K WARTALNIK MAŁOPOLSKIEGO INST Y TUTU KULTURY W KR AKOWIE ISSN 17 30 –3613 INDEKS 362816
15 zł [w tym vat 5%]
2[61]2018
Nasza teraźniejszość miała być „epoką czasu wolnego i dostatku”. W 1930 roku w eseju Możliwości ekonomiczne dla naszych wnuków John Maynard Keynes przewidywał, że
dzięki postępowi technologicznemu ludzie żyjący w XXI stuleciu będą pracować przez dwa dni w tygodniu. W latach 60. i 70. XX wieku nawet w siedzibach korporacji rozwa‑
żano konsekwencje końca pracy, a na uniwersytetach pojawiły się kierunki zajmujące
się badaniem czasu wolnego. Przejęcie politycznych sterów przez Margaret Thatcher
i Ronalda Reagana przywołało jednak niesforną ludzkość do porządku. Jak dotąd tech‑ nologia stanowi raczej narzędzie kontroli społeczeństw, a nie źródło ich emancypacji,
a praca przenika w skali globalnej wszystkie sfery ludzkiego życia w sposób wcześniej
nieodnotowywany w historii. Jonathan Crary1 pisze, że sen broni się jeszcze jako ostatni
przyczółek wolności jednostki, ale poszukuje się już metod pozwalających stworzyć
całodobowego pracownika i konsumenta, który nie będzie musiał marnotrawić czasu na nieproduktywny odpoczynek.
Jak doszliśmy do punktu, w którym głównym celem pracy – często bezsen‑
sownej, niestabilnej, toksycznej i społecznie szkodliwej – jest spłacanie długów? Jakie procesy doprowadziły nas do sytuacji, w której jedni ludzie są nadmiernie obarczeni
pracą i nie mogą sobie pozwolić na sprzeciw, a inni nie mają jej wcale, zasilając rosnącą kastę ludzi zbędnych? Jakie ślady w przestrzeni – ciał, mieszkań, miast, globu – odciska
praca w dobie późnego kapitalizmu? I czy jesteśmy w stanie wyjść poza ponure konsta‑ tacje albo wszechobecne dystopie i wyobrazić sobie lepszą przyszłość?
Obecne we współczesnej debacie o pracy polityczne idee mające rozwiązać
narastające problemy – postulaty redystrybucji i znacznego ograniczenia czasu pracy, pomysły dotyczące podstawowego dochodu gwarantowanego czy wręcz wizje końca pracy – nie są nowe, pojawiały w takiej czy innej postaci, odkąd istnieje kapitalizm.
Kryzys współczesności – którego jednym z wielu symptomów jest kondycja świata
pracy – ośmiela na tyle, żeby sięgać po wyśmiewane w ostatnich dekadach koncepty.
Kluczowe wydaje się jednak nie tyle samo wcielenie w życie konkretnego pomysłu, co
ustalenie, dokąd właściwie zmierzamy i co jest naszym celem? I czy na pewno chcemy
w autoportrecie:
autoportret. pismo o dobrej przestrzeni ISSN 1730–3613, kwartalnik, nakład: 1000 egz.
muzea
1 (2002)
biblioteki
2 (1/2003)
dworce
3 (2/2003)
rewitalizacja
4 (3/2003)
przestrzenie dźwięku
5 (4/2003)
ulice i place
6 (1/2004)
ogrody
7 (2/2004)
społeczności lokalne
8 (3/2004)
przestrzenie dziecięce
9 (4/2004)
przestrzenie komunikatu
10 (1/2005)
wokół funkcjonalizmu
11 (2/2005)
przestrzenie sakralne
12 (3/2005)
blokowiska
13 (4/2005)
przestrzenie starości
14 (1/2006)
przestrzenie handlu
15 (2/2006)
architektura organiczna
16 (3/2006)
przestrzenie książki
17 (4/2006)
przestrzenie pustki
18 (1/2007)
przestrzenie sceny
19 (2/2007)
przestrzenie zdrowia
20 (3/2007)
przestrzenie prywatne
21 (4/2007)
przestrzenie władzy
22 (1/2008)
przestrzenie niczyje
23 (2/2008)
śmierć w Europie Środkowej
24 (3/2008)
przestrzenie światła – światło w przestrzeni
25–26 (4/2008
–1/2009) przestrzenie wirtualne
27 (2/2009)
bezkres
28 (3/2009)
przestrzenie kolonialne
29 (4/2009)
nowoczesności
30 (1/2010)
dom w Polsce
31 (2/2010)
wyobrażanie narodów
32 (3/2010)
język i przestrzeń
33 (1/2011)
utopie
34 (2/2011)
przestać pracować, czy raczej chodzi nam o odzyskanie pracy, która służy ludziom, nie
zmysły/percepcja
35 (3/2011)
tożsamość po ’89
36 (1/2012)
miemy próby wyobrażenia sobie innej rzeczywistości, będziemy bezradnie patrzeć, jak
partycypacja i partycypacja
37 (2/2012)
postciało
38 (3/2012)
wieś
39 (4/2012)
niszcząc przy tym świata, i umacnia w nich poczucie sensu i godności? Jeśli nie podej‑ kolejne szlachetne idee stają się narzędziem systemu, w którym niemal wszystko jest
urynkowione, albo będziemy dawać się szantażować brakiem alternatywy. Jak przypo‑ mina w tym numerze „Autoportretu” brytyjski historyk Andy Beckett, to właśnie sama Margaret Thatcher wierzyła w możliwość głębokiej zmiany społecznej i politycznej,
twierdząc, że „herezje jednego okresu zawsze stają się ortodoksjami następnego”.
Czas rynkowych ortodoksji się skończył, stwórzmy sobie nowe, w które naprawdę warto uwierzyć.
Marta Karpińska
przemysłowe poprzemysłowe
40 (1/2013)
przestrzeń jako taka
41 (2/2013)
zrównoważony rozwój?
42 (3/2013)
ograniczenie
43 (4/2013)
przestrzenie wiedzy
44 (1/2014)
ruch
45 (2/2014)
wojna
46 (3/2014)
niesamowitość
47 (4/2014)
materiał/materialność
48 (1/2015)
krajobraz
49 (2/2015)
mity modernizmu
50 (3/2015)
architektura wspólnoty
51 (4/2015)
człowiek w sieci
52 (1/2016)
konserwacja / rekonstrukcja
53 (2/2016)
transformacja
54 (3/2016)
organiczność
55 (4/2016)
planowanie
56 (1/2017)
regionalizmy / modernizmy /
1
J. Crary, 24/7. Późny kapitalizm i koniec snu, tłum. D. Żukowski, Kraków: Karakter, 2015.
postmodernizmy
57 (2/2017)
formy własności
58 (3/2017)
architektura awangardy
59 (4/2017)
edukacja architektoniczna
60 (1/2018)
przestrzenie pracy
61 (2/2018)
teksty modernizmu
62 (3/2018)
...
WYDAWCA: Małopolski Instytut Kultury w Krakowie ul. 28 Lipca 1943, 17c, Kraków tel.: 012 422 18 84 www.mik.krakow.pl
RADA PROGRAMOWA: Adam Budak, Andrzej Bulanda, Wojciech Burszta, David Crowley, Piotr Korduba, Ewa Kuryłowicz, Maciej Miłobędzki, Agostino de Rosa, Ewa Rewers, Tadeusz Sławek, Łukasz Stanek, Magdalena Staniszkis, Dariusz Śmiechowski, Gabriela Świtek, Štefan Šlachta REDAKTORKA NACZELNA: Dorota Leśniak‑ Rychlak ZASTĘPCA REDAKTORKI NACZELNEJ: Emiliano Ranocchi SEKRETARZ REDAKCJI: Marta Karpińska PROJEKT MAKIETY, SKŁAD I ŁAMANIE: Piotr Chuchla REDAKCJA I KOREKTA: Ewa Ślusarczyk , Paulina Bieniek PRENUMERATA: Marta Karpińska STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Michał Choptiany, Paweł Jaworski, Dorota Jędruch, Krzysztof Korżyk, Piotr Winskowski, Michał Wiśniewski, Jakub Woynarowski, Marcin Wicha, Magdalena Zych KONTAKT: autoportret@mik.krakow.pl OKŁADKA: Bolesław Chromry s. 112, R. Saviano, Gomorra. Podróż po imperium Kamorry, przeł. A. Pawłowska-Zampino, Katowice: Wydawnictwo Sonia Draga, 2017, s. 232 PRZYGOTOWANIE DO DRUKU: Wojciech Wilczyk DRUK: Drukarnia Leyko Redakcja zastrzega sobie prawo do nadawania tytułów i redagowania nadesłanych tekstów. Redakcja dołożyła wszelkich starań, żeby dotrzeć do autorów materiałów ilustracyjnych zamieszczonych w tym wydaniu „Autoportretu”. W wypadku błędnej atrybucji prosimy zainteresowane strony o kontakt, stosowne sprostowanie zostanie opublikowane w kolejnym numerze. Kwartalnik dostępny w sprzedaży internetowej (www.mik.krakow.pl), salonach empiku, w prenumeracie oraz w wersji na tablety. PRENUMERATA: Najprościej zamówić prenumeratę w e‑ sklepie Małopolskiego Instytutu Kultury: http://e‑ sklep.mik.krakow.pl/autoportret‑ prenumerata/ Cena prenumeraty czterech kolejnych numerów „Autoportretu” wynosi 50 zł (koszty wysyłki pokrywa wydawca). Wpłaty prosimy kierować na konto Małopolskiego Instytutu Kultury: Bank BPH 31 1060 0076 0000 3310 0016 4770. W tytule wpłaty prosimy wpisać „Autoportret – prenumerata” oraz podać adres do wysyłki i dane kontaktowe (telefon lub e‑ mail).
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
SPIS TREŚCI 4
PRZESTRZEŃ POLSKIEJ PRACY. TRAGEDIA W PIĘCIU AKTACH
Rafał Woś
PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?
Jacek Gądecki
10
ŁÓŻKO CAŁODOBOWE
Beatriz Colomina
20
POSTPRACA
Andy Beckett
30
NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ
rozmowa z Małgorzatą Jacyno
40
CO MOŻNA ZROBIĆ?
Luca Grion
50
NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA
Wojciech Wilczyk
56
MORDOR MADNESS, CZYLI ZESPÓŁ BUDOWNICTWA KOMPULSYWNEGO
Dorota Celińska-Janowicz
66
UCZCIWE BUDOWANIE
Dominika Janicka, Martyna Janicka, Michał Gdak
74
WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO
rozmowa z Bartoszem Frąckowiakiem i Natalią Sielewicz
82
RĘKA PRACUJĄCA
Małgorzata Radkiewicz
90
MASZYNA WYZWALA
Łukasz Trzciński
92
NASZE ROBOTY SPOŁECZNE
rozmowa z Nunzią Bonifati
98
SZARA STREFA MATERIALNEGO ZWIĄZANIA
Ewa Klekot
104
PRZESTRZEŃ POLSKIEJ PRACY TRAGEDIA W PIĘCIU AKTACH RAFAŁ WOŚ ILUSTRACJE: PIOTR CHUCHLA
Polski skok w kapitalizm zmienił nie tylko nasze społeczeństwo. Przeorał też pracę. A takie zmiany nigdy nie oszczędzają przestrzeni, w której się dokonały. 16. Na koniec dekady wynosiło 20 procent. Walczono z jego skutkami. Ale w starciu z innymi plagami ekonomicznymi (inflacja, dług publiczny) bezrobocie niestety latami przegrywało. Oznacza to, że w latach 90. kilka milionów Polek i Polaków doświadczyło fizycznego zniknięcia miejsca pracy. Zakład, wokół którego przez lata ogniskowało się ich życie zawodowe, a często i społeczne (wczasy pracownicze, kultura), przestał istnieć albo wypchnął ich poza bramę. To doświadczenie pozostawiło trwały ślad. Dobrze opisał go ekonomista Juliusz Gardawski w pracach Robotnicy 1991. Świadomość ekonomiczna w czasach przełomu i Polacy pracujący a kryzys fordyzmu. Gardawski tematyzuje tam specyficzny syndrom porzucenia, którego obrońcy neoliberalnej logiki polskiej transformacji zdają się nie dostrzegać. Oni mówią, że czasy były trudne i nie ulega wątpliwości, że wielu z was (nas?) było ciężko. Ale z drugiej strony nie przesadzajcie. Już na samym początku lat 90. pojawił się Jacek Kuroń i zasiłki dla bez-
AKT 1. WYPĘDZENIE
robotnych. Były też wcześniejsze emerytury. A potem stopniowo stopa życiowa sporej części społeczeństwa wzrosła. Sam pamiętam, jak przy okazji jednej z dyskusji o bilansie polskiej transformacji w radiu TOK FM publicysta „Gazety Wyborczej” Witold Gadomski rzucał na prawo
U zarania polskiego kapitalizmu Kazik Staszewski nagrał piosenkę
i lewo danymi, ileż to pralek i telewizorów może sobie dziś kupić średnio
z refrenem „Wałęsa, dawaj moje 100 milionów!”. Kawałek tak się spodo-
zarabiający Polak, a jak dalece niższa była jego siła nabywcza pod
bał, że artysta wrócił wkrótce z sequelem 300 000 000. Na tę samą
koniec komuny.
melodię, tylko po uwzględnieniu inflacji. W 100 000 000 główny bohater
Owszem, jeśli sprowadzić człowieka (obywatela, pracownika) do
wsiada rano do tramwaju, którym jeździ jeszcze „cała huta”.
istoty maksymalizującej swoje zadowolenie z egzystencji wyłącznie
W 300 000 000 na tej linii można spotkać już tylko bezrobotnych.
przez zaspokojenie chęci posiadania kolejnej pary dżinsów albo mikro-
Doświadczenie utraty pracy jest pierwszym zwiastunem wiel-
falówki, to pewnie Gadomski ma rację. W wydanej w 2017 roku książce
kich zmian społecznych w Polsce. W praktyce gabinet Tadeusza
To nie jest kraj dla pracowników próbuję jednak poszerzyć paletę barw,
Mazowieckiego był pierwszym od pół wieku polskim rządem, który
którymi da się odmalować Polskę i Polaka epoki transformacji.
zrezygnował z prowadzenia tzw. polityki pełnego zatrudnienia. Czyli
Tu barwą, która się nam bez wątpienia przyda, będzie szarość czy
mówiąc wprost, usunął z listy priorytetów władzy publicznej bicie
nawet czerń deprywacji. Deprywacja to w antropologii stan ciągłego
się o to, by pracę miał każdy obywatel, który pracować chce. Czy tak
niezaspokojenia jakiejś potrzeby biologicznej czy (częściej) psycholo-
być musiało? Niekoniecznie. Warto przypomnieć, że politykę pełnego
gicznej. Biolodzy dodadzą z kolei, że deprywacja jest jednym
zatrudnienia w okresie powojennym prowadziły nie tylko kraje socja-
z głównych źródeł stresu. Najczęściej idzie w parze z przeciążeniem
listyczne, lecz również kapitalistyczny Zachód. Wychodziło im różnie,
oraz poczuciem zagrożenia. Osoba cierpiąca z powodu deprywacji
ale celu tego nigdy nie poddali. W krajach takich jak Francja, Niemcy
funkcjonuje z pozoru normalnie. Fizycznie (przynajmniej na początku)
czy Wielka Brytania bezrobocie przekraczające 4–5 procent zawsze
nic jej nie dolega. Ma też zazwyczaj co jeść i gdzie spać. Ale
było traktowane jako porażka rządu i nikomu nie przychodziło do głowy
jednocześnie coś jakby odziera jej życie z bardziej wyrazistych
stawianie tego jako przejawu „normalności”. W Polsce w roku 1990
kolorów, nie pozwalając jej nawet pomarzyć o osiągnięciu
bezrobocie rejestrowane sięgnęło 6 procent. Trzy lata później urosło do
prawdziwej stabilizacji i jako takiego zadowolenia.
5
Owocem tego jest figura robotnika, który przychodzi w okolice
opisał, jak głęboka była ta zmiana. Polar, z działającego na mniejszym
starego zakładu (lub czegoś, co powstało w jego miejsce) i patrzy, jak
rynku gracza całkiem nowoczesnej, branży został zredukowany do
pracują następcy. I narzeka, że za jego czasów taka fuszerka nie byłaby
trybiku dostarczającego raczej prostej niewykwalifikowanej siły robo-
możliwa. Smutniejszy obrazek ilustrujący ten transformacyjny exodus
czej przy produkcji towarów na ogromny rynek. Odczuwali to również
to Polak zbędny (badania pokazują, że gorzej znosili to mężczyźni) –
pracownicy. Pobłocki opisuje, z jakimi problemami przyzwyczajają się
zamknięty w domu przed telewizorem. Zbyt stary, by się przestawić, zbyt
do nowej sytuacji. I nie chodzi nawet o sam wyzysk czy warunki pracy.
młody, by umrzeć.
Najtrudniej przychodzi im utrata poczucia, że są „u siebie”, przestrzeń pracy staje się dla nich obca – z gospodarzy (przynajmniej formalnie) stają się wynajętą siłą roboczą. Najmocniej odczuwają to pracownicy fizyczni. „To są dwie strony tej samej opowieści o III RP. I w pewnym sensie również geneza naszych obecnych problemów politycznych. Czyli tego wyraźnego pęknięcia Polski na tę kosmopolityczną, która może jeździć na wakacje, dokąd tylko zapragnie. I upodloną Polskę składającą pralki i lodówki. To jednocześnie jeszcze jeden dowód, jak bardzo duże globalne koniunktury wyznaczają nam dynamikę codziennego życia politycznego i społecznego” – mówił Pobłocki w rozmowie z „Polityką”. Coś podobnego pokazała antropolożka Elisabeth Dunn w swojej książce Prywatyzując Polskę. Książka do dziś stanowi jedną z najciekawszych wiwisekcji przemian polskiej pracy. Dunn pokazuje, jak przebiega reorganizacja w firmie. Wszystko po to, by w miejsce „złych”, „nienormalnych” i „komunistycznych” praktyk pojawiły się zaimportowane z Zachodu „normalne” i „kapitalistyczne” wzorce zachowań. Skutkiem ubocznym tego procesu jest coraz bardziej widoczne dzielenie załogi na dwie zasadniczo odrębne grupy. Nowi bohaterowie są „elastyczni”,
AKT 2. PRZEMIENIENIE
„mobilni”, „racjonalni” , „indywidualistyczni” i „konkurencyjni”. Drugą kategorią są pracownicy „starzy”, „bierni”, „zacofani” i „kolektywistyczni”. Problem jednak polega na tym, że o przynależności do danej grupy nie decydują wcale indywidualne predyspozycje, lecz miejsce w firmowej hierarchii. Według tego podziału menedżerowie są więc
Nie było oczywiście tak, że wszyscy pracę stracili. W pewnym momencie
z zasady bohaterami pozytywnymi. I to przed nimi nowa kapitalistyczna
statystyki bezrobocia zaczęły się przecież poprawiać. Poza tym nastą-
rzeczywistość otwiera niedostępne wcześniej horyzonty. To oni zgar-
piła zmiana oblicza polskiej gospodarki. Zniknęły fabryki Lamp im. Róży
niają wyższe zarobki i mają dostęp do wyspecjalizowanych szkoleń.
Luksemburg albo zakłady Zjednoczenia Przemysłu Elektronicznego
Robotnicy – a stanowią oni z natury rzeczy większą część pracowników –
i Teletechnicznego UNITRA, ale zaroiło się od nowych graczy – polskich
odwrotnie, ich stanowiska pracy są niepewne, ich autonomia i wpływ na
i zagranicznych. Często usytuowanych w podmiejskich parkach przemy-
politykę firmy zostały zredukowane niemal do zera, a jedyne możliwo-
słowych, zwanych specjalnymi strefami ekonomicznymi.
ści rozwoju, jakie oferuje im zakład pracy, to... obowiązkowe szkolenia
Dziesięć lat temu antropolog Kacper Pobłocki prowadził badanie
6
bhp. Zdaniem Dunn ten podział był nie tyle niesprawiedliwy, co wręcz
we wrocławskim oddziale koncernu Whirpool. Historia jego pracowni-
nieracjonalny. Bo arbitralne określenie sporej części siły roboczej jako
ków dokładnie pokazuje, jak działa to nasze podpięcie kapitalistycznej
biernych, wstecznych i mało perspektywicznych homo sovieticusów
Polski pod nowy system globalny. Tam, gdzie jest dziś Whirpool, naj-
prowadziło prostą drogą do zmarnowania ich olbrzymiego potencjału
pierw był Polar, który suchą nogą przeszedł przez transformację. Został
i doświadczenia. Choćby wielkiej kreatywności, jaką pracownicy Alimy
sprywatyzowany dopiero pod koniec lat 90. W ciągu następnej dekady
(i to głównie ci na najniższych stanowiskach) musieli się wykazywać,
w wyniku kolejnych właścicielskich przekształceń stał się Whirpoolem.
codziennie funkcjonując w peerelowskiej gospodarce permanentnego
Niby tylko zmiana nazwy, ale patrząc na tę firmę od środka, Pobłocki
niedoboru.
RAFAŁ WOŚ
Tak oto polskie miejsce pracy uległo przemienieniu. Niby w miej-
Czyli po pierwsze będzie bardzo tania. Pracując za takie pieniądze „po
sce starego pojawiło się coś nowego. Często sama praca odbywała się
Bożemu”, przez osiem godzin dziennie, nie zarobi się nawet na jedzenie.
nawet w tym samym (lub przebudowanym) budynku. Relacje, hierarchie
Nagminną praktyką jest też dzielenie wynagrodzenia na dwie umowy
i kontekst kapitalizmu zmieniły jednak te miejsca nie do poznania. I nie
cywilnoprawne. „Na jednym z uniwersytetów wśród pracowników poszła
dotyczyło to tylko fabryk. Na niektórych wyższych uczelniach montuje
fama, że firma nie będzie się ubiegała o nowy kontrakt na sprząta-
się karty zegarowe czy wprowadza inne metody rejestrowania i kontroli
nie i ochronę, więc nie zapłaci wynagrodzeń. Ludzie poszli do władz
czasu pracy. Zupełnie jak kiedyś w fabrykach Forda. Pracownik jest
uczelni, ale nawet ich nie przyjęto. Zagrozili firmie, że nie oddadzą jej
w ten sposób rozliczany z czasu, jaki w pracy spędził. Kiedyś byłoby to
strojów służbowych. Dopiero wtedy dostali pieniądze. Gdzie indziej
nie do pomyślenia. Spróbujcie sobie wyobrazić Einsteina podbijającego
podwykonawca robót budowlanych nie dostał zapłaty, więc w ramach
zegar na Uniwersytecie Princeton albo Stefana Banacha, który nie może
rekompensaty zabrał drzwi wejściowe do urzędu” – opowiada Duda.
wejść na zajęcia, bo zapomniał karty.
Prekaryzacja w instytucjach publicznych nie kończy się jednak na wysokości wynagrodzenia. Drugą stroną medalu jest liczba przepracowanych godzin. „Rekordzista, na którego trafiłam, miał na koncie... sto sześćdziesiąt pięć godzin nieprzerwanego dyżuru w jednym z urzędów wojewódzkich” – mówi Duda. Taki całotygodniowy dyżur to oczywiście sytuacja ekstremalna. Ale szychty po dwadzieścia cztery godziny to w zasadzie normalka. Oczywiście nikt tu nikogo pod pistoletem nie trzyma. Często ludzie sami się wręcz o to proszą. Dlaczego? Bo mówimy o świecie, w którym nie ma urlopu. Jeżeli więc ktoś chce gdzieś wyjechać, to najpierw musi te dni uciułać. Na dodatek w warunkach
AKT 3. SEGREGACJA KLASOWA
superelastycznego zatrudnienia co rusz ktoś wypada z grafika. Wtedy trzeba brać dodatkowe dyżury. Bo samemu też się wypadnie. Ludzie, z którymi rozmawiali autorzy badania, nierzadko łączyli pracę w kilku instytucjach publicznych. I z dwudziestoczterogodzinnego dyżuru w sądzie szli pilnować na przykład urzędu marszałkowskiego.
Jednym z najważniejszych doświadczeń polskiej przestrzeni pracy
Na porządku dziennym jest też łączenie funkcji. A więc ochroniarz
w transformacji była segregacja pracowników. Sprawiło to, że dziś
często bywa jednocześnie szatniarzem, portierem. Jak trzeba, to
w większości miejsc pracy tylko z pozoru obracamy się wśród koleżanek
i posprząta. Co ciekawe, w badaniu Ośrodka Lasalle’a ten brak wiary
i kolegów. Tak naprawdę to kosmos bardzo różnych ciał niebieskich,
w faktyczną jakość outsourcowanych usług powraca pod różnymi
które tylko wyglądają jak planety jednego układu słonecznego.
postaciami. I tak w Sądzie Okręgowym w Poznaniu firma zewnętrzna
W roku 2015 Katarzyna Duda z Ośrodka Myśli Politycznej
sprzątała wszystko prócz… gabinetu prezesa. Podobnie było w Urzędzie
im. Ferdynanda Lasalle’a, przedstawiła raport o skali outsourcingu
Wojewódzkim w Szczecinie, gdzie własne służby pilnowały porządku
pracy stosowanej przez instytucje publiczne. Badanie objęło
w pokojach dyrektora generalnego i wojewody.
szesnaście sądów okręgowych, szesnaście uniwersytetów i wszystkie
Z raportu wyłania się obraz głębokiej demoralizacji stosunków
urzędy marszałkowskie oraz wojewódzkie. W sumie sześćdziesiąt cztery
pracy panujących w polskich instytucjach publicznych. Pracownicy z out-
instytucje. Raport pokazał większość patologii współczesnego rynku
sourcingu narzekają na brak etatów, urlopu i niskie pensje. Jednocześnie
pracy w Polsce, które najmocniej kwitną nie w sektorze prywatnym albo
nie wierzą, by ktokolwiek był w stanie im pomóc. Politycy? Zawiedli.
gdzieś w ekonomicznym półświatku, tylko w samym sercu polskiego
Związki zawodowe? Wolne żarty! Poczucie niesprawiedliwości jest więc
organizmu państwowego.
dojmujące. Zwłaszcza że obok siebie pracują ludzie o różnym poziomie
W praktyce wygląda to tak: w przetargu na obsługę ochroniarską
stabilności zatrudnienia. Jeden dostaje przed świętami trzynastą (choć
albo sprzątającą startuje kilka firm. Wygrywa najczęściej najtańsza. Dla
niezbyt wysoką) pensję, a drugi… wypowiedzenie. Trudno więc o to, by
pracowników to mechanizm gwarantujący niezawodnie, że nie ma żad-
między pracownikami instytucji publicznej mogła nawiązać się jakakol-
nych szans, by ich praca wyszła kiedykolwiek poza stadium prekariatu.
wiek solidarność zawodowa. Dodatkowo liberalne lobby pracodawców
PRZESTRZEŃ POLSKIEJ PRACY
7
lubi te różnice rozgrywać. Lansuje niepopartą faktami tezę, że droga do
Dear i Jungsoo Kim z Wydziału Architektury i Designu Uniwersytetu
poprawy sytuacji outsourcowanych wiedzie poprzez odebranie resztek
w Sydney części uczestników eksperymentu kazali pracować w osobnych
stabilności zatrudnienia tym, którzy względną pewnością się jeszcze
pokojach, innym we wspólnym pomieszczeniu. A potem badali ich zado-
cieszą.
wolenie i wyniki. I wyszło, że ci siedzący osobno wyżej oceniali nie tylko komfort swojej pracy, to by jeszcze było do przełknięcia – oni pracowali wydajniej. I wcale nie było tak, że byli zamkniętymi w sobie milczkami. Lepiej wychodziły im też projekty oparte na komunikacji. Te wyniki zgadzają się z wnioskami, do jakich już w 1982 roku doszli Eric Sundstrom z Uniwersytetu Tennessee w Knoxville i Kring Herbert z kancelarii Ostergaard Associates. W głośnym studium przypadku udowodnili, że brak prywatności w pracy jest minusem tak dotkliwym, iż przebija zyski z komunikacji. Czy w związku z tym można się spodziewać rychłego odwrotu biurowego trendu? Raczej nie. Brytyjska publicystka Lucy Kellaway, ta znana ekspertka od życia biurowego, dowodzi, że open space’y nie
AKT 4. SYNERGIA NEWSROOMU
są dzieckiem ostatnich dwóch czy trzech dekad. Ich początków należy szukać na przełomie wieków XIX i XX, bo wówczas zaczęto budować pierwsze biurowce w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Powody były trzy. Pierwszy – symboliczny. Biura miały pokazywać potęgę mieszczących się w nich firm. Sięgnięto więc do sprawdzonych wzorców
Moja pierwsza restrukturyzacja w „Dzienniku” (wtedy należącym do
architektury... sakralnej. I tak zrodził się open space przypominający
koncernu Axel Springer Polska) właśnie tak się nazywała. Sięgnięcie po
kościelną nawę główną. Rolę ołtarza pełniły schody (potem windy) pro-
korporacyjną nowomowę miało oczywiście podziałać w sposób magiczny
wadzące do biur szefów, tym ważniejszych, im wyżej rezydujących. A na
i zamydlić rzeczywistość cyklicznej rotacji pracowników. Innym sposo-
ścianach (zamiast obrazów i krucyfiksów) zaczęły się pojawiać hasła
bem na osiągnięcie tego samego rezultatu bywały zmiany przestrzeni
motywacyjne lub symbole osiągniętych sukcesów.
pracy, bardzo często sprowadzające się do zwykłego przestawienia biu-
Symbolika to nie wszystko. Open space’y miały jeszcze dwie
rek, albo zmian pokojów czy pięter, tak, by po drodze dało się dokonać
zalety. Ułatwiały sprawdzanie, czy nikt się w pracy nie obija. Wspólne
roszad personalnych.
usadzenie ludzi miało też tę zaletę, że było tańsze. Szybko jednak
Zmiany przestrzeni biurowej zawsze wiązały się z ekscytującą
pojawiły się problemy, na przykład to, że wszyscy sobie nawzajem prze-
opowieścią. W pewnym momencie zakrólowały więc w Polsce open
szkadzają. Lekiem miały być kubiki (po raz pierwszy użyte w 1967 roku).
space’y, czyli wielkie hale, gdzie ludzie siedzą wszyscy razem, co ich
Ale i one szybko przeistoczyły się w swoją własną karykaturę, bo łączyły
rzekomo stymuluje intelektualnie i ułatwia wykluwanie się pomysłów.
w sobie najgorsze cechy celi więziennej (klaustrofobiczna przestrzeń)
Poza tym wygląda nowocześnie. „Przytulny macie pokoik. Całkiem jak
z hałasem przystanka autobusowego. Dziś kubiki są zdecydowanie passé.
w ZUS-ie. Brakuje wam paprotki” – szydzili czasem koledzy z mojego
Ostatnie lata przyniosły jeszcze jedno „ulepszenie” open space’ów:
redakcyjnego open space’u, wpadający do pokoiku, który miałem szczę-
w nowoczesnych biurowcach zaczęły dominować przeszklone ściany.
ście zajmować z zaledwie czterema osobami. Co ciekawe, open space
Trochę ze względów symbolicznych (nie mamy nic do ukrycia), a trochę
wydawały się długo również naturalnym środowiskiem nie tylko dla pra-
praktycznych (można zaoszczędzić na oświetleniu). Tylko że w efekcie
cowników korporacji. Wychwalali go też hipsterzy pracujący w ramach
pracownik zamienił się w... lokatora akwarium. I dlatego kiedy chce prze-
coraz popularniejszego co-workingu, czyli takiego rozwiązania, w któ-
prowadzić bardziej dyskretną rozmowę, musi z biura po prostu wiać (i to
rym na przykład grafik, dziennikarz i architekt siedzą na kupie, gadają
kolejny paradoks) w miejsce publiczne. Na ulicę albo do kawiarni.
jeden przez drugiego i rzekomo wzajemnie się inspirują. Rzekomo, bo potem zaczęły się pojawiać badania podważające dogmat doskonałości open space’u. I tak na przykład Richard de
8
RAFAŁ WOŚ
Etat. Prawo pracy. Związki zawodowe. Państwo opiekuńcze. To wszystko wielkie XX-wieczne wynalazki będące fundamentami społecznego ładu. Wszystkie one były gwarancjami salariatu. Od czterech dekad ta stara twierdza jest jednak oblegana przez przeważające siły wroga. Związki rozbito już w latach 80., zarzucając im anachroniczność i nadmierne uprzywilejowanie. Dekadę później zaczęło się okrajanie państwa opiekuńczego. Pod pretekstem pustek w publicznych kasach (te same kasy opróżniono z powodu kolejnych faz obniżek podatków). Prawo pracy zaczęto obchodzić na początku XXI wieku poprzez rozpowszechnienie tzw. umów pozakodeksowych. U nas znanych jako „śmieciówki”. A na zachodzie przybierających zazwyczaj formę outsourcingu lub podwykonawstwa. Model było prosty. Po co zatrudniać swojego firmowego grafika, wynajmijmy grafika na rynku do kolejnej konkretnej sprawy. A po zakończeniu kontraktu pożegnajmy się z nim bez żalu. I tak w kółko. Trwa próba podcięcia ostatniego włoska, na którym trzyma się jeszcze współczesny salariat. To ofensywa firm wyspecjalizowanych w tzw. gig economy. Czyli gospodarce fuszki albo inaczej ekonomii chałtury. Zwolennicy fuszek argumentowali, rzecz jasna, że oto na naszych oczach dokonuje się postęp. Trzymając się przykładu Ubera – stare korporacje taksówkowe przegrywają w starciu z serwisem internetowym,
AKT 5. UMASZYNOWIENIE Z punktu widzenia pracodawcy byłoby najlepiej, gdyby pracownik przypominał… maszynę. Najlepiej, by dało się korzystać z jego pracy tylko i wyłącznie w momencie, gdy ta praca jest pracodawcy potrzebna. A gdy nie jest, pracownika powinno się wyłączać „w stan czuwania”. Tak było w początkach kapitalizmu, gdy właściciele fabryk czy posiadacze ziemscy wynajmowali robotników na dniówki, czerpiąc z nadpodaży spauperyzowanej i gotowej podjąć jakąkolwiek pracę siły roboczej. Wielką zdobyczą socjalną ruchów robotniczych przełomu XIX i XX wieku było stworzenie antidotum na ten wyzysk. Tym modelem był salariat. Salariat to przekonanie, że pracownik nie jest maszyną, którą można wyłączyć albo przenieść w stan uśpienia, gdy nie ma chwilowo popytu na jej pracę. Salariat to umowa pomiędzy pracą i kapitałem. Pracownik zyskuje dzięki niej fundamentalną egzystencjalną pewność, że jutro też będzie miał robotę. W zamian obiecuje, że się jutro w tejże robocie pojawi. To zaprzeczenie XIX-wiecznej praktyki, kiedy to codziennie rano pod bramą fabryki kłębiły się tłumy głodnych i zdesperowanych najemników, a pracodawca wybierał sobie spośród nich tylu, ilu było mu akurat potrzeba. Reszta odchodziła z niczym.
PRZESTRZEŃ POLSKIEJ PRACY
który łączy klienta i kierowcę. Tak, jak wcześniej Google rozprawił się z prasą, a Allegro choćby z księgarniami. Ale to nie koniec. Sęk w tym, że Uber szedł jeszcze dalej. Pokazał, że jego celem jest nie tylko eliminacja zbędnych pośredników pomiędzy podażą (taksówką) a popytem (klientem). Uber kwestionował samą zasadę, że mamy tu do czynienia z tradycyjną pracą taksówkarza, coraz bardziej lansując pomysł, że w gruncie rzeczy chodzi tu o skojarzenie dysponującego akurat wolnym czasem i ochotą na przejażdżkę wolnego kierowcy z klientem. Tylko że to już naprawdę nie są żarty. Jeśli zatriumfuje gig economy, to przeważającą część z nas czeka powrót do czasów sprzed salariatu. a więc do relacji panujących w XIX wieku. To znaczy świata, w którym albo masz trochę kapitału i obracasz nim, by się utrzymywać, albo go nie masz i jesteś pracownikiem luźnym, czyli formalnie wolnym, a w praktyce zawieszonym w próżni. Nikt tu nie będzie w ciebie inwestował ani cię szkolił, nikt nie będzie sobie zawracał głowy twoim urlopem albo prawem pracy. Skutki dla społeczeństwa? Rewolucyjne. Ot, choćby niemożność utrzymania dominujących wciąż na zachodzie systemów emerytalnych opartych na międzypokoleniowej solidarności, które są wszak w rozwiniętych gospodarkach od dekad bardzo mocno sprzęgnięte ze stałą pracą. A miejsce pracy? Zniknie zupełnie. Będzie tożsame z naszym ciałem. Z jednej strony będziemy je więc mieli zawsze pod ręką, z drugiej nie będzie najmniejszej możliwości, by przed nim uciec.
9
PRACA
JACEK GĄDECKI współpraca: MARCIN JEWDOKIMOW MAGDALENA ŻADKOWSKA
CZYLI
W DOMU, GDZIE?
Wszystkie fotografie w artykule pochodzą
współpracownicy) oraz aktorzy pozaspołeczni (technologie, urządzenia
z badań nad telepracą prowadzonych przez auto-
i materialne zaplecze w postaci przestrzeni i układów obiektów)?
rów tekstu. Badani i badane otrzymali aparaty
Te pytania postawiliśmy sobie w badaniach etnograficznych,
fotograficzne z fleszem, pozwalające na doku-
w trakcie których przyglądaliśmy się przestrzeni domu z perspektywy
mentowanie codzienności osób telepracujących
pary1. Pary rearanżują przestrzeń, nawet po kilka razy dziennie, gdy
bez możliwości samodzielnej estetyzacji, jaką
naprzemiennie staje się ona raz domem, raz miejscem pracy. W rzeczy-
dają współcześnie na przykład telefony komór-
wistości okazało się, że praca wkracza dziś do domu prawie w każdej
kowe czy same portale społecznościowe.
sytuacji i osoby „wychodzące do pracy i z pracy” tak naprawdę nigdy do końca z niej nie wychodzą i także „przynoszą pracę do domu”. Ma to
Współczesna praca zdominowana przez hasła
olbrzymi wpływ na negocjacje domowe. Odpłatna praca, którą wykonuje
elastyczności i samozatrudnienia powraca do
się w domu, staje się kolejnym obowiązkiem quasi-domowym, wobec
przestrzeni prywatnej za sprawą narzędzi tele-
którego mają być ustalone podziały, odpowiedzialności i granice. To
informatycznych. Interesujące jest to, jak taka
para mieszka, pracuje, wychowuje dzieci, zajmuje się domem i odpo-
odpłatna praca zdalna wpływa na przestrzeń
czywa. Jedna z osób nie może wykonywać powyższych czynności, nie
prywatną oraz kształtowanie praktyk życia
wywierając jednocześnie wpływu na wykonywanie ich przez drugą
codziennego i zawodowego we współczesnym
osobę. Dlatego praca w domu ma tak wielkie znaczenie dla codzienności
domu. Telepraca promowana w dzisiejszej Polsce
pary. W tym kontekście popularny termin „elastyczność” należałoby
jako narzędzie zapewniające elastyczne formy
raczej zastąpić pojęciem „wiotkość”, jako tym, które – w naszej opinii –
zatrudnienia, zwłaszcza dla kobiet, okazuje się
w sposób bardziej adekwatny odzwierciedla sytuację telepracowników
poważnym wyzwaniem dla telepracowników i ich
funkcjonujących w realiach rozmycia granic między domem a pracą,
rodzin. Jest też praktyką redefiniującą to, co
a pojęcie „zarządzanie czasem” zastąpić pojęciem „orkiestracja”, jako
tradycyjnie ujmujemy jako przestrzeń współcze-
lepiej oddającym złożoność koordynowania pracy i życia prywatnego.
snego domu. Elastyczne formy zatrudnienia, a do nich bez wątpienia należy telepraca, niosą w sobie założenie o produktywnym i korzystnym wpływie
KONSEKWENCJE POWROTU PRACY DO DOMU
swobodnego („zwinnego”) podejścia do pracy na
Oddzielenie domu i pracy w epoce przemysłowej miało ogromne zna-
różne aspekty życia: od organizacji czasu i prze-
czenie dla budowy indywidualnych i zbiorowych tożsamości. Dom
strzeni po samą pracę jako rodzaj działalności.
w rzeczywistości przedindustrialnej był zarówno miejscem społecznej
Elastyczność jako idea oznacza możliwość płyn-
reprodukcji, jak i produkcji. Rewolucja przemysłowa doprowadziła do
nego, bezproblemowego dopasowania elementów
oddzielenia sfery prywatnej od sfery pracy, co przyniosło poważne
tego, co można określić mianem układu pracy,
zmiany społeczne dotyczące między innymi sfer płci społeczno-kultu-
a więc rodzaju asamblażu obejmującego zarówno prze-
rowej, wypoczynku, pracy, ale i osobowości. W gospodarce industrialnej
strzeń, jak i czas, zadania oraz role społeczne – wspólnie
związek między czasem i przestrzenią pracy i czasem prywatnym
konstytuujące różne formy pracy. Elastyczność zakłada,
pozostawał liniowy, sekwencyjny i chronologiczny: pracownik wycho-
że to podmiot (jednostka) sprawnie, sprawczo i skutecz-
dził z domu i szedł do pracy, po czym wracał do domu. Współcześnie
nie łączy z sobą elementy w taki sposób, aby dobrze,
granice te są coraz bardziej zamazane. W realiach postindustrialnych,
czyli produktywnie i efektywnie, pracować (operacyjna
dzięki obecności technologii we współczesnym domu, sfery te mają
sprawność i skuteczność). Czy jednak rzeczywiście telepraca to swobodny, bezproblemowy i płynny proces wytwarzania „układów pracy” przez pracujący podmiot? Jaką rolę we (współ)wytwarzaniu „układu pracy” pełnią inni aktorzy społeczni (partnerzy i partnerki, dzieci oraz
1
Prezentowany tekst jest wynikiem badań sfinansowanych ze środków Narodowego Centrum
Nauki przyznanych na podstawie decyzji numer DEC-2013/09/D/HS6/00437, którego
rezultatem jest książka Tu się pracuje! Socjologiczne studium pracy domowej wykonywanej na zasadach telepracy, Kraków: Libron, 2018
11
szansę ponownie się połączyć. W wielu prognozach telepraca opisywana jest jako przejaw postępu oraz jako pożądana (a w każdym razie nieunikniona) forma pracy przyszłości. Gospodarstwa domowe, nasycone technologiami i urządzeniami elektronicznymi, umożliwiają współcześ nie podjęcie pracy w domu, a to z kolei traktowane jest jako rozwiązanie istotnych problemów współczesnego społeczeństwa, w tym redukcji korków w miastach, zmniejszenia zanieczyszczenia, a przede wszystkim uzyskania równowagi między życiem zawodowym a prywatnym.
WYZNACZANIE GRANIC Decyzja dotycząca podjęcia pracy zarobkowej w domu oznacza, że „telepracownicy i inni członkowie rodzin mogą zostać zmuszeni do artykułowania i wprowadzania zasad i przekonań dotyczących domowego czasu i przestrzeni, które nie są potocznie wyrażane w wyraźnej i bezpośredniej formie”2. Konsekwencje telepracy dla relacji rodzinnych wskazują więc na paradoksalne konsekwencje powrotu pracy do domu. Z jednej strony, pracując w domu, oszczędza się czas związany na przykład z dojazdem do pracy (w Polsce szacowany średnio od godziny do dwóch godzin dziennie) i pracuje się według bardziej elastycznego harmonogramu, z drugiej strony jednak praca w domu oznacza poważne zatarcie różnic między sferami osobistą i zawodową. Praca w domu oznacza konieczność ciągłego negocjowania granic nie tylko między światem zewnętrznym a domem, ale także, a może przede wszystkim, wewnątrz niego. Negocjowanie to sprowadza się do podziału zadań i działań (tu wprowadzane są podziały obowiązków, rozdzielane są pewne typy zadań związanych z nieodpłatną pracą domową i opieką nad zależnymi), rozdzielenia przestrzeni i czasu niezbędnych na zadania związane z pracą odpłatną i nieodpłatną prowadzoną w domu. Badaczka zajmująca się pracą w domu, Christena Nippert-Eng, pisząc o związkach między domem i pracą, koncentruje się na granicach, które kształtują sferę praktyk społecznych: granice, wszystkie granice, są konstruowane społecznie, są sztuczne i arbitralne. Ponad naturalnym nieporządkiem rzeczy
2
A. Felstead, N. Jewson, In Work,
at Home: Towards an Understanding of Homeworking, London: Routledge, 2000, s. 143.
12
JACEK GĄDECKI — MARCIN JEWDOKIMOW — MAGDALENA ŻADKOWSKA
nakładamy granice na wszystko, w tym nasze codzienne zajęcia, miejsca i ludzi, z którymi możemy je realizować. Granice te mogą być czysto psychiczne, jak w granicach konceptualnych wyznaczonych wokół kategorii. Częściej jednak granice skutkują fizycznymi formami, które wzmacniają i ukazują ich ważniejsze podstawy świadomościowe3. Konstruowanie i funkcjonowanie codziennych praktyk związanych z pracą w domu ma poważne konsekwencje dla społecznych i symbolicznych wyobrażeń na temat domu i pracy, co ma swoje odzwierciedlenie również w wyobrażeniu ról i relacji związanych z płcią społeczno-kulturową. W związku z tym praca może przybierać różny charakter: od zajęć, które można odczytywać jako jawny wyzysk, po mające charakter wyzwalający i wzmacniający pozycję kobiet. Odpowiednio częste przenikanie się obu światów, długie dni pracy, obecność dzieci w miejscu jej wykonywania powodują wzrost napięć związanych z prowadzeniem pracy w domu. Praca w domu oznacza nieustanne odtwarzanie i przetwarzanie wewnętrznych granic. Sposób ich kształtowania zależy od stopnia przenikania granic zarówno przez osoby, jak i przedmioty czy nasze sposoby myślenia, działania i prezentowania siebie. Ważne jest wyznaczenie różnych rodzajów granic, na przykład fizycznej, polegającej na wyodrębnieniu miejsca pracy, mogącej umocnić behawioralne i psychologiczne granice czy sposoby postrzegania czasu pracy i czasu prywatnego. O ile granice fizyczne są łatwe do wyznaczenia i podtrzymania (zwłaszcza w odpowiedniej wielkości mieszkaniu czy domu), o tyle te społeczne, psychologiczne i behawioralne sprawiają więcej trudności. Problemy w utrzymaniu granic wynikają między innymi z oczekiwań wobec telepracowników stawianych przez pozostałych członków rodziny, w tym przez dzieci. Rozpoznanie tych potrzeb stanowi podstawę do negocjowania granic. Pewne sytuacje i uwarunkowania powodują konflikty, a inne przyczyniają się do satysfakcjonujących rozwiązań. Kontrola nad procesem pracy, elastyczne planowanie, wsparcie rodziny i zaangażowanie innych jej członków w pracę mogą ułatwiać integrowanie świata prywatnego i świata pracy. Granica dom – praca dla każdego przebiega gdzie indziej, zależy od oczekiwań związanych z zawodem, organizacją pracy, grupą
3
C. Nippert-Eng, Home and Work: Negotiating Boundaries Through Everyday Life, Chicago: University of Chicago Press, 1996, s. XI.
PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?
13
14
JACEK GĄDECKI — MARCIN JEWDOKIMOW — MAGDALENA ŻADKOWSKA
współpracowników i pozycją hierarchiczną wewnątrz niej, płci spo-
Nie jest to łatwe, bo po prostu za każdym razem trzeba
łeczno-kulturowej, struktury rodzinnej, płacy współmałżonka, roli
było tam mocno odgruzować, żeby poznajdywać swoje
w wychowaniu dzieci i znaczenia nieodpłatnej pracy domowej. Każdy
notatki z dnia poprzedniego, odłożyć inne rzeczy, zabawki
z tych statusów społecznych uosabia historyczne, kulturowe normy
itp. Więc trudno to nazwać gabinetem, to jest marzenie
dotyczące znaczenia domu i pracy. Ponadto każda osoba negocjuje te
ściętej głowy, że na takiej przestrzeni, jaką dysponujemy,
statusy w obrębie określonych warunków, trudno mówić o nich jako
można mieć taką strefę, która jest zabezpieczona przed
o jednorodnych i spójnych strategiach. Te przybierają raczej charakter
ingerencją kogokolwiek, nie wspomnę już o robiących swój
zbioru praktyk służących bądź podtrzymywaniu „porządku”, gdy dąży
bałagan kotach. (TM5)
się do wprowadzenia segregacji różnego typu, bądź też powszechnego doświadczenia nieuporządkowania obu sfer, gdy te wzajemnie i niemal
Niekoniecznie znajduje to zrozumienie wśród innych domowników,
niezauważalnie się przenikają bądź też wprost kolonizują się wzajem-
którzy mówią, że praca jest obecna absolutnie „wszędzie”:
nie. Obie strategie występują jednak równolegle, a praca wykonywana w domu nigdy i nigdzie nie jest ani czystą segregacją, ani czystą
Praca M5 w domu mi w żaden sposób nie przeszkadzała,
integracją.
bez względu na to, czy siedział w tym kuchniosalonie, czy
Wydaje się, że pierwszy rodzaj strategii rzeczywiście nie ogra-
w pokoju dziecięcym. Nie lubię, kiedy przesiaduje z laptopem
nicza się do kontrolowania przestrzeni i wspomnianych już rozmaitych
w łazience, bo wtedy blokuje tę łazienkę na bardzo długo.
granic, jednak przede wszystkim oznacza zaangażowanie w projekt
(żona TM5)
własnej tożsamości. Strategia ta obejmuje działania służące budowaniu wewnętrznego ładu i uporządkowania i nadawaniu znaczeń obu sferom
W kurczącej się przestrzeni domu, na przykład po pojawieniu się
życia – pracy i sferze prywatnej.
kolejnych dzieci, zaczyna się licytacja o miejsce pracy oraz nieustanne
Jednocześnie istnieje także cały świat pozaludzkich aktorów, któ-
ustalanie priorytetów dotyczących tego, co jest ważniejsze – praca czy
rzy zupełnie niezależnie od naszych silnych postanowień wdzierają się
dzieci. Okazuje się, że nie ma wcześniej ustalonego i przygotowanego
w światy obu sfer. I w tym przypadku możemy patrzeć na strategię inte-
specjalnego miejsca na pracę. Badani rzeczywiście zaczynają pracować
gracyjną jako ten rodzaj działania, który doprowadza, zwłaszcza przy
wszędzie i marzą o powrocie do przestrzeni biura. Zresztą kilkoro z nich
braku wspomnianego poczucia sprawstwa, do „inwazji” czy „kolonizacji”
tak właśnie zdecydowało. Ci, którzy przetrwali, wydają się bardziej pilno-
świata domu przez świat pracy i odwrotnie. Pojawienie się urządzeń,
wać „nieruchomości” pracy. Na pytanie, czy kiedyś zmienili jej miejsce,
technologii i przedmiotów z jednej sfery w rzeczywistości zarezerwo-
odpowiadają:
wanej dla tej drugiej (laptop podczas obiadu, prywatna rozmowa przez telefon komórkowy w trakcie wykonywania pracy przy biurku) pozwala
Właściwie nigdy. No teraz był remont, było malowanie, to
doświadczyć nieporządku. Kontrola zostaje osłabiona, gdy przedmioty
siedział w kuchni za karę, ale źle się tam czuł. Źle, bo ja urzę-
te przenikają się niemal niezauważenie, a granice stają się zamazane.
dowałam na komputerze obok i już był rozproszony. (żona
Może też zupełnie zaniknąć, gdy na przykład pozbawieni miejsca do
TM1)
pracy musimy organizować go w sypialni czy w kuchni. Pomyślne wykonywanie pracy w domu, wymaga ponownego una-
Powrót pracy do domu oznacza de facto delokalizację w odniesieniu do
wykowienia i zbudowania odpowiedniej narracji o tej pracy (co można
nowoczesnego wzoru, który – jak pokazaliśmy wyżej – oddziela prze-
też rozumieć jako konstruowanie swojej tożsamości telepracownika)
strzeń prywatną i publiczną, domową i tę związaną z pracą. Ze względu
i negocjacji dotyczącej jej wykonywania. Przyjrzyjmy się tej specyficznie
na kulturowe oznaczenia tych przestrzeni (intymność, prywatność
skonstruowanej przestrzeni. W ostatniej fazie badania – wywiadach
i kobiecość versus wspólnotowość, anonimowość, męskość) owa deloka-
z parami – zapytaliśmy telepracowników, gdzie pracują i czy miejsce
lizacja nie ma charakteru stricte przestrzennego, nie stanowi po prostu
pracy zmieniło swoje usytuowanie w trakcie czasie projektu:
przeniesienia czynności A do miejsca B, to znaczy pracy w przestrzeń zamieszkiwania, ale oznacza zarazem ruch na mapie kulturowej. Jest to
Kiedy zorganizowałem sobie tutaj ten kawałek biurka, to
ruch łączący nowoczesne antypody, ruch, dla którego brak uprawnio-
usiłowałem go bronić rozpaczliwie przed resztą domu.
nej drogi (wspominaliśmy wcześniej o nieautentyczności dostępnych
PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?
15
sposób na utrzymanie podziału na przestrzeń domową i pracy. W przypadku gdy warunki przestrzenne nie pozwalają na wydzielenie pomieszczenia do pracy, lub w sytuacji gdy osoby pracujące w domu nie chcą tego zrobić, przestrzenie pracy i domu zazębiają się i przenikają, tworząc przestrzenie hybrydalne – przestrzenie praco-domu. Takim ważnym miejscem w domach badanych pozostaje na przykład sypialnia. Pokój małżeński stanowi po pierwsze całkiem nowy wynalazek w historii zamieszkiwania, a po drugie jest przestrzenią, która wiele nam mówi o współczesnym społeczeństwie. Spotyka się w niej bowiem po pierwsze utopia miłości romantycznej, a po drugie idea prywatnej, autonomicznej przestrzeni tylko dla mnie –jedna z informatorek Kaufmanna pisze: „Ja, która pracuję
powszechnie społecznych reprezentacji telepracy). Telepracownik i telepracowniczka, wbrew obietnicy podróżowania na zasadach Baumanowskiego turysty (efektywność, produktywność, radość, spełnienie zawodowe), okazują się w ł ó czę g a m i (zagubienie, chaos, wątpliwości), zmuszonymi samodzielnie, oddolnie wykonać trudną pracę przekształcenia delokalizacji w relokalizację. Praca w domu jest kulturowym oksymoronem, co nie znaczy, że jest niemożliwa. Oczywiście pracuje w ten sposób wiele osób. Jak pokazują nasze badania, relokalizacja wymaga dokonania kilku przekształceń w odniesieniu do przestrzeni, z których wszystkie łączy konieczność urefleksyjnienia. Dom jest przestrzenią unawykowioną, a praktyki zamieszkiwania – zbiorem nieurefleksyjnionych czynności. Urefleksyjnienie jest dużym wyzwaniem. Dotyczy ono następujących obszarów stanowiących zarazem przestrzenie konstruowania praktyki pracy w domu: 1/ granic domowych, a następnie ich renegocjacji ze współmieszkańcami; 2/ miejsca pracy, czyli rejonizacji pracy; wydzielenia miejsc, w których się pracuje, a w których jednocześnie nie obowiązują zasady życia domowego, prywatnego;
z domu, zmuszam się, żeby pracować przy biurku, ale cóż to za komfort,
3/ czasu pracy, czyli temporalizacji pracy; wydzielenia czasu, w którym, będąc w domu, pracuje się, czyli przebywa w pracy.
móc wysyłać maile z mojego łóżka!”4. Pary, które na początku związku dzielą z sobą choćby jednoosobowy, dmuchany materac, z biegiem lat usiłują wymościć sobie coraz więcej przestrzeni. Wokół łóżka (mojej
Wyraźne oddzielenie obu przestrzeni jest strategią przyjmowaną przez
strony łóżka) zaczynają się pojawiać książki, tablety, laptopy, a za nimi
większość badanych osób. Stanowi ona nie tylko sposób na zapewnienie sobie spokoju do pracy, ale również – w perspektywie kulturowej –
16
4
J.-C. Kaufmann, Un lit pour deux. La tendre guerre, Paris: Lattès, 2015, s. 11.
JACEK GĄDECKI — MARCIN JEWDOKIMOW — MAGDALENA ŻADKOWSKA
maile, świat zewnętrzny i praca. W wypadku osób pracujących w domu pojawienie się pracy w sypialni jest szczególnie inwazyjne, gdy mieszkają z partnerem/ką, z rodziną. O ile młode osoby, niebędące w związkach przyznają się do pracowania „z łóżka” czy z „kanapy”, by, jak mówią, „zmiękczyć”, „udomowić”, „uprzyjemnić pracę”, o tyle uczestnicy badania zgodnie opowiadali o porzucaniu idei pracy „w łóżku” jako „mało higienicznej”. Próby zachowania tego „rejonu” jako przestrzeni stricte prywatnej są bardzo trudne. Nawet jeśli praca nie pojawia się w sypialni w trakcie dnia roboczego, albo już została z niej wyprowadzona, to pojawia się w rozmowach partnerów, co burzy intymność tego miejsca. Sypialnia jest jednak w wielu badanych przez nas sytuacjach pierwszym miejscem, gdzie ulokowano „domową stację roboczą”. Jest to o tyle zrozumiałe, że w wielu mieszkaniach to sypialnie (prócz łazienek) są jedynymi pomieszczeniami, w których znajdują się drzwi umożliwiające „odcięcie się” od świata domu. Przestrzeń sypialni wydaje się więc atrakcyjną propozycją dla nowych telepracowników. O ile jednak początki bywają obiecujące, to wraz z upływem czasu sypialnia staje się coraz mniej atrakcyjną, a nawet silnie destrukcyjną przestrzenią. Jak zaznacza jedna z badanych telepracownic, z dużym doświadczeniem w telepracy: Na początku pracowałam sześć godzin dziennie dla organizacji pozarządowej z własnej sypialni. To było najbardziej
pokojach było dziecko. Dlatego ograniczyłam wyjścia
efektywne sześć godzin w moim życiu. Ponieważ w innych
z pokoju do minimum. I po pół roku takiej pracy zaczęło mi brakować oglądania twarzy innych osób. Objawiało się to w ten sposób, że zaczęłam źle oceniać swoją pracę. Bo wykonywałam jakąś prace, wysyłałam ją mailem i czekałam na reakcję. I jasne jest, że nikt nie odpowiada od razu. Ale ja jakbym tego nie wiedziała. Czekałam, że ktoś mi natychmiast odpowie. Kiedy tej odpowiedzi nie było, to wyobrażałam sobie, że jest beznadziejne, że źle to oceniają, że to wspólnie krytykują, bo reszta pracowała sobie w Warszawie, w zespole. Więc dochodziło do jakichś niebezpiecznych procesów w mojej głowie. (KK1) W podobnym sposób wygląda praca innych matek-telepracowniczek, które (o ile to tylko możliwe) starają się pracować przy stole ulokowanym w sferze dziennej domu: salonie połączonym z kuchnią, jednak te rutyny muszą ulec zmianie, gdy któreś z dzieci jest chore, albo, gdy w domu pojawiła się niania. Wtedy sypialnia pozostaje jedyną sferą,
PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?
17
do której można się wycofać, zyskując minimum odosobnienia nie-
poświęconą spędzaniu czasu wolnego i odpoczynkowi od pracy, a staje
zbędnego do spokojnej pracy. Można więc powiedzieć, że sypialnia
się sferą prywatno-publiczną, pewnego rodzaju pomieszaniem porząd-
jest kluczowym rejonem, w którym ściera się mit elastycznej telepracy
ków. Trwałość kategorii dom i praca, prywatne i publiczne, a tym samym
z mitem prywatnego domu. Praca w łóżku jest spełnieniem wymogu
wyzwanie, jakie stanowi dla jednostki relokalizacja, wytworzenie
elastyczności – osoba pracująca w łóżku na swój sposób dokonuje
oksymoronicznej przestrzeni prywatno-publicznej, widać wyraźnie
silnego zanegowania granic sfery domowej i pracowej. Z jednej strony
w wyobrażeniach osób badanych na temat ich przyszłego miejsca pracy
praca w łóżku w pewnym sensie jest erotyzowana, staje się obiektem
oraz sposobach organizacji miejsca pracy, które wygląda jak biuro, jest
i praktyką dostarczającą przyjemności. Z drugiej, ta sytuacja uświa-
oddzielone od przestrzeni domowej, zamykane. Relokalizacja pracy
damia podmiotowi, że faktyczna przyjemność leży gdzie indziej, także
do domu pozostaje dla osób badanych czynnością niedokończoną.
w utrzymaniu sfery prywatności. Stąd wśród osób badanych na początku
Nie tyle pracują oni w domu, co z przestrzeni domowej wydzielają prze-
pracy w domu tendencja do pracy w łóżku – jako pełnej realizacji postu-
strzeń pracy.
latu elastyczności, a następnie – po doświadczeniu tej sytuacji – obrona
Tu wracamy do zasygnalizowanego we wstępie pojęcia orkie-
sypialni przed pracą. Praca w łóżku to dobry sposób na odczarowanie
stracji. Nawiązując do Lefebvre’owskiej metaforyki rytmów, zamiast
telepracy.
standaryzacji, mówimy tutaj raczej o orkiestracji, by oddać zarówno
Pojawienie się obiektów związanych z pracą pozwala spojrzeć na
zmienną naturę harmonogramów, jak i szeroki zakres podmiotów
kwestię przenikania granic, która jest współudziałem aktorów spo-
zaangażowanych w upodabnianie ścieżek. Z jednej strony „codzien-
łecznych i pozaspołecznych. Małe obiekty i technologie, które zostały
ność jest jednocześnie miejscem i teatrem konfliktu między wielkimi,
zoptymalizowane, zminiaturyzowane i są możliwie mobilne, wnikają
niezniszczalnymi rytmami a procesami narzuconymi przez społeczno-
do sfery domu w sposób pozornie naturalny i bezproblemowy. Patrząc
-ekonomiczną organizację produkcji, konsumpcji, obiegu i środowiska”5.
jednak na zdjęcia prezentujące świat codzienny osób telepracujących,
Z drugiej strony procesy zorkiestrowania tych różnych porządków, co
możemy zwrócić uwagę na to, jak „porządek” i „bałagan” współwystępują
podkreśla zwłaszcza Elizabeth Shove, są możliwe do przeprowadzenia,
w przestrzeni domu – przestrzeni, która (przynajmniej teoretycznie)
a „nowe elementy, czy to pomysły na życie rodzinne, technologie [...],
stanowi jeden z nielicznych rejonów, nad którymi jednostki powinny
a także umiejętności, zmieniają konfigurację całości”6.
sprawować kontrolę. Funkcjonowanie obiektów z dwóch porządków w tych samych przestrzeniach pozwala nam w pewnej mierze zobiektywizować i scalić światy pracy i nie-pracy czy domu i nie-domu. Patrząc na to, jak obiekty te przenikają się w życiu codziennym, doświadczamy też z jednej strony autentycznej telepracy, a z drugiej jej tymczasowości. Obiekty, przenikając między sferą prywatną a zawodową, wypełniając te same stacje robocze czy zakątki domów, pozwalają nam zobaczyć sposób, w jaki ludzie próbują zintegrować obie sfery i jak budują autentyczne doświadczenia w ramach rzeczywistości telepracownika. W tym sensie te małe obiekty i ich usytuowanie mogą wiele powiedzieć o fenomenie widoczności i niewidoczności pracy w domu: przedmioty związane z pracą kolonizują przestrzeń domu, a równocześnie – by nie zakłócać porządku prywatnego – muszą szybko „znikać” z pola widzenia, by zachować pozory prywatności i porządku przynależnego sferze domu.
PRÓBY ORKIESTRACJI
5
Podsumowując, ulokowanie pracy w domu, czy też właściwie jej relokalizacja, powoduje, że dom przestaje być wyłącznie sferą prywatną,
18
6
H. Lefebvre, Rhythmanalysis: Space, Time and Everyday Life, 2005, http://cnc.sagepub.com/ cgi/doi/10.1177/030981680508600110 (dostęp: kwiecień 2018).
M. Hand, W. Shove, Orchestrating Concepts: Kitchen Dynamics and Regime Change in Good Housekeeping and Ideal Home, 1922–2002, „Home Cultures” 2004, 1(3), s. 235–256.
JACEK GĄDECKI — MARCIN JEWDOKIMOW — MAGDALENA ŻADKOWSKA
PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?
19
FOT. E. KOCH /NATIONAL ARCHIEF, WIKIMEDIA COMMONS CC0 1.0
ŁÓŻKO CAŁODOBOWE BEATRIZ COLOMINA
Kiedy 20 marca 1969 roku John Lennon i Yoko
że media skazują ich na życie w prasowym
siedzieli w łóżku, jak to określił John, „jak
Ono w tajemnicy brali ślub na Gibraltarze,
„akwarium”, co prowokowało w nich „palącą
aniołki”. „Mam nadzieję, że was nie zawiedli-
ceremonia ślubna trwała zaledwie trzy minuty.
potrzebę prywatności”, teraz z własnej woli
śmy – przepraszał Lennon. – Nie będziemy się
Te trzy minuty, tak skrzętnie chronione,
weszli do – przypominającego akwarium w spo-
kochać publicznie. To sprawa osobista pod
były de facto końcem ich prywatności. Zaraz
sób zupełnie dosłowny – szklanego pudełka
względem emocjonalnym”5.
potem zaprosili globalną publiczność do swej
hotelu Hilton i stworzyli tam miejsce pracy,
poślubnej sypialni, na tygodniowy „Bed-In for
choć wcale nie zarobkowej:
Peace”, trwający od 25 do 31 marca w pokoju
Dziennikarze byli zdezorientowani faktem, że nic się nie wydarzyło, mówili wręcz o nudzie: „Love-In znudziło paparazzich” –
numer 902 w hotelu Hilton International
Jesteś w akwarium, więc wykorzystaj
artykuł pod takim tytułem opublikowano
w Amsterdamie. W wywiadzie udzielonym jakiś
to. Na nic się zdają próby budowania
w Chicago6. Ale jednak nagłówek był. Prasa
czas później magazynowi „Playboy” wyjaśnili:
ogrodzeń. Zamieniliśmy wszystkie te
składała sprawozdanie z wydarzenia, które
John Lennon
„Wiedzieliśmy, że nasz miesiąc miodowy i tak
kamery czyhające na zewnątrz, żeby
było antywydarzeniem. Happening polegał na
i Yoko Ono –
będzie na widoku publicznym, dlatego posta-
zajrzeć do środka, na kamery, które są
tym, że nic się nie działo. John i Yoko podważali
nowiliśmy to wykorzystać, żeby powiedzieć coś
w środku i wyglądają na świat. To właśnie
powszechne rozumienie tego, czym jest praca;
Amsterdam,
ważnego. Siedzieliśmy w łóżku i rozmawialiśmy
robimy, Yoko i ja: to projekcja, odbijanie
tego, co jest prywatne; tego, czym jest protest
25 marca 1969
z reporterami przez siedem dni, co było dosyć
tego, co do nas przychodzi z zewnątrz,
i czym jest wydarzenie. Łóżko przejęło od ulicy
komiczne. W rezultacie robiliśmy reklamę
jak najszybciej się da. Eksponujemy się
status miejsca protestu. Codziennie, według
pokoju na pierwszych stronach gazet, wypie-
w tych akwariach. Ale jeżeli już jesteśmy
precyzyjnego harmonogramu, w godzinach od
rając stamtąd historie reklamujące wojnę”1.
w takiej sytuacji – to chcemy to wyko-
9 do 21, zapraszali światową prasę do swo-
Mówiąc o akcji, rzeczywiście używają języka
rzystać na rzecz pokoju. Właściwie to
jego hotelowego pokoju, traktując łóżko jako
komercyjnych sloganów, języka mediów:
jest jedyna rzecz, jaką robić warto. Nie
miejsce pracy; dziennikarze napływali stru-
ma sensu pracować dla pieniędzy. A cóż
mieniami, obrazy wypływały na zewnątrz. Na
Yoko Ono: „W erze reklamy rób reklamę” .
innego mamy robić, jeśli nie pracować.
powtarzające się pytanie: „Dlaczego w łóżku?”,
John Lennon: „Nie ma granicy między
Dlatego naszym celem jest praca dla
Yoko odpowiadała, że ich dzień pracy jest
tym, co prywatne, a tym, co publiczne.
pokoju4.
naprawdę długi i że łóżko jest najwygodniej-
2
Żadnej granicy” . 3
akcja „Bed-In For Peace”,
szym miejscem do jej wykonywania. Żeby kamery nie szpiegowały ich z zewnątrz,
Ale dzień pracy nie kończył się o 21.
Dwie spośród najbardziej publicznych osób
sprowadzili je do hotelu, i dalej: do sypialni
John i Yoko wielokrotnie deklarowali, że w tym
na świecie – oni, którzy dotąd tak głośno
i do łóżka. W ten sposób kamery pracują na ich
samym tygodniu chcieliby począć dziecko.
buntowali się i tak wielki wysiłek wkładali
korzyść. Nie tyle sprawozdając wydarzenie, co
Yoko mówiła, że „mają nadzieję na poczęcie
w chronienie swojej prywatności w obliczu cią-
wręcz je performując. To nie było po prostu
dziecka podczas siedmiodniowego Lie-In – ale
głego medialnego ataku, nagle dokonali zwrotu
„wydarzenie medialne”, tutaj same media stały
nie na forum publicznym”7. Co charaktery-
o 180 stopni i użyli łóżka, czyli centrum życia
się wydarzeniem. Sfilmowano je, jak filmują.
styczne, Yoko odnosi się tutaj do „Bed-In” jako
prywatnego, w charakterze broni, zamieniając
Nazwa „Bed-In” pochodzi od protestów
„Lie-In” – jej przejęzyczenie wskazuje na to, że
je w publiczną platformę zupełnie nowego
okupacyjnych „Sit-In” i ma być pokojowym
faktycznie pracowali dzień i noc. Łóżko stało
rodzaju protestu. Po latach narzekania na to,
protestem przeciwko wojnie i promocją pokoju
się całodobowym miejscem pracy, z nieubłaga-
na świecie. „Make love, not war” było hasłem
nym harmonogramem:
tej epoki, ale ku rozczarowaniu dziennikarzy 1
Wywiad „Playboya”: John Lennon i Yoko Ono, „Playboy”, styczeń 1981, s. 101.
2
piżamę, a Yoko w długą białą koszulę nocną –
Yoko Ono cytowana w artykule Sary Davidson, Lennon and Yoko: An Alerted Press, „Boston Globe”, 22 czerwca 1969,
3
John i Yoko byli kompletnie ubrani: John w białą
A34.
Wywiad „Playboya”: John Lennon i Yoko Ono, dz. cyt., s. 92.
5 4
John and Yoko: Life in a ‘Fish-Bowl’, „Washington Post and Times Herald”, 15 czerwca 1969, s. 157.
‘Love-In’ Bores Photogs, „Chicago Daily Defender”, 27 marca 1969, s. 5.
6 Tamże. 7 Tamże.
21
Okładka albumu
rozszerzenie koncepcji dużych szklanych
zapożyczonym od Loosa10. Pod światło ich
„Unfinished
okien, charakterystycznych dla holenderskich
sylwetki – na całkowicie białym tle – zdawały
Two Virgins”
domów, wystawiających wnętrze na widok
się lewitować nad Amsterdamem.
w obwolucie
przechodniów; a może nawet amsterdamskiej
z szarego papie-
dzielnicy czerwonych latarni, słynącej z tego,
łóżko jest jednak miejscem dużo bardziej
do dystrybucji
że następuje tu inwersja sfery publicznej
publicznym niż ulice. Zamiast kontemplować
w Ameryce
i prywatnej: pracownicy seksbiznesu prezen-
widok miasta, jego lokatorzy wystawiają się
tują walory towaru przechodniom, zaciera
na kamery reporterów, rejestrujące obrazy
się różnica pomiędzy ulicą a sypialnią. Przez
i dźwięki, które wkrótce znajdą się na ulicach:
deklarację, że spędzą połowę czasu na próbach
na okładkach gazet i kolorowych magazynów,
poczęcia dziecka, John i Yoko weszli w rolę pra-
w telewizji, filmach i radiu na całym świecie.
cowników seksbiznesu, zaś frustracja publiki
Przez dwanaście godzin dziennie John Lennon
9.00–21.00: „Bed-In” dla Pokoju
tego wydarzenia, czyli dziennikarzy, polegała
i Yoko Ono udzielają niekończących się wywia-
21.00–9.00: „Lie-In” dla Prokreacji
na tym, że nie zostali dopuszczeni do obser-
dów przez telefon lub do kamery, często więcej
Music No. 1:
FOT. ARCHIWUM AUTORKI
ru, przeznaczona
Na zewnątrz rozciąga się Amsterdam,
wacji. Według deklaracji małżonkowie mieli
niż jednego wywiadu jednocześnie. Wpadają
Łóżko jest zarówno miejscem protestu, jak
„w nieskrępowany sposób uprawiać miłość”,
i wypadają celebryci. Bez przerwy dzwoni
i fabryką do produkcji dzieci: fucktory. Jak to
więc dziennikarze nie opuszczali posterunku,
telefon. Nie ma ani jednej bezczynnej sekundy:
ujął John: „To jest protest pod hasłem make-lo-
w nadziei, że coś się wydarzy. Czekali na
„Nie mamy czasu na nudę”11.
ve-not-war. To happening, seksualny maraton,
próżno9. Wewnątrz gigantycznego ekshibicjo-
łóżkowa produkcja. Byłoby miło począć dziecko
nizmu skonstruowano rodzaj prywatności.
nie wypisane plakaty: „BED PEACE” i „HAIR
w Amsterdamie”8.
Łóżko oscylowało między gablotą ekspozycyjną
PEACE”, a na bocznej ścianie: „STAY IN BED”
a kryjówką.
(Zostań w łóżku), „GROW YOUR HAIR” (Zapuść
Łóżko jako miejsce poczęcia, może nawet niepokalanego poczęcia, jeśli wziąć pod
John i Yoko nie zakwaterowali się tak po
Z tyłu na szybach przypięli dwa odręcz-
włosy), „I LOVE YOKO” (Kocham Yoko), „I LOVE
uwagę nieskazitelnie białe tło i jego liczne
prostu w pokoju hotelowym. Przeprojektowali
JOHN” (Kocham Johna) i „BAGISM”. Z ulicy
odniesienia religijne: białe prześcieradła,
go, czyniąc zeń medialną scenę, z myślą
widać było rewersy dwóch plakatów; widać było
biała bielizna nocna, białe szaty, białe ściany,
o konkretnej wizji, konkretnym obrazie. Byli
nawet łóżko, z białymi poduszkami opartymi
białe kwiaty... John mówi czasem o sobie
pod każdym względem architektami tego
o szybę, czasem nawet widoczne były głowy
i o Yoko jako o dwojgu aniołów; innym razem,
obrazu. To nie przypadek, że wszystkie znane
siedzących Johna i Yoko.
jako o dwojgu świętych. Na zdjęciach pokój
z publikacji obrazy wyglądają bardzo podobnie;
został wyretuszowany tak, że łóżko wydaje się
scenę można było fotografować właściwie tylko
dialny, wypełniając nawet samo łóżko – zostało
zawieszone w powietrzu jak chmura, z Johnem
w jednym określonym kadrze. Opróżnili typowy
ono pokryte magnetofonami, telefonami,
i Yoko w anielskiej bieli, patrzącymi wprost na
pokój w hotelu Hilton: usunęli meble, obrazy ze
mikrofonami i kwiatami ze ślubu. Fonograf
nas, a my na nich, zahipnotyzowani – być może
ścian i wszelkie inne dekoracje, pozostawiając
odtwarzał muzykę indyjską. Pokój był per-
zastanawiamy się, dlaczego zaproszono nas do
tylko duże, podwójne łóżko, które celowo usta-
manentnie zatłoczony przez dziennikarzy,
tego królewskiego łoża. Czekamy na znak.
wili przy wielkim oknie – a właściwie oszklonej
którzy nachylali się do przodu, tak blisko, że
Jednak nie jesteśmy sami. Bed-In jest
Miejsce mebli zajął sprzęt multime-
ścianie, z panoramicznym widokiem na
relacjonowane – na niespotykaną dotąd skalę –
Amsterdam. Byli odwróceni plecami do okna,
przez międzynarodowe media. Hotelowy pokój
a twarzami do środka pokoju, w geście jakby
10 Adolf Loos zawsze ustawiał kanapę tyłem do okna, tak by siedzący skierowani byli do wnętrza i widoczni dla osób
w Amsterdamie staje się najbardziej znaną
wchodzących do pokoju pod światło, jako sylwetki. Zob.
sypialnią na świecie. To jakby ekstremalne
B. Colomina, Privacy and Publicity: Modern Architecture as Mass Media, Cambridge: MIT Press, 1994.
11 Beetle Show Not Over Yet, Lennon Feels: From Amsterdam 8
It Is Seven Days in Bed for the John Lennon, „Chicago Daily Defender”, 26 marca 1969, s. 2.
22
9
’Love-In’ Bores Photogs, dz. cyt., s. 5.
Bed He Disagrees with Ringo on Concerts, „The Sun”, 29 marca 1969, A3.
BEATRIZ COLOMINA
FOT. W. WILCZYK
praktycznie wchodzili na łóżko, na którym
Jak to ujęła Yoko: „Zamiast napisać o tym
o poranku, kochali się – podobno po raz
kładli sprzęt i zadawali pytania. Wydawali się
sztukę, zaczęliśmy to robić w prawdziwym
pierwszy. Lennon zrobił wtedy kilka zdjęć
Hugh Hefner
zdezorientowani, czekali, aż coś się wydarzy,
życiu – i tak cały świat staje się właściwie
z samowyzwalacza: nago, z niezasłanym łóż-
w łóżku na fo-
podczas gdy John i Yoko bez końca mówili
teatrem. W tym sensie Hilton był dla nas
kiem w tle. Zdjęcia wykorzystano na przedniej
o pokoju i emanowali osobliwym spokojem.
sceną”. Życie to sztuka na dwoje performerów,
i tylnej okładce albumu Unfinished Music No.
roku – strona
To, co się dzieje, jest happeningiem. Yoko jest
którzy nie mogą się już schować za kulisami.
1 – Two Virgins, wyprodukowanego przez Apple
z katalogu
wiodącą artystką grupy Fluxus, nowojorską
Prawdę mówiąc, zarówno performans,
Records. W Stanach Zjednoczonych okładki
tografii Burta Greena z 1966
wystawy „Work, Body, Leisure”
legendą sztuki performansu, zaś Bed-In to
jak ich osobista relacja miały swój początek
uznano za obsceniczne, skonfiskowano je
prezentowanej
przede wszystkim performans – być może
w sztuce. Bed-In w Amsterdamie nie było
w dokach New Jersey i nakazano ich znisz-
w Pawilonie
nawet wyłącznie performans. Bed-In był
pierwszym wykorzystaniem łóżka jako miejsca
czenie12. Ostatecznie płytę dystrybuowano
dziełem sztuki wykonywanym całodobowo,
produkcji ani pierwszą akcją całodobową.
z ogromnym poświęceniem, przez dwoje pra-
W maju 1968 roku, kiedy John i Yoko kompo-
cowników sztuki.
nowali i nagrywali muzykę eksperymentalną podczas całonocnej sesji, na zakończenie,
ŁÓŻKO CAŁODOBOWE
Holenderskim na tegorocznym Biennale Architektury
12 M.A. Bari, Mass Media is the Message: Yoko Ono and John
w Wenecji
Lennon’s 1969 Year of Peace, praca doktorska, University of Maryland, 2007, s. 33–34.
23
Hotel jest w mieście, ale jest osobny; to przezroczysta oaza. A co jest na zewnątrz? Tłem jest Amsterdam, wówczas centrum rewolucji kulturalnej i seksualnej w Europie lat 60.; eksperymentowania z seksem, narkotykami i rock’n’rollem, aktywizmu politycznego i protestów – przeciwko wojnie w Wietnamie, lokalnemu rządowi i brakom mieszkaniowym, na rzecz równych praw, legalnej aborcji, a nawet alternatywnych form transportu. Holenderski ruch anarchistyczny Provo prowokował policję i rząd akcjami non violence, które kończyły się użyciem siły. Ruch Provo został rozwiązany w 1967 roku, ale podczas Bed-In aktywista Provosów, Hans Hoffmann, przekaFOT. METRONAPS
zał Johnowi i Yoko biały rower, wyrażając w ten sposób poparcie dla ich taktyki. Latem 1965 roku w Amsterdamie Provo oddali białe rowery do wspólnego użytku, by stworzyć bardziej zrównoważone środowisko. John i Yoko
MetroNaps,
w obwolutach z szarego papieru, z otworami na
luksusowym hotelu; tutaj są wręcz wyekspo-
położyli rower na łóżku i dali się z nim sfoto-
EnegryPod
przedniej i tylnej stronie okładki, ukazującymi
nowani – przeszklone ściany nie tylko w holu,
grafować – to kolejne przemieszanie publicznej
gii”) – „pierwszy
tylko twarze – co zresztą, jak wszelkie formy
ale także w samych pokojach, wyposażonych
ulicy i prywatnego pokoju. Sama obecność
fotel zapro-
zakazu, tylko wzmocniło ładunek erotyczny.
w balkony, na których można się ukazywać.
Provosów w hotelu Hilton była radykalnym
jektowany tak,
Jak podglądanie przez dziurkę od klucza.
Hotele to raj nie tylko dla podglądaczy, ale
posunięciem – tak jakby Provo, którego dzia-
(„kapsuła ener-
by umożliwić
także dla ekshibicjonistów. Architektoniczny
łania zawsze umiejscawiały się w przestrzeni
miejscu pracy”,
anielską scenę łóżka przypominającego
Już te pierwsze fotografie uchwyciły
odpowiednik odwrócenia zjawiska medialnego
publicznej, rozumiało, że w tym momencie
2007
chmurę. W umieszczonym poniżej, napisanym
akwarium był gotową scenografią. Hilton zmie-
żadna przestrzeń nie była bardziej publiczna
na maszynie tekście, Paul McCartney mówi,
nił to, czego ludzie się obawiają – wystawienie
niż ten pokój.
co charakterystyczne, o spotkaniu „dwojga
na widok publiczny – w pozytywne doświad-
świętych”. To, co pojawi się w Amsterdamie,
czenie. Jak to ujęła Annabelle Wharton, sieć
było jednorazowe. Było częścią łańcucha
rozpoczęło się więc już rok wcześniej
Hilton „przekształciła niepokój, że ktoś nas
wydarzeń. Drugie Bed-In miało się odbyć
w Londynie. Skandalizujący obraz zwabił świat
obserwuje, w przyjemność z bycia obserwowa-
w Nowym Jorku, lecz Lennonowi odmówiono
do hotelu Hilton.
nym”14. W 1965 roku magazyn „Vogue” opisywał
wizy amerykańskiej z powodu zarzutów posia-
„podprogowe przyjemności”, jakich dostarcza
dania marihuany, jakie usłyszał w Londynie.
w Amsterdamie? „Ponieważ jest bardzo
„smukła szklana oaza” działająca jak „kojący
Postanowili więc jechać na Bahamy i stamtąd
funkcjonalny. Łóżko się nadaje”13 – lakonicznie
balsam, maść, Alka-Seltzer” w obliczu stresu,
zwrócić się do amerykańskiej opinii publicz-
odpowiadał Lennon. Wybór był nieprzypad-
jaki wywołuje nieznane15.
nej, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy,
drzemkę w
Ale dlaczego akurat hotel Hilton
kowy. Hilton International sam w sobie jest swego rodzaju akwarium. Goście nie tylko oglądają siebie nawzajem, jak w tradycyjnym
jak daleko od USA leżą Bahamy, i jak bardzo 14 A.J. Wharton, Building the Cold War: Hilton International
Hotels and Modern Architecture, Chicago: The University of Chicago Press, 2001.
13 It Is Seven Days in Bed for the John Lennons, dz. cyt., s. 2.
24
Podobnie jak hotel Hilton Bed-In nie
15 G. Bradshaw, The View form a Tall Glass Oasis: The
Subliminal Pleasures of Hilton Hotels, „Vogue”, lipiec 1965,
gorący i wilgotny panuje tam klimat: „To nie jest dobre miejsce. Nie chodzi o to, że hotele są złe, one po prostu są mało hotelowe; ani Johnowi, ani mnie się tam nie podobało, ale
nr 146
BEATRIZ COLOMINA
stwierdziliśmy: «Chodźmy spać i zobaczymy,
tej samej gazety. Na przykład opublikowana
zatłoczone budynki biurowe. Buduar wygrywa
jak to będzie wyglądać rano»”16. Następnego
w „Boston Globe” relacja z akcji naśladujących
z biurowcem. Sieciowe technologie infor-
dnia postanowili przenieść akcję do Kanady.
Johna i Yoko małżeństwa Newtonów, którzy
matyczne usunęły wszelkie ograniczenia
Po spóźnionym locie z Bahamów Johna zatrzy-
spędzili 144 godziny w łóżku w proteście
dotyczące tego, co można zrobić w łóżku. Kiedy
mano na dwie godziny, służba graniczna
przeciwko wojnie, bezpośrednio sąsiado-
i jak to się stało?
deliberowała nad ważnością jego wizy. Po
wała z historią o dziesiątej rocznicy śmierci
zwolnieniu Johna szybko zakwaterowali się
pierwszego żołnierza zabitego w Wietnamie
z Pasaży Ludwik Filip albo wnętrze mieszkalne
w hotelu King Edwards w Toronto i zamienili
oraz o tym, jak cztery miasta w stanie
Walter Benjamin pisał o rozszczepieniu pracy
łóżko w hotelowym pokoju na całodobowe
Massachusetts upamiętniły śmierć 35 tysięcy
i domu w XIX wieku:
biuro, w którym udzielali wywiadów i przyj-
amerykańskich żołnierzy, którzy od tego czasu
mowali gości. Pełna wersja całodobowego
zginęli w Wietnamie, poprzez „inscenizację
Za Ludwika Filipa, na historyczną scenę
Bed-In odbyła się jednak w Montrealu w maju
symbolicznej procesji żałobnej”18.
wkracza człowiek prywatny. Przestrzeń
1969 roku, w hotelu Queen Elisabeth, także
Tydzień Bed-In w Montrealu zakoń-
W swoim słynnym krótkim tekście
życiowa osoby prywatnej po raz pierw-
czył się nagraniem piosenki Give Peace
szy przeciwstawia się jej miejscu pracy.
zamieniono w profesjonalne studio telewizyjne,
a Chance, nawiązując tym samym do począt-
Ta pierwsza konstytuuje się jako wnę-
z reflektorami punktowymi skierowanymi
ków akcji Bed-In podczas sesji nagraniowej
trze mieszkalne; jego dopełnieniem jest
na łóżko. Wydarzenie powstało we współpracy
w Londynie. Oba były medialne i oba celowo
biuro[...] Człowiek prywatny, w biurze
z kanadyjską telewizją, która nagrywała
wykorzystywały napięcie między pojedynczym
rozliczający się jedynie z bieżącymi
wszystkie wywiady i wizyty znanych cele-
wydarzeniem a permanentnym nagraniem;
sprawami rzeczywistości, w swym
brytów, takich jak Smothers Brothers, Derek
jednostkowym łóżkiem i masową widownią.
mieszkaniu pragnie mieć stale atmosferę
Taylor, Murray the K, kanadyjscy wyznawcy
Łóżko dosłownie „zawisło” na widoku milio-
iluzji [...]. Stąd wywodzi się fantasma-
Radhy Kriszny i Timothy Leary, który – wraz
nów, unosiło się w przestrzeni medialnej
goria wnętrza mieszkalnego; jest ono
z Lennonem i Ono, i z innymi – dołączył do
w jednym celu: promowania konkretnej idei
dla człowieka prywatnego całym
wspólnego leżenia. Był to w pewnym sensie pro-
czy wręcz produktu. Jak powiedziała Yoko
wszechświatem. Gromadzi on w nim
totyp reality show, happeningi w Amsterdamie
Ono: „Sprzedajemy pokój tak samo, jakbyśmy
rzeczy z dalekich stron i wspomnienia
i w Toronto były zaś próbami do tego reality
sprzedawali mydło”19.
przeszłości. Jego salon to loża w teatrze
należącym do sieci Hilton International. Pokój
show, nadawanymi na żywo. W nieprzychylnej recenzji programu
Całodobowe łóżko Johna Lennona
świata20.
i Yoko Ono stanowi zapowiedź współczesnego
telewizyjnego Bed-In for Peace John and Yoko
łóżka jako miejsca pracy. „Wall Street Journal”
Industrializacja przyniosła ośmiogodzinny
Lennon nakręconego w Montrealu, zamieszczo-
podawał, że według ostrożnych szacunków
dzień pracy i radykalny rozdział między
nej w czasopiśmie „Variety” napisano: „Sposób
w 2012 roku aż 80 procent młodych nowojor-
domem a biurem czy fabryką, między odpo-
pracy kamery przypomina filmowanie kata-
skich profesjonalistów często pracuje, leżąc
czynkiem a pracą, dniem i nocą. Epoka
strofy, nawet w najstabilniejszych momentach
czy siedząc w łóżku. Fantazja domowego
postindustrializacji ponownie przenosi pracę
obraz trzęsie się jak na polu walki”17. Wojna
biura ustąpiła miejsca rzeczywistości biura
do domu; nawet głębiej, do sypialni i do
w Wietnamie rzeczywiście zawsze była gdzieś
w łóżku. Zmieniło się samo znaczenie słowa
samego łóżka. Fantasmagoria nie otula już
blisko Bed-In, nieraz dzieląc z nią jedną stronę
„biuro”. Miliony rozproszonych łóżek przejmują
pokoju tapetami, tkaninami, obrazami i przed-
rolę pełnioną dotąd przez skoncentrowane,
miotami. Schowała się we wnętrzu urządzeń elektronicznych. Cały wszechświat dostępny
16 R. Yorke, John and Yoko in Canada: Boosting Peace, „Rolling Stone”, lipiec 1969.
18 144 Hour Bed-In by Newton Couple, „Boston Globe”, 8 lipca
and Yoko Lennon, Stuart Klein, others, Crystal Records,
19 John Lennon with Tom Campbell and Bill Hollery, „The KYA
17 „John and Yoko Lennon’s Bed-In for Peace”, with John WNEW-TV, New York, Prod. Ted Kavanan, Writer Stuart Klein, „Televisions Reviews” , „Variety Magazine”, 25 czerwca 1969, s. 24.
ŁÓŻKO CAŁODOBOWE
1969, s. 25
1969 Peace Talk”, side one, 45 rpm record (San Francisco:
KYA Radio 1260, 1969). Cyt. za: M.A. Bari, Mass Media Is the Message, dz. cyt., s. 9.
jest na jednym małym ekranie; łóżko unosi się w nieobjętym morzu informacji.
20 W. Benjamin, Pasaże, tłum. Ireneusz Kania, Kraków: Wydawnictwo Literackie 2006, s. 52
25
FOT. W. WILCZYK
Leżenie to już nie odpoczynek, ale
osób, którym przemysł farmaceutyczny co
ostatnio wychodził z domu, i że w ogóle w ciągu
ruch. Łóżko jest teraz miejscem akcji. Przy
roku dostarcza nowych leków, a armia eksper-
ostatnich dwóch lat był poza domem tylko dzie-
Laury Poitras
czym dobrowolni inwalidzi nie mają potrzeby
tów zajmujących się zaburzeniami snu doradza,
więć razy21. Zafascynowany Wolfe alegorycznie
z 2014 roku –
używania nóg. Łóżko stało się idealną protezą,
jak osiągnąć ten coraz bardziej nieuchwytny
opisał Hefnera jako „delikatne, bladozielone
a jednocześnie powstała nowa branża zajmu-
cel i dobrze się wyspać – rzecz jasna, wszystko
serce karczocha”22.
wystawy „Work,
jąca się dostarczaniem i obsługą urządzeń
to w imię wyższej produktywności.
Body, Leisure”
ułatwiających pracę podczas leżenia – umoż-
prezentowanej
liwiających czytanie, pisanie, wysyłanie
niej swoje ucieleśnienie w postaci Hugh
wyrafinowane, wyposażone w różnego rodzaju
Holenderskim na
wiadomości, nagrywanie, słuchanie, rozma-
Hefnera, który słynął z tego, że prawie
urządzenia służące rozrywce i komunikacji, na
tegorocznym
wianie, a także, rzecz jasna, jedzenie, picie,
nigdy nie opuszczał łóżka, nie mówiąc już
kształt swego rodzaju reżyserki czy dyspozy-
Biennale
spanie czy uprawianie miłości – bo jak się
o domu. Kiedy w 1960 roku przeprowadził
torni. Czasopismo poświęciło wiele artykułów
wydaje, w ostatnim czasie również te czynno-
się do Playboy Mansion przy 1340 North
projektom łóżka idealnego. Sam Hefner – ze
ści zostały przekształcone w pracę. W Stanach
State Parkway w Chicago, literalnie przeniósł
swoim słynnym okrągłym łóżkiem w rezydencji
Zjednoczonych, zanim kelner w restauracji
swoje biuro do łóżka, przekształcając to
Playboya – służył jako model. Zaprezentowano
zabierze ze stołu talerz czy szklankę, pyta:
ostatnie w epicentrum globalnego imperium,
je po raz pierwszy w artykule Playboy
„Are you still working on that”? („Czy pan jesz-
a jedwabną piżamę i szlafrok w swój robo-
Townhouse z 1962 roku, zawierającym szczegó-
cze nad tym pracuje?”) Zewsząd słychać rady,
czy, biznesowy strój. „W ogóle nie wychodzę
łowy opis, rzuty, przekroje i rendery projektu
jak „pracować” nad związkiem, jak zaplanować
z domu! [...] Jestem współczesnym odludkiem” –
„harmonogram” seksu z partnerem. Także spa-
mówił do Toma Wolfe’a, dodając, że minęło
nie to zdecydowanie ciężka praca dla milionów
jakieś trzy i pół miesiąca od czasu, kiedy
Kadr z filmu „Citizenfour” w reżyserii
strona z katalogu
w Pawilonie
Architektury w Wenecji
Powyższa filozofia znalazła już wcześ
„Playboy” uczynił z łóżka miejsce pracy. Od połowy lat 50. łóżka stają się coraz bardziej
21 T. Wolfe, King of the Status Dropouts, [w:] tegoż, The Pump House Gang, New York: Farrar, Straus & Giroux, 1965.
22 Tamże, s. 63.
26
BEATRIZ COLOMINA
pierwotnie planowanego jako (niezrealizowany)
że się da; jestem w stanie wystukać sto
rozdzielczej nad głową. Przy łóżku stolik nocny
dom własny Hefnera. Jedynym elementem
słów na minutę .
mieszczący magnetofon z funkcją nagrywania,
23
projektu, jaki zrealizowano, było łóżko, zain-
zegar elektryczny i szuflady na przybory do
stalowane następnie w rezydencji. Łóżko
Od rana, przez popołudnie, aż do wieczora –
rysowania i pisania – wszystko po to, by Neutra
samo w sobie jest domem. Obrotowa, wirująca
zmieniają się napoje, papier i sprzęt, ale nie
mógł – jak napisał w liście do siostry – „wyko-
konstrukcja mieści małą lodówkę, sprzęt hi-fi,
zmienia się jego pozycja na łóżku.
rzystywać każdą minutę, od rana do późnej
telefon, szafki na dokumenty, barek, mikrofon,
Nawet architekci w połowie stulecia
nocy”25.
dyktafon, kamery wideo, słuchawki, telewizor,
zakładali biura w łóżku. Richard Neutra roz-
stolik śniadaniowy, blaty do pracy i tablicę
poczynał pracę w momencie, kiedy się budził,
cji łóżka o wysokich parametrach, epicentrum
kontrolną oświetlenia – wszystko, co może być
a jego łóżko było wyposażone w skompliko-
produktywności, nowej formy industrializacji,
przydatne dla człowieka, który nie chce wycho-
wany sprzęt umożliwiający mu projektowanie,
która została wyeksportowana na cały świat
dzić z łóżka. Łóżko było gabinetem Hefnera,
pisanie, a nawet udzielanie wywiadów. Jego syn
i stała się dostępna dla międzynarodowej armii
jego miejscem pracy, tu udzielał wywiadów,
Dion relacjonował:
rozproszonych, ale jednocześnie zsieciowa-
rozmawiał przez telefon, wybierał zdjęcia
Powojenna Ameryka dokonała inaugura-
nych producentów. Z kompaktowych urządzeń
i poprawiał rozkładówki, redagował teksty,
Dla taty poranki były najlepszym czasem
elektronicznych i dodatkowych poduszek
jadł, pił i konferował z „króliczkami”. Seks
na kreatywne myślenie, na długo przed
zbudowano nowy rodzaj fabryki bez ścian prze-
był częścią jego pracy, częścią jego profesji.
tym, kiedy zaczynał urzędowanie w biu-
znaczonej dla pokolenia ludzi całodobowych.
Koniec końców, był pracownikiem seksbiznesu.
rze na dole. Często zostawał w łóżku,
W swoim wyborze łóżka na miejsce
Sprzęty, które Hefner antycypował
tam pracując nad pomysłami i projek-
(niektóre z nich, jak automatyczna sekretarka,
pracy Hefner nie był odosobniony, w połowie
tami, a nawet przyjmując wcześniej
jeszcze nie istniały), dziś zostały rozbudo-
XX wieku w Ameryce takie biuro-łóżko było
umówionych gości. Jego jedynym ukło-
wane i udoskonalone na użytek pokolenia
bardzo popularne. W wywiadzie dla „Paris
nem wobec konwencji było zakładanie na
internetu i mediów społecznościowych, które
Review” w 1957 roku dziennikarz pyta Trumana
czas spotkań krawata do koszuli piżamy,
nie tylko pracuje w łóżku, ale prowadzi w nim
Capote’a: „Jakie są pana nawyki związane
ale nie przeszkadzało mu to przyjmować
życie towarzyskie, gimnastykuje się w łóżku,
z pisaniem? Czy siedzi pan przy biurku? Czy
gości w pozycji półleżącej, podpartemu
w łóżku czyta wiadomości i w łóżku i nawiązuje
pisze na maszynie?”. Ten odpowiada:
poduszkami!
relacje seksualne z partnerami oddalonymi
24
o wiele kilometrów. Fantazję „Playboya” Jestem pisarzem zupełnie horyzontal-
Łóżko Neutry w VDL House przy bulwarze
o miłej dziewczynie z sąsiedztwa dziś łatwiej
nym. Nie jestem w stanie myśleć, jeżeli
Silver Lake w Los Angeles było wyposażone
zrealizować z kimś mieszkającym na innym
nie leżę, albo w łóżku, albo rozciągnięty
w dwa aparaty telefoniczne z wyjściem
kontynencie niż w tym samym budynku lub
na kanapie, z papierosem i kawą pod
zewnętrznym; trzy stacje komunikacyjne do
tej samej dzielnicy – z osobą, której nigdy
ręką. Muszę popalać i popijać. Po połu-
rozmów wewnętrznych: z innymi pokojami
wcześniej nie widziałeś i której już nigdy
dniu przerzucam się z kawy na miętową
w domu, z biurem na dole i z drugim pomiesz-
więcej nie zobaczysz. Nie ma zresztą żadnej
herbatę, a potem na sherry i martini.
czeniem biurowym oddalonym o pół kilometra;
pewności, czy to rzeczywiście prawdziwa
Nie, nie używam maszyny do pisania. Na
trzy różne dzwonki wywoławcze; składane
osoba, a nie jakiś cyfrowy konstrukt. W filmie
pewno nie na początku. Pierwszą wersję
deski kreślarskie i sztalugi, które można było
Spike’a Jonze’a Ona, frapującej wizji życia
piszę odręcznie. Potem drugi szkic, także
rozłożyć na łóżku; oświetlenie elektryczne;
w miękkim środowisku wewnątrzmacicznym,
odręcznie [...]. Trzecią wersję piszę na
i radio-gramofon sterowany z poziomu tablicy
wytworzonym w konsekwencji rozwoju nowych
23 Truman Capote, The Art of Fiction No. 17, wywiad Patti Hill,
25 Richard Neutra do Vereny Saslavsky (4 grudnia 1953),
maszynie, na żółtym papierze [...]. Nie, nie wstaję w tym celu z łóżka. Balansuję maszyną do pisania na kolanach. Jasne,
„The Paris Review” 1957, nr 16.
24 D. Neutra, The Neutra Genius: Innovation & Vision, „Modernism 1” 1998, nr 3.
ŁÓŻKO CAŁODOBOWE
archiwum Diona Neutry, cyt. za: T.S. Hines, Richard Neutral and the Search for Modern Architecture: A Biography and
History, Los Angeles: University of California Press, 1982, s. 251.
27
technologii mobilnych, tytułowa „Ona” to
gdzieś, że w akademii wojskowej w Pensacoli
redystrybucję na dużą skalę w postaci bezwa-
system operacyjny, który okazuje się bardziej
na Florydzie uczono kadetów języków obcych
runkowego dochodu podstawowego. Niedawno
satysfakcjonującym partnerem niż żywa osoba.
przez sen. Sen sam w sobie stał się częścią
w Szwajcarii odbyło się referendum w sprawie
Bohater filmu leży z „Nią” w łóżku, konwersuje,
procesu przemysłowego.
dochodu podstawowego, ale pomysł został
kłóci się i kocha. Jeżeli, jak chce Jonathan Crary, kapita-
Dziewiętnastowieczny podział miasta na strefy wypoczynku i pracy wkrótce może
w wielu miejscach – od Kalifornii po Finlandię.
lizm jest końcem snu, kolonizującym każdą
się okazać nieaktualny. Wraz z nadejściem
minutę naszego życia na potrzeby produkcji
ery internetu i mediów społecznościowych nie
twórczym spędzaniem wolnego czasu przewi-
i konsumpcji, to działanie odludka z wyboru
tylko zmieniły się nasze nawyki i środowisko
dywały już w latach 60. i 70. XX wieku utopijne
przestaje być tak do końca „z wyboru”26.
życia; przewartościowaniu uległy też prognozy
projekty autorstwa Constanta, Superstudia
Warto tu jednak zauważyć, że komunizm też
dotyczące końca ludzkiej pracy w obliczu
i Archizoom – tam także pojawiały się łóżka
miał swoje pomysły na to, jak z łóżka uczynić
nowych technologii i robotyzacji, formułowane
z nadbudową wszelkiego rodzaju osprzę-
miejsce pracy. W 1929 roku, w szczytowym
już pod koniec XIX wieku, i bynajmniej nie
towania. Tymczasem miasta zaczęły się
momencie pierwszego planu pięcioletniego
traktowane już dziś jako futurystyczne wizje.
przeprojektowywać.
Stalina, w obliczu wydłużającego się dnia pracy
Trzydzieści pięć lat temu nieżyjący już eko-
i masowego wyczerpania wśród pracowników
nomista Wassily Leontief przypomniał nam,
społeczeństwie odkryliśmy, że pracuje nam
fabryk, zmuszonych do wyrabiania drastycz-
że „konie zostały zastąpione przez maszyny,
się lepiej w krótkich, a intensywnych zrywach,
nie zawyżonych norm produkcyjnych, rząd
nieprawdaż?”. Niedawno gazeta „New York
rozdzielonych okresami odpoczynku. Wiele
radziecki rozpisał konkurs na nowe miasteczko
Times” w dodatku ekonomicznym powróciła
firm instaluje w pomieszczeniach biurowych
wypoczynkowe dla 100 tysięcy robotników.
do koncepcji tego autora, głoszącej, że ludzi
kapsuły do spania, aby zmaksymalizować
Konstantin Mielnikow zaprezentował „Sonatę
czeka to samo – koniec pracy „ludzkich koni
wydajność pracy. W całodobowym świecie
snu”, nowy typ budynku będącego kolektywną
roboczych”:
łóżko i biuro nigdy nie są od siebie daleko.
sypialnią, ze zmechanizowanymi łóżkami
Koniec płatnej pracy i zastąpienie jej
W dzisiejszym, cierpiącym na ADHD
Powstały specjalne projekty zabudowanych
kołyszącymi robotników do snu i skosami na
Konie były jeszcze obecne w sile robo-
łóżek na potrzeby przestrzeni biurowych –
podłodze, aby wyeliminować potrzebę uży-
czej przez jakiś czas po tym, jak po raz
w formie składanych, kompaktowych, zamknię-
wania poduszek. Pracownicy „obsługi snu”
pierwszy rzucono im wyzwanie „nowo-
tych kapsuł, jak ministatki kosmiczne, których
z kabin kontrolnych mieli centralnie regulować
czesnych” technologii komunikacyjnych,
można używać pojedynczo, złożyć je w klastry
temperaturę, wilgotność powietrza, zapachy,
takich jak telegraf i kolej przewożąca
lub ustawić w rzędy, aby służyły do zsynchroni-
a nawet dźwięki dla zapewnienia jak najlepszej
ludzi i towary między miastami i wio-
zowanego snu – rozumianego jako część pracy,
jakości snu – dostępne były między innymi
skami. Ale od kiedy pojawił się silnik
nie jej przeciwieństwo.
„szelest liści, kląskanie słowików i łagodny
spalinowy, konie – dotychczas kluczowy
szum morskich fal”27. Mielnikow opisał to
składnik gospodarki światowej – prze-
rozwinęła się całkiem nowa architektura hory-
miejsce jako „laboratorium snu” i opracował
szły do historii [...]. Ludzie w roli „koni
zontalna. Jest ona wzmacniana przez „płaskie”
plakat z hasłem: „Uzdrawiaj poprzez sen, a tym
roboczych” wkrótce mogą podzielić
sieci mediów społecznościowych, które z kolei
samym zmieniaj charakter”. Co ciekawe, inspi-
ich los .
zostały w pełni zintegrowane ze środowiskiem:
28
racja płynęła z Ameryki – Mielnikow przeczytał
26 J. Crary, 24/7. Późny kapitalizm i koniec snu, przeł. D. Żukowski, Kraków: Karakter, 2015.
27 S. Frederick Starr, Melnikov: Solo Architect in a Mass s. 179. Zob. też: T. Wood, Bodies at Rest, „Cabinet 24”, zima 2006–2007.
Od łóżka w biurze do biura w łóżku
zawodowym, biznesowym i przemysłowym – Ekonomiści zastanawiają się, do jakiego
a to w następstwie rozmycia tradycyjnych roz-
modelu gospodarki doprowadzi dzisiejsza
różnień między prywatnym i publicznym; pracą
rzeczywistość, a możliwości są różne: od rosną-
i zabawą; wypoczynkiem i działaniem. Samo
cych nierówności i ogromnego bezrobocia po
łóżko – z coraz bardziej wyrafinowanymi materacami, nakładkami i dodatkami technicznymi
Society, Princeton: Princeton University Press, 1978,
28
odrzucony. Obecnie koncepcja jest testowana
28 E. Porter, Contemplating the End of the Human Workhorse, „The New York Times”, 8 czerwca 2016, B1 i B6.
– jest bazą „wewnątrzmacicznego” środowiska, łączącego wrażenie głębokiego ukrycia
BEATRIZ COLOMINA
w bezpiecznym wnętrzu z poczuciem hiperłączności z wszystkim, co na zewnątrz. To nie przypadek, że łóżko Hefnera było okrągłe – jak latający talerz unoszący się w przestrzeni pokoju bez okien, jakby na orbicie, z wiszącym nad nim telewizorem, odniesieniem do planety Ziemi. Był to okrąg, klasyczny obraz wszechświata. Dzisiejsze łóżko stało się przenośnym możliwe technologie komunikacji. Fantazja epoki mid-century przerodziła się w masową rzeczywistość. Jaka jest architektura tych nowych przestrzeni i czasu? Jaka jest natura tego nowego wnętrza, w którym kolektywnie postanowiliśmy się zakwaterować? Jaka jest architektura tego więzienia, w którym nie rozróżnia się już między nocą a dniem, pracą i zabawą, w któ-
FOT. D. SCAGLIOLA /MATERIAŁY PRASOWE
wszechświatem, wyposażonym we wszystkie
rym jesteśmy stale pod obserwacją, nawet
Tekst „Łóżko całodobowe” (tytuł oryginału
Hans-Ulrich
gdy śpimy w kabinie kontrolnej? Nowe media
„24/7 Bed”) został po raz pierwszy opubliko-
Obrist, Madelon
zamieniają nas wszystkich w więźniów pod
wany w katalogu wystawy „Work, Body, Leisure”,
stałym nadzorem – w tym samym momencie,
prezentowanej w Pawilonie Holenderskim
kiedy świętujemy nieograniczoną łączność ze
na tegorocznym Biennale Architektury
światem. Wszyscy staliśmy się „współczesnymi
w Wenecji. Publikacja bada konfiguracje
odludkami”, jak to ujął Hefner pół wieku temu.
przestrzenne i aspekty funkcjonowania ciała
W filmie Laury Poitras Citizenfour
ludzkiego w kontekście przemian etosu i warun-
przez kilka dni z bliska oglądamy Edwarda
ków pracy.
Snowdena, siedzącego na łóżku w hotelu
Redaktorka: Marina Otero Verzier
w Hongkongu, otoczonego laptopami, który
Redaktor prowadzący: Nick Axel
opowiada dziennikarzom – tym fizycznie
Wydawcy: Het Nieuwe Instituut oraz Hatje
znajdującym się w pokoju hotelowym i tym
Cantz Verlag GmbH
łączącym się z nim zdalnie – o tajnym świecie
Więcej: https://work-body-leisure.hetnieuwein-
masowego, globalnego nadzoru. Największa
stituut.nl/publication
inwazja prywatności w historii planety została
Dziękujemy zespołowi kuratorskiemu wystawy
ujawniona właśnie z pozycji łóżka, i zdomi-
„Work, Body, Leisure” oraz Beatriz Colominie za
nowała przekaz we wszystkich mediach.
uprzejmą zgodę na publikację tekstu.
Vriesendorp oraz Beatriz Colomina w łóku, w trakcie otwarcia wystawy „Work, Body, Leisure” w Pawilonie Holenderskim na tegorocznym Biennale Architektury w Wenecji
Najbardziej publiczną postacią na świecie jest odludek. Architektura przewrócona do góry nogami. Tłumaczenie z angielskiego: Dorota Wąsik
ŁÓŻKO CAŁODOBOWE
29
POST– PRACA Radykalna wizja świata bez pracy ANDY BECKETT
ILUSTRACJE: BOLESŁAW CHROMRY
Praca rządzi współczesnym światem. Większość ludzi nie jest w stanie
Rozumiana jako źródło utrzymania – by nie powiedzieć
wyobrazić sobie społeczeństwa, które byłoby od niej wolne. Dominuje
dobrobytu – praca jest w tej chwili niewystarczająca dla całych klas
nad życiem codziennym i przenika je – zwłaszcza w Wielkiej Brytanii
społecznych. W Wielkiej Brytanii niemal dwie trzecie ludzi
i Stanach Zjednoczonych – w sposób bardziej całościowy, niż to miało
żyjących w biedzie – czyli mniej więcej 8 milionów – mieszka w gospo-
miejsce w jakimkolwiek momencie historii. Obsesja na punkcie możli-
darstwach domowych, w których wszyscy pracują. Z kolei w Stanach
wości bycia zatrudnionym stanowi nić przewodnią systemu edukacji.
Zjednoczonych średnia płaca stoi w miejscu od pięćdziesięciu lat.
Nawet od niepełnosprawnych beneficjentów systemu opieki społecznej
Rozumiana jako źródło społecznej mobilności i poczucia własnej
oczekuje się nastawienia na poszukiwanie pracy. Gwiazdy korporacji
wartości, praca zawodzi w coraz większym stopniu nawet najlepiej
popisują się swoimi monumentalnymi terminarzami. „Ciężko pracu-
wykształconych ludzi – rzekomych zwycięzców w ramach całego sys-
jące rodziny” są idealizowane przez polityków. Przyjaciele próbują
temu. W 2017 roku połowa niedawnych absolwentów wyższych uczelni
sprzedawać sobie nawzajem pomysły biznesowe. Firmy technologiczne
została sklasyfikowana jako „pracujący na stanowiskach poniżej swoich
przekonują swoich pracowników, że całodobowa praca to gra. Firmy
kwalifikacji”. Jak uważa Benjamin Hunnicutt, czołowy historyk pracy,
oparte na umowach śmieciowych usiłują wmówić swoim pracownikom,
w Stanach „wiara w pracę zaczyna się kruszyć wśród dwudziesto-
że całodobowa praca jest wolnością. Pracownicy dojeżdżają z coraz
i trzydziestolatków”. Badacz dodaje, że „nie szukają oni pracy ze względu
dalszych miejsc, strajkują coraz mniej, przechodzą na emeryturę coraz
na satysfakcję czy awans społeczny” (co daje się wyczuć za każdym
później. Technologie cyfrowe pozwalają pracy wedrzeć się do sfery
razem, kiedy absolwent z utkwionym w dali spojrzeniem przygotowuje
czasu wolnego.
dla ciebie latte).
W tych wszystkich wzajemnie zależnych czynnikach praca
Praca staje się coraz bardziej niepewna: coraz więcej jest umów
w coraz większym stopniu kształtuje nasze nawyki i psychikę i wyko-
bez określonego czasu pracy lub podpisywanych na krótki okres; coraz
rzystuje inne czynniki. Jak to ujęła Joanna Biggs w wyważonej i zarazem
więcej też samozatrudnionych z niestabilnymi dochodami; coraz więcej
niepokojącej książce All Day Long1, „praca to […] sposób, w jaki nadajemy
wreszcie korporacyjnych „restrukturyzacji” dla tych, którzy jeszcze mają
naszemu życiu znaczenie, kiedy religia, polityka partyjna i społeczność
faktyczne stanowiska. Jako źródło stabilnego boomu konsumpcyjnego
stają się zawodne”.
i umasowienia własności mieszkań – dla lwiej części XX stulecia to jest
A jednak praca nie działa – i to dla coraz większej liczby ludzi i na
główny sukces głównego nurtu zachodniej polityki gospodarczej – praca
coraz więcej sposobów. Unikamy uznania poszczególnych wątków pracy
jest codziennie dyskredytowana przez nasze rosnące zadłużenie i trwa-
za coś więcej niż odrębne problemy, ponieważ na tym polega centralne
jący kryzys mieszkaniowy. Dla wielu ludzi, i to nie tylko tych bardzo
położenie pracy w naszych systemach wierzeń, jednak świadectwa tego
bogatych, praca stała się z finansowego punktu widzenia mniej istotna
kryzysu otaczają nas ze wszystkich stron.
finansowo niż odziedziczenie pieniędzy czy posiadanie mieszkania. Niezależnie od tego, czy patrzysz przez cały dzień w monitor czy
1
32
J. Biggs, All Day Long: A Portrait of Britain at Work, London: Serpent’s Tail, 2015.
sprzedajesz słabo wynagradzanym ludziom towary, na które ich nie stać,
ANDY BECKETT
coraz więcej rodzajów pracy wydaje się pozbawionych celu i społecz-
Niczym imperium, które rozrosło się ponad miarę, praca może
nie szkodliwych – amerykański antropolog David Graeber w słynnym
stać się jeszcze potężniejsza i jeszcze bardziej bezbronna niż kiedykol-
artykule określił je mianem „gówno wartych prac”2. Wśród wielu innych
wiek dotąd. Z własnego doświadczenia znamy namnażające się problemy
Graeber potępił „dyrektorów generalnych funduszy private equity,
z nią związane, jednak wydaje się, że niemożliwe jest rozwiązanie
lobbystów, specjalistów od PR-u […], telemarketerów, komorników” oraz
wszystkich spośród nich. A może nadszedł właśnie czas, aby pomyśleć
„przemysły pomocnicze (łaźnie dla psów, całonocne dostawy pizzy),
o alternatywie?
które istnieją tylko dlatego, że wszyscy poświęcają tak dużo swojego czasu na pracę”. Argument ten wydawał się subiektywny i kreślony dość grubą kre-
Nasza kultura pracy usiłuje maskować swoje wady poprzez podtrzymywanie tezy o jej nieuniknionym i naturalnym charakterze. „Ludzkość jest organicznie związana z pracą”, jak stwierdził konser-
ską, jednak dane ekonomiczne wydają się coraz mocniej go potwierdzać.
watywny deputowany Nick Boles w książce Square Deal. Argument ten
Wzrost produktywności lub wartość tego, co jest wytwarzane w trakcie
przez długi czas większość z nas zdołała zinternalizować.
godziny pracy, ulegają spowolnieniu w poprzek całego bogatego świata
A jednak nie wszyscy. Idea świata uwolnionego od pracy, w całości
– pomimo nieustannie przeprowadzanych pomiarów wydajności pracow-
lub częściowo, była naprzemiennie wyrażana, wyśmiewana i wypierana
ników i intensyfikacji rutyn związanych z pracą, które czynią ją coraz
od momentu powstania nowoczesnego kapitalizmu. Niczym refren
mniej znośną.
powracała obietnica zmniejszenia wymiaru pracy, stanowiąca element
Nie jest zatem zaskoczeniem, że pracę coraz częściej postrzega
wpływowych wizji przyszłości. W 1845 roku Karl Marks napisał, że
się jako szkodliwą dla zdrowia. „Stres […], przytłaczająca lista rzeczy
w społeczeństwie komunistycznym robotnicy będą wolni od monoto-
do zrobienia […] i długie godziny spędzone za biurkiem, jak zauważa
nii jednej, wysysającej ich siły pracy, by „polować rano, łowić ryby po
w swojej nowej książce The Death of Homo Economicus Peter Fleming,
południu, hodować bydło wieczorem i krytykować po kolacji”. W 1884
profesor w Cass Business School City University of London, są postrze-
roku z kolei socjalista William Morris zaproponował, aby w „pięknych”
gane przez autorytety medyczne jako pokrewne paleniu papierosów”3.
fabrykach przyszłości, otoczonych przez służące wypoczynkowi ogrody,
Praca jest źle dystrybuowana. Ludzie mają jej zbyt dużo albo zbyt mało, albo i jedno, i drugie w ciągu jednego miesiąca. W oderwaniu
robotnicy pracowali zaledwie „cztery godziny dziennie”. W 1930 roku ekonomista John Maynard Keynes przewidział, że do
od naszych nieprzewidywalnych, pochłaniających wszystko stano-
początku XXI stulecia postęp technologiczny doprowadzi do nastania
wisk pracy, witalne ludzkie aktywności są w coraz większym stopniu
„epoki czasu wolnego i dostatku”, w której ludzie będą mogli pracować
zaniedbywane. Pracownikom brakuje czasu lub energii, żeby z uwagą
po piętnaście godzin tygodniowo. W 1980 roku, kiedy roboty zaczęły
wychowywać dzieci lub by troszczyć się o relacje ze starszymi.
doprowadzać do wyludniania się fabryk, francuski teoretyk społeczeń-
„Kryzys pracy oznacza również kryzys domu” – ogłosili badacze spo-
stwa i ekonomii André Gorz orzekł, że „abolicja pracy jest już toczącym
łeczni w Helen Hester i Nick Srnicek w artykule opublikowanym
się procesem […]. Sposób, w jaki powinien być on zarządzany […], stanowi
w 2017 roku. Zaniedbanie to stanie się jeszcze głębsze w miarę
główne polityczne wyzwanie na nadchodzące dziesięciolecia”.
starzenia się populacji. Wreszcie ponad tymi wszystkimi dysfunkcjami majaczą naj-
Od początku drugiej dekady obecnego stulecia, w miarę jak kryzys pracy stawał się w coraz większym stopniu nieunikniony w Stanach
częściej dyskutowane i mające najbardziej egzystencjalny wymiar
i Wielkiej Brytanii, ponownie odkrywano te heretyckie koncepcje i roz-
zagrożenia dla takiej pracy, jaką znamy: automatyzacja i stan środowi-
wijano je. Krótkie polemiczne teksty, jak ten Graebera o „gówno wartych
ska naturalnego. Niedawne szacunki sugerują, że około jedna trzecia lub
pracach”, znajdowały kontynuację w bardziej zniuansowanych książ-
nawet połowa stanowisk pracy może zostać zastąpiona w ciągu najbliż-
kach, które składały się na gwałtownie rosnącą biblioteczkę rozpraw
szych dwóch dekad przez sztuczną inteligencję. Inni specjaliści wątpią
krytykujących pracę jako ideologię – określaną mianem „pracyzmu”
z kolei, czy praca może być utrzymana w obecnej toksycznej postaci na
(workism) – i badających możliwości zastąpienia jej przez coś innego.
ocieplającej się coraz bardziej planecie.
Nowy ruch skierowany przeciwko pracy nabrał kształtu. Graeber, Hester, Srnicek, Hunnicutt, Fleming i inni są członkami
2 3
Zob. D. Graeber, On the Phenomenon of Bullshit Jobs: A Work Rant, „Strike” 2013, Issue 3;
luźnej, transatlantyckiej sieci myślicieli, którzy optują za dogłębnie
https://strikemag.org/bullshit-jobs (dostęp: 29.05.2018).
odmienną przyszłością zachodnich gospodarek i społeczeństw i stają
Por. P. Fleming, The Death of Homo Economicus: Work, Debt and the Myth of Endless
w obronie uboższych krajów, w których kryzys pracy i zagrożenie ze
Accumulation, London: Pluto Press, 2017.
POSTPRACA
33
strony robotów i zmian klimatycznych są, jak twierdzą, nawet większe. Ową przyszłość określają mianem postpracy. Dla niektórych z nich wizja przyszłości musi zawierać w sobie gwarantowany dochód podstawowy (GDP) – obecnie jest to bodaj najgłośniejsza i najbardziej kontrowersyjna idea związana z tym ruchem. Ich zdaniem GDP powinien być wypłacany przez państwo każdej osobie w wieku produktywnym, aby mogła ona przetrwać, kiedy nadejdzie automatyzacja. Zdaniem innych dyskusja na temat osiągalności i moralnego wymiaru GDP jedynie niepotrzebnie odwraca uwagę od istotniejszych problemów. Postpraca może się wydawać szarą i trącącą akademickim żargonem frazą, jednak stoją za nią ogromne, niezwykle kuszące obietnice: że życie z o wiele mniejszą ilością pracy lub całkowicie od niej wolne byłoby spokojniejsze, cechowało się większą równością, większą wspólnotowością, większą przyjemnością, uważnością, politycznym zaangażowaniem, poczuciem spełnienia; w skrócie – że większość ludzkich doświadczeń uległaby przeobrażeniu. Dla wielu ludzi zabrzmi to dziwacznie, wręcz idiotycznie optymistycznie, i całkiem możliwe, że również niemoralnie, jednak głosiciele idei postpracy podkreślają, że to oni są teraz realistami. „Albo automatyzacja, albo środowisko, albo oba te czynniki naraz wymuszą na społeczeństwie zmianę sposobu myślenia o pracy”, mówi David Frayne, radykalny walijski akademik, którego książka The Refusal of Work4 jest jednym z najbardziej sugestywnych dzieł tego nurtu. „Czy jesteśmy w takim razie utopistami? A może są nimi ci, którzy myślą, że praca będzie się odbywać jak dotychczas?” Jednym z najlepszych argumentów ruchu postpracy jest twierdzenie, że wbrew konwencjonalnym przekonaniom ideologia pracy nie jest ani naturalna, ani bardzo stara. „Praca w znanej nam postaci to całkiem niedawny konstrukt” – mówi Hunnicutt. Podobnie jak większość historyków, wskazuje on na główny budulec naszej kultury pracy, na
w sobie”. Od państw-miast starożytnej Grecji po społeczeństwa rolnicze,
który składają się: XVI-wieczny protestantyzm, który postrzegał pełną
praca zawsze była postrzegana jako coś, co powinno być powierzone
wysiłku pracę jako drogę do dobrego życia po śmierci; XIX-wieczny kapi-
innym, częstokroć niewolnikom, albo też coś, co należy wykonać tak
talizm industrialny, który potrzebował zdyscyplinowanych robotników
szybko, jak to tylko możliwe, aby mogła się spokojnie toczyć dalej pozo-
i zdeterminowanych zarządców; oraz XX-wieczne pragnienia związane
stała część życia.
z dobrami konsumpcyjnymi i samospełnieniem. Hunnicutt twierdzi, że pojawienie się nowoczesnej etyki pracy
Nawet po ustanowieniu nowej etyki pracy, wzorce pracy ulegały zmianie i bywały kwestionowane. W latach 1800–1900 średni tydzień
jako rezultatu tego łańcucha zjawisk było „historycznym wypadkiem”.
pracy na Zachodzie skurczył się z około osiemdziesięciu godzin do około
Przed tym momentem „wszystkie kultury myślały o pracy jako o środku
sześćdziesięciu. Od roku 1900 do lat 70. był dalej stopniowo ograniczany,
wiodącym do osiągnięcia określonego celu, a nie jako o celu samym
do około czterdziestu godzin w Stanach i Wielkiej Brytanii. Nacisk ze strony związków zawodowych, zmiana technologiczna, oświeceni praco-
4
D. Frayne, The Refusal of Work: The Theory and Practice of Resistance to Work, London: Zed
Books, 2015.
34
dawcy i nowe przepisy wprowadzone przez władze stopniowo przyczyniły się do erozji dominującej pozycji pracy.
ANDY BECKETT
Czasami gospodarcze szoki przyspieszały ów proces. W Wielkiej
Do końca lat 70. możliwe było przekonanie, że względnie niedawna
Brytanii w roku 1974 kierowany przez Edwarda Heatha konserwatywny
dominacja pracy może dobiegać końca w najwygodniejszych częściach
rząd musiał stawić czoła chronicznym niedoborom energii spowodowa-
Zachodu. Oszczędzające pracę technologie komputerowe stawały się po
nym przez międzynarodowy kryzys naftowy i strajk górników, w wyniku
raz pierwszy powszechnie dostępne. Częste strajki dostarczały publicz-
którego w całym kraju wprowadzony został trzydniowy tydzień pracy.
nych przykładów zakłóconych i postawionych pod znakiem zapytania
Przez dwa miesiące trwania tej sytuacji rozkwitło życie ludzi niezwią-
reżimów pracy. I – co kluczowe – pensje większości ludzi były wystarcza-
zane z pracą: pola golfowe były bardziej zaludnione, a sklepy wędkarskie
jąco wysokie, aby praca w mniejszym wymiarze stała się możliwa.
odnotowały wzrost sprzedaży. Potroiła się publiczność takich emi-
Zamiast tego narzucona została ideologia pracy. W latach 80.
towanych późno w nocy audycji radiowych, jak ta prowadzona przez
agresywnie probiznesowe rządy Margaret Thatcher i Ronalda Reagana
DJ-a Johna Peela. Niektórzy mężczyźni w większym stopniu oddawali się
wzmocniły władzę pracodawców i użyły cięć w opiece społecznej i mora-
pracom domowym: popołudniówka z Colchester opublikowała wywiad
lizatorskiej retoryki do stworzenia o wiele surowszych warunków dla
z młodym drukarzem, który wziął na siebie obowiązek odkurzania.
ludzi pozbawionych pracy. David Graeber, antropolog, który jest również
Poluzowało nawet „Daily Mail”, którego jeden z felietonistów zasugero-
anarchistą, twierdzi, że rozwiązania te były motywowane pragnieniem
wał, że rodzice „w większym stopniu mogą eksperymentować z życiem
kontroli społecznej. Uważa, że po politycznych turbulencjach lat 60. i 70.
seksualnym, gdy dzieci pięć dni w tygodniu spędzają w szkole”.
„konserwatyści wpadali w panikę na myśl o tym, że wszyscy zostaną
Konsekwencje gospodarcze miały mieszany charakter. Zarobki większości ludzi spadły. Dni robocze uległy wydłużeniu. Mimo to badania przeprowadzone przez konsultantów ds. zarządzania z Inbucon-AIC
hipisami i porzucą pracę. Myśleli sobie: «Co się stanie z porządkiem społecznym?»”. Brzmi to trochę jak teoria spiskowa, ale Hunnicutt, który badał
w firmach pracujących dla rządu wykazały, że produktywność wzrosła
odpływy i przypływy pracy na Zachodzie przez niemal pięćdziesiąt
o 5 procent, co stanowiło duży wzrost w kontekście dosyć niemrawych
lat, twierdzi, że Graeber ma rację: „Myślę, że istnieje tutaj coś takiego
brytyjskich standardów. Jak zauważyli doradcy w Whitehall i niektórych
jak strach przed wolnością, strach ludzi u władzy, że pozostali znajdą
firmach, „myślenie doznało stymulacji pod kątem możliwości wprowa-
sobie coś lepszego do roboty, niż generowanie zysków dla systemu
dzenia na stałe czterodniowego tygodnia pracy”.
kapitalistycznego”.
Nic z tego nie wyszło. Jednak w latach 60. i 70. pomysły zrede-
W latach 90. XX wieku i na początku XXI kontrrewolucja w obro-
finiowania pracy lub całkowitej z niej rezygnacji można było napotkać
nie pracy została skonsolidowana przez centrolewicowych polityków.
w całej Europie i Stanach: od korporacyjnych siedzib, przez kontrkulturę,
W Wielkiej Brytanii pod rządami Tony’ego Blaira kulturowy i polityczny
aż po akademię, gdzie ustanowiona została nowa dyscyplina –
status pracy sięgnął zenitu. Bezrobocie miało najniższy od dziesięcioleci
badania czasu wolnego (leisure studies), biorące pod lupę takie formy
poziom. Zatrudnienie kobiet osiągnęło najwyższy poziom w historii.
rekreacji, jak sport czy podróże.
Wynagrodzenia większości ludzi rosły. Propagowana przez Nową Partię
W 1979 roku Bernard Lefkowitz, wówczas bardzo znany amery-
Pracy pensja minimalna i zasiłek dla osób pracujących o niskich docho-
kański dziennikarz, opublikował książkę Breaktime5, opierająca się
dach przyczyniły się do podniesienia i wzmocnienia dochodów nisko
na wywiadach z setką osób, które rzuciły swoją dotychczasową pracę.
opłacanych pracowników. Ubóstwo stopniowo spadało. Wydawało się, że
W trakcie gromadzenia materiałów spotkał architekta, który majstrował
kanclerz Gordon Brown, jeden z najsłynniejszych pracoholików w kraju,
przy pływających domach i prowadził handel wymienny; byłego repor-
jest w posiadaniu przepisu na połączenie pracy ze sprawiedliwością
tera, który puszkował wyhodowane przez siebie pomidory i nieustannie
społeczną.
słuchał oper; wreszcie – byłego sprzątacza, który lubił sobie polegiwać
Znaczna część lewicy zawsze organizowała się wokół pojęcia
i spoglądać na Pacyfik z pokładu słonecznego statku. Wiele z tych osób
pracy. Związki działaczy walczyły o jej zachowanie, sprzeciwiając się
żyło w Kalifornii i pomimo pewnych momentów dryfu i niepewności,
redukcjom zatrudnienia, a czasami nawet o jej wydłużenie, walcząc
których wówczas doznali, mówili dużo o uczuciu „pełni” i „otwarcia na
o umowy dotyczące nadgodzin. „Jeśli chodzi o Partię Pracy, to klucz
doświadczenie”.
leży w jej nazwie” – mówi Chuka Umunna, centrolewicowy deputowany laburzystów i były sekretarz ds. biznesu w gabinecie cieni, który stał się wpływowym krytykiem koncepcji postpracy, kiedy ta wyszła poza mury
5
B. Lefkowitz, Breaktime: Living Without Work in a Nine to Five World, London: Penguin, 1979.
POSTPRACA
akademii. Twierdzi, że neolaburzystowskie rządy próbowały znaleźć
35
odpowiedź na klęski ponoszone przez konserwatywnych poprzedników
Jednak postpraca kryje w sobie potencjał wabiący konserwaty-
w podejmowanych przez nich próbach dorównania retoryce sprzyjającej
stów. Niektórzy z jej teoretyków uważają, że pracę należałoby nie tyle
pracy: „Za rządów torysów bezrobocie osiągnęło taki poziom, że naszym
znieść, co poddać redystrybucji, aby każdy dorosły musiał pracować
celem musiała być zawsze działalność w obronie miejsc pracy”.
przez mniej więcej tak samo satysfakcjonującą, ale niewyczerpującą
W tym poważnym kontekście, tradycja antyrobotnicza, o ile
liczbę godzin. „Moglibyśmy powiedzieć ludziom na prawicy: «Uważacie,
w ogóle o niej pamiętano, mogła się wydawać nieco dekadencka.
że praca jest dobra dla ludzi, zatem każdy powinien mieć do niej
Jednym z jej brytyjskich przejawów był magazyn „Idler”, który powstał
dostęp»” – mówi James Smith, teoretyk postpracy, który na co dzień
w 1993 roku i uzyskał status kultowego, pomimo dosyć skromnego
wykłada literaturę XVIII wieku na Royal Holloway, University of London.
nakładu6. Na eleganckich, utrzymanych w estetyce retro stronach, nader
„Praca w mniejszym zakresie powinna być również atrakcyjna dla kon-
wykwintni mężczyźni pisali o przyjemnościach lenistwa, jednocześnie
serwatystów, którzy cenią sobie rodzinę”.
tworząc na boku książki i artykuły do gazet i prowadząc działalność
Na zewnątrz wyspiarskich intensywnie pracujących kultur
pod szyldem Idle Industries, pod którym kryło się kreatywne doradztwo
Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych redukcja pracy była od
dla klientów korporacyjnych. Aż do początku obecnego stulecia kultura
dawna przedmiotem debaty w ramach głównego nurtu. We Francji
pracy wydawała się czymś nie do uniknięcia.
w 2000 roku lewicowa koalicja Lionela Jospina wprowadziła trzydziesto-
Obecnie kultura ta ma zdecydowanie więcej krytyków. W Stanach
pięciogodzinny tydzień pracy dla wszystkich pracowników, częściowo
Zjednoczonych ostro stawiające sprawę niedawno opublikowane książki,
po to, aby zmniejszyć bezrobocie i promować równość szans ze względu
jak Private Government filozofki Elizabeth Anderson7 czy No More Work
na płeć, odwołując się do hasła „Pracuj mniej – żyj więcej”. Prawo to nie
historyka Jamesa Livingstona8, stanowiły wyzwanie dla dyktatorskich
miało charakteru absolutnego (dozwolono nadgodziny) i od momentu
zapędów i założeń przyjmowanych przez współczesnych pracodawców
wprowadzenia zostało dodatkowo osłabione, ale wielu pracodawców
i zakwestionowały również głęboko osadzone amerykańskie przekona-
opowiedziało się za utrzymaniem trzydziestopięciogodzinnego tygodnia.
nie, że rozwiązaniem każdego problemu jest jeszcze cięższa praca.
Z kolei największy niemiecki związek zawodowy, IG Metall, który repre-
W Wielkiej Brytanii nawet zawodowo optymistycznie nastawione
zentuje pracowników przemysłu elektrycznego i metalowego, prowadzi
do rzeczywistości dzienniki gospodarcze zaczęły odnotowywać skalę
kampanię, aby pracownicy zmianowi oraz ludzie opiekujący się dziećmi
kryzysów pracowniczych. W książce The Wealth of Humans9 komentator
lub innymi bliskimi mogli pracować dwadzieścia osiem
gospodarczy Ryan Avent przewidział, że automatyzacja doprowadzi „do
godzin tygodniowo.
okresu bolesnej politycznej zmiany”, który poprzedzi moment wyłonienia się „powszechnie akceptowanego systemu społecznego”. Idee spod znaku postpracy krążą również w dyskusjach
Nawet w Wielkiej Brytanii i Stanach moda na „redukcję” i „równowagę pracy i życia” w latach 90. i na początku obecnego stulecia oznaczała w gruncie rzeczy przyznanie, że intensyfikacja pracy miała
wewnątrzpartyjnych. W kwietniu 2017 roku Zieloni zaproponowali
niszczący wpływ na nasze życie. To były jednak rozwiązania dla jedno-
wydłużenie weekendów do trzech dni. W 2016 kanclerz gabinetu cieni
stek i to czasami dosyć zamożnych, a nie dla całego społeczeństwa, na
John McDonnell powiedział, że Partia Pracy „pracuje nad” propozycją
przykład gwiazdor rocka Alex James przyciągnął uwagę mediów, stając
wprowadzenia GDP w Wielkiej Brytanii. Przywódca laburzystów Jeremy
się serowarem w Cotswolds. Rozwiązania te miały przynieść minimalne
Corbyn powiedział na konferencji partyjnej we wrześniu 2017 roku, że
zakłócenie wolnorynkowej gospodarki, która w dalszym ciągu była popu-
automatyzacja „może być bramą wiodącą do ustawienia nowych relacji
larna i wydawała się działać. Nie żyjemy już w takim świecie.
między pracą i czasem wolnym, swoistą trampoliną dla zwiększonej kreatywności i kultury”. […]
A mimo to trudność związana ze zrzucaniem ciężaru pracy i satysfakcją z niej płynącą jest oczywista, kiedy spotka się teoretyków postpracy. Ci podążający w ślady Keynesa i innych myślicieli rzucających wyzwanie regule pracy eksploratorzy ogromnego terytorium
6 7 8 9
Por. https://idler.co.uk (dostęp: 29.05.2018)
E. Anderson, Private Government: How Employers Rule Our Lives (and Why We Don’t Talk About It), Princeton: Princeton University Press, 2017.
J. Livingston, No More Work: Why Full Employment Is a Bad Idea, Chapel Hill: The University of North Carolina Press, 2016.
R. Avent, The Wealth of Humans: Work and Its Absence in the 21st Century, London: Penguin, 2016.
36
ekonomicznego i społecznego, które przez dziesięciolecia leżało zaniedbane, nieustannie oscylują między pewnością i zwątpieniem. „Kocham moją pracę – powiedziała mi Helen Hester, profesor mediów i komunikacji na University of West London. – Nie ma granicy między czasem pracy i wypoczynkiem. Zawsze czymś zarządzam, coś
ANDY BECKETT
oceniam lub piszę jakiś tekst. Pracuję w wymiarze odpowiadającym dwóm etatom”. W dalszej części naszej rozmowy, do której doszło w kawiarni, w otoczeniu innych klientów pracujących na laptopach (wszechobecny współczesny przykład kolonizacji czasu wolnego przez pracę), przyznała jednak z dużą świadomością i wyraźnym znużeniem, że „postpraca to bardzo dużo pracy”. Jednak teoretycy postpracy twierdzą, że to właśnie ich nasycone pracą życia i ich doświadczenie narastającej niepewności pracy „białych kołnierzyków” upoważniają ich do formułowania żądań innego świata. Jak wielu zwolenników tej idei, Stronge był zatrudniony przez wiele lat na podstawie słabo opłacanych, krótkoterminowych kontraktów akademickich. „Pracowałem jako kucharz przygotowujący śniadania. Byłem rozwozicielem pizzy w sieci Domino’s – powiedział mi. – Jednego razu pracowałem w indyjskiej restauracji, jednocześnie wykładając na uczelni. Studenci przyszli tam coś zjeść, zobaczyli, jak gotuję i powiedzieli: «Cześć, czy to ty, Will?». Chyba właśnie z tego nieświadomie zrodziła się Autonomy”. James Smith był jedynym myślicielem z tego kręgu, którego spotkałem i który zdecydował pracować mniej. „Mam jeden dzień wolny, a wszystkie zobowiązania upycham w pozostałe dni tygodnia”, powiedział, kiedy usiedliśmy w jego zawalonym papierami gabinecie na kampusie Royal Holloway poza Londynem. „Spędzam ten dzień z naszym półtorarocznym dzieckiem. To bardzo mały postpracowy gest. Początkowo wiązało się to z dziwnym wrażeniem, zupełnie jakby chodziło o skok do basenu. Czułem się obco, zupełnie jak gdyby bez moralnego nakazu wiążącego się z koniecznością opieki nad dzieckiem było to niemal niemożliwe do wykonania”. Obrońcy kultury pracy, tacy jak liderzy biznesu i głównonurtowi politycy, zwyczajowo pytają, czy zniewoleni współcześni robotnicy mają zdolność cieszenia się lub nawet przetrwania otwartych widoków na
i zwiększając samoocenę”. Poza pracą flow zdarzał się z rzadka.
czas i wolność, które rysują przed nimi teoretycy spod znaku postpracy.
Pracownicy zwykle wybierali „oglądanie telewizji, sen, ogólnie – wege-
W roku 1989 dwoje psychologów z University of Chicago, Judith LeFevre
tację, i to pomimo tego, że nie cieszyło ich robienie którejkolwiek z tych
i Mihaly Csikszentmihalyi, przeprowadziło słynny eksperyment, który
rzeczy”. Psychologowie doszli do wniosku, że amerykańscy pracownicy
wydawał się wspierać ten pogląd. Zrekrutowali oni siedemdziesiąt
cechują się „brakiem zdolności do organizacji ich energii psychicznej
osiem osób do pracy fizycznej, urzędniczej i zarządczej w lokalnych
w nieustrukturyzowanym czasie wolnym”.
firmach i dali im elektroniczne pagery. Przez tydzień, w niewielkich
Dla teoretyków postpracy takie ustalenia są po prostu
i losowych odstępach, w pracy i w domu nawiązywano z nimi kontakt,
oznaką tego, jak niezdrowa stała się kultura pracy. Nasza zdolność do
prosząc o wypełnienie kwestionariuszy dotyczących ich czynności
robienia czegokolwiek poza pracą, ćwiczona jedynie w krótkich zrywach,
i samopoczucia.
przypomina proces atrofii mięśnia. „Czas wolny oznacza możliwość”,
Eksperyment wykazał, że ludzie wskazywali „zdecydowanie więcej pozytywnych uczuć w związku z pracą niż z czasem
mówi Frayne. Graeber twierdzi, że w społeczeństwie mniej nastawionym na
wolnym”. W pracy regularnie znajdowali się w stanie określanym
pracę, nasza zdolność do robienia rzeczy innych niż praca mogłaby
przez psychologów jako flow – „cieszyli się chwilą”, używając wie-
zostać zbudowana na nowo. „Ludzie wymyślą rzeczy do zrobienia, jeśli
dzy i zdolności w pełni, jednocześnie „ucząc się nowych rzeczy
tylko da się im wystarczająco dużo czasu. Kiedyś mieszkałem w wiosce
POSTPRACA
37
na Madagaskarze. Jej społeczność cechowała się złożoną towarzy-
Conviviality, Illich zaatakował „zniewolenie” wytworzone przez maszy-
skością. Ludzie spotykali się w kawiarniach, plotkując, romansując,
nerię przemysłową i stawiał żądanie: „Dajcie ludziom narzędzia, od
używając magii. To był bardzo skomplikowany spektakl – taki, który
wiertarek po zmechanizowane wózki, które będą im gwarantować ich
może się rozwinąć tylko wtedy, gdy ma się odpowiednią ilość czasu.
prawo do wykonywania pracy z wysoką, niezależną wydajnością”. Illich
Z całą pewnością nie byli znudzeni!”
chciał, aby opinia publiczna odkryła na nowo coś, co postrzegał jako
W krajach Zachodu – twierdzi Graeber – nieobecność pracy również mogłaby doprowadzić do wytworzenia się bogatszej kultury. „Lata powojenne, kiedy ludzie pracowali mniej i łatwiej było żyć na zasiłku,
najnowsze technologie. Istnieje silna tendencja rzemieślnicza we współczesnym ruchu
zrodziły poezję beatników, awangardowy teatr, pięćdziesięciominutowe
odwołującym się do hasła postpracy. Hester charakteryzuje to następu-
solówki na perkusji i całą genialną brytyjską muzykę pop – formy sztuki,
jąco: „Zamiast mieć pracę, będziemy zajmować się rękodziełem, tworzyć
które wymagają czasu na ich tworzenie i konsumpcję.
nasze ubrania. To dosyć wykluczająca wizja: robić te rzeczy, do których
Powrót perkusyjnej solówki niekoniecznie musi być pomysłem
potrzebuje się krzepy”. Badaczka wyczuwa również głębiej ukryty kon-
na postęp, z którym wszyscy zaczną się utożsamiać, jednak możliwości
serwatywny impuls: „To wygląda prawie jakby ludzie mówili: «Ponieważ
postpracy, jak wszystkie wizje przyszłości, znajdują się w wąskiej strefie
zamierzamy zakwestionować pracę, pozostałe rzeczy muszą pozostać
pomiędzy zbyt konkretnymi i zbyt ulotnymi koncepcjami. Stronge suge-
bez zmian»”.
ruje, że codzienna rutyna postpracowych obywateli mogłaby obejmować
Zamiast tego wolałaby, aby ruch myślał w bardziej radykalny
prowokacyjny element zaangażowania państwa. „Dostajesz wypłatę swo-
sposób o gospodarstwach domowych opartych na rodzinach dwupo-
jego produktu krajowego brutto od rządu. Następnie od władzy lokalnej
koleniowych. Zostały one – jak twierdzi Hester – ukształtowane przez
dostajesz formularz, z którego dowiadujesz się o rzeczach dziejących się
pracę, a społeczeństwo doby postpracy doprowadzi do ich zniesienia.
w okolicy: turnieju piątek piłkarskich lub projektach sąsiedzkich – rzeczy
Zniknięcie płatnej pracy może doprowadzić do urzeczywistnienia
niemalże spod znaku programu Wielkiego Społeczeństwa (Big Society)”.
jednego z najstarszych celów feminizmu: żeby opieka nad gospodar-
Inne scenariusze, które proponuje, mogą rozczarować tych, którzy
stwem domowym i wychowywaniem dzieci nie były już traktowane jako
marzą o nieprzerwanym wypoczynku: „Nie mam złudzeń co do tego, że
mniej wartościowe formy aktywności. Badaczka sugeruje, że ludzie będą
płatna praca zniknie całkowicie. Może jednak nie być kierowana przez
mieć więcej czasu – i prawdopodobnie mniej pieniędzy – dzięki czemu
kogokolwiek innego. Po prostu będzie się pracować tak długo, jak się
życie prywatne również może nabrać bardziej wspólnotowego charak-
chce, następnie zrobi się przerwę na długi lunch i rozciągnie pracę na
teru: rodziny będą wspólnie używać kuchni, urządzeń AGD i innych
cały dzień”.
udogodnień. „Znamy już przykłady tego rodzaju praktyk z przeszłości,
Centra miast i miasteczek są dzisiaj zaaranżowane dla celów
jak chociażby «Czerwony Wiedeń» z początku XX wieku, kiedy [socjalde-
związanych z pracą i konsumpcją – współtowarzyszką pracy – i niewiele
mokratyczne] władze miasta wzniosły osiedla ze wspólnymi pralniami,
ponad to. Jest to jeden z powodów, dla których postpracę tak trudno jest
warsztatami i przestrzeniami do zamieszkiwania, które były całkiem
sobie wyobrazić. Adaptacja biurowców i innych miejsc pracy dla innych
luksusowe”. Postpraca odnosi się do przyszłości, ale kipią w niej utra-
celów byłaby wielkim wyzwaniem, o którym teoretycy tej koncepcji
cone możliwości z przeszłości.
dopiero zaczęli myśleć. Przewijającą się wspólną propozycją jest nowy
Czy teraz, gdy praca jest wszechobecna i zajmuje dominującą
typ budynku publicznego, który zwykle przedstawia się jako dobrze
pozycję, dzisiejsi zwolennicy postpracy odniosą sukces w tych obsza-
wyposażoną kombinację biblioteki, centrum rekreacji i pracowni arty-
rach, w których nie powiodło się to ich poprzednikom? W Wielkiej
stycznej. „Mogłyby się tam znajdować przestrzenie socjalne i związane
Brytanii prawdopodobnie najostrzejszym zewnętrznym recenzentem
z opieką, sprzęt do programowania, nagrywania wideo i muzyki, stano-
ruchu jest Frederick Harry Pitts, wykładowca zarządzania na Bristol
wiska do odtwarzania muzyki – mówi Stronge. – To byłoby coś więcej niż
University. Pitts sam był onegdaj zwolennikiem postpracy. Jest młody
zwykły dom kultury, który potrafi być dosyć… depresyjny”.
i ma lewicowe poglądy, a zanim znalazł zatrudnienie na uczelni, praco-
Wizja wspieranych przez państwo, ale jednocześnie wyzwolo-
38
wolność średniowiecznego rzemieślnika, przyswajającego jednocześnie
wał w call center: zna całą masę okropnych współczesnych stanowisk
nych i produktywnych obywateli zawdzięcza wiele Ivanowi Illichowi, na
pracy. Mimo to Pitts jest podejrzliwy względem dosyć bliskiego podo-
wpół zapomnianemu austriackiemu krytykowi społecznemu, który był
bieństwa między kreatywnym, opartym na współpracy i szlachetności
lewicowym guru w latach 70. W popularnej książce z 1973 roku Tools for
życiu odmalowywanym przez zwolenników postpracy, a życiem, które
ANDY BECKETT
sami już wiodą. „Niewiele uwagi poświęca się faktowi, że idea postpracy
komunistą i czcicielem szatana”. Wyczuwa jednak słabość kryjącą się za
cieszy się największą popularnością wśród dziennikarzy i akademików,
tego rodzaju niestrudzonymi staraniami, które mają na celu całkowite
a także artystów i pracowników przemysłów kreatywnych” – napi-
zamknięcie dyskusji na temat pracy. „Rola pracy już kiedyś w bardzo
sał w artykule, nad którym pracował razem z Aną Dinerstein z Bath
istotny sposób uległa zmianie. Zmieni się jeszcze raz. Prawdopodobnie
University10. „Dzieje się tak – kontynuują wywód – ponieważ grupy te
już mamy do czynienia z procesem prowadzącym do takiej zmiany.
wymagają jedynie nieznacznej adaptacji do tego rodzaju życia”.
Pokolenie millenialsów wie, że praca typu «książę z bajki», czyli spełnia-
Pitts twierdzi również, że optymistyczne wizje związane z postpracą, mogą stanowić sposób na ominięcie pytania o władzę w świecie.
jąca wszystkie oczekiwania, należy do przeszłości”. […] Frayne twierdzi, że „pod pewnymi względami żyjemy w społeczeń-
„Społeczeństwo doby postpracy powinno rozwiązywać konflikty
stwie postpracy, jednak jest to społeczeństwo dystopijne”. Pracownicy
pomiędzy różnymi ekonomicznymi grupami interesu – na tym polega
biura nieustannie przerywający długie dni pracy sieciowymi rozryw-
uroda tej koncepcji” – powiedział mi. Zmęczeni niemającymi końca
kami; pracownicy zatrudnieni na umowach śmieciowych, których praca
staraniami o uczynienie pracy lepszą, niektórzy socjaliści skierowali
nie odgrywa żadnej roli w ich poczuciu tożsamości i wszyscy inni ludzie
się ku postpracy – twierdzi – w nadziei na to, że uda się wreszcie położyć
żyjący na podupadłych, poprzemysłowych obszarach, którzy po cichu
kres wyzyskowi poprzez całkowite pozbycie się pracy. Pitts uważa, że
przestali starać się zarabiać – widmo postpracy unosi się nad twardą,
jest to podejście równie „defetystyczne”, co naiwne: „Konflikt między
błyszczącą współczesną kulturą pracy i zżera ją niczym ukryta rdza. […]
ekonomicznymi grupami interesów nigdy nie może zostać całkowicie rozwiązany”. Pomimo tych zastrzeżeń Pitts bardziej przychylnie odnosi się do
Stworzenie łagodniejszego świata opartego na postpracy może być obecnie trudniejsze niż w latach 70. W dzisiejszej gospodarce malejących zarobków sugerowanie ludziom, żeby pracowali mniej za
mniej absolutnych rozwiązań formułowanych na gruncie koncepcji post-
jeszcze mniej pieniędzy jest prawdziwym wyzwaniem. Jak ma to miejsce
pracy, takich jak chociażby równiejsza redystrybucja czasu pracy. „Musi
z wolnorynkowym kapitalizmem w ogólności – im straszniejsza staje się
nastąpić gruntowna zmiana w pracy” – mówi. „Z takiego punktu widzenia
praca, tym trudniej jest wyobrazić sobie ucieczkę od niej, tak wielkie są
postulaty ludzi są słuszne”. Inni krytycy postpracy są również mniej
bowiem kroki, których podjęcia ów proces wymaga.
lekceważący, niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać. Chociaż
Jednak dla tych, którzy myślą, że praca będzie trwać niezmienna,
Nick Boles jest torysowskim deputowanym związanym z najbardziej
historia przynosi ostrzeżenie. 1 maja 1979 roku jedna z największych
przychylnym w stosunku do biznesu skrzydłem partii, dopuszcza on
zwolenniczek nowoczesnej kultury pracy, Margaret Thatcher, wygłosiła
w swojej książce myśl, że przyszłe społeczeństwo „może zredefiniować
ostatnie przemówienie w kampanii wyborczej, po której została wybrana
pracę tak, aby włączyć w jej obręb wychowywanie dzieci i opiekę nad
na premiera. Podjęła w nim refleksję na temat natury zmiany politycznej
starszymi i zacznie wreszcie we właściwy sposób doceniać ten wkład
i społecznej i stwierdziła, że „herezje jednego okresu, zawsze stają się
w życie społeczeństwa”. Postpraca rozprzestrzenia feministyczne idee
ortodoksjami następnego”. Koniec pracy, jaką znamy, będzie wydawał
w nowych miejscach.
się nie do pomyślenia tak długo, aż wreszcie nastąpi.
Hunnicutt, historyk pracy, postrzega Stany Zjednoczone jako o wiele bardziej oporne na idee postpracy niż inne kraje – a przy-
Tłumaczenie z angielskiego: Michał Choptiany
najmniej jest tak w chwili obecnej. Kiedy w 2014 napisał artykuł dla serwisu „Politico”, opowiadając się za skróceniem czasu pracy, zdumiała go reakcja, jaką wywołał tym tekstem11. „To było bardzo trudne
Tekst ukazał się w „The Guardian” 19 stycznia 2018 pod tytułem „Postwork: The Radical Idea of World without Jobs”.
doświadczenie – wspomina. Doznałem osobistych ataków przez telefon i za pośrednictwem maili. Zarzucano mi, że jestem jakiegoś rodzaju
10 Zob. F.H. Pitts, A.C. Dinerstein, Postcapitalism, Basic Income and the End of Work: A Critique and Alternative, „Bath Papers in International Development and Wellbeing” 2017, no. 55; http://www.bath.ac.uk/cds/publications/bdp55.pdf (dostęp: 29.05.2018).
11 Zob. B. Kline Hunnicutt, Why Do Republicans Want Us to Work All the Time?, „Politico”,
7 lutego 2014, https://www.politico.com/magazine/story/2014/02/jobs-leisure-republicans‑ -want-us-to-work-all-the-time-103282 (dostęp: 29.05.2018).
POSTPRACA
39
NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ Z Małgorzatą Jacyno, socjolożką z Instytutu Socjologii zakładu Socjologii Wsi i Miasta Uniwersytetu Warszawskiego, autorką książek poświęconych indywidualistycznym praktykom w neoliberalizmie, rozmawiają Marta Karpińska i Dorota Leśniak-Rychlak ILUSTRACJE: MAGDALENA GARDEŁA
Marta Karpińska: Jak praca determinuje życie społeczne w późnym kapitalizmie?
Z jednej strony myślenie utopijne dyskredytuje się dzisiaj, przywołując nazizm i stalinizm, z drugiej zaś nie ma przestrzeni i czasu na
Małgorzata Jacyno: W zasadzie praca wypełnia większość życia.
to, by aktywnie konfrontować się z projektami przyszłości technoli-
Przenika się z czasem wolnym, z relacjami ludzkimi. Prawdę
beralizmu przedstawianymi jako bezalternatywne. Fredric Jameson
mówiąc, trudno jest wskazać miejsce, w której jej nie ma. W tym
w latach 90. głosił, że feminizm lat 70. i 80. to ostatnia próba zbudo-
sensie to pytanie traci wartość analityczną. Kiedyś w takiej sytuacji, w jakiej się obecnie znajdujemy – rozmowa w kawiarni – nikt nie dostrzegłby pracy. A współcześnie wchodzimy do kawiarni i wszyscy tam pracują. Pracujemy ciągle i wszędzie, a wskaźniki i wymogi sprawozdawcze definiują to, co jest pracą. Czytanie na przykład stało się luksusem. Ale jeśli chcieć szukać kategorii analitycznych, to zastanawiam się, czy to praca determinuje nasze życie, czy raczej coś, co determinuje taki, a nie inny rodzaj pracy?
wania utopii, ostania wizja zbudowania lepszego społeczeństwa. Dorota Leśniak-Rychlak: W 2011 roku przygotowaliśmy numer
„Autoportretu” poświęcony utopiom. Zadaliśmy pytanie o współczesny
kryzys utopii – okazało się na tyle ważne, że autorytety światowej huma‑
nistyki zgodziły się na nie odpowiedzieć redakcji niszowego kwartalnika z Polski. Marc Augé wskazywał powszechną edukację, jako ostatnią
możliwość zaistnienia utopii. Z kolei Hayden White pisał o państwie jako ostatniej nadziei na wprowadzenie zmiany, wygenerowanie jakiejś wizji.
Marks zwracał uwagę na kwestię „porowatości dnia roboczego”.
MJ: Edukacja jest już połączona z produkcją. Dobitnie mówi o tym
Porównanie robotnika do maszyny wypadało na niekorzyść tego
stary i wciąż aktualny slogan „kształcenia się przez całe życie” czy
pierwszego. Podczas gdy maszyna pracuje cały czas w równym
„zdobywania praktycznych umiejętności”. Nie podważam słuszno-
tempie, z tą samą wydajnością i bez przerw, robotnik, jak wiadomo,
ści oczekiwania, że edukacja wytworzy dobrze sprawionych, jeśli
może opaść z sił, trwoni czas na niepotrzebne spojrzenia i głębszy
można tak powiedzieć, zatrudnianych ludzi. Parafrazując niegdy-
oddech, a więc jego ciało jest krytycznym i problematycznym
siejsze konstatacje Bourdieu, można też stwierdzić, że edukacja
miejscem w procesie produkcji, ponieważ może tworzyć większe
pełni jeszcze istotniejszą funkcję w odniesieniu do ludzi nieza-
i mniejsze zastoje w cyrkulacji kapitału. Ponieważ kapitalizm
trudnialnych. Dla nich bowiem czas spędzony w szkole jest czasem
natrafia na fizyczne czy biologiczne ograniczenia w wydobywaniu
produktywnym także dla systemu, ponieważ kształtuje się ich
pracy z pracownika najemnego, dzień roboczy zostaje w pewnym
„nieświadome poczucie winy” z powodu własnej niezatrudnialności.
momencie rozpuszczony w samym życiu. Uważa się, że przeło-
Jeśli zaś chodzi o państwo, to jego osłabienie wynika z tego, że jest
mowym momentem, jeśli chodzi o kulturę późnego kapitalizmu
obecnie atakowane i z dołu, i z góry. Z góry przez międzynarodowe
w doświadczeniu jednostkowym, jest właśnie idea połączenia pracy
korporacje, a z dołu przez naród. Dzisiaj w Europie widać różne
i życia, czyli rozwiązania problemu porowatości dnia roboczego za
wersje diagnozy Arjuna Appaduraia mówiącej o tym, że państwo
pomocą doby roboczej, która także to, co było niegdyś odłączone od
i naród skaczą sobie do gardeł. To nie jest tak, że państwo we
produkcji, czyni częścią procesu produkcji. Pierre Bourdieu jeszcze
Francji, w Polsce i we Włoszech tak po prostu za tymi radykalnymi
w latach 80. podkreślał, jak funkcjonalne jest dla społeczeństwa,
ruchami idzie krok w krok. A jednocześnie państwo w zetknięciu
dla jego zdolności rozumienia siebie i wytwarzania projektów
z mechanizmami rynkowymi nie może liczyć na Unię Europejską,
przyszłości, istnienie kategorii ludzi „odłączonych od produkcji”.
o czym świadczą kolejne skandale związane z rajami podatkowymi.
Tylko w przypadku wyłączenia z produkcji można mówić o bezinte-
Reakcją władz UE było wydanie dokumentów wyrażających zaniepo-
resowności i wolności. Być może dzisiaj szczególnie mocno ujawnia
kojenie i potępienie.
się właśnie ten skutek, entuzjastycznie przez niektórych postmo-
DLR: I nie idzie za tym wprowadzenie skutecznej legislacji.
dernistów przyjmowanego połączenia pracy z życiem w postaci
MJ: Warto też podkreślić, że Ulrich Beck czy Maurizio Lazzarato
osłabienia naszych sił i zdolności w wyobrażaniu sobie przyszłości,
zauważyli, że odwołania do solidarności narodowej są pomy-
która nie wynikałaby bezpośrednio z teraźniejszości. Sądzę, że to
słem neoliberałów, którym tożsamość narodowa służy jako alibi
pytanie – o możliwość konstruowania – jest kwestią coraz bardziej
w zaostrzaniu polityki neoliberalnej, a jedynym elementem
istotną. Jeśli wyobrażamy sobie przyszłość, to wszystko, czym dys-
odróżniającym aktualny, czyli narodowy, kurs od polityki „wielo-
ponujemy, to wizje katastrofy albo życia po katastrofie. Wiadomo,
kulturowości” jest zamiar wzmocnienia czy zbudowania własnej
że utopiści zawsze spotykali się z krytyką, ale dzisiaj nie mamy do
oligarchii. „Duma narodowa” jest instrumentalizowana w ten
zaproponowania nawet tego – żadnej osobliwej czy naiwnej utopii.
sposób, że uzasadnia dalsze cięcia w edukacji, świadczeniach
41
emerytalnych czy służbie zdrowia, a wszystko to robi się tym
indywidualna filantropia była wówczas koordynowana w taki spo-
razem w celu poprawy szans w konkurencji z innymi narodami. Ani
sób, by tworzyć coś, co dzisiaj jest nazywane wsparciem i ochroną
wielokulturowość, ani naród nie należą do aksjomatów neolibera-
systemową. Przypomnę, że odwołania do przeszłości mogą posłu-
lizmu. Neoliberalizm szuka w tych i w innych wartościach źródeł
żyć zrelatywizowaniu teraźniejszości. Bo problem ze współczesną
legitymizacji. PKB, jako wypromowanemu wskaźnikowi rozwoju
deregulacją pracy polega na tym, że uniemożliwia się odtworzenie
bez redystrybucji, obojętne jest, czy wytwarza je społeczeństwo
warunków, które by pozwalały wieść nie życie, ale ludzkie życie.
wielokulturowe czy naród.
Cele biopolityki i cele neoliberalizmu, jak zauważają niektórzy
Legislacja UE dotyczy zaś zalecanych obywatelom mikro-
racjonalności mających potwierdzić ich poczucie wpływu na rzeczywistość. Przy okazji po raz kolejny konsumenci, którzy
MJ: Kapitalizm potrzebuje od człowieka jedynie intensywnej pracy,
nie mają przecież żadnego wpływu na standardy środowiskowe
jego tożsamość jest zbędna. Praca opiekuńcza dobrze to pokazuje.
negocjowane między korporacjami i państwem, dowiadują się, że
Nikt nie potrzebuje tożsamości opiekunki – potrzebna jest jedy-
kupując produkty w plastikowych opakowaniach, są pachołkami,
nie miłość wypłukana z człowieka jak czyste złoto, potrzebna
niszczycielami środowiska i głównymi oskarżonymi wymagającymi
jest staranna i czuła opieka pozbawiona całkowicie treści i trosk
korekty i oświecenia. Ktoś tworzy „atmosferę przyjazną dla biz-
tożsamościowych. Kultywowanie czy mozolne rekonstruowanie
nesu”, czyli wydaje zezwolenia na produkcję plastikowych słomek,
tożsamości odbywa się w ramach festiwali, projektów czy wyda-
ale koniec końców winnymi okazują się konsumenci, bo konsumują.
rzeń kulturalnych. Na tym dzisiaj polega wyzysk, że próbuje się
A tymczasem rozkopano pół Ameryki Południowej dla wydobycia
wyciągnąć z człowieka samą pracę, samą energię – bez względu
surowców niezbędnych do produkcji smartfonów, których możli-
na to, na jakim on jest etapie „społecznego starzenia się”, w jakiej
wość użytkowania cały czas się kurczy, choć na razie jeszcze jest
jest sytuacji, czy jest kobietą czy mężczyzną – i dzieje się to jedno-
dłuższa niż możliwość użytkowania plastikowych słomek.
cześnie w środowisku intensywnej retoryki indywidualistycznej,
DLR: Jak znaleźliśmy się tym punkcie? Jakie procesy historyczne nas do tego doprowadziły? Najpierw mamy przemiany związane z usta‑
tożsamościowej. DLR: Naszkicowała nam Pani model średniowieczny, spróbujmy jesz‑
nowieniem feudalizmu, potem nadchodzi industrializacja i radykalna
cze popatrzeć na nowożytność i nowoczesność, żeby zobaczyć, na ile
w paradygmacie, który ustanowił się w trakcie rewolucji przemysłowej.
etapach. Pytam o przemianę, która jest związana z mechanizacją,
przebudowa stosunków pracy. W pewien sposób cały czas tkwimy
MJ: Wydaje mi się, że to, co powiem, jest ideologiczne (tym samym
42
autorzy francuscy i włoscy, rozchodzą się. MK: Co to znaczy?
współczesność wynika z tych przemian, które zaszły na poszczególnych z powstaniem fabryk, z organizacją taśmy produkcyjnej.
zaprzeczam słowom Slavoja Žižka, że nikt się nigdy nie przyzna do
MJ: Sądzę, że przypisujemy maszynom czy technologii nadmier-
tego, że uprawia ideologię), ale staram się poszukiwać alternatyw-
nie duże znaczenie. Powstanie kapitalizmu, o czym wspomina
nych wyobrażeń pracy – co wydaje mi się istotne z punktu widzenia
Marks, umożliwiło także zaangażowanie państwa, które w pewnym
budowania jakiejś utopii – w takich momentach historycznych, kiedy
momencie uległo kapitalistom i wprowadziło prawne gwarancje
pełniła ona inne funkcje. Na przykład w średniowiecznym mieście
dla akumulacji pierwotnej. To, że koncentrujemy się w tej chwili
praca była częścią wspinania się po drabinie rozwoju duchowego
na technologii, na różne sposoby zawęża nasze pola widzenia.
i była absolutnie podporządkowana wspólnocie. Z tej tradycji
Z tego powodu wolę mówić nie o technologii, ale – za Michelem
wywodzi się na przykład reguła benedyktyńska. Wówczas też z dużą
Foucaultem – o urządzeniach, konfiguracjach materii, estetyki, idei
niechęcią odnoszono się do kupców czy do żeglarzy, ponieważ
i dyskursów. Weźmy pierwsze jarmarczne zakłady fotograficzne –
ich zajęcie nie miało zdolności wywoływania melancholii. Z tego
jako żywo mamy tam praktyki typowe dla mediów społeczno-
powodu uważano, że to złe, niegodne zajęcia. Zdaję sobie sprawę,
ściowych. Pojawiały się tam plansze z wyciętym otworem na
że to są jakieś rekonstrukcje, w każdym razie możemy powie-
głowę – można było zapozować i stać się na chwilę dowolną osobą.
dzieć, że w średniowieczu praca jest podporządkowana rozwojowi
Przymierzanie różnych tożsamości, eksperymentowanie z tożsamo-
duchowemu i wspólnocie. Oczywiście, że ta wspólnota mogła być
ścią można więc osiągnąć przy użyciu najnowszych technologii bądź
opresyjna, ale zapewniała coś, czego nie ma dzisiaj – uwzględniała
zwykłych przebieranek. Interesujemy się technologią, bo jeste-
konkretną sytuację i perspektywę biograficzną człowieka. Nawet
śmy skłonni przypisywać jej niezależność od różnych projektów
MAŁGORZATA JACYNO
politycznych czy ideologicznych. Zakłada się naiwnie, że techno-
„interdyscyplinarność” oraz „synergii” założonej przez klasztor,
logii przysługuje jakiś rodzaj immanentnego, naturalnego rozwoju,
„synergii” współobecności mnichów, którym zakazywano spoży-
a wynalazki pojawiają się tak, jak zmieniają się pory roku, i że
wania posiłków poza klasztorem. Współczesna „mechaniczność”,
przeciwstawianie się temu jest równie bezsensowne, jak żądanie,
moim zdaniem, dawno wyszła poza fabrykę i opiera się na prze-
żeby słońce dziś nie zaszło. Technologiom przypisuje się możli-
kształceniu relacji ludzkich w środowisko. Idea środowiska zakłada
wość i prawo do pojawiania się poza wolą polityczną. Tymczasem
możliwość wyzysku i funkcjonowanie bez hierarchii, nadzoru,
o wiele istotniejsze jest to, jak zmieniały się, przykładowo, dyskursy
w myśl rzekomo naturalnego rytmu. Egzekwowanie praw funkcjo-
o internecie – najpierw wyobrażano sobie, że to jest nowa demokra-
nowania tego „środowiska” zleca się wszystkim i realizuje się ono
cja, teraz zaś równie istotne wydaje się domniemanie, że mamy do
w konieczności konkurowania o środki niezbędne do przeżycia,
czynienia z nowym panoptykonem. A w zasadzie od dłuższego czasu funkcjonują obydwa te dyskursy i wyjmuje się bądź jeden, bądź
takie jak mieszkanie czy praca. DLR: Wyzysk można zarzucić określonym agentom.
drugi, w zależności od potrzeby – i to właśnie nazywam urządze-
MJ: Tak. Stwierdzenie to byłoby ciekawym punktem wyjścia do
niem. Jest jakaś materialność, technologia, ale jest też pewna idea
wielostronnej, wolnej od transformacyjnego entuzjazmu analizy
czy zespół idei tworzących konfigurację, które mogą stać się przed-
roli klasy średniej czy różnych frakcji klas średnich. Nie ma nic
miotem naporu, rewindykacji czy sporu politycznego. Koncepcja
oczywistego ani neutralnego w idei urządzenia, na które składa
urządzenia Foucaulta jest bardziej przestrzenna, ponieważ
się maszyna fabryczna i robotnik. Gorzka i pesymistyczna prawda
pozwala zobaczyć, jakie „współrzędne” ma dana technologia, czy
o człowieku wypływa zawsze wtedy, kiedy pojawiają się propozycje
i jak „współpracuje” z innymi wynalazkami i ideami politycznymi.
skrócenia dnia pracy. Z całą mocą „ujawnia się” wtedy, że człowiek,
Mówienie o technologii jako sile determinującej zwłaszcza w kon-
który pracuje osiem godzin, „tak naprawdę” pracuje siedem albo
tekście idei pracy przenikającej się z życiem jest po prostu próbą
sześć godzin. Jak w większości sytuacji, tak i w tej, nasza wiedza
położenia kresu zupełnie innej dyskusji, która dotyczy możliwości
pochodzi z porównania. Człowiek ma póki co status świadomej
redystrybucji pracy.
części urządzenia współtworzonego z maszyną. Jednak jeśli porów-
DLR: Mnie też interesowała fabryka jako fundament przestrzenny – praca w fabryce bardzo konkretnie się ogniskowała i lokalizowała. Mówi się,
że figura amerykańskiej rzeźni jest figurą nowoczesności – ten proces
rozbiórki tuszy wołowej, o którym pisał Sigfried Giedion w Mechanization Takes Command. To popularne amerykańskie wyobrażenie ujmowania pracy i jej produktu bardzo się rozprzestrzeniło. Jak ideę mechanizacji możemy odnieść do współczesności?
nać tę świadomą część z częścią nieświadomą, czyli maszyną, to widać wszystkie defekty człowieka. Inaczej mówiąc, dzisiaj dochodzimy do wniosku, że porównanie człowieka z maszyną wypada na niekorzyść człowieka. Maszyny mogą pracować na trzy zmiany, nie potrzebują przerw, a więc nie dotyczy ich problem „porowatości dnia roboczego”, są skoordynowane, ale ta koordynacja nie przeradza się w solidarność. Maszyny co prawda, jak pisał Marks, mogą
MJ: Mamy już bardzo wiele obrazów rywalizujących o prawo do
się zużywać moralnie, czyli robią się przestarzałe i trzeba je od
wyobrażania „sceny pierwotnej” nowoczesności. Marshall Berman
czasu do czasu wymieniać na nowe i droższe, ale odwdzięczają się
to autor, który w systematyczny sposób pokazał, jak przez różne
posiadaczowi większą efektywnością. Człowiek z kolei nie zużywa
momenty inauguracyjne nowoczesność się rozprzestrzeniała –
się moralnie, ale obecnie staje się to raczej dowodem na jego
w tradycji niemieckiej, francuskiej, amerykańskiej czy rosyjskiej.
wadliwą konstrukcję. No bo skoro człowiek nie zużywa się moral-
Tego rodzaju rozważania być może byłyby pomocne w próbie
nie, to znaczy, że nie da się go wymienić na lepszego. Możliwe, że
integracji paradygmatu przestrzennego – globalnego materializmu,
za entuzjazmem związanym z technologiami genetycznymi kryje
jak pisze Kacper Pobłocki w swojej książce Kapitalizm – historia
się między innymi taka właśnie idea o możliwości wymiany czło-
krótkiego trwania – z kwestią cyrkulacji idei.
wieka zużytego moralnie na jakiegoś nowego, bardziej pod każdym
względem efektywnego, kogoś, kto wykazuje większą łączliwość
Istotne poznawczo wydaje mi się pytanie o mechanizację współ-
czesną czy nowoczesną. Można przecież mówić o „mechaniczności”
z „populacją”, a mniejszą z „ludem”.
w odniesieniu do habitusu średniowiecznego mnicha i „mechanicz-
ności” w komediach Chaplina. Podobnie można by było eksplorować
przywołuje, zdają się zarzucać pewne pomysły wpływania na ludzi –
kwestię „synergii” we współczesnym kapitalizmie promującym
perswazję czy odwoływanie się do poczucia winy. Dzisiaj są one
Jeszcze inaczej mówiąc, „agenci” zmiany, których Pani
NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ
43
tyleż przemocą, ile zalatują humanizmem. Z tego powodu, choć
Z jednej strony praca i produktywność włączane są w konwencję
koncentrujemy się na technologii czy na pracy, warto też zwrócić
liryczną i terapeutyczną, z drugiej zaś mamy do czynienia z techno
uwagę na to, jak jest to środowisko oddziaływania konstruowane.
logicznym, brutalnym nadzorem, jak w Amazonie, gdzie zakłada
Niedawno przeczytałam, że polskie niemowlę w momencie narodzin
się pracownikom bransoletki, aby mierzyć i stymulować ich pro-
jest zadłużone na 200 tysięcy złotych. Interfejsem, elementem
duktywność. Autorką obydwu tych wynalazków stymulujących
tworzącym połączenia, ukrwienie w późnym kapitalizmie jest dług.
produktywność jest klasa średnia. Właśnie dlatego mówiłam,
To jest coś, co sprawia, że za jedzenie, mieszkanie, zdrowie, ale
że między innymi entuzjazm czasu transformacji w krajach
także każdy oddech trzeba zapłacić pracą. Człowiek, nawet kiedy pracuje, ma poczucie winy, że mógłby być bardziej wydajny, że mógłby robić coś, co będzie bardziej kompatybilne ze wskaźnikami rozwoju czy sprawozdań. Nie mogę w sprawozdaniu umieścić infor-
mość ukształtowała się w konkretny sposób i wygenerowała określone narracje.
macji, że czytałam. Choć lektura jest niezbędna, to jest wyjątkowo
MJ: To jest klasa, która posiada środki symboliczne odpowiednie do
niespektakularną aktywnością. Równie dobrze mogłabym napisać
tego, żeby ciągle reinscenizować antagonizmy klasowe. Nie może
w sprawozdaniu finansowym, że rytmicznie oddychałam. Lepiej
być natomiast pewna tego, czy robi to we własnym dobrze pojętym
jest pisać niż czytać, lepiej jest mówić niż przemyśliwać, lepiej jest prezentować niż dywagować i dyskutować itd. Na tym przykładzie widać, że przenikanie się pracy z życiem oznacza konieczność przebudowania form współistnienia ludzi i potwierdza w coraz bardziej dosłowny sposób tezę o penetracji ludzkich ciał przez kapitał. DLR: Ale dlaczego tak jest?
MJ: Są epoki, raczej krótkie interwały, w których ludziom udawało
interesie. MK: Z głośnej analizy Macieja Gduli wynika, że robi to raczej wbrew
własnym interesom. Gdula diagnozuje, że klasa średnia powinna szukać sojuszy raczej z klasą ludową, bo mają wspólne sprawy (na przykład
dobrze funkcjonujące instytucje publiczne), niż łudzić się, że jest tylko o krok od dogonienia klasy najzamożniejszej.
MJ: Spieram się wciąż o tę kwestię z Maciejem Gdulą. Klasa średnia
się z większym powodzeniem cywilizować fantazmaty, czyli
doświadcza sojuszu z klasą ludową jako formy degradacji. Ja twier-
wyobrażenia o tym, jak ułożyć sobie relacje z innymi. Dzisiaj się to
dzę, że klasa średnia posiada rzeźby z lodu – to, co mają, dosłownie
nie udaje z powodu dominacji pewnych sił.
roztapia im się w rękach. Niektóre frakcje klasy średniej dzierżawią
DLR: Czym są te siły? Czy stoi za tym jakaś myśl – niekoniecznie spi‑
skowa – czy jest ona w jakiś sposób komunikowana? Do jakiego stopnia jest to jakaś synergia sił zła, a do jakiego mimowolny produkt mechani‑ zmów, w których funkcjonujemy?
raczej niż posiadają pewne dobra – to po pierwsze. Po drugie, jeśli nawet klasa średnia w krajach zachodnich – bo kraje postkomunistyczne to jednak trochę inna historia – dużo straciła materialnie, to nadal buduje swoją pozycję z dwóch kapitałów: kulturowego
MJ: Ja słyszę to pytanie w taki sposób, jakby Pani chciała, żebym
i społecznego. Jeśli istotą klasy średniej jest złudzenie możliwo-
wskazała tych winnych, których stolik trzeba wywrócić, bo za długo
ści awansu, to to stwierdzenie właśnie pokazuje istotę problemu.
przy nim biesiadują. Ale naprawdę wywrócić stolik, a nie tylko
Świetny wywód, dar przekonywania czy też dosadność danych sta-
ciągnąć obrus, jak to zrobił Trump. Obawiam się, że trudno jest
tystycznych są bezradne wobec żywionych złudzeń. Z tego powodu
przeciwstawić uniwersalizmowi rynkowemu pytanie Hiobowe – „ale
interesuje mnie życie idei i ideałów, także tych złudnych. Chętnie
dlaczego mnie się to przydarzyło?”. Warto przy tym pamiętać, że
bym zobaczyła, jak klasa średnia czy niektóre jej frakcje porzucają
Hiob był niesłychanie roszczeniowy i deklarował, że wybierze się do
swoje złudzenia i w ich miejsce biorą sobie prawdziwe, adekwatne
stolicy Boga na rozprawę sądową. Współczesne popularne fantazje
wyobrażenia o sobie. Warto pamiętać, że złudzenia nie występują
o uwolnieniu się, odzyskaniu wolności i częściowym przynajmniej
w pojedynkę. Awans, ściganie się, emancypacja to wartości klasy
wykupieniu się z rynku są bliższe marzeniu o zdobyciu zdolności do
średniej zrośnięte z innymi fantazjami. Średnioklasowa fantazja
odżywiania się energią słoneczną.
o możliwości przemiany siebie, można powiedzieć, omnipotencji
MK: Ktoś jednak konstruuje te wszystkie współczesne narracje towarzy‑ szące pracy – o byciu elastycznym, o kochaniu tego, co się robi.
44
postkomunistycznych pozbawił nas zdolności poznawczych. DLR: Klasa średnia też jest jednak wytworem społecznym. Jej świado‑
i „zmiennokształtności”, gwarantowała jej poczucie bycia forpocztą. Wartości, na których opiera się poczucie podmiotowości klasy
MJ: „Kocham moją pracę” – to kursy i warsztaty, które pokazują,
średniej, różnią się nie tylko od systemu wartości klasy ludowej, ale
że praca może być dziś właściwym obiektem erotycznym.
także od wartości arystokratycznych. Badania francuskich autorów
MAŁGORZATA JACYNO
WYWIAD
45
pokazują, że społeczeństwo jako całość wcale nie jest zindywidu-
przesunięć w retoryce indywidualistycznej. Być może poznanie jej
alizowane. Najmniej zindywidualizowana jest góra – arystokracja
mocy w legitymizacji pewnych rozwiązań jest jeszcze przed nami,
i wielki biznes. To środowiska, w których wymagana i praktykowana
a indywidualizm przybierze inny kierunek. Zgadzam się z sugestią,
jest solidarność i lojalność. To środowisko endogamiczne, w którym
że te narracje mogą występować w różnych wersjach na Zachodzie.
zawiera się małżeństwa i robi interesy.
W dodatku konfrontacja ze światem „azjatyckich wartości” na
DLR: Ale czy klasa średnia jest w stanie organizować stosunki pracy?
Co z rynkiem?
będzie prawdopodobnie jakoś ułożyć z inną fantazją o Wschodzie
MJ: Pozycja klasy średniej od lat 80. ubiegłego wieku jest ściśle
i jego ludziach, a mianowicie z fantazją o niesamowitej odporności
związana z polityką austerity. Nowe profesje i nowe możliwości
ludzi Wschodu na opresję i warunki życia, które na Zachodzie, jak
klasy średniej związane były z przekazywaniem jej funkcji instytu-
na razie, uchodzą za nieludzkie. Wiele wskazuje na to, że efektem
cji państwowych. Klasa średnia mogła się poczuć uprzywilejowana
tej konfrontacji będzie jakaś postać konwergencji zachodniego
i doceniona za to, że racjonalność, skuteczność, efektywność
i wschodniego systemu wartości.
i plastyczność stały się jej atrybutami predysponującymi ją do przechwytywania instytucji związanych ze zdrowiem, edukacją czy
DLR: Sytuacja przymusu ekonomicznego też jest aranżowana przez ludzi czy instytucje, w których są zrzeszeni.
rozrywką. Jednak dzisiaj, kiedy stałość instytucji zastąpiły projekty
MJ: Problemem wymagającym badania nie jest to, jak to jest aranżo-
i kilkuletnie przedsięwzięcia, okazuje się, że niepostrzeżenie stała
wane, ale dlaczego to się może wydarzać przy odsłoniętej kurtynie.
się nowym presalariatem, a jednocześnie klasa ludowa widzi w niej
Słyszały Panie o Marku Lombardim, ulubionym artyście FBI? Był
ludzi „siedzących na grantach”, czyli marnotrawiących i przejadają-
historykiem sztuki z wykształcenia, przez wiele lat pracował w róż-
cych ostatnie środki przeznaczone na polityki publiczne.
nych instytucjach muzealnych, potem zajął się sztuką określaną
DLR: Mam wrażenie, że w naszej rozmowie przeważa perspektywa
zachodnia. A czy możemy popatrzeć w skali globalnej na dystrybucję
pracy? Jak wyglądają narracje wokół pracy w różnych częściach świata?
mianem neokonceptualizmu – wycinał z dostępnej powszechnie prasy powtarzające się informacje o dużych transakcjach, znanych nazwiskach. Potem na podstawie tych danych tworzył diagramy,
MJ: Wydaje mi się, że mamy do rozstrzygnięcia pewną kwestię: albo
wystawiał je galeriach, trochę się z tego podśmiewano, nazywano
mówimy o pewnych, determinujących warunkach materialnych, albo
to tabloidem dla wyższych sfer. Diagramy Lombardiego zestawiały
o jakichś uwodzących, zaczarowujących ludzi narracjach. Istotne
nazwiska i fakty, pojawiały się w nim na przykład rodzina Bushów,
jest, czy i jak te narracje współpracują z siłą determinującą warunki
jakieś dynastie saudyjskie, duże transakcje, banki, a artysta zazna-
materialne. Z jednej strony jest tak, że my te narracje z łatwością
czał i pogrubiał linie łączących je powiązań. Zmarł w 2000 roku,
demaskujemy, a studenci wybuchają śmiechem, kiedy słyszą „od
a potem wydarzył się zamach 11 września 2001 roku. Z tego powodu
pucybuta do milionera”, albo, że podstawą wzrostu są innowacje.
Lombardi stał się ulubionym artystą FBI. Jego prace ujawniały
Może rzeczywiście jest tak, jak zauważają włoscy teoretycy, że
rzeczywiście zdumiewające związki – dwa czy trzy powiązania
działa przede wszystkim przymus ekonomiczny i instytucjonalny,
dzieliły w tych diagramach Amerykanów od Al Kaidy. I jak mamy to
a cała reszta jest dekoracją. Z drugiej zaś strony trzeba by rozwa-
rozumieć? Może jednak jest jakiś spisek? Tyle że wszystkie mapy
żyć i to, czy fakt, żeniektóre slogany wydają się nam tak zabawne,
powiązań Lombardi wyrysował, korzystając z powszechnie dostęp-
oznacza, że przestaliśmy w nie wierzyć? Wreszcie, trzeba rozważyć
nych informacji. Zatem powtórzmy pytanie: jak to możliwe, że
przynajmniej jeszcze jedną możliwość – czy współczesne indywidu-
wszystko to dzieje się przy podniesionej kurtynie. Powiedziałabym,
alizujące narracje nie dają nam pokrzepiającej wiary w to, że nasze
że prawdziwym spiskiem jest przede wszystkim idea spisku. Idea
porażki nie są zasłużone. Inaczej mówiąc, retoryka indywiduali-
spisku jest quasi-utopią pozwalającą nam wierzyć, że jeśli z aktu-
styczna tak jak kiedyś dostarczała nadziei, dziś może dostarczać
alnego świata wyeliminujemy spisek, to otrzymamy normalny,
nam konsolacji i przekonywać, że obiektywne, zewnętrzne warunki w żaden sposób o nas nie świadczą, nic o nas nie mówią, ponieważ widoczne gołym okiem niesprawiedliwości skłaniają do tego, by
46
pewno będzie je modyfikowała, bo newage’owe inspiracje trzeba
nadający się do zamieszkania przez ludzi świat. DLR: Jesteśmy zakładnikami własnych aspiracji i lęku, że stracimy nawet te aspiracje?
w zajmowanej pozycji widzieć przypadek, coś epifenomenalnego.
MJ: Nie wiem, czy jeszcze możemy mówić o aspiracjach, ponie-
Można się spodziewać większych lub mniejszych modyfikacji czy
waż ten ton zdaje się słabnąć. Nawet kiedy mówi się o profesji
MAŁGORZATA JACYNO
przyszłości, to jest o liderach projektów, to dominuje ton poszu-
pracy w sektorze bankowym, o której David Harvey pisze, że najle-
kiwania strategii przetrwania po nowej inwazji technologii. Lider
piej oddaje istotę współczesnego kapitalizmu. Źródłem bogactwa,
projektów to raczej ktoś, kto ocalał z katastrofy, a nie marzyciel
pisze on, jest nie produkcja, ale spekulacja. Nie jest to całkiem
i entuzjasta, który realizuje aspiracje. Myślę, że przywykliśmy
oczywiste i z pewnością warto byłoby tę myśl sproblematyzować.
do retoryki o zagrażających nam stale siedmiu chudych latach.
Niemniej spekulacja w tym sensie oddaje istotę współczesnego
Skądinąd to bardzo interesujące, że jeszcze, być może, robimy to
kapitalizmu, że rytmizuje się z przekształceniem pola relacji spo-
w tonie wyrzutów, podnosimy kwestię średnioklasowych aspiracji.
łecznych w środowisko, a dokładnie rzecz ujmując, mam na myśli
Jakkolwiek rzeczywiście w ostatnich latach pojawiają się podczas
przekształcenie rzeczywistości społecznej w sawannę. I fauna,
kampanii wyborczych jakieś obietnice, to równoważone są one
i flora sawanny zależą całkowicie od zdarzeń klimatycznych.
apelami o solidarność i zgodę na rozmaite wyrzeczenia.
Wyobrażenie rządów „niewidzialnej ręki” wywodzące się z wyobra-
DLR: Mam jeszcze pytanie o książkę Davida Graebera i fenomen „gówno wartych prac”. Prawdziwi pracownicy, którzy wytwarzają realne pro‑
dukty i usługi, są bezlitośnie uciskani i eksploatowani, natomiast sektor fiskalny pielęgnuje niechęć wobec pracy, która wydaje się sensotwór‑
cza i potrzebna. Przykłady, które on podaje, to jest praca, która realnie coś wytwarza – opieka, edukacja, leczenie – te wszystkie zawody, bez
których nie moglibyśmy się obejść. Graeber wskazuje, że system celowo generuje wszystkie kasty związane z sektorem bankowym, reklamą,
zarządzaniem, których pracownicy w rozmowach z Graeberem przyznają, że ich praca nie ma żadnego sensu, a jednocześnie jest premiowana, lepiej wynagradzana.
żeń o harmonii boskiego urządzenia świata mimo wszystko, parafrazując i kontynuując rozważania Maxa Webera, dostosowane było do „rzędu wielkości” człowieka. Boska harmonia może być dla człowieka nieprzenikniona i nieodgadniona i nie wyklucza cierpienia, ale jednak kryje się za nią założenie o istnieniu jakiejś tajemniczej racji. Tymczasem rzeczywistość zdarzeń klimatycznych pozbawiona jest czy to ludzkich, czy boskich racji. Sektorowi finansów przypada w niej rola tych, którzy na co dzień zadają się z ryzykiem związanym ze „swobodą transakcji”. I jedni, i drudzy, i pracownicy sektorów związanych z pracą reprodukcyjną, i pracownicy sektora finansowego, muszą na sawannie konfrontować się
MJ: Deprecjonowana jest praca, która była związana z gwarancjami
z doświadczaniem siebie jako ludzkich zer. Tkankę społeczną, cią-
państwa – edukacja, zdrowie i częściowo sztuka. Jest to praca
gle rozrywaną, usiłuje się w tych okolicznościach zalewać kulturą.
związana z wytwarzaniem i przekazywaniem kapitału kulturowego
DLR: I internetem.
i społecznego. Dzisiaj te sektory po części są sprywatyzowane, a to,
MJ: To jest tylko urządzenie. Bardziej wierzę w telepatię niż w inter-
co jest jeszcze w gestii państwa, jest chronicznie niedofinansowane
net tak jak jest on rozumiany we współczesnych, popularnych
i żeruje na odwołaniach do misyjności. Wcześniej już przywołałam
dyskursach, które mają pochłonąć naszą uwagę.
stwierdzenie Christiana Marazzi o tym, że cele finansjery i biopoli-
DLR: I robią to, prawda?
tyki zaczynają się coraz mocniej rozchodzić. Bez wątpienia Marazzi
MJ: Robią w tym sensie, że znowu musimy o tym rozmawiać. Co
pamięta, że – jak pisał Marks – długość życia siły roboczej pozostaje
zrobić, żeby to wyegzorcyzmować? Żeby nie chcieć rozmawiać
poza zainteresowaniami kapitału, ponieważ ma on na widoku
o technologiach i o tym, że automatyczny samochód zabił kobietę,
inny cel – wydobycie maksymalnej ilości siły roboczej pojmowanej
chociaż ją zobaczył. Zobaczył i zabił! A przecież powinien odróżnić
abstrakcyjnie, czyli bez odniesienia do perspektywy „społecznego
papierową torbę od kobiety! A jednak zabił! I na tym się koncen-
starzenia się człowieka”. Foucault widział cele polityki neoliberalnej
trujemy, chociaż bardziej przerażająca jest próba zastąpienia
i biopolityki jako zbieżne. Różnice stanowisk w tej kwestii skłaniają
odniesienia symbolicznego przez algorytmy, co już ma miejsce
do analizy roli i funkcji państwa w odniesieniu do kapitału. Teraz,
między innymi w przypadku ustalania wysokości finansowania
zachowując stosowną ostrożność, można powiedzieć przynajmniej tyle, że aktualnie kapitał zdominował państwo, które nie może nawet przywołać na pomoc społeczeństwa obywatelskiego, dlatego swoje uczucia zwróciło do innego podmiotu – do narodu. Nie sądzę jednak, aby naród bez odpowiedniego wsparcia państwa był w sta-
służby zdrowia. DLR: Czyli twierdzi Pani, że cały skandal z wyciekiem danych z Facebooka do Cambridge Analytica jest tylko jakąś zasłoną? A czy nie jest tak, że te ogromne ilości danych i sposoby ich wykorzystania rzeczywiście tworzą potężne narzędzia?
nie wykonać niezbędną pracę na rzecz wytwarzania i odtwarzania
MJ: Nie przypisywałabym temu większego znaczenia. Tym bar-
kapitału kulturowego i społecznego. Pozostaje jeszcze kwestia
dziej że próby uregulowania tych i innych zjawisk wpisują się
NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ
47
w perspektywę skandali właśnie, czyli ekscesów. Nigdy się nie dowiemy, czy i w jakim stopniu działalność tego rodzaju może przechylić szalę zwycięstwa. Bardziej istotne i bardziej skanda-
DLR: Tak, tylko wtedy zawsze następuje ukierunkowanie w stronę tego mitycznego Zachodu, gdzie wszystko jest normalniejsze i bardziej cywilizowane.
liczne wydaje mi się to, że jest to działalność prowadzona w i wobec
MJ: Nie opuszcza mnie wrażenie, że powinnam w tej rozmowie
rzeczywistości społecznej rozumianej jako środowisko. Cambridge
wypowiedzieć jakąś prawdę – inną zupełnie od tych znanych, ale
Analytica pokazuje jedynie, że w tych warunkach mogą się odra-
jednocześnie jakoś z nimi współbrzmiącą, aby była pojmowalna
dzać współczesne formy szamanizmu czy, jak niektórzy mówią,
i akceptowalna. Myślę, że kraje postkomunistyczne są w forpoczcie
neoanimizm technologiczny.
zmian. W latach 90. przypadła im ta zaszczytna pozycja w związku
DLR: Jednak te nowoczesne technologie szepczą nam bezpośrednio do ucha…?
z intensywną neoliberalizacją. To, co nas odróżniało, a co dobrze widać zwłaszcza teraz, kiedy entuzjazm opadł, to między innymi
MJ: Za to cenię myśl konserwatywną, że widzi konieczność oderwa-
to, że kapitalizm może się rymować z feudalizmem. W jakiej mierze
nia się od utopijnej wizji wyeliminowania wszelkiej opresji. Zawsze
odpowiedzialna jest za to nasza historia pańszczyzny, a w jakiej
zorganizowanie naszego współistnienia będzie się wiązało z jakąś
odpowiada za to kondycja kraju peryferyjnego skazanego na to, by
opresją, co nie znaczy, że nie może jej być o wiele, wiele mniej.
pełnić funkcję magazynu idei, ludzi, fabryk, które raz są potrzebne,
DLR: A mnie się wydaje, że równolegle funkcjonuje kilka różnych narracji. Jest też taki dyskurs, że wszelka praca jest niewolnictwem – wywalmy ją do kosza. Lub: powinniśmy pracować zdecydowanie mniej, bo jesteśmy
na takim etapie rozwoju cywilizacji, równolegle z tym, że powinniśmy pra‑ cować ciągle, bo tylko w ten sposób podkreślamy, że jesteśmy cokolwiek warci. W tych opowieściach praca nie jest pozbawiona przerażenia czy konfrontacji z czymś trudnym.
MJ: Myślę, że taką dominującą narracją jest narracja o pracy
a innym razem nie? Jak stworzyć warunki do rozwoju demokracji w środowisku sawanny, która ciągle musi być przygotowana na suszę bądź gwałtowne ulewy? Teraz mamy do czynienia z nową sytuacją i z koniecznością określenia naszych współrzędnych w związku z rosnącą pozycją Chin. MK: Putin stracił swoją pozycję lidera w rankingu „Forbesa” na rzecz Xi Jinpinga.
MJ: Z takich właśnie wydarzeń musimy dzisiaj domyślać się, jaka
niematerialnej, utrzymująca fikcję pracy niematerialnej, podczas
przyszłość jest nam pisana. A przecież jesteśmy o krok od sytuacji,
wykonywania której nikt się nie będzie pocił.
kiedy człowiek przyłapany na handlu ludźmi wykrzyknie: „Przecież
DLR: Dlaczego narracja o pracy niematerialnej jest utrzymywaniem fikcji? MJ: Bo ona bardzo dobrze się rymuje z emancypacyjnymi
i progresywnymi wizjami, które poniosły porażkę. Idea pracy niema-
zapłaciłem!”. DLR: Pytamy tutaj o źródła etyki, tak?
MJ: Tak. Dlatego, że coraz pilniejsze staje się pytanie o to, czy
terialnej, kapitalizmu kognitywnego redefiniuje wizję postępu jako
potrafimy wymienić powody, dla których niedopuszczalne jest zapę-
przyszłej rzeczywistości, w której uprawomocni się i ostatecznie
dzanie ludzi do kilkunastogodzinnej pracy i trzymanie ich po pracy
znaturalizuje podział ludzi na kasty czy rasy. „Praca niemate-
w klatkach. I pytanie to nie dotyczy bynajmniej świata „azjatyckich
rialna”, jak Panie przed chwilą zauważyły, może czasami, jak z kolei
wartości”, ale także Zachodu.
mówią sami pracownicy, „niczemu nie służyć”. Podejrzliwie odnoszę
DLR: Trzeba wejść w kategorię: „Bo to jest złe”?
się do tych koncepcji, które swobodnie i szybko weszły do dyskursu
MJ: Lepszego momentu na to, by to powiedzieć, nie znajdziemy.
medialnego, ponieważ zazwyczaj tracą one wartość analityczną,
Teraz widzimy, jak złożone są źródła rewolucji konserwatywnej,
a pole dziennikarskie jest jednym z tych podmiotów, które – mimo
choć nie wiadomo, czy rewolucjoniści tę kwestię podejmą, czy
że nie pochodzi z wyborów – ma ambicje wpływania na decyzje poli-
też będą się powoływać na wyroki rynku, który ma swoje kryteria
tyczne. Ambicje polityczne są czymś oczywistym i zrozumiałym, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że promocja enwironmentalizmu jako perspektywy rozumienia rzeczywistości społecznej, to
odróżniania dobra od zła. DLR: To są te bezpieczniki wdrukowane w kulturę. Tylko czy to nie jest odpowiedź nostalgiczna?
w dużej mierze dzieło mediów opiniotwórczych. Skądinąd, wracając
MJ: Nie jestem pewna, czy to działa na zasadzie wdrukowanych
do kwestii pracy niematerialnej, uderzające jest to, że zwłaszcza
w kulturę bezpieczników. Znowu mam wrażenie, że pilnie jest
w Polsce daje się ona wykonywać w warunkach feudalizacji relacji
potrzebna jakaś nowa odpowiedź, która nie nasuwałaby złych sko-
w pracy.
jarzeń – z nostalgią, z humanizmem, z czymś, co nas rozczarowało i zalatuje starzyzną.
48
MAŁGORZATA JACYNO
DLR: W takim razie, co może dać podstawy do zbudowania nowej podmiotowości?
MJ: Nie wiem, to jest kwestia wspólnie budowanych utopii.
DLR: A czy praca może mieć w tym jakąkolwiek rolę do odegrania?
MJ: W 18 Brumaire’a Ludwika Bonaparte Marks pisze o niepokojach burżuazji, która zdaje się woleć katastrofę, która położyłaby kres
wielokulturowego pozwoliła zaś odtworzyć rezerwy robotników, zmniejszyła uzwiązkowienie i pozwoliła obniżyć standardy warunków pracy. Inaczej mówiąc, idee, którymi szczycił się cywilizowany świat, okazały się w spisku z ekonomią, która zapewniła sobie dominację nad społeczeństwem. DLR: No dobrze, ale jakiej skali protest jest możliwy?
strasznemu oczekiwaniu na nią. Dzisiaj również chyba jesteśmy
MJ: Ostatnie wydarzenia we Francji pokazują, że siła protestów
w takiej sytuacji. Katastrofa wydaje się nieunikniona i to jest
może być duża. Po kilku tygodniach protestów polskie media
właśnie ten moment, kiedy przestaje nam zależeć na cywilizowaniu
wykorzystały taką informację do tego, by w serwisie oddać głos
fantazmatu. Redystrybucja pracy, a nie na przykład dochód gwa-
pasażerom umęczonym strajkami kolejarzy. Większość polskich
rantowany, wydaje mi się dobrym początkiem dla cywilizowania
mediów bardzo źle znosi dyskomfort i dezorientację pasażerów.
systemu, ponieważ odsunie pomysł stworzenia magazynu zapaso-
I większość z nich ma zdecydowanie lepszą tolerancję na wia-
wych ludzi.
domość o masowych zwolnieniach. Przypomina mi się smutna
DLR: Czy ten postulat redystrybucji pracy miałby dotyczyć naszej polskiej rzeczywistości? Bo to jest rozwiązanie być może do przeprowadzenia
w naszej skali, w realiach ustawodawstwa krajowego, bo z unijnym raczej to nie będzie kolidowało. No dobrze, ale co z tym całym nieszczęściem świata, z którego korzystamy? Z pracą nielimitowaną, niewolniczą, z pracą dzieci?
konstatacja Jamesona, który zauważył, że media używają tonu grozy, kiedy komentują „przywileje” nauczycieli, ale nigdy nie przyszło im na myśl, aby porównali je z przywilejami szefów korporacji czy parlamentarzystów. Solidarność to cudowna właściwość tych, którzy rozpoznają swoją podmiotowość w ludzie. Dominuje jednak perspektywa „populacji”, a więc rywalizujących sektorów i branż.
MJ: Wszyscy już mamy tę wiedzę, ale jej nie przyjmujemy. Właśnie
Zarówno dyskurs medialny, jak i duża część pola akademickiego są
z tego powodu uważam, że tym, co jest wypierane, jest rynek.
zaangażowane w reinscenizowanie nierówności klas, czyli przepisy-
Cały czas nawiedza nas pochodzące sprzed ponad dwóch wie-
wanie ich na konflikty innego rodzaju.
ków wyobrażenie le doux commerce – łagodności obyczajów
DLR: Myślę też, że bardzo trudno jest zdefiniować kogoś jako robotnika.
zawdzięczanej ekonomii. Tymczasem zamiast o wojnach, mówimy
MJ: Robotników jest bardzo wielu, tylko my od dłuższego czasu
o interwencjach i katastrofach humanitarnych, a nasza codzienność
nie używamy tego określenia – nie ma robotników, są pracownicy
z dnia na dzień jest coraz bardziej zmilitaryzowana. Coraz trudniej
techniczni, imigranci, dostawcy itd. Wielu socjologów kwestionuje
jest odróżnić pokój od wojny i w ostatnich dekadach te dwa stany
dzisiaj nawet tezę o wzroście profesji w usługach, uzasadniając
zostały zgniecione w jedno doświadczenie. Coraz więcej miejsc to
to tym, że „usługi’ w wielu przypadkach związane są z wykonywa-
miejsca, z których trzeba uciekać, a coraz mniej jest miejsc, które
niem pracy fizycznej, dla której poszukiwano bardziej eleganckiej
mogłyby być bezpiecznym schronieniem. Przestrzeń jest coraz
nazwy wpisującej się w retorykę postępu. Solidarność zakłada
gęściej poszatkowana na miejsca bezpieczne i niebezpieczne.
konieczność poddania się holistycznie, a nie indywidualistycznie
Peryferyjne czy półperyferyjne położenie wystawia na częstsze
pojętej tożsamości, czyli wymagałoby to poddania się związaniu na
i większe destabilizacje, a to z kolei skłania do poszukiwania indy-
podobieństwo Izaaka. Sądzę, że tak dzisiaj można rozumieć sens
widualnych, a nie kolektywnych strategii.
tej tajemniczej sceny ze Starego Testamentu.
DLR: Chciałam zapytać o ruch Solidarność. Do jakiego stopnia sytuacja protestu jest możliwa? Jeszcze nie tak dawno, w latach 80., łatwo było
określić strony konfliktu – robotnicy protestowali przeciw działaniu partii,
nomem omen, robotniczej, i ten protest ujawniał sprzeczności systemu. W tym momencie ujawnienie sprzeczności systemu jest bardzo trudne.
MJ: Przeciwnie, jest bardzo łatwe, tylko że nic z tego nie wynika. Piękne idee dzisiaj odsłaniają przed nami swoją mniej urodziwą stronę. Emancypacja kobiet i ich wejście na rynek pociągnęły za sobą obniżenie wynagrodzeń, realizacja idei społeczeństwa
NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ
49
CO MOŻNA ZROBIĆ? LUDZKI SENS PRACY LUCA GRION
ILUSTRACJE: PIOTR CHUCHLA
Z różnych powodów praca stanowi dziś jedno z najbardziej problematycznych zagadnień, z jakimi nasze społeczeństwa muszą się konfrontować. Jednak przy próbie wyłuszczenia tego trudnego tematu napotykamy wiele sprzeczności. Teraźniejszość wydaje się podzielona pomiędzy tymi, którzy
zawsze daje się pogodzić z jej jakością. W wielu zawodach, szczególnie w tych najbardziej kreatywnych, bardzo frustrujący bywa notoryczny niedostatek czasu potrzebnego do tego, by jak najlepiej wykonywać swój zawód. Obok frustracji często daje się we znaki zmęczenie, nieodłącznie towarzyszące życiu prowadzonemu w ciągłym
skarżą się na nadmiar pracy, a tymi, którzy pracy mają za mało, lub nie
przyspieszeniu – często stresującym i uniemożliwiającym pogo-
mają jej wcale. Jeśli zaś kierujemy wzrok na niezbyt odległą przyszłość
dzenie oczekiwań służbowych z pozostałymi obszarami życia
i ulegniemy sugestii tych, co zwiastują bliski „koniec pracy”, jesteśmy
(przede wszystkim z rodziną). Do tego dochodzi zagrożenie ze
zmuszeni odesłać do lamusa samą kulturę pracy, która się dezaktuali-
strony technologii, która – przynajmniej potencjalnie – teore-
zuje, ponieważ coraz większą rolę odgrywają maszyny, wzmacnia się
tycznie mogłaby dostarczyć narzędzi umożliwiających takie
pozycja sztucznej inteligencji. Socjologowie i futurolodzy – gwiazdy tej
pogodzenie, wyzwalając nas od przymusu bycia w miejscu pracy
debaty – wydają się pierwszymi adresatami, do których należy się zwró-
i otwierając przed nami możliwości tak zwanego smart working.
cić po wierny opis obecnej sytuacji i wiarygodną prognozę tego, co nas
To jednak, wbrew logice, często skazuje nas na przedłużenie
czeka. Jeśli nie chcemy się biernie podporządkowywać aktualnym procesom, a – przeciwnie – mieć możliwość sterowania nimi, powinniśmy sobie jednak zadać pytanie o znaczenie pracy dla człowieka. Refleksja filozoficzna zatem dochodzi do bardzo już bogatej i rozbudowanej debaty, mając ambicję uchwycenia istoty problemu, czyli zrozumienia prawdziwej stawki. W świetle powyższych uwag, pokuszę się o zarys wywodu, który będę próbował rozwijać: od rekonesansu tego, co znane, będę się poruszał w stronę hipotez na temat przyszłości. Po tym zwięzłym rozpoznaniu terytorium zadam sobie pytanie: co można zrobić? Najmocniej wybrzmi pytanie o (ludzki) sens pracy. Jest to zatem kwestia w pierwszej kolejności antropologiczna, a dopiero w drugiej polityczna. Zresztą bez jasnego kierunku drogi polityka, sama w sobie już ułomna, może się okazać bezsilna wobec technologicznej rewolucji.
1. KOMU ZA DUŻO, A KOMU WCALE Jak zapowiadaliśmy, pierwsza ambiwalencja, która cechuje pracę w świecie współczesnym, polega na polaryzacji pomiędzy nadmiarem pracy, na który skarży się coraz większa liczba osób, a jej niedostatkiem, na który cierpią szczególnie młodsze pokolenia. Kto znalazł zatrudnienie, nierzadko narzeka na stopniowy przy-
pracy także poza jej tradycyjne ramy. Jesteśmy zawsze podłączeni, zawsze uchwytni – grozi nam to, że będziemy żyć po to, by pracować, zapominając, że to praca powinna służyć życiu. Jest to jeden z paradoksów naszej epoki, najwyraźniej niezdolnej do tego, by sprawiedliwie rozłożyć obciążenia. Wielu ludziom praca nie wystarcza, by zapewnić sobie samodzielność, i skazani są na bycie zależnymi od rodziny. Jeszcze dramatyczniejsza jest sytuacja tych, którzy pracy nie mogą znaleźć wcale: młodzież – statystyka bywa alarmująca – nie może się dostać na rynek pracy, osoby dorosłe zaś zeń wyrzucone, nie mogą już wrócić. Powyższe, zaledwie pobieżne uwagi, z pewnością zasługują na analityczne pogłębienie, jednak powinny zwrócić naszą uwagę na sprzeczności epoki, w której niektórzy mają za dużo, a inni zupełnie nic. Niektórzy są zmuszeni pracować coraz dłużej, ponieważ podniesienie oczekiwania długości życia każe odsuwać wiek emerytalny, podczas gdy inni coraz później zaczynają pracować, przebywając w limbusie staży, szkoleń i bezpłatnych praktyk zawodowych, ze stale powtarzającą się retoryką ciężkiej harówy początkujących. Retoryka ta w uszach zainteresowanych brzmi jak kpina, zważywszy na to, że ci, co chętnie sięgają po ten argument, sami należą do pokole-
rost obowiązków służbowych. Usprawnienie systemów produkcyjnych
nia, które przeważnie nie musiało tak długo i boleśnie pracować
wraz z potrzebą obniżenia kosztów, by stawiać czoła coraz bardziej
na swoją posadę.
bezlitosnej konkurencji, zmusza nas do robienia coraz więcej przy coraz mniejszych nakładach. Trudno uciec od tej logiki. W ten sposób docho-
W innych przypadkach przyjmuje się dowolną pracę, byle tylko wyjść ze stanu bezczynności – pracę często niezważającą
dzi do tego, że z bezsilnością godzimy się na coraz wyższe wymagania
na dni świąteczne, na ludzki czas pracy, na prawo do urlopu czy
służbowe, byle nie stracić pracy, która staje się coraz rzadszym towa-
do chorobowego. Trudno, by taka praca była godna, nie będzie
rem. Cena, jaką jednak za to płacimy, jest bardzo wysoka: ilość pracy nie
zatem potrafiła wypełnić jednej z jej podstawowych funkcji: pracą
51
bowiem nie jest tylko to, co robimy, by zarobić na to, co potrzebne do
i intelektualnej, w obrębie którego zadaje sobie pytania egzystencjalne.
życia, a w miarę możliwości także zaoszczędzić jakąś kwotę, lecz także
Nie przypadkiem człowiek jest jedynym zwierzęciem, który rytualnie
to, co utwierdza nas we własnej godności osobistej. Zbyt często nato-
chowa swoich bliźnich w wyobrażeniu, że życie może trwać dalej po
miast godność ta bywa upokarzana przez pracę, która przemienia osobę
śmierci (z tego powodu w grobach naszych praojców znajdujemy jedze-
w przedmiot na usługach maksymalizacji zysków.
nie, narzędzia, przedmioty drogie nieboszczykom: wyobrażali sobie bowiem możliwość innego czasu poza granicami teraźniejszości). Skoro
2. OD TYMCZASOWOŚCI ZAWODOWEJ DO NIEPEWNOŚCI EGZYSTENCJALNEJ
kiem, ograniczanie jego myślenia o przyszłości oznacza uniemożliwienie
Pewne cechy teraźniejszości kładą się cieniem na naszej bliskiej przy-
by zwiększyć obroty, ale także trudności w wychylaniu się w stronę jutra,
szłości. Wystarczy pomyśleć choćby o tym, że dzisiejsi rodzice, którzy
którym wolimy zbytnio się nie przejmować.
często mogą liczyć na pomoc ze strony dziadków emerytów, z trudem będą mogli zapewnić podobną pomoc swoim dzieciom, ponieważ sami
3. KONIEC PRACY?
pozostaną jeszcze czynni zawodowo, kiedy te będą takiej pomocy
Zostawmy teraz cienie kładące się na naszym jutrze i wsłuchajmy się
potrzebowały. To nie jest tylko problem logistyczny, lecz także egzysten-
w refleksję tych, którzy próbują zarysować kontury niezbyt odległej
cjalny, potrzeba pracy nie potrafi bowiem uśpić poczucia winy kogoś,
przyszłości. Ponad dwie dekady ma już książka, w której Jeremy Rifkin
kto chciałby być gdzie indziej (myślę na przykład o matce-babci, która
zapowiadał koniec pracy1, w przekonaniu, że dyktowana logiką kapitału
nie będzie mogła pomagać córce-matce, choć sama w swoim czasie
systematyczna redukcja kosztów prędzej czy później doprowadzi do
z takiej pomocy korzystała). Po wiekach pokoleniowej sztafety, która
preferencyjnego wykorzystywania maszyn na niekorzyść ludzi, rozwój
sprawiła, że naprzemienność dawania i otrzymywania stała się dla nas
robotyki uczyni bowiem ludzką siłę roboczą coraz mniej potrzebną;
czymś oczywistym, będziemy musieli na nowo przemyśleć formy opieki.
amerykański filozof przewiduje, że w 2050 roku zaledwie 5 procent doro-
To, powtarzam raz jeszcze, dotyczy tych, którzy mają pracę i muszą
słej populacji będzie zatrudnione w administracji tradycyjnego działu
się konfrontować z jej perswazyjnością. Tego zaś, kto skarży się na
przemysłowego. Dwadzieścia lat później Martin Ford, przedsiębiorca
niedobór pracy – zbyt elastycznej, albo zbyt nieciągłej – czekają jeszcze
z Silicon Valley oraz ekspert w dziedzinie sztucznej inteligencji odwołuje
trudniejsze, o ile to możliwe, próby. Jak układać projekty życiowe, ufnie
się do tych przepowiedni, tłumacząc, jak technologiczne przyspieszenie
spoglądając w przyszłość, kiedy teraźniejszość stoi pod znakiem tym-
oraz nadejście inteligentnych maszyn zmieni ekonomię przyszłości, czy-
czasowości? Jak angażować się długotrwale w sytuacji braku gwarancji?
niąc komponent ludzki przestarzałym. Czyżby czekała nas przyszłość
Kradzież przyszłości jest niebezpieczeństwem, na które naj-
na tej nieredukowalności do teraźniejszości polega miara bycia człowiepełnej realizacji jego natury. Jesteśmy dzisiaj świadkami hipertrofii teraźniejszości, w której pragnienia są sztucznie wyolbrzymiane, po to,
bez pracy?2 Oczywiście nie wszyscy są zgodni z tak pesymistycznymi prze-
bardziej narażone są dzieci tymczasowości, skazane na wieczną teraźniejszość, z której próbują maksymalnie korzystać, zarazem
powiedniami. Wielu zwraca uwagę na przykład, że nie po raz pierwszy
nie mogąc (lub nie umiejąc) sięgać wzrokiem dalej w projektowaniu
ludzkość przeżywa podobne przyspieszenie. Z reguły każda „zmiana
przyszłości. Po raz kolejny stawką jest godność osoby. Rezygnuje się
fazy” przynosiła więcej korzyści niż szkód. Nie przypadkiem mówi
z możliwości wyrażania tego, co najszlachetniejsze w człowieku, albo-
się o Industry 4.0 w kontekście nowin wprowadzonych do technologii
wiem właśnie na zdolności antycypacji przyszłości, jej projektowania,
pracy na skutek synergii między sztuczną inteligencją, nanotechnolo-
polega istota człowieka. Zwierzęta także umieją żyć w wiecznej teraź-
gią i biotechnologią. Ta modna dziś już naklejka przypomina o trzech
niejszości, doraźnie zaspokajając potrzeby w miarę, jak się pojawiają.
rewolucjach, które stanowią tyleż etapów materialnego postępu ludzko-
Potrafią wykorzystać narzędzia potęgujące ich zdolność do reagowania
ści: pierwsza rewolucja przemysłowa odbyła się pod koniec XVIII wieku
na bezpośrednie potrzeby, jednak nie projektują przyszłości, nie noszą z sobą narzędzi na wszelki wypadek lub też z myślą, że mogą się przydać do zrobienia nowych. Człowieka natomiast charakteryzuje właśnie ta zdolność przeżywania przyszłości, cecha, która z jednej strony umożliwiła mu stworzenie techniki, z drugiej zaś świat refleksji duchowej
52
1 2
J. Rifkin, The End Of Work: The Decline Of The Global Labor Force And The Dawn Of The PostMarket Era, New York: Putnam Publishing Group, 1995.
M. Ford, Rise of the Robots: Technology and the Threat of a Jobless Future, New York: Basic Books, 2015.
LUCA GRION
dzięki powstaniu maszyny parowej; druga, w drugiej połowie
w miarę możliwości, ograniczającego ich niebezpieczeństwa. W tym
XIX wieku, związana z przemysłowym wykorzystywaniem prądu i silnika
celu jednak potrzebne jest kryterium pozwalające zrozumieć nie tyle, co
spalinowego tłokowego; trzecia, w połowie ubiegłego stulecia, wywołana
można i czego nie można robić, ile uchwycić sens owego „robienia” –
nadejściem informatyki. Za każdym razem odesłaliśmy do lamusa sporą
kierunek, w jaki należy skierować nasze wysiłki, ponieważ, jak pisze
liczbę zawodów, tworząc jednocześnie nowe, i – sprawa to niedrugo-
Seneka4, wiatr nie sprzyja marynarzowi, który nie wie, dokąd zmierza.
rzędna – w jeszcze większej liczbie. Rewolucja przemysłowa stopniowo
Wydaje się, że u podłoża naszego zakłopotania leży niezdolność do
wyzwoliła nas z najcięższych i najbardziej degradujących rodzajów
zarządzania rozwojem tej nowej rewolucji technologicznej, dlatego
pracy, ofiarując człowiekowi przestrzenie większej autonomii i kreatyw-
stajemy się jej biernymi ofiarami, zamiast kierować nią na swoją
ności. Dlaczego więc mamy się bać przyszłości?
korzyść. Najbardziej niepokojącym ograniczeniem naszego czasu wydaje
Autorzy jak Rifkin i Ford zwracają jednak uwagę, że – w odróż-
się właśnie nieumiejętność planowania przyszłości. Zadowalamy się
nieniu od tego, co się wydarzyło w przeszłości – nowe technologie
życiem z dnia na dzień, co najwyżej troszcząc się o zagospodarowanie
spowodują zanik dużo większej liczby miejsc, niżeli będą w stanie
teraźniejszości. Zbytnio jesteśmy podobni do załogi opisywanej przez
stworzyć. Inteligentne, autonomiczne maszyny, zdolne do uczenia
Kirkegaarda w swoich dziennikach, w której kucharz po tym, jak przejął
się z łatwością i prędkością nieznaną ludziom, zastąpią człowieka
ster okrętu, nadaje przez głośnik, ongiś należący do kapitana, już nie
także w dziedzinach, które uznalibyśmy za bezpieczne: lekarz, agent
informacje o kursie, lecz menu dnia. Potrzebny jest zatem nowy kurs
ubezpieczeniowy, adwokat, dziennikarz, artysta... trudno znaleźć
polityki, która wzięłaby z powrotem w swoje ręce dynamikę świata pracy,
dział, w którym dałoby się w przyszłości wykluczyć przewagę maszyn.
przywracając jej rolę służebną względem człowieka.
Rzeczywiście grozi nam, by zacytować tytuł niedawnego eseju Jerry’ego Kaplana, że w bliskiej przyszłości ludzie przestaną być potrzebni3. Nawet gdybyśmy uznali takie scenariusze za prawdopodobne,
Także i w tym wypadku spoglądanie w przeszłość może dostarczyć kilku cennych wskazówek. Nie po raz pierwszy bowiem polityka boryka się z podobnym wyzwaniem. Mam na myśli na przykład to, co
nasuwa się pytanie: jeśli człowiek znajdzie się poza rynkiem pracy,
pisał Emmanuel Mounier nazajutrz po kryzysie 1929 roku, gdy odsłaniał
kto kupi produkty, które coraz skuteczniej i taniej będą produkowane?
antropologiczne podłoże owego kryzysu i podkreślał, że kryzys ten
Niektórzy, jak Bill Gates, proponują, by opodatkować roboty i w ten spo-
dotyczył nie tyle materialności gospodarki, ile samej cywilizacji, której
sób zniechęcić do ich intensywnego zatrudniania, lub chociażby po to,
groziła samozagłada. Już wówczas zatem, by wyjść z kryzysu, Mounier
by odzyskać środki na zabezpieczenie tych, którzy wylądują na bezrobo-
wskazywał na potrzebę odnowienia humanizmu5, czyli wychodzenia
ciu. Według innych potrzebne są radykalniejsze rozwiązania, potrafiące
od potrzeb i dążeń ludzi, przyznając ekonomii i finansom rolę cennych
redystrybuować produkowane przez maszyny bogactwo rzeszom,
narzędzi na usługach człowieka oraz odsłaniając perwersję polegającą
którym – skoro już wyzwoliły się spod jarzma pracy – trzeba będzie
na zamianie środków na cele z efektem redukcji człowieka do biernego
zapewnić bezwarunkowy dochód podstawowy i dzięki niemu będą mieć
narzędzia produkcji i przedmiotu konsumpcji.
dostęp do produkowanych dóbr. Dla największych optymistów jest to
Do tego, by stawić czoła rewolucji technologicznej, oprócz polityki
utopia przyszłości, w której pracą będą obciążane wyłącznie maszyny,
potrzebne są związki zawodowe. Ich pośrednictwo będzie w przyszłości
podczas gdy ludzie będą mogli oddawać się przyjemniejszym zajęciom.
coraz bardziej kluczowe, choć jego formy powinny zostać przemyślane
Dla innych zaś jest to dystopijna prefiguracja świata, w którym czło-
na nowo. Poza tym zalecana jest większa świadomość konsumentów:
wiek zostanie podporządkowany maszynom i zepchnięty na margines
powinni oni bowiem swoimi wyborami wyróżnić tych producentów,
społeczeństwa.
którzy będą umieli zagwarantować, że ich produkty w wysokim stopniu
4. RZĄDZIĆ CZY CIERPIEĆ?
sprzyjają zrównoważonemu rozwojowi. Twierdzi to z wielkim przeko-
Poza debatą technooptymistów z technosceptykami możliwości, jakich
świadomego „głosowania porfelem”6. Tylko w ten sposób czwarta rewolu-
naniem ekonomista Leonardo Becchetti, podkreślając zalety bardziej
dostarcza tocząca się technologiczna rewolucja, domagają się umiejętnego zarządzania, wydobywającego z nich pozytywne aspekty oraz, 4 Seneca, Epistulae Morales Ad Lucilium – Liber VIII, LXXI, 3. 5 3
J. Kaplan, Humans Need Not Apply. A Guide to Wealth and Work in the Age of Artificial Intelligence, New Haven–London: Yale University Press, 2015.
KWESTIA PRACY
6
E. Mounier, Refaire la Renaissance, „Esprit” 1932, nr 1, s. 5–51.
L. Becchetti, Capire l’economia in sette passi. Persone, mercati e benessere, Roma: Minimum Fax, 2016.
53
cja przemysłowa będzie dalej likwidowała alienujące i wyniszczające
za nią podjął. W drugiej niewola pozbywa osobę wszelkiej przestrzeni
zawody, wyzwalając zasoby, które zrodzą popyt na nowe dobra i usługi.
twórczej, gdyż wszystko jest z góry ustanowione przez tego, kto zlecił
Nie trzeba zatem opodatkować robotów (w przeciwnym razie dlaczego
pracę. Wreszcie Faraon przepisuje dzienną liczbę cegieł i wskaźnik
nie opodatkować też bankomatów i urządzeń pokładowych Telepass?),
wzrostu, jakiego oczekuje się od niewolników. Liczba jest ważniejsza
lecz bardziej równomiernie redystrybuować produkowane bogactwo
niż osoba. Wyniki są wyżej cenione niż godność pracowników. To
poprzez adekwatną politykę fiskalną oraz wspomagać powstawanie
zupełnie inna praca od tej w ogrodzie edeńskim: to, co wcześniej było
zawodów związanych z opieką nad ludźmi i wartościowaniem relacji
dziełem twórczym i wolnym w obrębie logiki posługi, w ciągu historii
międzyludzkich.
staje się czynnością degradującą i pełną przemocy, teatrem nacisku
5. WYROK CZY POWOŁANIE?
i wykorzystywania7. Kierując się zatem tekstem biblijnym, można dopatrywać się w pracy, czyli w zdolności do strzeżenia i modyfikowania stworzenia,
Oparłszy się pokusie rezygnacji wobec nieuchronnej przyszłości
fundamentalnej cechy człowieka. Sama przez się nie jest karą, przeciw-
oraz odzyskawszy świadomość odpowiedzialności każdego z nas za
nie stanowi o godności człowieka. Może być jednak odmieniana według
możliwość wytyczania sensownego kierunku pogoni za postępem tech-
dwóch sprzecznych sobie logik: jako posługa lub jako niewola. Różnica
nologicznym, pozostaje jeszcze jeden węzeł, najdelikatniejszy bodaj, do
między nimi polega na zdolności ujmowania się fundamentalnych relacji
rozplątania: pytanie o znaczenie pracy dla człowieka i o to, czy warto,
dla człowieka. Powyższe uwagi wskazują na ciekawy trop: praca, której
gdyby to było możliwe, dążyć do emancypacji spod ciężaru pracy.
końca moglibyśmy wyglądać z radością, to ta, która odnawia niewolę,
Są tacy, którzy, by szybko załatwić sprawę, odwołują się do opo-
neguje godność człowieka i wykorzystuje go w imię zysku i efektów.
wieści z biblijnej Księgi Rodzaju, w której praca jest przedstawiana jako
Praca, bez której nie możemy żyć – przeciwnie – to ta, która pozwala nam
kara nałożona na człowieka za łamanie paktu ze Stwórcą. Któż by pomy-
wyrażać się w pełni, czyni nas inteligentnymi i twórczymi opiekunami
ślał, że za kradzież jabłka trzeba będzie tak słono zapłacić? Z pokolenia
świata, przywołuje nas do odpowiedzialności za relacje, czyniąc użytek
na pokolenie skazani na pracę, zmuszeni, by w pocie czoła zasłużyć na
z naszego człowieczeństwa. To bliskie propozycji kanadyjskiej filozofki
to, co kiedyś w ogrodzie edeńskim dostawaliśmy za darmo. Jeśli zatem
Jennifer Nedelsky, która głosi potrzebę przemyślenia organizacji pracy
praca to zło, jej likwidacji nie można witać inaczej jak z poczuciem ulgi
na nowo – czerpiąc korzyść z czasu wolnego, który technologia może
i satysfakcji. Koniec pracy oznaczałby bowiem koniec kary i odzyskanie
dla nas stworzyć8. Nedelsky twierdzi bowiem, że czas pracy każdego
wolności.
z nas powinien zostać podzielony na „produktywny” (tradycyjna praca)
Jednak przy uważniejszej lekturze nie sposób nie zauważyć, że człowiek pracował także przed sławetną kradzieżą: „Pan Bóg wziął
i „posługowy”: od dwunastu do trzydziestu godzin tygodniowo poświęconych pracy na pół etatu oraz tyle samo na rzecz opieki nad innymi.
zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, „aby uprawiał go
Technika zatem jest jak dwutwarzowy Janus: może okazać się
i doglądał” (Rdz 2,15). Praca jest zatem pierwotnym wymiarem czło-
sojusznikiem człowieka w jego walce o wyzwolenie z niewoli pracy,
wieka, która w swej formie idealnej – edeńskiej – przedstawia się jako
będąc na usługach osobistego i wspólnotowego rozwoju, ale też może być
dzieło posługi w obrębie dobrej relacji z Bogiem. To, co zmienia się po
wspólnikiem Faraona i jego chciwości.
upadku, czyli po zerwaniu owej relacji z Bogiem, jest przemianą owej Tłumaczenie z włoskiego: Emiliano Ranocchi
pracy w trud, w czynność ciężką i – jak by powiedział Marks – alienującą. Nieprzypadkiem ciąg dalszy narracji biblijnej mówi o pracy, ale tym razem w centrum historii znajduje się niewola narodu izraelskiego i cierpienie na skutek degradującego wykorzystywania. Tekst przedstawia zatem ciemną stronę pracy – jako miejsce przemocy i upokorzenia. A to właśnie ze względu na obietnicę wyjścia z niewoli człowiek odnawia swój sojusz z Bogiem. Jezuita Jean-Louis Ska, interpretując te ustępy, zachęca do refleksji nad reżimem niewoli narzuconym przez Faraona: w pierwszej kolejności to praca bez wolności, w której osoba nie może stanowić o samej sobie, lecz musi podlegać decyzjom, jakie ktoś inny
KWESTIA PRACY
7 8
Por. J.-L. Ska, Antico testamento, t. 2, Bologna: EDB, 2015.
J. Nedelsky, Work for (Part) Time for All, „Rivista di Scienze dell’Educazione”, IV, 2, maj–sier‑
pień 2017, s. 249–259.
55
NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA WOJCIECH WILCZYK
30 września 2014 roku zatrudniony w chińskiej
przyszły mi na myśl oglądane kiedyś zdjęcia
transatlantyckich masowców. Zardzewiałe,
firmie Foxconn Xu Lizhi popełnił samobójstwo.
Edwarda Burtynsky’ego z albumu China2,
zdekompletowane kadłuby spoczywające na
Nie był to bynajmniej pierwszy czy odosob-
szczególnie te wykonane na terenie zakładów
piasku, wycięte z nich gazowymi palnikami
niony przypadek odebrania sobie życia przez
przemysłowych w okolicach Shenzhen, nasu-
potężne wręgi fotografowane są jak ruiny
robotnika Hon Hai Precision Industry Co.,
wające nieodparte skojarzenia z architekturą
antycznego miasta, gdzie owszem sztafaż
który nie wytrzymał wyczerpującej i monoton-
obozów pracy przymusowej. Szeregi pracowni-
się pojawia, ale niekoniecznie na pierwszym
nej pracy przy składaniu smartfonów. Tym,
ków w jednakowych uniformach, zatrudnionych
planie. Kanadyjski fotograf podkreśla zwykle
co wyróżnia tę samobójczą śmierć, jest fakt,
przy taśmach montażowych w ogromnych
interwencyjny aspekt swoich projektów, choć
że Lizhi był utalentowanym poetą, w swoich
halach (wyglądający jak odbicia w ustawionych
nie chodzi mu raczej o prawa pracownicze,
wierszach zaś często odnosił się do realiów
względem siebie lustrach), spożywających
a o dość ogólnie rozumiany zrównoważony roz-
zatrudnienia w fabryce. W powstałym rok
posiłki w ogromnych stołówkach lub udają-
wój. Konwencja estetyzowanego dokumentu na
Łamacze
przed samobójstwem wierszu Umieralnia Xu
cych się do pracy w karnie uformowanych
pewno wyróżnia Burtynsky’ego spośród dzie-
(breaker boys)
Lizhi pisał:
kolumnach to oprócz koszarowej topografii roz-
siątków czy setek fotografów (a pewnie nawet
poznawalna na pierwszy rzut oka ikonografia
tysięcy) przybywających na fotograficzne
kopalni w South
Nawet przy odłączonej maszynie
opresji. Swój materiał Burtynsky zarejestrował
safari do Chittagong lub zakładów przemy-
Pittston
zamknięte warsztaty zakażają metalami,
w Chinach w latach 2004–2005, w momencie
słowych działających w Specjalnej Strefie
wypłaty są potajemnie redukowane
ekonomicznego skoku w dal i spektakularnej
Ekonomicznej w Shenzhen, można jednak
niem było ręczne
niczym miłość, którą młodsi robotnicy spychają na dno
budowy Tamy Trzech Przełomów. Jego zapis nie
zadać pytanie, czy zarejestrowane przez niego
oddzielanie
serca.
koncentruje się wyłącznie na przedstawianiu
sytuacje są w stanie nakłonić kogokolwiek do
Z braku czasu wszystko obojętnieje.
efektów technologicznej modernizacji, możemy
podjęcia konkretnych działań. Mimo że zapis
węgla.
Ich wnętrzności wypełniają metale ciężkie
też spotkać sytuacje, gdzie technika jest
Burtynsky’ego to dość wszechstronnie prze-
Fotografia
trujące kwasy azotowy i siarkowy.
uboga, a warunki pracy nadzwyczaj prymi-
prowadzona dokumentacja realiów późnego
Na produkcji łzy są tłumione, zanim zdążą opaść.
tywne, z czego zapewne zdawał sobie sprawę
kapitalizmu, dystrybucja obrazów w postaci
zlecenie National
Czas się kurczy, pogrąża w omamach.
ktoś, kto zlecał budowę statku w chałupniczej
fotograficznych albumów lub kolekcjonerskich
Child Labor
Wychudzeni, podstarzali, dzień i noc zmagają się z bólem,
stoczni zlokalizowanej w Chińskiej Republice
wydruków wystawianych w komercyjnej galerii
siłą woli podtrzymując omdlenia i zawroty głowy.
Ludowej lub wysyłał przestarzały sprzęt biu-
sztuki stanowi ścieżkę dotarcia do sporej
Wyrzynarka nadrywa im skórę,
rowy do „recyclingu”.
publiczności, zainteresowanej co prawda
LIBRARY OF CONGRESS, DOMENA PUBLICZNA
Która za chwilę pokrywa się stopem aluminium.
Nieco paradoksalnie to właśnie w takich przypadkach Burtynsky przejawia
chorobie.
skłonność do estetyzowania fotografowanych
Przysypiam między nimi, czuwam
motywów, ujęte od frontu dzioby spawanych
terenie Stanów Zjednoczonych zdjęcia Lewisa
na tym zapomnianym cmentarzysku naszej młodości1.
kadłubów statków wyglądają jak malarska
Hine’a, na których możemy obserwować
abstrakcja, podobnie jak leżące na pryzmie
nieletnich robotników, to konsekwentnie
Chiński poeta publikował wiersze na interne-
części wyrwane z bebechów komputerów.
tworzona dokumentacja o charakterze mate-
towych portalach oraz swoim blogu i właśnie
Szukanie obiektów, które będą atrakcyjnie
riału dowodowego. Amerykański fotograf,
w sieci trafiłem na jego teksty, najpierw
wyglądać w kadrze, spycha niejako na dal-
pracujący w latach 1908–1917 dla National
w tłumaczeniu Wioletty Grzegorzewskiej,
szy plan widocznych przy pracy robotników.
Child Labor Committee, był z wykształcenia
która udostępniała je na swoim profilu na
Dobrze to widać na wykonanych w podobnym
socjologiem. Jego zdjęcia przedstawiające
Facebooku. Czytając wiersze Xu Lizhi, od razu
czasie zdjęciach w Bangladeszu, gdzie na
dzieci poniżej szesnastego roku życia, które
plaży w Chittagong przy użyciu prymityw-
legalnie można było wówczas zatrudniać
nych metod dokonywane jest złomowanie
do pracy także w fabrykach i kopalniach,
Xu Iizhi, Nekrolog orzeszka ziemnego,
przeł. W. Grzegorzewska, Kraków: Wydawnictwo Eperons-Ostrogi, 2017, s. 32.
pracownicy
w Pensylwanii, których zada-
zanieczyszczeń z wydobytego
Lewisa Hine’a wykonana na
Committee, 1911
współczesną sztuką, ale już niekoniecznie na
Jedni dogorywają, podczas gdy drudzy poddają się
1
– dziecięcy
przykład kwestiami „ekorozwoju”. Wykonywane sto lat wcześniej na
posłużyły wspomnianej organizacji do przefor2
E. Burtynsky, China, Göttingen: Steidl, 2005.
sowania zmian w amerykańskim prawie i były
57
Mała prządka w fabryce Mollahan Mills w Newberry w Południowej Karolinie. Fotografia Lewisa Hine’a wykonana na zlecenie National Child Labor Committee,
LIBRARY OF CONGRESS, DOMENA PUBLICZNA
1908
58
rozpowszechniane w postaci interwencyjnych
się pokaźna kolekcja zdjęć oraz towarzyszą-
przemysłową, ryzykując w przypadku dema-
plakatów. Hine, który wcześniej fotografował
cych im notatek dotyczących sfotografowanych
skacji pobiciem lub nawet próbą pozbawienia
imigrantów przybywających na Ellis Island
dzieci. Choć dokumentacyjny charakter
życia, Hine wchodził na teren zakładów
oraz robotników hut i stalowni w Pittsburghu,
działalności Hine’a, jest sprawą niepodwa-
pracy i wykonywał zdjęcia w fabrycznych
podszedł do sprawy metodycznie. Nie tylko
żalną, to jednak nie praca naukowca socjologa
halach, ustawiając swoich modeli w kon-
portretował nieletnich robotników w miej-
i fotografa dokumentalisty zadecydowała
tekście industrialnych instalacji. Oglądając
scu zatrudnienia, ale też w drodze do pracy
o popularności jego projektu, lecz czysto wizu-
odbitki z kolekcji Biblioteki Kongresu, widać,
czy miejscu zamieszkania, przeprowadzał
alne walory wykonywanych portretów. Podając
że nie były to pojedyncze klatki, że fotograf
z nimi także wywiady. W archiwum Biblioteki
się za kaznodzieję, komiwojażera, sprzedawcę
sporządzał wariantowe ujęcia, mając na
Kongresu Stanów Zjednoczonych zachowała
Biblii lub fotografa zainteresowanego tematyką
uwadze nie tylko aspekt dokumentalny, ale
WOJCIECH WILCZYK
też czysto fotograficzną atrakcyjność kadrów.
czasów. Układ obrazów w portfolio odzwier-
kopalni (pamiętajmy jednak, że Hine’a zatrud-
Zarejestrowany przez niego wygląd przestrzeni
ciedla kolejne etapy wydobywania węgla, ale
niała fundacja walcząca o prawa pracownicze,
pracy, czy były to wnętrza przemysłowych
przy okazji prezentowane są różne techniczne
Steckel fotografował zazwyczaj na zlecenie
przędzalni, gdzie zatrudniano młodsze niż
urządzenia, mające czynić pracę bardziej
koncernów przemysłowych).
dziesięcioletnie dziewczynki, a maszyny
efektywną i bezpieczną (na jednym ze zdjęć
nie miały ochronnych zabezpieczeń, czy też
można zobaczyć na przykład ekipę ratunkową
mysłowe zdjęcia Maxa Steckela wykorzystano
brudne ulice amerykańskich miast z początku
z aparatami tlenowymi lub trakcje elektrycznej
jeszcze w dwóch książkach, lecz już nie jego
nianych podziemiach. Ponieważ czasy
kolejki podziemnej), co z pewnością było jakąś
autorstwa – były to monograficzne opracowania
Max Steckel,
naświetlania były długie – trzeba pamiętać,
formą budowania pozytywnego wizerunku
traktujące o produkcji stali oraz przetwór-
wnętrze kopalni
że jest to koniec XIX wieku – pozowane sceny
firmy, która umożliwiła swobodne działanie
stwie węgla kamiennego4. Prawdziwym opus
z udziałem górników są statyczne i przypo-
fotografa na swoim terenie. Gdyby porównać
minają trochę teatralne zdjęcia z tamtych
te kadry ze zdjęciami Hine’a wykonanymi
Przed wybuchem I wojny światowej prze-
XX wieku, gdzie działali gazeciarze lub chłopcy na posyłki, wszystko to przypomina sytuacje, jakie sfotografować można współcześnie w tzw. krajach rozwijających się w Azji lub Afryce. Na fotografiach Maxa Steckela, działającego w tym samym czasie co Hine, ale na Górnym Śląsku, trudno znaleźć podobne sytuacje. Wynika to nie tylko z faktu, że gros swych industrialnych zdjęć niemiecki fotograf wykonywał na zlecenie tamtejszych koncernów przemysłowych, ale także dlatego, że zatrudnianie nieletnich było w Cesarstwie Niemieckim ustawowo zabronione. Mający swoje atelier najpierw w Königshütte (dzisiejszy Chorzów), a po I wojnie światowej w Katowicach, Steckel był wszechstronnym i wziętym autorem. W 1898 roku w chorzowskiej oficynie Verlag von R. Giebler ukazało Vom Oberschlesischen Steinkohlen-Bergbau 40 Ansichten vom Bergbau und dem Redendenkmal3, którego tematem była kopalnia Hohenzollern w Bytomiu (po 1945 roku Szombierki). Znaczącą większość zdjęć, jakie można oglądać w tej publikacji (nie była to książka, lecz rodzaj portfolio w twardej oprawie zawierające obrazy wydrukowane
FOT. M. STECKEL, DOMENA PUBLICZNA
się wydawnictwo jego autorstwa zatytułowane
w technice fotograwiury), wykonano w kopal-
w Pensylwanii, pomijając kwestię braku 3
M. Steckel, Vom Oberschlesischen Steinkohlen-Bergbau, Königshütte: Verlag von R. Giebler, 1898.
NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA
małoletnich górników, widać wyraźny prymitywizm technologiczny północnoamerykańskich
4
Hohenzollern w Bytomiu, 1898
O. Stillich, H. Steudel, Eisenhütte; Eine Monographie, Leipzig: Voigtländer, 1908; O. Stillich, A. Gerke,
Kohlenbergwerk. Eine Monographie, Leipzig: Voigtländer, 1908.
59
© THE LANE COL LECTION. DZIĘKI UPRZEJMOŚCI MUSEUM OF FINE ARTS, BOSTON
magnum śląskiego fotografa, a zarazem najbardziej znaną jego publikacją, jest wydane w 1928 roku w Katowicach portfolio Schwarze Diamanten5 (rok później ukazała się wersja polskojęzyczna – Czarne diamenty) zawierające fotografie z różnych kopalń polskiego Górnego Śląska. Tak jak w przypadku Vom Oberschlesischen Steinkohlen-Bergbau, zdjęcia wydrukowano jako fotograwiury na luźnych kartach, kolejność obrazów zaś odpowiadała rytmowi pracy kopalni. Fotografiom towarzyszy wkładka tekstowa zawierająca obszerny autorski komentarz mówiący o technologii wydobywania węgla, stosownych urządzeniach oraz zwracający uwagę na zagrożenia, jakim poddani są pracujący pod ziemią. Jak zawsze w przypadku przemysłowych zdjęć Steckela, mają one charakter dokumentacyjny i poglądowy. Jednak tam, gdzie widać górników pracujących na przodku, których posągowo oświetlone sylwetki pojawiają się między stemplami podpierającymi górotwór, w sposobie aranżacji tych scen dają znać o sobie wpływy dziewiętnastowiecznego realistycznego malarstwa (skojarzenia takie wzmacnia też lekka grafizacja obrazów, będąca pochodną zastosowanej techniki druku w postaci grawiury). Fotograf i przed wszystkim malarz Charles Sheeler, który rok przed wydaniem Czarnych diamentów, podobnie jak wielu innych amerykańskich artystów, został zaproszony przez koncern Forda do otwartych właśnie zakładów River Rouge Complex, wykonał tam serię zdjęć industrialnych obiektów. Choć samo fotografowanie traktował
5
M. Steckel, Schwarze Diamanten, Kunstblätter mit Tesx
vom Obrschlesichen Steinkohlenbergbau, Katowitz: Max Steckel, 1928. Rok później ukazała się wersja
polskojęzyczna: M. Steckel, Czarne diamenty, zdjęcia
artystyczne górnośląskich kopalni węgla wraz z tekstem wydawcy, przeł. B. Butrymowicz, Katowice G. Śl.: Maks Steckel, 1929.
60
WOJCIECH WILCZYK
zazwyczaj jako sposób sporządzania szkiców do obrazów (całkiem słusznie Sheeler jest uważany za prekursora późniejszego o trzy dekady fotorealistycznego nurtu w amerykańskim malarstwie, nazywanego też czasem realizmem kapitalistycznym), zamówiony przez Forda zestaw zdjęć z fabryki ma wyraźnie autonomiczny charakter. Sheeler stawia w nim na wydobycie abstrakcyjnego rytmu industrialnych konstrukcji, wielkie piece fotografuje w typowym dla modernistów skrócie perspek-
Lee Friedlander,
tywicznym, stając dalej od przemysłowych
Canton, Ohio,
obiektów czy instalacji, monumentalizuje
1979
ich formy. Gdyby wkleić na jego zdjęciach jeszcze sylwetkę hutnika z odpowiednim do sytuacji narzędziem w ręce, bez problemu moglibyśmy umieścić taki obraz w którymś z wydawnictw z ZSRR propagujących industrializację kraju w czasie pierwszej oraz drugiej pięciolatki lub w portfolio zdjęć z kombinatu metalurgicznego im. Włodzimierza Lenina
←
w Nowej Hucie, fotografowanego w latach
Charles Sheeler,
50. XX wieku przez Henryka Makarewicza
fabryka Forda,
czy Henryka Hermanowicza. Skupiając swą
1927
uwagę na formie i strukturze przemysłowych obiektów, Sheeler traci z pola widzenia ludzi, którzy muszą w takiej przestrzeni pracować, © LEE FRIEDLANDER, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI FRAENKEL GALLERY, SAN FRANCISCO
a precyzyjniej rzecz ująwszy – w ogóle go to nie interesuje. Dymiące lufy wycelowanych w niebo kominów, rozbłyski ciekłej stali wydostające się z wielkich pieców podczas spustu surówki, kłębowiska pary wodnej unoszące się nad gaszonym koksem świetnie wyglądają na zdjęciach, szczególnie wykonanych w technice monochromatycznej, które potem można wykorzystać w wizualnej propagandzie niekoniecznie autorytarnego państwa lub sprzedać jako obiekt kolekcjonerski w galerii sztuki. Jeżeli dokumentalny zapis fotograficzny jest zawsze interpretacją realnego, to w przypadku Charlesa Sheelera ów komentarz rozgrywany jest na poziomie estetyki obrazu.
NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA
61
Włączenie motywów przemysłowych do katalogu tematów fotografii traktowanej jako wypowiedź o artystycznym charakterze nie było wcale łatwe. Fotografujący w podobnym czasie tego typu tematykę Albert Renger-Patzsch, w swoim słynnym albumie Die Welt ist schön, umieszcza zdjęcia industrialnych obiektów, jednak wyciętych z kontekstu, stawiając w kadrze na grę ich struktur i powtarzających się form. Estetyzujące zabiegi Lars Tunbjörk,
w duchu Neue Sachlichkeit pozwoliły wpraw-
Kancelaria
dzie na rozszerzenie pola tematycznego sztuk
prawna w Nowym Jorku,
wizualnych o obiekty wytwarzane masowo,
1997, fotografia
miejsca banalne, w wysokokulturowym
z cyklu „Office”
odbiorze traktowane jako „brzydkie”, jednak odbyło się to kosztem złagodzenia wymowy konkretu. Właściwie dopiero po wystawie New Landscape, jaka miała miejsce w 1975 roku w International Museum of Photography w George Eastman House w Rochester, sytu-
© VU’ L’AGENCE
Topographics: Photographs of a Man-Altered
acja uległa wyraźnej zmianie. Wspomniana ekspozycja, której kuratorem był William
w znacznej mierze pochodną używanej techno-
Friedlander zrobił dosłownie w ostatniej
Jenkins, nosiła wszelkie znamiona prowokacji
logii zapisu obrazu. Charakterystyczną cechą
chwili – dekadę później produkcję przemysłową
godzącej w estetykę galeryjnej fotografii,
nowotopograficznej metody działania była
przeniesiono do krajów azjatyckich, co skutko-
w tamtych czasach głównie czarno-białej.
też praca za pomocą serii obrazów, które –
wało strukturalnym bezrobociem i upadkiem
I chociaż większość pokazywanych prac (zgod-
układane w narracyjny ciąg – nabierały cech
przemysłowych miast. W rozpoczętej w 1980
→
nie z tytułem zresztą) eksploatowało motywy
hiperboli.
roku serii At Work7 (cykl ten, kontynuowany
Katarzyna
krajobrazowe, to nie tyle wybór banalnych
Zolich, Platfor-
miejsc czy obiektów jako tematu zdjęć był tutaj
listyce Lee Friedlander, choć przez krytykę
pojawił się dopiero w 2002 roku) Friedlander
Warszawa,
przełomem w traktowaniu fotograficznego
niewiązany raczej z nową topografią, pod
fotografuje już tylko ludzi w miejscu pracy i nie
z cyklu
medium, co sama metoda ich rejestracji. Na
koniec lat 70. wykonał zapis Factory Valleys:
są to wyłącznie małe fabryki lub warsztaty, ale
„Katalog miejsc
zdjęciach fotografów wybranych przez Jenkinsa
Ohio & Pennsylvania6, gdzie industrialne
także biura, gdzie mimo użycia szerokokątnego
(a byli to: Robert Adams, Lewis Baltz, Bernd
krajobrazy wymienionych w tytule stanów
obiektywu dającego zwykle poczucie szerszej
i Hilla Becherowie, Joe Deal, Frank Gohlke,
zostały zestawione z obrazami robotników
perspektywy, uwagę zwraca ciasnota pracow-
Nicholas Nixon, John Schott, Stephen Shore
sfotografowanych przy pracy. Surowe, seryjne
niczych wnętrz. O ile w przypadku nowych
i Henry Wessel) dał znać o sobie werystyczny
werystyczne kadry prezentują przeciętne
topografów – mam tu na myśli wymienioną
sposób prezentacji motywów, nazywany
widoki oraz pracowników przy prostych,
wcześniej grupę autorów wybranych przez
czasem stylem zerowym, gdzie osoba foto-
całkowicie analogowych urządzeniach oświe-
Williama Jenkinsa na wystawę w Rochester –
grafa jako kreatora obrazu, kadru jest mocno
tlonych ostrym błyskiem flesza. Swoje zdjęcia
trudno mówić o potrzebie tworzenia komen-
ma Obywatelska
niewidzialnych”, 2012–2015
Zawsze bliski minimalistycznej sty-
tarza do obserwowanej i rejestrowanej
wycofana, choć nie znaczy to wcale, że mamy do czynienia z przypadkowymi kompozycjami, jakkolwiek sama stylistyka obrazów jest
62
przez następną dekadę, w postaci albumu
6
L. Friedlander, Factory Valleys: Ohio & Pennsylvania, New York: Callaway Editions, 1982.
7 Tenże, At Work, New York: Distributed Art Publishers, 2002.
WOJCIECH WILCZYK
FOT. DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ARTYSTKI
rzeczywistości, to młodsze o dekadę pokolenie
Westward the Course of Empire8 stworzył
Jeff Brouws w cyklu Discarded Landscape9
fotografów topograficznej konwencji „stylu
kolekcję krajobrazów, w których widoczne są
za pomocą panoram składanych z dwóch
zerowego” zaczęło z powodzeniem używać do
(lub nie) ślady po szlakach kolejowych, jakie
kadrów prezentuje postindustrialne pejzaże
sporządzania krytycznych narracji o histo-
powstawały w czasie bezwzględnie przepro-
z terenów tzw. pasa rdzy, czyli północy Stanów
rycznym, społecznym czy ekonomicznym
wadzonej kolonizacji „dzikiego zachodu”.
Zjednoczonych, gdzie po wyprowadzeniu
charakterze. Na przykład Mark Ruwedel w serii 8
M. Ruwedel, Westward the Course of Empire, New Haven: Yale University Press, 2008.
NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA
9 http://www.jeffbrouws.com/series/main_discarded.html (dostęp: 30 maja 2018).
63
64
WOJCIECH WILCZYK
przemysłu ciężkiego do Azji (bo się już nie
najbardziej symboliczną przestrzeń późnego
by na sam koniec rozkręcić starą komodę i wyjąć z niej
opłaca) pozostały setki hektarów zdegradowa-
kapitalizmu, bezwzględnie zorganizowaną
plik banknotów i dać je zdziwionej żonie, która powie,
nych terenów.
i anonimową, kartkując strony albumu, można
że przecież można było za te pieniądze wyjechać do Honolulu
zaś ulec dojmującemu wrażeniu, że mamy tutaj
albo choćby kupić 2 świnie, a teraz to już nie ma po co,
do czynienia z sytuacją bezalternatywną.
i że ona mogła wyjść za miejscowego lekarza, ale popełniła błąd
Niemal w tym samym czasie anonimowe biurowe przestrzenie stały się tematem książki szwedzkiego fotografa Larsa Tunbjörka.
i wybrała, głupia, tego łajdaka, nierozgarniętego Robina
sprawdziłem za pomocą wyszukiwarki Googla,
i zmarnowała sobie przez niego życie, zamiast kupić 2 świnie,
dać możemy wnętrza podobnie standardowe
jakie fotografie zostaną wybrane przez algo-
a on zostawi ją teraz samą i czy takie życie w ogóle miało sens?
i dojmująco bezosobowe jak pokoje której-
rytmy urządzenia, gdy wpiszę słowa working
kolwiek z popularnych sieci hoteli. Chociaż
conditions China. Obrazy, które się pojawiły,
fotografa interesują również pracownicy kor-
przypominały te z omawianego wcześniej
poracji czy też, co nawet bardziej absurdalne,
albumu Edwarda Burtynsky’ego, oczywiście
sytuacje i zachowania, które są ich udziałem,
kadry nie były tak plastyczne i konsekwent-
patrząc na ten materiał, można dojść do
nie ustawione jak u kanadyjskiego fotografa,
wniosku, że są oni sztafażem bez żadnego zna-
ale na czysto poglądowym poziomie odbioru
czenia. Być może zresztą obszar pracy biurowej
pokazywały tamtejsze realia pracy. Gdy
stałby się znacznie bardziej wymowny, gdyby
zamieniłem Chiny na Bangladesz – jak należało
sfotografować go bez pracowników. W zreali-
się tego spodziewać – zdjęcia stały się bardziej
zowanym w latach 2012–2013 projekcie Katalog
drastyczne, ale czy zarejestrowane na nich
Konrad Pustoła,
miejsc niewidzialnych11 Katarzyny Zolich,
warunki pracy różnią się od tego, co można
fotografia
którego tematem są biura polskich partii poli-
zobaczyć na fotografiach Lewisa Hine’a sprzed
tycznych i organizacji społecznych (to przecież
stu lat? Jeżeli spodziewamy się, że zdjęcie, akt
także przestrzeń pracy), zarejestrowany wygląd
wizualnej rejestracji, sporządzenie serii obra-
takiego właśnie korporacyjnie zorganizo-
zów dokumentujących jakąś sytuację, zjawisko,
wanego wnętrza, którego używała wówczas
może pełnić perswazyjną czy edukacyjną rolę,
Platforma Obywatelska, idealnie oddaje
to chyba przeceniamy siłę oddziaływania tego
charakter tej neoliberalnej partii… W albu-
medium, szczególnie w sytuacji krążenia w sie-
mie12 wydanym po śmierci Konrada Pustoły
ciach informacyjnych milionów wstrząsających
znalazła się niepokazywana za jego życia seria
informacji...
Transformacje z roku 2014, gdzie przedmiotem
FOT. ARCHIWUM ARTYSTY, WWW.KONRADPUSTOLA.ORG
Kiedy kończyłem pisać ten szkic,
W wydanym w 2001 roku albumie Office10 oglą-
z cyklu „Transformacja”, 2014
Zamiast podsumowania zacytuję
zainteresowania fotografa były przemysłowe
wiersz Pan Robin umiera na zapalenie płuc
i magazynowe areały kilku dużych przedsię-
(o irlandzkich zdobywcach Ameryki Północnej)
biorstw działających w Polsce. W projekcie tym
Grzegorza Wróblewskiego13:
Pustoła w chłodny i rzeczowy sposób, dbając przy tym o precyzyjną, idealnie wyważoną
12 godzin dziennie przez 50 lat, nie widząc nawet słońca,
kompozycję kadrów, sfotografował wyłącznie
w zakładach mięsnych i kopalniach, reperując cudze spodnie,
miejsca puste. W rezultacie patrzymy na jak
aby móc w każdą sobotę upić się do nieprzytomności, potem trzeźwieć na niedzielnej mszy u św. Patryka,
10 L. Tunbjörk, Office, Journall, 2002.
11 K. Zolich, Katalog miejsc niewidzialnych, Warszawa–
od poniedziałku znów pracować, nie widząc nawet słońca, wmawiając sobie, że kiedyś to na pewno się zmieni,
–Kraków: Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” & Katarzyna Zolich, 2014.
12 K. Pustoła, Konrad Pustoła, Warszawa: Fundacja Nowych Działań, 2016.
NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA
13 G. Wróblewski, Prawo serii, Bydgoszcz: Instytut Wydawniczy „Świadectwo”, 2000, s. 8.
65
DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ Na stronach 66–67 fotografie czytelników fanpejdża „Mordor na Domaniewskiej”
Określenie Mordor większości osób kojarzy się z władaną przez Saurona niedostępną krainą Tolkienowskiego Śródziemia. W Warszawie pierwszym skojarzeniem jest dzielnica biurowa na Mokotowie, na terenie dawnego Służewca Przemysłowego, obszar największej koncentracji cownicy, nawiązując do zasad pracy w korporacji. Nazwa ta odwołuje się także do tamtejszej sytuacji transportowej, którą bez wielkiej przesady można nazwać komunikacyjnym koszmarem. W południowo-zachodniej części Mokotowa, na powierzchni około 3,4 km2 zlokalizowanych jest ponad osiemdziesiąt biurowców o łącznej powierzchni najmu przekraczającej 1,3 miliona m2. Według różnych szacunków w największej w Polsce dzielnicy biurowej pracuje od 80 do 100 tysięcy osób, a więc mniej więcej tyle, ile mieszka w Legnicy czy Słupsku. Mniej więcej 75 procent z nich rozpoczyna pracę między godziną 8 a 9. Oznacza to, że w ciągu godziny do Mokotowskiej dzielnicy biurowej dojeżdża 60–75 tysięcy osób. Po co najmniej ośmiu godzinach pracy, między 16 a 17, ponad 50 tysięcy osób (63 procent pracowników) próbuje się
DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ADMINISTRATORÓW HTTPS://WWW.FACEBOOK.COM/MORDORNADOMANIEWSKIEJ/
przestrzeni biurowej w Polsce. Mordorem nazwali to miejsce jego pra-
czyli zespół budownictwa kompulsywnego
stamtąd wydostać, aby wrócić do domu1. Określenie „próbuje” jest w tym
zakorkowany kwartał porównywany jest do Trójkąta Bermudzkiego,
wypadku jak najbardziej uzasadnione – poziom zakorkowania tamtej-
w którym giną nie statki, samoloty i ludzie, ale czas, paliwo i pieniądze.
szych ulic i zatłoczenia środków komunikacji publicznej jest już niemal
Jak określił to jeden z respondentów prowadzonych przeze ze mnie
legendarny. Stacja, na której pracownicy Służewca wsiadają do metra
badań2, na młodych ludzi przepychających się w kolejce, żeby wsiąść do
(Wierzbno), w internetowych memach jest synonimem najwyższego
wypełnionego już po brzegi tramwaju, „aż przykro patrzeć…”.
stopnia zatłoczenia („ciasno – ciaśniej – metro Wierzbno”), a najbardziej
Legendarne już zakorkowanie mokotowskiego obszaru biznesowego nie zniechęca jednak jego pracowników do korzystania
1
Badanie Urzędu Miasta st. Warszawy dotyczące zachowań komunikacyjnych pracowników Służewca przeprowadzone w 2016 r.
z transportu indywidualnego. Z ankiety przeprowadzonej przez Urząd Miasta w 2016 roku wynika, że choć większość (niemal 70 procent) korzysta z transportu zbiorowego lub roweru, to jednak 30 procent dojeżdża do pracy samochodem. W rezultacie codziennie w rejon biurowego Mokotowa przyjeżdża około 30 tysięcy samochodów, które nie tylko korkują ulice (w tym te, po których poruszają się autobusy), ale także parkują. Teoretycznie, zgodnie z wyliczeniami firmy Jone
2
Wraz z dr. hab. M. Smętkowskim, dr K. Wojnar i J. Rokiem, w ramach projektu NCN Nowe
przestrzenie gospodarcze metropolii - struktura, funkcje i powiązania obszarów biznesu na przykładzie kształtującej się metropolii warszawskiej realizowanego w Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych (EUROREG) Uniwersytetu Warszawskiego.
67
Lang LaSalle, liczba miejsc parkingowych w obszarze biurowym niemal
problemy, przede wszystkim transportowe. Jak to się zatem stało, że taka
w pełni pokrywa zapotrzebowanie – w biurowcach zlokalizowanych
dzielnica powstała, w takich rozmiarach i formie?
jest około 29,5 tysiąca miejsc. Jak większość tutejszej przestrzeni nie są to jednak miejsca ogólnodostępne, ale prywatne, przez co nie są
cjonujący do dziś Curtis Plaza) na terenie Służewca Przemysłowego
wykorzystywane w 100 procenach. Deficytu miejsc parkingowych nie
(a właściwie południowej Dzielnicy Przemysłowo-Składowej) chyba
pokrywa także oferta piętnastu płatnych parkingów i 2350 bezpłatnych
nikt nie przypuszczał, że ten industrialny rejon Warszawy, zabudo-
miejsc publicznych. Każdego dnia zatem około 1,3 tysiąca samochodów
wany fabrykami i magazynami, w ciągu niemal 20 lat przekształci się
parkuje w miejscach niedozwolonych, często na trawnikach i chodni-
w największe w Polsce zagłębie biurowe. Podobnie jak przekształcenie
kach, utrudniając ruch pieszych, który i tak nie jest łatwy ze względu
rolniczego terenu wsi Służewiec w dzielnicę przemysłową było jednym
na brak chodników wzdłuż części ulic. Osoby dojeżdżające samocho-
z przejawów powojennej industrializacji, tak wspomniane zmiany dosko-
dami narzekają zatem na brak miejsc parkingowych, ci zaś, którzy
nale obrazują charakter i trajektorię polskiej transformacji. W wyniku
docierają do pracy transportem zbiorowym, uskarżają się na trudności
dezindustrializacji i tertiaryzacji (zwiększenie roli usług w gospodarce)
w poruszaniu się i pogarszanie estetyki przestrzeni publicznej przez
służewieckie fabryki zostały zastąpione przez biurowce, przy czym
zaparkowane w niedozwolonych miejscach auta. Najbardziej oczy-
pierwsze z nich powstawały często w wyniku przebudowy budynków
wistym rozwiązaniem tego problemu wydaje się zwiększenie udziału
przemysłowych. Prywatyzacji i liberalizacji gospodarki towarzyszyło
podróży transportem zbiorowym kosztem indywidualnego. Jednak także
przywrócenie mechanizmu wolnorynkowego jako głównego czynnika
komunikacja miejska obsługująca dzielnicę boryka się z olbrzymimi
kształtującego polską przestrzeń. W połączeniu z liberalnym modelem
problemami. Autobusy stoją w korkach, stacje metra zlokalizowane są
polityki przestrzennej zaowocowało to żywiołowym, niezaplanowanym
zbyt daleko, aby można było dotrzeć do nich pieszo, linie tramwajowe
i nieskoordynowanym zagospodarowywaniem przestrzeni, zwłaszcza
mają zaś niewystarczającą przepustowość. Wśród osób dojeżdżających
w miastach. Z kolei otwarcie polskiego rynku na napływ zagranicznego
do pracy samochodem aż 42 procent deklaruje, że do korzystania
kapitału i poddanie go oddziaływaniu procesów globalizacji otworzyło
z transportu zbiorowego mógłby ich skłonić mniejszy tłok w komunikacji
drogę do ekspansji międzynarodowym korporacjom, także z branży
miejskiej, a 26 procent – większa częstotliwość kursowania autobusów
nieruchomości komercyjnych. Obecność zagranicznych firm, w połą-
i tramwajów. Tylko 25 procent kierowców stwierdziło, że nic nie skło-
czeniu z względnie niskimi kosztami pracy i liberalnymi przepisami,
niłoby ich do korzystania z transportu zbiorowego. Proste wyliczenie
skutkowała w naszym kraju rozwojem sektora usług dla przedsiębiorstw.
pokazuje, że poprawa jakości komunikacji miejskiej mogłaby – przynaj-
Ślady wszystkich tych procesów widoczne są dziś w zagospodarowaniu
mniej teoretycznie – zmniejszyć liczbę samochodów w tym rejonie o co
przestrzeni dawnego Służewca Przemysłowego, ich długofalowe skutki
najmniej 12,5 tysiąca.
zaś w znacznej mierze determinują to, w jaki sposób obszar ten żyje
LIBERALNY MODEL POLITYKI PRZESTRZENNEJ Tak trudna, a według niektórych nawet tragiczna, sytuacja komu-
i funkcjonuje. Oprócz opisanych procesów przestrzeń mokotowskiego zagłębia biurowego jest doskonałą ilustracją specyfiki polskiej transformacji także w dwóch innych aspektach: ekspansji wielkopowierzchniowych obiektów handlowych i rozliczeń z peerelowską przeszłością.
nikacyjna mokotowskiego rejonu biurowego wynika przede wszystkim
W 2000 roku w sąsiedztwie służewieckich biur otwarto Galerię Mokotów,
z jego monofunkcyjnego charakteru. Dominacja funkcji biurowej jest
czyli jedno z najpopularniejszych w Warszawie centrów handlowych.
przyczyną także wielu innych trudności, z którymi borykają się pracow-
Po drugiej stronie ulicy z kolei zlokalizowana jest siedziba Instytutu
nicy służewieckich biur: niedostatecznego wyposażenia w usługi (w tym
Pamięci Narodowej.
handlowe), braku przyjaznych przestrzeni publicznych czy wyludniania
68
Gdy na początku lat 90. otwierano pierwszy biurowiec (funk-
Na początku lat 90. tereny przemysłowej dzielnicy były idealnym
i praktycznie zamierania obszaru wieczorami i w dni wolne od pracy.
miejscem dla nowych inwestycji. Grunty można było kupić za symbo-
Choć w ostatnich kilku latach na dawny Służewiec Przemysłowy zaczyna
liczną złotówkę, państwowe przedsiębiorstwa przemysłowe będące
wkraczać funkcja mieszkaniowa, to jednak wciąż teren ten jest wyraź-
ich właścicielami masowo upadały. Ich najcenniejszym zasobem były
nie zdominowany przez biura. Oczywiste jest, że powstanie tak dużej
ich nieruchomości, a właściwie grunty zlokalizowane wprawdzie na
monofunkcyjnej dzielnicy biurowej musiało spowodować opisane wyżej
obrzeżach miasta, ale blisko dzielnic mieszkaniowych, lotniska i linii
DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ
kolejowej, z pełnym wyposażeniem infrastrukturalnym (między innymi
centrum z funkcjami usługowymi, handlowymi, jednak nie w rejonie
wydajną siecią energetyczną zaprojektowaną na potrzeby przemysłu).
Służewca Przemysłowego, ale oddalonego o około kilometr na wschód
Można by rzec, że teren ten aż prosił się o nowy rodzaj zagospodaro-
rejonu Dworca Południowego, obsługiwanego przez (budowane wówczas)
wania i nie może dziwić, że szansę tę wykorzystali zagraniczni i polscy
metro, tramwaje i autobusy. Inwestorom znacznie łatwiej było jednak
inwestorzy. W tamtym czasie popyt na biura w Warszawie wielokrotnie
zagospodarowywać poprzemysłowe działki Służewca, i to ten rejon, a nie
przekraczał ich podaż, stąd zyski z inwestycji zwracały się bardzo
obszar przewidziany przez politykę przestrzenną miasta, wybrali jako
szybko i nikt nie przejmował się brakiem planu czy choćby ogólnej
miejsce swojej aktywności.
koncepcji zagospodarowania i urządzenia tego terenu. Nikt także, w tym
Plany miejscowe dla dawnego Służewca Przemysłowego zostały
władze Warszawy, nie zwracał uwagi na wydolność lokalnego układu
uchwalone dopiero w 2011 i 2012 roku (odpowiednio dla rejonu ulicy
transportowego czy jakość przestrzeni publicznych.
Cybernetyki i ulicy Konstruktorskiej). Ich przygotowywanie trwało tak
Po początkowym, dość krótkim, okresie badania gruntu Służewiec
długo przede wszystkim z powodu przewidzianej przepisami proce-
Przemysłowy wszedł w fazę dynamicznego rozwoju, który przyspieszył
dury planistycznej. Dodatkowym czynnikiem utrudniającym sprawne
zwłaszcza po 2004 roku. Kulminacja przypadła na rok 2012, kiedy
uchwalenie planów były niefortunne decyzje podjęte w momencie
to łączna powierzchnia biurowa w mokotowskim obszarze biznesu
przystępowania do ich uchwalenia. Na początku bowiem władze
przekroczyła milion m2, zaś w ciągu dwunastu miesięcy wynajęto rekor-
Warszawy chciały przygotować jeden plan obejmujący bardzo duży
dowe 200 tysięcy m2 powierzchni biurowej. (Dla porównania: według
obszar i dopiero na dalszym etapie prac zdecydowano się na podział
danych CBRE łączna powierzchnia biurowa w Lublinie w 2018 roku to
terenu i przygotowanie dwóch odrębnych planów. Ich uchwalenie na
171 tysięcy m2). Udział Służewca w całkowitej aktywności najemców
początku drugiej dekady obecnego stulecia oznaczało, że władze miasta
w Warszawie sięgał wówczas 30 procent, a wskaźnik pustostanów nie-
uzyskały skuteczny instrument realizacji polityki przestrzennej na tym
znacznie przekraczał 5 procent 3. Gargantuiczna skala i zawrotne tempo,
obszarze po okresie największego boomu inwestycyjnego, a więc gdy
w jakim rozwijał się biurowy Służewiec, przypominały, znane z medy-
przestrzeń mokotowskiej dzielnicy była już w dużej mierze zagospo-
cyny, zachowania kompulsywne. Tak jakby deweloperzy spieszyli się,
darowana i właściwie przesądzone już było, jaki kształt przybierze ten
aby wybudować jak najwięcej i jak najszybciej. Oczywiście ich zacho-
fragment miasta. W rezultacie plany przede wszystkim sankcjonowały
wanie było uzasadnione czynnikami ekonomicznymi – dużym popytem
już istniejące zagospodarowanie. Co ciekawe, zgłaszane przez dewelo-
na biura. Jednak popyt ten był w coraz większym stopniu zaspokajany,
perów i inwestorów uwagi do projektów obu planów postulowały przede
a rozpędzona inwestycyjna machina wciąż pędziła naprzód. Nie napoty-
wszystkim intensyfikację zabudowy, to jest dopuszczenie lokalizacji wie-
kała zresztą na swojej drodze wielu przeszkód, gdyż oprócz dostępności
żowców. Można zatem przypuszczać, że gdyby istniejące przepisy (także
dużych, tanich i uzbrojonych działek obszar Służewca miał jeszcze jedną
te, według których teren ten był zagospodarowywany, zanim uchwalono
zaletę: brak miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.
plany) dopuszczały na Służewcu zabudowę wysokościową, mielibyśmy
BARDZO OGÓLNY PLAN OGÓLNY Po wejściu w życie w 2003 roku ustawy o planowaniu i zago-
dziś do czynienia z jeszcze większą koncentracją powierzchni biurowej, a tym samym jeszcze większym nasileniem problemów, z którymi boryka się dziś ta część miasta. Okres dynamicznego, wręcz żywiołowego rozwoju warszawskiej
spodarowaniu przestrzennym utraciły ważność plany miejscowe
dzielnicy biurowej dokonywał się zatem niezależnie od polityki prze-
uchwalone przed 1995 rokiem. Los taki spotkał także warszawski Plan
strzennej władz lokalnych. Narzędziem tej polityki nie można bowiem
Ogólny z 1992 roku. Od końca 2003 roku obszar dawnego Służewca
nazwać tak zwanych wuzetek, na podstawie których powstała większość
Przemysłowego nie miał ważnego planu miejscowego. Jak przyznają
służewieckich biurowców. Wuzetki to decyzje o warunkach zabudowy
warszawscy urzędnicy, nie wiązało się to ze znaczącym pogorszeniem
i zagospodarowania terenu, które wydawane są dla terenów, dla któ-
sytuacji planistycznej obszaru, gdyż Plan Ogólny był – zgodnie z nazwą –
rych nie obowiązują plany miejscowe. Te ostatnie stanowią akt prawa
na tyle ogólny, że pozwalał na budowanie „niemal wszystkiego wszędzie”.
miejscowego i w swoich zapisach muszą być zgodne z uchwalanym dla
Plan ten zakładał powstanie na południowym Mokotowie dzielnicowego
obszaru całej gminy studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Ze względu na konstrukcję zapisów ustawowych
3
Savills. (2017). @Służewiec: #żyję #mieszkam #pracuję.
MORDOR MADNESS
wuzetki nie muszą być zgodne z zapisami studium, zaś władze lokalne,
69
o ile spełniona jest tak zwana zasada dobrego sąsiedztwa, właściwie
na początku 2016 roku aż 20 procent biur w na Służewcu pozostawało
muszą się zgodzić na wnioskowane przez inwestora zagospodarowanie
niewynajętych, zaś udział dzielnicy w całkowitej aktywności najem-
terenu (nawet jeśli stoi w jawnej sprzeczności z zapisami studium).
ców w Warszawie wyniósł zaledwie 18 procent. Ostatnio dodatkowym
Zasada dobrego sąsiedztwa wydaje się stworzona do rozwoju takich
czynnikiem obniżającym atrakcyjność tego obszaru jest sytuacja na
miejsc jak mokotowskie zagłębie biurowe, czyli monofunckyjnych obsza-
warszawskim rynku pracy, który staje się rynkiem pracownika. Wobec
rów intensywnej zabudowy. Zakłada ona bowiem, że wymagania dla
coraz ostrzejszej konkurencji o już nie tylko najwyżej, ale także średnio
nowej zabudowy określa sposób zagospodarowania co najmniej jednej
wykwalifikowanych specjalistów firmy starają się przyciągnąć pracow-
działki dostępnej z tej samej drogi publicznej. A zatem wystarczy, że
ników nie tylko wynagrodzeniem czy warunkami zatrudnienia, ale także
powstanie jeden biurowiec, aby w jego sąsiedztwie mogły powstawać
jakością biura i jego otoczenia. Lokalizacja w mokotowskim zagłębiu
kolejne. Władze lokalne w praktyce miały więc bardzo niewielki, o ile
biurowym nie jest w tym wypadku zbyt atrakcyjna, i nie chodzi tylko
w ogóle, wpływ na kierunek rozwoju przestrzennego tego obszaru.
o realne problemy, ale i niesławę, jaką okryła się ta okolica.
O tym, w jaki sposób przekształcał się Służewiec Przemysłowy, decydowali raczej deweloperzy i inwestorzy, a w wielu wypadkach tak naprawdę instytucje finansujące te inwestycje, które stosują własne kryteria, oceniając jakość i wiarygodność kredytowanego przedsięwzięcia,
SKUTKI W PORTFELACH I TRACENIE ŻYCIA
rzadko uwzględniające lokalny kontekst czy jakość zagospodarowania
W efekcie opisanych procesów czynsze za powierzchnie biurowe na
przestrzennego.
Służewcu obecnie są wyraźnie niższe niż w centrum miasta (o około
To deweloperskie eldorado nie mogło oczywiście trwać wiecznie.
25–33 procent w zależności od klasy obiektu), przy wysokim wskaźniku
Tak jak środowisko przyrodnicze ma pewną pojemność, to jest maksy-
pustostanów. Właściciele mokotowskich biurowców odczuwają zatem
malną liczbę lub zagęszczenie osobników danego gatunku roślin bądź
wyraźnie, bo w portfelach, negatywne skutki decyzji inwestycyjnych
zwierząt, których potrzeby jest w stanie zaspokoić bez naruszania swojej
podejmowanych przez ostatnie dwadzieścia lat. Złośliwie można by
równowagi, tak samo środowisko miejskie, a w tym wypadku przede
powiedzieć, że rynek sam jest sobie winien – doprowadził do przeinwe-
wszystkim jego system transportowy, jest w stanie zagwarantować
stowania tego obszaru. Jednak te negatywne skutki odczuwają także
sprawną obsługę określonej liczbie użytkowników. Jeśli na dodatek są
(a może przede wszystkim) pracownicy, których przestrzeń pracy jest
to tego samego rodzaju użytkownicy, o bardzo podobnym dobowym
nie tylko nieprzyjazna, ale wręcz utrudnia codzienne funkcjonowanie.
rytmie przemieszczeń, pojemność ta jest jeszcze bardziej ograniczona.
Niemal 90 procent z około 100 tysięcy osób pracujących na Służewcu
Mokotowska dzielnica biurowa doszła pod koniec pierwszego dziesięcio-
to osoby przed trzydziestką4, dopiero rozpoczynające swoje życie
lecia XXI wieku do granic tej pojemności. Problemy, z którymi boryka
zawodowe. Obcowanie z przestrzenią mokotowskiego zagłębia biuro-
się dziś, nie pojawiły się oczywiście z dnia na dzień i ich pierwsze oznaki
wego – w drodze do i z pracy czy podczas przerw – kształtuje zatem ich
widoczne były już wcześniej. Jednak prawdziwe apogeum przypadło na
pierwsze doświadczenia zawodowe. Szczególnie znaczący wpływ mają
drugą dekadę XXI wieku. Nasilające się trudności transportowe, coraz
kwestie transportowe, a zwłaszcza czas dojazdu, który może być powo-
wyraźniejsze, i dotkliwa niewydolność systemu drogowego i komuni-
dem narastającej frustracji, gdy jest długi nie tyle z powodu odległości
kacji publicznej czy chaos przestrzenny zaczęły skutkować nie tylko
dzielącej miejsce pracy od miejsca zamieszkania, ile z racji niewydol-
niezadowoleniem użytkowników tego obszaru, ale także spadkiem
ności układu komunikacyjnego. „Tracenie życia” w korkach sprawia, że
zainteresowania najemców, a nawet opuszczaniem niewygodnej lokaliza-
uszczuplony zostaje czas spędzany z rodziną czy przyjaciółmi, przezna-
cji przez część z nich. Spadkowi atrakcyjności Służewca sprzyjał boom
czony na rekreację i wypoczynek czy rozwój osobisty. Sprywatyzowanie
inwestycyjny na obsługiwanej od 2015 roku przez drugą linię metra Woli
przestrzeni sprawia, że jej forma i funkcja są podporządkowane
(dla rynku nieruchomości czynnikiem podnoszącym atrakcyjność tego
rachunkowi ekonomicznemu – nie ma w niej miejsca na to, co nie
obszaru była sama zapowiedź otwarcia linii metra).
generuje zysku. Przykładem może być mała architektura, ławki
Jednak podaż powierzchni biurowej na Mokotowie spowolniła jedynie nieznacznie. Wynikać to mogło po części z nadmiernego optymizmu inwestorów, ale także z charakteru inwestycji budowlanych, które realizowane są w określonym, stosunkowo długim cyklu. W rezultacie
70
4
Badanie TNS Polska z 2015 roku wykonane na zlecenie marki TIGER.
DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ
PODZIAŁ FUNKCJONALNY BUDYNKÓW SŁUŻEWCA SUWAK
KONSTRUKTORSKA
DOMANIEWSKA WOŁOSKA
POSTĘPU
DOMANIEWSKA
GALERIA MOKOTOWSKA
MA
RYN A
RSK
KA
ETY
KI
GO
RZYMOWSKIE
RN
ILA
.W
OPRACOWANIE: P. CHUCHLA
AL
CYB E
WS NO
A
BUDYNKI BIUROWE: istniejące
w budownie planowane
BUDYNKI MIESZKANIOWE: istniejące
w budownie planowane
czy kosze na śmieci, która wprawdzie ułatwia użytkowanie przestrzeni,
poprzez „rozwiązanie problemów komunikacyjnych dotykających tego
ale nie generuje dochodu5.
obszaru miasta, poprawa jakości przestrzeni publicznej oraz promo-
Dzielnica boryka się zatem z wieloma problemami, jednak nadmiernie spieszą się ci, którzy wieszczą jej rychły upadek. Wydaje się, że zostały tam zainwestowane zbyt duże zasoby (przede wszystkim finansowe) i jest to miejsce pracy dla zbyt wielu osób, aby tak łatwo uległo degradacji. Od kilku lat na Służewcu podejmowane są działania
cja inicjatyw o charakterze miastotwórczym, które ożywią Służewiec Biurowy także po godzinach pracy” (www.lepszysluzewiec.pl).
MIASTO W RĘKACH PRYWATNYCH
mające na celu poprawę sytuacji, realizowane przez trzy główne grupy.
Nie ulega wątpliwości, że historia największego w Polsce zagłębia
Po pierwsze, w dziedzinie transportu oraz planowania przestrzennego
biurowego jest przykładem negatywnych skutków oddania (niezależnie,
aktywne są władze Warszawy, które poprzez (niewątpliwie spóźnione)
czy celowego, czy też nie) decyzji dotyczących rozwoju przestrzennego
inwestycje i rozwiązania infrastrukturalne starają się usprawnić system
dużego fragmentu miasta w ręce sektora prywatnego. W rezultacie
transportowy rejonu. Dotyczy to zarówno komunikacji miejskiej
powstała sprywatyzowana, podzielona ogrodzeniami (a niekiedy
(na przykład nowe linie autobusowe czy otwarcie specjalnego toru
także szlabanami) przestrzeń pracy, która dla wielu osób stała się gorz-
do zawracania tramwajów przy stacji metra Wierzbno, dzięki czemu
kim symbolem żywiołowych przemian przestrzeni polskich miast po
znacznie zwiększyły się ich możliwości przewozowe), jak i sieci
1989 roku, liberalnej polityki przestrzennej oraz przedkładania własno-
drogowej. W tym drugim wypadku działania nakierowane są na zwięk-
ści i interesu prywatnego nad dobro publiczne i ład przestrzenny. Czy
szenie przepustowości ulic (na przykład poprzez poszerzanie), co,
jednak można oczekiwać od podmiotów prywatnych, że będą uwzględ-
zgodnie z prawem Lewisa-Mogridge’a, zapewne nie poprawi sytuacji
niać w swoich planach inwestycyjnych coś więcej niż wężej lub szerzej
w dłuższej perspektywie czasowej. Jeśli chodzi o planowanie prze-
rozumiane korzyści własne? Czy zadaniem deweloperów jest analizować
strzenne, to wydaje się że największe pozytywne oddziaływanie ma
długofalowe skutki swoich decyzji inwestycyjnych, także z szerszego
obecność planów miejscowych. Stabilizują one sytuację prawną i pozwa-
niż własna działka punktu widzenia, i w rezultacie podejmować decyzje,
lają przewidzieć (także inwestorom) kierunki rozwoju tego obszaru.
które będą korzystne nie tylko dla nich, ale także dla innych aktorów
Drugą aktywną grupą są deweloperzy, którzy orientując się, że
lokalnych i całego miasta? To oczywiście zadania władz lokalnych,
rynek biurowy na Mokotowie doszedł do granic swojej pojemności, coraz
jednak od nich także trudno oczekiwać prowadzenia skutecznej polityki
częściej decydują się na realizację inwestycji mieszkaniowych, a także
przestrzennej w niezbyt – delikatnie mówiąc – korzystnych pod tym
hotelowych. W efekcie struktura funkcjonalna Służewca będzie się
względem uwarunkowaniach prawnych (chodzi przede wszystkim o brak
dywersyfikować, co należy uznać za zjawisko pozytywne. Jednocześnie
narzędzi polityki przestrzennej w sytuacji braku planu miejscowego).
przestrzeń mokotowskiej dzielnicy biznesowej nie oferuje atrakcyjnych
W tym momencie może się nasuwać pytanie, czy inny model jest
warunków mieszkaniowych – nie tylko pod względem transportowym,
możliwy? Za granicą, przede wszystkich w miastach Europy Zachodniej,
ale także wyposażenia w infrastrukturę społeczną, handlową i usługową
można znaleźć liczne przykłady dzielnic biznesowych zlokalizowanych
oraz przyjazną przestrzeń publiczną – trudno więc przewidzieć, czy
na obrzeżach miasta, których powstanie zostało zaplanowane przez
mieszkania na Służewcu będą chętnie kupowane. Trzecią grupą akto-
władze lokalne, realizacja tych planów odbywała się zaś we współ-
rów, która podejmuje chyba najbardziej zróżnicowane, ale jednocześnie
pracy z sektorem prywatnym. Polityka przestrzenna, skoordynowana
w stosunkowo niewielkiej skali przedsięwzięcia, są zarządcy obiektów
z gospodarczą i transportową, była głównym czynnikiem decydującym
biurowych, ich najemcy i pracownicy. Przykładem zorganizowanej formy
o kierunkach rozwoju tych obszarów. W efekcie powstały dzielnice
tych działań może być aktywność Stowarzyszenia Lepszy Służewiec,
łączące funkcje biurowe z mieszkalnymi, usługowymi, handlowymi,
skupiającego mieszkańców, pracowników biurowców, najemców oraz
a niekiedy także rozrywkowymi i rekreacyjnymi, takie jak londyńskie
właścicieli i zarządców nieruchomości. Celem stowarzyszenia jest
Canary Wharf, paryskie La Défense czy kopenhaskie Ørestadt. Są one
poprawa warunków życia i pracy na terenie dzielnicy między innymi
zlokalizowane wprawdzie peryferyjnie względem centrum miasta, ale świetnie skomunikowane z resztą obszaru zurbanizowanego (głównie transportem szynowym, w tym podziemnym), o spójnej i zrównoważonej
5
M. Śmigiel, Witajcie w Mordorze. „Tu jest zawsze ciśnienie na wynik”, http://warszawa.wybor‑ cza.pl/warszawa/1,34862,17920101,Witajcie_w_Mordorze___
Tu_jest_zawsze_cisnienie_na.html (dostęp: 29 czerwca 2018).
72
strukturze przestrzennej, uwzględniającej nie tylko przestrzenie pracy czy zamieszkania, handlu, usług i rekreacji, ale także wysokiej jakości
DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ
przestrzenie publiczne. Zaplanowany charakter oznacza, że zazwy-
Skutki połączenia tych dwóch rodzajów uwarunkowań, to jest
czaj głównym aktorem decydującym o kształcie przestrzennym tych
liberalnej polityki przestrzennej i rzeczywistości postsocjalistycznej,
dzielnic i odpowiedzialnym za ich właściwe i uprzednie (w stosunku do
można zobaczyć na własne oczy na Mokotowie. I choć sytuacja w ostat-
powstawania zabudowy) wyposażenie transportowe były władze lokalne.
nich latach nieco się poprawiła, to jednak wciąż warszawski Służewiec
Nie oznacza zaś oczywiście, że są to przestrzenie idealne, pozbawione
można uznać za jeden z najbardziej problematycznych obszarów miasta,
problemów i funkcjonujące zgodnie z założeniami planistów (na przykład
zwłaszcza w zakresie transportu. Co więcej, w związku z trwałością
w zakresie przewidywanej liczby mieszkańców), jednak w porównaniu
zagospodarowania przestrzennego i jego małą podatnością na zmiany
z kłopotami, z jakimi boryka się warszawski Służewiec, można w ich
rozwiązywanie problemów tego obszaru może zająć wiele lat, a nawet
wypadku mówić raczej o niedogodnościach czy niedoskonałościach.
dekad. Scenariuszy rozwoju sytuacji może być kilka. Od optymistycz-
Mokotowska dzielnica biznesowa ze wszystkimi swoimi proble-
nego, zakładającego dywersyfikację funkcji, przekształcanie pustych
mami, bolączkami i paradoksami doskonale wpisuje się w schemat
biur w budynki mieszkaniowe, usługowe, edukacyjne i kulturalne oraz
rozwoju przestrzennego miasta postsocjalistycznego, będącego ide-
rozwój sieci transportu szynowego i ścieżek rowerowych, po skrajnie
alnym środowiskiem dla ukształtowania się neoliberalnego modelu
pesymistyczny, w którym problemy komunikacyjne będą narastać (na
polityki przestrzennej. W pierwszym, potransformacyjnym okresie,
przykład z powodu braku środków na inwestycje w transport zbiorowy),
zarówno wśród polityków, jak i społeczeństwa widoczny był wyraźny
atrakcyjność lokalizacyjna całego rejonu zaś znacząco spadnie (także
sceptycyzm (lub wręcz niechęć) wobec planowania per se, z nadzieją
w związku z likwidacją pobliskiego lotniska), skutkując ucieczką najem-
i entuzjazmem podchodzono zaś do wszystkiego, co wolnorynkowe, libe-
ców i rosnącą liczbą pustostanów, a w rezultacie degradacją fizyczną,
ralne, prywatne, zagraniczne i nowoczesne. Wśród władz publicznych,
ekonomiczną i społeczną.
także lokalnych, powszechne było nastawienie prowzrostowe (tak zwany
Spojrzenie w przyszłość nasuwa jeszcze jedno pytanie: czy
growthism), czyli ukierunkowanie na wzrost gospodarczy pojmowany
Warszawy nie czeka powtórka z historii, czyli powstanie Mordoru Bis,
w kategoriach napływu kapitału zagranicznego, realizacji dużych inwe-
tym razem w centrum miasta. Z wstępnych szacunków wynika, że
stycji i tworzenia miejsc pracy. Aktorzy lokalni nie przejmowali się lub
we wschodniej części Woli powstało, powstaje lub powstanie w ciągu
też nie mieli wiedzy o takich kwestiach, jak zrównoważony rozwój czy
najbliższych kilku lat około 2,5 miliona m2 nowoczesnej powierzchni
udział mieszkańców w podejmowaniu decyzji dotyczących rozwoju mia-
biurowej. To dwukrotnie więcej niż obecnie na Służewcu. Na dodatek
sta: to, co indywidualne i prywatne, było ważniejsze niż to, co wspólne,
na Woli powierzchnia ta będzie jeszcze bardziej skoncentrowana, bo
publiczne i uspołecznione6. W tym modelu planowanie przestrzenne nie
zlokalizowana w wieżowcach. Zakładając, że przeciętnie na jednego pra-
jest oczywiście zupełnie nieobecne, ale przyjmuje formę strategicznego
cownika przypada około dziesięć m2 powierzchni biurowej, otrzymujemy
planowania zarządczego (strategic management planning), w którym
ogromną liczbę 250 tysięcy osób pracujących na stosunkowo niewiel-
miasta konkurują ze sobą – często w skali globalnej – o inwestorów
kim obszarze, które codziennie będą musiały do swoich biur dotrzeć
i tworzone przez nich miejsca pracy. Narzędziem tej konkurencji jest
i się z nich wydostać. W okolicach jednego tylko skrzyżowania – ronda
stwarzanie kapitałowi jak najlepszych warunków do działania, co
Daszyńskiego – w epicentrum biurowego boomu inwestycyjnego, zloka-
w sferze przestrzennej polega między innymi na możliwie liberalnej
lizowanych będzie około 800 tysięcy m2 biur. Nawet jeśli przy rondzie
i elastycznej polityce przestrzennej, skutkującej rozwojem specyficz-
znajduje się stacja metra, to wciąż taka koncentracja pracowników grozi
nych przestrzeni pracy w postaci zunifikowanych w skali globalnej
przeciążeniem systemu transportowego, choćby z uwagi na ograniczoną
dzielnic biznesowych, zdominowanych przez usługi dla przedsiębiorstw,
przepustowość przejść podziemnych. Co znamienne, także w tym
często w formie centrów outsourcingowych7.
wypadku zagospodarowanie wyprzedza proces planistyczny – tylko dla części tego rejonu uchwalono plany miejscowe. Być może zatem, niezrównoważony rozwój przestrzenni pracy jest strukturalną cechą roz-
6 7
L.J. Kulcsar, T. Domokos, The Post–Socialist Growth Machine: The Case
of Hungary, „International Journal of Urban and Regional Research” 2005, nr 29(3), s. 550–563. T. Sager, Neo-liberal Urban Planning Policies: A Literature Survey 1990–2010, „Progress in
planning” 2011, nr 76(4), s. 147–199.
woju Warszawy? Czymś, z czym trzeba się pogodzić, podobnie jak cykle koniunkturalne w gospodarce? Albo może raczej chorobą wieku dziecięcego miast postsocjalistycznych, w którym widocznie wciąż jesteśmy.
I. Wright, S. Cleary, Are We All Neoliberals Now? Urban Planning in a Neoliberal Era, 2013,
unpublished manuscript prepared for the 49th ISOCARP Congress; www. isocarp. net/Data/ case_studies/2412.pdf (dostęp: 29.06.2018).
MORDOR MADNESS
73
UCZCIWE DOMINIKA JANICKA
WSPÓŁPRACA: MARTYNA JANICKA — MICHAŁ GDAK
BUDOWANIE
Wkład robotników w powstawanie budynków jest pomijany w dyskursie architektonicznym, a procesy budowlane pozostają nieprzewidywalne.
Czy mógłby Pan opowiedzieć o swojej pracy? Jak wygląda Pana zwykły dzień w pracy?
W kulturze napędzanej konsumpcjonizmem bardziej troszczymy się
SK: No teraz jest tak zwany wyścig szczurów. Ale nie napędzany
o standardy wytwarzania czekoladowych batoników niż o budynki
poprzez operatorów czy robotników, ale przez deweloperów i firmy,
i przestrzenie stanowiące ramę dla współczesnego społeczeństwa.
które po prostu nadzorują pracę budów. Szybko, najmniejszym
Traktujemy budynki jako coś, co jest nam dane, i rzadko zastanawiamy
kosztem, bez patrzenia na tych ludzi, którzy pracują. Którzy na
się nad tym, kto ucierpiał w trakcie procesu ich powstawania.
nich pracują. Nie zwracają w ogóle uwagi na to, kto musi pracować,
Odpowiedzialność za rażące nadużycia w branży budowlanej jest kwestią sporną. Ciężko orzec, po czyjej stronie leży: konsumentów, architektów, inwestorów? Na to pytanie nie ma jednoznacznej
żeby oni mieli to zrobione. Szybko, tanio, bez patrzenia na to, co się dzieje. Co jest najtrudniejsze w tej pracy?
odpowiedzi, co nie oznacza, że nie ma rozwiązania. Podczas resear-
SK: To, że siedzimy po szesnaście godzin w jednym miejscu, nieraz
chu do projektu Fair Building prezentowanego w Pawilonie Polskim
bez zejścia z żurawia. Jest to naprawdę męczące. To jest praca
na 15. Biennale Architektury w Wenecji odwiedziliśmy kilkanaście
dosyć monotonna. Niestety ta monotonia doprowadza, do tego,
placów budowy, przeprowadzając wywiady z prawie setką robotników.
że można po pewnym czasie popełnić poważny błąd.
Postanowiliśmy również przespać kilka nocy w hotelach robotniczych,
starając się lepiej poznać ich życie. Poprzez przedstawienie opowieści
Najbardziej niebezpieczne wydarzenie?
i doświadczeń osób bezpośrednio zaangażowanych w proces budowlany,
SK: No dużo tego miałem. Na szczęście podczas całej mojej dotych-
postawiliśmy pytanie: czy fair trade jest na tym polu możliwy? A jeśli
czasowej pracy, nie miałem takiego wypadku, gdzie zginąłby
tak, to na czym miałby polegać? Czy możliwy jest fair building?
człowiek lub ktoś został kaleką. Niecałe dwa lata temu przez
PAN STEFAN, OPERATOR ŻURAWIA Z KRAKOWA. ZRZESZONY W KOMISJI OPERATORÓW ŻURAWI.
pęknięcie chwytaka urwał mi się ładunek. Spadła pięciotonowa płyta na końcu wysięgnika żurawia i zmiażdżyła samochód zaparkowany obok budowy. Nikomu się nic nie stało, ale nie pracowałem przez dwa dni najbliższe, bo nie dałem rady. Nie dbają o bezpieczeństwo pracy. Oni mówią, że dbają, ale na budowach jest różnie.
SK: Jestem z Krakowa. Pracuję jako operator żurawia wieżowego od
Nie ma ludzi, którzy byliby odpowiednio przeszkoleni do pracy.
trzydziestu pięciu lat.
Kierownik po prostu mówi do pracownika: „Ładnie wyglądasz, idziesz, będziesz na przykład zapinał materiał”, a on się na tym w ogóle nie zna. No i potem te materiały spadają na ludzi.
75
Jakie są zalety pracy na budowie jako operator żurawia?
SK: Zalety są takie, że mam piękne widoki. Każdy to powie, kto będzie siedział na tym miejscu. Ponadto jesteś trochę sam sobie kierownikiem. Siedzisz na górze, możesz decydować. W kabinie to dosłownie jestem drugi po Bogu. No nie da się ukryć! [śmiech] Zawsze jestem nad kierownictwem! [śmiech]
A jest jakaś różnica w pracy na budowie w Polsce a za granicą – na Zachodzie?
SK: Bardzo duża. Za granicą po prostu zauważają tego człowieka, który pracuje, i to, że od niego też jest zależna budowa. Na żurawiu mamy dużą widoczność, wiemy, co się dzieje na budowie, co jest bezpieczne i możemy coś podpowiedzieć. Zagraniczni kierownicy nieraz nas pytają, co można by poprawić. A nasi panowie i panie
A jakie ma Pan plany na przyszłość?
SK: Chciałbym dopracować bez wypadku, bez żadnego wypadku, do końca. Na razie w moim kierunku poszedł mój syn. Też pracuje jako operator żurawia wieżowego.
Czyli jest Pan dumny z tej pracy?
SK: Tak, lubię to robić. Naprawdę lubię tę pracę. Jakbym nie lubił, to bym nie pracował tyle lat.
PAN DAMIAN. WŁAŚCICIEL MAŁEJ FIRMY BUDOWLANEJ. JEST BRYGADZISTĄ W SWOJEJ GRUPIE, PRACUJE NA BUDOWACH.
w białych kaskach nie reagują na to w ogóle – na nasze relacje, co my widzimy, co mówimy. Oni widzą tylko metry, metry. I terminy. I to jest wszystko.
Wasz wkład nie jest doceniany?
DM: Pochodzę ze Śląska, pracuję w budownictwie prawie dwadzie-
SK: Nie. Jak się nie wykłócimy, nie postawimy sprawy na ostrzu
ścia lat. Głównie zajmuję się z moją ekipą szalunkami – wykonujemy
noża, że nie będziemy pracować, bo jest duży wiatr czy mgła, czy
szalowania stropów do budynków. Po naszemu jest to strop, po
nie ma widoczności, no to niestety. A jeżeli się coś nie podoba, to
waszemu można powiedzieć podłoga.
jest wyrzucenie z żurawia, wyrzucenie z budowy. Dlatego powstały
76
Czy lubi Pan tę pracę?
te nasze związki. I my, operatorzy, przez to mamy lepiej. Troszeczkę
DM: Jakbym nie lubił, to bym nie pracował. Pracuję od piętnastego
już się nas boją. Ja jestem z Krakowa, jestem przewodniczącym
roku życia na budowach. Jak poszedłem do szkoły budowlanej, tak
naszej komisji na Kraków. Do mnie dzwonią koledzy z innych
do dziś pracuję w budownictwie. To jest coś, co po nas zostaje,
budów, z innych żurawi i mówią, że jest coś nie tak. To ja, mówiąc
i to mnie bardzo fascynuje – za pięćdziesiąt lat mogę powiedzieć
uczciwie, nasyłam na te budowy inspekcje pracy, nadzór budowlany.
rodzinie, znajomym, że tu budowałem, tu pracowałem, i nadal ten
A nawet policję. Trochę już inaczej z nami rozmawiają.
budynek stoi.
DOMINIKA JANICKA — MARTYNA JANICKA — MICHAŁ GDAK
A który moment pracy Pan najbardziej lubi?
DM: Śniadanie! [śmiech] Nie no, poważnie mówiąc, to jak wykonuję
Jakie są największe grzechy popełniane przez budowlańców?
DM: Często niestaranność, niesumienność pracownika. Jeżeli
robotę i wszystko idzie zgodnie z planem. Gorzej, jak są jakieś
się komuś tłumaczy dziesięć razy jedno i to samo, a później i tak
problemy, które trzeba rozwiązać. Często są momenty, gdy jest zła
w końcu trzeba poprawić samemu. W budowlance jest dużo ludzi
pogoda – deszcz, mgła, upał. Pracować niestety trzeba czy plus
niewykwalifikowanych. Jak kogoś nie chcą nigdzie przyjąć, to
30 stopni, czy minus 10.
przychodzi do budownictwa. Teraz ciężko o kogoś z kwalifikacjami –
Wasza praca jest szanowana, doceniana?
raczej to są na przykład piekarze i trzeba ich przyuczyć do zawodu.
DM: Nie! Nikt tego nie szanuje. Jestem ze Śląska i tam wszyscy
Nie ma już za wiele zawodowych szkół budowlanych. Wiadomo,
twierdzą, że w kopalniach jest ciężko. No to ja proponuję popraco-
rodzice tłumaczą dzieciom: „Idź, idź, ucz się, a pracować ciężko nie
wać w budownictwie – jest to równie niebezpieczna praca. Jest dużo wypadków. Im wyżej na budynku, tym jest bardziej niebezpiecznie.
będziesz musiał”. Niestety, większość ludzi ląduje na budowie. Kto według Pana ma najcięższą pracę na budowie?
No ale staramy się, żeby tych wypadków było jak najmniej. Ważna
DM: Zależy od organizacji pracy, bo jeżeli dobrze ją sobie podzie-
tu jest praca zespołowa, zaufanie do kolegów. Każdy każdemu
limy, to nikt nie ma za ciężko. Jeden drugiemu zawsze może pomóc.
musi pomóc, podać, przytrzymać, bo inaczej nie można po prostu
Najcięższa fizyczna robota to chyba fundamenty w każdej postaci –
wykonać tej pracy.
czy to są żelbety, czy wykopy. Gdy wykonujemy fundamenty
Co by się musiało stać, żeby Pan się poczuł doceniony?
i zaczyna padać deszcz, to jest najbardziej przerąbane. Człowiek
DM: Za każdą pracę lubię mieć zapłacone. Statystyki mówią, że w 2015 roku 36 procent firm w budownictwie nie otrzymało wyna-
chodzi od stóp po pachy w błocie uwalony. A najlżejsza praca na budowie?
grodzenia za wykonane usługi. Jest ciężko, bo nieraz człowiek
DM: Najlżejsza robota to chyba tak zwana robota papierkowa – czyli
chciałby dołożyć pracownikom, zwiększyć wypłatę, a nie ma
trzepanie worków po cemencie! [śmiech] Ale poważnie, to nadzór. Bo
z czego, bo jest mnóstwo inwestycji wykonanych, gdzie nie zostało
to jest tylko przychodzenie i patrzenie się, jak ludzie ciężko pracują.
nam zapłacone. Po prostu każą budować, a o pieniądze się nie
To są ludzie do wnikania, a nie do pomocy. Ale tak to już jest na
pytajcie. Jakiś taki przyszedł czas okradania ludzi, zwykłych ludzi.
świecie, że ktoś musi pracować ciężej, ktoś musi pilnować, a ktoś
Nie mam firmy na tysiąc osób, zatrudniam tylko parę osób i każda
musi nadzorować całą robotę.
złotówka jest ważna. A niestety czasami ktoś ma kaprys, że „nie dam pieniędzy, bo po co”.
UCZCIWE BUDOWANIE
77
Czy częste są kontrole BHP?
nic się nie stanie, bo przecież ci ludzie nie będą tak pracować”.
DM: Często mamy kontrole BHP, ale takie nasze wewnętrze. Są
To się nie da tysiąca ludzi wrzucić na jedną budowę i ją zrobić.
one jak najbardziej potrzebne, bo jeśli bezpieczeństwo pracy jest
Im więcej ludzi, tym większy burdel i większe niebezpieczeństwo
dotrzymane, to jest mniej wypadków. Czasami, niestety, jednak się
się zaczyna robić. Musi być odpowiednia liczba ludzi, jeżeli jest
nie uda przypilnować tego wszystkiego.
przekraczana, to się robi bałagan, a nie wykonywana praca.
A jak to jest z architektem, projektantem na budowie?
DM: Architekt to jest chyba najsłabsze ogniwo w budownictwie.
Jak to się stało, że wszyscy tak narzekają w tej budowlance? Jest jakiś główny problem?
Namaluje co namaluje, nie skonsultuje, nie wie, jak to ma w prak-
DM: Terminy… Jeżeli się nie zrobi jakiejś inwestycji w terminie, to
tyce wyglądać i po prostu potem wychodzą takie „szopki”, że nikt
są ogromne kary. Kiedyś, pamiętam, jak pracowałem jeszcze za
nie wie, jak to rozwiązywać. Na przykład ostatnio było tak, że bra-
ucznia, to salę gimnastyczną budował nasz ówczesny szef pięć
kowało zbrojenia w fundamentach, a na naszych terenach zbrojenie
lat. Teraz taką salę gimnastyczną chcą mieć postawioną w cztery
to jest podstawa. A na końcu odpowiadam za to ja i to ja muszę tego
miesiące. To jest ogromne tempo – nie zawsze do wykonania, nawet
dopilnowywać. Gdyby ten człowiek był na budowie, architekt czy
przy udogodnieniach technologicznych. Jak się startuje w przetar-
inny projektant, to wtedy by zrozumiał. Ja tam uważam, że jak się
gach, to nagle się okazuje, że ktoś chce wybudować szkołę i zakłada
czegoś samemu własnymi rękami nie zrobi, chociaż raz, to ciężko to
kosztorys na 5 milionów. A ktoś to chce wybudować za 2,5 miliona.
jest narysować. A jak ktoś jest na tej budowie i widzi, to potem dwa
Za coś takiego uważam, że powinien przyjść od razu prokurator
razy się zastanowi, zanim narysuje. Tych błędów projektowych
z pytaniem: „Człowieku, kogo ty chcesz okraść?”. I tu się właśnie
jest mnóstwo!
zaczyna: firma wykonawcza, pod nią kolejna firma podwykonaw-
Jak wygląda życie w ciągłej delegacji?
cza, trzecia, czwarta… i na końcu wychodzi, że to niestety my, ci,
DM: No niestety, trzeba sobie jakoś życie ułożyć, jak człowiek gdzieś
co najwięcej pracują, są najbardziej wykiwani na kasie. To mnie
non-stop jeździ i buduje. Tu czasem przychodzą do nas na budowę
zawsze najbardziej w budownictwie dziwi. Najczęstsze problemy
i takie terminy powkładają, że musimy po dwanaście godzin praco-
pojawiają się na budowie, kiedy finansowania nie ma. Jak są
wać. To co, nikt nie wie, że my też byśmy chcieli po ośmiu godzinach
pieniądze płacone za każde wykonanie roboty, to każdy przychodzi
i pięciu dniach do domu jechać? Nie, bo jest termin i ma być zro-
z uśmiechem, bo wie, że swoją wypłatę dostanie. Gorzej jest potem,
biony! Terminy są ustalane z góry, my nie mamy nic do powiedzenia.
kiedy dzwonimy: „Jak to z płatnościami?” – „No, będą”. To już wiemy,
Czasami mógłby ktoś pomyśleć: „A zróbmy to trzy miesiące później,
ożesz, znowu ten sam problem. I mogę powiedzieć, ludzie, uwierzcie mi, że od sześciu lat to jest nagminne.
78
DOMINIKA JANICKA — MARTYNA JANICKA — MICHAŁ GDAK
Pan jest brygadzistą grupy. Jaki powinien być dobry brygadzista, szef, według Pana?
A jak wygląda taki typowy dzień pracy w tym zawodzie?
AD: Jest zróżnicowany. Raz ciężko, raz lekko. Warunki pogodowe są,
DM: Najważniejsze to umieć się dogadywać z pracownikami, mordy
jakie są. Wymiar godzin jest po osiem, dziewięć. No latem, jak już są
nie drzeć na ludzi – przede wszystkim szanować pracownika. Akurat
terminy, to nie patrzymy na zegarek. Jak wszędzie. To jest kochane
moja ekipa się bardzo dobrze dogaduje, długie już lata pracujemy
budownictwo. Musimy się z tym pogodzić.
razem, no więc nie narzekamy. A jeżeli Pan mógłby jeszcze raz wybrać zawód, to byłoby to samo?
Czy ludzie doceniają waszą pracę?
AD: To różnie bywa. Są różne zdania, cóż tu dużo mówić. Ten, co
DM: Tak, to samo, bo to po prostu lubię, uwielbiam i jak najbardziej
pracuje, to wie, jaki to jest ciężki kawałek chleba. Kiedyś było takie
chcę w tym zawodzie dalej pracować. Przychodzi kolejny budy-
przekonanie, że budowlaniec lubi wypić. Teraz się czasy zmieniły.
nek, kolejny pomnik i buduje się, i patrzy się, czy rośnie, czy jest
Bo dzisiaj w budownictwie to i inżynierowie przy łopatach robią.
wszystko ok, to nas cieszy najbardziej.
Swego czasu miałem na budowie, magistra, kilka języków znał,
PAN ANDRZEJ. DOŚWIADCZONY BRYGADZISTA W FIRMIE BUDOWLANEJ.
AD: Mam na imię Andrzej, mam sześćdziesiąt jeden lat, jestem
skończył studia i sobie wyobraźcie, że przy łopacie pracował, nic innego. I on to robił z takim wdziękiem. Jak już skończył, to przychodził, żeby mu dać coś następnego, i też go pytam: dlaczego ty tu pracujesz? Bo ja to kocham, bo ja to kocham…
Jak są Pana najlepsze wspomnienia z pracy?
związany z budownictwem od podstawówki. Czterdzieści dwa lata
AD: Najlepsze wspomnienie, jak sięgam pamięcią, to otwarcie
przepracowałem w budownictwie, z czego jestem bardzo zadowo-
naszej kochanej prokuratury w Gdyni, gdzie przez pięć lat żeśmy
lony. Kocham tę pracę.
walczyli przy budowie. Na otwarciu była pani premier Suchocka,
Dlaczego Pan kocha tę pracę?
cała świta gdańska i tak dalej. Były podziękowania dla nas – nie
AD: No, uwielbiam to robić. Wydaje mi się, że urodziłem się
zapomnę tego do końca życia. Bo to nie chodzi o pieniądze, niekiedy
w budowlance. Nie lubię się chwalić, ale wiele powstało dzięki
wystarczy te słodkie, ciepłe „dziękuję”. To niekiedy więcej znaczy
naszej firmie, w której pracuję od początku. Dużo obiektów, małych,
niż te pieniążki.
dużych, prokuratury, szpitale, kościoły, pojedyncze domki i pawilony handlowe, także jest z czego być dumnym, zadowolonym.
UCZCIWE BUDOWANIE
79
A jakby Pan porównał, jak to kiedyś było na budowie, jak teraz? Są jakieś różnice?
AD: Sięgając ładnych parę lat do tyłu, to była inna organizacja. Bo to
JACEK, ROBOTNIK OGÓLNOBUDOWALNY
wiadomo, wszystko było państwowe. Przychodziło się do pracy na te osiem godzin, to, tamto i bach, koniec. Było takie powiedzenie: „Czy
JSz: Tylko proszę głośno zadawać pytania. Ja mam bardzo dobry
się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. A teraz trzeba praco-
wzrok, ale bardzo słaby słuch. Budowa dała o sobie znać. Nigdy nie
wać, nikt za darmo ci nic nie da. Jest inna pracy organizacja – jest
zabezpieczałem słuchu. Na budowie nie ma takiej opcji. Szef chce
tych dwudziestu ludzi i trzeba im stworzyć warunki, zadbać o BHP.
żeby było zrobione jak najtaniej i jak najmniejszym kosztem. To
To jest najważniejsze. I tego pilnuję jak oka w głowie. Choć różnie
nie jest tak, że ja sobie zażyczę hełm z słuchawkami. Na przykład
to bywa na tych budowach, czasami jest bałagan. Ale nie dopuścić
w kopalniach są związki zawodowe, to oni pilnują pewnych stan-
do tego, bo to jest podstawa. Człowiek jest najważniejszy. Maszyna
dardów. Na budowach nie ma czegoś takiego i nie będzie, bo to jest
nie zastąpi człowieka. I my też z naszej strony staramy się o nich
niemożliwe do ogarnięcia. Budowlańcy zostawieni są sami sobie.
(pracowników) dbać, żeby jakiś kawałek tej premii mieli, zapewniony
Nikt nas nie reprezentuje. Budowa to jest jeden wielki wyzysk.
odpowiedni socjal. Staram się nie gonić, nie cisnąć, bo to nie o to
chodzi, żeby go cisnąć. Jest taka zasada, ja ją stosuję: wolniej, ale dokładniej. Tak się więcej zrobi, więcej wykona tej pracy. Jakie najbardziej niebezpieczne zdarzenie Panu się przytrafiło?
Dlaczego nie ma możliwości założenia związków zawodowych?
JSz: Na budowie robotnicy są bardzo podzieleni. Na przykład my jesteśmy od wentylacji, są chłopaki od hydrauliki, są chłopaki od
AD: No takie małe potknięcia, urazy, wiadomo, są na porządku
tynków, fundamentów, od wielu różnych rzeczy. Nie ma możliwości,
dziennym. Ważne, żeby pilnować porządku, zasad BHP. Na budowie,
żeby był ktoś taki, kto by pilnował interesów wszystkich tych grup.
wiadomo, tam deska, tam gwóźdź, wkręt itd. Trzeba upominać:
Jest wykonawca, pod nim kolejni podwykonawcy, pod nimi kolejni
podnieś, odłóż.
wykonawcy i tak dalej. Nie ma możliwości, żeby ktoś nad wszystkim
Jakie są Pańskie plany na przyszłość?
AD: Nie planuję już, cóż planować. Niczego mi nie brakuje. Już te
zapanował. To zbyt skomplikowane. Co by Pan zmienił?
parę ładnych lat przepracowałem. Nie narzekam, godziwe pieniądze
JSz: Żeby krócej pracować, po prostu. Budowa to jest ostatni chleb.
są, a na emeryturze to zobaczymy, na pewno nie będę siedział.
Jeden z najcięższych, jaki może być. W kopalniach ludzie bardzo ciężko pracują, ale później jest budowa. A na tej budowie, niestety,
80
DOMINIKA JANICKA — MARTYNA JANICKA — MICHAŁ GDAK
nie ma nadzoru żadnego. Państwo po prostu to olewa. W strefie BHP
piętra. Rozpędziłem się, krok za dużo, no i poleciałem z pierwszego
sami musimy się pilnować.
piętra w dół. Na budowie człowiek sam musi się pilnować. No nie
Jakie jest Pana najgorsze wspomnienie z pracy?
ma jakiegoś złotego środka, że istnieją przepisy, co cię uchronią od
JSz: Chyba taka ostania sytuacja, najświeższa w pamięci. Kierowca przyjechał z naczepą z piachem. Otworzył klapę, wysypał, a jeden
wypadku. No ale przepisy i tak są do czasu, póki termin nie goni. Czy coś się zmienia, poprawia w warunkach pracy na budowie?
chłopak podszedł sprawdzić, czy wszystko jest wysypane, a ta
JSz: Na budowie niewiele się zmieniło. Chociaż jest jakiś plus.
klapa po prostu urwała mu głowę. To w psychice zostaje. A ile
Starają się, zwłaszcza na większych budowach, żeby człowiek był
takich wypadków przez życie zobaczysz, jak całe życie pracujesz na
zarejestrowany, miał jakąś umowę, jakieś badania. Coś się zmienia,
budowie?
ale bardzo powoli.
Co się dzieje, gdy na budowie jest śmiertelny wypadek?
JSz: Przyjeżdża prokurator i kierownik budowy wtedy ma nie
Czy jest różnica między pracą w Polsce a za granicą?
JSz: Pracowałem kiedyś w Niemczech i jest naprawdę duża róż-
najciekawiej. Kilka lat temu pracowałem na budowie, spadłem
nica. Na wszystko jest czas i pieniądze. Nie ma czegoś takiego, że
z rusztowania. Umowę podpisywałem dopiero w szpitalu. Czasami,
panowie, szybko, szybko, szybko, gonimy, gonimy, bo coś tam, tylko
jak ktoś spadnie, to zakłada mu się szelki, kask, jak nie miał wcze-
przychodzi szef, mówi: jest tak i tak, macie czasu na to tyle, na to
śniej, i wtedy dzwoni po pogotowie.
tyle, spokojnie, powoli, ale macie to wykonać dobrze. I koniec.
Co jest najważniejsze w pracy na budowie?
JSz: Niektórzy z ludzi nie mają wykształcenia, ale na budowie nie
Czy czuje Pan, że Pana praca jest szanowana?
JSz: Tak naprawdę, społeczeństwo myśli: ja mam kasę, płacę
ma z tym problemu, bo każdy przyjmie. Potem wychodzą problemy,
i wymagam. Także ludzie, którzy wykupują te mieszkania, to nie
bo podczas pracy naprawdę trzeba dużo myśleć. Na każdej budowie
wiedzą, ile potu ktoś włożył w to – czy to ja się męczyłem, czy
występują kolizje, które trzeba jakoś ominąć. Budowa weryfikuje
kolega. Ogólnie, dla budowlańców nie ma szacunku żadnego.
wszystko co na papierze. Nie możemy co chwilę latać do kierownika, który jest głównym prowadzącym, z byle jakim problemem. To jest
„Fair Building” – wystawa prezentowana w Pawilonie Polskim na 15. Międzynarodowej Wystawie Architektury w Wenecji w 2016 roku
budowlanka, tu jest taki freestyle po prostu.Bezpieczeństwo jest też
kuratorka: Dominika Janicka
ważne. Ktoś młody to może powiedzieć: „A, co mi tam. Ja tam zrobię
współpraca kuratorska: Martyna Janicka, Michał Gdak
to i tamto. Bez tego i owego”. Ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Ja się tego nauczyłem na własnej skórze, bo spadłem z pierwszego
autor logotypu: Patryk Hardziej organizatorzy: Zachęta — Narodowa Galeria Sztuki Rozmowy, które prezentujemy, są zapisem wypowiedzi bohaterów filmów przygotowanych przez autorów wystawy. Wszystkie fotografie są kadrami z filmów dokumentalnych przygotowanych w ramach projektu „Fair Building”.
UCZCIWE BUDOWANIE
81
WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO Z BARTOSZEM FRĄCKOWIAKIEM I NATALIĄ SIELEWICZ, AUTORAMI SPEKTAKLU „MODERN SLAVERY” POKAZYWANEGO W RAMACH BIENNALE WARSZAWA, ROZMAWIA DOROTA LEŚNIAK-RYCHLAK
Dorota Leśniak-Rychlak: Tematem Biennale Warszawa zatytułowanego Atlas planetarnej przemocy wydają się niesprawiedliwości w perspek‑ tywie globalnej. Czy możemy zapytać zatem o geografię pracy na
Ziemi? Chodzi nam o podział pracy i jej charakter w rejonach globalnych Południa i Północy? Jak ten proces się kształtował i jak wygląda dziś?
Bartosz Frąckowiak/Natalia Sielewicz: W miarę zanikania barier przestrzennych związanych z kosztami transportu i komunikacji
Wschodniej: Indiach, Nepalu, Bangladeszu, Pakistanie, Kambodży, Birmie. To tam kryje się istotna część niewidocznych fragmentów łańcuchów dostaw. DLR: Mówimy o tym, że funkcjonujemy w świecie postkolonialnym, tym‑ czasem Wasz spektakl pokazuje, że niewolnictwo nie jest historycznym i odległym geograficznie zjawiskiem, ale że dzieje się obok nas…
czy kwestiami celnymi, wraz z nowymi porozumieniami o wolnym
BF/NS: Tak, współczesne niewolnictwo nie dotyczy tylko krajów
handlu i z rozwojem technologicznym, pozwalającym na szybkie
globalnego Południa, nie jest też zjawiskiem jedynie historycz-
transfery kapitału, wykształcał się nowy globalny podział pracy,
nym, nie dotyczy też wyłącznie pracy w rolnictwie czy przemyśle.
w którym centra badań i rozwoju oraz centra decyzyjne koncen-
Zupełnie kontrintuicyjnie – handel ludźmi do pracy przymusowej
trowały się w krajach rozwiniętych, natomiast podwykonawcy
jest również zjawiskiem miejskim, występuje w sektorze usług,
i dostawcy podzespołów czy surowców naturalnych lokowani byli
bardzo blisko nas, dosłownie na wyciągnięcie ręki miejskiej klasy
w krajach Południa. Stopniowo też, ze względu na dużo niższe koszty
średniej. To wciąż nieodkryte pole badawcze dla studiów miejskich
pracy, całe zakłady produkcyjne trafiały do krajów rozwijających
i antropologii miasta: niewidzialne miasto sieci wyzysku, przepły-
się. Dlatego fałszywa jest opinia o dezindustrializacji gospodarki:
wów eksploatacji pracowniczej, wytwarzanie miasta i przestrzeni na
podczas gdy przemysł zwijał się na Północy, następowała stopniowa
skutek pracy przymusowej. Co więcej, w spektaklu badamy hipotezę
industrializacja Południa. Dzisiaj wciąż mamy do czynienia z pracą
mówiącą, że niewolnictwo nie jest wyjątkiem wydarzającym się na
materialną, tyle że doszło do jej przestrzennej reorientacji. Ten
peryferiach globalnego kapitalizmu, ale jego symptomem, a nawet
nowy globalny podział pracy wykształcił skomplikowane, wielo-
więcej – ukrytą regułą.
poziomowe, trudne do prześledzenia łańcuchy dostaw. W związku
WSZYSTKIE FOTOGRAFIE: M. STOLARSKA/BIENNALE WARSZAWA
niewolników żyje w krajach Azji Południowej i Południowo-
W trakcie naszych badań natrafiliśmy na bardzo aktualny
z tym, że największa marża koncentruje się na ich najwyższych
przypadek warszawski. Przez kilka lat przynajmniej kilkaset osób
poziomach, które stanowią globalne korporacje i ich bezpośredni
„wypożyczonych” zostało przez firmę Mirosława K., w ramach sys-
podwykonawcy, wymuszający jak najniższe ceny i dyktujący
temu pośrednictwa, do pracy w kilkudziesięciu znanych i lubianych
warunki dostaw (rytm, terminy, płatności), na niższych szczeblach
warszawskich restauracjach. Byli to głównie imigranci z Ukrainy,
pojawia się silna presja kosztowa. Sprawia to, że działający w stanie
zakwaterowani w willi przy ulicy Wilanowskiej w Warszawie, w któ-
silnej konkurencji podwykonawcy często zmuszeni są do stosowania
rej mieszkało naraz około pięćdziesiąt osób, niektórzy w piwnicach
nieetycznych praktyk, a w skrajnych przypadkach do korzystania
i garażu, do ich dyspozycji pozostawał jeden prysznic, materace
z handlu ludźmi i pracy przymusowej. Cały system skonstruowany
i piętrowe łóżka niekiedy upchnięte były na korytarzach. To stam-
jest w taki sposób, żeby umożliwiać i ukrywać wyzysk na niższych
tąd udawali się do swoich miejsc pracy, w których spędzali od
szczeblach łańcuchów dostaw, jednocześnie pozwalając na ochronę
dwunastu do osiemnastu godzin na dobę, pracując w kuchniach i na
tych, którzy najwięcej na nim zarabiają, czyli korporacji. To dzięki
zmywakach, bez książeczek sanepidu, bez szkoleń BHP. Wszystko
temu systemowi korporacje mogą się szczycić swoimi programami
odbywało się pod pozorami legalnej działalności pośrednictwa
społecznej odpowiedzialności biznesu czy włączać się w fair
pracy. Restauracje outsourcowały usługi pracownicze u Mirosława
trade’owe programy certyfikacyjne, ukrywając fakt, że atrakcyjne
K., a ten dostarczał pracowników na konkretne dni do konkretnych
ceny ich produktów są wynikiem niewidzialnego wyzysku, handlu
zadań, niekiedy wystawiając za to faktury. Profesjonalnie taki
ludźmi i pracy przymusowej. Koltan w telefonach komórkowych,
system nazywa się leasingiem pracowniczym. Występuje w nim
krewetki w polskich restauracjach, importowane z Bangladeszu,
olbrzymia rotacja, niektóre osoby pracowały w ciągu tygodnia
gdzie w każdym prawie etapie produkcji uczestniczą zmuszane
w kilku różnych restauracjach, przez co między nimi i polskimi
do pracy dzieci, herbata, kakao, czekolada, owoce morza łowione
pracownikami nie mogły powstać koleżeńskie relacje, oparte na
przez współczesnych niewolników na statkach w Tajlandii… To tylko
zaufaniu.
początek listy naszych materialnych związków z niewolnictwem w krajach Południa. Nieprzypadkowo też większość współczesnych
W październiku 2017 roku warszawska prokuratura postawiła Mirosławowi K. zarzuty handlu ludźmi. Od kwietnia przed
83
WSKAŹNIK CEN I POPULACJI (W MILIARDACH)
warszawskim sądem toczy się przeciwko niemu postępowanie karne. Okazało się, że część osób nie otrzymywała wynagrodzenia za swoją pracę przez wiele miesięcy, inni otrzymywali znacznie mniej, niż powinni. Mirosław K. stosował wobec nich różne formy przymusu psychologicznego i ekonomicznego: zabierał dokumenty, zmuszał do podpisywania weksli i umów in blanco, a następnie na
CENY NIEWOLNIKÓW
ich podstawie szantażował Ukraińców fikcyjnym długiem, stworzył system kar (za krzywe spojrzenie, za smugę na szybie w pokoju, za spóźnienie, za otwieranie furtki patykiem), wykorzystywał stres
8
migracyjny i straszył policją, deportacją. Kupował alkohol na ukraińską Wielkanoc, a następnie w całkowicie nieprzewidywalny
7
sposób nakładał kary za picie alkoholu w pracy. W środku nocy organizował odprawy w ogrodzie: siadał przy nakrytym białym obrusem stole, z zapaloną lampką, ludzie klękali przed nim i błagali
6
o pieniądze. Wtedy Mirosław K. mówił, że teraz im na pewno nie da, bo nie mają godności. Jakub de Barbaro przygotował dla nas mapę obrazującą
5
natężenie występowania tego zjawiska w poszczególnych miejscach w Warszawie. Źródłem była znaleziona przez nas podczas
4
lektury akt sądowych pełna lista warszawskich restauracji, które korzystały z usług Mirosława K. W ten sposób chcieliśmy dokonać 3
z restauracjami uniknęły zarzutów, mimo że z zeznań wynika jasno, że przynajmniej część branży znała metody Mirosława K., który powszechnie nazywany był slavemasterem, a niektórzy menedże-
2
POPULACJA GLOBU
rowie przyjaźnili się z nim od lat. W restauracjach ze starannie zaprojektowanym frontendem, z filozofią kulinarnego lifestyle’u,
1
o najwyższym współczynniku designu na metr kwadratowy, istniały najsilniejsze formy opresji i przemocy. Paradoksalnie, często kuchnie w nich (choć już nie zmywaki) są wyeksponowane, widoczne dla klientów, stanowią część projektu przestrzennego miejsca,
0 -1800
-1200
-800
-400
0
400
800
1200
1600
podkreślając transparentny charakter pracy i praktyk kulinarnych. Okazuje się, że i w tym przypadku eksponowanie transparentności
tworzenia tego indeksu jest problematyczna i opiera się na dość
i pozorna, nadmiarowa widzialność służyć mogą subtelnemu i wyra-
zawiłym algorytmie statystycznym, jednak tak wysoka pozycja
finowanemu ukrywaniu nieetycznych (a niekiedy przestępczych)
Polski wydała nam się zastanawiająca. Zaczęliśmy szukać historii,
praktyk.
sytuacji, przypadków, miejsc i przestrzeni, które byłyby związane
DLR: Czy możecie opowiedzieć o pomyśle na spektakl Modern Slavery
i o Waszej pracy nad źródłami informacji podczas przygotowań do premiery?
84
z tym zagadnieniem. I tak trafiliśmy na dwie historie dotyczące handlu ludźmi do pracy przymusowej: jedną historyczną – tak zwanych włoskich obozów pracy dla Polaków w Apulii z lat 2002–2006
BF/NS: Pomysł zrodził się z naszych odkryć dotyczących szczegól-
– a drugą bardzo aktualną, o której wspomnieliśmy. W pierwszej
nej roli Polski na planetarnej mapie współczesnego niewolnictwa.
Polacy byli ofiarami; w drugiej ofiarami byli Ukraińcy. W pierw-
W Global Slavery Index 2016 Polska znajduje się na dwudziestej
szej – prawdopodobnie największej w Europie sprawie o handel
czwartej pozycji na 167 uwzględnionych krajów. Sama metodologia
ludźmi do pracy przymusowej – sprawcami byli Polacy, Włosi,
BARTOSZ FRĄCKOWIAK I NATALIA SIELEWICZ
2000
OPRACOWANIE: JAKUB DE BARBARO
wizualnej reorientacji miasta. Ciekawe jest to, że osoby związane
Ukraińcy i Algierczyk; w drugiej sprawcą był Polak współpracujący
prokuratorskiego, a prokurator odmówił nam wglądu do akt,
z Ukraińcami, z których jeden wcześniej był ofiarą. Na plantacjach
rozpoczęliśmy własne śledztwo. Spotkaliśmy się z pokrzywdzo-
w Apulii wiele lat przed Polakami pracowali włoscy chłopi, którzy
nymi Mirosława K., skontaktowaliśmy się z jednym ze sprawców,
wynaleźli tarantyzm jako formę kompensacji cierpienia związanego
rozmawialiśmy z przedstawicielami Zarządu Operacyjno-Śledczego
z wyzyskiem; dzisiaj pracują tam migranci z Afryki Subsaharyjskiej.
Komendy Głównej Straży Granicznej, z prokuratorem prowadzącym
Te przedziwne substytucje i geografie wyzysku wydały nam się
tę sprawę, z policjantami z Wydziału do Walki z Handlem Ludźmi,
interesujące, bo pozwoliły spleść systemowy poziom globalnego
z dziennikarzami śledczymi. Te wszystkie spotkania były na swój
kapitalizmu z konkretnym poziomem lokalnym. Nie chcieliśmy opo-
sposób fascynujące, dawały wgląd w świat, z którym na co dzień
wiadać jedynie historii lokalnych sprawców, działających lokalnie
nie mamy do czynienia, w zupełnie inne języki, sposoby myślenia,
i w ramach lokalnych uwarunkowań, motywowanych jedynie pozba-
ujmowania zarówno tego zjawiska, jak i świata.
wioną kontekstu chęcią zysku czy psychopatycznym charakterem,
We współpracy z aktorami przeprowadzaliśmy eksperymenty
ale chcieliśmy też wskazać na systemowe, ekonomiczne i polityczne
z zakresu perfomatywnych rekonstrukcji, starając się wykorzystać
uwarunkowania zjawiska handlu ludźmi. Pokazujemy, że mecha-
ich szczególne kompetencje aktorsko-performatywne do lepszego
nizmy kryjące się za handlem ludźmi – jak choćby zniewolenie
zrozumienia sytuacji związanych z badanymi przez nas historiami,
poprzez dług – są analogiczne w bardzo różnych kontekstach kultu-
przeprowadzaliśmy eksperymenty z etnografii sensorycznej
rowych i geograficznych. I mają strukturalny charakter. Staramy się
w niektórych restauracjach i miejscach związanych z warszawskim
przeanalizować te mechanizmy i odpowiedzieć na pytanie, z czego
przypadkiem. Zresztą aktorzy bardzo wcześnie zostali włączeni
wynika to, że jedni ludzie są wyzyskiwani, a inni nie, jak nakłada się
w pracę koncepcyjno-badawczą nad spektaklem. Uczestniczyli
to na geopolitykę biedy i geografię nierówności.
w niektórych spotkaniach z informatorami, prowadzili badania
Dlatego czytaliśmy mnóstwo opracowań i raportów Światowej Organizacji Pracy, publikacji Międzynarodowej Organizacji do
terenowe, podejmowali bliską współpracę z różnymi organizacjami. A następnie ten ogrom materiału syntetyzowaliśmy, pod-
spraw Migracji, Free Walk Foundation, cykl Beyond Trafficking
dawaliśmy rozmaitym spekulacjom, wciągnęliśmy do współpracy
and Slavery realizowany przez openDemocracy, uczestniczyliśmy
Jakuba de Barbaro, który przygotowywał dla nas inspirujące wizu-
w polskich seminariach poświęconych handlowi ludźmi i pracy
alizacje danych i tworzył spekulatywny design. Aktorzy dodawali
przymusowej. Nawiązaliśmy też kontakt z Ośrodkiem Badań nad
swoje perspektywy i wrażliwość, a my budowaliśmy z tego narrację,
Migracjami na Uniwersytecie Warszawskim czy Stowarzyszeniem
która bezustannie oscylowała między kontekstem globalnym, syste-
Interwencji Prawnej, szukając informacji na temat ekonomii migra-
mowym a konkretem lokalnych sytuacji.
cji, polskich i międzynarodowych przepisów prawnych związanych z handlem ludźmi itd. Czytaliśmy też akta prokuratorskie i sądowe obu spraw: obo-
DLR: Jak wygląda sytuacja Polski na tle świata, i dlaczego, jak piszecie, Polska ma tak wysoką pozycję w Global Slavery Index?
BF/NS: Polska jest zarazem krajem pochodzenia, tranzytu, jak i kra-
zów pracy dla Polaków w Apulii – w Sądzie Okręgowym w Krakowie,
jem docelowym w handlu ludźmi. Niewiele jest krajów o podobnym
warszawskich restauracji – w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
potrójnym statusie.
Byliśmy w stałym kontakcie z sędzią Dariuszem Mazurem, który
Krajem pochodzenia stała się za sprawą transformacji
sądził sprawę „włoską” i pomógł nam ją dobrze zrozumieć, przepro-
ustrojowej. Polacy stawali się emigrantami zarobkowymi, wyjeż-
wadzając nas przez gąszcz dokumentów i kontekstów prawnych.
dżając do pracy do Włoch, Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Holandii.
Podjęliśmy absolutnie fundamentalną dla naszego pro-
Często korzystali z rozmaitych agencji pośrednictwa pracy i agencji
jektu współpracę z Fundacją La Strada, do której najczęściej
pracy tymczasowej, które działały zarówno na terytorium Polski,
trafiają ofiary handlu ludźmi w Polsce i do której trafiły też ofiary
jak i zagranicą. Niektórzy trafiali do obozów pracy, do pracy przy-
Mirosława K. Dzięki otwartości Ireny Dawid-Olczyk, prezeski La
musowej lub seksbiznesu. W środowisku badaczy migracji i handlu
Strady, i Joanny Garnier, udało nam się nawiązać kontakt z psy-
ludźmi panuje opinia, że najgorsza sytuacja pracowników migran-
chologami o specjalizacji klinicznej, psychoterapeutami, organami
tów istnieje w krajach, w których działają agencje. To one pozwalają
ścigania. W związku z tym, że początkowo nie mieliśmy dostępu
na ukrywanie wyzysku pod pozorem legalnej działalności.
do akt sprawy, bo znajdowała się ona jeszcze na etapie śledztwa
WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO
85
Polska jest też krajem, przez który przebiega szlak przemytu ludzi ze Wschodu. W końcu stała się również krajem docelowym dla uchodźców i migrantów ekonomicznych z Ukrainy, Wietnamu, krajów kaukaskich, a coraz częściej także z Indii, Pakistanu, Nepalu czy Bangladeszu. Bardzo duża skala migracji z Ukrainy sprawia, że w Polsce istnieje duża grupa ludzi narażonych na różne formy wyzysku pracowniczego, aż do ekstremum na tej skali, czyli do sytuacji handlu ludźmi. Pracują na placach budowy, w rolnictwie, w gastronomii, w handlu. Oczywiście nie wszyscy robią to pod przymusem czy padają ofiarą oszustów, wielu powodzi się bardzo dobrze i czują się w Polsce szczęśliwi. Z tych przykładów wyłania się wyraźny obraz handlu ludźmi jako zjawiska ściśle powiązanego z migracją. Jego ofiarą najczęściej padają cudzoziemcy. Ze względu na restrykcyjną europejską politykę migracyjną, rozmaite reżimy graniczne, ograniczenia związane ze statusem prawnym migrantów, możliwe jest istnienie całego systemu pośredników, przemytników, middle manów, którzy zarabiają na handlu pozwoleniami, logistyce, szmuglowaniu, organizowaniu spraw urzędowych. Można powiedzieć, że restrykcyjne polityki migracyjne w istocie stanowią ważny warunek istnienia przemysłu handlu ludźmi. To, obok handlu bronią i narkotykami, trzecia najbardziej opłacalna działalność przestępcza o transgranicznym charakterze. Co więcej, niepewni
swojego statusu migranci rzadko udają się na policję czy do innej oficjalnej instytucji, żeby opowiedzieć o ich wyzyskiwaniu. Łatwo wykorzystać ich krytyczne położenie, stres migracyjny, niejasny status prawny, łatwo ich szantażować. Rozmawiając o relacjach między handlem ludźmi i migracją, nie można jednak popełnić błędu polegającego na stwierdzeniu, że to migracja jest odpowiedzialna za handel ludźmi. Nie, to restrykcyjne polityki migracyjne i reżimy graniczne są źródłem tego zjawiska, a nie chęć migrujących zapewnienia sobie i swoim bliskim godnego życia. Zbyt często zjawiska handlu ludźmi i współczesnego
86
BARTOSZ FRĄCKOWIAK I NATALIA SIELEWICZ
FOT. M. STOLARSKA/BIENNALE WARSZAWA
chcieliśmy jednak osuwać się w gatunek teatru dokumentalnego, dlatego w naszym spektaklu pojawia się również wiele spekulatywnych scen, jak na przykład model ambasady niewolników na statku czy start-upu szukającego sposobu na legalizację niewolnictwa, po to, by reformować patologiczny system od środka. Cytując Franka Wildersona III, czarnoskórego pisarza, jednego z ojców nurtu afropesymistycznego, naszym, z pewnością utopijnym, celem była próba przejęcia kontroli nad statkiem, pomimo fantazji o ucieczce. DLR: W swoim spektaklu przywołujecie historię Foggii z początku trans‑
niewolnictwa, wraz z towarzyszącymi im kampaniami, medialnym językiem opisu, są instrumentalnie wykorzystywane w antymigracyjnej polityce. Dlatego tak ważna jest tutaj precyzja wypowiedzi. DLR: W jaki sposób opowiadacie te historie na scenie, na wybór jakiego języka się zdecydowaliście?
formacji. Co się wydarzyło na południu Włoch? Co mówi nam ta sprawa o włączaniu Polski w procesy globalnego kapitalizmu?
BF/NS: W latach 2002–2006 roku w prowincji Foggia na terenie południowych Włoch w kilkudziesięciu obozach pracy, nazywanych campami, umieszczono w sumie kilka tysięcy Polaków. Ustalono,
BF/NS: Naszą metodologię twórczą najlepiej nazwać performo-
że odbyły się transporty 150 grup liczących od dziesięciu do czter-
waniem archiwum. W procesie pracy nad scenariuszem szybko
dziestu osób. Tych pracujących nielegalnie polskich imigrantów
okazało się, że ciężar dokumentalny materiałów dowodowych,
często przetrzymywano (jak napisał w swoim uzasadnieniu wyroku
raportów i statystyk jest o wiele bardziej pociągający niż konstru-
sędzia Mazur) „wbrew ich woli w warunkach urągających ludzkiej
owanie zawiłych metafor teatralnych i gier językowych na temat
godności, stosując wobec nich przemoc w postaci bicia, kierując
współczesnego niewolnictwa. Na tyle, na ile było to możliwe, kiero-
groźby pozbawienia życia i zmuszając do przyjmowania środków
waliśmy się uczciwością wobec materiałów i świadków, z którymi
odurzających”. Codziennie „wypożyczano” ich na inną plantację,
mieliśmy styczność. Staraliśmy się oprowadzić widzów po myślach
gdzie pracowali przy zbiorze, sadzeniu i przetwórstwie pomido-
i odczuciach, które pojawiły się na drodze naszego śledztwa. Nie
rów, karczochów, brokułów, oliwek, kalafiorów. Wówczas na wielu
WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO
87
obszarach w Polsce występowało strukturalne bezrobocie przekraczające 25 procent, między innymi w województwie podkarpackim,
PRÓBA: 9000 ROK: 2016 OBSZAR: LAMPEDUSA, TRAPANI, POZZALLO
zachodniopomorskim czy podlaskim, gdzie handlarze związani ze zorganizowaną grupą przestępczą umieszczali ogłoszenia o pracę w lokalnych gazetach. Ze względu na swój prekarny status prawny i sytuację ekonomiczną pokrzywdzeni byli łatwym celem do eks-
6% Handel krwią lub organami 50% Przetrzymywani wbrew swojej woli 70% Ofiary handlu ludźmi lub ofiary wyzysku
ploatacji. Pomimo zintegrowanej interwencji włoskiego Wydziału do Zwalczania Mafii i polskiej Straży Granicznej problem wyzysku na plantacjach w Apulii nie zniknął. Z czasem Polaków zastąpili Bułgarzy, Bułgarów Rumuni, obecnie siłą napędową rolniczego zaplecza Europy są imigranci z Afryki Północnej, którzy trafiają do Foggii przez Lampedusę. Jak podaje „Forbes”, aż 17 procent włoskiego PKB wytwarzane jest w ramach nielegalnych transakcji, z czego zdecydowana większość pochodzi z rolnictwa. Obecność
Rzym
obozów pracy w sektorze rolniczym jest więc zdecydowanie problemem strukturalnym, którego zaszłości sięgają, tak jak w Polsce, systemów pańszczyźnianych. DLR: W jednym z wywiadów wspomnieliście, że w dokumentach poli‑
cyjnych z tamtego czasu ten proceder, de facto handlu ludźmi, jest
określany jako oszustwo, nazwą nieprzystającą do faktycznej rangi tego czynu.
BF/NS: Handel ludźmi jako zbrodnia funkcjonuje w polskim prawodawstwie stosunkowo od niedawna. Aż do roku 2010 polski Kodeks międzynarodowego, a konkretnie przyjętego przez Polskę w 2005 roku Protokołu z Palermo. A zatem część wyjazdów do Foggii odbywała się przed ratyfikacją tego Protokołu, część już po. Zanim
Pozzallo
na początku lat 90. zaobserwowano nasilenie tego procederu ze wskazaniem na pracę przymusową w sektorach innych niż usługi seksualne, termin „human trafficking” był kojarzony w Polsce
Lampedusa
przede wszystkim z handlem kobietami i prostytucją. Można powiedzieć, że dyskusja o innych formach handlu ludźmi rozpoczęła się w Polsce dopiero w drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku.
0
200
km
BADANIA
Trudno więc dziwić się, że w raportach lokalnych komend policji w małych miejscowościach na Podlasiu i Opolszczyźnie natrafili-
ofiary handlu ludźmi, z czasem wyodrębniono również nowe struk-
śmy na stwierdzenia, które mogą co prawda dotyczyć niektórych
tury w organach ścigania do zwalczania tej zbrodni.
symptomów handlu ludźmi (takich jak „oszustwo”, „wyłudzenie”,
DLR: Na ile prekaryjne warunki pracy zbliżają się może nie do niewol‑
„niekorzystne rozporządzenie mieniem”), ale w żaden sposób nie oddają ciężaru i całościowego kształtu zbrodni, jaką jest handel ludźmi. Obecnie Polska jest nie tylko krajem pochodzenia ofiar, ale
88
nictwa, ale pańszczyzny? W rozmowie w tym numerze „Autoportretu”
Małgorzata Jacyno mówi o tym, że dług jest najważniejszym urządzeniem współczesnego świata.
także krajem tranzytowym, przez który odbywa się transfer osób
BF/NS: Dług jest również bardzo ważnym narzędziem two-
z Europy Wschodniej do Europy Zachodniej, oraz krajem docelo-
rzenia przymusu w przypadku współczesnego niewolnictwa,
wym. Ostatnie dziesięć lat zupełnie zmieniło profil socjologiczny
wykorzystywanym zarówno w krajach Azji Południowej
BARTOSZ FRĄCKOWIAK I NATALIA SIELEWICZ
OPRACOWANIE: JAKUB DE BARBARO
Trapani
karny nie zawierał jej definicji. Korzystano wtedy z regulacji prawa
i Południowo-Wschodniej, jak i w Polsce. „Debt bondage” jest jedną
W spektaklu przywołujemy cytat z Fredericka Douglassa,
z cech pozwalających na identyfikację zjawiska handlu ludźmi.
wielkiego afroamerykańskiego działacza na rzecz abolicjonizmu,
Uzależnianie ludzi poprzez dług ma swoją długą historię liczoną
wyzwolonego niewolnika, który w 1865 roku napisał: „They will
od czasu, kiedy dług przestał być produktywnym narzędziem
not call it slavery, but some other name. Slavery has been fruitful
wytwarzania relacji społecznych i form wzajemności, a stał się
in giving itself names… and it will call itself by yet another name;
narzędziem dyscypliny, przymusu, nadzoru i kary. Wspaniale
and you and I and all of us had better wait and see what new form
pisał o tym David Graeber w książce poświęconej historii długu.
this old monster will assume, in what new skin this old snake will
Współczesnym niewolnikiem może się stać indyjski rolnik, który,
come forth” (Nie nazwą tego niewolnictwem, lecz nadadzą mu inne
by zapewnić byt swojej rodzinie, musi wziąć oprocentowaną na kil-
imię. Niewolnictwo było i jest płodne, gdy przychodzi do nazywania
kanaście procent miesięcznie pożyczkę z nieformalnego źródła, bo
samego siebie, i będzie nazywać siebie coraz to inaczej; a ty i ja, i my
żaden bank nie udzieli pożyczki osobie o takim statusie. Następnie
wszyscy, lepiej poczekajmy i zobaczmy, jaką nową formę przyjmie ta
on i jego rodzina będą musieli odpracowywać w nieskończoność
stara bestia, w jakiej nowej skórze nadejdzie ten [zdradliwy] wąż).
niespłacalny i wciąż rosnący dług. Dług może być też fikcyjny,
W spektaklu staraliśmy się poszukiwać tych nowych form
wykreowany za pomocą nielegalnych metod, jak w przypadku
niewolnictwa, niekiedy dużo bardziej podstępnych niż te histo-
Mirosława K. W końcu dług dotyczy również samych podwykonaw-
ryczne, badać je i opowiedzieć jako coś, co istnieje bardzo blisko
ców, którzy, by spłacić swoje zobowiązania w sytuacji niskich marż
nas i w co jesteśmy sami uwikłani.
i ekstremalnej konkurencji, wciągani są w praktyki oparte na pracy przymusowej. Dług też jest częścią systemu globalnych nierówności, gdzie kraje globalnego Południa uzależnione są od pożyczek
DLR: Czy kategoria niesprawiedliwości społecznej jest jeszcze w jakiś sposób nośna, do jakiej aksjologii się odwołujemy, mówiąc, że handel ludźmi jest złem (choć jest opłacalnym modelem biznesowym)?
rozwojowych z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku
BF/NS: Pracując w polu kultury w szeroko pojętym paradygmacie
Światowego, których rezultatem jest pogłębianie nierówności
sztuki zaangażowanej, nazbyt często przyjmuje się pozycję morali-
pomiędzy regionami świata, a nie rozwój. A te nierówności z kolei
zatorską i staje po stronie wykluczonych, mistyfikując jednocześnie
sprawiają, że biedni ludzie pochodzący z uzależnionych regionów
własną uprzywilejowaną pozycję czy hipokryzję. Trudno uciec od
dużo bardziej podatni są na współczesne niewolnictwo. Dług jest
wielu pułapek etycznych, ale warto rozbudzać świadomość. Nowe
najważniejszym urządzeniem współczesnego świata, co potwierdza
relacje przestrzenne rozpisuje dziś przemoc, która od zawsze była
tylko naszą hipotezę, że niewolnictwo jest strukturalnie związane
formą prawa i regulowała przepływ taniej siły roboczej. Zło, któ-
z kapitalizmem, a nie stanowi wyjątku w tym systemie.
rego główną siłą napędową jest zysk kosztem wolności i godności
Jeśli chodzi o analogie prekaryjnej pracy i pańszczyzny, to
drugiego człowieka, to właśnie aksjomat handlu ludźmi.
oczywiście istnieją elementy wspólne. Nie chciałbym jednak teraz rozwijać nadmiernie tej analogii, wskazałbym jednak na pewne terminologiczne problemy. Niektórzy badacze starają się w ogóle wyeliminować ze swojego języka termin „niewolnictwo” czy „współczesne niewolnictwo” (tłumaczenie angielskiego pojęcia modern slavery), a niekiedy nawet „handel ludźmi” (human trafficking), podkreślając historyczny i rasistowski charakter pojęcia niewolnictwa i uwikłanie w dyskursy i polityki antymigranckie ich obu. W zamian proponują mówić o kontinuum wyzysku pracowniczego, ułożonym na skali, a nie o różnicach jakościowych. My traktowaliśmy jednak niewolnictwo jako wędrujące pojęcie, przybierające różne historyczne wcielenia, modyfikujące się wraz z kolejnymi, dynamicznymi metamorfozami kapitalizmu, z którym jest ściśle powiązane. Niewolnictwo wiąże się z akumulacją kapitału, a nie jedynie z historycznym zjawiskiem transatlantyckiego handlu ludźmi.
WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO
89
RĘKA PRACUJĄCA
90
WŁASNOŚĆ PRYWATNA, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ZACHĘTY.
Założeniem książki Ręka pracująca1, opu-
przez niego opisami służyły za wskazówkę
←
blikowanej we Lwowie w 1936 roku, było
lekarzom, ale także urzędnikom, których
Janina
zaprezentowanie badań dermatologa Henryka
zadaniem było rozpoznanie zmian wywołanych
Mierzeckiego i zilustrowanie ich zdjęciami
przez pracę na ludzkich dłoniach. Sprawna
37 i 38 z cyklu
wybranych przypadków, wykonanymi przez
i trafna diagnoza była bowiem często podstawą
Ręka pracująca,
jego żonę, artystkę Janinę Mierzecką2. Do
do ubiegania się o renty czy odszkodowania
publikacji wybrano 120 fotografii dłoni pacjen-
z tytułu szkód zawodowych. Ponadto projekt
pracująca.
tów lwowskiej Kasy Chorych, gdzie prowadził
Ręka pracująca zwracał uwagę na stan określo-
120 tablic
praktykę lekarską Mierzecki, specjalizujący
nych dziedzin przemysłu oraz usług, a zarazem
się w chorobach skóry wywołanych pracą
na kondycję systemu opieki zdrowotnej i wspar-
fizyczną. Ambicją dermatologa śledzącego
cia dla przedstawicieli klasy robotniczej.
światowe tendencje w badaniach nad schorze-
Mierzecka, tablice 27, 28,
w: Henryk Mierzecki, Ręka
fotograficznych, Warszawa 1947
↓
niami zawodowymi było zebranie informacji
Fotografie z cyklu Janiny Mierzeckiej
o wpływie warunków pracy, wykonywanej
zostały pokazane w Zachęcie – Narodowej
profesji i używanych w niej materiałów oraz
Galerii Sztuki na wystawie „Przyszłość
narzędzi na stan zdrowia robotników, a zwłasz-
będzie inna. Wizje i praktyki modernizacji
cza stan ich skóry i kośćca dłoni. Praktyka
społecznych po roku 1918” (2018),
prowadzona w latach 1924–1938 pozwoliła mu
kuratorka: Joanna Kordjak.
zapoznać się z kilkoma tysiącami przypadków
Fotografie Janiny Mierzeckiej na wystawie „Przyszłość będzie inna. Wizje i praktyki modernizacji społecznych po roku 1918”
związanych z uszkodzeniami i deformacjami powstałymi w trakcie wieloletniego uprawiania zawodu przez różnego rodzaju rzemieślników, wytwórców, rolników. Zadaniem Mierzeckiej było oddanie zmian na skórze i w anatomii rąk na czarno-białych fotografiach, do których dobierano pozujących tak, by zdjęcia w pełni odzwierciedlały złożoność przypadków. Dzięki warsztatowi i doświadczeniu w wykonywaniu fotografii naukowej (przedmiotów zabytkowych i muzealnych) udało jej się sprostać zadaniu skompletowania tablic do medycznego opracowania męża. Strona ilustracyjna była dla Mierzeckiego niezwykle ważna, pragnął bowiem, by zdjęcia wraz ze skatalogowanymi
1
Ta wersja Ręki pracującej znajduje się w zbiorach Biblioteki
FOT. M. LANDSBERG
MAŁGORZATA RADKIEWICZ
Narodowej; w wersji elektronicznej zamieszczona jest na stronie: https://polona.pl/item/28983451/6/ (dostęp: 2
10 sierpnia 2017).
Szczegółowa analiza projektu znajduje się w tekście
Małgorzaty Radkiewicz: „Ręce pracujące” w dokumentacji fotograficznej Janiny Mierzeckiej i medycznej Henryka Mierzeckiego, „Kultura Współczesna” 2018, nr 1.
91
MASZYNA WYZWALA 92
ŁUKASZ TRZCIŃSKI
Fabryka kombinat i jej fotograficzna reprezentacja w ujęciu Henryka Makarewicza wydają się spełnieniem snu o emancypacji pracy. O ile filozoficzna refleksja wieku XIX przynosi konstatację: „Maszyna powołuje do życia nową odmianę robotnika: swojego wytwórcę”, to łącząca się ze zmianą charakteru pracy nowohucka utopia odzwierciedla kolejny etap: robotnik bierze na siebie odpowiedzialność w innym wymiarze, przejmuje obowiązki dotąd zarezerwowane dla klasy wyższej – kontrolę. Staje się nadzorcą maszyny. Wydaje się, że praca w hucie jest dalece wyzwolona: kombinat pracuje już sam, domaga się – jak się wydaje – jedynie sporadycznego „muskania”, a robotnik z kadrów Makarewicza nie wygląda jak osoba, która ma do odegrania szczególnie istotną rolę. Takie ujęcia stoją w bezpośredniej kontrze do wcześniejszych fotografii Makarewicza. Dla autora zdjęć oddanie pola maszynie jest sytuacją względnie nową – jest przecież autorem portretów przodowników pracy (tej jeszcze policzalnej i fizycznej), a jego fotografia fedrującego na przodku Wincentego Pstrowskiego stała się wręcz ikoniczna. W tym ujęciu maszyna (młot fedrujący) jest w pełni okiełznana, stanowi jedynie przedłużenie ciała robotnika, a pot z pyłem miesza się jeszcze w odpowiednich proporcjach. Wydaje się, że robotnik/człowiek pracy z fotogramów Makarewicza miota się między formami pracy – po części wykonuje gesty, które kojarzymy z wysiłkiem fizycznym, jednak można odnieść wrażenie, że właśnie te ujęcia są łabędzim śpiewem pracy kojarzonej przez nas dotąd z fabryką. Dysproporcja skali między robotnikiem a urządzeniem jednoznacznie wskazuje na prymat maszyny, a człowiek delegowany do jej obsługi musi prawie stawać na palcach, by sprostać zadaniu. W nowohuckim masywie Makarewicza człowiek jawi się jako nie do końca niezbędny element. Ten i inne przypadki są o tyle istotne, iż w nowohuckim Na stronach 92-97: kombinat metalurgiczny w Nowej Hucie, 1954-1970, fotografie Henryka Makarewicza z kolekcji Fundacji Imago Mundi oraz projektu idealcity.pl
dziele Makarewicza dematerializacja pracy ludzkiej ujęta jako emancypacja pracy fabrycznej sprzęga się z dematerializacją wysiłku ukierunkowanego na stworzenie jej reprezentacji, z wyzwoleniem, jakie przyniosły media reprodukcji mechanicznej. I tu fetyszyzowany warsztat fizyczny, konieczny do opisywania świata i tworzenia jego wizerunków, zostaje sprowadzony tylko do umiejętności panowania nad maszyną (czyli aparatem do wykonywania odbitek świata) za sprawą gry z jej możliwościami i ograniczeniami.
93
Romans ten nie jest oczywiście niczym nowym – jeśli analizować mającą miejsce w XIX wieku rewolucję przemysłową, niosącą radykalną zmianę stosunków społecznych, w tym pracy – fotografię, która wymagała minimalnego nakładu pracy ręcznej, Karol Marks wymienia jednym tchem obok gazownictwa, telegrafii, żeglugi parowej i kolejnictwa. Przy czym na to szczególne wyzwolenie należy patrzeć szerzej, jako na kontinuum myśli zmierzającej do oderwania jednostki (twórcy) od warsztatowych determinantów charakterystycznych dla danego medium; trzeba jednak pamiętać, że pojawienie się „maszyny” odgrywa tu tylko poboczną – wspierającą – rolę. Dwie dekady wcześniej w Die Deutsche Ideologie w rozdziale poświęconym sztuce i literaturze Marks wieszczy koniec sztuki podzielonej na zamknięte wobec siebie dziedziny: „Nie ma już malarzy, są co najwyżej ludzie, którzy między innymi zajmują się malarstwem”. Zaprzestanie fetyszyzowania specyfiki pracy każdej z dziedzin zdejmuje ograniczające je ramy. Spojrzenie na stykówki, z których pochodzą wybrane kadry, pozwala stwierdzić, że nieco niezgrabny, a jednocześnie subtelny
94
96
w gestach balet rozgrywający się przed aparatem fotografa to element autentycznej choreografii bohatera. Tymczasem ujęcia kominów kombinatu górujące nad miastem, ukazywane w perspektywie ulic i powielane na pocztówkach, znaczkach i banknotach kreślą nowy obraz ładu społecznego, reprodukując przebrzmiałą dziewiętnastowieczną wizję nowoczesności. Potężny kombinat widoczny jest z każdej perspektywy i jednoznacznie kreśli nowy charakter miasta. Obawiano się, że zmniejszenie roli pracy manualnej będzie bezpośrednio skutkować nędzą robotnika fabrycznego, tymczasem przez cztery dekady nowohuckiej utopii jego praca nabiera nowego wymiaru – przez kontrolowanie uspołecznionych środków produkcji. W momencie najbardziej wzmożonej pracy kombinat zatrudniał w dziale kontroli maszyn około 40 tysięcy pracowników. Utopię urzeczywistniać pomagała zapewne specyfika maszyny – nigdy niegasnący mityczny Wielki Piec. Serce kombinatu i dzielnicy domagało się nieustannej, trzyzmianowej opieki. Ciągłość robotniczych zmian pomagała podtrzymać ułudę.
NASZE ROBOTY SPOŁECZNE Z Nunzią Bonifati, dziennikarką naukową i wykładowczynią filozofii na Uniwersytecie Tor Vergata w Rzymie rozmawia Emiliano Ranocchi.
Emiliano Ranocchi: Chciałbym zacząć od bardzo ogólnych pytań: jaka
historycznie była rola mechanizacji pracy? Jakie były podstawowe etapy jej rozwoju? W jakim punkcie znajdujemy się dziś i czego możemy się
spodziewać w najbliższej przyszłości, nie popadając przy tym w narracje zaczerpnięte z fantastyki naukowej?
postępu i innowacji technologicznej (przede wszystkim na polu energetyki jądrowej i telekomunikacyjnych systemów satelitarnych). W środku tej rewolucji są automatyzacja i komputer, ale jest ona na tyle złożona, że nie da się jej opisać w kilku słowach.
Nunzia Bonifati: Prawdziwa mechanizacja pracy miała miejsce na
Mogę jednak powiedzieć, że w tym kontekście pracownik stopniowo
przełomie XVIII i XIX wieku wraz z pierwszą rewolucją przemy-
traci możliwość kontroli całego procesu produkcji artefaktu.
słową, która spowodowała masowe zastosowanie automatycznych
To dlatego, że w najbardziej zaawansowanych (czytaj: zinformatyzo-
maszyn o napędzie wodnym lub parowym w zakładach przemysło-
wanych) fabrykach w sposób wybiórczy i wysoce wyspecjalizowany
Robot
wych. Wśród pierwszych znalazły się mechaniczne krosna tkackie
wytwarzane są tylko niektóre części składowe pewnego produktu,
Honda ASIMO
na tyle skuteczne – szczególnie jeśli chodzi o tkanie jedwabiu –
na przykład samochodu, który jest składany gdzie indziej. Zatem
dyrygujący
że tradycyjne pracownie z ręcznymi krosnami miały poważne
walczący robotnik już nie jest w stanie blokować cyklu produkcji, by
problemy.
bronić swoich praw lub domagać się podwyżki. Część, którą robot-
Najpierw rzemieślniczą, a następnie rolną produkcję dzięki
końcowego produktu. Podsumowując: robotnik został wyrzucony
to zmiana paradygmatu: maszyna przestaje być jedynie narzę-
z całego cyklu produkcji. Frustracja ta odbija się na relacji czło-
dziem uruchamianym pod ludzką kontrolą, a staje się „maszyną
wiek – maszyna: w epoce elektroniki robotnik już nie wie, jak działa
operatywną” (skuteczną i efektywną), zdolną do tego, by narzucać
maszyna, którą uruchamia; widzi tylko obiegi, nie mechanizmy,
robotnikowi tempo i czynności; robotnik staje się częścią inte-
karty, nie koła zębate. Mimo to na Zachodzie warunki robotników
gralną produkcji, prowadząc pracę mechaniczną, jak gdyby sam był
się poprawiają. Poczynając od lat 60. ubiegłego wieku, w fabrykach
trybikiem maszyny. Nie przypadkiem klasa robotnicza powstaje
przy łańcuchu montażowym zaczynają pracować roboty. Coraz
jako rezultat pierwszej industrializacji, właśnie wraz z pierwszymi
częściej zwalnia się robotników z wykonywania czynności powta-
maszynami parowymi, nie po to, by nimi kierować, lecz jedynie po
rzalnych i alienujących, typowych dla łańcucha montażowego.
to, by je wspomagać. Nie oznacza to jednak, że na skutek pierwszej
To jednak nie powoduje bezrobocia. Roboty stają się bohaterami dzisiejszej rewolucji prze-
nie. Maszyny skracały i ułatwiały ludzką pracę. Jednak to w tej fazie
mysłowej. To tak zwana industria 4.0, która charakteryzuje się
historycznej wybucha pierwszy wielki konflikt między pracowni-
połączeniami pomiędzy inteligentnymi maszynami cyfrowymi;
kiem a maszyną. Wystarczy wspomnieć o oporze, na jaki natrafiło
ten nowy przemysł dąży do współpracy między zintegrowanymi
wprowadzenie krosna Jacquarda (1800), największego wynalazku
maszynami a pracownikiem. Jesteśmy u zarania rewolucji, w której
w przemyśle tkackim. Ta wyjątkowo wydajna maszyna spowodowała
systemy inteligentne staną się najważniejsze.
rewolucję w tkactwie, jednak była bojkotowana przez samych pra-
W fabrykach będzie coraz więcej współpracowników robotów.
cowników – poprawiała warunki pracy, ale jednocześnie zabierała
Stanowią oni łącznik między robotem przemysłowym a społecznym.
im tę pracę.
Pojęcie staje się jasne, jeśli wyobrazimy sobie wspólne narzę-
W drugiej rewolucji przemysłowej (połowa XIX wieku – począ-
orkiestrą
nik wytwarza, jest bowiem zaledwie jednym z wielu komponentów
„pracującym maszynom” stopniowo zastępowano przemysłową. Była
industrializacji warunki robotników się pogorszyły. Wręcz przeciw-
FOT. VANILLASE / WIKIPEDIA CC BY-SA. 3.0
przemysłowa ma miejsce po II wojnie światowej, pod naporem
dzie na prąd, na przykład wiertarkę, zintegrowane z systemami
tek XX wieku), w ogromnym skrócie, podstawową rolę odegrały
inteligentnymi. W fabryce, w pracowni, w laboratorium robotnicy
naukowo-technologiczna innowacja oraz kapitalizm „o ludzkiej
i rzemieślnicy dzisiaj pracują wespół z robotami współpracow-
twarzy”, któremu zależało na gospodarczym i kulturowym rozwoju
nikami, bez ryzyka dla własnego bezpieczeństwa. Dzieje się tak
kraju. Powstaje wielki przemysł z linią produkcyjną i utwierdza
dzięki ulepszeniu systemów uczenia się i kontroli (blokują się, jak
swoją pozycję w każdym sektorze produkcji oraz w usługach
tylko zbliżymy się do obszaru ich działania). Roboty współpracujące
(w pierwszej kolejności w transporcie). W rewolucji tej pierwsze
są elastyczne i przyjazne dla użytkownika, wychodzą naprzeciw
skrzypce grają coraz bardziej złożone maszyny. Robotnicy już nie
potrzebom małych i średnich przedsiębiorstw, zajmą więc istotne
protestują przeciwko maszynom, lecz przeciwko przemysłowcom,
miejsce w czwartej rewolucji przemysłowej, w której fundamentalna
którzy uczynili ich trybikami łańcucha montażowego (obraz choćby
rola przypadnie właśnie systemom inteligentnym.
z Dzisiejszych czasów Charliego Chaplina). Trzecia rewolucja
99
ER: Czego możemy się spodziewać w przyszłości?
NB: Trudno przewidzieć. Na pewno będziemy świadkami dwóch
dostarcza mi niezbędnych, minimalnych środków do przeżycia, po
zjawisk. Pierwszym jest stopniowy proces humanizacji systemów
co mam się zachwycać krosnem Jacquarda?
inteligentnych, które zastąpią prawie wszystkie prace zwykle
Angielscy robotnicy, którzy na początku XIX wieku niszczyli
wykonywane przez człowieka. Będziemy coraz częściej interreago-
maszyny, jak Ned Ludd przed laty zniszczył krosno, postrzegali
wać z robotami (nie tylko w pracy – wszędzie). Interakcja ta pociąga
maszyny jako nieuczciwych współzawodników, którzy w najbliższej
za sobą ryzyko, że będziemy „schodzić” na poziom maszyn, a to
przyszłości mieli doprowadzić ich do bezrobocia. Zamiast jed-
dlatego, że nastąpi chwila, gdy gama ludzkiej komunikacji zostanie
nak złościć się na właścicieli, swoją frustrację rozładowywali na
sprowadzona do gamy komunikacji maszyny. Widzimy to już teraz
maszynach. Dzisiaj, kierując się podobną logiką, przedsiębiorstwa
na portalach społecznościowych: jeśli nie da się odróżnić tego, co
niechcące inwestować w technologię i kapitał ludzki, lokalizują
jest generowane przez człowieka, od tego, co jest generowane przez
zakłady tam, gdzie siła robocza jest tańsza. W ten sposób obciążają
robota, to dlatego, że komunikacja człowieka niewiele różni się
robotników pracą wyniszczającą i rutynową, którą roboty wykonują
od komunikacji maszyny. To do nas należy podniesienie poziomu
lepiej od człowieka. Jest to przejaw mentalności prymitywnej, która
komunikacji, nie do maszyny. Drugim fenomenem, którego niechyb-
nikomu nie służy i przeciwko której ruch robotniczy walczył już za
nie będziemy świadkami, jest stopniowe zastępowanie ludzkich
czasów Karola Marksa.
pracowników robotami. W pierwszej kolejności na obszarze przemysłu, gospodarki rolnej i transportów. Z drugiej strony roboty współpracujące mogłyby spowodować
Obawy są dzisiaj jednak bardziej uzasadnione, ponieważ każda kategoria pracownika zostanie prędzej czy później zastąpiona połączonymi z sobą systemami robotycznymi. Już dziś każdy rodzaj
odrodzenie rzemiosła, przywracając wartość ludzkiej kreatywności,
pracy powtarzalnej, mechanicznej, niemożliwej lub zbyt niebez-
która w fabryce liczy się tylko na poziomie zarządzania i designu.
piecznej do wykonywania może zostać powierzony robotowi, na ogół
Współpraca między robotem i pracownikiem, będąca już rzeczy-
ze skutkiem efektywności, wydajności i bezpieczeństwa. Nawet
wistością w fabrykach 4.0, w rzemiośle mogłaby być antidotum
astronautów zastępuje robot lub pomaga im (jak roboty rover, które
wobec globalizowanej produkcji przedmiotów do siebie wzajemnie
od lat eksplorują planetę Mars).
podobnych.
Prawdopodobnie kategoria robotników rolnych oraz robot-
ER: Czy dostrzegasz różnice jakościowe w stosunku do dzisiejszego
ników niewyspecjalizowanych przejdzie kiedyś do lamusa. Także
to tylko różnice ilościowe? Obawa przed tym, że maszyna może zastąpić
skowe systemy kontroli będą mogły przejmować wiele funkcji
rozkwitu robotyki w porównaniu z użyciem maszyn w przeszłości, czy są człowieka w pracy, daje o sobie znać od samego początku rewolucji
industrialnej. Czy to ten sam strach? Czy też dzisiejszy jest bardziej uza‑ sadniony? Czy możemy się spodziewać nadejścia nowego luddyzmu?
kierowców zastąpią autonomiczne samochody. Drony i środowiobecnie wykonywanych przez stróży prywatnych, policjantów i strażników miejskich. Trudno mi się o tym myśli, ale za sprawą najbardziej rozwiniętych metodologii i narzędzi zdalnej dydaktyki
NB: Od zawsze maszyny do pracy projektowano i budowano w celu
także nauczyciele mogą zostać kiedyś zastąpieni przez systemy
polepszenia produkcji, zarówno pod kątem ilości, jak też jakości,
inteligentne.
oraz poprawienia warunków pracy robotników. Nie przypadkiem
Nie wydaje mi się jednak, by miała nas czekać fala protestów
jednym z pierwszych robotów przemysłowych był spawacz (Stany
podobna do luddyzmu. Proces będzie bowiem powolny i stopniowy,
Zjednoczone, 1961) w fabrykach samochodowych. Wspomagał pro-
i zostawi ludziom czas, by nie tylko się do niego przyzwyczaili, lecz
dukcję aut, ale też zapobiegał częstym wypadkom robotników przy
także zaakceptowali stałą kondycję bezrobocia. Tak jest już we
pracy.
Włoszech, gdzie młodzi, którzy decydują się na to, by zostać w kraju, Jeśli chodzi o utratę miejsca pracy, nie sądzę, żeby to się
100
stracę miejsce pracy, która, jakkolwiek straszna i wyniszczająca,
godzą się na wykonywanie prac dorywczych, mało płatnych, bez naj-
zmieniło. Ludzie po prostu lubią, by wszystko toczyło się dalej
mniejszej perspektywy na przyszłość i założenie rodziny. A mimo to
dawnymi torami. Boimy się innowacji, również dlatego że wolimy
nikt nie protestuje. Być może dlatego, że młodych we Włoszech jest
zaspokajać natychmiast swoje własne potrzeby (także jeśli chodzi
niewielu, a ci nieliczni są przyzwyczajeni do braku praw. Problem
o możliwości płacowe), przez to ewentualne przyszłe korzyści wyni-
można rozwiązać, stosując dalekosiężne polityczne strategie na
kające z technologicznej innowacji jakoś mało nas interesują. Jeśli
obszarze pracy oraz podnosząc poziom wykształcenia. Jak już
NUNZIA BONIFATI
mówiłam, jestem przekonana, że jeśli potrafimy i będziemy chcieli
nie tylko filozofowie i etycy. Powstają problemy prawne z zakresu
pokierować tą czwartą rewolucją przemysłową na rzecz ludzkich
odpowiedzialności cywilnej i karnej, bezpieczeństwa i prywatności:
praw, a nie zysku, uda nam się uniknąć bezrobocia. Byleby roboty
potrzebny jest zatem wkład prawników i adwokatów. Jest wreszcie
były naszymi podporządkowanymi współpracownikami –
badanie przełożeń na ekonomię, gospodarkę i politykę: potrzebni
postaciami ważnymi i kompetentnymi, z którymi będziemy się
są ekonomiści, socjolodzy, politolodzy, statystycy itd. Ta złożoność
konfrontować, jednak pozbawionymi mocy decyzji.
czyni robotykę być może najbardziej interdyscyplinarną i trans-
ER: Chciałbym jeszcze poruszyć dwie ważne i bardzo aktualne kwestie. Jednym z obszarów, w których najczęściej mowa o robotach (obecnie szczególnie w Japonii), jest opieka nad starszymi ludźmi i osobami samotnymi. W oczach ludzi z Zachodu stwarza to pewne problemy
etyczne, bo wydaje nam się, że człowiek ma prawo do opieki ze strony
innego człowieka. Ale być może to my jesteśmy w błędzie i roboty będą
WIKIMEDIA COMMONS, DOMENA PUBLICZNA
w stanie świetnie sobie radzić także i z tym zadaniem?
dyscyplinarną nauką, jaka istnieje. To coś cudownego, ja kocham robotykę właśnie ze względu na tę wyjątkową złożoność. Ale jestem też pewna, że te badania nie zostaną przeprowadzone. Trzeba
Lewis Hine,
by było bardzo dużo czasu, niebotycznych inwestycji i poczucia
robotnik obsłu-
odpowiedzialności. To się rynkowi nie opłaca. No i w rezultacie
gujący maszynę
w sprzedaży znajdą się kosztowne roboty społeczne o dyskusyjnym designie i z mnóstwem wad na poziomie oprogramowania,
NB: Z Japonią łączy nas czynnik demograficzny: Japończycy są
które zresztą powodują także problemy prywatności. Są to kwestie
długowieczni i mają mało dzieci, podobnie jak my. Praca, odległo-
moralne, które otwierają wielkie problemy zarządzania sprawami
ści i wiek emerytalny, który przesuwa się coraz bardziej, w tym
ludzkimi.
kontekście stanowią przeszkodę dla opieki nad potrzebującymi,
Prywatność na przykład jest kwestią moralną. Dlaczego?
nawet jeśli są nimi nasi najbliżsi. Nie przypadkiem powierzamy
Każdy robot społeczny jest podłączony bezprzewodowo do sieci
opiekę nad starszymi osobami i nad dziećmi ludziom zatrudnia-
w celu instalowania aktualizacji programów i zachowywania
nym na godziny lub całodobowo, w zależności od potrzeb. Nie
codziennie w chmurze gigantycznej masy danych. Nie jest to rzecz
mamy przy tym żadnych skrupułów, często staramy się im jak
błaha. Na przykład robocik, który czyta bajkę na dobranoc naszym
najmniej płacić, dowodząc w ten sposób, jak mało ich szanujemy
dzieciom, na dłuższą metę zgromadzi znacznie więcej informacji
właśnie jako ludzi. Roboty społeczne mogłyby zatem stanowić
o życiu naszej rodziny, niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
alternatywę. Ale wydaje mi się, że trudno będzie przekonać ludzi
Przyrząd zobaczy, usłyszy i zapamięta dane o przyzwyczajeniach,
z Zachodu, by powierzyć maszynom opiekę nad swoimi bliskimi.
chorobach, szkolnych sukcesach naszych dzieci, a to już wystarczy,
Choć ostatecznie, wywołując potrzebę, rynek jak zwykle wygra
by mieć dość szczegółowy obraz życia konkretnej rodziny. Do tych
i ten mecz. Wracając do problemów etycznych, nie wydaje mi się,
przyrządów można się włamać, narażając na szwank naszą prywat-
by ludzie z Zachodu zbytnio zaprzątali sobie tym głowę. Główne
ność i nasze bezpieczeństwo. Co by się stało, gdyby te dane wpadły
cechy robota społecznego to: ładny design, elastyczne materiały,
w ręce organizacji przestępczych, towarzystw ubezpieczeniowych,
lekkość, giętkość ruchów, wyraźne zdolności zmysłowe i ruchowe.
prześladowców lub chociażby zwykłych firm, które mogłyby je
W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że robot społeczny
wykorzystać do bezpośredniego marketingu? Nie możemy spać spo-
potrzebuje doskonałego interfejsu człowiek-maszyna. Łatwo się to
kojnie. Tym bardziej że portale społecznościowe już odzwyczajają
mówi, trudniej z realizacją. Tym bardziej, że kwestia nie dotyczy
nas powoli od ochrony prywatności. Powierzchowność zachowań
wyłącznie inżynierii. By zaprojektować maszynę, która będzie wyko-
internautów nasila problemy z bezpieczeństwem informatycznym.
nywała różne czynności w otoczeniu domowym, trzeba – ni mniej, ni
Prywatność jest zagrożona , skoro można ją naruszyć nawet w naj-
więcej – ludzkiej wiedzy. Inżynierzy i naukowcy powinni pracować
bardziej chronionych systemach. Zasada jest taka: kiedy wymyślimy
z mnóstwem ekspertów, by odpowiedzieć na pytania, jakie stawia
zamek, nawet najbardziej technologicznie zaawansowany, prędzej
koegzystencja z robotami: jak powinny wyglądać? Jak powinny się
czy później ktoś wymyśli także i klucz. W sprawie bezpieczeństwa
zachowywać? Jak powinny komunikować? By móc odpowiedzieć na
informatycznego i prywatności roboty społeczne, nasze przyszłe
te pytania, potrzebni są antropolodzy, językoznawcy, semiotycy,
nianie i opiekunki, są ogromnym problemem. Wiemy bowiem,
filozofowie, socjolodzy, lekarze, psycholodzy, architekci, designerzy
że hasła nie wystarczą i jedynym sposobem, by bronić się przed
i inni artyści. Pamiętając cały czas, że są jeszcze kluczowe pytania
możliwymi włamaniami online, będzie ochrona naszych robotów
natury etycznej, na które muszą odpowiadać sami projektanci,
z taką samą gorliwością, z jaką ochraniamy naszych bliskich,
NASZE ROBOTY SPOŁECZNE
parową, 1920
101
nasz dom i nasze pieniądze. To nie jest możliwe przy połączeniach
powinniśmy powierzać opieki nad ludźmi maszynom, chyba że jako
bezprzewodowych.
wsparcie dla osoby w usługach, które roboty potrafią wykonywać
Inne problemy moralne wynikają z tego, że roboty mogą
szczególnie dobrze (na przykład mycie naczyń, podłóg, sprzątanie,
popełniać błędy podobne do ludzkich. W wypadku szkód nie ma
zarządzanie kalendarzem wizyt u lekarza oraz rozkładem godzin,
konsekwencji prawnych, bo trzeba ustalić, czyja jest odpowiedzial-
kiedy poszczególne leki mają być przyjmowane).
ność cywilna lub karna. Jeśli jednak polityka nie podejmie kroków w tym kierunku, biura prawne producentów zastosują wcześniej odpowiednie środki, by się zabezpieczyć. Rynek robotów powinien być regulowany, przede wszystkim dlatego, że to społeczeństwo
ER: Następne pytanie jest znowu bardzo szerokie, możesz wybrać tylko
jeden wątek i odpuścić sobie pozostałe: w jakiej mierze roboty są konse‑ kwencją systemu neoliberalnego? Gdybyśmy podważyli ten system lub próbowali go naprawić, co by się stało z robotami?
musi wziąć na siebie odpowiedzialność za ewentualne „przewinie-
NB: Po części już odpowiedziałam na to pytanie, ale dodam, że
nia” maszyn, szukając najlepszych i najsprawiedliwszych rozwiązań,
roboty na szczęście nie są konsekwencją neoliberalizmu, lecz
by zagwarantować wspólne dobro oraz przestrzeganie obowiązków
zdumiewających ludzkich zdolności inżynieryjnych w połączeniu
i praw ludzkich. To nie zmienia jednak faktu, że dzieląc się prze-
z wiedzą i we współpracy z ekspertami z różnych dyscyplin. Jednak
strzenią z robotami, nie jesteśmy w stanie zlikwidować możliwości
nie możemy zostawić rynkowi zarządzania handlem czymkolwiek,
błędu. Możemy go jedynie zminimalizować. Kolejnym problemem etycznym związanym z robotami
a tym bardziej maszynami tak fenomenalnymi i potencjalnie niebezpiecznymi, jakimi są roboty. Teoretycznie na Zachodzie rynek
społecznymi (ale, jak pewnie zrozumiałeś, ja wolę mówić o pro-
jest regulowany, i gdyby reguły te faktycznie działały, jak powinny,
blemie moralnym) jest tak zwane oddelegowanie technologiczne.
neoliberalizm, według mnie, byłby tylko teorią. Jeśli znajduje coraz
W hipotetycznym społeczeństwie sprawiedliwym roboty mogłyby
to nowsze fortele, by wyjść na swoje, to dlatego że interesów jest tu
nas wyzwolić nie tylko od niewoli pracy ciężkiej i upokarzającej,
wiele, presje są duże i polityka, czując się w potrzasku, na to ciągle
ale także od samotności. Technologiczne oddelegowanie zakłada
pozwala. Powinniśmy zmienić model rozwoju ekonomicznego, ale
jednak wysoką cenę do zapłacenia: szeroko pojęte uzależnienie od
nawet nie wybiegając za daleko, już wielkim wydarzeniem byłoby
maszyn. Chętnie cenę tę płacimy, kiedy stosunek między korzy-
zachować liberalizm, który jako model pasuje do kapitalizmu w prze-
ścią a kosztami jest na plus, jak to się dzieje z lekami. Ale kiedy powierzamy robotom zadania wdzięczne i kreatywne, jak opieka nad ludźmi, rzeczy się zmieniają. Trudno przewidzieć, do jakiego rodzaju uzależnienia by to nas doprowadziło i z jakim skutkiem.
strzeganiu praw człowieka. ER: Wreszcie prowokujące pytanie na fali aktualnej włoskiej polityki: czy dochód podstawowy może stanowić odpowiedź na rozpowszechnienie robotów?
Przede wszystkim w rozwoju dziecka i osoby młodej oraz w psy-
NB: Powiedziałabym, że nie, że jest wręcz przeciwnie. Włochy nie
chicznym zdrowiu starszego człowieka. Nie dysponujemy jeszcze
ustępują innym krajom pod względem kreatywności i innowacji,
badaniami, byłoby to jak skok w ciemno, wielki eksperyment na
z których czerpią nauka i technologia. Oczywiście w cywilizowanym
żywym organizmie. Oddelegowanie technologiczne, moim zdaniem,
kraju zapewnienie dochodu podstawowego bezrobotnym jest obo-
nie powoduje problemów tylko wówczas, gdy interakcja pomiędzy
wiązkiem. Ale to nie powoduje wzrost ekonomiczny. Zresztą dane
człowiekiem a robotem pozostawia pole dla ludzkiej kreatywności
potwierdzają, że roboty tworzą więcej miejsc pracy, niż zabierają.
i mocy decyzji. Weźmy jeszcze raz przykład robotów współpracu-
Stopniowo coraz więcej zawodów będzie wykonywanych przez
jących: w domu roboty-narzędzia przydałyby się do uproszczenia
roboty, dla człowieka zostaną tylko te zawody, których maszyny nie
i poprawienia pracy ręcznej. Tutaj nie ma uzależnienia, bo przeważa
mogą wykonywać. Na przykład dzisiaj (i mam nadzieję także w przy-
kooperacja, ta ostatnia ograniczona do roli i funkcji robota, który
szłości) nie będzie maszyn wyposażonych w empatię, instynkt,
jest tu po to, by nam służyć. Jednak praca opiekunki czy niani
uczucia, duchowość, kreatywność (w sensie łamania istniejących
nie da się sprowadzić do pracy maszyny, bo jest zbyt złożona. Ci
schematów w celu wynalezienia nowych), no i przede wszystkim
pracownicy nie są narzędziami, lecz osobami ludzkimi z własną
maszyny nie mają i – tak sądzę – nigdy nie będą miały wolnej
tożsamością, uczuciami, tradycjami, kulturą i wolną wolą. Funkcji
woli polegającej na możliwości wyboru między dobrem a złem
związanych z opieką nie można oddzielić od tożsamości i wol-
(moralność). Żadne zawody, które wymagają tych cech ludzkich (na
ności podmiotu, który opiekuje się inną osobą. Uważam, że nie
przykład pielęgniarz lub nauczyciel), nie będą mogły być wykonywane przez roboty.
102
NUNZIA BONIFATI
ER: Czy nowoczesność nie dokonała pewnej mechanizacji człowieka
także w środowisku pracy? Określenie norm ergonomii w pracy z jednej
strony zapewnia rodzaj komfortu ciałom, ale w tym samym czasie zakłada standaryzowaną, a zatem abstrakcyjną ideę istoty ludzkiej. Czy można wyjść z tej dychotomii?
NB: Po zamachu 11 września 2001 roku zgodziliśmy się oddać nasze dane osobowe, nawet biometryczne, w zamian za bezpieczeństwo. Dzisiaj, szczególnie na lotniskach, środki bezpieczeństwa już nie są odbierane jako zagrożenie dla człowieka, gdyż nie są widzialne. W większości przypadków są to niezwykle wyrafinowane kontrole
NB: Na pierwsze pytanie trudno odpowiedzieć w kilku zdaniach.
biometryczne, potrafiące rozpoznać człowieka nawet już tylko po
Tym bardziej, że idea człowieka jako maszyny jest historyczna,
sposobie chodzenia. Oczywiście narzędzi technologicznych można
opiera się na dualizmie dusza – ciało i ugruntowuje się w XVII
używać i nadużywać. Wyobraźmy sobie użycie systemów rozpozna-
wieku na skutek kartezjuszowskiego dualizmu umysł – ciało (pierw-
nia w ręku dyktatorów, mafii czy zorganizowanej przestępczości
szeństwo umysłu nad ciałem), by dojść do naszych czasów, gdzie
lub terroryzmu. Istnieje także ryzyko, że systemy biometrycznego
funkcjonuje ona jako dualizm umysł – mózg. Upraszczając, mogę
rozpoznania będą coraz częściej stosowane przez pracodawców
powiedzieć, że skoro maszyny są wytworem ludzkiego umysłu,
(w szczególności międzynarodowe korporacje) do tego, by sprawo-
są też do nas podobne: są projektowane po to, by wykonywać
wać nadzór nie tylko nad produktywnością pracowników, lecz także
pewne czynności na naszym miejscu, jest zatem naturalne, że się
nad ich lojalnością wobec filozofii firmy. Celem może być na przy-
w nich odbijamy; nawet tyleż osobliwy, co niezrozumiały dualizm
kład zapobieżenie jakimkolwiek żądaniom związkowym. Być może
software – hardware odzwierciedla po części dualizm umysł – ciało.
jedyną możliwą formą obrony byłaby odmowa podejmowania pracy
Mechanizacja istoty ludzkiej, nie jest, moim zdaniem, niczym
w firmach stosujących techniki nadzoru biometrycznego. Biorąc
innym jak tylko jedną z wielu konsekwencji dualizmu umysł–ciało.
pod uwagę, że wraz z przemysłem 4.0 w zachodnim świecie szykuje
Już się tłumaczę: jeśli ludzkie ciało jest jak maszyna, mechani-
się przemiana robotników w białe kołnierzyki (kadry kierownicze),
zacja pracy fizycznej jest czymś naturalnym. Kiedyś wykonywali
kontroli wielkiego brata podlegaliby pracownicy wykształceni
ją niewolnicy, dzisiaj w dużej mierze maszyny (nieprzypadkowo
i wykwalifikowani, skłonni zatem do tego, by znieść warunki
Norbert Wiener, ojciec cybernetyki, z goryczą i niepokojem nazywał
nadmiernej kontroli, tylko jeśli pozbawi się ich swobody twórczej.
maszyny „niewolnikami mechanicznymi”). Problem polega na tym,
Ogólnie jakość pracy by się pogorszyła i firmy właśnie ze względu
że produkcja przemysłowa (która musi być seryjna z oczywistych
na produkcję mogłyby rezygnować z nadmiernej kontroli biome-
powodów) narzuca standaryzację procesów. W efekcie istota ludzka
trycznej, przynajmniej w działach bardziej kreatywnych. W krajach
musi się dopasować do procesów produkcji (jak już mówiłam,
biedniejszych i o wyższej stopie bezrobocia i mniejszej mobilności
w łańcuchu montażowym robotnik był zaledwie trybikiem procesu
zawodowej rzeczy mogłyby obrać bardzo niekorzystny kierunek dla
produkcji). Dzisiaj to roboty wykonują większość prac polegających
pracowników. Nadzór nad nimi mógłby się okazać opłacalną inwe-
na powtarzaniu w kółko tych samych czynności. Jednak koncepcja
stycją, by utrzymać niskie płace i uniemożliwić żądania związkowe.
się nie zmienia, także konsument musi się dopasować do proce-
Ogólnie rzecz biorąc, także i w tym przypadku zadaniem polityków
sów produkcji, akceptując towary standardowe, realizowane dla
jest dyktowanie warunków, w obrębie których wolno sprawować nad-
pewnych typologii ogólnych konsumentów (tak zwany target). To
zór nad pracownikiem. Rzecz w tym, że nowe pokolenia odbierają
dotyczy także technologicznych aplikacji. Co do ergonomii i designu
prywatność, a nawet prawa pracowników zupełnie inaczej od tych,
jednak, wydaje mi się, że rzeczy mają się nieco inaczej, jako że jest
którzy urodzili się przed masowym upowszechnieniem systemów
świadomość granic standaryzacji. Równocześnie także w ergonomii
nadzoru i globalizacji. Dowodzi tego znikoma uwaga, jaką zwracają
standaryzacja jest konieczna: należy się skupiać na tym, co łączy
na ustawienia prywatności, do której aplikacje i portale społeczno-
cały rodzaj ludzki.
ściowe są prawnie zobowiązane. Jest zatem dość prawdopodobne,
ER: Coraz popularniejsze są biometryczne przyrządy kontroli, poczynając od skanujących twarz lub źrenice, kiedy chodzimy do pracy, po mierzące
nastrój, stosowane w Chinach. W jakim stopniu kontrola przy pracy stanie się częścią składową życia ludzkich organizmów, cyborgów? Czy można myśleć o wyzwoleniu z technologii biometrycznej kontroli jako prawie człowieka?
że jutrzejsza młodzież dostosuje się zarówno do wielkiego brata, jak i do braku praw pracowników. Gdyby tak było, nawet polityka, która działa na zasadzie reprezentacji, mogłaby się zaangażować w procesy supernadzoru pracowników. A prawa człowieka mogłyby się okazać wspomnieniem z przeszłości. Ale to już jest, jak na razie, political fiction. Tłumaczenie z włoskiego: Emiliano Ranocchi
NASZE ROBOTY SPOŁECZNE
103
SZARA STREFA MATERIALNEGO ZWIÄ„ZANIA
EWA KLEKOT
Sprawczość nie jest cechą czy własnością ludzi ani nie-ludzi.
←
Sprawczość to relacyjny, emergentny efekt materialnego
piecownia
związania. Nie jest czymś danym, lecz czymś, co ma zostać zrealizowane. Krótko mówiąc, jeśli chodzi o przypisywanie sprawczości komuś lub czemuś, to kwestia, czym coś jest samo w sobie, w istocie nie ma znaczenia; ma znaczenie to, czym coś się staje oraz gdzie się znajduje w sieci materialnego związania – pisze Lambros Malafouris1. Halę fabryczną można więc rozumieć jako złożoną sieć materialnych związań, w której „to nie przyczy-
szlamownia
nowość, lecz świadomość odróżnia ludzkie poczucie sprawczości od sprawczości jako takiej”2. Hala wydaje się miejscem, gdzie nie można łatwo narzucić „fałszywej a s y m e t r i i między intencjonalnym działaniem człowieka a światem materii, w którym rządzą relacje przyczynowe” i gdzie latouriańska puryfikacja uprawiana przez nowoczesnych jest wyjątkowo trudna do przeprowadzenia. Fabryka
1
L. Malafouris, How Things Shape the Mind. A Theory of Material Engagement,
Cambridge, Mass.–London, England: The MIT Press, 2013, s. 148. 2
Tamże, s. 215.
↓ hala - formy
Nowoczesna fabryka to miejsce, gdzie naukowe zarządzanie Fredericka Taylora miało za zadanie doprowadzić do zastąpienia działań „na oko” metodami naukowymi. W tym celu podmiotowość robotników należało skonstruować jako obdarzonych fizyczną siłą ci a ł, podporządkowanych podmiotowości zarządzających konstruowanej jako u m y s ł. W ten sposób Hannah Arendt mogła konceptualizować robotnika jako t r u d z ą c e się w fabryce z w ier zę (Animal laborans) i przeciwstawiać go cz ł o w ieko w i w y t w a r z ają c em u (Homo faber). Jednak antropologiczne spojrzenie na fabrykę jako na środowisko pracy ujawnia niedostatki tych konceptualizacji i każe inaczej rozumieć kwestie wiedzy i sprawczości w fabryce. W koncepcji Taylora ciało, które umie i wie, nie wchodziło w grę – po pierwsze, dlatego że byłoby autonomiczne; po drugie, ponieważ nie
FOT. W ART. E. KLEKOT
wykorzystywało należycie swoich naukowo obliczonych możliwości. Arendt zaś rozumiała potencjał człowieczeństwa przez pryzmat kartezjańskiego dualizmu. Antropologiczna perspektywa, która próbuje wyjść poza ten dualizm, pozwala na rozważanie pojęć sprawczości, odpowiedzialności i kreatywności szerzej niż tylko jako atrybutów pracy człowieka oraz na szukanie ich konceptualizacji w oparciu o perspektywy wykraczające poza dychotomie ciało – umysł i materia – forma.
105
↓
się cienkiej warstwy porcelany na chłonących wilgoć ścianach formy.
odlewnia
Dzięki temu płynna, podatna porcelana przyjmuje kształt twardej gipsowej formy, z której można ją po wyschnięciu delikatnie wyjąć. Odlewacze i odlewaczki pracują przy długich stołach, których część zaopatrzona jest w rynny odpływowe do odprowadzania masy wylewanej z form; przy tych, które rynien nie mają, masę trzeba odlewać do ruchomej kadzi, którą odlewaczka popycha, posuwając się wzdłuż stołu. Przy stołach z rynnami odlewa się większe naczynia; ich formy są ciężkie, dlatego pracują tu przeważnie mężczyźni. I w jednej, i w drugiej części odlewni proces przebiega podobnie: formy napełnia się masą pod ciśnieniem, z węża podłączonego do biegnącej górą instalacji i zaopatrzonego w pistolet ciśnieniowy. Po napełnieniu formy trzeba chwilę odczekać, aż cienka warstwa porcelany osadzi się na ściankach gipsowej formy, po czym resztę płynnej masy odlać i odstawić formę do wyschnięcia. W tym czasie można „zalać” inne formy albo otworzyć te, które zostały „odlane” wcześ niej. Można też do wyjętych naczyń podoklejać elementy odlewane oddzielnie, jak uchwyty do pokrywek czy uszka. Każdy odlewacz i odlewaczka pracuje więc przy kilku stołach naraz i samodzielnie decyduje, kiedy którą formę „zalać”, „odlać”, a kiedy otworzyć. Odlewnia to miejsce, gdzie „miękkie” spotyka się z „twardym” i gdzie zaczyna się proces przekształcania tego, co płynne, w to, co stałe. Wyjęta z formy porcelana zachowuje kształt – jest jednak
→
to „szara strefa materialnego związania, czyli strefa, w której mózgi,
Mocowanie
ciała i rzeczy zlewają się razem, wzajemnie katalizując i ustanawiając
uchwytów pokrywek
nawzajem”3. Wszechobecnym elementem krajobrazu fabryki porcelany w Ćmielowie są gipsowe formy różnej wielkości ustawione w stosy, oczekujące na swoją kolej w produkcji. Z jednej formy można uzyskać trzydzieści–pięćdziesiąt odlewów, w zależności od wzoru: formy do naczyń ozdobionych reliefem zużywają się szybciej. Fabryka nieustannie potrzebuje więc nowych form, które stale się produkuje, suszy i magazynuje wszędzie tam, gdzie można je postawić. Szlaki komunikacyjne biegną między stosami form: bywa, że kryje się za nimi wysoki, mierzący przeszło metr osiemdziesiąt wózek z półkami cji przed drugim wypałem. Gips to jeden z podstawowych surowców przy produkcji ceramiki. Jest materiałem, który umożliwia osadzenie
3
106
Tamże, s. 5.
FOT. ARKADIUSZ SZWED
do przewożenia produktów między poszczególnymi etapami produk-
EWA KLEKOT
powtarzalność gestów. Oczywiście bez tej powtarzalności niełatwo
←
byłoby osiągnąć biegłość.
szkliwienie
Płynne szkliwo doprowadzane jest rurami do usytuowanych
solniczek
w piecowni stanowisk szkliwienia. Ręczne szkliwienie to praca wymagająca bardzo dużych umiejętności. Podłużna kadź, umieszczona pod wylotem zaopatrzonej w kurek rury, jest wypełniona szkliwem niemal do pełna. Szkliwierka stoi twarzą do kadzi przy jej krótszym boku i chwyta półmisek za dno prawą dłonią, szeroko rozkładając palce. Dłoń obraca się i wraz ze spoczywającym na niej półmiskiem przesuwa się nad kadź ze szkliwem. Półmisek znajduje się tuż nad powierzchnią połyskującej, kremowej zawiesiny o konsystencji śmietany, pod kątem mniej więcej czterdziestu pięciu stopni. Zanurza się w niej wraz z dłonią, by po kilku sekundach pojawić się znów, pokryty
↓
szkliwem i nadal bezpiecznie spoczywający na czubkach palców
odlewanie
bardzo miękka i krucha. Zostają też na niej szwy, czyli ślady po podziałach formy, których odlewacze nie usuwają. Jak łatwo zgnieść takie naczynie, wiedzą dobrze pracowniczki i pracownicy zatrudnieni przy czyszczeniu. Ich praca przypomina czasem popisy ekwilibrystycznej zręczności. Czyści się wilgotną gąbką, od zewnątrz i od środka – jak przy myciu; trzeba pracować szybko i starannie, a równocześnie chwytać naczynie tak delikatnie, by nie pękło. Usunięcie ze świeżo odlanych czajników wszystkich szwów oraz śladów doklejania ucha czy uchwytu pokrywki jest zadaniem, które „majstrowa” powierza tylko najbardziej doświadczonym wykańczarkom. Praca ze świeżo wykonanym odlewem wymaga specyficznego rodzaju uważności, która pozwala wykonywać ruchy bardzo starannie obliczone i celowe. Te sekwencje sytuacji wiążących z sobą ciało, świeżą porcelanę, gąbkę, wodę, stół rotacyjny czy pas transmisyjny składają się na specyficzny rodzaj wiedzy. To lokalna, ucieleśniona i sytuacyjna wiedza, która pozwala na skuteczne działanie w niewielkim fragmencie materialnego świata – tym, który jest dostępny bezpośredniemu doświadczeniu. Kobiety pracują, nie zdejmując z rąk biżuterii, a wiele z nich ma polakierowane paznokcie. Manipulowanie naczyniami ze świeżo uformowanej porcelany wymaga od człowieka nieustannej, bardzo precyzyjnej kontroli siły nacisku własnych palców. Kruchość cienkich ścianek i kształty zaprojektowane do wygodnego chwytania za ucho, których właśnie z powodu tej kruchości za ucho nie wolno chwytać, zmuszają ręce do niezwykłej uważności, której nie może uśpić rytmiczna
SZARA STREFA MATERIALNEGO ZWIĄZANIA
107
regulator na stanowisku rozładunku i załadunku wózków do pieca, szkliwierka słyszy różnicę dźwięku i wie, co ona oznacza. Na produkcji klimatyzacja działa na stałe tylko w dziale sitodruku, bo wykonanie dobrej „kalki” w otoczeniu niestabilnym pod względem wilgotności i temperatury byłoby skazane na porażkę. I choć kierowniczka sitodruku na jakość klimatyzacji narzeka, to latem sitodruk jest najprzyjemniejszym działem produkcyjnym fabryki. Zadaniem działu sitodruku jest dopasowanie motywów dekoracyjnych do produkowanych kształtów naczyń oraz przygotowanie i drukowanie odpowiednich wzorów kalkomanii. Każdy rodzaj dekoracji rozrysowuje się w postaci tak zwanego montażu, który obejmuje wszystkie warianty motywu dopasowane do różnych kształtów naczyń w asortymencie (talerzy, filiżanek, cukiernic, dzbanków, waz) – czyli geometrię wzoru. Naklejanie kalkomanii z ornamentem jest tylko pozornie łatwą czynnością, bo im bardziej skomplikowany układ motywów i im większa liczba kolorów, tym trudniej, a dodatkową trudność stwarzają bardziej skomplikowane kształty: na przykład na wybrzuszonym naczyniu trzeba kalkę mocniej naciągnąć, ale też nie za mocno, żeby kolor nie uległ zbyt dużemu rozjaśnieniu. Złocenie i malowanie platyną to kolejny sposób dekoracji, wykorzystywany najczęściej do zdobienia krawędzi naczyń i uszek, a w kosztowniejszych wariantach także do podkreślania i uzupełniania ornamentu
partia
rozłożonej dłoni szkliwierki. Obserwator nie jest w stanie dostrzec
poszkliwionych
tego, co dzieje się pod powierzchnią szkliwa we wnętrzu kadzi, gdzie
wyrobów jest przenoszona
dłoń na ułamek sekundy musi puścić naczynie, by szkliwo osiadło na
na wózek
całej powierzchni dna, po czym chwycić je ponownie i wyjąć. Teraz
transportowy
szybkim ruchem szkliwierka umieszcza półmisek na rotacyjnym stole po prawej stronie, pozwalając mu z niewielkiej wysokości zsunąć się na blat dzięki ruchowi dłoni, która jakby strząsa go z siebie. Dzięki temu półmisek, lądując na stole, wydaje cichy dźwięk, po czym oddala się w kierunku kolejnej pracowniczki, której zadaniem jest odszkliwienie gąbką podstawy naczynia, by nie przykleiło się
→ dekoratornia –
w piecu. W tym czasie szkliwierka sięgnęła już po następny półmisek
złocenie
i zaraz zanurzy go w kadzi. Nagle, gdy szkliwierka jest już w połowie partii półmisków, a obserwator przyzwyczaił się do sekwencji jej ruchów, coś się zmienia. Świeżo poszkliwiony półmisek właśnie wylądował na blacie obrotowego stołu, jednak dłoń, zamiast szybko podążyć na lewą stronę ciała, które wykonuje półobrót w lewo, mocno popycha półmisek ku środkowi stołu. Nie ma co go odszkliwiać – jest pęknięty. Świadczy o tym dźwięk, który wydał przy lądowaniu na stole. Pomimo panującego w hali hałasu i radia, które gra na cały
108
EWA KLEKOT
Badania w fabryce PFP S.A. w Ćmielowie były finansowane ze środków
←
Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki na lata 2016–2019, grant
dekoratornia –
0264/NPRH4/H2b/83/2016.
naklejanie kalkomanii
↓ sortownia
reliefowego. Dekoracje wykonane złotem zyskują barwę i połysk cennego kruszcu dopiero po kolejnym wypale – przed nim mają kolor metalicznie brunatny. Naczynia wyjeżdżają z pieca jeszcze ciepłe i wspaniale lśniące. Teraz już czeka je tylko sortowanie i pakowanie, a potem transport do magazynu i wysyłka. W sortowni i pakowni, usytuowanych obok pieca do wypału dekoracji, stoją na paletach równe stosy talerzy o pozłacanych brzegach, które migocą jak stosy monet. Lśniąca biel porcelany, wszechobecny połysk złota i z pozoru nieprzebrana ilość tego bogactwa mogą przyprawić o zawrót głowy i dawać poczucie, że człowiek znalazł się w skarbcu. Porcelanowy skarb – błyszczący, dźwięczny, czysty i twardy – zupełnie nie przypomina chlupiącej, szarobiałej, pachnącej mułem zawiesiny czy podatnej, plastycznej, podobnie szarej i mułowatej w zapachu masy, z których powstał. W żaden sposób nie zdradza tajników metamorfozy ani uczestników materialnego związania, dzięki któremu zaszła i w którym wszyscy pracujący są jednakowo ważni. Trzeba jednak uważać, by nie zamienić symetrii zachodzącej między pracującymi na zwykłą projekcję izomorficzną4. To nie izomorfizm ludzkiej i nieludzkiej sprawczości wyłania się z opisów fabryki jako środowiska pracy, lecz sprawczość jako właściwość rozłożona w czasie między różnymi uczestnikami materialnego związania.
4
Tamże, s. 195
SZARA STREFA MATERIALNEGO ZWIĄZANIA
109
RAFAŁ WOŚ Dziennikarz i publicysta eko‑ nomiczny, w latach 2009–2015 związany z „Dziennikiem Gazetą Prawną”, od 2015 r. pracuje w tygodniku „Polityka”. Autor książek Dziecięca choroba liberalizmu (Warszawa: Wydawnictwo Studio Emka, 2014), To nie jest kraj dla pracowników (Warszawa: W.A.B., 2017) JACEK GĄDECKI Socjolog i antropolog społeczno-kulturowy. Pracuje jako adiunkt w Zakładzie Socjologii Ogólnej i Antropologii Społecznej Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zainteresowania badawcze: antropologia architektury (Architektura i tożsamość. Rzecz o antropologii architektury, 2005), antropologia i socjologia miasta, przestrzeń publiczna, ekonomia kultury i architektura jako taka. Ostatnio wraz z Marcinem Jewdokimowem i Magdaleną Żadkowską opublikował książkę Tu się pracuje! Socjologiczne studium pracy zawodowej prowadzonej w domu na zasadach telepracy, Kraków: Libron 2017. BEATRIZ COLOMINA Profesorka architektury i zało‑ życielka programu Media and Modernity na Uniwersytecie Princeton. Redaktorka Sexuality and Space, nagro‑ dzonej International Book Award przez American Institute of Architects; współredaktorka Cold War Hot Houses: Inventing Postwar Culture from Cockpit to Playboy. ANDY BECKETT Brytyjski historyk i dziennikarz publikujący na łamach pism: „The Guardian”, „London Review of Books” oraz „The New York Times”. Autor ksią‑ żek: Promised You A Miracle: Why 1980–82 Made Modern Britain (London: Allen Lane, 2015), When the Lights Went Out: Britain in the Seventies (London: Faber & Faber, 2009), Pinochet in Piccadilly: Britain and Chile's Hidden History (London: Faber & Faber, 2002). MAŁGORZATA JACYNO Pracuje w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka publikacji książkowych: Iluzje codzienności. O teorii socjologicznej Pierre’a Bourdieu (Warszawa: Wydawnictwo ISiF PAN, 1997), A. Szulżycka (współautorka), Dzieciństwo. Doświadczenie bez świata (Warszawa: Oficyna Naukowa, 1999), A. Jawłowska, M. Kempny (współredaktorki), Kultura w czasach globalizacji (Warszawa: Wydawnictwo ISiF PAN, 2004), Kultura indywidualizmu (Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2007; tłum. na j. rosyjski: Kultura indiwidualizma, Charkiw: Gumanitarnyj Centr, 2012, tłum. na j. czeski: Kultura individualismu, Praha: Sociologicke Nakladateltvi, 2012,), redaktorka Przewodnika socjologicznego po Warszawie (Warszawa: Oficyna Naukowa – Uniwersytet Warszawski, 2016).
DOROTA LEŚNIAK-RYCHLAK Redaktorka naczelna kwar‑ talnika „Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni”, kuratorka wystaw architektonicznych. Współzałożycielka fundacji Instytut Architektury. MARTA KARPIŃSKA Sekretarz redakcji kwartalnika „Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni”, kuratorka wystaw architektonicznych. Członkini zarządu fundacji Instytut Architektury. LUCA GRION Wykłada filozofię na Uniwersytecie w Udine i kieruje Instytutem Jacques’a Maritaina w Trieście. Jest także dyrektorem Szkoły Polityki i Etyki Społecznej SPES, przy Archidiecezji Udine. Razem z Giovannim Grandim współredaguje rocznik „Anthropologica. Annuario di studi filosofici”. Od kilku lat współpracuje z dziennikiem „La Repubblica”, w którym prowadzi rubrykę poświęconą etyce sportu. Zainteresowania naukowe: etyczno-antropologiczna problematyka technologii i pogranicza humanizmu i posthumanizmu, neuroetyka (także w odniesieniu do możliwości wzmożenia kognitywnego) oraz etyka sportu. Więcej: www.lucagrion.it. WOJCIECH WILCZYK Fotograf, poeta, autor esejów i tekstów krytycznych o sztuce, kurator wystaw. Autor dokumentalnych projektów fotograficznych: Kalwaria (1995–2004), Czarnobiały Śląsk (1999–2003), Postindustrial (2003–2006), Życie po życiu (2004– 20006), Niewinne oko nie istnieje (2006–2008), za który w 2010 r. otrzymał nominację od Deutsche Börse Photography Foundation Prize, Święta Wojna (2009–2014) oraz Inne miasto (wraz z Elżbietą Janicką, 2011–2014). Od 2009 r. prowadzi blog Hiperrealizm. blogspot.com. Prowadzi wykłady poświęcone fotografii dokumentalnej w Akademii Fotografii w Krakowie. DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ Doktor nauk o Ziemi w zakresie geografii, absol‑ wentka geografii i gospodarki przestrzennej (Uniwersytet Warszawski). Od 2010 r. pra‑ cuje w Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych Uniwersytetu Warszawskiego (obecnie na stanowisku adiunkta). Sekretarz redakcji kwartalnika „Studia Regionalne i Lokalne”. Otrzymała Dyplom im. Eugeniusza Romera przyznawany przez Komitet Nauk Geograficznych Polskiej Akademii Nauk. Otrzymała także stypendia podoktor‑ skie na Uniwersytecie Wiedeńskim oraz na Wolnym Uniwersytecie Berlińskim. Specjalizuje się w geografii handlu, studiach miejskich, prowadzi badania w zakresie rozwoju regionalnego i lokalnego. DOMINIKA JANICKA Studiowała architekturę na Politechnice Gdańskiej oraz w Institut Supérieur d’Archi‑ tecture La Cambre w Brukseli. Współautorka i główna kuratorka wystawy w Pawilonie Polskim na Międzynarodowym
Biennale Architektury w Wenecji w 2016 r. Członkini Pracowni Przestrzeni Publicznej w Instytucie Designu w Kielcach.of Form. MICHAŁ GDAK Architekt, współautor wystawy w Pawilonie Polskim na Międzynarodowym Biennale Architektury w Wenecji w 2016 r. Członek Pracowni Przestrzeni Publicznej w Instytucie Designu w Kielcach. Ukończył architekturę w TU Delft w Holandii, Vitus Bering w Danii oraz na Politechnice Wrocławskiej. Od 2013 r. współtworzy Pracownię Przestrzeni Publicznej Instytutu Dizajnu w Kielcach, gdzie również koordynował Italian Design School. Członek zespołu kuratorskiego, który reprezentował Polskę na Biennale Architektury w Wenecji 2016 roku. MARTYNA JANICKA Ukończyła wzornictwo w gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz Service Design& Innovation Design w Glasgow School of Art. Swoje doświad‑ czenie w organizowaniu wystaw zdobywała podczas Gdynia Design Days oraz Design Week w Mediolanie. Członkini zespołu kuratorskiego, który reprezentował Polskę na Biennale Architektury w Wenecji 2016 roku. NATALIA SIELEWICZ Historyczka sztuki i kuratorka w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Absolwentka Central Saint Martins College i Courtauld Institute of Art w Londynie. Kuratorka i producentka wielu wystaw, performansów i projekcji filmowych. Scenarzystka spek‑ taklu Modern Slavery pokazywanego w tegorocznego Biennale Warszawa. BARTOSZ FRĄCKOWIAK Reżyser teatralny, dramaturg, kurator-producent. Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim i międzyuczelnianych studiów w Akademii Artes Liberales. Doktorant w Katedrze Teatru, Dramatu i Widowisk Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kurator m.in. Atlasu planetarnej przemocy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej/Biennale Warszawa. Publikował w pismach teatralnych i społeczno-kultural‑ nych („Dialog”, „Didaskalia”, „Krytyka Polityczna”, „Teatr”). MAŁGORZATA RADKIEWICZ Filmoznawczyni. Pracuje w Instytucie Sztuk Audiowizualnych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się problematyką tożsamości kul‑ turowej oraz twórczością kobiet w kinie, fotografii i sztuce współczesnej. ŁUKASZ TRZCIŃSKI Fotograf łączący praktykę artystyczną z kuratorską. Fotografia staje się w jego pracy punktem wyjścia do refleksji wokół przemian politycznych, ekonomicznych i kulturowych, jak i do badania mechanizmów obiegu samego obrazu oraz jego kulturowych uwarunkowań.
NUNZIA BONIFATI Dziennikarka zajmująca się popularyzacją nauki, adiunkt na wydziale filozofii Uniwersytetu Tor Vergata w Rzymie. Zainteresowania naukowe: aspekty relacji ludzi i robotów, ulepszenia człowieka i nowe technologie. Tym zagadnieniom są poświęcone jej książki, m.in.: Et voilà i robot. Etica ed estetica nell'era delle macchine (Heidelberg: Springer-Verlag 2010) oraz (wraz z G.O. Longo). Homo Immortalis. Una vita (quasi) infinita (Heidelberg: Springer--Verlag 2012). EMILIANO RANOCCHI Urodził się we Włoszech. Studiował slawistykę i germanistykę w Urbino. Odbył studia doktoranckie w Rzymie na Uniwersytecie La Sapienza. Jest zastępcą redaktorki naczelnej kwartal‑ nika ,,Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni". Obecnie wykłada literaturę polską na Wydziale Obcych Filologii w Udine. EWA KLEKOT Antropolożka sztuki, tłumaczka, absolwentka archeologii i etnografii, doktor nauk o sztuce. Pracuje jako adiunkt w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, wykłada także w poznańskiej School of Form. Zainteresowania naukowe: antropologia sztuki, kulturowe uwarunkowania postrzegania obrazu, biografia rzeczy i społeczne tworzenie zabytków dziedzictwa narodowego. MAGDALENA GARDEŁA Absolwentka grafiki na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Zajmuje się projektowaniem graficz‑ nym, rysunkiem, grafiką, ilustracją i komiksem. Pracuje w Małopolskim Instytucie Kultury w Krakowie. BOLESŁAW CHROMRY Naprawdę nazywa się Damian Siemień. Ilustrator, malarz, na co dzień pracuje jako copywriter. Wydał trzy książki graficzne: Renatę, Pokrzywy i Notes dla ludzi uczulonych na gluten i laktozę. PIOTR CHUCHLA Projektant graficzny, absolwent ASP w Warszawie. Współpracuje z instytucjami kultury, realizując projekty publikacji, wystaw oraz identy‑ fikacji wizualnych.
Dla władzy klanu pierwszorzędne znaczenie miał zawsze cement. Na placach budowlanych czuło się ją fizycznie, dogłębnie, aż do trzewi. Przez kilka lat pracowałem latem na budowach. Wystarczało, żebym napomknął tylko majstrowi, skąd pochodzę, a bez problemów powierzano mi zadanie rozrabiania cementu. Kampania dostarczała najlepszych murarzy: solidnych, szybkich, tanich i niewymagających. Naprawdę zabójcza praca, której nigdy nie zdołałem się dobrze nauczyć. Zawód, który pozwoli ci odłożyć na bok jakąś większą sumkę tylko wtedy, jeżeli oddasz mu całą swoją siłę, wszystkie mięśnie, całą energię. Pracuje się przy każdej pogodzie: w kominiarce na twarzy albo w samych majtkach. Bardzo mi zależało na tym, żeby doświadczyć jak najbliższego kontaktu z cementem, dotknąć go rękami, własnym nosem, żeby zrozumieć, gdzie leżą fundamenty władzy, tej prawdziwej. Roberto Saviano, Gomorra