MAJ 2013
ĆWICZENIA Z KOBIECOŚCI
FOLKOWE WNĘTRZA
MARTA KOCHANEK
SYLWIA CHUTNIK
MARGARET THATCHER
Redaktor naczelna
Współpraca
Gosia Szwed lejdiz.magazine@gmail.com
Baby Lejdiz Gosia Szwed
Design and Layout
Agnieszka Steur
Anastazja Kudra anastazja.kudra@gmail.com
Lifestyle Agnieszka Szmidel
Cover photo
Patrycja Beniek
Vivienne Westwod
Maja Szymczyk
kolekcja SS2013
Nina Śmieszek Agnieszka Czerwińska Kultura Magdalena Smolarek Agnieszka Steur Iza Smolarek Gosia Furlong Podróże Karolina Markocka Ewa Kulak Agnieszka Malonik Agnieszka Steur Rak w szpilkach Grzegorz Pawlak Gosia Szwed oraz Ariel Da Snapper Klaudia Kaczmarek Katarzyna Czarczyńska Anna Dobiecka
KONTAKT lejdiz.magazine@gmail.com www.lejdizmagazine.com
02
Nadeszła nam wiosna, odkurzamy szafy, wyrzucamy zbędne kawałki materiałów i stroimy się od nowa. Przybliżamy zatem trendy i zachęcamy do eksperymentowania. Nieco kultury i inspirujących postaci. Świeżo, przejrzyście, na nowo. Jak Wam się podoba?
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do lektury, Gosia Szwed
W NUMERZE
Witamy w drugim numerze Lejdiz Special!
04 Farbotka 18
Królestwo kobiet
30
Wiosenne trendy
38
Chulaj dusza
46
Wywiad z
Sylwią Chutnik 56
Folkowe wnętrza
68
Wywiad z
Martą Kochanek 90
Ćwiczenia z kobiecości
96
Rak w szpilkach
98
Wywiad z
dr. Kończakiem 104
Sylwetka Margaret Thatcher
112
Hymenoplastyka
120
Make up Trendy 2013
142
Podróże: RPA
158
Poród: droga przez mękę
164
Wywiad z
Marią Peszek
KONTAKT lejdiz.magazine@gmail.com www.lejdizmagazine.com
03
10 04
FARBO FARB
POZNAŁYŚMY SIĘ W NIETYPOWY SPOSÓB. KUPIŁAM JEJ TORBĘ, BĘDĄC NA WAKACJACH W POLSCE. NIE MOGŁAM SIĘ OPRZEĆ FOLKOWEJ TOREBCE Z FILCU, Z HAFTEM ZNAJOMEJ BABY. NIESTETY URWAŁ MI SIĘ PASEK WIĘC ZWRÓCIŁAM SIĘ DO JULIANY O NOWY. DZIŚ NOSZĘ JUŻ TRZECIĄ TORBĘ FARBOTKI- TYM RAZEM Z CZASZKĄ, WYSZYWANĄ SREBRNĄ NICIĄ. AUTORKA TYCH TOREK TO OSOBA NIEZWYKLE UTALENTOWANA, PEŁNA ENERGII I KREATYWNA JULIANA FARBOTKO- BYRYS. NAZYWAJĄ JĄ FARBOTKA. STOI ZA ORYGINALNĄ MARKĄ, INSPIROWANĄ SŁOWIAŃSKIM FOLKIEM. ROBI TORBY, BUTY, SUKIENKI, PORTFELE. JEST EMIGRANTKĄ W POLSCE, BOWIEM JEJ OJCZYZNĄ JEST BIAŁORUŚ. DOSKONALE JEDNAK PIELĘGNUJE POLSKIE DZIEDZICTWO NARODOWE, O KTÓRYM CZĘSTO ZAPOMINAMY- HAFTY KRAKOWSKIE, ŁOWICKIE, INSPIROWANE LUDOWYMI WYCINANKAMI, KWIATAMI, WZORAMI GRAFICZNYMI. DZIŚ OPOWIADA WAM O SOBIE, ŻYCIU W POLSCE I SWOICH PROJEKTACH.
Rozmawia Gosia Szwed
OTKA
05
Witaj Juliano, przyjechałaś do Polski z Białorusi, dlaczego? Do Polski przyjechałam z rodzinnego kraju, aby studiować. Na skutek splotu różnych okoliczności zostałam tutaj jednak na dłużej i teraz swoją przyszłość wiążę właśnie z Polską. Ciężko się żyje emigrantce ze Wschodu w Polsce? Na początku było mi trudno ze względu na barierę językową. Po polsku umiałam powiedzieć jedynie kilka podstawowych słów. Szybko jednak pokonałam tę przeszkodę. Obecnie nie doświadczam większych kłopotów ze względu na swoją narodowość, a wręcz przeciwnie, jestem traktowana przez Polaków bardzo ciepło i serdecznie.
Twoje torebki to rękodzieło artystyczne, czy czujesz się bardziej artystką czy businesswoman? W początkach mojej pracy zależało mi przede wszystkim na tym, aby realizować swoje twórcze zainteresowania, by tworzyć piękne przedmioty. Potem pojawił się pomysł założenia firmy, byłam zatem zmuszona do wejścia w nową rolę, z którą wiązało się wiele obowiązków. Staram zachować w sobie harmonię pomiędzy twórczą a praktyczną stroną mojej osobowości, tak by jedna nie przerosła drugiej. 06
07
08
Czy w twojej rodzinie też ktoś zajmował się robieniem torebek czy krawiectwem? Wśród moich bliskich zawsze były osoby, które parały się artystycznymi zajęciami, tak jak moi rodzice, którzy wytwarzają ozdoby ze szkła, witraże. Kobiety z mojej rodziny szyły dla siebie proste ubrania, przerabiały także odzież nadając im fantazyjny wygląd; z tego co wiem w Polsce też wiele osób tak robiło w czasach, gdy moda była „towarem ekskluzywnym”. Do tej pory nikt z krewnych nie zajmował się szyciem torebek, jestem więc pionierką pod tym względem. Skąd pomysł na wykorzystanie wzoru ludowego? Chciałam, by w moich projektach było coś, co odróżniać je będzie od twórczości innych projektantów. Postawiłam na motywy ludowe krajów słowiańskich, ponieważ nawiązują one do moich korzeni, do stron z których pochodzę. Z wykształcenia nie jesteś projektantką mody, ani nie ukończyłaś żadnej artystycznej uczelni. Czy długo uczyłaś się warsztatu i kto Ci pomógł? Częściowo ten brak odpowiedniego wykształcenia utrudnił mi start, ponieważ nie miałam możliwości poznać profesjonalistów z branży modowej. Jednak z drugiej strony był to mój atut, gdyż pozwoliło mi to uniknąć wchodzenia w sztywne schematy, więcej zależało od mojej inwencji i spontaniczności. Przy moich pierwszych projektach mogłam liczyć na pomoc doświadczonych krawcowych. Przyznaję jednak że pierwsze torebki były proste i niedoskonałe. Uczyłam się na własnych błędach, nie jest to może najszybsza droga do sukcesu, ale daje wiele satysfakcji.
09
Co jeszcze robisz poza fantastycznymi, filcowymi torebkami? Oprócz torebek filcowych są także takie wykonane z materiału na przykład jeansu czy lnu. W swoim dorobku mam także kolekcję dzianinowych sukienek oraz buty wykonane ze skóry i filcu. Wszystkie te elementy zawierają oczywiście haftowane aplikacje w słowiańskim stylu. Zainteresowały mnie buty, które projektujesz, co jest dla nich pierwowzorem? To chyba jedyna taka oferta na rynku... Inspiracją do zaprojektowania serii obuwia stały się walonki, buty wykonane w całości z filcu, bardzo popularne we wschodnich krajach. Pomyślałam że trzeba je udoskonalić, tak by były bardziej trwałe i nadawały się na deszczową pogodę, dlatego Farbootki uszyte są częściowo ze skóry. W sklepach obuwniczych pojawiają się buty z filcowymi cholewkami, jednak są pozbawione haftu, a to on nadaje tego typu butom lekkości i kobiecości. Ostatnio twoje produkty zaczęły promować także celebrytki, trudno jest namówić kogoś znanego do promocji? Ludzie mediów doceniają rękodzieło. Tego typu dodatki dają im gwarancję oryginalności wyrobu. Sami niejednokrotnie musieli też torować sobie drogę do sukcesu, dlatego wielu z nich ze zrozumieniem traktuje tych, którzy znajdują się w początkach swojej kariery.
10
Ciężko się robi biznes w Polsce? Pod względem wszelkich formalności, opłat i dokumentacji, nie jest łatwą sprawą prowadzić własną działalność. Jeśli jednak paliwem napędowym biznesu jest prawdziwa pasja, a nie chęć zysku, to wszelkie niedogodności pokonywane są dużo łatwiej. Eksportujesz swoje wyroby także na Białoruś i do innych państw? Sprzedaż prowadzona za pośrednictwem Internetu powoduje, że dystrybucja moich torebek czy innych projektów nie ogranicza się wyłącznie do Polski. Otrzymuję zamówienia nie tylko z Białorusi, a z każdego zakątka świata Nie tęsknisz za domem, chcesz tam wrócić kiedyś? Rodzinne strony odwiedzam regularnie, kilka razy w roku. Ostatnio rzadziej ze względu na ogrom zajęć związanych z pracą. Nie planuję powrotu na Białoruś na stałe, chociaż zawsze będę związana z ojczystym krajem przez więzy krwi i ogromny sentyment. Czy Polska fascynuje cię w jakiś szczególny sposób, że postanowiłaś przekazać dziedzictwo narodowe w ten dość oryginalny sposób? W Polsce istnieje ogromny potencjał jeśli chodzi o kulturę ludową, bo w zależności od regionu jest ona nieco odmienna. Inaczej wyglądają góralskie parzenice, inaczej strój krakowski, jeszcze inaczej wzory z okolic Mazowsza. Polacy sami nie doceniają tego bogactwa, dopóki nie zauważy go ktoś z zewnątrz. 11
12
13
Czy planujesz także rozwinąć działalność i zająć się haftowaniem np. wzoru Azteków albo marokańskich mozaik? Przede wszystkim stawiam na wzornictwo wywodzące się z krajów słowiańskich, to z nich czerpię inspiracje, do tej pory były to elementy polskie, rosyjskie, białoruskie i czeskie. Mimo iż fascynuje mnie kultura etniczna z dalszych rejonów świata, to jednak chcę aby moja twórczość promowała to, co mi najbliższe, co uderza w tę sentymentalną słowiańską strunę. Twoje projekty doskonale wpisują się w trend podróżnika, lansowany na sezon wiosna- lato 2013.Podążasz za trendami? Trendy w modzie traktuję jedynie jako podpowiedź w jakim kierunku idzie moda. Poleganie wyłącznie na obowiązujących nurtach byłoby jednak powielaniem rzeczy już istniejących. Najważniejsza jest oryginalność wyrobu, która niejako przy okazji dobrze prezentuje się w towarzystwie innych rzeczy pojawiających się na wybiegach. A jak zmieniło się Twoje życie osobiste odkąd zaczęłaś produkowac torebki i buty na skalę bardziej masową, dużo czasu zajęło ci pozyskanie powiedzmy pierwszej setki klientów? Moje życie nieustannie się zmienia, wraz z nowymi doświadczeniami. Wiem że również mój charakter uległ pewnym modyfikacjom, stałam się bardziej stanowcza i zdecydowana. Prowadzenie własnej firmy tego po prostu wymaga. Pierwsza przysłowiowa „setka” klientów przyszła dość mozolnie, w porównaniu do wzrostu zainteresowania jakiego doświadczam obecnie.
14
15
Czy można żyć dostatnio będąc artystką? „Dostatnie życie” to za dużo powiedziane, lecz przy rozsądnym gospodarowaniu środkami jest możliwe utrzymanie się z działalności związanej ze sztuką, zwłaszcza jeśli jest w niej element praktyczny. Jakie plany na przyszłość? Moje plany na przyszłość to tworzyć, tworzyć i jeszcze raz tworzyć. Chcę się nieustannie rozwijać, a wraz z tym rozwijać się będzie jakość tego co wychodzi spod moich rąk.
16
Planujesz może pokazy poza granicami Polski? Jeśli będę miała taką możliwość, to nie zawaham się z niej skorzystać, chociaż taki pokaz widziałabym w odleglejszej przyszłości. Póki co koncentruję się na „tu i teraz”, w którym jest wiele do zrobienia. Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę samych sukcesów.
17
18
KONGRES
KOBIET W DNIACH 20-21 KWIETNIA BIEŻĄCEGO ROKU ODBYŁ SIĘ PIERWSZY KONGRES KOBIET W WIELKIEJ BRYTANII. NAWIĄZUJĄC DO HASŁA PRZEWODNIEGO „INSPIRACJE, PASJE, SUKCES” GŁÓWNYM CELEM BYŁO PODKREŚLENIE OGROMNEGO UDZIAŁU POLSKICH KOBIET W ŻYCIU EKONOMICZNYM I SPOŁECZNYM W WIELKIEJ BRYTANII POPRZEZ PREZENTACJĘ ICH SUKCESÓW I DOKONAŃ ZAWODOWYCH.
Głównym organizatorem Kongresu Kobiet w UK było Zjednoczone Królestwo Polek, które jest inicjatywą społeczną prowadzoną pod przewodnictwem Pani Grażyny Czubińskiej. Patronatem tej imprezy byli J.E. Ambasador RP w Londynie - Witold Sobków oraz Stowarzyszenie Kongres Kobiet, z siedzibą w Warszawie.
19
20
21
DZIEŃ PIERWSZY Dzień Pierwszy Kongresu odbył się w dwóch miejscach. Podczas części pierwszej, która miała miejsce w Ognisku Polskim zostały przeprowadzone panele dyskusyjne. Ich zasadniczym celem było poruszenie tematów takich jak działalność Polek w różnych dziedzinach życia w UK tj. historii, sztuce, biznesie, mediach, polityce, środowisku naukowym oraz socjalnym. Zaprezentowano także wyniki badania ankietowego na temat sytuacji społecznej i aspiracji życiowych Polek i Polaków w Wielkiej Brytanii. Badanie na zlecenie Kongresu przeprowadził Polski Uniwersytet na Obczyźnie (PUNO).
Natomiast część druga została zorganizowana w murach Ambasady RP w Londynie, gdzie ogłoszono wyniki Plebiscytu ‘Polka Roku w UK’. Laureatką została Pani Agnieszka Kołek, główna organizatorka i kuratorka międzynarodowego festiwalu „Passion for Freedom”. Nagrodę główną unikatowy naszyjnik zaprojektowany i wykonany przez projektanta biżuterii Marcina Giebułtowskiego został wręczony przez Panią Marszałkinię Wandę Nowicką. Finalistki otrzymały także upominki ufundowane przez Ambasadę RP. 22
Pani Marszałkini uhonorowała także prowadzącą organizację “Barka UK”- Ewę Sadowską- zajmująca się prawami pracowniczymi w Wielkiej Brytanii, Barbarę Pokryszkę-Sołtys oraz Elżbietę Vine - założycielkę Fundacji Pomocy Polakom w Wielkiej Brytanii. Specjalną nagrodę otrzymała inicjatorka Kongresu Kobiet na Wyspach- Grażyna Czubińska. Z kolei Zjednoczone Królestwo Polek w UK przyznało tytuł Ambasadorki Zjednoczonego Królestwa Polek- Kasi Maderze- polskiej dziennikarce pracującej dla telewizji BBC. Zgromadzeni goście mieli również okazję podziwiać program artystyczny, przygotowany specjalnie na tę okoliczność przez Dagmarę Chmielewską. Gośćmi honorowymi dnia pierwszego byli Pani prof. Magdalena Środa, Pani Marszałkini- Wanda Nowicka, Pani Helena Miziniak, J.E. Witold Sobków oraz Konsul Generalny w Londynie - Pan Ireneusz Truszkowski.
23
24
25
Dzień drugi Dzień Drugi Kongresu miał miejsce w Polskim Ośrodku Społeczno - Kulturalnym w Londynie (POSK) i upłynął w duchu wszechstronnego udoskonalania się. Uczestnicy mieli możliwość wzięcia udziału w warsztatach prowadzonych przez specjalistów z różnorodnych dziedzin. Byli min. to Pani Monika Ślązak, która przybliżyła sztukę budowania związku, Pani Joanna Kołton, organizująca warsztat dla singielek, Pan Jakub Smolarek poruszający temat kobiet w biznesie, Pani Urszula Kaźmierska, Sabina Mazoruk oraz Pani Grażyna Czubińska prowadzące cykl warsztatów pt. ‘Kwiat Kobiety’ poświęconych zdrowiu, Pan Wojtek Kaczyk- life coach prowadzący warsztat o sztuce radzenia sobie z emocjami oraz Pani Jolanta Zgłobicka, która zdradziła tajniki makijażu.
26
27
Następne kroki Kongres spotkał sie z entuzjastycznym przyjęciem uczestniczek i uczestników. Podkreślali oni, ze Kongres stanowi pozytywna przeciwwagę do narracji prezentowanej na temat Polaków w brytyjskich mediach, inspirując i promując pozytywne przykłady działalności Polek i Polaków na emigracji. W dyskusjach panelowych pojawiał sie watek konieczności zbliżenia do siebie rożnych organizacji polonijnych i bliższej współpracy miedzy rożnymi pokoleniami Polek, a także sugestie wspólnych inicjatyw, które to tematy Beda przedmiotem kolejnego spotkania Komitetu Organizacyjnego. Agnieszka Kołek- zwyciężczyni Plebiscytu Polka Roku w UK edycja 2013 „Zapoczątkowałyście panie coś, co przyniesie bardzo dużo dobrego nie tylko dla kobiet wyróżnionych w finale, również dla tych które potrzebują tej jednej iskry by zacząć działać i zmieniać świat na lepsze!” Ewa Sadowska - Prezeska Zarządu Fundacji Barka UK i koordynatorka Europejskiej Sieci Integracji Migrantów „Całe wydarzenie było dla mnie i wszystkich osób, z którymi rozmawiałam, ogromnym przeżyciem, wiele sie nauczyłam od inspirujących kobiet, uczestniczących w Kongresie. Będę to wydarzenie długo pamiętać i wspominać, opowiadać i promować Zjednoczone Królestwo Kobiet i Kongres Kobiet w naszych środowiskach i wśród naszych partnerów w Europie i na świecie.”
28
Za nieodzowną pomoc, życzliwość i zaangażowanie nasze ogromne podziękowania otrzymuje:
Lejdizmagazine.com ___________________________________________________________________________________
W imieniu Polek, dla których zorganizowano Kongres Polskich Kobiet w Wielkiej Brytanii, serdecznie dziękuję za włożony czas i wysiłek. Wasze zaangażowanie przyczyniło się do bardzo istotnego sukcesu tego zawsze jedynego w swoim rodzaju wydarzenia.
Tylko poprzez współpracę i dzielenie się doświadczeniami, Kobiety będą mogły czynić świat lepszym. Dlatego serdecznie dziękuję za wcielanie w życie naszego hasła przewodniego: „Inspiracje – Pasje – Sukces”
Liderka Komitetu Organizacyjnego Kongres Polskich Kobiet w UK www.krolestwopolek.eu
Londyn, Kwiecień 2013
29
E
W SEN N
30
TRENDY
by peter pilotto
31
32
by peter pilotto
by issa
by issa
by feld
33
34
sister by sibling
35
36
by mary kantrazau
37
38
W ISTOCIE NIE MA ISTOTY HULAJ DUSZA, PIEKナ、 NIE MA!
39
WZRASTA POKOLENIE ZWANE „CLICK”, WIRTUALNE TWORY, KTÓRYM GROZI SCHIZOFRENIĄ JAK WYJDĄ ZE SWOICH ELEKTRONICZNYCH JASKIŃ. ISTOTY EMOCJONALNIE WYZUTE Z UCZUĆ, SZUKAJĄCE SUSBSTYTUTÓW REALNYCH WARTOŚCI, UCZUĆ I ŻYCIA. NIE MYŚLĄ BO NIE MUSZĄ, NIE ANALIZUJĄ BO NIE MA NA TO CZASU, INFORMACJA BIEGNIE TEMPEM RAKIETY, A NA SZUKANIE AUTORYTETÓW NIE MA JUŻ MIEJSCA. ZRESZTĄ GDZIE ONE SIĘ PODZIAŁY? MAM WRAŻENIE, ŻE WYGINĘŁY BEZPOWROTNIE. LUDZKĄ BOWIEM JEST SPRAWĄ BYĆ NIEDOSKONAŁYM, ALE COŚ, CO KIEDYŚ UWAŻAŁO SIĘ ZA WARTOŚĆ, DZIŚ JEST KWESTIĄ SPORNĄ . OTÓŻ KIEDYŚ WIERZONO NA PRZYKŁAD, ŻE ZŁE JEST CUDZOŁOŻENIE. DZIŚ JEST TO KWESTIA WYBORU, A AKCEPTACJA ZJAWISKA JEST TAK DALEKO POSUNIĘTA, ŻE NIE WYPADA WRĘCZ POZOSTAWAĆ WIERNYM A ROZWIĄZŁOŚĆ DEKLAROWAĆ NALEŻY. SEKS JEST KAWA Z MLEKIEM- SŁODKI, GORĄCY I POBUDZA ZMYSŁY.
40
KIEDYŚ NAMAWIANO DO MIŁOŚCI BLIŹNIEGO. DZIŚ MIŁOŚĆ A OWSZEM, ALE NAJWIĘKSZYM UCZUCIEM NALEŻY DAŻYĆ SIEBIE SAMEGO BOWIEM NATURALNE JEST TO, ŻE DRUGI CZŁOWIEK TO TYLKO Z FACJATY DOBRY, A WNĘTRZE MA SKAŻONE EGOIZMEM. ZATEM MOŻESZ LICZYĆ TYLKO NA SIEBIE. NAWET BEZDOMNYM NIE MOŻNA UFAĆ. SZERZĄ SIĘ MAFIE, WYKORZYSTUJĄ NAIWNYCH DO POMNAŻANA FORTUNY ZA POMOCĄ PODSTAWIONYCH AKTORÓW.
41
ZAWIESZONA KAWA Ostatnio w Polsce głośna stała się sprawa kawy. Nie za sprawą smaku, ani nawet jej wartości pobudzającej, a z powodu jej wartości altruistycznej. Sama idea pochodzi z Włoch i jest tak naprawdę świetną zabawą. Jeden kupuje „zawieszoną kawę”, drugi ją „odwiesza”. Bynajmniej pomysł nie był przeznaczony ani dla ubogich, ani bezdomnych. W Polsce ktoś wpadł na pomysł, że można kupować kawę dla ludzi, których na nią nie stać, co ma pozwolić potrzebującym napitek w razie konieczności. Chodzi np. o zabiedzonych ludzi bez dachu nad głową. Jednak i tym razem akcja okazała się chybiona. Po pierwsze bezdomny z zasady dostępu do internetu nie ma, a tam właśnie rozpowszechnia się masowo owa wiadomość, po drugie inwestygacja dziennikarska przyniosła negatywną odpowiedź- kawy za darmo nikt nie daje, nawet tam, gdzie rzekomo została już zapłacona z góry przez kogoś innego. Kłamstwem jednak karmi się teraz wszystkich niczym gęsi wstrętną paszą przez rurę, prosto do żołądka. Zatem wilk syty i owca cała. Idea krąży, kawiarnie zarabiają a naiwni za to płacą...w zawieszeniu.
42
IDEAŁ SIĘGNĄŁ BRUKU Poruszmy zatem kwestie obyczajowe. Co to symbol jest- każdy wie. Ideał, autorytet, przewodnik duchowy. Z przykrością stwierdzam, że postaci tego pokroju zanikają. Ot choćby Wałęsa. Wyzwoliciel, walczący z wilkami (komuchami), bohater narodowy nagle sięga bruku. Niczym szlachetna zabytkowa waza bije swoje oblicze o podłogę przy powiewie nieodpowiednich wiatrów. Spadł z piedestału, zapomniał się. Nie lubi gejów. Nie o taką Polskę walczyliśmy, o wolność naszą i waszą. Tak to było? Nie lubię określenia „homofob” bo mówi tak mało o człowieku. Nie wiemy bowiem czemu jeden człowiek boi się drugiego, nie znamy przyczyn strachu i paranoi. Nie każdy kto sprzeciwia się akceptacji związków jednopłciowych ma fobię. Czasami to zwykła, ludzka słabość i uleganie propagandzie środowiska, konieczność dostosowania się do otoczenia. Homofobia jest zbyt prosta, zbyt pejoratywna i uwłaczająca czującemu inaczej. Zaskakujące jest to, że ci sami ludzie, którzy w Polsce krzyczeli głośno, że gejów nie tolerują, znajdując się za granicą nagle nabierają wody w usta, dowiadując się, że kilkoro przyjaciół z ich otoczenia taką właśnie drogę na życie wybrało. Kiedyś uważano, że z homoseksulaizmu należy ludzi leczyć. Ten dość archaiczny pogląd ma jednak swoje podstawy. Każdego bowiem człowieka trzeba z czegoś leczyć. Od egocentryzmu, poprzez narcyzm, wycofanie, niską samoocenę, zbyt wysoką, jąkanie, obgryzanie paznokci, traumę dzieciństwa, związku, rozwodu, aborcji, wykorzystywania seksualnego, gwałtu, problemy z nadwagą, niedowagą, anoreksją, bulimią, shopoholizm, alkoholizm, nihilizm, debilizm... 43
Każdy ma jakiś problem. Pokolenie chorych psychicznie kalek. Pogłębianie wiedzy dało nam jedynie smutną świadomość, że wszyscy z jakiegoś powodu jesteśmy wariatami. Jeśli czytałaś „Weronika postanawia umrzeć” Paulo Coehlo to dostałaś solidną dawkę samoświadomośći. Wiesz, że każda z nas nosi w sobie piętno przeszłośći i teraźniejszości. Pozornie szczęśliwi i poukładani ludzie nagle uświadamiają sobie, że nic w ich życiu nie wygląda tak, jak by chcieli. A skąd biorą się pragnienia, pomysły na życie, na samorealizację? Otóż z równie niedoskonałego otoczenia, ze schematów myślowych, rozpowszechnionych idei o szczęściu i dobrobycie lub dobrym bycie. 44
CZY ISTNIEJE GRANICA POMIĘDZY DOBREM A ZŁEM? Tak zamyka się koło życia. Z której strony by nie patrzeć- coraz trudniej znaleźć granicę, wręcz mam wrażenie, że powoli się zacierają. Coraz częściej łapię się na myśli, że sama nie wiem czy coś można nazwać zdecydowanie dobrym, coś złym. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Brakuje nam przełomowych filozofów, wszyscy dusz przywódcy jacyś tacy niezdecydowani. Kler także topi się w otchłani grzechów. Nic nie jest pewne. Klimat miał się globalnie ocieplać a tymczasem mróz skuł Wielkanoc, śnieg pokrywa kwiaty wiosny. Ponoć to efekt ocieplenia...aż nie chce się w to wierzyć. Rzeczywistość współczesnych misiów jest zwyczajowo niedoskonała. „Klik” i nie ma zasad, „klik” i rodzi się związek, „klik”uczucie umiera, „klik”- dobre jest to co nazbiera dużo lajków, zło to brak aparycji i mało wirtualnych przyjaciół. NIE MA CIĘ W SIECI, NIE ISTNIEJESZ. NIE MA CIĘ W SIECI, NIE CZUJESZ, NIE PODĄŻASZ ZA TYM, CO DZIŚ JEST MODNE, ZA TYM CO DZIŚ JEST DOBRE. W obliczu rewolucji technologicznej, nikt chyba nie przewidział, że umrze humanizm. Nikt nie przewidział, że poza jaskinią Platona umrze idea myśli ludzkiej. I co teraz? Gdzie mamy szukać drogowskazów? Gdzie szukać istoty życia? Życie kładzie się cieniem na naszym istnieniu. 45
46
„Pisarka to trochę jak didżejka, która puszcza taka muzykę, jaką chce. I to parkiet ma się dostosować. No, chyba że gramy na wiejskim weselu, gdzie byle pijak może wetknąć nam za stanik dziesiątkę z prośbą o dedykację dla Halinki.”
*CHU
SYLWIA
TNIK
*KULTUROZNAWCZYNI, ABSOLWENTKA GENDER STUDIES NA UW. PREZESKA FUNDACJI MAMA. TAKŻE PRZEWODNICZKA MIEJSKA PO WARSZAWIE, PISARKA, FELIETONISTKA, DZIENNIKARKA, DRAMATOPISARKA. LAUREATKA KONKURSÓW, NOMINOWANA DO TYTUŁU POLKI ROKU 2007 I KOBIETY GLAMOUR 2008 ORAZ RÓŻY GALI W 2010, PASZPORTÓW POLITYKI 2008, NIKE 2009. STYPENDYSTKA HOMINES URBANI 2008, MINISTERSTWA KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO, INSTYTUTU GOETHEGO. W 2010 DOSTAŁA SPOŁECZNEGO NOBLA FUNDACJI ASHOKA ZA DZIAŁALNOŚĆ SPOŁECZNĄ. NIE WIEM CZY JEST COŚ, CZEGO SYLWIA CHUTNIK NIE ROBIŁA. DZIŚ ANI DOBIECKIEJ OPOWIADA O SOBIE I SWOICH DOŚWIADCZENIACH.
47
CHT Z czym emocjonalnie rozprawiasz się w „Cwaniarach”?
Ze śmiercią. Walczę z nią na gołe klaty. Przegrywam, znowu przegrywam, bo jakiś czas temu umarł mój Dziadek i nie umiałam go obronić przed tą pieprzoną kostuchą. Ale przynajmniej w moich książkach zdobywam się na odwagę i rozprawiam się z najgorszym demonem.
Żeby napisać „Proszę wejść“ musiałaś odwiedzać więźniów. Co czułaś przekraczając bramy więzienia? Co czułaś wychodząc?
Czułam podekscytowanie, ale na równi z tym, jakie mamy wchodząc do zgranej, silnej grupy. My, osoby z zewnątrz. Obserwowane, sprawdzane, badane pod każdym względem. Bałam się tego, czy mi zaufają i czy będę umiała rozmawiać. W tym czasie prowadziłam również zajęcia na uniwersytecie. Właściwie tam również miałam podobne obawy. Wychodząc z więzienia czułam z jednej strony ulgę, że nie musze tam zostawać. Powiew wolności, o której zapominamy na co dzień. Mogę jechać pociągiem do innego miasta, iść do sklepu i wykupić całą czekoladę. Nikt mnie nie zamyka na klucz. Z drugiej strony to jednak zagrożenie, że i ja mogę tam trafić.
Co dały Ci te wtorkowe wizyty na Rakowieckiej? Jak teraz patrzysz na więźniów i więzienie?
Mam swoje znajomości, przechodzę tam często i mam to miejsce bardziej oswojone – wiem, jak wygląda świat za murami. Ale tylko wizualnie. Nadal jednak nie mam pojęcia o prawdziwym życiu w zamknięciu, ponieważ nie mam takiego doświadczenia. I bardzo dobrze!
48
* HU
TN Co sądzisz o systemie penitencjarnym w Polsce. Czy resocjalizacja ma sens?
Nie sądzę, że resocjalizacja to masowy sposób na pomoc osadzonym. Niektórzy z nich nie mają wyjścia i po powrocie na wolność wracają do starego fachu. Bo niby co mogliby robić innego, skoro w papierach widnieją jako „karani“, nie mają środków do życia a często i najbliższych. Niektórzy jednak wykorzystują dobrze czas spędzony w zamknięciu i cos tam w głowie sobie układają. Pytanie, czy będą mogli swoje przemyślenia wprowadzić w życie. Czy będą mieć na tyle szczęścia lub możliwości?
Jesteś pisarką, felietonistką ale też (a może przede wszystkim?) prezeską Fundacji Mama. Czemu Wasza organizacja wpiera akurat matki?
MaMa powstała na bazie naszych doświadczeń jako matek i jako feministek, a zatem kobiet świadomych politycznie i społecznie. Ogrom stereotypów dotyczących matek nas przeraził. Maja one wpływ na różne dziedziny naszego życia, min. rynek pracy. Chciałyśmy coś zmienić, ruszyć. Pomóc bezpośrednio matkom, ale i pokazać inną perspektywę macierzyństwa w naszym (jednak nadal) dość tradycjonalistycznym i katolickim kraju.
Jakie były Wasze największe sukcesy w minionym roku? Jakie macie plany na następny?
Sukcesem w zeszłym roku było niewątpliwie otworzenie kawiarni MaMa Cafe i rozszerzenie działalności na szereg warsztatów i spotkań przeznaczonych nie tylko dla rodziców i dzieci, ale również innych grup społecznych: imigrantów / imigrantek, niepełnosprawnych i tzw. miejskich atywistów/ek. Wiązało się to z wieloma projektami i działaniami. Warto również wspomnieć o konferencji dotyczącej nieodpłatnej pracy domowej kobiet, która została zorganizowana w kancelarii rady ministrów z udziałem reprezentantów/ek wszystkich partii obecnych w parlamencie.
49
Twoja organizacja jest dość młoda, ale prężnie wspina się „na szczyty”. O opinię proszą Was politycy, radzi się Was premier o czym to świadczy? Czy to znaczy, że istnieje szansa na zmiany w zastanym porządku i kobiety-matki mają wreszcie szansę na równouprawnienie? Świadczy to przede wszystkim o powolnych, ale jednak, zmianach w mentalności i postrzeganiu potrzeb rodziców w Polsce. Nie ukrywam, że również nasza postawa: osób ambitnych, kształcących się ale i z pewnego rodzaju tupetem i wygadaniem ma tutaj znaczenie. Wiemy, czego chcemy i nie boimy się publicznie o tym mówić. Czy to u prezydenta, Nic nie było mi dane w prezencie. Dużo pracowałam i w pewnym momencie zostałam obdarowana kredytem czy to w mediach.
Jesteś metrykalnie młodą pisarką, szybko zostałaś dostrzeżona i doceniona. Jakie miało to dla Ciebie znaczenie?
zaufania. To poważna sprawa, nie można zawieść. Co nie znaczy, że należy zaspokajać czyjeś oczekiwania. Raczej pracować nad sobą i swoim warsztatem, traktować pisanie również jako (wiem, że to nie zabrzmi romantycznie) rzemiosło, które należy doskonalić. Czyli dużo pisać. I jeszcze pisać. Lepiej skupić się na tym, niż na rozpamiętywaniu doceniania i komplementowania.
Czy świadomość docenienia i nagrodzenia pomaga i motywuje w momencie kryzysu twórczego (o ile takie miewasz)? Czy wręcz przeciwnie, paraliżuje i dobija? Raczej motywuje, ale zdarzają się momenty załamki, kiedy tekst nie został zrozumiany/odebrany zgodnie z intencjami autorki. Mimo wszystko należy robić swoje. Pisarka to trochę jak didżejka, która puszcza taka muzykę, jaką chce. I to parkiet ma się dostosować. No, chyba że gramy na wiejskim weselu, gdzie byle pijak może wetknąć nam za stanik dziesiątkę z prośbą o dedykację dla Halinki.
50
Musicie też liczyć się z backlashem. Jesteście na to gotowe? Fighter musi być gotowy na wszystko!:) ale lubimy pracować z różnymi grupami ludzi, wierzymy w to, że razem da się naprawić świat i dlatego z pewnością dogadamy się nawet z osobami o zupełnie odmiennych poglądach od naszych, byle by tylko była chęć dialogu.
51
52
photo: www.koninkowo.pl
Co daje wolny zawód? A co zabiera? Nie czuję, że mam wolny zawód, ponieważ jestem ograniczona matnią pisania. Również terminów oddania tekstu, felietonu, opowiadania. Wolny zawód to hipis w tipi przy bieszczadzkich górach, który raz na jakiś czas wydoi swoją krowę, sprzeda mleko i będzie miał na chleb. Cała reszta to po prostu praca. Zawód. Wykonywanie czynności, aby mieć za co żyć. Forma i zasady są obecnie tak elastyczne, że nie ma to znaczenia, kult umowy o prace powoli staje się dla mojego pokolenia bajką z mchu i paproci.
Co mówią dzieci, gdy twój syn opowiada, że jego mama jest pisarką? A może nie opowiada? Dla dzieci to sprawa drugorzędna, mogłabym być równie dobrze sprzedawczynią w markecie. Funkcja mamy nie za bardzo przenika się z innymi rolami życiowymi. Chociaż czasami rozmawiam z synem na temat pisania. On sam zaczął swoją książkę, nosi zaskakujący tytuł: „Życie Bruna“.
Jak radzisz sobie emocjonalnie z głosami krytyki i niechęci? Jesteś gotowa ich słuchać? Czy wolisz nie dopuszczać ich do swego wnętrza? Jakoś sobie muszę radzić. Nie jest łatwo, bo każda z nas ma wewnętrzną chęć bycia lubianą i dopieszczaną. Tymczasem, szczególnie w necie, krytyki nie brakuje. Mam przez to twardszą skórą, właściwie prawie krokodylą, może to i lepiej? Przyda się w innych sytuacjach życiowych. Staram się nie dolewać oliwy do ognia i nie wyszukuję informacji o sobie. Ale to po prostu ryzyko publicznego głoszenia swoich poglądów, no nie powinnam być zdziwiona, że jedni przyklasną, a drudzy oplują.
53
JESTEŚ UDERZAJĄCO PODOBNA DO AMY WINEHOUSE. CZY ZDARZAŁO SIĘ, ŻE LUDZIE CI TO MÓWILI? CZY POZA WYGLĄDEM COŚ CIĘ Z AMY ŁĄCZY? WIEM, ŻE SŁUCHASZ JEJ MUZYKI.
TAK, SZCZEGÓLNIE PO ŚMIERCI AMY LUDZIE UŚMIECHALI SIĘ DO MNIE NA ULICY. ALE NIE STYLIZUJĘ SIĘ JAKOŚ SPECJALNIE NA PIOSENKARKĘ. PO PROSTU MAMY PODOBNE RYSY TWARZY, STYL INSPIROWANY TROCHĘ ULICZNYM PUNKIEM ALE W WERSJI GLAMOUR. NO I ZDECYDOWANIE MNIEJ PIJĘ. ŁĄCZY MNIE Z NIĄ PEWIEN SMUTEK, ALE TO NIE TEMAT NA ZWIERZENIA W PRASIE.
54
Poza podobieństwem do Amy odznaczasz się oryginalnym „imidżem”: różowa grzywka, tatuaże, niekonwencjonalny ubiór. To wyraz artyzmu? Prowokacja? Obowiązek wyróżniania się z warszawskiego tłumu? Bunt przeciwko byciu kobiecą kobietą? Nie mam obowiązku wyróżniania się. Zawsze miałam swój styl ku utrapieniu mamy i nauczycielek. Obrywałam czasami za to, ale nie mogę inaczej. W sumie i tak się uspokoiłam estetycznie, ale lubię się wyróżniać, nie chcę zniknąć w tłumie. Dziwne poczucie, że jest nas tyle, a ja chcę być zapamiętana. Poza tym jest tak nędznie i szaro, czemu więc nie wprowadzić nieco ożywienia na ulice?
Jesteś wegetarianką. Jak sobie radzisz w kulturze mięsożerców? Jak radzisz sobie z pytaniem „A dlaczego nie jesz mięsa?” Myślisz, że ludzie kiedyś przejrzą na oczy i przestaną krzywdzić zwierzęta? Nie jem mięsa od kiedy mam 15 lat i to już trochę czasu minęło. Zastanawiam się czasami, dlaczego nie jem mięsa. To dla mnie oczywistość, norma. W moim przypadku to kwestia etyczna – nie jem tego, co kiedyś żyło. Zdrowie jest ważne, ale przede wszystkim nie chcę jeść martwych zwierząt. W sumie to mięsożercy powinni się tłumaczyć, czemu jedzą kogoś.
Kiedy wytłumaczyłaś synowi czym jest mięso? Większość dzieci przeżywa wtedy szok. Tak, mój syn nie je mięsa od urodzenia. Wie, co to jest rzeźnia, chociaż nie epatujemy okrutnymi obrazkami. Ale uważam, że dziecko powinno mieć świadomość, skąd się bierze kotlet na talerzu. Z jednej strony dzidzie zachwycają się słodkimi krówkami, a potem dostają je do jedzenia. To nie jest fair. Ale syn sam wybierze w przyszłości, czy chce jeść mięso czy nie. Po prostu u nas w domu panują rośliny i tyle.
Chciałabyś mieszkać w innym kraju? Nie. Może Nowy Jork jest mi najbliższy. Ale, póki co, jestem warszawską dziewuchą.
55
56
WE WNĘTRZU
FOL KO MA NIA
*by nastek
57
dywan by mohodesign.pl
Podążając za modą wielkich krawców, do wnętrz wkradły się neony, motywy ludowe, country chic, kwiatowe wzory, żółcie i beże. Wciąż na topie są złote akcenty, tym razem nieco bardziej matowe i ostre połączenia kolorów np. pomarańczowy z zielonym, musztardowy z turkusowym. Bardzo charakterystycznymi motywami we wnętrzu, w zeszłym roku były i są do dziś akcenty narodowe takie jak flagi czy też inne symbole przynależności państwowej (ze względu na Olimpiadę i mistrzowstwa w piłce nożnej, diamentowy jubileusz panowania Królowej etc.) Wciąż modne jest american retro czyli wszelkie dodatki w stylu lat 50’, rodem z USA.
58
by moa jantze
Dziś chciałabym się szczególnie zająć produktami kojarzącymi się z naszym narodem. Parafrazując nieco powiedzenie “gdy Polacy będa umieć siebie samych cenić w domu, będą ich cenić i za granicą.”- Stanisława Staszica, zapraszam do wędrówki po polskim podwórku interior design.
59
poducha le pukka concept store 60
JAKO POLKA CHCĘ, PODKREŚLIĆ SWOJĄ INDYWIDUALNOŚĆ. JEŚLI ANGLIK MOŻE DUMNIE WYWIESZAĆ FLAGĘ W OKNIE, A AMERYKANIN STAWIAĆ MASZT W OGRODZIE, JA CHCĘ ABY CHOCIAŻ MÓJ DOM WYGLĄDAŁ BARDZIEJ SWOJSKO.
61
lampa by proteindesign.pl 62
Folk ostatnio stał się bardzo modny. Wystarcz wspomnieć o zespole Jarzębina i hymnie Euro i wszystko staje się jasne. Część publiczności zapewne uważa, że „Koko spoko” to żart, który wstrząsnął światem. Inni natomiast ów folkowy utwór uważają za prawdziwy obraz polskości i szansę na promocję kraju w oryginalny sposób. 64
64
szafa by proteindesign.pl 65
O gustach się nie dyskutuje, ja jestem tylko posłańcem wiadomości, zatem przedstawiam kilka firm, które mogą sprawić, że nasze domy choć po trosze będą przypominać rodzinne strony. Poza motywem folkowym, są to także często dodatki w ostrych, neonowych kolorach, które są na topie.Możesz wybierać i przebierać w pomysłach producentów, od kiczowatych breloków, po wyrafinowane, nowoczesne acz inspirowane folkiem, dywany i meble.
66
krzeslo by moa jantze 67
m e t jes m e i k i f a gr e i , b o r e n d la y z c rze
m o c . l i a m g @ a r d u k . a j z a t s a an 8 5 1 2 9 0 1 0 +48 5
68
M KOCH
MARTA HANEK
69
Marta Kochanek jest fotografką. Nie było by w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że plasuje się w czołówce znakomitych artystów fotografików, że pracowała z Anną Leibovitz, że ma na koncie liczne nagrody za osiągnięcia i wystawiała swoje prace w Europie, USA, w Polsce i w Niemczech. Nietuzinkowa artystka z trzeźwym spojrzeniem na życie dziś opowiada o sobie, swojej karierze i nieustającej walce. 70
txt: Gosia Szwed, photo: Marta Kochanek, www.martakochanek.com
71
Marto, jesteś kwintesencją kobiety sukcesu. Wrażliwa artystka, która pięknie pnie się po szczeblach fotograficznej kariery. Czy taki był twój plan na życie od początku?
photo: Marta Kochanek, www.martakochanek.com
Tak, nastawiona jestem na sukces. Im więcej potyczek i trudności tym bardziej zawzięcie walczę. Nie chodzi o sukces za wszelką cenę, raczej o wewnętrzne zadowolenie oraz poczucie, że wykorzystuję życie dostatecznie. Zosia Samosia, ale ambitnie do przodu i w zgodzie ze sobą. Sukces, jakkolwiek rozumieć, ma nieść ze sobą zadowolenie w życiu prywatnym i zawodowym.
72
Gdzie uczyłaś się fotografii? Fotografii nauczyłam się sama. Wierzę, że tak jest w każdym zawodzie. Jeśli chcesz być najlepsza musisz przejść każdą lekcje sama. Metoda prób i błędów. Odkrywajac możliwości sprzętu jak i samej siebie. Poszukując odpowiednich narzędzi oraz własnej w tym estetyki. Wszelkie niepowodzenie zy dobre odkrycie należy doświadczyć na sobie. Ktoś może ci pokazać jak nadusić spust migawki, ale reszta należy do ciebie. Talent można albo wykorzystać albo stracić na własne życzenie.
Czy jesteś outsiderką czy towarzyską duszą? Jestem raczej domatorka. Wolę ciepłe papcie i herbatkę niż huczne imprezy. Nie znaczy to jednak, że unikam towarzystwa. Podstawy sukcesu zawodowego buduje się poprzez znajomości. Nie unikam ludzi. Wychodzę na przeciw.
Kto Cię najbardziej inspiruje? Ludzie. Inspirują mnie ludzie. Każda osoba jest jednostką indywidualną. Z każdą osobą rozmawia się inaczej, z każdą inaczej dyskutuje. Czasami dyskusje mają inny przebieg od przewidywanego. Ale to świadczy o tym, że każdy jest inny, charakterny. Im bardziej zawiła osobowość, tym bardziej chce się ją poznać. I to właśnie mnie inspiruje. Mówi więcej o człowieku, wyzwala szacunek, uznanie i sprawia, że o danej osobie pamiętam. Pozytywnie.
Zawsze zastanawiam się, rozmawiając z Polkami sukcesu, czy musisz mieć jakieś szczególne cechy charakteru, żeby osiągnąć to o czym marzysz? Myślę, że należy być sobą, przede wszystkim. Myślę również, że należy być pewnym tego co się robi. Wierzyć w to. Determinacja i jasno określony cel otworzą drzwi na twojej drodze. W moim przypadku to się sprawdza. Poza tym jestem skorpionem, więc walczę. Im bardziej coś wydaje mi się niemożliwe, tym bardziej mam ochotę do tego dotrzeć. Życzliwość oraz chęć dzielenia się swoim doświadczeniem są tym co buduje relacje międzyludzkie i sprawia, że ludzie nabierają do ciebie zaufania. To zaufanie należy pielęgnować. Jaki bumerang wyślesz, taki dostaniesz. Zawsze.
Czy zawsze nosisz ze sobą aparat?
Nie, nie zawsze. Czasem po prostu wole się gapić. Dosłownie, gapić się na ludzi. 73
Co preferujesz - zdjęcia sytuacyjne czy pozowane studyjne? To zależy, zależy właściwie od zlecenia. Unikam zdjęć studyjnych, ogranicza mnie to w wydobyciu charakteru człowieka. Szukam lokacji, najczęściej industrialnych lub częściowo zrujnowanych, czasem są to jedak wnętrza mieszkań zleceniodawców. Lubię w zdjęciach sporo cienia, ale bez przesady. Spędzam z ludźmi czas, rozmawiam. Chcę mieć pewność, że czują się komfortowo.
Współpraca z Anną Leibovitz - jedną z najsłynniejszych fotografek na świecie. Jak to się stało, że znalazłaś się w jej zespole? To był ten moment w moim życiu, kiedy przekonałam się, że nie ma rzeczy niemożliwych. Nie widziałam innej opcji, to po prostu miało się wydarzyć i koniec. Pracowalam na to kilka lat, tam nie wchodzi się z ulicy. Zbudowalam relację opartą na zaufaniu. Mój entuzjazm, ale i trzeźwe myslenie złożyły się na to, że ostatecznie zostałam koordynatorem projektu archiwalnego. Zakończony sukcesem projekt został doceniony przez Annie. Dołączylam do teamu, stając się asystentem na sesjach dla Vogue i Vanity Fair. Tu zaczęłam uczyć się od Mistrzyni bezpośrednio. Nie opiszę, bo ciężko takie doświadczenie ubrać w słowa.
Nad czym spędzasz więcej czasu - fotografowanie czy marketing? Fotografia i marketing idą w parze. Nie da się inaczej. Jedno bez drugiego nie istnieje. Nie można siedzieć z założonymi rękami, należy wyjść do ludzi, do tych przez lata budowanych kontaktów.
Ukończyłaś brytyjskie studia fotograficzne, dlaczego akurat te? Czy uczelnia pomaga dostać zlecenia, otwiera możliwości, daje kontakty? Nikt nie sprzedaje swoich kontaktow, nauczyciele tym bardziej. Moje osiągnięcia sięgaja 2004 roku, studia zaczęłam w 2009. Poszłam na Uniwersytet z mocnym portfolio i ugruntowaną pozycją oraz doświadczeniem. Poszłam by spełnić swoje ambicje i zdobyć wykształcenie wyższe. Zdobyłam dyplom, nic to jednak nie wniosło, jeśli brać pod uwagę jakiekolwiek fotograficzne osiągnięcia.
Dlaczego wybrałaś akurat Wielką Brytanię na swoją przystań? Myślę, że w 2005 roku większość Polaków ruszyła do Anglii w podobnym celu. Ambitnym ludziom łatwiej tu wystartować, bądź kontynuować to co już zaczęli. Nie ukrywam. Korzystam. Zaczęłam w Polsce, tutaj dalej planuję, realizuję. Ide dalej.
Da się żyć z fotografii? To ciężka praca, nieregularna. Są lepsze i gorsze momenty. Są momenty kiedy ma się ochotę zrezygnować. Nie warto jednak rezygnować, warto zakasać rękawy.
74
75
photo: Marta Kochanek, www.martakochanek.com
Dużo w twoich pracach nagości, czy to zamiłowanie do ludzkiej anatomii czy próba prowokacji? Gdy robię akty nie myślę o tym by użyć swojego czy kogokolwiek innego ciala dla prowokacji. Skupiam się na świetle i kształcie. Lubię ludzkie ciało i wywołuje to we mnie fascynację. To jest moim motorem napędowym. Satysfakcja ze współpracy wprowadza w moje zycie więcej wartości niż myśl o tym czy i w jakim stopniu mogłabym prowokować.
Fotografujesz także siebie. Czy lubisz siebie jako modelkę? Praca z samą sobą jest niezwykle odkrywcza. Daje kontrolę nad całokształtem od A do Z. Daje możliwość kontroli wszystkiego i nad wszystkim. To również dobry czas na rozwinięcie warsztatu, poznanie siebie oraz sprzętu jakiego się używa. Polubiłam siebie. Lubię wymyślić sobie kadr i nosić go w myślach, a później dążyć do tego by urzeczywistnić go z detaliczną dokładnością.
Czy kobietom trudniej się przebić w świecie profesjonalnej fotografii? Nie zdazyło mi się otrzeć o to, by moja płeć była dla kogoś problemem. Biorąc pod uwagę swoje doświadczenie, nie mogę potwierdzić, że tak właśnie jest. Znam i jestem świadoma istnienia wielu wybitnych fotografek, które są dowodem na to, że liczy się to co potrafisz, a nie to kim jesteś.
76
77
photo: Marta Kochanek, www.martakochanek.com
Dlaczego najwyższe trofea fotograficzne naogół trafiają w ręcę mężczyzn? Czy myślisz, że w świecie wciąż panuje męski szowinizm czy po prostu widownia lubi męskie spojrzenie na świat? Nie do końca się z tym zgodzę. Biorę czynny udział w konkursach i nie spotkałam się z sytuacją typu ‘promujemy panów’. Liczy się kadr i to jak on trafia do publiczności, jakie wywołuje reakcję i jak wpływa na widza. Pewnie więcej i częściej mężczyźni wysyłani są na fronty, więc i wszelkie zdjęcia wojenne są ich autorstwa.
A czym się zazwyczaj różni kobiecy punkt widzenia? Nie znam punktu widzenia mężczyzn, dlatego ciężko jest mi się wypowiedzieć. 78
Na twoich zdjęciach więcej jest kobiet. Czy męskie ciało uważasz za mniej inspirujące? W większości otoczona jestem kobietami, dlatego być może pojawia się ich w moim portfolio więcej. Nie mam natomiast problemu z fotografowaniem mężczyzn. Chętnie pozują do aktów i chętnie takie zlecenia przyjmuje. Inspiruje mnie człowiek, niezależnie od płci.
Asystowałaś przy sesjach w Vogue, Vanity Fair, publikowałaś m.in. w The Times. Zdobyłaś wiele nagród. Czy czujesz się kobietą spełnioną na polu zawodowym? Nie! Jeszcze nie! Nie chciałabym powiedzieć, że czuję się już spełnioną. Mam plany do zrealizowania i ciągły niedosyt. Potrzebuję jeszcze kilku lat by doskoczyć do poprzeczki jaką sobie postawiłam. Cieszę się jednak z tego, co już udało mi się zbudować bo to dodaje sił w momencie gdy wiara słabnie. Wtedy wracam na właściwy tor i idę dalej.
79
80
81
photo: Marta Kochanek, www.martakochanek.com
Przy osiągnięciach, które masz na koncie, jesteś niesamowicie skromna a tak naprawdę powinnaś krzyczeć o swoich sukcesach. Nie lubisz mediów, opowiadania o sobie? Nie jestem typem karierowicza. Sama sobie stawiam poprzeczki i sama konsekwetnie dążę do tego by je przeskoczyć. Nie jest moja ambicją by za wszelką cenę stać się osoba publiczną, jest jednak moją ambicją by czuć satysfakcję z tego co w życiu robię. Media mnie peszą, opowiadanie o sobie również. Doceniam jednak, gdy dotrze do mnie osoba jak Ty czy inne, które wcześniej dotarły, prosząc o wywiad. Dla mnie to jakiś dowod na to, że moja fotografia trafia i przemawia. To ważne.
Jak zostać w takim razie uznaną fotografką? Czy masz przepis na sukces dla tych, którzy dopiero zaczynają albo chcą się przebić do elity najlepszych? Uwierzyć w siebie… to po pierwsze, po drugie i po trzecie. Widzieć sens w tym co się robi, a nie w tym czy się to komuś podoba czy nie. Przyjmować krytykę z pokorą i wyciągać z niej konstruktywne wnioski. Krytyka cenniejsza jest od komplementu. Mieć w świadomosci, że jest się jednostką niepowtarzalną bo tylko wtedy sami docenimy swoją pracę. Stawiać sobie cele i wyzwania, a co za tym idzie – nie poddawać się w przedbiegach.
82
Masz agenta czy wszystkie zlecenia znajdujesz sama? Mam agenta w Wiedniu. Nie przyjęłam jednak od niego jeszcze żadnego zlecenia. Sama organizuję to gdzie i co robię.
W dzisiejszych czasach prawie każdy czuje się fotografem. Kiedyś był to zawód ekskluzywny, wyjątkowy, przeznaczony dla artystów, szanowało się każde ujęcie, papier i czas przeznaczony w ciemni na wywołanie zdjęcia, które było zagadką. Dziś coraz więcej ludzi ma profesjonalny sprzęt, może wykonać setki zdjęć i wybrać kilka dobrych dzięki digitalizacji procesu ich pozyskiwania. Czy profesjonalna fotografka to wciąż artystka czy żeby przeżyć musi być także businesswoman? Każdy może być fotografem. To prawda. Na tyle na ile pasje traktujemy poważnie, na tyle możemy liczyć na sukces. Dotyczy to każdego zawodu. Ja lubię mieć kontrolę nad tym co robię i gdzie docieram. Absolutnie wiąże się to z tym, że musiałam nauczyć się zarządzania i biznesu. W dzisiejszych czasach, gdzie konkurencja faktycznie jest spora, należy mieć wiedzę wszechstronną. Nie uważam, by świadomość rynku czy dbałość o swoje własne interesy wykluczała fakt, że nadal jestem fotografką artystką.
83
Czego w sobie nie lubisz? Jestem nieufna. Nie wiem czy to wada czy coś za co można siebie nie lubić. To chyba raczej doświadczenie. Może czasem byłoby łatwiej ufać, tak po prostu.
Kochasz życie, uważasz się za szczęściarę czy ciężko pracującą kobietę, która konsekwentnie dąży do celu? Pracuje ciężko, ale szczęście się do mnie również uśmiecha. Urodzilam się 13go i myślę, że na przekór wszystkiemu szcześliwa gwiazda dla mnie wtedy zaświeciła. Jestem w takim momencie życia, że bez wahania mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. I lubię się zmęczyć w imię zwycięstwa, więc nie przestaję.
Przeczytałam w jednym z wywiadów, że masz za sobą 49 przeprowadzek. Wciąż szukasz swojego miejsca na ziemi? Tak… i czekam na tę pięćdziesiątą z utęsknieniem.
Jakie masz dalsze plany zawodowe, marzenia? Są momenty, że zajmuję się kilkoma projektami i zleceniami w tym samym czasie. Życzę więc sobie by tak działo się zawsze, by radość z zakończonej pracy nad jedną rzeczą prowokowała i motywowała do pracy nad kolejną. Chcę dotrzeć w kilka jeszcze miejsc, więc sobie marzę, że dotrę
84
photo: Marta Kochanek, www.martakochanek.com
85
86
87
photo: Marta Kochanek, www.martakochanek.com
NAGRODY: *1 of 100 Finalists: Renaissance 2011 *The Worldwide Photography Gala Awards 2011 Storyteller - Honorable Mention *Winner of The Px3 2010 / Paris. 1st place Music -People’s Choice Award *Winner of The Px3 2010 / Paris. 3rd place Fashion -People’s Choice Award *Finalist of: Hear the World ‘Joy of Sound’ -March 2010 *Finalist of 30th Annual College Photography Contest -Photographer’s Forum 2010 / Santa Barbara/ CA. *International Photography Awards 2009 - IPA Los Angeles –The Honorable Mention in five Categories: Fine Art: Abstract, Fine Art, Self Promotion, Portrait, People: Family.
tory, London *June 2011 - Guernsey Photography Festival/ UK *24 May - 8 June 2011 QUEER’ists Project Lanchester Gallery; Coventry/UK *03-06 March 2011 Brooklyn Art Fair NYC Group Exhibition *21-26 March 2011 100 Renaissance FinalistsGroup Exhibition; Mall Galleries London *02-27 February 2011 - The Lightbox, Woking Group Exhibition including Monika Gorka, Rankin, Mike McCartney, Vanessa Winship, Steve Bloom, Antony Crossfield, Jillian Edelstein. *24 April - 26 June 2010 - Worcester OPEN 2010 - Contemporary Art Exhibition
*International Aperture Awards 2009 -Two Bronze Awards, Categories: People and Portrait, Australia - *Art Liberation Lives 2009 –Group Exhibition December 2009 - Mall Galleries London 16-20 December 2009 *International Photography Awards 2007 - IPA Los Angeles - The Honorable Mention
*Finalist of: 2009 Art Kudos International Exhibition - Los Angeles
WYSTAWY:
*Made in Coventry - Creative Industries of Coventry together in an explosion of live performances, demonstration, exhibitions and workshops - At the Ricoh Arena, 2007.
*2nd - 15th May - Over the Hill - group exhibition; Soughtport *5th - 19th May - Bristol Photography Festival 2012 *27th March - 1st April - Uncensored Exhibition Leslie-Lohman Museum, New York
*The Birmingham OPEN Art Show - Artist talent from around the West Midlands, Birmingham Museum & Art Gallery, Gas Hall, 2007;
*27th Nov - 3rd Dec 2011 - The Queer’ists Project *100% Pure - National Photography & Art @ The Lock Gallery; Coventry Exhibition - The Glassbox in Coventry, 2006; *03 - 21st November 2011 - GFest London; Group Exhibition *22 - 25th September 2011 - Oslo Queer Festival Group Exhibition *14 - 20th August 2011 1st Annual Queer’ists Art Exhibition; Curator, - follow up show; Coventry; Glass Box
*VI Festival of Art - FORMA - Rawicz / Poland, - National Photography & Art Exhibition, 2006; *16 Days Against Aggressive - for women health.- Ladies Festival in Wroclaw, Photographic Exhibition, 2005; *Young Art Festival “Non Stop” in Wroclaw, 2005;
*12 June – 6 Aug 2011 1st Annual Queer’ists Art Exhibition; Curator, Fotofilia, Birmingham, UK *International Photography Exhibition in Lodz, *22-27 June 2011 QUEER’ists Project; The Rag Fac- 2005; *Individual Photography exhibition - “Retrospection” - ARP Gallery in Wroclaw, 2005; *International Photography Exhibition “Selfportrait & Staging” (Polish, German and Czech artists), Wroclaw, 2005; *International Photography Festival, Lodz, 2004;
88
Agnieszka Szmidel
ĆWICZENIA
Z KOBIECOŚCI Jaka ona jest? Czy w ogóle zasługuje na oddzielny artykuł? Jeśli czytałyście „Monologi Waginy” to wiecie, że zasługuje na więcej, niż może jej dać nasza kultura. Dziś będzie o „cipce”, „firletce”, „muszelce”, „jaskini”, „wilgotnej piwnicy” albo „zamkniętej do odwołania”. Narządzie naszej przyjemności i miejscu, od którego tak naprawdę zaczyna się wszystko. A najbardziej - nasz kobiecy świat.
Krok pierwszy: oswajanie przez nazwanie Co myślisz, kiedy słyszysz: „cipka”? Wiele z nas momentalnie oblewa się rumieńcem. Mówimy przecież o intymnej części naszego ciała – czymś, co jest tylko dla nasi naszego partnera/partnerki. A jednak od tego, jak będziemy Ją nazywać, zaczyna się akceptacja jej samej i naszych potrzeb. Dlaczego tak bardzo ważna jest nazwa? Spróbujmy powtarzać kilka zwrotów, jakimi ją określimy. Możemy do tego dołączyć dotyk, głaskanie. Wymieńmy wszystkie znane nam określenia. Przypomnijmy sobie, jak mówiła na nią nasza matka, kiedy nas kąpała. Jak mówił pierwszy partner, potem kolejni. Czy w jakikolwiek sposób ją nazywali? Jeśli już wiesz, jakie były nazwy, spisz je albo nadaj nazwę, której będziesz używać i nie będziesz się wstydzić.
90
91
Jeśli wtedy pojawi się wstyd, próba zmiany obrazu, zażenowanie, to oznacza, że wciąż mamy sobie dużo do zarzucenia.
92
Krok drugi: kultura jest represyjna, my – nie Nazwa naszej „oazy przyjemności” czy po prostu „joni”, jak określała waginę Kama Sutra, może przynieść wiele obrazów, które niekoniecznie chcemy widzieć. Dzieciństwo i beztroskie zaglądanie pod spódnice, wymienianie się wrażeniami z chłopcami (tak, ciekawość „co tam masz”, jest obupólna), a może karcące spojrzenie matki albo ojca, które kazało schować się głęboko pod kołdrę, bo „to nie wypada”. Wiemy, że w dzieciństwie fascynacja jest jeszcze niewinna, ale kultura, w jakiej żyjemy, nie pozwala na ekspresję seksualności. Potem, w okresie dorastania, mamy często nieadekwatny obraz siebie i każdej z integralnych części naszego ciała. A „cipka”? Chowa się pod spódnicą jeszcze bardziej do momentu pierwszego razu, kiedy w zasadzie modlimy się, aby było po wszystkim. Krok trzeci: obudź anioła i demona Drastyczne? Wiele z nas jednak przez przechodzi socjalizację waginy w podobny sposób. Czas więc na łagodne przywołanie innego obrazu. Nas teraz – po 5, 10, może kilkunastu latach od pierwszego doświadczenia seksualnego. Czy tak samo się lękamy, jak podczas pierwszych doznań? Jak bardzo się lubimy? Jak bardzo znamy swoje czułe punkty w sensie seksualnym? Jaki dotyk sprawia nam przyjemność? Co może robić partner, aby nas zaspokoić? Możemy sobie wręcz wyobrazić akt miłości, pieszczenie okolic waginy, nasze doznania. A teraz stop klatka: jak odczuwamy zbliżenia na waginę? A nawet krócej: co czujesz, kiedy widzisz siebie w miłosnych objęciach partnera? Jeśli wtedy pojawi się wstyd, zażenowanie, próba zmiany obrazu, to oznacza, że wciąż mamy sobie dużo do zarzucenia. A gdyby tak dodać do scenerii elementy pikanterii, ciepła i ognistych kolorów, frywolne gadżety i zmysłową muzykę? Czy wstyd jest tak samo odczuwalny?
93
94
Krok czwarty: integralność No dobrze. Wyobraźnia i marzenia są wspaniałe, bo pozwalają oderwać się od rzeczywistości. Warto je urzeczywistnić. Każda z nas ma w sobie kilka oblicz. Dla uproszczenia skupimy się na dwóch. Kiedy jesteś aniołem? Czy wtedy, kiedy dajesz przyjemność mężczyźnie? Czy kiedy demonstrujesz mu swoje ciało, aby mógł Cię pożądać? Wyobraźmy sobie, że pozujesz do pięknego obrazka rodzajowego. Ale nago. Jeśli trudno Ci siebie zobaczyć, posłóż się sielskimi płótnami francuskiego malarza Nicolas Poussine’a. Tam nagość jest niewinna. Tak samo objaw się ze swoją waginą partnerowi. Czysta, obdarzająca miłością.
A teraz, w takim samym otoczeniu, tak samo sielska, poproś partnera o pieszczoty. Najpierw delikatne, potem coraz bardziej intensywne. Niech on nazywa Twoją waginę Twoim ulubionym określeniem. Niech anioł, delikatnie wzbudzony, pokaże rogi. Przyjrzyj się swojemu partnerowi, postaci kluczowej dla Twojej integralności i bycia sobą. Jak reaguje? Czy podoba mu się zmiana, Twoje dowodzenie w rozkoszy? Oddaj partnerowi inicjatywę, śmiało wyrażając swoje potrzeby. Deepak Chopra, hinduski nauczyciel duchowy, powiedział wszak, że etapy miłości i zadurzenia przypominają doznania boskie. Pozwól więc sobie i swojej waginie poczuć się po prostu bosko.
A wtedy – czerp tyle rozkoszy, ile potrzebujesz.
95
Wナ、SNY
SYSTEM IMMUNO
96
Wyniki badań opublikowano dzisiaj w czasopiśmie Science Translational Medicine. Kolejne próby modyfikacji komórek przyniosły doskonałe efekty w postaci wyleczenia pozornie nieuleczalnych form nowotworów. Chodzi o wykorzystanie własnego systemu immunologicznego w walce z niechcianymi- nowotworowymi modyfikacjami. O podobnych badaniach pisaliśmy już w Raku w Szpilkach [kliknij] Tym razem próby przeprowadzono w USA. Metoda jest bardzo obiecująca. 7 letnia dziewczynka chora na ciężką postać białaczki została poddana terapii i badania potwierdziły, że zaledwie po kilku dniach nowotwór się cofnął. Proces zabijania nowotworowych komórek potrwał jedynie 8 dni! Nie miała przeszczepu ani chemoterapii. Terapia jest szybka i efektywna. Zmodyfikowane genetycznie białe krwinki są wstrzykiwane pacjentom i to one podejmują walkę z rakiem. Wchodząc nieco w szczegóły terapii- do białych krwinek pacjenta dodawany jest rodzaj wirusa poza organizmem osoby chorej, następnie modyfikacja jest wstrzykiwana do organizmu i walczy z komórkami nowotworowymi. Metoda została wykorzystana w walce z białaczką ale naukowcy obiecują, że będzie mogła także być wykorzystywana do leczenia innych form nowotworów. Niestety terapia może mieć także skutki uboczne. Krwinki poddane modyfikacji mogą uwolnić wszystkie rodzaje białek, co może powodować odpowiedź organizmu w postaci np. gorączki, spadku ciśnienia, a u jednego z pacjentów kilkudniową śpiączkę. Tym nie mniej pacjent, który zapadł w śpiączkę, obudził się wolny od nowotworu. “To bardzo ekscytujące, rozwój nowej alei terapii dla pacjentów z rakiem”, mówi dr Aaron Rapoport, Gary Jobson- profesor Onkologii Medycznej Uniwersytetu w Maryland School of Medicine i Marlene i Stewart Greenebaum Centrum Onkologii. “Dzięki tej nowej technologii transferu genów, jesteśmy w stanie zaprojektować pacjenta komórki odpornościowe atakują własne raka”.Terapia nie jest jeszcze dostępna w Europie ale prowadzone są intensywne starania, aby wkrótce zaczęto stosować metodę walki z chorobą na większą skalę. [kliknij] NHS wprowadza test pozwalający na bardziej efektywne leczenie raka! Osoby, które doświadczyły nowotworu u siebie lub w rodzinie, wiedzą jak ważna jest szybka i prawidłowa diagnoza nowotworu. Prawidłowa diagnoza owocuje zazwyczaj szybkim podjęciem właściwego leczenia i większą szansą na pokonanie nowotworu. Naukowcy z Uniwersytetu w Oxfordzie umożliwili chorym pacjentom przeprowadzenie szczegółówego testu modyfikacji nowotworowych w organiźmie, co daje potencjalnie większe szanse na wyleczenie choroby! Rak jest często opisywany jako choroba genetyczna a sam test służy wykryciu 9 modyfikacji w 46 genach zanim te dadzą o sobie znać. Są prowadzone intesywne badania nad możliwością badania aż 150 genów.
OLOGICZNY LECZY RAKA
Ten multifunkcyjny test jest już dostępny dla pacjentów i refundowany w Wielkiej Brytanii. Koszt jednego testu genetycznego to £300. To znacznie mniejszy wydatek niż dobieranie przypadkowych leków i leczenie bez rezultatu. [kliknij] 97
www.medinc.co.uk
DZIŚ WCIĄŻ BUDZĄCY WIELE KONTROWERSJI TEMAT BOTOKSU I WYPEŁNIACZY ZMARSZCZEK. DLA NIEKTÓRYCH ZABIEGI TO JUŻ PRZYSŁOWIOWA BUŁKA Z MASŁEM, INNE KOBIETY WCIĄŻ MAJĄ OBIEKCJE CO DO WSTRZYKIWANIA SOBIE JADU KIEŁBASIANEGO W CELU POPRAWY URODY. CZY TO BOLI, JAK DZIAŁA I JAKĄ MAMY ALTERNATYWĘ? ROZMAWIAMwww.medinc. Z DR KOŃCZAKIEM, NIEWĄTPLIWIE JEDNYM Z NAJLEPSZYCH SPECJALISTÓW Z DZIEDZINY MEDYCYNY ESTETYCZNEJ, CHCĄC USŁYSZEĆ Z UST PROFESJONALISTY JAK TO JEST TAK NAPRAWDĘ Z TYM BOTOKSEM.
98
.co.uk
NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY JAK GO MALUJĄ
99
Witam Panie Doktorze, czy używał Pan botoksu na sobie? dr. Kończak: Tak. Miałem dwukrotnie wykonane
iniekcje botoxu. Po raz pierwszy przed 12 laty, w początkach mojej przygody z medycyną estetyczną, gdy dopiero uczyłem się stosowania tego cudownego leku - zachwycony byłem wówczas jego małą inwazyjnością, łagodnym początkiem działania oraz naturalnym efektem zrelaksowanej twarzy. Drugi raz miałem wykonany ten zabieg przed 2 laty, gdy to ja szkoliłem lekarzy w Podyplomowej Szkole Medycyny Estetycznej w Warszawie chciałem ukazać młodszym kolegom możliwości wykonania tego zabiegu w dość rzadkim wskazaniu u mężczyzn w średnim wieku. Nie mam wykonywanego jednak tego zabiegu regularnie co kilka miesięcy, abym moją mimiką mógł ukazać swoim pacjentkom (oraz oczywiście pacjentom) działanie mięśni twarzy i możliwe do uzyskania efekty. Zdradzić mogę jednak , że z botoxem zaprzyjaźnione są niemal wszystkie kobiety z mojej rodziny i bliskich znajomych.
Dlaczego zajął się pan akurat medycyną estetyczną czy nie wolałby np. ratować ludzkie życie? dr. Kończak: Studia lekarskie ukończyłem
w 1991 roku. W odległych czasach dyżurowałem w karetce reanimacyjnej. Jeszcze w czasie stażu pracę oraz specjalizację na swoim oddziale zaproponował mi doskonały chirurg dr Jan Wajswzór lekarza i humanisty, człowiek z którym praca ukształtowała mnie jako operatora, jako lekarza i jako człowieka. Pod jego kierunkiem, operując „od stóp do głów” (czyli od żylaków po urazy czaszkowo-mózgowe), ukończyłem z wyróżnieniem w 1999 roku specjalizację z chirurgii. Byłem wówczas, w wieku lat 33, najmłodszym chirurgiem w Polsce z pełną specjalizacją II stopnia. Po 10 latach etatu (chociaż godzinowo wypracowałem chyba w tym czasie 25 lat przy stole operacyjnym), mając na swoim koncie uratowanych wiele istnień ludzkich uświadomiłem sobie, że oprócz samego przeżycia dla każdego z moich pacjentów istotna
100
jest także jakość życia. I to właśnie poprowadziło mnie ku medycynie estetycznej. Kiedyś ratowałem życie, obecnie efekty mojej pracy przywracają i utrzymują radość z życia, pozwalają żyć lepiej i wyglądać piękniej.
Obecnie na rynku jest wiele kremów przeciwzmarszczkowych, producenci prześcigają się w ocenie niezawodności swoich preparatów. Czy to nie wystarczy do walki z procesem starzenia? dr. Kończak: A czy oprócz past do zębów
potrzebni są jeszcze dentyści? Kosmetyki mają do spełnienia ważną funkcję oczyszczania skóry, jej nawilżania oraz ochrony przed słońcem. Wg definicji kosmetyki nie mogą jednak naruszać ani funkcji, ani struktury skóry- tym bardziej tkanek głębszych. Tym zajmuje się medycyna estetyczna. A kto z definicji ma się zajmować medycyną? Tylko medycy. Czyli lekarze.
Czym jest ten tajemniczy botoks i jak działa? dr. Kończak: Odpowiedź krótka - jedna z nazw handlowych jadu kiełbasianego, zwiotczającego włókna mięśniowe. Odpowiedź dla bardziej dociekliwych - lek używany od lat 1960-tych w neurologii dziecięcej, od lat 1970-tych w okulistyce, od 1980-tych w medycynie estetycznej do relaksacji nadmiernie napiętych lub nadmiernie aktywnych mięśni. Mechanizm jego działania opiera się na blokowaniu przejścia impulsu z nerwu ruchowego na mięsień. Ja, w mojej praktyce, używam botoksu aby osłabić hiperaktywność tego mięśnia, którego ruch prowokuje uwidocznienie zmarszczki.
Nastrzykiwanie twarzy igłami wygląda dosyć przerażająco. Czy przed zabiegiem używa się znieczulenia? dr. Kończak: Szczerze... wyjątkowo rzadko.
I w tym wypadku okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Sam zabieg powoduje
oczywiście pewien dyskomfort. Jednak dyskomfort jest na tyle niewielki, że absolutnie wyjątkowo pacjentki proszą o znieczulenie przy kolejnym zabiegu związanym z iniekcją. Lecz jeśli ktoś bardzo boi się bólu- zapraszam. Tematem mojej pracy naukowej z roku 2004 było „Znieczulenie w medycynie estetycznej”. Jestem więc w tym temacie praktykiem z bardzo dobrymi fundamentami teoretycznymi.
Czy botoks jest dla każdego, czy w Pana kilkuletniej praktyce spotkał się pan z reakcją odrzucenia, alergii na preparat? dr. Kończak: Odrzucenia lub alergii - nie. Jednak kilkukrotnie spotkałem się z bardzo szybkim powrotem czynności mięśni mimicznych. W takich przypadkach należy użyć następnym razem innej prezentacji botuliny. Są to jednak przypadki naprawdę sporadyczne. Częściej natomiast zdarzają się pacjentki używające dodatkowo innych niż większość mięśni mimicznych. W takich przypadkach należy dodać niewielką już ilość botuliny w dodatkowe miejsce. Wizyta taka jest już bardzo krótka- oraz oczywiście dla pacjentki bezpłatna.
Jaka jest alternatywa w takim razie w walce ze zmarszczkami? dr. Kończak: Najważniejsze jest dużo uśmiechu
i spokoju w sobie. Bardzo istotna jest radość życia dzielona z bliskimi nam ludźmi, równowaga między pracą, snem i relaksem, zrównoważona dieta i ochrona przed słońcem. A gdy zmarszczki i tak zaczną się pojawiać należy udać się do zaufanego lekarza medycyny estetycznej, aby właściwie nas zdiagnozował i właściwie wraz z nim wybrać właściwą metodę leczenia. Botoks jest rozwiązaniem, gdy przyczyną jest mimika, wypełniacze, gdy przyczyną jest utrata objętości twarzy lub głębokie zmarszczki, stymulatory kolagenu, gdy przyczyną jest wiotkość skóry. Metody fizyczne- lasery i radiochirurgia oraz metody chemiczne- peelingi, powinny także być stosowane przez lekarza lub pod jego kontrolą, ponieważ
naruszyć łatwo mogą i funkcję, i strukturę twarzy.
Co jest bazą wypełniaczy zmarszczek? Czy są bezpieczne? dr. Kończak: Bezwzględnie nie należy używać
fillersów permanentnych, pozostających w tkankach na stałe, których bazą są poliamidy lub poliakylamidy (nawet reklamowane jako „sprawdzone prz międzynarodowych naukowców”). Po latach mogą dawać odczyny zapalne, stawać się ogniskiem infekcji i ulegać przemieszczeniu. Żele agarozowe z kolei pozostają w tkankach zbyt krótko. Podstawową i przeważającą grupą wypełniaczy są te, które wyprodukowano na bazie kwasu hialuronowego. Wybierać jednak należy produkty sprawdzone i o właściwej gęstości oraz sieciowaniu. Zamiast tylko wypełniać, możemy u wielu pacjentek spowodować zanik zmarszczek po kilku iniekcjach kwasu polimlekowego, stymulującego wytwarzanie kolagenu w skórze i dającego efekt tzw.: ”iniekcyjnego liftingu”. Obiecującą grupą są wypełniacze z hydroksyapatytem wapnia łączące niektóre zalety wypełniaczy ze stymulacją produkcji kolagenu. Jak widać jest to całkiem spora grupa całkowicie różnych produktów. Wiele państwowych instytucji zdrowotnych wydaje zalecenia, że właściwy dobór pod kątem wskazań i ryzyka może być dokonany tylko przez lekarza.
Kiedyś, zakładając w Polsce pismo Dermatologica, miałam do czynienia z lekarzami medycyny estetycznej na porządku dziennym. Wówczas przyjrzałam się kilku metodom poprawy owalu twarzy i walki z oznakami starzenia. Efekty były niesamowite. Jednak kilka lat temu to był produkt luksusowy, przeznaczony jedynie dla celebrytek bądź zamożnych klientek. Z jakim kosztem musimy się liczyć dzisiaj, inwestując w wygląd twarzy? dr.
Kończak:
Oj, zdemokratyzowało się to bardzo w ostatnich kilkunastu latach mojej praktyki. Wśród moich pacjentów mam zarów101
no osoby ze świata naprawdę dużej finansjery i największego przemysłu, jak i dużą ilość ludzi wolnych zawodów, specjalistów. Większość jednak stanowią dbające o siebie kobiety (i oczywiście coraz częściej mężczyźni) zarabiający średnio, mający jednak poczucie estetyki własnej osoby. Jedną z moich ulubionych pacjentek jest emerytowana położna pracująca w Anglii jako opiekunka obłożnie chorego pacjenta. Do jej możliwości również można dopasować terapię, aby efekty uznać za doskonałe.
Czy wszyscy zajmujący się np. wstrzykiwaniem botoksu są lekarzami? dr. Kończak: Niewątpliwie wszyscy pow-
inni być. Mit łatwego zarobku powoduję, że zajmują się tym też tzw. „osoby po kursach”. Stosowanie botoksu i wypełniaczy przez inne osoby może skończyć się powikłaniami. I do kogo wówczas trafia pacjent? Czy rzeczywiście przed wizytą u lekarza musimy eksperymentować „na razie u miłej pani po kursach wstrzykiwania”? Czy silnikiem i hamulcami naszego auta dalibyśmy zajmować się komuś, kto pracuje przy samochodach ale np. zmienia opony? Omijanie specjalistów kosztuje więcej niż podwójnie. W wielu krajach instytucje regulujące rynek kosmetyczny i produktów zdrowotnych zastrzegają, że używać tych produktów mogą tylko lekarze.
Czy zabieg może się nie udać, co wówczas robić? Widziałam opadające powieki przez kilka miesięcy, dość powszechny jest widok zbyt powiększonych ust... dr. Kończak: W takiej sytuacji kobieta
z miną zbitego psa szuka lekarza mówiąc „podkusiło mnie aby zaoszczędzić”,” coś mi odjęło rozum”, „czy da się coś z tym zrobić?”
W czym może pan pomóc i gdzie można 102
pana znaleźć? dr. Kończak: Zajmuję się medycyną
estetyczną w pełnym zakresie jej zabiegów. W dobie Googla odpowiedź nie nastręczy problemów. Można mnei znaleźć zarówno w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii.
Czy warto inwestować w poprawę urody? Czy zna pan przypadki kobiet, które dzięki zabiegom, zmieniły zupełnie swoje życie? dr. Kończak: Czy warto inwestować
w siebie? Czy jest ktoś ważniejszy od nas samych? Nasz lepszy wygląd to także nasze lepsze samopoczucie, a nasze lepsze samopoczucie to nasze lepsze zdrowie i nasze lepsze relacje. Najprzyjemniejsze chwile w pracy lekarza medycyny estetycznej są wtedy gdy wchodzi uśmiechnięta, rozpromieniona ,pewna siebie kobieta będąca przed kilkoma miesiącami „brzydkim kaczątkiem”. Przykładów było by wiele, wiele…
Czytałam wiele pozytywnych opinii na Pana temat. Jakby pan się miał sam pochwalić- czym się różni dr Kończak od innych specjalistów medycyny estetycznej? dr. Kończak: A więc najważniejsze - lubię
ludzi. Należę do tej bardzo wąskiej grupy lekarzy, którzy od lat zajmują się tylko medycyną estetyczną jako istotą pracy (nie jako” dorobieniem do etatu”). Medycyna estetyczna jest moją pasją. Aby dobrze leczyć potrafię dobrze zdiagnozować. Wcześniejsze ogromne doświadczenie w operacjach medycyny naprawczej oraz wiele tysięcy zabiegów estetycznych przez kilkanaście ostatnich lat pozwala mi potwierdzić przeczytane niegdyś słowa „There is no substitute for experience”.
Czy przeprowadzi się Pan na stałe do Londynu? dr. Kończak: Na ile dobrze czytam swój
los to tak. Moje ścieżki wiodą tu coraz częściej. Miastem jestem zachwycony, ludźmi oczarowany.
Jakie zabiegi będą dostępne dla Polek w Wielkiej Brytanii? dr. Kończak: Na teraz - zabiegi odmładzające
i niwelujące zmarszczki, modelujące usta, zmniejszające wiotkość skóry i likwidujące przebarwienia. Wkrótce zabiegi laserowe i usuwanie znamion. Z czasem – wszystko co naprawdę działa w medycynie estetycznej
Dziękuję bardzo za rozmowę.
103
104
BRIGITTE BA RDOT
Z OCZAMI
KALIGULI ŻELAZNA DAMA ZMARŁA W WIEKU LAT 87 W WYNIKU ZAWAŁU. PIERWSZA MINISTER WIELKIEJ BRYTANII SAMA NIE WIERZYŁA, ŻE NIĄ ZOSTANIE. W 1973 ROKU POWIEDZIAŁA, ŻE PRAWDOPODOBNIE ZA ŻYCIA NIE DOCZEKA SIĘ KOBIETY PREMIERA. ZOSTAŁA NIĄ JUŻ W 1979 ROKU. BYŁ TO EWENEMENT NA SKALĘ ŚWIATOWĄ. NIE KAŻDY WIE, ŻE PANIEŃSKIE NAZWISKO PANI MINISTER BRZMIAŁO ROBERTS, KOCHAŁA LODY GAŁKOWE, PIERWSZYM MIEJSCEM PRACY MARGARET THACHER BYŁO CHEMICZNE LABORATORIUM. JEJ RODZICE BYLI WŁAŚCICIELAMI LOKALNEGO SKLEPIKU, A ZA JEDYNE BEZPIECZNE MIEJSCE NA DOWNING STREET UWAŻAŁA SWOJĄ TOREBKĘ.
105
MARGARET HILDA ROBERTS URODZIŁA SIĘ 13 PAŹDZIERNIKA 1925 ROKU ( W PIĄTEK), W GRANTHAM, W KONSERWATYWNEJ RODZINIE WŁAŚCICIELI MAŁEGO SKLEPIKU. DORASTAŁA W MIESZKANIU NAD SKLEPEM. UCZĘSZCZAŁA DO LOKALNEJ GRAMMAR SCHOOL I ŻEŃSKIEJ SZKOŁY WYŻSZEJ. LUBIŁA HOKEJ I PŁYWANIE. NIE BYŁA UWAŻANA ZA NADZWYCZAJNIE UZDOLNIONĄ UCZENNICĘ. W DOMU RODZINNYM NIE BYŁO NAWET TELEWIZORA. MARGARET NATOMIAST KOCHAŁA KINO I RADIO. POLITYKĄ ZAFASCYNOWAŁ JĄ OJCIEC, KTÓRY BYŁ TAKŻE CZŁONKIEM LOKALNEGO COUNCILU. STUDIOWAŁA CHEMIĘ NA UNIWERSYSTECIE W OXFORDZIE. TAM TAKŻE ROZPOCZĘŁA SWOJĄ KARIERĘ POLITYCZNĄ. PRACOWAŁA W ZAWODZIE CHEMIKA. JEJ SPECJALNOŚCIĄ BYŁO POSZUKIWANIE NAJLEPSZEGO, MOŻLIWEGO KONSERWANTU DO LODÓW. W 1952 ROKU ROZPOCZĘŁA STUDIA PRAWNICZE. WYSZŁA ZA MĄŻ I URODZIŁA BLIŹNIAKI. W 1959 ROKU NATOMIAST PO RAZ PIERWSZY ZASIADŁA W PARLA106
MENCIE. W 1976 WYGŁOSIŁA PRZEMÓWIENIE ANTYKOMUNISTYCZNE,KTÓRE WSTRZĄSNĘŁO ŚWIATEM. ZNAWCY MÓWIĄ, ŻE OD TEJ PORY BYŁA ZWANA „ŻELAZNĄ DAMĄ”. INNE ŹRÓDŁA NATOMIAST PODAJĄ, ŻE PRZEZWISKO MIAŁA JUŻ DUŻO WCZEŚNIEJ. PREZYDENT FRANCJI - MITERAND NATOMIAST NAZWAŁ MAGGIE - „BRIGITTE BARDOT Z OCZYMA KALIGULI”. W CIĄGU JEJ 2 I ¾ KADENCJI WIELOKROTNIE MUSIAŁA ROZWIĄZYWAĆ KONFLIKTY, W TYM ZBROJNE, POKONYWAŁA PROBLEMY GOSPODARCZE, CO NIEWĄTPLIWIE UMOCNIŁO JEJ TWARDY WIZERUNEK. ZASŁYNĘŁA Z FAKTU POZBAWIENIA DZIECI W SZKOŁACH DARMOWEGO MLEKA JUŻ NA POCZĄTKU SWOJEJ KARIERY PREMIERA. ZNANA BYŁA JAKO POSTAĆ BEZKOMPROMISOWA ALE SKUTECZNY POLITYK. WYCIĄGNĘŁA WIELKĄ BRYTANIĘ Z GŁĘBOKIEGO KRYZYSU. MIAŁA WIELU PRZECIWNIKÓW. PLANOWANO TAKŻE ZAMACH NA JEJ ŻYCIE. PRYWATNIE THATCHER BYŁA ŻONĄ DENISA THACHERA, MATKĄ DWÓJKI DZIECI I WG ZNAWCÓW, 107
CODZIENNIE GOTOWAŁA OBIADY, SŁYNĄC ZE ZDOLNOŚCI KULINARNYCH W CAŁYM PARLAMENCIE. JEJ ULUBIONĄ MARKĄ ODZIEŻY BYŁA AQUASCUTUM, SŁYNĄCA Z BRYTYJSKOŚCI RODZIMA MARKA Z TRADYCJĄ. NOSIŁA TAKŻE UBRANIA MARKS&SPENCER. PUBLICZNOŚCI NIE PODOBAŁY SIĘ JEJ NIERÓWNE ZĘBY, A ZBYT JASNE WŁOSY MUSIAŁA PRZYCIEMNIĆ, ŻEBY WYGLĄDAĆ NIECO POWAŻNIEJ. JEJ STYL KRYTYKOWANO JAKO ZBYT WYSUBLIMOWANY I POKAZOWY. Z POWODU ZBYT WYSOKIEGO GŁOSU POBIERAŁA NAUKI U NAUCZYCIELA ŚPIEWU DZIĘKI KTÓREMU UDAŁO SIĘ OBNIŻYĆ JEJ TON O 46 HERCE. FUNKCJĘ PREMIERA PEŁNIŁA PRZEZ PRAWIE 12 LAT. 108
109
W 1991 ZREZYGNOWAŁA Z FUKCJI MINISTERIALNEJ W WYNIKU NIEPOPULARNYCH DECYZJI POLITYCZNYCH, KTÓRE WZBUDZIŁY PROTESTY SPOŁECZNE. W 1992 ROKU OTRZYMAŁA TYTUŁ BARONOWEJ KESTEVEN. NAPISAŁA DWIE KSIĄŻKI DOTYCZĄCE POLITYKI. PIERWSZE LEKKIE UDARY PRZESZŁA OKOŁO 2002 ROKU. W KOLEJNYM ROKU ZMARŁ JEJ MĄŻ A NASTĘPNIE JEJ DROGI PRZYJACIEL RONALD REAGAN. OSTATNIE LATA SPĘDZIŁA W DOMU NA LONDYŃSKIEJ BELGRAVII. Z POWODU PRZEBYTYCH W PRZESZŁOŚCI UDARÓW, CIERPIAŁA NA ZANIKI PAMIĘCI. ZMARŁA W WYNIKU KOLEJNEGO UDARU.
110
111
H
112
Y ME P L A
N ST Y KA http://www.greatwallofvagina.co.uk
113
DO NIEDAWNA MÓWIŁO SIĘ, ŻE DZIEWICĄ MOŻNA BYĆ TYLKO DO PIERWSZEGO STOSUNKU. DZISIEJSZA GINEKOLOGIA ESTETYCZNA, TO CORAZ BARDZIEJ POPULARNA GAŁĄŹ GINEKOLOGII DAJE MOŻLIWOŚĆ PRZEŻYWANIA W SENSIE FIZYCZNYM WIELOKROTNEJ PERFORACJI BŁONY, WIELOKROTNEGO ROZDZIEWICZENIA. KTO ODTWARZA BŁONĘ DZIEWICZĄ I DLACZEGO?
DZIEWICA
Z ODZYSKU HYMENOPLASTYKA- CO TO JEST?
Z punktu widzenia technicznego – wg lekarzy ginekologów położników – jest to bardzo prosty zabieg medyczny, odtwarzający błonę dziewiczą bądź tworzący nową błonę. Istnieje małe ryzyko powikłań, do których należą sporadyczne infekcje czy nieco wydłużone krwawienia, dość szybki bo trwający zaledwie 20-30 minut, wykonywany w znieczuleniu miejscowym, a pacjentka dochodzi po nim do siebie już po godzinie. Zabieg polega na stworzeniu nowej „błony dziewiczej” z własnych tkanek wyściółki macicy bądź ponowne zszycie naruszonej błony. Czasami pacjentki decydują się na wszycie dodatkowego woreczka ze sztuczną krwią w celu spotęgowania uczucia utraty błony dziewiczej podczas „pierwszego” stosunku. Odtworzenie błony dziewiczej powoduje odczucie prawie identyczne z naturalnym, tuż po stosunku zazwyczaj następuje lekkie krwawienie i ból. W około 30% przypadków krwawienia brak, zatem kobiety zabezpieczają się wszczepianiem woreczków z krwią na wszelki wypadek. KTO I DLACZEGO DECYDUJE SIĘ NA ZABIEG? Obecnie notuje się zwiększenie zainteresowania tego typu zabiegami na całym świecie. Naczęściej klientkami są jednak Muzułmanki. W wielu przypadkach jest to zabieg ratujący życie. Muzułmanka, która nie straci dziewictwa podczas nocy poślubnej i mąż nie przedstawi dowodu rodzinie w postaci zakrwawionego prześcieradła, może zostać wygnana z miasta lub poddana ostracyzmowi otoczenia. W rodzinach ekstremistów czeka ją nawet śmierć. Wg władz religijnych Islamu, dziewictwo nie jest niezbędne przy zawarciu związku małżeńskiego, jest to jednak mocno zakorzenione prawo kulturowe, zmuszające młode kobiety do podejmowania ekstremalnej decyzji o poddaniu się zabiegowi. W krajach Islamu, gdzie „świadectwo czystości” jest równie ważne jak słowo dane przez 114
115
REKLAMA
rodzinę, gdzie dziewczyna, która nie jest dziewicą – bez względu na powód – nie ma szans na wyjście za mąż, rynek zabiegów hymenoplastyki jest tak rozwinięty, że stanowi on powód wielu dyskusji w kręgach medycznych. W przypadku braku błony dziewiczej w krajach arabskich mężczyzna ma prawo zerwać związek, narażając tym samym kobietę na wyklęcie przez rodzinę, aż do skrajnych przypadków honorowych mordestw. Dobrze wykonany zabieg odtworzenia błony dziewiczej zazwyczaj wystarcza do uzyskania certyfikatu czystości, niezbędnego do ślubu w oku prawa Shariatu. Mówi się o kilkudziesięciu tysiącach zabiegów rocznie. W krajach gdzie kobiety są poddane mężczyźnie, finansowo najczęśniej od niego zależne, podziemie hymenoplastyczne kwitnie. GDZIE WYKONAĆ ZABIEG? HYMENOPLASTYCE MOŻESZ SIĘ PODDAĆ NIEMAL W KAŻDYM KRAJU NA KULI ZIEMSKIEJ. W KRAJACH EUROPY JEST TO ZABIEG UZNAWANY ZA KOSMETYCZNY, LEGALNY, POPRAWIAJĄCY SAMOPOCZUCIE WIELU KOBIET. W WIELU KRAJACH NP. W WIELKIEJ BRYTANII, BELGII, FRANCJI MOŻESZ UBIEGAĆ SIĘ O ZWROT KOSZTÓW ZABIEGU JEŚLI KIEROWAŁY TOBĄ PRZESŁANKI RELIGIJNE BĄDŹ PSYCHOLOGICZNE. MUSZĄ BYĆ KU TEMU JASNE WSKAZANIA MEDYCZNE, ROZPOZNANIE PSYCHOLOGA NP. JEŚLI BYŁAŚ OFIARĄ GWAŁTU BĄDŹ POCHODZISZ ZE ŚRODOWISKA EKSTREMISTYCZNEGO. WARTO O TYM POMYŚLEĆ W PRZYPADKU PSYCHOLOGICZNYCH BLOKAD BO PRYWATNIE ZABIEG TO KOSZT NAWET DO 4000 FUNTÓW. W KRAJACH MUZUŁMAŃSKICH NATOMIAST MIMO POPULARNOŚCI HYMENOPLASTYKI, TO WCIĄŻ ZABIEG ZABRONIONY CHOĆ STOSUNKOWO TANI. WOBEC NARASTAJĄCEGO ZAPOTRZEBOWANIA, KWITNIE PODZIEMIE CHIRURGII PLASTYCZNEJ, ODTWARZAJACEJ BŁONY DZIEWICZE. CENY PODSTAWOWEGO ZABIEGU BEZ HOSPITALIZACJI ZNAJDZIESZ TUTAJ: HTTP://WWW.ESTHETICON.COM/PRICES/HYMENOPLASTY-HYMEN-RECONSTRUCTION-SURGERY W OPCJI POZOSTAJE TAKŻE ZAKUP SZTUCZNEJ BŁONY DZIEWICZEJ, KTÓREJ KOSZT TO MAKSYMALNIE 40 FUNTÓW. JEST ONA POPULARNA W TAJLANDII CZY CHINACH, WYPRODUKOWANA PO RAZ PIERWSZY W JAPONII W 1993 ROKU. DZIEWICA Z ODZYSKU Czy powstaje swoista nowomoda na bycie ponowną dziewicą? Poddałam inwestygacji kilka polskich for internetowych. Motywy kobiet mogą być dla niektórych zaskakujące. Chcą np.zrobić prezent partnerowi, by choć symbolicznie był on tym „pierwszym”. Część z nich traktuje to jako symbol przejścia do nowego etapu życia. O zgrozo, kiedyś w takich sytuacjach kobiety zmieniały fryzury... teraz poddają się rekonstrukcji błony dziewiczej? Czy zabieg ten będzie bardziej popularny tam, gdzie „bycie dziewicą” jest niezbędnym atrybutem dla przyszłej mężątki? Czy przyjmie się on w zagorzałych krajach katolickich, gdzie dziewica jest uznawana za lepszą „partię”? Spotkałam się z wypowiedzią dziewczyn z małych miejscowości w Polsce, które są tak zdominowane społecznie, że nie wyobrażają sobie iść do ślubu w białej sukni jako nie-dziewice a pokusy czychają. Na jednym z for dyskusyjnych dziewczyna pyta co zrobić, upiła się i przydarzyło się jej, ślub ma zaplanowany na przyszły rok i ojciec ją zabije jak się dowie, że nie była „czysta” w momencie zamążpójścia. 116
Dla komfortu psychicznego i pokonania lęków, zdecydowanie zabieg hymenoplastyki byłby w tym przypadku wskazaniem. Potwierdzać by to mogła sytuacja w krajach muzułmańskich, gdzie dziewczyny idą na zabieg z czysto tradycyjnych powodów. Tak duże zapotrzebowanie na rekonstrukcję błony dziewiczej powoduje, że biura podróży mają w ofertach propozycje wyjazdów zagranicznych np. do Turcji połączonych z elementami kosmeto-ginekologii.
117
ZAZWYCZAJ KULTURA, Z JAKIEJ POCHODZI KOBIETA MA ISTOTNY WPŁYW W POSTRZEGANIU TEMATU DZIEWICTWA. DLA WYZWOLONYCH AMERYKANEK HYMENOPLASTYKA MOŻE TO BYĆ NP. ELEMENTEM ODNAWIANEJ PRZYSIĘGI MAŁŻEŃSKIEJ, DLA AZJATYCKICH PROSTYTUTEK ZABIEG TEN POZWALA UZYSKAĆ WYŻSZĄ CENĘ OD KLIENTA, KTÓRY WIERZY, ŻE SEKS Z DZIEWICĄ UTWIERDZI JEGO MĘSKOŚĆ I DODA MU SIŁ WITALNYCH. 118
Hymenoplastyka to zabieg mający na celu przywrócić stan fizyczny. Niewiele się mówi o tym, że dziewictwo to również stan umysłu, przywracanie go z pobudek religijnych czy z powodu chwilowego kaprysu to jak oszukiwanie samej siebie. Jednak czy takie oszukiwanie nie jest wymuszone często przez otoczenie? Wyjątek stanowi sytuacja, w której kobiecie odebrano dziewictwo siłą. Tak długo jak bycie dziewicą będzie miało znaczenie tak długo zabiegi hymenoplastyczne będą popularne. Wobec powrotu niektórych kultur do kultu moralności, pojawiła się także moda na dziewictwo. Stąd także napędzanie przemysłu chirurgii estetycznej. Czy odwtworzenie błony dziewiczej będzie wkrótce prezentem żony dla męża np. na 20 – stą rocznicę ślubu? („Kochanie! Jestem znów dziewicą!”)Na ile jest to wymysł kobiet, ile w tym paternistycznego podejścia do kobiet, traktowania ich jak podległe mężczyźnie istoty, które istnieją jedynie po to aby zadowolić pana?
Tekst: Beata Kudlińska Wodo Zdjęcia: internet
119
TRENDY MAKE U MUST HA
120
UP AVE
121
Gel Eyeliner Bobbi Brown fantastyczny liner, niezawodny do modnych w tym sezonie kresek, zar贸wno na g贸rnej, jak i dolnej powiece.
122
123
2013
HOT HOT HOT Różowe lico Graficzne kreski pod okiem Kreski nad powieką (neonowe kolory) Neonowe cienie i pomadki (one at the time) Mocno podkreślone retro oko Lata 60’- ogromne rzęsy Róż kolorem sezonu Kolorowe tusze do rzęs Brązery w akcji Świetlista karnacja Usta Nude Biżuteria na oku Blada, matowa skóra Wybielone brwi Nude Grunge Look Produkty 3D - Lip Motherpucker Metaliczne Cienie
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
Republika Południowej tekst: Agnieszka Malonik
PRZYGODA BLONDYNKI Przyjechałam do RPA prawie 6 lat temu w poszukiwaniu przygody swojego życia. Podejmując wyzwanie - objęcia stanowiska podobnego do obejmowanego w Polsce, spakowałam się w jedną pokaźnych rozmiarów walizkę, wynajęłam moje warszawskie mieszkanie i przyleciałam do Johannesburga na czas określony nieco w przybliżeniu jako 2-3 lata... Ale życia płata figle - po dwóch latach pobytu zwieńczonego przyjściem na świat mojego ukochanego synka, wiedziałam już że zostanę w RPA nieco dłużej... RPA stała sie moja drugą ojczyzną, nie zawsze lubianą, czasem niedocenianą, ale zawsze kochaną. Moja przygoda z Krainą Tęczy zaczęła sie niecałe 6 lat temu. Moje prawdziwe życie w tym kraju dopiero się zaczyna...
140
A
Afryki 141
142
Kraina Tęczy RPA to kraj określany jako Rainbow Nation. W dość luźnym tłumaczeniu oznacza to Krainę Tęczy.Nazwa ta przyjęła sie dzięki biskupowi Desmondowi Tutu po upadku apartheidu w 1994 roku jako formalne usankcjonowanie różnorodności rasowej i kulturowej RPA. Nazwa dobrze wróżąca – w kulturze Xhosa - tęcza to symbol nadziei. RPA faktycznie jest niesamowicie urozmaiconym krajem. I to pod każdym względem – zaczynając od kulturowego, poprzez geograficzne, na klimatycznym kończąc. Mieszka tu prawie 40 milionow „czarnych” pochodzących z przeróżnych plemion (najliczniejsze to Zulu, Xhosa i Tswane, ale jest ich o wiele więcej), około 4.5 miliona „bialych” (głównie potomkowie holenderskich osadników oraz angielskich poszukiwaczy diamentów), reszta określana jako „kolorowi” to głównie Azjaci (większość pochodzenia hinduskiego) oraz prawdziwi „kolorowi”, czyli ci których korzenie tkwią na wielu kontynentach. Początaz`zzcja ta sie zwiększyła. Konsekwencją tej wielokulturowości są obchodzone tutaj święta, chrześcijańskie Boże Narodzenie i Wielkanoc, żydowskie Hanukkah, hinduskie Diwali czy chiński Nowy Rok – celebrowane w sklepach, na ulicach, placach i parkach, ale obchodzone dużo bardziej dyskretnie niż w krajach pochodzenia. 143
Boże Narodzenie przy grillu Myśląc o Bożym Narodzeniu, przychodzi nam na myśl stajenka ze żłobkiem i maleńkim dzieciaczkiem w środku, otulonym pieluszką. Żałujemy malucha, że nie miał ciepluchnej pierzynki i w ogóle nie przychodzi nam do głowy, że klimat w którym się urodził bardziej przypomina afrykański niż europejski, i że w ogóle tych ciepłych pieleszy nasz Jezusek mógł nie potrzebować. Przyzwyczajeni do drzew otulonych śniegiem i choinki ze świecidełkami, nie przychodzi nam nawet do głowy, że można INACZEJ. No bo jak to, święta bez choinki? Przecież nawet bez śniegu jest już kiepsko i nie tak... W RPA choinek i świecidelek jest jak na zawołanie. Komercjalizm wziął góre i święta zaczynają sie już w listopadzie. I tak nieźle w porównaniu z UK, gdzie już od października półki uginają się od potencjalnych prezentów, na ulicach pulsują kolorowe światła, a z reklamy telewizora wrzeszczą reklamy. Co poniektórzy ulegają komercjalizmowi i kupują sztuczną choinkę z mieniącymi się światełkami i serią ozdób. Sama w tym roku kupiłam. Mały będzie miał frajdę.
144
145
Ale faktem jest że w RPA świerk czy jodełka po prostu w formie naturalnej nie występuje, więc i choinka do tradycji nie należy. Często dekoracje umieszczane są w ogródkach, na żywopłocie czy na drzewach. W zasadzie wszystko można przybrać lampkami i bombkami nawet basen, przy którym odbywa się wiele imprez. Do tradycji również należy zaproszenie rodziny i znajomych na grilla i zjadanie jak największej ilości smakołyków (zgodnie zresztą także z rodzimą polską tradycją).
146
Dość często praktykowanym zwyczajem jest ustalanie - co kto przynosi na takową imprezę i wspólne delektowanie się przyniesionymi specjałami. Ponieważ każdy na wszelki wypadek przynosi ze dwa razy więcej niż sam by zjadł - sałatkom, mięsiwom wszelakim (RPA to kraj wyjątkowo mięsożęrny) i słodkościom nie ma końca. Prezenty, którymi goście obdarowują sie nawzajem to zazwyczaj drobiazgi o wartości ustalanej z góry i określonej na zaproszeniach.
147
Diwali Spośród świąt niechrześcijańskich, najhuczniej obchodzone jest hinduskie Diwali czyli święto świateł. Zazwyczaj przypada na przełom października/ listopada. Oprócz niesamowitych ilości świeczek, pochodni, lampek, dekoracji i wszelkich świetlnych aranżacji, nieodłącznym atrybutem Diwali są fajerwerki. Mimo, że nie jest to dzień wolny od pracy (chyba, że przypada w weekend), większość wyznawców hinduizmu bierze kilka dnie urlopu i spędza te święta z rodziną, zazwyczaj w Durban, gdzie występuje największe zgrupowanie Hinduistów (gdyż Hindusami określić ich nie można) w RPA. Po kilku dniach spedzonych na łonie rodziny wracają, przywożąc tony słodkości, którymi obdarowują całe biuro. Tutaj ostrzeżenie – hinduskie smakołyki są bardzo smaczne i jeszcze bardziej tuczące! Zazwyczaj ich bazą są: orzechy, migdały i mleko w proszku – zmielone, zlepione w ciasteczka, kuleczki, wałeczki, gwiazdeczki i inne kształtne wynalazki, a potem albo smażone albo pieczone. Po prostu bomba kaloryczna! Najlepiej ich nie próbować bo można popaść w „ciąg”.
148
Narodowy Dzień Grilla (National Braai Day) Wcale nie żartuję! Ten dzień istnieje naprawdę! Oficjalnie nazywany jest „Dniem Dziedzictwa Narodowego” (National Heritage Day), który potocznie znany jest jako „Dzień Grilla”, który przypada 24 września. To jednocześnie w RPA dzień wiosny. Po męczącej (i zimnej z powodu braku ogrzewania) zimie, można w końcu wytaszczyć sie spod dziesięciu kocy, przesiedzieć na zewnątrz cały dzien i wieczór.Jest to dzień, w którym każda z nacji zamieszkujących RPA, celebruje to, co najcenniejsze we własnej tradycji. Zazwyczaj jest dniem wolnym od pracy, więc każdy celebruje tak jak umie i lubi najbardziej. A to co większość lubi najbardziej to ukochane „braai”.Nie bedę używała pojęcia „grill” bo to tylko jedna z funkcji „braai”W RPA „braai” to symbol. Bez niego przeciętny obywatel (bez względu na rasę), nie przeżyje tygodnia, chyba że ma w pobliżu sąsiada / restaurację / pub (niepotrzebne skreślić), który „braai” posiada.Braai wystepuje albo pod postacią zwyklego grilla albo pod postacią ogniska, na które nakłada się „rusztowanie” albo stawia kociołek.
149
150
151
W ten sposób przyrządzic można już wszystko: mięso, ryby, chleb, nawet zupę w kociołku czy curry – dlatego w RPA grillują wszyscy, przyrządzając w ten sposób swoje tradycyjne smakołyki. Grillują głównie faceci. Kobiety przyrządzają w tym czasie sterty sałatek i deserów. Nikt specjalnie nie martwi sie później sprzątaniem - pomoc domowa to bardzo niewielki wydatek w RPA, więc większość ludzi po prostu zatrudnia kogoś do pomocy, jeśli nie codziennie, to raz albo dwa w tygodniu. Czasem firmy organizują z tej okazji coś dla swoich pracowników. Wszyscy wtedy przebierają się w swoje narodowe stroje, przy czym im bardziej folklorystycznie i kiczowato tym lepiej, i przynoszą swoje specjaly. Potem są tańce i pokazy folklorystyczne, zazwyczaj dla odważnych przyznawane są nagrody. Ja ostatnio przyniosłam bigos. Kucharka chyba ze mnie żadna, bo nie za bardzo się przyjął. Jadłam go jeszcze w domu przez parę dni... Na tańce się nie odważyłam... 152
Lokalne smakowitości (i nie tylko)... Skoro zaczęłąm od świąt i co nieco zeszłam na temat jedzenia, nie sposób pominąć pewnych żywieniowych faktów. Jak już wcześniej wspomniałam mieszkańcy RPA (niezależnie od rasy) sa wyjątkowo mięsożerni. Do tego stopnia, że jeden z kolegów z biura, patrząc na mój talerz pelen warzyw (bo wybór tutaj jest niesamowity, a ja warzywka uwielbiam), zapytał gdzie jest jedzenie. Oczywiście zawartość talerza ściśle związana jest z zawartościa portfela. Dobrej jakości wołowina czy dziczyzna (również bardzo popularna) sporo kosztuje, wieprzowina i drób są sporo tańsze. Najlepsze kawałki wołowiny i dziczyzny idą na steki i na biltong- surowe, suszone kawałki mięsa, lokalny rarytas. Tradycyjnie bardzo niewiele mięsa jest marnowane, części zwierzaka generalnie nie zjadane przez „białych” (np. krowia głowa czy wnetrzności) i trafiąją na stoły mniej wybrednych konsumentów- niektóre z nich np.
153
krowie serce czy głowę, wyjątkowo cenią Zulusi. Krowie serce to jeden z lokalnych specjałów, spożywany przez młodych chłopców. Krowia głowa natomiast trafia na stoły mężczyzn. Tradycyjnie kobietom nie wolno było spożywać ani serca ani głowy. Idą jednak z „postępem” i obecnie zakaz w wielu miejscach nie funkcjonuje. JESZCZE BARDZIEJ KONTROWERSYJNYM (DLA NAS) RARYTASEM SĄ ROBAKI MOPANI. ŚWIEŻE ROBAKI WYGLĄDAJA JAK ZWYKLE GĄSIENICE. NIE ZACHECAJĄ WIDOKIEM DO SPOŻYWANIA. W CELU SPOŻYCIA WYCISKA SIĘ Z ROBAKA MIĘKKIE WNĘTRZNOŚCI (BRZMI TO STRASZNIE), SOLI I SUSZY. NASTĘPNIE SMAŻY LUB GOTUJE Z DODATKIEM WARZYW, PRZYPRAW I ODROBINY SOSU POMIDOROWEGO. KOŃCOWY EFEKT WYGLĄDA NAWET OK, CHOĆ W MOIM PRZYPADKU ŻOŁĄDEK GWAŁTOWNIE I OSTRO ZAPROTESTOWAŁ I NIE DAŁ SOBIE TEGO SMAKOŁYKU ZA NIC WCISNĄĆ.
154
Nieco innym specjałem - choć już nie kontrowersyjnym - jest potrawa indyjska nazywana „bunny chow”. Potrawa nie ma nic wspólnego z królikiem, w slangu lokalnym „bunny” to po prostu kawałek chleba. „Bunny chow” to połówka lub ćwiartka chleba z wydrążonym środkiem, wypełniona „curry” o dowolnym składzie. ZAWSZE BYŁAM ZARÓWNO AMATORKĄ INDYJSKIEJ KUCHNI, JAK I MIŁOŚNICZKĄ CHLEBA (CHOĆ TUTEJSZY CHLEB NIEWIELE MA WSPÓLNEGO Z POLSKIM), WIEC „BUNNY CHOW” WYJĄTKOWO PRZYPADŁ MI DO GUSTU. Potrawy afrykańskie to nie tylko egzotycznw rarytasy. Kuchnia RPA bazuje, jak każda inna, na dostępnych surowcach. Ponieważ RPA ma świetny klimat do upraw i hodowli zwierząt, w dziedzinie żywności w RPA dostępne jest praktycznie wszystko, co wymagający klient ma ochotę kupić. Sklepy są świetnie zaopatrzone, ceny generalnie podobne do polskich. Dostępne jest wszystko: szwajcarskie sery, szynka parmeńska, salami, nawet kiszona kapusta. Ze wzgledu na stosunkowa małą ilość Polaków, typowe polskie specjały mogą być trudne do znalezienia – lukę
wypełnia żywność niemiecka i żydowska, która wbrew pozorom jest podobna do polskiej. 155
156
Wyjątkowo stęsknieni za barszczem czy zsiadłym mlekiem mogą wybrać się w niedzielę pod polski kościół w Norwood. Plac przykościelny na dwie godziny po porannej mszy przekształca się w małe targowisko – w sprzedaży są: pączki, pierogi, barszcz biały i czerwony, bigos, szarlotka. Typowe polskie, niedoceniane przez cudzoziemców jedzenie, za którymi nieraz przyszło mi zatęsknić. Produkty, jeśli akurat ich nie ma, dostępne są na zamówienie.
157
“Poród jest współczesnym barbarzyństwem (...) To jest jatka. Przypomina ciężki wypadek samochodowy. Dziwne, że wypadki uznajemy za straszne, a porody za coś normalnego. To nie jest normalne!” Manuela Gretkowska (Bez makijażu)
Pierwsze pchało się na świat 24 godziny. Trwało to całą niemal Wigilię i tuż przed kolacją wreszcie ją wyjęto. Bez znieczulenia. Na każdą matkę, która twierdzi, że poród to było najpiękniejsze przeżycie w jej życiu patrzę z politowaniem. Do cholery naprawdę pamiętam dużo przyjemniejsze momenty niż bycie roździeraną na pół, skrobaną z pozostałych błon i szytą prawie na żywca. Drugie pobiło pierwsze- 26 godzin skurczów, łez i zgrzytania macicy. Trzecie - tym razem nie słuchałam prowodyrów naturalnego porodu, nie dałam się zwieść historiami zagrożeń, płynących z operacji, poddałam się cesarce. Jakby nie patrzeć, każda forma wydawania na świat potomstwa łączy się z rozrywaniem, cięciem, krwią, zgrzytaniem zębów, zaciskaniem warg i ponadludzkim bólem. Macierzyństwo jednak wymaga poświęceń... Mamusie z rozrzewnieniem wspominające poród podejrzewam jednak o niezidentyfikowaną formę zaburzenia osobowości. Wiem o czym mówię - mam za sobą trzy porody! Żeby uczciwości stało się zadość- każdy był inny więc mam spektrum porównania i doświadczenie w wyżej wspomnianej materii. Zbliża się święto mam więc pora spojrzeć prawdzie w oczy. Jest naszym rodzicielkom za co dziękować. Jakie by nie były, ktoś wysłał je na rzeź i o tym nie uprzedził. Przecież robią to kobiety od tysięcy lat, miliony, miliardy na całym świecie. To naturalne, to dobre, to kobiece przecież.
158
159
Nie rozumiem tylko tego całego konceptu. Dlaczego człowiek musi się rodzić w bólu? Czy to forma odkupienia win za grzechy, dobrowolne ukrzyżowanie? A może uświadomienie człowiekowi, że wciąż bliżej mu do zwierząt niż myśli? Świat pędzi do przodu niczym łososie na tarło, a wydawanie na świat potomka wciąż łączą się z bólem. 1...2...3...odliczanie pora zacząć. Skurcze regularne, patrz brzuch boli cię jak cholera, w regularnych interwałach czasowych. Bosko, zaczyna się prawdziwa jatka. Nawet jeśli potraktowano cię znieczuleniem na wyraźne życzenie, bądź jak kto woli o czasie zaczęłaś się wydzierać, że już nie wytrzymasz, to wciąż czeka cię parcie czyli wypychanie prawdziwego człowieka za pomocą własnych sił przez dziurkę, która kiedyś nie mogła pomieścić nawet tamponu, fantastyczny widok zakrwawionego noworodka o kolorze czerwonym, w niektórych wypadkach z domieszką sinicy. Do tego spłaszczony nos, głowa niekształtna, mina wykrzywiona na wszyskie strony, często szycie, szwy, opuchilizna... Istna idylla, cudo! Potem tygodnie powracania do żywych. Rzeź bowiem nie kończy się na porodzie. Rany nie goją się w jeden dzień, dochodzą puchnące piersi, podrażnione sutki, kurcząca się w rytm mlaskania noworodka, macica. 160
161
162
DROGA PRZEZ MĘKĘ JEDNYM SŁOWEM. Dlaczego zrobiłam to trzy razy- zapytasz...Otóż magia hormonalna mąci nam w głowie zaraz po porodzie. Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zapominamy o bólu, o krwi, o cierpieniu. Nagle nie pamiętamy tego, co było nie do wytrzymania jeszcze kilka godzin wcześniej. Nasze logiczne myślenie zalewa fascynacja tym małym, bezbronnym czymś obok. Czerwone, beżowe, czarne czy żółte- wspaniałe i najpiękniejsze, nasze. Nie umiem przekazać słowami tego co czuje matka, która po raz pierwszy bierze w ramiona swoje dziecko. Nie umiem słowami nazwać miłości, która rodzi w ciągu pierwszych chwil ze sprawcą cierpienia. Po raz kolejny potwierdzenie znajduje mądre przysłowie „wszystko co dobre rodzi się w bólu”. Nie chcę nikogo straszyć, nie mam na celu szokowania ani rzucania prawdziwym mięsem po twarzy. Poród to nie jest misterium, to nie jest zabawa ani nic przyjemnego. Kto twierdzi inaczej- kłamie. Doświadczenie porodów pozwoliło mi jednak zupełnie innym okiem spojrzeć na własną mamę. Po dwudziestu kilku latach regularnych krwawień, omdleń z powodu „kobiecych dolegliwości”, czeka cię jeszcze bardziej krwawa
163
164
SKRAJNE
EMOCJE ZAWSZE WYWOŁYWAŁAM rozmawiali: Monika S. Jakubowska i Sławek Orwat
Sławek Orwat: Kiedy rodzi się dziecko w rodzinie takiego artysty jakim jest Jan Peszek, w którym momencie życia zdaje sobie ono sprawę z tego, że scena jest również i jego miejscem? Jak długo dorastałaś do takiej decyzji? - O to trzeba by było zapytać moich rodziców, bo oni mają pewnie lepszy ogląd tego z zewnątrz. Zawsze wiedziałam, że będę artystką i że będę robić coś w sztuce. Nigdy nie miałam pomysłów na jakikolwiek inny zawód. Było to jakby oczywiste dla mnie od zawsze. Kiedy byłam dziewczynką, bardzo chciałam pracować w cyrku, potem w operze, następnie byłam przez parę lat aktorką. Dopiero później okazało się, że drogą która jest mi najbliższa, jest robienie muzyki. Nie było jakiegoś szczególnego punktu w czasie. Była to po prostu absolutna oczywistość.
165
166
Monika S. Jakubowska: Na swojej pierwszej płycie „Miasto mania” byłaś nieco „schowana”. W „Marii Awarii” byłaś już bezpruderyjnie kobieca i bardziej odważna. Z kolei na „Jezus Maria Peszek” jesteś jakby nie do końca „ogarnięta” i mocno krzycząca. Przyzwyczaiłaś publiczność do tego, że każda z Twoich płyt jest zupełnie inna. Jest to dla Ciebie bardziej brzemię, czy wyzwanie? -„Nieogarnięta” jest świetnym określeniem, ale to jest totalnie nieprawda. Myślę, że bardziej chodzi Ci tu o cytat z utworu i o rodzaj ekspresji. W moim odczuciu ta płyta jest najbardziej precyzyjna ze wszystkich, które zrobiłam i byłoby źle, gdyby było to inaczej odbierane. To jest mój najbardziej dojrzały głos. Często ją określam jako manifest mojego światopoglądu. Uważam, że trzecia płyta jest „żyletą” jeśli chodzi o myśl, a to że ja krzyczę, to znaczy, że taki środek jest mi potrzebny po to, że musi to być momentami groźne i brutalne. Nie zastanawiam się, czy przyzwyczaiłam do czegoś publiczność, czy nie. Robię po prostu to, co uważam za konieczne w danym momencie. Jeżeli jakaś płyta we mnie dojrzewa i ją robię, to ona może być tylko taka, a nie inna. Kompletnie nie zastanawiam się, co ludzie sobie o tym pomyślą. Nie zastanawiam się, że jedna była taka, druga taka, trzecie taka. Za każdym razem jest to mój bardzo osobisty głos i w gruncie rzeczy jest to przygoda i frajda, że taka zmiana się we mnie dokonuje i że ludzie we mnie to lubią, że to nie jest za każdym razem to samo, tylko że tak naprawdę nie mogą się nigdy spodziewać tego, co będzie.
167
Sławek Orwat: W moim odczuciu są trzy osobowości w historii polskiej muzyki, które na przestrzeni dziejów obalały różne tabu w dziedzinie erotyzmu i cielesności w tekstach piosenek. Pierwszym był Kabaret Starszych Panów. Kolejnym był Grzegorz Ciechowski. Ty jesteś dla mnie tą trzecią postacią. Przeprowadziłaś w tej dziedzinie taką rewolucję, że często zastanawiam się nad tym, co jeszcze można w tym temacie odkrywczego powiedzieć. W jaki jeszcze sposób można erotykę podać w tekstach tak, by miało to smak, złamało kolejne schematy i po raz kolejny dopiekło hipokrytom? - Myślę, że ten temat już tak wyeksplorowałam na przedostatniej płycie, że i ja miałam poczucie, że nie ma już nic dalej. Jeśli chodzi o seksualność, to powiedziałam tyle i takimi słowami, że jakby ten temat w sobie zamknęłam. Dlatego na nowej płycie oprócz jednej frazy: „Chwyć mnie za włosy, oprzyj o ścianę, kochaj aż całkiem myśleć przestanę” tak naprawdę nie ma słowa o seksie. W porównaniu z tym, co działo się na “Marii Awarii”, to zdanie i tak jest bardzo lajtowe. Na nowej płycie poszłam krok dalej. Mówię o rzeczach, które są bardziej drażniące dla polskiego społeczeństwa. Seksualność jest rzeczywiście w Polsce tematem ciągle problematycznym, ale tematy które są na nowej płycie, to jest tak naprawdę: Piekło i Szatani. Postanowiłam po prostu pójść jeszcze dalej.
168
169
170
Monika S. Jakubowska: Na koncertach dajesz z siebie sto procent. Otwierasz się zupełnie, żeby przekazać publiczności to, co masz w sobie. Dużo czasu Ci zajmuje potem, aby tę „legoMarię” poskładać z powrotem? - To jest rzeczywiście bardzo delikatny temat i niebezpieczny, bo rzeczywiście jestem takim – nazwałabym – performerem, który płaci bardzo dużą cenę za to, że ta ekspresja jest taka, a nie inna. Tak naprawdę ja już powinnam skończyć eksploatować tę płytę i odpocząć, bo to jest bardzo wyczerpujące głównie psychicznie, ale też i fizycznie. Nie mam natomiast wyjścia, aby inaczej to robić. Nie można sobie założyć jakichś bramek wewnętrznych, zwłaszcza że ludzie tego oczekują i bardzo to doceniają. To jest taki mój znak rozpoznawczy. Odpowiadając wprost i szczerze, to jest to bardzo niebezpieczne. Jesteśmy teraz nieustannie w podróży i mieliśmy akurat dwa dni wolne pomiędzy koncertem w Dublinie i w Londynie i... rozchorowałam się. Mam wysoką gorączkę, wszystko mnie boli i czuję się chora. To znaczy, ze mój organizm mówi „Ej! Już trzeba przestać”. No, ale oczywiście napiję się dużo wody i będzie to fantastyczny koncert. Tylko kiedyś trzeba będzie jednak powiedzieć „STOP!” Ja mam z tym problem, ale na szczęście mam osoby, które teraz mnie już bardzo pilnują i mam już zaplanowaną przerwę niebawem.
171
172
Sławek Orwat: Na ostatniej płycie podjęłaś bardzo poważne tematy. Wyraziłaś swój stosunek do patriotyzmu i do religijności. Porwałaś się na wartości, które w polskim społeczeństwie - gdzie hipokryzja pewnie długo, a może nigdy nie przestanie istnieć - stanowią doskonały pretekst i pożywkę do ataków i rzucania oszczerstw na artystę myślącego inaczej. Jak sobie z tym radzisz? - To było tak dla mnie ważne, żeby to powiedzieć, że wszystko to, co później się wydarzyło, tak naprawdę nie zaskoczyło mnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że zawsze wywoływałam skrajne emocje. Przy tej płycie, to już zupełnie wymknęło się spod kontroli i było bardzo drastyczne. Taka jest cena, jaką płacę za swoją bezkompromisowość i za wolność. Ludzie w Polsce nie zdają sobie sprawy z tego, że wkurwia ich najbardziej nie to, co mówię, tylko to jak mówię i że to jest kompletnie otwarte, to że mówię o tym bez żadnych metafor i że to jest dowodem mojej totalnej niezależności. Ludzie w Polsce mają z tym duży problem i myślę, że właśnie to tak naprawdę ich najbardziej rozsierdza – nie to, co mówię, tylko jak i że w ogóle o tym mówię i że śpiewam piosenki o tym, że ktoś nie chce mieć dzieci, albo że wie jak umrze i kiedy. O tym nie robi się piosenek w Polsce. Wydaję mi się to dziwne, bo na świecie już dawno robi się o tym piosenki. Sławek Orwat: Czy Polska ma szansę być kiedyś krajem prawdziwie wolnym? - Mam wielką nadzieję, ale myślę, że dużo czasu nam to zabierze. Natomiast to się bardzo szybko zmienia w dobrą stronę. Naprawdę. Są już takie zmiany, które widzę. Podróżujemy po różnych miastach – mniejszych i większych i w porównaniu z ostatnią naszą trasą przy „Marii Awarii” już da się zauważyć drastyczną różnicę. To wszystko się zmienia, ale wydaje mi się, że to i tak zabierze nam jeszcze z kilkadziesiąt lat. Monika S. Jakubowska: Otwarcie mówiłaś w wywiadach o swojej chorobie, o swoim „romansie” z depresją. Czy zgodzisz się, że temat tej choroby jest w Polsce większym tabu niż erotyka i seks? - Oczywiście. To jest bardzo symptomatyczne i jedyna rzecz, która mnie naprawdę zabolała. Była to duża odwaga z mojej strony. W Polsce jest tak, że osoby chore na raka, które mówią o swojej chorobie z detalami często wykraczającymi poza ludzką wytrzymałość, stają się bohaterami. Ja pytam... jaka jest różnica między tym, gdy ktoś opowiada o chorobie ciała, a tym gdy ktoś opowiada o chorobie duszy? To jest trudne, ale dobrze że to zrobiłam, bo masa ludzi poczuła się dzięki temu wolna i szczęśliwa. Taki mam odzew od wielu z nich.
173