Mixer Magazine No.3 2016

Page 1


2

Mixer / issue 3 / 2016


Mixer / issue 3 / 2016

3


play lista 03 / 2016 Fotorelacja

06

z Polsat SuperHit Festiwal

08

POSKLUB – Wywiad z prezesem Andrzejem Makulskim

09

Fotorelacja z koncertu

Do Boju Polsko!

Lady Pank 35 Lat Na Scenie

W tym wydaniu Mixer Magazine będzie dominował kolor Biało – Czerwony. Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze oficjalnie otwieramy GRABEX WINDOWS STREFĘ KIBICA w POSKlubie na czwartym piętrze POSK’u. Właśnie tam będziemy kibicować polskiej reprezentacji w piłce nożnej, która po raz trzeci w historii powalczy o tytuł najlepszej drużyny starego kontynentu. Niedawno usłyszałem, że jesteśmy czarnym koniem tych mistrzostw i mam nadzieję, że nie skończymy tego wyścigu w przedbiegach. Dodatkowo już teraz zapraszamy Was na koncert z okazji Dnia Niepodległości 11 listopada. W tym wydaniu wywiad z zespołem Golec uOrkiestra, który specjalnie dla Was zagra i zaśpiewa tego dnia w Indigo at the O2 Arena. Jakie jeszcze wydarzenia i atrakcje przygotowaliśmy na drugą połowę roku? O tym dowiecie się na kolejnych stronach. Wszystkim, którzy wybierają się na wakacje życzymy spokojnego wypoczynku z Mixer Magazine pod ręką.

– Męski styl okiem historii

12

Klub Gentelmena

18

Spowiedź Biznesmena – Romuald Damaz właściciel The Polish Bakery

WYWIAD NUMERU

22

– Golec uOrkiestra Grabex Windows Strefa Kibica

30

– Gdzie i Kiedy?

Grabex Windows Strefa Kibica

32

– Wszystko o EURO 2016

34 38

Motomix – Cayman Sportowiec UK – Ambasador polskiego hokeja w UK

42

B-Fit Cafe – Pierwsza polska restauracja fitness w Londynie

Biblioteka Kalendarz wydarzeń

44 46

Mixer Media Group

Miłej lektury

Editor in Chief Mixer Magazine

Robert Jasiewicz

Zespół redakcyjny:

Robert Jasiewicz robert@mixergroup.co.uk

Jakub Górski (Sportowiec.uk) Wojciech Muziol (Sport) Rafał Przebinda (Klub Gentlemena) Kinga Michalska (Biblioteka) Wiktor Wiśniewski (Moto Mix)

Reklama:

Piotr Kawalerowicz peter@mixergroup.co.uk

Adres redakcji:

projekt Tomasz Dobek

4

Redaktor naczelny:

This magazine cannot be republished or reproduced without the permission of the publisher Mixer / issue 3 / 2016

96 – 98 King Street W6 0QW Hammersmith London Tel. 02071836307 Email: redakcja@mixer-magazine.co.uk

skład DTP / projekt okładki Tomasz Dobek www.tdesigncenter.pl

center

cent

www.mixergroup.co.uk

facebook.com/MIXERmag


NOWOŚ

Ć

Pożyczka Lif t Loan na większe wydatki

Czas na realizację swoich planów Pożycz od £1000 do £5000 już dzisiaj Bună

Cześć

Kumusta

Olá

Bawo ni?

Spłaty dopasowane do Twojego budżetu

Wszystkie formalności załatwisz po polsku

Buduj swoją historię kredytową w UK

Aplikacja mobilna na telefon

oakam.com/lift nline, o ję c a k li Złóż ap przez b lu le ia w oddz 2 037 309 0 3 3 0 l. te Lif t02” “ d o k c podają

Rzeczywista roczna stopa oprocentowania 96% (zmienna) Należy zapoznać się z warunkami udzielania pożyczek. Zależnie od sytuacji finansowej klienta. Oakam Limited posiada pozwolenie na prowadzenie działalności i podlega nadzorowi urzędu Financial Conduct Authority, Financial Services Register number 678734, Adres siedziby: Oakam Ltd, 3rd Floor, 172 Tottenham Court Road, London, W1T 7NS

Mixer / issue 3 / 2016

5


Polsat SuperHit Festiwal FOTORELACJA

W

Mixer magazine na Polsat SuperHit Festiwal

dniach 27 – 29 maja 2016 w Operze Leśnej w Sopocie odbył się Polsat SuperHit Festiwal. W tym roku na scenie publiczność mogła usłyszeć najlepsze i najpopularniejsze przeboje polskiej muzyki oraz zobaczyć najpopuarniejsze kabarety. Festiwal został podzielony na 3 koncerty: Platynowy, Hit Sieci oraz Radiowy Przebój Roku. Na gali poja-

wili się także Robert Jasiewicz i Janusz Wysocki - właściciele Mixer Media Group, gdzie mieli przyjemność świętować jubileusz takich zespołów jak Lady Pank, IRA czy piosenkarki Ani Wyszkoni. Już wkrótce dowiecie się kto na ich specjalne zaproszenie przyjedzie do Londynu. Wystarczy tylko uważnie sledzić nasz FB, INSTAGRAM, wydania Mixer Magazine oraz słuchać Mixer Radio – Tylko Polska Muzyka (www.mixerradio.co.uk)

ROBERT JASIEWICZ oraz JANUSZ WYSOCKI PO SPOTKANIU I ROZMOWACH Z NINĄ TERENTIEW – DYREKTOR PROGRAMOWĄ TELEWIZJI POLSAT

ANIA WYSZKONI, Z KTÓRĄ ŚWIĘTOWALIŚMY JUBILEUSZ 20-LECIA. MOŻEMY WAM ZDRADZIĆ, że ANIA 22.10.2016r. wystąpi w Londynie

ANDRZEJ PIASECZNY oraz JANUSZ WYSOCKI Z MIXER MEDIA GROUP

6

Mixer / issue 3 / 2016

NA BACKSTAGE SPOTKALIŚMY GWIAZDY TELEWIZJI POLSAT. TUTAJ Z KAROLINĄ SZOSTAK ORAZ KRZYSZTOFEM IBISZEM.

ROZMOWY Z GOLEC UORKIESTRA O ICH KONCERCIE W LONDYNIE, NA KTÓRY ZAPRASZAMY 11 LISTOPADA DO INDIGO AT THE O2 ARENA

JANUSZ WYSOCKI Z MIXER MEDIA GROUP I KAMIL BALEJA Z RMF FM


PO WRĘCZENIU BURSZYTNOWEGO SŁOWIKA ZESPOŁOWI LADY PANK. PREZYDENT SOPOTU JACEK KARNOWSKI wraz z ROBERTEM JASIEWICZEM i JANUSZEM WYSOCKIM

NA AFTERPARTY SPOTKALIŚMY TAKŻE BORYSA SZYCA

KABARET SKECZÓW MĘCZĄCYCH, JANUSZ WYSOCKI, ROBERT JASIEWICZ

PRZED PRÓBĄ ZESPÓŁ ENEJ oraz ROBERT JASIEWICZ i JANUSZ WYSOCKI Mixer / issue 3 / 2016

7


WYWIAD z Prezesem POSKLUB’U

wywiad z prezesem posklub’U

Andrzejem Makulskim POSKLUB na czwartym piętrze Polskiego Ośrodka Społeczno – Kulturalnego już od 40 lat odwiedzają Polacy mieszkający w Londynie. Miejsce to jest znane na całym świecie i chętnie odwiedzane przez Polonię. Na czas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej zamieni się w GRABEX WINDOWS STREFĘ KIBICA. Na temat początków POSKLUBU oraz funkcji samego miejsca z prezesem Andrzejem Makulskim rozmawia Robert Jasiewicz. Robert Jasiewicz: Jaka jest historia POSKlubu? Andrzej Makulski: Wkrótce będziemy obchodzić okrągłą rocznicę 40-sto lecia istnienia POSKLUBU, który mieści się na 4 piętrze Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego. Klub został założony przez emigrantów, którzy zostali w Londynie jeszcze z wojskami Generała Andersa. Nasi żołnierze często odwiedzali to miejsce.

AM: To prawda. Ponownie organizujemy miejsce spotkań fanów piłki nożnej. Jako sportowiec jestem bardzo zadowolony, że Polacy się do tych mistrzostw zakwalifikowali. Przed nami bardzo ważne mecze, ale wierzę w zwycięstwo naszych bo mamy bardzo dobrą drużynę. A na co mogą liczyć fani sportu? Na pewno na świetną atmosferę, duże ekrany, poczęstunek od partnerów takich jak The Polish Bakery. Zapraszam także do naszego baru na przekąski i zimne polskie piwo.

RJ: Jak wyglądała współpraca POSKLUBU z organizacjami polonijnymi? AM: Podobnie jak obecnie, tak i wtedy wspieraliśmy wiele akcji kulturalnych czy sportowych. Pamiętam jak byliśmy jednym z patronów polskiego, piłkarskiego zespołu Varsowia, który swego czasu wygrał wszystkie możliwe puchary w całej Anglii. Byliśmy zwycięzcami polonijnej ligii na Wyspach Brytyjskich. Puchar Andersa zawsze stał u nas w klubie. Wspieraliśmy także graczy snookera. Proszę sobie wyobrazić wielki stół do gry, który usytuowany był właśnie u nas, a zawodnicy rozgrywali tutaj swoje turnieje. Oprócz tego organizowaliśmy także spotkania koła szachowego i brydżowego. RJ: Czy teraz odbywają się podobne spotkania? AM: Oczywiście. Właśnie otwieramy GRABEX WINDOWS STREFĘ KIBICA i będziemy razem wspierać naszą reprezentację. Mam nadzieję, że polska reprezentacja wyjdzie z grupy i takich spotkań będzie więcej niż 3. Jak Pan widzi w klubie mamy do tego świetne warunki, duże ekrany, na których wyświetlane są mecze Biało – Czerwonych. Poza tym u nas w POSKLUBIE organizujemy spotkania seniorów, na którego serdecznie zapraszamy. U nas każdy dzień jest inny.

RJ: Z Pańskiego doświadczenia proszę powiedzieć jakie osoby przychodzą do Strefy Kibica w POSKLUBIE? AM: U nas zawsze mamy świetną atmosferę i jest spokojnie. Dlatego odwiedzają nas całe rodziny. Bywalcy POSKLUBU zawsze przywdziewają barwy biało – czerwone. Jeśli ktoś nie ma na przykład koszulki czy szalika polskiej reprezentacji to będzie mógł go nabyć lub otrzyma u nas na miejscu. RJ: Czy wstęp do GRABEX WINDOWS STREFA KIBICA jest darmowy? AM: Tak wstęp jest darmowy, ale ze względu na duże zainteresowanie proszę się wcześniej zarejestrować na stronie Mixer Media Group www.wspierajnaszych.co.uk RJ: Wiem, że grywa Pan na trąbce. Czy tym razem możemy liczyć na Pana występ? AM: Uwielbiam instrumenty i jeśli będzie taka potrzeba to trąbka się pojawi. Będziemy zagrzewać naszą reprezentację bojowymi sygnałami.

RJ: Od jak dawna zajmuje się Pan POSKlubem? RJ: Zapowiada się więc świetna zabawa. AM: Jestem prezesem siedemnastej kadencji. RJ: Czy początki były ciężkie?

AM: Oczywiście. Spodziewamy się wielu gości. Będzie wspaniała atmosfera, emocje i pozytywne wrażenia. Zapraszam do POSKLUBU na czwarte piętro POSK’u na Hammersmith.

AM: Zawsze są wyzwania, którym musimy sprostać. Na przykład moi poprzednicy musieli zdobyć fundusze na działanietej instytucji więc to im oraz ich ciężkiej pracy zawdzięczamy to, że takie miejsce jak POSKLUB istnieje. Ja kontynuuję ich pracę i staram się aby tradycja została zachowana.

RJ: Panie Andrzeju na koniec jeszcze pytanie do Pana jako zawodowca. Był Pan zapaśnikiem, który osiągał sukcesy. Jeśli mógłby Pan coś doradzić naszym chłopakom to co by to było?

RJ: Tak jak Pan wspomniał w POSKLUBIE startuje właśnie GRABEX WINDOWS STREFA KIBICA, którą przygotowuje Pan razem z Mixer Media Group. Proszę powiedzieć na co mogą liczyć kibice Biało-Czerwonych, którzy odwiedzą POSKLUB?

AM: Jako zawodnik i wojownik to doradziłbym opanowanie, psychika zawodników musi być stalowa, a w głowie panować spokój, bo to tam odbywa się całe spotkanie. Mamy doskonałą drużynę, są tam sami zawodowcy grający w najlepszych klubach Europy. Muszą tylko pamiętać o tym, że muszą być drużyną. O tym nie wolno im zapominać.

8

Mixer / issue 3 / 2016


Mixer / issue 3 / 2016

9


Fotorelacja Koncert Lady Pank

L

ady Pank to zespół, który znają pokolenia Polaków. Hity napisane przez Jana Borysewicza i wyśpiewane przez Janusza Panasewicza rozbrzmiewają od 35 lat. W ostatnią sobotę kwietnia, fani zespołu w Wielkiej Brytanii mieli okazję zobaczyć swoich idoli na żywo, podczas koncertu zorganizowanego przez Mixer Media Group. Ponad trzytysięczną widownię przed koncertem rozgrzewał zespół Alergen, a gościem specjalnym był Dariusz TIGER Michalczewski, który przyleciał celebrować wielkie święto swojego przyjaciela Jana Borysewicza. Jeszcze w tym roku Mixer Media Group zaplanowało koncert legendy polskiego rocka w Dublinie oraz Manchesterze.

10

Mixer / issue 3 / 2016

Mixer Media Group oprócz koncertów wystawia także sztuki teatralne na West End w Londynie. Od 2013 roku firma zaprezentowała takie przedstawienia teatralne jak „Single i Remiksy” czy „Kochanie na Kredyt”. 16 kwietnia londyńska publiczność miała okazję obejrzeć kolejne dzieło wyreżyserowane przez Olafa Lubaszenko, sztukę „Single po Japońsku”. Na scenie The Mermaid Theatre pojawili się znani polscy aktorzy: Anna Mucha, Katarzyna Maciąg, Lesław Żurek oraz Wojciech Medyński. Poniżej znajdziecie fotorelację z londyńskiej premiery. Natomiast 18 czerwca Mixer Media Group wybiera się ze sztuką do zielonego Dublina. W Londynie ponownie na West Endzie spotkamy się 29 listopada. Szczegóły już wkrótce na łamach Mixer Magazine oraz Mixer Radio – Tylko Polska Muzyka (www.mixerradio.co.uk)


Mixer / issue 3 / 2016

11


KLUB GENTLEMENA

Męski styl

okiem historii

12

Mixer / issue 3 / 2016


Klub gentlemena

U

prawdziwego gentelmena liczy się osobowość, maniery, obycie i umiejętność zabawienia rozmówcy ciekawą historią, dodatkowo okraszoną dozą inteligentnego humoru. Zupełnie nie ważne jest, co ów jegomość ma na sobie – równie dobrze zaprezentuje się ubrany w dżinsy i podkoszulek, jak i garnitur z najnowszej kolekcji znanego domu mody... Brzmi pięknie, jednak wyjdźmy ze sfery marzeń oraz bajek o męskich kopciuszkach i wróćmy do rzeczywistości. Jeśli nie jesteś kolejnym wcieleniem łamiącego wszelkie reguły Steve’a Jobsa lub nie mieszkasz w ciemnej jaskini na Szetlandach, bez garnituru po prostu się nie obędziesz. Zanim poznamy tajemnice współczesnych garniturów i ich twórców (to już w następnym numerze), odpowiedzmy sobie na pytanie, skąd wzięły się garnitury w znanej nam obecnej formie. Szukając ich początków można sięgnąć nawet do czasów panowania króla Anglii Karola II, który w 1666 roku nakazał swoim dworzanom zunifikowany „dress code”. Podobnie jak w dzisiejszych czasach, część należących do tego zestawu elementów wykonywano z tego samego materiału i w tej samej stylistyce. Z drugiej jednak strony potrzeba dużej wyobraźni, aby bryczesy (krótkie spodnie za kolana), rajtuzy i białą perukę nazwać prekursorami obecnej mody męskiej – przynajmniej jej ogólnie przyjętego kanonu. W XVIII wieku stolicą mody był Paryż, gdzie rozwinięto ideę pasujących do siebie elementów garderoby uszytych z tego samego materiału.

Wciąż jednak niełatwo doszukać się jednoznacznego podobieństwa spodni, marynarek i kamizelek przesiąkniętych barokowym przepychem do elementów współczesnych garniturów. W dobie przepychu w architekturze, malarstwie, rzeźbie i nawet muzyce także ubiór obowiązkowo posiadał wiele zdobień i dodatkowych elementów. No i wciąż te peruki... Przełom w krawiectwie męskim nastąpił na przełomie XVIII i XIX wieku, wraz z wejściem na angielskie salony niejakiego Georga Bryana Brummella. Wywodzącemu się z klasy średniej młodzieńcowi, szerzej znanemu jako Beau („Elegant”) Brummell, umiejętności karierowicza mogliby pozazdrościć sam Dyzma i Oprah Winfrey. Jego kariera zaczęła nabierać tempa w momencie dołączenia do armii. W prywatnym pułku Księcia Walii Brummell nie zniżał się jednak do poziomu przeciętnego osiemnastowiecznego żołnierza. Wręcz przeciwnie – dzięki zaskarbieniu sobie przyjaźni przyszłego Króla Anglii Beau spędzał więcej czasu na bankietach niż nurzaniu się w błocie podczas musztry. Mimo mało profesjonalnej postawy, dzięki elektryzującej osobowości młokos szybko dosłużył się stopnia kapitana. Wciąż jednak szabla, muszkiet i walka z mającym wkrótce podbić niemal całą Europę Napoleonem nie były w smak Brummelowi. Nie ma się więc co dziwić, że gdy tylko ogłoszono przeniesienie jego oddziału z Londynu do Manchesteru, bez wahania rzucił „wojaczkę”, za powód podając brak kulMixer / issue 3 / 2016

13


14

Mixer / issue 3 / 2016

0208 685 9651 • GRABEX.CO.UK


KLUB GENTLEMENA

turowego bogactwa i kiepską reputację industrialnego miasta. Strata angielskiej armii okazała się być nieocenioną korzyścią dla garderobianych zwyczajów tamtejszej elity. Śmiały, niekiedy wręcz bezczelny karierowicz w pewnej chwili zrezygnował z noszenia pudrowanych peruk i wyszukanych płaszczy na rzecz uproszczonego ubioru składającego się z marynarki i długich spodni. Należy pamiętać, że „uproszczony” nie znaczyło w tym wypadku „tani”. Nie obyło się też bez nowych dodatków i to właśnie Brummellowi należy dziękować za dzisiejsze krawaty, wywodzące się z wprowadzonego przez niego kawałka materiału wiązanego pod szyją. Dziewiętnastowiecznej Anglii zawdzięczamy też upowszechnienie się długiego, sięgającego kolan surdutu, po raz pierwszy z wywiniętymi na zewnątrz klapami (jak w obecnych marynarkach). Wraz ze spodniami w kontrastujących kolorach i posiadającą rewersowy (wywijany) kołnierz kamizelką, tworzył on przez kilkadziesiąt lat podstawowy strój gentelmena. Tego rodzaju surdut nie ograniczał komfortu właściciela przy większości okazji w codziennym życiu, ale od połowy XIX wieku wielu mężczyzn zaczęło interesować się bardziej aktywnymi formami spędzania czasu. Stąd też coraz większą liczbę zwolenników zaczął zjednywać sobie tzw. morning coat – mniej formalny strój zakładany szczególnie przed południem, charakteryzujący się podciętą z przodu marynarką w stylu Brummella, nieporównywalnie zwiększającą komfort podczas jazdy konnej. Wciąż łączono ją jednak z kontrastującymi kolorystycznie spodniami, a więc cały strój w dalszym ciągu nie przypominał zbyt wyraźnie dzisiejszych garniturów. W drugiej połowie stulecia, w końcu zaczęło się to zmieniać. Po wspomnianym skróceniu długości marynarek, najbardziej prominentną część garderoby czekała kolejna zmiana – niektórzy krawcy rezygnowali z dwóch rzędów guzików na rzecz jednego. Kolejną, niemniej istotną „nowością” był powrót na przełomie wieków do spotykanego przed czasami Brummella zwyczaju szycia spodni, marynarki i kamizelki z tego samego materiału. XIX wiek przebiegł także pod znakiem zmieniających się dodatków do podstawowych części męskiej garderoby. Z bliżej nieokreślonego kawałka materiału stosowanego przez Brummella w końcu wyodrębniły się osobne, wiązane w określony sposób krawat oraz mucha. Z kolei pod kamizelką gentelmena wciąż królowały wyłącznie białe koszule. Wśród robotników zaczęły jednak pojawiać się inne ich kolory, kładąc tym samym podwaliny pod ich rozpowszechnienie wśród wyższych klas społecznych, które miało nastąpić na początku XX stulecia. W wiek XX wielu mężczyzn weszło odzianych w ciemne, często szyte z grubszych materiałów garnitury. Kontrasty kolorystyczne wciąż się zdarzały, jednak nie były już zasadą. Odejście w codziennym stroju od surdutu spowodowało, że ten powoli przeistaczał się w noszony podczas najbardziej formalnych okazji frak. W ślad za skróconymi marynarkami (tzw. sack coats) poszły spodnie – w wielu przypadkach odsłaniały cały but, a nawet skarpetki. Wraz z upowszechnianiem się nowych technologii narodziła się też kantka, a nogawki zwieńczano teraz mankietem. Kolejne dekady początku stulecia charakteryzowały się coraz większym rozluźnieniem formalnych zasad. I tak między wojnami najbardziej popularne były marynarki jednorzędowe o szerokich klapach, choć starsi mężczyźni nie stronili od dwurzędowych modeli. Najbardziej szykowni gentelmeni prezentowali dumnie nawet dwurzędowe kamizelki. Jeśli kilkanaście lat wcześniej mężczyźni wyglądali, jakby nie zmieniali swoich przykrótkich spodni od czasów podstawówki, teraz niektórzy sprawiali wrażenie, jakby pożyczyli szerokie „gatki” z wysokim stanem od lubiącego dobrze zjeść wujka. Druga wojna światowa chwilowo zatrzymała zapędy krawców i elegantów w kierunku eksperymentowania z krojami i stylami. Ogólnoświatowy konflikt zmuszał do minimalizmu, bardziej dopasowanych krojów, a nawet odejścia od zarezerwowanych dla wojska wełen i tweedów na rzecz

sztucznych włókien, takich jak wiskoza. Jeszcze przed wojną zaczęły jednak pojawiać się nowe ikony światowego stylu, zawdzięczające swoją pozycję rosnącej popularności telewizji. Początkowo ponury klimat lat czterdziestych nie przeszkodził zawsze świetnie ubranym gwiazdom srebrnego ekranu – takim jak Gary Cooper czy Humphrey Bogart – oraz estrady – jak choćby Frank Sinatra czy Bing Crosby – rozbudzić pragnienie stylu u członków wszystkich grup społecznych. Powojenny rynek w USA nie mógł pozostawić wszystkich tych spragnionych stylu konsumentów bez możliwości spełnienia ich potrzeb – nawet tych, z których sami klienci jeszcze sobie nie zdawali sprawy. W tym celu w Ameryce ruszyła masowa produkcja gotowych do noszenia, tańszych garniturów. Kierując się chęcią zysku i odrzucając reguły „klasycznego ubioru” z lat trzydziestych, producenci wpadli na genialny, ale zarazem wymagający podatnego gruntu pomysł zmian asortymentu co rok, a nawet co sezon. Konsumenci mieli teraz możliwość „odnajdywania siebie na nowo” dzięki pojawiającym się na bieżąco pomysłom firm odzieżowych. Brzmi znajomo? Nowe kolekcje rzeczywiście pozwalały na znalezienie wyjątkowo wyróżniającego się garnituru, jednak takie pomysły, jak marynarka

Mixer / issue 3 / 2016

15


16

Mixer / issue 3 / 2016


KLUB GENTLEMENA

z korpusem w jasną kratę i czarnymi, gładkimi rękawami można chyba uznać za przesadę... W latach pięćdziesiątych niezwykle istotną zmianą było upowszechnienie się jeansów (spodni szytych z materiału pierwotnie wykorzystywanego do pokrywania namiotów), a także T-shirtu, który wcześniej traktowano jako element męskiej bielizny. Garnitur przestał być podstawowym ubiorem na każdą okazję i oprócz typowo oficjalnych wydarzeń zaczął być kojarzony przede wszystkim z pracą. Typowe dla tej dekady były szerokie, proste w kroju marynarki i relatywnie szerokie spodnie zwężające się przy kostce. Popularne stały się kraciaste wzory oraz sztruks. Kolejna dekada przebiegła pod znakiem odbiegających od klasycznych wzorców „rebeliantów”. Wróciły do łask bardziej żywe zestawienia kolorystyczne, a pod marynarką zamiast eleganckiej koszuli można było nawet zobaczyć koszulkę polo. Nie oznaczało to jednak odwrócenia

się od bardziej klasycznych garniturów. Najlepszym przykładem mogą być Beatlesi, których mocno dopasowane stroje stanowiły wzór dla milionów fanów. Końcówka szóstej oraz siódma dekada dwudziestego stulecia to już wybuchowa mieszanka modyfikacji (czytaj, wyolbrzymiania) poprzednich trendów i dodawania nowych, zgodnych z erą disco. Mamy więc do czynienia z feerią kolorów, bogactwem wzorów oraz szaleństwem rozszerzanych spodni i równie szerokich kołnierzy. Lata osiemdziesiąte na świecie przebiegły natomiast pod znakiem tzw. power dressing – zwyczaju podkreślania ubiorem swojej pozycji i zamożności. W marynarkach powrócono do poszerzanych ramion, natomiast cały garnitur (typowo dwuczęściowy) zyskał o wiele bardziej prominentne dodatki, takie jak szelki i kolorowe krawaty. Wraz z nadejściem lat dziewięćdziesiątych powróciły obszerne fasony – tym razem jednak marynarki i spodnie sprawiały wrażenie, jakby pierwotnie otyły właściciel ostatnio przeszedł na dietę 800 kalorii. To właśnie ostatnią dekadę dwudziestego stulecia niektórzy uznają za „ciemny okres” w historii garnituru. W istocie porażająco obszerne stroje w stylu relaxed look szybko i bez żalu odeszły w niepamięć wraz z nadejściem wybitnie odmiennych, mocno dopasowanych modeli slim fit w dwudziestym pierwszym wieku. Wygląda na to, że nie po raz pierwszy zarówno krawcy, jak i coraz bardziej liczący się zwykli konsumenci chcieli odreagować po skrajnościach poprzedniego okresu. Obecne trendy nie odbiegają mocno od tych z początku stulecia i na razie nie zanosi się na powrót dwurzędowców czy ekstremalnie luźnych strojów. Wciąż królują: dopasowany krój, klasyczne, niezaburzone proporcje i dwuguzikowe marynarki. Co jednak zrobić, gdy zapragniesz czegoś bardziej ekstrawaganckiego? Jak w przypadku innych „cywilizacyjnych” problemów, rozwiązanie kryje się w sieci – popularność blogów i sklepów online rośnie szybciej niż uśmiech DiCaprio podczas oscarowej gali. Dzięki nim od wymarzonej kombinacji marynarki, spodni, koszuli i dodatków dzieli Cię zaledwie kilka kliknięć myszką. Ciekawe, czy białą, pudrowaną perukę też da się gdzieś znaleźć…

Mixer / issue 3 / 2016

17


SPOWIEDŹ BIZNESMENA

THE POLISH BAKERY

romuald DAMAz

SPOWIEDŹ BIZNESMENA 18

Mixer / issue 3 / 2016


SPOWIEDŹ BIZNESMENA Spowiedź Biznesmena to nowy dział w naszym magazynie, w którym zamieszczać będziemy rozmowy z osobami, które ciężką pracą oraz wieloma wyrzeczeniami doszły na sam szczyt i zbudowały wielkie oraz świetnie prosperujące firmy na Wyspach Brytysjkich. Jedną z takich osób jest Romuald Damaz, którego chleb oraz wypieki smakują już nie tylko Polacy mieszkający na Wyspach Brytyjskich, ale również rodowici mieszkańcy. Każdy z Was zapewne kojarzy nazwę The Polish Bakery. Polski chleb sygnowany tą marką znajdziecie w polskich sklepach oraz dużych supermarketach takich jak Sainsbury, Asda czy Waitross. Jak wyglądała droga polskiego piekarza i czy pojawiały się zakręty? Jakie plany snuje na przyszłość? O tym Romuald Damaz opowiada w ekskluzywnym wywiadzie dla Mixer Magazine.

Robert Jasiewicz: Skąd pomysł na taki rodzaj działalności? Jakie były początki Pańskiej firmy? Romuald Damaz: Z zawodu jestem piekarzem, więc pomysł prowadzenia piekarni był niejako naturalnym wyborem. Firmę The Polish Bakery założyłem w 2003 roku w Londynie. W tej chwili jesteśmy najstarszą i największą polską piekarnią działającą na rynku brytyjskim. Oczywiście początki nie były łatwe. Zaczynaliśmy od 23 bochenków dziennie i 3 odbiorców – teraz nasze produkty dostepne są w ponad 500 sklepach lokalnych i wszystkich wiodących hipermarketach. RJ: Jakie czynniki, cechy Pańskiego charakteru, zdolności i umiejętności przyczyniły się do sukcesu Pańskiej firmy.

i pasji w to co robimy. Nigdy nie idziemy na kompromisy jeżeli chodzi o jakość produtków. Nasi klienci to doceniają i za to jesteśmy im ogromnie wdzięczni. Teraz The Polish Bakery jest znaną i cenioną marką. Na renomę jednak pracuje się długo, ale na pewno warto, bo to przynosi korzyści długofalowe. RJ: Czy będąc na początku swojej kariery, myślał Pan, że osiągnie taki sukces, że firma aż tak się rozrośnie, czy miał Pan jakiś inny plan na siebie? RD: Zawsze marzyłem o własnej piekarni i szczerze mówiąc nie miałem żadnego ‘planu B’. Bardzo wierzyłem, że się uda... chociaż muszę przyznać nie spodziewałem się, że firma aż tak się rozrośnie. RJ: Co poradziłby Pan ludziom, którzy wahają się: własny biznes czy etat?

RD: Bez podstaw takich jak solidna wiedza poparta wieloletnią praktyką z zakresu piekarnictwa, myślę, że nie byłoby szans na stworzenie solidnej firmy. Ważna okazała się również determinacja w dążeniu do celu oraz pracowitość. Dlaczego nam się udało? Na sukces złożyło się wiele elementów takich jak dobra organizacja biznesu, rozumienie potrzeb klientów, technologie, ale również to, że wkładamy dużo serca

RD: Nie mam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Wszystko zależy od indywidualnego spojrzenia każdego człowieka na siebie, na pracę, na cele jakie chce osiągnąć. Są ludzie którzy cenią sobie wolność jaką daje praca freelancera, niektórzy lubią stabilizację jaką zapewnia etat, jeszcze inni czują potrzebę stworzenia własnej firmy. Mixer / issue 3 / 2016

19


SPOWIEDŹ BIZNESMENA

RJ: Dlaczego wybral Pan Londyn jako siedzibę swojej firmy? RD: Londyn to miejsce multikulturowe, gdzie mieszkają ludzie z każdego zakątka świata w tym rówież Polacy. Wielu z naszych rodaków ‘wyjeżdżając za chlebem ‘ zdecydowało się zamieszkać w stolicy Wielkiej Brytanii i to właśnie oni za polskim chlebem tęsknią najbardziej. To dla nich, początkowo, zdecydowaliśmy się wypiekać nasz chleb. Londyn jest też wspaniałym węzłem logistycznym. RJ: Jakie produkty z Państwa oferty wybierane są najchętniej przez polskich konsumentów, jakie cieszą się największą popularnością wśród pozostałych? RD: Największym powodzeniem wśród Polaków cieszy sie Tradycyjny Chleb Pszenno – Żytni na Zakwasie czyli potocznie przez nas nazywany Duży Biały. Kobiety coraz częściej wybierają chleby wspomagające utrzymanie prawidłowej masy ciała np. Chleb z Inuliną lub Chleb Żyto 100% oraz absolutny hit Chleb z nasionami Chia, który obniża wartość kaloryczną produktów , wspomaga układ odpornościowy i zwiększa przyswajanie składników mineralnych. Świadomość konsumentów jest coraz większa stąd też rośnie liczba osób, które wybierają chleb na zakwasie wypiekany bez konserwantów i bez sztucznych dodatków. Nasze wypieki zostały rówież zauważone przez cenionych brytyjskich specialistów np. Chleb Dyniowy w 2015 roku został doceniony przez ekspertów z Quality Awards. Nie możemy również zapominać o polskich tradycyjnych ciastach, a w szczególności cieszących sie olbrzymią popularnością sernikach. RJ: Co wyróźnia The Polish Bakery na tle innych piekarni?

20

Mixer / issue 3 / 2016

RD: Jesteśmy firmą rodzinną, której korzenie piekarskie sięgają roku 1895, dlatego tak ważne dla nas jest zachowanie tradycyjnych receptur m.in. do produkcji zakwasu. Co ciekawe, jesteśmy pionierami w produkcji płynnego zakwasu zarówno żytniego jak i pszennego, co pozwala nam się wyróżnić na tle konkurencji. RJ: Czy wciąż rozwijacie Państwo swoją ofertę? RD: Uważnie słuchamy naszych odbiorców i staramy się podążać z naszą ofertą za ich oczekiwaniami. Wiemy, że coraz więcej osób jest aktywnych i chce sie zdrowo odżywiać. Posiadamy na liście produktów pieczywo bez drożdży na bazie wyłącznie zakwasu. Używamy składników dzięki którym nasi klienci mogą nie tylko uzupełnić dietę, ale również z niej w pełni skorzystać. Jesteśmy firmą rodzinną i tak jak o rodzine dbamy o zdrowie naszego klienta dlatego np. od 14 lat korzystamy tylko z soli morskiej. Ciągle też poszukujemy nowych smaków opartych na naturalnych produktach. Dlatego poszerzamy naszą ofertę o nowości takie jak Chleb z nasionami Chia, a wkrótce również z Chleb z Żurawiną oraz Chleb ze Śliwką. Chcemy też otworzyć sie na potrzeby osób cierpiących na celiakię. Z tej przyczyny przygotowujemy się do wprowadzenia od dawna oczekiwanego przez konsumentów Chleba Gluten Free. Mamy nadzieję, że zdobędzie on serca nie tylko osób cierpiących na nietolerancję glutenu, ale również wszystkich tych, którzy z różnych przyczyn wybierają dietę bezglutenową. RJ: Dziękuję za rozmowę. RD: Dziękuję rónież i życzę smacznego.


Mixer / issue 3 / 2016

21


WYWIAD NUMERU

Góralska energia

i żywiołowe, grane prosto z serducha dźwięki

Golec uOrkiestra 22

Mixer / issue 3 / 2016

w Londynie


WYWIAD NUMERU autor

Robert Jasiewicz

Mixer / issue 3 / 2016

23


WYWIAD NUMERU

Golec uOrkiestra, to zespół którego Polakom nie trzeba przedstawiać. Ich hity takie jak „Lornetka” „Słodycze” czy „Kto się ceni” śpiewane są od prawie 18 lat. Już 11 listopada zespół przyjedzie do Londynu na specjalne zaproszenie Mixer Media Group. Na rozmowę z Łukaszem i Pawłem wybraliśmy się nie do ich rodzinnej Milówki, ale do oddalonego o 655 km Sopotu, gdzie zespół wystąpił na Polsat SuperHit Festiwal. Mixer Magazine miał trochę więcej kilometrów do pokonania bo aż 1655. Podczas podróży wsłuchiwaliśmy się w góralskie dźwięki.

Robert Jasiewicz: Jak zaczęła się Wasza przygoda z muzyką. Pamiętacie Wasz pierwszy instrument? Łukasz: Pochodzimy z domu o tradycjach muzycznych. Rodzice poznali się w chórze milowieckim, tata i wujowie grali w miejscowej orkiestrze dętej. W wieku trzech lat dostaliśmy cymbałki w prezencie „pod choinkę” i z relacji domowników wynika, że w dużej mierze były one zaczynem naszej późniejszej pasji. RJ: Kto był Waszym muzycznym idolem w młodości i jakiej muzyki słuchaliście w czasach liceum? Paweł: Podczas gdy nasi rówieśnicy słuchali Modern-Talking, a Sabrina królowała na wszystkich dyskotekach, (nie wspomnę już, co działo sie w głowach dorastajacych chłopaków na widok jej wdzięków), my nie zawężaliśmy się tylko do tego rodzaju muzyki. Spokojnie słuchaliśmy wszystkiego, co było w tamtym czasie dostępne - od 24

Mixer / issue 3 / 2016

polskiego Dżemu i Republiki po Pink Floyd, Janis Joplin, Jimiego Hendriksa, a nawet punkowe zespoły w rodzaju Sex Pistols. Łukasz: Później nadeszła fascynacja jazzem. W wieku 14 lat, za namową starszego brata Rafała, pojechaliśmy na festiwal Jazz Jamboree, co niewątpliwie wywarło wielki wpływ na nasze zainteresowania muzyczne.Od tego momentu, jazz niejako zawładnął nami i zdeterminował nasze dalsze poczynania muzyczne. RJ: Przed Golec uOrkiestra każdy z Was współpracował z wieloma znanymi muzykami. Jaki wpływ na Waszą obecną twórczość miała ta współpraca? Paweł: Przede wszystkim mocno nas dopingowała i motywowała. Była dużym wyzwaniem i doświadczeniem, gdyż za każdym razem graliśmy inny gatunek muzyki. Dla nas, wtedy jeszcze studenciaków, doświadczenie współtworzenia ówczesnych produkcji z największymi polskiej estrady, było wielkim wyróżnieniem.


Łukasz: Puzonista i trębacz sekcyjny, podobnie jak perkusista z basistą muszą się świetnie rozumieć i razem współgrać. My od zawsze ćwiczyliśmy razem i pod względem muzycznym znaliśmy się jak łyse konie i to było naszą bardzo mocną stroną. W tym okresie braliśmy udział w nagraniach ponad sześćdziesięciu płyt różnych wykonawców. Nagrywaliśmy między innymi dla Maryli Rodowicz, Piaska, Krzywego, Norbiego, Stokłosy, Kayah, Pawła Kukiza i zespołu Piersi. Zyskaliśmy bogate doświadczeni muzyczne, aranżacyjne i sceniczne. Ale poczuliśmy, że nadszedł czas, aby stworzyć własny projekt. RJ: W roku 1998 założyliście Golec uOrkiestra. Pamiętacie Wasz pierwszy występ pod tą nazwą i reakcję publiczności? Paweł: Nasze pierwsze kroki pod szyldem „Golec uOrkiestra” stawialiśmy na miejscowych scenach zazwyczaj podczas bali góralskich, okolicznych festynów i pikników rodzinnych. Był to czas, kiedy tak naprawdę testowaliśmy nasz repertuar. Łukasz: Mieliśmy niesamowitą radochę, kiedy publiczność szalała i śpiewała z nami piosenki. Dlatego postanowiliśmy wydać płytę, która stała się bardzo szybko towarem „must have” w naszym regionie:-) Paweł: Media dopiero zainteresowały się nami rok po wydaniu płyty „Golec uOrkiestra1” i odtąd zaczęła się golcomania...(śmiech) RJ: Posiadacie liczną rodzinę. Powiedzcie czy Wasze dzieci wykazują już muzyczne zdolności i czy macie nadzieję, że pójdą w Wasze ślady? Łukasz: Dzieci, póki co, uczą się gry, ale głównie dlatego, że chcą. Czy pójdą w nasze ślady? Myślę, że nie. Widzą jak trudny to zawód, ile wymaga wyrzeczeń, poświęcenia i pracy praktycznie od dziecka. Przykładowo ktoś, kto pragnie zostać np. prawnikiem, obiera sobie taki kierunek studiów prawie będąc dorosłym. Natomiast naukę gry na instrumencie szlifuje się od dziecka. Paweł: Z drugiej strony, najważniejsze, aby robiły to co kochają, a jeśli to będzie projekt Golec uOrkiestra Junior- to osobiście nie będę krył szczęścia (śmiech).

Mixer / issue 3 / 2016

25


26

Mixer / issue 3 / 2016


WYWIAD NUMERU

RJ: Jesteście ambasadorami Światowych Dni Młodzieży, które odbędą się w lipcu w Krakowie. Powiedzcie z czym wiąże się funkca ambasadora Światowych Dni Młodzieży?

ponieważ o oprawę muzyczną zadba wspólnie z nami chór Gospel Rain z Lublina, z którym współpracowaliśmy przy projekcie „Koncert kolęd i pastorałek w Bazylice Jasnogórskiej”.

Łukasz: Nasza rola wiąże się głównie z promowaniem tego wydarzenia. Przez ostatnie pół roku nagrywaliśmy różnego rodzaju wywiady, spoty radiowe i telewizyjne, mieliśmy sesje zdjęciowe spotkania z młodzieżą itp.

RJ: Słuchy chodzą, że obydwaj lubicie słodycze. Przebój „Słodycze” to hymn wszelkiego rodzaju słodkości. Jakie są Wasze ulubione?

Paweł: Istnieje specjalny folder w serwisie You Tube ŚDM, który zawiera rozmowy z wszystkimi ambasadorami tego wydarzenia. Wśród tego grona są Jakub Błaszczykowski, Jasiek Mela, Grzegorz Markowski, Patrycja Markowska i wielu innych ciekawych osobistości. Warto zapoznać się z ich przemyśleniami. RJ: Rozumiem, że do Krakowa w tych dniach również się wybieracie z całą rodziną? Paweł: Oczywiście, tym bardziej, że 31.07 zagramy dla 15 tys wolontariuszy w Tauron Arena w Krakowie. Podczas specjalnego nabożeństwa, Papież Franciszek będzie modlił się za wszystkich ludzi dobrego serca, którzy zechcieli się zaangażować bezinteresownie w organizację tak wielkiego przedsięwzięcia jakim są ŚDM. Myślę, że będzie to niezapomniane przeżycie duchowe jak i muzyczne,

Łukasz: Naturalne oczywiście:-) Paweł: ... czyli oscypek, ogórek kiszony i śledzik..(śmiech) RJ: 11 listopada zagracie koncert w Londynie w prestiżowej sali Indigo at the O2 Arena. W muzycznej stolicy świata gościliście już kilkaktornie. Jak oceniacie tutejszą publiczność? Paweł: To publiczność ceniąca sobie polską muzykę, zwłaszcza muzykę w której nie brak dobrych tekstów, słowiańskiej duszy i góralskiego temperamentu. W Anglii mamy wielu wiernych fanów, z którymi mamy kontakt nie tylko facebook’owy. Kiedy tylko są w Polsce, to pojawiają się na naszych koncertach. Łukasz: Na Wyspach obecnie mieszka bardzo dużo naszych znajomych i krewnych, więc ogromnie sie cieszymy, że będzie okazja się spotkać również z nimi. . Mixer / issue 3 / 2016

27


28

Mixer / issue 3 / 2016


WYWIAD NUMERU

RJ: Mieliście już okazję zwiedzić Londyn? Jeśli tak to czy macie tutaj swoje ulubione miejsce?

RJ: Czy Wasi fani będą mieli okazję zakupić Wasze płyty na miejscu oraz pamiątkowe koszulki?

Łukasz: Niestety grając dwukrotnie w Londynie, nie mieliśmy okazji spokojnie zwiedzić miasta. Widzieliśmy tylko London by night :-) Paweł: Teraz chyba też nie będzie takiej okazji, gdyż do Londynu przyjeżdżamy praktycznie zaraz po trzytygodniowej trasie po USA. Będzie jak zwykle szybko i intensywnie, ale co się odwlecze to nie uciecze...:-)

Paweł: Tak, jak najbardziej, a my jak zawsze będziemy po koncercie je podpisywać.

RJ: 11 dzień listopada to także Święto Niepodległości. Czy wiecie już co przygotujecie dla swoich fanów w UK? Do jakich hitów bawić się będzie publiczność w Lnodynie? Łukasz: Szykujemy wiele muzycznych niespodzianek, zagramy też WSZYSTKIE największe hity Golec uOrkiestry, które - jesteśmy o tym przekonani! - wprawią w doskonaly nastrój każdego w wieku od 5 do 105 lat. Nie zabraknie prawdziwej góralskiej energii i żywiołowych, granych prosto z serducha dźwięków, nie zabraknie humoru, nie zabraknie również wspólnej zabawy do utraty tchu. Kto był już na koncercie Golec uOrkiestry, ten wie, że nie rzucamy słów na wiatr.

RJ: Na koniec chciałem jeszcze zapytać o Wasze najbliższe plany i o kolejny krążek? Paweł: Intensywnie pracujemy nad piosenkami, a jak tylko będą gotowe, to niezwłocznie będziemy informować o tym świat :-) Łukasz: Praktycznie nowa płyta jest na ukończeniu. Dopieszczamy szczegóły (śmiech), ale póki co jesteśmy w ciągłej trasie koncertowej i praca trochę nam się wydłuża. Więcej bieżących informacji znajdziecie na www.golec.pl i profilu facebookowym Golec uOrkiestry. RJ: Dziękuję za rozmowę. Paweł & Łukasz: Dziękujemy i zapraszamy na nasz koncert 11 listopada do Indigo at the O2 Arena w Londynie!

Mixer Media Group zaprasza na koncert

Golec uOrkiestra

11 listopada 2016 r. do Indigo at the O2 Arena w Londynie.

Bilety na www.koncertgolecuorkiestra.co.uk Mixer / issue 3 / 2016

29


STREFA KIBICA

GRABEX WINDOWS

STREFA KIBICA

30

Mixer / issue 3 / 2016


Rozpoczęły się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Po raz kolejny polska reprezentacja uczestniczyć będzie w tym święcie i powalczy o tytuł najlepszej drużyny starego kontynentu. Mixer Media Group przygotowała dla Was miejsce, w którym będziecie mogli wspierać i wspólnie przeżywać występy Biało – Czerwonych. Poniżej znajdziecie kilka ważnych szczegółów oraz faktów z historii polskiej reprezentacji.

Gdzie znajduje się GRABEX WINDOWS STREFA KIBICA?

STREFA KIBICA Wojtek Muziol

Kiedy i z kim grają Polacy? Pierwszy mecz reprezentacja Biało – Czerwonych rozegra z drużyną Irlandii Północnej. Mecz rozpocznie się 12 czerwca o godzinie 17:00 czasu brytyjskiego.

POSKLUB na czwartym piętrze Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie na Hammersmith.

W kolejnym spotkaniu przyjdzie nam się zmierzyć z drużyną Niemiec. Mecz rozpocznie się 16 czerwca o godzinie 20:00 czasu brytyjskiego.

Najbliższa stacja metra to Hammersmith lub Ravenscourt Park. Dojedziecie tutaj zieloną linią metra Distric Line oraz granatową Picadilly.

Ostatni mecz w grupie, ale mamy nadzieję że nie na turnieju, Polska reprezentacja rozegra z Ukrainą. Na to spotkanie zapraszamy 21 czerwca o godzinie 17:00 czasu brytyjskiego.

Dokładny Adres: POSK 238-246 King St, London, W6 0RF

Mixer / issue 3 / 2016

31


STREFA KIBICA

Czy potrzebny jest bilet? Do wejścia do GRABEX WINDOWS STREFA KIBICA upoważnia darmowy bilet, który otrzymacie po zarejestrowaniu się na stronie: www.wspierajnaszych.co.uk Pamiętajcie, że liczba miejsc jest ograniczona.

Polacy na Euro Historia występów Reprezentacji Polski na Mistrzostwach Europy jest krótka i raczej wstydliwa. Na próżno szukać w niej podobnych sukcesów jakie były naszym udziałem w Mistrzostwach Świata czy Igrzyskach Olimpijskich. Z drugiej strony nie powinniśmy narzekać, bo wygląda na to, że idzie ku lepszemu, o czym najlepiej świadczy nasza obecność na trzech ostatnich finałach. Z tego na pewno należy się cieszyć, chociaż o występach w tych rozgrywkach ze względu na brak wyników i słabą postawę, wiekszość kibiców wolałaby raczej zapomnieć. Ale po kolei.

Euro 2008 - Austria/Szwajcaria – lata 1960-2008 to najgorsza klątwa jaka spotkała polski futbol. W ciągu tych 48 lat nie brakowało ani świetnych zawodników, ani wybitnych selekcjonerów, ale z jakiegoś powodu nie udawało nam się zakwalifikować do najważniejszej imprezy na Starym Kontyncie. Naszą niemoc przełamał dopiero Leo Benhakker wywalczając w porywającym stylu awans do ME rozgrywanych w Austrii i Szwajcarii. Wszyscy fani świetnie pamiętają piękną grę i fantastyczne zwycięstwo nad wicemistrzem Europy Portugalią z Christiano Ronalo w składzie. Przed turniejem finałowym apetyty były ogromne, nikt nawet nie zakładał braku awansu z gurpy, zderzenie z rzeczywistością okazało się jednak bardzo bolesne i szybki powrót do domu stał się faktem. Za mocni okazali się Niemcy (0:2) oraz Chorwaci (0:1), a w meczu z gospodarzem Austrią stać nas było tylko na wywalczenie jednego punktu (1:1, bramka Roger Guerreiro – zdobywca pierwszego gola dla Polski w finałach Euro).

32

Mixer / issue 3 / 2016

Euro 2012 - Polska/Ukraina – ponieważ byliśmy gospodarzami turnieju (a tym przecież pomagają ściany) miało być zupełnie inaczej. Bogatsi o doświadczenia z przed czterech lat, wspierani niesamowitym dopingiem naszych cudownych kibiców, prowadzeni przez selekcjonera, posiadającego „trenerski nos” i mającego mnóstwo szczęścia, Franciszka Smudę awans do dalszej fazy rozgrywek miał być tylko formalnością. Niestety nadmuchiwany przez media oraz kibiców balon pękł jak bańka mydlana. Remis w meczu otwarcia z Grecją (1:1, gol Lewandowskiego) uznano w sumie za nienajgorszy, choć gdyby nie czerwona kartka dla Wojciecha Szczęsnego można by to prowadzenie dowieźć do końca i cieszyć się ze zdobycia trzech punktów. Natomiast mecz z naszym odwiecznym rywalem Rosją mógł już zadowlić nawet największych malkontentów, a to za sprawa świetnej postawy „Bialo-Czerwonych” i odrobieniu strat po przepięknej bramce Jakuba Błaszczykowskiego. W decydującym o awansie meczu mieliśmy się zmierzyć z Czechami, drużyną solidną, ale pozbawioną wielkich indy-


widualności i zdecydowanie w naszym zasięgu. Nikt zgromadzony na stadionie we Wrocławiu, czy przed odbiornikami telewizyjnymi nie przypuszczał, że ta cudowna przygoda zakończy się już na fazie grupowej. A jednak, po bardzo słabym meczu ulegliśmy naszym sąsiadom 0:1 i pożegnaliśmy się z Euro. Niestety jak pokazuje historia, kiedy już przychodzi nam rywalizować na głównej imprezie z najlepszymi drużynami w Europie, nie jesteśmy w stanie zrobić kolejnego kroku i wskoczyć na wyższy poziom. W dwóch wspomnianych turniejach Reprezentacja Polski prezentowała się bardzo słabo (z wyjątkiem meczu z Rosją), grała malo ofensywny futbol, ograniczając się głównie do przeszkadzania przeciwnikowi, dwukrotnie zajmując ostatnie miejsce w tabeli z minusową różnicą bramek. Wszyscy doskonale wiemy, że nie zaliczamy się do europejskich potęg piłkarskich, ale zapomnijmy już o mało chlubnej przeszłości i skupmy się na przyszłości, która rysuje się w jasnych barwach, a powodów jest kilka.

prawego obrońcę Budesligii Łukasza Piszczka czy podporę Reprezantacji Polski i włoskiego Torino Kamila Glika. Jak podają media bardzo bliski przejścia do Liverpoolu jest Piotr Zieliński, natomiast wszyscy nasi bramkarze mają pewne miejsca w składach swoich drużyn i cały rok prezentowali świetną, równą formę. Nawet ławka rezerwowych, która zawsze była największym mankamentem reprezentacji prezentuje się nie nienajgorzej. Jeżeli dorzucimy do tego najskuteczniejszy atak eliminacji ME Lewandowski – Milik powstanie nam bardzo silna reprezentacja (w każdej formacji) mogąca nawiązać walkę z najlepszymi drużynami w Europie, o czym najdobitniej przekonuje dwumecz z mistrzami świata Niemcami. Podsumowując tak dobrze w kadrze nie było od lat.

Selekcjoner Adam Nawałka - przyznam szczerze, nie należałem do zwolenników tego wyboru. Uważałem, że nie ma twardej ręki, posiada zbyt małe doświadczenie i nie poradzi sobie na poziomie reprezentacyjnym. No, ale na szczęście to nie ja decyduję o wyborze selekcjonera i dlatego dzisiaj wszyscy Polacy mogą się cieszyć z awansu. Były trener Górnika Zabrze potrafił stworzyć świetną atmosferę, ucichły skandale wynikające z niesportowego prowadzenia się zawodników, wszyscy gracze chętnie przyjeżdżaja na zgrupowania, nikt się nie obraża siedząc na ławce lub wchodząc na boisko w końcówce meczu. Nawałka potrafił poukładać drużynę i wykorzystać jej największy atut w postaci Roberta Lewandowskiego, z czym inni selekcjonerzy nie potrafili sobie poradzić. Nie boi się dokonywać mało popularnych wyborów, chętnie stawia na nowe twarze i najważniejsza rzecz, sprawił, że nasza reprezentacja gra bardzo ofensywnie i strzela mnóstwo bramek.

Silna kadra Niedość, że większość naszych kadrowiczów regularnie grywa w klubach, to bardzo często są najlepszymi zawodnikami i stanowią o sile swoich zespołów. Rywalizują w najsileniejszych europejskich ligach i sięgają po trofea, tytuły mistrzowskie (Lewy – Mistrz i zdobywca Pucharu Niemiec, Krychowiak – zwycięstwo w Lidze Europy). Za naszymi reprezentantami świetny sezon, Arkadiuszem Milikiem interesują się największe kluby, a każda drużyna chciałaby mieć w swoim składzie najlepszego Mixer / issue 3 / 2016

33


MOTO MIX

Czytanie ze zrozumieniem

34

Mixer / issue 3 / 2016


m

o

t

mix

o

Wiktor Wiśniewski

Wiśniewski Dziennikarz Motoryzacyjny Właściciel portalu 98 oktanów

Ź

ródło, dowód, fakt, to słowa, które w dzisiejszych czasach czasami tracą na znaczeniu. Nie martwcie się, to nie jest artykuł o upadku obyczajów, ale o pewnej obserwacji i Aucie, które w teorii powinno pozostawiać niedosyt. A jak jest naprawdę? Dziś, kiedy Internet jest podstawowym źródłem informacji, traktujemy go, jako pewnego rodzaju wyrocznię. A przy okazji lekarza, komika, telewizor, fotoplastykon, poradnik seksualny, brukowiec, szmatławiec, nauczyciela, studia albo na te studia ratunek. I to bardzo dobrze, ale często przyjmujemy przeczytane informacje, jako fakt. Gdy czytamy książkę to możemy być pewni, że napisał ją ktoś z autorytetem, który oddał ją w ręce innych autorytetów do sprawdzenia. To słowo na „A” jest potrzebne by dana „kniga” się w ogóle sprzedała. Niestety w Internecie byle bałwan może spłodzić najróżniejszej maści badziewie i trudno sprawdzić czy to prawda. Ile razy wam się zdarzyło widzieć na portalu społecznościowym na literę „F”, jak wasz znajomy wrzuca „wiadomości”, które okazują się totalną bzdurą albo jak piszę komentarz CAPS LOCKIEM pod czymś, czego nawet nie przeczytał. Wystarczył chwytliwy tytuł i czytanie treści już jest zbyteczne. I kiedy potem taka osoba chwali się nowościami rodem z „palca” dodaje wcześnie „ przeczytałem niedawno że”, ale nie podaje źródła. Dziś kiedy Internet bardzo szybko dostarcza nam to czego chcemy, bardzo często w pośpiechu bierzemy przeczytaną rzecz za aksjomat. Co z kolei pozwala na przyklejanie łatek. Mówię o tym, dlatego, że test dzisiejszego auta przypomniał mi właśnie o takiej łatce.

Teoretycznie rzecz biorąc sprawa jest prosta. Niemal 20 lat temu Porsche wypuściło na rynek model o skromniejszych osiągach od flagowego. Nic w tym dziwnego. W historii tej niemieckiej marki znajdziemy wiele podobnych przykładów. Dość wymienić 914, 924, 944. Auto o którym mówię miało tylko 2 siedzenia, brezentowy dach i silnik, który grał z właścicielem w chowanego. Próżno go było szukać za tylna osią, tam był bagażnik. Pod przednią maską też znajdowały się kolejne cm3 powietrza gotowe na przyjęcia walizki lub drogich toreb z zakupami. Samochód nazywano Boxter i swoją ceną i właściwościami jezdnymi ujął sporą rzeszę klientów. Przylgnęła do niego jednak niechlubna łatka Porsche dla ubogich. Świat jednak ruszył dalej i w 2006 roku marka z Wolfsburga dospawała do Boxtera dach, dając mu na imię Cayman. Sztywniejsze nadwozie jeszcze bardziej poprawiło właściwości jezdne i dla wielu, wygląd. Dla znawców historii marki powinien być to powrót do ducha 356 – lekkiego, zwinnego samochodu potrafiącego zawstydzić mocniejszą konkurencję. Ale nie, pomimo wielu chętnych nad Caymanem nadal wisiała niepochlebna chmura taniego brata 911. Niemal każdy test tego samochodu, jaki czytałem, wcześniej czy później porównywał to auto do starszego rodzeństwa. Zazwyczaj padały słowa: „nie tak szybki”, „czegoś brakuje” lub „jeżeli kogoś nie stać”. Dla potencjalnego nabywcy to słowa trudne do przełknięcia, szczególnie w świecie gdzie liczby muszą być imponujące być wygrać serce (czy raczej portfel) właściciela. Takie opinie mogą oszukać percepcję zainteresowanego dając mu do zrozumienia, że ma do czynienia raczej

Mixer / issue 3 / 2016

35


MOTO MIX

z szybsza zabawką niż samochodem sportowym. Co gorsza ostatnio producenci mocnych hatchbacków urządzili sobie Wielką Pardubicką i jak na razie, żaden z nich nie chce oddać pola. Na przód wysuwa się Mercedes A45 AMG z wynikiem 381 KM, ale obawiam się, że nie pozostanie długo na prowadzeniu. Matko, przecież jeszcze nie tak dawno zachwycałem się mocą Ferrari F355, zastanawiając się czy to auto już zagina czasoprzestrzeń czy tylko ją rozmywa. Dzisiaj ten sam wynik ma następca Mercedesa który oblał test łosia. Dzisiaj na 200 koni nikt nie patrzy z takim podziwem jak 20 lat temu. Ford Focus ST Diesel ma ponad 180. DIESEL!! Taka właśnie perspektywa pozwalała dziennikarzom (w tym mnie) i wielu innym ludziom traktować Caymana po macoszemu. Więc jak wspominałem, teoretycznie rzecz biorąc sprawa jest prosta. Dostałem właśnie kluczyki do Caymana ze zwiększoną ilością liter na klapie bagażnika. Sięgnę więc do synapsów po parę wyświechtanych stereotypów, zrobię kilka zdjęć i artykuł gotowy. Przecież ma tylko 340 koni. Mniej niż jakiś tam hatchback. Nic wielkiego. Jestem poważny Pan redaktor, którego źrenice i puls zwiększają się dopiero od 700 koni w górę. Przejechałem się nim i mam teraz spory problem, bo z podkulonym piórem muszę napisać, że się myliłem. Mało tego jestem gotów dać wam pozwolenie na pacnięcie gazetą każdego, kto będzie się krzywił na jego mniejsze liczby w stosunku do konkurencji. Albo lepiej, pośmiejcie się z niego, bo na pewno tym autem nie jeździł. Ale do rzeczy. Moje auto testowe to nie jakiś tam zwykły Cayman. To suma najlepszych dodatków mechanicznych i wizualnych okraszona genialnym wydechem i wzrostem mocy. Nie gargantuicznym – 14 KM, ale każdy wzrost mocy jest mile widziany. Co ciekawe w tym przypadku 2+2 równa się 5. Bo GTS to nie tylko suma najlepszych opcji ale magiczne coś więcej. Załatwmy najpierw oczywistości. Zajmując miejsce za kierownicą człowiek jest wmaszerowany w idealną pozycję. Świetna trójramienna kierownica leży dokładnie tam gdzie chcę położyć dłonie. Jeden ruch dźwignią fotela a potem parę kliknięć oparcia i moje nogi i kręgosłup siedzą zadowolone jak nigdy. Można się co prawda pokusić się o pełną elektrykę siedzeń, ale szczerze powiedziawszy, absolutnie nie widzę potrzeby. Widzę natomiast sens alcantary na kierownicy. Bez względu na warunki lub poziom spocenia rąk, przykleja się do palców jak jamnik sąsiada do nogi i daje absolutnie pewny chwyt w zakręcie. Cała kabina była skąpana w tym przyjemnym materiale, ale mimo wszystko

36

Mixer / issue 3 / 2016

była to łatwa do rozpoznania kabina Caymana. Napis na zegarach zdradza szlachetniejsze pochodzenie, ale nic poza tym. Z zewnątrz Ci bardziej dociekliwi zauważą przydymione lampy tylne i czarną ramkę wokół przednich. Spostrzegą też minimalne zmiany w zderzakach. Ci mniej spostrzegawczy po prostu przeczytają napis na klapie bagażnika. Co nie umknie natomiast nikomu, to obniżone o 20mm sportowe zawieszenie (które można zamówić bez dodatkowych kosztów), 20 calowe koła i opony o profilu 35. Testowy egzemplarz miał odhaczony pakiet Chrono oraz opcjonalną skrzynię PDK, ucinającą 2 setne sekundy do 100 km/h od czasu zwyczajnej „eski”. Tyle suchych danych, ale jak to się przekłada na wrażenia z jazdy ? Ano tak, że zapomnicie o Bożym świecie. W mieście twardsze zawieszenie daje o sobie znać na bardziej zapomnianych przez radę miastach nawierzchniach, ale gdy GTS-owi pokazać boczną, wijącą się drogę odwdzięczy się za ewentualne niedogodności. Z nawiązką. Cudownie wolny od doładowania, 6 cylindrowy boxer daje błyskawiczną reakcję na gaz (szczególnie w trybie Sport Plus) wystrzeliwując Caymana w nadany przez nas kierunek. Gdy ten gwałtownie się zmieni nasze ciało zacznie uciekać w lewo lub prawo ale nie auto. Te posłusznie podąża za najszybszymi nawet rozkazami kierownicy. Gdy te staną się zbyt gwałtowne, opony Pirelli P Zero pospieszą z przyczepnością. A gdy nawet to zawiedzie, ewentualny poślizg jest dziecinnie łatwy do opanowania. Skrzynia PDK błyskawicznie podaje kolejne biegi jak wytworny kelner. Nie wiecie kiedy i gdzie, ale wszystko według waszego rozkazu. Silnik od 3 tyś obrotów zapewniał coraz lepszą zabawę a dźwięki z wydechu działały na zmysły tak jakby ktoś was tatuował adrenaliną zamiast farby. Jeżeli zastanawiacie się czy aktywny wydech jest potrzebny to pozwólcie, że ucieknę się do porównania. Oglądnijcie Gwiezdne Wojny na laptopie, a potem w kinie. To taka różnica. Z każdym kilometrem coraz bardziej dociskałem Caymana, odkrywając dzięki świetnemu układowi kierowniczemu i hamulcom, kolejne pokłady własnych umiejętności i strachu. Chciałbym wam teraz powiedzieć jak to auto zachowuje się na limicie i jak z gracją Kena Blocka połykałem kolejne zakręty, ale kłamałbym jak z nut. W GTS mogłem pozwolić sobie na więcej niż w jakimkolwiek innym aucie, ale obawiam się, że mój talent kończy się daleko przed jego limitem. To nie ma natomiast znaczenia bo byłem w stanie się do niego zbliżyć, a to jest uczucie, którego zwykły śmiertelnik nie poczuje w 700


konnym potworze. I to właśnie najbardziej cenię. Czułem jakby Cayman pracował ze mną, schlebiał mi jednocześnie nieustanie podnosząc poprzeczkę. Każdy kilometr szybszej jazdy tylko podsycał apetyt na więcej. Oczywiście auto nadaje się do jazdy na co dzień chodź nie jest tak praktyczne jak np. BMW M4, ale szybko czujesz się jego częścią zapominając o tym jak wyglądasz albo czy twój status majątkowy jest w ogóle istotny. Jeżeli już ktoś koniecznie chce snuć się powoli po ulicach to ucieszy go fakt że przy leniwej, monotonnej jeździe testowy egzemplarz spalił 7,9 l/100 km. Cayman GTS to nie tylko kolekcja liczb i wykresów ale auto sportowe w czyste formie. Parafrazując starą maksymę – nie moc się liczy, ale jak się jej używa.

> Silnik benz., Boxer 6, 3436 cm3 > Moc maks. 340 KM@7400 obr./min. > Maks. moment obr. 380 Nm@4750-5800 obr./min. > Skrzynia biegów dwusprzęgłowa, 7-biegowa PDK > Prędkość maks. 283 km/h > 0-100 km/h 4,8 s > Napęd na tylną oś > Masa 1375 kg > Nadwozie (dł./szer./wys.) 4404/1801/1284mm > Rozstaw osi 2475 mm > Rozmiar kół 235/35 R20 przód, 265/35/R20 tył > Pojemność bagażnika 425 l > Spalanie 8,2 l/100 km > Cena FR 98 200 złotych

Mixer / issue 3 / 2016

37


sportowiec uk

Ambasador polskiego hokeja

na Wyspach brytyjskich 38

Mixer / issue 3 / 2016


P

opularny „Malaś” był w sezonie zasadniczym 2015/2016 najlepiej punktującym zawodnikiem Swindon Wildcats. W gronie zawodników występujących w rozgrywkach EPIHL zajął 3. miejsce – w 51 meczach zapisał na swoim koncie 86 punktów (40 bramek i 46 asyst) – w sezonie 2014/2015 miał 54 punkty (32 bramki i 22 asysty). W play off Malasiński zagrał w dwóch meczach i do swoich statystyk tej fazy rozgrywek, dopisał dwa gole. Malasiński to wychowanek Podhala Nowy Targ. W swojej karierze grał m.in. dla drużyn z Jastrzębia, Sanoka, Tych i Krynicy. Na swoim koncie ma trzy tytuły mistrza Polski (2 z Podhalem, 1 z Sanokiem), Puchar Polski (z Sanokiem). Z GKS Tychy zdobył srebrny medal Mistrzostw Polski. Reprezentant Polski w hokeju na lodzie. W trakcie Mistrzostw Świata Dywizji 1A w Katowicach z pięcioma golami na koncie, był najskuteczniejszym napastnikiem naszej kadry. Jakub Górski: Tomasz, zdecydowałeś się zostać w Swindon i to na dwa lata. To dobry krok? Tomasz Malasiński: Myślę, że tak. Bardzo dobrze czuje się w tym klubie. Jest dobra organizacja, poziom sportowy też jest wysoki, więc po rozważeniu innych opcji zdecydowałem się podpisać ze „Żbikami” kolejną umowę. Mam nadzieję, że moją grą pomogę drużynie w zdobyciu mistrzostwa ligi.

sportowiec

UK Jakub Górski

Fot. Michał Chwieduk - Biuro Prasowe

Tomasz Malasiński jest jednym z wiodących graczy drużyny Swindon Wildcats, występującej w English Premier Ice Hockey League.

JG: Jestem pod wrażeniem tego, co zobaczyłem na lodowisku w Swindon. Hala pełna kibiców i dobry, szybki mecz, który mógł się podobać. TM: Ten hokej jest inny, lodowiska są mniejsze, przez co gra jest bardzie fizyczna niż techniczna. Dodatkowo, obcokrajowcy ciągną grę, bo taka jest nasza rola. Zresztą, ta liga (English Premier Ice Hockey League – red.) staje się coraz mocniejsza z sezonu na sezon. Ma to związek z tym, że Amerykanie i Kanadyjczycy wypierają najlepszych Brytyjczyków z Elite Ice Hockey League. Miejscowi trafiają więc do takich drużyn, jak Swindon i podnoszą poziom poszczególnych zespołów i rozgrywek. JG: Od razu na myśl nasuwa się pytanie, o porównanie tego poziomu rozgrywek, z tym co oglądamy na lodowiskach w Polsce… TM: Poziom jest podobny do polskiego. Te najlepsze zespoły z Anglii mogłyby śmiało rywalizować w PHL i na odwrót. JG: Pytam, bo nam w Polsce wydaje się, że nasz hokej jest najlepszy, i nie wyobrażamy sobie, żeby w Wielkiej Brytanii poziom był wyższy, a na mecze przychodziło więcej kibiców. TM: Jak przyjechałem tutaj to byłem zaskoczony tym, jak dużo osób chodzi na mecze hokeja na lodzie, i jak przeżywają to, co dzieje się na tafli. Gra na Wyspach jest bardziej widowiskowa, bo sędziowie Mixer / issue 3 / 2016

39


40

Mixer / issue 3 / 2016


sportowiec uk

pozwalają na bójki, na ostre starcia, a kibice to lubią i to ich przyciąga. Mecz hokeja ma być „show” dla widzów, żeby ich zachęcić do regularnego przychodzenia na lodowiska. Gramy tak, żeby nikt nie był zawiedziony, czy uznał, że zmarnował czas oglądając mecz. Kibic ma być zadowolony i najlepiej, jak na kolejne spotkanie przyprowadzi znajomych. JG: W Wielkiej Brytanii lubię to, że każdy klub jest częścią lokalnej społeczności. Relacja na linii kibice – zawodnicy nie trwa tylko do końcowego gwizdka. TM: Naszym obowiązkiem, który zamienił się w miłe przyzwyczajenie, jest rozmowa z kibicami po każdy meczu. Jednym z partnerów klubu jest lokalny pub, położony tuż obok lodowiska, i tam spotykamy się po meczach na piwie, właśnie razem z kibicami drużyny. Ludzie cieszą się z takiej możliwości i to jest bardzo fajne. Do tego dochodzą wydarzenia na lodowisku, odwiedziny szkół, rozdawanie autografów, akcje charytatywne. To wszystko tworzy klimat wokół klubu i wiąże fanów z drużyną.

JG: Koledzy z Polski pytają się o możliwość gry w Anglii? TM: Tak, pytają się [śmiech]. Młodym chłopakom doradzam pójście do najwyższej ligi, bo w niej można się ograć, nabyć doświadczenia. Oczywiście, łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić, bo my nie jesteśmy tak rozchwytywani, jak Kanadyjczycy, Amerykanie, Czesi lub Słowacy. Wielu skautów omija Polskę, nikt nie obserwuje talentów, za granicę trafiają tylko nieliczni, a to i tak najczęściej z powodów osobistych niż sportowych. Co oczywiście nie znaczy, że są słabsi. Jeśli podpisują kontrakty to znaczy, że na nie zasługują. JG: Myślisz, że w najbliższym czasie ktoś z Polski trafi na Wyspy? TM: Nie jest wykluczone, że tak się stanie. Oprócz mnie ktoś jeszcze powinien zagrać w Anglii, w nadchodzącym sezonie. JG: Na koniec wątek reprezentacji Polski. Niestety, nie udało się awansować w tym roku do hokejowej Elity, ale muszę przyznać, że pomijając początkowe porażki z Włochami i Koreą Południową, to przyjemnie ogląda się grę reprezentacji.

JG: Jak doszło do tego, że znalazłeś się w Wielkiej Brytanii?

JG: O kontraktach zagranicznych hokeistów na Wyspach krąży dużo plotek. Podobno musicie łączyć grę z pracą fizyczną. Czy to prawda? TM: Mogą wypowiedzieć się tylko na swój temat. Mam kontrakt profesjonalny i muszę utrzymać, jak najwyższą formę, aby być jednym z liderów drużyny. To jest zadanie, jakie postawili przede mną szefowie klubu.

TM: Dużo zmieniło się w momencie zatrudnienia rosyjskiego duetu Zacharkin - Bykow. Wtedy zrobiliśmy krok w dobrym kierunku, jeśli chodzi o pracę, treningi. Zmieniła się też nasza mentalność, chcemy przyjeżdżać na kadrę. Nie jesteśmy wielkimi indywidualnościami, ale nasza siła tkwi w grze drużynowej. Gramy razem, blisko siebie. Może niektórych denerwuje zbytnia defensywność, ale dla nas ważne jest to, co z tyłu, żeby bronić bramkarza i wychodzić z kontrami. Tego nauczyli nas Rosjanie, a ich pracę kontynuuje trener Jacek Płachta. JG: Trzymam więc kciuki za mecze w klubie oraz w reprezentacji. Dziękuję za rozmowę.

Fot. Michał Chwieduk - Biuro Prasowe

TM: Przyjechałem tutaj z powodów osobistych, ze względu na żonę. Wiedziałem jednak, że chcę grać w hokeja. Miałem ofertę z klubu EIHL, ale nie pasowała mi przeprowadzka na północ Anglii. Udało mi się jednak podpisać pierwszy kontrakt w Swindon i jestem tutaj.

Mixer / issue 3 / 2016

41


B-FIT CAFE

42

Mixer / issue 3 / 2016


B-FIT CAFE

B-FIT CAFE

Fitness kawiarnia w Londynie

Z

rzucenie zbędnych kilogramów nie należy do łatwych zadań. Szczególnie kiedy w pracy głównie siedzisz, czego nie można nazwać nawet umiarkowaną aktywnością. Z kolei po pracy sprawdzasz czy kanapa nadal jest wygodna albo idziesz gdzieś ze znajomymi zajadając wtedy to, co potem odkłada się tu i ówdzie. Czasu na gotowanie tak jakby brak, spodnie stają się ciasne, siłownia jest blisko ale od samego zapisania się na nią kilogramów nie ubywa, koszula się nie dopina. Jest jednak nadzieja na wymarzoną sylwetkę, bo na kulinarnej mapie Londynu pojawiło się niedawno pełne zdrowych posiłków przytulne miejsce. B-FIT CAFE to niewielka ale bardzo przestronna kawiarnia blisko Turnpike Lane Station. Na zewnątrz szarości, w środku biel złamana drewnem i świeżymi kolorami. Przestrzeń wypełnia duża ilość dziennego światła, które wpada przez ogromne okna. To w połączeniu z ciepłym światłem oryginalnych lamp na sznurkach sprawia, że chce się tu usiąść na dłuższą chwilę. Sam wystrój, bez wątpienia przemyślany w każdym calu, to tylko jeden z puzzli składających się na godną polecenia całość. Przy Langham Road 238 możemy wypić dobrą kawę i koktajle oraz zjeść zbilansowane, smaczne i kolorowe posiłki. Śniadania, kanapki, tosty, sałatki, dania lunchowe. Dla zagorzałych sportowców istnieje możliwość przygotowania wyliczonej indywidualnie porcji, dla zabieganych kanapki z ciemnego pieczywa „take away”, dla łakomczuchów coś słodkiego na ząb (dostępnego również w wersji fit), a dla tych którzy nie muszą liczyć każdej kalorii – opcje „b-fat”, które wbrew żartobliwemu określeniu wcale nie są ociekającymi tłuszczem fast foodami. Bez wątpienia każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Z perspektywy osoby, która musi zwracać uwagę na kalorie, możliwość zjedzenia w kawiarni obiadu ze znajomymi, bez wyrzutów sumienia, to duże udogodnienie. Na talerzu nie znajdziemy bowiem nic, czego pochodzenia nie da się określić.

Świeże składniki, przyprawy i duża szczypta pasji – tak można określić to co serwowane jest w B-FIT CAFE. Zdrowe jedzenie to jeden z dwóch elementów w drodze do mniejszego rozmiaru. Drugim z nich jest równie istotna - aktywność fizyczna. Doskonale wie o tym właścicielka B-FIT CAFE, gdyż w momencie otwierania kawiarni powstało również B-FIT ACTIVE. Trener personalny i żywieniowiec po wcześniejszej konsultacji może przygotować indywidualny jadłospis i plan treningowy. Tak kompleksowe podejście jest czymś co wiele „healthy” miejsc powinno naśladować. Nie ma efektywnych treningów bez odpowiedniego żywienia, a z kolei nie ma skutecznej diety bez aktywności fizycznej. Ponad to w ramach B-FIT ACTIVE planowane są m.in. otwarte grupowe sesje treningowe, w których każdy może wziąć udział. Wszystkie osoby, które łatwiej i szybciej motywują się do ćwiczeń, gdy mają do tego kompanów zdecydowanie powinny wziąć udział w takim treningu. B-green, specjalny firmowy smoothie właśnie się skończył. Grillowany łosoś doprawiony w punkt już dawno zniknął z talerza. W ferworze degustacji różnych dań zaglądam jeszcze raz do menu. Bogata oferta śniadań: owsianki kilka sposobów, omlety, jajecznice z różnymi dodatkami. Fakt, iż to śniadanie jest jednocześnie najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia i najczęściej omijanym daniem przez większość ludzi sprawia, że ta część menu dla wielu będzie strzałem w dziesiątkę. Owsianka z kokosem i bananem, nietypowo bo w ramach deseru, podana w słoiku i na desce prezentuje się lepiej, niż amerykańskie donaty oblane toną lukru. Po tej kulinarnej podróży na północ Londynu, uważam że w B-FIT CAFE zdecydowanie zaprzecza się teorii, iż to co zdrowe jest nudne, jałowe i mało apetyczne. Wręcz przeciwnie – jedzenie od którego spodnie nie pękają nam w szwach jest kolorowe, smaczne, bogate w różnorodne smaki i właśnie na Langham Road 238 to udowadniają. Mixer / issue 3 / 2016

43


BIBLIOTEKA

autor

Kinga Michalska

„Nie czytam, bo książki są stanowczo za drogie” – mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę z tego, że takie wytłumaczenie jest po prostu głupie. Szczególnie, jeżeli wybieracie się do Warszawy. 11 maja ruszyła tam bardzo ciekawa akcja promocyjna. Prawie 500 stron najnowszej powieści Jaume Cabré, czyli „Cienia eunucha”, pojawiło się na plakatach, kawiarnianych kubkach, chodnikach i ulicznych latarniach. Właściwie wszędzie. Jedyne, co musicie zrobić, aby móc przeczytać tę książkę, to ruszyć się na spacer! Czasami odnajdziecie pojedyncze zdania, a czasami całe strony. Jedno jest pewne – kilka godzin świetnej zabawy macie jak w banku.

W

spółczesny świat daje nam sporo nowych możliwości. Jeżeli całe dotychczasowe życie marzyliście o tym, żeby spotkać na swojej drodze niesamowitą nauczycielkę języka polskiego, to najwyraźniej Dobra Wróżka w końcu zdecydowała się was wysłuchać i zesłała… Paulinę Mikułę. Absolwentkę polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, która dokonuje prawdziwego cudu. Jej vloga „Mówiąc Inaczej” śledzi już ponad 170 tysięcy osób. Teraz dołączą do nich również miłośnicy uczenia się z tradycyjnych książek, ponieważ Mikuła wydała swój pierwszy poradnik – „Mówiąc Inaczej. Jak pisać i mówić, żeby się nie pogubić”. Paulina rozwiewa w nim liczne wątpliwości językowe i stara się pokazać, że nauka poprawnej polszczyzny może być doskonałą rozrywką! Osobny rozdział został poświęcony wulgaryzmom. Nie oszukujmy się. Najprawdopodobniej to właśnie ten przeczytamy z największym zainteresowaniem i w końcu poznamy różnicę pomiędzy wspomnianymi już wulgaryzmami, a przekleństwami.

J

ako świadomi użytkownicy języka polskiego będziemy mogli zanieść kaganek oświaty… do grobu. Całe szczęście nie do naszego. Mojemu czarnemu humorowi winien jest Bartłomiej Grzegorz Sala, który właśnie wydał niezwykle interesującą publikację „W górach przeklętych”. Na jej kartach czytelnik poznaje niemal trzydzieści wampirzych portretów. Nie są to jednak portrety łagodne i delikatnie skreślone. Sala przypomina bowiem o demoniczności krwiopijców i ich skomplikowanej naturze. Ma już dość popkulturowych pseudo wampirów, dlatego przekopuje się przez ludowe opowieści, kroniki i dokumenty. Decyduje się pokazać nam te niezwykłe istoty bez zakrywania ich niedoskonałości. Dobrze kryjącemu podkładowi mówi stanowcze „Nie!”. Podczas czytania „W górach przeklętych” odbywamy podróż między innymi do warownej wieży w Siedlęcinie, starego dworu w Bukareszcie i wielu innych zakątków Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów. Lektura najnowszej 44

Mixer / issue 3 / 2016

książki Bartłomieja Grzegorza Sali może stać się więc inspiracją do odbycia niesamowitej, wakacyjnej wycieczki.

Z

grobowców przenieśmy się teraz na świeże powietrze. Z całą pewnością ułatwi nam to najnowsza powieść Katarzyny Mirek pt. „Większy kawałek nieba”. Autorka opowiada na jej kartach dwie historie, które w pewnym momencie zaczynają się ze sobą łączyć. Poznajcie Igę i Wiktora. Iga jest kobietą bardzo mocno doświadczoną przez życie. Choć los pozbawił ją rodziny i pieniędzy, dziewczyna nie przestaje marzyć i snuć planów na przyszłość. Wiktor natomiast to właściciel dobrze prosperującej restauracji, który uważa, że nie ma prawa do bycia szczęśliwym. Może i brzmi to wszystko banalnie, a jednak Katarzyna Mirek za serce chwyciła już całą masę czytelników. „Większy kawałek nieba” to urocza, podnosząca na duchu opowieść o samotności oraz potrzebie kochania i bycia kochanym. Wciąga od pierwszych stron i pozostaje w głowie na bardzo długo.

S

koro za sprawą Katarzyny Mirek podreperowaliśmy już nasze zdrowie psychiczne, to może warto byłoby zająć się także i ciałem? Mam ogromną przyjemność poinformowania was o tym, że całkiem niedawno odkryto pewien nietypowy poradnik zdrowia dla mężczyzn. Drodzy Panowie, strzeżcie się, bo wynika z niego, że powinniście nosić brodę, chodzić na polowania, unikać prostytutek i przejść na dietę niemal wyłącznie mięsną. „Męskie zdrowie i ćwiczenia” to książka autorstwa żyjącego w dziewiętnastym wieku Walta Whitmana… Tak, chodzi o tego znanego, amerykańskiego poetę, w którego „Źdźbłach trawy” zaczytuje się już kilka pokoleń wielbicieli poezji. O odnalezionym poradniku piszę dlatego, ponieważ w całości udostępniono go w formie darmowego e-booka w sieci. Wniosek? Czytanie wcale nie musi być drogą zabawą.


ODSZKODOWANIA POWYPADKOWE

ZAUFAJ KANCELARII ADWOKACKIEJ, KTÓRA POMAGA POSZKODOWANYM OD 1935 ROKU.

MAMY OGROMNE DOŚWIADCZENIE W UZYSKIWANIU ODSZKODOWAŃ ZA: •

wypadki w pracy

wypadki drogowe

wypadki na budowie

wypadki pasażerów

upadki z drabin i rusztowań

wypadki pieszych

poślizgnięcia i potknięcia

wypadki rowerzystów

pobicia i napady

wypadki drogowe i inne

inne wypadki

w Polsce i w Europie

REPREZENTUJEMY NASZYCH KLIENTÓW NA ZASADZIE NO WIN, NO FEE CO OZNACZA, ŻE POWIERZAJĄC NAM SWOJĄ SPRAWĘ NIE PONOSISZ ŻADNEGO RYZYKA FINANSOWEGO.

Nasz polski departament składa się z polskich i angielskich adwokatów oraz doradców prawnych którzy będą walczyć o Twoje odszkodowanie. Skorzystaj z bezpłatnej konsultacji i sprawdź jak możemy Ci pomóc:

075 14 65 18 41 Aby być bliżej naszych klientów mamy 24 biura w całym kraju.

50-52 CHANCERY LANE, LONDON, WC2A 1LS

www.slatergordon.co.uk/pl

WYBIERAJ MĄDRZE! JESTEŚMY KANCELARIĄ Z OGROMNYM DOŚWIADCZENIEM, A NIE POŚREDNIKIEM


KALENDARZ WYDARZEŃ

KALENDARZ WYDARZEŃ MIXER MEDIA GROUP

CZERWIEC 2016

Grabex Windows Strefa Kibica EURO 2016 Miejsce: POSK (Polski Ośrodek Społeczno Kulturalny) na Hammersmith

PAŹDZIERNIK 2016

12.06.2016

POLSKA vs IRLANDIA PÓŁNOCNA Godzina: 17:00

16.06.2016

NIEMCY vs POLSKA Godzina: 20:00

21.06.2016

UKRAINA vs POLSKA Godzina: 17:00 Rezerwacja Miejsc od 12 Maja: www.wspierajnaszych.co.uk

18.06.2016

Dublińska premiera spektaklu „Single po Japońsku” w reżyserii Olafa Lubaszenko Miejsce: The Helix Theatre Godzina: 17:00 oraz 20:00 Produkcja: TEATR MY Tekst: Marcin Szczygielski Zagrają: Anna Mucha, Wojtek Medyński, Katarzyna Maciąg, Lesław Żurek Bilety: www.singlepojaponsku.co.uk

WRZESIEŃ 2016

22.10.2016 SOBOTA

Koncert Ania Wyszkoni – 20 Lat Na Scenie w Londynie oraz Feel – 10 Lat Na Scenie Miejsce: Indigo at the O2 Arena Godzina: 18:00 Bilety: www.mixergroup.co.uk

29.10.2016 SOBOTA

Londyńska premiera spektaklu „Berek czyli Upiór w Moherze” Miejsce: The Mermaid Theatre Godzina: 17:00 oraz 20:00 Produkcja: TEATR KWADRAT Tekst: Marcin Szczygielski Zagrają: Ewa Kasprzyk, Paweł Małaszyński, Marta Żmuda Trzebiatowska, Marcin Kwaśny Bilety: www.mixerradio.co.uk

LISTOPAD 2016 17.09.2016 - SOBOTA

Koncert LADY PANK – 35 Lat Na Scenie w Dublinie Miejsce: The Helix Theatre Dublin Godzina: 18:00 Bilety: www.koncertladypank.co.uk

18.09.2016 – NIEDZIELA

Koncert LADY PANK – 35 Lat Na Scenie w Manchesterze Miejsce: The Academy 1 Manchester Godzina: 18:00 Bilety: www.koncertladypank.co.uk

11.11.2016 - PIĄTEK

Dzień Niepodległości i koncert GOLEC UORKIESTRA w Londynie Support: Honorata Skarbek Miejsce: Indigo at the O2 Arena Godzina: 18:00 Bilety: www.koncertgolecuorkiestra.co.uk

Mixer Media Group przygotował dla Was jeszcze kilka niespodzianek na ten i kolejny rok. Szczegóły wkrótce na łamach Mixer Magazine oraz na stronie www.mixergroup.co.uk O naszych wydarzeniach usłyszycie także na antenie MIXER RADIO – TYLKO POLSKA MUZYKA. Przełączcie się na www.mixerradio.co.uk. Codziennie do wygrania bilety na koncerty oraz spektakle teatralne. 46

Mixer / issue 3 / 2016


Mixer / issue 3 / 2016

47



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.