Magazyn Teraz Nr 2

Page 1

Nr 2 | Styczeń 2014

M agaz yn Fundacji Ar t of Living Polsk a

M edytacja Starożytna technika przyszłości Wz mocnij swó j s ys tem odpor nościow y Po d aru j wak a cj e d z i eci o m World Youth Forum 2013 Bruksela

Świętuj życie!


.


Spis treści

Młodzi są rozwiązaniem, a nie przeszkodą

2

Medytacja - starożytna technika przyszłości

6

Sekrety medytacji - Sri Sri Ravi Shankar

8

Podaruj wakacje dzieciom - nowy projekt charytatywny

10

Spotkanie ze Swamim Jyothirmayah w Rzeszowie

12

Moja przygoda z medytacją

15

I meditate Polska

17

Czy medytacja jest istotna? - Sri Sri Ravi Shankar

18

Odżas - wzmocnij swój system odpornościowy

19

Triphala - ziołowe remedium

21

Pytania i odpowiedzi - Sri Sri Ravi Shankar

24

Muzyka i duchowość - rozmowa z Arturem Dutkiewiczem

26

Kolory Indii

30

Siddhasana - pozycja doksonała

36

Zaawansowany kurs Sri Sri Yogi w Tarasce

37

W wegetariańskiej kuchni - panirowe zawilce

39

Gong jest tym, co czyni, i czyni to, czym jest

40


Młodzi są rozwiązaniem, a nie przeszkodą

World Youth Forum 2013 Bruksela Właśnie powitaliśmy nowy rok 2014. Styczeń jest miesiącem, który sprzyja wszelkiego rodzaju podsumowaniom oraz prognozom i planom na przyszłość.

W

roku 2013, oprócz innych znaczących wydarzeń, 15 i 16 listopada odbyło się w Brukseli, w Parlamencie Europejskim, dziesiąte z kolei Międzynarodowe Sympozjum Etyki w Biznesie. Od zainicjowania tego wydarzenia jako platformy promocji i obrony etycznych postaw w sferach biznesowych i rządowych w kolejnych spotkaniach uczestniczyło ponad 40000 liderów z ponad 60 krajów. Gośćmi byli między innymi laureaci Nagrody Nobla, polityczni liderzy oraz dyrektorzy wyższego szczebla z takich globalnych firm jak Microsoft, Coca-Cola, Infosys, ING Bank i Tata Service. W roku 2013 Światowe Forum Etyki w Biznesie (World Forum for Ethics in Business) skierowało do sektora prywatnego postulat podjęcia wyzwania polegającego na wdrażaniu w codzienne działania praktyk opartych na koncepcji tak zwanych wspólnych wartości. Dla wyjaśnienia: koncepcja wspólnych wartości została wprowadzona przez Harvard Business Review i dotyczy rozwoju połączeń biznesowych strategii i korporacyjnej społecznej odpowiedzialności (CSR). Głównym założeniem tej koncepcji jest teza, że konkurencyjność firmy i zdrowie

2

Forum młodzieży

społeczności są wzajemnie zależne. Rozpoznanie i podkreślenie połączeń pomiędzy społecznym i ekonomicznym rozwojem ma znaczenie dla nakreślenia kształtu następnej fali rozwoju społeczeństwa i stworzenia nowego paradygmatu, który przedefiniuje obecny obraz kapitalizmu. Głównym tematem obrad Międzynarodowego Sympozjum Etyki w Biznesie stała się próba wypracowania zgody w kwestii przechodzenia biznesu z tradycyjnych postaw skoncentrowanych na osiąganiu celów w któtkoterminowej perspektywie na nowy paradygmat. Biznes powinien generować wartości ekonomiczne, uwzględniając podstawowe potrzeby i problemy społeczne jako walory kluczowe. W wideo przesłaniu odtworzonym podczas panelu inauguracyjnego współzałożyciel WFEB Sri Sri Ravi Shankar podkreślił, że wszystkie klasy społeczne powinny zjednoczyć się w rozwijaniu wspólnych wartości, dla których bazą jest człowieczeństwo. Kreowanie bogactwa winno się odbywać poprzez stałe wzmacnianie ludzi z dołu społecznej piramidy. W ton wypowiedzi wpisały się słowa pani Snezany Stoiljkovic z Międzynarodowej Korporacji Finansowej (IFC),


która zasugerowała, że podczas następnej dekady świat powinien stworzyć 600 milionów nowych miejsc pracy.

przez młodych nurtujących ich problemów życia społeczno-politycznego, a także rozwijanie umiejętności przywódczych.

Przedstawiciele firm takich jak Novartis, Bosch i Ikea zaprezentowali wypracowane przez nich koncepcje wspólnych wartości i udostępnili ekspertyzy dotyczące ich wdrażania. Podsumowaniem wypowiedzi poszczególnych prelegentów mogą być słowa Rainera Wielanda, wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego: „Biznes jest silnym agregatem dla kreowania nie tylko bogactwa, ale także miejsc pracy”.

Odbywa się to poprzez umiejętne kształtowanie 5 postaw zwanych 5Is:

Kolejnym istotnym punktem programu konferencji było coroczne rozdanie Nagród Etyki w Biznesie 2013 przyznawanych przez WFEB, aby uhonorować indywidualnie i zespołowo tych, którzy wykazali się wdrażaniem wspólnych wartości i stosowaniem zasad etyki w życiu codziennym oraz w biznesie. W tym roku laureatami w trzech głównych kategoriach zostali: - firma Novartis w kategorii Wybitna Współpraca, za implementowanie praktyk wspólnych wartości i korporacyjnej społecznej odpowiedzialności (CSR); - fundacja Greenpeace w kategorii Wybitna NGO, za podnoszenie świadomości, bezpośrednie akcje i kreowanie wspólnych wartości w dziedzinie ochrony środowiska naturalnego; - fundacja NAGA w kategorii Wybitne Innowacje, za aktywne wdrażanie wspólnych wartości realizowane w misji zamieniania decertyfikowanej ziemi w zdrowy, dobrze funkcjonujący ekosystem, pozwalający na stosowanie zrównoważonego rolnictwa, na gorzej rozwiniętych obszarach. Reasumując - podczas sympozjum powtórnie wypunktowane zostały priorytety w budowaniu świadomości, kreowaniu etycznych liderów i zmianie zasad gry poprzez kolektywne, transparentne projekty ustalone przez Światowe Forum Etyki w Biznesie. Międzynarodowe Sympozjum Etyki w Biznesie poprzedziła szósta edycja Światowego Forum Młodych (World Youth Forum), które odbyło się w dniach 9 - 15 listopada 2013. Jest to globalna platforma stworzona dla młodych liderów, dająca możliwość przedstawienia ich wizji tworzenia zrównoważonej przyszłości. Ten tygodniowy holistyczny trening przeznaczony jest dla wyselekcjonowanych młodych ludzi w wieku 18-30 lat. W tym roku wzięło w nim udział 17 osób z różnych krajów i kontynentów. Podczas warsztatów, jak co roku, powstały trzy grupowe kreacje: przemowa, krótki film i piosenka. Przy pomocy tych środków młodzi ludzie wskazali istotne dla nich zagadnienia, którymi zdecydowali się zainteresować przedstawicieli środowisk politycznych, akademickich i biznesowych, których decyzje mają wpływ na kształt rzeczywistości, w jakiej żyjemy. Prezentacja miała miejsce podczas specjalnej sesji „Wezwanie Młodych” („Call the Youth”) już w trakcie trwania Międzynarodowego Sympozjum Etyki w Biznesie. W codziennym życiu każdy z nas staje się liderem w różnych sytuacjach zawodowych i rodzinnych. Okoliczności, w których korzystamy z kompetencji przywódczych, z jednej strony obejmują coraz szersze pola wpływu: dom, szkoła, miejsce pracy, społeczność, z drugiej zaś wykazują coraz większy stopień złożoności. Celem warsztatów jest wyrażenie

- wchłanianie (Imbibe) - nastawienie na pozyskiwanie nowej wiedzy - innowacyjność (Innovate) - umiejętność innowacyjnego myślenia i działania - kreowanie inicjatyw (Initiate) - komunikowanie (Interact) - umiejętność nawiązywania i rozwijania kontaktów - inspirowanie (Inspire) - umiejętność praktycznego zastosowania swoich idei oraz motywowania innych. Aby wprowadzić czytelników w atmosferę tego spotkania młodych, światłych umysłów, zadałam kilka pytań dwóm uczestnikom: Rohanowi Jain z Indii oraz Raphaelowi Obyano z Kenii. Uczestniczyliście w tygodniowym warsztacie zorganizowanym przez Światowe Forum Młodych (WYF) - powiedzcie proszę, jakie są wasze wrażenia? Jaki był przebieg warsztatu? Raphael Obyano: Podczas warsztatów zostaliśmy podzieleni na zespoły, z których każdy realizował osobne zadanie na ustalony przez ogół temat. Opracowanie tematu miało różne formy: wideo, przemowa, piosenka. Ja zostałem wytypowany do czteroosobowej grupy, która przygotowywała i prezentowała przemowę. Podzieliliśmy ją pomiędzy siebie: wprowadzenie, problem, proponowane rozwiązanie i wezwanie do działania. W całej prezentacji podkreślaliśmy potencjał, jakim dysponują młodzi, oraz ich predyspozycje do bycia partnerami dla biznesu i budowania lepszego świata. Rohan Jain: Program Światowego Forum Młodych, w którym miałem możliwość uczestniczyć, był najlepszym doświadczeniem w moim życiu. Przetransformował je i ma na nie ogromny wpływ. W ramach warsztatu nasza grupa zorganizowała w półtora dnia konferencję JAILBREAKING [ETHICS], na którą udało się nam zaprosić 12000 osób uczestniczących przy użyciu mediów społecznościowych i 1000 osobiście. Cała sala w Parlamencie Europejskim była wypełniona zarówno liderami światowych organizacji publicznych, jak i z sektora organizacji prywatnych. Powietrze było aż gęste od inspiracji, a kilku uczestników miało łzy w oczach podczas naszej przemowy - „Wezwanie młodych” („Call of the Youth”). To było wielkie wydarzenie! Czy były jakieś dodatkowe korzyści płynące z waszego pobytu w Brukseli? Czego się nauczyliście? Raphael Obyano: Nauczyłem się wiele… Szczególnie cenna jest dla mnie umiejętność medytacji. Po za tym wykorzystuję wiedzę dotyczącą publicznych przemówień i prezentacji oraz skutecznej komunikacji w praktyce. Wiedza z obszaru etyki w biznesie stała się drogowskazem dla moich działań.

Forum młodzieży

3


Będąc przedstawicielem zespołu prezentującego program, czułem z jednej strony dużą odpowiedzialność spoczywającą na moich barkach, ale z drugiej dało mi to ogromną szansę nauki - przede wszystkim podczas wielu rygorystycznych konsultacji i dzięki szczerym informacjom zwrotnym od pozostałych członków warsztatów. Sesje feedbacku były dla mnie wyjątkowo konstruktywne. Dodam, że planuję zorganizować podobny warsztat w mojej rodzimej Kenii i wszystkim zdecydowanie rekomenduję wzięcie udziału w takim warsztacie. Rohan Jain: Zmieniłem sposób myślenia o sobie i świecie. Zawsze wątpiłem w swoje możliwości… Dalej to robię, ale w zdecydowanie mniejszym stopniu, odnoszę też wątpliwości do szerszego kontekstu, który wypracowaliśmy podczas warsztatów. Dzięki transformacji jaką przeszedłem podczas warsztatów, sesji z wielkimi mówcami czy interakcjami z innymi uczestnikami i organizatorami, doszedłem do wniosku, że mam wszelkie możliwości i siłę, by się zmienić. Ta niezastąpiona praktyczna możliwość wglądu jest bezcennym doświadczeniem. Poza tym dzięki warsztatom topologii talentów nabyłem umiejętność lepszego rozumienia siebie oraz innych członków zespołu. Sesja z Laurent Ladoux na temat adaptacyjnego przywództwa zmieniła moje myślenie o tym jakie cechy określają efektywnego lidera. Kiedyś myślałem, że efektywny lider przede wszystkim powinien być formalnym autorytetem. Teraz wiem, że nie ma tak silnej potrzeby posiadania formalnego autorytetu, aby być dobrym przywódcą. W rzeczywistości najbardziej efektywny jest lider o cechach nieformalny/ adaptacyjny. Przedstawicielami liderów o takich cechach są: Mahatma Gandhi, Martin Luter King oraz Sri Sri Ravi Shankar. Nie mając formalnie istotnej pozycji, przemienili oni życie milionów ludzi. Mogę powiedzieć, że dzięki warsztatom stałem się nowym, przetransformowanym liderem, udział w zajęciach uświadomił mi moje silne strony, pokazał słabości, szanse i zagrożenia. Co było tematem przewodnim waszej pracy? Raphael Obyano: Na wystąpienie „Wezwanie Młodych” wybraliśmy temat „Młodzi są rozwiązaniem, a nie przeszkodą”. Temat był obszerny i złożony. Narodził się w czasie konsultacji z całym zespołem. Chcieliśmy przedstawić coś unikalnego i znaczącego. Problem wyglądał początkowo na nierozwiązywalny. Poprzez dyskusje, konsultacje i treningi udało nam się znaleźć rozwiązanie. Początkiem powinno być indywidualne wzięcie odpowiedzialności. Co więcej, doszliśmy do przekonania, że młodzi mają moc do podźwignięcia wyzwań, jakie stawia przed nimi świat. Naszą ogromną zaletą jest to, że mamy świeżą perspektywę potrzebną do podołania trudnym wyzwaniom stojącym przed dzisiejszym światem. Rohan Jain: Tak jak wyżej wspomniałem, zadaniem mojej grupy było zorganizowanie konferencji. Oprócz nauki nowych umiejętności, poznawania i transformowania siebie na poziomie indywidualnym

4

Forum młodzieży

i społecznym Światowe Forum Młodych (WYF) dawało także możliwości nawiązania kontaktów z liderami innych organizacji oraz światowymi liderami z różnych dziedzin. Jakie są wasze doświadczenia w tym zakresie? Raphael Obyano: O tak - spotkałem wielu wspaniałych ludzi. Przede wszystkim kolegów, którzy zadziwili mnie swoim potencjałem i siłą. Utrzymuję kontakt z większością z nich i kontynuujemy dzielenie się informacjami i pomysłami. Prowadzący też byli fantastyczni. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie kobieta odpowiedzialna za sesję wystąpień publicznych - Jana Bahman - z którą jestem w kontakcie. Na forum udało mi się poznać i wymienić kontakty z wiceprezesem Banku Światowego Sanjay Pradhanem oraz wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego Rainerem Wielandem. Rohan Jain: Warsztaty TLEX, komunikacja z „serca do serca”, debaty, wspólne posiłki, konstruktywne sesje feedbacku na końcu każdego dnia, konferencja i wystąpienie „Wezwanie Młodych”, wyzwania postawione przed każdym zespołem, sesje jogi i medytacji - wszystko to sprawiło, że oprócz udziału w bogatym programie jego uczestnicy stali się także bardzo sobie bliscy. Praca w zespole z osobami z różnych kontynentów, które mają różne spojrzenia, reprezentują różne kultury, różne sposoby myślenia, była dla mnie sporym wyzwaniem, które podjęliśmy wraz z moimi towarzyszami. Pomimo wszystkich różnic to naprawdę niesamowite, jak bliscy się sobie staliśmy w ciągu tych kilku dni. Jesteśmy jak rodzina. To były najlepsze dni mojego życia, spędzone z najlepszymi i najbardziej wspaniałymi ludźmi. Czy chcielibyście coś dodać na zakończenie? Raphael Obyano: Ugruntowałem swoje przekonanie, że zaufanie w biznesie może pojawić się tylko wtedy, gdy biznes odnosi się do wartości i koncentruje na wartościach współdzielonych, nie zaś tylko na zyskach. Rohan Jain: Uczestnictwo w warsztatach i w sympozjum odmieniło mój pogląd na etykę i jej rolę w biznesie. Etyka postrzegana była przeze mnie w szarych barwach. Teraz widzę ją w kategorii biało-czarnej. Stało się to dzięki sesji z Rutgerem Koopmansem i głębokiej wewnętrznej introspekcji. Utwierdziłem się w przekonaniu, co jest w porządku, a co nie, oraz że nie ma usprawiedliwienia dla działań nieetycznych. Międzynarodowe Sympozjum Etyki w Biznesie i towarzyszące mu Światowe Forum Młodych jest doskonałym miejscem do globalnego dialogu i kooperacji pomiędzy prywatnym sektorem, światem akademickim, rządowymi agencjami, mediami, duchowymi i świeckimi przywódcami. Uczestnicy dzielą się swoim doświadczeniem ze stawiającymi pierwsze kroki na ścieżce kariery zawodowej. Zachęcam do zarezerwowania czasu w listopadzie 2014 (dokładna data wkrótce), by przeznaczyć go na wyjazd do Brukseli i wzięcie udziału w tym niezwykle rozwijającym wydarzeniu. Alicja Krusenstern


Wywiadu udzielili: Raphael Obyano (32 lata) z Kenii. Ukończył kierunek polityka publiczna na Duke University w USA. Jest założycielem kenijskiego Kongresu Młodzieży i doradcą młodzieżowej rady agendy ONZ Habitat. Współtwórca wielu inicjatyw społecznych w Kenii oraz beneficjent programów Fundacji Forda. W 2013 roku otrzymał tytuł Global Young Diplomat. Rohan Jain (24 lata) z Kolhapur w Indiach. Inżynier mechanik i student MBA - Marketing na Sri Sri University w Bangalore, Indie.

Forum młodzieży

5


Medytacja starożytna technika przyszłości

U

czeni wzięli medytację pod lupę. Zaczęli drążyć nasz mózg. Wyniki są zaskakujące.

Naukowcy z uniwersytetu w Oxfordzie, którzy medytację badają od 18 lat, śmiało twierdzą, że zmniejsza ona o połowę ryzyko pojawienia się depresji u osób, które wcześniej przechodziły te stany, ponieważ medytacja zwiększa produkcję endorfin (grupa hormonów peptydowych, wywołujących doskonałe samopoczucie i zadowolenie z siebie). Zaobserwowano ponadto, że wydzielanie beta-endorfin znacząco wzmacnia system odpornościowy organizmu. W 2009 roku naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles odkryli, że pewne obszary w mózgu u osób medytujących od dłuższego czasu, były większe i miały więcej substancji szarej niż mózgi osób niemedytujących z grupy kontrolnej. Sugeruje to, że medytacja może być dla nas korzystna, ponieważ nasze mózgi maleją wraz z wiekiem.

Tytuł artykułu brzmi nieco przewrotnie. Starożytność kojarzy się nam przecież z czymś, co już było, przeszło, a jego miejsce zastąpiło to, co nowe, lepsze, nowocześniejsze. W jaki sposób medytacja może wpływać na naszą przyszłość?

Substancja szara to skupisko ciał komórek nerwowych, które na powierzchni mózgu tworzą korę mózgową odpowiadającą za interpretację wrażeń pochodzących z narządów zmysłów dotyku, słuchu, wzroku, smaku oraz odpowiadającą za naszą precyzję ruchu i wyższe czynności psychiczne, jak planowanie, myślenie, analiza emocji.

Wyniki późniejszych badań (2011 rok) pokazują, że ludzie, którzy medytują, mają także silniejsze połączenia między obszarami mózgu wpływającymi na zdolność szybkiego przekazywania impulsów elektrycznych. Efekt ten jest znacząco widoczny w całym mózgu, a nie tylko w pewnych jego rejonach. Potwierdziły to badania neurobiologów z Uniwersytetu Harvarda. Zaangażowani w badania dotyczące plastyczności mózgu zauważyli, że u osób regularnie medytujących kilka rejonów mózgu ma więcej substancji szarej w porównaniu z osobami niemedytującymi. Na szczególną uwagę zasługuje je-

6

Medytacja starożytna technika przyszłości


den z rejonów znajdujący się we frontowej części mózgu i odpowiadający za pamięć i podejmowanie kluczowych decyzji. Neurobiolodzy stwierdzili także, że kora mózgowa, która normalnie kurczy się wraz z wiekiem, obniżając nasze zdolności umysłowe, u 50-letniej osoby regularnie medytującej w wyżej wspomnianym rejonie jest taka sama jak u 25-latka.

szczególnie hipokampu, który pomaga w procesach uczenia i zapamiętywania, a także reguluje emocje. Mniej substancji szarej w tym rejonie obserwuje się u osób z depresją i posttraumatycznym zaburzeniem stresowym. Ciało migdałowate natomiast zmniejszyło się, co odpowiada redukcji stresu w organizmie.

Faktem jest więc, że medytacja obniża kurczenie się kory mózgowej wraz z wiekiem, pozwalając nam zachować dłużej maksymalną sprawność umysłową.

Wnioski nasuwają się same. Już niedługi czas medytacji, bo wystarczy poświęcić na nią 20 min rano i 20 min wieczorem, może przynieść tak wiele spektakularnych korzyści. Wzrost odporności organizmu, pogoda ducha, wyostrzenie percepcji, bystrość intelektu, znacząca redukcja stresu to niesamowite osiągnięcia tej starożytnej, ale jednak jakże cennej metody przyszłości, która zyskuje coraz więcej życzliwej uwagi środowisk naukowych.

Mamy dobrą wiadomość dla osób, które nigdy nie medytowały. Medytacja wciąż może przynieść im znakomite korzyści. Ten sam zespół przebadał bowiem grupę osób nigdy niemedytujących, po czym poddano ją 8-tygodniowemu programowi medytacyjnemu. Osoby te medytowały po 3040 min dziennie, a efektem było zwiększenie kilku obszarów,

***

Grażyna Adydan, Jakub Majda

Medytacja starożytna technika przyszłości

7


Sekrety medytacji Sri Sri Ravi Shankar

M

edytacja to podróż od dźwięku do ciszy, od ruchu do bezruchu, od ograniczonej tożsamości do nieograniczonej przestrzeni. Jest pięć dróg wiodących do medytacji. Pierwsza to oddziaływanie fizyczne, do którego możemy zaliczyć jogę lub Tai-Chi. Przez rozciąganie i wzmacnianie ciała, umysł doświadcza stanu świadomości, który można nazwać medytacją. Druga to ćwiczenia oddechowe i pranajamy, dzięki którym umysł staje się cichy i nieruchomy. Trzecia prowadzi przez jeden z pięciu zmysłów lub przedmiotów percepcji zmysłowej; za ich pośrednictwem można doświadczyć stanu bezumysłowości, braku myśli, spokoju, wyciszenia i wewnętrznego piękna. Jeśli obserwujemy dziecko jedzące lizaka lub toffi, widzimy jak jest całkowicie pochłonięte jedzeniem, jak cieszy się słodyczami. Gdy zapytasz - „Jak masz na imię?”, nie odpowie. Jest całkowicie zaangażowane. Bycie w stu procentach zaabsorbowanym przez jakiś przedmiot percepcji zmysłowej prowadzi do stanu medytacji. W wolny dzień po prostu poleż sobie, patrząc w niebo, a w pewnym momencie poczujesz, że umysł staje się nieruchomy, znikają myśli, nie wiesz już, gdzie jesteś, wiesz tylko, że jesteś. Poczujesz, że centrum jest wszędzie, a obwodu ograniczającego ten okrąg nie ma nigdzie. Nieograniczonej świadomości można doświadczyć, patrząc na puste przestrzenie, ponieważ nasz umysł też jest przestrzenią, świadomość jest przestrzenią. Słuchasz muzyki i przychodzi chwila, że całkowicie pochłonięty tą muzyką wydostajesz się poza nią. Już nie słyszysz dźwięków, wiesz tylko, że jesteś i że nie masz granic. W języku jogi nazywa się to Laya joga, co oznacza rozpuszczenie się. To również droga do medytacji. Wszelkiego rodzaju zachwyt czy zadziwienie też prowadzi do takiego stanu, kiedy pojawia się owo: ach! - nie ma umysłu, nie ma myśli, ale ty jesteś. Zmysł dotyku, węchu, smaku, wzroku i słuchu może wprowadzić cię w medytację pod warunkiem, że robisz to w odpowiedni sposób. Potrzeba pewnych umiejętności, aby tego doświadczyć. Emocje (zarówno te pozytywne, jaki i negatywne) również mogą sprawić, że wejdziesz w medytację. Doznanie szoku też może wprowadzić w stan medytacyjny. Jest to jednak trochę ryzykowne. Kiedy czujesz się beznadziejnie, mówisz - poddaję się! Kiedy jesteś wściekły, co mówisz? Poddaję się! - co znaczy: mam dosyć, już dłużej tego nie zniosę.

Medytacja to podróż od dźwięku do ciszy, od ruchu do bezruchu, od ograniczonej tożsamości do nieograniczonej przestrzeni.

8

Sekrety medytacji

W takich chwilach (jeśli nie wpadniesz we frustrację, w depresję lub nie dopuścisz się przemocy) przekonujesz się, że w pewnym momencie następuje przełom - nie ma już umysłu. I czy doświadczasz pozytywnych czy też negatywnych emocji (np. strachu) - umysł się zatrzymuje, nieruchomieje. Kolejną drogą jest stymulacja intelektualna. Poprzez wiedzę, poprzez świadomość możesz wejść w medytację. Nazywa się to Dźniana joga. Po wyjściu z muzeum kosmosu też jesteś w odmiennym stanie świadomości, ponieważ zobaczyłeś siebie w innym kontekście, w kontekście wszechświata. Kim jesteś? Czym jesteś? Gdzie jesteś? Jak się czujesz w odniesieniu do niezgłębionego, nieskończonego wszechświata?


Jeśli studiowałeś fizykę kwantową, zaczynasz widzieć, że wszystko to po prostu atomy, jedynie funkcja falowa, tylko energia. Jeśli rzeczywiście poznasz fizykę kwantową, a potem przestudiujesz Vedantę lub jogę, zauważysz uderzające podobieństwa. Zobaczysz, że mówią one tym samym językiem. Adi Siankara powiedział: „Wszystko, co widzisz, nie istnieje”. Jeden z wybitnych naukowców naszych czasów dr Hans-Peter Durr powiedział: „Studiowałem materię przez 35 lat, tylko po to, aby dowiedzieć się, że nie istnieję! Badałem coś, co nie istnieje ! ”. Tak więc poprzez wiedzę też można doświadczyć stanu medytacji.

Jakie są sekrety medytacji? Istnieje różnica między Wschodem a Zachodem, jeśli chodzi o tajemnice. Na Zachodzie wszystko, co karygodne, wstydliwe, pozostaje w tajemnicy. Na Wschodzie tajemnicą jest to, co święte.

W głowie nastolatka umysł zaczyna dryfować. Nie zdarz się to przed okresem dojrzewania. Umysł dziecka zawsze jest na czymś skupiony i przylega do tego. Ale gdy w ciele zaczynają coraz mocniej buzować hormony, umysł staje się rozchwiany i coraz trudniej skupić uwagę. Jeśli przed wkroczeniem w wiek dojrzewania dziecko ćwiczyło jogę i medytację, w okresie dorastania, w czasie huśtawki umysłu, młoda osoba jest już wyćwiczona, jak sobie z tym radzić. Dobrze jest zacząć w wieku 8 lub 9 lat. Tuż przed rozpoczęciem zmian hormonalnych, jest odpowiedni czas na inicjację medytacji, jogi czy różnych sztuk walki. Ciało jest gotowe, jest elastyczne i umysł jest gotowy. To idealny moment, choć właściwie każdy czas jest dobry, by rozpocząć medytację, każdy wiek jest odpowiedni. Dzisiaj nawet 8-9-letnie dzieci mają rozchwiany umysł. Wiele rzeczy wpływa na umysł, np.: jedzenie, środowisko i styl życia. Ale wszystkie te wpływy są niewielkie.

Jeśli mówi się o czymś, że jest bardzo tajemnicze, to znaczy, że musi być bardzo święte. Na Wschodzie to, co karygodne, nigdy nie jest utrzymywane w tajemnicy. Jest zawsze wyznawane. Nie ma nic do ukrycia, ale sekretem powinna pozostać wasza własna mantra - dźwięk, który jest skrywany w umyśle. Dlaczego jest on zachowywany w tajemnicy? Mówi się, że mantra jest jak ziarno, a ziarno kiełkuje w ukryciu. Wkładasz ziarno do ziemi, przykrywasz błotem, a potem ziarno kiełkuje i staje się drzewem. Oczywiście kiełki, które jecie, są inne. Według starożytnych przekonań mantra to dźwięk, który jest głęboko skrywany w tobie i rośnie od wewnątrz; to znaczy rezonuje wewnątrz ciebie. Cokolwiek zachowasz w sekrecie, nie opuszcza cię, ale pociąga do coraz głębszych warstw podświadomości. To jest też jeden z powodów, dla których istnieje spowiedź. Dlaczego się spowiadasz i wypowiadasz pewne rzeczy na głos? Robisz to, aby to coś nie wniknęło głęboko w twoją świadomość. Jeśli wyznasz błąd czy grzech, który popełniłeś, on po prostu z ciebie wychodzi. Już nie będzie cię martwił. A mantra, dźwięk dany przez kogoś doświadczonego w medytacji, pomaga ci wejść głębiej. Ten dźwięk (mantra) jest dawany drugiej osobie - uczniowi - ze słowami: „To twoja osobista mantra, zachowaj ją dla siebie i pozwól, aby wzrastała”. Znaczenie dźwięku nie jest istotne, tylko wibracja jest ważna. Rozumienie znaczenia jest powierzchowne w porównaniu z apsektem wibracyjnym dźwięków. Może to być dźwięk, który wszyscy znają. W dawnych czasach ludzie świętowali nadanie mantry przez 4 dni. Kiedy dziecko miało odbyć inicjację, zwoływano wszystkich krewnych i przyjaciół. Sadzano je na konia i odbywano procesję. To był starożytny zwyczaj. Duchowa podróż jest uważana za bardzo uświęconą, bardzo osobistą i dlatego jest to powód do dumy. Otrzymujesz tajemniczy dźwięk, z którego możesz być dumny, ponieważ jest on uświęcony. Właściwie medytacja dzieje się sama, ty nie możesz jej „robić”, możesz jedynie stworzyć przyjazną atmosferę, aby się mogła wydarzyć.

Sekrety medytacji

9


Podaruj wakacje dzieciom nowy projekt charytatywny

Myślisz, że 1 zł dziennie to drobna suma? Jednak nawet tyle wystarczy, żebyś pomógł dzieciom z domów dziecka i ubogich rodzin wyjechać na kolonie - często pierwsze w ich życiu.

M

iędzynarodowa Fundacja Art of Living od początku swojego istnienia niesie pomoc dzieciom na całym świecie. Szczególnie dużo uwagi poświęca dzieciom w ciężkiej sytuacji rodzinnej – z ubogich rodzin i domów opieki społecznej. W Polsce pomagamy maluchom, organizując wydarzenia sportowe, przedstawienia, koncerty, a także Dzień Dziecka czy spotkania przy choince. Zbieramy także pieniądze i dary – ubrania, artykuły szkolne, słodkości, gry, zabawki i książki – prezenty dla najbardziej potrzebujących dzieci. Ale pomoc Fundacji to coś więcej – dzięki unikalnym programom Art of Living dzieci uczą się przezwyciężać strach i stres, a dzięki temu radzić sobie w trudnych sytuacjach. To umiejętności, które będą im służyły przez całe życie. A uczą się tego na koloniach i obozach wypełnionych świetną zabawą! W ostatnich latach podarowaliśmy takie programy wielu dzieciom – np. w 2010 roku pokryliśmy połowę kosztów kolonii dla 44 dzieci z Fundacji Hospicyjnej. W całości zasponsorowaliśmy obóz dla 7 dzieci poszkodowanych przez powódź. W kolejnych latach opłaciliśmy wakacje dla kilkudziesięciu dzieci, pochodzących z rodzin wielodzietnych i patologicznych, dla małych mieszkańców sierocińców m.in. z Józefowa i Opola – a także charytatywnie prowadziliśmy programy Yes (14-18 lat) i Art Excel (7-13 lat) dla dzieci z Domu Dziecka w Sulejowie.

10

Podaruj wakacje dzieciom

Chcielibyśmy zrobić jeszcze więcej! I właśnie Państwo mogą nam w tym pomóc. Wystarczy jeśli codziennie ofiarujecie dzieciom 1 złotówkę. To proste – zadzwoń do swojego banku i ustaw stały przelew na 30 zł miesięcznie, lub jednorazowo przekaż dowolną kwotę. Dzięki zebranym funduszom zaprosimy na kolonie i kursy jeszcze więcej potrzebujących dzieci. Podarujemy im nie tylko niezapomniane wakacje, ale także umiejętność opanowania stresu, lęków i agresji oraz pracy w grupie i spokojnej odwagi w codziennym życiu. Czyli wszystko to co pomoże im szczęśliwie żyć, a co kursy Art of Living oferują ludziom w każdym wieku i na całym świecie. Pomóżmy wspólnie! Przecież każde dziecko zasługuje na to, co najlepsze. Za wsparcie projektu w imieniu dzieci serdecznie dziękujemy. Dane do przelewu: 71 1140 2017 0000 4802 1305 6636 Podaruj Wakacje Dzieciom Fundacja Art of Living Polska ul. Koszykowa 24/7 00-553 Warszawa Dowiedz się więcej na: www.artofliving.org/pl-pl/podaruj-wakacje-dzieciom


Podaruj wakacje dzieciom

11


Spokojny umysł drzwiami do sukcesów w twoim życiu spotkanie ze Swamim Jyothirmayah Swami Jyothirmayah, nauczyciel i uzdrowiciel z Indii, zainspirowany naukami Sri Sri Raviego Shankara założyciela Fundacji Art of Living, od wielu lat podróżuje po świecie prowadząc liczne wykłady i seminaria, niosąc ludziom mądrość i ulgę w cierpieniu. Prostymi słowami przekazuje głęboką wiedzę, uczy medytacji i zaufania do życia, otwiera swoich słuchaczy na pozytywne postrzegania świata. Jast jednym z liderów Fundacji Art of Living i bliskim współpracownikiem Sri Sri Raviego Shankara, niejednokrotnie zastępującym Go na spotkaniach wysokiego szczebla i odbierającym w Jego imieniu międzynarodowe nagrody. Swami Jyothirmaya posiada niezwykły dar uzdrawiania. Setki tysięcy ludzi na całym świecie doświadczyło dobroczynnego wpływu jego uzdrawiającej mocy, a także spektakularnych uzdrowień. Swami Jyothirmaya regularnie odwiedza Polskę. Z sesji uzdrawiania a także programu Wake Up! & Shake Up! organizowanych we wszystkich większych miastach takich jak: Warszawa, Rzeszów, Wrocław, Łódź, Białystok, Gdańsk, Poznań skorzystało ponad 10 tysięcy osób. Swami Jyothirmaya kilkakrotnie był gościem programów telewizyjnych, w których opowiadał o swojej służbie dla świata i o tym, jak szczęśliwie i pożytecznie żyć.

12

Spotkanie ze Swamim Jyothirmayah


23 września 2013 r., w Sali Kryształowej Hotelu Prezydenckiego w Rzeszowie miało miejsce szczególne spotkanie zorganizowane przez Oddział Rzeszowski Art of Living. Do naszego miasta przybył Swami Jyothirmajah. Zgromadziło się około czterysta osób. Przed pojawieniem się dostojnego gościa, w holu przed Salą Kryształową odbywały się prezentacje zabiegów ajurwedyjskich; na okolicznościowym straganie oferowano literaturę, płyty i preparaty ajurwedyjskie sygnowane znakiem Art of Living, zaś z głębi dobiegały badżany w wykonaniu aktorki i piosenkarki Dominiki Łakomskiej, kontrabasisty Piotra Rodowicza oraz zespołu. Spotkanie prowadzili Wiola i Przemek, aktywiści rzeszowskiego oddziału AoL. Szczególne podziękowania za wielki wkład w rozwój Art of Living w Polsce skierowano do prof. Tadeusza Markowskiego. Zgromadzonych powitał prezes Fundacji Art of Living Polska Damian Olczak. Spotkanie było również sposobnością, do zaprezentowania mieszkańcom Rzeszowa założeń Fundacji oraz opowiedzenia o licznych kursy, które Fundacja oferuje.

N

a samym początku zadano Swamiemu pytanie: Jak żyć, aby być szczęśliwym?

Swami odpowiedział: nasze życie odniosło sukces i ma znaczenie, jeśli możemy utrzymywać stan szczęśliwości. Szczęście nie istnieje gdzieś na zewnątrz, jest wewnątrz nas, a więc nie należy go uzależniać od zewnętrznych okoliczności, osób, przedmiotów. Poczucie szczęścia daje nam bycie w pełni „tu i teraz”. Wychwalanie innych również czyni ludzi szczęśliwymi i powoduje wzrastanie do sukcesu. Szczęście podnosi także naszą energię. W odpowiedzi na pytanie - jak zachować zdrowie, Swami tłumaczył: zdrowie połączone jest z umysłem. Naukowo udowodniono, że choroba wcześniej przejawia się w naszej aurze a dopiero później w ciele. Ważne jest więc, by umysł był szczęśliwy i spokojny, w stu procentach zakotwiczony w chwili obecnej. Kiedy jesteśmy w chwili obecnej, nasza

świadomość się rozszerza, a wtedy cierpienie odchodzi. Trzeba dbać o wysoki poziom energii, gdyż pozwala to nam łatwiej przezwyciężać przeszkody i zmienia na pozytywne spojrzenie na daną sytuację i okoliczności. Najskuteczniej podnoszą energię - asany, pranajamy i medytacja. Abyśmy mogli tego doświadczyć, Swami poprowadził medytację, a potem omówił cztery przeszkody stojące na drodze do szczęścia. Są to: 1. Ciągłe myślenie i zamartwianie się o najbliższych. 2. Przejmowanie się tym, co ludzie o nas myślą. Pragnienie, aby inni poświęcali nam uwagę i pozytywnie o nas mówili, zatracanie się w dążeniu do sukcesu. Tymczasem sukces to emanowanie z serca ciepłem i słodyczą, wtedy ludzie będą się skupiali wokół nas i obdarzą nas szacunkiem. 3. Ciągłe myślenie o fizycznym zdrowiu dołuje nas, natomiast świadomość nietrwałości życia sprawia, że jesteśmy

Spotkanie ze Swamim Jyothirmayah

13


silni. A gdy czujemy wewnętrzną moc, znika lęk i zaczynamy świętować życie. 4. Ciągłe myślenie o pieniądzach. Należy je trzymać w kieszeni, nie w głowie, ponieważ to nie pozwala nam cieszyć się życiem. Z sali padło pytanie: Jak żyć? Odpowiedź Swamiego brzmiała: Żyć dobrze. Żyć chwilą obecną. Nie możemy przedłużyć życia, ale możemy poprawić jego jakość, więc wykorzystajmy w pelni dany nam czas. Powinniśmy trwać w chwili obecnej i być szczęśliwymi. Celem techniki nauczanej na kursach Art of Living jest sprowadzanie umysłu do chwili obecnej. Swami mówił też o dużym znaczeniu pożywienia, które podtrzymuje nasze życie, i o roli modlitwy przed posiłkiem, która to pożywienie oczyszcza. Tak się złożyło, że w dniu przybycia do Rzeszowa Swami obchodził urodziny! Bardzo radosne było ich celebrowanie, na salę wjechał wielki tort, który po chwili wystrzelił kolorowymi ogniami. Swamiemu wręczono ogromny bukiet białych kwiatów. Tort w cudowny sposób się rozmnożył, bo każdy z obecnych otrzymał jego część. Ponownie zabrzmiały badżany. Powstała niezwykła atmosfera, w której Swami udzielił chętnym blessingu. Ten wieczór na długo pozostanie w naszej pamięci. Maria Rdzanek

10


Moja przygoda z medytacją

Z

acznijmy od definicji. Wikipedia: Medytacja (łac. meditatio - zagłębianie się w myślach, rozważanie, namysł) – praktyki mające na celu samodoskonalenie, stosowane zwłaszcza w jodze oraz w religiach i duchowości Wschodu (buddyzm, taoizm, konfucjanizm, hinduizm, dżinizm), a ostatnio także przez niektóre szkoły psychoterapeutyczne. Elementy medytacji dają się również zauważyć w chrześcijaństwie (hezychazm) i islamie (sufizm).

konali fachowych pomiarów tego, co się dzieje w organizmie pod wpływem medytacji. Orzekli, że medytacja ma efekty fizjologiczne i psychologiczne. Do fizjologicznych zaliczyIi: -- zmniejszone ciśnienie krwi -- zmniejszone tętno -- zmniejszony poziom metabolizmu

Twórca Art of Living, Sri Sri Ravi Shankar, tak o niej mówi: „Umysł, który jest w chwili obecnej, czujny, nie poruszony, bez wahań i oczekiwań - to medytacja. Umysł, który powrócił do swojego źródła - to medytacja. Kiedy medytujesz, cały twój organizm głęboko odpoczywa. To jest niezwykle cenne. Medytacja to zanurzenie się głęboko w siebie.”

-- zmniejszenie częstotliwości fal mózgowych

Nauczyciele Art of Living określają medytację jako umijętność „nicnierobienia”. Jest w tym sporo prawdy.

Efektów psychologicznych jest o wiele więcej:

W kulturze zachodniej medytacja pojawiła się, gdy się okazało, że lekarstwa na stres wprawdzie go ograniczają, ale powodują również masę skutków ubocznych, w których uszkodzenie wątroby jest jednym z wielu. Nasz rozedrgany, zachodni świat, do którego Polska też sobie rości prawo, podchwycił medytację i zaczął ją zgłębiać oraz stosować. Zanim jednak to się stało, zachodni uczeni i naukowcy do-

-- zmniejszenie stężenia kwasu mlekowego we krwi (związane z redukcją lęku) -- zwiększenie oporu elektrycznego skóry (związane z głębokim relaksem) -- wyższy poziom serotoniny w mózgu -- poczucie harmonii umysłu -- większa akceptacja i pewność siebie -- zwiększona zdolność koncentracji -- skłonność do przeżywania życia „tu i teraz” zamiast rozpamiętywania przeszłości i rozmyślania na temat przyszłości -- zmniejszona podatność na stres

Moja przygoda z medytacją

15


-- zmniejszenie roli psychologicznych mechanizmów obronnych - mniej zakłamany obraz świata -- podwyższony poziom energii życiowej -- zwiększona obiektywność (zdolność do nieosądzania sytuacji ze swojego punktu widzenia) -- poprawa zdolności do empatii -- obniżenie poziomu lęku, także przed śmiercią -- zmniejszenie zaburzeń psychosomatycznych -- zwiększenie poczucia kontroli wewnętrznej -- większa spontaniczność -- obniżenie poziomu neurotyzmu -- skrócenie czasu zasypiania przy bezsenności -- podwyższenie poziomu inteligencji -- wzrost sprawności sensomotorycznej -- poprawa wydajności pracy -- wzrost zdolności twórczych Tyle niezastąpiona wikipedia mówi o medytacji i jej skutkach dla przeciętnego człowieka, który zdecyduje się na przygodę z nią. Bo to jest przygoda, niesamowita, odkrywcza, zdumiewająca. Ja też tego doświadczyłam.

Medytacja i ja Samo pojęcie medytacji nie było mi obce. Kojarzyło się jednak przede wszystkim z joginami, którzy godzinami tkwili w dziwnych pozach, z zamkniętymi oczyma. Byli dla mnie trochę z innego świata, a właściwie – poza światem, moim światem. Bo przecież ja pracowałam, spotykałam się z przyjaciółmi, wykonywałam swoje obowiązki rodzinne i zawodowe. Gdzież mi do jogina w pozycji lotosu? Ja nie mam na to czasu przecież! A w ogóle to jakieś szamaństwo i dziwactwo. Dam sobie sama radę ze stresem i wszystkimi problemami… Aż nadeszła taka chwila, że koleżanka zaprosiła mnie na kurs Art of Living cz. 1. We właściwej chwili to zaproponowała. Właśnie zakończył się w bardzo dramatycznych okolicznościach ważny dla mnie związek. Nie rozumiałam, dlaczego tak się stało i nie mogłam pozbierać swoich emocji. To było tak silne, że czasem uniemożliwiało normalne funkcjonowanie. Pomyślałam sobie, że pójdę, nic nie stracę przecież, a może coś się poukłada. Kurs prowadził Przemek Wardejn. Pierwszy dzień nie zapowiadał, że ten kurs zmieni moje życie, a także patrzenie na medytację (między innymi). Już tego pierwszego dnia miałam przedsmak tego, czym jest medytacja. Przemek wydał polecenia i poprowadził jak ślepca (istotnie, miałam zamknięte oczy) w medytację. Chwilkę to trwało, to siedzenie i nicnierobienie, a po powrocie (czytaj – otworzeniu oczu), poczułam odprężenie i …. Tak… Spokój. Wreszcie spokój, po kilkutygodniowym armagedonie myślowym. Chciałam jeszcze, chciałam znów poczuć ten stan. Chciałam właściwie czuć się tak cały czas, bo to było takie piękne… Nie będę opisywała, jak inne techniki pomogły mi przejść przez bardzo trudny okres w moim życiu, bo przecież większość z was doskonale wie, jak się czujemy po kursie Sztuka Oddechu. Dlatego też powtarzamy go, dla tego efektu końcowego, który jest ZAWSZE po kursie. Przemek zaintrygował

16

Moja przygoda z medytacją

mnie tym, że mogę dalej się rozwijać. Że wraz z wyjściem z sali nie kończy się nic, a właściwie zaczyna. Dostałam do ręki narzędzia, dzięki którym mogłam codziennie pracować nad podnoszeniem mojej energii tak, że nawet nieuchronnie obecny w moim (i każdego z nas) stres, nie był w stanie jej obniżyć. Jeszcze jedna wiadomość mnie poruszyła – że mogę bardziej zrozumieć medytację i jej mechanizmy, a to dzięki kursowi Sahaj Samadhi. Postanowiłam, że jak najszybciej taki kurs chcę odbyć.

Nauka medytacji czyli kurs Sahaj Samadhi Kurs medytacji Sahaj Samadhi Art of Living to unikalna zaawansowana technika, która pomaga utrzymać na co dzień wspaniałe samopoczucie. Mój kurs prowadził Reiner Lang, nauczyciel z Niemiec. Reiner powoli i cierpliwie tłumaczył skąd biorą się myśli i jakie są tego skutki. Każdy z uczestników otrzymał swoją osobistą mantrę, dzięki której mógł szybko i przyjemnie „zjechać” do swojego „ja”. Pamiętam, jak Reiner tłumaczył pozytywne skutki medytacji. Porównał to do codziennego wystawiania naczynia na deszcz przez otwór w więziennym oknie. Trzeba to robić codziennie, niezmiennie, wciąż z tym samym cierpliwym oczekiwaniem, że w końcu w tej chwili spadnie upragniony deszcz i napełni naczynie po brzegi… Jakie korzyści niesie Sahaj Samadhi? Jest to między innymi: • Regeneracja systemu nerwowego, • Oczyszczenie podświadomości, • Wyraźna poprawa koncentracji i pamięci, • Podniesienie poziomu energii, • Harmonijna komunikacja z samym sobą i z otoczeniem, • Odnowa biologiczna, odmłodzenie całego organizmu, • Poprawa stanu zdrowia. Sahaj Samadhi zapewnia umysłowi głęboki odpoczynek. Technika ta jest naturalnym i efektywnym sposobem medytacji nie wymagającym wysiłku. Od czasu pierwszego kursu Sahaj Samadhi, a było to siedem lat temu, regularnie medytuję i prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie, żebym mogła tego nie robić. Codzienne sesje 20-minutowe, przynajmniej dwa razy dziennie, rozjaśniają mi umysł, niwelują stres i wprowadzają tak potrzebny mi wewnętrzny spokój. Medytacja już nie jest dla mnie praktyką z innego świata, a oczywistością i potrzebą, a także olbrzymią przyjemnością. Już wiem, że jest ona dla każdego i że nie wymaga cudownych zdolności, a tylko decyzji „tak-chcę”. Podsumowując to wszystko, co napisałam wcześniej. Gdybym była lekarzem, zalecałabym medytację jako lekarstwo na problemy tego świata, na problemy każdego człowieka, niezależnie od wieku, koloru skóry i wyznawanej religii. Tym bardziej, że aby medytować nie potrzeba specjalnych gadżetów czy ogromnej wiedzy. No to jak? Zaczynamy? Usiądź wygodnie, ułóż dłonie wnętrzem do góry, zamknij oczy i weź głęboki wdech…….. Grażyna Adydan


I meditate Polska

G

rupa nauczycieli, będąc na ostatnim nauczycielskim refreshingu w Bad Antogast, z zainteresowaniem wysłuchała opowieści naszej koleżanki mieszkającej obecnie w Londynie o rozwijającym się tam projekcie.

wych punktów - ściśle według wskazówek Sri Sri, ale w realizacji jest tak prosta, że poprowadzić będzie ją mógł każdy, oczywiście po przeszkoleniu!!!

Pomysł został przeniesiony z Nowego Jorku, gdzie na przyjazd Sri Sri Raviego Shankara, postanowiono zorganizować wielkie wydarzenie medytacyjne pod nazwą „I meditate NY”. Akcja zakończyła się sukcesem i postanowiono ją kontynuować w postaci otwartych spotkań osób zainteresowanych medytacją. W takiej formie dotarła do Londynu, gdzie Marzena Wawrzewska zajęła się propagowaniem i prowadzeniem tego projektu.

Zapytaliśmy Sri Sri, czy w Polsce możemy także powołać do życia ten projekt, i uzyskaliśmy ZGODĘ.Teraz już tylko wystarczy ruszyć w Polskę, do biur, bibliotek, domów kultury itp.....

Idea jest bardzo prosta. Udostępniamy medytację każdemu, kto ma ochotę czegoś się dowiedzieć i doświadczyć. Piękne, prawda? Każda sesja składa się z kilku obowiązko-

Powszechność i prostota to podstawy tego projektu.

Gotowe są ulotki i plakaty, mamy instrukcje dotyczące realizacji, więc - do dzieła! Chętni do współpracy bardzo mile widziani. Początkowo sesje będą prowadzić nauczyciele, ale docelowo jest to projekt dla wolontariuszy. Zgłoszenia kierujcie do Moniki Dąbrowskiej, Oksany Tabakar, Ewy Aplas, Tomka Śledzia, Joanny Sienickiej. ZAPRASZAMY

I meditate Polska

17


Sri Sri Ravi Shankar

Czy medytacja jest istotna? Medytacja jest istotna dla każdego. Medytacja wypełnia naturalną potrzebę człowieka sięgania po radość, która nie znika i po miłość, która nie ulega zniekształceniom, przemieniając się w negatywne emocje. Niektórzy ludzie pytają mnie, czy medytacja nie jest dla nas czymś obcym. Absolutnie nie! Przebywałeś w medytacji przez klika miesięcy jeszcze przed narodzeniem. W łonie matki nic nie robiłeś. Nie musiałeś nawet przeżuwać pożywienia, gdyż wszystko było ci dane. Stąd w każdym z nas, w każdej duszy, jest naturalna tęsknota do tamtego całkowitego dobrostanu. Czy wiesz, dlaczego pragniesz dobrego samopoczucia ? Ponieważ doświadczyłeś już go - w formie medytacji. Medytacja to zupełny komfort. Pragnienie powracania do tego, czego doznałeś zanim przyszedłeś tu – do świata zgiełku i gwaru, jest naturalne, ponieważ wszystko we wszechświecie jest cykliczne i wszystko chce powrotu do źródła. Taka jest natura wszechświata. Jesienią liście opadają i powracają do ziemi. Przyroda sama je przetwarza. Istnieje też naturalna tendencja przetwarzania wszystkich wrażeń, które zbieramy każdego dnia. Pozbywamy się ich, aby powrócić do źródłowego stanu, w jakim przyszliśmy na planetę - stanu medytacji. Medytacja przynosi świeżość i ożywienie. Powrót do spokoju, który jest twoją prawdziwą naturą, to medytacja. Absolutna radość i szczęśliwość - to medytacja. Przyjemność bez ekscytacji - to medytacja. Wzruszenie bez niepokoju - to medytacja. Miłość bez nienawiści - to medytacja. Głód kieruje cię w stronę pożywienia, łaknienie pchnie cię do wody, podobnie dusza tęskni za medytacją. Ta tendencja występuje w każdym z nas. Medytacja to pokarm dla duszy. Medytacja w grupie sprawia, że nasze pragnienia się spełniają. A gdy pragnienia dotyczą pomyślności i bezpieczeństwa całej planety, zbiorowa intencja i energia wielu ludzi sprawi, że to się zamanifestuje. W jedności serc i umysłów jest siła. Człowiek odgrywa w życiu wiele ról i potrzebuje różnych identyfikacji. Gdy jednak zamyka się w którejś z nich, przywiera do niej - zaczyna się dusić, czuje się stłamszony. Medytacja pomaga wznieść się ponad tę identyfikację i rozwija na-

18

Czy medytacja jest istotna? Sri Sri Ravi Shankar

szą wytrzymałość, tolerancję i rozumienie. Duchowość ożywia takie wartości jak troskliwość, dzielenie się, współczucie, odpowiedzialność, przyjacielskość, niestosowanie przemocy, poczucie przynależności. Te wartości, wspólne dla wszystkich religii, transformują nasze identyfikacje, zaś medytacja jako duchowa praktyka pozwala im naturalnie rozkwitnąć. Medytacja wzmaga intuicję i ożywia spontaniczność. Daje jasność myśli i umożliwia podejmowanie lepszych decyzji. Gdy tysiące ludzi zgromadzi się z jedną intencją: wytworzenia na planecie więcej pokoju, to pewne jest, że tak się stanie.


Odżas

wzmocnij swój system odpornościowy Co wiemy o odporności naszego organizmu? Immunologia jest stosunkowo młodą nauką. Moja profesor, gdy byłam na studiach wspominała, że za „jej czasów” naukowcy odkryli, że jest jakaś komórka we krwi, która może odpowiadać za reakcje obronne ustroju. Dziś wiemy, że to był leukocyt, czyli tzw. biała krwinka. Od tamtej pory naukowcy odkryli wiele złożonych mechanizmów, komórek i nawet sposobów manipulacji naszym układem immunologicznym.

D

ziś wiemy, w jaki sposób nasz organizm broni się przed bakteriami, wirusami i innymi drobnoustrojami, z którymi spotykamy się w codziennym życiu. Wiemy również, że jest zdolny do bieżącej eliminacji komórek nowotworowych, których bezustanne powstawanie w naszym organizmie jest zjawiskiem całkowicie normalnym i w prawidłowo funkcjonującym systemie zupełnie niegroźnym. Dlaczego więc, mimo tego, że wszyscy jesteśmy jednakowo wyposażeni, jedni cieszą się doskonałym zdrowiem, inni natomiast łatwo zapadają na różnego rodzaju infekcje? Według Ajurwedy za siłę i odporność naszego organizmu odpowiada Odżas. Jest to esencja wszystkich tkanek naszego organizmu, tj. plazmy (limfy), krwi, mięśni, tkanki tłuszczowej, kości, szpiku kostnego i tkanki rozrodczej.

Po drugie - umysł Według Ajurwedy człowiek składa się z ciała (śarira), zmysłów (indrija), umysłu (mana) i duszy (atma). Wszystkie te elementy wpływają na siebie nawzajem i dbanie o zdrowie również musi obejmować wszystkie te aspekty. Każdy z nas na pewno nieraz zauważył, że stan naszego umysłu bezpośrednio wpływa na ciało fizyczne. Efektem myśli są emocje, każda z nich z kolei wywołuje cały ciąg reakcji biochemicznych, które mogą wspomagać jak i osłabiać nasz organizm. Tzw. pozytywne emocje powodują wydzielanie hormonów, które mogą nawet uśmierzyć ból, sprzyjają regeneracji tkanek, oddychamy głębiej, reguluje się rytm bicia serca i ciśnienie tętnicze. Nasze ciało jest lepiej dotlenione i ukrwione.

Od siły Odżas w naszym organizmie zależy zarówno odporność jak i zdolność radzenia sobie z chorobami, które już się pojawiły. Dlatego podstawą zdrowia jak i leczenia wszelkich dolegliwości powinno być jego wzmacnianie. Jak to zrobić?

Po pierwsze - dieta Jak już wcześniej wspomniałam Odżas jest esencją tkanek organizmu, więc ich kondycja jest bardzo ważna. Ta znowu bezpośrednio zależy od tego, w jaki sposób są one odżywiane. Nasza dieta powinna być zrównoważona, bogata we wszystkie składniki odżywcze i mikroelementy, zgodna z naszą konstytucją oraz porą roku. Aby pokarm był dobrze strawiony, należy gotować i jeść w spokoju, używać organicznych, regionalnych produktów, unikać przetworzonej żywności.

Sri Sri Ayurveda

19


Pod wpływem stresu i tzw. negatywnych emocji, nadnercza produkują kortyzol i adrenalinę. Te dwa hormony mają za zadanie przygotować nas do obrony przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Rośnie poziom cukru we krwi, wzrasta ciśnienie tętnicze, rozszerzają się źrenice, akcja serca przyspiesza. Rzadko kiedy wykorzystujemy ten stan do faktycznej ucieczki czy walki. Często nasz organizm musi sobie z nim radzić wielokrotnie w ciągu dnia w pozycji siedzącej, przy biurku. Inną właściwością hormonów stresu jest wpływ na układ odpornościowy. Udowodniono, że działają one immunosupresyjnie, tzn. obniżają poziom komórek odpornościowych we krwi. ( Mechanizm ten wykorzystywany jest w medycynie zachodniej w leczeniu tzw.„chorób z autoagresji” czyli takich, w których układ odpornościowy jest nadreaktywny, atakując prawidłowe komórki organizmu. Przykładem jest astma, wiele chorób skóry, autoimmunologiczna nadczynność tarczycy.)

Nasz stosunek do otaczającego świata, to co ląduje na naszym talerzu, działania, w które się angażujemy, w co wierzymy, z kim się przyjaźnimy - to nasze wybory, które mogą nas wzmocnić lub osłabić na każdym, nawet komórkowym poziomie.

Przepis na wzmocnienie Odżas: 5 migdałów 5 orzechów włoskich 5 rodzynek 10 daktyli 5 ziaren białego pieprzu

Widzimy więc, że zestresowany umysł wywołuje reakcje, które w „sezonie grypowym” stawiają nas na z góry osłabionej pozycji.

Po trzecie - dusza Od siły duszy zależy zdolność radzenia sobie z przeciwnościami losu. Są osoby, u których niewielki negatywny bodziec potrafi wywołać ogromną reakcję stresową, inne natomiast z łatwością radzą sobie z trudnymi sytuacjami. Mówi się, że Odżas rozprzestrzenia się na cały organizm, jednak jego dom jest w sercu. Wkraczamy tutaj w jego najgłębszy, duchowy aspekt. Tak jak pożywienie karmi tkanki, tak duszę karmią wszelkie działania sattviczne - bezinteresowna pomoc, służba społeczeństwu, życzliwy stosunek do ludzi i zwierząt, troska o środowisko naturalne.

20

Sri Sri Ayurveda

Namaczamy na noc w wodzie, rano miksujemy i jemy, w stanach osłabienia organizmu podsmażamy na gee i dodajemy 2 łyżeczki sezamu. lek. med. M.S.


Triphala ziołowe remedium Triphala to ajurwedyjski preparat ziołowy – uniwersalne remedium na dolegliwości układu trawiennego. Dzięki wyjątkowej kombinacji owoców i ziół Triphala równoważy wszystkie trzy dosze (Vata, Pitta, Kapha), eliminuje toksyny, ułatwia trawienie, przeciwdziała zaparciom i usprawnia wchłanianie substancji odżywczych. Dzięki regulowaniu pracy jelit Triphala bezpośrednio przyczynia się do wzrostu odporności oraz wzmocnienia całego organizmu.

Słowo Triphala oznacza dosłownie „trzy owoce”: Amalaki (Amla, Emblica officinalis) – zawiera wszystkie smaki oprócz słonego. Posiada właściwości wychładzające, ściągające i odświeżające. Jest jednym z najbogatszych źródeł witaminy C – ma jej 20 razy więcej niż cytryna. Zawiera również antyoksydanty, flawonoidy i karoteny. Działa regenerująco na płuca, żołądek, wątrobę i serce, oczyszcza krew. Równoważy dosze Vata i Pitta. Haritaki (Harada, Terminalia chebula) zawiera wszystkie smaki oprócz słonego. Działa rozgrzewająco i rozkurczająco, dlatego jest z powodzeniem stosowany w leczeniu chorób układu krążenia oraz przy bolesnych skurczach jelita cienkiego i grubego. Jest bogatym źródłem tanin, aminokwasów i fruktozy. Równoważy dosze Vata i Kapha. Bibhitaki (Beheda, Terminalia bellerica) to zioło o smaku cierpkim. Zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe Omega-3 oraz aminokwasy. Dzięki swojemu działaniu podwyższa poziom dobrego cholesterolu HDL, a obniża poziom złego – LDL. Bibhitaki stosuje się w profilaktyce choroby wieńcowej, wpływa pozytywnie również na płuca i wątrobę. Równoważy dosze Pitta i Kapha. Zastosowanie preparatu Triphala: • Dolegliwości żołądkowe • Zgaga • Niestrawność • Refluks żołądka • Bóle brzucha • Nudności i uczucie pełności • Alergie pokarmowe • Choroby wrzodowe żołądka • Dolegliwości jelitowe • Biegunki • Zaparcia • Wzdęcia i gazy • Skurcze jelit • Zespół jelita drażliwego • Wrzodziejące zapalenie jelita grubego • Uchyłkowatość jelita grubego • Nadwaga i otyłość • Nagromadzenie tkanki tłuszczowej • Trudności ze zrzuceniem nadmiaru kilogramów

Sri Sri Ayurveda

21


• Złe samopoczucie • Nagromadzenie toksyn w organizmie • Brak sił witalnych • Niska odporność organizmu • Nadpobudliwość, nerwowość • Choroby układu sercowo-naczyniowego • Nadciśnienie tętnicze • Choroba wieńcowa Lekarze ajurwedyjscy zalecają Triphalę również przy osłabieniu pracy śledziony, wątroby, wrzodach żołądka, dwunastnicy czy jelita oraz chorobach układu moczowego. Nie sposób wymienić wszystkich zastosowań preparatu Triphala, bowiem działa on holistycznie – na cały organizm. Korzyści ze stosowania preparatu Triphala • usprawnienie trawienia oraz poprawa wchłaniania substancji odżywczych • likwidacja biegunek, zaparć i kurczowego bólu jelit • wzmocnienie perystaltyki jelit • oczyszczenie jelita grubego oraz wątroby i krwi z toksyn • odtrucie organizmu • wspomaganie leczenia zespołu jelita drażliwego • przyspieszenie odbudowy nabłonka wyściełającego układ pokarmowy • obniżenie podwyższonego ciśnienia krwi i poprawienie krążenia • regulacja oddawania moczu i usprawnienie pracy nerek

• • • • • • • • • •

lepsze wydalanie kamieni żółciowych stymulacja produkcji żółci odtłuszczenie wątroby i serca obniżenie poziomu glukozy we krwi poprawa sprawności umysłowej i koncentracji wzmocnienie układu immunologicznego wspomaganie odchudzania zapobieganie przedwczesnemu starzeniu wzmocnienie sił witalnych i napływ energii poprawa ogólnego stanu zdrowia i samopoczucia

Triphala ma również działanie przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Triphala jest dostępna w postaci kapsułek i proszku. Uważa się, że bardziej skuteczna jest ta w proszku – ponieważ jej działanie zaczyna się już w jamie ustnej. Zalecana dawka to 1 łyżeczka na noc, którą należy popić ciepłą wodą. Przy silnych zaburzeniach można przyjmować tę dawkę dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Czas potrzebny dla wyregulowania pracy układu trawiennego oraz oczyszczenia organizmu z toksyn to minimum 3 miesiące. Niewskazane dla dzieci poniżej 14 lat oraz kobiet w ciąży i karmiących piersią. Powyższe informacje nie zastąpią wizyty u lekarza. Katarzyna Gwiazdowska Opracowanie na podstawie: Robert Svoboda „Prakriti. Odkryj swoją pierwotną naturę”, wyd. A-Ajurweda David Frawley, Vasant Lad „Joga ziół. Ziołolecznictwo ajurwedyjskie”, wyd. A-Ajurweda

Amla (Emblica officinalis)

22

Sri Sri Ayurveda


WIĘCEJ NIŻ JOGA

Kurs Sztuki Oddechu

W ciągu kilku sesji pod kierunkiem wykwalifikowanych trenerów nauczysz się jak: • podnieść poziom energii, dynamizm i entuzjazm • poprawić pamięć i koncentrację • radzić sobie z emocjami • poprawić komunikację w relacjach osobistych i zawodowych • oczyścić organizm z toksyn i skutków stresu

Rozstań się ze stresem. Warsztaty podnoszące jakość życia.

www.artofliving.pl

Dowiedz się więcej www.artofliving.org


Pytania i odpowiedzi

P: Skąd się biorą negatywne myśli? Czy jeśli trafiają do mnie, oznacza to, że jestem zły? Skupiam się na nich, przyglądam ciągle i od nowa – a one mimo to wracają. Oceniam je, przeważnie mi się nie podobają, wartościuję je znowu, ale nie mogę się ich pozbyć. Co powinienem zrobić? Sri Sri: No faktycznie, masz problem. Przepędzasz myśli, a one powracają do ciebie jeszcze większą falą. Przytul je z całej siły, obejmij je wszystkie, a spostrzeżesz po chwili, że znikły, rozmyły się. One obawiają się twojego uścisku, ale bardzo lubią, gdy je gonisz, i to dlatego powracają stale i od nowa, abyś musiał biegać za nimi… Jeżeli pojawia się zbyt wiele negatywnych myśli, może to świadczyć też o pewnej kostyczności, braku mobilności. Ćwicz, gimnastykuj się często. Wydaje mi się, że masz zbyt dużo wolnego czasu, który spędzasz na rozmyślaniach. Gdy będziesz bardziej zajęty, mniej negatywnych myśli będzie się pojawiać. Jeżeli przytrafiają ci się zaparcia, to na pewno stadnie osaczą cię negatywne myśli. Zadbaj więc o właściwy ruch jelit. Bardzo przydatne w tym względzie okażą się ajurwedyjskie kompozycje ziołowe: możesz np. zażywać 2-3 tabletki Triphala na noc i brać coś na podreperowanie systemu nerwowego, np. Shatavari. Są to zioła, które wyciszają i działają kojąco na cały organizm. Towarzystwo, w którym się obracasz, też ma ogromny wpływ, tak więc zadawanie się z osobami „negatywnymi” odbije się z pewnością niekorzystnie na stanie twego umysłu. Jeszcze jeden czynnik wpływa na ciebie - jest to czas. Niektóre momenty, pewne układy planetarne i pewne kosmiczne energie oddziałują na ciebie znacząco. Jest to działanie przejściowe, więc nie przejmuj się tym nadmiernie. Po prostu pamiętaj, że czas płynie i przemija…

24

Pytania i odpowiedzi


P: Pomimo uświadamiania sobie właściwego zachowania nie jestem w stanie odpowiednio postępować, ponieważ brak mi silnej woli. Co mógłbym z tym zrobić? Sri Sri: Jeżeli myślisz: „nie mam silnej woli”, nigdy jej mieć nie będziesz. Sam sobie związujesz ręce, przyklejasz na czole komunikat, że jesteś bezsilny. Przywołaj męstwo, które jest w tobie, podejmij zobowiązanie. Wszyscy dysponujecie siłą, której możecie użyć, gdy będzie potrzebna. Wszyscy macie moc i energię. Gdyby ktoś powiedział: „Jeśli przez 30 dni będziesz robił pranajamy, to dostaniesz milion dolarów”, nie opuściłbyś nawet jednego dnia, prawda? Moglibyście zapomnieć o śnie, zapominać o jedzeniu, ale nie o pranajamach. Chciwość może w was rozbudzić wewnętrzną moc. Podobnie może zadziałać lęk: gdy powiedzą ci, że poważnie się rozchorujesz, jeżeli nie będziesz robić regularnie pranajam – nie przeoczysz ani jednej. Miłość, lęk, chciwość – każdy z tych stanów wzmaga silną wolę. Bardzo łatwo jest zdobyć intelektualną wiedzę o tym, co jest dobre i co należy robić, a czego nie. Po pewnym czasie poczujesz jednak, że twoja wola słabnie. Wzmacniaj więc w sobie męstwo albo pokochaj z całego serca coś lub kogoś. Poświęcenie się jakiejś sprawie, poddanie się uczuciu chciwości czy lęku – może wzmóc siłę woli.

widział dobro nawet u najgorszego zbrodniarza. Spostrzeżenie dobroci u oskarżonego przestępcy jest oznaką inteligencji. (...) Głupiec będzie się doszukiwał za wszelką cenę zła nawet u najlepszego człowieka. Są tacy, którzy to robią. Inteligentny człowiek dodaje otuchy nawet złoczyńcy. P: Jaki błąd nie może być wybaczony? Sri Sri: Ten, kto nie wybacza, popełnia błąd… P: Czy jeśli ktoś nas prowokuje, mamy zachować spokój, czy też dać mu nauczkę? Gdy będziemy milczeć, uznani zostaniemy za słabeuszy, natomiast gdy damy im lekcję – stwierdzą, że brak nam duchowości. Sri Sri: Żeby móc dać nauczkę, musisz być spokojny. Jeżeli jest w tobie złość, jeśli sam jesteś pełen niepokoju – nie możesz udzielać komuś lekcji. Z drugiej zaś strony, nie możesz bez przerwy nadstawiać drugiego policzka. Wyjaśnij, daj lekcję, ale ze współczuciem. To sprawi, że staniesz się silny. Kiedy już zrozumiesz stanowisko danej osoby i zrozumiesz, dlaczego cię prowokuje, będziesz w stanie porozumiewać się z nią, mając umysł pogodny i spokojny. P: Mówisz nam, żebyśmy akceptowali ludzi takimi, jacy są. Ja ich tak akceptuję, ale denerwują mnie i rozczarowują. Podaj mi proszę jakiś sposób, abym mógł akceptować ich bez irytacji.

Egoiści są przebojowi i bardzo łatwo wyciągnąć ich z letargu, wzniecić zaangażowanie. Dlaczego we Wszechświecie ciała są kuliste? Sri Sri: Czy czując złość, jesteś w pełni świadomy tego Łatwiej jest również ludziom maZepozbawionym względu egoizmu, na ciśnienie ciemnej materii wszystkiego. doznania? Zapomnij o drugiejwokół osobie. Tym, co cię dręczy – jącym w sobie dużo miłości. To Ktoś,właśnie kto nie ma rozbudowanedlatego widzimy jest samowszystko doznanie. Gdyjako skupiszkuliste. się na uczuciu złości, ono go ego, odwagi, oddania, nie ma miłości lub pazerności - nie się rozpłynie. Dlaczego miałbyś niszczyć własny system nerTo, co widzimy, te gwiazdy, planety stanowi zaledwie będzie miał silnej woli. Stań się więc chciwy albo strachliwy. wowy? Dlaczego miałbyś niszczyć swoje wspaniałe ciało? 10 procent stworzenia, 90 procent to ciemna energia, Są to jednak bardzo mierne postawy. Innym rozwiąTylko dlatego, że ktoś coś powiedział? Pamiętaj, że marszciemna - i to właśnie jest Shiva Tattva. zaniem jest rozwijanie potencjału miłości,materia oddania, rzetelnej (grafika): CERN cząc brwi, napinasz 72 mięśnie! Twoje ciało stanieZdjęcie się ruiną wiedzy i męstwa. jak tak dalej pójdzie. P: Mówi się, że na drodze duchowej powinno się zrezygnować ze wszystkiego, być wolnym od planów i celów. Jestem bardzo zapracowanym przedstawicielem kadry kierowniczej – jak bez określania celów miałbym podejmować odpowiedzialność za cokolwiek? Sri Sri: Widzisz, są dwa odmienne podejścia - Pravritti oraz Nivritti - i nie należy ich mieszać. Te dwie różne postawy trzeba uwzględniać w życiu. Jedna polega na tym, że spoglądając w głąb siebie (Nivritti) myślisz: „Wszystko jest w porządku, niczego więcej nie pragnę”. Określa się to medytacją. Natomiast gdy wychodzisz na zewnątrz, do pracy (Pravritti) - dąż do osiągania doskonałości w najdrobniejszej nawet sprawie. Przykładaj się do roboty z pełną uwagą i bądź odpowiedzialny. (…) Dostrzegając jakąś ułomność lub usterkę, skup całą uwagę na ich naprawie, gdy zaś musisz się wycofać, zrób to z myślą: „Wszystko w porządku, tak jest dobrze”. Ta postawa pozwoli ci głęboko wejść w medytację – to droga Nivritti. Ten, kto rozumie różnicę pomiędzy Pravritti i Nivritti ma intelekt sattwiczny, jest inteligentny. Inną cechą osoby inteligentnej jest zdolność dostrzegania dobra nawet u kogoś złego, dostrzegania dobra u wszystkich. To jakbyś w więzieniu

P: Jest tylu mistrzów duchowych, czy powinniśmy spotykać się z nimi, czytać ich pisma? Sri Sri: Szanuj i poważaj wszystkich, ale podążaj jedną ścieżką. Załóżmy, że spotykasz czterech mistrzów i otrzymujesz od nich cztery mantry i rozmaite techniki do wykonywania - które z nich wybierzesz i zastosujesz? To jest tak, jakbyś chciał dotrzeć do miejsca przeznaczenia czterema łodziami naraz!! Nigdzie nie dojdziesz. Jeżeli miałeś kiedyś mistrza, a teraz znalazłeś się tutaj, wiedz, że to on cię tu przysłał. Nawet określenie „wielu mistrzów” nie jest właściwe. Istnieje tylko jedna zasada, pojęcie mistrza. A mistrzowie pragną tylko jednego – twojego szczęścia. Gdy chcesz wykopać studnię, kopanie dziesięciu dołów o głębokości jednego metra każdy nie doprowadzi cię do wody. Musisz kopać głęboko w jednym miejscu. Nie ma potrzeby uganiać się, szamotać w poszukiwaniach… Jeżeli ufasz obranej drodze, i podążasz nią wytrwale, to z całą pewnością dotrzesz do obranego celu.

Pytania i odpowiedzi

25


Muzyka i duchowość Rozmowa z Artrurem Dutkiewiczem

P.T.: Witaj Arturze, mógłbyś powiedzieć coś o swojej muzyce i o duchowości. Jesteś znaną osobą w Polsce i w kręgach AoL . Może powiesz nam kilka słów o swoich muzycznych korzeniach, co przyciągnęło cię do muzyki i do muzyki jazzowej? A.D.: Moja rodzina ze strony ojca była rodziną muzyczną. I dziadek i ojciec byli muzykami. Ojciec uczył muzyki w szkole, prowadził chóry dziecięce i młodzieżowe. Dziadek grał na weselach na skrzypcach i bębnie z armii austriackiej. Słuchałem tego od dziecka. W dzieciństwie grałem też Mazurki Chopina. Pobierałem lekcje muzyki w Pałacu Wielopolskich w Pińczowie - mieście na Kielecczyźnie, w którym się urodziłem. A skąd pomysł na jazz? Od dzieciństwa miałem skłonność do improwizacji i komponowania. Kiedy wykonywałem utwory klasyczne, czasami myliłem oryginalny tekst i kończyło się na improwizacji. Teraz, w mazurkach, które sam napisałem kilka lat temu mogę się

26

Muzyka i duchowość

„mylić”, kiedy chcę. Muzyka jazzowa jest improwizowana, tworzona na poczekaniu, pod wpływem chwili. Muzyka klasyczna zbyt mnie ograniczała, nie dawała swobody. Pierwszy raz jazz usłyszałem w radiu, kiedy miałem 14 lat - to była idealna forma wypowiedzi dla mnie. W jazzie pociągał mnie też rytm, który w muzyce polskiej jest na drugim planie. Rytm, taniec i radość są mocno eksponowane w muzyce krajów południowych, także w kraju, z którego ty pochodzisz Patricku, w Wenezueli. Wspomniałeś o poczuciu swobody i wolności. Możesz powiedzieć jak wygląda improwizacja w jazzie, bo wydaje mi się, że jest to forma najbardziej związana z byciem w chwili obecnej. Jak wymyślasz muzykę na żywo? Dzieje się to tak jak nasza rozmowa, która jest spontaniczna. Ja nie znam twoich pytań, ty mnie inspirujesz, ale porozumiewamy się za pomocą słów i zdań. Więc ja mam język muzyczny, w którym też są zdania, słowa i za ich pomocą wyrażam określony nastrój i emocje, które się zmieniają


w czasie. Albo improwizuję na temat jakiejś zasłyszanej melodii albo tworzę spontanicznie jakiś temat, opowiadam. Granie muzyki w chwili obecnej „tu i teraz” pociąga za sobą autentyczność, świeżość, prawdę, a to jest wytwarzane z głębokich pokładów, które nie wiadomo skąd się biorą. I tym jako muzyk oddziałuję na otoczenie. To niesamowite, bo brzmi podobnie do tego, o czym mówi Sri Sri, że chwila obecna jest czymś bardzo głębokim. Do tego potrzebna jest wewnętrzna cisza, odpoczynek przed koncertem. Przed koncertem dobrze jest być w punkcie zerowym, bez stresu, wtedy improwizacja wychodzi najlepiej - zaczyna się od zera i kończy na zero. Dlatego techniki oddechowe poznane na kursach pomagają mi w osiągnięciu tego stanu, który jest początkiem tworzenia muzyki. Studiowałeś w klasie kompozycji i aranżacji. Jak rozwijałeś swoją twórczość i kreatywność? Kreatywność była zawsze moją potrzebą, nie wiem skąd się to bierze, ale zawsze lubiłem tworzyć nowe utwory. To potrzeba duszy. Najwięcej czasu zajmuje praca nad językiem muzycznym. Uczysz języka angielskiego, więc dobrze wiesz ile zajmuje nauka nowego języka. Te swoje środki wyrazu szlifowałem przez wiele lat i robię to nadal. W Polsce edukacja muzyka trwa około 15 lat. Z jednej strony była to edukacja teoretyczna – czyli szkoła, a z drugiej granie w zespołach mistrzów polskiego jazzu, od których nauczyłem się najwięcej. To ciekawe, że musisz mieć warsztat muzyczny żeby potem być spontanicznym. Brzmi to podobnie jak rola praktyk duchowych w naszym życiu; na początku ćwiczymy asany, oddechy, pranajamy, żeby potem w życiu być spontanicznym, reagować na sytuacje nam wcześniej nieznane. Tak, muzyka jest komunikacją pomiędzy mną a publicznością i jednocześnie jest to rodzaj komunikacji pomiędzy mną a moim sercem; ja jestem świadkiem, czyli słuchaczem i zarazem kimś kto działa. I nie jest to komunikacja na poziomie informacji, ale na poziomie serca. Nasze praktyki szlifują emocje; negatywne odpadają, zostaje harmonia i radość, o której gram. Muzyka jest opowieścią o życiu, które dzieje się w czasie, i jest ciekawa, jeżeli jest w niej różnorodność. Ponieważ jestem cały czas w drodze, podczas grania przeplatają się różne emocje i trochę negatywnych też, naprzemiennie, ważne żeby były w odpowiednich proporcjach. A jak jest z ego artystów? Sri Sri powiedział, że artyści mają kłopot z ego. U ciebie tego nie widać. Widziałem cię na scenie, nawet jak grasz z amatorami, na satsangach, potrafisz być na drugim planie. To ciekawe pytanie i powinno się to częściej poruszać w naszych artystycznych sferach. Środowisko artystyczne to ludzie ciekawi, utalentowani, bezpośredni, ale z bardzo dużym ego, często schowanym wewnątrz, wbrew zewnętrznemu wizerunkowi. Często artyści i krytycy uważają, że trzeba mieć duże ego, bo wtedy jest łatwiej zwrócić na siebie uwagę i że to jest przypisane do ich zawodu. To część wizerunku. A skandale i dramatyczne opowieści o artystach, ofiarach narkomanii dobrze się sprzedają. Z jednej strony ego jest napędem do pracy - chcą być najlepsi, przez cały czas się

ścigają. Efektem są często wybitne dzieła, to prawda, tylko, że z drugiej strony płacą za to wielką cenę. W momencie, kiedy nie osiągają zamierzonego efektu popadają we frustrację. Jak mają na scenie mniejsze oklaski niż koledzy, to czują zazdrość. Przez jakiś czas są sławni, a potem nikt ich nie rozpoznaje na ulicy, a w mediach mówią już o kimś innym. I chodzą wtedy smutni. Zresztą każdy lubi jak się go pochwali i pogłaszcze, nawet każde zwierzątko. Nie ma w tym nic złego. Chodzi o proporcje. Artyści są bardzo hołubieni, i to od dziecka. Odnoszą wielkie sukcesy i w związku z tym bardziej cierpią, jeśli tego brakuje. Obserwuję, że artyści trudno dają sobie radę z rozbudzoną energią i z rozedrganiem, jakie towarzyszy napięciu twórczemu. Po skończeniu dzieła powstaje pustka, depresja, i wtedy sięgają po alkohol, narkotyki itp. Antidotum na zmęczenie i stres na trasie koncertowej bywają używki. Są też tacy, którzy znaleźli ścieżkę duchową. Oddali swoje problemy wyższej sile. Mam przyjaciół artystów, którzy są bardzo wierzącymi chrześcijanami, buddystami, to bardzo pomaga w szlifowaniu ego i nadaje sens życiu. Prowadziłem kursy, w których uczestniczyli artyści i zauważyłem, że są bardzo wrażliwi. Wielkim doświadczeniem była dla nich pierwsza medytacja, dużo większym niż te niezdrowe doświadczenia, o których wspomniałeś. Zgadzam się. Są często wrażliwi, nadwrażliwi, a nawet chorobliwie wrażliwi. Dlatego tak wielką pomocą mogą być techniki medytacyjne. W czasie wykonywania muzyki na scenie artyści też wpadają w medytację w zależności od tego, jaką muzykę wykonują. Są blisko tego pięknego stanu radości, do którego kluczem jest medytacja. I dzielą się tym z publicznością. Podróżujesz po całym świecie. Grałeś z wybitnymi muzykami niemal z każdego kontynentu. Sri Sri mówił, że cieszymy się słuchaniem muzyki czy jedzeniem potraw z różnych kultur, a mamy problem z korzystaniem z wiedzy duchowej z kultury innej niż nasza. Ty jesteś pierwszym ambasadorem, ambasadorem pokoju, który przekonuje Europejczyka, że kultura afrykańska czy południowoamerykańska ma dużo do zaoferowania. Dla ciebie to musi być łatwe i naturalne, bo twoja muzyka łączy wiele elementów. Słyszę motywy jazzowe, rytmy z Południowej Ameryki, melodie badżan z Indii. Muzyka jest językiem międzynarodowym. Muzyka Chopina jest polska i jednocześnie międzynarodowa, ma wpływy francuskie, włoskie i niemieckie. Grałem z muzykami hinduskimi, afrykańskimi czy amerykańskimi i od razu znaleźliśmy wspólny język. Od wszystkich czegoś się nauczyłem i miało to wpływ na to, co dziś gram. Gdy gram swój Mazurek Africa, to łączy on te dwie kultury. Oparty jest na rytmach trójdzielnych, które występują w polskiej muzyce ludowej jak i w muzyce etiopskiej. Gram coś „po polsku” z muzykami z Afryki grającymi na bębnach i powstaje nowa jakość. W ogóle muzyka jest takim środkiem komunikacji, że łatwo porozumieć się z muzykami z całego świata. Bo jest to komunikacja bez użycia słów. To samo z publicznością. Słuchacze odbierają spontanicznie stan świadomości, w którym znajduje się artysta. Dlatego warto być świadomym, czym się dzielimy za pomocą dźwięków na scenie i w życiu. Mogą to być

Muzyka i duchowość

27


dźwięki tworzące harmonię jak muzyka Mozarta, przy której rośliny lepiej rosną lub destruktywne jak niektóre produkcje grup death–metalowych, używane jako broń psychologiczna w dzisiejszych działaniach wojennych. Twój najnowszy album ma tytuł „Prana”. Czym dla ciebie jest prana, bo wszyscy w AoL znają to słowo, ale co to znaczy dla ciebie jako muzyka? To siła życia, a przejawia się jako entuzjazm , spontaniczność i kreatywność, czyli tworzenie czegoś nowego. Artyści w ogóle, jak zauważam, mają dużo prany. Nawet czasami nie wiedzą, co z nią zrobić, jak ją spożytkować. Dla mnie to jest siła tworząca dobrą komunikację z ludźmi, radość, spokój wewnętrzny. Pokazuję ją za pomocą dźwięków. Hania, twoja żona, zajmuje się stroną impresaryjną twoich koncertów, współpracujecie harmonijnie i skutecznie od wielu lat .To jest samo w sobie osiągnięciem. Jak to jest pracować razem z żoną?

To wielkie szczęście, że możemy pracować razem z Hanią, która ma tak duży talent organizacyjny i koordynuje przedsięwzięcia na całym świecie. W nocy wstaje, żeby dzwonić do Australii czy do Ameryki w sprawie koncertów. Na pewno kluczem do harmonijnej współpracy są praktyki duchowe i wiedza. Gdyby nie one, to pewno byśmy się pokłócili, bo nie wiem jak dalibyśmy sobie radę z negatywnymi napięciami, które zazwyczaj towarzyszą intensywnej pracy. To nas na pewno uchroniło od wielu problemów. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Hania organizuje, ja gram. Jeździmy też często razem. Po koncertach zostajemy w jakimś kraju, żeby odpocząć. Byliśmy razem w Ameryce, Indiach, Chinach, Afryce, ostatnio w Bejrucie w Libanie. Łączymy przyjemne z pożytecznym. To przeznaczenie, że się odnaleźliśmy. To piękne ostatnie słowo. Bardzo ci dziękuję. Patrick Trompiz

28

Muzyka i duchowość


26

Nasze podr贸偶e


Kolory Indii

Jadę do Indii – stawało się to coraz bardziej realne. Głównym celem był kurs Vedic Wisdom w naszym Międzynarodowym Centrum Fundacji Art of Living w Bangalore. Tym razem nie chciałam jechać do Indii tak jak ostatnio, czyli: lotnisko, taksówka, kurs i z powrotem. Chciałam trochę zobaczyć, dotknąć Indii, poczuć ich klimat. Okazja nawinęła się w postaci Alicji, która też chciała pobuszować po Indiach. Nie znałam Alicji osobiście. Kontaktowałyśmy się jedynie telefonicznie, bo to ona organizowała wyjazd grupy polskiej, ale wyjazd z kimś, kogo osobiście nie znam wydawał mi się dodatkowo atrakcyjny.

W

ylatywałyśmy z Polski o 9.00 i na 12-tą w nocy byłyśmy już w Mumbaju. Mumbaj przywitał nas ciepłym, wilgotnym powietrzem, w którym unosił się zapach śmietniska. Wiedziałam, że Indie nie są najczystszym krajem, więc nie dziwiąc się niczemu, ruszyłam z Alicją do poczekalni, a potem taksówką z prepaid (takie są polecane, ponieważ są państwowe i kierowcy nie mają okazji zawyżać ceny) dojechałyśmy do naszego miejsca noclegowego. Jeszcze na lotnisku funkcjonariusz przepytał nas, gdzie się zatrzymujemy. Powiedziałyśmy, że w prywatnym domu u faceta, którego nie znamy. Nie brzmiało to rozsądnie. Rzeczywiście Alicja w internecie znalazła pokój do wynajęcia w prywatnym mieszkaniu jakiegoś mężczyzny. Referencje były dobre, więc zaryzykowałyśmy. Na miejscu okazało się, że trafiłyśmy bardzo dobrze. Było to 15. piętro w wieżowcu z portiernią i ochroną. Obudziłyśmy się o 11.00, gdyż jeszcze nie przestawiłyśmy naszego biologicznego zegara na czas indyjski. Było gorąco, niebo lekko przymglone, a z 15. piętra widok na sąsiednie wieżowce i spontanicznie sklecone slumsy - bud-

30

Nasze podróże

ki obsypane wokół śmieciami i dzieciaki biegające wśród tej rozmaitości kolorystycznej. Nie można powiedzieć, że z samego rana, ale ruszyłyśmy w Mumbaj, no, około pierwszej po południu. Kierunek jak najbardziej turystyczny: Gate of India. Najpierw riksza, a potem taksówka. Zdarli z nas ogromne pieniądze, jak na warunki indyjskie. Był to nasz pierwszy dzień i nie byłyśmy jeszcze zorientowane w tutejszym obyczaju, że trzeba się targować, gdyż widząc białego człowieka, Hindusi podwajają stawki. Kluczyłyśmy po centrum turystycznym, załatwiając przy okazji kartę indyjską na telefon i bilet kolejowy na Goa. Bilet był drogi, bo kupowany w ostatniej chwili i przez biuro turystyczne: ok 2000 rupii od osoby, czyli 100zł. Odradzali nam wagon bez AC, ostrzegając, że bez AC w pociągu jest zbyt „demokratycznie” i ludzie będą chodzić nam po głowach. Uległyśmy tym razem. Alicja bardzo chciała zwiedzić świątynię Mahalakszmi, chciałyśmy też popłynąć na wyspę Elephanta, ale okazało się, że w tym dniu było już za późno.


Kręcąc się po mieście to tu, to tam i pytając o drogę, trafiłyśmy na sympatycznego chłopaka (ok 32 lata), który zaproponował, że pokaże nam miasto. Nie wzięłyśmy ani taksówki, ani rikszy, ponieważ chciałyśmy jak najdłużej być na ulicach Mumbaju, przyglądać się ludziom i życiu, które aż kipi na każdym calu chodnika i ulicy. Ludzie tutaj robią wszystko na zewnątrz: śpią, mieszkają, myją się, piorą, jedzą. Hindusi nie znoszą wolnej przestrzeni - jeżeli znajdzie się choć skrawek pustego miejsca, zaraz jest zalany przez to poruszające się mrowie. Podobnie na jezdni - jeżeli tylko pojawi się trochę wolnego miejsca, zaraz zostaje zapełnione przez riksze, skutery, wciskające się wszędzie samochody informujące o swoim ruchu innych użytkowników drogi klaksonami. Kierowcy ze spokojem przyjmują pojawiające się nagle pojazdy, krowy i przechodniów. Trzeba być uważnym i elastycznym. A zasady ruchu może i jakieś są, ale na pewno nie utrudniają życia kierowcom. Tu trzeba być naprawdę dobrym kierowcą, reagującym ze spokojem na każdą zmianę. Do tego „folkloru” należy dorzucić jeszcze wszechobecne śmietniska. Nie ma tu koszy. Jeśli coś jest ci niepotrzebne, wyrzucasz to tam, gdzie stoisz. Co chwilę widać zbiorowisko śmieci, na którym pasą się krowy i przeszukują je najbiedniejsi. Mumbaj jest jak jeden organizm pulsujący życiem, kolorami, pełen hałasów, szumu i - nie wiedzieć czemu - zadowolonych ludzi. Pełna rozmaitość ludzka i architektoniczna: zabytki kolonialne, drapacze chmur i między nimi wciśnięte sklecone z byle czego budy mieszkalne, ludzie siedzący, koczujący na chodnikach. Tutaj jest wszystko.

wiernych, ponieważ trafiłyśmy na jakieś ważne muzułmańskie święto, zwiedziłyśmy Meczet Haji Ali. Odwiedziłyśmy też świątynię Lakszmi odpowiedzialnej za dobrobyt i obfitość, gdzie tysiące ludzi składało ofiary z roślin. W tym czasie w Indiach trwa Navaratri. W sanskrycie słowo Navaratri oznacza 9 nocy. Podczas tych 9 nocy i 10 dni czczona jest żeńska forma Boskości w różnych postaciach. Navaratri to celebrowanie zwycięstwa dobra nad złem i rozpoznanie jednej Boskości w każdej formie, pod każdym imieniem. Jest to także święto tańca. W Mumbaju polecam poruszanie się koleją miejską: jest o wiele tańsza niż wszelkie riksze i taksówki oraz ma dodatkowe zalety: jesteś bliżej codziennego życia mieszkańców miasta i nie musisz się targować o ceny z taksówkarzami i rikszarzami (chociaż to też należy do atrakcji tego kraju). Bardzo zwracają też uwagę na bezpieczeństwo kobiet. Wagony są osobne dla kobiet i mężczyzn, a na ścianie wagonu wyświetlają numery telefonu do użycia w razie jakiegoś męskiego napastowania, a więc czułyśmy się tutaj w miarę bezpiecznie. Nowo poznany Hindus Arif odprowadził nas na pociąg, a zaraz potem dwie młode (bardzo piękne zresztą) dziewczyny podeszły i zapytały, czy nie byłyśmy przez niego zaczepiane i czy czasem nie proponował nam narkotyków.

Arif, nasz nowy mumbajski przewodnik, zaprowadził nas do świątyni Mahalakszmi. On, zdeklarowany ateista, czekał na zewnątrz. Potem pokazał nam Victoria Terminal, czyli najbardziej zabytkowy i architektonicznie „wypasiony” dworzec w Mumbaju no i przepiękną Halę Handlową wypełnioną przede wszystkim sklepikami z materiałami. Feeria kolorów, czyli to, co najbardziej mnie w Indiach urzekało. Nie widziałam nigdy jeszcze takiego nagromadzenia rozmaitych materiałów w jaskrawych, nasyconych kolorach: złoto, purpura, srebrne buciki, błękitne chusty i sari, zielenie, jaskrawe żółcie – wszystko to niezmiernie cieszyło oczy. Ulice u nas w Europie mienią się odcieniami szarości, zwłaszcza jesienią i zimą. Tutaj wzrok ożywia się i cieszy rozmaitością zestawów kolorystycznych. W tych warunkach nie jest możliwa depresja, wystarczy wyjść na ulicę i nakarmić oczy kolorami. Nawet ubrania żebraków nie są do końca łachmanami, bo są kolorowe i, o dziwo, sprawiają wrażenie czystych. Zresztą w Indiach, pomimo brudu panującego na ulicach, o higienę osobistą się dba. Rano, kiedy miasto się budzi i budzą się śpiący na chodnikach najmniej zasobni mieszkańcy Mumbaju, zaczyna się toaleta w wersji dla bezdomnych - okoliczne hydranty i woda w beczkach są w powszechnym użyciu. Ludzie polewają ciało i myją zęby. Czego efekty są widoczne: Hindusi są z reguły czyści. Nie widziałam myjących się publicznie kobiet, nie wiem jak one dbają o swoje ciała, bo w ablucjach ulicznych raczej nie biorą udziału. Po zwiedzeniu hali targowej rodem z „Baśni tysiąca i jednej nocy”, poszliśmy na pyszne hinduskie jedzenie do restauracji Sadhana. Restauracja ponoć znana, a ceny niewysokie - 10zł na osobę za pokaźny obiadek. Porwane przez tłum

Nasze podróże

31


W Mumbaju spędziłyśmy jedynie dwie noce, a następnym etapem było Goa - kurort nad Oceanem Indyjskim wabiący plażami, słońcem, gościnnymi mieszkańcami, rozsławiony przez najazdy hipisów w latach siedemdziesiątych. Chciałyśmy się opalać, kąpać, cieszyć słońcem i nieograniczoną przestrzenią. O 23.00 miałyśmy pociąg, na który dotarłyśmy na ostatnią chwilę. A tu niespodzianka: pociąg ma cztery godziny opóźnienia. Ha, no to dobrze, zdążymy coś zjeść. Cztery godziny to jednak dużo czasu, żeby siedzieć na zatłoczonym dworcu i wdychać te wszystkie zapachy, które niestety nie są tak urzekające jak kolory Indii. Ryzykownie postanowiłyśmy jeszcze powłóczyć się po okolicznych ulicach mając nadzieję, że miasto tętni życiem cały czas, również w nocy. Nie jest tak do końca. Około północy życie zamiera i zamykane są ostatnie bary. Jeszcze zdążyłyśmy wpaść do kafejki (bardzo w stylu zachodnim) na kawę i do jakiejś pijalni soków na przepyszne wyciskane soki (60 rupii sok z granatów, to jakieś 3 zł). Kiedy wracałyśmy na dworzec, było już nieco pustawo i czułyśmy się trochę nieswojo. Ci, co mieli spać, już ułożyli się na chodnikach: mężczyźni, kobiety, dzieci. A my - dwie białe kobiety błąkające się o tej niezalecanej nawet dla mężczyzn porze po ciemnych ulicach Mumbaju. Szybko wróciłyśmy na mało przytulny dworzec. W głównym holu poczekalni śpiący, jedzący, koczujący Hindusi. Wokół przemieszczający się podróżni Hindusi, a na metalowych ławkach siedzący Hindusi. No i bary, sklepiki z jedzącymi i kupującymi Hindusami. Znalazłyśmy dla siebie miejsce na schodach, obok szkolnej wycieczki. Zaraz obległy nas dzieciaki, pytały z jakiego kraju jesteśmy, były ciekawe wszystkiego. Pokazywałyśmy im polskie pieniądze i opowiadałyśmy o Polsce – małym kraju w Europie. Dzieci w Indiach są niezwykle otwarte i zawsze uśmiechnięte. Nie wiem, jak to się dzieje, ale nie udaje się w tym kraju zgasić dziecięcej radości; często słyszałam od

32

Nasze podróże

powracających z Indii o tych magicznych, szczęśliwych, pełnych światła dzieciakach. Po 4 godzinach oczekiwania okazało się, że jednak to będzie 11 godzin opóźnienia. Oburzeni podróżni zebrali się w biurze menedżera stacji. Usiadłyśmy z Alicją naprzeciwko rzeczonego menedżera i obserwowałyśmy bacznie rozwój sytuacji. Służbówka była pełna niezadowolonych - krzyczeli, pokazywali bilety, a menedżer niewzruszenie i bardzo skrupulatnie czytał każdy bilet, dzwonił (albo markował dzwonienie, żeby zyskać na czasie) i wyraźnie grał na zwłokę. Był w tym mistrzem. Sytuacja nas bardzo rozbawiła, cały kunszt aktorski menedżera naprzeciw rozzłoszczonego tłumu. Widocznie nie raz to przerabiał. Po godzinie, widząc, że nic się nie da wskórać, tłum się rozszedł i zostałyśmy tylko my, wygodnie obserwujące całe zdarzenie. Wprawdzie nikt nas nie wyganiał, ale po pewnym czasie siedzenia na krzesłach petentów, w bardzo dobrym nastroju opuściłyśmy biuro w celu znalezienia miejsca przechowania swoich ciał do godziny jedenastej. W poczekalni dworca spali Hindusi – odpada, ławki zajęte. Ulokowałyśmy się w pustym holu, ale tam nie pozwolono nam zostać. No to wróciłyśmy na schody. Stamtąd też ktoś chciał nas usunąć, ale tym razem nie odpuściłyśmy i zostałyśmy. Spać się raczej nie dało, a cała sytuacja, zamiast rozzłościć, szczerze nas rozbawiła. Więc wybuchając od czasu do czasu śmiechem, zwłaszcza na wspomnienie całego tego teatru u zawiadowcy, doczekałyśmy do piątej. Nad ranem ruszyłyśmy znowu w Mumbaj, żeby coś zjeść i znaleźć kafejkę internetową. Bez porannej toalety, po całej nocy na brudnych schodach dworca, chyba niewiele różniłyśmy się od ludzi koczujących na ulicach. W tej sytuacji zaczynałam odczuwać z nimi pewien rodzaj braterstwa, no bo w końcu jaka różnica? Oni na ulicy, a my na dworcu spędziłyśmy ten nocny czas. Różnica może taka, że oni dokonywali porannej toalety, a my nie.


Tak jak było zapowiedziane, pociąg o godzinie 11.00 stanął na właściwym peronie i ruszył wraz z nami w kierunku Goa. Był prawie pusty, bo wielu ludzi zrezygnowało już z tej podróży. I tak opuszczałyśmy Mumbaj, aby wrócić tutaj ponownie za miesiąc. Za miesiąc zwiedzimy jaskinie na Wyspie Elephanta, jedno z najciekawszych miejsc w okolicach Mumbaju.

Wyspa Elephanta Na wyspę dostajemy się kursującym co godzinę promem, gdzie młody chłopak pobiera dodatkowe opłaty za wejście na górny pokład. Nie zgodziłyśmy się zapłacić, gdyż jest to kolejne wyłudzanie pieniędzy od turystów. Powiedziałam, że jeżeli dostaniemy pokwitowanie albo jakikolwiek bilet, to zapłacimy. Wpuszczający chłopak musiał odpuścić. Wcześniej, znajoma mówiła mi, że wykute w skale świątynie i rzeźby, to nic specjalnego, tak więc bez entuzjazmu, chyba tylko żeby „zaliczyć” ruszyłam na zwiedzanie tego miejsca. No i byłam zaskoczona – świątynia i wykute w skale około pięciometrowe podobizny Śiwy zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Śiwa jako medytujący wprawił mnie w zadumę - jak bardzo medytacja i rozwój duchowy jest wpisany w tę ziemię i całą kulturę Indii. Dlatego też pragnący poznania głębszego aspektu życia ( nie tylko tego materialnego i dla wielu niewystarczającego) przybywają do Indii pielgrzymkami z całego świata, m.in. Steve Jobs czy Beatlesi. Potem potężna wykuta w skale rzeźba o trzech twarzach - Trimurti – reprezentujących trzy aspekty boskości: Brahmę, Wisznu i Śiwę. Symbolizują one cały cykl tworzenia i upadania, albo też transformacji życia – Brahma tworzy, Wisznu podtrzymuje, a Śiwa niszczy albo inaczej transformuje powstałe życie.

Goa Na Goa Alicja zarezerwowała nam urocze miejsce w domu Rosjanina i Japonki na plaży Colva. Osobny domek z jednym pomieszczeniem, urządzonym w stylu japońskim z ogromną dbałością o szczegóły. Cennik nie wygórowany - 25 zł od osoby. Na Goa nie polecam masaży - są dla niewybrednych turystów, głównie Rosjan, którzy nie mają pojęcia, co to jest dobry, ajurwedyjski masaż. Jedzenie przepyszne - w przewiewnych plażowych restauracjach krytych liśćmi palmowymi.

Nasze podróże

33


Tutaj zauważyłyśmy, że alkohol jest bardziej dostępny niż na przykład w Mumbaju. Z tego co czytałam wcześniej, wiedziałam, że alkoholizm jest poważnym problemem w Indiach, ale w Mumbaju tego nie zauważyłam, choć wydaje mi się, że jestem uważnym obserwatorem. Widziałam tam jednego pijanego Hindusa o 12-tej w nocy i to wszystko. W restauracjach, w których się żywiłyśmy, nie było nawet piwa. Mój mąż był na weselu hinduskim, na którym było dużo jedzenia i … zero alkoholu, moja znajoma, która ożeniła syna w Indiach, to

34

Nasze podróże

samo – tylko jedzenie, bez alkoholu. Widać alkohol nie należy do tradycji Indii, ale jak twierdzą specjaliści, staje się już problemem tego kraju. Na Goa rzecz się miała inaczej – puby, głównie przeznaczone dla turystów, i alkohol na półkach sklepowych i podawany do obiadów. Na Goa przybyłyśmy zaraz po porze deszczowej i na dwa tygodnie przed sezonem. Plaże pustawe. Ponoć w sezonie trudno znaleźć wolne miejsce, ale w tym momencie tylko my, piasek, morze i bardzo niewielu hinduskich i przede


wszystkim rosyjskich turystów. Minusem tej sytuacji było to, że dla Hindusów, zwłaszcza tych spoza Goa, kobieta w bikini jest czymś bardzo egzotycznym i niespotykanym. A dla nas siedzenie na plaży w pełnym ubraniu było nie do zaakceptowania. Więc czasami budziłyśmy lekką sensację wśród kąpiących się w ubraniach Hindusów. W ostatni dzień odkryłyśmy, że plaża usytuowana bliziutko naszego domku jest zupełnie pusta, więc można być swobodnym, jeżeli chodzi o bikini. A do tego odkryłyśmy tutaj świetną i tanią restaurację. Szkoda, że już musiałyśmy wyjeżdżać.

Vedic to w sanskrycie wiedza. Czyli kurs tak naprawdę nazywał się Wiedza Wiedza. Program obejmował naukę sanskrytu, wedyjskich mantr i rytuałów, treści i symboliki najważniejszych eposów wedyjskich (Bhagawadgita i Ramajana), mogliśmy także wyjechać w głąb kraju, żeby poznać trochę lepiej kulturę i tradycję Indii. Marzena Przybylska

Następnym etapem było nasze Centrum Art of Living. Znowu pociąg i 12 godzin przez indyjskie pejzaże, a nad ranem Bangalore. Nasze Centrum znajduje się 22 km za Bangalore. To, można powiedzieć, takie małe miasto: budynki mieszkalne, biura, sale medytacyjne, kawiarnie, parki, jeziorka, amfiteatr, jadalnia i budujące się wokół ogromne osiedle wieżowców. W odróżnieniu od innych miejsc jest tutaj dużo białych ludzi, gdyż Fundacja Art of Living jest bardzo popularna w krajach Zachodu. Uczestniczyłyśmy w homach kończącego się święta Navaratri. Spotkałyśmy też twórcę Art of Living - Sri Sri Raviego Shankara. W samym święcie Navaratri uczestniczyło tu około 50 tysięcy ludzi z całego świata. Pięknie było popatrzeć na halę pełną uśmiechniętych i pozytywnie do świata nastawionych ludzi, słuchać i śpiewać z całym tym tłumem. Każdy dzień kończył się tańcami. Tutaj do tańca chętnie ruszają mężczyźni. Lubią wyrażać radość właśnie poprzez taniec. No i muzyka - następna specjalność Indii. Nigdy nie słyszałam takiej muzyki i śpiewów jak podczas Navaratri. A wieczorem, gdy wracałyśmy po kolacji do naszego pokoiku, po okolicy rozlegał się śpiew dzieci - cudowne! Jakaś Hinduska uczyła śpiewu grupę dziewcząt z pobliskiej wsi. Miałyśmy tu swój dalszy ciąg raju. Następnego dnia ruszał nasz kurs Vedic Wisdom.

Nasze podróże

35


Jogini na start !!!

Siddhasana pozycja doskonała Polecam zacząć stopniowo siadać do codziennych praktyk właśnie w tej pozycji zamiast w suhasanie, czyli w zwykłym siadzie skrzyżnym. Jest ona nieco trudniejsza, ale stanowi następny krok na ścieżce jogi i przynosi znacznie więcej korzyści w krótszym czasie. Siddhasana to symbol jogi, jest jedną z kluczowych asan, idealna do praktyki Sudarshan Kriyi, medytacji, czy nadi shodana itp. Jej nazwa: Siddha (z sanskr.) - to ten, który osiągnął wewnętrzną wolność, posiadł umiejętności jogiczne. Sri Sri Ravi Shankar mówi: udawaj, aż się uda, naśladuj autorytety… Przyjrzyjmy się więc bliżej tej asanie. Na jakie korzyści możemy liczyć? Siddhasana poprawia elastyczność bioder, kolan i kostek, bardzo wzmacnia plecy, rozciąga mięśnie nóg, poprawia pracę pęcherza moczowego i dróg moczowych, oczyszcza nadi, czyli kanały przepływu prany /siły życia/, stanowi zamknięty obieg energii, dlatego sprzyja medytacji i innym praktykom jogicznym oraz głęboko relaksuje. Usiądź w rozkroku z wyprostowanymi nogami na poduszce medytacyjnej lub kocu. Zegnij lewą nogę w kolanie. Chwyć prawą ręką stopę, a lewą ręką łydkę i odkręć je do sufitu, ułóż zgiętą nogę na podłodze tak żeby stopa leżała wzdłuż górnego prawego uda. Zegnij prawą nogę, odkręć dłońmi łydkę i stopę lekko na zewnątrz. Włóż zewnętrzną krawędź prawej stopy między udo, a łydkę lewej nogi. Wyprostuj plecy, ułóż proste w łokciach ręce na kolanach w czin mudrze /kciuk połączony z palcem wskazującym, pozostałe trzy palce proste/. Zamknij delikatnie oczy, skieruj wzrok do wewnątrz, wykonuj swoją praktykę lub obserwuj oddech. Pozostań w pozycji do momentu dyskomfortu fizycznego. Nie otwierając oczu, zmień ułożenie nóg, czyli znowu rozkrok i zgięcie najpierw prawej nogi, potem lewej. Wykonaj asanę na druga stronę ciała analogicznie. Nawet jeśli na początku uda nam się utrzymać asanę 2-3 minutki to już budzi się w nas Siddha!!! Ewa Wrzos

36

Sri Sri Yoga


Bądź joginem na macie, bądź joginem w życiu

Kurs zaawansowany Sri Sri Yogi II w Tarasce

T

en kurs – to wielka niespodzianka! Początkowo na twarzach uczestników maluje się zadziwienie: „O! nie, nie… Jeszcze nie dzisiaj potrenujemy bardziej zaawansowane asany”. Dzisiaj, w pierwszym dniu robimy kluczowy proces kursu. Pozornie wygląda to jak dyskoteka w stylu Bollywood: „pyszne drinki”, trochę ruchu, łazienka i głęboki odpoczynek „w niebycie”. A potem, stopniowo, coraz większe poczucie lekkości, czystości i świetlistości. Twarze promienieją i są radosne. Klasyk jogi – Patańdżali mówi: „Ciało musi być czyste, wówczas umysł uspokaja się i tylko wtedy możesz doświadczyć wewnętrznej doskonałości”. Teraz więc, po procesie dokładnie oczyszczającym ciało /jelita/ i umysł, jogini - kameleony mogą wejść w arkana cudowności jogi. Tak więc krok po kroku realizowałam bardzo profesjonalny program kursu, który obejmował wszystkie aspekty jogi i ogromne bogactwo doświadczeń. To było wielkie odkrywanie i świętowanie piękna w sobie, mądrości, własnych możliwości, spokoju i radości. Z wielkim wzruszeniem myślę o sile, a zarazem delikatności tego kursu. Iluż z nas poszukuje sposobu, by wyjść poza rutynę życia i doświadczyć czegoś potężnego. Mieć na co dzień sprawne, zdrowe ciało i silny umysł. Być lepszym człowiekiem. Moim marzeniem jest odsłaniać tajemnice jogi

poza wszelkimi koncepcjami na jej temat oraz poszukującym joginom wskazywać właściwy kierunek na drodze do ich pełnego rozkwitu. Ewa Wrzos Doświadczenia uczestników kursu Sri Sri Yoga II, listopad 2013 (….)Proces oczyszczania i płukania nosa to znakomite procedury. Choć robiłem oczyszczanie organizmu rożnymi sposobami ( głodówki, lewatywy, etc.) to ten sposób, szczególnie teraz, po kilku dniach, mogę ocenić jako najskuteczniejszy i przyjazny dla mojego organizmu. Rady Mistrza: „ stałe praktykowanie i bycie świadkiem” oraz „ życie w chwili obecnej” towarzyszą mi codziennie i wierzę, że tak już zostanie. Krzysztof Poczułam znów wielką moc praktyk w grupie. Teraz mam oczyszczone jelita, oczyszczone nozdrza, inna krew płynie przez moje ciało. A najcudowniejsze: czysty, wolny umysł. Śmieci zostały wyrzucone! Jeszcze parę tygodni temu zdarzało mi się nie spać w nocy… teraz powód wydaje mi się śmieszny. Do innych, poważniejszych problemów też nabrałam dystansu. Odczuwam CUDOWNY, WOLNY,

Sri Sri Yoga

37


ODKURZONY UMYSŁ. No i drobiazg: na następny dzień po kursie, w pozycji wielbłąda, zobaczyłam kaloryfer, a nie jak zwykle parapet. Opróżnione jelita pozwoliły memu brzuchowi na większe rozciągnięcie.

Jestem szczęśliwa, że wzięłam udział w kursie, że pomimo ciągłego braku czasu odsunęłam wszystkie ważne sprawy na parę dni. Przeżyłam tak wiele w tak krótkim czasie, że nie sposób sobie wyobrazić.

Grażyna

Asany, satsangi, wykłady to niby takie normalne na kursie, ale tym razem przypływ energii i głęboki relaks były silniejsze.

Dziękuję za kurs i za to, jak go prowadziłaś – Ewo. Zapisałam się na kilkudniowy kurs, o którym nie słyszałam nic oprócz tajemniczego zdania „będziemy się oczyszczać’’. Jako osoba otwarta poddałam się chwili i z dużym samozaparciem robiłam proces. Nagrodą było zadowolenie z siebie, a przede wszystkim lekkość i doskonałe samopoczucie.

Kurs mogę podsumować przysłowiem: „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Z pewnością powtórzę ten kurs za 6 miesięcy, bo naprawdę warto - dla ducha, ciała i URODY. Basia

Ale na całość kursu składa się wiele innych zajęć, a także - czasami gromki, trudny do opanowania śmiech, czasami ból mięśni, czasami nawet zwątpienie we własne siły, łzy, ale potem... To, co dzieje się po kursie, to superwygład, samopoczucie, skóra, spojrzenie, nawet waga milo zaskakuje.

Piękny kurs. Zadziwiam się, jak w błyskawicznym tempie ta wiedza, asany, techniki potrafią wprowadzić umysł w upragniony stan pełni. Jest to łatwe, gdy ciało jest oczyszczone, a na kursie mamy możliwość tego doświadczyć. I to poczucie bezcielesności. Czasem myślę, że nie zdajemy sobie sprawy, jakim narzędziem jest joga.

Ewa S.

Małgosia

(…) Pierwszego dnia oczywiście satsang, powitanie i pomału zaczęliśmy wchodzić w energię kursową. Drugiego dnia pomieszanie spokoju z emocjami. Robiło się coraz ciężej fizycznie i psychicznie. Kurs stawał się bardzo intensywny, aż pęczniał od różnych technik i procesów, które prały, myły i szorowały nas od środka i na zewnątrz - dosłownie i w przenośni. Nad wszystkim z wielką fachowością i miłością panowała Ewa, czuliśmy z jej strony wszelką opiekę.

Przyjechałam na kurs zmęczona, z szumami w głowie i ćmiącym bólem brzucha, a po tych 4 dniach wróciłam lekka, wypoczęta, radosna, ze spokojną głową i bez żadnych dolegliwości w brzuchu. Wprawdzie czuję moje ciało po tak długiej przerwie w ćwiczeniach, ale uczucie to jest bardzo energetyzujące. Jestem wdzięczna.

Trzeciego dnia przyszedł kryzys. Techniki i procesy zrobiły swoje - ciało zaczęło się buntować, głowa wymądrzać, a wtedy pozostała tylko obserwacja i akceptacja. Jednak następnego dnia zaświeciło słońce. Obudziłem się jak skowronek, godzinę przed budzikiem. Od tego moment ciało i umysł stały się lekkie i właściwie niewyczuwalne. Po prostu czułem się bardzo dobrze, doskonale. Cały ten proces wspomagany był przez jedzenie, które było proste do granic możliwości, a zarazem bardzo dobre i pożywne. W poniedziałek kilka osób powiedziało mi, że właściwie kurs powinien dopiero się zacząć. Szczerze polecam każdemu ten wspaniały kurs. Robert

38

Sri Sri Yoga

Marta Najważniejsze jest dla mnie to, że mogę wiedzę z kursów wykorzystywać w codziennym życiu. Widzę w sobie dużą zmianę i postęp. Wszystko wokół dzieje się niby tak samo jak wcześniej, ale ja jestem spokojniejsza i brak tej gorączki, która kiedyś towarzyszyła moim działaniom. I jeszcze jedna bardzo ważna sprawa - nie czekam już niecierpliwie na efekty jogi, po prostu ćwiczę sobie z dnia na dzień. Moje ciało jest w lepszej kondycji, a ja czuję się lepszym człowiekiem. Już wiem, że efekty pojawiają się nieoczekiwanie, kiedy najmniej się ich będę spodziewać Edyta


W wegetariańskiej Kuchni

Panirowe zawilce czyli prosto, szybko i zdrowo Składniki: 300 gramów sera typu panir (z przepisu obok) 2 średnie cukinie 2 łyżki przyprawy typu masala lub curry (do zrobienia w domu lub zakupienia) 1 łyżeczka kurkumy, aby lepiej asymilować białko Sól, ghee (masło klarowane). Cukinie kroimy na cienkie podłużne paski, solimy lekko i odstawiamy, aby warzywo puściło wodę (około 10 minut). Ser panir kroimy na kwadraty 1cm x 2 cm i obsypujemy lekko przyprawami. Ser grillujemy na patelni bez tłuszczu, trwa to około 30 sekund na każdą stronę. Cukinie grillujemy do miękkości również na patelni, ale z niewielka ilością ghee. Zawijamy cukinie dookoła paniru, polewamy sokiem z cytryny i posypujemy świeżą miętą.

Smacznego Przepis na panir: 2 litry mleka (najlepiej wiejskie ) 6-8 łyżek soku z cytryny Mleko zagotowujemy na wolnym ogniu. Jak tylko zacznie się podnosić, wlewamy sok cytrynowy i mieszamy. Jeżeli nie nastąpi proces oddzielenia białka od serwatki, dolewamy jeszcze trochę cytryny. Wyłączamy ogień i odcedzamy ser (sitko + gaza). Zostawiamy pod ciężarem na kilka godzin lub całą noc w chłodnym miejscu (może być lodówka). Na drugi dzień mamy wspaniały i zdrowy ser.

Masala Malina

W wegetariańskiej kuchni

39


Elżbieta Krajewska

Gong jest tym, co czyni, i czyni to, czym jest Gong jest pierwotnym instrumentem holistycznego uzdrawiania, ponieważ wytwarza najsilniej rezonujące, holistyczne dźwięki, które tworzą pole dźwiękowe całkowicie wypełnione rezonansem. Drga każdą cząsteczką.

Ś

wiat w swojej istocie złożony jest z drgań, których wspólne brzmienie słyszymy jako OM. Ten dźwięk życia wydawany przez gong i jego rezonans, istnieje w całej materii i eterycznym, niematerialnym świecie umysłu. Pole dźwięku gongu, który przypomina plazmę, w ezotryce nazywa się oceanem Akaśy albo źródłem życia. Kiedy słuchający wchodzi w rezonans z dźwiękiem gongu, zaczyna się uzdrawianie. W polu wypełnionym rezonansem następuje chaos alikwotów, który pięknie się modeluje. Jest on podobny do współbrzmienia czterech wnęk zdrowego mięśnia sercowego. Fale dźwięku przenikają i napełniają powietrze i każdą komórkę ciała – narządów wewnętrznych, kości, nerwów, mózgu. Zmysł słuchu uważany jest za pomost pomiędzy świadomością materialną a świadomością kosmiczną. W miarę nakładania się kolejnych warstw dźwięków masa komórek dźwiękowych coraz bardziej zagęszcza się w przestrzeni mózgu, aż osiąga dematerializację świadomości materialnej i następuje przeskok w stan odmienny. W lewej półkuli zanika dominacja fal beta i zaczyna się absorbowanie fal drgań błogostanu. Słuchający doświadcza nieistnienia ego.

40

Nasza twórczość

Około 5000 lat temu gong zapoczątkował epokę brązu. Używano go wtedy do odpędzania strachu przed śmiercią, zwiększenia intuicji i odmładzania komórek ciała. Około 600 lat p.n.e. w Indiach Gautama Budda wysłał swoich kapłanów w głąb Orientu i na Daleki Wschód, by wyryli na gongach dwa słowa w starożytnym mandaryńskim języku: TAI LOI, które mówią: „nadejście szczęścia, uduchowienie materii“. W starożytności gong uważany był za kamień filozoficzny „bo jest tym, co czyni, i czyni to, czym jest“. Wtedy tradycyjnie grano na świętych gongach przy szczególnych okazjach i aby oznajmiać przybycie duchowych monarchów, oddając im najwyższy honor. Żyjemy w czasach, w których spełniła się przepowiednia Buddy, że pod koniec XX wieku na Ziemię powróci Światło. I powróciło z dźwiękiem gongu, który staje się coraz bardziej popularny na całym świecie. Wykorzystuje się go coraz rozleglej do terapii dźwiękowych, tzw. kąpieli w gongu. Ale używany jest jako instrument również w orkiestrach symfonicznych. Z gongiem zetknęłam się w 2005 roku i podczas pierwszej kąpieli miałam niezwykłe doświadczenie przeniesienia się w przestrzeń miłości, w której odnalazłam ten wiersz:


I stało się Światło Zamieszkało między nami Pomiędzy Niebem a Ziemią Przybyło wraz z gongami Przenosząc nasze istnienia Tam, skąd przybyliśmy Wraz z dźwiękiem Wprost w ramiona miłości i ciszy W niewinności skąpani Tak jak kiedyś Gdy zostało zapisane Że stanie się Światło I stało się Światło Bez podziału i granic Bez ostatniego tchnienia w lęku i niepewności Bez przemocy i nieprawości I stało się Światło Płynie z dźwiękiem na fali gongu Ku prawdzie Ku radości

Od tamtej pory gong stał się dla mnie wielkim przyjacielem. Uczyłam się grać przez kilka lat u Ojca Gongu – Dona Conreaux ze Stanów, by w rezultacie stać się mistrzem gongu, grającym samodzielnie. Trzy lata temu zagrałam koncert dla Sri Sri Raviego Shankara, który zachęcał mnie, żeby objechać Polskę z koncertami, z poezją, a ostatnio, by zacząć dwudniowe autorskie warsztaty w Tarasce z wykorzystaniem dźwięku, poezji, tańca i oczywiście oddechu. Wiele osób pamięta mnie jako nauczycielkę kursów AoL, które z prowadziłam przez 10 lat jako wolontariuszka. Zapraszam na moje koncerty z poezją i w najbliższej przyszłości na wspomniane warsztaty.

Nasza twórczość

41


Redagują:

Skład, łamanie oraz projekt graficzny:

Hanna Osiadła i Jakub Majda

Krzysztof Kruszewski Agnieszka Kowalska

Zespół redakcyjny:

Projekt graficzny okładki: Agnieszka Kowalska

Agnieszka Serafin Jagoda Rogowska

Zdjęcia: Współpraca:

Ela Krajewska Marzena Przybylska

Alicja Krusenstern

Alicja Krusenstern

Edyta Urbaniak

Ewa Wrzos

Ewa Wrzos

Radek Świątkowski

Monika Dąbrowska Marzena Przybylska

Korekta: Magdalena Bodych

Tłumaczenia: Agnieszka Kozik Ewa Sidor Jagoda Rogowska

Wszystkie wykorzystane zdjęcia są własnością osób wymienionych w tym dziale. Wykorzystywanie, rozpowszechnianie i kopiowanie bez zgody autora zabronione. Copyright 2014 © Fundacja Art of Living Polska Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment ani całość niniejszej publikacji nie mogą być wykorzystane lub powielane i przekazywane w jakiejkolwiek postaci ani za pomocą jakichkolwiek środków elektronicznych czy mechanicznych, włącznie z fotokopiowaniem i nagrywaniem lub za pomocą innego systemu pozyskiwania i odtwarzania bez pisemnej zgody wydawcy.

Zapraszamy do współpracy. Osoby które chciałyby współtworzyć magazyn „Teraz” proszone są o kontakt: magazyn.teraz@gmail.com



Zapraszamy do sklepu internetowego


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.