10 minute read

Królik europejski

W

JOANNA MERTA-KRAWCZYK

Advertisement

BIOLOG ŚRODOWISKOWY I SĄDOWY Wiele firm oferujących pokarmy dla królików używa określenia „cuni” na opakowaniach. Jest to za pożyczenie od łacińskiego drugiego członu nazwy cuniculus, który oznacza „kopalnię, norę”. I właśnie owe nory wolnożyjącym królikom służą jako ochrona przed drapież nikami. Takie tunele mają zazwyczaj kilka wyjść na powierzchnię. Często znajduje się tam również komora, gdzie samica rodzi młode. Udomowione króliki można spo tkać na całym globie, jednak pochodzą ze Starego Świata, a dokładniej z południowej Europy (Półwysep Iberyjski, część Francji) i północ no-zachodniej Afryki. Dzięki dużej zdolności przystosowania się kró lik europejski rozprzestrzenił się na cały świat. Preferują obszary su che i piaszczyste, które umożliwiają im kopanie tuneli. Nie oznacza to jednak, że nie znajdziemy ich w in nych środowiskach – wręcz przeciwnie. Króliki przystosowały się do życia obok człowieka: w lasach, w parkach, w ogrodach, spotkać je można nawet na cmentarzach. Dziki królik europejski osiąga dłu gość do 50 centymetrów i wagę do 2,5 kilograma. Te hodowlane mogą być zarówno większe („królik ba ran”), jak i mniejsze („królik teddy”). Udomowiony królik radykalnie różni się od swojego dzikiego krewniaka wyglądem – „dzikusy” są zazwyczaj szarawe. Króliki są dobrze znane ze swoich zdolności reprodukcyjnych. Wy stępuje u nich poligynandria, co w skrócie można opisać jako związek kilku samic z kil koma samcami. Króliki mogą rozmnażać się przez cały rok, chociaż w naturze jest to głownie pierwsza połowa roku. Ciąża trwa 30 dni, a miot liczy średnio 5 – 6 mło dych. Samice doświadczają rui poporodowej (występuje 2 – 3 dni po porodzie) – oznacza to, że należy odseparo wać samca od samicy (najlepiej tuż przed i tuż po porodzie), gdyż może dojść do ponownego zapłodnienia. Jest to niebezpieczne dla zdrowia samicy. Sukcesem re produkcyjnym królików jest również indukowana owulacja – jest to sytuacja, gdzie samica uwalnia komórkę jajową niejako automatycznie „w odpowiedzi” na kopu lację. Młode odchodzą od matki w wieku mniej więcej 4 tygodni, a dojrzałość płciową osiągają około 8 miesiąca – mowa tu oczywiście o dzikich królikach. Żyją średnio 9 lat – w naturze niestety dużo krócej ze względu na zagro żenia ze strony drapieżników, w niewoli wiele zależy od warunków, w jakich zwierzę jest hodowane. Króliki to terytorialne zwierzęta, ale gdy mają dość przestrzeni i pokarmu, dobrze czują się w towarzy stwie. W naturze system nor i tuneli może zamieszkiwać nawet do 10 królików obu płci. Co ciekawe, zawsze w takiej kolonii znajduje się samiec alfa, który powinien mieć preferencyjny dostęp do partnerek. Terytorialność samców objawia się szczególnie mocno w okresie lęgowym. Pomimo iż nasze „sklepowe” króliki dostają jedzenie po naszym przyjściu do pracy, to ich „dzicy” krewni prowa dzą zazwyczaj nocny tryb życia, a dnie spędzają ukryte w norkach. Króliki to roślinożerne zwierzęta. W naturze ich dietę stanowią trawy, liście, paki, kora drzew i ko rzenie. Powodują straty w rolnictwie i ogrodnictwie, podjadając kapustę, sałatę, zboża i rośliny korzeniowe. Dieta królików w zasadzie ma niską wartość odżywczą i niską strawność. Stąd też występuje u nich koprofagia, czyli zjadanie odchodów. Króliki mają dużą kątnicę (je lito ślepe), w której zachodzi fermentacja bakteryjna niestrawionego materiału. Ponowne „przepuszczenie” pożywienia przez układ trawienny pozwala uzyskać do datkowe, niezbędne do życia składniki odżywcze. Króliki potrafią się ze sobą komunikować poprzez za pach, jak i przez charakterystyczne uderzanie łapami w ziemię w razie niebezpieczeństwa. Potrafią też wyda wać głośne krzyki, gdy są przestraszone lub ranne. Królik europejski (Oryctolagus cuniculus) należy do rodziny zającowatych (Leporidae). Często początkujący sprzedawcy mylą się i króliki nazywają gryzoniami – jest to jednak bardzo duży błąd i należy na niego zwracać uwagę od samego początku

Kompletując wyprawkę dla królika, koniecznie trzeba zwrócić uwagę na wymiary klatki, które powinny się zaczynać od 100 – 120 cm długości. Króliki potrzebu - ją sporo ruchu, a mniejsze klatki po prostu im go nie zapewnią. Niestety często klienci wybierają mniejsze modele, kierując się brakiem miejsca w mieszkaniu lub zapewnieniem, że „będą wypuszczać królika, żeby pobiegał”. Jeśli jednak zależy nam na dobru zwierzęcia, starajmy się zawsze dobrać możliwie jak największe lokum. Na dno klatki możemy wysypać pellet/ granu - lat niezbrylający. Jednak lepiej się sprawdzają wszelkie podkłady czy podściółki, np. bawełniane czy celulozo - we. Unikajmy pylących trocin! W klatce oprócz pojni- ka i miski (najlepiej ciężkiej, ceramicznej) powinna się znaleźć kryjówka. Fantastycznie sprawdzają się wszel - kiego rodzaju ziołowe tunele, które zapewniają natu- ralną potrzebę chowania się, jak i są również przystoso- wane do zgryzania z nich ziółek czy płatków kory. Podstawową dietą królika w warunkach domowych jest siano. Dużo firm oferuje wspaniałej jakości siano z różnymi dodatkami w postaci suszonych warzyw czy ziół. Siano powinno być w klatce w paśniku. Siano stanowi nawet do 80% diety królika, więc powinien on mieć do niego dostęp cały czas. Należy jednak spraw dzać jego świeżość i nie dopuszczać do pleśnienia czy

gnicia! Aby urozmaicić dietę, mo - żemy podać królikowi świeże lub suszone zioła (np. babka lanceto - wata, mniszek lekarski, liście malin lub brzozy), owoce i warzywa (ko - rzeń marchewki, pietruszki, jabłko, gruszka). Pamiętajmy jednak, aby te produkty traktować jako doda - tek, a nie podstawę żywienia.

Królikom zęby rosną całe życie – niezbędny jest więc produkt, któ - ry pomaga w ich ścieraniu. Tutaj również bardzo dobrze sprawdza się siano. Część firm produkuje specjalne granulaty o określonym kształcie, aby wspomagać ten pro - ces. Warto również poinformować o tym klienta.

Opcjonalnie możemy zaopatrzyć przyszłego posiadacza królika w kuwetę narożną lub zabawki. Wy bierajmy jednak zabawki mądrze – najlepiej z naturalnych materiałów (np. brzozowe/ tekturowe duże tu - nele z ziołami). 

REKLAMA ▶

Kocie problemy kuwetowe – co robić?

„Mój kot załatwia się poza kuwetą” – to jedno z najczęstszych zdań, jakie behawiorysta może usłyszeć. I faktycznie, jest to dość popularna grupa wśród zaburzeń zachowań kotów, ale, co ważniejsze, jest to zaburzenie, które szczególnie przeszkadza człowiekowi. Dlatego też, statystycznie, takich pacjentów mamy najwięcej

TECH. WET.

MAŁGORZATA BIEGAŃSKA-HENDRYK

Z

KOT I „KUWETA” W NATURZE

Zacznijmy od tematu kuwety. W naturze kot swoje środowisko dzieli na strefy przeznaczone do realizacji odpowiednich czynności: eksploracji, od poczynku, polowania, obserwacji itp. Jest też oczywiście wydzielona strefa wydalania – i to zazwyczaj nie jedna, lecz kilka. Po co? By zwiększyć poczucie bezpieczeństwa i dać kotu wybór – gdyby w okolicach jednej strefy działo się coś groźnego lub niekomfortowego, zawsze można udać się do innej. Koty, co podkreślałam już wielokrotnie, występują w naturze w podwójnej roli – drapieżnika i ofiary. Z tego powodu instynkt każe im ukrywać odchody, by nie ściągać na siebie uwagi tych, dla których kot może stać się obiadem. Jednak z drugiej strony odchody to też element kociej komunikacji gatun kowej: mocz ma charakter informacji typowo zapachowej, a kał zapachowej i wizualnej. Kocia kupa pozostawiona na środku ścieżki to nie przypadek, tylko informacja: „uważaj, przekraczasz granicę mojego terytorium, ryzyku jesz tym, że dostaniesz w nos!”.

KOT I KUWETA W DOMU

Wraz z przeniesieniem kota do warunków domowych – bez opcji niekontrolowanego wychodzenia na zewnątrz – powstała konieczność odtworzenia w mieszkaniu strefy kuwetowej. Niestety – wraz z rozwojem branży zoolo gicznej i rynku produktów dla zwierząt, ludzie zaczęli coraz bardziej zapominać o naturalnych kocich potrzebach, idąc w stronę podnoszenia komfortu życia... swojego. I choć kot jest zwierzęciem mocno elastycznym, z dużą umiejętnością przystosowywania się do zmiennych warunków (gdyby tak nie było, to w toku przemian gatunkowych nie przeniósłby się z obszarów pustynnych na miękką kanapę), to jednak część naszych pomysłów zdecy dowanie go przerasta. Jednak, patrząc na statystykę, błędy w organizacji przestrzeni to dopiero druga najczęstsza przyczyna kuwetowych problemów. Pierwszą pozostaje nieodmiennie podłoże zdrowotne.

CHOROBA JAKO PODŁOŻE PROBLEMU

Obecne przyjmuje się, że aż 75% zaburzeń zachowań u kotów ma podłoże medyczne. Niestety wciąż niewielu opiekunów jest świadomych tego faktu i w przypadku pojawienia się pozakuwetowej urynacji czy defe kacji pomijają wizytę w gabinecie weterynaryjnym i wykonanie kom pletu badań. Wiele osób sięga wciąż po domowe metody czyszczenia zabrudzonych miejsc, część próbu je dostawiać kotu kuwety, jeszcze inni wprowadzają różnego rodzaju zapachowe odstraszacze (od dedy kowanych preparatów w sprayu po plasterki z cytryn i skórki z mandary nek), a kolejni stwierdzają, że kot jest zwyczajnie złośliwy, co jest opinią szalenie krzywdzącą. Pamiętajmy bo wiem, że kot nie robi niczego po to, by nam było gorzej – a właśnie to jest część definicji złośliwości. Kot wyko nuje swoje czynności po to, aby jemu było lepiej. I nie ma tu drugiego dna.

Gdy pytam opiekuna zgłaszającego problem, czy kot ma aktualne wyni ki badań diagnostycznych, nad wyraz często w odpowiedzi słyszę, że:

„ale on nie wygląda na chore go!” – oczywiście, że nie wygląda, ponieważ koty są mistrzami w ukrywaniu zewnętrznych obja wów chorób. Wracamy tu do roli ofiary w przyrodzie: gdyby kot pokazał, że gorzej się czuje, na

tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk

Badaniami uzupełniającymi do opisanej diagnostyki powinny być także badania krwi: morfologia, biochemia i poszerzony jonogram

tychmiast zacząłby przez to narażać swoje życie. Dlatego koty często udają, że wszystko jest w porządku, ale jednocześnie informują nas, opiekunów, o rozwi jającym się problemie. Jak? Poprzez wykorzystane odchodów!

„ale on nie przestał całkiem korzystać z kuwety” – nic nie szkodzi. Pozostawianie odchodów poza wyznaczo ną do tego strefą ma u kotów nad wyraz często charakter sinusoidalny: raz się nasila, a raz maleje. Jeśli jednak nie rozwiążemy przyczyny problemu, komunikat bę dzie co jakiś czas powtarzany. Aż do skutku;

„ale lekarz go oglądał i powiedział, że jest zdrowy” – nie stety nawet najlepsze badanie ogólne w przychodni weterynaryjnej nie zastąpi diagnostyki laboratoryjnej, która pozwala poznać konkretne parametry i na ich podstawie ustalić, czy problem jest medyczny, czy nie.

Od czego zatem zacząć, gdy pojawia się problem? Przede wszystkim od badań, które dobieramy do sytuacji, w za leżności od tego, jakie zachowanie prezentuje kot:

urynacja poza kuwetą na poziomie powierzchnie – naj częściej powiązana jest z problemami zdrowotnymi dotyczącymi dolnych dróg moczowych, ale może też być objawem innego rodzaju dyskomfortu, np. o podłożu bólowym. Dlatego do podstawowych badań w takim przypadku zaliczamy: badanie ogólne moczu z oceną osadu oraz USG pęcherza moczowego. Należy też pa miętać o kwestiach takich, jak badanie ogólne kota, dokładne omacanie jamy brzusznej oraz kontrola stanu zębów i przyzębia, bowiem moje doświadczenie zawo dowe pokazuje wyraźnie, że wiele zwierząt cierpiących z powodu problemów stomatologicznych manifestuje to właśnie poprzez pozakuwetową urynację;

urynacja poza kuwetą na pionowe powierzchnie – tu taj zdrowotnie najczęściej pojawiają się dwie kwestie: albo dyskomfort związany z kucaniem w kuwecie podczas oddawania moczu, albo też nieprawidłowo ści na podłożu hormonalnym, które powodują, iż u kotów po zabiegu kastracji (tak u samców, jak i sa mic) pojawia się element znaczenia terytorialnego. Jeśli kot faktycznie znaczy teren, często oddawaniu niewielkich ilości moczu towarzyszą charakterystyczne szybkie drgania wyprężonego w górę ogona. W takim przypadku, poza badaniem ogólnym moczu z oceną osadu, warto przeprowadzić badanie poziomu hor monów we krwi (najlepiej w tym momencie, gdy kot znaczy, jeśli zachowanie jest prezentowane okresowo) oraz ocenę ortopedyczną stanu układu ruchu, by wy kluczyć elementy takie, jak np. ból w rejonie kręgosłupa czy stawów biodrowych;

defekacja poza kuwetą – w tym przypadku także możemy mieć do czynienia z dyskomfortem, który kot kojarzy z miejscem wydalania odchodów, dlatego porzuca je, by poprawić swoje samopoczucie. Do najczęstszych medycznych przyczyn pozakuwetowej defekacji zali czamy przepełnienie gruczołów okołoodbytowych, problem złego trawienia pokarmu (w tym zatwardze nia wywołujące ból podczas defekacji) oraz problemy związane z zakażeniem pasożytami wewnętrznymi. U takiego kota należy więc wykonać badanie kału, przeprowadzić kontrolę gruczołów oraz wykonać USG lub RTG jelit, by sprawdzić, czy nie dochodzi w nich do nagromadzenia się mas kałowych, co może wyraźnie obniżać komfort korzystania z kuwety, pro wadząc do jej całkowitego porzucenia). Jeśli chodzi o pozyskanie próbki do badania moczu, to najlepiej pobrać ją przez zabieg cystocentezy, czyli nakłu cie pęcherza moczowego, przeprowadzony w lecznicy. Pozyskany w ten sposób materiał jest najmniej zanie czyszczony i od razu nadaje się do wykonania w razie potrzeby posiewu bakteriologicznego. Należy też pamiętać, że mocz jest materiałem niestabilnym, dlatego jego ana liza powinna zostać przeprowadzona w maksymalnie 2 godziny od momentu opuszczenia środowiska pęcherza.

Obecne przyjmuje się, że aż 75% zaburzeń zachowań u kotów ma podłoże medyczne

Badaniami uzupełniającymi do opisanej diagnostyki powinny być także badania krwi: morfologia, biochemia i poszerzony jonogram. Dopiero taka kompleksowo prze prowadzona diagnostyka pozwala nam na pełną ocenę stanu zdrowia zwierzaka. Istotne jest jednak to, że dobre wyniki samego badania krwi wcale nie muszą oznaczać braku problemów z pęcherzem moczowym – krew jest bowiem pod tym względem niemiarodaj na, dlatego też zawsze należy wykonać przedstawione podstawowe badania.

A CO JEŚLI KOT JEST ZDROWY?

Cóż, w takiej sytuacji pozostają nam do przepracowania lub wyeli minowania kolejne elementy: błędy środowiskowe, kwestia stresu, napięcia, konflikty w grupie lub zaburzenia o podłożu lękowym. 

REKLAMA ▶

This article is from: