Mademoiselle czerwiec

Page 1

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK

ISSN 2451-120X

NUMER 06/2018 (27)

TRÓJMIASTO

a Ug Toni wu


Nadaj kształt swoim marzeniom. Porsche Approved. Porsche Approved to program certyfikowanych samochodów używanych Porsche. W jedynym salonie samochodów używanych Porsche w Polsce znajdziesz samochody, które zanim trafią do klientów, są przeanalizowane pod kątem aż 111 punktów weryfikacyjnych. Każdy egzemplarz przechodzi też przez ręce odpowiednio przeszkolonych ekspertów Porsche stosujących wyłącznie oryginalne części. Jeśli wszystko jest w najlepszym porządku, samochód otrzymuje gwarancję Porsche Approved. W naszym salonie obejrzysz wszystkie dostępne modele. Zapraszamy do Porsche Approved Centrum Samochodów Używanych w Sopocie.

Centrum Samochodów Używanych Porsche Approved Al. Niepodległości 948 Tel. 515 000 911 / 661 911 912 Mail: porsche.approved@lellek.com.pl



WSTĘPNIAK Witam Was serdecznie u progu lata. Mam nadzieję, że w Waszych planach na tę część roku nie zabraknie czasu na wypoczynek i regenerację sił. Bez tego ani rusz. Pamiętajcie, że również najwięksi tytani pracy potrzebują wytchnienia, nawet jeśli się im wydaje, że jest inaczej. Czasami każdemu z nas zdarza się narzekać na monotonię. To nic dziwnego, bo wykonując codziennie te same obowiązki – domowe czy służbowe – można wpaść w schematy. Prawdziwą sztuką, ale i wyzwaniem, które warto podjąć, może być poszukiwanie coraz to nowych pokładów pasji w swojej pracy czy ogólnie – w życiu. Pamiętajmy, że żaden dzień nie jest taki sam, nawet jeśli odnosimy takie wrażenie. Może czasami trzeba dokładniej rozejrzeć się wokół, docenić to, co mamy w pobliżu, nieraz na

REDAKTOR NACZELNA Agnieszka Kulinkowska agnieszka@magazynkobiet.pl

wyciągnięcie ręki. Niekiedy konieczna jest wytrwałość i cierpliwość, ale zawsze trzeba mieć na uwadze, że w ten sposób inwestujemy w siebie. Nauczcie się czerpać radość nie tylko ze spektakularnych sukcesów, ale również i z małych, codziennych zwycięstw. Dzięki temu żadna rutyna będzie Wam niestraszna. Skoro mamy już prawie lato, nie wypada nie wspomnieć o letnim wypoczynku. Również i w tym wypadku powinniśmy dążyć do czerpania maksimum przyjemności z drobnych chwil wytchnienia. Nie zawsze mamy możliwości, by wyjeżdżać na długie wojaże. To jednak nie powinno Was zniechęcać. Warto zaplanować krótsze wypady za miasto. Weekend w hotelu czy SPA, popołudnie nad jeziorem albo wycieczka rowerowa po lesie – możliwości jest naprawdę sporo i trze-

ba z nich korzystać, zwłaszcza latem. Dokładnie tak, jest to konieczność. Bo jeśli nie będziemy potrafili zorganizować sobie choćby krótkiego wypoczynku, sama natura przypomni nam o swoich nieubłaganych prawach. Podsumowując, życzę Wam jak najpełniejszego wytchnienia, niezależnie od tego, w jaki sposób je zorganizujecie. I mam cichą nadzieję, że będziecie też pamiętać o lekturze naszego magazynu. Serdecznie Was pozdrawiam i widzimy się za miesiąc!

Agnieszka Kulinkowska redaktor naczelna

REKLAMA Karolina Pleszewska Menedżer ds. Kluczowych Klientów tel: 573 283 353

FOTO Piotr Żagiell SKŁAD DTP Agata Paczuska–Bałkowiec REDAKCJA Urszula Abucewicz, Kamila Gulbicka, Dagmara Rybicka, Marta Horbal, Katarzyna Lepianka–Głuszkiewicz, Justyna Michalkiewicz, Michał Mikołajczak, Dominika Prais, Alicja Skibińska, Katarzyna Sudoł Teksty zdjęcia oraz wszystkie inne informacje opublikowane na niniejszych stronach podlegają prawom autorskim firmy Magazyn Kobiet.Pl A Kulinkowska Sp.k. Wszelkie kopiowanie zawartości bez zezwolenia firmy Magazyn Kobiet.Pl A Kulinkowska Sp.k. jest zabronione. Wszelkie prawa zastrzeżone. Egzemplarz bezpłatny – zakaz sprzedaży. Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i materiałów redakcyjnych oraz nie ponosi odpowiedzialności za treść nadesłanych ogłoszeń reklamowych. Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania tekstów.

6

MADEMOISELLE / 06/2018

MARKETING Ewelina Martys marketing@magazynkobiet.pl tel. 798 993 717

Wydawca MAGAZYN KOBIET PL A Kulinkowska Sp. Komandytowa ul. Dyrekcyjna 2–4 80–852 Gdańsk tal. 517 442 957 biuro@magazynkobiet.pl www.magazynkobiet.pl

Zdjecie na okładce: ZDJĘCIE: PIOTR ŻAGIELL


Klasa A 180 d – zużycie paliwa (średnio) – 4,3 l/100 km, emisja CO2 (średnio) – 113 g/km.

Perfekcyjna jak Ty. Nowa Klasa A dopasowuje się do Twojego życia. Wszystko w niej podporządkowane jest Twojej wygodzie: sportowa sylwetka, więcej przestrzeni, wielofunkcyjny system operacyjny Mercedes-Benz User Experience (MBUX), sterowany Twoim głosem i dotykowy, panoramiczny ekran. Powiedz „Hej, Mercedes”, a Klasa A nawiąże z Tobą prawdziwy kontakt! Połączenie ze smartfonem jest równie płynne i pozwala Ci pozostać w kontakcie przez całą podróż! Nowa Klasa A. Taka jak Ty. www.mercedes-benz.com/a-class/pl/pl/

Od

976 PLN netto/m-c*

*Rata miesięczna netto dla Klasy A 160 w programie finansowania Lease&Drive 1% dla przedsiębiorców (wpłata wstępna: 10% ceny netto pojazdu, okres umowy: 36 miesięcy, przebieg średnioroczny: 25 000 km; Pakiet Gwarancyjny: + 2 lata / 120 000 km gratis; gwarancja odkupu pojazdu). Oferta Mercedes-Benz Leasing Polska Sp. z o.o.


#spis treści

6.18 #24 KULTURA MAŁGORZATA SZUMOWSKA – Niepokorne dziecko polskiej kinematografii

#38 BIZNES 12 ROZMOWA

Korporacje mają zapach TESTOSTERONU

TONIA UGWU – Wolność, równość i kobieta

#42 JAK BYŁAM MAŁA Spójrz mi w OCZY

88 PODRÓŻE EWA STACHURA odnalazła w Gruzji to, czego szukała

#44 MĘŻCZYZNA JAKUB KRZYŻAK – Ma tę moc

#48 OSOBOWOŚĆ Czy odnaleźliśmy eliksir DŁUGOWIECZNOŚCI?

#54 SPORT Rakieta zawsze FAIR PLAY – Marta Bogucka

#56 DIETA Weronika Pochylska O DIECIE ROŚLINNEJ

#60 ZDROWIE Fale, loki, koki i ŁYSIENIE U KOBIET

#66 URODA Poprawki DO POPRAWEK

#70 SEKS Dama NA SALONACH

#72 MODA URELLE – moda z charakterem

#82 WNĘTRZA WABI-SABI – piękno w niedoskonałości 8

MADEMOISELLE / 06/2018



jej MYŚLI / Krystyna Janda

Zebrała: Magdalena Raczek

„Sukces jest radością, ale i odpowiedzialnością. To miła chwila poczuć, że to, co się robi, jest ważne i podoba się ludziom. Chwilę potem przychodzi na nowo świadomość konieczności dalszej pracy, walki o jakość i odpowiedzialność (…)”. (Portal kobieta.pl, rozmawiała Katarzyna Lubianiec) „Mam poczucie, że żyję wśród wilków. Że ludzie są nieprzychylni. Że ci, którzy zawsze byli z nami, ze mną, też się wycofali, bo dostawali po głowie. Nagle zdałam sobie sprawę, że tak właśnie wygląda Polska, że tak naprawdę wyglądają Polacy”. („Gala”, rozmawiała Aldona Sosnowska-Szczuka) „Żyłam okresami i pracowałam w krajach, gdzie uchodźcy byli zawsze. Zasiali te kraje siłą, odmiennością, młodością, pracą, wyobraźnią i talentami. Zawsze słyszałam i we Francji, i w Niemczech – potrzeba nam emigrantów, to oni nam pomagają dźwigać kraj, to oni pracują najciężej w najmniej popularnych zawodach. Coś się zmieniło? Brakuje nam dzieci, starzejemy się jako społeczeństwo, ktoś musi tu pracować! Nawet ostatnio znów widziałam liczby, ilu będą potrzebowali Niemcy uchodźców, żeby gospodarka się rozwijała”. (Portal Gazeta.pl, rozmawiała Angelika Swoboda) „Na szczęście mamy Internet, piszemy co myślimy i co chcemy, i nie jesteśmy zdani na interpretację, jaką fundują nam zależne media. Każdy ma prawo do własnego zdania, ale też każdy nieskrępowanie (na razie) mówi co myśli, i co czuje. To dla mnie najważniejsze”. (Portal kobieta.pl, rozmawiała Katarzyna Lubianiec) „Często wydaje mi się, że sztuka się infantylizuje albo że kompletnie inne cele przyświecają artystom, niż przyświecały mojemu pokoleniu. Sztuka jakby weszła w – nazwijmy to – okres ciemny, depresyjny, destrukcyjny. Właśnie w destrukcji, brzydocie oraz w skojarzeniach negatywnych szuka głębi. Synonimem naiwności natomiast stała się prostota”. (Portal Gazeta.pl, rozmawiał Kasper Bajon)

10

MADEMOISELLE / 06/2018

„(…) zawsze wydawało mi się, iż dobro dzieła jest ważniejsze od moich interesów artystycznych. Mam natomiast często wrażenie, że wielu aktorów tak nie uważa. Nie liczy się dla nich całość, tylko ich indywidualny popis. Tak w graniu, jak i reżyserowaniu. Ale nie ma się czym przejmować, publiczność i tak weryfikuje wszystko”. (Portal Gazeta.pl, rozmawiał Kasper Bajon) „Jestem wyjątkowo wynagradzana przez los. Dookoła mnie jest tylu ludzi dużo bardziej doświadczonych, podziwiam ich, w miarę możności staram się im pomóc. Cały ten teatr, sztuka, jest czymś w rodzaju takiej pomocy. Wzajemnej próby zrozumienia świata i losu i tworzeniem wspólnoty”. („Dziennik Polski”, rozmawiała Jolanta Ciosek) „To, co mi przyniósł los, brałam do ręki i zamieniałam w wartość. Oczywiście, miałam wielkie szczęście, bo tak, a nie inaczej zaczęłam pracę w zawodzie, spotkałam takich, a nie innych ludzi, dostałam takie, a nie inne propozycje zawodowe, było takie kino za tamtych czasów i taka aktorka, bohaterka jak ja była potrzebna – znalazłam się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie”. („Zwierciadło”, rozmawiała Katarzyna Montgomery) „(…) umiałam z danej sytuacji wycisnąć nawet więcej, niż się dało. Dajcie mi szansę, mówiłam całe życie, a ja już z niej zrobię użytek. Wydaje mi się, że wszystko robię do końca i mam odwagę drążyć aż do wyrazistego kształtu. Nic nigdy u mnie nie jest na pół, nigdy nie odpuszczam, ale też nic nie jest na siłę i z mozołem. Z przyjemnością tak długo wokół czegoś się kręcę, aż to staje się wyraziste”. („Zwierciadło”, rozmawiała Katarzyna Montgomery) „Nie rozumiem sensu cierpienia. Cierpienie nie ma sensu, duchowy, wzbogacający? Oczyszczający sens? Dziękuję bardzo. Są inne sposoby na zdobycie pełni człowieczeństwa. Ale skoro cierpienie choćby z miłości nas doświadcza, trzeba sobie radzić”.(„Dziennik Polski”, rozmawiała Jolanta Ciosek)


jej RYSUNKI/ Nina Gałuszka

RYS. NINA GAŁUSZKA WWW.RYSUNEKSATYRYCZNY.PL WWW.FACEBOOK.COM/PANIODRYSUNKU

MADEMOISELLE / 06/2018

11


jej KULTURA/ recenzje

Hotel Marina Club NIEZAPOMNIANE CHWILE WŚRÓD MAZURSKICH JEZIOR Mazury to jeden z ważniejszych regionów wypoczynkowych, który jest znany nie tylko w Polsce. Kraina Wielkich Jezior Mazurskich jest jednym z niewielu zakątków Europy, w którym nadal można odpocząć z dala od zgiełku cywilizacji, w otoczeniu nieskażonej przyrody. Nic dziwnego, że miejsce to przyciąga tysiące turystów. Atutem jest też dobrze rozbudowana baza noclegowo-rekreacyjna.

H

otel Marina Club jest położony w dogodnej lokalizacji – zaledwie 12 kilometrów od Olsztyna, czyli największego ośrodka miejskiego na Warmii i Mazurach. Łatwo można tutaj dotrzeć samochodem, a jednocześnie odizolować się od codzienności. Kompleks jest położony na urokliwym półwyspie, gdzie nie ma żadnych innych obiektów. Samo otoczenie hotelu i panująca atmosfera idealnie komponują się z naturą. Odpoczynek wśród jezior, lasów i uroczysk to najlepsza recepta na wyciszenie i regenerację sił.

rodzin z dziećmi zawsze można liczyć na strefę animacji. Profesjonalni animatorzy zadbają o atrakcje na świeżym powietrzu, jak również w hotelowej strefie Kids Club.

Na hotelowych gości czekają 102 komfortowe pokoje i apartamenty prezydenckie. Nowoczesność połączono w nich z pełną dbałością o wygodę. Z klimatyzowanych pokoi z tarasami lub balkonami rozciągają się niezapomniane widoki na krajobrazy warmińsko-mazurskie. To wszystko sprawia, że wypoczynek w Hotelu Marina Club jest zawsze udany, niezależnie od pogody.

Miłośnicy aktywności fizycznej, oprócz wakacyjnego wypoczynku w samym hotelu, mogą wybrać się na przejażdżkę rowerową, aby zwiedzić malownicze okolice lub skorzystać z licznych tras biegowych na półwyspie.

W sezonie letnim nad brzegiem Jeziora Wulpińskiego zaczyna funkcjonować urokliwa Marina Lake. Z tawerny goście będą mogli zabrać kosze piknikowe pełne smakołyków i odpocząć jeszcze bliżej natury, wyruszając w rejs – łódkami elektrycznymi coco, łodziami wiosłowymi, żaglowymi, jak również kajakami i rowerami wodnymi. Sama prywatna plaża zapewni komfortowe i dyskretne możliwości do wypoczynku. W przypadku

12

MADEMOISELLE / 06/2018

Bogata oferta masaży balijskich oparta na filozofii pracy dłonią pozwala wprowadzić umysł i ciało w stan pełnej harmonii i skutecznego odprężenia. Marina SPA, jedno z największych w regionie, to indywidualnie dobrane zabiegi, masaże i rytuały, a do tego kosmetyki najwyższej jakości.

Hotel Marina Club Siła 100, 11-036 Siła, gmina Gietrzwałd tel.: 89 523 87 97 e-mail: recepcja@marinaclub.pl www.hotelmarinaclub.pl



jej ROZMOWA / Tona Ugwu

TONIA UGWU

WOLNOŚĆ, RÓWNOŚĆ i kobieta

MIEJSCE: PAŁAC QUADRILLE (QUADRILLE.PL) STYLIZACJA: MAXMARA CENTRUM HANDLOWE KLIF GDYNIA

Jeszcze 3 lata temu Tonia Ugwu była anonimową dziewczyną, która marzyła o karierze architekta krajobrazu. Gdy jej zdjęcie pojawiło się w portfolio fotografa włoskiego Vogue’a, propozycje współpracy zaczęły sypać się lawinowo. I chociaż modeling wciąż jest jej wielką pasją, to właśnie dzięki niemu odkryła swoją życiową misję – walczyć o równość. Równość, która nie zna płci i koloru skóry.

Wywiad: Justyna Michalkiewicz-Waloszek Zdjęcia: Piotr Żagiell

14

MADEMOISELLE / 06/2018


MADEMOISELLE / 06/2018

15


T

jej ROZMOWA / Tona Ugwu

Toniu, od naszego ostatniego spotkania minęło trochę czasu. Co u Ciebie słychać? Od czego by tu zacząć…

Zmieniłaś się. Wiesz, czego chcesz, jesteś bardziej pewna siebie… Tak, egzystuję w świecie społecznym, dużo się udzielam. Poznałam wielu ludzi, angażuję się w różne inicjatywy. Mam bardziej sprecyzowane poglądy niż kiedykolwiek. Najczęściej wypowiadasz się w kontekście równości i wolności. Zostałaś twarzą jednej edycji znanego gdańskiego festiwalu „All About Freedom”. Po tym festiwalu otworzyło się przede mną wiele drzwi. Dostałam szansę, aby wypowiedzieć się na ważne dla mnie tematy. Później zaproszono mnie jako panelistkę na Kongres Kobiet Pomorza. Opowiedziałam o rolach społecznych afrykańskich kobiet, o stereotypach – rasowych i płciowych. To fakt, niemal każde moje działanie nawiązuje do problemu równości. To dla mnie bardzo ważne. Kariery w modelingu jednak nie porzucasz? Oczywiście, że nie. Modeling daje mi wiele radości, jednak dopiero dzięki niemu odkryłam moją życiową misję. Temat równości musi być dla Ciebie szczególnie bliski. Sama bowiem musiałaś od dziecka o nią walczyć. Zmagam się z tym przez całe życie. Zawsze byłam inna, a każda inność może budzić agresję. Przez lata zdążyłam uodpornić się na krytykę, chociaż nie było łatwo. Dzisiaj coraz rzadziej spotykam się z nią bezpośrednio, a komentarzy w internecie staram się po prostu nie czytać. Jak myślisz, z czego ta krytyka może wynikać? Z niewiedzy i braku poczucia empatii. Ludzie myślą, że jak napiszą coś anonimowo w internecie, to nikogo to nie zaboli. Widzą tylko zdjęcie i nazwisko, a nie człowieka, który ma swoje uczucia i różną odporność psychiczną.

16

MADEMOISELLE / 06/2018


"

Gdy słyszę komentarze, że to nie jest kraj mojego taty, przytaczam historie bohaterów, którzy, chociaż nie mieli polskiej krwi, walczyli o nią, jak o własny naród. Poza tym Polska nigdy nie była hermetycznym monolitem, ale krajem wielokulturowym.

MADEMOISELLE / 06/2018

17


"

jej ROZMOWA / Tona Ugwu

W Nigerii postrzegają mnie jako totalnie białą osobę. W Polsce dla większości jestem egzotyczna i się wyróżniam. Tam jest tak samo, tylko w drugą stronę.

18

MADEMOISELLE / 06/2018


Ludzie w internecie są odważni, a czy kiedykolwiek spotkałaś się z krytyką wypowiedzianą twarzą w twarz? Niestety tak, gdy byłam dzieckiem i nastolatką. Miało to podłoże stricte rasowe. Słyszałam teksty w stylu „wracaj do Afryki, nikt cię tu nie chce”. Uodporniłam się. Zrozumiałam, że skoro nie jestem w stanie z czymś walczyć, to przynajmniej mogę uświadamiać. Gdy opowiadam o równości, widzę, jak ludzie otwierają oczy. Zdarza się, że po takich spotkaniach podchodzą i przepraszają. Za co? Za to, że kiedyś mogli pomyśleć albo powiedzieć coś o osobach czarnoskórych, co mogłoby mnie obrazić. Zamiast stereotypów widzą człowieka. Mówisz o sprawach niewiarygodnych. Wydawać by się mogło, że dzisiaj bycie rasistą to wstyd, a ludzie wciąż przecierają oczy ze zdumienia, że kolor skóry nie definiuje człowieka. Faktycznie jest to zjawisko coraz rzadsze, ponieważ rasizm jest napiętnowany przez społeczeństwo. Od dziesięciu, może piętnastu lat jest zdecydowanie lepiej. Zwiększył się dostęp do innych kultur, otworzyły się granice, ludzie podróżują, są bardziej świadomi. Toniu, czy ciebie nie męczy, że musisz cały czas się tłumaczyć? Miałam w swoim życiu taki moment, gdy jako nastolatka chciałam stać się niewidoczna. Zniknąć w tłumie, być zupełnie anonimowa. Z biegiem lat moją inność postrzegam jako szansę, aby dotrzeć do wielu ludzi i poszerzyć ich świadomość. Może tak właśnie miało być. Wspólnie z partnerem robimy projekty związane ze sztuką i kulturą, gdzie równość jest na pierwszym miejscu. Jeden z nich opowiadał o gdańszczaninie, który był generałem kościuszkowskim i jednocześnie mulatem. Władysław Franciszek Jabłonowski był nieślubnym synem żony generała Konstantego Jabłonowskiego – Marii Franciszki Dealire i jej afrykańskiego lokaja. Mało kto zna jego historię. A był wielkim patriotą i walczył o nasz kraj. Promowanie historii takich postaci pokazuje, że nie kolor skóry czyni z nas patriotów. Mój tata przyleciał do Polski z Nigerii wiele lat temu. W Gdańsku żyje dłużej niż w kraju ojczystym i dzisiaj czuje się Polakiem. Gdy słyszę komentarze, że to nie jego kraj, przytaczam historie bohaterów, którzy, chociaż nie mieli polskiej krwi, walczyli o nią, jak o własny naród. Poza tym Polska nigdy nie była hermetycznym monolitem, ale krajem wielokulturowym. Żyli tutaj m.in.: Rusini,

Łemkowie, Tatarzy czy Muzułmanie. Prowadziliśmy wymianę handlową z krajami orientu. Trzeba tylko chcieć o tym trochę poczytać… To bardzo aktualny problem, zwłaszcza podczas żywej dyskusji o przyjmowaniu emigrantów. Mój tato też był kiedyś emigrantem. To trudny i jak widać, bardzo wielowątkowy temat, przez wielu wciąż nieprzerobiony. Ludźmi rządzą strach i niewiedza. Kurczowo trzymają się stereotypów. Oczywiście nie jest to temat czarno-biały, ale na pewno nie można postrzegać imigrantów jako hordy ludzi, którzy przyjeżdżają do nas tylko po to, aby mordować i robić zamachy. Nie da się tego całkowicie wykluczyć przy takiej liczbie ludności, ale nie można się przecież na nich zamknąć. To są ludzie tacy jak my, którzy uciekają przed wojną. Chcą żyć, chcą być szczęśliwi. Wśród nich są nauczyciele, właściciele firm, tancerze… Gdyby nas dotknęła taka tragedia, też oczekiwalibyśmy empatii od innych krajów. Porozmawiajmy o kobiecości. Odnoszę wrażenie, że jesteś silna, niezależna… To jedne z najważniejszych wartości w moim życiu. Nie nazwałabym siebie wojującą feministką, ale jestem za niezależnością w podejmowaniu decyzji. Niezależnością, która nie zna płci. Ciekawym przykładem, który przytoczyłam na Kongresie Kobiet Pomorza, jest nigeryjska pisarka Chimamanda Ngozi Adichie, która ogłosiła, że wszyscy powinniśmy być feministami – co według niej oznacza, że kobiety i mężczyźni są sobie równi. To takie proste i oczywiste. Czas najwyższy to zaakceptować. Wiesz, co jest zabawne? Większość ludzi, myśląc o roli kobiet w Afryce, umiejscawia je w kuchni. Nie zawsze tak było. W czasach przedkolonialnych w Afryce zachodniej, centralnej i południowej nie było wyraźnego podziału na role kobiece i męskie. Kobieta mogła być wojowniczką, łowczynią, a nawet… władczynią. Ciekawym przykładem jest królowa Nzinga, która negocjowała z Portugalczykami. Mężczyźni z Europy nie chcieli z nią rozmawiać, bo nie wierzyli, że kobieta może być królową. Nawet nie pozwolili jej usiąść, chociaż sami siedzieli na tronach. Nzinga wskazała palcem na swoich ochroniarzy, a oni z własnych ciał utworzyli dla niej tron. Usiadła i rozpoczęła negocjacje. Pochodzisz z rodziny silnych kobiet? Tak, kobiety w mojej rodzinie są silne, a jednocześnie niosą pocieszenie. To dobry wzór, żeby nie zamykać się w rolach.

MADEMOISELLE / 06/2018

19


jej ROZMOWA / Tona Ugwu

Bo kobiecość jest wielobarwna… Jeżeli kobieta czuje się dobrze w roli piastunki domowego ogniska to wspaniale! Ja też nie mam nic przeciwko, żeby czasami posiedzieć w domu czy ugotować obiad. Mam jednak silną potrzebę wyrażania swoich poglądów wśród ludzi, więc nie mogłabym tak żyć na 100 proc. Jestem jednak pełna zrozumienia dla odmiennych poglądów. Kobiety są coraz silniejsze, a co z silnymi mężczyznami? Mam to szczęście, że trafiłam na równego sobie partnera. Oboje jesteśmy twórczymi i kreatywnymi osobowościami, z dużą potrzebą niezależności. Dajemy sobie wsparcie, ale nie ograniczamy drugiej strony. Ale masz rację, to może być problem. Nawet psychologowie mówią o tym, że kobiety coraz bardziej się emancypują, a mężczyźni stają się mniej wyraziści. Wróćmy do Nigerii. Twoja rodzina mieszka w Lagos. To olbrzymia metropolia. Tak, porównywalna do Nowego Jorku. Druga część rodziny mieszka w uniwersyteckim mieście Nsukka w stanie Enugu. To osoby związane zawodowo ze środowiskiem akademickim. Czyli masz korzenie nigeryjskie, a jednocześnie jesteś dziewczyną z miasta. Domyślam się, że dla niektórych to może być niewiarygodne. Tak (śmiech). Gdy opowiadam o moim kraju to pierwsze pytania, z jakimi muszę się mierzyć, brzmią „A jak wy tam mieszkacie? W lepiankach? Hodujecie kozy? Macie samochody?”. To są pytania całkiem na serio. Wtedy pokazuję zdjęcia z mojego pierwszego wyjazdu do Lagos, a na nich widać olbrzymią metropolię. Nasz dom rodzinny, w którym mieszkał dziadek, faktycznie znajduje się na wsi, ale nawet ta wieś odbiega od stereotypów lepianek czy dachów z trawy. Domy wyglądają przepięknie, porównałabym je do glinianych domków w Toskanii. To naprawdę piękne miejsce z niesamowicie różnorodną przyrodą. Gdy o tym opowiadasz, widzę radość w twoich oczach. Toniu, jesteś stuprocentową Polką czy czujesz w sobie nigeryjskiego ducha? Urodziłam się w Polsce, więc jestem Polką, ale zawsze zaznaczam, że Polką pochodzenia nigeryjskiego. Nie do końca wpisuję się we wzorzec typowej Polki. Mam ciemniejszy kolor skóry, trudne do wymówienia imię, które zresztą sobie skróciłam (dop. red. pełne imię naszej rozmówczyni brzmi Toonna). Moje nazwisko czyta się „Ugu”, ale gdybym miała to za każdym razem tłumaczyć… (śmiech). Zostało spolszczone jeszcze przez mojego tatę.

20

MADEMOISELLE / 06/2018

W Nigerii byłaś zaledwie raz. Kiedy wybierasz się tam ponownie? To trudna wyprawa ze względów logistycznych, ale ostatnio dość intensywnie o tym myślę. Oczywiście wiąże się to z dużymi kosztami, masą szczepień oraz najtrudniejszym – pogodzeniem tego z obowiązkami służbowymi tu w Polsce. Czy twoja rodzina ma swoje zwyczaje, które dla nas mogą być egzotyczne? Myślę, że egzotyką są tradycje, np. przepięknie ubrani tancerze, którzy przez wiele godzin tańczą do bardzo szybkiej muzyki. Mają zjawiskowe maski i wielobarwne stroje. W Nigerii jest najwięcej rodów arystokratycznych – królów i królowych. Przechadzają się w uroczystych szatach, mają insygnia władzy, wachlarze z piór, korale… Świetnie oddaje to fotoreportaż fotografa George'a Osodi. Nigeria nie jest monolitem, tam jest mnogość kultur. Każdy region ma swoje własne zwyczaje, stroje, czasami język. Mówi się, że Afryka to jeden kraj, a w niej zawiera się jeszcze kilkaset takich małych krajów. Mówi się też, że Afryka to safari… Tak, i głodne dzieci oraz wojny. Cała reszta to totalna enigma. Cieszę się, że mogę rozwiewać stereotypy. Sama kiedyś niektórymi nasiąknęłam i moja pierwsza wyprawa do Nigerii to był szok kulturowy. Nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. A czy Polska jest egzotyczna dla Nigeryjczyków? Zdecydowanie! Gdy odwiedziłam Nigerię, to poczułam lustrzane odbicie. Tutaj ludzie zadają pytania o proste rzeczy i tam jest dokładnie tak samo. Pytali mnie na przykład czy gdy pada śnieg, to wychodzimy z domu (śmiech). Gdy pokazywałam zdjęcia z grudniowego spaceru, tuż przy zamarzniętym jeziorze, nie mogli uwierzyć, że to wszystko jest pokryte lodem. Wiesz, że w Nigerii postrzegają mnie jako totalnie białą osobę? W Polsce dla większości jestem egzotyczna i się wyróżniam. Tam jest tak samo, tylko w drugą stronę. Nie myślałaś, aby spisać swoje myśli w książce albo na blogu? Myślałam o tym milion razy i podejmowałam milion prób, ale niestety mam też milion myśli na minutę. Porzuciłam te projekty na rzecz innych, ale być może kiedyś do nich wrócę. Trzy lata temu twoje nazwisko pojawiło się w sieci za sprawą fotografa włoskiego Vogue'a, który w swoim portfolio zamieścił twoje zdjęcie. Później wszystko potoczyło się jak kula śniegowa. Dzisiaj masz na swoim koncie tyle sesji, że ciężko je zliczyć. Z której jesteś szczególnie dumna?


Każda publikacja w magazynie to dla mnie duży sukces. Ostatnio mój edytorial „The Colorful Garden of Tonia” w kwiecistej stylizacji ukazał się w aż dwóch zagranicznych magazynach: międzynarodowym „Elegant Magazine” oraz australijskim „Laud Magazine”. Pomysł sesji zrodził się w głowie Kate Asok-Południewskiej. To kobieta-orkiestra. Maluje, stylizuje, fotografuje… Ciekawy w kontekście naszej rozmowy jest fakt, że Kate jest Filipinką od lat mieszkającą w Gdańsku z mężem Polakiem. Jak się z tobą pracuje podczas sesji? Myślę, że łatwo. Wiem, czego chcę i wiem, co będzie dobre dla zdjęcia. Czas to waluta, więc jeżeli wiem, że sesja zmierza w złym kierunku, mówię o tym otwarcie. Efekty są wówczas lepsze. Czy masz jakieś granice, których nie przekroczysz? Poza aktem, którego zawsze odmawiam, nie miałam żadnych kontrowersyjnych propozycji. Czyli aktom mówisz „nigdy”? Nigdy nie mów nigdy (śmiech). Ciężko powiedzieć, chociaż jestem dość restrykcyjna w swoich poglądach. Wszystko może się w życiu zmienić. Jakie masz plany na przyszłość? Z wykształcenia jesteś architektką krajobrazu. Czy porzuciłaś ten pomysł na życie? Nigdy go nie porzucę! Przez trzy lata miałam nawet własną firmę architektoniczną. Uznałam jednak, że na tę chwilę spotyka mnie w życiu wiele ciekawych rzeczy, więc postawiłam na samorozwój. Na biznes jeszcze jest czas, może poczekać. Poza tym podczas licznych sesji zdjęciowych poznałam ten zawód od drugiej strony. Zbieram na wymarzoną lustrzankę i kto wie, może będę organizować i reżyserować sesje zdjęciowe. Póki co największą część mojego życia zajmuje mi działalność edukacyjna i kulturowa. Toniu, widzę, że znalazłaś swoją drogę, a jednocześnie nie boisz się zmian i jesteś otwarta na to, co przyniesie ci życie. Czy na tym etapie możesz powiedzieć, że czujesz się spełniona? Nigdy nie można czuć się spełnionym, bo do czego wówczas dążyć dalej? Przyjmuję wydarzenia, które się zdarzają, jestem otwarta na nowe sytuacje, nowe wyzwania i nieustannie zmierzam do przodu…`


jej KULTURA / kobieta z Trójmiasta

ANNA BRUDZIŃSKA artystka przestrzeni Niebo jest dla Anny Brudzińskiej przedmiotem fascynacji i niewyczerpanym źródłem twórczych inspiracji. W jej obrazach jawi się w rozmaitych odcieniach, które nadają mu raz łagodny, innym razem tajemniczy i nieokiełznany charakter. Anna Brudzińska opowiada o źródłach swojego zainteresowania niebem, rozwoju drogi twórczej i o sytuacji kobiet w środowisku artystycznym. FOT. PIOTR GROSZ

Wywiad i tekst: Dominika Prais FOT. PIOTR GROSZ

– Spójrz na ten – w pewnym momencie artystka wskazuje obraz, w którym dominuje głęboki, intensywny odcień niebieskiego. – Namalowałam go po podróży do Grecji, zainspirowana niezwykłym kolorem tamtejszego nieba – wyznaje.

Co się dzieje, gdy Anna Brudzińska patrzy w niebo? Czuję przede wszystkim zachwyt i zadziwienie. Łapię wtedy głęboki oddech, zachłystuję się nieskończonością przestrzeni, jej bezmiarem. Ten widok skłania mnie do kontemplacji, w wyniku czego otwiera się we mnie jakaś nowa przestrzeń. Jest to dla mnie bardzo intensywne przeżycie.

Przeżycie, które prowadzi do poznania siebie?

Spotykamy się w należącej do jej męża Galerii Sztuki Współczesnej Pionova w Gdańsku. Anna, będąc artystką, równolegle pełni w niej rolę kuratorki. Gdy przychodzę, razem z zapałem aranżują galeryjną przestrzeń malarstwem Anny. Wydobyte z magazynu obrazy na nowo ożywają, zachwycając barwami błękitu. Przyglądam się im z zainteresowaniem, bo tak bardzo odbiegają od tego, co udało mi się zobaczyć na zdjęciach, niedługo przed naszą rozmową.

22

MADEMOISELLE / 06/2018

Tak, coś w tym jest. Totalność czystej natury i emanujący spokojem kolor niebieski pozwalają mi się wyciszyć, zyskać poczucie wewnętrznej wolności, nabrać dystansu do siebie i otaczającej mnie rzeczywistości. Uświadamiam sobie, kim jestem wobec dwóch bilionów widzialnych galaktyk… to wiedza na dzień dzisiejszy. A ile więcej ich jest?

To brzmi niemal jak doświadczenie mistyczne. Już w religiach starożytnych niebo było tym miejscem, w którym mieszkało bóstwo. To chyba najbliższe człowiekowi wierzenie. Tak, dla mnie niebo również ma wymiar mistyczny i można powiedzieć, że jego kontemplacja jest jakiegoś rodzaju modlitwą. Ale kryje się za nim jeszcze wiele innych znaczeń: nieskończoność, bezgraniczność, ale też pojęcia astronomiczne oraz zjawiska atmosferyczne.


Skąd u Pani fascynacja niebem? Sięga czasów dzieciństwa. Już wtedy bardzo lubiłam obserwować niebo i przepływające chmury. Jednak z tamtego okresu szczególnie silnie utkwiła mi w pamięci zabawa w „sekrety” – wykopywało się dołek, do którego wkładało się znalezione gdzieś kwiatki, łodyżki czy sreberka, a następnie przykrywało się je kawałkiem szkiełka i zasypywało boki. Dzisiaj myślę, że to były moje pierwsze obrazy, już oprawione (śmiech).

W tej realizacji połączyły się Pani dwie drogi artystyczne – malarstwo i rzeźba. To prawda. Blue Box pokazuje płynność granicy tych dwóch form sztuki. Można by się zastanawiać, czy jest to instalacja malarska, czy raczej przestrzenna, rzeźbiarska. Sam kolor niebieski ma zresztą charakter przestrzenny – jest dla mnie wyrazem przestrzennych

Najbardziej lubiłam zbierać niebieskie szkiełka – niby talizmany, które nosiłam ze sobą w kieszeni i przynosiłam do domu. To trwało dosyć długo, bo aż do czasu studiów na Wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wybrałam tę uczelnię ze względu na kierunek – Szkło Artystyczne.

Nieprzypadkowo. Tak, myślę, że to była kontynuacja mojej dziecięcej fascynacji – zbierania szkiełek, obserwowania witraży, przez które przebijało się światło słoneczne. To od zawsze bardzo silnie oddziaływało na moją wyobraźnię. Po dwóch latach studiowania szkła stwierdziłam jednak, że jest ono tylko materiałem i nie chcę mu poświęcać aż pięciu lat. Ważniejsza była dla mnie nauka konstruowania przestrzeni, a to, jaki wykorzystam do tego surowiec, stało się dla mnie sprawą drugorzędną. Z tego powodu przeniosłam się na rzeźbę, choć równolegle towarzyszyło mi malarstwo.

FOT. ARCH. WŁASNE

poszukiwań. Ives Klein – francuski artysta, do którego twórczości odwołuję się w swojej pracy, zafascynowany kolorem niebieskim, mówił, iż „błękit jest niewidzialnym, które staje się widzialnym… Niebieski nie ma wymiaru”. Klein pisał o ultramarynie, natomiast ja w realizacjach przestrzennych używam „błękitu nieba”… Te dwa odcienie oddziałują w podobny sposób, co dało wyraz w działaniu Blue Boxu. Z tego względu definiuję siebie nie jako malarkę czy rzeźbiarkę, a jako artystkę przestrzeni.

Fascynuje Panią niebo, ale też to, co pomiędzy nim a Ziemią. Próbą połączenia tych dwóch sfer są „Niebieskie drzewa”. Tak, są to pojedyncze drzewa, gałęzie czy też instalacje rzeźbiarskie złożone z konarów drzew, malowanych lub pokrywanych suchym pigmentem na jednolity niebieski kolor. Przepiękne, linearne, ale antropomorficzne formy drzew są też dla mnie bardzo ciekawe rzeźbiarsko. Drzewa mają również swoje symboliczne znaczenie: ich korzenie tkwią w ziemi, koroną sięgają nieba… Kolor niebieski je „odrealnia” – stają się drzewami niebiańskimi. FOT. PIOTR GROSZ

Wielokrotnie powtarzała Pani, że sztuka jest dla Pani sposobem na dotknięcie nieba. Jednym z Pani pierwszych gestów artystycznych, mających na celu doświadczenie niebiańskości, był Blue Box. Blue Box, czyli niebieskie pudełko, to pomysł, który wciąż jest dla mnie ważny, mimo że zrealizowałam go jeszcze podczas studiów we Wrocławiu. Profesor z rzeźby oddał mi jedną z pracowni, którą w całości – wraz z oknami, drzwiami, framugami – pomalowałam na intensywny kolor niebieski. Było to działanie totalne, całkowicie zawłaszczające przestrzeń w oku – wszystkie osoby, które tam przychodziły, czuły się zanurzone w błękicie, jakby przeniesione do innego wymiaru.

Od 1999 r. prezentuję „Niebieskie drzewa” w różnych galeriach w Polsce, ale też w przestrzeniach publicznych, takich jak Port Lotniczy czy ulica Mariacka w Gdańsku. Na stałe znalazły swoje miejsce przed Galerią Pionova i stały się niejako wizytówką Gdańska – są na okładce książki Moniki Richardson i Lidii Popiel „Polki na Bursztynowym Szlaku”, promującej Gdańsk.

Co jest dla Pani źródłem twórczych idei? Jeśli chodzi o malarstwo, to na przykład obserwacja zdjęć Ziemi z poziomu satelit czy promów kosmicznych wpłynęła na powstanie cyklu obrazów „Pomiędzy” („Esencje Natury”). Jednak czasem wystarczy niewielka rzecz: fragment wiersza, zdanie w książce czy zestawienie kolorów w czyimś ubiorze, by w mojej głowie zrodził się pomysł na obraz lub rzeźbę.


jej KULTURA / kobieta z Trรณjmiasta

FOT. WOJCIECH ZIELIล SKI

FOT. KRZYSZTOF SAJ

24

MADEMOISELLE / 06/2018


Niekończącym się źródłem inspiracji jest też samo niebo, które przecież wygląda inaczej w różnych miejscach… ...i o różnych porach. Szczególnie mocno zauważam to przy okazji podróży, podczas których zawsze obserwuję niebo i robię zdjęcia, a następnie porównuję je ze sobą. Szukam na nich kolorów, światła.

Pani obrazy doskonale ukazują różnorodność odcieni nieba. Kolor niebieski jest najbardziej bogatym i zróżnicowanym kolorem, bo skrywa w sobie wiele odcieni od głębokiego fioletu aż po zieleń. Trudno to jednak uchwycić na zdjęciach. Ani cyfrowa, ani analogowa fotografia nie oddaje tylu prawdziwych kolorów jak farby. Dlatego cieszę się, jeśli ktoś może zobaczyć moje obrazy na żywo.

Zdarza się Pani patrzeć na swoją twórczość jak na uzewnętrznienie kobiecości i kobiecej wrażliwości? Na pewno filtruję moje obrazy przez kobiecą duszę, choć trudno mi powiedzieć, czy mają one płeć. Wydaje mi się, że mężczyzna mógłby je namalować inaczej, bo w inny sposób odbiera kolory. Choć spo-

biety: Katarzyna Kobro, znana na całym świecie Magdalena Abakanowicz czy Alina Szapocznikow. To one napisały nie tylko polską historię sztuki w dziedzinie rzeźby.

Kobiety zajmujące się szeroko pojętą kulturą skarżą się na to, że są postrzegane przez pryzmat swojej płci i przez to zwykle niedoceniane. Czy zauważa Pani tę tendencję w świecie sztuki? Pamiętam, że w czasie mojej edukacji krążył pogląd, że nie warto zwracać uwagi na twórczość studentek, bo one ostatecznie i tak wylądują w kuchni. Odbierałam te opinie jako niesprawiedliwe, choć sama nigdy osobiście nie doświadczyłam marginalizacji ze względu na płeć. Miałam szczęście trafić na otwartych, dających mi wiele twórczej swobody profesorów, zarówno kobiet, jak i mężczyzn.

FOT. PIOTR GROSZ

Jednym z Pani najważniejszych dzieł jest koncepcja artystyczna pt. „Własny kawałek nieba”. Czym on jest dla Pani? FOT. PIOTR GROSZ

tkałam się też z opinią kogoś, kto obejrzał moje obrazy, nie znając ich autora i stwierdził, że musiał nim być mężczyzna.

Z czego to mogło wynikać? Moi odbiorcy często byli zdziwieni, że maluję duże formaty, tworzę instalacje przestrzenne, które wymagają siły i sprawności. Być może z tego powodu łatwiej sobie wyobrazić w roli ich autora mężczyznę.

W świecie artystycznym również panuje przekonanie, że rzeźba jest męską formą sztuki? Tak, na kierunku rzeźby zawsze jest mniej kobiet niż mężczyzn. Choć, paradoksalnie, w Polsce najlepszymi rzeźbiarkami były ko-

Ma wiele znaczeń, które nieustannie się dla mnie zmieniają. W sensie artystycznym jest to coś, co odbieram z realnego nieba i co następnie przechodzi przeze mnie i moją przestrzeń, którą oddaję w obrazach i rzeźbach. To pojęcie „własnego kawałka nieba” ciągle ewoluuje, począwszy od przestrzeni zamkniętej w dziecięcych „sekretach” i w tajemniczej, świetlnej materii szkła, która uwiodła mnie w sztukę. Następnym etapem była i jest przestrzeń kreowana w malarstwie, rzeźbie, instalacjach. A poprzez używanie koloru niebieskiego nastąpiło poszerzenie jej, otwarcie na dalszy „wymiar” czy „bezwymiar”… Odbierając tę metafizyczną aurę (oraz kontemplując niebo), pojawiło się u mnie otwarcie ku innej przestrzeni – przestrzeni wewnętrznej – duchowej, której eksplorowanie to zaskakująca dla mnie samej, mistyczna przygoda.… Myślę, że dlatego mogę siebie nazwać artystką przestrzeni.


jej KULTURA / kobieta w kulturze

Małgorzata Szumowska NIEPOKORNE DZIECKO POLSKIEJ KINEMATOGRAFII

J

Jej filmy najczęściej opatrzone są etykietą „kontrowersyjne”. Wywołują emocje i dyskusje, dzieląc krytyków i widzów na całym świecie. Małgorzata Szumowska niewątpliwie jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich reżyserek młodego pokolenia.

Tekst: Dominika Prais

FOT. JACEK_POREMBA

26

MADEMOISELLE / 06/2018


24 lutego 2018 r. Małgorzata Szumowska odbiera na Festiwalu Berlinale Srebrnego Niedźwiedzia za swój najnowszy film „Twarz”. Trzy lata wcześniej otrzymuje tę samą nagrodę za „Body/Ciało”. W wywiadzie dla Stowarzyszenia Filmowców Polskich śmieje się, że te obrazy to dwie pierwsze części „cielesnej” trylogii. Feminizm ma w genach Podczas odbierania statuetki nie jest jednak skora do żartów. Na fali ruchu #MeToo i ujawnionych w środowisku filmowym skandali, wygłasza manifest feministyczny. Ma ku temu powody. Wielokrotnie obserwuje bowiem, jak w środowisku filmowym sprowadza się kobiety do obiektów seksualnych. Sama w niewielkiej skali doświadcza tego podczas studiów w łódzkiej filmówce, kiedy, jak twierdzi, dostaje lepsze oceny za ładne nogi. Choć wtedy jeszcze nie budzi to jej sprzeciwu. Dopiero po latach rodzi się w niej złość, zwłaszcza gdy pod jej adresem padają sugestie, że karierę zawdzięcza swojej urodzie. Ona zna jednak swoją wartość i reguły rządzące światem filmu – wdzięk i flirt na bankiecie nie wystarczą, aby osiągnąć sukces. – Musiałam zawsze robić więcej niż koledzy, żeby zdobyć taką samą pozycję jak oni. I wydaje mi się, że jako reżyserka osiągnęłam więcej niż wielu mężczyzn. Dużo większym kosztem, nakładem pracy, pielęgnując własną dumę – że jestem taka niesamowicie mocna, nie do złamania – wyznaje w wywiadzie dla Onetu. Mówi o sobie „natural born feministka”. To, co wiele kobiet musi w sobie wypracować, jej przychodzi z dużą łatwością. – Czytałam kiedyś tekst Magdaleny Środy na temat kursów samoobrony dla kobiet. Pokazywano tam kobietom, że też mogą uderzyć. Środa pisała o wyzwoleniu agresji, o czymś, co zostało kobietom odebrane. Dopiero gdy przeczytałam ten tekst, uświadomiłam sobie, że ja nigdy nie miałam takiego problemu – wyznaje w wywiadzie-rzece pt. „Szumowska. Kino to szkoła przetrwania”. Mieszkanie na osiedlu nauczyło ją podwórkowych bójek z kolegami, luźne wychowanie i panująca w domu atmosfera artystycznej bohemy poczucia wolności i niezależności. Dorastała w domu, w którym panował wieczny chaos, nieznane były zakazy i ograniczenia. – Właściwie nie miałam przeciwko czemu się buntować – przyznaje w tym samym wywiadzie-rzece. Dopiero po latach uświadomi sobie, jak negatywny wpływ miało to zarówno na nią, jak i jej twórczość.

Przepracowywanie przeszłości Ojcem reżyserki był Maciej Szumowski, dziennikarz i twórca filmów dokumentalnych, matką – znana pisarka Dorota Terakowska. Oboje obracali się w środowisku inteligenckim, co sprawiło, że w ich domu często gościli wybitni przedstawiciele świata kultury, wśród nich Wisława Szymborska, Czesław Miłosz czy ks. Józef Tischner. Gdy przychodzili, Małgośka chowała się pod stołem i przysłuchiwała toczonym rozmowom. Robiła to raczej z dziecięcej ciekawości, niż zainteresowania znanymi gośćmi, gdyż jako dziecko nie zdawała sobie sprawy z tego, kim oni są. Z tego powodu nigdy nie uznawała swojego domu za wyjątkowy. Szumowska niechętnie wraca dziś pamięcią do czasów dzieciństwa i wczesnej młodości. Kraków napawa ją przerażeniem, myśl o matce i ojcu budzi w niej ukłucie żalu, którego źródeł nie do końca potrafi wytłumaczyć. Na jej relacje z rodzicami złożyło się wiele sprzeczności, choćby zachowanie mamy, która z jednej strony dbała o jej rozwój intelektualny – podsuwała lektury, w efekcie czego Szumowska do dwudziestego roku życia przeczytała większość najważniejszych dzieł klasyki literatury polskiej i światowej. Z drugiej strony wywoływała w Małgośce kompleksy, powtarzając jej często, że jest zbyt gruba. Stało się to później przyczyną jej problemów z odżywianiem i drastycznych prób odchudzania. Reżyserka, próbując rozliczyć się z przeszłością po śmierci rodziców, kręci „33 sceny z życia” – autobiograficzny film o doświadczeniu śmierci najbliższych. Początkowo co prawda próbuje zaprzeczać związkom filmowej historii z jej życiem, ślady są jednak nazbyt wyraźne, aby udało się je zatuszować: choroba i odejście rodziców głównej bohaterki, jej rozstanie z mężem. W czasie gdy Dorota Terakowska zmaga się z rakiem, Szumowska przeżywa kryzys w małżeństwie z Michałem Englertem, zakończony ostatecznie rozwodem. Na początku 2004 r. żegna swoją matkę, a niecały miesiąc później odchodzi jej tata. – Myślę, że ojciec, kiedy wrócił do tego pustego mieszkania po szpitalu, bo sam też w szpitalu wylądował, wiedział, że to już nie ma sensu. To było czuć. No bo co on by tam mógł ze sobą zrobić? Bez matki. Dla mnie to było oczywiste, że on umrze – przyznaje w wywiadzie-rzece „Szumowska. Kino to szkoła przetrwania”. Relacja pomiędzy ojcem i matką determinuje spojrzenie Szumowskiej na model rodziny. – Moi rodzice za-

MADEMOISELLE / 06/2018

27


jej KULTURA / kobieta w kulturze

mi opowieściami kryją się zawsze doświadczenia uniwersalne: miłość, samotność, trauma, śmierć. Podejmowane przez nią tematy budzą emocje, bo w społecznej świadomości uchodzą za marginalne i odbiegające od normy, jak przedstawiona w filmie „W imię...” historia homoseksualnego księdza. – Czytałam w gazecie historię o młodym mężczyźnie, który zabił księdza i nikt nie wie dlaczego. Zagadka jest niewyjaśniona do dziś, czy był między nimi związek, czy doszło do nadużyć? – mówiła podczas przygotowań do filmu.

FOT. OLIVER ABELS

wsze przedstawiali rodzinę jako coś najważniejszego, chociaż przecież nie byli konwencjonalni. Wniosek, do którego doszłam teraz, jest taki, że bez względu na to, jaka rodzina jest, zawsze będzie pułapką. Bo zawsze na pewnym etapie pojawia się wypalenie albo brak relacji z partnerem, albo zbytnie skupienie się na dziecku, znudzenie – mówi w wywiadzie dla Wysokich Obcasów. Receptą dla niej jest znalezienie wśród bliskich wolnej przestrzeni dla siebie i swoich pasji, zachowanie wolności i niezależności. Artystyczna wolność Śmierć rodziców wyzwala w Szumowskiej artystyczny potencjał. Reżyserka uświadamia sobie, że dana jej swoboda, stała się paradoksalnie zniewoleniem. Jej filmom brakuje autorskiej ekspresji i emocji. Muszą to zauważać także polscy krytycy, bo pierwsze obrazy reżyserki nie spotkają się w kraju z przychylnym przyjęciem. Odnoszą za to sukces za granicą. Nakręcona jeszcze na studiach etiuda „Cisza” zdobywa liczne europejskie nagrody i znajduje się na liście 14 najlepszych filmów w historii łódzkiej filmówki. Podobnie duży entuzjazm budzi także jej pierwszy obraz fabularny „Szczęśliwy człowiek” oraz „Ono”, którego scenariusz zainspirował Dorotę Terakowską do napisania powieści o tym samym tytule. W Polsce dopiero „33 sceny z życia” spotykają się z uznaniem, a kino Szumowskiej zostaje wnikliwiej analizowane. Niewygodne i bezkompromisowe dzieli krytyków i wywołuje kontrowersje. Jego twórczyni czerpie pełną garścią ze zjawisk współczesnej rzeczywistości, choć za jej filmowy-

28

MADEMOISELLE / 06/2018

To niejedyny przypadek, kiedy codzienna prasa jest dla Szumowskiej źródłem inspiracji. Wiadomości w mediach stają się zaczynem historii, która przetworzona przez wyobraźnię reżyserki zyskuje własne życie i biegnie odmiennym torem niż rzeczywistość. Tak było też w przypadku jej ostatniego filmu „Twarz”. Pomysł na fabułę dostarczył przypadek mężczyzny, któremu po ciężkim wypadku na budowie została przeszczepiona twarz – była to pierwsza tego typu operacja wykonana w celu ratowania życia. Ten fakt zainspirował Szumowską nie tyle do opowiedzenia o tym medycznym wyczynie, ile o trudnej relacji bohatera ze społeczeństwem i najbliższymi po operacji. W rozmowie z Onetem reżyserka zastrzegła jednak: – Jego historia jest inna niż w filmie, bo wiele osób mu pomogło. Poza tym to nie jest film o nim. To był tylko punkt wyjścia. Szumowska osadza akcję filmu na polskiej prowincji, w której, jak w lustrze odbija się polska mentalność, brak tolerancji, otwartości, wewnętrzne podziały. Nie brakuje w tym obrazie ironii, delikatnej prześmiewczości, która podoba się i jest dobrze rozumiana za granicą, ale silnie krytykowana w Polsce. „Twarz” budzi u nas oburzenie i staje się przyczynkiem do ożywionych dyskusji. O tym, że Szumowska lubi szokować, przypominają jej wcześniejsze filmy. Dość przypomnieć wspomniane już „W imię...” czy „Sponsoring”, w którym reżyserka przedstawia problem prostytucji wśród francuskich studentek. Szumowska buduje świat pełen perwersji i niebezpiecznych zachowań seksualnych, który przepuszcza przez spojrzenie dziennikarki Anne (Juliette Binoche). „Sponsoring” dzieli, wydawałoby się bezpruderyjne francuskie społeczeństwo i dzięki temu szybko zyskuje rozgłos. I choć ten film nie jest, jak przyznaje Szumowska, jej najlepszym artystycznie dziełem, to otwiera jej wiele drzwi w świecie filmu. Czy uda jej się wykorzystać tę szansę? Jej ostatnie sukcesy wskazują, że z całą pewnością jest na dobrej drodze.


WYJÄ„TKOWEGO DNIA OJCA! 23 CZERWCA #doitforyou

MADEMOISELLE / 06/2018

29


jej KULTURA / wydarzenia Trójmieście

MAT. PROMOCYJNE

Kulturalnie W TRÓJMIEŚCIE

1-2 VI

Otwarcie Ulicy Elektryków Stocznia, Gdańsk Bez zbędnego lania wody – Ulica Elektryków otwiera się w pierwszy weekend czerwca! Zostaniemy przywitani przez cudownych artystów, pyszne jedzenie i Ulicę w zupełnie nowej odsłonie! Ale to nie koniec niespodzianek. Już 2 czerwca odbędzie się wyjątkowa inauguracja wakacyjnego cyklu koncertowego Letnie Napięcie. Na pierwszy ogień pójdzie Hercules & Love Affair oraz ich najnowszy, audiowizualny set. Pamiętajcie, że na występ ten obowiązują bilety.

Gdańsk DocFilm Festival

Pan Maleńczuk Solo

Europejskie Centrum Solidarności

Maciej Maleńczuk, artysta nieobliczalny, zabierze swoich fanów w podróż do korzeni, czyli mocnego, szorstkiego i minimalistycznego grania. Tym samym muzyk przypomni historię, która ukształtowała jego artystyczną postać, a której początki stanowiły solowe występy na ulicach Krakowa. Nie zabraknie takich utworów jak: „Ostatnia nocka”, „Tango libido”, „Sługi za szlugi”, „Dawna dziewczyno” czy „Synu”. O autentyczności przekazu artysty zawsze stanowiła bezkompromisowość. Nie inaczej będzie i tym razem: przepływu szczerych emocji między wykonawcą i słuchaczami nie zmącą żadne pochodzące z obcych źródeł dźwięki.

To już 16. spotkanie z Gdańsk DocFilm Festival, tym razem w nowej odsłonie, bo oprócz tradycyjnego, międzynarodowego konkursu filmów dokumentalnych w tegorocznej edycji o nagrodę po raz pierwszy ubiegać się będą polskie krótkie formy fabularne. 5 dni projekcji oraz spotkań z twórcami, 27 filmów dokumentalnych z całego świata, 20 krótkometrażowych, polskich fabuł. Wszystkie projekcje filmów konkursowych w języku polskim i angielskim.

30

MADEMOISELLE / 06/2018

MAT. PROMOCYJNE

3 VI

MAT. PROMOCYJNE

Sala Koncertowa Portu Rumia, Gdynia

6-10 VI


Następnego dnia rano

MAT. PROMOCYJNE

Teatr Miejski, Gdynia

7 i 10 VI

Cały ten wysiłek: zagadywanie, flirtowanie i czasami noc wypełniona zdumiewającym seksem. Potem okazuje się, że niczego nie pamiętasz. Obciach. No cóż... Trzeba przyznać, że to się zdarza... Obudzić się następnego dnia rano i... Zwykle jest tak: nie wiesz, gdzie jesteś, nie wiesz, kim jest osoba śpiąca obok, nie wiesz, gdzie są twoje spodnie i kombinujesz jak najszybciej znaleźć się na neutralnym gruncie. Ale nie tym razem. Nie w brawurowej komedii Petera Quiltera. On budzi się w Jej łóżku i zostaje tam na zawsze. Z nią? Niekoniecznie. Jak się okazuje, już wkrótce dołączą do nich ekscentryczni członkowie jej rodziny. Dlaczego? Po co?

Impro Atak! Improwizowany kryminał w 2 aktach Sala Koncertowa PFK

MAT. PROMOCYJNE

Kryminał w oparciu o sugestie widowni! Wyobraźmy sobie zwyczajne, spokojne, małe miasteczko. Miasteczko, w którym wszyscy się znają i lubią... Czy jednak rzeczywiście tak jest? A może są tam ukryte waśnie, animozje, ciche romanse? Pewnego dnia w tajemniczych okolicznościach ginie jeden z mieszkańców, a o dokonanie zbrodni podejrzany może być właściwie każdy... Stwórzcie tę historię wraz z aktorami i sami zadecydujcie kto i jak zginie.

9 VI

Poczekalnia Kaczmarski/Tymański

9 VI

Nowe aranżacje Tymona Tymańskiego wyjmują z szuflady, oznaczonej hasłem „Poezja śpiewana”, twórczość barda „Solidarności” Jacka Kaczmarskiego i poprzez swoją nową formę przybliżają ją młodszemu pokoleniu oraz tym, którzy niekoniecznie przepadają za pierwotnymi wykonaniami. „Poczekalnia” to zbiór piosenek Jacka Kaczmarskiego tworzących uniwersalne opowiadanie. Za pomocą języka poety spektakl opisuje postawy, relacje oraz systemy polityczne i ich wpływ na jednostkę. Każda z postaci: Kobieta, Dziewczyna, Mężczyzna, Poeta, Wariat i Barman, posiadają cechy Autora tekstów piosenek. Są one w pewnym sensie alter ego Jacka Kaczmarskiego.

Koncert Kongijskiej Orchestre Les Mangelepa Gdański Teatr Szekspirowski, Gdańsk Założona ponad 40 lat temu przez grupę kongijskich muzyków na wygnaniu w Kenii Orchestre Les Mangelepa jest jednym z najsłynniejszych i najdłużej działających zespołów – a także jedną z ostatnich aktywnych grup z okresu rozkwitu wielkich tanecznych orkiestr – w Afryce Wschodniej. Zespół, założony w latach 70., był jednym z prekursorów afrykańskiej rumby i szybko stał się najpopularniejszą grupą muzyczną w Nairobi. Właśnie odbywają swoją pierwszą (!) europejską trasę – podczas której zagoszczą również w Gdańsku. 13 czerwca wystąpią na scenie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i zaprezentują swój nowy album „Last Band Standing”, wydany pod koniec ubiegłego roku nakładem londyńskiego Strut Records.

MAT. PROMOCYJNE

MAT. PROMOCYJNE

Teatr Muzyczny, Gdynia

13 VI MADEMOISELLE / 06/2018

31


jej KULTURA / wydarzenia w Trójmieście

Dzień Świra

MAT. PROMOCYJNE

Teatr Miejski, Gdynia

14 i 17 VI

Na scenie Teatru Miejskiego im. W. Gombrowicza kultowy tekst Marka Koterskiego "Dzień świra". Fascynująca i gorzka zarazem komedia o życiu polskiego inteligenta. Jak wygląda dzień świra? Budzi się rano i musi wstać, zacząć nowy dzień, przeżyć go jakoś, spotkać sąsiadów, pójść do lekarza, zobaczyć się z synem i byłą żoną. To musi. A czego chce? Tego, czego chce każdy z nas. Być szczęśliwy, spokojny, spotkać swoją wielką niespełnioną miłość...

Poławiacze pereł Trzyaktowa opera Georges'a Bizeta w reżyserii Tomasza Podsiadłego. Wzruszająca, pełna wielkich namiętności, historia dozgonnej przyjaźni wystawionej na wielką próbę. Tłem opowieści jest mała wioska rybacka na dalekim Cejlonie. Początkowo dzieło Bizeta nie spotkało się ze zbyt entuzjastycznym przyjęciem widzów, po latach jednak stało się, obok „Carmen”, najpopularniejszym utworem kompozytora, które wciąż gości na deskach największych teatrów operowych.

MAT. PROMOCYJNE

Opera Bałtycka, Gdańsk

15-16 VI

Czesław Śpiewa Solo Act Zatoka Sztuki, Sopot

MAT. PROMOCYJNE

Przewrotna, słodko-gorzka i bardzo zabawna opowieść o patriotyzmie, emigracji i ojczyźnie, a także o codziennym życiu popularnego artysty. Co to znaczy odnieść sukces w Polsce? Jak siedzieć na ławce rezerwowych, a i tak strzelać gole? Czy bycie alternatywnym artystą daje popularność wśród dresiarzy? Czesław Śpiewa Solo Act to połączenie monodramu, stand-upu i koncertu jednego z najpopularniejszych współczesnych artystów. Polska widziana z perspektywy podwójnego emigranta, żyjącego między Danią a Polską, kochającego absurdy obu tych krajów i patrzącego na wszystko z humorem. Historie z życia Czesława, opowiedziane za pomocą największych, zagranych na żywo hitów Czesława. Śpiewane. Śmieszne. Wzruszające. Niezwykle aktualne.

20 V

Festiwal Kolorów Nocy Świętojańskiej Lato zaczyna się w Gdańsku! Czas otworzyć sezon imprez plenerowych w mieście. Scena Muzyczna Gdańskiego Archipelagu Kultury zaprasza na Plec Zebrań Ludowych w Gdańsku na wspólne świętowanie Festiwalu Kolorów Nocy Świętojańskiej. Zaczynając od godz. 16.00, rozpocznie się wyrzut kolorowych proszków holi ze Sceny Głównej, następne regularnie co godzinę. W godzinach trwania Festiwalu Kolorów na scenie zagości 3 Dj'ów, którzy grając, umilą czas. Punktualnie o godz. 20.00 na scenie wystąpi zespół Majestic, którego główną zaletą jest niesamowita energia płynąca ze sceny, natomiast gwiazdą wieczoru będzie C-Bool – polski DJ i producent muzyczny.

32

MADEMOISELLE / 06/2018

23 VI

MAT. PROMOCYJNE

Plac Zebrań Ludowych, Gdańsk


Cudawianki 2018 Plaża i Park Rady Europa, Gdynia Śródmieście

MAT. PROMOCYJNE

Lato zaczyna się #WGDYNI. Mamy nadzieję, że będziecie z nami, tak jak zawsze, mimo deszczu (ponoć ma nie padać), mimo wszystko, uśmiechnięci, we wiankach na głowach. W tym roku czeka wiele niespodzianek i zaskakujących punktów programu.

23 VI

Slow Fest Sopot – Sopot od Kuchni Slow Fest Sopot to jeden z największych i najciekawszych festiwali kulinarnych w tej części Europy. To wyjątkowa okazja spotkania się przy stole w takiej skali. Z jednej strony szefowie kuchni, kucharze, pasjonaci, artyści prezentujący swoje autorskie pomysły z drugiej goście, smakosze, odkrywcy. Wszyscy przy stole są równi. Nie ma podziału na lepszych i gorszych. To wydarzenie niosące filozofię Slow Food, której celem jest właśnie spotkanie przy stole, propagowanie tradycji regionu, ochrona smaku, wsparcie dla drobnych przedsiębiorców produkujących wg tradycyjnych i uczciwych zasad.

MAT. PROMOCYJNE

Molo, Sopot

23-24 VI

Instrukcja Obsługi Faceta Scena Muzyczna Gdańsk

MAT. PROMOCYJNE

To pełen humoru seans, dzięki któremu można poznać niejedną tajemnicę dotyczącą motywacji męskich zachowań. Grzegorz w kobiecym stylu opowiada o facetach oraz odpowiada na trudne pytania dotyczące życia mężczyzn, ukazując codzienne problemy w bardzo lekki i dowcipny sposób. Publiczność ma okazję dowiedzieć się, dlaczego to, co jest oczywiste dla przyjaciółki, dla mężczyzny jest zupełną abstrakcją. Grzegorz Kordek odpowie na trudne pytania dotyczące mężczyzn. Czy zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego coś, co jest oczywiste dla Twojej przyjaciółki, nijak nie da się wytłumaczyć Twojemu mężczyźnie?

24 VI

IX Ogólnopolski Festiwal MOST Konfrontacje amatorskich zespołów teatralnych z całego kraju, podczas której uczestnicy mogą zaprezentować swoje spektakle oraz uczestniczyć w warsztatach prowadzonych przez profesjonalistów. Organizatorem festiwalu jest Stowarzyszenie Kulturalno-Edukacyjne MOST, które działa przy Teatrze Miniatura. Festiwal jest propozycją konfrontacji amatorskich zespołów teatralnych z całego kraju, na którym uczestnicy będą mogli zaprezentować swoje spektakle oraz uczestniczyć w warsztatach prowadzonych przez profesjonalistów.

25-27 VI

MAT. PROMOCYJNE

Teatr Miniatura

MADEMOISELLE / 06/2018

33


jej KULTURA / dobra książka

Aleksandra Tyl

Paulina Młynarska

MAGICZNE LATO

JESTEŚ WĘDRÓWKĄ

WYDAWNICTWO PROZAMI

WYDAWNICTWO PRÓSZYŃSKI I S-KA

Alicja jest samotną matką siedmioletniej Matyldy. Córka bez przerwy choruje, ma obniżoną odporność. Za radą lekarki wyjeżdżają na wieś, żeby dziecko zmieniło klimat i z dala od smogu miasta nabierało sił. Zatrzymują się u dalekiej ciotki – Józefiny. Alicja dopiero na miejscu dowiaduje się, że staruszka para się zielarstwem, a jej specjalnością są miłosne eliksiry. Mimo że dziewczyna początkowo nie wierzy w magiczną moc ziół, a do zajęcia ciotki podchodzi z dystansem, to jednak przychodzi taki dzień, kiedy pokusa skorzystania z mikstury jest wyjątkowo silna…

Boisz się zmian? Na myśl o samotnej podróży na drugi koniec świata dostajesz ataku paniki? W nowym miejscu czujesz się zagubiona? To najlepszy moment, żeby śmiało pójść własną drogą. Lepszego nie będzie! W kilkunastu historiach Paulina Młynarska opowiada o tym, jak sprzedała dom w Kościelisku, gromadzone przez lata graty i zaczęła podróżować po świecie. Przejechała tysiące kilometrów, by zrobić porządki we własnym wnętrzu i stać się niezależną emocjonalnie. „Jesteś wędrówką” to opowieść o podróżowaniu. Ale nie takim, które zaczyna się na lotnisku. To podróż przez otwartość na świat, pracę nad sobą i umiejętność wychodzenia ze strefy komfortu. Bo podróżować można, nie wychodząc z domu.

NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO

SŁOWIKOWA O WIĘZIENIACH DLA KOBIET

WYDAWNICTWO ZWIERCIADŁO

WYDAWNICTWO PRÓSZYŃSKI I S-KA

Jak czerpać siłę z przeciwności losu. Trudne chwile zdarzają się w życiu każdego człowieka. Najważniejsze jest, by umieć czerpać z nich siłę i stawiać czoła przeciwnościom, które niesie ze sobą życie. Pema Chödrön jest światowej sławy buddystka, którą pokochały gwiazdy Hollywood. Przekonuje, że nigdy nie jest późno, aby przekształcić bolesne przeżycia w coś wartościowego. Autorka, dzieląc się własnymi doświadczeniami, uczy jak zaakceptować cierpienie, zamiast od niego uciekać. Przypomina, że prawdziwym źródłem szczęścia jesteśmy my sami. Dzięki lekturze nauczysz się metod pracy z przeciwnościami losu, wykorzystania trudnych i bolesnych przeżyć do kształtowania wewnętrznej mądrości i odwagi, niwelowania szkodliwych schematów zachowań. Już tysiące osób na całym świecie zwycięsko przeszło przez ciężkie chwile.

Szokujący wywiad-rzeka o piekle, jakie gotują kobiety kobietom za kratami. Samobójstwa, samookaleczenia, kobiecy seks... to nie fikcja, a codzienność życia w więzieniach dla kobiet. Więzienia dla mężczyzn to temat dobrze znany. Ale zakłady karne dla kobiet to temat tabu. Tymczasem ten świat kieruje się zupełnie innymi zasadami niż świat męskich więzień. Ten świat doskonale poznała „Słowikowa”, czyli Monika Banasiak. Spędziła w nim ponad dwa lata jako podejrzana o kierowanie grupą przestępczą. Do aresztu śledczego „wjechała” na legendzie żony słynnego pruszkowskiego bossa, a to wcale nie ułatwiało jej życia. Trudno powiedzieć, czy bardziej ją szanowano, czy prowokowano; jak sama wspomina: dojechanie Słowikowej to było coś! W pewnym momencie otarła się nawet o śmierć z ręki współosadzonej. Dopiero teraz zdecydowała się na szczerą opowieść o miejscu, które nazywane jest najniższym kręgiem piekła.

34

MADEMOISELLE / 06/2018

MAT. PROMOCYJNE

Artur Górski Pema Chödrön


ENJOY SUMMER #doitforyou

MADEMOISELLE / 06/2018

35


jej KULTURA / recenzja

Gdy budzą się żale… RECENZJA SPEKTAKLU „KTO SIĘ BOI VIRGINII WOOLF”

„Kto się boi Virginii Woolf”, sztuka na podstawie tekstu Edwarda Albee, w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego, pod przykrywką humoru i ironii skrywa żale, niezabliźnione rany i głęboko chowane tajemnice.

Tekst: Dominika Prais

M

artha (Dorota Kolak), córka rektora prestiżowego uniwersytetu i jej mąż George (Mirosław Baka), wykładowca historii na tejże uczelni wracają z zabawy zorganizowanej z okazji rozpoczęcia roku akademickiego. Upojeni alkoholem i zmęczeni długą imprezą, toczą ze sobą zabawnie niepoważną, pijacką pogawędkę. Wkrótce dołącza do nich młode małżeństwo: Nick (Piotr Biedroń), nowo zatrudniony wykładowca biologii i jego żona (Katarzyna Dałek). Akcja dzieje się w niedużym, przytłaczającym salonie po sufit zastawionym książkami – atrybutami uniwersyteckiego środowiska, którego przedstawiciele są bohaterami tego spektaklu.

– Tatuś kazał, żebyśmy byli dla nich mili – uprzedza Goerge’a Martha, tuż przed przybyciem gości. Szybko się jednak okazuje się, że konwenanse, które zapewne obowiązywały przy rektorskim stole, zostają porzucone, a spotkanie zamienia się w festiwal wzajemnych oszczerstw, kłótni i przykrości, okraszonych niewyszukanym dowcipem i kąśliwą ironią. Ten spektakl jednak tylko na pozór jest zabawny – spod płaszcza sarkazmu wyłania się bowiem dojmująca samotność i życiowe rozgroryczenie bohaterów. Alkohol rozplątuje języki i puszcza moralne hamulce. Pod jego wpływem zacierają się granice etyki, co pozwala wyjść na jaw głęboko skrywanym tajemnicom i intymnym sekretom. Stopniowo 36

MADEMOISELLE / 06/2018

FOT. MAT. PROMOCYJNE

Dramat pod płaszczem komedii


FOT. DOMINIK WERNER

Martha jest w tym kwartecie postacią najważniejszą, bo odgrywa rolę prowokatorki, nakręcającej machinę złości i nienawiści. Prowokuje ciałem, nasycając sztukę nachalnym erotyzmem, czym zbliża się raczej do wyzwolonej dwudziestolatki, niż dojrzałej pięćdziesięciolatki. Prowokuje ciętymi słowami, rozdrapując nimi dawne zaszłości. Dorota Kolak doskonale odnalazła się w tej roli jednocześnie zabawnej i okrutnej, silnej i słabej bohaterki. Po raz kolejny stworzyła doskonały duet z Mirosławem Baką, który przekonująco odegrał postać zgorzkniałego, rozgoryczonego życiem i pozornie zobojętniałego profesora. Wraz z Katarzyną Dałek i Piotrem Biedroniem dali oni pokaz sztuki aktorskiej wysokiej klasy. Ciekawa, trzymająca w napięciu fabuła sztuki i gęsta od negatywnych emocji atmosfera zbudowana przez czwórkę świetnych aktorów, stworzyły bardzo dobry spektakl, jaki z pewnością warto zobaczyć.

FOT. DOMINIK WERNER

Martha – prowokatorka

FOT. DOMINIK WERNER

poznajemy losy każdej z postaci w formie szczątkowych opowieści, rzucanych po pijanemu między jednym a drugim kieliszkiem brandy. Wystarczają one jednak, by odkryć przyczyny zachowania i postawy bohaterów, a jednocześnie pozostać z poczuciem skrywanej tajemnicy. Wyłaniają się zza nich od lat jątrzące się rany, nieprzepracowane traumy oraz długo skrywane żale po pogrzebanych ambicjach i błędnych decyzjach życiowych, które czynią z bohaterów wyprane z emocji, bezwzględne i okrutne osoby.

MADEMOISELLE / 06/2018

37


jej MIEJSCE / PIXEL

Nie chce ci się? DOŁĄCZ DO

„Chce Mi Się” to kameralna pracownia rękodzielnicza, która działa od 3 lat, prowadząc głównie warsztaty krawieckie. Pomysłodawczynią, jak i całkowicie samodzielną wykonawczynią całej idei, jest Weronika Wójcik, która prowadzi zajęcia, zajmuje się marketingiem i czuwa nad całym biznesem. Tekst: Magdalena Raczek

38

MADEMOISELLE / 06/2018


Weronika – kobieta wielu talentów – W zakresie krawiectwa jestem samoukiem, nie skończyłam szkoły dla artystów plastyków, choć pochodzę z rodziny artystycznej, przez co mam silny głód tworzenia i wyrażania siebie za pośrednictwem rękodzieła. Chyba jestem kobietą wielu talentów. Kocham design, wzornictwo, architekturę. Oprócz prowadzenia warsztatów od lat zajmuje się dekoratorstwem wnętrz – mówi o sobie Weronika Wójcik.

Miejsce spotkań Warsztat nie jest typową szkołą, gdzie po surowym kursie otrzymuje się dyplom. To miejsce spotkań osób chcących spędzić twórczo czas w pozytywnym, najczęściej babskim, gronie. Podczas zajęć realizowany jest ustalony wcześniej projekt. Panie uczą się nie tylko techniki szycia, ale i kooperacji z grupą oraz przestrzennego myślenia. Można dać upust kreatywności, uciec myślami od pracy i obowiązków, pozwalając głowie odpocząć.

Idea powstania warsztatu zrodziła się z pasji do handmade. Według Weroniki szycie jest praktyczną umiejętnością, umożliwiającą kreatywne wytwarzanie rzeczy oryginalnych. – Moda na rękodzieło nie powstała bez powodu. Ludzie coraz częściej są znudzeni powtarzalnością rzeczy z sieciówek, przez co zaczynają doceniać rzemiosło. Próbują więc swoich sił w rękodziele, chcąc stworzyć rzecz autorską, uszytą na miarę, spersonalizowaną – twierdzi Wójcik.

MAT. PRYWATNE

Pasja do handmade

Dla kogo?

Kursy i warsztaty dla ciebie W ofercie są kursy szycia nerki, plecaka–worka, bluzy, koronkowej bielizny i wielu innych przedmiotów. Dodatkowymi propozycjami są warsztaty tkackie, tworzenia robótek na szydełku, produkcji eko–kosmetyków i innych. Organizowane są również wieczory panieńskie, podczas których świetnie się bawiąc, można uszyć zmysłową, koronkową bieliznę.

MAT. PRYWATNE

Warsztaty adresowane są do osób początkujących, które chcą rozpocząć swoją przygodę z szyciem, ale też dla osób chcących podszkolić swój warsztat. Program zawiera podstawowe informacje z zakresu krawiectwa. Jest to pierwszy krok do poznania techniki szycia na maszynie. Każde zajęcia są tematyczne, gdzie w ciągu 3-5 godzin realizowany jest projekt w całości. Dzięki temu każdy wychodzi z gotową rzeczą i nowymi umiejętnościami szycia.

Do współpracy zapraszani są ludzie zdolni, chcący dzielić się swoją wiedzą i talentem. Weronika współpracuje m.in. z Martą Zep (zajmującą się szeroko pojętą dziedziną tkania i Punch Needle), Karoliną Habrat (projektantką koronkowej bielizny) oraz z innymi artystami. „Chce Mi Się” wychodzi ze swoimi warsztatami również w przestrzeń publiczną, współpracując z innymi organizacjami i stowarzyszeniami, jak Biobazar czy PoCoTo.

MAT. PRYWATNE

Współpracownicy: Zep, Habrat, Biobazar, PoCoTo

MADEMOISELLE / 06/2018

39


jej BIZNES / testosteron

Korporacje mają zapach TESTOSTERONU Zakorzenione stereotypy narzuciły poczucie, że świat biznesu ma nienagannie przystrzyżony zarost i garnitur skrojony na miarę, a w przeszklonych drapaczach chmur od progu czuć testosteron. Gdzie kończy się wizja reżyserów na ekranie i czy świat korporacji to mur zbudowany przez hormony i plemienne zachowania, tłumaczy Paweł Korycki – Prezes Zarządu Grupa Profit Plus S.A.

Tekst i wywiad: Dagmara Rybicka

Wciąż można go poczuć na wejściu.

Co na to kobiety? W pracy mam kontakt z kobietami, jak i mężczyznami. Nigdy nie odczuwałem dysproporcji. Często dyrektorkami istotnych obszarów są panie. Posiadają predyspozycje i mniejszą potrzebę emanowania bohaterstwem w wykonywaniu zadań.

Być bohaterem w pracy? Faceci potrzebują określać siebie jako bohaterów. Kobiety z kolei potrafią sukcesywnie dążyć do wyznaczonych celów.

Korporacja nosi garnitur? Przyglądając się dużym software house’om, są one zdominowane przez mężczyzn. Panują tam niezdrowe relacje damsko–męskie i wcale nie jest to tajemnicą.

Co masz na myśli? Część panów, którzy w młodym wieku zaczynają zarabiać duże pieniądze, nie ma dojrzałości psychicznej. Duże dzieci, które potrafią pozwolić sobie bez konsekwencji na szczeniackie odzywki i szowinizm. Z tym boryka się wiele dużych firm. Z drugiej strony mamy klientów, w przypadku których relacje wyglądają zupełnie inaczej, są fantastyczne. Pamiętaj, że przykład idzie z góry. Zachowanie również. W korporacjach, w których mamy przewagę mężczyzn, jednym ze sposobów gratyfikacji są imprezy firmowe.

40

MADEMOISELLE / 06/2018

Przechodzą do historii? Bywają żenujące. Znam firmę, w której co czwartek jest impreza. Alkohol, zabawa, potem wstyd i smutek. Na takich spotkaniach relacje damsko–męskie sprowadzają się do najprostszych odczuć i komentarzy.

Testosteron uderza do głowy? Nie zrzucajmy winy na hormony (śmiech). Problem dzieje się na górze. Jeśli dostajemy przyzwolenie na szowinizm, to dlaczego nie? Prosto jest zarządzać sprawdzonymi sposobami bazującymi na instynktach. Nie dajmy chleba, ale fundujmy igrzyska. Młodzi faceci są zachwyceni. Są w stanie przeżyć kaca i nie zdają sobie sprawy, że coraz bardziej przywiązują się do firmy. Wiadomo, jak ludzie piją, to zachowują się różnie. Jak dla mnie to niebezpieczne i niedopuszczalne w biznesie.

Duży biznes to męski świat? Coraz mniej, chociaż statystyki pokazują, że panowie są w przewadze. Mężczyźni bywają bardziej gotowi do ryzyka. Zdarza im się podejmować wyzwania, w których zagrożenie jest większe niż potencjalny zwrot. Kobiety są stabilne w poglądach, myślą o działaniach w dalekiej perspektywie. Wynika to z konstrukcji osobowości i roli, jaką pełnią w życiu. Faceci mieli za zadanie polować, panie dbały o dom. Od setek lat model ten funkcjonował. Ilość zakładanych działalności to wypadkowa tego sposobu myślenia.

FOT. ARCH. PRYWATNE

Świat korporacji pachnie testosteronem?


Pod krawatem znajdziesz miejsce na kompromis? Oczywiście, jeśli mamy do czynienia z mężczyzną świadomym i dojrzałym, który zdaje sobie sprawę, jaką drogę obrał w życiu. Czy 18-latek jest dojrzały? Śmiem wątpić, jest jedynie dorosły zgodnie z regulacją prawną. Chociaż zdarzają się jednostki pod tym względem wyjątkowe.

Kiedy facet jest w stanie okiełznać testosteron? Gdy słyszę, że coś jest wpływem testosteronu, przypomina mi się stwierdzenie „Daj mi spokój – ja już taki jestem”. Należy z tym walczyć. Testosteron to jedno, a zapanowanie nad nim, drugie. Poziom hormonu bywa różny. Tak samo w przypadku pań – jedne potrafią wrzucić hamulec, inne idą niczym taran. Ja ustabilizowałem się w okolicach 30. roku życia. Wtedy podjęte decyzje miały jednocześnie sens i przełożenie na to, kim jestem dzisiaj.

Mężczyźni są empatyczni? Powinni być?

Konieczność? Mężczyzna, który jest w biznesie i dochodzi do szczebla menadżerskiego, musi wykazywać się empatią. Zdrową empatią, a nie ratowaniem całego świata.

Płacze oglądając filmy? To nie empatia. Ta jest wtedy, gdy widząc problemy innych, jesteśmy w stanie zareagować. Ciekawostką jest fakt, że poznałem kobiety piastujące wysokie stanowiska, u których empatii nie znajdzie się nawet pod czujnym okiem mikroskopu. Dlatego nie powinniśmy szeregować, że panie tak, a faceci niespecjalnie.

Sami nas do tego zmuszacie! Chcąc przedrzeć się przez męski mur, trzeba nauczyć się lodowatego spojrzenia. Bywają sytuacje, gdy kobiety o stalowym spojrzeniu pną się szybko w górę. W mojej firmie ponad połowa pracowników to panie. Pozwala to na różne punkty widzenia. Nie zaobserwowałem, aby którakolwiek z nich była klasyczną „zimną suką”.

Starcie dwóch światów? Nie, raczej twórcze zderzenie poglądów. Widzimy rzeczy w zupełnie inny sposób, na które pewnie pierwotnie nie pozwoliłaby nam płeć.

Co z karierą przez łóżko? Winien jest testosteron? Nie spotkałem się z tym modelem. Nawet dzieląc opowieści na pół, wiem, że to się wciąż zdarza. To dwustronna transakcja. Kobieta często wybiera taką drogę, torując sobie wymarzone stanowisko.

Blondynka za głupia na duży biznes? Czasy, kiedy panie siedziały w domu, uważając obiad za istotę dnia, minęły. Są one ambitne, przebojowe, mądre. Gros naukowców zajmujących się sprawami, o jakich nam się nie śni, to blondynki. W moim środowisku dziewczyny po powrocie z macierzyńskiego kontynuują kariery. Zmiana poszła w dobrą stronę, kreując potrzebną równowagę.

Męski świat je woła? Woła. Skończyło się wybieranie: facet czy babka. Wielkie biznesy są dziełem głównie naszej męskiej odwagi i potrzeby ryzyka. Panie zakładają ich mniej i dlatego przyjęło się, że w żyłach biznesu płynie testosteron.

Skąd mit o ciemnej stronie korporacji? Etyka biznesu powoli wychodzi z modelu „po trupach do celu” i „najważniejsze są pieniądze”. Zauważ, że od 4 lat rozmawia się o turkusowych organizacjach, w których ludzie są najważniejsi. Małe firmy zmieniają się szybciej. Korporacje tworzą duże byty, które znacznie trudniej zmienić z uwagi na ich bezwładność. Za jakiś czas zmiana do nich dotrze. Musi, ponieważ świadomość ludzi staje się inna. Potrafią powiedzieć „dość!” i odejść, nie czując obowiązku godzenia się z czymś, co uważają za naganne. Patologicznie zarządzane organizacje będę zmuszone znikać z rynku. Tłumaczenie, że to testosteron, nie przejdzie. Skończą się niewybredne komentarze, czy kompetencje oceniane przez pryzmat fizyczności. Skoro faceci są wzrokowcami, pora skupić się na cyfrach (śmiech). Świat się zmienił. Znika anonimowość i wcale nie będzie precedensem komentarz, że kierownik jest szowinistą z tendencjami do molestowania.

Zdarzają się dominy? Miałem kontakt z pozwem, w którym podwładny był molestowany. To się dzieje naprawdę.

Presja kary? Nie przesadzajmy. Kara dzieje się wtedy, gdy przełożony powie „drodzy chłopcy, byliście niegrzeczni, na tydzień zabieram wam fun-room i konsolę”.

Co wtedy koledzy powiedzą? Taka nasza konstrukcja, że jak facet ma kilka kobiet, to z niego fajny gość, a babka po prostu się puszcza. W walce ze stereotypami potrzebny jest czas.

Dlaczego największe zapotrzebowanie na usługi prostytutek dzieje się w przerwie na lunch? W Rzymie były domy publiczne dla pań i dla panów. W naszej kulturze odbiorcami są mężczyźni. Nie spotykam się z tym zjawiskiem, ale zdaję sobie sprawę, że w korporacjach ma to miejsce. Można złożyć to na karb potrzeby rozładowania stresu, chwili, w której możemy się odpiąć i zluzować ciśnienie. Jednak nie podciągajmy wszystkich pod wspólny mianownik, ponieważ ilu ludzi, tyle sposobów na radzenie sobie z presją. Z testosteronem jest jak z odwagą. Niektórzy nie potrafią poradzić sobie z potrzebami, jakich domaga się ciało. Poza tym nie znam statystyki, ilu mężczyzn korzysta z takich usług. Może się okazać, że mówimy o zachowaniach dotyczących garstki, ale ze względu na ich swoistą „spektakularność” są one komentowane. Co wyolbrzymia obraz.

Hasło bal samców? Obserwując wyjścia na imprezy i mecze, można się bać. Dzieje się to, co opisał w XIX wieku Gustave Le Bon, autor książki o psychologii tłumów. W firmach mamy kalkę. Tworzą się grupki, swoiste plemiona. Bywają ci odważni, z poczuciem bycia panami życia i śmierci. Dopadają ofiarę i w poczuciu mocy tracą rozeznanie społeczne. W pojedynkę to zazwyczaj miłe, grzeczne chłopaki, którym przekleństwo ledwo przechodzi przez usta. Analizując, znów wracam do kultury organizacji. Szef powinien powiedzieć „Hola, hola! Panowie spokój, co robicie?”. Tego brakuje. Szczególnie u wysoko opłacanych młodych pracowników, którzy – jak pielęgnowana roślinka – rosną sobie w środowisku. Określani mianem fantastycznych, nie muszą się dostosowywać. Za jakieś 30 lat, gdy pracę przejmą maszyny, będziemy mieli całą rzeszę specjalistów bez umiejętności społecznych. Wtedy im się świat zawali, a testosteron zejdzie na dalszy plan.

MADEMOISELLE / 06/2018

41


jej BIZNES / Ewelina Kołoda

EWELINA KOŁODA

W

biznesie czuje się jak ryba w wodzie i śmiało można o niej mówić – kobieta sukcesu. Bo Ewelina Kołoda w trzy lata osiągnęła to, o czym niektóre z nas marzą przez całe życie. Jednoosobową działalność gospodarczą przekształciła w potężną agencję reklamową, zatrudniającą kilkadziesiąt kobiet na całym świecie. Biura Nakatomi znajdują się w Gdańsku, Warszawie, Nowym Jorku, Los Angeles, Wyoming, Londynie oraz na Hawajach. Wywiad: Justyna Michalkiewicz-Waloszek

Czy czuje się pani kobietą sukcesu? Nie. Sukces to dla mnie mierzenie wysoko i niezatrzymywanie się na drodze do spełniania marzeń. Tych marzeń mam wiele, więc przede mną jeszcze długa droga. Jeżeli któregoś dnia dobrnę do jej końca, z pewnością pani o tym usłyszy (śmiech).

W zaledwie trzy lata udało się pani z jednoosobowej działalności gospodarczej, stać się potężną firmą. Czy zdarza się pani czasami przecierać oczy ze zdumienia, że wszystko układa się tak pomyślnie? Proszę mi uwierzyć, iż każdego dnia wydaje mi się, że żyję w jakimś śnie, nie dowierzam w to, co się dzieje. Oczywiście wstaję, ubieram się, brnę do przodu, przełamuje wszelkie bariery, robię wszystko na 103 proc., choć wydawać by się mogło, że nie da rady zrobić tego nawet na 100 proc. Czasami wpadam w takie momenty refleksji, że któregoś dnia się obudzę, a to będzie tylko sen albo piękne wspomnienie.

42

MADEMOISELLE / 06/2018

FOT. ARCH. PRYWATNE

– odważ się i zacznij swoją podróż z biznesem!


Bizneswoman kojarzy nam się z silną kobietą, która jest przede wszystkim nastawiona na cel. Pani jednak ma w sobie coś z marzycielki…

Codziennie pobudka o 5.30. Od 6.30 do 17.00 praca w biurze. Później chwila przerwy i znowu praca, czasami nawet do 23.00. Tak wygląda pani życie. Znajduje pani czas na odpoczynek?

Od zawsze byłam marzycielką, choć oczywiście potrafię twardo stąpać po ziemi. Dzięki tym wszystkim marzeniom żyjącym we mnie i bajkom, które mama czytała mi w dzieciństwie, mam głęboko rozwiniętą wyobraźnię, a ta jest niezbędna w moim biznesie. To dzięki niej nie boję się wyzwań, nie boję się ryzykować, nie boję się marzyć. Bo marzenia naprawdę się spełniają, trzeba w nie tylko mocno wierzyć i mocno się starać.

Pracuję nawet na urlopie (śmiech). Kilka dni temu wróciłam z kilkumiesięcznego pobytu na Hawajach. Nie był to urlop, tylko podróż służbowa, ale bez problemu wygospodarowałam czas tylko dla siebie. Bo w życiu wszystko można, tylko trzeba tego chcieć. Po całym dniu pracy zawsze potrafiłam znaleźć 30 minut, aby chwycić deskę i złapać chociaż jedną falę. I co z tego, że byłam zmęczona? Te 30 minut dało mi tyle szczęścia, nawet jeśli fala nie przyszła i tylko posiedziałam na desce, wpatrując się w słońce.

Czy własny biznes daje poczucie szczęścia? Prowadząc własną firmę pracujesz tak naprawdę 24 godziny na dobę. Zawsze trzeba coś sprawdzić, odebrać telefon, podpisać jakieś ważne dokumenty. Jest też druga strona. Sam sobie jesteś szefem i masz własne godziny pracy. Potrzebujesz urlop od zaraz? Nie ma problemu. Musisz nagle wyjść z pracy, akurat w tym momencie? Nie ma problemu. Chcesz podwyżkę? Nie ma problemu. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od ciebie. A szczęście? Niektórzy wpadają w lawinę monotonii i zapominają, czym dla nich to szczęście jest, albo szukają go tam, gdzie go nie ma. Ja odnajduję szczęście w małych rzeczach, w promieniach słońca, w kropli deszczu, w uśmiechu pani przechodzącej obok na ulicy, w zapachu świeżo skoszonej trawy…

Nie ukrywa pani, że w Nakatomi zatrudnia niemal same kobiety. W nas kobietach jest ogromna siła, to wiadomo, ale dlaczego podjęła pani taką decyzję?

Jest pani zwolenniczką organizowania pracy w myśl zasady modelu turkusowego, co dla pani pracowników oznacza m.in.: brak szefa i przełożonych, samodzielne dysponowanie czasem i pracę typowo projektową. Skąd wiara w skuteczność tego wciąż niedocenianego w Polsce modelu?

A kto to jest „smutas”? Ktoś, kto dzisiaj się nie uśmiecha? Każdy może mieć gorszy dzień i nie musi codziennie tryskać pozytywną energią. A może „smutas” to osoba negatywnie nastawiona do życia? Każdego pesymistę spotkanego na mojej drodze staram się zamieniać w optymistę. Życie nie zawsze jest kolorowe, ale po co je sobie utrudniać i się dołować? Wystarczy sięgnąć po kredki i wypełnić je kolorami. Zacznij od uśmiechu, najlepiej teraz…

Zanim założyłam firmę, przebrnęłam przez wiele stanowisk i miałam okazję pracować w kilku modelach organizacji. Dodam, że to był naprawdę fajny czas, bo każda praca, nawet ta za grosze, nauczyła mnie czegoś innego. Modele turkusowe nie są jeszcze u nas tak popularne, ale przyjdzie na to czas. Dużo podróżuję po świecie, a z każdej wyprawy przywożę inne doświadczenia i spostrzeżenia. Staram się je wdrażać na swoim podwórku. Oczywiście, model turkusowy nie przyjmie się w każdym biznesie, ale dla mojej agencji marketingowej jest modelem idealnym. Przy kampaniach potrzebuję ludzi kreatywnych, potrafiących odnaleźć się w każdej sytuacji, z głową wręcz parującą pomysłami. Potrzebuję ludzi samodzielnych, których nie trzeba sprawdzać i kontrolować na każdym kroku. Dostają swoją kampanię, przedstawiają mi własną wizję i zaczynają działać, tworzyć, rozwijać się.

Jakie korzyści płyną z tego modelu zarówno dla pracowników, jak i dla szefa? Pracownicy dostają swobodę działania, a ja czas.

Zastanawiam się, czy przy tak wielu placówkach, za które pani odpowiada, przy tak wielu ludziach, których pani zatrudnia, udaje się pani zachować spokój ducha? Odnajduję go w lesie. Wychowywałam się w małej miejscowości, dom rodziców jest blisko lasu, więc naturalnie od dziecka przebywałam w nim długo. Codzienne spacery z psem, przejażdżki rowerowe, zbieranie grzybów... Nie wyobrażam sobie życia bez zapachu lasu. Tam odnajduję spokój, tam odnajduję siebie. Nawet jeśli jestem gdzieś na końcu świata i czuję, że czegoś mi brakuje, idę na spacer do lasu. Wtedy czuję się bliżej domu.

A jak redukuje pani stres? Słuchając muzyki, która jest w moim życiu od zawsze. Lubię też jogę i świeczki – duże, małe, zapachowe, bezwonne… Mam ich w domu setki. Lubię się wpatrywać w płomień, kiedy się palą.

Z prostego powodu – do moich kampanii najlepiej nadają się kobiety. Sprawdzałam to i testowałam już setki razy. Dziewczyny mają lepszą intuicję, sprawniejsze oko. Lepiej się rozumiemy, ale… nigdy nie mów nigdy (śmiech).

Ma pani również nietypowe metody rekrutacji kandydatek. Pozytywne podejście do życia jest dla pani ważne, o ile nie najważniejsze. To znaczy, że „smutasy” nie mają czego u pani szukać?

Sukces wymaga od nas pewnych predyspozycji, ale nic nie jest nam dane z góry. Jakie predyspozycje miała pani od dzieciństwa, a jakie musiała w sobie wypracować? Od zawsze byłam punktualna, samodzielna, dobrze zorganizowana, bardzo ciekawa świata i nigdy nie bałam się wyzwań. Byłam też nieśmiała i nadal trochę jestem. Jest już o niebo lepiej, ale nadal muszę nad tym pracować.

W szkole była pani dobrą uczennicą? Rodzice nigdy nie musieli mnie pilnować, zawsze miałam wszystko zrobione na czas. Byłam takim dzieckiem idealnym, z którym rodzic nie ma większych problemów (śmiech). Wracałam ze szkoły, sama odrabiałam lekcje, dopraszałam się zajęć dodatkowych, chciałam się rozwijać. Tak, byłam trochę „Zosią–Samosią”.

Co powiedziałaby pani kobietom, które chciałyby, tak jak pani, założyć firmę i osiągać sukcesy, ale strach skutecznie powstrzymuje je przed działaniem? Zapytałabym – czego dokładnie się boisz? Że coś nie wyjdzie? No to trudno, ale przynajmniej spróbujesz. Że ktoś powie coś nieprzychylnego? I co z tego! Ludzie zawsze gadali i zawsze będą gadać, choćbyś świeciła idealnym przykładem. Boisz się ryzyka? Że coś stracisz? Życie na tym polega, że albo ryzykujesz i masz albo zastanawiasz się „a co by było, gdyby”... Ile będziesz tak siedzieć i się zastanawiać? Rok, dwa, a może pięć? Przestań, szkoda Twojego czasu. Wstań, odważ się, a nawet jak coś nie wyjdzie – życie na tym się nie skończy. Nie ten pomysł, to inny. Najwyżej wrócisz na „stare śmieci”, ale zawsze będziesz miała możliwość powiedzieć – nie wyszło, ale spróbowałam. Nie trać czasu na zastanawianie się. Odważ się i zacznij swoją podróż, bo “life is a journey, just enjoy the ride!”.

MADEMOISELLE / 06/2018

43


jej OSOBOWOŚĆ / jak byłam mała...

Spójrz mi w oczy

G

Gdy spojrzysz człowiekowi w oczy, nigdy nie zdołasz go zabić. W zwierciadle duszy odbijają się marzenia i niespełniona tęsknota... Za utraconym domem i normalnością, która wydawała się nie do stracenia. Bastion runął, a oni na gruzach nie są w stanie podnieść się z kolan. Katarzyna, Karolina, Hanna, Hannah i Maria, wyciągając pomocne dłonie, głośno proszą „Spójrz mi w Oczy! Może nie zmienimy świata, ale na chwilę damy nadzieję, przywracając wartość życia i obraz człowieczeństwa”.

FOT. ARCH. PRYWATNE

Autor: Dagmara Rybicka

H

istoria, która porusza nawet najbardziej zatwardziałe serca, zaczyna się na obozie harcerskim. Z nadmiaru jedzenia zrobiły kanapki i tak po prostu przywiozły je bezdomnym z Gdyni. Pięć licealistek, które łączy idealizm i wielka wiara w ludzi, rozpoczęło akcję społeczną, która każdemu, kto się z nią zderzy, otwiera oczy. Oczy zamknięte na świat, innych ludzi, wpatrzone jedynie w rosnący konsumpcjonizm, momentami pełne sarkazmu i nienawiści. Przecież ten, kto nie ma domu, jest nikim.

44

MADEMOISELLE / 06/2018

Człowiek – to brzmi dumnie Zaskoczyły je reakcje. Wdzięczność, która – jak same mówią – całkowicie je wypełniła i stała się kołem napędowym do powstania projektu Spójrz mi w Oczy. – Wpadłyśmy na pomysł i zebrałyśmy silną ekipę. Początkowo nie miałyśmy pojęcia, jak zorganizować regularną pomoc dla bezdomnych – wyjaśnia ideę powstania akcji Karolina Potrzebska. Dołączyły do składu sopockiej Zupy, gdzie co nie-


Nie czuły strachu, chociaż zdawały sobie sprawę, że wielu trawi postępujący alkoholizm. Pierwiastek nieprzewidywalności w zachowaniu zminimalizowały spotkaniami w miejscach publicznych, co dodatkowo pozwala im popularyzować akcję. Zależy im, aby stosunek społeczeństwa zaczął się zmieniać, dzięki czemu uda się udzielić faktycznej pomocy osobom dotkniętym brakiem domu. Ich wyjście poza margines nie jest przecież przeszkodą, aby wrócić i dzięki wsparciu życzliwych krok po kroku odbudować życie, pozwalając sobie na uśmiech i spokojny sen. Zatrzymać błędne koło Posiłki są wydawane dwa razy w tygodniu. Przy współpracy z parafiami organizują zbiórki ubrań, które również są potrzebne. – Zdarza się, ze dorośli zarzucają nam naiwność. Zazwyczaj mówią tak ludzie, którzy nie mieli styczności z osobą tak bardzo pokrzywdzoną przez los. Nie rozumieją, że ci dotknięci nie są w stanie wyjść z błędnego koła. – tłumaczy Karolina.

FOT. ARCH. PRYWATNE

dziela rozdawały ciepłe posiłki potrzebującym. Te spotkania i rozmowy spowodowały, że na założonym przez dziewczyny blogu pojawiły się pierwsze historie. Ludzkie dramaty, wypełnione goryczą porażki, nieszczęściem i zawodem. Bezdomności nie uda się zrozumieć w kinie czy przekonać o niej w internecie. Zderzenie jest szokujące, a każda pojedyncza historia porusza do głębi. Często do łez, jak wtedy, gdy usłyszały opowieść pana Maćka, w której rozmiar cierpienia wydawał się być nie do pojęcia. Bezdomnym nie ma kto pomóc, a ich koleje życia najczęściej są przyjmowane z niedowierzaniem.

Moc facebooka wspierają kampanią na zewnątrz, wieszając mocno sugestywne plakaty w strategicznych punktach miasta. Akcja nabiera tempa i zainteresowanie wyraziły kolejne miasta, pewne, że to, co robią gdyńskie licealistki, jest pożyteczne. Pomoc, jaką niosą, kruszy mury i pozwala mieć nadzieję, że młodzieńczy idealizm swym płomieniem zapali tych starszych do pomagania. FOT. ARCH. PRYWATNE

– Ludzie potrafią wyrządzić wiele zła. My, jako społeczeństwo, zupełnie nie reagujemy na problem. Pozwalamy im pozostać w bezdomności, a przecież ci ludzie nie wyrządzili światu żadnej krzywdy – dodaje Karolina. Drobne rozgrzeszenie Widząc bezdomnego, odwracamy wzrok. Ignorujemy, mijamy bez słowa, wypierając, że ulica może stać się domem dla każdego z nas, ponieważ przyszłość bywa nieprzewidywalna. Ukradkiem wciśnięte w brudną dłoń drobne są najczęściej usprawiedliwieniem i zdjęciem z barków odpowiedzialności za drugiego człowieka. – Istnieje taka teoria, że jeżeli spojrzy się raz człowiekowi w oczy, nie można go zabić. Pozwalamy potrzebującym umierać na ulicy, całkowicie wypierając, że ma to miejsce. Zima dla bezdomnych jest zabójcza. Noclegownie są przepełnione i nie zawsze mają tyle szczęścia, aby się ogrzać i zjeść ciepły posiłek. Koczując w przerażających miejscach, jakby przy naszej aprobacie, z dnia na dzień pozbywają się reszty godności przynależnej dla człowieka – brutalnie uświadamia Kasia Połomska.

MADEMOISELLE / 06/2018

45


jej MĘŻCZYZNA / Mieczysław Szcześniak

MAM TĘ MOC

JAKUB KRZYŻAK 46

MADEMOISELLE / 06/2018


„Piękna, ale słaba” – komplement i zarzut w jednym przez całe lata ucierał się w świadomości dorastających pań. Teraz siła jest kobietą – przekonuje Jakub Krzyżak, trener personalny, właściciel marki XTrainer.pl, ambasador Lexus Trójmiasto i kampanii #żyjhybrydowo. Jest pewien, że kobieca moc ma niewyobrażalną paletę barw. Począwszy od szczelnie zakręconego słoika, przez Mount Everest, na arenie sportowej i politycznej kończąc.

Wywiad i tekst: Dagmara Rybicka

Silna jest bestia w damskim ciele? Tak i nie. Są silne, co potwierdza wiele publikacji medycznych. Mają stalową psychikę i nią deklasują panów, co wielokrotnie udowodniły podczas różnych eventów sportowych. Sport stał się dla nich polem do rywalizacji? Raczej miejscem, w którym kobiety się realizują. Obserwuję, jak rosną w siłę, uskrzydlone najdrobniejszym sukcesem. Kobiecość to również determinacja i precyzyjnie wyznaczone cele. Rozsądnie prowadzone trzymają się obranej drogi. W tym wyprzedzają mężczyzn, dla których porażka oznacza kryzys, po którym zdarza się, że nie mają siły, aby się podnieść. Faceci znacznie szybciej odpuszczają. Bywa, że mówię podopiecznym „Nie zachowuj się, jak facet”.

FOT. ARCH. PRYWATNE

Obelga? Dodatkowa motywacja, szczególnie że faceci zachowują się momentami jak słaba płeć. Do tej pory zdarza się, że jestem zaskoczony poziomem damskiej determinacji. Joannę Jabłczyńską poznałem na najcięższym wyścigu rowerowym w Polsce. Każdy, kto widział ją na ekranie, zdaje sobie sprawę, że to filigranowa, delikatna dziewczyna i pewnie mało kto jest w stanie ją sobie wyobrazić w ekstremalnie sportowej odsłonie. Dla mnie, doświadczonego kolarza, ten wyścig był piekłem, a Asia dojechała na metę wieczorem, w fatalnych

warunkach, bez jednego hamulca. Taka jazda nie miała najmniejszego sensu, większość wycofałaby się od razu, a ona była tak uparta, aby dokończyć wyścig, że zrobiłaby to najprawdopodobniej nawet ze złamaną nogą. Panie górą? Kobiety są mocne psychicznie, jednak w zestawieniu z cechami fizjologicznymi i fizjonomicznymi zawsze trudniej będzie im podjąć równorzędną rywalizację z facetami. Owszem, zdarzają się dziewczyny nad wyraz silne, bardzo dobrze wytrenowane, ale to niewielki procent. Siła pozostaje po męskiej stronie, taki dar natury. Podziwiam, że braki nadrabiają niesamowitą głową. Przychodzi pani do trenera. Ten traktuje ją poważnie? Zawsze! Traktuję panie bardzo poważnie, z taką samą uwagą jak zawodników. Wymagam sporo, czego przykładem jest współpraca z Hanią Bruss. Łapię się na tym, że cisnę ją mocno i dokręcam śrubę, jednak wiem, że to jedyna droga, aby mogła zrealizować ambitne cele sportowe w wysokich górach. Zapominasz, że to baba? Zdarza się. Zmuszanie Hani do maksimum wysiłku, momentami na granicy możliwości, przekłada się na prognozowane przygotowanie. Analiza treningu powoduje, że finał jest spełnieniem oczekiwań. Daje dawkę codzien-

MADEMOISELLE / 06/2018

47


jej MĘŻCZYZNA MĘŻCZYZNA//Maciek Mieczysław "Gleba" Szcześniak Florek

Jednak słoik powinien odkręcać facet? Patrzę z niepokojem, ponieważ pewne zachowania skręciły w ślepy zaułek. Fajnie, że dziewczyny ćwiczą, podnoszą duże ciężary. To kształtuje sylwetkę. Natomiast jeśli wpadają w obsesję, powoli stają się wizualnie facetami. Przykładem są zawodowe crossfiterki. Której nie zapytasz, jest przekonana o swojej kobiecości. Dla mnie Kasia świadomie stała się Andrzejem. Odrzucając szczęście, jakie daje rodzina? Zakładają, że kiedyś wejdą w role żony i matki. Zawodowstwo ich z tego nie wyklucza. Ciężki „gaz” treningowy powoduje, że dziewczyna może zapomnieć o zajściu w ciążę. Do tego dochodzi sterydowe wspomaganie. Cena sukcesu?

FOT. ARCH. PRYWATNE

nej motywacji, ponieważ przekroczenie własnych granic pozwala poczuć się niesamowicie. Kontrolujesz to? Tak, nie jestem trenerem–psychopatą. Taki model pracy jest wynikiem mojej wiedzy i doświadczenia. Sukces potwierdza to, że robimy dobrze. To, co ma miejsce, służy głowie oraz kształtuje ciało. Efekty nie dzieją się od razu, potrzebna jest świadomość, pokora i odrobiona lekcja cierpliwości. Co pcha dziewczyny w sporty typowe dla mężczyzn? Pytasz o sporty siłowe i crossfit? Wiele kobiet, które podnoszą ciężary, ma do tego ogromne predyspozycje. Natura sama pcha je w taką stronę, predestynuje w stronę sztangi, rzutu młotem i kulą. Nie robią tego drobniutkie dziewczynki tylko babki, których sylwetka z pewnością wyklucza balet, biegi czy kolarstwo. Mając taką pulę genów i umięśnienie, nadają się do dyscyplin siłowych. W lekkich kategoriach wagowych na podeście stają panie, których nigdy nie podejrzewałabyś o podnoszenie takich ciężarów. Kobiece, posiadające subtelne sylwetki, wskazujące, że lubią sport. Mają powodzenie? Dlaczego miałyby nie mieć? Jestem pewien, że wielu panów zachowuje się przy nich na randce szarmancko. Mają świadomość, że słaby żarcik mógłby ich wysłać na dłuższe L4. To nie jest zamiana ról? Obecna kultura, równouprawnienie, gros akcji społecznych są znakiem czasu. Kobiety nie chcą czuć się gorsze.

48

MADEMOISELLE / 06/2018

Moment zatracenia w sporcie. Jest presja na wynik, masz parcie, aby być coraz lepszą i lepszą. Niestety ciało więcej nie przyjmuje. Szukasz rozwiązań, myślisz, że możesz ciężej trenować, mieć efekty pracy i trofea na zawodach. Niestety to jedynie oszukiwanie siebie. Naturalna kolej rzeczy w przejściu od amatora do zawodowca. W crossficie kontrole dopingowe to rzadkość, więc od razu widać, która „weszła w towar”. Jeśli FOT. ARCH. PRYWATNE postawisz 10 dziewczyn obok siebie, z czego 8 bierze koks, z punktu je rozpoznasz. Co na to faceci? Jest niewielka grupa, których to podnieca. Reszta puka się w głowę, mówiąc głośno „to nie jest fajne”. Tym bardziej sexy. Faceci lubią oglądać kobiety takie jak Anka Kaszuba, które podnoszą ciężary, ale do tego mają super tyłek, wcięcie w talii, ładny brzuch i normalne piersi. Bez przekraczania granicy hiper męskiego wyglądu. Natomiast te, które mają predyspozycje do rozrostu mięśni, plus do tego podjadają, zaczynają odbiegać od damskiego standardu.


Świadoma transformacja to składowa siły i determinacji? Tak, wielka determinacja, która powoduje, że praca nad sylwetką przyjmuje zły obrót. Ciało jest opakowaniem, wszystko zaczyna się w głowie. Wystarczy posłuchać, by się przekonać, że motywacją jest najczęściej strach i brak samoakceptacji. To one powodują, że sport staje się najważniejszy i właściwie jest jedyną rzeczą, jaką mają w życiu. Popularne hasła motywacyjne i narzucane w social mediach przesłania powodują przekonanie, że z bagna – w którym w swoim pojęciu tkwią – są w stanie stać się super sportowcami. Nie widzę korzyści Dla mnie również zabrnęło to za daleko. Udowadnianie, że kobiety są takie jak faceci, jest całkowicie bez sensu. Nie uważam, że ich miejsce jest w kuchni czy na parkiecie w zwiewnej sukience, ale pod żadnym pozorem nie powinno to skręcać w utratę kobiecości. Lekka niezaradność i potrzeba pomocy faceta są w naszej kulturze normalne. Nie widzę sensu rywalizacji i podkreślania, że mężczyzna jest łajzą. Przez to obrywamy. Dostajemy potężnym rykoszetem i sytuacja przypomina „Seksmisję”, w której przestajemy być potrzebni do czegokolwiek. Fajnie, że kobiety walczą o swoje, jednak sporo z nich zaczyna prze-

FOT. ARCH. PRYWATNE

ginać. Mając trzydzieści kilka lat Zosia-Samosia przestaje być silna i płacze wieczorem nad lampką wina. Pewnych rzeczy nie da się oszukać, a ja nie zmieniałbym tego, co zakodowała natura. Na treningu też płacze? Trening powoduje, że puszczają emocje. Wiele pań traktuje ten czas jako psychoterapię. Jesteś powiernikiem dusz? Każdy trener, który buduje długoterminowe relacje z podopiecznymi, nim jest. Jestem jednocześnie powiernikiem, psychologiem, przyjacielem. Tytuł trenera traktuję jako zawód zaufania publicznego. Dlatego podopieczni wiedzą, że to, co mówię, jest zawsze z myślą o nich. Nie chcę zaszkodzić, nieważne czy jesteśmy w górach, na sali crossfitowej czy rowerze. Mam szczęście, że przyciągam osoby, z którymi lubię pracować. Chemia musi być, więc na te spotkania czekamy. Nie są relacją klient – usługodawca, wspólne treningi nas związują. Ludzie czują, że chce dla nich jak najlepiej. To moja wewnętrzna misja. Zdarzyło się powiedzieć „jesteś kobietą”? Nie. Nigdy nie musiałem wytaczać ciężkich dział, aby wrócić zdrowy rozsądek. Trenowane przeze mnie dziewczyny mają świadomość oczekiwań i własnych ograniczeń. Cele, jakie sobie stawiają, są tylko podkreśleniem siły i niesamowitej pokory wobec wykonywanych zadań. A te w połączeniu z determinacją i żelaznym charakterem malują je na podobieństwo ideałów. Jestem pewien, że takie właśnie są w oczach swoich partnerów.

MADEMOISELLE / 06/2018

49


jej OSOBOWOŚĆ / zmiana

Czy odnaleźliśmy eliksir

DŁUGOWIECZNOŚCI?

FOT. BRYAN MINEAR

50

MADEMOISELLE / 06/2018


7 i pół roku – o tyle każdy z nas może wydłużyć swoje życie! I nie jest to życzeniowa formułka wygłaszana przez coachów podczas sympozjów, a naukowo udowodniony fakt, do którego badacze z Uniwersytetu w Yale dochodzili przez ostatnie 40 lat. Czyżbyśmy w końcu odnaleźli eliksir na długie życie?

Autor: Marika Kłuskiewicz

40 lat badań Przywołani wcześniej badacze rozpoczęli swoje badania w 1975 roku. Zgromadzili oni wówczas ponad tysiąc chętnych osób z miasteczka Oxford w stanie Ohio w wieku 50+ i poprosili o wypełnienie ankiet. Badani mieli się w nich wypowiedzieć na temat swojego życia pod kątem pracy, zdrowia, rodziny i zainteresowań (np. „Czy wraz z wiekiem człowiek staje się przydatny?”, „Czy w miarę upływu lat uważasz, że twoje życie jest udane czy jest bardziej rozczarowaniem?”). Następnie testy te zostały policzone i... odłożone do archiwum. Powrócono do nich po dziesiątkach lat, z profesor psychologii Becca Levy na czele, zestawiając je z aktami zgonów osób badanych. Okazało się, że odpowiedzi na pytania były silną przepowiednią długowieczności uczestników. Ludzie, którzy wykazywali się optymistycznych nastawieniem do życia i pozytywnie postrzegali przyszłość, żyli średnio o 7 i pół roku dłużej niż osoby o bardziej negatywnym usposobieniu! Jesteś tym, co myślisz Co zatem zrobić, jeśli nie jesteśmy pogodni duchem? Gdy martwimy się teraźniejszością, a myślenie o naszej przyszłości i starości napawa nas lękiem bądź wręcz przerażeniem? Gdy wszelkie rozwiązania naszych spraw rysują się nam w czarnych scenariuszach? Czy coś w ogóle możemy z tym zrobić? Wszak podejście do życia to efekt naszej osobowości, która dość opornie poddaje się zmianom. Jest ona złożoną oddziaływania na siebie naszych cech charakteru, emocji i trybu życia. Od jednej z tych składowych zależy czy jesteśmy optymistami, czy pesymistami. Stanowi ona również źródło najnowszych badań naukowych. Ale czy można ją w ogóle obiektywnie zmierzyć? Nie jest przecież równie łatwo mierzalna jak chociażby wzrost , waga czy wiek. A jednak i z tym naukowcy sobie poradzili. Przyszedł im z pomocą pomiar aktywności elektrycznej mózgu, dzięki któremu każdy z nas może się dowiedzieć czy jest naturalnym optymistą, czy pesymistą. Możliwość taką daje fakt, że mózgi niektórych ludzi w sposób naturalny dostrajają się do bodźców pozytywnych, a innych – do negatywnych. Ponadto serie badań i eksperymentów wykazały zaskakującą zależność. Mianowicie w mózgach osób o wyso-

kim poziomie pesymizmu, neurotyczności i fobii, kora czołowa wykazuje większą aktywność w prawej półkuli mózgu. To tzw. asymetria mózgu. Powoduje ona, że ludzie w większym stopniu nastawieni są na bodźce negatywne, szybciej je zauważają i na nie reagują, natomiast czas reakcji na bodźce pozytywne jest dłuższy. Innymi słowy – ich uwaga skierowana jest na wychwytywanie z otoczenia informacji negatywnych jak np. zagniewane twarze, złe emocje, kłótnie. Ale dość o badaniach! Jak łatwo się domyślić, ciągłe martwienie się, oczekiwanie nieszczęść, ciągła czujność, nastawienie na zagrożenia i negatywne bodźce kosztuje człowieka dużo energii. Znacznie więcej niż pogodne i ufne funkcjonowanie. Przypomnijmy sobie siebie, gdy byliśmy w silnym stresie i chwilę, gdy ten odpuścił. Silne napięcie – zarówno psychiczne, jak i mięśniowe – powodowało w efekcie wycieńczenie. Teraz wyobraźmy sobie, że nasze nie tak silne, ale ciągłe spięcie – spowodowane bardziej negatywnym niż pozytywnym nastawieniem do życia – powoduje to samo. To również nas wycieńcza, choć nie tak gwałtownie i spektakularnie jak silny stres. Jednak tak, jak kropla drąży skałę, tak permanentne spięcie nas wykańcza. W efekcie... skracając nasze życie. Jak zmienić osobowość? A dokładniej i bardziej naukowo – jak obniżyć swój poziom pobudzenia nerwowego, zmniejszyć aktywność kory czołowej w prawej półkuli mózgu i zwiększyć ją w lewej? Jak sprawić, by nasz organizm i umysł w niektórych sytuacjach nie pracował na najwyższych obrotach i... nas nie postarzał? Rozwiązania–cud, które by zadziałało od pierwszej chwili, nie ma. Ale to dobrze! Coś, co działa od razu, nie przynosi trwałych efektów, jak np. głodówka, którą stosujemy w celu poprawy sylwetki. Są jednak 2 genialne sposoby, które zmniejszają poziom stresu i negatywne odczucia. Warto po nie sięgnąć, gdyż udowodniono naukowo, że przyczyniają się one do trwałej zmiany przywołanej wcześniej asymetrii mózgu, a co za tym idzie – podejścia do życia. Każdy, kto chce stać się niepoprawnym optymistą i żyć dłużej, musi tego spróbować!

MADEMOISELLE / 06/2018

51


jej OSOBOWOŚĆ / zmiana

Technika modyfikacji uwarunkowań CBM Technikę tę wypróbowało dotychczas ponad 5 tys. osób, z czego u 70% przyniosła skutek. Polega ona na obniżaniu podświadomych negatywnych skłonności i trenowaniu wyszukiwania pozytywów. Brzmi skomplikowanie? Wcale takie nie jest. W wersji pierwotnej całe zadanie polega na wychwytywaniu uśmiechniętej twarzy spośród neutralnych i negatywnych. Na ekranie komputera pojawia się obraz 12 twarzy. Należy jak najszybciej odnaleźć twarz z uśmiechem i ją wskazać. Wówczas na ekranie pojawi się 12 nowych twarzy, z którymi mamy zrobić to samo. Zaleca się, by zadanie to powtarzać co drugi dzień przez 10 minut. Wydaje się ono absurdalnie łatwe, jednak gdy się już nad nim usiądzie, początki są często trudniejsze, niż się wydaje. W obecnych czasach każdy z nas może sobie przygotować takie ćwiczenie samodzielnie, np. w programie do wykonywania prezentacji multimedialnych.

dzialnych za kontrolę emocji pojawiło się znacznie więcej szarych komórek, a w lewej korze czołowej – odpowiedzialnej za pozytywne odczucia – zauważono zwiększoną aktywność. Fakty te mówią same za siebie: systematyczna medytacja może wywołać zmiany fizjologiczne. Zalecenie jest zatem proste. Medytujmy! Idea jest prosta, wykonanie natomiast to już zdecydowanie ciężka praca. Z medytacją jest jak z ćwiczeniami czy dietą – tylko codzienne i systematyczne jej stosowanie przynosi efekty. Samo nic nierobienie i nic niemyślenie też może być z początku zaskakująco trudne. Wszak, kiedy ostatnio próbowaliśmy uspokoić swój umysł, skupiając się na swoim oddechu i starając się ignorować negatywne myśli? Swoją przygodę z medytacją możemy zacząć od skupienia się na swoim ciele. Zamknijmy oczy i zobrazujmy sobie swoje ciało, począwszy od głowy. Spokojnie je prześwietlmy, zwracając uwagę na to, które jego części są rozluźnione, a które spięte. Gdy pojawią się myśli, pozwólmy im przepływać i odpływać. Jeśli się rozproszymy, spróbujmy na nowo się delikatnie skupić na ciele. Pozostańmy w tym stanie przez 15-20 minut. Medytacja to trenowanie umysłu, nie frustrujmy się więc, że na początku nam nie wychodzi. Nikt od razu nie przebiegł maratonu. To dzięki treningowi będziemy bardziej skupieni. Nasz umysł nie będzie błądzić, będziemy mniej spięci, a co za tym idzie, zwalczymy nerwowe nawyki, stres, lęk, smutek… co tylko chcemy! Czy to w ogóle ma szansę zadziałać? Czy osobowość można w ogóle zmienić? Najnowsza nauka udowodniła, że zdecydowanie tak! Badania nad bliźniakami jednojajowymi, które jako jedyne na świecie mają takie same geny, pokazały, że w trakcie życia zmienia się coś, co jeszcze do niedawna uważaliśmy za niezmienne. Mowa o genach! To one w 50% odpowiadają za naszą osobowość (drugie 50% zależne jest od doświadczeń w życiu). Co jeszcze bardziej zaskakujące, wpływu na te zmiany nie ma ani spożywana chemia, ani choroby. Genezą zmian są wspomniane przeżycia i doświadczenia. To one powodują, że na pewnych etapach życia niektóre z naszych genów się włączają, a inne wyłączają. Przez to właśnie jeden z bliźniaków w dorosłym życiu jest niepoprawnym optymistą, a drugi ma stwierdzoną kliniczną depresję. Wiemy więc, że skoro zdarzenia losowe mogą jakieś geny włączyć a inne wyłączyć, to nasze celowe i ukierunkowane działania mogą zdziałać to samo. Z tą jednak różnicą, że będziemy włączać geny wspierające nas w życiu, a wyłączać niepożądane. W ten sposób będziemy zmieniać swoją osobowość!

FOT. KYLE LOFTUS

Technika nic nierobienia W ciągu ostatnich 20 lat przeprowadzono wiele badań nad efektami medytacji, które dały bardzo różne rezultaty. Jednak ostatnio na kilku uczelniach świata rozpoczęto intensywne badania, które pozwoliły dostrzec naukowcom, co się dzieje w medytującym mózgu. U osób medytujących od dawna zmiany w mózgu są bardzo wyraźne, ale nawet u nowicjuszy widać zmiany już po 8 tygodniach. W obszarach odpowie-

52

MADEMOISELLE / 06/2018

Czy warto się wysilać i „przestrajać”? A czy warto zyskać 7 dodatkowych lat życia?



jej OSOBOWOŚĆ / sukces

DROGA DO SUKCESU,

czyli jak go osiągnąć?

Monika Górzyńska Dyplomowany i doświadczony terapeuta Theta Healing oraz Master Coach Time Line Therapy. Specjalizuje się w usuwaniu ograniczających przekonań i uwalnianiu emocji, które powstrzymują przed zmianą i pójściem do przodu zaróno w sferze osobistej jak i finansowej. Pomaga ludziom osiągnąć wewnętrzną harmonię, poprawić stan zdrowia, naprawić relacje i osiągnąć wyznaczone cele.

54

MADEMOISELLE / 06/2018


SUKCES

– wielkie słowo, które dla każdego z nas znaczy coś innego. Chcemy go osiągnąć i zaczynamy rozmyślać o podjęciu działania. I wtedy się zaczyna... Na początku odczuwamy radość i widzimy przyszłość w kolorowych barwach. Już siebie widzimy, jak osiągamy to, o czym marzymy, nakręcamy się! Aż tu nagle...

Tekst: Monika Górzyńska

A co, jeśli... Aż tu nagle pojawia się obawa, że może się to nie udać. Zaczynamy się zastanawiać, co wówczas poczniemy, jak ludzie będą nas wtedy odbierać, jak będziemy się z tym czuć. Coraz większy natłok negatywnych myśli i obrazów powoduje, że wycofujemy się z projektu, nim jeszcze go zaczęliśmy. Myślimy sobie, że lepiej pozostać w swojej strefie komfortu, niż wystawić się na ocenę – zarówno innych, jak i samych siebie. Tak jest bezpieczniej! Wszak to, co do tej pory robiliśmy, już znamy. Niezależnie więc czy lubimy to, co robimy, czy nie, podejmujemy decyzję, by pozostać tu na dłużej... Czasem w tej bezpiecznej strefie pozostajemy do końca życia. Rozgoryczeni, z poczuciem porażki i niesprawiedliwości, z zazdrością obserwujemy innych, którzy odważyli się pójść do przodu, którzy nie boją się porażek. Porażka naszym kompanem Boimy się porażek jak ognia, nie dopuszczając do siebie myśli, że każde działanie obarczone jest błędem – mniejszym bądź większym. Ważne jest, by zacząć go traktować jako kolejny krok do przodu, nie zaś jako dwa do tyłu. To na nim się uczymy, to on nam pokazuje, że gdzieś coś źle zrobiliśmy. To jest nasza kolejna lekcja w drodze na szczyt. Wszyscy ludzie sukcesu – jak świat długi i szeroki – popełniają setki błędów. Z tymże oni traktują je jako część swojego rozwoju. Widzą w nich pozytywne znaczenie dla swojego życia i kariery. Porażka porażce nierówna – tak jak i sukces W naszym życiu występują dwa typy sukcesów i porażek. Sukcesy i porażki zewnętrzne oraz wewnętrzne. Z porażką zewnętrzną mamy do czynienia, gdy podejmujemy działanie i ono nam nie wychodzi. Tutaj mamy sprawę prostą, ponieważ wszystko możemy zmienić, podejmując ponowne działanie i unikając dotychczasowych błędów. Gorsza do uporania się jest porażka wewnętrzna. Stykamy się z nią wówczas, gdy

chcemy coś zrobić, ale lęk przed wyjściem z naszej strefy komfortu nie pozwala nam działać. Zaczynamy wtedy myśleć o sobie w sposób destrukcyjny: „to nie jest dla mnie”, „nie nadaję się do tego”, „jestem za słaby”, „nie dam rady”, „lepiej nie będę się wychylać” i rezygnujemy z działania. Porażka wewnętrzna świadczy niejako o tym, co o sobie myślimy i jak sami siebie postrzegamy, a dodatkowo obniża ona już i tak zachwiane poczucie własnej wartości. Zatem porażka wewnętrzna jest o tyle destrukcyjna w stosunku do porażki zewnętrznej, że wyrządza wiele szkód w naszej samoocenie. System zero-jedynkowy Jak uporać się z tym destrukcyjnym wpływem? To bardzo proste, jak liczenie do 1. Proponuję zacząć stosować system zero-jedynkowy (0,1). Polega on na tym, by nie skupiać swojej uwagi na szczegółach danej sytuacji czy porażki, a jedynie oceniać swoje działanie. 0 traktujemy jako przegraną, a 1 – jako wygraną. Wygrana jest wtedy, gdy podjęliśmy działanie, natomiast przegrana, gdy – mimo wielkich chęci – nie podjęliśmy go. Czyli, jeśli chcemy coś zrobić, a się tego boimy, stosujemy prostą kalkulację: •

zrobiłam/em, więc wygrałam/em, czyli mam 1

nie zrobiłam/em, więc przegrałam/em, czyli mam 0

Nie zastanawiajmy się nad tym, co zrobiliśmy lub nie, dlaczego, jak bardzo się baliśmy, ile rzeczy nie wyszło itp. Nie nakręcajmy się poczuciem winy i lękiem. Samo to, że coś zrobiliśmy, że podjęliśmy działanie, jest zwycięstwem, niezależnie od wyników. To nasz wewnętrzny sukces, który jest bardzo ważny w budowaniu naszej samooceny, gdyż przyczynia się do poczucia większej pewności siebie. Dodatkowo sukces wewnętrzny powoduje, że sukces zewnętrzny jest coraz częściej osiągany, gdyż jest rezultatem tego, co zbudowaliśmy w sobie. W sytuacji, gdy myślimy o sobie dobrze, przyciągamy do siebie nowe, lepsze okoliczności oraz życzliwych ludzi, a to te elementy są potrzebne do spełniania swoich kolejnych marzeń.


Rakieta

ZAWSZE FAIR PLAY Z uśmiechem przyznaje, że zdarzyło się jej być szóstą rakietą w kraju. Trenerzy, z którymi pracowała, z rozrzewnieniem wspominają ją jako diament. Jednak talent, pracowitość i sukcesy na korcie Marty Boguckiej, dzięki nagrodzie Fair Play nabierają zupełnie innego znaczenia. Pokazują, że w tenisie etyka i twarde zasady moralne znaczą więcej niż celna piłka posłana przeciwniczce. Wywiad: Dagmara Rybicka

56

MADEMOISELLE / 06/2018

Jak to się stało, że w szczycie kariery rzucasz rakietę i zamiast w Bieszczady zabierasz się za trenerkę?

Zadecydowało życie. Wyeliminowała mnie kontuzja, która ciągnęła się niemożliwie długo. Dwa lata w kategorii Kadetów to wielka przepaść. Powrót i utrzymanie formy wydawało mi się niemożliwe, gdy rywalki, będąc w najlepszym wieku, idą do przodu.

Tak szybko uciekały?

Zawodnik w wieku 16 lat ma ciało nastawione na rozwój. Umysłowo staje się dojrzały i świadomy, więc można powiedzieć, że każda godzina na korcie to wielki krok w stronę lepszego grania. Czas przestoju w tenisie spowodował, że na wiele spraw zaczęłam patrzeć inaczej. Dorosłam do racjonalnej oceny sytuacji i potrafiłam odpowiedzieć sobie, jak ma wyglądać przyszłość. Zmiana priorytetów i nastawienia spowodowała, że pogodziłam się z tym, co zafundował mi los. Nie traktując tego jako klęski. Wzięłam głęboki oddech, obierając nowy kierunek.

FOT: ZUZA GOŁAŚ

jej SPORT SPORT//sterydy tenis


try potu wylane na korcie. Miałam sporo szczęścia, trafiając pod skrzydła doskonałych fachowców. Mogę powiedzieć, że w moim szczycie nieśmiało pukałam do drzwi większego tenisa, trenując z zapałem i wiarą, że wszystko, co piękne, rodzi się w bólach. Wracając na ziemię, priorytetem było zawsze wykształcenie.

Marta, przecież na koncie masz wiele zwycięstw!

Czy dużo? Nie mi oceniać (śmiech). Jest ich trochę. Mogło być więcej, mogły nie zdarzyć się w ogóle. Jestem wdzięczna za to, co było. Nigdy nie zależało mi na otwieraniu drzwi. Tenis pozwolił mi nawiązać świetne relacje, mam wielu znajomych. Ukształtował mój charakter, to kim obecnie jestem i podsunął cele, które są ważne.

Jaka była droga do medali?

Ciężka. Składa się z wyrzeczeń. Największym minusem był brak czasu. Szłam do szkoły, potem był trening. Obiad i na kolejny trening. Dookoła rówieśnicy żyli bez takich ram. Medale oznaczały coś za coś.

Na której pozycji byłaś notowana?

Najwyżej w karierze na szóstej w Polsce.

Dobry start, nie kusił?

Kusił. Był to moment wielu turniejów międzynarodowych. Z Igą Świątek podczas rozgrywek w Kuffstein zdobyłyśmy brąz. Wielki sukces i jeszcze większa przygoda deblowa.

FOT: ZUZA GOŁAŚ

Nagroda Fair Play wydarzyła się przez przypadek?

Skazana na rakietę?

Zdecydowanie skazana na sport (śmiech). Moja rodzina jest sportowa do szpiku kości. Dziadek był piłkarzem, tradycję na boisku kontynuował tata, więc odkąd pamiętam, żyliśmy aktywnie. Ciocia mająca obecnie 70 lat wciąż nie zwalnia i nie rezygnuje z pasji, systematycznie biegając i jeżdżąc na rowerze. Jako 3-latka trafiłam na basen. Pływanie trenowałam 6 lat, dokładając do tego taniec towarzyski i tenis. Był moment, że ciągnęłam trzy dyscypliny równolegle. Wyczynowo, ponieważ treningi odbywały się codziennie. Okazało się to męczące i wymagało jednej z pierwszych sportowych decyzji. Zostałam na korcie.

Sama to wymyśliłaś?

Na kort przyprowadził mnie dziadek, oddając pod opiekę bardzo sympatycznej pani trener. Padł pomysł, mi się spodobało. Tenis na stałe zagościł w naszym domu (śmiech).

Nagle zaczęła dziać się wielka kariera...

Oczywiście! Od początku świat tenisa stał przede mną otworem, najlepsi szkoleniowcy bili się o treningi, a organizatorzy wielkoszlemowych turniejów do zaproszenia czarterowali samolot. Proszę cię! Co za wielka kariera? Patrząc na najlepszych zawodników świata, przez moment meczu widzimy jedynie ułamek tego, co musieli włożyć, by stać w świetle telewizyjnych kamer. Dołóż do tego polskie realia i mój wiek, mnożąc przez hektoli-

Wspominając, wciąż czuję się skrępowana. To, co miało miejsce, było dla mnie naturalne. Nie wymagające braw, a tym bardziej nagrody. Zachowałam się po ludzku, jak nauczono mnie w domu. Tylko tyle.

Internet huczy, zwycięstwo było w zasięgu ręki

Przypadek i zbieg okoliczności, tak mogę podsumować tamten turniej. Podkreślam, że nic specjalnego się nie stało. W życiu kieruję się zasadami, od których nie odstępuję. Nie przyćmi ich blask medalu. Zrobiłam, co czułam.

Naśladowców znalazłaś?

Wydaje mi się, że tak. Z drugiej strony wielu tenisistów odczuło na własnej skórze sytuacje, gdy z przyczyn niezależnych od siebie spóźniają się na mecz, który przeciwnik dostaje walkowerem. Ja zaczekałam na rywalkę. Nie chciałam triumfować bez walki. Mecz w tym pojedynku przegrałam.

Był żal?

To sport. Grałam w tenisa, ponieważ to kochałam. Nie dla sławy ani tym bardziej, by zwyciężać, jakby poza kortem.

Stanęłaś po drugiej stronie siatki

Tenis jest moją pasją. Praca trenera to kontynuacja moich marzeń, zawsze wspierana planem B, którym jest wykształcenie. Żyję tym i pewnie dlatego natychmiast zafascynowałam się cardiotennisem – formułą, która łączy fitness i tenis. Rozpoczęłam te zajęcia w Trójmieście i jestem przekonana, że daję moim podopiecznym fajne chwile, w których sport pozwala poukładać życie w zgodzie ze sobą. Mi się to udało i wierzę, że kiedyś któryś z moich zawodników dotrze na Wimbledon. Zaklinam los, aby była to wyłącznie kwestia czasu (śmiech).

MADEMOISELLE / 06/2018

57


jej DIETA / RoślinnieJemy

FOT. FREEPIK

Weronika Pochylska O DIECIE ROŚLINNEJ 58

MADEMOISELLE / 06/2018

FOT. MONIKA GRABKOWSKA / UNSPLASH

Tekst: Dominika Prais


W stowarzyszeniu Otwarte Klatki koordynuje kampanię RoślinnieJemy, której celem jest nakłonienie producentów i restauratorów do wprowadzenia roślinnych produktów oraz dań, a także zachęcenie społeczeństwa do przejścia na weganizm. Weronika Pochylska opowiada o przyczynach rosnącej popularności diety roślinnej, jej podstawowych składnikach i korzyściach płynących z jej stosowania. Jeszcze kilka lat temu weganizm budził w Polsce śmiech i niezrozumienie. Dzisiaj zyskuje coraz więcej zwolenników – już ponad połowa Polaków deklaruje ograniczanie produktów pochodzenia zwierzęcego w diecie. Pytam, co może być przyczyną tej zmiany. – Wydaje mi się, że raporty, które pokazują, jak dieta roślinna wpływa pozytywnie nie tylko na los zwierząt, ale kondycję całego środowiska, sprawiają, że ludzie zaczynają ograniczać spożywanie mięsa. Coraz częściej robią to też dla własnego zdrowia. Naukowcy z Harvardu wykazali ostatnio, że gdybyśmy wszyscy przeszli na dietę roślinną, można by dużo wcześniej zapobiegać zachorowaniom na nowotwory w ok. 58% – twierdzi Weronika Pochylska. – W dodatku weganizm jest coraz częściej zalecany przez dietetyków jako wsparcie w leczeniu chorób przewlekłych i stanów zapalnych – dodaje. – Myślę jednak i wielokrotnie się o tym przekonuję, że najlepszym argumentem przemawiającym za dietą roślinną jest smak. Możemy oczywiście mówić o wielu powodach: zdrowotnych, środowiskowych, etycznych, ale tak ostatecznie przekonuje nas to, co dostajemy na talerzu. Podstawy diety roślinnej Dieta roślinna powinna być odpowiednio zbilansowana. – Nie wystarczy tylko wykluczyć mięsa i nabiału. Trzeba wprowadzić coś w zamian. Dobrym zamiennikiem mleka mogą być napoje roślinne fortyfikowane w wapń – zwraca uwagę Weronika. Rezygnacja z produktów pochodzenia zwierzęcego wymaga uzupełnienia codziennej diety o kilka produktów, będących źródłem białka oraz innych niezbędnych składników odżywczych. – Podstawą są stojące najwyżej w piramidzie żywieniowej warzywa i owoce, a także produkty z pełnych zbóż, orzechy, o których często zapominamy, nasiona, pestki, kasze, ryże, rośliny strączkowe, tofu. Ze względu na walory smakowe dodałabym do tej listy wędzoną paprykę, sosy sojowe i płatki drożdżowe. Pomagają one wydobyć smak umami – dodaje. W 2000 r. smak ten został uznany za piąty, podstawowy smak odczuwany przez człowieka. Jego źródłem jest kwas glutaminowy. W największej ilości występuje on w produktach pochodzenia zwierzęcego, głównie w mięsie, rybach i serach, dlatego często brakuje go na początku diety roślinnej. – Przechodząc na weganizm, nie trzeba rezygnować ze smaków, które znamy. Bardzo łatwo można przygotować dania przypominające na przykład kotlety mielone. Wystarczy dodać do nich usmażoną cebulkę, przyprawę do mięs i sos sojowy, czyli główne nośniki smaku. Natomiast nadzienie mięsne w pierogach dobrze zastępuje soczewica lub grzyby – mówi Weronika.

Od czego zacząć? Dieta roślinna, mimo że często kojarzy się z wysiłkiem i mnóstwem wyrzeczeń, to odpowiednio wprowadzona wcale nie musi oznaczać radykalnej zmiany w trybie życia. Co zrobić, by nie zrewolucjonizowała ona naszych codziennych nawyków i przyzwyczajeń żywieniowych? – Myślę, że w tym przypadku dobrze się sprawdza metoda małych kroków – mówi Weronika. Inspiracją do tego może być prowadzona w ramach kampanii RoślinnieJemy, akcja Roślinne Poniedziałki, której celem jest zachęcenie ludzi do spożywania w jednym dniu tygodnia potraw wyłącznie roślinnych. – Nie chcemy krytykować osób, które nie są weganami. W naszej organizacji też każdy kiedyś jadł mięso. Pokazujemy jedynie inne możliwości odżywiania. Zdajemy sobie sprawę, że dopóki nie wypróbuje się ich samemu, to nie ma siły, która mogłaby do nich kogoś zmusić. I bardzo byśmy tego nie chcieli – wyjaśnia Weronika. Na początek warto zacząć od prostych przepisów, dzięki którym można się przekonać, że dieta roślinna jest smaczna i łatwa w wykonaniu. – Dobrym przykładem jest spaghetti bolońskie w wersji roślinnej, które przyrządza się znacznie szybciej niż jego tradycyjny odpowiednik. Wystarczy dodać wędzone tofu, paprykę, oregano, czosnek, pomidory i mamy gotowe danie, przypominające smakiem tradycyjne – mówi Weronika. Z kolei na śniadanie warto wypróbować owsianki i kanapki z pastami warzywnymi. Wykonanie takiej pasty zajmuje około 5-10 minut, a przygotowana porcja może wystarczyć na kilka dni. Ponadto popularność diety roślinnej sprawia, że w sklepach dostępnych jest coraz więcej wegańskich produktów – dodaje. Rynek produktów roślinnych Rosnący popyt na produkty roślinne to duże wyzwanie, ale i szansa dla branży spożywczej. – Rynek jest obecnie tak przesycony, że trudno w nim znaleźć niszę na produkt, który na pewno się sprzeda. A innowacyjna żywność roślinna właśnie taka jest – przekonuje Weronika. Producenci w Polsce zdają sobie z tego sprawę i z roku na roku zwiększają swój asortyment. – Obecnie na sklepowych półkach można znaleźć mnóstwo past warzywnych, hummusów, mrożonek, słodkich przekąsek – mówi Weronika. Nawet duże firmy, specjalizujące się w produkcji mięsa, zaczęły wprowadzać do swojej oferty roślinne odpowiedniki. – To właśnie dzięki nim dieta roślinna może przejść do mainstreamu. Jeśli firma mięsna zauważy, że potencjał tkwi w produktach roślinnych, będzie w nie inwestować coraz więcej pieniędzy, a z czasem może całkowicie zrezygnuje z mięsa – stwierdza Weronika. Wsparcie tego procesu jest jednym z celów prowadzonej przez nią kampanii RoślinnieJemy. – Zależy nam na tym, aby produkty roślinne były nie tylko coraz bardziej powszechne, ale też dużo tańsze. Już teraz obserwuję, że wzrost konkurencji i większa dostępność żywności wegańskiej powoduje znaczny spadek cen. Wydaje mi się zatem, że powiedzenie, iż dieta roślinna jest droga, a jej składniki trudno dostępne, to mit. Myślę, że żywność wegańska już za rok będzie dostępna w każdym sklepie w niskich cenach. I mam nadzieję, że stanie się to także dzięki kampanii RoślinnieJemy.

MADEMOISELLE / 06/2018

59


Jej RESTAURACJA 60

MADEMOISELLE / 06/2018

FOT. BROOKE LARK

jej RESTEURACJA


RESTAURACJA

MAGIEL

RESTAURACJA

PAPIEROOVKA

Lunch w Restauracji Magiel nie jest zwykłym posiłkiem. Od poniedziałku do piątku Szef Kuchni przygotowuje specjalne menu #29PLN – na każdy dzień inne danie. Proponowane pozycje przedstawiają kuchnię domową w nowoczesnej odsłonie. Menu można znaleźć na stronie internetowej www.restauracjamagiel.pl. Goście mogą delektować się daniami lunchowymi w godzinach 12:00-18:00, a po 18:00 Szef Kuchni zaprasza na odświeżoną, wieczorną kartę menu.

Adres:

Toruńska 12 Gdańsk tel. 58 351 90 52

Śniadania w Hotelu Sadova**** cieszą się wysoką oceną zarówno wśród gości hotelowych, jak i mieszkańców Gdańska, którzy korzystają z naszej oferty śniadaniowej. Zapewniamy bogaty bufet zimnych i ciepłych dań. Naszą kuchnię opieramy na lokalnych produktach, dzięki czemu wędliny, sery, nabiał i różnego rodzaju sałaty są zawsze świeże i pyszne. W bufecie nie brakuje także słodkich przekąsek i owoców. Na specjalne życzenie gości przygotowujemy potrawy bez zawartości glutenu. Śniadania wydawane są codziennie w godzinach 6:30- 10:30.

Adres:

Łąkowa 60 Gdańsk tel. 58 382 30 30

FOT. BROOKE LARK / UNPLASH

MADEMOISELLE / 06/2018

61


jej ZDROWIE / łysienie u kobiet

FALE B LOKI KOKI

FOT. AYO OGUNSEINDE

Wywiad: Dagmara Rybicka

ujne włosy od zawsze były synonimem kobiecego piękna. Gęste fale i imponujące koki dodają urody bardziej niż najpiękniejsza biżuteria. Gdy na szczotce pojawia się kilka włosów więcej, bijemy na alarm. Utrata włosów jest zawsze powodem do niepokoju – wyjaśnia Beata Dziweńka, trycholog. Jest świadectwem zmian w organizmie, którym jak najszybciej powinien przyjrzeć się specjalista, ponieważ nic nie dzieje się bez przyczyny.

62

MADEMOISELLE / 06/2018


Kobiety łysieją?

Nerwy nie służą?

W obecnych czasach wypadanie włosów to już nie tylko przypadłość mężczyzn. Z problemem tym zmaga się coraz więcej kobiet, powodując silny stres i obniżenie poczucia własnej atrakcyjności.

Zdecydowanie. Kiedy żyjemy w ciągłym stresie i napięciu, kondycja naszych włosów może gwałtownie się pogorszyć. Zdarzały się przypadki całkowitego wyłysienia pod wpływem sytuacji traumatycznych. Przykładem jest trichotillomania, polegająca na kompulsywnym wyrywaniu włosów.

Wpływ kosmetyków, farbowania? Inwazyjne zabiegi fryzjerskie, częste używanie suszarki i prostownicy, niedokładne mycie i niedopasowana do rodzaju skóry głowy pielęgnacja, mocne upięcia, ściąganie włosów gumką, ciasne warkocze. Wszystko to może mieć wpływ na wypadanie włosów. Wiek ma znaczenie? Problem dotyka nie tylko starszych. Związane jest to nie tylko z genetyką, ale bardzo szybkim tempem życia. Menopauza zbiera żniwo? Menopauza to okres rewolucji u kobiety. Hormony mają negatywny wpływ na włosy, zostaje zaburzony ich naturalny cykl wzrostu. Efektem jest masowa utrata włosów. Jednak nie każda kobieta je traci. Mimo to, z powodów estetycznych, jest to trudny i stresujący czas. Włos zastępuje nowy? Przy menopauzie włosy potrafią się zregenerować, ale rzadko wracają do stanu sprzed przekwitania. Łysienie plackowate kojarzymy ze starszym panem. Jednak może ono może dotyczyć zarówno dzieci, kobiet, jak i mężczyzn. Zaliczana do jednych z częstszych chorób autoimmunologicznych, jest przewlekłą i nawrotową chorobą zapalną. Nieznane są dokładne przyczyny jej powstawania. W przypadku tej choroby utrata włosów następuje dynamicznie, ale nie musi być trwała. Są symptomy? Objawia się pojawieniem pojedynczych, łysych łat, które systematycznie się powiększają, lub kilkoma mniejszymi ogniskami na całej głowie. Skóra w łysym miejscu jest gładka i błyszcząca, pojawiają się charakterystyczne, krótko ułamane włosy, a miejsca te mogą czasami powodować swędzenie. Pojawienie się takich ognisk należy skonsultować z lekarzem dermatologiem lub trychologiem. Jak jeszcze łysieją kobiety? Wśród przyczyn istotnych dla łysienia u kobiet należy wspomnieć o innych elementach mających wpływ na kondycję włosów. Są to: złe odżywianie i osłabienie organizmu, szczególnie po restrykcyjnym odchudzaniu, czas po porodzie, uwarunkowanie genetycznie, łysienie androgenowe typu męskiego (powstają zakola, przerzedza się czubek głowy), niedokrwistość powstała z niedoboru żelaza, radioterapia i chemioterapia, stres i traumatyczne zdarzenia, zaburzenia jedzenia, niektóre leki (antykoncepcyjne, rozrzedzające krew, antydepresyjne).

Tarczyca wpływa na włosy? Tak, ma duże znaczenie. Zarówno nadczynność jaki i niedoczynność. Dopóki nie zostanie wyrównany poziom hormonów w organizmie, proces zatrzymania wypadania włosów i jego odrost ulegają spowolnieniu. O ile szybko zadbamy o odpowiednią kurację, nie musi stanowić to poważnego problemu. Spory zasięg. Problem wypadania włosów jest coraz częstszy, tak samo jak przyczyn jego powstawania. Co, gdy się łamią? Łamliwość włosów w większości związana jest z nieprawidłową pielęgnacją, zabiegami chemicznymi, często niedoborem witamin i składników odżywczych, a co za tym stoi – złym odżywianiem i słabym nawodnieniem organizmu. Zdrowe włosy wymagają odpowiedniej pielęgnacji, systematyczności i dobrze dobranych kosmetyków, które wspomagają nasz proces regeneracji. Jak żyć bez suszarki? To faktycznie problem. Najlepiej korzystać z niej jak najmniej, a jeśli już musimy, to zakupmy dobrej jakości suszarkę, najlepiej z regulacją strumienia ciepłe–zimne i starajmy się suszyć z większej odległości. Warto posiadać produkty chroniące przed źródłem ciepła, zapewniające dodatkową ochronę. Kosmetyki mają znaczenie? Kosmetyki mają znaczenie, gdy pojawią się widoczne braki owłosienia na głowie. Wtedy pielęgnacja powinna być dopasowana do danego problemu, aby stymulować, pielęgnować i odpowiednio wspomagać pobudzenie mieszków włosowych. Poza tym nawet jeśli nie występuje u nas wypadanie włosów to i tak warto poznać najbardziej szkodliwe i podrażniające składniki w kosmetykach. Wszystko po to, by używać lepszych, mniej szkodliwych dla naszej skóry produktów pielęgnacyjnych i zawczasu zapobiegać takim problemom, jak łysienie. Kiedy panikować? Martwić się możemy, gdy faktycznie zauważymy, że fryzura robi się coraz cieńsza, są widoczne prześwity, a na szczotce i w odpływach wanny pojawi się duża ilość włosów. To jest moment, kiedy powinno się skonsultować zaistniały problem ze specjalistą lekarzem lub trychologiem. Łysienie to znak czasów? Można się z tym zgodzić. Ciągły pośpiech, stres, brak czasu na relaks, żywność i kosmetyki napchane chemią... Wszystko to powoduje obciążenie dla naszego organizmu i w konsekwencji przekłada się na kondycję naszej skóry i włosów.

MADEMOISELLE / 06/2018

63


jej ZDROWIE / medycyna

FOT. VALERIE ELASH

Medycyna PREMIUM

64

MADEMOISELLE / 06/2018


BEAUTY MEDICAL “Doktor Jacek Kowerzanow z Beauty Medical to fachowiec godny pełnego zaufania. Zawsze pomocny, rzetelny i kompetentny. Widać, że dobro pacjenta to jego najważniejszy cel, a sama medycyna estetyczna jest dla Pana Doktora czymś więcej niż tylko pracą. To również pasja i powołanie. Dlatego chętnie do niego wracam. Wiem, że trafiam do właściwej osoby, która poświęci mi tyle czasu, ile będzie konieczne, a mój wygląd i zdrowie zawsze będzie priorytetem.”

ul. Wincentego Pola 27/1 [Willa Alicja] 81-410 Gdynia tel. 58 711 15 30 tel. kom. 509 644 062 info@beautymedical.pl

GABRIEL Salon Urody "Miejsce na wagę złota :) W Pruszczu jest dużo salonów, ale nie takich, nie z taką obsługą i takimi cenami. Jako stała klientka bardzo chwalę sobie klimat w salonie oraz indywidualne podejście do klienta.Widać, że zależy im na satysfakcji klienta i na efekcie. Jestem zadowolona i szczerze polecam wszystkim wymagającym :)" " Ze względu na zachowaną wzorową higienę i jakość usług, warto dojeżdżać nawet kilkadziesiąt kilometrów. Uwielbiam!."

ul. Wita Stwosza 14s4 Pruszcz Gdański tel. 604 125 259

DR DAMIAN „Dla mnie najważniejsza jest pewność i zaufanie. Doktorowi Damianowi ufam, bo to świetny fachowiec. Panuje tutaj fantastyczna atmosfera. Obsługa też jest pierwsza klasa. I oczywiście zawsze można liczyć na znakomite efekty wizyty. Serdecznie polecam wszystkim doktora Damiana każdemu, kto dba o siebie. Można skorzystać z różnych technik z medycyny estetycznej, dermatologii i co najważniejsze, można czuć się 100% komfortowo, dzięki stosowanemu znieczuleniu dożylnemu, czyli tzw„małej narkozy” Wszystko w jednym miejscu i z gwarancją pełnego zadowolenia!” ul. Abrahama 25 81-825 Sopot +48 58 743 06 11 +48 513 445 886 gabinet@drdamian.pl

MADEMOISELLE / 06/2018

65


CLINICANOVA ClinicaNova Medycyna Estetyczna i Kosmetologia - z potrzeby naturalnego piękna! Miejsce stworzone przez Dr Joannę Gruber-Miazga - absolwentkę wydziału Lekarsko-Dentystycznego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Jest trenerem lekarzy stomatologów w zakresie zastosowania kwasu hialuronowego reprezentując firmę Neauvia oraz aktywnym członkiem Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging. W swojej klinice główny nacisk kładzie na profesjonalizm, kontakt z pacjentem od momentu przekroczenia progu ClinicaNova oraz jakość usług! ul. Obrońców Wybrzeża 7/6 80-398 Gdańsk tel. 507-698-507 www.clinicanova.pl

Instytut Kosmetologii BABIANA "Instytut Babiana to miejsce, w którym każda z nas może poczuć się wyjątkowo. Ja właśnie tak je odebrałam. Na początku pani Kosmetolog przeprowadziła ze mną szczegółowy wywiad, aby wykluczyć wszelkie przeciwwskazania do zabiegu. Później wytłumaczyła, co będzie najlepsze dla mojej skóry. Sam zabieg (Focus RF+) był bardzo przyjemny, a efekt tak jak opisywała, był widoczny natychmiast po. Otrzymałam również zalecenia odnoście pielęgnacji domowej – postaram się nie zawieść Pani Magdo:) Jestem zachwycona! Czuję się wyedukowana, zaopiekowana i bezpieczna. Szczerze będę polecać to miejsce. Na pewno wrócę do Was i do kliniki ArtVein - dowiedziałam się w recepcji, że przyjmują tu także chirurdzy naczyniowi. Dla mnie to połączenie idealne. Do zobaczenia! Ania" ul. F. Hynka 6/9 II p. Gdańsk tel. 600 086 240

Instytut Urody ABACOSUN GDAŃSK „Dlaczego tutaj wrócę? Bo uwielbiam miejsca dosłownie pachnące luksusem i profesjonalizmem. Piękne wnętrza tworzą niepowtarzalny klimat, ale to nie wszystko. Abacosun to przede wszystkim znakomici fachowcy i są naprawdę dobrzy w tym, co robią! Stylizacja brwi, znakomity peeling, zabiegi wyszczuplające, manicure i wiele więcej… A do tego pomocny personel, który zawsze służy wsparciem i poradą. Czy można chcieć więcej? Polecam każdemu!" ul. Jana Uphagena 24 80-237 Gdańsk Tel. 570700444 recepcja@abacosungdansk.com facebook.com/abacosungdansk

ARKESIA „Serdecznie polecam wszystkim paniom wizytę u Pani Doktor Agnieszki z salonu Arkesia. To znakomita specjalistka, która wykonuje wszystkie zabiegi z zakresu medycyny estetycznej. Nie tylko zna się na swoich fachu, ale potrafi zrozumieć potrzeby drugiego człowieka, co jest bardzo ważne. Dzięki temu można zyskać pewność siebie i uwierzyć we własne atuty. O poprawianiu urody Doktor Agnieszka wie dosłownie wszystko, dlatego zdecydowanie warto wybrać ten salon.” Gabinet kosmetyczny Arkesia Rumia ul. Dąbrowskiego 24a/4 84-230 Rumia +48 570-111-690 salon@arkesia.pl 66

MADEMOISELLE / 06/2018


NOWE MIEJSCE NA MAPIE SOPOTU

LUKSUSOWE WNĘTRZA, PRZYJAZNA ATMOSFERA, TUŻ NAD MORZEM

MADEMOISELLE / 06/2018 Napisz z nami swoją historię. Odwiedź nas na www.mystorysopot.pl

67


Poprawki OD POPRAWEK Pęd do doskonałości powoduje, że lekarze medycyny estetycznej należą do najbardziej obleganych specjalistów. Media i internet promując modę na pewien typ wizerunku, powodują, że wiele pań ulega zgubnej pokusie na „nowe ja”. Nie widząc oczekiwanych efektów, wpadają w pułapkę kolejnych poprawek, które często prowadzą do depresji. O tym, gdzie jest granica zdrowego rozsądku, opowiada doktor Anna Butowska, lekarz medycyny estetycznej. Wywiad: Dagmara Rybicka

Medycyna estetyczna to sposób na nowe ja?

Możliwości powodują, że panie po prostu chcą lepiej wyglądać. To pewien rodzaj mody i narzuconych trendów. Model uważany za idealny na szczęście się zmienia. Jeszcze 5 lat temu królowały napompowane policzki i nadmiernie uwydatnione usta. Obecnie pomysł na twarz idzie w stronę natury. Na szczęście!

Co najczęściej pragną zmienić?

Opóźnić upływ czasu i zniwelować zmarszczki, poprawiając samopoczucie. Dlatego lekarza medycyny estetycznej określiłabym mianem doktora duszy. Młodszy wygląd, który widzimy w lustrze, pozwala nam czuć się znacznie lepiej. Porównywalnie do zmiany fryzury i zakupu nowej sukienki.

Dlaczego ręką lekarza jedna kopiuje drugą? Nie da się indywidualizować poprawek?

Trend na pewne zabiegi dociera do dużych miast. Obserwując go, mamy wrażenie, że przykładowo na Monciaku w Sopocie skumulowały się klony o podobnie dużych ustach i wyrazistych policzkach. Przerysowane twarze, uzupełnione doklejo-

68

MADEMOISELLE / 06/2018

nymi rzęsami i namalowanymi brwiami. Standard, który się spodobał i dlatego jest powielany. Grupa pań w taki sposób zaznacza, że je na to stać. Spełnia obowiązującą modę i za nią podąża. Osobiście nie rozumiem tak skrajnej chęci naśladowania.

Usta zrobione, a pacjentka po miesiącu wraca, mówiąc „mało!”. To choroba? Może być to jednostka chorobowa. Pacjentki biorąc lusterko do ręki, nie widzą nadmiaru. Wierzą, że skoro tak wyglądają celebrytki, to należy zmierzać w stronę dziwnie pojętego przez siebie ideału.

Nawet z hialuronem, którego ilość uniemożliwia otwieranie ust?

Mam pacjentki, które słysząc „stop” potrafią zahamować. Zwrócili na to uwagę przedstawiciele medyczni, którzy czekając na spotkanie ze mną, nie spotkali pań przerysowanych. Być może jest to prawo przyciągania (śmiech). Próbuję przekazać pacjentowi sedno medycyny estetycznej, które polega na kondycjonowaniu skóry, a nie wstrzykiwaniu potwornych


ilości preparatów. Burzę myślenie, że kluczem do ładnego wyglądu jest spora dawka hialuronu i systematyczne modelowanie twarzy.

Granica silikonu w piersiach istnieje?

Nie wiem, jaki jest największy rozmiar. Skóra jest bardzo rozciągliwa, dowodzi tego ciąża. Granicą jest nasz portfel.

Udaje się?

Usta mogą pęknąć od nadmiaru?

Jest ratunek!

Czy kosmetyczka może „maczać palce” w zabiegach?

Zdołałam przekonać kilka pacjentek, że nadmiar nie jest korzystny. Na szczęście kwas można rozpuścić. Jest. Najważniejsze jednak, aby nie dopuścić do sytuacji, w której przykładamy rękę do krzywdy, jaką pacjentka sobie wyrządza. Z drugiej strony wstrzykiwanie kwasu to najłatwiejsza praca dla lekarza. Natychmiastowy efekt, banalne podanie, spełnione oczekiwania i szybki zysk z zabiegu. Natomiast przekonanie, że należy systematycznie dbać o skórę, wymaga od lekarza znacznie więcej czasu i zaangażowania, a dodatkowo te zabiegi są tańsze. Gdy z fotela słyszymy „chcę więcej”, jest łatwiej. Pod każdym względem.

Doprowadzała pani twarze do stanu sprzed ostrzykiwania?

Obecnie mam pod opieką pacjentkę, przed którą długa droga, aby przypominać dawną siebie. Po kilku latach współpracy ze mną zdecydowała o zmianie lekarza. Dwa tygodnie temu stanęła w drzwiach gabinetu i muszę przyznać, że wygląda fatalnie. Jest przerysowana, przypomina Donatellę Versace.

Jak zniwelować groteskę?

Rozpuszczanie kwasu hialuronowego i przywracanie realnego wyglądu jest pracochłonne. Nie polega na jednej dawce hialuronidazy, czyli enzymu, który rozpuszcza wypełniacz. Musimy go podać, pamiętając jednak, że działa niekorzystnie na skórę, dlatego należy o nią gruntownie zadbać mezoterapią, osoczem, laserem, czy dermapenem.

Na kamienną, zbotoksowaną twarz również jest antidotum?

Najlepszym jest czas. Toksyna botulinowa nie jest szkodliwa. Istotne, by trafić do lekarza, który ma pomysł i wiedzę. Zabiegi wykonywane systematycznie co 3 miesiące nie są najlepszym rozwiązaniem. Zawsze zaznaczam, że robiąc botoks, należy korzystać z zabiegów zagęszczających skórę. Napięte czoło i wygładzone zmarszczki wyglądają super, ale przecież mięsień traci swoją objętość, jak noga, którą unieruchomimy w gipsie.

Co, gdy skończą nam się pieniądze? Twarz się rozpadnie?

Będziemy się naturalnie starzeć. Kwas utrzymuje się do roku, po tym czasie nie staniemy się inne i brzydkie. W przypadku przerysowania, jeśli napompujemy policzki i usta, to zupełnie naturalne jest, że skóra się rozciągnie i stanie się cienka. Tak samo przy liftingu, dlatego trzeba mieć lekarza, który będzie pamiętał o zagęszczaniu.

Jakie jest maksimum wpompowanych środków?

Twarz jest w stanie przyjąć dużo. Na warsztatach zdarza się, że model przyswaja od 10 do 14 ampułek. Jeśli mamy ubytki tkanki tłuszczowej, wtedy tym bardziej buzia przyjmie spore ilości.

Nie sądzę, skład preparatu i miejsce podania całkowicie to uniemożliwiają. W przypadku botoksu i kwasu absolutnie nie. Zabiegi, w których dochodzi do przerwania ciągłości skóry i podania środka farmakolologicznego, może wykonywać tylko lekarz.

Jednak strzykawkę wbijają pewnie!

Zdarzył mi się telefon z prośbą o pilną konsultację. Pani przedstawiła się jako kosmetyczka po wielu kursach, która w tej chwili ma na fotelu klientkę pragnącą wypełnić policzki. Pytanie do mnie brzmiało „Gdy wypełnia pani doktor policzki, to na jaką głębokość wprowadza igłę? Czy to jest 1, czy 0,5 cm igły ? Ile?”. Myślę, że o refleksje i wnioski nietrudno!

Co oznacza taki brak kompetencji?

Niebezpieczeństwo, ponieważ może dojść do martwicy skóry i ślepoty u pacjenta. Jeśli ktoś poda nam produkt będący stałym preparatem bez przeznaczenia do takiej iniekcji, trzeba go czasem usunąć chirurgicznie. Takie powikłania zdarzają się w gabinetach kosmetycznych. Możliwe jest zakażenie wirusem HIV i HCV – uważajmy, gdy proponują nam 0,2, 0,4 czy 0,6 ml preparatu. Oznacza to, że ampułka jest dzielona na kilku pacjentów, czyli jest ryzyko zakażenia. Z lżejszych powikłań mamy do czynienia z zakażeniem lub obrzękiem.

Jakie są wymagane kwalifikacje?

Trzeba mieć prawo wykonywania zawodu lekarza oraz skończone szkolenia, a najlepiej studia podyplomowe z zakresu medycyny estetycznej. Na uczelni zdobywamy wiedzę z anatomii, farmakologii, dermatologii, która jest w zawodzie potrzebna, Natomiast na szkoleniach czy warsztatach gruntujemy konkrety z zakresu medycyny estetycznej i przeciwstarzeniowej.

Nie ma odstępstw?

Był taki przypadek w Szczecinie, gdzie jedna z firm zajmująca się sprzedażą kwasu hialuronowego wpadła na pomysł, aby przeszkolić kosmetyczki. W trakcie najpierw podała paniom w strzykawkach żel do usg. Miały trenować podanie kwasu na podrobach i świńskich nóżkach. W drugiej części szkolenia pojawiły się modelki – panie, które miały ochotę powiększyć sobie za darmo usta. Strzykawki do nauki wymieniono na hialuron. Niestety zdarzyła się pomyłka i kosmetyczka podała żel do usg. Pacjentka dostała olbrzymiego obrzęku, w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Nie wiem, jaki był finał, ale słyszałam, że dziewczynie groziła amputacja ust.

Do jakiego wieku można się poprawiać?

Nie ma jednoznacznej granicy. Jeśli pacjent jest młodszy, efekty będą lepsze. Im później, tym efekt mniej spektakularny. Mając 70 lat zdołamy wyglądać na 30? Takich cudów nie ma.

MADEMOISELLE / 06/2018

69


Rodzinny czerwiec W PORCIE RUMIA FOT. BEN WHITE

Zbliża się okres wakacji, w którym myślimy przede wszystkim o wypoczynku i regeneracji sił, niezależnie od wieku. Rodzice – oprócz planowania wspólnych chwil z dziećmi – powinni zadbać o to, by był to szczęśliwie spędzony czas. Pod tym pojęciem kryje się zarówno bezpieczeństwo najmłodszych, jak i troska o dostarczenie im wrażeń. Wspólna wizyta w Porcie Rumia pomoże w realizacji tych celów.

Podobnie jak w ubiegłym roku, w Porcie Rumia odbędzie się akcja „Bezpieczne wakacje”. Tym razem zaplanowano ją jeszcze przed wakacjami, w dniach 2–3 czerwca, a więc tuż pod Dniu Dziecka. Celem akcji jest przede wszystkim kształtowanie świadomości, czym jest bezpieczny wypoczynek. A na to, jak wiadomo, nigdy nie jest za wcześnie. Dzieci potrafią być nieprzewidywalne. Wystarczy więc chwila nieuwagi, aby oddaliły się na spod opieki rodziców. Jest to oczywiście bardzo stresująca sytuacja zarówno dla dziecka, jak i dla jego opiekunów. Aby zapobiec takim nieprzyjemnym chwilom, w Porcie Rumia będzie można odebrać darmowe opaski-niezgubki w dwóch wzorach, dla dziewczynek i dla chłopców. Oprócz tego, że mogą być one traktowane przez najmłodszych jako atrakcyjny gadżet, odgrywają bardzo pożyteczną rolę. Można na nich wpisać numer telefonu do rodzica albo opiekuna, co ułatwi ewentualny kontakt i oszczędzi ogromnego stresu. W połowie czerwca rozpoczyna się najważniejsze wydarzenie sportowe tego roku – Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Czy drużyna Adama Nawałki spełni pokładane w niej oczekiwania? Czy Robert Lewandowski znów zachwyci kibiców na całym świecie? O tym przekonamy się już niebawem. O mundialu nie zapomniał również Port Rumia. Nie zabraknie zatem atrakcji dla kibiców w każdym wieku i okolicznościowych imprez. Warto więc od70

MADEMOISELLE / 06/2018

wiedzić całą rodziną rumskie centrum handlowe i wspólnie kibicować biało-czerwonym w tym wyjątkowym czasie, w którym sport łączy ludzi z różnych krajów. Z kolei 30 czerwca (godz. 11.00–16.00) fundacja Odety Moro „Szczęśliwe Macierzyństwo” i Port Rumia zapraszają kobiety w ciąży, młode mamy i rodziców na bezpłatne konsultacje oraz badania USG i USG 4D w ramach akcji „Szczęśliwe dziecko, Szczęśliwa mama 2018”. Będzie to znakomita okazja, by porozmawiać z zaproszonymi ekspertami i rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące ciąży i macierzyństwa. Porady będą obejmowały m.in. takie zagadnienia, jak: przygotowanie do porodu; zalety karmienia piersią; dieta karmiącej matki; kształtowanie więzi między matką a dzieckiem; bezpieczeństwo mamy i dziecka w samochodzie; powracanie do formy po porodzie. To tylko przykładowe tematy, ale specjaliści odpowiedzą na każde pytanie. W ramach akcji zaplanowano również instruktaż bezpiecznej kąpieli, prezentację sposobów układania dziecka w chuście oraz liczne konkursy z nagrodami. Wszystkie zainteresowane mamy będą miały wykonaną bezpłatną sesję zdjęciową i makijaż. Organizatorzy akcji informują, że nie będą prowadzić wcześniejszych zapisów na badania. W tym przypadku decyduje kolejność zgłoszeń. Nie warto zwlekać do ostatniej chwili z pojawieniem się w Porcie Rumia, bo liczba miejsc jest ograniczona!


MADEMOISELLE / 06/2018

71


jej SEX / dama na salonach

Dama

Damą być… niejedna marzy. Piękną i docenianą, której cały męski świat składa hołd. Całuje rączki i pada do stóp, dziękując za to, że jest i zaszczyca. Nawet gdy tylko leży i pachnie przez ekran matrycy, niosąc swoje przesłanie, aby inspirować miliony. Pokazując na każdym kroku, że z życia na świeczniku można uczynić sztukę. Tekst: Dagmara Rybicka

72

MADEMOISELLE / 06/2018

FOT. ALEXANDER KRIVITSKIY

NA SALONACH


N

Na szczęście sztuka ma różne oblicza, a prawdziwa artystka eksperymentów się nie boi, więc drzwi wymarzonych salonów szybko stają otworem. Jednak zanim czerwony dywan całkowicie się ziści, trzeba włożyć odrobinę pracy i sporo zaangażowania w promocję. Recepta na sukces wydaje się prosta. Jeśli mnie polubią, świat zacznie przypominać bajkę, a pieniądze płynąć wartkim strumieniem, zasilając konto. Sex nauczycielka Każdy ma jakiś talent. Kwestia, jak szybko zdoła się przekonać o powołaniu i predyspozycjach. Pomocne stają się zainteresowania, wszak wiadomo, że najbardziej jesteśmy przekonujący w tym, co lubimy zgłębiać. Na takiej bazie wystarczy tylko podkręcić coś, co zawsze się sprzedaje. Czyli sex. Śpiewa, tańczy, ale recytować jeszcze nie próbowała. Aniela Bogusz, lepiej znana jako SexMasterka, stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób robiących karierę w internecie. Zagrała va banque – kontrowersyjna i ordynarna przyciągnęła przed matryce tysiące obserwujących. „Poka sowe” nucił ten młody i tamten z wąsem, pamiętając, jak fikuśnie eksponowała wszystko, co ma najcenniejsze. Uczyła otwartości na ludzi w „Wyślij nudesa”, przekonując słowem, że dobre zdjęcie, szybciej niż można się spodziewać, zmieni nawet nędznie nudne życie. „Głębokie gardło” w jej wykonaniu stało się postulatem i bezcenną lekcją sexu oralnego, której nie powstydziłby się doświadczony seksuolog. Szybko, miło i z łatwym bitem brnęła przez arkana tego, czego Michalina Wisłocka przez lata starała się nauczyć Polaków. Pchała się na ścianki, bywała tam, gdzie być nie powinna, cały czas próbując zaistnieć jako rewolucjonistka seksualna, która mocno średnim głosem zmieni skostniałe podejście do miłości. Coś jednak zawiodło, dlatego ostanie nagranie Anieli mocno odbiega od tematu. W przebijającym się właśnie w sieci „Raku” słychać żal i zniechęcenie. Tyle starania poszło na nic. Przewrotnie śpiewa, że jest jak rak – święcie wierząc, że nieoczekiwana zmiana frontu będzie jak najszybszy rollercoster do sławy. Ikona Barbie dla wszystkich była boginią. Najbardziej popularna lalka o posągowych kształtach, ku zaskoczeniu producentów zabawki, narzuciła kanon piękna i idealnej sylwetki, stając się inspiracją dla wielu pań, którym marzyła się jej perfekcyjna talia i długie do nieba nogi. Inspirująca zabawka pchała je pod nóż, pozwalając wierzyć, że takie ciało pozwoli stać się królową każdego

salonu w huku braw, zachwytów i błysku fajerwerków. Ostre cięcie jest niełatwą sprawą. Efekty nie dzieją się od razu – zdradziła Anella, określana jako najbardziej rozpoznawalna polska Barbie. Dumna z wizerunku, o który biją się zachodnie media, pokazując, że faktycznie tylko niebo jest granicą. Anella poszła na całość. Przy pomocy chirurga i litrów wpompowanego „plastiku” dopasowała się kształtem do ikony. Monstrualne usta, uniemożliwiające prawidłową artykulację, talia osy i niebotyczne szpilki na wychudzonych nogach szybko zaprowadziły ją na kanapy popularnych programów. Doradzała w „śniadaniówce”, wyjaśniała w „talk – show”, natychmiast stając się ekspertką od spraw wszelakich. Jej wystąpienia przyciągały widzów niczym magnes. Choć mało kto wiedział, o co chodzi, to gasił telewizor, wierząc, że wszystko teraz jest możliwe. W tej powadze i zainteresowaniu Anella nabierała wiatru w żagle, upewniając się, że wybór był strzałem w dziesiątkę. Misja znajdzie rzesze naśladowczyń, a jej piękno powinno być do podrobienia. Śpiewać każda może Najlepiej sprawdzone przeboje, a takie z pewnością są popularne kolędy. Czas świąt to okres wybaczania i miłości, więc karierę sióstr Godlewskich zaplanował najprawdopodobniej mistrz. Zaśpiewały i pokazały, co miały największego. Gdy tłum ochłonął, natychmiast oszalał, a siostry można było spotkać o każdej porze zawsze i wszędzie. Na plotkarskich portalach, w telewizji, na promocji w markecie i w popularnym radio, gdzie a’capella śpiewały ile sił w silikonowych piersiach. Szły jak taran, przekonując, że wreszcie nastał ich czas, w którym dzięki rozlicznym talentom świat z pewnością padnie im do stóp, a one wreszcie udowodnią mało życzliwym, że całkowicie pomylili się w ocenie. Sporo w tym racji, ponieważ internetowe zasięgi mówią same za siebie. W tym zakresie zazdrościć im może niejeden sławny aktor czy politycznie rozpoznawalna twarz. Lwice salonowe łączy jedno. Determinacja, jakiej pozazdrościć powinna zwykła śmiertelniczka. Stawiają na jedną kartę, przekonane o swoich kwalifikacjach i drzemiącym pod sercem potencjale. Wymagającym pewnie odrobiny inwestycji i poprawy, ale przecież kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Im marzy się schłodzony, w smukłym kieliszku odbijającym blask drogich żyrandoli. Nawet na jedną chwilę, którą spokojnie można uczynić wiecznością, bo przecież od czego jest internet i magia jego zasięgów.

MADEMOISELLE / 06/2018

73


jej MODA / rozmowa z projektantem

FURELLE

marka dla kobiet z charakterem

P

Do biznesu modowego weszła przypadkiem, od razu skacząc na głęboką wodę. Przez pięć lat prowadzenia firmy udało jej się stworzyć grono stałych klientek, które nieustannie się powiększa. Przychodzą, przymierzają, przerabiają na miejscu, a później siadają na kanapie szczęścia, aby porozmawiać i wypić kawę. O kulisach marki Furelle rozmawiamy z jej właścicielką – Izabelą Jałowiecką.

FOT. ARCH. PRYWATNE

Porozmawiajmy o najnowszej kolekcji. Jest bardzo klasyczna z domieszką ekstrawagancji. Ma pani rację, tą ekstrawagancją jest u mnie przede wszystkim kolor. Wyraźny, który odmładza i odświeża. Muszę jednak dodać, że marka Furelle rośnie razem z klientkami. To one wyznaczają kierunek, w którym zmierzamy.

Przeglądając kolekcję, widzę proste kroje biznesowe. Nie zauważyłam elementów romantycznych. Bo ich nie ma, chociaż przyznam, że czasami mi tego romantyzmu trochę brakuje. Kolekcja wygląda w taki sposób, ponieważ targetujemy ją do klientek powyżej 35. roku życia. Minimalizm, proste kroje, dopasowana talia…

74

MADEMOISELLE / 06/2018

Wywiad: Justyna Michalkiewicz-Waloszek

Nasza kobiecość nie polega na falbanach i kwiatach, ale na klasyce, dopasowaniu i materiałach wysokiej jakości. Kolekcja jest odpowiedzią na współczesne trendy, ale przykładamy dużą wagę do tego, aby nasze ubrania nie dezaktualizowały się po jednym sezonie. Marynarka kupiona trzy lata temu będzie nadal wyglądać dobrze. Na stronie internetowej marki możemy zobaczyć tylko niewielką część całej kolekcji… Tak, w tej chwili mamy ponad 390 fasonów w rozmiarach od 32 do 52. Na stronie jest natomiast widoczne może 20 proc. całości. Przyświecał mi taki zamysł, że wszystkie kolekcje mają być budowane jak klocki lego. Jeżeli klientka chce zmodyfikować konkretny model, korzystając np. z dołu od kombinezonu i z góry od sukienki, jesteśmy


w stanie to dla niej wykonać. Jest to jednak możliwe dopiero u nas w butiku. Kolekcje opieramy na pewnym kluczu kolorystycznym, więc można ją bez problemu przerabiać i modyfikować, a także – łączyć. Z jednej strony biznesowo, a z drugiej bardzo sportowo. W kolekcji pojawiły się bowiem bluzy. Niektóre w iście królewskim stylu, bo z napisem „I’m queen”. Nasze klientki ubierają się nie tylko na wielkie wyjścia czy do pracy, ale potrzebują również stroju weekendowego. Poza tym nie ma nic lepszego dla kobiety 35+ niż połączenie elegancji ze strojem sportowym. Ołówkowa spódnica, bluza i szpilki to trend, który sprawdza się w każdej sytuacji. Przy opisie pani kolekcji pojawia się słowo „nieoczywista”. Co nieoczywistego nas zaskoczy? Nieoczywisty jest sam kolor, a zaskakująca – każda następna kolekcja. Ubrania pokazujemy na jednej modelce i za każdym razem staramy się ją pokazać w zupełnie innej odsłonie. Klientka może zmieniać się tak, jak nasza modelka, która na każdej sesji wygląda zupełnie inaczej. Kobieta zmienną jest. Kolor faktycznie jest dość charakterny, ale pojawił się również pastel. To jest moim zdaniem zaskakujące i nieoczywiste… Uwielbiam kobiety w mocnych, wyraźnych kolorach. Gdy wchodzą zmęczone do naszego showroomu, kolor dodaje im energii. To poprawia samopoczucie i wygląd. Pastel natomiast jest odpowiedzią na zapotrzebowanie w określonych miesiącach. Maj rozpoczyna sezon na śluby, komunie i inne romantyczne uroczystości. W takich sytuacjach pastelowy róż wygląda niezwykle świeżo i elegancko. W innych natomiast – jestem zwolenniczką dodawania sobie energii za pomocą koloru. Polki bardzo często mają bardzo delikatny typ urody, więc kolor dodaje im charakteru.

To kwestia przypadku. Były możliwości ku temu, aby połączyć pracownię z butikiem, więc z tego skorzystaliśmy. Nie ma drugiego takiego miejsca w Polsce w centrum handlowym, które zapewnia dużą dostępność godzinową, gdzie można przyjść, kupić i od razu przerobić ubrania. Nasze projekty powstają żywo na klientce. Skracamy sukienki, zwężamy talie… To bardzo ważne. Sukienka za krótka lub za długa o dwa centymetry może bardzo niekorzystnie wpłynąć na całą sylwetkę.

FOT. MATERIAŁY PROMOCYJNE

Showroom marki Furelle, zlokalizowany w Katowicach w Silesia City Center, to nie tylko miejsce, w którym można zrobić zakupy. Klientki mogą zobaczyć, jak powstają ubrania, a także przerobić je na sobie.

MADEMOISELLE / 06/2018

75


jej MODA / rozmowa z projektantem

FOT. MATERIAŁY PROMOCYJNE

76

MADEMOISELLE / 06/2018


REKLAMA

Czy można u państwa zrealizować marzenie np. o sukience, której poszukujemy od lat? Oczywiście, że tak! Robimy suknie balowe, wizytowe, a także sukienki marzeń, o których pani wspomina. Kiedyś wspominała pani o planach uruchomienia kolekcji męskiej. Czy są nadal aktualne? Czasami panowie, którzy przychodzą z żonami, pytają o modę męską, ale myślę, że w najbliższym czasie nie jesteśmy w stanie tego zapewnić. To wymaga zorganizowania firmy od nowa. Weszłam do branży fashion przypadkowo. Dzisiaj, z perspektywy czterech lat, mając świadomość organizacji produkcji, wiem, ile pracy wymaga przygotowanie kolekcji damskiej. Chce skupić swoje siły na dalszym rozwoju marki dla kobiet, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Wspomniała pani o tym, że przygodę z modą zaczęła przypadkiem. Z wykształcenia jest pani ekonomistką oraz specjalistką ds. PR, oraz ds. Nieruchomości. Kiedy w pani życiu pojawiła się moda? Zawsze byłam zatwardziałą zakupoholiczką, a ponieważ pracowałam w reklamie, która wydawała mi się branżą dla młodych, zaczęłam szukać czegoś, co mogłoby mnie zatrzymać na dłużej. Wybrałam modę. Pomyślałam, że skoro jestem dobrym klientem i firmy odzieżowe tak dobrze ze mną żyją, to odwrócę strony. Z biegiem czasu okazało się, że trudniej na modzie zarabiać niż wydawać na nią pieniądze. Wierzę jednak, że kobiety coraz częściej będą przekonywać się do polskich marek, których produkty są jakościowo lepsze. Dzisiaj, mając kilkuletnie doświadczenie związane z tworzeniem ubrań, wiem, że nie chciałabym kupić nic, co pochodzi z kolekcji dużych koncernów odzieżowych. Te ubrania są po prostu złe jakościowo. Sama zdecydowanie wolę kupować mniej, ale rozsądniej. Czuję, że Polki też są na to gotowe. Siedzi pani na wyjątkowej kanapie. To mebel przywieziony z Francji, który podobno przynosi szczęście. To prawda. Mamy grono stałych klientek-przyjaciółek, które siadają na tej kanapie i poza tym, że piją kawę, rozmawiają ze sobą, nawiązują kontakty biznesowe. Kanapa została ochrzczona „szczęśliwą”, ponieważ to właśnie na niej nawiązują się piękne relacje, a większość problemów zostaje rozwiązana. Furelle stało się takim miejscem spotkań i kobiecego wsparcia…

MADEMOISELLE / 06/2018

77


jej MODA

Kolekcja: Furelle – Iza Święs Modelka: Martyna Rojek Zdjęcia: Matt Brown Mua & Hair: Anna Krzak Make-Up

With love TO COLOR 78

MADEMOISELLE / 06/2018


RS MADEMOISELLE / 06/2018

79


FOT. KAROLINA ORZECHOWSKA

jej MODA

80

MADEMOISELLE / 06/2018


Ubierz się jak

JESSICA ALBA 3.

2.

1.

6.

5.

4. 3. 1. 2. 3. 4. 5. 6.

OŁÓWKOWA SPÓDNICA Z PRZESZYCIAMI – POLSKI LOOK – 129,00 ZŁ RAMONESKA SKÓRZANA Z PASKIEM – SCHOTT N.Y.C. – 1633,80 ZŁ T-SHIRT – H&M – 22,90 ZŁ METALICZNE SREBRNE SZPILKI J.WOLSKI – ART BUT – 199,00 ZŁ KOPERTÓWKA – H&M – 69,90 ZŁ ZŁOTA BRANSOLETKA BETWEEN – YES – 1295,00 ZŁ

MADEMOISELLE / 06/2018

81


jej MIEJSCE / Aqua Spa & Saunarium Reda

Znajdź swój kawałek raju W AQUA SPA & SAUNARIUM REDA

M

iłośnicy gorących temperatur z pewnością znajdą coś dla siebie w Aqua Spa & Saunarium Reda. Nowoczesna strefa relaksu oferuje aż pięć saun, w tym największą w północnej Polsce saunę suchą.

FOT. MAT. PROMOCYJNE

Tekst: Magdalena Raczek

W królestwie saun Sauna Bursztynowa jest wykonana z jodły kanadyjskiej i może pomieścić aż 70 osób. Dwa piece, znajdujące się na środku sauny, tworzą niesamowity efekt rozprowadzania leczniczej pary przez saunamistrza. Gra świateł tworzy magiczny klimat i zapewnia błogi relaks.

FOT. MAT. PROMOCYJNE

Poza tym dostępne są:

82

MADEMOISELLE / 06/2018

Tradycyjna sauna fińska, gdzie temperatura sięga 110°C. Sesje w tej saunie korzystnie wpływają na pracę układu oddechowego oraz wzmacniają odporność organizmu.

Bardziej relaksacyjna sucha sauna solna, ze ścianą wykonaną z kamiennych brył solnych z Morza Martwego. Panuje w niej niższa temperatura niż w saunie fińskiej, bo 65°C. Dzięki temu osoby z wysokim ciśnieniem i skórą naczynkową również mogą oddać się relaksowi.

Sauna kaszubska – sucha sauna zewnętrzna, oscylująca w lokalnym klimacie, gdzie organizowane są relaksacyjne seanse z wykorzystaniem naturalnych olejków zapachowych.

Sauna leśna, gdzie temperaturze 70°C towarzyszy relaksujący zapach brzozy. Odbywają się w niej seanse z misami tybetańskimi, zapewniające głęboki relaks dla ciała i duszy.


sauny oraz wzmacnia i oczyszcza naszą skórę. Dodatkowo do takich seansów podajemy maski na twarz, ciało oraz włosy, a na koniec – aby jeszcze bardziej dopieścić i oczyścić skórę Pań – przeprowadzamy seans z peelingiem do ciała własnej roboty z ziołami, miodem, kawą, węglem aktywnym, olejkami naturalnymi. Wszystko w zależności do tego, co przyszykujemy w dany wieczór. Na pewno każda z Pań znajdzie tu dla siebie swój kawałek raju. Relaks, muzyka i wspaniałe seanse pozwolą odpłynąć i odprężyć się zarówno naszemu ciału, jak i duszy – zapewnia Dorota Pogorzelska.

Cogodzinne pokazy z olejkami Podczas pokazów, które prowadzone są co godzinę, wykorzystywane są naturalne olejki, które niosą mnóstwo korzyści dla naszego ciała – odprężają, niwelują stany zapalne skóry, korzystnie wpływają na układ oddechowy. Dodatkowe atrakcje Poza saunami, na terenie kompleksu, który jest połączony z Aquaparkiem, znajduje się także pomieszczenie do nacierania lodem, balia z zimną wodą, taras zewnętrzny oraz wypoczywalnia z widokiem na akwarium rafowe. Znajdziemy tu także łaźnię śródziemnomorską i łaźnię bałtycką. To w nich wspaniała para otuli nasze ciała kompozycjami zapachowymi oraz doskonale je nawilży i odmłodzi skórę. Strefa beztekstylna Świat saun w Aquaparku Reda jest strefą beztekstylną, co oznacza, że saunujemy bez stroju kąpielowego. Oczywiście możemy zakryć się ręcznikiem, chustą lub też pareo. Proste i jasne zasady pozwalają wszystkim na osiągnięcie stanu pełnego relaksu i cieszenia się nim jak najdłużej. – Chcemy zarażać wszystkich miłością do relaksu w saunach. Prozdrowotne warunki, które panują w saunarium, korzystnie wpływają na kondycję skóry oraz układ oddechowy. To najlepszy sposób, aby zadbać o siebie – zaznacza Dorota Pogorzelska, kierownik Aqua Spa & Saunarium Reda. Średnia temperatura w saunach waha się w granicach 95°C, a wilgotność dochodzi do 10%, dlatego zabronione jest korzystanie z nich w stroju. Rozgrzany materiał może poparzyć skórę oraz się odbarwić. Stroje kąpielowe zostawiamy więc w szafce, a okrywamy się delikatnymi tkaninami. Warto mieć ze sobą przynajmniej dwie duże, by swobodnie korzystać ze wszystkich saun, łaźni, groty lodowej i wypoczywalni. Imprezy saunowe

– W naszym saunarium zdecydowaliśmy się na organizację kobiecych wieczorów saunowych. Wówczas strefa jest udostępniona wyłącznie dla pań. Staramy się propagować poprawne nawyki saunowania, po to, by ich ciała czerpały jak najwięcej z saunowania. Podczas takiego wieczoru układamy specjalny plan seansów dedykowany płci pięknej. Przeprowadzamy je na naturalnych olejkach, co jeszcze bardziej potęguje działanie

FOT. MAT. PROMOCYJNE

Aqua Spa & Saunarium Reda to część kompleksu basenowego w Redzie. Funkcjonuje już kilkanaście miesięcy i od tego czasu prężnie się rozwija, dbając o wysoką kulturę saunowania oraz organizując nietuzinkowe imprezy saunowe. Możemy się tu oddać nocnemu saunowaniu, które połączymy z pływaniem w basenach. Do wyboru mamy także piwne wieczory w saunach oraz kobiece spotkania z zabiegami upiększającymi. Nowością są kobiece wieczory saunowe.

MADEMOISELLE / 06/2018

83


jej WNĘTRZE / WABI-SABI

WABI -SABI,

czyli „piękno w niedoskonałości”. NAJGORĘTSZY TREND 2018

FOT. BLOGMILKBLOG.COM

O 84

MADEMOISELLE / 06/2018

FOT. PLANETE-DECO.FR

statnie lata we wnętrzach to niemal absolutne królowanie stylów skandynawskich, włącznie z tymi najmodniejszymi – duńskim hygge (słowo to nie ma dosłownego tłumaczenia, oznacza stan umysłu, moment, gdy jesteśmy szczęśliwi, beztroscy i czujemy się bezpieczni) oraz szwedzkim lagom (czyli umiar – nie za dużo, nie za mało – oznacza życie skromne, w zgodzie z naturą).

Tekst: Magdalena Raczek


Wabi i Sabi

FOT. MARBLECHINA

W tym roku przyszła pora na wabi-sabi. To filozofia, przybyła prosto z Japonii, lansująca wszystko to, co niedoskonałe, nieidealne, naturalne, z przeszłością. Innymi słowy – prawdziwe i autentyczne, a nawet podniszczone. To akceptacja rzeczy takimi, jakie są. Filozofia ta wywodzi się z Chin i ma swoje korzenie w estetyce buddyzmu zen. Wabi oznacza surowość, ubóstwo, powściągliwość. To zadowolenie z prostych rzeczy, ascetyczny styl życia oraz duchowa droga. Sabi zaś to „pokrycie patyną czasu”. Całą nazwę, w luźnym tłumaczeniu, można określić jako „piękno w niedoskonałości”. Określa ona cechy takie jak: nietrwałość, pokorę, asymetrię i niedoskonałość.

FOT. MADABOUTTHEHOUSE

FOT. BOLIG MAGASINET

Chwilo, trwaj Możemy więc spokojnie odrzucić ciągłe dążenie do ideału i poświęcić chwilę na refleksję nad trwającą właśnie i mijającą chwilą obecną i jej pięknem. Bo wabi-sabi to akceptacja naturalnego cyklu dojrzewania i starzenia się. Wabi-sabi stawia na to, co naturalne, a przez to prawdziwe. Ceni kontakt z naturą. Dlatego we wnętrzach królować powinny stare, lekko zniszczone przedmioty „z duszą”, proste, skromne i surowe, a nawet te naruszone zębem czasu i używane.

MADEMOISELLE / 06/2018

85


FOT. NATHALIE JOLIE

FOT. BOISERIE & C.

FOT. MILO AND MITZY

Naturalne jest piękne W wabi-sabi wybieramy naturalne kolory ziemi, naturalne tkaniny i faktury. W cenie jest rzemiosło, drewniane meble (może po dziadkach, może ze sklepu z antykami), ręcznie robiona ceramika, organiczne materiały (stare drewno lub pochodzące z recyklingu, surowy kamień, len, bawełna, wiklina), przedmioty używane, którym przywracamy życie lub nadajemy nowe funkcje. W stylizacji wabi-sabi nie może zabraknąć rzecz jasna roślin, jednak z umiarem – pamiętajmy o japońskiej sztuce bonsai – małe jest piękne.

Prostota i funkcjonalność

FOT. MR PERSWALL

Japońskie, skromne rozwiązania aranżacyjne pozwalają ponadto utrzymać czystość i porządek. Wnętrza urządzone są w sposób prosty, ale także przyjazny, przytulny i funkcjonalny. Wystrój danego pomieszczenia skupia się bowiem przede wszystkim na jego funkcji. To dzięki temu zapanują prostota i umiar. Nadmiar i chaos są niemile widziane. Wnętrza wabi-sabi cechuje minimalizm, neutralność i nie ma w nich miejsca na krzykliwy design. Nie są to wnętrza prosto z katalogu. Ich siła polega na tym, że każde jest jedyne w swoim rodzaju, wyjątkowe, bo tylko nasze.

86

MADEMOISELLE / 06/2018



jej PODRÓŻ / We are here expedition

Magiczna Birma ZWANA MJANMĄ

W

Wielokrotnie podczas podróży słyszałyśmy, że najbardziej gorzką sprawą w podróżowaniu jest to, że wszędzie zostawia się kawałek serca. Niestety jest w tym dużo prawdy, a my wielokrotnie się o tym przekonałyśmy. W ciągu tych siedmiu miesięcy byłyśmy także w siedmiu krajach, niezliczonej liczbie miejsc, a w każdej pozostawiłyśmy cząstkę siebie. Byłyśmy nie tylko w wielu pięknych okolicach, ale – co najważniejsze – poznałyśmy wielu wspaniałych ludzi, których nie da się zapomnieć.

FOT. ARCH. PRYWATNE

Mjanma będzie mieć szczególne miejsce w naszych sercach i to za sprawą jednej wyjątkowej rodziny, którą poznałyśmy w Hpa An. Okazała nam wielką gościnność i otwartość, której się nie spodziewałyśmy. Birmańska Mama nie mogła się nadziwić, że Magda ma naturalnie niebieskie oczy, a Aśka kręcone włosy. Już przy pierwszym spotkaniu byłyśmy dla nich jak ludzie z innej planety. Posługiwaliśmy się jednak tym samym międzynarodowym językiem, czyli rękoma. Jak zawsze jadąc do nowego miejsca, nie oczekiwałyśmy zbyt wiele, a już na pewno nie tego, że będziemy zaproszone na obiad do birmańskiego domu. Ani tego, że miejscowe dziewczyny nauczą nas jak nakładać tradycyjny birmański makijaż – thanakę – i tego, że przedstawią nas swojemu 90-letniemu dziadkowi, który będzie nam dawał wskazówki, jak poprawnie medytować i myć zęby sodą z solą. A już na pewno nie spodziewałyśmy się, że na pożegnanie powiedzą nam, że ich dom jest naszym domem. Nie myślałyśmy o takich rzeczach przed wyjazdem. Nie myślałyśmy także i o tym, że po tych wszystkich miesiącach w drodze najcięższym bagażem, jaki będziemy dźwigać na naszych plecach, będzie bagaż pełen wspomnień, przepełniony historiami ludzi z różnych zakątków świata.

88

FOT. ARCH. PRYWATNE

MADEMOISELLE / 06/2018


Magda Sankiewicz i Joanna Górawska do podróży dookoła świata przygotowywały się około 3 lata. Pod nazwą We are here expedition, pracują jako wolontariuszki w różnych częściach świata.

Do Mjanmy wkroczyłyśmy z pewną nieufnością. Kraj od momentu przekroczenia tajlandzkiej granicy przywitał nas kurzem i śmieciami walającymi się po ulicach. To bardzo przypomniało nam miesiąc spędzony w Delhi. Jednak pomijając ten cały kurz, brud i czerwoną plwocinę, która potrafi być dosłownie na wszystkim, włączając w to psy, Mjanma to przede wszystkim piękno. Te widoki gór, jezior, świątyń skrytych w jaskiniach, po których chodzi się boso i najpiękniejszych zachodów i wschodów słońca, jakie do tej pory udało nam się oglądać. Po półrocznym życiu w Azji możemy niezaprzeczalnie stwierdzić, że Mjanma stała się naszym ulubionym krajem i skradła nasze serca w sposób całkowity.

FOT. ARCH. PRYWATNE

Czasami siedzimy wieczorami, wspominając te przeżyte miesiące i zastanawiamy się, czy aby na pewno to wszystko zdarzyło się naprawdę. I nawet w momentach, kiedy padamy na twarz po ponad 20-godzinnej jeździe niewygodnym autobusem, kiedy siedzimy pośrodku dżungli, dzieląc pokój z wielkim gekonem, natykając się wieczorami na skorpiony i ogromne pająki. Nawet wtedy uważamy, że ta podróż to najlepsze, co mogło się nam przytrafić w życiu. Czasem jednak i te wszystkie wspomnienia bywają lekko słodko-gorzkie, kiedy przypominamy sobie poznanych ludzi i chwile z nimi spędzone. Wiemy, że najprawdopodobniej do większości tych miejsc już nigdy nie wrócimy, nie wrócimy też do ludzi. Z drugiej jednak strony warto, choć na chwilę usiąść i zjeść obiad z lokalną rodziną, niż nie robić tego wcale, choćby nie wiadomo, jak potem się za nimi tęskniło. To właśnie dzięki takim chwilom i takim ludziom uczymy się pokory do świata i tego, że do pełni szczęścia potrzebne jest naprawdę niewiele.

FOT. ARCH. PRYWATNE

MADEMOISELLE / 06/2018

89


jej PODRÓŻ / Ewa Stachura

W Gruzji odnalazłam to, czego szukałam. ROZMOWA Z EWĄ STACHURĄ

K

iedy cztery lata temu wykrzyczała na szczycie Kazbeku, że po zejściu założy własną firmę i zostanie w Gruzji na stałe, nikt nie potraktował jej słów poważnie. Rok później otworzyła w niewielkiej, położonej u podnóża góry Kazbek, miejscowości Kazbegi agencję górską Mountain Freaks Mountain Travel & Adventure Agency. Ewa Stachura opowiada o przyjaźniach z Gruzinami, życiu w Gruzji i o tym, dlaczego warto się pospieszyć z przyjazdem do tego kraju. FOT. ARCH. PRYWATNE

Mieszka Pani w Gruzji, która od kilku lat należy do najpopularniejszych kierunków turystycznych wśród Polaków. Marcin Meller, współautor książki „Gaumardżos. Opowieści o Gruzji” wspomniał kiedyś na jednym ze spotkań autorskich, że powinniśmy się spieszyć z wyjazdami do tego kraju, bo gościnność Gruzinów wkrótce osiągnie swoje granice. Jak sytuacja ma się obecnie? Od czterech lat mieszkam w Gruzji na stałe i rzeczywiście zauważyłam przez ten czas bardzo wyraźną zmianę w stosunku Gruzinów do turystów. Jak się ona przejawia?

FOT. ARCH. PRYWATNE

Wywiad: Dominika Prais

90

MADEMOISELLE / 06/2018

Ważną tradycją gruzińską jest traktowanie gościa jako wysłannika Boga, którego należy przyjąć po królewsku. Dotychczas właśnie w taki sposób byli tu przyjmowani turyści – jak goście. Jednak ich wzrastająca liczba spowodowała, że zaczęli być postrzegani raczej jako klienci. Gruzini coraz częściej kalkulują – podnoszą ceny za noclegi, posiłki czy inne usługi. Jest to odczuwalne zwłaszcza w sezonie letnim w najpopularniejszych ośrodkach turystycznych. Trudno zresztą, żeby nie było – Gruzję


w zeszłym roku odwiedziło 6,5 mln turystów, w tym roku spodziewanych jest 8,5 mln, z czego 80% przyjeżdża do miejscowości, w której mieszkam, do Kazbegi. Fizycznie niemożliwe jest zatem ugoszczenie wszystkich po królewsku. Gruzja obrosła mitem kraju otwartego i gościnnego. Czy nie jest tak, że nastawienie Gruzinów do turystów zmieniło się pod wpływem roszczeniowej postawy tych drugich? Idzie Pani w bardzo dobrym kierunku. Na blogach możemy przeczytać wiele opisów Gruzji jako krainy baśniowej, w której ludzie żyją w szczęściu, radości, wiecznie siedzą przy winie i wznoszą toasty. Przyjeżdżający tu turyści oczekują właśnie takiej Gruzji, bo np. przeczytali w internecie, że w tym kraju tradycją jest rodzinna supra, na którą zaprasza się wszystkie napotkane danego dnia osoby. Nie dalej jak dzisiaj pewien mężczyzna zapytał mnie, gdzie w Kazbegi można się wprosić na prawdziwą gruzińską ucztę. Turyści oczekują zatem, że Gruzini przyjmą ich do swoich domów, czy przewiozą przez pół kraju, nie chcąc w zamian zapłaty, bo przecież zdążyli się przez ten czas już wystarczająco dobrze zaprzyjaźnić. Ich roszczeniowość dotyczy zatem nie tyle kwestii finansów, ile określonych przeżyć i emocji. Z jakim nastawieniem pojechała Pani po raz pierwszy do Gruzji? Nie miałam żadnego nastawienia – niewiele o tym kraju wcześniej wiedziałam i słyszałam, bo nie był wtedy jeszcze tak popularny, jak dzisiaj. Przyjechałam tu tylko po to, żeby wspiąć się na Kazbek – jedną z najwyższych gór w Gruzji i wyjechać. Myślę, że z podobnym planem udaje się do Gruzji większość turystów – chcą odpocząć, oderwać się od rzeczywistości i wrócić do domu. Niewielu decyduje się na pozostanie tu na stałe. Co skłoniło Panią do zamieszkania w Gruzji? Złożyło się na to wiele czynników, ale najważniejszym z nich byli ludzie, których spotkałam podczas mojego pierwszego pobytu w Gruzji. Za sprawą złej pogody musiałam długo czekać na wejście na Kazbek, mogłam dobrze poznać moich przewodników, Nikę i Dżabę oraz innych ludzi, którzy pracowali w bazie, gdzie czekałam na poprawę warunków atmosferycznych. Dziś są to dla mnie najbliższe tutaj osoby. Już od pierwszego dnia przekonywali mnie swoim zachowaniem, że chcę z nimi zostać. Otworzyli dla mnie swoje serca, mimo że nie rozumieli, dlaczego dziewczyna z Polski chce zamieszkać w małej wiosce w Gruzji na końcu świata. A ja po prostu nie mogłam i nie chciałam zostawić ludzi, dzięki którym czułam się tak dobrze, jak nigdy wcześniej.

Z czasem gruzińscy przyjaciele stali się Pani wspólnikami. Tak, wraz z Niką i Dżabą otworzyłam w Kazbegi agencję Mountain Freaks Mountain Travel & Adventure Agency. Dżaba do dzisiaj wspomina nasze wejście na Kazbek. Żartuje, że chyba zabrakło mi wtedy tlenu i już nie wiedziałam, co mówię, bo wykrzyczałam, że po zejściu założymy agencję górską. Udało się to osiągnąć po roku i jak na razie uznaję to za swój największy sukces zawodowy. Bardzo ważna jest dla mnie świadomość, że prowadzimy tę firmę nie tylko dla zysku, ale też, by być razem i robić coś fajnego. Myślę, że coś takiego mogło mi się przydarzyć tylko w Gruzji, bo tutaj wciąż od finansów ważniejsze są relacje. A to, że prowadząc agencję górską, mogę łączyć pracę z pasją, tym bardziej sprawia, że doceniam swoją obecną sytuację oraz moich wspólników, bez których nie byłoby to możliwe. Trudno było pogodzić polską mentalność z gruzińskim temperamentem? Zdecydowanie tak. My, Polacy jesteśmy znacznie bardziej europejscy, stąd niełatwo przychodzi nam zrozumienie gruzińskiej fantazji, szczególnie w takich sprawach jak biznes. Choć myślę, że dzięki temu, iż w Gruzji jest obecnie tak, jak kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu było w Polsce, udaje mi się dobrze dogadywać z moimi wspólnikami. To chyba też powód, dla którego Polacy tak chętnie przyjeżdżają do Gruzji. Przypominają im się czasy, kiedy człowiek był dla człowieka przyjacielem, sąsiadem, gościem, a nie tylko współpracownikiem, klientem czy szefem w korporacji. Budzi się w nas nostalgia, sentyment za tym, co minione? Zdecydowanie! Bardzo często słyszę od gości z Polski słowa, że czują się w Gruzji tak, jak w naszym kraju wiele lat temu. Udało się Pani założyć własny biznes w społeczeństwie zdominowanym przez mężczyzn. W Gruzji chyba nieczęsto się zdarza, by kobieta prowadziła firmę? To prawda, zwłaszcza tu w Kazbegi, gdzie patriarchat trzyma się w posadach szczególnie mocno w porównaniu z większymi miastami, jak choćby Tbilisi. Otwarcie przeze mnie agencji górskiej było zatem dużym wydarzeniem. Udało mi się to osiągnąć z pomocą moich wspólników, dla których prowadzenie działalności z kobietą (i to z Europy!) nie stanowiło problemu, a wręcz przeciwnie – było radością i zaszczytem. Jeżeli ktoś żartem komentował, że raczej powinnam wrócić do kuchni uczyć się robić chinkali, niż zajmować się firmą, to oni zawsze stawali w mojej obronie. Myślę, że początkowo większość ludzi w Kazbegi zakładała, że szybko zrezygnuję z prowadzenia agencji i wrócę do Polski. Chyba dopiero teraz, po czterech latach zro-

MADEMOISELLE / 06/2018

91


FOT. ARCH. PRYWATNE

jej PODRÓŻ / Kamila Kielar

zumieli, że traktuję mój biznes i pobyt tutaj poważnie i nie zamierzam opuszczać Gruzji. W otwarciu firmy pomogli Pani wspólnicy, ale pewnie też fakt, że pochodzi Pani z innego kręgu kulturowego, w którym kobieta na kierowniczym stanowisku nie jest zaskoczeniem. Na pewno. Zawsze, kiedy pojawiała się trudność natury mentalnej, kiedy żartowano, że kobiety nie powinny zajmować się biznesem, odpowiadałam „Rozumiem, że tak jest w Gruzji, ale pamiętaj, ja nie jestem stąd”. I o dziwo przyjmowano to ze zrozumieniem. Do dzisiaj zdarza mi się często zachowanie, które choć nie przystoi Gruzinkom, w moim przypadku nie jest odbierane negatywnie. Na początku zależało mi na tym, by w końcu przestano mnie traktować jak „dziewoszkę z Polszy”. Teraz patrzę na to inaczej i uznaję moje pochodzenie za rodzaj tarczy obronnej, która pozwala mi na podejmowanie pewnych działań w inny niż ogólnie przyjęty w Gruzji sposób. Czy Pani działalność wpływa na sposób myślenia Gruzinek? Nie są to duże zmiany, ponieważ Gruzja z całą pewnością nie jest jeszcze gotowa na rewolucję kobiet. Choć docierają do mnie pewne konkretne sygnały, że coś się zaczyna dziać i to oczywiście bardzo mnie cieszy. Na przykład całkiem niedawno jedna z moich gruzińskich koleżanek wyznała mi, że obserwując mnie, postanowiła poczekać z założeniem rodziny i pójść do pracy. Doszła do wniosku, że nie ma nic złego w tym, że kobieta spełnia się zawodowo, nie mając przy sobie męża i trójki dzieci. Trzeba tutaj dodać, że ta dziewczyna ma tylko dwadzieścia trzy lata. Jednak w Gruzji jest to już czas, kiedy powinno się zacząć poważnie myśleć o wyjściu za mąż i założeniu rodziny. Taka jest tradycja i oczekiwania społeczne.

FOT. ARCH. PRYWATNE

92

MADEMOISELLE / 06/2018

A czy jest coś, czego Pani nauczyła się od Gruzinek? Może niekoniecznie jest to coś, czego się nauczyłam, gdyż by nauczyć się czegoś od kogoś, to należy z tym kimś przebywać, obcować. W Gruzji podział na świat mężczyzn i świat kobiet to wciąż naturalny porządek rzeczy i fakt. Ja w Gruzji pracuję, prowadzę własną firmę, sama mieszkam, jestem niezależna i samodzielna. To powoduje, że bardziej wpisuję się w świat mężczyzn i to z Gruzinami, a nie z Gruzinkami, spędzam większość swojego czasu i mam bliższe relacje. Jest jednak coś, co obserwuję tutaj na co dzień – to stosunek Gruzinek do rodziny. Potrafią poświęcić siebie dla najbliższych. Mimo trudnych warunków życia i często jeszcze trudniejszej sytuacji osobistej, Gruzinki nie narzekają, a co więcej – pozostają dumne i silne. Gruziński model życia rodzinnego i sytuacja kobiet tutaj zdecydowanie nie jest czymś, czego chciałabym dla siebie, ale to szanuję i staram się wyciągać z tego lekcję dla siebie. Gruzja nauczyła mnie, że nie wszystkie różnice kulturowe można zrozumieć, a czasami trudno je nawet akceptować. Ale trzeba je szanować. Ma Pani w sobie coś z Gruzinki? Wielokrotnie zdarza mi się, że tutejsi mieszkańcy, dopóki nie zorientują się, że nie mówię bardzo dobrze po gruzińsku, biorą mnie za Gruzinkę i nie mogą uwierzyć, że pochodzę z Polski. Pod względem fizycznym jest więc we mnie na pewno coś z Gruzinki. A patrząc na moje związki z Gruzją metaforycznie? Też coś w tym musi być, bo chyba nie porozumiałabym się tak dobrze z lokalną społecznością. Łączy nas wspólna potrzeba bezinteresownego, opartego na przyjaźni i lojalności kontaktu z drugim człowiekiem. Wyjeżdżając z Polski, szukałam tego i udało mi się to odnaleźć właśnie w Gruzji.


MADEMOISELLE / 06/2018

93


jej MIEJSCE / hotele

J ej HOTEL OFERTA WAKACYJNA

94

FOT. ALEX BERTHA

MADEMOISELLE / 06/2018


HOTEL:

Tristan Hotel & SPA Czterogwiazdkowy Hotel Tristan w Kątach Rybackich na Mierzei Wiślanej zapewnia komfortowe warunki pobytu nawet dla najbardziej wymagających klientek. Zabiegi w hotelowym SPA, gdzie inspiracją jest siła natury, to znakomity sposób na regenerację. Godne uwagi są autorskie zabiegi oraz masaże z wykorzystaniem naturalnego bursztynu bałtyckiego i oleju arganowego. Relaks, wyciszenie, odprężenie i oczyszczenie – to wszystko zapewnia pobyt w basenach, saunach i grocie solnej. Adres: ul. Rybacka 17, Kąty Rybackie, tel. +48 55 26 72 600 www.tristan.com.pl

HOTEL:

Zamek Gniew**** W poszukiwaniu prawdziwego wytchnienia, w niebanalnej atmosferze historii i nowoczesności, nie trzeba podróżować po całym świecie. Wystarczy wyprawa do pobliskiego Gniewu i skorzystanie z oferty hotelowo-wypoczynkowej kompleksu Zamek Gniew. Luksusowe apartamenty wprost nawiązują do dawnych dziejów, zarazem zapewniając pełny komfort i wszelkie współczesne udogodnienia. Warto też skorzystać z oferty SPA i odnowy biologicznej, która zapewni bezcenny relaks. Adres: ul. Zamkowa 3, 83-140 Gniew +48 58 535 38 80 tel.kom: +48 666 010 394 recepcja@zamek-gniew.pl

HOTEL:

Willa Port Art & Business Hotel Willa Port w Ostródzie leży w samym sercu Mazur – krainy, która przyciąga swoim naturalnym pięknem i licznymi możliwościami relaksu, z dala od zgiełku codzienności. Na gości czekają komfortowe, klimatyzowane pokoje i apartamenty. Większość tarasów wyposażono w podwieszane kosze, dzięki którym wypoczynek jest jeszcze przyjemniejszy. W cenę pobytu wliczono bogate śniadanie oraz wstęp do strefy Wellness: basenu solankowego, jacuzzi, łaźni parowej i sauny fińskiej.

Adres: ul. Mickiewicza 17,14-100 Ostróda tel.: 89 642 46 00

MADEMOISELLE / 06/2018

95


Działo się...

DLA KOBIET

I URODZINY FANCYBRA W GDYNI 20 KWIETNIA 2018 SALON FANCYBRA W GDYNI W piątek 20 kwietnia wspólnie świętowaliśmy I urodziny salonu FancyBra w Gdyni, podczas którego w miłej, kameralnej atmosferze można było wznieść toast w doborowym towarzystwie. Tego wieczoru właścicielka salonu zapewniła klientkom nie tylko wyjątkowe oferty cenowe, ale również pokaz bielizny, konsultacje brafitting’u, słodki poczęstunek oraz doskonałą atmosferę. FOT. PIOTR ŻAGIELL

TURNIEJ OTWARCIA SEZONU LETNIEGO NA KORTACH SOPOCKIEGO KLUBU TENISOWEGO 20 MAJA 2018 SOPOCKI KLUB TENISOWY

FOT. PIOTR ŻAGIELL

W niedzielę 20 maja odbyło się uroczyste otwarcie sezonu letniego turniejów na kortach Sopockiego Klubu Tenisowego. Rozgrywki deblowe pań i panów po raz kolejny w ulubionej formule "Fast 4" przebiegły w radosnej atmosferze. Tenisowym zmaganiom klubowiczów towarzyszył zdrowy catering od firmy Healthy Day, degustacja wina oraz strefa relaksu Mademoiselle. Na uczestników czekały wyjątkowe nagrody, co jeszcze bardziej motywowało do zaciętej walki uczestników turnieju.

96

MADEMOISELLE / 06/2018


GALA MISS WYBRZEŻA 2018 – WIECZÓR Z MODĄ, PIĘKNEM I BIZNESEM 11 MAJA 2018 HOTEL HAFFNER W SOPOCIE W piątek 11 maja uczestniczyliśmy w Gali Miss Wybrzeża 2018, która odbyła się w Hotelu Haffner w Sopocie. Wieczór z modą, pięknem i biznesem, był wyjątkowym spotkaniem, szczególnie dla nas, gdyż wśród komisji sędziowskiej mieliśmy swoją redakcyjną reprezentantkę. Gościem specjalnym sopockiej gali była aktualna Miss Polski – Kamila Świerc, która osobiście wręczyła koronę zwyciężczyni konkursu. Wieczór uświetnił również występ wokalistki Paulli. Tytuł Miss Wybrzeża 2018 przyznano 19-letniej Anecie Żelaskowskiej z Pelplina. Serdecznie gratulujemy! FOT. KLAUDIA GROHS

MADEMOISELLE / 06/2018

97


DZIAŁO się

WIOSNA W BEAUTY MEDICAL 16 MAJA 2018 BEAUTY MEDICAL W GDYNI W środowe popołudnie 16 maja br. odbył się dzień otwarty w gabinecie Beauty Medical w Gdyni pod hasłem "Wiosna w Beauty Medical". Podczas spotkania na panie czekało wiele wiosennych atrakcji, takich jak konsultacje brafittingu, prowadzone przez właścicielkę Salonu Bielizny FancyBra, specjalna oferta rabatowa, konsultacje lekarskie i z trenerem personalnym, trening EMS oraz liczne niespodzianki i konkursy.

FOT. PIOTR ŻAGIELL

98

MADEMOISELLE / 06/2018


ART IN MINI. SZTUKA, KTÓRA PORUSZA 25 MAJA 2018 SALON MINI ZDUNEK W czwartkowy wieczór 24 maja 2018 r., w gdyńskim salonie MINI Zdunek przy ulicy Druskiennickiej 1A odbyła się prezentacja projektu ART IN MINI oraz wernisaż sztuki Filipa Kalkowskiego. Premierowe, nowe, kultowe MINI Hatch jest jeszcze szybsze, zadziorne i pełne frajdy. Uczestnicy tego wydarzenia mogli również odbyć jazdę próbną odświeżonym arcydziełem, dokładnie je obejrzeć i przekonać się o walorach samochodu. Filip Kalkowski to uznany artysta zespołu Art in Architecture, który jako gość specjalny zaprezentował swoja twórczość podczas premiery limitowanych, kolekcjonerskich modeli aut marki MINI. FOT. PIOTR ŻAGIELL


jej KOLPORTAŻ Gdańsk AAL TOURIST – ul. Wały Piastowskie 1 ABACOSUN SALON URODY – ul. Spacerowa 65 ABACOSUN- INSTYTUT URODY – ul. Partyzantów 3 ALABASTER – Aleja Grunwaldzka 102 ALEKSANDRA COSMETIQUE COIFEUR – ul. Szafarnia 11 AMBER BEAUTY KLINIKA – ul. Myśliwska 17A AQUARIUS FITNESS & WELLNESS – ul. Zygmunta Noskowskiego 17b AQUASTACJA – Aleja Grunwaldzka 411 ARCADIA SPA – ul. Na Piaskach 4 ARKON BISTRO – ul. Arkońska 6 ATELIER ANDRE – ul. Świętokrzyska 58 ATELIER DE BEAUTE – Aleja Grunwaldzka 409 AUCHAN – ul. Szczęśliwa 22 AURA – ul. Toruńska 15 AUTOORUNIA – ul. Starogardzka 22 BALTICA BEAUTY – ul. Partyzantów 8/103 BARBERSHOP – ul. Garncarska 7/8/9 BAZAR SMAKÓW – Aleja Grunwaldzka 411 BEAUTY DERM SPA – ul. Kapliczna 30 BELLEZZA STUDIO – ul. Władysława Cieszyńskiego 1C BELL STUDIO URODY – ul. Szeroka 119/120 BEST WESTERN BONUM HOTEL – ul. Sieroca 3 BEST WESTERN PLUS ARKON PARK HOTEL – ul. Śląska 10 BETTY BARCLAY – Aleja Grunwaldzka 141 BIO WAY – ul. Rajska 10 BIURO PODRÓŻ ITAKA – ul. Szczęśliwa 3 BLOOM BEAUTY SALON – ul. Jana Kilińskiego 4 BLUE SUN – ul. Konstantego Bergiela 4A/16 BMW BAWARIA MOTORS – Aleja Grunwaldzka 195 BMW ZDUNEK GDAŃSK – ul. Miałki Szlak 43/45 BOGNA HAIR DESIGN – ul. Szeroka 18/19 BOSA CLUB SLOW FASHION – Stary Rynek Oliwski 20 BRA N BEAUTY – ul. Żwirki i Wigury 4/19 BYTOM – Aleja Grunwaldzka 141 CAFE W – Aleja Grunwaldzka 82 CALYPSO – ul. Rajska 10 CAMILLE ALBANE PARIS – ul. Rajska 10 CENTRUM DERMATOLOGII LASEROWEJ EPI CENTRUM – ul. Władysława Pniewskiego 3 CENTRUM OKULISTYCZNE ARTLIFE – ul. Obrońców Wybrzeża 23 CITY MEBLE STREFA INSPIRACJI – Aleja Grunwaldzka 211 CITYMOTORS – ul. Jagiellońska 12a CLUB FRYZJERSKI ALTERNATIVE – Aleja Grunwaldzka 471 COSTA COFFEE – ul. Rajska 10 COSTA COFFEE – ul. Długi Targ 5 COSTA COFFEE – Aleja Grunwaldzka 141 COSTA COFFEE – ul. Złota Karczma 26 CZUPRYNKI CZESANIE & BRYKANIE – ul. Antoniego Słonimskiego 6 DALIA – ul. Kartuska 33 DARIUSZ DEGOWSKI- SALON FRYZJERSTWA ARTYSTYCZNEGO – ul. Jana Heweliusza 31 DELUX HAIR STUDIO ROBERT TEREFENKO – ul. Złota Karczma 26 DENTICO JOWITA ŻEBROWSKA-ZAKRZEWSKA – ul. Kołobrzeska 5/7 DIAMOND CLINIC – ul. Jana Heweliusza 22 DOM SUSHI – ul. Targ Rybny 11 DOUGLAS – ul. Kołobrzeska 41C DR PERNAK – Aleja Grunwaldzka 549 DRYWA SP. Z O.O. – ul. Kartuska 410 DWÓR OLIWSKI – ul. Bytowska 4 DWÓR PRAWDZICA – ul. Piastowska 198 EGOISTE STUDIA URODY – ul. Toruńska 15 ELEWATOR GDAŃSK HOSTEL – ul. Spichrzowa 19 EN VOGUE PERFECT HAIR – Aleja Grunwaldzka 79/81 EUROSTYL – ul. Leszczynowa 6 FALE LOKI KOKI – ul. Rajska 10 FAMILY DENTAL CARE – ul. Stajenna 5 FILHARMONIA BAŁTYCKA – ul. Ołowianka 1 FIT STACJA – Aleja Grunwaldzka 411 FITNESS KLUB SPÓJNIA – ul. Juliusza Słowackiego 4 FUNCLIMB – Aleja Grunwaldzka 411 GABINET KOSMETOLOGII COLLAGEN – ul. Migowska 72A GEOMETRIA PERFECT HAIR – ul. Młyńska 9/11C GOLDEN TULIP – ul. Piastowska 160 GOOD LUCK CLUB – ul. Orzechowa 7 GRYCAN LODY OD POKOLEŃ – Aleja Grunwaldzka 141 GUSTO DOMINIUM – Aleja Grunwaldzka 141 HERBACIARNIA JAHMAICA – ul. Obrońców Wybrzeża 23 HOLLAND HOUSE – ul. Długi Targ 33/34 HOTEL ALMOND – ul. Toruńska 12 HOTEL AMBER – ul. Powstańców Warszawskich 45 HOTEL BARTAN – ul. Turystyczna 9A HOTEL BEETHOVEN – ul. Beethovena 7 HOTEL GALION – ul. Stogi 20 HOTEL GDAŃSK – ul. Szafarnia 9 HOTEL GRAND CRU – ul. Rycerska 11-12 HOTEL HANZA – ul. Tokarska 6 HOTEL HILTON – ul. Targ Rybny 1 HOTEL IMPRESJA – ul. Tuwima 12 HOTEL KRÓLEWSKI – ul. Ołowianka 1 HOTEL LOGOS – ul. Jana Uphagena 28 HOTEL MARINA CLUB – ul. Szafarnia 10 HOTEL RADDISON BLU – ul. Długi Targ 19 HOTEL SADOVA – ul. Łąkowa 60 INGLOT – Aleja Grunwaldzka 141 INVICTA – ul. Rajska 10 JACQUES ANDRE HAIR & SPA – ul. Elżbietańska 9/10 KABATA MEDYCYNA RODZINNA – ul. Adama Mickiewicza 20A KASHMIR SPA – ul. Lawendowe Wzgórze 16 KAWIARNIA MODERN – ul. Złota Karczma 26 KAWIARNIA W STARYM KADRZE – ul. Grobla I 3/4 KIA INTERBIS – ul. Kartuska 408 KLIPS – ul. Bolesława Krzywoustego 24B KLIPS ANETA DOLNA – ul. Roalda Amundsena 7A KUCHARIA – ul. Antoniego Słonimskiego 6 LICENCJONOWANY GABINET KOSMETYCZNY GRACJA – ul. Startowa 8 LORENZO COLETTI – ul. Trzy Lipy 4/2 MABE CARE – ul. Szeroka 56/57 MAŁA KLINIKA – ul. Jacka Malczewskiego 51 MERCEDES BENZ WITMAN – Aleja Grunwaldzka 493 MK BOWLING – Aleja Grunwaldzka 82 MULIERES HAIR & BODY – ul. Czerwony Dwór 24 NADOBNE KOSMETOLOGIA FIZJOTERAPIA – Aleja Grunwaldzka 517 NAIL EXPRESS – ul. Rajska 10 NUMBER ONE HOTEL – ul. Jaglana 4 OFFICE BISTRO – ul. Jana z Kolna 11 ONE HARMONY SPA & WELLNESS CENTRE – ul. Jaglana 4 OPERA BAŁTYCKA – Aleja Zwycięstwa 15 OPTYK STUDIO 1242 – Aleja Grunwaldzka 141 OTWARTA GALERIA SMAKU – ul. Antoniego Słonimskiego 6 PATRIZIA ARYTON – Aleja Grunwaldzka 141 PERFECT MEDICA – ul. Kołobrzeska 63 PERIODENTIST – ul. Stanisława Moniuszki 4 PETITEPERLE – ul. Beniowskiego 51 PIJALNIA SOKÓW PESCA FRESCA – Aleja Grunwaldzka 82 PINKY STUDIO – ul. Wilanowska 4 PLUS DLA URODY – ul. Generała Kazimierza Sosnowskiego 1a POLMED – Aleja Grunwaldzka 82 POMELO BISTRO – ul. Ogarna 121/122 PORADNIA FLEBOLOGICZNA – ul. Partyzantów 27 POWERPIT – Aleja Grunwaldzka 229 PREMIUM FITNESS & GYM – ul. Cienista 30 PREMIUM MOTORS GROUP – ul. Reduta Żbik 4 PRIVE BEAUTY & HAIR – ul. Rajska 1 PROSTA KRESKA – Aleja Grunwaldzka 74/2 QUIRIS – ul. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego 12 RESTAURACJA AMBER SIDE – Plac Solidarności 1 RESTAURACJA CANIS MUSIC & WINE – ul. Ogarna 27 RESTAURACJA CZARNA OWCA BY LULA – ul. Chlebnicka 13/16 RESTAURACJA DWÓR KUŹNICZKI – ul. Wajdeloty 13 RESTAURACJA DZIKI GON – ul. Jaśkowa Dolina 114

100

MADEMOISELLE / 06/2018

RESTAURACJA LA FONTAINE – ul. Dyrekcyjna 2/4 RESTAURACJA LUCYNKA – ul. Joachima Lelewela 19a RESTAURACJA LULA FOOD & DRINK – ul. Norwida 4 RESTAURACJA MAJOLIKA – ul. Jana Uphagena 23 RESTAURACJA MERCATO – Targ Rybny 1 RESTAURACJA PANORAMA – ul. Wały Piastowskie 1 RESTAURACJA PAPIEROOVKA – Aleja Grunwaldzka 56 RESTAURACJA PATIO ESPANOL – ul. Tandeta 1/81 RESTAURACJA POBITEGARY – ul. Bitwy Oliwskiej 34 RESTAURACJA PUEBLO – ul. Kołodziejska 4 RESTAURACJA RITZ – ul. Szafarnia 6 RESTAURACJA SZAFARNIA 10 – ul. Szafarnia 10 RESTAURACJA TRATTORIA GUSTO – ul. Afrodyty 1 RESTAURACJA TRATTORIA LA CANTINA – ul. Dębinki 7D/1 RESTAURACJA VNS – Aleja Grunwaldzka 82 RESTAURACJA WERANDA – ul. Tuwima 12 RESTAURACJA ZAFISHOWANI – ul. Tokarska 6 RESTAURACJA ŻURAW – ul. Długie Pobrzeże 32 RETRO ATELIER WIESŁAWA HORN – ul. Stanisława Wyspiańskiego 20/2 SALON FRYZJERSKI EXCELLENTQ – ul. Rajska 1/5A SALON FRYZJERSKI EXCELLENTQ – ul. Jana Kilińskiego 4 SALON FRYZJERSKI MACIAS – ul. Kielnieńska 183 SALON FRYZJERSKI POINT – Aleja Grunwaldzka 57 SALON FRYZJERSKI QUIRIS – ul. Jana Heweliusza 15 SALON FRYZJERSKI QUIRIS – ul. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego 12 SALON KOSMETYCZNY MARYLA – ul. Jagiellońska 2 SHOCK – ul. Stary Rynek Oliwski 7 SIMPLE – Aleja Grunwaldzka 141 SKLEP NIKA EDYTA WOLLENBERG – ul. Jaśkowa Dolina 105 SMILECLINIC – ul. Karola Szymanowskiego 2 SO STAY HOTEL – ul. Kartuska 18 SPAMED – ul. Wały Piastowskie 1 STARY MANEŻ – ul. Juliusza Słowackiego 23 STREFA KOBIET – ul. Krzemowa 20 STUDIO 3 – ul. Bolesława Krzywoustego 1 STUDIO FRYZUR X – ul. Obrońców Wybrzeża 4B STUDIO TAŃCA ARTISTIC – ul. Juliusza Słowackiego 21 STUDIO TAŃCA SIEMANKO – ul. Krynicka 7 SUN CITY – ul. Kartuska 195A SUSHI 77 – ul. Długie Pobrzeże 30 SZKOŁA WELL JĘZYKI OBCE DLA CAŁEJ RODZINY – ul. Gospody 3B SZKOŁA YOGI ZOFII NETTER – ul. Zgody II 1 SZTUKA CZESANIA IKONA – Aleja Jana Pawła II 6F/2 TARANKO – Aleja Grunwaldzka 141 TARANKO – ul. Rajska 10 TARTA BUŁKA – ul. Żabi Kruk 10 TIGER GYM – Aleja Grunwaldzka 82 TRENDY HAIR FASHION – ul. Pańska 9/11 TRENDY HAIR FASHION – ul. Do Studzienki 7/2 TRU TRUSSARDI – Aleja Grunwaldzka 141 UMAM – ul. Szafarnia 11 UNDERGROUND FRYZJERSTWO KREATYWNE – ul. Letnia 9 VENUS – ul. Powoźnicza 19 VICTORIA CLINIC – ul. Jaśkowa Dolina 57 VOX MEBLE – ul. Jana Kilińskiego 4 WÓJCIK – ul. Rajska 10 YASUMI SPA – ul. Kminkowa 2/1 ZIELONY SPICHLERZ – ul. Bernarda Chrzanowskiego 38A Sopot BALTIQA DAY SPA – ul. Emilii Plater 1 BAŁTYCKA AGENCJA ARTYSTYCZNA BART – ul. Tadeusza Kościuszki 61 BEAUTY BOX HAIR&SPA – ul. Jana Sobieskiego 2/1 BEST WESTERN VILLA AQUA HOTEL – ul. Zamkowa Góra 35 CAFE FERBER – ul. Bohaterów Monte Cassino 48 CENTRUM OKULISTYCZNE BLIKPOL – ul. Jana Jerzego Haffnera 6 CENTRUM PIĘKNEGO CIAŁA – ul. Władysława Jagiełły 4 CROSSFIT – ul. 3 maja 69C DWOREK ADMIRAŁ – ul. Powstańców Warszawy 80 FAMILIA MARCO POLO – ul. Grunwaldzka 25 FILIŻANKA I KUBEK – ul. Emilii Plater 12 GAJA GABINET KOSMETYCZNY – ul. Oskara Kolberga 9 GESSLER RESTAURACJA “U KUCHARZY” – ul. Bohaterów Monte Cassino 60 HAIR STUDIO ANNA MACHAŁA – Aleja Niepodległości 648/1 HASTENS – Aleja Niepodległości 940 HOTEL BAYJONN – ul. Powstańców Warszawy 7 HOTEL BURSZTYN – ul. Emilii Plater 19 HOTEL EUROPA – Aleja Niepodległości 766 HOTEL FLAMING – ul. Emilii Plater 12 HOTEL HAFFNER – ul. Jana Jerzego Haffnera 59 HOTEL MIRAMAR – ul. Zamkowa Góra 25 HOTEL OPERA – ul. Stanisława Moniuszki 10 HOTEL REZYDENT – Plac Konstytucji 3 Maja 3 HOTEL SOFITEL – ul. Powstania Warszawy 12-14 HOTEL SOPOT MARRIOTT RESORT & SPA – ul. Bitwy pod Płowcami 59 HOTEL VILLA BALTICA – ul. Emilii Plater 1 JZ SALON FRYZJERSKI – ul. Generała Stanisława Fiszera 3 KAWIARNIA BACIO DI CAFFE – ul. Ogrodowa 2/1 KOSEDA – ul. Grunwaldzka 44 LA BAGATELA – ul. Tadeusza Kościuszki 14 MOUNT BLANC – ul. Bohaterów Monte Cassino 63 MYSTORY SOPOT APARTMENTS – ul. Powstańców Warszawy 53a NATfashion ROOM – Aleja Niepodległości 705 NG INSTYTUT KOSMETOLOGII – ul. Obrońców Westerplatte 2-4 OXO LUXURY SPA – ul. Grunwaldzka 94-96 POCIĄG DO… KAWA I BAJGLE – ul. Tadeusza Kościuszki 14 POMARAŃCZOWA PLAŻA – ul. Emilii Plater 19 PRZEDSZKOLE NIEPUBLICZNE A. ARNDT – ul. Księżycowa 3B RESTAURACJA AMICI – ul. Jana Kazimierza 2 RESTAURACJA AVOCADO FUSION – Plac Zdrojowy 1 RESTAURACJA BŁĘKITNY PUDEL – ul. Bohaterów Monte Cassino 44 RESTAURACJA FIDEL – ul. Powstańców Warszawy 6 RESTAURACJA GODDING – ul. Smolna 21 RESTAURACJA GRONO DI RUCOLA – ul. Generała Józefa Wybickiego 48 RESTAURACJA IMAGE – ul. Grunwaldzka 8 RESTAURACJA KLAKIER – ul. Zbigniewa Herberta 9 RESTAURACJA LAGUNA SMAKU – Plac Zdrojowy 2 RESTAURACJA M15 – Aleja Franciszka Mamuszki 15 RESTAURACJA PIASKOWNICA – ul. Powstańców Warszawy 88 RESTAURACJA PROJEKT 36 – ul. Obrońców Westerplatte 36 RESTAURACJA SECRETARIAT – ul. Polna 1 RESTAURACJA SEMPRE – ul. Grunwaldzka 11 RESTAURACJA STAR TEXAN – ul. Grunwaldzka 89 RESTAURACJA THE MEXICAN – ul. Bohaterów Monte Cassino 54 RESTAURACJA TOSCANA – ul. Grunwaldzka 27 RESTAURACJA U PRZYJACIÓŁ – ul. Polna 55 RESTAURACJA WAVE – ul. Powstańców Warszawy 10 SALON FRYZJERSKI IWONA – Aleja Niepodległości 801 SALON HALINA – Aleja Niepodległości 756 SALON SOPOT – Aleja Niepodległości 775/1 SHERATON SOPOT SPA – ul. Powstańców Warszawy 10 SOPOTEKA – ul. Tadeusza Kościuszki 14 STACJA SOPOT – ul. Władysława Jagiełły 3 STUDIO URODY EXPERT – Aleja Niepodległości 747 STYL SALON KOSMETYCZNY & FRYZJERSKI & PERFUMERIA – ul. Bohaterów Monte Cassino 46 TOTAL LOOK BY BUNNY THE STAR – ul. Powstańców Warszawy 10 UNIQUE CLUB & LOUNGE – Plac Zdrojowy 1 VILLA SEDAN – ul. Generała Kazimierza Pułaskiego 18-20 VILLA SENTOZA – ul. Grunwaldzka 89 WHISKEY ON THE ROCK – ul. Dworcowa 7 WHITE MARLIN – ul. Wojska Polskiego 1 WILLA MAREA – ul. Bolesława Chrobrego 38 YASUMI SOPOT INSTYTUT ZDROWIA I URODY – ul. Armii Krajowej 122C ZATOKA SZTUKI – Aleja Franciszka Mamuszki 14 ZIELARNIA SOPOCKA – ul. Podjazd 3 Gdynia ABACOSUN – INSTYTUT URODY – ul. Wielkopolska 168 AISA – SALON FRYZJERSKI – ul. Nowowiczlińska 35 AKADEMIA URODY OLIMP – ul. Cechowa 15

ARANŻER – Aleja Zwycięstwa 245/5 ATELIER FRYZJERSKIE BRZOZOWSKI PAWEŁ – ul. Kornela Makuszyńskiego 18 BEAUTY DERM SPA – ul. Świętojańska 139 BMG GOWOROWSKI – ul. Łużycka 9 BMW ZDUNEK GDYNIA – ul. Druskiennicka 1A BROWAR PORT – Bulwar Nadmorski im. Feliksa Nowowiejskiego 2 BY O LA LA – ul. Kazimierza Górskiego 2 BY THE WAY – ul. Świętojańska 130 CAFE MARIOLA – ul. Bolesława Prusa 24 CARTE D’OR – ul. Kazimierza Górskiego 2 CENTRUM MEDYCZNE DR KUBIK – ul. Antoniego Hryniewickiego 6C/9 CHRISTELLE – ul. Świętojańska 66 CLINICA MEDICA – ul. Montwiłła Mireckiego 11 COMO RISTORANTE – Aleja Zwycięstwa 256 CORNER CAFE – ul. Świętojańska 78A COSTA COFFEE – ul. Kazimierza Górskiego 2 COURTYARD MARRIOTT GDYNIA – ul. Jerzego Waszyngtona 19 CUKIERNIA DELICJE – ul. Kazimierza Górskiego 2 CZAS NA HERBATĘ – ul. Kazimierza Górskiego 2 DAN SEBASTIAN – ul. Kazimierza Górskiego 2 DAY SPA VITA’O – ul. Antoniego Abrahama 11 DEL MAR – Bulwar Nadmorski im. Feliksa Nowowiejskiego DOLCE VITA – Skwer Kościuszki 18 DOM CZEKOLADY – ul. Kazimierza Górskiego 2 DOUGLAS – ul. Kazimierza Górskiego 2 DOUGLAS – Aleja Zwycięstwa 256 DOUGLAS – ul. Świętojańska 53 DRYWA ADV – ul. Parkowa 2 DWA W JEDNYM – ul. Armii Krajowej ECO SALON URODY STYL – ul. Warszawska 20 ELIZABETH SUKNIE ŚLUBNE – ul. Świętojańska 116 EUREKA – Aleja Zwycięstwa 96/98 FANCYBRA – ul. Antoniego Abrahama 47/L2 FRYZJER DZIECIĘCY KOLOROWE CZUPRYNKI – ul. Gryfa Pomorskiego 54A/U2 GABINET BEAUTIFUL SKIN – ul. Świętojańska 57 HASHI SUSHI – ul. Przebendowskich 38 HOLISTIC CLINIC GDYNIA – Aleja Zwycięstwa 241/6 HOSSA – ul. Władysława IV 43 HOTEL KURACYJNY – Aleja Zwycięstwa 255 HOTEL RÓŻANY GAJ – ul. Józefa Korzeniowskiego 19d INGLOT – ul. Kazimierza Górskiego 2 INSTYTUT URODY AGATA PARTYKA – ul. Strzelców 1/4 JUSTINE – ul. Zygmunta Augusta 6/81 K&K WOJTANOWICZ – ul. Kcyńska 21A KANCELARIA EASY OCEAN – ul. Batorego 23/3 KAWIARNIA CAFE KLAPS – ul. Józefa Wybickiego 3 KAWIARNIA CONTRAST CAFE – Bulwar Nadmorski im. Feliksa Nowowiejskiego KLINIKA ORŁOWO – Aleja Zwycięstwa 241/11 LA PERLA EDYTA MOMOT – ul. Harcerska 5 LAGUNA MEDICAL – Plac Kaszubski 1 LILLIS COFFEE CAKE – Aleja Zwycięstwa 256 LOVE BY SANDRO – ul. Świętojańska 44 LOVEAT – ul. Świętojańska 107 LUX MED – ul. Morska 127 MANA DAY SPA – ul. Żwirki i Wigury 2A MANA MANA – ul. 3 Maja 20 MARCIANO GUESS – Aleja Zwycięstwa 256 MATHIAS HAIR DESIGN – ul. Antoniego Abrahama 74 MEDICODENT – ul. Powstania Styczniowego 23 MERCURY – Skwer Kościuszki 15 MODYDOM – ul. Świętojańska 72 MOSHI MOSHI SUSHI – ul. Jerzego Waszyngtona 21 MOUNT BLANC – ul. Kazimierza Górskiego 2 MÓJ DIETETYK – ul. Starowiejska 16/8 NABOGATO SUSHI BAR – ul. Świętojańska 95 NAYLA – ul. Parkowa 6 O’LA – ul. Pułkownika Stanisława Dąbka 338 O’LA – ul. Damroki 12 O’LA – SALON FRYZJERSKI ul. Starowiejska 42 OPTYK STUDIO 1242 – ul. Kazimierza Górskiego 2 PIZZERIA MĄKA I KAWA – ul. Świętojańska 65 PORADNIA DIETETYCZNA MEDICAGO – ul. Starowiejska 45/5 QUADRILLE – ul. Folwarczna 2 RESTAURACJA BARRACUDA – Bulwar Nadmorski im. Feliksa Nowowiejskiego 10 RESTAURACJA BRITANNICA STEKHOUSE – Aleja Zwycięstwa 255 RESTAURACJA CASA CUBEDDU BY DOMENICO – ul. Spółdzielcza 1 RESTAURACJA COZZI – ul. Władysława IV 49 RESTAURACJA ESPLENDIDOS – Aleja Zwycięstwa 243 RESTAURACJA GOOD MORNING VIETNAM – ul. Świętojańska 83 RESTAURACJA KREWETKARNIA – ul. Świętojańska 81/1 RESTAURACJA MAGIEL TOWARZYSKI – ul. Strzelców 1 RESTAURACJA MALIKA – ul. Świętojańska 69 RESTAURACJA MARIASZEK – ul. Spółdzielcza 1 RESTAURACJA LA VITA – ul. Antoniego Abrahama 80-86 RESTAURACJA NA MOLO PUCK – ul. Mikołaja Reja 5/5 RESTAURACJA OGNIEM I PIECEM – ul. Świętojańska 87 RESTAURACJA PANORAMA – Aleja Adama Mickiewicza 1/3 RESTAURACJA TOM’S DINER – ul. Świętojańska 47 RESTAURACJA TRIO – ul. Starowiejska 29/35 RESTAURACJA ZIELONY ROWER – Aleja Marszałka Józefa Piłsudskiego 32 SABAI JAI – ul. Starowiejska 35 SALON BRAŃSKI – Aleja Zwycięstwa 245/14 SALON FIRMOWY ANNA PIKURA – ul. Świętojańska 81 SALON FRYZJERSKI DOROTA – Aleja Zwycięstwa 256 SALON FRYZUR MAZAYE – ul. Mylna 1 SALON LEXUS – Aleja Zwycięstwa 241/3 SALON NATURA – ul. Waleriana Szefki 9D SALONY URODY LE SOURIRE – ul. Bosmańska 118 SAMSONITE VALENTINI – Aleja Zwycięstwa 256 SELFIE STORE / BYOLALA – ul. Kazimierza Górskiego 2 SIMONA – ul. Zofii Nałkowskiej 22/3 SIMPLE – ul. Kazimierza Górskiego 2 STARBUCKS – ul. Kazimierza Górskiego 2 STUDIO ANNY LISEWSKIEJ & INSTYTUT URODY DERMATICA – ul. Cechowa 21 STUDIO FIGURA – Aleja Zwycięstwa 220 STUDIO FRYZUR HONORATA BRODOWSKA – ul. Gryfa Pomorskiego 52/13 STUDIO HANNY ZYGUŁA – ul. Żwirki i Wigury 7 STUDIO URODY LOOK – ul. Leona Staniszewskiego 15/3 SUNLOOX – ul. Kazimierza Górskiego 2 TARANKO – Aleja Zwycięstwa 256 TEATR GDYNIA GŁÓWNA – Plac Konstytucji 1 TOTAL LOOK BY BUNNY THE STAR – ul. Świętojańska 61 TRU TRUSSARDI – Aleja Zwycięstwa 256 WILLA BRYZA – ul. Mikołaja Kopernika 84 ZAFFIRO – Aleja Zwycięstwa 256 Okolice DENTAL PLANET – Borkowo, ul. Współczesna 1Ł GABINET KOSMETYCZNY ARKESIA – Rumia, ul. Dąbrowskiego 24a/4 GABRIEL SALON URODY – Pruszcz Gdański, ul. Wita Stwosza 14s/4 HANLO DOM – Starogard Gdański, ul. Lubichowska 8 NEMEZIS – Borkowo, ul. Współczesna 1L PARKIET STARK – Kartuzy, ul. Jana Kochanowskiego 3B PARKIET STARK – Miszewo, ul. Gdyńska 99 PRACOWNIA FRYZUR PIOTR PIEPER – Kowale, ul. Zeusa 82/U4 RESTAURACJA POUSADA KUMAKI – Bąkowo, ul. Wieczornych Mgieł 21 RESTAURACJA Z IKRĄ – Pruszcz Gdański, ul. Feliksa Stamma 2 VILLA ZAGÓRZE – Rumia, ul. Jana III Sobieskiego 21 Pozostałe APARTAMENTY CZERWONE ŻAGLE – Chłapowo, ul. Sobótki 14 DOLINA CHARLOTTY RESORT & SPA – Słupsk, Strzelinko 14 HOTEL ASTOR – Jastrzębia Góra, ul. Rozewska 38 HOTEL SPA DOM ZDROJOWY – Jastarnia, ul. Tadeusza Kościuszki 2A HOTEL WILLA ZŁOTA – Karwia, Aleja Wojska Polskiego 19 KLINIKA KOSMA KAMILA KOSKA-MACH – Bytów, ul. Generała Ludwika Mierosławskiego 34 KOZI GRÓD – Pomlewo, ul. Leśników 3 STUDIO FRYZUR MARIUSZ SZYMOJKO – Piaseczno, ul. Julianowska 68d PROFI-LINGUA – Warszawa, ul. Aleje Jerozolimskie 96 TRISTAN HOTEL – Elbląg, ul. Niska 2/C-26




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.