Autoportret NARRACJE ARCHITEKTURY DWUDZIESTOLECIA

Page 1

K WARTALNIK MAŁOPOLSKIEGO INST Y TUTU KULTURY W KR AKOWIE ISSN 17 30 –3613 INDEKS 362816

15 zł [w tym vat 5%]

3 [62]2018


Naturalnym kontekstem powstania tego numeru „Autoportretu” jest stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Tematy, którymi zazwyczaj się zajmujemy, mają charakter przekrojowy, a nie historyczny. Jednak bieżące wydanie, zatytułowane Narracje archi-

tektury dwudziestolecia, wiąże się organicznie z modernizmem, który – jak Czytelniczki i Czytelnicy często sięgający po „Autoportret” dobrze wiedzą – zajmuje nas na wielu płaszczyznach.

autoportret. pismo o dobrej przestrzeni ISSN 1730–3613, kwartalnik, nakład: 1000 egz.

w autoportrecie: muzea

1 (2002)

dworce

3 (2/2003)

biblioteki

rewitalizacja

przestrzenie dźwięku ulice i place

Staraliśmy się wyjść poza duszną dychotomię mitologizacji dwudziestole‑

cia i jego szkalowania. Powiedzmy to wprost: nie chodziło nam o powielanie mitów o młodym, w zawrotnym tempie modernizującym się państwie ani też, przeciwnie,

o – czasem nie mniej jednostronną – demaskację dorobku jednego z najbardziej kon‑

trowersyjnych okresów w dziejach Polski. II RP – zbyt często się o tym zapomina – była zupełnie innym krajem (począwszy od jej położenia na mapie, a na jej mieszkańcach kończąc) niż dzisiejsza Polska, borykała się z zupełnie innymi problemami niż nasze,

choć niewątpliwie niektóre z nich wciąż wydają się znajome i aktualne. Paradoksalnie

w docenieniu dorobku polskiego dwudziestolecia pomaga nie tyle jego ciągła aktuali‑

zacja, ile poczucie dziwności i obcości, które nas nachodzi, kiedy bierzemy na warsztat jakiś odcinek tamtej powoli odchodzącej w coraz dalszą przeszłość rzeczywistości. Wspólnoty wyimaginowane, a każda wspólnota narodowa taka jest, potrzebują

postulatu ciągłości trwania zbiorowego podmiotu. Zrozumienie zaś, do którego dąży wiedza, operuje dzieleniem i rozbiorem badanego przedmiotu, począwszy od tego,

że stawiamy granicę pomiędzy badającym podmiotem (w tym wypadku redakcja oraz

Autorki i Autorzy „Autoportretu”) a badanym przedmiotem. Innymi słowy: nie intereso‑

wało nas w podejściu do tego tematu, „jak byliśmy wielcy”, tylko „jacy oni byli”. Oni, czyli mieszkańcy wieloetnicznej II Rzeczypospolitej. Ciekawiło nas, jak miała się narracja

narodowa, zdecydowanie polonocentryczna, skierowana do wszystkich mieszkańców

tamtego kraju, jak konstruowano, także na poziomie symboliki, międzywojenną wspól‑ notę narodową, skąd czerpano wzory dla architektury, jakim językiem przemawiała

architektoniczna awangarda oraz jakie były jej przesłanki ideologiczne (i ich odbiór). Takie podejście, w żadnym wypadku niepodważające historycznego i kulturowego

znaczenia polskiego międzywojnia, chroni nas – mamy nadzieję – przed stworzeniem

zbyt prostego, afirmującego obrazu Polski międzywojennej. Czyni go bardziej złożonym i skomplikowanym oraz przesuwa akcenty. Okazuje się zatem, że Luxtorpeda jako ikona

nowoczesności była raczej jednorazowym, efemerycznym, elitarnym i tym samym mało

znaczącym fajerwerkiem, nieodzwierciedlającym rzeczywistego stanu ówczesnych pol‑ skich linii kolejowych, za to międzywojenna spółdzielczość – wzmocniona ówczesnym prawodawstwem – wciąż stanowi inspirujące, pozytywne zjawisko. Podobnie wyjątko‑ wość urbanistycznego planu zagospodarowania przestrzennego Warszawy (słynna

Warszawa funkcjonalna Chmielewskiego i Syrkusa), na co zwracają uwagę Jarosław Trybuś i Grzegorz Piątek w rozmowie z „Autoportretem”, wynikała z nowoczesnego

systemu edukacji urbanistycznej powstałego na fali entuzjazmu tworzenia od podstaw instytucji odradzającego się państwa. W tak ujętym obrazie II RP mniej zatem widać

spektakularnych osiągnięć, ale kto wie, czy nie więcej substancji. Mamy w każdym razie nadzieję, że lektura tego numeru okaże się dla Państwa równie pasjonującą wyprawą w dwudziestolecie, jak była ona dla nas.

2 (1/2003)

ogrody

4 (3/2003)

6 (1/2004)

7 (2/2004)

społeczności lokalne

8 (3/2004)

przestrzenie komunikatu

10 (1/2005)

przestrzenie dziecięce 9 (4/2004)

wokół funkcjonalizmu 11 (2/2005)

przestrzenie sakralne 12 (3/2005) blokowiska

13 (4/2005)

przestrzenie starości

14 (1/2006)

architektura organiczna

16 (3/2006)

przestrzenie handlu

przestrzenie książki przestrzenie pustki przestrzenie sceny

przestrzenie zdrowia

przestrzenie prywatne 21 (4/2007) przestrzenie władzy przestrzenie niczyje

śmierć w Europie Środkowej przestrzenie światła –

światło w przestrzeni

15 (2/2006) 17 (4/2006) 18 (1/2007)

19 (2/2007)

20 (3/2007) 22 (1/2008)

23 (2/2008) 24 (3/2008)

25–26 (4/2008–

–1/2009) przestrzenie wirtualne 27 (2/2009) bezkres

28 (3/2009)

nowoczesności

30 (1/2010)

przestrzenie kolonialne dom w Polsce

wyobrażanie narodów 32 (3/2010) język i przestrzeń utopie zmysły/percepcja

29 (4/2009) 31 (2/2010) 33 (1/2011)

34 (2/2011) 35 (3/2011)

tożsamość po ’89

36 (1/2012)

postciało

38 (3/2012)

partycypacja i partycypacja wieś

przemysłowe poprzemysłowe

37 (2/2012)

39 (4/2012)

40 (1/2013)

przestrzeń jako taka

41 (2/2013)

ograniczenie

43 (4/2013)

zrównoważony rozwój? przestrzenie wiedzy

ruch wojna niesamowitość

materiał/materialność 48 (1/2015)

42 (3/2013) 44 (1/2014)

45 (2/2014) 46 (3/2014) 47 (4/2014)

krajobraz

49 (2/2015)

architektura wspólnoty

51 (4/2015)

mity modernizmu

człowiek w sieci

konserwacja / rekonstrukcja transformacja organiczność planowanie

regionalizmy / modernizmy /

Emiliano Ranocchi

5 (4/2003)

50 (3/2015) 52 (1/2016)

54 (3/2016)

55 (4/2016) 56 (1/2017)

57 (2/2017)

architektura awangardy

59 (4/2017)

edukacja architektoniczna przestrzenie pracy Narracje architektury

dwudziestolecia

58 (3/2017) 60 (1/2018) 61 (2/2018)

62 (3/2018)

architektura postmodernistyczna63 (4/2018) ...

Małopolski Instytut Kultury w Krakowie ul. 28 Lipca 1943, 17c, Kraków tel.: 012 422 18 84 www.mik.krakow.pl

RADA PROGRAMOWA: Adam Budak, Andrzej Bulanda, Wojciech Burszta, David Crowley, Piotr Korduba, Ewa Kuryłowicz, Maciej Miłobędzki, Agostino de Rosa, Ewa Rewers, Tadeusz Sławek, Łukasz Stanek, Magdalena Staniszkis, Dariusz Śmiechowski, Gabriela Świtek, Štefan Šlachta REDAKTORKA NACZELNA: Dorota Leśniak­‑ Rychlak ZASTĘPCA REDAKTORKI NACZELNEJ: Emiliano Ranocchi SEKRETARZ REDAKCJI: Marta Karpińska PROJEKT MAKIETY, SKŁAD I ŁAMANIE: Piotr Chuchla REDAKCJA I KOREKTA: Ewa Ślusarczyk, Magdalena Matyja-Pietrzyk PRENUMERATA: Marta Karpińska STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Michał Choptiany, Paweł Jaworski, Dorota Jędruch, Krzysztof Korżyk, Piotr Winskowski, Michał Wiśniewski, Jakub Woynarowski, Marcin Wicha, Magdalena Zych KONTAKT: autoportret@mik.krakow.pl OKŁADKA: Piotr Chuchla, fotografia: komin kotłowni na osiedlu WSM na Żoliborzu, Izba Historii WSM, dzięki uprzejmości Zachęta - Narodowa Galeria Sztuki s. 112, Julian Tuwim Bal w operze, Kraków: Univeristas 2010, s. 36–39 PRZYGOTOWANIE DO DRUKU: Wojciech Wilczyk DRUK: Drukarnia Leyko Redakcja zastrzega sobie prawo do nadawania tytułów i redagowania nadesłanych tekstów. Redakcja dołożyła wszelkich starań, żeby dotrzeć do autorów materiałów ilustracyjnych zamieszczonych w tym wydaniu „Autoportretu”. W wypadku błędnej atrybucji prosimy zainteresowane strony o kontakt, stosowne sprostowanie zostanie opublikowane w kolejnym numerze. Kwartalnik dostępny w sprzedaży internetowej (www.mik.krakow.pl), salonach empiku, w prenumeracie oraz w wersji na tablety. PRENUMERATA: Najprościej zamówić prenumeratę w e­‑ sklepie Małopolskiego Instytutu Kultury: Cena prenumeraty czterech kolejnych numerów „Autoportretu” wynosi 50 zł (koszty wysyłki pokrywa wydawca). Wpłaty prosimy kierować na konto Małopolskiego Instytutu Kultury: Bank BPH 31 1060 0076 0000 3310 0016 4770. W tytule wpłaty prosimy wpisać „Autoportret – prenumerata” oraz podać adres do wysyłki i dane kontaktowe (telefon lub e­‑ mail).

53 (2/2016)

postmodernizmy

formy własności

WYDAWCA:

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego


SPIS TREŚCI 4

Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek

rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem

Krzepnięcie struktur

Michał Pszczółkowski

18

Wyeksponować państwowość polską

David Crowley

28

Od Ołtarza Ojczyzny do Ara Pacis faszyzmu

Paolo Nicoloso

42

Budowanie twierdzy

rozmowa z Olgą Linkiewicz

50

Modernistyczna „architecture parlante”

Aneta Borowik

56

Uzbrojony ogród

Jakub Woynarowski

64

Dom własny, ale jaki?

Artur Tanikowski

70

Luxtorpedą w nowoczesność

Marcin Jarząbek

78

Przyszłość będzie inna

Joanna Kordjak

84

Maszyna do wzruszeń

Dorota Jędruch

92

Kto teraz się zatrzyma, będzie cofał się wstecz

Helena Postawka-Lech

97

Sieciotwórcza rola maszyny do pisania

rozmowa z Katarzyną Uchowicz

102


Z Grzegorzem Piątkiem, krytykiem architektury, biografem Stefana Starzyńskiego, oraz Jarosławem Trybusiem, wicedyrektorem Muzeum Warszawy, autorem książki „Warszawa niezaistniała”, rozmawiają Małgorzata Jędrzejczyk i Marta Karpińska


Marta Karpińska: Porozmawiajmy o narracjach, mitologiach,

wizjach związanych z przestrzenią Warszawy w dwudziestoleciu między‑

wojennym. Pod względem politycznym dwie dekady II Rzeczypospolitej najmocniej naznaczyły rządy sanacji i głównie w tym kontekście

będziemy się pewnie poruszać. Jednak zanim przejdziemy do okresu po

przewrocie majowym, powiedzmy sobie, jakie wizje rozwoju stolicy, jej roli w odradzającym się państwie były formułowane tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

też Bibliotekę Publiczną czy Filharmonię Warszawską wzniesione

Prezydent

w zabudowie pierzejowej, czyli przykłady budynków o metropoli-

Warszawy Stefan

talnej funkcji pozbawione wielkomiejskiej przestrzeni publicznej.

Starzyński

Do planowania Warszawy z myślą o stołecznej skali jeszcze przed

podczas

odzyskaniem niepodległości przyczyniła się okupacja niemiecka

wygłaszania odczytu

w okresie I wojny światowej. Niemcy, by przeciągnąć lokalne elity

„O pomniku

na swoją stronę, zagwarantowali warszawiakom sporo swobody.

marszałka RP Józefa

Jarosław Trybuś: Na początku trudno mówić o narra-

W nowych realiach politycznych ruszyły prace nad pierwszym

cjach, trzeba było radzić sobie z problemami. Powojenna

całościowym planem urbanistycznym dla miasta opracowanym

w Warszawie"

Warszawa nie była dostosowana do pełnienia roli stolicy

społecznie przez środowisko warszawskich architektów i urba-

9 sierpnia

– brakowało infrastruktury, zarówno mieszkaniowej, jak

nistów. Ten plan był później wielokrotnie rewidowany, ale wiele

i administracyjnej. Grzegorz Piątek: Stołeczność zaskoczyła Warszawę. Miasto w okresie zaborów nie było przestrzennie przygotowywane do funkcjonowania jako najważniejsza polska metropolia. Dlatego po odzyskaniu niepodległości siedziby instytucji lokowano w dawnych rezydencjach, budynkach powojskowych czy urzę-

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

pochodzi siedziba Zachęty, która stała akurat na placu, ale mamy

Piłsudskiego

1935 roku

z jego zrealizowanych założeń przetrwało do dziś. MK: Przestrzennym znakiem rozliczania się z przeszłością naznaczoną zaborem rosyjskim była rozbiórka warszawskich cerkwi, włącznie z naj‑

bardziej spektakularną i symboliczną budowlą, jaką był sobór katedralny Aleksandra Newskiego na placu Saskim. Czy tym działaniom towarzy‑ szyły formułowane wprost deklaracje polityczne?

dach rosyjskich albo niemieckich – często zapomina się o tym,

JT: Procesy derusyfikacji, które nastąpiły po 1918 roku,

że Warszawa również w okresie I wojny światowej znalazła

były całkowicie naturalnym gestem przywrócenia stanu

się pod aż trzyletnią okupacją niemiecką. Symboliczne jest

sprzed zaborów. Rusyfikacja wiązała się z narzucaniem

to, że pierwsza po 1918 roku sesja sejmu polskiego odbyła się

na ważne obiekty Warszawy eklektycznego starorusko-

w budynku przy ulicy Wiejskiej, gdzie mieścił się do wybuchu

bizantyjskiego kostiumu stylowego – do najbardziej

wojny Aleksandryjsko-Maryjski Instytut Wychowania Panien,

znanych przykładów takich transformacji należały prze-

bo właśnie w tym miejscu dostępna była jakaś większa aula.

budowy klasycystycznego pałacu Staszica czy kościoła

Parlament funkcjonował w siedzibie dawnej pensji żeńskiej przez

Pijarów (obecnie katedry polowej Wojska Polskiego) na

następne dziesięć lat, do dziś zresztą kompleks zabudowań sej-

cerkwie. Po odzyskaniu niepodległości obiekty poddane

mowych znajduje się w tym samym miejscu. Na poziomie realiów

radykalnym rosyjskim przekształceniom zostały po prostu

Warszawa nie była więc gotowa do funkcjonowania jako stołeczna

przywrócone do pierwotnego stanu. Wyburzenie soboru

metropolia, za to pod względem ideowym przygotowania miasta

katedralnego stojącego na środku placu Saskiego poprze-

do pełnienia tej roli toczyły się jeszcze przed odzyskaniem przez

dziła publiczna debata – to nie była jednogłośna decyzja.

Polskę państwowości. Lokalne elity – zarówno środowisko archi-

Pamiętajmy też, że destrukcja budynku została zapo-

tektoniczne, jak i warszawska burżuazja – odczuwały niedosyt

czątkowana przez Niemców, którzy zdjęli blachę z kopuły

metropolitalności. Wynikał on ze specyfiki zarządzania miastem

świątyni, co stanowiło dość istotny krok w stronę jej znisz-

przez zaborców, który nie był aż tak zły, jak można by wnioskować

czenia. Podjęta w latach 20. decyzja o rozbiórce soboru

z ówczesnych narzekań (w podobny sposób w okresie transforma-

wynikała w dużej mierze ze względów praktycznych – po

cji pomstowano na okres PRL), Rosjanie po prostu administrowali

1918 roku można było być może podjąć decyzję o remoncie

Warszawą jak przeciętnym miastem, a nie stołecznym ośrod-

wielkiej, uszkodzonej zaciekami budowli, ale – na Boga –

kiem. Budowali więc linie tramwajowe czy wodociągi, ale nie

kto by w ówczesnych realiach remontował prawosławną

tworzyli reprezentacyjnych przestrzeni albo ważnych gmachów

świątynię?

publicznych. Siedziby instytucji kulturalnych powstałe w okresie zaborów były wznoszone siłami polskich elit, które fundowały je z własnych pieniędzy na prywatnych działkach. Z tego okresu

5


Ruiny prawosławnego soboru katedralnego na placu Saskim w Warszawie zbudowanego w latach 1894-1912 według projektu Leontija

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Benois, 1926

MK: W Warszawie zabrakło odbiorców, którzy byliby w stanie ją zapełnić?

czy nauczyciele rosyjscy, którzy w 1915 roku się ewakuowali. Wyburzanie cerkwi lub przekształcanie ich na świątynie rzym-

JT: Pojawiały się pomysły, żeby zabór przekształcić na

skokatolickie w tym okresie było dyktowane głównie kwestiami

Świątynię Opatrzności – stali za nimi tacy architekci, jak

praktycznymi (kto miał utrzymywać te budynki?), ale istotna

Stefan Szyller czy Stanisław Noakowski. To brzmiało sen-

w tym względzie była także prowadzona wówczas polityka konser-

sownie i praktycznie, ale pamiętajmy, że sobór mógł razić

watorska. Warto pamiętać, że Polska niepodległa zorganizowała

również estetycznie – to była architektura sprzed dwudzie-

– co prawda słabe, ale jednak działające – służby konserwator-

stu lat, która przestała być modna.

skie. Zajmowały się przede wszystkim naprawą szkód po I wojnie

MK: Jak Pałac Kultury po 1989 roku?

6

światowej – zapominamy, wobec ogromu zniszczeń po 1945 roku,

GP: W przeciwieństwie do Pałacu Kultury sobór stracił swo-

że również pierwszy globalny konflikt doprowadził do ruiny wiele

ich użytkowników, czyli ludność prawosławną. Przed wojną

miast i zabytków. Zajmujący się ich odbudową architekci dążyli

wyznawcy prawosławia stanowili poniżej pięciu procent miesz-

do derusyfikacji poprzez przywracanie, często domniemanego,

kańców Warszawy – w większości byli to urzędnicy, wojskowi

stanu pierwotnego i usuwanie ze względów zarówno ideowych, jak

Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem


i estetycznych naleciałości dziewiętnastowiecznych. Podejście

pierwszy zostały szerzej zaprezentowane warszawskie pejzaże

ówczesnych konserwatorów do XIX wieku – choć paradoksalnie

Canaletta. To wydarzenie miało ogromny wpływ na zbiorowe

był to okres wielkiej modernizacji i rozwoju miast – wyrażało się

wyobrażenie przeszłości, a jednocześnie pożądanej – oczyszczo-

w poglądzie, że przyniósł on upadek architektury.

nej z naleciałości XIX wieku – przyszłości miasta. MK: Zwróciliście uwagę, że niechęć do XIX wieku mogła się wiązać po

JT: Grzegorz poruszył bardzo istotną kwestię. W latach 20.

1918 roku także z negatywną oceną stanu pozaborowego dziedzictwa.

zaczyna dominować głos tych specjalistów od konserwacji

Jak daleko w dwudziestolecie sięga narracja o tym, że źle zaplanowane

i historii architektury, którzy prowadzili badania na temat

fragmenty miasta to spadek po zaborcach?

klasycyzmu. Wtedy zaczyna być lansowane pojęcie stylu stanisławowskiego, które robi niezwykłą karierę, dodajmy,

GP: Szperając po archiwach w poszukiwaniu danych do mojej

że z punktu widzenia akademickiej historii sztuki, ten kon-

książki o odbudowie Warszawy, trafiłem na takie oceny formu-

cept istnieje tylko jako zjawisko teoretyczne, a nie realne.

łowane jeszcze po II wojnie światowej przez kolejne pokolenia

Styl stanisławowski jest w gruncie rzeczy ideą wykreowaną

architektów. Krystyna Stępińska, młoda architektka z Biura

przez grupę badaczy z Alfredem Lauterbachem na czele.

Odbudowy Stolicy, żona Zygmunta Stępińskiego, pisze w drugiej

Widok

połowie lat 40., że klasycystyczne realizacje Antonia Corazziego

zewnętrzny

to ostatnie zjawisko godne uwagi w rozwoju architektury war-

gmachu

MK: Miała ona przywoływać ostatni moment przed okresem rozbio‑

rów, kiedy Rzeczpospolita dysponowała jeszcze jakąś podmiotowością polityczną?

szawskiej. Mogę przywołać dokładny cytat: „Na tym kończy się

Sejmu i Senatu podczas

JT: Tak. To podejście można w skrócie przedstawić w ten

piękna architektura naszej przeszłości. Warszawa, podzielając los

przebudowy

sposób: ignorujemy wiek XIX wiek, którego nie akceptu-

innych miast drugiej połowy XIX wieku, wkracza w smutny okres

realizowanej

jemy, zarówno w kontekście rzeczywistości politycznej,

czynszowego budownictwa”. MK: Jakie nowe formy architektoniczne i urbanistyczne – albo ich

jak i w wymiarze estetycznym, natomiast odwołujemy

projekty – miały nieść komunikat o tym, że po 1918 roku Warszawa jest

się do elegancji powściągliwego klasycyzmu z końca

stolicą niepodległego państwa? Które realizacje albo koncepcje, gesty,

XVIII wieku, który ma przywoływać ostatnie tchnienie

według projektu Kazimierza Skórewicza, 1928

zamierzenia wcielały w życie idee nowej państwowości?

I Rzeczypospolitej. Tak w badania historyków sztuki wprzęgnięta została ideologia. Co więcej, narracja związana z klasycyzmem przydała się do wykreowania form socrealizmu po II wojnie światowej – wątek tej ciągłości myślenia jest bardzo interesujący. Małgorzata Jędrzejczyk: To bardzo ciekawe, bo jednocześnie dziewiętnastowieczne badania nad stylami historycznymi przestały

deprecjonować zjawiska, które istniały we wcześniejszych wiekach –

w XIX wieku znajdziemy odwołania do klasycyzmu, ale i do baroku czy renesansu.

JT: Warto wspomnieć, skoro już poruszyłaś kwestię neobaroku, że to co, działo się w Warszawie, jeśli chodzi o repolonizację przestrzeni, było zjawiskiem lokalnym. terenach zaboru pruskiego przejawiała się nie w sięganiu do klasycyzmu, ale właśnie do baroku czy renesansu – ta różnorodność była dyktowana specyfiką danego regionu Polski.

GP: Dodam, że w latach 20. ma miejsce jeszcze jedno wydarzenie, które wpłynie na kształt stolicy – w 1922 roku zorganizowano wystawę Warszawa za Stanisława Augusta, na której po raz

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Architektoniczna repolonizacja kresów zachodnich na

Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek

7


JT: Pierwszym takim symbolicznym gestem jest Muzeum

po raz pierwszy przewiduje pewne funkcje stołeczne, choć trzeba

Narodowe, na którego projekt konkurs rozpisano wcześnie,

od razu dodać, że te wczesne entuzjastyczne wizje stołecznych

bo jeszcze przed przewrotem majowym. To największa

rozwiązań były dość szybko rewidowane przez kwestie własności

inwestycja tego czasu, z którą zresztą Warszawa nie

gruntu czy interesy wojska, które w okresie II RP często domino-

mogła sobie poradzić aż do 1938 roku. Pierwszy konkurs

wały nad interesami budownictwa cywilnego. Na przykład wzdłuż

na Dworzec Centralny również ogłoszono już w 1919,

skarpy przy Zamku Ujazdowskim planowano reprezentacyjną

choć dopiero drugi z 1929 roku przyniósł rozstrzygnięcie.

dzielnicę z muzeami, siedzibą Ministerstwa Spraw Zagranicznych

Czyli już w początkowym okresie II RP planowane są dwie

i znacznie okazalszym niż ostatecznie powstał gmachem Sejmu,

znaczące inwestycje: jedna o charakterze symbolicznym,

ale nad tymi terenami trzymało pieczę wojsko. Z tego powodu

Muzeum Narodowe, które ma pomieścić skarbiec naro-

prestiżowa lokalizacja pozostała rodzajem militarnego zaplecza,

dowy, i druga: bardzo ważna pod kątem infrastruktury

a siedziby ważnych stołecznych instytucji trzeba było ulokować

transportowej miasta i kraju. Wcześnie – bo już w 1921 roku

gdzie indziej.

– odrodzony polski Sejm podtrzymuje zobowiązanie Sejmu Czteroletniego z 1791 roku dotyczące wzniesienia Świątyni Opatrzności, której budowa rozpoczęła się na terenie obecnego Ogrodu Botanicznego według projektu Jakuba Kubickiego – udało się wmurować kamień węgielny, ale dalsze prace wstrzymał III rozbiór Polski. Sejm po 1918 roku powrócił do tego zobowiązania. Kościół katolicki sprawnie przejął od strony ideowej ten symboliczny projekt, który u swojego zarania nie był zamierzeniem w ścisłym sensie katolickim. Pod koniec XVIII wieku mowa jest o „Świątyni

Warszawy na przełomie lat 20. i 30. ? Z perspektywy sztuk wizualnych

widoczne są w tym czasie wyraźne przebłyski tendencji progresywnych czy wręcz awangardowych. Jak to wygląda w przypadku architektów

i architektek oczywiście, bo kobiety też zaczęły dochodzić do głosu na

początku lat 20. Czy to było już nowe pokolenie twórców, które kształciło się według nowo budowanego programu czy awangardowego myślenia o architekturze i urbanistyce stolicy? Czy postawa tego środowiska to jeszcze pokłosie tendencji czy sposobu edukacji zanurzonych w tych bardziej tradycyjnych modelach?

Najwyższej Opatrzności” – w tym czasie jest ona projekto-

JT: Może cofnijmy się o krok, do momentu, kiedy do

wana przez środowisko oświeconych masonów, do których

Warszawy po odzyskaniu niepodległości trafiają archi-

zaliczał się także prymas Michał Jerzy Poniatowski.

tekci wykształceni na zagranicznych politechnikach.

Natomiast po I wojnie światowej świątynia zyskuje przy-

W architektonicznych życiorysach tego czasu przewijają

domek „Opatrzności Bożej” i Kościół katolicki zaczyna

się uczelnie z Petersburga, Wiednia, Grazu, Berlina, nawet

ją traktować jako symbol swojej władzy. Pierwszy, zorga-

Mediololanu, ale większość tego środowiska kształciła się

nizowany w 1929 roku konkurs na świątynię zapisał się

w najważniejszych ośrodkach rosyjskich i niemieckich.

w dziejach, między innymi, agresywnymi gestami Kościoła

Ta różnorodność doświadczeń edukacyjnych była dobrym

wobec projektantów „niekatolików”. Dopiero drugi, z któ-

gruntem dla powstania w Warszawie sprawnej, nowocze-

rego wyeliminowano architektów pochodzenia żydowskiego

8

MJ: Jakbyście scharakteryzowali środowisko architektoniczne

snej szkoły architektury.

oraz tych, którzy przyznawali się do związków z masonerią,

GP: Utworzony po wojnie Wydział Architektury w Warszawie

w 1931 roku przyniósł rozstrzygnięcie.

przyciągnął ciekawe, różnorodne środowisko projektantów. Siłą

GP: Projekty te jednak długo nie mogły zostać zrealizowane, bo

rzeczy wykształceni za granicą architekci byli światowcami, znali

miasto – miasto i państwo – były niewyobrażalnie biedne. Wiele

języki, byli na bieżąco z europejską prasą, utrzymywali kontakty

się działo na papierze, trzeba docenić także to, że dzięki pracom

z kolegami z innych ośrodków. W pierwszych latach funkcjonowa-

nad planami Warszawy, o których wspominałem, powstaje

nia uczelni można było zaobserwować bardzo zdrową tendencję,

w Polsce nowoczesna urbanistyka. W latach 20. planowanie

charakterystyczną dla okresów przełomu: jeśli coś robimy od

miejskie przestaje być działalnością społeczną, jak w czasie

początku, to róbmy to najnowocześniej i najlepiej, jak się da,

I wojny światowej, i znajduje swoje miejsce w strukturach urzędo-

nawet przy ograniczonych środkach. Warszawa, na przykład,

wych. Warszawa dorabia się wtedy pierwszego oficjalnego planu

bardzo wcześnie w porównaniu z zagranicznymi politechnikami,

urbanistycznego, którego zatwierdzanie trwa do 1931 roku. Plan

wprowadziła kurs urbanistyki. To była wtedy nowa dziedzina,

Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem


Bank Gospodarstwa Krajowego przy Alejach Jerozolimskich 1 w Warszawie, proj. Rudolf Świerczyński,

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

1928-1931

a przy tym zdominowana, jak działo się to na przykład w Paryżu,

się „upaństwowione”, tracąc przy tym swoją ostrość,

przez nurty nazwijmy to: dekoracyjne, które zajmowały się głów-

wyrazistość. To wynikało zarówno z dominacji państwa

nie kompozycją: rozmieszczaniem spektakularnych gmachów

– inwestora i mecenasa, jak i ograniczeń mentalnych

w pięknych alejach. Natomiast na Politechnice Warszawskiej

reprezentujących je urzędników. Potrzeby ideologiczne

kurs urbanistyki był prowadzony w sposób bardzo nowoczesny,

sanacji także przyczyniły się do przytępienia awangardy.

naukowy, z naciskiem na podział funkcjonalny miasta i prognozo-

No i wreszcie sami twórcy awangardowi starzeją się

wanie jego rozwoju na podstawie danych statystycznych.

i zaczynają, gdzieś w połowie lat 30. rozumieć, że niektóre

MK: Jak to się wpisywało w modernizującą narrację nowego państwa?

JT: W Warszawie niezaistniałej pisałem o usymbolizowanej modernizacji. Modernizm, ale także tendencje awangardowe im dalej w dwudziestolecie, tym bardziej stawały

rozwiązania są niepraktyczne albo wręcz niemożliwe do zrealizowania. MJ: Czyli można mówić o zainteresowaniu mecenatu państwowego awangardą, przynajmniej w odniesieniu do rozwiązań stylistycznych,

Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek

9


Hala Dworca Głównego w Warszawie, proj. Czesław Przybylski, Andrzej Psze-

ŹRÓDŁO: „ARCHITEKTURA I BUDOWNICTWO” 1936, NR 8–9–10

nicki, 1932

ale jednocześnie o nurcie architektury naznaczonej konotacjami sym‑

– oszukiwać. W krajach peryferyjnych, takich jak Polska, nie było

bolicznymi, który jest preferowany przez aparat władzy i przeradza się

rozwiniętego przemysłu, który mógłby dostarczyć materiałów

w oficjalny styl państwowy?

koniecznych do zrealizowania wyrafinowanych pod względem

GP: To się dzieje na przecięciu. Mamy środowiska awangardowe,

inżynieryjnym szkieletów stalowych albo szklanych elewacji.

ale większość architektów nie jest w awangardzie, a mimo to

Trzeba było często klecić podstawowymi środkami coś, co tylko

jest w stanie absorbować nowinki, jest zainteresowana nowocze-

udawało nowoczesną, dynamiczną architekturę.

snymi rozwiązaniami technologicznymi. Do syntezy awangardy

JT: Dochodzi do sytuacji, w której architekci zdają sobie

i państwa dochodzi dlatego, że państwo musi budować tanio,

sprawę – i otwarcie o tym mówią – że nie są w stanie dopro-

a jednocześnie powstająca pod jego mecenatem architektura

wadzić do położenia równego, gładkiego, białego tynku,

ma prezentować się godnie i solidnie. Z jednej strony wspiera

a jeśli już nawet się to uda, to ściany zaczynają pękać po

więc lansowaną przez awangardę typizację czy oszczędność

paru latach. Jeśli na elewacjach nie dadzą gzymsów, to

materiałów, z drugiej szuka monumentalizmu. Zresztą to tracenie

robią się na nich zacieki. Projektanci nie mogą użyć gład-

ostrości przez awangardę nie jest zjawiskiem wyłącznie polskim.

kich szyb, bo takich szyb nie ma na rynku, a tylko one dają

Lubię porównywać Alvara Aalta z Bohdanem Pniewskim – obydwaj

efekt modernistycznej czystości. Awangardziści uderzają

zaczynali od form awangardowych i mniej więcej w tym samym

głową w mur.

czasie odwrócili się od funkcjonalizmu, wprowadzając do swojej

10

MK: Ale czy to było związane tylko z kwestiami technologicznymi?

architektury aluzje historyczne czy naturalne materiały. To z kolei

JT: Nie, nie tylko. Do tego dochodziły jeszcze wymagania

było spowodowane tym, o czym wcześniej wspomniał Jarek: archi-

reprezentacji. W Warszawie niezaistniałej przywołuję

tekci zorientowali się, że możliwości techniczne i materiałowe nie

korespondencję prowadzoną przez Zarząd Miasta

dorastają do celów awangardy, że trzeba często – mówiąc brzydko

z Ministerstwem Poczt i Telegrafów dotyczącą materiałów,

Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem


które mają być użyte w budynku Centralnego Dworca

kamienna willa Pniewskiego – obecnie Muzeum Ziemi PAN – jest

Pocztowego projektu Józefa Szanajcy i Juliana Putermana-

tego materiałowym manifestem. Użycie kamienia na elewacjach

-Sadłowskiego. Architekci zaproponowali nowoczesne

faktycznie zaczęto wdrażać w Warszawie – w projektach nowych

ich zdaniem okładziny – eternit i żółty klinkier. Władze

dzielnic, nowo wytyczanych ulic, nawet w planach urbanistycz-

miejskie odpowiedziały, że te materiały są niegodne tak

nych wpisywano wytyczną dotyczącą obowiązkowego stosowania

ważnego budynku i że woleliby kamień. Ale ta ideologia

elewacji kamiennych lub ich imitacji w szlachetnym tynku.

kamienia też przecież nie bierze się znikąd. Urzędnicy rów-

JT: Realnie te wytyczne zaczynają być wcielane w życie po

nież obserwują źle starzejące się gładkie tynki. Po prostu

1936 roku, kiedy to użycie kamienia staje się istotne także

w pewnym momencie zarówno architekci, jak i ich zlecenio-

ze względów politycznych. GP: Państwo polskie prowadzi w tym czasie protekcjonistyczną

dawcy, wrócili do rozwiązań, które uznali za sprawdzone. GP: Jeśli szukać ideowego momentu zwrotnego, to w Warszawie

politykę gospodarczą, która faworyzuje polskie kamieniołomy,

jest nim zebranie, które odbyło się w 1934 roku, niedługo przed

polskie cegielnie, czyli to, co z naszej ziemi niejako wyrastało, co

objęciem władzy przez Stefana Starzyńskiego. Ustalenia sfor-

było w rodzimych warunkach technologicznie możliwe i często

mułowane w trakcie tego spotkania przez krąg architektów

po prostu tańsze. Juliusz Żórawski w jednym ze swoich tekstów

sympatyzujących z obozem władzy zostały przedrukowane

narzekał, że glazura coraz gorsza, „bo zapotrzebowanie jest wiel-

na łamach „Architektury i Budownictwa”. Głosiły one, że

kie, a z Czech nic nie można sprowadzić”.

w Warszawie należy zaprowadzić przestrzenny porządek, a mia-

JT: A wynikało to z podniesienia ceł na materiały spro-

sto powinno dorobić się gmachów na miarę stolicy. Publikacji

wadzane dotąd z Czechosłowacji czy Włoch, co miało

towarzyszył krótki referat autorstwa Bohdana Pniewskiego,

pobudzić do działania polskie kamieniołomy i fabryki.

w którym zawarł on postulat, by stołeczne budynki miały okła-

I tutaj dobrym przykładem jest Dworzec Centralny, którego

dziny z kamienia, bo są one nie tylko piękne, ale i trwałe. Zresztą

program jest programem kamienno-narodowym. Rodzimy kamień miał pokazywać rozległość terytorium ówczesnej RP, jej siłę i różnorodność. MJ: Podobnie było w przypadku siedziby Banku Gospodarstwa Krajowego?

JT: Tak, choć akurat gmach BGK był wcześniejszy, a zastosowanie w jego elewacjach okładzin z andezytu oceniano jako niezbyt udane rozwiązanie, już nigdy go nie powtórzono.

GP: Jednak i tu symbolicznie istotne było wspieranie polskiej gospodarki. BGK został powołany przez państwo, żeby finansować

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

polską gospodarkę. MK: Za jakimi prądami europejskiej modernizacji chciała nadążać II RP?

JT: Zarówno na łamach magazynów architektonicznych,

Fragment hali przyjazdów Dworca Głównego w Warszawie. Na ścianach z piaskowca widać pła­ skorzeźby wraz z ich rysunkowymi projektami autorstwa Józefa Klukowskiego, 1939

ale także pism lifestylowych czy prasy codziennej, pisano z ledwo skrywanym podziwem o tym, co dzieje się w nazistowskich Niemczech. Nigdy jednak nie odwoływano się wprost do tych wzorców. MK: Ale do faszystowskich Włoch owszem.

JT: Właśnie. Włochy nie wydawały się z tamtej perspektywy jeszcze tak groźne, w gruncie rzeczy tendencje autorytarne, które mieliśmy tutaj w kraju były pod wieloma względami podobne do tego, co działo się pod rządami

Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek

11


MJ: W okresie rządów sanacji Polska buduje na arenie międzynaro‑

Mussoliniego. Dlatego Włochy wydawały się bezpiecznym,

dowej swoją markę jako państwa silnego politycznie i intensywnie się

godnym naśladowania wzorcem, a przy tym uważane

modernizującego. Ważny teren dla tej działalności stanowiły wystawy

były – w przeciwieństwie do niosących coraz większe

światowe, jak choćby Wystawa Sztuki i Techniki w Paryżu z 1937 roku

zagrożenie Niemiec – za centrum cywilizacji europejskiej.

w Paryżu. Dużą wagę zyskują również działania wystawiennicze pro‑

We Włoszech procesy przenikania się awangardy i stylu

wadzone w kraju, w tym te realizowane w Warszawie. Z czyich inicjatyw

państwowego także zachodziły, chociaż odbywało się to

podejmowano wówczas tego typu przedsięwzięcia, jak planowana z wiel‑

w innej sekwencji: z jednej strony władza faszystowska

kim rozmachem z okazji 25-lecia odzyskania niepodległości warszawska

chętnie używała architektury awangardowej, a z drugiej

Powszechna Wystawa Krajowa czy pokazy: Warszawa wczoraj, dziś, jutro

odwoływała się gorliwie do starożytnej przeszłości. Te

z 1938 roku czy otwarta dwa lata wcześniej Warszawa przyszłości?

dwa nurty włoskiej architektury występują równolegle i są z sobą niesprzeczne, w obu chodzi o to, żeby pokazać siłę

JT: Planowana wystawa światowa była dość mglistym

państwa i jego nowoczesność. I to był właściwie ten sam

punktem w przyszłości – nie wiadomo było do końca, czym

ideowy przekaz, na którego komunikowaniu zależało pol-

ta ekspozycja miała być i kiedy dokładnie się odbywać. Pod

skim władzom, chociaż ten drugi element – akcentowanie

koniec lat 30. uznano, że wystawa – już tylko krajowa, a nie

nowoczesności, w miarę zbliżania się do końcówki lat 30.

światowa – zostanie otwarta w 1944 roku. Niewykluczone,

był, moim zdaniem, coraz słabiej artykułowany.

że gdyby nie wybuchła wojna, to otwarcie zakrojonego na

GP: Nie do końca się z Tobą zgodzę, ale może to kwestia tego, jak

ogromną skalę przedsięwzięcia odkładano by w czasie.

rozumiemy słowo „nowoczesność”. W kulturze w latach 30., nie

Data – rok 1944 (pierwotnie miała to być jesień 1943,

tylko w Polsce, następuje ciekawy splot konserwatyzmu i moder-

ale uznano, że wystaw nie otwiera się jesienią) – oczywi-

nizmu. Społeczeństwa – w nazistowskich Niemczech i sowieckiej

ście była związana z rocznicą odzyskania przez Polskę

Rosji, ale i we Francji – są jak najbardziej zainteresowane nowo-

niepodległości, ale wyznaczała też horyzont czasowy

czesnością utożsamianą z wygodą, higieną, szybkością, choć już

dla planowanych inwestycji. Warto wspomnieć – co jest

niekoniecznie z formą awangardową.

dosyć smutnym faktem – że plany wystawy światowej

JT: Która była postrzegana jako lewicowa.

zostały zaniechane i zastąpione ideą wystawy krajowej

GP: Tak, mówiło się, że awangarda jest żydowska i bolszewicka,

nie tylko z tego powodu, że nie uruchomiono na czas całej

Weissenhof w Stuttgarcie porównywało się pogardliwie do wioski

Warszawa przyszłości

Beduinów itd. W tym wszystkim chodziło o zdobycie rządu dusz,

w Muzeum

więc pod koniec lat 30. nie tylko w krajach rządzonych przez

Narodowym

prawicę, ale także w ZSRR władze chcą się legitymizować poprzez

w Warszawie.

nawiązania do tradycji i to jest także istotny rys form architektury

Prezydent Warszawy

warszawskiej u schyłku II RP. Do tego, po śmierci Piłsudskiego,

Stefan

dochodzi wykluczająca ideologia Obozu Zjednoczenia Naro­

Starzyński (ze

dowego podkreślająca zwartość etniczną Polski. To widać

wskaźnikiem) objaśnia pla-

w ideowym programie dekoracji projektowanego w tym czasie

ny rozbudowy

Dworca Centralnego w Warszawie. Bardzo ważne politycznie

stolicy, 1936

staje się podkreślanie linii Wisły, prowadzącej do Gdańska i do Bałtyku. Widać to także w dowartościowywaniu bulwarów wiślanych za prezydentury Stefana Starzyńskiego, w pomniku Syreny warszawskiej. JT: I w projekcie przebudowy ogrodów Zamku Królewskiego – ówczesnej rezydencji prezydenta RP, do którego głowa państwa miała docierać od strony rzeki i motorówką przemieszczać się po całym kraju: w dół i górę Wisły.

12

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

straszyło się nią dzieci, architekturę Le Corbusiera czy osiedle Wystawa

Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem


dyplomatycznej machiny związanej z organizacją wielkiej międzynarodowej imprezy. Wprost komunikowano, że nie zaprezentować wyłącznie dokonania polskie. GP: Natomiast dwa pokazy zorganizowane pod auspicjami Stefana Starzyńskiego – Warszawa przyszłości i Warszawa: wczoraj, dziś, jutro – można traktować jak dyptyk, aczkolwiek pokazują one istotne przesunięcie, jakie się dokonało pod koniec lat 30. Warszawę przyszłości zdominowała tematyka architektoniczna, ponieważ była to inicjatywa architektów i urbanistów, którą władze miasta podchwyciły i pomogły zorganizować, oczywiście za cenę wprowadzenia do pokazu wątków propagandowych. Natomiast wystawa otwarta w 1938 roku była już przedsięwzię-

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

ma powodu, by oglądać osiągnięcia innych nacji i że należy

ciem pomyślanym odgórnie przez władze miasta jako element

sama napełnia się znaczeniem na skutek zaistniałych okolicz-

Wystawa

kampanii wyborczej i nie tyle miała pokazywać, jak miasto

ności. Pierwotny projekt Tołwińskiego wyrastał z tego samego

powinno wyglądać, ile stanowiła pewnego rodzaju ofertę dla

korzenia co architektura faszystowska we Włoszech, ale dopiero

Warszawa wczoraj, dziś i jutro

wyborców, pokaz tego, co do tej pory udało się dokonać i prezen-

kontekst polityczny schyłkowej II RP dopełnił wymiaru symbolicz-

w Muzeum

tację planów zatwierdzonych do realizacji. Wystawa ukazywała

nego gmachu. Do tego Tołwiński na końcowym etapie inwestycji

Narodowym

także miasto jako instytucję opiekuńczą. Oczywiście wiemy, że

trzasnął drzwiami, bo nie chciał się zgodzić na pracę przy

Warszawa w zakresie polityki mieszkaniowej poniosła porażkę,

poprawkach projektu bez honorarium, więc po dziesięciu latach

Warszawy

ale budowano z sukcesem szkoły, sadzono zieleń, starano

od powstania koncepcji architektonicznej projekt przejął Antoni

Stefan

się usprawnić komunikację i ta sprawność służb miejskich była

Dygat, który tę proponowaną przez Tołwińskiego formę jeszcze

ważnym wątkiem wystawy. Co istotne, pokaz miał miejsce w gma-

delikatnie oczyścił, co też ten budynek…

chu Muzeum Narodowego – jego wzniesienie także miało stanowić dowód na skuteczność administracji pod zarządem Stefana Starzyńskiego. Sama zrealizowana przestrzeń muzeum miała zapewniać, że wszystkie makiety, które można było podziwiać

JT: …wyziębiło w taki faszystowski sposób. MJ: W okresie II RP architektura stała się częścią dyskursu władzy

i konsolidacji wspólnoty narodowej. Jaki wpływ na wizję i rzeczywistość stolicy miał kult Józefa Piłsudskiego?

w ramach ekspozycji są nie tylko prezentacją planów, ale mają

JT: Wstrząs wywołany śmiercią Piłsudskiego został

szansę realnie się ziścić. Z tym wiązało się też istotne polityczne

wykorzystany przez władze miasta i architektów. Kult

przesunięcie. Na początku okresu międzywojennego mieliśmy

Marszałka, który wybuchł ze zdwojoną siłą w 1935 roku

w Warszawie do czynienia z samorządem w pełnym tego słowa

i konieczność jego skanalizowania dawały szansę na

znaczeniu, to znaczy Radę Miasta wybieraną w demokratycznych

wcielenie w życie projektu dzielnicy, na budowę której

wyborach i duży zaciąg fachowców do magistratu, którzy stwo-

w innych okolicznościach zawsze brakowało sił i środków.

rzyli aparat do rozwiązywania problemów stolicy. W latach 30. to

Po koniec lat 30. wydawało się, że ta inicjatywa w końcu

się zmienia – władze miasta są sterowane odgórnie przez pań-

może się powieść. Już w roku śmierci Komitet Uczczenia

stwo, samorząd zostaje zastąpiony przez zarząd komisaryczny,

Pamięci Marszałka Józefa Piłsudskiego zdecydował, że

a rozwój Warszawy jest ściśle powiązany z celami państwa.

centralnym państwowym upamiętnieniem Wodza będzie

Przykładem tego jest właśnie siedziba Muzeum Narodowego –

dzielnica jego imienia, która miała powstać na terenie Pola

sfinansowana przez miasto, służąca jednak reprezentacji państwa

Mokotowskiego, a jej główną oś wyznaczać aleja Józefa

i kształtowaniu pojęcia o kulturze polskiej dla całego narodu.

Piłsudskiego z dominantą w postaci Świątyni Opatrzności

Architektura gmachu – choć kojarząca się z tendencjami lat 30.

Bożej. Całość miała zostać otoczona Polem Chwały, któ-

– powstała według projektu Tadeusza Tołwińskiego z 1926 roku.

rego układ, zaprojektowany przez Jana Chmielewskiego

To jest świetna ilustracja tego, jak forma architektoniczna często

i Bohdana Pniewskiego, został podporządkowany

Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek

w Warszawie. Prezydent

Starzyński (z lewej) rozmawia z naczelnikiem Wydziału Regulacji, inżynierem Różańskim, 1938

13


FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

planowanym w tym miejscu wielkim defiladom wojskowym.

pobudek. Kult Marszałka – wcale nie oczywisty, bo Piłsudski póki

Gmach

Wyłaniający się z projektów obraz nowoczesnej repre-

żył, a i po swojej śmierci, był postacią kontrowersyjną i wcale

Muzeum

zentacyjnej dzielnicy rządowej był więc bardzo mocno

nie uwielbianą przez większość społeczeństwa – nie stanowił

przy Alejach

naznaczony – z jednej strony militaryzacją, a z drugiej

jedynego impulsu dla budowy dzielnicy rządowej. W grę wchodził

Jerozolimskich 3

symboliką odwołującą się do sztucznie kreowanej przeszło-

jeszcze inny czynnik ważny ideowo dla modernizacji Warszawy,

w Warszawie

ści państwa polskiego. Warto wspomnieć, że przy głównej

czyli postępująca militaryzacja społeczeństwa. Ponieważ naj-

skrzydła

alei stanąć miały kamienne trybuny, które sugerowały, że

większą pozycję w budżecie państwa stanowiło wojsko, to często

w ostatnim

są znacznie starsze niż dzielnica. Pniewski rysował je jako

inwestycje cywilne można było przeprowadzić tylko dlatego,

stadium

antyczne ruiny, co oczywiście przywołuje „teorię wartości

że udawało się udowodnić ich wojskową przydatność. Na przy-

proj. Tadeusz

ruin” lansowaną przez Alberta Speera – budynki należy

kład kompleks obecnej Akademii Wychowania Fizycznego na

Tołwiński,

projektować tak, aby zachowywały swą wzniosłość nawet

Bielanach, czyli przedwojenny Centralny Instytut Wychowania

Antoni Dygat,

wtedy, gdy zostaną zrujnowane. W dzielnicy Piłsudskiego

Fizycznego, należał do wojska. Muzeum Narodowe również udało

oprócz gmachu sejmu i budynków ministerialnych znaleźć

się częściowo zbudować dlatego, że jedno ze skrzydeł gmachu

się miały także siedziby przedstawicielstw innych państw.

wynajęto na dziewięćdziesiąt lat Muzeum Wojska Polskiego.

Niemcy wiosną 1939 roku jako pierwsi zarezerwowali

Mieliśmy do czynienia z sytuacją, która dzisiaj jest dla Muzeum

działkę – zresztą jedną z najlepszych – pod budowę swojej

Narodowego problemem, ale wówczas wydawała się sensownym

ambasady. W dzielnicy rządowej powstać miały siedziby

rozwiązaniem – wojsko częściowo sfinansowało wielką inwe-

Biblioteki Narodowej, Polskiego Radia, Urzędu Patentowego

stycję bliską mu pod względem ideowym, a jednocześnie sama

i kilku innych ważnych instytucji. Oś, z jednej strony

architektura muzealnego gmachu wyrażała militarnego ducha.

zamkniętą 110-metrową wieżą Świątyni Opatrzności, z dru-

Podobnie było z Dzielnicą Piłsudskiego – aby powstała, trzeba

giej miał wieńczyć monumentalny, realistyczny pomnik

było ją projektować tak, by i funkcjonalnie, i formalnie odpowia-

Marszałka.

dała potrzebom wojska, zaprosić jak najwięcej okołowojskowych

Narodowego

- środkowe

budowy,

1926–1938

GP: Znowu mówimy o ideologii, ale trzeba też pamiętać, że

instytucji do inwestowania.

architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych

14

Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem


MJ: Poruszyłeś ciekawy wątek, bo wspomniałeś dawny Centralny

Fotomontaż prezentujący

Instytut Wychowania Fizycznego – imienia Józefa Piłsudskiego dodajmy

dokonania

– który był, rzecz jasna, inwestycją o podbudowie ideologicznej. Jednak

polskiej

jeśli popatrzymy na nowoczesne formy tej architektury – jednej z niewielu

architektury wykonany

realizacji Edgarda Norwertha, który więcej pisał niż budował – to odstaje

na Triennale

ona zarówno pod względem ideowym, jak i rozwiązań funkcjonalnych od

Architektury

tego, co można by uznać za typową architekturę sanacyjną. Czy mogliby‑

Nowoczesnej w Mediolanie

ście się odnieść do różnorodności stylowej tej politycznie nacechowanej

w 1933 roku,

architektury?

proj. Bohdan

GP: Estetyka awangardowa kwitła w architekturze, która po

Lachert, Jan Najman,

pierwsze była dość utylitarna, a po drugie z samej swojej natury

Zbigniew

wymagała zastosowania nowoczesnych technologii. Zauważmy,

Puget

że w kompleksie AWF-u mamy budynek główny, który jest dość purystyczny, a jednocześnie zmonumentalizowany przez jakieś arkady, wieże itd. Natomiast same hale sportowe należące do tego założenia odznaczają się już bardzo inżynierską estetyką, bo tego typu budowle projektowali często właśnie inżynierowie, w tym przypadku było to dzieło konstruktora Stanisława Hempla. Podobnie w halach fabrycznych Centralnego Okręgu Przemysłowego, budynkach rozgłośni radiowych, hangarach, magazynach w porcie gdyńskim czy hali targowej w Gdyni mamy do czynienia z estetyką funkcjonalną wynikającą z pragmatyki – pożądanej rozpiętości stropów czy konieczności osiągnięcia dużej kubatury bez podpór. Natomiast tam, gdzie dało się już operować tradycyjnym materiałem, do głosu mogła dojść bardziej konserwatywna forma – tak to oceniam. MK: Jeśli moglibyśmy na chwilę wrócić do dzielnicy Piłsudskiego

i projektu Świątyni Opatrzności Bożej – wątek tej symbolicznej budowli

zamyka klamrą okres dwudziestolecia. Interesuje mnie zwycięski projekt na świątynię i sięgnięcie przez architekta do gotyckiej stylizacji.

To był także gest wynikający z pewnej ideologii, którą można streścić: kto czerpie z gotyku, ten należy do kultury Zachodu.

JT: To ma chyba jeszcze bardziej mroczny wymiar.

Moglibyśmy się cofnąć o krok i wspomnieć o ideologii „nowego średniowiecza”, która była w tym czasie lansowana. Ona jest wcześniejsza i zakorzeniona w Rosji, ale w latach 30. powraca i zaczyna się w niepokojący sposób przenikać z rzeczywistością. Mowa w niej o zwartej, plemiennej wspólnocie, o władzy skupionej w silnych rękach, o tradycyjnych wartościach, o powrocie do religii, o masach, militaryzacji itd. Te koncepcje znajdują odzwierciedlenie w pojedynczych przykładach architektury

Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek

ŹRÓDŁO: „ARCHITEKTURA I BUDOWNICTWO” 1933, NR 5

Bohdana Pniewskiego wyłoniony na początku lat 30. w drugim konkursie

15


GP: Zanim w latach 30. te tendencje gotycyzujące powędrowały w niepokojącą, mroczną stronę, Oskar Sosnowski razem ze swoimi studentami w ramach zajęć z historii architektury narysował mapę, na której zasięg gotyckiej architektury pokrywał się mniej więcej z granicą polsko-radziecką, potwierdzając niejako przynależność II RP do Zachodu, a równocześnie przynależność kresów wschodnich do Polski. Ta linia została wyrysowana na mapie prezentowanej na wystawie światowej w Paryżu. Na przykładzie historii sztuki możemy pokazać, jak łatwo nauka daje się czasem zinstrumentalizować. MJ: Chciałam też zapytać o projekt Warszawy funkcjonalnej Jana

Chmielewskiego i Szymona Syrkusa – przykład radykalnie nowoczesnego myślenia o mieście, ważny głos w historii polskiej myśli urbanistycznej dwudziestolecia międzywojennego. Nie chodzi mi o porównywanie Warszawy funkcjonalnej z innymi, podobnie śmiałymi koncepcjami

urbanistycznymi tego czasu – chociażby pomysłami Strzemińskiego, ale chciałabym się dowiedzieć, co tak naprawdę zachwyciło Le Corbusiera

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

w idei Chmielewskiego i Syrkusa?

Makieta

GP: Uważam, że Warszawa funkcjonalna to rzeczywiście wybitne dzieło. Natomiast co do Le Corbusiera – trzeba pamiętać, że kopię listu od niego przekazała nam Helena Syrkusowa, która pod koniec życia zajmowała się głównie podkreślaniem własnego i Szymona Syrkusa wkładu w rozwój architektury polskiej i świato-

wej. Po prezentacji projektu Warszawy funkcjonalnej w Londynie faktycznie przygotowany został list do władz Warszawy, pod którym oprócz Le Corbusiera podpisał się Walter Gropius i kilku innych architektów. To był rodzaj rekomendacji, wyraz wsparcia dla dalszych prac nad projektem. Bardzo miły gest, ale nam też przecież współcześnie zdarza się starać o poparcie znanych osób

tego okresu, w których czytelne są odwołania do gotyku,

w staraniach o finasowanie naszych projektów. Jeśli więc spojrzeć

Marszałka"

a rozwiązania w niej stosowane są jednocześnie bardzo

na to chłodno, to można się zastanowić, czy entuzjazm

przy Osi mar-

inżynieryjne – co także jest nawiązaniem do budownictwa

Le Corbusiera dotyczący Warszawy funkcjonalnej – którego

szałka Józefa

gotyckiego. Świątynia Opatrzności w ostatecznej wersji

śladu nie znajdziemy w innych źródłach – nie był po prostu

w skali 1:500

projektu Pniewskiego odwołuje się do gotyckich proporcji,

grzecznościowy. Lubię patrzeć życiowo na takie sprawy. Wydaje

z widocznym

do metafizyki światła poprzez zastosowane w projekcie

mi się natomiast, że czytanie Warszawy funkcjonalnej przez

w głębi

wielkie powierzchnie witraży, jest w tej architekturze

pryzmat zachwytu architektów z Zachodu jest bardzo autoko-

Świątyni

zawarta pewna surowość i tajemnica. Jednocześnie

lonizacyjne. Lepiej widzieć ten projekt w kontekście lokalnym.

Opatrzności.

Pniewski nie kryje w swojej wizji nowoczesnych technolo-

Nie wyrósł on na kamieniu – w warszawskim ratuszu działała

Fragment

gii, które musiały znaleźć zastosowanie w projekcie o tak

w tym czasie komórka zajmująca się planowaniem regionalnym,

wielkiej skali. Nie mamy więc do czynienia ze stylizacją –

w której pracowali między innymi Jan Chmielewski i Stanisław

nikt tutaj nie próbuje udawać, że budujemy gotycki kościół.

Różański. Ci architekci przymiarki do Warszawy funkcjonalnej

Miała powstać nowoczesna, inżynieryjna budowla, który

prowadzili przez parę lat. Mało tego, nie było to jedyne takie biuro

odwoływała się w twórczy sposób do gotyku.

– podobne jednostki zajmujące się rozwojem regionalnym działały

„Dzielnicy

Piłsudskiego

modelem

wystawy

Warszawa wczoraj, dziś i jutro w Muzeum Narodowym w Warszawie, 1938

16

Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem


w Krakowie, Wilnie czy Gdyni. Było to wpisane w funkcjonujący

Projekt

w Polsce system – i to było prawdziwą wartością, a nie legenda,

Świątyni Opatrzności

że Le Corbusier się zachwycił jednorazowym wykwitem czyjegoś

Bożej na

geniuszu. Fakt, że biura planowania regionalnego – często to były

Polu Mo-

dwu- czy trzy­osobowe zespoły – funkcjonowały w paru miastach

kotowskim, przedstawio-

II RP, świadczy o tym, że byliśmy szalenie na czasie, ponieważ

ny w drugim

planowanie regionalne było wówczas szczytem rozwoju myśli

konkursie

urbanistycznej. Zaledwie kilkanaście lat wcześniej urbaniści zdali

architektonicznym.

sobie sprawę, że problemy miasta nie kończą się na granicach

proj. Bohdan

administracyjnych miasta, że trzeba myśleć skalą metropolii

Pniewski, 1931

czy aglomeracji. Zarówno działalność warszawskiego Biura Planu Regionalnego, jak i kongres CIAM z 1933 roku, na którym opracowywano Kartę Ateńską, wpisywały się w potężny prąd intelektualny, który sięgał na całą Europę i Amerykę Północną. Tak bym widział miejsce Warszawy funkcjonalnej w międzynaroMK: Na ile te wszystkie wizje, o których rozmawiamy, wpłynęły na

zmitologizowanie II RP? Co tak naprawdę się do tego przyczyniło? Okres PRL, wojna czy to, że większość tych najambitniejszych zamierzeń nigdy się nie urzeczywistniła?

JT: Na mit II RP składają się wszystkie te elementy, o których wspomniałaś. Istotną rolę odegrała też propaganda tamtego okresu, która właściwie jest żywa do dziś. To niezwykłe, że w międzywojniu udało się stworzyć tak nowoczesny dyskurs, że był w stanie przetrwać osiemdziesiąt lat i właściwie dopiero teraz jesteśmy skłonni krytycznie się

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

dowym obiegu.

temu okresowi przyglądać. Żywotności tej narracji sprzyjał oczywiście okres PRL – wszyscy, którzy w okresie przed

nabierać mocy dopiero w okolicach lat 70. XX wieku, kiedy na

1989 rokiem chcieliby się krytycznie wypowiadać na temat

scenę weszło nowe pokolenie urbanistów i architektów, niepamię-

II RP, automatycznie zostaliby wpisali do grona zwolen-

tających realiów II RP. Opłakiwali znikające na ich oczach relikty

ników władzy ludowej. Potrzeba jeszcze ładnych paru lat

przedwojennego miasta i zaczynali na jego temat fantazjować.

i wolnych od polityki badań naukowych, żebyśmy mogli

Znalazłem rozmowę z 1984 roku na temat odbudowy Warszawy,

spojrzeć na ten okres chłodnym okiem.

w której Marek Budzyński spiera się z Romanem Piotrowskim,

GP: Poza wszystkim, emocjonalnie takie mity zaspokajają

szefem BOS-u, i pyta go: „Jak mogliście zmarnować strukturę

społeczne potrzeby, dlatego pewnie tak dobrze ma się mit Stefana

urbanistyczną przedwojennej Warszawy, przecież taka była żywa

Starzyńskiego jako idealnego prezydenta Warszawy, dlatego pod-

i piękna”. Widać w podejściu Budzyńskiego różnicę pokoleniową,

trzymywany jest jednowymiarowy, pozytywny mit przedwojennej

co jest chyba ponadczasowym schematem – teraz podobnie łatwo

Gdyni jako miasta, do którego ludzie przyjeżdżali zrealizować

entuzjazmować się powojennym socmodernizmem, idealizować

swoje marzenia, z pominięciem w tej opowieści różnej maści

realia pracy architektów pozbawionych nacisków rynku itd.

aferzystów oraz armii bezrobotnych i bezdomnych, a skupieniem

A realia są zawsze bardziej złożone od mitu. ●

się na kupcach, inżynierach i oficerach. Taka bajka spełnia jakąś społeczną funkcję i jest tym skuteczniejsza, im mniej żyjących świadków. Nie przypadkiem mit przedwojennej Warszawy zaczął

Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek

17


DWUDZIESTOLECIE W ARCHITEKTURZE

MICHAŁ PSZCZÓŁKOWSKI


Kiedy mowa o stylu w architekturze, lata

Ministerstwa domagały się polskości w kon-

zerwanej przez upadek Polski”1. Autor arty-

międzywojenne określane są wyrażeniami

kursach na projekty uniformów, nawiązaniem

kułu omawiał prace studentów architektury

Budynek

w rodzaju: „między tradycją i awangardą”,

do tradycji była też nowa polska waluta – złoty,

Uniwersytetu Stefana Batorego, pisząc:

„między tradycją a nowoczesnością”, „między

a warto zaznaczyć, że padały też takie propozy-

historyzmem a modernizmem”, „między histo-

cje, jak setnik, piast, lech, pol, polonia, sarmat

ryzmem a funkcjonalizmem” itp. Rzeczywiście,

czy nawet kościuszko.

okres ten był rozpięty między późnym

nadzwyczaj sympatycznie na wystawie tej uderzało przedewszystkiem to, że wszystkie te projekty i modele mają wybitne cechy utrzymania i dalszego rozwijania polskiego stylu architektonicznego, wyłonionego z przekazanych nam pomników dawnej architektury dworków polskich, z której dzisiaj tworzy się właśnie w tak zajmujących i pięknych pomysłach architektonicznych nowy styl polski2.

Priorytetem w projektowaniu tego

historyzmem pierwszej dekady i awangardo-

okresu było wypracowanie swojskiego,

wym modernizmem. Pomiędzy tymi dwoma

rodzimego charakteru architektury. W tym

biegunami rozwijały się formacje pochodne

celu posługiwano się uproszczoną stylistyką

i pośrednie, które tworzyły niezwykle bogatą

historyczną inspirowaną zabytkami polskiej

panoramę form i stylów. Zróżnicowanie to

prowincji; była to nowość, w oficjalnym nurcie

dworca kolejowego w Gdyni, proj. Romuald Miller, 1923-1926. Zdjęcie przedstawia uroczyste świętowanie rocznicy odzyskania dostępu do morza, 1930

zależało nie tylko od czasu powstania danego budynku, ale również od takich czynników, jak wielkość, funkcja czy lokalizacja, istotne znaczenie miały też indywidualne preferencje architektów i inwestorów. Najważniejsza była jednak podbudowa teoretyczna, rozwijana przez architektów, teoretyków i krytyków sztuki, niejednokrotnie inspirowanych przez czynniki państwowe. Niniejszy tekst dotyczy ewolucji poglądów na formy architektoniczne dwudziestu lat II Rzeczypospolitej – począwszy wego, przez monumentalne kreacje wizerunku silnego państwa, skończywszy na modernizacji i europeizacji kraju na rubieżach kultury zachodniej. Architektura pierwszych lat niepodległości była odzwierciedleniem charakterystycznego klimatu społecznego związanego z kultem świetności dawnej, przedrozbiorowej Polski. Podkreślanie polskości wyrażało się na wielu płaszczyznach

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

od romantycznych koncepcji stylu narodo-

życia publicznego i społecznego: w adminiZnaczenie narodowego tradycjonali-

stracji państwowej wprowadzono tradycyjne,

dziewiętnastowiecznego historyzmu eksploato-

historyczne nazwy i tytuły, funkcje stolic woje-

wane były bowiem przede wszystkim wzorce

zmu wynikało nie tylko z pobudek ideowych,

wództw powierzano miastom o historycznym

kosmopolityczne. O projektowanie w formach

ale także pragmatycznej potrzeby wizualnej

znaczeniu (choć niekoniecznie największym

narodowych apelowali publicyści, traktując

integracji ziem trzech zaborów. „Polskiego

lub najlepiej rozwiniętym), niektóre mowy

je jako patriotyczny i obywatelski obowią-

pierwszego Sejmu wygłaszano w stylu Piotra

zek architektów. Na łamach „Wileńskiego

Skargi, a tekst jednego z projektów Konstytucji

Przeglądu Artystycznego” pisano o potrze-

był stylizowany na staropolszczyznę.

bie „nawiązania nici tysiącletniej tradycji,

1

F. Lubierzyński, O styl polski w architekturze, „Wileński

2

Tamże, s. 3.

Przegląd Artystyczny” 1924, nr 8–9, s. 2.

19


ducha” domagano się w warunkach konkursów

o jej odrębności6. Odrębności takie w najwięk-

polskich budowniczych i rzemieślników. Za

architektonicznych, na przykład w konkursie

szym stopniu zawierały się według Szyllera

typowo polskie detale architekt uważał attykę

na budynek dworca kolejowego w Gdyni

w polskim budownictwie ludowym oraz

polską, dach półszczytowy („przyźbowy”)

chciano, by

w zjawisku adaptacji, a wiec upraszczania

i łamany tzw. polski, podcienia, przypory,

i „barbaryzowania” stylów europejskich przez

ponadto kule, esownice i woluty w dekoracjach

dworzec ten, jako budynek państwowy, wznoszony w dzielnicy Polski przez wieki całe germanizowanej, był pod względem form architektonicznych wyrazem kultury polskiej3,

szczytów i attyk, sygnaturki, renesansowe portale i pękate („baryłkowate”) kolumienki z uproszczonymi głowicami. Za motyw typowo polski uznawał też gzyms z daszkiem okapowym, związany według niego z genezą dachów

z kolei Urząd Wojewódzki w Toruniu miał być

półszczytowych.

siedzibą monumentalną, w duchu polskim pojętą, z zastosowaniem motywów swojskich4.

Kierunki wytyczone przez Szyllera były inspiracją do pogłębiania teoretycznych wypowiedzi na temat korzeni polskiej architek-

O stosowanie tradycyjnych motywów ape-

tury i rdzennie polskich motywów. W 1917 roku

lowano na łamach prasy, między innymi

ukazała się broszura Kazimierza Skórewicza,

Budowa

renesansowych podcieni domagał się Adam

w której architekt podsumował swoje wcze-

kościoła

Wolmar, uzasadniając ich stosowanie nie

śniejsze ustalenia na temat źródeł architektury

Krwi i Chwały

tylko względami historycznymi, ale także

polskiej w budownictwie ludowym. Dla potrzeb

św. Stanisła-

urbanistyczno-funkcjonalnymi:

związanych z powojenną odbudową kraju

Pomnika

wa Biskupa

Skórewicz głosił konieczność „przywrócenia

Warszawa posiada niektóre ulice tak wązkie, że dwa wozy mijają się z trudem. Chodników brak jej zupełnie. Przechodnie zmuszeni są korzystać z jezdni. Świsty, skowyty, piski i chrapliwe jazgoty płoszą nieustannie. Katastrofa wisi tam w powietrzu. Piechur odruchowo trzyma się murów. […] Dziś czyha nań zewsząd mknąca błyskawicznie maszyna. Takie ulice – uratować mogą podcienie. Pod ich osłoną ruch pieszy odbywać się może regularnie i nieskrępowanie5.

w Kowlu w województwie wołyńskim, proj. Stefan Szyller, Wiesław Kononowicz, 1924–1931

architektury”, polegającej według niego na zwrocie ku tradycji architektury drewnianej, w której „można dojrzeć pierwociny budowFOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Męczennika

Informacji na temat możliwości i repertuaru form dostarczały architektom opracowania z pierwszych lat XX wieku,

nictwa [polskiego] i wyśledzić samoistną jego genezę pomimo naleciałości i wpływów postronnych”7. Podobne poglądy wyrażał w tym czasie Szyller, kategorycznie sprzeciwiający się między innymi stosowaniu współczesnych materiałów8.Na początku lat 20. wystąpił Jan Sas Zubrzycki, przedwojenny orędownik „stylu nadwiślańskiego” i „stylu zygmuntowskiego”, tym razem jako motyw polski lansując formę serca9.

zwłaszcza publikacje Stefana Szyllera, będące rezultatem jego poszukiwań cech i elementów polskiej architektury, które miały decydować

3

J. Wołkanowski, Dworzec kolejowy w Gdyni, „Przegląd

4

M. Pszczółkowski, Architektura użyteczności publicznej

5

20

6

S. Szyller, Polskość w architekturze, dz. cyt.; tenże, O atty-

7

K. Skórewicz, Zadania współczesnej architektury polskiej

Czy mamy polską architekturę?, Warszawa 1916; tenże,

8

S. Szyller, Nie zatracajmy charakteru chaty polskiej,

kach polskich i polskich dachach wklęsłych, dz. cyt.; tenże, Tradycya budownictwa ludowego w architekturze polskiej,

Techniczny” 1926, nr 43, s. 568.

Warszawa 1917; tenże, „Śparogi”. Studyum z dziedziny archi-

II Rzeczypospolitej 1918–1939. Forma i styl, Łódź: Księży

s. 66–67, nr 7, s. 80; tenże, Dwudział w architekturze polskiej,

Młyn, 2014, s. 91.

A. Wolmar, O podcienie, „Kurjer Warszawski” 1927, nr 2, s. 8.

nr 15, s. 80–81.

Warszawa 1915; tenże, Jak powinna być odbudowana wieś polska, Warszawa 1915; tenże, W obronie budownictwa

drzewnego, Warszawa 1915; tenże, Wskrzeszenie rynku

tektury i wierzeń ludowych, „Tygodnik Ilustrowany” 1918, nr 6, „Przegląd Techniczny” 1920, nr 7, s. 31–32, nr 13, s. 67–68,

(Przyczynek w sprawie odbudowy kraju), Warszawa 1917, s. 4.

9

polskiego, „Tygodnik Ilustrowany” 1917, nr 5, s. 63–65.

J. Sas Zubrzycki, Serce. Rozbiór pierwiastków polskiej sztuki ludowej i narodowej, Lwów 1921.

Michał Pszczółkowski


Najbardziej bezpośrednich inspiracji do

rażących”12. Określone wzorce stylistyczne były

urobiło je wiekowe doświadczenie mnogich pokoleń14.

projektowania dostarczyło krakowskie śro-

natomiast rekomendowane w ramach działal-

dowisko architektoniczne, wydające w latach

ności poszczególnych resortów. Przykładem

wojennych cykl wzorników z projektami

może być projekt typowy wiejskiej łaźni,

się także w dekoracji wnętrz szkolnych.

architektury wiejskiej i małomiasteczkowej.

opracowany w 1920 roku w Wydziale Higieny

Holewiński zalecał:

Celem tych publikacji była promocja form wer-

Miast i Wsi przy Ministerstwie Zdrowia

nakularnych w architekturze mieszkaniowej

Publicznego – parterowy, w konstrukcji drew-

i publicznej10. Wszystkie projekty utrzymano

nianej, nie odbiegał wyglądem od typowej

w jednolitej stylistyce z wykorzystaniem wyso-

chałupy Kurpiowszczyzny czy Podlasia. Z kolei

kich dachów dwuspadowych, czterospadowych,

Ministerstwo Komunikacji oczekiwało, żeby

łamanych polskich, półszczytowych i naczół-

budynki dworców kolejowych miały

kowych, z lukarnami i wolimi oczami, podcieni arkadowych, szkarp, gzymsów z daszkami okapowymi, barokizujących portali, pękatych kolumienek i szczytów z frontonami lub wolutami. W ostatniej publikacji z tego cyklu podkreślono: uwagę zwrócono na to, żeby projekty miały formę swojską, rodzimą; dążeniem, było unikać podobieństwa i bliskiego pokrewieństwa form szczegółowych jako też sylwety ogólnej z budynkami, powstałymi na obcym dla nas gruncie, w obcych środowiskach i w odmiennych zgoła warunkach11.

Ustawodawstwo państwowe lat mię-

swojski wygląd i należyte otoczenie, a to tem bardziej, że budynki te były wznoszone w różnych miejscach kraju na długości 2000 kilometrów linii kolejowych i że miały być widocznym znakiem ducha polskiego dla wszystkich przejeżdżających cudzoziemców i rodaków, a tym ostatnim w niejednym wypadku mogły posłużyć za wzory do naśladowania przy budowie domów13.

Motywy wernakularne pojawiały

efektownym i tanim zarazem przyozdobieniem izby szkolnej jest malowany barwnie fryz, obiegający ją dookoła pod sufitem. Wątku do niego dostarczyć mogą: krajowa flora i fauna, wycinanki ludowe, wzory wyszywań na strojach itp. swojskie motywy15.

Styl miał tu z pewnością wymiar nie tylko ideowy czy estetyczny, ale również praktyczny, mieszkańcy wsi odnosili się bowiem do szkoły z mniejszym lub większym krytycyzmem. Jak można sądzić z lektury pamiętników chłopskich, pełne uznanie i zaufanie zdarzało się rzadko; przez długi czas postrzegano szkołę jako instytucję obcą, nauczyciel zaś był trakto-

Do najważniejszych nośników form

wany – wzorem policjanta lub sekretarza gminy

tradycjonalnych należała architektura szkolna,

– jako przedstawiciel tradycyjnie nielubianej

przede wszystkim ze względu na skalę inwe-

władzy.

stycji prowadzonych w pierwszej połowie lat

Specyficzny charakter miało rozwijanie

20. Tu z kolei zalecenia architektoniczne były

stylistyki narodowej na terenach województw

formułowane przez metodyków projektowania

wschodnich. Ogromna popularność form

dzywojennych, związane z wytyczeniem

budynków szkolnych. Najważniejszym podręcz-

tradycjonalnych w architekturze urzędów

kierunków przeobrażeń urbanistycznych oraz

nikiem do projektowania szkół była publikacja

i domów mieszkalnych wznoszonych na

usprawnieniem i aktywizacją budownictwa nie

Józefa Holewińskiego, który pisał:

potrzeby polskiej administracji na Kresach

podejmowało się regulacji zagadnień formalno­� -stylistycznych, ograniczając się jedynie do ogólnych wytycznych w zakresie estetyki, między innymi wprowadzając zakaz malowania budynków „w kolorach jaskrawych lub wogóle

szczególniej pożądane, a nawet poniekąd konieczne jest utrzymanie w swojskim charakterze szkół powszechnych wiejskich. Budynki te, służąc bowiem potrzebom ludu, winny oczywiście być postawione według tradycyj i upodobań ludowych i przyozdobione motywami ludowemi. […] motywy miejscowe zespalają się i harmonizują z krajobrazem wsi, […] ponieważ nie są przypadkowe, lecz

była odzwierciedleniem polityki polonizacyjnej, związanej z potrzebą ugruntowania historycznych pretensji państwa i społeczeństwa polskiego do tych terenów. Narodowego charakteru architektury domagano się nieraz wprost, na przykład warunki konkursu na projekt domu ludowego w Horochowie z 1928 roku określały, że ma się on „kojarzyć z pomnikiem polskości”16. Działania polonizacyjne były

10 Odbudowa polskiej wsi, red. W. Ekielski, Kraków 1915;

Odbudowa polskiego miasteczka. Projekty budynków mieszkalnych, red. J. Gałęzowski, Kraków 1916; Odbudowa polskiego miasteczka. Projekty budynków użyteczności

11

publicznej, red. J. Pokutyński, Kraków 1918.

Odbudowa polskiego miasteczka. Projekty budynków użyteczności publicznej, dz. cyt., s. 6.

Krzepnięcie struktur

12 Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o prawie

budowlanym i zabudowaniu osiedli z dnia 16 lutego 1928 roku, „Dziennik Ustaw” 1928, nr 23, poz. 202.

13 Sprawozdanie z działalności Dyrekcji Kolei Państwowych w War­szawie, Warszawa 1928, s. 60.

14 J. Holewiński, Budynek szkolny, Warszawa 1921, s. 25–26.

15 Tamże, s. 50; por.: W. Grombecka, W sprawie zdobienia sal szkolnych, „Szkoła Powszechna” 1925, nr 2, s. 132–136.

16 J. Siemiątkowski, Budownictwo na Wołyniu, „Wołyńskie Wiadomości Techniczne” 1928, nr 8–9, s. 10.

21


Nawiązując styl zarówno pierwszych, jak i drugich do tradycji architektury polskiej, poprowadzimy dalej dzieło przodków, niosących kulturę polską na Wschód, a ludność miejscową uwolnimy od nieznośnego, a niestety dość rozpowszechnionego wrażenia tymczasowości władzy polskiej na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej17.

Ideologiczny wymiar narodowego historyzmu jest szczególnie wyraźny w kontekście kościołów, licznie powstających na terenach kresowych. Świadczą o tym nacjonalistycznie

skierowane do wszystkich grup społecznych.

Piotra i Pawła

Podatne na wpływy komunizmu mniejszości

w Trembowli, proj. Adolf

narodowe głoszące opinie o tymczasowości

Szyszko-

władzy polskiej należało przekonać o trwałej

-Bohusz,

obecności Polski, miejscowym Polakom służyć

1923-1926

mniemanie, iż z nielicznego zespołu form polskiego budownictwa prowincjonalnego początków XIX w. da się wykrzesać materjał dla zaspokojenia wszelkich wymagań życia aż do monumentalnych budowli włącznie – musiało prysnąć przy pierwszem zderzeniu z rzeczywistością20.

Faktycznie, w miarę krzepnięcia zadania architektoniczne, związane z potrzebą

św. Stanisława Męczennika w Kowlu – najwięk-

zamanifestowania potęgi i stabilności odro­

szej świątyni katolickiej na Wołyniu – padły

dzonego państwa. Do takich zadań należała

następujące słowa:

budowa gmachów repre­zentacji państwowej,

wyrazem ducha kresowego jest styl świątyni – gotycki. Mamy więc w nim znamienne dla nas, stanowcze opowiedzenie się za kulturą zachodnią, pomimo bliskości wzorów wschodnich. Gotyk nadwiślański, to więc podkreślający polski charakter świątyni… To pomnik, to świadectwo na długie wieki naszej wiary i religijności, naszej kultury zachodniej i polskiej, naszego rozmachu twórczego. To sprawa obchodząca nie tylko Kowel, ale całe Kresy18.

Z kolei na temat kościoła w Trembowli projektu Adolfa Szyszko-Bohusza pisano: [ks. Eustachy Jełowicki] chcąc zakląć w kamień i zbudować na krańcach Rzeczypospolitej twierdzę i świadka kultury łacińskiej i polskiej na granicach wschodniej barbarji, powziął szczęśliwą myśl sięgnięcia do wzorów starych, klasycznych rzymskich bazylik19.

przekonać, że nie są na zesłaniu i mogą z tymi

siedzib władz samorządu terytorialnego, sądów, urzędów itp. Wznoszenie obiektów tego typu było zadaniem koniecznym szczególnie na prowincji, gdzie w pierwszych latach powojennych trudno było o budynki reprezentacyjne, nadające się do adaptacji na potrze­by urzędów i instytucji państwowych, jednocześnie autorytet państwa polskiego nie pozwalał na to, by zbyt długo zadowalać się rozwiązaniami tymczasowymi. Inwestycje reprezentacyjne podejmowano więc coraz częściej, formy architektoniczne kształtując przeważnie w duchu neoklasycystycznym, czy to w redakcji dosłownej, tzw. akademickiej, czy to uproszczonej (zmodernizowanej). Neoklasycyzm nie był wynalazkiem lat międzywojennych, powrót do harmonijnej, dostojnej klasyki nastąpił bowiem w ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej, co

ziemiami związać swoją przyszłość.

można wiązać z reakcją na schyłkową, prze-

W 1925 roku pisano przy okazji budowy

22

wystarczać: jak później oceniano,

struktur pań­stwa polskiego pojawiły się nowe

Kresy urzędników i wojskowych osadników zaś

gdy zaś województwa wschodnie zyskają większą ilość miłych dla oka i racjonalnie pobudowanych domów urzędniczych, przyjdzie kolej i na budowę gmachów dla urzędów.

talizm form tradycjonalnych przestał z czasem

zji ich budowy. W związku z budową kościoła

„ku pokrzepieniu serc”, przybywających na

kolonii urzędniczych na Kresach:

zaczęły się różnicować. Nastrojowy sentymen-

zabarwione wypowiedzi formułowane przy oka-

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Kościół

Po 1925 roku formy architektoniczne

17

Budowa domów dla urzędników państwowych w woje-

ładowaną dekoracjami fazę historyzmu. Dla

wództwach wschodnich, Warszawa: Ministerstwo Robót

najgorętszych zwolenników tego nurtu był to

Publicznych, 1925, s. 12.

18 Za: L. Popek, Świątynie Wołynia, t. I, Lublin: Ośrodek Studiów

wręcz synonim architektury;

Polonijnych i Społecznych PZKS-Towarzystwo Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńsko-Podolskiej, 1997, s. 110.

19 M. Białowąs, Pośmiertna sylwetka zasłużonego duszpasterza, „Ateneum Kapłańskie” 1930, nr 1, s. 80.

20 S. Woźnicki, Architektura, „Sztuka i Praca” 1928, nr 17–20, s. 52.

Michał Pszczółkowski


powrót do dobrych wzorów i zdrowych zasad wielkich mistrzów starożytności klasycznej i odrodzenia – oto hasło, które powinno być parolem dzisiejszego pokolenia artystów architektów21,

pisał Paweł Wędziagolski. Admiratorzy tradycjonalizmu poddawali jednak neoklasycyzm krytyce jako koncepcję pozbawioną pier-

ideał renesansowy pokutuje w wielu jeszcze głowach; teorja o łacińskości naszej kultury, teorja szacowna, lecz niezupełnie trafna – zamąca nam pogląd na pierwiastkowe składniki kultury rzeczowej na ziemiach polskich. […] Jakaż antyteza w linji poziomej klasycyzmu, dziecka racjonalizmu, Kanta, Hegla, trójkąt spłaszczony świątyń greckich, jakże dziwacznie odbijający się od naszego szarego nieba! Chłodna spekulacja neogreków, budowniczych karmionych filozofją, pokutuje w naszem budownictwie z czasów Księstwa Warszawskiego. Teraz staje się ulubionym konikiem budowniczych stołecznych, którzy pasowali ten przeżytek na wyraziciela monumentalności w nowej Polsce… Toć to bolesne nieporozumienie, z którem skończyć byłoby zasługą wobec Ojczyzny i współczesności. Owe gmachy w «stylu» Księstwa Warszawskiego, nadające niektórym placom i ulicom stolicy charakter Aten źle ulokowanych co do szerokości geograficznej, są przeważnie dziełem Niemców i Włochów… […] Tak to nasza architektura monumentalna schodzi na manowce, z których oby jak najrychlej nawróciła22.

W istocie zarówno neoklasycyzm,

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

wiastka rodzimego. W 1925 roku pisano:

wkrótce miejsca trzeźwej ocenie możliwości i ograniczeń, zdano sobie sprawę, że problemy gospodarcze i społeczne nie rozwiążą się same, a młode państwo, by mienić się euro-

odgłosów, łatwość konstrukcji, trwa łość materiału – oto wytyczne, przyświecające architekturze dzisiejszej23.

gmachów publicznych w rodzaju siedzib

potrzebuje modernizacji i nowoczesno-

administracji państwowej, banków, muzeów

ści. W tym kontekście sięgnięto po formy

itp. kierunek ten nie cieszył się uznaniem ze

awangardowe, związane z ekspansją między-

względu na brak efektów monumentalnych,

narodowego funkcjonalizmu. „Architektura

zresztą takie prestiżowe projekty powierzano

nowoczesna”, jak ją określano, traktowała bryły

zwykle renomowanym projektantom starszego

i elewacje jako abstrakcyjne, czysto plastyczne

pokolenia, wykształconym jeszcze w tradycji

kompozycje, definiowane harmonią układu

historyzmu i sceptycznie odnoszącym się do

i dynamiką rytmu kierunków poziomych i pio-

architektonicznych eksperymentów. Znalazł

jak i tradycjonalizm były już w tym czasie

nowych, przestrzeni otwartych i zamkniętych

natomiast szerokie zastosowanie w projek-

anachroniczne. Romantyczna euforia zwią-

itp. Priorytetem była wygoda użytkowania; jak

tach szkół, szpitali, poczt czy domów kultury,

zana z odzyskaniem niepodległości ustąpiła

pisano,

najważniejszym zaś polem działania funkcjo-

21 P. Wędziagolski, Hasła współczesnej architektury, „Południe” 1922, nr 4, s. 7.

22 M. Sydow, Pierwiastek rodzimy w budownictwie monu-

mentalnem, „Mestwin. Dodatek naukowo-literacki Słowa Pomorskiego” 1925, nr 2, s. 16.

Krzepnięcie struktur

grodzkiego w Przeworsku, proj.

W architekturze reprezentacyjnych

pejskim, nie tylko w sensie geograficznym,

smukłość kształtów, obłość płaszczyzn, dużo światła i przestrzeni, ciepło w zimie, chłód w lecie, nieprzenikliwość

Gmach sądu

Wacław Nowakowski, 1935

nalizmu była architektura mieszkaniowa. Idea tanich i ekonomicznych mieszkań, wyrażająca

23 Cz. Lewiński, Zagadnienia budownictwa nowoczesnego, „Polski Przemysł Budowlany” 1929, nr 5, s. 78.

23


FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Nowe zasady pojawiły się w projek-

Szkoła

się w dążeniu do prostoty i lakoniczności form,

powszechna

rezygnacji z dekoracji oraz stosowaniu nowych

w Tarnowskich Górach,

materiałów budowlanych i konstrukcyjnych,

proj. Martin

została przyjęta entuzjastycznie przez młode

Stefke, 1929-

pokolenie architektów, z czasem stając się zna-

-1932

kiem nowoczesnych czasów i nowoczesnego

z więzów tej fałszywej estetyki. Nie buduje się już maszyn parowych z ramami o wyglądzie okien gotyckich, ani mostów z ozdobnemi filarami, ani centralnego ogrzewania z koronkową ornamentyką, ani kas kontrolnych (automatów) z rzeźbioną kukiełką kasjerki26.

stylu życia. Jak pisano z humorem na łamach czasopiśmiennictwa fachowego, nagość form architektonicznych dotrzymuje kroku goliźnie powszechnej w… kieszeni i stroju kobiecym. Muszki i plastry piękności tu i tam wyszły z mody24.

Zwolennicy awangardy krytycznie

Funkcjonalizm dokonał przełomu w teorii architektonicznej lat międzywojennych. Obiekty, które w pierwszej dekadzie okresu były projektowane zgodnie z zaleceniami „w duchu polskim”, pozbyły się całkowicie attyk, wolutowych szczytów i „baryłkowatych”

województwa śląskiego forma awangardowa w architekturze szkolnej została wręcz przyjęta jako obowiązująca: w 1927 roku naczelnik Wydziału Oświecenia Publicznego oświadczył, że „szkoły mają wyglądać jak pudełka”28. Franciszek Eychhorn, pierwszy kierownik biura projektowego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, zwracał uwagę na potrzebę projektowania „odśrodkowego”, zgodnie z hasłem „plan jest generatorem” Le Corbusiera: architektoniczne walory są w projekcie rzeczą wtórną, skutkiem dostosowania się do potrzeb pedagogicznych. Wypływa z tego często asymetrja, a zawsze oszczędność powierzchni i prostota układu […] należy budować budynki celowe według wszelkich wskazań techniki, higjeny i pedagogiki, a ona, jako funkcja pochodna twórczej koncepcji architekta, znajdzie się sama, o ile naturalnie architekt posiada ją w swej duszy29.

Zainteresowanie nową formą szybko

kolumienek. Do takich należały między innymi

dotarło na prowincję. Orędownikami nowych

odnosili się do historyzmu i wszelkich styliza-

budynki dworcowe, których zasady projek-

zjawisk byli miejscy architekci i inżynierowie

cji, według nich rozwiązań anachronicznych,

towania zostały określone w rozporządzeniu

miast powiatowych, zorientowani w aktualnych

określanych według nich „umyślne fabryko-

resortowym w 1937 roku:

problemach architektury dzięki lekturze cza-

wanie sztucznie archaicznej swojszczyzny”25. Moderniści oceniali, że obecność tych kierunków w architekturze wynikała ze skostniałych przyzwyczajeń estetycznych, tkwi w zakorzenionem i – dodajmy tu co rychlej – barbarzyńskiem upodobaniem tuzinkowych upiększeń, propagowanych gorliwie przez niewybrednych „mistrzów” sztuki dekoracyjnej, a przyjmowanych bezkrytycznie przez wyzuty ze smaku artystycznego ogół. Wszystkie inne gałęzie techniki wyzwoliły się już

architektura budynków powinna być utrzymana w formach prostych, bez zbędnych wyskoków i ornamentacyj. Otwory okienne i drzwiowe powinny być projektowane bez zbędnej różnorodności wymiarów i kształtu. Należy unikać skomplikowanych form dachów27.

24 Tamże.

25 H. Jasieński, O architekturze współczesnej Polski z okazji wystawy poznańskiej, „Architekt” 1930, nr 1–2, s. 6.

sopism fachowych. Wiadomo na przykład, że architekci z Wydziału Budownictwa Magistratu Bydgoszczy mieli obowiązek regularnej lektury prenumerowanych pism („Architekt”, „Architektura i Budownictwo”, „D.O.M.”); w każdym numerze wklejona była lista pracowników, którą należało podpisać, a w numerze podkreślić kolorowym ołówkiem interesujące

26 A. Gross, Oświetlenie w nowoczesnych budowlach, „Polski Przemysł Budowlany” 1929, nr 5, s. 79.

27 Rozporządzenie Ministra Komunikacji z dnia 13 maja 1937 r. wydane w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych

24

towaniu budynków szkolnych. Na terenie

w sprawie przepisów szczegółowych o budowie państwo‑ wych budynków kolejowych i budynków kolei prywatnych

użyteczności publicznej, „Dziennik Ustaw” 1937, nr 45, poz. 346.

28 A. Glimos-Nadgórska, Polskie szkolnictwo powszechne

województwa śląskiego (1922–1939), Katowice: Wydawnictwo UŚ, 2000, s. 57.

29 F. Eychhorn, Racjonalizacja budownictwa szkolnego, „Architektura i Budownictwo” 1930, nr 1–2, s. 51.

Michał Pszczółkowski


fragmenty30. Z kolei architekci wpływali na miejscowy krąg inwestorski poprzez własne publikacje w lokalnych czasopismach. Dobrym przykładem takiego wpływu jest tekst Stefana Narębskiego, włocławskiego architekta miejskiego, opublikowany w 1927 roku na łamach „Życia Włocławka i Okolicy”. Architekt pisał: jakkolwiek nie można wymagać, aby człowiek prywatny lokował swe oszczędności w eksperymenta jeszcze w kraju nie dość wypróbowane, tem niemniej w interesie postępu niezbędnem jest, ażeby publiczność zdawała sobie sprawę z wskazówek pozytywnych, z wartości wypróbowanych, jakiemi poszczycić się już może architektura nowoczesna31.

Narębski poddał krytyce formy czasów historyzmu, twierdząc: artystyczna wartość twórczości architektonicznej malała, przechodząc w drugim półwieczu pary i elektryczności w zgoła bezmyślny i pretensjonalny konwencjonalizm mieszczanina udającego magnata32.

wzory i ustalone przepisy estetyczne nie dadzą możności uporania się z nowoczesnemi zadaniami […] Architektura weszła w posiadanie nowych i celowych możności. Niedostrzeganie ich i uparte szafowanie dekoracyjnemi kolumnami, skomplikowanemi gzemsami etc. staje się tylko szablonowym parawanem dla twórczego ubóstwa autora, zdolnego jeszcze tu i owdzie zaimponować prowincjonalnym ignorantom i laikom33.

wyłącznie w myśl potrzeb utylitarnych i właściwości tworzywa. Dziś już uważać można za udowodnione, że dobrze skomponowana bryła i dobre ustosunkowanie różnorodnych elementów budynku daje rezultat lepszy od najpoprawniejszego akademizmu ze wszystkiemi jego akcesoriami, a osiąga się to w sposób nierównie tańszy i praktyczniejszy. Szlachetność proporcji obyć się może całkowicie bez sakramentalnych „porządków” architektury klasycznej, a szczere ujawnienie materjału i solidność wykonania daje efekty istotniejsze od gipsowych cacek. […] żadne wykute

dziestoleciu międzywojennym, Lublin 2015, s. 184.

32 Tamże, s. 12.

Krzepnięcie struktur

o programach lewicowych, a ze względu na radzieccy konstruktywiści, budził też skojarzenia ze Związkiem Radzieckim i skrajnie

nowego i bardzo obiecującego zjawiska w archi-

niepopularnym w międzywojennej Polsce

tekturze, w poważnym stopniu inspirowały

komunizmem. Architekci projektujący

zarówno lokalnych projektantów, jak i inwe-

kościoły decydowali się więc zwykle na szatę

storów, kierując ich umysły na nowe tory.

konwencjonalną, preferowaną zarówno przez

W miastach powiatowych znajdziemy wiele

środowisko duchowne, jak i wiernych. Jak

wybitnych przykładów funkcjonalizmu. Była to

pisał w 1927 roku znany architekt Stanisław

przede wszystkim architektura mieszkaniowa,

Noakowski, jeszcze długo

opierająca się najczęściej na schemacie asymetrycznych układów kubicznych brył różnych wielkości i proporcji, pozbawionych dekoracji, tworzących konfiguracje podporządkowane Nurt funkcjonalistyczny, choć początkowo

będą u nas budowane kościoły pseudo-romańskie, pseudo-gotyckie, pseudo-barokowe, bo innych nie zażąda proboszcz, dozór kościelny, parafianie35.

Nowe formy i konstrukcje znalazły

związany z tanimi osiedlami robotniczymi,

ostatecznie zastosowanie w architekturze

doczekał się statusu stylu nowoczesnego

sakralnej, o czym świadczą takie przykłady,

i modnego, a nawet ekskluzywnego, ciesząc

jak kościół św. Kazimierza w Katowicach

się dużym wzięciem wśród wyższych warstw

(1930–1933), kościół Przemienienia Pańskiego

społecznych. Wybitne realizacje tego kierunku

w Sarnach (1936) czy kościół św. św. Piotra

były dumą mieszkańców, stawały się symbolem

i Pawła w Równem (1931–1938), o którym pisano:

nowoczesności i postępu. Funkcjonalizm kruszył kolejne bastiony, z czasem docierając nawet do największego szańca oporu przeciwko awangardzie, jakim była architektura sakralna. Stosunek polskiego

wprawdzie zachowane w nim zostały tradycje mocnego akcentu w wielkiem okrągłem oknie, bogatszej formie wejścia itd., lecz wszystko to w purytańskiej formie czystej linji modernistycznej36.

duchowieństwa do funkcjonalizmu długo był nieufny, obawiano się, że kościół w nowofabrycznej. Sam papież Pius XI w rozmowie z biskupem Augustem Hlondem

31 S. Narebski, Zagadnienia architektury nowoczesnej, „Życie Włocławka i Okolicy” 1927, nr 3, s. 19.

w zaangażowanych społecznie środowiskach

wne głosy, publikowane w celu popularyzacji

czesnej szacie nie będzie się różnił od hali 30 A. Wysocka, Architektura i urbanistyka Bydgoszczy w dwu-

Nie bez znaczenia była tu zapewne geneza funkcjonalizmu, który narodził się

rolę, jaką w rozwoju tego kierunku odegrali Można być pewnym, że takie sugesty­

podziałom na części i strefy funkcjonalne. W zamian popierał formy, kształtowane

przestrzegał przed formami niedojrzałej jeszcze sztuki architektonicznej dnia dzisiejszego, a polecał trzymać się raczej dotychczasowych stylów kościelnych, godnych i zrównoważonych, zrodzonych z myśli religijnej34.

34 Kronika, „Architekt” 1926, nr 1, s. 22.

35 S. Noakowski, Jakie kościoły winny być budowane obecnie

w Polsce, [w:] Polski przewodnik katolicki, red. A. Szymański, Warszawa: Katolickie Towarzystwo Wydawnicze, 1927, s. 92.

33 Tamże, s. 13–14.

36 Budownictwo wojskowe 1918–1935, red. A. Król, Warszawa: Departament Budownictwa M. S. Wojsk., 1936, t. I, s. 440.

25


Funkcjonalizm w architekturze sakral-

Wnętrze urzędu pocztowego

nej był także przedmiotem teoretycznych

w Równem,

opracowań. W 1932 roku ukazała się broszura,

proj. Julian

w której dowodzono ekonomicznej i technolo-

Neyman, 1931

gicznej przewagi nowoczesnych konstrukcji budowlanych i zasadności stosowania ich w architekturze sakralnej. Twierdzono przy tym, że stosowanie takich konstrukcji w budownictwie kościelnym przyczyni się do ekspansji nowych bezpiecznych i korzystnych ekonomicznie materiałów na prowincji:

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

konserwatyzm i nieuzasadnione przywiązanie wieśniaka do łatwopalnej słomy, drewnianego zrębu budynku lub studni, wymagających żmudnej obróbki drzewa, a nie dających pewności mienia i zdrowia, może być i jest zwalczany najszybciej przykładem. A czyjże przykład wzbudzi zaufanie, a za nim i naśladownictwo, jak nie proboszcza?37.

Omówiona broszura miała charakter specjalistyczny, ale nową formę lansowano także w szerokich kręgach społecznych. Tematyka ta była poruszana w czasopiśmiennictwie katolickim, między innymi w 1932 roku na łamach czasopisma „Rodzina Polska”

wszelkiej szminki zdobniczej nieszczerości. Może być to nawet wartościową przesłanką do rewizji życia religijnego tam, gdzie uległo ono zakłamaniu38.

i dzisiaj Kościół nie waha się spożytkować wytworów sztuki naszego czasu, żyjącego pod znakami maszynizmu i żelazobetonu. [...] Po ceremonjaliźmie i metafizyczności sztuki bizantyjskiej, po mistycznej aurze gotyku, po pewnym ekshibicjoniźmie renesansu, przychodzi teraz czas na konkretyzm i realizm nowoczesnej, praktycznej architektury. Zasadą tej architektury jest odrzucenie tego wszystkiego, co jest przyczepką zdobniczą nie tłumaczącą się wewnętrzną organiczną wprost potrzebą. W bryle architektonicznej nowoczesnych budowli dominuje celowość i niechęć do

37 Budownictwo kościelna z betonu, Warszawa 1932, s. 10.

26

kała się etykiety „architektury bolszewickiej”, choć w istocie jedynie niewielka część przedstawicieli tego nurtu otwarcie sympatyzowała

ukazał się tekst Architektura kościelna nowych czasów, w którym pisano:

także krytyka polityczna – awangarda docze-

Forma awangardowa jako symbol współ-

z komunizmem; nawiasem mówiąc, w tym

czesnej cywilizacji była jednym z elementów

samym czasie w Związku Radzieckim popar-

nowego wizerunku Polski jako nowoczesnego

cie władz stracili konstruktywiści, oskarżani

państwa europejskiego. Architektura sakralna

o propagowanie sztuki niezrozumiałej dla

została w ten proces włączona razem z innymi

mas. W ten sposób coraz wyraźniej dawała

typami budynków.

o sobie znać atmosfera polityczna lat 30.,

Po kilku latach euforii związanej

związana z ekspansją systemów totalitarnych

z nurtem awangardowym przyszedł czas na

i autorytarnych. Wielki kryzys gospodarczy

refleksję i krytykę. Z czasem okazało się,

1929 roku, szalejące bezrobocie, głód mieszka-

że tynk pokrywający białe elewacje potrafi

niowy, wreszcie brak tradycji demokratycznych

się złuszczać, stalowe ramy okien rdzewieć,

niedawnych monarchii – wszystko to torowało

a płaskie dachy zapadają się i przeciekają.

drogę do władzy ekstremistom, w rezultacie

Obok rzeczowej krytyki dawała znać o sobie

prowadząc do wybuchu drugiej globalnej wojny. ●

38 Architektura kościelna nowych czasów, „Rodzina Polska” 1932, nr 8, s. 233.

ilustracja: Dominika Wilczyńska

Michał Pszczółkowski


IL. DOMINIK A WILCZYŃSK A


Szkoła Krakowska, narodowy styl i narodowe państwo

DAVID CROWLEY


Odrodzenie polskiej państwowości po zakończeniu I wojny światowej,

służącym nowo naniesionym na mapy polskim ziemiom. Wagony

chociaż długo o nim marzono i walczono o to, było czymś nieoczekiwa-

i lokomotywy z różnych zaborów były z sobą niekompatybilne: w użyciu

Międzynaro-

nym. Narodowowyzwoleńcze walki o oswobodzenie z jarzma zaborców

pozostawały dwie różne szerokości torów, trzy rodzaje sygnalizacji i sto

nie miały bezpośredniego związku z wydarzeniami z listopada 1918

sześćdziesiąt typów lokomotyw3. Podróżny nie był w stanie znaleźć

Dekoracyjnej

roku. Podobnie zresztą jak działania zwycięskich mocarstw nie miały

bezpośredniego połączenia kolejowego z Kielc do Krakowa. W obliczu

i Przemysłu

bezpośredniego wpływu na to odrodzenie. Polska odrodziła się w osa-

tak dojmujących trudności infrastrukturalnych, rozwój polskiej gospo-

motnieniu. Klęska armii pruskiej i austro-węgierskiej oraz rewolucja

darki był niezwykle powolny przez cały okres międzywojenny. Produkt

ryżu, Grupa

październikowa w Rosji wytworzyły polityczną pustkę, która była wypeł-

gospodarczy brutto wrócił do poziomu z roku 1913 dopiero w roku 19384.

górali z Za-

NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI

niona przez sto dwadzieścia trzy lata zaborów. Marszałek Józef Piłsudski

Państwo polskie w roku 1918 sprawowało władzę nad różnymi

dowa Wystawa Sztuki

Współczes­ nego w Pa-

kopanego przybyłych

mógł zatem sam ogłosić powstanie II Rzeczypospolitej. Chociaż postulat

grupami narodowymi i etnicznymi, w tym Ukraińcami i Białorusinami,

na otwarcie

„zjednoczonej, niepodległej i niezawisłej Polski” mającej „swobodny

które dawały wyraz dążeniom niepodległościowym. Piłsudski, podobnie

wystawy

i bezpieczny dostęp do morza” stanowił jeden z „czternastu punktów”

jak Cyprian Norwid i inni działacze narodowi XIX stulecia, nosił w sobie

prezydenta Stanów Zjednoczonych Woodrowa Wilsona ze stycznia 1917

idealistyczne wyobrażenia odrodzonej Polski jako protekcjonistycznej

roku, sygnatariusze traktatu wersalskiego z czerwca 1919 roku musieli

federacji różnych narodów. W obliczu powstania Ukraińców i wspomnia-

stawić czoła faktowi dokonanemu. Odrodzenie polskiego feniksa

nych wyżej trudności gospodarczych, znaczna część tego idealizmu

z wojennych popiołów spotkało się z pewną międzynarodową konsterna-

stopniała, a państwo polskie nabrało niesprawiedliwego charakteru.

cją: David Lloyd George nazwał Polskę „defektem historii”1, dla narodu

Polska odrodzona nie mogła być już duchowym ideałem lub ponadnaro-

było to jednak najlepsze z możliwych potwierdzenie sensu dziesięcio-

dową utopią, ku której dążyli wiodący poeci i artyści XIX wieku. Kultury

leci walk i poświęceń. Radość odczuwaną przez Polaków bez wątpienia

sprzeciwu, czyli romantyczna tradycja powstańcza, czy też aktywizmu,

przyćmiewały ogromne trudności, jakie naród ten napotkał w pierw-

jak choćby ta związana z pragmatycznym programem „pracy organicz-

szych latach po wojnie. Ujęta w nowe granice, Polska rozpoczęła serię

nej” pozytywistów, utrzymały narodowy profil i prestiż pisarzy, artystów

drobnych wojen ze swoimi sąsiadami. Pomiędzy zakończeniem wojny

i innych twórców kultury. W obliczu realnej polityki państwowości

i uchwaleniem polskiej konstytucji w marcu 1921 roku Piłsudski wplątał

polskiej uduchowionej kulturze narodowej groził stopniowy upadek lub

kraj w konflikty na Ukrainie, w Wielkopolsce, na Śląsku, Litwie i Śląsku

brak adekwatności. Radykalni artyści lat 20. usiłowali kierować polską

Cieszyńskim, oraz z leninowską Rosją, która zamierzała rozprzestrze-

kulturę jak najdalej od tematów narodowych. W 1921 roku futurystyczny

nić rewolucję bolszewicką na zachodzie, co kłóciło się z dążeniem

poeta Bruno Jasieński napisał: „Tszeba otwożyć naośćeż wszystkie dżwi

Marszałka, by przywrócić granice dawnej Rzeczypospolitej.

i okna, ńeh wywieje ten swąd piwńic i kośćelnego kadźidła, kturym

Problemy gospodarcze stojące przed młodym państwem były rów-

od dźecka uczyli was oddyhać. Zaopatszeńi w gigantyczne respiratory

nie poważne co zagrożenie stwarzane przez wojowniczo nastawionych

idźżemy wam na spotkańe”5. Jednak motywowane ideami narodowymi

sąsiadów. Fronty Wielkiej Wojny przemieszczały się po jego terytoriach

pragnienie tworzenia nie zmalało.

tam i z powrotem, niszcząc jego majątek i przemysł. Dziedzictwem

Wielu polskich projektantów napędzanych potrzebą „odbu-

zaborów był również niedostateczny rozwój kraju. Łódź, drugie co

dowy kraju”6 – ożywienia materialnych warunków powojennego życia

do wielkości miasto, liczące 600 tysięcy mieszkańców, do roku 1914

– w pierwszych latach niepodległości podtrzymywało narodowy entu-

nie miało kanalizacji i bieżącej wody2. Nowy kraj składał się z trzech

zjazm równie mocno co ich prześladowani poprzednicy. Główny nurt tej

odmiennych systemów gospodarczych, z których każdy był zwrócony w stronę jednej z nieistniejących zaborczych potęg. Łódź nie mogła już sprzedawać swoich tkanin do Rosji. Zamieszanie związane z państwem przejętym w 1918 roku dobrze ilustruje sytuacja w systemie kolejowym 3

4 1

D. Lloyd George, cyt. za: N. Davies, Boże igrzysko. Historia Polski, przeł. E. Tabakowska, Kraków:

2

R. Soltyński, Glimpses of Polish Architecture, London: Maxlove Publishing Co., [niedatowany,

Znak, 2014, s. 861.

wyd. podczas II wojny światowej], s. 24.

5 6

A. Polonsky, Politics in an Independent Poland, Oxford: OUP, 1972, s. 8.

The Economic History of Eastern Europe 1919–1975, eds. M.C. Kaser, E. A. Radice, I, Oxford: Clarendon Press, 1985, s. 565–566.

B. Jasieński, Do narodu polskiego. Mańifest w sprawie natyhmiastowej futuryzacji żyća, „Jednodńuwka Futurystuw” czerwiec 1921, Krakuw, s. 1. K. Witkiewicz, „Przemysł i Rzemiosło” 1921, nr 1, s. 1.

29


narodowej z ducha tradycji projektowania nazwano „Szkołą Krakowską”7.

biografii projektantów i artystów działających w okresie międzywojen-

Co ciekawe, w okresie powojennym środowisko to było przede wszystkim

nym. Ilustrator i projektant Władysław Skoczylas urodził się w 1883

związane z Warszawą, podczas gdy przed wojną jego członkowie działali

roku w Wieliczce w Galicji, a w wieku osiemnastu lat rozpoczął studia

w Krakowie.

rzeźbiarskie w Wiedniu. W latach 1908–1918 uczył w Szkole Przemysłu

Warszawa i Szkoła Krakowska

Drzewnego w Zakopanem. Związany z krakowskimi modernistami –

Pod panowaniem rosyjskich carów Warszawa została kulturowo

warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w roku 1922, a w roku 1930 został

zubożona przez programy rusyfikacji, panslawizmu i intensywnie

jej rektorem. Do śmierci w 1934 był również dyrektorem Departamentu

praktykowanej antyokcydentalistycznej ideologii. W 1918 roku, jak

Sztuki oraz dyrektorem Instytutu Propagandy Sztuki11. Jego drzeworyty,

stwierdził Edward Wynot, „polityczne względy o międzynarodowym

grafiki i projekty tkanin przez całą jego karierę utrzymały wyraźny

i narodowym charakterze sprawiły, że imperatywem stało się przyjęcie

„południowy” charakter: rzadko odstępował od słowiańskich i góral-

przez stolicę kraju wiodącej roli w procesie kształtowania i nasycania

skich motywów ujętych w ludowej technice haftu krzyżykowego. Nie

środowiska kulturowego i politycznego”8. Zgodnie z tym władze ustawo-

zrewidował również swojego wczesnego intelektualnego dziedzictwa

dawcze i ministerstwa zostały zlokalizowane w Warszawie. W 1919 roku

z Zakopanego i Krakowa: w nauczaniu projektowania kładł nacisk na

Ministerstwo Sztuki i Kultury zostało powołane na miejsce wojennego

rozumienie materiałów i narzędzi oraz kultury wernakularnej jako

Departamentu Spraw Kulturalnych, którym kierowały władze niemiec-

prawdziwe źródło motywów dekoracyjnych. Co najbardziej znamienne,

kie9. W 1920 roku przeszło ono pod nadzór nowego ciała, Ministerstwa

był mocno przywiązany do idei stylu narodowego, głosił konieczność

Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Składało się z licznych

utrzymania bliskich związków między państwem i kulturą. Pisząc do

departamentów, a departament sztuki odpowiadał za sztuki plastyczne,

artystów i projektantów z zachętą do uczestnictwa w Powszechnej

muzea, pomniki, literaturę i teatr. Pomimo głosów dochodzących od

Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku, stwierdził:

formistami – zdobył pozycję ogólnokrajową i uzyskał status profesora

mistrzów sztuk stosowanych apelujących o wsparcie i patronat ze strony

W Polsce ludzie nauki i sztuki ciężką muszą walkę staczać o byt materjalny, daleko cięższą, niż się to dzieje zagranicą. A przecież wiadomą jest rzeczą, że artysta czy uczony nie może tworzyć, gdy lwią część jego energji bezustannie pochłania troska o byt materjalny. Ten stan rzeczy dla płodności naszej kultury, sztuki i nauki jest w najwyższym stopniu szkodliwy, i winien być w miarę naszych sił i możności usuwany. Doskonałą sposobnością dla energicznego poparcia tych wysiłków stać się może należycie ujęta wystawa z zakresu kultury i sztuki12.

przemysłu i handlu, projektanci w latach 20. bardziej niż ich koledzy w większości państw europejskich zależeli od mecenatu państwa udzielanego za pośrednictwem ministerstwa10. Rozrastająca się dynamicznie Warszawa zaczęła przyciągać wielu twórców kultury. W czasie względnej wolności dwudziestolecia szybko stała się kosmopolitycznym ośrodkiem, o którym mieszkańcy mówili z dumą jako o „Paryżu Północy”. Dzięki infrastrukturalnemu dziedzictwu rosyjskiej industrializacji miasto stanowiło również sie-

W swojej wierze w „sojusz sztuki i sztuki rządzenia” Skoczylas dał

dzibę lokalnej burżuazji wywodzącej się z polskiej populacji (która poza największymi miastami składała się przede wszystkim z chłopów), ta zaś

się poznać jako najważniejszy przedstawiciel Szkoły Krakowskiej13. Szkołę stworzyli orędownicy reformy projektowania żyjący przed

stanowiła gotowy rynek dla wytworów kultury. Na przykład w 1922 roku polityczny i konserwatywny magazyn kulturalny „Czas” przeniósł się

I wojną światową w zaborze austriackim i na terenie całej niepodległej

z Krakowa do Warszawy. Ta migracja z południa do stolicy, odwrócenie

Polski w międzywojniu. Chociaż nigdy nie została sformalizowana,

trendu z przełomu stuleci, stała się charakterystycznym elementem

obejmowała członków malarskiej i rzeźbiarskiej grupy Rytm, Warsztatów Krakowskich i wielu profesorów i nauczycieli warszawskiej Akademii

7

8 9

Określenie to zostało użyte przez L. Niemojewskiego w Décoration d’intérieurs en Pologne, [w:]

Catalogue officiel de la selection polonaise à l’Exposition International Arts et Techniques dans la

dowego wywiedzionego z ludowych korzeni i zazwyczaj opartego na

Vie Moderne, 1937, s. 264.

E.D. Wynot, Warsaw Between the Two World Wars, Boulder–New York: East European

Monographs–Columbia University Press, 1983, s. 225.

Departament został powołany w 1916 roku, by uzyskać polskie wsparcie dla wysiłków wojennych i uwiarygodnić niemieckie obietnice utworzenia „wolnej” Polski pod niemiecką „protekcją” w wypadku wygranej Berlina.

10 J. Warchałowski, Polska sztuka dekoracyjna, Warszawa: Wyd. J. Mortkowicza, 1928, s. 23–24.

30

Sztuk Pięknych. Każdy z nich głosił idee współczesnego stylu naro-

11

I. Jakimowicz, Formiści, Warszawa: Arkady, 1989, s. 66.

12 W. Skoczylas, Powszechna Wystawa Krajowa w r. 1929. Rola Rządu jako wystawcy, „Rzeczy Piękne” 1927, R. VI, nr 12, s. 221.

13 W. Skoczylas, cyt. za: I. Jakimowicz, Warsaw graphic art between the two world wars, „Projekt” 1980, nr 2/135, s. 8.

David Crowley


formach geometrycznych. Łączyła ich pełna pasji niechęć do wytworów i kultury zmechanizowanego przemysłu, która zyskała tak duże uznanie wśród projektantów i artystów związanych z ruchem modernistycznym w całej Europie. Wśród członków tego nieformalnego klubu znalazło się wiele postaci aktywnych przed wojną: Józef Czajkowski, Karol Tichy i Edward Trojanowski (współzałożyciele Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana); Wojciech Jastrzębowski, Bonawentura Lenart i Karol Stryjeński (członkowie Warsztatów Krakowskich). Wszyscy ci projektanci nej warszawskiej ASP. Pozbawiona przez władze rosyjskie statusu akademii, szkoła ta do okresu powojennego wiodła niepewne życie, zależne od prywatnych funduszy14. W marcu 1922 roku jej statut został odnowiony na mocy aktu parlamentu. W następnym roku Karol Tichy został mianowany jej pierwszym dyrektorem, a jego wieloletni kolega, Józef Czajkowski, opracował program nauczania. Zarządzana przez dwóch wiodących członków Szkoły Krakowskiej, odnowiona uczelnia jawiła się jako pole testowania ich utrzymanej w duchu Arts and Crafts filozofii i wizji stylu narodowego. Co znamienne, jak zauważyła Danuta Wróblewska, druga akademia znajdująca się w Krakowie, wydawała się już ogłupiona tradycją i niechęcią do sztuk stosowanych15. Czajkowski zarysował swój program z roku 1923 w opublikowanej przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego broszurze Szkoła Sztuk Pięknych w Warszawie. Cele i zadania szkoły. Powtarzając za Janem Matejką, profesorem malarstwa krakowskiej Akademii sprzed półwiecza, Czajkowski ostrzegał polskich artystów i projektantów przed naśladowaniem „zachodniej kultury”: „Polska zmartwychwstała politycznie, odradza się również wewnętrznie i jako taka musi znaleźć swój wyraz plastyczny”16. Poprzez bezpośrednie nawiązanie do pism Cypriana Norwida i zagranicznych artystów, projektantów i pisarzy, wśród nich Johna Ruskina, Williama Morrisa, Bractwa Prerafaelitów i członków Deutscher Werkbund, Czajkowski nakreślił społeczną filozofię mającą wprowadzić na powrót „nieśmiertelną sztukę” do codziennego „obiegu”. Pisał: I kiedy dawniej zaczynano od roboty poszczególnych przedmiotów, dziś celem najpierwszym staje się całość. Sam ornament jest niczem, mebel poszczególny nie istnieje bez wnętrza, jako kształtu przestrzennego, stanowiąc organiczną część całości, t.j. domu17.

NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI

i architekci otrzymali w latach 20. stanowiska profesorskie na odnowio-

Nauczanie na Akademii pozwoliło Tichemu i Czajkowskiemu zrealizować pewne ambicje. Katedra grafiki, kierowana przez Skoczylasa, oraz tkactwa, pod kierunkiem Edwarda Trojanowskiego, odgrywały

Władysław Skoczylas,

Łucznik, 1921

kluczową rolę w procesie nadawania znaczenia tym obszarom: działania Szkoły Krakowskiej, a w szczególności warszawskiej Akademii, doprowadziły do uczynienia z nich głównych polskich kulturalnych

14 Warszawska Akademia Sztuk Pięknych została ustanowiona w roku 1780 przez Stanisława

„towarów eksportowych” na międzynarodowych wystawach w latach 20.

Augusta, ostatniego władcę Polski.

15 D. Wróblewska, From Tapestry to Woven Object, „Projekt” 1980, nr 2/135, s. 60.

16 J. Czajkowski, Cele i zadania szkoły, [w:] Szkoła Sztuk Pięknych w Warszawie. Cele i zadania, Warszawa: Wydawnictwo SSP, 1923, s. 32.

17 Tamże, s. 27.

Wyeksponować państwowość polską

31


NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI, FOT. HENRYK SCHABENBECK

Wystawa

i 30.18 W warsztatach tkackich kładziono nacisk na dogłębną znajomość

Wróblewska – równej wagi przykładanej do sztuk pięknych i stosowa-

w Szkole

technik i koncepcji „prawdy materiałów”, czego efektem były przeróżne

nych w opracowanym przez Czajkowskiego programie nauczania na

Przemysłu

kilimy i tkaniny. Kilim okazał się ważnym katalizatorem tradycji Arts

Akademii19.

Drzewnego w Zakopa-

and Crafts w okresie międzywojennym. Chłopskie sploty na poziomych

nem

krosnach dostarczyły ideologom Szkoły Krakowskiej uzasadnienia preferowanego przez nich języka dekoracyjnego. Ta „techniczna” dekoracja,

Kraków i Szkoła Krakowska

oparta na stylizowanych motywach roślinnych i abstrakcyjnych wzorach

Nie wszyscy galicyjscy projektanci wyemigrowali jednak w między-

ułożonych poziomo i diagonalnie wynikała z technik produkcji kilimów:

wojniu na północ. Zlokalizowane w Krakowie Muzeum Przemysłu przy

ilustracja Ruskinowskiej troski o sposób samego tworzenia. Sukces

ulicy Smoleńsk Warsztaty Krakowskie w dalszym ciągu miały znaczący

i reputacja tej pracowni stanowiły również przykład – jak zauważyła

wpływ na rozwój polskiej sztuki użytkowej. Samo muzeum, pod nazwą Miejskiego Muzeum Przemysłowego im. dra Adriana Baranieckiego,

18 W roku 1927 polskie tekstylia i druki były pokazywane w Ateneum w Helsinkach, Musée des Arts Décoratifs w Paryżu i w Stowarzyszeniu Artystów Mánes w Pradze.

32

19 D. Wróblewska, From Tapestry…, dz. cyt., s. 60.

David Crowley


odgrywało rolę sponsorowanego przez miasto regionalnego ośrodka

Po śmierci Włodzimierza Koniecznego na wojnie rola teoretyka

wzornictwa, który promował nowe technologie i doradzał przedsiębior-

stowarzyszenia przypadła Karolowi Homolacsowi. W centrum jego

com w kwestiach reklamy.

koncepcji związanych ze sztukami stosowanymi znalazło się projekto-

Warsztaty Krakowskie w czasie swojego trwającego dwadzieścia

wanie złożonych schematycznych struktur, za pomocą których oceniano

jeden miesięcy istnienia przed wybuchem wojny ustanowiły teoretyczną

formę, ornament i styl od czasów prehistorycznych. Pomimo niejedno-

podstawę, natomiast po wojnie idee te były testowane w praktyce.

krotnie mistycznego tonu jego pism, Homolacs pozostał wierny swoim

W okresie zaborów ideał produkcji warsztatowej cieszył się powodzeniem

dziewiętnastowiecznym intelektualnym mistrzom, takim jak Semper.

ze względu na jego narodowy charakter. Intensywnie promowana pro-

Tak pisał o swojej teorii ornamentu:

dukcja w małej skali stworzyła forum dla patriotycznych rzemieślników i projektantów, które państwom zaborczym trudno było rozwiązać lub rozbroić. Z powodu komercyjnie nieskutecznej skali działania, Warsztaty nie zwróciły uwagi austro-węgierskiego kapitału. Można też założyć, że wytwory Warsztatów przyciągały zamożnych Polaków za sprawą właśnie narodowego charakteru tych przedmiotów. Wraz z nastaniem niepodległości upadły podstawy produkcji warsztatowej sztuki stosowanej. Warsztaty znalazły się w sytuacji, która wymagała ich udziału w odnowieniu materialnych warunków polskiego życia, a do tej roli były w zasadzie nieprzygotowane20. Czasopismo „Rzeczy Piękne”, wydawane przez Muzeum Przemysłowe w latach 1918–1919 (i potem w okresie 1925–1932),

Metoda ta przyjmuje za zasadę fakt, że ornament nie polega na imitacji natury, ale na grupowaniu elementów formy w określonym rytmie. Owe elementy formy są zawsze związane z materiałem, w którym ornament jest wykonywany, oraz użytymi do ich stworzenia narzędziami, przez co ujawniają swoje materialne pochodzenie, innymi słowy – technikę; zarazem rytm określający grupowanie pochodzi z niematerialnego źródła. Rytm, który w naturze przyjmuje postać wibracji, czy to znalezionych w strukturze atomu czy układu planetarnego, czy to znaleziony w organizacji kryształów czy funkcjonowaniu roślin czy organizmów zwierzęcych, rządzi w równym stopniu naszym życiem psychicznym i pojawia się w muzyce, poezji, architekturze i strukturach ornamentu24.

stało się trybuną powojennych Warsztatów21. W pierwszym numerze znalazł się artykuł Adama Niezabitowskiego poświęcony odnowie drob-

Homolacs znalazł potwierdzenie dla swoich tez, pracując jako

nego przemysłu22. Dla członków Warsztatów intelektualnie atrakcyjny

nauczyciel w krakowskiej szkole średniej. Jego uniwersalistyczne kon-

był ideał odnowy rzemiosła i produkcji warsztatowej, w dalszym ciągu

cepcje na temat źródeł ornamentu dostarczyły ideowych podstaw dla

stanowiącej istotną część narodowej gospodarki (jeszcze w 1928 roku

działalności Warsztatów. Jednocześnie wspólne stylistyczne elementy

produkcją rzemieślniczą zajmowało się 320 tysięcy małych i niewystar-

różnych warsztatowych projektów były tyleż wynikiem zbiorowo żywio-

czająco dokapitalizowanych warsztatów23). Stowarzyszenie w dalszym

nych prekoncepcji, co wspólnej teorii formy. Używanie przez członków

ciągu skupiało się na kwestiach stylu i kształcenia rzemieślników.

Warsztatów ostrych, kanciastych motywów w różnych obszarach sztuk

Do roku 1922, kiedy to Warsztatom powierzono zadanie zapro-

stosowanych było w dużej mierze konsekwencją niechęci do Młodej

jektowania i stworzenia polskich ekspozycji na paryskiej Exposition

Polski i zakrzywionych i pokręconych motywów dekoracyjnych spod

Internationale des Arts Décoratifs et Industriels Modernes, zajmowały

znaku secesji. Ta wrogość na początku lat 20. była tak silna, że Jerzy

się one głównie batikiem, kilimami i produkcją zabawek. Dla Warsztatów

Warchałowski i Józef Czajkowski czuli się wręcz zobligowani przywrócić

działających od 1918 roku jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością

dobre imię niektórym młodopolskim projektantom, takim jak Stanisław

kwestia finansowania pracowni stanowiła kluczowy problem. Te trzy

Wyspiański25.

skromne obszary produkcji przynosiły dochód w okresie kryzysu gospodarczego w kraju.

Charakterystyczny, osiągnięty wspólnym wysiłkiem i rozwijany na początku lat 20. styl Warsztatów dobrze ilustrują meble tworzone przez Wojciecha Jastrzębowskiego i Karola Stryjeńskiego. Obaj projektowali meble masywne, rzeźbiarskie, wykonane z lokalnego drewna

20 Co więcej, jak zauważyła B. Kołodziejowa, władze Wiednia z radością nadały Muzeum swobodę

– dębu, sosny i modrzewia. Ząbkowane, wykwintne formy przydały tym

działania w okresie międzywojennym pod warunkiem nienaruszania przez nie interesów

austriackiego kapitału; zob. Miejskie Muzeum Przemysłowe im. dra Adriana Baranieckiego

w Krakowie, [w:] Rozprawy i sprawozdania Muzeum Narodowego w Krakowie, 1976, XI, s. 200.

21 W latach 1921–1924 Muzeum wydawało dwa inne czasopisma, „Przemysł i Rzemiosło” (1921)

24 C. Homolacs, L’ornamentation suivant la méthode de Charles Homolacs, Kraków: Muzeum

22 A. Niezabitowski, Odnowa drobnego przemysłu, „Rzeczy Piękne” 1919, nr 1, s. 18.

25 J. Czajkowski, Cele i zadania szkoły, dz. cyt., s. 15; J. Warchałowski, Polska sztuka…, dz. cyt.,

oraz „Przemysł, Rzemiosło i Sztuka” (1922–1924).

23 The History of Poland since 1863, ed. R.F. Leslie, Cambridge: Cambridge University Press, 1980, s. 142.

Wyeksponować państwowość polską

Przemysłu, 1925, s. 3.

s. 15–16.

33


projektom miano „maniery na trójkątno”26. Fraza ta stanowiła nawiązanie do stworzonej przez Homolacsa idei „organizacji rytmicznej”, tj. dominujących form dekoracyjnych i kompozycyjnych. Były nimi trójkąty i romby pojawiające się we wszystkich meblach, głęboko rzeźbionych nogach i podłokietnikach krzeseł i wzorze markietażu. Produkowali je wysoko wykwalifikowani rzemieślnicy Warsztatów, jak Feliks

Polska na Międzynarodowej Wystawie Sztuk Dekoracyjnych i Wzornictwa w Paryżu w 1925 roku

Budziaszek, ich styl wywodził się jednak, choć przefiltrowany, z ludo-

W 1928 roku Jerzy Warchałowski, najważniejsza postać Szkoły

wych technik żłobienia w drewnie. Pokazuje to, że poziom inspiracji

Krakowskiej, bardziej jednak teoretyk i krytyk sztuki aniżeli prakty-

sztuką ludową w polskiej sztuce stosowanej był bardziej wyrafinowany

kujący projektant (stworzył zaledwie kilka kilimów), jeden z członków

niż ten sprzed wojny. Pod wpływem takich postaci, jak Homolacs i wcze-

założycieli TPSS, Warsztatów Krakowskich i Ładu, napisał książkę,

śniejsi „wizjonerscy” projektanci, na przykład Stanisław Wyspiański,

opublikowaną po polsku i francusku, która stanowiła przegląd rozwoju

chłopskie projekty zaczęto postrzegać jako zawierające w sobie

sztuk stosowanych w Polsce w ciągu ostatniego ćwierćwiecza28. Jej

„prawdziwe” związki między dekoracją i formą, materiałami i twórcą.

francuski tytuł – L’art décoratif moderne en Pologne – nadał tej pięknie

Projektanci Warsztatów Krakowskich spoglądali na to, co wernakularne,

wydanej i solidnie zilustrowanej książce nimb autorytetu i komplekso-

w poszukiwaniu inspiracji, a nie ilustracji. W 1952 roku Jastrzębowski

wości. Warchałowski przewodniczył komisji, która zorganizowała polski

wspominał:

pokaz na paryskiej wystawie trzy lata wcześniej, książka natomiast była

W twórczości ludowej i twórczości techniczno-przemysłowej widzieliśmy realne życie plastyki. Ażeby tak tworzyć, należało poznać dokładnie i praktycznie technikę i materiał, z którego się tworzy […]27.

„Styl” Warsztatów Krakowskich został rozciągnięty przez ich członków na różne obszary sztuki stosowanej. Na przykład Zofia Stryjeńska wykorzystywała bardzo podobne formy w swoich ilustracjach i dekoracjach ściennych. W jej pracach nawet kwiaty rządzą się trójkątną geometrią, a jej rysunki kostiumów zyskiwały trzeci wymiar dzięki głęboko „wyżłobionym” cieniom. Do ulubionych tematów artystki należały

tyleż historią projektowania, co świętowaniem narodzin „współczesnych mistrzów” Szkoły Krakowskiej, której był on wiodącym członkiem, oraz osobistą analizą sukcesów i porażek paryskiego pokazu. Ambicje dokonania przeglądu rozwoju sztuk stosowanych w Polsce były świadectwem ówczesnej hegemonii Szkoły w świecie wzornictwa: Niewielu pamięta początkowe dzieje tak niedawnego jeszcze ruchu, tego młodzieńczego entuzjazmu, tych walk i tych nadziej, których widownią był, jak wiemy, Kraków. O przejściu pokolenia nie może być mowy, bo pokolenie to trwa i działa29.

Wiosną 1920 roku polski rząd, znajdujący się wówczas w stanie

wątki z wyraźnym polskim akcentem, jak seria małych obrazów ścien-

wojny z bolszewicką Rosją, otrzymał zaproszenie do przygotowania

nych przedstawiających słowiańskich bogów w Muzeum Przemysłowym

pokazu na dużej wystawie międzynarodowej planowanej na 1925 rok

z 1922 roku.

w Paryżu. Pod koniec 1921 roku, po zażegnaniu konfliktu, idea organiza-

W latach 1922–1924 działalność Warsztatów Krakowskich sku-

cji wystawy została podjęta na nowo przez Ministerstwo Kultury i Sztuki

piła się wokół przygotowania ekspozycji na wystawę międzynarodową

pod kierownictwem warszawskiego architekta Jana Heuricha. Do

w Paryżu w roku 1925.

sprawowania nadzoru nad przedsięwzięciem powołano komitet organizacyjny, składający się z przedstawicieli rządu, biznesu i tradycyjnych mecenasów sztuki – arystokracji. Zróżnicowany skład tego ciała stanowił gest, który w założeniu miał symbolizować narodową jedność u progu lat 20., w okresie wielkiego gospodarczego i politycznego zamętu. W praktyce natomiast to komitet wykonawczy zlecił i zrealizował ekspozycję. Ciało to tworzyli niemal wyłącznie ludzie wywodzący się ze Szkoły

26 J.A. Mrozek, Polskie meblarstwo artystyczne w dwudziestoleciu międzywojennym, niepubliko‑ wana praca magisterska, Uniwersytet Warszawski, 1973, s. 29.

28 Wyd. pol. J. Warchałowski, Polska sztuka…, dz. cyt.; wyd. fr. L’art décoratif modern en Pologne,

„Polska Sztuka Ludowa” 1952, t. 6, nr 1, s. 15.

29 Tamże, s. 20.

27 W. Jastrzębowski, Geneza, program i wyniki działalności „Warsztatów Krakowskich” i „Ładu”,

34

Warszawa: Wyd. J. Mortkowicza, 1928.

David Crowley


że wskutek minionych zaborów jej rezultaty były często brane za wytwory Rosji, Austrii i Niemiec31.

← Międzynarodowa Wy-

Zasady wystawy, opracowane przez paryskich organizatorów, stwarzały (z pewnymi ograniczeniami) możliwość, aby „wszyscy NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI

wytwórcy zaprezentowali swoje towary w Paryżu”32. W Polsce, której

stawa Sztuki Dekoracyjnej i Przemysłu Współ-

przemysł był zapóźniony przez niedostateczny rozwój w okresie zaborów,

czesnego

komitet wykonawczy wspierał w dużej mierze projektantów i rzemieślni-

w Paryżu,

ków pracujących w ramach systemu oświatowego i w innych instytucjach

Komisarz generalny sekcji

państwowych. Na przykład Warsztaty Krakowskie, których działalność

polskiej Jerzy

pomimo statusu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, była dosyć

Warchałow-

odległa od czystej komercji, otrzymały zlecenie zaprojektowania

ski przed wejściem

i przygotowania kilku ekspozycji w roku 1922. Zgodnie z tym polska

budowanego

wystawa nie mogła być postrzegana, ani nie była też pomyślana jako

pawilonu

reprezentatywna dla nawet najbardziej „zaawansowanych” sektorów pol-

polskiego, 1925

skiego przemysłu. Elementy ekspozycji były zwykle „jednorazówkami” stworzonymi albo specjalnie na Wystawę, albo też stanowiły próbkę dorobku różnych artystycznych i rzemieślniczych stowarzyszeń. Chociaż za energią i finansami zainwestowanymi w polską ekspozycję kryły się częściowo interesy handlowe, ogólna siła napędowa wystawy opierała się na pragnieniu władz, by wyeksponować polską państwowość na tym najbardziej widocznym spośród międzynarodowych forów. Z takiego punktu widzenia dobór przedmiotów stworzonych przez artystów, rzemieślników i projektantów świadomie pracujących na rzecz stworzenia narodowego stylu dającego się zastosować we wszystkich sztukach użytkowych był zgodny z aspiracjami państwa polskiego. Rząd odpowiedział na te wysiłki za pomocą znaczącego wsparcia, jakiego udzielił całemu przedsięwzięciu w okresie kryzysu gospodarczego33. Polska ekspozycja została ulokowana w trzech punktach Wystawy, która obejmowała sporych rozmiarów obszar na północ i południe

Krakowskiej30. Warchałowski jako przewodniczący z radością powitał

od Sekwany34. Pawilon narodowy postawiono w Au Cours-La-Reine,

możliwość opracowania wystawy z podwójnej perspektywy – przedstawiciela „postępowego” polskiego wzornictwa oraz patrioty. Ogłosił: Mój kraj z radością otrzymał zaproszenie Francji […]. Idea, że architektura i formy dekoracyjne powinny zostać uwolnione od wszelkiej banalności oraz od przymusu naśladowania form z czasów minionych, była nam bliska od przez blisko ćwierćwiecze […]. Z przyjemnością skorzystamy z okazji wyjaśnienia błędnych mniemań, które ludzie z innych krajów mogą żywić odnośnie naszej narodowej wytwórczości, jako

31 J. Warchałowski, cyt. za: F. Wehrlin, Introduction, [w:] Avant-Garde Polonaise 1918–1939, eds.

O. Czerner, H. Listowski, Paris: Editions du Moniteur, Varsovie: Interpress, 1981, s. 9. By rozsze‑

rzyć tutaj uwagę Warchałowkiego, należy zauważyć, że podczas gdy polscy artyści, projektanci

i rzemieślnicy zostali odcięci od możliwości pokazywania swoich wytworów jako przedstawiciele narodu polskiego na międzynarodowych pokazach w okresie zaborów, wystawiali często pod auspicjami regionów, w których mieszkali. Dla przykładu Galicja-Lodomeria była reprezento‑ wana na wiedeńskiej Weltausstellung w 1873 roku jako jeden z regionów Austro-Węgier; zob. A. Giller, Polska na wystawie powszechnej w Wiedniu, Lwów: nakładem autora, 1873.

32 Dla omówienia tego dokumentu zob. P. Greenhalgh, Ephemeral Vistas, Manchester: Manchester University Press, 1988, s. 164.

30 Obok Warchałowskiego w roli głównego komisarza, Tadeusz Stryjeński pełnił funkcję doradcy ds. architektury, Władysław Skoczylas wiceprzewodniczącego, a Czesław Młodzianowski

sekretarza. Z pozostałych osiemnastu członków komitetu ponad połowa była członkami albo TPSS, albo Warsztatów Krakowskich.

Wyeksponować państwowość polską

33 W połowie lat 20. polska waluta za sprawą hiperinflacji i przeciągających się prób ustabilizowa‑

nia kursu złotego była bardzo niestabilna; zob. The Economic History of Eastern Europe, dz. cyt., s. 422–423.

34 Dla omówienia Wystawy jako całości zob. T. Benton, C. Benton, A. Scarge, Design 1920s, Milton Keynes: The Open University Press, 1975 oraz P. Greenhalgh, Ephemeral Vistas, dz. cyt.

35


naprzeciwko budynków wzniesionych przez Szwedów i Holendrów; w Galerie des Invalides zbudowano wnętrze kaplicy, jadalnię i biuro, aby pokazać narodowe rzemiosło; wreszcie w Grand Palais zaaranżowano kilka pomieszczeń mających ilustrować szeroki, uporządkowany według typów wachlarz możliwości polskich sztuk stosowanych. Wszystkie trzy pokazy łączyły pewne cechy, które najlepiej ilustruje dyskusja, jaka toczyła się wokół narodowego pawilonu. Polski pawilon został zaprojektowany przez Józefa Czajkowskiego, przy pomocy Georgesa Raymonda i Jerzego Giebarda, architektów, którzy byli odpowiedzialni za nadzór budowy na miejscu. Ten długi wąski budynek, wzniesiony w całości z polskich materiałów, został zaprojektowany jako sekwencja przestrzeni, przez które mógł przejść zwiedzający. Stylizowane klasyczne wejście wiodło gości na dziedziniec. Przestrzeń otoczona była loggią udekorowaną wykonanymi w technice sgraffita muralami autorstwa Wojciecha Jastrzębowskiego. Każdy z nich za pomocą prostych, rytmicznych linii przedstawiał herb jednego z głównych miast NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI

nowej Polski. W centralnym punkcie dziedzińca znalazła się

36

stworzona przez Henryka Kunę rzeźba postaci w klasycznej pozie zatytułowana Rytm. Kuna był członkiem grupy artystycznej działającej pod nazwą Rytm, która – wierna swoim korzeniom tkwiącym w Szkole Krakowskiej – dążyła do stworzenia narodowego stylu poprzez połączenie elementów wernakularnych i klasycznych35. Przez masywne dębowe drzwi wychodziło się z dziedzińca do małego westybulu otoczonego dwiema salami, w których umieszczone zostały wielkie, stylizowane na średniowieczne, okna witrażowe. Zostały one zaprojektowane przez Józefa Mehoffera dla katedry na Wawelu i wykonane przez firmę S.G. Żeleński – w obu wypadkach przedstawicieli pokolenia TPSS. Centralną i dominującą przestrzenią budynku była ośmioboczna wieża z atrium. Ta wykonana ze szkła i ołowiu konstrukcja, złożona z setek rombowych paneli, wyrastała przed zwiedzającymi niczym gigantyczny kryształ. Na jej czubku znajdował się rozpościerający skrzydła orzeł w koronie – historyczny symbol niepodległego państwa polskiego. Romb i trójkąt były motywami przewodnimi, które powracały w całym pawilonie. Boczne okna zostały na przykład

35

Zob. H. Anders, Rytm. W poszukiwaniu stylu narodowego, Warszawa: Arkady,

1972.

David Crowley


zamienione w okna mansardowe za sprawą ostrych szczytów wcina-

wnym totalnym dziełem sztuki, a jego twórców łączyła wizja współcze-

jących się w okapy. Kolejny trójkątny motyw pod tymi oknami został

snego polskiego wzornictwa. Źródeł tego stylu można się doszukiwać

Budowa

uzyskany za pomocą głębokiego reliefu w tynku, typowego dla renesan-

w wielu ludowych i miejskich, współczesnych i historycznych zjawi-

sowych wejść w Europie Środkowej, dodając jeszcze więcej „polskości”

skach. Warchałowski jako główny mentor stylu z racji sprawowania

Międzynaro-

tym ścianom. Za błyszczącym atrium był salon, który stanowił centralny

funkcji głównego komisarza, nie miał wątpliwości co do jego „nowo-

dową Wysta-

punkt całego pawilonu. Kanciaste krystaliczne formy znajdującej się

czesności”37. Jednak wpisane weń spojrzenie wstecz nie czyniło go

na zewnątrz szklanej wieży zostały przekształcone wewnątrz w okrągłą

„nowoczesnym” w znaczeniu rozkwitającego modernizmu pokazywanego

kopułę wspieraną przez osiem kolumn. Każda z wysokich rzeźbionych

w Corbusierowskim pawilonie L’Esprit Nouveau na paryskiej wysta-

kolumn została wykonana z czarnego dębu. Ściany salonu zostały poma-

wie. Budynek Czajkowskiego i jego wyposażenie były próbą uzyskania

lowane przez Zofię Stryjeńską, której pomagał Bolesław Pisarkiewicz.

równowagi między współczesnością i tradycją. Wielu z twórców wysta-

Kolorowe freski przedstawiały w charakterystycznym dla Stryjeńskiej

wiających w Paryżu zaczynało kariery w ramach polskiej recepcji ruchu

stylu pory roku z perspektywy chłopskich świąt i słowiańskich mitów. Jej

Arts and Crafts. Nie zaskakuje zatem fakt, że Warchałowskiego cri de

mąż, Karol Stryjeński, zaprojektował solidne geometryczne ławki, które

coeur, „Niech Bóg nas chroni przed pochłonięciem przez tayloryzm”,

powtarzały niektóre z „ludowych” motywów ze znajdujących się nad nimi

stanowiło cechę spajającą światopoglądy projektantów i rzemieślników,

murali, jak chociażby snopy kukurydzy. Motyw ten był historycznym hoł-

którym powierzono stworzenie paryskiej ekspozycji38.

dem dla zaprojektowanych w 1904 roku przez Stanisława Wyspiańskiego mebli do salonu Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Ten dosyć teatralny salon wiódł do ostatniego pomieszczenia,

pawilonu polskiego na

wę - widok zewnętrzny, 1925

Co więcej, Polacy nie byli osamotnieni w swoich staraniach o wyrażenie tradycji w nowoczesny sposób. Jak pokazują badania39, większość narodowych wystaw miała niewiele wspólnego czy to z art déco,

znacznie bardziej oszczędnego gabinetu zaprojektowanego i umeblo-

mgliście definiowanym stylem sztuk stosowanych, który wziął nazwę

wanego przez Józefa Czajkowskiego i Wojciecha Jastrzębowskiego.

od Wystawy, czy też z pierwocinami ruchu modernistycznego, które

Znajdowały się w nim również przedmioty zaprojektowane przez naj-

dawało się zauważyć w Paryżu w 1925 roku. Na przykład wielu współcze-

bardziej doświadczonych członków Szkoły Krakowskiej, w tym tkaniny

snych brytyjskich obserwatorów dostrzegało paralele i punkty styczne

Stryjeńskiej, lampy Jana Szczepkowskiego i Karola Frycza oraz piękne

ekspozycji Polski i Szwecji, uznawanych za najlepsze na całej wystawie.

koronkowe zasłony Zofii Puławskiej. Pomieszczenie to i jego wyposaże-

„Architect’s Journal” donosił: „O polskim pawilonie i szwedzkim pokoju

nie, którego znaczna część powstała na warszawskiej ASP, miało wiele

w Grand Palais można powiedzieć […], że mamy prawdziwą żywą sztukę,

wspólnego pod względem formalnym z innymi częściami budynku,

krok do przodu, a nie odrodzenie […]”40. Reakcja francuskiej prasy na

na przykład kanciastą geometrię, romboidalne motywy, prążkowane

polską ekspozycję była nie mniej interesująca. Została ona również

powierzchnie, mocne kontrasty światła i cienia oraz głębokie żłobienia.

dobrze odebrana przez jurorów Wystawy, którzy przyznali sto siedem-

Nawet najdrobniejsze detale, jak chociażby nogi biurka, powtarzały

dziesiąt dwie nagrody polskim eksponatom, najwyższą liczbę otrzymaną

geometryczne wzory tak wyraziście wprowadzone na frontonie pawilonu.

przez zagraniczną ekspozycję41. Maria Rogoyska zauważyła, że pewna

Gabinet był przeznaczony dla urzędnika państwowego, jednak nie było

grupa francuskich krytyków podzielających to zdanie, uznawała fase-

to typowe pomieszczenie dla biurokraty: jakość rzemiosła, począwszy

towy i rzeźbiarski styl polskiego wzornictwa i pawilon Czajkowskiego

od eleganckiego parkietu, a na udekorowanym w rombowy wzór suficie skończywszy, miało reprezentować szczyt możliwości całego państwa. Regulamin Wystawy zawierał wymóg pokazywania „nowoczesności” w samych budynkach pawilonów i w ich zawartości36. Tymczasem Czajkowski i jego koledzy zaprezentowali publiczności odwiedzającej Au Cours-La-Reine swoją ideę stylu narodowego. Pawilon był kolekty­-

37 J. Warchałowski, L’art décoratif, dz. cyt., s. 17. 38 Tamże, s. 16.

39 Katalog wystawy L’art déco en Europe w Palais de Beaux Arts w Brukseli (1989) zawiera teksty różnych autorów, które stanowią przegląd sztuk stosowanych w ich krajach około roku 1925 (uwzględniono przy tym kraje takie jak Węgry, które nie brały udziału w paryskiej wystawie).

36 London, Department of Overseas Trade, International Exhibition of Modern Decorative Art and

Teksty te pokazują, że wiele stylów pokazywanych w Paryżu wyrastało z tego, co wernakularne i lokalne.

Industrial Art Paris 1925 (przekład oficjalnych regulacji i klasyfikacji ekspozycji). Art. 4: „Prace

40 S.D. Adshead, The Paris Exhibition of Decorative Arts, „The Architect’s Journal”, 12 August 1925,

być wykonane przez artystów, rzemieślników, wytwórców, modelarzy lub wydawców z poszano‑

41 W Wystawie wzięło udział 150 Polaków; na 172 otrzymane przez nich nagrody 36 to Grand Prix,

przyjęte na Wystawę powinny odznaczać się współczesną inspiracją i oryginalnością; powinny waniem wymogów współczesnej sztuki dekoracyjnej i przemysłowej”.

Wyeksponować państwowość polską

s. 225.

a 36 – Diplômes d’Honneur. Członkowie Warsztatów Krakowskich przywieźli do kraju 16 nagród.

37


38

David Crowley


za interpretację i aplikację kubizmu na gruncie sztuk stosowanych42.

Jak sam przyznał, wypracowana przez Szkołę Krakowską wizja sztuki

Gaston Varenne na łamach „L’Art Décoratif” zaś w następujący sposób

i wzornictwa dotarła jednak do poziomu władz państwowych i miej-

Międzynaro-

opisał rozwój powojennego polskiego stylu narodowego: „postrzega się

skich47. W latach 20. członkowie tego luźnego sojuszu projektantów,

go, bez przesady, jako będący przedmiotem oddziaływania najnowszych

architektów i artystów otrzymywali zlecenia na projektowanie wielu

Dekoracyjnej

wpływów, zwłaszcza kubizmu, i to bez utraty oryginalnego smaku”43.

kluczowych państwowych budynków i wnętrz.

i Przemysłu

W rzeczywistości Warchałowski zaprzeczył, jakoby kubizm miał jakikol-

stawa Sztuki

Współczesnego

wiek wpływ na styl narodowy44. Uwagi obserwatorów pokazują – poza

Wyższej Szkoły Handlowej na warszawskim Mokotowie. Ten narodowy

w Paryżu,

gratulacjami pod adresem francuskiej kultury za eksport kubizmu – że

instytut edukacyjny, powołany do celu tworzenia planów ożywie-

Ekspozycja

mamy do czynienia z pomieszaniem różnych sposobów rozumienia

nia raczkującej państwowej gospodarki, został sfinansowany przez

terminu „nowoczesny” w dyskusji wokół paryskiej Wystawy.

Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych i wzniesiony staraniami

O ile polska ekspozycja nie może być postrzegana jako całkowicie

NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI

Ważnym wczesnym budynkiem był gmach Doświadczalnej

dowa Wy-

Koszczyc-Witkiewicz, pozostał wierny stylowi zakopiańskiemu długo po

stylu narodowego. Za pośrednictwem międzynarodowej platformy, jaką

tym, jak inni projektanci go porzucili. Na początku lat 20. wypracował

stworzyła paryska Wystawa, Szkole Krakowskiej udało się zrealizować

jednak swój własny styl, który łączył powściągliwy architektoniczny

wiele spośród jej celów. Deklaracje o ekspozycji jako ekspresji polskiego

klasycyzm i mocno stylizowane motywy zapożyczone ze źródeł werna-

„narodowego geniuszu” lub „narodowych wartości” okazały się błędne,

kularnych. W budynku DWSH pojawiły się monumentalne ząbkowane

jednak stała się ona stylem narodowym w jednym kluczowym aspek-

formy opisywane w prasie architektonicznej jako „dekoracyjne trój-

cie: była ekspresją polskiego państwa wyrażoną za pośrednictwem

kątne ramiona (styl trójkątny Szkoły Krakowskiej), które upodabniają

wzornictwa45.

budynek do gigantycznego sarkofagu”49; „naiwne” dekoracyjne ceglane

To było jak sen. Artyści stworzyli tę Polskę w Paryżu z niczego, na chwilę, by uczcić jej imię, a potem – po przebudzeniu – zaniechali starań, osunęli się w nicość46. Jerzy Warchałowski

polskim, 1925

Dyrekcji Robót Publicznych w latach 1924–192648. Jego architekt, Jan

„nowoczesna”, to z całą pewnością była wytworem w pełni rozwiniętego

Styl narodowy i państwo narodowe

w pawilonie

emblematy symbolizujące narodowe gałęzie przemysłu i delikatne żłobkowanie, które stworzyło wrażenie, jakoby smukłe kolumny przełamywały poziome wstęgi okien. Seria paneli wykonanych techniką sgraffito, zaprojektowanych przez Wojciecha Jastrzębowskiego i przedstawiających miasta nowej Polski została umiejscowiona w łukach loggii, która biegła wzdłuż frontu budynku (mocne echo dziedzińca i dekoracji w polskim pawilonie w Paryżu). To wielkie zlecenie stanowiło znaczącą ekspresję stylu Szkoły Krakowskiej i, przy zachowaniu wierno-

Po „niekwestionowanym sukcesie” w Paryżu wielkie nadzieje pokła-

ści korzeniom tkwiącym w tradycji Arts and Crafts, dekoracyjna wizja

dane w Warchałowskim i jego kolegach, mających wywołać rewolucję

Koszczyca-Witkiewicza została zastosowana w całym budynku i objęła

w gustach producentów i konsumentów w Polsce, nie zostały spełnione.

takie proste detale jak wykonane ze żłobkowanego żelaza krążki, które służyły jako klamki. Pod koniec lat 20. został rozpisany prestiżowy konkurs na

42 M. Rogoyska, Paryskie zwycięstwo sztuki polskiej w roku 1925, [w:] Z zagadnienia plastyki polskiej w latach 1918–1939, red. J. Starzyński, Wrocław: Ossolineum, 1963, s. 21–51.

43 G. Varenne, L’exposition des arts décoratifs: La section polonaise, „L’Art Décoratif” 1925 (wyd. specjalne), s. 90.

44 J. Warchałowski, Polska sztuka…, dz. cyt., s. 29–31.

45 Współczesnym oczom różnice między ekspozycjami Polaków a tymi przygotowanymi przez Finów czy Austriaków mogą się wydawać trudne do rozszyfrowania, jednak dla twórców ich

„narodowe” cechy miały charakter absolutny. Jest to tyleż kwestia upływu czasu, co zmian geo‑

koncepcję wystroju wnętrz w gmachu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie. Zdzisław Mączeński w 1927 roku zdobył zlecenie, prezentując projekt budynku utrzymany w monumentalnej, neoklasycystycznej stylistyce. Dla odmiany konkurs na projekty wnętrz kilku kluczowych pomieszczeń, takich jak biura ministra, przyciągnął zdecydowanie więcej zgłoszeń w stylistyce wernakularnej.

graficznych. Nawet we współczesnej Polsce to, co było postrzegane jako styl narodowy w latach 20., obecnie uznaje się za art déco, kategorię, która rozmywa różnice pomiędzy ekspozycjami narodowymi na paryskiej wystawie z roku 1925. Zob. J. Zagrodzki, Art Deco, „Projekt” 1989,

nr 3/186, s. 62–64.

46 J. Warchałowski, Jak sen, „Ster” 1926, nr 11; cyt. w: Avant-Garde, eds. O. Czerner, H. Listowski, s. 132.

Wyeksponować państwowość polską

47 Tenże, Polska sztuka…, dz. cyt., s. 28.

48 Wyższa Szkoła Handlowa w Warszawie, Sprawozdanie z budowy Gmachu Doświadczalnego Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, Warszawa 1927, s. 7.

49 [Anonim], Pawilon Zakładów Doświadczalnych Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, „Architektura i Budownictwo” 1927, nr 5, s. 131.

39


polskiego życia. Tak jak wina za wszystkie problemy Polaków mogła być zrzucana na brak państwowości przed rokiem 1918, tak przywrócenie „ARCHITEKTURA I BUDOWNICTWO” 1928, NR 7

państwa stanowiło utopijną obietnicę: państwo stało się dla wielu jedynym narodowym podmiotem sprawczym. Poza tymi architektonicznymi zleceniami można wskazać inne, bardziej konkretne związki między Szkołą Krakowską i państwową polityką artystyczną. W latach 1928–1930, na przykład, Jastrzębowski był dyrektorem Departamentu Sztuki w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Wielu innych ambitnych członków tego sojuszu zajęło ważne stanowiska w oficjalnych ciałach odpowiedzialnych za promocję sztuki i wzornictwa w międzywojennej Polsce. W 1932 roku Instytutowi Propagandy Sztuki przewodniczył Władysław Skoczylas, a jego dyrektorem był Karol Stryjeński. Należy przy tym zauważyć, że bliskie związki z władzami państwowymi czy miejskimi nie zawsze dawały gwarancję utrzymania dla narodowo nastawionych projektantów. Wojciech

Publikacja Muzeum Przemysłowego „Wzory Mebli Zabytkowych

W 1926 roku Warsztaty Krakowskie, matecznik Szkoły Krakowskiej,

Jastrzębow-

i Nowoczesnych” przedstawiła niektóre z tych propozycji, w tym zwy-

zbankrutowały. Stowarzyszenie złapało finansową zadyszkę już

konkursowy

cięską członka Szkoły Krakowskiej i profesora warszawskiej ASP,

w pierwszej połowie dekady, a zlecenia związane z ekspozycją w Paryżu

na wnętrza

Wojciecha Jastrzębowskiego, która doczekała się realizacji. „Polskie”

przyniosły zaledwie chwilową ulgę. Jak jednak podkreśla badaczka

Ministerstwa

tematy były demonstrowane we wszystkich pomieszczeniach tego

Warsztatów, Irena Huml, ich zamknięcie nie oznaczało końca dysku-

Religijnych

gmachu: użyto lokalnych materiałów, zastosowano płaskie reliefy sym-

sji na temat stylu narodowego ani też śmierci ruchu Arts and Crafts

i Oświecenia

boli państwa polskiego, jak orły w koronie umieszczane nad drzwiami,

w Polsce51. Członkowie Szkoły pracujący w Warszawie, dzięki bliskim

Publicznego,

zamontowano utrzymane w „stylu trójkątnym” lampy. Dominującą

związkom z państwem, byli w stanie przetrwać kryzys lat 20.

formą dekoracyjną Jastrzębowskiego był motyw schodkowej piramidy,

i początku 30.

ski, projekt

Wyznań

Warszawa 1928

który został wcześniej wykorzystany w paryskiej ekspozycji i w wielu kilimach projektowanych od początku stulecia przez twórców związa-

artystami z wielu powodów, przy czym, co trzeba podkreślić, słabo

nych z TPSS i Warsztatami Krakowskimi. Projekty Jastrzębowskiego

rozwinięty polski przemysł niewiele stwarzał możliwości dla narodzin

skłoniły Mariana Padechowicza do podjęcia w artykule towarzyszącym

całej profesji opartej na wzornictwie przemysłowym. Poza tym wzor-

ilustracjom konkursowych projektów na łamach „Wzorów…” do refleksji

nictwo o charakterze narodowym nie było nastawione na działalność

na temat trudności z zachowaniem międzynarodowego profilu w róż-

komercyjną. Samo określało się, w kontekście dziedzictwa zaborów,

nych dziedzinach wzornictwa w kraju, który zna „zagranica jedynie

jako bojownicze i polityczne. Naród polski na początku okresu mię-

tylko z krzykliwych na[ń] napadów [...] wielkich czy małych sąsiadów”50.

dzywojennego uważał, że znajduje się w stanie zagrożenia. Sąsiedzi

Zdaniem Padechowicza Jastrzębowski zaproponował język projekto-

uznawali pojawienie się Polski na mapie Europy jako przejściowe

wania zaczerpnięty z produkcji wernakularnej i warsztatowej, którą

zjawisko52. Wewnątrz naród wydawał się nieustannie zmieniać: w latach

państwo winno kultywować w przemyśle i edukacji. Zaprezentował tym

1919–1926 władzę sprawowało czternaście różnych gabinetów; pierw-

samym charakterystyczną wiarę pokładaną przez Szkołę Krakowską

szy konstytucyjnie wybrany prezydent, Gabriel Narutowicz, został

w państwowe wsparcie dla sztuk stosowanych. Pogląd ten wynikał

zamordowany w zamachu przez Eligiusza Niewiadomskiego, szalonego

nie tyle z uznania ograniczonych możliwości polskiego przemysłu dla

prawicowego malarza w 1922 roku; mniejszości narodowe, przede

projektantów, co stanowił echo wielu neokonserwatywnych koncepcji

wszystkim Ukraińcy, parły do secesji. Swego rodzaju konkluzją dla tego

opartych na wizji centralnej roli państwa we wszystkich obszarach

politycznego zamętu stała się decyzja Józefa Piłsudskiego o powrocie

50 M. Padechowicz, Prace konkursowe na urządzenie Gmachu Ministerstwa Wyznań Religijnych

51 I. Huml, Warsztaty Krakowskie, dz. cyt., s. 105.

i Oświecenia Publicznego, „Wzory Mebli Zabytkowych i Nowoczesnych” 1928, z. 8, s. 2.

40

Państwo utrzymywało w latach 20. tak bliskie relacje z tymi

52 N. Davies, Boże igrzysko, dz. cyt., s. 861–862.

David Crowley


z emerytury i przeprowadzeniu zamachu stanu w 1926 roku. Ustrój

zdecydowanej reakcji. Szkoła Krakowska miała jednak sporo osobistych

quasi-demokracji, bardziej przypominającej dyktaturę wojskową, wiódł

i okazjonalnych związków ze środowiskiem Piłsudskiego60. Co ważniej-

kraj aż do niemieckiej napaści we wrześniu 1939 roku. Nie mniej waż-

sze, łączyła ich idea polskiego państwa jako „parasola” chroniącego

nym faktem było to, że polska gospodarka przez cały ten okres wpadała

różne narodowości, a w rezultacie dającego schronienie dla złożonej

z jednego kryzysu w drugi. W tej „wszechobejmującej atmosferze

kultury. W 1928 roku Czajkowski dał wyraz tej paternalistycznej idei plu-

niebezpieczeństwa narodowego” niektórzy artyści i projektanci odczu-

ralizmu (przeciwstawiając się zjadliwemu antysemityzmowi obecnemu

wali potrzebę strzeżenia narodowej kultury53. Czajkowski na przykład

w wielu obszarach życia publicznego), kiedy nakazywał młodym polskim

w eseju na temat przyszłości warszawskiej ASP ostrzegał przed obietni-

projektantom i rzemieślnikom, aby spoglądali na „bogactwa własnej

cami Zachodu o wspieraniu polskiego handlu i kultury. Obwieścił: „Bo

kultury”, przywołując przy tej okazji „skarby budownictwa kościelnego

jak żaden naród bez swojego własnego języka żyć nie może, tak i nie

i bożnice”61.

może żyć bez własnej formy plastycznej we wszystkich możliwych jej przejawach. Chlubimy się ciągle naszą zachodnią kulturą [...]. Niestety,

W drugiej połowie lat 20. idea narodowego wzornictwa znalazła się pod ostrzałem. Szkole Krakowskiej, z jej wyraźnymi związkami

dotychczas nie widzimy jeszcze tej śmieszności sytuacji naszej, obniża-

z państwem i kultywowaną przez nie wyidealizowaną wizją Polski, zwo-

jącej godność narodową. Wypływają stąd ogromne nieobliczalne szkody

lennicy świadomie modernistycznego i międzynarodowego wzornictwa

moralne i ekonomiczne [...]”54.

rzucili wyzwanie. ●

W 1926 roku zostało powołane Towarzystwo Szerzenia Sztuki Polskiej Wśród Obcych55. Jego sekcja poświęcona sztukom plastycznym

Tłumaczenie z angielskiego: Michał Choptiany

korzystała z prac wykonanych przez opisanych tutaj artystów i projektantów. Do zorganizowanej w 1936 roku w Victoria and Albert Museum w Londynie wystawy doszło za sprawą działalności tego właśnie ciała, a pokazano na niej dwa główne działy dumy Towarzystwa – kilimy i grafikę (głównie w technice druku wklęsłego)56. Te często prezentowane obszary projektowania były ważnymi towarami eksportowymi państwa

Artykuł jest skróconym rozdziałem książki Davida Crowleya National

style, nation-state. Design in Poland from the vernacular revival to the international style (Manchester–New York: Manchester University Press, 1992) zatytułowanym The Cracow School and the Second Republic. Dziękujemy Autorowi za zgodę na publikację tekstu.

polskiego. Warchałowski, który postrzegał tkaniny i kilimy jako syntezę polskiej twórczości, twierdził, że ich produkcja była „rozkwitającą” gałęzią przemysłu, która mogłaby – jeśli tylko pokazać ją na całym świecie – przynieść korzyści polskiej gospodarce57. Nie był zresztą osamotniony w orędowaniu za umocnieniem i eksportem takich „narodowych” wytworów jako sposobem na odrodzenie gospodarcze58. Jak wspominał Aleksander Wat, futurystyczny poeta, przewrót majowy Piłsudskiego stanowił punkt zwrotny w rewolucyjnej kulturze międzywojennej Polski59. Polscy pisarze i artyści zostali wyciągnięci z wieży z kości słoniowej eksperymentów formalnych i zmuszeni do reakcji na wydarzenia polityczne. Po roku 1926 piłsudczykowska polityka, stanowiąca połączenie nacjonalizmu i populizmu, wymagała 60 (i) Piłsudski wykorzystał budynek Muzeum Przemysłu przy ul. Smoleńsk w Krakowie do wygło‑ 53 The History of Poland…, dz. cyt., s. 147.

54 J. Czajkowski, Cele i zadania szkoły, dz. cyt., s. 32–33.

55 J. Pollakówna, Towarzystwo Szerzenia Sztuki Polskiej Wśród Obcych, [w:] Polskie życie

artystyczne w latach 1915–1939, red. A. Wojciechowski, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich–Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, 1974, s. 550–556.

56 M. Treter, Polish Art: Graphic Art and Textiles, London: Victoria and Albert Museum, 1936.

57 J. Warchałowski, Polska sztuka…, dz. cyt., s. 34–35.

58 K. Skórewicz, Sztuka współczesna, „Architektura i Budownictwo” 1928, nr 5, s. 237. 59 Zob. A. Wat, Mój wiek. Pamiętnik mówiony, Warszawa: Czytelnik, 1990, t. I, s. 21 i n.

Wyeksponować państwowość polską

szenia serii wykładów w 1912 roku. Te w zasadzie jawne wykłady o strategii wojskowej miały na celu zgromadzenie bojowników o sprawę polską; zob. R. Zieliński, Krakowskim szlakiem walk o niepodległość w latach 1768–1918, Warszawa: Wydawnictwo PTTK „Kraj”, 1988, s. 63.

(ii) Spora grupa członków Szkoły Krakowskiej walczyła u boku Piłsudskiego w Legionach podczas I wojny światowej, wśród nich – Wojciech Jastrzębowski.

(iii) Architekt i członek Warsztatów, Adolf Szyszko-Bohusz, otrzymał w trakcie wojny rozkaz

od Ignacego Mościckiego, aby zrzec się stanowiska wojskowego i dopilnować Zamku

Królewskiego na Wawelu. W 1930 roku Szyszko-Bohusz został zatrudniony do zaprojektowania prezydenckiego pałacu dla Mościckiego [bliskiego kolegi marszałka Piłsudskiego].

61 J. Czajkowski, Cele i zadania szkoły, dz. cyt., s. 31.

41


Monumentalne gmachy faszystowskiej tożsamości

PAOLO NICOLOSO


W epoce reżimu faszystowskiego (1922–1943) w głównych włoskich miastach stanęły imponujące gmachy publiczne. Jak w mało których epokach, architektura oddała się na służbę władzy politycznej. W latach nicznych, które służyły roztaczaniu przed masami wizji narodowego odrodzenia. Symbole te przekuwały w najtrwalszy kamień demagogiczną propagandę i mity faszyzmu – ikony, z którymi reżim pragnął być utożsamiany. Wznoszono je nie tylko po to, by pozostawić potomności pamięć o faszyzmie, lecz także – co ważniejsze – po to, by długofalowo produkować kolejne semantyczne układy tożsamości. Imponująca kampania budowlana i pedagogiczna przyniosła dalekosiężne skutki, nie skończyła się, i nie mogło być inaczej, wraz z upadkiem reżimu. Architektura tożsamości wniosła bowiem trwały wkład w kompozycję włoskiego krajobrazu. Jej realizacje odcisnęły na nim piętno swoją kubaturą, centralną lokalizacją, jednolitą i spójną stylistyką

ZA: „ARCHITETTURA”, Z ARCHIWUM AUTORA

30. uruchomiono wydajną maszynę do produkcji symboli architekto-

oraz ikonicznością brył. Marmurowa obecność tych gmachów na pla↑

mieszkańców nawet wówczas, gdy ci nie zdawali sobie z tego sprawy.

Giuseppe

Wspólne dziedzictwo wizualne stało się ważnym składnikiem włoskiej tożsamości. Niniejszy esej odtwarza historię poszukiwania gmachów architektury tożsamości. Zarysowaną tu ścieżkę wyznacza kilka wybranych dzieł, a zostały wybrane dlatego, że usiłowano w nich przełożyć na język marmuru potrzebę zdefiniowania narodowej i faszystowskiej tożsamości. Trasa ta – owszem, niepełna, bo składają się na nią także projekty niezrealizowane, ale nie mniej znamienne – zaczyna się przy zresymbolizowanym pomniku Wiktora Emanuela II, a kończy przy Ara Pacis

ARCHIVIO ROBERTO PAPINI, FLORENCJA

cach i wzdłuż dróg osadzała się i zapuszczała korzenie w umysłach

Sacconi, pomnik Wiktora Emanuela II, Ołtarz Ojczyzny, w Rzymie, 1878-1911 ↖ Eugenio Baroni, projekt w konkursie na pomnik

faszyzmu.

Od religii ojczyzny do religii faszyzmu Dzieje rzymskiego pomnika Wiktora Emanuela II niezwykle emblema-

ZA: „ARCHITETTURA”, Z ARCHIWUM AUTORA

tycznie pokazują wolę oddania architektonicznego symbolu narodowi,

żołnierza

pomnik projektu Giuseppe Sacconiego, symbol narodowej jedności,

piechoty na

większość Włochów przyjęła z powściągliwym entuzjazmem. Jak zoba-

wzgórzu San

czymy, to dopiero I wojna światowa, z całą gwałtownością i tragizmem

Michele, 1921

zbiorowych emocji, jakie wzbudzała, miała sprawić, że stał się on bliższy

sercu mieszkańców półwyspu.

Grupa Terra-

Tuż pod koniec I wojny światowej popularna stała się idea posta-

gni: Antonio Carminati,

pragnienie uwiecznienia w kamieniu procesu historycznego, który

wienia wielkiego pomnika narodowego ku czci piechura – najniższego

Pietro Lingeri,

dopiero co się zakończył, doprowadzając do powstania nowego zjedno-

rangą żołnierza. W 1920 roku rozpisano konkurs na budowę gigan-

Marcello

czonego państwa.

tycznych rozmiarów monumentu, który miał powstać na wzgórzu San

Nizzoli, Ernesto Saliva,

Gigantyczna „maszyna do świętowania”, wzniesiona u stóp

Michele, nieopodal Gorycji, przy wschodniej granicy kraju. Historia kon-

Mario Sironi,

Kapitolu, służyła sławieniu Wiktora Emanuela II – króla, który doprowa-

kursu jest skomplikowana. W końcu wybrano projekt Eugenia Baroniego,

Giuseppe

dził do końca dzieło zjednoczenia, a jednocześnie sprawił, że cały naród

który nakreślił olbrzymie schody na planie krzyża wiodące na szczyt

został utożsamiony z jego osobą. Inauguracja pomnika odbyła się w 1911

i zwieńczone serią posągów.

roku, ale jego pierwotne znaczenie uległo rozszerzeniu już w czasie budowy, i tak powstał Ołtarz Ojczyzny. Pomimo olbrzymich rozmiarów

W monumentalnym kompleksie Baroni chciał upamiętnić wojnę jako doświadczenie w gruncie rzeczy bolesne i tragiczne, jako

Terragni, Luigi Vietti, Projekt B Palazzo del Littorio w Rzymie, 1934

43


gigantyczną drogę krzyżową ludu włoskiego. Rozpętała się zawzięta

Armando

dyskusja przeciwko projektowi Baroniego, zaogniana interwencjami

Brasini, Projekt pomnika

najbardziej nacjonalistycznych sił, które wytykały mu „nadmiar matki”

Zwycięstwa

i „niedostatek zwycięstwa”.

na wzgórzu zamkowym

W kraju, który wyszedł z wojny jako wygrany, ale pozostał głęboko

w Gorycji,

podzielony co do kwestii znaczenia, jakie należy nadać najważniejszemu

1923

i najbardziej traumatycznemu wydarzeniu jego niedawnej historii, tylko jedna inicjatywa – czego dowodzą losy pomnika piechura – zdawała

→ Mario Palanti,

się cieszyć i szerokim uznaniem: decyzja uroczystego uhonorowania

pierwszy

pamięci nieznanego żołnierza. Tylko w takiej ofierze rozpoznać się mógł

projekt Mole

wreszcie cały naród.

Littoria w Rzymie, 1924

Dla uświęcenia jego ciała zorganizowano wielki zbiorowy obrządek. Pociąg żałobny ze zwłokami nieznanego żołnierza rozpoczął powolną podróż od miejsc, które były sceną teatru wojny, do Rzymu, wśród wzruszonych tłumów zbiegających się, by oglądać karawan.

44

ZA: „DEDALO”, Z ARCHIWUM AUTORA

ZA: „DEDALO”, Z ARCHIWUM AUTORA

początek odgórnie sterowanego procesu godzenia się obywateli z wojną, której w przeważającej części nie chcieli. Także Ołtarz Ojczyzny, gdzie spoczywa teraz nieznany żołnierz, wydał się ludziom mniej obcy. Kiedy faszyzm doszedł do władzy (1922), odziedziczył Ołtarz Ojczyzny, jedyny pomnik narodowy z prawdziwego zdarzenia nowej

4 listopada 1921 roku ciało nieznanego żołnierza z najwyższymi

Italii zrodzonej w walkach risorgimento. Reżim błyskawicznie prze-

honorami złożono w Ołtarzu Ojczyzny. Dla kraju uroczystość ta stała

chwycił jego symboliczny potencjał. Obrządek ku czci nieznanego

się okazją do olbrzymiego zbiorowego przepracowania żałoby. Był to

żołnierza pokazał, jak wyjątkową rolę może odegrać jego umęczone ciało

Paolo Nicoloso


w procesie krystalizowania tożsamości. Dla Mussoliniego owa mar-

1923 roku Brasiniemu powierzono przygotowanie projektu łuku triumfal-

murowa kulisa stanie się główną trybuną propagandy utożsamiania

nego na wzgórzu zamkowym w Gorycji.

wiary w naród z bezgraniczną wiarą w faszyzm. O ile pomnik Nieznanego Żołnierza stał się symbolem faszy-

Architekt narysował majestatyczne schody łączące główny plac miejski ze wznoszącym się nad nim zamkiem. W połowie drogi ustawił

zmu, o tyle pomnik Piechura Baroniego, który właśnie powstawał

wielki rzymski łuk, który przypominał o „prawdziwych” korzeniach cywi-

na wzgórzu San Michele, przeciwnie – stanowił dzieło wymierzone

lizacji tamtych okolic. Schody stały się via triumphalis – odpowiedzią

w faszyzm, a zatem antynarodowe. W kilka tygodni po marszu na

faszyzmu na via crucis Baroniego na wzgórzu San Michele.

Rzym, w styczniu 1923 roku, Mussolini definitywnie wstrzymał realizację projektu Baroniego.

Łuk w Gorycji ostatecznie nie powstał. W Genui stanął za to Łuk Zwycięstwa (1923–1931) wybudowany według projektu Piacentiniego

Faszyzm posługiwał się mitem, by sterować masami. Po

z 1923 roku. Architekt będzie tłumaczył, że wybrał ten typ architek-

dojściu do władzy Mussolini przypisał mitowi rzymskości rolę,

toniczny, ponieważ jego wymowa jasno dociera do ludu, łuk bowiem

która stopniowo będzie w jego polityce coraz istotniejsza. W tych

wywołuje u mas uczucie wzruszenia i zachwytu. Służy uświadomieniu

pierwszych latach „wychowywała” go w nim Margherita Sarfatti. Na

Włochom, że są „potomkami Augusta, Tytusa, Septymiusza Sewera,

przełomie 1922 i 1923 duce i jego kochanka szukali w starożytnym

Konstantyna”, czyli imperatorów, którym poświęcano łuki triumfalne.

Rzymie inspiracji i wzorów dla przyszłego Rzymu Mussoliniego. To

Oferuje ludowi o chwiejnej tożsamości mocne korzenie.

właśnie Sarfatti przedstawiła Mussoliniemu architekta Armanda Brasiniego. W zaledwie cztery miesiące po marszu na Rzym, w lutym

Budowa pomników sławiących religię ojczyzny doprowadzi wkrótce do realizacji świątyni ku czci religii faszyzmu. Mole Littoria Maria Palantiego jest jedną z pierwszych budowli zaprojektowanych z myślą o reprezentowaniu tego ruchu. Jej rozmiary są gigantyczne.

← Marcello Pia-

Swoimi 330 metrami wysokości – jest o 30 metrów wyższa od wieży

centini, Łuk

Eiffla – Mole daje przede wszystkim wrażenie potęgi. Będzie to „najwięk-

Zwycięstwa

szy monument wszystkich czasów i miejsc”.

w Bolzano, 1926

Celowo nieproporcjonalna, sugeruje ludowi, że istnieje związek pomiędzy kolosalnym formatem a epokowymi przemianami, jakie obiecuje faszyzm. Mussolini dobrze wiedział, że koszty budowy są nie do uniesienia, chciał jednak dokarmiać zbiorową wyobraźnię ludu, sprawić, by Włosi śnili na jawie o wielkiej przyszłości faszystowskiej Italii. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że człowiek syci się mitami.

Pomiędzy tradycją a nowoczesnością: oblicza faszystowskiego miasta W kwietniu 1925 roku Brasini znowu był w Rzymie, pracował nad projektem uporządkowania okolic piazza Colonna. Zaproponował, by wyburzyć część miasta i wstawić wizualny łącznik pomiędzy Palazzo Chigi a Panteonem – miejscem pracy Mussoliniego a jednym z największych „ARCHITETTURA E ARTI DECORATIVE”, Z ARCHIWUM AUTORA

symboli architektonicznych starożytności. Zestawienie z imponującą bryłą Panteonu stało się dowodem epokowego przełomu faszyzmu. Na obszarze uwolnionym w rezultacie wyburzenia całych kwartałów, obok wielkich placów, zaprojektował Brasini nowe, gigantyczne gmachy, posługując się dawnym językiem, stosując taką samą co w Panteonie skalę, przy której prawie cały kontekst maleje. Dzięki temu będą się

45


↓ Marcello

wyróżniać tylko wielkie zabytki starożytności i nowe gmachy faszyzmu,

ojczyzny z symbolami faszyzmu i arogancko wykluczył z kultu ojczy-

Piacentini,

zarysuje się między nimi czytelna ciągłość.

zny tych, którzy nie wierzą w faszyzm.

Plac Zwy-

Kiedy w grudniu 1925 roku, przy okazji przejęcia funkcji nowego

cięstwa

Podczas gdy w Rzymie pomysły Brasiniego pozostały na

w Brescii,

gubernatora stolicy, Mussolini nakreślił obraz przyszłego Rzymu,

papierze, Brescię zamieniono w największy miejski plac budowy

1928-1932

zapowiedział rozwiązania bardzo podobne do tych, jakie zaproponował

promowany w tamtym czasie przez reżim. Plac Zwycięstwa (1929– –1932), zaprojektowany przez Piacentiniego, architekta dużo bardziej godnego zaufania niż Brasini, stał się wzorem placu nowego faszystowskiego miasta. Nawiązanie do tradycji i nowoczesny charakter spoiły się w koncepcji, która realizowała konstruktywną wolę faszyzmu. Tu, i to w ciągu zaledwie dwóch i pół roku, formy wyobraźni skonkretyzowały się w solidnych, trwałych i połyskujących pałacach z marmuru. Przypadek Brescii pokazuje, że to samo mogło się wydarzyć w wielu innych miastach półwyspu. W kolejnych latach starówki dziesiątek miast – są wśród nich Turyn, Mediolan, Bolonia, Triest,

“ILLUSTRAZIONE ITALIANA”, Z ARCHIWUM AUTORA

Genua, Neapol – zostaną przebudowane, zmienią wizerunek, objawiając światu swoje nowoczesne, choć nadal pozostające w zgodzie z tradycją, faszystowskie oblicze. W 1934 roku w Rzymie rozpisano konkurs na Palazzo del Littorio – narodową siedzibę faszystowskiej partii. Jako miejsce wybrano serce starożytnego Rzymu, obok Forum Romanum, naprzeciwko bazyliki Maksencjusza, obok Koloseum, niedaleko Ołtarza Ojczyzny. Pałac musiał być symbolem „wielkości i potęgi” faszyzmu, wyrazem ciągłości z „tradycją Rzymu”, dziełem, które przetrwa

Brasini w odniesieniu do piazza Colonna: „Za pięć lat Rzym musi się

Giovanni

wydawać wspaniałym wszystkim ludom świata: obszerny, uporządko-

Greppi

wany, potężny jak za czasów pierwszego imperatora Augusta”.

i Giannino Castiglioni, Ossuarium w Redipuglia, 1936-1938

Przenieśmy się teraz do Bolzano, przy granicy z Austrią. Tutaj w marcu 1926 roku Mussolini powierzył zaprojektowanie pomnika Zwycięstwa Piacentiniemu. Duce pragnął, by w zdobytym mieście, zamieszkanym przez niemieckojęzyczną ludność, powstało dzieło „narzucające [...] znak zwycięstwa oraz imperialny akcent rzymskości”. Architekt również tutaj zaproponował formę łuku triumfalnego, choć bardziej abstrakcyjną. Ciągi kolumn podpierają w nim masywną attykę, na której spoczywa sarkofag. Kolumny te mają jednak szczególny kształt, składają się bowiem z wiązki rózg liktorskich z zatkniętym w nie toporem – to fasces, symbol faszyzmu. Piacentini zamierzał nadać architekturze czytelny wydźwięk polityczny. W odróżnieniu od łuków w Gorycji i w Genui łuk w Bolzano wyznaczył także nowy etap w totalitarnym powołaniu reżimu. Jego tożsamościowe przesłanie jest „wymowne”: odpowiadając na oczekiwania Mussoliniego, architekt zmieszał symbole

46

ZA: „RASSEGNA DI ARCHITETTURA", Z ARCHIWUM AUTORA

stulecia.

Paolo Nicoloso


W rywalizacji wzięło udział wielu nowoczesnych architektów. Trzy

bliskości pomiędzy faszystowskim państwem a Kościołem katolickim.

lata wcześniej, w 1931 roku, w Rzymie odbyła się ważna ekspozycja. Przy

Uwaga, z jaką Mussolini i Pius XI śledzili postępy tego kolosalnego

Adalberto

okazji wizyty Mussoliniego architekci poprosili wodza, by architektura

przedsięwzięcia, świadczą o znaczeniu przyznawanym drzemiącemu

nowoczesna, „racjonalistyczna”, stała się architekturą faszyzmu. W 1934

w tym miejscu potencjałowi architektonicznej scenerii stworzonej do

łacu Przyjęć

roku Terragni, Libera, Figini, Pollini, Ridolfi, Moretti skonfrontowali się

zjednywania tłumów i wzmacniania w nim wiary.

i Kongresów

z historią i starali się stworzyć monumentalne dzieła, nie rezygnując

Faszystowska konstrukcja narodowej tożsamości opiera się na

zarazem z nowoczesności. Ponieśli jednak porażkę. Skomplikowany kon-

manipulowaniu zbiorową pamięcią, zarówno świeżą, jak i dawniejszą.

kurs zakończy się dopiero w 1937 roku. Jego owocem będzie imponujący

Począwszy od lat 30., na północnym wschodzie kraju realizowano

klasycystyczny pałac, wybudowany przez zespół Foschiniego, na Forum

wielkie projekty architektury tożsamości o charakterze żałobnym, które

Mussoliniego – obecna siedziba Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

miały upamiętnić I wojnę światową. Najokazalsze spośród nich jest

Libera, projekt Pa-

przy E42, 1937-1938

ossuarium w Redipuglii na Krasie, dzieło Giovanniego Greppi i Giannina Castiglioniego. Położony na stoku góry, rozciągnięty na pół kilometra pomnik składa się z dwudziestu dwóch kamiennych schodków, z których ZA: „ARCHITETTURA”, Z ARCHIWUM AUTORA

każdy jest wysoki na 2 metry i długi na około 100 metrów. Pomnik wieńczy napis „Obecny”, powtarzany tysiące razy. Na pionowych ścianach schodków wyryto imiona poległych. Grób mieści ich 40 tysięcy, szczątki kolejnych 60 tysięcy złożono w dwóch zbiorowych mogiłach. Wzniesienie wieńczą trzy nagie krzyże. Słowo „obecny” jest znaczące. Wymawiano je bowiem podczas apeli, obrzędu par excellence faszystowskiego, i figuruje ono we wszyst-

↓ Grupa La Padula: Giovanni Guerrini, Ernesto La Padula, Mario Romano, pro-

kich faszystowskich świątyniach. W Redipuglii faszystowskie „obecny”

jekt Pałacu

powtarza 100 tysięcy żołnierzy, którzy polegli przed nadejściem

Cywilizacji

faszyzmu. 100 tysięcy osób, z których każda była inna, każda umarła za swoją ideę ojczyzny. W Redipuglii naród zmarłych został zmuszony

Rzymskiej przy E42, 1937-1938

W latach 30. zaczęto w Rzymie realizację programu przebudowy miasta, zapowiadanego przez Mussoliniego jeszcze w grudniu 1925 roku. Po via dell’Impero, miasteczku uniwersyteckim, Corso Rinascimento, ZA: „ILLUSTRAZIONE ITALIANA”, Z ARCHIWUM AUTORA

placu Cesarza Augusta – z mauzoleum Augusta w środku – kolejnym ważnym celem faszystowskiej renovatio urbis była via della Conciliazione. Imponująca przebudowa miała upamiętnić podpisanie w lutym 1929 roku traktatów laterańskich. Były one rezultatem ugody pomiędzy Kościołem, który pragnął rechrystianizować naród, a reżimem, który zamierzał włączyć instytucję religijną w ideę totalitarnego państwa. W atmosferze współpracy, rywalizacji i otwartego starcia dwóch totalitarnych koncepcji – świeckiej i religijnej – w 1934 roku zainaugurowano przedsięwzięcie poprowadzenia monumentalnego traktu wiodącego do Bazyliki św. Piotra. Zaprojektowana przez Piacentiniego i Spaccarellego nowa via della Conciliazione przemieniała ulicę w jeden wielki scenograficzny pomnik. Wyburzenie Spiny, śmiałe otwarcie perspektywy przybliżyło, także wizualnie, najważniejszą świątynię chrześcijaństwa miastu. Na płaszczyźnie symbolicznej opowiadała ona o właśnie nawiązanej

Od Ołtarza Ojczyzny do Ara Pacis faszyzmu

47


ZA: „ARCHITETTURA”, Z ARCHIWUM AUTORA

do przemawiania jednym głosem. Na potrzeby polityki totalitarnej

Potrzebna mu była architektura, w któ-

Angiolo

ossuarium przemieniono w gigantyczne faszystowskie sanktuarium na

rej występują łuk, sklepienie, kopuła,

projekt Dwor-

wolnym powietrzu. Mussolini twierdził, że dzieło to „rzuci wyzwanie

kolumna – elementy zdolne przekazać

ca Termini

wiekom, być może nawet tysiącleciom”.

mit rzymskości.

w Rzymie, 1939

Poszukiwanie wytycznych stylistycznych dla architektury Mussoliniego

Obok Mussoliniego reżyserem całego przedsięwzięcia był Piacentini. Rozpisywano konkursy, w których wzięły udział dziesiątki architektów. Duce ingerował w decyzje projektantów. W lutym 1938 roku, kiedy

E42, obecny EUR, jest miastem Mussoliniego. Zapoczątkowane w 1937

selekcja konkursowa była już w toku,

roku, zdaje się stanowić najważniejsze przedsięwzięcie architektoniczne

kazał zmienić projekty Palazzo dei

Grupa Muzio:

reżimu, a zarazem architektonicznie najbardziej spójny wyraz totalitar-

Ricevimenti e dei Congressi (Pałac

stino Griffini,

nego przyspieszenia narzucanego krajowi przez faszyzm w połowie lat 30.

Zjazdów i Kongresów) oraz Palazzo

Pier Giulio

E42 pociągnął za sobą ogromne wydatki, to w odniesieniu do jego budowy

della Civiltà Italiana (Pałacu Cywilizacji

Magistretti,

Mussolini będzie mówił o mobilizacji całego narodu.

Włoskiej) – narzucić im bardziej kla-

Enrico Ago-

Giovanni Muzio, Piero

Architektura grała o najwyższą stawkę. Zespół miał zostawić

ARCHIVIO FONDAZIONE PIERO PORTALUPPI

Mazzoni,

syczną formę. W pałacach E42 pojawią się łuki i marmurowe kolumny. E42 była pilotażową ingerencją w panoramę włoskiej architek-

Portaluppi,

w spadku dla potomności najpełniejszy obraz faszyzmu Mussoliniego.

projekt

Dotąd duce był niezdecydowany. Z jednej strony wspierał konserwa-

tury – kamieniem milowym stylistycznego zwrotu, który miał wpłynąć

wania placu

tywnych architektów, z drugiej – front modernistów. W 1934 roku nawet

na niejedną budowę. Znamienne są losy dworca Termini w Rzymie.

katedralnego

zadeklarował publicznie, że jest za architekturą nowoczesną. Teraz

W lutym 1937 roku Mussolini zaaprobował zdecydowanie nowoczesny

i pałacu

jednak, w 1937 roku, coraz mocniej pragnął architektury zdolnej do tego,

projekt Mazzoniego. Fasadę wyróżniało wyjątkowo długie poziome okno.

by pociągnąć tłumy, wychowywać je, poprzez moc obrazów przekazywać

Ostatecznie przyjęto zupełnie inne rozwiązanie: teraz, w 1939 roku,

im wartości i mity faszyzmu.

miejsce okna zajęły pięćdziesiąt dwie kolumny. Dokładnie jak

uporządko-

Arengario, 1938

Z tego powodu odrzucił pierwszy projekt E42. Architektura nowoczesna wydała mu się teraz zbyt abstrakcyjna, niezrozumiała dla mas.

48

w E42 – nowoczesne oblicze stopniowo nabierało bardziej klasycznych, rzymskich rysów.

Paolo Nicoloso


Podczas gdy w Rzymie skutki klasycystycznego zwrotu narzu-

– faszyzację kraju zapoczątkowaną przez Mussoliniego i dobiegającą

conego E42 widać w projekcie dworca Termini, w Mediolanie znajdują

kresu z powodu doświadczenia wojny i zwycięstwa sił nazizmu i faszy-

swoje odzwierciedlenie w perypetiach projektu Arengario na placu

zmu w Europie. Tak faszystowska Ara Pacis na E42 stała się ostatnim

katedralnym. W 1937 roku rozpisano tutaj konkurs na budowę monu-

ważnym epizodem monumentalnej strategii ukierunkowanej na wzmoc-

mentalnego gmachu; w tym samym czasie w Rzymie wybierano projekt

nienie faszystowskiej tożsamości Włochów. ●

E42. A ponieważ chciano zapewnić stylistyczną spójność obu realizacji, Tłumaczenie z włoskiego: Emiliano Ranocchi

opóźniono mediolański konkurs, tak by biorący w nim udział projektanci mogli się inspirować wynikami rzymskiej selekcji. Wygrała pracow-

Bibliografia:

nia Giovanniego Muzia. Budynek z charakterystycznymi arkadami

E 42. Utopia e scenario del regime, t. II: Urbanistica, architettura e decorazione,

przypominał z bliska pałac Włoskiej Cywilizacji zaprojektowany przez

eds. M. Calvesi, E Guidoni. S. Lux, Venezia: Marsilio, 1987.

pracownię La Paduli. Arengario będzie jedną z realizacji, które najdobitniej świadczą o stylistycznej spójności architektury włoskiej. Wreszcie ostatni epizod tej architektonicznej podróży. W ciągu 1940 roku przyjęto decyzję o realizacji w E42 kolosalnego „pomnika pochwalnego”, Ara Pacis faszyzmu – pomnika pokoju, owego podstępnego pokoju narzuconego światu po zwycięstwie faszyzmu i nazizmu w toczącym się światowym konflikcie.

Storia dell’architettura italiana. Il primo Novecento, eds. G. Ciucci, G. Muratore, Milano: Electa, 2004. Fattorini E., Pio XI, Hitler e Mussolini. La solitudine di un papa, Torino: Einaudi, 2007. Foot J., Italy’s divided memory, New York: Palgrave Macmillan, 2009. Gentile E., Il culto del littorio, Roma–Bari: Laterza, 2001. Gentile E., Storia e interpretazione, Roma–Bari: Laterza, 2002. Gentile E., Fascismo di pietra, Roma–Bari: Laterza, 2007. I luoghi della memoria. Simboli e miti dell’Italia unita, ed. M. Isnenghi, Roma–Bari: Laterza, Roma–Bari, 1996. La morte per la patria. La celebrazione dei caduti dal Risorgimento alla Repubblica, eds. O. Janz, L. Klinkhammer, Roma: Donzelli, 2008. Nicoloso P., Mussolini architetto. Propaganda e paesaggio urbano nell’Italia fascista, Torino: Einaudi, 2011. Nicoloso P., Architetture per un’identità italiana. Progetti e opere per fare gli italiani fascisti, Udine: Gaspari, 2012. Tobia B., L’Altare della Patria, Bologna: Mulino, 1998.

↓ Marcello Piacentini, szkic Ara Pacis przy E42, 1940.

Zaprojektowana przez Piacentiniego faszystowska Ara Pacis jest idealnym odpowiednikiem Ołtarza Ojczyzny na placu Weneckim, od którego rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Jeśli Ołtarz Ojczyzny celebruje risorgimento, faszystowska Ara Pacis powinna świecie. Oba pomniki miały przypieczętować dwie historyczne fazy: pierwszy – zakończenie walk narodowowyzwoleńczych, drugi

ARCHIVIO CENTRALE DELLO STATO, ROMA

opiewać afirmację faszyzmu we Włoszech i na

49


Marcin Jarząbek rozmawia z Olgą Linkiewicz, historyczką z Instytutu Historii PAN, autorką książki „Lokalność i nacjonalizm. Społeczności wiejskie w Galicji Wschodniej w dwudziestoleciu międzywojennym”


Marcin Jarząbek: Czym była II Rzeczpospolita z perspektywy

województw południowo-wschodnich, którymi zajmujesz się w swoich badaniach? Czy to jest inne państwo od tego znanego z centralnej czy zachodniej Polski?

tucje państwowe i odpowiednia infrastruktura mogłyby zapewnić

Uczniowie

przyjezdnym właściwy – jak to jest ujmowane w różnych źródłach

i nauczyciele szkoły

– „kontakt z cywilizacją zachodnią”. Jeżeli na przykład sięgniemy

powszechnej

Olga Linkiewicz: Trudno na to odpowiedzieć jednoznacznie.

do relacji nauczyciela powiatowego z lat 20. czy z początku lat 30.,

w Sitnicy

Pojawia się pytanie – z czyjej perspektywy patrzymy na to pań-

to zasadniczą treścią przekazu będą utyskiwania na to, że jemu

stwo? I nie chodzi mi tutaj o zastanawianie się, jak wyglądała

bądź jej przyszło mieszkać na tak okropnym, zacofanym terenie.

II RP z perspektywy Sambora czy Lwowa. Chodzi o to, żeby zapytać, czym ona była z punktu widzenia zwykłych ludzi: chłopów,

MJ: Czyli dla jednych – rzesz chłopskich – państwa jest za dużo, a dla drugich – inteligencji – za mało?

którzy mieszkali na wschodzie Galicji, ale też chłopów z pogra-

OL: Na pewno dla dużej grupy inteligencji polskiej. Ale obok

nicza północno-wschodniego czy z obszaru Polski centralnej.

aktywistów zaangażowanych w polskie instytucje, takie jak

Powstanie państwa wiązało się z powołaniem nowych instytucji

Związek Strzelecki czy Towarzystwo Szkoły Ludowej, byli też tacy,

i wywoływało sytuacje, z którymi chłopi albo spotykali się po raz

którzy nie mieli potrzeby aktywnego udziału w życiu społecznym

pierwszy, albo które nie były przez nich mile widziane. Te instytu-

i politycznym. Dobrym przykładem mogą być postawy nauczy-

cje i sytuacje należały do świata „pańskiego”, a nie chłopskiego.

cieli. Były wśród nich osoby, które poświęcały dużą część wolnego

Przez mieszkańców wsi na obszarach etnicznie mieszanych

czasu na pracę dla lokalnej społeczności – organizację biblioteki,

państwo polskie było w pierwszej kolejności postrzegane jako

dożywianie uczniów czy wystawianie sztuki w szkolnym teatrze.

przymus: płacenia podatków, szarwarku, służby wojskowej

Z kontroli przeprowadzanych przez kuratorium możemy się dowie-

i wypełniania obowiązku szkolnego. Powstanie państwa wpisy-

dzieć o nauczycielach, którzy przez kilka dni nie prowadzili lekcji

wało się w ten sposób w świat chłopskich wyobrażeń, w którym

(a w dzienniku klasowym fałszowali dane), odmawiali prowadzenia

„panowie” dążyli do odebrania chłopom ich wolności. Wolność od

dodatkowych zajęć (na przykład z przysposobienia wojskowego)

„panów”, kojarzona z okresem po rewolucji i po I wojnie światowej,

i unikali brania udziału w uroczystościach narodowych.

miała w tych wyobrażeniach charakter mityczny. MJ: Z jednej strony II RP była czymś nowym, ale patrząc z drugiej strony: wszystko to, o czym mówiłaś, znane jest wsi z wcześniejszych państw

MJ: W Twoich badaniach nad wspólnotami wiejskimi ziem wschodnich

dosyć istotny jest kontekst przestrzenny. Pokazujesz przestrzeń, w której żyła większość mieszkańców II RP, czyli przestrzeń wsi, jako mikroko‑

i kontaktów z „pańskim” światem: szkoły, podatki, obowiązki, rozmaite

smos: przestrzeń, która składa się ze wsi, często z wyraźnie wyróżnionymi

rzeczywiście nowe?

geografii. Jak ta przestrzeń się zmienia w czasie, czy da się uchwycić

deklaracje tożsamościowe itp. Czy jest coś, co w dwudziestoleciu jest OL: Międzywojenna Polska była państwem narodowym, co miało konkretne konsekwencje. Obecność państwa wzmocniła ruch

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

tereny wschodnie były „zapóźnione cywilizacyjnie”. Tylko insty-

częściami, przysiółkami, z własnymi nazwami, funkcjonującymi w lokalnej dynamikę tego, co się dzieje z wsią, w tym przypadku wsią w Polsce południowo-wschodniej?

narodowy na obszarach pogranicza – zarówno polski, jak i ukra-

OL: By na to pytanie odpowiedzieć, trzeba się cofnąć do nieco

iński czy białoruski. Państwo narodowe staje się w tym okresie

wcześniejszych czasów. W austriackiej Galicji to miasta przeży-

nowym aktorem w życiu społecznym, wobec którego chłopi i inni

wają okres świetności: powstają tam wtedy główne instytucje

uczestnicy życia społecznego muszą się opowiedzieć. Stałym

(urzędy, szkoły, dworce, gazety itp.), rozwija się życie miejskie.

elementem życia na pograniczu jest konieczność deklarowania

Międzywojnie przyniosło w zasadzie schyłek i zastój życia

swojej przynależności narodowej. Dla wielu chłopów ciągła mobili-

mniejszych miast, ale nawet w nich coś się zmienia. W latach 20.

zacja narodowa towarzysząca ich codziennemu życiu to rzecz nie

obszar województw wschodnich zasiedliła duża grupa napływo-

tylko zbędna, lecz także niezrozumiała.

wej polskiej inteligencji – urzędnicy, administracja państwowa,

Natomiast II RP wyglądała inaczej z perspektywy inteligen-

nauczyciele i osadnicy. Dla nich powstała nowa infrastruktura

cji i lokalnych elit województw wschodnich. Duża grupa polskiej

– widać to zwłaszcza na terenie małych miast. W obrębie wsi też

inteligencji (na ogół przyjezdnej) domagała się bardziej wyraźnej

pojawiły się nowe instytucje – przede wszystkim większa liczba

obecności państwa na terenie pogranicza: zarówno materialnej,

szkół, które początkowo lokowano w wynajętych izbach chłop-

jak i symbolicznej. Dla działaczy i osadników z Polski centralnej

skich. Dopiero później były to nowe lub wyremontowane budynki,

51


które miały już dużo lepsze wyposażenie. Stopniowo poprawiała

uzasadnienia. Przykładem może być niechęć wobec obowiązku

Wizyta pre-

się jakość dróg i dostępność transportu. Na zmiany przestrzeni

szkolnego (wyraźna zwłaszcza w latach 20.).

zydenta RP Ignacego

wiejskiej wpływały różne czynniki, w tym próby przeprowadzenia

Mościckiego

reformy rolnej, a zwłaszcza towarzysząca jej parcelacja i komasa-

od miasta były przez swoje przywiązanie do tradycji bardziej

na kresach

cja gruntów. Na skutek skomplikowanych zwyczajów spadkowych

„oporne” i opieszałe. Ale czy było tak rzeczywiście? Denysów

– głowa

grunty na wsi były rozdrobnione, co utrudniało (a nawet uniemoż-

i Kupczyńce, położone w powiecie tarnopolskim, należały do wsi,

państwa wita

liwiało) sprawne gospodarowanie.

które nastręczały administracji polskiej wielu kłopotów właśnie

wschodnich

się z uczniami szkoły

Inni eksperci twierdzili z kolei, że to wsie bardziej oddalone

Kształty wsi na całym obszarze pogranicza były bardzo

dlatego, że były położone w pobliżu Tarnopola – ośrodka aktyw-

żydowskiej

różne. Jedne wsie były zwarte, inne rozciągnięte na dużej prze-

ności ukraińskiego ruchu narodowego. Nie ma więc reguły, która

w Nowo­gródku,

strzeni – tak na przykład wyglądały popularne w województwach

mówiłaby nam, jak przestrzeń przekładała się na tożsamość spo-

wrzesień 1929.

południowo-wschodnich wielodrożnice. Eksperci od spraw

łeczności wsi – o ile w ogóle możemy zakładać, że taka zbiorowa

wiejskich zastanawiali się, w jaki sposób kształt osad przekładał

tożsamość istniała. MJ: Czy nowo powstającej architekturze: szkołom, domom ludowym, domom osadników, nadawano jakieś symboliczne znaczenie?

OL: Tak, zmiany były widoczne przede wszystkim w symbo-

lice. Symbole były stale obecne na budynkach państwowych i pojawiały się w przestrzeni tymczasowo – z okazji uroczystości państwowych (na przykład 3 maja, 11 listopada i uroczystości militarnych). Były to bramy, dekoracje, pomniki itp. Polska obecność na pograniczu wschodnim w tym okresie wygląda jak budowanie twierdzy obronnej – zarówno w wymiarze przestrzennym, o którym w tej chwili mówimy, jak i w języku, którym posługiwała

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

się polska inteligencja i osadnicy i który tę przestrzeń opisuje. „Głos Polski” – dziennik wydawany w Tarnopolu przez środowisko endeckie – pisał o „dziarskich chłopakach, gotowych zawsze skoczyć na pohańców i bronić Krzyża i Orła Białego”. MJ: Czyli szkoła, dom ludowy, jakaś kolonia osadnicza były twierdzami polskości?

OL: Tak, to były twierdze polskości – tak je postrzegano i tak o nich mówiono. Prasa, zwłaszcza prasa narodowa, pisała o wzmocnieniu polskiego stanu posiadania przez budowanie „warowni” i „zamków obronnych”, którymi miały być także kościoły rzymskokatolickie. W latach 20. to przede wszystkim retoryka narodowa – środowisk bliskich

się na kontakty z administracją i na stosunek chłopów do wprowa-

endecji. W latach 30. język jest trochę inny: jest wyrazem

dzania zmian, takich jak komasacja gruntów.

ambicji tworzenia nowej rzeczywistości społecznej, która

MJ: Możesz powiedzieć o tym, jak się przekładał?

52

towarzyszy projektowi sanacyjnemu. Język, który opowiada

OL: Tego nie wiemy, ale stawiano różne hipotezy. Choćby takie,

o rzeczywistości lat 30., jest wzniosły i pompatyczny, nawet

że osada zwarta sprzyjała formułowaniu silnej, stanowczej opinii

bardziej niż retoryka endecka. Mieszkańców wsi okre-

i dlatego w takiej wsi trudno było wprowadzać jakiekolwiek

ślano mianem „obywateli wielkiego Narodu (sic!)”. Przerost

zmiany. Czytając źródła, można odnieść wrażenie, że urzędnicy

formy bywa nawet komiczny. Zacytuję fragment z sana-

bez przerwy skarżą się na sprzeciw wsi wobec różnych dzia-

cyjnego tygodnika „Wschód”, który przytaczam w mojej

łań państwa polskiego i szukają dla tego sprzeciwu jakiegoś

książce Lokalność i nacjonalizm: „Po uroczystej sumie

Rozmowa z Olgą Linkiewicz


i odprawieniu modłów za Rzeczpospolitą i Pana Prezydenta

Trudno powiedzieć, czy Kasprzycki i inni politycy posługujący

ruszyła procesja pod nowo wybudowany Dom Ludowy.

się podobną retoryką robili to celowo, żeby nie mówić wprost

Wspaniały ten dom pokryty dachówką mieści sklep, świe-

o polonizacji. Wydaje mi się, że w pierwszej kolejności myśleli

gmachu Nor-

tlicę i dużą salę na zebrania i przedstawienia. Wszędzie

o działalności polskiego państwa jako o misji cywilizacyjnej.

malnej Szkoły

portrety śp. Marszałka Piłsudskiego, Pana Prezydenta

Polonizacja miała być naturalnym efektem misji cywilizacyjnej. MJ: Chciałbym wrócić jeszcze do kwestii symboliki przestrzeni i archi‑

i Pana Marszałka Śmigłego-Rydza. […] Wreszcie stanął na

tektury. Wydaje mi się, że stosunkowo łatwo zawierać programy ideowe

stopniach miejscowy sołtys Józef Młot. Twarz pełna powagi

czy symboliczne w architekturze czy urbanistyce, kiedy dotyczy ona

chwili, na piersiach jego Brązowy Krzyż Zasługi i Medal

dużych założeń i obiektów budowanych w głównych miastach za duże

za dziesięcioletnią służbę”. Taka retoryka kojarzy się nam

Uroczystość poświęcenia

Fachowej dla Szeregowych Policji Państwowej w Mostach Wielkich, 1929

pieniądze. Łatwiej pewien program ideowy („twierdzy polskości na

raczej z okresem budowania demokracji ludowej, a nie

Kresach”) pokazać za pomocą gmachu Sejmu Śląskiego w Katowicach

II RP. MJ: W nowej rzeczywistości – czyli w jakiej? Jakiego typu miałaby to być

niż parterowego lub piętrowego budynku szkoły czy domu ludowego

rzeczywistość?

OL: Społeczeństwo budowane przez sanację miało odpowiadać na nowe potrzeby i wyzwania lat 30., miało się modernizować. Miało się też poddawać działaniom cywilizacyjnym i polonizacyj-

nym. Po 1926 roku zmieniło się podejście władz i administracji do społeczności lokalnych. Żeby społeczeństwo kształtować, trzeba było je poznać – uzyskać wiedzę na jego temat, która pozwoliłaby nim sprawniej zarządzać. Zamiast skupiać się wyłącznie na tym, żeby bronić granic polskiej twierdzy, trzeba było zdobywać dla niej nowe przyczółki. o utrwalenie, lecz także ekspansję, wykucie nowych polskich obywateli z tych chłopów galicyjskich?

OL: Składają się na niego dwa elementy: modernizacja i poloniza-

cja. Większość polskiej inteligencji – niezależnie od światopoglądu – podzielała opinię, że Polacy reprezentowali wyższą cywilizację niż Ukraińcy czy Białorusini. To przekonanie jest oczywiście znacznie wcześniejsze niż II RP. Argumenty o polskiej wyższości cywilizacyjnej były podnoszone w okresie kształtowania granic po I wojnie światowej. Pojawiają się na przykład w materiałach o Polsce przygotowywanych na zamówienie grupy The Inquiry

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

MJ: Oznacza to, że cel sanacji jest ambitniejszy? Chodzi nie tylko

(ekspertów powołanych przez prezydenta Woodrowa Wilsona przed konferencją pokojową w Paryżu). Jeden z twórców tego raportu Henryk Arctowski – polski geograf, który pracował w tym okresie w Stanach Zjednoczonych – uważał, że skoro Polacy są na wyższym poziomie cywilizacyjnym niż ludność ukraińska,

w województwie stanisławowskim czy tarnopolskim, gdzie dyspono‑

wano nieporównywanie skromniejszymi środkami i możliwościami finansowymi.

OL: Państwo polskie nie było szczególnie skuteczne na tere-

białoruska czy litewska, to mają większe prawo do ziem wschod-

nie ziem wschodnich, co zresztą podkreślało wielu polskich

nich i powinni te ziemie cywilizować. Tadeusz Kasprzycki,

działaczy. Zwłaszcza w pierwszym okresie, to jest do 1926 roku,

generał i minister spraw wojskowych zaangażowany w różne akcje

pojawiały się zarzuty, że Polacy nie potrafili wykorzystać austriac-

polonizacyjne w latach 30., raczej nie mówił wprost o polonizacji,

kiej spuścizny. Skoro mieszkańcy chcieli brać udział w obchodach

ale o „naszej misji cywilizacyjnej” na terenie ziem wschodnich.

urodzin cesarza, to należało ich teraz zachęcić do celebrowania

Budowanie twierdzy

53


MJ: Czyli „mużyckie

dzieci i pańska szkoła” – odwołując się do

tytułu jednego z tekstów FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Obrębskiego?

OL: Tak – polski przekaz był przekazem inteligenckim. Przekaz ukraiński – przeciwnie: nobilitował kulturę chłopską i jej elementy, takie jak strój, folklor i pieśni. Inteligencja ukraińska była inteligencją o chłopskich korzeniach, osadzoną w środowisku wiejskich działaczy – miała więc znacznie łatwiejsze zadanie, jeśli chodzi

imienin prezydenta Wojciechowskiego. To się zmieniło po 1926 roku. Coraz większy nacisk kładziono na symboliczny wymiar działań państwa na wsi, w tym kult jednostki. W urzędach

o propagowanie kultury narodowej. MJ: Czyli z perspektywy polskiej inteligencji chłop powinien się trochę „zinteligencić”? Ma czytać, posyłać dzieci do szkół, zachowywać się i mówić trochę bardziej tak, jak robimy to my?

Uroczystość

i szkołach wieszano portrety dostojników państwowych – przede

otwarcia

wszystkim Piłsudskiego. W latach 30. Galicja Wschodnia stała się

OL: Trochę tak to wyglądało. Przez całe dwudziestolecie w rela-

powszechnej

areną walki na symbole. Po utworzeniu Organizacji Ukraińskich

cjach między wsią a przedstawicielami polskiej inteligencji

im. Janiny

Nacjonalistów w 1929 roku prowadzono wiele akcji protestacyj-

dominowały obcość, niezrozumienie i niechęć. Chociaż były od tej

Prystorowej

nych. Dość często dochodziło do usuwania polskiego godła, by

reguły wyjątki.

szkoły

w Mickunach, 1932

choć w taki sposób pokazać drugiej stronie, że polska obecność na tym terenie nie była pożądana. MJ: Czy nie jest tak, że jedną z nowych rzeczy, jaką przynosi II RP, jest

także powszechna obecność symboliki państwowej w przestrzeni wiej‑

skiej? Nie wydaje mi się, żeby w przestrzeni Galicji za czasów austriackich symbolika państwowa była tak obecna. Czy to dlatego, że wieś była lojalna bez takiego programu?

OL: Tak. Polska administracja na siłę chciała przekonać wieś

54

MJ: Wracając jeszcze do przestrzeni – czy w tym bardziej eksperckim, inteligenckim, polskim lub ukraińskim dyskursie pojawia się w ogóle

wątek waloryzowania przestrzeni czy architektury wsi? Mam tu na myśli

interpretacje w kategoriach tożsamościowych, narodowych. Czy jest coś, co utożsamia się ze stylem narodowym, gdy jakieś rozwiązania prze‑

strzenne, urbanistyczne czy architektoniczne nabierają ideologicznego znaczenia?

OL: Symboliczne wartościowanie przestrzeni było obecne

(na tym terenie głównie grekokatolików) do polskiej symboliki

w samej rzeczywistości wiejskiej. Pomagało porządkować rze-

narodowej i do lojalności wobec państwa w ogóle. Częściowo

czywistość społeczną i odróżnić swoich od obcych. Zabudowa

udało się zdobyć poparcie wśród chłopów rzymskokatolickich,

i wygląd gospodarstw były obok języka i ubioru najważniejszymi

ale do wielu z nich polska symbolika państwowa i polski projekt

elementami, które pozwalały mieszkańcom zaklasyfikować

narodowy także nie przemawiały. Pisząc o Polesiu i polskiej

innych ludzi do określonej grupy społecznej. Podczas badań

szkole na tych terenach, badacz pogranicza Józef Obrębski tak

w terenie etnografowie dowiadywali się przykładowo, że: „stodoły

streszcza stosunek wsi do Polski: „pańska szkoła, pański język,

to się nie buduje, bo stodoła to jest dobra dla panów”. Albo że

pańscy bohaterowie”. Polski przekaz nie był przekonujący, bo

„domy na podwalinach to buduje tylko szlachta”. „Szlachta” to

towarzyszyła mu retoryka, która w żaden sposób nie odnosiła się

w tym rozumieniu sąsiedzi zaliczający się do szlachty chodacz-

do doświadczenia chłopskiego.

kowej (zagrodowej). W rzeczywistości wiejskiej przedstawiciele

Rozmowa z Olgą Linkiewicz


szlachty nie musieli różnić się od chłopów biedniaków – ani poziomem zamożności, ani stylem życia. Wielu z nich mówiło na co dzień gwarą ukraińskiego. Od chłopów odróżniało ich miejsce

z perspektywy jej wschodnich województw? Z jednej strony wiele mówili‑

śmy o ambitnych projektach, ale z drugiej wiemy też, że często nie trafiały one do odbiorców, albo działały wręcz odwrotnie…

w hierarchii społecznej, wynikające z przeświadczenia o lep-

OL: Nie jest łatwo o taki bilans. Z jednej strony, polskiej admini-

szym pochodzeniu. Jeden z moich rozmówców z tarnopolskiego

stracji i państwu udało się sporo osiągnąć w tak krótkim czasie,

twierdził, że: „myśmy (tj. Polacy) budowali dom, a oni (Ukraińcy)

a prowadzone prace modernizacyjne niosły za sobą wiele udogod-

chałupę” (relacja zebrana w 2006 roku na Dolnym Śląsku). To zna-

nień w codziennym życiu wsi (a nie tylko niechciane obowiązki).

czy, że w przeświadczeniu rozmówcy, zabudowania polskie były

Zmianę postaw wobec państwa widać dobrze na przykładzie

bardziej cywilizowane od ukraińskich. Inteligencja dostrzegała

szkoły powszechnej. Na początku lat 20. obowiązek szkolny spo-

waloryzację elementów przestrzeni i architektury i próbowała

tykał się z wyraźnym oporem i niechęcią wsi – zarówno bogatych,

nadać im nowe znaczenie – wpisujące się w narrację narodową.

jak i biednych gospodarzy. Dla dzieci szkoła była atrakcją, bo

Z relacji etnograficznych wiemy na przykład, że fragmenty niektó-

dawała możliwość oderwania się od pracy na gospodarstwie. Pod

rych chałup przemalowywano na żółto-niebiesko, czyli ukraińskie

koniec lat 30. rodzice już dużo chętniej posyłali dzieci do szkoły.

barwy narodowe.

Zaczęły powstawać komitety rodzicielskie i inne oddolne inicja-

MJ: A czy jest jakiś odpowiednik próby stworzenia czegoś na kształt

„stylu zakopiańskiego”, czyli wysublimowania i zideologizowania jakichś elementów sztuki ludowej południowo-wschodnich województw II RP?

tywy związane z obecnością placówek oświatowych. Język polski dawał jakąś obietnicę awansu społecznego. Z drugiej strony, działania polskiej administracji na

OL: Do tworzenia kultury narodowej inteligencja ukraińska

pograniczu wschodnim były często nie tylko nieporadne, ale

wykorzystywała elementy folkloru huculskiego. W przypadku

i szkodliwe. Przynosiły skutek odwrotny od oczekiwanego.

ukraińskim propagowany w dwudziestoleciu folklor był co prawda

Dobrym przykładem jest akcja polonizacyjno-rewindykacyjna na

mieszaniną różnych elementów, ale pierwiastek huculski był

Chełmszczyźnie i południowym Podlasiu wobec zamieszkującej

w nim wyraźnie obecny. Polskie elity, rywalizujące z ukraińskim

ten teren ludności prawosławnej. Akcja była wymyślona przez

ruchem narodowym o wpływy w Galicji Wschodniej, usiłowały

władze wojskowe, a przeprowadzana głównie siłami lokalnej

wypromować odrębność regionalną Huculszczyzny. Te próby

administracji i policji w latach 1937–1939. Jej częścią były różne

miały na celu osłabienie wpływów ukraińskiej akcji narodowej.

formy perswazji i przymusu, które miały skłonić prawosławnych

Co ciekawe, na wsi w Galicji Wschodniej Hucuł był synonimem

do przechodzenia na katolicyzm, oraz – znane zapewne wielu

biedaka trudniącego się wypasem owiec i kogoś, kto zajmował

czytelnikom ze słyszenia – burzenie cerkwi. Rozebrano w sumie

poślednie miejsce w wiejskiej hierarchii. Ideologie narodowe

niespełna sto trzydzieści obiektów sakralnych. Większość była

odwróciły ten porządek.

nieczynna, ale to nie zmienia faktu, że rozbiórka wywołała

MJ: Dzięki temu, co powiedziałaś o wiejskim postrzeganiu budownictwa

poruszenie i oburzenie mieszkańców wsi, a w konsekwencji

i mentalnej granicy między miastem a wsią, rozumiem teraz, dlaczego

spotęgowała ich zainteresowanie ukraińskim ruchem narodowym.

program tego, co i jak budować, miała do wyboru właściwie dwie możli‑

szyły plany osadzania tu większej liczby ludności polskiej – tak,

polska myśl architektoniczna próbująca w międzywojniu stworzyć jakiś

wości. Odpadły historyzm czy secesja, bo te są habsburskie, imperialne, zaborcze. Zostawało albo budowanie w stylu szlachecko-inteligenckim, albo tworzenie stylu całkowicie oderwanego od przeszłości – moder‑

Akcji polonizacyjnej na całym obszarze ziem wschodnich towarzyaby polskie osady tworzyły pasy odgradzające od siebie większe skupiska ludności ukraińskiej. Te plany nigdy jednak nie zostały zrealizowane. ●

nizmu. Ta pierwsza możliwość zrealizowała się jako styl dworkowy, styl narodowy, który jest ogólnopolski w różnych odmianach… Ale on ma walor klasowy – jest „pański”, nie przekona wsi. Szkoła czy dworzec w kształcie dworku...

OL: Takie pomysły będą traktowane na wsi jako element obcy. Będą utrwalać utożsamienie państwowego z „pańskim”.

MJ: Jaki jest więc bilans niespełna dwudziestu lat istnienia II RP

Budowanie twierdzy

55


FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

ANETA BOROWIK


Architektura była, jest i będzie narzędziem

istnienia II Rzeczypospolitej pojawiło się

modelu architektury, również tej użyteczności

propagandy. Egipskie grobowce faraonów

kilka propozycji stylu narodowego: zmoder-

publicznej, miał kryzys, który wymuszał cięcie

Dom

w formie tylko na pozór wiecznych piramid,

nizowanego klasycyzmu, zmodernizowanego

kosztów – rezygnację ze zbędnych dekoracji

pałac w Wersalu Ludwika XIV, króla-słońce,

neobaroku, a nawet opartego na polskiej

i ozdób, a to zapewniał właśnie modernizm.

Technicznych

czy wreszcie współczesna odbudowa zburzo-

tradycji ludowej i dokonaniach Warsztatów

Wreszcie, nastąpiła naturalna zmiana poko-

Zakładów

nych przez komunistów cerkwi inicjowana

Krakowskich rodzimego art déco. Wreszcie

leniowa: architekturę zaczęli tworzyć młodzi,

przez Władimira Putina – to tylko wybrane

sięgnięto po modernizm.

urodzeni około 1900 roku, a więc praktycznie

Wojewódzkiej

nieznający historyzmu, otwarci na nowe, postę-

w Katowicach

przykłady służebnej wobec propagandy roli architektury.

Kiedy to się stało i dlaczego? Jakie były

profesorów Śląskich

Naukowych przy ulicy

w trakcie

przyczyny odrzucenia uznanych za narodowe

powe prądy i kierunki w sztuce. Podobnie było

zmodernizowanych stylów historycznych? Czy

w województwie śląskim, gdzie mniej więcej

Eustachy

musi nieść z sobą określone i czytelne dla

modernizm, styl rozpowszechniony w Polsce

w 1925 roku powstało silne środowisko archi-

Chmielewski,

pewnego kręgu odbiorców treści ideowe.

od drugiej połowy lat 20. do końca lat 40., był

tektoniczne złożone z młodych architektów,

Można więc mówić o swoistych kodach archi-

nośnikiem znaczeń? Jeśli tak, to jakich i czy

głównie absolwentów politechnik we Lwowie

tektury. Niektóre są łatwe do odczytania, inne

były wśród nich takie, które nazwalibyśmy

i Warszawie oraz Wydziału Architektury

– zagmatwane i wieloznaczne, jak symbole.

narodowymi lub propagandowymi?

Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

Aby mogła stać się takim narzędziem,

Przykładowo architektura antyczna miała

Aby spróbować odpowiedzieć na te pytania, posłużę się bardzo pouczającym

dowy i ideowy w śląskich budynkach z lat

podobnie nawiązania do form antycznych

przykładem – architekturą województwa

20. XX wieku nawiązujących do polskiego

w okresie renesansu czy neoklasycyzmu –

śląskiego, która powstawała w warunkach

klasycyzmu, na przykład gmachu Sejmu

tu również chodziło o uzyskanie wrażenia

szczególnych. Województwo to cieszyło się

Śląskiego i Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego

potęgi, stabilności, bogactwa – niezależnie

sporą autonomią – miało własny Sejm, Skarb,

w Katowicach3. Nieco trudniej uargumen-

od tego, czy budynki należały do florenc-

szkolnictwo i policję. Ziemie wchodzące w jego

tować, dlaczego modernizm, z założenia

kich Medyceuszy czy odrodzonego państwa

skład zostały wywalczone dzięki czynowi

kosmopolityczny, miałby wyrażać treści

polskiego.

zbrojnemu powstańców śląskich i plebiscy-

związane z polskością czy też specyficzną

tom. Województwo to graniczyło z państwem

sytuacją województwa śląskiego. Pierwszym

wykorzystanie modernizmu do prezentowania

niemieckim, rywalizując z nim o legitymizację

badaczem, który próbował wyjaśnić tę kwe-

pewnych treści ideowych czy propagandy. Nie

prawa do tych ziem.

stię, był Waldemar Odorowski, pionier badań

jest to kierunek jednorodny i narosło wokół

Mniej więcej w 1928 roku nastąpił przełom w myśleniu o architekturze polskiej.

i autor książki Architektura Katowic w latach

uwidacznia się w odniesieniu do architektury.

Dziesięć lat po odzyskaniu niepodległości

międzywojennych 1922–19394. Zauważył on,

Częstokroć, zresztą mylnie, nazywano nim

państwo polskie okrzepło i skonsolidowało

że w województwie śląskim nastąpiła bardzo

secesję czy zmodernizowane style historyczne,

się. W Europie wyczerpywały się formuły

szybka akceptacja nowoczesnej architektury,

jak klasycyzm czy barok. Od czasu do czasu

stylów narodowych, przyszła moda na formy

powraca termin „półmodernizm” stworzony

proste, modernistyczne. W Polsce do warun-

przez Andrzeja K. Olszewskiego w latach 60. na

ków konkursów architektonicznych zaczęto

potrzeby periodyzacji polskiej architektury1.

wpisywać wymóg reprezentowania „współczesnej kultury i ducha czasu”, jak w przypadku

polskie rozpoczęły budowę własnej tożsamości

gmachu Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie

właściwie na każdym polu, również sztuki

(1929)2. Być może pewien wpływ na zmianę

3

A.K. Olszewski, Nowa forma w architekturze polskiej

1900–1925. Teoria i praktyka, Wrocław: Ossolineum, 1967.

Gmach został zaprojektowany przez krakowskich architek‑

tów: Kazimierza Wyczyńskiego, Piotra Jurkiewicza, Stefana

Żeleńskiego i Ludwika Wojtyczkę. Jednym z warunków kon‑

i architektury. Przez dwadzieścia jeden lat

1

Timofijewicz

nad architekturą modernistyczną Katowic

niego wiele nieporozumień, co szczególnie

Po odzyskaniu niepodległości władze

konstr. Lucjan

Nietrudno dostrzec wymiar propagan-

wyrażać potęgę bóstwa, polis lub władcy;

Interesującym zagadnieniem jest

budowy, proj.

kursowych było „stworzenie w stolicy naszych zachodnich 2

kresów budynku monumentalnego, który byłby odzwiercie‑

Warunki szczegółowe konkursu architektonicznego na projekt szkicowy gmachu Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie, „Architekt” 1929, nr 2–3, s. 52.

4

dleniem naszej kultury”, „Architekt” 1923, nr 6.

W. Odorowski, Architektura Katowic w latach międzywojennych 1922–1939, Katowice: Muzeum Śląskie, 1994.

57


Urząd skar-

przy pełnej aprobacie władz wojewódzkich5.

bowy przy

Ważną rolę w tym procesie odegrał woje-

ulicy Żwirki i Wigury

woda Michał Grażyński, historyk i prawnik

w Katowi-

z wykształcenia, potrafiący docenić wagę

cach, proj.

architektury jako narzędzia propagandy.

Tadeusz Kozłowski,

Według Odorowskiego nowoczesna architek-

konstrukcja

tura powstająca w polskiej części Górnego

Stefan Bryła,

Śląska miała charakter ideowy i jako taka

1930–1934

wyrażała specyficzny rys tej najbardziej uprzemysłowionej dzielnicy Polski. Istotną symboliczną rolę pełniły wysokościowce, określane w ówczesnej prasie jako „niebotyki”. Przy ich budowie sięgnięto po wzorce amerykańskie – to właśnie na Górnym Śląsku powstały pierwsze wysokie budynki w Polsce: ośmiokondygnacyjny wieżowiec przy ulicy Wojewódzkiej w Katowicach z mieszkaniami dla profesorów Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych (1929–1931, Eustachy Chmielewski, konstrukcja Lucjan Timofijewicz) oraz czternastokondygnacyjny budynek przy ulicy Żwirki i Wigury w Katowicach (1930–1934, Tadeusz Kozłowski, konstrukcja Stefan Bryła), który mieścił Izbę Skarbową i mieszkania urzędnicze. Inicjatorem wznoszenia wieżowców były władze wojewódzkie – ówczesny Naczelnik Wydziału Robót Publicznych Henryk Zawadowski i wspomniany wojewoda Michał Grażyński. Witold Kłębkowski, wybitny architekt działający na Górnym Śląsku i jednocześnie wysoki urzędnik państwowy, napisał:

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Śląsk to najbardziej amerykańska dzielnica Polski, wyprzedził inne dzielnice pod względem pięcia się ku górze. Powstaje tutaj pierwszy wielopiętrowy budynek, jeden z najwyższych w Europie6.

5 Tenże, Wieżowce Katowic i ich treści ideowo-propagandowe, [w:] O sztuce Górnego Śląska i przyległych ziem małopol-

skich, red. E. Chojecka, Katowice: Wydawnictwo Oddziału

Górnośląskiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki, 1993, 6

58

s. 267–278.

W. Kłębkowski, Pierwsze drapacze chmur, „Architektura i Budownictwo” 1932, nr 6, s. 169.

Aneta Borowik


W artykule tym nie pisze się jednak o propagandzie i ideach, za to kładzie nacisk na kwestie ekonomiczne i pragmatyzm – konieczność zaspokojenia głodu mieszkań dostępność stali do konstrukcji szkieletowych czy niedostatek terenów pod zabudowę związany z kłopotami własnościowymi i szkodami górniczymi. Wspomniane budynki były realizowane w czasie kryzysu, jak podkreślano, ich budowa była także remedium na skutki kryzysu – bezrobocie i zastój inwestycyjny w polskich hutach stali. Realizacje te nagłośniono nie tylko w ówczesnej prasie, ale również korzystając z filmu, co było pewną nowością. W 1931

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

i biur dla urzędników nowego województwa,

roku powstał film dokumentalny Budownictwo Projekt archi-

żelazno-szkieletowe, jego zasady, zalety

niemieckich architektów i urbanistów roz-

pracowników miejskich urzędów budowlanych

i zastosowanie, który był wyświetlany nie tylko

poczęła się dyskusja na temat wieżowców

Bytomia, Gliwic i Zabrza, którym kierowali

w Katowicach, ale także jako wstęp do seansów

i ich znaczenia urbanistycznego i ideowego.

architekci miejscy: Moritz Wolf, Albert Stütz

Technicznych

kinowych w całej Polsce7.

Powstały pierwsze śmiałe projekty, między

oraz Karl Schabik. Bytom, Gliwice i Zabrze

Zakładów

innymi słynne szklane wieżowce dla Berlina

miały pełnić nie tylko ważne funkcje poli-

minała, budowa dwóch pierwszych polskich

z 1919 i 1922 roku Miesa van der Rohego. W dys-

tyczne, gospodarcze i ekonomiczne, ale

Krasińskiego

wieżowców na Górnym Śląsku miała charakter

kusję włączyli się inni twórcy: Max Berg, Bruno

również kulturotwórcze i w ten sposób oddzia-

w Katowi-

propagandowy i mogła stanowić odpowiedź na

Möhring czy Otto Kohtz. Niemieckie budynki

ływać na obszary Niemiec, które po 1922 roku

szeroko zakrojone niemieckie plany moder-

wieżowe miały symbolizować jedność, potęgę

włączono do Polski, a także manifestować

Dobrzańska,

nizacyjne. Jednym z najważniejszych była

oraz siłę państwa i narodu niemieckiego, a sam

siłę niemieckiego państwa i narodu11. Takie

Zbigniew

koncepcja trójmiasta – przebudowy Bytomia,

Max Berg pisał o nich jako o symbolu demokra-

właśnie ideowe rozumienie funkcji trójmiasta

Gliwic i Zabrza i stworzenia z nich silnego

tycznego społeczeństwa niemieckiego i jego

pojawiło się w wypowiedziach architekta Maxa

gospodarczo organizmu. W centrach wspo-

niezłomności9.

Berga, który określał je jako „przyszłościowy

Choć ówczesna prasa o tym nie wspo-

Autorem wspomnianej koncepcji

mnianych ośrodków miały stanąć wysokie budynki. W Niemczech w latach 20. panowała prawdziwa „gorączka wysokościowców”, co

Niemiec na skraju Górnośląskiego Okręgu

prof. Henry Gerlach, berliński radca budow-

Przemysłowego”12.

lany10. Plany generalne sporządził zespół

8

Por. B. Störtkuhl, Wieżowce we Wrocławiu…, dz. cyt.

10 Monografistką tego zagadnienia jest Barbara Szczypka-Gwiazda. B. Szczypka-Gwiazda, Pomiędzy praktyką

cach, proj. Jadwiga

Łoboda, 1928

Obszar trójmiasta miał wynosić 600

planowano realizację nowych dzielnic mieszkaniowych, a centra miast miały ulec

a utopią. Trójmiasto Bytom–Zabrze–Gliwice jako przy-

Śląsku, „Wieki Stare i Nowe” 2012, s. 198.

kład koncepcji miasta przemysłowego czasów Republiki

ściowców” w Niemczech lat dwudziestych, [w:] Wieżowce

Śląskiego, 2003; tejże, Urbanistyka i architektura ziem

B. Störtkuhl, Wieżowce we Wrocławiu a „gorączka wysoko-

Weimarskiej, Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu

Wrocławia 1919–1932, red. J. Ilkosz, B. Störtkuhl, Wrocław:

górnośląskich w obrębie Republiki Weimarskiej 1918–1933,

Archiwum Budowlane Miasta Wrocławia, 1997, s. 13–37,

[w:] Sztuka Górnego Śląska od średniowiecza do końca XX

Baukultur und Politik, München: Oldenbourg Verlag, 2013.

s. 345–372.

tejże, Moderne Architektur in Schlesien 1900 bis 1939.

przy ulicy

nikacji drogowej i szynowej. Na obrzeżach 9

toniczno-propagandowy lat międzywojennych na Górnym

Naukowych

km2. Zaprojektowano nowy system komu-

Jeszcze przed I wojną światową wśród

P. Rygus, Górnośląskie drapacze chmur – epizod architek-

Śląskich

kompleks wielkomiejski, reprezentujący siłę

trójmiasta, która narodziła się w 1926 roku, był

podkreśla w swoim artykule Beate Störtkuhl8.

7

tektoniczny

wieku, red. E. Chojecka, Katowice: Muzeum Śląskie, 2004,

Modernistyczna „architecture parlante”

11

Tamże, s. 350.

12 M. Berg, Erläuterungsbericht zu dem Entwurf für die Bebauung des Stadtkerns in Hindenburg O.S., mps,

Deutsches Museum w Monachium, bez sygn. informacja za:

B. Szczypka-Gwiazda, Pomiędzy praktyką a utopią…, dz. cyt.,

s. 44.

59


pewien rys obronności,

Rywalizacja Polski i Niemiec na polu architek-

który mógł być świadomym

tury dotyczyła budynków o zróżnicowanych

zabiegiem mającym na celu

funkcjach: zabudowy mieszkaniowej oraz uży-

wyrażenie potęgi i możli-

teczności publicznej. Szczególnie uwidoczniło

wości obronnych państwa

się to w inwestycjach muzealnych, które miały

niemieckiego na peryfe-

podkreślać po jednej stronie granicy polskość,

ryjnie położonym obszarze

a po drugiej – odwieczną niemieckość Górnego

przygranicznym. Żadnego

Śląska.

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

ze wspomnianych projektów

Gmach

nie zrealizowano, tak jak

łano do życia w 1929 roku, jednak dopiero

zresztą koncepcji połączenia

pod koniec lat 30. otrzymało nową, ultra-

miast w jeden organizm.

nowoczesną siedzibę14. Co ciekawe, władze

Zostały jednak opublikowane

wojewódzkie rozpisały konkurs na projekt

i mogły stanowić impuls dla

tego budynku, nie były jednak zadowolone

polskich władz państwo-

z rezultatów; zadanie zlecono młodemu archi-

wych i wojewódzkich do

tektowi Karolowi Schayerowi, absolwentowi

zintensyfikowania działań

Politechniki Lwowskiej zatrudnionemu w tym

modernizacyjnych na terenie

czasie w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim15.

województwa śląskiego oraz

W latach 1938–1939 powstał modernistyczny

do wprowadzenia wysokiej

budynek o bardzo nowoczesnej, wręcz pro-

zabudowy. Zbieżność dat nie

gresywnej urbanistyce i architekturze. Wielu

wydaje się przypadkowa.

badaczy pisze o jego pomnikowym charakte-

Polakom, pomimo

monumentalizm bryły i wyraźny akcent wyso-

się zrealizować na terenie

kościowy w postaci siedmiokondygnacyjnego

województwa śląskiego trzy

masywu fasady świadczyły o możliwościach

budynki wysokie (uwzględnia-

technicznych, postępowości i potędze nie tylko

jąc gmach Komunalnej Kasy

kultury polskiej, ale również odrodzonego

Oszczędności w Chorzowie

Państwa Polskiego. Na reakcję nie trzeba było

projektu Stanisława

długo czekać. Przy Moltkeplatz (dzisiejszym

Tabeńskiego), Niemcy nato-

placu Jana III Sobieskiego) w Bytomiu w latach

miast nie wykonali swoich

1928–1930 powstał modernistyczny budynek

Komunalnej

ambitnych planów. Zabrakło czasu – po dojściu

Kasy

W 1927 roku rozpisano nawet konkurs na

Adolfa Hitlera do władzy architektura Neues

Oszczędności

nowe centrum młodego miasta Zabrza, nazy-

Bauen została potępiona, zastąpiły ją formy

proj.

wanego na początku XX wieku największą

neoklasyczne bądź też nawiązujące do rodzi-

Stanisław

wsią Europy. W konkursie wzięli udział znani

mej tradycji13.

Tabeński,

niemieccy architekci: Max Berg, Paul Bonatz

1937

i architektonicznie, a niektóre uwzględniały również zabudowę wysokościową. Barbara Szczypka-Gwiazda dostrzegła w projektach

60

14 Na temat treści ideowych Muzeum Śląskiego i tzw. forum zob.: E. Chojecka, Treści ideowe Muzeum Śląskiego

w Katowicach, [w:] Ziemia Śląska, t. 1, red. L. Szaraniec, Katowice: Muzeum Śląskie, 1988, s. 7–33, B. Sczypka-

Gwiazda, Reprezentacyjne założenie placu-forum jako próba stworzenia „przestrzeni symbolicznej”, [w:] Przestrzeń.

Architektura. Malarstwo. Wybrane zagadnienia sztuki górno-

i Hans Poelzig. Ich propozycje były bardzo nowoczesne, zarówno urbanistycznie, jak

rze. Pomimo braku odniesień do przeszłości

szalejącego kryzysu, udało

całkowitej przebudowie w duchu Neues Bauen.

w Chorzowie,

Muzeum Śląskie w Katowicach powo-

13 Zob. m.in.: P. Krakowski, Sztuka Trzeciej Rzeszy, Vienna– –Kraków: Irsa–Międzynarodowe Centrum Kultury, 1992,

I. Kozina, Sztuka pod znakiem swastyki. W kręgu ideologii narodowego socjalizmu 1933–1945, [w:] Sztuka Górnego Śląska…, dz. cyt., s. 373–380.

śląskiej, red. E. Chojecka, Katowice: Centrum Dziedzictwa Kulturowego Górnego Śląska, 1995, s. 106–135.

15 Na temat K. Schayera zob. m.in.: A. Borowik, Słownik archi-

tektów, inżynierów i budowniczych związanych z Katowicami w okresie międzywojennym, Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2012.

Aneta Borowik


FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Muzeum Górnośląskiego i Kasy Oszczędności według projektu Aberta Stütza. Nie był tak monumentalny jak polska realizacja, ale stanowił część większej kompozycji – wspomnianego Moltkeplatz pomyślanego jako centrum kulturalno-administracyjne. Dyrektor placówki

polityczny instrument działania jednego wojewody przepełnionego nienawiścią do Niemców – wszystko to określało, w tych latach rozpalonej walki narodowościowej, pracę i rozbudowę naszego muzeum. Silniej niż gdzie indziej musiała tu legnąć u podstaw myśl polityczna16.

Franz Pfützenreiter napisał wprost o ówczesnej rywalizacji Niemiec i Polski: fakt, że o kilka kilometrów za granicą, przy niezwykle wysokich nakładach finansowych i zatrudnieniu sztabu ludzi powstało Muzeum Śląskie jako

16 F. Pfützenreiter, Das Oberschlesische Landesmuseum in

Beuthen, [w:] Beuthen O./S. – die alte deutsche Berg- und Kulturstadt, Beuthen 1941, s. 40, cyt. za: B. Szczypka-

-Gwiazda, Pomiędzy praktyką a utopią…, dz. cyt., s. 145.

Modernistyczna „architecture parlante”

Dochodzimy do sedna sprawy: czy architek-

Projekt

tura modernistyczna może być w jakikolwiek

Muzeum

sposób symboliczna? Takie pytanie zadał

Śląskiego w Katowi-

sobie znany niemiecki architekt Hans Poelzig,

cach,

pisząc:

proj. Karol Schayer, 1935

O co chodzi w architekturze? O formę, szczególnie o formę symboliczną. Czy formy techniczne są symboliczne, czy mogą się niemi stać kiedykolwiek? Jest pewne, że mogą być zniszczone. Czyżby więc ich działanie było krótkotrwałe? Samochód, rower, gdy zakończą swą służbę, wyrzuca się

61


spotkanie nowoczesnego człowieka, łaknącego światła i powietrza? […] Pogrążeni jesteśmy jeszcze zupełnie w naturalizmie, w »atonalności«. Musimy walczyć z każdem nowem zadaniem, żeby je zmusić do przyjęcia formy. […] Technika i ekonomika muszą bezwzględnie otrzymać swoją część, lecz nie powinny brać nas w niewolę, i w naszych pracach pragniemy zapoczątkować nie twór, skazany na oszałamianie publiczności jedynie przez krótki przeciąg czasu, krzyczący, żeby zwrócić na siebie uwagę, lecz dzieło, które mówi, lub nawet śpiewa, które mogłoby być zrozumiane przez przyszłość17.

Hans Poelzig walczył o usymbolicznieŹRÓDŁO: B. SZCZYPK A-GWIAZDA, POMIĘDZY PRAKTYKĄ A UTOPIĄ…, DZ. CYT.

↑→ Projekt zabrzańskiego city, proj. Max Berg, 1927

na szmelc i nikomu nie przyjdzie do głowy wylewać łez nad ich formą, podobnie jak nad formą samochodów z przed dziesięciu lat. Czysta forma artystyczna, jak świątynia, wnętrze katedry gotyckiej, obraz Rembrandta, nie traci nic ze swego działania na ludzi. Formy techniczne powstają, przechodzą, zmieniają się, niszczeją, tracą na wartości i stają się całkowicie obojętne. Wywodzą się z życia praktycznego, któremu służą. […]

62

Inżynier kroczy pewnie swoją drogą, lecz twory pozostają naturą, nie dążą do tego, żeby zostać symbolami, nie stają się stylem. […] Jakież więc zwycięstwa osiągnięto dzięki nowoczesnej konstrukcji? Względy porządku praktycznego? Czy obszerne szklane powierzchnie są praktyczne lub też czy wybiera się dach płaski jedynie dla powodów praktycznych? Jest to li tylko zwycięska forma, oznaka, nowy symbol nowego życia, idący na

nie architektury, nawet, a może zwłaszcza, tej modernistycznej. Jednak większość twórców do tego nie dążyła, być może obawiając się porównań z architecture parlante dziewiętnastowiecznego historyzmu. Czego więc chcieli sami architekci moderniści? Z ich wypowiedzi przebija znana frazeologia – projektujmy tak, aby ludziom mieszkało się lepiej, tak, aby stworzyć nowego człowieka. Pojawiają się również teksty poruszające kwestie estetyczne i etyczne. Te zagadnienia obecne są w wypowiedziach twórców polskich i niemieckich. Jako głos pokolenia modernistów można potraktować wypowiedź Tadeusza Michejdy, znanego śląskiego architekta, absolwenta Politechniki Lwowskiej, pod znamiennym tytułem O zdobyczach architektury nowoczesnej, który na łamach „Architektury i Budownictwa” w 1932 roku przekonywał, że chodziło przede wszystkim o funkcjonalizm oraz wysoką jakość architektury. Napisał: projektowanie nowoczesne, naprawdę umiejętne, musi wszystkie czynniki, składające się na wartość dzieła architektonicznego, t. j. celowość,

17 M. B.-W., Hans Poelzig o architekturze, „Architektura i Budownictwo” 1931, nr 11, s. 392, 395.

Aneta Borowik


praktyczność, ekonomję, wygodę, wygląd wnętrz i widoku zewnętrznego, uwzględniać w różnej mierze, by uzyskać dobry efekt końcowy18.

jednym z narzędzi edukacji służących wycho-

Podsumowując, to nie architekci, ale

waniu nowego człowieka20.

decydenci – politycy i reprezentanci władz

Zaskakująco mało w tych tekstach

państwowych wykorzystywali architekturę

odniesień do patriotyzmu, narodowego wyrazu

modernistyczną do celów propagandowych,

Według niego można było go uzyskać, stosując

sztuki czy propagandy. Symptomatyczne

nadawali jej nowe znaczenia. W okresie mię-

zasady kompozycyjne znane od wieków, czyli:

jest to, że artykuł Romualda Millera W walce

dzywojennym na Górnym Śląsku stała się ona

„wydobywać efekty z kompozycji brył i mas,

o program zamieszczony w „Architekturze

nośnikiem wielu idei: nowoczesności, potęgi

z rytmu elementów konstrukcyjnych (okien,

i Budownictwie” z 1932 roku, dotykający wła-

i możliwości państwa, awansu cywilizacyjnego:

słupów, balkonów i t. p.), z kontrastu form,

śnie kwestii ideowych modernizmu, doczekał

polskiego Górnego Śląska pod władaniem

z akcentowania i solidnego wykonania szcze-

się tylko jednego głosu polemicznego i to

Polaków i niemieckiej części zarządzanej przez

gółów konstrukcyjnych, oraz z gry płaszczyzn

bynajmniej nie Polaka, ale sowieckiego archi-

Niemców, symbolem państwa opiekującego

czy brył barwnych”19. Trzecim warunkiem była

tekta Żukowa. Żaden z polskich architektów

się swoimi obywatelami, a w przypadku Polski

prostota, nie tylko tańsza, ale, jak zauważał

nie podjął polemiki21.

– czynnika pomagającego w unifikacji zróżni-

autor, przeważnie ładniejsza.

cowanych obszarów dawnych zaborów. ●

Niemieccy architekci, podobnie jak polscy, głosili, że społeczeństwo wykreowane przez wojnę i rewolucję społeczną potrzebowało awangardowej architektury, która byłaby

20 B. Miller Lane, Architecture and Politics in Germany

1918–1945, Cambridge: Harvard University Press, 1985,

s. 43; B. Szczypka-Gwiazda, Pomiędzy praktyką a utopią…, dz. cyt., s. 46.

21 Zob. R. Miller, W walce o program, „Architektura 18 T. Michejda, O zdobyczach architektury nowoczesnej, „Architektura i Budownictwo” 1932, nr 5, s. 140–141.

19 Tamże.

i Budownictwo” 1932, nr 7, s. 207–208; E. Norwerth,

Architekt radziecki o architektach polskich, „Architektura

i Budownictwo” 1933, nr 1, s. 29–30.

← Projekt zabrzańskiego ŹRÓDŁO: B. SZCZYPK A-GWIAZDA, POMIĘDZY PRAKTYK Ą A UTOPIĄ… DZ. CYT.

city,

Modernistyczna „architecture parlante”

proj. Paul Bonatz, 1928

63


STALOWA WOLA JAKO PROJEKT ESTETYCZNY I POLITYCZNY1 JAKUB WOYNAROWSKI


1 Po co mają świecić tak wyraziście gościom z powietrza, jak lustrzana tafla. Melchior Wańkowicz o Zakładach Południowych2

broń na potrzeby wojska, powstać miała duża aglomeracja miejska,

Centralny Okręg Przemysłowy stanowił niewątpliwie największą – zaraz

nim jednak rozpo-

po Gdyni – państwową inwestycję II Rzeczypospolitej. Pomimo lokali-

częto wznoszenie

zacji w geograficznym centrum kraju (pomiędzy głównymi ośrodkami

osiedla (któremu

miejskimi: Warszawą, Lwowem i Krakowem), powstawał on na styku

z początku przy-

peryferyjnych obszarów zaborów austriackiego i rosyjskiego, a dzięki

pisano

ożywieniu gospodarczemu połowy lat 30. możliwa stała się rewita-

ściśle funkcjo-

lizacja tych do niedawna zubożałych terenów. Co istotne, decyzję

nalny charakter

o wyborze miejsca pod budowę podjęto nie tylko ze względu na warunki

przyfabrycznej

ekonomiczne (dogodny transport, dostęp do surowców oraz taniej siły

sypialni), opraco-

roboczej), ale również strategiczno-militarne. Istotnym czynnikiem

wano stosowne

była w tym przypadku znaczna odległość od granic państwowych

plany, zgodne z wymaganiami głównego inwestora, którym był Fundusz

Jakub

z potencjalnymi agresorami: III Rzeszą i Związkiem Radzieckim. Wobec

Kwaterunku Wojskowego Ministerstwa Spraw Wojskowych4. To właśnie

Woynarowski,

zaostrzającej się sytuacji międzynarodowej priorytetem władz stał się

w biurach FKW powstały założenia urbanistyczne nowego ośrodka autor-

intensywny rozwój rodzimego przemysłu zbrojeniowego, najważniej-

stwa Bronisława Rudzińskiego i Stefanii Skibniewskiej.

szą z planowanych inwestycji miały zaś stać się Zakłady Południowe,

W ówczesnych warunkach ekonomiczno-politycznych (i w obliczu

określane w ówczesnej prasie jako „punkt środkowy całego tego okręgu

nadchodzącej wojny) pojawienie się idei budowy od podstaw nowocze-

przemysłowego, jego najważniejszy zakład gospodarczy, jego serce

snego ośrodka miejsko-przemysłowego w rekordowym tempie kilku

i mózg”3. Wraz z budową kombinatu metalurgicznego, produkującego

lat było tyleż nieuniknione, co karkołomne. Powodzenie tego przedsię-

fotomontaże (2008) i grafiki (20122018) z cyklu

W powietrzu, na lądzie i w morzu

wzięcia zaowocowało na początku 1938 roku nadaniem przez władze powstałemu osiedlu nazwy „Stalowa Wola” jako wyraz uznania dla 1

2

Tytuł artykułu odsyła do powieści graficznej Davida B. (wydanie polskie: Uzbrojony ogród i inne

historie, Warszawa: Kultura Gniewu, 2009), przedstawiającej surrealistyczny „uzbrojony ogród” jako upragniony raj – miejsce, które chroni swych mieszkańców, a zabija intruzów.

M. Wańkowicz, Sztafeta. Książka o polskim pochodzie gospodarczym. Fragmenty, Wrocław 2010, s. 48, http://www.rp-gospodarna.pl/sztafeta.pdf (dostęp: 1.08.2018).

3

W kuźniach

„stalowej woli narodu polskiego wybicia się na nowoczesność”. Słowa te przypisywano ministrowi spraw wojskowych, generałowi Tadeuszowi Kasprzyckiemu, który czuwał nad kształtem nowego założenia5. Jak zauważa Andrzej Szczerski,

Stalowej Woli,

Stalowa Wola stała się nie tylko ważnym ośrodkiem nowoczesnego przemysłu i architektury, ale także częścią państwowego programu propagandowego, kreującego obraz Polski mocarstwowej, czerpiącej siłę z szybkiej i konsekwentnej modernizacji6.

„Na Szerokim

Świecie” 1938, nr 28, s. 9.

W myśl tej koncepcji Stalowa Wola miała pełnić rolę modelowego „miasta idealnego”, w którego genezie modernistyczna idylla sprzęgła się jednak nierozerwalnie z przeczuciem nadchodzącej katastrofy. O ile budowę Zakładów Przemysłowych ukończono w czerwcu 1939 roku, o tyle pierwotne założenie urbanistyczne Stalowej Woli

4

Zob. M. Stańkowski, M. Myśliwiec, Stalowa Wola. Architektura sztandarowej inwestycji COP-u,

5

Pan Prezydent Rzeczypospolitej prof. Ignacy Mościcki w Stalowej Woli, „Monitor Polski” 1939,

6

Rzeszów: Libra, 2008, s. 25–26. nr 135, s. 3.

A. Szczerski, Modernizacje, Łódź: Muzeum Sztuki, 2010, s. 323.

65


Dyrekcji Naczelnej stanowi zaś udany przykład architektury art déco9. Z kolei pracownicy niższego szczebla zasiedlali modernistyczne bloki i bliźniacze domy o funkcjonalistycznych formach. W części robotniczej wykorzystano koncepcję planowania miejskiego będącego, jak pisze Filip Burno, „zwieńczeniem oświeceniowego projektu racjonalizacji przestrzeni miejskich” i propagowanego przez krąg Congrès International d’Architecture Moderne (CIAM, Międzynarodowy Kongres Architektury Nowoczesnej)10. Kolektywne bloki zaprojektowano z zachowaniem ekonomicznej prostoty oraz w oparciu o koncepcję „minimalizmu mieszkaniowego” gwarantującą lepsze warunki życia, przede wszystkim związane z higieną oraz możliwością odpowiedniego przewietrzenia i oświetlenia mieszkań. Wśród domów robotniczych z lat 1937–1939 zwraca uwagę grupa bloków nigdy nie powstało w całości. Co istotne, z powodu wybuchu wojny nie

majsterskich (przy obecnej ulicy Ofiar Katynia) z mieszkaniami składają-

doszło do budowy zaplanowanego reprezentacyjnego centrum miasta.

cymi się z trzech pokoi, kuchni i łazienki. Bloki te ustawiono prostopadle

Zaniechanie realizacji tej koncepcji w okresie powojennym przez dzie-

do głównej ulicy osiedla, oddzielając je dodatkowo pasami zieleni oraz

sięciolecia – aż do dziś – rzutowało negatywnie na dynamikę kolejnych

izolując od hałasu wywołanego ruchem kołowym. Zapewniający naj-

inwestycji i strukturę przestrzenną Stalowej Woli. Zwraca na to uwagę

lepsze nasłonecznienie układ budynków wzdłuż osi północ–południe

Marek Stańkowski: „brak jednoznacznie wykształconego i czytelnego

wpisuje się w typ zabudowy grzebieniowej, zwanej również linijkową

centrum usługowo-administracyjnego” można wskazać jako „element

(Zeilenbau), stosowany w wielu osiedlach niemieckich drugiej połowy lat

najbardziej dysharmonizujący przestrzenny układ miasta”7.

20. XX wieku.

Przed II wojną światową zrealizowano jedynie niewielką, połu-

Jak wskazuje Marek Stańkowski, „przedwojenni projektanci

dniową część miasta, podzieloną na cztery kompleksy zabudowy

miasta Stalowa Wola, oprócz konsekwentnego stosowania zasad

mieszkaniowej zwane Koloniami: Robotniczą, Majsterską, Urzędniczą

modernistycznej urbanistyki, umiejętnie wcielili w życie założenia mia-

i Dyrektorską. Matematyczny porządek urbanistycznej struktury znalazł

sta-ogrodu (garden city)”11. Idea ta, wyłożona przez Ebenezera Howarda

odbicie również w oryginalnym – wyjątkowym w skali całego kraju

w książce Garden Cities of Tomorrow (1902), silnie oddziałała na archi-

– nazewnictwie ulic opartym na ascetycznym systemie literowych ozna-

tekturę okresu międzywojennego – wydaje się, że wedle tej koncepcji

czeń. Linia kolejowa Rozwadów – Przeworsk, w sposób naturalny dzieląca

zaplanowano również docelowy rozwój „zielonej” dzielnicy willowej

osiedle na dwie wyraźne strefy, stanowiła również symboliczną oś kon-

w stalowowol-

stytuującą hierarchię społeczną. Wskazując na militarne korzenie tego

skiej Kolonii

modelu architektonicznego (wzorowanego na strukturze koszar i obo-

nad Sanem.

zów wojskowych), Filip Burno określa Stalową Wolę mianem idealnego

Lokalizacja

„diagramu władzy”8. Owe „diagramatyczne” linie podziałów zawodowych

ekologicznego

kompetencji i ekonomicznego statusu znajdowały odzwierciedlenie nie tylko w standardzie mieszkaniowym, bardzo wysokim jak na ówczesne warunki, ale także w dominancie estetycznej poszczególnych dzielnic.

9

Najbardziej okazałym willom w Kolonii Dyrektorskiej nadano cechy

A. Szczerski,

Modernizacje, dz. cyt.,

stylistyczne zmodernizowanego klasycyzmu, reprezentacyjny gmach

s. 323.

10 F. Burno,

Stalowa Wola…,

7

8

66

M. Stańkowski, M. Myśliwiec, Stalowa Wola, dz. cyt., s. 28.

F. Burno, Stalowa Wola – diagram władzy, „Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni” 2013, nr 1(40), s. 68.

11

dz. cyt., s. 69.

M. Stańkowski, M. Myśliwiec,

Stalowa Wola, dz. cyt., s. 36.

Jakub Woynarowski


67


68


strategiami wojennymi13. Wektor tego procesu stanowi dwuznaczna „prędkość”, którą Virillo postrzega jako podstawowy czynnik kształtujący naszą cywilizację, będący zarazem motorem jej destrukcji. Podobnie jak w przypadku Stalowej Woli idea modernistycznego miasta-ogrodu splata się z wizją strategicznego ośrodka militarnego, tak proces architektonicznej konstrukcji znajduje swoje lustrzane odbicie w procesie wojennej destrukcji. Według tej logiki bitewną mapę można zestawić z planem budowy, a narzędziami zmiany krajobrazu stają się w tej sytuacji samoloty, bomby, zapory przeciwczołgowe i miny. Już sama idea osiedla, wybudowanego od podstaw na polanie wyrąbanej w środku Puszczy Sandomierskiej, katalizuje „wojnę” cywilizacji z przyrodą (lub też – bardziej ogólnie – świadomości z materią). Po wielu latach las począł zresztą „odbierać” zaanektowane przez człowieka terytorium, a w opuszczonych, postindustrialnych halach pojawiły się sosny. miasta-ogrodu w środku lasu podnosiła jednak nie tylko estetykę prze-

W historii Stalowej Woli splatają się zatem dwa zasadnicze wątki,

strzeni mieszkalnej – ułatwiać miała również kamuflaż w wypadku ataku

które w symboliczny sposób można odnieść również do globalnych

nieprzyjaciela.

dziejów ludzkiej cywilizacji: konfrontacja dzikiej natury i nowoczesnej

Jako ciekawostkę o symbolicznym znaczeniu potraktować

technologii oraz zderzenie technologicznej utopii z machiną wojenną. Tę

można fakt, że przed wojną do standardowego uposażenia każdej

walkę żywiołów doskonale oddaje lapidarne sformułowanie pochodzące

stalowowolskiej rodziny należał zarówno radioodbiornik, jak i schron

z przedwojennego sloganu: „Musimy dozbroić armię w powietrzu na

przeciwlotniczy.

lądzie i morzu”14. W słowach tych pobrzmiewa odwieczna ambicja czło-

Specyfiką osiedli zakładowych wznoszonych w ramach COP-u było po pierwsze to, że lokowano je w odległości 1,5 do 2 kilometrów od zakładu, co zapewniało mieszkańcom stosowną osłonę ekologiczną oraz pozwalało załodze w przypadku wojny na szybkie dotarcie do miejsca pracy bez użycia środków lokomocji. Po drugie, wszystkie budynki musiały posiadać specjalnie wzmocnione dachy i stropy zabezpieczające przed ich przebiciem przez zapalające bomby lotnicze. Ponadto każdy budynek wyposażony był w schrony przeciwlotnicze w piwnicach w celu ochrony ludności przed ewentualnymi skutkami nalotów. Po trzecie, bezwzględnie przestrzegano zakazu usuwania drzewostanu, który stanowił znakomitą naturalną zasłonę przed wzrokiem wrogich lotników. Po czwarte, domy mieszkalne budowano według planów powtarzalnych i, co ciekawe, o zróżnicowanym standardzie wyposażenia, uzależnionym od tego, dla jakiej grupy społeczno-zawodowej były przeznaczone. Po piąte, starano się projektować jak najwięcej terenów wolnych, służących potem jako miejskie zieleńce – w rzeczywistości chodziło o szybkie przewietrzanie osiedla na wypadek użycia przez wroga gazów bojowych12.

wieka, by zapanować nad światem, a zarazem groźba kapitulacji wobec trudnych do okiełznania nieludzkich sił. ●

13

Zob. P. Virillo, Prędkość i polityka, przeł. S. Królak, Warszawa: Wydawnictwo Sic!, 2008.

14 Hasło „Musimy dozbroić armię w powietrzu, na lądzie i morzu” eksponowano podczas

pochodu 3-majowego przy okazji uroczystości przekazania dział Wojsku Polskiemu przez

Zakłady Południowe (1939). Zob. D. Garbacz, Stalowa wola narodu polskiego, Stalowa Wola:

Wydawnictwo

Sztafeta, 2007, s. 88, 90.

Wizja ta bliska jest teorii postmodernistycznego filozofa Paula Virillo, postrzegającego przemiany dziejowe z perspektywy „dromologicznej”, nieodłącznie wiążącej pojęcie technologicznego postępu ze

12 Tamże, s. 26.

Uzbrojony ogród

69


Modernizmy żydowskich architektów między Polską a Erec Israel. Wypisy z komentarzami

ARTUR TANIKOWSKI


Przybyliśmy do ojczyzny, by [ją] zbudować i by się [w niej] przebudować1.

przeszłości w rozumieniu tradycji architektonicznej krajów diaspory, z których przybywali do Palestyny żydowscy osadnicy.

Słowa piosenki popularnej w Tel Awiwie – „pierwszym mieście hebraj-

Ziemia Izraela nie jest dla Żyda obca. Gdy [na niej] buduje, nie przenosi z diaspory domu swoich przodków. Przeciwnie – to tu po raz pierwszy w swoim życiu Żyd pragnie zbudować swój własny dom i, co więcej, ten dom powinien być domem kraju, w którym się osiedla4.

skim”, można bez większej przesady odnieść do międzywojennej Gdyni, „polskich wrót na świat” i projektu tzw. Polski morskiej. Po I wojnie światowej, w nowych lub właśnie odrodzonych państwach Europy, w tym i Polsce, trwały debaty utożsamiające cechy narodowe z trady-

W odniesieniu do Polski zwiastuny modernizmu wiązano oczywi-

cyjnymi sposobami budowania. Z perspektywy dekady po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i na osiem lat przed zaprojektowaniem

ście z przemianami zachodzącymi w Europie:

ikonicznego dla architektury „białego Tel Awiwu” Rubinsky House2,

Podczas gdy polskie dzieła architektury hołdują pierwiastkom narodowym, Europę zajmują ogólnie całkiem inne zagadnienia. Niesłychanie komercyjny kierunek poglądów na świat, podporządkowanie wszystkich zjawisk życiowych duchowi gospodarki nie mogą nie zostawić śladów w twórczej pracy architekta. Dzisiejsze zindustrializowane życie daje impuls nowemu duchowi architektonicznemu. Tworzenie nowych polskich dzieł rozpoczęło się przejściowo jeszcze w innych warunkach. Ale ostatecznie Polska leży w Europie i zbyt mocno jest z nią związana więzami kulturalnymi i gospodarczymi, żeby te wszystkie wstrząsające całą Europą prądy intelektualne miały nie spotkać się u nas z odzewem. Wcześniej czy później te dwa przeciwstawne światopoglądy muszą się spotkać. To już się nawet stało. Przejawy modernizmu zaczynają się pokazywać ze wszystkich stron, na coraz większym obszarze. Ten sposób myślenia wcześniej przejawiał się jedynie w interpretacji nowoczesnych form, a następnie zajął się problemami jako takimi. Oblicze dzieł architektury powoli się przekształca, zmienia5.

polsko-żydowski architekt z Warszawy Lucjan Korngold diagnozował w węgierskim czasopiśmie: Jeżeli chcemy zrozumieć rozwój współczesnej polskiej architektury, ani na moment nie możemy stracić z oczu kierunku politycznego rozwoju kraju. […] Wyzwolenie Polski było tak niesłychanie doniosłym sukcesem, że nie pozostało bez wpływu na ducha polskiej sztuki. Obudzenie się polskiej świadomości narodowej, ofensywa prawdziwie polskich wartości, szczere poszukiwanie prawdziwie polskich cech, polskich pierwiastków we wszystkich formach życia kulturalnego musiały równocześnie oddziaływać także na polską architekturę. Dlatego polski architekt, chcąc nadrobić sto lat zmarnowanych na polu tworzenia narodowych dzieł, najpierw powraca do klasycznych tradycji i lat utraty niepodległości. W ten sposób zrozumiały jest fakt, że w pierwszych latach odrodzonej, niepodległej Polski każdy większy budynek miał przeważnie charakter klasycystyczny3.

Swój tekst Korngold pisał u progu rozkwitu w Polsce modernizmu

Nowy duch, czysty styl

w wydaniu funkcjonalistycznym, z pełną świadomością nadchodzą-

Ze wspomnianych debat „o poszukiwaniu stylu narodowego” protagoni-

(koniec lat 20. XX wieku) ukuto termin „modernizm umiarkowany”, a za

ści modernizmu w żydowskiej Palestynie wyłączali palestyńskiego Żyda.

jego najbardziej okazały przykład uważa się gmach Urzędu Pocztowo-

Jeden z nich, Julius Posener, uczeń Hansa Poelziga, bliski współpracow-

Telegraficznego, projektu Juliana Putermana-Sadłowskiego we

nik Ericha Mendelsohna, w drugiej połowie lat 30. XX wieku postulował

współpracy z Antonim Miszewskim (1928–1929 oraz 1937)6.

cych zmian. W odniesieniu do architektury Gdyni, dla tego okresu

bezpośrednie powiązanie tworzonego właśnie dla Ziemi Izraela „nowoczesnego, czystego stylu budowania” z potrzebą zerwania z pamięcią

1

2

„We have come to the homeland to build [it] and be rebuilt [in it]”. Cyt. za: A. Nitzan-Shiftan,

Contested Zionism – Alternative Modernism: Erich Mendelsohn and the Tel Aviv Chug in Mandate Palestine, „Architectural History”, January 1996, s. 155.

Plany i dokumentację budynku wzniesionego w 1936 roku i usytuowanego pomiędzy

1 Hagilboa Street a 65 Sheinkin Street, podpisali wprawdzie Abraham Markusfeld i L. Karnovsky,

4

country in which he is settling”. J. Posener, One-Family Houses in Palestine, „Habinyan” 1937,

Korngoldowi. Por. N. Metzger-Szmuk, Dwelling on the Dunes. Tel Aviv Modern Movement and

3

L. Korngold, A mai lengyel épitészet, „Magyar Művészet” 1928, nr 3, s. 257–262; cyt. za polskim

przekładem: L. Korngold, Współczesna polska architektura, [w:] G. Rytel, Lucjan Korngold. Warszawa – São Paulo 1897–1963, Warszawa: Salix Alba, 2014, s. 273–275.

from the Diaspora the house of his fathers; on the contrary, the Jew wants to construct here,

for the first time in his life, a house of his own, and moreover, this house should the house of the

ale historycy modernizmu telawiwskiego i sami architekci przypisują autorstwo projektu Bauhaus Ideals, Paris–Tel Aviv: Editions de l’éclat, 2004, s. 275–279.

„The land of Israel is not a foreign one in the eyes of the Jew. When he builds, he does not bring

5

6

no 2, s. 1; cyt. za: A. Nitzan-Shiftan, Contested Zionism – Alternative Modernism, dz. cyt., s. 155. L. Korngold, Współczesna polska architektura, dz. cyt., s. 276.

Por. M. Sołtysik, Gdynia, miasto dwudziestolecia międzywojennego. Urbanistyka i architektura, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1993, s. 129, 133–142.

71


Okładka

innymi na gimnazjum hebrajskie w Jaffie i inne w Jerozolimie, a także na

pisma „Pale-

szkołę rolniczą w moszawie Nahalal9.

styna i Bliski

Poglądy wyrażone przez Awina przy okazji refleksji nad potrze-

Wschód” nr 4–5

bami świadomego narodowej tożsamości stylu budowania na Ziemi

z 1934 roku

Ojców sytuują go na progu historyzującego eklektyzmu i modernizmu.

poświęconego Targom

Z większością z nich Kaufmann, dawny kolega Awina z Politechniki

Lewantyń-

Monachijskiej, zgodzić by się nie mógł. FOT. FEDERACJA BIBLIOTEK CYFROWYCH/ DOMENA PUBLICZNA

skim

Ledwie rok przed diagnozą Korngolda, tekst będący pokłosiem niedawnego pobytu w Żydowskiej Palestynie opublikował Józef Awin7,

Wielki postęp inżynierii i wykorzystanie nowych konstrukcji muszą przynieść nowe formy wyrazu w architekturze. O te nowe formy ludzie walczą od dziesięcioleci, [o czym świadczy] secesja, modernizm, niekiedy z nalotem klasycyzmu. Następnie [przychodzi] rewolucja w ekspresji formalnej, która dąży wyłącznie do nowego, które nigdy wcześniej nie istniało. […] Nowy styl, nowy artystyczny wyraz nie pojawiłyby się w jedną noc, choćby w wydaniu największych i najbardziej utalentowanych artystów. […] Po ostatnich dekadach eksperymentów powinniśmy zrozumieć, że testowanie współczesnych naszej epoce form w Ziemi [Izraela], w której zastaliśmy właściwą [dla niej] i udaną sztukę budowania, jest bardzo niebezpieczne10.

Krawcow dogłębnie analizujący tekst Awina, wiarygodnie stwierdza, że lwowski architekt „miał trudności z pogodzeniem własnej teorii ewolucyjnej ze współczesnymi trendami architektonicznymi, które uważał za destrukcyjne” dla wciąż niedojrzałej architektury Żydowskiej Palestyny11.

Dyskurs dachowy

związany ze środowiskiem lwowskim żydowsko-polski architekt, histo-

Znamienna jest zawarta w tekście Awina egzegeza formy płaskiego

ryk i teoretyk architektury, aktywny także na polu jej konserwacji8. Po

dachu w Palestynie – wywodzonej przez niego raczej z lokalnej, ludo-

Ziemi Izraela Awin podróżował na kilka lat przed przyjazdem Korngolda,

wej tradycji („the folk shape of building in Eretz Israel”) i gorącego,

w towarzystwie poznanego podczas studiów w Monachium Richarda

południowego klimatu niż z radykalnej geometryzacji i uproszczenia

Kaufmanna, architekta i planisty oficjalnie zatrudnianego w wysokich

bryły przybywających z Europy architektów modernistycznych: „Płaski

komisjach Mandatu Brytyjskiego, przyszłego autora tak wybitnych dla

dach Orientu ma praktyczne zastosowanie: jedna część dachu służy

telawiwskiego modernizmu realizacji, jak budynek elektrowni Reading

do suszenia owoców, a inna do odpoczynku w cudowne i świeże let-

(1937) czy Kruskal House (1931). Sam Awin, projektant różnych obiektów

nie noce. Dom bez dachu to zdecydowanie lokalny motyw”12. Podjęta

we Lwowie i Galicji, brał w Palestynie udział w kilku konkursach, między

przez Awina kwestia kształtu dachu („stromy czy płaski”) była, jak wiadomo, kluczowa dla sporu pomiędzy architektami zorientowanymi na tradycję (i stawiającymi na formy wernakularne, czy jak kto chce –

7

J. Awin, Al omanut ha-beniyah ba-Eretz-Israel [On Building Art in Land of Israel], „Binyan

narodowe) oraz protagonistami modernizmu, nazywanego – szczególnie

ve-haroshet” 1927, nr 3–4, s. 12. Za dostarczenie tekstu Awina we własnym przekładzie,

jak i za informacje o życiu i aktywności Awina uprzejmie dziękuję Sergiejowi Krawcowowi

z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Kolejne cytowane fragmenty tekstu Awina na polski 8

przełożył A. Tanikowski.

S.R. Kravtsov, Józef Awin on Jewish art and architecture, [w:] Jewish artists and Central-Eastern Europe. Art Centers – Identity – Heritage from the 19th century to the Second World War, red. J. Malinowski, R. Piątkowska, T. Sztyma-Knasiecka, Warsaw: DIG, 2010, s. 131–144.

72

9

Tamże, s. 132.

11

S. Kravtsov, Józef Awin on Jewish art and architecture, dz. cyt., s. 141.

10 J. Awin, Al omanut ha-beniyah ba-Eretz-Israe, dz. cyt.

12 J. Awin, Al omanut ha-beniyah ba-Eretz-Israe, dz. cyt.

Artur Tanikowski


Urząd pocztowo-telegraficzny przy ulicy 10 Lutego w Gdyni, proj. Julian Puterman-Sadłowski, Antoni Miszewski,

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

1929, 1937

w odniesieniu do Żydowskiej Palestyny – stylem międzynarodowym13.

Awiwie pod tą nazwą i ze specjalnym godłem – uskrzydlonym wielbłą-

W przypadku Gdyni „dachowy dyskurs” można odnieść choćby do dwóch

dem – autorstwa urodzonego w Połtawie i wykształconego w Kijowie

gmachów użyteczności publicznej budowanych pod koniec lat 20. XX

architekta i projektanta Arieha El-Hananiego. Ówczesna edycja Targów

wieku: wspomnianego wczesnomodernistycznego Urzędu Pocztowo-

zgromadziła wystawców z dwudziestu czterech krajów reprezentujących

-Telekomunikacyjnego (z płaskim dachem, uwydatnioną w fasadzie

ponad osiemset firm.

horyzontalnością i przestronnym funkcjonalnym wnętrzem) oraz

Pawilon polski, o powierzchni 200 metrów kwadratowych,

historyzującej siedziby Żeglugi Polskiej projektu Adama Ballenstedta,

zaprojektowano w stylu zakopiańskim, a więc nie licząc się z lokalnym

ze stromym dachem i neogotyckimi podcieniam na osi portalu

południowym klimatem, specyfiką miejsca czy najnowszymi tenden-

wejściowego.

cjami w architekturze, za to wyraziście wiążąc narodową tożsamość

Kwestia „dach płaski czy stromy” w odniesieniu do Polski poja-

z kulturą ludową, uosabianą przez góralszczyznę co najmniej od czasów

wiała się także w kontekście powstającej poza Polską architektury

Witkiewicza ojca, a potem pierwszej wystawy formistów. Taka identyfi-

okazjonalnej. Intrygująco jawią się tu dwa przykłady polskiej obec-

kacja budynku jest nad wyraz oczywista, gdy przyjrzymy się nielicznym

ności na kolejnych edycjach Targów Lewantyńskich, czy jak kto woli

zachowanym fotografiom z tamtego czasu. W fasadzie, ponad kolumno-

Bliskowschodnich (Levant Fairs), organizowanych od 1932 roku w Tel

wym gankiem wznosi się potężny tympanon z typowym zakopiańskim motywem wschodzącego słońca. Ponad połówką tarczy słonecznej

13 Por. R. Pommer, The Flat Roof: A Modernist Controversy in Germany, „Art Journal” 1983, t. 43, no 2 (Revising Modernist History: The Architecture of the 1920s and 1930s), s. 158–169. Por.

Ż. Komar, Worochta i „czarodziejska góra” Józefa Awina, [w:] Pamięć, wybór, tożsamość. Szkice o mieście, red. naukowa K. Broński, R. Kusek, J. Sanetra-Szeliga, Kraków: Międzynarodowe Centrum Kultury, 2016, s. 59–60.

Dom własny, ale jaki?

umieszczono godło Polski, a pomiędzy promienie słoneczne wpisano litery składające się na inskrypcję „POLSKI PAWILON”, do której użyto typografii w stylu art déco, niemal unarodowionej na wystawie paryskiej w 1925 roku. Na innym zdjęciu pawilon polski widzimy na dalekim planie wpisany w pierzeję ulicy, po której przechadzają się targowi goście.

73


FOT. FEDERACJA BIBLIOTEK CYFROWYCH/ DOMENA PUBLICZNA

Konsul

Rozpoznajemy go już nie tylko dzięki narodowej fladze wetkniętej

generalny RP

w kalenicę nad wejściem, ale przede wszystkim kształtowi stromego

w Jerozolimie Zdzisław

namiotowego dachu, wybijającego ku górze ponad wyłącznie płaskimi

Kurnikowski

dachami sąsiednich pawilonów, w tym brytyjskiego i rumuńskiego.

przed pawilo-

Wśród oszczędnych w formie modernistycznych budynków stanęła oto

nem polskim na Targach

góralska chata. Jeden ze zwiedzających, polski pielgrzym, zauważał

Lewantyń-

z ubolewaniem:

skich w Tel Awiwie w 1932 roku, fotografia ilustrująca artykuł wstępny

Pawilon polski wśród szeregu wspaniale urządzonych stanowisk, choćby takiego rumuńskiego, egipskiego czy palestyńskiego, jest nikły i ubogi. Odbija się na nim wybitnie kryzys gospodarczy. Widać nasz przemysł nie czuje się na siłach wyjść poza granice kraju i odpowiednio przedstawić swoje wartości14.

pisma „Palestyna i Bliski Wschód” nr 4–5 z 1934

Refleksja ta kłóci się z cokolwiek samochwalczą uwagą komisarza

imprezy w 1934 roku, przypadającą w 25. rocznicę powstania miasta. Postanowiono zagospodarować tereny półwyspu na północnych rubieżach miasta, w okolicach delty rzeki Jarkon17. Pawilony polskie (było ich już trzy!), zajmujące w sumie, wraz z kioskami, imponującą naonczas powierzchnię 1100 metrów kwadratowych18 (więc ponad pięciokrotnie większą od pawilonu zakopiańskiego), miały już jak najbardziej funkcjonalistyczne oblicze – płaski dach i prostopadłościenną bryłę, a w dwóch przypadkach – wyraziście uwydatnioną horyzontalność. Leon Lewite, jeden z przywódców polskich syjonistów, redaktor naczelny czasopisma „Palestyna i Bliski Wschód” i prezes Polsko-Palestyńskiej Izby Handlowej odpowiedzialnej za organizację polskiego udziału w Targach Lewantyńskich, tak opisywał infrastrukturę nowych powierzchni wystawienniczych: W roku bieżącym już Izba [Polsko-Palestyńska Izba Handlowa] wybudowała stały murowany pawilon, który będzie mógł służyć wystawcom we wszystkich następnych targach, a w okresach międzytargowych mieścić stałą wystawę wzorów produkcji polskiej, o dużem znaczeniu informacyjno-propagandowem. Zgłoszenia ze strony wystawców napłynęły w ciągu ostatnich tygodni tak licznie, że Izba widziała się zmuszoną wybudować 2 nowe pawilony prowizoryczne, jeden ogólny, a drugi specjalnie dla przemysłu łódzkiego. Przewiduje się również kilkanaście mniejszych kiosków dla firm agenturowych, którym większy metraż jest potrzebny19.

Obfite sprawozdania z Targów w 1934 roku, publikowane w czasopiśmie „Palestyna i Bliski Wschód” niemal zupełnie nie odnoszą się do architektury pawilonów polskich (choć autorzy niektórych nieco dopre-

pawilonu polskiego, Artura Ankera, który w swym sprawozdaniu odnoto-

cyzowują ich charakter), za to wyraziście uwzględniają identyfikację

wywał: „Zakopiański styl Pawilonu ściągał powszechną uwagę"15.

narodową:

Polska potęga nad rzeką Jarkon O ile polski udział w targach 1932 roku i osiągnięty wówczas wynik handlowy ocenia się dziś jako niezbyt imponujący16, to dla organiza-

Wystawa Polska […] składała się z trzech pawilonów ogólnych i czterech kiosków indywidualnych […]. Wykonany w żelbecie, przeznaczony na pomieszczenie następnych wystaw polskich na przyszłych Targach Lewantyńskich, […] pawilon Nr. 1 nosił charakter pawilonu centralnego i oficjalnego. Pawilon Nr. 2 poświęcony był m. Łodzi i grupował wyłącznie eksponaty przemysłu włókienniczego, podczas

torów były one wielkim sukcesem (ok. 300 tysięcy zwiedzających). Dlatego brytyjskie władze mandatowe zdecydowały się przeznaczyć specjalny teren pod budowę infrastruktury targowej na kolejną edycję

17 „Dotychczasowy sukces skłonił inicjatorów Targów do wydzierżawienia na 20-letni okres

czasu dużych terenów w bezpośredniem sąsiedztwie Tel-Awiwu pomiędzy morzem a rzeką

Jarkon. Przestrzeń, która w roku bieżącym jest w zabudowaniu, wynosi 100.000 m². Targi trwać 14 W. Kneblewski, U źródeł Świętej Rzeki (Szkice z podróży po Palestynie), Warszawa: Dom Książki Polskiej, [1934], s. 32.

15 A. Anker, Pawilon Polski na Targach Lewantyńskich, „Palestyna i Bliski Wschód. Organ Polsko-

stale i murowane”. L. Lewite (Prezes Polsko-Palestyńskiej Izby Handlowej), Wystawa polska na

Targach Lewantyńskich w Tel-Awiwie, „Palestyna i Bliski Wschód. Organ Polsko-Palestyńskiej Izby Handlowej” luty 1934, R. III, nr 2, s. 68.

-Palestyńskiej Izby Handlowej” wrzesień 1932, R. I, nr 1, s. 19.

18 Tym samym polska wystawa była w 1934 roku druga co do wielkości po brytyjskiej, por. J. Łazor,

międzywojennym, Warszawa: Instytut Pamięci Narodowej, 2016, s. 171.

19 L. Lewite, Wystawa polska na Targach Lewantyńskich w Tel-Awiwie, dz. cyt.

16 Por. J. Łazor, Brama na bliski Wschód. Polsko-palestyńskie stosunki gospodarcze w okresie

74

mają od 26 kwietnia do 26 maja. […] Zamiast prowizorycznych pawilonów buduje się obecnie

Brama na bliski Wschód, dz. cyt.

Artur Tanikowski


gdy w pawilonie Nr. 3 wystawiały swe eksponaty inne grupy przemysłu polskiego […]. W odróżnieniu od dwóch pozostałych, trzeci pawilon stanowił pewnego rodzaju atrakcję dla zwiedzających, dzięki zorganizowanej na miejscu sprzedaży reklamowej, nadawanym koncertom z płyt polskich itp. Kioski indywidualne poświęcone domom agenturowo-komisowym, reprezentującym w Palestynie firmy polskie, skupiały różnorodne eksponaty przemysłu polskiego, przyczem w jednym kiosku, stanowiącym model domku eksportowego, mieściła się wystawa polskiej sztuki ludowej i stosowanej. Całość Wystawy Polskiej, bogato udekorowana flagami i emblematami państwowemi, robiła duże wrażenie i ściągała dziesiątki tysięcy zwiedzających20.

Zarówno dla oficjeli, jak i dla dziennikarzy z Polski wizyta na

Entuzjazm budowania od podstaw Stanisław Łukaszewicz, konsul RP w Tel Awiwie, zauważał: „Pomiędzy

Targach Lewantyńskich dawała możliwość wyrażenia entuzjazmu wobec

Jarkonem a Jaffą znikły wydmy piaszczyste – powstało natomiast piękne

fenomenu samego Tel Awiwu. Zwracano uwagę na jego nowoczesne

miasto europejskie – Tel-Awiw”22. Z takiej konstatacji zapewne nie byliby

oblicze architektonicznie, tempo życia i budowy miasta. Natan Szwalbe,

do końca zadowoleni niektórzy syjonistyczni ojcowie-założyciele miasta,

publicysta warszawskiego „Naszego Przeglądu” odnotowywał:

pragnący, by zasadniczo odróżniało się ono od miast europejskiej dia-

Modernizacja Palestyny nastąpiła […] w tak szybkiem tempie, że pobiła wszystkie rekordy amerykańskie. Palestyna zachowała specyficzny swój urok dzięki jaskrawym kontrastom cywilizacyjnym, które nie zdążyły jeszcze zlikwidować egzotyzmu epoki barbarzyńskiej. Najwspanialsze gmachy, będące ostatniem słowem sztuki architektonicznej nie usunęły z pola widzenia sczerniałych namiotów beduińskich. […] Tel-Awiw

20 (k), Wystawa polska na Targach Lewantyńskich 1934, „Palestyna i Bliski Wschód” czerwiec 1934, R. III, nr 6, s. 194. Warto dodać, że we wspomnianym pawilonie centralnym (nr 1) swoje stoiska miały instytucje związane z Gdynią: Urząd Morski w Gdyni, Liga Morska i Kolonialna, Gdy­nia–Ame­r yka Linia Żeglugowa.

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, DOMENA PUBLICZNA

ukazał się w całej swej radosnej krasie podczas Targów Lewantyńskich, zademonstrował wobec swoich i obcych, że chce żyć i potrafi żyć w szalonym pędzie rozwojowym. Obchód 25-ciolecia tego bajecznego miasta był wyładowaniem młodzieńczej energji i niesłabnącej wiary odrodzonej społeczności żydowskiej. Tel-Awiw jako twór żydowskiego genjusza urbanistycznego stanął do szlachetnej rywalizacji z Hajfą […]21.

spory, z których do Erec Israel przybywać mieli żydowscy osadnicy. Ale nie tylko oni. Od tradycji diaspory odcinali się młodzi awangardowi architekci żydowscy o poglądach socjalistycznych, którzy osiadali w Palestynie na początku lat 30., choć bywali w niej już dekadę wcześniej, by w Europie uzupełnić edukację o studia na czołowych uczelniach i rozpoczynać

21 N. Szwalbe, Refleksje palestyńskie, „Palestyna i Bliski Wschód” czerwiec 1934, R. III, nr 6, s. 203–204.

22 Kons.[ul RP w Tel Awiwie] St. Łukaszewicz o Palestynie, „Palestyna i Bliski Wschód” 26.04– –26.05.1934, R. III, nr 4–5 (Numer poświęcony Targom Lewantyńskim), s. 3.

Jeden z trzech pawilonów polskich na Targach Lewantyńskich w Tel Awiwie w 1934 roku

75


FOT. G. ERIC AND EDITH MATSON PHOTOGRAPH COLLECTION, LIBRARY OF CONGRESS, DOMENA PUBLICZNA

Targi Le-

tam architektoniczną praktykę przed powrotem do Kraju Ojców. Trzech

wantyńskie

z nich w 1932 roku w Tel Awiwie zrzeszyło się w The Chug [pol. krąg,

w Tel Awiwie w 1934 r.,

koło], stowarzyszeniu, które miało ambicje zinstytucjonalizowania

z lewej -

architektury nowoczesnej Tel Awiwu, opierając się na narodowej ideolo-

jeden z trzech pawilonów polskich

gii syjonizmu socjalistycznego, inspirowanego przez Teodora Herzla23. Dwóch z nich pochodziło z Galicji: Josef Neufeld (1899–1980) urodził się w Monasterzyskach, a Arieh Sharon (1900–1984) przyszedł na świat

zasad. Pierwsza polegała na odrzuceniu modelu (stylu i kształtu) życia w diasporze na rzecz budowania „narodowego domu” w Palestynie; druga negowała społeczeństwo burżuazyjne, w jego miejsce proponując społeczność rolniczą; wreszcie trzecia, w obliczu narastającego nacjonalizmu arabskiego, odrzucała jakiekolwiek orientalizmy, dając tym samym podstawy dla skonstruowania mitu „sabry” – nowego Żyda urodzonego już w Kraju Izraela. Skutkiem tej potrójnej negacji było ukształtowanie kolektywnego obrazu żydowskiego osadnictwa w Palestynie25. Do zasady odcięcia się od diaspory, by budować nowe życie od podstaw, odnosił się Arieh Sharon, gdy po latach opisywał swą „drogę architekta”. Przybywając do Tel Awiwu po sześcioletniej absencji, po studiach w Bauhausie w Dessau u Waltera Gropiusa i Hannesa Meyera, był skonfundowany obrazem miasta, być może na myśl przychodziły mu uliczki rodzimego prowincjonalnego Jarosławia. Byłem przygnębiony jego architekturą. Po Berlinie, który w późnych latach 20. był najbardziej energetycznym miastem na świecie […], Tel Awiw był szokiem. Szedłem główną ulicą Allenby z przekonaniem, że znajduję się w centrum handlowym jakiegoś prowincjonalnego miasteczka śródziemnomorskiego. Dokoła, wzdłuż ulic ciągnęły się dwu-, trzypiętrowe domy z niewielkimi sklepami. Na dwóch górnych piętrach znajdowały się zazwyczaj małe mieszkania, w oczy rzucała się mieszanka fasad ozdobionych różnymi balkonami i wnękami w ubogim stylu Europy Wschodniej […] Palestyna była małym, biednym krajem, ale pełni entuzjazmu i energii Żydzi starali się budować nowy naród od podstaw [dosłownie: „od kołyski”, from the very cradle – A.T.] na niewielkim skrawku w przeważającej mierze jałowej ziemi26.

Na rajskiej plaży Tel Awiwu

w Jarosławiu. Ten ostatni, znany w kręgach rodziny i przyjaciół jako

Odmienne poglądy – choćby na kwestię stosunku do tradycji

Lusiek (pierwotne nazwisko Ludwik Kurzmann), dziś określany jest

palestyńskiego Orientu – od członków Kręgu, w tym od kilku swoich nie-

mianem „architekta narodowego”24. Trójkę założycieli Kręgu uzupełniał

gdysiejszych studentów i współpracowników, miał Erich Mendelsohn27,

Zeev Rechter (1899–1960), urodzony w Kowaliwce, na południu Ukrainy.

a także, jak wykazano wcześniej, Józef Awin. Obaj z różnych wzglę-

Działalność całej trójki, wraz z dokooptowanymi wkrótce do ich

dów nie odnaleźli się na dłużej w Mandacie Brytyjskim Palestyny,

„architektonicznego kręgu” kolegami i współpracownikami (między

w której przyczółek nowego żydowskiego państwa stanowił Tel Awiw,

innymi przywoływanym wcześniej Juliusem Posenerem), była ściśle

„pierwsze miasto hebrajskie”. Jego bauhausowe formy kształtowali

związana z odrodzeniem żydowskim w Mandacie Brytyjskim Palestyny,

w dużej mierze architekci Kręgu, z Sharonem na czele. Ale genius loci

23 Por. A. Nitzan-Shiftan, Contested Zionism – Alternative Modernism, dz. cyt., s. 149, 151.

25 A. Nitzan-Shiftan, Contested Zionism – Alternative Modernism, dz. cyt., s. 154.

24 Wymowny jest w tym aspekcie tytuł wystawy Arieh Sharon: Architect of the State, otwartej

w kwietniu 2018 roku w Tel Aviv Museum of Art. Sharon wykonał pierwszy ogólny plan rozwoju urbanistycznego Izraela (master plan) w urzędzie premiera Dawida Ben-Guriona, zaraz po uzyskaniu przez państwo niepodległości.

76

a ruch ten swój program ideowy zbudował wokół trzech wyrazistych

26 A. Sharon, Kibbutz + Bauhaus. An architect’s way in a new land, Stuttgart–Massada: Karl Kramer Verlag, 1976, s. 46–47.

27 Te różnice analizuje w przywoływanym tekście A. Nitzan-Shiftan, Contested Zionism – Alternative Modernism, dz. cyt., s. 148–180.

Artur Tanikowski


nowego miasta wiązał się też z tradycją wychodzącą poza dyskurs architektoniczno-urbanistyczny. Fenomenem okazywała się… plaża — gigantyczna czytelnia i przedsionek nieba. Nie wiemy dziś, czy przybywający z wizytą nad rzekę Jarkon po różnych europejskich i amerykańskich peregrynacjach

w okularach czyta książkę dla dzieci. Student gimnazjum odrabia lekcje. Robotnicy mają książki w rękach. Cały Tel Awiw, cała Ziemia Izraela idzie na telawiwską plażę – do szkoły. […] Każdy Żyd – włączając mnie samego – ma dwie prośby do Boga: w zaświatach – o miejsce w raju, a na tym świecie – o miejsce na plaży w Tel Awiwie29.

pisarz Szalom Asz nie ufał nowoczesnym architektom. Wspominał za to, że przed podróżą jacyś „szczerzy ludzie” przestrzegali go przed

* Niniejszy tekst powstał w związku z pracą kuratorską nad wystawą

widokiem Tel Awiwu i doradzali nawet, by przejeżdżając przez miasto

Gdynia – Tel Awiw, przygotowywaną w Muzeum Historii Żydów Polskich

– zamknął oczy28. Z pewnością pamiętał, że Żydzi to naród pisma, gdy

POLIN we współpracy z Muzeum Miasta Gdyni na wrzesień 2019 roku.

notował: Na plaży ludzie siedzą i czytają. Szanowany niemiecki Żyd

28 S. Asch, Tel Aviv, „Yediot Iriyat Tel-Aviv” 1936–1937, s. 118.

29 Tamże, s. 117.

Widok FOT. G. ERIC AND EDITH MATSON PHOTOGRAPH COLLECTION, LIBRARY OF CONGRESS, DOMENA PUBLICZNA

z samolotu

Dom własny, ale jaki?

na Jafę – obecnie dzielnica Tel Awiwu, ujście rzeki Jarkon i teren Targów Lewantyńskich. Widoczne sylwetki wielbłądów, 1934

77


MARCIN JARZÄ„BEK


Jak wiadomo, przed wojną wszystko było lepsze, szybsze i nowocześniej-

nie daje rady”2. Dalej mowa jest o „siedzeniach obitych skórą, stolikach

sze. A już na pewno kolej. Do Zakopanego jeździliśmy Luxtorpedą, dużo

nakrytych białym obrusem, wazonikach ze świeżymi kwiatami”, wagonie

Luxtorpeda,

prędzej niż teraz, polskie lokomotywy dostawały nagrody na wystawach

dancingowo-kinowym i wagonie kąpielowym („Ich wystrój przypominał

w Paryżu, a według pociągów ludzie regulowali zegarki.

kajutę ekskluzywnego statku pasażerskiego utrzymaną w bieli”). Na stro-

Cetralnej

nie facet.wp.pl można znaleźć ilustrowany zdjęciami tekst Luxtorpeda

Rady Tury-

Wszystko to prawda, ale…, tak jak w dowcipach w Radiu Erewań: „prawda, ale…”. Luxtorpedą podróżowali nieliczni, bo ten wagon

– była szybsza niż „polskie” Pendolino3. Tu również mowa o luksusach,

motorowy (taki duży autobus na szynach) zabierał maksymalnie sześć-

wagonach do dancingu lub gry w brydża, wygodzie foteli itp. Wszystko

dziesiąt–siedemdziesiąt osób, a bilet – wyłącznie I klasa – kosztował

to zgodnie ze stwierdzeniem, że „dbałość o zadowolenie klientów była

trzecią część miesięcznego wynagrodzenia przeciętnego zatrudnio-

naczelną zasadą przedwojennej kolei” (złośliwie można by zapytać, czy

nego na etat robotnika. Wybudowana tylko w jednym egzemplarzu

odnosi się to także do zadowolenia pasażerów w III klasie). O samej

lokomotywa oznaczona symbolem Pm 36-1 z aerodynamiczną otuliną

Luxtorpedzie pisze się tam „legenda polskich szyn” i „wizytówka

(złoty medal na Wystawie Techniki i Sztuki w Paryżu w 1937 roku)

przedwojennej kolei”. W sierpniu tego roku artykuł o sukcesach kolei

miała problemy z konstrukcją paleniska i właściwie nie miała więk-

w międzywojniu (bardziej zniuansowany niż pozostałe) pióra Aleksandra

szego zastosowania na polskich torach. A co do zegarków – trafnie ujął

Fedoruka ukazał się na stronie „Forbesa”: mowa w nim także o osiągach

to Wojciech Tomasik, bydgoski kulturoznawca i kolejoznawca (autor

Luxtorpedy, opływowym kształcie Pt 36-1 itp.4 Tegoroczny wakacyjny

między innymi książki Ikona nowoczesności. Kolej w literaturze polskiej):

weekendowy pociąg do Zakopanego Koleje Małopolskie, idąc za głosami

„Zegarki nastawiano u nas według pociągów nie dlatego, że te kursowały

internautów, nazwały – jakżeby inaczej – Luxtorpedą. W magazynach

punktualnie (bo nie kursowały), tylko dlatego, że w wielu miejscach

historycznych polskich tygodników opinii pojawiły się lub będą się

były one jedynymi nośnikami czasu, który dyktowany był przez odległe

pojawiać teksty o polskiej kolei w II Rzeczypospolitej utrzymane w tej

i pozbawione łączności z terenem centrum władzy. Sąd o przedwojen-

samej poetyce: od „Newsweeka” po „Sieci”. I w każdym była lub będzie

nych pociągach i ustawianych według nich zegarkach odzwierciedla

się pojawiać Luxtorpeda – bohaterka wpisów na forach internetowych,

realia kraju, gdzie nowoczesne formy łączności telefonicznej i radiowej

archiwalnych filmików wrzuconych na YouTube czy przemówień oficjeli.

pozostawały wciąż w sferze projektów”1. Współczesne wyobrażenie

POLONA, ZE ZBIORÓW MIECZYSŁAWA ORŁOWICZA

dzynarodowej

stycznej, maj 1935 roku

Większość z tych materiałów informacje o niej czerpie (a czasem

o nowoczesności kolei przed 1939 roku więcej mówi nam o tym, jak rozu-

wprost cytuje) z książki Bogdana Pokropińskiego Lux-torpeda PKP5.

miemy nowoczesność, niż o tym, jaka rzeczywiście ta kolej była.

Pokropiński, urodzony przed wojną maszynista parowozowy, historyk

Owe półprawdy o nowoczesności i sukcesach przedwojennych

Kongres Mię-

kolejnictwa, jest dziś uznanym w świecie miłośników kolei znawcą

PKP przywoływane są chętnie we współczesnych mediach jako jeden

dziejów polskich parowozów i linii wąskotorowych. Jego rzetelne i dobrze

z elementów budowania mitu II Rzeczypospolitej oraz przy okazji

udokumentowane opracowanie historii sześciu wagonów motorowych

krytyki dzisiejszej kolei w Polsce. Międzywojnie służy wtedy za ów

serii SAx 90 080–90 085 (takie nosiły oficjalne oznaczenia) szczegółowo

utracony złoty wiek („a przecież przed wojną…”), kiedy byliśmy nowo-

omawia między innymi to, jak na podstawie dokumentacji technicznej

cześni i zaradni. Wystarczy tylko parę przykładów z ostatniej dekady,

kupionej w austriackiej fabryce Austro-Daimler-Puch (razem z jednym

wszystkie do siebie podobne: W 2008 roku dziennikarz kulturalny

pojazdem – pierwszą Luxtorpedą) w chrzanowskiej Pierwszej Fabryce

„Rzeczpospolitej” Jacek Cieślak w teście W pogoni za lukstorpedą pisał,

Lokomotyw w Polsce (Fabloku) w 1936 roku zbudowano w sumie pięć

że „przed wojną koleje były dumą Polaków. Według rozkładu jazdy nasi

sztuk „polskiej” Luxtorpedy (przez austriacki rodowód dziś wielu

dziadkowie regulowali zegarki [dzięki Tomasikowi już wiemy dlaczego –

myli „polskie” wagony z ich austriackimi kuzynami, opisując z dumą

M.J.]. Europejska konwencja kolejowa zobowiązywała wówczas państwa do trzymania się przyjętych rozkładów i nieodstępowania od nich na więcej niż 5 minut. II Rzeczpospolita tym standardom sprostała. III RP

2

J. Cieślak, W pogoni za luxtorpedą, „Rzeczpospolita”, 22.08.2018, https://www.rp.pl/artykul/ 180130-W-pogoni-za-luxtorpeda.html (dostęp: 13 sierpnia 2018).

3 https://facet.wp.pl/luxtorpeda-byla-szybsza-niz-polskie-pendolino-6002208167445633g (dostęp: 13 sierpnia 2018).

4 https://www.forbes.pl/gospodarka/kolej-w-polsce-funkcjonowanie-w-ii-rp-prl-i-w-iii-rp/ 1

W. Tomasik, Czas kolei, „Rzeczpospolita”, 26.06.2015, https://www.rp.pl/PlusMinus/306269992-Czas-kolei.html (dostęp: 13 sierpnia 2018).

5

sxd6f1x (dostęp: 13 sierpnia 2018).

B. Pokropiński, Lux-torpeda PKP, wyd. 2 zmienione, Warszawa: Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, 2007.

79


Rysunki techniczne wagonów kolejowych reprodukowane w czasopiśmie „Inżynier kolejowy”, nr 9/145, wrzesień 1936, s. 321 i 316

w internecie jako Luxtorpedy zdjęcia czy fragmenty filmu z Linzu czy

trzy różne systemy kolejowe (właściwie było ich trochę więcej, bo po

Grazu). We wstępie do książki możemy przeczytać znane nam już frazy:

1914 roku wprowadzano na terenach okupowanych rozmaite dodatkowe

„kolejarze byli [w II RP – M.J.] powszechnie szanowani przez społe-

rozwiązania), kilka różnych systemów prawnych, administracyjnych;

czeństwo. Prawdą jest, że praca na kolei należała wówczas do najlepiej

o różnicach ekonomicznych i mentalnych pisać nie trzeba – to wiedza

płatnych posad. […] Każdego [sic! – M.J.] pracownika kolei cechowało

szkolna. W Galicji na kolei (podobnie jak na drogach do roku 1924 roku)

zdyscyplinowanie oraz sumienność w wykonywaniu swoich obowiąz-

obowiązywał lewostronny ruch pociągów, w pozostałych rejonach –

ków służbowych”; o Luxtorpedzie zaś: „W tamtych czasach na widok

ruch prawostronny. Szerszy, rosyjski rozstaw szyn w Kongresówce i na

sunącej średnicówką »lux-torpedy« wielu przechodniów zatrzymywało

Ziemiach Zabranych okupujący te tereny Niemcy i Austriacy zdążyli już

się na ulicy, żeby popatrzeć z podziwem, jak kremowo-grantowy wagon

w czasie pierwszej wojny światowej przekuć co prawda na rozstaw nor-

o aerodynamicznych ścianach czołowych […] jechał szybko, wydając

malny, ale sygnalizacja nadal była odmienna. „Niektóre wielkie szlaki

przytłumiony dźwięk. Przypuszczam, że niejeden z przechodniów marzył

kolejowe, które przed [pierwszą] wojną [światową] pracowały z wielkim

o tym, żeby przejechać się takim wagonem chociaż do Krakowa. Jako

natężeniem, zeszły do szeregu drugorzędnych; natomiast niektóre

dzieciak często słyszałem rozmowy dorosłych na temat wygody i luksu-

linie lokalne o słabym ruchu nabrały pierwszorzędnego znaczenia”7.

sowych warunków jazdy tym wagonem”6.

Na początku nie było bezpośredniego połączenia między Poznaniem

Współczesna perspektywa na międzywojenną kolej przypomina

i Warszawą, Wilnem a Lwowem, Warszawą i Krakowem. Do tego wszyst-

tę, jaką miał ów przechodzień, który mógł widzieć przejeżdżający obok

kiego dodać należy jeszcze niskie wynagrodzenia kolejarzy, zniszczenia

niego opływowy wagon: podziwiamy i wyobrażamy sobie, jak to wygod-

wojenne z lat 1914–1921, zwłaszcza na terenach województw wschodnich,

nie i nowocześnie musiało być w środku. Nie mamy jednak szansy

i problemy finansowe, z którymi w pierwszych powojennych latach zma-

sprawdzić tego w praktyce. Tymczasem spojrzenie to nie wytrzymuje

gało się zarówno państwo polskie, jak i polskie koleje.

konfrontacji ani z rzeczywistością międzywojnia, ani z ówczesnym dyskursem. Powiedzmy więc najpierw co nieco o samej rzeczywistości.

80

Do 1939 roku wiele z tych trudności rzeczywiście udało się pokonać – poprzez budowę lub przebudowę linii kolejowych, zakupy nowego taboru czy też dyscyplinę finansową, która uczyniła z powstałego

O tym, że po państwach zaborczych II Rzeczpospolita odziedziczyła

de iure (lecz nie de facto) w 1926 roku przedsiębiorstwa Polskie Koleje

6

7

Tamże, s. 4.

Polskie Koleje Państwowe 1918–1928, Warszawa: Ministerstwo Komunikacji, 1929, s. 149.

Marcin Jarząbek


Państwowe firmę rentowną, przynajmniej z perspektywy księgowej.

stanowiło centralną administrację PKP. […] O ile od strony księgowej PKP

Ceną, jaką przyszło za to zapłacić, był brak organizacyjnej stabilności

było samodzielne, to od strony decyzyjnej było ściśle podporządkowane

przez co najmniej pierwszą dekadę (zmieniały się przepisy, koncepcje

ministerstwu i polityce państwa”9.

rozwoju), duże dopłaty do kolei z budżetu państwa w latach 20. oraz sto-

Publiczny dyskurs o kolejach był jednak zdominowany nie przez

sunkowo wysokie ceny biletów w latach 30. W okresie Wielkiego Kryzysu

problemy administracyjne, a przez inne kwestie: mówiono i pisano

ograniczano liczbę połączeń na liniach lokalnych, tak że przez niektóre

o inwestycjach (nowych liniach i nowym taborze) albo o problemach

stacje w województwach wschodnich pociąg przejeżdżał cztery razy na

pracowników. Przeważały jednak głosy krytyczne lub też – jeśli formu-

dzień: dwa rano i dwa popołudniu. Dodatni bilans księgowy polskie kolej-

łowano je w kręgach prorządowych – wskazujące mnogość problemów

nictwo osiągało nie tylko dzięki wzrostowi przychodów, ale też za sprawą

i wyzwań stojących przed PKP. Powszechne, nie tylko w prasie związko-

obniżania kosztów. Jeden z aktywniejszych w międzywojniu inżynierów

wej, było utyskiwanie na niskie zarobki kolejarzy i ciężkie warunki pracy.

kolejowych Mieczysław Łopuszyński pisał: „Bilansowa równowaga utrzy-

Przykładowo: chadecki (a więc opozycyjny, lecz nie socjalistyczny) poseł

mywana była przeważnie dzięki zmniejszeniu wydatków na utrzymanie

ze Śląska Cieszyńskiego, Jan Pobożny, w 1933 roku mówił z sejmowej try-

i wymianę urządzeń kolejowych poniżej niezbędnego i racjonalnego

buny o „macoszym traktowaniu kolejowców, pocztowców i pracowników

poziomu. Zwłaszcza w ostatnich latach nastąpiła znaczna kompresja

cywilnej służby państwowej z jednej strony, [w odróżnieniu od] życzli-

tych wydatków, granicząca niemal z dewastacyjną gospodarką. Pozornie

wości w stosunku do członków armii – z drugiej. […] Nawet ci spośród

dobre wyniki finansowe były osiągnięte kosztem obniżenia technicznego

społeczeństwa – dodawał – którzy […] wrogo odnosili się do pracowników

stanu i wartości majątkowej kolei”8. Wbrew powszechnemu przekonaniu,

państwowych i kolejowych, przyszli teraz do przekonania, że pobory

obecnemu nawet w akademickich podręcznikach historii, przedwojenne

ich nie wytrzymują krytyki, że nie wystarczają na najprymitywniejsze

PKP nigdy nie było samodzielnym i całkowicie skomercjalizowanym

utrzymanie rodziny, i że ten stan rzeczy musi wreszcie mniej odporne

przedsiębiorstwem. Współczesny badacz historii polskich kolei Dawid

jednostki wprowadzić na drogę demoralizacji i nadużyć. W całym kraju

Keller stwierdza wprost: „Przedsiębiorstwo [tj. PKP – M.J.] nie posiadało

wre i kipi pośród pracowników państwowych i kolejowych. Odbywają

organów władzy niezależnej od ministerstwa i w istocie to ministerstwo

8

M. Łopuszyński, Podstawowe zagadnienia polityki komunikacyjnej, Wydawnictwa Techniczne

Ministerstwa Komunikacji, nr 6, Warszawa 1947, s. 255.

Luxtorpedą w nowoczesność

9

D. Keller, Regulator, właściciel czy…? Dyskusje o roli państwa wobec kolei w okresie międzywojennym – wprowadzenie do zagadnienia, [w:] Państwo wobec kolei żelaznych w Polsce, red. M. Kapias, D. Keller, Rybnik: Muzeum w Rybniku, 2017, s. 168.

81


się tajne narady, bo na zgromadzeniach mówić o tem nie wolno, aby się

tym dziewiętnastowieczne koleje służyły przede wszystkim temu, by

nie znaleźć na czarnej liście redukcyjnej”10. Także na łamach „Inżyniera

na nich zarabiać – były z reguły prywatnymi spółkami przynoszącymi

Kolejowego” – oficjalnego branżowego czasopisma (jednoznacznie

swoim akcjonariuszom sporą dywidendę (czasami też bankructwo).

lojalnego i „propaństwowego”) – w 1939 roku pisano bez ogródek, podsu-

W następnym stuleciu koleje (zazwyczaj podporządkowane już państwu)

mowując dwadzieścia lat funkcjonowania polskich kolei: „Tak jest. Mamy

mają inne zadanie: traktowane są najczęściej jako narzędzie umacniania

niedostateczną sieć kolejową, słabo urządzoną, źle zaopatrzoną w tabor,

władzy państwowej, prowadzenia polityki gospodarczej czy przewozu

mamy źle płatny, a skutkiem tego nie dosyć w pracy wydajny perso-

armii. Pytanie o rentowność pozostawało aktualne, szczególnie w przy-

nel. Obsługujemy kraj o niskim dochodzie społecznym, niskiej stopie

padku państw biedniejszych, jak II Rzeczpospolita. Inwestycje kolejowe

życiowej. Wozimy towary tanie, które nie mogą opłacać wysokich taryf,

były postrzegane jako sposób na wyciągnięcie się (niczym baron

wozimy ludność ubogą, która nie może kupować drogich biletów. […]

Münchhausen za własny harcap) z chronicznego zacofania i szansa

Wiemy dobrze, jak ogromne straty pociąga za sobą nieregularność biegu

na rozwój zaniedbanych obszarów państwa i życia społecznego. Kolej

pociągów, […] wiemy wreszcie, że biura nasze cierpią pod brzemieniem

musiała równocześnie mierzyć się z kolejnymi fazami już „bardziej

źle skonstruowanej papierowej sprawozdawczości, archaicznej rachun-

nowoczesnej” nowoczesności. Problem polegał na tym, że najpierw

kowości, że atmosfera podejrzliwości, zanik zaufania, a wraz z nim

trzeba było wydać pieniądze na inwestycje kolejowe, aby te przyniosły

niesłychana lękliwość, paniczny strach przed braniem na siebie odpo-

obniżenie kosztów eksploatacji i zwiększenie przychodów. Tak właśnie

wiedzialności pociągają za sobą wielkie straty, obniżają sprawność”11.

rozumiano realizowane w latach 30. pomysły wprowadzenia trakcji spali-

Nie trzeba być mistrzem analizy dyskursu, by zauważyć, że dzisiejsze i międzywojenne opinie na temat kondycji polskich kolei

nowej oraz elektrycznej: zainwestujemy, żeby obniżyć koszty. Pomysły elektryfikacji linii kolejowych pojawiały się od początku

lat 1918–1939 nie za bardzo do siebie pasują. Międzywojenni kolejarze

XX wieku (na ziemiach obecnej Polski, w Wałbrzychu trakcja elek-

i decydenci uważali rozwój polskiej kolei za projekt, któremu wiele

tryczna pojawiła się już w 1914 roku), a w niepodległej Polsce w 1921 roku

jeszcze brakuje do pełnej realizacji, ambitne wyzwanie, nieustanne

plany elektryfikacji węzłów kolejowych zaprezentował Roman Podoski,

mierzenie się z wieloma trudnościami. Myśleli też o nim systemowo

wykładowca Wydziału Elektrycznego Politechniki Warszawskiej, ale

i poszukiwali systemowych rozwiązań, toteż w ich tekstach czy w prze-

z realizacją swoich pomysłów musiał poczekać piętnaście lat, aż w 1936

mówieniach polityków na temat kolei aż roi się od statystyk. Tymczasem

roku rozpoczęto instalowanie kabli nad torami warszawskiego węzła

dziś owe pierwsze elementy udanej, lecz wyspowej modernizacji (słowo

kolejowego. Do wybuchu wojny udało się w ten sposób przebudować nie-

„pendolinizacja” pasuje w tym kontekście także do międzywojennych

całe 150 kilometrów torów, plany były jednak dużo ambitniejsze. Inżynier

kolei) na czele z Luxtorpedą, bierze się za pars pro toto całej rzeczy-

kolejowy i wojskowy Jan Brzozowski, jeden z sanacyjnych polityków

wistości kolejowej. Stąd tak wielka fascynacja rekordowymi (a więc

decydujących o kolei, jako poseł przekonywał Sejm w 1933 roku (a więc

nie średnimi) czasami przejazdów, jakie miały osiągać owe najszybsze

trzy lata przed rozpoczęciem prac w węźle warszawskim), że jedynie elek-

i najbardziej luksusowe kursy. Luksus myli się nam z nowoczesnością,

tryfikacja „zdolna jest rozwiązać radykalnie problem obniżenia kosztów

a świat z reklamy – z rzeczywistością.

eksploatacji dzisiejszych linii kolejowych. Pozatem podkreślić należy

Dziś nie dostrzegamy zazwyczaj jeszcze jednego kontekstu,

– dodawał poseł BBWR-u – że ma to inne walory poza wygodą, zdolnością

który dla ówczesnych był aż nadto widoczny: kolej jest dzieckiem XIX

konkurencyjną z już więcej wygodnemi nowoczesnemi środkami komu-

wieku i symbolem nowoczesności tego właśnie świata. W XX wieku, gdy

nikacji, […] mianowicie możność szybkiego wzmożenia przelotowości linii

pojawiło się kilka innych, już bardziej nowoczesnych przedmiotów-sym-

kolejowych”12. Pociągi elektryczne uważano powszechnie za najlepsze roz-

boli (samochód, samolot, radio…), straciła jednak swoją symboliczną

wiązanie dla ruchu podmiejskiego w dużych aglomeracjach, gdzie gęsta

hegemonię. Transport kolejowy nie jest nowy, jest oczywisty jako

sieć przystanków wymagała częstego hamowania i ruszania, oraz dla linii

konieczny – ale już niewystarczający – warunek nowoczesności. Poza

podgórskich, gdzie wydajność parowozów bardzo spadała. Z tego powodu snuto plany elektryfikacji trasy do Krynicy, Zakopanego czy Wisły.

10 Sprawozdanie Stenograficzne z 82. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniu

8 lutego 1933, s. 27, https://bs.sejm.gov.pl/exlibris/aleph/a22_1/apache_media/9UB85UC36D‑

11

82

923SPI7KY59MX7VK1E4L.pdf (dostęp: 13 sierpnia 2018).

Na progu trzeciego dziesięciolecia kolejnictwa polskiego, „Inżynier Kolejowy” 1939, R. XVI, nr 1 (173), s. 3.

12 Sprawozdanie Stenograficzne z 82. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej…, dz. cyt., s. 23–24.

Marcin Jarząbek


Trakcja elektryczna miała jednak troje przeciwników. Pierwszym (i de facto najpoważniejszym) był chroniczny deficyt środków na inwestycje w już istniejące (a nie nowo powstające) linie kolejowe. Drugim

Będą po nich kursowały wagony motorowe i będą dostarczane do centrum osiedla ładunki”14. W zmaganiach o opanowanie przestrzeni (jakże z gruntu nowo-

było przekonanie, że w kraju takim jak Polska, który ma nadmiar swojego

czesne zadanie!), wpływ na rytm życia codziennego i rozwój gospodarki

i niedrogiego węgla, trzeba spalić jego nadwyżki na kolei, a więc nadal

polska międzywojenna kolej musiała radzić sobie z dwoma skrajnymi

rozwijać trakcję parową, a nie inwestować w kosztowne nowinki tech-

problemami. Jednym było cywilizacyjne zacofanie zgoła przedno­

niczne. Trzecim wreszcie była inna nowość na polskich torach – trakcja

woczesnego świata, w którym pozostawała znaczna część ziem

spalinowa. Jej rozwój w międzywojniu również był jednak stosunkowo

II Rzeczypospolitej. Tam rzeczywiście według przyjazdu pociągu można

skromny: przed wybuchem wojny w zasobie PKP znajdowało się

było regulować zegarki, bo lokomotywa była w tym agrarnym świecie

pięćdziesiąt pięć wagonów motorowych (dla porównania: przeszło

przybyszem z innej rzeczywistości: cywilizacji miejskiej, technicznej

5 tysięcy parowozów), różnego typu, różnej produkcji i o najróżniejszych

i przemysłowej. Drugim była kolejna faza przemysłowego rozwoju, której

właściwościach. Część z nich miała być wykorzystywana do obsługi

oddech kolej coraz bardziej czuła na swoich plecach; nawet jeśli na

tras lokalnych (na przykład Kutno–Płock, Kraków–Kocmyrzów), część –

ziemiach Polski była ona bardzo świeżej daty i ograniczała się do życia

w tym Luxtorpedy – tworzyła ofertę prestiżowych (drogich i wygodnych)

dużych miast oraz dosyć wąskiej grupy finansowej i zawodowej elity. To

przejazdów na głównych trasach, jak Warszawa–Łódź, Warszawa–

dla niej przeznaczone były właśnie Luxtorpedy – autokary (podkreślę to

–Kraków–Zakopane oraz Kraków–Lwów. Inżynierowie kolejowi – w prze-

raz jeszcze) na torach. Pomiędzy tymi biegunami znajdowała się właśnie

ciwieństwie do autorów broszur promocyjnych (do których dzisiaj tak

kolej i kolejarze. I choć żaden z tych problemów nie został do 1939 roku

chętnie sięgają autorzy tekstów o Luxtorpedach) – byli jednak dosyć

rozwiązany, ich diagnoza (obecna wyraźnie w dyskursie eksperckim)

krytyczni wobec stanu trakcji spalinowej na polskich torach. W 1939 roku

była trafna, a plany ambitne. PRL uporał się z pierwszym problemem

jeden z nich pisał: „nikła ilość i różnorodność typów świadczą dobitnie,

(a częściowo problem rozwiązał się sam przez przesunięcie granic Polski

iż P.K.P. nie znalazły dotychczas właściwej drogi i nie mają dotąd dokład-

po II wojnie światowej), ale nie dał sobie rady z drugim, co najwyżej opóź-

nego programu budowy i eksploatacji [trakcji spalinowej]”13. Inny dawał

niając tylko jego nadejście, które tak boleśnie doświadczyło transport

receptę, jak należałoby wobec tego postępować: „Rywalizując z samocho-

kolejowy kilku ostatnich dekad. Ironią losu jest to, że dziś gubiąc złożo-

dem, powinna kolej dać z siebie wszystko, co może. Nawet na liniach

ność relacji polskiej międzywojennej kolei do nowoczesności i zlewając

słabych winna mieć możliwie gęsty ruch osobowy, prowadzony

w jeden obraz Luxtorpedę i regulowanie zegarków, widzimy tyle ile ów

za pomocą wagonów motorowych. Stacje winny być budowane »w mie-

przechodzień patrzący na przejeżdżający pociąg – znacznie mniej niż

ście« i możliwie posiadać odnogi dochodzące ulicami do »rynku«.

patrzący ze środka międzywojenni kolejarze. ●

13 S. Wasilewski, Powiększenie i upiększenie taboru kolejowego, „Inżynier Kolejowy” 1939, R. XVI,

14 A. Miszke, Rozwój sieci kolejowej i ulepszenia na liniach istniejących, „Inżynier Kolejowy” 1939,

nr 1 (173), s. 38.

R. XVI, nr 1 (173), s. 27.

Parowóz z otuliną aerodynamiczną serii PM 36 wystawiany na Międzynarodowej Wystwie Sztuki i Techniki w Paryżu w 1937

83 ŹRÓDŁO:ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY, NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE


koncepcji pedagogicznych (zaprezentowanych na przykład w tekstach

ŹRÓDŁO: KOLEKCJA PRYWATNA, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ZACHĘTA – NARODOWA GALERIA SZTUK

JOANNA KORDJAK

PRZYSZŁOŚĆ BĘDZIE INNA Janusza Korczaka) to jeden z istotnych aspektów przemian społecznych okresu dwudziestolecia międzywojennego. Nowoczesną organizację życia społecznego postulował w swoich tekstach między innymi Teodor Toeplitz, utożsamiając ją z rozwojem ruchu spółdzielczego. Zarówno on, jak i przywołani przez wybrane teksty architekci, Helena i Szymon Syrkusowie czy Barbara Brukalska, podnosili kwestie poprawy warunków życia za sprawą dobrze urządzonej przestrzeni życiowej – w skali makro (miasto i osiedle), i mikro (mieszkanie). W modernistycznych projektach osiedli społecznych odnajdujemy zalążki myślenia ekologicznego (za przykład służy tu działający na żoliborskim WSM-ie „pensjonat” dla roślin). Warto też zwrócić uwagę na chętnie stosowane już w latach 30. bardzo współczesne praktyki architektoniczne oparte na partycypacji społecznej (ankiety przeprowadzane wśród mieszkańców Rakowca). Na różne aspekty dynamicznych przemian społeczno-obyczajowych zachodzących w okresie dwudziestolecia międzywojennego zwraca uwagę wystawa Przyszłość będzie inna. Wizje i praktyki modernizacji społecznych po roku 1918 prezentowana w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki od 24 lutego do 27 maja tego roku oraz towarzysząca jej publikacja.

Dola i niedola naszych dzieci,

Zacofanie, nierówności ekonomiczne, klęska mieszkaniowa, ogromny

Prezentując przykłady aktywności kobiet na gruncie architektury,

problem bezdomności (także wśród dzieci) – to wszystko składa się na

architektury wnętrz, a także fotografii i filmu, zapomnianej działalności

Aleksander

obraz pozaborowej Polski. Sytuacja odbudowywania zarówno państwowo-

teatrów robotniczych i ludowych czy też pionierskich projektów dla dzieci,

Minorski,

ści po ponad wieku niebytu na politycznej mapie świata, jak i tożsamości

wystawa Przyszłość będzie inna pokazała dwudziestolecie międzywojenne

Tadeusz

podzielonego dotąd zaborami i rozwarstwionego społeczeństwa stanowiła

w dużej mierze poprzez historię „słabych” i ich emancypację. Zwracała

opracowanie

jednocześnie szczególnie podatny grunt dla narodzin modernizacyjnych

uwagę na rodzące się wówczas wartościowe idee społeczne, nośne i aktu-

artystyczne:

idei społecznych.

alne również obecnie.

fot.

Bukowski,

Wanda

W publikowanych fragmentach tekstów, pochodzących w większości

Zawidzka, ed. Józef

z okresu międzywojnia, odczytujemy kluczowe dla nowoczesnego społe-

Włodarski,

czeństwa postulaty, jak równouprawnienie płci i emancypacja słabszych

broszura

grup społecznych. Formułowane przez ich autorów koncepcje miały

Kraków 1938

84

Spółdzielczość – nowa organizacja życia społecznego

służyć integracji społeczeństwa, niwelowaniu podziałów i nierówności

Początki nowoczesnej spółdzielczości w Polsce przypadają na okres

społecznych. Maria Orsetti w swoim manifeście podkreślała wagę świa-

zaborów, jednak nowe realia związane z odzyskaniem niepodległości

domego i aktywnego udziału kobiet w ruchu spółdzielczym i wskazywała

przyczyniły się do jej rozkwitu na ogromną skalę. Ten bezprecedensowy

na ich fundamentalną rolę w procesie modernizacji. Szczególne miejsce

rozwój był możliwy nie tylko dzięki sile oddolnych inicjatyw, ale i za

w modernistycznym projekcie lepszego społeczeństwa zajmowały również

sprawą postępowego ustawodawstwa (ustawa o spółdzielniach z 1920

dzieci. Dostrzeżenie ich autonomii i podmiotowości za sprawą postępowych

roku, uważana za najnowocześniejszą w tamtych latach w Europie).


czych, rolno-handlowych, mleczarskich, kredytowych, mieszkaniowych), z 3 milionami członków. Spółdzielczość rozumiana jako nowoczesna koncepcja organizacji życia społecznego obejmowała wszystkie jego dziedziny: edukację, kulturę, sport, handel, czas wolny (w tym turystykę), działalność polityczną. Tworzyła „podwaliny nowego ładu i wychowywała dla tego ładu nowego człowieka” (Stanisław Tołwiński), a jednocześnie stała się drogą emancypacji różnych grup społecznych: zarówno kobiet (działalność Marii Orsetti i Ligi Kooperatystek) i dzieci, jak i mniejszości narodowych.

Teodor Toeplitz, Znaczenie spółdzielczego budownictwa mieszkaniowego , 1931 [fragmenty]1 Podniesienie kultury mieszkaniowej idzie dwiema drogami. Przedewszystkiem [sic!] przez udostępnienie szerokim warstwom ludności wszystkich tych udogodnień, które dotychczas istniały tylko dla ludzi zamożnych. Do nich należą: przeprowadzenie światła elektrycznego, zastosowanie gazu jako opału dla kuchni, urządzenia ułatwiające usunięcie śmieci, umożliwienie korzystania z kąpieli, bądź w każdem mieszkaniu, bądź przez urządzenie kąpielowe dla określonych grup mieszkaniowych, woda bieżąca zimna ew[en]t[ua] l[nie] i gorąca w każdem mieszkaniu, możność użytkowania wody gorącej w odpowiednio urządzonych pralniach, wreszcie ogrzewanie centralne, które w tak wybitnym stopniu zmniejsza trud opalania mieszkań, a jednocześnie ułatwia utrzymanie ich w czystości. Wszystkie te urządzenia są stosowane niezawsze i niewszędzie. Nie ma jednakże budownictwa społecznego, któreby niektórych z nich, a często wielu nie stosowało. Wszędzie zaś znajdujemy bezwzględnie zadosyćuczynienie tak ważnemu ze względu higieny postulatowi oddzielnego ustępu w każdym mieszkaniu. Nieomal powszechnem jest także przeprowadzenie zasady dwustronnego przewietrzania każdego, nawet najmniejszego mieszkania. Możność otwierania dwóch okien na przestrzał jest może tą cechą, która najbardziej odróżnia budownictwo, które się stosuje do potrzeb zdrowotnych mieszkańca, od oficynowych mieszkań domów czynszowych, których otwarte okna, wychodzące na ciasne podwórko, pozwalały najwyżej na wymianę złego powietrza dwóch naprzeciwko siebie położonych mieszkań. W trosce o ułatwienie życia i pracy mieszkańcom budowanych dla nich domów budownictwo społeczne zajęło się także w sposób bardzo intensywny zagadnieniem racjonalizacji pracy domowej.

1

Teodor Toeplitz, Znaczenie społecznego budownictwa mieszkaniowego, Warszawa: [s.n.], 1928,

s. 8–9; 14 i 19. We wszystkich cytowanych fragmentach, jeśli nie zaznaczono inaczej, zachowano pisownię oryginalną.

ŻRÓDŁO: „DOM, OSIEDLE, MIESZK ANIE” 1936, NR 10/11, S.30

W roku 1937 w Polsce działało prawie 10 tysięcy spółdzielni (spożyw-

Oprócz wspomnianych już urządzeń centralnych dało to szereg bardzo ciekawych rozwiązań budowy i urządzenia kuchni jako miejsca, w którem się koncentruje główna praca domowa. W wielu miastach, z Frankfurtem nad Menem na czele, każde mieszkanie zaopatrzone jest we wszystkie sprzęty kuchenne, dostosowane do budowy kuchni i pozwalające na znaczne oszczędności w jej wymiarach. Samo udostępnienie urządzeń kulturalnych ludności nie wystarcza dla podniesienia kultury mieszkaniowej. Trzeba przyznać, iż znaczna część osób, która się znajduje w nowych warunkach mieszkaniowych, odbiegających w znacznym stopniu od dotychczasowych, musi być dopiero w odpowiedni sposób nauczona i pokierowana, aby poziom ich kultury mieszkaniowej podniósł się istotnie. [...] Niezależnie od tego, czy mieszkania te znajdują się w wielkich domach zbiorowych, czy w osiedlach małych domków jednorodzinnych, wszędzie istnieje i coraz się powiększa ilość tych pomieszczeń, które powstają dla zadośćuczynienia tym wspólnym potrzebom. Sale zebrań czy klubowe, czytelnie i bibljoteki, żłobki dla małych dzieci, przedszkola dla większych, cały szereg wspomnianych już urządzeń o charakterze technicznym (pralnie, kąpiele, ogrzewanie itp.), wszystko to wymaga planowości w zadośćuczynieniu tym potrzebom. [...] Planowość ta jest konieczna zarówno przy projektowaniu osiedli, jak i przy organizowaniu w nich życia. Organizacja życia w nowych osiedlach wymaga radykalnej zmiany stosunku mieszkańców do zamieszkiwanej przez nich nieruchomości i z swej strony do tej zmiany się przyczynia. [...] Czyż zaprawdę nie jesteśmy świadkami powstawania nowych form współżycia ludzkiego, które zawdzięczamy całkowicie budownictwu nieobliczonemu na zysk, budownictwu, które mając na celu jedynie zaspakajanie potrzeb lokatorów, nie może tego czynić bez ich udziału i pomocy? A pomoc wzajemna, okazywana w tych nowych osiedlach, czyż to nie początek wymarzonych przez Edwarda Abramowskiego Związków Przyjaźni?

Szkic rozbudowy osiedla WSM na Rakowcu

85


„Pomoc wzajemna, rozszerzona na wszystkie wypadki życia i wykonywana w małych grupach ludzi znających się osobiście”. „Związek, w którym nie powinno być żadnego biurokratyzmu... czysty typ związku ludzi dobrej woli, czyniących dobro bezinteresownie, nie jak urzędnicy towarzystw dobroczynnych, lecz tak jak pomagają przyjaciele”.

Maria Orsetti, Referat na Zjeździe Założycielskim Ligi Kooperatystek w Polsce , 1935 [fragmenty]3 Pierwszym [...] warunkiem ruchu, który, jak spółdzielczość, opiera się na dobrowolnym współdziałaniu i poddany jest w całej pełni zasadzie solidaryzmu, tj. uzależnienia pomyślności całości od wartości części składowych, jest budzenie świadomej postawy swych członków w sprawach społeczno-gospodarczych. Jasne jest, że jakiekolwiek przedsięwzięcie społeczne mające ogarnąć masy, skazane jest z góry na niepowodzenie, jeśli nie obejmuje kobiet, które stanowią z górą połowę ludności (w Polsce przeszło 51%). A tym bardziej stosuje się to do ruchu gospodarczego, który podchodzi do reformy tego życia od strony organizowania spożycia, jako koniecznego warunku dostosowania wytwarzania do potrzeb społeczeństwa, przynajmniej w zakresie artykułów pierwszej potrzeby, oraz do uczynienia stosunków pomiędzy spożywcą i wytwórcą płodów rolnych przejrzystymi i sprawiedliwymi przez wyrugowanie długiego ogniwa pośredników. Nie potrzeba już dziś chyba dowodzić, jakie znaczenie dla gospodarki kraju mają kierowniczki gospodarstw domowych, które rozporządzają siłą zakupu rodzin (w Polsce kwota przechodząca przez ręce kobiet oceniana jest na 6 miliardów złotych rocznie), rozdzielają ją według własnego uznania pomiędzy przedsiębiorstwa handlowe i przemysłowe i ponoszą odpowiedzialność za zdrowie, zdolność do pracy członków swej rodziny – są to rzeczy już dziś ogólnie uznane w teorii, zarówno jak i to, że na sprawy zakupów domowych wpływ mężczyzn jest minimalny. W praktyce życiowej natomiast doniosłość i odpowiedzialność funkcji kierowniczki gospodarstwa domowego nie jest jeszcze należycie doceniana ani w opinii ogółu, ani co gorsza przez same kobiety. Pracy w gospodarstwie domowym odmawia się godności pracy zawodowej, często uważana jest niemal za pasożytnictwo zarobków mężczyzny. Dzieje się tak dlatego, że w naszych zmaterializowanych czasach ceni się tylko pieniądz, a więc praca, której nie mierzy równoważnik pieniężny, jest ogólnie lekceważona. Pamiętamy wszyscy, jak przy spisie ludności dołączona instrukcja pouczała gospodynie domu, że zawód ich jest „przy mężu!”. Dzięki temu – nawiasem mówiąc – nie wiadomo dokładnie, ile Polska liczy ognisk domowych. Ta wielomilionowa, a więc najliczniejsza grupa zawodowa, nie jest dotychczas zorganizowana na szerszą skalę. Nikt nie broni jej interesów. Prawodawstwo ochronne pracy pomija ją, choć niewątpliwie niebezpieczniejszą dla kobiety przed porodem jest praca gotowania i prania dla licznej rodziny, wymagająca dźwigania znacznych ciężarów, niż np. zawijanie karmelków w fabryce. Pracę swą spełnia gospodyni domu zazwyczaj bez żadnego przygotowania zawodowego, metodami prymitywnymi, odziedziczonymi po prababkach, zamknięta w czterech

Stanisław Tołwiński, Bogactwo form spółdzielczego ruchu mieszkaniowego , 1936 [fragmenty]2 Celem ruchu spółdzielczego jest zaspokajanie potrzeb drogą pomocy wzajemnej zrzeszonych obywateli. Różnorodność potrzeb powoduje różnorodność form organizacyjnych ich zaspokajania. [...] Na wyprodukowaniu domów mieszkalnych nie kończy się, ale właściwie dopiero zaczyna, teren spółdzielczego zaspakajania swoistej potrzeby mieszkaniowej. Spółdzielnie mieszkaniowe typu W. S. M. (Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa) nie tylko budują domy i osiedla mieszkalne, ale prowadzą administrację tych osiedli i organizują zaspakajanie wszystkich potrzeb związanych z użytkowaniem dostarczonego członkowi i jego rodzinie mieszkania. Rozwój więzi społecznej wśród mieszkańców, opartej na zasadzie pomocy wzajemnej, robi tutaj szybkie i rozległe postępy. Nie tylko administracja i utrzymanie w porządku budynków, dziedzińców i mieszkań oraz ułatwianie lokatorom zaopatrywania się w artykuły spożywcze zadzieżga [sic!] trwały związek ze spółdzielczością spożywców. Rosnące potrzeby kulturalne pociągają konieczność dostarczenia na ten cel odpowiednich lokali. Tak samo potrzeby związane z reformą gospodarstwa domowego popychają do budowy i organizowania wspólnych urządzeń gospodarczych, oraz do współdziałania z powstającemi w tym celu spółdzielniami spożywczo-wytwórczemi, jak np. pralnie spółdzielcze. [...] Mieszkaniem można nie tylko „zabić człowieka jak siekierą”. Na mieszkaniu oprzeć można również rozbudowę więzi społecznej, podnoszącej na wysoki poziom kulturę obyczajową całego społeczeństwa pracującego, odpowiedzialność i sumienność, stworzenie warunków sprzyjających nieograniczonej możliwości rozwoju zdolności i pracy twórczej człowieka.

2

86

Stanisław Tołwiński, Bogactwo form spółdzielczego ruchu mieszkaniowego, „Dom, Osiedle, Mieszkanie” 1936, nr 5–6 (specjalny, pt. Mieszkania przyszłości), s. 6–8.

3

Maria Orsetti, Zjazd Założycielski Ligi Kooperatystek w Polsce, „Społem” 1935, nr 22, s. 19–25. Zmodernizowano pisownię.

Joanna Kordjak


kolektywne zapewniające „dobrodziejstwa życia zespołowego” (jak

kotłownia centralnego ogrzewania, kąpielisko, pralnia, sala teatralno-

Plan

-kinowa, kluby zainteresowań, dziedzińce). Z dzisiejszego punktu widze-

mieszkania na osiedlu

nia szczególnie interesujący wydaje się proces projektowania, w który

WSM na

próbowano włączać przyszłych lokatorów, intuicyjnie wprowadzając tym

Rakowcu,

samym w życie zasady partycypacji społecznej.

1931

Założenia nowej wówczas dziedziny, jaką była architektura wnętrz, trafnie streszcza hasło sformułowane przez grupę Praesens na potrzeby zorganizowanej na żoliborskim osiedlu Wojskowej Spółdzielni Mieszkaniowej (WSM) w 1930 roku wystawy Mieszkanie najmniejsze: „Piękno to organizacja przestrzeni, a nie chaos zbytecznych ozdób”.

Helena i Szymon Syrkusowie, Współdziałanie

użytkowników przy opracowaniu projektów mieszkania robotniczego w osiedlu na Rakowcu , 1936

ŹRÓDŁO: „DOM, OSIEDLE, MIESZK ANIE” 1931, NR 9, S.5

[fragmenty]4

Punkt wyjścia władz W[arszawskiej] S[półdzielni] M[ieszkaniowej], przedstawiony architektom: „Osiedle na Rakowcu przeznaczone jest dla robotników. Nie wolno nam przekroczyć komornego, odpowiadającego możności płatniczej przyszłych lokatorów. Wiemy, że w stosunku do osiedla żoliborskiego kolonja na Rakowcu będzie pod względem wygód krokiem w tył. Ale jeżeli uda nam się stworzyć typ naprawdę taniego mieszkania robotniczego, usuwającego konieczność podnajmowania, powiemy, że uczyniliśmy raczej duży krok naprzód. Mieszkania na Rakowcu mają pomieścić 200 rodzin, zatrudnionych w okolicznych fabrykach – liczne zastępy bezdomnych towarzyszy pracy nie powinny zazdrościć im pałacu”. Odpowiednikiem niskiego czynszu jest, jak wiadomo, zredukowanie powierzchni mieszkania. Twórczy wysiłek architektów musiał być skierowany na te czynniki higjeny mieszkaniowej, któreby choć w pewnej mierze stanowić mogły rekompensatę narzuconego warunkami ekonomicznemi ograniczenia przestrzennego. Więc przede wszystkiem na nasłonecznienie. Dostęp promieni słonecznych do każdego mieszkania, jeżeli nie w ciągu całego dnia to przynajmniej w ciągu paru godzin na dobę, to postulat, od którego nie wolno było odstąpić. I choć na zatwierdzonych oficjalnie planach sytuacyjnych przewidziana była zabudowa obrzeżna, ,,Praesens” zmienia system zabudowy, projektując cztery bloki równoległe do linji NS – prostopadle do ulicy Pruszkowskiej. Połowa mieszkań korzystać ma ze światła wschodniego, połowa zaś z zachodniego.

ścianach mieszkania, przepracowana tysiącem drobnych powtarzających się codziennie czynności; tym bardziej jeżeli równocześnie pracuje zarobkowo, nie ma możności interesowania się sprawami społecznymi, kształcenia się, wykorzystywania swych zdolności i umiejętności w szerszym społecznym zakresie.

Wspólnota – przestrzeń dobrze urządzona Podstawową zasadą wprowadzoną do życia społecznego dzięki inspiracji ideami spółdzielczymi było pojmowanie wspólnoty jako dobrze urządzonej przestrzeni. Koncepcję architektury wspólnotowej realizowano w projektach osiedli, których istotnym elementem stały się urządzenia

Przyszłość będzie inna

4

Helena i Szymon Syrkusowie, Współdziałanie użytkowników przy opracowaniu projektów mieszkania robotniczego w osiedlu na Rakowcu, „Dom, Osiedle, Mieszkanie” 1936, nr 10–11, s. 22–34.

87


Barbara Brukalska, Zasady społeczne projektowania osiedli mieszkaniowych , 1948 [fragmenty]5 WYTYCZNA I. WOLNOŚĆ

Należy dążyć do zapewnienia mieszkańcom maksymalnej wolności życia osobistego w granicach wyznaczonych przez równe prawo do wolności pozostałych mieszkańców. Aby zdać sobie sprawę z doniosłości tego pozornie banalnego twierdzenia, przytoczymy jeszcze tezy, które są z nim sprzeczne, a będąc w praktyce życia zbiorowego dotychczas stosowane, nakładają na architekta inne obowiązki niż Wytyczna I. Wytyczna liberalizmu kapitalistycznego głosi, że mieszkańcom należy pozostawić wolność życia osobistego w granicach wyznaczonych przez ich udział (wysoce zróżnicowany) w dochodzie społecznym. Wytyczna totalizmów zawiera postulat, w myśl którego życie tak samo publiczne, jak i osobiste mieszkańców ma być przez specjalny aparat wykonawczy kierowane i nadzorowane w ramach ideologii obowiązującej doktryny. [...] WYTYCZNA VI. USPOŁECZNIONY INDYWIDUALIZM.

Dążymy do stopniowego choć ograniczonego rozszerzenia obszaru IB (społeczne zaspokajanie potrzeb biologicznych) kosztem obszaru IA (indywidualne zaspokajanie potrzeb biologicznych), oraz do równoległego i nieograniczonego rozszerzenia obu obszarów IIA i IIB (indywidualne oraz społeczne zaspokajanie potrzeb psychicznych). Innymi słowy dążymy do tego, aby w każdym mieszkaniu lokatorzy mieli możność zaspokajania potrzeb psychicznych, zwłaszcza tych, które mają charakter powszechny i codzienny, jak lektura, muzyka, pogawędka z przyjaciółmi, praca pozazawodowa... Niezależnie od tego uważamy za konieczne takie urządzenia społeczne poza mieszkaniem, które by zaspokajały potrzeby psychiczne na większą skalę lub przy większej specjalizacji, jak biblioteki, widowiska, kluby, większe imprezy towarzyskie i inne. Tylko głód mieszkaniowy ze względu na konieczne oszczędności może zmusić do ograniczenia tego programu. Ograniczenie to traktujemy jako czasowe i w możliwie jak najmniejszym zakresie; za konieczne bowiem uważamy to, aby mieszkanie nie zatracało charakteru gniazda rodzinnego, do którego człowiek śpieszy nie na nocleg jedynie, ale także, aby odpocząć od obcych i odetchnąć atmosferą życia prywatnego. Dobrze jest zauważyć, że jeżeli chodzi o potrzeby psychiczne, to wytyczna powyższa jest w zgodzie z Alfredem Adlerem, który uważa, że koniecznym warunkiem pełnego rozwoju indywidualnego jest mocna więź jednostki

5

88

Barbara Brukalska, Zasady społeczne projektowania osiedli mieszkaniowych, Warszawa: Trzaska, Evert i Michalski, 1948.

ze społeczeństwem i odwrotnie – koniecznym warunkiem rozwoju kulturalnego społeczeństwa jest swobodny rozwój indywidualny jego członków. [...] WYTYCZNA XII. MOŻNOŚĆ ODOSOBNIENIA A ZAŚCIANKOWOŚĆ.

Dążąc do zapewnienia każdemu mieszkańcowi możności odosobnienia, jednocześnie chcemy zapobiegać wytwarzaniu się zaściankowości. Nie należy pojęcia zaściankowości identyfikować z pojęciem dążenia do odosobnienia. Każde z nich dotyczy innej dziedziny życia: możność odosobnienia polega na izolowaniu swego życia wewnętrznego od niszczących go wpływów zewnętrznych, natomiast zaściankowość jest odgradzaniem się od zewnętrznych wpływów kulturalnych. Dwie ostatnie wytyczne (o atrakcyjności i zaściankowości) traktują o wpływie środowiska. Wskazują raczej na wagę zagadnienia, niż by je miały w całości wyczerpywać. Obszerną tę dziedzinę zjawisk badają przedstawiciele przeszczepionej z nauk przyrodniczych do socjologii – ekologii. Ekologia jest zatem nauką, która może nam architektom dostarczać potrzebnego do układania programów osiedli mieszkaniowych materiału, jako że stopień harmonii między jednostką a środowiskiem ma tu znaczenie podstawowe. Jak wynika z poprzednich rozważań, do roli architekta należy przewidywanie przyszłych potrzeb. Będziemy starali się przekonać, że architekt winien o ile możności organizować przestrzeń w sposób ramowy, tj. wyznaczając jedynie w grubych zarysach sposób życia mieszkańców, nie przesądzając w szczegółach ich stylu życia, że ramy narzucone przez architekta powinny mieć zakres tak szeroki, jak tylko na to warunki gospodarcze pozwolą. Zbędne zmniejszanie swobody życia przyszłego mieszkańca jest nadużyciem władzy spoczywającej w ręku budującego. Należy umożliwiać, a nie narzucać nowych sposobów życia. Dotyczy to zarówno programów ułożonych przez zespół ekonomistów, techników społecznych, konstruktorów, jak i samego projektu, którego autorstwo należy przede wszystkim do architekta. Często słyszymy dzisiaj o próbach wprowadzenia w życie mieszkańców tego rodzaju ładu, który ograniczając ich swobodę, dawałby rzekomo w zamian dostateczną rekompensatę. Mówi się np. o przedszkolu obsługującym wyłącznie jedną kolonię, o sklepie zaopatrującym z takąż wyłącznością jakąś zamkniętą grupę mieszkańców albo nawet o konieczności rozmieszczenia budynków i ścieżek w osiedlu nie w taki sposób, aby skrócić drogę do przystanku, ale żeby ją wydłużyć, aby tym samym zmusić mieszkańca do odbywania korzystnego dla zdrowia spaceru. Tego rodzaju próby kształtowania życia przyszłych mieszkańców o tyle są niecelowe, że nigdy nie są w stanie ogarnąć całości zmiennych potrzeb wplecionego w nie elementu przypadku, jak również możliwych błędów i nieścisłości przewidywań. Niemniej doniosłe mają znaczenie nie dające się przewidzieć powikłania, wynikające z wpływu jednej indywidualności na drugą: sympatie i upodobania zawsze będą kształtować stosunki między ludźmi i będą sprawiać, że jedno dziecko

Joanna Kordjak


ŹRÓDŁO: „DOM, OSIEDLE, MIESZK ANIE” NR 6, 1933

np. będzie zadowolone w przedszkolu „A”, zaś nieszczęśliwe w przedszkolu ,,B”, podczas gdy inne dziecko może wskazywać wprost przeciwne upodobania; że jedna gospodyni więcej ceni sklep spółdzielczy Nr 1 niż podobny doń spółdzielczy sklep Nr 2, bo być może lubi tamtą sprzedającą, bo być może przyjemniejsza jest dla niej droga do tamtego sklepu ze względu na cień pod drzewami, czy na słońce, czy na wiatr. Któż zgadnie subiektywne reakcje ludzkie? Tym bardziej niedorzeczne są pomysły zmuszania ludzi do takiej przyjemności jak spacer. Ludziom potrzebne są drogi łączące ich mieszkania z różnymi innymi punktami przez nich uczęszczanymi, i to drogi możliwie jak najkrótsze. Spacery, odchylenia od tych dróg – pozostawmy ich uznaniu. Sam autor pomysłu takiego łączenia realizacji społecznego zaspokajania potrzeb z nakazami wychowawczymi, gdyby udając się do pracy czy na ważne zebranie – był spóźniony, zrezygnowałby na pewno z przechadzki i nie zawahałby się iść do tramwaju najkrótszą drogą. Pobieżny choćby przegląd zasad i wytycznych, które poruszyliśmy powyżej w swych rozważaniach, unaocznia, jak mocno są dziś związane zadania architekta z pracami innych specjalistów (ekonomisty, socjologa, statystyka, higienisty, nauczyciela, psychologa). Nie poruszamy tu doniosłej skądinąd potrzeby współpracy architektów z innymi artystami plastykami; wykraczałoby to poza temat pracy niniejszej. Rola architekta o tyle jeszcze komplikuje się, że z jednej strony pracuje jako twórca i artysta – samodzielny i niezależny, z drugiej zaś – ma obowiązek syntetyzować pracę innych w zespołach wielofalowych.

Dziecko w mieszkaniu , 19326 Przestronność, czystość, powietrze i światło nabierają szczególnego znaczenia, jeżeli w mieszkaniu jest dziecko. Musi mieć ono swobodę ruchu, musi móc przebywać w całem mieszkaniu, nie przeszkadzając dorosłym. W tym wypadku urządzenie mieszkania wymaga specjalnej pieczołowitości. Sprzęty nie mogą zabierać za dużo miejsca, tłumić światła, tamować dopływu świeżego powietrza. Nie mogą być zbiornikami kurzu. Sprzęty dziecinne muszą być przystosowane do wzrostu, a więc rosnące lub wypożyczane (odpowiednio do wzrostu i wieku dziecka zmieniane). Niektóre tylko zabawki (w dobrym stanie) powinny się mieścić w pokoju. Na rupiecie, w które szybko przeistaczają się zabawki, powinna być skrzynka lub koszyk na kółkach, które dziecko przewozi sobie na czas zabawy.

Dziecko – już mieszkaniec, obywatel i już człowiek Przestrzenny układ otoczenia, jego skala i walory estetyczne oraz jego znaczenie wychowawcze odegrały szczególną rolę w nowej w okresie dwudziestolecia i ważnej dziedzinie — projektowaniu dla dzieci. Przykładem nowoczesnej praktyki projektowej była działająca wówczas na osiedlach Wojskowej Spółdzielni Mieszkaniowej Poradnia dla Racjonalnych Urządzeń Mieszkaniowych „Moje Mieszkanie” otwarta

Zdjęcie z okładki pisma „Dom, Osiedle, Mieszkanie”, 1933

Janusz Korczak, Sprawozdanie Towarzystwa „Nasz Dom” za okres 24 XI 1921–30 X 1923 [fragmenty]7 Wychowanie współczesne przenika zasada, że wychowawca odpowiada przed społeczeństwem za dzieci. Pragniemy oprzeć wychowanie na zasadach, gdzie wychowawca odpowiadałby przed dziećmi za społeczeństwo. Celem wychowania współczesnego jest przygotowanie dzieci do życia, gdy po latach staną się ludźmi. Pragniemy przekonać ogół, że dzieci już są ludźmi, że traktować je należy jako żywe i już ludzkie istoty.

przy oddziale Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci (RTPD) na Żoliborzu. Pracowali w niej Barbara Brukalska, Nina Jankowska i Jadwiga Toeplitzówna, które objęły kierownictwo do spraw architektury i ogrodnictwa, oraz dr Aleksander Landy, odpowiedzialny za sprawy higieny, udzielając porad w zakresie racjonalnego urządzania mieszkań i ogródków, a także prowadząc wypożyczalnię mebli i sprzętów oraz wzorcownię mebli dla małych mieszkań. 6 7

Przyszłość będzie inna

Dziecko w mieszkaniu, „Dom, Osiedle, Mieszkanie” 1932, nr 1, s. 20–21.

Janusz Korczak, Sprawozdanie Towarzystwa „Nasz Dom” za okres 24 XI 1921–30 X 1923, [w:] tegoż, Dzieła, t. 14, wol. 1, s. 196 i 199.

89


Pragniemy zorganizować społeczeństwo dziecięce na zasadach sprawiedliwości, braterstwa, równych praw i obowiązków. Nie mając na razie lepszych niż te wzorów, które dla siebie wypracowało społeczeństwo dorosłych, będziemy je naśladowali, przystosowując do potrzeb i właściwości społeczeństwa dziecięcego. Karność zastąpić pragniemy przez ład, przymus przez dobrowolne przystosowanie się jednostki do form życia zbiorowego, martwy morał zmienić chcemy w radosne dążenie do doskonalenia się i samozmagania. Stawiamy szacunek dla siebie samego na równi z życzliwością dla bliźnich, lepiej – współobywateli.

Działać musimy ostrożnie i z wolna, czujnie się pod kierunkiem dzieci kształcąc i wychowując. [...]

FOT. REPRINT POCZTÓWKI WYDANY PRZEZ MUZEUM W BIELSKU-BIAŁĘJ

Janusz Korczak, Wstęp , w: Zakład wychowawczy „Nasz Dom”. Szkic informacyjny, 1928 [fragmenty]8

Kąpielisko miejskie Panorama, Bielsko-Biała, 1936

90

Zarzucić musimy pogląd, że dziecko ma się z łaski karmić okruchami ofiarowanymi przez tkliwie, pobłażliwie czy pieszczotliwie dlań usposobione serca bądź macierzyńskie, bądź filantropijne. Dążyć będziemy do międzynarodowej organizacji dzieci i młodzieży, zachęcając do obioru wspólnego dnia święta, wspólnego sztandaru, wspólnej pieśni i pracy, i jednego języka, żądania równouprawnienia dla siebie. Nie urabiać i przerabiać, a zrozumieć i porozumieć się chcemy z dzieckiem, pomóc do odrodzenia niewolniczej, żebraczej jego duszy, odrzucenia brudu, który przeniknął i opanował społeczeństwo dzieci jako zaraza dorosłych. Zdemoralizowano dzieci tym, że się je karmi ideami i ideałami, na zrealizowanie których mają czekać dziesiątki lat.

Dziecko – już mieszkaniec, obywatel i już człowiek. Nie dopiero będzie, a już. Dziecko ma dawność i przeszłość. Wspomnienia i pamiątki. Lata dziecięce – to życie rzeczywiste, nie zapowiedź. Radość i ból są prawdą, nie urojeniem. Każda chwila rzetelna jego poważnego, nie na żart czy próbę, życia – nie wróci, warta sama w sobie jako całość – zapadając się – żłobi. Nie morał na wyrost i frazes zadań i obowiązków przyszłych, jeno dzisiejszych. Bliski teren, drobne zagony, na których doświadcza, sił próbuje, święci zwycięstwa, doznaje porażek, ponawia wysiłek, zbiera plon – ćwiczy, hartuje i kontroluje siebie. Dziecko rozgląda się, cieszy, dziwi, niepokoi. Świat piękny, pełen radosnych niespodzianek i dumnych zwycięstw. Ale nie tylko słoneczny i ciepły, pogodny i barwny. Bo i twardy, surowy, podstępny, okrutny. [...] Dziecko ufa. Pragnie wierzyć w silną, zrównoważoną, dojrzałą prawdę i dobro. Łagodnie przygotować, że ideał – marzeniem, a słabość i niedoskonałość – rzeczywistością. Że i my dzieci. Nie – podejść i zwieść. [...] Szukamy nowych metod wychowania. Starcie między pokoleniem dawnych a nowych zasad będzie tym ostrzejsze, im mocniej jedni zechcą trwać, zachować, opóźnić, drudzy – lekkomyślnie popędzać i wybiegać. Starcia mogą być drażniące i bezpłodne lub twórcze, zależnie od tego, czy zwalczające się strony uzbroją się w dostateczną ilość dowodów na poparcie twierdzeń.

Czas wolny Z kształtującą się w okresie dwudziestolecia międzywojennego koncepcją czasu wolnego wiąże się demokratyzacja dostępu do sportu rozumiana jako ważny element projektu modernizacji społecznej. Sport stanowił jedną z dziedzin emancypacji różnych grup społecznych: kobiet, środowisk robotniczych, a także mniejszości narodowych. Dynamicznie rozwijającymi się dziedzinami była piłka nożna, lekkoatletyka, boks, ale także pływanie. Powszechne uczestniczenie w zajęciach sportowych wymagało szerokiego dostępu do urządzeń sportowych i nowoczesnych, podążających za przemianami obyczajowymi rozwiązań architektonicznych.

8

J. Korczak, Wstęp, [w:] Zakład wychowawczy „Nasz Dom”. Szkic informacyjny, oprac.

M. Rogowska-Falska, Warszawa: Towarzystwo „Nasz Dom”, 1928. Cyt. za: tegoż, Dzieła, t. 14, wol. 1, s. 204, 207, 208.

Joanna Kordjak


ŹRÓDŁO: IZBA HISTORII WSM, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ZACHĘTANARODOWA GALERIA SZTUKI

Ewa Grzesiewicz, Cudze chwalicie… Nasz pensjonat roślinny i leczenie roślin w mieszkaniach , 1936 [fragmenty]10

Prawo do odpoczynku , 1931 [fragmenty]9 Radość pracy – niestety jak tyle innych bezcennych dóbr – dziś nieomal zagubiona, nie może być pełną, jeżeli okresowo nie ustępuje miejsca radosnemu odpoczynkowi. Nie można zużywać wszystkich swych sił i wszystkich chwil tylko po to, by módz [sic!] istnieć i dalej pracować. Trzeba zmiany, trzeba wytchnienia, trzeba możności innego niż co dzień [sic!] spojrzenia na świat i wgłąb [sic!] siebie. Trzeba czasem dla mózgu, mięśni i nerwów innego niż zwykle ćwiczenia, które najlepszym się staje wypoczynkiem. Trzeba mieć możność beztroskiego spędzenia wolnych godzin w dniu, wolnych dni w tygodniu, wolnych tygodni w roku. Proklamowanie prawa do pracy, to znaczy prawa do spełnienia podstawowego, koniecznego dla społecznego życia obowiązku jest jednym z tragicznych nieporozumień ustroju bezładnej produkcji. Takie jej zorganizowanie, by możliwym był odpoczynek nadający życiu treść i barwę, jest najważniejszem zadaniem. Prawo do odpoczynku pociąga za sobą prawo do właściwego spędzenia wczasów, nakłada więc obowiązek zachowania istniejących i stworzenia nowych właściwych dla odpoczynku miejsc i urządzeń. Trzeba o tem myśleć przy planowaniu mieszkań, domów, dzielnic miast i dzielnic kraju. Nie wolno nigdzie niszczyć bezmyślnie, zamykać dla ludności istniejących lasów i parków, trzeba wszędzie stwarzać nowe miejsca wypoczynkowe, w których nie tylko [sic!] przyroda, ale i dzieła ludzkie dadzą umysłom inną niż codziennie strawę.

Wspólnota ogrodu

W ,,Robotniku” z dnia 16 września ukazała się wzmianka p.t. ,,Pensjonat dla kwiatów” w której mówi się o powstaniu pierwszej kliniki botanicznej i pensjonatu dla kwiatów w Paryżu. Za niewielką opłatą jeden z ogrodników paryskich przyjmuje kwiaty na przechowanie i leczenie. Liczni mieszkańcy opuszczają stolicę latem, mogą swe ulubione rośliny zostawić w fachowych rękach zamiast u opiekunów przygodnych, po których opiece rośliny więdły i marniały. Nie jest to pierwszy pensjonat i pierwsza klinika dla kwiatów. Wcześniej powstał takiż pensjonat poparciem i zaufaniem wielu członków. Tyle, że nie w Ośrodku Ogrodniczym W[ojskowej] S[póldzielni] M[ieszkaniowej], cieszący się podano mu nazwy pensjonat, a mówiono po prostu ,,leczenie i przechowanie kwiatów”. Od wczesnej wiosny wielu naszych członków (około 400) przynosiło swe ukochane rośliny, po kilka lub kilkanaście, prosząc o poradę na chorobę, umiejętne przesadzenie i leczenie. Na przechowaniu „w naszym skromnym pensjonacie” mieliśmy latem 115 palm, 35 araukaryj i 655 innych pacjentów. Teraz po skończonych wakacjach coraz liczniej odwiedzają nas miłośnicy kwiatów, którzy latem nie korzystali z naszego „pensjonatu”, a teraz mają kłopoty ze zniszczonemi roślinami. Dla ułatwienia pracy nad pielęgnacją roślin Ośrodek Ogrodniczy wprowadza nową formę opieki, a mianowicie: Stałą opiekę nad roślinami w domach naszych członków. Opieka ta będzie polegała na oglądaniu roślin raz na miesiąc, wydawaniu opinji i rady, jak usunąć szkodniki i uleczyć chorą roślinę. Pragnący korzystać ze stałej opieki winni zgłosić się do Ośrodka Ogrodniczego w godzinach urzędowania dla podpisania odpowiedniej deklaracji. Opłata miesięczna dla mieszkańców W. S. M. wynosi 50 groszy. Mieszkańcy W. S. M. mogą też korzystać z doraźnych porad jednorazowych w swoich mieszkaniach za opłatą 1 zł. Inni mieszkańcy Żoliborza za poradę jednorazową w mieszkaniu opłacają 1,50 zł. ●

← „Pensjonat roślinny” na osiedlu WSM na Żoliborzu, 2 poł. lat 30.

Wątki prezentowane w tekście wraz z materiałem wizualnym zaczerpnięto z wystawy Przyszłość będzie inna. Wizje i praktyki modernizacji spo-

łecznych po roku 1918 Zachęta - Narodowa Galeria Sztuki (24 lutego-27 maja 2018 roku), kuratorka: Joanna Kordjak, współpraca: Magdalena Komornicka, Michał Kubiak oraz Cezary Lisowski, Zuzanna Sękowska.

Funkcjonujące na osiedlach Wojskowej Spółdzielni Mieszkaniowej ośrodek ogrodniczy, „sanatorium roślin” czy „sale ciszy”, dające możliwość schronienia się przed „zanieczyszczeniem wielkomiejskim hałasem”, posłużyć mogą za przykład myślenia ekologicznego, którego początki przypadają właśnie na okres dwudziestolecia międzywojennego.

10 E[wa] Grzesiewicz, Cudze chwalicie… Nasz pensjonat roślinny i leczenie roślin w mieszkaniach, „Życie Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Stowarzyszenia »Szklane Domy«, Oddziału Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci na Żoliborzu i Gospody Spółdzielczej” 1936,

9 Pierwodruk: Prawo do odpoczynku, „Dom, Osiedle, Mieszkanie” 1931, nr 8, s. 1.

Przyszłość będzie inna

wrzesień, s. 144–145.

91


ILUSTRACJE: MAGDALENA GARDEŁA

DOROTA JĘDRUCH Zbudujmy sobie maszynę do wzruszeń. Precyzyjną, niezawodną, bez-

paradoks – wyrafinowany wytwór kultury jest jednocześnie zjawiskiem

błędną. Jedno po drugim niech wzruszenia atakują umysł celnie jak

uważanym za jej brutalne przeciwieństwo. Maszynowo uruchamiane

kula źrenicę tarczy strzelniczej. Niech wzruszeń starczy dla wszystkich.

piękno przestaje być doznaniem jednostkowym, szlachetnym, wymaga-

Weźmy dowolne dane, formę, funkcję, środowisko, kulturę, uszy, oczy,

jącym specjalnych studiów, przygotowań i delikatnej wrażliwości. Stąd

serce, umysł i połączmy je siecią zależności, piękną jak sieć neuronów,

obraz maszyny pozostaje prowokacyjny i ambiwalentny. Mamy zatem

a uzyskamy mechanizm, który jest w stanie poruszyć wszystko: od

w sztuce awangardowej także anty-maszyny, maszyny-błędy, tak jak

najmniejszej komórki w tkance po całe społeczności, miasta, ustroje,

mamy anty-dzieła sztuki, gesty samozniszczenia i negacji. Maszyna

cywilizacje, siły przyrody.

może być zarówno obrazem logiki i porządku, jak i mechanizmów

Mechanizm maszynowy, logiczny wykres funkcji w ruchu, pozostaje jedną z najpłodniejszych metafor modernistycznej (awangardowej zwłaszcza) estetyki. Nie chce się tego powtarzać, stwierdzenie wydaje się przecież truizmem. Ale powtórzmy. Skoro maszyna służy masowej produkcji rzeczy standardowych, dlaczego nie powielać taśmowo wystandaryzowanych poglądów o niej? Mamy więc przed sobą modernistyczne wizje maszyny: hymny na cześć maszyny, wiersze wykresy maszyn, rzeźby wykresy zależności przestrzennych. Maszyna to wszystko, co nam się podoba: samochód, samolot, Partenon. Wszystko, co nam się nie podoba, maszyną nie jest: gipsowe stiuki, ornamenty, dachy mansardowe, stare meble i obrazy, które opowiadają historie.

tajemniczych i niezbadanych, pozostających poza matematyczną logiką znanego świata. Maszyna do wzruszeń. Brutalny epitet estetyki puryzmu. Aby móc przeanalizować nowoczesny wysiłek, mówimy o maszynie do wzruszeń, to znaczy, że elementy fizyczne, pierwotne, są wystarczające, aby zadowolić oko, wystarczająco dobrze dobrane, jasno wyłożone, aby ustalić relacje, które cieszą intelekt. Oto reprezentacja naturalnego faktu rozwinięta odpowiednio, aby móc oddalić na drugi plan kwestie ikonografii i nadać pełne znaczenie elementom plastycznym, które są emotywnymi narzędziami dzieła sztuki1.

Tak definiuje architekturę Le Corbusier. Epitet maszynowy jest

Maszyną jest w tym przypadku przede wszystkim dzieło sztuki, które

zdaniem papieża modernizmu „brutalny”, jego składniki „fizyczne”

wytwarza wibracje w otaczającej je przestrzeni, które to z kolei uderzają

i „pierwotne” oparte na „naturalnych faktach”, ale ich oddziaływanie

w inną maszynę: biomaszynę zwaną człowiekiem.

należy do świata delikatnych odczuć estetycznych, w których elementy

Jako przedmiot artystycznych fascynacji epoki trzeba sobie

plastyczne, uderzając w oko, docierają do odczuwającego emocje

wyobrazić oczywiście wielką, ciężką, buchającą parą, żeliwną maszynę

intelektu. Intelektualne emocje nie powinny być oczywiście nadto

z początku wieku XX. Ta maszyna jest logiczna i precyzyjna, ale też

nieokrzesane, jak dzikie porywy serca wzbudzane przez pozbawione

potężna, rewolucyjna (zburzyła stary porządek świata), jest fascynująca,

filtra estetyki zjawiska natury. Emouvoir (wzruszać) jest pojęciem

piękna, sprawna, ale też na swój sposób niebezpieczna i nieprzewidywalna. Jest najbardziej wyrafinowanym wytworem cywilizacji, ale pozostaje na swój sposób brutalna i barbarzyńska. Tworzy ciekawy

92

1 Voyager avec Le Corbusier: croquis de voyages et études, red. P. Duboÿ , La Quinzaine Litteraire, 2009, s. 133, (przeł. D.J.).


zaczerpniętym z osiemnastowiecznej teorii architektury (używał go wówczas Boullée) i – jak w wielu miejscach zaznacza Le Corbusier – jest efektem oddziaływania dzieła bliskiego klasycznej estetyce: prostego, logicznego, opartego na jasnych i precyzyjnych stosunkach form. Najlepiej by było to dzieło abstrakcyjne – relacje pomiędzy dziełem i odczuwającym jego oddziaływanie umysłem są w tym przypadku sprowadzone do modelowych zależności. Najłatwiejsze do uchwycenia i wystandaryzowania. Jednak nawet w tej niegroźnej metaforze, która pozostaje wyłącznie kulturową figurą, czai się niepokój, który zamienia ją właśnie w „brutalny epitet”. Dzieło-maszyna porusza człowieka-maszynę w sposób mechaniczny i typowy. Da się przewidzieć, obliczyć i uwarunkować. Jako taka, emocja maszynowa wydaje się zaprzeczeniem podstawowych ludzkich wartości: subiektywizmu, indywidualnej reakcji i wrażliwości. Boimy się tego porządku, obawiamy się, że mógłby się okazać prawdziwy, ale boimy się także, że nie jest on prawdą, że logiczny mechanizm odczuwania wzruszeń to tylko złudzenie, za którym kryje się niemożliwy do opanowania chaos. Pozostająca na usługach człowieka maszyna któregoś dnia zbuntuje się przeciw sztucznemu uporządkowaniu i zacznie wytwarzać własne, złowrogie mechanizmy i alternatywne logiki. Ten niepokój czai się w posuniętej do skrajności apologii racjonalizmu, w której to intelektualna refleksja jest tożsama z najsilniejszą emocją. Myśl jest najmocniejszym odczuciem. Dziś możemy być niemal pewni, że racjonalizm awangardy jest racjonalizmem gwałtownych odczuć i neurotycznych gestów. Że niezachwiana pewność jest podszyta strachem. Że za skrajnym porządkiem tych schematów kryje się ich dadaistyczny nieporządek, tak jak w każdej maszynie czai się usterka. Przedstawiony obok diagram jest niewinną zabawą w produkcję maszyny do wzruszeń, w której argumentacja dotycząca oddziaływania dzieła sztuki i wytwarzanych przez niego fizycznych zjawisk w przestrzeni (wibracji i rytmów) zaczerpnięta została z tekstów artystów awangardowych (przede wszystkim z systemu estetycznego Le Corbusiera). Doznania form pobudzają do odczuwania przeżyć estetycznych, atakujących różne części ciała człowieka. Diagram to jedna z najczęściej przywoływanych figur modernistycznej argumentacji. Relacje są tu nieodzowne i proste. W efektywny sposób upraszczają cały złożony mechanizm myślenia i odczuwania, relację pomiędzy siłami natury a mocą ludzkich wyobrażeń, mitów i lęków. W tym systemie, jak w każdym innym, czai się destrukcyjny błąd. I właśnie dlatego są one tak bardzo pociągające i wciąż nam bliskie.

93


ARCHITEKTURA to sztuka w pełnym tego słowa znaczeniu, która osiąga stan platońskiej wzniosłości, to matematyczny porządek, abstrakcja, dostrzeganie harmonii w poruszających relacjach. Oto CEL architektury! Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2012, s. 150–151

Ogólnie zatem biorąc kolor jest sposobem wywierania bezpośredniego wpływu na duszę. Kolor jest klawiszem. Oko jest młoteczkiem. Duch zaś wielostrunnym fortepianem. Wassily Kandinsky, O duchowości w sztuce, przeł. S. Fijałkowski, Państwowa Galeria Sztuki w Łodzi, Łódź 1996, s. 62

ARCHITEKTURA to przemyślana, bezbłędna wspaniała gra brył w świetle. Nasze oczy zostały stworzone do oglądania form w świetle; światła i cienie ujawniają kształty; sześciany, stożki, kule, walce i piramidy to wielkie, podstawowe formy doskonale ujawniane przez światło; ich obraz w niej jest jasny, namacalny, wolny od dwuznaczności. Właśnie dlatego są to piękne kształty, najpiękniejsze. Wszyscy są zgodni co do tego, dziecko, dzikus i metafizyk. To podstawa sztuk plastycznych. Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2012, s. 80

Architektoniczna abstrakcja ma tę szczególną, wspaniałą cechę, że zakorzeniając się w nagim fakcie, uduchowia go, gdyż nagi fakt nie jest niczym innym jak materializacją, symbolem możliwej idei. Nagi fakt należy do idei dopiero dzięki narzuconemu przez nas porządkowi. Emocje, jakie wzbudza architektura, biorą się z nieuchronnych, nieodpartych, fizycznych uwarunkowań, dziś zapomnianych. Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury, Warszawa 2012, s. 79–80

94

Dorota Jędruch


U stóp cnót plastyki, czystości, jedności i prawdy leży pokonana natura. Na próżno napina łuk tęczy, tętnią pory roku, tłum istot pędzi ku śmierci; wiedza rozkłada i składa z powrotem to, co istnieje, światy umykają na zawsze naszym pojęciom, ulotne nasze wyobrażenia powtarzają się lub wskrzeszają własną nieświadomość, zaś barwy, wonie i wzbudzone odgłosy dziwią nas, by wnet zniknąć z królestwa natury. Guilliaume Apollinaire, Kubiści czyli rozważania estetyczne, Kraków: Wydawnicwto Literackie 1959, s. 7

Materia świata zewnętrznego i materia ciała ludzkiego znajdują się w stanie ciągłego, wzajemnego oddziaływania; oddziaływanie to można wymierzyć i sprawdzić. Władysław Strzemiński, Teoria widzenia, red. I. Luba, Łódź: Muzeum Sztuki w Łodzi, 2016, s. 215

[…] wibrująca w nas płyta rezonansowa jest naszym kryterium harmonii. To właśnie oś, na której człowiek pozostaje w zgodzie z naturą i być może z wszechświatem – oś konstrukcyjna tożsama z tą, na której są rozmieszczone wszystkie zjawiska i obiekty natury; ta oś sugeruje, że istnieje we wszechświecie pewnie jednolity zamysł, że u jego źródeł stoi jakiś spójny zamiar. Z osi tej wynikają również prawa fizyki, a jeśli rozumiemy (i kochamy) naukę i jej dzieła, to tylko dzięki świadomości, że wywodzą się z tego pierwotnego zamysłu. Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2012, s. 229, 234

To, co możemy z tego wydedukować, wywnioskować, to, co nasz umysł jest w stanie wznieść w ramach systemu, który jest nasz, który jest tworem ludzkim, to dzieło sztuki – we wszystkich dziedzinach. Z jednej strony natura, stożek obszernie otwarty na nieskończoność. Jego szczyt nas przebija, jej zawartość rozlewa się na nas. Po drugiej stronie pojawia się inny stożek, otwierający się także w stronę nieskończoności: dzieło ludzkie. Pomiędzy tymi dwoma stożkami, w miejscu ich rozchodzenia się, jest człowiek. Człowiek, który postrzega, i człowiek, który poznaje: człowiek medium. Le Corbusier, La Ville radieuse: éléments d’une doctrine d’urbanisme pour l’équipement

de la civilisation machiniste, Paris: Vincent, Fréal & Cie, 1964, s. 83 (przeł. D.J.).

Maszyna do wzruszeń

95


Uniwersum naszych oczu spoczywa na płaszczyźnie ograniczonej horyzontem. Twarz zwrócona do nieba. Ogarnijmy myślą przestrzeń dotąd niepojętą, nieuchwytną. Odpocząć, położyć się, umrzeć-zasnąć. Znów jestem głupcem. Ale jednak stanąłem prosto! Ponieważ jesteś wyprostowany, oto ty, gotowy do działania. Wyprostowany na płaszczyźnie ziemi rzeczy uchwytnych, podpisałeś z naturą pakt solidarności: to kąt prosty. Prosto przed morzem, pionowy, oto stoisz na nogach. Le Corbusier, Le poème de l'angle droit, Éditions Tériade, Paris, 1955

Nie masujcie oka zawsze w tym samym kierunku, bo się zmęczy; stosujcie płodozmian widoków, dzięki którym spacer nie znuży was i nie uśpi. Za okiem znajduje się ten zręczny, śmiały, płodny, twórczy, logiczny i szlachetny organ: umysł. To, co postawicie przed okiem, będzie źródłem radości. Wielorakiej radości: to całe doświadczenie człowieka rozsiane po wszystkich jego zdolnościach. Co za żniwo! Le Corbusier, Urbanistyka, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2015, s. 90.

Wydaje się, że prawo ciążenia rozwiązuje dla nas konflikt sił i utrzymuje świat w równowadze; dzięki niej mamy pion. Na horyzoncie zarysowuje się linia pozioma, ślad transcendentalnego planu bezruchu. Linia pionowa tworzy z poziomą kąty proste. Jest tylko jedna linia pionowa i jedna pozioma: to dwa stałe elementy. Kąt prosty jest jakby częścią sił, które utrzymują świat w równowadze. Le Corbusier, Urbanistyka, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2015, s. 52

Architektura, opierająca się na plastycznych emocjach, musi w swojej dziedzinie RÓWNIEŻ ZACZĄĆ OD SAMEGO POCZĄTKU I STOSOWAĆ ELEMENTY MOGĄCE PORUSZYĆ NASZE ZMYSŁY, ZASPOKOIĆ NASZE WIZUALNE PRAGNIENIA i ułożyć je w taki sposób, BY ICH WIDOK WYRAŹNIE PORUSZYŁ NAS finezją lub brutalnością, zgiełkiem bądź spokojem, obojętnością bądź zaangażowaniem: chodzi tu o elementy plastyczne, formy, które nasze oczy wyraźnie widzą, zaś umysł potrafi zmierzyć. Formy surowe lub subtelne, sztywne lub giętkie, fizjologicznie oddziałują na nasze zmysły (kula, sześcian, walec, poziom, pion, skos itd.), wstrząsając nimi. W takim stanie poruszenia docierają do nas nie tylko gwałtowne doznania: rodzą się pewne relacje działające na świadomość i wprawiające nas w stan rozkoszy (zgodność z prawami wszechświata, którym są podporządkowane nasze czyny i którym podlegamy my sami), w których człowiek w pełni korzysta ze swoich możliwości wspominania, analizowania, rozumowania i tworzenia. ●

96

Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2012, s. 71

Dorota Jędruch


również działał jako architekt: w konspiracji przygotowywał plany urbanistyczne osi stanisławowskiej i osiedla Rakowiec. Podczas powstania warszawskiego nadzorował fortyfikacje Śródmieścia. Został wywieziony przez Niemców do Kielc; do stolicy powrócił w 1945 roku. Został zatrudniony w Biurze Odbudowy Stolicy, gdzie pracował przy powstawaniu szkół. Później pracował w Ministerstwie Budownictwa. Przeszedł na emeryturę w 1950 roku. W 1957 roku zmarł w Warszawie, został pochowany na Powązkach. Jako architekt dał się poznać jako twórca bardzo wszechstronny, swobodnie operujący różnorodną stylistyką. Do ciekawszych realizacji należą między innymi Gimnazjum Żeńskie im. Słowackiego w Warszawie (obecnie VII Liceum Ogólnokształcące im. Juliusza Słowackiego), kamienica przy Narbutta 19 w Warszawie czy powojenne projekty dla Korpusu Ochrony Pogranicza. Nowakowski zapisał się także w historii architektury jako teoretyk i publicysta. Drukował swoje teksty w miesięczniku „Architektura

Myśl teoretyczna i publicystyczna Tadeusza Nowakowskiego

HELENA POSTAWKA-LECH

i Budownictwo” (AiB), najważniejszym czasopiśmie architektonicznym ukazującym się w Polsce w latach międzywojennych, wydawanym przez Warszawskie Koło Architektów. Publikowano tam teksty teoretyczne polskie i zagraniczne w tłumaczeniach, prezentowano konkursy i ich wyniki, nowinki technologiczne i wiadomości ze świata. Wśród redaktorów i autorów czasopisma byli tacy architekci, jak Rudolf Świerczyński, Witold Minkiewicz, Lech Niemojewski, Helena i Szymon Syrkusowie czy Czesław Przybylski. W latach 1932–1934 Nowakowski należał do komitetu redakcyjnego. Jego teksty publikowane na łamach AiB dotyczą polskiej teorii architektury w dwudziestoleciu międzywojennym.

Sport W 1928 roku Nowakowski został organizatorem i kierownikiem Badania nad architekturą polskiego dwudziestolecia dają coraz pełniej-

Biura Projektów Badań Technicznych przy Państwowym Instytucie

szy obraz ówczesnego środowiska architektonicznego. Dostrzegamy już

Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego. Z tą posadą

postaci, których wysiłki projektowe i teoretyczne pozostawały przez lata

wiązała się podróż studyjna do Austrii, Włoch, Szwajcarii, Niemiec

w cieniu spektakularnych zamówień rządowych, ogromnych konkursów

i Francji, w której wyniku powstały „normalia sportowe” – zbiór wytycz-

czy ekstrawaganckich realizacji prywatnych. Do tego grona możemy

nych dla architektów projektujących obiekty sportowe. Jest też autorem

zaliczyć Tadeusza Nowakowskiego.

pawilonu powstałego na Powszechną Wystawę Krajową w Poznaniu, na

Urodził się w 1879 roku w Medwinie na ziemi kijowskiej. Swoją

zlecenie PiWFiPW. W latach 30. zaprojektował też ogródek jordanow-

edukację architektoniczną rozpoczął w 1901 roku na Politechnice

ski w Warszawie przy ulicy Bagatela 2. Zainteresowanie architekturą

Lwowskiej, lecz zakończył ją dopiero w 1922 roku, kiedy to otrzymał

obiektów sportowych Nowakowskiego było bardziej teoretyczne niż

dyplom na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Lata I wojny i wojny

praktyczne i miało swoje źródła w jego poglądach na architekturę,

polsko-bolszewickiej związały go z wojskiem. W 1914 roku wstąpił jako

z uwzględnieniem kwestii zdrowia i higieny. Rozwój wiedzy na temat

ochotnik do CK armii. W czasie służby pracował w zawodzie – zbudo-

wpływu ruchu na zdrowie człowieka przyczynił się do upowszechniania

wał wiele militarnych obiektów. W latach 30. prowadził własne biuro

się sportu, także tego uprawianego amatorsko. Po zakończeniu I wojny

architektoniczne w Warszawie, był bardzo aktywny. W trakcie II wojny

światowej kult ciała został wzmocniony: wojna pozostawiła rzesze ludzi

97


Tadeusz

kalekich i inwalidów, nastąpiły też przemiany społeczne i obyczajowe,

Nowakowski,

które doprowadziły do usankcjonowania sportu jako rozrywki dostępnej

Geneza budownictwa sportowego w Polsce, „Architektura i Budownictwo”

dla wszystkich obywateli, niezależnie od statusu społecznego i płci. Architektura i urbanistyka odpowiedziały na to intensywnym rozkwitem budownictwa sportowego – od form niewielkich, jak ogródki jordanow-

1933, z. 10–12.

skie, baseny czy korty tenisowe, po duże założenia: stadiony czy całe

Na ilustracji

kompleksy sportowe. Wydana w 1933 roku Karta Ateńska podkreśla

park sportowy

konieczność powstawania przestrzeni wypoczynkowych, w tym także

klubu

względem w najtragiczniejszem położeniu, najmniej miała środków fizycznych dla zapobieżenia złemu. Trzeba było mieć dużo wiary w możliwości przeprowadzenia podjętej akcji, dużo energji i zapobiegliwości, a przede wszystkim serca, by podjąć walkę z tem złem, z pełną wiarą w zwycięstwo. Pawilon Wychowania Fizycznego i P. W. [Przysposobienia Wojskowego – HPL] na Wystawie Poznańskiej dał najlepszy przekrój tego olbrzymiego wysiłku i poświęcenia społeczeństwa i energji ludzi, akcją tą kierujących. Szeregi sal, pełnych modeli, map i wykresów, dały pełny obraz nie tylko wysiłku pracy i walki, ale i wspaniałego i zwycięstwa. Obok wychowawców, nauczycieli, lekarzy i hygjenistów, także i architekci, i inżynierowie znaleźli wdzięczne pole do wykazania swojej inicjatywy, zdolności organizacyjnych i wiedzy technicznej kierowanej inwencją twórczą. Gdy się porównuje budowle Wychowania Fizycznego powstałe w Polsce i koszt ich wykonania z podobnymi założeniami w innych państwach, to widzi się, jak stosunkowo małymi środkami tworzono u nas rzeczy naprawdę poważne i duże. Tam, gdzie inni wydawali miliony, my wydawaliśmy tysiące, gdzie inni zajmowali dziesiątki hektarów pod gigantyczne nieraz budowle, myśmy budowali na skupionych terenach, licząc się z każdym metrem kwadratowym powierzchni i metrem kubicznym budowli. Gdy sąsiadom naszym wystarczało słowo „potrzebny”, my musieliśmy ważyć słowo „niezbędny” na czułej wadze możliwości finansowych. Budownictwo sportowe, a właściwie wychowania fizycznego, ma już u nas swoje własne oblicze. Wyciska ono piętno na nowych projektach rozplanowania miast i nowych osiedli i dzisiejszy urbanista nie może w projektach swoich przejść nad niemi do porządku dziennego. Nowe dzielnice i osiedla, rezerwują już tereny nie tylko, jak dotychczas, pod cmentarze, ale pod założenia wychowania fizycznego”. Geneza budownictwa sportowego w Polsce, „Architektura i Budownictwo” 1933, z. 10–12, s. 352–357

„Warszawianka”,

sportowych na różnych poziomach: w dzielnicach mieszkaniowych,

proj. Stanisław

na obrzeżach miast i w regionie. W latach 30. sport był postrzegany

Słońce

Odyniec-

jako sposób spędzania wolnego czasu, korzystny dla ciała i psychiki

W latach 30. Nowakowski poświęcił wiele uwagi teorii nasłonecznienia

człowieka. Poglądy Nowakowskiego doskonale wpisywały się w ten

budynków. Prowadził skrupulatne obliczenia i eksperymenty, umieszczał

nurt. Widział on architekturę jako środek do zmian społecznych silnie

kawałki papieru światłoczułego w różnych miejscach budynku i spraw-

powiązanych z budowaniem społeczeństwa obywatelskiego w duchu

dzał, ile czasu zabierze jednakowe naświetlenie wszystkich kawałków.

patriotycznym. Sport w latach 30. niejednokrotnie miał także silne

Badania te wpisują się w ogólny nurt poszukiwania architektury gene-

zabarwienie militarne – wyrabianie muskulatury było traktowane nie

rującej zdrowe warunki do życia. Nowakowski jednocześnie mocno

tylko jako rozrywka, ale i jako inwestycja w siłę i obronność kraju.

akcentuje potrzebę dopasowania architektury do warunków lokalnych.

-Dobrowolski

Świat ludności, zdolnej do pracy, pozostał na pobojowiskach lub zaludnił szpitale, a potem przytułki dla inwalidów. Młodzież, urodzona z wycieńczonych rodziców lub wyrastająca w najgorszych warunkach higjenicznych — często bez dachu nad głową — i nienależycie odżywiana, dawała smutny obraz przyszłego pokolenia obywateli i obrońców Ojczyzny. Polska, będąca pod tym [strat i zniszczeń wojennych – HPL]

98

Nie oznacza to jednak promowania architektury wernakularnej czy krytyki stylu międzynarodowego. Nowakowski piętnuje nie formę, a jej nieadekwatność do warunków i bezmyślność w kopiowaniu wzorców. Jego ideałem jest takie projektowanie, które uwzględnia położenie geograficzne oraz to, jak zmienia się naświetlenie budynku w zależności od pory roku, a także dnia.

Helena Postawka-Lech


W 1938 roku architekt został zaproszony w charakterze eksperta przez komisję higieny Ligi Narodów do udziału w konferencji w Genewie na temat nasłonecznienia i oświetlenia naturalnego i sztucznego w miastach i mieszkaniach. Jedno słońce, pod którego promieniami wszystko żyje, wszystko je, czci i wielbi i od którego czerpie siły swoje i w którem szuka obrony przed atakami drobnoustrojów chorobotwórczych, – to jedno słońce było do niedawna za mało docenianym w dziedzinie zadań urbanistycznych, architektonicznych, budowlanych, a nawet ogrodniczych. Coraz częściej, w ostatnich latach słyszy się i czyta głosy poruszające ten temat. Dzielą się wynikami swych dociekań i badań ludzie, których ta dziedzina bardziej zainteresowała, ale podają zazwyczaj tylko wyniki swych zawiłych, długich i żmudnych wyliczeń i wykresów. Są to odpowiedzi „tak” lub „nie” dawane na pytania w konkretnych wypadkach i dla konkretnych warunków szerokości geograficznej danej miejscowości. Zadanie, jakie sobie od lat kilku postawiłem, polega na ujęciu całej skali długości cieni rzucanych i kątów padania promieni słonecznych, jak i ich kierunków w rozmaitych porach roku i dnia, pod rozmaitemi stopniami szerokości geograficznych – w pewien schematyczny wykres, który umożliwiłby każdemu, bez dłuższych przygotowań, dociekań i studjów, bez straty czasu i stosów papieru, danie samemu sobie natychmiastowej odpowiedzi na każde pytanie, w każdym konkretnym wypadku. Zagadnienie urbanistyczne rozplanowania luźno zabudowanych osiedli, jakie dzisiaj poruszam, jest próbą zastosowania tej „maszyny” czy „suwaka” i odpowiedzi dane tu przeze mnie na kilka pytań, otrzymałem w ciągu niewielkiego stosunkowo czasu, mechanicznej prawie, pracy. Przede wszystkiem widocznem jest [...], że szerokość ulicy jest zależna od jej kierunku i charakteru zabudowania.

Kto teraz się zatrzyma, będzie cofał się wstecz

Przy wolno stojących domach gra tu rolę również i ich rozstaw; przy zwartem zabudowaniu wysokość domów, która, znów przy rozmaitych orjentacjach, może i powinna być czasem różną, przy każdej ścianie tej samej ulicy. Przy zastosowaniu w budowlach wolnostojących, rzutu prostokątnego np. o stosunku boków 1:2, usytuowanie budynku długim lub krótkim bokiem do ulicy nie jest obojętnem dla warunków naświetleniowych sąsiada, w zależności od orjentacji osi ulicy. Podwórza domów o budowie zwartej, zależnie od orientacji, mogą być wąskie i długie, lub krótkie i szerokie, lub też, dla uzyskania dobrych warunków światła oficyny, mogą być wyższe lub niższe od gabarytu ulicznego. [...] Inaczej należy projektować rozstaw budynków przy osiedlach np. typowo zimowych (turystyka i lecznictwo zimowe), a inaczej dla osiedli letniskowych, zamieszkałych jedynie w porze letniej [...]. Jeżeli skonfrontowawszy urbanistykę ze słońcem, spróbujemy tej konfrontacji na innych polach, np. architektury, a nawet rzeźby, to otrzymamy ciekawe, choć nie zawsze wesołe wyniki. Dobrze jest porównać Partenon Ateński, projektowany i stawiany pod 38” szerokości geograficznej z kopjami jego w Warszawie i Piotrogrodzie. Zobaczylibyśmy, wiele tym „wypędkom” z Grecji brakuje plastyki, tam w ojczyźnie im właściwej, lub o ile należałoby im wysunąć gzymsów, by otrzymać te same efekty plastyczne. W co zmieniłby się najlepszy dom nowoczesny, projektowany na południu Francji lub Włoch północnych na 45” szerokości geograficznej, z całem głęboko przemyślanem zacieniowaniem werandami, z wymiarami okien, obliczonemi dla wpuszczania ściśle określonej ilości światła, gdybyśmy dla zatrzymania wszystkich jego wartości, tak plastycznych, jak i jego wnętrza, spróbowali odpowiednio do naszego 52” szer. wysuwać płyty i podcienia, lub obniżać okna i zmieniać ich wymiary: dostalibyśmy karykaturę pierwowzoru, której sami przestraszylibyśmy się. Przygotowana przeze mnie konfrontacja dzieci południowego słońca z naszem słońcem dużo da do myślenia tym, co dla mody, lub idąc po linji najmniejszego oporu, niewolniczo powtarzają formy z „L’architecture d’aujourd’hui” lub „Rassegna di Architettura”, lub co gorsza z korespondencyjnych kartek, nadesłanych przez klijenta z podróży zagranicznej z dopiskiem „chciałbym co w tym guście”. Konfrontacja taka każe wielu plastykom i ich mecenasom zacząć rozumieć, że polska sztuka plastyczna, a architektura przede wszystkiem, staje się polską tylko przez tworzenie budynku i jego wnętrza – dla naszych warunków życia, w naszym klimacie i pod naszem słońcem.

← Tadeusz Nowakowski, studia nasłonecznienia, ilustracje w artykule:

Frontem do słońca, „Architektura i Budownictwo” 1934, z. 4

Frontem do słońca, Architektura i Budownictwo, 1934, z. 4, s. 122-126

Jeżeli liczono się dawniej z efektami słonecznymi – cieplnymi, a przede wszystkim świetlnymi – to, starą tradycją, przyjmowano konwencjonalny kąt nachylenia promieni słonecznych 45° jako średnioroczny. Odziedziczyliśmy ten konwencjonalny kąt 45° razem z klasycznymi kanonami architektury i budownictwa, które szły do nas w większej części z Włoch; a przecie średnioroczny kąt nachylenia promieni słonecznych we Florencji jest właśnie około 45°.

99


Hasłem dnia dzisiejszego jest indywidualne podchodzenie do zagadnień budowlanych i urbanistycznych dla każdego środowiska, w każdym punkcie globu ziemskiego, gdzie człowiek mieszka i pracuje. Człowiek w Kairze, mogący siedzieć na ziemi przed domem w cieniu rzucanym przez płytę, wysuniętą na 1 metr i będąc na wysokości 4 m od ziemi — w Atenach może schować się w cieniu, stojąc przy ścianie, a już w Paryżu nie znajdzie cienia nawet na progu swojego domu. Z tej wędrówki cienia i światła widać jasno, że przesuwając budowę z miejsca na miejsce, przenosi się jedynie formę – wrażenia nigdy. Partenon w Atenach przestaje nim być w Leningradzie, a mile zacieniony dom w Neapolu, stanie się kazamatem po przesunięciu go do Londynu. Siłą nasuwa się teraz pytanie: czy słusznym jest, by budowle ustawione np. pod 30° szerokości były replikowane pod 45°–50° – a tym bardziej 60°? Czy można bez szkody dla zdrowia mieszkańców i kultury narodu stosować metody rozplanowania mieszkań, rozstawy budynków względem siebie do ich form zewnętrznych włącznie z południa na północ i odwrotnie? Mam głębokie przekonanie, że nie. Każdy twórca wznoszonej budowli powinien być zaznajomiony i zżyty z warunkami miejsca, dla którego projektuje. Logiczne i rozumne rozwiązanie urbanistyczne zabudowane pięknymi gmachami, dostosowanymi do warunków szerokości geograficznej, klimatu i charakteru pejzażu i tym samym będącej wytchnieniem, radością i dumą mieszkańców – przeniesione w inne warunki stać się może poronionym głupstwem – szpitalem i więzieniem mieszkańców, a wstydem, jeżeli nie zbrodnią autora. Opierając się na tym, co przedstawiłem w moim referacie, [...] dochodzę do następujących wniosków, które tu pozwolę sobie przedstawić do łaskawej i światłej oceny: 1. Należy dążyć do przeprowadzenia dokładnych studiów, dla pasów ziemi leżących na tych samych szerokościach, z uwzględnieniem ich miejscowego charakteru, jak: wysokość nad poziom morza, klimat kontynentalny lub oceaniczny, czas trwania powłoki śnieżnej itp. 2. Badanie to należy przeprowadzić z uwzględnieniem strat, jakie zachodzą w danej miejscowości, w działaniu promieni słonecznych, tak pod względem cieplnym, świetlnym, dezynfekcyjnym itp. 3. Poddać rewizji sposoby i przepisy normujące projektowanie w rozmaitych krajach w dziedzinie: urbanistyki, budownictwa i architektury, pod kątem wpływu, jaki mieć powinny na te zagadnienia warunki nasłonecznienia danej miejscowości. 4. Ująć te wszystkie zagadnienia w kwestionariusz i podać go do przepracowania i przedyskutowania wszystkim państwom, łączącym się we wspólnej pracy nad tymi zagadnieniami. 5. Na terenie Genewy opracować mapę, wnosząc na niej wszystkie dane nadsyłane jako odpowiedź na ankietę, dla zobrazowania jednakowych warunków, w jakich znajdują się poszczególne kraje, a nawet miejscowości. Insolacja, „Architektura i Budownictwo” 1939, z. 3, s. 1–7

100

Ład W całej karierze Nowakowskiego przewija się element organizacji i porządku. Brał udział w pracach wielu jednostek o takim charakterze: już w okresie I wojny został zatrudniony w sejmowej komisji odbudowy kraju, dla której przygotowywał plany odbudowy Żabna. W 1930 roku został kierownikiem referatu wystawowego Bank Gospodarstwa Krajowego i nadzorował budowę modelowego osiedla na Kole. Z kolei w 1938 roku został powołany na dyrektora Wydziału Nadzoru Budowlanego z zadaniem jego reorganizacji. Jego działalność z czasów okupacji i po wojnie również wiązała się porządkowaniem i odbudową. Ład przestrzenny był dla Nowakowskiego czymś znacznie więcej niż tylko geometrycznym porządkiem brył. Nowakowski patrzył na architekturę jako na zbiór oddziałujących na siebie czynników budownictwa, ale też decyzji włodarzy miast i ich mieszkańców. Ład wiązał się dla niego ze społeczną odpowiedzialnością za wspólną przestrzeń. Ciekawe światło na poglądy Nowakowskiego w tej sprawie rzuca głos w dyskusji o urbanistyce Warszawy relacjonowanej na łamach AiB. Odbyła się ona pod hasłem „Wielka Warszawa jako stolica Polski” na przełomie kwietnia i maja 1934 roku w ramach rady grodzkiej Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR), a przewodniczył jej Stefan Starzyński, przyszły prezydent Warszawy. Podczas dwudniowych obrad referaty wygłosili Antoni Dygat, Czesław Przybylski, Marian Lalewicz i Tadeusz Tołwiński. Dotyczyły one nie tylko samej Warszawy, ale też rozwiązań urbanistycznych innych miast. W dyskusji głos zabierali między innymi Bohdan Pniewski, Kazimierz Tołłoczko czy właśnie Nowakowski. Mimo iż ton tej dyskusji jest miejscami patetyczny, a miejscami przypomina jeremiadę nad chaosem urbanistycznym Warszawy, naświetla ona jednak najważniejsze problemy i proponuje rozwiązania. Prelegenci podnoszą kwestie chaotycznego rozwoju nowych dzielnic i przypadkowej zabudowy istniejących, w tym nietrzymanie się planu regulacyjnego i nagłe zmiany w planowaniu przestrzennym oraz problemy z finansowaniem nowych inwestycji. Wyraźnie widoczny jest brak współpracy pomiędzy poszczególnymi interesariuszami: administracją publiczną, architektami, inwestorami i innymi biorącymi udział w procesie zagospodarowywania przestrzeni miejskiej Głos Nowakowskiego, być może w formie dość górnolotnej, wyraża to, co pobrzmiewa we wszystkich poprzedzających go wypowiedziach – potrzebę wzięcia odpowiedzialności za miasto rozumiane jako dobro wspólne wszystkich obywateli II RP. Dyskusja ta odbyła się też w znaczącym momencie. W 1934 roku powołano Stowarzyszenie Architektów Rzeczypospolitej Polskiej – SARP. Było to kolejne, po utworzeniu w 1926 roku Stowarzyszenia Architektów

Helena Postawka-Lech


w programie ogólnym powodowało i powoduje zamieszanie. Te wymienione już przez moich poprzedników prowizorja: IPS’y, FIAT’y na placu Marszałka, te Yacht kluby, Łobzowianki i domy sklepowe w Alejach Jerozolimskich, te agrilowskie pijalnie mleka i dzwonnica przy Grójeckiej1, drewniane gmachy urzędów skarbowych na Nowogrodzkiej i podobne do nich, postawione naprzeciw Szkoły Inżynierii, są świetnym przykładem, jak każdy ciągnie w swoją stronę postaw sukna warszawskiego, by sobie kubrak wykroić, nie myśląc o tem, że stolica może zostać bez godziwej szaty. „Kraków, dawna stolica Polski, przeżywał przeszło pół wieku temu klęskę t.z. Burzymurków. Nie ostał się przed nimi żaden budynek zabytkowy, żaden kamień ni drzewo. Burzyli, burzyli – by tylko uzyskać miejsce dla nowych budowli. Opinja publiczna ich zdemaskowała, a władza skończyła. Warszawa, dzisiejsza stolica Polski, przeżywa podobną klęskę, z tą tylko różnicą, że jest ona spowodowana przez ludzi o zamierzeniach odwrotnych. Ci znowu chcą budować na każdym wolnym skrawku wolnej ziemi, bez względu na jego przyszłe przeznaczenie. Pastwą prowizorjów stuletnich padają zieleńce, place publiczne, aleje, a nawet ulice. Tu również opinja publiczna ich demaskuje... Nad każdem miastem w Polsce czuwają jego władze i obywatele. Nad miastem, będacem Stolicą Państwa, powinno czuwać Państwo i wszyscy Polacy. Powinna być stworzona jakaś nadrzędna władza nad tymi, którzy dotychczas nie uznawali nikogo nad sobą. Rozbudowa Warszawy powinna przestać być sprawą Warszawy jedynie, stać się natomiast powinna sprawą całej Polski”. ●

Polskich (SAP) i ustanowieniu cyklicznych zjazdów Delegacji Architektów Polskich, działanie konsolidujące środowisko. Jednocześnie jest to moment tuż przed wyborem Stefana Starzyńskiego na prezydenta Warszawy, mianowanego na początku sierpnia 1934 roku. Nad chaosem Warszawy unosił się duch biadolenia. Powoli, pojedyncze zrazu, nieśmiałe głosy łączyć się poczęły pod batutami przygodnych kapelmistrzów w mniej lub więcej głośne chóry, aż przyszła chwila na jedną batutę. Sygnaturki przetopiono na dzwon alarmowy. Alarm. – Zbiegli się obywatele. Zbiegli się wszyscy prawie: wielcy i mali, i ci, co czuwali, a nawet ci, co spali. Jedna część roboty jakby została zrobiona, ale to dopiero początek. To dopiero rozbudzona potrzeba czynu i wskazanie kierunku niebezpieczeństwa. Przemówienia poprzedników moich, wygłoszone z tej trybuny, uczyniły to już częściowo. Ruszyliśmy z miejsca. Po pierwszym kroku uczyniony powinien być drugi, trzeci i następne. Kto teraz się zatrzyma, będzie cofał się wstecz. Najbliższym etapem pracy powinien być program, po programie czyn. Nie wierzę w zło zorganizowane, natomiast wierzę mocno w zło wynikłe z braku organizacji. Ten brak organizacji, brak kolaboracji wszystkich czynników, zarówno oficjalnych, jak i nieoficjalnych, powołanych do stworzenia Stolicy Państwa – to było złem Warszawy. Słyszeliśmy tu już o tak zwanych prowizorjach. Przypatrzmy się im bliżej i poznajmy ich twórców. Przecie te wszystkie prowizoryczne budowle, mniej lub więcej „żelbetowe”, powstają jako siedziby instytucyj społecznych lub celom społecznym służące. Przecież ci ludzie, którzy zdobywali środki na ich wzniesienie, czynili to z całem głębokiem przeświadczeniem, że zbożnej sprawie służą. Nie ich wysiłki, by co budować, by swoją cegiełkę dołożyć do budowy ogólnej – było złem, ale złem i klęską Warszawy był brak ogólnego programu lub, co gorsza, brak odwagi cywilnej ze strony powołanych do czuwania nad już ustanowionym programem, przeciwstawienia się naciskom, protekcjom i wpływom ludzi nieświadomych rzeczy. Ale nie tylko ci są winni. Wina tu i tych, którzy mieli moc robić prawem silniejszego tak, jak to się układało w ich programie partykularnym, i może układało się dobrze, ale

← Projekt przebudowy placu marszałka Piłsudskiego, opracowanie Bohdan Pniewski, ilustracja w materiale Przemowienie dyskusyjne, „Architektura i Budownictwo” 1934, z. 5

Przemówienie dyskusyjne, „Architektura i Budownictwo” 1934, z. 5, s. 168–169

1

W tym fragmencie tekstu mowa jest między innymi o następujących budynkach: „IPS’y” –

Instytut Propagandy Sztuki, którego budynek, powstały w 1931 roku według projektu Karola Stryjeńskiego, mieścił się przy ulicy Królewskiej 13; „FIAT’y na placu Marszałka” – salon

firmowy firmy Fiat na placu Piłsudskiego (obecnie wschodnie skrzydło hotelu Sofitel); „Yacht kluby” – budynek oficerskiego Jacht Klubu przy ulicy Wybrzeże Kościuszkowskie 2 wybudo‑

wany w latach 1930–1932 według projektu Juliusza Nagórskiego; „Łobzowianki” – drewniany

pawilon kawiarniano-wystawienniczy Łobzowianka istniejący w latach 1924–1935 na placu Na

Rozdrożu; „agrilowskie pijalnie mleka” – bar mleczny Na Agrilu znajdujący się na Nowym Świecie 8/10; „dzwonnica przy Grójeckiej” – wybudowana jeszcze przed 1914 rokiem, kiedy rozpoczęto wznoszenie kościoła Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny projektu Oskara Sosnowskiego.

Kto teraz się zatrzyma, będzie cofał się wstecz

101


z Katarzyną Uchowicz, badaczką architektury modernizmu, rozmawia Aleksandra Kędziorek


Aleksandra Kędziorek: Na początek postawię taką (celowo

przejaskrawioną) tezę: o ile dziś w dobie dominacji obrazu w prezentowa‑ niu architektury najważniejsze są wizualizacje (aż do takich ekstremów jak projektowanie przestrzeni z myślą o jej późniejszej prezentacji na

Instagramie), to w dwudziestoleciu międzywojennym równie istotną rolę co obraz odgrywał tekst, stając się dla architekta równorzędnym narzę‑ dziem pracy.

numerze „Praesensu”: Preliminarz architektury. Tak jak w preliminarzu budżetowym architekt wyeliminował to, co zbędne, i jasno wskazał to, co jest najważniejsze w nowoczesnej architekturze, o co w niej chodzi. Uwzględnił tam na przykład osiem norm pracy architekta, a zasady projektowania sprowadził do równania A = f (S, T, P), gdzie f odnosiło się do funkcji (współdziałania), literą S oznaczono czynnik socjalny, T – czynnik techniczny, a P dotyczyło

Katarzyna Uchowicz: Myślę, że ten tekst pojawił się naj-

zagadnień przestrzeni i plastyki. Skomentował jednocześnie ten

pierw w formie manifestów, które komunikowały szerokiej grupie

zapis, pokazując, jak wiele może się kryć za tak bardzo zwię-

odbiorców idee, hasła, były powiązane z konkretnymi grupami

złym komunikatem. Ta kodyfikacja wiązała się z dążeniem do

artystycznymi. Dwudziestolecie międzywojenne to okres, kiedy

projektowania architektury zestandaryzowanej, do mówienia

język, kultura słowa były elementem wykształcenia, ale też

o architekturze w sposób odpowiadający metodzie jej kształtowa-

szeroko rozumianej kultury artystycznej – dlatego słowo sta-

nia. Architektura była jednocześnie prezentowana w nowoczesny

nowiło, także dla architektów, naturalny środek przekazu. Gdy

sposób na przykład za pośrednictwem fotomontaży, co jeszcze

badamy spuściznę wiodących architektów awangardy, musimy

podkreślało ten jej wymiar. Pojawiły się nowe sposoby wizuali-

mieć świadomość istniejącego

zacji, zróżnicowane sposoby pisania,

równolegle języka „plastycznego” –

pomysły łączenia tekstu z obrazem

projekty z tego okresu są szalenie

w jedną całość, wielowątkowa opowieść

atrakcyjne wizualnie, dopracowane,

o architekturze.

Szymon

by mogły pełnić rolę plansz wysta-

AK: I szukanie nowych pojęć czy

definiowanie ich w nowy sposób. To,

wowych bądź zostać przedrukowane

co mnie zaciekawiło w książce Awers/

w czasopismach, które trafiały

rewers. Architekt Bohdan Lachert, którą

do międzynarodowego obiegu.

ważne dla Lacherta było poszukiwa‑

nic nie projektują – zachowało się

nie odpowiedniego języka do opisu

z tego czasu niewiele rysunków.

projektów. W 1960 roku Lachert napisał

To właśnie wtedy słowo stało się bardzo ważnym środkiem przekazu,

rozprawę Rozważania o niektórych

równoważnym z przedwojennym

cechach twórczości architektonicznej i tam, posługując się tekstami i diagra‑

obrazem. Sposób posługiwania

mami, starał się znaleźć i zdefiniować

się nim miał jednak tylko do

pojęcia, które lepiej ujmą to, co chce

pewnego stopnia swoje źródło

w swojej architekturze przekazać. Były

w dwudziestoleciu.

to pojęcia z bardzo różnych kontekstów,

Dwudziestolecie nauczyło

bo pojawiały się odniesienia muzyczne,

tytuł tekstu Szymona Syrkusa zamieszczonego w pierwszym

DOMENA PUBLICZNA

architektów formułowania teorii

rytmy. Wskazuje na to chociażby

1926, nr 1

pada 2017–2 kwietnia 2018), to to, jak

szalenie aktywni w dwudziestoleciu,

procesów, do ujmowania ich w algo-

„Praesens”,

Architektury we Wrocławiu (23 listo‑

wało się, że architekci, którzy byli

czas tendencja do kodyfikowania

Preliminarz architektury,

przygotowałaś do wystawy w Muzeum

Natomiast po wojnie często okazy-

w sposób lapidarny, istniała wów-

Syrkus,

takie jak polifonia czy polirytmia, ale też

literackie, jak tytułowy awers/rewers czy palimpsest.

KU: To jest trudna teoria, napisana zawiłym językiem i trzeba znaleźć do niej klucz. Ten klucz to pewna siatka pojęć,

103


→ Projekt konkursowy na Dom Akademików

która tam się pojawia. Jest ciekawa, bo czerpie i z muzyki, i z filo-

Stowarzysze-

zofii Władysława Tatarkiewicza czy Romana Ingardena. To nawet

nia „Zjed-

rodzaj dialogu z Ingardenem. Znajdziemy w tekście wiele odnie-

noczenie”

sień do niego, czasem nie wprost, ale są tam poruszane podobne

w Warszawie, proj. Bohdan

problemy czy zastosowane pojęcia, takie jak perceptor, czyli

Lachert,

odbiorca, a jednocześnie użytkownik architektury, które Ingarden

Józef Szanaj-

wprowadzał, a Lachert próbował zdefiniować z punktu widzenia

ca, W. Winkler, 1928

praktyka. Architektura modernizmu, czy tego przedwojennego, MUZEUM ARCHITEKTURY WE WROCŁAWIU

czy powojennego, to w moim przekonaniu zawsze architektura dialogu, wielogłosu, powiązań. Nie chodzi tylko o dyskurs artystyczny czy filozoficzno-architektoniczny, ale także dialog z użytkownikami architektury (perceptorami), z mieszkańcami – rozmawiałyśmy o warszawskim osiedlu Rakowiec, gdzie obok siebie stoją przedwojenne realizacje Heleny i Szymona Syrkusów oraz powojenne Oskara i Zofii Hansenów, i w obu pojawia się ↓

podobny motyw działania: ankiety, rozmowa z mieszkańcami,

Tani dom

dialog społeczny.

mieszkalny, proj. Bohdan

Ciekawe jest też to powiązanie z muzyką, bo pokazuje spo-

Lachert,

sób, w jaki możemy podchodzić do twórczości, czy też spuścizny,

Józef Sza-

archiwum danego architekta. W dwudziestoleciu międzywo-

Możemy więc dziś bez trudu stworzyć z nich makietę czy

Niemojewski,

jennym powstaje wiele niezwykłych projektów, które nigdy nie

wyobrazić sobie, jak rozrysowany budynek mógłby wyglądać

1926

zostały zrealizowane, ale są wyprowadzone do fazy wykonawczej.

w rzeczywistości. Projekty są świetnie przygotowane graficznie,

najca, Lech

uwzględniają sytuację, analizę terenu, czyli kontekst miejsca. Lachert zwracał uwagę na to, by nie patrzeć tylko na realizacje, ale też rozpatrywać projekty; to, co architekt po sobie zostawia. A dlaczego właśnie projekty? Tu wykorzystam to porównanie z muzyką, zresztą nie moje, a Lacherta. Tak jak utwór muzyczny to zapis nutowy, tak samo projekt architektoniczny wykorzystuje pewien ograniczony zasób znaków-kluczy, taki alfabet rysunkowy. Lachert zwracał uwagę, że projekt należy uznać za domknięte dzieło architekta, bo jest to zakończony proces myślowy. Twórca poświęcił mu tyle samo czasu, ile poświęciłby koncepcji zrealizoMUZEUM ARCHITEKTURY WE WROCŁAWIU

wanej. Projekt miał dla niego podobną wartość, stanowił własność

104

intelektualną. Lachert był jednym z pierwszych architektów, który zwrócił uwagę na to, że własność intelektualna jest niezwykle ważna, był też pierwszym w Polsce, który opatentował swój projekt mebla. AK: Wybór i sposób definiowania tych pojęć miał też zapewne spory wpływ na projektowanie. Zwykle patrzymy na skończone dzieło, na

przestrzeń, która została przez architekta stworzona, i nie myślimy o tym, jaki wpływ na jej kształt miały narzędzia, którymi posłużył się po drodze.

Byłam kiedyś na wykładzie holenderskiego architekta Michiela Riedijka, który opowiadał o swoim stosunku do makiet. Kiedy stworzył maleńką

Rozmowa z Katarzyną Uchowicz


makietę, którą mógł ująć w dłoniach, miał do późniejszego budynku

zupełnie inny stosunek, niż gdy tworzył makietę rozłożystą, w znacznie

większej skali. Przekładało się to na jego myślenie o przestrzeni. To, jak mówimy o architekturze, jaki język wokół niej kształtujemy, odbija się

pewnie równie mocno w samych projektach. Czy tak było też u Lacherta? KU: Na pewno. Teksty Lacherta poświęcone architekturze

powstały głównie po wojnie. Przed wojną było ich dosłownie kilka i miały raczej charakter promocyjny lub techniczny, były redagowane wspólnie z Józefem Szanajcą. Natomiast po 1945 roku tekstów jest naprawdę dużo, około pięćdziesięciu, są poświęcone realizacjom, które architekt wtedy tworzy, oraz teorii architekMUZEUM ARCHITEKTURY WE WROCŁAWIU

tury. Kiedy Lachert pracował nad projektem Muranowa, dużo pisał o jego założeniach, a niewiele rysował – zmieniły się bowiem okoliczności projektowania architektonicznego. Nie odnajdziemy więc projektów z tego czasu w rozumieniu przedwojennym, a jedynie dokumentację techniczną. Zachowało się też dużo bardzo osobistych tekstów dotyczących Muranowa, zawierających próby odniesienia się do krytyki osiedla oraz referaty, które prezentował na spotkaniach między innymi z Bolesławem Bierutem. Muranów jest zresztą takim palimpsestem, tekstem samym w sobie, a dodatkowo towarzyszą temu projektowi niepublikowane maszynopisy opowiadające o dzielnicy, jej przedwojennej historii, historii getta, kontekście miejsca, idei, która kilkukrotnie

przykładem, prowadzi biuro architektoniczne. Warto pamiętać,

Dom

ewoluowała w czasie projektowania. Nie dało się jej – jak w dwu-

że zaczyna od tłumaczeń. Jej powszechnie znane nazwisko

architekta

dziestoleciu – pokazać w punktach, sprowadzić do algorytmu,

panieńskie, Niemirowska, nie jest tak naprawdę jej prawdziwym

skodyfikować i atrakcyjnie graficznie przedstawić. Dlatego tekst

nazwiskiem, ale pseudonimem literackim. Przyjęła, go tłuma-

dyplomowy

odgrywa tu duże znaczenie. Mam wrażenie, że w czasie realizacji

cząc między innymi wiersze Reinera Marii Rilkego czy Anny

Bohdana

Muranowa Lachert właściwie cały czas pisał, wielokrotnie nawią-

Achmatowej. Tłumaczeniami będzie się zajmować do końca życia.

zując do zmieniającej się koncepcji, która w którymś momencie

Nie wiem dokładnie, jak od środka funkcjonowała pracownia

zaczęła odbiegać od jego pierwotnego pomysłu.

architektoniczna Syrkusów, ale wszelkie szeroko pojęte prace

AK: W czerwcu tego roku ukazała się książka The Printed and The Built:

biurowe wykonywała Helena Syrkus. Do niej należało przepisywa-

Architecture, Print Culture and Public Debate in the Nineteenth Century

nie tekstów Szymona Syrkusa. Helena wspominała, że pracował

pod redakcją Mari Hvattum i Anne Hultzsch, która w bardzo interesujący

on bardzo powoli, był takim doktrynerem i trzeba było te jego

sposób pokazuje kulturę drukowaną towarzyszącą architekturze w XIX wieku. Część tej książki stanowi obszerny słownik mediów i rodzajów

tekstów, które współtworzyły ówczesny dyskurs architektoniczny, takie jak depesza, paszkwil, pamflet czy odbitki drzeworytnicze. Czy w dwu‑

dziestoleciu międzywojennym pojawiały się media, które miały wpływ na obieg koncepcji architektonicznych? Wspólnie z Mają Wirkus pracujemy nad opracowaniem korespondencji Heleny Syrkus i tam już jest sporo takich form.

projekt

Lacherta 1926

myśli później zredagować, nadać im bardziej poukładaną formę. Na pewno dużo pisała. Zawsze używała kopiowego papieru, więc oprócz oryginału mamy też kilka egzemplarzy tego samego dokumentu, stąd archiwum Syrkusów jest ogromne. Prowadziła również dziennik. Z czasów powojennych zachowały się trzy zeszyty, w których opisywała sprawy prywatne, ale też to, co się dzieje w świecie kultury, co w Polsce i poza jej granicami, co jeszcze chciałaby zaprojektować, zobaczyć. Z ich kart wiemy

KU: Tak, są listy, telegramy, fotografie, stenogramy wywia-

na przykład, że przyjaźniła się z Haliną Skibniewską i Jadwigą

dów, zapisy audycji radiowych. Syrkusowa jest tu ciekawym

Pniewską oraz że miała poczucie humoru („Urodziny Tatusia

Sieciotwórcza rola maszyny do pisania

na Skarpie,

105


odkrywania tworzących ją projektantów nie dotyczy tylko polskiej historii architektury – wystawa poświęcona Lonbergowi-Holmowi w nowojorskiej Ubu Gallery w 2014 roku nosiła tytuł Invisible

FOT. JERZY BARANOWSKI / PAP

architect. Z treści listów wiemy też znacznie więcej o rodzimej awangardzie, o zaangażowaniu Szymona Syrkusa w szeroko zakrojone badania nad architekturą mieszkaniową i strategiami urbanistycznymi wykraczającymi poza studium „Warszawa funkcjonalna”, co może tłumaczyć drugą część tytułu „Przyczynek do urbanizacji regionu warszawskiego”. Więcej nie zdradzajmy, na początku przyszłego roku wszystkiego będzie można się dowiedzieć z przygotowywanej przez nas książki. Warto może jeszcze dodać, że mnóstwo zawdzięczamy listom Heleny Syrkusowej. Jest w nich bardzo skrupulatna – zapisuje, kiedy dany list wyśle, kiedy Helena

– skończyłby 116 lat”). W tym dzienniku wklejała też listy, także do

nada na poczcie, kiedy przyszła odpowiedź; z łatwością można

Syrkus

sióstr Ireny i Marty, które budują osobną narrację.

odtworzyć ciąg korespondencji.

podczas Światowego

W przypadku Syrkusowej listy są świetnym medium,

Mamy też pocztówki, rękopisy, telegramy, teksty wspo-

Kongresu Inte­

jednym z kluczy do jej twórczości. Tak jak Lachert znakomicie

mnieniowe, pewnie były też rozmowy telefoniczne. To istotne

lektualistów

opowiadał o swoich projektach w drukowanych artykułach oraz

dla dwudziestolecia medium. Praesens powstał właśnie podczas

Pokoju,

osobistych zapiskach, tak Syrkusowa właśnie w listach pisała

rozmowy telefonicznej – Syrkus zadzwonił do Lacherta i zapro-

Wrocław,

o tym, co tworzy i jakie są jej zawodowe plany, ale nie tylko.

ponował stworzenie grupy. Trzeba też pamiętać, że architekci

1948

Utrzymywała relacje z architektami ze świecznika, te relacje były

w dwudziestoleciu międzywojennym dużą wagę przywiązywali do

bardzo bliskie – Walter i Ise Gropiusowie, Cornelis van Eesteren

reklamy – do dresscode’u, do promocji siebie poprzez nowoczesne

i Frieda Fluck, Josep Lluis i Moncha Sert, Marcel Breuer, László

atrybuty i posiadanie telefonu do nich należało. Numer telefonu

Moholy-Nagy, Siegfried Giedion to byli jej przyjaciele, w listach

pojawia się na pieczęciach metrykalnych pracowni Lacherta

często padają ich przezwiska: Moho [Moholy-Nagy], Pius [Gropius],

i Szanajcy –to tam umieszczają wszystkie ważne pod względem

Pepp [Giedion]. Helena Syrkus pisze do nich prywatnie, a jedno-

promocyjnym informacje. Z dyplomu Lacherta – wizji domu archi-

cześnie te listy są szalenie merytoryczne, zawierają mnóstwo

tekta na skarpie – zachowała się jedna oryginalna plansza, ale

istotnych z punktu widzenia historii architektury szczegółów.

wszystkie zostały przedrukowane w „Praesensie”. Stąd wiadomo,

Zachowaną korespondencję można czytać w ujęciu problemowym

że jedno z pomieszczeń zostało przeznaczone na kabinę telefo-

– mieszkania najmniejszego, planowania regionalnego, architek-

niczną, opatrzono je napisem „telefon” zaprojektowanym zgodnie

tury standaryzowanej, lub transformacji idei miasta-ogrodu po

z zasadami nowoczesnej typografii.

w Obronie

wojnie. Rewizji ulega nasze dotychczasowe wyobrażenie o relacjach w międzynarodowym środowisku modernistów, bo w listach próżno szukać chociażby nazwiska Le Corbusiera (jeśli już się pojawia, to zdawkowo i poprzez stricte zawodowe, a nie prywatne relacje), pojawiają się natomiast – poza wyżej wymienionymi – stosunkowo mało znani w Polsce architekci, tacy jak pochodzący z Chorwacji Ernest Weissmann, główny architekt Berlina Martin Wagner czy Knud Lonberg-Holm, projektant duńsko-amerykański. Ale to tylko początek bardzo długiej listy nazwisk. Zmienia się zatem perspektywa badawcza: nie mówimy tylko o powszechnie znanym fakcie funkcjonowania grupy Praesens jako polskiej sekcji CIAM, a o gęstej sieci zawodowo-przyjacielskiej. Proces

106

AK: Dla mnie ciekawa była jeszcze kwestia, na którą zwrócił uwagę

badacz Team 10, Dirk van den Heuvel, że czasami zmiana języka i sposo‑ bów komunikacji szła w parze ze zmianą grup czy wymianą pokoleniową w środowiskach architektonicznych. Kiedy po kongresie w Otterlo

w 1959 roku CIAM przeszedł do historii, a młodsze pokolenie architektów stworzyło w jego miejsce grupę Team 10, zmienił się język dyskusji –

zamiast niemieckiego i francuskiego zaczął obowiązywać język angielski. W CIAM dominowała korespondencja, często bardzo osobista, jak to śledzimy w archiwach Heleny Syrkus, czy też bardzo oficjalne raporty

pokonferencyjne. Team 10 wprowadziło pierwszy newsletter. Holenderski architekt Jacob Bakema oddał grupie do dyspozycji swoją skrzynkę na

listy, a później z napływającej korespondencji tworzył skróty, rozsyłał je

Rozmowa z Katarzyną Uchowicz


do wszystkich i podpisywał się „Wasz listonosz, Jaap Bakema”. Te zabiegi

dyktowali, a listy na maszynie pisał ktoś

Syrkusowej doprowadziła nas do jeszcze jednego odkrycia – tymi, które

maszyny do pisania to siła napędowa

służyły podtrzymywaniu międzynarodowej sieci kontaktów. I tu postać

inny. Kobiety – żony i sekretarki – oraz

podtrzymywał te rozległe sieci kontaktów, były bardzo często kobiety.

tych międzynarodowych sieci kontaktów.

Maszyna do pisania, z którą Helena Syrkus

KU: Tak, to prawda. Syrkusowa, gdy patrzymy na nią w kon-

jeździła zresztą na wszystkie kongresy.

tekście polskiego środowiska artystycznego, nie jest pierwszą

KU: Tak, nawet w jednym

kobietami. Jeśli myślimy o kobietach z grupy Praesens, to

z listów do siostry, pisząc

zazwyczaj wymienilibyśmy jako pierwszą Barbarę Brukalską –

o swoim stanie zdrowia, dodała:

ze względu na charakter twórczości. Współpracowała z mężem

„nie martw się, nie wzięłam swo-

Stanisławem Brukalskim, a jednocześnie była twórczo niezależna

jej Eriki [przenośnej maszyny

od niego. Ona ma ugruntowane miejsce w historii architektury,

do pisania – przyp. red.] ani

architektury wnętrz i wzornictwa. To o niej jako pierwszej bym

Larrouse’a”, czyli słownika.

pomyślała jako o architektce, która torowała kobietom drogę

To mogło znaczyć: odpoczy-

autorskiej wypowiedzi artystycznej. Natomiast okazało się, że

wam, nie będę pracować. Ale

Helena Syrkus w pewnym sensie pełniła także taką rolę – utrzy-

w tym samym liście donosiła:

mywała międzynarodowe kontakty, latami korespondując z Ise

„maszyna jest pożyczona”.

Gropius, Friedą Fluck (żoną Cornelisa van Eesterena), ale też

Zdałam sobie sprawę, że wła-

z siostrami. Kontakty korespondencyjne w dotychczasowej histo-

ściwie z polskiego środowiska

rii architektury w ogóle nie były brane pod uwagę, nie zostały

architektonicznego nikt inny

rozpoznane, a mówią dużo o architekturze, tworzą silną podstawę

poza Heleną Syrkus, nie kore-

do interpretacji, oceny oraz wnikliwszego zaprezentowania archi-

spondował z CIAM. Są pojedyncze listy wysyłane przez Szymona

tektury i środowiska

Syrkusa, ale one dotyczą bardzo konkretnych spraw architekto-

Helena

architektonicznego

nicznych, czasem organizacyjnych, są właściwie komunikatami.

XX wieku.

Helena bierze na siebie obowiązek podtrzymywania relacji,

przed

wnikliwie wszystko opisuje. W przeciwieństwie do Lacherta,

domem

AK: Czasami też ta kobieca

ręka była w tej koresponden‑

FOT. HENRY N. COBB, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI EMMY COBB

osobą, która przychodzi na myśl jako ta budująca relację z innymi

który mówił językiem architektonicznym, język Syrkusowej był

cji niewidoczna. W archiwum

pisania – to widać w rękopisach, tam praktycznie nie ma skreśleń,

z byłymi członkami Bauhausu

wanie tej rozległej sieci kontaktów pozwalała jej też znajomość

na listy, które wymieniał

były dla niej problemem, „no gorzej łacina i włoski”, jak gdzieś

porozumiewał się z nimi

wyznała. Wspólnie trafiłyśmy też na ciekawą informację w ste-

po niemiecku, ale odkąd

nogramie z wywiadu radiowego przeprowadzonego w Stanach

wyjechał do Stanów zaczął

I tu uchylamy rąbka tego,

co dla nich było oczywiste, a dla nas nie jest – że sami

Sieciotwórcza rola maszyny do pisania

Zjednoczonych. Pojechali tam z Szymonem Syrkusem promo„PREASEN” NR 1/1926, S. 53

„akurat mam taką sekretarkę”.

1947

języków – angielski, niemiecki, francuski, rosyjski i polski nie

Moholy-Nagym i in.). Zwykle

w jednym z listów, tłumacząc:

w Serocku,

jej myśli są ujęte w bardzo syntetyczny sposób. Na podtrzymy-

(Marcelem Breuerem, László

tę zmianę języka przepraszał

Syrkusowie

bardziej poetycki, literacki, filozoficzny. Miała niezwykłą łatwość

Waltera Gropiusa natrafiłam

odpisywać po angielsku. Za

i Szymon

← Wnętrze domu archi-

wać wystawę Warszawa znowu żyje przygotowaną przez Biuro

tekta - hall

Odbudowy Stolicy. Wystawa służyła zbieraniu za granicą środków

z widoczną

na odbudowę Warszawy, a oni skorzystali też z tej okazji, by

kabiną telefoniczną,

odnowić swoje kontakty, odwiedzić Gropiusa itd. I w trakcie tego

projekt

wywiadu ktoś zwrócił uwagę, że Helena Syrkus bardzo dobrze

dyplomowy

mówi po angielsku, ale jakby językiem dawnym, literackim. Może też miała taki sposób mówienia.

Bohdana Lacherta, 1926

107


dencja na biurku Waltera i Ise Gropiusów w ich domu w Lincoln, Massachusetts

AK: Jej język, sposób pisania też wiele pokazują. Początkiem naszej pracy nad jej korespondencją były listy wymieniane z Walterem i Ise

Gropiusami na przełomie lat 40. i 50. Jest to moment, gdy po Konferencji Architektów Partyjnych z 1949 roku, na której został ustanowiony socre‑

alizm w architekturze, Helena Syrkus zmieniła front. Zmiana ideologiczna, której Syrkusowa dała wyraz między innymi w swoim słynnym przemó‑

wieniu o socrealizmie podczas kongresu CIAM w Bergamo, odbywa się

też na poziomie języka. Ise Gropius jej odpisuje: Helena, znamy się, co się z Tobą dzieje, brzmisz jak tuba propagandowa.

KU: Nie wiem, na ile ona używała tego języka świadomie, może wiedziała, że te listy mogą trafić do osób postronnych. Ten jej romans z socrealizmem to jest bardzo złożona kwestia. Ona złożyła samokrytykę w 1949 roku, ale początkowo podobnie jak

FOT. ALEKSANDRA KĘDZIOREK

Korespon-

Lachert próbowała tego uniknąć. Z Bierutem znała się znacznie wcześniej, sympatyzowali z Komunistyczną Partią Polski, w 1944 roku Bierut wprowadził ją do Polskiej Partii Robotniczej. Więc

Chociażby ten wątek żydowski.

dla tych architektów przynależność partyjna to nie była sprawa

KU: Bo ona tę swoją biografię sama skutecznie zagmatwała.

nowa. Ale trzeba też brać pod uwagę ich możliwy stan psychiczny

Spisany przez nią życiorys trzeba czytać bardzo krytycznie,

po tym, gdy Szymon Syrkus wrócił z Auschwitz. Zachował się list

przyjrzeć się temu, co uwzględniła, a czego nie. Gdy sięgniemy

oparty na dokumentacji medycznej pokazujący, co się z Syrkusem

po wczesne dokumenty archiwalne, na przykład te, które złożyła

działo. To był bardzo chory człowiek, stracił właściwie wszystkie

w czasie matrykulacji na studia architektoniczne, znajdziemy

górne zęby, miał ogromne problemy z nawracającą przepukliną,

w nich jej prawdziwe nazwisko panieńskie – Eliasberg – imiona

był kilkakrotnie operowany. Syrkusowa się nim opiekowała, na

rodziców: Izaaka Eliasberga i Stelli z Bernsteinów. Natomiast póź-

jej barki spadło zapewne także utrzymanie ich obojga. Trzeba

niej w biogramach podawała literacki pseudonim Niemirowska,

pamiętać, że nie byli też już młodzi. Do tego oboje o żydowskich

i wszyscy, na przykład Lachert, z którym się przyjaźniła i który

korzeniach, choć u Heleny Syrkus skrzętnie ukrywanych. Tuż

doskonale znał jej tożsamość, powielali tę narrację. Tekst stał

po wojnie pojawiła się szansa na masową architekturę mieszka-

się więc dla architektki narzędziem kształtowania własnej

niową, którą zawsze chcieli realizować. W 1945 roku Jan Karol

biografii. Mamy zachowane materiały do jej biogramu, w których

Wende, podsekretarz w Ministerstwie Kultury i Sztuki miał

jako matkę podała Elżbietę z Borudzkich, a jako ojca Ignacego

odezwę do architektów, w której mówił: działajcie śmiało, wasze

Niemirowskiego, bądź wymieniała tam wyłącznie profesje rodzi-

skrzydła nie będą podcinane, nikt nie będzie ingerował w to, co

ców – nauczycielka i lekarz. Jej pochodzenie zostało w którymś

chcecie robić, teraz jest czas na eksperymenty. Nagle pojawiła się

momencie tak skutecznie wymazane, że teraz omawiając jej twór-

szansa na swobodną twórczość, która wkrótce tak samo szybko

czość, w ogóle nie bierzemy tego pod uwagę. Pochodzenie przewija

zniknęła. Chcę przez to powiedzieć, że zaangażowanie Syrkusów

się jednak w korespondencji z Gropiusem (w jednym z listów do

w socrealizm jest zagadnieniem wielowątkowym. Jest jeszcze

Gropiusa trafiłyśmy na sugestię, że w 1938 roku Sykusowie nie

wiele niuansów, na które trzeba zwrócić uwagę, może nie tłuma-

mogli znaleźć pracy, a Szymon Syrkus został usunięty z SARP po

cząc ich z powziętej decyzji, tylko mając świadomość złożoności

wprowadzeniu do statutu tzw. paragrafu aryjskiego, co jeszcze

sytuacji. I właśnie sięgnięcie po korespondencję jest w tym

wymaga weryfikacji). Gropius w momencie, w którym okazało

kontekście niezwykle ważne.

się, że jego dalsza działalność w nazistowskich Niemczech jest

AK: Dzisiaj często postrzegamy Helenę Syrkus właśnie poprzez związki

z komunizmem i to rzutuje na jej wcześniejsze życie. I rzeczywiście, przyj‑

rzenie się jej międzynarodowej korespondencji i krytyczne przeczytanie

na nowo jej własnych tekstów pozwoliło nam ją na nowo usłyszeć, odkryć

108

też sporo wątków, które wykraczają poza powszechną narrację o jej życiu.

niemożliwa, po prostu emigruje. Jest przykładem architekta, któremu udało się zbudować od nowa swoją markę i w jego przypadku nie mamy czegoś takiego, że przed wojną twórczość była efektywna (i efektowna), a po wojnie nie – mówimy tu o ciągłości.

Rozmowa z Katarzyną Uchowicz


W przypadku Syrkusów tej ciągłości brak. Ten komunistyczny

Schütte-Lihotzky, Charlotte Perriand czy Barbara Brukalska.

wątek przysłania dramatyczne życiorysy, a zachowane listy go

Helena Syrkusowa jest w długiej spódnicy i chustce na głowie.

dokumentują.

Może ona nie potrzebowała takiej identyfikacji, nie musiała eks-

AK: Później po śmierci Szymona Syrkusa w 1964 roku Helena Syrkus

odnawia kontakty. Publikuje książkę „Ku idei osiedla społecznego”, która

jest podsumowaniem jej pracy, ale też takim symbolicznym powrotem do modernizmu. W tej książce wprowadza właściwie znak równości między

modernizmem i CIAMem. To był 1976 rok, do tego czasu w modernizmie

po rozwiązaniu CIAMu jeszcze dużo się zadziało, natomiast ona pokazuje tylko to, co sama poznała, zanim zwrot ku socrealizmowi wykreślił ją ze środowiska modernistów.

ponować, że należy do jakiejś grupy, bo po prostu do niej należała. Ale też te jej spódnice i sukienki to nie był przypadek. W prywatnych zapiskach opisuje materiały, ich faktury, wzory. Wspomina, że chce sobie uszyć spódnicę, a do niej krawat i jakie dodatki będą do tego pasowały. Zwracała więc uwagę na strój, ale był on odmienny od ogólnie przyjętego, nowoczesnego ubioru z wzorzystych tkanin à la Sonia Delaunay czy metalizowanej biżuterii. Jeśli strój miał być jakimś tekstem modernizmu, to ten jej był zupełnie

KU: Nie wiem, jak Syrkusowa definiowała modernizm, ale to

odmienny. Może tak jak posługiwała się literackim angielskim,

ciekawy wątek. W historii architektury interesujące jest nie tylko

to była też moda, której była wierna, czerpała z innych źródeł,

tworzenie pojęć, ale też interpretowanie ich. W dwudziestoleciu

stanowiła rodzaj jej własnego manifestu. ●

międzywojennym ten proces dochodzenia do algorytmu mógł wyglądać tak: z bezmiaru informacji kształtowano abstrakt,

Wybór korespondencji Heleny Syrkus pod redakcją

a następnie kod. Tu mamy odwrócenie sytuacji – mamy pojęcie,

Aleksandry Kędziorek, Katarzyny Uchowicz i Mai Wir-

któremu każdy architekt przypisuje inne znaczenie. Dla Lacherta

kus zostanie wydany przez Narodowy Instytut Archi-

modernizm był zawsze postawą twórczą. Projekty miały być nowa-

tektury i Urbanistyki na przełomie 2018 i 2019 roku.

torskie, ale odpowiadające kontekstowi miejsca, dopracowane. Modernizm zestawiał z „banalnością doskonałą” (to termin Lecha Niemojewskiego), czyli powtarzalnością. To zresztą widać w jego twórczości, bo czegokolwiek nie zaprojektował, było oryginalne, a później kontrowersyjne. Zawsze przywoływał też nazwisko Józefa Szanajcy. Do tego stopnia, że dziś nie jest łatwo mówić o tych architektach osobno, choć Lachert bardzo dużo zaprojektoSzanajcy dlatego, że jego architektoniczny (modernistyczny) warsztat wykształcił się w dużej mierze przed wojną, w czasie gdy pracowali razem. To wspólne projektowanie obejmowało także dyskusje, wymianę myśli, gromadzenie doświadczeń. Szanajca zawsze dążył do znalezienia klucza architektonicznego problemu, takiej jakby pestki, i ta poszukująca, modernistyczna postawa twórcza wyróżniała Lacherta także po wojnie. Możliwe, że tak samo było z Syrkusową. Że wszystko to, co zdobyła, co dotyczyło

FOT. ALEKSANDRA KĘDZIOREK

wał w pojedynkę lub w innych zespołach. Przywoływał nazwisko Przybory do pisania na biurku Waltera i Ise Gropiusów w ich domu w Lincoln, Massachusetts

nie tylko architektury, ale też wykształcenia pewnej postawy, poczucia elitarności, wynikało właśnie z międzynarodowych kontaktów, działalności w CIAM i tego, czego dowiedziała się o architekturze z pierwszej ręki. Stąd ten powrót do modernizmu. To, co mnie intryguje, to to że za tą modernistyczną postawą w jej wypadku nie szło przejęcie modernistycznego dresscode’u. Ona ma zawsze podobny strój, zupełnie odstający od tego jak ubierały się inne architektki, Margarete

Sieciotwórcza rola maszyny do pisania

109


NOTES NA 6 TYGODNI bezpłatny magazyn o kulturze współczesnej

Wydawca: Fundacja Bęc Zmiana



Przez ul. Zdobywców,

Pan w spodniach, ale boso,

Przez Annasza, Kaifasza;

Na drugi balkon wyszedł,

Przez Siwą, przez św. Tekli

Ziewa, patrzy na niebo,

I Proroka Ezdrasza.

Szelki mu z tyłu wiszą.

Przez Krymską, Kociołebśką,

Chaplin, z dykty wycięty,

Przez Gnomów i przez Dziewic,

Krzywo stoi przed kinem.

Przez Mysią, Addis-Abebską

Przejechał na rowerze

I Łukasza z Błażewic,

Policjant z karabinem.

Przez Czterdziestego Kwietnia,

Na potłuczonej szybie

Przez Bulwary Misyjne –

Sklepu z konfekcją „Lolo”

Jadą za miasto wozy

Widać kawałek gazety:

Asenizacyjne.

Litery IDEOLO...

Z facjatki budy drewnianej

Widać blachę z napisem:

Tłusta panna wygląda:

Golenie 20 gr.

Która godzina, gówniarzu? –

Strzyżenie 40 gr.

Piąta, kurwo, piąta...

Manikir 60 gr.

I przez puste ulice

Przeleciała taksówka,

Jadą dalej i dalej,

Podskakując w pędzie,

Panna przed siebie patrzy

Jedzie gruby z wędką,

I papierosa pali.

Ryby łowić będzie.

Widzi dom czerwony,

Z piwnicy wędliniarza

Nowo zbudowany,

Gorąca para wali,

Ludzie już mieszkają

Panna patrzy przed siebie

W nieotynkowanym.

I papierosa pali.

W jednym oknie gąsiory Z wiśniakiem i jagodnikiem, Za oknem wietrzyk igra Różowym balonikiem. Na żelaznym balkonie Łbem na dół wisi zając, Łąkę przewróconą Jeszcze oglądając.

Julian Tuwim Bal w operze


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.