rzeźby Marioli Wawrzusiak → CSW Solvay, Kraków → 2 – 28 III 2012 Marta Półtorak

Dla młodych odbiorców wszystko to jest jednak prostsze…

↑ Relacje,

pokazuje to chociażby zainteresowanie, jakie wzbudziły

90 × 60 × 45 cm,

Mariola Wawrzusiak reprezentuje nurt sztuki współczesnej,

Relacje, przy których grupa kilkulatków ze spokojem, bez

której głównym tematem i celem jest niemalże socjolo‑

żadnego niepokoju czy strachu, dyskutowała o tym, „dla‑

giczne przedstawienie relacji panujących między ludźmi,

czego on ma kręgosłup z łańcucha”.

ale także tego, jakie relacje każdy człowiek utrzymuje sam ze sobą.

metal spawany, 2012

Takie właśnie spojrzenie na twórczość Wawrzusiak w moim przekonaniu jest prawidłową reakcją. By zrozu‑

Eksponatami, które można podziwiać na jej wystawach,

mieć jej sztukę, a tym samym wniknąć w relacje, w jakich

są postacie wykonane techniką spawania odłamków metalu,

pozostają miedzy sobą rzeźby wchodzące w skład wystawy,

prętów zbrojeniowych, łańcuchów i innych odpadków prze‑

musimy na chwilę stać się dziećmi. I z taką dziecięca cie‑

mysłowych. Spojenie tych fragmentów w rzeźby ukazuje

kawością, odrzucając cały bagaż zbiorowych i osobistych

całą gamę postaw i emocji z życia ludzi i upersonifikowa‑

doświadczeń, spojrzeć na człowieka. A człowiek według

nych zwierząt. Rzeźby są bardzo surowe i oparte na schema‑

artystki jest w gruncie rzeczy metaforą pierwiastków ziemi.

cie budowy ludzkiego ciała. Mają widoczne zarysy anatomii

Tworzywo do swoich prac Mariola Wawrzusiak uzyskuje

szkieletu, jednak daleko im do realistycznego przedstawie‑

ze złomowisk. Z tych ponurych miejsc, gdzie trafiają nie‑

nia człowieka. Są raczej symbolicznym i na swój sposób tur‑

potrzebne już odpady cywilizacyjne. Pewna w istocie nobi‑

pistycznym przekazem. Nie jest, jak myślę, celem artystki

litacja żelaza do rangi sztuki jest zabiegiem celowym. Czło‑

przerazić odbiorcę, ale raczej wywołać zadumę nad tym,

wiek i jego ciało jest i zawsze pozostanie tworem boskim,

czym jest człowiek i jaka jest jego prawdziwa natura. Czy

a produkty jego pracy powinny mu służyć. A w przypadku

jest to oczywiste dobro czy może wręcz przeciwnie, jakaś

ekspozycji Relacje widać, że służą w pełni, jako ciało i dusza.

mroczna strona? A może jest nią pewna poza, za którą kry‑

Centrum zainteresowania Marioli Wawrzusiak jest człowiek,

jemy się przed sobą i bliźnim – poza społecznych masek

jako kompleksowe zjawisko. Formułuje to poprzez swoje

i ról, w jakie wchodzimy, dorastając i wyzbywając się wła‑

rzeźby, gdzie ludzie ukazani zostali w nienaturalny sposób,

snego charakteru na rzecz konwenansów?

zdeformowani, z twarzami niczym u starożytnych mumii.

Pomimo pozornej „ohydy formy” prezentacja ta nie stra‑

Z drugiej strony ich zachowanie jest bardzo bliskie zwierzę‑

szy, ale zachwyca. Najlepszym przykładem fakt, że odwie‑

tom. Ale nie jest to pesymistyczne przedstawienie człowieka.

dzające wystawę dzieci nie przejawiały żadnych oporów

Ekspozycje przywołują nadzieję, choć na pierwszy rzut

przed dotykaniem wystawionych rzeźb. Być może dlatego,

oka może się to wydawać niemożliwe. Pokazują, iż nie

że dziecko instynktownie znajduje się nieco bliżej natury niż

powinniśmy uciekać i odcinać się od szeroko rozumianej

my, dorośli. Jako tacy, naznaczeni jesteśmy pewną, często

natury, gdyż jest ona częścią nas, a my wchodzimy w skład

niewygodną wiedzą o ludzkiej naturze. W nas wychudzone

jej ekosystemów. Nasza egzystencja więc stanie się bar‑

postacie budzą skojarzenia z głodującą Afryką czy dziecię‑

dziej twórcza, gdy postawimy na swoją intuicję i wrażliwość.

cymi więźniami z Auschwitz. Kanciaste zwierzęta z kolei

Kiedy z materii wyczarujemy ducha, a w każdy aspekt życia

to proste skojarzenie z potworami znanymi z filmów SF.

tchniemy humanizm. 93


W y s ta w y

Sekwencje Stelli Zadros

Sztuka rzeźbiarskiego portretu

↑ „Portret” Jerzego Turowicza

→ Rzeźba Karola Badyny → Galeria Wydziału Rzeźby → 13 III – 16 IV 2012 → Sekwencje wystawa rzeźb ceramicznych Stelli Zadros → Galeria Wydziału Rzeźby → 17 IV – 6 V 2012 W Galerii Wydziału Rzeźby odbyła się wystawa rzeźby ceramicznej Stelli Zadros. Autorka ukoń‑ czyła Wydział Rzeźby na ASP w Krakowie w roku 2001 w pracowni prof. Bogusza Salwińskiego.

biologii i antropologii. Swoje prace grupuję w cykle, wskazując na pola problemowe, jakie interesują mnie szczególnie. Jednym z nich jest analiza i synteza wielości kulturowych artefak‑

Na wystawę zatytułowaną Sekwencje, która jest jedynie fragmentem dorobku artystycznego Stelli Zadros, składają się wybrane prace repre‑ zentujące trzy cykle – Kiełkowanie, Foraminifera i Wątek neolityczny. Prezentowane rzeźby ukazują poszukiwania formalne skierowane w stronę abstrakcji i stylizacji, gdzie główne inspiracje wywodzą się z natury, biologii i antropologii. Obejmują one figuralne warianty kulturowych archetypów i biomorficzne obiekty. Charakte‑ ryzują je uproszczenia, organiczne i zmysłowe kształty, cielesność formy wyrażona w tworzy‑ wie ceramicznym. W swoim artystycznym credo Stella Zadros pisze m.in.: „Wierzę, że abstrakcyjne i aluzyjne działania są mocnymi nośnikami emocji i zna‑ czeń. Inspirują mnie tematy pochodzące z natury,

tów. Obejmują one figuralne studia, warianty pra‑ dawnych symboli i kulturowych archetypów (cykl Wątek neolityczny), niekiedy są one przesycone prymitywizmem bądź nutą erotyzmu […]. Szukam uproszczeń, statyczności, a nawet bezru‑ chu w rzeźbie. Wynika to z wewnętrznej potrzeby oszczędności formy. Lubię szczerą bezpośredniość form, mocne i proste kształty, zredukowane do nie‑ zbędnych elementów. Proces kreacji formy jest w moim przypadku zdecydowanie intuicyjny, jest twórczą grą polegającą na instynkcie i reakcji, w której po prostu ufasz sobie. Możliwość wyra‑ żania swoich dążeń znalazłam w pracy z tworzy‑ wem ceramicznym. Jego specyficzne właściwości są dla mnie radianem fizyczności i biologiczno‑ ści”. (Stella Zadros, Artist Statement do katalogu wystawy Kompilacje, Zielona Góra, Tarnów 2008).

94

Wiadomości asp /58

W Galerii Wydziału Rzeźby odbyła się wystawa z cyklu Pedagodzy prezentująca rzeźbę prof. ASP Karola Badyny. Artysta zaprezentował wybór portretów i popiersi m.in. Czesława Miłosza, Jerzego Turo‑ wicza, Antoniego Kępskiego czy Jerzego Giedroy‑ cia, jak również projekt pomnika konnego króla Kazimierza Jagiellończyka oraz wielkowymia‑ rową płaskorzeźbę króla Kazimierza Wielkiego. Prezentowane prace wykonane w brązie wniosły w tę kameralną przestrzeń galerii zaskakującą dawkę siły klasycznych wartości rzeźby, od któ‑ rych obecności w galeryjnych pomieszczeniach zdążyliśmy się już odzwyczaić. Warto zauważyć, iż tej skali rzeźbę w brązie możemy oglądać zazwyczaj w przestrzeni otwar‑ tej miasta i zazwyczaj jako pojedynczą wyekspo‑ nowaną na cokole pracę, przybrudzoną patyną czasu, sadzy i nie tylko. Być może dlatego ten wyselekcjonowany zestaw prac istniejących obok siebie, w wyciszonej, profesjonalnie oświetlonej przestrzeni przypomniał nam o świetności rzeźby figuratywnej. Być może również z tych właśnie powodów wystawa cieszyła się dużym powodzeniem, wywierając wrażenie tak na studentach, jak i na starszym pokoleniu artystów.


Wystaw y

fot. Krzysztof Król

Od profanum do sacrum → Iwona Demko Kaplica Waginy → Galeria Wydziału Rzeźby → 19 III 2012

Iwona Demko Podobno bardzo dawno temu ludzie zupełnie nie kojarzyli aktu seksualnego z narodzinami dziecka. Jedno wydarzenie było zbytnio oddalone w czasie od drugiego. W związku z tym osobą, która była najważniejsza w kreacji nowego życia, była kobieta, gdyż to ona miała zdolność wydawania na świat ludzkiej istoty. Rola mężczyzny wydawała się nieistotna. Teoria ta powodowała, że kobieta odgrywała duże znaczenie w życiu społecznym, politycznym, religijnym. Prawdopodobnie jako kreatorka nowego życia to ona była uosabiana jako Stworzycielka Świata, a raczej Wielka Bogini. Istnieją hipotezy mówiące

o dziejach, w których panowały kobiety. Ustrój ten zwany matriarchatem miał trwać w okresie 7–3 tys. lat p.n.e. Według szwajcarskiego prawnika, twórcy teorii matriarchatu, Johanna Jacoba Bachofena, matriarchat miał być fundamentem powszechnej wolności i równości, pokoju i czułości, troski o wszystkich członków społeczności. Miał cenić naturę i uczuciowość. Kobieca płodność – zdolność wydawania na świat dziecka, zdolność kreacji nowego człowieka miała boski charakter. Co za tym idzie, boski charakter miała również brama, przez którą człowiek przybywał na świat, czyli wagina. Była symbolicznym początkiem świata, źródłem istnienia. Następstwem tego była konieczność

otaczania jej szacunkiem i czcią. Kiedy nastał patriarchat, rola kobiety została drastycznie ograniczona. Naturalne czynności, takie jak umiejętność dawania nowego życia, straciły na znaczeniu, najważniejsza i zdecydowanie bardziej ceniona stała się kreacja umysłu. A mężczyzna zastąpił kobietę rodzicielkę, stając się Stwórcą poprzez słowo… Wagina została obarczona winą i wstydem. Kojarzona z grzechem i nieczystością. W niepamięć odeszło nastawienie przepełnione szacunkiem. Instalacja Kaplica Waginy ma na celu powrót do myśli matriarchalnej. Ma wyprowadzić waginę ze sfery profanum z powrotem do sfery sakrum. Ma przywrócić waginie szacunek, który został utracony. 95


W y s ta w y

→ Galeria Jednej Książki → 17 II – 17 IIi 2012

Prace Heraklesa Jadwiga Wielgut‑Walczak Zaprezentowane na wystawie w Galerii Jednej Książki Prace Heraklesa to bardzo oryginalna pro‑ pozycja wydawnicza Ewy Tamary Bajek i Grzego‑ rza Bednarskiego. Wystarczy wziąć Prace Heraklesa do ręki, żeby przekonać się, iż trudno o lepszą oprawę dla niezwykłych w swej ekspresji ilustracji Grze‑ gorza Bednarskiego niż starannie dobrany przez Ewę Tamarę Bajek format książki, rodzaj papieru, sposób szycia i oprawy – nie wspominając już o zasadzie rozmieszczania rysunków dokładnie przy tekście, który ilustrują, o kształcie czcionki czy operowaniu przestrzenią niezadrukowanej strony. Trudno również o lepsze zaakcentowanie wartości pracy dyplomowej z dziedziny projek‑ towania przygotowywanej przez absolwentkę malarstwa na ASP niż zilustrowanie projekto‑ wanej książki rysunkami znanego malarza. Wyjątkowość, a równocześnie prostota tego przykładu polega nie tylko na doskonałym zespo‑ leniu ilustracji z tekstem i formą zewnętrzną książki, ale także na tym, iż w efekcie dokonania 96

Wiadomości asp /58

artystyczne obojga twórców ulegają wzajemnemu spotęgowaniu. Zaprojektowane przez Ewę Bajek Prace Heraklesa pozostają otwarte w miejscu, w któ‑ rym je zostawiliśmy, pozwalając i na kontem‑ plację niezwykłych ilustracji, i na spokojny powrót wzrokiem do tekstu, znajdującego się tuż obok obrazka. Sięgnięcie po ulubioną lekturę z dzieciństwa ani dla Bajek ani dla Bednarskiego nie wydaje się obciążone koniecznością trudnych rozliczeń, lecz raczej inspirującą potrzebą sprawdzenia własnych możliwości, zwłaszcza gdy wydawni‑ czy pierwowzór, na którym się opierali, mógł rzeczywiście prowokować do podejmowania poszukiwań. Dorobek ilustratorski Grzegorza Bednar‑ skiego (Ewangelia według Łukasza, Apokalipsa świętego Jana, Piekło Dantego) pozwala przy‑ puszczać, że artysta stworzy postać odmienną od utrwalonych wzorców. I tak jest w istocie. Z pozoru cykl jedenastu rysunków odwzorowuje

wiernie historię znanych nam zmagań Heraklesa: z nemejskim lwem, lernejską hydrą, łanią cery‑ nejską, erymantejskim dzikiem, ptakami stymfa‑ lijskimi, kreteńskim bykiem, końmi Diomedesa czy wołami Geryona. Ostatnie rysunki są dodatkowo ilustracją najbardziej dramatycznych wydarzeń kończą‑ cych ziemski żywot herosa. Artysta, podobnie jak w swoich poprzednich cyklach ilustratorskich, poddając się narracji tekstu, buduje na niej swoją własną wizję, niezwykle wyrazistą. Ostrą kreską rysunku potęguje ekspresję postaci, kształtuje nią także przestrzeń będącą tłem działań. Oprócz gęstej, wręcz drzeworytniczej kreski Bednarski sięga po wypróbowany we wcześniejszych reali‑ zacjach kolaż. Pozostaje żywić nadzieję, że prezentowany na wystawie pierwszy sygnalnie wydrukowany egzemplarz książki znajdzie swojego wydawcę, a wówczas szerszy niż grono gości galerii krąg czytelników będzie mógł cieszyć się przyjemno‑ ścią lektury. Projekt wart jest realizacji.


W y s ta w y

↑ Piotr Nowojewski, Ciała powieść − grymas, 28 × 40 cm, technika mieszana, 2008/2009

→ Galeria Jednej Książki → 19 IIi – 27 Iv 2012

Księstwo Liberatury Jacek Dembosz „Książkę możemy dotknąć, obrócić, kartkować, czuć jej ciężar, szorstkość papieru i fakturę okładki. Liberatura to nowy gatunek, to «myśle‑ nie książką». Znosi podział na formę i treść. To absolutna kontrola pisarza nad grafiką i typo‑ grafią, która pozostawia równocześnie ogromny margines dla czytelnika. Każda książka ma swój własny, niepowtarzalny wygląd, niekiedy daleko wykraczający poza stereotypowe wyobrażenia. Autor wypowiada się całą książką: kształtem, budową, sposobem zapisu tekstu. Czytelnik zaś jest współtwórcą – ma do czynienia z dziełem totalnym, które może przybrać dowolny wygląd (zgodnie z drugim znaczeniem łacińskiego liber), co w praktyce oznacza niekiedy radykalne odejście od tradycyjnej budowy książki”. Tyle z definicji. Do Liberatury wpisali się tacy autorzy jak; Julio Cortázar z Grą w klasy, z alternatywną kolejnością czytania rozdziałów, która zmieniała odczytanie powieści; Georges Perec z Życiem. Instrukcja obsługi, która odwzorywała układ mieszkań w paryskiej kamienicy; Queneau, który

stworzył maszynę do produkcji sonetów – Sto tysięcy miliardów wierszy; dziesięć sonetów z wer‑ sami pociętymi na paski, które można zestawiać w takiej właśnie liczbie kombinacji. Dalej Bryan Stanley Johnson, autor Nieszczęsnych (1969), słynnej „powieści w pudełku” czy Albert Angelo połączonej starannie otworami stron w taki spo‑ sób, aby czytelnicy mogli wybrać sobie kolejność, w jakiej pisarz przygotował słowa. Ukazująca się od roku 2003 seria Liberatura Korporacji Ha!art jest zjawiskiem unikatowym nie tylko na polskim rynku wydawniczym. O jej wyjątkowości decyduje filozofia traktowania dzieła literackiego jako organicznej jedności słowa z przestrzenią zapisu wyrosła z koncepcji liberatury. W prezentowanych utworach tekst i książka (łac. liber) stanowią nierozerwalną całość, a wszystkie elementy tak pojętego dzieła mogą współtworzyć przekaz. W Galerii Jednej Książki mieliśmy możli‑ wość zobaczenia i dotknięcia wydań liberackich: ksiażkę w butelce, w pudełku, pociętą w paski, a umożliwiła nam to Korporacja Ha!art! 97


W y s ta w y

Teren /Gelände

↑ Edyta Dufaj, One, wydruk na papierze Hahnemuhle 308 g, 80 � 60 cm, 2012

→ Konsulat Generalny Niemiec w Krakowie → 17 Iv – 31 x 2012

↑ Wojciech Gwiazdowski, Małopolska krzesowicka, wydruk na papierze Hahnemuhle 250 g, 40 � 30 cm, 2010

98

Wiadomości asp /58


W y s ta w y

↑ Iwo Jasieński, Projekt naprawy państwa. Rozwiązanie kwestii bezdom‑ ności i włóczęgostwa /ul. Krakowska 29 Kraków wydruk na papierze fotograficznym Ilford 195 g, 87 � 70 cm, 2010 Plakat z wystawy z Felkiem

Wystawa rektora w Kijowie Michał Pilikowski Od 26 IV do 31 X 2012 r. w Konsulacie General‑ nym Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie trwa wystawa Teren/Gelände. Na wystawie tej pokazano fotografie wykonane przez studentów, absolwentów i pedagogów Akademii Sztuk Pięk‑ nych w Krakowie: Matyldę Bukaczewską, Edytę Dufaj, Wojciecha Gwiazdowskiego, Iwona Jasień‑ skiego, Katarzynę Kozerę, Agatę Pankiewicz, Marcina Przybyłkę i Annę Zakrzewską. Agata Pankiewicz, prowadząca pracownię fotografii i na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie, we wstę‑ pie do katalogu wystawy pisała: „Temat pejzażu, kształtowanego przez człowieka, podjęliśmy w pracowni w sposób naturalny, stając wobec ota‑ czającego nas świata, patrząc na krajobraz pełen sprzeczności, poszatkowany i niespójny. Każdy wybrany przez nas fragment dotyczy złożonych problemów naszej rzeczywistości, która w sposób ciągły, a ostatnio gwałtowny, ulega przekształce‑ niu. W miarę upływu czasu nabieraliśmy wiedzy i przekonania, że obserwowane zjawiska, pro‑ blem naszego pejzażu, ma wiele przyczyn. Jest zawsze wynikiem chaosu dziejowego, utraty tra‑ dycji, pochwały przypadku, niezdarności i byleja‑ kości. Brak obecności człowieka na fotografiach jest celowy, bowiem jego portret krystalizuje się poprzez obraz przestrzeni, domów i detale wnętrz. Stan rzeczy, widoczny w obrazach, jest zbiorem znaków, poprzez które moż­na zobaczyć złożoność sytuacji społecznej tu i teraz”.

→ Narodowa Akademia Sztuki Ukrainy w Kijowie → 5–25 iv 2012 W dniach 5–25 IV br. w siedzibie Narodowej Akademii Sztuk Ukrainy w Kijowie miała miej‑ sce wystawa malarstwa i grafiki rektora naszej uczelni, prof. Adama Wsiołkowskiego. Jej inicja‑ torem i kuratorem był prof. Alexandr Fedoruk, historyk sztuki z kijowskiej Akademii Sztuk Pięknych, który w kwartalniku „Obrazotwor‑ cze Mistectwo” (nr 3–4/2011) zamieścił arty‑ kuł pod tytułem W Kijowie jeszcze go nie znają: Adam Wsiołkowski – artysta, rektor i jego Felek.

Profesor Adam Wsiołkowski przebywał w Kijowie pięć dni na zaproszenie rektora kijowskiej Aka‑ demii Sztuk Pięknych, prof. Andrieja Czebykina. Odwiedził tę uczelnię, prezentując studentom filmy o naszej Akademii oraz o swojej twórczości. Współorganizatorem wystawy był Instytut Polski w Kijowie, którego dyrektor – Jarosław Godun – zorganizował transport prac i sponsorował folder towarzyszący ekspozycji. (inf. wł.)

Od lewej: rektor Adam Wsiołkowski, prof. Alexandr Fedoruk i rektor Andriej Czebykin

99


W y d ar z e nia

4 lata... Fotografia Piotr Korzeniowski

Ur. w 1949 r. w Krakowie.

Adam Wsiołkowski

a kontynuowane przez nas w 2009 r. w Namedy

31 VIII – a więc już za kilka tygodni – dobiega końca

w Liège (Belgia), programowane przez prof. Annę

Studia na Wydziale

(Niemcy), w 2011 w Krzyżowej (Polska), w 2012

Malarstwa krakow‑ skiej asp w pracowni prof. W Taranczewskiego,

kadencja obecnych władz uczelni. Przypadła ona

Bulandę (naszą absolwentkę) z Fachhochschule

dyplom w 1973 r. Od tego

na okres ogólnoeuropejskiego kryzysu, który w prze‑

Trier (Niemcy). W warsztatach brało udział kilka‑

ciwieństwie do niej zapewne jeszcze potrwa. Przyszło

naście uczelni z Europy oraz z USA i Kanady. Innym

czasu pracuje w Akademii, uzyskując w roku 1992 tytuł profesora; uprawia

nam zatem działać w nie najlepszych czasach, ale

ważnym działaniem jest międzynarodowy projekt

malarstwo, rysunek i gra‑

przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. To i owo

Association Point Barre powiązany z Ecole des Beaux

fikę. W latach: 1996 – 2002

wszakże udało się zrobić.

Arts de Bordeaux, którego jesteśmy współrealizato‑

był dziekanem Wydziału Malarstwa; w latach: 2008 – 2012 rektorem ASP.

100

Po naszych 3‑letnich staraniach (by nie rzec:

rami wraz z podmiotami z Rumunii, Węgier, Słowa‑

bojach) ministerstwo przywróciło możliwość reali‑

cji, Czech i oczywiście Francji. Projekt uzyskał dofi‑

zowania studiów na trzech kierunkach: malarstwo,

nansowanie unijne i jest obecnie w fazie organizacji.

rzeźba i grafika w trybie jednolitym (konserwacja

W roku 2013 znaczna jego część będzie realizowana

go zachowała). Otwarliśmy nowy, siódmy wydział

w naszej uczelni.

– intermedia, dotychczas unikatowy kierunek

Pozostając przy zagranicznych prezentacjach

na Wydziale Rzeźby. Wobec wejścia w życie nowej

Akademii, należy wymienić wystawy: Granice toż‑

ustawy o szkolnictwie wyższym należało dokonać

samości – zorganizowaną w 70. rocznicę wybuchu II

licznych regulacji prawnych i proceduralnych; opra‑

wojny światowej we współpracy z władzami Nadre‑

cowany został nowy statut i regulamin oraz strategia

nii Północnej‑Westfalii i prezentowaną w roku 2009

ASP do roku 2020, której elementy są obecnie wdra‑

w klasztorze w Brauweiler pod Kolonią oraz w Pałacu

żane. Stworzony został system jakości kształcenia

Sztuki TPSP w Krakowie; projekty inicjowane i prowa‑

z biurem Uczelnianej Rady Jakości Kształcenia Arty‑

dzone przez niestrudzonego prof. Zbigniewa Bajka �

stycznego. Powstały Wewnętrzne Ramy Kwalifikacji

– Wymiary Wolności (Łęczyca 2009, Kraków–Ostrawa

jako narzędzie standaryzacji efektów kształcenia.

2010) i Przedmieścia (Ostrawa–Wiedeń–Kraków

Na początku kadencji uruchomiona została nowa

2011). Od wielu lat Akademia współpracuje z Konsu‑

strona internetowa; utworzono wewnętrzny system

latem Generalnym RFN w Krakowie, czego rezultatem

komunikacji elektronicznej, będący wstępem do elek‑

są organizowane tam regularnie wystawy malarstwa,

tronicznego zarządzania uczelnią.

grafiki i fotografii, a także studencki konkurs na film

Jednym z wymogów ustawowych jest euro‑

animowany w 20. rocznicę zjednoczenia Niemiec.

peizacja naszej uczelni, zatem obok programów

Ósemka naszych grafików wraz z kolegami z Nor‑

ERASMUS, CEEPUS czy CUMMULUS bierzemy udział

wegii uczestniczyła w projekcie Inspiracje Północną

w projektach międzynarodowych, jak np. Europej‑

Norwegią i Małopolską, finansowanym z funduszy –

skie Forum Wymiany zapoczątkowane w Krakowie,

a jakże – norweskich. Powstałe prace eksponowane

Wiadomości asp /58


Jednym z wymogów ustawowych jest europeizacja naszej uczelni, zatem obok programów ERASMUS, CEEPUS czy CUMMULUS bierzemy udział w projektach międzynarodowych...

były na kilkunastu wystawach w Krakowie i w pół‑

i angielskiej (2010), Wojciech Weiss w Akademii

nocnej Norwegii.

(2010), Akademia w Krakowie (2011) i Zdzisław

Nasza uczelnia była organizatorem lub współ‑

Gedliczka (2012). Wydaliśmy także obszerny kata‑

organizatorem plenerów, sympozjów i konkursów.

log prac Józefa L. Ząbkowskiego, katalog wystawy

Wymienię tu choćby międzynarodowe sympozjum

„Dary 2004–2009” oraz – w ostatnich trzech latach �

Interaktywne Media Sztuki w 2008 r., międzyuczel‑

– wieloplanszowe kalendarze ścienne poświę‑

niany plener Hadle Szklarskie 2010, w którym obok

cone twórczości Weissa, Matejki i Malczewskiego

Akademii wzięły udział wydziały artystyczne uczelni

(w przygotowaniu na rok 2013 Julian Fałat). Zrealizo‑

z Rzeszowa, Radomia i Częstochowy, czy Międzyna‑

wany został 40‑minutowy film o Akademii, prezen‑

rodowe Sympozjum Artystyczne akademii i wyższych

tujący działalność jej wydziałów. Coroczną wystawę

szkół plastycznych Szymbark 2011.

prac studentów reklamuje plakat, a ekspozycję naj‑

W roku 2008 współorganizowaliśmy, wraz z Aka‑

lepszych dyplomów – folder.

demią Muzyczną i PWST, Dni Jana Pawła II. Ważnym

Kierowane przez panią Małgorzatę Sokołowską

ich akcentem była wystawa prac pedagogów Akade‑

Muzeum Akademii zaprezentowało następujące

mii pt. Odnajdywanie Piękna, mieszcząca się w Pałacu

wystawy: Dary 2004–2009 (2009), Weiss w Akade‑

Sztuki.

mii (2010), Nowe Matejkiana, (2011), Wincenty Dra‑

Zorganizowaliśmy – wspólnie z Uczelnianą Radą

bik. W stronę teatru totalnego (2012) oraz Zbysław M.

Samorządu Studenckiego – „Konkurs na dzieło”,

Maciejewski. Wczesna twórczość (2012). Część z nich

a także konkurs na pastisz dzieła Jana Matejki, któ‑

znalazła się w dorocznym programie krakowskiej

rego finał miał miejsce w nowym gmachu Opery Kra‑

Nocy Muzeów, przyciągając tłumy zwiedzających.

kowskiej podczas inauguracji roku akademickiego

Trzem ostatnim ekspozycjom towarzyszyły foldery.

2011–2012. Ostatnio ukazał się album dokumentu‑ jący plon tego konkursu.

Gruntownej reformie poddany został nasz kwar‑ talnik „Wiadomości ASP”. Od końca roku 2009 uka‑

Do ubiegłego roku działała w budynku PWST

zuje się on w nowym layoucie, a jego nakład osią‑

galeria promocyjna – ASP w PWST. Obecnie funkcjo‑

gnął liczbę 1500 egzemplarzy. Jest sprzedawany

nuje ona w głównym budynku ASP przy pl. Matejki,

w sieci salonów Klubu Międzynarodowej Prasy

w udostępnionej już części foyer budowanej auli jako

i Książki w całej Polsce. Wszelkie druki – papier fir‑

Galeria za Medyceuszem.

mowy, koperty, zaproszenia, teczki, dyplomy i wizy‑

Ważny element w kreowaniu wizerunku Aka‑

tówki opatrujemy od ubiegłego roku nowym logo Aka‑

demii oraz jej promocji stanowi działalność

demii, które po wieloletnich perturbacjach udało się

wydawnicza. Opublikowaliśmy następujące pozy‑

wyłonić w drodze konkursu.

cje albumowe: Konrad Srzednicki. Poeta grafiki

Z programów operacyjnych Ministra Kultury

(2009), Warsztaty Krakowskie w edycjach polskiej

i Dziedzictwa Narodowego, dysponując kwotą 9,5 101


Po naszych 3‑letnich staraniach (by nie rzec: bojach) ministerstwo przywróciło możliwość realizowania studiów na trzech kierunkach: malar‑ stwo, rzeźba i grafika w trybie jed‑ nolitym (konserwacja go zachowała). Otwarliśmy nowy, siódmy wydział – intermedia, dotychczas unikatowy kie‑ runek na Wydziale Rzeźby.

scenografii uzyskała przystosowaną do jej potrzeb salę przy ul. Basztowej. W budynku przy pl. Matejki

mln złotych, w ramach programu „Sztuka przedsię‑

wymieniona została instalacja centralnego ogrzewa‑

biorcza” utworzyliśmy Akademickie Biuro Karier,

nia, a z dotacji Społecznego Komitetu Odnowy Zabyt‑

dzięki któremu wielu naszych studentów odbyło staże

ków Krakowa sfinansowano nowe pokrycie dachowe,

w branżowych firmach, a kilkudziesięciu absolwen‑

a także – i tu wisienka na torcie – rekonstrukcję sześciu

tów znalazło w nich zatrudnienie. Powstała Otwarta

gryfów na narożnikach gmachu od ul. Paderewskiego

Pracownia Mody, a także sfinansowany został park

i Basztowej.

technologiczny na Wydziale Rzeźby oraz wyposa‑

Pozyskanie sponsora, Rotary Klubu Wyspiański,

żenie dla Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł

pozwoliło nam zwiększyć liczbę beneficjentów naszego

Sztuki. W ubiegłym roku zakończona została ada‑

firmowego stypendium Jana Matejki i przyznawać je naj‑

ptacja pomieszczeń II i III piętra Biblioteki Głównej,

lepszym studentom wszystkich trzech dyscyplin: sztuk

która również wzbogaciła się o sprzęt niezbędny do jej

pięknych, projektowych oraz konserwacji i restauracji

funkcjonowania w nowoczesnej uczelni. Kontynuowana była rozbudowa Akademii. Postępują prace przy zespole sal wielofunkcyjnych

102

dzieł sztuki, a rozważne dysponowanie środkami finan‑ sowymi umożliwiło zastąpienie 14‑letniej wysłużonej marei zastąpić srebrną limuzyną kia cee’d.

z aulą – uzyskana w tym roku dotacja (8,5 mln zł)

Wszystkie omówione powyżej działania były wyni‑

umożliwia ich znaczne przyspieszenie. W 2010 r. roz‑

kiem wielkiego zaangażowania zarówno osób z kie‑

poczęliśmy budowę Domu Pracy Twórczej na Haren‑

rownictwa Akademii, jak i pracowników administracji.

dzie w Zakopanem. W bieżącym roku powinien zostać

Kończąc swą 4‑letnią kadencję, składam serdeczne

zamknięty stan surowy. Na ukończeniu jest drugi etap

podziękowanie prorektorom – prof. Antoniemu Por‑

budowy warsztatów Wydziału Form Przemysłowych

czakowi i Łukaszowi Konieczce, kanclerzowi – panu

przy ul. Smoleńsk. Tamże zaadaptowane i wyposa‑

Adamowi Oleszce, pani wicekanclerz Barbarze Wali‑

żone zostały pomieszczenia dla nowo powstałej pra‑

górskiej, pani kwestor Danucie Baniowskiej, szefowej

cowni konserwacji papieru, a w mieszkaniu po pań‑

Działu Nauczania pani Romanie Łomnickiej‑Bochnak

stwu Witkiewiczach – pokoje gościnne z prawdziwego

oraz „aniołkom (?) Charliego”, czyli zespołowi Biura

zdarzenia.

Rektora – paniom Magdzie, Eli i Małgosi.

W ramach prac remontowych dokonano adaptacji

Dziękuję wszystkim członkom społeczności akade‑

pomieszczeń na kwaszarnię dla Wydziału Grafiki przy

mickiej naszej szkoły, którzy wspierali mnie w stara‑

ul. Humberta, gdzie zostało również wymienione pokry‑

niach realizacji dewizy, jaką umieściłem w Sali Senac‑

cie dachu. Przy ul. Karmelickiej wyremontowano dach

kiej nad popiersiem naszego patrona, Jana Matejki:

i elewację frontową, założono też monitoring. Katedra

„NAJPIERW AKADEMIA”.

Wiadomości asp /58


W y d ar z e nia

Profesor Stanisław Tabisz – rektor elekt Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie Michał Pilikowski Obrazy i rysunki Stanisława Tabisza zaliczane Artysta malarz, grafik, rysownik, scenograf, także

są do nurtu surreali­stycznego. Artysta tworzy wizyjne

krytyk i teoretyk sztuki, poza tym działacz związ‑

pejzaże przeniknięte atmosferą baśni, snu i magii.

kowy oraz pedagog Akademii Sztuk Pięknych im. Jana

Szczególnie interesujące są jego obrazy malowane

Matejki w Krakowie, prof. Stanisław Tabisz, został

nasyconymi błękitami i zieleniami. Ozdobna linia,

wybrany rektorem ASP na kadencję 2012–2016.

często kapryśna i splątana w rysunkach, pełni ważną,

Stanisław Tabisz urodził się 19 IV 1956 r. w Doma‑

porządkującą rolę w kompozy­cjach barwnych. Czę‑

radzu. W latach 1977–1978 studiował na Wydziale

stym motywem obrazów Tabisza jest magiczny pej‑

Grafiki, a od 1978 do 1982 r. na Wydziale Malarstwa

zaż, w którym pojawiają się chimery, przeskalowane

Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Malarstwo stu‑

owady i mityczne jednorożce. W niewielkich forma‑

diował w pracowniach doc. Zbigniewa Kowalewskiego,

towo rysunkach artysta podejmuje wątki figuralne

prof. Tadeusza Brzozowskiego i prof. Juliusza Joniaka,

i portretowe w rozrastających się i powra­cających

a rysunek u prof. Zbyluta Grzywacza. Dyplom uzyskał

cyklach. Jest autorem wielu cykli rysunków: Pozy

w roku 1982 w pracowni prof. Juliusza Joniaka.

i celebry (1999), Rysunki 1987–1999 (2000), Smoki,

Po ukończeniu studiów Stanisław Tabisz nawią‑

chimery i inne rysunki… (2002), Księżniczki (2003),

zał współpracę z kabaretem Piwnica pod Baranami,

Kobieta odwrócona plecami… (2004), Chrystus fra‑

w którym występował w latach 1983–1988 – m.in.

sobliwy (2009), Miniatury etiopskie (2009) i Biskupi

współtworząc (z Kazimierzem Madejem) scenografię

podhalańscy (2010).

podczas koncertów zagranicznych zespołu. Sceno‑

Sztuka Stanisława Tabisza była wielokrotnie

grafię projektował również w późniejszych etapach

eksponowana w kraju i za granicą. Artysta zorga‑

twórczości – m.in. do koncertów Zbigniewa Preisnera

nizował ponad 50 wystaw indywidualnych malar‑

Moje kolędy na koniec wieku w Starym Teatrze w Kra‑

stwa i rysunku. Brał udział w ponad 140 wysta–

kowie (1999) oraz w Teatrze Narodowym w Warsza‑

wach zbiorowych. Prace malarza znajdują się

wie (2000).

w zbiorach muze­alnych (m.in. Muzeum Narodowe

Działalność pedagogiczną w krakowskiej ASP roz‑

w Krakowie, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa,

począł w 1983 r. jako asystent w pracowni malarstwa

Muzeum Okręgowe w Tarnowie, Muzeum Okręgowe

II prof. Zbysława Marka Maciejewskiego (do 1996 r.).

w Sandomierzu, Muzeum Miej­skie w Siemiano‑

Prowadził również pracownię malarstwa dla I roku

wicach Śląskich), instytucjach kulturalnych oraz

oraz przedmiot kompozycja. W latach 2002–2008

w zbiorach prywatnych. Jest autorem i współauto‑

pełnił funkcję dziekana Wydziału Grafiki. W 2005 r.

rem koncepcji wystaw problemowych i poglądowych

otrzymał tytuł profesora sztuk plastycznych. Aktu‑

Nowa sztuka ze starego Krakowa (Darmstadt), Kra‑

alnie prowadzi pracownię malarstwa II na Wydziale

kowski spleen (Warszawa), Martwa natura – pierwsza

Grafiki ASP w Krakowie.

dama sztuki (Kraków). 103


W latach 1994 – 1999 Stanisław Tabisz pełnił funkcję sekreta‑ rza Związku Polskich Artystów Plastyków w Zarządzie Głównym w Warszawie. Od 2002 r. jest pre‑ zesem ZPAP Okręgu Krakowskiego. Otrzymał Złotą Odznakę ZPAP. Współinicjator i kurator Nagrody im. Witolda Wojtkiewicza, przyzna‑ wanej przez zarząd ZPAP Okręgu Krakowskiego.

104

W latach 1994–1999 Stanisław Tabisz pełnił

„Wiadomości ASP”, „Arttak. Sztuki Piękne” (w naj‑

funkcję sekretarza Związku Polskich Artystów Plasty‑

nowszym numerze tego pisma znajdziemy artykuł

ków w Zarządzie Głównym w Warszawie. Od 2002 r.

Stanisława Tabisza pt. Ostateczny kres). Stani‑

jest prezesem ZPAP Okręgu Krakowskiego. Otrzymał

sław Tabisz często gościł na łamach „Wiadomości

Złotą Odznakę ZPAP. Współinicjator i kurator Nagrody

ASP” – w numerze 31. naszego pisma (kwiecień

im. Witolda Wojtkiewicza, przyznawanej przez zarząd

2005) w artykule O potrzebie myśli wokół sztuki.

ZPAP Okręgu Krakowskiego. W roku 2011 Związek

Głos w dyskusji o nauczaniu przedmiotów teoretycz‑

Polskich Artystów Plastyków świętował 100. rocznicę

nych w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie pisał:

swego istnienia. Z tej okazji zorganizowano wiele

„Dzisiaj, z perspektywy ponad 20. lat po studiach,

imprez pod szyldem Festiwalu 100‑lecia ZPAP Okręgu

doceniam wykłady z zakresu historii i teorii sztuki

Krakowskiego. Dzięki wysiłkowi wielu osób, na czele

w krakowskiej ASP, ale nie demonizowałbym zbytnio

z prezesem Stanisławem Tabiszem, przedsięwzięcie

ich roli i wpływu na rozwój talentu plasty­cznego,

to zakończyło się dużym sukcesem i było ważnym

wyobraźni twórczej czy inwencji formalnej. Sam

kulturalnym wydarzeniem. Podczas obchodów Stani‑

bardzo so­bie cenię pisaną refleksję o sztuce, ale

sław Tabisz m.in. sprawował funkcję kuratora gene‑

uważam ją za wtórną wobec samej twórczości. Naj‑

ralnego Salonu 100‑lecia ZPAP Okręgu Krakowskiego

pierw powstaje dzieło i dopiero wokół niego tworzy

i był współtwórcą albumu 100 lat ZPAP. Monografia

się dobry klimat, atmosfera, chęć do nazywania,

Związku Polskich Artystów Plastyków Okręgu Krakow‑

definiowania, określania, dociekania, teoretyzo‑

skiego (1911–2011).

wania, nadbudowywania interpretacyjnych kluczy

Opublikował kilkaset artykułów i recenzji

i tropów”. Redakcja „Wiadomości ASP” ma nadzieję,

na temat sztuki, m.in. w takich gazetach i pismach,

że prof. Stanisław Tabisz, rektor Akademii Sztuk

jak „Czas Krakowski”, „Architektura & Biznes”,

Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, w dalszym

„Dekada Literacka”,,,Dziennik Polski”, „Głos Pla‑

ciągu będzie dzielił się z nami i czytelnikami swą

styków”, „Informator ZPAP OK”, „Pokaz”, „Arteon”,

pisaną refleksją o sztuce.

Wiadomości asp /58


W y d ar z e nia

Prof. Piotr Bożyk – prorektor elekt ds. nauki i spraw zagranicznych

Dr hab. Jan Tutaj – prorektor elekt ds. studenckich

Urodził się 11 x 1944 r. w Chrzanowie. W latach

Urodził się 26 viii 1969 r. w Jaśle. Jest absol‑

1963–1969 studiował na Wydziale Form Przemy‑

wentem Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięk‑

słowych Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie,

nych w Krakowie (w latach 1993�1994 odbył

dyplom uzyskał w pracowni prof. Andrzeja Paw‑

staż studyjny w Akademie der Bildende Künste

łowskiego. Od 1969 do 1970 r. odbył studia pody‑

w Norymberdze), dyplom z wyróżnieniem uzyskał

plomowe w USA w Kansas University. W 1970 r.

w 1994 r. w pracowni prof. Józefa Sękowskiego.

rozpoczął działalność pedagogiczną na Wydziale

W roku 1999 otrzymał Stypendium Twórcze Mia‑

Form Przemysłowych ASP w Krakowie (najpierw

sta Krakowa. Działalnością naukowo‑dydaktyczną

w Katedrze Podstaw Projektowania, a następnie

związany z ASP w Krakowie, w której na Wydziale

w Katedrze Komunikacji Wizualnej, Kształtowania

Rzeźby prowadzi pracownię rzeźby dla i Roku A.

Środków Pracy i pracowni projektowania produktu).

Zajmuje się rzeźbą, medalierstwem i rysunkiem.

W latach 1993–1999 pełnił funkcję prodziekana

Zorganizował osiem wystaw indywidualnych i brał

wydziału. Jest członkiem zarządu Stowarzyszenia

udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych

Projektantów Form Przemysłowych, a także Rady

w kraju i za granicą. Jego sztuka była doceniana

Artystycznej Okręgu Krakowskiego Związku Pol‑

w ogólnopolskich konkursach rzeźbiarskich,

skich Artystów Plastyków. Zdobył wiele prestiżo‑

co potwierdzają przyznane nagrody i wyróżnienia.

wych nagród i wyróżnień (m.in. Złotą Odznakę

Brał udział w wielu międzynarodowych plenerach

„Za pracę społeczną dla Miasta Krakowa” czy medal

i sympozjach rzeźbiarskich. Sam artysta o swojej

„Za długoletnią służbę”). Zajmuje się twórczością

sztuce mówił w ten sposób: „U podstaw moich

z dziedziny wzornictwa przemysłowego, wystawien‑

poszukiwań artystycznych leży przeświadczenie

nictwa, oraz rzeźby kinetycznej. 17 vii 2012 r. roz‑

o złożoności pojmowania przestrzeni odczuwanej

poczęła się w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej

i wyobrażonej, rzeczywistości odbieranej senso‑

Manggha w Krakowie wystawa rzeźb kinetycznych

rycznie, a zarazem doświadczanej, przetwarzanej

prof. Piotra Bożyka Kinetyki.

i redefiniowanej językiem sztuki”. 105


W y d ar z e nia

Widzialność – – mapa i portret miasta w obiektywie Mariki Waty

„Wnętrzarskie” zapiski z Emiratów

106

Beata Gibała‑Kapecka

Monika Kozłowska

Bajka? – i jak w bajce… my! W Abu Dhabi i Dubaju – my!

„[…] wyspy high‑tech na oceanie piasku – figury

Nasz wyjazd dydaktyczno‑naukowy do Zjednoczo‑

zwielokrotnionych symboliczności…”

nych Emiratów Arabskich, gdzie w ostatniej dekadzie

[…] intensywne doświadczanie, dotykanie i przy‑

zrealizowano i gdzie nadal powstają ekstrawaganc‑

swajanie wszystkiego, co te dwa miasta miały nam

kie i najbardziej wizjonerskie architektoniczne kon‑

do zaoferowania, pozostawiły silne wrażenie muśnię‑

strukcje, odbył się w trzecim tygodniu kwietnia 2012.

cia architektury światowej klasy. Odważne drapacze,

Pragnąc, by stały już zespół studentów, pasjonatów

pstrokate, z nadmiarem kierunków, kolorów, tek‑

podróżowania śladami najnowszych osiągnięć archi‑

stur po prawej, by po lewej dostrzec te syntetyczne

tektury i designu, mógł także i tym razem poszerzyć

w formie. Monumentalność architektury przyprawia

swoje doświadczenia zawodowe, aktywnie działa‑

o zawrót głowy, z perspektywy żabiej i z lotu ptaka,

jące Koło Artystyczno‑Naukowe Architektury Wnętrz

ze 126. piętra najwyższego budynku. Wieża Burdż Cha‑

zajęło się organizacją tego przedsięwzięcia.

lifa wydaje się pęknięciem nieba. Smukła, nawarstwia‑

Nasze wyjazdy stały się już tradycją, przede wszyst‑

jąca się konstrukcja, szczególnie widowiskowa nocą.

kim dlatego że cieszą się ogromnym zainteresowa‑

Brzegi Zatoki Perskiej połyskują architekto‑

niem wśród studentów. Tak więc uczestnicy wyjazdu

nicznym szkłem na coraz większej powierzchni,

przyodziani w czerwone koszulki z logo Uczelni

a wśród nich Infinity Tower o skręconej konstrukcji,

i Wydziału AW, nieodzowny w dzisiejszych czasach

w pobliżu architektoniczny symbol Dubaju – Burdż

element promowania i rozpowszechniania własnego

al‑Arab, choć na pozór banalny, robi dobre wrażenie.

dobra na świecie, wylądowali o poranku na „wyspach”

Białe kopuły mniejszych bądź większych meczetów

– figurach zwielokrotnionych symboliczności! – i…

odcinają się w osobliwy sposób na tle płynących,

Wiadomości asp /58


Zbyt wiele inspira‑ cji zaczerpniętych ze świata, zbyt wiele podobieństw do już znanych miejsc. Tu, na środku pustyni znajdziemy wszystko – od panoramy Manhattanu aż po pary‑ ski Luwr… stalowych konstrukcji, przypominając zwiedzającym, że Dubaj nie należy wyłącznie do przyjezdnych. Choć to dla nich usypano sztuczne wyspy (Jumeirach) i wybudowano drugi najbrzydszy budynek na świe‑ cie, Atlantis Hotel. Wjazd do Abu Dhabi przez most projektu Zahy Hadid to dobry początek, by zwiedzić stolicę Emi‑ ratów. Efekt zwielokrotniony przez pojawiający się na horyzoncie najbliższy cel, Aldar Headquarters

World. To ogromny kompleks rozrywkowy sygnowany

Building, uznany za najlepszy futurystyczny design.

przez markę Ferrari, o nowatorskiej konstrukcji żebro‑

↑ Pustynia – błogosławień‑ stwo i przekleństwo Dubaju, źródło bogactwa i kryzysu.

Po drodze mijamy wysokie mury skrywające setki

wej w formie przypominającej trąbę powietrzną zasty‑

hektarów posiadłości należących do szejków i ich

głą w bezruchu. Atrakcji moc… kina 3D, kolejka 5D,

↑ Chociaż Koran nie zaleca

rodzin. W geście dobroci władca Zayed wybudował

kolejka wodna imitująca przejazd przez silnik samo‑

pokazywania ludzkich twa‑

największy w kraju meczet. Ciężko było podporząd‑

chodu… oraz najszybszy na świecie roller coaster!

kować się zasadom i odziać w czarne długie czadory,

Zadaszenie Ferrari World o ogniście czerwonej

by podziwiać złote ornamenty, ręcznie wykonane

barwie z logo firmy na wierzchu, kształtem nawiązu‑

gigantyczne żyrandole Swarovskiego. Monumentalna

jące do profilu Ferrari GT, doskonale oddaje charakter

konstrukcja budzi respekt, podobnie jak Investment

produktu.

Authority Tower o płynnej formie, zdobyty przez

Po bardzo wielu… bardzo szybkich „jazdach

„człowieka‑pająka”, Alaina Roberta. Kulturowych

i odjazdach” przyszedł czas na Yas Viceroy Abu

kontrastów doświadczamy także w najbardziej luk‑

Dhabi, hotel należący do F1, kolejny niezwykle

susowym hotelu świata, Emirates Palace. Nasze stopy

intrygujący obiekt. To dwa 12‑piętrowe człony

dostąpiły i tych progów…

hotelu, częściowo skryte pod konstrukcyjną skorupą

Zdobywanie Emiratów kończymy na sztucznej

o płynącej, organicznej formie. Na nocnym tle nieba

wyspie – Yas Marina. Ryk startujących bolidów

elewacja pulsuje różnobarwnym światłem, spra‑

na torze Formuły 1 rozbudził wyobraźnię wszystkich,

wiając wrażenie rytmicznie oddychającego żywego

a dyżurne „zakładowe” czerwone koszulki otworzyły

organizmu…

przed nami wejścia na widownię, po czym emocje przeniosły się do znajdującego się w pobliżu Ferrari

rzy, dla władców zrobiono wyjątek.

Abu Dhabi i Dubaj to jedyne w swoim rodzaju miejsca na świecie. 107


→ Burdż Chalifa – taras widokowy, 124. piętro, naj‑ piękniejsze oblicze Dubaju – – obraz z lotu ptaka.

← Chalifa ożywia się – grupa tancerzy porusza się w rytm muzyki. ↓ Wstrzymane budowy, czyżby oblicze kryzysu?

Justyna Choli „[…] realność miasta, zwielokrotniona obecność” […] monumentalizm i wertykalizm wieżowców i drapaczy chmur, bijący z każdej strony, niemoż‑ liwy do ogarnięcia, wprawia w zdumienie każdego! Poczucie własnej małości względem architektury – przytłoczenie, niemożność złapania oddechu, brak powierzchni „zielonej”… gdzieś już to było… Zbyt wiele inspiracji zaczerpniętych ze świata, zbyt wiele podobieństw do już znanych miejsc. Tu, na środku pustyni znajdziemy wszystko – od pano‑ ramy Manhattanu aż po paryski Luwr… Zasmuca fakt, że do wyjątków należą odległe reminiscencje arabskiej kultury – róża pustyni u podstaw wieży, kształt piaskowej wydmy widoczny w sylwecie mostu i pawilonu z szanghajskiego Expo… oddają kwintesencję tutejszego krajobrazu…

Kaja Czajczyk „[…] topografia, odzwierciedlenie miejsc i przestrzeni” […] w powietrzu unosi się zapach bogactwa. Królestwo wszystkiego, co najwyższe, największe i najdroższe! Z pustyni pnie się ku górze stolica architektury i desi‑ gnu XXI w. Piasek pustyni przekształca się w szkło! Dubaj to ósmy cud świata, symbolizuje odosobnie‑ nie, ale i nadnaturalny świat, porządek i doskonałość. 108

Wiadomości asp /58


Dubaj to miasto o geometrii liniowej, prosto zdefiniowanej, pozbawionej roz‑ wiązań urbanistycznych, o swobodnym ukształtowaniu kompozycyjnym.

Tomasz Kapecki „[…] miasto bez przyszłości – znaczenie architektury miejskiej, architektografia” […] na skraju pustyni powstało z przezorności, a może z kaprysu jednego człowieka. To miasto bez tradycji. To miasto kalekie – dostępne z samochodu, by z wieżowca dostać się do drapacza chmur. Brak ciągów pieszych. Dubaj to miasto o geometrii liniowej, prosto zdefiniowanej, pozbawionej rozwiązań urbanistycz‑ nych, o swobodnym ukształtowaniu kompozycyjnym. To miasto o świetnej sieci komunikacji kołowej łączą‑ cej z centrami handlowymi. Gigantyczny Mall of the Emirates i Dubai Mall, o rekordowej powierzchni

To teatralna scenografia z nawarstwiających się

1 124 000 m , to klimatyzowane przestrzenie publiczne

drapaczy z Marina Bay z jednego końca i Emirates

– rynki. Dla znudzonych stok narciarski i automat

Towers – The Gate na drugim. Końce, które jako jedyne

ze złotem. Wieczorny pokaz fontann pod Burdż Chalifa

uwzględniły potrzeby zwykłego człowieka. Marina

był i naszym udziałem.

Bay, zespół wysokościowców skomasowanych przy

2

↑ Taniec fontann

109


1

3

4

2 1. The Dubai Mall – dekora‑ cyjny świetlik

sztucznym kanale dla jachtów i motorówek. Na nie‑ wielkiej powierzchni stłoczono kilkadziesiąt budynków dla 60 tys. mieszkańców. Kanał poprowadzony ciekawą

2. Podwodne zoo hotelu Atlantis

płynną linią, udającą naturalne meandry, udostępnia ciągi piesze z licznymi kawiarniami i restauracjami.

3. Arabskie stragany z przyprawami

5

Ludzki fragment miasta. Oś zamyka Emirates Towers – The Gate. Świetnie zaprojektowany urbanistycznie

4. Nowoczesny Visual Merchandising

mały fragment powierzchni miasta. Proporcje budyn‑

5. Przestrzenie handlowe 6. Zapożyczona tożsamość kulturowa

ków, ich skala, zamknięcia osi to rozwiązanie, którego nie powstydziłyby się Paryż czy Londyn. A wszystko podkreślone soczystą zielenią „dwóch” trawników. Żyją, bo ich plastikowy „krwioobieg” ukryty pod dar‑ nią na okrągło wypełnia woda z nadmorskich odsa‑ larni. Dopóki płynie woda, dopóty będą drzewa, krzewy i ludzie. Wyścig trwa!

110

Wiadomości asp /58

6


111


Marika Wata Krzesło z widokiem na Dubaj Opowieści o Dubaju – stolicy jednego z najbiedniej‑ szych, o ironio, Emiratów Arabskich, nie sposób zacząć od słów: „dawno, dawno temu…”. Należałoby raczej powiedzieć: „za 5, 10, 15 lat w Dubaju…”, bo legenda tego arabskiego miasta rozciąga się w przyszłość, nie zaś w przeszłość.

Absolwentka asp w Krakowie 2012 r. Projektantka grafiki użyt‑

Dubaj to miasto‑widmo, gigantyczna fatamorgana utkana z „piarowych” zabiegów podsycających ruch turystyczny. Dubaj naszych marzeń – pełen cudów techniki, budowli, z których każda wykorzystuje unikatową, nowatorską technologię i stylistykę, jest przede wszystkim internetową plotką. Na dzień dzisiejszy miasto ciągle pozostaje wielkim placem budowy. Czy kiedykolwiek przepoczwarzy się w ultra‑ futurystyczne metroplis, za które już dziś uchodzi? Na pustyni największym bogactwem jest woda. Dlatego Dubaj pełen jest wodnych motywów – fon‑ tann i akwariów, które mają symbolicznie podkreślać dobrobyt panujący w mieście. Motywy te wypełniają przestrzeń publiczną, łącząc sie z innym symbolem życia – gwiazdą. Te tradycyjne, charakterystyczne dla kultury powstałej na pustyni symbole wkraczają również z wielkim rozmachem do wnętrz użyteczno‑ ści publicznej, w szczególności do tętniących życiem galerii handlowych. Klimat, który tworzą ogromnych rozmiarów tafle akwariów wypełnionych olbrzymimi rybami, jest niemal mistyczny. Słodka woda nie jest w Dubaju dobrem luksusowym ani towarem deficy‑ towym. Dostępna w niemal każdej restauracji gratis 112

Wiadomości asp /58

kowej, aplikacji książko‑ wych, architektury wnętrz, scenografii interaktywnych, publicystka, dyrektor kre‑ atywny internetowego cza‑ sopisma CyberEmpathy www.cyberempathy.com, współpracuje z Instytutem Komunikacji Wizualnej i Sztuki Cyfrowej WSIiZ. Prowadzi studio projektowe Kokazone Design. Autorka bloga Lubię design, a design lubi mnie marikazone.blogspot.com

Dubaj to miasto‑widmo, gigantyczna fatamor‑ gana utkana z „piaro‑ wych” zabiegów podsyca‑ jących ruch turystyczny. Dubaj naszych marzeń – pełen cudów techniki, budowli, z których każda wykorzystuje unikatową, nowatorską technologię i stylistykę, jest przede wszystkim internetową plotką.


↑ Olbrzymi sztuczny wodospad we wnętrzu The Dubai Mall

przy posiłku doskonale odgrywa swą marketingową rolę, uzmysławiając arabską hojność i gościnność. W Dubaju, podobnie jak w innych wielkich metropoliach, bieda graniczy z bogactwem, a trady‑ cja miesza się z nowoczesnością. Butiki ulokowane w największej galerii handlowej świata, The Dubai Mall, podobnie jak tradycyjne stragany znajdujące się na targowisku w uboższej okolicy, kuszą wielozmysło‑ wymi bodźcami – wyglądem, zapachem, dźwiękiem... Jednak strategiczną cechą zagospodarowania nowo‑ czesnych przestrzeni handlowych w Dubaju jest ich łączenie z atrakcjami turystycznymi. W ten sposób, będąc w galerii handlowej, można odwiedzić stok nar‑ ciarski. Również wejście do Burdż Chalifa, najwyższej na obecną chwilę konstrukcji budowlanej stworzonej ręką ludzką, znajduje się we wspomnianym już The Dubai Mall.

↑ Burdż Chalifa

Redakcja tekstów: Beata Gibała‑Kapecka Szczególne podziękowania dla Jego Magnificencji prof. Adama Wsiołkowskiego Rektora Akademii Sztuk Pięknych im. J. Matejki w Krakowie i Samo‑ rządu Studenckiego Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie za dofinansowanie naszego wyjazdu dydaktyczno‑naukowego. 113


Fotografie Jacek Dembosz

W y d ar z e nia

114

Wiadomości asp /58


Uroczyste posiedzenie Senatu

26 vi br. odbyło się ostatnie w bieżącej kadencji posie‑ dzenie Senatu Akademii, na którym rektor prof. Adam Wsiołkowski w obecności przewodniczącego Uczelnianej Komisji Wyborczej dr. hab. Witolda Kasprzyka wręczył nominacje nowo wybranym wła‑ dzom Uczelni z rektorem elektem prof. Stanisławem Tabiszem na czele a także dziekanom i prodziekanom wydziałów. W swoim wystąpieniu rektor podziękował swym współpracownikom oraz wszystkim osobom, które przez ostatnie 4 lata wspierały go w zarządzaniu Akademią. Zgodnie z tradycją, wykonane zostały zdjęcia zgromadzenia Senatu – przed budynkiem, w sali obrad i na schodach przed posągiem Medyceusza, który w mijającej kadencji znalazł się w wyniku postępujacej rozbudowy Uczelni znalazł się w nowym miejscu. (inf. wł.) ← Władze ASP kadencji 2008�2012: prorektor ds. nauki i spraw zagranicznych prof. Antoni Porczak, rektor prof. Adam Wsiołkowski, prorektor ds. studenckich prof. ASP Łukasz Konieczko

115


W y d ar z e nia

Festiwal Nauki w Krakowie

Już po raz siódmy, w dniach 10 i 11 V 2012, w ramach Festiwalu Nauki w Krakowie, pra‑ cownia konserwacji dzieł sztuki Muzeum UJ oraz Wydział Konserwacji i Restaura‑ cji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie zaprosiły do „Otwartej pracowni” w Collegium Maius. Temat tegorocznych prezentacji i warsztatów brzmiał: „Zdjęcia rentgenowskie w służbie konserwacji dzieł sztuki”. Starano się przybli‑ żyć zwiedzającym metody badawcze stosowane w diagnostyce obiektów zabytkowych: zdjęcia

Jubileusz 80.urodzin prof. Marii Ostaszewskiej 21 V 2012 r. podczas uroczystego spotkania pra‑ cowników Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie, odbyła się nieco‑ dzienna promocja książki – specjalnego, LXXX tomu „Studiów i Materiałów WKiRDS” pod tytu‑ łem: Dzieła zebrane i uzupełnione. W ten sposób z humorem uczczony został jubileusz 80. uro‑ dzin prof. Marii Ostaszewskiej, jako że wydany w limitowanym nakładzie tom z publikacjami jej autorstwa wzbogacony został o archiwalne i współczesne fotografie oraz okolicznościowe laurki od współpracowników i dyplomantów pani Profesor. Jubilatka obdarowana została naręczami kwiatów i upominków, w tym kolejną pamiątkową księgą – polichromowaną, wyrzeź‑ bioną w drewnie. Ze względu na porę roku, spo‑ tkanie na cześć prof. Ostaszewskiej – założycielki i wieloletniej kierowniczki pracowni przenosze‑ nia malowideł ściennych, przebiegało w atmos‑ ferze majówki. (inf. wł) 116

Wiadomości asp /58

rentgenowskie, w podczerwieni, UV‑fluorescen‑ cji, w świetle sodowym, przekroje boczne pró‑ bek pobranych z obiektów pokazujące warstwy technologiczne i kolejne nawarstwienia histo‑ ryczne. Przedstawiono również wybrane zagad‑ nienia z programu studiów Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP (technologia i kon‑ serwacja malarstwa sztalugowego, kopie rzeźby drewnianej i kamiennej, techniki pozłotnicze) oraz problematykę konserwacji mebli zabytko‑ wych i obiektów ze srebra. (inf. wł)

Sympozjum w Liège

23 III 2012 r. w pięknej historycznej bibliotece Académie Royale des Beaux‑Arts w Liège odbyło się sympozjum przygotowawcze do szóstej już edycji projektu European Forum of History and Arts. Marcowe sympozjum poświęcone było pro‑ blemowi migracji w mieście Liège i w regionie walońskim. Do wygłoszenia wykładów zapro‑ szeni zostali dr Denis Scuto z Uniwersytetu w Luksemburgu, dr Maite Molina Mármol z Uni‑ wersytetu w Liège oraz Włodek Majewski, zało‑ życiel i dyrektor Atelier 340 w Brukseli. Udział w sympozjum wzięli uczestnicy projektu z kra‑ kowskiej ASP: prof. Piotr Bożyk, prof. ASP Ewa

Janus oraz ad. dr Bartłomiej Struzik. Dyrektor Académie Royale des Beaux‑Arts de Liège, Daniel Sluse, oraz profesor tej uczelni, André Delalleau, zadbali o sprawną organizację sympozjum, a także o samopoczucie i podniebienia uczest‑ ników. Uśmiech i zapał prof. Anny Bulandy‑Pan‑ tallaci, pomysłodawczyni i niestrudzonej orga‑ nizatorki forum, dodał nam energii do dalszej wędrówki z nomadyczną Akademią. Obszerną relację z przebiegu szóstej edycji Euro‑ pean Forum of History and Arts zamieścimy w 59. październikowym numerze „Wiadomości”. (inf. wł)


W y d ar z e nia

Szymbark 2012

wyróżnili się Karol Tomczyk, Klaudia Górnik oraz Aleksandra Kosoń. Specjalnym gościem pleneru był artysta rzeźbiarz Zdzisław Tohl – dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów, współ‑ organizator i częściowy sponsor plenerowego malowania. Jak co roku, baza noclegowa oraz wspólne posiłki miały miejsce w gościnnej willi „Perełka”, w której podobno przed wojną odpo‑ czywała i pisała swoje książki Zofia Nałkowska. (st)

Plener malarski studentów I roku studiów nie‑ stacjonarnych z pracowni malarstwa prof. Sta‑ nisława Tabisza – Wydział Grafiki W dniach 24–29 IV 2012 r. odbył się w Szym‑ barku plener malarski studentów I roku studiów niestacjonarnych I stopnia Wydziału Grafiki z pracowni malarstwa prof. Stanisława Tabi‑ sza. Przy pięknej słonecznej pogodzie studenci malowali obrazy pełne wigoru, światła, powietrza i emocji. Szymbark to pięknie położona miej‑ scowość pomiędzy Nowym Sączem a Gorlicami, na słynnym szlaku architektury drewnianej. Jej głównymi atrakcjami są odrestaurowany kasztel obronny z XVI w. oraz Skansen Wsi Pogórzań‑ skiej. Oba obiekty wchodzą w skład Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach. W plenerze udział wzięli Monika Bąkowska, Aleksandra Chatys, Klaudia Górnik, Małgorzata Jachna, Aleksandra Kosoń, Natasza Leszewicz, Agnieszka Maniecka, Maja Markulis, Jakub Puławski, Danuta Słowik, Marcin Surma, Karo‑ lina Styczeń, Ewa Syfert, Ewa Sysko, Maciej Szla‑ gor i Karol Tomczyk. Opiekę dydaktyczną sprawo‑ wali prof. Stanisław Tabisz oraz dr hab. Zbigniew Cebula. Podczas kończącego plener przeglądu poziomem oraz liczbą swoich prac szczególne

← Rektor elekt, prof. Stanisław Tabisz

117


W s po m ni e nia

Profesor Zbigniew Grzybowski (1926–2012) Stanisław Rodziński W miarę upływu lat, a nazywając to prościej – w miarę starzenia się, wiadomości o odchodzeniu tych, którzy byli nieodłączną częścią naszej mło‑ dości, są nie tylko wspomnieniami i przypomina‑ niem życiorysów. Coraz częściej myślimy o latach naszej młodości, o latach studiów, o tych, któ­rzy byli wówczas naszymi rówieśnikami, ale też i o tych, którzy byli naszymi na­uczycielami, profesorami, którzy zadziwiali nas niekiedy swą oryginalno‑ ścią, a może i dziwactwami, ale też i o tych, którzy po prostu byli naszymi przyjaciół­mi, dzięki któ‑ rym wspomnienia z czasów studiów były i pozo‑ stają wspomnieniami o sensie naszego życia. Zmarły 18 maja w Krakowie prof. Zbigniew Grzybowski, artysta malarz, który 46 lat swego życia oddał krakowskiej ASP, a więc oddał nam, naszemu, mojemu poko­leniu, ale i wielu, wielu innym studentom, kolegom, współpracownikom w krakows­kiej Akademii Sztuk Pięknych – był i pozostanie w naszej pamięci jako człowiek dobry i mądry, pełen życzliwości i poczucia humoru; nauczyciel, który niezwykle trafnie oceniał naszą pracę, wnikliwie komentował naszą trudną drogę w czasie sześcioletnich studiów. Przechodząc kolejne etapy pracy akademic‑ kiej od asystentury do stanowiska profesora, pełniąc funkcje kierownika pracowni, kierow‑ nika Katedry Malarstwa, prodziekana i dziekana Wydziału Malarstwa, aktywnie pracując spo‑ łecznie w Związku Polskich Artystów Plastyków 118

Wiadomości asp /58

– Zbigniew Grzybowski był cały ten czas tym samym człowiekiem: życzliwym, uważnie słucha‑ jącym swych rozmówców, podejmującym decy‑ zje, któ­re przeważnie miały na celu pomaganie nam, studentom, a niekiedy współpracowni­kom w Uczelni. Wspominając Zbigniewa Grzybowskiego, mogę tu napisać: wspominając Zbyszka, nie możemy zapominać, w jakich latach rozpoczął studia i pracę w Akademii, w jakim czasie doj‑ rzewało jego malarstwo, kiedy i w jakich latach dojrzewała jego postawa i osobowość jako nauczy‑ ciela malarstwa. Celowo nie piszę tu: asystenta, docenta czy profesora. Zbyszek był bowiem nauczycielem, był człowiekiem w sposób niezwykle trafny, ale i życzliwy oceniającym pracę studentów, rozu‑ miał ich, ale nie przestawał formułować wyma‑ gań, wskazywać błędów, sugerować przemyśleń, dostrzegać sensu istoty procesu twórczego. Wiele, wiele lat temu byliśmy na plenerze w Bystrzycy Kłodzkiej. Byłem przed dyplomem, a niezbyt dobre warunki w szkole, w której tam nas umieszczono, sprawiły, że zamieszkaliśmy razem w niedużej salce przystosowanej do warun‑ ków „mieszkalnych”. Tam właśnie dowiedziałem się o latach wojny w życiu Zbyszka, o czasie, gdy był żołnie‑ rzem Armii Krajowej w ugrupowaniach Żelbet i Podhale. Dzisiaj zapominamy niekiedy, co oznaczała przynależność do AK w tamtych czasach, zapo‑ minamy, że heroizm wojenny niewiele się różnił od heroizmu akowców żyjących w Polsce Ludowej. Rozmawialiśmy więc o polityce, ale i o sztuce, o miejscu i sensie sztuki w naszym życiu. Pozna‑ łem wówczas Zbyszka jako człowieka niezwykłej szlachetności, ale też rozumiejącego błędy swych kolegów. Poznałem poglądy Zbyszka na jego pracę dydaktyczną, rozmawialiśmy o malarstwie i naszych kole­gach, starszych i młodszych, w Aka‑ demii i w ZPAP. Praca Zbigniewa Grzybowskiego w ASP to asy‑ stentura u Pronaszki, Radnickiego, Rze­pińskiego, a więc praca i współpraca z malarzami, którzy kształtowali polską sztukę jeszcze przed wojną, ale również przeżywali dramatyczne lata tzw. realiz­mu socjalistycznego, który niszczył twórczy i etyczny sens sztuki tamtych lat. I znowu trzeba tu wspomnieć o tych latach, tak niewyobrażalnie trudnych, o których wspomina się coraz rzadziej, a które wywarły wielki wpływ na obraz i ewolucję polskiej sztuki współczesnej. Wszystkie te lata, ale i lata późniejsze, to czas intensywnej pracy twórczej Zbyszka, a także coraz bardziej inten‑ sywnej i znaczącej pracy dydaktycznej, któ­ra

w przypadku tego właśnie artysty była również pracą twórczą. Przygotowując ten tekst, przeczytałem m.in. udostępnione mi recenzje przygotowane na prze‑ wód związany z docenturą Zbyszka. Jednym z recenzentów był Stefan Gierowski, świetny malarz i profesor warszaws­kiej ASP, kolega Zbyszka z pracowni Zbigniewa Pronaszki. Gie‑ rowski pisze: „[…] Grzybowski należał do grupy studentów, która nadawała ton i formowała sądy nie mniej istotne niż korekty profesorów. Żywość i różnorodność jego zainteresowań […] dały mu szczególną pozycję między kolegami […]”. Kolejnym recenzentem był prof. Jan Szan‑ cenbach, który tak pisał o malarstwie Zbysz­ka: „[…] twórczość Grzybowskiego jest to »poddawa‑ nie obróbce« tematów malars­kich fascynujących jego wyobraźnię. […] Z tak przebiegającego pro‑ cesu twórczego, na który składały się dziesiątki płócien, wybierał Grzybowski dwa, trzy lub czte‑ ­ry obrazy, które uważał za sprawdzone i te tylko pokazywał na wystawach”. Ta właśnie samokontrola i wymagania wobec siebie były znakiem rzeczy niezwykle ważnej, były uznaniem przez Artystę pracy, skupienia, kryty‑ cyzmu wobec siebie za istotę procesu twórczego, który w jego zasadach był połączeniem wartości sztuki z wymaganiami o znaczeniu etycznym. W dokumentacji tegoż przewodu znajduje się świetny tekst Zbigniewa Grzybowskiego pt. Pro‑ blemy dydaktyki w pierwszym roku nauki rysunku i malarstwa. W tym właśnie tekście omawiają‑ cym problemy początku studiów malarskich Zbigniew Grzybowski ukazuje swoje poglądy, ale i pasje, swe refleksje, pełne spokoju, i uka‑ zuje zakres koniecznych wymagań, bez których dydaktyka traci wartość. Sądzę, że ten właśnie tekst pozwala nam zobaczyć Zbyszka – wni‑ kliwego Artystę i uczciwego Nauczyciela. Czło‑ wieka rzetelnego, cierpliwego, uśmiechniętego i umiejącego w latach pełnio­nych funkcji oka‑ zywać umiejętności organizacyjne i serdeczność wobec współ­pracowników i nade wszystko wobec studentów. Nasze doświadczenie uczy, że dobrych ludzi się nie zapomina, nie zapomina się tych, któ‑ rzy w naszej Uczelni – tak bardzo wymagającej wobec pedagogów – potra­fią być sobą, a pamięć o Nich to nieraz nie tylko podziw i wiara w sens tego, co stworzyli, ale to niejednokrotnie uśmiech i wspomnienie o ludzkiej dobro­ci. Tak właśnie zapamiętamy i dzięki temu nie zapomnimy prof. Zbigniewa Grzybowskiego, Zbyszka, świetnego malarza i nauczyciela, czło‑ wieka, który na zawsze pozostanie w dziejach krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.


W s po m ni e nia

Profesor Maria Niedzielska (1923–2012)

Roman Jacek Kieferling Gdy nie tak dawno, wraz z prof. Józefem Nykie‑ lem i moją żoną Barbarą, odwiedziliśmy Panią Profesor w podkrakowskim Głogoczowie, zasta‑ liśmy Ją uśmiechniętą, najwyraźniej zadowoloną z naszej wizyty. Częstowała herbatą i ciastkami. Pytała o Akademię i o wspólnych znajomych. Zapewniała, że choć nie spotyka się z nami tak często jak kiedyś, codziennie się za nas modli. Na ścianie skromnie urządzonego pokoju wisiał niewielki krzyż (namalowany chyba według Giotta) i rzeźbiona, złocona paleta, pamiątka po obchodach 40‑lecia pracy na Wydziale Kon‑ serwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Profesor Maria Niedzielska urodziła się 3 XII 1923 r. w Krakowie. Studia w ASP rozpo‑ częła w roku 1950, najpierw na Wydziale Tkaniny, następnie na Wydziale Konserwacji Dzieł Sztuki, gdzie w 1956 r. obroniła pracę dyplomową pod kierunkiem prof. Józefa E. Dutkiewicza. Kształ‑ ciła się na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu i w Rzymie, w Instituto Centrale del Restauro, gdzie odbyła staż jako stypendystka rządu włoskiego. Należała do grona specjali‑ stów, którym powierzano dzieła sztuki najwyż‑ szej klasy. Opiekowała się zbiorami Muzeum Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego i zbiorami Muzeum Narodowego w Krakowie. W Pałacu Biskupa Erazma Ciołka odnajdujemy dzieło sztuki, które z perspektywy czasu nazwać możemy pomnikiem pracy konserwatorskiej Profesor Marii Niedzielskiej. Myślę o kamiennej gotyckiej figurze Świętej z warkoczem (nazywanej też Św. Barbarą), którą Pani Profesor, współpra‑ cując z prof. Paulinem Wojtyną, wskrzesiła z luź‑ nych fragmentów wydobytych z muru domu przy Małym Rynku 4 w Krakowie. Życiową pasją, odkrytą przez Profesor Marię Niedzielską jeszcze w okresie studiów

konserwatorskich u prof. Józefa E. Dutkiewicza, było kopiowanie dzieł dawnego malarstwa. Miała ku temu szczególne predyspozycje, poparte grun‑ towną wiedzą uzupełnioną studiami uniwersy‑ teckimi w Toruniu, podczas których zapoznała się z metodami identyfikacji drewna, włókien, pigmentów i spoiw. Ogromne znaczenie miało doświadczenie konserwatora‑muzealnika, mającego dostęp do wybitnych dzieł malarstwa europejskiego. Kopia malarska w rozumieniu Profesor Niedzielskiej nie była powierzchow‑ nym odwzorowaniem, a jej wykonanie rozpo‑ czynało się od doboru drewna, płótna, zaprawy itd. Kopiowany oryginał należało najpierw zro‑ zumieć jako przedmiot powstały według okre‑ ślonej technologii, a przede wszystkim jako pochodzący z przeszłości obraz, który jawi się z barwnych plam, linii, laserunków. Nie każdy wie, że słynący od wieków łaskami obraz Zaśnię‑ cia Matki Bożej w sanktuarium w Starej Wsi pod Brzozowem nie jest XVI‑wiecznym oryginałem, lecz jego XX‑wieczną kopią. Cenny oryginał spło‑ nął w 1968 r., a kopię wykonała Profesor Maria Niedzielska, uznając ją za najważniejsze dzieło swego życia. Jej talentowi i ogromnej wiedzy z zakresu technologii malarskiej zawdzięczamy to, że dzisiejszy wizerunek Matki Boskiej Sta‑ rowiejskiej wierny jest oryginałowi. Ale w jaki sposób możliwe było przeniesienie na kopię wielowiekowej tradycji związanej ze słynącym cudami oryginałem i utrzymanie ciągłości kultu – to pozostaje tajemnicą Kopistki, niedającą się wyjaśnić w prosty sposób. W pamięci studentów i współpracowników z krakowskiej ASP zachował się obraz Pani Pro‑ fesor przemierzającej korytarze i schody gmachu Akademii przy ul. Smoleńsk 9, gdzie w Pracowni Technologii na III piętrze prowadziła zajęcia z kopii malarskiej i preparatyki. Pamiętamy jej postać pochyloną nad mikroskopem lub dys‑ kretnie krążącą wśród sztalug rozstawionych w muzealnej galerii. Czasem zatrzymywała się

przy którejś z nich, by wesprzeć pracującego studenta celną a życzliwą uwagą. Czasem przy‑ stawała na dłużej, by powiedzieć kilka zdań. Była pedagogiem wymagającym, ale nie suro‑ wym. Była autorytetem. Trudno w tym miejscu przedstawić w całości dorobek naukowy i peda‑ gogiczny Profesor Marii Niedzielskiej. Ale przy‑ pominam sobie pewną wystawę zatytułowaną Podpatrzone u Mistrza, zorganizowaną latem 2005 r. w Muzeum Książąt Czartoryskich w Kra‑ kowie, gromadzącą ponad setkę kopii malarskich wykonanych pod Jej kierunkiem na podstawie dzieł oryginalnych, znajdujących się w muze‑ alnej galerii. Nie były to wszystkie wykonane tam kopie, a tylko niektóre, wybrane z większego zbioru. Na wernisaż przybyła publiczność. Spore pomieszczenie Arsenału pękało w szwach, a więk‑ szość obecnych stanowili przyjaciele i wychowan‑ kowie Pani Profesor, która – wzruszona i nieco zakłopotana skalą zdarzenia – witała wszystkich, trzymając w dłoniach ogromny bukiet kwiatów. Pomyślałem wówczas, że dorobku Pani Profe‑ sor nie da się sprowadzić do konserwowanych dzieł, namalowanych kopii, napisanych tekstów; że jest on obecny w nas, którzy jako depozyta‑ riusze korzystamy z niego codziennie i mamy obowiązek przeniesienia go w przyszłość. Myśl ta towarzyszy mi do dzisiaj, gdy patrzę na stu‑ dentów pracujących w Katedrze Technologii pod okiem Jej następców. Profesor Maria Niedzielska odeszła 3 IV 2012 r. Brakować nam będzie Jej życzliwego spojrzenia, uśmiechu, mądrej rady, wiary w lepszą przyszłość, świadectwa duchowej siły, która pozwala człowiekowi stanąć ponad prze‑ ciwnościami losu. To wszystko zachowujemy w pamięci. Pamiętamy też zdanie wypowiedziane przez prorektora ASP, prof. Łukasza Konieczkę, który żegnając Panią Profesor na cmentarzu Rakowickim, przyznał, że nosi w sobie jakąś cząstkę dobrej energii, którą promieniowała. Powiedział to w naszym imieniu. 119


P u b l ka c j e

Ewangelia a sztuka nagrodzona

Konkurs na „Najpiękniejsze Książki Roku” orga‑ nizowany przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek jest najstarszym i bardzo prestiżowym konkursem wydawniczym. W tym roku nagrody i wyróżnienia, wręczane tradycyjnie w czasie Warszawskich Targów Książki, przyznawane były już po raz 52. Z wielką radością odnotowujemy, że w kategorii „katalogi bibliofilskie” nagrodę otrzymała książka Bp Karol Wojtyła. Ewangelia a sztuka. Rekolekcje dla artystów. Pisaliśmy o tej publikacji w numerze 55. „Wiadomości ASP” z x 2011 roku. Mieliśmy ku temu przynajmniej dwa powody. Po pierwsze autorem projektu gra‑ ficznego jest profesor Władysław Pluta, pedagog Wydziału Form Przemysłowych naszej Uczelni. Po drugie – patronatem honorowym wydanie książki objął rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie profesor Adam Wsiołkowski. A poza tym to wspaniała książka – nie tylko z racji treści, ale i oprawy graficznej. (M.P.)

Piotr Kunce Posters

Przy okazji warszawskiego biennale prof. Piotr Kunce zaprezentował katalog ze swoimi plaka‑ tami, które wykonał w latach 2001–2012. Pre‑ zentował je wcześniej na dużych wystawach za granicą. Jak sam mówi: „Przez te 10 lat zro‑ biłem plakaty lepsze i gorsze. Umiem je sam z dystansem ocenić. Pokazuję wszystkie”. Pla‑ katów zamieszczonych w katalogu jest ponad 90. Warte są obejrzenia. (inf. wł.) 120

Wiadomości asp /58

2011 European Forum of History and Arts 2011 European Forum of History and Arts to pozy‑ cja zrealizowana pod kierownictwem prof. Anny Bulandy‑Pantallaci. Książka podsumowuje mię‑ dzynarodowy projekt‑warsztaty, które zorgani‑ zowano w niewielkiej wsi, w Krzyżowej, noszącej 70 lat temu nazwę Kreisau. Tematem warsz‑ tatów „Forced migration/Wymuszona migra‑ cja”, było miejsce‑świadek wędrówki ludów po II wojnie światowej. Historia i kontekst kon‑ kretnego miejsca z nią związanego miał posłu‑ żyć za konstrukcję dla wypowiedzi nowocze‑ snego pokolenia. Podejście interdyscyplinarne do historii i sztuki stanowiło kluczową kwestię i jeden z głównych celów projektu. Metodyczne poszerzanie horyzontów oraz praca orientowana tematycznie na treści poszczególnych dyscyplin, jak również prosta, nieskomplikowana i oso‑ bista interakcja pomiędzy studentami i peda‑ gogami dały wyjątkowe rezultaty. Praktyczny proces twórczy wymagał nie tylko dużego zaan‑ gażowania od pedagogów, ale przede wszyst‑ kim wielkiej samodyscypliny od studentów. Nabywanie nowych kompetencji następowało spontanicznie i niemal samorzutnie, uwolnione od ograniczeń i rygorów życia uniwersyteckiego. Znaczna część tegorocznego projektu była finansowana przez program Lifelong Learning. Możliwość wydania tej dokumentacji zawdzię‑ czamy Fundacji Współpracy Polsko‑Niemieckiej, współpracy. (inf. wł.)

Wydawca: Rektor ASP Zespół redakcyjny: Łukasz Konieczko, Janusz Krupiński, Kinga Nowak, Jacek Dembosz, Michał Pilikowski Kierownik działu wydawnictw i promocji: Jacek Dembosz, redakcja@asp.krakow.pl Projekt i skład: Michał Bratko Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy) Złożono krojem: Unit Slab Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska

Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22, fax 012 422 65 66 Rektor prof. Adam Wsiołkowski Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych Prof. Antoni Porczak Prorektor ds. Studenckich Dr hab. Łukasz Konieczko Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko Wydział Malarstwa Dziekan prof. Roman Łaciak Prodziekan prof. ASP Janusz Matuszewski plac Matejki 13, 31-157 Kraków Tel. 012 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan ad. Ewa Janus plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr hab. Joanna Kaiser ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 012 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan prof. ASP Jacek Siwczyński Prodziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan prof. Grażyna Korpal Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 012 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Jan Nuckowski Prodziekan dr Agata Kwiatkowska‑Lubańska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 012 422 34 44 Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 012 292 62 77 w. 35

www.wiadomosciasp.pl Korekta: Adam Wsiołkowski Kontakt: 12/ 252 75 12 E‑mail: wiadomosciasp@asp.krakow.pl Nakład: 1400 egz. ISsN 1505–0661 Redakcja nie zwraca materiałów niezamó‑ wionych, zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych tekstów.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.