Kwartalnik Horyzonty 01 Transhumanizm

Page 1

nr 1 | lipiec 2011

Jacek Dukaj

Linia oporu Lech Ciepiał

Społecznoekonomiczne aspekty trans-humanizmu Marcelo Ramos Motta

Wzywajac dzieci słonca Maciej Stobierski

Przekraczajac fotografie


POMIMO IŻ POCZĄTEK LIPCA ORAZ MIMO IŻ POMIMO .

REDAKTOR NACZELNY: ŁUKASZ B EREZOWSKI Z- CA REDAKTORA NACZELNEGO DS. ADMINISTRACYJNYCH : ROGER WILCZOK REDAKTOR DS. TECHNICZNYCH : TOMASZ LEWANDOWSKI S EKRETARZ: PAWEŁ B OJKO D YREKTOR ARTYSTYCZNY: KATARZYNA B ĄK KOREKTA: PRZEMYSŁAW H AWEL Copyright © Stowarzyszenie na Rzecz Poszerzenia Horyzontów 2011

Z racji tego, że lipiec w obiegowej jak i profesjonalnej opinii nie jest dobrym czasem na wydawanie czegokolwiek, nie przyjęliśmy tej racji do wiadomości. Na przekór wakacjom, na pohybel dyletanckiej dziatwie omamionej urokami słońca, w opozycji do łaknących odpoczynku umysłów, którym nieobcy jest wyraz „aktywność”, prezentujemy państwu pierwszy numer „Kwartalnika Horyzonty”, którego megabajty zapełniliśmy treścią, w ten czy inny sposób, związaną z transhumanizmem. Z przyjemnością przedstawiłbym Państwu nasz Kwartanik bliżej, tenże jednak, jak na dobrze wychowanego przystało, potrafi przedstawić się sam. Zachęcam więc Państwa do zapoznania się z naszym „nie-lada-tworem” oraz nie boję się wyrazić mego głębokiego pragnienia, by ta znajomość przerodziła się w długą i zażyłą przyjaźń. Redaktor naczelny Łukasz Berezowski


kwartalnik

w numerze:

HORYZONTY PUBLICYSTYKA

4. Człowiek jest katastrofą - czyli wizja ludzkości po rumuńsku KAMILA KRUSZYŃSKA 8. Postczłowiek contra forpoczta ewolucji psychicznej E WELINA S USZEK 18. Linia oporu (fragment) J ACEK D UKAJ

NAUKI SPOŁECZNE 22. Społeczno-ekonomiczne aspekty trans-humanizmu LECH C IEPIAŁ

WYWIAD 32. Przekraczając fotografię Z M ACIEJEM S TOBIERSKIM ROZMAWIA ALAN KORZYŃSKI

POEZJA 22. Wzywając dzieci słońca M ARCELO RAMOS M OTTA

SOCJOLOGIA

40. Unreal Tournament S URFADDY O RCA. TŁUMACZ. PRZEMYSŁAW H AWEL

SOCJOLOGIA

FOREIGN LANGUAGE 42. The goal of neural ehancement S ETH WEISBERG

RECENZJA 44. O sieci nieuczesanej PAWEŁ B OJKO 46. Mantra w dziesięciu odsłonach KAMILA KRUSZYŃSKA

HYDE PARK 48. Wokół tematyki postczłowieka M ACIEJ PAJEK


C ZŁOWIEK JEST KATASTROFA, CZYLI WIZJA LUDZKOSCI PO RUMUNSKU 4 KAMILA KRUSZYŃSKA „KIEDY NIE CZUJESZ SIĘ JUŻ WCALE CZŁOWIEKIEM … - PISZE E MIL C IORAN

W Z MIERZCHU MYŚLI

– – TA SPRZECZNOŚĆ URASTA W NIEWYSŁOWIONE , PIEKIELNE CIERPIENIE ” 1. M IŁOŚĆ , IRRACJONALNOŚĆ , INSTYNKT SĄ ZATEM MIARĄ BYCIA LUDZKIM . O CENIANIE SIEBIE JAKO NIE - CZŁOWIEKA, POST- CZŁOWIEKA, OSTATNIEGO CZŁOWIEKA - MIARĄ ŚWIADOMO ŚCI . D LA RUMUŃSKIEGO MYŚLICIELA JESTEŚMY GATUNKIEM , KTÓREGO ROZUMNOŚĆ PRZYPRAWIA O CHOROBĘ . Ś WIADOMOŚĆ JEST CHOROBĄ ŚMIERTELNĄ, A CO NAJWAŻNIEJSZE NIEPRZE ZWYCIĘŻALNĄ. A JEDNAK WCIĄŻ KOCHASZ

W szale miłosnym próbujemy uciec od swej natury oraz jej schyłkowości. Koniec końców jednak boleśnie dowiadujemy się o tym, że „wszelka akrobacja we dwoje to pomyłka, oszustwo, ale oszustwo dla każdego z osob-

na, wyjątkowa pomyłka”2 - pozostaje bezkresna samotność potęgowana jedynie obecnością drugiej, tak obcej, choć równie śmiertelnej jak my osoby, wino i muzyka - czyli dwa okna na Absolut (równie samotny jak my).

„Człowiek to przygoda. Przygoda nie może się dobrze kończyć” Cassirer cytuje Rousseau, który napisał, że „człowiek, który się zastanawia, jest stworzeniem wynaturzonym 3 , co jest prostym przedłużeniem często przytaczanej tezy jakoby człowiek był chorym zwierzęciem. W mitologii (sic!) Emila Ciorana źródło (fatalnej) kondycji ludzkiej tkwi w naszej chęci przewyższenia Boga w Jego wiedzy4. Świadomy człowiek jest według Rumuna swego rodzaju „ostatnim człowiekiem”, który „umrze wszelką możli-

wą śmiercią” 5 i zawsze jest sam, „bardziej sam niż plwocina diabła” 6 . Rozumność jest naszym przekleństwem; jedynym istotnym wynikiem jaki daje, jest odarcie wszystkiego czym jesteśmy i co nas otacza z realności. Nasze „pożądania tkają wszechświat, a myśl nieustannie chce go spruć” 7. Każda dywagacja, rozterka, analiza niweczy r e s z t k i dobrodziejstw jakimi może obdarować nas los. Charakterystycznie ludzkie szukanie sensu w każdym wydarzeniu odbiera możliwości rozkoszowania się chwilą, uporczywe szukanie Boga sprawia, że nie olśniewają nas przypadki, chęć Jego przewyższenia odbiera możliwości metafizycznej pociechy… Każdy z nas jest Wittgensteinem, lecz – w przeciwieństwie do niego - nie chodzi powtarzając „I destroy, I destroy, I destroy” lecz faktycznie niszczy! Jako, że nie jest Cioran jak Nietzsche


Maciej Stobierski


FILOZOFIA filozofem życia, raczej filozofem śmierci – nie podziela również jego optymizmu w kwestii możliwości przezwyciężenia impasu, w którym znalazł się człowiek. Tak, doszliśmy granicy humanizmu. Człowiek stoi na krawędzi człowieczeństwa w pełni świadomy patowości świadomości tego stanu rzeczy. Być może nie potrafi już nawet rozpaczać. Czymże bowiem jest rozpacz, gdy nieosiągalne jest szczęście, radość, ba! pociecha?!

6

„Klęska jest ważniejsza niż śmierć, to uniwersalne prawo życia”

Maciej Stobierski

Możemy zatem ścigać się w byciu czymś więcej niż tylko ogniwem w takim, czy innym łańcuchu pokarmowym – na próżno. Skoro nie ma sensu myślenie, jakże mogłoby je mieć działanie? Cioranowy przykaz bierności wykluł się być może z jego fascynacji buddyzmem, ale jego ostateczna forma jest jego własnym tworem. Najlepszym dowodem na bezsens podejmowania jakichkolwiek starań jest właśnie nieudany romans myśliciela ze wspomnianą doktryną. Brak powodzenia – to jedyne w czym się Rumunowi powiodło. Stąd jego zamiłowanie do ludzi marginesu. Czym ktoś bardziej zrujnował swoje życie – tym bardziej fascynował myśliciela. Tym oto jest człowiek – upadkiem czystym, a największą skarbnicą filozoficzną jest burdel8.


W każdej „błądzącej” istocie zapisana jest historia (klęski) człowieka, jako takiego. W bardziej melancholijnych momentach prosi Rumun: „niech mi ktoś pokaże egzystencję, która nie byłaby złamana” 9 . Czym jest historia? Multiplikacją żyć jednostkowych, czyli powtarzaniem katastrof10 . Na szczęście ona skończy się wraz z nami.

„Szaleństwo jest schronieniem pewniejszym niż śmierć” … co łączy E. Ciorana z dr. Housem? Wiele. Lecz enumeracja cech charakteru, podejścia do rzeczywistości, sytuacji życiowych nie jest moim celem. W pewnym odcinku najbardziej popularnego ostatnio serialu o pracy lekarzy, jedna ze współpracownic Gregorego House’a, diagnosty, dochodzi do wniosku, że wyznawca zasady „Everybody lies” wierzy jedynie schizofrenikom… Bezpardonowo nasuwa się w tym momencie cioranowe umiłowanie szaleńców, wielkich zbrodniarzy, świętych oraz paryskich meneli i prostytutek. Jeden z moich ukochanych cytatów brzmi: „Nieprzystosowanie do życia czyni z nas arystokratów ducha”11. Zarówno rzeczywistość, jak i jakiekolwiek przejawy życia czy cele działania są dla Rumuna skrajnie absurdalne i w tym sensie nierealne. Telos wszystkiego według Ciorana to klęska. Odpowiedzią na absurd ( jest i) może zatem być jedynie absurd! Można go rozpa- trywać dwojako jako proste przedłużenie, bądź lu-

strzane potęgowanie. Z jednej bowiem strony, zakładając bezsens wszelkiego istnienia, każde nasze próby jego podtrzymywania są z metafizycznego punku widzenia nic nieznaczącym wariactwem. Z drugiej natomiast, szaleniec żyjący w swoim własnym, autonomicznym świecie to przykład egzystencjalnego geniuszu. Nie tylko neguje on to, co (w swej żałosności) jest, umyka brutalności świata i naiwnej ufności swych współtowarzyszy, ale też żyje być może bardziej realnie od nich. A z pewnością szczęśliwiej… 12 Możemy badać więc, w jakiej mierze trafnie ujmują rzeczywistość obłąkańcze, jak nam się zdaje, wizje ludzi „niespełna” rozumu oraz możemy śledzić koherentność światów, które tworzą. Zazdroszcząc jednocześnie ich uśmiechom, gdyż nasze w połowie nie dorównują ich pełni.

Literacki Munch Fernando Savater, hiszpański filozof i admirator Ciorana zadedykował mu jedną ze swoich książek (z „Hiobem” w tytule…). Dedykacja owa wstrząsa adekwatnością. Savater pisze mianowicie, że ofiaruje swe dzieło temu, „który nigdy nie zdradził krzyku”. Resztki człowieczeństwa tym właśnie się objawiają: nieprzerwanym krzykiem i złorzeczeniem gdyż „life is a tale told by an idiot, full of sound and fury, signifying nothing”…

E.Cioran: Zmierzch myśli. Tłum. A.Dwulit.

1.

Wydawnictwo KR 2004, s.100 E.Cioran: Ćwiartowanie. Tłum. M.Falski.

2

Wydawnictwo KR 2004, s.146 3 E.Cassirer:

Esej o człowieku: wstęp do filozofii

kultury. Tłum. A.Staniewska. „Czytelnik” 1971, s.68 4 E.Cioran:

Upadek w czas. Tłum. I.Kania.

Wydawnictwo Aletheia 2008, s.5-30 E.Cioran: Brewiarz zwyciężonych. Tłum.

5

A.Dwulit, M. Kowalska.Wydawnictwo KR 2004, s.101 6 Tamże, 7

s.104

Tamże, s.98

8 B.Mattheus:

Cioran. Portret radykalnego sceptyka.

Tłum. R.Reszke. Wydawnictwo KR 2008, s.214 9

Tamże, s.209

10

Tamże, s.165

11

E.Cioran: Zmierzch myśli. Tłum. A.Dwulit.

Wydawnictwo KR 2004, s.173 12

B. Mattheus przytacza, że za Hegezjaszem

Cioran skłonny był twierdzić, że „tylko szalonemu życie wydaje się dobre”, B.Mattheus: Cioran. Portret radykalnego sceptyka. Tłum. R.Reszke. Wydawnictwo KR 2008, s.191


POSTCZŁOWIEK CONTRA FORPOCZTA EWOLUCJI PSYCHICZNEJ 8 E WELINA S USZEK S TWIERDZENIE , ŻE MARZENIE O SZCZĘŚCIU

I DOSKONAŁOŚCI CZŁOWIEKA JEST ODWIECZNE , WŁAŚCIWIE OCIERA SIĘ O BANAŁ.

A JEDNAK TRUDNO MU ODMÓWIĆ PRAWDZIWO ŚCI 1. D O PRZEKROCZENIA UWARUNKOWAŃ PSYCHOFIZYCZNYCH NAWOŁUJĄ DZIŚ MIĘDZY INNYMI TRANSHUMANIŚCI .

PONAD STO LAT

WCZEŚNIEJ WYŻSZEGO SZCZEBLA ROZWOJU LUDZKOŚCI UPATRYWALI MODERNIŚCI .

Postczłowiek i forpoczta ewolucji psychicznej stanowią w pewnym sensie przepis na Nietzscheańskiego nadczłowieka. Jednakże lista potrzebnych składników na „wymarzoną potrawę” zdecydowanie różni obie koncepcje. Postczłowiek – opowiada się po stronie techniki i nauki, zwłaszcza ścisłej; forpoczta – po stronie sztuki. Zdaje się więc, że oddziela ich przepaść.

Jej genezę można oczywiście tłumaczyć wieloma czynnikami, jak choćby zmianą szeroko pojętych warunków kulturowych, niewątpliwie wpływającą na wizję drogi postępu, a także sam ideał ludzkości. Nie to jednak będzie moim celem. Znacznie bardziej nurtuje mnie pytanie o możliwość przeprowadzenia pomostu między dwoma tak odległymi, nie tylko przecież czasowo, koncepcjami. Nawet jeśli ryzykujemy uzyskaniem odpowiedzi negatywnej… Oczywiście, nie jest to proste. Co więcej, trudności napotykam nawet przy tak podstawowej czynności, jak precyzyjne zdefiniowanie porównywalnych koncepcji. Nie ja pierwsza zresztą. Wszak także Nick Bostom pisze o transhumaniźmie jako rozwijającym się stopniowo od około dwudziestu lat luźno zdefiniowanym ruchu 3 . Dodatkowo jest


Maciej Stobierski


FILOZOFIA

10

więc to ruch młody, dopiero kształtujący się, niejednolity, w swojej interdyscyplinarności realizujący się na wielu płaszczyznach, a zatem nic dziwnego, że jego granice są szczególnie rozmyte. Podobnie bliżej nieokreślone semantycznie są główne pojęcia, używane do jego charakterystyki. Tym większy jest, moim zdaniem, sukces Marcina Sieńki, który – jak się zdaje – całkiem nieźle zdołał uchwycić podstawowe założenia transhumanizmu: Transhumanizm zakłada, że człowiek w swym obecnym kształcie jest zaledwie stadium przejściowym ku czemuś więcej. Ewolucja będzie trwała nadal, a nasz obecny poziom wiedzy pozwala nam przejąć kontrolę nad zmianami. Ostatecznie ludzkość wykroczy poza człowieczeństwo, dążąc do stanu — jak go nazywają transhumaniści — postludzkiego (posthuman). Taka przemiana jest wyczekiwana a wszelkie próby jej przyspieszania są jak najbardziej zalecane. Transhumaniści chcą iść

w awangardzie przemian, wraz z towarzyszącym im postępem. Warto tu zaznaczyć, że nie chodzi o przemianę bezmyślną czy przypadkową. Powinna być ona racjonalna. Transhumaniści wyjątkowo cenią sobie rozum (obok pragmatyzmu i życia). Oni myślą kategoriami naukowo-technicznymi. Nie ma innego sposobu myślenia dla ludzi ukształtowanych przez technopol. Dla ludzi zżytych z technologią komputerową racjonalne, sekwencyjne radzenie sobie z problemami jest naturalnym sposobem reagowania na świat. 4 Zaletą wypowiedzi M. Sieńki jest zasygnalizowanie, choćby w formie zalążkowej, podstawowych cech „luźno zdefiniowanego ruchu”. Zwróćmy uwagę na pojawiające się słowa-klucze: współczesny człowiek – stadium przejściowe, ewolucja, wykroczenie poza człowieczeństwo, nowy typ człowieka, postęp, życie… N. Bostom dopowiedziałby zapewne „otwarty proces” i „niedopracowany początek” 5 .

Jak dotąd wszystkie one mogłyby być fortunnie użyte również do opisu forpoczt ewolucji. Wszak twórcy tej koncepcji również wierzą, że „[…] konieczność rozwoju jest nieubłaganą […]” 6. Dalece wątpliwe jest jednak, czy moderniści zaakceptowaliby takie hasła, jak: nauka, technika, pragmatyzm, racjonalizm, które nadają przecież koloryt transhumanizmowi i które, być może nieco paradoksalnie, są dla współczesnych „naturalnym sposobem reagowania na świat”. To przecież swobodne, ale także sensowne i odpowiedzialne wykorzystanie wiedzy naukowej i wynalazków techniki ma być, według scjentystycznie nastawionych zwolenników transhumanizmu, środkiem stopniowego doskonalenia człowieka aż do osiągnięcia stanu postczłowieka – istoty znacznie przewyższającej swoimi możliwościami współczesnego człowieka, toteż wymykającej się nawet wyobraźni ludzkiej. Postulat przekroczenia ludzkich ograniczeń nasuwa w tym miejscu skojarzenie

1 M. Komornicka w ten oto poetycki ( jak na

2 Współcześnie modernizm nie jest

3 Por. N. Bostom, Wartości

poetkę przystało) sposób rozpoczyna artykuł:

jednoznacznie definiowany, przez co przypisuje

transhumanizmu, przeł. S. Szostak, E.

„Pragnąć szczęścia – to prawo człowieczej duszy

mu się rozmaitą przestrzeń czasową. W

Binswanger-Stefańska, artykuł

[…]” – Taże, Przejściowi, [w:] Programy i dyskusje

niniejszej pracy traktuję go jako synonim

dostępny na stronie internetowej:

literackie okresu Młodej Polski, wstęp M. Podraza- Młodej Polski.

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,60

Kwiatkowska, Wrocław 1977, s. 27.

14/q,Wartosci.transhumanistyczne, [dostęp: 28. 02. 2010].


z myślą Friedricha Nietzschego, wielokrotnie wyrażaną w dziełach filozofa życia. Tu tylko dla przykładu cytuję krótki fragment z Tako rzecze Zaratustra: „Na wysokościach w stopnie i kolumny spiętrzać się pragnie życie samo: w odległe chce spoglądać dale, ku błogim chce wyzierać pięknościom – przeto wyży potrzebuje!” 7 Afirmując ludzki potencjał, transhumaniści wyczekują postczłowieka. Aczkolwiek pojęcie „postczłowiek” nie jest, a nawet nie powinno być jednoznacznie zdefiniowane, kusi choćby najogólniejsze zarysowanie potencjalnego wizerunku „istoty wyższej od człowieka”. Otóż postczłowiek będzie żyć dłużej, kontrolując sprawniej swoje życie, będzie mieć doskonalszą pamięć, większe zdolności umysłowe, szlachetniejsze doświadczenia emocjonalne i ogólnie lepsze samopoczucie 8 . Jak zauważa N. Bostom, najgorętsi entuzjaści w celu zwiększenia swoich indywidualnych szans na doczekanie kolejnej fazy ewolucji, zabezpieczają środki na

„[…] poddanie się zamrożeniu kriogenicznemu w przypadku de-animacji.” 9

4 M. Sieńko, Transhumanizm, artykuł dostępny

7 F. Nietzsche, O tarantulach, [w:] Tenże,

na stronie internetowej:

Tako rzecze Zaratustra. Książka dla

http://www.racjonalista.pl/kk.php/d,242, [dostęp:

wszystkich i dla nikogo, przeł.

11 Robert Peperell, The Posthuman Manifesto,

28. 02. 2010].

W. Berent, s. 101, [rozstrzelone – F. N.].

[w:] Tenże, The Posthuman Condition.

Ideał postczłowieka nie powinien być jednak osiągalny tylko dla elit. Transhumaniści będąc zwolennikami jak najszerszego dostępu, deklarują: Przestrzeń postludzka nie może być eksploatowana przez wybrańców. […] W idealnym przypadku wszyscy powinni mieć możliwość stania się postludźmi. To byłoby poniżej oczekiwań ,,gdyby możliwość stania się postludźmi byłaby zarezerwowana tylko dla malutkiej elity. 10 Opowiadają się zatem za solidarnością i równością. Choć, co prawda nie wszyscy, na przykład Robert Pepperell za jedną z głównych tez transhumanizmu, traktuje twierdzenie, że „Wszyscy ludzie nie rodzą się równymi […]” 11. Niemniej jednak, można uznać tę cechę za odróżniającą transhumanistów nie tylko od modernistów (dla któ-

rych nierówność staje się podstawą typologii ludzi), ale także od Nietzschego, który właśnie w obronie nadczłowieka, postuluje nierówność, uznając ją za najwyższą sprawiedliwość 12. Poniekąd odmienny stosunek do równości można eksplikować różnym sposobem pojmowania rozwoju. Co dla transhumanistów oznacza rozwój, zdradzają już pierwsze trzy z siedmiu postulatów Maxa More’a – i to zarówno na płaszczyźnie formy, jak i treści: POPRAWKA 1: Nie będziemy dłużej tolerować tyranii starzenia się i śmierci. Zmieniając geny, manipulując komórkami, używając syntetycznych organów i wszelkich niezbędnych środków, obdarzymy siebie większą żywotnością i wymażemy datę śmierci. POPRAWKA 2: Rozszerzymy zasięg naszych zmysłów przy użyciu biotechnologicznych i obliczeniowych środków. Postaramy się przekroczyć zdolności percepcyjne wszelkich innych stworzeń, a także postaramy się rozwinąć nowe zmysły, 10 Tamże.

Consciousness beyond the brain, Bristol 2003, 5 Por. N. Bostom, Wartości…

8 N. Bostom, Wartości….

s. 177.

6 M. Komornicka, Przejściowi…, s. 30.

9 Tamże.

12 Zob. F. Nietzsche, O tarantulach…, s. 100.


FILOZOFIA by w jeszcze większym stopniu docenić i zrozumieć otaczający nas świat. POPRAWKA 3: Udoskonalimy organizację i pojemność neuronową, rozbudowując pamięć roboczą i ulepszając inteligencję. 13

12

Można je potraktować niczym drogowskazy lub kolejne stopnie – jak zapewnia ich twórca – inteligentnego i ostrożnego doskonalenia organizmu oraz zwiększania kompetencji człowieka 14. Cytowane poprawki pochodzą z tekstu zatytułowanego przez M. More’a jako „List do Matki Natury". Mimo imitowania konwencji listu, odgrywa przede wszystkim rolę manifestu transhumanistów. Wszak całościowa lektura pozwala stwierdzić, że spełnia on niemalże wszystkie wyznaczniki tegoż gatunku, wymienione przez Michała Łowińskiego 15 : osadzenie w sytuacji, wyrazistość podmiotu, nakierowanie na przyszłość, retoryczność. Ponieważ, jak już zdołałam nadmienić, transhumanizm nie jest jednolity, również manifest More’a nie jest jedynym istniejącym. Alternatywę dla niego może stanowić chociażby tekst Roberta Peperella pod tytułem The Posthuman Manifesto. Pomimo że oba programy różnią się w szczegółach, główna myśl pozostaje wspólna: człowiek nie jest ostatnim, ale zaledwie jednym z kolejnych ogniw ewolucji; wolne, a zarazem odpowiedzialne wykorzystanie innowacji, zwłaszcza technologicznych, zapewni

dalszy rozwój w kierunku postczłowieka. Dość optymistyczna wizja transhumanistów zakłada zatem scjentyzm, pragmatyzm i racjonalizm.

filozofia gatunku ludzkiego” 19 . Ludzkość w celu swobodnego rozwoju, musi pokonać wielokroć wrogą, a przynajmniej często niedoskonałą naturę siłą kultury.

Jakże odmiennie (czy na pewno?) brzmią hasła sformułowane w innym, znacznie wcześniejszym, bo młodopolskim manifeście. W 1895 roku we Lwowie wydana zostaje zbiorowa książka Wacława Nałkowskiego, Marii Komornickiej i Cezarego Jellenty - Forpoczty. Paradoksalnie, choć jest uznawana za manifest wczesnego modernizmu, nie wszyscy jej autorzy należeli do modernistów.

Jak wiadomo, apel udoskonalenia natury powtórzy po latach we wspomnianym liście M. More. Stanowi on ważny postulat w dążeniu do wyższego od człowieka szczebla rozwoju. I tu naptrafiamy na istotną kwestię. Chociaż nie można tego stwierdzić z apodyktyczną pewnością, w pewnym sensie bliska intencjom transhumanizmu wydaje się szczególnie M. Komornicka, zwłaszcza, kiedy pisze o wyższym gatunku, a artykuł tytułuje znacząco „Przejściowi". Nieco inaczej traktuje temat W. Nałkowski. Bowiem badacz konkretyzuje swoje rozważania nie na doskonalszym gatunku następującym po człowieku, ale właśnie na człowieku. Niemniej jednak sposób myślenia jego i transhumanistów ma coś wspólnego. Ci ostatni wskazują na, co prawda, jeszcze mglistą ideę postczłowieka, stanowiącą opozycję do współczesnego ograniczonego człowieka. Natomiast Wacław Nałkowski zbliżoną opozycję nakreśla wewnątrz gatunku ludzkiego. Zdecydowanie wywyższa jednostki, przodujące w procesie ewolucyjnym, animizuje natomiast pozostałych. Jego zdaniem, stanowią oni „tłum, który ze stanowiska fizjologicznego można by nazwać beznerwowym, zwierzęcym” 20 . Użycie środ-

Nie było tak, przynajmniej zdaniem Andrzeja Mencwella 16 , w przypadku Wacława Nałkowskiego. Jego stosunek do modernizmu jest jednak zbyt złożony, abym w tak krótkim tekście zdołała zanalizować go w sposób wystarczający. Zatem nadmienię zaledwie, że – podobnie jak dziś wielu zwolenników transhumanizmu – Nałkowski był przedstawicielem nauk przyrodniczych. Występując przeciwko „małostkowemu materializmowi pozytywistów” 17, a w obronie filozofii Nietzschego, wypracował ciekawą koncepcję uprawianej przezeń dziedziny. Otóż sensem geografii nie ma być pytanie, „co ziemia robi z człowiekiem?”, ale „co człowiek robi z ziemią?” 18 . A. Mencwel zauważa, że „w geografię tę wpisana jest


ków animizujących przypomina nieco retorykę Nietzschego. Wszak nader często autor Tako rzecze Zaratustry zrównuje ludzi obdarzonych słabą wolą mocy ze żmijami, tarantulami lub innymi, mało wzniosłymi przedstawicielami fauny. Także M. Komornicka eksplikuje rozłam między „rozwiniętą jednostką a barbarzyńskim społeczeństwem” 21 w ramach teorii ewolucji – „[…] typy rozwinięte bardziej niż inne odczuwają brak odpowiedniego otoczenia, które dopiero z czasem się ukształtuje.” 22. W innym fragmencie dodaje: Przy tym przemiany duchowe, rzecz prosta, tworzą się szybciej od społecznych i są liczebnie stosunkowo ogromnie rzadkie. – Czy tym sposobem można uniknąć rozdźwięku? Warunki dawne nie odpowiadają nowym organizacjom; te należą już do przyszłości, choć niepodobna im oderwać się zupełnie od pnia rodzicielskiego. 23 Z analogicznego powodu – jak wyjaśnia M. Komornicka – tym, którzy stoją na czele ewolucji brak nawet pojęć, żeby satysfakcjonująco określić, czego lub kogo nadejście przeczuwają 24. Czy nie przypomina to dzisiejszej sytuacji transhumanizmu? Błędnym byłoby przekonanie, że podkreślenie napięcia między wybitną jednostką a przeciętnymi stanowi nowatorski pomysł

Maciej Stobierski


FILOZOFIA

14

Forpoczt. Można przecież wskazać na niewątpliwy wpływ nietzscheańskiej filozofii lub zastanawiające podobieństwo z Zur Psychologie des Individuums Stanisława Przybyszewskiego 25 . Jesteśmy również w stanie przyjąć znacznie szerszą perspektywę – udowadniając, że konflikt geniuszu z filistrem, kołtunem, burżujem jest jednym z naczelnych zagadnień całego europejskiego modernizmu. W takim ujęciu Forpoczty można by potraktować jako odprysk ducha epoki, jeżeli tylko nie brzmiałoby to nadto patetycznie. Zatem, jakkolwiek przeciwstawienie jednostki – masie; życia wewnętrznego – zewnętrznemu, duchowego – cielesnemu, ludzkiego – zwierzęcemu, refleksyjnemu – czynnemu 26 nie grzeszy zdumiewającą oryginalnością (sam W. Nałkowski akcentuje, że owe starcia zdecydowanie coraz częściej są spotykane zarówno w życiu, jak i sztuce 27), sposób jego opisu jest całkiem ciekawy. Kimże są bowiem tytułowe forpoczty ewolucji psychicznej i troglodyci?

Przestarzały już dzisiaj termin „forpoczty”, określający pierwotnie «straż przednią, wysunięte placówki» 28 , jak też «odział wojska wysyłany w celach wywiadowczych» 29 , został już w innym, nieco metaforycznym znaczeniu użyty przez W. Nałkowskiego. Za Marią Podrazą-Kwiatkowską zwróćmy uwagę, że Henryk Ibsen w dramacie „Wróg ludu" pisze o jednostkach, które „stoją jak gdyby na najdalej wysunięty posterunkach ludzkości, tak daleko wysuniętych, że zwarta większość jeszcze się do nich niedowlokła […]”. 30 Podobnie jest w przypadku forpoczt W. Nałkowskiego. Są to bowiem – jak wskazuje badacz: Typy dostarczające największej ilości nowych idei, ale zarazem największej ilości obłąkanych i samobójców. Typy zajmujące w ogóle w społeczeństwie stanowiska podrzędne i grające podrzędną rolę w zewnętrznym życiu ludzkości, w przeciwieństwie do wysoko rozwiniętej indywidualności

13 M. More, List do Matki Natury, artykuł

15 Zob. M. Głowiński, Wyznaczniki manifestu jako

dostępny na stronie internetowej:

gatunku, [w:] Tenże, Ekspresja i empatia. Studia

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4003/q,List.do o młodopolskiej krytyce literackiej, Kraków 1997, .Matki.Natury, [dostęp: 1.04.2010].

psychicznej. Typy, które ze stanowiska fizjologicznego można by nazwać nerwowymi (nerwowcami, mózgowcami), ze stanowiska psychologiczno-ewolucyjnego zaś – ewolucyjnymi („forpocztami ewolucji psychicznej”). 31 Waloryzowana pozytywnie forpoczta jest zatem jednostką kreatywną, często utalentowaną artystycznie, wrażliwą, wyróżniającą się tak silną emocjonalnością (stąd nazwa: „nerwowiec”), że grozi jej obłęd lub samobójstwo. Warto rozpatrzeć słowa Nałkowskiego w szerszym kontekście. Kazimierz Wyka do podstawowych objawów uczuciowości modernistycznej zalicza szaleńczy bunt (głównie o wymiarze społecznym lub eschatologicznym) oraz (niekiedy dość teatralne) pragnienie śmierci, porównywanej częstokroć przez bohemę artystyczną do kochanki 32. Wobec narastających niepokojów ludzi końca wieku, śmierć jawiła się im nie tylko jako oblubienica, ale miała być przede wszystkim formą ucieczki.

17 Tamże. 18 Por. Tamże.

s. 237–246. 19 Tamże.

14 Por. Tamże.

16 Zob. A. Mencwell, Forpoczta i sumienie, [w:] Tenże, Etos lewicy. Esej o narodzinach

20 W. Nałkowski, Forpoczty ewolucji psychicznej

kulturalizmu polskiego, Warszawa 1990, s. 25.

i troglodyci, [w:] Programy i dyskusje…, s. 16.


O ile neoromantycy marzyli o ucieczce w śmierć, o tyle zwolennicy transhumanizmu pragną ucieczki od śmierci. Przypomnijmy, M. More wnosił poprawkę: „wymażemy datę śmierci” 33 . Według transhumanizmu miałoby się to udać między innymi dzięki wyeliminowaniu chorób i zniwelowaniu negatywnych stanów psychicznych. Zauważmy, że również konflikt między życiem zewnętrznym a wewnętrznym zdaje się nie dotykać postczłowieka. Natomiast forpocztę cechuje bogate życie wewnętrzne, tymczasem znacznie słabiej radzi sobie w życiu społecznym, zwalczana przez, funkcjonujących w szablonach i stanowiących liczebną większością, troglodytów. Mało sympatycznym mianem „troglodytów” W. Nałkowski określa „[…] cały wielki tłum oporny na idee” 34, uważający się – podobnie jak u Nietzschego – za normalny, choć w rzeczywistości jest zwyrodniały i ubogi duchowo. Co istotne, nie jest on jednolity, lecz można w nim wyróżnić trzy podtypy:

ludzie-byki, ludzie-świnie oraz ludzie-drewna. Oczywiście, pomysłodawca tego podziału dopuszcza także typy mieszane, jak na przykład świnio-byki, świnio-drewna i tym podobne 35 . Do wszystkich nich apeluje: […] raczcie to dobrze zrozumieć, że to, co wy nazywacie zwyrodnieniem, to nie zwyrodnienie, to, coś trochę innego, to ewolucja! Albowiem to jest oddalenie się od natury […] byczej, świńskiej lub drewnianej – a przecież byki, świnie lub drewna nie są chyba ideałami ludzkości! 36

dla nich zmartwienie, gdyż – jak wskazuje autor – prawdziwym żywiołem najgorszego gatunku filistrów jest… błoto. Jednak W. Nałkowski wydziela jeszcze szkodliwszy typ – zawalidróg w pochodzie ludzkości, ludzi pozbawionych uczuć, odwagi, impulsu, dla których niepojęta pozostaje silna wrażliwość, ludzi drewna, automaty, maszyny. Zauważmy, maszyny, które mogłyby się stać pozytywnym symbolem transhumanizmu, w tym ujęciu mają wydźwięk jak najbardziej negatywny. O ludziach-maszynach czytamy w Forpocztach:

Najpozytywniejszym wśród negatywnych typów są ludzie-byki. Obdarzeni sporą dawką energii brutalnej, są ludźmi czynu, toteż często odnoszą sukcesy w życiu zewnętrznym. Nie odpowiada im jednak rozwój życia wewnętrznego, dlatego W. Nałkowski, porównuje ich do zwierząt pociągowych w armii. Znacznie skromniejszymi siłami witalnymi cieszą się ludzie-świnie, lecz niewielkie to

Pod względem fachowym […] mogą oni stać nieraz bardzo wysoko, być bardzo prawidłowo działającymi maszynami; przy tym są zwykle uczciwi (co wobec braku namiętności łatwo im przychodzi), mogą więc być bardzo pożyteczni dla pracy społecznej, do której zostali włożeni bez najmniejszego oporu, sposobem tresunku, podobnie jak psy rachujące, papugi mówiące itp. 37

21 M. Komornicka, Przejściowi…, s. 32.

24 Por. Tamże.

27 Tamże.

22 M. Komornicka, Przejściowi, [w:] Forpoczty,

25 Por. Wstęp, s. 11.

28 Forpoczta, [w:] Nowy słownik języka

Lwów 1895.

polskiego, red. E. Sobol, Warszawa 2002, s. 26 Pary opozycji zostały wypisane na podstawie

23 M. Komornicka, Przejściowi, [w:] Programy i

W. Nałkowski, Forpoczty ewolucji psychicznej i

dyskusje…, s. 31.

troglodyci, [w:] Tamże, s. 17.

209. 29 Tamże.


FILOZOFIA

16

Są dlatego tak niebezpieczni, ponieważ, „[…] dzięki swej fachowości, uczciwości i neutralności («wytrwałości») mają […] na opinię wpływ przeważający; są to ludzie «solidni»” 38 , a więc nie tylko sami nie rozwijają się duchowo, ale też uniemożliwiają swobodny rozwój innym. Paradoksalnie, W. Nałkowski – uczony – zalicza między innymi do tego mało zacnego grona – profesorów. Czyżby znacznie więcej szacunku do ludzi nauki mieli zwolennicy transhumanizmu? Należy jednak przyznać, że zaproponowana przeze mnie we wstępie pracy klarowna i łatwa opozycja: forpoczta – sztuka, ewentualnie filozofia a postczłowiek – nauka jest zbyt upraszczająca i krzywdząca dla obu koncepcji. Po pierwsze, W. Nałkowski w przypisie dopowiada, że na każdym stanowisku, a więc także i naukowca „[…] można być nie tylko maszyną, spełniającą swój fach, lecz i człowiekiem, to znaczy – indywidualnością psychicznie rozwiniętą […]” 39 . Ponadto on, a także pozostali współautorzy

Forpoczt chętnie wykorzystywali naukową wiedzę przyrodniczą do konstruowania własnych teorii. Jednocześnie błędem byłoby ograniczanie transhumanizmu jedynie do sfery nauki i techniki. Spotykamy się przecież między innymi z propozycją dwojakiej jego definicji: w znaczeniu wąskim mamy do czynienia z tendencją „[…] specyficznie kalifornijską z jej głównymi postaciami, instytucjami, afiliacjami, manifestacjami teoretycznymi etc.”, natomiast w ujęciu szerokim jest to „[…] zespół praktyk, poglądów i zjawisk (artystycznych i społecznych) rozważających «transhumanistyczne problemy» […]” 40 . Faktycznie, transhumanizm wywiera coraz większy wpływ na sztukę. Jedną z artystek, apoteozującą postczłowieka jest, nosząca znaczące nazwisko, Natasha Vita More. Szczególnie bliską jej pracą jest zaprojektowane przez nią prototypiczne ciało, które ma zamiar przywdziać w przyszłości 41. Także co-

raz częściej polscy artyści podejmują w swoich dziełach kwestię zjawisk kulturowych wynikających z rozwoju naukowego i technologicznego. Dla przykładu wymieńmy twórczość Barbary Konopki, Piotra Wyrzykowskiego czy, sympatyzującej z poglądami transhumanistycznymi, formacji Mimetic Trust42. Mimo że ich działalność można poniekąd pojmować jako echo rozwoju nauki, a zatem jest nieco oddalona od modernistycnznego hasła „sztuka dla sztuki”, dowodzi ona, że naukę i sztukę nie zawsze warto pojmnować opozycyjnie. Równie niepoprawne jest odmawianie fascynatom rozwoju technologicznego zainteresowania rozwojem duchowym. Potrzeby duchowych doświadczeń w technokulturze dowodzi książka Techgnoza. Mit, magia + mistycyzm w wieku informacji 43 , w której autor – Erik Davis za uosobienie współczesnej mitologii skłania się uznać greckiego boga – Hermesa, z wszystkimi jego starożytnymi odsłonami. Czemu wszak nienajwyższy z bogów

30 H. Ibsen, Wróg ludu. Dramat w pięciu aktach

modernistycznej, [w:] Tenże, Młoda Polska, t. 1,

również informację na temat charakterystyki

[1882], przeł. C. Wojewoda, [w:] Tenże, Dramaty.

Kraków 2003, s. 99–109.

typów ludzkich.

33 Max More, List…

36 Tamże, s. 22.

[rozstrzelenia – W. N.].

34 W. Nałkowski, Forpoczty ewolucji…, s. 18.

37 Tamże, s. 18–19.

32 Zob. K. Wyka, Wstępne objawy uczuciowości

35 Zob. Tamże. Z tego samego źródła czerpię

38 Tamże, s. 19.

Warszawa 1956, s. 428. 31 W. Nałkowski, Forpoczty ewolucji…, s. 17,


– „zaledwie” wysłannik i opiekun handlu – zawdzięcza tę nobilitację? Z wszystkich bogów, którzy nawiedzali umysły Greków, Hermes jest tym, który czułby się jak u siebie w naszym oplecionym kablami połączeń świecie. Istotnie ze swą psotną kombinacją szybkości, oszustwa i zysków mediacji, może on niemal uchodzić za archaiczną maskotkę wieku informacji. […] Hermes jest także wcieleniem społecznej psychologii języka i komunikacji. Leci „chyży jak myśl” jest obrazem dnia, z jego planami i synaptycznymi przeskokami, jego paplaniną i przeciążeniem. 44 Hermes nie jest tylko mistrzem komunikacji i szybkości, lecz jest również mistrzem sztuki rzemieślniczej, jest więc wynalazcą, artystą, a przy tym niezłym oszustem i złodziejem. Zauważmy, jego rzymski odpowiednik – Merkury – użyczył nazwy płynnemu pierwiastkowi, bardzo cenionemu przez alchemików45 .

39 Tamże.

Wszak Hermes jest także magiem i przewodnikiem dusz. Wyobraźnia hellenistyczna skontaminowała Hermesa z egipskim bogiem pisarzy Totem, aby – jak pisze E. Davis –„[…] stworzyć jedną z wielkich gwiazd wiedzy ezoterycznej: Hermesa Trismegistosa.” 46 Tak oto stał się on postacią łączącą w zadziwiający sposób technikę z magią. I w tym, co wyjaśnia autor szerzej w książce, przypomina on współczesnego człowieka. Czy to jednak wystarczy na przyjacielski uścisk dłoni zwolenników transhumanizmu z autorami Forpoczt? A może, niekiedy dość agresywni w swej retoryce moderniści rzuciliby pod adresem współczesnych obraźliwe: „wy, ludzie drewna!” Całe szczęście, chroni przed tym ponad 100 lat historii.

Maciej Stobierski

41 Zob. Ł. Ronduda, Z perspektywy

43 E. Davis, Techgnoza. Mit, magia + mistycyzm

transhumanizmu – sztuka, nauka, technika

w wieku informacji, przeł. J. Kierul, Poznań 2002.

40 Z perspektywy transhumanizmu –

w XXI wieku, artykuł dostępny na stronie

sztuka, nauka, technika w XXI wieku. Aneks,

internetowej:

artykuł dostępny na stronie internetowej:

http://csw.art.pl/konwersatorium/ronduda.ht

http://csw.art.pl/konwersatorium/ronduda.ht

ml, [dostęp: 28. 02. 2010].

45 Por. Tamże.

42 Tamże.

46 Tamże, s. 29.

44 Tenże, Wyobraźnia i technologia, [w:] Tamże, s. 25.

ml, [dostęp: 28. 02. 2010].


Linia oporu (fragment) 18 J ACEK D UKAJ Postnihilizm (I) 1. Człowiek jest tworem kulturowym. Komentarz: Należy to rozumieć dosłownie. Człowiek BYŁ tworem biologii (przyrody), lecz od chwili zdobycia narzędzi technologicznych pozwalających na przebudowę człowieka, jego kształt - w tym podstawa materialna - zależy wyłącznie od kultury. 2. Stare systemy ewaluacji człowieczeństwa - oparte na racjach natury, tradycji, Objawienia - utraciły funkcjonalność i użyteczność. Rozważ: Parlament, sędzia lub gremium naukowców ma określić dopuszczalność określonych procedur inżynierii genetycznej. Zadaje sobie pytanie: czy procedura będzie dla człowieka dobra czy zła? Ale dla JAKIEGO człowieka? Jej wprowadzenie siłą rzeczy spowoduje zastąpienie Czło-

wieka+1 przez Człowieka+2. Zatem według której miary człowieczeństwa oceniać działania redefiniujące człowieczeństwo? Jedyną logiczną i konsekwentną postawą byłoby uznawanie a priori wyższości każdego Człowieka+1 nad każdym możliwym Człowiekiem+2 - w praktyce nie do przeprowadzenia. Nadto rodziłaby ona pytanie o konkurencyjność strategii utrwalania akurat tej formy Homo sapiens, w której wypluła nas ewolucja. 3. Jan Paweł II Veritatis splendor: W swoim dążeniu ku Bogu, który “jeden tylko jest Dobry”, człowiek powinien dobrowolnie czynić dobro, a unikać zła. Aby to jednak było możliwe, musi umieć odróżniać dobro od zła. Dokonuje tego przede wszystkim dzięki światłu naturalnego rozumu, które jest w człowieku odblaskiem Bożego oblicza. Wielka wrażliwość, jaką przejawia współcze-

sny człowiek wobec uwarunkowań historycznych i kultury, skłania niektórych do kwestionowania niezmienności prawa naturalnego, a tym samym istnienia “obiektywnych norm moralności”, które podobnie jak w przeszłości obowiązują wszystkich ludzi pokoleń współczesnych i przyszłych: czyż bowiem można głosić powszechną ważność i trwałość jakichś racjonalnych rozstrzygnięć normatywnych sformułowanych w przeszłości, kiedy nie przewidywano jeszcze postępu, który miał się dokonać w dziejach ludzkości? Nie można zaprzeczyć, że człowiek istnieje zawsze w ramach określonej kultury, ale prawdą jest też, że nie wyraża się on cały w tej kulturze. Zresztą sam fakt rozwoju kultur dowodzi, że w człowieku jest coś, co wykracza poza kulturę. To “coś” to właśnie ludzka natura: to ona jest miarą kultury i to dzięki niej człowiek nie staje się więźniem żadnej ze swych kultur, ale umacnia swoją


osobową godność, żyjąc zgodnie z głęboką prawdą swojego bytu. Z teologicznego punktu widzenia zasady moralne nie są uzależnione od momentu historycznego, w którym zostają odkryte. Formułowanie zasad moralnych nie należy do kompetencji metod właściwych naukom szczegółowym. Obraz: Przedstaw sobie sytuację etyczną człowieka jako wędrówkę po dwuwymiarowym polu przeszkód, pułapek i labiryntów dobra i zła. Wędrujący otrzymał na początku instrukcję (Kodeks, Przykazania) mającą go prowadzić: IF X THEN RIGHT / LEFT / FORWARD / BACK. Instrukcja się sprawdza, dopóki człowiek nie natrafia na schody i windy prowadzące do góry i w dół - dodany zostaje wtedy trzeci wymiar przestrzenny. (Przestrzeń możliwości powiększyła się o nowe zmienne; dawniejsze stałe okazały się zmiennymi). I niemożliwym jest wywiedzenie ze starej instrukcji jakichkolwiek wskazówek dotyczących słuszności wyboru drogi w dół lub w górę. Wszelkie przejścia logiczne typu IF LEFT THEN DOWN oznaczają dopisanie do starego systemu nowych, arbitralnych tez. Niczego też nie przyniesie większa ortodoksja, większa ścisłość w odczytywaniu instrukcji: bardziej FORWARD nie oznacza UP. Przykłady: inżynieria genetyczna, transhumanizm, ekonomia postglobalizacyjna, AI, inteligencja innofizyczna.

Postnihilizm (II) 4. Człowiek definiuje się przez swoje granice. Człowiek opisuje się na liniach oporu: to jeszcze jest człowiek, a to już nie; to jeszcze człowiek może, a tego już nie; to jeszcze jest ludzkie, a to już nie; to człowieka ogranicza - więc z tym walczy, naciska, wytęża myśl i wolę. Owe linie oporu stanowią fundamenty kultury, religii, filozofii, sztuki, języka, moralności, życia społecznego i politycznego. Wyznaczają także wektory szczęścia i nieszczęścia - ambicji, nadziei, lęków, ideałów w życiu jednostkowym. 5. Następujące linie oporu zostaną w sposób nieunikniony zlikwidowane w rezultacie postępu technologicznego: A. Śmiertelność. B. Cielesność. C. Jednostkowość. (Tożsamość niepodzielna i niewymienna). D. Płeć. E. Genetyczna dziedziczność. F. Nędza. (Niedostatek dóbr koniecznych do przetrwania). 6. Następujące linie oporu utrzymają się niezależnie od postępu technologicznego: A. Postęp technologiczny. B. Ekonomia. (Nierówność dystrybucji dóbr

skończonych). C. Skończoność umysłu. (Ograniczenie zasobu wiedzy oraz szybkości przetwarzania informacji). D. Pamięć przeszłości. 7. Komentarz do 5A: Czym innym jest nieśmiertelność jako gwarancja życia bez końca, a czym innym nieśmiertelność jako niekonieczność śmierci. Zlikwidowanie linii oporu śmiertelności oznacza tę drugą sytuację. Wyjąwszy ekstremalne wypadki losowe (katastrofy naturalne itp.), każda śmierć będzie rezultaltem świadomego wyboru. (Woli śmierci). Toteż koniecznym warunkiem człowieczeństwa w starym sensie jest eutanazja. 8. Komentarz do 6B: Pewne dobra zawsze pozostaną skończone: przestrzeń, materia i energia zamknięte w horyzoncie zdarzeń podmiotu. Z nich wynika ograniczenie dóbr pochodnych, jak moce obliczeniowe czy przepustowość pasm komunikacyjnych. (Przy założeniu niezmienności praw fizyki). 9. Komentarz do 6D: W fizyce odróżniamy procesy, w których przejście do stanu n+1 jest całkowicie opisywalne na podstawie znajomości stanu n, od procesów, w których pełny opis takiego


FILOZOFIA przejścia nie jest możliwy bez znajomości “historii procesu” (n-1, n-2...). W układach stochastycznych (np. dla ruchów Browna) procesy pierwszego rodzaju opisuje tzw. własność Markowa. Pomimo użyteczności matematyki łańcuchów Markowa w socjologii, szeroko rozumiana kultura nie daje się do nich sprowadzić i stanowi odpowiednik procesów drugiego rodzaju.

20

Postnihilizm (III) 10. Ludwig Wittgenstein Dociekania filozoficzne: Język jest labiryntem ścieżek. Przybywasz z jednej strony i orientujesz się w sytuacji; przybywasz do tego samego miejsca z drugiej, i już się nie orientujesz. Mógłbym ewentualnie wynaleźć taką grę, w jaką jeszcze nikt nie grał. - Ale czy byłoby również możliwe coś takiego: Ludzkość nigdy w nic nie grała; pewnego razu jednak ktoś wynalazł jakąś grę - w którą jednak nikt potem nie grał? Stosowanie się do reguły jest czymś analogicznym do wykonywania rozkazu. Jesteśmy w tym celu ćwiczeni i reagujemy na rozkaz w określony sposób. Cóż jednak, gdy jeden reaguje na rozkaz i ćwiczenie tak, a drugi inaczej? Kto ma wówczas rację? Wyobraź sobie, że przybywasz jako badacz

do nieznanego kraju, z zupełnie obcym językiem. W jakich okolicznościach powiedziałbyś, że tamtejsi ludzie wydają rozkazy, rozumieją je, wykonują, sprzeciwiają się im itd.? Układem odniesienia jest tu wspólny ludziom sposób działania, poprzez który interpretujemy obcy nam język. Wyobraźmy sobie, że w owym kraju ludzie wykonując zwykłe ludzkie czynności posługują się przy tym - jak się zdaje - artykułowanym językiem. Gdy przypatrzymy się ich postępowaniu, to jest ono zrozumiałe, zdaje się nam “logiczne”. Kiedy jednak próbujemy nauczyć się ich języka, to stwierdzamy, że jest to niemożliwe. Albowiem nie ma tam stałego związku między mową - dźwiękami i działaniem. Mimo to dźwięki te nie są zbyteczne; gdy bowiem któregoś z tych ludzi zakneblować, to skutki są takie jak u nas: bez owych dźwięków działania stają się - jak powiedziałbym - nieskoordynowane. Czy mamy rzec, że ludzie ci mają jakiś język: rozkazy, komunikaty itd.? Do tego, co nazwalibyśmy “językiem”, brak tu regularności. Rozważ jednak: Istnieją rodzaje gier analogicznych do Wittgensteinowych gier językowych, w których brak tak rozumianej regularności, albowiem reguły gry ulegają zmianie w jej trakcie - są one poniekąd elementem samej gry. Takie gry znajdujemy np. w szeroko rozumianej sztuce i kulturze

(np. literatura), a także w psychologii intymności (np. sztuka uwodzenia). Uwaga: Nie oznacza to, iż gra nie ma w danej chwili w ogóle żadnych reguł, albo że ma jakieś ukryte metareguły, które - dla odmiany - są stałe. Oznacza to natomiast, że funkcje akcja-reakcja nie dadzą się tu ująć w uniwersalnym schemacie; że zarejestrowanie danego “rozkazu” i “działania” niczego nam nie wyjaśni; że nauka takiego języka (gry) znacznie łatwiejsza jest poprzez aktywne uczestnictwo w grze (tzn. “myślenie na sposób gry”) niż przez obserwację i naśladowanie z zewnątrz. Tego typu GRY SWOBODNE nie posiadają reguł “do nauczenia” w starym sensie. Człowiek “wyjęty z gry swobodnej” i przywrócony do niej po absencji musi się jej od nowa uczyć - nie jest możliwa ekstrapolacja reguł gry poza grą. GRANIE jest zarazem nauką i tworzeniem reguł. GRANIE jest zmianą reguł. GRANIE jest uczestnictwem (zanurzeniem) w procesie nieustannych zmian reguł gry. Nie ma on żadnego celu, żadnej kierującej nim logiki, nie dąży do żadnego porządku, żadnej doskonałości; nie gwarantuje nawet postępu poprzez kumulację pamięci wcześniejszych stanów gry. Nie podlega racjonalizacji ani z wewnątrz, ani z zewnątrz. 11. Nowe człowieczeństwo jest grą swobodną Linie oporu tworzą się i zanikają. Raz bycie człowiekiem oznacza to, raz - tamto.


Linia oporu może obrócić się w swoje przeciwieństwo i z powrotem (np. płciowość w apłciowość i znów w - jakąś - płciowość). Linie oporu nie mogą zaniknąć w ogóle, albowiem to one są przedmiotem (materią) tej gry. W danej chwili w trakcie gry linia oporu ma wartość absolutną POMIMO ŚWIADOMOŚCI GRACZY, IŻ W SPOSÓB NIEUNIKNIONY ULEGNIE ZMIANIE. Nie jest to nihilizm. 12. Uzyskawszy technologiczne narzędzia do autoewolucji, człowiek uczynił samego siebie zmienną kulturową. Człowiek nie jest przedmiotem gry. CZŁOWIEK JEST GRĄ.

Fragment opowiadania pt. Linia oporu ze zbioru opowiadań: Król Bólu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010 Opublikowany dzieki uprzejmości autora


NAUKI SPOŁECZNE

S POŁECZNO – EKONOMICZNE ASPEKTY TRANS - HUMANIZMU 22 LECH C IEPIAŁ Temat artykułu Tematem artykułu są społeczno ekonomiczne aspekty Trans-humanizmu. Tematyka oscyluje więc wokół płaszczyzny, która w bardzo dużym stopniu dotyka człowieka. Trans-humanizm kieruje nas w stronę kondycji post-ludzkiej. Robin Hanson stwierdził, iż „(…) nowe technologie są w stanie zmienić świat w następnym stuleciu lub dwóch tak bardzo, że nasi potomkowie w wielu aspektach nie będą mogli być już uważani za ludzi”. W tym kontekście warto zastanowić się jak będzie wyglądało oblicze społeczno ekonomiczne trans-humanizmu. Rozważyć należy jak poważne zmiany nastąpią i tym samym jak odmieni się nasze życie. Jest to niezwykle szeroka tematyka, którą na potrzeby aktualnego artykułu, postanowiłem przeanalizować w kontekście

poglądów dwóch niezwykle popularnych w ostatnich latach futurologów i komentatorów rzeczywistości – Alvina Tofflera i Francisa Fukuayamy. Nie piszą oni stricte o kwestiach trans-humanizmu, jednak ich poglądy jak najbardziej wpisują się w ten kontekst. Głównie koncentrują się oni na kwestiach szeroko pojętej wizji przyszłości i na podstawie przeszłości oraz teraźniejszości analizują jej ewentualne oblicze i procesy, które będą w niej dominujące.

było tak skumulowanej ilości zmian w tak krótkim czasie jaką obserwujemy w ostatnich dekadach. Ma to niebagatelne znaczenie w kontekście transformacji płaszczyzny społeczno-ekonomicznej, a posługując się terminologią Tofflera, wywołuje stres oraz dezorientację – czyli po prostu szok przyszłości. Psychofizyczna możliwość adaptacji człowieka często nie wytrzymuje tego naporu przemian i idących z nimi w parze przeobrażeń. Często jesteśmy w pewien sposób nimi Zmiana porażeni, porażeni przyszłością. Zmiany w dzisiejszym świecie w pewien sposób Z problematyką trans-humanizmu wiąże się transformują siły społeczne, często wytwapojęcie „zmiany”. W pewien sposób może rzając zupełnie nowe. Strumień przemian być ona traktowana jako słowo klucz do zro- płynie z takim natężeniem, że wywiera zumienia otaczającej nas rzeczywistości oraz wpływ na nasze pojmowanie czasu, zupełnie przyszłych czasów. Gwałtowność zmian od zmienia tempo życia codziennego i tym sakilku stuleci staje się coraz większa. Śmiało mym jednostka zupełnie inaczej odczuwa można stwierdzić, iż nigdy w dziejach nie otaczający ją świat. Inaczej wygląda stosu-


Idea postępu

nek do innych ludzi, do świata idei, sztuki, oraz do kluczowych wartości. Wystarczy zastanowić się jak poważne zmia- Trans-humanizm powiązany jest w dużym ny wprowadziło powstanie technologii kom- stopniu z ideą postępu. Jest ona obecna puterowej, Internetu, telefonów w myśli ludzkiej praktycznie od początku komórkowych i innych ostatnich wynalazjej istnienia. Jednostka zawsze dążyła ków cywilizacyjnych. do postępu i to praktycznie na każdej płaszZmieniło się poprzez nie pojmowanie relacji czyźnie. Człowiek również dążył do przezwymiędzyludzkich i przetransformowaniu uleciężenia swojej natury, osiągnięcia coraz gła praktycznie cała płaszczyzna społeczna wyższego szczebla rozwoju. Dzisiaj osiągnięludzkiej egzystencji. ty poziom cywilizacyjny jeszcze bardziej czyTrans-humanizm jako ni te kwestie zasadnymi, olbrzymie skumuloa pewną konkretyzacją idei J AK ZATEM LUDZKOŚĆ PORADZI SOBIE wanie zmian, postępu może być właśnie Z TYM NAPOREM ZMIAN ? KTO dążących do przekrotrans-humanizm. Warto ZOSTANIE WYRZUCONY POZA czenia natury człozastanowić się nad samą MARGINES , A KTO ZOSTANIE ICH wieka, doprowadzi kwestią postępu i jej relaBENEFICJENTEM ? N A TE I INNE do jeszcze większego tywizacją do określonej PYTANIA DOPIERO CZAS UDZIELI przetransformowania zbiorowości. Oczywiście ODPOWIEDZI , MY MOŻEMY POKUSIĆ otaczającej nas rzeto co dla pewnej grupy SIĘ JEDNAK O PEWNE czywistości społecznej jest uznawane PRZYPUSZCZENIA I ANALIZY. i to takiego, które zaza postęp, dla innej może sadniczo odmieni ludzką egzystencję. mieć zupełnie inne znaczenie. Prostym przyJak zatem ludzkość poradzi sobie z tym na- kładem jest kwestia rozwoju przemysłu; dla porem zmian? Kto zostanie wyrzucony poza pewnych grup jest to jak najbardziej postęmargines, a kto zostanie ich beneficjentem? powe, jednak w kontekście ochrony środoNa te i inne pytania dopiero czas udzieli wiska, niekoniecznie. odpowiedzi, my możemy pokusić się jednak Czy zatem trans-humanizm jest tożsamy o pewne przypuszczenia i analizy. z postępem, jak będzie wyglądała post-ludzkość na płaszczyźnie społecznej, jak zmieni się pojmowanie rodziny, praca, kontakty międzyludzkie czy w końcu sama definicja człowieka?

Dzisiejsze czasy Nie możemy mieć wątpliwości co do tego, iż żyjemy w interesujących czasach. Ten fakt zauważa wielu badaczy, a otaczająca nas rzeczywistość nabrała i nabiera niesamowitego rozpędu. Wielu ludzi nie potrafi poradzić sobie z tym zjawiskiem, inni z kolei doskonale się w nim odnajdują. Dla wielu zmiany, których jesteśmy świadkami są nieuporządkowanym dowodem na chaos, dla innych z kolei celowym parciem na przód do określonego celu. W kontekście poszczególnych etapów dochodzenia do post-człowieka wydaje się, że dane przemiany są w dużej mierze celowe, a dokonująca się rewolucja technologiczna bardzo wyraźnie wpisuje się w koncepcje trans-humanizmu. Nie sposób oczywiście uznać, iż droga ludzkości do post-człowieka przebiegnie szybko i w jednym konkretnym momencie. Na jej genezę składają się liczne drobne przemiany, które z czasem doprowadzą do zupełnej zmiany jakościowej w kondycji ludzkiej. Część elementów prognozowanych przez trans-humanistów wydaje się nam aktualnie mało realna, część jednak już teraz znajduje się w zasięgu ludzkiej technologii. Toffler analizuje zmiany zachodzące w ostatnich latach i na ich podstawie stara się wypracować kształt nowej cywilizacji, która jego zdaniem niedługo opanuje większą część cywilizowanej ludzkości.


NAUKI SPOŁECZNE Fale cywilizacyjne

24

ba było tysięcy lat, druga fala – tworzenie Zdaniem Tofflera cała nasza historia wpisasię cywilizacji przemysłowej – trwała już na jest w określony paradygmat następstwa tylko 300 lat. Obecnie „w nasze życie fal cywilizacyjnych. Fala, najprościej ujmuwdziera się już nowa cywilizacja”, nazywana jąc, to okres w rozwoju ludzkości charakteprzez niektórych Erą Kosmiczną, Erą Inforryzujący się konkretnymi cechami. macyjną, Erą Elektroniczną, Globalną WioFale następują po sobie, a każda kolejna ską itp. Za początek cywilizacji trzeciej fali – w dużej mierze zmywa rzeczywistość stwopostindustrialnej – Toffler przyjmuje rok rzoną przez poprzednie. W dziejach można 1955, kiedy to pracownicy umysłowi i usłudostrzec dwie fale, trzecia właśnie teraz, gowi („białe kołnierzyki”) po raz pierwszy na naszych oczach, nadpływa podmywając osiągnęli liczebną przewagę nad pracownigmach cywilizacyjny stworzony na poprzed- kami fizycznymi („niebieskimi kołnierzykaniej. Pierwszą falą była fami”). O nadejściu trzeciej la agrarna, rolnicza. Około TAK JAK KAŻDA FALA, TAK I TA JEST fali zmian decyduje kryPEWNYM PROGRESEM W DZIEJACH 10 000 lat temu ludność zys wszystkich tradycyjLUDZKOŚCI – ZARYZYKOWAĆ MOŻNA zrezygnowała ze zbieracnych dziedzin życia twa, łowiectwa i rybołów- STWIERDZENIE , IŻ ELEMENTEM i zmiany w nich zachoW DRODZE KU POWSTANIU NOWEJ stwa na rzecz osiadłego dzące. Swoje rozumowaRZECZYWISTOŚCI , NOWEJ trybu życia i uprawy roli. nie futurolog opiera na CYWILIZACJI I W KOŃCU NOWEGO Oznaczało to koniec okre„rewolucyjnej przesłanCZŁOWIEKA. su tzw. ludów prymitywce”: wszystkie wstrząsanych i początek pierwszej jące przeobrażenia, które fali cywilizacji – cywilizacji agrarnej. Toffler obecnie przeżywamy nie są ani chaotyczne, przyjmuje, że era pierwszej fali zaczęła się ani przypadkowe, tworzą one wyraźny około 8000 r. p.n.e. i niczym nie zakłócona i czytelny obraz. (...) panowała do lat 1650-1750. Siły drugiej fali To, co obecnie przeżywamy jest niczym ostatecznie zwyciężyły w rewolucji przemy- innym, jak globalną rewolucją, jakościowym słowej, w związku z czym przełom XVIII skokiem w historii”. Nas naturalnie, interei XIX wieku autor uważa za początek drugiej suje najbardziej trzecia fala, bowiem napłyfali – cywilizacji industrialnej. Toffler zwraca wa ona na naszych oczach i przeobraża uwagę na ogromne przyspieszenie, jakiego naszą rzeczywistość. nabierają dzieje ludzkości. Tak jak każda fala, tak i ta jest pewnym proDo wyczerpania cywilizacji agrarnej potrzegresem w dziejach ludzkości – zaryzykować

można stwierdzenie, iż elementem w drodze ku powstaniu nowej rzeczywistości, nowej cywilizacji i w końcu nowego człowieka. Trzecia Fala charakteryzuje się zmianami w poszczególnych gałęziach przemysłu, głownie opiera się o: przemysł elektroniczny i komputerowy, przemysł kosmiczny, przemysł głębinowy oraz przemysł genetyczny. Toffler jest zafascynowany postępem technologicznym i nowymi możliwościami z niego płynącymi. Trzecia fala doprowadzi zatem do powstania nowej rzeczywistości i znacznie przybliży ludzkość do etapu jakim ma być post-człowiek. Na pewno ewidentnym zamknięciem fazy industrialnej jest rok 1992, kiedy to majątek Microsoftu stał się większy niż General Motors.

Nowości trzeciej fali Jeżeli uznajemy post-człowieka za pewną ideę, do której zmierza ludzkość, to każdy etap zmiany cywilizacyjnej jest pewnym krokiem na tej drodze. Każdy etap oczywiście wpływa na kondycję człowieka. Nie inaczej jest z odbywającymi się w ostatnim czasie zmianami i pojawieniem się nowej fali cywilizacyjnej. Warto zadać pytanie o skutki jakie ta nadpływająca fala ma i może mieć, a także o to, kto jest beneficjentem zachodzących przemian. Nowa fala cywilizacyjna, jako pewien etap w drodze do post-ludzkości wprowadza


oczywiście szereg innych przemian związanych z płaszczyzną społeczno-ekonomiczną.

Praca Nie ma wątpliwości, iż praca jest jednym z kluczowych elementów życia zarówno jednostki jak i społeczeństw. Za zmianami w nauce, technologii czy medycynie podążają również zmiany w charakterze pracy. Trudno określić czy i jak będzie wyglądała praca przyszłości. Na podstawie dzisiejszych przemian możemy jednak pokusić się o pewną analizę, wykorzystując do tego w głównej mierze poglądy Alvina Tofflera. Otóż jego

zdaniem praca w trzeciej fali ulegnie zasadniczej zmianie. Dotychczas dominował wzorzec fabryczny, człowiek był trybem w całej maszynie funkcjonowania industrialnej gospodarki. Poprzez specyficzną edukację jednostki były przygotowywane do określonych zachowań w pracy, która była oparta o wzorzec fabryczny i trwała określony wymiar czasu. Praca trzeciej fali ulega odmasowieniu, bardziej stawia się na intelektualne wartości pracowników. Zmianie ulega czas pracy, który coraz częściej jest nienormowany. Również miejsce pracy nabiera zupełnie innego charakteru, pojawia się praca, którą

można wykonywać z domu lub z praktycznie dowolnego miejsca na ziemi, wszystko to dzięki informatyzacji. Te zmiany w dużym stopniu przeobrażają całą sferę społecznej egzystencji człowieka. Zmiana charakteru pracy w znacznym stopniu wpływa na pozostałe płaszczyzny funkcjonowania, takie jak egzystencja w łonie rodziny, stosunki międzyludzkie itp. Rewolucja naukowo techniczna doprowadza zawsze do upadku niektórych zawodów, wprowadza jednak nowe. Nie sposób zauważyć automatyzacji produkcji, która zdecydowanie ogranicza rolę człowieka. Logicznym jest, iż prosces

Maciej Stobierski


NAUKI SPOŁECZNE zastępowania ludzi przez maszyny będzie następował na coraz większą skalę rolę człowieka. Opisane wyżej zmiany struktur organizacji oraz postęp techniczny zaowocują także zmianami społecznymi.

Rodzina

26

Wraz z przeobrażeniami w charakterze pracy i ogólnymi zmianami cywilizacyjnymi, poważnym transformacjom ulega rodzina. Ta podstawowa komórka społecznej egzystencji na przestrzeni ostatnich lat zmieniła swoje oblicze. Nie da się ukryć, iż często to właśnie rodzina absorbuje wszelkie społeczne wstrząsy i przemiany. Toffler wspomina o możliwości zanikania mistyki macierzyństwa. Jeżeli rozwój nauki pójdzie w kierunku tzw. technologii urodzeniowych, kiedy to możliwe będzie dokładne planowanie potomstwa, czy implantowanie embrionów. Te procesy doprowadzą do swoistego zaniku kultu macierzyństwa, sam koncept rodzicielstwa może ulec poważnej rewizji . Jeżeli dojdziemy do tak abstrakcyjnych dzisiaj możliwości jak po prostu zakup embrionów, to kwestia rodzicielstwa z zasady biologicznej zostanie przetransformowana na prawną. Pewnym jest, że wszelkie przemiany rewolucyjne w nauce i technologii doprowadzą do zupełnej zmiany w charakterze rodziny. Pierwsza fala charakteryzowała się rodziną wielopokoleniową, druga fala

wprowadziła paradygmat rodziny nuklearnej, Nie da się ukryć, iż w kolejnych dekadach z kolei trzecia fala wprowadza nowe sposoby ten proces jeszcze będzie postępował doproegzystencji rodziny. Pojawia się coraz więwadzając do znacznie bardziej radykalnych cej rodziców samotnie wychowujących dzie- transformacji. ci, coraz częściej z własnego wyboru. Wiele osób nie decyduje się w ogóle na założenie Nauka i nowe technologie rodziny i preferują luźne związki. Są także rodziny bezdzietne, które pracują W drodze do osiągnięcia post-ludzkości głównie w mobilnych olbrzymie znaczenie ma sektorach gospodarki nauka i nowoczesne N IE SPOSÓB ZAUWAŻYĆ i świadomie rezygnutechnologie. AUTOMATYZACJI PRODUKCJI , ją z macierzyństwa. Odkąd w 1962 roku nagroKTÓRA ZDECYDOWANIE Oczywiście nikogo dę nobla otrzymali uczeni OGRANICZA ROLĘ CZŁOWIEKA. już nie dziwą związki za wyodrębnienie molekuły LOGICZNYM JEST, IŻ PROSCES homoseksualne. DNA, postęp w badaniach ZASTĘPOWANIA LUDZI PRZEZ genetycznych przybrał nieMASZYNY BĘDZIE NASTĘPOWAŁ NA Coraz większy jest samowite tempo. Czymś CORAZ WIĘKSZĄ SKALĘ także odsetek rozwonormalnym w tej sytuacji dów i ponownych jest coraz poważniejsza inmałżeństw, często ten proces przebiega kil- gerencja w procesy dziedziczności, a manikakrotnie – tym sposobem małżeństwa sta- pulacja genami w zupełnie nowy sposób ja się poniekąd tymczasowe. Jak zatem ukształtuje człowieka. Autor Szoku przyszlowidać trudno dziś mówić o jednym konkret- sci wspomina o procesie klonowania, który nym modelu rodziny – staje zaistnienie w przyszłości wydaje się tylko się on różnorodny. Wszystko wskazuje, iż kwestią czasu. Oczywiście nadal budzi on wraz z rozwojem technologicznym proces sporo emocji i dla wielu jest tylko mrzonką, ten będzie postępował. jednak jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, ile Jak zatem wyglądała będzie post-rodzina, w ostatnich dekadach ludzkość osiągnęła, jaki charakter będzie miała i czy główne to należy nieco zmienić nasze myślenie. wartości pozostaną takie, jak do tej pory? Oczywiście znacznie bliższe wydaje się kloWraz z naporem nowoczesności przeobraże- nowanie poszczególnych organów, które niom ulegają tak kluczowe dla naszej egzymoże zupełnie odmienić medycynę i wpłystencji płaszczyzny jak rodzina i praca. nąć na długość życia człowieka.


Najpewniej przy ewentualnym klonowaniu organów człowiek również będzie ingerował w ich „jakość” co z czasem może doprowadzić do rewolucyjnych zmian. Czymś normalnym może stać się kontrola objętości mózgu czy przekształcanie procesów percepcyjnych.

Technika urodzenia Toffler już w latach siedemdziesiątych wspomina o możliwej kontroli urodzeń, o możliwości zakupów embrionów, oczywiście po uprzedniej selekcji z gwarancją jakości. Z czasem proces reprodukcji może odbywać się z pominięciem macicy, z pominięciem fizyczności człowieka. Zapłodnienie , wzrost i rozwój mogą odbywać się poza ciałem ludzkim. Te procesy, o których Toffler wspomina tyle dekad wcześniej już dzisiaj wydają się nie do końca fantastyczne, a kto wie co przyniosą lata kolejne. Warto zastanowić się jak poważne reperkusje społeczne będą miały tego typu procesy. Nasza droga ku postludzkości oparta w dużej mierze właśnie na kwestiach genetycznych może zupełnie odmienić i zapewne odmieni samą definicję człowieczeństwa – zaczniemy zastanawiać się czym jest człowiek, a ingerencja w proces narodzin, która już przecież w pewnym stopniu się dokonuje, wprowadzi zupełnie rewolucyjne zmiany w kontekście naszego postrzegania spraw seksualnych, macierzyń-

stwa, wychowania czy mówiąc górnolotnie – miłości. Znajdzie to oczywiście oddźwięk w kształcie rodziny i wzajemnych, szeroko pojętych stosunkach międzyludzkich. Oczywiście pojawią się również kwestie o bardziej globalnym i politycznym zabarwieniu – warto zadać pytanie kto będzie beneficjentem tych przemian, kto będzie nad nimi sprawował kontrolę i podejmował kluczowe decyzje – czy nie doprowadzi to do najpoważniejszego rozwarstwienia w historii ludzkości. Jeszcze w latach siedemdziesiątych w miesięczniku The Future Theodor Gordan pytał : „(…) czy mając możliwość zaprojektowania rasy ludzkiej zdecydujemy się na to, aby wszyscy ludzie byli równi, czy też będziemy chcieli wytworzyć Aparthaid”, z kolei na konferencji naukowej również w tamtych latach biochemik Robert Sinsheiner zadał pytanie: „(…) jakiego dokonają państwo wyboru? Czy chcieliby państwo decydować o płci swojego potomstwa, o jego wzroście, zdrowiu?” – dodał również, iż nie ma raz na zawsze ustalonej granicy ludzkiego życia. Wspomniał, iż wszystkie te elementy nie są fantastycznymi urojeniami, ale nie wychodzą poza ramy potencjalnych możliwości i osiągnięć jakimi ludzkość już teraz dysponuje.

Przykład unaoczniający ludzkie możliwości Aby unaocznić jak szybki postęp dokonuje się w medycynie warto posłużyć się historią związaną z przeszczepem organów, a konkretniej serca. Jeszcze w końcu XIX wieku niezwykle poważany w ówczesnych czasach niemiecki chirurg Theodor Billroth stwierdził, iż lekarzowi, który dotknąłby serca skalpelem nie powinno się nawet podawać ręki. W latach 40 XX stulecia powszechnie uznawano, iż przeszczep narządu, jakiegokolwiek, nie może się powieść i jest bezcelowy. Pierwszy przeszczep serca miał miejsce w 1968 roku, a dzisiaj wykonuje się ich na świecie tysiące. Z kolei pierwsze całkowicie sztuczne serce wszczepiono pacjentowi w 1999 roku i dzisiaj jest ono czymś zupełnie normalnym. Ta droga od nie podawania ręki, po sztuczne serce została pokonana w ciągu 100 lat i wszystko wskazuje, iż w kolejnych stu te procesy pójdą znacznie dalej. Tak jak bowiem Billroth nawet nie śnił o podobnych rewolucjach, tak i my dzisiaj nawet nie wyobrażamy sobie jak medycyna rozwinie się w kolejnych dekadach. Czymś zatem zupełnie normalnym jest mówienie o wymiennych narządach ludzkich, a ten jakże niesamowity postęp musi wpływać i wpływa na zmianę mentalności człowieka.


Robert White

Maciej Stobierski

Sposób naszego myślenia o chorobach czy nawet śmierci zasadniczo ulega zmianie i pojawiają się zupełnie nowe problemy natury etycznej i filozoficznej, a sama definicja człowieczeństwa ulega transformacji. Jak będzie się bowiem zmieniała świadomość człowieka i jakie będą następowały zmiany w jego psychice, gdy zasadniczo zwiększy się liczba mechanicznych części w jego organizmie. Warto w tym momencie przytoczyć również twierdzenia Roberta White’a, znanego neurochirurga, który uznał, iż jest gotowy dokonać przeszczepu ludzkiej głowy. Ma on za sobą kilka tysięcy operacji, w tym udane przeszczepy na zwierzętach. Swego czasu zasłynął on tym, iż był w stanie odizolować małpi mózg od reszty ciała i przez pewien okres utrzymywać go przy życiu. W tym kontekście taka transplantologia to bez wątpienia przyszłość ludzkości. Jakie jednak będzie ona miała wpływy na płaszczyznę społeczną ludzkiej egzystencji? Jest to tylko pewien wycinek ludzkiej aktywności, jednak już po nim widać, iż ludzkość dąży do przezwyciężenia swojej natury i w tym kontekście idee transhumanizmu są, na ten moment przynajmniej w pewnej mierze, w zakresie potencjalnych zdolności ludzi.


Obawy Fukuyamy

Przykład Korei

Najniebezpieczniejszą wizją Fukuyamy, jest obraz społeczeństwa „idealnego”, wytworzonego w sterylnym środowisku laboratorium. Inteligencja, uroda, płeć stają się towarami na które stać tylko najbogatszych. Powoduje to selektywną ewolucję elity w nowy – lepszy gatunek człowieka. Amerykański politolog zastanawia się nad relacjami między nowa klasą ludzi idealnych (zamówionych przez rodziców), a resztą niezmodyfikowanych. Francis Fukuyama podaje przykład kobiet i osób czarnoskórych w Ameryce, kiedy wyłączano ich z prawa do głosowania argumentując niezdolnością do logicznego decydowania politycznego. Czy nowa klasa ludzi, nie użyje podobnego argumenty aby pozbawić praw politycznych reszty? Tworzenie ludzko-zwierzęcych nici DNA, wyłączanie pewnych genów od szympansów, słoni czy świń sprawi ze nowi ludzi będą chimerami. Fukuyama stwierdza, iż : W drugiej połowie XX wieku dynamiczny rozwój przeżywały technologie informatyczne, teraz nadszedł czas przyspieszonego rozwoju nauk biologicznych. Rozwój ludzkości był dotąd procesem historycznym. Teraz, gdy będziemy mogli na trwałe zmieniać osobowość przyszłych pokoleń, otworzy się przed nami droga biologicznej ewolucji gatunku. Bez wątpienia możliwość ingerencji w proces ewolucji ludzkości zupełnie odmieni egzystencję społeczną człowieka

Fukuyama podaje prosty, a jednocześnie bardzo wyrazisty przykład jak nawet mała zmiana w kontekście techniki urodzeń może mieć poważne konsekwencje : w Korei Południowej rodzi się o jedną piątą więcej chłopców, ponieważ rodziny koreańskie ze względów kulturowych wolą, by rodzili się synowie. Stało się to możliwe dzięki ultrasonografii i selektywnej aborcji. Rezultatem zastosowania tej w miarę prostej technologii są istotne zmiany w populacji. Część mężczyzn nigdy się nie ożeni, w konsekwencji wzrośnie przestępczość. W ogólnym rozrachunku społeczeństwo na tym straci.

Hierarchizowanie społeczeństwa Przedłużanie życia czy genetyczne modyfikacje zarodków w celu poprawy różnych cech mogą prowadzić do zhierarchizowania świata i nastawienia go na rywalizację bardziej niż ma to miejsce obecnie, przez co będzie on płaszczyzną poważnych konfliktów społecznych. Może zaistnieć groźba powstania uprzywilejowanej grupy ludzi mającej już od urodzenia istotną przewagę nad tymi, których nie będzie stać na korzystanie z dobrodziejstw postępu, przynajmniej w przypadku, kiedy stosowanie tych technik zostanie pozostawione zasadom całkowicie wolnego rynku. Taką wizję przyszłości doskonale ukazuje film Andrewa Niccola „Gattaca”, który

opowiada o świecie, gdzie zaprogramowanie genomu własnego dziecka jest codziennością. Mimo tych prognoz, autor zdaje sobie sprawę z tego, że postępu medycyny nie da się powstrzymać. Regulację sprawią jedynie, że badanie przeniosą się do takich państw jak Korea Północna czy Iran. Mimo to powinno się wytyczyć granicę, która zabronią choćby klonowania reprodukcyjnego. Fukuyama upatruje w biotechnologii nadzieję, lecz widzi niebezpieczeństwo jeszcze większego zhierarchizowania, instrumentalnego wykorzystywania człowieka.

Długość życia jednostek Wraz z rozwojem medycyny zwiększa się długość życia jednostek i tak naprawdę trudno określić na jakim etapie i czy kiedykolwiek ten proces się zatrzyma. Społeczeństwo zatem z roku na rok staje się coraz starsze. Można użyć kolokwialnego terminu, iż ludzkość siwieje. O tej kwestii wspomina zarówno Toffler jak i Fukuyama. Zapewne będzie to miało niebywałe skutki w konstrukcjach społeczno ekonomicznych i egzystencji społeczeństw. Wzrost odsetka ludzi starszych prowadzi do zachwiania równowagi liczbowej między warstwą ludności pracującej i produkującej a tymi warstwami, które żyją na koszt ludności pracującej. Postęp w biologii molekularnej odcisnął silne piętno na gerontologii. Należy zauważyć,


NAUKI SPOŁECZNE

30

że już teraz społeczeństwa większości państw rozwiniętych ulegają coraz szybszemu starzeniu się przy malejącym wskaźniku urodzeń. Co stanie się, gdy dzięki nowym odkryciom biomedycznym ludzie będą żyli średnio 20-30 lat dłużej? Świat jeszcze bardziej podzieli się na bogatą, starą Północ i biedniejsze, młode Południe, gdyż w krajach rozwijających się przyrost naturalny jest niewspółmiernie wyższy. Będzie to oczywiście miało swoje odzwierciedlenie w polityce międzynarodowej. Państwa „stare” będą musiały otworzyć się na imigrację z państw „młodych”, żeby ich gospodarki nie załamały się pod wpływem obciążeń związanych coraz większymi świadczeniami emerytalnymi. Oczywiście systemy emerytalne będą musiały ulec zmianie, podobnie jak minimalny wiek przejścia na emeryturę. Przedłużanie życia dzięki biotechnologii będzie również miało potężny wpływ na wewnętrzną strukturę społeczeństw. Uderzy przede wszystkim w większość istniejących hierarchii opartych na wieku. Naturalną tendencję kolejnych pokoleń do ustępowania pokoleniom młodszym zastąpi współistnienie trzech, czterech, czy nawet pięciu generacji. W związku z tym także zmiany polityczne, społeczne oraz intelektualne będą następować o wiele wolniej w społeczeństwach, gdzie średnia długość życia będzie znacznie większa. Skłonienie starszych ludzi do ustąpienia miejsca młodszym stanie się ważnym pro-

blemem. W ostatnim czasie duńscy naukowy obliczyli, iż blisko połowa dzieci urodzonych po 2000 roku dożyje stu lat. Ponadto w najbliższych dekadach liczba osób starszych podwoi się. Jak zatem widać jest to jak najbardziej realny proces, który ma swoje konsekwencje. Warto zatem zadać pytanie jak będzie wyglądało społeczeństwo ludzi żyjących znacznie dłużej niż dzisiaj, ludzi, którzy będą mieli dostęp do wymiany narządów i sztucznych organów – jak to wpłynie na edukację, globalną ekonomię czy opiekę zdrowotną.

Neofarmakologia Fukuyama sporo miejsca poświęca rozwojowi neofarmakologi. Już dziś dzięki takim lekom jak ritalin czy prozac można regulować zachowania i nastrój. Poprzez wpisanie na listę chorób ADHD, użycie ritalinu – pochodnej amfetaminy, stało się bardzo powszechne jako forma leczenia nadpobudliwości. Wszystko zmierza w kierunku możliwości zmiany nastroju w zależności od dnia tygodnia czy po prostu danej chwili. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłych dekadach te procesy będą stale się rozwijały. W ostatnich piętnastu latach ponad trzykrotnie wzrosła liczba dzieci leczonych środkami psychotropowymi. W Niemczech od 1993 r. roczna sprzedaż ritalinu wzrosła aż dwudziestokrotnie. W najbliższych latach

farmakoterapia zdominuje psychiatrię. Ludzie częściej będą przychodzić do lekarza po to, by zmienić swój charakter, niż po to, by leczyć choroby psychiczne. Dostępne będą preparaty wpływające na temperament. Fukuyama dosadnie stwierdził iż "Przyszłość człowieka zależy od takich leków, jak prozac i ritalin". Jego zdaniem, neurofarmakoterapia - podobnie jak inżynieria genetyczna - należą do tych technologii, które mogą spowodować przeobrażenia naszego gatunku. W skali globalnej rozwój tych procesów doprowadzi do poważnych przeobrażeń na płaszczyźnie społecznej i jakości bytowania jednostki. Na długo zanim powstanie inżynieria genetyczna, znajomość procesów chemicznych zachodzących w mózgu i zdolność manipulowania nimi stanie się ważnym sposobem sterowania zachowaniem o poważnych skutkach politycznych. Dzięki tym środkom człowiek będzie mógł sterować własnymi emocjami, zaspokajać swoje mentalne potrzeby, zwiększać samoocenę, zmniejszać agresywność, manipulować swoim zachowaniem na wiele innych sposobów. Trudno wyobrazić sobie jaki wpływ na stosunki społeczne będą miały takie środki, które będą symulowały w ludzkim mózgu uczucia miłości, bezpieczeństwa, satysfakcji z życia (lub ogólnie „pigułka szczęścia”), a które dzięki coraz większym postępom w neurofarmakologii nie będą miały żadnych skutków ubocznych i będzie je można stosować do woli.


Przykłady z dziejów - naiwność Wielką naiwnością w obliczu historii ludzkości jest przyjmowanie wielu z idei trans humanizmu za obrazy wybujałej fantazji, które mają więcej wspólnego ze słabymi filmami Sc-fi, niż nauką. Na krótko przed epokowym wyczynem braci Wright znany amerykański astronom Simon Newcomb stwierdził, iż „ żaden z możliwych związków znanych substancji ani żaden ze znanych układów mechanicznych i napędowych nie da się zastosować w konstrukcji takiej maszyny, na której człowiek mógłby pokonać dalekie dystanse unosząc się w powietrzu”.. Swojego czasu pewien z ekspertów również publicznie ogłosił, iż próby stworzenia powozu bez konia dowodzą ograniczenia pod względem inteligencji – dość powiedzieć, iż sześć lat później z taśmy produkcyjnej zjechał milionowy egzemplarz forda. Mylili się również wielcy, jak choćby Rutherford, odkrywca jądra atomu, który uznał w 1993 roku, iż nie ma sposobu, aby uwolnić energię zawartą w jądrze atomu. Dziewięć lat później nastąpiła pierwsza reakcja łańcuchowa. Oczywiście nie sposób dokładnie przewidzieć jaką drogą pójdzie rozwój naukowy i technologiczny. Historia jednak pokazuje nam, że nigdy nie powinniśmy być ignorantami nawet w najmniej możliwych do wyobrażenia kwestiach. Wielokrotnie bowiem w dziejach mogliśmy znaleźć potwierdzenie

słów Williama Blake, który powiedział, iż „To, co dzisiaj jest dowiedzione, kiedyś było fantazją”.

Wnioski Jaki będzie świat, w którym będziemy kontrolować biologię (czyli: naturę)? Będzie to świat „post-człowieczy”. Czy będzie on bardziej sprawiedliwy, spokojny, pełen dobrobytu? Czy też może bardziej jeszcze zhierarchizowany i nastawiony na anarchię. Te pytania oczywiście pozostają bez odpowiedzi, na pewno jednak warto się nad tymi kwestiami zastanowić, aby uniknąć poważnych błędów. Na pewno każdy etap na drodze do osiągnięcia post-człowieka będzie miał istotny wpływ na kwestie społeczne i ekonomiczne naszej egzystencji. Czy i dla kogo będą one bardziej korzystne, trudno powiedzieć. Zdaniem Tofflera beneficjantami nowej rzeczywistości będą ci, którzy pójdą zgodnie z nurtem przemian i dostosują się do nowej fali, ludzie znajdujący się w okopach poprzedniej, mogą pozostać na marginesie społecznego bytowania. Z kolei Fukuyama wprawdzie ukazuje zagrożenia, jakie niesie ze sobą szeroko pojęta rewolucja naukowa, jednak ma on świadomość, iż może ona być również wielkim dobrodziejstwem – kluczowe jest po prostu to, jak ludzkość pokieruje tymi procesami. Możemy mieć jednak pewność, iż społecz-

no-ekonomiczna płaszczyzna trans humanizmu będzie zupełnie różna od tej, w której bytujemy obecnie. Czy lepsza ? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. W każdym razie Zmiany, które widzimy już dzisiaj pokazują nam możliwe kierunki, w których pójdzie ludzkość. Nie zapominajmy jednak tego, iż to co dziś dla nas wydaje się być tylko fantastyką, jutro może okazać się czymś oczywistym.

1. Szok przyszłości / Alvin Toffler ; przeł. Wiktor Osiatyński [et al.]. - [Wyd. 2 uzup.]. - Poznań : "Zysk i S-ka", 1998. 2. Trzecia fala / Alvin Toffler ; przeł. Ewa Woydyłło ; przedm. opatrzył Wiktor Osiatyński. Wyd. 3. - Warszawa : Państwowy Instytut Wydawniczy, 2001. 3. Zmiana władzy : wiedza, bogactwo i przemoc u progu XXI stulecia / Alvin Toffler ; przeł. Paweł Kwiatkowski. - Poznań : Zysk i S-ka, cop. 2003. 4. Rewolucyjne bogactwo / Alvin Toffler i Heidi Toffler ; przekł. Paweł Kwiatkowski. Przeźmierowo : Wydawnictwo Kurpisz, cop. 2007 5. Koniec człowieka : konsekwencje rewolucji biotechnologicznej / Francis Fukuyama ; przekł. Bartłomiej Pietrzyk. - Wyd. 1, dodr. 2005. Kraków : "Znak", 2005. 6. Ostatni człowiek / Francis Fukuyama ; przekł. Tomasz Bieroń. - Poznań : Zysk i S-ka Wydaw., cop. 1997.


WYWIAD

Przekraczajac fotografie 32 z M ACIEJEM S TOBIERSKIM rozmawia ALAN KORZYŃSKI M ACIEJ S TOBIERSKI C ZŁONEK Z WIĄZKU POLSKICH ARTYSTÓW FOTOGRAFIKÓW, KTÓREGO PRACE

Alan Korzyński (A.K.): Dlaczego fotografia? Co Pana skłoniło aby pójść akurat w tym kierunku, a nie jakkolwiek inaczej ułożyć sobie życie?

WIELOKROTNIE WYSTAWIANE BYŁY W GALERIACH KRAJOWYCH I ZAGRANICZNYCH .

AUTOR ALBUMU

"Ż AGLOWIEC " WYDANEGO NAKŁADEM KMB W KATOWICACH W 2007 ROKU , A TAKŻE AUTOR FOTOGRAFII ZDOBIĄCYCH NINIEJSZY NUMER

H ORYZONTY.

KWARTALNIKA

WWW. MACIEJSTOBIERSKI . PL MASTOB @ OP. PL

M ACIEJ S TOBIERSKI (M. S): Odpowiedź na to pytanie nie jest dla mnie łatwa, zaś abym mógł na nie odpowiedzieć muszę cofnąć się w czasie o kilka dekad, ale nawet gdy tak postępuję, nie natrafiam na gotową odpowiedź, na jakiś jeden determinujący czynnik, który mógłbym wyidealizować i podać za moją idee fixe - jak robią to zazwyczaj inni artyści. Najchętniej odpowiedziałbym, że jakoś tak się złożyło, ale to też nie będzie w pełni adekwatne. Spróbuję więc jakoś nakreślić kompleks w różnym stopniu powiązanych przyczyn i onkoliczności, które złożyły się ostatecznie na to, że poświęciłem się fotografii. Zawsze byłem osobą poszukującą. Za czasów młodości próbowałem różnych

aktywności, aczkolwiek ze względu na czasy nie było wielkiego wyboru. W pełni udało mi się wsiąknąć w jakieś hobby dopiero dzięki kursowi wspinaczkowemu na Uniwersytecie Śląskim. Jednakże nawet wtedy odczuwałem pewien niedosyt i podświadomie wciąż czegoś szukałem. Pewnego dnia trafił do moich rąk aparat fotograficzny i od tamtego czasu już w nich pozostał. W fotografii pasjonowało mnie to samo, co trzymało mnie przy wspinaczce: pewien kontemplacyjny kontakt z naturą. W obydwu aktywnościach interesowała mnie nie tyle praca w naturze, co praca z naturą jako pewna próba okiełznania tego co nieokiełznane, która dokonać się może tylko wtedy, gdy się ją na pewnym poziomie odczuwa i rozumie, co wreszcie prowadzi do wypracowania pokory wobec niej. Taki kontakt staje się wtedy pewnym rodzajem sacrum, a jak to z sacrum bywa nie można go opisać językowo. Można jedynie starać się pokazać sposób


Maciej Stobierski


WYWIAD w jaki trzeba na nią popatrzeć by – w szerokim sensie tego znaczenia – zrozumieć ją a przez to także swoje miejsce wśród niej.

zaś konstrukcja fotografii, z tychże wyłapanych odprysków. Która z tych części jest dla Pana ważniejsza i, przede wszystkim, czy jedna z nich może zdominować drugą?

A.K.: Każdy artysta-fotografik wytwarza sobie pewną, mniej lub bardziej unikatową, definicję fotografii . Wiemy już, że dla Pana fotografia jest w pewnym sensie doświadczaniem przyrody. Czym jeszcze?

M.S.: W moim odczuciu konstrukcja i dekonstrukcja dokonują się naprzemiennie i bezustannie. Moja fotografia stara się być odtwórcza. Z kolei ta odtwórczość wcielana w życie jawi się jako ciekawy proces. Każde bowiem odtworzenie jest wszelako konstrukcją unikatową i mocno subiektywizowaną, a jednak to, że oprócz siebie-autora na gotowej fotografii dostrzegam także coś prawdziwego, coś do czego się odnosi, dowodzi, że na pewnym stopniu świadomości równolegle z konstrukcją musi zachodzić jakaś dekonstrukcja. Wyrażając jakiś obraz, część mnie staje się częścią obrazu, ale to sprawia, że pozostaje jeszcze część obrazu i część mnie które nie mają ze sobą kontaktu, obserwując zaledwie ten swoisty Ja-Obraz. Momentem tożsamości tych wszystkich części jest kadr.

M.S.: Niewątpliwie jest dla mnie doświadczaniem przyrody, niewątpliwie kontemplacją i interakcją z tym co nas otacza. Z perspektywy czasu widzę, że umożliwiła mi ona pełne i niewysłowione doświadczenie umiejscowienia siebie niejako inaczej w otoczeniu. Odnalezienie się w pozycji, gdzie obnaża się przede mną tajemnica, ale nie dającą rozwiązań. Jednak gdybym miał jakoś spójnie zdefiniować fotografię tak, jak ją postrzegam, rzekłbym, że jest ona opowiedzeniem niejako o czymś poprzez siebie – albo też odwrotnie, o sobie poprzez coś. A.K.: Jeśli już jesteśmy przy tym dialektycznym sformułowaniu, można spotkać się z opinią, że akt fotografii dzieli się na dwa przeciwstawne i jednocześnie dopełniające się procesy. Jednym z nich jest dekonstrukcja otaczającego nas świata, rozbijanie go na atomy doświadczenia; z drugiej strony

A.K.: I tu dochodzimy kwestii pojęcia aparatu. Z jednej strony aparat fotograficzny jest urządzeniem technicznym, a język jego opisu zorganizowany jest wokół jego parametrów, z drugiej strony bywa czymś idealizowanym i opisywanym na gruncie języka filozofii i mistyki. W związku z tym – jaki właściwie jest status tego aparatu?

Alan Korzyński (A.K.): Dlaczego fotografia? Co Pana skłoniło aby pójść akurat w tym kierunku, a nie jakkolwiek inaczej ułożyć sobie życie?

M ACIEJ S TOBIERSKI (M. S): Odpowiedź na to pytanie nie jest dla mnie łatwa, zaś abym mógł na nie odpowiedzieć muszę cofnąć się w czasie o kilka dekad, ale nawet gdy tak postępuję, nie natrafiam na gotową odpowiedź, na jakiś jeden determinujący czynnik, który mógłbym wyidealizować i podać za moją idee fixe, jak robią to zazwyczaj inni artyści. Najchętniej odpowiedziałbym, że jakoś tak się złożyło, ale to też nie będzie w pełni adekwatne. Spróbuję więc jakoś nakreślić kompleks w różnym stopniu powiązanych przyczyn i okoliczności, które złożyły się ostatecznie na to, że poświęciłem się fotografii. Zawsze byłem osoba poszukującą. Za czasów młodości próbowałem różnych aktywności, aczkolwiek ze względu na czasy, nie było wielkiego wyboru. W pełni udało mi się wsiąknąć w jakieś hobby dopiero dzięki kursowi wspinaczkowemu na Uniwersytecie Śląskim. Jednakże nawet wtedy odczuwałem pewien niedosyt i podświadomie wciąż czegoś szukałem. Pewnego dnia trafił do moich rąk aparat fotograficzny i od tamtego czasu już w nich pozostał. W fotografii pasjonowało mnie to samo co trzymało mnie przy wspinaczce, pewien kontemplacyjny kontakt z naturą. W obydwu aktywno-


ściach interesowała mnie nie tyle praca w naturze, co praca z naturą jako pewna próba okiełznania tego co nieokiełznane, która dokonać się może tylko wtedy, gdy się ją na pewnym poziomie odczuwa i rozumie, co wreszcie prowadzi do wypracowania pokory wobec niej. Taki kontakt staje się wtedy pewnym rodzajem sacrum, a jak to z sacrum bywa nie można go

opisać językowo, można jedynie starać się pokazać sposób w jaki trzeba na nią popatrzeć by w szerokim sensie tego znaczenia, zrozumieć ją a przez to także swoje miejsce wśród niej.

A.K.: Każdy artysta-fotografik wytwarza so-

Maciej Stobierski


WYWIAD

Maciej Stobierski


Jest to bardziej coś niematerialnego będącego nośnikiem idei, czy jednak aparat konstruuje idee poprzez swoją złożoność techniczną i jej ograniczenia? M.S.: Cóż, w tym punkcie muszę stanąć niejako w opozycji do większości fotografów. Jest aparat fotograficzny i aparat poznawczy. Nie można mieszać tego porządku. Wielu artystów boi się niejako zredukować swój artyzm do jakiegoś tam przedmiotu, więc sami uważają się za tenże aparat fotograficzny. A przecież aparat fotograficzny jest technologicznym urządzeniem, układem sztucznych elementów określających jego możliwości i ograniczenia, i to właśnie praca w obrębie tych możliwości i ograniczeń zawarta jest w pojęciu fotografia. Aparat poznawczy z drugiej strony to te cudowne narzędzie które próbuje się w ramy ograniczeń zmieścić ze swoją inwencją. Aczkolwiek i tak wszystko zależy jak szeroko rozumiemy fotografię. Czy jest ona tylko robieniem zdjęć (czy chodzi przede wszystkim o produkt) czy o pewnego rodzaju nastawienie poznawcze, którego samo zdjęcie jest tylko elementem. A.K.: A jednak aparat fotograficzny jest elementem dającym człowiekowi nowe możliwości, czy to jednostkowe czy kulturowe. Wystarczy wspomnieć, że popularyzacja fotografii wyparła malarstwo w roli sztuki od-

twórczej, ostatecznie prowadząc wedle Appignanesi’ego do postmodernizmu, wprowadzenie fotografii cyfrowej zaprowadziło, według Baudrillarda, do zmierzchu rzeczywistości. M.S.: Jest to pewien dodatkowy wymiar pojęcia aparatu fotograficznego, który opisuje go w kategoriach kulturowego fenomenu. Jest to w pewien sposób kategoria transhumanistyczna, w tym sensie, że oderwana jest od człowieka a przypisana ludzkości, której ogół wygodnie będzie tu nazwać kulturą. Niewątpliwie pojawienie się fotografii miało swój udział w tych czy innych kulturowych rewolucjach. Właściwie to udział ten byłoby trudno przecenić. Ale gdybyśmy chcieli go jasno i wyczerpująco opisać, znaleźlibyśmy się w kłopocie, bowiem jeśli kultura zmieniła swój tor na szerszy, to my, będąc w tej kulturze zakorzenieni, nie jesteśmy w stanie cofnąć ewolucyjnie ludzkości do momentu sprzed posiadania narzędzia, które przyczyniło się do tego wszystkiego. Proszę zauważyć, że nawet to, co przed chwilą powiedziałem, wydaje się dziwnie analogiczne do aktu fotografii, który wcześniej sobie nakreśliliśmy. Podobnie jak dziś młodzież nie potrafi już myśleć o rzeczywistości bez pryzmatu wszechobecnego i jakby scalonego z nimi Internetu. Ale powra- cając do tematu: aparat fotograficzny jest pewnym punktem

zwrotnym w rozwoju ludzkości, ale trudno mi mówić o nim w sposób namaszczony. Tego typu zwrotów tego typu było mnóstwo i będzie jeszcze więcej gdyż ich przyczyną jest ostatecznie odwieczny popęd człowieka do przekraczania samego siebie. A.K.: Jak Pan widzi przyszłość fotografii? Może zaskoczyć jeszcze jakąś rewolucją? M.S.: Oczywiście, że może jeszcze zaskoczyć. Być może będzie to związane z popularyzacją fotografii trójwymiarowej. Być może rozwinięta zostanie technologia, która zintegruje aparat fotograficzny z aparatem poznawczym. A najpewniej będzie to coś, czego nie mamy nawet prawa się jeszcze spodziewać. Ogólnie rzecz biorąc wierzę, że fotografia przyniesie nam jeszcze niejedną rewolucję, ale próba snucia spekulacji na ten temat jest z góry skazana na niepowodzenie, bo dopóki się one nie dokonają, nie będziemy posiadać ani możliwości językowych, ani odpowiednio ugruntowanej wyobraźni, by w ogóle móc przewidzieć ich kierunek. A.K.: A jakie są Pańskie plany artystyczne na najbliższe lata? M.S.: Przeżyć. To jest dopiero sztuka!


POEZJA

WZYWAJAC DZIECI SŁONCA 38 M ARCEL RAMOS M OTTA

FRAGMENT KSIĄŻKI "WZYWAJĄC DZIECI SŁOŃCA" M ARCELA RAMOSA M OTTY WYDAWNICTWO 418 O LSZTYN 2007

Ty, któryś jest Mną, ponad wszystko czym jestem, Który nie posiadasz natury ani imienia, Któryś jest, gdy wszystko prócz ciebie odeszło, Tyś tajemnicą i centrum Słońca, Tyś ukryte źródło wszystkiego, co znane i nieznane, Tyś w oddali, samotny, Tyś prawdziwy ogień w poszyciu Rodzący i Karmiący, źródło i ziarno Życia, miłości, wolności i światła Ciebie, któryś jest poza mową i wzrokiem, Ciebie przyzywam, mój niosący omdlenie, świeży ogniu Rozniecającym się wraz mymi aspiracjami Ciebie przyzywam, trwającego Ciebie, środek i tajemnicę Słońca. I ową najświętszą tajemnicę której pojazdem jestem ja sam Ukaż się, o najbardziej przerażający i najbardziej łagodny, Tak jak winneś się ukazać, w twym dziecku


Maciej Stobierski Maciej Stobierski


PUBLICYSTYKA

U NREAL TOURNAMENT 40 S URFDADDY O RCA, TŁUMACZENIE: PRZEMYSŁAW H AWEL U NREAL TOURNAMENT 2004 JEST SIECIOWYM FPS (FIRST PERSON S HOOTER), KTÓRY ŁĄCZY DO -

inteligencji. Boty kontrolują postacie w grze, a ich zachowanie często trudno odróżnić od zachowania ludzkiego gracza.

ŚWIADCZENIE WALKI NA ŚMIERĆ I ŻYCIE Z NAJNOWSZĄ TECHNOLOGIĄ.

U ŻYTKOWNICY

WSPÓŁZAWODNICZĄ W BOJU POPRZEZ I NTERNET, BY ZDOBYĆ POŻĄDANE TROFEUM

(TOURNAMENT TORPHY). Niewiele wykonano badań nad psychologicznymi i społecznymi aspektami gier FPS, jednak badania już istniejące ukazują, że gracze to prawie wyłącznie młodzi mężczyźni (ok. 18 lat), którzy spędzają dużo wolnego czasu na grach komputerowych (średnio 2.6 godziny dziennie). Jednakże nie tylko oni uczestniczą w rozgrywce. Boty (różniące się jednak od botów internetowych), będące rodzajem sztucznej inteligencji symulującej ludzkie zachowania na potrzeby gier komputerowych, także biorą w niej udział. Każdy bot jest osobnym programem sztucznej

2008 roku, który miałby pokazać, czy bot w grze mógłby naprawdę na tyle dobrze imitować ludzkie zachowanie, by zmylić grono obeznanych w temacie sędziów.

Unreal Tournament 2004 zaprojektowany jest w sposób, który umożliwia kierowanie postacią w grze poprzez oprogramowanie SI zainstalowane na innym komputerze. Owa SI wydaje polecenia, które sprawiają, że jej awatar w grze porusza się, strzela i rozmawia. Projekt „Gamebots” z University of Southern California’s Information Sciences Institute „ma zamiar wykorzystać Unreal Tournament 2004 jako bazę dla badań nad sztuczną inteligencją.”

Boty biorące udział w turnieju zostały stworzone przez zespoły z Australii, Czech, Stanów Zjednoczonych, Japonii i Singapuru. Grono sędziowskie zawierało specjalistów od sztucznej inteligencji, projektantów gier komputerowych i zawodowego gracza. Nagroda pieniężna w wysokości 7000 dolarów przypadłaby tej drużynie, która stworzyłaby bota w perfekcyjny sposób imitującego człowieka.

Może wydawać się dziwne, że komputerowa strzelanina może stać się kolebką inteligencji maszyn. The IEEE Symposium on Computational Intelligence and Games uznało to przedsięwzięcie za dostatecznie poważne, by stworzyć konkurs „BotPrize” w grudniu

Jak wyglądało ocenianie? Pamiętacie test Turinga? W 1951 roku Alan Turing napisał sławną pracę, w której zaproponował test sprawdzający inteligencję maszyn. „Standardowa interpretacja” testu Turinga zawiera sędziego (Gracz C), który ma za


zadanie rozpoznać, który z dwóch graczy (Gracze A i B) jest programem komputerowym, a który człowiekiem. Zwykle sędzia musi ograniczyć się do pytań w języku pisanym, jednak z przypadku „BotPrize” sędziowie walczyli przeciw tymże graczom i na tej podstawie ich oceniali. Możesz samodzielnie ocenić graczy oglądając krótkie nagrania video z walk. Nie zawsze jest to łatwe. W skali 0 do 4 (gdzie 4 wskazuje na najbardziej ludzkie zachowanie), ludzcy gracze uzyskali oceny: 4, 3.8, 3.8, 3, 2.6; boty zaś oceniono na: 0.4, 0.8, 2, 2.2, 2.4. Bot zwycięskiej drużyny AMIS z praskiego uniwersytetu Karola omamił 2 z 5 sędziów, uzyskując niezłą ocenę 2.4. Jeden z ludzkich graczy otrzymał zaskakująco niską ocenę 2.6, jednie o 0.2 więcej od zwycięskiego bota. Zespół AMIS nie mógł jednak odebrać nagrody w wysokości 7000 dolarów, gdyż

warunkiem koniecznym do tego jest „pokonanie” 4 z 5 sędziów. AMIS musiał zadowolić się dwoma tysiącami dolarów, które przyznawane są za najlepszy wynik w konkursie. „BotPrize” jest wariantem nagrody Loebnera, rokrocznej konkurencji, w której programiści starają się stworzyć program zdolny zdać test Turinga. Nagroda z konkursu „BotPrize” i nagroda Loebnera wciąż czekają na swoich zdobywców. Czy następne lata przyniosą zwycięzcę? I czy pierwszy bot, który zda testTuringa znajdzie się w Unreal Tournament 2004? Czas pokaże.


FOREIGN LANGUAGE

The Goal of Neural Enhancement 42 S ETH WEISBERG What is the ultimate goal of neural enhancement? It’s obvious many people want to do it, but why? Does it afford fitness advantages for natural selection? Probably, but if this is the case, then it is no different than enhancing the brain through education. If you get a good education you will be able to behave in ways unavailable to those without an education. Maybe this means you can write computer code or perform complicated surgery, or confidently navigate our dense legal environment. Since the ultimate reason to want any enhancement is the new behavior it will allow (or the new behavior it will cause in other people, like the jealousy you will inspire in others when you buy that Ferrari), the fitness evaluations can only happen on this behavior and not on the enhancement itself. Genotypes are

ignored by evolution; they are selected indirectly through the interaction of the phenotype and the environment. So all enhancements evaluated indirectly through the behaviors they allow. One is only as free as the actions he can think of performing – actually, he is only as free as the subset of actions he can both think of and physically perform. Improved senses allow greater discrimination of physical stimuli and consequently more information can be pulled from the world. Enhanced memory allows more information to be available for use when determining behavioral responses to specific situations. Improvement of mood through chemical or physical means increases the facility, bandwidth and duration of social interaction. This allows greater organization and coordination of behavior. It is this

social improvement that allows the greatest improvement of freedom. Any individual benefit is only tantamount to the increase of social organization and information exchange. And as to the improved mood from antidepressants, it is unknown whether this is a cause or effect of the improved social interaction. That is do you feel better that you can get along with your family and friends better? Or does your chemical alteration allow social information to be more easily processed and you are are able to get along at a deeper level with your family and friends and therefore feel better? Looking at it like this raises thorny philosophical problems about determinism and the nature of the self and the mind. After all, if we can be induced to behave differently than we otherwise would have by the ingestion of receptor pirates, what comes first, the motivation leading to


the behavior, or the behavior with the motivation fabricated ex post facto? It’s even more tricky when you consider the fact that these mood-alterers are almost never self-administered, but are prescribed by someone else in a socially official and welldefined role as a caregiver.

chemical or mechanical, must be for this end. Our fitness is impossible to untangle from the groups fitness, so whatever benefits we derive from enhancement are no more or less moral than any activity that gives us individual fitness while reducing that of our group.

So what is the goal? Just to feel better? Does anyone want to feel better for no reason? Were that the case one could simply take heroin continuously, removing themselves from the social fabric and feeling the most intense subjective joy forever (or until death, which won’t take long).

It seems, therefore, that there is nothing inherently morally wrong with direct neural enhancements of whatever kind. Furthermore, the ultimate goal of any neural enhancement must be social. The primary effect of the administration of mood-regulating drugs is to increase the facility of information-bearing social interactions and, ultimately, to increase the amount of freedom in a society. The possible actions that one person may perform at any instant are legion, but the possible actions that two people can perform is far greater, and the more people added to the behavioral matrix, the greater the freedom. It rises non-linearly as a function both of the possible physical actions based on the skeletal muscles of the individuals, but also on the tools they can use and manipulate, the computers they operate, and the way these interact with each other. Depression, anxiety, and psychosis reduce the information flow between people, and hence reduces the freedom of the society of which they are

One only feels better if they are fulfilling their self-determined social positions. No one takes Prozac to sit alone in a room and just feel “fine”. We have heroin for that. If all neural enhancement is just for the reduction of pain and anxiety, heroin seems to be the optimum substance. After all, it’s hard to feel better when you are on heroin and I don’t recommend trying it to prove me wrong. People take anti-anxieties to improve social intercourse, be it with whomever. Since we are embedded in our social fabric (indeed a lone man on an island is not only an animal but is incapable of any moral or political behavior; Donne said rightly that “No man is an island entirely of itself”) any neural enhancement be it

members. Societies self-regulate by administering chemicals to their members for the purpose of increasing their social availability. Through the official role of caregivers, the society identifies poorlyoperating constituent members and alters their physical composition through the use of drugs or cognitive therapy to better integrate with the group. Neural enhancement must regarded as be of the same type as cosmetic enhancement through medical techniques, or at least, cannot be regarded under a completely separate ethical category. Both offer some social advantages, both allow for novel behaviors unavailable prior to the enhancement, and both cause different behavior in members of the society with whom the enhanced individual interacts.

Źródło: H+ magazine, Grudzień 2010 Opublikowane dzięki uprzejmoŚci autora


RECENZJA

O sieci nieuczesanej 44 PAWEŁ B OJKO Cyberia jest miejscem wielce osobliwym. Ten dziwaczny świat przeciwstawia się wszelkiej linearnej jednoznaczności, burząc w swych założeniach elementy monotonnej stałości, nieustannie morfując zawartość swego środowiska; w szaleńczym tempie wyłania z siebie nowe elementy. Śmiałek wkraczający w świat Cyberii jest natychmiastowo wrzucany w wir doznań i idei, które wymuszają na nim dostosowanie swojej percepcji i tempa pojmowania do gęstego pola myślowego, które wypełnia jej wirtualną przestrzeń. Przyglądając się bliżej strukturze tego wirtualnego tworu, zauważymy jak z nieregularnej linii brzegowej stanowiącej jego obrzeża, wyłaniają się punkty silnie połączone z głównym terytorium Cyberii, natychmiast zauważymy też,

że cała struktura tego świata jest siecią powiązanych punktów - relacjami między jednostkami. Sieć obejmuje wszelkie aspekty omawianego świata, każda struktura wpływa na inną. Cyberia jest całkowicie interaktywna. Prawa przyrody pozbawione linearności uginają się w percepcji obserwatora, tak jak dzieje się to przy dekoherencji na poziomie kwantowym. Podobnie jak w tradycyjnych grach RPG, kiedy gracz wrzucony w dane uniwersum, może jedynie eksplorować głębię narracji, nie wychodząc nigdy ze świata przedstawionego , tak świat o którym mówimy nie posiada początku ani końca. Możliwe jest jedynie brnięcie głębiej w jego narracyjność, nigdy nie zobaczymy natomiast granic jego terytorium. Cyberia jest wymiarem obserwowanym przez hakerów i psychodelicznych tricksterów.

"C YBERIA" D OUGLAS RUSHKOFF WYDAWNICTWO O KULTURA WARSZAWA 2008

Cyberia u swych najtwardszych podstaw jest pozorna. Cyberianie – rdzenni mieszkańcy Cyberii - doskonale odnajdują się w jej środowisku. W chaotycznej strukturze potrafią bowiem dostrzec uporządkowanie, relację pomiędzy najmniejszym jej elementem, a całością – uporządkowanie, które przyjmuje formę fraktalną. Szaleńcza dynamika tego świata również nie odstrasza Cyberian. Są gotowi zmieniać się wraz ze środowiskiem, uaktualniając i nadbudowywując swoją świadomość w tempie, jaki narzuca im sieć. Cyberianie nie mają wszakże skrupułów przed dekonstruowaniem zastanych systemów. Znajdują się oni w ciągłej podróży w nieznane. Jeśli sądzisz, że niewiele masz wspólnego z tak abstrakcyjnym światem, odsyłam do genialnej książki


Douglas’a Ruskhoff’a: Cyberia, wydanej nakładem wydawnictwa Okultura. Uświadamia nam ona bowiem, że świat Cyberii, to świat w którym żyjemy, świat który rozwijamy i który wpływa na nas w nie mniejszym stopniu niż my na niego. Douglas Rushkoff opowiada o powstaniu i rozwoju kultury, która dziś konstytuuje nasz sposób życia i myślenia. Otwierając „Cyberię”, zagłębiamy się w czasy będące bezpośrednim wynikiem rewolucji technologicznej i psychodelicznej XX wieku. Poznajemy postaci, które współtworzyły nową subkulturę, oraz były pod jej wpływem. Poznajemy ich myśli, intencje i nadzieje, które wiązały z nowym światem. Zostajemy wprowadzeni w idee, które z początku mogły wydawać się szaleńcze, a które odcisnęły olbrzymie piętno na rewolucji, której częścią dziś sami jesteśmy. Problematyka Cyberii oscyluje wokół dziedzin informatyki i technologii, psychodeliki, nowych teorii fizycznych i matematycznych, kultury House, religii oraz szeroko pojmowanej sztuki. Książka stanowi więc interdyscyplinarną wycieczkę po najbardziej barwnych aspektach nowej kultury. Kreśli krajobraz Cyberii, poprzez to wszystko co wypływa i jest znamienne dla nowego sposobu myślenia. Nowy paradygmat

naukowy, napędzany skokiem technologicznym na niespotykaną dotąd skalę, nową kategorią myślenia o narkotykach (gdzie narko-tyk, od łac. Narko = sparaliżowanie, zesztywnienie, zastąpiony zostaje substancjami psycho-delicznymi, czyli „rozszerzającymi umysł”), nowe spojrzenie na duchowość. Rushkoff pisze językiem nowego świata. Pojedyncze narracje bohaterów, ujęte w formy fabularne budują wnioski ideologiczne o szerokim poziomie ogólności. Pojedyncze historie przeplatają się z błyskotliwymi konkluzjami na tematy społeczne i filozoficzne. Tam również rządzi dialektyka hermetyczna: struktury dostrzegane w mikroskali, mają swoje odwzorowania w skali makro. Tak jak każda z pojedynczych narracji wpływa na całość fabuły i prezentowanej ideologii, tak każda z pojedynczych, twórczych myśli naszych czasów znajduje odbicie w ogólnym zeitgaistcie epoki. Wraz z nastaniem postmodernizmu żyjemy bowiem w świecie złożonym z jednostkowych narracji. Nie bez powodu symbolem Cyberii jest fraktal. Ta struktura matematyczna, której graficzne zobrazowanie w kompletnej złożoności umożliwił komputer (w Cyberii zajmujący miejsce szczególne), przedstawia sobą twór estetycznie doskonały. Wbrew swojej pozornie

chaotycznej strukturze, jest doskonale spójny i logiczny. Obrazuje pragnienie nieskończonej eksploracji, zgłębiania się w strukturę, której początku i końca nie można wyznaczyć. Oddaje również wiarę w to, że każda mniejsza struktura da odnaleźć się w strukturze większej; zachwyca pięknem. We wprowadzeniu do swojej książki Rushkoff pisze: „Niezależnie od tego, czy dany nam będzie skok do kolejnego wymiaru, wielu uważa, że historia taka, jaką znamy, zbliża się do swego końca. Jest zatem całkiem prawdopodobne, że już w najbliższym czasie opisanych w tej książce zjawisk nie będzie można zignorować, podobnie jak nie sposób pominąć znaczenia bankomatu i MTV. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu musimy radzić sobie z biegnącym czasem. Warto więc zgrokować Cyberię.” Ten koniec, czy gwałtowną transformację historii, każdy z nas może obserwować i nie mieć co do niej żadnych wątpliwości. To jednak, czy nowa historia przybrała postać opisywanej „Cyberii” pozostawiam ocenie czytelnika.


RECENZJA

Mantra w dziesieciu odsłonach 46

KAMILA KRUSZYŃSKA Anathema – „We’re Here Because We’re Here” (2010) 1. "Thin Air" (Daniel Cavanagh, John Douglas, Vincent Cavanagh) – 5:59 2. "Summernight Horizon" (Daniel Cavanagh) – 4:12 3. "Dreaming Light" (Daniel Cavanagh) – 5:47 4. "Everything" (Daniel Cavanagh) – 5:05 5. "Angels Walk Among Us" (wokal wspierający: Ville Valo) (Daniel Cavanagh) – 5:17 6. "Presence" (recytacja: Stan Ambrose) (Daniel Cavanagh)– 2:58 7. "A Simple Mistake" (Daniel Cavanagh) – 8:14 8. "Get Off, Get Out" (John Douglas) – 5:01 9. "Universal" (John Douglas) – 7:19 10. "Hindsight" (narracja: Maren Svenning) (Daniel Cavanagh) – 8:10


Utwór otwierający płytę jest jednym z jej słabszych momentów. Dobrze jednak wprowadza słuchacza w klimat albumu ze względu na swą specyficzną młodzieńczość brzmienia (choć twórcy są już prawie czterdziestolatkami…) i „anathemowatość” – by tak rzec – wykonania. "Summernight Horizon" chyba najbardziej zapada w pamięć. Jest bowiem jedną z bardziej “mantrowatych” kompozycji na „WHBWH” i zdaje się trwać zbyt krótko, pozostawiając po sobie charakterystyczny dla dobrych utworów stereo niedosyt. Energia bijąca z tej kompozycji daje wrażenie jakby tworzyła się samodzielnie, przy skromnej jedynie asyście zarówno słuchacza, jak i artystów. Nieopisywalna, niepowtarzalna. Utwór trzeci niesie ze sobą podniosłość czystej ekspresji będąc specyficzną mieszanką klimatu Pink Floyd i muzyki filmowej lat 80. „Everything” jest jakby siostrą „Release”, lecz spokojniejszą, z fortepianem zamiast gitary akustycznej w roli głównej. Słuchając tej kompozycji ma się wrażenie przebywania na łodzi. Tytułowe „Wszystko” jest morzem delikatnie kołyszącym słuchacza. Wraz z „Angels Walk Among Us” rozpoczyna się główna część albumu. Początek utworu stanowią wwiercające się dźwięki, które kojarzymy z płytą „Eternity”. Słowa „Only you can

heal your life/Only you can heal inside” niosą ze sobą narkotyczność a’la „Deep” – jeden ze słynniejszych singli grupy. „Presence” jest genialnym „przerywnikiem”. Słyszymy głos przypominający głos pastora głoszący, że „life is eternal”. Monolog ten jest jakby odpowiednikiem skeczy Billa Hicksa, których użyli muzycy Tool na swym drugim wydawnictwie. Przynosi na myśl opozycję: europejska skłonność do solenności – amerykański kunszt prześmiewczości. Po pastorze słyszymy klawisze niczym wyjęte z utworów The Doors, które przechodzą w smyczki i miękki kobiecy wokal: „Only you can heal…”. „A Simple Mistake” rozpoczyna się urywanym śpiewem bezapelacyjnie kojarzącym się z „In My Time Of Need” Opeth z ich najłagodniejszego dzieła. Druga część utworu jest swego rodzaju „modlitwą na dwa głosy”. Końcówka kompozycji swą siłą znów przypomina Opeth, ale z czasów „Blackwater Park”. Utwór następny przynosi z kolei na myśl „Arriving Somewhere But Not Here” Porcupine Tree (tak na marginesie: Steven Wilson zmiksował „WHBWH”). „Get Off, Get Out” to świetny soundtrack autostradowy. Senny wokal pierwszych minut utworu nr 10 zdaje się być przefiltrowany przez słuchawkę telefonu starego typu.

Nagle nabiera jednak wyrazistości zachowując jednocześnie kocią powolność oraz zadziorność najbardziej psychotycznych utworów Alice In Chains. Album kończy kompozycja instrumentalna łącząca w sobie siłę oraz niepokój utworu „Wings Of God” z płyty „Judgement”. Monolog splata się z dźwiękami gitary, by znów przejść w monolog przypominający głosy dochodzące nas z megafonów lotniskowych. Lądowanie, w rzeczy samej.


HYDE PARK

WOKÓŁ TEMATYKI POSTCZŁOWIEKA 48

M ACIEJ PAJEK w sobie coś z wróżenia: zależna jest głównie Pisanie o nawet niezbyt odległej przyszłości od ludzkiej psychiki i szczęścia w prognozojest zadaniem niemal zawsze skazanym na waniu; aby móc wywróżyć najbardziej prawklęskę. Prawdopodobieństwo ziszczenia się dopodobny sposób zaistnienia istoty prognoz maleje wprost proporcjonalnie do postludzkiej należy tak jak wróżbita uważnie wzrostu odległości w czasie. Futurologia jest obserwować otoczenie, w dodatku w wielonauką okrutnie niepewną, zaś zajmujący się aspektowym ujęciu. Można mieć wątpliwonią ludzie poruszają się w zasadzie po ści co do sensu takich rozważań; czas i tak omacku, gdyż nadchodzące czasy zwykle pokaże jaki kierunek obiorą zmiany i czy poodbiegają znacznie od oczekiwań. Omawia- wstanie postczłowieka stanie się faktem hinie tematu postczłowieka jest zadaniem storycznym czy też pozostanie domeną szczególnie trudnym, nawet jak na futurolo- dociekań fantastyki. Tym niemniej pokusa giczne standardy, bowiem nie da się do koń- tego swoistego wróżenia jest bardzo silna; ca zdefiniować postczłowieka ani jeżeli prognozy okażą się błędne – nic się nie umiejscowić go w jakimś punkcie na osi stanie, jeżeli zaś sprawdzą się chociaż po czasu. Można jedynie określić jego najbarczęści, będzie to ogromnie satysfakcjonujądziej ogólne cechy oraz zakreślić rejony, ce. Poruszanie zatem tej tematyki jest niejaw których mógłby pojawić się w danej poko aktem narcystycznym z mojej strony, staci, a takich możliwości jest mnóstwo. pomijając sam fakt przyjemności jaką czerW dodatku każdą da się osiągnąć różnymi pię z rozważań tej natury i wysiłku umysłodrogami. Problematyka postczłowieka ma wego, jaki w nie wkładam. O ile zazwyczaj

opisując jakiś problem posiada się jakieś konkretne źródła, w przypadku zagadnień futurologicznych jest o nie niezmiernie trudno. W tym przypadku fundament do budowania tychże rozważań jest również bardzo kruchy. Poza nielicznymi źródłami w naukowej fantastyce i pracach z zakresu futurologii, których wartość ocenić jest niezwykle ciężko, można odwoływać się wyłącznie do jakże niepewnej wiedzy o człowieku: psychologii, socjologii a także filozofii. Na koniec pozostaje komparatystyczne ujęcie rozwoju cywilizacyjnego ludzkości i wyniesienie zeń analogii w jakąś przyszłość. Wracając jednak do źródeł bezpośrednich, czyli do dorobku futurologicznego oraz fantastyczno-naukowego, które czasem ciężko od siebie odróżnić a także oddzielić - ich ilość jest naprawdę skąpa. Z pewnej konieczności źródła, o których mówię stanowią nasz narodowy dorobek; powodów zaś takiego stanu


rzeczy jest kilka. Przede wszystkim nauka futurologii doczekała się w naszym kraju postaci kluczowych dla naszych rozważań: Stanisława Lema oraz Jacka Dukaja, z których pierwszy dał w swych dziełach najsolidniejsze podstawy, zaś drugi wydobył interesujące nas zagadnienie na światło dzienne nadając mu jednocześnie nazwę. Po drugie rodzime źródła są bez wątpienia najlepiej przyswajalne (choć język tych konkretnych źródeł do najłatwiejszych nie należy) i najłatwiej dostępne, z subiektywnego zaś ujęcia – najbardziej wiarygodne. Deliberowanie nad istotą postludzką przypomina budowanie jakiejś monstrualnej konstrukcji na niepewnych fundamentach, w dodatku z lichego materiału. Utrzymanie jakiejkolwiek spójności logicznej, nie mówiąc już o wiarygodności w kontekście prawdopodobieństwa wystąpienia przewidywanych (wywróżonych) zjawisk wymaga zaawansowanej ekwilibrystyki, tak językowej, jak i strukturalnej. Snucie tych wywodów zmusiło mnie do użycia specyficznej terminologii, która wymaga wyjaśnienia, często zaś uogólnienia. Należy także ostrzec, iż niniejsza praca bynajmniej nie wyczerpuje tematu, ani do jego wyczerpania nie pretenduje. Jej celem jest jedynie przybliżyć problem i spośród dostępnych sposobów (bowiem ciężko czasem pisać o drogach) powstania postczłowieka wybrać kilka najbardziej prawdopodobnych (choć

czasem chciałoby się wybrać te mniej praw- w jakimś kluczowym aspekcie człowieczeńdopodobne, ale subiektywnie właściwsze, stwo. Szeroka definicja człowieka jest do tekolidowałoby to jednak z pewnym, w przygo niezbędna, bowiem nowy gatunek może bliżeniu chociaż, naukowym wyodrębnić się za pośredniccharakterem tych rozważań). twem różnych zjawisk Pojawienie się człowieka w każdej materii składającej spowodowało zakłócenie By móc snuć rozważania się na człowieczeństwo. naturalnego stanu rzeczy o postczłowieku, należy spreChoć taka transformacja bęi wprowadziło, wraz cyzować wpierw fundamenty, z rozwojem nauki, dzie całościowa, to zmiany, na których je oprzemy. jakie zajdą w dużej mierze możliwość ingerencji Konieczne jest przede zależą od stanu wejściowew dobór naturalny wszystkim określenie, czym ów postczłogo, przyczyny, która je zapoczątkuje. Postwiek właściwie jest, czyli sformułowanie od- człowiek może zaistnieć w wyniku przemian powiedniej definicji. Na termin składa się na przede wszystkim technicznych, biologiczprzedrostek „post-” oraz słowo „człowiek”, nych, bądź psychospołecznych i choć każda a więc - za słownikiem języka polskiego - na z nich zainicjuje także te pozostałe, kogoś lub coś, co nastanie po człowieku, bę- to będą one podporządkowane tej pierwszej dące jego późniejszą formą. By dowiedzieć przyczynie. Istotne będzie także, czy posię, kim postczłowiek może być, należy okre- wstanie istoty postludzkiej będzie procesem ślić, czym jest jego stadium poprzedzające stosunkowo długotrwałym, przypominajągo, a więc człowiek. Posłużę się szeroką de- cym ewolucję biologiczną, czy też nastąpi finicją człowieka, jako przedstawiciela ssaon skokowo. Przyjrzyjmy się zatem kilku najków naczelnych z rodziny człowiekowatych bardziej prawdopodobnym drogom powsta(Homo sapiens sapiens), istoty o najwyżnia postczłowieka. szym stopniu świadomości z zamieszkujących Ziemię, która wytworzyła kulturę Jak wiadomo, ewolucja jest szczególnie poi cywilizację. Człowieka, z punktu widzenia wolnym procesem, który postępuje wraz ze tej definicji, należy traktować raczej jako zmianami danego biotopu. Pojawienie się pewne zjawisko, proces, który zaszedł na człowieka spowodowało zakłócenie naturalZiemi, a nie jako gatunek w rodzaju, np. nego stanu rzeczy i wprowadziło, wraz z rozszympansa, czy delfina. Postczłowiek będzie wojem nauki, możliwość ingerencji w dobór zatem czymś, czego już człowiekiem nazwać naturalny. Biologiczna droga powstania nonie będzie można, bowiem przekroczy on wego gatunku postludzkiego będzie biegła


HYDE PARK

50

torami zależnymi od cywilizacji, a zmiany nowego środowiska. Zwiększona lub zmniejgeno- i fenotypu ludzkiego mogą następoszona grawitacja zaowocuje zmianami wać tak w wyniku procesów spontaniczproporcji i wielkości ciała oraz muskulatury; nych, jak i mutacji kontrolowanych. jeszcze dalej idące skutki może dać wystaAntropologia obserwuje istotne zmiany wienie na zwiększone promieniowanie, w organizmach ludzi, które zachodzą na co niewątpliwie dotknęłoby wielopokolenioprzestrzeni poznanych dziejów. Cywilizacja we wyprawy ku innym systemom słoneczsprawiła i sprawia, że średnia długość ludznym. Są to jednakz miany, które zacho kiego życia znacznie się wydłużyła, coraz -dziłyby raczej bez świadomej interwencji. lepsze warunki bytowania zmieniły organiPowstanie nowych warunków bytowania zmy, można zaobserwować stopniowy zanik dla człowieka, czy to na gruncie cywilizacyjowłosienia, wzrost manym, czy biologicznym, pociągnie sy mózgu, zmiany za sobą zmiany w każdym innym Zmiany w biologicznym w kośćcu i muskulatu- rozwoju przeciętnego osobnika aspekcie funkcjonowania ludzkorze oraz uwydatnienie mogą skutkować skróceniem, ści. Zajdzie przede wszystkim się lub atrofię niektópotrzeba rewizji poglądów natury bądź wydłużeniem czasu rych zmysłów. Gatunek dojrzewania, tak płciowego, moralnej, co do modyfikacji, bądź ludzki może wyewolu- jak i psychicznego nowych form przystosowanych ować w kilka różnych do nowych warunków. Istnieje form, które będą różniły spore prawdopodobieństwo wysię od siebie daleko bardziej, niż dzisiejsze łamania się pewnej, zapewne dość licznej rasy. Mocno stechnicyzowane społeczeńgrupy mającej odwagę i walczącej o prawo stwa mogą wytworzyć drobne cieleśnie, do ingerencji w ludzki genom, co może skutbezwłose istoty o masywnych mózgach, kować rewolucją psychologiczno – społeczzręcznych, choć wątłych kończynach z zani- ną. Istnieje także możliwość zaistnienia kającymi narządami węchu, za to z rozwinię- chętnych do utrzymania swojego biologicztymi narządami wzroku; istoty nego status quo, podtrzymujących tradycje przystosowane do obsługi wykonujących ortodoksyjnych Homo Sapiens za wszelką większą część pracy maszyn. Zasiedlanie cenę. Zmiany biologiczne skutkujące rozwoinnych światów, terraformacja planet, księjem tkanki nerwowej, powiększaniem natużyców i długotrwała eksploracja kosmosu ralnych możliwości ludzkiego mózgu mogą mogą zaowocować zmianami najlepiej przy- spowodować gwałtowne przemiany światostosowującymi kolonistów do warunków poglądowe oraz zainicjować rozwój już ist-

niejących i powstanie nowych struktur społecznych. Zmiany w biologicznym rozwoju przeciętnego osobnika mogą skutkować skróceniem, bądź wydłużeniem czasu dojrzewania, tak płciowego, jak i psychicznego. Rozwarstwienie się społeczeństwa podzielonego na nowe gatunki zrodzi potrzebę zrewidowania pojęcia równouprawnienia, jedności społecznej i kulturowej, do której dąży się współcześnie. Zmiany, o których mowa, mogą zostać także zainicjowane poprzez zjawiska społeczno – psychologiczne. Wraz z postępem zmienia się sposób postrzegania świata, zależny od danego kręgu kulturowego. Inne zmiany społeczne zachodzą w społeczeństwach zbudowanych na różnych podstawach, np. religijnych (krąg chrześcijański, islamski, itp.), czy politycznych (kapitalizm, socjalizm). Podziały nie są oczywiście proste i jednoznaczne, stale mieszają się, mają ze sobą więcej lub mniej wspólnego, łączy je często wspólna przeszłość itp. Społeczności charakteryzują się różnym tempem zmian, jak również różnią je preferencje, co do wyboru ich zakresu oraz wpływ, jaki wywierają na pozostałe. Dopuszczalność zmian, czy rozwoju, inwestowanie w dane dziedziny nauki, czy techniki jest determinowana przez ogół zasad wyznawanych przez decydentów. Nie jest możliwe do przewidzenia, który krąg kulturowy okaże się najlepiej


przystosowany, czy nastąpi jego hegemonia, wzbudziłby osobnik przybyły z przyszłości czy też społeczności o różnym tempie i zaodległej np. o lat pięć tysięcy, zakładając kresie rozwoju będą ze sobą koegzystowały, oczywiście pewną ciągłość gatunkową. wreszcie, czy zmiany takie okażą się na tyle Choćby był w swoich czasach typowym obyistotne, by mogły wpłynąć poważnie na watelem, dziś jawiłby się z pewnością jako ewolucje gatunku ludzkiezjawisko zupełnie obce. go. Nie musimy jednak wy- Kultura psychodeliczna Istnieje bardzo ciekawa wizja biegać w przyszłość, by zrodziła zupełnie nowy sposób rozwoju gatunku ludzkiego, uzyskać pewność, że zmia- myślenia człowieka, zainicjowana niewątpliwie ny takie nastąpią, a ich wy- całkowicie niezależny przez zmiany społeczne, któnik będzie dla nas czymś ra ma pewną szansę na zreod rozwoju technicznego w wysokim stopniu obcym; alizowanie się. Mowa tu wystarczy spojrzeć w przeo rewolucji duchowej, a konszłość. Nie ulega wątpliwości, że człowieka kretnie tej związanej z kulturą psychodeliczwspółczesnego oddziela od jego przodków ną. Rewolucja psychodeliczna jest przepaść tym większa, im bardziej odległe zjawiskiem, którego nie można, pomimo od siebie czasy chcemy porównać. Prawdo- prób, lekceważyć, otwiera ona bowiem całpodobnym jest, że w czasach np. wędrówek kowicie nieznane przed nią pole dla ewolucji ludów pojawienie się w jakiejś osadzie gatunku. Kultura psychodeliczna zrodziła zuwspółczesnego metroseksualnego nastolat- pełnie nowy sposób myślenia człowieka, całka wywołałoby znaczące poruszenie, będące kowicie niezależny od rozwoju technicznego, wynikiem przede wszystkim różnic w wyglą- a mogący zaistnieć wyłącznie dzięki specydzie zewnętrznym (pojawia się olbrzym, ficznej dla gatunku ludzkiego fizjologii. Znao wyjątkowo obcym wyglądzie, zapachu, ne od początków ludzkości zjawiska odziany w szaty o nieznanej fakturze, kroju, psychiczne wywołane przez niektóre subkolorach, z mówiącymi pudełkami, świecąstancje chemiczne stworzyły swoiste wspólcy, gładszy niźli posągi w rzymskiej świątynoty świadomościowe, które wytaczają ni), ale także i obyczajów (gdyby pominąć nową drogę dla rozwoju świadomości, pobarierę językową). Jeszcze większe różnice czucie zjednoczenia ze Wszechświatem oraz dałoby się zaobserwować, gdyby taki osobzupełnie nową moralność, nieznany dotychnik pojawił się gdzieś w środkowym paleoli- czas ogółowi sposób na samodoskonalenie. cie, w wiosce łowców reniferów. Pomimo prób tłumienia, lekceważenia, czy Podejrzewam, że nie mniejsze zdumienie nawet zwalczania ruchu – jest on faktem;

pozostaje wierzyć, że jedyną przeszkodą dla jego sukcesu jest czas. Jednak ze względu na to, że spodziewane efekty rozprzestrzenienia się i dominacji cywilizacji psychodelicznej z jednej strony odbiegają mocno od tematu, a z drugiej są mu bliskie o tyle, że stają się katalizatorem zmian opisanych powyżej i dalej, zainteresowanego Czytelnika odsyłam do innych źródeł traktujących o tym temacie. Pomimo tego, że oba powyższe uwarunkowania są niewątpliwie ważne, a ich rola może okazać się znaczna, to głównym, a przynajmniej bezpośrednim czynnikiem determinującym zmiany gatunkowe jest bez wątpienia rozwój naukowo – techniczny. Celowo pominąłem jego aspekty przy omawianiu dwóch uprzednich podstaw dla powstania postczłowieka, by nie zakłócać ich roli, w istocie ważnej, jednak podporządkowanej faktycznej przyczynie i zarazem skutkowi postępu. Nauka i technika, jak powszechnie wiadomo, pozwalają lepiej zrozumieć rzeczywistość, w której ludzkość funkcjonuje, a także przełamać ograniczenia, które narzuca nam nasza życiowa przestrzeń oraz fizjologia. Nauka i technika rozwijają się w ogromnie szybkim tempie, stale poszerzając zakres swojego zainteresowania i wpływów, stąd różnych dróg dla rozwinięcia się nowego gatunku jest mnóstwo. Rozwój naukowo techniczny pozwala nam na modyfikacje samych siebie, wytwarzanie


HYDE PARK

52

narzędzi ułatwiających opanowanie własnych ograniczeń, transformacje środowiska a także na tworzenie nowych bytów i nowych środowisk, a nawet światów. Stosunkowo nowe dziedziny nauki, takie jak biotechnologia, neurobiologia w połączeniu z elektroniką i informatyką kreują nowe możliwości w pokonywaniu ograniczeń ciała i umysłu. Uważam, iż jedynie kwestią czasu jest przełamanie społeczno – kulturowych ograniczeń nad badaniem ludzkiego genomu, modyfikowaniem go, a także zastępowania struktur białkowych innymi. Wraz z postępem naukowo-technicznym wzrasta rola pytania o istotę człowieczeństwa. Podana na początku bardzo szeroka definicja człowieka uświadamia, iż granica pomiędzy tym, kogo za człowieka można uznać, a tym, co już człowiekiem nie jest, jest bardzo płynna. Gwałtowne zmiany zachodzące dzięki rozwojowi nauki i techniki mogą spowodować albo rozszerzanie się definicji człowieka niemal w nieskończoność, albo zredefiniowanie go i wprowadzenie innych form, które znacznie przekraczają podstawowe o istocie ludzkiej pojęcie. Kluczowym elementem klasyfikacyjnym jest współcześnie samoświadomość, którą człowiek posiada aktualnie jako jedyny, przynajmniej w sposób umożliwiający powstanie społeczeństwa i kultury; drugim zaś jest przynależność gatunkowa. Wobec opisywanego wcześniej postępu kryteria owe mogą i zapewne będą wkrótce nie-

wystarczające, przede wszystkim dzięki rozwojowi techniki informatycznej dążącej do stworzenia maszyny obdarzonej samoświadomością, tzw. „sztucznej inteligencji”, a także dzięki stopniowemu porzucaniu ograniczeń, jakimi obarcza człowieka jego ciało. Istotnym problemem stanie się wkrótce powstanie struktur obdarzonych samoświadomością innych niż biologiczne. Jaki będzie status stworzeń obdarzonych inteligencją? Pomimo gatunkowego szowinizmu, zdrowy rozsądek nakazuje przypuszczać, że dość szybko uzyskają one pozycję równą, bądź nawet wyższą albo też całkowicie odmienną od, niejako standardowych, ludzi. Należy zdać sobie sprawę, że „sztuczna inteligencja” będzie najprawdopodobniej zupełnie inna od tej, która posiada człowiek, a kolejne generacje myślących struktur będą coraz bardziej oddalać się od ludzkiego pierwowzoru. Nie ulega, moim zdaniem, wątpliwości, że obdarzone inteligencją i samoświadomością nowe istoty, będą próbowały przełamywać, podobnie jak ludzie, swoje ograniczenia, a jako że ich procesy „umysłowe” będą prawdopodobnie znacznie szybsze od ludzkich, ich ewolucja może osiągnąć niewyobrażalne tempo i zasięg. Co czyniłoby maszyny sprawniejszymi od ich ludzkich ojców? Przede wszystkim brak ograniczeń biologicznych, możliwość łączenia się w agregaty dla rozwiązywania

coraz bardziej skomplikowanych problemów, niespotykana prędkość uczenia się, przetwarzania danych, komunikacji oraz brak barier kulturowych i psychologicznych (przynajmniej takich, jakie obserwujemy u siebie). Sztuczna inteligencja może stać się czymś w rodzaju supersawanta (rzecz jasna pozbawionego ludzkich ograniczeń), bowiem nie będą jej dotyczyć ludzkie ograniczenia w uczeniu się, a dostęp do zgromadzonych informacji będzie z naszego punktu widzenia w zasadzie zeroczasowy. Kolejne generacje tych istot, bo tak będzie należało je traktować będą coraz doskonalsze, rzecz jasna do momentu osiągnięcia krytycznego punktu najdoskonalszej struktury dla warunków panujących w naszym Wszechświecie, którą Jacek Dukaj nazwał Komputerem Ostatecznym, a opisał około dwóch dekad wcześniej Stanisław Lem jako GOD. Jest to, wg Dukaja, moment krytyczny dla rozwoju cywilizacji, jednak porzucę go na moment, by przedstawić inny aspekt postępu naukowo – technicznego. Rozwój możliwości intelektu nie dotyczy tylko struktur „sztucznych”, lecz także istot będących jeszcze ludźmi. Nauka w służbie człowieka może umożliwić mu przełamywanie kolejnych barier, które wyznacza nam nasza fizjologia, takich jak długość życia, trwałość naszych ciał, ograniczenia ludzkiego mózgu itp. Nowoczesna medycyna stopniowo przedłuża ludzkie życie, być może już


wkrótce będziemy mogli swobodnie operować swoim genomem, a także zespalać się z maszynami i ich rzeczywistością. Już teraz możemy obserwować stopniowe stapianie się człowieka i maszyny, szczególnie za pośrednictwem technologii teleinformatycznych. Bez wstawania z wygodnego fotela możemy realizować się w większości dziedzin życia, prowadzić wiele operacji na raz, niejako być w wielu miejscach jednocześnie zachowując integralność cielesną. Kwestią czasu jest opracowanie technologii pozwalających łączyć się bezpośrednio tkance nerwowej i zarazem naszej jaźni z cyberprzestrzenią, bez potrzeby korzystania z pośrednich urządzeń wejścia i wyjścia. Miniaturyzacja umożliwia łączenie ciała z maszynami, a stale rozwijająca się nanotechnologia pozwoli przełamać kluczowe ograniczenia. W „Czarnych oceanach” przedstawiona zostaje nam wizja ludzi wyposażonych w szczepki, czyli w komputer zespolony z układem nerwowym i połączony z Siecią. Nie dość, że umożliwia to ustanowienie interfejsu cybernetycznego z własnymi zmysłami (obraz przekazywany do ośrodków wzroku oraz inne wrażenia zmysłowe do odpowiednich partii mózgu), to jeszcze, dzięki stymulacji, przekroczenie pewnych biologicznych ograniczeń, takich jak zmęczenie, ból, a nawet starzenie (regulacja gospodarki hormonalnej, na dalszym etapie inżynierii genetycznej). Koncepcja ta

jest znacznie poszerzona w powieści „Perfekcyjna niedoskonałość”, gdzie dzięki kopiom zapasowym frenu, czyli zespołu cech osobniczych, wspomnień i wszystkich danych odpowiedzialnych za zdefiniowanie danego bytu jako konkretnego osobnika, możliwe jest sui generis zmartwychwstanie oraz de facto życie wieczne. Być może kwestią czasu jest przeniesienie swojej świadomości na nośnik inny niż białkowy, a dzięki temu możliwość powstania de facto nowego gatunku, bo choć pierwotna jaźń, czy też duch będą pochodzić od człowieka, nowe możliwości upodobnią go raczej do owej rozwijającej się równolegle inteligencji „sztucznej”. Skoro zatrze się granica miedzy człowiekiem, a maszyną, na arenie świata pojawią się byty zupełnie nowe, niebędące ani jednym, ani drugim, czyli właściwi, wg terminologii Dukaja, postludzie. Ich istnienie spowoduje falę przemian społeczno – kulturowych, powstanie nowych struktur, konieczność wypracowania narzędzi komunikacji międzygatunkowej oraz rewolucję prawno – ekonomiczną. Niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak rozwinie się kultura postludzi, a tym bardziej inteligencji „sztucznej”, jednak wysoce prawdopodobne jest, że będzie tak znacząco odmienna od dorobku ludzkich przodków, że stanie się, jeśli nie nieopisywalna, to przynajmniej wysoce niezrozumiała. Rozważania o tak zaawansowanej technolo-

gii są już na tym etapie niezwykle trudne. O ile Lem zdaje się unikać błądzenia w aż tak odległe rejony (poza Enefercami, czyli przedstawicielami Najwyższej Fazy Rozwoju z opowiadania „Altruizyna”, choć jest to opowieść pisana pół żartem), o tyle Dukaj przekracza znacznie granicę komputera ostatecznego, który umiejscawia na swojej krzywej progresu dokładnie w połowie. Od tego miejsca zaczynają się próby manipulacją prawami Wszechświata, którą Dukaj nazywa meta-fizyką. Założenie jest stosunkowo proste: skoro osiągnęło się doskonałość dla warunków panujących w tym Wszechświecie, należy zacząć manipulować tymi warunkami i tworzyć, bądź poszukiwać wszechświata o optymalnych warunkach, najdoskonalszych dla wszystkich możliwych wszechświatów. Aby tego dokonać, inżynieria meta-fizyczna musi operować wysoce zaawansowanymi technologiami, które pozwalają na dowolną manipulację czasoprzestrzenią. Konstrukty o parametrach doskonalszych od panujących w naszym Wszechświecie, w istocie odrębne wszechświaty, które funkcjonują jako samodzielne, samoświadome byty określa Dukaj mianem Inkluzji. Progres, czyli rozwój każdej możliwej cywilizacji kończy się w momencie odkrycia Inkluzji Ostatecznej, czyli ten najdoskonalszej dla każdego możliwego wszechświata, idealnego bytu równemu w zasadzie pojęciu Boga.


HYDE PARK

54

Przedstawiona powyżej wizja rozwoju człowieka, powstania nowego postludzkiego gatunku jest rzecz jasna wysoce uproszczona, wręcz utopijna, bo odarta ze wszelkich komplikacji, takich jak ludzka psychika, zdarzenia losowe, polityczne itp. Celem mojej pracy nie było jednak wykreślenie precyzyjnej wizji przyszłości, lecz możliwych efektów rozwoju gatunku. Omawiani futurolodzy widzą drogę rozwoju cywilizacji jako skończoną, z czym trudno się nie zgodzić patrząc na ów koniec. Nasza pozycja w czasoprzestrzeni zmusza nas niestety do teoretyzowania, choć z drugiej strony możemy pozwolić sobie na konstruowanie niesprawdzalnych hipotez. Jak już wspominałem na początku, futurologia to w dużej mierze wróżby, a wyniki dla tych związanych z niezakłóconym rozwojem cywilizacyjnym są bardzo obiecujące. Wizja postczłowieka bardzo ściśle wiąże się z nurtem transhumanizmu, którego jednym z celów jest umożliwienie samodoskonalenia się gatunku poprzez przełamanie barier, które rozwój hamują. Możemy więc zapomnieć o szybkim powstaniu postczłowieka, jeśli nie wyzbędziemy się nawarstwionych przez lata ograniczeń, jakie narzuciły nam kultura i religia oraz wyrosła na ich gruncie etyka. Współcześnie ludzkość zdaje się hamować pewne kierunki rozwoju ograniczając wysoce możliwości łączenia różnych nauk w służbie postępu. Musimy postawić sobie jednak pytanie, czy jest sens

za wszelką cenę utrzymywać dotychczasowy stan istoty ludzkiej w kontekście jej przynależności gatunkowej. Rozważania takie rodzą kolejne, bardzo istotne wątpliwości, mianowicie: co czyni nas ludźmi i dlaczego mamy sami, niejako dobrowolnie hamować swój rozwój, a także dlaczego swoimi decyzjami mamy zmuszać do tego innych. Przedstawiłem powyżej jedynie drobny wycinek problemu postczłowieka, ten futurologiczny, istnieją jednakże i inne. Ta wizja jednak, by się ziściła, wymaga bądź bardzo długiego czasu, bądź przełamania barier kulturowo – moralnych. Powstanie gatunków postludzkich wydaje się być nieuniknione, a sama idea ulokowana jakby poza czasem. Bibliografia: 1. Stanisław Lem, Summa technologiae, Kraków : Wydawnictwo Literackie, 1964, 2. Stanisław Lem, Fiasko, - Kraków : Wydawnictwo Literackie, 1987, 3. Jacek Dukaj, Perfekcyjna niedoskonałość, - Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2004, 4. Jacek Dukaj, Czarne oceany, - Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2005,


Maciej Stobierski


NAUKI SPOナ・CZNE

56


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.