1
Teresa Colom (La Seu d’Urgell, 1973), poeta i escriptora catalana, llicenciada en ciències econòmiques. L’any 2000 va guanyar el premi Miquel Martí i Pol i l’accèssit al Premi Grandalla, i va publicar el poemari Com mesos de juny. El 2010 va estrenar 32 vidres, muntatge poeticoteatral. Ha merescut el Talent FNAC 2009 i ha estat directora artística de Barcelona Poesia. Ha guanyat el premi Maria Àngels Anglada amb la seva primera obra de narrativa, La senyoreta Keaton i altres bèsties (2015). Teresa Colom (La Seu d'Urgell, 1973), poetka i pisarka katalońska, magister nauk ekonomicznych. W roku 2000 zdobyła nagrodę imienia Miquela Martí i Pola oraz wyróżnienie w konkursie o Nagrodę Grandalla. W tym samym roku opublikowała zbiór poematów Jak wszystkie czerwce. W roku 2010 odbyła się prapremiera widowiska poetycko-teatralnego jej autorstwa pt. 32 szyby. Uznana została za Talent Roku 2009 FNAC. Pełniła funkcję dyrektora festiwalu Barcelona Poesia. Jej debiut prozatorski, Panna Keaton i inne zwierzęta, przyniósł jej nagrodę imienia Marii Àngels Anglady (2015). Jakub Kornhauser (Cracòvia, 1984) és especialista en literatura, poeta, traductor i crític literari. Investigador a la universitat Jagiellonian de Cracòvia, on va cofundar el Centre d’Investigació de l’Avantguarda. Ha publicat tres volums de poesia. El darrer, Drożdżownia (2015), ha rebut el premi Wisława Szymborska. Ha publicat els llibres Głuchy brudnopis, Antologia manifestów awangard krajów Europy Środkowej (2014), Całkowita rewolucja i Status przedmiotów w poezji surrealizmu (2015). És director de la sèrie awangarda/rewizje, que es publica al diari de la universitat de Jagiellonian. Coopera amb Literaturą na świecie, Herito i el MOCAK Museu d’art contemporani. Ha traduït al polonès autors com Gellu Naum, Gherasim Luca i Miroljub Todorović. Viu a Cracòvia. Jakub Kornhauser (Kraków,1984) jest literaturoznawcą, poetą, tłumaczem i krytykiem literackim. Prowadzi badania naukowe na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie przy jego udziale powstało Centrum Badań nad Awangardą. Opublikował trzy tomy poezji. Za ostatni, Drożdżownia (2015), otrzymał nagrodę imienia Wisławy Szymborskiej. W jego dorobku autorskim znajdują się następujące książki: Głuchy brudnopis, Antologia manifestów awangard krajów Europy Środkowej (2014), Całkowita rewolucja oraz Status przedmiotów w poezji surrealizmu (2015). Jest redaktorem naczelnym serii wydawniczej awangarda/rewizje. Współpracuje z Literaturą na świecie, Herito i Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK. Tłumaczył na polski dzieła takich autorów jak Gellu Naum, Gherasim Luca i Miroljub Todorović. Mieszka w Krakowie.
Del Vístula al Segre Od Wisły do Segre
Teresa Colom Jakub Kornhauser Ryszard Krynicki Isabel Robles Bianka Rolando Damià Rotger
Traduccions / Przekłady Xavier Farré Jerzy Slawomirski Barcelona Juny-juliol del 2017 / Czerwiec-lipiec 2017
Els rius neixen a les muntanyes. El riu Vístula neix als Beskidy, el Segre als Pirineus. Els rius rodolen muntanya avall fins a les planes, la plana de Masòvia i la plana del Segrià, i mentre baixen empenyen i acumulen sediments. El Vístula desemboca al mar Bàltic i el Segre al riu Ebre, que al seu torn desemboca al mar Mediterrani. Les llengües són com rius que neixen on es perd la memòria dels temps i corren pels segles acumulant sediments i agregacions d’altres llengües. Les llengües són les aigües de les literatures, amb les seves cascades i cursos subterranis, ara baixant mansament, ara precipitant-se. I al seu torn els poemes són com rius que rodolen pels salts de les metàfores, els meandres dels ritmes i els llacs dels símbols. El Vístula i el Segre, que, separats per serralades i planes, no es troben mai, es trenen ara en el llapis verge com una platja, uns semitons massa gruixuts, el lleó que sembla un lleó, les portes fugitives, el pinyol que s’enganxa a la polpa i els animals prims de sacrifici. Rzeki rodzą się w górach. Wisła ma swoje źródła w Beskidach, Segre —w Pirenejach. Rzeki te spływają po górskich zboczach na równiny, Mazowiecką i Segriańską, a po drodze zbierają i gromadzą osad. Wisła wpada do Bałtyku, Segre — do Ebro, a Ebro z kolei do Morza Śródziemnego. Języki są jak rzeki. Rodzą się tam, gdzie ginie pamięć czasu, i płyną poprzez wieki, gromadząc osad i okruchy innych języków. Rzeki to nurt literatury, który przetacza się przez wodospady lub płynie podziemną strugą raz leniwie, raz wartko. A wiersze to rzeki toczące się po kataraktach
metafor, zataczające rytmiczne meandry i przecinające jeziora pełne symboli. Wisła i Segre, które nie mogą się spotkać, gdyż rozdzielają je górskie łańcuchy i połacie równin, teraz splatają się w ołówku nieskalanym jak plaża, w zbyt grubym rasterze, we lwie przypominającym lwa, w zbiegłych drzwiach, w pestce, co przywiera do miąższu i w chudych zwierzętach ofiarnych.
DAMIÀ ROTGER
—Cos a cos, pel desig de la pell, Damià Rotger, amb el llapis verge com una platja, canta enginy i llegat. Muny els núvols. Neda el blau dins la nafra. —W bliskości na wyciągnięcie ręki, po żądzy skóry, ołówkiem nieskalanym jak plaża, Damià Rotger opiewa spryt i dzedzictwo. Doi chmury. Zanurza błękit w ranie.
DAMIÀ ROTGER
9
CALFRED
DRESZCZ
El prat verge penetra el tel vellutat i el formigueig s’exalta quan la carícia llisca juganera pel desig de la pell.
Dziewicza łąka przenika aksamity i narasta mrowienie gdy pieszczota ślizga się rozigrana po żądzy skóry.
El bell trau que ha solcat la llum esqueixa la terra amb misteri. S’encén l’herbam i l’esclat esdevé proclama enlluernada de la travessa.
W bruździe światła otwarta piękna szczelina tajemniczo rozrywa ziemię. Płoną trawy a ich blask to oślepłe hasło do podróży.
Cos a cos, els sentits fecunden l’emoció i empinen sobre la pell el canyissar nuu del goig que estira l’ancoratge de la terra cap als blaus del mar suspès.
W bliskości na wyciągnięcie ręki, zmysły budzą namiętność i jeżą na skórze nagie szuwary rozkoszy by przewlec kotwicowisko z lądu ku lazurom wiszącego morza.
I alçats els pèls illencs, cuso amb verd filós la serenor que dibuixa límits i traça l’esquinçada plaent en el mirador que canta enginy i llegat.
Z nastroszoną wyspiarską sierścią zszywam łykowatą zielenią bezchmurne niebo kreślące granice i linię rozkosznego rozdarcia widnokręgu które opiewa spryt i dziedzictwo.
Podrà el pessic ser llavor i camí?
Czy szczypnięcie może być nasieniem i drogą?
És, ara, la terra, un calfred que el desig m’ha arrelat. Menorca, la meva pell.
Ziemia jest teraz dreszczem zaszczepionym mi przez żądzę. Minorka, moja skóra.
DAMIÀ ROTGER
11
SOBRE EL PAPER AMPLE i pur com l’horitzó
NA PAPIERZE SZEROKIM i czystym jak horyzont
i amb el llapis verge com una platja,
ołówkiem nieskalanym jak plaża
t’escric límits
zakreślam ci granice
per nedar abismes.
kąpieli w otchłani
DAMIÀ ROTGER
13
DRAŚNIĘCIE
ARRAPADA Notar als llavis l’unglada del mar traçant l’horitzó.
Poczuć na ustach paznokcie morza rysujące horyzont.
Així és el gest de la Bellesa en l’arrap del teu bes.
Oto gest Piękna w ukąszeniu twojego pocałunku.
DAMIÀ ROTGER
15
OTRZEĆ TĘSKNOTĘ
EIXUGAR L’ENYOR Et forades la carn furgant l’absència fins a l’ossada.
Dziurawisz ciało drążąc nieobecność do kości.
Dilates el temps com torturar el mot.
Rozciągasz czas jak słowo na mękach.
Només tu saps munyir els núvols i xopar l’oblit amb la pluja buida del silenci.
Tylko ty umiesz wydoić chmury i nasączyć niepamięć pustym deszczem milczenia.
DAMIÀ ROTGER
PELEGRÍ
DEL BUIT
Com t’atreveixes a omplir de llambrots el blau de la nit més clara? ANTÒNIA VICENS La veu crea el dia quan els blaus dels mots rinxolen l’oïda. Suren les mossegades de la nit exaltada tres pams sobre els nostres cossos i els ocells encara porten bocins de lluna penjant de l’aleteig. La besada al front i la lleugeresa del matalàs —equacions gravitatòries— es resolen amb la teva fugida mentre les fruites esdevenen suc d’adéus. En la partida, amb un deix d’interrogants llefiscosos de son, t’endús l’entrega total de només unes hores abans i encens el tic-tac empipador del temps que ja neix quasi mort. Assegut, nuu, sobre el llit
17
PIELGRZYM PUSTKI Jak śmiesz kalać grymasem twarzy granat najjaśniejszej nocy? ANTÒNIA VICENS Głos budzi dzień gdy błękity słów marszczą słuch. Ukąszenia roznamiętnionej nocy unoszą się na trzy dłonie nad naszymi ciałami a ptaki zawieszone na łopocie skrzydeł wciąż niosą w dziobie okruchy księżyca. Pocałunek w czoło i lekkość materaca —równanie na siłę ciążenia— znajduje rozwiązanie w twojej ucieczce a owoce puszczają sok pożegnań. Odchodząc z posmakiem niewiadomej lepkiej od snu zabierasz całkowite oddanie sprzed ledwie paru godzin i włączasz szarpiące nerwy tykanie czasu martwego niemal od urodzenia. Siedząc na łóżku, nagi,
DAMIÀ ROTGER i amb les lleganyes penjant-me de les pupil·les del buit, miro les belles sanefes que salten dels llençols, i et segueixen, —com anguiles de nit serpentejant pels meandres de la llum— fent del camí fins a la teva pell un pelegrinatge de quimeres, impossibles i deliris exaltats.
19 zaropiałymi źrenicami pustki oglądam misterne obrębki które w pogoni za tobą odrywają się od prześcieradła —i wijąc się jak piskorze wśród meandrów światła— docierają do twojej skóry pielgrzymka daremnych złudzeń i nieokiełznanych pragnień.
DAMIÀ ROTGER
CALA
I SILENCI.
21
ZATOKA I CISZA.
Nostàlgia s’enfila dels turmells als gargalls. Llagues de llum saliven la costa de la incontinència.
Nostalgia pełznie od kostek po plwocinę. Rany po świetle ślinią wybrzeże niepowściągliwości.
Plànyer el temps com fremir la crosta.
Opłakiwać czas to jak strząsnąć skorupę.
Pensar-te és nedar el blau dins la nafra.
Wymyślić cię to skąpać błękit w ranie.
DAMIÀ ROTGER
ET DESPERTES quan mitja pupil·la de sol guaita des de lluny. Amb els somnis encara despullant els secrets de la llum en la teva nuesa, banyes els peus a la vora del mar i dibuixes, amb la boira, un somriure matiner sobre el llenç de la platja que et saluda. Com cada matí t’asseus a la pedra ensalivada de rosada i esmorzes de silenci illenc, mirant, acolorides d’olors, les ones del dia. Ja n’ets part. Toques el temps amb la salabror. Respires el matí per les algues. Estimes per les costes i t’entregues al goig deixant que els blaus ardents de la seva mirada t’obrin, clavats endins, els ulls
23
BUDZISZ SIĘ gdy pół źrenicy słońca spogląda z oddali. Sny wciąż jeszcze obnażają tajemnice światła w twojej nagości, zanurzasz stopy na morskim brzegu i mgłą rysujesz uśmiech poranny na pościeli plaży, która wita cię na dzień dobry. Jak każdego ranka siadasz na kamieniu pokrytym śliną rosy by posilić się wyspiarską ciszą patrząc na kolorowe od zapachów fale dnia. Już jesteś ich częścią. Dotykasz czasu morską solą. Wdychasz poranek skrzelami alg. Kochasz strądami i oddajesz się rozkoszy pozwalając by żarzące błękity ich wzroku wpijając się mocno otwarły ci oczy wiersza
RYSZARD KRYNICKI
—A la poesia de Ryszard Krynicki es reconeixen uns semitons massa gruixuts. El vent aixeca bocins d’un full escrit borrosament on hi ha els catorze rius del destí. —Poezję Ryszarda Krynickiego przykrywa zbyt gruby raster. Wiatr porywa strzępki niewyraźnie zapisanej kartki, przez którą płyną siedmioramienne rzeki losów.
RYSZARD KRYNICKI
BĘDĘ
27
HO RECORDARÉ
O TYM PAMIĘTAŁ
Pamiętaj, że jestem twoim przyjacielem:
Recorda que sóc el teu amic:
mnie możesz wszystko powiedzieć.
a mi m’ho pots dir tot.
I ty możesz mi wszystko powiedzieć.
I tu pots dir-m’ho tot.
Będę o tym pamiętać, kamieniu.
Ho recordaré, pedra.
RYSZARD KRYNICKI
UNOSZONE
WIATREM
29
ENDUT PEL VENT
Wiatr unosi strzępki niewyraźnie zapisanej kartki: zapomniane słowo? sen? moje nieme ty?
El vent aixeca bocins d’un full escrit borrosament: una paraula oblidada? un somni? el meu mut tu?
drży na końcu języka.
tremola a la punta de la llengua.
RYSZARD KRYNICKI
BYŁEM
31
VAIG SER AQUÍ
TUTAJ
Błysk, gasnący hieroglif promienia na murze — i powtarzane z uporem bezradne zaklęcie “Kilroy was here” jak naskalne ryty. We wnęce zmroku bezdomny rozkłada swoje kartony na nocleg. Nikt
Una resplendor, un jeroglífic apagant-se resplendeix al mur, i un encanteri impotent repetit amb tossuderia “Kilroy was here” com una pintura a les coves. En la cavitat de la foscor un sense sostre va estenent els cartrons per passar la nit. Ningú
odbija się w ścianie.
no es reflecteix a la paret.
RYSZARD KRYNICKI
RUE
DE
POITIERS
Późne popołudnie, prószy śnieg. Nieopodal strajkującego Musée d'Orsay widać szary tobołek na skraju chodnika: zwinięty w kłębek kloszard (albo uciekinier z jakiegoś ogarniętego wojną domową kraju) nadal leży na kracie, okutany w koce, śpiwór z odzysku i prawo do życia. Wczoraj miał jeszcze włączony tranzystor. Dziś stygnące monety układają się na gazecie w konstelacje niebyłych planet i księżyców.
33
RUE DE POITIERS Cap al vespre, neva lleugerament. No gaire lluny del Musée d’Orsay en vaga es veu un farcell gris en un cantó de la vorera: fet un cabdell hi ha un clochard (o un refugiat d’algun país dominat per una guerra civil) segueix ajagut a la reixa, abrigat amb una manta, un sac de dormir d’algú i dret a la vida. Ahir encara tenia la ràdio engegada. Avui unes monedes enfredorides creen al diari una constel·lació de planetes i llunes inexistents.
RYSZARD KRYNICKI
MIASTO Nade wszystko ceni gospodarność, porządek i czystość: zamieniło synagogę w miejską pływalnię, na parkingach targowych nie ma śladu po żydowskim cmentarzu.
35
CIUTAT Per sobre de tot valora l’economia, l’ordre i la netedat: ha transformat la sinagoga en una piscina municipal, en els pàrquings dels mercats no hi ha cap rastre del cementiri jueu.
RYSZARD KRYNICKI
DZIŚ
37
AVUI A LA NIT
W NOCY
als ein Kranich P.C.
als ein Kranich P.C.
Dziś w nocy odwiedziłem cię w śnie jako żuraw.
Avui a la nit t’he visitat en somnis convertit en grua.
(Ty tego nie będziesz pamiętać, kiedy się zbudzisz, ty tego nie możesz pamiętać — zawsze jedno pamięta co innego, niż drugie, zawsze jedno odczuwa inaczej.)
(Tu això no ho recordaràs, quan et despertis, tu això no ho pots recordar — sempre un recorda una cosa diferent que un altre sempre un ho sent d’una altra manera.)
Dlaczego jako żuraw? Nie wiem. Ale pragnąłem ciebie, choć nie wiem nawet czy byłem mężczyzną. (Ty zresztą miałaś swojego.)
Per què com una grua? No ho sé. Però et desitjava, per bé que ni tan sols sàpiga si jo era un home. (I tu, per altra banda, ja tenies el teu.)
Co robiłem? Nic, tylko wołałem niemo w nadrannej mgle,
Què he fet? No res, tan sols cridava mut en la boira del matí,
za siedmioma górami, za siedmioma lasami, co wyrosły w tym czasie między tobą a mną,
en un país molt llunyà, allí on bufen els catorze vents, amb més força tot aquest temps entre tu i jo,
za siedmioramiennymi rzekami losów —
allí on hi ha els catorze rius del nostre destí —
w twoim, czy moim: Nie
en el teu o en el meu: No
wiem?
ho sé?
RYSZARD KRYNICKI
39
*** Umarł Suckewer. W żadnej polskiej gazecie ni słowa żalu
*** Ha mort Suckewer, en cap diari polonès ni una paraula d’aflicció
RYSZARD KRYNICKI
TAK,
41
SÍ, HO SÓC
JESTEM
Od wielu dni chodzę z powrotem po zamglonym Krakowie ale nie wróciłem jeszcze z mojej różowopiaskowej, z mojej różowowapiennej Jerozolimy.
Des de fa molts dies que passejo de tornada per l’emboirada Cracòvia però encara no he tornat de la meva rosadarena, de la meva rosadacalcària Jerusalem.
Nadal wracam pod Ścianę Płaczu. Nadal błądzę w ciasnym labiryncie Drogi Krzyżowej,
Segueixo tornant al Mur de les Lamentacions. Segueixo errant pel laberint angost de la Via Dolorosa,
niekiedy w prześwicie nad głową widzę księżyc,
de vegades en una obertura sobre meu veig la lluna,
nadal w pełni.
segueix encara plena.
Nadal błądzę u początku.
Segueixo errant al començament.
Czy jest pan Żydem? — pyta mnie stary chasyd, pewnie młodszy ode mnie.
Vostè, és jueu? — em pregunta un vell hassid, segur que més jove que jo.
Tak, jestem poetą — chciałbym choć raz odpowiedzieć
Sí, sóc poeta — per un cop m’agradaria respondre
RYSZARD KRYNICKI
43
lecz tylko się uśmiecham do niego i mówię:
però tan sols li somric i dic:
Szalom, achi!
Xalom, achi!
RYSZARD KRYNICKI
MOJA
ŻONA WALCZY O OCHRONĘ ŚRODOWISKA NATURALNEGO CZŁOWIEKA
45
LA MEVA DONA LLUITA PER LA DEFENSA DEL MEDI NATURAL DE LES PERSONES
Moja delikatna żona walczy o ochronę naturalnego środowiska człowieka. Jej smukłe ciało ginie rano w chmurach sadzy i siarki, na ulicach rodzących samochody i głód, w załomach wieżowców niestrudzenie płodzących wielodzietne rodziny, wśród kopalń i hut, w spazmatycznym wnętrzu pełznącego bez ruchu jak szary lodowiec miasta z rdzy i betonu. Szukam jej daremnie - aż nagle, porzuconą, znajduję w pociągu (sam porzucony? w ucieczce przed sobą?) i ledwo poznaję przez zbyt gruby raster jej niepewny uśmiech na grupowym zdjęciu w żmudnym reportażu o nowych metodach ochrony środowiska w lokalnej gazecie, która znów obiecuje żelazo i węgiel, samochód, nową hutę i którąś tam Polskę
La meva delicada dona lluita per la defensa del medi natural de les persones. El seu cos esvelt desapareix al matí en núvols de sutge i de sofre, en carrers que pareixen cotxes i gana, en les esquerdes dels gratacels que no paren d’engendrar famílies nombroses, enmig de les mines i de les siderúrgies, en un interior espasmòdic que s’arrossega sense moviment com una glacera grisa de la ciutat de rovell i de ciment. La busco, en va — fins que de sobte la trobo, abandonada, al tren (jo també abandonat? escapant de mi mateix?) i a penes reconec per uns semitons massa gruixuts el seu somriure insegur en una fotografia de grup en un reportatge enutjós sobre els nous mètodes de defensa del medi ambient al diari local, que torna a prometre ferro i carbó, un cotxe, una nova siderúrgia i una Polònia qualsevol
dla każdej rodziny. Naszej też, niestety
per a cada família. Per a la nostra també, per desgràcia
RYSZARD KRYNICKI
MOJA
CÓRECZKA UCZY SIĘ CZYTAĆ
47
LA MEVA FILLETA APRÈN A LLEGIR
Moja córeczka, dotąd nieomylna, uczy się czytać i pisać i dopiero teraz zaczyna błądzić
La meva filleta, fins ara infal·lible, aprèn a llegir i a escriure i justament ara comença a errar
a ja swoje stare błędy ludzkości przeżywam od nowa.
i els antics errors de la humanitat jo els torno a reviure de nou.
TERESA COLOM
—A la poesia de Teresa Colom s’hi enfonsen les brotxes, es pregunta si les parets existeixen. Cal un cos per contenir no se sap què. Un lleó sembla un lleó. —Zanurzamy pędzle w poezji Teresy Colom, pytając, czy istnieją ściany. Trzeba ciała, żeby pomieścić nie wiadomo co. Lew przypomina lwa.
TERESA COLOM
SI LA MEVA MARE OBRIA LA PORTA A ALGÚ que oferia calendaris o postals a canvi d’un donatiu, es disculpava: “la senyora no és a casa”. Però una tarda va venir un venedor d’enciclopèdies i el va deixar passar. El venedor d’enciclopèdies va seure a la taula del menjador, davant la mare i jo. Va començar el discurs elogiant la nostra “important col·lecció d’enciclopèdies”. Jo no mostrava interès però ella —mare de set fills—, que sempre en va dur a un o altre a coll i mai llegia, sí. La “important col·lecció d’enciclopèdies” no s’ha mogut de lloc. No sé si la meva mare treu la pols entre els volums o si passa pels lloms de la z cap a la a d’un sol cop de drap. El pis està ple de fotografies. No li molesta que hi surtin persones amb qui no es parla. No sé si perquè accepta que són part d’ella o perquè estan acompanyades d’altres a qui estima. Una llar decorada amb objectes sense valor. Quan els germans ens hi reunim, fa broma: “Quan no hi sigui, ho llençareu tot!” Riem i li diem que sí. Les enciclopèdies les va comprar en fascicles. Les hi guardo en aquest vers.
51
KIEDY MATKA OTWIERAŁA DRZWI KOMUŚ kto roznosi kalendarze lub pocztówki za “co łaska“ znajdowała wymówkę: “pani nie ma w domu“. Ale tamtego popołudnia zadzwonił sprzedawca encyklopedii i wpuściła go. Sprzedawca encyklopedii usiadł przy stole w jadalnym, naprzeciw matki i mnie. Przemowę zaczął od pochwały naszego “poważnego zbioru encyklopedii“. Mnie było wszystko jedno ale nie jej —matce siedmiorga dzieci zawsze z jednym na rękach—, która nigdy nie czytała. “Poważny zbiór encyklopedii“ stoi gdzie stał. Nie wiem czy matka ściera kurz między tomami, czy tylko przejeżdża ścierką por grzbietach od z do a. W mieszkaniu jest pełno fotografii. Nic to że z niektórymi z tych osób nie rozmawia. Może uznaje je za część siebie albo wystarcza że towarzyszą tym których kocha. Bezwartościowe bibeloty na kominku. Gdy schodzi się całe rodzeństwo, żartuje: “Jak umrę, wszystko pójdzie do śmieci!“ Śmiejemy się i potakujemy. Encyklopedie kupowała w fascykułach. W tym wierszu jest ich cały komplet.
TERESA COLOM
PARETS carregues un pot de pintura hi enfonses la brotxa alces el braç l’estens fins a la paret deixes el pot a terra tens feina just abans del teu gest on ara hi ha un ocre hi tenies la calota i encara et preguntes si les parets existeixen i qui les aixeca
53
ŚCIANY napełniasz puszkę farbą zanurzasz pędzel unosisz ramię ku ścianie odstawiasz puszkę masz robotę tam gdzie teraz ochra przedtem sięgało sklepienie twojej czaszki i wciąż zastanawiasz się czy istnieją ściany i kto je wznosi
TERESA COLOM
FOC la meva mare es preguntava per la mort mentre esquarterava un pollastre jo que no passava dels fogons li vaig dir “sentiràs el mateix que ell” ara tinc la seva edat i m’inquieta tant el foc com la caixa només quan penso com abans que m’eduquessin trobo absurda la por de la clausura i de les flames
55
OGIEŃ Matka myślała o śmierci oprawiając kurę na rosół ja nie dosięgałam jeszcze do fajerek powiedziałam: “poczujesz to co ona“ teraz jestem w jej wieku ogień i trumna budzą we mnie lęk tylko gdy myślę jak kiedy byłam dzieckiem strach przed zamknięciem i płomieniami nie ma dla mnie sensu
TERESA COLOM
CALIA UN COS, COM L’URNA PER A LES CENDRES perquè no es dispersessin, perquè no es fonguessin amb les cendres dels mars, dels arbres, dels altres. Perquè quan la mà anés a tocar hi hagués la mà i fos d’algú. Perquè els vius no fossin els morts i els morts haguessin existit. Perquè no es pogués optar per no ser res. Perquè en la foscor la mirada anés cap a fora i a fora hi hagués terra i estrelles. Calia un cos però per a contenir no sé què.
57
TRZEBA BYŁO CIAŁA JAK URNA NA PROCHY żeby się nie rozsypały nie stopiły z popiołem mórz, drzew i innych ludzi. Żeby ręka szukająca dotyku znalazła czyjąś rękę. Żeby żywi nie byli martwi a martwi kiedyś byli żywymi. Żeby nicość nie była żadnym wyborem Żeby w ciemnościach wzrok uciekał na zewnątrz a na zewnątrz była ziemia i gwiazdy. Trzeba było ciała żeby pomieścić nie wiadomo co.
TERESA COLOM
59
UN LLEÓ SEMBLA UN LLEÓ. Una aranya sembla una aranya. Però des del darrere dels ulls d’un home et pot estar mirant qualsevol.
LEW PRZYPOMINA LWA. Pająk pająka. Lecz spoza ludzkiego wzroku może patrzeć na ciebie ktokolwiek.
M’han dit paraules que se m’han cargolat al coll i m’han serpentejat entre els cabells. Sovint he semblat més feliç que no era. Els somriures atrauen el verí de les serps.
Powiedziano mi słowa które zasupłały mi gardło i wiły się wśród włosów Często udawałam szczęśliwszą niż byłam. Uśmiech przyciąga wężową truciznę.
TERESA COLOM
LA
LLUNA I LA PRIMAVERA
no escrivim sobre la mort només sobre la vida els morts no escriuen com tampoc el pollastre que ara és a la cassola coneixia la recepta vers rere vers escric sobre la vida ho podria fer sobre la lluna els ocells o la primavera però amb el terra el cel i els dies que vindran conformo una capsa i quan els ocells la primavera o els plaers aconsegueixen distreure’m encara que siguin musa de poetes trio no escriure
61
KSIĘŻYC I WIOSNA nie piszemy o śmierci lecz o życiu martwi nie piszą jak kura w garnku nie znała przepisu na kurę wiersz za wierszem piszę o życiu mogłabym o księżycu ptakach i wiośnie ale tworzę szkatułkę z ziemi nieba i nadchodzących dni a ilekroć ptaki wiosna i uciechy świata mnie rozpraszają wolę nie pisać choć są muzą poetów.
TERESA COLOM
EN
UN QUADRE DE
GUSTAV KLIMT
Despulla’m, dibuixa les meves formes de dona. Embolica’m, amaga’m amb robes de colors, amb daurats generosos. Fes de mi el millor paisatge. Deixa’m fer-te creure que dormo perquè em puguis despertar. A mi, que sóc de veritat, rodeja’m de somnis, vesteix-me amb els meus cabells, amb lluentons de passió estètica i descarada. Vernissa’m de desig, sent la meva pell només mirant-me. Mira’m, que em deixo; com en un quadre de Gustav Klimt.
63
NA OBRAZIE GUSTAWA KLIMTA Rozbierz mnie narysuj moje kobiece kształty. Otul mnie ukryj pod kolorową tkaniną bogato złoconą. Zamień mnie w pejzaż najlepszy. Uwierz że śpię abyś mógł mnie zbudzić. Mnie, która jestem, otocz snami, ubierz we włosy, obsyp cekinami namiętności pięknej i bezwstydnej. Zawerniksuj mnie pożądaniem, samym wzrokiem poczuj moją skórę. Patrz na mnie, bo zatracam się; jak na obrazie Gustawa Klimta.
JAKUB KORNHAUSER
—A la poesia de Jakub Kornhauser els gats piquen a les finestres i demanen llet, buscant portes fugitives. Les teulades de les cases d’Oostende eren vermelles però el cel era gris. —W poezji Jakuba Kornhausera koty stukają w okna i proszą o mleko, szukając zbiegłych drzwi. Dachy kamienic w Ostendzie były czerwone, ale niebo szare.
JAKUB KORNHAUSER
GRAJĄCY
NA FLECIE
(ENSOR)
W 1881 roku grałem na flecie. Dachy kamienic w Ostendzie były czerwone, niebo zaś szare. Flet znalazł się kiedyś w pracowni, za którymś z obrazów. Można było siedzieć na kominie i machać nogami, patrząc na zachmurzone morze. Spodnie nie brudziły się od dymu, mewy skrzeczały, promenadą spacerowali letnicy. Niebo czyhało na przestrzeń, dachy spływały do portu. Starannie odprasowany garnitur i flet, ściany zagubione w zaułkach, wydmy i kamienice strzegące dostępu do miasta. W oddali dworzec kolejowy, ale to zupełnie inna historia, dziwna i nie do końca prawdziwa. Tak jak białe domy na horyzoncie, odpływające z każdą kolejną nutą.
67
TOCANT LA FLAUTA (ENSOR) L’any 1881 tocava la flauta. Les teulades de les cases d’Oostende eren vermelles, però el cel era gris. Vaig trobar la flauta al taller, darrere d’algun dels quadres. Podia seure a la xemeneia i moure les cames, mirant aquell mar emboirat. Els pantalons no s’embrutaven del fum, les gavines xisclaven, pel passeig passaven els estiuejants. El cel sotjava l’espai, les teulades anaven desplaçant-se cap al port. Un trajo ben planxat i una flauta, les parets perdudes en carrerons, dunes i cases que custodiaven l’entrada a la ciutat. Allà lluny, l’estació de trens, però això ja és tota una altra història, estranya, i no és del tot veritat. Com les cases blanques a l’horitzó que parteixen amb cada nova nota.
JAKUB KORNHAUSER
69
SKLEP
BOTIGA
Sklep znajdował się kilka przecznic dalej, tuż przy stacji kolejowej. Można było tam kupić indyki i gęsi. Pracowała w nim brzydka kobieta, blada i w okularach. Mówiła do siebie i źle wydawała resztę. To był czas, kiedy w lesie grasowały lisy. Zdarzało się, że wbiegały do sklepu i zabierały gęsi. Ja zabierałem cukierki, kiedy sprzedawczyni układała towar na półkach. Na każdej półce stało dużo różnych pojemników i butelek. Cukierki miały dziwny smak, który śnił mi się w nocy. Przychodził do mnie gorący lis i lizał po twarzy.
La botiga es trobava unes cantonades més enllà, just al costat de l’estació de ferrocarril. S’hi podia comprar indiots i oques. Hi treballava una dona lletja, pàl·lida i amb ulleres. Parlava amb si mateixa i tornava malament el canvi. Era l’època quan al bosc lladrunyaven els guillots. Podia passar que entressin a la botiga i s’enduguessin les oques. Jo m’enduia caramels quan la dependenta posava els productes a les lleixes. En cada lleixa, hi havia molts pots i ampolles diversos. Aquells caramels tenien un gust estrany que després somiava a les nits. A casa va venir un càlid guillot i em va llepar la cara.
JAKUB KORNHAUSER
INSULA
DULCAMARA
(KLEE)
Kiedy rano padało, mogliśmy być pewni, że pod wieczór przyjdą psy. W okolicy nie było żadnych innych zabudowań. Po pewnym czasie powiedziano nam, że mieszkamy na wyspie. Robiliśmy zakupy w sklepie gminnej spółdzielni spożywczej. Trzeba było oddać ser, który śmierdział. Szukając malin, dotarliśmy na brzeg, byli tam rybacy. Psy nas poznawały, mimo to nie opuszczał nas smutek. Nie mieliśmy łodzi, a w morzu było za dużo skrzypłoczy. Na plaży (właściwie był to rodzaj deptaka) zgromadziły się pelikany, które liczyły na posiłek. Woda wydawała się całkiem zielona, a korony drzew niebieskie.
71
INSULA DULCAMARA (KLEE) Quan al matí plovia podíem estar segurs que al vespre vindrien els gossos. Al voltant no hi havia cap altra construcció. Al cap d’un temps ens van dir que vivíem en una illa. Fèiem les compres a la botiga de queviures estatal que hi havia al poble. Vam haver de tornar un formatge que pudia. Buscant gerds vam arribar a la riba, hi havia pescadors. Els gossos ens van reconèixer, però a pesar d’això no ens vam treure la tristesa del damunt. No teníem cap barca, i al mar hi havia massa límules. A la platja (més aviat era una espècie de passeig) s’agrupaven els pelicans que esperaven poder menjar. L’aigua semblava del tot verda, i les capçades dels arbres, blaves.
JAKUB KORNHAUSER
DOM
W
TRZEMEŚNI
Przemoczyliśmy buty w lesie. Pies, który kiedyś ugryzł mnie w nogę, tym razem ukrył się za kagańcem. Między porzuconymi traktorami widziano skórzane walizki, ale nikt nie odważył się do nich podejść. Obserwowaliśmy ruję lisów, które piszczały jak sójki i goniły się w zaspach nad zalewem. Furgonetka z rybami nie mogła podjechać stromą ścieżką. W lesie odkryto kurhany. Kobieta w niebieskiej czapce powiedziała nam, że w zeszłym roku na grzybach syn sołtysa znalazł ludzkie kości. Rada powiatu handlowała futrami z szynszyli, ale starosta o niczym nie wiedział. Wmówili mu, że to na Caritas.
73
LA CASA DE TRZEMEŚNIA Teníem les botes xopes del bosc. Aquell gos que un cop em va mossegar la cama, aquesta vegada es va amagar rere el morrió. Enmig de tractors abandonats es veien maletes de pell, però ningú no gosava acostar-s’hi. Observàvem el zel dels guillots que xisclaven com els gaigs, i s’encalçaven a les piles de neu a la vora del llac. Una furgoneta amb peix no podia pujar la pendent costeruda. Al bosc van descobrir uns kurgans. Una dona amb una gorra blava ens va dir que l’any anterior quan havia sortit a buscar bolets el fill del síndic va trobar uns ossos humans. El consell de la regió negociava amb pells de xinxilla, però l’starosta no en sabia res. Li van fer empassar que allò era per a Caritas.
JAKUB KORNHAUSER
CZERWONY
KWADRAT NA BIAŁYM TLE
75
(MALEWICZ)
Ostatnie domy czołgały się do wyjścia, obserwowałem ich kryjówkę za kościołem. Na drugim piętrze wyświetlano film, codziennie ten sam, choć z coraz to nowym zakończeniem. W komórce na węgiel czyhały regały z książkami. Kiedyś ukradłem jedną z nich, miała czarną okładkę i pachniała ciepłym snem. Za oknem – tabernakula i kobieta obcinająca paznokcie u nóg, a na regałach szeregi identycznych ksiąg. Tego dnia film kończył się znacznie wcześniej i musiałem wędrować po opustoszałych ulicach. Zaglądałem w każdą szczelinę, szukając zbiegłych drzwi, klamek na emigracji.
QUADRAT VERMELL SOBRE FONS BLANC (MALÈVITX) Les darreres cases s’arrossegaven cap a la sortida, observava els seus amagatalls darrere de l’església. A la segona planta posaven una pel·lícula, cada dia la mateixa, encara que cada vegada tenia un final diferent. A la carbonera sotjaven unes estanteries de llibres. Un cop en vaig pispar d’amagat un, tenia les tapes negres i feia olor d’un càlid somni. Darrere la finestra hi havia tabernacles i una dona que es tallava les ungles dels peus i, a les estanteries, fileres de llibres idèntics. Aquell dia la pel·lícula va acabar força abans i vaig haver de vagarejar pels carrers abandonats. Mirava dins de qualsevol esquerda buscant portes fugitives, les baules cap a l’emigració.
JAKUB KORNHAUSER
77
SMOLENIA 50
SMOLENIA 50
Willę wybudowano sto lat wcześniej. Mieszkał w niej gruby rabin z rodziną. Koty stukały w okna i prosiły o mleko. Żona rabina nosiła perukę, spod której wystawały podobno druciki i pióra. Przy ulicy rosły trzy świerki, wysokie i nieufne. Dom był zatem blady, potrafił chować się przed słońcem. Nad rzeką pojawiły się bobry. Żeremia spiętrzyły wodę i zepsuły misterne konstrukcje szamb. Chodzili tędy także umorusani chłopcy z chederu, pan Peerbaum, który palił fajkę i kaszlał, a także garbus, pilnujący szczęścia nowożeńców. Natomiast starą menorę odnaleźliśmy dużo później, gdzieś na dnie szafy w dużym pokoju.
Van construir la vil·la fa cent anys. Hi vivia un rabí gras amb la seva família. Els gats picaven a les finestres i demanaven llet. La dona del rabí portava perruca, i sembla que per sota li sortien filferros i plomes. Al carrer van créixer tres avets, alts i desconfiats. Per tant, la casa estava pàl·lida, era capaç d’amagar-se del sol. Al riu van aparèixer castors. Els caus que feien acumulaven l’aigua i feien malbé les acurades construccions de les fosses sèptiques. Per allí també passaven uns nois esdentegats del héder, el senyor Peerbaum, que fumava en pipa i tossia, i també un geperut que vetllava per la felicitat dels noucasats. Per altra banda, no va ser fins molt més tard que no vam trobar la vella menorà, en algun lloc al fons de l’armari del saló.
ISABEL ROBLES
—La poesia d’Isabel Robles és com un pinyol que s’enganxa a la polpa, celebra les petites coincidències, fugint dels implants. Corrua de sabates. —Poezja Isabel Robles jest jak pestka, co przywiera do miąższu, ciesząc się z drobnych podobieństw i wystrzegając implantów. Korowód butów.
ISABEL ROBLES
SABATES
A LA VORA DEL
81
DANUBI
S’inspira en el monument dedicat a la memòria de les víctimes assassinades i llançades al Danubi per les milícies del Partit Nazi Hongarés en 1944-45. “Les sabates en el Passeig del Danubi” és una escultura en ferro de seixanta parells de sabates a l’estil de l’època, creada per Gyula Pauer i Can Togay, erigida a Budapest l’any 2005. Una corrua a Budapest de sabates usades, antigues, deformades, envellides, brutes, obertes, torturades, botes sense cordons amb la llengüeta eixida, la canya despenjada, pesades, estripades, oxidades, botines de dona, sabates de saló, i d’altres amb sivella, es mira en el Danubi des d’una lleu pendent a la recerca dels seus propietaris, assassinats i llançats al riu, pels nazis hongaresos. Un crit punyent en la nostra memòria: mirades de la gent, fotos, ciris i flors; o ignorància dels qui tracten de posar els peus en aquelles sabates.
BUTY NAD DUNAJEM Inspiracją wiersza jest pomnik poświęcony pamięci zamordowanych i wrzuconych do Dunaju przez bojówki Strzałokrzyżowców w latach 19441945. “Buty na brzegu Dunaju“ to metalowa rzeźba dłuta Gyuli Pauera i Jánosa Can Togaya przedstawiająca sześćdziesiąt par butów z tamtej epoki, odsłonięta w Budapeszcie w roku 2005. W Budapeszcie korowód znoszonych butów, starych, wymiętych, podniszczonych, brudnych, spękanych, umęczonych, trzewików bez sznurowadeł z wywieszonym językiem, oderwaną cholewką, ciężkich, zdartych, zaśniedziałych, damskich botków, wytwornych pantofelków, i tych z klamerką, przegląda się w Dunaju znad łagodnego stoku w poszukiwaniu właścicieli zamordowanych i wrzuconych do rzeki przez węgierskich faszystów. Przeraźliwy krzyk w naszej pamięci: ludzkie spojrzenia, zdjęcia, świece i kwiaty; lub bezmyślność tych co próbują w te buty włożyć nogi.
ISABEL ROBLES Algun vaixell llunyà navega quan el Danubi assoleix color de ferro, com les sabates, com la calma antiga que cau corprenedora.
83 W oddali płynie statek a Dunaj barwi się na kolor żelaza, kolor butów i dawnej beztroski która znika chwytając za serce.
ISABEL ROBLES
LA
85
KLEJNOT
JOIA
No cerques ni toques pedres brillants polides, o aviat plouran mans, llavis i ocells emulant el teu gaudi.
Nie szukaj ani nie waż się tknąć połyskliwyh szlifowanych kamieni, bo rychło deszcz rąk, ust i ptaków stanie w zawody z twoją uciechą.
Contempla un altre sol si vols per a tu la joia, perquè el desig sol ser el bell desig de l’altre.
Jeśli chcesz klejnotu patrz na inne słońce, bo pragnienie to zwykle piękna cudza zachcianka.
ISABEL ROBLES
PETITS
87
KRÓTKIE I NIEŚWIADOME SIEBIE PRZYKŁADY
EXEMPLES INCONSCIENTS
Asseguda en l’escambell entre sabates i botines emprovades, arraconades entre esperances i desitjos com una dona amb molts amants entre botines i sabates: aquestes, les més còmodes, desfetes, gastades. Més, ai! Comprar-ne de noves? SOLVEIG VON SCHOULTZ
Siedząc na taborecie wśród butów i trzewików przymierzanych, wciśniętych między nadzieje i pragnienia jak kobieta co wielu ma kochanków wśród trzewików i butów: te, najwygodniejsze, rozczłapane, schodzone. Mam kupić nowe? Eee tam! SOLVEIG VON SCHOULTZ
1 Passió En el triangle amor, convivència i pas del temps, la passió que hi roman s’instal·la agosaradament en les baralles.
1 Namiętność W trójkącie miłość, wspólne życie i upływ czasu, resztki namiętności tkwią zuchwale w kłótniach.
2 Amor L’amor portat al centre
2 Miłość Miłość wciśnięta w środek
ISABEL ROBLES de la seua espiral és un flirteig ocult, de química i hormones, que les reminiscències han vestit de diumenge amb pretext de desig. 3 Petites coincidències Sé que m’estimes i em desitges no sols per mi ans per allò que en mi has trobat dels teus propis anhels i les teues cabòries, ancestrals, paradisíaques, perdudes. De qualsevol manera celebre les nostres petites coincidències.
89 własnej spirali to pokryjomy flirt chemii i hormonów na który wspomnienia wkładają niedzielny garnitur pod pretekstem pożądania. 3 Drobne podobieństwa Wiem że mnie kochasz i pragniesz nie dla mnie samej lecz dla tego co we mnie znalazłeś z twoich własnych dążeń i twoich obsesji odwiecznych, rajskich, i utraconych. Tak czy inaczej cieszą mnie nasze drobne podobieństwa.
ISABEL ROBLES
91
ASYMETRIA
ASIMETRIA
Kiedy eleganci łysieją, wówczas miłość sprowadza się do przestrzeni i życiorysu introspekcyjnych wygnańców głoszących kazania. To sprawa jedynie dla Jacka. WALLACE STEVENS
Quan els galants es tornen calbs, llavors l’amor es redueix a l’espai i al currículum d’exiliats introspectius que sermonegen. Es tracta d’un assumpte només per a Jacint. WALLACE STEVENS (VERSIÓ DE JAUME PÉREZ MONTANER) Quan les dents començaren a fallar-li visitava el dentista més sovint, vigilava els ponts i les pròtesis antigues, sempre fugint dels implants, a causa de la por i la seua inconveniència.
Kiedy zaczęły wypadać mu zęby chodził częściej do dentysty, dbał o mostki i stare protezy, wystrzegając się implantów ze strachu i dlatego że to niestosowne.
Quan ella començà a perdre cabell de forma preocupant, ell, molt diligentment, proposà que caldria cercar una perruca,
Kiedy jej zaczęły wypadać włosy garściami on usłużnie zaproponował kupno peruki,
ISABEL ROBLES
93
sense més pèrdua de temps. I pensava, ben satisfet, com era de gratificant portar cura de l’amada.
i to niezwłocznie. Myślał z zadowoleniem jak miło jest troszczyć się o ukochaną.
Pel seu compte, ella somiava amb una preciosa i poblada cabellera que li queia com un salt d’ aigua fins a la cintura.
Natomiast, ona marzyła o pięknej i gęstej czuprynie spadającej kaskadami aż po pas.
ISABEL ROBLES
CAP
AL CENTRE DE L’ESPIRAL
Per què si vull eixir del remolí es trenca el somni i s’ensorra el vaixell en la més avinent inconsciència? Possiblement el nucli de l’enigma viu massa acomodat entre misèries com un pinyol que s’enganxa a la polpa per no gosar distreure’s del seu gaudi.
95
DO ŚRODKA SPIRALI Dlaczego zawsze gdy próbuję wydostać się z wiru pryska sen i statek idzie na dno najbliższej nieświadomości? Może jądro tajemnicy żyje zbyt dostatnio wśród nędzy jak pestka co przywiera do miąższu bo nie śmie wyrwać się z błogostanu.
ISABEL ROBLES
EL
COS I L’ESCRIPTURA
I la sibil·la digué, cedint les seues passes a la neu: “a més cos, més escriptura”; però no deixà cap parèntesi ni cap nota a peu de pàgina on poder acotar per a l’oblit els sargits, les cicatrius, els innombrables camins de les estries que el vent i la persistència de la vida amb el seu treball minuciós havien aportat.
97
CIAŁO I PISMO I rzekła Sybilla ustępując przed śniegiem: “im więcej ciała, tym więcej pisma“; ale ani słowa w nawiasie żadnego przypisu nie ma gdzie zaznaczyć dla niepamięci cerowań, blizn, niezliczonych ścieżek rozstępów które mozolną pracą wyrzeźbił wiatr pospołu z niestrudzonym życiem.
BIANKA ROLANDO
—A Bianka Rolando, saltant en una cama torta, el llum l’empeny a la vorera. Destruirà els cors. Al barrastral la gronxen calaveres. Eh, animals prims de sacrifici. —Skaczącą na krzywej nodze Biankę Rolando potrąca na poboczu światło. Poetka niszczy chóry. Trupie głowy dyndają na żerdzi. Ej, chude zwierzęta ofiarne.
BIANKA ROLANDO
PORTRET
KOBIETY Z NIEMOWLĘCIEM NA RĘKU SZUKAJĄCEJ WYJŚCIA
Co mam zrobić, jak uciszyć jego wściekły głód? Piersi suche jak dwa prostokątne światła Dałam mu ciepłej wody i ciągle za mało Nawet moje gderanie nie ucisza chłopca W nim się poruszyło dzieciątko w Betlejem i gwiazdy ogniste śnią mu się nocami Psy podchodzą blisko, czuwając w stodołach bo nie ma miejsca w stajni na ich sen ogromny
101
RETRAT DE DONA AMB NADÓ ALS BRAÇOS BUSCANT UNA SORTIDA
Què he de fer, com apaivagar la seva gana terrible? Els pits secs com dos rectangles de llum Li he donat aigua calenta i tot és poc Ni tan sols els meus remucs el poden apaivagar En ell es mou el nadó de Betlem i somia a les nits les estrelles ardents Els gossos s’acosten, vetllant en els graners perquè a l’estable no hi ha lloc per al seu enorme somni
BIANKA ROLANDO
TARANTELA
NAD ŚCIERNISKIEM
103
TARANTEL·LA A LA ROSTOLLADA
Skacząc na krzywej nodze uderzam w sufitu torturę tańczą zwierzęta w podłodze do głębi obrotu przez skórę
Saltant en una cama torta colpejo al sostre la tortura una fila d’animals balla absorta fins al gir més profund de la pell pura
Hejże, chude zwierzęta ofiarne do tańca niech zlepi nas jad i niech da nam siły marne by zniszczyć drucianych kół ład
Eh, animals prims de sacrifici que el verí se’ns enganxi al ball i ens doni forces de desfici per destruir el filferro del fermall
Oto ciemne i palne są psoty trupie głowy na żerdzi dyndają w tę noc wątpliwej pieszczoty do przekleństw siłą zmuszają
Fosques, llampants són les maleses al barrastral es gronxen calaveres la nit d’avui de dubtoses tendreses t’obliguen a renegar sense esperes
Hejże, chude zwierzęta ofiarne do tańca niech zlepi nas jad i niech da nam siły marne by zniszczyć drucianych kół ład
Eh, animals prims de sacrifici que el verí se’ns enganxi al ball i ens doni forces de desfici per destruir el filferro del fermall
Woskowe zwierzęta procesji płoną w przetarciu krzemienia rozdajmy komunię w opresji skąpani w bryłach bez cienia
Animals de cera a la processó cremen en fregar la pedra foguera donem oprimits la comunió banyats en gleva sense ombra darrere
Hejże, chude zwierzęta ofiarne do tańca niech zlepi nas jad i niech da nam siły marne, by zniszczyć drucianych kół ład
Eh, animals prims de sacrifici que el verí se’ns enganxi al ball i ens doni forces de desfici per destruir el filferro del fermall
BIANKA ROLANDO
105
Nie tańczę nikomu przy nodze, dłonie są w ciągłym płomieniu, przez zwierząt ciała przechodzę pływając w wartkim strumieniu
Quan ballo a la vora no tinc camals les mans són una constant flama vaig pels cossos dels animals nedant en un torrent que brama
Hejże, chude zwierzęta ofiarne do tańca niech zlepi nas jad i niech da nam siły marne by zniszczyć drucianych kół ład
Eh, animals prims de sacrifici que el verí se’ns enganxi al ball i ens doni forces de desfici per destruir el filferro del fermall
W głębi, w kołysce z kalcytu bliźniacze kryształy pielimy mnożymy się licznie do rytu choć w tańcu się roztrwonimy!
Ben profund, en un bressol de calcita eixarcolem cristalls bessons proliferem en un ritus que incita i al ball ens dissipem en tots els sons!
Hejże, chude zwierzęta ofiarne do tańca niech zlepi nas jad i niech da nam siły marne, by zniszczyć drucianych kół ład
Eh, animals prims de sacrifici que el verí se’ns enganxi al ball i ens doni forces de desfici per destruir el filferro del fermall
a tych, co tańca ci odmawiają nie mając rąk, wydadzą pięść co twoje białe imię skreślają pal licho sześć, pal licho sześć
i per a aquells que el ball et neguen en no tenir mans, els punys fan de pam i així el teu nom blanc es carreguen foteu el camp, foteu el camp
BIANKA ROLANDO
ŚLEPE
WYJŚCIA POD OKIEM KARCZUJĄCYM ŁĘGI
Tu, w namiotach, nie rozkłada się map ani stołu Tu, w pergolach, przydzielą ci szybko imię i płeć No rozgrzeb, no rozgrzeb śmiało te jary patykiem tym do którego własności taką miałaś pewność Kiedy ręce-lepkie-kokony opuszczałaś w gniewie już wyrastało z ziemi kamienne porzekadło
107
SORTIDES TANCADES SOTA LA MIRADA ARRENCANT SOQUES DE LA RIBERA Aquí, a les tendes, no estenem ni els mapes ni la taula Aquí, a les pèrgoles, t’assignen ràpid el nom i el sexe Va, furga, furga sense por aquests barrancs amb un bastonet del qual estaves tan segur de ser-ne posseïdora Quan les mans-enganxoses-capolls vas deixar rabiüda de la terra ja creixia un refrany de pedra
BIANKA ROLANDO
ERRATA (GHOST
VERSION)
109
ERRATA (GHOST VERSION)
Obracam się i rysuję kawałek twojego ramienia Jest “ramienia”, powinno być “twoich imion brak” Jakich imion? Powinno być “tylko jednego imienia” Obracam się i rysuję kawałek twojego znamienia znów zupełnie nie inspirując się rzeczywistością Tak, wykroiłam ten kawałek ze swojego żebra i uczyniłam osią martwych obrotów, (tu) tupania w gruncie rzeczy, przewrotki po trupach do celi
Em giro i dibuixo un tros de la teva espatlla Hi posa “espatlla”, i hauria de ser “els teus noms fallen” ¿Quins noms? Hauria de ser “sols un nom de faramalla” Em giro i dibuixo un tros de la teva piga i ratlla sense inspirar-me de nou en absolut en la realitat Sí, he tallat aquest tros de la meva costella i n’he fet l’eix de les rotacions mortes, (aquí) picar de peus passar per damunt de tots en un buit de tombarella
Obracam się, rysuje się ślad ciepła w powietrzu Jest po innych powinien być tylko ślad po tobie Po jakim tobie, kogo chcę nazwać tobą, dziesiątki? Widzisz, obracam się, nie zostawiam śladu po sobie Na nic ptasie mięso pozostawione mokrym palcom Na nic złożenie sennych wieńców z ramion bliskich uproszczeń, wchodzimy rytmicznie do rowu Szukam w gruncie rzeczy bezkształtu twojej dłoni
Em giro, es dibuixa un rastre d’escalfor en l’aire És dels altres, hi hauria de ser només el teu, de rastre De quin teu, a qui vull anomenar tu, a desenes? Ho veus?, em giro, no deixo cap rastre rere meu Per a res la carn d’aviram que tenim als dits humits Per a res les corones somnolentes als braços dels nostres simplificats, entrem rítmicament a la rasa De fet, busco la deformitat de la teva mà
Obracam się, widzę zdolnych do posługi dotyku Jest “dotyku”, powinno być “etyków”, do posługi upominania mnie o właściwej rozkładówce słów w czasie mizernej adoracji łęgowego klepiska Ołtarz to wyłowiony koszyk z rzeki, a w nim ogień dzieci z wody, ręce tłuszczem, pięćdziesiątą cegłę podnieś śpiewem, gdy odjedziesz, chóry zniszczę by nie szukały już ścięgna tych zajęczych zawodów
Em giro, veig gent capaç de fer servir el tacte hi posa “tacte”, hauria de ser acte d’“ètica”, útil per recordar la correcta extensió de les paraules en temps d’una adoració miserable de l’era dels marjals L’altar és un cistell pescat del riu, i en ell hi ha foc nens d’aigua, les mans són el greix, aixeca el totxo que fa cinquanta amb el cant quan marxis, en destruiré els cors perquè no busquin el tendó d’aquelles curses de llebre
Obracam się i nie wiem, kim jesteś, widzę “wycięcie” Po tobie jest wycięcie, powinny być ciche dźwięki
Em giro i no sé qui ets, veig un “tall” Deixes un “tall”, haurien de ser sons silenciosos
BIANKA ROLANDO
111
sylab turkoczących w kołach nieczynnych maszyn pełnych zimnej pary, która nie uniesie nas przecież Tyle błędów, gdzie miara, gdzie modlitwa nocna za kryte ciała, tak by ruszyła je wreszcie śmierć z miejsca niosąc kwiat, po wszystkim miało być “w ustach czerwonego szlamu wietrzenie” i jest
de síl·labes sotragant a les rodes de màquines parades plenes d’un vapor fred que no ens alça, tanmateix Tants errors, on hi ha la mida, on l’oració nocturna per un cos cobert perquè l’activi finalment la mort portant-li flors a l’acte, al final de tot havia de ser “airejar als llavis del llim vermell” i ho és
Uczyniłam osią obrotów ozdobę twoich oczu To znów nie ten kształt, Erato i na oślep pędzę nie dostrzegając podnoszącej się mgły w rowie na wysokości pośpiesznej inkrustracji bioder Potrąca mnie na poboczu światło, poprawia Obracam się ostatni raz, chcąc cię zapamiętać wyraźnie widzę tylko zwielokrotnione cokoły monstrualne piedestały znikającej już postaci rosną stale, czerpiąc z zupełnie pustej mogiły
He fet l’adorn dels teus ulls amb l’eix de les rotacions Segueix sense ser-ne la forma, Èrato i m’apresso a cegues sense adonar-me de la boira que està escampant a la rasa a l’alçada d’incrustacions ràpides dels malucs El llum m’empeny a la vorera, ho corregeix Em giro per darrera vegada, volent-te recordar veig clarament tan sols sòcols multiplicats pedestals monstruosos d’una figura desapareixent no paren de créixer, i beuen d’un sepulcre del tot buit
Ryszard Krynicki (St. Valentin, Àustria, 1943) és un poeta de la Generació del 1968, coneguda també com la New Wave. Als anys setanta i vuitanta va estar afiliat a l’oposició democràtica. Durant molts anys l’edició de les seves obres va ser prohibida i publicada de manera subversiva i en editorials estrangeres. Va ser coeditor d’una revista independent Zapis (1978-1981) i de la revista del Moviment Independentista Solidaritat, a Poznań, de nom Obserwator Wielkopolski (1982-1988). Cofundador de l’editorial a5 (1988) que segueix dirigint avui dia juntament amb la seva dona Krystyna. Ha viscut a Cracòvia durant dinou anys. Ryszard Krynicki (St. Valentin, Austria, 1943) jest poetą pokolenia 1968, znanego również pod nazwą Nowa Fala. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych związany był z opozycją demokratyczną. Przez wiele lat publikacja jego dzieł była zakazana i ukazywały się one jedynie w wydawnictwach podziemnych i za granicą. Był współwydawcą niezależnego czasopisma Zapis (1978-1981) oraz Obserwatora Wielkopolskiego, organu Niezależnego Związku Zawodowego Solidarność w Poznaniu (1982-1988). Jest współzałożycielem wydawnictwa a 5 (1988), na którego czele stoi do dziś wraz z żoną Krystyną. Od dziewiętnastu lat zamieszkuje w Krakowie. Isabel Robles Gómez (Alhambra, Ciudad Real, 1948) és llicenciada en història i hispàniques per la Universitat de València i Lewis and Clark College de Portland, Oregon. Professora d’anglès de secundària. Ha publicat articles sobre literatura de dones des d’una perspectiva de gènere (Virginia Woolf, Kate Chopin, Isabel-Clara Simó, etc.), així com traduccions de Myrna Lamb, Anne Sexton, e. e. cummings i Edgar A. Poe. Amb L’Espiral (1994) va guanyar el premi de poesia La Forest d’Arana del 1993. Així mateix és autora de Llibre dels adéus (2009) i de Les sabates i altres poemes (2014), Premi Ibn Hazm de poesia de la Ciutat de Xàtiva, 2013. Isabel Robles Gómez (Alhambra, Ciudad Real, 1948) jest absolwentką historii i filologii hiszpańskiej na Uniwersytecie Walenckim i w Lewis and Clark College of Portland, w stanie Oregon. Pracuje jako nauczycielka języka angielskiego w szkole średniej. Opublikowała szereg artykułów o kobietach w ujęciu genderowym (Virginia Woolf, Kate Chopin, Isabel-Clara Simó, etc.) i liczne przekłady (Myrna Lamb, Anne Sexton, e. e. cummings i Edgar A. Poe). Tomik Spirala (1994) przyniósł jej w roku 1993 nagrodę La Forest d’Arana. Inne jej prace to Księga pożegnań (2009) oraz Buty i inne poema (2014), tom wyróżniony w roku 2013 nagrodą poetycką imienia Ibn Hazma w przyznawaną przez miasto Xàtiva.
Bianka Rolando (Poznań, Polònia, 1979) és una poeta i artista visual que ha creat dibuixos, intal·lacions i objectes. Fa el seu doctorat en Arts Visuals a l’Acadèmia de Belles Arts de Poznań. La seva obra s’ha exposat al Museu d’Art Modern de Varsòvia, l’Institut Polonès de Roma i el Kunsthalle Bratislava. És autora d’Italian phasebook (2007), Llibre blanc (2009) Premi al Millor debut poètic 2009, Kazimiera Illakowiczown, Corones de làrix (2011), Pans àzims (2012), Petit llibre sobre el dibuix (2013), Terra humida (2015) i Pascha (2016). Bianka Rolando (Poznań, Polska, 1979) jest poetką i artystką wizualną, autorką rysunków, instalacji i obiektów artystycznych. Przygotowuje rozprawę doktorską z zakresu sztuk wizualnych na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Jej dzieła wystawiane były w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, w Instytucie Polskim w Rzymie i w bratysławskiej Kunsthalle. Jest autorką zbioru opowiadań Rozmówki włoskie (2007), tomików poezji Biała książka (2009), za który otrzymała Nagrodę imienia Kazimiery Iłłakowiczówny za najlepszy debiut poetycki roku, Modrzewiowe korony (2011), Podpłomyki (2012), Mała książka o rysunku (2013), Łęgi (2015) i Pascha (2016). Damià Rotger Miró (Menorca, 1981). Ha guanyat el segon premi de poesia Illa de Menorca (2015), una edició de Poetry Slam Mallorca del 2014, el subcampionat anual del Poetry Slam Mallorca 2014 i una edició Poetry Slam Mallorca de 2015. Lletrescades, Grams de tu, Nedar la fosca, La carn i l’innombrable i els encara inèdits Platjar-te i Calls al gest són alguns dels seus projectes poètics. Ha publicat en els llibres col·lectius Illanvers, Lletraferits i Mianorca. Ha recitat en els espectacles: PoésArt (Mallorca), Illanvers (Menorca), Delicadesses (Lleida), TypoMad (Madrid), Cañas&Tipos (València), Lletraferits (Catalunya), Posidònia (Mallorca), PoetrySlam, Fira del Llibre, Setmana del Llibre en Català i SpokenWord, entre d’altres. Damià Rotger Miró (Minorka, 1981). Jest laureatem II nagrody poetyckiej Illa de Menorca (2015), zwycięzcą turnieju poetyckiego z cyklu Poetry Slam Mallorca w roku 2014, wicemistrzem Poetry Slam Mallorca za cały rok 2014 i zwycięzcą jednego z turniejów tego cyklu w roku 2015. Literospady, Kilka gramów ciebie, Płynąc po mroku, Ciało i to, co niewypowiedzialne oraz nieopublikowane dotychczas Splażować cię i Odciski na geście to tylko niektóre z jego projektów poetyckich. Publikował swoje prace w tomach zbiorowych Illanvers, Lletraferits i Mianorca. Jako recytator wziął udział między innymi w spektaklach: PoésArt (Majorka), Illanvers (Minorka), Delicadesses (Lleida), TypoMad (Madryt), Cañas&Tipos (Walencja), Lletraferits (Katalonia), Posidònia (Majorka), PoetrySlam, Targi Książki, Tydzień Książki po Katalońsku i SpokenWord.
AQUESTA ESTAT:
ÉS LA QUINZENA EDICIÓ DE
VEUS
PARAL·LELES.
LES
ANTERIORS HAN
De l’Atlàntic al Mediterrani. Maria Velho da Costa, Montserrat Abelló, Ana Marques Gastão, Teresa Pascual, Zoraida Burgos, Ana Luísa Amaral, Susanna Rafart, Ana Haterly. Barcelona, 2003. Pirineoak-Pirineus: d’una riba a l’altra. Josep Palau i Fabre, Jean-Luis Davant, Gemma Gorga, Felipe Juaristi, Marc Granell, Arantxa Urretabizkaia, Marta Pessarrodona, Tere Irastortza. Barcelona, Tarragona, Andoain, Bilbao, Alsasua, 2004-2005. D’Yr Wyddfa al Canigó. Xavier Amorós, Mererid Puw Davies, John Fitzgerald, Alan Llwyd, Meirion MacIntyre Huws, Francesc Parcerisas, Montserrat Rodés, Júlia Zabala. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Cardiff, 2005-2007. De Lliño a Taüll. Xuan Bello, Jordi Cornudella, Xandru Fernández, Àngels Gregori, Vanessa Gutiérrez, Núria Martínez-Vernis, Berta Piñán, Ponç Pons. Grao, Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, 2006. De la Via Augusta a la Via Flamínia. Margarita Ballester, Elisa Biagini, Teresa Bertran, Maria Josep Escrivà, Jolanda Insana, Vivian Lamarque, Lurdes Malgrat, Giovanna Marmo. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Florència, Arezzo, Impruneta, 2007. De l’Atles a Formentor. Elies Barberà, Antonina Canyelles, Hadjira Oubachir, Boualem Rabia, Magí Sunyer, Laia Noguera Clofent, Brahim Tazaghart, Salem Zenia. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Girona, Badalona, Búger, Akbou, Bugia, Tizi Ouzou, 2008. Dels fiords a les cales. Arne Ruste, Jaume Pont, Torgeir Schjerven, Inger Elisabeth Hansen, Gabriel Sampol de la Santíssima Trinitat, Montserrat Costas, Isabel Garcia Canet. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Badalona, Palma, Búger, Lillehammer, Oslo, 2009-2010. De l’Ebre al Roine. Daniela Julian, Josep Piera, Rotland Pecot, Isabel Ortega, Hèctor Moret, Xavier Gutiérrez, Maite Brazales, Aurelià Lassaca. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Badalona, València, Palma, Búger, Rodez, 2010-2011.
Dels Càrpats a la Serra d’Alcoi. Ion Cristòfor, Miquel Desclot, Christelle Enguix, Leţitia Ilea, Maria Antònia Massanet, Oana Cătălina Ninu, Aurel Pantea, Marc Romera. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Badalona, València, Palma, Búger, Cluj, Sibiu, Bucarest, 2011. Del golf de Trieste al golf de Roses. Anna Ballbona, Stanka Hrastelj, Milan Jesih, Miquel Mestre, Begonya Mezquita, Lucija Stupica, Veno Taufer, Carles Torner. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Badalona, València, Palma, Binissalem, Ljubljana, Novo Mesto, Ptuj, 2012-2013. De les Ardenes al Montnegre. Josep Ballester, Caroline Coppé, Karel Logist, Tònia Passola, Grégoire Polet, Aina Riera. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Badalona, València, Palma, Búger, 2013. De Fisterra al cap de Creus. Estíbaliz Espinosa, Gonzalo Hermo, Susanna Lliberós, Chus Pato, Sebastià Perelló, Adrià Targa. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Badalona, València, Vila-Real, Palma, Búger, 2014. Del Saaima a l’Albufera. Mickael Brygger, Harri Hertel, Cinta Mulet, Begonya Pozo, Helena Sinervo, Pau Vadell. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Badalona, València, Palma, Búger, 2015. De Súnion a Sant Pere de Roda. Nora Albert, Ramon Boixeda, Katerina Iliopoulou, Pavlina Pampoudi, Stamatis Polermakis, Josep Lluís Roig. Barcelona, Tarragona, Vilafranca del Penedès, Badalona, València, Palma, Búger, 2016.