K WARTALNIK MAŁOPOLSKIEGO INST Y TUTU KULTURY W KR AKOWIE ISSN 17 30 –3613 INDEKS 362816
15 zł [w tym vat 5%]
3 [62]2018
Naturalnym kontekstem powstania tego numeru „Autoportretu” jest stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Tematy, którymi zazwyczaj się zajmujemy, mają charakter przekrojowy, a nie historyczny. Jednak bieżące wydanie, zatytułowane Narracje archi-
tektury dwudziestolecia, wiąże się organicznie z modernizmem, który – jak Czytelniczki i Czytelnicy często sięgający po „Autoportret” dobrze wiedzą – zajmuje nas na wielu płaszczyznach.
autoportret. pismo o dobrej przestrzeni ISSN 1730–3613, kwartalnik, nakład: 1000 egz.
w autoportrecie: muzea
1 (2002)
dworce
3 (2/2003)
biblioteki
rewitalizacja
przestrzenie dźwięku ulice i place
Staraliśmy się wyjść poza duszną dychotomię mitologizacji dwudziestole‑
cia i jego szkalowania. Powiedzmy to wprost: nie chodziło nam o powielanie mitów o młodym, w zawrotnym tempie modernizującym się państwie ani też, przeciwnie,
o – czasem nie mniej jednostronną – demaskację dorobku jednego z najbardziej kon‑
trowersyjnych okresów w dziejach Polski. II RP – zbyt często się o tym zapomina – była zupełnie innym krajem (począwszy od jej położenia na mapie, a na jej mieszkańcach kończąc) niż dzisiejsza Polska, borykała się z zupełnie innymi problemami niż nasze,
choć niewątpliwie niektóre z nich wciąż wydają się znajome i aktualne. Paradoksalnie
w docenieniu dorobku polskiego dwudziestolecia pomaga nie tyle jego ciągła aktuali‑
zacja, ile poczucie dziwności i obcości, które nas nachodzi, kiedy bierzemy na warsztat jakiś odcinek tamtej powoli odchodzącej w coraz dalszą przeszłość rzeczywistości. Wspólnoty wyimaginowane, a każda wspólnota narodowa taka jest, potrzebują
postulatu ciągłości trwania zbiorowego podmiotu. Zrozumienie zaś, do którego dąży wiedza, operuje dzieleniem i rozbiorem badanego przedmiotu, począwszy od tego,
że stawiamy granicę pomiędzy badającym podmiotem (w tym wypadku redakcja oraz
Autorki i Autorzy „Autoportretu”) a badanym przedmiotem. Innymi słowy: nie intereso‑
wało nas w podejściu do tego tematu, „jak byliśmy wielcy”, tylko „jacy oni byli”. Oni, czyli mieszkańcy wieloetnicznej II Rzeczypospolitej. Ciekawiło nas, jak miała się narracja
narodowa, zdecydowanie polonocentryczna, skierowana do wszystkich mieszkańców
tamtego kraju, jak konstruowano, także na poziomie symboliki, międzywojenną wspól‑ notę narodową, skąd czerpano wzory dla architektury, jakim językiem przemawiała
architektoniczna awangarda oraz jakie były jej przesłanki ideologiczne (i ich odbiór). Takie podejście, w żadnym wypadku niepodważające historycznego i kulturowego
znaczenia polskiego międzywojnia, chroni nas – mamy nadzieję – przed stworzeniem
zbyt prostego, afirmującego obrazu Polski międzywojennej. Czyni go bardziej złożonym i skomplikowanym oraz przesuwa akcenty. Okazuje się zatem, że Luxtorpeda jako ikona
nowoczesności była raczej jednorazowym, efemerycznym, elitarnym i tym samym mało
znaczącym fajerwerkiem, nieodzwierciedlającym rzeczywistego stanu ówczesnych pol‑ skich linii kolejowych, za to międzywojenna spółdzielczość – wzmocniona ówczesnym prawodawstwem – wciąż stanowi inspirujące, pozytywne zjawisko. Podobnie wyjątko‑ wość urbanistycznego planu zagospodarowania przestrzennego Warszawy (słynna
Warszawa funkcjonalna Chmielewskiego i Syrkusa), na co zwracają uwagę Jarosław Trybuś i Grzegorz Piątek w rozmowie z „Autoportretem”, wynikała z nowoczesnego
systemu edukacji urbanistycznej powstałego na fali entuzjazmu tworzenia od podstaw instytucji odradzającego się państwa. W tak ujętym obrazie II RP mniej zatem widać
spektakularnych osiągnięć, ale kto wie, czy nie więcej substancji. Mamy w każdym razie nadzieję, że lektura tego numeru okaże się dla Państwa równie pasjonującą wyprawą w dwudziestolecie, jak była ona dla nas.
2 (1/2003)
ogrody
4 (3/2003)
6 (1/2004)
7 (2/2004)
społeczności lokalne
8 (3/2004)
przestrzenie komunikatu
10 (1/2005)
przestrzenie dziecięce 9 (4/2004)
wokół funkcjonalizmu 11 (2/2005)
przestrzenie sakralne 12 (3/2005) blokowiska
13 (4/2005)
przestrzenie starości
14 (1/2006)
architektura organiczna
16 (3/2006)
przestrzenie handlu
przestrzenie książki przestrzenie pustki przestrzenie sceny
przestrzenie zdrowia
przestrzenie prywatne 21 (4/2007) przestrzenie władzy przestrzenie niczyje
śmierć w Europie Środkowej przestrzenie światła –
światło w przestrzeni
15 (2/2006) 17 (4/2006) 18 (1/2007)
19 (2/2007)
20 (3/2007) 22 (1/2008)
23 (2/2008) 24 (3/2008)
25–26 (4/2008–
–1/2009) przestrzenie wirtualne 27 (2/2009) bezkres
28 (3/2009)
nowoczesności
30 (1/2010)
przestrzenie kolonialne dom w Polsce
wyobrażanie narodów 32 (3/2010) język i przestrzeń utopie zmysły/percepcja
29 (4/2009) 31 (2/2010) 33 (1/2011)
34 (2/2011) 35 (3/2011)
tożsamość po ’89
36 (1/2012)
postciało
38 (3/2012)
partycypacja i partycypacja wieś
przemysłowe poprzemysłowe
37 (2/2012)
39 (4/2012)
40 (1/2013)
przestrzeń jako taka
41 (2/2013)
ograniczenie
43 (4/2013)
zrównoważony rozwój? przestrzenie wiedzy
ruch wojna niesamowitość
materiał/materialność 48 (1/2015)
42 (3/2013) 44 (1/2014)
45 (2/2014) 46 (3/2014) 47 (4/2014)
krajobraz
49 (2/2015)
architektura wspólnoty
51 (4/2015)
mity modernizmu
człowiek w sieci
konserwacja / rekonstrukcja transformacja organiczność planowanie
regionalizmy / modernizmy /
Emiliano Ranocchi
5 (4/2003)
50 (3/2015) 52 (1/2016)
54 (3/2016)
55 (4/2016) 56 (1/2017)
57 (2/2017)
architektura awangardy
59 (4/2017)
edukacja architektoniczna przestrzenie pracy Narracje architektury
dwudziestolecia
58 (3/2017) 60 (1/2018) 61 (2/2018)
62 (3/2018)
architektura postmodernistyczna63 (4/2018) ...
Małopolski Instytut Kultury w Krakowie ul. 28 Lipca 1943, 17c, Kraków tel.: 012 422 18 84 www.mik.krakow.pl
RADA PROGRAMOWA: Adam Budak, Andrzej Bulanda, Wojciech Burszta, David Crowley, Piotr Korduba, Ewa Kuryłowicz, Maciej Miłobędzki, Agostino de Rosa, Ewa Rewers, Tadeusz Sławek, Łukasz Stanek, Magdalena Staniszkis, Dariusz Śmiechowski, Gabriela Świtek, Štefan Šlachta REDAKTORKA NACZELNA: Dorota Leśniak‑ Rychlak ZASTĘPCA REDAKTORKI NACZELNEJ: Emiliano Ranocchi SEKRETARZ REDAKCJI: Marta Karpińska PROJEKT MAKIETY, SKŁAD I ŁAMANIE: Piotr Chuchla REDAKCJA I KOREKTA: Ewa Ślusarczyk, Magdalena Matyja-Pietrzyk PRENUMERATA: Marta Karpińska STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Michał Choptiany, Paweł Jaworski, Dorota Jędruch, Krzysztof Korżyk, Piotr Winskowski, Michał Wiśniewski, Jakub Woynarowski, Marcin Wicha, Magdalena Zych KONTAKT: autoportret@mik.krakow.pl OKŁADKA: Piotr Chuchla, fotografia: komin kotłowni na osiedlu WSM na Żoliborzu, Izba Historii WSM, dzięki uprzejmości Zachęta - Narodowa Galeria Sztuki s. 112, Julian Tuwim Bal w operze, Kraków: Univeristas 2010, s. 36–39 PRZYGOTOWANIE DO DRUKU: Wojciech Wilczyk DRUK: Drukarnia Leyko Redakcja zastrzega sobie prawo do nadawania tytułów i redagowania nadesłanych tekstów. Redakcja dołożyła wszelkich starań, żeby dotrzeć do autorów materiałów ilustracyjnych zamieszczonych w tym wydaniu „Autoportretu”. W wypadku błędnej atrybucji prosimy zainteresowane strony o kontakt, stosowne sprostowanie zostanie opublikowane w kolejnym numerze. Kwartalnik dostępny w sprzedaży internetowej (www.mik.krakow.pl), salonach empiku, w prenumeracie oraz w wersji na tablety. PRENUMERATA: Najprościej zamówić prenumeratę w e‑ sklepie Małopolskiego Instytutu Kultury: Cena prenumeraty czterech kolejnych numerów „Autoportretu” wynosi 50 zł (koszty wysyłki pokrywa wydawca). Wpłaty prosimy kierować na konto Małopolskiego Instytutu Kultury: Bank BPH 31 1060 0076 0000 3310 0016 4770. W tytule wpłaty prosimy wpisać „Autoportret – prenumerata” oraz podać adres do wysyłki i dane kontaktowe (telefon lub e‑ mail).
53 (2/2016)
postmodernizmy
formy własności
WYDAWCA:
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
SPIS TREŚCI 4
Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek
rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem
Krzepnięcie struktur
Michał Pszczółkowski
18
Wyeksponować państwowość polską
David Crowley
28
Od Ołtarza Ojczyzny do Ara Pacis faszyzmu
Paolo Nicoloso
42
Budowanie twierdzy
rozmowa z Olgą Linkiewicz
50
Modernistyczna „architecture parlante”
Aneta Borowik
56
Uzbrojony ogród
Jakub Woynarowski
64
Dom własny, ale jaki?
Artur Tanikowski
70
Luxtorpedą w nowoczesność
Marcin Jarząbek
78
Przyszłość będzie inna
Joanna Kordjak
84
Maszyna do wzruszeń
Dorota Jędruch
92
Kto teraz się zatrzyma, będzie cofał się wstecz
Helena Postawka-Lech
97
Sieciotwórcza rola maszyny do pisania
rozmowa z Katarzyną Uchowicz
102
Z Grzegorzem Piątkiem, krytykiem architektury, biografem Stefana Starzyńskiego, oraz Jarosławem Trybusiem, wicedyrektorem Muzeum Warszawy, autorem książki „Warszawa niezaistniała”, rozmawiają Małgorzata Jędrzejczyk i Marta Karpińska
Marta Karpińska: Porozmawiajmy o narracjach, mitologiach,
wizjach związanych z przestrzenią Warszawy w dwudziestoleciu między‑
wojennym. Pod względem politycznym dwie dekady II Rzeczypospolitej najmocniej naznaczyły rządy sanacji i głównie w tym kontekście
będziemy się pewnie poruszać. Jednak zanim przejdziemy do okresu po
przewrocie majowym, powiedzmy sobie, jakie wizje rozwoju stolicy, jej roli w odradzającym się państwie były formułowane tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
←
też Bibliotekę Publiczną czy Filharmonię Warszawską wzniesione
Prezydent
w zabudowie pierzejowej, czyli przykłady budynków o metropoli-
Warszawy Stefan
talnej funkcji pozbawione wielkomiejskiej przestrzeni publicznej.
Starzyński
Do planowania Warszawy z myślą o stołecznej skali jeszcze przed
podczas
odzyskaniem niepodległości przyczyniła się okupacja niemiecka
wygłaszania odczytu
w okresie I wojny światowej. Niemcy, by przeciągnąć lokalne elity
„O pomniku
na swoją stronę, zagwarantowali warszawiakom sporo swobody.
marszałka RP Józefa
Jarosław Trybuś: Na początku trudno mówić o narra-
W nowych realiach politycznych ruszyły prace nad pierwszym
cjach, trzeba było radzić sobie z problemami. Powojenna
całościowym planem urbanistycznym dla miasta opracowanym
w Warszawie"
Warszawa nie była dostosowana do pełnienia roli stolicy
społecznie przez środowisko warszawskich architektów i urba-
9 sierpnia
– brakowało infrastruktury, zarówno mieszkaniowej, jak
nistów. Ten plan był później wielokrotnie rewidowany, ale wiele
i administracyjnej. Grzegorz Piątek: Stołeczność zaskoczyła Warszawę. Miasto w okresie zaborów nie było przestrzennie przygotowywane do funkcjonowania jako najważniejsza polska metropolia. Dlatego po odzyskaniu niepodległości siedziby instytucji lokowano w dawnych rezydencjach, budynkach powojskowych czy urzę-
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
pochodzi siedziba Zachęty, która stała akurat na placu, ale mamy
Piłsudskiego
1935 roku
z jego zrealizowanych założeń przetrwało do dziś. MK: Przestrzennym znakiem rozliczania się z przeszłością naznaczoną zaborem rosyjskim była rozbiórka warszawskich cerkwi, włącznie z naj‑
bardziej spektakularną i symboliczną budowlą, jaką był sobór katedralny Aleksandra Newskiego na placu Saskim. Czy tym działaniom towarzy‑ szyły formułowane wprost deklaracje polityczne?
dach rosyjskich albo niemieckich – często zapomina się o tym,
JT: Procesy derusyfikacji, które nastąpiły po 1918 roku,
że Warszawa również w okresie I wojny światowej znalazła
były całkowicie naturalnym gestem przywrócenia stanu
się pod aż trzyletnią okupacją niemiecką. Symboliczne jest
sprzed zaborów. Rusyfikacja wiązała się z narzucaniem
to, że pierwsza po 1918 roku sesja sejmu polskiego odbyła się
na ważne obiekty Warszawy eklektycznego starorusko-
w budynku przy ulicy Wiejskiej, gdzie mieścił się do wybuchu
bizantyjskiego kostiumu stylowego – do najbardziej
wojny Aleksandryjsko-Maryjski Instytut Wychowania Panien,
znanych przykładów takich transformacji należały prze-
bo właśnie w tym miejscu dostępna była jakaś większa aula.
budowy klasycystycznego pałacu Staszica czy kościoła
Parlament funkcjonował w siedzibie dawnej pensji żeńskiej przez
Pijarów (obecnie katedry polowej Wojska Polskiego) na
następne dziesięć lat, do dziś zresztą kompleks zabudowań sej-
cerkwie. Po odzyskaniu niepodległości obiekty poddane
mowych znajduje się w tym samym miejscu. Na poziomie realiów
radykalnym rosyjskim przekształceniom zostały po prostu
Warszawa nie była więc gotowa do funkcjonowania jako stołeczna
przywrócone do pierwotnego stanu. Wyburzenie soboru
metropolia, za to pod względem ideowym przygotowania miasta
katedralnego stojącego na środku placu Saskiego poprze-
do pełnienia tej roli toczyły się jeszcze przed odzyskaniem przez
dziła publiczna debata – to nie była jednogłośna decyzja.
Polskę państwowości. Lokalne elity – zarówno środowisko archi-
Pamiętajmy też, że destrukcja budynku została zapo-
tektoniczne, jak i warszawska burżuazja – odczuwały niedosyt
czątkowana przez Niemców, którzy zdjęli blachę z kopuły
metropolitalności. Wynikał on ze specyfiki zarządzania miastem
świątyni, co stanowiło dość istotny krok w stronę jej znisz-
przez zaborców, który nie był aż tak zły, jak można by wnioskować
czenia. Podjęta w latach 20. decyzja o rozbiórce soboru
z ówczesnych narzekań (w podobny sposób w okresie transforma-
wynikała w dużej mierze ze względów praktycznych – po
cji pomstowano na okres PRL), Rosjanie po prostu administrowali
1918 roku można było być może podjąć decyzję o remoncie
Warszawą jak przeciętnym miastem, a nie stołecznym ośrod-
wielkiej, uszkodzonej zaciekami budowli, ale – na Boga –
kiem. Budowali więc linie tramwajowe czy wodociągi, ale nie
kto by w ówczesnych realiach remontował prawosławną
tworzyli reprezentacyjnych przestrzeni albo ważnych gmachów
świątynię?
publicznych. Siedziby instytucji kulturalnych powstałe w okresie zaborów były wznoszone siłami polskich elit, które fundowały je z własnych pieniędzy na prywatnych działkach. Z tego okresu
5
Ruiny prawosławnego soboru katedralnego na placu Saskim w Warszawie zbudowanego w latach 1894-1912 według projektu Leontija
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Benois, 1926
MK: W Warszawie zabrakło odbiorców, którzy byliby w stanie ją zapełnić?
czy nauczyciele rosyjscy, którzy w 1915 roku się ewakuowali. Wyburzanie cerkwi lub przekształcanie ich na świątynie rzym-
JT: Pojawiały się pomysły, żeby zabór przekształcić na
skokatolickie w tym okresie było dyktowane głównie kwestiami
Świątynię Opatrzności – stali za nimi tacy architekci, jak
praktycznymi (kto miał utrzymywać te budynki?), ale istotna
Stefan Szyller czy Stanisław Noakowski. To brzmiało sen-
w tym względzie była także prowadzona wówczas polityka konser-
sownie i praktycznie, ale pamiętajmy, że sobór mógł razić
watorska. Warto pamiętać, że Polska niepodległa zorganizowała
również estetycznie – to była architektura sprzed dwudzie-
– co prawda słabe, ale jednak działające – służby konserwator-
stu lat, która przestała być modna.
skie. Zajmowały się przede wszystkim naprawą szkód po I wojnie
MK: Jak Pałac Kultury po 1989 roku?
6
światowej – zapominamy, wobec ogromu zniszczeń po 1945 roku,
GP: W przeciwieństwie do Pałacu Kultury sobór stracił swo-
że również pierwszy globalny konflikt doprowadził do ruiny wiele
ich użytkowników, czyli ludność prawosławną. Przed wojną
miast i zabytków. Zajmujący się ich odbudową architekci dążyli
wyznawcy prawosławia stanowili poniżej pięciu procent miesz-
do derusyfikacji poprzez przywracanie, często domniemanego,
kańców Warszawy – w większości byli to urzędnicy, wojskowi
stanu pierwotnego i usuwanie ze względów zarówno ideowych, jak
Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem
i estetycznych naleciałości dziewiętnastowiecznych. Podejście
pierwszy zostały szerzej zaprezentowane warszawskie pejzaże
ówczesnych konserwatorów do XIX wieku – choć paradoksalnie
Canaletta. To wydarzenie miało ogromny wpływ na zbiorowe
był to okres wielkiej modernizacji i rozwoju miast – wyrażało się
wyobrażenie przeszłości, a jednocześnie pożądanej – oczyszczo-
w poglądzie, że przyniósł on upadek architektury.
nej z naleciałości XIX wieku – przyszłości miasta. MK: Zwróciliście uwagę, że niechęć do XIX wieku mogła się wiązać po
JT: Grzegorz poruszył bardzo istotną kwestię. W latach 20.
1918 roku także z negatywną oceną stanu pozaborowego dziedzictwa.
zaczyna dominować głos tych specjalistów od konserwacji
Jak daleko w dwudziestolecie sięga narracja o tym, że źle zaplanowane
i historii architektury, którzy prowadzili badania na temat
fragmenty miasta to spadek po zaborcach?
klasycyzmu. Wtedy zaczyna być lansowane pojęcie stylu stanisławowskiego, które robi niezwykłą karierę, dodajmy,
GP: Szperając po archiwach w poszukiwaniu danych do mojej
że z punktu widzenia akademickiej historii sztuki, ten kon-
książki o odbudowie Warszawy, trafiłem na takie oceny formu-
cept istnieje tylko jako zjawisko teoretyczne, a nie realne.
łowane jeszcze po II wojnie światowej przez kolejne pokolenia
Styl stanisławowski jest w gruncie rzeczy ideą wykreowaną
architektów. Krystyna Stępińska, młoda architektka z Biura
przez grupę badaczy z Alfredem Lauterbachem na czele.
Odbudowy Stolicy, żona Zygmunta Stępińskiego, pisze w drugiej
Widok
połowie lat 40., że klasycystyczne realizacje Antonia Corazziego
zewnętrzny
to ostatnie zjawisko godne uwagi w rozwoju architektury war-
gmachu
MK: Miała ona przywoływać ostatni moment przed okresem rozbio‑
rów, kiedy Rzeczpospolita dysponowała jeszcze jakąś podmiotowością polityczną?
szawskiej. Mogę przywołać dokładny cytat: „Na tym kończy się
Sejmu i Senatu podczas
JT: Tak. To podejście można w skrócie przedstawić w ten
piękna architektura naszej przeszłości. Warszawa, podzielając los
przebudowy
sposób: ignorujemy wiek XIX wiek, którego nie akceptu-
innych miast drugiej połowy XIX wieku, wkracza w smutny okres
realizowanej
jemy, zarówno w kontekście rzeczywistości politycznej,
czynszowego budownictwa”. MK: Jakie nowe formy architektoniczne i urbanistyczne – albo ich
jak i w wymiarze estetycznym, natomiast odwołujemy
projekty – miały nieść komunikat o tym, że po 1918 roku Warszawa jest
się do elegancji powściągliwego klasycyzmu z końca
stolicą niepodległego państwa? Które realizacje albo koncepcje, gesty,
XVIII wieku, który ma przywoływać ostatnie tchnienie
według projektu Kazimierza Skórewicza, 1928
zamierzenia wcielały w życie idee nowej państwowości?
I Rzeczypospolitej. Tak w badania historyków sztuki wprzęgnięta została ideologia. Co więcej, narracja związana z klasycyzmem przydała się do wykreowania form socrealizmu po II wojnie światowej – wątek tej ciągłości myślenia jest bardzo interesujący. Małgorzata Jędrzejczyk: To bardzo ciekawe, bo jednocześnie dziewiętnastowieczne badania nad stylami historycznymi przestały
deprecjonować zjawiska, które istniały we wcześniejszych wiekach –
w XIX wieku znajdziemy odwołania do klasycyzmu, ale i do baroku czy renesansu.
JT: Warto wspomnieć, skoro już poruszyłaś kwestię neobaroku, że to co, działo się w Warszawie, jeśli chodzi o repolonizację przestrzeni, było zjawiskiem lokalnym. terenach zaboru pruskiego przejawiała się nie w sięganiu do klasycyzmu, ale właśnie do baroku czy renesansu – ta różnorodność była dyktowana specyfiką danego regionu Polski.
GP: Dodam, że w latach 20. ma miejsce jeszcze jedno wydarzenie, które wpłynie na kształt stolicy – w 1922 roku zorganizowano wystawę Warszawa za Stanisława Augusta, na której po raz
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Architektoniczna repolonizacja kresów zachodnich na
Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek
7
JT: Pierwszym takim symbolicznym gestem jest Muzeum
po raz pierwszy przewiduje pewne funkcje stołeczne, choć trzeba
Narodowe, na którego projekt konkurs rozpisano wcześnie,
od razu dodać, że te wczesne entuzjastyczne wizje stołecznych
bo jeszcze przed przewrotem majowym. To największa
rozwiązań były dość szybko rewidowane przez kwestie własności
inwestycja tego czasu, z którą zresztą Warszawa nie
gruntu czy interesy wojska, które w okresie II RP często domino-
mogła sobie poradzić aż do 1938 roku. Pierwszy konkurs
wały nad interesami budownictwa cywilnego. Na przykład wzdłuż
na Dworzec Centralny również ogłoszono już w 1919,
skarpy przy Zamku Ujazdowskim planowano reprezentacyjną
choć dopiero drugi z 1929 roku przyniósł rozstrzygnięcie.
dzielnicę z muzeami, siedzibą Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Czyli już w początkowym okresie II RP planowane są dwie
i znacznie okazalszym niż ostatecznie powstał gmachem Sejmu,
znaczące inwestycje: jedna o charakterze symbolicznym,
ale nad tymi terenami trzymało pieczę wojsko. Z tego powodu
Muzeum Narodowe, które ma pomieścić skarbiec naro-
prestiżowa lokalizacja pozostała rodzajem militarnego zaplecza,
dowy, i druga: bardzo ważna pod kątem infrastruktury
a siedziby ważnych stołecznych instytucji trzeba było ulokować
transportowej miasta i kraju. Wcześnie – bo już w 1921 roku
gdzie indziej.
– odrodzony polski Sejm podtrzymuje zobowiązanie Sejmu Czteroletniego z 1791 roku dotyczące wzniesienia Świątyni Opatrzności, której budowa rozpoczęła się na terenie obecnego Ogrodu Botanicznego według projektu Jakuba Kubickiego – udało się wmurować kamień węgielny, ale dalsze prace wstrzymał III rozbiór Polski. Sejm po 1918 roku powrócił do tego zobowiązania. Kościół katolicki sprawnie przejął od strony ideowej ten symboliczny projekt, który u swojego zarania nie był zamierzeniem w ścisłym sensie katolickim. Pod koniec XVIII wieku mowa jest o „Świątyni
Warszawy na przełomie lat 20. i 30. ? Z perspektywy sztuk wizualnych
widoczne są w tym czasie wyraźne przebłyski tendencji progresywnych czy wręcz awangardowych. Jak to wygląda w przypadku architektów
i architektek oczywiście, bo kobiety też zaczęły dochodzić do głosu na
początku lat 20. Czy to było już nowe pokolenie twórców, które kształciło się według nowo budowanego programu czy awangardowego myślenia o architekturze i urbanistyce stolicy? Czy postawa tego środowiska to jeszcze pokłosie tendencji czy sposobu edukacji zanurzonych w tych bardziej tradycyjnych modelach?
Najwyższej Opatrzności” – w tym czasie jest ona projekto-
JT: Może cofnijmy się o krok, do momentu, kiedy do
wana przez środowisko oświeconych masonów, do których
Warszawy po odzyskaniu niepodległości trafiają archi-
zaliczał się także prymas Michał Jerzy Poniatowski.
tekci wykształceni na zagranicznych politechnikach.
Natomiast po I wojnie światowej świątynia zyskuje przy-
W architektonicznych życiorysach tego czasu przewijają
domek „Opatrzności Bożej” i Kościół katolicki zaczyna
się uczelnie z Petersburga, Wiednia, Grazu, Berlina, nawet
ją traktować jako symbol swojej władzy. Pierwszy, zorga-
Mediololanu, ale większość tego środowiska kształciła się
nizowany w 1929 roku konkurs na świątynię zapisał się
w najważniejszych ośrodkach rosyjskich i niemieckich.
w dziejach, między innymi, agresywnymi gestami Kościoła
Ta różnorodność doświadczeń edukacyjnych była dobrym
wobec projektantów „niekatolików”. Dopiero drugi, z któ-
gruntem dla powstania w Warszawie sprawnej, nowocze-
rego wyeliminowano architektów pochodzenia żydowskiego
8
MJ: Jakbyście scharakteryzowali środowisko architektoniczne
snej szkoły architektury.
oraz tych, którzy przyznawali się do związków z masonerią,
GP: Utworzony po wojnie Wydział Architektury w Warszawie
w 1931 roku przyniósł rozstrzygnięcie.
przyciągnął ciekawe, różnorodne środowisko projektantów. Siłą
GP: Projekty te jednak długo nie mogły zostać zrealizowane, bo
rzeczy wykształceni za granicą architekci byli światowcami, znali
miasto – miasto i państwo – były niewyobrażalnie biedne. Wiele
języki, byli na bieżąco z europejską prasą, utrzymywali kontakty
się działo na papierze, trzeba docenić także to, że dzięki pracom
z kolegami z innych ośrodków. W pierwszych latach funkcjonowa-
nad planami Warszawy, o których wspominałem, powstaje
nia uczelni można było zaobserwować bardzo zdrową tendencję,
w Polsce nowoczesna urbanistyka. W latach 20. planowanie
charakterystyczną dla okresów przełomu: jeśli coś robimy od
miejskie przestaje być działalnością społeczną, jak w czasie
początku, to róbmy to najnowocześniej i najlepiej, jak się da,
I wojny światowej, i znajduje swoje miejsce w strukturach urzędo-
nawet przy ograniczonych środkach. Warszawa, na przykład,
wych. Warszawa dorabia się wtedy pierwszego oficjalnego planu
bardzo wcześnie w porównaniu z zagranicznymi politechnikami,
urbanistycznego, którego zatwierdzanie trwa do 1931 roku. Plan
wprowadziła kurs urbanistyki. To była wtedy nowa dziedzina,
Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem
Bank Gospodarstwa Krajowego przy Alejach Jerozolimskich 1 w Warszawie, proj. Rudolf Świerczyński,
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
1928-1931
a przy tym zdominowana, jak działo się to na przykład w Paryżu,
się „upaństwowione”, tracąc przy tym swoją ostrość,
przez nurty nazwijmy to: dekoracyjne, które zajmowały się głów-
wyrazistość. To wynikało zarówno z dominacji państwa
nie kompozycją: rozmieszczaniem spektakularnych gmachów
– inwestora i mecenasa, jak i ograniczeń mentalnych
w pięknych alejach. Natomiast na Politechnice Warszawskiej
reprezentujących je urzędników. Potrzeby ideologiczne
kurs urbanistyki był prowadzony w sposób bardzo nowoczesny,
sanacji także przyczyniły się do przytępienia awangardy.
naukowy, z naciskiem na podział funkcjonalny miasta i prognozo-
No i wreszcie sami twórcy awangardowi starzeją się
wanie jego rozwoju na podstawie danych statystycznych.
i zaczynają, gdzieś w połowie lat 30. rozumieć, że niektóre
MK: Jak to się wpisywało w modernizującą narrację nowego państwa?
JT: W Warszawie niezaistniałej pisałem o usymbolizowanej modernizacji. Modernizm, ale także tendencje awangardowe im dalej w dwudziestolecie, tym bardziej stawały
rozwiązania są niepraktyczne albo wręcz niemożliwe do zrealizowania. MJ: Czyli można mówić o zainteresowaniu mecenatu państwowego awangardą, przynajmniej w odniesieniu do rozwiązań stylistycznych,
Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek
9
Hala Dworca Głównego w Warszawie, proj. Czesław Przybylski, Andrzej Psze-
ŹRÓDŁO: „ARCHITEKTURA I BUDOWNICTWO” 1936, NR 8–9–10
nicki, 1932
ale jednocześnie o nurcie architektury naznaczonej konotacjami sym‑
– oszukiwać. W krajach peryferyjnych, takich jak Polska, nie było
bolicznymi, który jest preferowany przez aparat władzy i przeradza się
rozwiniętego przemysłu, który mógłby dostarczyć materiałów
w oficjalny styl państwowy?
koniecznych do zrealizowania wyrafinowanych pod względem
GP: To się dzieje na przecięciu. Mamy środowiska awangardowe,
inżynieryjnym szkieletów stalowych albo szklanych elewacji.
ale większość architektów nie jest w awangardzie, a mimo to
Trzeba było często klecić podstawowymi środkami coś, co tylko
jest w stanie absorbować nowinki, jest zainteresowana nowocze-
udawało nowoczesną, dynamiczną architekturę.
snymi rozwiązaniami technologicznymi. Do syntezy awangardy
JT: Dochodzi do sytuacji, w której architekci zdają sobie
i państwa dochodzi dlatego, że państwo musi budować tanio,
sprawę – i otwarcie o tym mówią – że nie są w stanie dopro-
a jednocześnie powstająca pod jego mecenatem architektura
wadzić do położenia równego, gładkiego, białego tynku,
ma prezentować się godnie i solidnie. Z jednej strony wspiera
a jeśli już nawet się to uda, to ściany zaczynają pękać po
więc lansowaną przez awangardę typizację czy oszczędność
paru latach. Jeśli na elewacjach nie dadzą gzymsów, to
materiałów, z drugiej szuka monumentalizmu. Zresztą to tracenie
robią się na nich zacieki. Projektanci nie mogą użyć gład-
ostrości przez awangardę nie jest zjawiskiem wyłącznie polskim.
kich szyb, bo takich szyb nie ma na rynku, a tylko one dają
Lubię porównywać Alvara Aalta z Bohdanem Pniewskim – obydwaj
efekt modernistycznej czystości. Awangardziści uderzają
zaczynali od form awangardowych i mniej więcej w tym samym
głową w mur.
czasie odwrócili się od funkcjonalizmu, wprowadzając do swojej
10
MK: Ale czy to było związane tylko z kwestiami technologicznymi?
architektury aluzje historyczne czy naturalne materiały. To z kolei
JT: Nie, nie tylko. Do tego dochodziły jeszcze wymagania
było spowodowane tym, o czym wcześniej wspomniał Jarek: archi-
reprezentacji. W Warszawie niezaistniałej przywołuję
tekci zorientowali się, że możliwości techniczne i materiałowe nie
korespondencję prowadzoną przez Zarząd Miasta
dorastają do celów awangardy, że trzeba często – mówiąc brzydko
z Ministerstwem Poczt i Telegrafów dotyczącą materiałów,
Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem
które mają być użyte w budynku Centralnego Dworca
kamienna willa Pniewskiego – obecnie Muzeum Ziemi PAN – jest
Pocztowego projektu Józefa Szanajcy i Juliana Putermana-
tego materiałowym manifestem. Użycie kamienia na elewacjach
-Sadłowskiego. Architekci zaproponowali nowoczesne
faktycznie zaczęto wdrażać w Warszawie – w projektach nowych
ich zdaniem okładziny – eternit i żółty klinkier. Władze
dzielnic, nowo wytyczanych ulic, nawet w planach urbanistycz-
miejskie odpowiedziały, że te materiały są niegodne tak
nych wpisywano wytyczną dotyczącą obowiązkowego stosowania
ważnego budynku i że woleliby kamień. Ale ta ideologia
elewacji kamiennych lub ich imitacji w szlachetnym tynku.
kamienia też przecież nie bierze się znikąd. Urzędnicy rów-
JT: Realnie te wytyczne zaczynają być wcielane w życie po
nież obserwują źle starzejące się gładkie tynki. Po prostu
1936 roku, kiedy to użycie kamienia staje się istotne także
w pewnym momencie zarówno architekci, jak i ich zlecenio-
ze względów politycznych. GP: Państwo polskie prowadzi w tym czasie protekcjonistyczną
dawcy, wrócili do rozwiązań, które uznali za sprawdzone. GP: Jeśli szukać ideowego momentu zwrotnego, to w Warszawie
politykę gospodarczą, która faworyzuje polskie kamieniołomy,
jest nim zebranie, które odbyło się w 1934 roku, niedługo przed
polskie cegielnie, czyli to, co z naszej ziemi niejako wyrastało, co
objęciem władzy przez Stefana Starzyńskiego. Ustalenia sfor-
było w rodzimych warunkach technologicznie możliwe i często
mułowane w trakcie tego spotkania przez krąg architektów
po prostu tańsze. Juliusz Żórawski w jednym ze swoich tekstów
sympatyzujących z obozem władzy zostały przedrukowane
narzekał, że glazura coraz gorsza, „bo zapotrzebowanie jest wiel-
na łamach „Architektury i Budownictwa”. Głosiły one, że
kie, a z Czech nic nie można sprowadzić”.
w Warszawie należy zaprowadzić przestrzenny porządek, a mia-
JT: A wynikało to z podniesienia ceł na materiały spro-
sto powinno dorobić się gmachów na miarę stolicy. Publikacji
wadzane dotąd z Czechosłowacji czy Włoch, co miało
towarzyszył krótki referat autorstwa Bohdana Pniewskiego,
pobudzić do działania polskie kamieniołomy i fabryki.
w którym zawarł on postulat, by stołeczne budynki miały okła-
I tutaj dobrym przykładem jest Dworzec Centralny, którego
dziny z kamienia, bo są one nie tylko piękne, ale i trwałe. Zresztą
program jest programem kamienno-narodowym. Rodzimy kamień miał pokazywać rozległość terytorium ówczesnej RP, jej siłę i różnorodność. MJ: Podobnie było w przypadku siedziby Banku Gospodarstwa Krajowego?
JT: Tak, choć akurat gmach BGK był wcześniejszy, a zastosowanie w jego elewacjach okładzin z andezytu oceniano jako niezbyt udane rozwiązanie, już nigdy go nie powtórzono.
GP: Jednak i tu symbolicznie istotne było wspieranie polskiej gospodarki. BGK został powołany przez państwo, żeby finansować
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
polską gospodarkę. MK: Za jakimi prądami europejskiej modernizacji chciała nadążać II RP?
JT: Zarówno na łamach magazynów architektonicznych,
Fragment hali przyjazdów Dworca Głównego w Warszawie. Na ścianach z piaskowca widać pła skorzeźby wraz z ich rysunkowymi projektami autorstwa Józefa Klukowskiego, 1939
ale także pism lifestylowych czy prasy codziennej, pisano z ledwo skrywanym podziwem o tym, co dzieje się w nazistowskich Niemczech. Nigdy jednak nie odwoływano się wprost do tych wzorców. MK: Ale do faszystowskich Włoch owszem.
JT: Właśnie. Włochy nie wydawały się z tamtej perspektywy jeszcze tak groźne, w gruncie rzeczy tendencje autorytarne, które mieliśmy tutaj w kraju były pod wieloma względami podobne do tego, co działo się pod rządami
Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek
11
MJ: W okresie rządów sanacji Polska buduje na arenie międzynaro‑
Mussoliniego. Dlatego Włochy wydawały się bezpiecznym,
dowej swoją markę jako państwa silnego politycznie i intensywnie się
godnym naśladowania wzorcem, a przy tym uważane
modernizującego. Ważny teren dla tej działalności stanowiły wystawy
były – w przeciwieństwie do niosących coraz większe
światowe, jak choćby Wystawa Sztuki i Techniki w Paryżu z 1937 roku
zagrożenie Niemiec – za centrum cywilizacji europejskiej.
w Paryżu. Dużą wagę zyskują również działania wystawiennicze pro‑
We Włoszech procesy przenikania się awangardy i stylu
wadzone w kraju, w tym te realizowane w Warszawie. Z czyich inicjatyw
państwowego także zachodziły, chociaż odbywało się to
podejmowano wówczas tego typu przedsięwzięcia, jak planowana z wiel‑
w innej sekwencji: z jednej strony władza faszystowska
kim rozmachem z okazji 25-lecia odzyskania niepodległości warszawska
chętnie używała architektury awangardowej, a z drugiej
Powszechna Wystawa Krajowa czy pokazy: Warszawa wczoraj, dziś, jutro
odwoływała się gorliwie do starożytnej przeszłości. Te
z 1938 roku czy otwarta dwa lata wcześniej Warszawa przyszłości?
dwa nurty włoskiej architektury występują równolegle i są z sobą niesprzeczne, w obu chodzi o to, żeby pokazać siłę
JT: Planowana wystawa światowa była dość mglistym
państwa i jego nowoczesność. I to był właściwie ten sam
punktem w przyszłości – nie wiadomo było do końca, czym
ideowy przekaz, na którego komunikowaniu zależało pol-
ta ekspozycja miała być i kiedy dokładnie się odbywać. Pod
skim władzom, chociaż ten drugi element – akcentowanie
koniec lat 30. uznano, że wystawa – już tylko krajowa, a nie
nowoczesności, w miarę zbliżania się do końcówki lat 30.
światowa – zostanie otwarta w 1944 roku. Niewykluczone,
był, moim zdaniem, coraz słabiej artykułowany.
że gdyby nie wybuchła wojna, to otwarcie zakrojonego na
GP: Nie do końca się z Tobą zgodzę, ale może to kwestia tego, jak
ogromną skalę przedsięwzięcia odkładano by w czasie.
rozumiemy słowo „nowoczesność”. W kulturze w latach 30., nie
Data – rok 1944 (pierwotnie miała to być jesień 1943,
tylko w Polsce, następuje ciekawy splot konserwatyzmu i moder-
ale uznano, że wystaw nie otwiera się jesienią) – oczywi-
nizmu. Społeczeństwa – w nazistowskich Niemczech i sowieckiej
ście była związana z rocznicą odzyskania przez Polskę
Rosji, ale i we Francji – są jak najbardziej zainteresowane nowo-
niepodległości, ale wyznaczała też horyzont czasowy
czesnością utożsamianą z wygodą, higieną, szybkością, choć już
dla planowanych inwestycji. Warto wspomnieć – co jest
niekoniecznie z formą awangardową.
dosyć smutnym faktem – że plany wystawy światowej
JT: Która była postrzegana jako lewicowa.
zostały zaniechane i zastąpione ideą wystawy krajowej
GP: Tak, mówiło się, że awangarda jest żydowska i bolszewicka,
nie tylko z tego powodu, że nie uruchomiono na czas całej
Weissenhof w Stuttgarcie porównywało się pogardliwie do wioski
Warszawa przyszłości
Beduinów itd. W tym wszystkim chodziło o zdobycie rządu dusz,
w Muzeum
więc pod koniec lat 30. nie tylko w krajach rządzonych przez
Narodowym
prawicę, ale także w ZSRR władze chcą się legitymizować poprzez
w Warszawie.
nawiązania do tradycji i to jest także istotny rys form architektury
Prezydent Warszawy
warszawskiej u schyłku II RP. Do tego, po śmierci Piłsudskiego,
Stefan
dochodzi wykluczająca ideologia Obozu Zjednoczenia Naro
Starzyński (ze
dowego podkreślająca zwartość etniczną Polski. To widać
wskaźnikiem) objaśnia pla-
w ideowym programie dekoracji projektowanego w tym czasie
ny rozbudowy
Dworca Centralnego w Warszawie. Bardzo ważne politycznie
stolicy, 1936
staje się podkreślanie linii Wisły, prowadzącej do Gdańska i do Bałtyku. Widać to także w dowartościowywaniu bulwarów wiślanych za prezydentury Stefana Starzyńskiego, w pomniku Syreny warszawskiej. JT: I w projekcie przebudowy ogrodów Zamku Królewskiego – ówczesnej rezydencji prezydenta RP, do którego głowa państwa miała docierać od strony rzeki i motorówką przemieszczać się po całym kraju: w dół i górę Wisły.
12
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
straszyło się nią dzieci, architekturę Le Corbusiera czy osiedle Wystawa
Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem
dyplomatycznej machiny związanej z organizacją wielkiej międzynarodowej imprezy. Wprost komunikowano, że nie zaprezentować wyłącznie dokonania polskie. GP: Natomiast dwa pokazy zorganizowane pod auspicjami Stefana Starzyńskiego – Warszawa przyszłości i Warszawa: wczoraj, dziś, jutro – można traktować jak dyptyk, aczkolwiek pokazują one istotne przesunięcie, jakie się dokonało pod koniec lat 30. Warszawę przyszłości zdominowała tematyka architektoniczna, ponieważ była to inicjatywa architektów i urbanistów, którą władze miasta podchwyciły i pomogły zorganizować, oczywiście za cenę wprowadzenia do pokazu wątków propagandowych. Natomiast wystawa otwarta w 1938 roku była już przedsięwzię-
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
ma powodu, by oglądać osiągnięcia innych nacji i że należy
ciem pomyślanym odgórnie przez władze miasta jako element
sama napełnia się znaczeniem na skutek zaistniałych okolicz-
Wystawa
kampanii wyborczej i nie tyle miała pokazywać, jak miasto
ności. Pierwotny projekt Tołwińskiego wyrastał z tego samego
powinno wyglądać, ile stanowiła pewnego rodzaju ofertę dla
korzenia co architektura faszystowska we Włoszech, ale dopiero
Warszawa wczoraj, dziś i jutro
wyborców, pokaz tego, co do tej pory udało się dokonać i prezen-
kontekst polityczny schyłkowej II RP dopełnił wymiaru symbolicz-
w Muzeum
tację planów zatwierdzonych do realizacji. Wystawa ukazywała
nego gmachu. Do tego Tołwiński na końcowym etapie inwestycji
Narodowym
także miasto jako instytucję opiekuńczą. Oczywiście wiemy, że
trzasnął drzwiami, bo nie chciał się zgodzić na pracę przy
Warszawa w zakresie polityki mieszkaniowej poniosła porażkę,
poprawkach projektu bez honorarium, więc po dziesięciu latach
Warszawy
ale budowano z sukcesem szkoły, sadzono zieleń, starano
od powstania koncepcji architektonicznej projekt przejął Antoni
Stefan
się usprawnić komunikację i ta sprawność służb miejskich była
Dygat, który tę proponowaną przez Tołwińskiego formę jeszcze
ważnym wątkiem wystawy. Co istotne, pokaz miał miejsce w gma-
delikatnie oczyścił, co też ten budynek…
chu Muzeum Narodowego – jego wzniesienie także miało stanowić dowód na skuteczność administracji pod zarządem Stefana Starzyńskiego. Sama zrealizowana przestrzeń muzeum miała zapewniać, że wszystkie makiety, które można było podziwiać
JT: …wyziębiło w taki faszystowski sposób. MJ: W okresie II RP architektura stała się częścią dyskursu władzy
i konsolidacji wspólnoty narodowej. Jaki wpływ na wizję i rzeczywistość stolicy miał kult Józefa Piłsudskiego?
w ramach ekspozycji są nie tylko prezentacją planów, ale mają
JT: Wstrząs wywołany śmiercią Piłsudskiego został
szansę realnie się ziścić. Z tym wiązało się też istotne polityczne
wykorzystany przez władze miasta i architektów. Kult
przesunięcie. Na początku okresu międzywojennego mieliśmy
Marszałka, który wybuchł ze zdwojoną siłą w 1935 roku
w Warszawie do czynienia z samorządem w pełnym tego słowa
i konieczność jego skanalizowania dawały szansę na
znaczeniu, to znaczy Radę Miasta wybieraną w demokratycznych
wcielenie w życie projektu dzielnicy, na budowę której
wyborach i duży zaciąg fachowców do magistratu, którzy stwo-
w innych okolicznościach zawsze brakowało sił i środków.
rzyli aparat do rozwiązywania problemów stolicy. W latach 30. to
Po koniec lat 30. wydawało się, że ta inicjatywa w końcu
się zmienia – władze miasta są sterowane odgórnie przez pań-
może się powieść. Już w roku śmierci Komitet Uczczenia
stwo, samorząd zostaje zastąpiony przez zarząd komisaryczny,
Pamięci Marszałka Józefa Piłsudskiego zdecydował, że
a rozwój Warszawy jest ściśle powiązany z celami państwa.
centralnym państwowym upamiętnieniem Wodza będzie
Przykładem tego jest właśnie siedziba Muzeum Narodowego –
dzielnica jego imienia, która miała powstać na terenie Pola
sfinansowana przez miasto, służąca jednak reprezentacji państwa
Mokotowskiego, a jej główną oś wyznaczać aleja Józefa
i kształtowaniu pojęcia o kulturze polskiej dla całego narodu.
Piłsudskiego z dominantą w postaci Świątyni Opatrzności
Architektura gmachu – choć kojarząca się z tendencjami lat 30.
Bożej. Całość miała zostać otoczona Polem Chwały, któ-
– powstała według projektu Tadeusza Tołwińskiego z 1926 roku.
rego układ, zaprojektowany przez Jana Chmielewskiego
To jest świetna ilustracja tego, jak forma architektoniczna często
i Bohdana Pniewskiego, został podporządkowany
Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek
w Warszawie. Prezydent
Starzyński (z lewej) rozmawia z naczelnikiem Wydziału Regulacji, inżynierem Różańskim, 1938
13
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
planowanym w tym miejscu wielkim defiladom wojskowym.
pobudek. Kult Marszałka – wcale nie oczywisty, bo Piłsudski póki
Gmach
Wyłaniający się z projektów obraz nowoczesnej repre-
żył, a i po swojej śmierci, był postacią kontrowersyjną i wcale
Muzeum
zentacyjnej dzielnicy rządowej był więc bardzo mocno
nie uwielbianą przez większość społeczeństwa – nie stanowił
przy Alejach
naznaczony – z jednej strony militaryzacją, a z drugiej
jedynego impulsu dla budowy dzielnicy rządowej. W grę wchodził
Jerozolimskich 3
symboliką odwołującą się do sztucznie kreowanej przeszło-
jeszcze inny czynnik ważny ideowo dla modernizacji Warszawy,
w Warszawie
ści państwa polskiego. Warto wspomnieć, że przy głównej
czyli postępująca militaryzacja społeczeństwa. Ponieważ naj-
skrzydła
alei stanąć miały kamienne trybuny, które sugerowały, że
większą pozycję w budżecie państwa stanowiło wojsko, to często
w ostatnim
są znacznie starsze niż dzielnica. Pniewski rysował je jako
inwestycje cywilne można było przeprowadzić tylko dlatego,
stadium
antyczne ruiny, co oczywiście przywołuje „teorię wartości
że udawało się udowodnić ich wojskową przydatność. Na przy-
proj. Tadeusz
ruin” lansowaną przez Alberta Speera – budynki należy
kład kompleks obecnej Akademii Wychowania Fizycznego na
Tołwiński,
projektować tak, aby zachowywały swą wzniosłość nawet
Bielanach, czyli przedwojenny Centralny Instytut Wychowania
Antoni Dygat,
wtedy, gdy zostaną zrujnowane. W dzielnicy Piłsudskiego
Fizycznego, należał do wojska. Muzeum Narodowe również udało
oprócz gmachu sejmu i budynków ministerialnych znaleźć
się częściowo zbudować dlatego, że jedno ze skrzydeł gmachu
się miały także siedziby przedstawicielstw innych państw.
wynajęto na dziewięćdziesiąt lat Muzeum Wojska Polskiego.
Niemcy wiosną 1939 roku jako pierwsi zarezerwowali
Mieliśmy do czynienia z sytuacją, która dzisiaj jest dla Muzeum
działkę – zresztą jedną z najlepszych – pod budowę swojej
Narodowego problemem, ale wówczas wydawała się sensownym
ambasady. W dzielnicy rządowej powstać miały siedziby
rozwiązaniem – wojsko częściowo sfinansowało wielką inwe-
Biblioteki Narodowej, Polskiego Radia, Urzędu Patentowego
stycję bliską mu pod względem ideowym, a jednocześnie sama
i kilku innych ważnych instytucji. Oś, z jednej strony
architektura muzealnego gmachu wyrażała militarnego ducha.
zamkniętą 110-metrową wieżą Świątyni Opatrzności, z dru-
Podobnie było z Dzielnicą Piłsudskiego – aby powstała, trzeba
giej miał wieńczyć monumentalny, realistyczny pomnik
było ją projektować tak, by i funkcjonalnie, i formalnie odpowia-
Marszałka.
dała potrzebom wojska, zaprosić jak najwięcej okołowojskowych
Narodowego
- środkowe
budowy,
1926–1938
GP: Znowu mówimy o ideologii, ale trzeba też pamiętać, że
instytucji do inwestowania.
architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych
14
Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem
MJ: Poruszyłeś ciekawy wątek, bo wspomniałeś dawny Centralny
Fotomontaż prezentujący
Instytut Wychowania Fizycznego – imienia Józefa Piłsudskiego dodajmy
dokonania
– który był, rzecz jasna, inwestycją o podbudowie ideologicznej. Jednak
polskiej
jeśli popatrzymy na nowoczesne formy tej architektury – jednej z niewielu
architektury wykonany
realizacji Edgarda Norwertha, który więcej pisał niż budował – to odstaje
na Triennale
ona zarówno pod względem ideowym, jak i rozwiązań funkcjonalnych od
Architektury
tego, co można by uznać za typową architekturę sanacyjną. Czy mogliby‑
Nowoczesnej w Mediolanie
ście się odnieść do różnorodności stylowej tej politycznie nacechowanej
w 1933 roku,
architektury?
proj. Bohdan
GP: Estetyka awangardowa kwitła w architekturze, która po
Lachert, Jan Najman,
pierwsze była dość utylitarna, a po drugie z samej swojej natury
Zbigniew
wymagała zastosowania nowoczesnych technologii. Zauważmy,
Puget
że w kompleksie AWF-u mamy budynek główny, który jest dość purystyczny, a jednocześnie zmonumentalizowany przez jakieś arkady, wieże itd. Natomiast same hale sportowe należące do tego założenia odznaczają się już bardzo inżynierską estetyką, bo tego typu budowle projektowali często właśnie inżynierowie, w tym przypadku było to dzieło konstruktora Stanisława Hempla. Podobnie w halach fabrycznych Centralnego Okręgu Przemysłowego, budynkach rozgłośni radiowych, hangarach, magazynach w porcie gdyńskim czy hali targowej w Gdyni mamy do czynienia z estetyką funkcjonalną wynikającą z pragmatyki – pożądanej rozpiętości stropów czy konieczności osiągnięcia dużej kubatury bez podpór. Natomiast tam, gdzie dało się już operować tradycyjnym materiałem, do głosu mogła dojść bardziej konserwatywna forma – tak to oceniam. MK: Jeśli moglibyśmy na chwilę wrócić do dzielnicy Piłsudskiego
i projektu Świątyni Opatrzności Bożej – wątek tej symbolicznej budowli
zamyka klamrą okres dwudziestolecia. Interesuje mnie zwycięski projekt na świątynię i sięgnięcie przez architekta do gotyckiej stylizacji.
To był także gest wynikający z pewnej ideologii, którą można streścić: kto czerpie z gotyku, ten należy do kultury Zachodu.
JT: To ma chyba jeszcze bardziej mroczny wymiar.
Moglibyśmy się cofnąć o krok i wspomnieć o ideologii „nowego średniowiecza”, która była w tym czasie lansowana. Ona jest wcześniejsza i zakorzeniona w Rosji, ale w latach 30. powraca i zaczyna się w niepokojący sposób przenikać z rzeczywistością. Mowa w niej o zwartej, plemiennej wspólnocie, o władzy skupionej w silnych rękach, o tradycyjnych wartościach, o powrocie do religii, o masach, militaryzacji itd. Te koncepcje znajdują odzwierciedlenie w pojedynczych przykładach architektury
Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek
ŹRÓDŁO: „ARCHITEKTURA I BUDOWNICTWO” 1933, NR 5
Bohdana Pniewskiego wyłoniony na początku lat 30. w drugim konkursie
15
GP: Zanim w latach 30. te tendencje gotycyzujące powędrowały w niepokojącą, mroczną stronę, Oskar Sosnowski razem ze swoimi studentami w ramach zajęć z historii architektury narysował mapę, na której zasięg gotyckiej architektury pokrywał się mniej więcej z granicą polsko-radziecką, potwierdzając niejako przynależność II RP do Zachodu, a równocześnie przynależność kresów wschodnich do Polski. Ta linia została wyrysowana na mapie prezentowanej na wystawie światowej w Paryżu. Na przykładzie historii sztuki możemy pokazać, jak łatwo nauka daje się czasem zinstrumentalizować. MJ: Chciałam też zapytać o projekt Warszawy funkcjonalnej Jana
Chmielewskiego i Szymona Syrkusa – przykład radykalnie nowoczesnego myślenia o mieście, ważny głos w historii polskiej myśli urbanistycznej dwudziestolecia międzywojennego. Nie chodzi mi o porównywanie Warszawy funkcjonalnej z innymi, podobnie śmiałymi koncepcjami
urbanistycznymi tego czasu – chociażby pomysłami Strzemińskiego, ale chciałabym się dowiedzieć, co tak naprawdę zachwyciło Le Corbusiera
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
w idei Chmielewskiego i Syrkusa?
Makieta
GP: Uważam, że Warszawa funkcjonalna to rzeczywiście wybitne dzieło. Natomiast co do Le Corbusiera – trzeba pamiętać, że kopię listu od niego przekazała nam Helena Syrkusowa, która pod koniec życia zajmowała się głównie podkreślaniem własnego i Szymona Syrkusa wkładu w rozwój architektury polskiej i świato-
wej. Po prezentacji projektu Warszawy funkcjonalnej w Londynie faktycznie przygotowany został list do władz Warszawy, pod którym oprócz Le Corbusiera podpisał się Walter Gropius i kilku innych architektów. To był rodzaj rekomendacji, wyraz wsparcia dla dalszych prac nad projektem. Bardzo miły gest, ale nam też przecież współcześnie zdarza się starać o poparcie znanych osób
tego okresu, w których czytelne są odwołania do gotyku,
w staraniach o finasowanie naszych projektów. Jeśli więc spojrzeć
Marszałka"
a rozwiązania w niej stosowane są jednocześnie bardzo
na to chłodno, to można się zastanowić, czy entuzjazm
przy Osi mar-
inżynieryjne – co także jest nawiązaniem do budownictwa
Le Corbusiera dotyczący Warszawy funkcjonalnej – którego
szałka Józefa
gotyckiego. Świątynia Opatrzności w ostatecznej wersji
śladu nie znajdziemy w innych źródłach – nie był po prostu
w skali 1:500
projektu Pniewskiego odwołuje się do gotyckich proporcji,
grzecznościowy. Lubię patrzeć życiowo na takie sprawy. Wydaje
z widocznym
do metafizyki światła poprzez zastosowane w projekcie
mi się natomiast, że czytanie Warszawy funkcjonalnej przez
w głębi
wielkie powierzchnie witraży, jest w tej architekturze
pryzmat zachwytu architektów z Zachodu jest bardzo autoko-
Świątyni
zawarta pewna surowość i tajemnica. Jednocześnie
lonizacyjne. Lepiej widzieć ten projekt w kontekście lokalnym.
Opatrzności.
Pniewski nie kryje w swojej wizji nowoczesnych technolo-
Nie wyrósł on na kamieniu – w warszawskim ratuszu działała
Fragment
gii, które musiały znaleźć zastosowanie w projekcie o tak
w tym czasie komórka zajmująca się planowaniem regionalnym,
wielkiej skali. Nie mamy więc do czynienia ze stylizacją –
w której pracowali między innymi Jan Chmielewski i Stanisław
nikt tutaj nie próbuje udawać, że budujemy gotycki kościół.
Różański. Ci architekci przymiarki do Warszawy funkcjonalnej
Miała powstać nowoczesna, inżynieryjna budowla, który
prowadzili przez parę lat. Mało tego, nie było to jedyne takie biuro
odwoływała się w twórczy sposób do gotyku.
– podobne jednostki zajmujące się rozwojem regionalnym działały
„Dzielnicy
Piłsudskiego
modelem
wystawy
Warszawa wczoraj, dziś i jutro w Muzeum Narodowym w Warszawie, 1938
16
Rozmowa z Grzegorzem Piątkiem i Jarosławem Trybusiem
w Krakowie, Wilnie czy Gdyni. Było to wpisane w funkcjonujący
Projekt
w Polsce system – i to było prawdziwą wartością, a nie legenda,
Świątyni Opatrzności
że Le Corbusier się zachwycił jednorazowym wykwitem czyjegoś
Bożej na
geniuszu. Fakt, że biura planowania regionalnego – często to były
Polu Mo-
dwu- czy trzyosobowe zespoły – funkcjonowały w paru miastach
kotowskim, przedstawio-
II RP, świadczy o tym, że byliśmy szalenie na czasie, ponieważ
ny w drugim
planowanie regionalne było wówczas szczytem rozwoju myśli
konkursie
urbanistycznej. Zaledwie kilkanaście lat wcześniej urbaniści zdali
architektonicznym.
sobie sprawę, że problemy miasta nie kończą się na granicach
proj. Bohdan
administracyjnych miasta, że trzeba myśleć skalą metropolii
Pniewski, 1931
czy aglomeracji. Zarówno działalność warszawskiego Biura Planu Regionalnego, jak i kongres CIAM z 1933 roku, na którym opracowywano Kartę Ateńską, wpisywały się w potężny prąd intelektualny, który sięgał na całą Europę i Amerykę Północną. Tak bym widział miejsce Warszawy funkcjonalnej w międzynaroMK: Na ile te wszystkie wizje, o których rozmawiamy, wpłynęły na
zmitologizowanie II RP? Co tak naprawdę się do tego przyczyniło? Okres PRL, wojna czy to, że większość tych najambitniejszych zamierzeń nigdy się nie urzeczywistniła?
JT: Na mit II RP składają się wszystkie te elementy, o których wspomniałaś. Istotną rolę odegrała też propaganda tamtego okresu, która właściwie jest żywa do dziś. To niezwykłe, że w międzywojniu udało się stworzyć tak nowoczesny dyskurs, że był w stanie przetrwać osiemdziesiąt lat i właściwie dopiero teraz jesteśmy skłonni krytycznie się
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
dowym obiegu.
temu okresowi przyglądać. Żywotności tej narracji sprzyjał oczywiście okres PRL – wszyscy, którzy w okresie przed
nabierać mocy dopiero w okolicach lat 70. XX wieku, kiedy na
1989 rokiem chcieliby się krytycznie wypowiadać na temat
scenę weszło nowe pokolenie urbanistów i architektów, niepamię-
II RP, automatycznie zostaliby wpisali do grona zwolen-
tających realiów II RP. Opłakiwali znikające na ich oczach relikty
ników władzy ludowej. Potrzeba jeszcze ładnych paru lat
przedwojennego miasta i zaczynali na jego temat fantazjować.
i wolnych od polityki badań naukowych, żebyśmy mogli
Znalazłem rozmowę z 1984 roku na temat odbudowy Warszawy,
spojrzeć na ten okres chłodnym okiem.
w której Marek Budzyński spiera się z Romanem Piotrowskim,
GP: Poza wszystkim, emocjonalnie takie mity zaspokajają
szefem BOS-u, i pyta go: „Jak mogliście zmarnować strukturę
społeczne potrzeby, dlatego pewnie tak dobrze ma się mit Stefana
urbanistyczną przedwojennej Warszawy, przecież taka była żywa
Starzyńskiego jako idealnego prezydenta Warszawy, dlatego pod-
i piękna”. Widać w podejściu Budzyńskiego różnicę pokoleniową,
trzymywany jest jednowymiarowy, pozytywny mit przedwojennej
co jest chyba ponadczasowym schematem – teraz podobnie łatwo
Gdyni jako miasta, do którego ludzie przyjeżdżali zrealizować
entuzjazmować się powojennym socmodernizmem, idealizować
swoje marzenia, z pominięciem w tej opowieści różnej maści
realia pracy architektów pozbawionych nacisków rynku itd.
aferzystów oraz armii bezrobotnych i bezdomnych, a skupieniem
A realia są zawsze bardziej złożone od mitu. ●
się na kupcach, inżynierach i oficerach. Taka bajka spełnia jakąś społeczną funkcję i jest tym skuteczniejsza, im mniej żyjących świadków. Nie przypadkiem mit przedwojennej Warszawy zaczął
Architektura wydarza się najczęściej z bardzo pragmatycznych pobudek
17
DWUDZIESTOLECIE W ARCHITEKTURZE
MICHAŁ PSZCZÓŁKOWSKI
Kiedy mowa o stylu w architekturze, lata
Ministerstwa domagały się polskości w kon-
zerwanej przez upadek Polski”1. Autor arty-
↓
międzywojenne określane są wyrażeniami
kursach na projekty uniformów, nawiązaniem
kułu omawiał prace studentów architektury
Budynek
w rodzaju: „między tradycją i awangardą”,
do tradycji była też nowa polska waluta – złoty,
Uniwersytetu Stefana Batorego, pisząc:
„między tradycją a nowoczesnością”, „między
a warto zaznaczyć, że padały też takie propozy-
historyzmem a modernizmem”, „między histo-
cje, jak setnik, piast, lech, pol, polonia, sarmat
ryzmem a funkcjonalizmem” itp. Rzeczywiście,
czy nawet kościuszko.
okres ten był rozpięty między późnym
nadzwyczaj sympatycznie na wystawie tej uderzało przedewszystkiem to, że wszystkie te projekty i modele mają wybitne cechy utrzymania i dalszego rozwijania polskiego stylu architektonicznego, wyłonionego z przekazanych nam pomników dawnej architektury dworków polskich, z której dzisiaj tworzy się właśnie w tak zajmujących i pięknych pomysłach architektonicznych nowy styl polski2.
Priorytetem w projektowaniu tego
historyzmem pierwszej dekady i awangardo-
okresu było wypracowanie swojskiego,
wym modernizmem. Pomiędzy tymi dwoma
rodzimego charakteru architektury. W tym
biegunami rozwijały się formacje pochodne
celu posługiwano się uproszczoną stylistyką
i pośrednie, które tworzyły niezwykle bogatą
historyczną inspirowaną zabytkami polskiej
panoramę form i stylów. Zróżnicowanie to
prowincji; była to nowość, w oficjalnym nurcie
dworca kolejowego w Gdyni, proj. Romuald Miller, 1923-1926. Zdjęcie przedstawia uroczyste świętowanie rocznicy odzyskania dostępu do morza, 1930
zależało nie tylko od czasu powstania danego budynku, ale również od takich czynników, jak wielkość, funkcja czy lokalizacja, istotne znaczenie miały też indywidualne preferencje architektów i inwestorów. Najważniejsza była jednak podbudowa teoretyczna, rozwijana przez architektów, teoretyków i krytyków sztuki, niejednokrotnie inspirowanych przez czynniki państwowe. Niniejszy tekst dotyczy ewolucji poglądów na formy architektoniczne dwudziestu lat II Rzeczypospolitej – począwszy wego, przez monumentalne kreacje wizerunku silnego państwa, skończywszy na modernizacji i europeizacji kraju na rubieżach kultury zachodniej. Architektura pierwszych lat niepodległości była odzwierciedleniem charakterystycznego klimatu społecznego związanego z kultem świetności dawnej, przedrozbiorowej Polski. Podkreślanie polskości wyrażało się na wielu płaszczyznach
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
od romantycznych koncepcji stylu narodo-
życia publicznego i społecznego: w adminiZnaczenie narodowego tradycjonali-
stracji państwowej wprowadzono tradycyjne,
dziewiętnastowiecznego historyzmu eksploato-
historyczne nazwy i tytuły, funkcje stolic woje-
wane były bowiem przede wszystkim wzorce
zmu wynikało nie tylko z pobudek ideowych,
wództw powierzano miastom o historycznym
kosmopolityczne. O projektowanie w formach
ale także pragmatycznej potrzeby wizualnej
znaczeniu (choć niekoniecznie największym
narodowych apelowali publicyści, traktując
integracji ziem trzech zaborów. „Polskiego
lub najlepiej rozwiniętym), niektóre mowy
je jako patriotyczny i obywatelski obowią-
pierwszego Sejmu wygłaszano w stylu Piotra
zek architektów. Na łamach „Wileńskiego
Skargi, a tekst jednego z projektów Konstytucji
Przeglądu Artystycznego” pisano o potrze-
był stylizowany na staropolszczyznę.
bie „nawiązania nici tysiącletniej tradycji,
1
F. Lubierzyński, O styl polski w architekturze, „Wileński
2
Tamże, s. 3.
Przegląd Artystyczny” 1924, nr 8–9, s. 2.
19
ducha” domagano się w warunkach konkursów
o jej odrębności6. Odrębności takie w najwięk-
polskich budowniczych i rzemieślników. Za
architektonicznych, na przykład w konkursie
szym stopniu zawierały się według Szyllera
typowo polskie detale architekt uważał attykę
na budynek dworca kolejowego w Gdyni
w polskim budownictwie ludowym oraz
polską, dach półszczytowy („przyźbowy”)
chciano, by
w zjawisku adaptacji, a wiec upraszczania
i łamany tzw. polski, podcienia, przypory,
i „barbaryzowania” stylów europejskich przez
ponadto kule, esownice i woluty w dekoracjach
dworzec ten, jako budynek państwowy, wznoszony w dzielnicy Polski przez wieki całe germanizowanej, był pod względem form architektonicznych wyrazem kultury polskiej3,
szczytów i attyk, sygnaturki, renesansowe portale i pękate („baryłkowate”) kolumienki z uproszczonymi głowicami. Za motyw typowo polski uznawał też gzyms z daszkiem okapowym, związany według niego z genezą dachów
z kolei Urząd Wojewódzki w Toruniu miał być
półszczytowych.
siedzibą monumentalną, w duchu polskim pojętą, z zastosowaniem motywów swojskich4.
Kierunki wytyczone przez Szyllera były inspiracją do pogłębiania teoretycznych wypowiedzi na temat korzeni polskiej architek-
O stosowanie tradycyjnych motywów ape-
tury i rdzennie polskich motywów. W 1917 roku
lowano na łamach prasy, między innymi
ukazała się broszura Kazimierza Skórewicza,
Budowa
renesansowych podcieni domagał się Adam
w której architekt podsumował swoje wcze-
kościoła
Wolmar, uzasadniając ich stosowanie nie
śniejsze ustalenia na temat źródeł architektury
Krwi i Chwały
tylko względami historycznymi, ale także
polskiej w budownictwie ludowym. Dla potrzeb
św. Stanisła-
urbanistyczno-funkcjonalnymi:
związanych z powojenną odbudową kraju
Pomnika
wa Biskupa
Skórewicz głosił konieczność „przywrócenia
Warszawa posiada niektóre ulice tak wązkie, że dwa wozy mijają się z trudem. Chodników brak jej zupełnie. Przechodnie zmuszeni są korzystać z jezdni. Świsty, skowyty, piski i chrapliwe jazgoty płoszą nieustannie. Katastrofa wisi tam w powietrzu. Piechur odruchowo trzyma się murów. […] Dziś czyha nań zewsząd mknąca błyskawicznie maszyna. Takie ulice – uratować mogą podcienie. Pod ich osłoną ruch pieszy odbywać się może regularnie i nieskrępowanie5.
w Kowlu w województwie wołyńskim, proj. Stefan Szyller, Wiesław Kononowicz, 1924–1931
architektury”, polegającej według niego na zwrocie ku tradycji architektury drewnianej, w której „można dojrzeć pierwociny budowFOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Męczennika
Informacji na temat możliwości i repertuaru form dostarczały architektom opracowania z pierwszych lat XX wieku,
nictwa [polskiego] i wyśledzić samoistną jego genezę pomimo naleciałości i wpływów postronnych”7. Podobne poglądy wyrażał w tym czasie Szyller, kategorycznie sprzeciwiający się między innymi stosowaniu współczesnych materiałów8.Na początku lat 20. wystąpił Jan Sas Zubrzycki, przedwojenny orędownik „stylu nadwiślańskiego” i „stylu zygmuntowskiego”, tym razem jako motyw polski lansując formę serca9.
zwłaszcza publikacje Stefana Szyllera, będące rezultatem jego poszukiwań cech i elementów polskiej architektury, które miały decydować
3
J. Wołkanowski, Dworzec kolejowy w Gdyni, „Przegląd
4
M. Pszczółkowski, Architektura użyteczności publicznej
5
20
6
S. Szyller, Polskość w architekturze, dz. cyt.; tenże, O atty-
7
K. Skórewicz, Zadania współczesnej architektury polskiej
Czy mamy polską architekturę?, Warszawa 1916; tenże,
8
S. Szyller, Nie zatracajmy charakteru chaty polskiej,
kach polskich i polskich dachach wklęsłych, dz. cyt.; tenże, Tradycya budownictwa ludowego w architekturze polskiej,
Techniczny” 1926, nr 43, s. 568.
Warszawa 1917; tenże, „Śparogi”. Studyum z dziedziny archi-
II Rzeczypospolitej 1918–1939. Forma i styl, Łódź: Księży
s. 66–67, nr 7, s. 80; tenże, Dwudział w architekturze polskiej,
Młyn, 2014, s. 91.
A. Wolmar, O podcienie, „Kurjer Warszawski” 1927, nr 2, s. 8.
nr 15, s. 80–81.
Warszawa 1915; tenże, Jak powinna być odbudowana wieś polska, Warszawa 1915; tenże, W obronie budownictwa
drzewnego, Warszawa 1915; tenże, Wskrzeszenie rynku
tektury i wierzeń ludowych, „Tygodnik Ilustrowany” 1918, nr 6, „Przegląd Techniczny” 1920, nr 7, s. 31–32, nr 13, s. 67–68,
(Przyczynek w sprawie odbudowy kraju), Warszawa 1917, s. 4.
9
polskiego, „Tygodnik Ilustrowany” 1917, nr 5, s. 63–65.
J. Sas Zubrzycki, Serce. Rozbiór pierwiastków polskiej sztuki ludowej i narodowej, Lwów 1921.
Michał Pszczółkowski
Najbardziej bezpośrednich inspiracji do
rażących”12. Określone wzorce stylistyczne były
urobiło je wiekowe doświadczenie mnogich pokoleń14.
projektowania dostarczyło krakowskie śro-
natomiast rekomendowane w ramach działal-
dowisko architektoniczne, wydające w latach
ności poszczególnych resortów. Przykładem
wojennych cykl wzorników z projektami
może być projekt typowy wiejskiej łaźni,
się także w dekoracji wnętrz szkolnych.
architektury wiejskiej i małomiasteczkowej.
opracowany w 1920 roku w Wydziale Higieny
Holewiński zalecał:
Celem tych publikacji była promocja form wer-
Miast i Wsi przy Ministerstwie Zdrowia
nakularnych w architekturze mieszkaniowej
Publicznego – parterowy, w konstrukcji drew-
i publicznej10. Wszystkie projekty utrzymano
nianej, nie odbiegał wyglądem od typowej
w jednolitej stylistyce z wykorzystaniem wyso-
chałupy Kurpiowszczyzny czy Podlasia. Z kolei
kich dachów dwuspadowych, czterospadowych,
Ministerstwo Komunikacji oczekiwało, żeby
łamanych polskich, półszczytowych i naczół-
budynki dworców kolejowych miały
kowych, z lukarnami i wolimi oczami, podcieni arkadowych, szkarp, gzymsów z daszkami okapowymi, barokizujących portali, pękatych kolumienek i szczytów z frontonami lub wolutami. W ostatniej publikacji z tego cyklu podkreślono: uwagę zwrócono na to, żeby projekty miały formę swojską, rodzimą; dążeniem, było unikać podobieństwa i bliskiego pokrewieństwa form szczegółowych jako też sylwety ogólnej z budynkami, powstałymi na obcym dla nas gruncie, w obcych środowiskach i w odmiennych zgoła warunkach11.
Ustawodawstwo państwowe lat mię-
swojski wygląd i należyte otoczenie, a to tem bardziej, że budynki te były wznoszone w różnych miejscach kraju na długości 2000 kilometrów linii kolejowych i że miały być widocznym znakiem ducha polskiego dla wszystkich przejeżdżających cudzoziemców i rodaków, a tym ostatnim w niejednym wypadku mogły posłużyć za wzory do naśladowania przy budowie domów13.
Motywy wernakularne pojawiały
efektownym i tanim zarazem przyozdobieniem izby szkolnej jest malowany barwnie fryz, obiegający ją dookoła pod sufitem. Wątku do niego dostarczyć mogą: krajowa flora i fauna, wycinanki ludowe, wzory wyszywań na strojach itp. swojskie motywy15.
Styl miał tu z pewnością wymiar nie tylko ideowy czy estetyczny, ale również praktyczny, mieszkańcy wsi odnosili się bowiem do szkoły z mniejszym lub większym krytycyzmem. Jak można sądzić z lektury pamiętników chłopskich, pełne uznanie i zaufanie zdarzało się rzadko; przez długi czas postrzegano szkołę jako instytucję obcą, nauczyciel zaś był trakto-
Do najważniejszych nośników form
wany – wzorem policjanta lub sekretarza gminy
tradycjonalnych należała architektura szkolna,
– jako przedstawiciel tradycyjnie nielubianej
przede wszystkim ze względu na skalę inwe-
władzy.
stycji prowadzonych w pierwszej połowie lat
Specyficzny charakter miało rozwijanie
20. Tu z kolei zalecenia architektoniczne były
stylistyki narodowej na terenach województw
formułowane przez metodyków projektowania
wschodnich. Ogromna popularność form
dzywojennych, związane z wytyczeniem
budynków szkolnych. Najważniejszym podręcz-
tradycjonalnych w architekturze urzędów
kierunków przeobrażeń urbanistycznych oraz
nikiem do projektowania szkół była publikacja
i domów mieszkalnych wznoszonych na
usprawnieniem i aktywizacją budownictwa nie
Józefa Holewińskiego, który pisał:
potrzeby polskiej administracji na Kresach
podejmowało się regulacji zagadnień formalno� -stylistycznych, ograniczając się jedynie do ogólnych wytycznych w zakresie estetyki, między innymi wprowadzając zakaz malowania budynków „w kolorach jaskrawych lub wogóle
szczególniej pożądane, a nawet poniekąd konieczne jest utrzymanie w swojskim charakterze szkół powszechnych wiejskich. Budynki te, służąc bowiem potrzebom ludu, winny oczywiście być postawione według tradycyj i upodobań ludowych i przyozdobione motywami ludowemi. […] motywy miejscowe zespalają się i harmonizują z krajobrazem wsi, […] ponieważ nie są przypadkowe, lecz
była odzwierciedleniem polityki polonizacyjnej, związanej z potrzebą ugruntowania historycznych pretensji państwa i społeczeństwa polskiego do tych terenów. Narodowego charakteru architektury domagano się nieraz wprost, na przykład warunki konkursu na projekt domu ludowego w Horochowie z 1928 roku określały, że ma się on „kojarzyć z pomnikiem polskości”16. Działania polonizacyjne były
10 Odbudowa polskiej wsi, red. W. Ekielski, Kraków 1915;
Odbudowa polskiego miasteczka. Projekty budynków mieszkalnych, red. J. Gałęzowski, Kraków 1916; Odbudowa polskiego miasteczka. Projekty budynków użyteczności
11
publicznej, red. J. Pokutyński, Kraków 1918.
Odbudowa polskiego miasteczka. Projekty budynków użyteczności publicznej, dz. cyt., s. 6.
Krzepnięcie struktur
12 Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o prawie
budowlanym i zabudowaniu osiedli z dnia 16 lutego 1928 roku, „Dziennik Ustaw” 1928, nr 23, poz. 202.
13 Sprawozdanie z działalności Dyrekcji Kolei Państwowych w Warszawie, Warszawa 1928, s. 60.
14 J. Holewiński, Budynek szkolny, Warszawa 1921, s. 25–26.
15 Tamże, s. 50; por.: W. Grombecka, W sprawie zdobienia sal szkolnych, „Szkoła Powszechna” 1925, nr 2, s. 132–136.
16 J. Siemiątkowski, Budownictwo na Wołyniu, „Wołyńskie Wiadomości Techniczne” 1928, nr 8–9, s. 10.
21
Nawiązując styl zarówno pierwszych, jak i drugich do tradycji architektury polskiej, poprowadzimy dalej dzieło przodków, niosących kulturę polską na Wschód, a ludność miejscową uwolnimy od nieznośnego, a niestety dość rozpowszechnionego wrażenia tymczasowości władzy polskiej na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej17.
Ideologiczny wymiar narodowego historyzmu jest szczególnie wyraźny w kontekście kościołów, licznie powstających na terenach kresowych. Świadczą o tym nacjonalistycznie
skierowane do wszystkich grup społecznych.
Piotra i Pawła
Podatne na wpływy komunizmu mniejszości
w Trembowli, proj. Adolf
narodowe głoszące opinie o tymczasowości
Szyszko-
władzy polskiej należało przekonać o trwałej
-Bohusz,
obecności Polski, miejscowym Polakom służyć
1923-1926
mniemanie, iż z nielicznego zespołu form polskiego budownictwa prowincjonalnego początków XIX w. da się wykrzesać materjał dla zaspokojenia wszelkich wymagań życia aż do monumentalnych budowli włącznie – musiało prysnąć przy pierwszem zderzeniu z rzeczywistością20.
Faktycznie, w miarę krzepnięcia zadania architektoniczne, związane z potrzebą
św. Stanisława Męczennika w Kowlu – najwięk-
zamanifestowania potęgi i stabilności odro
szej świątyni katolickiej na Wołyniu – padły
dzonego państwa. Do takich zadań należała
następujące słowa:
budowa gmachów reprezentacji państwowej,
wyrazem ducha kresowego jest styl świątyni – gotycki. Mamy więc w nim znamienne dla nas, stanowcze opowiedzenie się za kulturą zachodnią, pomimo bliskości wzorów wschodnich. Gotyk nadwiślański, to więc podkreślający polski charakter świątyni… To pomnik, to świadectwo na długie wieki naszej wiary i religijności, naszej kultury zachodniej i polskiej, naszego rozmachu twórczego. To sprawa obchodząca nie tylko Kowel, ale całe Kresy18.
Z kolei na temat kościoła w Trembowli projektu Adolfa Szyszko-Bohusza pisano: [ks. Eustachy Jełowicki] chcąc zakląć w kamień i zbudować na krańcach Rzeczypospolitej twierdzę i świadka kultury łacińskiej i polskiej na granicach wschodniej barbarji, powziął szczęśliwą myśl sięgnięcia do wzorów starych, klasycznych rzymskich bazylik19.
przekonać, że nie są na zesłaniu i mogą z tymi
siedzib władz samorządu terytorialnego, sądów, urzędów itp. Wznoszenie obiektów tego typu było zadaniem koniecznym szczególnie na prowincji, gdzie w pierwszych latach powojennych trudno było o budynki reprezentacyjne, nadające się do adaptacji na potrzeby urzędów i instytucji państwowych, jednocześnie autorytet państwa polskiego nie pozwalał na to, by zbyt długo zadowalać się rozwiązaniami tymczasowymi. Inwestycje reprezentacyjne podejmowano więc coraz częściej, formy architektoniczne kształtując przeważnie w duchu neoklasycystycznym, czy to w redakcji dosłownej, tzw. akademickiej, czy to uproszczonej (zmodernizowanej). Neoklasycyzm nie był wynalazkiem lat międzywojennych, powrót do harmonijnej, dostojnej klasyki nastąpił bowiem w ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej, co
ziemiami związać swoją przyszłość.
można wiązać z reakcją na schyłkową, prze-
W 1925 roku pisano przy okazji budowy
22
wystarczać: jak później oceniano,
struktur państwa polskiego pojawiły się nowe
Kresy urzędników i wojskowych osadników zaś
gdy zaś województwa wschodnie zyskają większą ilość miłych dla oka i racjonalnie pobudowanych domów urzędniczych, przyjdzie kolej i na budowę gmachów dla urzędów.
talizm form tradycjonalnych przestał z czasem
zji ich budowy. W związku z budową kościoła
„ku pokrzepieniu serc”, przybywających na
kolonii urzędniczych na Kresach:
zaczęły się różnicować. Nastrojowy sentymen-
zabarwione wypowiedzi formułowane przy oka-
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Kościół
Po 1925 roku formy architektoniczne
17
Budowa domów dla urzędników państwowych w woje-
ładowaną dekoracjami fazę historyzmu. Dla
wództwach wschodnich, Warszawa: Ministerstwo Robót
najgorętszych zwolenników tego nurtu był to
Publicznych, 1925, s. 12.
18 Za: L. Popek, Świątynie Wołynia, t. I, Lublin: Ośrodek Studiów
wręcz synonim architektury;
Polonijnych i Społecznych PZKS-Towarzystwo Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńsko-Podolskiej, 1997, s. 110.
19 M. Białowąs, Pośmiertna sylwetka zasłużonego duszpasterza, „Ateneum Kapłańskie” 1930, nr 1, s. 80.
20 S. Woźnicki, Architektura, „Sztuka i Praca” 1928, nr 17–20, s. 52.
Michał Pszczółkowski
powrót do dobrych wzorów i zdrowych zasad wielkich mistrzów starożytności klasycznej i odrodzenia – oto hasło, które powinno być parolem dzisiejszego pokolenia artystów architektów21,
pisał Paweł Wędziagolski. Admiratorzy tradycjonalizmu poddawali jednak neoklasycyzm krytyce jako koncepcję pozbawioną pier-
ideał renesansowy pokutuje w wielu jeszcze głowach; teorja o łacińskości naszej kultury, teorja szacowna, lecz niezupełnie trafna – zamąca nam pogląd na pierwiastkowe składniki kultury rzeczowej na ziemiach polskich. […] Jakaż antyteza w linji poziomej klasycyzmu, dziecka racjonalizmu, Kanta, Hegla, trójkąt spłaszczony świątyń greckich, jakże dziwacznie odbijający się od naszego szarego nieba! Chłodna spekulacja neogreków, budowniczych karmionych filozofją, pokutuje w naszem budownictwie z czasów Księstwa Warszawskiego. Teraz staje się ulubionym konikiem budowniczych stołecznych, którzy pasowali ten przeżytek na wyraziciela monumentalności w nowej Polsce… Toć to bolesne nieporozumienie, z którem skończyć byłoby zasługą wobec Ojczyzny i współczesności. Owe gmachy w «stylu» Księstwa Warszawskiego, nadające niektórym placom i ulicom stolicy charakter Aten źle ulokowanych co do szerokości geograficznej, są przeważnie dziełem Niemców i Włochów… […] Tak to nasza architektura monumentalna schodzi na manowce, z których oby jak najrychlej nawróciła22.
W istocie zarówno neoklasycyzm,
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
wiastka rodzimego. W 1925 roku pisano:
wkrótce miejsca trzeźwej ocenie możliwości i ograniczeń, zdano sobie sprawę, że problemy gospodarcze i społeczne nie rozwiążą się same, a młode państwo, by mienić się euro-
odgłosów, łatwość konstrukcji, trwa łość materiału – oto wytyczne, przyświecające architekturze dzisiejszej23.
gmachów publicznych w rodzaju siedzib
potrzebuje modernizacji i nowoczesno-
administracji państwowej, banków, muzeów
ści. W tym kontekście sięgnięto po formy
itp. kierunek ten nie cieszył się uznaniem ze
awangardowe, związane z ekspansją między-
względu na brak efektów monumentalnych,
narodowego funkcjonalizmu. „Architektura
zresztą takie prestiżowe projekty powierzano
nowoczesna”, jak ją określano, traktowała bryły
zwykle renomowanym projektantom starszego
i elewacje jako abstrakcyjne, czysto plastyczne
pokolenia, wykształconym jeszcze w tradycji
kompozycje, definiowane harmonią układu
historyzmu i sceptycznie odnoszącym się do
i dynamiką rytmu kierunków poziomych i pio-
architektonicznych eksperymentów. Znalazł
jak i tradycjonalizm były już w tym czasie
nowych, przestrzeni otwartych i zamkniętych
natomiast szerokie zastosowanie w projek-
anachroniczne. Romantyczna euforia zwią-
itp. Priorytetem była wygoda użytkowania; jak
tach szkół, szpitali, poczt czy domów kultury,
zana z odzyskaniem niepodległości ustąpiła
pisano,
najważniejszym zaś polem działania funkcjo-
21 P. Wędziagolski, Hasła współczesnej architektury, „Południe” 1922, nr 4, s. 7.
22 M. Sydow, Pierwiastek rodzimy w budownictwie monu-
mentalnem, „Mestwin. Dodatek naukowo-literacki Słowa Pomorskiego” 1925, nr 2, s. 16.
Krzepnięcie struktur
grodzkiego w Przeworsku, proj.
W architekturze reprezentacyjnych
pejskim, nie tylko w sensie geograficznym,
smukłość kształtów, obłość płaszczyzn, dużo światła i przestrzeni, ciepło w zimie, chłód w lecie, nieprzenikliwość
Gmach sądu
Wacław Nowakowski, 1935
nalizmu była architektura mieszkaniowa. Idea tanich i ekonomicznych mieszkań, wyrażająca
23 Cz. Lewiński, Zagadnienia budownictwa nowoczesnego, „Polski Przemysł Budowlany” 1929, nr 5, s. 78.
23
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Nowe zasady pojawiły się w projek-
Szkoła
się w dążeniu do prostoty i lakoniczności form,
powszechna
rezygnacji z dekoracji oraz stosowaniu nowych
w Tarnowskich Górach,
materiałów budowlanych i konstrukcyjnych,
proj. Martin
została przyjęta entuzjastycznie przez młode
Stefke, 1929-
pokolenie architektów, z czasem stając się zna-
-1932
kiem nowoczesnych czasów i nowoczesnego
z więzów tej fałszywej estetyki. Nie buduje się już maszyn parowych z ramami o wyglądzie okien gotyckich, ani mostów z ozdobnemi filarami, ani centralnego ogrzewania z koronkową ornamentyką, ani kas kontrolnych (automatów) z rzeźbioną kukiełką kasjerki26.
stylu życia. Jak pisano z humorem na łamach czasopiśmiennictwa fachowego, nagość form architektonicznych dotrzymuje kroku goliźnie powszechnej w… kieszeni i stroju kobiecym. Muszki i plastry piękności tu i tam wyszły z mody24.
Zwolennicy awangardy krytycznie
Funkcjonalizm dokonał przełomu w teorii architektonicznej lat międzywojennych. Obiekty, które w pierwszej dekadzie okresu były projektowane zgodnie z zaleceniami „w duchu polskim”, pozbyły się całkowicie attyk, wolutowych szczytów i „baryłkowatych”
województwa śląskiego forma awangardowa w architekturze szkolnej została wręcz przyjęta jako obowiązująca: w 1927 roku naczelnik Wydziału Oświecenia Publicznego oświadczył, że „szkoły mają wyglądać jak pudełka”28. Franciszek Eychhorn, pierwszy kierownik biura projektowego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, zwracał uwagę na potrzebę projektowania „odśrodkowego”, zgodnie z hasłem „plan jest generatorem” Le Corbusiera: architektoniczne walory są w projekcie rzeczą wtórną, skutkiem dostosowania się do potrzeb pedagogicznych. Wypływa z tego często asymetrja, a zawsze oszczędność powierzchni i prostota układu […] należy budować budynki celowe według wszelkich wskazań techniki, higjeny i pedagogiki, a ona, jako funkcja pochodna twórczej koncepcji architekta, znajdzie się sama, o ile naturalnie architekt posiada ją w swej duszy29.
Zainteresowanie nową formą szybko
kolumienek. Do takich należały między innymi
dotarło na prowincję. Orędownikami nowych
odnosili się do historyzmu i wszelkich styliza-
budynki dworcowe, których zasady projek-
zjawisk byli miejscy architekci i inżynierowie
cji, według nich rozwiązań anachronicznych,
towania zostały określone w rozporządzeniu
miast powiatowych, zorientowani w aktualnych
określanych według nich „umyślne fabryko-
resortowym w 1937 roku:
problemach architektury dzięki lekturze cza-
wanie sztucznie archaicznej swojszczyzny”25. Moderniści oceniali, że obecność tych kierunków w architekturze wynikała ze skostniałych przyzwyczajeń estetycznych, tkwi w zakorzenionem i – dodajmy tu co rychlej – barbarzyńskiem upodobaniem tuzinkowych upiększeń, propagowanych gorliwie przez niewybrednych „mistrzów” sztuki dekoracyjnej, a przyjmowanych bezkrytycznie przez wyzuty ze smaku artystycznego ogół. Wszystkie inne gałęzie techniki wyzwoliły się już
architektura budynków powinna być utrzymana w formach prostych, bez zbędnych wyskoków i ornamentacyj. Otwory okienne i drzwiowe powinny być projektowane bez zbędnej różnorodności wymiarów i kształtu. Należy unikać skomplikowanych form dachów27.
24 Tamże.
25 H. Jasieński, O architekturze współczesnej Polski z okazji wystawy poznańskiej, „Architekt” 1930, nr 1–2, s. 6.
sopism fachowych. Wiadomo na przykład, że architekci z Wydziału Budownictwa Magistratu Bydgoszczy mieli obowiązek regularnej lektury prenumerowanych pism („Architekt”, „Architektura i Budownictwo”, „D.O.M.”); w każdym numerze wklejona była lista pracowników, którą należało podpisać, a w numerze podkreślić kolorowym ołówkiem interesujące
26 A. Gross, Oświetlenie w nowoczesnych budowlach, „Polski Przemysł Budowlany” 1929, nr 5, s. 79.
27 Rozporządzenie Ministra Komunikacji z dnia 13 maja 1937 r. wydane w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych
24
towaniu budynków szkolnych. Na terenie
w sprawie przepisów szczegółowych o budowie państwo‑ wych budynków kolejowych i budynków kolei prywatnych
użyteczności publicznej, „Dziennik Ustaw” 1937, nr 45, poz. 346.
28 A. Glimos-Nadgórska, Polskie szkolnictwo powszechne
województwa śląskiego (1922–1939), Katowice: Wydawnictwo UŚ, 2000, s. 57.
29 F. Eychhorn, Racjonalizacja budownictwa szkolnego, „Architektura i Budownictwo” 1930, nr 1–2, s. 51.
Michał Pszczółkowski
fragmenty30. Z kolei architekci wpływali na miejscowy krąg inwestorski poprzez własne publikacje w lokalnych czasopismach. Dobrym przykładem takiego wpływu jest tekst Stefana Narębskiego, włocławskiego architekta miejskiego, opublikowany w 1927 roku na łamach „Życia Włocławka i Okolicy”. Architekt pisał: jakkolwiek nie można wymagać, aby człowiek prywatny lokował swe oszczędności w eksperymenta jeszcze w kraju nie dość wypróbowane, tem niemniej w interesie postępu niezbędnem jest, ażeby publiczność zdawała sobie sprawę z wskazówek pozytywnych, z wartości wypróbowanych, jakiemi poszczycić się już może architektura nowoczesna31.
Narębski poddał krytyce formy czasów historyzmu, twierdząc: artystyczna wartość twórczości architektonicznej malała, przechodząc w drugim półwieczu pary i elektryczności w zgoła bezmyślny i pretensjonalny konwencjonalizm mieszczanina udającego magnata32.
wzory i ustalone przepisy estetyczne nie dadzą możności uporania się z nowoczesnemi zadaniami […] Architektura weszła w posiadanie nowych i celowych możności. Niedostrzeganie ich i uparte szafowanie dekoracyjnemi kolumnami, skomplikowanemi gzemsami etc. staje się tylko szablonowym parawanem dla twórczego ubóstwa autora, zdolnego jeszcze tu i owdzie zaimponować prowincjonalnym ignorantom i laikom33.
wyłącznie w myśl potrzeb utylitarnych i właściwości tworzywa. Dziś już uważać można za udowodnione, że dobrze skomponowana bryła i dobre ustosunkowanie różnorodnych elementów budynku daje rezultat lepszy od najpoprawniejszego akademizmu ze wszystkiemi jego akcesoriami, a osiąga się to w sposób nierównie tańszy i praktyczniejszy. Szlachetność proporcji obyć się może całkowicie bez sakramentalnych „porządków” architektury klasycznej, a szczere ujawnienie materjału i solidność wykonania daje efekty istotniejsze od gipsowych cacek. […] żadne wykute
dziestoleciu międzywojennym, Lublin 2015, s. 184.
32 Tamże, s. 12.
Krzepnięcie struktur
o programach lewicowych, a ze względu na radzieccy konstruktywiści, budził też skojarzenia ze Związkiem Radzieckim i skrajnie
nowego i bardzo obiecującego zjawiska w archi-
niepopularnym w międzywojennej Polsce
tekturze, w poważnym stopniu inspirowały
komunizmem. Architekci projektujący
zarówno lokalnych projektantów, jak i inwe-
kościoły decydowali się więc zwykle na szatę
storów, kierując ich umysły na nowe tory.
konwencjonalną, preferowaną zarówno przez
W miastach powiatowych znajdziemy wiele
środowisko duchowne, jak i wiernych. Jak
wybitnych przykładów funkcjonalizmu. Była to
pisał w 1927 roku znany architekt Stanisław
przede wszystkim architektura mieszkaniowa,
Noakowski, jeszcze długo
opierająca się najczęściej na schemacie asymetrycznych układów kubicznych brył różnych wielkości i proporcji, pozbawionych dekoracji, tworzących konfiguracje podporządkowane Nurt funkcjonalistyczny, choć początkowo
będą u nas budowane kościoły pseudo-romańskie, pseudo-gotyckie, pseudo-barokowe, bo innych nie zażąda proboszcz, dozór kościelny, parafianie35.
Nowe formy i konstrukcje znalazły
związany z tanimi osiedlami robotniczymi,
ostatecznie zastosowanie w architekturze
doczekał się statusu stylu nowoczesnego
sakralnej, o czym świadczą takie przykłady,
i modnego, a nawet ekskluzywnego, ciesząc
jak kościół św. Kazimierza w Katowicach
się dużym wzięciem wśród wyższych warstw
(1930–1933), kościół Przemienienia Pańskiego
społecznych. Wybitne realizacje tego kierunku
w Sarnach (1936) czy kościół św. św. Piotra
były dumą mieszkańców, stawały się symbolem
i Pawła w Równem (1931–1938), o którym pisano:
nowoczesności i postępu. Funkcjonalizm kruszył kolejne bastiony, z czasem docierając nawet do największego szańca oporu przeciwko awangardzie, jakim była architektura sakralna. Stosunek polskiego
wprawdzie zachowane w nim zostały tradycje mocnego akcentu w wielkiem okrągłem oknie, bogatszej formie wejścia itd., lecz wszystko to w purytańskiej formie czystej linji modernistycznej36.
duchowieństwa do funkcjonalizmu długo był nieufny, obawiano się, że kościół w nowofabrycznej. Sam papież Pius XI w rozmowie z biskupem Augustem Hlondem
31 S. Narebski, Zagadnienia architektury nowoczesnej, „Życie Włocławka i Okolicy” 1927, nr 3, s. 19.
w zaangażowanych społecznie środowiskach
wne głosy, publikowane w celu popularyzacji
czesnej szacie nie będzie się różnił od hali 30 A. Wysocka, Architektura i urbanistyka Bydgoszczy w dwu-
Nie bez znaczenia była tu zapewne geneza funkcjonalizmu, który narodził się
rolę, jaką w rozwoju tego kierunku odegrali Można być pewnym, że takie sugesty
podziałom na części i strefy funkcjonalne. W zamian popierał formy, kształtowane
przestrzegał przed formami niedojrzałej jeszcze sztuki architektonicznej dnia dzisiejszego, a polecał trzymać się raczej dotychczasowych stylów kościelnych, godnych i zrównoważonych, zrodzonych z myśli religijnej34.
34 Kronika, „Architekt” 1926, nr 1, s. 22.
35 S. Noakowski, Jakie kościoły winny być budowane obecnie
w Polsce, [w:] Polski przewodnik katolicki, red. A. Szymański, Warszawa: Katolickie Towarzystwo Wydawnicze, 1927, s. 92.
33 Tamże, s. 13–14.
36 Budownictwo wojskowe 1918–1935, red. A. Król, Warszawa: Departament Budownictwa M. S. Wojsk., 1936, t. I, s. 440.
25
Funkcjonalizm w architekturze sakral-
Wnętrze urzędu pocztowego
nej był także przedmiotem teoretycznych
w Równem,
opracowań. W 1932 roku ukazała się broszura,
proj. Julian
w której dowodzono ekonomicznej i technolo-
Neyman, 1931
gicznej przewagi nowoczesnych konstrukcji budowlanych i zasadności stosowania ich w architekturze sakralnej. Twierdzono przy tym, że stosowanie takich konstrukcji w budownictwie kościelnym przyczyni się do ekspansji nowych bezpiecznych i korzystnych ekonomicznie materiałów na prowincji:
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
konserwatyzm i nieuzasadnione przywiązanie wieśniaka do łatwopalnej słomy, drewnianego zrębu budynku lub studni, wymagających żmudnej obróbki drzewa, a nie dających pewności mienia i zdrowia, może być i jest zwalczany najszybciej przykładem. A czyjże przykład wzbudzi zaufanie, a za nim i naśladownictwo, jak nie proboszcza?37.
Omówiona broszura miała charakter specjalistyczny, ale nową formę lansowano także w szerokich kręgach społecznych. Tematyka ta była poruszana w czasopiśmiennictwie katolickim, między innymi w 1932 roku na łamach czasopisma „Rodzina Polska”
wszelkiej szminki zdobniczej nieszczerości. Może być to nawet wartościową przesłanką do rewizji życia religijnego tam, gdzie uległo ono zakłamaniu38.
i dzisiaj Kościół nie waha się spożytkować wytworów sztuki naszego czasu, żyjącego pod znakami maszynizmu i żelazobetonu. [...] Po ceremonjaliźmie i metafizyczności sztuki bizantyjskiej, po mistycznej aurze gotyku, po pewnym ekshibicjoniźmie renesansu, przychodzi teraz czas na konkretyzm i realizm nowoczesnej, praktycznej architektury. Zasadą tej architektury jest odrzucenie tego wszystkiego, co jest przyczepką zdobniczą nie tłumaczącą się wewnętrzną organiczną wprost potrzebą. W bryle architektonicznej nowoczesnych budowli dominuje celowość i niechęć do
37 Budownictwo kościelna z betonu, Warszawa 1932, s. 10.
26
kała się etykiety „architektury bolszewickiej”, choć w istocie jedynie niewielka część przedstawicieli tego nurtu otwarcie sympatyzowała
ukazał się tekst Architektura kościelna nowych czasów, w którym pisano:
także krytyka polityczna – awangarda docze-
Forma awangardowa jako symbol współ-
z komunizmem; nawiasem mówiąc, w tym
czesnej cywilizacji była jednym z elementów
samym czasie w Związku Radzieckim popar-
nowego wizerunku Polski jako nowoczesnego
cie władz stracili konstruktywiści, oskarżani
państwa europejskiego. Architektura sakralna
o propagowanie sztuki niezrozumiałej dla
została w ten proces włączona razem z innymi
mas. W ten sposób coraz wyraźniej dawała
typami budynków.
o sobie znać atmosfera polityczna lat 30.,
Po kilku latach euforii związanej
związana z ekspansją systemów totalitarnych
z nurtem awangardowym przyszedł czas na
i autorytarnych. Wielki kryzys gospodarczy
refleksję i krytykę. Z czasem okazało się,
1929 roku, szalejące bezrobocie, głód mieszka-
że tynk pokrywający białe elewacje potrafi
niowy, wreszcie brak tradycji demokratycznych
się złuszczać, stalowe ramy okien rdzewieć,
niedawnych monarchii – wszystko to torowało
a płaskie dachy zapadają się i przeciekają.
drogę do władzy ekstremistom, w rezultacie
Obok rzeczowej krytyki dawała znać o sobie
prowadząc do wybuchu drugiej globalnej wojny. ●
38 Architektura kościelna nowych czasów, „Rodzina Polska” 1932, nr 8, s. 233.
ilustracja: Dominika Wilczyńska
Michał Pszczółkowski
IL. DOMINIK A WILCZYŃSK A
Szkoła Krakowska, narodowy styl i narodowe państwo
DAVID CROWLEY
Odrodzenie polskiej państwowości po zakończeniu I wojny światowej,
służącym nowo naniesionym na mapy polskim ziemiom. Wagony
←
chociaż długo o nim marzono i walczono o to, było czymś nieoczekiwa-
i lokomotywy z różnych zaborów były z sobą niekompatybilne: w użyciu
Międzynaro-
nym. Narodowowyzwoleńcze walki o oswobodzenie z jarzma zaborców
pozostawały dwie różne szerokości torów, trzy rodzaje sygnalizacji i sto
nie miały bezpośredniego związku z wydarzeniami z listopada 1918
sześćdziesiąt typów lokomotyw3. Podróżny nie był w stanie znaleźć
Dekoracyjnej
roku. Podobnie zresztą jak działania zwycięskich mocarstw nie miały
bezpośredniego połączenia kolejowego z Kielc do Krakowa. W obliczu
i Przemysłu
bezpośredniego wpływu na to odrodzenie. Polska odrodziła się w osa-
tak dojmujących trudności infrastrukturalnych, rozwój polskiej gospo-
motnieniu. Klęska armii pruskiej i austro-węgierskiej oraz rewolucja
darki był niezwykle powolny przez cały okres międzywojenny. Produkt
ryżu, Grupa
październikowa w Rosji wytworzyły polityczną pustkę, która była wypeł-
gospodarczy brutto wrócił do poziomu z roku 1913 dopiero w roku 19384.
górali z Za-
NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI
niona przez sto dwadzieścia trzy lata zaborów. Marszałek Józef Piłsudski
Państwo polskie w roku 1918 sprawowało władzę nad różnymi
dowa Wystawa Sztuki
Współczes nego w Pa-
kopanego przybyłych
mógł zatem sam ogłosić powstanie II Rzeczypospolitej. Chociaż postulat
grupami narodowymi i etnicznymi, w tym Ukraińcami i Białorusinami,
na otwarcie
„zjednoczonej, niepodległej i niezawisłej Polski” mającej „swobodny
które dawały wyraz dążeniom niepodległościowym. Piłsudski, podobnie
wystawy
i bezpieczny dostęp do morza” stanowił jeden z „czternastu punktów”
jak Cyprian Norwid i inni działacze narodowi XIX stulecia, nosił w sobie
prezydenta Stanów Zjednoczonych Woodrowa Wilsona ze stycznia 1917
idealistyczne wyobrażenia odrodzonej Polski jako protekcjonistycznej
roku, sygnatariusze traktatu wersalskiego z czerwca 1919 roku musieli
federacji różnych narodów. W obliczu powstania Ukraińców i wspomnia-
stawić czoła faktowi dokonanemu. Odrodzenie polskiego feniksa
nych wyżej trudności gospodarczych, znaczna część tego idealizmu
z wojennych popiołów spotkało się z pewną międzynarodową konsterna-
stopniała, a państwo polskie nabrało niesprawiedliwego charakteru.
cją: David Lloyd George nazwał Polskę „defektem historii”1, dla narodu
Polska odrodzona nie mogła być już duchowym ideałem lub ponadnaro-
było to jednak najlepsze z możliwych potwierdzenie sensu dziesięcio-
dową utopią, ku której dążyli wiodący poeci i artyści XIX wieku. Kultury
leci walk i poświęceń. Radość odczuwaną przez Polaków bez wątpienia
sprzeciwu, czyli romantyczna tradycja powstańcza, czy też aktywizmu,
przyćmiewały ogromne trudności, jakie naród ten napotkał w pierw-
jak choćby ta związana z pragmatycznym programem „pracy organicz-
szych latach po wojnie. Ujęta w nowe granice, Polska rozpoczęła serię
nej” pozytywistów, utrzymały narodowy profil i prestiż pisarzy, artystów
drobnych wojen ze swoimi sąsiadami. Pomiędzy zakończeniem wojny
i innych twórców kultury. W obliczu realnej polityki państwowości
i uchwaleniem polskiej konstytucji w marcu 1921 roku Piłsudski wplątał
polskiej uduchowionej kulturze narodowej groził stopniowy upadek lub
kraj w konflikty na Ukrainie, w Wielkopolsce, na Śląsku, Litwie i Śląsku
brak adekwatności. Radykalni artyści lat 20. usiłowali kierować polską
Cieszyńskim, oraz z leninowską Rosją, która zamierzała rozprzestrze-
kulturę jak najdalej od tematów narodowych. W 1921 roku futurystyczny
nić rewolucję bolszewicką na zachodzie, co kłóciło się z dążeniem
poeta Bruno Jasieński napisał: „Tszeba otwożyć naośćeż wszystkie dżwi
Marszałka, by przywrócić granice dawnej Rzeczypospolitej.
i okna, ńeh wywieje ten swąd piwńic i kośćelnego kadźidła, kturym
Problemy gospodarcze stojące przed młodym państwem były rów-
od dźecka uczyli was oddyhać. Zaopatszeńi w gigantyczne respiratory
nie poważne co zagrożenie stwarzane przez wojowniczo nastawionych
idźżemy wam na spotkańe”5. Jednak motywowane ideami narodowymi
sąsiadów. Fronty Wielkiej Wojny przemieszczały się po jego terytoriach
pragnienie tworzenia nie zmalało.
tam i z powrotem, niszcząc jego majątek i przemysł. Dziedzictwem
Wielu polskich projektantów napędzanych potrzebą „odbu-
zaborów był również niedostateczny rozwój kraju. Łódź, drugie co
dowy kraju”6 – ożywienia materialnych warunków powojennego życia
do wielkości miasto, liczące 600 tysięcy mieszkańców, do roku 1914
– w pierwszych latach niepodległości podtrzymywało narodowy entu-
nie miało kanalizacji i bieżącej wody2. Nowy kraj składał się z trzech
zjazm równie mocno co ich prześladowani poprzednicy. Główny nurt tej
odmiennych systemów gospodarczych, z których każdy był zwrócony w stronę jednej z nieistniejących zaborczych potęg. Łódź nie mogła już sprzedawać swoich tkanin do Rosji. Zamieszanie związane z państwem przejętym w 1918 roku dobrze ilustruje sytuacja w systemie kolejowym 3
4 1
D. Lloyd George, cyt. za: N. Davies, Boże igrzysko. Historia Polski, przeł. E. Tabakowska, Kraków:
2
R. Soltyński, Glimpses of Polish Architecture, London: Maxlove Publishing Co., [niedatowany,
Znak, 2014, s. 861.
wyd. podczas II wojny światowej], s. 24.
5 6
A. Polonsky, Politics in an Independent Poland, Oxford: OUP, 1972, s. 8.
The Economic History of Eastern Europe 1919–1975, eds. M.C. Kaser, E. A. Radice, I, Oxford: Clarendon Press, 1985, s. 565–566.
B. Jasieński, Do narodu polskiego. Mańifest w sprawie natyhmiastowej futuryzacji żyća, „Jednodńuwka Futurystuw” czerwiec 1921, Krakuw, s. 1. K. Witkiewicz, „Przemysł i Rzemiosło” 1921, nr 1, s. 1.
29
narodowej z ducha tradycji projektowania nazwano „Szkołą Krakowską”7.
biografii projektantów i artystów działających w okresie międzywojen-
Co ciekawe, w okresie powojennym środowisko to było przede wszystkim
nym. Ilustrator i projektant Władysław Skoczylas urodził się w 1883
związane z Warszawą, podczas gdy przed wojną jego członkowie działali
roku w Wieliczce w Galicji, a w wieku osiemnastu lat rozpoczął studia
w Krakowie.
rzeźbiarskie w Wiedniu. W latach 1908–1918 uczył w Szkole Przemysłu
Warszawa i Szkoła Krakowska
Drzewnego w Zakopanem. Związany z krakowskimi modernistami –
Pod panowaniem rosyjskich carów Warszawa została kulturowo
warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w roku 1922, a w roku 1930 został
zubożona przez programy rusyfikacji, panslawizmu i intensywnie
jej rektorem. Do śmierci w 1934 był również dyrektorem Departamentu
praktykowanej antyokcydentalistycznej ideologii. W 1918 roku, jak
Sztuki oraz dyrektorem Instytutu Propagandy Sztuki11. Jego drzeworyty,
stwierdził Edward Wynot, „polityczne względy o międzynarodowym
grafiki i projekty tkanin przez całą jego karierę utrzymały wyraźny
i narodowym charakterze sprawiły, że imperatywem stało się przyjęcie
„południowy” charakter: rzadko odstępował od słowiańskich i góral-
przez stolicę kraju wiodącej roli w procesie kształtowania i nasycania
skich motywów ujętych w ludowej technice haftu krzyżykowego. Nie
środowiska kulturowego i politycznego”8. Zgodnie z tym władze ustawo-
zrewidował również swojego wczesnego intelektualnego dziedzictwa
dawcze i ministerstwa zostały zlokalizowane w Warszawie. W 1919 roku
z Zakopanego i Krakowa: w nauczaniu projektowania kładł nacisk na
Ministerstwo Sztuki i Kultury zostało powołane na miejsce wojennego
rozumienie materiałów i narzędzi oraz kultury wernakularnej jako
Departamentu Spraw Kulturalnych, którym kierowały władze niemiec-
prawdziwe źródło motywów dekoracyjnych. Co najbardziej znamienne,
kie9. W 1920 roku przeszło ono pod nadzór nowego ciała, Ministerstwa
był mocno przywiązany do idei stylu narodowego, głosił konieczność
Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Składało się z licznych
utrzymania bliskich związków między państwem i kulturą. Pisząc do
departamentów, a departament sztuki odpowiadał za sztuki plastyczne,
artystów i projektantów z zachętą do uczestnictwa w Powszechnej
muzea, pomniki, literaturę i teatr. Pomimo głosów dochodzących od
Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku, stwierdził:
formistami – zdobył pozycję ogólnokrajową i uzyskał status profesora
mistrzów sztuk stosowanych apelujących o wsparcie i patronat ze strony
W Polsce ludzie nauki i sztuki ciężką muszą walkę staczać o byt materjalny, daleko cięższą, niż się to dzieje zagranicą. A przecież wiadomą jest rzeczą, że artysta czy uczony nie może tworzyć, gdy lwią część jego energji bezustannie pochłania troska o byt materjalny. Ten stan rzeczy dla płodności naszej kultury, sztuki i nauki jest w najwyższym stopniu szkodliwy, i winien być w miarę naszych sił i możności usuwany. Doskonałą sposobnością dla energicznego poparcia tych wysiłków stać się może należycie ujęta wystawa z zakresu kultury i sztuki12.
przemysłu i handlu, projektanci w latach 20. bardziej niż ich koledzy w większości państw europejskich zależeli od mecenatu państwa udzielanego za pośrednictwem ministerstwa10. Rozrastająca się dynamicznie Warszawa zaczęła przyciągać wielu twórców kultury. W czasie względnej wolności dwudziestolecia szybko stała się kosmopolitycznym ośrodkiem, o którym mieszkańcy mówili z dumą jako o „Paryżu Północy”. Dzięki infrastrukturalnemu dziedzictwu rosyjskiej industrializacji miasto stanowiło również sie-
W swojej wierze w „sojusz sztuki i sztuki rządzenia” Skoczylas dał
dzibę lokalnej burżuazji wywodzącej się z polskiej populacji (która poza największymi miastami składała się przede wszystkim z chłopów), ta zaś
się poznać jako najważniejszy przedstawiciel Szkoły Krakowskiej13. Szkołę stworzyli orędownicy reformy projektowania żyjący przed
stanowiła gotowy rynek dla wytworów kultury. Na przykład w 1922 roku polityczny i konserwatywny magazyn kulturalny „Czas” przeniósł się
I wojną światową w zaborze austriackim i na terenie całej niepodległej
z Krakowa do Warszawy. Ta migracja z południa do stolicy, odwrócenie
Polski w międzywojniu. Chociaż nigdy nie została sformalizowana,
trendu z przełomu stuleci, stała się charakterystycznym elementem
obejmowała członków malarskiej i rzeźbiarskiej grupy Rytm, Warsztatów Krakowskich i wielu profesorów i nauczycieli warszawskiej Akademii
7
8 9
Określenie to zostało użyte przez L. Niemojewskiego w Décoration d’intérieurs en Pologne, [w:]
Catalogue officiel de la selection polonaise à l’Exposition International Arts et Techniques dans la
dowego wywiedzionego z ludowych korzeni i zazwyczaj opartego na
Vie Moderne, 1937, s. 264.
E.D. Wynot, Warsaw Between the Two World Wars, Boulder–New York: East European
Monographs–Columbia University Press, 1983, s. 225.
Departament został powołany w 1916 roku, by uzyskać polskie wsparcie dla wysiłków wojennych i uwiarygodnić niemieckie obietnice utworzenia „wolnej” Polski pod niemiecką „protekcją” w wypadku wygranej Berlina.
10 J. Warchałowski, Polska sztuka dekoracyjna, Warszawa: Wyd. J. Mortkowicza, 1928, s. 23–24.
30
Sztuk Pięknych. Każdy z nich głosił idee współczesnego stylu naro-
11
I. Jakimowicz, Formiści, Warszawa: Arkady, 1989, s. 66.
12 W. Skoczylas, Powszechna Wystawa Krajowa w r. 1929. Rola Rządu jako wystawcy, „Rzeczy Piękne” 1927, R. VI, nr 12, s. 221.
13 W. Skoczylas, cyt. za: I. Jakimowicz, Warsaw graphic art between the two world wars, „Projekt” 1980, nr 2/135, s. 8.
David Crowley
formach geometrycznych. Łączyła ich pełna pasji niechęć do wytworów i kultury zmechanizowanego przemysłu, która zyskała tak duże uznanie wśród projektantów i artystów związanych z ruchem modernistycznym w całej Europie. Wśród członków tego nieformalnego klubu znalazło się wiele postaci aktywnych przed wojną: Józef Czajkowski, Karol Tichy i Edward Trojanowski (współzałożyciele Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana); Wojciech Jastrzębowski, Bonawentura Lenart i Karol Stryjeński (członkowie Warsztatów Krakowskich). Wszyscy ci projektanci nej warszawskiej ASP. Pozbawiona przez władze rosyjskie statusu akademii, szkoła ta do okresu powojennego wiodła niepewne życie, zależne od prywatnych funduszy14. W marcu 1922 roku jej statut został odnowiony na mocy aktu parlamentu. W następnym roku Karol Tichy został mianowany jej pierwszym dyrektorem, a jego wieloletni kolega, Józef Czajkowski, opracował program nauczania. Zarządzana przez dwóch wiodących członków Szkoły Krakowskiej, odnowiona uczelnia jawiła się jako pole testowania ich utrzymanej w duchu Arts and Crafts filozofii i wizji stylu narodowego. Co znamienne, jak zauważyła Danuta Wróblewska, druga akademia znajdująca się w Krakowie, wydawała się już ogłupiona tradycją i niechęcią do sztuk stosowanych15. Czajkowski zarysował swój program z roku 1923 w opublikowanej przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego broszurze Szkoła Sztuk Pięknych w Warszawie. Cele i zadania szkoły. Powtarzając za Janem Matejką, profesorem malarstwa krakowskiej Akademii sprzed półwiecza, Czajkowski ostrzegał polskich artystów i projektantów przed naśladowaniem „zachodniej kultury”: „Polska zmartwychwstała politycznie, odradza się również wewnętrznie i jako taka musi znaleźć swój wyraz plastyczny”16. Poprzez bezpośrednie nawiązanie do pism Cypriana Norwida i zagranicznych artystów, projektantów i pisarzy, wśród nich Johna Ruskina, Williama Morrisa, Bractwa Prerafaelitów i członków Deutscher Werkbund, Czajkowski nakreślił społeczną filozofię mającą wprowadzić na powrót „nieśmiertelną sztukę” do codziennego „obiegu”. Pisał: I kiedy dawniej zaczynano od roboty poszczególnych przedmiotów, dziś celem najpierwszym staje się całość. Sam ornament jest niczem, mebel poszczególny nie istnieje bez wnętrza, jako kształtu przestrzennego, stanowiąc organiczną część całości, t.j. domu17.
NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI
i architekci otrzymali w latach 20. stanowiska profesorskie na odnowio-
Nauczanie na Akademii pozwoliło Tichemu i Czajkowskiemu zrealizować pewne ambicje. Katedra grafiki, kierowana przez Skoczylasa, oraz tkactwa, pod kierunkiem Edwarda Trojanowskiego, odgrywały
Władysław Skoczylas,
Łucznik, 1921
kluczową rolę w procesie nadawania znaczenia tym obszarom: działania Szkoły Krakowskiej, a w szczególności warszawskiej Akademii, doprowadziły do uczynienia z nich głównych polskich kulturalnych
14 Warszawska Akademia Sztuk Pięknych została ustanowiona w roku 1780 przez Stanisława
„towarów eksportowych” na międzynarodowych wystawach w latach 20.
Augusta, ostatniego władcę Polski.
15 D. Wróblewska, From Tapestry to Woven Object, „Projekt” 1980, nr 2/135, s. 60.
16 J. Czajkowski, Cele i zadania szkoły, [w:] Szkoła Sztuk Pięknych w Warszawie. Cele i zadania, Warszawa: Wydawnictwo SSP, 1923, s. 32.
17 Tamże, s. 27.
Wyeksponować państwowość polską
31
NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI, FOT. HENRYK SCHABENBECK
Wystawa
i 30.18 W warsztatach tkackich kładziono nacisk na dogłębną znajomość
Wróblewska – równej wagi przykładanej do sztuk pięknych i stosowa-
w Szkole
technik i koncepcji „prawdy materiałów”, czego efektem były przeróżne
nych w opracowanym przez Czajkowskiego programie nauczania na
Przemysłu
kilimy i tkaniny. Kilim okazał się ważnym katalizatorem tradycji Arts
Akademii19.
Drzewnego w Zakopa-
and Crafts w okresie międzywojennym. Chłopskie sploty na poziomych
nem
krosnach dostarczyły ideologom Szkoły Krakowskiej uzasadnienia preferowanego przez nich języka dekoracyjnego. Ta „techniczna” dekoracja,
Kraków i Szkoła Krakowska
oparta na stylizowanych motywach roślinnych i abstrakcyjnych wzorach
Nie wszyscy galicyjscy projektanci wyemigrowali jednak w między-
ułożonych poziomo i diagonalnie wynikała z technik produkcji kilimów:
wojniu na północ. Zlokalizowane w Krakowie Muzeum Przemysłu przy
ilustracja Ruskinowskiej troski o sposób samego tworzenia. Sukces
ulicy Smoleńsk Warsztaty Krakowskie w dalszym ciągu miały znaczący
i reputacja tej pracowni stanowiły również przykład – jak zauważyła
wpływ na rozwój polskiej sztuki użytkowej. Samo muzeum, pod nazwą Miejskiego Muzeum Przemysłowego im. dra Adriana Baranieckiego,
18 W roku 1927 polskie tekstylia i druki były pokazywane w Ateneum w Helsinkach, Musée des Arts Décoratifs w Paryżu i w Stowarzyszeniu Artystów Mánes w Pradze.
32
19 D. Wróblewska, From Tapestry…, dz. cyt., s. 60.
David Crowley
odgrywało rolę sponsorowanego przez miasto regionalnego ośrodka
Po śmierci Włodzimierza Koniecznego na wojnie rola teoretyka
wzornictwa, który promował nowe technologie i doradzał przedsiębior-
stowarzyszenia przypadła Karolowi Homolacsowi. W centrum jego
com w kwestiach reklamy.
koncepcji związanych ze sztukami stosowanymi znalazło się projekto-
Warsztaty Krakowskie w czasie swojego trwającego dwadzieścia
wanie złożonych schematycznych struktur, za pomocą których oceniano
jeden miesięcy istnienia przed wybuchem wojny ustanowiły teoretyczną
formę, ornament i styl od czasów prehistorycznych. Pomimo niejedno-
podstawę, natomiast po wojnie idee te były testowane w praktyce.
krotnie mistycznego tonu jego pism, Homolacs pozostał wierny swoim
W okresie zaborów ideał produkcji warsztatowej cieszył się powodzeniem
dziewiętnastowiecznym intelektualnym mistrzom, takim jak Semper.
ze względu na jego narodowy charakter. Intensywnie promowana pro-
Tak pisał o swojej teorii ornamentu:
dukcja w małej skali stworzyła forum dla patriotycznych rzemieślników i projektantów, które państwom zaborczym trudno było rozwiązać lub rozbroić. Z powodu komercyjnie nieskutecznej skali działania, Warsztaty nie zwróciły uwagi austro-węgierskiego kapitału. Można też założyć, że wytwory Warsztatów przyciągały zamożnych Polaków za sprawą właśnie narodowego charakteru tych przedmiotów. Wraz z nastaniem niepodległości upadły podstawy produkcji warsztatowej sztuki stosowanej. Warsztaty znalazły się w sytuacji, która wymagała ich udziału w odnowieniu materialnych warunków polskiego życia, a do tej roli były w zasadzie nieprzygotowane20. Czasopismo „Rzeczy Piękne”, wydawane przez Muzeum Przemysłowe w latach 1918–1919 (i potem w okresie 1925–1932),
Metoda ta przyjmuje za zasadę fakt, że ornament nie polega na imitacji natury, ale na grupowaniu elementów formy w określonym rytmie. Owe elementy formy są zawsze związane z materiałem, w którym ornament jest wykonywany, oraz użytymi do ich stworzenia narzędziami, przez co ujawniają swoje materialne pochodzenie, innymi słowy – technikę; zarazem rytm określający grupowanie pochodzi z niematerialnego źródła. Rytm, który w naturze przyjmuje postać wibracji, czy to znalezionych w strukturze atomu czy układu planetarnego, czy to znaleziony w organizacji kryształów czy funkcjonowaniu roślin czy organizmów zwierzęcych, rządzi w równym stopniu naszym życiem psychicznym i pojawia się w muzyce, poezji, architekturze i strukturach ornamentu24.
stało się trybuną powojennych Warsztatów21. W pierwszym numerze znalazł się artykuł Adama Niezabitowskiego poświęcony odnowie drob-
Homolacs znalazł potwierdzenie dla swoich tez, pracując jako
nego przemysłu22. Dla członków Warsztatów intelektualnie atrakcyjny
nauczyciel w krakowskiej szkole średniej. Jego uniwersalistyczne kon-
był ideał odnowy rzemiosła i produkcji warsztatowej, w dalszym ciągu
cepcje na temat źródeł ornamentu dostarczyły ideowych podstaw dla
stanowiącej istotną część narodowej gospodarki (jeszcze w 1928 roku
działalności Warsztatów. Jednocześnie wspólne stylistyczne elementy
produkcją rzemieślniczą zajmowało się 320 tysięcy małych i niewystar-
różnych warsztatowych projektów były tyleż wynikiem zbiorowo żywio-
czająco dokapitalizowanych warsztatów23). Stowarzyszenie w dalszym
nych prekoncepcji, co wspólnej teorii formy. Używanie przez członków
ciągu skupiało się na kwestiach stylu i kształcenia rzemieślników.
Warsztatów ostrych, kanciastych motywów w różnych obszarach sztuk
Do roku 1922, kiedy to Warsztatom powierzono zadanie zapro-
stosowanych było w dużej mierze konsekwencją niechęci do Młodej
jektowania i stworzenia polskich ekspozycji na paryskiej Exposition
Polski i zakrzywionych i pokręconych motywów dekoracyjnych spod
Internationale des Arts Décoratifs et Industriels Modernes, zajmowały
znaku secesji. Ta wrogość na początku lat 20. była tak silna, że Jerzy
się one głównie batikiem, kilimami i produkcją zabawek. Dla Warsztatów
Warchałowski i Józef Czajkowski czuli się wręcz zobligowani przywrócić
działających od 1918 roku jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością
dobre imię niektórym młodopolskim projektantom, takim jak Stanisław
kwestia finansowania pracowni stanowiła kluczowy problem. Te trzy
Wyspiański25.
skromne obszary produkcji przynosiły dochód w okresie kryzysu gospodarczego w kraju.
Charakterystyczny, osiągnięty wspólnym wysiłkiem i rozwijany na początku lat 20. styl Warsztatów dobrze ilustrują meble tworzone przez Wojciecha Jastrzębowskiego i Karola Stryjeńskiego. Obaj projektowali meble masywne, rzeźbiarskie, wykonane z lokalnego drewna
20 Co więcej, jak zauważyła B. Kołodziejowa, władze Wiednia z radością nadały Muzeum swobodę
– dębu, sosny i modrzewia. Ząbkowane, wykwintne formy przydały tym
działania w okresie międzywojennym pod warunkiem nienaruszania przez nie interesów
austriackiego kapitału; zob. Miejskie Muzeum Przemysłowe im. dra Adriana Baranieckiego
w Krakowie, [w:] Rozprawy i sprawozdania Muzeum Narodowego w Krakowie, 1976, XI, s. 200.
21 W latach 1921–1924 Muzeum wydawało dwa inne czasopisma, „Przemysł i Rzemiosło” (1921)
24 C. Homolacs, L’ornamentation suivant la méthode de Charles Homolacs, Kraków: Muzeum
22 A. Niezabitowski, Odnowa drobnego przemysłu, „Rzeczy Piękne” 1919, nr 1, s. 18.
25 J. Czajkowski, Cele i zadania szkoły, dz. cyt., s. 15; J. Warchałowski, Polska sztuka…, dz. cyt.,
oraz „Przemysł, Rzemiosło i Sztuka” (1922–1924).
23 The History of Poland since 1863, ed. R.F. Leslie, Cambridge: Cambridge University Press, 1980, s. 142.
Wyeksponować państwowość polską
Przemysłu, 1925, s. 3.
s. 15–16.
33
projektom miano „maniery na trójkątno”26. Fraza ta stanowiła nawiązanie do stworzonej przez Homolacsa idei „organizacji rytmicznej”, tj. dominujących form dekoracyjnych i kompozycyjnych. Były nimi trójkąty i romby pojawiające się we wszystkich meblach, głęboko rzeźbionych nogach i podłokietnikach krzeseł i wzorze markietażu. Produkowali je wysoko wykwalifikowani rzemieślnicy Warsztatów, jak Feliks
Polska na Międzynarodowej Wystawie Sztuk Dekoracyjnych i Wzornictwa w Paryżu w 1925 roku
Budziaszek, ich styl wywodził się jednak, choć przefiltrowany, z ludo-
W 1928 roku Jerzy Warchałowski, najważniejsza postać Szkoły
wych technik żłobienia w drewnie. Pokazuje to, że poziom inspiracji
Krakowskiej, bardziej jednak teoretyk i krytyk sztuki aniżeli prakty-
sztuką ludową w polskiej sztuce stosowanej był bardziej wyrafinowany
kujący projektant (stworzył zaledwie kilka kilimów), jeden z członków
niż ten sprzed wojny. Pod wpływem takich postaci, jak Homolacs i wcze-
założycieli TPSS, Warsztatów Krakowskich i Ładu, napisał książkę,
śniejsi „wizjonerscy” projektanci, na przykład Stanisław Wyspiański,
opublikowaną po polsku i francusku, która stanowiła przegląd rozwoju
chłopskie projekty zaczęto postrzegać jako zawierające w sobie
sztuk stosowanych w Polsce w ciągu ostatniego ćwierćwiecza28. Jej
„prawdziwe” związki między dekoracją i formą, materiałami i twórcą.
francuski tytuł – L’art décoratif moderne en Pologne – nadał tej pięknie
Projektanci Warsztatów Krakowskich spoglądali na to, co wernakularne,
wydanej i solidnie zilustrowanej książce nimb autorytetu i komplekso-
w poszukiwaniu inspiracji, a nie ilustracji. W 1952 roku Jastrzębowski
wości. Warchałowski przewodniczył komisji, która zorganizowała polski
wspominał:
pokaz na paryskiej wystawie trzy lata wcześniej, książka natomiast była
W twórczości ludowej i twórczości techniczno-przemysłowej widzieliśmy realne życie plastyki. Ażeby tak tworzyć, należało poznać dokładnie i praktycznie technikę i materiał, z którego się tworzy […]27.
„Styl” Warsztatów Krakowskich został rozciągnięty przez ich członków na różne obszary sztuki stosowanej. Na przykład Zofia Stryjeńska wykorzystywała bardzo podobne formy w swoich ilustracjach i dekoracjach ściennych. W jej pracach nawet kwiaty rządzą się trójkątną geometrią, a jej rysunki kostiumów zyskiwały trzeci wymiar dzięki głęboko „wyżłobionym” cieniom. Do ulubionych tematów artystki należały
tyleż historią projektowania, co świętowaniem narodzin „współczesnych mistrzów” Szkoły Krakowskiej, której był on wiodącym członkiem, oraz osobistą analizą sukcesów i porażek paryskiego pokazu. Ambicje dokonania przeglądu rozwoju sztuk stosowanych w Polsce były świadectwem ówczesnej hegemonii Szkoły w świecie wzornictwa: Niewielu pamięta początkowe dzieje tak niedawnego jeszcze ruchu, tego młodzieńczego entuzjazmu, tych walk i tych nadziej, których widownią był, jak wiemy, Kraków. O przejściu pokolenia nie może być mowy, bo pokolenie to trwa i działa29.
Wiosną 1920 roku polski rząd, znajdujący się wówczas w stanie
wątki z wyraźnym polskim akcentem, jak seria małych obrazów ścien-
wojny z bolszewicką Rosją, otrzymał zaproszenie do przygotowania
nych przedstawiających słowiańskich bogów w Muzeum Przemysłowym
pokazu na dużej wystawie międzynarodowej planowanej na 1925 rok
z 1922 roku.
w Paryżu. Pod koniec 1921 roku, po zażegnaniu konfliktu, idea organiza-
W latach 1922–1924 działalność Warsztatów Krakowskich sku-
cji wystawy została podjęta na nowo przez Ministerstwo Kultury i Sztuki
piła się wokół przygotowania ekspozycji na wystawę międzynarodową
pod kierownictwem warszawskiego architekta Jana Heuricha. Do
w Paryżu w roku 1925.
sprawowania nadzoru nad przedsięwzięciem powołano komitet organizacyjny, składający się z przedstawicieli rządu, biznesu i tradycyjnych mecenasów sztuki – arystokracji. Zróżnicowany skład tego ciała stanowił gest, który w założeniu miał symbolizować narodową jedność u progu lat 20., w okresie wielkiego gospodarczego i politycznego zamętu. W praktyce natomiast to komitet wykonawczy zlecił i zrealizował ekspozycję. Ciało to tworzyli niemal wyłącznie ludzie wywodzący się ze Szkoły
26 J.A. Mrozek, Polskie meblarstwo artystyczne w dwudziestoleciu międzywojennym, niepubliko‑ wana praca magisterska, Uniwersytet Warszawski, 1973, s. 29.
28 Wyd. pol. J. Warchałowski, Polska sztuka…, dz. cyt.; wyd. fr. L’art décoratif modern en Pologne,
„Polska Sztuka Ludowa” 1952, t. 6, nr 1, s. 15.
29 Tamże, s. 20.
27 W. Jastrzębowski, Geneza, program i wyniki działalności „Warsztatów Krakowskich” i „Ładu”,
34
Warszawa: Wyd. J. Mortkowicza, 1928.
David Crowley
że wskutek minionych zaborów jej rezultaty były często brane za wytwory Rosji, Austrii i Niemiec31.
← Międzynarodowa Wy-
Zasady wystawy, opracowane przez paryskich organizatorów, stwarzały (z pewnymi ograniczeniami) możliwość, aby „wszyscy NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI
wytwórcy zaprezentowali swoje towary w Paryżu”32. W Polsce, której
stawa Sztuki Dekoracyjnej i Przemysłu Współ-
przemysł był zapóźniony przez niedostateczny rozwój w okresie zaborów,
czesnego
komitet wykonawczy wspierał w dużej mierze projektantów i rzemieślni-
w Paryżu,
ków pracujących w ramach systemu oświatowego i w innych instytucjach
Komisarz generalny sekcji
państwowych. Na przykład Warsztaty Krakowskie, których działalność
polskiej Jerzy
pomimo statusu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, była dosyć
Warchałow-
odległa od czystej komercji, otrzymały zlecenie zaprojektowania
ski przed wejściem
i przygotowania kilku ekspozycji w roku 1922. Zgodnie z tym polska
budowanego
wystawa nie mogła być postrzegana, ani nie była też pomyślana jako
pawilonu
reprezentatywna dla nawet najbardziej „zaawansowanych” sektorów pol-
polskiego, 1925
skiego przemysłu. Elementy ekspozycji były zwykle „jednorazówkami” stworzonymi albo specjalnie na Wystawę, albo też stanowiły próbkę dorobku różnych artystycznych i rzemieślniczych stowarzyszeń. Chociaż za energią i finansami zainwestowanymi w polską ekspozycję kryły się częściowo interesy handlowe, ogólna siła napędowa wystawy opierała się na pragnieniu władz, by wyeksponować polską państwowość na tym najbardziej widocznym spośród międzynarodowych forów. Z takiego punktu widzenia dobór przedmiotów stworzonych przez artystów, rzemieślników i projektantów świadomie pracujących na rzecz stworzenia narodowego stylu dającego się zastosować we wszystkich sztukach użytkowych był zgodny z aspiracjami państwa polskiego. Rząd odpowiedział na te wysiłki za pomocą znaczącego wsparcia, jakiego udzielił całemu przedsięwzięciu w okresie kryzysu gospodarczego33. Polska ekspozycja została ulokowana w trzech punktach Wystawy, która obejmowała sporych rozmiarów obszar na północ i południe
Krakowskiej30. Warchałowski jako przewodniczący z radością powitał
od Sekwany34. Pawilon narodowy postawiono w Au Cours-La-Reine,
możliwość opracowania wystawy z podwójnej perspektywy – przedstawiciela „postępowego” polskiego wzornictwa oraz patrioty. Ogłosił: Mój kraj z radością otrzymał zaproszenie Francji […]. Idea, że architektura i formy dekoracyjne powinny zostać uwolnione od wszelkiej banalności oraz od przymusu naśladowania form z czasów minionych, była nam bliska od przez blisko ćwierćwiecze […]. Z przyjemnością skorzystamy z okazji wyjaśnienia błędnych mniemań, które ludzie z innych krajów mogą żywić odnośnie naszej narodowej wytwórczości, jako
31 J. Warchałowski, cyt. za: F. Wehrlin, Introduction, [w:] Avant-Garde Polonaise 1918–1939, eds.
O. Czerner, H. Listowski, Paris: Editions du Moniteur, Varsovie: Interpress, 1981, s. 9. By rozsze‑
rzyć tutaj uwagę Warchałowkiego, należy zauważyć, że podczas gdy polscy artyści, projektanci
i rzemieślnicy zostali odcięci od możliwości pokazywania swoich wytworów jako przedstawiciele narodu polskiego na międzynarodowych pokazach w okresie zaborów, wystawiali często pod auspicjami regionów, w których mieszkali. Dla przykładu Galicja-Lodomeria była reprezento‑ wana na wiedeńskiej Weltausstellung w 1873 roku jako jeden z regionów Austro-Węgier; zob. A. Giller, Polska na wystawie powszechnej w Wiedniu, Lwów: nakładem autora, 1873.
32 Dla omówienia tego dokumentu zob. P. Greenhalgh, Ephemeral Vistas, Manchester: Manchester University Press, 1988, s. 164.
30 Obok Warchałowskiego w roli głównego komisarza, Tadeusz Stryjeński pełnił funkcję doradcy ds. architektury, Władysław Skoczylas wiceprzewodniczącego, a Czesław Młodzianowski
sekretarza. Z pozostałych osiemnastu członków komitetu ponad połowa była członkami albo TPSS, albo Warsztatów Krakowskich.
Wyeksponować państwowość polską
33 W połowie lat 20. polska waluta za sprawą hiperinflacji i przeciągających się prób ustabilizowa‑
nia kursu złotego była bardzo niestabilna; zob. The Economic History of Eastern Europe, dz. cyt., s. 422–423.
34 Dla omówienia Wystawy jako całości zob. T. Benton, C. Benton, A. Scarge, Design 1920s, Milton Keynes: The Open University Press, 1975 oraz P. Greenhalgh, Ephemeral Vistas, dz. cyt.
35
naprzeciwko budynków wzniesionych przez Szwedów i Holendrów; w Galerie des Invalides zbudowano wnętrze kaplicy, jadalnię i biuro, aby pokazać narodowe rzemiosło; wreszcie w Grand Palais zaaranżowano kilka pomieszczeń mających ilustrować szeroki, uporządkowany według typów wachlarz możliwości polskich sztuk stosowanych. Wszystkie trzy pokazy łączyły pewne cechy, które najlepiej ilustruje dyskusja, jaka toczyła się wokół narodowego pawilonu. Polski pawilon został zaprojektowany przez Józefa Czajkowskiego, przy pomocy Georgesa Raymonda i Jerzego Giebarda, architektów, którzy byli odpowiedzialni za nadzór budowy na miejscu. Ten długi wąski budynek, wzniesiony w całości z polskich materiałów, został zaprojektowany jako sekwencja przestrzeni, przez które mógł przejść zwiedzający. Stylizowane klasyczne wejście wiodło gości na dziedziniec. Przestrzeń otoczona była loggią udekorowaną wykonanymi w technice sgraffita muralami autorstwa Wojciecha Jastrzębowskiego. Każdy z nich za pomocą prostych, rytmicznych linii przedstawiał herb jednego z głównych miast NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI
nowej Polski. W centralnym punkcie dziedzińca znalazła się
36
stworzona przez Henryka Kunę rzeźba postaci w klasycznej pozie zatytułowana Rytm. Kuna był członkiem grupy artystycznej działającej pod nazwą Rytm, która – wierna swoim korzeniom tkwiącym w Szkole Krakowskiej – dążyła do stworzenia narodowego stylu poprzez połączenie elementów wernakularnych i klasycznych35. Przez masywne dębowe drzwi wychodziło się z dziedzińca do małego westybulu otoczonego dwiema salami, w których umieszczone zostały wielkie, stylizowane na średniowieczne, okna witrażowe. Zostały one zaprojektowane przez Józefa Mehoffera dla katedry na Wawelu i wykonane przez firmę S.G. Żeleński – w obu wypadkach przedstawicieli pokolenia TPSS. Centralną i dominującą przestrzenią budynku była ośmioboczna wieża z atrium. Ta wykonana ze szkła i ołowiu konstrukcja, złożona z setek rombowych paneli, wyrastała przed zwiedzającymi niczym gigantyczny kryształ. Na jej czubku znajdował się rozpościerający skrzydła orzeł w koronie – historyczny symbol niepodległego państwa polskiego. Romb i trójkąt były motywami przewodnimi, które powracały w całym pawilonie. Boczne okna zostały na przykład
35
Zob. H. Anders, Rytm. W poszukiwaniu stylu narodowego, Warszawa: Arkady,
1972.
David Crowley
zamienione w okna mansardowe za sprawą ostrych szczytów wcina-
wnym totalnym dziełem sztuki, a jego twórców łączyła wizja współcze-
←
jących się w okapy. Kolejny trójkątny motyw pod tymi oknami został
snego polskiego wzornictwa. Źródeł tego stylu można się doszukiwać
Budowa
uzyskany za pomocą głębokiego reliefu w tynku, typowego dla renesan-
w wielu ludowych i miejskich, współczesnych i historycznych zjawi-
sowych wejść w Europie Środkowej, dodając jeszcze więcej „polskości”
skach. Warchałowski jako główny mentor stylu z racji sprawowania
Międzynaro-
tym ścianom. Za błyszczącym atrium był salon, który stanowił centralny
funkcji głównego komisarza, nie miał wątpliwości co do jego „nowo-
dową Wysta-
punkt całego pawilonu. Kanciaste krystaliczne formy znajdującej się
czesności”37. Jednak wpisane weń spojrzenie wstecz nie czyniło go
na zewnątrz szklanej wieży zostały przekształcone wewnątrz w okrągłą
„nowoczesnym” w znaczeniu rozkwitającego modernizmu pokazywanego
kopułę wspieraną przez osiem kolumn. Każda z wysokich rzeźbionych
w Corbusierowskim pawilonie L’Esprit Nouveau na paryskiej wysta-
kolumn została wykonana z czarnego dębu. Ściany salonu zostały poma-
wie. Budynek Czajkowskiego i jego wyposażenie były próbą uzyskania
lowane przez Zofię Stryjeńską, której pomagał Bolesław Pisarkiewicz.
równowagi między współczesnością i tradycją. Wielu z twórców wysta-
Kolorowe freski przedstawiały w charakterystycznym dla Stryjeńskiej
wiających w Paryżu zaczynało kariery w ramach polskiej recepcji ruchu
stylu pory roku z perspektywy chłopskich świąt i słowiańskich mitów. Jej
Arts and Crafts. Nie zaskakuje zatem fakt, że Warchałowskiego cri de
mąż, Karol Stryjeński, zaprojektował solidne geometryczne ławki, które
coeur, „Niech Bóg nas chroni przed pochłonięciem przez tayloryzm”,
powtarzały niektóre z „ludowych” motywów ze znajdujących się nad nimi
stanowiło cechę spajającą światopoglądy projektantów i rzemieślników,
murali, jak chociażby snopy kukurydzy. Motyw ten był historycznym hoł-
którym powierzono stworzenie paryskiej ekspozycji38.
dem dla zaprojektowanych w 1904 roku przez Stanisława Wyspiańskiego mebli do salonu Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Ten dosyć teatralny salon wiódł do ostatniego pomieszczenia,
pawilonu polskiego na
wę - widok zewnętrzny, 1925
Co więcej, Polacy nie byli osamotnieni w swoich staraniach o wyrażenie tradycji w nowoczesny sposób. Jak pokazują badania39, większość narodowych wystaw miała niewiele wspólnego czy to z art déco,
znacznie bardziej oszczędnego gabinetu zaprojektowanego i umeblo-
mgliście definiowanym stylem sztuk stosowanych, który wziął nazwę
wanego przez Józefa Czajkowskiego i Wojciecha Jastrzębowskiego.
od Wystawy, czy też z pierwocinami ruchu modernistycznego, które
Znajdowały się w nim również przedmioty zaprojektowane przez naj-
dawało się zauważyć w Paryżu w 1925 roku. Na przykład wielu współcze-
bardziej doświadczonych członków Szkoły Krakowskiej, w tym tkaniny
snych brytyjskich obserwatorów dostrzegało paralele i punkty styczne
Stryjeńskiej, lampy Jana Szczepkowskiego i Karola Frycza oraz piękne
ekspozycji Polski i Szwecji, uznawanych za najlepsze na całej wystawie.
koronkowe zasłony Zofii Puławskiej. Pomieszczenie to i jego wyposaże-
„Architect’s Journal” donosił: „O polskim pawilonie i szwedzkim pokoju
nie, którego znaczna część powstała na warszawskiej ASP, miało wiele
w Grand Palais można powiedzieć […], że mamy prawdziwą żywą sztukę,
wspólnego pod względem formalnym z innymi częściami budynku,
krok do przodu, a nie odrodzenie […]”40. Reakcja francuskiej prasy na
na przykład kanciastą geometrię, romboidalne motywy, prążkowane
polską ekspozycję była nie mniej interesująca. Została ona również
powierzchnie, mocne kontrasty światła i cienia oraz głębokie żłobienia.
dobrze odebrana przez jurorów Wystawy, którzy przyznali sto siedem-
Nawet najdrobniejsze detale, jak chociażby nogi biurka, powtarzały
dziesiąt dwie nagrody polskim eksponatom, najwyższą liczbę otrzymaną
geometryczne wzory tak wyraziście wprowadzone na frontonie pawilonu.
przez zagraniczną ekspozycję41. Maria Rogoyska zauważyła, że pewna
Gabinet był przeznaczony dla urzędnika państwowego, jednak nie było
grupa francuskich krytyków podzielających to zdanie, uznawała fase-
to typowe pomieszczenie dla biurokraty: jakość rzemiosła, począwszy
towy i rzeźbiarski styl polskiego wzornictwa i pawilon Czajkowskiego
od eleganckiego parkietu, a na udekorowanym w rombowy wzór suficie skończywszy, miało reprezentować szczyt możliwości całego państwa. Regulamin Wystawy zawierał wymóg pokazywania „nowoczesności” w samych budynkach pawilonów i w ich zawartości36. Tymczasem Czajkowski i jego koledzy zaprezentowali publiczności odwiedzającej Au Cours-La-Reine swoją ideę stylu narodowego. Pawilon był kolekty-
37 J. Warchałowski, L’art décoratif, dz. cyt., s. 17. 38 Tamże, s. 16.
39 Katalog wystawy L’art déco en Europe w Palais de Beaux Arts w Brukseli (1989) zawiera teksty różnych autorów, które stanowią przegląd sztuk stosowanych w ich krajach około roku 1925 (uwzględniono przy tym kraje takie jak Węgry, które nie brały udziału w paryskiej wystawie).
36 London, Department of Overseas Trade, International Exhibition of Modern Decorative Art and
Teksty te pokazują, że wiele stylów pokazywanych w Paryżu wyrastało z tego, co wernakularne i lokalne.
Industrial Art Paris 1925 (przekład oficjalnych regulacji i klasyfikacji ekspozycji). Art. 4: „Prace
40 S.D. Adshead, The Paris Exhibition of Decorative Arts, „The Architect’s Journal”, 12 August 1925,
być wykonane przez artystów, rzemieślników, wytwórców, modelarzy lub wydawców z poszano‑
41 W Wystawie wzięło udział 150 Polaków; na 172 otrzymane przez nich nagrody 36 to Grand Prix,
przyjęte na Wystawę powinny odznaczać się współczesną inspiracją i oryginalnością; powinny waniem wymogów współczesnej sztuki dekoracyjnej i przemysłowej”.
Wyeksponować państwowość polską
s. 225.
a 36 – Diplômes d’Honneur. Członkowie Warsztatów Krakowskich przywieźli do kraju 16 nagród.
37
38
David Crowley
za interpretację i aplikację kubizmu na gruncie sztuk stosowanych42.
Jak sam przyznał, wypracowana przez Szkołę Krakowską wizja sztuki
←
Gaston Varenne na łamach „L’Art Décoratif” zaś w następujący sposób
i wzornictwa dotarła jednak do poziomu władz państwowych i miej-
Międzynaro-
opisał rozwój powojennego polskiego stylu narodowego: „postrzega się
skich47. W latach 20. członkowie tego luźnego sojuszu projektantów,
go, bez przesady, jako będący przedmiotem oddziaływania najnowszych
architektów i artystów otrzymywali zlecenia na projektowanie wielu
Dekoracyjnej
wpływów, zwłaszcza kubizmu, i to bez utraty oryginalnego smaku”43.
kluczowych państwowych budynków i wnętrz.
i Przemysłu
W rzeczywistości Warchałowski zaprzeczył, jakoby kubizm miał jakikol-
stawa Sztuki
Współczesnego
wiek wpływ na styl narodowy44. Uwagi obserwatorów pokazują – poza
Wyższej Szkoły Handlowej na warszawskim Mokotowie. Ten narodowy
w Paryżu,
gratulacjami pod adresem francuskiej kultury za eksport kubizmu – że
instytut edukacyjny, powołany do celu tworzenia planów ożywie-
Ekspozycja
mamy do czynienia z pomieszaniem różnych sposobów rozumienia
nia raczkującej państwowej gospodarki, został sfinansowany przez
terminu „nowoczesny” w dyskusji wokół paryskiej Wystawy.
Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych i wzniesiony staraniami
O ile polska ekspozycja nie może być postrzegana jako całkowicie
NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, „ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY” - ARCHIWUM ILUSTRACJI
Ważnym wczesnym budynkiem był gmach Doświadczalnej
dowa Wy-
Koszczyc-Witkiewicz, pozostał wierny stylowi zakopiańskiemu długo po
stylu narodowego. Za pośrednictwem międzynarodowej platformy, jaką
tym, jak inni projektanci go porzucili. Na początku lat 20. wypracował
stworzyła paryska Wystawa, Szkole Krakowskiej udało się zrealizować
jednak swój własny styl, który łączył powściągliwy architektoniczny
wiele spośród jej celów. Deklaracje o ekspozycji jako ekspresji polskiego
klasycyzm i mocno stylizowane motywy zapożyczone ze źródeł werna-
„narodowego geniuszu” lub „narodowych wartości” okazały się błędne,
kularnych. W budynku DWSH pojawiły się monumentalne ząbkowane
jednak stała się ona stylem narodowym w jednym kluczowym aspek-
formy opisywane w prasie architektonicznej jako „dekoracyjne trój-
cie: była ekspresją polskiego państwa wyrażoną za pośrednictwem
kątne ramiona (styl trójkątny Szkoły Krakowskiej), które upodabniają
wzornictwa45.
budynek do gigantycznego sarkofagu”49; „naiwne” dekoracyjne ceglane
To było jak sen. Artyści stworzyli tę Polskę w Paryżu z niczego, na chwilę, by uczcić jej imię, a potem – po przebudzeniu – zaniechali starań, osunęli się w nicość46. Jerzy Warchałowski
polskim, 1925
Dyrekcji Robót Publicznych w latach 1924–192648. Jego architekt, Jan
„nowoczesna”, to z całą pewnością była wytworem w pełni rozwiniętego
Styl narodowy i państwo narodowe
w pawilonie
emblematy symbolizujące narodowe gałęzie przemysłu i delikatne żłobkowanie, które stworzyło wrażenie, jakoby smukłe kolumny przełamywały poziome wstęgi okien. Seria paneli wykonanych techniką sgraffito, zaprojektowanych przez Wojciecha Jastrzębowskiego i przedstawiających miasta nowej Polski została umiejscowiona w łukach loggii, która biegła wzdłuż frontu budynku (mocne echo dziedzińca i dekoracji w polskim pawilonie w Paryżu). To wielkie zlecenie stanowiło znaczącą ekspresję stylu Szkoły Krakowskiej i, przy zachowaniu wierno-
Po „niekwestionowanym sukcesie” w Paryżu wielkie nadzieje pokła-
ści korzeniom tkwiącym w tradycji Arts and Crafts, dekoracyjna wizja
dane w Warchałowskim i jego kolegach, mających wywołać rewolucję
Koszczyca-Witkiewicza została zastosowana w całym budynku i objęła
w gustach producentów i konsumentów w Polsce, nie zostały spełnione.
takie proste detale jak wykonane ze żłobkowanego żelaza krążki, które służyły jako klamki. Pod koniec lat 20. został rozpisany prestiżowy konkurs na
42 M. Rogoyska, Paryskie zwycięstwo sztuki polskiej w roku 1925, [w:] Z zagadnienia plastyki polskiej w latach 1918–1939, red. J. Starzyński, Wrocław: Ossolineum, 1963, s. 21–51.
43 G. Varenne, L’exposition des arts décoratifs: La section polonaise, „L’Art Décoratif” 1925 (wyd. specjalne), s. 90.
44 J. Warchałowski, Polska sztuka…, dz. cyt., s. 29–31.
45 Współczesnym oczom różnice między ekspozycjami Polaków a tymi przygotowanymi przez Finów czy Austriaków mogą się wydawać trudne do rozszyfrowania, jednak dla twórców ich
„narodowe” cechy miały charakter absolutny. Jest to tyleż kwestia upływu czasu, co zmian geo‑
koncepcję wystroju wnętrz w gmachu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie. Zdzisław Mączeński w 1927 roku zdobył zlecenie, prezentując projekt budynku utrzymany w monumentalnej, neoklasycystycznej stylistyce. Dla odmiany konkurs na projekty wnętrz kilku kluczowych pomieszczeń, takich jak biura ministra, przyciągnął zdecydowanie więcej zgłoszeń w stylistyce wernakularnej.
graficznych. Nawet we współczesnej Polsce to, co było postrzegane jako styl narodowy w latach 20., obecnie uznaje się za art déco, kategorię, która rozmywa różnice pomiędzy ekspozycjami narodowymi na paryskiej wystawie z roku 1925. Zob. J. Zagrodzki, Art Deco, „Projekt” 1989,
nr 3/186, s. 62–64.
46 J. Warchałowski, Jak sen, „Ster” 1926, nr 11; cyt. w: Avant-Garde, eds. O. Czerner, H. Listowski, s. 132.
Wyeksponować państwowość polską
47 Tenże, Polska sztuka…, dz. cyt., s. 28.
48 Wyższa Szkoła Handlowa w Warszawie, Sprawozdanie z budowy Gmachu Doświadczalnego Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, Warszawa 1927, s. 7.
49 [Anonim], Pawilon Zakładów Doświadczalnych Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, „Architektura i Budownictwo” 1927, nr 5, s. 131.
39
polskiego życia. Tak jak wina za wszystkie problemy Polaków mogła być zrzucana na brak państwowości przed rokiem 1918, tak przywrócenie „ARCHITEKTURA I BUDOWNICTWO” 1928, NR 7
państwa stanowiło utopijną obietnicę: państwo stało się dla wielu jedynym narodowym podmiotem sprawczym. Poza tymi architektonicznymi zleceniami można wskazać inne, bardziej konkretne związki między Szkołą Krakowską i państwową polityką artystyczną. W latach 1928–1930, na przykład, Jastrzębowski był dyrektorem Departamentu Sztuki w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Wielu innych ambitnych członków tego sojuszu zajęło ważne stanowiska w oficjalnych ciałach odpowiedzialnych za promocję sztuki i wzornictwa w międzywojennej Polsce. W 1932 roku Instytutowi Propagandy Sztuki przewodniczył Władysław Skoczylas, a jego dyrektorem był Karol Stryjeński. Należy przy tym zauważyć, że bliskie związki z władzami państwowymi czy miejskimi nie zawsze dawały gwarancję utrzymania dla narodowo nastawionych projektantów. Wojciech
Publikacja Muzeum Przemysłowego „Wzory Mebli Zabytkowych
W 1926 roku Warsztaty Krakowskie, matecznik Szkoły Krakowskiej,
Jastrzębow-
i Nowoczesnych” przedstawiła niektóre z tych propozycji, w tym zwy-
zbankrutowały. Stowarzyszenie złapało finansową zadyszkę już
konkursowy
cięską członka Szkoły Krakowskiej i profesora warszawskiej ASP,
w pierwszej połowie dekady, a zlecenia związane z ekspozycją w Paryżu
na wnętrza
Wojciecha Jastrzębowskiego, która doczekała się realizacji. „Polskie”
przyniosły zaledwie chwilową ulgę. Jak jednak podkreśla badaczka
Ministerstwa
tematy były demonstrowane we wszystkich pomieszczeniach tego
Warsztatów, Irena Huml, ich zamknięcie nie oznaczało końca dysku-
Religijnych
gmachu: użyto lokalnych materiałów, zastosowano płaskie reliefy sym-
sji na temat stylu narodowego ani też śmierci ruchu Arts and Crafts
i Oświecenia
boli państwa polskiego, jak orły w koronie umieszczane nad drzwiami,
w Polsce51. Członkowie Szkoły pracujący w Warszawie, dzięki bliskim
Publicznego,
zamontowano utrzymane w „stylu trójkątnym” lampy. Dominującą
związkom z państwem, byli w stanie przetrwać kryzys lat 20.
formą dekoracyjną Jastrzębowskiego był motyw schodkowej piramidy,
i początku 30.
ski, projekt
Wyznań
Warszawa 1928
który został wcześniej wykorzystany w paryskiej ekspozycji i w wielu kilimach projektowanych od początku stulecia przez twórców związa-
artystami z wielu powodów, przy czym, co trzeba podkreślić, słabo
nych z TPSS i Warsztatami Krakowskimi. Projekty Jastrzębowskiego
rozwinięty polski przemysł niewiele stwarzał możliwości dla narodzin
skłoniły Mariana Padechowicza do podjęcia w artykule towarzyszącym
całej profesji opartej na wzornictwie przemysłowym. Poza tym wzor-
ilustracjom konkursowych projektów na łamach „Wzorów…” do refleksji
nictwo o charakterze narodowym nie było nastawione na działalność
na temat trudności z zachowaniem międzynarodowego profilu w róż-
komercyjną. Samo określało się, w kontekście dziedzictwa zaborów,
nych dziedzinach wzornictwa w kraju, który zna „zagranica jedynie
jako bojownicze i polityczne. Naród polski na początku okresu mię-
tylko z krzykliwych na[ń] napadów [...] wielkich czy małych sąsiadów”50.
dzywojennego uważał, że znajduje się w stanie zagrożenia. Sąsiedzi
Zdaniem Padechowicza Jastrzębowski zaproponował język projekto-
uznawali pojawienie się Polski na mapie Europy jako przejściowe
wania zaczerpnięty z produkcji wernakularnej i warsztatowej, którą
zjawisko52. Wewnątrz naród wydawał się nieustannie zmieniać: w latach
państwo winno kultywować w przemyśle i edukacji. Zaprezentował tym
1919–1926 władzę sprawowało czternaście różnych gabinetów; pierw-
samym charakterystyczną wiarę pokładaną przez Szkołę Krakowską
szy konstytucyjnie wybrany prezydent, Gabriel Narutowicz, został
w państwowe wsparcie dla sztuk stosowanych. Pogląd ten wynikał
zamordowany w zamachu przez Eligiusza Niewiadomskiego, szalonego
nie tyle z uznania ograniczonych możliwości polskiego przemysłu dla
prawicowego malarza w 1922 roku; mniejszości narodowe, przede
projektantów, co stanowił echo wielu neokonserwatywnych koncepcji
wszystkim Ukraińcy, parły do secesji. Swego rodzaju konkluzją dla tego
opartych na wizji centralnej roli państwa we wszystkich obszarach
politycznego zamętu stała się decyzja Józefa Piłsudskiego o powrocie
50 M. Padechowicz, Prace konkursowe na urządzenie Gmachu Ministerstwa Wyznań Religijnych
51 I. Huml, Warsztaty Krakowskie, dz. cyt., s. 105.
i Oświecenia Publicznego, „Wzory Mebli Zabytkowych i Nowoczesnych” 1928, z. 8, s. 2.
40
Państwo utrzymywało w latach 20. tak bliskie relacje z tymi
52 N. Davies, Boże igrzysko, dz. cyt., s. 861–862.
David Crowley
z emerytury i przeprowadzeniu zamachu stanu w 1926 roku. Ustrój
zdecydowanej reakcji. Szkoła Krakowska miała jednak sporo osobistych
quasi-demokracji, bardziej przypominającej dyktaturę wojskową, wiódł
i okazjonalnych związków ze środowiskiem Piłsudskiego60. Co ważniej-
kraj aż do niemieckiej napaści we wrześniu 1939 roku. Nie mniej waż-
sze, łączyła ich idea polskiego państwa jako „parasola” chroniącego
nym faktem było to, że polska gospodarka przez cały ten okres wpadała
różne narodowości, a w rezultacie dającego schronienie dla złożonej
z jednego kryzysu w drugi. W tej „wszechobejmującej atmosferze
kultury. W 1928 roku Czajkowski dał wyraz tej paternalistycznej idei plu-
niebezpieczeństwa narodowego” niektórzy artyści i projektanci odczu-
ralizmu (przeciwstawiając się zjadliwemu antysemityzmowi obecnemu
wali potrzebę strzeżenia narodowej kultury53. Czajkowski na przykład
w wielu obszarach życia publicznego), kiedy nakazywał młodym polskim
w eseju na temat przyszłości warszawskiej ASP ostrzegał przed obietni-
projektantom i rzemieślnikom, aby spoglądali na „bogactwa własnej
cami Zachodu o wspieraniu polskiego handlu i kultury. Obwieścił: „Bo
kultury”, przywołując przy tej okazji „skarby budownictwa kościelnego
jak żaden naród bez swojego własnego języka żyć nie może, tak i nie
i bożnice”61.
może żyć bez własnej formy plastycznej we wszystkich możliwych jej przejawach. Chlubimy się ciągle naszą zachodnią kulturą [...]. Niestety,
W drugiej połowie lat 20. idea narodowego wzornictwa znalazła się pod ostrzałem. Szkole Krakowskiej, z jej wyraźnymi związkami
dotychczas nie widzimy jeszcze tej śmieszności sytuacji naszej, obniża-
z państwem i kultywowaną przez nie wyidealizowaną wizją Polski, zwo-
jącej godność narodową. Wypływają stąd ogromne nieobliczalne szkody
lennicy świadomie modernistycznego i międzynarodowego wzornictwa
moralne i ekonomiczne [...]”54.
rzucili wyzwanie. ●
W 1926 roku zostało powołane Towarzystwo Szerzenia Sztuki Polskiej Wśród Obcych55. Jego sekcja poświęcona sztukom plastycznym
Tłumaczenie z angielskiego: Michał Choptiany
korzystała z prac wykonanych przez opisanych tutaj artystów i projektantów. Do zorganizowanej w 1936 roku w Victoria and Albert Museum w Londynie wystawy doszło za sprawą działalności tego właśnie ciała, a pokazano na niej dwa główne działy dumy Towarzystwa – kilimy i grafikę (głównie w technice druku wklęsłego)56. Te często prezentowane obszary projektowania były ważnymi towarami eksportowymi państwa
Artykuł jest skróconym rozdziałem książki Davida Crowleya National
style, nation-state. Design in Poland from the vernacular revival to the international style (Manchester–New York: Manchester University Press, 1992) zatytułowanym The Cracow School and the Second Republic. Dziękujemy Autorowi za zgodę na publikację tekstu.
polskiego. Warchałowski, który postrzegał tkaniny i kilimy jako syntezę polskiej twórczości, twierdził, że ich produkcja była „rozkwitającą” gałęzią przemysłu, która mogłaby – jeśli tylko pokazać ją na całym świecie – przynieść korzyści polskiej gospodarce57. Nie był zresztą osamotniony w orędowaniu za umocnieniem i eksportem takich „narodowych” wytworów jako sposobem na odrodzenie gospodarcze58. Jak wspominał Aleksander Wat, futurystyczny poeta, przewrót majowy Piłsudskiego stanowił punkt zwrotny w rewolucyjnej kulturze międzywojennej Polski59. Polscy pisarze i artyści zostali wyciągnięci z wieży z kości słoniowej eksperymentów formalnych i zmuszeni do reakcji na wydarzenia polityczne. Po roku 1926 piłsudczykowska polityka, stanowiąca połączenie nacjonalizmu i populizmu, wymagała 60 (i) Piłsudski wykorzystał budynek Muzeum Przemysłu przy ul. Smoleńsk w Krakowie do wygło‑ 53 The History of Poland…, dz. cyt., s. 147.
54 J. Czajkowski, Cele i zadania szkoły, dz. cyt., s. 32–33.
55 J. Pollakówna, Towarzystwo Szerzenia Sztuki Polskiej Wśród Obcych, [w:] Polskie życie
artystyczne w latach 1915–1939, red. A. Wojciechowski, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich–Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, 1974, s. 550–556.
56 M. Treter, Polish Art: Graphic Art and Textiles, London: Victoria and Albert Museum, 1936.
57 J. Warchałowski, Polska sztuka…, dz. cyt., s. 34–35.
58 K. Skórewicz, Sztuka współczesna, „Architektura i Budownictwo” 1928, nr 5, s. 237. 59 Zob. A. Wat, Mój wiek. Pamiętnik mówiony, Warszawa: Czytelnik, 1990, t. I, s. 21 i n.
Wyeksponować państwowość polską
szenia serii wykładów w 1912 roku. Te w zasadzie jawne wykłady o strategii wojskowej miały na celu zgromadzenie bojowników o sprawę polską; zob. R. Zieliński, Krakowskim szlakiem walk o niepodległość w latach 1768–1918, Warszawa: Wydawnictwo PTTK „Kraj”, 1988, s. 63.
(ii) Spora grupa członków Szkoły Krakowskiej walczyła u boku Piłsudskiego w Legionach podczas I wojny światowej, wśród nich – Wojciech Jastrzębowski.
(iii) Architekt i członek Warsztatów, Adolf Szyszko-Bohusz, otrzymał w trakcie wojny rozkaz
od Ignacego Mościckiego, aby zrzec się stanowiska wojskowego i dopilnować Zamku
Królewskiego na Wawelu. W 1930 roku Szyszko-Bohusz został zatrudniony do zaprojektowania prezydenckiego pałacu dla Mościckiego [bliskiego kolegi marszałka Piłsudskiego].
61 J. Czajkowski, Cele i zadania szkoły, dz. cyt., s. 31.
41
Monumentalne gmachy faszystowskiej tożsamości
PAOLO NICOLOSO
W epoce reżimu faszystowskiego (1922–1943) w głównych włoskich miastach stanęły imponujące gmachy publiczne. Jak w mało których epokach, architektura oddała się na służbę władzy politycznej. W latach nicznych, które służyły roztaczaniu przed masami wizji narodowego odrodzenia. Symbole te przekuwały w najtrwalszy kamień demagogiczną propagandę i mity faszyzmu – ikony, z którymi reżim pragnął być utożsamiany. Wznoszono je nie tylko po to, by pozostawić potomności pamięć o faszyzmie, lecz także – co ważniejsze – po to, by długofalowo produkować kolejne semantyczne układy tożsamości. Imponująca kampania budowlana i pedagogiczna przyniosła dalekosiężne skutki, nie skończyła się, i nie mogło być inaczej, wraz z upadkiem reżimu. Architektura tożsamości wniosła bowiem trwały wkład w kompozycję włoskiego krajobrazu. Jej realizacje odcisnęły na nim piętno swoją kubaturą, centralną lokalizacją, jednolitą i spójną stylistyką
ZA: „ARCHITETTURA”, Z ARCHIWUM AUTORA
30. uruchomiono wydajną maszynę do produkcji symboli architekto-
oraz ikonicznością brył. Marmurowa obecność tych gmachów na pla↑
mieszkańców nawet wówczas, gdy ci nie zdawali sobie z tego sprawy.
Giuseppe
Wspólne dziedzictwo wizualne stało się ważnym składnikiem włoskiej tożsamości. Niniejszy esej odtwarza historię poszukiwania gmachów architektury tożsamości. Zarysowaną tu ścieżkę wyznacza kilka wybranych dzieł, a zostały wybrane dlatego, że usiłowano w nich przełożyć na język marmuru potrzebę zdefiniowania narodowej i faszystowskiej tożsamości. Trasa ta – owszem, niepełna, bo składają się na nią także projekty niezrealizowane, ale nie mniej znamienne – zaczyna się przy zresymbolizowanym pomniku Wiktora Emanuela II, a kończy przy Ara Pacis
ARCHIVIO ROBERTO PAPINI, FLORENCJA
cach i wzdłuż dróg osadzała się i zapuszczała korzenie w umysłach
Sacconi, pomnik Wiktora Emanuela II, Ołtarz Ojczyzny, w Rzymie, 1878-1911 ↖ Eugenio Baroni, projekt w konkursie na pomnik
faszyzmu.
Od religii ojczyzny do religii faszyzmu Dzieje rzymskiego pomnika Wiktora Emanuela II niezwykle emblema-
ZA: „ARCHITETTURA”, Z ARCHIWUM AUTORA
tycznie pokazują wolę oddania architektonicznego symbolu narodowi,
żołnierza
pomnik projektu Giuseppe Sacconiego, symbol narodowej jedności,
piechoty na
większość Włochów przyjęła z powściągliwym entuzjazmem. Jak zoba-
wzgórzu San
czymy, to dopiero I wojna światowa, z całą gwałtownością i tragizmem
Michele, 1921
zbiorowych emocji, jakie wzbudzała, miała sprawić, że stał się on bliższy
←
sercu mieszkańców półwyspu.
Grupa Terra-
Tuż pod koniec I wojny światowej popularna stała się idea posta-
gni: Antonio Carminati,
pragnienie uwiecznienia w kamieniu procesu historycznego, który
wienia wielkiego pomnika narodowego ku czci piechura – najniższego
Pietro Lingeri,
dopiero co się zakończył, doprowadzając do powstania nowego zjedno-
rangą żołnierza. W 1920 roku rozpisano konkurs na budowę gigan-
Marcello
czonego państwa.
tycznych rozmiarów monumentu, który miał powstać na wzgórzu San
Nizzoli, Ernesto Saliva,
Gigantyczna „maszyna do świętowania”, wzniesiona u stóp
Michele, nieopodal Gorycji, przy wschodniej granicy kraju. Historia kon-
Mario Sironi,
Kapitolu, służyła sławieniu Wiktora Emanuela II – króla, który doprowa-
kursu jest skomplikowana. W końcu wybrano projekt Eugenia Baroniego,
Giuseppe
dził do końca dzieło zjednoczenia, a jednocześnie sprawił, że cały naród
który nakreślił olbrzymie schody na planie krzyża wiodące na szczyt
został utożsamiony z jego osobą. Inauguracja pomnika odbyła się w 1911
i zwieńczone serią posągów.
roku, ale jego pierwotne znaczenie uległo rozszerzeniu już w czasie budowy, i tak powstał Ołtarz Ojczyzny. Pomimo olbrzymich rozmiarów
W monumentalnym kompleksie Baroni chciał upamiętnić wojnę jako doświadczenie w gruncie rzeczy bolesne i tragiczne, jako
Terragni, Luigi Vietti, Projekt B Palazzo del Littorio w Rzymie, 1934
43
gigantyczną drogę krzyżową ludu włoskiego. Rozpętała się zawzięta
Armando
dyskusja przeciwko projektowi Baroniego, zaogniana interwencjami
Brasini, Projekt pomnika
najbardziej nacjonalistycznych sił, które wytykały mu „nadmiar matki”
Zwycięstwa
i „niedostatek zwycięstwa”.
na wzgórzu zamkowym
W kraju, który wyszedł z wojny jako wygrany, ale pozostał głęboko
w Gorycji,
podzielony co do kwestii znaczenia, jakie należy nadać najważniejszemu
1923
i najbardziej traumatycznemu wydarzeniu jego niedawnej historii, tylko jedna inicjatywa – czego dowodzą losy pomnika piechura – zdawała
→ Mario Palanti,
się cieszyć i szerokim uznaniem: decyzja uroczystego uhonorowania
pierwszy
pamięci nieznanego żołnierza. Tylko w takiej ofierze rozpoznać się mógł
projekt Mole
wreszcie cały naród.
Littoria w Rzymie, 1924
Dla uświęcenia jego ciała zorganizowano wielki zbiorowy obrządek. Pociąg żałobny ze zwłokami nieznanego żołnierza rozpoczął powolną podróż od miejsc, które były sceną teatru wojny, do Rzymu, wśród wzruszonych tłumów zbiegających się, by oglądać karawan.
44
ZA: „DEDALO”, Z ARCHIWUM AUTORA
ZA: „DEDALO”, Z ARCHIWUM AUTORA
↑
początek odgórnie sterowanego procesu godzenia się obywateli z wojną, której w przeważającej części nie chcieli. Także Ołtarz Ojczyzny, gdzie spoczywa teraz nieznany żołnierz, wydał się ludziom mniej obcy. Kiedy faszyzm doszedł do władzy (1922), odziedziczył Ołtarz Ojczyzny, jedyny pomnik narodowy z prawdziwego zdarzenia nowej
4 listopada 1921 roku ciało nieznanego żołnierza z najwyższymi
Italii zrodzonej w walkach risorgimento. Reżim błyskawicznie prze-
honorami złożono w Ołtarzu Ojczyzny. Dla kraju uroczystość ta stała
chwycił jego symboliczny potencjał. Obrządek ku czci nieznanego
się okazją do olbrzymiego zbiorowego przepracowania żałoby. Był to
żołnierza pokazał, jak wyjątkową rolę może odegrać jego umęczone ciało
Paolo Nicoloso
w procesie krystalizowania tożsamości. Dla Mussoliniego owa mar-
1923 roku Brasiniemu powierzono przygotowanie projektu łuku triumfal-
murowa kulisa stanie się główną trybuną propagandy utożsamiania
nego na wzgórzu zamkowym w Gorycji.
wiary w naród z bezgraniczną wiarą w faszyzm. O ile pomnik Nieznanego Żołnierza stał się symbolem faszy-
Architekt narysował majestatyczne schody łączące główny plac miejski ze wznoszącym się nad nim zamkiem. W połowie drogi ustawił
zmu, o tyle pomnik Piechura Baroniego, który właśnie powstawał
wielki rzymski łuk, który przypominał o „prawdziwych” korzeniach cywi-
na wzgórzu San Michele, przeciwnie – stanowił dzieło wymierzone
lizacji tamtych okolic. Schody stały się via triumphalis – odpowiedzią
w faszyzm, a zatem antynarodowe. W kilka tygodni po marszu na
faszyzmu na via crucis Baroniego na wzgórzu San Michele.
Rzym, w styczniu 1923 roku, Mussolini definitywnie wstrzymał realizację projektu Baroniego.
Łuk w Gorycji ostatecznie nie powstał. W Genui stanął za to Łuk Zwycięstwa (1923–1931) wybudowany według projektu Piacentiniego
Faszyzm posługiwał się mitem, by sterować masami. Po
z 1923 roku. Architekt będzie tłumaczył, że wybrał ten typ architek-
dojściu do władzy Mussolini przypisał mitowi rzymskości rolę,
toniczny, ponieważ jego wymowa jasno dociera do ludu, łuk bowiem
która stopniowo będzie w jego polityce coraz istotniejsza. W tych
wywołuje u mas uczucie wzruszenia i zachwytu. Służy uświadomieniu
pierwszych latach „wychowywała” go w nim Margherita Sarfatti. Na
Włochom, że są „potomkami Augusta, Tytusa, Septymiusza Sewera,
przełomie 1922 i 1923 duce i jego kochanka szukali w starożytnym
Konstantyna”, czyli imperatorów, którym poświęcano łuki triumfalne.
Rzymie inspiracji i wzorów dla przyszłego Rzymu Mussoliniego. To
Oferuje ludowi o chwiejnej tożsamości mocne korzenie.
właśnie Sarfatti przedstawiła Mussoliniemu architekta Armanda Brasiniego. W zaledwie cztery miesiące po marszu na Rzym, w lutym
Budowa pomników sławiących religię ojczyzny doprowadzi wkrótce do realizacji świątyni ku czci religii faszyzmu. Mole Littoria Maria Palantiego jest jedną z pierwszych budowli zaprojektowanych z myślą o reprezentowaniu tego ruchu. Jej rozmiary są gigantyczne.
← Marcello Pia-
Swoimi 330 metrami wysokości – jest o 30 metrów wyższa od wieży
centini, Łuk
Eiffla – Mole daje przede wszystkim wrażenie potęgi. Będzie to „najwięk-
Zwycięstwa
szy monument wszystkich czasów i miejsc”.
w Bolzano, 1926
Celowo nieproporcjonalna, sugeruje ludowi, że istnieje związek pomiędzy kolosalnym formatem a epokowymi przemianami, jakie obiecuje faszyzm. Mussolini dobrze wiedział, że koszty budowy są nie do uniesienia, chciał jednak dokarmiać zbiorową wyobraźnię ludu, sprawić, by Włosi śnili na jawie o wielkiej przyszłości faszystowskiej Italii. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że człowiek syci się mitami.
Pomiędzy tradycją a nowoczesnością: oblicza faszystowskiego miasta W kwietniu 1925 roku Brasini znowu był w Rzymie, pracował nad projektem uporządkowania okolic piazza Colonna. Zaproponował, by wyburzyć część miasta i wstawić wizualny łącznik pomiędzy Palazzo Chigi a Panteonem – miejscem pracy Mussoliniego a jednym z największych „ARCHITETTURA E ARTI DECORATIVE”, Z ARCHIWUM AUTORA
symboli architektonicznych starożytności. Zestawienie z imponującą bryłą Panteonu stało się dowodem epokowego przełomu faszyzmu. Na obszarze uwolnionym w rezultacie wyburzenia całych kwartałów, obok wielkich placów, zaprojektował Brasini nowe, gigantyczne gmachy, posługując się dawnym językiem, stosując taką samą co w Panteonie skalę, przy której prawie cały kontekst maleje. Dzięki temu będą się
45
↓ Marcello
wyróżniać tylko wielkie zabytki starożytności i nowe gmachy faszyzmu,
ojczyzny z symbolami faszyzmu i arogancko wykluczył z kultu ojczy-
Piacentini,
zarysuje się między nimi czytelna ciągłość.
zny tych, którzy nie wierzą w faszyzm.
Plac Zwy-
Kiedy w grudniu 1925 roku, przy okazji przejęcia funkcji nowego
cięstwa
Podczas gdy w Rzymie pomysły Brasiniego pozostały na
w Brescii,
gubernatora stolicy, Mussolini nakreślił obraz przyszłego Rzymu,
papierze, Brescię zamieniono w największy miejski plac budowy
1928-1932
zapowiedział rozwiązania bardzo podobne do tych, jakie zaproponował
promowany w tamtym czasie przez reżim. Plac Zwycięstwa (1929– –1932), zaprojektowany przez Piacentiniego, architekta dużo bardziej godnego zaufania niż Brasini, stał się wzorem placu nowego faszystowskiego miasta. Nawiązanie do tradycji i nowoczesny charakter spoiły się w koncepcji, która realizowała konstruktywną wolę faszyzmu. Tu, i to w ciągu zaledwie dwóch i pół roku, formy wyobraźni skonkretyzowały się w solidnych, trwałych i połyskujących pałacach z marmuru. Przypadek Brescii pokazuje, że to samo mogło się wydarzyć w wielu innych miastach półwyspu. W kolejnych latach starówki dziesiątek miast – są wśród nich Turyn, Mediolan, Bolonia, Triest,
“ILLUSTRAZIONE ITALIANA”, Z ARCHIWUM AUTORA
Genua, Neapol – zostaną przebudowane, zmienią wizerunek, objawiając światu swoje nowoczesne, choć nadal pozostające w zgodzie z tradycją, faszystowskie oblicze. W 1934 roku w Rzymie rozpisano konkurs na Palazzo del Littorio – narodową siedzibę faszystowskiej partii. Jako miejsce wybrano serce starożytnego Rzymu, obok Forum Romanum, naprzeciwko bazyliki Maksencjusza, obok Koloseum, niedaleko Ołtarza Ojczyzny. Pałac musiał być symbolem „wielkości i potęgi” faszyzmu, wyrazem ciągłości z „tradycją Rzymu”, dziełem, które przetrwa
→
Brasini w odniesieniu do piazza Colonna: „Za pięć lat Rzym musi się
Giovanni
wydawać wspaniałym wszystkim ludom świata: obszerny, uporządko-
Greppi
wany, potężny jak za czasów pierwszego imperatora Augusta”.
i Giannino Castiglioni, Ossuarium w Redipuglia, 1936-1938
Przenieśmy się teraz do Bolzano, przy granicy z Austrią. Tutaj w marcu 1926 roku Mussolini powierzył zaprojektowanie pomnika Zwycięstwa Piacentiniemu. Duce pragnął, by w zdobytym mieście, zamieszkanym przez niemieckojęzyczną ludność, powstało dzieło „narzucające [...] znak zwycięstwa oraz imperialny akcent rzymskości”. Architekt również tutaj zaproponował formę łuku triumfalnego, choć bardziej abstrakcyjną. Ciągi kolumn podpierają w nim masywną attykę, na której spoczywa sarkofag. Kolumny te mają jednak szczególny kształt, składają się bowiem z wiązki rózg liktorskich z zatkniętym w nie toporem – to fasces, symbol faszyzmu. Piacentini zamierzał nadać architekturze czytelny wydźwięk polityczny. W odróżnieniu od łuków w Gorycji i w Genui łuk w Bolzano wyznaczył także nowy etap w totalitarnym powołaniu reżimu. Jego tożsamościowe przesłanie jest „wymowne”: odpowiadając na oczekiwania Mussoliniego, architekt zmieszał symbole
46
ZA: „RASSEGNA DI ARCHITETTURA", Z ARCHIWUM AUTORA
stulecia.
Paolo Nicoloso
W rywalizacji wzięło udział wielu nowoczesnych architektów. Trzy
bliskości pomiędzy faszystowskim państwem a Kościołem katolickim.
↙
lata wcześniej, w 1931 roku, w Rzymie odbyła się ważna ekspozycja. Przy
Uwaga, z jaką Mussolini i Pius XI śledzili postępy tego kolosalnego
Adalberto
okazji wizyty Mussoliniego architekci poprosili wodza, by architektura
przedsięwzięcia, świadczą o znaczeniu przyznawanym drzemiącemu
nowoczesna, „racjonalistyczna”, stała się architekturą faszyzmu. W 1934
w tym miejscu potencjałowi architektonicznej scenerii stworzonej do
łacu Przyjęć
roku Terragni, Libera, Figini, Pollini, Ridolfi, Moretti skonfrontowali się
zjednywania tłumów i wzmacniania w nim wiary.
i Kongresów
z historią i starali się stworzyć monumentalne dzieła, nie rezygnując
Faszystowska konstrukcja narodowej tożsamości opiera się na
zarazem z nowoczesności. Ponieśli jednak porażkę. Skomplikowany kon-
manipulowaniu zbiorową pamięcią, zarówno świeżą, jak i dawniejszą.
kurs zakończy się dopiero w 1937 roku. Jego owocem będzie imponujący
Począwszy od lat 30., na północnym wschodzie kraju realizowano
klasycystyczny pałac, wybudowany przez zespół Foschiniego, na Forum
wielkie projekty architektury tożsamości o charakterze żałobnym, które
Mussoliniego – obecna siedziba Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
miały upamiętnić I wojnę światową. Najokazalsze spośród nich jest
Libera, projekt Pa-
przy E42, 1937-1938
ossuarium w Redipuglii na Krasie, dzieło Giovanniego Greppi i Giannina Castiglioniego. Położony na stoku góry, rozciągnięty na pół kilometra pomnik składa się z dwudziestu dwóch kamiennych schodków, z których ZA: „ARCHITETTURA”, Z ARCHIWUM AUTORA
każdy jest wysoki na 2 metry i długi na około 100 metrów. Pomnik wieńczy napis „Obecny”, powtarzany tysiące razy. Na pionowych ścianach schodków wyryto imiona poległych. Grób mieści ich 40 tysięcy, szczątki kolejnych 60 tysięcy złożono w dwóch zbiorowych mogiłach. Wzniesienie wieńczą trzy nagie krzyże. Słowo „obecny” jest znaczące. Wymawiano je bowiem podczas apeli, obrzędu par excellence faszystowskiego, i figuruje ono we wszyst-
↓ Grupa La Padula: Giovanni Guerrini, Ernesto La Padula, Mario Romano, pro-
kich faszystowskich świątyniach. W Redipuglii faszystowskie „obecny”
jekt Pałacu
powtarza 100 tysięcy żołnierzy, którzy polegli przed nadejściem
Cywilizacji
faszyzmu. 100 tysięcy osób, z których każda była inna, każda umarła za swoją ideę ojczyzny. W Redipuglii naród zmarłych został zmuszony
Rzymskiej przy E42, 1937-1938
W latach 30. zaczęto w Rzymie realizację programu przebudowy miasta, zapowiadanego przez Mussoliniego jeszcze w grudniu 1925 roku. Po via dell’Impero, miasteczku uniwersyteckim, Corso Rinascimento, ZA: „ILLUSTRAZIONE ITALIANA”, Z ARCHIWUM AUTORA
placu Cesarza Augusta – z mauzoleum Augusta w środku – kolejnym ważnym celem faszystowskiej renovatio urbis była via della Conciliazione. Imponująca przebudowa miała upamiętnić podpisanie w lutym 1929 roku traktatów laterańskich. Były one rezultatem ugody pomiędzy Kościołem, który pragnął rechrystianizować naród, a reżimem, który zamierzał włączyć instytucję religijną w ideę totalitarnego państwa. W atmosferze współpracy, rywalizacji i otwartego starcia dwóch totalitarnych koncepcji – świeckiej i religijnej – w 1934 roku zainaugurowano przedsięwzięcie poprowadzenia monumentalnego traktu wiodącego do Bazyliki św. Piotra. Zaprojektowana przez Piacentiniego i Spaccarellego nowa via della Conciliazione przemieniała ulicę w jeden wielki scenograficzny pomnik. Wyburzenie Spiny, śmiałe otwarcie perspektywy przybliżyło, także wizualnie, najważniejszą świątynię chrześcijaństwa miastu. Na płaszczyźnie symbolicznej opowiadała ona o właśnie nawiązanej
Od Ołtarza Ojczyzny do Ara Pacis faszyzmu
47
ZA: „ARCHITETTURA”, Z ARCHIWUM AUTORA
↑
do przemawiania jednym głosem. Na potrzeby polityki totalitarnej
Potrzebna mu była architektura, w któ-
Angiolo
ossuarium przemieniono w gigantyczne faszystowskie sanktuarium na
rej występują łuk, sklepienie, kopuła,
projekt Dwor-
wolnym powietrzu. Mussolini twierdził, że dzieło to „rzuci wyzwanie
kolumna – elementy zdolne przekazać
ca Termini
wiekom, być może nawet tysiącleciom”.
mit rzymskości.
w Rzymie, 1939
Poszukiwanie wytycznych stylistycznych dla architektury Mussoliniego
Obok Mussoliniego reżyserem całego przedsięwzięcia był Piacentini. Rozpisywano konkursy, w których wzięły udział dziesiątki architektów. Duce ingerował w decyzje projektantów. W lutym 1938 roku, kiedy
E42, obecny EUR, jest miastem Mussoliniego. Zapoczątkowane w 1937
selekcja konkursowa była już w toku,
→
roku, zdaje się stanowić najważniejsze przedsięwzięcie architektoniczne
kazał zmienić projekty Palazzo dei
Grupa Muzio:
reżimu, a zarazem architektonicznie najbardziej spójny wyraz totalitar-
Ricevimenti e dei Congressi (Pałac
stino Griffini,
nego przyspieszenia narzucanego krajowi przez faszyzm w połowie lat 30.
Zjazdów i Kongresów) oraz Palazzo
Pier Giulio
E42 pociągnął za sobą ogromne wydatki, to w odniesieniu do jego budowy
della Civiltà Italiana (Pałacu Cywilizacji
Magistretti,
Mussolini będzie mówił o mobilizacji całego narodu.
Włoskiej) – narzucić im bardziej kla-
Enrico Ago-
Giovanni Muzio, Piero
Architektura grała o najwyższą stawkę. Zespół miał zostawić
ARCHIVIO FONDAZIONE PIERO PORTALUPPI
Mazzoni,
syczną formę. W pałacach E42 pojawią się łuki i marmurowe kolumny. E42 była pilotażową ingerencją w panoramę włoskiej architek-
Portaluppi,
w spadku dla potomności najpełniejszy obraz faszyzmu Mussoliniego.
projekt
Dotąd duce był niezdecydowany. Z jednej strony wspierał konserwa-
tury – kamieniem milowym stylistycznego zwrotu, który miał wpłynąć
wania placu
tywnych architektów, z drugiej – front modernistów. W 1934 roku nawet
na niejedną budowę. Znamienne są losy dworca Termini w Rzymie.
katedralnego
zadeklarował publicznie, że jest za architekturą nowoczesną. Teraz
W lutym 1937 roku Mussolini zaaprobował zdecydowanie nowoczesny
i pałacu
jednak, w 1937 roku, coraz mocniej pragnął architektury zdolnej do tego,
projekt Mazzoniego. Fasadę wyróżniało wyjątkowo długie poziome okno.
by pociągnąć tłumy, wychowywać je, poprzez moc obrazów przekazywać
Ostatecznie przyjęto zupełnie inne rozwiązanie: teraz, w 1939 roku,
im wartości i mity faszyzmu.
miejsce okna zajęły pięćdziesiąt dwie kolumny. Dokładnie jak
uporządko-
Arengario, 1938
Z tego powodu odrzucił pierwszy projekt E42. Architektura nowoczesna wydała mu się teraz zbyt abstrakcyjna, niezrozumiała dla mas.
48
w E42 – nowoczesne oblicze stopniowo nabierało bardziej klasycznych, rzymskich rysów.
Paolo Nicoloso
Podczas gdy w Rzymie skutki klasycystycznego zwrotu narzu-
– faszyzację kraju zapoczątkowaną przez Mussoliniego i dobiegającą
conego E42 widać w projekcie dworca Termini, w Mediolanie znajdują
kresu z powodu doświadczenia wojny i zwycięstwa sił nazizmu i faszy-
swoje odzwierciedlenie w perypetiach projektu Arengario na placu
zmu w Europie. Tak faszystowska Ara Pacis na E42 stała się ostatnim
katedralnym. W 1937 roku rozpisano tutaj konkurs na budowę monu-
ważnym epizodem monumentalnej strategii ukierunkowanej na wzmoc-
mentalnego gmachu; w tym samym czasie w Rzymie wybierano projekt
nienie faszystowskiej tożsamości Włochów. ●
E42. A ponieważ chciano zapewnić stylistyczną spójność obu realizacji, Tłumaczenie z włoskiego: Emiliano Ranocchi
opóźniono mediolański konkurs, tak by biorący w nim udział projektanci mogli się inspirować wynikami rzymskiej selekcji. Wygrała pracow-
Bibliografia:
nia Giovanniego Muzia. Budynek z charakterystycznymi arkadami
E 42. Utopia e scenario del regime, t. II: Urbanistica, architettura e decorazione,
przypominał z bliska pałac Włoskiej Cywilizacji zaprojektowany przez
eds. M. Calvesi, E Guidoni. S. Lux, Venezia: Marsilio, 1987.
pracownię La Paduli. Arengario będzie jedną z realizacji, które najdobitniej świadczą o stylistycznej spójności architektury włoskiej. Wreszcie ostatni epizod tej architektonicznej podróży. W ciągu 1940 roku przyjęto decyzję o realizacji w E42 kolosalnego „pomnika pochwalnego”, Ara Pacis faszyzmu – pomnika pokoju, owego podstępnego pokoju narzuconego światu po zwycięstwie faszyzmu i nazizmu w toczącym się światowym konflikcie.
Storia dell’architettura italiana. Il primo Novecento, eds. G. Ciucci, G. Muratore, Milano: Electa, 2004. Fattorini E., Pio XI, Hitler e Mussolini. La solitudine di un papa, Torino: Einaudi, 2007. Foot J., Italy’s divided memory, New York: Palgrave Macmillan, 2009. Gentile E., Il culto del littorio, Roma–Bari: Laterza, 2001. Gentile E., Storia e interpretazione, Roma–Bari: Laterza, 2002. Gentile E., Fascismo di pietra, Roma–Bari: Laterza, 2007. I luoghi della memoria. Simboli e miti dell’Italia unita, ed. M. Isnenghi, Roma–Bari: Laterza, Roma–Bari, 1996. La morte per la patria. La celebrazione dei caduti dal Risorgimento alla Repubblica, eds. O. Janz, L. Klinkhammer, Roma: Donzelli, 2008. Nicoloso P., Mussolini architetto. Propaganda e paesaggio urbano nell’Italia fascista, Torino: Einaudi, 2011. Nicoloso P., Architetture per un’identità italiana. Progetti e opere per fare gli italiani fascisti, Udine: Gaspari, 2012. Tobia B., L’Altare della Patria, Bologna: Mulino, 1998.
↓ Marcello Piacentini, szkic Ara Pacis przy E42, 1940.
Zaprojektowana przez Piacentiniego faszystowska Ara Pacis jest idealnym odpowiednikiem Ołtarza Ojczyzny na placu Weneckim, od którego rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Jeśli Ołtarz Ojczyzny celebruje risorgimento, faszystowska Ara Pacis powinna świecie. Oba pomniki miały przypieczętować dwie historyczne fazy: pierwszy – zakończenie walk narodowowyzwoleńczych, drugi
ARCHIVIO CENTRALE DELLO STATO, ROMA
opiewać afirmację faszyzmu we Włoszech i na
49
Marcin Jarząbek rozmawia z Olgą Linkiewicz, historyczką z Instytutu Historii PAN, autorką książki „Lokalność i nacjonalizm. Społeczności wiejskie w Galicji Wschodniej w dwudziestoleciu międzywojennym”
Marcin Jarząbek: Czym była II Rzeczpospolita z perspektywy
województw południowo-wschodnich, którymi zajmujesz się w swoich badaniach? Czy to jest inne państwo od tego znanego z centralnej czy zachodniej Polski?
←
tucje państwowe i odpowiednia infrastruktura mogłyby zapewnić
Uczniowie
przyjezdnym właściwy – jak to jest ujmowane w różnych źródłach
i nauczyciele szkoły
– „kontakt z cywilizacją zachodnią”. Jeżeli na przykład sięgniemy
powszechnej
Olga Linkiewicz: Trudno na to odpowiedzieć jednoznacznie.
do relacji nauczyciela powiatowego z lat 20. czy z początku lat 30.,
w Sitnicy
Pojawia się pytanie – z czyjej perspektywy patrzymy na to pań-
to zasadniczą treścią przekazu będą utyskiwania na to, że jemu
stwo? I nie chodzi mi tutaj o zastanawianie się, jak wyglądała
bądź jej przyszło mieszkać na tak okropnym, zacofanym terenie.
II RP z perspektywy Sambora czy Lwowa. Chodzi o to, żeby zapytać, czym ona była z punktu widzenia zwykłych ludzi: chłopów,
MJ: Czyli dla jednych – rzesz chłopskich – państwa jest za dużo, a dla drugich – inteligencji – za mało?
którzy mieszkali na wschodzie Galicji, ale też chłopów z pogra-
OL: Na pewno dla dużej grupy inteligencji polskiej. Ale obok
nicza północno-wschodniego czy z obszaru Polski centralnej.
aktywistów zaangażowanych w polskie instytucje, takie jak
Powstanie państwa wiązało się z powołaniem nowych instytucji
Związek Strzelecki czy Towarzystwo Szkoły Ludowej, byli też tacy,
i wywoływało sytuacje, z którymi chłopi albo spotykali się po raz
którzy nie mieli potrzeby aktywnego udziału w życiu społecznym
pierwszy, albo które nie były przez nich mile widziane. Te instytu-
i politycznym. Dobrym przykładem mogą być postawy nauczy-
cje i sytuacje należały do świata „pańskiego”, a nie chłopskiego.
cieli. Były wśród nich osoby, które poświęcały dużą część wolnego
Przez mieszkańców wsi na obszarach etnicznie mieszanych
czasu na pracę dla lokalnej społeczności – organizację biblioteki,
państwo polskie było w pierwszej kolejności postrzegane jako
dożywianie uczniów czy wystawianie sztuki w szkolnym teatrze.
przymus: płacenia podatków, szarwarku, służby wojskowej
Z kontroli przeprowadzanych przez kuratorium możemy się dowie-
i wypełniania obowiązku szkolnego. Powstanie państwa wpisy-
dzieć o nauczycielach, którzy przez kilka dni nie prowadzili lekcji
wało się w ten sposób w świat chłopskich wyobrażeń, w którym
(a w dzienniku klasowym fałszowali dane), odmawiali prowadzenia
„panowie” dążyli do odebrania chłopom ich wolności. Wolność od
dodatkowych zajęć (na przykład z przysposobienia wojskowego)
„panów”, kojarzona z okresem po rewolucji i po I wojnie światowej,
i unikali brania udziału w uroczystościach narodowych.
miała w tych wyobrażeniach charakter mityczny. MJ: Z jednej strony II RP była czymś nowym, ale patrząc z drugiej strony: wszystko to, o czym mówiłaś, znane jest wsi z wcześniejszych państw
MJ: W Twoich badaniach nad wspólnotami wiejskimi ziem wschodnich
dosyć istotny jest kontekst przestrzenny. Pokazujesz przestrzeń, w której żyła większość mieszkańców II RP, czyli przestrzeń wsi, jako mikroko‑
i kontaktów z „pańskim” światem: szkoły, podatki, obowiązki, rozmaite
smos: przestrzeń, która składa się ze wsi, często z wyraźnie wyróżnionymi
rzeczywiście nowe?
geografii. Jak ta przestrzeń się zmienia w czasie, czy da się uchwycić
deklaracje tożsamościowe itp. Czy jest coś, co w dwudziestoleciu jest OL: Międzywojenna Polska była państwem narodowym, co miało konkretne konsekwencje. Obecność państwa wzmocniła ruch
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
tereny wschodnie były „zapóźnione cywilizacyjnie”. Tylko insty-
częściami, przysiółkami, z własnymi nazwami, funkcjonującymi w lokalnej dynamikę tego, co się dzieje z wsią, w tym przypadku wsią w Polsce południowo-wschodniej?
narodowy na obszarach pogranicza – zarówno polski, jak i ukra-
OL: By na to pytanie odpowiedzieć, trzeba się cofnąć do nieco
iński czy białoruski. Państwo narodowe staje się w tym okresie
wcześniejszych czasów. W austriackiej Galicji to miasta przeży-
nowym aktorem w życiu społecznym, wobec którego chłopi i inni
wają okres świetności: powstają tam wtedy główne instytucje
uczestnicy życia społecznego muszą się opowiedzieć. Stałym
(urzędy, szkoły, dworce, gazety itp.), rozwija się życie miejskie.
elementem życia na pograniczu jest konieczność deklarowania
Międzywojnie przyniosło w zasadzie schyłek i zastój życia
swojej przynależności narodowej. Dla wielu chłopów ciągła mobili-
mniejszych miast, ale nawet w nich coś się zmienia. W latach 20.
zacja narodowa towarzysząca ich codziennemu życiu to rzecz nie
obszar województw wschodnich zasiedliła duża grupa napływo-
tylko zbędna, lecz także niezrozumiała.
wej polskiej inteligencji – urzędnicy, administracja państwowa,
Natomiast II RP wyglądała inaczej z perspektywy inteligen-
nauczyciele i osadnicy. Dla nich powstała nowa infrastruktura
cji i lokalnych elit województw wschodnich. Duża grupa polskiej
– widać to zwłaszcza na terenie małych miast. W obrębie wsi też
inteligencji (na ogół przyjezdnej) domagała się bardziej wyraźnej
pojawiły się nowe instytucje – przede wszystkim większa liczba
obecności państwa na terenie pogranicza: zarówno materialnej,
szkół, które początkowo lokowano w wynajętych izbach chłop-
jak i symbolicznej. Dla działaczy i osadników z Polski centralnej
skich. Dopiero później były to nowe lub wyremontowane budynki,
51
↓
które miały już dużo lepsze wyposażenie. Stopniowo poprawiała
uzasadnienia. Przykładem może być niechęć wobec obowiązku
Wizyta pre-
się jakość dróg i dostępność transportu. Na zmiany przestrzeni
szkolnego (wyraźna zwłaszcza w latach 20.).
zydenta RP Ignacego
wiejskiej wpływały różne czynniki, w tym próby przeprowadzenia
Mościckiego
reformy rolnej, a zwłaszcza towarzysząca jej parcelacja i komasa-
od miasta były przez swoje przywiązanie do tradycji bardziej
na kresach
cja gruntów. Na skutek skomplikowanych zwyczajów spadkowych
„oporne” i opieszałe. Ale czy było tak rzeczywiście? Denysów
– głowa
grunty na wsi były rozdrobnione, co utrudniało (a nawet uniemoż-
i Kupczyńce, położone w powiecie tarnopolskim, należały do wsi,
państwa wita
liwiało) sprawne gospodarowanie.
które nastręczały administracji polskiej wielu kłopotów właśnie
wschodnich
się z uczniami szkoły
Inni eksperci twierdzili z kolei, że to wsie bardziej oddalone
Kształty wsi na całym obszarze pogranicza były bardzo
dlatego, że były położone w pobliżu Tarnopola – ośrodka aktyw-
żydowskiej
różne. Jedne wsie były zwarte, inne rozciągnięte na dużej prze-
ności ukraińskiego ruchu narodowego. Nie ma więc reguły, która
w Nowogródku,
strzeni – tak na przykład wyglądały popularne w województwach
mówiłaby nam, jak przestrzeń przekładała się na tożsamość spo-
wrzesień 1929.
południowo-wschodnich wielodrożnice. Eksperci od spraw
łeczności wsi – o ile w ogóle możemy zakładać, że taka zbiorowa
wiejskich zastanawiali się, w jaki sposób kształt osad przekładał
tożsamość istniała. MJ: Czy nowo powstającej architekturze: szkołom, domom ludowym, domom osadników, nadawano jakieś symboliczne znaczenie?
OL: Tak, zmiany były widoczne przede wszystkim w symbo-
lice. Symbole były stale obecne na budynkach państwowych i pojawiały się w przestrzeni tymczasowo – z okazji uroczystości państwowych (na przykład 3 maja, 11 listopada i uroczystości militarnych). Były to bramy, dekoracje, pomniki itp. Polska obecność na pograniczu wschodnim w tym okresie wygląda jak budowanie twierdzy obronnej – zarówno w wymiarze przestrzennym, o którym w tej chwili mówimy, jak i w języku, którym posługiwała
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
się polska inteligencja i osadnicy i który tę przestrzeń opisuje. „Głos Polski” – dziennik wydawany w Tarnopolu przez środowisko endeckie – pisał o „dziarskich chłopakach, gotowych zawsze skoczyć na pohańców i bronić Krzyża i Orła Białego”. MJ: Czyli szkoła, dom ludowy, jakaś kolonia osadnicza były twierdzami polskości?
OL: Tak, to były twierdze polskości – tak je postrzegano i tak o nich mówiono. Prasa, zwłaszcza prasa narodowa, pisała o wzmocnieniu polskiego stanu posiadania przez budowanie „warowni” i „zamków obronnych”, którymi miały być także kościoły rzymskokatolickie. W latach 20. to przede wszystkim retoryka narodowa – środowisk bliskich
się na kontakty z administracją i na stosunek chłopów do wprowa-
endecji. W latach 30. język jest trochę inny: jest wyrazem
dzania zmian, takich jak komasacja gruntów.
ambicji tworzenia nowej rzeczywistości społecznej, która
MJ: Możesz powiedzieć o tym, jak się przekładał?
52
towarzyszy projektowi sanacyjnemu. Język, który opowiada
OL: Tego nie wiemy, ale stawiano różne hipotezy. Choćby takie,
o rzeczywistości lat 30., jest wzniosły i pompatyczny, nawet
że osada zwarta sprzyjała formułowaniu silnej, stanowczej opinii
bardziej niż retoryka endecka. Mieszkańców wsi okre-
i dlatego w takiej wsi trudno było wprowadzać jakiekolwiek
ślano mianem „obywateli wielkiego Narodu (sic!)”. Przerost
zmiany. Czytając źródła, można odnieść wrażenie, że urzędnicy
formy bywa nawet komiczny. Zacytuję fragment z sana-
bez przerwy skarżą się na sprzeciw wsi wobec różnych dzia-
cyjnego tygodnika „Wschód”, który przytaczam w mojej
łań państwa polskiego i szukają dla tego sprzeciwu jakiegoś
książce Lokalność i nacjonalizm: „Po uroczystej sumie
Rozmowa z Olgą Linkiewicz
↓
i odprawieniu modłów za Rzeczpospolitą i Pana Prezydenta
Trudno powiedzieć, czy Kasprzycki i inni politycy posługujący
ruszyła procesja pod nowo wybudowany Dom Ludowy.
się podobną retoryką robili to celowo, żeby nie mówić wprost
Wspaniały ten dom pokryty dachówką mieści sklep, świe-
o polonizacji. Wydaje mi się, że w pierwszej kolejności myśleli
gmachu Nor-
tlicę i dużą salę na zebrania i przedstawienia. Wszędzie
o działalności polskiego państwa jako o misji cywilizacyjnej.
malnej Szkoły
portrety śp. Marszałka Piłsudskiego, Pana Prezydenta
Polonizacja miała być naturalnym efektem misji cywilizacyjnej. MJ: Chciałbym wrócić jeszcze do kwestii symboliki przestrzeni i archi‑
i Pana Marszałka Śmigłego-Rydza. […] Wreszcie stanął na
tektury. Wydaje mi się, że stosunkowo łatwo zawierać programy ideowe
stopniach miejscowy sołtys Józef Młot. Twarz pełna powagi
czy symboliczne w architekturze czy urbanistyce, kiedy dotyczy ona
chwili, na piersiach jego Brązowy Krzyż Zasługi i Medal
dużych założeń i obiektów budowanych w głównych miastach za duże
za dziesięcioletnią służbę”. Taka retoryka kojarzy się nam
Uroczystość poświęcenia
Fachowej dla Szeregowych Policji Państwowej w Mostach Wielkich, 1929
pieniądze. Łatwiej pewien program ideowy („twierdzy polskości na
raczej z okresem budowania demokracji ludowej, a nie
Kresach”) pokazać za pomocą gmachu Sejmu Śląskiego w Katowicach
II RP. MJ: W nowej rzeczywistości – czyli w jakiej? Jakiego typu miałaby to być
niż parterowego lub piętrowego budynku szkoły czy domu ludowego
rzeczywistość?
OL: Społeczeństwo budowane przez sanację miało odpowiadać na nowe potrzeby i wyzwania lat 30., miało się modernizować. Miało się też poddawać działaniom cywilizacyjnym i polonizacyj-
nym. Po 1926 roku zmieniło się podejście władz i administracji do społeczności lokalnych. Żeby społeczeństwo kształtować, trzeba było je poznać – uzyskać wiedzę na jego temat, która pozwoliłaby nim sprawniej zarządzać. Zamiast skupiać się wyłącznie na tym, żeby bronić granic polskiej twierdzy, trzeba było zdobywać dla niej nowe przyczółki. o utrwalenie, lecz także ekspansję, wykucie nowych polskich obywateli z tych chłopów galicyjskich?
OL: Składają się na niego dwa elementy: modernizacja i poloniza-
cja. Większość polskiej inteligencji – niezależnie od światopoglądu – podzielała opinię, że Polacy reprezentowali wyższą cywilizację niż Ukraińcy czy Białorusini. To przekonanie jest oczywiście znacznie wcześniejsze niż II RP. Argumenty o polskiej wyższości cywilizacyjnej były podnoszone w okresie kształtowania granic po I wojnie światowej. Pojawiają się na przykład w materiałach o Polsce przygotowywanych na zamówienie grupy The Inquiry
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
MJ: Oznacza to, że cel sanacji jest ambitniejszy? Chodzi nie tylko
(ekspertów powołanych przez prezydenta Woodrowa Wilsona przed konferencją pokojową w Paryżu). Jeden z twórców tego raportu Henryk Arctowski – polski geograf, który pracował w tym okresie w Stanach Zjednoczonych – uważał, że skoro Polacy są na wyższym poziomie cywilizacyjnym niż ludność ukraińska,
w województwie stanisławowskim czy tarnopolskim, gdzie dyspono‑
wano nieporównywanie skromniejszymi środkami i możliwościami finansowymi.
OL: Państwo polskie nie było szczególnie skuteczne na tere-
białoruska czy litewska, to mają większe prawo do ziem wschod-
nie ziem wschodnich, co zresztą podkreślało wielu polskich
nich i powinni te ziemie cywilizować. Tadeusz Kasprzycki,
działaczy. Zwłaszcza w pierwszym okresie, to jest do 1926 roku,
generał i minister spraw wojskowych zaangażowany w różne akcje
pojawiały się zarzuty, że Polacy nie potrafili wykorzystać austriac-
polonizacyjne w latach 30., raczej nie mówił wprost o polonizacji,
kiej spuścizny. Skoro mieszkańcy chcieli brać udział w obchodach
ale o „naszej misji cywilizacyjnej” na terenie ziem wschodnich.
urodzin cesarza, to należało ich teraz zachęcić do celebrowania
Budowanie twierdzy
53
MJ: Czyli „mużyckie
dzieci i pańska szkoła” – odwołując się do
tytułu jednego z tekstów FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Obrębskiego?
OL: Tak – polski przekaz był przekazem inteligenckim. Przekaz ukraiński – przeciwnie: nobilitował kulturę chłopską i jej elementy, takie jak strój, folklor i pieśni. Inteligencja ukraińska była inteligencją o chłopskich korzeniach, osadzoną w środowisku wiejskich działaczy – miała więc znacznie łatwiejsze zadanie, jeśli chodzi
imienin prezydenta Wojciechowskiego. To się zmieniło po 1926 roku. Coraz większy nacisk kładziono na symboliczny wymiar działań państwa na wsi, w tym kult jednostki. W urzędach
o propagowanie kultury narodowej. MJ: Czyli z perspektywy polskiej inteligencji chłop powinien się trochę „zinteligencić”? Ma czytać, posyłać dzieci do szkół, zachowywać się i mówić trochę bardziej tak, jak robimy to my?
Uroczystość
i szkołach wieszano portrety dostojników państwowych – przede
otwarcia
wszystkim Piłsudskiego. W latach 30. Galicja Wschodnia stała się
OL: Trochę tak to wyglądało. Przez całe dwudziestolecie w rela-
powszechnej
areną walki na symbole. Po utworzeniu Organizacji Ukraińskich
cjach między wsią a przedstawicielami polskiej inteligencji
im. Janiny
Nacjonalistów w 1929 roku prowadzono wiele akcji protestacyj-
dominowały obcość, niezrozumienie i niechęć. Chociaż były od tej
Prystorowej
nych. Dość często dochodziło do usuwania polskiego godła, by
reguły wyjątki.
szkoły
w Mickunach, 1932
choć w taki sposób pokazać drugiej stronie, że polska obecność na tym terenie nie była pożądana. MJ: Czy nie jest tak, że jedną z nowych rzeczy, jaką przynosi II RP, jest
także powszechna obecność symboliki państwowej w przestrzeni wiej‑
skiej? Nie wydaje mi się, żeby w przestrzeni Galicji za czasów austriackich symbolika państwowa była tak obecna. Czy to dlatego, że wieś była lojalna bez takiego programu?
OL: Tak. Polska administracja na siłę chciała przekonać wieś
54
MJ: Wracając jeszcze do przestrzeni – czy w tym bardziej eksperckim, inteligenckim, polskim lub ukraińskim dyskursie pojawia się w ogóle
wątek waloryzowania przestrzeni czy architektury wsi? Mam tu na myśli
interpretacje w kategoriach tożsamościowych, narodowych. Czy jest coś, co utożsamia się ze stylem narodowym, gdy jakieś rozwiązania prze‑
strzenne, urbanistyczne czy architektoniczne nabierają ideologicznego znaczenia?
OL: Symboliczne wartościowanie przestrzeni było obecne
(na tym terenie głównie grekokatolików) do polskiej symboliki
w samej rzeczywistości wiejskiej. Pomagało porządkować rze-
narodowej i do lojalności wobec państwa w ogóle. Częściowo
czywistość społeczną i odróżnić swoich od obcych. Zabudowa
udało się zdobyć poparcie wśród chłopów rzymskokatolickich,
i wygląd gospodarstw były obok języka i ubioru najważniejszymi
ale do wielu z nich polska symbolika państwowa i polski projekt
elementami, które pozwalały mieszkańcom zaklasyfikować
narodowy także nie przemawiały. Pisząc o Polesiu i polskiej
innych ludzi do określonej grupy społecznej. Podczas badań
szkole na tych terenach, badacz pogranicza Józef Obrębski tak
w terenie etnografowie dowiadywali się przykładowo, że: „stodoły
streszcza stosunek wsi do Polski: „pańska szkoła, pański język,
to się nie buduje, bo stodoła to jest dobra dla panów”. Albo że
pańscy bohaterowie”. Polski przekaz nie był przekonujący, bo
„domy na podwalinach to buduje tylko szlachta”. „Szlachta” to
towarzyszyła mu retoryka, która w żaden sposób nie odnosiła się
w tym rozumieniu sąsiedzi zaliczający się do szlachty chodacz-
do doświadczenia chłopskiego.
kowej (zagrodowej). W rzeczywistości wiejskiej przedstawiciele
Rozmowa z Olgą Linkiewicz
szlachty nie musieli różnić się od chłopów biedniaków – ani poziomem zamożności, ani stylem życia. Wielu z nich mówiło na co dzień gwarą ukraińskiego. Od chłopów odróżniało ich miejsce
z perspektywy jej wschodnich województw? Z jednej strony wiele mówili‑
śmy o ambitnych projektach, ale z drugiej wiemy też, że często nie trafiały one do odbiorców, albo działały wręcz odwrotnie…
w hierarchii społecznej, wynikające z przeświadczenia o lep-
OL: Nie jest łatwo o taki bilans. Z jednej strony, polskiej admini-
szym pochodzeniu. Jeden z moich rozmówców z tarnopolskiego
stracji i państwu udało się sporo osiągnąć w tak krótkim czasie,
twierdził, że: „myśmy (tj. Polacy) budowali dom, a oni (Ukraińcy)
a prowadzone prace modernizacyjne niosły za sobą wiele udogod-
chałupę” (relacja zebrana w 2006 roku na Dolnym Śląsku). To zna-
nień w codziennym życiu wsi (a nie tylko niechciane obowiązki).
czy, że w przeświadczeniu rozmówcy, zabudowania polskie były
Zmianę postaw wobec państwa widać dobrze na przykładzie
bardziej cywilizowane od ukraińskich. Inteligencja dostrzegała
szkoły powszechnej. Na początku lat 20. obowiązek szkolny spo-
waloryzację elementów przestrzeni i architektury i próbowała
tykał się z wyraźnym oporem i niechęcią wsi – zarówno bogatych,
nadać im nowe znaczenie – wpisujące się w narrację narodową.
jak i biednych gospodarzy. Dla dzieci szkoła była atrakcją, bo
Z relacji etnograficznych wiemy na przykład, że fragmenty niektó-
dawała możliwość oderwania się od pracy na gospodarstwie. Pod
rych chałup przemalowywano na żółto-niebiesko, czyli ukraińskie
koniec lat 30. rodzice już dużo chętniej posyłali dzieci do szkoły.
barwy narodowe.
Zaczęły powstawać komitety rodzicielskie i inne oddolne inicja-
MJ: A czy jest jakiś odpowiednik próby stworzenia czegoś na kształt
„stylu zakopiańskiego”, czyli wysublimowania i zideologizowania jakichś elementów sztuki ludowej południowo-wschodnich województw II RP?
tywy związane z obecnością placówek oświatowych. Język polski dawał jakąś obietnicę awansu społecznego. Z drugiej strony, działania polskiej administracji na
OL: Do tworzenia kultury narodowej inteligencja ukraińska
pograniczu wschodnim były często nie tylko nieporadne, ale
wykorzystywała elementy folkloru huculskiego. W przypadku
i szkodliwe. Przynosiły skutek odwrotny od oczekiwanego.
ukraińskim propagowany w dwudziestoleciu folklor był co prawda
Dobrym przykładem jest akcja polonizacyjno-rewindykacyjna na
mieszaniną różnych elementów, ale pierwiastek huculski był
Chełmszczyźnie i południowym Podlasiu wobec zamieszkującej
w nim wyraźnie obecny. Polskie elity, rywalizujące z ukraińskim
ten teren ludności prawosławnej. Akcja była wymyślona przez
ruchem narodowym o wpływy w Galicji Wschodniej, usiłowały
władze wojskowe, a przeprowadzana głównie siłami lokalnej
wypromować odrębność regionalną Huculszczyzny. Te próby
administracji i policji w latach 1937–1939. Jej częścią były różne
miały na celu osłabienie wpływów ukraińskiej akcji narodowej.
formy perswazji i przymusu, które miały skłonić prawosławnych
Co ciekawe, na wsi w Galicji Wschodniej Hucuł był synonimem
do przechodzenia na katolicyzm, oraz – znane zapewne wielu
biedaka trudniącego się wypasem owiec i kogoś, kto zajmował
czytelnikom ze słyszenia – burzenie cerkwi. Rozebrano w sumie
poślednie miejsce w wiejskiej hierarchii. Ideologie narodowe
niespełna sto trzydzieści obiektów sakralnych. Większość była
odwróciły ten porządek.
nieczynna, ale to nie zmienia faktu, że rozbiórka wywołała
MJ: Dzięki temu, co powiedziałaś o wiejskim postrzeganiu budownictwa
poruszenie i oburzenie mieszkańców wsi, a w konsekwencji
i mentalnej granicy między miastem a wsią, rozumiem teraz, dlaczego
spotęgowała ich zainteresowanie ukraińskim ruchem narodowym.
program tego, co i jak budować, miała do wyboru właściwie dwie możli‑
szyły plany osadzania tu większej liczby ludności polskiej – tak,
polska myśl architektoniczna próbująca w międzywojniu stworzyć jakiś
wości. Odpadły historyzm czy secesja, bo te są habsburskie, imperialne, zaborcze. Zostawało albo budowanie w stylu szlachecko-inteligenckim, albo tworzenie stylu całkowicie oderwanego od przeszłości – moder‑
Akcji polonizacyjnej na całym obszarze ziem wschodnich towarzyaby polskie osady tworzyły pasy odgradzające od siebie większe skupiska ludności ukraińskiej. Te plany nigdy jednak nie zostały zrealizowane. ●
nizmu. Ta pierwsza możliwość zrealizowała się jako styl dworkowy, styl narodowy, który jest ogólnopolski w różnych odmianach… Ale on ma walor klasowy – jest „pański”, nie przekona wsi. Szkoła czy dworzec w kształcie dworku...
OL: Takie pomysły będą traktowane na wsi jako element obcy. Będą utrwalać utożsamienie państwowego z „pańskim”.
MJ: Jaki jest więc bilans niespełna dwudziestu lat istnienia II RP
Budowanie twierdzy
55
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
ANETA BOROWIK
Architektura była, jest i będzie narzędziem
istnienia II Rzeczypospolitej pojawiło się
modelu architektury, również tej użyteczności
↙
propagandy. Egipskie grobowce faraonów
kilka propozycji stylu narodowego: zmoder-
publicznej, miał kryzys, który wymuszał cięcie
Dom
w formie tylko na pozór wiecznych piramid,
nizowanego klasycyzmu, zmodernizowanego
kosztów – rezygnację ze zbędnych dekoracji
pałac w Wersalu Ludwika XIV, króla-słońce,
neobaroku, a nawet opartego na polskiej
i ozdób, a to zapewniał właśnie modernizm.
Technicznych
czy wreszcie współczesna odbudowa zburzo-
tradycji ludowej i dokonaniach Warsztatów
Wreszcie, nastąpiła naturalna zmiana poko-
Zakładów
nych przez komunistów cerkwi inicjowana
Krakowskich rodzimego art déco. Wreszcie
leniowa: architekturę zaczęli tworzyć młodzi,
przez Władimira Putina – to tylko wybrane
sięgnięto po modernizm.
urodzeni około 1900 roku, a więc praktycznie
Wojewódzkiej
nieznający historyzmu, otwarci na nowe, postę-
w Katowicach
przykłady służebnej wobec propagandy roli architektury.
Kiedy to się stało i dlaczego? Jakie były
profesorów Śląskich
Naukowych przy ulicy
w trakcie
przyczyny odrzucenia uznanych za narodowe
powe prądy i kierunki w sztuce. Podobnie było
zmodernizowanych stylów historycznych? Czy
w województwie śląskim, gdzie mniej więcej
Eustachy
musi nieść z sobą określone i czytelne dla
modernizm, styl rozpowszechniony w Polsce
w 1925 roku powstało silne środowisko archi-
Chmielewski,
pewnego kręgu odbiorców treści ideowe.
od drugiej połowy lat 20. do końca lat 40., był
tektoniczne złożone z młodych architektów,
Można więc mówić o swoistych kodach archi-
nośnikiem znaczeń? Jeśli tak, to jakich i czy
głównie absolwentów politechnik we Lwowie
tektury. Niektóre są łatwe do odczytania, inne
były wśród nich takie, które nazwalibyśmy
i Warszawie oraz Wydziału Architektury
– zagmatwane i wieloznaczne, jak symbole.
narodowymi lub propagandowymi?
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Aby mogła stać się takim narzędziem,
Przykładowo architektura antyczna miała
Aby spróbować odpowiedzieć na te pytania, posłużę się bardzo pouczającym
dowy i ideowy w śląskich budynkach z lat
podobnie nawiązania do form antycznych
przykładem – architekturą województwa
20. XX wieku nawiązujących do polskiego
w okresie renesansu czy neoklasycyzmu –
śląskiego, która powstawała w warunkach
klasycyzmu, na przykład gmachu Sejmu
tu również chodziło o uzyskanie wrażenia
szczególnych. Województwo to cieszyło się
Śląskiego i Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego
potęgi, stabilności, bogactwa – niezależnie
sporą autonomią – miało własny Sejm, Skarb,
w Katowicach3. Nieco trudniej uargumen-
od tego, czy budynki należały do florenc-
szkolnictwo i policję. Ziemie wchodzące w jego
tować, dlaczego modernizm, z założenia
kich Medyceuszy czy odrodzonego państwa
skład zostały wywalczone dzięki czynowi
kosmopolityczny, miałby wyrażać treści
polskiego.
zbrojnemu powstańców śląskich i plebiscy-
związane z polskością czy też specyficzną
tom. Województwo to graniczyło z państwem
sytuacją województwa śląskiego. Pierwszym
wykorzystanie modernizmu do prezentowania
niemieckim, rywalizując z nim o legitymizację
badaczem, który próbował wyjaśnić tę kwe-
pewnych treści ideowych czy propagandy. Nie
prawa do tych ziem.
stię, był Waldemar Odorowski, pionier badań
jest to kierunek jednorodny i narosło wokół
Mniej więcej w 1928 roku nastąpił przełom w myśleniu o architekturze polskiej.
i autor książki Architektura Katowic w latach
uwidacznia się w odniesieniu do architektury.
Dziesięć lat po odzyskaniu niepodległości
międzywojennych 1922–19394. Zauważył on,
Częstokroć, zresztą mylnie, nazywano nim
państwo polskie okrzepło i skonsolidowało
że w województwie śląskim nastąpiła bardzo
secesję czy zmodernizowane style historyczne,
się. W Europie wyczerpywały się formuły
szybka akceptacja nowoczesnej architektury,
jak klasycyzm czy barok. Od czasu do czasu
stylów narodowych, przyszła moda na formy
powraca termin „półmodernizm” stworzony
proste, modernistyczne. W Polsce do warun-
przez Andrzeja K. Olszewskiego w latach 60. na
ków konkursów architektonicznych zaczęto
potrzeby periodyzacji polskiej architektury1.
wpisywać wymóg reprezentowania „współczesnej kultury i ducha czasu”, jak w przypadku
polskie rozpoczęły budowę własnej tożsamości
gmachu Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie
właściwie na każdym polu, również sztuki
(1929)2. Być może pewien wpływ na zmianę
3
A.K. Olszewski, Nowa forma w architekturze polskiej
1900–1925. Teoria i praktyka, Wrocław: Ossolineum, 1967.
Gmach został zaprojektowany przez krakowskich architek‑
tów: Kazimierza Wyczyńskiego, Piotra Jurkiewicza, Stefana
Żeleńskiego i Ludwika Wojtyczkę. Jednym z warunków kon‑
i architektury. Przez dwadzieścia jeden lat
1
Timofijewicz
nad architekturą modernistyczną Katowic
niego wiele nieporozumień, co szczególnie
Po odzyskaniu niepodległości władze
konstr. Lucjan
Nietrudno dostrzec wymiar propagan-
wyrażać potęgę bóstwa, polis lub władcy;
Interesującym zagadnieniem jest
budowy, proj.
kursowych było „stworzenie w stolicy naszych zachodnich 2
kresów budynku monumentalnego, który byłby odzwiercie‑
Warunki szczegółowe konkursu architektonicznego na projekt szkicowy gmachu Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie, „Architekt” 1929, nr 2–3, s. 52.
4
dleniem naszej kultury”, „Architekt” 1923, nr 6.
W. Odorowski, Architektura Katowic w latach międzywojennych 1922–1939, Katowice: Muzeum Śląskie, 1994.
57
Urząd skar-
przy pełnej aprobacie władz wojewódzkich5.
bowy przy
Ważną rolę w tym procesie odegrał woje-
ulicy Żwirki i Wigury
woda Michał Grażyński, historyk i prawnik
w Katowi-
z wykształcenia, potrafiący docenić wagę
cach, proj.
architektury jako narzędzia propagandy.
Tadeusz Kozłowski,
Według Odorowskiego nowoczesna architek-
konstrukcja
tura powstająca w polskiej części Górnego
Stefan Bryła,
Śląska miała charakter ideowy i jako taka
1930–1934
wyrażała specyficzny rys tej najbardziej uprzemysłowionej dzielnicy Polski. Istotną symboliczną rolę pełniły wysokościowce, określane w ówczesnej prasie jako „niebotyki”. Przy ich budowie sięgnięto po wzorce amerykańskie – to właśnie na Górnym Śląsku powstały pierwsze wysokie budynki w Polsce: ośmiokondygnacyjny wieżowiec przy ulicy Wojewódzkiej w Katowicach z mieszkaniami dla profesorów Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych (1929–1931, Eustachy Chmielewski, konstrukcja Lucjan Timofijewicz) oraz czternastokondygnacyjny budynek przy ulicy Żwirki i Wigury w Katowicach (1930–1934, Tadeusz Kozłowski, konstrukcja Stefan Bryła), który mieścił Izbę Skarbową i mieszkania urzędnicze. Inicjatorem wznoszenia wieżowców były władze wojewódzkie – ówczesny Naczelnik Wydziału Robót Publicznych Henryk Zawadowski i wspomniany wojewoda Michał Grażyński. Witold Kłębkowski, wybitny architekt działający na Górnym Śląsku i jednocześnie wysoki urzędnik państwowy, napisał:
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Śląsk to najbardziej amerykańska dzielnica Polski, wyprzedził inne dzielnice pod względem pięcia się ku górze. Powstaje tutaj pierwszy wielopiętrowy budynek, jeden z najwyższych w Europie6.
5 Tenże, Wieżowce Katowic i ich treści ideowo-propagandowe, [w:] O sztuce Górnego Śląska i przyległych ziem małopol-
skich, red. E. Chojecka, Katowice: Wydawnictwo Oddziału
Górnośląskiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki, 1993, 6
58
s. 267–278.
W. Kłębkowski, Pierwsze drapacze chmur, „Architektura i Budownictwo” 1932, nr 6, s. 169.
Aneta Borowik
W artykule tym nie pisze się jednak o propagandzie i ideach, za to kładzie nacisk na kwestie ekonomiczne i pragmatyzm – konieczność zaspokojenia głodu mieszkań dostępność stali do konstrukcji szkieletowych czy niedostatek terenów pod zabudowę związany z kłopotami własnościowymi i szkodami górniczymi. Wspomniane budynki były realizowane w czasie kryzysu, jak podkreślano, ich budowa była także remedium na skutki kryzysu – bezrobocie i zastój inwestycyjny w polskich hutach stali. Realizacje te nagłośniono nie tylko w ówczesnej prasie, ale również korzystając z filmu, co było pewną nowością. W 1931
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
i biur dla urzędników nowego województwa,
roku powstał film dokumentalny Budownictwo Projekt archi-
żelazno-szkieletowe, jego zasady, zalety
niemieckich architektów i urbanistów roz-
pracowników miejskich urzędów budowlanych
i zastosowanie, który był wyświetlany nie tylko
poczęła się dyskusja na temat wieżowców
Bytomia, Gliwic i Zabrza, którym kierowali
w Katowicach, ale także jako wstęp do seansów
i ich znaczenia urbanistycznego i ideowego.
architekci miejscy: Moritz Wolf, Albert Stütz
Technicznych
kinowych w całej Polsce7.
Powstały pierwsze śmiałe projekty, między
oraz Karl Schabik. Bytom, Gliwice i Zabrze
Zakładów
innymi słynne szklane wieżowce dla Berlina
miały pełnić nie tylko ważne funkcje poli-
minała, budowa dwóch pierwszych polskich
z 1919 i 1922 roku Miesa van der Rohego. W dys-
tyczne, gospodarcze i ekonomiczne, ale
Krasińskiego
wieżowców na Górnym Śląsku miała charakter
kusję włączyli się inni twórcy: Max Berg, Bruno
również kulturotwórcze i w ten sposób oddzia-
w Katowi-
propagandowy i mogła stanowić odpowiedź na
Möhring czy Otto Kohtz. Niemieckie budynki
ływać na obszary Niemiec, które po 1922 roku
szeroko zakrojone niemieckie plany moder-
wieżowe miały symbolizować jedność, potęgę
włączono do Polski, a także manifestować
Dobrzańska,
nizacyjne. Jednym z najważniejszych była
oraz siłę państwa i narodu niemieckiego, a sam
siłę niemieckiego państwa i narodu11. Takie
Zbigniew
koncepcja trójmiasta – przebudowy Bytomia,
Max Berg pisał o nich jako o symbolu demokra-
właśnie ideowe rozumienie funkcji trójmiasta
Gliwic i Zabrza i stworzenia z nich silnego
tycznego społeczeństwa niemieckiego i jego
pojawiło się w wypowiedziach architekta Maxa
gospodarczo organizmu. W centrach wspo-
niezłomności9.
Berga, który określał je jako „przyszłościowy
Choć ówczesna prasa o tym nie wspo-
Autorem wspomnianej koncepcji
mnianych ośrodków miały stanąć wysokie budynki. W Niemczech w latach 20. panowała prawdziwa „gorączka wysokościowców”, co
Niemiec na skraju Górnośląskiego Okręgu
prof. Henry Gerlach, berliński radca budow-
Przemysłowego”12.
lany10. Plany generalne sporządził zespół
8
Por. B. Störtkuhl, Wieżowce we Wrocławiu…, dz. cyt.
10 Monografistką tego zagadnienia jest Barbara Szczypka-Gwiazda. B. Szczypka-Gwiazda, Pomiędzy praktyką
cach, proj. Jadwiga
Łoboda, 1928
Obszar trójmiasta miał wynosić 600
planowano realizację nowych dzielnic mieszkaniowych, a centra miast miały ulec
a utopią. Trójmiasto Bytom–Zabrze–Gliwice jako przy-
Śląsku, „Wieki Stare i Nowe” 2012, s. 198.
kład koncepcji miasta przemysłowego czasów Republiki
ściowców” w Niemczech lat dwudziestych, [w:] Wieżowce
Śląskiego, 2003; tejże, Urbanistyka i architektura ziem
B. Störtkuhl, Wieżowce we Wrocławiu a „gorączka wysoko-
Weimarskiej, Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławia 1919–1932, red. J. Ilkosz, B. Störtkuhl, Wrocław:
górnośląskich w obrębie Republiki Weimarskiej 1918–1933,
Archiwum Budowlane Miasta Wrocławia, 1997, s. 13–37,
[w:] Sztuka Górnego Śląska od średniowiecza do końca XX
Baukultur und Politik, München: Oldenbourg Verlag, 2013.
s. 345–372.
tejże, Moderne Architektur in Schlesien 1900 bis 1939.
przy ulicy
nikacji drogowej i szynowej. Na obrzeżach 9
toniczno-propagandowy lat międzywojennych na Górnym
Naukowych
km2. Zaprojektowano nowy system komu-
Jeszcze przed I wojną światową wśród
P. Rygus, Górnośląskie drapacze chmur – epizod architek-
Śląskich
kompleks wielkomiejski, reprezentujący siłę
trójmiasta, która narodziła się w 1926 roku, był
podkreśla w swoim artykule Beate Störtkuhl8.
7
tektoniczny
wieku, red. E. Chojecka, Katowice: Muzeum Śląskie, 2004,
Modernistyczna „architecture parlante”
11
Tamże, s. 350.
12 M. Berg, Erläuterungsbericht zu dem Entwurf für die Bebauung des Stadtkerns in Hindenburg O.S., mps,
Deutsches Museum w Monachium, bez sygn. informacja za:
B. Szczypka-Gwiazda, Pomiędzy praktyką a utopią…, dz. cyt.,
s. 44.
59
pewien rys obronności,
Rywalizacja Polski i Niemiec na polu architek-
który mógł być świadomym
tury dotyczyła budynków o zróżnicowanych
zabiegiem mającym na celu
funkcjach: zabudowy mieszkaniowej oraz uży-
wyrażenie potęgi i możli-
teczności publicznej. Szczególnie uwidoczniło
wości obronnych państwa
się to w inwestycjach muzealnych, które miały
niemieckiego na peryfe-
podkreślać po jednej stronie granicy polskość,
ryjnie położonym obszarze
a po drugiej – odwieczną niemieckość Górnego
przygranicznym. Żadnego
Śląska.
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
ze wspomnianych projektów
Gmach
nie zrealizowano, tak jak
łano do życia w 1929 roku, jednak dopiero
zresztą koncepcji połączenia
pod koniec lat 30. otrzymało nową, ultra-
miast w jeden organizm.
nowoczesną siedzibę14. Co ciekawe, władze
Zostały jednak opublikowane
wojewódzkie rozpisały konkurs na projekt
i mogły stanowić impuls dla
tego budynku, nie były jednak zadowolone
polskich władz państwo-
z rezultatów; zadanie zlecono młodemu archi-
wych i wojewódzkich do
tektowi Karolowi Schayerowi, absolwentowi
zintensyfikowania działań
Politechniki Lwowskiej zatrudnionemu w tym
modernizacyjnych na terenie
czasie w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim15.
województwa śląskiego oraz
W latach 1938–1939 powstał modernistyczny
do wprowadzenia wysokiej
budynek o bardzo nowoczesnej, wręcz pro-
zabudowy. Zbieżność dat nie
gresywnej urbanistyce i architekturze. Wielu
wydaje się przypadkowa.
badaczy pisze o jego pomnikowym charakte-
Polakom, pomimo
monumentalizm bryły i wyraźny akcent wyso-
się zrealizować na terenie
kościowy w postaci siedmiokondygnacyjnego
województwa śląskiego trzy
masywu fasady świadczyły o możliwościach
budynki wysokie (uwzględnia-
technicznych, postępowości i potędze nie tylko
jąc gmach Komunalnej Kasy
kultury polskiej, ale również odrodzonego
Oszczędności w Chorzowie
Państwa Polskiego. Na reakcję nie trzeba było
projektu Stanisława
długo czekać. Przy Moltkeplatz (dzisiejszym
Tabeńskiego), Niemcy nato-
placu Jana III Sobieskiego) w Bytomiu w latach
miast nie wykonali swoich
1928–1930 powstał modernistyczny budynek
Komunalnej
ambitnych planów. Zabrakło czasu – po dojściu
Kasy
W 1927 roku rozpisano nawet konkurs na
Adolfa Hitlera do władzy architektura Neues
Oszczędności
nowe centrum młodego miasta Zabrza, nazy-
Bauen została potępiona, zastąpiły ją formy
proj.
wanego na początku XX wieku największą
neoklasyczne bądź też nawiązujące do rodzi-
Stanisław
wsią Europy. W konkursie wzięli udział znani
mej tradycji13.
Tabeński,
niemieccy architekci: Max Berg, Paul Bonatz
1937
i architektonicznie, a niektóre uwzględniały również zabudowę wysokościową. Barbara Szczypka-Gwiazda dostrzegła w projektach
60
14 Na temat treści ideowych Muzeum Śląskiego i tzw. forum zob.: E. Chojecka, Treści ideowe Muzeum Śląskiego
w Katowicach, [w:] Ziemia Śląska, t. 1, red. L. Szaraniec, Katowice: Muzeum Śląskie, 1988, s. 7–33, B. Sczypka-
Gwiazda, Reprezentacyjne założenie placu-forum jako próba stworzenia „przestrzeni symbolicznej”, [w:] Przestrzeń.
Architektura. Malarstwo. Wybrane zagadnienia sztuki górno-
i Hans Poelzig. Ich propozycje były bardzo nowoczesne, zarówno urbanistycznie, jak
rze. Pomimo braku odniesień do przeszłości
szalejącego kryzysu, udało
całkowitej przebudowie w duchu Neues Bauen.
w Chorzowie,
Muzeum Śląskie w Katowicach powo-
13 Zob. m.in.: P. Krakowski, Sztuka Trzeciej Rzeszy, Vienna– –Kraków: Irsa–Międzynarodowe Centrum Kultury, 1992,
I. Kozina, Sztuka pod znakiem swastyki. W kręgu ideologii narodowego socjalizmu 1933–1945, [w:] Sztuka Górnego Śląska…, dz. cyt., s. 373–380.
śląskiej, red. E. Chojecka, Katowice: Centrum Dziedzictwa Kulturowego Górnego Śląska, 1995, s. 106–135.
15 Na temat K. Schayera zob. m.in.: A. Borowik, Słownik archi-
tektów, inżynierów i budowniczych związanych z Katowicami w okresie międzywojennym, Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2012.
Aneta Borowik
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
Muzeum Górnośląskiego i Kasy Oszczędności według projektu Aberta Stütza. Nie był tak monumentalny jak polska realizacja, ale stanowił część większej kompozycji – wspomnianego Moltkeplatz pomyślanego jako centrum kulturalno-administracyjne. Dyrektor placówki
polityczny instrument działania jednego wojewody przepełnionego nienawiścią do Niemców – wszystko to określało, w tych latach rozpalonej walki narodowościowej, pracę i rozbudowę naszego muzeum. Silniej niż gdzie indziej musiała tu legnąć u podstaw myśl polityczna16.
Franz Pfützenreiter napisał wprost o ówczesnej rywalizacji Niemiec i Polski: fakt, że o kilka kilometrów za granicą, przy niezwykle wysokich nakładach finansowych i zatrudnieniu sztabu ludzi powstało Muzeum Śląskie jako
16 F. Pfützenreiter, Das Oberschlesische Landesmuseum in
Beuthen, [w:] Beuthen O./S. – die alte deutsche Berg- und Kulturstadt, Beuthen 1941, s. 40, cyt. za: B. Szczypka-
-Gwiazda, Pomiędzy praktyką a utopią…, dz. cyt., s. 145.
Modernistyczna „architecture parlante”
Dochodzimy do sedna sprawy: czy architek-
Projekt
tura modernistyczna może być w jakikolwiek
Muzeum
sposób symboliczna? Takie pytanie zadał
Śląskiego w Katowi-
sobie znany niemiecki architekt Hans Poelzig,
cach,
pisząc:
proj. Karol Schayer, 1935
O co chodzi w architekturze? O formę, szczególnie o formę symboliczną. Czy formy techniczne są symboliczne, czy mogą się niemi stać kiedykolwiek? Jest pewne, że mogą być zniszczone. Czyżby więc ich działanie było krótkotrwałe? Samochód, rower, gdy zakończą swą służbę, wyrzuca się
61
spotkanie nowoczesnego człowieka, łaknącego światła i powietrza? […] Pogrążeni jesteśmy jeszcze zupełnie w naturalizmie, w »atonalności«. Musimy walczyć z każdem nowem zadaniem, żeby je zmusić do przyjęcia formy. […] Technika i ekonomika muszą bezwzględnie otrzymać swoją część, lecz nie powinny brać nas w niewolę, i w naszych pracach pragniemy zapoczątkować nie twór, skazany na oszałamianie publiczności jedynie przez krótki przeciąg czasu, krzyczący, żeby zwrócić na siebie uwagę, lecz dzieło, które mówi, lub nawet śpiewa, które mogłoby być zrozumiane przez przyszłość17.
Hans Poelzig walczył o usymbolicznieŹRÓDŁO: B. SZCZYPK A-GWIAZDA, POMIĘDZY PRAKTYKĄ A UTOPIĄ…, DZ. CYT.
↑→ Projekt zabrzańskiego city, proj. Max Berg, 1927
na szmelc i nikomu nie przyjdzie do głowy wylewać łez nad ich formą, podobnie jak nad formą samochodów z przed dziesięciu lat. Czysta forma artystyczna, jak świątynia, wnętrze katedry gotyckiej, obraz Rembrandta, nie traci nic ze swego działania na ludzi. Formy techniczne powstają, przechodzą, zmieniają się, niszczeją, tracą na wartości i stają się całkowicie obojętne. Wywodzą się z życia praktycznego, któremu służą. […]
62
Inżynier kroczy pewnie swoją drogą, lecz twory pozostają naturą, nie dążą do tego, żeby zostać symbolami, nie stają się stylem. […] Jakież więc zwycięstwa osiągnięto dzięki nowoczesnej konstrukcji? Względy porządku praktycznego? Czy obszerne szklane powierzchnie są praktyczne lub też czy wybiera się dach płaski jedynie dla powodów praktycznych? Jest to li tylko zwycięska forma, oznaka, nowy symbol nowego życia, idący na
nie architektury, nawet, a może zwłaszcza, tej modernistycznej. Jednak większość twórców do tego nie dążyła, być może obawiając się porównań z architecture parlante dziewiętnastowiecznego historyzmu. Czego więc chcieli sami architekci moderniści? Z ich wypowiedzi przebija znana frazeologia – projektujmy tak, aby ludziom mieszkało się lepiej, tak, aby stworzyć nowego człowieka. Pojawiają się również teksty poruszające kwestie estetyczne i etyczne. Te zagadnienia obecne są w wypowiedziach twórców polskich i niemieckich. Jako głos pokolenia modernistów można potraktować wypowiedź Tadeusza Michejdy, znanego śląskiego architekta, absolwenta Politechniki Lwowskiej, pod znamiennym tytułem O zdobyczach architektury nowoczesnej, który na łamach „Architektury i Budownictwa” w 1932 roku przekonywał, że chodziło przede wszystkim o funkcjonalizm oraz wysoką jakość architektury. Napisał: projektowanie nowoczesne, naprawdę umiejętne, musi wszystkie czynniki, składające się na wartość dzieła architektonicznego, t. j. celowość,
17 M. B.-W., Hans Poelzig o architekturze, „Architektura i Budownictwo” 1931, nr 11, s. 392, 395.
Aneta Borowik
praktyczność, ekonomję, wygodę, wygląd wnętrz i widoku zewnętrznego, uwzględniać w różnej mierze, by uzyskać dobry efekt końcowy18.
jednym z narzędzi edukacji służących wycho-
Podsumowując, to nie architekci, ale
waniu nowego człowieka20.
decydenci – politycy i reprezentanci władz
Zaskakująco mało w tych tekstach
państwowych wykorzystywali architekturę
odniesień do patriotyzmu, narodowego wyrazu
modernistyczną do celów propagandowych,
Według niego można było go uzyskać, stosując
sztuki czy propagandy. Symptomatyczne
nadawali jej nowe znaczenia. W okresie mię-
zasady kompozycyjne znane od wieków, czyli:
jest to, że artykuł Romualda Millera W walce
dzywojennym na Górnym Śląsku stała się ona
„wydobywać efekty z kompozycji brył i mas,
o program zamieszczony w „Architekturze
nośnikiem wielu idei: nowoczesności, potęgi
z rytmu elementów konstrukcyjnych (okien,
i Budownictwie” z 1932 roku, dotykający wła-
i możliwości państwa, awansu cywilizacyjnego:
słupów, balkonów i t. p.), z kontrastu form,
śnie kwestii ideowych modernizmu, doczekał
polskiego Górnego Śląska pod władaniem
z akcentowania i solidnego wykonania szcze-
się tylko jednego głosu polemicznego i to
Polaków i niemieckiej części zarządzanej przez
gółów konstrukcyjnych, oraz z gry płaszczyzn
bynajmniej nie Polaka, ale sowieckiego archi-
Niemców, symbolem państwa opiekującego
czy brył barwnych”19. Trzecim warunkiem była
tekta Żukowa. Żaden z polskich architektów
się swoimi obywatelami, a w przypadku Polski
prostota, nie tylko tańsza, ale, jak zauważał
nie podjął polemiki21.
– czynnika pomagającego w unifikacji zróżni-
autor, przeważnie ładniejsza.
cowanych obszarów dawnych zaborów. ●
Niemieccy architekci, podobnie jak polscy, głosili, że społeczeństwo wykreowane przez wojnę i rewolucję społeczną potrzebowało awangardowej architektury, która byłaby
20 B. Miller Lane, Architecture and Politics in Germany
1918–1945, Cambridge: Harvard University Press, 1985,
s. 43; B. Szczypka-Gwiazda, Pomiędzy praktyką a utopią…, dz. cyt., s. 46.
21 Zob. R. Miller, W walce o program, „Architektura 18 T. Michejda, O zdobyczach architektury nowoczesnej, „Architektura i Budownictwo” 1932, nr 5, s. 140–141.
19 Tamże.
i Budownictwo” 1932, nr 7, s. 207–208; E. Norwerth,
Architekt radziecki o architektach polskich, „Architektura
i Budownictwo” 1933, nr 1, s. 29–30.
← Projekt zabrzańskiego ŹRÓDŁO: B. SZCZYPK A-GWIAZDA, POMIĘDZY PRAKTYK Ą A UTOPIĄ… DZ. CYT.
city,
Modernistyczna „architecture parlante”
proj. Paul Bonatz, 1928
63
STALOWA WOLA JAKO PROJEKT ESTETYCZNY I POLITYCZNY1 JAKUB WOYNAROWSKI
1 Po co mają świecić tak wyraziście gościom z powietrza, jak lustrzana tafla. Melchior Wańkowicz o Zakładach Południowych2
broń na potrzeby wojska, powstać miała duża aglomeracja miejska,
Centralny Okręg Przemysłowy stanowił niewątpliwie największą – zaraz
nim jednak rozpo-
po Gdyni – państwową inwestycję II Rzeczypospolitej. Pomimo lokali-
częto wznoszenie
zacji w geograficznym centrum kraju (pomiędzy głównymi ośrodkami
osiedla (któremu
miejskimi: Warszawą, Lwowem i Krakowem), powstawał on na styku
z początku przy-
peryferyjnych obszarów zaborów austriackiego i rosyjskiego, a dzięki
pisano
ożywieniu gospodarczemu połowy lat 30. możliwa stała się rewita-
ściśle funkcjo-
lizacja tych do niedawna zubożałych terenów. Co istotne, decyzję
nalny charakter
o wyborze miejsca pod budowę podjęto nie tylko ze względu na warunki
przyfabrycznej
ekonomiczne (dogodny transport, dostęp do surowców oraz taniej siły
sypialni), opraco-
roboczej), ale również strategiczno-militarne. Istotnym czynnikiem
wano stosowne
była w tym przypadku znaczna odległość od granic państwowych
plany, zgodne z wymaganiami głównego inwestora, którym był Fundusz
Jakub
z potencjalnymi agresorami: III Rzeszą i Związkiem Radzieckim. Wobec
Kwaterunku Wojskowego Ministerstwa Spraw Wojskowych4. To właśnie
Woynarowski,
zaostrzającej się sytuacji międzynarodowej priorytetem władz stał się
w biurach FKW powstały założenia urbanistyczne nowego ośrodka autor-
intensywny rozwój rodzimego przemysłu zbrojeniowego, najważniej-
stwa Bronisława Rudzińskiego i Stefanii Skibniewskiej.
szą z planowanych inwestycji miały zaś stać się Zakłady Południowe,
W ówczesnych warunkach ekonomiczno-politycznych (i w obliczu
określane w ówczesnej prasie jako „punkt środkowy całego tego okręgu
nadchodzącej wojny) pojawienie się idei budowy od podstaw nowocze-
przemysłowego, jego najważniejszy zakład gospodarczy, jego serce
snego ośrodka miejsko-przemysłowego w rekordowym tempie kilku
i mózg”3. Wraz z budową kombinatu metalurgicznego, produkującego
lat było tyleż nieuniknione, co karkołomne. Powodzenie tego przedsię-
fotomontaże (2008) i grafiki (20122018) z cyklu
W powietrzu, na lądzie i w morzu
wzięcia zaowocowało na początku 1938 roku nadaniem przez władze powstałemu osiedlu nazwy „Stalowa Wola” jako wyraz uznania dla 1
2
Tytuł artykułu odsyła do powieści graficznej Davida B. (wydanie polskie: Uzbrojony ogród i inne
historie, Warszawa: Kultura Gniewu, 2009), przedstawiającej surrealistyczny „uzbrojony ogród” jako upragniony raj – miejsce, które chroni swych mieszkańców, a zabija intruzów.
M. Wańkowicz, Sztafeta. Książka o polskim pochodzie gospodarczym. Fragmenty, Wrocław 2010, s. 48, http://www.rp-gospodarna.pl/sztafeta.pdf (dostęp: 1.08.2018).
3
W kuźniach
„stalowej woli narodu polskiego wybicia się na nowoczesność”. Słowa te przypisywano ministrowi spraw wojskowych, generałowi Tadeuszowi Kasprzyckiemu, który czuwał nad kształtem nowego założenia5. Jak zauważa Andrzej Szczerski,
Stalowej Woli,
Stalowa Wola stała się nie tylko ważnym ośrodkiem nowoczesnego przemysłu i architektury, ale także częścią państwowego programu propagandowego, kreującego obraz Polski mocarstwowej, czerpiącej siłę z szybkiej i konsekwentnej modernizacji6.
„Na Szerokim
Świecie” 1938, nr 28, s. 9.
W myśl tej koncepcji Stalowa Wola miała pełnić rolę modelowego „miasta idealnego”, w którego genezie modernistyczna idylla sprzęgła się jednak nierozerwalnie z przeczuciem nadchodzącej katastrofy. O ile budowę Zakładów Przemysłowych ukończono w czerwcu 1939 roku, o tyle pierwotne założenie urbanistyczne Stalowej Woli
4
Zob. M. Stańkowski, M. Myśliwiec, Stalowa Wola. Architektura sztandarowej inwestycji COP-u,
5
Pan Prezydent Rzeczypospolitej prof. Ignacy Mościcki w Stalowej Woli, „Monitor Polski” 1939,
6
Rzeszów: Libra, 2008, s. 25–26. nr 135, s. 3.
A. Szczerski, Modernizacje, Łódź: Muzeum Sztuki, 2010, s. 323.
65
Dyrekcji Naczelnej stanowi zaś udany przykład architektury art déco9. Z kolei pracownicy niższego szczebla zasiedlali modernistyczne bloki i bliźniacze domy o funkcjonalistycznych formach. W części robotniczej wykorzystano koncepcję planowania miejskiego będącego, jak pisze Filip Burno, „zwieńczeniem oświeceniowego projektu racjonalizacji przestrzeni miejskich” i propagowanego przez krąg Congrès International d’Architecture Moderne (CIAM, Międzynarodowy Kongres Architektury Nowoczesnej)10. Kolektywne bloki zaprojektowano z zachowaniem ekonomicznej prostoty oraz w oparciu o koncepcję „minimalizmu mieszkaniowego” gwarantującą lepsze warunki życia, przede wszystkim związane z higieną oraz możliwością odpowiedniego przewietrzenia i oświetlenia mieszkań. Wśród domów robotniczych z lat 1937–1939 zwraca uwagę grupa bloków nigdy nie powstało w całości. Co istotne, z powodu wybuchu wojny nie
majsterskich (przy obecnej ulicy Ofiar Katynia) z mieszkaniami składają-
doszło do budowy zaplanowanego reprezentacyjnego centrum miasta.
cymi się z trzech pokoi, kuchni i łazienki. Bloki te ustawiono prostopadle
Zaniechanie realizacji tej koncepcji w okresie powojennym przez dzie-
do głównej ulicy osiedla, oddzielając je dodatkowo pasami zieleni oraz
sięciolecia – aż do dziś – rzutowało negatywnie na dynamikę kolejnych
izolując od hałasu wywołanego ruchem kołowym. Zapewniający naj-
inwestycji i strukturę przestrzenną Stalowej Woli. Zwraca na to uwagę
lepsze nasłonecznienie układ budynków wzdłuż osi północ–południe
Marek Stańkowski: „brak jednoznacznie wykształconego i czytelnego
wpisuje się w typ zabudowy grzebieniowej, zwanej również linijkową
centrum usługowo-administracyjnego” można wskazać jako „element
(Zeilenbau), stosowany w wielu osiedlach niemieckich drugiej połowy lat
najbardziej dysharmonizujący przestrzenny układ miasta”7.
20. XX wieku.
Przed II wojną światową zrealizowano jedynie niewielką, połu-
Jak wskazuje Marek Stańkowski, „przedwojenni projektanci
dniową część miasta, podzieloną na cztery kompleksy zabudowy
miasta Stalowa Wola, oprócz konsekwentnego stosowania zasad
mieszkaniowej zwane Koloniami: Robotniczą, Majsterską, Urzędniczą
modernistycznej urbanistyki, umiejętnie wcielili w życie założenia mia-
i Dyrektorską. Matematyczny porządek urbanistycznej struktury znalazł
sta-ogrodu (garden city)”11. Idea ta, wyłożona przez Ebenezera Howarda
odbicie również w oryginalnym – wyjątkowym w skali całego kraju
w książce Garden Cities of Tomorrow (1902), silnie oddziałała na archi-
– nazewnictwie ulic opartym na ascetycznym systemie literowych ozna-
tekturę okresu międzywojennego – wydaje się, że wedle tej koncepcji
czeń. Linia kolejowa Rozwadów – Przeworsk, w sposób naturalny dzieląca
zaplanowano również docelowy rozwój „zielonej” dzielnicy willowej
osiedle na dwie wyraźne strefy, stanowiła również symboliczną oś kon-
w stalowowol-
stytuującą hierarchię społeczną. Wskazując na militarne korzenie tego
skiej Kolonii
modelu architektonicznego (wzorowanego na strukturze koszar i obo-
nad Sanem.
zów wojskowych), Filip Burno określa Stalową Wolę mianem idealnego
Lokalizacja
„diagramu władzy”8. Owe „diagramatyczne” linie podziałów zawodowych
ekologicznego
kompetencji i ekonomicznego statusu znajdowały odzwierciedlenie nie tylko w standardzie mieszkaniowym, bardzo wysokim jak na ówczesne warunki, ale także w dominancie estetycznej poszczególnych dzielnic.
9
Najbardziej okazałym willom w Kolonii Dyrektorskiej nadano cechy
A. Szczerski,
Modernizacje, dz. cyt.,
stylistyczne zmodernizowanego klasycyzmu, reprezentacyjny gmach
s. 323.
10 F. Burno,
Stalowa Wola…,
7
8
66
M. Stańkowski, M. Myśliwiec, Stalowa Wola, dz. cyt., s. 28.
F. Burno, Stalowa Wola – diagram władzy, „Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni” 2013, nr 1(40), s. 68.
11
dz. cyt., s. 69.
M. Stańkowski, M. Myśliwiec,
Stalowa Wola, dz. cyt., s. 36.
Jakub Woynarowski
67
68
strategiami wojennymi13. Wektor tego procesu stanowi dwuznaczna „prędkość”, którą Virillo postrzega jako podstawowy czynnik kształtujący naszą cywilizację, będący zarazem motorem jej destrukcji. Podobnie jak w przypadku Stalowej Woli idea modernistycznego miasta-ogrodu splata się z wizją strategicznego ośrodka militarnego, tak proces architektonicznej konstrukcji znajduje swoje lustrzane odbicie w procesie wojennej destrukcji. Według tej logiki bitewną mapę można zestawić z planem budowy, a narzędziami zmiany krajobrazu stają się w tej sytuacji samoloty, bomby, zapory przeciwczołgowe i miny. Już sama idea osiedla, wybudowanego od podstaw na polanie wyrąbanej w środku Puszczy Sandomierskiej, katalizuje „wojnę” cywilizacji z przyrodą (lub też – bardziej ogólnie – świadomości z materią). Po wielu latach las począł zresztą „odbierać” zaanektowane przez człowieka terytorium, a w opuszczonych, postindustrialnych halach pojawiły się sosny. miasta-ogrodu w środku lasu podnosiła jednak nie tylko estetykę prze-
W historii Stalowej Woli splatają się zatem dwa zasadnicze wątki,
strzeni mieszkalnej – ułatwiać miała również kamuflaż w wypadku ataku
które w symboliczny sposób można odnieść również do globalnych
nieprzyjaciela.
dziejów ludzkiej cywilizacji: konfrontacja dzikiej natury i nowoczesnej
Jako ciekawostkę o symbolicznym znaczeniu potraktować
technologii oraz zderzenie technologicznej utopii z machiną wojenną. Tę
można fakt, że przed wojną do standardowego uposażenia każdej
walkę żywiołów doskonale oddaje lapidarne sformułowanie pochodzące
stalowowolskiej rodziny należał zarówno radioodbiornik, jak i schron
z przedwojennego sloganu: „Musimy dozbroić armię w powietrzu na
przeciwlotniczy.
lądzie i morzu”14. W słowach tych pobrzmiewa odwieczna ambicja czło-
Specyfiką osiedli zakładowych wznoszonych w ramach COP-u było po pierwsze to, że lokowano je w odległości 1,5 do 2 kilometrów od zakładu, co zapewniało mieszkańcom stosowną osłonę ekologiczną oraz pozwalało załodze w przypadku wojny na szybkie dotarcie do miejsca pracy bez użycia środków lokomocji. Po drugie, wszystkie budynki musiały posiadać specjalnie wzmocnione dachy i stropy zabezpieczające przed ich przebiciem przez zapalające bomby lotnicze. Ponadto każdy budynek wyposażony był w schrony przeciwlotnicze w piwnicach w celu ochrony ludności przed ewentualnymi skutkami nalotów. Po trzecie, bezwzględnie przestrzegano zakazu usuwania drzewostanu, który stanowił znakomitą naturalną zasłonę przed wzrokiem wrogich lotników. Po czwarte, domy mieszkalne budowano według planów powtarzalnych i, co ciekawe, o zróżnicowanym standardzie wyposażenia, uzależnionym od tego, dla jakiej grupy społeczno-zawodowej były przeznaczone. Po piąte, starano się projektować jak najwięcej terenów wolnych, służących potem jako miejskie zieleńce – w rzeczywistości chodziło o szybkie przewietrzanie osiedla na wypadek użycia przez wroga gazów bojowych12.
wieka, by zapanować nad światem, a zarazem groźba kapitulacji wobec trudnych do okiełznania nieludzkich sił. ●
13
Zob. P. Virillo, Prędkość i polityka, przeł. S. Królak, Warszawa: Wydawnictwo Sic!, 2008.
14 Hasło „Musimy dozbroić armię w powietrzu, na lądzie i morzu” eksponowano podczas
pochodu 3-majowego przy okazji uroczystości przekazania dział Wojsku Polskiemu przez
Zakłady Południowe (1939). Zob. D. Garbacz, Stalowa wola narodu polskiego, Stalowa Wola:
Wydawnictwo
Sztafeta, 2007, s. 88, 90.
Wizja ta bliska jest teorii postmodernistycznego filozofa Paula Virillo, postrzegającego przemiany dziejowe z perspektywy „dromologicznej”, nieodłącznie wiążącej pojęcie technologicznego postępu ze
12 Tamże, s. 26.
Uzbrojony ogród
69
Modernizmy żydowskich architektów między Polską a Erec Israel. Wypisy z komentarzami
ARTUR TANIKOWSKI
Przybyliśmy do ojczyzny, by [ją] zbudować i by się [w niej] przebudować1.
przeszłości w rozumieniu tradycji architektonicznej krajów diaspory, z których przybywali do Palestyny żydowscy osadnicy.
Słowa piosenki popularnej w Tel Awiwie – „pierwszym mieście hebraj-
Ziemia Izraela nie jest dla Żyda obca. Gdy [na niej] buduje, nie przenosi z diaspory domu swoich przodków. Przeciwnie – to tu po raz pierwszy w swoim życiu Żyd pragnie zbudować swój własny dom i, co więcej, ten dom powinien być domem kraju, w którym się osiedla4.
skim”, można bez większej przesady odnieść do międzywojennej Gdyni, „polskich wrót na świat” i projektu tzw. Polski morskiej. Po I wojnie światowej, w nowych lub właśnie odrodzonych państwach Europy, w tym i Polsce, trwały debaty utożsamiające cechy narodowe z trady-
W odniesieniu do Polski zwiastuny modernizmu wiązano oczywi-
cyjnymi sposobami budowania. Z perspektywy dekady po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i na osiem lat przed zaprojektowaniem
ście z przemianami zachodzącymi w Europie:
ikonicznego dla architektury „białego Tel Awiwu” Rubinsky House2,
Podczas gdy polskie dzieła architektury hołdują pierwiastkom narodowym, Europę zajmują ogólnie całkiem inne zagadnienia. Niesłychanie komercyjny kierunek poglądów na świat, podporządkowanie wszystkich zjawisk życiowych duchowi gospodarki nie mogą nie zostawić śladów w twórczej pracy architekta. Dzisiejsze zindustrializowane życie daje impuls nowemu duchowi architektonicznemu. Tworzenie nowych polskich dzieł rozpoczęło się przejściowo jeszcze w innych warunkach. Ale ostatecznie Polska leży w Europie i zbyt mocno jest z nią związana więzami kulturalnymi i gospodarczymi, żeby te wszystkie wstrząsające całą Europą prądy intelektualne miały nie spotkać się u nas z odzewem. Wcześniej czy później te dwa przeciwstawne światopoglądy muszą się spotkać. To już się nawet stało. Przejawy modernizmu zaczynają się pokazywać ze wszystkich stron, na coraz większym obszarze. Ten sposób myślenia wcześniej przejawiał się jedynie w interpretacji nowoczesnych form, a następnie zajął się problemami jako takimi. Oblicze dzieł architektury powoli się przekształca, zmienia5.
polsko-żydowski architekt z Warszawy Lucjan Korngold diagnozował w węgierskim czasopiśmie: Jeżeli chcemy zrozumieć rozwój współczesnej polskiej architektury, ani na moment nie możemy stracić z oczu kierunku politycznego rozwoju kraju. […] Wyzwolenie Polski było tak niesłychanie doniosłym sukcesem, że nie pozostało bez wpływu na ducha polskiej sztuki. Obudzenie się polskiej świadomości narodowej, ofensywa prawdziwie polskich wartości, szczere poszukiwanie prawdziwie polskich cech, polskich pierwiastków we wszystkich formach życia kulturalnego musiały równocześnie oddziaływać także na polską architekturę. Dlatego polski architekt, chcąc nadrobić sto lat zmarnowanych na polu tworzenia narodowych dzieł, najpierw powraca do klasycznych tradycji i lat utraty niepodległości. W ten sposób zrozumiały jest fakt, że w pierwszych latach odrodzonej, niepodległej Polski każdy większy budynek miał przeważnie charakter klasycystyczny3.
Swój tekst Korngold pisał u progu rozkwitu w Polsce modernizmu
Nowy duch, czysty styl
w wydaniu funkcjonalistycznym, z pełną świadomością nadchodzą-
Ze wspomnianych debat „o poszukiwaniu stylu narodowego” protagoni-
(koniec lat 20. XX wieku) ukuto termin „modernizm umiarkowany”, a za
ści modernizmu w żydowskiej Palestynie wyłączali palestyńskiego Żyda.
jego najbardziej okazały przykład uważa się gmach Urzędu Pocztowo-
Jeden z nich, Julius Posener, uczeń Hansa Poelziga, bliski współpracow-
Telegraficznego, projektu Juliana Putermana-Sadłowskiego we
nik Ericha Mendelsohna, w drugiej połowie lat 30. XX wieku postulował
współpracy z Antonim Miszewskim (1928–1929 oraz 1937)6.
cych zmian. W odniesieniu do architektury Gdyni, dla tego okresu
bezpośrednie powiązanie tworzonego właśnie dla Ziemi Izraela „nowoczesnego, czystego stylu budowania” z potrzebą zerwania z pamięcią
1
2
„We have come to the homeland to build [it] and be rebuilt [in it]”. Cyt. za: A. Nitzan-Shiftan,
Contested Zionism – Alternative Modernism: Erich Mendelsohn and the Tel Aviv Chug in Mandate Palestine, „Architectural History”, January 1996, s. 155.
Plany i dokumentację budynku wzniesionego w 1936 roku i usytuowanego pomiędzy
1 Hagilboa Street a 65 Sheinkin Street, podpisali wprawdzie Abraham Markusfeld i L. Karnovsky,
4
country in which he is settling”. J. Posener, One-Family Houses in Palestine, „Habinyan” 1937,
Korngoldowi. Por. N. Metzger-Szmuk, Dwelling on the Dunes. Tel Aviv Modern Movement and
3
L. Korngold, A mai lengyel épitészet, „Magyar Művészet” 1928, nr 3, s. 257–262; cyt. za polskim
przekładem: L. Korngold, Współczesna polska architektura, [w:] G. Rytel, Lucjan Korngold. Warszawa – São Paulo 1897–1963, Warszawa: Salix Alba, 2014, s. 273–275.
from the Diaspora the house of his fathers; on the contrary, the Jew wants to construct here,
for the first time in his life, a house of his own, and moreover, this house should the house of the
ale historycy modernizmu telawiwskiego i sami architekci przypisują autorstwo projektu Bauhaus Ideals, Paris–Tel Aviv: Editions de l’éclat, 2004, s. 275–279.
„The land of Israel is not a foreign one in the eyes of the Jew. When he builds, he does not bring
5
6
no 2, s. 1; cyt. za: A. Nitzan-Shiftan, Contested Zionism – Alternative Modernism, dz. cyt., s. 155. L. Korngold, Współczesna polska architektura, dz. cyt., s. 276.
Por. M. Sołtysik, Gdynia, miasto dwudziestolecia międzywojennego. Urbanistyka i architektura, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1993, s. 129, 133–142.
71
Okładka
innymi na gimnazjum hebrajskie w Jaffie i inne w Jerozolimie, a także na
pisma „Pale-
szkołę rolniczą w moszawie Nahalal9.
styna i Bliski
Poglądy wyrażone przez Awina przy okazji refleksji nad potrze-
Wschód” nr 4–5
bami świadomego narodowej tożsamości stylu budowania na Ziemi
z 1934 roku
Ojców sytuują go na progu historyzującego eklektyzmu i modernizmu.
poświęconego Targom
Z większością z nich Kaufmann, dawny kolega Awina z Politechniki
Lewantyń-
Monachijskiej, zgodzić by się nie mógł. FOT. FEDERACJA BIBLIOTEK CYFROWYCH/ DOMENA PUBLICZNA
skim
Ledwie rok przed diagnozą Korngolda, tekst będący pokłosiem niedawnego pobytu w Żydowskiej Palestynie opublikował Józef Awin7,
Wielki postęp inżynierii i wykorzystanie nowych konstrukcji muszą przynieść nowe formy wyrazu w architekturze. O te nowe formy ludzie walczą od dziesięcioleci, [o czym świadczy] secesja, modernizm, niekiedy z nalotem klasycyzmu. Następnie [przychodzi] rewolucja w ekspresji formalnej, która dąży wyłącznie do nowego, które nigdy wcześniej nie istniało. […] Nowy styl, nowy artystyczny wyraz nie pojawiłyby się w jedną noc, choćby w wydaniu największych i najbardziej utalentowanych artystów. […] Po ostatnich dekadach eksperymentów powinniśmy zrozumieć, że testowanie współczesnych naszej epoce form w Ziemi [Izraela], w której zastaliśmy właściwą [dla niej] i udaną sztukę budowania, jest bardzo niebezpieczne10.
Krawcow dogłębnie analizujący tekst Awina, wiarygodnie stwierdza, że lwowski architekt „miał trudności z pogodzeniem własnej teorii ewolucyjnej ze współczesnymi trendami architektonicznymi, które uważał za destrukcyjne” dla wciąż niedojrzałej architektury Żydowskiej Palestyny11.
Dyskurs dachowy
związany ze środowiskiem lwowskim żydowsko-polski architekt, histo-
Znamienna jest zawarta w tekście Awina egzegeza formy płaskiego
ryk i teoretyk architektury, aktywny także na polu jej konserwacji8. Po
dachu w Palestynie – wywodzonej przez niego raczej z lokalnej, ludo-
Ziemi Izraela Awin podróżował na kilka lat przed przyjazdem Korngolda,
wej tradycji („the folk shape of building in Eretz Israel”) i gorącego,
w towarzystwie poznanego podczas studiów w Monachium Richarda
południowego klimatu niż z radykalnej geometryzacji i uproszczenia
Kaufmanna, architekta i planisty oficjalnie zatrudnianego w wysokich
bryły przybywających z Europy architektów modernistycznych: „Płaski
komisjach Mandatu Brytyjskiego, przyszłego autora tak wybitnych dla
dach Orientu ma praktyczne zastosowanie: jedna część dachu służy
telawiwskiego modernizmu realizacji, jak budynek elektrowni Reading
do suszenia owoców, a inna do odpoczynku w cudowne i świeże let-
(1937) czy Kruskal House (1931). Sam Awin, projektant różnych obiektów
nie noce. Dom bez dachu to zdecydowanie lokalny motyw”12. Podjęta
we Lwowie i Galicji, brał w Palestynie udział w kilku konkursach, między
przez Awina kwestia kształtu dachu („stromy czy płaski”) była, jak wiadomo, kluczowa dla sporu pomiędzy architektami zorientowanymi na tradycję (i stawiającymi na formy wernakularne, czy jak kto chce –
7
J. Awin, Al omanut ha-beniyah ba-Eretz-Israel [On Building Art in Land of Israel], „Binyan
narodowe) oraz protagonistami modernizmu, nazywanego – szczególnie
ve-haroshet” 1927, nr 3–4, s. 12. Za dostarczenie tekstu Awina we własnym przekładzie,
jak i za informacje o życiu i aktywności Awina uprzejmie dziękuję Sergiejowi Krawcowowi
z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Kolejne cytowane fragmenty tekstu Awina na polski 8
przełożył A. Tanikowski.
S.R. Kravtsov, Józef Awin on Jewish art and architecture, [w:] Jewish artists and Central-Eastern Europe. Art Centers – Identity – Heritage from the 19th century to the Second World War, red. J. Malinowski, R. Piątkowska, T. Sztyma-Knasiecka, Warsaw: DIG, 2010, s. 131–144.
72
9
Tamże, s. 132.
11
S. Kravtsov, Józef Awin on Jewish art and architecture, dz. cyt., s. 141.
10 J. Awin, Al omanut ha-beniyah ba-Eretz-Israe, dz. cyt.
12 J. Awin, Al omanut ha-beniyah ba-Eretz-Israe, dz. cyt.
Artur Tanikowski
Urząd pocztowo-telegraficzny przy ulicy 10 Lutego w Gdyni, proj. Julian Puterman-Sadłowski, Antoni Miszewski,
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
1929, 1937
w odniesieniu do Żydowskiej Palestyny – stylem międzynarodowym13.
Awiwie pod tą nazwą i ze specjalnym godłem – uskrzydlonym wielbłą-
W przypadku Gdyni „dachowy dyskurs” można odnieść choćby do dwóch
dem – autorstwa urodzonego w Połtawie i wykształconego w Kijowie
gmachów użyteczności publicznej budowanych pod koniec lat 20. XX
architekta i projektanta Arieha El-Hananiego. Ówczesna edycja Targów
wieku: wspomnianego wczesnomodernistycznego Urzędu Pocztowo-
zgromadziła wystawców z dwudziestu czterech krajów reprezentujących
-Telekomunikacyjnego (z płaskim dachem, uwydatnioną w fasadzie
ponad osiemset firm.
horyzontalnością i przestronnym funkcjonalnym wnętrzem) oraz
Pawilon polski, o powierzchni 200 metrów kwadratowych,
historyzującej siedziby Żeglugi Polskiej projektu Adama Ballenstedta,
zaprojektowano w stylu zakopiańskim, a więc nie licząc się z lokalnym
ze stromym dachem i neogotyckimi podcieniam na osi portalu
południowym klimatem, specyfiką miejsca czy najnowszymi tenden-
wejściowego.
cjami w architekturze, za to wyraziście wiążąc narodową tożsamość
Kwestia „dach płaski czy stromy” w odniesieniu do Polski poja-
z kulturą ludową, uosabianą przez góralszczyznę co najmniej od czasów
wiała się także w kontekście powstającej poza Polską architektury
Witkiewicza ojca, a potem pierwszej wystawy formistów. Taka identyfi-
okazjonalnej. Intrygująco jawią się tu dwa przykłady polskiej obec-
kacja budynku jest nad wyraz oczywista, gdy przyjrzymy się nielicznym
ności na kolejnych edycjach Targów Lewantyńskich, czy jak kto woli
zachowanym fotografiom z tamtego czasu. W fasadzie, ponad kolumno-
Bliskowschodnich (Levant Fairs), organizowanych od 1932 roku w Tel
wym gankiem wznosi się potężny tympanon z typowym zakopiańskim motywem wschodzącego słońca. Ponad połówką tarczy słonecznej
13 Por. R. Pommer, The Flat Roof: A Modernist Controversy in Germany, „Art Journal” 1983, t. 43, no 2 (Revising Modernist History: The Architecture of the 1920s and 1930s), s. 158–169. Por.
Ż. Komar, Worochta i „czarodziejska góra” Józefa Awina, [w:] Pamięć, wybór, tożsamość. Szkice o mieście, red. naukowa K. Broński, R. Kusek, J. Sanetra-Szeliga, Kraków: Międzynarodowe Centrum Kultury, 2016, s. 59–60.
Dom własny, ale jaki?
umieszczono godło Polski, a pomiędzy promienie słoneczne wpisano litery składające się na inskrypcję „POLSKI PAWILON”, do której użyto typografii w stylu art déco, niemal unarodowionej na wystawie paryskiej w 1925 roku. Na innym zdjęciu pawilon polski widzimy na dalekim planie wpisany w pierzeję ulicy, po której przechadzają się targowi goście.
73
FOT. FEDERACJA BIBLIOTEK CYFROWYCH/ DOMENA PUBLICZNA
Konsul
Rozpoznajemy go już nie tylko dzięki narodowej fladze wetkniętej
generalny RP
w kalenicę nad wejściem, ale przede wszystkim kształtowi stromego
w Jerozolimie Zdzisław
namiotowego dachu, wybijającego ku górze ponad wyłącznie płaskimi
Kurnikowski
dachami sąsiednich pawilonów, w tym brytyjskiego i rumuńskiego.
przed pawilo-
Wśród oszczędnych w formie modernistycznych budynków stanęła oto
nem polskim na Targach
góralska chata. Jeden ze zwiedzających, polski pielgrzym, zauważał
Lewantyń-
z ubolewaniem:
skich w Tel Awiwie w 1932 roku, fotografia ilustrująca artykuł wstępny
Pawilon polski wśród szeregu wspaniale urządzonych stanowisk, choćby takiego rumuńskiego, egipskiego czy palestyńskiego, jest nikły i ubogi. Odbija się na nim wybitnie kryzys gospodarczy. Widać nasz przemysł nie czuje się na siłach wyjść poza granice kraju i odpowiednio przedstawić swoje wartości14.
pisma „Palestyna i Bliski Wschód” nr 4–5 z 1934
Refleksja ta kłóci się z cokolwiek samochwalczą uwagą komisarza
imprezy w 1934 roku, przypadającą w 25. rocznicę powstania miasta. Postanowiono zagospodarować tereny półwyspu na północnych rubieżach miasta, w okolicach delty rzeki Jarkon17. Pawilony polskie (było ich już trzy!), zajmujące w sumie, wraz z kioskami, imponującą naonczas powierzchnię 1100 metrów kwadratowych18 (więc ponad pięciokrotnie większą od pawilonu zakopiańskiego), miały już jak najbardziej funkcjonalistyczne oblicze – płaski dach i prostopadłościenną bryłę, a w dwóch przypadkach – wyraziście uwydatnioną horyzontalność. Leon Lewite, jeden z przywódców polskich syjonistów, redaktor naczelny czasopisma „Palestyna i Bliski Wschód” i prezes Polsko-Palestyńskiej Izby Handlowej odpowiedzialnej za organizację polskiego udziału w Targach Lewantyńskich, tak opisywał infrastrukturę nowych powierzchni wystawienniczych: W roku bieżącym już Izba [Polsko-Palestyńska Izba Handlowa] wybudowała stały murowany pawilon, który będzie mógł służyć wystawcom we wszystkich następnych targach, a w okresach międzytargowych mieścić stałą wystawę wzorów produkcji polskiej, o dużem znaczeniu informacyjno-propagandowem. Zgłoszenia ze strony wystawców napłynęły w ciągu ostatnich tygodni tak licznie, że Izba widziała się zmuszoną wybudować 2 nowe pawilony prowizoryczne, jeden ogólny, a drugi specjalnie dla przemysłu łódzkiego. Przewiduje się również kilkanaście mniejszych kiosków dla firm agenturowych, którym większy metraż jest potrzebny19.
Obfite sprawozdania z Targów w 1934 roku, publikowane w czasopiśmie „Palestyna i Bliski Wschód” niemal zupełnie nie odnoszą się do architektury pawilonów polskich (choć autorzy niektórych nieco dopre-
pawilonu polskiego, Artura Ankera, który w swym sprawozdaniu odnoto-
cyzowują ich charakter), za to wyraziście uwzględniają identyfikację
wywał: „Zakopiański styl Pawilonu ściągał powszechną uwagę"15.
narodową:
Polska potęga nad rzeką Jarkon O ile polski udział w targach 1932 roku i osiągnięty wówczas wynik handlowy ocenia się dziś jako niezbyt imponujący16, to dla organiza-
Wystawa Polska […] składała się z trzech pawilonów ogólnych i czterech kiosków indywidualnych […]. Wykonany w żelbecie, przeznaczony na pomieszczenie następnych wystaw polskich na przyszłych Targach Lewantyńskich, […] pawilon Nr. 1 nosił charakter pawilonu centralnego i oficjalnego. Pawilon Nr. 2 poświęcony był m. Łodzi i grupował wyłącznie eksponaty przemysłu włókienniczego, podczas
torów były one wielkim sukcesem (ok. 300 tysięcy zwiedzających). Dlatego brytyjskie władze mandatowe zdecydowały się przeznaczyć specjalny teren pod budowę infrastruktury targowej na kolejną edycję
17 „Dotychczasowy sukces skłonił inicjatorów Targów do wydzierżawienia na 20-letni okres
czasu dużych terenów w bezpośredniem sąsiedztwie Tel-Awiwu pomiędzy morzem a rzeką
Jarkon. Przestrzeń, która w roku bieżącym jest w zabudowaniu, wynosi 100.000 m². Targi trwać 14 W. Kneblewski, U źródeł Świętej Rzeki (Szkice z podróży po Palestynie), Warszawa: Dom Książki Polskiej, [1934], s. 32.
15 A. Anker, Pawilon Polski na Targach Lewantyńskich, „Palestyna i Bliski Wschód. Organ Polsko-
stale i murowane”. L. Lewite (Prezes Polsko-Palestyńskiej Izby Handlowej), Wystawa polska na
Targach Lewantyńskich w Tel-Awiwie, „Palestyna i Bliski Wschód. Organ Polsko-Palestyńskiej Izby Handlowej” luty 1934, R. III, nr 2, s. 68.
-Palestyńskiej Izby Handlowej” wrzesień 1932, R. I, nr 1, s. 19.
18 Tym samym polska wystawa była w 1934 roku druga co do wielkości po brytyjskiej, por. J. Łazor,
międzywojennym, Warszawa: Instytut Pamięci Narodowej, 2016, s. 171.
19 L. Lewite, Wystawa polska na Targach Lewantyńskich w Tel-Awiwie, dz. cyt.
16 Por. J. Łazor, Brama na bliski Wschód. Polsko-palestyńskie stosunki gospodarcze w okresie
74
mają od 26 kwietnia do 26 maja. […] Zamiast prowizorycznych pawilonów buduje się obecnie
Brama na bliski Wschód, dz. cyt.
Artur Tanikowski
gdy w pawilonie Nr. 3 wystawiały swe eksponaty inne grupy przemysłu polskiego […]. W odróżnieniu od dwóch pozostałych, trzeci pawilon stanowił pewnego rodzaju atrakcję dla zwiedzających, dzięki zorganizowanej na miejscu sprzedaży reklamowej, nadawanym koncertom z płyt polskich itp. Kioski indywidualne poświęcone domom agenturowo-komisowym, reprezentującym w Palestynie firmy polskie, skupiały różnorodne eksponaty przemysłu polskiego, przyczem w jednym kiosku, stanowiącym model domku eksportowego, mieściła się wystawa polskiej sztuki ludowej i stosowanej. Całość Wystawy Polskiej, bogato udekorowana flagami i emblematami państwowemi, robiła duże wrażenie i ściągała dziesiątki tysięcy zwiedzających20.
Zarówno dla oficjeli, jak i dla dziennikarzy z Polski wizyta na
Entuzjazm budowania od podstaw Stanisław Łukaszewicz, konsul RP w Tel Awiwie, zauważał: „Pomiędzy
Targach Lewantyńskich dawała możliwość wyrażenia entuzjazmu wobec
Jarkonem a Jaffą znikły wydmy piaszczyste – powstało natomiast piękne
fenomenu samego Tel Awiwu. Zwracano uwagę na jego nowoczesne
miasto europejskie – Tel-Awiw”22. Z takiej konstatacji zapewne nie byliby
oblicze architektonicznie, tempo życia i budowy miasta. Natan Szwalbe,
do końca zadowoleni niektórzy syjonistyczni ojcowie-założyciele miasta,
publicysta warszawskiego „Naszego Przeglądu” odnotowywał:
pragnący, by zasadniczo odróżniało się ono od miast europejskiej dia-
Modernizacja Palestyny nastąpiła […] w tak szybkiem tempie, że pobiła wszystkie rekordy amerykańskie. Palestyna zachowała specyficzny swój urok dzięki jaskrawym kontrastom cywilizacyjnym, które nie zdążyły jeszcze zlikwidować egzotyzmu epoki barbarzyńskiej. Najwspanialsze gmachy, będące ostatniem słowem sztuki architektonicznej nie usunęły z pola widzenia sczerniałych namiotów beduińskich. […] Tel-Awiw
20 (k), Wystawa polska na Targach Lewantyńskich 1934, „Palestyna i Bliski Wschód” czerwiec 1934, R. III, nr 6, s. 194. Warto dodać, że we wspomnianym pawilonie centralnym (nr 1) swoje stoiska miały instytucje związane z Gdynią: Urząd Morski w Gdyni, Liga Morska i Kolonialna, Gdynia–Amer yka Linia Żeglugowa.
FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE, DOMENA PUBLICZNA
ukazał się w całej swej radosnej krasie podczas Targów Lewantyńskich, zademonstrował wobec swoich i obcych, że chce żyć i potrafi żyć w szalonym pędzie rozwojowym. Obchód 25-ciolecia tego bajecznego miasta był wyładowaniem młodzieńczej energji i niesłabnącej wiary odrodzonej społeczności żydowskiej. Tel-Awiw jako twór żydowskiego genjusza urbanistycznego stanął do szlachetnej rywalizacji z Hajfą […]21.
spory, z których do Erec Israel przybywać mieli żydowscy osadnicy. Ale nie tylko oni. Od tradycji diaspory odcinali się młodzi awangardowi architekci żydowscy o poglądach socjalistycznych, którzy osiadali w Palestynie na początku lat 30., choć bywali w niej już dekadę wcześniej, by w Europie uzupełnić edukację o studia na czołowych uczelniach i rozpoczynać
21 N. Szwalbe, Refleksje palestyńskie, „Palestyna i Bliski Wschód” czerwiec 1934, R. III, nr 6, s. 203–204.
22 Kons.[ul RP w Tel Awiwie] St. Łukaszewicz o Palestynie, „Palestyna i Bliski Wschód” 26.04– –26.05.1934, R. III, nr 4–5 (Numer poświęcony Targom Lewantyńskim), s. 3.
Jeden z trzech pawilonów polskich na Targach Lewantyńskich w Tel Awiwie w 1934 roku
75
FOT. G. ERIC AND EDITH MATSON PHOTOGRAPH COLLECTION, LIBRARY OF CONGRESS, DOMENA PUBLICZNA
Targi Le-
tam architektoniczną praktykę przed powrotem do Kraju Ojców. Trzech
wantyńskie
z nich w 1932 roku w Tel Awiwie zrzeszyło się w The Chug [pol. krąg,
w Tel Awiwie w 1934 r.,
koło], stowarzyszeniu, które miało ambicje zinstytucjonalizowania
z lewej -
architektury nowoczesnej Tel Awiwu, opierając się na narodowej ideolo-
jeden z trzech pawilonów polskich
gii syjonizmu socjalistycznego, inspirowanego przez Teodora Herzla23. Dwóch z nich pochodziło z Galicji: Josef Neufeld (1899–1980) urodził się w Monasterzyskach, a Arieh Sharon (1900–1984) przyszedł na świat
zasad. Pierwsza polegała na odrzuceniu modelu (stylu i kształtu) życia w diasporze na rzecz budowania „narodowego domu” w Palestynie; druga negowała społeczeństwo burżuazyjne, w jego miejsce proponując społeczność rolniczą; wreszcie trzecia, w obliczu narastającego nacjonalizmu arabskiego, odrzucała jakiekolwiek orientalizmy, dając tym samym podstawy dla skonstruowania mitu „sabry” – nowego Żyda urodzonego już w Kraju Izraela. Skutkiem tej potrójnej negacji było ukształtowanie kolektywnego obrazu żydowskiego osadnictwa w Palestynie25. Do zasady odcięcia się od diaspory, by budować nowe życie od podstaw, odnosił się Arieh Sharon, gdy po latach opisywał swą „drogę architekta”. Przybywając do Tel Awiwu po sześcioletniej absencji, po studiach w Bauhausie w Dessau u Waltera Gropiusa i Hannesa Meyera, był skonfundowany obrazem miasta, być może na myśl przychodziły mu uliczki rodzimego prowincjonalnego Jarosławia. Byłem przygnębiony jego architekturą. Po Berlinie, który w późnych latach 20. był najbardziej energetycznym miastem na świecie […], Tel Awiw był szokiem. Szedłem główną ulicą Allenby z przekonaniem, że znajduję się w centrum handlowym jakiegoś prowincjonalnego miasteczka śródziemnomorskiego. Dokoła, wzdłuż ulic ciągnęły się dwu-, trzypiętrowe domy z niewielkimi sklepami. Na dwóch górnych piętrach znajdowały się zazwyczaj małe mieszkania, w oczy rzucała się mieszanka fasad ozdobionych różnymi balkonami i wnękami w ubogim stylu Europy Wschodniej […] Palestyna była małym, biednym krajem, ale pełni entuzjazmu i energii Żydzi starali się budować nowy naród od podstaw [dosłownie: „od kołyski”, from the very cradle – A.T.] na niewielkim skrawku w przeważającej mierze jałowej ziemi26.
Na rajskiej plaży Tel Awiwu
w Jarosławiu. Ten ostatni, znany w kręgach rodziny i przyjaciół jako
Odmienne poglądy – choćby na kwestię stosunku do tradycji
Lusiek (pierwotne nazwisko Ludwik Kurzmann), dziś określany jest
palestyńskiego Orientu – od członków Kręgu, w tym od kilku swoich nie-
mianem „architekta narodowego”24. Trójkę założycieli Kręgu uzupełniał
gdysiejszych studentów i współpracowników, miał Erich Mendelsohn27,
Zeev Rechter (1899–1960), urodzony w Kowaliwce, na południu Ukrainy.
a także, jak wykazano wcześniej, Józef Awin. Obaj z różnych wzglę-
Działalność całej trójki, wraz z dokooptowanymi wkrótce do ich
dów nie odnaleźli się na dłużej w Mandacie Brytyjskim Palestyny,
„architektonicznego kręgu” kolegami i współpracownikami (między
w której przyczółek nowego żydowskiego państwa stanowił Tel Awiw,
innymi przywoływanym wcześniej Juliusem Posenerem), była ściśle
„pierwsze miasto hebrajskie”. Jego bauhausowe formy kształtowali
związana z odrodzeniem żydowskim w Mandacie Brytyjskim Palestyny,
w dużej mierze architekci Kręgu, z Sharonem na czele. Ale genius loci
23 Por. A. Nitzan-Shiftan, Contested Zionism – Alternative Modernism, dz. cyt., s. 149, 151.
25 A. Nitzan-Shiftan, Contested Zionism – Alternative Modernism, dz. cyt., s. 154.
24 Wymowny jest w tym aspekcie tytuł wystawy Arieh Sharon: Architect of the State, otwartej
w kwietniu 2018 roku w Tel Aviv Museum of Art. Sharon wykonał pierwszy ogólny plan rozwoju urbanistycznego Izraela (master plan) w urzędzie premiera Dawida Ben-Guriona, zaraz po uzyskaniu przez państwo niepodległości.
76
a ruch ten swój program ideowy zbudował wokół trzech wyrazistych
26 A. Sharon, Kibbutz + Bauhaus. An architect’s way in a new land, Stuttgart–Massada: Karl Kramer Verlag, 1976, s. 46–47.
27 Te różnice analizuje w przywoływanym tekście A. Nitzan-Shiftan, Contested Zionism – Alternative Modernism, dz. cyt., s. 148–180.
Artur Tanikowski
nowego miasta wiązał się też z tradycją wychodzącą poza dyskurs architektoniczno-urbanistyczny. Fenomenem okazywała się… plaża — gigantyczna czytelnia i przedsionek nieba. Nie wiemy dziś, czy przybywający z wizytą nad rzekę Jarkon po różnych europejskich i amerykańskich peregrynacjach
w okularach czyta książkę dla dzieci. Student gimnazjum odrabia lekcje. Robotnicy mają książki w rękach. Cały Tel Awiw, cała Ziemia Izraela idzie na telawiwską plażę – do szkoły. […] Każdy Żyd – włączając mnie samego – ma dwie prośby do Boga: w zaświatach – o miejsce w raju, a na tym świecie – o miejsce na plaży w Tel Awiwie29.
pisarz Szalom Asz nie ufał nowoczesnym architektom. Wspominał za to, że przed podróżą jacyś „szczerzy ludzie” przestrzegali go przed
* Niniejszy tekst powstał w związku z pracą kuratorską nad wystawą
widokiem Tel Awiwu i doradzali nawet, by przejeżdżając przez miasto
Gdynia – Tel Awiw, przygotowywaną w Muzeum Historii Żydów Polskich
– zamknął oczy28. Z pewnością pamiętał, że Żydzi to naród pisma, gdy
POLIN we współpracy z Muzeum Miasta Gdyni na wrzesień 2019 roku.
notował: Na plaży ludzie siedzą i czytają. Szanowany niemiecki Żyd
28 S. Asch, Tel Aviv, „Yediot Iriyat Tel-Aviv” 1936–1937, s. 118.
29 Tamże, s. 117.
Widok FOT. G. ERIC AND EDITH MATSON PHOTOGRAPH COLLECTION, LIBRARY OF CONGRESS, DOMENA PUBLICZNA
z samolotu
Dom własny, ale jaki?
na Jafę – obecnie dzielnica Tel Awiwu, ujście rzeki Jarkon i teren Targów Lewantyńskich. Widoczne sylwetki wielbłądów, 1934
77
MARCIN JARZÄ„BEK
Jak wiadomo, przed wojną wszystko było lepsze, szybsze i nowocześniej-
nie daje rady”2. Dalej mowa jest o „siedzeniach obitych skórą, stolikach
←
sze. A już na pewno kolej. Do Zakopanego jeździliśmy Luxtorpedą, dużo
nakrytych białym obrusem, wazonikach ze świeżymi kwiatami”, wagonie
Luxtorpeda,
prędzej niż teraz, polskie lokomotywy dostawały nagrody na wystawach
dancingowo-kinowym i wagonie kąpielowym („Ich wystrój przypominał
w Paryżu, a według pociągów ludzie regulowali zegarki.
kajutę ekskluzywnego statku pasażerskiego utrzymaną w bieli”). Na stro-
Cetralnej
nie facet.wp.pl można znaleźć ilustrowany zdjęciami tekst Luxtorpeda
Rady Tury-
Wszystko to prawda, ale…, tak jak w dowcipach w Radiu Erewań: „prawda, ale…”. Luxtorpedą podróżowali nieliczni, bo ten wagon
– była szybsza niż „polskie” Pendolino3. Tu również mowa o luksusach,
motorowy (taki duży autobus na szynach) zabierał maksymalnie sześć-
wagonach do dancingu lub gry w brydża, wygodzie foteli itp. Wszystko
dziesiąt–siedemdziesiąt osób, a bilet – wyłącznie I klasa – kosztował
to zgodnie ze stwierdzeniem, że „dbałość o zadowolenie klientów była
trzecią część miesięcznego wynagrodzenia przeciętnego zatrudnio-
naczelną zasadą przedwojennej kolei” (złośliwie można by zapytać, czy
nego na etat robotnika. Wybudowana tylko w jednym egzemplarzu
odnosi się to także do zadowolenia pasażerów w III klasie). O samej
lokomotywa oznaczona symbolem Pm 36-1 z aerodynamiczną otuliną
Luxtorpedzie pisze się tam „legenda polskich szyn” i „wizytówka
(złoty medal na Wystawie Techniki i Sztuki w Paryżu w 1937 roku)
przedwojennej kolei”. W sierpniu tego roku artykuł o sukcesach kolei
miała problemy z konstrukcją paleniska i właściwie nie miała więk-
w międzywojniu (bardziej zniuansowany niż pozostałe) pióra Aleksandra
szego zastosowania na polskich torach. A co do zegarków – trafnie ujął
Fedoruka ukazał się na stronie „Forbesa”: mowa w nim także o osiągach
to Wojciech Tomasik, bydgoski kulturoznawca i kolejoznawca (autor
Luxtorpedy, opływowym kształcie Pt 36-1 itp.4 Tegoroczny wakacyjny
między innymi książki Ikona nowoczesności. Kolej w literaturze polskiej):
weekendowy pociąg do Zakopanego Koleje Małopolskie, idąc za głosami
„Zegarki nastawiano u nas według pociągów nie dlatego, że te kursowały
internautów, nazwały – jakżeby inaczej – Luxtorpedą. W magazynach
punktualnie (bo nie kursowały), tylko dlatego, że w wielu miejscach
historycznych polskich tygodników opinii pojawiły się lub będą się
były one jedynymi nośnikami czasu, który dyktowany był przez odległe
pojawiać teksty o polskiej kolei w II Rzeczypospolitej utrzymane w tej
i pozbawione łączności z terenem centrum władzy. Sąd o przedwojen-
samej poetyce: od „Newsweeka” po „Sieci”. I w każdym była lub będzie
nych pociągach i ustawianych według nich zegarkach odzwierciedla
się pojawiać Luxtorpeda – bohaterka wpisów na forach internetowych,
realia kraju, gdzie nowoczesne formy łączności telefonicznej i radiowej
archiwalnych filmików wrzuconych na YouTube czy przemówień oficjeli.
pozostawały wciąż w sferze projektów”1. Współczesne wyobrażenie
POLONA, ZE ZBIORÓW MIECZYSŁAWA ORŁOWICZA
dzynarodowej
stycznej, maj 1935 roku
Większość z tych materiałów informacje o niej czerpie (a czasem
o nowoczesności kolei przed 1939 roku więcej mówi nam o tym, jak rozu-
wprost cytuje) z książki Bogdana Pokropińskiego Lux-torpeda PKP5.
miemy nowoczesność, niż o tym, jaka rzeczywiście ta kolej była.
Pokropiński, urodzony przed wojną maszynista parowozowy, historyk
Owe półprawdy o nowoczesności i sukcesach przedwojennych
Kongres Mię-
kolejnictwa, jest dziś uznanym w świecie miłośników kolei znawcą
PKP przywoływane są chętnie we współczesnych mediach jako jeden
dziejów polskich parowozów i linii wąskotorowych. Jego rzetelne i dobrze
z elementów budowania mitu II Rzeczypospolitej oraz przy okazji
udokumentowane opracowanie historii sześciu wagonów motorowych
krytyki dzisiejszej kolei w Polsce. Międzywojnie służy wtedy za ów
serii SAx 90 080–90 085 (takie nosiły oficjalne oznaczenia) szczegółowo
utracony złoty wiek („a przecież przed wojną…”), kiedy byliśmy nowo-
omawia między innymi to, jak na podstawie dokumentacji technicznej
cześni i zaradni. Wystarczy tylko parę przykładów z ostatniej dekady,
kupionej w austriackiej fabryce Austro-Daimler-Puch (razem z jednym
wszystkie do siebie podobne: W 2008 roku dziennikarz kulturalny
pojazdem – pierwszą Luxtorpedą) w chrzanowskiej Pierwszej Fabryce
„Rzeczpospolitej” Jacek Cieślak w teście W pogoni za lukstorpedą pisał,
Lokomotyw w Polsce (Fabloku) w 1936 roku zbudowano w sumie pięć
że „przed wojną koleje były dumą Polaków. Według rozkładu jazdy nasi
sztuk „polskiej” Luxtorpedy (przez austriacki rodowód dziś wielu
dziadkowie regulowali zegarki [dzięki Tomasikowi już wiemy dlaczego –
myli „polskie” wagony z ich austriackimi kuzynami, opisując z dumą
M.J.]. Europejska konwencja kolejowa zobowiązywała wówczas państwa do trzymania się przyjętych rozkładów i nieodstępowania od nich na więcej niż 5 minut. II Rzeczpospolita tym standardom sprostała. III RP
2
J. Cieślak, W pogoni za luxtorpedą, „Rzeczpospolita”, 22.08.2018, https://www.rp.pl/artykul/ 180130-W-pogoni-za-luxtorpeda.html (dostęp: 13 sierpnia 2018).
3 https://facet.wp.pl/luxtorpeda-byla-szybsza-niz-polskie-pendolino-6002208167445633g (dostęp: 13 sierpnia 2018).
4 https://www.forbes.pl/gospodarka/kolej-w-polsce-funkcjonowanie-w-ii-rp-prl-i-w-iii-rp/ 1
W. Tomasik, Czas kolei, „Rzeczpospolita”, 26.06.2015, https://www.rp.pl/PlusMinus/306269992-Czas-kolei.html (dostęp: 13 sierpnia 2018).
5
sxd6f1x (dostęp: 13 sierpnia 2018).
B. Pokropiński, Lux-torpeda PKP, wyd. 2 zmienione, Warszawa: Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, 2007.
79
Rysunki techniczne wagonów kolejowych reprodukowane w czasopiśmie „Inżynier kolejowy”, nr 9/145, wrzesień 1936, s. 321 i 316
w internecie jako Luxtorpedy zdjęcia czy fragmenty filmu z Linzu czy
trzy różne systemy kolejowe (właściwie było ich trochę więcej, bo po
Grazu). We wstępie do książki możemy przeczytać znane nam już frazy:
1914 roku wprowadzano na terenach okupowanych rozmaite dodatkowe
„kolejarze byli [w II RP – M.J.] powszechnie szanowani przez społe-
rozwiązania), kilka różnych systemów prawnych, administracyjnych;
czeństwo. Prawdą jest, że praca na kolei należała wówczas do najlepiej
o różnicach ekonomicznych i mentalnych pisać nie trzeba – to wiedza
płatnych posad. […] Każdego [sic! – M.J.] pracownika kolei cechowało
szkolna. W Galicji na kolei (podobnie jak na drogach do roku 1924 roku)
zdyscyplinowanie oraz sumienność w wykonywaniu swoich obowiąz-
obowiązywał lewostronny ruch pociągów, w pozostałych rejonach –
ków służbowych”; o Luxtorpedzie zaś: „W tamtych czasach na widok
ruch prawostronny. Szerszy, rosyjski rozstaw szyn w Kongresówce i na
sunącej średnicówką »lux-torpedy« wielu przechodniów zatrzymywało
Ziemiach Zabranych okupujący te tereny Niemcy i Austriacy zdążyli już
się na ulicy, żeby popatrzeć z podziwem, jak kremowo-grantowy wagon
w czasie pierwszej wojny światowej przekuć co prawda na rozstaw nor-
o aerodynamicznych ścianach czołowych […] jechał szybko, wydając
malny, ale sygnalizacja nadal była odmienna. „Niektóre wielkie szlaki
przytłumiony dźwięk. Przypuszczam, że niejeden z przechodniów marzył
kolejowe, które przed [pierwszą] wojną [światową] pracowały z wielkim
o tym, żeby przejechać się takim wagonem chociaż do Krakowa. Jako
natężeniem, zeszły do szeregu drugorzędnych; natomiast niektóre
dzieciak często słyszałem rozmowy dorosłych na temat wygody i luksu-
linie lokalne o słabym ruchu nabrały pierwszorzędnego znaczenia”7.
sowych warunków jazdy tym wagonem”6.
Na początku nie było bezpośredniego połączenia między Poznaniem
Współczesna perspektywa na międzywojenną kolej przypomina
i Warszawą, Wilnem a Lwowem, Warszawą i Krakowem. Do tego wszyst-
tę, jaką miał ów przechodzień, który mógł widzieć przejeżdżający obok
kiego dodać należy jeszcze niskie wynagrodzenia kolejarzy, zniszczenia
niego opływowy wagon: podziwiamy i wyobrażamy sobie, jak to wygod-
wojenne z lat 1914–1921, zwłaszcza na terenach województw wschodnich,
nie i nowocześnie musiało być w środku. Nie mamy jednak szansy
i problemy finansowe, z którymi w pierwszych powojennych latach zma-
sprawdzić tego w praktyce. Tymczasem spojrzenie to nie wytrzymuje
gało się zarówno państwo polskie, jak i polskie koleje.
konfrontacji ani z rzeczywistością międzywojnia, ani z ówczesnym dyskursem. Powiedzmy więc najpierw co nieco o samej rzeczywistości.
80
Do 1939 roku wiele z tych trudności rzeczywiście udało się pokonać – poprzez budowę lub przebudowę linii kolejowych, zakupy nowego taboru czy też dyscyplinę finansową, która uczyniła z powstałego
O tym, że po państwach zaborczych II Rzeczpospolita odziedziczyła
de iure (lecz nie de facto) w 1926 roku przedsiębiorstwa Polskie Koleje
6
7
Tamże, s. 4.
Polskie Koleje Państwowe 1918–1928, Warszawa: Ministerstwo Komunikacji, 1929, s. 149.
Marcin Jarząbek
Państwowe firmę rentowną, przynajmniej z perspektywy księgowej.
stanowiło centralną administrację PKP. […] O ile od strony księgowej PKP
Ceną, jaką przyszło za to zapłacić, był brak organizacyjnej stabilności
było samodzielne, to od strony decyzyjnej było ściśle podporządkowane
przez co najmniej pierwszą dekadę (zmieniały się przepisy, koncepcje
ministerstwu i polityce państwa”9.
rozwoju), duże dopłaty do kolei z budżetu państwa w latach 20. oraz sto-
Publiczny dyskurs o kolejach był jednak zdominowany nie przez
sunkowo wysokie ceny biletów w latach 30. W okresie Wielkiego Kryzysu
problemy administracyjne, a przez inne kwestie: mówiono i pisano
ograniczano liczbę połączeń na liniach lokalnych, tak że przez niektóre
o inwestycjach (nowych liniach i nowym taborze) albo o problemach
stacje w województwach wschodnich pociąg przejeżdżał cztery razy na
pracowników. Przeważały jednak głosy krytyczne lub też – jeśli formu-
dzień: dwa rano i dwa popołudniu. Dodatni bilans księgowy polskie kolej-
łowano je w kręgach prorządowych – wskazujące mnogość problemów
nictwo osiągało nie tylko dzięki wzrostowi przychodów, ale też za sprawą
i wyzwań stojących przed PKP. Powszechne, nie tylko w prasie związko-
obniżania kosztów. Jeden z aktywniejszych w międzywojniu inżynierów
wej, było utyskiwanie na niskie zarobki kolejarzy i ciężkie warunki pracy.
kolejowych Mieczysław Łopuszyński pisał: „Bilansowa równowaga utrzy-
Przykładowo: chadecki (a więc opozycyjny, lecz nie socjalistyczny) poseł
mywana była przeważnie dzięki zmniejszeniu wydatków na utrzymanie
ze Śląska Cieszyńskiego, Jan Pobożny, w 1933 roku mówił z sejmowej try-
i wymianę urządzeń kolejowych poniżej niezbędnego i racjonalnego
buny o „macoszym traktowaniu kolejowców, pocztowców i pracowników
poziomu. Zwłaszcza w ostatnich latach nastąpiła znaczna kompresja
cywilnej służby państwowej z jednej strony, [w odróżnieniu od] życzli-
tych wydatków, granicząca niemal z dewastacyjną gospodarką. Pozornie
wości w stosunku do członków armii – z drugiej. […] Nawet ci spośród
dobre wyniki finansowe były osiągnięte kosztem obniżenia technicznego
społeczeństwa – dodawał – którzy […] wrogo odnosili się do pracowników
stanu i wartości majątkowej kolei”8. Wbrew powszechnemu przekonaniu,
państwowych i kolejowych, przyszli teraz do przekonania, że pobory
obecnemu nawet w akademickich podręcznikach historii, przedwojenne
ich nie wytrzymują krytyki, że nie wystarczają na najprymitywniejsze
PKP nigdy nie było samodzielnym i całkowicie skomercjalizowanym
utrzymanie rodziny, i że ten stan rzeczy musi wreszcie mniej odporne
przedsiębiorstwem. Współczesny badacz historii polskich kolei Dawid
jednostki wprowadzić na drogę demoralizacji i nadużyć. W całym kraju
Keller stwierdza wprost: „Przedsiębiorstwo [tj. PKP – M.J.] nie posiadało
wre i kipi pośród pracowników państwowych i kolejowych. Odbywają
organów władzy niezależnej od ministerstwa i w istocie to ministerstwo
8
M. Łopuszyński, Podstawowe zagadnienia polityki komunikacyjnej, Wydawnictwa Techniczne
Ministerstwa Komunikacji, nr 6, Warszawa 1947, s. 255.
Luxtorpedą w nowoczesność
9
D. Keller, Regulator, właściciel czy…? Dyskusje o roli państwa wobec kolei w okresie międzywojennym – wprowadzenie do zagadnienia, [w:] Państwo wobec kolei żelaznych w Polsce, red. M. Kapias, D. Keller, Rybnik: Muzeum w Rybniku, 2017, s. 168.
81
się tajne narady, bo na zgromadzeniach mówić o tem nie wolno, aby się
tym dziewiętnastowieczne koleje służyły przede wszystkim temu, by
nie znaleźć na czarnej liście redukcyjnej”10. Także na łamach „Inżyniera
na nich zarabiać – były z reguły prywatnymi spółkami przynoszącymi
Kolejowego” – oficjalnego branżowego czasopisma (jednoznacznie
swoim akcjonariuszom sporą dywidendę (czasami też bankructwo).
lojalnego i „propaństwowego”) – w 1939 roku pisano bez ogródek, podsu-
W następnym stuleciu koleje (zazwyczaj podporządkowane już państwu)
mowując dwadzieścia lat funkcjonowania polskich kolei: „Tak jest. Mamy
mają inne zadanie: traktowane są najczęściej jako narzędzie umacniania
niedostateczną sieć kolejową, słabo urządzoną, źle zaopatrzoną w tabor,
władzy państwowej, prowadzenia polityki gospodarczej czy przewozu
mamy źle płatny, a skutkiem tego nie dosyć w pracy wydajny perso-
armii. Pytanie o rentowność pozostawało aktualne, szczególnie w przy-
nel. Obsługujemy kraj o niskim dochodzie społecznym, niskiej stopie
padku państw biedniejszych, jak II Rzeczpospolita. Inwestycje kolejowe
życiowej. Wozimy towary tanie, które nie mogą opłacać wysokich taryf,
były postrzegane jako sposób na wyciągnięcie się (niczym baron
wozimy ludność ubogą, która nie może kupować drogich biletów. […]
Münchhausen za własny harcap) z chronicznego zacofania i szansa
Wiemy dobrze, jak ogromne straty pociąga za sobą nieregularność biegu
na rozwój zaniedbanych obszarów państwa i życia społecznego. Kolej
pociągów, […] wiemy wreszcie, że biura nasze cierpią pod brzemieniem
musiała równocześnie mierzyć się z kolejnymi fazami już „bardziej
źle skonstruowanej papierowej sprawozdawczości, archaicznej rachun-
nowoczesnej” nowoczesności. Problem polegał na tym, że najpierw
kowości, że atmosfera podejrzliwości, zanik zaufania, a wraz z nim
trzeba było wydać pieniądze na inwestycje kolejowe, aby te przyniosły
niesłychana lękliwość, paniczny strach przed braniem na siebie odpo-
obniżenie kosztów eksploatacji i zwiększenie przychodów. Tak właśnie
wiedzialności pociągają za sobą wielkie straty, obniżają sprawność”11.
rozumiano realizowane w latach 30. pomysły wprowadzenia trakcji spali-
Nie trzeba być mistrzem analizy dyskursu, by zauważyć, że dzisiejsze i międzywojenne opinie na temat kondycji polskich kolei
nowej oraz elektrycznej: zainwestujemy, żeby obniżyć koszty. Pomysły elektryfikacji linii kolejowych pojawiały się od początku
lat 1918–1939 nie za bardzo do siebie pasują. Międzywojenni kolejarze
XX wieku (na ziemiach obecnej Polski, w Wałbrzychu trakcja elek-
i decydenci uważali rozwój polskiej kolei za projekt, któremu wiele
tryczna pojawiła się już w 1914 roku), a w niepodległej Polsce w 1921 roku
jeszcze brakuje do pełnej realizacji, ambitne wyzwanie, nieustanne
plany elektryfikacji węzłów kolejowych zaprezentował Roman Podoski,
mierzenie się z wieloma trudnościami. Myśleli też o nim systemowo
wykładowca Wydziału Elektrycznego Politechniki Warszawskiej, ale
i poszukiwali systemowych rozwiązań, toteż w ich tekstach czy w prze-
z realizacją swoich pomysłów musiał poczekać piętnaście lat, aż w 1936
mówieniach polityków na temat kolei aż roi się od statystyk. Tymczasem
roku rozpoczęto instalowanie kabli nad torami warszawskiego węzła
dziś owe pierwsze elementy udanej, lecz wyspowej modernizacji (słowo
kolejowego. Do wybuchu wojny udało się w ten sposób przebudować nie-
„pendolinizacja” pasuje w tym kontekście także do międzywojennych
całe 150 kilometrów torów, plany były jednak dużo ambitniejsze. Inżynier
kolei) na czele z Luxtorpedą, bierze się za pars pro toto całej rzeczy-
kolejowy i wojskowy Jan Brzozowski, jeden z sanacyjnych polityków
wistości kolejowej. Stąd tak wielka fascynacja rekordowymi (a więc
decydujących o kolei, jako poseł przekonywał Sejm w 1933 roku (a więc
nie średnimi) czasami przejazdów, jakie miały osiągać owe najszybsze
trzy lata przed rozpoczęciem prac w węźle warszawskim), że jedynie elek-
i najbardziej luksusowe kursy. Luksus myli się nam z nowoczesnością,
tryfikacja „zdolna jest rozwiązać radykalnie problem obniżenia kosztów
a świat z reklamy – z rzeczywistością.
eksploatacji dzisiejszych linii kolejowych. Pozatem podkreślić należy
Dziś nie dostrzegamy zazwyczaj jeszcze jednego kontekstu,
– dodawał poseł BBWR-u – że ma to inne walory poza wygodą, zdolnością
który dla ówczesnych był aż nadto widoczny: kolej jest dzieckiem XIX
konkurencyjną z już więcej wygodnemi nowoczesnemi środkami komu-
wieku i symbolem nowoczesności tego właśnie świata. W XX wieku, gdy
nikacji, […] mianowicie możność szybkiego wzmożenia przelotowości linii
pojawiło się kilka innych, już bardziej nowoczesnych przedmiotów-sym-
kolejowych”12. Pociągi elektryczne uważano powszechnie za najlepsze roz-
boli (samochód, samolot, radio…), straciła jednak swoją symboliczną
wiązanie dla ruchu podmiejskiego w dużych aglomeracjach, gdzie gęsta
hegemonię. Transport kolejowy nie jest nowy, jest oczywisty jako
sieć przystanków wymagała częstego hamowania i ruszania, oraz dla linii
konieczny – ale już niewystarczający – warunek nowoczesności. Poza
podgórskich, gdzie wydajność parowozów bardzo spadała. Z tego powodu snuto plany elektryfikacji trasy do Krynicy, Zakopanego czy Wisły.
10 Sprawozdanie Stenograficzne z 82. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniu
8 lutego 1933, s. 27, https://bs.sejm.gov.pl/exlibris/aleph/a22_1/apache_media/9UB85UC36D‑
11
82
923SPI7KY59MX7VK1E4L.pdf (dostęp: 13 sierpnia 2018).
Na progu trzeciego dziesięciolecia kolejnictwa polskiego, „Inżynier Kolejowy” 1939, R. XVI, nr 1 (173), s. 3.
12 Sprawozdanie Stenograficzne z 82. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej…, dz. cyt., s. 23–24.
Marcin Jarząbek
Trakcja elektryczna miała jednak troje przeciwników. Pierwszym (i de facto najpoważniejszym) był chroniczny deficyt środków na inwestycje w już istniejące (a nie nowo powstające) linie kolejowe. Drugim
Będą po nich kursowały wagony motorowe i będą dostarczane do centrum osiedla ładunki”14. W zmaganiach o opanowanie przestrzeni (jakże z gruntu nowo-
było przekonanie, że w kraju takim jak Polska, który ma nadmiar swojego
czesne zadanie!), wpływ na rytm życia codziennego i rozwój gospodarki
i niedrogiego węgla, trzeba spalić jego nadwyżki na kolei, a więc nadal
polska międzywojenna kolej musiała radzić sobie z dwoma skrajnymi
rozwijać trakcję parową, a nie inwestować w kosztowne nowinki tech-
problemami. Jednym było cywilizacyjne zacofanie zgoła przedno
niczne. Trzecim wreszcie była inna nowość na polskich torach – trakcja
woczesnego świata, w którym pozostawała znaczna część ziem
spalinowa. Jej rozwój w międzywojniu również był jednak stosunkowo
II Rzeczypospolitej. Tam rzeczywiście według przyjazdu pociągu można
skromny: przed wybuchem wojny w zasobie PKP znajdowało się
było regulować zegarki, bo lokomotywa była w tym agrarnym świecie
pięćdziesiąt pięć wagonów motorowych (dla porównania: przeszło
przybyszem z innej rzeczywistości: cywilizacji miejskiej, technicznej
5 tysięcy parowozów), różnego typu, różnej produkcji i o najróżniejszych
i przemysłowej. Drugim była kolejna faza przemysłowego rozwoju, której
właściwościach. Część z nich miała być wykorzystywana do obsługi
oddech kolej coraz bardziej czuła na swoich plecach; nawet jeśli na
tras lokalnych (na przykład Kutno–Płock, Kraków–Kocmyrzów), część –
ziemiach Polski była ona bardzo świeżej daty i ograniczała się do życia
w tym Luxtorpedy – tworzyła ofertę prestiżowych (drogich i wygodnych)
dużych miast oraz dosyć wąskiej grupy finansowej i zawodowej elity. To
przejazdów na głównych trasach, jak Warszawa–Łódź, Warszawa–
dla niej przeznaczone były właśnie Luxtorpedy – autokary (podkreślę to
–Kraków–Zakopane oraz Kraków–Lwów. Inżynierowie kolejowi – w prze-
raz jeszcze) na torach. Pomiędzy tymi biegunami znajdowała się właśnie
ciwieństwie do autorów broszur promocyjnych (do których dzisiaj tak
kolej i kolejarze. I choć żaden z tych problemów nie został do 1939 roku
chętnie sięgają autorzy tekstów o Luxtorpedach) – byli jednak dosyć
rozwiązany, ich diagnoza (obecna wyraźnie w dyskursie eksperckim)
krytyczni wobec stanu trakcji spalinowej na polskich torach. W 1939 roku
była trafna, a plany ambitne. PRL uporał się z pierwszym problemem
jeden z nich pisał: „nikła ilość i różnorodność typów świadczą dobitnie,
(a częściowo problem rozwiązał się sam przez przesunięcie granic Polski
iż P.K.P. nie znalazły dotychczas właściwej drogi i nie mają dotąd dokład-
po II wojnie światowej), ale nie dał sobie rady z drugim, co najwyżej opóź-
nego programu budowy i eksploatacji [trakcji spalinowej]”13. Inny dawał
niając tylko jego nadejście, które tak boleśnie doświadczyło transport
receptę, jak należałoby wobec tego postępować: „Rywalizując z samocho-
kolejowy kilku ostatnich dekad. Ironią losu jest to, że dziś gubiąc złożo-
dem, powinna kolej dać z siebie wszystko, co może. Nawet na liniach
ność relacji polskiej międzywojennej kolei do nowoczesności i zlewając
słabych winna mieć możliwie gęsty ruch osobowy, prowadzony
w jeden obraz Luxtorpedę i regulowanie zegarków, widzimy tyle ile ów
za pomocą wagonów motorowych. Stacje winny być budowane »w mie-
przechodzień patrzący na przejeżdżający pociąg – znacznie mniej niż
ście« i możliwie posiadać odnogi dochodzące ulicami do »rynku«.
patrzący ze środka międzywojenni kolejarze. ●
13 S. Wasilewski, Powiększenie i upiększenie taboru kolejowego, „Inżynier Kolejowy” 1939, R. XVI,
14 A. Miszke, Rozwój sieci kolejowej i ulepszenia na liniach istniejących, „Inżynier Kolejowy” 1939,
nr 1 (173), s. 38.
R. XVI, nr 1 (173), s. 27.
Parowóz z otuliną aerodynamiczną serii PM 36 wystawiany na Międzynarodowej Wystwie Sztuki i Techniki w Paryżu w 1937
83 ŹRÓDŁO:ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY, NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE
koncepcji pedagogicznych (zaprezentowanych na przykład w tekstach
ŹRÓDŁO: KOLEKCJA PRYWATNA, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ZACHĘTA – NARODOWA GALERIA SZTUK
JOANNA KORDJAK
PRZYSZŁOŚĆ BĘDZIE INNA Janusza Korczaka) to jeden z istotnych aspektów przemian społecznych okresu dwudziestolecia międzywojennego. Nowoczesną organizację życia społecznego postulował w swoich tekstach między innymi Teodor Toeplitz, utożsamiając ją z rozwojem ruchu spółdzielczego. Zarówno on, jak i przywołani przez wybrane teksty architekci, Helena i Szymon Syrkusowie czy Barbara Brukalska, podnosili kwestie poprawy warunków życia za sprawą dobrze urządzonej przestrzeni życiowej – w skali makro (miasto i osiedle), i mikro (mieszkanie). W modernistycznych projektach osiedli społecznych odnajdujemy zalążki myślenia ekologicznego (za przykład służy tu działający na żoliborskim WSM-ie „pensjonat” dla roślin). Warto też zwrócić uwagę na chętnie stosowane już w latach 30. bardzo współczesne praktyki architektoniczne oparte na partycypacji społecznej (ankiety przeprowadzane wśród mieszkańców Rakowca). Na różne aspekty dynamicznych przemian społeczno-obyczajowych zachodzących w okresie dwudziestolecia międzywojennego zwraca uwagę wystawa Przyszłość będzie inna. Wizje i praktyki modernizacji społecznych po roku 1918 prezentowana w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki od 24 lutego do 27 maja tego roku oraz towarzysząca jej publikacja.
Dola i niedola naszych dzieci,
Zacofanie, nierówności ekonomiczne, klęska mieszkaniowa, ogromny
Prezentując przykłady aktywności kobiet na gruncie architektury,
problem bezdomności (także wśród dzieci) – to wszystko składa się na
architektury wnętrz, a także fotografii i filmu, zapomnianej działalności
Aleksander
obraz pozaborowej Polski. Sytuacja odbudowywania zarówno państwowo-
teatrów robotniczych i ludowych czy też pionierskich projektów dla dzieci,
Minorski,
ści po ponad wieku niebytu na politycznej mapie świata, jak i tożsamości
wystawa Przyszłość będzie inna pokazała dwudziestolecie międzywojenne
Tadeusz
podzielonego dotąd zaborami i rozwarstwionego społeczeństwa stanowiła
w dużej mierze poprzez historię „słabych” i ich emancypację. Zwracała
opracowanie
jednocześnie szczególnie podatny grunt dla narodzin modernizacyjnych
uwagę na rodzące się wówczas wartościowe idee społeczne, nośne i aktu-
artystyczne:
idei społecznych.
alne również obecnie.
fot.
Bukowski,
Wanda
W publikowanych fragmentach tekstów, pochodzących w większości
Zawidzka, ed. Józef
z okresu międzywojnia, odczytujemy kluczowe dla nowoczesnego społe-
Włodarski,
czeństwa postulaty, jak równouprawnienie płci i emancypacja słabszych
broszura
grup społecznych. Formułowane przez ich autorów koncepcje miały
Kraków 1938
84
Spółdzielczość – nowa organizacja życia społecznego
służyć integracji społeczeństwa, niwelowaniu podziałów i nierówności
Początki nowoczesnej spółdzielczości w Polsce przypadają na okres
społecznych. Maria Orsetti w swoim manifeście podkreślała wagę świa-
zaborów, jednak nowe realia związane z odzyskaniem niepodległości
domego i aktywnego udziału kobiet w ruchu spółdzielczym i wskazywała
przyczyniły się do jej rozkwitu na ogromną skalę. Ten bezprecedensowy
na ich fundamentalną rolę w procesie modernizacji. Szczególne miejsce
rozwój był możliwy nie tylko dzięki sile oddolnych inicjatyw, ale i za
w modernistycznym projekcie lepszego społeczeństwa zajmowały również
sprawą postępowego ustawodawstwa (ustawa o spółdzielniach z 1920
dzieci. Dostrzeżenie ich autonomii i podmiotowości za sprawą postępowych
roku, uważana za najnowocześniejszą w tamtych latach w Europie).
czych, rolno-handlowych, mleczarskich, kredytowych, mieszkaniowych), z 3 milionami członków. Spółdzielczość rozumiana jako nowoczesna koncepcja organizacji życia społecznego obejmowała wszystkie jego dziedziny: edukację, kulturę, sport, handel, czas wolny (w tym turystykę), działalność polityczną. Tworzyła „podwaliny nowego ładu i wychowywała dla tego ładu nowego człowieka” (Stanisław Tołwiński), a jednocześnie stała się drogą emancypacji różnych grup społecznych: zarówno kobiet (działalność Marii Orsetti i Ligi Kooperatystek) i dzieci, jak i mniejszości narodowych.
Teodor Toeplitz, Znaczenie spółdzielczego budownictwa mieszkaniowego , 1931 [fragmenty]1 Podniesienie kultury mieszkaniowej idzie dwiema drogami. Przedewszystkiem [sic!] przez udostępnienie szerokim warstwom ludności wszystkich tych udogodnień, które dotychczas istniały tylko dla ludzi zamożnych. Do nich należą: przeprowadzenie światła elektrycznego, zastosowanie gazu jako opału dla kuchni, urządzenia ułatwiające usunięcie śmieci, umożliwienie korzystania z kąpieli, bądź w każdem mieszkaniu, bądź przez urządzenie kąpielowe dla określonych grup mieszkaniowych, woda bieżąca zimna ew[en]t[ua] l[nie] i gorąca w każdem mieszkaniu, możność użytkowania wody gorącej w odpowiednio urządzonych pralniach, wreszcie ogrzewanie centralne, które w tak wybitnym stopniu zmniejsza trud opalania mieszkań, a jednocześnie ułatwia utrzymanie ich w czystości. Wszystkie te urządzenia są stosowane niezawsze i niewszędzie. Nie ma jednakże budownictwa społecznego, któreby niektórych z nich, a często wielu nie stosowało. Wszędzie zaś znajdujemy bezwzględnie zadosyćuczynienie tak ważnemu ze względu higieny postulatowi oddzielnego ustępu w każdym mieszkaniu. Nieomal powszechnem jest także przeprowadzenie zasady dwustronnego przewietrzania każdego, nawet najmniejszego mieszkania. Możność otwierania dwóch okien na przestrzał jest może tą cechą, która najbardziej odróżnia budownictwo, które się stosuje do potrzeb zdrowotnych mieszkańca, od oficynowych mieszkań domów czynszowych, których otwarte okna, wychodzące na ciasne podwórko, pozwalały najwyżej na wymianę złego powietrza dwóch naprzeciwko siebie położonych mieszkań. W trosce o ułatwienie życia i pracy mieszkańcom budowanych dla nich domów budownictwo społeczne zajęło się także w sposób bardzo intensywny zagadnieniem racjonalizacji pracy domowej.
1
Teodor Toeplitz, Znaczenie społecznego budownictwa mieszkaniowego, Warszawa: [s.n.], 1928,
s. 8–9; 14 i 19. We wszystkich cytowanych fragmentach, jeśli nie zaznaczono inaczej, zachowano pisownię oryginalną.
ŻRÓDŁO: „DOM, OSIEDLE, MIESZK ANIE” 1936, NR 10/11, S.30
W roku 1937 w Polsce działało prawie 10 tysięcy spółdzielni (spożyw-
Oprócz wspomnianych już urządzeń centralnych dało to szereg bardzo ciekawych rozwiązań budowy i urządzenia kuchni jako miejsca, w którem się koncentruje główna praca domowa. W wielu miastach, z Frankfurtem nad Menem na czele, każde mieszkanie zaopatrzone jest we wszystkie sprzęty kuchenne, dostosowane do budowy kuchni i pozwalające na znaczne oszczędności w jej wymiarach. Samo udostępnienie urządzeń kulturalnych ludności nie wystarcza dla podniesienia kultury mieszkaniowej. Trzeba przyznać, iż znaczna część osób, która się znajduje w nowych warunkach mieszkaniowych, odbiegających w znacznym stopniu od dotychczasowych, musi być dopiero w odpowiedni sposób nauczona i pokierowana, aby poziom ich kultury mieszkaniowej podniósł się istotnie. [...] Niezależnie od tego, czy mieszkania te znajdują się w wielkich domach zbiorowych, czy w osiedlach małych domków jednorodzinnych, wszędzie istnieje i coraz się powiększa ilość tych pomieszczeń, które powstają dla zadośćuczynienia tym wspólnym potrzebom. Sale zebrań czy klubowe, czytelnie i bibljoteki, żłobki dla małych dzieci, przedszkola dla większych, cały szereg wspomnianych już urządzeń o charakterze technicznym (pralnie, kąpiele, ogrzewanie itp.), wszystko to wymaga planowości w zadośćuczynieniu tym potrzebom. [...] Planowość ta jest konieczna zarówno przy projektowaniu osiedli, jak i przy organizowaniu w nich życia. Organizacja życia w nowych osiedlach wymaga radykalnej zmiany stosunku mieszkańców do zamieszkiwanej przez nich nieruchomości i z swej strony do tej zmiany się przyczynia. [...] Czyż zaprawdę nie jesteśmy świadkami powstawania nowych form współżycia ludzkiego, które zawdzięczamy całkowicie budownictwu nieobliczonemu na zysk, budownictwu, które mając na celu jedynie zaspakajanie potrzeb lokatorów, nie może tego czynić bez ich udziału i pomocy? A pomoc wzajemna, okazywana w tych nowych osiedlach, czyż to nie początek wymarzonych przez Edwarda Abramowskiego Związków Przyjaźni?
Szkic rozbudowy osiedla WSM na Rakowcu
85
„Pomoc wzajemna, rozszerzona na wszystkie wypadki życia i wykonywana w małych grupach ludzi znających się osobiście”. „Związek, w którym nie powinno być żadnego biurokratyzmu... czysty typ związku ludzi dobrej woli, czyniących dobro bezinteresownie, nie jak urzędnicy towarzystw dobroczynnych, lecz tak jak pomagają przyjaciele”.
Maria Orsetti, Referat na Zjeździe Założycielskim Ligi Kooperatystek w Polsce , 1935 [fragmenty]3 Pierwszym [...] warunkiem ruchu, który, jak spółdzielczość, opiera się na dobrowolnym współdziałaniu i poddany jest w całej pełni zasadzie solidaryzmu, tj. uzależnienia pomyślności całości od wartości części składowych, jest budzenie świadomej postawy swych członków w sprawach społeczno-gospodarczych. Jasne jest, że jakiekolwiek przedsięwzięcie społeczne mające ogarnąć masy, skazane jest z góry na niepowodzenie, jeśli nie obejmuje kobiet, które stanowią z górą połowę ludności (w Polsce przeszło 51%). A tym bardziej stosuje się to do ruchu gospodarczego, który podchodzi do reformy tego życia od strony organizowania spożycia, jako koniecznego warunku dostosowania wytwarzania do potrzeb społeczeństwa, przynajmniej w zakresie artykułów pierwszej potrzeby, oraz do uczynienia stosunków pomiędzy spożywcą i wytwórcą płodów rolnych przejrzystymi i sprawiedliwymi przez wyrugowanie długiego ogniwa pośredników. Nie potrzeba już dziś chyba dowodzić, jakie znaczenie dla gospodarki kraju mają kierowniczki gospodarstw domowych, które rozporządzają siłą zakupu rodzin (w Polsce kwota przechodząca przez ręce kobiet oceniana jest na 6 miliardów złotych rocznie), rozdzielają ją według własnego uznania pomiędzy przedsiębiorstwa handlowe i przemysłowe i ponoszą odpowiedzialność za zdrowie, zdolność do pracy członków swej rodziny – są to rzeczy już dziś ogólnie uznane w teorii, zarówno jak i to, że na sprawy zakupów domowych wpływ mężczyzn jest minimalny. W praktyce życiowej natomiast doniosłość i odpowiedzialność funkcji kierowniczki gospodarstwa domowego nie jest jeszcze należycie doceniana ani w opinii ogółu, ani co gorsza przez same kobiety. Pracy w gospodarstwie domowym odmawia się godności pracy zawodowej, często uważana jest niemal za pasożytnictwo zarobków mężczyzny. Dzieje się tak dlatego, że w naszych zmaterializowanych czasach ceni się tylko pieniądz, a więc praca, której nie mierzy równoważnik pieniężny, jest ogólnie lekceważona. Pamiętamy wszyscy, jak przy spisie ludności dołączona instrukcja pouczała gospodynie domu, że zawód ich jest „przy mężu!”. Dzięki temu – nawiasem mówiąc – nie wiadomo dokładnie, ile Polska liczy ognisk domowych. Ta wielomilionowa, a więc najliczniejsza grupa zawodowa, nie jest dotychczas zorganizowana na szerszą skalę. Nikt nie broni jej interesów. Prawodawstwo ochronne pracy pomija ją, choć niewątpliwie niebezpieczniejszą dla kobiety przed porodem jest praca gotowania i prania dla licznej rodziny, wymagająca dźwigania znacznych ciężarów, niż np. zawijanie karmelków w fabryce. Pracę swą spełnia gospodyni domu zazwyczaj bez żadnego przygotowania zawodowego, metodami prymitywnymi, odziedziczonymi po prababkach, zamknięta w czterech
Stanisław Tołwiński, Bogactwo form spółdzielczego ruchu mieszkaniowego , 1936 [fragmenty]2 Celem ruchu spółdzielczego jest zaspokajanie potrzeb drogą pomocy wzajemnej zrzeszonych obywateli. Różnorodność potrzeb powoduje różnorodność form organizacyjnych ich zaspokajania. [...] Na wyprodukowaniu domów mieszkalnych nie kończy się, ale właściwie dopiero zaczyna, teren spółdzielczego zaspakajania swoistej potrzeby mieszkaniowej. Spółdzielnie mieszkaniowe typu W. S. M. (Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa) nie tylko budują domy i osiedla mieszkalne, ale prowadzą administrację tych osiedli i organizują zaspakajanie wszystkich potrzeb związanych z użytkowaniem dostarczonego członkowi i jego rodzinie mieszkania. Rozwój więzi społecznej wśród mieszkańców, opartej na zasadzie pomocy wzajemnej, robi tutaj szybkie i rozległe postępy. Nie tylko administracja i utrzymanie w porządku budynków, dziedzińców i mieszkań oraz ułatwianie lokatorom zaopatrywania się w artykuły spożywcze zadzieżga [sic!] trwały związek ze spółdzielczością spożywców. Rosnące potrzeby kulturalne pociągają konieczność dostarczenia na ten cel odpowiednich lokali. Tak samo potrzeby związane z reformą gospodarstwa domowego popychają do budowy i organizowania wspólnych urządzeń gospodarczych, oraz do współdziałania z powstającemi w tym celu spółdzielniami spożywczo-wytwórczemi, jak np. pralnie spółdzielcze. [...] Mieszkaniem można nie tylko „zabić człowieka jak siekierą”. Na mieszkaniu oprzeć można również rozbudowę więzi społecznej, podnoszącej na wysoki poziom kulturę obyczajową całego społeczeństwa pracującego, odpowiedzialność i sumienność, stworzenie warunków sprzyjających nieograniczonej możliwości rozwoju zdolności i pracy twórczej człowieka.
2
86
Stanisław Tołwiński, Bogactwo form spółdzielczego ruchu mieszkaniowego, „Dom, Osiedle, Mieszkanie” 1936, nr 5–6 (specjalny, pt. Mieszkania przyszłości), s. 6–8.
3
Maria Orsetti, Zjazd Założycielski Ligi Kooperatystek w Polsce, „Społem” 1935, nr 22, s. 19–25. Zmodernizowano pisownię.
Joanna Kordjak
kolektywne zapewniające „dobrodziejstwa życia zespołowego” (jak
←
kotłownia centralnego ogrzewania, kąpielisko, pralnia, sala teatralno-
Plan
-kinowa, kluby zainteresowań, dziedzińce). Z dzisiejszego punktu widze-
mieszkania na osiedlu
nia szczególnie interesujący wydaje się proces projektowania, w który
WSM na
próbowano włączać przyszłych lokatorów, intuicyjnie wprowadzając tym
Rakowcu,
samym w życie zasady partycypacji społecznej.
1931
Założenia nowej wówczas dziedziny, jaką była architektura wnętrz, trafnie streszcza hasło sformułowane przez grupę Praesens na potrzeby zorganizowanej na żoliborskim osiedlu Wojskowej Spółdzielni Mieszkaniowej (WSM) w 1930 roku wystawy Mieszkanie najmniejsze: „Piękno to organizacja przestrzeni, a nie chaos zbytecznych ozdób”.
Helena i Szymon Syrkusowie, Współdziałanie
użytkowników przy opracowaniu projektów mieszkania robotniczego w osiedlu na Rakowcu , 1936
ŹRÓDŁO: „DOM, OSIEDLE, MIESZK ANIE” 1931, NR 9, S.5
[fragmenty]4
Punkt wyjścia władz W[arszawskiej] S[półdzielni] M[ieszkaniowej], przedstawiony architektom: „Osiedle na Rakowcu przeznaczone jest dla robotników. Nie wolno nam przekroczyć komornego, odpowiadającego możności płatniczej przyszłych lokatorów. Wiemy, że w stosunku do osiedla żoliborskiego kolonja na Rakowcu będzie pod względem wygód krokiem w tył. Ale jeżeli uda nam się stworzyć typ naprawdę taniego mieszkania robotniczego, usuwającego konieczność podnajmowania, powiemy, że uczyniliśmy raczej duży krok naprzód. Mieszkania na Rakowcu mają pomieścić 200 rodzin, zatrudnionych w okolicznych fabrykach – liczne zastępy bezdomnych towarzyszy pracy nie powinny zazdrościć im pałacu”. Odpowiednikiem niskiego czynszu jest, jak wiadomo, zredukowanie powierzchni mieszkania. Twórczy wysiłek architektów musiał być skierowany na te czynniki higjeny mieszkaniowej, któreby choć w pewnej mierze stanowić mogły rekompensatę narzuconego warunkami ekonomicznemi ograniczenia przestrzennego. Więc przede wszystkiem na nasłonecznienie. Dostęp promieni słonecznych do każdego mieszkania, jeżeli nie w ciągu całego dnia to przynajmniej w ciągu paru godzin na dobę, to postulat, od którego nie wolno było odstąpić. I choć na zatwierdzonych oficjalnie planach sytuacyjnych przewidziana była zabudowa obrzeżna, ,,Praesens” zmienia system zabudowy, projektując cztery bloki równoległe do linji NS – prostopadle do ulicy Pruszkowskiej. Połowa mieszkań korzystać ma ze światła wschodniego, połowa zaś z zachodniego.
ścianach mieszkania, przepracowana tysiącem drobnych powtarzających się codziennie czynności; tym bardziej jeżeli równocześnie pracuje zarobkowo, nie ma możności interesowania się sprawami społecznymi, kształcenia się, wykorzystywania swych zdolności i umiejętności w szerszym społecznym zakresie.
Wspólnota – przestrzeń dobrze urządzona Podstawową zasadą wprowadzoną do życia społecznego dzięki inspiracji ideami spółdzielczymi było pojmowanie wspólnoty jako dobrze urządzonej przestrzeni. Koncepcję architektury wspólnotowej realizowano w projektach osiedli, których istotnym elementem stały się urządzenia
Przyszłość będzie inna
4
Helena i Szymon Syrkusowie, Współdziałanie użytkowników przy opracowaniu projektów mieszkania robotniczego w osiedlu na Rakowcu, „Dom, Osiedle, Mieszkanie” 1936, nr 10–11, s. 22–34.
87
Barbara Brukalska, Zasady społeczne projektowania osiedli mieszkaniowych , 1948 [fragmenty]5 WYTYCZNA I. WOLNOŚĆ
Należy dążyć do zapewnienia mieszkańcom maksymalnej wolności życia osobistego w granicach wyznaczonych przez równe prawo do wolności pozostałych mieszkańców. Aby zdać sobie sprawę z doniosłości tego pozornie banalnego twierdzenia, przytoczymy jeszcze tezy, które są z nim sprzeczne, a będąc w praktyce życia zbiorowego dotychczas stosowane, nakładają na architekta inne obowiązki niż Wytyczna I. Wytyczna liberalizmu kapitalistycznego głosi, że mieszkańcom należy pozostawić wolność życia osobistego w granicach wyznaczonych przez ich udział (wysoce zróżnicowany) w dochodzie społecznym. Wytyczna totalizmów zawiera postulat, w myśl którego życie tak samo publiczne, jak i osobiste mieszkańców ma być przez specjalny aparat wykonawczy kierowane i nadzorowane w ramach ideologii obowiązującej doktryny. [...] WYTYCZNA VI. USPOŁECZNIONY INDYWIDUALIZM.
Dążymy do stopniowego choć ograniczonego rozszerzenia obszaru IB (społeczne zaspokajanie potrzeb biologicznych) kosztem obszaru IA (indywidualne zaspokajanie potrzeb biologicznych), oraz do równoległego i nieograniczonego rozszerzenia obu obszarów IIA i IIB (indywidualne oraz społeczne zaspokajanie potrzeb psychicznych). Innymi słowy dążymy do tego, aby w każdym mieszkaniu lokatorzy mieli możność zaspokajania potrzeb psychicznych, zwłaszcza tych, które mają charakter powszechny i codzienny, jak lektura, muzyka, pogawędka z przyjaciółmi, praca pozazawodowa... Niezależnie od tego uważamy za konieczne takie urządzenia społeczne poza mieszkaniem, które by zaspokajały potrzeby psychiczne na większą skalę lub przy większej specjalizacji, jak biblioteki, widowiska, kluby, większe imprezy towarzyskie i inne. Tylko głód mieszkaniowy ze względu na konieczne oszczędności może zmusić do ograniczenia tego programu. Ograniczenie to traktujemy jako czasowe i w możliwie jak najmniejszym zakresie; za konieczne bowiem uważamy to, aby mieszkanie nie zatracało charakteru gniazda rodzinnego, do którego człowiek śpieszy nie na nocleg jedynie, ale także, aby odpocząć od obcych i odetchnąć atmosferą życia prywatnego. Dobrze jest zauważyć, że jeżeli chodzi o potrzeby psychiczne, to wytyczna powyższa jest w zgodzie z Alfredem Adlerem, który uważa, że koniecznym warunkiem pełnego rozwoju indywidualnego jest mocna więź jednostki
5
88
Barbara Brukalska, Zasady społeczne projektowania osiedli mieszkaniowych, Warszawa: Trzaska, Evert i Michalski, 1948.
ze społeczeństwem i odwrotnie – koniecznym warunkiem rozwoju kulturalnego społeczeństwa jest swobodny rozwój indywidualny jego członków. [...] WYTYCZNA XII. MOŻNOŚĆ ODOSOBNIENIA A ZAŚCIANKOWOŚĆ.
Dążąc do zapewnienia każdemu mieszkańcowi możności odosobnienia, jednocześnie chcemy zapobiegać wytwarzaniu się zaściankowości. Nie należy pojęcia zaściankowości identyfikować z pojęciem dążenia do odosobnienia. Każde z nich dotyczy innej dziedziny życia: możność odosobnienia polega na izolowaniu swego życia wewnętrznego od niszczących go wpływów zewnętrznych, natomiast zaściankowość jest odgradzaniem się od zewnętrznych wpływów kulturalnych. Dwie ostatnie wytyczne (o atrakcyjności i zaściankowości) traktują o wpływie środowiska. Wskazują raczej na wagę zagadnienia, niż by je miały w całości wyczerpywać. Obszerną tę dziedzinę zjawisk badają przedstawiciele przeszczepionej z nauk przyrodniczych do socjologii – ekologii. Ekologia jest zatem nauką, która może nam architektom dostarczać potrzebnego do układania programów osiedli mieszkaniowych materiału, jako że stopień harmonii między jednostką a środowiskiem ma tu znaczenie podstawowe. Jak wynika z poprzednich rozważań, do roli architekta należy przewidywanie przyszłych potrzeb. Będziemy starali się przekonać, że architekt winien o ile możności organizować przestrzeń w sposób ramowy, tj. wyznaczając jedynie w grubych zarysach sposób życia mieszkańców, nie przesądzając w szczegółach ich stylu życia, że ramy narzucone przez architekta powinny mieć zakres tak szeroki, jak tylko na to warunki gospodarcze pozwolą. Zbędne zmniejszanie swobody życia przyszłego mieszkańca jest nadużyciem władzy spoczywającej w ręku budującego. Należy umożliwiać, a nie narzucać nowych sposobów życia. Dotyczy to zarówno programów ułożonych przez zespół ekonomistów, techników społecznych, konstruktorów, jak i samego projektu, którego autorstwo należy przede wszystkim do architekta. Często słyszymy dzisiaj o próbach wprowadzenia w życie mieszkańców tego rodzaju ładu, który ograniczając ich swobodę, dawałby rzekomo w zamian dostateczną rekompensatę. Mówi się np. o przedszkolu obsługującym wyłącznie jedną kolonię, o sklepie zaopatrującym z takąż wyłącznością jakąś zamkniętą grupę mieszkańców albo nawet o konieczności rozmieszczenia budynków i ścieżek w osiedlu nie w taki sposób, aby skrócić drogę do przystanku, ale żeby ją wydłużyć, aby tym samym zmusić mieszkańca do odbywania korzystnego dla zdrowia spaceru. Tego rodzaju próby kształtowania życia przyszłych mieszkańców o tyle są niecelowe, że nigdy nie są w stanie ogarnąć całości zmiennych potrzeb wplecionego w nie elementu przypadku, jak również możliwych błędów i nieścisłości przewidywań. Niemniej doniosłe mają znaczenie nie dające się przewidzieć powikłania, wynikające z wpływu jednej indywidualności na drugą: sympatie i upodobania zawsze będą kształtować stosunki między ludźmi i będą sprawiać, że jedno dziecko
Joanna Kordjak
ŹRÓDŁO: „DOM, OSIEDLE, MIESZK ANIE” NR 6, 1933
np. będzie zadowolone w przedszkolu „A”, zaś nieszczęśliwe w przedszkolu ,,B”, podczas gdy inne dziecko może wskazywać wprost przeciwne upodobania; że jedna gospodyni więcej ceni sklep spółdzielczy Nr 1 niż podobny doń spółdzielczy sklep Nr 2, bo być może lubi tamtą sprzedającą, bo być może przyjemniejsza jest dla niej droga do tamtego sklepu ze względu na cień pod drzewami, czy na słońce, czy na wiatr. Któż zgadnie subiektywne reakcje ludzkie? Tym bardziej niedorzeczne są pomysły zmuszania ludzi do takiej przyjemności jak spacer. Ludziom potrzebne są drogi łączące ich mieszkania z różnymi innymi punktami przez nich uczęszczanymi, i to drogi możliwie jak najkrótsze. Spacery, odchylenia od tych dróg – pozostawmy ich uznaniu. Sam autor pomysłu takiego łączenia realizacji społecznego zaspokajania potrzeb z nakazami wychowawczymi, gdyby udając się do pracy czy na ważne zebranie – był spóźniony, zrezygnowałby na pewno z przechadzki i nie zawahałby się iść do tramwaju najkrótszą drogą. Pobieżny choćby przegląd zasad i wytycznych, które poruszyliśmy powyżej w swych rozważaniach, unaocznia, jak mocno są dziś związane zadania architekta z pracami innych specjalistów (ekonomisty, socjologa, statystyka, higienisty, nauczyciela, psychologa). Nie poruszamy tu doniosłej skądinąd potrzeby współpracy architektów z innymi artystami plastykami; wykraczałoby to poza temat pracy niniejszej. Rola architekta o tyle jeszcze komplikuje się, że z jednej strony pracuje jako twórca i artysta – samodzielny i niezależny, z drugiej zaś – ma obowiązek syntetyzować pracę innych w zespołach wielofalowych.
Dziecko w mieszkaniu , 19326 Przestronność, czystość, powietrze i światło nabierają szczególnego znaczenia, jeżeli w mieszkaniu jest dziecko. Musi mieć ono swobodę ruchu, musi móc przebywać w całem mieszkaniu, nie przeszkadzając dorosłym. W tym wypadku urządzenie mieszkania wymaga specjalnej pieczołowitości. Sprzęty nie mogą zabierać za dużo miejsca, tłumić światła, tamować dopływu świeżego powietrza. Nie mogą być zbiornikami kurzu. Sprzęty dziecinne muszą być przystosowane do wzrostu, a więc rosnące lub wypożyczane (odpowiednio do wzrostu i wieku dziecka zmieniane). Niektóre tylko zabawki (w dobrym stanie) powinny się mieścić w pokoju. Na rupiecie, w które szybko przeistaczają się zabawki, powinna być skrzynka lub koszyk na kółkach, które dziecko przewozi sobie na czas zabawy.
Dziecko – już mieszkaniec, obywatel i już człowiek Przestrzenny układ otoczenia, jego skala i walory estetyczne oraz jego znaczenie wychowawcze odegrały szczególną rolę w nowej w okresie dwudziestolecia i ważnej dziedzinie — projektowaniu dla dzieci. Przykładem nowoczesnej praktyki projektowej była działająca wówczas na osiedlach Wojskowej Spółdzielni Mieszkaniowej Poradnia dla Racjonalnych Urządzeń Mieszkaniowych „Moje Mieszkanie” otwarta
Zdjęcie z okładki pisma „Dom, Osiedle, Mieszkanie”, 1933
Janusz Korczak, Sprawozdanie Towarzystwa „Nasz Dom” za okres 24 XI 1921–30 X 1923 [fragmenty]7 Wychowanie współczesne przenika zasada, że wychowawca odpowiada przed społeczeństwem za dzieci. Pragniemy oprzeć wychowanie na zasadach, gdzie wychowawca odpowiadałby przed dziećmi za społeczeństwo. Celem wychowania współczesnego jest przygotowanie dzieci do życia, gdy po latach staną się ludźmi. Pragniemy przekonać ogół, że dzieci już są ludźmi, że traktować je należy jako żywe i już ludzkie istoty.
przy oddziale Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci (RTPD) na Żoliborzu. Pracowali w niej Barbara Brukalska, Nina Jankowska i Jadwiga Toeplitzówna, które objęły kierownictwo do spraw architektury i ogrodnictwa, oraz dr Aleksander Landy, odpowiedzialny za sprawy higieny, udzielając porad w zakresie racjonalnego urządzania mieszkań i ogródków, a także prowadząc wypożyczalnię mebli i sprzętów oraz wzorcownię mebli dla małych mieszkań. 6 7
Przyszłość będzie inna
Dziecko w mieszkaniu, „Dom, Osiedle, Mieszkanie” 1932, nr 1, s. 20–21.
Janusz Korczak, Sprawozdanie Towarzystwa „Nasz Dom” za okres 24 XI 1921–30 X 1923, [w:] tegoż, Dzieła, t. 14, wol. 1, s. 196 i 199.
89
Pragniemy zorganizować społeczeństwo dziecięce na zasadach sprawiedliwości, braterstwa, równych praw i obowiązków. Nie mając na razie lepszych niż te wzorów, które dla siebie wypracowało społeczeństwo dorosłych, będziemy je naśladowali, przystosowując do potrzeb i właściwości społeczeństwa dziecięcego. Karność zastąpić pragniemy przez ład, przymus przez dobrowolne przystosowanie się jednostki do form życia zbiorowego, martwy morał zmienić chcemy w radosne dążenie do doskonalenia się i samozmagania. Stawiamy szacunek dla siebie samego na równi z życzliwością dla bliźnich, lepiej – współobywateli.
Działać musimy ostrożnie i z wolna, czujnie się pod kierunkiem dzieci kształcąc i wychowując. [...]
FOT. REPRINT POCZTÓWKI WYDANY PRZEZ MUZEUM W BIELSKU-BIAŁĘJ
Janusz Korczak, Wstęp , w: Zakład wychowawczy „Nasz Dom”. Szkic informacyjny, 1928 [fragmenty]8
Kąpielisko miejskie Panorama, Bielsko-Biała, 1936
90
Zarzucić musimy pogląd, że dziecko ma się z łaski karmić okruchami ofiarowanymi przez tkliwie, pobłażliwie czy pieszczotliwie dlań usposobione serca bądź macierzyńskie, bądź filantropijne. Dążyć będziemy do międzynarodowej organizacji dzieci i młodzieży, zachęcając do obioru wspólnego dnia święta, wspólnego sztandaru, wspólnej pieśni i pracy, i jednego języka, żądania równouprawnienia dla siebie. Nie urabiać i przerabiać, a zrozumieć i porozumieć się chcemy z dzieckiem, pomóc do odrodzenia niewolniczej, żebraczej jego duszy, odrzucenia brudu, który przeniknął i opanował społeczeństwo dzieci jako zaraza dorosłych. Zdemoralizowano dzieci tym, że się je karmi ideami i ideałami, na zrealizowanie których mają czekać dziesiątki lat.
Dziecko – już mieszkaniec, obywatel i już człowiek. Nie dopiero będzie, a już. Dziecko ma dawność i przeszłość. Wspomnienia i pamiątki. Lata dziecięce – to życie rzeczywiste, nie zapowiedź. Radość i ból są prawdą, nie urojeniem. Każda chwila rzetelna jego poważnego, nie na żart czy próbę, życia – nie wróci, warta sama w sobie jako całość – zapadając się – żłobi. Nie morał na wyrost i frazes zadań i obowiązków przyszłych, jeno dzisiejszych. Bliski teren, drobne zagony, na których doświadcza, sił próbuje, święci zwycięstwa, doznaje porażek, ponawia wysiłek, zbiera plon – ćwiczy, hartuje i kontroluje siebie. Dziecko rozgląda się, cieszy, dziwi, niepokoi. Świat piękny, pełen radosnych niespodzianek i dumnych zwycięstw. Ale nie tylko słoneczny i ciepły, pogodny i barwny. Bo i twardy, surowy, podstępny, okrutny. [...] Dziecko ufa. Pragnie wierzyć w silną, zrównoważoną, dojrzałą prawdę i dobro. Łagodnie przygotować, że ideał – marzeniem, a słabość i niedoskonałość – rzeczywistością. Że i my dzieci. Nie – podejść i zwieść. [...] Szukamy nowych metod wychowania. Starcie między pokoleniem dawnych a nowych zasad będzie tym ostrzejsze, im mocniej jedni zechcą trwać, zachować, opóźnić, drudzy – lekkomyślnie popędzać i wybiegać. Starcia mogą być drażniące i bezpłodne lub twórcze, zależnie od tego, czy zwalczające się strony uzbroją się w dostateczną ilość dowodów na poparcie twierdzeń.
Czas wolny Z kształtującą się w okresie dwudziestolecia międzywojennego koncepcją czasu wolnego wiąże się demokratyzacja dostępu do sportu rozumiana jako ważny element projektu modernizacji społecznej. Sport stanowił jedną z dziedzin emancypacji różnych grup społecznych: kobiet, środowisk robotniczych, a także mniejszości narodowych. Dynamicznie rozwijającymi się dziedzinami była piłka nożna, lekkoatletyka, boks, ale także pływanie. Powszechne uczestniczenie w zajęciach sportowych wymagało szerokiego dostępu do urządzeń sportowych i nowoczesnych, podążających za przemianami obyczajowymi rozwiązań architektonicznych.
8
J. Korczak, Wstęp, [w:] Zakład wychowawczy „Nasz Dom”. Szkic informacyjny, oprac.
M. Rogowska-Falska, Warszawa: Towarzystwo „Nasz Dom”, 1928. Cyt. za: tegoż, Dzieła, t. 14, wol. 1, s. 204, 207, 208.
Joanna Kordjak
ŹRÓDŁO: IZBA HISTORII WSM, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ZACHĘTANARODOWA GALERIA SZTUKI
Ewa Grzesiewicz, Cudze chwalicie… Nasz pensjonat roślinny i leczenie roślin w mieszkaniach , 1936 [fragmenty]10
Prawo do odpoczynku , 1931 [fragmenty]9 Radość pracy – niestety jak tyle innych bezcennych dóbr – dziś nieomal zagubiona, nie może być pełną, jeżeli okresowo nie ustępuje miejsca radosnemu odpoczynkowi. Nie można zużywać wszystkich swych sił i wszystkich chwil tylko po to, by módz [sic!] istnieć i dalej pracować. Trzeba zmiany, trzeba wytchnienia, trzeba możności innego niż co dzień [sic!] spojrzenia na świat i wgłąb [sic!] siebie. Trzeba czasem dla mózgu, mięśni i nerwów innego niż zwykle ćwiczenia, które najlepszym się staje wypoczynkiem. Trzeba mieć możność beztroskiego spędzenia wolnych godzin w dniu, wolnych dni w tygodniu, wolnych tygodni w roku. Proklamowanie prawa do pracy, to znaczy prawa do spełnienia podstawowego, koniecznego dla społecznego życia obowiązku jest jednym z tragicznych nieporozumień ustroju bezładnej produkcji. Takie jej zorganizowanie, by możliwym był odpoczynek nadający życiu treść i barwę, jest najważniejszem zadaniem. Prawo do odpoczynku pociąga za sobą prawo do właściwego spędzenia wczasów, nakłada więc obowiązek zachowania istniejących i stworzenia nowych właściwych dla odpoczynku miejsc i urządzeń. Trzeba o tem myśleć przy planowaniu mieszkań, domów, dzielnic miast i dzielnic kraju. Nie wolno nigdzie niszczyć bezmyślnie, zamykać dla ludności istniejących lasów i parków, trzeba wszędzie stwarzać nowe miejsca wypoczynkowe, w których nie tylko [sic!] przyroda, ale i dzieła ludzkie dadzą umysłom inną niż codziennie strawę.
Wspólnota ogrodu
W ,,Robotniku” z dnia 16 września ukazała się wzmianka p.t. ,,Pensjonat dla kwiatów” w której mówi się o powstaniu pierwszej kliniki botanicznej i pensjonatu dla kwiatów w Paryżu. Za niewielką opłatą jeden z ogrodników paryskich przyjmuje kwiaty na przechowanie i leczenie. Liczni mieszkańcy opuszczają stolicę latem, mogą swe ulubione rośliny zostawić w fachowych rękach zamiast u opiekunów przygodnych, po których opiece rośliny więdły i marniały. Nie jest to pierwszy pensjonat i pierwsza klinika dla kwiatów. Wcześniej powstał takiż pensjonat poparciem i zaufaniem wielu członków. Tyle, że nie w Ośrodku Ogrodniczym W[ojskowej] S[póldzielni] M[ieszkaniowej], cieszący się podano mu nazwy pensjonat, a mówiono po prostu ,,leczenie i przechowanie kwiatów”. Od wczesnej wiosny wielu naszych członków (około 400) przynosiło swe ukochane rośliny, po kilka lub kilkanaście, prosząc o poradę na chorobę, umiejętne przesadzenie i leczenie. Na przechowaniu „w naszym skromnym pensjonacie” mieliśmy latem 115 palm, 35 araukaryj i 655 innych pacjentów. Teraz po skończonych wakacjach coraz liczniej odwiedzają nas miłośnicy kwiatów, którzy latem nie korzystali z naszego „pensjonatu”, a teraz mają kłopoty ze zniszczonemi roślinami. Dla ułatwienia pracy nad pielęgnacją roślin Ośrodek Ogrodniczy wprowadza nową formę opieki, a mianowicie: Stałą opiekę nad roślinami w domach naszych członków. Opieka ta będzie polegała na oglądaniu roślin raz na miesiąc, wydawaniu opinji i rady, jak usunąć szkodniki i uleczyć chorą roślinę. Pragnący korzystać ze stałej opieki winni zgłosić się do Ośrodka Ogrodniczego w godzinach urzędowania dla podpisania odpowiedniej deklaracji. Opłata miesięczna dla mieszkańców W. S. M. wynosi 50 groszy. Mieszkańcy W. S. M. mogą też korzystać z doraźnych porad jednorazowych w swoich mieszkaniach za opłatą 1 zł. Inni mieszkańcy Żoliborza za poradę jednorazową w mieszkaniu opłacają 1,50 zł. ●
← „Pensjonat roślinny” na osiedlu WSM na Żoliborzu, 2 poł. lat 30.
Wątki prezentowane w tekście wraz z materiałem wizualnym zaczerpnięto z wystawy Przyszłość będzie inna. Wizje i praktyki modernizacji spo-
łecznych po roku 1918 Zachęta - Narodowa Galeria Sztuki (24 lutego-27 maja 2018 roku), kuratorka: Joanna Kordjak, współpraca: Magdalena Komornicka, Michał Kubiak oraz Cezary Lisowski, Zuzanna Sękowska.
Funkcjonujące na osiedlach Wojskowej Spółdzielni Mieszkaniowej ośrodek ogrodniczy, „sanatorium roślin” czy „sale ciszy”, dające możliwość schronienia się przed „zanieczyszczeniem wielkomiejskim hałasem”, posłużyć mogą za przykład myślenia ekologicznego, którego początki przypadają właśnie na okres dwudziestolecia międzywojennego.
10 E[wa] Grzesiewicz, Cudze chwalicie… Nasz pensjonat roślinny i leczenie roślin w mieszkaniach, „Życie Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Stowarzyszenia »Szklane Domy«, Oddziału Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci na Żoliborzu i Gospody Spółdzielczej” 1936,
9 Pierwodruk: Prawo do odpoczynku, „Dom, Osiedle, Mieszkanie” 1931, nr 8, s. 1.
Przyszłość będzie inna
wrzesień, s. 144–145.
91
ILUSTRACJE: MAGDALENA GARDEŁA
DOROTA JĘDRUCH Zbudujmy sobie maszynę do wzruszeń. Precyzyjną, niezawodną, bez-
paradoks – wyrafinowany wytwór kultury jest jednocześnie zjawiskiem
błędną. Jedno po drugim niech wzruszenia atakują umysł celnie jak
uważanym za jej brutalne przeciwieństwo. Maszynowo uruchamiane
kula źrenicę tarczy strzelniczej. Niech wzruszeń starczy dla wszystkich.
piękno przestaje być doznaniem jednostkowym, szlachetnym, wymaga-
Weźmy dowolne dane, formę, funkcję, środowisko, kulturę, uszy, oczy,
jącym specjalnych studiów, przygotowań i delikatnej wrażliwości. Stąd
serce, umysł i połączmy je siecią zależności, piękną jak sieć neuronów,
obraz maszyny pozostaje prowokacyjny i ambiwalentny. Mamy zatem
a uzyskamy mechanizm, który jest w stanie poruszyć wszystko: od
w sztuce awangardowej także anty-maszyny, maszyny-błędy, tak jak
najmniejszej komórki w tkance po całe społeczności, miasta, ustroje,
mamy anty-dzieła sztuki, gesty samozniszczenia i negacji. Maszyna
cywilizacje, siły przyrody.
może być zarówno obrazem logiki i porządku, jak i mechanizmów
Mechanizm maszynowy, logiczny wykres funkcji w ruchu, pozostaje jedną z najpłodniejszych metafor modernistycznej (awangardowej zwłaszcza) estetyki. Nie chce się tego powtarzać, stwierdzenie wydaje się przecież truizmem. Ale powtórzmy. Skoro maszyna służy masowej produkcji rzeczy standardowych, dlaczego nie powielać taśmowo wystandaryzowanych poglądów o niej? Mamy więc przed sobą modernistyczne wizje maszyny: hymny na cześć maszyny, wiersze wykresy maszyn, rzeźby wykresy zależności przestrzennych. Maszyna to wszystko, co nam się podoba: samochód, samolot, Partenon. Wszystko, co nam się nie podoba, maszyną nie jest: gipsowe stiuki, ornamenty, dachy mansardowe, stare meble i obrazy, które opowiadają historie.
tajemniczych i niezbadanych, pozostających poza matematyczną logiką znanego świata. Maszyna do wzruszeń. Brutalny epitet estetyki puryzmu. Aby móc przeanalizować nowoczesny wysiłek, mówimy o maszynie do wzruszeń, to znaczy, że elementy fizyczne, pierwotne, są wystarczające, aby zadowolić oko, wystarczająco dobrze dobrane, jasno wyłożone, aby ustalić relacje, które cieszą intelekt. Oto reprezentacja naturalnego faktu rozwinięta odpowiednio, aby móc oddalić na drugi plan kwestie ikonografii i nadać pełne znaczenie elementom plastycznym, które są emotywnymi narzędziami dzieła sztuki1.
Tak definiuje architekturę Le Corbusier. Epitet maszynowy jest
Maszyną jest w tym przypadku przede wszystkim dzieło sztuki, które
zdaniem papieża modernizmu „brutalny”, jego składniki „fizyczne”
wytwarza wibracje w otaczającej je przestrzeni, które to z kolei uderzają
i „pierwotne” oparte na „naturalnych faktach”, ale ich oddziaływanie
w inną maszynę: biomaszynę zwaną człowiekiem.
należy do świata delikatnych odczuć estetycznych, w których elementy
Jako przedmiot artystycznych fascynacji epoki trzeba sobie
plastyczne, uderzając w oko, docierają do odczuwającego emocje
wyobrazić oczywiście wielką, ciężką, buchającą parą, żeliwną maszynę
intelektu. Intelektualne emocje nie powinny być oczywiście nadto
z początku wieku XX. Ta maszyna jest logiczna i precyzyjna, ale też
nieokrzesane, jak dzikie porywy serca wzbudzane przez pozbawione
potężna, rewolucyjna (zburzyła stary porządek świata), jest fascynująca,
filtra estetyki zjawiska natury. Emouvoir (wzruszać) jest pojęciem
piękna, sprawna, ale też na swój sposób niebezpieczna i nieprzewidywalna. Jest najbardziej wyrafinowanym wytworem cywilizacji, ale pozostaje na swój sposób brutalna i barbarzyńska. Tworzy ciekawy
92
1 Voyager avec Le Corbusier: croquis de voyages et études, red. P. Duboÿ , La Quinzaine Litteraire, 2009, s. 133, (przeł. D.J.).
zaczerpniętym z osiemnastowiecznej teorii architektury (używał go wówczas Boullée) i – jak w wielu miejscach zaznacza Le Corbusier – jest efektem oddziaływania dzieła bliskiego klasycznej estetyce: prostego, logicznego, opartego na jasnych i precyzyjnych stosunkach form. Najlepiej by było to dzieło abstrakcyjne – relacje pomiędzy dziełem i odczuwającym jego oddziaływanie umysłem są w tym przypadku sprowadzone do modelowych zależności. Najłatwiejsze do uchwycenia i wystandaryzowania. Jednak nawet w tej niegroźnej metaforze, która pozostaje wyłącznie kulturową figurą, czai się niepokój, który zamienia ją właśnie w „brutalny epitet”. Dzieło-maszyna porusza człowieka-maszynę w sposób mechaniczny i typowy. Da się przewidzieć, obliczyć i uwarunkować. Jako taka, emocja maszynowa wydaje się zaprzeczeniem podstawowych ludzkich wartości: subiektywizmu, indywidualnej reakcji i wrażliwości. Boimy się tego porządku, obawiamy się, że mógłby się okazać prawdziwy, ale boimy się także, że nie jest on prawdą, że logiczny mechanizm odczuwania wzruszeń to tylko złudzenie, za którym kryje się niemożliwy do opanowania chaos. Pozostająca na usługach człowieka maszyna któregoś dnia zbuntuje się przeciw sztucznemu uporządkowaniu i zacznie wytwarzać własne, złowrogie mechanizmy i alternatywne logiki. Ten niepokój czai się w posuniętej do skrajności apologii racjonalizmu, w której to intelektualna refleksja jest tożsama z najsilniejszą emocją. Myśl jest najmocniejszym odczuciem. Dziś możemy być niemal pewni, że racjonalizm awangardy jest racjonalizmem gwałtownych odczuć i neurotycznych gestów. Że niezachwiana pewność jest podszyta strachem. Że za skrajnym porządkiem tych schematów kryje się ich dadaistyczny nieporządek, tak jak w każdej maszynie czai się usterka. Przedstawiony obok diagram jest niewinną zabawą w produkcję maszyny do wzruszeń, w której argumentacja dotycząca oddziaływania dzieła sztuki i wytwarzanych przez niego fizycznych zjawisk w przestrzeni (wibracji i rytmów) zaczerpnięta została z tekstów artystów awangardowych (przede wszystkim z systemu estetycznego Le Corbusiera). Doznania form pobudzają do odczuwania przeżyć estetycznych, atakujących różne części ciała człowieka. Diagram to jedna z najczęściej przywoływanych figur modernistycznej argumentacji. Relacje są tu nieodzowne i proste. W efektywny sposób upraszczają cały złożony mechanizm myślenia i odczuwania, relację pomiędzy siłami natury a mocą ludzkich wyobrażeń, mitów i lęków. W tym systemie, jak w każdym innym, czai się destrukcyjny błąd. I właśnie dlatego są one tak bardzo pociągające i wciąż nam bliskie.
93
ARCHITEKTURA to sztuka w pełnym tego słowa znaczeniu, która osiąga stan platońskiej wzniosłości, to matematyczny porządek, abstrakcja, dostrzeganie harmonii w poruszających relacjach. Oto CEL architektury! Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2012, s. 150–151
Ogólnie zatem biorąc kolor jest sposobem wywierania bezpośredniego wpływu na duszę. Kolor jest klawiszem. Oko jest młoteczkiem. Duch zaś wielostrunnym fortepianem. Wassily Kandinsky, O duchowości w sztuce, przeł. S. Fijałkowski, Państwowa Galeria Sztuki w Łodzi, Łódź 1996, s. 62
ARCHITEKTURA to przemyślana, bezbłędna wspaniała gra brył w świetle. Nasze oczy zostały stworzone do oglądania form w świetle; światła i cienie ujawniają kształty; sześciany, stożki, kule, walce i piramidy to wielkie, podstawowe formy doskonale ujawniane przez światło; ich obraz w niej jest jasny, namacalny, wolny od dwuznaczności. Właśnie dlatego są to piękne kształty, najpiękniejsze. Wszyscy są zgodni co do tego, dziecko, dzikus i metafizyk. To podstawa sztuk plastycznych. Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2012, s. 80
Architektoniczna abstrakcja ma tę szczególną, wspaniałą cechę, że zakorzeniając się w nagim fakcie, uduchowia go, gdyż nagi fakt nie jest niczym innym jak materializacją, symbolem możliwej idei. Nagi fakt należy do idei dopiero dzięki narzuconemu przez nas porządkowi. Emocje, jakie wzbudza architektura, biorą się z nieuchronnych, nieodpartych, fizycznych uwarunkowań, dziś zapomnianych. Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury, Warszawa 2012, s. 79–80
94
Dorota Jędruch
U stóp cnót plastyki, czystości, jedności i prawdy leży pokonana natura. Na próżno napina łuk tęczy, tętnią pory roku, tłum istot pędzi ku śmierci; wiedza rozkłada i składa z powrotem to, co istnieje, światy umykają na zawsze naszym pojęciom, ulotne nasze wyobrażenia powtarzają się lub wskrzeszają własną nieświadomość, zaś barwy, wonie i wzbudzone odgłosy dziwią nas, by wnet zniknąć z królestwa natury. Guilliaume Apollinaire, Kubiści czyli rozważania estetyczne, Kraków: Wydawnicwto Literackie 1959, s. 7
Materia świata zewnętrznego i materia ciała ludzkiego znajdują się w stanie ciągłego, wzajemnego oddziaływania; oddziaływanie to można wymierzyć i sprawdzić. Władysław Strzemiński, Teoria widzenia, red. I. Luba, Łódź: Muzeum Sztuki w Łodzi, 2016, s. 215
[…] wibrująca w nas płyta rezonansowa jest naszym kryterium harmonii. To właśnie oś, na której człowiek pozostaje w zgodzie z naturą i być może z wszechświatem – oś konstrukcyjna tożsama z tą, na której są rozmieszczone wszystkie zjawiska i obiekty natury; ta oś sugeruje, że istnieje we wszechświecie pewnie jednolity zamysł, że u jego źródeł stoi jakiś spójny zamiar. Z osi tej wynikają również prawa fizyki, a jeśli rozumiemy (i kochamy) naukę i jej dzieła, to tylko dzięki świadomości, że wywodzą się z tego pierwotnego zamysłu. Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2012, s. 229, 234
To, co możemy z tego wydedukować, wywnioskować, to, co nasz umysł jest w stanie wznieść w ramach systemu, który jest nasz, który jest tworem ludzkim, to dzieło sztuki – we wszystkich dziedzinach. Z jednej strony natura, stożek obszernie otwarty na nieskończoność. Jego szczyt nas przebija, jej zawartość rozlewa się na nas. Po drugiej stronie pojawia się inny stożek, otwierający się także w stronę nieskończoności: dzieło ludzkie. Pomiędzy tymi dwoma stożkami, w miejscu ich rozchodzenia się, jest człowiek. Człowiek, który postrzega, i człowiek, który poznaje: człowiek medium. Le Corbusier, La Ville radieuse: éléments d’une doctrine d’urbanisme pour l’équipement
de la civilisation machiniste, Paris: Vincent, Fréal & Cie, 1964, s. 83 (przeł. D.J.).
Maszyna do wzruszeń
95
Uniwersum naszych oczu spoczywa na płaszczyźnie ograniczonej horyzontem. Twarz zwrócona do nieba. Ogarnijmy myślą przestrzeń dotąd niepojętą, nieuchwytną. Odpocząć, położyć się, umrzeć-zasnąć. Znów jestem głupcem. Ale jednak stanąłem prosto! Ponieważ jesteś wyprostowany, oto ty, gotowy do działania. Wyprostowany na płaszczyźnie ziemi rzeczy uchwytnych, podpisałeś z naturą pakt solidarności: to kąt prosty. Prosto przed morzem, pionowy, oto stoisz na nogach. Le Corbusier, Le poème de l'angle droit, Éditions Tériade, Paris, 1955
Nie masujcie oka zawsze w tym samym kierunku, bo się zmęczy; stosujcie płodozmian widoków, dzięki którym spacer nie znuży was i nie uśpi. Za okiem znajduje się ten zręczny, śmiały, płodny, twórczy, logiczny i szlachetny organ: umysł. To, co postawicie przed okiem, będzie źródłem radości. Wielorakiej radości: to całe doświadczenie człowieka rozsiane po wszystkich jego zdolnościach. Co za żniwo! Le Corbusier, Urbanistyka, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2015, s. 90.
Wydaje się, że prawo ciążenia rozwiązuje dla nas konflikt sił i utrzymuje świat w równowadze; dzięki niej mamy pion. Na horyzoncie zarysowuje się linia pozioma, ślad transcendentalnego planu bezruchu. Linia pionowa tworzy z poziomą kąty proste. Jest tylko jedna linia pionowa i jedna pozioma: to dwa stałe elementy. Kąt prosty jest jakby częścią sił, które utrzymują świat w równowadze. Le Corbusier, Urbanistyka, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2015, s. 52
Architektura, opierająca się na plastycznych emocjach, musi w swojej dziedzinie RÓWNIEŻ ZACZĄĆ OD SAMEGO POCZĄTKU I STOSOWAĆ ELEMENTY MOGĄCE PORUSZYĆ NASZE ZMYSŁY, ZASPOKOIĆ NASZE WIZUALNE PRAGNIENIA i ułożyć je w taki sposób, BY ICH WIDOK WYRAŹNIE PORUSZYŁ NAS finezją lub brutalnością, zgiełkiem bądź spokojem, obojętnością bądź zaangażowaniem: chodzi tu o elementy plastyczne, formy, które nasze oczy wyraźnie widzą, zaś umysł potrafi zmierzyć. Formy surowe lub subtelne, sztywne lub giętkie, fizjologicznie oddziałują na nasze zmysły (kula, sześcian, walec, poziom, pion, skos itd.), wstrząsając nimi. W takim stanie poruszenia docierają do nas nie tylko gwałtowne doznania: rodzą się pewne relacje działające na świadomość i wprawiające nas w stan rozkoszy (zgodność z prawami wszechświata, którym są podporządkowane nasze czyny i którym podlegamy my sami), w których człowiek w pełni korzysta ze swoich możliwości wspominania, analizowania, rozumowania i tworzenia. ●
96
Le Corbusier, W stronę architektury, przeł. T. Swoboda, Centrum Architektury: Warszawa 2012, s. 71
Dorota Jędruch
również działał jako architekt: w konspiracji przygotowywał plany urbanistyczne osi stanisławowskiej i osiedla Rakowiec. Podczas powstania warszawskiego nadzorował fortyfikacje Śródmieścia. Został wywieziony przez Niemców do Kielc; do stolicy powrócił w 1945 roku. Został zatrudniony w Biurze Odbudowy Stolicy, gdzie pracował przy powstawaniu szkół. Później pracował w Ministerstwie Budownictwa. Przeszedł na emeryturę w 1950 roku. W 1957 roku zmarł w Warszawie, został pochowany na Powązkach. Jako architekt dał się poznać jako twórca bardzo wszechstronny, swobodnie operujący różnorodną stylistyką. Do ciekawszych realizacji należą między innymi Gimnazjum Żeńskie im. Słowackiego w Warszawie (obecnie VII Liceum Ogólnokształcące im. Juliusza Słowackiego), kamienica przy Narbutta 19 w Warszawie czy powojenne projekty dla Korpusu Ochrony Pogranicza. Nowakowski zapisał się także w historii architektury jako teoretyk i publicysta. Drukował swoje teksty w miesięczniku „Architektura
Myśl teoretyczna i publicystyczna Tadeusza Nowakowskiego
HELENA POSTAWKA-LECH
i Budownictwo” (AiB), najważniejszym czasopiśmie architektonicznym ukazującym się w Polsce w latach międzywojennych, wydawanym przez Warszawskie Koło Architektów. Publikowano tam teksty teoretyczne polskie i zagraniczne w tłumaczeniach, prezentowano konkursy i ich wyniki, nowinki technologiczne i wiadomości ze świata. Wśród redaktorów i autorów czasopisma byli tacy architekci, jak Rudolf Świerczyński, Witold Minkiewicz, Lech Niemojewski, Helena i Szymon Syrkusowie czy Czesław Przybylski. W latach 1932–1934 Nowakowski należał do komitetu redakcyjnego. Jego teksty publikowane na łamach AiB dotyczą polskiej teorii architektury w dwudziestoleciu międzywojennym.
Sport W 1928 roku Nowakowski został organizatorem i kierownikiem Badania nad architekturą polskiego dwudziestolecia dają coraz pełniej-
Biura Projektów Badań Technicznych przy Państwowym Instytucie
szy obraz ówczesnego środowiska architektonicznego. Dostrzegamy już
Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego. Z tą posadą
postaci, których wysiłki projektowe i teoretyczne pozostawały przez lata
wiązała się podróż studyjna do Austrii, Włoch, Szwajcarii, Niemiec
w cieniu spektakularnych zamówień rządowych, ogromnych konkursów
i Francji, w której wyniku powstały „normalia sportowe” – zbiór wytycz-
czy ekstrawaganckich realizacji prywatnych. Do tego grona możemy
nych dla architektów projektujących obiekty sportowe. Jest też autorem
zaliczyć Tadeusza Nowakowskiego.
pawilonu powstałego na Powszechną Wystawę Krajową w Poznaniu, na
Urodził się w 1879 roku w Medwinie na ziemi kijowskiej. Swoją
zlecenie PiWFiPW. W latach 30. zaprojektował też ogródek jordanow-
edukację architektoniczną rozpoczął w 1901 roku na Politechnice
ski w Warszawie przy ulicy Bagatela 2. Zainteresowanie architekturą
Lwowskiej, lecz zakończył ją dopiero w 1922 roku, kiedy to otrzymał
obiektów sportowych Nowakowskiego było bardziej teoretyczne niż
dyplom na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Lata I wojny i wojny
praktyczne i miało swoje źródła w jego poglądach na architekturę,
polsko-bolszewickiej związały go z wojskiem. W 1914 roku wstąpił jako
z uwzględnieniem kwestii zdrowia i higieny. Rozwój wiedzy na temat
ochotnik do CK armii. W czasie służby pracował w zawodzie – zbudo-
wpływu ruchu na zdrowie człowieka przyczynił się do upowszechniania
wał wiele militarnych obiektów. W latach 30. prowadził własne biuro
się sportu, także tego uprawianego amatorsko. Po zakończeniu I wojny
architektoniczne w Warszawie, był bardzo aktywny. W trakcie II wojny
światowej kult ciała został wzmocniony: wojna pozostawiła rzesze ludzi
97
Tadeusz
kalekich i inwalidów, nastąpiły też przemiany społeczne i obyczajowe,
Nowakowski,
które doprowadziły do usankcjonowania sportu jako rozrywki dostępnej
Geneza budownictwa sportowego w Polsce, „Architektura i Budownictwo”
dla wszystkich obywateli, niezależnie od statusu społecznego i płci. Architektura i urbanistyka odpowiedziały na to intensywnym rozkwitem budownictwa sportowego – od form niewielkich, jak ogródki jordanow-
1933, z. 10–12.
skie, baseny czy korty tenisowe, po duże założenia: stadiony czy całe
Na ilustracji
kompleksy sportowe. Wydana w 1933 roku Karta Ateńska podkreśla
park sportowy
konieczność powstawania przestrzeni wypoczynkowych, w tym także
klubu
względem w najtragiczniejszem położeniu, najmniej miała środków fizycznych dla zapobieżenia złemu. Trzeba było mieć dużo wiary w możliwości przeprowadzenia podjętej akcji, dużo energji i zapobiegliwości, a przede wszystkim serca, by podjąć walkę z tem złem, z pełną wiarą w zwycięstwo. Pawilon Wychowania Fizycznego i P. W. [Przysposobienia Wojskowego – HPL] na Wystawie Poznańskiej dał najlepszy przekrój tego olbrzymiego wysiłku i poświęcenia społeczeństwa i energji ludzi, akcją tą kierujących. Szeregi sal, pełnych modeli, map i wykresów, dały pełny obraz nie tylko wysiłku pracy i walki, ale i wspaniałego i zwycięstwa. Obok wychowawców, nauczycieli, lekarzy i hygjenistów, także i architekci, i inżynierowie znaleźli wdzięczne pole do wykazania swojej inicjatywy, zdolności organizacyjnych i wiedzy technicznej kierowanej inwencją twórczą. Gdy się porównuje budowle Wychowania Fizycznego powstałe w Polsce i koszt ich wykonania z podobnymi założeniami w innych państwach, to widzi się, jak stosunkowo małymi środkami tworzono u nas rzeczy naprawdę poważne i duże. Tam, gdzie inni wydawali miliony, my wydawaliśmy tysiące, gdzie inni zajmowali dziesiątki hektarów pod gigantyczne nieraz budowle, myśmy budowali na skupionych terenach, licząc się z każdym metrem kwadratowym powierzchni i metrem kubicznym budowli. Gdy sąsiadom naszym wystarczało słowo „potrzebny”, my musieliśmy ważyć słowo „niezbędny” na czułej wadze możliwości finansowych. Budownictwo sportowe, a właściwie wychowania fizycznego, ma już u nas swoje własne oblicze. Wyciska ono piętno na nowych projektach rozplanowania miast i nowych osiedli i dzisiejszy urbanista nie może w projektach swoich przejść nad niemi do porządku dziennego. Nowe dzielnice i osiedla, rezerwują już tereny nie tylko, jak dotychczas, pod cmentarze, ale pod założenia wychowania fizycznego”. Geneza budownictwa sportowego w Polsce, „Architektura i Budownictwo” 1933, z. 10–12, s. 352–357
„Warszawianka”,
sportowych na różnych poziomach: w dzielnicach mieszkaniowych,
proj. Stanisław
na obrzeżach miast i w regionie. W latach 30. sport był postrzegany
Słońce
Odyniec-
jako sposób spędzania wolnego czasu, korzystny dla ciała i psychiki
W latach 30. Nowakowski poświęcił wiele uwagi teorii nasłonecznienia
człowieka. Poglądy Nowakowskiego doskonale wpisywały się w ten
budynków. Prowadził skrupulatne obliczenia i eksperymenty, umieszczał
nurt. Widział on architekturę jako środek do zmian społecznych silnie
kawałki papieru światłoczułego w różnych miejscach budynku i spraw-
powiązanych z budowaniem społeczeństwa obywatelskiego w duchu
dzał, ile czasu zabierze jednakowe naświetlenie wszystkich kawałków.
patriotycznym. Sport w latach 30. niejednokrotnie miał także silne
Badania te wpisują się w ogólny nurt poszukiwania architektury gene-
zabarwienie militarne – wyrabianie muskulatury było traktowane nie
rującej zdrowe warunki do życia. Nowakowski jednocześnie mocno
tylko jako rozrywka, ale i jako inwestycja w siłę i obronność kraju.
akcentuje potrzebę dopasowania architektury do warunków lokalnych.
-Dobrowolski
Świat ludności, zdolnej do pracy, pozostał na pobojowiskach lub zaludnił szpitale, a potem przytułki dla inwalidów. Młodzież, urodzona z wycieńczonych rodziców lub wyrastająca w najgorszych warunkach higjenicznych — często bez dachu nad głową — i nienależycie odżywiana, dawała smutny obraz przyszłego pokolenia obywateli i obrońców Ojczyzny. Polska, będąca pod tym [strat i zniszczeń wojennych – HPL]
98
Nie oznacza to jednak promowania architektury wernakularnej czy krytyki stylu międzynarodowego. Nowakowski piętnuje nie formę, a jej nieadekwatność do warunków i bezmyślność w kopiowaniu wzorców. Jego ideałem jest takie projektowanie, które uwzględnia położenie geograficzne oraz to, jak zmienia się naświetlenie budynku w zależności od pory roku, a także dnia.
Helena Postawka-Lech
W 1938 roku architekt został zaproszony w charakterze eksperta przez komisję higieny Ligi Narodów do udziału w konferencji w Genewie na temat nasłonecznienia i oświetlenia naturalnego i sztucznego w miastach i mieszkaniach. Jedno słońce, pod którego promieniami wszystko żyje, wszystko je, czci i wielbi i od którego czerpie siły swoje i w którem szuka obrony przed atakami drobnoustrojów chorobotwórczych, – to jedno słońce było do niedawna za mało docenianym w dziedzinie zadań urbanistycznych, architektonicznych, budowlanych, a nawet ogrodniczych. Coraz częściej, w ostatnich latach słyszy się i czyta głosy poruszające ten temat. Dzielą się wynikami swych dociekań i badań ludzie, których ta dziedzina bardziej zainteresowała, ale podają zazwyczaj tylko wyniki swych zawiłych, długich i żmudnych wyliczeń i wykresów. Są to odpowiedzi „tak” lub „nie” dawane na pytania w konkretnych wypadkach i dla konkretnych warunków szerokości geograficznej danej miejscowości. Zadanie, jakie sobie od lat kilku postawiłem, polega na ujęciu całej skali długości cieni rzucanych i kątów padania promieni słonecznych, jak i ich kierunków w rozmaitych porach roku i dnia, pod rozmaitemi stopniami szerokości geograficznych – w pewien schematyczny wykres, który umożliwiłby każdemu, bez dłuższych przygotowań, dociekań i studjów, bez straty czasu i stosów papieru, danie samemu sobie natychmiastowej odpowiedzi na każde pytanie, w każdym konkretnym wypadku. Zagadnienie urbanistyczne rozplanowania luźno zabudowanych osiedli, jakie dzisiaj poruszam, jest próbą zastosowania tej „maszyny” czy „suwaka” i odpowiedzi dane tu przeze mnie na kilka pytań, otrzymałem w ciągu niewielkiego stosunkowo czasu, mechanicznej prawie, pracy. Przede wszystkiem widocznem jest [...], że szerokość ulicy jest zależna od jej kierunku i charakteru zabudowania.
Kto teraz się zatrzyma, będzie cofał się wstecz
Przy wolno stojących domach gra tu rolę również i ich rozstaw; przy zwartem zabudowaniu wysokość domów, która, znów przy rozmaitych orjentacjach, może i powinna być czasem różną, przy każdej ścianie tej samej ulicy. Przy zastosowaniu w budowlach wolnostojących, rzutu prostokątnego np. o stosunku boków 1:2, usytuowanie budynku długim lub krótkim bokiem do ulicy nie jest obojętnem dla warunków naświetleniowych sąsiada, w zależności od orjentacji osi ulicy. Podwórza domów o budowie zwartej, zależnie od orientacji, mogą być wąskie i długie, lub krótkie i szerokie, lub też, dla uzyskania dobrych warunków światła oficyny, mogą być wyższe lub niższe od gabarytu ulicznego. [...] Inaczej należy projektować rozstaw budynków przy osiedlach np. typowo zimowych (turystyka i lecznictwo zimowe), a inaczej dla osiedli letniskowych, zamieszkałych jedynie w porze letniej [...]. Jeżeli skonfrontowawszy urbanistykę ze słońcem, spróbujemy tej konfrontacji na innych polach, np. architektury, a nawet rzeźby, to otrzymamy ciekawe, choć nie zawsze wesołe wyniki. Dobrze jest porównać Partenon Ateński, projektowany i stawiany pod 38” szerokości geograficznej z kopjami jego w Warszawie i Piotrogrodzie. Zobaczylibyśmy, wiele tym „wypędkom” z Grecji brakuje plastyki, tam w ojczyźnie im właściwej, lub o ile należałoby im wysunąć gzymsów, by otrzymać te same efekty plastyczne. W co zmieniłby się najlepszy dom nowoczesny, projektowany na południu Francji lub Włoch północnych na 45” szerokości geograficznej, z całem głęboko przemyślanem zacieniowaniem werandami, z wymiarami okien, obliczonemi dla wpuszczania ściśle określonej ilości światła, gdybyśmy dla zatrzymania wszystkich jego wartości, tak plastycznych, jak i jego wnętrza, spróbowali odpowiednio do naszego 52” szer. wysuwać płyty i podcienia, lub obniżać okna i zmieniać ich wymiary: dostalibyśmy karykaturę pierwowzoru, której sami przestraszylibyśmy się. Przygotowana przeze mnie konfrontacja dzieci południowego słońca z naszem słońcem dużo da do myślenia tym, co dla mody, lub idąc po linji najmniejszego oporu, niewolniczo powtarzają formy z „L’architecture d’aujourd’hui” lub „Rassegna di Architettura”, lub co gorsza z korespondencyjnych kartek, nadesłanych przez klijenta z podróży zagranicznej z dopiskiem „chciałbym co w tym guście”. Konfrontacja taka każe wielu plastykom i ich mecenasom zacząć rozumieć, że polska sztuka plastyczna, a architektura przede wszystkiem, staje się polską tylko przez tworzenie budynku i jego wnętrza – dla naszych warunków życia, w naszym klimacie i pod naszem słońcem.
← Tadeusz Nowakowski, studia nasłonecznienia, ilustracje w artykule:
Frontem do słońca, „Architektura i Budownictwo” 1934, z. 4
Frontem do słońca, Architektura i Budownictwo, 1934, z. 4, s. 122-126
Jeżeli liczono się dawniej z efektami słonecznymi – cieplnymi, a przede wszystkim świetlnymi – to, starą tradycją, przyjmowano konwencjonalny kąt nachylenia promieni słonecznych 45° jako średnioroczny. Odziedziczyliśmy ten konwencjonalny kąt 45° razem z klasycznymi kanonami architektury i budownictwa, które szły do nas w większej części z Włoch; a przecie średnioroczny kąt nachylenia promieni słonecznych we Florencji jest właśnie około 45°.
99
Hasłem dnia dzisiejszego jest indywidualne podchodzenie do zagadnień budowlanych i urbanistycznych dla każdego środowiska, w każdym punkcie globu ziemskiego, gdzie człowiek mieszka i pracuje. Człowiek w Kairze, mogący siedzieć na ziemi przed domem w cieniu rzucanym przez płytę, wysuniętą na 1 metr i będąc na wysokości 4 m od ziemi — w Atenach może schować się w cieniu, stojąc przy ścianie, a już w Paryżu nie znajdzie cienia nawet na progu swojego domu. Z tej wędrówki cienia i światła widać jasno, że przesuwając budowę z miejsca na miejsce, przenosi się jedynie formę – wrażenia nigdy. Partenon w Atenach przestaje nim być w Leningradzie, a mile zacieniony dom w Neapolu, stanie się kazamatem po przesunięciu go do Londynu. Siłą nasuwa się teraz pytanie: czy słusznym jest, by budowle ustawione np. pod 30° szerokości były replikowane pod 45°–50° – a tym bardziej 60°? Czy można bez szkody dla zdrowia mieszkańców i kultury narodu stosować metody rozplanowania mieszkań, rozstawy budynków względem siebie do ich form zewnętrznych włącznie z południa na północ i odwrotnie? Mam głębokie przekonanie, że nie. Każdy twórca wznoszonej budowli powinien być zaznajomiony i zżyty z warunkami miejsca, dla którego projektuje. Logiczne i rozumne rozwiązanie urbanistyczne zabudowane pięknymi gmachami, dostosowanymi do warunków szerokości geograficznej, klimatu i charakteru pejzażu i tym samym będącej wytchnieniem, radością i dumą mieszkańców – przeniesione w inne warunki stać się może poronionym głupstwem – szpitalem i więzieniem mieszkańców, a wstydem, jeżeli nie zbrodnią autora. Opierając się na tym, co przedstawiłem w moim referacie, [...] dochodzę do następujących wniosków, które tu pozwolę sobie przedstawić do łaskawej i światłej oceny: 1. Należy dążyć do przeprowadzenia dokładnych studiów, dla pasów ziemi leżących na tych samych szerokościach, z uwzględnieniem ich miejscowego charakteru, jak: wysokość nad poziom morza, klimat kontynentalny lub oceaniczny, czas trwania powłoki śnieżnej itp. 2. Badanie to należy przeprowadzić z uwzględnieniem strat, jakie zachodzą w danej miejscowości, w działaniu promieni słonecznych, tak pod względem cieplnym, świetlnym, dezynfekcyjnym itp. 3. Poddać rewizji sposoby i przepisy normujące projektowanie w rozmaitych krajach w dziedzinie: urbanistyki, budownictwa i architektury, pod kątem wpływu, jaki mieć powinny na te zagadnienia warunki nasłonecznienia danej miejscowości. 4. Ująć te wszystkie zagadnienia w kwestionariusz i podać go do przepracowania i przedyskutowania wszystkim państwom, łączącym się we wspólnej pracy nad tymi zagadnieniami. 5. Na terenie Genewy opracować mapę, wnosząc na niej wszystkie dane nadsyłane jako odpowiedź na ankietę, dla zobrazowania jednakowych warunków, w jakich znajdują się poszczególne kraje, a nawet miejscowości. Insolacja, „Architektura i Budownictwo” 1939, z. 3, s. 1–7
100
Ład W całej karierze Nowakowskiego przewija się element organizacji i porządku. Brał udział w pracach wielu jednostek o takim charakterze: już w okresie I wojny został zatrudniony w sejmowej komisji odbudowy kraju, dla której przygotowywał plany odbudowy Żabna. W 1930 roku został kierownikiem referatu wystawowego Bank Gospodarstwa Krajowego i nadzorował budowę modelowego osiedla na Kole. Z kolei w 1938 roku został powołany na dyrektora Wydziału Nadzoru Budowlanego z zadaniem jego reorganizacji. Jego działalność z czasów okupacji i po wojnie również wiązała się porządkowaniem i odbudową. Ład przestrzenny był dla Nowakowskiego czymś znacznie więcej niż tylko geometrycznym porządkiem brył. Nowakowski patrzył na architekturę jako na zbiór oddziałujących na siebie czynników budownictwa, ale też decyzji włodarzy miast i ich mieszkańców. Ład wiązał się dla niego ze społeczną odpowiedzialnością za wspólną przestrzeń. Ciekawe światło na poglądy Nowakowskiego w tej sprawie rzuca głos w dyskusji o urbanistyce Warszawy relacjonowanej na łamach AiB. Odbyła się ona pod hasłem „Wielka Warszawa jako stolica Polski” na przełomie kwietnia i maja 1934 roku w ramach rady grodzkiej Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR), a przewodniczył jej Stefan Starzyński, przyszły prezydent Warszawy. Podczas dwudniowych obrad referaty wygłosili Antoni Dygat, Czesław Przybylski, Marian Lalewicz i Tadeusz Tołwiński. Dotyczyły one nie tylko samej Warszawy, ale też rozwiązań urbanistycznych innych miast. W dyskusji głos zabierali między innymi Bohdan Pniewski, Kazimierz Tołłoczko czy właśnie Nowakowski. Mimo iż ton tej dyskusji jest miejscami patetyczny, a miejscami przypomina jeremiadę nad chaosem urbanistycznym Warszawy, naświetla ona jednak najważniejsze problemy i proponuje rozwiązania. Prelegenci podnoszą kwestie chaotycznego rozwoju nowych dzielnic i przypadkowej zabudowy istniejących, w tym nietrzymanie się planu regulacyjnego i nagłe zmiany w planowaniu przestrzennym oraz problemy z finansowaniem nowych inwestycji. Wyraźnie widoczny jest brak współpracy pomiędzy poszczególnymi interesariuszami: administracją publiczną, architektami, inwestorami i innymi biorącymi udział w procesie zagospodarowywania przestrzeni miejskiej Głos Nowakowskiego, być może w formie dość górnolotnej, wyraża to, co pobrzmiewa we wszystkich poprzedzających go wypowiedziach – potrzebę wzięcia odpowiedzialności za miasto rozumiane jako dobro wspólne wszystkich obywateli II RP. Dyskusja ta odbyła się też w znaczącym momencie. W 1934 roku powołano Stowarzyszenie Architektów Rzeczypospolitej Polskiej – SARP. Było to kolejne, po utworzeniu w 1926 roku Stowarzyszenia Architektów
Helena Postawka-Lech
w programie ogólnym powodowało i powoduje zamieszanie. Te wymienione już przez moich poprzedników prowizorja: IPS’y, FIAT’y na placu Marszałka, te Yacht kluby, Łobzowianki i domy sklepowe w Alejach Jerozolimskich, te agrilowskie pijalnie mleka i dzwonnica przy Grójeckiej1, drewniane gmachy urzędów skarbowych na Nowogrodzkiej i podobne do nich, postawione naprzeciw Szkoły Inżynierii, są świetnym przykładem, jak każdy ciągnie w swoją stronę postaw sukna warszawskiego, by sobie kubrak wykroić, nie myśląc o tem, że stolica może zostać bez godziwej szaty. „Kraków, dawna stolica Polski, przeżywał przeszło pół wieku temu klęskę t.z. Burzymurków. Nie ostał się przed nimi żaden budynek zabytkowy, żaden kamień ni drzewo. Burzyli, burzyli – by tylko uzyskać miejsce dla nowych budowli. Opinja publiczna ich zdemaskowała, a władza skończyła. Warszawa, dzisiejsza stolica Polski, przeżywa podobną klęskę, z tą tylko różnicą, że jest ona spowodowana przez ludzi o zamierzeniach odwrotnych. Ci znowu chcą budować na każdym wolnym skrawku wolnej ziemi, bez względu na jego przyszłe przeznaczenie. Pastwą prowizorjów stuletnich padają zieleńce, place publiczne, aleje, a nawet ulice. Tu również opinja publiczna ich demaskuje... Nad każdem miastem w Polsce czuwają jego władze i obywatele. Nad miastem, będacem Stolicą Państwa, powinno czuwać Państwo i wszyscy Polacy. Powinna być stworzona jakaś nadrzędna władza nad tymi, którzy dotychczas nie uznawali nikogo nad sobą. Rozbudowa Warszawy powinna przestać być sprawą Warszawy jedynie, stać się natomiast powinna sprawą całej Polski”. ●
Polskich (SAP) i ustanowieniu cyklicznych zjazdów Delegacji Architektów Polskich, działanie konsolidujące środowisko. Jednocześnie jest to moment tuż przed wyborem Stefana Starzyńskiego na prezydenta Warszawy, mianowanego na początku sierpnia 1934 roku. Nad chaosem Warszawy unosił się duch biadolenia. Powoli, pojedyncze zrazu, nieśmiałe głosy łączyć się poczęły pod batutami przygodnych kapelmistrzów w mniej lub więcej głośne chóry, aż przyszła chwila na jedną batutę. Sygnaturki przetopiono na dzwon alarmowy. Alarm. – Zbiegli się obywatele. Zbiegli się wszyscy prawie: wielcy i mali, i ci, co czuwali, a nawet ci, co spali. Jedna część roboty jakby została zrobiona, ale to dopiero początek. To dopiero rozbudzona potrzeba czynu i wskazanie kierunku niebezpieczeństwa. Przemówienia poprzedników moich, wygłoszone z tej trybuny, uczyniły to już częściowo. Ruszyliśmy z miejsca. Po pierwszym kroku uczyniony powinien być drugi, trzeci i następne. Kto teraz się zatrzyma, będzie cofał się wstecz. Najbliższym etapem pracy powinien być program, po programie czyn. Nie wierzę w zło zorganizowane, natomiast wierzę mocno w zło wynikłe z braku organizacji. Ten brak organizacji, brak kolaboracji wszystkich czynników, zarówno oficjalnych, jak i nieoficjalnych, powołanych do stworzenia Stolicy Państwa – to było złem Warszawy. Słyszeliśmy tu już o tak zwanych prowizorjach. Przypatrzmy się im bliżej i poznajmy ich twórców. Przecie te wszystkie prowizoryczne budowle, mniej lub więcej „żelbetowe”, powstają jako siedziby instytucyj społecznych lub celom społecznym służące. Przecież ci ludzie, którzy zdobywali środki na ich wzniesienie, czynili to z całem głębokiem przeświadczeniem, że zbożnej sprawie służą. Nie ich wysiłki, by co budować, by swoją cegiełkę dołożyć do budowy ogólnej – było złem, ale złem i klęską Warszawy był brak ogólnego programu lub, co gorsza, brak odwagi cywilnej ze strony powołanych do czuwania nad już ustanowionym programem, przeciwstawienia się naciskom, protekcjom i wpływom ludzi nieświadomych rzeczy. Ale nie tylko ci są winni. Wina tu i tych, którzy mieli moc robić prawem silniejszego tak, jak to się układało w ich programie partykularnym, i może układało się dobrze, ale
← Projekt przebudowy placu marszałka Piłsudskiego, opracowanie Bohdan Pniewski, ilustracja w materiale Przemowienie dyskusyjne, „Architektura i Budownictwo” 1934, z. 5
Przemówienie dyskusyjne, „Architektura i Budownictwo” 1934, z. 5, s. 168–169
1
W tym fragmencie tekstu mowa jest między innymi o następujących budynkach: „IPS’y” –
Instytut Propagandy Sztuki, którego budynek, powstały w 1931 roku według projektu Karola Stryjeńskiego, mieścił się przy ulicy Królewskiej 13; „FIAT’y na placu Marszałka” – salon
firmowy firmy Fiat na placu Piłsudskiego (obecnie wschodnie skrzydło hotelu Sofitel); „Yacht kluby” – budynek oficerskiego Jacht Klubu przy ulicy Wybrzeże Kościuszkowskie 2 wybudo‑
wany w latach 1930–1932 według projektu Juliusza Nagórskiego; „Łobzowianki” – drewniany
pawilon kawiarniano-wystawienniczy Łobzowianka istniejący w latach 1924–1935 na placu Na
Rozdrożu; „agrilowskie pijalnie mleka” – bar mleczny Na Agrilu znajdujący się na Nowym Świecie 8/10; „dzwonnica przy Grójeckiej” – wybudowana jeszcze przed 1914 rokiem, kiedy rozpoczęto wznoszenie kościoła Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny projektu Oskara Sosnowskiego.
Kto teraz się zatrzyma, będzie cofał się wstecz
101
z Katarzyną Uchowicz, badaczką architektury modernizmu, rozmawia Aleksandra Kędziorek
Aleksandra Kędziorek: Na początek postawię taką (celowo
przejaskrawioną) tezę: o ile dziś w dobie dominacji obrazu w prezentowa‑ niu architektury najważniejsze są wizualizacje (aż do takich ekstremów jak projektowanie przestrzeni z myślą o jej późniejszej prezentacji na
Instagramie), to w dwudziestoleciu międzywojennym równie istotną rolę co obraz odgrywał tekst, stając się dla architekta równorzędnym narzę‑ dziem pracy.
numerze „Praesensu”: Preliminarz architektury. Tak jak w preliminarzu budżetowym architekt wyeliminował to, co zbędne, i jasno wskazał to, co jest najważniejsze w nowoczesnej architekturze, o co w niej chodzi. Uwzględnił tam na przykład osiem norm pracy architekta, a zasady projektowania sprowadził do równania A = f (S, T, P), gdzie f odnosiło się do funkcji (współdziałania), literą S oznaczono czynnik socjalny, T – czynnik techniczny, a P dotyczyło
Katarzyna Uchowicz: Myślę, że ten tekst pojawił się naj-
zagadnień przestrzeni i plastyki. Skomentował jednocześnie ten
pierw w formie manifestów, które komunikowały szerokiej grupie
zapis, pokazując, jak wiele może się kryć za tak bardzo zwię-
odbiorców idee, hasła, były powiązane z konkretnymi grupami
złym komunikatem. Ta kodyfikacja wiązała się z dążeniem do
artystycznymi. Dwudziestolecie międzywojenne to okres, kiedy
projektowania architektury zestandaryzowanej, do mówienia
język, kultura słowa były elementem wykształcenia, ale też
o architekturze w sposób odpowiadający metodzie jej kształtowa-
szeroko rozumianej kultury artystycznej – dlatego słowo sta-
nia. Architektura była jednocześnie prezentowana w nowoczesny
nowiło, także dla architektów, naturalny środek przekazu. Gdy
sposób na przykład za pośrednictwem fotomontaży, co jeszcze
badamy spuściznę wiodących architektów awangardy, musimy
podkreślało ten jej wymiar. Pojawiły się nowe sposoby wizuali-
mieć świadomość istniejącego
zacji, zróżnicowane sposoby pisania,
równolegle języka „plastycznego” –
pomysły łączenia tekstu z obrazem
projekty z tego okresu są szalenie
w jedną całość, wielowątkowa opowieść
←
atrakcyjne wizualnie, dopracowane,
o architekturze.
Szymon
by mogły pełnić rolę plansz wysta-
AK: I szukanie nowych pojęć czy
definiowanie ich w nowy sposób. To,
wowych bądź zostać przedrukowane
co mnie zaciekawiło w książce Awers/
w czasopismach, które trafiały
rewers. Architekt Bohdan Lachert, którą
do międzynarodowego obiegu.
ważne dla Lacherta było poszukiwa‑
nic nie projektują – zachowało się
nie odpowiedniego języka do opisu
z tego czasu niewiele rysunków.
projektów. W 1960 roku Lachert napisał
To właśnie wtedy słowo stało się bardzo ważnym środkiem przekazu,
rozprawę Rozważania o niektórych
równoważnym z przedwojennym
cechach twórczości architektonicznej i tam, posługując się tekstami i diagra‑
obrazem. Sposób posługiwania
mami, starał się znaleźć i zdefiniować
się nim miał jednak tylko do
pojęcia, które lepiej ujmą to, co chce
pewnego stopnia swoje źródło
w swojej architekturze przekazać. Były
w dwudziestoleciu.
to pojęcia z bardzo różnych kontekstów,
Dwudziestolecie nauczyło
bo pojawiały się odniesienia muzyczne,
tytuł tekstu Szymona Syrkusa zamieszczonego w pierwszym
DOMENA PUBLICZNA
architektów formułowania teorii
rytmy. Wskazuje na to chociażby
1926, nr 1
pada 2017–2 kwietnia 2018), to to, jak
szalenie aktywni w dwudziestoleciu,
procesów, do ujmowania ich w algo-
„Praesens”,
Architektury we Wrocławiu (23 listo‑
wało się, że architekci, którzy byli
czas tendencja do kodyfikowania
Preliminarz architektury,
przygotowałaś do wystawy w Muzeum
Natomiast po wojnie często okazy-
w sposób lapidarny, istniała wów-
Syrkus,
takie jak polifonia czy polirytmia, ale też
literackie, jak tytułowy awers/rewers czy palimpsest.
KU: To jest trudna teoria, napisana zawiłym językiem i trzeba znaleźć do niej klucz. Ten klucz to pewna siatka pojęć,
103
→ Projekt konkursowy na Dom Akademików
która tam się pojawia. Jest ciekawa, bo czerpie i z muzyki, i z filo-
Stowarzysze-
zofii Władysława Tatarkiewicza czy Romana Ingardena. To nawet
nia „Zjed-
rodzaj dialogu z Ingardenem. Znajdziemy w tekście wiele odnie-
noczenie”
sień do niego, czasem nie wprost, ale są tam poruszane podobne
w Warszawie, proj. Bohdan
problemy czy zastosowane pojęcia, takie jak perceptor, czyli
Lachert,
odbiorca, a jednocześnie użytkownik architektury, które Ingarden
Józef Szanaj-
wprowadzał, a Lachert próbował zdefiniować z punktu widzenia
ca, W. Winkler, 1928
praktyka. Architektura modernizmu, czy tego przedwojennego, MUZEUM ARCHITEKTURY WE WROCŁAWIU
czy powojennego, to w moim przekonaniu zawsze architektura dialogu, wielogłosu, powiązań. Nie chodzi tylko o dyskurs artystyczny czy filozoficzno-architektoniczny, ale także dialog z użytkownikami architektury (perceptorami), z mieszkańcami – rozmawiałyśmy o warszawskim osiedlu Rakowiec, gdzie obok siebie stoją przedwojenne realizacje Heleny i Szymona Syrkusów oraz powojenne Oskara i Zofii Hansenów, i w obu pojawia się ↓
podobny motyw działania: ankiety, rozmowa z mieszkańcami,
Tani dom
dialog społeczny.
mieszkalny, proj. Bohdan
Ciekawe jest też to powiązanie z muzyką, bo pokazuje spo-
Lachert,
sób, w jaki możemy podchodzić do twórczości, czy też spuścizny,
Józef Sza-
archiwum danego architekta. W dwudziestoleciu międzywo-
Możemy więc dziś bez trudu stworzyć z nich makietę czy
Niemojewski,
jennym powstaje wiele niezwykłych projektów, które nigdy nie
wyobrazić sobie, jak rozrysowany budynek mógłby wyglądać
1926
zostały zrealizowane, ale są wyprowadzone do fazy wykonawczej.
w rzeczywistości. Projekty są świetnie przygotowane graficznie,
najca, Lech
uwzględniają sytuację, analizę terenu, czyli kontekst miejsca. Lachert zwracał uwagę na to, by nie patrzeć tylko na realizacje, ale też rozpatrywać projekty; to, co architekt po sobie zostawia. A dlaczego właśnie projekty? Tu wykorzystam to porównanie z muzyką, zresztą nie moje, a Lacherta. Tak jak utwór muzyczny to zapis nutowy, tak samo projekt architektoniczny wykorzystuje pewien ograniczony zasób znaków-kluczy, taki alfabet rysunkowy. Lachert zwracał uwagę, że projekt należy uznać za domknięte dzieło architekta, bo jest to zakończony proces myślowy. Twórca poświęcił mu tyle samo czasu, ile poświęciłby koncepcji zrealizoMUZEUM ARCHITEKTURY WE WROCŁAWIU
wanej. Projekt miał dla niego podobną wartość, stanowił własność
104
intelektualną. Lachert był jednym z pierwszych architektów, który zwrócił uwagę na to, że własność intelektualna jest niezwykle ważna, był też pierwszym w Polsce, który opatentował swój projekt mebla. AK: Wybór i sposób definiowania tych pojęć miał też zapewne spory wpływ na projektowanie. Zwykle patrzymy na skończone dzieło, na
przestrzeń, która została przez architekta stworzona, i nie myślimy o tym, jaki wpływ na jej kształt miały narzędzia, którymi posłużył się po drodze.
Byłam kiedyś na wykładzie holenderskiego architekta Michiela Riedijka, który opowiadał o swoim stosunku do makiet. Kiedy stworzył maleńką
Rozmowa z Katarzyną Uchowicz
makietę, którą mógł ująć w dłoniach, miał do późniejszego budynku
zupełnie inny stosunek, niż gdy tworzył makietę rozłożystą, w znacznie
większej skali. Przekładało się to na jego myślenie o przestrzeni. To, jak mówimy o architekturze, jaki język wokół niej kształtujemy, odbija się
pewnie równie mocno w samych projektach. Czy tak było też u Lacherta? KU: Na pewno. Teksty Lacherta poświęcone architekturze
powstały głównie po wojnie. Przed wojną było ich dosłownie kilka i miały raczej charakter promocyjny lub techniczny, były redagowane wspólnie z Józefem Szanajcą. Natomiast po 1945 roku tekstów jest naprawdę dużo, około pięćdziesięciu, są poświęcone realizacjom, które architekt wtedy tworzy, oraz teorii architekMUZEUM ARCHITEKTURY WE WROCŁAWIU
tury. Kiedy Lachert pracował nad projektem Muranowa, dużo pisał o jego założeniach, a niewiele rysował – zmieniły się bowiem okoliczności projektowania architektonicznego. Nie odnajdziemy więc projektów z tego czasu w rozumieniu przedwojennym, a jedynie dokumentację techniczną. Zachowało się też dużo bardzo osobistych tekstów dotyczących Muranowa, zawierających próby odniesienia się do krytyki osiedla oraz referaty, które prezentował na spotkaniach między innymi z Bolesławem Bierutem. Muranów jest zresztą takim palimpsestem, tekstem samym w sobie, a dodatkowo towarzyszą temu projektowi niepublikowane maszynopisy opowiadające o dzielnicy, jej przedwojennej historii, historii getta, kontekście miejsca, idei, która kilkukrotnie
przykładem, prowadzi biuro architektoniczne. Warto pamiętać,
Dom
ewoluowała w czasie projektowania. Nie dało się jej – jak w dwu-
że zaczyna od tłumaczeń. Jej powszechnie znane nazwisko
architekta
dziestoleciu – pokazać w punktach, sprowadzić do algorytmu,
panieńskie, Niemirowska, nie jest tak naprawdę jej prawdziwym
skodyfikować i atrakcyjnie graficznie przedstawić. Dlatego tekst
nazwiskiem, ale pseudonimem literackim. Przyjęła, go tłuma-
dyplomowy
odgrywa tu duże znaczenie. Mam wrażenie, że w czasie realizacji
cząc między innymi wiersze Reinera Marii Rilkego czy Anny
Bohdana
Muranowa Lachert właściwie cały czas pisał, wielokrotnie nawią-
Achmatowej. Tłumaczeniami będzie się zajmować do końca życia.
zując do zmieniającej się koncepcji, która w którymś momencie
Nie wiem dokładnie, jak od środka funkcjonowała pracownia
zaczęła odbiegać od jego pierwotnego pomysłu.
architektoniczna Syrkusów, ale wszelkie szeroko pojęte prace
AK: W czerwcu tego roku ukazała się książka The Printed and The Built:
biurowe wykonywała Helena Syrkus. Do niej należało przepisywa-
Architecture, Print Culture and Public Debate in the Nineteenth Century
nie tekstów Szymona Syrkusa. Helena wspominała, że pracował
pod redakcją Mari Hvattum i Anne Hultzsch, która w bardzo interesujący
on bardzo powoli, był takim doktrynerem i trzeba było te jego
sposób pokazuje kulturę drukowaną towarzyszącą architekturze w XIX wieku. Część tej książki stanowi obszerny słownik mediów i rodzajów
tekstów, które współtworzyły ówczesny dyskurs architektoniczny, takie jak depesza, paszkwil, pamflet czy odbitki drzeworytnicze. Czy w dwu‑
dziestoleciu międzywojennym pojawiały się media, które miały wpływ na obieg koncepcji architektonicznych? Wspólnie z Mają Wirkus pracujemy nad opracowaniem korespondencji Heleny Syrkus i tam już jest sporo takich form.
projekt
Lacherta 1926
myśli później zredagować, nadać im bardziej poukładaną formę. Na pewno dużo pisała. Zawsze używała kopiowego papieru, więc oprócz oryginału mamy też kilka egzemplarzy tego samego dokumentu, stąd archiwum Syrkusów jest ogromne. Prowadziła również dziennik. Z czasów powojennych zachowały się trzy zeszyty, w których opisywała sprawy prywatne, ale też to, co się dzieje w świecie kultury, co w Polsce i poza jej granicami, co jeszcze chciałaby zaprojektować, zobaczyć. Z ich kart wiemy
KU: Tak, są listy, telegramy, fotografie, stenogramy wywia-
na przykład, że przyjaźniła się z Haliną Skibniewską i Jadwigą
dów, zapisy audycji radiowych. Syrkusowa jest tu ciekawym
Pniewską oraz że miała poczucie humoru („Urodziny Tatusia
Sieciotwórcza rola maszyny do pisania
na Skarpie,
105
odkrywania tworzących ją projektantów nie dotyczy tylko polskiej historii architektury – wystawa poświęcona Lonbergowi-Holmowi w nowojorskiej Ubu Gallery w 2014 roku nosiła tytuł Invisible
FOT. JERZY BARANOWSKI / PAP
architect. Z treści listów wiemy też znacznie więcej o rodzimej awangardzie, o zaangażowaniu Szymona Syrkusa w szeroko zakrojone badania nad architekturą mieszkaniową i strategiami urbanistycznymi wykraczającymi poza studium „Warszawa funkcjonalna”, co może tłumaczyć drugą część tytułu „Przyczynek do urbanizacji regionu warszawskiego”. Więcej nie zdradzajmy, na początku przyszłego roku wszystkiego będzie można się dowiedzieć z przygotowywanej przez nas książki. Warto może jeszcze dodać, że mnóstwo zawdzięczamy listom Heleny Syrkusowej. Jest w nich bardzo skrupulatna – zapisuje, kiedy dany list wyśle, kiedy Helena
– skończyłby 116 lat”). W tym dzienniku wklejała też listy, także do
nada na poczcie, kiedy przyszła odpowiedź; z łatwością można
Syrkus
sióstr Ireny i Marty, które budują osobną narrację.
odtworzyć ciąg korespondencji.
podczas Światowego
W przypadku Syrkusowej listy są świetnym medium,
Mamy też pocztówki, rękopisy, telegramy, teksty wspo-
Kongresu Inte
jednym z kluczy do jej twórczości. Tak jak Lachert znakomicie
mnieniowe, pewnie były też rozmowy telefoniczne. To istotne
lektualistów
opowiadał o swoich projektach w drukowanych artykułach oraz
dla dwudziestolecia medium. Praesens powstał właśnie podczas
Pokoju,
osobistych zapiskach, tak Syrkusowa właśnie w listach pisała
rozmowy telefonicznej – Syrkus zadzwonił do Lacherta i zapro-
Wrocław,
o tym, co tworzy i jakie są jej zawodowe plany, ale nie tylko.
ponował stworzenie grupy. Trzeba też pamiętać, że architekci
1948
Utrzymywała relacje z architektami ze świecznika, te relacje były
w dwudziestoleciu międzywojennym dużą wagę przywiązywali do
bardzo bliskie – Walter i Ise Gropiusowie, Cornelis van Eesteren
reklamy – do dresscode’u, do promocji siebie poprzez nowoczesne
i Frieda Fluck, Josep Lluis i Moncha Sert, Marcel Breuer, László
atrybuty i posiadanie telefonu do nich należało. Numer telefonu
Moholy-Nagy, Siegfried Giedion to byli jej przyjaciele, w listach
pojawia się na pieczęciach metrykalnych pracowni Lacherta
często padają ich przezwiska: Moho [Moholy-Nagy], Pius [Gropius],
i Szanajcy –to tam umieszczają wszystkie ważne pod względem
Pepp [Giedion]. Helena Syrkus pisze do nich prywatnie, a jedno-
promocyjnym informacje. Z dyplomu Lacherta – wizji domu archi-
cześnie te listy są szalenie merytoryczne, zawierają mnóstwo
tekta na skarpie – zachowała się jedna oryginalna plansza, ale
istotnych z punktu widzenia historii architektury szczegółów.
wszystkie zostały przedrukowane w „Praesensie”. Stąd wiadomo,
Zachowaną korespondencję można czytać w ujęciu problemowym
że jedno z pomieszczeń zostało przeznaczone na kabinę telefo-
– mieszkania najmniejszego, planowania regionalnego, architek-
niczną, opatrzono je napisem „telefon” zaprojektowanym zgodnie
tury standaryzowanej, lub transformacji idei miasta-ogrodu po
z zasadami nowoczesnej typografii.
w Obronie
wojnie. Rewizji ulega nasze dotychczasowe wyobrażenie o relacjach w międzynarodowym środowisku modernistów, bo w listach próżno szukać chociażby nazwiska Le Corbusiera (jeśli już się pojawia, to zdawkowo i poprzez stricte zawodowe, a nie prywatne relacje), pojawiają się natomiast – poza wyżej wymienionymi – stosunkowo mało znani w Polsce architekci, tacy jak pochodzący z Chorwacji Ernest Weissmann, główny architekt Berlina Martin Wagner czy Knud Lonberg-Holm, projektant duńsko-amerykański. Ale to tylko początek bardzo długiej listy nazwisk. Zmienia się zatem perspektywa badawcza: nie mówimy tylko o powszechnie znanym fakcie funkcjonowania grupy Praesens jako polskiej sekcji CIAM, a o gęstej sieci zawodowo-przyjacielskiej. Proces
106
AK: Dla mnie ciekawa była jeszcze kwestia, na którą zwrócił uwagę
badacz Team 10, Dirk van den Heuvel, że czasami zmiana języka i sposo‑ bów komunikacji szła w parze ze zmianą grup czy wymianą pokoleniową w środowiskach architektonicznych. Kiedy po kongresie w Otterlo
w 1959 roku CIAM przeszedł do historii, a młodsze pokolenie architektów stworzyło w jego miejsce grupę Team 10, zmienił się język dyskusji –
zamiast niemieckiego i francuskiego zaczął obowiązywać język angielski. W CIAM dominowała korespondencja, często bardzo osobista, jak to śledzimy w archiwach Heleny Syrkus, czy też bardzo oficjalne raporty
pokonferencyjne. Team 10 wprowadziło pierwszy newsletter. Holenderski architekt Jacob Bakema oddał grupie do dyspozycji swoją skrzynkę na
listy, a później z napływającej korespondencji tworzył skróty, rozsyłał je
Rozmowa z Katarzyną Uchowicz
do wszystkich i podpisywał się „Wasz listonosz, Jaap Bakema”. Te zabiegi
dyktowali, a listy na maszynie pisał ktoś
Syrkusowej doprowadziła nas do jeszcze jednego odkrycia – tymi, które
maszyny do pisania to siła napędowa
służyły podtrzymywaniu międzynarodowej sieci kontaktów. I tu postać
inny. Kobiety – żony i sekretarki – oraz
podtrzymywał te rozległe sieci kontaktów, były bardzo często kobiety.
tych międzynarodowych sieci kontaktów.
Maszyna do pisania, z którą Helena Syrkus
KU: Tak, to prawda. Syrkusowa, gdy patrzymy na nią w kon-
jeździła zresztą na wszystkie kongresy.
tekście polskiego środowiska artystycznego, nie jest pierwszą
KU: Tak, nawet w jednym
kobietami. Jeśli myślimy o kobietach z grupy Praesens, to
z listów do siostry, pisząc
zazwyczaj wymienilibyśmy jako pierwszą Barbarę Brukalską –
o swoim stanie zdrowia, dodała:
ze względu na charakter twórczości. Współpracowała z mężem
„nie martw się, nie wzięłam swo-
Stanisławem Brukalskim, a jednocześnie była twórczo niezależna
jej Eriki [przenośnej maszyny
od niego. Ona ma ugruntowane miejsce w historii architektury,
do pisania – przyp. red.] ani
architektury wnętrz i wzornictwa. To o niej jako pierwszej bym
Larrouse’a”, czyli słownika.
pomyślała jako o architektce, która torowała kobietom drogę
To mogło znaczyć: odpoczy-
autorskiej wypowiedzi artystycznej. Natomiast okazało się, że
wam, nie będę pracować. Ale
Helena Syrkus w pewnym sensie pełniła także taką rolę – utrzy-
w tym samym liście donosiła:
mywała międzynarodowe kontakty, latami korespondując z Ise
„maszyna jest pożyczona”.
Gropius, Friedą Fluck (żoną Cornelisa van Eesterena), ale też
Zdałam sobie sprawę, że wła-
z siostrami. Kontakty korespondencyjne w dotychczasowej histo-
ściwie z polskiego środowiska
rii architektury w ogóle nie były brane pod uwagę, nie zostały
architektonicznego nikt inny
rozpoznane, a mówią dużo o architekturze, tworzą silną podstawę
poza Heleną Syrkus, nie kore-
do interpretacji, oceny oraz wnikliwszego zaprezentowania archi-
spondował z CIAM. Są pojedyncze listy wysyłane przez Szymona
↑
tektury i środowiska
Syrkusa, ale one dotyczą bardzo konkretnych spraw architekto-
Helena
architektonicznego
nicznych, czasem organizacyjnych, są właściwie komunikatami.
XX wieku.
Helena bierze na siebie obowiązek podtrzymywania relacji,
przed
wnikliwie wszystko opisuje. W przeciwieństwie do Lacherta,
domem
AK: Czasami też ta kobieca
ręka była w tej koresponden‑
FOT. HENRY N. COBB, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI EMMY COBB
osobą, która przychodzi na myśl jako ta budująca relację z innymi
który mówił językiem architektonicznym, język Syrkusowej był
cji niewidoczna. W archiwum
pisania – to widać w rękopisach, tam praktycznie nie ma skreśleń,
z byłymi członkami Bauhausu
wanie tej rozległej sieci kontaktów pozwalała jej też znajomość
na listy, które wymieniał
były dla niej problemem, „no gorzej łacina i włoski”, jak gdzieś
porozumiewał się z nimi
wyznała. Wspólnie trafiłyśmy też na ciekawą informację w ste-
po niemiecku, ale odkąd
nogramie z wywiadu radiowego przeprowadzonego w Stanach
wyjechał do Stanów zaczął
I tu uchylamy rąbka tego,
co dla nich było oczywiste, a dla nas nie jest – że sami
Sieciotwórcza rola maszyny do pisania
Zjednoczonych. Pojechali tam z Szymonem Syrkusem promo„PREASEN” NR 1/1926, S. 53
„akurat mam taką sekretarkę”.
1947
języków – angielski, niemiecki, francuski, rosyjski i polski nie
Moholy-Nagym i in.). Zwykle
w jednym z listów, tłumacząc:
w Serocku,
jej myśli są ujęte w bardzo syntetyczny sposób. Na podtrzymy-
(Marcelem Breuerem, László
tę zmianę języka przepraszał
Syrkusowie
bardziej poetycki, literacki, filozoficzny. Miała niezwykłą łatwość
Waltera Gropiusa natrafiłam
odpisywać po angielsku. Za
i Szymon
← Wnętrze domu archi-
wać wystawę Warszawa znowu żyje przygotowaną przez Biuro
tekta - hall
Odbudowy Stolicy. Wystawa służyła zbieraniu za granicą środków
z widoczną
na odbudowę Warszawy, a oni skorzystali też z tej okazji, by
kabiną telefoniczną,
odnowić swoje kontakty, odwiedzić Gropiusa itd. I w trakcie tego
projekt
wywiadu ktoś zwrócił uwagę, że Helena Syrkus bardzo dobrze
dyplomowy
mówi po angielsku, ale jakby językiem dawnym, literackim. Może też miała taki sposób mówienia.
Bohdana Lacherta, 1926
107
dencja na biurku Waltera i Ise Gropiusów w ich domu w Lincoln, Massachusetts
AK: Jej język, sposób pisania też wiele pokazują. Początkiem naszej pracy nad jej korespondencją były listy wymieniane z Walterem i Ise
Gropiusami na przełomie lat 40. i 50. Jest to moment, gdy po Konferencji Architektów Partyjnych z 1949 roku, na której został ustanowiony socre‑
alizm w architekturze, Helena Syrkus zmieniła front. Zmiana ideologiczna, której Syrkusowa dała wyraz między innymi w swoim słynnym przemó‑
wieniu o socrealizmie podczas kongresu CIAM w Bergamo, odbywa się
też na poziomie języka. Ise Gropius jej odpisuje: Helena, znamy się, co się z Tobą dzieje, brzmisz jak tuba propagandowa.
KU: Nie wiem, na ile ona używała tego języka świadomie, może wiedziała, że te listy mogą trafić do osób postronnych. Ten jej romans z socrealizmem to jest bardzo złożona kwestia. Ona złożyła samokrytykę w 1949 roku, ale początkowo podobnie jak
FOT. ALEKSANDRA KĘDZIOREK
Korespon-
Lachert próbowała tego uniknąć. Z Bierutem znała się znacznie wcześniej, sympatyzowali z Komunistyczną Partią Polski, w 1944 roku Bierut wprowadził ją do Polskiej Partii Robotniczej. Więc
Chociażby ten wątek żydowski.
dla tych architektów przynależność partyjna to nie była sprawa
KU: Bo ona tę swoją biografię sama skutecznie zagmatwała.
nowa. Ale trzeba też brać pod uwagę ich możliwy stan psychiczny
Spisany przez nią życiorys trzeba czytać bardzo krytycznie,
po tym, gdy Szymon Syrkus wrócił z Auschwitz. Zachował się list
przyjrzeć się temu, co uwzględniła, a czego nie. Gdy sięgniemy
oparty na dokumentacji medycznej pokazujący, co się z Syrkusem
po wczesne dokumenty archiwalne, na przykład te, które złożyła
działo. To był bardzo chory człowiek, stracił właściwie wszystkie
w czasie matrykulacji na studia architektoniczne, znajdziemy
górne zęby, miał ogromne problemy z nawracającą przepukliną,
w nich jej prawdziwe nazwisko panieńskie – Eliasberg – imiona
był kilkakrotnie operowany. Syrkusowa się nim opiekowała, na
rodziców: Izaaka Eliasberga i Stelli z Bernsteinów. Natomiast póź-
jej barki spadło zapewne także utrzymanie ich obojga. Trzeba
niej w biogramach podawała literacki pseudonim Niemirowska,
pamiętać, że nie byli też już młodzi. Do tego oboje o żydowskich
i wszyscy, na przykład Lachert, z którym się przyjaźniła i który
korzeniach, choć u Heleny Syrkus skrzętnie ukrywanych. Tuż
doskonale znał jej tożsamość, powielali tę narrację. Tekst stał
po wojnie pojawiła się szansa na masową architekturę mieszka-
się więc dla architektki narzędziem kształtowania własnej
niową, którą zawsze chcieli realizować. W 1945 roku Jan Karol
biografii. Mamy zachowane materiały do jej biogramu, w których
Wende, podsekretarz w Ministerstwie Kultury i Sztuki miał
jako matkę podała Elżbietę z Borudzkich, a jako ojca Ignacego
odezwę do architektów, w której mówił: działajcie śmiało, wasze
Niemirowskiego, bądź wymieniała tam wyłącznie profesje rodzi-
skrzydła nie będą podcinane, nikt nie będzie ingerował w to, co
ców – nauczycielka i lekarz. Jej pochodzenie zostało w którymś
chcecie robić, teraz jest czas na eksperymenty. Nagle pojawiła się
momencie tak skutecznie wymazane, że teraz omawiając jej twór-
szansa na swobodną twórczość, która wkrótce tak samo szybko
czość, w ogóle nie bierzemy tego pod uwagę. Pochodzenie przewija
zniknęła. Chcę przez to powiedzieć, że zaangażowanie Syrkusów
się jednak w korespondencji z Gropiusem (w jednym z listów do
w socrealizm jest zagadnieniem wielowątkowym. Jest jeszcze
Gropiusa trafiłyśmy na sugestię, że w 1938 roku Sykusowie nie
wiele niuansów, na które trzeba zwrócić uwagę, może nie tłuma-
mogli znaleźć pracy, a Szymon Syrkus został usunięty z SARP po
cząc ich z powziętej decyzji, tylko mając świadomość złożoności
wprowadzeniu do statutu tzw. paragrafu aryjskiego, co jeszcze
sytuacji. I właśnie sięgnięcie po korespondencję jest w tym
wymaga weryfikacji). Gropius w momencie, w którym okazało
kontekście niezwykle ważne.
się, że jego dalsza działalność w nazistowskich Niemczech jest
AK: Dzisiaj często postrzegamy Helenę Syrkus właśnie poprzez związki
z komunizmem i to rzutuje na jej wcześniejsze życie. I rzeczywiście, przyj‑
rzenie się jej międzynarodowej korespondencji i krytyczne przeczytanie
na nowo jej własnych tekstów pozwoliło nam ją na nowo usłyszeć, odkryć
108
też sporo wątków, które wykraczają poza powszechną narrację o jej życiu.
niemożliwa, po prostu emigruje. Jest przykładem architekta, któremu udało się zbudować od nowa swoją markę i w jego przypadku nie mamy czegoś takiego, że przed wojną twórczość była efektywna (i efektowna), a po wojnie nie – mówimy tu o ciągłości.
Rozmowa z Katarzyną Uchowicz
W przypadku Syrkusów tej ciągłości brak. Ten komunistyczny
Schütte-Lihotzky, Charlotte Perriand czy Barbara Brukalska.
wątek przysłania dramatyczne życiorysy, a zachowane listy go
Helena Syrkusowa jest w długiej spódnicy i chustce na głowie.
dokumentują.
Może ona nie potrzebowała takiej identyfikacji, nie musiała eks-
AK: Później po śmierci Szymona Syrkusa w 1964 roku Helena Syrkus
odnawia kontakty. Publikuje książkę „Ku idei osiedla społecznego”, która
jest podsumowaniem jej pracy, ale też takim symbolicznym powrotem do modernizmu. W tej książce wprowadza właściwie znak równości między
modernizmem i CIAMem. To był 1976 rok, do tego czasu w modernizmie
po rozwiązaniu CIAMu jeszcze dużo się zadziało, natomiast ona pokazuje tylko to, co sama poznała, zanim zwrot ku socrealizmowi wykreślił ją ze środowiska modernistów.
ponować, że należy do jakiejś grupy, bo po prostu do niej należała. Ale też te jej spódnice i sukienki to nie był przypadek. W prywatnych zapiskach opisuje materiały, ich faktury, wzory. Wspomina, że chce sobie uszyć spódnicę, a do niej krawat i jakie dodatki będą do tego pasowały. Zwracała więc uwagę na strój, ale był on odmienny od ogólnie przyjętego, nowoczesnego ubioru z wzorzystych tkanin à la Sonia Delaunay czy metalizowanej biżuterii. Jeśli strój miał być jakimś tekstem modernizmu, to ten jej był zupełnie
KU: Nie wiem, jak Syrkusowa definiowała modernizm, ale to
odmienny. Może tak jak posługiwała się literackim angielskim,
ciekawy wątek. W historii architektury interesujące jest nie tylko
to była też moda, której była wierna, czerpała z innych źródeł,
tworzenie pojęć, ale też interpretowanie ich. W dwudziestoleciu
stanowiła rodzaj jej własnego manifestu. ●
międzywojennym ten proces dochodzenia do algorytmu mógł wyglądać tak: z bezmiaru informacji kształtowano abstrakt,
Wybór korespondencji Heleny Syrkus pod redakcją
a następnie kod. Tu mamy odwrócenie sytuacji – mamy pojęcie,
Aleksandry Kędziorek, Katarzyny Uchowicz i Mai Wir-
któremu każdy architekt przypisuje inne znaczenie. Dla Lacherta
kus zostanie wydany przez Narodowy Instytut Archi-
modernizm był zawsze postawą twórczą. Projekty miały być nowa-
tektury i Urbanistyki na przełomie 2018 i 2019 roku.
torskie, ale odpowiadające kontekstowi miejsca, dopracowane. Modernizm zestawiał z „banalnością doskonałą” (to termin Lecha Niemojewskiego), czyli powtarzalnością. To zresztą widać w jego twórczości, bo czegokolwiek nie zaprojektował, było oryginalne, a później kontrowersyjne. Zawsze przywoływał też nazwisko Józefa Szanajcy. Do tego stopnia, że dziś nie jest łatwo mówić o tych architektach osobno, choć Lachert bardzo dużo zaprojektoSzanajcy dlatego, że jego architektoniczny (modernistyczny) warsztat wykształcił się w dużej mierze przed wojną, w czasie gdy pracowali razem. To wspólne projektowanie obejmowało także dyskusje, wymianę myśli, gromadzenie doświadczeń. Szanajca zawsze dążył do znalezienia klucza architektonicznego problemu, takiej jakby pestki, i ta poszukująca, modernistyczna postawa twórcza wyróżniała Lacherta także po wojnie. Możliwe, że tak samo było z Syrkusową. Że wszystko to, co zdobyła, co dotyczyło
FOT. ALEKSANDRA KĘDZIOREK
wał w pojedynkę lub w innych zespołach. Przywoływał nazwisko Przybory do pisania na biurku Waltera i Ise Gropiusów w ich domu w Lincoln, Massachusetts
nie tylko architektury, ale też wykształcenia pewnej postawy, poczucia elitarności, wynikało właśnie z międzynarodowych kontaktów, działalności w CIAM i tego, czego dowiedziała się o architekturze z pierwszej ręki. Stąd ten powrót do modernizmu. To, co mnie intryguje, to to że za tą modernistyczną postawą w jej wypadku nie szło przejęcie modernistycznego dresscode’u. Ona ma zawsze podobny strój, zupełnie odstający od tego jak ubierały się inne architektki, Margarete
Sieciotwórcza rola maszyny do pisania
109
NOTES NA 6 TYGODNI bezpłatny magazyn o kulturze współczesnej
Wydawca: Fundacja Bęc Zmiana
Przez ul. Zdobywców,
Pan w spodniach, ale boso,
Przez Annasza, Kaifasza;
Na drugi balkon wyszedł,
Przez Siwą, przez św. Tekli
Ziewa, patrzy na niebo,
I Proroka Ezdrasza.
Szelki mu z tyłu wiszą.
Przez Krymską, Kociołebśką,
Chaplin, z dykty wycięty,
Przez Gnomów i przez Dziewic,
Krzywo stoi przed kinem.
Przez Mysią, Addis-Abebską
Przejechał na rowerze
I Łukasza z Błażewic,
Policjant z karabinem.
Przez Czterdziestego Kwietnia,
Na potłuczonej szybie
Przez Bulwary Misyjne –
Sklepu z konfekcją „Lolo”
Jadą za miasto wozy
Widać kawałek gazety:
Asenizacyjne.
Litery IDEOLO...
Z facjatki budy drewnianej
Widać blachę z napisem:
Tłusta panna wygląda:
Golenie 20 gr.
Która godzina, gówniarzu? –
Strzyżenie 40 gr.
Piąta, kurwo, piąta...
Manikir 60 gr.
I przez puste ulice
Przeleciała taksówka,
Jadą dalej i dalej,
Podskakując w pędzie,
Panna przed siebie patrzy
Jedzie gruby z wędką,
I papierosa pali.
Ryby łowić będzie.
Widzi dom czerwony,
Z piwnicy wędliniarza
Nowo zbudowany,
Gorąca para wali,
Ludzie już mieszkają
Panna patrzy przed siebie
W nieotynkowanym.
I papierosa pali.
W jednym oknie gąsiory Z wiśniakiem i jagodnikiem, Za oknem wietrzyk igra Różowym balonikiem. Na żelaznym balkonie Łbem na dół wisi zając, Łąkę przewróconą Jeszcze oglądając.
Julian Tuwim Bal w operze