Voyage 12/2013

Page 1

NUMER 12/185 GRUDZIEŃ 2013

PODRÓŻE / KULINARIA / DOBRE ŻYCIE

JAMAJKA DZIKA PRZYJEMNOŚĆ

ANGLIA HAFCIARKI Z PAŁACU HENRYKA VIII

JEROZOLIMA JEDYNE TAKIE MIASTO

SENEGAL PLAŻE JAKICH NIE ZNACIE

BIAŁOWIEŻA APETYCZNY RELAKS W GŁUSZY

UWAGA! KONKURS DO WYGRANIA ATRAKCYJNY WYJAZD DLA DWÓCH OSÓB NA SAMOS SPONSOR ITAKA




| OD REDAKCJI |

VOYAGE MAGAZYN O PODRÓŻACH ZESPÓŁ REDAKTOR NACZELNA I DYREKTOR ARTYSTYCZNA Agata Jankowska ZASTĘPCZYNI REDAKTOR NACZELNEJ Joanna Tyczyńska SEKRETARZ REDAKCJI Katarzyna Szczerbowska REDAKTOR Dariusz Klimczak FOTOEDYTORKA Katarzyna Dobrowolska-Batyra GRAFIK Małgorzata Żaba-Ćwieluch ASYSTENTKA REDAKTOR NACZELNEJ I KOREKTORKA Joanna Kuczara STALI WSPÓŁPRACOWNICY Anna Janowska, Bartek Kaftan, Artur Kot, Emil Marat, Monika Motor, Joanna Pawełczak, Agnieszka Rodowicz, Marian Sadkowski, Marta Sapała, Paulina Stolarek, Piotr Tyczyński, Julia Zabrodzka, Agnieszka Zieniuk, Błażej Żuławski, Radosław Żydonik REKLAMA VOYAGE tel. +48 22 421 13 30, faks: +48 22 421 13 33 DYREKTOR Monika Wdowiak e-mail: monika.wdowiak@marquard.pl ZASTĘPCA DYREKTORA Karolina Weigel ZESPÓŁ Anna Dylicka, Kinga Hojarczyk, Marlena Stasiak, Anna Kowalska REDAKCJA ul. Wilcza 50/52, 00-679 Warszawa, tel. + 48 22 421 12 13 www.voyage.pl, e-mail: redakcja@voyage.pl PRENUMERATA na: www.sklep.marquard.pl WYDAWNICTWO MARQUARD MEDIA POLSKA Sp. z o.o., ul. Wilcza 50/52, 00-679 Warszawa, tel. +48 22 421 10 00, faks: +48 22 421 11 11, e-mail: info@marquard.pl PREZES ZARZĄDU/WYDAWCA Alicja Skrzypczak

Kolejne miejsce uczy cierpliwości. Powoli i z wielką precyzją wyszywa swoją opowieść o minionej potędze Zjednoczonego Królestwa. To szkoła haftu mieszcząca się w Hampton Court, dawnym pałacu Henryka VIII pod Londynem. Tutaj w porze zajęć ławki wypełniają się uczennicami pochylonymi nad pracą: gorliwymi, skupionymi, ale niepozbawionymi młodzieńczej radości. Tu nie premiuje się indywidualizmu, nie liczy na szybki efekt, cały wysiłek idzie w stworzenie spójnej, kunsztownej całości. Czy to zajęcie niedzisiejsze, a może jak najbardziej aktualna odpowiedź na pośpiech i powierzchowność codzienności? („Pałacowe wątki”) Wreszcie chińskie miasto Chongqing, które ma ambicje zostać największą metropolią świata i zrobi wszystko, żeby o historii zapomnieć, a nawet więcej – całkowicie jej zaprzeczyć. Tam liczy się tylko przyszłość, nowoczesność („Nie oglądaj się teraz”). W grudniowym „Voyage” opowiadamy wiele historii, ale te trzy miejsca na swój indywidualny sposób mierzą się z upływem czasu.

AGATA JANKOWSKA REDAKTOR NACZELNA

WICEPREZES ZARZĄDU/DYREKTOR FINANSOWY Tomasz Gwiazda MANAGER DS. WYDAWNICZYCH Edyta Piecyk REKLAMA DYREKTOR Julita Ziółkowska KIEROWNIK SEKRETARIATU DZIAŁU REKLAMY Beata Moch MARKETING MARKETING SENIOR BRAND MANAGER Małgorzata Dumin DYSTRYBUCJA DYREKTOR DYSTRYBUCJI Artur Grabowski PRODUKCJA I STUDIO FOTO DYREKTOR Adam Kaczyński ZASTĘPCY DYREKTORA DS. PRODUKCJI Krzysztof Główczyński, Iwona Włodarska-Śliwka SPECJALISTKA DS. PRODUKCJI Barbara Stykowska STUDIO FOTO Marcin Klaban, Monika Wrzesińska KOORDYNATOR DZIAŁU PRODUKCJI Katarzyna Wiechecka WYDANIA CYFROWE REDAKTOR PROWADZĄCY Daniel Biernacki GRAFIK Paweł Jabłoński NOWE MEDIA DYREKTOR Daniel Kaczmarek ZASTĘPCA DYREKTORA Rafał Olejarz Marquard Media Polska jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, zarejestrowaną w Sądzie Rejonowym dla M. St. Warszawy w Warszawie, XII Wydział Gospodarczy KRS, pod numerem 0000004199 Zarząd: Alicja Skrzypczak (Prezes), Tomasz Gwiazda (Wiceprezes), Peter Brase Kapitał zakładowy: 23 124 000,00 zł Voyage jest zastrzeżonym znakiem towarowym Marquard Media International Inc. MARQUARD MEDIA POLSKA wchodzi w skład grupy wydawniczej MARQUARD MEDIA Polska: CKM, Playboy, Voyage, Cosmopolitan, JOY, SHAPE, HOT MODA, Harper’s Bazaar Niemcy: SFT, WIDESCREEN, PC GAMES, PCG HARDWARE, PC ACTION, BUFFED, X3, PLAY 3, GAMES & MORE, GAMES AKTUELL, N-ZONE, Węgry: JOY, InStyle, CKM, Shape, Éva, Playboy Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i fotografii oraz zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych materiałów. Za treść reklam redakcja nie odpowiada. Znak towarowy Voyage zarówno pod względem słownym, jak i graficznym jest chroniony prawnie i używanie go w celu oznaczenia własnego towaru przez kogokolwiek bez porozumienia z wydawcą jest bezprawne. Sprzedaż aktualnych i archiwalnych egzemplarzy po cenie niższej niż detaliczna, ustalona przez wydawcę, jest nielegalna i grozi odpowiedzialnością karną. Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione.

PRENUMERATA I SPRZEDAŻ EGZEMPLARZY ARCHIWALNYCH: Marquard Media Polska Sp. z o.o., ul. Wilcza 50/52, 00-679 Warszawa, Dział Dystrybucji: tel. +48 22 421 14 21, dystrybucja@marquard.pl, Nr rachunku prenumeraty: BANK BPH S.A. O/Warszawa, 75106000760000321000169556

Poczta (kraj) w urzędach pocztowych na terenie całego kraju lub bezpośrednio u listonoszy. Terminy przyjmowania przedpłat: do 25.11 (od pierwszego kwartału następnego roku) do 25.02 (od II kwartału) do 25.05 (od III kwartału) do 25.08 (na IV kwartał). Szczegółowe informacje i reklamacje w urzędach pocztowych właściwych dla miejsca zamieszkania. RUCH S.A. (kraj): zamówienia na prenumeratę przyjmują Zespoły Prenumeraty właściwe dla miejsca zamieszkania klienta, www.prenumerata.ruch.com.pl . RUCH S.A. (zagranica): informacji o warunkach prenumeraty i sposobie zamawiania udziela RUCH S.A. Biuro Kolportażu – Zespół Obrotu Zagranicznego, ul. Annopol 17a, 03-236 Warszawa, tel. +48 22 693 67 75, +48 22 693 67 82, +48 22 693 67 18, www.ruch.pol.pl, infolinia prenumeraty: 801 443 122, koszt połączenia wg taryfy operatora.

DRUK Quad/Graphics Europe Sp. z o.o., ISSN 1505-0882, Copyrights: MMP SP. Z O.O. 2013

OKŁADKA: RICK ELKINS/GETTY/FPM (WODOSPADY W OKOLICACH OCHO RIOS NA JAMAJCE) FOT.: MARCIN KLABAN/STUDIO MMP

W jednym z opowiadań izraelskiego pisarza Etgara Kereta niezapowiedzianie otwiera się przejście graniczne pomiędzy ziemią a piekłem i jak to zwykle w takich przypadkach bywa, rozkwita handel, znajomości zacieśniają się, a nawet rodzą się miłości. Interesy z diabłem – owszem, ale także normalne życie. W Jerozolimie, mieście uwikłanym w politykę i religię, historia dzieje się tu i teraz, na oczach mieszkańców i odwiedzających ją turystów. To miasto poganiane przez historię, od której nie ma ucieczki, można tylko się w niej zanurzyć i napisać swój prywatny rozdział („Miasto kluczy”).


| W NUMERZE | Pustynia Negew w Izraelu Zdjęcie Paweł Figurski

PODRÓŻE Z KLUCZEM Sekretne ogrody Marrakeszu ZATRZYMAJ SIĘ Widoki na koniec świata

ANGLIA Pałacowe wątki WŁOCHY Smak nart JEROZOLIMA Miasto kluczy

TO NAM SIĘ PODOBA Pudełko złapane w sieć

SZCZAWNICA Śnieżna kuracja

PRACE RĘCZNE Pająk świąteczny

NORYMBERGA Słodkie oczekiwanie

DOBRE ŻYCIE Mozaika

CHINY Nie oglądaj się teraz

SENEGAL Wybrzeże innych atrakcji

BIAŁOWIEŻA Duch lasu

ROZMOWA Joanna Bator: Opowieści z drobiazgów JAMAJKA Wszystkie odcienie zieleni JAMAJKA PRZEPISY KULINARNE Homar dla każdego

ZE SMAKIEM Biała czekolada: Emancypantka DZIEJE SIĘ TERAZ Tańczy debeł, niedźwiedź, strzępiosz


| PODRÓŻE Z KLUCZEM |

Sekretne ogrody Marrakeszu NIE KOJARZY SIĘ Z MIASTEM OGRODEM. TYMCZASEM WYSTARCZY TYLKO DOBRZE POSZUKAĆ, BY ZA MURAMI ODNALEŹĆ ZIELONE OAZY MARRAKESZU.

1. Ogród hotelu Ksar Char-Bagh w La Palmeraie

2.

Kameralny ogród (fot. 2) z szemrzącą fontanną i ścieżkami wykładanymi kafelkami zajmuje ocienione podwórze. www.riadkaiss.com

W SERCU MIASTA W Medynie, tuż koło tętniącego życiem przez całą dobę symbolu Marrakeszu, placu Dżemaa el-Fna, kryje się hotel Riad Kaiss. To jeden z najstarszych domów – pełen rękodzieła i marokańskiej sztuki.

PERŁA YVESA SAINT LAURENTA Jardin Majorelle od zniszczenia ocalił słynny projektant mody YSL, który w 1980 roku kupił piękną willę w stylu mauretańskim (fot. 3, 4). Wybudował ją ponad 60 lat wcześniej – i ubrał w odcienie

3.

4.

indygo, głębokiego błękitu, turkusu, czerwieni i słonecznej żółci – inny francuski artysta, malarz Jacques Majorelle, który przyjechał do Maroka i zauroczony Marrakeszem postanowił zostać w nim na stałe. Swój dom otoczył zaprojektowanym przez Paula Sinoira ogrodem w stylu art déco. Rosną tu m.in. bambusy, 400 odmian palm, 1800 gatunków kaktusów. Obecnie można go zwiedzać codziennie, jak również znajdujące się na terenie ogrodu Muzeum Sztuki Islamskiej (Musée d’Art Islamique), z biżuterią, naczyniami i meblami, założone przez YSL i jego przyjaciela, biznesmena Pierre’a Bergé. www.jardinmajorelle.com NAJSTARSZY Jest pod Marrakeszem ogród bardzo wiekowy:

La Palmeraie – gaj 150 tysięcy drzew palmowych. Według legendy wyrosły one w XI wieku, po tym jak obozujący pod miastem żołnierze z nudów pluli wokół pestkami daktyli. I choć przetrwały tyle wieków, nie wiadomo, czy przetrwają najbliższy, bo są dziś łupem dla deweloperów, otaczających Marrakesz hotelami (fot. 1) i polami golfowymi. A zieleń jest tu w cenie. PO NOWEMU Nowoczesne ogrody organiczne stworzył pod miastem botanik Gary Martin, który wraz z żoną prowadzi hotel Jnane Tamsna. Pokrywają one niemal dziewięć hektarów i nie tylko zachwycają, ale też żywią, dając zioła, oliwki i owoce. www.jnane.com

TEKST: ANNA JANOWSKA FOT. A. JANOWSKA (2), MAT. PRASOWE

Sztuka budowania sekretnych ogrodów jest równie długa, jak islamska tradycja nakazująca strzec prywatności przed wścibskimi oczami.



Widoki na koniec świata DALEKIE CHILE, DZIKA PATAGONIA, MIEJSCE Z MARZEŃ. POWSTAŁ TUTAJ HOTEL, KTÓREGO GŁÓWNYM CELEM WYDAJE SIĘ ZWRÓCIĆ SPOJRZENIA GOŚCI NA ZEWNĄTRZ – NA NIEZRÓWNANĄ PANORAMĘ TORRES DEL PAINE.

WWW.TIERRAPATAGONIA.COM

Wiatr wieje tam, gdzie chce. Wiruje wokół ośnieżonych szczytów, rozpędza się nad taflą jeziora, szumi w suchych trawach. Czasami przynosi również natchnienie. U wrót Parku Narodowego Torres del Paine w chilijskiej Patagonii – skąd roztacza się obłędny widok na akwen Lago Sarmiento oraz górski masyw, pełen

poszarpanych iglic i kamiennych wieżyc – trio architektów z pracowni Cazú Zegers Arquitectura zaprojektowało hotel o sugestywnej, choć nieoficjalnej nazwie Viento. Wiatr. Budynek jest długi, jednocześnie przysadzisty i zwiewny. Jego płynna forma wyrasta organicznie z pejzażu. Przypomina

TEKST: JOANNA I PIOTR TYCZYŃSCY FOT.: MAT. PRASOWE

| ZATRZYMAJ SIĘ |

prehistoryczną skamielinę – szkielet zwierzęcia, który w tym miejscu dokonał żywota i stopił się z podłożem. Albo bruzdę, wyrzeźbioną w piasku przez podmuchy wichru. Pomieszczenia hotelowe zostały rozplanowane wzdłuż esowatych linii, tworząc dwa uzupełniające się skrzydła. Pawilon wykończono na zewnątrz i w środku drewnem lenga, czyli pochodzącą z południowych Andów buczyną. Nadało to całości szczególną kolorystykę, ciepłą i zarazem srebrzystą, typową dla wysmaganych wiatrem drewnianych domów. Trudno o projekt bardziej zespolony z naturą. Choć wnętrza hotelu Tierra Patagonia (to już nazwa obowiązująca) urządzono z umiarem, w środku jest wyjątkowo przytulnie. Każdy wędrowiec, którego wytargał za uszy patagoński wiatr, z rozkoszą korzysta z drewnianego schronu. Lub nawet więcej – zanurza zmęczone ciało w basenie (w hotelu działa także luksusowe spa). A panorama, oddzielona od wnętrza wielkimi taflami szkła, nie ma sobie równych. Pogoda płata tutaj figle. Chmury pędzą przed siebie, grożąc burzą, a potem uciekają, odkrywając krystaliczny błękit nieba. Torres del Paine raz po raz nikną we mgle i wracają w pełnej chwale, roziskrzone słońcem. Takiego końca świata – jak nazywają to miejsce niektórzy miejscowi – można tylko pozazdrościć.



| TO NAM SIĘ PODOBA |

| TO NAM SIĘ PODOBA |

Betonowe żebrowanie to więcej niż konstrukcja budynku – pełni funkcję dekoracyjną, zwłaszcza w połączeniu z wyrazistym rysunkiem światła i cienia

Pudełko złapane w sieć AŻUROWA SKÓRA BUDYNKU MARSYLSKIEGO MUZEUM CYWILIZACJI EUROPY I MORZA ŚRÓDZIEMNEGO FILTRUJE ŚWIATŁO, DRGA I POŁYSKUJE JAK OTACZAJĄCA WODA, TWORZĄC MIGOTLIWY, TROCHĘ ABSTRAKCYJNY WIDOK. RODEM Z KOMPUTEROWEJ WIZUALIZACJI LUB ARABSKIEJ NOWOCZESNEJ BAJKI. tekst Agnieszka Rasmus-Zgorzelska

Marsylia to ojczyzna zupy rybnej bouillabaisse i kulturowy tygiel śródziemnomorski. Marsylia to drugie co do wielkości miasto Francji i drugi port Europy. Marsylia to także Europejska Stolica Kultury 2013. Przyznanie tego tytułu pociągnęło za sobą gwałtowną mobilizację sił i funduszy miejskich – tak aby sprostać wyzwaniu, zorganizować jak najlepszy program wydarzeń kulturalnych, wznieść spektakularne gmachy użyteczności publicznej

albo przynajmniej właśnie wtedy je otworzyć. Z takiej szalonej gonitwy pozostaje zazwyczaj kilka ciekawych muzeów, galerii, filharmonii, oper. Tak było również tym razem. Muzeum Cywilizacji otwarto 7 czerwca 2013. Jego misją jest podkreślenie prawdziwej tożsamości Marsylii – miasta francuskiego, ale od wieków słynącego z otwartości na cudzoziemców oraz wpływy innych kultur. Porównanie muzeum do garnka zupy

bouillabaisse, przygotowywanej z różnych gatunków ryb i warzyw, nie jest przypadkowe. Kolekcja została zaaranżowana tak, by połączyć wiele wątków składających się na wspólną historię krajów i narodów śródziemnomorskich. To opowieści o włoskiej mafii, prawach kobiet, wojnie w Sarajewie, rolnictwie na południu Europy. Jednak – jak to z ikonami architektury bywa – choć zawartość można przewidzieć, pudełko,


| TO NAM SIĘ PODOBA |

MUZEUM CYWILIZACJI EUROPY I MORZA ŚRÓDZIEMNEGO TO JEDNO Z TYCH MUZEÓW, DO KTÓRYCH ARCHIPODRÓŻNIK BĘDZIE JECHAŁ PRZEZ PÓŁ EUROPY. NIEKONIECZNIE NA WYSTAWĘ CZASOWĄ CZY DLA KOLEKCJI EKSPONATÓW. DLA SAMEGO BUDYNKU – JEGO ROZRZEŹBIONEJ FASADY, ŚWIATŁA, NIEZWYKŁEGO UMIEJSCOWIENIA W KRAJOBRAZIE


| TO NAM SIĘ PODOBA | wskazany dla osób cierpiących na lęk wysokości, polecany natomiast wszystkim, którzy fascynują się technicznymi możliwościami, z jakich korzystają współcześni konstruktorzy. Kładka jest zawieszona wysoko i nie ma żadnych podpór na całej długości. Zewnętrzna fasada gmachu muzeum z daleka wygląda jak dziwna rybacka sieć czy niciana koronka usztywniona krochmalem i złożona w prostopadłościan. Dekoracyjna siatka wykonana jest z fibrobetonu – odpornego, usztywnianego włóknem szklanym betonu, dzięki któremu budynek składa się ze szklanej i koronkowej skóry oraz kości, czyli schodów, pasaży, słupów; właściwej tkanki jakby nie było. Nietypowa fasada osłania wnętrza przed palącym śródziemnomorskim słońcem. Inspiracją dla tego rozwiązania stały

SPACER KŁADKĄ ŁĄCZĄCĄ DWIE CZĘŚCI MUZEUM DOSTARCZA WRAŻEŃ WSZYSTKIM ZMYSŁOM: WIDOKI NA PORT, SZUM FAL, ZAPACH MORZA, SZALEŃSTWO DLA BŁĘDNIKA. A DO TEGO JESZCZE INTELEKTUALNA WKŁADKA – PASJONUJĄCE I CZĘSTO KONTROWERSYJNE HISTORIE OPOWIEDZIANE NA WYSTAWACH

Przypominający arabskie przesłony okienne ażur zewnętrznej skóry budynku, marsylska katedra i budowlane dźwigi – kwintesencja wielokulturowego miasta przechodzącego ekonomiczną metamorfozę

MuCEM to kilometry kwadratowe ekspozycji oraz przyprawiająca o zawrót głowy kładka łącząca dwie części muzeum

się arabskie maszarabije – ażurowe, rzeźbione w drewnie przesłony okienne (rodzaj ekranów), chroniące wnętrza przed wzrokiem ciekawych, a przepuszczające kojące powiewy wiatru. Nowe marsylskie muzeum ma tak kosmopolityczny wizerunek jak jego autor, Rudy Ricciotti, architekt włoskiego pochodzenia – urodzony w Algierii, wykształcony we Francji. To enfant terrible francuskiej architektury, przeciwnik minimalizmu, kolekcjoner książkowych białych kruków, właściciel małego wydawnictwa publikującego eseje o architekturze i poezję, a także autor kilku wyrazistych budynków użyteczności publicznej. Budzi emocje – choćby udzielonym kiedyś wywiadem, podczas którego obcałowywała go półnaga dziewczyna – podobnie jak jego dzieła. Marsylski budynek, wraz z innymi inwestycjami związanymi z Europejską Stolicą Kultury, na pewno przyciągnie ciekawych (zwłaszcza archipodróżników) i przyczyni się do ekonomicznego boomu, tak bardzo potrzebnego temu miastu. Muzeum Cywilizacji znajduje się zaledwie 15 minut jazdy od lotniska, jest niezwykle malowniczo położone, uwodzi architekturą. Na ile jednak ta inwestycja poprawi także sytuację biednych imigranckich dzielnic, to już zupełnie inne pytanie.

AGNIESZKA RASMUS-ZGORZELSKA, niezależna dziennikarka i kuratorka, współzałożycielka Fundacji Centrum Architektury (www.centrumarchitektury.org).

MUZEUM CYWILIZACJI EUROPY I MORZA ŚRÓDZIEMNEGO, ESPLANADE DU J4 1; CZYNNE JEST CODZIENNIE OPRÓCZ WTORKÓW W GODZ. 11.00-19.00 (ZIMĄ DO 18.00; W PIĄTKI DO 22.00). BILETY: NORMALNY 8 EURO/34 ZŁ, ULGOWY 5 EURO/21 ZŁ, RODZINNY 12 EURO/50 ZŁ. WWW.MUCEM.ORG

FOT.: H. DEL OLMO/COTE MAISON/EAST NEWS (3), L. RICCIOTTI/MUCEM (3)

w które została upakowana, oczywiste nie jest. Obleczony w skorupę z betonowej koronki prostopadłościan stanął na zdegradowanym nabrzeżu, do którego zapewne przybił kiedyś niejeden statek z imigrantami. To na nowo zagospodarowana część miasta. W pobliżu znalazły się inne warte uwagi budynki autorstwa gwiazd architektury – Centrum Sztuki Współczesnej projektu Kengo Kumy czy lustrzany pawilon Normana Fostera. Sąsiadem muzeum jest XVII-wieczny fort, w którym mieści się część kolekcji i z którym łączy je zawieszona nad wodą kładka. Długi na 115 metrów mostek dosłownie przebija fort i wychodzi z drugiej strony, wiążąc w ten sposób muzeum z miastem i tworząc nową trasę spacerową, atrakcyjną nawet dla niezainteresowanych eksponatami. Spacer nie jest



| PRACE RĘCZNE |

Cieszyć oczy – to było jego jedyne zadanie. Ozdabiał wnętrza wiejskich chat na Boże Narodzenie na długo przed choinką. Wisiał pod sufitem, tak jak podpatrzone w kościołach i dworach żyrandole, i od nich też zaczerpnął przestrzenną formę. Pająki robione były z żytniej słomy. Nanizana na sznurek lub wielobarwną, mocno splecioną wełnę, stanowiła bazę delikatnej ażurowej konstrukcji. Resztę ozdób dobierano według uznania i wykonywano je z tego, co akurat było zimą pod ręką – strzępków kolorowych tkanin, ptasich piór, ziaren fasoli i grochu. W XIX wieku pojawiły się gwiazdy, kwiaty, kule

oraz inne cuda z bibuły i glansowanego papieru. Pająki znane były w całej Polsce, choć przybierały różne formy: od najprostszych kulistych po łączące się ze sobą graniastosłupy, przypominające strukturą kryształ. Przed ważniejszymi świętami (również wielkanocnymi) dekoracja pojawiała się w nowej odsłonie, a jeśli gospodarze mieli więcej czasu, towarzyszyła jej pajęczyna łańcuchów, rozchodząca się promieniście na całe pomieszczenie. Od kilku lat znów staje się alternatywą dla choinki, szczególnie sztucznej – bardziej pracochłonną, ale i bardziej na czasie, bo ekologiczną.

TEKST: KATARZYNA DOBROWOLSKA-BATYRA FOT.: MONIKA WRZESIŃSKA/STUDIO MMP

Pająk świąteczny


| PRACE RĘCZNE |

Pająk opoczyński z suszonych ziaren grochu i kolorowych bibułek Galeria Sztuki Użytkowej Artis w Warszawie, ul. Emilii Plater 47; pająki z różnych regionów Polski można zamawiać na www.galeriafolk.pl


Mozaika

Dawna pijalnia konstancińskich wód przy ulicy Puławskiej 51 zamieniła się ostatnio we wdzięczny Chleb Sklep. Warto go odwiedzić nie tylko dla wypieków z kultowej warszawskiej piekarni Kałasów, ale i żeby rzucić okiem na oryginalne mozaiki

MARTA SAPAŁA

Jestem reporterką – rozmawiam, obserwuję, piszę, fotografuję. Dla „Voyage” pracuję od 15 lat. Pozostaję też w bliskiej relacji z tygodnikiem „Polityka” oraz portalem ulicaekologiczna.pl. Intryguje mnie codzienność; piszę o niej na blogu nie-kupuje-tego.blogspot.com.

W mojej dzielnicy pojawiło się nowe miejsce spotkań. „Tak jest tam pięknie, że mogłabym cały dzień spacerować” – słyszę w autobusie, który ulicą Spacerową wspina się na górę. Czy Warszawa zafundowała sobie nowy park? Nie. To centrum handlowe. Świeże, biało-granitowe, wypolerowane, wyrosło na miejscu wyburzonego Supersamu. „Czyściutko, elegancko, no wiesz, światowo. Nie tak jak wszędzie dookoła”. Nowy handlowy moloch na Placu Unii Lubelskiej może i prezentuje się światowo, jednak od jego bezskazitelnej przestrzeni wolę chaotyczny krajobraz sąsiedztwa. Bo właśnie on – choć niedoskonały wizualnie, dziurawy, posklejany z niepasujących do siebie fragmentów – pokazuje prawdę o mieście, w którym mieszkam. Ta prawda nie zawsze jest wygodna. Na Marszałkowskiej, która zaczyna się tuż za plecami nowej świątyni handlu, straszą puste okna po restauracjach, księgarni, pracowni kapeluszy. Pustostanów jest już tyle, że reprezentacyjna kiedyś arteria wygląda, jakby wymeldowała się ze swojego adresu. Jej siostra, ulica Puławska, wciąż się trzyma. Arystokratyczno-parweniuszowska, w pospolity sposób praktyczna, trochę hip, trochę retro, przypomina wielką mozaikę miejskiej przedsiębiorczości. Z zachwytem odkrywam jej zasoby. Wciąż jest tu więcej spożywczaków niż banków. Szmateksy sąsiadują z hipsterskimi burgerowniami i dziuplami z asortymentem ze złom-odzysku, który wprawia mego trzyletniego syna w konsumpcyjną gorączkę. Choć i w ten rejon dociera bezlitosna łapa handlowej gentryfikacji, stara gwardia wciąż trwa na posterunku. Trzyma się zabytkowa apteka przy Willowej, retrokawiarnia Mozaika oraz jeden z pierwszych warszawskich sklepów z asortymentem do zdecydowanie dorosłych rozrywek. W bocznych ulicach tłoczą się usługodawcy. „Ojej, szewc! I kaletnik! I nawet introligator” – zachwyca się M., która dopiero co przeniosła się do stolicy z Wrocławia. Puławska też się zmienia. Nie w oparciu o plan narzucony przez speców od rewitalizacji, którzy przerabiają niedomyte ulice w ciągi czystych, ale sklonowanych witryn sklepowych. Identycznych na całym świecie. Puławska przeistacza się po swojemu, mozaikowo. Widać to w piekarni, która wprowadziła się do przedwojennego, wyłożonego marmurem lokalu po Wedlu. Za blatem z kompozytu, który przykrył blisko 80-letni kontuar, uwijają się trzy sprzedawczynie. Najstarsza z wdziękiem dyryguje kolejką. Czekając, stukam palcami w mozaikę pod blatem. Dźwięk jest tępy, nie ceramiczny. Przyglądam się. To drewno, a dokładnie bambus. „Auć – powiedziałby estetyczny purysta – cóż za profanacja: bambusowa mozaika z baumarketu obok marmurów z lat 30.!”. Być może profanacja, ale też i kawałek prawdy. Nie do kupienia w centrum handlowym.

FOT.: M. SAPAŁA, A. PIŃKOWSKA/A. SUCHOCKA

| DOBRE ŻYCIE |



| SEUL |

| SENEGAL |

Leżące niecałe 100 kilometrów na południe od Dakaru miasto Mbour jest drugim co do wielkości portem Senegalu. Na wracających z połowu rybaków często czekają całe rodziny


| SENEGAL |

Wybrzeże INNYCH atrakcji

WODA W AFRYCE JEST TYM, CZYM POWIETRZE WYSOKO W GÓRACH. JEST JEJ MAŁO, CZASEM BRAKUJE, CZĘSTO TRZEBA SIĘ NIĄ DZIELIĆ, NIEMAL ZAWSZE OSZCZĘDZAĆ. SĄ JEDNAK KRAJE, KTÓRE WIĘKSZYCH PROBLEMÓW Z WODĄ NIE MAJĄ. SENEGAL BAWI SIĘ NAD NIĄ, ODPOCZYWA I KORZYSTA Z TEGO, CO ONA PRZYNOSI. zdjęcia Yann Doelan/Hemis/East News tekst Darek Klimczak


| SEUL |

| SENEGAL |

Mężczyźni z Guet Ndar, rybackiej dzielnicy Saint-Louis, raz do roku biorą udział w wyścigu piróg, łodzi na co dzień używanych do połowów. Wyścig odbywa się na Oceanie Atlantyckim, między wyspą Ndar a półwyspem Langue de Barbarie


| SENEGAL |


| SEUL |

Łowieniem ryb w rzekach zajmują się przede wszystkim kobiety

| SENEGAL |


| SENEGAL |


| SENEGAL |

Białe złoto – tak często mówi się w Senegalu o soli. Odparowywanie wody na słońcu jest najłatwiejszym i najtańszym sposobem jej pozyskiwania jednego litra wody morskiej otrzymuje się około 35 gramów soli

Najważniejszy wyścig odbywa się raz w roku. Nie ma jednej daty, każda wioska ustala ją indywidualnie. Tego dnia nad brzegiem oceanu zbierają się niemal wszyscy mieszkańcy. A z pewnością większość młodych mężczyzn. Zawodnicy przynoszą na barkach swoje pirogi; do ostatnich chwil trwają kłótnie, kto ma wystartować, a kto zostać na brzegu. Chociaż w pirodze może zmieścić się ponad dwadzieścia osób, poszczególne osady nie mają stałych składów i wszystko zależy od widzimisię kapitana zespołu. Gdy zawodnicy zostaną wybrani, na brzegu zapada pełna napięcia cisza. Trzy, dwa, jeden... start! Drużyny zaczynają wiosłować jak szalone. To nie mistrzostwa świata, kraju, ani nawet regionu, nagród także nie ma (chyba że symboliczne), ale walka o prestiż i satysfakcję trwa na całego. Tłum na plaży

krzyczy wniebogłosy, dopingując uczestników do samej mety. Zwycięzcy raczą się później piwem i tańczą na piasku. Dla nich był to bardzo udany dzień. Wyścigi piróg – tradycyjnych łodzi na co dzień służących Senegalczykom po prostu do połowów ryb – w nadatlantyckich wioskach odbywają się dość często. Jest co prawda zawsze jeden główny wyścig, na ogół pod koniec roku. Ale podczas trwającego od października do czerwca sezonu suchego, gdy deszcz nie pada, a temperatury kręcą się wokół przyjemnych 25-30 stopni, miejscowi potrafią wychodzić na wodę kilka razy. Zawsze mogą liczyć na aplauz publiczności. Jest to metoda spędzania wolnego czasu, zajęcie pozwalające zapomnieć o kłopotach z pracą, problemach rodzinnych, zawiedzionych miłościach.


| SENEGAL |

To także dobry sposób na poznanie nowych ludzi. Do Senegalu w ostatnich latach przyjeżdża co roku niemal milion gości – głównie z Francji (Senegal to była kolonia francuska), ale też ze Skandynawii, Niemiec, Polski czy Ameryki. Dla tych ostatnich jednym z najważniejszych miejsc jest Île de Gorée, niewielka wysepka na Atlantyku, tuż przy stolicy kraju, Dakarze. Stąd w XVIII wieku transportowano przez ocean niewolników, a zbudowany w 1784 roku Dom Niewolników jest dzisiaj nie tylko jednym z najstarszych budynków na wyspie, ale także turystyczną atrakcją. Mieści bowiem przejmującą wystawę, obrazującą okrucieństwa handlu ludźmi. Zwiedzają go niemal wszyscy przyjezdni i nie ma znaczenia, że dużo większym ośrodkiem handlu było leżące na północy Senegalu Saint-Louis. Miasto to od zawsze uważano za francuską wizytówkę w Afryce. Położone na wyspach, otoczone wodą, z kolorowymi kolonialnymi budynkami (dzięki nim trafiło na Listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO), jest dzisiaj centrum kulturalnym. W wielu klubach ludzie bawią się przy muzyce. W maju odbywa się Festival International de Jazz de Saint-Louis, największa impreza jazzowa kontynentu. Od kilku lat można także posłuchać współczesnej afrykańskiej muzyki podczas festiwalu Métissons. Między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem

ulicami miasta paradują po zmierzchu rozśpiewane procesje, niosące nad głowami zapalone lampiony. Tu także, między wysepkami Ndar i Langue de Barbarie, odbywają się regaty piróg. Na południe od Saint-Louis, w stronę jeziora Lac Rose, rozciąga się długa na niemal 200 kilometrów plaża. Kiedyś przejeżdżali przez nią kierowcy startujący w Rajdzie Paryż-Dakar, dzisiaj jest dużo spokojniej. Większość gości z zagranicy i samych Senegalczyków woli odpoczywać na Petite Côte, wybrzeżu na południe od Dakaru. Saly, Toubab Dialaw, Somone to kilka popularniejszych kurortów, w których między rozłożonymi na piaszczystych plażach leżakami rosną palmy kokosowe, a woda w oceanie jest przyjemnie ciepła. I bardzo słona. Choć nie tak, jak w leżącym kilkadziesiąt kilometrów w głąb lądu Lac Rose – Jeziorze Różowym. Soli jest tu dziesięć razy więcej niż w Atlantyku, na wodzie można wręcz usiąść, a dzięki sinicom jezioro jest różowoamarantowe. Nic dziwnego, że praktyczni mieszkańcy okolicy zajmują się osuszaniem i sprzedawaniem soli, turyści zaś nie kryją zaskoczenia niesamowitą barwą wody. To widok, który na długo zostaje w pamięci i pewnie już zawsze będzie się kojarzyć z Senegalem.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.