13 minute read

Ekspert Niski wzrost dziecka – kiedy powinien zaniepokoić?

Niski wzrost dziecka – kiedy powinien zaniepokoić?

Więcej informacji na stronie:

poradnikdlarodziny.pl

Powodów niskiego wzrostu u dziecka może być wiele. Jak jednak odróżnić je od poważnego zaburzenia?

Jak odróżnić „fizjologiczny” niedobór wzrostu od poważnego zaburzenia?

Niedobór hormonu wzrostu jest rzadką przyczyną niskorosłości. Wrodzony niedobór tego hormonu występuje u ok. 1:4000-1:10000 urodzeń. Chociaż według pojedynczych danych może występować u 1:2500 dzieci. Jest wiele sytuacji, w których dochodzić może do nabytego niedoboru tego hormonu. Najczęściej dotyczy to dzieci leczonych onkologicznie. U niemowląt i dzieci w okresie poniemowlęcym objawia się to nawracającymi stanami hipoglikemii. Hormon wzrostu zwiększa bowiem m.in. stężenie glukozy we krwi. Najczęściej niedobór hormonu wzrostu objawia się jednak mniejszym przyrostem wysokości ciała. Bardzo rzadko jest on widoczny poniżej 2.-3. roku życia, najczęściej zaczyna niepokoić rodziców i lekarzy dopiero w okresie przedszkolnym, a nierzadko dopiero w wieku szkolnym. Jest to bardzo późno, ponieważ diagnozowanie, a następnie leczenie niskorosłości powinno nastąpić jak najwcześniej.

Jakie są najczęstsze przyczyny niskiego wzrostu?

W krajach rozwijających się najczęstszą przyczyną jest niedożywienie ilościowe i/lub jakościowe, natomiast w krajach wysoko uprzemysłowionych najczęstszą przyczyną jest tzw. konstytucjonalne opóźnienie wzrastania i dojrzewania (KOWD). KOWD jest pograniczem fizjologii i patologii. Rozpoznanie to można postawić dopiero po wykluczeniu innych częstych przyczyn niskorosłości, przede wszystkim niedoczynności tarczycy oraz zaburzeń trawienia i wchłaniania jelitowego. KOWD dotyczy przede wszystkim chłopców.

Jakie objawy powinny zaalarmować rodzica?

Odpowiedź jest prosta — każde dziecko, które jest znacznie niższe od rówieśników w wieku 2-3 lat, a szczególnie w kolejnych latach życia, i jego wysokość ciała jest poniżej 3. centyla na siatkach centylowych dla populacji dzieci polskich, powinno być jak najszybciej, co najmniej raz, skonsultowane w poradni endokrynologii dziecięcej.

Jak można rozpoznać niedobór hormonu wzrostu?

Diagnozowanie niedoboru hormonu wzrostu wymaga wielu specjalistycznych badań prowadzonych na oddziałach endokrynologii dziecięcej. Zasadnicze znaczenie ma wykonanie pomiaru stężeń hormonu wzrostu w dwóch testach stymulacji sekrecji tego hormonu. Badania te stosunkowo często wywołują objawy uboczne, dlatego mogą być wykonane dopiero u dzieci powyżej 2. roku życia. Za pomocą MRI lub TK z kontrastem obrazuje się także ośrodkowy układ nerwowy. U części dzieci stwierdza się bowiem patologię, która może powodować niedostateczną syntezę hormonu wzrostu, np. zespół pustego siodła lub hipoplazję przysadki. Do niskiego wzrostu prowadzi także względny niedobór hormonu wzrostu, np. w przypadku wzmożonej oporności receptora tego hormonu. Sytuacja taka występuje np. w zespole Turnera i w zespole Pradera-Williego. Niskorosłość w obu tych zespołach leczy się także za pomocą hormonu wzrostu. Należy pamiętać także, że 10-15 proc. dzieci urodzonych jako zbyt małe w odniesieniu do czasu trwania ciąży (SGA) lub z ciąży powikłanej hipotrofią wewnątrzmaciczną (IUGR) nie ma w okresie niemowlęcym tzw. przyspieszenia pourodzeniowego wzrastania i pozostaje patologicznie niskie przez resztę życia. Dzieci te także leczy się hormonem wzrostu, a przyczyną patologicznej niskorosłości najczęściej jest zwiększona oporność receptora insulinopodobnego czynnika wzrostu-I.

Badania, rozpoznanie niedoboru hormonu wzrostu – i co dalej?

Obecnie w Polsce hormonem wzrostu leczonych jest ponad 7000 dzieci w 5 różnych wskazaniach. Lek przyznaje, na wniosek ośrodka leczącego, Zespół Koordynacyjny ds. Stosowania Hormonu Wzrostu, z siedzibą w Instytucie „Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka” w Warszawie. W Polsce leczenie hormonem wzrostu jest bardzo wnikliwie monitorowane przez specjalistów endokrynologii.

Prof. dr hab. n. med. Mieczysław Walczak

Konsultant Krajowy w dziedzinie endokrynologii i diabetologii dziecięcej, Kierownik Kliniki Pediatrii, Endokrynologii, Diabetologii, Chorób Metabolicznych i Kardiologii Wieku Rozwojowego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, Przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Endokrynologii i Diabetologii Dziecięcej

Jeżeli Twoje dziecko

• jest niższe od swoich rówieśników • jest niskie mimo wysokich wzrostów rodziców • wolniej rośnie, mimo że do niedawna rosło prawidłowo

nie zwlekaj i zgłoś się do specjalisty!

Podstawowe badania

przesiewowe dziecka, czyli mierzenie i ważenie, to kluczowe działania, dzięki którym możemy ocenić jego stan i wychwycić niepokojące objawy na czas – pamiętaj, by na każdych badaniach okresowych lekarz udokumentował wzrost i wagę Twojego dziecka.

W diagnostyce

zaburzeń wydzielania hormonu wzrostu ważny jest pomiar zarówno wysokości, jak i masy ciała dziecka.

Można samodzielnie

monitorować wzrost dziecka, należy jednak pamiętać, że nie zastąpi to badania lekarskiego.

Brak historii pomiarowej

utrudnia rozpoznanie choroby, a wczesna diagnostyka jest kluczowa by w porę wdrożyć odpowiednie leczenie.

FOT.: KAMPANIA MARKI LAVARD Cezary Pazura, aktor filmowy i teatralny, reżyser, youtuber, który zagrał w ponad 100 produkcjach, wraz z małżonką Edytą Pazurą, która od 6 jest jego menedżerką. Rodzice Antoniego, Amelii i Rity.

Pandemia wystawiła nas na rodzicielską próbę

Dorośliśmy do tego, aby o godzinie 18 wyłączać telefony, i obiecaliśmy sobie, że weekendy są tylko dla nas.

Mają państwo trójkę dzieci. Jak pogodzić obowiązki zawodowe z wychowaniem pociech?

Nie ma jednej słusznej recepty na pogodzenie ze sobą tych dwóch światów. Każdy z nas powinien sobie w życiu ustalić priorytety i odpowiedzieć na pytanie: „co dla mnie jest naprawdę ważne?”. Naszą siłą jest utrzymanie balansu pomiędzy życiem rodzinnym a zawodowym. Jak mówi chińskie przysłowie: „jest czas na łowienie ryb i suszenie sieci”. Dorośliśmy do tego, aby o godzinie 18 wyłączać telefony, i obiecaliśmy sobie, że weekendy są tylko dla nas.

Kolejne dziecko to nowa podróż, bo każde z nich ma różne potrzeby i oczekiwania względem nas – rodziców.

Czy pandemia bardzo zmieniła życie waszej rodziny? Czego was nauczyła?

Pandemia nas scaliła jako małżeństwo i jednocześnie wystawiła na poważną rodzicielską próbę. Dzieciaki źle przechodziły okres zarówno lockdownu, jak i nauki online. Wspinaliśmy się na wyżyny cierpliwości względem pociech i ich humorów. Mogliśmy więcej czasu spędzać wszyscy razem, dzięki czemu dużo rozmawialiśmy, ale zaczęliśmy również patrzeć na świat ich oczami. My, dorośli, nadal mieliśmy obowiązki zawodowe: telefony, spotkania online czy nawet plany zdjęciowe. Dzieciaki cały czas siedziały wpatrzone w szkolne iPady i siłą rzeczy męczył ich brak bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami. W pewnym sensie zastąpiliśmy im ich koleżanki i kolegów ze szkolnej ławki. Oprócz tego, że jesteśmy rodzicami, staliśmy się również ich kumplami.

Czego możemy się nauczyć od naszych dzieci?

Bardzo dużo. My, dorośli, potrafimy być zepsuci widzeniem świata poprzez zawodowe porażki czy przyjacielskie rozczarowania. Dzieciaki nie mają jeszcze takiego dystansu do otaczającego ich świata jak my. Można im tego tylko pozazdrościć. Amelka, Antoś czy Rita umieją bardzo bezpośrednio i zarazem autentycznie wyrazić siebie, swoje uczucia oraz potrzeby.

FOT.: CEZARY PAZURA

Patrzymy na to z podziwem, gdyż my nie mamy możliwości czy po prostu odwagi w tak szczery sposób wyrażać siebie. Gdzieś z tyłu głowy zawsze zapala nam się czerwona lampka pod tytułem: „czy tak wypada?”, „może jednak postąpimy tak, aby większość była zadowolona?”. Jako rodzice bardzo dbamy, aby tej autentyczności w swoich dzieciakach nie zniszczyć.

Wielu rodziców, gdy dowiaduje się, że zostanie po raz kolejny rodzicami, czuje się pewniej w tej roli. Czy faktycznie tak jest, że przy okazji wychowania kolejnego dziecka jesteśmy bardziej przygotowani? Czy może jednak jest tak, że każda kolejna pociecha to zupełnie nowa podróż?

Mówi się, że najbardziej boimy się tego, co nieznane i nowe, a to oczywiście prawda. Nie urodził się jeszcze taki, który od początku swojego istnienia wiedziałby wszystko. To doświadczenie czyni nas pewniejszymi i spokojniejszymi, zarówno w życiu zawodowym, jak i tym naszym, rodzinnym. Z drugiej strony wraz z narodzinami kolejnego dziecka uczyliśmy się czegoś zupełnie nowego. Działo się tak, gdyż różnimy się między sobą, tak samo jak różnią się od siebie nasze pociechy. Ta kwestia ma dwie strony medalu. Pierwsza jest taka, że totalny brak doświadczenia w jakiejś dziedzinie potrafi działać na nas czasami wręcz paraliżująco i wywołuje strach przed nieznanym. Druga strona medalu jest taka, że kolejne dziecko to nowa podróż, bo każde z nich ma różne potrzeby i oczekiwania względem nas – rodziców.

Jakie rady macie dla rodziców, którym rodzina niedługo też się powiększy?

Aby zaufali własnej intuicji i wewnętrznemu głosowi. W obecnym świecie, dobie internetu jesteśmy bombardowani różnymi złotymi radami oraz informacjami na temat rodzicielstwa. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że istnieje wiele publikacji, które wzajemnie sobie zaprzeczają. Zadaniem rodzica jest wybranie dla siebie tego, co zgadza się z naszymi osobistymi przemyśleniami i poglądami na temat wychowania swojego dziecka. Więcej informacji na stronie:

poradnikdlarodziny.pl

Wpływ smogu na układ oddechowy dzieci

Wśród grup szczególnego ryzyka ekspozycji na smog jedną z najczęściej wymienianych są dzieci, dla których nawet krótkie narażenie może objawić się chorobami górnych i dolnych dróg oddechowych.

Zasadniczo możemy przyjąć, że wraz z wiekiem ryzyko doraźnego występowania chorób spada, jednak jest wysoce prawdopodobne, że problemy zdrowotne wynikające z oddychania zanieczyszczonym powietrzem pojawią się od kilku do nawet kilkudziesięciu lat później.

Małe ciało, wielki problem

Przynależność do grupy szczególnego ryzyka ma kilka przyczyn. Po pierwsze, układ oddechowy dziecka nie jest jeszcze w pełni rozwinięty, a drogi oddechowe są krótsze i węższe niż u dorosłego człowieka. Ponadto sama depozycja zanieczyszczeń na masę ciała jest większa – najmłodsi przyjmą więc relatywnie więcej substancji, takich jak kancerogenny benzo(a)piren, dwutlenek siarki czy tlenki azotu. Dzieci częściej także oddychają przez usta, co należy połączyć również z ich większą aktywnością fizyczną na dworze. Podczas wysiłkowych zabaw na zewnątrz nawet kilkunastokrotnie zwiększają swoją wentylację, ułatwiając cząstkom stałym i pozostałym składnikom smogu destrukcję układu oddechowego i krążenia. Na sam koniec należy też dodać, że ze względu na przewidywaną długość życia narażenie na smog może w przyszłości rozwinąć wiele groźnych chorób onkologicznych czy kardiologicznych. Badania wskazują także na wyższe prawdopodobieństwo wystąpienia schorzeń alergologicznych oraz śmiertelnej przewlekłej obturacyjnej choroby płuc. Największe ryzyko negatywnych zjawisk zdrowotnych w ujęciu krótko- i długofalowym dotyczy tych dzieci, które już teraz cierpią na astmę, mukowiscydozę czy przewlekłe infekcje górnych dróg oddechowych.

Płód oddycha spalinami

Narażenie na smog jest także skrajnie niebezpieczne na etapie życia płodowego. Cząstki stałe PM2,5 oraz PM10 wpływają na rozwój wewnątrzmaciczny, dokonując trwałych zmian w łożysku. Skutkuje to m.in. zahamowaniem akceleracji wzrostu: dzieci rodzą się mniejsze i gorzej odżywione, a ich oskrzela – węższe, co znacznie zwiększa ryzyko podatności na infekcje w przyszłości czy wystąpienia astmy oraz/ lub POChP. Badania naukowców z Katedry Epidemiologii i Medycyny Zapobiegawczej Collegium Medicum UJ wykazały, że narażenie płodu na PM2,5 doprowadziło do masy ciała niższej średnio o 128 g, obwodu głowy mniejszego o 0,3 cm i długości ciała krótszej o 0,9 cm. Smog nie pozostał obojętny również na psychomotorykę, wywołując różnicę około 4 punktów IQ między uczestnikami badanej grupy rówieśniczej.

Wciąż zbyt niska świadomość

Zgodnie z raportem Greenpeace’u i Fundacji #13 nawet 60 proc. polskich przedszkoli położonych jest na terenach o złej lub bardzo złej jakości powietrza. Niska świadomość społeczna zagrożenia oraz brak efektywnego systemu alarmowania mieszkańców powodują, że nawet podczas alarmów smogowych widzimy kilkuletnie dzieci bawiące się na przyszkolnych placach zabaw lub grupowo spacerujące razem z wychowawcą. Tymczasem zdaniem ekspertów ryzyko zachorowania na schorzenia układu oddechowego wzrasta wówczas nawet o 20 proc., a ryzyko hospitalizacji – o 12 proc. Wciąż nie wiemy jednak, jak dokładnie wpłynie to na ogólną zdrowotność populacji, kiedy narażone na smog dzieci osiągną wiek produkcyjny.

Ewelina Zych-Myłek

Prezes fundacji Instytut Świadomości Więcej informacji na stronie:

poradnikdlarodziny.pl

Aleksandra Inatowicz-Łubiańska

Psycholog Fundacji ITAKA

Po pierwsze: wsparcie

Okres nastoletni to czas, gdy w człowieku zachodzą zmiany biologiczne i psychospołeczne. Kluczowe jest to, jak na te zmiany reagują najbliżsi, czy nastolatek ma w nich wsparcie.

Wydaje się, że obecnie nastolatkom niczego nie brakuje. Jest jednak inaczej. Dlaczego nie wolno bagatelizować przejawów młodzieńczego buntu?

Ostatnie, pandemiczne miesiące pokazują, że dzieciakom ewidentnie brakuje wsparcia. Zwykle kiedy w zachowaniu pojawiają się przejawy młodzieńczego buntu, rodzice nakładają na dziecko kolejne ograniczenia. Przykładowo – zabierają telefon, fizycznie odcinając je od możliwości uzyskania jakiejkolwiek pomocy. A każdy wybuch, forma nieposłuszeństwa o czymś świadczą. Żeby dowiedzieć się, co naprawdę jest jego przyczyną, potrzeba czasu, spokoju i analizy. Dlatego w takich sytuacjach rodzice powinni zapewniać dziecko, że zawsze są gotowi je wysłuchać i wesprzeć.

A jeśli na chęć pomocy dziecko wciąż mówi „nie”?

poprosić. Wtedy alternatywą może być telefon zaufania, gdzie wspólnie z ekspertem poszuka możliwości rozwiązania problemów. Trzeba być cierpliwym i stale wysyłać komunikat, że dziecko może na nas liczyć.

do rozmowy z krewnym, któremu dziecko ufa i z którym ma dobry kontakt. Można przekazać numer Telefonu Zaufania Młodych – 22 484 88 04 – gdzie nastolatek anonimowo porozmawia z psychologiem. Niepełnoletnie dziecko musi mieć zgodę rodzica, aby pójść do psychologa lub psychiatry. Niestety, czasem rodzice, mimo iż dziecko potrzebuje pomocy fachowca, nie godzą się na takie rozwiązanie. Zdarza się też, że nastolatek wstydzi się o to Jakie mogą być konsekwencje bagatelizowania problemów dziecka?

Duże zagrożenie to depresja. Nastolatki w różny sposób przechodzą tę chorobę, ich emocje szybko się zmieniają, a obniżonemu nastrojowi może towarzyszyć np. agresja. Może pojawić się bezradność, złość na rodziców. Poczucie pozostawienia samemu sobie z problemami czasem prowadzi do myśli o ucieczce. W głowie nastolatka to proste rozwiązanie, które jednak realnie może sprowadzić na niego wiele zagrożeń. Itaka prowadzi Telefon w Sprawie Zaginionego Dziecka 116 000. Pod tym numerem udzielamy pomocy rodzinom zaginionych dzieci. Kontaktować mogą się też z nami dzieci, które uciekły bądź zamierzają to zrobić. Zawsze jesteśmy otwarci na młodych, nie krytykujemy, wysłuchujemy i staramy się wspólnie znaleźć rozwiązanie problemów.

Po co psycholog w hospicjum

Paulina Kowacka

Psycholog w Fundacji Warszawskie Hospicjum dla Dzieci

Więcej informacji na stronie:

poradnikdlarodziny.pl

Gdy w rodzinie pojawia się nieuleczalnie chore dziecko, w jakimś sensie choruje cała rodzina. Jak sobie z tym radzić?

W Warszawskim Hospicjum dla Dzieci pracuje pięcioro psychologów. Czym się właściwie zajmujecie?

Jesteśmy częścią zespołu, w którym każdy – lekarz, pielęgniarka, fizjoterapeuta, pracownik socjalny i właśnie psycholog – dokłada swoją cegiełkę do tego, co nazywamy opieką paliatywną. Mówi się o niej holistyczna, bo obejmuje nie tylko pacjenta, ale też całą rodzinę, nie tylko ciało, ale też psychikę. My, psycholodzy, zajmujemy się właśnie tą delikatną sferą, jaką są emocje naszych podopiecznych. Pomagamy im sobie z nimi radzić.

Te emocje wiążą się z chorobą i śmiercią?

Najogólniej rzecz biorąc, tak, bo w sytuacji, w jakiej znajdują się nasi podopieczni, wiele problemów jest pochodną choroby dziecka. Gdy w rodzinie pojawia się nieuleczalnie chore dziecko, w jakimś sensie zaczyna chorować cała rodzina. Stres rodziców udziela się pozostałym dzieciom, uwaga skoncentrowana na chorym może być źródłem cierpienia rodzeństwa. A jeśli pacjent jest w wieku i stanie pozwalającym rozumieć, co się z nim dzieje, zadaje pytania, na które rodzicom trudno jest odpowiedzieć. „Czemu jestem chory? Czy umrę?” – pojawia się wiele emocji, z którymi czasem rodzina sama nie jest w stanie się zmierzyć. Po to jesteśmy my. Jak to wygląda w praktyce?

Jesteśmy hospicjum domowym, więc nasza opieka odbywa się w domu pacjenta. Zwykle mamy pod opieką około czterdzieściorga dzieci, to znaczy 3-4 na jedną pielęgniarkę. Codziennie, podczas porannej odprawy zespołu hospicyjnego, pielęgniarki informują, jaka jest sytuacja w poszczególnych rodzinach, jakiej pomocy potrzebują. Ponieważ większość naszych pacjentów to dzieci z chorobami uniemożliwiającymi kontakt werbalny, psychologiczne wsparcie dotyczy zwykle rodziców lub rodzeństwa. Jeśli ktoś w rodzinie wymaga pomocy psychologa, umawiamy się na wizytę i jedziemy do tego domu. Nasi pacjenci mieszkają w Warszawie i w promieniu 100 km od niej, więc są to często wizyty dosyć dalekie.

O czym rozmawiacie z podopiecznymi?

O tym, o czym oni potrzebują porozmawiać. Inne rozmowy są z rodzicami pacjenta, inne z rodzeństwem, inne z samym pacjentem. Czasem relacje w rodzinie stają się trudne, a my staramy się pomóc je uzdrowić. Jeśli brat czy siostra ma problemy w szkole, to zajmujemy się nimi. Jeśli rodzice czują napięcie z powodu pogarszającego się stanu zdrowia dziecka, rozmawiamy właśnie o tym…

O śmierci także?

Oczywiście. Pamiętajmy, że nasi pacjenci są chorzy nieuleczalnie. Śmierć jest nieuchronna i jak zawsze w przypadku dziecka – przedwczesna. Rodzice są tego świadomi, ale zaakceptowanie tego nie jest łatwe, wymaga czasu i wspólnej – naszej i ich – pracy. Takie rozmowy prowadzimy także z rodzeństwem, bo dzieci zdają sobie sprawę z choroby brata czy siostry i zadają pytania. Naczelną zasadą jest nie kłamać. Śmierć jest tak naprawdę częścią życia, dotyczy każdego z nas, więc odpowiedź na pytanie, „czy mój brat czy siostra umrze”, zawsze brzmi tak. Ważny jest spokój i wyjaśnienie dziecku, dlaczego np. mama płacze, że w pewnych sytuacjach jest to naturalne, a ono też ma pełne prawo wyrażać w ten sposób swoje emocje. Bardzo pomocne są spotkania prowadzonych przez nasze hospicjum grup wsparcia dla rodzeństwa pacjentów, przebywanie wśród

rówieśników, którzy muszą stawić czoła podobnym problemom. Dzieci uświadamiają sobie, że nie są w swoim bólu osamotnione, mogą podzielić się troskami, a bawiąc się razem – na chwilę o nich zapomnieć. A kiedy brat czy siostra umiera, oferujemy pomoc grupy wsparcia w żałobie. Wraz ze śmiercią pacjenta kończy się pomoc medyczna, ale hospicjum, w tym psycholog, nadal może dla tych rodzin wiele zrobić.

Dzieci zdają sobie sprawę z choroby brata czy siostry i zadają pytania. Naczelną zasadą jest nie kłamać. Śmierć jest tak naprawdę częścią życia.

This article is from: