Autoportret PRZESTRZENIE PRACY

Page 1

K WARTALNIK MAŁOPOLSKIEGO INST Y TUTU KULTURY W KR AKOWIE ISSN 17 30 –3613 INDEKS 362816

15 zł [w tym vat 5%]

2[61]2018


Nasza teraźniejszość miała być „epoką czasu wolnego i dostatku”. W 1930 roku w eseju Możliwości ekonomiczne dla naszych wnuków John Maynard Keynes przewidywał, że

dzięki postępowi technologicznemu ludzie żyjący w XXI stuleciu będą pracować przez dwa dni w tygodniu. W latach 60. i 70. XX wieku nawet w siedzibach korporacji rozwa‑

żano konsekwencje końca pracy, a na uniwersytetach pojawiły się kierunki zajmujące

się badaniem czasu wolnego. Przejęcie politycznych sterów przez Margaret Thatcher

i Ronalda Reagana przywołało jednak niesforną ludzkość do porządku. Jak dotąd tech‑ nologia stanowi raczej narzędzie kontroli społeczeństw, a nie źródło ich emancypacji,

a praca przenika w skali globalnej wszystkie sfery ludzkiego życia w sposób wcześniej

nieodnotowywany w historii. Jonathan Crary1 pisze, że sen broni się jeszcze jako ostatni

przyczółek wolności jednostki, ale poszukuje się już metod pozwalających stworzyć

całodobowego pracownika i konsumenta, który nie będzie musiał marnotrawić czasu na nieproduktywny odpoczynek.

Jak doszliśmy do punktu, w którym głównym celem pracy – często bezsen‑

sownej, niestabilnej, toksycznej i społecznie szkodliwej – jest spłacanie długów? Jakie procesy doprowadziły nas do sytuacji, w której jedni ludzie są nadmiernie obarczeni

pracą i nie mogą sobie pozwolić na sprzeciw, a inni nie mają jej wcale, zasilając rosnącą kastę ludzi zbędnych? Jakie ślady w przestrzeni – ciał, mieszkań, miast, globu – odciska

praca w dobie późnego kapitalizmu? I czy jesteśmy w stanie wyjść poza ponure konsta‑ tacje albo wszechobecne dystopie i wyobrazić sobie lepszą przyszłość?

Obecne we współczesnej debacie o pracy polityczne idee mające rozwiązać

narastające problemy – postulaty redystrybucji i znacznego ograniczenia czasu pracy, pomysły dotyczące podstawowego dochodu gwarantowanego czy wręcz wizje końca pracy – nie są nowe, pojawiały w takiej czy innej postaci, odkąd istnieje kapitalizm.

Kryzys współczesności – którego jednym z wielu symptomów jest kondycja świata

pracy – ośmiela na tyle, żeby sięgać po wyśmiewane w ostatnich dekadach koncepty.

Kluczowe wydaje się jednak nie tyle samo wcielenie w życie konkretnego pomysłu, co

ustalenie, dokąd właściwie zmierzamy i co jest naszym celem? I czy na pewno chcemy

w autoportrecie:

autoportret. pismo o dobrej przestrzeni ISSN 1730–3613, kwartalnik, nakład: 1000 egz.

muzea

1 (2002)

biblioteki

2 (1/2003)

dworce

3 (2/2003)

rewitalizacja

4 (3/2003)

przestrzenie dźwięku

5 (4/2003)

ulice i place

6 (1/2004)

ogrody

7 (2/2004)

społeczności lokalne

8 (3/2004)

przestrzenie dziecięce

9 (4/2004)

przestrzenie komunikatu

10 (1/2005)

wokół funkcjonalizmu

11 (2/2005)

przestrzenie sakralne

12 (3/2005)

blokowiska

13 (4/2005)

przestrzenie starości

14 (1/2006)

przestrzenie handlu

15 (2/2006)

architektura organiczna

16 (3/2006)

przestrzenie książki

17 (4/2006)

przestrzenie pustki

18 (1/2007)

przestrzenie sceny

19 (2/2007)

przestrzenie zdrowia

20 (3/2007)

przestrzenie prywatne

21 (4/2007)

przestrzenie władzy

22 (1/2008)

przestrzenie niczyje

23 (2/2008)

śmierć w Europie Środkowej

24 (3/2008)

przestrzenie światła – światło w przestrzeni

25–26 (4/2008

–1/2009) przestrzenie wirtualne

27 (2/2009)

bezkres

28 (3/2009)

przestrzenie kolonialne

29 (4/2009)

nowoczesności

30 (1/2010)

dom w Polsce

31 (2/2010)

wyobrażanie narodów

32 (3/2010)

język i przestrzeń

33 (1/2011)

utopie

34 (2/2011)

przestać pracować, czy raczej chodzi nam o odzyskanie pracy, która służy ludziom, nie

zmysły/percepcja

35 (3/2011)

tożsamość po ’89

36 (1/2012)

miemy próby wyobrażenia sobie innej rzeczywistości, będziemy bezradnie patrzeć, jak

partycypacja i partycypacja

37 (2/2012)

postciało

38 (3/2012)

wieś

39 (4/2012)

niszcząc przy tym świata, i umacnia w nich poczucie sensu i godności? Jeśli nie podej‑ kolejne szlachetne idee stają się narzędziem systemu, w którym niemal wszystko jest

urynkowione, albo będziemy dawać się szantażować brakiem alternatywy. Jak przypo‑ mina w tym numerze „Autoportretu” brytyjski historyk Andy Beckett, to właśnie sama Margaret Thatcher wierzyła w możliwość głębokiej zmiany społecznej i politycznej,

twierdząc, że „herezje jednego okresu zawsze stają się ortodoksjami następnego”.

Czas rynkowych ortodoksji się skończył, stwórzmy sobie nowe, w które naprawdę warto uwierzyć.

Marta Karpińska

przemysłowe poprzemysłowe

40 (1/2013)

przestrzeń jako taka

41 (2/2013)

zrównoważony rozwój?

42 (3/2013)

ograniczenie

43 (4/2013)

przestrzenie wiedzy

44 (1/2014)

ruch

45 (2/2014)

wojna

46 (3/2014)

niesamowitość

47 (4/2014)

materiał/materialność

48 (1/2015)

krajobraz

49 (2/2015)

mity modernizmu

50 (3/2015)

architektura wspólnoty

51 (4/2015)

człowiek w sieci

52 (1/2016)

konserwacja / rekonstrukcja

53 (2/2016)

transformacja

54 (3/2016)

organiczność

55 (4/2016)

planowanie

56 (1/2017)

regionalizmy / modernizmy /

1

J. Crary, 24/7. Późny kapitalizm i koniec snu, tłum. D. Żukowski, Kraków: Karakter, 2015.

postmodernizmy

57 (2/2017)

formy własności

58 (3/2017)

architektura awangardy

59 (4/2017)

edukacja architektoniczna

60 (1/2018)

przestrzenie pracy

61 (2/2018)

teksty modernizmu

62 (3/2018)

...

WYDAWCA: Małopolski Instytut Kultury w Krakowie ul. 28 Lipca 1943, 17c, Kraków tel.: 012 422 18 84 www.mik.krakow.pl

RADA PROGRAMOWA: Adam Budak, Andrzej Bulanda, Wojciech Burszta, David Crowley, Piotr Korduba, Ewa Kuryłowicz, Maciej Miłobędzki, Agostino de Rosa, Ewa Rewers, Tadeusz Sławek, Łukasz Stanek, Magdalena Staniszkis, Dariusz Śmiechowski, Gabriela Świtek, Štefan Šlachta REDAKTORKA NACZELNA: Dorota Leśniak­‑ Rychlak ZASTĘPCA REDAKTORKI NACZELNEJ: Emiliano Ranocchi SEKRETARZ REDAKCJI: Marta Karpińska PROJEKT MAKIETY, SKŁAD I ŁAMANIE: Piotr Chuchla REDAKCJA I KOREKTA: Ewa Ślusarczyk , Paulina Bieniek PRENUMERATA: Marta Karpińska STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Michał Choptiany, Paweł Jaworski, Dorota Jędruch, Krzysztof Korżyk, Piotr Winskowski, Michał Wiśniewski, Jakub Woynarowski, Marcin Wicha, Magdalena Zych KONTAKT: autoportret@mik.krakow.pl OKŁADKA: Bolesław Chromry s. 112, R. Saviano, Gomorra. Podróż po imperium Kamorry, przeł. A. Pawłowska-Zampino, Katowice: Wydawnictwo Sonia Draga, 2017, s. 232 PRZYGOTOWANIE DO DRUKU: Wojciech Wilczyk DRUK: Drukarnia Leyko Redakcja zastrzega sobie prawo do nadawania tytułów i redagowania nadesłanych tekstów. Redakcja dołożyła wszelkich starań, żeby dotrzeć do autorów materiałów ilustracyjnych zamieszczonych w tym wydaniu „Autoportretu”. W wypadku błędnej atrybucji prosimy zainteresowane strony o kontakt, stosowne sprostowanie zostanie opublikowane w kolejnym numerze. Kwartalnik dostępny w sprzedaży internetowej (www.mik.krakow.pl), salonach empiku, w prenumeracie oraz w wersji na tablety. PRENUMERATA: Najprościej zamówić prenumeratę w e­‑ sklepie Małopolskiego Instytutu Kultury: http://e­‑ sklep.mik.krakow.pl/autoportret­‑ prenumerata/ Cena prenumeraty czterech kolejnych numerów „Autoportretu” wynosi 50 zł (koszty wysyłki pokrywa wydawca). Wpłaty prosimy kierować na konto Małopolskiego Instytutu Kultury: Bank BPH 31 1060 0076 0000 3310 0016 4770. W tytule wpłaty prosimy wpisać „Autoportret – prenumerata” oraz podać adres do wysyłki i dane kontaktowe (telefon lub e­‑ mail).

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego


SPIS TREŚCI 4

PRZESTRZEŃ POLSKIEJ PRACY. TRAGEDIA W PIĘCIU AKTACH

Rafał Woś

PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?

Jacek Gądecki

10

ŁÓŻKO CAŁODOBOWE

Beatriz Colomina

20

POSTPRACA

Andy Beckett

30

NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ

rozmowa z Małgorzatą Jacyno

40

CO MOŻNA ZROBIĆ?

Luca Grion

50

NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA

Wojciech Wilczyk

56

MORDOR MADNESS, CZYLI ZESPÓŁ BUDOWNICTWA KOMPULSYWNEGO

Dorota Celińska-Janowicz

66

UCZCIWE BUDOWANIE

Dominika Janicka, Martyna Janicka, Michał Gdak

74

WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO

rozmowa z Bartoszem Frąckowiakiem i Natalią Sielewicz

82

RĘKA PRACUJĄCA

Małgorzata Radkiewicz

90

MASZYNA WYZWALA

Łukasz Trzciński

92

NASZE ROBOTY SPOŁECZNE

rozmowa z Nunzią Bonifati

98

SZARA STREFA MATERIALNEGO ZWIĄZANIA

Ewa Klekot

104


PRZESTRZEŃ POLSKIEJ PRACY TRAGEDIA W PIĘCIU AKTACH RAFAŁ WOŚ ILUSTRACJE: PIOTR CHUCHLA


Polski skok w kapitalizm zmienił nie tylko nasze społeczeństwo. Przeorał też pracę. A takie zmiany nigdy nie oszczędzają przestrzeni, w której się dokonały. 16. Na koniec dekady wynosiło 20 procent. Walczono z jego skutkami. Ale w starciu z innymi plagami ekonomicznymi (inflacja, dług publiczny) bezrobocie niestety latami przegrywało. Oznacza to, że w latach 90. kilka milionów Polek i Polaków doświadczyło fizycznego zniknięcia miejsca pracy. Zakład, wokół którego przez lata ogniskowało się ich życie zawodowe, a często i społeczne (wczasy pracownicze, kultura), przestał istnieć albo wypchnął ich poza bramę. To doświadczenie pozostawiło trwały ślad. Dobrze opisał go ekonomista Juliusz Gardawski w pracach Robotnicy 1991. Świadomość ekonomiczna w czasach przełomu i Polacy pracujący a kryzys fordyzmu. Gardawski tematyzuje tam specyficzny syndrom porzucenia, którego obrońcy neoliberalnej logiki polskiej transformacji zdają się nie dostrzegać. Oni mówią, że czasy były trudne i nie ulega wątpliwości, że wielu z was (nas?) było ciężko. Ale z drugiej strony nie przesadzajcie. Już na samym początku lat 90. pojawił się Jacek Kuroń i zasiłki dla bez-

AKT 1. WYPĘDZENIE

robotnych. Były też wcześniejsze emerytury. A potem stopniowo stopa życiowa sporej części społeczeństwa wzrosła. Sam pamiętam, jak przy okazji jednej z dyskusji o bilansie polskiej transformacji w radiu TOK FM publicysta „Gazety Wyborczej” Witold Gadomski rzucał na prawo

U zarania polskiego kapitalizmu Kazik Staszewski nagrał piosenkę

i lewo danymi, ileż to pralek i telewizorów może sobie dziś kupić średnio

z refrenem „Wałęsa, dawaj moje 100 milionów!”. Kawałek tak się spodo-

zarabiający Polak, a jak dalece niższa była jego siła nabywcza pod

bał, że artysta wrócił wkrótce z sequelem 300 000 000. Na tę samą

koniec komuny.

melodię, tylko po uwzględnieniu inflacji. W 100 000 000 główny bohater

Owszem, jeśli sprowadzić człowieka (obywatela, pracownika) do

wsiada rano do tramwaju, którym jeździ jeszcze „cała huta”.

istoty maksymalizującej swoje zadowolenie z egzystencji wyłącznie

W 300 000 000 na tej linii można spotkać już tylko bezrobotnych.

przez zaspokojenie chęci posiadania kolejnej pary dżinsów albo mikro-

Doświadczenie utraty pracy jest pierwszym zwiastunem wiel-

falówki, to pewnie Gadomski ma rację. W wydanej w 2017 roku książce

kich zmian społecznych w Polsce. W praktyce gabinet Tadeusza

To nie jest kraj dla pracowników próbuję jednak poszerzyć paletę barw,

Mazowieckiego był pierwszym od pół wieku polskim rządem, który

którymi da się odmalować Polskę i Polaka epoki transformacji.

zrezygnował z prowadzenia tzw. polityki pełnego zatrudnienia. Czyli

Tu barwą, która się nam bez wątpienia przyda, będzie szarość czy

mówiąc wprost, usunął z listy priorytetów władzy publicznej bicie

nawet czerń deprywacji. Deprywacja to w antropologii stan ciągłego

się o to, by pracę miał każdy obywatel, który pracować chce. Czy tak

niezaspokojenia jakiejś potrzeby biologicznej czy (częściej) psycholo-

być musiało? Niekoniecznie. Warto przypomnieć, że politykę pełnego

gicznej. Biolodzy dodadzą z kolei, że deprywacja jest jednym

zatrudnienia w okresie powojennym prowadziły nie tylko kraje socja-

z głównych źródeł stresu. Najczęściej idzie w parze z przeciążeniem

listyczne, lecz również kapitalistyczny Zachód. Wychodziło im różnie,

oraz poczuciem zagrożenia. Osoba cierpiąca z powodu deprywacji

ale celu tego nigdy nie poddali. W krajach takich jak Francja, Niemcy

funkcjonuje z pozoru normalnie. Fizycznie (przynajmniej na początku)

czy Wielka Brytania bezrobocie przekraczające 4–5 procent zawsze

nic jej nie dolega. Ma też zazwyczaj co jeść i gdzie spać. Ale

było traktowane jako porażka rządu i nikomu nie przychodziło do głowy

jednocześnie coś jakby odziera jej życie z bardziej wyrazistych

stawianie tego jako przejawu „normalności”. W Polsce w roku 1990

kolorów, nie pozwalając jej nawet pomarzyć o osiągnięciu

bezrobocie rejestrowane sięgnęło 6 procent. Trzy lata później urosło do

prawdziwej stabilizacji i jako takiego zadowolenia.

5


Owocem tego jest figura robotnika, który przychodzi w okolice

opisał, jak głęboka była ta zmiana. Polar, z działającego na mniejszym

starego zakładu (lub czegoś, co powstało w jego miejsce) i patrzy, jak

rynku gracza całkiem nowoczesnej, branży został zredukowany do

pracują następcy. I narzeka, że za jego czasów taka fuszerka nie byłaby

trybiku dostarczającego raczej prostej niewykwalifikowanej siły robo-

możliwa. Smutniejszy obrazek ilustrujący ten transformacyjny exodus

czej przy produkcji towarów na ogromny rynek. Odczuwali to również

to Polak zbędny (badania pokazują, że gorzej znosili to mężczyźni) –

pracownicy. Pobłocki opisuje, z jakimi problemami przyzwyczajają się

zamknięty w domu przed telewizorem. Zbyt stary, by się przestawić, zbyt

do nowej sytuacji. I nie chodzi nawet o sam wyzysk czy warunki pracy.

młody, by umrzeć.

Najtrudniej przychodzi im utrata poczucia, że są „u siebie”, przestrzeń pracy staje się dla nich obca – z gospodarzy (przynajmniej formalnie) stają się wynajętą siłą roboczą. Najmocniej odczuwają to pracownicy fizyczni. „To są dwie strony tej samej opowieści o III RP. I w pewnym sensie również geneza naszych obecnych problemów politycznych. Czyli tego wyraźnego pęknięcia Polski na tę kosmopolityczną, która może jeździć na wakacje, dokąd tylko zapragnie. I upodloną Polskę składającą pralki i lodówki. To jednocześnie jeszcze jeden dowód, jak bardzo duże globalne koniunktury wyznaczają nam dynamikę codziennego życia politycznego i społecznego” – mówił Pobłocki w rozmowie z „Polityką”. Coś podobnego pokazała antropolożka Elisabeth Dunn w swojej książce Prywatyzując Polskę. Książka do dziś stanowi jedną z najciekawszych wiwisekcji przemian polskiej pracy. Dunn pokazuje, jak przebiega reorganizacja w firmie. Wszystko po to, by w miejsce „złych”, „nienormalnych” i „komunistycznych” praktyk pojawiły się zaimportowane z Zachodu „normalne” i „kapitalistyczne” wzorce zachowań. Skutkiem ubocznym tego procesu jest coraz bardziej widoczne dzielenie załogi na dwie zasadniczo odrębne grupy. Nowi bohaterowie są „elastyczni”,

AKT 2. PRZEMIENIENIE

„mobilni”, „racjonalni” , „indywidualistyczni” i „konkurencyjni”. Drugą kategorią są pracownicy „starzy”, „bierni”, „zacofani” i „kolektywistyczni”. Problem jednak polega na tym, że o przynależności do danej grupy nie decydują wcale indywidualne predyspozycje, lecz miejsce w firmowej hierarchii. Według tego podziału menedżerowie są więc

Nie było oczywiście tak, że wszyscy pracę stracili. W pewnym momencie

z zasady bohaterami pozytywnymi. I to przed nimi nowa kapitalistyczna

statystyki bezrobocia zaczęły się przecież poprawiać. Poza tym nastą-

rzeczywistość otwiera niedostępne wcześniej horyzonty. To oni zgar-

piła zmiana oblicza polskiej gospodarki. Zniknęły fabryki Lamp im. Róży

niają wyższe zarobki i mają dostęp do wyspecjalizowanych szkoleń.

Luksemburg albo zakłady Zjednoczenia Przemysłu Elektronicznego

Robotnicy – a stanowią oni z natury rzeczy większą część pracowników –

i Teletechnicznego UNITRA, ale zaroiło się od nowych graczy – polskich

odwrotnie, ich stanowiska pracy są niepewne, ich autonomia i wpływ na

i zagranicznych. Często usytuowanych w podmiejskich parkach przemy-

politykę firmy zostały zredukowane niemal do zera, a jedyne możliwo-

słowych, zwanych specjalnymi strefami ekonomicznymi.

ści rozwoju, jakie oferuje im zakład pracy, to... obowiązkowe szkolenia

Dziesięć lat temu antropolog Kacper Pobłocki prowadził badanie

6

bhp. Zdaniem Dunn ten podział był nie tyle niesprawiedliwy, co wręcz

we wrocławskim oddziale koncernu Whirpool. Historia jego pracowni-

nieracjonalny. Bo arbitralne określenie sporej części siły roboczej jako

ków dokładnie pokazuje, jak działa to nasze podpięcie kapitalistycznej

biernych, wstecznych i mało perspektywicznych homo sovieticusów

Polski pod nowy system globalny. Tam, gdzie jest dziś Whirpool, naj-

prowadziło prostą drogą do zmarnowania ich olbrzymiego potencjału

pierw był Polar, który suchą nogą przeszedł przez transformację. Został

i doświadczenia. Choćby wielkiej kreatywności, jaką pracownicy Alimy

sprywatyzowany dopiero pod koniec lat 90. W ciągu następnej dekady

(i to głównie ci na najniższych stanowiskach) musieli się wykazywać,

w wyniku kolejnych właścicielskich przekształceń stał się Whirpoolem.

codziennie funkcjonując w peerelowskiej gospodarce permanentnego

Niby tylko zmiana nazwy, ale patrząc na tę firmę od środka, Pobłocki

niedoboru.

RAFAŁ WOŚ


Tak oto polskie miejsce pracy uległo przemienieniu. Niby w miej-

Czyli po pierwsze będzie bardzo tania. Pracując za takie pieniądze „po

sce starego pojawiło się coś nowego. Często sama praca odbywała się

Bożemu”, przez osiem godzin dziennie, nie zarobi się nawet na jedzenie.

nawet w tym samym (lub przebudowanym) budynku. Relacje, hierarchie

Nagminną praktyką jest też dzielenie wynagrodzenia na dwie umowy

i kontekst kapitalizmu zmieniły jednak te miejsca nie do poznania. I nie

cywilnoprawne. „Na jednym z uniwersytetów wśród pracowników poszła

dotyczyło to tylko fabryk. Na niektórych wyższych uczelniach montuje

fama, że firma nie będzie się ubiegała o nowy kontrakt na sprząta-

się karty zegarowe czy wprowadza inne metody rejestrowania i kontroli

nie i ochronę, więc nie zapłaci wynagrodzeń. Ludzie poszli do władz

czasu pracy. Zupełnie jak kiedyś w fabrykach Forda. Pracownik jest

uczelni, ale nawet ich nie przyjęto. Zagrozili firmie, że nie oddadzą jej

w ten sposób rozliczany z czasu, jaki w pracy spędził. Kiedyś byłoby to

strojów służbowych. Dopiero wtedy dostali pieniądze. Gdzie indziej

nie do pomyślenia. Spróbujcie sobie wyobrazić Einsteina podbijającego

podwykonawca robót budowlanych nie dostał zapłaty, więc w ramach

zegar na Uniwersytecie Princeton albo Stefana Banacha, który nie może

rekompensaty zabrał drzwi wejściowe do urzędu” – opowiada Duda.

wejść na zajęcia, bo zapomniał karty.

Prekaryzacja w instytucjach publicznych nie kończy się jednak na wysokości wynagrodzenia. Drugą stroną medalu jest liczba przepracowanych godzin. „Rekordzista, na którego trafiłam, miał na koncie... sto sześćdziesiąt pięć godzin nieprzerwanego dyżuru w jednym z urzędów wojewódzkich” – mówi Duda. Taki całotygodniowy dyżur to oczywiście sytuacja ekstremalna. Ale szychty po dwadzieścia cztery godziny to w zasadzie normalka. Oczywiście nikt tu nikogo pod pistoletem nie trzyma. Często ludzie sami się wręcz o to proszą. Dlaczego? Bo mówimy o świecie, w którym nie ma urlopu. Jeżeli więc ktoś chce gdzieś wyjechać, to najpierw musi te dni uciułać. Na dodatek w warunkach

AKT 3. SEGREGACJA KLASOWA

superelastycznego zatrudnienia co rusz ktoś wypada z grafika. Wtedy trzeba brać dodatkowe dyżury. Bo samemu też się wypadnie. Ludzie, z którymi rozmawiali autorzy badania, nierzadko łączyli pracę w kilku instytucjach publicznych. I z dwudziestoczterogodzinnego dyżuru w sądzie szli pilnować na przykład urzędu marszałkowskiego.

Jednym z najważniejszych doświadczeń polskiej przestrzeni pracy

Na porządku dziennym jest też łączenie funkcji. A więc ochroniarz

w transformacji była segregacja pracowników. Sprawiło to, że dziś

często bywa jednocześnie szatniarzem, portierem. Jak trzeba, to

w większości miejsc pracy tylko z pozoru obracamy się wśród koleżanek

i posprząta. Co ciekawe, w badaniu Ośrodka Lasalle’a ten brak wiary

i kolegów. Tak naprawdę to kosmos bardzo różnych ciał niebieskich,

w faktyczną jakość outsourcowanych usług powraca pod różnymi

które tylko wyglądają jak planety jednego układu słonecznego.

postaciami. I tak w Sądzie Okręgowym w Poznaniu firma zewnętrzna

W roku 2015 Katarzyna Duda z Ośrodka Myśli Politycznej

sprzątała wszystko prócz… gabinetu prezesa. Podobnie było w Urzędzie

im. Ferdynanda Lasalle’a, przedstawiła raport o skali outsourcingu

Wojewódzkim w Szczecinie, gdzie własne służby pilnowały porządku

pracy stosowanej przez instytucje publiczne. Badanie objęło

w pokojach dyrektora generalnego i wojewody.

szesnaście sądów okręgowych, szesnaście uniwersytetów i wszystkie

Z raportu wyłania się obraz głębokiej demoralizacji stosunków

urzędy marszałkowskie oraz wojewódzkie. W sumie sześćdziesiąt cztery

pracy panujących w polskich instytucjach publicznych. Pracownicy z out-

instytucje. Raport pokazał większość patologii współczesnego rynku

sourcingu narzekają na brak etatów, urlopu i niskie pensje. Jednocześnie

pracy w Polsce, które najmocniej kwitną nie w sektorze prywatnym albo

nie wierzą, by ktokolwiek był w stanie im pomóc. Politycy? Zawiedli.

gdzieś w ekonomicznym półświatku, tylko w samym sercu polskiego

Związki zawodowe? Wolne żarty! Poczucie niesprawiedliwości jest więc

organizmu państwowego.

dojmujące. Zwłaszcza że obok siebie pracują ludzie o różnym poziomie

W praktyce wygląda to tak: w przetargu na obsługę ochroniarską

stabilności zatrudnienia. Jeden dostaje przed świętami trzynastą (choć

albo sprzątającą startuje kilka firm. Wygrywa najczęściej najtańsza. Dla

niezbyt wysoką) pensję, a drugi… wypowiedzenie. Trudno więc o to, by

pracowników to mechanizm gwarantujący niezawodnie, że nie ma żad-

między pracownikami instytucji publicznej mogła nawiązać się jakakol-

nych szans, by ich praca wyszła kiedykolwiek poza stadium prekariatu.

wiek solidarność zawodowa. Dodatkowo liberalne lobby pracodawców

PRZESTRZEŃ POLSKIEJ PRACY

7


lubi te różnice rozgrywać. Lansuje niepopartą faktami tezę, że droga do

Dear i Jungsoo Kim z Wydziału Architektury i Designu Uniwersytetu

poprawy sytuacji outsourcowanych wiedzie poprzez odebranie resztek

w Sydney części uczestników eksperymentu kazali pracować w osobnych

stabilności zatrudnienia tym, którzy względną pewnością się jeszcze

pokojach, innym we wspólnym pomieszczeniu. A potem badali ich zado-

cieszą.

wolenie i wyniki. I wyszło, że ci siedzący osobno wyżej oceniali nie tylko komfort swojej pracy, to by jeszcze było do przełknięcia – oni pracowali wydajniej. I wcale nie było tak, że byli zamkniętymi w sobie milczkami. Lepiej wychodziły im też projekty oparte na komunikacji. Te wyniki zgadzają się z wnioskami, do jakich już w 1982 roku doszli Eric Sundstrom z Uniwersytetu Tennessee w Knoxville i Kring Herbert z kancelarii Ostergaard Associates. W głośnym studium przypadku udowodnili, że brak prywatności w pracy jest minusem tak dotkliwym, iż przebija zyski z komunikacji. Czy w związku z tym można się spodziewać rychłego odwrotu biurowego trendu? Raczej nie. Brytyjska publicystka Lucy Kellaway, ta znana ekspertka od życia biurowego, dowodzi, że open space’y nie

AKT 4. SYNERGIA NEWSROOMU

są dzieckiem ostatnich dwóch czy trzech dekad. Ich początków należy szukać na przełomie wieków XIX i XX, bo wówczas zaczęto budować pierwsze biurowce w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Powody były trzy. Pierwszy – symboliczny. Biura miały pokazywać potęgę mieszczących się w nich firm. Sięgnięto więc do sprawdzonych wzorców

Moja pierwsza restrukturyzacja w „Dzienniku” (wtedy należącym do

architektury... sakralnej. I tak zrodził się open space przypominający

koncernu Axel Springer Polska) właśnie tak się nazywała. Sięgnięcie po

kościelną nawę główną. Rolę ołtarza pełniły schody (potem windy) pro-

korporacyjną nowomowę miało oczywiście podziałać w sposób magiczny

wadzące do biur szefów, tym ważniejszych, im wyżej rezydujących. A na

i zamydlić rzeczywistość cyklicznej rotacji pracowników. Innym sposo-

ścianach (zamiast obrazów i krucyfiksów) zaczęły się pojawiać hasła

bem na osiągnięcie tego samego rezultatu bywały zmiany przestrzeni

motywacyjne lub symbole osiągniętych sukcesów.

pracy, bardzo często sprowadzające się do zwykłego przestawienia biu-

Symbolika to nie wszystko. Open space’y miały jeszcze dwie

rek, albo zmian pokojów czy pięter, tak, by po drodze dało się dokonać

zalety. Ułatwiały sprawdzanie, czy nikt się w pracy nie obija. Wspólne

roszad personalnych.

usadzenie ludzi miało też tę zaletę, że było tańsze. Szybko jednak

Zmiany przestrzeni biurowej zawsze wiązały się z ekscytującą

pojawiły się problemy, na przykład to, że wszyscy sobie nawzajem prze-

opowieścią. W pewnym momencie zakrólowały więc w Polsce open

szkadzają. Lekiem miały być kubiki (po raz pierwszy użyte w 1967 roku).

space’y, czyli wielkie hale, gdzie ludzie siedzą wszyscy razem, co ich

Ale i one szybko przeistoczyły się w swoją własną karykaturę, bo łączyły

rzekomo stymuluje intelektualnie i ułatwia wykluwanie się pomysłów.

w sobie najgorsze cechy celi więziennej (klaustrofobiczna przestrzeń)

Poza tym wygląda nowocześnie. „Przytulny macie pokoik. Całkiem jak

z hałasem przystanka autobusowego. Dziś kubiki są zdecydowanie passé.

w ZUS-ie. Brakuje wam paprotki” – szydzili czasem koledzy z mojego

Ostatnie lata przyniosły jeszcze jedno „ulepszenie” open space’ów:

redakcyjnego open space’u, wpadający do pokoiku, który miałem szczę-

w nowoczesnych biurowcach zaczęły dominować przeszklone ściany.

ście zajmować z zaledwie czterema osobami. Co ciekawe, open space

Trochę ze względów symbolicznych (nie mamy nic do ukrycia), a trochę

wydawały się długo również naturalnym środowiskiem nie tylko dla pra-

praktycznych (można zaoszczędzić na oświetleniu). Tylko że w efekcie

cowników korporacji. Wychwalali go też hipsterzy pracujący w ramach

pracownik zamienił się w... lokatora akwarium. I dlatego kiedy chce prze-

coraz popularniejszego co-workingu, czyli takiego rozwiązania, w któ-

prowadzić bardziej dyskretną rozmowę, musi z biura po prostu wiać (i to

rym na przykład grafik, dziennikarz i architekt siedzą na kupie, gadają

kolejny paradoks) w miejsce publiczne. Na ulicę albo do kawiarni.

jeden przez drugiego i rzekomo wzajemnie się inspirują. Rzekomo, bo potem zaczęły się pojawiać badania podważające dogmat doskonałości open space’u. I tak na przykład Richard de

8

RAFAŁ WOŚ


Etat. Prawo pracy. Związki zawodowe. Państwo opiekuńcze. To wszystko wielkie XX-wieczne wynalazki będące fundamentami społecznego ładu. Wszystkie one były gwarancjami salariatu. Od czterech dekad ta stara twierdza jest jednak oblegana przez przeważające siły wroga. Związki rozbito już w latach 80., zarzucając im anachroniczność i nadmierne uprzywilejowanie. Dekadę później zaczęło się okrajanie państwa opiekuńczego. Pod pretekstem pustek w publicznych kasach (te same kasy opróżniono z powodu kolejnych faz obniżek podatków). Prawo pracy zaczęto obchodzić na początku XXI wieku poprzez rozpowszechnienie tzw. umów pozakodeksowych. U nas znanych jako „śmieciówki”. A na zachodzie przybierających zazwyczaj formę outsourcingu lub podwykonawstwa. Model było prosty. Po co zatrudniać swojego firmowego grafika, wynajmijmy grafika na rynku do kolejnej konkretnej sprawy. A po zakończeniu kontraktu pożegnajmy się z nim bez żalu. I tak w kółko. Trwa próba podcięcia ostatniego włoska, na którym trzyma się jeszcze współczesny salariat. To ofensywa firm wyspecjalizowanych w tzw. gig economy. Czyli gospodarce fuszki albo inaczej ekonomii chałtury. Zwolennicy fuszek argumentowali, rzecz jasna, że oto na naszych oczach dokonuje się postęp. Trzymając się przykładu Ubera – stare korporacje taksówkowe przegrywają w starciu z serwisem internetowym,

AKT 5. UMASZYNOWIENIE Z punktu widzenia pracodawcy byłoby najlepiej, gdyby pracownik przypominał… maszynę. Najlepiej, by dało się korzystać z jego pracy tylko i wyłącznie w momencie, gdy ta praca jest pracodawcy potrzebna. A gdy nie jest, pracownika powinno się wyłączać „w stan czuwania”. Tak było w początkach kapitalizmu, gdy właściciele fabryk czy posiadacze ziemscy wynajmowali robotników na dniówki, czerpiąc z nadpodaży spauperyzowanej i gotowej podjąć jakąkolwiek pracę siły roboczej. Wielką zdobyczą socjalną ruchów robotniczych przełomu XIX i XX wieku było stworzenie antidotum na ten wyzysk. Tym modelem był salariat. Salariat to przekonanie, że pracownik nie jest maszyną, którą można wyłączyć albo przenieść w stan uśpienia, gdy nie ma chwilowo popytu na jej pracę. Salariat to umowa pomiędzy pracą i kapitałem. Pracownik zyskuje dzięki niej fundamentalną egzystencjalną pewność, że jutro też będzie miał robotę. W zamian obiecuje, że się jutro w tejże robocie pojawi. To zaprzeczenie XIX-wiecznej praktyki, kiedy to codziennie rano pod bramą fabryki kłębiły się tłumy głodnych i zdesperowanych najemników, a pracodawca wybierał sobie spośród nich tylu, ilu było mu akurat potrzeba. Reszta odchodziła z niczym.

PRZESTRZEŃ POLSKIEJ PRACY

który łączy klienta i kierowcę. Tak, jak wcześniej Google rozprawił się z prasą, a Allegro choćby z księgarniami. Ale to nie koniec. Sęk w tym, że Uber szedł jeszcze dalej. Pokazał, że jego celem jest nie tylko eliminacja zbędnych pośredników pomiędzy podażą (taksówką) a popytem (klientem). Uber kwestionował samą zasadę, że mamy tu do czynienia z tradycyjną pracą taksówkarza, coraz bardziej lansując pomysł, że w gruncie rzeczy chodzi tu o skojarzenie dysponującego akurat wolnym czasem i ochotą na przejażdżkę wolnego kierowcy z klientem. Tylko że to już naprawdę nie są żarty. Jeśli zatriumfuje gig economy, to przeważającą część z nas czeka powrót do czasów sprzed salariatu. a więc do relacji panujących w XIX wieku. To znaczy świata, w którym albo masz trochę kapitału i obracasz nim, by się utrzymywać, albo go nie masz i jesteś pracownikiem luźnym, czyli formalnie wolnym, a w praktyce zawieszonym w próżni. Nikt tu nie będzie w ciebie inwestował ani cię szkolił, nikt nie będzie sobie zawracał głowy twoim urlopem albo prawem pracy. Skutki dla społeczeństwa? Rewolucyjne. Ot, choćby niemożność utrzymania dominujących wciąż na zachodzie systemów emerytalnych opartych na międzypokoleniowej solidarności, które są wszak w rozwiniętych gospodarkach od dekad bardzo mocno sprzęgnięte ze stałą pracą. A miejsce pracy? Zniknie zupełnie. Będzie tożsame z naszym ciałem. Z jednej strony będziemy je więc mieli zawsze pod ręką, z drugiej nie będzie najmniejszej możliwości, by przed nim uciec.

9


PRACA

JACEK GĄDECKI współpraca: MARCIN JEWDOKIMOW MAGDALENA ŻADKOWSKA

CZYLI

W DOMU, GDZIE?


Wszystkie fotografie w artykule pochodzą

współpracownicy) oraz aktorzy pozaspołeczni (technologie, urządzenia

z badań nad telepracą prowadzonych przez auto-

i materialne zaplecze w postaci przestrzeni i układów obiektów)?

rów tekstu. Badani i badane otrzymali aparaty

Te pytania postawiliśmy sobie w badaniach etnograficznych,

fotograficzne z fleszem, pozwalające na doku-

w trakcie których przyglądaliśmy się przestrzeni domu z perspektywy

mentowanie codzienności osób telepracujących

pary1. Pary rearanżują przestrzeń, nawet po kilka razy dziennie, gdy

bez możliwości samodzielnej estetyzacji, jaką

naprzemiennie staje się ona raz domem, raz miejscem pracy. W rzeczy-

dają współcześnie na przykład telefony komór-

wistości okazało się, że praca wkracza dziś do domu prawie w każdej

kowe czy same portale społecznościowe.

sytuacji i osoby „wychodzące do pracy i z pracy” tak naprawdę nigdy do końca z niej nie wychodzą i także „przynoszą pracę do domu”. Ma to

Współczesna praca zdominowana przez hasła

olbrzymi wpływ na negocjacje domowe. Odpłatna praca, którą wykonuje

elastyczności i samozatrudnienia powraca do

się w domu, staje się kolejnym obowiązkiem quasi-domowym, wobec

przestrzeni prywatnej za sprawą narzędzi tele-

którego mają być ustalone podziały, odpowiedzialności i granice. To

informatycznych. Interesujące jest to, jak taka

para mieszka, pracuje, wychowuje dzieci, zajmuje się domem i odpo-

odpłatna praca zdalna wpływa na przestrzeń

czywa. Jedna z osób nie może wykonywać powyższych czynności, nie

prywatną oraz kształtowanie praktyk życia

wywierając jednocześnie wpływu na wykonywanie ich przez drugą

codziennego i zawodowego we współczesnym

osobę. Dlatego praca w domu ma tak wielkie znaczenie dla codzienności

domu. Telepraca promowana w dzisiejszej Polsce

pary. W tym kontekście popularny termin „elastyczność” należałoby

jako narzędzie zapewniające elastyczne formy

raczej zastąpić pojęciem „wiotkość”, jako tym, które – w naszej opinii –

zatrudnienia, zwłaszcza dla kobiet, okazuje się

w sposób bardziej adekwatny odzwierciedla sytuację telepracowników

poważnym wyzwaniem dla telepracowników i ich

funkcjonujących w realiach rozmycia granic między domem a pracą,

rodzin. Jest też praktyką redefiniującą to, co

a pojęcie „zarządzanie czasem” zastąpić pojęciem „orkiestracja”, jako

tradycyjnie ujmujemy jako przestrzeń współcze-

lepiej oddającym złożoność koordynowania pracy i życia prywatnego.

snego domu. Elastyczne formy zatrudnienia, a do nich bez wątpienia należy telepraca, niosą w sobie założenie o produktywnym i korzystnym wpływie

KONSEKWENCJE POWROTU PRACY DO DOMU

swobodnego („zwinnego”) podejścia do pracy na

Oddzielenie domu i pracy w epoce przemysłowej miało ogromne zna-

różne aspekty życia: od organizacji czasu i prze-

czenie dla budowy indywidualnych i zbiorowych tożsamości. Dom

strzeni po samą pracę jako rodzaj działalności.

w rzeczywistości przedindustrialnej był zarówno miejscem społecznej

Elastyczność jako idea oznacza możliwość płyn-

reprodukcji, jak i produkcji. Rewolucja przemysłowa doprowadziła do

nego, bezproblemowego dopasowania elementów

oddzielenia sfery prywatnej od sfery pracy, co przyniosło poważne

tego, co można określić mianem układu pracy,

zmiany społeczne dotyczące między innymi sfer płci społeczno-kultu-

a więc rodzaju asamblażu obejmującego zarówno prze-

rowej, wypoczynku, pracy, ale i osobowości. W gospodarce industrialnej

strzeń, jak i czas, zadania oraz role społeczne – wspólnie

związek między czasem i przestrzenią pracy i czasem prywatnym

konstytuujące różne formy pracy. Elastyczność zakłada,

pozostawał liniowy, sekwencyjny i chronologiczny: pracownik wycho-

że to podmiot (jednostka) sprawnie, sprawczo i skutecz-

dził z domu i szedł do pracy, po czym wracał do domu. Współcześnie

nie łączy z sobą elementy w taki sposób, aby dobrze,

granice te są coraz bardziej zamazane. W realiach postindustrialnych,

czyli produktywnie i efektywnie, pracować (operacyjna

dzięki obecności technologii we współczesnym domu, sfery te mają

sprawność i skuteczność). Czy jednak rzeczywiście telepraca to swobodny, bezproblemowy i płynny proces wytwarzania „układów pracy” przez pracujący podmiot? Jaką rolę we (współ)wytwarzaniu „układu pracy” pełnią inni aktorzy społeczni (partnerzy i partnerki, dzieci oraz

1

Prezentowany tekst jest wynikiem badań sfinansowanych ze środków Narodowego Centrum

Nauki przyznanych na podstawie decyzji numer DEC-2013/09/D/HS6/00437, którego

rezultatem jest książka Tu się pracuje! Socjologiczne studium pracy domowej wykonywanej na zasadach telepracy, Kraków: Libron, 2018

11


szansę ponownie się połączyć. W wielu prognozach telepraca opisywana jest jako przejaw postępu oraz jako pożądana (a w każdym razie nieunikniona) forma pracy przyszłości. Gospodarstwa domowe, nasycone technologiami i urządzeniami elektronicznymi, umożliwiają współcześ­ nie podjęcie pracy w domu, a to z kolei traktowane jest jako rozwiązanie istotnych problemów współczesnego społeczeństwa, w tym redukcji korków w miastach, zmniejszenia zanieczyszczenia, a przede wszystkim uzyskania równowagi między życiem zawodowym a prywatnym.

WYZNACZANIE GRANIC Decyzja dotycząca podjęcia pracy zarobkowej w domu oznacza, że „telepracownicy i inni członkowie rodzin mogą zostać zmuszeni do artykułowania i wprowadzania zasad i przekonań dotyczących domowego czasu i przestrzeni, które nie są potocznie wyrażane w wyraźnej i bezpośredniej formie”2. Konsekwencje telepracy dla relacji rodzinnych wskazują więc na paradoksalne konsekwencje powrotu pracy do domu. Z jednej strony, pracując w domu, oszczędza się czas związany na przykład z dojazdem do pracy (w Polsce szacowany średnio od godziny do dwóch godzin dziennie) i pracuje się według bardziej elastycznego harmonogramu, z drugiej strony jednak praca w domu oznacza poważne zatarcie różnic między sferami osobistą i zawodową. Praca w domu oznacza konieczność ciągłego negocjowania granic nie tylko między światem zewnętrznym a domem, ale także, a może przede wszystkim, wewnątrz niego. Negocjowanie to sprowadza się do podziału zadań i działań (tu wprowadzane są podziały obowiązków, rozdzielane są pewne typy zadań związanych z nieodpłatną pracą domową i opieką nad zależnymi), rozdzielenia przestrzeni i czasu niezbędnych na zadania związane z pracą odpłatną i nieodpłatną prowadzoną w domu. Badaczka zajmująca się pracą w domu, Christena Nippert-Eng, pisząc o związkach między domem i pracą, koncentruje się na granicach, które kształtują sferę praktyk społecznych: granice, wszystkie granice, są konstruowane społecznie, są sztuczne i arbitralne. Ponad naturalnym nieporządkiem rzeczy

2

A. Felstead, N. Jewson, In Work,

at Home: Towards an Understanding of Homeworking, London: Routledge, 2000, s. 143.

12

JACEK GĄDECKI — MARCIN JEWDOKIMOW — MAGDALENA ŻADKOWSKA


nakładamy granice na wszystko, w tym nasze codzienne zajęcia, miejsca i ludzi, z którymi możemy je realizować. Granice te mogą być czysto psychiczne, jak w granicach konceptualnych wyznaczonych wokół kategorii. Częściej jednak granice skutkują fizycznymi formami, które wzmacniają i ukazują ich ważniejsze podstawy świadomościowe3. Konstruowanie i funkcjonowanie codziennych praktyk związanych z pracą w domu ma poważne konsekwencje dla społecznych i symbolicznych wyobrażeń na temat domu i pracy, co ma swoje odzwierciedlenie również w wyobrażeniu ról i relacji związanych z płcią społeczno-kulturową. W związku z tym praca może przybierać różny charakter: od zajęć, które można odczytywać jako jawny wyzysk, po mające charakter wyzwalający i wzmacniający pozycję kobiet. Odpowiednio częste przenikanie się obu światów, długie dni pracy, obecność dzieci w miejscu jej wykonywania powodują wzrost napięć związanych z prowadzeniem pracy w domu. Praca w domu oznacza nieustanne odtwarzanie i przetwarzanie wewnętrznych granic. Sposób ich kształtowania zależy od stopnia przenikania granic zarówno przez osoby, jak i przedmioty czy nasze sposoby myślenia, działania i prezentowania siebie. Ważne jest wyznaczenie różnych rodzajów granic, na przykład fizycznej, polegającej na wyodrębnieniu miejsca pracy, mogącej umocnić behawioralne i psychologiczne granice czy sposoby postrzegania czasu pracy i czasu prywatnego. O ile granice fizyczne są łatwe do wyznaczenia i podtrzymania (zwłaszcza w odpowiedniej wielkości mieszkaniu czy domu), o tyle te społeczne, psychologiczne i behawioralne sprawiają więcej trudności. Problemy w utrzymaniu granic wynikają między innymi z oczekiwań wobec telepracowników stawianych przez pozostałych członków rodziny, w tym przez dzieci. Rozpoznanie tych potrzeb stanowi podstawę do negocjowania granic. Pewne sytuacje i uwarunkowania powodują konflikty, a inne przyczyniają się do satysfakcjonujących rozwiązań. Kontrola nad procesem pracy, elastyczne planowanie, wsparcie rodziny i zaangażowanie innych jej członków w pracę mogą ułatwiać integrowanie świata prywatnego i świata pracy. Granica dom – praca dla każdego przebiega gdzie indziej, zależy od oczekiwań związanych z zawodem, organizacją pracy, grupą

3

C. Nippert-Eng, Home and Work: Negotiating Boundaries Through Everyday Life, Chicago: University of Chicago Press, 1996, s. XI.

PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?

13


14

JACEK GĄDECKI — MARCIN JEWDOKIMOW — MAGDALENA ŻADKOWSKA


współpracowników i pozycją hierarchiczną wewnątrz niej, płci spo-

Nie jest to łatwe, bo po prostu za każdym razem trzeba

łeczno-kulturowej, struktury rodzinnej, płacy współmałżonka, roli

było tam mocno odgruzować, żeby poznajdywać swoje

w wychowaniu dzieci i znaczenia nieodpłatnej pracy domowej. Każdy

notatki z dnia poprzedniego, odłożyć inne rzeczy, zabawki

z tych statusów społecznych uosabia historyczne, kulturowe normy

itp. Więc trudno to nazwać gabinetem, to jest marzenie

dotyczące znaczenia domu i pracy. Ponadto każda osoba negocjuje te

ściętej głowy, że na takiej przestrzeni, jaką dysponujemy,

statusy w obrębie określonych warunków, trudno mówić o nich jako

można mieć taką strefę, która jest zabezpieczona przed

o jednorodnych i spójnych strategiach. Te przybierają raczej charakter

ingerencją kogokolwiek, nie wspomnę już o robiących swój

zbioru praktyk służących bądź podtrzymywaniu „porządku”, gdy dąży

bałagan kotach. (TM5)

się do wprowadzenia segregacji różnego typu, bądź też powszechnego doświadczenia nieuporządkowania obu sfer, gdy te wzajemnie i niemal

Niekoniecznie znajduje to zrozumienie wśród innych domowników,

niezauważalnie się przenikają bądź też wprost kolonizują się wzajem-

którzy mówią, że praca jest obecna absolutnie „wszędzie”:

nie. Obie strategie występują jednak równolegle, a praca wykonywana w domu nigdy i nigdzie nie jest ani czystą segregacją, ani czystą

Praca M5 w domu mi w żaden sposób nie przeszkadzała,

integracją.

bez względu na to, czy siedział w tym kuchniosalonie, czy

Wydaje się, że pierwszy rodzaj strategii rzeczywiście nie ogra-

w pokoju dziecięcym. Nie lubię, kiedy przesiaduje z laptopem

nicza się do kontrolowania przestrzeni i wspomnianych już rozmaitych

w łazience, bo wtedy blokuje tę łazienkę na bardzo długo.

granic, jednak przede wszystkim oznacza zaangażowanie w projekt

(żona TM5)

własnej tożsamości. Strategia ta obejmuje działania służące budowaniu wewnętrznego ładu i uporządkowania i nadawaniu znaczeń obu sferom

W kurczącej się przestrzeni domu, na przykład po pojawieniu się

życia – pracy i sferze prywatnej.

kolejnych dzieci, zaczyna się licytacja o miejsce pracy oraz nieustanne

Jednocześnie istnieje także cały świat pozaludzkich aktorów, któ-

ustalanie priorytetów dotyczących tego, co jest ważniejsze – praca czy

rzy zupełnie niezależnie od naszych silnych postanowień wdzierają się

dzieci. Okazuje się, że nie ma wcześniej ustalonego i przygotowanego

w światy obu sfer. I w tym przypadku możemy patrzeć na strategię inte-

specjalnego miejsca na pracę. Badani rzeczywiście zaczynają pracować

gracyjną jako ten rodzaj działania, który doprowadza, zwłaszcza przy

wszędzie i marzą o powrocie do przestrzeni biura. Zresztą kilkoro z nich

braku wspomnianego poczucia sprawstwa, do „inwazji” czy „kolonizacji”

tak właśnie zdecydowało. Ci, którzy przetrwali, wydają się bardziej pilno-

świata domu przez świat pracy i odwrotnie. Pojawienie się urządzeń,

wać „nieruchomości” pracy. Na pytanie, czy kiedyś zmienili jej miejsce,

technologii i przedmiotów z jednej sfery w rzeczywistości zarezerwo-

odpowiadają:

wanej dla tej drugiej (laptop podczas obiadu, prywatna rozmowa przez telefon komórkowy w trakcie wykonywania pracy przy biurku) pozwala

Właściwie nigdy. No teraz był remont, było malowanie, to

doświadczyć nieporządku. Kontrola zostaje osłabiona, gdy przedmioty

siedział w kuchni za karę, ale źle się tam czuł. Źle, bo ja urzę-

te przenikają się niemal niezauważenie, a granice stają się zamazane.

dowałam na komputerze obok i już był rozproszony. (żona

Może też zupełnie zaniknąć, gdy na przykład pozbawieni miejsca do

TM1)

pracy musimy organizować go w sypialni czy w kuchni. Pomyślne wykonywanie pracy w domu, wymaga ponownego una-

Powrót pracy do domu oznacza de facto delokalizację w odniesieniu do

wykowienia i zbudowania odpowiedniej narracji o tej pracy (co można

nowoczesnego wzoru, który – jak pokazaliśmy wyżej – oddziela prze-

też rozumieć jako konstruowanie swojej tożsamości telepracownika)

strzeń prywatną i publiczną, domową i tę związaną z pracą. Ze względu

i negocjacji dotyczącej jej wykonywania. Przyjrzyjmy się tej specyficznie

na kulturowe oznaczenia tych przestrzeni (intymność, prywatność

skonstruowanej przestrzeni. W ostatniej fazie badania – wywiadach

i kobiecość versus wspólnotowość, anonimowość, męskość) owa deloka-

z parami – zapytaliśmy telepracowników, gdzie pracują i czy miejsce

lizacja nie ma charakteru stricte przestrzennego, nie stanowi po prostu

pracy zmieniło swoje usytuowanie w trakcie czasie projektu:

przeniesienia czynności A do miejsca B, to znaczy pracy w przestrzeń zamieszkiwania, ale oznacza zarazem ruch na mapie kulturowej. Jest to

Kiedy zorganizowałem sobie tutaj ten kawałek biurka, to

ruch łączący nowoczesne antypody, ruch, dla którego brak uprawnio-

usiłowałem go bronić rozpaczliwie przed resztą domu.

nej drogi (wspominaliśmy wcześniej o nieautentyczności dostępnych

PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?

15


sposób na utrzymanie podziału na przestrzeń domową i pracy. W przypadku gdy warunki przestrzenne nie pozwalają na wydzielenie pomieszczenia do pracy, lub w sytuacji gdy osoby pracujące w domu nie chcą tego zrobić, przestrzenie pracy i domu zazębiają się i przenikają, tworząc przestrzenie hybrydalne – przestrzenie praco-domu. Takim ważnym miejscem w domach badanych pozostaje na przykład sypialnia. Pokój małżeński stanowi po pierwsze całkiem nowy wynalazek w historii zamieszkiwania, a po drugie jest przestrzenią, która wiele nam mówi o współczesnym społeczeństwie. Spotyka się w niej bowiem po pierwsze utopia miłości romantycznej, a po drugie idea prywatnej, autonomicznej przestrzeni tylko dla mnie –jedna z informatorek Kaufmanna pisze: „Ja, która pracuję

powszechnie społecznych reprezentacji telepracy). Telepracownik i telepracowniczka, wbrew obietnicy podróżowania na zasadach Baumanowskiego turysty (efektywność, produktywność, radość, spełnienie zawodowe), okazują się w ł ó czę g a m i (zagubienie, chaos, wątpliwości), zmuszonymi samodzielnie, oddolnie wykonać trudną pracę przekształcenia delokalizacji w relokalizację. Praca w domu jest kulturowym oksymoronem, co nie znaczy, że jest niemożliwa. Oczywiście pracuje w ten sposób wiele osób. Jak pokazują nasze badania, relokalizacja wymaga dokonania kilku przekształceń w odniesieniu do przestrzeni, z których wszystkie łączy konieczność urefleksyjnienia. Dom jest przestrzenią unawykowioną, a praktyki zamieszkiwania – zbiorem nieurefleksyjnionych czynności. Urefleksyjnienie jest dużym wyzwaniem. Dotyczy ono następujących obszarów stanowiących zarazem przestrzenie konstruowania praktyki pracy w domu: 1/ granic domowych, a następnie ich renegocjacji ze współmieszkańcami; 2/ miejsca pracy, czyli rejonizacji pracy; wydzielenia miejsc, w których się pracuje, a w których jednocześnie nie obowiązują zasady życia domowego, prywatnego;

z domu, zmuszam się, żeby pracować przy biurku, ale cóż to za komfort,

3/ czasu pracy, czyli temporalizacji pracy; wydzielenia czasu, w którym, będąc w domu, pracuje się, czyli przebywa w pracy.

móc wysyłać maile z mojego łóżka!”4. Pary, które na początku związku dzielą z sobą choćby jednoosobowy, dmuchany materac, z biegiem lat usiłują wymościć sobie coraz więcej przestrzeni. Wokół łóżka (mojej

Wyraźne oddzielenie obu przestrzeni jest strategią przyjmowaną przez

strony łóżka) zaczynają się pojawiać książki, tablety, laptopy, a za nimi

większość badanych osób. Stanowi ona nie tylko sposób na zapewnienie sobie spokoju do pracy, ale również – w perspektywie kulturowej –

16

4

J.-C. Kaufmann, Un lit pour deux. La tendre guerre, Paris: Lattès, 2015, s. 11.

JACEK GĄDECKI — MARCIN JEWDOKIMOW — MAGDALENA ŻADKOWSKA


maile, świat zewnętrzny i praca. W wypadku osób pracujących w domu pojawienie się pracy w sypialni jest szczególnie inwazyjne, gdy mieszkają z partnerem/ką, z rodziną. O ile młode osoby, niebędące w związkach przyznają się do pracowania „z łóżka” czy z „kanapy”, by, jak mówią, „zmiękczyć”, „udomowić”, „uprzyjemnić pracę”, o tyle uczestnicy badania zgodnie opowiadali o porzucaniu idei pracy „w łóżku” jako „mało higienicznej”. Próby zachowania tego „rejonu” jako przestrzeni stricte prywatnej są bardzo trudne. Nawet jeśli praca nie pojawia się w sypialni w trakcie dnia roboczego, albo już została z niej wyprowadzona, to pojawia się w rozmowach partnerów, co burzy intymność tego miejsca. Sypialnia jest jednak w wielu badanych przez nas sytuacjach pierwszym miejscem, gdzie ulokowano „domową stację roboczą”. Jest to o tyle zrozumiałe, że w wielu mieszkaniach to sypialnie (prócz łazienek) są jedynymi pomieszczeniami, w których znajdują się drzwi umożliwiające „odcięcie się” od świata domu. Przestrzeń sypialni wydaje się więc atrakcyjną propozycją dla nowych telepracowników. O ile jednak początki bywają obiecujące, to wraz z upływem czasu sypialnia staje się coraz mniej atrakcyjną, a nawet silnie destrukcyjną przestrzenią. Jak zaznacza jedna z badanych telepracownic, z dużym doświadczeniem w telepracy: Na początku pracowałam sześć godzin dziennie dla organizacji pozarządowej z własnej sypialni. To było najbardziej

pokojach było dziecko. Dlatego ograniczyłam wyjścia

efektywne sześć godzin w moim życiu. Ponieważ w innych

z pokoju do minimum. I po pół roku takiej pracy zaczęło mi brakować oglądania twarzy innych osób. Objawiało się to w ten sposób, że zaczęłam źle oceniać swoją pracę. Bo wykonywałam jakąś prace, wysyłałam ją mailem i czekałam na reakcję. I jasne jest, że nikt nie odpowiada od razu. Ale ja jakbym tego nie wiedziała. Czekałam, że ktoś mi natychmiast odpowie. Kiedy tej odpowiedzi nie było, to wyobrażałam sobie, że jest beznadziejne, że źle to oceniają, że to wspólnie krytykują, bo reszta pracowała sobie w Warszawie, w zespole. Więc dochodziło do jakichś niebezpiecznych procesów w mojej głowie. (KK1) W podobnym sposób wygląda praca innych matek-telepracowniczek, które (o ile to tylko możliwe) starają się pracować przy stole ulokowanym w sferze dziennej domu: salonie połączonym z kuchnią, jednak te rutyny muszą ulec zmianie, gdy któreś z dzieci jest chore, albo, gdy w domu pojawiła się niania. Wtedy sypialnia pozostaje jedyną sferą,

PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?

17


do której można się wycofać, zyskując minimum odosobnienia nie-

poświęconą spędzaniu czasu wolnego i odpoczynkowi od pracy, a staje

zbędnego do spokojnej pracy. Można więc powiedzieć, że sypialnia

się sferą prywatno-publiczną, pewnego rodzaju pomieszaniem porząd-

jest kluczowym rejonem, w którym ściera się mit elastycznej telepracy

ków. Trwałość kategorii dom i praca, prywatne i publiczne, a tym samym

z mitem prywatnego domu. Praca w łóżku jest spełnieniem wymogu

wyzwanie, jakie stanowi dla jednostki relokalizacja, wytworzenie

elastyczności  – osoba pracująca w łóżku na swój sposób dokonuje

oksymoronicznej przestrzeni prywatno-publicznej, widać wyraźnie

silnego zanegowania granic sfery domowej i pracowej. Z jednej strony

w wyobrażeniach osób badanych na temat ich przyszłego miejsca pracy

praca w łóżku w pewnym sensie jest erotyzowana, staje się obiektem

oraz sposobach organizacji miejsca pracy, które wygląda jak biuro, jest

i praktyką dostarczającą przyjemności. Z drugiej, ta sytuacja uświa-

oddzielone od przestrzeni domowej, zamykane. Relokalizacja pracy

damia podmiotowi, że faktyczna przyjemność leży gdzie indziej, także

do domu pozostaje dla osób badanych czynnością niedokończoną.

w utrzymaniu sfery prywatności. Stąd wśród osób badanych na początku

Nie tyle pracują oni w domu, co z przestrzeni domowej wydzielają prze-

pracy w domu tendencja do pracy w łóżku – jako pełnej realizacji postu-

strzeń pracy.

latu elastyczności, a następnie – po doświadczeniu tej sytuacji – obrona

Tu wracamy do zasygnalizowanego we wstępie pojęcia orkie-

sypialni przed pracą. Praca w łóżku to dobry sposób na odczarowanie

stracji. Nawiązując do Lefebvre’owskiej metaforyki rytmów, zamiast

telepracy.

standaryzacji, mówimy tutaj raczej o orkiestracji, by oddać zarówno

Pojawienie się obiektów związanych z pracą pozwala spojrzeć na

zmienną naturę harmonogramów, jak i szeroki zakres podmiotów

kwestię przenikania granic, która jest współudziałem aktorów spo-

zaangażowanych w upodabnianie ścieżek. Z jednej strony „codzien-

łecznych i pozaspołecznych. Małe obiekty i technologie, które zostały

ność jest jednocześnie miejscem i teatrem konfliktu między wielkimi,

zoptymalizowane, zminiaturyzowane i są możliwie mobilne, wnikają

niezniszczalnymi rytmami a procesami narzuconymi przez społeczno-

do sfery domu w sposób pozornie naturalny i bezproblemowy. Patrząc

-ekonomiczną organizację produkcji, konsumpcji, obiegu i środowiska”5.

jednak na zdjęcia prezentujące świat codzienny osób telepracujących,

Z drugiej strony procesy zorkiestrowania tych różnych porządków, co

możemy zwrócić uwagę na to, jak „porządek” i „bałagan” współwystępują

podkreśla zwłaszcza Elizabeth Shove, są możliwe do przeprowadzenia,

w przestrzeni domu – przestrzeni, która (przynajmniej teoretycznie)

a „nowe elementy, czy to pomysły na życie rodzinne, technologie [...],

stanowi jeden z nielicznych rejonów, nad którymi jednostki powinny

a także umiejętności, zmieniają konfigurację całości”6.

sprawować kontrolę. Funkcjonowanie obiektów z dwóch porządków w tych samych przestrzeniach pozwala nam w pewnej mierze zobiektywizować i scalić światy pracy i nie-pracy czy domu i nie-domu. Patrząc na to, jak obiekty te przenikają się w życiu codziennym, doświadczamy też z jednej strony autentycznej telepracy, a z drugiej jej tymczasowości. Obiekty, przenikając między sferą prywatną a zawodową, wypełniając te same stacje robocze czy zakątki domów, pozwalają nam zobaczyć sposób, w jaki ludzie próbują zintegrować obie sfery i jak budują autentyczne doświadczenia w ramach rzeczywistości telepracownika. W tym sensie te małe obiekty i ich usytuowanie mogą wiele powiedzieć o fenomenie widoczności i niewidoczności pracy w domu: przedmioty związane z pracą kolonizują przestrzeń domu, a równocześnie – by nie zakłócać porządku prywatnego – muszą szybko „znikać” z pola widzenia, by zachować pozory prywatności i porządku przynależnego sferze domu.

PRÓBY ORKIESTRACJI

5

Podsumowując, ulokowanie pracy w domu, czy też właściwie jej relokalizacja, powoduje, że dom przestaje być wyłącznie sferą prywatną,

18

6

H. Lefebvre, Rhythmanalysis: Space, Time and Everyday Life, 2005, http://cnc.sagepub.com/ cgi/doi/10.1177/030981680508600110 (dostęp: kwiecień 2018).

M. Hand, W. Shove, Orchestrating Concepts: Kitchen Dynamics and Regime Change in Good Housekeeping and Ideal Home, 1922–2002, „Home Cultures” 2004, 1(3), s. 235–256.

JACEK GĄDECKI — MARCIN JEWDOKIMOW — MAGDALENA ŻADKOWSKA


PRACA W DOMU, CZYLI GDZIE?

19


FOT. E. KOCH /NATIONAL ARCHIEF, WIKIMEDIA COMMONS CC0 1.0

ŁÓŻKO CAŁODOBOWE BEATRIZ COLOMINA


Kiedy 20 marca 1969 roku John Lennon i Yoko

że media skazują ich na życie w prasowym

siedzieli w łóżku, jak to określił John, „jak

Ono w tajemnicy brali ślub na Gibraltarze,

„akwarium”, co prowokowało w nich „palącą

aniołki”. „Mam nadzieję, że was nie zawiedli-

ceremonia ślubna trwała zaledwie trzy minuty.

potrzebę prywatności”, teraz z własnej woli

śmy – przepraszał Lennon. – Nie będziemy się

Te trzy minuty, tak skrzętnie chronione,

weszli do – przypominającego akwarium w spo-

kochać publicznie. To sprawa osobista pod

były de facto końcem ich prywatności. Zaraz

sób zupełnie dosłowny – szklanego pudełka

względem emocjonalnym”5.

potem zaprosili globalną publiczność do swej

hotelu Hilton i stworzyli tam miejsce pracy,

poślubnej sypialni, na tygodniowy „Bed-In for

choć wcale nie zarobkowej:

Peace”, trwający od 25 do 31 marca w pokoju

Dziennikarze byli zdezorientowani faktem, że nic się nie wydarzyło, mówili wręcz o nudzie: „Love-In znudziło paparazzich” –

numer 902 w hotelu Hilton International

Jesteś w akwarium, więc wykorzystaj

artykuł pod takim tytułem opublikowano

w Amsterdamie. W wywiadzie udzielonym jakiś

to. Na nic się zdają próby budowania

w Chicago6. Ale jednak nagłówek był. Prasa

czas później magazynowi „Playboy” wyjaśnili:

ogrodzeń. Zamieniliśmy wszystkie te

składała sprawozdanie z wydarzenia, które

John Lennon

„Wiedzieliśmy, że nasz miesiąc miodowy i tak

kamery czyhające na zewnątrz, żeby

było antywydarzeniem. Happening polegał na

i Yoko Ono –

będzie na widoku publicznym, dlatego posta-

zajrzeć do środka, na kamery, które są

tym, że nic się nie działo. John i Yoko podważali

nowiliśmy to wykorzystać, żeby powiedzieć coś

w środku i wyglądają na świat. To właśnie

powszechne rozumienie tego, czym jest praca;

Amsterdam,

ważnego. Siedzieliśmy w łóżku i rozmawialiśmy

robimy, Yoko i ja: to projekcja, odbijanie

tego, co jest prywatne; tego, czym jest protest

25 marca 1969

z reporterami przez siedem dni, co było dosyć

tego, co do nas przychodzi z zewnątrz,

i czym jest wydarzenie. Łóżko przejęło od ulicy

komiczne. W rezultacie robiliśmy reklamę

jak najszybciej się da. Eksponujemy się

status miejsca protestu. Codziennie, według

pokoju na pierwszych stronach gazet, wypie-

w tych akwariach. Ale jeżeli już jesteśmy

precyzyjnego harmonogramu, w godzinach od

rając stamtąd historie reklamujące wojnę”1.

w takiej sytuacji – to chcemy to wyko-

9 do 21, zapraszali światową prasę do swo-

Mówiąc o akcji, rzeczywiście używają języka

rzystać na rzecz pokoju. Właściwie to

jego hotelowego pokoju, traktując łóżko jako

komercyjnych sloganów, języka mediów:

jest jedyna rzecz, jaką robić warto. Nie

miejsce pracy; dziennikarze napływali stru-

ma sensu pracować dla pieniędzy. A cóż

mieniami, obrazy wypływały na zewnątrz. Na

Yoko Ono: „W erze reklamy rób reklamę” .

innego mamy robić, jeśli nie pracować.

powtarzające się pytanie: „Dlaczego w łóżku?”,

John Lennon: „Nie ma granicy między

Dlatego naszym celem jest praca dla

Yoko odpowiadała, że ​​ich dzień pracy jest

tym, co prywatne, a tym, co publiczne.

pokoju4.

naprawdę długi i że łóżko jest najwygodniej-

2

Żadnej granicy” . 3

akcja „Bed-In For Peace”,

szym miejscem do jej wykonywania. Żeby kamery nie szpiegowały ich z zewnątrz,

Ale dzień pracy nie kończył się o 21.

Dwie spośród najbardziej publicznych osób

sprowadzili je do hotelu, i dalej: do sypialni

John i Yoko wielokrotnie deklarowali, że w tym

na świecie – oni, którzy dotąd tak głośno

i do łóżka. W ten sposób kamery pracują na ich

samym tygodniu chcieliby począć dziecko.

buntowali się i tak wielki wysiłek wkładali

korzyść. Nie tyle sprawozdając wydarzenie, co

Yoko mówiła, że „mają ​​ nadzieję na poczęcie

w chronienie swojej prywatności w obliczu cią-

wręcz je performując. To nie było po prostu

dziecka podczas siedmiodniowego Lie-In – ale

głego medialnego ataku, nagle dokonali zwrotu

„wydarzenie medialne”, tutaj same media stały

nie na forum publicznym”7. Co charaktery-

o 180 stopni i użyli łóżka, czyli centrum życia

się wydarzeniem. Sfilmowano je, jak filmują.

styczne, Yoko odnosi się tutaj do „Bed-In” jako

prywatnego, w charakterze broni, zamieniając

Nazwa „Bed-In” pochodzi od protestów

„Lie-In” – jej przejęzyczenie wskazuje na to, że

je w publiczną platformę zupełnie nowego

okupacyjnych „Sit-In” i ma być pokojowym

faktycznie pracowali dzień i noc. Łóżko stało

rodzaju protestu. Po latach narzekania na to,

protestem przeciwko wojnie i promocją pokoju

się całodobowym miejscem pracy, z nieubłaga-

na świecie. „Make love, not war” było hasłem

nym harmonogramem:

tej epoki, ale ku rozczarowaniu dziennikarzy 1

Wywiad „Playboya”: John Lennon i Yoko Ono, „Playboy”, styczeń 1981, s. 101.

2

piżamę, a Yoko w długą białą koszulę nocną –

Yoko Ono cytowana w artykule Sary Davidson, Lennon and Yoko: An Alerted Press, „Boston Globe”, 22 czerwca 1969,

3

John i Yoko byli kompletnie ubrani: John w białą

A34.

Wywiad „Playboya”: John Lennon i Yoko Ono, dz. cyt., s. 92.

5 4

John and Yoko: Life in a ‘Fish-Bowl’, „Washington Post and Times Herald”, 15 czerwca 1969, s. 157.

‘Love-In’ Bores Photogs, „Chicago Daily Defender”, 27 marca 1969, s. 5.

6 Tamże. 7 Tamże.

21


Okładka albumu

rozszerzenie koncepcji dużych szklanych

zapożyczonym od Loosa10. Pod światło ich

„Unfinished

okien, charakterystycznych dla holenderskich

sylwetki – na całkowicie białym tle – zdawały

Two Virgins”

domów, wystawiających wnętrze na widok

się lewitować nad Amsterdamem.

w obwolucie

przechodniów; a może nawet amsterdamskiej

z szarego papie-

dzielnicy czerwonych latarni, słynącej z tego,

łóżko jest jednak miejscem dużo bardziej

do dystrybucji

że następuje tu inwersja sfery publicznej

publicznym niż ulice. Zamiast kontemplować

w Ameryce

i prywatnej: pracownicy seksbiznesu prezen-

widok miasta, jego lokatorzy wystawiają się

tują walory towaru przechodniom, zaciera

na kamery reporterów, rejestrujące obrazy

się różnica pomiędzy ulicą a sypialnią. Przez

i dźwięki, które wkrótce znajdą się na ulicach:

deklarację, że spędzą połowę czasu na próbach

na okładkach gazet i kolorowych magazynów,

poczęcia dziecka, John i Yoko weszli w rolę pra-

w telewizji, filmach i radiu na całym świecie.

cowników seksbiznesu, zaś frustracja publiki

Przez dwanaście godzin dziennie John Lennon

9.00–21.00: „Bed-In” dla Pokoju

tego wydarzenia, czyli dziennikarzy, polegała

i Yoko Ono udzielają niekończących się wywia-

21.00–9.00: „Lie-In” dla Prokreacji

na tym, że nie zostali dopuszczeni do obser-

dów przez telefon lub do kamery, często więcej

Music No. 1:

FOT. ARCHIWUM AUTORKI

ru, przeznaczona

Na zewnątrz rozciąga się Amsterdam,

wacji. Według deklaracji małżonkowie mieli

niż jednego wywiadu jednocześnie. Wpadają

Łóżko jest zarówno miejscem protestu, jak

„w nieskrępowany sposób uprawiać miłość”,

i wypadają celebryci. Bez przerwy dzwoni

i fabryką do produkcji dzieci: fucktory. Jak to

więc dziennikarze nie opuszczali posterunku,

telefon. Nie ma ani jednej bezczynnej sekundy:

ujął John: „To jest protest pod hasłem make-lo-

w nadziei, że coś się wydarzy. Czekali na

„Nie mamy czasu na nudę”11.

ve-not-war. To happening, seksualny maraton,

próżno9. Wewnątrz gigantycznego ekshibicjo-

łóżkowa produkcja. Byłoby miło począć dziecko

nizmu skonstruowano rodzaj prywatności.

nie wypisane plakaty: „BED PEACE” i „HAIR

w Amsterdamie”8.

Łóżko oscylowało między gablotą ekspozycyjną

PEACE”, a na bocznej ścianie: „STAY IN BED”

a kryjówką.

(Zostań w łóżku), „GROW YOUR HAIR” (Zapuść

Łóżko jako miejsce poczęcia, może nawet niepokalanego poczęcia, jeśli wziąć pod

John i Yoko nie zakwaterowali się tak po

Z tyłu na szybach przypięli dwa odręcz-

włosy), „I LOVE YOKO” (Kocham Yoko), „I LOVE

uwagę nieskazitelnie białe tło i jego liczne

prostu w pokoju hotelowym. Przeprojektowali

JOHN” (Kocham Johna) i „BAGISM”. Z ulicy

odniesienia religijne: białe prześcieradła,

go, czyniąc zeń medialną scenę, z myślą

widać było rewersy dwóch plakatów; widać było

biała bielizna nocna, białe szaty, białe ściany,

o konkretnej wizji, konkretnym obrazie. Byli

nawet łóżko, z białymi poduszkami opartymi

białe kwiaty... John mówi czasem o sobie

pod każdym względem architektami tego

o szybę, czasem nawet widoczne były głowy

i o Yoko jako o dwojgu aniołów; innym razem,

obrazu. To nie przypadek, że wszystkie znane

siedzących Johna i Yoko.

jako o dwojgu świętych. Na zdjęciach pokój

z publikacji obrazy wyglądają bardzo podobnie;

został wyretuszowany tak, że łóżko wydaje się

scenę można było fotografować właściwie tylko

dialny, wypełniając nawet samo łóżko – zostało

zawieszone w powietrzu jak chmura, z Johnem

w jednym określonym kadrze. Opróżnili typowy

ono pokryte magnetofonami, telefonami,

i Yoko w anielskiej bieli, patrzącymi wprost na

pokój w hotelu Hilton: usunęli meble, obrazy ze

mikrofonami i kwiatami ze ślubu. Fonograf

nas, a my na nich, zahipnotyzowani – być może

ścian i wszelkie inne dekoracje, pozostawiając

odtwarzał muzykę indyjską. Pokój był per-

zastanawiamy się, dlaczego zaproszono nas do

tylko duże, podwójne łóżko, które celowo usta-

manentnie zatłoczony przez dziennikarzy,

tego królewskiego łoża. Czekamy na znak.

wili przy wielkim oknie – a właściwie oszklonej

którzy nachylali się do przodu, tak blisko, że

Jednak nie jesteśmy sami. Bed-In jest

Miejsce mebli zajął sprzęt multime-

ścianie, z panoramicznym widokiem na

relacjonowane – na niespotykaną dotąd skalę –

Amsterdam. Byli odwróceni plecami do okna,

przez międzynarodowe media. Hotelowy pokój

a twarzami do środka pokoju, w geście jakby

10 Adolf Loos zawsze ustawiał kanapę tyłem do okna, tak by siedzący skierowani byli do wnętrza i widoczni dla osób

w Amsterdamie staje się najbardziej znaną

wchodzących do pokoju pod światło, jako sylwetki. Zob.

sypialnią na świecie. To jakby ekstremalne

B. Colomina, Privacy and Publicity: Modern Architecture as Mass Media, Cambridge: MIT Press, 1994.

11 Beetle Show Not Over Yet, Lennon Feels: From Amsterdam 8

It Is Seven Days in Bed for the John Lennon, „Chicago Daily Defender”, 26 marca 1969, s. 2.

22

9

’Love-In’ Bores Photogs, dz. cyt., s. 5.

Bed He Disagrees with Ringo on Concerts, „The Sun”, 29 marca 1969, A3.

BEATRIZ COLOMINA


FOT. W. WILCZYK

praktycznie wchodzili na łóżko, na którym

Jak to ujęła Yoko: „Zamiast napisać o tym

o poranku, kochali się – podobno po raz

kładli sprzęt i zadawali pytania. Wydawali się

sztukę, zaczęliśmy to robić w prawdziwym

pierwszy. Lennon zrobił wtedy kilka zdjęć

Hugh Hefner

zdezorientowani, czekali, aż coś się wydarzy,

życiu – i tak cały świat staje się właściwie

z samowyzwalacza: nago, z niezasłanym łóż-

w łóżku na fo-

podczas gdy John i Yoko bez końca mówili

teatrem. W tym sensie Hilton był dla nas

kiem w tle. Zdjęcia wykorzystano na przedniej

o pokoju i emanowali osobliwym spokojem.

sceną”. Życie to sztuka na dwoje performerów,

i tylnej okładce albumu Unfinished Music No.

roku – strona

To, co się dzieje, jest happeningiem. Yoko jest

którzy nie mogą się już schować za kulisami.

1 – Two Virgins, wyprodukowanego przez Apple

z katalogu

wiodącą artystką grupy Fluxus, nowojorską

Prawdę mówiąc, zarówno performans,

Records. W Stanach Zjednoczonych okładki

tografii Burta Greena z 1966

wystawy „Work, Body, Leisure”

legendą sztuki performansu, zaś Bed-In to

jak ich osobista relacja miały swój początek

uznano za obsceniczne, skonfiskowano je

prezentowanej

przede wszystkim performans – być może

w sztuce. Bed-In w Amsterdamie nie było

w dokach New Jersey i nakazano ich znisz-

w Pawilonie

nawet wyłącznie performans. Bed-In był

pierwszym wykorzystaniem łóżka jako miejsca

czenie12. Ostatecznie płytę dystrybuowano

dziełem sztuki wykonywanym całodobowo,

produkcji ani pierwszą akcją całodobową.

z ogromnym poświęceniem, przez dwoje pra-

W maju 1968 roku, kiedy John i Yoko kompo-

cowników sztuki.

nowali i nagrywali muzykę eksperymentalną podczas całonocnej sesji, na zakończenie,

ŁÓŻKO CAŁODOBOWE

Holenderskim na tegorocznym Biennale Architektury

12 M.A. Bari, Mass Media is the Message: Yoko Ono and John

w Wenecji

Lennon’s 1969 Year of Peace, praca doktorska, University of Maryland, 2007, s. 33–34.

23


Hotel jest w mieście, ale jest osobny; to przezroczysta oaza. A co jest na zewnątrz? Tłem jest Amsterdam, wówczas centrum rewolucji kulturalnej i seksualnej w Europie lat 60.; eksperymentowania z seksem, narkotykami i rock’n’rollem, aktywizmu politycznego i protestów – przeciwko wojnie w Wietnamie, lokalnemu rządowi i brakom mieszkaniowym, na rzecz równych praw, legalnej aborcji, a nawet alternatywnych form transportu. Holenderski ruch anarchistyczny Provo prowokował policję i rząd akcjami non violence, które kończyły się użyciem siły. Ruch Provo został rozwiązany w 1967 roku, ale podczas Bed-In aktywista Provosów, Hans Hoffmann, przekaFOT. METRONAPS

zał Johnowi i Yoko biały rower, wyrażając w ten sposób poparcie dla ich taktyki. Latem 1965 ro­­ku w Amsterdamie Provo oddali białe rowery do wspólnego użytku, by stworzyć bardziej zrównoważone środowisko. John i Yoko

MetroNaps,

w obwolutach z szarego papieru, z otworami na

luksusowym hotelu; tutaj są wręcz wyekspo-

położyli rower na łóżku i dali się z nim sfoto-

EnegryPod

przedniej i tylnej stronie okładki, ukazującymi

nowani – przeszklone ściany nie tylko w holu,

grafować – to kolejne przemieszanie publicznej

gii”) – „pierwszy

tylko twarze – co zresztą, jak wszelkie formy

ale także w samych pokojach, wyposażonych

ulicy i prywatnego pokoju. Sama obecność

fotel zapro-

zakazu, tylko wzmocniło ładunek erotyczny.

w balkony, na których można się ukazywać.

Provosów w hotelu Hilton była radykalnym

jektowany tak,

Jak podglądanie przez dziurkę od klucza.

Hotele to raj nie tylko dla podglądaczy, ale

posunięciem – tak jakby Provo, którego dzia-

(„kapsuła ener-

by umożliwić

także dla ekshibicjonistów. Architektoniczny

łania zawsze umiejscawiały się w przestrzeni

miejscu pracy”,

anielską scenę łóżka przypominającego

Już te pierwsze fotografie uchwyciły

odpowiednik odwrócenia zjawiska medialnego

publicznej, rozumiało, że w tym momencie

2007

chmurę. W umieszczonym poniżej, napisanym

akwarium był gotową scenografią. Hilton zmie-

żadna przestrzeń nie była bardziej publiczna

na maszynie tekście, Paul McCartney mówi,

nił to, czego ludzie się obawiają – wystawienie

niż ten pokój.

co charakterystyczne, o spotkaniu „dwojga

na widok publiczny – w pozytywne doświad-

świętych”. To, co pojawi się w Amsterdamie,

czenie. Jak to ujęła Annabelle Wharton, sieć

było jednorazowe. Było częścią łańcucha

rozpoczęło się więc już rok wcześniej

Hilton „przekształciła niepokój, że ktoś nas

wydarzeń. Drugie Bed-In miało się odbyć

w Londynie. Skandalizujący obraz zwabił świat

obserwuje, w przyjemność z bycia obserwowa-

w Nowym Jorku, lecz Lennonowi odmówiono

do hotelu Hilton.

nym”14. W 1965 roku magazyn „Vogue” opisywał

wizy amerykańskiej z powodu zarzutów posia-

„podprogowe przyjemności”, jakich dostarcza

dania marihuany, jakie usłyszał w Londynie.

w Amsterdamie? „Ponieważ jest bardzo

„smukła szklana oaza” działająca jak „kojący

Postanowili więc jechać na Bahamy i stamtąd

funkcjonalny. Łóżko się nadaje”13 – lakonicznie

balsam, maść, Alka-Seltzer” w obliczu stresu,

zwrócić się do amerykańskiej opinii publicz-

odpowiadał Lennon. Wybór był nieprzypad-

jaki wywołuje nieznane15.

nej, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy,

drzemkę w

Ale dlaczego akurat hotel Hilton

kowy. Hilton International sam w sobie jest swego rodzaju akwarium. Goście nie tylko oglądają siebie nawzajem, jak w tradycyjnym

jak daleko od USA leżą Bahamy, i jak bardzo 14 A.J. Wharton, Building the Cold War: Hilton International

Hotels and Modern Architecture, Chicago: The University of Chicago Press, 2001.

13 It Is Seven Days in Bed for the John Lennons, dz. cyt., s. 2.

24

Podobnie jak hotel Hilton Bed-In nie

15 G. Bradshaw, The View form a Tall Glass Oasis: The

Subliminal Pleasures of Hilton Hotels, „Vogue”, lipiec 1965,

gorący i wilgotny panuje tam klimat: „To nie jest dobre miejsce. Nie chodzi o to, że hotele są złe, one po prostu są mało hotelowe; ani Johnowi, ani mnie się tam nie podobało, ale

nr 146

BEATRIZ COLOMINA


stwierdziliśmy: «Chodźmy spać i zobaczymy,

tej samej gazety. Na przykład opublikowana

zatłoczone budynki biurowe. Buduar wygrywa

jak to będzie wyglądać rano»”16. Następnego

w „Boston Globe” relacja z akcji naśladujących

z biurowcem. Sieciowe technologie infor-

dnia postanowili przenieść akcję do Kanady.

Johna i Yoko małżeństwa Newtonów, którzy

matyczne usunęły wszelkie ograniczenia

Po spóźnionym locie z Bahamów Johna zatrzy-

spędzili 144 godziny w łóżku w proteście

dotyczące tego, co można zrobić w łóżku. Kiedy

mano na dwie godziny, służba graniczna

przeciwko wojnie, bezpośrednio sąsiado-

i jak to się stało?

deliberowała nad ważnością jego wizy. Po

wała z historią o dziesiątej rocznicy śmierci

zwolnieniu Johna szybko zakwaterowali się

pierwszego żołnierza zabitego w Wietnamie

z Pasaży Ludwik Filip albo wnętrze mieszkalne

w hotelu King Edwards w Toronto i zamienili

oraz o tym, jak cztery miasta w stanie

Walter Benjamin pisał o rozszczepieniu pracy

łóżko w hotelowym pokoju na całodobowe

Massachusetts upamiętniły śmierć 35 tysięcy

i domu w XIX wieku:

biuro, w którym udzielali wywiadów i przyj-

amerykańskich żołnierzy, którzy od tego czasu

mowali gości. Pełna wersja całodobowego

zginęli w Wietnamie, poprzez „inscenizację

Za Ludwika Filipa, na historyczną scenę

Bed-In odbyła się jednak w Montrealu w maju

symbolicznej procesji żałobnej”18.

wkracza człowiek prywatny. Przestrzeń

1969 roku, w hotelu Queen Elisabeth, także

Tydzień Bed-In w Montrealu zakoń-

W swoim słynnym krótkim tekście

życiowa osoby prywatnej po raz pierw-

czył się nagraniem piosenki Give Peace

szy przeciwstawia się jej miejscu pracy.

zamieniono w profesjonalne studio telewizyjne,

a Chance, nawiązując tym samym do począt-

Ta pierwsza konstytuuje się jako wnę-

z reflektorami punktowymi skierowanymi

ków akcji Bed-In podczas sesji nagraniowej

trze mieszkalne; jego dopełnieniem jest

na łóżko. Wydarzenie powstało we współpracy

w Londynie. Oba były medialne i oba celowo

biuro[...] Człowiek prywatny, w biurze

z kanadyjską telewizją, która nagrywała

wykorzystywały napięcie między pojedynczym

rozliczający się jedynie z bieżącymi

wszystkie wywiady i wizyty znanych cele-

wydarzeniem a permanentnym nagraniem;

sprawami rzeczywistości, w swym

brytów, takich jak Smothers Brothers, Derek

jednostkowym łóżkiem i masową widownią.

mieszkaniu pragnie mieć stale atmosferę

Taylor, Murray the K, kanadyjscy wyznawcy

Łóżko dosłownie „zawisło” na widoku milio-

iluzji [...]. Stąd wywodzi się fantasma-

Radhy Kriszny i Timothy Leary, który – wraz

nów, unosiło się w przestrzeni medialnej

goria wnętrza mieszkalnego; jest ono

z Lennonem i Ono, i z innymi – dołączył do

w jednym celu: promowania konkretnej idei

dla człowieka prywatnego całym

wspólnego leżenia. Był to w pewnym sensie pro-

czy wręcz produktu. Jak powiedziała Yoko

wszechświatem. Gromadzi on w nim

totyp reality show, happeningi w Amsterdamie

Ono: „Sprzedajemy pokój tak samo, jakbyśmy

rzeczy z dalekich stron i wspomnienia

i w Toronto były zaś próbami do tego reality

sprzedawali mydło”19.

przeszłości. Jego salon to loża w teatrze

należącym do sieci Hilton International. Pokój

show, nadawanymi na żywo. W nieprzychylnej recenzji programu

Całodobowe łóżko Johna Lennona

świata20.

i Yoko Ono stanowi zapowiedź współczesnego

telewizyjnego Bed-In for Peace John and Yoko

łóżka jako miejsca pracy. „Wall Street Journal”

Industrializacja przyniosła ośmiogodzinny

Lennon nakręconego w Montrealu, zamieszczo-

podawał, że według ostrożnych szacunków

dzień pracy i radykalny rozdział między

nej w czasopiśmie „Variety” napisano: „Sposób

w 2012 roku aż 80 procent młodych nowojor-

domem a biurem czy fabryką, między odpo-

pracy kamery przypomina filmowanie kata-

skich profesjonalistów często pracuje, leżąc

czynkiem a pracą, dniem i nocą. Epoka

strofy, nawet w najstabilniejszych momentach

czy siedząc w łóżku. Fantazja domowego

postindustrializacji ponownie przenosi pracę

obraz trzęsie się jak na polu walki”17. Wojna

biura ustąpiła miejsca rzeczywistości biura

do domu; nawet głębiej, do sypialni i do

w Wietnamie rzeczywiście zawsze była gdzieś

w łóżku. Zmieniło się samo znaczenie słowa

samego łóżka. Fantasmagoria nie otula już

blisko Bed-In, nieraz dzieląc z nią jedną stronę

„biuro”. Miliony rozproszonych łóżek przejmują

pokoju tapetami, tkaninami, obrazami i przed-

rolę pełnioną dotąd przez skoncentrowane,

miotami. Schowała się we wnętrzu urządzeń elektronicznych. Cały wszechświat dostępny

16 R. Yorke, John and Yoko in Canada: Boosting Peace, „Rolling Stone”, lipiec 1969.

18 144 Hour Bed-In by Newton Couple, „Boston Globe”, 8 lipca

and Yoko Lennon, Stuart Klein, others, Crystal Records,

19 John Lennon with Tom Campbell and Bill Hollery, „The KYA

17 „John and Yoko Lennon’s Bed-In for Peace”, with John WNEW-TV, New York, Prod. Ted Kavanan, Writer Stuart Klein, „Televisions Reviews” , „Variety Magazine”, 25 czerwca 1969, s. 24.

ŁÓŻKO CAŁODOBOWE

1969, s. 25

1969 Peace Talk”, side one, 45 rpm record (San Francisco:

KYA Radio 1260, 1969). Cyt. za: M.A. Bari, Mass Media Is the Message, dz. cyt., s. 9.

jest na jednym małym ekranie; łóżko unosi się w nieobjętym morzu informacji.

20 W. Benjamin, Pasaże, tłum. Ireneusz Kania, Kraków: Wydawnictwo Literackie 2006, s. 52

25


FOT. W. WILCZYK

Leżenie to już nie odpoczynek, ale

osób, którym przemysł farmaceutyczny co

ostatnio wychodził z domu, i że w ogóle w ciągu

ruch. Łóżko jest teraz miejscem akcji. Przy

roku dostarcza nowych leków, a armia eksper-

ostatnich dwóch lat był poza domem tylko dzie-

Laury Poitras

czym dobrowolni inwalidzi nie mają potrzeby

tów zajmujących się zaburzeniami snu doradza,

więć razy21. Zafascynowany Wolfe alegorycznie

z 2014 roku –

używania nóg. Łóżko stało się idealną protezą,

jak osiągnąć ten coraz bardziej nieuchwytny

opisał Hefnera jako „delikatne, bladozielone

a jednocześnie powstała nowa branża zajmu-

cel i dobrze się wyspać – rzecz jasna, wszystko

serce karczocha”22.

wystawy „Work,

jąca się dostarczaniem i obsługą urządzeń

to w imię wyższej produktywności.

Body, Leisure”

ułatwiających pracę podczas leżenia – umoż-

prezentowanej

liwiających czytanie, pisanie, wysyłanie

niej swoje ucieleśnienie w postaci Hugh

wyrafinowane, wyposażone w różnego rodzaju

Holenderskim na

wiadomości, nagrywanie, słuchanie, rozma-

Hefnera, który słynął z tego, że prawie

urządzenia służące rozrywce i komunikacji, na

tegorocznym

wianie, a także, rzecz jasna, jedzenie, picie,

nigdy nie opuszczał łóżka, nie mówiąc już

kształt swego rodzaju reżyserki czy dyspozy-

Biennale

spanie czy uprawianie miłości – bo jak się

o domu. Kiedy w 1960 roku przeprowadził

torni. Czasopismo poświęciło wiele artykułów

wydaje, w ostatnim czasie również te czynno-

się do Playboy Mansion przy 1340 North

projektom łóżka idealnego. Sam Hefner – ze

ści zostały przekształcone w pracę. W Stanach

State Parkway w Chicago, literalnie przeniósł

swoim słynnym okrągłym łóżkiem w rezydencji

Zjednoczonych, zanim kelner w restauracji

swoje biuro do łóżka, przekształcając to

Playboya – służył jako model. Zaprezentowano

zabierze ze stołu talerz czy szklankę, pyta:

ostatnie w epicentrum globalnego imperium,

je po raz pierwszy w artykule Playboy

„Are you still working on that”? („Czy pan jesz-

a jedwabną piżamę i szlafrok w swój robo-

Townhouse z 1962 roku, zawierającym szczegó-

cze nad tym pracuje?”) Zewsząd słychać rady,

czy, biznesowy strój. „W ogóle nie wychodzę

łowy opis, rzuty, przekroje i rendery projektu

jak „pracować” nad związkiem, jak zaplanować

z domu! [...] Jestem współczesnym odludkiem” –

„harmonogram” seksu z partnerem. Także spa-

mówił do Toma Wolfe’a, dodając, że minęło

nie to zdecydowanie ciężka praca dla milionów

jakieś trzy i pół miesiąca od czasu, kiedy

Kadr z filmu „Citizenfour” w reżyserii

strona z katalogu

w Pawilonie

Architektury w Wenecji

Powyższa filozofia znalazła już wcześ­

„Playboy” uczynił z łóżka miejsce pracy. Od połowy lat 50. łóżka stają się coraz bardziej

21 T. Wolfe, King of the Status Dropouts, [w:] tegoż, The Pump House Gang, New York: Farrar, Straus & Giroux, 1965.

22 Tamże, s. 63.

26

BEATRIZ COLOMINA


pierwotnie planowanego jako (niezrealizowany)

że się da; jestem w stanie wystukać sto

rozdzielczej nad głową. Przy łóżku stolik nocny

dom własny Hefnera. Jedynym elementem

słów na minutę .

mieszczący magnetofon z funkcją nagrywania,

23

projektu, jaki zrealizowano, było łóżko, zain-

zegar elektryczny i szuflady na przybory do

stalowane następnie w rezydencji. Łóżko

Od rana, przez popołudnie, aż do wieczora –

rysowania i pisania – wszystko po to, by Neutra

samo w sobie jest domem. Obrotowa, wirująca

zmieniają się napoje, papier i sprzęt, ale nie

mógł – jak napisał w liście do siostry – „wyko-

konstrukcja mieści małą lodówkę, sprzęt hi-fi,

zmienia się jego pozycja na łóżku.

rzystywać każdą minutę, od rana do późnej

telefon, szafki na dokumenty, barek, mikrofon,

Nawet architekci w połowie stulecia

nocy”25.

dyktafon, kamery wideo, słuchawki, telewizor,

zakładali biura w łóżku. Richard Neutra roz-

stolik śniadaniowy, blaty do pracy i tablicę

poczynał pracę w momencie, kiedy się budził,

cji łóżka o wysokich parametrach, epicentrum

kontrolną oświetlenia – wszystko, co może być

a jego łóżko było wyposażone w skompliko-

produktywności, nowej formy industrializacji,

przydatne dla człowieka, który nie chce wycho-

wany sprzęt umożliwiający mu projektowanie,

która została wyeksportowana na cały świat

dzić z łóżka. Łóżko było gabinetem Hefnera,

pisanie, a nawet udzielanie wywiadów. Jego syn

i stała się dostępna dla międzynarodowej armii

jego miejscem pracy, tu udzielał wywiadów,

Dion relacjonował:

rozproszonych, ale jednocześnie zsieciowa-

rozmawiał przez telefon, wybierał zdjęcia

Powojenna Ameryka dokonała inaugura-

nych producentów. Z kompaktowych urządzeń

i poprawiał rozkładówki, redagował teksty,

Dla taty poranki były najlepszym czasem

elektronicznych i dodatkowych poduszek

jadł, pił i konferował z „króliczkami”. Seks

na kreatywne myślenie, na długo przed

zbudowano nowy rodzaj fabryki bez ścian prze-

był częścią jego pracy, częścią jego profesji.

tym, kiedy zaczynał urzędowanie w biu-

znaczonej dla pokolenia ludzi całodobowych.

Koniec końców, był pracownikiem seksbiznesu.

rze na dole. Często zostawał w łóżku,

W swoim wyborze łóżka na miejsce

Sprzęty, które Hefner antycypował

tam pracując nad pomysłami i projek-

(niektóre z nich, jak automatyczna sekretarka,

pracy Hefner nie był odosobniony, w połowie

tami, a nawet przyjmując wcześniej

jeszcze nie istniały), dziś zostały rozbudo-

XX wieku w Ameryce takie biuro-łóżko było

umówionych gości. Jego jedynym ukło-

wane i udoskonalone na użytek pokolenia

bardzo popularne. W wywiadzie dla „Paris

nem wobec konwencji było zakładanie na

internetu i mediów społecznościowych, które

Review” w 1957 roku dziennikarz pyta Trumana

czas spotkań krawata do koszuli piżamy,

nie tylko pracuje w łóżku, ale prowadzi w nim

Capote’a: „Jakie są pana nawyki związane

ale nie przeszkadzało mu to przyjmować

życie towarzyskie, gimnastykuje się w łóżku,

z pisaniem? Czy siedzi pan przy biurku? Czy

gości w pozycji półleżącej, podpartemu

w łóżku czyta wiadomości i w łóżku i nawiązuje

pisze na maszynie?”. Ten odpowiada:

poduszkami!

relacje seksualne z partnerami oddalonymi

24

o wiele kilometrów. Fantazję „Playboya” Jestem pisarzem zupełnie horyzontal-

Łóżko Neutry w VDL House przy bulwarze

o miłej dziewczynie z sąsiedztwa dziś łatwiej

nym. Nie jestem w stanie myśleć, jeżeli

Silver Lake w Los Angeles było wyposażone

zrealizować z kimś mieszkającym na innym

nie leżę, albo w łóżku, albo rozciągnięty

w dwa aparaty telefoniczne z wyjściem

kontynencie niż w tym samym budynku lub

na kanapie, z papierosem i kawą pod

zewnętrznym; trzy stacje komunikacyjne do

tej samej dzielnicy – z osobą, której nigdy

ręką. Muszę popalać i popijać. Po połu-

rozmów wewnętrznych: z innymi pokojami

wcześniej nie widziałeś i której już nigdy

dniu przerzucam się z kawy na miętową

w domu, z biurem na dole i z drugim pomiesz-

więcej nie zobaczysz. Nie ma zresztą żadnej

herbatę, a potem na sherry i martini.

czeniem biurowym oddalonym o pół kilometra;

pewności, czy to rzeczywiście prawdziwa

Nie, nie używam maszyny do pisania. Na

trzy różne dzwonki wywoławcze; składane

osoba, a nie jakiś cyfrowy konstrukt. W filmie

pewno nie na początku. Pierwszą wersję

deski kreślarskie i sztalugi, które można było

Spike’a Jonze’a Ona, frapującej wizji życia

piszę odręcznie. Potem drugi szkic, także

rozłożyć na łóżku; oświetlenie elektryczne;

w miękkim środowisku wewnątrzmacicznym,

odręcznie [...]. Trzecią wersję piszę na

i radio-gramofon sterowany z poziomu tablicy

wytworzonym w konsekwencji rozwoju nowych

23 Truman Capote, The Art of Fiction No. 17, wywiad Patti Hill,

25 Richard Neutra do Vereny Saslavsky (4 grudnia 1953),

maszynie, na żółtym papierze [...]. Nie, nie wstaję w tym celu z łóżka. Balansuję maszyną do pisania na kolanach. Jasne,

„The Paris Review” 1957, nr 16.

24 D. Neutra, The Neutra Genius: Innovation & Vision, „Modernism 1” 1998, nr 3.

ŁÓŻKO CAŁODOBOWE

archiwum Diona Neutry, cyt. za: T.S. Hines, Richard Neutral and the Search for Modern Architecture: A Biography and

History, Los Angeles: University of California Press, 1982, s. 251.

27


technologii mobilnych, tytułowa „Ona” to

gdzieś, że w akademii wojskowej w Pensacoli

redystrybucję na dużą skalę w postaci bezwa-

system operacyjny, który okazuje się bardziej

na Florydzie uczono kadetów języków obcych

runkowego dochodu podstawowego. Niedawno

satysfakcjonującym partnerem niż żywa osoba.

przez sen. Sen sam w sobie stał się częścią

w Szwajcarii odbyło się referendum w sprawie

Bohater filmu leży z „Nią” w łóżku, konwersuje,

procesu przemysłowego.

dochodu podstawowego, ale pomysł został

kłóci się i kocha. Jeżeli, jak chce Jonathan Crary, kapita-

Dziewiętnastowieczny podział miasta na strefy wypoczynku i pracy wkrótce może

w wielu miejscach – od Kalifornii po Finlandię.

lizm jest końcem snu, kolonizującym każdą

się okazać nieaktualny. Wraz z nadejściem

minutę naszego życia na potrzeby produkcji

ery internetu i mediów społecznościowych nie

twórczym spędzaniem wolnego czasu przewi-

i konsumpcji, to działanie odludka z wyboru

tylko zmieniły się nasze nawyki i środowisko

dywały już w latach 60. i 70. XX wieku utopijne

przestaje być tak do końca „z wyboru”26.

życia; przewartościowaniu uległy też prognozy

projekty autorstwa Constanta, Superstudia

Warto tu jednak zauważyć, że komunizm też

dotyczące końca ludzkiej pracy w obliczu

i Archizoom – tam także pojawiały się łóżka

miał swoje pomysły na to, jak z łóżka uczynić

nowych technologii i robotyzacji, formułowane

z nadbudową wszelkiego rodzaju osprzę-

miejsce pracy. W 1929 roku, w szczytowym

już pod koniec XIX wieku, i bynajmniej nie

towania. Tymczasem miasta zaczęły się

momencie pierwszego planu pięcioletniego

traktowane już dziś jako futurystyczne wizje.

przeprojektowywać.

Stalina, w obliczu wydłużającego się dnia pracy

Trzydzieści pięć lat temu nieżyjący już eko-

i masowego wyczerpania wśród pracowników

nomista Wassily Leontief przypomniał nam,

społeczeństwie odkryliśmy, że pracuje nam

fabryk, zmuszonych do wyrabiania drastycz-

że „konie zostały zastąpione przez maszyny,

się lepiej w krótkich, a intensywnych zrywach,

nie zawyżonych norm produkcyjnych, rząd

nieprawdaż?”. Niedawno gazeta „New York

rozdzielonych okresami odpoczynku. Wiele

radziecki rozpisał konkurs na nowe miasteczko

Times” w dodatku ekonomicznym powróciła

firm instaluje w pomieszczeniach biurowych

wypoczynkowe dla 100 tysięcy robotników.

do koncepcji tego autora, głoszącej, że ludzi

kapsuły do ​​spania, aby zmaksymalizować

Konstantin Mielnikow zaprezentował „Sonatę

czeka to samo – koniec pracy „ludzkich koni

wydajność pracy. W całodobowym świecie

snu”, nowy typ budynku będącego kolektywną

roboczych”:

łóżko i biuro nigdy nie są od siebie daleko.

sypialnią, ze zmechanizowanymi łóżkami

Koniec płatnej pracy i zastąpienie jej

W dzisiejszym, cierpiącym na ADHD

Powstały specjalne projekty zabudowanych

kołyszącymi robotników do snu i skosami na

Konie były jeszcze obecne w sile robo-

łóżek na potrzeby przestrzeni biurowych –

podłodze, aby wyeliminować potrzebę uży-

czej przez jakiś czas po tym, jak po raz

w formie składanych, kompaktowych, zamknię-

wania poduszek. Pracownicy „obsługi snu”

pierwszy rzucono im wyzwanie „nowo-

tych kapsuł, jak ministatki kosmiczne, których

z kabin kontrolnych mieli centralnie regulować

czesnych” technologii komunikacyjnych,

można używać pojedynczo, złożyć je w klastry

temperaturę, wilgotność powietrza, zapachy,

takich jak telegraf i kolej przewożąca

lub ustawić w rzędy, aby służyły do zsynchroni-

a nawet dźwięki dla zapewnienia jak najlepszej

ludzi i towary między miastami i wio-

zowanego snu – rozumianego jako część pracy,

jakości snu – dostępne były między innymi

skami. Ale od kiedy pojawił się silnik

nie jej przeciwieństwo.

„szelest liści, kląskanie słowików i łagodny

spalinowy, konie – dotychczas kluczowy

szum morskich fal”27. Mielnikow opisał to

składnik gospodarki światowej – prze-

rozwinęła się całkiem nowa architektura hory-

miejsce jako „laboratorium snu” i opracował

szły do historii [...]. Ludzie w roli „koni

zontalna. Jest ona wzmacniana przez „płaskie”

plakat z hasłem: „Uzdrawiaj poprzez sen, a tym

roboczych” wkrótce mogą podzielić

sieci mediów społecznościowych, które z kolei

samym zmieniaj charakter”. Co ciekawe, inspi-

ich los .

zostały w pełni zintegrowane ze środowiskiem:

28

racja płynęła z Ameryki – Mielnikow przeczytał

26 J. Crary, 24/7. Późny kapitalizm i koniec snu, przeł. D. Żukowski, Kraków: Karakter, 2015.

27 S. Frederick Starr, Melnikov: Solo Architect in a Mass s. 179. Zob. też: T. Wood, Bodies at Rest, „Cabinet 24”, zima 2006–2007.

Od łóżka w biurze do biura w łóżku

zawodowym, biznesowym i przemysłowym – Ekonomiści zastanawiają się, do jakiego

a to w następstwie rozmycia tradycyjnych roz-

modelu gospodarki doprowadzi dzisiejsza

różnień między prywatnym i publicznym; pracą

rzeczywistość, a możliwości są różne: od rosną-

i zabawą; wypoczynkiem i działaniem. Samo

cych nierówności i ogromnego bezrobocia po

łóżko – z coraz bardziej wyrafinowanymi materacami, nakładkami i dodatkami technicznymi

Society, Princeton: Princeton University Press, 1978,

28

odrzucony. Obecnie koncepcja jest testowana

28 E. Porter, Contemplating the End of the Human Workhorse, „The New York Times”, 8 czerwca 2016, B1 i B6.

– jest bazą „wewnątrzmacicznego” środowiska, łączącego wrażenie głębokiego ukrycia

BEATRIZ COLOMINA


w bezpiecznym wnętrzu z poczuciem hiperłączności z wszystkim, co na zewnątrz. To nie przypadek, że łóżko Hefnera było okrągłe – jak latający talerz unoszący się w przestrzeni pokoju bez okien, jakby na orbicie, z wiszącym nad nim telewizorem, odniesieniem do planety Ziemi. Był to okrąg, klasyczny obraz wszechświata. Dzisiejsze łóżko stało się przenośnym możliwe technologie komunikacji. Fantazja epoki mid-century przerodziła się w masową rzeczywistość. Jaka jest architektura tych nowych przestrzeni i czasu? Jaka jest natura tego nowego wnętrza, w którym kolektywnie postanowiliśmy się zakwaterować? Jaka jest architektura tego więzienia, w którym nie rozróżnia się już między nocą a dniem, pracą i zabawą, w któ-

FOT. D. SCAGLIOLA /MATERIAŁY PRASOWE

wszechświatem, wyposażonym we wszystkie

rym jesteśmy stale pod obserwacją, nawet

Tekst „Łóżko całodobowe” (tytuł oryginału

Hans-Ulrich

gdy śpimy w kabinie kontrolnej? Nowe media

„24/7 Bed”) został po raz pierwszy opubliko-

Obrist, Madelon

zamieniają nas wszystkich w więźniów pod

wany w katalogu wystawy „Work, Body, Leisure”,

stałym nadzorem – w tym samym momencie,

prezentowanej w Pawilonie Holenderskim

kiedy świętujemy nieograniczoną łączność ze

na tegorocznym Biennale Architektury

światem. Wszyscy staliśmy się „współczesnymi

w Wenecji. Publikacja bada konfiguracje

odludkami”, jak to ujął Hefner pół wieku temu.

przestrzenne i aspekty funkcjonowania ciała

W filmie Laury Poitras Citizenfour

ludzkiego w kontekście przemian etosu i warun-

przez kilka dni z bliska oglądamy Edwarda

ków pracy.

Snowdena, siedzącego na łóżku w hotelu

Redaktorka: Marina Otero Verzier

w Hongkongu, otoczonego laptopami, który

Redaktor prowadzący: Nick Axel

opowiada dziennikarzom – tym fizycznie

Wydawcy: Het Nieuwe Instituut oraz Hatje

znajdującym się w pokoju hotelowym i tym

Cantz Verlag GmbH

łączącym się z nim zdalnie – o tajnym świecie

Więcej: https://work-body-leisure.hetnieuwein-

masowego, globalnego nadzoru. Największa

stituut.nl/publication

inwazja prywatności w historii planety została

Dziękujemy zespołowi kuratorskiemu wystawy

ujawniona właśnie z pozycji łóżka, i zdomi-

„Work, Body, Leisure” oraz Beatriz Colominie za

nowała przekaz we wszystkich mediach.

uprzejmą zgodę na publikację tekstu.

Vriesendorp oraz Beatriz Colomina w łóku, w trakcie otwarcia wystawy „Work, Body, Leisure” w Pawilonie Holenderskim na tegorocznym Biennale Architektury w Wenecji

Najbardziej publiczną postacią na świecie jest odludek. Architektura przewrócona do góry nogami. Tłumaczenie z angielskiego: Dorota Wąsik

ŁÓŻKO CAŁODOBOWE

29


POST– PRACA Radykalna wizja świata bez pracy ANDY BECKETT

ILUSTRACJE: BOLESŁAW CHROMRY



Praca rządzi współczesnym światem. Większość ludzi nie jest w stanie

Rozumiana jako źródło utrzymania – by nie powiedzieć

wyobrazić sobie społeczeństwa, które byłoby od niej wolne. Dominuje

dobrobytu – praca jest w tej chwili niewystarczająca dla całych klas

nad życiem codziennym i przenika je – zwłaszcza w Wielkiej Brytanii

społecznych. W Wielkiej Brytanii niemal dwie trzecie ludzi

i Stanach Zjednoczonych – w sposób bardziej całościowy, niż to miało

żyjących w biedzie – czyli mniej więcej 8 milionów – mieszka w gospo-

miejsce w jakimkolwiek momencie historii. Obsesja na punkcie możli-

darstwach domowych, w których wszyscy pracują. Z kolei w Stanach

wości bycia zatrudnionym stanowi nić przewodnią systemu edukacji.

Zjednoczonych średnia płaca stoi w miejscu od pięćdziesięciu lat.

Nawet od niepełnosprawnych beneficjentów systemu opieki społecznej

Rozumiana jako źródło społecznej mobilności i poczucia własnej

oczekuje się nastawienia na poszukiwanie pracy. Gwiazdy korporacji

wartości, praca zawodzi w coraz większym stopniu nawet najlepiej

popisują się swoimi monumentalnymi terminarzami. „Ciężko pracu-

wykształconych ludzi – rzekomych zwycięzców w ramach całego sys-

jące rodziny” są idealizowane przez polityków. Przyjaciele próbują

temu. W 2017 roku połowa niedawnych absolwentów wyższych uczelni

sprzedawać sobie nawzajem pomysły biznesowe. Firmy technologiczne

została sklasyfikowana jako „pracujący na stanowiskach poniżej swoich

przekonują swoich pracowników, że całodobowa praca to gra. Firmy

kwalifikacji”. Jak uważa Benjamin Hunnicutt, czołowy historyk pracy,

oparte na umowach śmieciowych usiłują wmówić swoim pracownikom,

w Stanach „wiara w pracę zaczyna się kruszyć wśród dwudziesto-

że całodobowa praca jest wolnością. Pracownicy dojeżdżają z coraz

i trzydziestolatków”. Badacz dodaje, że „nie szukają oni pracy ze względu

dalszych miejsc, strajkują coraz mniej, przechodzą na emeryturę coraz

na satysfakcję czy awans społeczny” (co daje się wyczuć za każdym

później. Technologie cyfrowe pozwalają pracy wedrzeć się do sfery

razem, kiedy absolwent z utkwionym w dali spojrzeniem przygotowuje

czasu wolnego.

dla ciebie latte).

W tych wszystkich wzajemnie zależnych czynnikach praca

Praca staje się coraz bardziej niepewna: coraz więcej jest umów

w coraz większym stopniu kształtuje nasze nawyki i psychikę i wyko-

bez określonego czasu pracy lub podpisywanych na krótki okres; coraz

rzystuje inne czynniki. Jak to ujęła Joanna Biggs w wyważonej i zarazem

więcej też samozatrudnionych z niestabilnymi dochodami; coraz więcej

niepokojącej książce All Day Long1, „praca to […] sposób, w jaki nadajemy

wreszcie korporacyjnych „restrukturyzacji” dla tych, którzy jeszcze mają

naszemu życiu znaczenie, kiedy religia, polityka partyjna i społeczność

faktyczne stanowiska. Jako źródło stabilnego boomu konsumpcyjnego

stają się zawodne”.

i umasowienia własności mieszkań – dla lwiej części XX stulecia to jest

A jednak praca nie działa – i to dla coraz większej liczby ludzi i na

główny sukces głównego nurtu zachodniej polityki gospodarczej – praca

coraz więcej sposobów. Unikamy uznania poszczególnych wątków pracy

jest codziennie dyskredytowana przez nasze rosnące zadłużenie i trwa-

za coś więcej niż odrębne problemy, ponieważ na tym polega centralne

jący kryzys mieszkaniowy. Dla wielu ludzi, i to nie tylko tych bardzo

położenie pracy w naszych systemach wierzeń, jednak świadectwa tego

bogatych, praca stała się z finansowego punktu widzenia mniej istotna

kryzysu otaczają nas ze wszystkich stron.

finansowo niż odziedziczenie pieniędzy czy posiadanie mieszkania. Niezależnie od tego, czy patrzysz przez cały dzień w monitor czy

1

32

J. Biggs, All Day Long: A Portrait of Britain at Work, London: Serpent’s Tail, 2015.

sprzedajesz słabo wynagradzanym ludziom towary, na które ich nie stać,

ANDY BECKETT


coraz więcej rodzajów pracy wydaje się pozbawionych celu i społecz-

Niczym imperium, które rozrosło się ponad miarę, praca może

nie szkodliwych – amerykański antropolog David Graeber w słynnym

stać się jeszcze potężniejsza i jeszcze bardziej bezbronna niż kiedykol-

artykule określił je mianem „gówno wartych prac”2. Wśród wielu innych

wiek dotąd. Z własnego doświadczenia znamy namnażające się problemy

Graeber potępił „dyrektorów generalnych funduszy private equity,

z nią związane, jednak wydaje się, że niemożliwe jest rozwiązanie

lobbystów, specjalistów od PR-u […], telemarketerów, komorników” oraz

wszystkich spośród nich. A może nadszedł właśnie czas, aby pomyśleć

„przemysły pomocnicze (łaźnie dla psów, całonocne dostawy pizzy),

o alternatywie?

które istnieją tylko dlatego, że wszyscy poświęcają tak dużo swojego czasu na pracę”. Argument ten wydawał się subiektywny i kreślony dość grubą kre-

Nasza kultura pracy usiłuje maskować swoje wady poprzez podtrzymywanie tezy o jej nieuniknionym i naturalnym charakterze. „Ludzkość jest organicznie związana z pracą”, jak stwierdził konser-

ską, jednak dane ekonomiczne wydają się coraz mocniej go potwierdzać.

watywny deputowany Nick Boles w książce Square Deal. Argument ten

Wzrost produktywności lub wartość tego, co jest wytwarzane w trakcie

przez długi czas większość z nas zdołała zinternalizować.

godziny pracy, ulegają spowolnieniu w poprzek całego bogatego świata

A jednak nie wszyscy. Idea świata uwolnionego od pracy, w całości

– pomimo nieustannie przeprowadzanych pomiarów wydajności pracow-

lub częściowo, była naprzemiennie wyrażana, wyśmiewana i wypierana

ników i intensyfikacji rutyn związanych z pracą, które czynią ją coraz

od momentu powstania nowoczesnego kapitalizmu. Niczym refren

mniej znośną.

powracała obietnica zmniejszenia wymiaru pracy, stanowiąca element

Nie jest zatem zaskoczeniem, że pracę coraz częściej postrzega

wpływowych wizji przyszłości. W 1845 roku Karl Marks napisał, że

się jako szkodliwą dla zdrowia. „Stres […], przytłaczająca lista rzeczy

w społeczeństwie komunistycznym robotnicy będą wolni od monoto-

do zrobienia […] i długie godziny spędzone za biurkiem, jak zauważa

nii jednej, wysysającej ich siły pracy, by „polować rano, łowić ryby po

w swojej nowej książce The Death of Homo Economicus Peter Fleming,

południu, hodować bydło wieczorem i krytykować po kolacji”. W 1884

profesor w Cass Business School City University of London, są postrze-

roku z kolei socjalista William Morris zaproponował, aby w „pięknych”

gane przez autorytety medyczne jako pokrewne paleniu papierosów”3.

fabrykach przyszłości, otoczonych przez służące wypoczynkowi ogrody,

Praca jest źle dystrybuowana. Ludzie mają jej zbyt dużo albo zbyt mało, albo i jedno, i drugie w ciągu jednego miesiąca. W oderwaniu

robotnicy pracowali zaledwie „cztery godziny dziennie”. W 1930 roku ekonomista John Maynard Keynes przewidział, że do

od naszych nieprzewidywalnych, pochłaniających wszystko stano-

początku XXI stulecia postęp technologiczny doprowadzi do nastania

wisk pracy, witalne ludzkie aktywności są w coraz większym stopniu

„epoki czasu wolnego i dostatku”, w której ludzie będą mogli pracować

zaniedbywane. Pracownikom brakuje czasu lub energii, żeby z uwagą

po piętnaście godzin tygodniowo. W 1980 roku, kiedy roboty zaczęły

wychowywać dzieci lub by troszczyć się o relacje ze starszymi.

doprowadzać do wyludniania się fabryk, francuski teoretyk społeczeń-

„Kryzys pracy oznacza również kryzys domu” – ogłosili badacze spo-

stwa i ekonomii André Gorz orzekł, że „abolicja pracy jest już toczącym

łeczni w Helen Hester i Nick Srnicek w artykule opublikowanym

się procesem […]. Sposób, w jaki powinien być on zarządzany […], stanowi

w 2017 roku. Zaniedbanie to stanie się jeszcze głębsze w miarę

główne polityczne wyzwanie na nadchodzące dziesięciolecia”.

starzenia się populacji. Wreszcie ponad tymi wszystkimi dysfunkcjami majaczą naj-

Od początku drugiej dekady obecnego stulecia, w miarę jak kryzys pracy stawał się w coraz większym stopniu nieunikniony w Stanach

częściej dyskutowane i mające najbardziej egzystencjalny wymiar

i Wielkiej Brytanii, ponownie odkrywano te heretyckie koncepcje i roz-

zagrożenia dla takiej pracy, jaką znamy: automatyzacja i stan środowi-

wijano je. Krótkie polemiczne teksty, jak ten Graebera o „gówno wartych

ska naturalnego. Niedawne szacunki sugerują, że około jedna trzecia lub

pracach”, znajdowały kontynuację w bardziej zniuansowanych książ-

nawet połowa stanowisk pracy może zostać zastąpiona w ciągu najbliż-

kach, które składały się na gwałtownie rosnącą biblioteczkę rozpraw

szych dwóch dekad przez sztuczną inteligencję. Inni specjaliści wątpią

krytykujących pracę jako ideologię – określaną mianem „pracyzmu”

z kolei, czy praca może być utrzymana w obecnej toksycznej postaci na

(workism) – i badających możliwości zastąpienia jej przez coś innego.

ocieplającej się coraz bardziej planecie.

Nowy ruch skierowany przeciwko pracy nabrał kształtu. Graeber, Hester, Srnicek, Hunnicutt, Fleming i inni są członkami

2 3

Zob. D. Graeber, On the Phenomenon of Bullshit Jobs: A Work Rant, „Strike” 2013, Issue 3;

luźnej, transatlantyckiej sieci myślicieli, którzy optują za dogłębnie

https://strikemag.org/bullshit-jobs (dostęp: 29.05.2018).

odmienną przyszłością zachodnich gospodarek i społeczeństw i stają

Por. P. Fleming, The Death of Homo Economicus: Work, Debt and the Myth of Endless

w obronie uboższych krajów, w których kryzys pracy i zagrożenie ze

Accumulation, London: Pluto Press, 2017.

POSTPRACA

33


strony robotów i zmian klimatycznych są, jak twierdzą, nawet większe. Ową przyszłość określają mianem postpracy. Dla niektórych z nich wizja przyszłości musi zawierać w sobie gwarantowany dochód podstawowy (GDP) – obecnie jest to bodaj najgłośniejsza i najbardziej kontrowersyjna idea związana z tym ruchem. Ich zdaniem GDP powinien być wypłacany przez państwo każdej osobie w wieku produktywnym, aby mogła ona przetrwać, kiedy nadejdzie automatyzacja. Zdaniem innych dyskusja na temat osiągalności i moralnego wymiaru GDP jedynie niepotrzebnie odwraca uwagę od istotniejszych problemów. Postpraca może się wydawać szarą i trącącą akademickim żargonem frazą, jednak stoją za nią ogromne, niezwykle kuszące obietnice: że życie z o wiele mniejszą ilością pracy lub całkowicie od niej wolne byłoby spokojniejsze, cechowało się większą równością, większą wspólnotowością, większą przyjemnością, uważnością, politycznym zaangażowaniem, poczuciem spełnienia; w skrócie – że większość ludzkich doświadczeń uległaby przeobrażeniu. Dla wielu ludzi zabrzmi to dziwacznie, wręcz idiotycznie optymistycznie, i całkiem możliwe, że również niemoralnie, jednak głosiciele idei postpracy podkreślają, że to oni są teraz realistami. „Albo automatyzacja, albo środowisko, albo oba te czynniki naraz wymuszą na społeczeństwie zmianę sposobu myślenia o pracy”, mówi David Frayne, radykalny walijski akademik, którego książka The Refusal of Work4 jest jednym z najbardziej sugestywnych dzieł tego nurtu. „Czy jesteśmy w takim razie utopistami? A może są nimi ci, którzy myślą, że praca będzie się odbywać jak dotychczas?” Jednym z najlepszych argumentów ruchu postpracy jest twierdzenie, że wbrew konwencjonalnym przekonaniom ideologia pracy nie jest ani naturalna, ani bardzo stara. „Praca w znanej nam postaci to całkiem niedawny konstrukt” – mówi Hunnicutt. Podobnie jak większość historyków, wskazuje on na główny budulec naszej kultury pracy, na

w sobie”. Od państw-miast starożytnej Grecji po społeczeństwa rolnicze,

który składają się: XVI-wieczny protestantyzm, który postrzegał pełną

praca zawsze była postrzegana jako coś, co powinno być powierzone

wysiłku pracę jako drogę do dobrego życia po śmierci; XIX-wieczny kapi-

innym, częstokroć niewolnikom, albo też coś, co należy wykonać tak

talizm industrialny, który potrzebował zdyscyplinowanych robotników

szybko, jak to tylko możliwe, aby mogła się spokojnie toczyć dalej pozo-

i zdeterminowanych zarządców; oraz XX-wieczne pragnienia związane

stała część życia.

z dobrami konsumpcyjnymi i samospełnieniem. Hunnicutt twierdzi, że pojawienie się nowoczesnej etyki pracy

Nawet po ustanowieniu nowej etyki pracy, wzorce pracy ulegały zmianie i bywały kwestionowane. W latach 1800–1900 średni tydzień

jako rezultatu tego łańcucha zjawisk było „historycznym wypadkiem”.

pracy na Zachodzie skurczył się z około osiemdziesięciu godzin do około

Przed tym momentem „wszystkie kultury myślały o pracy jako o środku

sześćdziesięciu. Od roku 1900 do lat 70. był dalej stopniowo ograniczany,

wiodącym do osiągnięcia określonego celu, a nie jako o celu samym

do około czterdziestu godzin w Stanach i Wielkiej Brytanii. Nacisk ze strony związków zawodowych, zmiana technologiczna, oświeceni praco-

4

D. Frayne, The Refusal of Work: The Theory and Practice of Resistance to Work, London: Zed

Books, 2015.

34

dawcy i nowe przepisy wprowadzone przez władze stopniowo przyczyniły się do erozji dominującej pozycji pracy.

ANDY BECKETT


Czasami gospodarcze szoki przyspieszały ów proces. W Wielkiej

Do końca lat 70. możliwe było przekonanie, że względnie niedawna

Brytanii w roku 1974 kierowany przez Edwarda Heatha konserwatywny

dominacja pracy może dobiegać końca w najwygodniejszych częściach

rząd musiał stawić czoła chronicznym niedoborom energii spowodowa-

Zachodu. Oszczędzające pracę technologie komputerowe stawały się po

nym przez międzynarodowy kryzys naftowy i strajk górników, w wyniku

raz pierwszy powszechnie dostępne. Częste strajki dostarczały publicz-

którego w całym kraju wprowadzony został trzydniowy tydzień pracy.

nych przykładów zakłóconych i postawionych pod znakiem zapytania

Przez dwa miesiące trwania tej sytuacji rozkwitło życie ludzi niezwią-

reżimów pracy. I – co kluczowe – pensje większości ludzi były wystarcza-

zane z pracą: pola golfowe były bardziej zaludnione, a sklepy wędkarskie

jąco wysokie, aby praca w mniejszym wymiarze stała się możliwa.

odnotowały wzrost sprzedaży. Potroiła się publiczność takich emi-

Zamiast tego narzucona została ideologia pracy. W latach 80.

towanych późno w nocy audycji radiowych, jak ta prowadzona przez

agresywnie probiznesowe rządy Margaret Thatcher i Ronalda Reagana

DJ-a Johna Peela. Niektórzy mężczyźni w większym stopniu oddawali się

wzmocniły władzę pracodawców i użyły cięć w opiece społecznej i mora-

pracom domowym: popołudniówka z Colchester opublikowała wywiad

lizatorskiej retoryki do stworzenia o wiele surowszych warunków dla

z młodym drukarzem, który wziął na siebie obowiązek odkurzania.

ludzi pozbawionych pracy. David Graeber, antropolog, który jest również

Poluzowało nawet „Daily Mail”, którego jeden z felietonistów zasugero-

anarchistą, twierdzi, że rozwiązania te były motywowane pragnieniem

wał, że rodzice „w większym stopniu mogą eksperymentować z życiem

kontroli społecznej. Uważa, że po politycznych turbulencjach lat 60. i 70.

seksualnym, gdy dzieci pięć dni w tygodniu spędzają w szkole”.

„konserwatyści wpadali w panikę na myśl o tym, że wszyscy zostaną

Konsekwencje gospodarcze miały mieszany charakter. Zarobki większości ludzi spadły. Dni robocze uległy wydłużeniu. Mimo to badania przeprowadzone przez konsultantów ds. zarządzania z Inbucon-AIC

hipisami i porzucą pracę. Myśleli sobie: «Co się stanie z porządkiem społecznym?»”. Brzmi to trochę jak teoria spiskowa, ale Hunnicutt, który badał

w firmach pracujących dla rządu wykazały, że produktywność wzrosła

odpływy i przypływy pracy na Zachodzie przez niemal pięćdziesiąt

o 5 procent, co stanowiło duży wzrost w kontekście dosyć niemrawych

lat, twierdzi, że Graeber ma rację: „Myślę, że istnieje tutaj coś takiego

brytyjskich standardów. Jak zauważyli doradcy w Whitehall i niektórych

jak strach przed wolnością, strach ludzi u władzy, że pozostali znajdą

firmach, „myślenie doznało stymulacji pod kątem możliwości wprowa-

sobie coś lepszego do roboty, niż generowanie zysków dla systemu

dzenia na stałe czterodniowego tygodnia pracy”.

kapitalistycznego”.

Nic z tego nie wyszło. Jednak w latach 60. i 70. pomysły zrede-

W latach 90. XX wieku i na początku XXI kontrrewolucja w obro-

finiowania pracy lub całkowitej z niej rezygnacji można było napotkać

nie pracy została skonsolidowana przez centrolewicowych polityków.

w całej Europie i Stanach: od korporacyjnych siedzib, przez kontrkulturę,

W Wielkiej Brytanii pod rządami Tony’ego Blaira kulturowy i polityczny

aż po akademię, gdzie ustanowiona została nowa dyscyplina  –

status pracy sięgnął zenitu. Bezrobocie miało najniższy od dziesięcioleci

badania czasu wolnego (leisure studies), biorące pod lupę takie formy

poziom. Zatrudnienie kobiet osiągnęło najwyższy poziom w historii.

rekreacji, jak sport czy podróże.

Wynagrodzenia większości ludzi rosły. Propagowana przez Nową Partię

W 1979 roku Bernard Lefkowitz, wówczas bardzo znany amery-

Pracy pensja minimalna i zasiłek dla osób pracujących o niskich docho-

kański dziennikarz, opublikował książkę Breaktime5, opierająca się

dach przyczyniły się do podniesienia i wzmocnienia dochodów nisko

na wywiadach z setką osób, które rzuciły swoją dotychczasową pracę.

opłacanych pracowników. Ubóstwo stopniowo spadało. Wydawało się, że

W trakcie gromadzenia materiałów spotkał architekta, który majstrował

kanclerz Gordon Brown, jeden z najsłynniejszych pracoholików w kraju,

przy pływających domach i prowadził handel wymienny; byłego repor-

jest w posiadaniu przepisu na połączenie pracy ze sprawiedliwością

tera, który puszkował wyhodowane przez siebie pomidory i nieustannie

społeczną.

słuchał oper; wreszcie – byłego sprzątacza, który lubił sobie polegiwać

Znaczna część lewicy zawsze organizowała się wokół pojęcia

i spoglądać na Pacyfik z pokładu słonecznego statku. Wiele z tych osób

pracy. Związki działaczy walczyły o jej zachowanie, sprzeciwiając się

żyło w Kalifornii i pomimo pewnych momentów dryfu i niepewności,

redukcjom zatrudnienia, a czasami nawet o jej wydłużenie, walcząc

których wówczas doznali, mówili dużo o uczuciu „pełni” i „otwarcia na

o umowy dotyczące nadgodzin. „Jeśli chodzi o Partię Pracy, to klucz

doświadczenie”.

leży w jej nazwie” – mówi Chuka Umunna, centrolewicowy deputowany laburzystów i były sekretarz ds. biznesu w gabinecie cieni, który stał się wpływowym krytykiem koncepcji postpracy, kiedy ta wyszła poza mury

5

B. Lefkowitz, Breaktime: Living Without Work in a Nine to Five World, London: Penguin, 1979.

POSTPRACA

akademii. Twierdzi, że neolaburzystowskie rządy próbowały znaleźć

35


odpowiedź na klęski ponoszone przez konserwatywnych poprzedników

Jednak postpraca kryje w sobie potencjał wabiący konserwaty-

w podejmowanych przez nich próbach dorównania retoryce sprzyjającej

stów. Niektórzy z jej teoretyków uważają, że pracę należałoby nie tyle

pracy: „Za rządów torysów bezrobocie osiągnęło taki poziom, że naszym

znieść, co poddać redystrybucji, aby każdy dorosły musiał pracować

celem musiała być zawsze działalność w obronie miejsc pracy”.

przez mniej więcej tak samo satysfakcjonującą, ale niewyczerpującą

W tym poważnym kontekście, tradycja antyrobotnicza, o ile

liczbę godzin. „Moglibyśmy powiedzieć ludziom na prawicy: «Uważacie,

w ogóle o niej pamiętano, mogła się wydawać nieco dekadencka.

że praca jest dobra dla ludzi, zatem każdy powinien mieć do niej

Jednym z jej brytyjskich przejawów był magazyn „Idler”, który powstał

dostęp»” – mówi James Smith, teoretyk postpracy, który na co dzień

w 1993 roku i uzyskał status kultowego, pomimo dosyć skromnego

wykłada literaturę XVIII wieku na Royal Holloway, University of London.

nakładu6. Na eleganckich, utrzymanych w estetyce retro stronach, nader

„Praca w mniejszym zakresie powinna być również atrakcyjna dla kon-

wykwintni mężczyźni pisali o przyjemnościach lenistwa, jednocześnie

serwatystów, którzy cenią sobie rodzinę”.

tworząc na boku książki i artykuły do gazet i prowadząc działalność

Na zewnątrz wyspiarskich intensywnie pracujących kultur

pod szyldem Idle Industries, pod którym kryło się kreatywne doradztwo

Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych redukcja pracy była od

dla klientów korporacyjnych. Aż do początku obecnego stulecia kultura

dawna przedmiotem debaty w ramach głównego nurtu. We Francji

pracy wydawała się czymś nie do uniknięcia.

w 2000 roku lewicowa koalicja Lionela Jospina wprowadziła trzydziesto-

Obecnie kultura ta ma zdecydowanie więcej krytyków. W Stanach

pięciogodzinny tydzień pracy dla wszystkich pracowników, częściowo

Zjednoczonych ostro stawiające sprawę niedawno opublikowane książki,

po to, aby zmniejszyć bezrobocie i promować równość szans ze względu

jak Private Government filozofki Elizabeth Anderson7 czy No More Work

na płeć, odwołując się do hasła „Pracuj mniej – żyj więcej”. Prawo to nie

historyka Jamesa Livingstona8, stanowiły wyzwanie dla dyktatorskich

miało charakteru absolutnego (dozwolono nadgodziny) i od momentu

zapędów i założeń przyjmowanych przez współczesnych pracodawców

wprowadzenia zostało dodatkowo osłabione, ale wielu pracodawców

i zakwestionowały również głęboko osadzone amerykańskie przekona-

opowiedziało się za utrzymaniem trzydziestopięciogodzinnego tygodnia.

nie, że rozwiązaniem każdego problemu jest jeszcze cięższa praca.

Z kolei największy niemiecki związek zawodowy, IG Metall, który repre-

W Wielkiej Brytanii nawet zawodowo optymistycznie nastawione

zentuje pracowników przemysłu elektrycznego i metalowego, prowadzi

do rzeczywistości dzienniki gospodarcze zaczęły odnotowywać skalę

kampanię, aby pracownicy zmianowi oraz ludzie opiekujący się dziećmi

kryzysów pracowniczych. W książce The Wealth of Humans9 komentator

lub innymi bliskimi mogli pracować dwadzieścia osiem

gospodarczy Ryan Avent przewidział, że automatyzacja doprowadzi „do

godzin tygodniowo.

okresu bolesnej politycznej zmiany”, który poprzedzi moment wyłonienia się „powszechnie akceptowanego systemu społecznego”. Idee spod znaku postpracy krążą również w dyskusjach

Nawet w Wielkiej Brytanii i Stanach moda na „redukcję” i „równowagę pracy i życia” w latach 90. i na początku obecnego stulecia oznaczała w gruncie rzeczy przyznanie, że intensyfikacja pracy miała

wewnątrzpartyjnych. W kwietniu 2017 roku Zieloni zaproponowali

niszczący wpływ na nasze życie. To były jednak rozwiązania dla jedno-

wydłużenie weekendów do trzech dni. W 2016 kanclerz gabinetu cieni

stek i to czasami dosyć zamożnych, a nie dla całego społeczeństwa, na

John McDonnell powiedział, że Partia Pracy „pracuje nad” propozycją

przykład gwiazdor rocka Alex James przyciągnął uwagę mediów, stając

wprowadzenia GDP w Wielkiej Brytanii. Przywódca laburzystów Jeremy

się serowarem w Cotswolds. Rozwiązania te miały przynieść minimalne

Corbyn powiedział na konferencji partyjnej we wrześniu 2017 roku, że

zakłócenie wolnorynkowej gospodarki, która w dalszym ciągu była popu-

automatyzacja „może być bramą wiodącą do ustawienia nowych relacji

larna i wydawała się działać. Nie żyjemy już w takim świecie.

między pracą i czasem wolnym, swoistą trampoliną dla zwiększonej kreatywności i kultury”. […]

A mimo to trudność związana ze zrzucaniem ciężaru pracy i satysfakcją z niej płynącą jest oczywista, kiedy spotka się teoretyków postpracy. Ci podążający w ślady Keynesa i innych myślicieli rzucających wyzwanie regule pracy eksploratorzy ogromnego terytorium

6 7 8 9

Por. https://idler.co.uk (dostęp: 29.05.2018)

E. Anderson, Private Government: How Employers Rule Our Lives (and Why We Don’t Talk About It), Princeton: Princeton University Press, 2017.

J. Livingston, No More Work: Why Full Employment Is a Bad Idea, Chapel Hill: The University of North Carolina Press, 2016.

R. Avent, The Wealth of Humans: Work and Its Absence in the 21st Century, London: Penguin, 2016.

36

ekonomicznego i społecznego, które przez dziesięciolecia leżało zaniedbane, nieustannie oscylują między pewnością i zwątpieniem. „Kocham moją pracę – powiedziała mi Helen Hester, profesor mediów i komunikacji na University of West London. – Nie ma granicy między czasem pracy i wypoczynkiem. Zawsze czymś zarządzam, coś

ANDY BECKETT


oceniam lub piszę jakiś tekst. Pracuję w wymiarze odpowiadającym dwóm etatom”. W dalszej części naszej rozmowy, do której doszło w kawiarni, w otoczeniu innych klientów pracujących na laptopach (wszechobecny współczesny przykład kolonizacji czasu wolnego przez pracę), przyznała jednak z dużą świadomością i wyraźnym znużeniem, że „postpraca to bardzo dużo pracy”. Jednak teoretycy postpracy twierdzą, że to właśnie ich nasycone pracą życia i ich doświadczenie narastającej niepewności pracy „białych kołnierzyków” upoważniają ich do formułowania żądań innego świata. Jak wielu zwolenników tej idei, Stronge był zatrudniony przez wiele lat na podstawie słabo opłacanych, krótkoterminowych kontraktów akademickich. „Pracowałem jako kucharz przygotowujący śniadania. Byłem rozwozicielem pizzy w sieci Domino’s – powiedział mi. – Jednego razu pracowałem w indyjskiej restauracji, jednocześnie wykładając na uczelni. Studenci przyszli tam coś zjeść, zobaczyli, jak gotuję i powiedzieli: «Cześć, czy to ty, Will?». Chyba właśnie z tego nieświadomie zrodziła się Autonomy”. James Smith był jedynym myślicielem z tego kręgu, którego spotkałem i który zdecydował pracować mniej. „Mam jeden dzień wolny, a wszystkie zobowiązania upycham w pozostałe dni tygodnia”, powiedział, kiedy usiedliśmy w jego zawalonym papierami gabinecie na kampusie Royal Holloway poza Londynem. „Spędzam ten dzień z naszym półtorarocznym dzieckiem. To bardzo mały postpracowy gest. Początkowo wiązało się to z dziwnym wrażeniem, zupełnie jakby chodziło o skok do basenu. Czułem się obco, zupełnie jak gdyby bez moralnego nakazu wiążącego się z koniecznością opieki nad dzieckiem było to niemal niemożliwe do wykonania”. Obrońcy kultury pracy, tacy jak liderzy biznesu i głównonurtowi politycy, zwyczajowo pytają, czy zniewoleni współcześni robotnicy mają zdolność cieszenia się lub nawet przetrwania otwartych widoków na

i zwiększając samoocenę”. Poza pracą flow zdarzał się z rzadka.

czas i wolność, które rysują przed nimi teoretycy spod znaku postpracy.

Pracownicy zwykle wybierali „oglądanie telewizji, sen, ogólnie – wege-

W roku 1989 dwoje psychologów z University of Chicago, Judith LeFevre

tację, i to pomimo tego, że nie cieszyło ich robienie którejkolwiek z tych

i Mihaly Csikszentmihalyi, przeprowadziło słynny eksperyment, który

rzeczy”. Psychologowie doszli do wniosku, że amerykańscy pracownicy

wydawał się wspierać ten pogląd. Zrekrutowali oni siedemdziesiąt

cechują się „brakiem zdolności do organizacji ich energii psychicznej

osiem osób do pracy fizycznej, urzędniczej i zarządczej w lokalnych

w nieustrukturyzowanym czasie wolnym”.

firmach i dali im elektroniczne pagery. Przez tydzień, w niewielkich

Dla teoretyków postpracy takie ustalenia są po prostu

i losowych odstępach, w pracy i w domu nawiązywano z nimi kontakt,

oznaką tego, jak niezdrowa stała się kultura pracy. Nasza zdolność do

prosząc o wypełnienie kwestionariuszy dotyczących ich czynności

robienia czegokolwiek poza pracą, ćwiczona jedynie w krótkich zrywach,

i samopoczucia.

przypomina proces atrofii mięśnia. „Czas wolny oznacza możliwość”,

Eksperyment wykazał, że ludzie wskazywali „zdecydowanie więcej pozytywnych uczuć w związku z pracą niż z czasem

mówi Frayne. Graeber twierdzi, że w społeczeństwie mniej nastawionym na

wolnym”. W pracy regularnie znajdowali się w stanie określanym

pracę, nasza zdolność do robienia rzeczy innych niż praca mogłaby

przez psychologów jako flow – „cieszyli się chwilą”, używając wie-

zostać zbudowana na nowo. „Ludzie wymyślą rzeczy do zrobienia, jeśli

dzy i zdolności w pełni, jednocześnie „ucząc się nowych rzeczy

tylko da się im wystarczająco dużo czasu. Kiedyś mieszkałem w wiosce

POSTPRACA

37


na Madagaskarze. Jej społeczność cechowała się złożoną towarzy-

Conviviality, Illich zaatakował „zniewolenie” wytworzone przez maszy-

skością. Ludzie spotykali się w kawiarniach, plotkując, romansując,

nerię przemysłową i stawiał żądanie: „Dajcie ludziom narzędzia, od

używając magii. To był bardzo skomplikowany spektakl – taki, który

wiertarek po zmechanizowane wózki, które będą im gwarantować ich

może się rozwinąć tylko wtedy, gdy ma się odpowiednią ilość czasu.

prawo do wykonywania pracy z wysoką, niezależną wydajnością”. Illich

Z całą pewnością nie byli znudzeni!”

chciał, aby opinia publiczna odkryła na nowo coś, co postrzegał jako

W krajach Zachodu – twierdzi Graeber – nieobecność pracy również mogłaby doprowadzić do wytworzenia się bogatszej kultury. „Lata powojenne, kiedy ludzie pracowali mniej i łatwiej było żyć na zasiłku,

najnowsze technologie. Istnieje silna tendencja rzemieślnicza we współczesnym ruchu

zrodziły poezję beatników, awangardowy teatr, pięćdziesięciominutowe

odwołującym się do hasła postpracy. Hester charakteryzuje to następu-

solówki na perkusji i całą genialną brytyjską muzykę pop – formy sztuki,

jąco: „Zamiast mieć pracę, będziemy zajmować się rękodziełem, tworzyć

które wymagają czasu na ich tworzenie i konsumpcję.

nasze ubrania. To dosyć wykluczająca wizja: robić te rzeczy, do których

Powrót perkusyjnej solówki niekoniecznie musi być pomysłem

potrzebuje się krzepy”. Badaczka wyczuwa również głębiej ukryty kon-

na postęp, z którym wszyscy zaczną się utożsamiać, jednak możliwości

serwatywny impuls: „To wygląda prawie jakby ludzie mówili: «Ponieważ

postpracy, jak wszystkie wizje przyszłości, znajdują się w wąskiej strefie

zamierzamy zakwestionować pracę, pozostałe rzeczy muszą pozostać

pomiędzy zbyt konkretnymi i zbyt ulotnymi koncepcjami. Stronge suge-

bez zmian»”.

ruje, że codzienna rutyna postpracowych obywateli mogłaby obejmować

Zamiast tego wolałaby, aby ruch myślał w bardziej radykalny

prowokacyjny element zaangażowania państwa. „Dostajesz wypłatę swo-

sposób o gospodarstwach domowych opartych na rodzinach dwupo-

jego produktu krajowego brutto od rządu. Następnie od władzy lokalnej

koleniowych. Zostały one – jak twierdzi Hester – ukształtowane przez

dostajesz formularz, z którego dowiadujesz się o rzeczach dziejących się

pracę, a społeczeństwo doby postpracy doprowadzi do ich zniesienia.

w okolicy: turnieju piątek piłkarskich lub projektach sąsiedzkich – rzeczy

Zniknięcie płatnej pracy może doprowadzić do urzeczywistnienia

niemalże spod znaku programu Wielkiego Społeczeństwa (Big Society)”.

jednego z najstarszych celów feminizmu: żeby opieka nad gospodar-

Inne scenariusze, które proponuje, mogą rozczarować tych, którzy

stwem domowym i wychowywaniem dzieci nie były już traktowane jako

marzą o nieprzerwanym wypoczynku: „Nie mam złudzeń co do tego, że

mniej wartościowe formy aktywności. Badaczka sugeruje, że ludzie będą

płatna praca zniknie całkowicie. Może jednak nie być kierowana przez

mieć więcej czasu – i prawdopodobnie mniej pieniędzy – dzięki czemu

kogokolwiek innego. Po prostu będzie się pracować tak długo, jak się

życie prywatne również może nabrać bardziej wspólnotowego charak-

chce, następnie zrobi się przerwę na długi lunch i rozciągnie pracę na

teru: rodziny będą wspólnie używać kuchni, urządzeń AGD i innych

cały dzień”.

udogodnień. „Znamy już przykłady tego rodzaju praktyk z przeszłości,

Centra miast i miasteczek są dzisiaj zaaranżowane dla celów

jak chociażby «Czerwony Wiedeń» z początku XX wieku, kiedy [socjalde-

związanych z pracą i konsumpcją – współtowarzyszką pracy – i niewiele

mokratyczne] władze miasta wzniosły osiedla ze wspólnymi pralniami,

ponad to. Jest to jeden z powodów, dla których postpracę tak trudno jest

warsztatami i przestrzeniami do zamieszkiwania, które były całkiem

sobie wyobrazić. Adaptacja biurowców i innych miejsc pracy dla innych

luksusowe”. Postpraca odnosi się do przyszłości, ale kipią w niej utra-

celów byłaby wielkim wyzwaniem, o którym teoretycy tej koncepcji

cone możliwości z przeszłości.

dopiero zaczęli myśleć. Przewijającą się wspólną propozycją jest nowy

Czy teraz, gdy praca jest wszechobecna i zajmuje dominującą

typ budynku publicznego, który zwykle przedstawia się jako dobrze

pozycję, dzisiejsi zwolennicy postpracy odniosą sukces w tych obsza-

wyposażoną kombinację biblioteki, centrum rekreacji i pracowni arty-

rach, w których nie powiodło się to ich poprzednikom? W Wielkiej

stycznej. „Mogłyby się tam znajdować przestrzenie socjalne i związane

Brytanii prawdopodobnie najostrzejszym zewnętrznym recenzentem

z opieką, sprzęt do programowania, nagrywania wideo i muzyki, stano-

ruchu jest Frederick Harry Pitts, wykładowca zarządzania na Bristol

wiska do odtwarzania muzyki – mówi Stronge. – To byłoby coś więcej niż

University. Pitts sam był onegdaj zwolennikiem postpracy. Jest młody

zwykły dom kultury, który potrafi być dosyć… depresyjny”.

i ma lewicowe poglądy, a zanim znalazł zatrudnienie na uczelni, praco-

Wizja wspieranych przez państwo, ale jednocześnie wyzwolo-

38

wolność średniowiecznego rzemieślnika, przyswajającego jednocześnie

wał w call center: zna całą masę okropnych współczesnych stanowisk

nych i produktywnych obywateli zawdzięcza wiele Ivanowi Illichowi, na

pracy. Mimo to Pitts jest podejrzliwy względem dosyć bliskiego podo-

wpół zapomnianemu austriackiemu krytykowi społecznemu, który był

bieństwa między kreatywnym, opartym na współpracy i szlachetności

lewicowym guru w latach 70. W popularnej książce z 1973 roku Tools for

życiu odmalowywanym przez zwolenników postpracy, a życiem, które

ANDY BECKETT


sami już wiodą. „Niewiele uwagi poświęca się faktowi, że idea postpracy

komunistą i czcicielem szatana”. Wyczuwa jednak słabość kryjącą się za

cieszy się największą popularnością wśród dziennikarzy i akademików,

tego rodzaju niestrudzonymi staraniami, które mają na celu całkowite

a także artystów i pracowników przemysłów kreatywnych” – napi-

zamknięcie dyskusji na temat pracy. „Rola pracy już kiedyś w bardzo

sał w artykule, nad którym pracował razem z Aną Dinerstein z Bath

istotny sposób uległa zmianie. Zmieni się jeszcze raz. Prawdopodobnie

University10. „Dzieje się tak – kontynuują wywód – ponieważ grupy te

już mamy do czynienia z procesem prowadzącym do takiej zmiany.

wymagają jedynie nieznacznej adaptacji do tego rodzaju życia”.

Pokolenie millenialsów wie, że praca typu «książę z bajki», czyli spełnia-

Pitts twierdzi również, że optymistyczne wizje związane z postpracą, mogą stanowić sposób na ominięcie pytania o władzę w świecie.

jąca wszystkie oczekiwania, należy do przeszłości”. […] Frayne twierdzi, że „pod pewnymi względami żyjemy w społeczeń-

„Społeczeństwo doby postpracy powinno rozwiązywać konflikty

stwie postpracy, jednak jest to społeczeństwo dystopijne”. Pracownicy

pomiędzy różnymi ekonomicznymi grupami interesu – na tym polega

biura nieustannie przerywający długie dni pracy sieciowymi rozryw-

uroda tej koncepcji” – powiedział mi. Zmęczeni niemającymi końca

kami; pracownicy zatrudnieni na umowach śmieciowych, których praca

staraniami o uczynienie pracy lepszą, niektórzy socjaliści skierowali

nie odgrywa żadnej roli w ich poczuciu tożsamości i wszyscy inni ludzie

się ku postpracy – twierdzi – w nadziei na to, że uda się wreszcie położyć

żyjący na podupadłych, poprzemysłowych obszarach, którzy po cichu

kres wyzyskowi poprzez całkowite pozbycie się pracy. Pitts uważa, że

przestali starać się zarabiać – widmo postpracy unosi się nad twardą,

jest to podejście równie „defetystyczne”, co naiwne: „Konflikt między

błyszczącą współczesną kulturą pracy i zżera ją niczym ukryta rdza. […]

ekonomicznymi grupami interesów nigdy nie może zostać całkowicie rozwiązany”. Pomimo tych zastrzeżeń Pitts bardziej przychylnie odnosi się do

Stworzenie łagodniejszego świata opartego na postpracy może być obecnie trudniejsze niż w latach 70. W dzisiejszej gospodarce malejących zarobków sugerowanie ludziom, żeby pracowali mniej za

mniej absolutnych rozwiązań formułowanych na gruncie koncepcji post-

jeszcze mniej pieniędzy jest prawdziwym wyzwaniem. Jak ma to miejsce

pracy, takich jak chociażby równiejsza redystrybucja czasu pracy. „Musi

z wolnorynkowym kapitalizmem w ogólności – im straszniejsza staje się

nastąpić gruntowna zmiana w pracy” – mówi. „Z takiego punktu widzenia

praca, tym trudniej jest wyobrazić sobie ucieczkę od niej, tak wielkie są

postulaty ludzi są słuszne”. Inni krytycy postpracy są również mniej

bowiem kroki, których podjęcia ów proces wymaga.

lekceważący, niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać. Chociaż

Jednak dla tych, którzy myślą, że praca będzie trwać niezmienna,

Nick Boles jest torysowskim deputowanym związanym z najbardziej

historia przynosi ostrzeżenie. 1 maja 1979 roku jedna z największych

przychylnym w stosunku do biznesu skrzydłem partii, dopuszcza on

zwolenniczek nowoczesnej kultury pracy, Margaret Thatcher, wygłosiła

w swojej książce myśl, że przyszłe społeczeństwo „może zredefiniować

ostatnie przemówienie w kampanii wyborczej, po której została wybrana

pracę tak, aby włączyć w jej obręb wychowywanie dzieci i opiekę nad

na premiera. Podjęła w nim refleksję na temat natury zmiany politycznej

starszymi i zacznie wreszcie we właściwy sposób doceniać ten wkład

i społecznej i stwierdziła, że „herezje jednego okresu, zawsze stają się

w życie społeczeństwa”. Postpraca rozprzestrzenia feministyczne idee

ortodoksjami następnego”. Koniec pracy, jaką znamy, będzie wydawał

w nowych miejscach.

się nie do pomyślenia tak długo, aż wreszcie nastąpi.

Hunnicutt, historyk pracy, postrzega Stany Zjednoczone jako o wiele bardziej oporne na idee postpracy niż inne kraje – a przy-

Tłumaczenie z angielskiego: Michał Choptiany

najmniej jest tak w chwili obecnej. Kiedy w 2014 napisał artykuł dla serwisu „Politico”, opowiadając się za skróceniem czasu pracy, zdumiała go reakcja, jaką wywołał tym tekstem11. „To było bardzo trudne

Tekst ukazał się w „The Guardian” 19 stycznia 2018 pod tytułem „Postwork: The Radical Idea of World without Jobs”.

doświadczenie – wspomina. Doznałem osobistych ataków przez telefon i za pośrednictwem maili. Zarzucano mi, że jestem jakiegoś rodzaju

10 Zob. F.H. Pitts, A.C. Dinerstein, Postcapitalism, Basic Income and the End of Work: A Critique and Alternative, „Bath Papers in International Development and Wellbeing” 2017, no. 55; http://www.bath.ac.uk/cds/publications/bdp55.pdf (dostęp: 29.05.2018).

11 Zob. B. Kline Hunnicutt, Why Do Republicans Want Us to Work All the Time?, „Politico”,

7 lutego 2014, https://www.politico.com/magazine/story/2014/02/jobs-leisure-republicans‑ -want-us-to-work-all-the-time-103282 (dostęp: 29.05.2018).

POSTPRACA

39


NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ Z Małgorzatą Jacyno, socjolożką z Instytutu Socjologii zakładu Socjologii Wsi i Miasta Uniwersytetu Warszawskiego, autorką książek poświęconych indywidualistycznym praktykom w neoliberalizmie, rozmawiają Marta Karpińska i Dorota Leśniak-Rychlak ILUSTRACJE: MAGDALENA GARDEŁA


Marta Karpińska: Jak praca determinuje życie społeczne w późnym kapitalizmie?

Z jednej strony myślenie utopijne dyskredytuje się dzisiaj, przywołując nazizm i stalinizm, z drugiej zaś nie ma przestrzeni i czasu na

Małgorzata Jacyno: W zasadzie praca wypełnia większość życia.

to, by aktywnie konfrontować się z projektami przyszłości technoli-

Przenika się z czasem wolnym, z relacjami ludzkimi. Prawdę

beralizmu przedstawianymi jako bezalternatywne. Fredric Jameson

mówiąc, trudno jest wskazać miejsce, w której jej nie ma. W tym

w latach 90. głosił, że feminizm lat 70. i 80. to ostatnia próba zbudo-

sensie to pytanie traci wartość analityczną. Kiedyś w takiej sytuacji, w jakiej się obecnie znajdujemy – rozmowa w kawiarni – nikt nie dostrzegłby pracy. A współcześnie wchodzimy do kawiarni i wszyscy tam pracują. Pracujemy ciągle i wszędzie, a wskaźniki i wymogi sprawozdawcze definiują to, co jest pracą. Czytanie na przykład stało się luksusem. Ale jeśli chcieć szukać kategorii analitycznych, to zastanawiam się, czy to praca determinuje nasze życie, czy raczej coś, co determinuje taki, a nie inny rodzaj pracy?

wania utopii, ostania wizja zbudowania lepszego społeczeństwa. Dorota Leśniak-Rychlak: W 2011 roku przygotowaliśmy numer

„Autoportretu” poświęcony utopiom. Zadaliśmy pytanie o współczesny

kryzys utopii – okazało się na tyle ważne, że autorytety światowej huma‑

nistyki zgodziły się na nie odpowiedzieć redakcji niszowego kwartalnika z Polski. Marc Augé wskazywał powszechną edukację, jako ostatnią

możliwość zaistnienia utopii. Z kolei Hayden White pisał o państwie jako ostatniej nadziei na wprowadzenie zmiany, wygenerowanie jakiejś wizji.

Marks zwracał uwagę na kwestię „porowatości dnia roboczego”.

MJ: Edukacja jest już połączona z produkcją. Dobitnie mówi o tym

Porównanie robotnika do maszyny wypadało na niekorzyść tego

stary i wciąż aktualny slogan „kształcenia się przez całe życie” czy

pierwszego. Podczas gdy maszyna pracuje cały czas w równym

„zdobywania praktycznych umiejętności”. Nie podważam słuszno-

tempie, z tą samą wydajnością i bez przerw, robotnik, jak wiadomo,

ści oczekiwania, że edukacja wytworzy dobrze sprawionych, jeśli

może opaść z sił, trwoni czas na niepotrzebne spojrzenia i głębszy

można tak powiedzieć, zatrudnianych ludzi. Parafrazując niegdy-

oddech, a więc jego ciało jest krytycznym i problematycznym

siejsze konstatacje Bourdieu, można też stwierdzić, że edukacja

miejscem w procesie produkcji, ponieważ może tworzyć większe

pełni jeszcze istotniejszą funkcję w odniesieniu do ludzi nieza-

i mniejsze zastoje w cyrkulacji kapitału. Ponieważ kapitalizm

trudnialnych. Dla nich bowiem czas spędzony w szkole jest czasem

natrafia na fizyczne czy biologiczne ograniczenia w wydobywaniu

produktywnym także dla systemu, ponieważ kształtuje się ich

pracy z pracownika najemnego, dzień roboczy zostaje w pewnym

„nieświadome poczucie winy” z powodu własnej niezatrudnialności.

momencie rozpuszczony w samym życiu. Uważa się, że przeło-

Jeśli zaś chodzi o państwo, to jego osłabienie wynika z tego, że jest

mowym momentem, jeśli chodzi o kulturę późnego kapitalizmu

obecnie atakowane i z dołu, i z góry. Z góry przez międzynarodowe

w doświadczeniu jednostkowym, jest właśnie idea połączenia pracy

korporacje, a z dołu przez naród. Dzisiaj w Europie widać różne

i życia, czyli rozwiązania problemu porowatości dnia roboczego za

wersje diagnozy Arjuna Appaduraia mówiącej o tym, że państwo

pomocą doby roboczej, która także to, co było niegdyś odłączone od

i naród skaczą sobie do gardeł. To nie jest tak, że państwo we

produkcji, czyni częścią procesu produkcji. Pierre Bourdieu jeszcze

Francji, w Polsce i we Włoszech tak po prostu za tymi radykalnymi

w latach 80. podkreślał, jak funkcjonalne jest dla społeczeństwa,

ruchami idzie krok w krok. A jednocześnie państwo w zetknięciu

dla jego zdolności rozumienia siebie i wytwarzania projektów

z mechanizmami rynkowymi nie może liczyć na Unię Europejską,

przyszłości, istnienie kategorii ludzi „odłączonych od produkcji”.

o czym świadczą kolejne skandale związane z rajami podatkowymi.

Tylko w przypadku wyłączenia z produkcji można mówić o bezinte-

Reakcją władz UE było wydanie dokumentów wyrażających zaniepo-

resowności i wolności. Być może dzisiaj szczególnie mocno ujawnia

kojenie i potępienie.

się właśnie ten skutek, entuzjastycznie przez niektórych postmo-

DLR: I nie idzie za tym wprowadzenie skutecznej legislacji.

dernistów przyjmowanego połączenia pracy z życiem w postaci

MJ: Warto też podkreślić, że Ulrich Beck czy Maurizio Lazzarato

osłabienia naszych sił i zdolności w wyobrażaniu sobie przyszłości,

zauważyli, że odwołania do solidarności narodowej są pomy-

która nie wynikałaby bezpośrednio z teraźniejszości. Sądzę, że to

słem neoliberałów, którym tożsamość narodowa służy jako alibi

pytanie – o możliwość konstruowania – jest kwestią coraz bardziej

w zaostrzaniu polityki neoliberalnej, a jedynym elementem

istotną. Jeśli wyobrażamy sobie przyszłość, to wszystko, czym dys-

odróżniającym aktualny, czyli narodowy, kurs od polityki „wielo-

ponujemy, to wizje katastrofy albo życia po katastrofie. Wiadomo,

kulturowości” jest zamiar wzmocnienia czy zbudowania własnej

że utopiści zawsze spotykali się z krytyką, ale dzisiaj nie mamy do

oligarchii. „Duma narodowa” jest instrumentalizowana w ten

zaproponowania nawet tego – żadnej osobliwej czy naiwnej utopii.

sposób, że uzasadnia dalsze cięcia w edukacji, świadczeniach

41


emerytalnych czy służbie zdrowia, a wszystko to robi się tym

indywidualna filantropia była wówczas koordynowana w taki spo-

razem w celu poprawy szans w konkurencji z innymi narodami. Ani

sób, by tworzyć coś, co dzisiaj jest nazywane wsparciem i ochroną

wielokulturowość, ani naród nie należą do aksjomatów neolibera-

systemową. Przypomnę, że odwołania do przeszłości mogą posłu-

lizmu. Neoliberalizm szuka w tych i w innych wartościach źródeł

żyć zrelatywizowaniu teraźniejszości. Bo problem ze współczesną

legitymizacji. PKB, jako wypromowanemu wskaźnikowi rozwoju

deregulacją pracy polega na tym, że uniemożliwia się odtworzenie

bez redystrybucji, obojętne jest, czy wytwarza je społeczeństwo

warunków, które by pozwalały wieść nie życie, ale ludzkie życie.

wielokulturowe czy naród.

Cele biopolityki i cele neoliberalizmu, jak zauważają niektórzy

Legislacja UE dotyczy zaś zalecanych obywatelom mikro-

racjonalności mających potwierdzić ich poczucie wpływu na rzeczywistość. Przy okazji po raz kolejny konsumenci, którzy

MJ: Kapitalizm potrzebuje od człowieka jedynie intensywnej pracy,

nie mają przecież żadnego wpływu na standardy środowiskowe

jego tożsamość jest zbędna. Praca opiekuńcza dobrze to pokazuje.

negocjowane między korporacjami i państwem, dowiadują się, że

Nikt nie potrzebuje tożsamości opiekunki – potrzebna jest jedy-

kupując produkty w plastikowych opakowaniach, są pachołkami,

nie miłość wypłukana z człowieka jak czyste złoto, potrzebna

niszczycielami środowiska i głównymi oskarżonymi wymagającymi

jest staranna i czuła opieka pozbawiona całkowicie treści i trosk

korekty i oświecenia. Ktoś tworzy „atmosferę przyjazną dla biz-

tożsamościowych. Kultywowanie czy mozolne rekonstruowanie

nesu”, czyli wydaje zezwolenia na produkcję plastikowych słomek,

tożsamości odbywa się w ramach festiwali, projektów czy wyda-

ale koniec końców winnymi okazują się konsumenci, bo konsumują.

rzeń kulturalnych. Na tym dzisiaj polega wyzysk, że próbuje się

A tymczasem rozkopano pół Ameryki Południowej dla wydobycia

wyciągnąć z człowieka samą pracę, samą energię – bez względu

surowców niezbędnych do produkcji smartfonów, których możli-

na to, na jakim on jest etapie „społecznego starzenia się”, w jakiej

wość użytkowania cały czas się kurczy, choć na razie jeszcze jest

jest sytuacji, czy jest kobietą czy mężczyzną – i dzieje się to jedno-

dłuższa niż możliwość użytkowania plastikowych słomek.

cześnie w środowisku intensywnej retoryki indywidualistycznej,

DLR: Jak znaleźliśmy się tym punkcie? Jakie procesy historyczne nas do tego doprowadziły? Najpierw mamy przemiany związane z usta‑

tożsamościowej. DLR: Naszkicowała nam Pani model średniowieczny, spróbujmy jesz‑

nowieniem feudalizmu, potem nadchodzi industrializacja i radykalna

cze popatrzeć na nowożytność i nowoczesność, żeby zobaczyć, na ile

w paradygmacie, który ustanowił się w trakcie rewolucji przemysłowej.

etapach. Pytam o przemianę, która jest związana z mechanizacją,

przebudowa stosunków pracy. W pewien sposób cały czas tkwimy

MJ: Wydaje mi się, że to, co powiem, jest ideologiczne (tym samym

42

autorzy francuscy i włoscy, rozchodzą się. MK: Co to znaczy?

współczesność wynika z tych przemian, które zaszły na poszczególnych z powstaniem fabryk, z organizacją taśmy produkcyjnej.

zaprzeczam słowom Slavoja Žižka, że nikt się nigdy nie przyzna do

MJ: Sądzę, że przypisujemy maszynom czy technologii nadmier-

tego, że uprawia ideologię), ale staram się poszukiwać alternatyw-

nie duże znaczenie. Powstanie kapitalizmu, o czym wspomina

nych wyobrażeń pracy – co wydaje mi się istotne z punktu widzenia

Marks, umożliwiło także zaangażowanie państwa, które w pewnym

budowania jakiejś utopii – w takich momentach historycznych, kiedy

momencie uległo kapitalistom i wprowadziło prawne gwarancje

pełniła ona inne funkcje. Na przykład w średniowiecznym mieście

dla akumulacji pierwotnej. To, że koncentrujemy się w tej chwili

praca była częścią wspinania się po drabinie rozwoju duchowego

na technologii, na różne sposoby zawęża nasze pola widzenia.

i była absolutnie podporządkowana wspólnocie. Z tej tradycji

Z tego powodu wolę mówić nie o technologii, ale – za Michelem

wywodzi się na przykład reguła benedyktyńska. Wówczas też z dużą

Foucaultem – o urządzeniach, konfiguracjach materii, estetyki, idei

niechęcią odnoszono się do kupców czy do żeglarzy, ponieważ

i dyskursów. Weźmy pierwsze jarmarczne zakłady fotograficzne –

ich zajęcie nie miało zdolności wywoływania melancholii. Z tego

jako żywo mamy tam praktyki typowe dla mediów społeczno-

powodu uważano, że to złe, niegodne zajęcia. Zdaję sobie sprawę,

ściowych. Pojawiały się tam plansze z wyciętym otworem na

że to są jakieś rekonstrukcje, w każdym razie możemy powie-

głowę – można było zapozować i stać się na chwilę dowolną osobą.

dzieć, że w średniowieczu praca jest podporządkowana rozwojowi

Przymierzanie różnych tożsamości, eksperymentowanie z tożsamo-

duchowemu i wspólnocie. Oczywiście, że ta wspólnota mogła być

ścią można więc osiągnąć przy użyciu najnowszych technologii bądź

opresyjna, ale zapewniała coś, czego nie ma dzisiaj – uwzględniała

zwykłych przebieranek. Interesujemy się technologią, bo jeste-

konkretną sytuację i perspektywę biograficzną człowieka. Nawet

śmy skłonni przypisywać jej niezależność od różnych projektów

MAŁGORZATA JACYNO


politycznych czy ideologicznych. Zakłada się naiwnie, że techno-

„interdyscyplinarność” oraz „synergii” założonej przez klasztor,

logii przysługuje jakiś rodzaj immanentnego, naturalnego rozwoju,

„synergii” współobecności mnichów, którym zakazywano spoży-

a wynalazki pojawiają się tak, jak zmieniają się pory roku, i że

wania posiłków poza klasztorem. Współczesna „mechaniczność”,

przeciwstawianie się temu jest równie bezsensowne, jak żądanie,

moim zdaniem, dawno wyszła poza fabrykę i opiera się na prze-

żeby słońce dziś nie zaszło. Technologiom przypisuje się możli-

kształceniu relacji ludzkich w środowisko. Idea środowiska zakłada

wość i prawo do pojawiania się poza wolą polityczną. Tymczasem

możliwość wyzysku i funkcjonowanie bez hierarchii, nadzoru,

o wiele istotniejsze jest to, jak zmieniały się, przykładowo, dyskursy

w myśl rzekomo naturalnego rytmu. Egzekwowanie praw funkcjo-

o internecie – najpierw wyobrażano sobie, że to jest nowa demokra-

nowania tego „środowiska” zleca się wszystkim i realizuje się ono

cja, teraz zaś równie istotne wydaje się domniemanie, że mamy do

w konieczności konkurowania o środki niezbędne do przeżycia,

czynienia z nowym panoptykonem. A w zasadzie od dłuższego czasu funkcjonują obydwa te dyskursy i wyjmuje się bądź jeden, bądź

takie jak mieszkanie czy praca. DLR: Wyzysk można zarzucić określonym agentom.

drugi, w zależności od potrzeby – i to właśnie nazywam urządze-

MJ: Tak. Stwierdzenie to byłoby ciekawym punktem wyjścia do

niem. Jest jakaś materialność, technologia, ale jest też pewna idea

wielostronnej, wolnej od transformacyjnego entuzjazmu analizy

czy zespół idei tworzących konfigurację, które mogą stać się przed-

roli klasy średniej czy różnych frakcji klas średnich. Nie ma nic

miotem naporu, rewindykacji czy sporu politycznego. Koncepcja

oczywistego ani neutralnego w idei urządzenia, na które składa

urządzenia Foucaulta jest bardziej przestrzenna, ponieważ

się maszyna fabryczna i robotnik. Gorzka i pesymistyczna prawda

pozwala zobaczyć, jakie „współrzędne” ma dana technologia, czy

o człowieku wypływa zawsze wtedy, kiedy pojawiają się propozycje

i jak „współpracuje” z innymi wynalazkami i ideami politycznymi.

skrócenia dnia pracy. Z całą mocą „ujawnia się” wtedy, że człowiek,

Mówienie o technologii jako sile determinującej zwłaszcza w kon-

który pracuje osiem godzin, „tak naprawdę” pracuje siedem albo

tekście idei pracy przenikającej się z życiem jest po prostu próbą

sześć godzin. Jak w większości sytuacji, tak i w tej, nasza wiedza

położenia kresu zupełnie innej dyskusji, która dotyczy możliwości

pochodzi z porównania. Człowiek ma póki co status świadomej

redystrybucji pracy.

części urządzenia współtworzonego z maszyną. Jednak jeśli porów-

DLR: Mnie też interesowała fabryka jako fundament przestrzenny – praca w fabryce bardzo konkretnie się ogniskowała i lokalizowała. Mówi się,

że figura amerykańskiej rzeźni jest figurą nowoczesności – ten proces

rozbiórki tuszy wołowej, o którym pisał Sigfried Giedion w Mechanization Takes Command. To popularne amerykańskie wyobrażenie ujmowania pracy i jej produktu bardzo się rozprzestrzeniło. Jak ideę mechanizacji możemy odnieść do współczesności?

nać tę świadomą część z częścią nieświadomą, czyli maszyną, to widać wszystkie defekty człowieka. Inaczej mówiąc, dzisiaj dochodzimy do wniosku, że porównanie człowieka z maszyną wypada na niekorzyść człowieka. Maszyny mogą pracować na trzy zmiany, nie potrzebują przerw, a więc nie dotyczy ich problem „porowatości dnia roboczego”, są skoordynowane, ale ta koordynacja nie przeradza się w solidarność. Maszyny co prawda, jak pisał Marks, mogą

MJ: Mamy już bardzo wiele obrazów rywalizujących o prawo do

się zużywać moralnie, czyli robią się przestarzałe i trzeba je od

wyobrażania „sceny pierwotnej” nowoczesności. Marshall Berman

czasu do czasu wymieniać na nowe i droższe, ale odwdzięczają się

to autor, który w systematyczny sposób pokazał, jak przez różne

posiadaczowi większą efektywnością. Człowiek z kolei nie zużywa

momenty inauguracyjne nowoczesność się rozprzestrzeniała –

się moralnie, ale obecnie staje się to raczej dowodem na jego

w tradycji niemieckiej, francuskiej, amerykańskiej czy rosyjskiej.

wadliwą konstrukcję. No bo skoro człowiek nie zużywa się moral-

Tego rodzaju rozważania być może byłyby pomocne w próbie

nie, to znaczy, że nie da się go wymienić na lepszego. Możliwe, że

integracji paradygmatu przestrzennego – globalnego materializmu,

za entuzjazmem związanym z technologiami genetycznymi kryje

jak pisze Kacper Pobłocki w swojej książce Kapitalizm – historia

się między innymi taka właśnie idea o możliwości wymiany czło-

krótkiego trwania – z kwestią cyrkulacji idei.

wieka zużytego moralnie na jakiegoś nowego, bardziej pod każdym

względem efektywnego, kogoś, kto wykazuje większą łączliwość

Istotne poznawczo wydaje mi się pytanie o mechanizację współ-

czesną czy nowoczesną. Można przecież mówić o „mechaniczności”

z „populacją”, a mniejszą z „ludem”.

w odniesieniu do habitusu średniowiecznego mnicha i „mechanicz-

ności” w komediach Chaplina. Podobnie można by było eksplorować

przywołuje, zdają się zarzucać pewne pomysły wpływania na ludzi  –

kwestię „synergii” we współczesnym kapitalizmie promującym

perswazję czy odwoływanie się do poczucia winy. Dzisiaj są one

Jeszcze inaczej mówiąc, „agenci” zmiany, których Pani

NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ

43


tyleż przemocą, ile zalatują humanizmem. Z tego powodu, choć

Z jednej strony praca i produktywność włączane są w konwencję

koncentrujemy się na technologii czy na pracy, warto też zwrócić

liryczną i terapeutyczną, z drugiej zaś mamy do czynienia z techno­

uwagę na to, jak jest to środowisko oddziaływania konstruowane.

logi­cznym, brutalnym nadzorem, jak w Amazonie, gdzie zakła­­da

Niedawno przeczytałam, że polskie niemowlę w momencie narodzin

się pracownikom bransoletki, aby mierzyć i stymulować ich pro-

jest zadłużone na 200 tysięcy złotych. Interfejsem, elementem

duktywność. Autorką obydwu tych wynalazków stymulujących

tworzącym połączenia, ukrwienie w późnym kapitalizmie jest dług.

produktywność jest klasa średnia. Właśnie dlatego mówiłam,

To jest coś, co sprawia, że za jedzenie, mieszkanie, zdrowie, ale

że między innymi entuzjazm czasu transformacji w krajach

także każdy oddech trzeba zapłacić pracą. Człowiek, nawet kiedy pracuje, ma poczucie winy, że mógłby być bardziej wydajny, że mógłby robić coś, co będzie bardziej kompatybilne ze wskaźnikami rozwoju czy sprawozdań. Nie mogę w sprawozdaniu umieścić infor-

mość ukształtowała się w konkretny sposób i wygenerowała określone narracje.

macji, że czytałam. Choć lektura jest niezbędna, to jest wyjątkowo

MJ: To jest klasa, która posiada środki symboliczne odpowiednie do

niespektakularną aktywnością. Równie dobrze mogłabym napisać

tego, żeby ciągle reinscenizować antagonizmy klasowe. Nie może

w sprawozdaniu finansowym, że rytmicznie oddychałam. Lepiej

być natomiast pewna tego, czy robi to we własnym dobrze pojętym

jest pisać niż czytać, lepiej jest mówić niż przemyśliwać, lepiej jest prezentować niż dywagować i dyskutować itd. Na tym przykładzie widać, że przenikanie się pracy z życiem oznacza konieczność przebudowania form współistnienia ludzi i potwierdza w coraz bardziej dosłowny sposób tezę o penetracji ludzkich ciał przez kapitał. DLR: Ale dlaczego tak jest?

MJ: Są epoki, raczej krótkie interwały, w których ludziom udawało

interesie. MK: Z głośnej analizy Macieja Gduli wynika, że robi to raczej wbrew

własnym interesom. Gdula diagnozuje, że klasa średnia powinna szukać sojuszy raczej z klasą ludową, bo mają wspólne sprawy (na przykład

dobrze funkcjonujące instytucje publiczne), niż łudzić się, że jest tylko o krok od dogonienia klasy najzamożniejszej.

MJ: Spieram się wciąż o tę kwestię z Maciejem Gdulą. Klasa średnia

się z większym powodzeniem cywilizować fantazmaty, czyli

doświadcza sojuszu z klasą ludową jako formy degradacji. Ja twier-

wyobrażenia o tym, jak ułożyć sobie relacje z innymi. Dzisiaj się to

dzę, że klasa średnia posiada rzeźby z lodu – to, co mają, dosłownie

nie udaje z powodu dominacji pewnych sił.

roztapia im się w rękach. Niektóre frakcje klasy średniej dzierżawią

DLR: Czym są te siły? Czy stoi za tym jakaś myśl – niekoniecznie spi‑

skowa – czy jest ona w jakiś sposób komunikowana? Do jakiego stopnia jest to jakaś synergia sił zła, a do jakiego mimowolny produkt mechani‑ zmów, w których funkcjonujemy?

raczej niż posiadają pewne dobra – to po pierwsze. Po drugie, jeśli nawet klasa średnia w krajach zachodnich – bo kraje postkomunistyczne to jednak trochę inna historia – dużo straciła materialnie, to nadal buduje swoją pozycję z dwóch kapitałów: kulturowego

MJ: Ja słyszę to pytanie w taki sposób, jakby Pani chciała, żebym

i społecznego. Jeśli istotą klasy średniej jest złudzenie możliwo-

wskazała tych winnych, których stolik trzeba wywrócić, bo za długo

ści awansu, to to stwierdzenie właśnie pokazuje istotę problemu.

przy nim biesiadują. Ale naprawdę wywrócić stolik, a nie tylko

Świetny wywód, dar przekonywania czy też dosadność danych sta-

ciągnąć obrus, jak to zrobił Trump. Obawiam się, że trudno jest

tystycznych są bezradne wobec żywionych złudzeń. Z tego powodu

przeciwstawić uniwersalizmowi rynkowemu pytanie Hiobowe – „ale

interesuje mnie życie idei i ideałów, także tych złudnych. Chętnie

dlaczego mnie się to przydarzyło?”. Warto przy tym pamiętać, że

bym zobaczyła, jak klasa średnia czy niektóre jej frakcje porzucają

Hiob był niesłychanie roszczeniowy i deklarował, że wybierze się do

swoje złudzenia i w ich miejsce biorą sobie prawdziwe, adekwatne

stolicy Boga na rozprawę sądową. Współczesne popularne fantazje

wyobrażenia o sobie. Warto pamiętać, że złudzenia nie występują

o uwolnieniu się, odzyskaniu wolności i częściowym przynajmniej

w pojedynkę. Awans, ściganie się, emancypacja to wartości klasy

wykupieniu się z rynku są bliższe marzeniu o zdobyciu zdolności do

średniej zrośnięte z innymi fantazjami. Średnioklasowa fantazja

odżywiania się energią słoneczną.

o możliwości przemiany siebie, można powiedzieć, omnipotencji

MK: Ktoś jednak konstruuje te wszystkie współczesne narracje towarzy‑ szące pracy – o byciu elastycznym, o kochaniu tego, co się robi.

44

postkomunistycznych pozbawił nas zdolności poznawczych. DLR: Klasa średnia też jest jednak wytworem społecznym. Jej świado‑

i „zmiennokształtności”, gwarantowała jej poczucie bycia forpocztą. Wartości, na których opiera się poczucie podmiotowości klasy

MJ: „Kocham moją pracę” – to kursy i warsztaty, które pokazują,

średniej, różnią się nie tylko od systemu wartości klasy ludowej, ale

że praca może być dziś właściwym obiektem erotycznym.

także od wartości arystokratycznych. Badania francuskich autorów

MAŁGORZATA JACYNO


WYWIAD

45


pokazują, że społeczeństwo jako całość wcale nie jest zindywidu-

przesunięć w retoryce indywidualistycznej. Być może poznanie jej

alizowane. Najmniej zindywidualizowana jest góra – arystokracja

mocy w legitymizacji pewnych rozwiązań jest jeszcze przed nami,

i wielki biznes. To środowiska, w których wymagana i praktykowana

a indywidualizm przybierze inny kierunek. Zgadzam się z sugestią,

jest solidarność i lojalność. To środowisko endogamiczne, w którym

że te narracje mogą występować w różnych wersjach na Zachodzie.

zawiera się małżeństwa i robi interesy.

W dodatku konfrontacja ze światem „azjatyckich wartości” na

DLR: Ale czy klasa średnia jest w stanie organizować stosunki pracy?

Co z rynkiem?

będzie prawdopodobnie jakoś ułożyć z inną fantazją o Wschodzie

MJ: Pozycja klasy średniej od lat 80. ubiegłego wieku jest ściśle

i jego ludziach, a mianowicie z fantazją o niesamowitej odporności

związana z polityką austerity. Nowe profesje i nowe możliwości

ludzi Wschodu na opresję i warunki życia, które na Zachodzie, jak

klasy średniej związane były z przekazywaniem jej funkcji instytu-

na razie, uchodzą za nieludzkie. Wiele wskazuje na to, że efektem

cji państwowych. Klasa średnia mogła się poczuć uprzywilejowana

tej konfrontacji będzie jakaś postać konwergencji zachodniego

i doceniona za to, że racjonalność, skuteczność, efektywność

i wschodniego systemu wartości.

i plastyczność stały się jej atrybutami predysponującymi ją do przechwytywania instytucji związanych ze zdrowiem, edukacją czy

DLR: Sytuacja przymusu ekonomicznego też jest aranżowana przez ludzi czy instytucje, w których są zrzeszeni.

rozrywką. Jednak dzisiaj, kiedy stałość instytucji zastąpiły projekty

MJ: Problemem wymagającym badania nie jest to, jak to jest aranżo-

i kilkuletnie przedsięwzięcia, okazuje się, że niepostrzeżenie stała

wane, ale dlaczego to się może wydarzać przy odsłoniętej kurtynie.

się nowym presalariatem, a jednocześnie klasa ludowa widzi w niej

Słyszały Panie o Marku Lombardim, ulubionym artyście FBI? Był

ludzi „siedzących na grantach”, czyli marnotrawiących i przejadają-

historykiem sztuki z wykształcenia, przez wiele lat pracował w róż-

cych ostatnie środki przeznaczone na polityki publiczne.

nych instytucjach muzealnych, potem zajął się sztuką określaną

DLR: Mam wrażenie, że w naszej rozmowie przeważa perspektywa

zachodnia. A czy możemy popatrzeć w skali globalnej na dystrybucję

pracy? Jak wyglądają narracje wokół pracy w różnych częściach świata?

mianem neokonceptualizmu – wycinał z dostępnej powszechnie prasy powtarzające się informacje o dużych transakcjach, znanych nazwiskach. Potem na podstawie tych danych tworzył diagramy,

MJ: Wydaje mi się, że mamy do rozstrzygnięcia pewną kwestię: albo

wystawiał je galeriach, trochę się z tego podśmiewano, nazywano

mówimy o pewnych, determinujących warunkach materialnych, albo

to tabloidem dla wyższych sfer. Diagramy Lombardiego zestawiały

o jakichś uwodzących, zaczarowujących ludzi narracjach. Istotne

nazwiska i fakty, pojawiały się w nim na przykład rodzina Bushów,

jest, czy i jak te narracje współpracują z siłą determinującą warunki

jakieś dynastie saudyjskie, duże transakcje, banki, a artysta zazna-

materialne. Z jednej strony jest tak, że my te narracje z łatwością

czał i pogrubiał linie łączących je powiązań. Zmarł w 2000 roku,

demaskujemy, a studenci wybuchają śmiechem, kiedy słyszą „od

a potem wydarzył się zamach 11 września 2001 roku. Z tego powodu

pucybuta do milionera”, albo, że podstawą wzrostu są innowacje.

Lombardi stał się ulubionym artystą FBI. Jego prace ujawniały

Może rzeczywiście jest tak, jak zauważają włoscy teoretycy, że

rzeczywiście zdumiewające związki – dwa czy trzy powiązania

działa przede wszystkim przymus ekonomiczny i instytucjonalny,

dzieliły w tych diagramach Amerykanów od Al Kaidy. I jak mamy to

a cała reszta jest dekoracją. Z drugiej zaś strony trzeba by rozwa-

rozumieć? Może jednak jest jakiś spisek? Tyle że wszystkie mapy

żyć i to, czy fakt, żeniektóre slogany wydają się nam tak zabawne,

powiązań Lombardi wyrysował, korzystając z powszechnie dostęp-

oznacza, że przestaliśmy w nie wierzyć? Wreszcie, trzeba rozważyć

nych informacji. Zatem powtórzmy pytanie: jak to możliwe, że

przynajmniej jeszcze jedną możliwość – czy współczesne indywidu-

wszystko to dzieje się przy podniesionej kurtynie. Powiedziałabym,

alizujące narracje nie dają nam pokrzepiającej wiary w to, że nasze

że prawdziwym spiskiem jest przede wszystkim idea spisku. Idea

porażki nie są zasłużone. Inaczej mówiąc, retoryka indywiduali-

spisku jest quasi-utopią pozwalającą nam wierzyć, że jeśli z aktu-

styczna tak jak kiedyś dostarczała nadziei, dziś może dostarczać

alnego świata wyeliminujemy spisek, to otrzymamy normalny,

nam konsolacji i przekonywać, że obiektywne, zewnętrzne warunki w żaden sposób o nas nie świadczą, nic o nas nie mówią, ponieważ widoczne gołym okiem niesprawiedliwości skłaniają do tego, by

46

pewno będzie je modyfikowała, bo newage’owe inspiracje trzeba

nadający się do zamieszkania przez ludzi świat. DLR: Jesteśmy zakładnikami własnych aspiracji i lęku, że stracimy nawet te aspiracje?

w zajmowanej pozycji widzieć przypadek, coś epifenomenalnego.

MJ: Nie wiem, czy jeszcze możemy mówić o aspiracjach, ponie-

Można się spodziewać większych lub mniejszych modyfikacji czy

waż ten ton zdaje się słabnąć. Nawet kiedy mówi się o profesji

MAŁGORZATA JACYNO


przyszłości, to jest o liderach projektów, to dominuje ton poszu-

pracy w sektorze bankowym, o której David Harvey pisze, że najle-

kiwania strategii przetrwania po nowej inwazji technologii. Lider

piej oddaje istotę współczesnego kapitalizmu. Źródłem bogactwa,

projektów to raczej ktoś, kto ocalał z katastrofy, a nie marzyciel

pisze on, jest nie produkcja, ale spekulacja. Nie jest to całkiem

i entuzjasta, który realizuje aspiracje. Myślę, że przywykliśmy

oczywiste i z pewnością warto byłoby tę myśl sproblematyzować.

do retoryki o zagrażających nam stale siedmiu chudych latach.

Niemniej spekulacja w tym sensie oddaje istotę współczesnego

Skądinąd to bardzo interesujące, że jeszcze, być może, robimy to

kapitalizmu, że rytmizuje się z przekształceniem pola relacji spo-

w tonie wyrzutów, podnosimy kwestię średnioklasowych aspiracji.

łecznych w środowisko, a dokładnie rzecz ujmując, mam na myśli

Jakkolwiek rzeczywiście w ostatnich latach pojawiają się podczas

przekształcenie rzeczywistości społecznej w sawannę. I fauna,

kampanii wyborczych jakieś obietnice, to równoważone są one

i flora sawanny zależą całkowicie od zdarzeń klimatycznych.

apelami o solidarność i zgodę na rozmaite wyrzeczenia.

Wyobrażenie rządów „niewidzialnej ręki” wywodzące się z wyobra-

DLR: Mam jeszcze pytanie o książkę Davida Graebera i fenomen „gówno wartych prac”. Prawdziwi pracownicy, którzy wytwarzają realne pro‑

dukty i usługi, są bezlitośnie uciskani i eksploatowani, natomiast sektor fiskalny pielęgnuje niechęć wobec pracy, która wydaje się sensotwór‑

cza i potrzebna. Przykłady, które on podaje, to jest praca, która realnie coś wytwarza – opieka, edukacja, leczenie – te wszystkie zawody, bez

których nie moglibyśmy się obejść. Graeber wskazuje, że system celowo generuje wszystkie kasty związane z sektorem bankowym, reklamą,

zarządzaniem, których pracownicy w rozmowach z Graeberem przyznają, że ich praca nie ma żadnego sensu, a jednocześnie jest premiowana, lepiej wynagradzana.

żeń o harmonii boskiego urządzenia świata mimo wszystko, parafrazując i kontynuując rozważania Maxa Webera, dostosowane było do „rzędu wielkości” człowieka. Boska harmonia może być dla człowieka nieprzenikniona i nieodgadniona i nie wyklucza cierpienia, ale jednak kryje się za nią założenie o istnieniu jakiejś tajemniczej racji. Tymczasem rzeczywistość zdarzeń klimatycznych pozbawiona jest czy to ludzkich, czy boskich racji. Sektorowi finansów przypada w niej rola tych, którzy na co dzień zadają się z ryzykiem związanym ze „swobodą transakcji”. I jedni, i drudzy, i pracownicy sektorów związanych z pracą reprodukcyjną, i pracownicy sektora finansowego, muszą na sawannie konfrontować się

MJ: Deprecjonowana jest praca, która była związana z gwarancjami

z doświadczaniem siebie jako ludzkich zer. Tkankę społeczną, cią-

państwa – edukacja, zdrowie i częściowo sztuka. Jest to praca

gle rozrywaną, usiłuje się w tych okolicznościach zalewać kulturą.

związana z wytwarzaniem i przekazywaniem kapitału kulturowego

DLR: I internetem.

i społecznego. Dzisiaj te sektory po części są sprywatyzowane, a to,

MJ: To jest tylko urządzenie. Bardziej wierzę w telepatię niż w inter-

co jest jeszcze w gestii państwa, jest chronicznie niedofinansowane

net tak jak jest on rozumiany we współczesnych, popularnych

i żeruje na odwołaniach do misyjności. Wcześniej już przywołałam

dyskursach, które mają pochłonąć naszą uwagę.

stwierdzenie Christiana Marazzi o tym, że cele finansjery i biopoli-

DLR: I robią to, prawda?

tyki zaczynają się coraz mocniej rozchodzić. Bez wątpienia Marazzi

MJ: Robią w tym sensie, że znowu musimy o tym rozmawiać. Co

pamięta, że – jak pisał Marks – długość życia siły roboczej pozostaje

zrobić, żeby to wyegzorcyzmować? Żeby nie chcieć rozmawiać

poza zainteresowaniami kapitału, ponieważ ma on na widoku

o technologiach i o tym, że automatyczny samochód zabił kobietę,

inny cel – wydobycie maksymalnej ilości siły roboczej pojmowanej

chociaż ją zobaczył. Zobaczył i zabił! A przecież powinien odróżnić

abstrakcyjnie, czyli bez odniesienia do perspektywy „społecznego

papierową torbę od kobiety! A jednak zabił! I na tym się koncen-

starzenia się człowieka”. Foucault widział cele polityki neoliberalnej

trujemy, chociaż bardziej przerażająca jest próba zastąpienia

i biopolityki jako zbieżne. Różnice stanowisk w tej kwestii skłaniają

odniesienia symbolicznego przez algorytmy, co już ma miejsce

do analizy roli i funkcji państwa w odniesieniu do kapitału. Teraz,

między innymi w przypadku ustalania wysokości finansowania

zachowując stosowną ostrożność, można powiedzieć przynajmniej tyle, że aktualnie kapitał zdominował państwo, które nie może nawet przywołać na pomoc społeczeństwa obywatelskiego, dlatego swoje uczucia zwróciło do innego podmiotu – do narodu. Nie sądzę jednak, aby naród bez odpowiedniego wsparcia państwa był w sta-

służby zdrowia. DLR: Czyli twierdzi Pani, że cały skandal z wyciekiem danych z Facebooka do Cambridge Analytica jest tylko jakąś zasłoną? A czy nie jest tak, że te ogromne ilości danych i sposoby ich wykorzystania rzeczywiście tworzą potężne narzędzia?

nie wykonać niezbędną pracę na rzecz wytwarzania i odtwarzania

MJ: Nie przypisywałabym temu większego znaczenia. Tym bar-

kapitału kulturowego i społecznego. Pozostaje jeszcze kwestia

dziej że próby uregulowania tych i innych zjawisk wpisują się

NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ

47


w perspektywę skandali właśnie, czyli ekscesów. Nigdy się nie dowiemy, czy i w jakim stopniu działalność tego rodzaju może przechylić szalę zwycięstwa. Bardziej istotne i bardziej skanda-

DLR: Tak, tylko wtedy zawsze następuje ukierunkowanie w stronę tego mitycznego Zachodu, gdzie wszystko jest normalniejsze i bardziej cywilizowane.

liczne wydaje mi się to, że jest to działalność prowadzona w i wobec

MJ: Nie opuszcza mnie wrażenie, że powinnam w tej rozmowie

rzeczywistości społecznej rozumianej jako środowisko. Cambridge

wypowiedzieć jakąś prawdę – inną zupełnie od tych znanych, ale

Analytica pokazuje jedynie, że w tych warunkach mogą się odra-

jednocześnie jakoś z nimi współbrzmiącą, aby była pojmowalna

dzać współczesne formy szamanizmu czy, jak niektórzy mówią,

i akceptowalna. Myślę, że kraje postkomunistyczne są w forpoczcie

neoanimizm technologiczny.

zmian. W latach 90. przypadła im ta zaszczytna pozycja w związku

DLR: Jednak te nowoczesne technologie szepczą nam bezpośrednio do ucha…?

z intensywną neoliberalizacją. To, co nas odróżniało, a co dobrze widać zwłaszcza teraz, kiedy entuzjazm opadł, to między innymi

MJ: Za to cenię myśl konserwatywną, że widzi konieczność oderwa-

to, że kapitalizm może się rymować z feudalizmem. W jakiej mierze

nia się od utopijnej wizji wyeliminowania wszelkiej opresji. Zawsze

odpowiedzialna jest za to nasza historia pańszczyzny, a w jakiej

zorganizowanie naszego współistnienia będzie się wiązało z jakąś

odpowiada za to kondycja kraju peryferyjnego skazanego na to, by

opresją, co nie znaczy, że nie może jej być o wiele, wiele mniej.

pełnić funkcję magazynu idei, ludzi, fabryk, które raz są potrzebne,

DLR: A mnie się wydaje, że równolegle funkcjonuje kilka różnych narracji. Jest też taki dyskurs, że wszelka praca jest niewolnictwem – wywalmy ją do kosza. Lub: powinniśmy pracować zdecydowanie mniej, bo jesteśmy

na takim etapie rozwoju cywilizacji, równolegle z tym, że powinniśmy pra‑ cować ciągle, bo tylko w ten sposób podkreślamy, że jesteśmy cokolwiek warci. W tych opowieściach praca nie jest pozbawiona przerażenia czy konfrontacji z czymś trudnym.

MJ: Myślę, że taką dominującą narracją jest narracja o pracy

a innym razem nie? Jak stworzyć warunki do rozwoju demokracji w środowisku sawanny, która ciągle musi być przygotowana na suszę bądź gwałtowne ulewy? Teraz mamy do czynienia z nową sytuacją i z koniecznością określenia naszych współrzędnych w związku z rosnącą pozycją Chin. MK: Putin stracił swoją pozycję lidera w rankingu „Forbesa” na rzecz Xi Jinpinga.

MJ: Z takich właśnie wydarzeń musimy dzisiaj domyślać się, jaka

niematerialnej, utrzymująca fikcję pracy niematerialnej, podczas

przyszłość jest nam pisana. A przecież jesteśmy o krok od sytuacji,

wykonywania której nikt się nie będzie pocił.

kiedy człowiek przyłapany na handlu ludźmi wykrzyknie: „Przecież

DLR: Dlaczego narracja o pracy niematerialnej jest utrzymywaniem fikcji? MJ: Bo ona bardzo dobrze się rymuje z emancypacyjnymi

i progresywnymi wizjami, które poniosły porażkę. Idea pracy niema-

zapłaciłem!”. DLR: Pytamy tutaj o źródła etyki, tak?

MJ: Tak. Dlatego, że coraz pilniejsze staje się pytanie o to, czy

terialnej, kapitalizmu kognitywnego redefiniuje wizję postępu jako

potrafimy wymienić powody, dla których niedopuszczalne jest zapę-

przyszłej rzeczywistości, w której uprawomocni się i ostatecznie

dzanie ludzi do kilkunastogodzinnej pracy i trzymanie ich po pracy

znaturalizuje podział ludzi na kasty czy rasy. „Praca niemate-

w klatkach. I pytanie to nie dotyczy bynajmniej świata „azjatyckich

rialna”, jak Panie przed chwilą zauważyły, może czasami, jak z kolei

wartości”, ale także Zachodu.

mówią sami pracownicy, „niczemu nie służyć”. Podejrzliwie odnoszę

DLR: Trzeba wejść w kategorię: „Bo to jest złe”?

się do tych koncepcji, które swobodnie i szybko weszły do dyskursu

MJ: Lepszego momentu na to, by to powiedzieć, nie znajdziemy.

medialnego, ponieważ zazwyczaj tracą one wartość analityczną,

Teraz widzimy, jak złożone są źródła rewolucji konserwatywnej,

a pole dziennikarskie jest jednym z tych podmiotów, które – mimo

choć nie wiadomo, czy rewolucjoniści tę kwestię podejmą, czy

że nie pochodzi z wyborów – ma ambicje wpływania na decyzje poli-

też będą się powoływać na wyroki rynku, który ma swoje kryteria

tyczne. Ambicje polityczne są czymś oczywistym i zrozumiałym, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że promocja enwironmentalizmu jako perspektywy rozumienia rzeczywistości społecznej, to

odróżniania dobra od zła. DLR: To są te bezpieczniki wdrukowane w kulturę. Tylko czy to nie jest odpowiedź nostalgiczna?

w dużej mierze dzieło mediów opiniotwórczych. Skądinąd, wracając

MJ: Nie jestem pewna, czy to działa na zasadzie wdrukowanych

do kwestii pracy niematerialnej, uderzające jest to, że zwłaszcza

w kulturę bezpieczników. Znowu mam wrażenie, że pilnie jest

w Polsce daje się ona wykonywać w warunkach feudalizacji relacji

potrzebna jakaś nowa odpowiedź, która nie nasuwałaby złych sko-

w pracy.

jarzeń – z nostalgią, z humanizmem, z czymś, co nas rozczarowało i zalatuje starzyzną.

48

MAŁGORZATA JACYNO


DLR: W takim razie, co może dać podstawy do zbudowania nowej podmiotowości?

MJ: Nie wiem, to jest kwestia wspólnie budowanych utopii.

DLR: A czy praca może mieć w tym jakąkolwiek rolę do odegrania?

MJ: W 18 Brumaire’a Ludwika Bonaparte Marks pisze o niepokojach burżuazji, która zdaje się woleć katastrofę, która położyłaby kres

wielokulturowego pozwoliła zaś odtworzyć rezerwy robotników, zmniejszyła uzwiązkowienie i pozwoliła obniżyć standardy warunków pracy. Inaczej mówiąc, idee, którymi szczycił się cywilizowany świat, okazały się w spisku z ekonomią, która zapewniła sobie dominację nad społeczeństwem. DLR: No dobrze, ale jakiej skali protest jest możliwy?

strasznemu oczekiwaniu na nią. Dzisiaj również chyba jesteśmy

MJ: Ostatnie wydarzenia we Francji pokazują, że siła protestów

w takiej sytuacji. Katastrofa wydaje się nieunikniona i to jest

może być duża. Po kilku tygodniach protestów polskie media

właśnie ten moment, kiedy przestaje nam zależeć na cywilizowaniu

wykorzystały taką informację do tego, by w serwisie oddać głos

fantazmatu. Redystrybucja pracy, a nie na przykład dochód gwa-

pasażerom umęczonym strajkami kolejarzy. Większość polskich

rantowany, wydaje mi się dobrym początkiem dla cywilizowania

mediów bardzo źle znosi dyskomfort i dezorientację pasażerów.

systemu, ponieważ odsunie pomysł stworzenia magazynu zapaso-

I większość z nich ma zdecydowanie lepszą tolerancję na wia-

wych ludzi.

domość o masowych zwolnieniach. Przypomina mi się smutna

DLR: Czy ten postulat redystrybucji pracy miałby dotyczyć naszej polskiej rzeczywistości? Bo to jest rozwiązanie być może do przeprowadzenia

w naszej skali, w realiach ustawodawstwa krajowego, bo z unijnym raczej to nie będzie kolidowało. No dobrze, ale co z tym całym nieszczęściem świata, z którego korzystamy? Z pracą nielimitowaną, niewolniczą, z pracą dzieci?

konstatacja Jamesona, który zauważył, że media używają tonu grozy, kiedy komentują „przywileje” nauczycieli, ale nigdy nie przyszło im na myśl, aby porównali je z przywilejami szefów korporacji czy parlamentarzystów. Solidarność to cudowna właściwość tych, którzy rozpoznają swoją podmiotowość w ludzie. Dominuje jednak perspektywa „populacji”, a więc rywalizujących sektorów i branż.

MJ: Wszyscy już mamy tę wiedzę, ale jej nie przyjmujemy. Właśnie

Zarówno dyskurs medialny, jak i duża część pola akademickiego są

z tego powodu uważam, że tym, co jest wypierane, jest rynek.

zaangażowane w reinscenizowanie nierówności klas, czyli przepisy-

Cały czas nawiedza nas pochodzące sprzed ponad dwóch wie-

wanie ich na konflikty innego rodzaju.

ków wyobrażenie le doux commerce – łagodności obyczajów

DLR: Myślę też, że bardzo trudno jest zdefiniować kogoś jako robotnika.

zawdzięczanej ekonomii. Tymczasem zamiast o wojnach, mówimy

MJ: Robotników jest bardzo wielu, tylko my od dłuższego czasu

o interwencjach i katastrofach humanitarnych, a nasza codzienność

nie używamy tego określenia – nie ma robotników, są pracownicy

z dnia na dzień jest coraz bardziej zmilitaryzowana. Coraz trudniej

techniczni, imigranci, dostawcy itd. Wielu socjologów kwestionuje

jest odróżnić pokój od wojny i w ostatnich dekadach te dwa stany

dzisiaj nawet tezę o wzroście profesji w usługach, uzasadniając

zostały zgniecione w jedno doświadczenie. Coraz więcej miejsc to

to tym, że „usługi’ w wielu przypadkach związane są z wykonywa-

miejsca, z których trzeba uciekać, a coraz mniej jest miejsc, które

niem pracy fizycznej, dla której poszukiwano bardziej eleganckiej

mogłyby być bezpiecznym schronieniem. Przestrzeń jest coraz

nazwy wpisującej się w retorykę postępu. Solidarność zakłada

gęściej poszatkowana na miejsca bezpieczne i niebezpieczne.

konieczność poddania się holistycznie, a nie indywidualistycznie

Peryferyjne czy półperyferyjne położenie wystawia na częstsze

pojętej tożsamości, czyli wymagałoby to poddania się związaniu na

i większe destabilizacje, a to z kolei skłania do poszukiwania indy-

podobieństwo Izaaka. Sądzę, że tak dzisiaj można rozumieć sens

widualnych, a nie kolektywnych strategii.

tej tajemniczej sceny ze Starego Testamentu.

DLR: Chciałam zapytać o ruch Solidarność. Do jakiego stopnia sytuacja protestu jest możliwa? Jeszcze nie tak dawno, w latach 80., łatwo było

określić strony konfliktu – robotnicy protestowali przeciw działaniu partii,

nomem omen, robotniczej, i ten protest ujawniał sprzeczności systemu. W tym momencie ujawnienie sprzeczności systemu jest bardzo trudne.

MJ: Przeciwnie, jest bardzo łatwe, tylko że nic z tego nie wynika. Piękne idee dzisiaj odsłaniają przed nami swoją mniej urodziwą stronę. Emancypacja kobiet i ich wejście na rynek pociągnęły za sobą obniżenie wynagrodzeń, realizacja idei społeczeństwa

NA TYM DZISIAJ POLEGA WYZYSK, ŻE PRÓBUJE SIĘ WYCIĄGNĄĆ Z CZŁOWIEKA SAMĄ PRACĘ, SAMĄ ENERGIĘ

49


CO MOŻNA ZROBIĆ? LUDZKI SENS PRACY LUCA GRION

ILUSTRACJE: PIOTR CHUCHLA


Z różnych powodów praca stanowi dziś jedno z najbardziej problematycznych zagadnień, z jakimi nasze społeczeństwa muszą się konfrontować. Jednak przy próbie wyłuszczenia tego trudnego tematu napotykamy wiele sprzeczności. Teraźniejszość wydaje się podzielona pomiędzy tymi, którzy

zawsze daje się pogodzić z jej jakością. W wielu zawodach, szczególnie w tych najbardziej kreatywnych, bardzo frustrujący bywa notoryczny niedostatek czasu potrzebnego do tego, by jak najlepiej wykonywać swój zawód. Obok frustracji często daje się we znaki zmęczenie, nieodłącznie towarzyszące życiu prowadzonemu w ciągłym

skarżą się na nadmiar pracy, a tymi, którzy pracy mają za mało, lub nie

przyspieszeniu – często stresującym i uniemożliwiającym pogo-

mają jej wcale. Jeśli zaś kierujemy wzrok na niezbyt odległą przyszłość

dzenie oczekiwań służbowych z pozostałymi obszarami życia

i ulegniemy sugestii tych, co zwiastują bliski „koniec pracy”, jesteśmy

(przede wszystkim z rodziną). Do tego dochodzi zagrożenie ze

zmuszeni odesłać do lamusa samą kulturę pracy, która się dezaktuali-

strony technologii, która – przynajmniej potencjalnie – teore-

zuje, ponieważ coraz większą rolę odgrywają maszyny, wzmacnia się

tycznie mogłaby dostarczyć narzędzi umożliwiających takie

pozycja sztucznej inteligencji. Socjologowie i futurolodzy – gwiazdy tej

pogodzenie, wyzwalając nas od przymusu bycia w miejscu pracy

debaty – wydają się pierwszymi adresatami, do których należy się zwró-

i otwierając przed nami możliwości tak zwanego smart working.

cić po wierny opis obecnej sytuacji i wiarygodną prognozę tego, co nas

To jednak, wbrew logice, często skazuje nas na przedłużenie

czeka. Jeśli nie chcemy się biernie podporządkowywać aktualnym procesom, a – przeciwnie – mieć możliwość sterowania nimi, powinniśmy sobie jednak zadać pytanie o znaczenie pracy dla człowieka. Refleksja filozoficzna zatem dochodzi do bardzo już bogatej i rozbudowanej debaty, mając ambicję uchwycenia istoty problemu, czyli zrozumienia prawdziwej stawki. W świetle powyższych uwag, pokuszę się o zarys wywodu, który będę próbował rozwijać: od rekonesansu tego, co znane, będę się poruszał w stronę hipotez na temat przyszłości. Po tym zwięzłym rozpoznaniu terytorium zadam sobie pytanie: co można zrobić? Najmocniej wybrzmi pytanie o (ludzki) sens pracy. Jest to zatem kwestia w pierwszej kolejności antropologiczna, a dopiero w drugiej polityczna. Zresztą bez jasnego kierunku drogi polityka, sama w sobie już ułomna, może się okazać bezsilna wobec technologicznej rewolucji.

1. KOMU ZA DUŻO, A KOMU WCALE Jak zapowiadaliśmy, pierwsza ambiwalencja, która cechuje pracę w świecie współczesnym, polega na polaryzacji pomiędzy nadmiarem pracy, na który skarży się coraz większa liczba osób, a jej niedostatkiem, na który cierpią szczególnie młodsze pokolenia. Kto znalazł zatrudnienie, nierzadko narzeka na stopniowy przy-

pracy także poza jej tradycyjne ramy. Jesteśmy zawsze podłączeni, zawsze uchwytni – grozi nam to, że będziemy żyć po to, by pracować, zapominając, że to praca powinna służyć życiu. Jest to jeden z paradoksów naszej epoki, najwyraźniej niezdolnej do tego, by sprawiedliwie rozłożyć obciążenia. Wielu ludziom praca nie wystarcza, by zapewnić sobie samodzielność, i skazani są na bycie zależnymi od rodziny. Jeszcze dramatyczniejsza jest sytuacja tych, którzy pracy nie mogą znaleźć wcale: młodzież – statystyka bywa alarmująca – nie może się dostać na rynek pracy, osoby dorosłe zaś zeń wyrzucone, nie mogą już wrócić. Powyższe, zaledwie pobieżne uwagi, z pewnością zasługują na analityczne pogłębienie, jednak powinny zwrócić naszą uwagę na sprzeczności epoki, w której niektórzy mają za dużo, a inni zupełnie nic. Niektórzy są zmuszeni pracować coraz dłużej, ponieważ podniesienie oczekiwania długości życia każe odsuwać wiek emerytalny, podczas gdy inni coraz później zaczynają pracować, przebywając w limbusie staży, szkoleń i bezpłatnych praktyk zawodowych, ze stale powtarzającą się retoryką ciężkiej harówy początkujących. Retoryka ta w uszach zainteresowanych brzmi jak kpina, zważywszy na to, że ci, co chętnie sięgają po ten argument, sami należą do pokole-

rost obowiązków służbowych. Usprawnienie systemów produkcyjnych

nia, które przeważnie nie musiało tak długo i boleśnie pracować

wraz z potrzebą obniżenia kosztów, by stawiać czoła coraz bardziej

na swoją posadę.

bezlitosnej konkurencji, zmusza nas do robienia coraz więcej przy coraz mniejszych nakładach. Trudno uciec od tej logiki. W ten sposób docho-

W innych przypadkach przyjmuje się dowolną pracę, byle tylko wyjść ze stanu bezczynności – pracę często niezważającą

dzi do tego, że z bezsilnością godzimy się na coraz wyższe wymagania

na dni świąteczne, na ludzki czas pracy, na prawo do urlopu czy

służbowe, byle nie stracić pracy, która staje się coraz rzadszym towa-

do chorobowego. Trudno, by taka praca była godna, nie będzie

rem. Cena, jaką jednak za to płacimy, jest bardzo wysoka: ilość pracy nie

zatem potrafiła wypełnić jednej z jej podstawowych funkcji: pracą

51


bowiem nie jest tylko to, co robimy, by zarobić na to, co potrzebne do

i intelektualnej, w obrębie którego zadaje sobie pytania egzystencjalne.

życia, a w miarę możliwości także zaoszczędzić jakąś kwotę, lecz także

Nie przypadkiem człowiek jest jedynym zwierzęciem, który rytualnie

to, co utwierdza nas we własnej godności osobistej. Zbyt często nato-

chowa swoich bliźnich w wyobrażeniu, że życie może trwać dalej po

miast godność ta bywa upokarzana przez pracę, która przemienia osobę

śmierci (z tego powodu w grobach naszych praojców znajdujemy jedze-

w przedmiot na usługach maksymalizacji zysków.

nie, narzędzia, przedmioty drogie nieboszczykom: wyobrażali sobie bowiem możliwość innego czasu poza granicami teraźniejszości). Skoro

2. OD TYMCZASOWOŚCI ZAWODOWEJ DO NIEPEWNOŚCI EGZYSTENCJALNEJ

kiem, ograniczanie jego myślenia o przyszłości oznacza uniemożliwienie

Pewne cechy teraźniejszości kładą się cieniem na naszej bliskiej przy-

by zwiększyć obroty, ale także trudności w wychylaniu się w stronę jutra,

szłości. Wystarczy pomyśleć choćby o tym, że dzisiejsi rodzice, którzy

którym wolimy zbytnio się nie przejmować.

często mogą liczyć na pomoc ze strony dziadków emerytów, z trudem będą mogli zapewnić podobną pomoc swoim dzieciom, ponieważ sami

3. KONIEC PRACY?

pozostaną jeszcze czynni zawodowo, kiedy te będą takiej pomocy

Zostawmy teraz cienie kładące się na naszym jutrze i wsłuchajmy się

potrzebowały. To nie jest tylko problem logistyczny, lecz także egzysten-

w refleksję tych, którzy próbują zarysować kontury niezbyt odległej

cjalny, potrzeba pracy nie potrafi bowiem uśpić poczucia winy kogoś,

przyszłości. Ponad dwie dekady ma już książka, w której Jeremy Rifkin

kto chciałby być gdzie indziej (myślę na przykład o matce-babci, która

zapowiadał koniec pracy1, w przekonaniu, że dyktowana logiką kapitału

nie będzie mogła pomagać córce-matce, choć sama w swoim czasie

systematyczna redukcja kosztów prędzej czy później doprowadzi do

z takiej pomocy korzystała). Po wiekach pokoleniowej sztafety, która

preferencyjnego wykorzystywania maszyn na niekorzyść ludzi, rozwój

sprawiła, że naprzemienność dawania i otrzymywania stała się dla nas

robotyki uczyni bowiem ludzką siłę roboczą coraz mniej potrzebną;

czymś oczywistym, będziemy musieli na nowo przemyśleć formy opieki.

amerykański filozof przewiduje, że w 2050 roku zaledwie 5 procent doro-

To, powtarzam raz jeszcze, dotyczy tych, którzy mają pracę i muszą

słej populacji będzie zatrudnione w administracji tradycyjnego działu

się konfrontować z jej perswazyjnością. Tego zaś, kto skarży się na

przemysłowego. Dwadzieścia lat później Martin Ford, przedsiębiorca

niedobór pracy – zbyt elastycznej, albo zbyt nieciągłej – czekają jeszcze

z Silicon Valley oraz ekspert w dziedzinie sztucznej inteligencji odwołuje

trudniejsze, o ile to możliwe, próby. Jak układać projekty życiowe, ufnie

się do tych przepowiedni, tłumacząc, jak technologiczne przyspieszenie

spoglądając w przyszłość, kiedy teraźniejszość stoi pod znakiem tym-

oraz nadejście inteligentnych maszyn zmieni ekonomię przyszłości, czy-

czasowości? Jak angażować się długotrwale w sytuacji braku gwarancji?

niąc komponent ludzki przestarzałym. Czyżby czekała nas przyszłość

Kradzież przyszłości jest niebezpieczeństwem, na które naj-

na tej nieredukowalności do teraźniejszości polega miara bycia człowiepełnej realizacji jego natury. Jesteśmy dzisiaj świadkami hipertrofii teraźniejszości, w której pragnienia są sztucznie wyolbrzymiane, po to,

bez pracy?2 Oczywiście nie wszyscy są zgodni z tak pesymistycznymi prze-

bardziej narażone są dzieci tymczasowości, skazane na wieczną teraźniejszość, z której próbują maksymalnie korzystać, zarazem

powiedniami. Wielu zwraca uwagę na przykład, że nie po raz pierwszy

nie mogąc (lub nie umiejąc) sięgać wzrokiem dalej w projektowaniu

ludzkość przeżywa podobne przyspieszenie. Z reguły każda „zmiana

przyszłości. Po raz kolejny stawką jest godność osoby. Rezygnuje się

fazy” przynosiła więcej korzyści niż szkód. Nie przypadkiem mówi

z możliwości wyrażania tego, co najszlachetniejsze w człowieku, albo-

się o Industry 4.0 w kontekście nowin wprowadzonych do technologii

wiem właśnie na zdolności antycypacji przyszłości, jej projektowania,

pracy na skutek synergii między sztuczną inteligencją, nanotechnolo-

polega istota człowieka. Zwierzęta także umieją żyć w wiecznej teraź-

gią i biotechnologią. Ta modna dziś już naklejka przypomina o trzech

niejszości, doraźnie zaspokajając potrzeby w miarę, jak się pojawiają.

rewolucjach, które stanowią tyleż etapów materialnego postępu ludzko-

Potrafią wykorzystać narzędzia potęgujące ich zdolność do reagowania

ści: pierwsza rewolucja przemysłowa odbyła się pod koniec XVIII wieku

na bezpośrednie potrzeby, jednak nie projektują przyszłości, nie noszą z sobą narzędzi na wszelki wypadek lub też z myślą, że mogą się przydać do zrobienia nowych. Człowieka natomiast charakteryzuje właśnie ta zdolność przeżywania przyszłości, cecha, która z jednej strony umożliwiła mu stworzenie techniki, z drugiej zaś świat refleksji duchowej

52

1 2

J. Rifkin, The End Of Work: The Decline Of The Global Labor Force And The Dawn Of The PostMarket Era, New York: Putnam Publishing Group, 1995.

M. Ford, Rise of the Robots: Technology and the Threat of a Jobless Future, New York: Basic Books, 2015.

LUCA GRION


dzięki powstaniu maszyny parowej; druga, w drugiej połowie

w miarę możliwości, ograniczającego ich niebezpieczeństwa. W tym

XIX wieku, związana z przemysłowym wykorzystywaniem prądu i silnika

celu jednak potrzebne jest kryterium pozwalające zrozumieć nie tyle, co

spalinowego tłokowego; trzecia, w połowie ubiegłego stulecia, wywołana

można i czego nie można robić, ile uchwycić sens owego „robienia” –

nadejściem informatyki. Za każdym razem odesłaliśmy do lamusa sporą

kierunek, w jaki należy skierować nasze wysiłki, ponieważ, jak pisze

liczbę zawodów, tworząc jednocześnie nowe, i – sprawa to niedrugo-

Seneka4, wiatr nie sprzyja marynarzowi, który nie wie, dokąd zmierza.

rzędna – w jeszcze większej liczbie. Rewolucja przemysłowa stopniowo

Wydaje się, że u podłoża naszego zakłopotania leży niezdolność do

wyzwoliła nas z najcięższych i najbardziej degradujących rodzajów

zarządzania rozwojem tej nowej rewolucji technologicznej, dlatego

pracy, ofiarując człowiekowi przestrzenie większej autonomii i kreatyw-

stajemy się jej biernymi ofiarami, zamiast kierować nią na swoją

ności. Dlaczego więc mamy się bać przyszłości?

korzyść. Najbardziej niepokojącym ograniczeniem naszego czasu wydaje

Autorzy jak Rifkin i Ford zwracają jednak uwagę, że – w odróż-

się właśnie nieumiejętność planowania przyszłości. Zadowalamy się

nieniu od tego, co się wydarzyło w przeszłości – nowe technologie

życiem z dnia na dzień, co najwyżej troszcząc się o zagospodarowanie

spowodują zanik dużo większej liczby miejsc, niżeli będą w stanie

teraźniejszości. Zbytnio jesteśmy podobni do załogi opisywanej przez

stworzyć. Inteligentne, autonomiczne maszyny, zdolne do uczenia

Kirkegaarda w swoich dziennikach, w której kucharz po tym, jak przejął

się z łatwością i prędkością nieznaną ludziom, zastąpią człowieka

ster okrętu, nadaje przez głośnik, ongiś należący do kapitana, już nie

także w dziedzinach, które uznalibyśmy za bezpieczne: lekarz, agent

informacje o kursie, lecz menu dnia. Potrzebny jest zatem nowy kurs

ubezpieczeniowy, adwokat, dziennikarz, artysta... trudno znaleźć

polityki, która wzięłaby z powrotem w swoje ręce dynamikę świata pracy,

dział, w którym dałoby się w przyszłości wykluczyć przewagę maszyn.

przywracając jej rolę służebną względem człowieka.

Rzeczywiście grozi nam, by zacytować tytuł niedawnego eseju Jerry’ego Kaplana, że w bliskiej przyszłości ludzie przestaną być potrzebni3. Nawet gdybyśmy uznali takie scenariusze za prawdopodobne,

Także i w tym wypadku spoglądanie w przeszłość może dostarczyć kilku cennych wskazówek. Nie po raz pierwszy bowiem polityka boryka się z podobnym wyzwaniem. Mam na myśli na przykład to, co

nasuwa się pytanie: jeśli człowiek znajdzie się poza rynkiem pracy,

pisał Emmanuel Mounier nazajutrz po kryzysie 1929 roku, gdy odsłaniał

kto kupi produkty, które coraz skuteczniej i taniej będą produkowane?

antropologiczne podłoże owego kryzysu i podkreślał, że kryzys ten

Niektórzy, jak Bill Gates, proponują, by opodatkować roboty i w ten spo-

dotyczył nie tyle materialności gospodarki, ile samej cywilizacji, której

sób zniechęcić do ich intensywnego zatrudniania, lub chociażby po to,

groziła samozagłada. Już wówczas zatem, by wyjść z kryzysu, Mounier

by odzyskać środki na zabezpieczenie tych, którzy wylądują na bezrobo-

wskazywał na potrzebę odnowienia humanizmu5, czyli wychodzenia

ciu. Według innych potrzebne są radykalniejsze rozwiązania, potrafiące

od potrzeb i dążeń ludzi, przyznając ekonomii i finansom rolę cennych

redystrybuować produkowane przez maszyny bogactwo rzeszom,

narzędzi na usługach człowieka oraz odsłaniając perwersję polegającą

którym – skoro już wyzwoliły się spod jarzma pracy – trzeba będzie

na zamianie środków na cele z efektem redukcji człowieka do biernego

zapewnić bezwarunkowy dochód podstawowy i dzięki niemu będą mieć

narzędzia produkcji i przedmiotu konsumpcji.

dostęp do produkowanych dóbr. Dla największych optymistów jest to

Do tego, by stawić czoła rewolucji technologicznej, oprócz polityki

utopia przyszłości, w której pracą będą obciążane wyłącznie maszyny,

potrzebne są związki zawodowe. Ich pośrednictwo będzie w przyszłości

podczas gdy ludzie będą mogli oddawać się przyjemniejszym zajęciom.

coraz bardziej kluczowe, choć jego formy powinny zostać przemyślane

Dla innych zaś jest to dystopijna prefiguracja świata, w którym czło-

na nowo. Poza tym zalecana jest większa świadomość konsumentów:

wiek zostanie podporządkowany maszynom i zepchnięty na margines

powinni oni bowiem swoimi wyborami wyróżnić tych producentów,

społeczeństwa.

którzy będą umieli zagwarantować, że ich produkty w wysokim stopniu

4. RZĄDZIĆ CZY CIERPIEĆ?

sprzyjają zrównoważonemu rozwojowi. Twierdzi to z wielkim przeko-

Poza debatą technooptymistów z technosceptykami możliwości, jakich

świadomego „głosowania porfelem”6. Tylko w ten sposób czwarta rewolu-

naniem ekonomista Leonardo Becchetti, podkreślając zalety bardziej

dostarcza tocząca się technologiczna rewolucja, domagają się umiejętnego zarządzania, wydobywającego z nich pozytywne aspekty oraz, 4 Seneca, Epistulae Morales Ad Lucilium – Liber VIII, LXXI, 3. 5 3

J. Kaplan, Humans Need Not Apply. A Guide to Wealth and Work in the Age of Artificial Intelligence, New Haven–London: Yale University Press, 2015.

KWESTIA PRACY

6

E. Mounier, Refaire la Renaissance, „Esprit” 1932, nr 1, s. 5–51.

L. Becchetti, Capire l’economia in sette passi. Persone, mercati e benessere, Roma: Minimum Fax, 2016.

53



cja przemysłowa będzie dalej likwidowała alienujące i wyniszczające

za nią podjął. W drugiej niewola pozbywa osobę wszelkiej przestrzeni

zawody, wyzwalając zasoby, które zrodzą popyt na nowe dobra i usługi.

twórczej, gdyż wszystko jest z góry ustanowione przez tego, kto zlecił

Nie trzeba zatem opodatkować robotów (w przeciwnym razie dlaczego

pracę. Wreszcie Faraon przepisuje dzienną liczbę cegieł i wskaźnik

nie opodatkować też bankomatów i urządzeń pokładowych Telepass?),

wzrostu, jakiego oczekuje się od niewolników. Liczba jest ważniejsza

lecz bardziej równomiernie redystrybuować produkowane bogactwo

niż osoba. Wyniki są wyżej cenione niż godność pracowników. To

poprzez adekwatną politykę fiskalną oraz wspomagać powstawanie

zupełnie inna praca od tej w ogrodzie edeńskim: to, co wcześniej było

zawodów związanych z opieką nad ludźmi i wartościowaniem relacji

dziełem twórczym i wolnym w obrębie logiki posługi, w ciągu historii

międzyludzkich.

staje się czynnością degradującą i pełną przemocy, teatrem nacisku

5. WYROK CZY POWOŁANIE?

i wykorzystywania7. Kierując się zatem tekstem biblijnym, można dopatrywać się w pracy, czyli w zdolności do strzeżenia i modyfikowania stworzenia,

Oparłszy się pokusie rezygnacji wobec nieuchronnej przyszłości

fundamentalnej cechy człowieka. Sama przez się nie jest karą, przeciw-

oraz odzyskawszy świadomość odpowiedzialności każdego z nas za

nie stanowi o godności człowieka. Może być jednak odmieniana według

możliwość wytyczania sensownego kierunku pogoni za postępem tech-

dwóch sprzecznych sobie logik: jako posługa lub jako niewola. Różnica

nologicznym, pozostaje jeszcze jeden węzeł, najdelikatniejszy bodaj, do

między nimi polega na zdolności ujmowania się fundamentalnych relacji

rozplątania: pytanie o znaczenie pracy dla człowieka i o to, czy warto,

dla człowieka. Powyższe uwagi wskazują na ciekawy trop: praca, której

gdyby to było możliwe, dążyć do emancypacji spod ciężaru pracy.

końca moglibyśmy wyglądać z radością, to ta, która odnawia niewolę,

Są tacy, którzy, by szybko załatwić sprawę, odwołują się do opo-

neguje godność człowieka i wykorzystuje go w imię zysku i efektów.

wieści z biblijnej Księgi Rodzaju, w której praca jest przedstawiana jako

Praca, bez której nie możemy żyć – przeciwnie – to ta, która pozwala nam

kara nałożona na człowieka za łamanie paktu ze Stwórcą. Któż by pomy-

wyrażać się w pełni, czyni nas inteligentnymi i twórczymi opiekunami

ślał, że za kradzież jabłka trzeba będzie tak słono zapłacić? Z pokolenia

świata, przywołuje nas do odpowiedzialności za relacje, czyniąc użytek

na pokolenie skazani na pracę, zmuszeni, by w pocie czoła zasłużyć na

z naszego człowieczeństwa. To bliskie propozycji kanadyjskiej filozofki

to, co kiedyś w ogrodzie edeńskim dostawaliśmy za darmo. Jeśli zatem

Jennifer Nedelsky, która głosi potrzebę przemyślenia organizacji pracy

praca to zło, jej likwidacji nie można witać inaczej jak z poczuciem ulgi

na nowo – czerpiąc korzyść z czasu wolnego, który technologia może

i satysfakcji. Koniec pracy oznaczałby bowiem koniec kary i odzyskanie

dla nas stworzyć8. Nedelsky twierdzi bowiem, że czas pracy każdego

wolności.

z nas powinien zostać podzielony na „produktywny” (tradycyjna praca)

Jednak przy uważniejszej lekturze nie sposób nie zauważyć, że człowiek pracował także przed sławetną kradzieżą: „Pan Bóg wziął

i „posługowy”: od dwunastu do trzydziestu godzin tygodniowo poświęconych pracy na pół etatu oraz tyle samo na rzecz opieki nad innymi.

zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, „aby uprawiał go

Technika zatem jest jak dwutwarzowy Janus: może okazać się

i doglądał” (Rdz 2,15). Praca jest zatem pierwotnym wymiarem czło-

sojusznikiem człowieka w jego walce o wyzwolenie z niewoli pracy,

wieka, która w swej formie idealnej – edeńskiej – przedstawia się jako

będąc na usługach osobistego i wspólnotowego rozwoju, ale też może być

dzieło posługi w obrębie dobrej relacji z Bogiem. To, co zmienia się po

wspólnikiem Faraona i jego chciwości.

upadku, czyli po zerwaniu owej relacji z Bogiem, jest przemianą owej Tłumaczenie z włoskiego: Emiliano Ranocchi

pracy w trud, w czynność ciężką i – jak by powiedział Marks – alienującą. Nieprzypadkiem ciąg dalszy narracji biblijnej mówi o pracy, ale tym razem w centrum historii znajduje się niewola narodu izraelskiego i cierpienie na skutek degradującego wykorzystywania. Tekst przedstawia zatem ciemną stronę pracy – jako miejsce przemocy i upokorzenia. A to właśnie ze względu na obietnicę wyjścia z niewoli człowiek odnawia swój sojusz z Bogiem. Jezuita Jean-Louis Ska, interpretując te ustępy, zachęca do refleksji nad reżimem niewoli narzuconym przez Faraona: w pierwszej kolejności to praca bez wolności, w której osoba nie może stanowić o samej sobie, lecz musi podlegać decyzjom, jakie ktoś inny

KWESTIA PRACY

7 8

Por. J.-L. Ska, Antico testamento, t. 2, Bologna: EDB, 2015.

J. Nedelsky, Work for (Part) Time for All, „Rivista di Scienze dell’Educazione”, IV, 2, maj–sier‑

pień 2017, s. 249–259.

55


NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA WOJCIECH WILCZYK


30 września 2014 roku zatrudniony w chińskiej

przyszły mi na myśl oglądane kiedyś zdjęcia

transatlantyckich masowców. Zardzewiałe,

firmie Foxconn Xu Lizhi popełnił samobójstwo.

Edwarda Burtynsky’ego z albumu China2,

zdekompletowane kadłuby spoczywające na

Nie był to bynajmniej pierwszy czy odosob-

szczególnie te wykonane na terenie zakładów

piasku, wycięte z nich gazowymi palnikami

niony przypadek odebrania sobie życia przez

przemysłowych w okolicach Shenzhen, nasu-

potężne wręgi fotografowane są jak ruiny

robotnika Hon Hai Precision Industry Co.,

wające nieodparte skojarzenia z architekturą

antycznego miasta, gdzie owszem sztafaż

który nie wytrzymał wyczerpującej i monoton-

obozów pracy przymusowej. Szeregi pracowni-

się pojawia, ale niekoniecznie na pierwszym

nej pracy przy składaniu smartfonów. Tym,

ków w jednakowych uniformach, zatrudnionych

planie. Kanadyjski fotograf podkreśla zwykle

co wyróżnia tę samobójczą śmierć, jest fakt,

przy taśmach montażowych w ogromnych

interwencyjny aspekt swoich projektów, choć

że Lizhi był utalentowanym poetą, w swoich

halach (wyglądający jak odbicia w ustawionych

nie chodzi mu raczej o prawa pracownicze,

wierszach zaś często odnosił się do realiów

względem siebie lustrach), spożywających

a o dość ogólnie rozumiany zrównoważony roz-

zatrudnienia w fabryce. W powstałym rok

posiłki w ogromnych stołówkach lub udają-

wój. Konwencja estetyzowanego dokumentu na

Łamacze

przed samobójstwem wierszu Umieralnia Xu

cych się do pracy w karnie uformowanych

pewno wyróżnia Burtynsky’ego spośród dzie-

(breaker boys)

Lizhi pisał:

kolumnach to oprócz koszarowej topografii roz-

siątków czy setek fotografów (a pewnie nawet

poznawalna na pierwszy rzut oka ikonografia

tysięcy) przybywających na fotograficzne

kopalni w South

Nawet przy odłączonej maszynie

opresji. Swój materiał Burtynsky zarejestrował

safari do Chittagong lub zakładów przemy-

Pittston

zamknięte warsztaty zakażają metalami,

w Chinach w latach 2004–2005, w momencie

słowych działających w Specjalnej Strefie

wypłaty są potajemnie redukowane

ekonomicznego skoku w dal i spektakularnej

Ekonomicznej w Shenzhen, można jednak

niem było ręczne

niczym miłość, którą młodsi robotnicy spychają na dno

budowy Tamy Trzech Przełomów. Jego zapis nie

zadać pytanie, czy zarejestrowane przez niego

oddzielanie

serca.

koncentruje się wyłącznie na przedstawianiu

sytuacje są w stanie nakłonić kogokolwiek do

Z braku czasu wszystko obojętnieje.

efektów technologicznej modernizacji, możemy

podjęcia konkretnych działań. Mimo że zapis

węgla.

Ich wnętrzności wypełniają metale ciężkie

też spotkać sytuacje, gdzie technika jest

Burtynsky’ego to dość wszechstronnie prze-

Fotografia

trujące kwasy azotowy i siarkowy.

uboga, a warunki pracy nadzwyczaj prymi-

prowadzona dokumentacja realiów późnego

Na produkcji łzy są tłumione, zanim zdążą opaść.

tywne, z czego zapewne zdawał sobie sprawę

kapitalizmu, dystrybucja obrazów w postaci

zlecenie National

Czas się kurczy, pogrąża w omamach.

ktoś, kto zlecał budowę statku w chałupniczej

fotograficznych albumów lub kolekcjonerskich

Child Labor

Wychudzeni, podstarzali, dzień i noc zmagają się z bólem,

stoczni zlokalizowanej w Chińskiej Republice

wydruków wystawianych w komercyjnej galerii

siłą woli podtrzymując omdlenia i zawroty głowy.

Ludowej lub wysyłał przestarzały sprzęt biu-

sztuki stanowi ścieżkę dotarcia do sporej

Wyrzynarka nadrywa im skórę,

rowy do „recyclingu”.

publiczności, zainteresowanej co prawda

LIBRARY OF CONGRESS, DOMENA PUBLICZNA

Która za chwilę pokrywa się stopem aluminium.

Nieco paradoksalnie to właśnie w takich przypadkach Burtynsky przejawia

chorobie.

skłonność do estetyzowania fotografowanych

Przysypiam między nimi, czuwam

motywów, ujęte od frontu dzioby spawanych

terenie Stanów Zjednoczonych zdjęcia Lewisa

na tym zapomnianym cmentarzysku naszej młodości1.

kadłubów statków wyglądają jak malarska

Hine’a, na których możemy obserwować

abstrakcja, podobnie jak leżące na pryzmie

nieletnich robotników, to konsekwentnie

Chiński poeta publikował wiersze na interne-

części wyrwane z bebechów komputerów.

tworzona dokumentacja o charakterze mate-

towych portalach oraz swoim blogu i właśnie

Szukanie obiektów, które będą atrakcyjnie

riału dowodowego. Amerykański fotograf,

w sieci trafiłem na jego teksty, najpierw

wyglądać w kadrze, spycha niejako na dal-

pracujący w latach 1908–1917 dla National

w tłumaczeniu Wioletty Grzegorzewskiej,

szy plan widocznych przy pracy robotników.

Child Labor Committee, był z wykształcenia

która udostępniała je na swoim profilu na

Dobrze to widać na wykonanych w podobnym

socjologiem. Jego zdjęcia przedstawiające

Facebooku. Czytając wiersze Xu Lizhi, od razu

czasie zdjęciach w Bangladeszu, gdzie na

dzieci poniżej szesnastego roku życia, które

plaży w Chittagong przy użyciu prymityw-

legalnie można było wówczas zatrudniać

nych metod dokonywane jest złomowanie

do pracy także w fabrykach i kopalniach,

Xu Iizhi, Nekrolog orzeszka ziemnego,

przeł. W. Grzegorzewska, Kraków: Wydawnictwo Eperons-Ostrogi, 2017, s. 32.

pracownicy

w Pensylwanii, których zada-

zanieczyszczeń z wydobytego

Lewisa Hine’a wykonana na

Committee, 1911

współczesną sztuką, ale już niekoniecznie na

Jedni dogorywają, podczas gdy drudzy poddają się

1

– dziecięcy

przykład kwestiami „ekorozwoju”. Wykonywane sto lat wcześniej na

posłużyły wspomnianej organizacji do przefor2

E. Burtynsky, China, Göttingen: Steidl, 2005.

sowania zmian w amerykańskim prawie i były

57


Mała prządka w fabryce Mollahan Mills w Newberry w Południowej Karolinie. Fotografia Lewisa Hine’a wykonana na zlecenie National Child Labor Committee,

LIBRARY OF CONGRESS, DOMENA PUBLICZNA

1908

58

rozpowszechniane w postaci interwencyjnych

się pokaźna kolekcja zdjęć oraz towarzyszą-

przemysłową, ryzykując w przypadku dema-

plakatów. Hine, który wcześniej fotografował

cych im notatek dotyczących sfotografowanych

skacji pobiciem lub nawet próbą pozbawienia

imigrantów przybywających na Ellis Island

dzieci. Choć dokumentacyjny charakter

życia, Hine wchodził na teren zakładów

oraz robotników hut i stalowni w Pittsburghu,

działalności Hine’a, jest sprawą niepodwa-

pracy i wykonywał zdjęcia w fabrycznych

podszedł do sprawy metodycznie. Nie tylko

żalną, to jednak nie praca naukowca socjologa

halach, ustawiając swoich modeli w kon-

portretował nieletnich robotników w miej-

i fotografa dokumentalisty zadecydowała

tekście industrialnych instalacji. Oglądając

scu zatrudnienia, ale też w drodze do pracy

o popularności jego projektu, lecz czysto wizu-

odbitki z kolekcji Biblioteki Kongresu, widać,

czy miejscu zamieszkania, przeprowadzał

alne walory wykonywanych portretów. Podając

że nie były to pojedyncze klatki, że fotograf

z nimi także wywiady. W archiwum Biblioteki

się za kaznodzieję, komiwojażera, sprzedawcę

sporządzał wariantowe ujęcia, mając na

Kongresu Stanów Zjednoczonych zachowała

Biblii lub fotografa zainteresowanego tematyką

uwadze nie tylko aspekt dokumentalny, ale

WOJCIECH WILCZYK


też czysto fotograficzną atrakcyjność kadrów.

czasów. Układ obrazów w portfolio odzwier-

kopalni (pamiętajmy jednak, że Hine’a zatrud-

Zarejestrowany przez niego wygląd przestrzeni

ciedla kolejne etapy wydobywania węgla, ale

niała fundacja walcząca o prawa pracownicze,

pracy, czy były to wnętrza przemysłowych

przy okazji prezentowane są różne techniczne

Steckel fotografował zazwyczaj na zlecenie

przędzalni, gdzie zatrudniano młodsze niż

urządzenia, mające czynić pracę bardziej

koncernów przemysłowych).

dziesięcioletnie dziewczynki, a maszyny

efektywną i bezpieczną (na jednym ze zdjęć

nie miały ochronnych zabezpieczeń, czy też

można zobaczyć na przykład ekipę ratunkową

mysłowe zdjęcia Maxa Steckela wykorzystano

brudne ulice amerykańskich miast z początku

z aparatami tlenowymi lub trakcje elektrycznej

jeszcze w dwóch książkach, lecz już nie jego

nianych podziemiach. Ponieważ czasy

kolejki podziemnej), co z pewnością było jakąś

autorstwa – były to monograficzne opracowania

Max Steckel,

naświetlania były długie – trzeba pamiętać,

formą budowania pozytywnego wizerunku

traktujące o produkcji stali oraz przetwór-

wnętrze kopalni

że jest to koniec XIX wieku – pozowane sceny

firmy, która umożliwiła swobodne działanie

stwie węgla kamiennego4. Prawdziwym opus

z udziałem górników są statyczne i przypo-

fotografa na swoim terenie. Gdyby porównać

minają trochę teatralne zdjęcia z tamtych

te kadry ze zdjęciami Hine’a wykonanymi

Przed wybuchem I wojny światowej prze-

XX wieku, gdzie działali gazeciarze lub chłopcy na posyłki, wszystko to przypomina sytuacje, jakie sfotografować można współcześnie w tzw. krajach rozwijających się w Azji lub Afryce. Na fotografiach Maxa Steckela, działającego w tym samym czasie co Hine, ale na Górnym Śląsku, trudno znaleźć podobne sytuacje. Wynika to nie tylko z faktu, że gros swych industrialnych zdjęć niemiecki fotograf wykonywał na zlecenie tamtejszych koncernów przemysłowych, ale także dlatego, że zatrudnianie nieletnich było w Cesarstwie Niemieckim ustawowo zabronione. Mający swoje atelier najpierw w Königshütte (dzisiejszy Chorzów), a po I wojnie światowej w Katowicach, Steckel był wszechstronnym i wziętym autorem. W 1898 roku w chorzowskiej oficynie Verlag von R. Giebler ukazało Vom Oberschlesischen Steinkohlen-Bergbau 40 Ansichten vom Bergbau und dem Redendenkmal3, którego tematem była kopalnia Hohenzollern w Bytomiu (po 1945 roku Szombierki). Znaczącą większość zdjęć, jakie można oglądać w tej publikacji (nie była to książka, lecz rodzaj portfolio w twardej oprawie zawierające obrazy wydrukowane

FOT. M. STECKEL, DOMENA PUBLICZNA

się wydawnictwo jego autorstwa zatytułowane

w technice fotograwiury), wykonano w kopal-

w Pensylwanii, pomijając kwestię braku 3

M. Steckel, Vom Oberschlesischen Steinkohlen-Bergbau, Königshütte: Verlag von R. Giebler, 1898.

NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA

małoletnich górników, widać wyraźny prymitywizm technologiczny północnoamerykańskich

4

Hohenzollern w Bytomiu, 1898

O. Stillich, H. Steudel, Eisenhütte; Eine Monographie, Leipzig: Voigtländer, 1908; O. Stillich, A. Gerke,

Kohlenbergwerk. Eine Monographie, Leipzig: Voigtländer, 1908.

59


© THE LANE COL LECTION. DZIĘKI UPRZEJMOŚCI MUSEUM OF FINE ARTS, BOSTON

magnum śląskiego fotografa, a zarazem najbardziej znaną jego publikacją, jest wydane w 1928 roku w Katowicach portfolio Schwarze Diamanten5 (rok później ukazała się wersja polskojęzyczna – Czarne diamenty) zawierające fotografie z różnych kopalń polskiego Górnego Śląska. Tak jak w przypadku Vom Oberschlesischen Steinkohlen-Bergbau, zdjęcia wydrukowano jako fotograwiury na luźnych kartach, kolejność obrazów zaś odpowiadała rytmowi pracy kopalni. Fotografiom towarzyszy wkładka tekstowa zawierająca obszerny autorski komentarz mówiący o technologii wydobywania węgla, stosownych urządzeniach oraz zwracający uwagę na zagrożenia, jakim poddani są pracujący pod ziemią. Jak zawsze w przypadku przemysłowych zdjęć Steckela, mają one charakter dokumentacyjny i poglądowy. Jednak tam, gdzie widać górników pracujących na przodku, których posągowo oświetlone sylwetki pojawiają się między stemplami podpierającymi górotwór, w sposobie aranżacji tych scen dają znać o sobie wpływy dziewiętnastowiecznego realistycznego malarstwa (skojarzenia takie wzmacnia też lekka grafizacja obrazów, będąca pochodną zastosowanej techniki druku w postaci grawiury). Fotograf i przed wszystkim malarz Charles Sheeler, który rok przed wydaniem Czarnych diamentów, podobnie jak wielu innych amerykańskich artystów, został zaproszony przez koncern Forda do otwartych właśnie zakładów River Rouge Complex, wykonał tam serię zdjęć industrialnych obiektów. Choć samo fotografowanie traktował

5

M. Steckel, Schwarze Diamanten, Kunstblätter mit Tesx

vom Obrschlesichen Steinkohlenbergbau, Katowitz: Max Steckel, 1928. Rok później ukazała się wersja

polskojęzyczna: M. Steckel, Czarne diamenty, zdjęcia

artystyczne górnośląskich kopalni węgla wraz z tekstem wydawcy, przeł. B. Butrymowicz, Katowice G. Śl.: Maks Steckel, 1929.

60

WOJCIECH WILCZYK


zazwyczaj jako sposób sporządzania szkiców do obrazów (całkiem słusznie Sheeler jest uważany za prekursora późniejszego o trzy dekady fotorealistycznego nurtu w amerykańskim malarstwie, nazywanego też czasem realizmem kapitalistycznym), zamówiony przez Forda zestaw zdjęć z fabryki ma wyraźnie autonomiczny charakter. Sheeler stawia w nim na wydobycie abstrakcyjnego rytmu industrialnych konstrukcji, wielkie piece fotografuje w typowym dla modernistów skrócie perspek-

Lee Friedlander,

tywicznym, stając dalej od przemysłowych

Canton, Ohio,

obiektów czy instalacji, monumentalizuje

1979

ich formy. Gdyby wkleić na jego zdjęciach jeszcze sylwetkę hutnika z odpowiednim do sytuacji narzędziem w ręce, bez problemu moglibyśmy umieścić taki obraz w którymś z wydawnictw z ZSRR propagujących industrializację kraju w czasie pierwszej oraz drugiej pięciolatki lub w portfolio zdjęć z kombinatu metalurgicznego im. Włodzimierza Lenina

w Nowej Hucie, fotografowanego w latach

Charles Sheeler,

50. XX wieku przez Henryka Makarewicza

fabryka Forda,

czy Henryka Hermanowicza. Skupiając swą

1927

uwagę na formie i strukturze przemysłowych obiektów, Sheeler traci z pola widzenia ludzi, którzy muszą w takiej przestrzeni pracować, © LEE FRIEDLANDER, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI FRAENKEL GALLERY, SAN FRANCISCO

a precyzyjniej rzecz ująwszy – w ogóle go to nie interesuje. Dymiące lufy wycelowanych w niebo kominów, rozbłyski ciekłej stali wydostające się z wielkich pieców podczas spustu surówki, kłębowiska pary wodnej unoszące się nad gaszonym koksem świetnie wyglądają na zdjęciach, szczególnie wykonanych w technice monochromatycznej, które potem można wykorzystać w wizualnej propagandzie niekoniecznie autorytarnego państwa lub sprzedać jako obiekt kolekcjonerski w galerii sztuki. Jeżeli dokumentalny zapis fotograficzny jest zawsze interpretacją realnego, to w przypadku Charlesa Sheelera ów komentarz rozgrywany jest na poziomie estetyki obrazu.

NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA

61


Włączenie motywów przemysłowych do katalogu tematów fotografii traktowanej jako wypowiedź o artystycznym charakterze nie było wcale łatwe. Fotografujący w podobnym czasie tego typu tematykę Albert Renger-Patzsch, w swoim słynnym albumie Die Welt ist schön, umieszcza zdjęcia industrialnych obiektów, jednak wyciętych z kontekstu, stawiając w kadrze na grę ich struktur i powtarzających się form. Estetyzujące zabiegi Lars Tunbjörk,

w duchu Neue Sachlichkeit pozwoliły wpraw-

Kancelaria

dzie na rozszerzenie pola tematycznego sztuk

prawna w Nowym Jorku,

wizualnych o obiekty wytwarzane masowo,

1997, fotografia

miejsca banalne, w wysokokulturowym

z cyklu „Office”

odbiorze traktowane jako „brzydkie”, jednak odbyło się to kosztem złagodzenia wymowy konkretu. Właściwie dopiero po wystawie New Landscape, jaka miała miejsce w 1975 roku w International Museum of Photography w George Eastman House w Rochester, sytu-

© VU’ L’AGENCE

Topographics: Photographs of a Man-Altered

acja uległa wyraźnej zmianie. Wspomniana ekspozycja, której kuratorem był William

w znacznej mierze pochodną używanej techno-

Friedlander zrobił dosłownie w ostatniej

Jenkins, nosiła wszelkie znamiona prowokacji

logii zapisu obrazu. Charakterystyczną cechą

chwili – dekadę później produkcję przemysłową

godzącej w estetykę galeryjnej fotografii,

nowotopograficznej metody działania była

przeniesiono do krajów azjatyckich, co skutko-

w tamtych czasach głównie czarno-białej.

też praca za pomocą serii obrazów, które –

wało strukturalnym bezrobociem i upadkiem

I chociaż większość pokazywanych prac (zgod-

układane w narracyjny ciąg – nabierały cech

przemysłowych miast. W rozpoczętej w 1980

nie z tytułem zresztą) eksploatowało motywy

hiperboli.

roku serii At Work7 (cykl ten, kontynuowany

Katarzyna

krajobrazowe, to nie tyle wybór banalnych

Zolich, Platfor-

miejsc czy obiektów jako tematu zdjęć był tutaj

listyce Lee Friedlander, choć przez krytykę

pojawił się dopiero w 2002 roku) Friedlander

Warszawa,

przełomem w traktowaniu fotograficznego

niewiązany raczej z nową topografią, pod

fotografuje już tylko ludzi w miejscu pracy i nie

z cyklu

medium, co sama metoda ich rejestracji. Na

koniec lat 70. wykonał zapis Factory Valleys:

są to wyłącznie małe fabryki lub warsztaty, ale

„Katalog miejsc

zdjęciach fotografów wybranych przez Jenkinsa

Ohio & Pennsylvania6, gdzie industrialne

także biura, gdzie mimo użycia szerokokątnego

(a byli to: Robert Adams, Lewis Baltz, Bernd

krajobrazy wymienionych w tytule stanów

obiektywu dającego zwykle poczucie szerszej

i Hilla Becherowie, Joe Deal, Frank Gohlke,

zostały zestawione z obrazami robotników

perspektywy, uwagę zwraca ciasnota pracow-

Nicholas Nixon, John Schott, Stephen Shore

sfotografowanych przy pracy. Surowe, seryjne

niczych wnętrz. O ile w przypadku nowych

i Henry Wessel) dał znać o sobie werystyczny

werystyczne kadry prezentują przeciętne

topografów – mam tu na myśli wymienioną

sposób prezentacji motywów, nazywany

widoki oraz pracowników przy prostych,

wcześniej grupę autorów wybranych przez

czasem stylem zerowym, gdzie osoba foto-

całkowicie analogowych urządzeniach oświe-

Williama Jenkinsa na wystawę w Rochester –

grafa jako kreatora obrazu, kadru jest mocno

tlonych ostrym błyskiem flesza. Swoje zdjęcia

trudno mówić o potrzebie tworzenia komen-

ma Obywatelska

niewidzialnych”, 2012–2015

Zawsze bliski minimalistycznej sty-

tarza do obserwowanej i rejestrowanej

wycofana, choć nie znaczy to wcale, że mamy do czynienia z przypadkowymi kompozycjami, jakkolwiek sama stylistyka obrazów jest

62

przez następną dekadę, w postaci albumu

6

L. Friedlander, Factory Valleys: Ohio & Pennsylvania, New York: Callaway Editions, 1982.

7 Tenże, At Work, New York: Distributed Art Publishers, 2002.

WOJCIECH WILCZYK


FOT. DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ARTYSTKI

rzeczywistości, to młodsze o dekadę pokolenie

Westward the Course of Empire8 stworzył

Jeff Brouws w cyklu Discarded Landscape9

fotografów topograficznej konwencji „stylu

kolekcję krajobrazów, w których widoczne są

za pomocą panoram składanych z dwóch

zerowego” zaczęło z powodzeniem używać do

(lub nie) ślady po szlakach kolejowych, jakie

kadrów prezentuje postindustrialne pejzaże

sporządzania krytycznych narracji o histo-

powstawały w czasie bezwzględnie przepro-

z terenów tzw. pasa rdzy, czyli północy Stanów

rycznym, społecznym czy ekonomicznym

wadzonej kolonizacji „dzikiego zachodu”.

Zjednoczonych, gdzie po wyprowadzeniu

charakterze. Na przykład Mark Ruwedel w serii 8

M. Ruwedel, Westward the Course of Empire, New Haven: Yale University Press, 2008.

NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA

9 http://www.jeffbrouws.com/series/main_discarded.html (dostęp: 30 maja 2018).

63


64

WOJCIECH WILCZYK


przemysłu ciężkiego do Azji (bo się już nie

najbardziej symboliczną przestrzeń późnego

by na sam koniec rozkręcić starą komodę i wyjąć z niej

opłaca) pozostały setki hektarów zdegradowa-

kapitalizmu, bezwzględnie zorganizowaną

plik banknotów i dać je zdziwionej żonie, która powie,

nych terenów.

i anonimową, kartkując strony albumu, można

że przecież można było za te pieniądze wyjechać do Honolulu

zaś ulec dojmującemu wrażeniu, że mamy tutaj

albo choćby kupić 2 świnie, a teraz to już nie ma po co,

do czynienia z sytuacją bezalternatywną.

i że ona mogła wyjść za miejscowego lekarza, ale popełniła błąd

Niemal w tym samym czasie anonimowe biurowe przestrzenie stały się tematem książki szwedzkiego fotografa Larsa Tunbjörka.

i wybrała, głupia, tego łajdaka, nierozgarniętego Robina

sprawdziłem za pomocą wyszukiwarki Googla,

i zmarnowała sobie przez niego życie, zamiast kupić 2 świnie,

dać możemy wnętrza podobnie standardowe

jakie fotografie zostaną wybrane przez algo-

a on zostawi ją teraz samą i czy takie życie w ogóle miało sens?

i dojmująco bezosobowe jak pokoje której-

rytmy urządzenia, gdy wpiszę słowa working

kolwiek z popularnych sieci hoteli. Chociaż

conditions China. Obrazy, które się pojawiły,

fotografa interesują również pracownicy kor-

przypominały te z omawianego wcześniej

poracji czy też, co nawet bardziej absurdalne,

albumu Edwarda Burtynsky’ego, oczywiście

sytuacje i zachowania, które są ich udziałem,

kadry nie były tak plastyczne i konsekwent-

patrząc na ten materiał, można dojść do

nie ustawione jak u kanadyjskiego fotografa,

wniosku, że są oni sztafażem bez żadnego zna-

ale na czysto poglądowym poziomie odbioru

czenia. Być może zresztą obszar pracy biurowej

pokazywały tamtejsze realia pracy. Gdy

stałby się znacznie bardziej wymowny, gdyby

zamieniłem Chiny na Bangladesz – jak należało

sfotografować go bez pracowników. W zreali-

się tego spodziewać – zdjęcia stały się bardziej

zowanym w latach 2012–2013 projekcie Katalog

drastyczne, ale czy zarejestrowane na nich

Konrad Pustoła,

miejsc niewidzialnych11 Katarzyny Zolich,

warunki pracy różnią się od tego, co można

fotografia

którego tematem są biura polskich partii poli-

zobaczyć na fotografiach Lewisa Hine’a sprzed

tycznych i organizacji społecznych (to przecież

stu lat? Jeżeli spodziewamy się, że zdjęcie, akt

także przestrzeń pracy), zarejestrowany wygląd

wizualnej rejestracji, sporządzenie serii obra-

takiego właśnie korporacyjnie zorganizo-

zów dokumentujących jakąś sytuację, zjawisko,

wanego wnętrza, którego używała wówczas

może pełnić perswazyjną czy edukacyjną rolę,

Platforma Obywatelska, idealnie oddaje

to chyba przeceniamy siłę oddziaływania tego

charakter tej neoliberalnej partii… W albu-

medium, szczególnie w sytuacji krążenia w sie-

mie12 wydanym po śmierci Konrada Pustoły

ciach informacyjnych milionów wstrząsających

znalazła się niepokazywana za jego życia seria

informacji...

Transformacje z roku 2014, gdzie przedmiotem

FOT. ARCHIWUM ARTYSTY, WWW.KONRADPUSTOLA.ORG

Kiedy kończyłem pisać ten szkic,

W wydanym w 2001 roku albumie Office10 oglą-

z cyklu „Transformacja”, 2014

Zamiast podsumowania zacytuję

zainteresowania fotografa były przemysłowe

wiersz Pan Robin umiera na zapalenie płuc

i magazynowe areały kilku dużych przedsię-

(o irlandzkich zdobywcach Ameryki Północnej)

biorstw działających w Polsce. W projekcie tym

Grzegorza Wróblewskiego13:

Pustoła w chłodny i rzeczowy sposób, dbając przy tym o precyzyjną, idealnie wyważoną

12 godzin dziennie przez 50 lat, nie widząc nawet słońca,

kompozycję kadrów, sfotografował wyłącznie

w zakładach mięsnych i kopalniach, reperując cudze spodnie,

miejsca puste. W rezultacie patrzymy na jak

aby móc w każdą sobotę upić się do nieprzytomności, potem trzeźwieć na niedzielnej mszy u św. Patryka,

10 L. Tunbjörk, Office, Journall, 2002.

11 K. Zolich, Katalog miejsc niewidzialnych, Warszawa–

od poniedziałku znów pracować, nie widząc nawet słońca, wmawiając sobie, że kiedyś to na pewno się zmieni,

–Kraków: Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” & Katarzyna Zolich, 2014.

12 K. Pustoła, Konrad Pustoła, Warszawa: Fundacja Nowych Działań, 2016.

NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA

13 G. Wróblewski, Prawo serii, Bydgoszcz: Instytut Wydawniczy „Świadectwo”, 2000, s. 8.

65


DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ Na stronach 66–67 fotografie czytelników fanpejdża „Mordor na Domaniewskiej”

Określenie Mordor większości osób kojarzy się z władaną przez Saurona niedostępną krainą Tolkienowskiego Śródziemia. W Warszawie pierwszym skojarzeniem jest dzielnica biurowa na Mokotowie, na terenie dawnego Służewca Przemysłowego, obszar największej koncentracji cownicy, nawiązując do zasad pracy w korporacji. Nazwa ta odwołuje się także do tamtejszej sytuacji transportowej, którą bez wielkiej przesady można nazwać komunikacyjnym koszmarem. W południowo-zachodniej części Mokotowa, na powierzchni około 3,4 km2 zlokalizowanych jest ponad osiemdziesiąt biurowców o łącznej powierzchni najmu przekraczającej 1,3 miliona m2. Według różnych szacunków w największej w Polsce dzielnicy biurowej pracuje od 80 do 100 tysięcy osób, a więc mniej więcej tyle, ile mieszka w Legnicy czy Słupsku. Mniej więcej 75 procent z nich rozpoczyna pracę między godziną 8 a 9. Oznacza to, że w ciągu godziny do Mokotowskiej dzielnicy biurowej dojeżdża 60–75 tysięcy osób. Po co najmniej ośmiu godzinach pracy, między 16 a 17, ponad 50 tysięcy osób (63 procent pracowników) próbuje się

DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ADMINISTRATORÓW HTTPS://WWW.FACEBOOK.COM/MORDORNADOMANIEWSKIEJ/

przestrzeni biurowej w Polsce. Mordorem nazwali to miejsce jego pra-


czyli zespół budownictwa kompulsywnego

stamtąd wydostać, aby wrócić do domu1. Określenie „próbuje” jest w tym

zakorkowany kwartał porównywany jest do Trójkąta Bermudzkiego,

wypadku jak najbardziej uzasadnione – poziom zakorkowania tamtej-

w którym giną nie statki, samoloty i ludzie, ale czas, paliwo i pieniądze.

szych ulic i zatłoczenia środków komunikacji publicznej jest już niemal

Jak określił to jeden z respondentów prowadzonych przeze ze mnie

legendarny. Stacja, na której pracownicy Służewca wsiadają do metra

badań2, na młodych ludzi przepychających się w kolejce, żeby wsiąść do

(Wierzbno), w internetowych memach jest synonimem najwyższego

wypełnionego już po brzegi tramwaju, „aż przykro patrzeć…”.

stopnia zatłoczenia („ciasno – ciaśniej – metro Wierzbno”), a najbardziej

Legendarne już zakorkowanie mokotowskiego obszaru biznesowego nie zniechęca jednak jego pracowników do korzystania

1

Badanie Urzędu Miasta st. Warszawy dotyczące zachowań komunikacyjnych pracowników Służewca przeprowadzone w 2016 r.

z transportu indywidualnego. Z ankiety przeprowadzonej przez Urząd Miasta w 2016 roku wynika, że choć większość (niemal 70 procent) korzysta z transportu zbiorowego lub roweru, to jednak 30 procent dojeżdża do pracy samochodem. W rezultacie codziennie w rejon biurowego Mokotowa przyjeżdża około 30 tysięcy samochodów, które nie tylko korkują ulice (w tym te, po których poruszają się autobusy), ale także parkują. Teoretycznie, zgodnie z wyliczeniami firmy Jone

2

Wraz z dr. hab. M. Smętkowskim, dr K. Wojnar i J. Rokiem, w ramach projektu NCN Nowe

przestrzenie gospodarcze metropolii - struktura, funkcje i powiązania obszarów biznesu na przykładzie kształtującej się metropolii warszawskiej realizowanego w Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych (EUROREG) Uniwersytetu Warszawskiego.

67


Lang LaSalle, liczba miejsc parkingowych w obszarze biurowym niemal

problemy, przede wszystkim transportowe. Jak to się zatem stało, że taka

w pełni pokrywa zapotrzebowanie – w biurowcach zlokalizowanych

dzielnica powstała, w takich rozmiarach i formie?

jest około 29,5 tysiąca miejsc. Jak większość tutejszej przestrzeni nie są to jednak miejsca ogólnodostępne, ale prywatne, przez co nie są

cjonujący do dziś Curtis Plaza) na terenie Służewca Przemysłowego

wykorzystywane w 100 procenach. Deficytu miejsc parkingowych nie

(a właściwie południowej Dzielnicy Przemysłowo-Składowej) chyba

pokrywa także oferta piętnastu płatnych parkingów i 2350 bezpłatnych

nikt nie przypuszczał, że ten industrialny rejon Warszawy, zabudo-

miejsc publicznych. Każdego dnia zatem około 1,3 tysiąca samochodów

wany fabrykami i magazynami, w ciągu niemal 20 lat przekształci się

parkuje w miejscach niedozwolonych, często na trawnikach i chodni-

w największe w Polsce zagłębie biurowe. Podobnie jak przekształcenie

kach, utrudniając ruch pieszych, który i tak nie jest łatwy ze względu

rolniczego terenu wsi Służewiec w dzielnicę przemysłową było jednym

na brak chodników wzdłuż części ulic. Osoby dojeżdżające samocho-

z przejawów powojennej industrializacji, tak wspomniane zmiany dosko-

dami narzekają zatem na brak miejsc parkingowych, ci zaś, którzy

nale obrazują charakter i trajektorię polskiej transformacji. W wyniku

docierają do pracy transportem zbiorowym, uskarżają się na trudności

dezindustrializacji i tertiaryzacji (zwiększenie roli usług w gospodarce)

w poruszaniu się i pogarszanie estetyki przestrzeni publicznej przez

służewieckie fabryki zostały zastąpione przez biurowce, przy czym

zaparkowane w niedozwolonych miejscach auta. Najbardziej oczy-

pierwsze z nich powstawały często w wyniku przebudowy budynków

wistym rozwiązaniem tego problemu wydaje się zwiększenie udziału

przemysłowych. Prywatyzacji i liberalizacji gospodarki towarzyszyło

podróży transportem zbiorowym kosztem indywidualnego. Jednak także

przywrócenie mechanizmu wolnorynkowego jako głównego czynnika

komunikacja miejska obsługująca dzielnicę boryka się z olbrzymimi

kształtującego polską przestrzeń. W połączeniu z liberalnym modelem

problemami. Autobusy stoją w korkach, stacje metra zlokalizowane są

polityki przestrzennej zaowocowało to żywiołowym, niezaplanowanym

zbyt daleko, aby można było dotrzeć do nich pieszo, linie tramwajowe

i nieskoordynowanym zagospodarowywaniem przestrzeni, zwłaszcza

mają zaś niewystarczającą przepustowość. Wśród osób dojeżdżających

w miastach. Z kolei otwarcie polskiego rynku na napływ zagranicznego

do pracy samochodem aż 42 procent deklaruje, że do korzystania

kapitału i poddanie go oddziaływaniu procesów globalizacji otworzyło

z transportu zbiorowego mógłby ich skłonić mniejszy tłok w komunikacji

drogę do ekspansji międzynarodowym korporacjom, także z branży

miejskiej, a 26 procent – większa częstotliwość kursowania autobusów

nieruchomości komercyjnych. Obecność zagranicznych firm, w połą-

i tramwajów. Tylko 25 procent kierowców stwierdziło, że nic nie skło-

czeniu z względnie niskimi kosztami pracy i liberalnymi przepisami,

niłoby ich do korzystania z transportu zbiorowego. Proste wyliczenie

skutkowała w naszym kraju rozwojem sektora usług dla przedsiębiorstw.

pokazuje, że poprawa jakości komunikacji miejskiej mogłaby – przynaj-

Ślady wszystkich tych procesów widoczne są dziś w zagospodarowaniu

mniej teoretycznie – zmniejszyć liczbę samochodów w tym rejonie o co

przestrzeni dawnego Służewca Przemysłowego, ich długofalowe skutki

najmniej 12,5 tysiąca.

zaś w znacznej mierze determinują to, w jaki sposób obszar ten żyje

LIBERALNY MODEL POLITYKI PRZESTRZENNEJ Tak trudna, a według niektórych nawet tragiczna, sytuacja komu-

i funkcjonuje. Oprócz opisanych procesów przestrzeń mokotowskiego zagłębia biurowego jest doskonałą ilustracją specyfiki polskiej transformacji także w dwóch innych aspektach: ekspansji wielkopowierzchniowych obiektów handlowych i rozliczeń z peerelowską przeszłością.

nikacyjna mokotowskiego rejonu biurowego wynika przede wszystkim

W 2000 roku w sąsiedztwie służewieckich biur otwarto Galerię Mokotów,

z jego monofunkcyjnego charakteru. Dominacja funkcji biurowej jest

czyli jedno z najpopularniejszych w Warszawie centrów handlowych.

przyczyną także wielu innych trudności, z którymi borykają się pracow-

Po drugiej stronie ulicy z kolei zlokalizowana jest siedziba Instytutu

nicy służewieckich biur: niedostatecznego wyposażenia w usługi (w tym

Pamięci Narodowej.

handlowe), braku przyjaznych przestrzeni publicznych czy wyludniania

68

Gdy na początku lat 90. otwierano pierwszy biurowiec (funk-

Na początku lat 90. tereny przemysłowej dzielnicy były idealnym

i praktycznie zamierania obszaru wieczorami i w dni wolne od pracy.

miejscem dla nowych inwestycji. Grunty można było kupić za symbo-

Choć w ostatnich kilku latach na dawny Służewiec Przemysłowy zaczyna

liczną złotówkę, państwowe przedsiębiorstwa przemysłowe będące

wkraczać funkcja mieszkaniowa, to jednak wciąż teren ten jest wyraź-

ich właścicielami masowo upadały. Ich najcenniejszym zasobem były

nie zdominowany przez biura. Oczywiste jest, że powstanie tak dużej

ich nieruchomości, a właściwie grunty zlokalizowane wprawdzie na

monofunkcyjnej dzielnicy biurowej musiało spowodować opisane wyżej

obrzeżach miasta, ale blisko dzielnic mieszkaniowych, lotniska i linii

DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ


kolejowej, z pełnym wyposażeniem infrastrukturalnym (między innymi

centrum z funkcjami usługowymi, handlowymi, jednak nie w rejonie

wydajną siecią energetyczną zaprojektowaną na potrzeby przemysłu).

Służewca Przemysłowego, ale oddalonego o około kilometr na wschód

Można by rzec, że teren ten aż prosił się o nowy rodzaj zagospodaro-

rejonu Dworca Południowego, obsługiwanego przez (budowane wówczas)

wania i nie może dziwić, że szansę tę wykorzystali zagraniczni i polscy

metro, tramwaje i autobusy. Inwestorom znacznie łatwiej było jednak

inwestorzy. W tamtym czasie popyt na biura w Warszawie wielokrotnie

zagospodarowywać poprzemysłowe działki Służewca, i to ten rejon, a nie

przekraczał ich podaż, stąd zyski z inwestycji zwracały się bardzo

obszar przewidziany przez politykę przestrzenną miasta, wybrali jako

szybko i nikt nie przejmował się brakiem planu czy choćby ogólnej

miejsce swojej aktywności.

koncepcji zagospodarowania i urządzenia tego terenu. Nikt także, w tym

Plany miejscowe dla dawnego Służewca Przemysłowego zostały

władze Warszawy, nie zwracał uwagi na wydolność lokalnego układu

uchwalone dopiero w 2011 i 2012 roku (odpowiednio dla rejonu ulicy

transportowego czy jakość przestrzeni publicznych.

Cybernetyki i ulicy Konstruktorskiej). Ich przygotowywanie trwało tak

Po początkowym, dość krótkim, okresie badania gruntu Służewiec

długo przede wszystkim z powodu przewidzianej przepisami proce-

Przemysłowy wszedł w fazę dynamicznego rozwoju, który przyspieszył

dury planistycznej. Dodatkowym czynnikiem utrudniającym sprawne

zwłaszcza po 2004 roku. Kulminacja przypadła na rok 2012, kiedy

uchwalenie planów były niefortunne decyzje podjęte w momencie

to łączna powierzchnia biurowa w mokotowskim obszarze biznesu

przystępowania do ich uchwalenia. Na początku bowiem władze

przekroczyła milion m2, zaś w ciągu dwunastu miesięcy wynajęto rekor-

Warszawy chciały przygotować jeden plan obejmujący bardzo duży

dowe 200 tysięcy m2 powierzchni biurowej. (Dla porównania: według

obszar i dopiero na dalszym etapie prac zdecydowano się na podział

danych CBRE łączna powierzchnia biurowa w Lublinie w 2018 roku to

terenu i przygotowanie dwóch odrębnych planów. Ich uchwalenie na

171 tysięcy m2). Udział Służewca w całkowitej aktywności najemców

początku drugiej dekady obecnego stulecia oznaczało, że władze miasta

w Warszawie sięgał wówczas 30 procent, a wskaźnik pustostanów nie-

uzyskały skuteczny instrument realizacji polityki przestrzennej na tym

znacznie przekraczał 5 procent 3. Gargantuiczna skala i zawrotne tempo,

obszarze po okresie największego boomu inwestycyjnego, a więc gdy

w jakim rozwijał się biurowy Służewiec, przypominały, znane z medy-

przestrzeń mokotowskiej dzielnicy była już w dużej mierze zagospo-

cyny, zachowania kompulsywne. Tak jakby deweloperzy spieszyli się,

darowana i właściwie przesądzone już było, jaki kształt przybierze ten

aby wybudować jak najwięcej i jak najszybciej. Oczywiście ich zacho-

fragment miasta. W rezultacie plany przede wszystkim sankcjonowały

wanie było uzasadnione czynnikami ekonomicznymi – dużym popytem

już istniejące zagospodarowanie. Co ciekawe, zgłaszane przez dewelo-

na biura. Jednak popyt ten był w coraz większym stopniu zaspokajany,

perów i inwestorów uwagi do projektów obu planów postulowały przede

a rozpędzona inwestycyjna machina wciąż pędziła naprzód. Nie napoty-

wszystkim intensyfikację zabudowy, to jest dopuszczenie lokalizacji wie-

kała zresztą na swojej drodze wielu przeszkód, gdyż oprócz dostępności

żowców. Można zatem przypuszczać, że gdyby istniejące przepisy (także

dużych, tanich i uzbrojonych działek obszar Służewca miał jeszcze jedną

te, według których teren ten był zagospodarowywany, zanim uchwalono

zaletę: brak miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.

plany) dopuszczały na Służewcu zabudowę wysokościową, mielibyśmy

BARDZO OGÓLNY PLAN OGÓLNY Po wejściu w życie w 2003 roku ustawy o planowaniu i zago-

dziś do czynienia z jeszcze większą koncentracją powierzchni biurowej, a tym samym jeszcze większym nasileniem problemów, z którymi boryka się dziś ta część miasta. Okres dynamicznego, wręcz żywiołowego rozwoju warszawskiej

spodarowaniu przestrzennym utraciły ważność plany miejscowe

dzielnicy biurowej dokonywał się zatem niezależnie od polityki prze-

uchwalone przed 1995 rokiem. Los taki spotkał także warszawski Plan

strzennej władz lokalnych. Narzędziem tej polityki nie można bowiem

Ogólny z 1992 roku. Od końca 2003 roku obszar dawnego Służewca

nazwać tak zwanych wuzetek, na podstawie których powstała większość

Przemysłowego nie miał ważnego planu miejscowego. Jak przyznają

służewieckich biurowców. Wuzetki to decyzje o warunkach zabudowy

warszawscy urzędnicy, nie wiązało się to ze znaczącym pogorszeniem

i zagospodarowania terenu, które wydawane są dla terenów, dla któ-

sytuacji planistycznej obszaru, gdyż Plan Ogólny był – zgodnie z nazwą –

rych nie obowiązują plany miejscowe. Te ostatnie stanowią akt prawa

na tyle ogólny, że pozwalał na budowanie „niemal wszystkiego wszędzie”.

miejscowego i w swoich zapisach muszą być zgodne z uchwalanym dla

Plan ten zakładał powstanie na południowym Mokotowie dzielnicowego

obszaru całej gminy studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Ze względu na konstrukcję zapisów ustawowych

3

Savills. (2017). @Służewiec: #żyję #mieszkam #pracuję.

MORDOR MADNESS

wuzetki nie muszą być zgodne z zapisami studium, zaś władze lokalne,

69


o ile spełniona jest tak zwana zasada dobrego sąsiedztwa, właściwie

na początku 2016 roku aż 20 procent biur w na Służewcu pozostawało

muszą się zgodzić na wnioskowane przez inwestora zagospodarowanie

niewynajętych, zaś udział dzielnicy w całkowitej aktywności najem-

terenu (nawet jeśli stoi w jawnej sprzeczności z zapisami studium).

ców w Warszawie wyniósł zaledwie 18 procent. Ostatnio dodatkowym

Zasada dobrego sąsiedztwa wydaje się stworzona do rozwoju takich

czynnikiem obniżającym atrakcyjność tego obszaru jest sytuacja na

miejsc jak mokotowskie zagłębie biurowe, czyli monofunckyjnych obsza-

warszawskim rynku pracy, który staje się rynkiem pracownika. Wobec

rów intensywnej zabudowy. Zakłada ona bowiem, że wymagania dla

coraz ostrzejszej konkurencji o już nie tylko najwyżej, ale także średnio

nowej zabudowy określa sposób zagospodarowania co najmniej jednej

wykwalifikowanych specjalistów firmy starają się przyciągnąć pracow-

działki dostępnej z tej samej drogi publicznej. A zatem wystarczy, że

ników nie tylko wynagrodzeniem czy warunkami zatrudnienia, ale także

powstanie jeden biurowiec, aby w jego sąsiedztwie mogły powstawać

jakością biura i jego otoczenia. Lokalizacja w mokotowskim zagłębiu

kolejne. Władze lokalne w praktyce miały więc bardzo niewielki, o ile

biurowym nie jest w tym wypadku zbyt atrakcyjna, i nie chodzi tylko

w ogóle, wpływ na kierunek rozwoju przestrzennego tego obszaru.

o realne problemy, ale i niesławę, jaką okryła się ta okolica.

O tym, w jaki sposób przekształcał się Służewiec Przemysłowy, decydowali raczej deweloperzy i inwestorzy, a w wielu wypadkach tak naprawdę instytucje finansujące te inwestycje, które stosują własne kryteria, oceniając jakość i wiarygodność kredytowanego przedsięwzięcia,

SKUTKI W PORTFELACH I TRACENIE ŻYCIA

rzadko uwzględniające lokalny kontekst czy jakość zagospodarowania

W efekcie opisanych procesów czynsze za powierzchnie biurowe na

przestrzennego.

Służewcu obecnie są wyraźnie niższe niż w centrum miasta (o około

To deweloperskie eldorado nie mogło oczywiście trwać wiecznie.

25–33 procent w zależności od klasy obiektu), przy wysokim wskaźniku

Tak jak środowisko przyrodnicze ma pewną pojemność, to jest maksy-

pustostanów. Właściciele mokotowskich biurowców odczuwają zatem

malną liczbę lub zagęszczenie osobników danego gatunku roślin bądź

wyraźnie, bo w portfelach, negatywne skutki decyzji inwestycyjnych

zwierząt, których potrzeby jest w stanie zaspokoić bez naruszania swojej

podejmowanych przez ostatnie dwadzieścia lat. Złośliwie można by

równowagi, tak samo środowisko miejskie, a w tym wypadku przede

powiedzieć, że rynek sam jest sobie winien – doprowadził do przeinwe-

wszystkim jego system transportowy, jest w stanie zagwarantować

stowania tego obszaru. Jednak te negatywne skutki odczuwają także

sprawną obsługę określonej liczbie użytkowników. Jeśli na dodatek są

(a może przede wszystkim) pracownicy, których przestrzeń pracy jest

to tego samego rodzaju użytkownicy, o bardzo podobnym dobowym

nie tylko nieprzyjazna, ale wręcz utrudnia codzienne funkcjonowanie.

rytmie przemieszczeń, pojemność ta jest jeszcze bardziej ograniczona.

Niemal 90 procent z około 100 tysięcy osób pracujących na Służewcu

Mokotowska dzielnica biurowa doszła pod koniec pierwszego dziesięcio-

to osoby przed trzydziestką4, dopiero rozpoczynające swoje życie

lecia XXI wieku do granic tej pojemności. Problemy, z którymi boryka

zawodowe. Obcowanie z przestrzenią mokotowskiego zagłębia biuro-

się dziś, nie pojawiły się oczywiście z dnia na dzień i ich pierwsze oznaki

wego – w drodze do i z pracy czy podczas przerw – kształtuje zatem ich

widoczne były już wcześniej. Jednak prawdziwe apogeum przypadło na

pierwsze doświadczenia zawodowe. Szczególnie znaczący wpływ mają

drugą dekadę XXI wieku. Nasilające się trudności transportowe, coraz

kwestie transportowe, a zwłaszcza czas dojazdu, który może być powo-

wyraźniejsze, i dotkliwa niewydolność systemu drogowego i komuni-

dem narastającej frustracji, gdy jest długi nie tyle z powodu odległości

kacji publicznej czy chaos przestrzenny zaczęły skutkować nie tylko

dzielącej miejsce pracy od miejsca zamieszkania, ile z racji niewydol-

niezadowoleniem użytkowników tego obszaru, ale także spadkiem

ności układu komunikacyjnego. „Tracenie życia” w korkach sprawia, że

zainteresowania najemców, a nawet opuszczaniem niewygodnej lokaliza-

uszczuplony zostaje czas spędzany z rodziną czy przyjaciółmi, przezna-

cji przez część z nich. Spadkowi atrakcyjności Służewca sprzyjał boom

czony na rekreację i wypoczynek czy rozwój osobisty. Sprywatyzowanie

inwestycyjny na obsługiwanej od 2015 roku przez drugą linię metra Woli

przestrzeni sprawia, że jej forma i funkcja są podporządkowane

(dla rynku nieruchomości czynnikiem podnoszącym atrakcyjność tego

rachunkowi ekonomicznemu – nie ma w niej miejsca na to, co nie

obszaru była sama zapowiedź otwarcia linii metra).

generuje zysku. Przykładem może być mała architektura, ławki

Jednak podaż powierzchni biurowej na Mokotowie spowolniła jedynie nieznacznie. Wynikać to mogło po części z nadmiernego optymizmu inwestorów, ale także z charakteru inwestycji budowlanych, które realizowane są w określonym, stosunkowo długim cyklu. W rezultacie

70

4

Badanie TNS Polska z 2015 roku wykonane na zlecenie marki TIGER.

DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ


PODZIAŁ FUNKCJONALNY BUDYNKÓW SŁUŻEWCA SUWAK

KONSTRUKTORSKA

DOMANIEWSKA WOŁOSKA

POSTĘPU

DOMANIEWSKA

GALERIA MOKOTOWSKA

MA

RYN A

RSK

KA

ETY

KI

GO

RZYMOWSKIE

RN

ILA

.W

OPRACOWANIE: P. CHUCHLA

AL

CYB E

WS NO

A

BUDYNKI BIUROWE: istniejące

w budownie planowane

BUDYNKI MIESZKANIOWE: istniejące

w budownie planowane


czy kosze na śmieci, która wprawdzie ułatwia użytkowanie przestrzeni,

poprzez „rozwiązanie problemów komunikacyjnych dotykających tego

ale nie generuje dochodu5.

obszaru miasta, poprawa jakości przestrzeni publicznej oraz promo-

Dzielnica boryka się zatem z wieloma problemami, jednak nadmiernie spieszą się ci, którzy wieszczą jej rychły upadek. Wydaje się, że zostały tam zainwestowane zbyt duże zasoby (przede wszystkim finansowe) i jest to miejsce pracy dla zbyt wielu osób, aby tak łatwo uległo degradacji. Od kilku lat na Służewcu podejmowane są działania

cja inicjatyw o charakterze miastotwórczym, które ożywią Służewiec Biurowy także po godzinach pracy” (www.lepszysluzewiec.pl).

MIASTO W RĘKACH PRYWATNYCH

mające na celu poprawę sytuacji, realizowane przez trzy główne grupy.

Nie ulega wątpliwości, że historia największego w Polsce zagłębia

Po pierwsze, w dziedzinie transportu oraz planowania przestrzennego

biurowego jest przykładem negatywnych skutków oddania (niezależnie,

aktywne są władze Warszawy, które poprzez (niewątpliwie spóźnione)

czy celowego, czy też nie) decyzji dotyczących rozwoju przestrzennego

inwestycje i rozwiązania infrastrukturalne starają się usprawnić system

dużego fragmentu miasta w ręce sektora prywatnego. W rezultacie

transportowy rejonu. Dotyczy to zarówno komunikacji miejskiej

powstała sprywatyzowana, podzielona ogrodzeniami (a niekiedy

(na przykład nowe linie autobusowe czy otwarcie specjalnego toru

także szlabanami) przestrzeń pracy, która dla wielu osób stała się gorz-

do zawracania tramwajów przy stacji metra Wierzbno, dzięki czemu

kim symbolem żywiołowych przemian przestrzeni polskich miast po

znacznie zwiększyły się ich możliwości przewozowe), jak i sieci

1989 roku, liberalnej polityki przestrzennej oraz przedkładania własno-

drogowej. W tym drugim wypadku działania nakierowane są na zwięk-

ści i interesu prywatnego nad dobro publiczne i ład przestrzenny. Czy

szenie przepustowości ulic (na przykład poprzez poszerzanie), co,

jednak można oczekiwać od podmiotów prywatnych, że będą uwzględ-

zgodnie z prawem Lewisa-Mogridge’a, zapewne nie poprawi sytuacji

niać w swoich planach inwestycyjnych coś więcej niż wężej lub szerzej

w dłuższej perspektywie czasowej. Jeśli chodzi o planowanie prze-

rozumiane korzyści własne? Czy zadaniem deweloperów jest analizować

strzenne, to wydaje się że największe pozytywne oddziaływanie ma

długofalowe skutki swoich decyzji inwestycyjnych, także z szerszego

obecność planów miejscowych. Stabilizują one sytuację prawną i pozwa-

niż własna działka punktu widzenia, i w rezultacie podejmować decyzje,

lają przewidzieć (także inwestorom) kierunki rozwoju tego obszaru.

które będą korzystne nie tylko dla nich, ale także dla innych aktorów

Drugą aktywną grupą są deweloperzy, którzy orientując się, że

lokalnych i całego miasta? To oczywiście zadania władz lokalnych,

rynek biurowy na Mokotowie doszedł do granic swojej pojemności, coraz

jednak od nich także trudno oczekiwać prowadzenia skutecznej polityki

częściej decydują się na realizację inwestycji mieszkaniowych, a także

przestrzennej w niezbyt – delikatnie mówiąc – korzystnych pod tym

hotelowych. W efekcie struktura funkcjonalna Służewca będzie się

względem uwarunkowaniach prawnych (chodzi przede wszystkim o brak

dywersyfikować, co należy uznać za zjawisko pozytywne. Jednocześnie

narzędzi polityki przestrzennej w sytuacji braku planu miejscowego).

przestrzeń mokotowskiej dzielnicy biznesowej nie oferuje atrakcyjnych

W tym momencie może się nasuwać pytanie, czy inny model jest

warunków mieszkaniowych – nie tylko pod względem transportowym,

możliwy? Za granicą, przede wszystkich w miastach Europy Zachodniej,

ale także wyposażenia w infrastrukturę społeczną, handlową i usługową

można znaleźć liczne przykłady dzielnic biznesowych zlokalizowanych

oraz przyjazną przestrzeń publiczną – trudno więc przewidzieć, czy

na obrzeżach miasta, których powstanie zostało zaplanowane przez

mieszkania na Służewcu będą chętnie kupowane. Trzecią grupą akto-

władze lokalne, realizacja tych planów odbywała się zaś we współ-

rów, która podejmuje chyba najbardziej zróżnicowane, ale jednocześnie

pracy z sektorem prywatnym. Polityka przestrzenna, skoordynowana

w stosunkowo niewielkiej skali przedsięwzięcia, są zarządcy obiektów

z gospodarczą i transportową, była głównym czynnikiem decydującym

biurowych, ich najemcy i pracownicy. Przykładem zorganizowanej formy

o kierunkach rozwoju tych obszarów. W efekcie powstały dzielnice

tych działań może być aktywność Stowarzyszenia Lepszy Służewiec,

łączące funkcje biurowe z mieszkalnymi, usługowymi, handlowymi,

skupiającego mieszkańców, pracowników biurowców, najemców oraz

a niekiedy także rozrywkowymi i rekreacyjnymi, takie jak londyńskie

właścicieli i zarządców nieruchomości. Celem stowarzyszenia jest

Canary Wharf, paryskie La Défense czy kopenhaskie Ørestadt. Są one

poprawa warunków życia i pracy na terenie dzielnicy między innymi

zlokalizowane wprawdzie peryferyjnie względem centrum miasta, ale świetnie skomunikowane z resztą obszaru zurbanizowanego (głównie transportem szynowym, w tym podziemnym), o spójnej i zrównoważonej

5

M. Śmigiel, Witajcie w Mordorze. „Tu jest zawsze ciśnienie na wynik”, http://warszawa.wybor‑ cza.pl/warszawa/1,34862,17920101,Witajcie_w_Mordorze___

Tu_jest_zawsze_cisnienie_na.html (dostęp: 29 czerwca 2018).

72

strukturze przestrzennej, uwzględniającej nie tylko przestrzenie pracy czy zamieszkania, handlu, usług i rekreacji, ale także wysokiej jakości

DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ


przestrzenie publiczne. Zaplanowany charakter oznacza, że zazwy-

Skutki połączenia tych dwóch rodzajów uwarunkowań, to jest

czaj głównym aktorem decydującym o kształcie przestrzennym tych

liberalnej polityki przestrzennej i rzeczywistości postsocjalistycznej,

dzielnic i odpowiedzialnym za ich właściwe i uprzednie (w stosunku do

można zobaczyć na własne oczy na Mokotowie. I choć sytuacja w ostat-

powstawania zabudowy) wyposażenie transportowe były władze lokalne.

nich latach nieco się poprawiła, to jednak wciąż warszawski Służewiec

Nie oznacza zaś oczywiście, że są to przestrzenie idealne, pozbawione

można uznać za jeden z najbardziej problematycznych obszarów miasta,

problemów i funkcjonujące zgodnie z założeniami planistów (na przykład

zwłaszcza w zakresie transportu. Co więcej, w związku z trwałością

w zakresie przewidywanej liczby mieszkańców), jednak w porównaniu

zagospodarowania przestrzennego i jego małą podatnością na zmiany

z kłopotami, z jakimi boryka się warszawski Służewiec, można w ich

rozwiązywanie problemów tego obszaru może zająć wiele lat, a nawet

wypadku mówić raczej o niedogodnościach czy niedoskonałościach.

dekad. Scenariuszy rozwoju sytuacji może być kilka. Od optymistycz-

Mokotowska dzielnica biznesowa ze wszystkimi swoimi proble-

nego, zakładającego dywersyfikację funkcji, przekształcanie pustych

mami, bolączkami i paradoksami doskonale wpisuje się w schemat

biur w budynki mieszkaniowe, usługowe, edukacyjne i kulturalne oraz

rozwoju przestrzennego miasta postsocjalistycznego, będącego ide-

rozwój sieci transportu szynowego i ścieżek rowerowych, po skrajnie

alnym środowiskiem dla ukształtowania się neoliberalnego modelu

pesymistyczny, w którym problemy komunikacyjne będą narastać (na

polityki przestrzennej. W pierwszym, potransformacyjnym okresie,

przykład z powodu braku środków na inwestycje w transport zbiorowy),

zarówno wśród polityków, jak i społeczeństwa widoczny był wyraźny

atrakcyjność lokalizacyjna całego rejonu zaś znacząco spadnie (także

sceptycyzm (lub wręcz niechęć) wobec planowania per se, z nadzieją

w związku z likwidacją pobliskiego lotniska), skutkując ucieczką najem-

i entuzjazmem podchodzono zaś do wszystkiego, co wolnorynkowe, libe-

ców i rosnącą liczbą pustostanów, a w rezultacie degradacją fizyczną,

ralne, prywatne, zagraniczne i nowoczesne. Wśród władz publicznych,

ekonomiczną i społeczną.

także lokalnych, powszechne było nastawienie prowzrostowe (tak zwany

Spojrzenie w przyszłość nasuwa jeszcze jedno pytanie: czy

growthism), czyli ukierunkowanie na wzrost gospodarczy pojmowany

Warszawy nie czeka powtórka z historii, czyli powstanie Mordoru Bis,

w kategoriach napływu kapitału zagranicznego, realizacji dużych inwe-

tym razem w centrum miasta. Z wstępnych szacunków wynika, że

stycji i tworzenia miejsc pracy. Aktorzy lokalni nie przejmowali się lub

we wschodniej części Woli powstało, powstaje lub powstanie w ciągu

też nie mieli wiedzy o takich kwestiach, jak zrównoważony rozwój czy

najbliższych kilku lat około 2,5 miliona m2 nowoczesnej powierzchni

udział mieszkańców w podejmowaniu decyzji dotyczących rozwoju mia-

biurowej. To dwukrotnie więcej niż obecnie na Służewcu. Na dodatek

sta: to, co indywidualne i prywatne, było ważniejsze niż to, co wspólne,

na Woli powierzchnia ta będzie jeszcze bardziej skoncentrowana, bo

publiczne i uspołecznione6. W tym modelu planowanie przestrzenne nie

zlokalizowana w wieżowcach. Zakładając, że przeciętnie na jednego pra-

jest oczywiście zupełnie nieobecne, ale przyjmuje formę strategicznego

cownika przypada około dziesięć m2 powierzchni biurowej, otrzymujemy

planowania zarządczego (strategic management planning), w którym

ogromną liczbę 250 tysięcy osób pracujących na stosunkowo niewiel-

miasta konkurują ze sobą – często w skali globalnej – o inwestorów

kim obszarze, które codziennie będą musiały do swoich biur dotrzeć

i tworzone przez nich miejsca pracy. Narzędziem tej konkurencji jest

i się z nich wydostać. W okolicach jednego tylko skrzyżowania – ronda

stwarzanie kapitałowi jak najlepszych warunków do działania, co

Daszyńskiego – w epicentrum biurowego boomu inwestycyjnego, zloka-

w sferze przestrzennej polega między innymi na możliwie liberalnej

lizowanych będzie około 800 tysięcy m2 biur. Nawet jeśli przy rondzie

i elastycznej polityce przestrzennej, skutkującej rozwojem specyficz-

znajduje się stacja metra, to wciąż taka koncentracja pracowników grozi

nych przestrzeni pracy w postaci zunifikowanych w skali globalnej

przeciążeniem systemu transportowego, choćby z uwagi na ograniczoną

dzielnic biznesowych, zdominowanych przez usługi dla przedsiębiorstw,

przepustowość przejść podziemnych. Co znamienne, także w tym

często w formie centrów outsourcingowych7.

wypadku zagospodarowanie wyprzedza proces planistyczny – tylko dla części tego rejonu uchwalono plany miejscowe. Być może zatem, niezrównoważony rozwój przestrzenni pracy jest strukturalną cechą roz-

6 7

L.J. Kulcsar, T. Domokos, The Post–Socialist Growth Machine: The Case

of Hungary, „International Journal of Urban and Regional Research” 2005, nr 29(3), s. 550–563. T. Sager, Neo-liberal Urban Planning Policies: A Literature Survey 1990–2010, „Progress in

planning” 2011, nr 76(4), s. 147–199.

woju Warszawy? Czymś, z czym trzeba się pogodzić, podobnie jak cykle koniunkturalne w gospodarce? Albo może raczej chorobą wieku dziecięcego miast postsocjalistycznych, w którym widocznie wciąż jesteśmy.

I. Wright, S. Cleary, Are We All Neoliberals Now? Urban Planning in a Neoliberal Era, 2013,

unpublished manuscript prepared for the 49th ISOCARP Congress; www. isocarp. net/Data/ case_studies/2412.pdf (dostęp: 29.06.2018).

MORDOR MADNESS

73


UCZCIWE DOMINIKA JANICKA

WSPÓŁPRACA: MARTYNA JANICKA — MICHAŁ GDAK

BUDOWANIE


Wkład robotników w powstawanie budynków jest pomijany w dyskursie architektonicznym, a procesy budowlane pozostają nieprzewidywalne.

Czy mógłby Pan opowiedzieć o swojej pracy? Jak wygląda Pana zwykły dzień w pracy?

W kulturze napędzanej konsumpcjonizmem bardziej troszczymy się

SK: No teraz jest tak zwany wyścig szczurów. Ale nie napędzany

o standardy wytwarzania czekoladowych batoników niż o budynki

poprzez operatorów czy robotników, ale przez deweloperów i firmy,

i przestrzenie stanowiące ramę dla współczesnego społeczeństwa.

które po prostu nadzorują pracę budów. Szybko, najmniejszym

Traktujemy budynki jako coś, co jest nam dane, i rzadko zastanawiamy

kosztem, bez patrzenia na tych ludzi, którzy pracują. Którzy na

się nad tym, kto ucierpiał w trakcie procesu ich powstawania.

nich pracują. Nie zwracają w ogóle uwagi na to, kto musi pracować,

Odpowiedzialność za rażące nadużycia w branży budowlanej jest kwestią sporną. Ciężko orzec, po czyjej stronie leży: konsumentów, architektów, inwestorów? Na to pytanie nie ma jednoznacznej

żeby oni mieli to zrobione. Szybko, tanio, bez patrzenia na to, co się dzieje. Co jest najtrudniejsze w tej pracy?

odpowiedzi, co nie oznacza, że nie ma rozwiązania. Podczas resear-

SK: To, że siedzimy po szesnaście godzin w jednym miejscu, nieraz

chu do projektu Fair Building prezentowanego w Pawilonie Polskim

bez zejścia z żurawia. Jest to naprawdę męczące. To jest praca

na 15. Biennale Architektury w Wenecji odwiedziliśmy kilkanaście

dosyć monotonna. Niestety ta monotonia doprowadza, do tego,

placów budowy, przeprowadzając wywiady z prawie setką robotników.

że można po pewnym czasie popełnić poważny błąd.

Postanowiliśmy również przespać kilka nocy w hotelach robotniczych,

starając się lepiej poznać ich życie. Poprzez przedstawienie opowieści

Najbardziej niebezpieczne wydarzenie?

i doświadczeń osób bezpośrednio zaangażowanych w proces budowlany,

SK: No dużo tego miałem. Na szczęście podczas całej mojej dotych-

postawiliśmy pytanie: czy fair trade jest na tym polu możliwy? A jeśli

czasowej pracy, nie miałem takiego wypadku, gdzie zginąłby

tak, to na czym miałby polegać? Czy możliwy jest fair building?

człowiek lub ktoś został kaleką. Niecałe dwa lata temu przez

PAN STEFAN, OPERATOR ŻURAWIA Z KRAKOWA. ZRZESZONY W KOMISJI OPERATORÓW ŻURAWI.

pęknięcie chwytaka urwał mi się ładunek. Spadła pięciotonowa płyta na końcu wysięgnika żurawia i zmiażdżyła samochód zaparkowany obok budowy. Nikomu się nic nie stało, ale nie pracowałem przez dwa dni najbliższe, bo nie dałem rady. Nie dbają o bezpieczeństwo pracy. Oni mówią, że dbają, ale na budowach jest różnie.

SK: Jestem z Krakowa. Pracuję jako operator żurawia wieżowego od

Nie ma ludzi, którzy byliby odpowiednio przeszkoleni do pracy.

trzydziestu pięciu lat.

Kierownik po prostu mówi do pracownika: „Ładnie wyglądasz, idziesz, będziesz na przykład zapinał materiał”, a on się na tym w ogóle nie zna. No i potem te materiały spadają na ludzi.

75


Jakie są zalety pracy na budowie jako operator żurawia?

SK: Zalety są takie, że mam piękne widoki. Każdy to powie, kto będzie siedział na tym miejscu. Ponadto jesteś trochę sam sobie kierownikiem. Siedzisz na górze, możesz decydować. W kabinie to dosłownie jestem drugi po Bogu. No nie da się ukryć! [śmiech] Zawsze jestem nad kierownictwem! [śmiech]

A jest jakaś różnica w pracy na budowie w Polsce a za granicą – na Zachodzie?

SK: Bardzo duża. Za granicą po prostu zauważają tego człowieka, który pracuje, i to, że od niego też jest zależna budowa. Na żurawiu mamy dużą widoczność, wiemy, co się dzieje na budowie, co jest bezpieczne i możemy coś podpowiedzieć. Zagraniczni kierownicy nieraz nas pytają, co można by poprawić. A nasi panowie i panie

A jakie ma Pan plany na przyszłość?

SK: Chciałbym dopracować bez wypadku, bez żadnego wypadku, do końca. Na razie w moim kierunku poszedł mój syn. Też pracuje jako operator żurawia wieżowego.

Czyli jest Pan dumny z tej pracy?

SK: Tak, lubię to robić. Naprawdę lubię tę pracę. Jakbym nie lubił, to bym nie pracował tyle lat.

PAN DAMIAN. WŁAŚCICIEL MAŁEJ FIRMY BUDOWLANEJ. JEST BRYGADZISTĄ W SWOJEJ GRUPIE, PRACUJE NA BUDOWACH.

w białych kaskach nie reagują na to w ogóle – na nasze relacje, co my widzimy, co mówimy. Oni widzą tylko metry, metry. I terminy. I to jest wszystko.

Wasz wkład nie jest doceniany?

DM: Pochodzę ze Śląska, pracuję w budownictwie prawie dwadzie-

SK: Nie. Jak się nie wykłócimy, nie postawimy sprawy na ostrzu

ścia lat. Głównie zajmuję się z moją ekipą szalunkami – wykonujemy

noża, że nie będziemy pracować, bo jest duży wiatr czy mgła, czy

szalowania stropów do budynków. Po naszemu jest to strop, po

nie ma widoczności, no to niestety. A jeżeli się coś nie podoba, to

waszemu można powiedzieć podłoga.

jest wyrzucenie z żurawia, wyrzucenie z budowy. Dlatego powstały

76

Czy lubi Pan tę pracę?

te nasze związki. I my, operatorzy, przez to mamy lepiej. Troszeczkę

DM: Jakbym nie lubił, to bym nie pracował. Pracuję od piętnastego

już się nas boją. Ja jestem z Krakowa, jestem przewodniczącym

roku życia na budowach. Jak poszedłem do szkoły budowlanej, tak

naszej komisji na Kraków. Do mnie dzwonią koledzy z innych

do dziś pracuję w budownictwie. To jest coś, co po nas zostaje,

budów, z innych żurawi i mówią, że jest coś nie tak. To ja, mówiąc

i to mnie bardzo fascynuje – za pięćdziesiąt lat mogę powiedzieć

uczciwie, nasyłam na te budowy inspekcje pracy, nadzór budowlany.

rodzinie, znajomym, że tu budowałem, tu pracowałem, i nadal ten

A nawet policję. Trochę już inaczej z nami rozmawiają.

budynek stoi.

DOMINIKA JANICKA — MARTYNA JANICKA — MICHAŁ GDAK


A który moment pracy Pan najbardziej lubi?

DM: Śniadanie! [śmiech] Nie no, poważnie mówiąc, to jak wykonuję

Jakie są największe grzechy popełniane przez budowlańców?

DM: Często niestaranność, niesumienność pracownika. Jeżeli

robotę i wszystko idzie zgodnie z planem. Gorzej, jak są jakieś

się komuś tłumaczy dziesięć razy jedno i to samo, a później i tak

problemy, które trzeba rozwiązać. Często są momenty, gdy jest zła

w końcu trzeba poprawić samemu. W budowlance jest dużo ludzi

pogoda – deszcz, mgła, upał. Pracować niestety trzeba czy plus

niewykwalifikowanych. Jak kogoś nie chcą nigdzie przyjąć, to

30 stopni, czy minus 10.

przychodzi do budownictwa. Teraz ciężko o kogoś z kwalifikacjami –

Wasza praca jest szanowana, doceniana?

raczej to są na przykład piekarze i trzeba ich przyuczyć do zawodu.

DM: Nie! Nikt tego nie szanuje. Jestem ze Śląska i tam wszyscy

Nie ma już za wiele zawodowych szkół budowlanych. Wiadomo,

twierdzą, że w kopalniach jest ciężko. No to ja proponuję popraco-

rodzice tłumaczą dzieciom: „Idź, idź, ucz się, a pracować ciężko nie

wać w budownictwie – jest to równie niebezpieczna praca. Jest dużo wypadków. Im wyżej na budynku, tym jest bardziej niebezpiecznie.

będziesz musiał”. Niestety, większość ludzi ląduje na budowie. Kto według Pana ma najcięższą pracę na budowie?

No ale staramy się, żeby tych wypadków było jak najmniej. Ważna

DM: Zależy od organizacji pracy, bo jeżeli dobrze ją sobie podzie-

tu jest praca zespołowa, zaufanie do kolegów. Każdy każdemu

limy, to nikt nie ma za ciężko. Jeden drugiemu zawsze może pomóc.

musi pomóc, podać, przytrzymać, bo inaczej nie można po prostu

Najcięższa fizyczna robota to chyba fundamenty w każdej postaci –

wykonać tej pracy.

czy to są żelbety, czy wykopy. Gdy wykonujemy fundamenty

Co by się musiało stać, żeby Pan się poczuł doceniony?

i zaczyna padać deszcz, to jest najbardziej przerąbane. Człowiek

DM: Za każdą pracę lubię mieć zapłacone. Statystyki mówią, że w 2015 roku 36 procent firm w budownictwie nie otrzymało wyna-

chodzi od stóp po pachy w błocie uwalony. A najlżejsza praca na budowie?

grodzenia za wykonane usługi. Jest ciężko, bo nieraz człowiek

DM: Najlżejsza robota to chyba tak zwana robota papierkowa – czyli

chciałby dołożyć pracownikom, zwiększyć wypłatę, a nie ma

trzepanie worków po cemencie! [śmiech] Ale poważnie, to nadzór. Bo

z czego, bo jest mnóstwo inwestycji wykonanych, gdzie nie zostało

to jest tylko przychodzenie i patrzenie się, jak ludzie ciężko pracują.

nam zapłacone. Po prostu każą budować, a o pieniądze się nie

To są ludzie do wnikania, a nie do pomocy. Ale tak to już jest na

pytajcie. Jakiś taki przyszedł czas okradania ludzi, zwykłych ludzi.

świecie, że ktoś musi pracować ciężej, ktoś musi pilnować, a ktoś

Nie mam firmy na tysiąc osób, zatrudniam tylko parę osób i każda

musi nadzorować całą robotę.

złotówka jest ważna. A niestety czasami ktoś ma kaprys, że „nie dam pieniędzy, bo po co”.

UCZCIWE BUDOWANIE

77


Czy częste są kontrole BHP?

nic się nie stanie, bo przecież ci ludzie nie będą tak pracować”.

DM: Często mamy kontrole BHP, ale takie nasze wewnętrze. Są

To się nie da tysiąca ludzi wrzucić na jedną budowę i ją zrobić.

one jak najbardziej potrzebne, bo jeśli bezpieczeństwo pracy jest

Im więcej ludzi, tym większy burdel i większe niebezpieczeństwo

dotrzymane, to jest mniej wypadków. Czasami, niestety, jednak się

się zaczyna robić. Musi być odpowiednia liczba ludzi, jeżeli jest

nie uda przypilnować tego wszystkiego.

przekraczana, to się robi bałagan, a nie wykonywana praca.

A jak to jest z architektem, projektantem na budowie?

DM: Architekt to jest chyba najsłabsze ogniwo w budownictwie.

Jak to się stało, że wszyscy tak narzekają w tej budowlance? Jest jakiś główny problem?

Namaluje co namaluje, nie skonsultuje, nie wie, jak to ma w prak-

DM: Terminy… Jeżeli się nie zrobi jakiejś inwestycji w terminie, to

tyce wyglądać i po prostu potem wychodzą takie „szopki”, że nikt

są ogromne kary. Kiedyś, pamiętam, jak pracowałem jeszcze za

nie wie, jak to rozwiązywać. Na przykład ostatnio było tak, że bra-

ucznia, to salę gimnastyczną budował nasz ówczesny szef pięć

kowało zbrojenia w fundamentach, a na naszych terenach zbrojenie

lat. Teraz taką salę gimnastyczną chcą mieć postawioną w cztery

to jest podstawa. A na końcu odpowiadam za to ja i to ja muszę tego

miesiące. To jest ogromne tempo – nie zawsze do wykonania, nawet

dopilnowywać. Gdyby ten człowiek był na budowie, architekt czy

przy udogodnieniach technologicznych. Jak się startuje w przetar-

inny projektant, to wtedy by zrozumiał. Ja tam uważam, że jak się

gach, to nagle się okazuje, że ktoś chce wybudować szkołę i zakłada

czegoś samemu własnymi rękami nie zrobi, chociaż raz, to ciężko to

kosztorys na 5 milionów. A ktoś to chce wybudować za 2,5 miliona.

jest narysować. A jak ktoś jest na tej budowie i widzi, to potem dwa

Za coś takiego uważam, że powinien przyjść od razu prokurator

razy się zastanowi, zanim narysuje. Tych błędów projektowych

z pytaniem: „Człowieku, kogo ty chcesz okraść?”. I tu się właśnie

jest mnóstwo!

zaczyna: firma wykonawcza, pod nią kolejna firma podwykonaw-

Jak wygląda życie w ciągłej delegacji?

cza, trzecia, czwarta… i na końcu wychodzi, że to niestety my, ci,

DM: No niestety, trzeba sobie jakoś życie ułożyć, jak człowiek gdzieś

co najwięcej pracują, są najbardziej wykiwani na kasie. To mnie

non-stop jeździ i buduje. Tu czasem przychodzą do nas na budowę

zawsze najbardziej w budownictwie dziwi. Najczęstsze problemy

i takie terminy powkładają, że musimy po dwanaście godzin praco-

pojawiają się na budowie, kiedy finansowania nie ma. Jak są

wać. To co, nikt nie wie, że my też byśmy chcieli po ośmiu godzinach

pieniądze płacone za każde wykonanie roboty, to każdy przychodzi

i pięciu dniach do domu jechać? Nie, bo jest termin i ma być zro-

z uśmiechem, bo wie, że swoją wypłatę dostanie. Gorzej jest potem,

biony! Terminy są ustalane z góry, my nie mamy nic do powiedzenia.

kiedy dzwonimy: „Jak to z płatnościami?” – „No, będą”. To już wiemy,

Czasami mógłby ktoś pomyśleć: „A zróbmy to trzy miesiące później,

ożesz, znowu ten sam problem. I mogę powiedzieć, ludzie, uwierzcie mi, że od sześciu lat to jest nagminne.

78

DOMINIKA JANICKA — MARTYNA JANICKA — MICHAŁ GDAK


Pan jest brygadzistą grupy. Jaki powinien być dobry brygadzista, szef, według Pana?

A jak wygląda taki typowy dzień pracy w tym zawodzie?

AD: Jest zróżnicowany. Raz ciężko, raz lekko. Warunki pogodowe są,

DM: Najważniejsze to umieć się dogadywać z pracownikami, mordy

jakie są. Wymiar godzin jest po osiem, dziewięć. No latem, jak już są

nie drzeć na ludzi – przede wszystkim szanować pracownika. Akurat

terminy, to nie patrzymy na zegarek. Jak wszędzie. To jest kochane

moja ekipa się bardzo dobrze dogaduje, długie już lata pracujemy

budownictwo. Musimy się z tym pogodzić.

razem, no więc nie narzekamy. A jeżeli Pan mógłby jeszcze raz wybrać zawód, to byłoby to samo?

Czy ludzie doceniają waszą pracę?

AD: To różnie bywa. Są różne zdania, cóż tu dużo mówić. Ten, co

DM: Tak, to samo, bo to po prostu lubię, uwielbiam i jak najbardziej

pracuje, to wie, jaki to jest ciężki kawałek chleba. Kiedyś było takie

chcę w tym zawodzie dalej pracować. Przychodzi kolejny budy-

przekonanie, że budowlaniec lubi wypić. Teraz się czasy zmieniły.

nek, kolejny pomnik i buduje się, i patrzy się, czy rośnie, czy jest

Bo dzisiaj w budownictwie to i inżynierowie przy łopatach robią.

wszystko ok, to nas cieszy najbardziej.

Swego czasu miałem na budowie, magistra, kilka języków znał,

PAN ANDRZEJ. DOŚWIADCZONY BRYGADZISTA W FIRMIE BUDOWLANEJ.

AD: Mam na imię Andrzej, mam sześćdziesiąt jeden lat, jestem

skończył studia i sobie wyobraźcie, że przy łopacie pracował, nic innego. I on to robił z takim wdziękiem. Jak już skończył, to przychodził, żeby mu dać coś następnego, i też go pytam: dlaczego ty tu pracujesz? Bo ja to kocham, bo ja to kocham…

Jak są Pana najlepsze wspomnienia z pracy?

związany z budownictwem od podstawówki. Czterdzieści dwa lata

AD: Najlepsze wspomnienie, jak sięgam pamięcią, to otwarcie

przepracowałem w budownictwie, z czego jestem bardzo zadowo-

naszej kochanej prokuratury w Gdyni, gdzie przez pięć lat żeśmy

lony. Kocham tę pracę.

walczyli przy budowie. Na otwarciu była pani premier Suchocka,

Dlaczego Pan kocha tę pracę?

cała świta gdańska i tak dalej. Były podziękowania dla nas – nie

AD: No, uwielbiam to robić. Wydaje mi się, że urodziłem się

zapomnę tego do końca życia. Bo to nie chodzi o pieniądze, niekiedy

w budowlance. Nie lubię się chwalić, ale wiele powstało dzięki

wystarczy te słodkie, ciepłe „dziękuję”. To niekiedy więcej znaczy

naszej firmie, w której pracuję od początku. Dużo obiektów, małych,

niż te pieniążki.

dużych, prokuratury, szpitale, kościoły, pojedyncze domki i pawilony handlowe, także jest z czego być dumnym, zadowolonym.

UCZCIWE BUDOWANIE

79


A jakby Pan porównał, jak to kiedyś było na budowie, jak teraz? Są jakieś różnice?

AD: Sięgając ładnych parę lat do tyłu, to była inna organizacja. Bo to

JACEK, ROBOTNIK OGÓLNOBUDOWALNY

wiadomo, wszystko było państwowe. Przychodziło się do pracy na te osiem godzin, to, tamto i bach, koniec. Było takie powiedzenie: „Czy

JSz: Tylko proszę głośno zadawać pytania. Ja mam bardzo dobry

się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. A teraz trzeba praco-

wzrok, ale bardzo słaby słuch. Budowa dała o sobie znać. Nigdy nie

wać, nikt za darmo ci nic nie da. Jest inna pracy organizacja – jest

zabezpieczałem słuchu. Na budowie nie ma takiej opcji. Szef chce

tych dwudziestu ludzi i trzeba im stworzyć warunki, zadbać o BHP.

żeby było zrobione jak najtaniej i jak najmniejszym kosztem. To

To jest najważniejsze. I tego pilnuję jak oka w głowie. Choć różnie

nie jest tak, że ja sobie zażyczę hełm z słuchawkami. Na przykład

to bywa na tych budowach, czasami jest bałagan. Ale nie dopuścić

w kopalniach są związki zawodowe, to oni pilnują pewnych stan-

do tego, bo to jest podstawa. Człowiek jest najważniejszy. Maszyna

dardów. Na budowach nie ma czegoś takiego i nie będzie, bo to jest

nie zastąpi człowieka. I my też z naszej strony staramy się o nich

niemożliwe do ogarnięcia. Budowlańcy zostawieni są sami sobie.

(pracowników) dbać, żeby jakiś kawałek tej premii mieli, zapewniony

Nikt nas nie reprezentuje. Budowa to jest jeden wielki wyzysk.

odpowiedni socjal. Staram się nie gonić, nie cisnąć, bo to nie o to

chodzi, żeby go cisnąć. Jest taka zasada, ja ją stosuję: wolniej, ale dokładniej. Tak się więcej zrobi, więcej wykona tej pracy. Jakie najbardziej niebezpieczne zdarzenie Panu się przytrafiło?

Dlaczego nie ma możliwości założenia związków zawodowych?

JSz: Na budowie robotnicy są bardzo podzieleni. Na przykład my jesteśmy od wentylacji, są chłopaki od hydrauliki, są chłopaki od

AD: No takie małe potknięcia, urazy, wiadomo, są na porządku

tynków, fundamentów, od wielu różnych rzeczy. Nie ma możliwości,

dziennym. Ważne, żeby pilnować porządku, zasad BHP. Na budowie,

żeby był ktoś taki, kto by pilnował interesów wszystkich tych grup.

wiadomo, tam deska, tam gwóźdź, wkręt itd. Trzeba upominać:

Jest wykonawca, pod nim kolejni podwykonawcy, pod nimi kolejni

podnieś, odłóż.

wykonawcy i tak dalej. Nie ma możliwości, żeby ktoś nad wszystkim

Jakie są Pańskie plany na przyszłość?

AD: Nie planuję już, cóż planować. Niczego mi nie brakuje. Już te

zapanował. To zbyt skomplikowane. Co by Pan zmienił?

parę ładnych lat przepracowałem. Nie narzekam, godziwe pieniądze

JSz: Żeby krócej pracować, po prostu. Budowa to jest ostatni chleb.

są, a na emeryturze to zobaczymy, na pewno nie będę siedział.

Jeden z najcięższych, jaki może być. W kopalniach ludzie bardzo ciężko pracują, ale później jest budowa. A na tej budowie, niestety,

80

DOMINIKA JANICKA — MARTYNA JANICKA — MICHAŁ GDAK


nie ma nadzoru żadnego. Państwo po prostu to olewa. W strefie BHP

piętra. Rozpędziłem się, krok za dużo, no i poleciałem z pierwszego

sami musimy się pilnować.

piętra w dół. Na budowie człowiek sam musi się pilnować. No nie

Jakie jest Pana najgorsze wspomnienie z pracy?

ma jakiegoś złotego środka, że istnieją przepisy, co cię uchronią od

JSz: Chyba taka ostania sytuacja, najświeższa w pamięci. Kierowca przyjechał z naczepą z piachem. Otworzył klapę, wysypał, a jeden

wypadku. No ale przepisy i tak są do czasu, póki termin nie goni. Czy coś się zmienia, poprawia w warunkach pracy na budowie?

chłopak podszedł sprawdzić, czy wszystko jest wysypane, a ta

JSz: Na budowie niewiele się zmieniło. Chociaż jest jakiś plus.

klapa po prostu urwała mu głowę. To w psychice zostaje. A ile

Starają się, zwłaszcza na większych budowach, żeby człowiek był

takich wypadków przez życie zobaczysz, jak całe życie pracujesz na

zarejestrowany, miał jakąś umowę, jakieś badania. Coś się zmienia,

budowie?

ale bardzo powoli.

Co się dzieje, gdy na budowie jest śmiertelny wypadek?

JSz: Przyjeżdża prokurator i kierownik budowy wtedy ma nie

Czy jest różnica między pracą w Polsce a za granicą?

JSz: Pracowałem kiedyś w Niemczech i jest naprawdę duża róż-

najciekawiej. Kilka lat temu pracowałem na budowie, spadłem

nica. Na wszystko jest czas i pieniądze. Nie ma czegoś takiego, że

z rusztowania. Umowę podpisywałem dopiero w szpitalu. Czasami,

panowie, szybko, szybko, szybko, gonimy, gonimy, bo coś tam, tylko

jak ktoś spadnie, to zakłada mu się szelki, kask, jak nie miał wcze-

przychodzi szef, mówi: jest tak i tak, macie czasu na to tyle, na to

śniej, i wtedy dzwoni po pogotowie.

tyle, spokojnie, powoli, ale macie to wykonać dobrze. I koniec.

Co jest najważniejsze w pracy na budowie?

JSz: Niektórzy z ludzi nie mają wykształcenia, ale na budowie nie

Czy czuje Pan, że Pana praca jest szanowana?

JSz: Tak naprawdę, społeczeństwo myśli: ja mam kasę, płacę

ma z tym problemu, bo każdy przyjmie. Potem wychodzą problemy,

i wymagam. Także ludzie, którzy wykupują te mieszkania, to nie

bo podczas pracy naprawdę trzeba dużo myśleć. Na każdej budowie

wiedzą, ile potu ktoś włożył w to – czy to ja się męczyłem, czy

występują kolizje, które trzeba jakoś ominąć. Budowa weryfikuje

kolega. Ogólnie, dla budowlańców nie ma szacunku żadnego.

wszystko co na papierze. Nie możemy co chwilę latać do kierownika, który jest głównym prowadzącym, z byle jakim problemem. To jest

„Fair Building” – wystawa prezentowana w Pawilonie Polskim na 15. Międzynarodowej Wystawie Architektury w Wenecji w 2016 roku

budowlanka, tu jest taki freestyle po prostu.Bezpieczeństwo jest też

kuratorka: Dominika Janicka

ważne. Ktoś młody to może powiedzieć: „A, co mi tam. Ja tam zrobię

współpraca kuratorska: Martyna Janicka, Michał Gdak

to i tamto. Bez tego i owego”. Ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Ja się tego nauczyłem na własnej skórze, bo spadłem z pierwszego

autor logotypu: Patryk Hardziej organizatorzy: Zachęta — Narodowa Galeria Sztuki Rozmowy, które prezentujemy, są zapisem wypowiedzi bohaterów filmów przygotowanych przez autorów wystawy. Wszystkie fotografie są kadrami z filmów dokumentalnych przygotowanych w ramach projektu „Fair Building”.

UCZCIWE BUDOWANIE

81


WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO Z BARTOSZEM FRĄCKOWIAKIEM I NATALIĄ SIELEWICZ, AUTORAMI SPEKTAKLU „MODERN SLAVERY” POKAZYWANEGO W RAMACH BIENNALE WARSZAWA, ROZMAWIA DOROTA LEŚNIAK-RYCHLAK


Dorota Leśniak-Rychlak: Tematem Biennale Warszawa zatytułowanego Atlas planetarnej przemocy wydają się niesprawiedliwości w perspek‑ tywie globalnej. Czy możemy zapytać zatem o geografię pracy na

Ziemi? Chodzi nam o podział pracy i jej charakter w rejonach globalnych Południa i Północy? Jak ten proces się kształtował i jak wygląda dziś?

Bartosz Frąckowiak/Natalia Sielewicz: W miarę zanikania barier przestrzennych związanych z kosztami transportu i komunikacji

Wschodniej: Indiach, Nepalu, Bangladeszu, Pakistanie, Kambodży, Birmie. To tam kryje się istotna część niewidocznych fragmentów łańcuchów dostaw. DLR: Mówimy o tym, że funkcjonujemy w świecie postkolonialnym, tym‑ czasem Wasz spektakl pokazuje, że niewolnictwo nie jest historycznym i odległym geograficznie zjawiskiem, ale że dzieje się obok nas…

czy kwestiami celnymi, wraz z nowymi porozumieniami o wolnym

BF/NS: Tak, współczesne niewolnictwo nie dotyczy tylko krajów

handlu i z rozwojem technologicznym, pozwalającym na szybkie

globalnego Południa, nie jest też zjawiskiem jedynie historycz-

transfery kapitału, wykształcał się nowy globalny podział pracy,

nym, nie dotyczy też wyłącznie pracy w rolnictwie czy przemyśle.

w którym centra badań i rozwoju oraz centra decyzyjne koncen-

Zupełnie kontrintuicyjnie – handel ludźmi do pracy przymusowej

trowały się w krajach rozwiniętych, natomiast podwykonawcy

jest również zjawiskiem miejskim, występuje w sektorze usług,

i dostawcy podzespołów czy surowców naturalnych lokowani byli

bardzo blisko nas, dosłownie na wyciągnięcie ręki miejskiej klasy

w krajach Południa. Stopniowo też, ze względu na dużo niższe koszty

średniej. To wciąż nieodkryte pole badawcze dla studiów miejskich

pracy, całe zakłady produkcyjne trafiały do krajów rozwijających

i antropologii miasta: niewidzialne miasto sieci wyzysku, przepły-

się. Dlatego fałszywa jest opinia o dezindustrializacji gospodarki:

wów eksploatacji pracowniczej, wytwarzanie miasta i przestrzeni na

podczas gdy przemysł zwijał się na Północy, następowała stopniowa

skutek pracy przymusowej. Co więcej, w spektaklu badamy hipotezę

industrializacja Południa. Dzisiaj wciąż mamy do czynienia z pracą

mówiącą, że niewolnictwo nie jest wyjątkiem wydarzającym się na

materialną, tyle że doszło do jej przestrzennej reorientacji. Ten

peryferiach globalnego kapitalizmu, ale jego symptomem, a nawet

nowy globalny podział pracy wykształcił skomplikowane, wielo-

więcej – ukrytą regułą.

poziomowe, trudne do prześledzenia łańcuchy dostaw. W związku

WSZYSTKIE FOTOGRAFIE: M. STOLARSKA/BIENNALE WARSZAWA

niewolników żyje w krajach Azji Południowej i Południowo-

W trakcie naszych badań natrafiliśmy na bardzo aktualny

z tym, że największa marża koncentruje się na ich najwyższych

przypadek warszawski. Przez kilka lat przynajmniej kilkaset osób

poziomach, które stanowią globalne korporacje i ich bezpośredni

„wypożyczonych” zostało przez firmę Mirosława K., w ramach sys-

podwykonawcy, wymuszający jak najniższe ceny i dyktujący

temu pośrednictwa, do pracy w kilkudziesięciu znanych i lubianych

warunki dostaw (rytm, terminy, płatności), na niższych szczeblach

warszawskich restauracjach. Byli to głównie imigranci z Ukrainy,

pojawia się silna presja kosztowa. Sprawia to, że działający w stanie

zakwaterowani w willi przy ulicy Wilanowskiej w Warszawie, w któ-

silnej konkurencji podwykonawcy często zmuszeni są do stosowania

rej mieszkało naraz około pięćdziesiąt osób, niektórzy w piwnicach

nieetycznych praktyk, a w skrajnych przypadkach do korzystania

i garażu, do ich dyspozycji pozostawał jeden prysznic, materace

z handlu ludźmi i pracy przymusowej. Cały system skonstruowany

i piętrowe łóżka niekiedy upchnięte były na korytarzach. To stam-

jest w taki sposób, żeby umożliwiać i ukrywać wyzysk na niższych

tąd udawali się do swoich miejsc pracy, w których spędzali od

szczeblach łańcuchów dostaw, jednocześnie pozwalając na ochronę

dwunastu do osiemnastu godzin na dobę, pracując w kuchniach i na

tych, którzy najwięcej na nim zarabiają, czyli korporacji. To dzięki

zmywakach, bez książeczek sanepidu, bez szkoleń BHP. Wszystko

temu systemowi korporacje mogą się szczycić swoimi programami

odbywało się pod pozorami legalnej działalności pośrednictwa

społecznej odpowiedzialności biznesu czy włączać się w fair­

pracy. Restauracje outsourcowały usługi pracownicze u Mirosława

trade’owe programy certyfikacyjne, ukrywając fakt, że atrakcyjne

K., a ten dostarczał pracowników na konkretne dni do konkretnych

ceny ich produktów są wynikiem niewidzialnego wyzysku, handlu

zadań, niekiedy wystawiając za to faktury. Profesjonalnie taki

ludźmi i pracy przymusowej. Koltan w telefonach komórkowych,

system nazywa się leasingiem pracowniczym. Występuje w nim

krewetki w polskich restauracjach, importowane z Bangladeszu,

olbrzymia rotacja, niektóre osoby pracowały w ciągu tygodnia

gdzie w każdym prawie etapie produkcji uczestniczą zmuszane

w kilku różnych restauracjach, przez co między nimi i polskimi

do pracy dzieci, herbata, kakao, czekolada, owoce morza łowione

pracownikami nie mogły powstać koleżeńskie relacje, oparte na

przez współczesnych niewolników na statkach w Tajlandii… To tylko

zaufaniu.

początek listy naszych materialnych związków z niewolnictwem w krajach Południa. Nieprzypadkowo też większość współczesnych

W październiku 2017 roku warszawska prokuratura postawiła Mirosławowi K. zarzuty handlu ludźmi. Od kwietnia przed

83


WSKAŹNIK CEN I POPULACJI (W MILIARDACH)

warszawskim sądem toczy się przeciwko niemu postępowanie karne. Okazało się, że część osób nie otrzymywała wynagrodzenia za swoją pracę przez wiele miesięcy, inni otrzymywali znacznie mniej, niż powinni. Mirosław K. stosował wobec nich różne formy przymusu psychologicznego i ekonomicznego: zabierał dokumenty, zmuszał do podpisywania weksli i umów in blanco, a następnie na

CENY NIEWOLNIKÓW

ich podstawie szantażował Ukraińców fikcyjnym długiem, stworzył system kar (za krzywe spojrzenie, za smugę na szybie w pokoju, za spóźnienie, za otwieranie furtki patykiem), wykorzystywał stres

8

migracyjny i straszył policją, deportacją. Kupował alkohol na ukraińską Wielkanoc, a następnie w całkowicie nieprzewidywalny

7

sposób nakładał kary za picie alkoholu w pracy. W środku nocy organizował odprawy w ogrodzie: siadał przy nakrytym białym obrusem stole, z zapaloną lampką, ludzie klękali przed nim i błagali

6

o pieniądze. Wtedy Mirosław K. mówił, że teraz im na pewno nie da, bo nie mają godności. Jakub de Barbaro przygotował dla nas mapę obrazującą

5

natężenie występowania tego zjawiska w poszczególnych miejscach w Warszawie. Źródłem była znaleziona przez nas podczas

4

lektury akt sądowych pełna lista warszawskich restauracji, które korzystały z usług Mirosława K. W ten sposób chcieliśmy dokonać 3

z restauracjami uniknęły zarzutów, mimo że z zeznań wynika jasno, że przynajmniej część branży znała metody Mirosława K., który powszechnie nazywany był slavemasterem, a niektórzy menedże-

2

POPULACJA GLOBU

rowie przyjaźnili się z nim od lat. W restauracjach ze starannie zaprojektowanym frontendem, z filozofią kulinarnego lifestyle’u,

1

o najwyższym współczynniku designu na metr kwadratowy, istniały najsilniejsze formy opresji i przemocy. Paradoksalnie, często kuchnie w nich (choć już nie zmywaki) są wyeksponowane, widoczne dla klientów, stanowią część projektu przestrzennego miejsca,

0 -1800

-1200

-800

-400

0

400

800

1200

1600

podkreślając transparentny charakter pracy i praktyk kulinarnych. Okazuje się, że i w tym przypadku eksponowanie transparentności

tworzenia tego indeksu jest problematyczna i opiera się na dość

i pozorna, nadmiarowa widzialność służyć mogą subtelnemu i wyra-

zawiłym algorytmie statystycznym, jednak tak wysoka pozycja

finowanemu ukrywaniu nieetycznych (a niekiedy przestępczych)

Polski wydała nam się zastanawiająca. Zaczęliśmy szukać historii,

praktyk.

sytuacji, przypadków, miejsc i przestrzeni, które byłyby związane

DLR: Czy możecie opowiedzieć o pomyśle na spektakl Modern Slavery

i o Waszej pracy nad źródłami informacji podczas przygotowań do premiery?

84

z tym zagadnieniem. I tak trafiliśmy na dwie historie dotyczące handlu ludźmi do pracy przymusowej: jedną historyczną – tak zwanych włoskich obozów pracy dla Polaków w Apulii z lat 2002–2006

BF/NS: Pomysł zrodził się z naszych odkryć dotyczących szczegól-

– a drugą bardzo aktualną, o której wspomnieliśmy. W pierwszej

nej roli Polski na planetarnej mapie współczesnego niewolnictwa.

Polacy byli ofiarami; w drugiej ofiarami byli Ukraińcy. W pierw-

W Global Slavery Index 2016 Polska znajduje się na dwudziestej

szej – prawdopodobnie największej w Europie sprawie o handel

czwartej pozycji na 167 uwzględnionych krajów. Sama metodologia

ludźmi do pracy przymusowej – sprawcami byli Polacy, Włosi,

BARTOSZ FRĄCKOWIAK I NATALIA SIELEWICZ

2000

OPRACOWANIE: JAKUB DE BARBARO

wizualnej reorientacji miasta. Ciekawe jest to, że osoby związane


Ukraińcy i Algierczyk; w drugiej sprawcą był Polak współpracujący

prokuratorskiego, a prokurator odmówił nam wglądu do akt,

z Ukraińcami, z których jeden wcześniej był ofiarą. Na plantacjach

rozpoczęliśmy własne śledztwo. Spotkaliśmy się z pokrzywdzo-

w Apulii wiele lat przed Polakami pracowali włoscy chłopi, którzy

nymi Mirosława K., skontaktowaliśmy się z jednym ze sprawców,

wynaleźli tarantyzm jako formę kompensacji cierpienia związanego

rozmawialiśmy z przedstawicielami Zarządu Operacyjno-Śledczego

z wyzyskiem; dzisiaj pracują tam migranci z Afryki Subsaharyjskiej.

Komendy Głównej Straży Granicznej, z prokuratorem prowadzącym

Te przedziwne substytucje i geografie wyzysku wydały nam się

tę sprawę, z policjantami z Wydziału do Walki z Handlem Ludźmi,

interesujące, bo pozwoliły spleść systemowy poziom globalnego

z dziennikarzami śledczymi. Te wszystkie spotkania były na swój

kapitalizmu z konkretnym poziomem lokalnym. Nie chcieliśmy opo-

sposób fascynujące, dawały wgląd w świat, z którym na co dzień

wiadać jedynie historii lokalnych sprawców, działających lokalnie

nie mamy do czynienia, w zupełnie inne języki, sposoby myślenia,

i w ramach lokalnych uwarunkowań, motywowanych jedynie pozba-

ujmowania zarówno tego zjawiska, jak i świata.

wioną kontekstu chęcią zysku czy psychopatycznym charakterem,

We współpracy z aktorami przeprowadzaliśmy eksperymenty

ale chcieliśmy też wskazać na systemowe, ekonomiczne i polityczne

z zakresu perfomatywnych rekonstrukcji, starając się wykorzystać

uwarunkowania zjawiska handlu ludźmi. Pokazujemy, że mecha-

ich szczególne kompetencje aktorsko-performatywne do lepszego

nizmy kryjące się za handlem ludźmi – jak choćby zniewolenie

zrozumienia sytuacji związanych z badanymi przez nas historiami,

poprzez dług – są analogiczne w bardzo różnych kontekstach kultu-

przeprowadzaliśmy eksperymenty z etnografii sensorycznej

rowych i geograficznych. I mają strukturalny charakter. Staramy się

w niektórych restauracjach i miejscach związanych z warszawskim

przeanalizować te mechanizmy i odpowiedzieć na pytanie, z czego

przypadkiem. Zresztą aktorzy bardzo wcześnie zostali włączeni

wynika to, że jedni ludzie są wyzyskiwani, a inni nie, jak nakłada się

w pracę koncepcyjno-badawczą nad spektaklem. Uczestniczyli

to na geopolitykę biedy i geografię nierówności.

w niektórych spotkaniach z informatorami, prowadzili badania

Dlatego czytaliśmy mnóstwo opracowań i raportów Światowej Organizacji Pracy, publikacji Międzynarodowej Organizacji do

terenowe, podejmowali bliską współpracę z różnymi organizacjami. A następnie ten ogrom materiału syntetyzowaliśmy, pod-

spraw Migracji, Free Walk Foundation, cykl Beyond Trafficking

dawaliśmy rozmaitym spekulacjom, wciągnęliśmy do współpracy

and Slavery realizowany przez openDemocracy, uczestniczyliśmy

Jakuba de Barbaro, który przygotowywał dla nas inspirujące wizu-

w polskich seminariach poświęconych handlowi ludźmi i pracy

alizacje danych i tworzył spekulatywny design. Aktorzy dodawali

przymusowej. Nawiązaliśmy też kontakt z Ośrodkiem Badań nad

swoje perspektywy i wrażliwość, a my budowaliśmy z tego narrację,

Migracjami na Uniwersytecie Warszawskim czy Stowarzyszeniem

która bezustannie oscylowała między kontekstem globalnym, syste-

Interwencji Prawnej, szukając informacji na temat ekonomii migra-

mowym a konkretem lokalnych sytuacji.

cji, polskich i międzynarodowych przepisów prawnych związanych z handlem ludźmi itd. Czytaliśmy też akta prokuratorskie i sądowe obu spraw: obo-

DLR: Jak wygląda sytuacja Polski na tle świata, i dlaczego, jak piszecie, Polska ma tak wysoką pozycję w Global Slavery Index?

BF/NS: Polska jest zarazem krajem pochodzenia, tranzytu, jak i kra-

zów pracy dla Polaków w Apulii – w Sądzie Okręgowym w Krakowie,

jem docelowym w handlu ludźmi. Niewiele jest krajów o podobnym

warszawskich restauracji – w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

potrójnym statusie.

Byliśmy w stałym kontakcie z sędzią Dariuszem Mazurem, który

Krajem pochodzenia stała się za sprawą transformacji

sądził sprawę „włoską” i pomógł nam ją dobrze zrozumieć, przepro-

ustrojowej. Polacy stawali się emigrantami zarobkowymi, wyjeż-

wadzając nas przez gąszcz dokumentów i kontekstów prawnych.

dżając do pracy do Włoch, Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Holandii.

Podjęliśmy absolutnie fundamentalną dla naszego pro-

Często korzystali z rozmaitych agencji pośrednictwa pracy i agencji

jektu współpracę z Fundacją La Strada, do której najczęściej

pracy tymczasowej, które działały zarówno na terytorium Polski,

trafiają ofiary handlu ludźmi w Polsce i do której trafiły też ofiary

jak i zagranicą. Niektórzy trafiali do obozów pracy, do pracy przy-

Mirosława K. Dzięki otwartości Ireny Dawid-Olczyk, prezeski La

musowej lub seksbiznesu. W środowisku badaczy migracji i handlu

Strady, i Joanny Garnier, udało nam się nawiązać kontakt z psy-

ludźmi panuje opinia, że najgorsza sytuacja pracowników migran-

chologami o specjalizacji klinicznej, psychoterapeutami, organami

tów istnieje w krajach, w których działają agencje. To one pozwalają

ścigania. W związku z tym, że początkowo nie mieliśmy dostępu

na ukrywanie wyzysku pod pozorem legalnej działalności.

do akt sprawy, bo znajdowała się ona jeszcze na etapie śledztwa

WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO

85


Polska jest też krajem, przez który przebiega szlak przemytu ludzi ze Wschodu. W końcu stała się również krajem docelowym dla uchodźców i migrantów ekonomicznych z Ukrainy, Wietnamu, krajów kaukaskich, a coraz częściej także z Indii, Pakistanu, Nepalu czy Bangladeszu. Bardzo duża skala migracji z Ukrainy sprawia, że w Polsce istnieje duża grupa ludzi narażonych na różne formy wyzysku pracowniczego, aż do ekstremum na tej skali, czyli do sytuacji handlu ludźmi. Pracują na placach budowy, w rolnictwie, w gastronomii, w handlu. Oczywiście nie wszyscy robią to pod przymusem czy padają ofiarą oszustów, wielu powodzi się bardzo dobrze i czują się w Polsce szczęśliwi. Z tych przykładów wyłania się wyraźny obraz handlu ludźmi jako zjawiska ściśle powiązanego z migracją. Jego ofiarą najczęściej padają cudzoziemcy. Ze względu na restrykcyjną europejską politykę migracyjną, rozmaite reżimy graniczne, ograniczenia związane ze statusem prawnym migrantów, możliwe jest istnienie całego systemu pośredników, przemytników, middle manów, którzy zarabiają na handlu pozwoleniami, logistyce, szmuglowaniu, organizowaniu spraw urzędowych. Można powiedzieć, że restrykcyjne polityki migracyjne w istocie stanowią ważny warunek istnienia przemysłu handlu ludźmi. To, obok handlu bronią i narkotykami, trzecia najbardziej opłacalna działalność przestępcza o transgranicznym charakterze. Co więcej, niepewni

swojego statusu migranci rzadko udają się na policję czy do innej oficjalnej instytucji, żeby opowiedzieć o ich wyzyskiwaniu. Łatwo wykorzystać ich krytyczne położenie, stres migracyjny, niejasny status prawny, łatwo ich szantażować. Rozmawiając o relacjach między handlem ludźmi i migracją, nie można jednak popełnić błędu polegającego na stwierdzeniu, że to migracja jest odpowiedzialna za handel ludźmi. Nie, to restrykcyjne polityki migracyjne i reżimy graniczne są źródłem tego zjawiska, a nie chęć migrujących zapewnienia sobie i swoim bliskim godnego życia. Zbyt często zjawiska handlu ludźmi i współczesnego

86

BARTOSZ FRĄCKOWIAK I NATALIA SIELEWICZ


FOT.  M.  STOLARSKA/BIENNALE WARSZAWA

chcieliśmy jednak osuwać się w gatunek teatru dokumentalnego, dlatego w naszym spektaklu pojawia się również wiele spekulatywnych scen, jak na przykład model ambasady niewolników na statku czy start-upu szukającego sposobu na legalizację niewolnictwa, po to, by reformować patologiczny system od środka. Cytując Franka Wildersona III, czarnoskórego pisarza, jednego z ojców nurtu afropesymistycznego, naszym, z pewnością utopijnym, celem była próba przejęcia kontroli nad statkiem, pomimo fantazji o ucieczce. DLR: W swoim spektaklu przywołujecie historię Foggii z początku trans‑

niewolnictwa, wraz z towarzyszącymi im kampaniami, medialnym językiem opisu, są instrumentalnie wykorzystywane w antymigracyjnej polityce. Dlatego tak ważna jest tutaj precyzja wypowiedzi. DLR: W jaki sposób opowiadacie te historie na scenie, na wybór jakiego języka się zdecydowaliście?

formacji. Co się wydarzyło na południu Włoch? Co mówi nam ta sprawa o włączaniu Polski w procesy globalnego kapitalizmu?

BF/NS: W latach 2002–2006 roku w prowincji Foggia na terenie południowych Włoch w kilkudziesięciu obozach pracy, nazywanych campami, umieszczono w sumie kilka tysięcy Polaków. Ustalono,

BF/NS: Naszą metodologię twórczą najlepiej nazwać performo-

że odbyły się transporty 150 grup liczących od dziesięciu do czter-

waniem archiwum. W procesie pracy nad scenariuszem szybko

dziestu osób. Tych pracujących nielegalnie polskich imigrantów

okazało się, że ciężar dokumentalny materiałów dowodowych,

często przetrzymywano (jak napisał w swoim uzasadnieniu wyroku

raportów i statystyk jest o wiele bardziej pociągający niż konstru-

sędzia Mazur) „wbrew ich woli w warunkach urągających ludzkiej

owanie zawiłych metafor teatralnych i gier językowych na temat

godności, stosując wobec nich przemoc w postaci bicia, kierując

współczesnego niewolnictwa. Na tyle, na ile było to możliwe, kiero-

groźby pozbawienia życia i zmuszając do przyjmowania środków

waliśmy się uczciwością wobec materiałów i świadków, z którymi

odurzających”. Codziennie „wypożyczano” ich na inną plantację,

mieliśmy styczność. Staraliśmy się oprowadzić widzów po myślach

gdzie pracowali przy zbiorze, sadzeniu i przetwórstwie pomido-

i odczuciach, które pojawiły się na drodze naszego śledztwa. Nie

rów, karczochów, brokułów, oliwek, kalafiorów. Wówczas na wielu

WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO

87


obszarach w Polsce występowało strukturalne bezrobocie przekraczające 25 procent, między innymi w województwie podkarpackim,

PRÓBA: 9000 ROK: 2016 OBSZAR: LAMPEDUSA, TRAPANI, POZZALLO

zachodniopomorskim czy podlaskim, gdzie handlarze związani ze zorganizowaną grupą przestępczą umieszczali ogłoszenia o pracę w lokalnych gazetach. Ze względu na swój prekarny status prawny i sytuację ekonomiczną pokrzywdzeni byli łatwym celem do eks-

6% Handel krwią lub organami 50% Przetrzymywani wbrew swojej woli 70% Ofiary handlu ludźmi lub ofiary wyzysku

ploatacji. Pomimo zintegrowanej interwencji włoskiego Wydziału do Zwalczania Mafii i polskiej Straży Granicznej problem wyzysku na plantacjach w Apulii nie zniknął. Z czasem Polaków zastąpili Bułgarzy, Bułgarów Rumuni, obecnie siłą napędową rolniczego zaplecza Europy są imigranci z Afryki Północnej, którzy trafiają do Foggii przez Lampedusę. Jak podaje „Forbes”, aż 17 procent włoskiego PKB wytwarzane jest w ramach nielegalnych transakcji, z czego zdecydowana większość pochodzi z rolnictwa. Obecność

Rzym

obozów pracy w sektorze rolniczym jest więc zdecydowanie problemem strukturalnym, którego zaszłości sięgają, tak jak w Polsce, systemów pańszczyźnianych. DLR: W jednym z wywiadów wspomnieliście, że w dokumentach poli‑

cyjnych z tamtego czasu ten proceder, de facto handlu ludźmi, jest

określany jako oszustwo, nazwą nieprzystającą do faktycznej rangi tego czynu.

BF/NS: Handel ludźmi jako zbrodnia funkcjonuje w polskim prawodawstwie stosunkowo od niedawna. Aż do roku 2010 polski Kodeks międzynarodowego, a konkretnie przyjętego przez Polskę w 2005 roku Protokołu z Palermo. A zatem część wyjazdów do Foggii odbywała się przed ratyfikacją tego Protokołu, część już po. Zanim

Pozzallo

na początku lat 90. zaobserwowano nasilenie tego procederu ze wskazaniem na pracę przymusową w sektorach innych niż usługi seksualne, termin „human trafficking” był kojarzony w Polsce

Lampedusa

przede wszystkim z handlem kobietami i prostytucją. Można powiedzieć, że dyskusja o innych formach handlu ludźmi rozpoczęła się w Polsce dopiero w drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku.

0

200

km

BADANIA

Trudno więc dziwić się, że w raportach lokalnych komend policji w małych miejscowościach na Podlasiu i Opolszczyźnie natrafili-

ofiary handlu ludźmi, z czasem wyodrębniono również nowe struk-

śmy na stwierdzenia, które mogą co prawda dotyczyć niektórych

tury w organach ścigania do zwalczania tej zbrodni.

symptomów handlu ludźmi (takich jak „oszustwo”, „wyłudzenie”,

DLR: Na ile prekaryjne warunki pracy zbliżają się może nie do niewol‑

„niekorzystne rozporządzenie mieniem”), ale w żaden sposób nie oddają ciężaru i całościowego kształtu zbrodni, jaką jest handel ludźmi. Obecnie Polska jest nie tylko krajem pochodzenia ofiar, ale

88

nictwa, ale pańszczyzny? W rozmowie w tym numerze „Autoportretu”

Małgorzata Jacyno mówi o tym, że dług jest najważniejszym urządzeniem współczesnego świata.

także krajem tranzytowym, przez który odbywa się transfer osób

BF/NS: Dług jest również bardzo ważnym narzędziem two-

z Europy Wschodniej do Europy Zachodniej, oraz krajem docelo-

rzenia przymusu w przypadku współczesnego niewolnictwa,

wym. Ostatnie dziesięć lat zupełnie zmieniło profil socjologiczny

wykorzystywanym zarówno w krajach Azji Południowej

BARTOSZ FRĄCKOWIAK I NATALIA SIELEWICZ

OPRACOWANIE: JAKUB DE BARBARO

Trapani

karny nie zawierał jej definicji. Korzystano wtedy z regulacji prawa


i Południowo-Wschodniej, jak i w Polsce. „Debt bondage” jest jedną

W spektaklu przywołujemy cytat z Fredericka Douglassa,

z cech pozwalających na identyfikację zjawiska handlu ludźmi.

wielkiego afroamerykańskiego działacza na rzecz abolicjonizmu,

Uzależnianie ludzi poprzez dług ma swoją długą historię liczoną

wyzwolonego niewolnika, który w 1865 roku napisał: „They will

od czasu, kiedy dług przestał być produktywnym narzędziem

not call it slavery, but some other name. Slavery has been fruitful

wytwarzania relacji społecznych i form wzajemności, a stał się

in giving itself names… and it will call itself by yet another name;

narzędziem dyscypliny, przymusu, nadzoru i kary. Wspaniale

and you and I and all of us had better wait and see what new form

pisał o tym David Graeber w książce poświęconej historii długu.

this old monster will assume, in what new skin this old snake will

Współczesnym niewolnikiem może się stać indyjski rolnik, który,

come forth” (Nie nazwą tego niewolnictwem, lecz nadadzą mu inne

by zapewnić byt swojej rodzinie, musi wziąć oprocentowaną na kil-

imię. Niewolnictwo było i jest płodne, gdy przychodzi do nazywania

kanaście procent miesięcznie pożyczkę z nieformalnego źródła, bo

samego siebie, i będzie nazywać siebie coraz to inaczej; a ty i ja, i my

żaden bank nie udzieli pożyczki osobie o takim statusie. Następnie

wszyscy, lepiej poczekajmy i zobaczmy, jaką nową formę przyjmie ta

on i jego rodzina będą musieli odpracowywać w nieskończoność

stara bestia, w jakiej nowej skórze nadejdzie ten [zdradliwy] wąż).

niespłacalny i wciąż rosnący dług. Dług może być też fikcyjny,

W spektaklu staraliśmy się poszukiwać tych nowych form

wykreowany za pomocą nielegalnych metod, jak w przypadku

niewolnictwa, niekiedy dużo bardziej podstępnych niż te histo-

Mirosława K. W końcu dług dotyczy również samych podwykonaw-

ryczne, badać je i opowiedzieć jako coś, co istnieje bardzo blisko

ców, którzy, by spłacić swoje zobowiązania w sytuacji niskich marż

nas i w co jesteśmy sami uwikłani.

i ekstremalnej konkurencji, wciągani są w praktyki oparte na pracy przymusowej. Dług też jest częścią systemu globalnych nierówności, gdzie kraje globalnego Południa uzależnione są od pożyczek

DLR: Czy kategoria niesprawiedliwości społecznej jest jeszcze w jakiś sposób nośna, do jakiej aksjologii się odwołujemy, mówiąc, że handel ludźmi jest złem (choć jest opłacalnym modelem biznesowym)?

rozwojowych z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku

BF/NS: Pracując w polu kultury w szeroko pojętym paradygmacie

Światowego, których rezultatem jest pogłębianie nierówności

sztuki zaangażowanej, nazbyt często przyjmuje się pozycję morali-

pomiędzy regionami świata, a nie rozwój. A te nierówności z kolei

zatorską i staje po stronie wykluczonych, mistyfikując jednocześnie

sprawiają, że biedni ludzie pochodzący z uzależnionych regionów

własną uprzywilejowaną pozycję czy hipokryzję. Trudno uciec od

dużo bardziej podatni są na współczesne niewolnictwo. Dług jest

wielu pułapek etycznych, ale warto rozbudzać świadomość. Nowe

najważniejszym urządzeniem współczesnego świata, co potwierdza

relacje przestrzenne rozpisuje dziś przemoc, która od zawsze była

tylko naszą hipotezę, że niewolnictwo jest strukturalnie związane

formą prawa i regulowała przepływ taniej siły roboczej. Zło, któ-

z kapitalizmem, a nie stanowi wyjątku w tym systemie.

rego główną siłą napędową jest zysk kosztem wolności i godności

Jeśli chodzi o analogie prekaryjnej pracy i pańszczyzny, to

drugiego człowieka, to właśnie aksjomat handlu ludźmi.

oczywiście istnieją elementy wspólne. Nie chciałbym jednak teraz rozwijać nadmiernie tej analogii, wskazałbym jednak na pewne terminologiczne problemy. Niektórzy badacze starają się w ogóle wyeliminować ze swojego języka termin „niewolnictwo” czy „współczesne niewolnictwo” (tłumaczenie angielskiego pojęcia modern slavery), a niekiedy nawet „handel ludźmi” (human trafficking), podkreślając historyczny i rasistowski charakter pojęcia niewolnictwa i uwikłanie w dyskursy i polityki antymigranckie ich obu. W zamian proponują mówić o kontinuum wyzysku pracowniczego, ułożonym na skali, a nie o różnicach jakościowych. My traktowaliśmy jednak niewolnictwo jako wędrujące pojęcie, przybierające różne historyczne wcielenia, modyfikujące się wraz z kolejnymi, dynamicznymi metamorfozami kapitalizmu, z którym jest ściśle powiązane. Niewolnictwo wiąże się z akumulacją kapitału, a nie jedynie z historycznym zjawiskiem transatlantyckiego handlu ludźmi.

WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO

89


RĘKA PRACUJĄCA

90


WŁASNOŚĆ PRYWATNA, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ZACHĘTY.

Założeniem książki Ręka pracująca1, opu-

przez niego opisami służyły za wskazówkę

blikowanej we Lwowie w 1936 roku, było

lekarzom, ale także urzędnikom, których

Janina

zaprezentowanie badań dermatologa Henryka

zadaniem było rozpoznanie zmian wywołanych

Mierzeckiego i zilustrowanie ich zdjęciami

przez pracę na ludzkich dłoniach. Sprawna

37 i 38 z cyklu

wybranych przypadków, wykonanymi przez

i trafna diagnoza była bowiem często podstawą

Ręka pracująca,

jego żonę, artystkę Janinę Mierzecką2. Do

do ubiegania się o renty czy odszkodowania

publikacji wybrano 120 fotografii dłoni pacjen-

z tytułu szkód zawodowych. Ponadto projekt

pracująca.

tów lwowskiej Kasy Chorych, gdzie prowadził

Ręka pracująca zwracał uwagę na stan określo-

120 tablic

praktykę lekarską Mierzecki, specjalizujący

nych dziedzin przemysłu oraz usług, a zarazem

się w chorobach skóry wywołanych pracą

na kondycję systemu opieki zdrowotnej i wspar-

fizyczną. Ambicją dermatologa śledzącego

cia dla przedstawicieli klasy robotniczej.

światowe tendencje w badaniach nad schorze-

Mierzecka, tablice 27, 28,

w: Henryk Mierzecki, Ręka

fotograficznych, Warszawa 1947

niami zawodowymi było zebranie informacji

Fotografie z cyklu Janiny Mierzeckiej

o wpływie warunków pracy, wykonywanej

zostały pokazane w Zachęcie – Narodowej

profesji i używanych w niej materiałów oraz

Galerii Sztuki na wystawie „Przyszłość

narzędzi na stan zdrowia robotników, a zwłasz-

będzie inna. Wizje i praktyki modernizacji

cza stan ich skóry i kośćca dłoni. Praktyka

społecznych po roku 1918” (2018),

prowadzona w latach 1924–1938 pozwoliła mu

kuratorka: Joanna Kordjak.

zapoznać się z kilkoma tysiącami przypadków

Fotografie Janiny Mierzeckiej na wystawie „Przyszłość będzie inna. Wizje i praktyki modernizacji społecznych po roku 1918”

związanych z uszkodzeniami i deformacjami powstałymi w trakcie wieloletniego uprawiania zawodu przez różnego rodzaju rzemieślników, wytwórców, rolników. Zadaniem Mierzeckiej było oddanie zmian na skórze i w anatomii rąk na czarno-białych fotografiach, do których dobierano pozujących tak, by zdjęcia w pełni odzwierciedlały złożoność przypadków. Dzięki warsztatowi i doświadczeniu w wykonywaniu fotografii naukowej (przedmiotów zabytkowych i muzealnych) udało jej się sprostać zadaniu skompletowania tablic do medycznego opracowania męża. Strona ilustracyjna była dla Mierzeckiego niezwykle ważna, pragnął bowiem, by zdjęcia wraz ze skatalogowanymi

1

Ta wersja Ręki pracującej znajduje się w zbiorach Biblioteki

FOT. M. LANDSBERG

MAŁGORZATA RADKIEWICZ

Narodowej; w wersji elektronicznej zamieszczona jest na stronie: https://polona.pl/item/28983451/6/ (dostęp: 2

10 sierpnia 2017).

Szczegółowa analiza projektu znajduje się w tekście

Małgorzaty Radkiewicz: „Ręce pracujące” w dokumentacji fotograficznej Janiny Mierzeckiej i medycznej Henryka Mierzeckiego, „Kultura Współczesna” 2018, nr 1.

91


MASZYNA WYZWALA 92

ŁUKASZ TRZCIŃSKI


Fabryka kombinat i jej fotograficzna reprezentacja w ujęciu Henryka Makarewicza wydają się spełnieniem snu o emancypacji pracy. O ile filozoficzna refleksja wieku XIX przynosi konstatację: „Maszyna powołuje do życia nową odmianę robotnika: swojego wytwórcę”, to łącząca się ze zmianą charakteru pracy nowohucka utopia odzwierciedla kolejny etap: robotnik bierze na siebie odpowiedzialność w innym wymiarze, przejmuje obowiązki dotąd zarezerwowane dla klasy wyższej – kontrolę. Staje się nadzorcą maszyny. Wydaje się, że praca w hucie jest dalece wyzwolona: kombinat pracuje już sam, domaga się – jak się wydaje – jedynie sporadycznego „muskania”, a robotnik z kadrów Makarewicza nie wygląda jak osoba, która ma do odegrania szczególnie istotną rolę. Takie ujęcia stoją w bezpośredniej kontrze do wcześniejszych fotografii Makarewicza. Dla autora zdjęć oddanie pola maszynie jest sytuacją względnie nową – jest przecież autorem portretów przodowników pracy (tej jeszcze policzalnej i fizycznej), a jego fotografia fedrującego na przodku Wincentego Pstrowskiego stała się wręcz ikoniczna. W tym ujęciu maszyna (młot fedrujący) jest w pełni okiełznana, stanowi jedynie przedłużenie ciała robotnika, a pot z pyłem miesza się jeszcze w odpowiednich proporcjach. Wydaje się, że robotnik/człowiek pracy z fotogramów Makarewicza miota się między formami pracy – po części wykonuje gesty, które kojarzymy z wysiłkiem fizycznym, jednak można odnieść wrażenie, że właśnie te ujęcia są łabędzim śpiewem pracy kojarzonej przez nas dotąd z fabryką. Dysproporcja skali między robotnikiem a urządzeniem jednoznacznie wskazuje na prymat maszyny, a człowiek delegowany do jej obsługi musi prawie stawać na palcach, by sprostać zadaniu. W nowohuckim masywie Makarewicza człowiek jawi się jako nie do końca niezbędny element. Ten i inne przypadki są o tyle istotne, iż w nowohuckim Na stronach 92-97: kombinat metalurgiczny w Nowej Hucie, 1954-1970, fotografie Henryka Makarewicza z kolekcji Fundacji Imago Mundi oraz projektu idealcity.pl

dziele Makarewicza dematerializacja pracy ludzkiej ujęta jako emancypacja pracy fabrycznej sprzęga się z dematerializacją wysiłku ukierunkowanego na stworzenie jej reprezentacji, z wyzwoleniem, jakie przyniosły media reprodukcji mechanicznej. I tu fetyszyzowany warsztat fizyczny, konieczny do opisywania świata i tworzenia jego wizerunków, zostaje sprowadzony tylko do umiejętności panowania nad maszyną (czyli aparatem do wykonywania odbitek świata) za sprawą gry z jej możliwościami i ograniczeniami.

93


Romans ten nie jest oczywiście niczym nowym – jeśli analizować mającą miejsce w XIX wieku rewolucję przemysłową, niosącą radykalną zmianę stosunków społecznych, w tym pracy – fotografię, która wymagała minimalnego nakładu pracy ręcznej, Karol Marks wymienia jednym tchem obok gazownictwa, telegrafii, żeglugi parowej i kolejnictwa. Przy czym na to szczególne wyzwolenie należy patrzeć szerzej, jako na kontinuum myśli zmierzającej do oderwania jednostki (twórcy) od warsztatowych determinantów charakterystycznych dla danego medium; trzeba jednak pamiętać, że pojawienie się „maszyny” odgrywa tu tylko poboczną – wspierającą – rolę. Dwie dekady wcześniej w Die Deutsche Ideologie w rozdziale poświęconym sztuce i literaturze Marks wieszczy koniec sztuki podzielonej na zamknięte wobec siebie dziedziny: „Nie ma już malarzy, są co najwyżej ludzie, którzy między innymi zajmują się malarstwem”. Zaprzestanie fetyszyzowania specyfiki pracy każdej z dziedzin zdejmuje ograniczające je ramy. Spojrzenie na stykówki, z których pochodzą wybrane kadry, pozwala stwierdzić, że nieco niezgrabny, a jednocześnie subtelny

94



96


w gestach balet rozgrywający się przed aparatem fotografa to element autentycznej choreografii bohatera. Tymczasem ujęcia kominów kombinatu górujące nad miastem, ukazywane w perspektywie ulic i powielane na pocztówkach, znaczkach i banknotach kreślą nowy obraz ładu społecznego, reprodukując przebrzmiałą dziewiętnastowieczną wizję nowoczesności. Potężny kombinat widoczny jest z każdej perspektywy i jednoznacznie kreśli nowy charakter miasta. Obawiano się, że zmniejszenie roli pracy manualnej będzie bezpośrednio skutkować nędzą robotnika fabrycznego, tymczasem przez cztery dekady nowohuckiej utopii jego praca nabiera nowego wymiaru – przez kontrolowanie uspołecznionych środków produkcji. W momencie najbardziej wzmożonej pracy kombinat zatrudniał w dziale kontroli maszyn około 40 tysięcy pracowników. Utopię urzeczywistniać pomagała zapewne specyfika maszyny – nigdy niegasnący mityczny Wielki Piec. Serce kombinatu i dzielnicy domagało się nieustannej, trzyzmianowej opieki. Ciągłość robotniczych zmian pomagała podtrzymać ułudę.


NASZE ROBOTY SPOŁECZNE Z Nunzią Bonifati, dziennikarką naukową i wykładowczynią filozofii na Uniwersytecie Tor Vergata w Rzymie rozmawia Emiliano Ranocchi.


Emiliano Ranocchi: Chciałbym zacząć od bardzo ogólnych pytań: jaka

historycznie była rola mechanizacji pracy? Jakie były podstawowe etapy jej rozwoju? W jakim punkcie znajdujemy się dziś i czego możemy się

spodziewać w najbliższej przyszłości, nie popadając przy tym w narracje zaczerpnięte z fantastyki naukowej?

postępu i innowacji technologicznej (przede wszystkim na polu energetyki jądrowej i telekomunikacyjnych systemów satelitarnych). W środku tej rewolucji są automatyzacja i komputer, ale jest ona na tyle złożona, że nie da się jej opisać w kilku słowach.

Nunzia Bonifati: Prawdziwa mechanizacja pracy miała miejsce na

Mogę jednak powiedzieć, że w tym kontekście pracownik stopniowo

przełomie XVIII i XIX wieku wraz z pierwszą rewolucją przemy-

traci możliwość kontroli całego procesu produkcji artefaktu.

słową, która spowodowała masowe zastosowanie automatycznych

To dlatego, że w najbardziej zaawansowanych (czytaj: zinformatyzo-

maszyn o napędzie wodnym lub parowym w zakładach przemysło-

wanych) fabrykach w sposób wybiórczy i wysoce wyspecjalizowany

Robot

wych. Wśród pierwszych znalazły się mechaniczne krosna tkackie

wytwarzane są tylko niektóre części składowe pewnego produktu,

Honda ASIMO

na tyle skuteczne – szczególnie jeśli chodzi o tkanie jedwabiu –

na przykład samochodu, który jest składany gdzie indziej. Zatem

dyrygujący

że tradycyjne pracownie z ręcznymi krosnami miały poważne

walczący robotnik już nie jest w stanie blokować cyklu produkcji, by

problemy.

bronić swoich praw lub domagać się podwyżki. Część, którą robot-

Najpierw rzemieślniczą, a następnie rolną produkcję dzięki

końcowego produktu. Podsumowując: robotnik został wyrzucony

to zmiana paradygmatu: maszyna przestaje być jedynie narzę-

z całego cyklu produkcji. Frustracja ta odbija się na relacji czło-

dziem uruchamianym pod ludzką kontrolą, a staje się „maszyną

wiek – maszyna: w epoce elektroniki robotnik już nie wie, jak działa

operatywną” (skuteczną i efektywną), zdolną do tego, by narzucać

maszyna, którą uruchamia; widzi tylko obiegi, nie mechanizmy,

robotnikowi tempo i czynności; robotnik staje się częścią inte-

karty, nie koła zębate. Mimo to na Zachodzie warunki robotników

gralną produkcji, prowadząc pracę mechaniczną, jak gdyby sam był

się poprawiają. Poczynając od lat 60. ubiegłego wieku, w fabrykach

trybikiem maszyny. Nie przypadkiem klasa robotnicza powstaje

przy łańcuchu montażowym zaczynają pracować roboty. Coraz

jako rezultat pierwszej industrializacji, właśnie wraz z pierwszymi

częściej zwalnia się robotników z wykonywania czynności powta-

maszynami parowymi, nie po to, by nimi kierować, lecz jedynie po

rzalnych i alienujących, typowych dla łańcucha montażowego.

to, by je wspomagać. Nie oznacza to jednak, że na skutek pierwszej

To jednak nie powoduje bezrobocia. Roboty stają się bohaterami dzisiejszej rewolucji prze-

nie. Maszyny skracały i ułatwiały ludzką pracę. Jednak to w tej fazie

mysłowej. To tak zwana industria 4.0, która charakteryzuje się

historycznej wybucha pierwszy wielki konflikt między pracowni-

połączeniami pomiędzy inteligentnymi maszynami cyfrowymi;

kiem a maszyną. Wystarczy wspomnieć o oporze, na jaki natrafiło

ten nowy przemysł dąży do współpracy między zintegrowanymi

wprowadzenie krosna Jacquarda (1800), największego wynalazku

maszynami a pracownikiem. Jesteśmy u zarania rewolucji, w której

w przemyśle tkackim. Ta wyjątkowo wydajna maszyna spowodowała

systemy inteligentne staną się najważniejsze.

rewolucję w tkactwie, jednak była bojkotowana przez samych pra-

W fabrykach będzie coraz więcej współpracowników robotów.

cowników – poprawiała warunki pracy, ale jednocześnie zabierała

Stanowią oni łącznik między robotem przemysłowym a społecznym.

im tę pracę.

Pojęcie staje się jasne, jeśli wyobrazimy sobie wspólne narzę-

W drugiej rewolucji przemysłowej (połowa XIX wieku – począ-

orkiestrą

nik wytwarza, jest bowiem zaledwie jednym z wielu komponentów

„pracującym maszynom” stopniowo zastępowano przemysłową. Była

industrializacji warunki robotników się pogorszyły. Wręcz przeciw-

FOT. VANILLASE / WIKIPEDIA CC BY-SA. 3.0

przemysłowa ma miejsce po II wojnie światowej, pod naporem

dzie na prąd, na przykład wiertarkę, zintegrowane z systemami

tek XX wieku), w ogromnym skrócie, podstawową rolę odegrały

inteligentnymi. W fabryce, w pracowni, w laboratorium robotnicy

naukowo-technologiczna innowacja oraz kapitalizm „o ludzkiej

i rzemieślnicy dzisiaj pracują wespół z robotami współpracow-

twarzy”, któremu zależało na gospodarczym i kulturowym rozwoju

nikami, bez ryzyka dla własnego bezpieczeństwa. Dzieje się tak

kraju. Powstaje wielki przemysł z linią produkcyjną i utwierdza

dzięki ulepszeniu systemów uczenia się i kontroli (blokują się, jak

swoją pozycję w każdym sektorze produkcji oraz w usługach

tylko zbliżymy się do obszaru ich działania). Roboty współpracujące

(w pierwszej kolejności w transporcie). W rewolucji tej pierwsze

są elastyczne i przyjazne dla użytkownika, wychodzą naprzeciw

skrzypce grają coraz bardziej złożone maszyny. Robotnicy już nie

potrzebom małych i średnich przedsiębiorstw, zajmą więc istotne

protestują przeciwko maszynom, lecz przeciwko przemysłowcom,

miejsce w czwartej rewolucji przemysłowej, w której fundamentalna

którzy uczynili ich trybikami łańcucha montażowego (obraz choćby

rola przypadnie właśnie systemom inteligentnym.

z Dzisiejszych czasów Charliego Chaplina). Trzecia rewolucja

99


ER: Czego możemy się spodziewać w przyszłości?

NB: Trudno przewidzieć. Na pewno będziemy świadkami dwóch

dostarcza mi niezbędnych, minimalnych środków do przeżycia, po

zjawisk. Pierwszym jest stopniowy proces humanizacji systemów

co mam się zachwycać krosnem Jacquarda?

inteligentnych, które zastąpią prawie wszystkie prace zwykle

Angielscy robotnicy, którzy na początku XIX wieku niszczyli

wykonywane przez człowieka. Będziemy coraz częściej interreago-

maszyny, jak Ned Ludd przed laty zniszczył krosno, postrzegali

wać z robotami (nie tylko w pracy – wszędzie). Interakcja ta pociąga

maszyny jako nieuczciwych współzawodników, którzy w najbliższej

za sobą ryzyko, że będziemy „schodzić” na poziom maszyn, a to

przyszłości mieli doprowadzić ich do bezrobocia. Zamiast jed-

dlatego, że nastąpi chwila, gdy gama ludzkiej komunikacji zostanie

nak złościć się na właścicieli, swoją frustrację rozładowywali na

sprowadzona do gamy komunikacji maszyny. Widzimy to już teraz

maszynach. Dzisiaj, kierując się podobną logiką, przedsiębiorstwa

na portalach społecznościowych: jeśli nie da się odróżnić tego, co

niechcące inwestować w technologię i kapitał ludzki, lokalizują

jest generowane przez człowieka, od tego, co jest generowane przez

zakłady tam, gdzie siła robocza jest tańsza. W ten sposób obciążają

robota, to dlatego, że komunikacja człowieka niewiele różni się

robotników pracą wyniszczającą i rutynową, którą roboty wykonują

od komunikacji maszyny. To do nas należy podniesienie poziomu

lepiej od człowieka. Jest to przejaw mentalności prymitywnej, która

komunikacji, nie do maszyny. Drugim fenomenem, którego niechyb-

nikomu nie służy i przeciwko której ruch robotniczy walczył już za

nie będziemy świadkami, jest stopniowe zastępowanie ludzkich

czasów Karola Marksa.

pracowników robotami. W pierwszej kolejności na obszarze przemysłu, gospodarki rolnej i transportów. Z drugiej strony roboty współpracujące mogłyby spowodować

Obawy są dzisiaj jednak bardziej uzasadnione, ponieważ każda kategoria pracownika zostanie prędzej czy później zastąpiona połączonymi z sobą systemami robotycznymi. Już dziś każdy rodzaj

odrodzenie rzemiosła, przywracając wartość ludzkiej kreatywności,

pracy powtarzalnej, mechanicznej, niemożliwej lub zbyt niebez-

która w fabryce liczy się tylko na poziomie zarządzania i designu.

piecznej do wykonywania może zostać powierzony robotowi, na ogół

Współpraca między robotem i pracownikiem, będąca już rzeczy-

ze skutkiem efektywności, wydajności i bezpieczeństwa. Nawet

wistością w fabrykach 4.0, w rzemiośle mogłaby być antidotum

astronautów zastępuje robot lub pomaga im (jak roboty rover, które

wobec globalizowanej produkcji przedmiotów do siebie wzajemnie

od lat eksplorują planetę Mars).

podobnych.

Prawdopodobnie kategoria robotników rolnych oraz robot-

ER: Czy dostrzegasz różnice jakościowe w stosunku do dzisiejszego

ników niewyspecjalizowanych przejdzie kiedyś do lamusa. Także

to tylko różnice ilościowe? Obawa przed tym, że maszyna może zastąpić

skowe systemy kontroli będą mogły przejmować wiele funkcji

rozkwitu robotyki w porównaniu z użyciem maszyn w przeszłości, czy są człowieka w pracy, daje o sobie znać od samego początku rewolucji

industrialnej. Czy to ten sam strach? Czy też dzisiejszy jest bardziej uza‑ sadniony? Czy możemy się spodziewać nadejścia nowego luddyzmu?

kierowców zastąpią autonomiczne samochody. Drony i środowiobecnie wykonywanych przez stróży prywatnych, policjantów i strażników miejskich. Trudno mi się o tym myśli, ale za sprawą najbardziej rozwiniętych metodologii i narzędzi zdalnej dydaktyki

NB: Od zawsze maszyny do pracy projektowano i budowano w celu

także nauczyciele mogą zostać kiedyś zastąpieni przez systemy

polepszenia produkcji, zarówno pod kątem ilości, jak też jakości,

inteligentne.

oraz poprawienia warunków pracy robotników. Nie przypadkiem

Nie wydaje mi się jednak, by miała nas czekać fala protestów

jednym z pierwszych robotów przemysłowych był spawacz (Stany

podobna do luddyzmu. Proces będzie bowiem powolny i stopniowy,

Zjednoczone, 1961) w fabrykach samochodowych. Wspomagał pro-

i zostawi ludziom czas, by nie tylko się do niego przyzwyczaili, lecz

dukcję aut, ale też zapobiegał częstym wypadkom robotników przy

także zaakceptowali stałą kondycję bezrobocia. Tak jest już we

pracy.

Włoszech, gdzie młodzi, którzy decydują się na to, by zostać w kraju, Jeśli chodzi o utratę miejsca pracy, nie sądzę, żeby to się

100

stracę miejsce pracy, która, jakkolwiek straszna i wyniszczająca,

godzą się na wykonywanie prac dorywczych, mało płatnych, bez naj-

zmieniło. Ludzie po prostu lubią, by wszystko toczyło się dalej

mniejszej perspektywy na przyszłość i założenie rodziny. A mimo to

dawnymi torami. Boimy się innowacji, również dlatego że wolimy

nikt nie protestuje. Być może dlatego, że młodych we Włoszech jest

zaspokajać natychmiast swoje własne potrzeby (także jeśli chodzi

niewielu, a ci nieliczni są przyzwyczajeni do braku praw. Problem

o możliwości płacowe), przez to ewentualne przyszłe korzyści wyni-

można rozwiązać, stosując dalekosiężne polityczne strategie na

kające z technologicznej innowacji jakoś mało nas interesują. Jeśli

obszarze pracy oraz podnosząc poziom wykształcenia. Jak już

NUNZIA BONIFATI


mówiłam, jestem przekonana, że jeśli potrafimy i będziemy chcieli

nie tylko filozofowie i etycy. Powstają problemy prawne z zakresu

pokierować tą czwartą rewolucją przemysłową na rzecz ludzkich

odpowiedzialności cywilnej i karnej, bezpieczeństwa i prywatności:

praw, a nie zysku, uda nam się uniknąć bezrobocia. Byleby roboty

potrzebny jest zatem wkład prawników i adwokatów. Jest wreszcie

były naszymi podporządkowanymi współpracownikami –

badanie przełożeń na ekonomię, gospodarkę i politykę: potrzebni

postaciami ważnymi i kompetentnymi, z którymi będziemy się

są ekonomiści, socjolodzy, politolodzy, statystycy itd. Ta złożoność

konfrontować, jednak pozbawionymi mocy decyzji.

czyni robotykę być może najbardziej interdyscyplinarną i trans-

ER: Chciałbym jeszcze poruszyć dwie ważne i bardzo aktualne kwestie. Jednym z obszarów, w których najczęściej mowa o robotach (obecnie szczególnie w Japonii), jest opieka nad starszymi ludźmi i osobami samotnymi. W oczach ludzi z Zachodu stwarza to pewne problemy

etyczne, bo wydaje nam się, że człowiek ma prawo do opieki ze strony

innego człowieka. Ale być może to my jesteśmy w błędzie i roboty będą

WIKIMEDIA COMMONS, DOMENA PUBLICZNA

w stanie świetnie sobie radzić także i z tym zadaniem?

dyscyplinarną nauką, jaka istnieje. To coś cudownego, ja kocham robotykę właśnie ze względu na tę wyjątkową złożoność. Ale jestem też pewna, że te badania nie zostaną przeprowadzone. Trzeba

Lewis Hine,

by było bardzo dużo czasu, niebotycznych inwestycji i poczucia

robotnik obsłu-

odpowiedzialności. To się rynkowi nie opłaca. No i w rezultacie

gujący maszynę

w sprzedaży znajdą się kosztowne roboty społeczne o dyskusyjnym designie i z mnóstwem wad na poziomie oprogramowania,

NB: Z Japonią łączy nas czynnik demograficzny: Japończycy są

które zresztą powodują także problemy prywatności. Są to kwestie

długowieczni i mają mało dzieci, podobnie jak my. Praca, odległo-

moralne, które otwierają wielkie problemy zarządzania sprawami

ści i wiek emerytalny, który przesuwa się coraz bardziej, w tym

ludzkimi.

kontekście stanowią przeszkodę dla opieki nad potrzebującymi,

Prywatność na przykład jest kwestią moralną. Dlaczego?

nawet jeśli są nimi nasi najbliżsi. Nie przypadkiem powierzamy

Każdy robot społeczny jest podłączony bezprzewodowo do sieci

opiekę nad starszymi osobami i nad dziećmi ludziom zatrudnia-

w celu instalowania aktualizacji programów i zachowywania

nym na godziny lub całodobowo, w zależności od potrzeb. Nie

codziennie w chmurze gigantycznej masy danych. Nie jest to rzecz

mamy przy tym żadnych skrupułów, często staramy się im jak

błaha. Na przykład robocik, który czyta bajkę na dobranoc naszym

najmniej płacić, dowodząc w ten sposób, jak mało ich szanujemy

dzieciom, na dłuższą metę zgromadzi znacznie więcej informacji

właśnie jako ludzi. Roboty społeczne mogłyby zatem stanowić

o życiu naszej rodziny, niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.

alternatywę. Ale wydaje mi się, że trudno będzie przekonać ludzi

Przyrząd zobaczy, usłyszy i zapamięta dane o przyzwyczajeniach,

z Zachodu, by powierzyć maszynom opiekę nad swoimi bliskimi.

chorobach, szkolnych sukcesach naszych dzieci, a to już wystarczy,

Choć ostatecznie, wywołując potrzebę, rynek jak zwykle wygra

by mieć dość szczegółowy obraz życia konkretnej rodziny. Do tych

i ten mecz. Wracając do problemów etycznych, nie wydaje mi się,

przyrządów można się włamać, narażając na szwank naszą prywat-

by ludzie z Zachodu zbytnio zaprzątali sobie tym głowę. Główne

ność i nasze bezpieczeństwo. Co by się stało, gdyby te dane wpadły

cechy robota społecznego to: ładny design, elastyczne materiały,

w ręce organizacji przestępczych, towarzystw ubezpieczeniowych,

lekkość, giętkość ruchów, wyraźne zdolności zmysłowe i ruchowe.

prześladowców lub chociażby zwykłych firm, które mogłyby je

W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że robot społeczny

wykorzystać do bezpośredniego marketingu? Nie możemy spać spo-

potrzebuje doskonałego interfejsu człowiek-maszyna. Łatwo się to

kojnie. Tym bardziej że portale społecznościowe już odzwyczajają

mówi, trudniej z realizacją. Tym bardziej, że kwestia nie dotyczy

nas powoli od ochrony prywatności. Powierzchowność zachowań

wyłącznie inżynierii. By zaprojektować maszynę, która będzie wyko-

internautów nasila problemy z bezpieczeństwem informatycznym.

nywała różne czynności w otoczeniu domowym, trzeba – ni mniej, ni

Prywatność jest zagrożona , skoro można ją naruszyć nawet w naj-

więcej – ludzkiej wiedzy. Inżynierzy i naukowcy powinni pracować

bardziej chronionych systemach. Zasada jest taka: kiedy wymyślimy

z mnóstwem ekspertów, by odpowiedzieć na pytania, jakie stawia

zamek, nawet najbardziej technologicznie zaawansowany, prędzej

koegzystencja z robotami: jak powinny wyglądać? Jak powinny się

czy później ktoś wymyśli także i klucz. W sprawie bezpieczeństwa

zachowywać? Jak powinny komunikować? By móc odpowiedzieć na

informatycznego i prywatności roboty społeczne, nasze przyszłe

te pytania, potrzebni są antropolodzy, językoznawcy, semiotycy,

nianie i opiekunki, są ogromnym problemem. Wiemy bowiem,

filozofowie, socjolodzy, lekarze, psycholodzy, architekci, designerzy

że hasła nie wystarczą i jedynym sposobem, by bronić się przed

i inni artyści. Pamiętając cały czas, że są jeszcze kluczowe pytania

możliwymi włamaniami online, będzie ochrona naszych robotów

natury etycznej, na które muszą odpowiadać sami projektanci,

z taką samą gorliwością, z jaką ochraniamy naszych bliskich,

NASZE ROBOTY SPOŁECZNE

parową, 1920

101


nasz dom i nasze pieniądze. To nie jest możliwe przy połączeniach

powinniśmy powierzać opieki nad ludźmi maszynom, chyba że jako

bezprzewodowych.

wsparcie dla osoby w usługach, które roboty potrafią wykonywać

Inne problemy moralne wynikają z tego, że roboty mogą

szczególnie dobrze (na przykład mycie naczyń, podłóg, sprzątanie,

popełniać błędy podobne do ludzkich. W wypadku szkód nie ma

zarządzanie kalendarzem wizyt u lekarza oraz rozkładem godzin,

konsekwencji prawnych, bo trzeba ustalić, czyja jest odpowiedzial-

kiedy poszczególne leki mają być przyjmowane).

ność cywilna lub karna. Jeśli jednak polityka nie podejmie kroków w tym kierunku, biura prawne producentów zastosują wcześniej odpowiednie środki, by się zabezpieczyć. Rynek robotów powinien być regulowany, przede wszystkim dlatego, że to społeczeństwo

ER: Następne pytanie jest znowu bardzo szerokie, możesz wybrać tylko

jeden wątek i odpuścić sobie pozostałe: w jakiej mierze roboty są konse‑ kwencją systemu neoliberalnego? Gdybyśmy podważyli ten system lub próbowali go naprawić, co by się stało z robotami?

musi wziąć na siebie odpowiedzialność za ewentualne „przewinie-

NB: Po części już odpowiedziałam na to pytanie, ale dodam, że

nia” maszyn, szukając najlepszych i najsprawiedliwszych rozwiązań,

roboty na szczęście nie są konsekwencją neoliberalizmu, lecz

by zagwarantować wspólne dobro oraz przestrzeganie obowiązków

zdumiewających ludzkich zdolności inżynieryjnych w połączeniu

i praw ludzkich. To nie zmienia jednak faktu, że dzieląc się prze-

z wiedzą i we współpracy z ekspertami z różnych dyscyplin. Jednak

strzenią z robotami, nie jesteśmy w stanie zlikwidować możliwości

nie możemy zostawić rynkowi zarządzania handlem czymkolwiek,

błędu. Możemy go jedynie zminimalizować. Kolejnym problemem etycznym związanym z robotami

a tym bardziej maszynami tak fenomenalnymi i potencjalnie niebezpiecznymi, jakimi są roboty. Teoretycznie na Zachodzie rynek

społecznymi (ale, jak pewnie zrozumiałeś, ja wolę mówić o pro-

jest regulowany, i gdyby reguły te faktycznie działały, jak powinny,

blemie moralnym) jest tak zwane oddelegowanie technologiczne.

neoliberalizm, według mnie, byłby tylko teorią. Jeśli znajduje coraz

W hipotetycznym społeczeństwie sprawiedliwym roboty mogłyby

to nowsze fortele, by wyjść na swoje, to dlatego że interesów jest tu

nas wyzwolić nie tylko od niewoli pracy ciężkiej i upokarzającej,

wiele, presje są duże i polityka, czując się w potrzasku, na to ciągle

ale także od samotności. Technologiczne oddelegowanie zakłada

pozwala. Powinniśmy zmienić model rozwoju ekonomicznego, ale

jednak wysoką cenę do zapłacenia: szeroko pojęte uzależnienie od

nawet nie wybiegając za daleko, już wielkim wydarzeniem byłoby

maszyn. Chętnie cenę tę płacimy, kiedy stosunek między korzy-

zachować liberalizm, który jako model pasuje do kapitalizmu w prze-

ścią a kosztami jest na plus, jak to się dzieje z lekami. Ale kiedy powierzamy robotom zadania wdzięczne i kreatywne, jak opieka nad ludźmi, rzeczy się zmieniają. Trudno przewidzieć, do jakiego rodzaju uzależnienia by to nas doprowadziło i z jakim skutkiem.

strzeganiu praw człowieka. ER: Wreszcie prowokujące pytanie na fali aktualnej włoskiej polityki: czy dochód podstawowy może stanowić odpowiedź na rozpowszechnienie robotów?

Przede wszystkim w rozwoju dziecka i osoby młodej oraz w psy-

NB: Powiedziałabym, że nie, że jest wręcz przeciwnie. Włochy nie

chicznym zdrowiu starszego człowieka. Nie dysponujemy jeszcze

ustępują innym krajom pod względem kreatywności i innowacji,

badaniami, byłoby to jak skok w ciemno, wielki eksperyment na

z których czerpią nauka i technologia. Oczywiście w cywilizowanym

żywym organizmie. Oddelegowanie technologiczne, moim zdaniem,

kraju zapewnienie dochodu podstawowego bezrobotnym jest obo-

nie powoduje problemów tylko wówczas, gdy interakcja pomiędzy

wiązkiem. Ale to nie powoduje wzrost ekonomiczny. Zresztą dane

człowiekiem a robotem pozostawia pole dla ludzkiej kreatywności

potwierdzają, że roboty tworzą więcej miejsc pracy, niż zabierają.

i mocy decyzji. Weźmy jeszcze raz przykład robotów współpracu-

Stopniowo coraz więcej zawodów będzie wykonywanych przez

jących: w domu roboty-narzędzia przydałyby się do uproszczenia

roboty, dla człowieka zostaną tylko te zawody, których maszyny nie

i poprawienia pracy ręcznej. Tutaj nie ma uzależnienia, bo przeważa

mogą wykonywać. Na przykład dzisiaj (i mam nadzieję także w przy-

kooperacja, ta ostatnia ograniczona do roli i funkcji robota, który

szłości) nie będzie maszyn wyposażonych w empatię, instynkt,

jest tu po to, by nam służyć. Jednak praca opiekunki czy niani

uczucia, duchowość, kreatywność (w sensie łamania istniejących

nie da się sprowadzić do pracy maszyny, bo jest zbyt złożona. Ci

schematów w celu wynalezienia nowych), no i przede wszystkim

pracownicy nie są narzędziami, lecz osobami ludzkimi z własną

maszyny nie mają i – tak sądzę – nigdy nie będą miały wolnej

tożsamością, uczuciami, tradycjami, kulturą i wolną wolą. Funkcji

woli polegającej na możliwości wyboru między dobrem a złem

związanych z opieką nie można oddzielić od tożsamości i wol-

(moralność). Żadne zawody, które wymagają tych cech ludzkich (na

ności podmiotu, który opiekuje się inną osobą. Uważam, że nie

przykład pielęgniarz lub nauczyciel), nie będą mogły być wykonywane przez roboty.

102

NUNZIA BONIFATI


ER: Czy nowoczesność nie dokonała pewnej mechanizacji człowieka

także w środowisku pracy? Określenie norm ergonomii w pracy z jednej

strony zapewnia rodzaj komfortu ciałom, ale w tym samym czasie zakłada standaryzowaną, a zatem abstrakcyjną ideę istoty ludzkiej. Czy można wyjść z tej dychotomii?

NB: Po zamachu 11 września 2001 roku zgodziliśmy się oddać nasze dane osobowe, nawet biometryczne, w zamian za bezpieczeństwo. Dzisiaj, szczególnie na lotniskach, środki bezpieczeństwa już nie są odbierane jako zagrożenie dla człowieka, gdyż nie są widzialne. W większości przypadków są to niezwykle wyrafinowane kontrole

NB: Na pierwsze pytanie trudno odpowiedzieć w kilku zdaniach.

biometryczne, potrafiące rozpoznać człowieka nawet już tylko po

Tym bardziej, że idea człowieka jako maszyny jest historyczna,

sposobie chodzenia. Oczywiście narzędzi technologicznych można

opiera się na dualizmie dusza – ciało i ugruntowuje się w XVII

używać i nadużywać. Wyobraźmy sobie użycie systemów rozpozna-

wieku na skutek kartezjuszowskiego dualizmu umysł – ciało (pierw-

nia w ręku dyktatorów, mafii czy zorganizowanej przestępczości

szeństwo umysłu nad ciałem), by dojść do naszych czasów, gdzie

lub terroryzmu. Istnieje także ryzyko, że systemy biometrycznego

funkcjonuje ona jako dualizm umysł – mózg. Upraszczając, mogę

rozpoznania będą coraz częściej stosowane przez pracodawców

powiedzieć, że skoro maszyny są wytworem ludzkiego umysłu,

(w szczególności międzynarodowe korporacje) do tego, by sprawo-

są też do nas podobne: są projektowane po to, by wykonywać

wać nadzór nie tylko nad produktywnością pracowników, lecz także

pewne czynności na naszym miejscu, jest zatem naturalne, że się

nad ich lojalnością wobec filozofii firmy. Celem może być na przy-

w nich odbijamy; nawet tyleż osobliwy, co niezrozumiały dualizm

kład zapobieżenie jakimkolwiek żądaniom związkowym. Być może

software – hardware odzwierciedla po części dualizm umysł – ciało.

jedyną możliwą formą obrony byłaby odmowa podejmowania pracy

Mechanizacja istoty ludzkiej, nie jest, moim zdaniem, niczym

w firmach stosujących techniki nadzoru biometrycznego. Biorąc

innym jak tylko jedną z wielu konsekwencji dualizmu umysł–ciało.

pod uwagę, że wraz z przemysłem 4.0 w zachodnim świecie szykuje

Już się tłumaczę: jeśli ludzkie ciało jest jak maszyna, mechani-

się przemiana robotników w białe kołnierzyki (kadry kierownicze),

zacja pracy fizycznej jest czymś naturalnym. Kiedyś wykonywali

kontroli wielkiego brata podlegaliby pracownicy wykształceni

ją niewolnicy, dzisiaj w dużej mierze maszyny (nieprzypadkowo

i wykwalifikowani, skłonni zatem do tego, by znieść warunki

Norbert Wiener, ojciec cybernetyki, z goryczą i niepokojem nazywał

nadmiernej kontroli, tylko jeśli pozbawi się ich swobody twórczej.

maszyny „niewolnikami mechanicznymi”). Problem polega na tym,

Ogólnie jakość pracy by się pogorszyła i firmy właśnie ze względu

że produkcja przemysłowa (która musi być seryjna z oczywistych

na produkcję mogłyby rezygnować z nadmiernej kontroli biome-

powodów) narzuca standaryzację procesów. W efekcie istota ludzka

trycznej, przynajmniej w działach bardziej kreatywnych. W krajach

musi się dopasować do procesów produkcji (jak już mówiłam,

biedniejszych i o wyższej stopie bezrobocia i mniejszej mobilności

w łańcuchu montażowym robotnik był zaledwie trybikiem procesu

zawodowej rzeczy mogłyby obrać bardzo niekorzystny kierunek dla

produkcji). Dzisiaj to roboty wykonują większość prac polegających

pracowników. Nadzór nad nimi mógłby się okazać opłacalną inwe-

na powtarzaniu w kółko tych samych czynności. Jednak koncepcja

stycją, by utrzymać niskie płace i uniemożliwić żądania związkowe.

się nie zmienia, także konsument musi się dopasować do proce-

Ogólnie rzecz biorąc, także i w tym przypadku zadaniem polityków

sów produkcji, akceptując towary standardowe, realizowane dla

jest dyktowanie warunków, w obrębie których wolno sprawować nad-

pewnych typologii ogólnych konsumentów (tak zwany target). To

zór nad pracownikiem. Rzecz w tym, że nowe pokolenia odbierają

dotyczy także technologicznych aplikacji. Co do ergonomii i designu

prywatność, a nawet prawa pracowników zupełnie inaczej od tych,

jednak, wydaje mi się, że rzeczy mają się nieco inaczej, jako że jest

którzy urodzili się przed masowym upowszechnieniem systemów

świadomość granic standaryzacji. Równocześnie także w ergonomii

nadzoru i globalizacji. Dowodzi tego znikoma uwaga, jaką zwracają

standaryzacja jest konieczna: należy się skupiać na tym, co łączy

na ustawienia prywatności, do której aplikacje i portale społeczno-

cały rodzaj ludzki.

ściowe są prawnie zobowiązane. Jest zatem dość prawdopodobne,

ER: Coraz popularniejsze są biometryczne przyrządy kontroli, poczynając od skanujących twarz lub źrenice, kiedy chodzimy do pracy, po mierzące

nastrój, stosowane w Chinach. W jakim stopniu kontrola przy pracy stanie się częścią składową życia ludzkich organizmów, cyborgów? Czy można myśleć o wyzwoleniu z technologii biometrycznej kontroli jako prawie człowieka?

że jutrzejsza młodzież dostosuje się zarówno do wielkiego brata, jak i do braku praw pracowników. Gdyby tak było, nawet polityka, która działa na zasadzie reprezentacji, mogłaby się zaangażować w procesy supernadzoru pracowników. A prawa człowieka mogłyby się okazać wspomnieniem z przeszłości. Ale to już jest, jak na razie, political fiction. Tłumaczenie z włoskiego: Emiliano Ranocchi

NASZE ROBOTY SPOŁECZNE

103


SZARA STREFA MATERIALNEGO ZWIÄ„ZANIA

EWA KLEKOT


Sprawczość nie jest cechą czy własnością ludzi ani nie-ludzi.

Sprawczość to relacyjny, emergentny efekt materialnego

piecownia

związania. Nie jest czymś danym, lecz czymś, co ma zostać zrealizowane. Krótko mówiąc, jeśli chodzi o przypisywanie sprawczości komuś lub czemuś, to kwestia, czym coś jest samo w sobie, w istocie nie ma znaczenia; ma znaczenie to, czym coś się staje oraz gdzie się znajduje w sieci materialnego związania – pisze Lambros Malafouris1. Halę fabryczną można więc rozumieć jako złożoną sieć materialnych związań, w której „to nie przyczy-

szlamownia

nowość, lecz świadomość odróżnia ludzkie poczucie sprawczości od sprawczości jako takiej”2. Hala wydaje się miejscem, gdzie nie można łatwo narzucić „fałszywej a s y m e t r i i między intencjonalnym działaniem człowieka a światem materii, w którym rządzą relacje przyczynowe” i gdzie latouriańska puryfikacja uprawiana przez nowoczesnych jest wyjątkowo trudna do przeprowadzenia. Fabryka

1

L. Malafouris, How Things Shape the Mind. A Theory of Material Engagement,

Cambridge, Mass.–London, England: The MIT Press, 2013, s. 148. 2

Tamże, s. 215.

↓ hala - formy

Nowoczesna fabryka to miejsce, gdzie naukowe zarządzanie Fredericka Taylora miało za zadanie doprowadzić do zastąpienia działań „na oko” metodami naukowymi. W tym celu podmiotowość robotników należało skonstruować jako obdarzonych fizyczną siłą ci a ł, podporządkowanych podmiotowości zarządzających konstruowanej jako u m y s ł. W ten sposób Hannah Arendt mogła konceptualizować robotnika jako t r u d z ą c e się w fabryce z w ier zę (Animal laborans) i przeciwstawiać go cz ł o w ieko w i w y t w a r z ają c em u (Homo faber). Jednak antropologiczne spojrzenie na fabrykę jako na środowisko pracy ujawnia niedostatki tych konceptualizacji i każe inaczej rozumieć kwestie wiedzy i sprawczości w fabryce. W koncepcji Taylora ciało, które umie i wie, nie wchodziło w grę – po pierwsze, dlatego że byłoby autonomiczne; po drugie, ponieważ nie

FOT. W ART. E. KLEKOT

wykorzystywało należycie swoich naukowo obliczonych możliwości. Arendt zaś rozumiała potencjał człowieczeństwa przez pryzmat kartezjańskiego dualizmu. Antropologiczna perspektywa, która próbuje wyjść poza ten dualizm, pozwala na rozważanie pojęć sprawczości, odpowiedzialności i kreatywności szerzej niż tylko jako atrybutów pracy człowieka oraz na szukanie ich konceptualizacji w oparciu o perspektywy wykraczające poza dychotomie ciało – umysł i materia – forma.

105


się cienkiej warstwy porcelany na chłonących wilgoć ścianach formy.

odlewnia

Dzięki temu płynna, podatna porcelana przyjmuje kształt twardej gipsowej formy, z której można ją po wyschnięciu delikatnie wyjąć. Odlewacze i odlewaczki pracują przy długich stołach, których część zaopatrzona jest w rynny odpływowe do odprowadzania masy wylewanej z form; przy tych, które rynien nie mają, masę trzeba odlewać do ruchomej kadzi, którą odlewaczka popycha, posuwając się wzdłuż stołu. Przy stołach z rynnami odlewa się większe naczynia; ich formy są ciężkie, dlatego pracują tu przeważnie mężczyźni. I w jednej, i w drugiej części odlewni proces przebiega podobnie: formy napełnia się masą pod ciśnieniem, z węża podłączonego do biegnącej górą instalacji i zaopatrzonego w pistolet ciśnieniowy. Po napełnieniu formy trzeba chwilę odczekać, aż cienka warstwa porcelany osadzi się na ściankach gipsowej formy, po czym resztę płynnej masy odlać i odstawić formę do wyschnięcia. W tym czasie można „zalać” inne formy albo otworzyć te, które zostały „odlane” wcześ­ niej. Można też do wyjętych naczyń podoklejać elementy odlewane oddzielnie, jak uchwyty do pokrywek czy uszka. Każdy odlewacz i odlewaczka pracuje więc przy kilku stołach naraz i samodzielnie decyduje, kiedy którą formę „zalać”, „odlać”, a kiedy otworzyć. Odlewnia to miejsce, gdzie „miękkie” spotyka się z „twardym” i gdzie zaczyna się proces przekształcania tego, co płynne, w to, co stałe. Wyjęta z formy porcelana zachowuje kształt – jest jednak

to „szara strefa materialnego związania, czyli strefa, w której mózgi,

Mocowanie

ciała i rzeczy zlewają się razem, wzajemnie katalizując i ustanawiając

uchwytów pokrywek

nawzajem”3. Wszechobecnym elementem krajobrazu fabryki porcelany w Ćmielowie są gipsowe formy różnej wielkości ustawione w stosy, oczekujące na swoją kolej w produkcji. Z jednej formy można uzyskać trzydzieści–pięćdziesiąt odlewów, w zależności od wzoru: formy do naczyń ozdobionych reliefem zużywają się szybciej. Fabryka nieustannie potrzebuje więc nowych form, które stale się produkuje, suszy i magazynuje wszędzie tam, gdzie można je postawić. Szlaki komunikacyjne biegną między stosami form: bywa, że kryje się za nimi wysoki, mierzący przeszło metr osiemdziesiąt wózek z półkami cji przed drugim wypałem. Gips to jeden z podstawowych surowców przy produkcji ceramiki. Jest materiałem, który umożliwia osadzenie

3

106

Tamże, s. 5.

FOT. ARKADIUSZ SZWED

do przewożenia produktów między poszczególnymi etapami produk-

EWA KLEKOT


powtarzalność gestów. Oczywiście bez tej powtarzalności niełatwo

byłoby osiągnąć biegłość.

szkliwienie

Płynne szkliwo doprowadzane jest rurami do usytuowanych

solniczek

w piecowni stanowisk szkliwienia. Ręczne szkliwienie to praca wymagająca bardzo dużych umiejętności. Podłużna kadź, umieszczona pod wylotem zaopatrzonej w kurek rury, jest wypełniona szkliwem niemal do pełna. Szkliwierka stoi twarzą do kadzi przy jej krótszym boku i chwyta półmisek za dno prawą dłonią, szeroko rozkładając palce. Dłoń obraca się i wraz ze spoczywającym na niej półmiskiem przesuwa się nad kadź ze szkliwem. Półmisek znajduje się tuż nad powierzchnią połyskującej, kremowej zawiesiny o konsystencji śmietany, pod kątem mniej więcej czterdziestu pięciu stopni. Zanurza się w niej wraz z dłonią, by po kilku sekundach pojawić się znów, pokryty

szkliwem i nadal bezpiecznie spoczywający na czubkach palców

odlewanie

bardzo miękka i krucha. Zostają też na niej szwy, czyli ślady po podziałach formy, których odlewacze nie usuwają. Jak łatwo zgnieść takie naczynie, wiedzą dobrze pracowniczki i pracownicy zatrudnieni przy czyszczeniu. Ich praca przypomina czasem popisy ekwilibrystycznej zręczności. Czyści się wilgotną gąbką, od zewnątrz i od środka – jak przy myciu; trzeba pracować szybko i starannie, a równocześnie chwytać naczynie tak delikatnie, by nie pękło. Usunięcie ze świeżo odlanych czajników wszystkich szwów oraz śladów doklejania ucha czy uchwytu pokrywki jest zadaniem, które „majstrowa” powierza tylko najbardziej doświadczonym wykańczarkom. Praca ze świeżo wykonanym odlewem wymaga specyficznego rodzaju uważności, która pozwala wykonywać ruchy bardzo starannie obliczone i celowe. Te sekwencje sytuacji wiążących z sobą ciało, świeżą porcelanę, gąbkę, wodę, stół rotacyjny czy pas transmisyjny składają się na specyficzny rodzaj wiedzy. To lokalna, ucieleśniona i sytuacyjna wiedza, która pozwala na skuteczne działanie w niewielkim fragmencie materialnego świata – tym, który jest dostępny bezpośredniemu doświadczeniu. Kobiety pracują, nie zdejmując z rąk biżuterii, a wiele z nich ma polakierowane paznokcie. Manipulowanie naczyniami ze świeżo uformowanej porcelany wymaga od człowieka nieustannej, bardzo precyzyjnej kontroli siły nacisku własnych palców. Kruchość cienkich ścianek i kształty zaprojektowane do wygodnego chwytania za ucho, których właśnie z powodu tej kruchości za ucho nie wolno chwytać, zmuszają ręce do niezwykłej uważności, której nie może uśpić rytmiczna

SZARA STREFA MATERIALNEGO ZWIĄZANIA

107


regulator na stanowisku rozładunku i załadunku wózków do pieca, szkliwierka słyszy różnicę dźwięku i wie, co ona oznacza. Na produkcji klimatyzacja działa na stałe tylko w dziale sitodruku, bo wykonanie dobrej „kalki” w otoczeniu niestabilnym pod względem wilgotności i temperatury byłoby skazane na porażkę. I choć kierowniczka sitodruku na jakość klimatyzacji narzeka, to latem sitodruk jest najprzyjemniejszym działem produkcyjnym fabryki. Zadaniem działu sitodruku jest dopasowanie motywów dekoracyjnych do produkowanych kształtów naczyń oraz przygotowanie i drukowanie odpowiednich wzorów kalkomanii. Każdy rodzaj dekoracji rozrysowuje się w postaci tak zwanego montażu, który obejmuje wszystkie warianty motywu dopasowane do różnych kształtów naczyń w asortymencie (talerzy, filiżanek, cukiernic, dzbanków, waz)  – czyli geometrię wzoru. Naklejanie kalkomanii z ornamentem jest tylko pozornie łatwą czynnością, bo im bardziej skomplikowany układ motywów i im większa liczba kolorów, tym trudniej, a dodatkową trudność stwarzają bardziej skomplikowane kształty: na przykład na wybrzuszonym naczyniu trzeba kalkę mocniej naciągnąć, ale też nie za mocno, żeby kolor nie uległ zbyt dużemu rozjaśnieniu. Złocenie i malowanie platyną to kolejny sposób dekoracji, wykorzystywany najczęściej do zdobienia krawędzi naczyń i uszek, a w kosztowniejszych wariantach także do podkreślania i uzupełniania ornamentu

partia

rozłożonej dłoni szkliwierki. Obserwator nie jest w stanie dostrzec

poszkliwionych

tego, co dzieje się pod powierzchnią szkliwa we wnętrzu kadzi, gdzie

wyrobów jest przenoszona

dłoń na ułamek sekundy musi puścić naczynie, by szkliwo osiadło na

na wózek

całej powierzchni dna, po czym chwycić je ponownie i wyjąć. Teraz

transportowy

szybkim ruchem szkliwierka umieszcza półmisek na rotacyjnym stole po prawej stronie, pozwalając mu z niewielkiej wysokości zsunąć się na blat dzięki ruchowi dłoni, która jakby strząsa go z siebie. Dzięki temu półmisek, lądując na stole, wydaje cichy dźwięk, po czym oddala się w kierunku kolejnej pracowniczki, której zadaniem jest odszkliwienie gąbką podstawy naczynia, by nie przykleiło się

→ dekoratornia –

w piecu. W tym czasie szkliwierka sięgnęła już po następny półmisek

złocenie

i zaraz zanurzy go w kadzi. Nagle, gdy szkliwierka jest już w połowie partii półmisków, a obserwator przyzwyczaił się do sekwencji jej ruchów, coś się zmienia. Świeżo poszkliwiony półmisek właśnie wylądował na blacie obrotowego stołu, jednak dłoń, zamiast szybko podążyć na lewą stronę ciała, które wykonuje półobrót w lewo, mocno popycha półmisek ku środkowi stołu. Nie ma co go odszkliwiać – jest pęknięty. Świadczy o tym dźwięk, który wydał przy lądowaniu na stole. Pomimo panującego w hali hałasu i radia, które gra na cały

108

EWA KLEKOT


Badania w fabryce PFP S.A. w Ćmielowie były finansowane ze środków

Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki na lata 2016–2019, grant

dekoratornia –

0264/NPRH4/H2b/83/2016.

naklejanie kalkomanii

↓ sortownia

reliefowego. Dekoracje wykonane złotem zyskują barwę i połysk cennego kruszcu dopiero po kolejnym wypale – przed nim mają kolor metalicznie brunatny. Naczynia wyjeżdżają z pieca jeszcze ciepłe i wspaniale lśniące. Teraz już czeka je tylko sortowanie i pakowanie, a potem transport do magazynu i wysyłka. W sortowni i pakowni, usytuowanych obok pieca do wypału dekoracji, stoją na paletach równe stosy talerzy o pozłacanych brzegach, które migocą jak stosy monet. Lśniąca biel porcelany, wszechobecny połysk złota i z pozoru nieprzebrana ilość tego bogactwa mogą przyprawić o zawrót głowy i dawać poczucie, że człowiek znalazł się w skarbcu. Porcelanowy skarb – błyszczący, dźwięczny, czysty i twardy – zupełnie nie przypomina chlupiącej, szarobiałej, pachnącej mułem zawiesiny czy podatnej, plastycznej, podobnie szarej i mułowatej w zapachu masy, z których powstał. W żaden sposób nie zdradza tajników metamorfozy ani uczestników materialnego związania, dzięki któremu zaszła i w którym wszyscy pracujący są jednakowo ważni. Trzeba jednak uważać, by nie zamienić symetrii zachodzącej między pracującymi na zwykłą projekcję izomorficzną4. To nie izomorfizm ludzkiej i nieludzkiej sprawczości wyłania się z opisów fabryki jako środowiska pracy, lecz sprawczość jako właściwość rozłożona w czasie między różnymi uczestnikami materialnego związania.

4

Tamże, s. 195

SZARA STREFA MATERIALNEGO ZWIĄZANIA

109



RAFAŁ WOŚ Dziennikarz i publicysta eko‑ nomiczny, w latach 2009–2015 związany z „Dziennikiem Gazetą Prawną”, od 2015 r. pracuje w tygodniku „Polityka”. Autor książek Dziecięca choroba liberalizmu (Warszawa: Wydawnictwo Studio Emka, 2014), To nie jest kraj dla pracowników (Warszawa: W.A.B., 2017) JACEK GĄDECKI Socjolog i antropolog społeczno-kulturowy. Pracuje jako adiunkt w Zakładzie Socjologii Ogólnej i Antropologii Społecznej Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zainteresowania badawcze: antropologia architektury (Architektura i tożsamość. Rzecz o antropologii architektury, 2005), antropologia i socjologia miasta, przestrzeń publiczna, ekonomia kultury i architektura jako taka. Ostatnio wraz z Marcinem Jewdokimowem i Magdaleną Żadkowską opublikował książkę Tu się pracuje! Socjologiczne studium pracy zawodowej prowadzonej w domu na zasadach telepracy, Kraków: Libron 2017. BEATRIZ COLOMINA Profesorka architektury i zało‑ życielka programu Media and Modernity na Uniwersytecie Princeton. Redaktorka Sexuality and Space, nagro‑ dzonej International Book Award przez American Institute of Architects; współredaktorka Cold War Hot Houses: Inventing Postwar Culture from Cockpit to Playboy. ANDY BECKETT Brytyjski historyk i dziennikarz publikujący na łamach pism: „The Guardian”, „London Review of Books” oraz „The New York Times”. Autor ksią‑ żek: Promised You A Miracle: Why 1980–82 Made Modern Britain (London: Allen Lane, 2015), When the Lights Went Out: Britain in the Seventies (London: Faber & Faber, 2009), Pinochet in Piccadilly: Britain and Chile's Hidden History (London: Faber & Faber, 2002). MAŁGORZATA JACYNO Pracuje w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka publikacji książkowych: Iluzje codzienności. O teorii socjologicznej Pierre’a Bourdieu (Warszawa: Wydawnictwo ISiF PAN, 1997), A. Szulżycka (współautorka), Dzieciństwo. Doświadczenie bez świata (Warszawa: Oficyna Naukowa, 1999), A. Jawłowska, M. Kempny (współredaktorki), Kultura w czasach globalizacji (Warszawa: Wydawnictwo ISiF PAN, 2004), Kultura indywidualizmu (Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2007; tłum. na j. rosyjski: Kultura indiwidualizma, Charkiw: Gumanitarnyj Centr, 2012, tłum. na j. czeski: Kultura individualismu, Praha: Sociologicke Nakladateltvi, 2012,), redaktorka Przewodnika socjologicznego po Warszawie (Warszawa: Oficyna Naukowa – Uniwersytet Warszawski, 2016).

DOROTA LEŚNIAK-RYCHLAK Redaktorka naczelna kwar‑ talnika „Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni”, kuratorka wystaw architektonicznych. Współzałożycielka fundacji Instytut Architektury. MARTA KARPIŃSKA Sekretarz redakcji kwartalnika „Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni”, kuratorka wystaw architektonicznych. Członkini zarządu fundacji Instytut Architektury. LUCA GRION Wykłada filozofię na Uniwersytecie w Udine i kieruje Instytutem Jacques’a Maritaina w Trieście. Jest także dyrektorem Szkoły Polityki i Etyki Społecznej SPES, przy Archidiecezji Udine. Razem z Giovannim Grandim współredaguje rocznik „Anthropologica. Annuario di studi filosofici”. Od kilku lat współpracuje z dziennikiem „La Repubblica”, w którym prowadzi rubrykę poświęconą etyce sportu. Zainteresowania naukowe: etyczno-antropologiczna problematyka technologii i pogranicza humanizmu i posthumanizmu, neuroetyka (także w odniesieniu do możliwości wzmożenia kognitywnego) oraz etyka sportu. Więcej: www.lucagrion.it. WOJCIECH WILCZYK Fotograf, poeta, autor esejów i tekstów krytycznych o sztuce, kurator wystaw. Autor dokumentalnych projektów fotograficznych: Kalwaria (1995–2004), Czarnobiały Śląsk (1999–2003), Postindustrial (2003–2006), Życie po życiu (2004– 20006), Niewinne oko nie istnieje (2006–2008), za który w 2010 r. otrzymał nominację od Deutsche Börse Photography Foundation Prize, Święta Wojna (2009–2014) oraz Inne miasto (wraz z Elżbietą Janicką, 2011–2014). Od 2009 r. prowadzi blog Hiperrealizm. blogspot.com. Prowadzi wykłady poświęcone fotografii dokumentalnej w Akademii Fotografii w Krakowie. DOROTA CELIŃSKA-JANOWICZ Doktor nauk o Ziemi w zakresie geografii, absol‑ wentka geografii i gospodarki przestrzennej (Uniwersytet Warszawski). Od 2010 r. pra‑ cuje w Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych Uniwersytetu Warszawskiego (obecnie na stanowisku adiunkta). Sekretarz redakcji kwartalnika „Studia Regionalne i Lokalne”. Otrzymała Dyplom im. Eugeniusza Romera przyznawany przez Komitet Nauk Geograficznych Polskiej Akademii Nauk. Otrzymała także stypendia podoktor‑ skie na Uniwersytecie Wiedeńskim oraz na Wolnym Uniwersytecie Berlińskim. Specjalizuje się w geografii handlu, studiach miejskich, prowadzi badania w zakresie rozwoju regionalnego i lokalnego. DOMINIKA JANICKA Studiowała architekturę na Politechnice Gdańskiej oraz w Institut Supérieur d’Archi‑ tecture La Cambre w Brukseli. Współautorka i główna kuratorka wystawy w Pawilonie Polskim na Międzynarodowym

Biennale Architektury w Wenecji w 2016 r. Członkini Pracowni Przestrzeni Publicznej w Instytucie Designu w Kielcach.of Form. MICHAŁ GDAK Architekt, współautor wystawy w Pawilonie Polskim na Międzynarodowym Biennale Architektury w Wenecji w 2016 r. Członek Pracowni Przestrzeni Publicznej w Instytucie Designu w Kielcach. Ukończył architekturę w TU Delft w Holandii, Vitus Bering w Danii oraz na Politechnice Wrocławskiej. Od 2013 r. współtworzy Pracownię Przestrzeni Publicznej Instytutu Dizajnu w Kielcach, gdzie również koordynował Italian Design School. Członek zespołu kuratorskiego, który reprezentował Polskę na Biennale Architektury w Wenecji 2016 roku. MARTYNA JANICKA Ukończyła wzornictwo w gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz Service Design& Innovation Design w Glasgow School of Art. Swoje doświad‑ czenie w organizowaniu wystaw zdobywała podczas Gdynia Design Days oraz Design Week w Mediolanie. Członkini zespołu kuratorskiego, który reprezentował Polskę na Biennale Architektury w Wenecji 2016 roku. NATALIA SIELEWICZ Historyczka sztuki i kuratorka w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Absolwentka Central Saint Martins College i Courtauld Institute of Art w Londynie. Kuratorka i producentka wielu wystaw, performansów i projekcji filmowych. Scenarzystka spek‑ taklu Modern Slavery pokazywanego w tegorocznego Biennale Warszawa. BARTOSZ FRĄCKOWIAK Reżyser teatralny, dramaturg, kurator-producent. Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim i międzyuczelnianych studiów w Akademii Artes Liberales. Doktorant w Katedrze Teatru, Dramatu i Widowisk Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kurator m.in. Atlasu planetarnej przemocy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej/Biennale Warszawa. Publikował w pismach teatralnych i społeczno-kultural‑ nych („Dialog”, „Didaskalia”, „Krytyka Polityczna”, „Teatr”). MAŁGORZATA RADKIEWICZ Filmoznawczyni. Pracuje w Instytucie Sztuk Audiowizualnych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się problematyką tożsamości kul‑ turowej oraz twórczością kobiet w kinie, fotografii i sztuce współczesnej. ŁUKASZ TRZCIŃSKI Fotograf łączący praktykę artystyczną z kuratorską. Fotografia staje się w jego pracy punktem wyjścia do refleksji wokół przemian politycznych, ekonomicznych i kulturowych, jak i do badania mechanizmów obiegu samego obrazu oraz jego kulturowych uwarunkowań.

NUNZIA BONIFATI Dziennikarka zajmująca się popularyzacją nauki, adiunkt na wydziale filozofii Uniwersytetu Tor Vergata w Rzymie. Zainteresowania naukowe: aspekty relacji ludzi i robotów, ulepszenia człowieka i nowe technologie. Tym zagadnieniom są poświęcone jej książki, m.in.: Et voilà i robot. Etica ed estetica nell'era delle macchine (Heidelberg: Springer-Verlag 2010) oraz (wraz z G.O. Longo). Homo Immortalis. Una vita (quasi) infinita (Heidelberg: Springer--Verlag 2012). EMILIANO RANOCCHI Urodził się we Włoszech. Studiował slawistykę i germanistykę w Urbino. Odbył studia doktoranckie w Rzymie na Uniwersytecie La Sapienza. Jest zastępcą redaktorki naczelnej kwartal‑ nika ,,Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni". Obecnie wykłada literaturę polską na Wydziale Obcych Filologii w Udine. EWA KLEKOT Antropolożka sztuki, tłumaczka, absolwentka archeologii i etnografii, doktor nauk o sztuce. Pracuje jako adiunkt w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, wykłada także w poznańskiej School of Form. Zainteresowania naukowe: antropologia sztuki, kulturowe uwarunkowania postrzegania obrazu, biografia rzeczy i społeczne tworzenie zabytków dziedzictwa narodowego. MAGDALENA GARDEŁA Absolwentka grafiki na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Zajmuje się projektowaniem graficz‑ nym, rysunkiem, grafiką, ilustracją i komiksem. Pracuje w Małopolskim Instytucie Kultury w Krakowie. BOLESŁAW CHROMRY Naprawdę nazywa się Damian Siemień. Ilustrator, malarz, na co dzień pracuje jako copywriter. Wydał trzy książki graficzne: Renatę, Pokrzywy i Notes dla ludzi uczulonych na gluten i laktozę. PIOTR CHUCHLA Projektant graficzny, absolwent ASP w Warszawie. Współpracuje z instytucjami kultury, realizując projekty publikacji, wystaw oraz identy‑ fikacji wizualnych.


Dla władzy klanu pierwszorzędne znaczenie miał zawsze cement. Na placach budowlanych czuło się ją fizycznie, dogłębnie, aż do trzewi. Przez kilka lat pracowałem latem na budowach. Wystarczało, żebym napomknął tylko majstrowi, skąd pochodzę, a bez problemów powierzano mi zadanie rozrabiania cementu. Kampania dostarczała najlepszych murarzy: solidnych, szybkich, tanich i niewymagających. Naprawdę zabójcza praca, której nigdy nie zdołałem się dobrze nauczyć. Zawód, który pozwoli ci odłożyć na bok jakąś większą sumkę tylko wtedy, jeżeli oddasz mu całą swoją siłę, wszystkie mięśnie, całą energię. Pracuje się przy każdej pogodzie: w kominiarce na twarzy albo w samych majtkach. Bardzo mi zależało na tym, żeby doświadczyć jak najbliższego kontaktu z cementem, dotknąć go rękami, własnym nosem, żeby zrozumieć, gdzie leżą fundamenty władzy, tej prawdziwej. Roberto Saviano, Gomorra


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.