
65 minute read
SPIS TREŚCI
BIZNESY
KTÓRE BĘDĄ NA TOPIE W 2021 ROKU
Advertisement
Pandemia COVID-19 wpłynęła mocno na kierunki i trendy biznesowe, które mają szansę wzrosnąć i zaistnieć w nowej, pocovidowej rzeczywistości. Gwałtowne zmiany, niestabilność i konieczność transformacji wygenerowała nowe potrzeby społeczne i nisze rynkowe, które muszą zostać wypełnione lub zmodyfikowane. Sprawdzamy więc, jakie branże mają największe szanse na sukces w 2021 roku i później!
Bezpieczeństwo w sieci
Jak podaje amerykański Forbes, jednym z obszarów, w których wzrosło zapotrzebowanie na szybkie i skuteczne innowacje, jest cyberbezpieczeństwo. W ostatnim czasie wiele instytucji i firm umożliwiło użytkownikom i klientom realizowanie swoich spraw zdalnie. Nie wszystkie miały czas i możliwości, aby zadbać o każdy element związany z bezpieczeństwem np. przekazywania czy przechowywania danych. Chociaż prawo jest w tej sprawie coraz bardziej rygorystyczne, przestępstwa cyfrowe z roku na rok rosną. To okazja dla firm zajmujących się opracowywaniem technologii, edukatorów i wszystkich związanych z cyberbezpieczeństwem, na rozszerzenie swojej oferty i inwestowanie w nowe, lepsze rozwiązania. Jeszcze w ubiegłym roku międzynarodowa firma transportowa Fedex udoskonaliła system uwierzytelniający użytkowników i ochrony danych osobowych. Dobrym pomysłem jest cykliczne prowadzenie szkoleń dla pracowników, ale także projektowanie i prowadzenie akcji społecznych.
Wyspecjalizowane wsparcie psychologiczne to kolejny szeroki obszar do zagospodarowania. Nastały czasy, w których brakuje wykwalifikowanej kadry psychologicznej i terapeutycznej potrzebnej w różnych gałęziach życia i biznesu. Wzrost zachorowań, depresji, stanów lękowych spowodowanych zachwianiem bezpieczeństwa, a także obniżona jakość i wydajność pracy, jest skutkiem wydarzeń, które nastąpiły szybko, ale niestety, ich efekty są długoterminowe. Korporacje poszukują psychologów i coachów dla swoich zespołów. Ośrodki zdrowia i prywatne centra psychologiczne nie nadążają z obsługą poszukujących wielopłaszczyznowego wsparcia rodzin, dzieci, dorosłych. Świadczy o tym rosnąca liczba ogłoszeń o pracę dla terapeutów. Dobrym pomysłem w 2021 roku jest wyjście do świata online, jeśli masz kompetencje doradcze, jesteś psychologiem, trenerem, psychiatrą czy terapeutą. Statystyki pokazują, że kanały YouTube lub profile w mediach społecznościowych zawierające treści poradnikowe dotyczące umiejętności miękkich, regulacji emocji, obniżania stresu i tematów pokrewnych, cieszą się większą popularnością i zaufaniem niż w latach poprzednich.
Szkolenia z organizacji i wykorzystywania narzędzi do efektywnej pracy zdalnej
Amerykańska agencja Global Workplace Analytics przeprowadziła badania sugerujące, że do końca 2021 roku 30% pracowników będzie na stałe wykonywało swoje obowiązki zawodowe z domu lub będzie pracować hybrydowo. Przedsiębiorcy zauważyli oszczędność miejsca, a tym samym pieniędzy. Ekolodzy doceniają wpływ zmniejszenia transportu spalinowego, a wielu pracowników cieszy się z uzyskanej elastyczności.
Utrzymywanie efektywnych wyników zadowolenia z wykonywanej pracy zarówno po stronie szefa, jak i zespołu, wymaga jednak odpowiedniego przygotowania. Dlatego szkolenia indywidualne i grupowe, dla osób prywatnych, jak i firm z zakresu skutecznej organizacji pracy zdalnej są rozchwytywaną usługą. Forbes zauważa, że zalety możliwości pracy z domu doceniają największe światowe firmy. Microsoft publicznie ogłosił, że „stawia na elastyczne miejsce pracy”, przyznając, że nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania dla różnych ról i potrzeb firmy. Po kryzysie związanym z pandemią, nową normą będzie praca w domu, przynajmniej częściowo. B.W.
W JAKIE AKCJE SPÓŁEK INWESTOWAĆ
KIEDY PANUJE BESSA?
Obserwując w ostatnich miesiącach warszawską giełdę, łatwo możemy zauważyć, że przeżywa ona dość trudny okres. Można więc wywnioskować, że dla wielu inwestorów, był to niezwykle nerwowy czas, jeśli pod uwagę weźmiemy również zmienność notowań większości akcji. Burza na giełdzie, na której zapanowała bessa jeszcze do końca nie ustała, ale wydaje się już coraz bardziej odporna na zawirowania. Warto więc przyjrzeć się jakim spółkom udało się wyjść zwycięsko, które odbiły się jak najwyżej od dna, a także sprawdzić, w jakie akcje spółek zainwestować, podczas panującej bessy.

Kto wygrał na giełdzie?
Cóż, można łatwo powiedzieć, że ostatnie miesiące były korzystne jedynie dla inwestorów, którzy w tym trudnym okresie pozostali poza rynkiem. Jednak byłoby to stwierdzenie błędne, gdyż niektóre spółki wyszły z tego trudnego okresu zwycięsko, a część inwestorów, trzymając rękę na pulsie, zanotowała nawet nieznaczne zyski. Niemniej jednak, większość nie przetrwała tej niezwykle ciężkiej próby czasu i na sam koniec odnotowali oni większe lub mniejsze obsunięcia kapitału. Nawet bardzo silnie zdywersyfikowany portfel, jakim jest indeks WIG, zanotował zniżki o prawie 40%. Najwięcej stracił indeks, jednej z większych spółek – WIG 20, aż o 42%. Natomiast, co ciekawe indeksy mniejszych i średnich spółek zanotowały spadki o odpowiednio 31% i 36%. Okazuje się też, że to te ostatnie zdołały najszybciej podnieść się z giełdowego dołka. Porównując analizy zarówno małych, jak i średnich i dużych spółek, możemy wywnioskować, że cała skala przecen, była najsilniej skorelowana z odpływem kapitału z warszawskiej giełdy, niż z obawą o kondycję danych spółek. Największe spółki koncentrują na warszawskiej giełdzie największy kapitał. Jednak w wyniku panującej paniki, odpłynął on z giełdy, to właśnie im najmocniej się za to oberwało. W obliczu tego – WIG20 zanotował największe spadki w indeksie, w przeciwieństwie do wszystkich małych firm, które można powiedzieć, że wyszły z tego bez szwanku. Traktując naszą warszawską giełdę jako swoisty barometr, który obrazuje sytuację w gospodarce, a także
jest swoistym wskaźnikiem jej kondycji, perspektyw i szans, można powiedzieć, że przytoczony obraz rzeczy jest nieco paradoksalny. Z reguły to mniejsze podmioty giełdowe, powinny mieć większe obawy, niż te większe i bardziej stabilniejsze. Jasno jednak wynika, że zwycięsko z tej bitwy wyszli ci inwestorzy, którzy zdecydowali się zaryzykować i zainwestować w akcje małych spółek. To one są bowiem pewniejsze podczas panującej bessy.

Kogo kryzys ominął?
Okazuje się, że kryzys gospodarczy był bezpośrednim skutkiem jej zamrożenia. W efekcie tego, zaafektowane zostały nim poszczególne grupy spółek. Jednak czy kogoś kryzys ominął? Próżno szukać takich spółek, które nie pikowały z całą giełdą w dół. Jednak to rynki małych spółek, podkreślmy to znowu, zanotowały najmniejsze straty kapitału i najmniejszy jego transfer, w porównaniu do dużych i stabilnych spółek giełdy. Okazuje się więc, że inwestorzy powinni spróbować sił w zakupie akcji małych spółek, gdyż w czasie bessy to właśnie ten rynek wydaje się o wiele stabilniejszy. Spółki obecnie powoli odbijają się od dna i powracają na właściwe tory. Jedne dokonują tego wolniej inne zaś o wiele szybciej. Nie ma jednak co dyskutować z tym, że akcje małych spółek okazały się podczas bessy dla inwestorów o wiele korzystniejszym wyborem. Szczególnie dobrze poradziły sobie spółki gamingowe, które od lat cieszą się niezrównaną popularnością.

DZIĘKI FOTOWOLTAICE
ŻYJEMY EKOLOGICZNIEJ
VOLTMAX to lubelska, rodzinna firma działająca na rynku od 2016 roku. W swojej ofercie posiada kompleksowe usługi związane z instalacjami elektrycznymi, instalacjami fotowoltaicznymi, doradztwem, sporządzeniem wszelkiej dokumentacji dla zakładu energetycznego. Pracownicy firmy przeprowadzają również audyty energetyczne, dokonują wszelkich potrzebnych pomiarów przed montażem paneli u klienta, oferują pomoc w finansowaniu i pozyskaniu dotacji na inwestycję. Obsługują klientów indywidualnych, jak również biznesowych. O tym, jak panele zamieniają energię słoneczną w prąd elektryczny, czy to się w ogóle opłaca i jak Voltmax dba o środowisko i kieszenie klientów, rozmawiamy z Michałem Purcem, Grzegorzem Purcem i Arturem Dudkiem z firmy Voltmax.
Z informacji na stronie internetowej wynika, że charakteryzuje Państwa profesjonalne podejście do klienta i kompleksowa obsługa. Czy tym wyróżnia się firma Voltmax na rynku?
Grzegorz Purc: Oprócz usług z zakresu fotowoltaiki, posiadamy również wieloletnie doświadczenie w branży elektrycznej. Nasza firma od samego początku zajmuje się wszystkim, co związane z elektryką domową, jak i przemysłową. Wykonujemy nowe instalacje elektryczne, jak również modernizujemy już istniejące oraz usuwamy awarie. Zajmujemy się również doborem oraz montażem opraw oświetleniowych domowych jak i przemysłowych. Fotowoltaika jest dopełnieniem naszej działalności. Sukces, jaki w niej osiągnęliśmy zbudowaliśmy na długoletnim działaniu w branży elektrycznej.
Michał Purc: Wartością wyróżniającą nas w tej branży jest to, że jesteśmy firmą rodzinną. Cała komunikacja w biznesie pomiędzy mną, moim bratem Grzegorzem i naszym wspólnikiem Arturem jest oparta na zaufaniu, otwartości i szczerości. Czasami trudno o takie wartości w przed-
firma CEWAR

siębiorstwach, których właścicieli łączą jedynie relacje biznesowe, a nie rodzinne.
Artur Dudek: Jest nas trzech. Każdy z nas patrzy na dany problem w firmie ze swojej perspektywy. Mamy różny bagaż wiedzy i doświadczeń i dzięki temu się uzupełniamy. Zdecydowanie łatwiej nam podejmować decyzje, ponieważ możemy spojrzeć na kwestię bardziej szeroko, aniżeli patrzy jedna osoba.
Jakie korzyści zyskają Panów klienci dzięki waszemu doświadczeniu w elektryce?
GP: Zdarza się, że podczas montażu paneli fotowoltaicznych znajdujemy wady w instalacji elektrycznej po konsultacji z inwestorem usuwamy usterkę . Inne firmy z tej branży nie zajmą się tym. Zamontują panele i na tym kończy się ich praca. Natomiast my możemy zmodernizować instalację, usunąć awarię albo doradzić w kwestii oświetlenia i doboru taryfy.
MP: Dokonujemy audytów energetycznych u naszych klientów, zarówno indywidualnych, jak i biznesowych. Zdarza się, że inna firma źle zamontowała instalację, a taki audyt pomaga klientowi dochodzić swoich roszczeń.
AD: Wyróżnia nas również to, że zarówno nasza trójka, jak i nasi pracownicy, jesteśmy związani z branżą elektryczną bardzo długo. Na rynku działają firmy, które wcześniej działały w innych branżach i dopiero od niedawna zaczęły działać w fotowoltaice.
GP: Posiadamy własne brygady montażowe, które na bieżąco uczestniczą w szkoleniach i kursach. Mają wiedzę i doświadczenie. Od wielu lat zakładają nie tylko fotowoltaikę, ale również instalacje elektryczne.
MP: Zaletą jest również własny magazyn, w którym posiadamy materiał potrzeby do instalacji fotowoltaicznych, tym samym nie martwimy się dostępnością oraz czasem dostawy poszczególnych komponentów .
A jeśli ktoś zdecyduje się na instalację fotowoltaiczną, oferujecie pomoc w wypełnieniu niezbędnych dokumentów? Zapewne instalacja paneli wiąże się z dużą ilością umów, pozwoleń, zezwoleń, wniosków itd.?
AD: To prawda. Montaż instalacji fotowoltaicznych to nie wszystko. Zapewniamy wszelkie dokumenty oraz uprawnienia potrzebne do odbioru i uruchomienia instalacji, pomagamy również w złożeniu wniosku o dotacje, z czego nasi klienci bardzo często korzystają. My tę całą „papierkową robotę” wykonujemy za klienta. Dbamy o to, aby wszystko przebiegło tak jak należy, a klient tylko podpisuje upoważnienie, że możemy działać w jego imieniu. Resztą zajmujemy się my.
Jak długo trwa proces od chwili, kiedy klient przychodzi do Panów i mówi, że chce mieć fotowoltaikę do momentu, aż ma te panele fizycznie na dachu lub na swojej posesji?
ARTYKUŁ MP: Średnio zajmuje to dwa tygodnie. Oczywiście jest to też zależne od podzespołów i terminu, jakim dysponujemy. Jeśli w naszym magazynie w Lublinie mamy dostępne panele, których klient potrzebuje, to instalację możemy wykonać nawet w ciągu tygodnia. Zakład energetyczny ma 30 dni na wymianę nowego licznika po naszym zgłoszeniu. W okresie letnim jesteśmy wstanie zamontować instalację w ciągu jednego dnia.
Współpracujecie z różnymi lokalnymi firmami, zajmującymi się między innymi oświetleniem, ogrzewaniem, budownictwem. Co zyskują dzięki temu Państwa klienci?
GP: Dzięki takiej współpracy nasi klienci otrzymują szeroki dostęp do profesjonalistów z różnych branż. Podczas montażu paneli fotowoltaicznych ludzie dopytują się, czy możemy polecić im specjalistów na przykład z rynku pomp ciepła. Doradzamy wtedy, z kim warto nawiązać współpracę.
MP: Nawet jeśli klient ma już firmę, z której usług chciałby skorzystać, ale wciąż się waha i nie jest przekonany, to możemy doradzić z kim my współpracujemy i przekazać kontakt.
AD: Współpracujemy z kluczowymi firmami nie tylko z branży energetycznej, mógłbym wymieniać cały dzień.
Voltmax to biznes rodzinny. Inaczej działa się w takiej firmie? Jakie są plusy?

GP: Rzeczywiście, założycielem Voltmax jest mój brat Michał, który po skończeniu studiów Inżynierii Odnawialnych Źródeł Energii na Politechnice Lubelskiej i pracy w firmie z tej branży, sam postanowił otworzyć własny biznes. Ja w elektryce działałem dużo wcześniej. Jeszcze gdy Michał był na studiach, to razem jeździliśmy na budowy, zakładaliśmy instalacje, montowaliśmy panele słoneczne. Klienci, którym zakładaliśmy instalacje doradzali nam, abyśmy działali razem pod własnym logo. I tak się stało. Voltmax zaczął działalność w 2016 roku. Z czasem ten biznes zaczął wspierać też nasz tata Paweł.
MP: A co jest plusem? Myślę, że to, o czym mówiliśmy już wcześniej, czyli nasza otwartość wobec siebie. Nie ma między nami sytuacji, że coś przemilczymy, o czymś sobie nie powiemy.
GP: Po kilku latach, gdy firma znacznie urosła, dołączył do nas Artur, który czuje się już jak nasz bliski krewny (śmiech).
Czyli Pan, Panie Michale ukończył studia na kierunku Odnawialne Źródła Energii na Politechnice Lubelskiej, ale wspominał Pan również o elektryce.
MP: Tak, przed studiami zdobyłem wykształcenie w Zespole Szkół Elektronicznych w Lublinie przy ulicy Wojciechowskiej. Później były wspomniane już studia, tylko wcześniej nazywały się Fizyką Techniczną. Równolegle studiowałem też Elektroenergetykę.
A Pan, Panie Grzegorzu też zdobył wykształcenie techniczne?
GP: Zgadza się. Ukończyłem Zespół Szkół Energetycznych im. prof. Kazimierza Drewnowskiego w Lublinie przy ulicy Długiej. Później studiowałem Elektrotechnikę na Politechnice. Od 11 lat działam i zdobywam doświadczenie w branży elektrycznej.
A Pan, Panie Arturze?
AD: Ja jestem trochę starszy od chłopaków i mam duży bagaż biznesowych doświadczeń. Od 1993 roku zacząłem działać w handlu. Prowadziłem sklepy franczyzowe ogólnoświatowych marek, takich jak Adidas, Puma, Nike, Guess. Z racji tego, że kończyłem studia w Czechosłowacji i znałem tamten rynek, język i potrzeby ludzi. W Czechach otworzyłem spółkę oraz sklepy obuwni-

cze dla polskiej marki BADURA. Przyszedł jednak czas, że sklepy zaczęły stawiać na e-commerce. Trzeba było zamknąć sklepy stacjonarne, zamknąć spółkę. W 2018 roku poznałem Grzegorza i Michała oraz firmę Voltmax. Zacząłem z nimi rozmawiać na temat rozwoju firmy. Widząc duży potencjał doradziłem przekształcenie jednoosobowej działalności Michała w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Od sierpnia 2020 roku jestem wiceprezesem zarządu.
Jak wyglądały początki działania w fotowoltaice?
GP: Początki nie były łatwe. Świetnie ilustruje to przykład naszego taty, który był niejako naszym pierwszym klientem. Z początku w ogóle nie był przekonany do tego typu rozwiązań. A rachunki za prąd przychodziły mu wysokie, bo rocznie było to ponad 6 tysięcy złotych. Namówiliśmy go, że założymy mu instalację i udowodnimy, że to się opłaca. Po instalacji i półrocznym korzystaniu, gdy zobaczył znacznie niższy rachunek za prąd, dopiero zrozumiał, że taką instalację powinien założyć dużo wcześniej. Panele na dachu stały się pierwszą instalacją pokazową dla przyszłych klientów.
Jak dużą macie konkurencję na rynku?
MP: Z dnia na dzień coraz większą (śmiech). Niestety wiele firm, które działały w innych branżach, na skutek pandemii koronawirusa oraz mody na fotowoltaikę i odnawialne źródła energii przebranżowiło się i zaczęło działać w tej branży. Wszyscy myślą, że instalacja jest bardzo prosta: przecież wystarczy zamontowanie paneli na dachu, podłączyć kilka kabli. Oczywiście nie jest to prawda. Trzeba się na tym znać, wiedzieć jak to działa mieć w tym duże doświadczenie. GP: Nowe firmy powstają jak grzyby po deszczu. Właściciele wysyłają zespoły pracowników na szkolenia, na których ludzie bardzo często nie mają nawet podstaw dotyczących elektryki, nie wiedzą, czym jest prąd elektryczny, napięcie, moc itd. Aby działać w tej branży, trzeba także posiadać podstawową wiedzę.
AD: Najgorsze jest to, że klient nie ma świadomości, czy firma ma doświadczenie, czy powstała w wyniku „mody na rynku”. A zagrożeń wynikających ze złego zamontowania paneli jest bardzo dużo: od spięć elektrycznych, spalenia sprzętu, pożaru aż po uszkodzenia dachu. Fotowoltaikę zakłada się na 25-30 lat. Musi działać bez zarzutu.
A czy jesteście takim „pogotowiem elektrycznym”, które w przypadku jakichś usterek elektrycznych, dokona naprawy?
GP: Po części tak. Pod opieką mamy na przykład dom weselny, w którym podczas jednego wesela zdarzyła się awaria elektryczna. Jeden z naszych pracowników pojechał tam w sobotę w nocy i rozwiązał problem. Firmy lub osoby, z którymi ściśle współpracujemy, wiedzą, że nasz serwis jest dostępny dla nich bez względu na porę dnia.
Kim są Państwa klienci?
GP: Panele fotowoltaiczne założyliśmy już dla ogromnej grupy klientów indywidualnych. Obsługujemy również rolników, producentów rolnych, spółdzielnie mleczarskie, hale produkcyjne, warsztaty samochodowe, piekarnie, supermarkety, zakłady wędliniarskie, zakłady meblarskie, serwisy samochodowe, hotele, biurowce.
MP: Prezentując naszą ofertę nowym klientom, przedstawiamy dotychczasowe realizacje. Są również osoby, które początkowo nie są przekonane do inwestycji. Pamiętam klienta, który posiadał kurniki. Koszt inwestycji na kurnikach wynosił około 300 tys. złotych. Zwrot miałby już po 5 latach. Pod koniec rozmowy zeszliśmy na temat samochodów. Pan zaproponował sprzedaż swojego samochodu za 200 tys. złotych. Mówił, że kilka lat wcześniej kosztował znacznie więcej i teraz nie może go sprzedać. Na przykładzie samochodu wytłumaczyłem, że jeśli zainwestowałby wtedy te pieniądze w fotowoltaikę, to teraz zaoszczędzone pieniądze mógłby przeznaczyć na nowe auto z salonu. Fotowoltaika zwraca się, ponieważ na siebie pracuje-zarabia, a samochód nie koniecznie.
AD: Przygotowujemy się również do budowy farm fotowoltaicznych dla ludzi, którzy chcą inwestować i mają dostępne tereny na taką inwestycję. Pomożemy zaczynając od projektu uzgodnień z zakładem energetycznym po wykonanie i uruchomienie takiej farmy.
A możecie wymienić firmy, dla których założyliście panele?
GP: Wykonaliśmy instalację fotowoltaiczną dla takich firm jak: CompuGroup Medical Polska Sp. z o.o., Astrel S.C., Nazaruk Service – Jerzy Nazaruk przy ulicy Abramowickiej, Piekarnia „Halina” w Starościnie, Zakład Produkcji Wędlin Tradycyjnych „Agryś” mieszczący się przy ulicy Orzechowej w Kalinówce, Far-Dom – Jarosław Jagiełło – HOTEL JAGIEŁŁO z Hrubieszowa, firma Kasol z Białegostoku, „ACRUX” S.C. JÓZEF ZAMECKI, JADWIGA ZAMECKA z Chełma, dla Przedsiębiorstwa Robót Specjalistycznych „WSCHÓD” S.A., dla E. Leclerc przy ul. Turystycznej.
A co z osobami, których nie stać na inwestycję w panele fotowoltaiczne z własnej kieszeni? Czy są jakieś dotacje?
AD: Jak najbardziej. Taką dotacją jest np. program Mój Prąd, którego w drugim etapie można było uzyskać zwrot inwestycji w wysokości 5tys zł, dotacja zakończyła się w grudniu 2020 roku. Niebawem rozpocznie się trzeci etap dotacji. Obecnie można skorzystać z programu Czyste Powietrze, gdzie mamy ulgę termomodernizacyjną i dopłatę do fotowoltaiki. Jest jeszcze możliwość kredytowania inwestycji w bankach. Takie instytucje coraz chętniej kredytują instalacje i oferują naszym klientom dobre warunki. Firmy też mogą leasingować instalację fotowoltaiczne.
GP: My staramy się być pośrednikiem dla klientów, którzy chcieliby wziąć kredyt na fotowoltaikę. Tworzymy całą dokumentację,”. Klient nie musi nawet iść do banku.

Panowie, czy dostosowujecie ofertę dla każdego klienta?
MP: Oczywiście. Każdy z naszych klientów dostaje indywidualną ofertę. Sprawdzamy możliwości techniczne każdej inwestycji. Wypytujemy o potrzeby, a także o plany na przyszłość. Są osoby, które mają w planach instalację klimatyzacji albo kupno samochodu elektrycznego.
GP: Pamiętajmy, że powiększenie rodziny również zwiększy zapotrzebowanie na energię, warto wziąć to pod uwagę. Naszą ofertę możemy również dostosować pod względem koloru paneli.

Do właściwego działania paneli słonecznych potrzebna jest energia słoneczna. Największe nasłonecznienie w Polsce jest w okresie od wiosny do jesieni i średnio jest to 66 dni słonecznych w ciągu roku. Czy warunki w naszym kraju sprzyjają inwestowaniu w panele fotowoltaiczne?
GP: Warunki klimatyczne są odpowiednie. Energia elektryczna produkowana jest przez panele cały czas, nawet jesienią i zimą. Oczywiście produkcja energii w tzw. „szarówkę” jest dużo mniejsza. Instalację dobieramy dla klienta w ten sposób, aby wytworzona nadwyżka w okresie letnim trafiła do zakładu energetycznego, a jesienią i zimą, na mocy Ustawy o odnawialnych źródłach energii, klient za darmo mógł taką nadwyżkę odebrać.
MP: Idealne warunki dla paneli to połączenie podłoża lodowego z Antarktydy i promieniowania słonecznego, takiego jak jest w Egipcie. Mamy klientów, którzy dzwonią do nas latem i mówią, że na zewnątrz jest ponad 30 stopni i jest duże nasłonecznienie a instalacja produkuje 80% mocy. Zbyt duża temperatura też nie jest dobra. Panel jest wtedy tak mocno nagrzany, że nie jest w stanie wydusić z siebie 100%. W okresie maj-czerwiec, temperatura jest niższa, ale jest dobre nasłonecznienie i wtedy panel produkuje prawie 100 % mocy nominalnej. Im wyższa temperatura tym słabsze działanie paneli, to taka ciekawostka.
Czy obsługujecie klientów wyłącznie na Lubelszczyźnie, czy w całej Polsce? A może i na świecie?
GP: Działamy w całej Polsce, choć tak naprawdę naszymi głównymi klientami są firmy i osoby prywatne z terenu województwa lubelskiego oraz mazowieckiego. W kraju działamy głównie dla biznesu, chociaż zdarzają się też klienci indywidualni z okolic Poznania, Warszawy, Krakowa. MP: Mieliśmy propozycję montażu paneli słonecznych na Panamie od jednego z tamtejszych projektantów budynku. Jest tam dużo słońca, duże zużycie prądu na klimatyzację, a branża fotowoltaiczna nie jest jeszcze tam tak rozwinięta. Jak na razie działamy tylko w naszym kraju, a na panamskie słońce musimy jeszcze poczekać (śmiech).
Nie jest tajemnicą, że bardzo często, robiąc na przykład remont, wolimy zaoszczędzić pieniądze i sami ułożyć płytki, pomalować pokój itp. niż zapłacić fachowcowi za pracę. Jak to wygląda w tej branży? Czy po zapoznaniu się z tematyką w Internecie możemy sami takie panele słoneczne założyć? Czy jednak z tym tematem trzeba udać się do profesjonalistów – czyli do Was?
GP: Zakładając instalację fotowoltaiczną ważne jest przede wszystkim bezpieczeństwo podczas montażu. Instalacja będzie nam służyć co najmniej 30 lat. Dla tego musi być zamontowana profesjonalnie. Układając płytki w łazience, jedyny błąd jaki możemy zrobić, to ułożyć je nierówno. W fotowoltaice zagrożenia płynące z nieprofesjonalnego montażu są bardzo poważne. Mogą nas narazić na utratę zdrowia życia i mienia.

Proszę przybliżyć czytelnikom ML działanie paneli słonecznych. W jaki sposób dostarczają nam prąd elektryczny?
GP: Każdy panel wystawiony na słońce zaczyna swoją pracę produkując energię elektryczną. Łącząc panele ze sobą, zwiększamy moc takiej instalacji. Ale żeby instalacja zaczęła tak naprawdę pracować, potrzebne jej jest serce, czyli inwerter, potocznie zwany falownikiem. To dzięki niemu mamy możliwość przekształcenia prądu stałego z paneli w prąd zmienny, dopasowany do napięcia w naszej domowej sieci.
MP: W czasie kiedy świeci słońce, panele produkują energię elektryczną. Jest to wartość zależna od mocy zamontowanej instalacji oraz natężenia oświetlenia. Falownik przesyła tę energię do budynku, gdzie nasze urządzenia w pierwszej kolejności z niej korzystają. Nadwyżka niewykorzystana w domu, wysyłana jest do sieci. Zadaniem licznika jest wykazanie wartości, jaką przekazaliśmy do zmagazynowania, tak aby później można było z tej nadwyżki skorzystać.
AD: Jeśli panele zakłada firma bez szkoleń i certyfikatów, trudniej jest później odzyskać gwarancję od producenta czy od firmy ubezpieczeniowej. Montując instalację powinniśmy pamiętać, aby wykonała to firma posiadająca odpowiednie kwalifikacje, certyfikaty i szkolenia. Dodatkowo do zakładu energetycznego instalację musi zgłosić osoba z odpowiednimi uprawnieniami.
Na co dzień korzystamy z coraz większej liczby urządzeń elektrycznych: telewizory, komputery, ekspresy do kawy. Jednocześnie wzrasta nasza świadomość ekologiczna. Chcemy oszczędzać energię, mniej płacić za prąd, korzystać z odnawialnych źródeł energii. Z pomocą przychodzi fotowoltaika. Pytam Panów jako ekspertów: czy rozwiązania fotowoltaiczne są najlepszym rozwiązaniem?
AD: Jak najbardziej. Prąd w fotowoltaice powstaje z energii słonecznej. Słońce, jak wiemy, świeci codziennie i będzie świeciło jeszcze przez miliony lat. Nie ma w tej chwili lepszego sposobu na produkcję energii elektrycznej z zachowaniem walorów środowiska naturalnego naszej planety. Spójrzmy na elektrownie opalane węglem kamiennym albo brunatnym. Dobrze wiemy, jakie są skutki wydobycia węgla i spalania go w elektrowniach. Rujnacja przyrody, dewastacja ziemi, pyły, zanieczyszczenia, wszechobecny smog. Nawet inne odnawialne źródła energii mają wpływ na środowisko. Natomiast energia ze słońca nie ma praktycznie żadnego wpływu na otaczające nas środowisko MP: To prawda, korzystamy z coraz większej liczby urządzeń, a przez to zapotrzebowanie jest większe. Dodatkowo rosną ceny prądu. Dzięki panelom fotowoltaicznym możemy spać spokojnie. Nie martwić się o cenę prądu. Dzięki fotowoltaice żyjemy bardziej ekologicznie.

Czy panele słoneczne są awaryjne? Czy może dojść do ich przegrzania?
MP: Tak jak każde urządzenie, panele również ulegają awariom. Jednakże prawdopodobieństwo uszkodzenia jest bardzo niskie. Producenci dają gwarancję na swoje produkty na 10, 15 a nawet 30 lat. Zauważmy, że w panelach nie ma żadnych elementów mechanicznych, które by pracowały, jak na przykład w samochodzie.. Technologia tak poszła do przodu, że nawet w przypadku uszkodzenia jednego ogniwa, pozostała część panela pracuje dalej.
Czy aby móc zainstalować system fotowoltaiczny, dom musi spełniać określone warunki?

MP: Jeśli klient decyduje się na instalację on-gridową, dom musi być połączony z zakładem energetycznym. W przypadku budynków, które nie są podłączone do sieci, wykonujemy instalacje off-gridowe. Takie instalacje zakładaliśmy na przykład na domkach letniskowych. Latem w ciągu dnia panele bez problemu wyprodukują energię na podstawowe potrzeby: oświetlenie domku, zasilenie lodówki, zasilenie pralki. Nocą prąd dostarczany jest z akumulatorów, w których zgromadzi się nadwyżka energii elektrycznej.

AD: Warunkiem jest również miejsce na dachu lub na działce do montażu takich paneli. Niektórzy mają zaprojektowane dachy w bardzo skomplikowany sposób. Można na nich założyć na przykład tylko 5 paneli. To mija się z celem i jest nieopłacalne szukamy innych rozwiązań grunt, wiata lub altanka.
Ile instalacji fotowoltaicznych zakładacie w ciągu miesiąca?
MP: Zakładamy kilkadziesiąt instalacji dla klientów indywidualnych oraz kilka dla klientów biznesowych.
Jesteście ekspertami na tym rynku. Jak oceniacie rozwój technologii w fotowoltaice?
AD: Branża związana z fotowoltaiką rozwija się bardzo szybko, technologie zamiany promieniowania słonecznego na energię elektryczną są stale ulepszane. Wchodzą nowe rozwiązania mające na celu zwiększenie wydajności instalacji. My też jako firma chcemy dołożyć swoją „cegiełkę” w rozwoju technologii solarnej. Możemy uchylić „rąbka tajemnicy” i powiedzieć, że pra-
cujemy nad systemem mającym za zadanie zwiększyć zarówno bezpieczeństwo użytkowania fotowoltaiki jak i lepsze bilansowanie wyprodukowanej energii poprzez specjalne systemy kontrolno-dozorowe. Z jednej strony nasi Klienci oraz ich mienie będą bardziej bezpieczni z drugiej, oszczędności wynikającej z własnej „elektrowni słonecznej” będą większe. Elektromobilność to kolejna dziedzina w której widzimy olbrzymi potencjał rozwoju. Jak wiemy od 2030 roku w Europie, nie będzie można sprzedawać samochodów z klasycznym napędem spalinowym. Tym samym przed elektromobilnością powstają szerokie horyzonty do rozwoju. Powstawanie całej struktury punktów ładowania samochodów, punktów serwisowych itp. - to już się dzieje w krajach które wcześniej postawiły na samochody elektryczne. Będzie na pewno olbrzymi popyt na usługi z tym związane takie jak ładowarki samochodowe [przydomowe, firmowe, publiczne], magazyny energii, serwis i naprawa samochodów elektrycznych. Tutaj też widzimy szansę na rozwój naszej firmy. Już teraz myślimy o programach flotowych dla firm mających handlowców, serwisantów itp. Którzy przejeżdżają dziennie ok. 200250 km. Koszty „paliwa” takich samochodów elektrycznych są znikome w porównaniu z klasycznym paliwem, oszczędnoći dla firm i czystsze powietrze. Tak więc nad naszą branżą świeci słońce, wierzymy, że będziemy częścią Słonecznej Rewolucji.
Jak zmieniła się świadomość klientów odnośnie fotowoltaiki?
GP: Jak najbardziej. W obecnych czasach biznes potrzebuje reklamy, rekomendacji, poleceń, informacji od znajomych. Ludzie boją się zainwestować pieniądze w firmę, której nie znają. Dobrze, jeśli ktoś usłyszy o działalności jakiejś firmy w mediach, Internecie czy nawet w organizacjach biznesowych.

MP: Widoczność na rynku jest bardzo ważna Jeśli firma jest znana w jakimś kręgu, to coraz więcej osób dowiaduje się o jej funkcjonowaniu. Zwróćmy też uwagę na to, że jeśli firma ma coś „za uszami”, nie działa stabilnie na rynku, to nie pójdzie do takich organizacji i nie będzie mówiła światu: tak, działamy i prężnie się rozwijamy.
AD: Niektórzy klienci zainteresowani fotowoltaiką przychodzą do nas bardzo „wyedukowani”. Wiedzę swą czerpią głównie z internetu oraz niekompetentnych sprzedawców z innych firm. Rozwiązania tam opisane nie zawsze są prawdziwe i właściwe do zastosowania w ich konkretnych przypadkach. Każda instalacja wymaga indywidualnego podejścia. Jest bardzo wiele czynników mających wpływ na dobór odpowiednich komponentów.
GP: Niektóre produkty są nadmuchane marketingowo w sieci. My pokazujemy klientom, które rozwiązania są rzeczywiście sprawdzone, warte uwagi i któremu producentowi można zaufać. 4 lata temu klient musiał namacalnie zobaczyć korzyść płynącą z instalacji potwierdzoną fakturą za prąd.”. Teraz klienci interesują się fotowoltaiką. Świadomość rzeczywiście wzrosła.
Należą Panowie do organizacji biznesowej BNI, gdzie dzielą się doświadczeniami z własnego biznesu. Proszę powiedzieć, czy taki sposób promocji firmy jest dobrą drogą rozwoju dla firmy?
Panowie, na koniec trochę prywaty. Ulubiona kuchnia?
AD: Mam dwie ulubione: kuchnię włoską i czeską. We włoskiej lubię to, że jest bogata w dużą ilość warzyw i przypraw. Z kolei do czeskiej mam sentyment. Tak jak wspomniałem wcześniej, mieszkałem tam 5 lat. Dużo nauczyłem się o ludziach i zasmakowałem wielu regionalnych potraw, których smak przywodzi wspomnienia studenckich czasów.
GP: Podobnie jak Artur, lubię kuchnię włoską. Pizze, makarony, krewetki to świetne dania, które często zamawiam, nawet do biura (śmiech).
MP: Mi smakuje kuchnia tajska, a to z racji, że uprawiałem kiedyś Muay Thai. Chcąc nie chcąc zasmakowałem tych potraw i na szczęście, przypadły mi do gustu.
Sami coś gotujecie?
GP: Ja bardzo mało gotuję. Ale jeśli już przyrządzę zupę, to
wszyscy się zajadają. Najbardziej smakuje mojemu synowi, który mówi, że tata gotuje najlepszą zacierkę na świecie.
AD: Ja lubię spędzać czas w kuchni. Mam swoje specjalności: tatara i steki. Doświadczenie w gotowaniu zdobyłem między innymi w Anglii, gdzie pracowałem jako szef kuchni.
Co robicie poza pracą?
AD: Moje hobby to motoryzacja. Bardzo interesuję się tą tematyką, sam dużo jeżdżę i sprawia mi to olbrzymią przyjemność. Jestem wielkim fanem niemieckiej marki Audi. Jeśli tylko czas na to pozwala, jeżdżę na szkolenia z jazdy sportowej. Byłem na takich kursach w Finlandii, jak również w Niemczech i Polsce
MP: Z kolei moją pasją, jak również Grzegorza, jest muzyka. Był czas kiedy pisaliśmy sobie własne teksty, rapowaliśmy i graliśmy koncerty. Naszym największym „koncertem” był występ na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Graliśmy również na Mikołajkach w Lubartowie oraz wspólnie z lubelskim zespołem Chonabibe. GP: Dokładnie tak. W Lublinie mieliśmy grupę osób, z którymi spotykaliśmy się w klubach i organizowaliśmy minikoncerty.
Czego Panom na koniec życzyć?
GP: Myślę, że naszym wspólnym marzeniem jest taki rozwój firmy Voltmax, abyśmy wspólnie z Michałem i Arturem mieli więcej czasu na tworzenie lepszych i jeszcze bardziej praktycznych rozwiązań w branży fotowoltaicznej.
Tego Wam życzymy. Dziękujemy za poświęcony czas i za rozmowę.
GP: Dziękuję.
MP: Dziękuję bardzo.
AD: Również dziękuję. INSTALACJE WYKONYWALIŚMY DLA
VOLTMAX
Instalacje elektryczne fotowoltaiczne
Aleja Wincentego Witosa 16, 20-315 Lublin tel. 533 375 735
zasilenisloncem.pl

W ZDROWYM CIELE ZDROWY DUCH

CZY MORSOWANIE NAM SŁUŻY?
W ostatnim czasie morsowanie stało się bardzo popularne. Morsują młodsi i starsi, doświadczeni i początkujący. Coraz częściej spotykamy kogoś, kto zimą wskakuje do jeziora i hartuje swój organizm. Morsowanie stało się tak powszechne, że stało się obiektem drwin oraz internetowych żartów i memów. A jeszcze kilka lat temu morsowanie było niemalże zarezerwowane tylko dla tych, którzy co roku regularnie zażywają kąpieli w lodowatej wodzie. Obecnie się to zmienia, morsować może każdy. Co więcej, amatorzy tej przygody wskakują do wody, robią sobie zdjęcia i wstawiają na social media. Zobaczcie wszyscy, ja morsuję. Info Magazyn Lubelski postanowił bliżej przyjrzeć się fenomenowi morsowania. Jakie to przynosi korzyści dla zdrowia? Czy każdy może morsować? Jak się przygotować?

PIERWSZE KROKI
Morsowanie bardzo często porównywane jest do krioterapii, czyli do leczenia organizmu działaniem niskich temperatur. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że zanim wejdziemy w środku zimy do wody, musimy skonsultować się z lekarzem, który oceni, czy w naszym przypadku istnieją przeciwwskazania i czy takie kąpiele nam nie zaszkodzą. Musimy zdać sobie sprawę, że każdy organizm jest inny, inaczej reagujemy na bodźce zewnętrzne i nawet po kilku treningach w zimnej wodzie pod prysznicem może okazać się, że nie powinniśmy uprawiać takiego hobby jakim jest morsowanie. Dopiero w przypadku braku problemów ze zdrowiem możemy rozpocząć tą nieznaną jeszcze dla wielu przygodę. Mitem jest to, że morsować powinny tylko osoby z nadwagą. Tę czynność mogą wykonywać także osoby szczupłe. Na początek warto poszukać w Internecie Klubu Morsów. W ten sposób skorzystamy z rad doświadczonych osób i unikniemy uczenia się morsowania w pojedynkę.
NIE RZUCAJ SIĘ OD RAZU NA GŁĘBOKĄ WODĘ :)
Zanim wejdziemy do rzeki, jeziora, zalewu, morza w środku zimy, zapamiętajmy trzy poniższe rady. Dzięki nim prawidłowo przygotujemy się do nowej przygody, która może stać się naszym ulubionym hobby.
1. Zimny prysznic – regularna kąpiel w chłodnej wodzie (ok. 10oC) zmniejsza wystąpienie szoku termicznego w momencie wejścia do lodowatej wody. Zimny prysznic należy brać codziennie. Kąpiel powinna trwać kilka minut. Musimy przygotować ciało na niską temperaturę.
2. Pierwsza kąpiel jesienią – doświadczone morsy podpowiadają, aby nie zaczynać morsować w zimie. Najlepszą porą jest późne lato lub wczesna jesień. W ten sposób organizm przyzwyczaja się do zimnej wody, ale też do całego otoczenia, które widzimy. Jesienią ludzie zaczynają chodzić w ciepłych kurtkach i czapkach, a wtedy my rozbierając się jedynie do stroju kąpielowego i rękawiczek, możemy poczuć dyskomfort, z psychologicznego punktu widzenia.
3. Odpowiedni ubiór – wiemy z obserwacji na żywo, ze zdjęć lub z telewizji, że aby morsować nie trzeba mieć specjalistycznego sprzętu. Należy jednak pamiętać o kilku elementach: stroju kąpielowym, ręczniku, kocu. Zdarzają się też osoby, które zakładają neoprenowe buty do morsowania oraz rękawiczki. Istotnym elementem ubioru jest również ciepła czapka na głowę. Przez tę część ciała ucieka najwięcej ciepła.
KORZYŚCI – CZYLI DLACZEGO TO ROBIMY?
Korzyści jest wiele. Są to między innymi: - Większa odporność organizmu. Zanurzając się w lodowatej wodzie, organizm doświadcza pewnego rodzaju szoku. Musimy wtedy pracować lepiej i mocniej, aby ogrzać się i nie doprowadzić do śmierci z wyziębienia. Dzięki temu dochodzi do procesu zahartowania organizmu, to znaczy jest on w stanie lepiej bronić się przed wszelkiego rodzaju wirusami, infekcjami, przeziębieniami. - Poprawa kondycji skóry. Podczas zanurzenia w zimnej wodzie dochodzi do usprawnienia krążenia krwi. Organizm robi wszystko, aby każdy organ i każda część ciała miała dostarczoną krew potrzebną do ogrzania. Lepsze
krążenie krwi to z kolei lepsze odżywienie skóry i pozbycie się z niej wszelkich toksyn. - Zwiększenie wydolności układu sercowo-naczyniowego. Ta korzyść związana jest z poprzednią. W czasie przebywania w zimnej wodzie poszerzają się naczynia krwionośne i żyły, co z kolei wpływa na poprawę krążenia krwi. - Redukowanie stanów zapalnych. Skoro nasze naczynia krwionośne się rozszerzają, to dochodzi do lepszego transportu składników odżywczych w tkance, a co za tym idzie do szybszej regeneracji skóry i redukcji stanu zapalnego. - Morsowanie chroni przed działaniem wolnych rodników. - Naturalny lek przeciwko depresji. Jeśli odczuwamy smutek, przygnębienie, obniżone poczucie własnej wartości i narastający pesymizm, to zapewne są to pierwsze objawy depresji. Kąpiele w zimnej wodzie działają antydepresyjnie, wpływają na poprawę nastroju, dają pokłady energii. Dzięki nim przestajemy czuć się zmęczeni i znużeni życiem. Kąpieli w zimnej wodzie powinny unikać osoby z problemami kardiologicznymi, cierpiące na choroby układu krążenia, epileptycy i osoby z nadciśnieniem, kobiety w ciąży, osoby cierpiące na niedoczynność tarczycy.
Morsowanie, pomimo swej groźnej nazwy i wywoływania gęsiej skórki na samą myśl o wskoczeniu do zimnej wody, przynosi wiele korzyści. Może je praktykować każda osoba, która nie ma problemu z chorobami układu sercowo-naczyniowego. Najważniejsze są chęci i motywacja do systematycznych kąpieli. Morsować trzeba z głową, ponieważ niewłaściwe przygotowanie może skutkować kontuzjami lub chorobą. Jeśli dobrze rozpoczniemy przygodę z morsowaniem, może ono stać się naszym hobby przez naprawdę długie lata, dając naszemu organizmowi zastrzyk i dawkę pozytywnych emocji! B.S.


PROGNOZA KRYPTOWALUTOWA 2021

ETHEREUM CENNIEJSZY NIŻ BITCOIN?
Na rynku kryptowalutowym można dostrzec, że w ostatnim czasie zarówno ceny Bitcoina, jak i Ether znacznie wzrosły, bo aż o 140% oraz 260%. W czasie, w którym wiele kryptowalut radziło sobie bardzo dobrze, Ethereum Classic wciąż był w tyle. Na początku 2020 r. jego cena spadła o 45%. Natomiast, kiedy niektóre kryptowaluty odrabiały swoje straty – ETC powoli rósł. 2020 r. był kluczowym rokiem dla kryptowalut. Wtedy bowiem cena Bitcoia ponownie osiągnęła rekordowy szczyt, a Ethereum też cieszył się wzrostem.
Ethereum Classic – czym jest?
Twórcą Ethereum jest Vitalik Buterin i Charles Hoskinson, którzy wymyślili, aby uruchomić smart kontrakty wykorzystując do tego sieć blockchain. Ethereum Classic powstał po włamaniu się do Zdecentralizowanej Autonomicznej Organizacji, której łupem było aż 50 milionów dolarów. Hardfork stworzono z myślą, aby zwrócić skradzione dotąd fundusze pierwotnym ich właścicielom. Od momentu podziału wyróżnia się dwie nazwy – Ethereum oraz starszy odpowiednik – Ethereum Classic. Obydwie te formy pozwalają programistom na otwieranie zdecentralizowanych aplikacji.
Ethereum Classic – prognoza na 2021 rok
Szacuje się, że w 2021 Ethereum Classic nadal utrzyma się na obecnym poziomie. Na ten proces ma istotny wpływ ugruntowanie swojej pozycji przez Ethereum jako głównego gracza w branży DeFi. Wielu doświadczonych ekspertów określa to jako klucz do dalszego sukcesu. Założycielem Ethereum Classic Labs jest James Wo, który liczy, że więcej programistów z branży DeFi będzie migrować do ich sieci. Stwierdził tak, kiedy uruchomił Wrapped ETC będący tokenem, który pomaga programi-
stom w budowaniu nowych projektów DeFi. Token WEC powinien przekształcić ETC w protokół kompatybilny z wersją ERC. Zatem Ethereum Classic powinien wciąż walczyć o branżę DeFi. Prognozuje się, że cena ETC będzie także stanowiła problem, ponieważ sieć nie jest na tyle bezpieczna jak ETH. Na cenę ma również wpływ mała rynkowa wartość, jak również brak instytucjonalnego zainteresowania. Na 2021 rok zakłada się, że ta kryptowaluta wciąż pozostanie za swoimi konkurentami.
Ethereum Classic – czy warto zakupić ją w 2021 roku?
ETC także w 2021 roku będzie miało problemy. Zgodnie z szacunkami wynika, że maksymalne osiągnięcie wyceny ETC może wynosić 8,44 USD w bieżącym roku, a to wciąż stanowi około 30% wzrost adekwatnie do obecnego poziomu. 2021 rok powinien zakończyć się ceną na poziomie 6,62 USD, więc nieco mniej niż obecnie.
Ethereum – prognoza na najbliższe 5 lat
Prognozuje się, że do grudnia 2025 roku Ether powinien wzrosnąć do około 1650 dolarów. Z roku na rok cena monet Ethereum będzie znacznie podnosić się. Mimo wszystko, są osoby, które nie patrzą tak optymistycznie biorąc pod uwagę dotychczasowe wydarzenia. Zgodnie z prognozą McGlone’a, Ether powinien znajdować się w przedziale wynoszącym tylko 500-700 dolarów. Współzałożyciel i dyrektor generalny Messari, Ryan Selkis ogłosił, że Bitcoin może być z przodu innych kryptowalut ze względu na swoją ugruntowaną pozycję, jednakże Ethereum jest obecnie najważniejszą kryptowalutą, która może przyczynić się do całkowitego zasilenia nowego systemu finansowego. Trudno jednoznacznie określić, jak sytuacja dokładnie rozwinie się w najbliższym czasie. Większość prognoz wygląda wzrostowo, ale należy pamiętać, że kryptowaluty cały czas są zmienne. Ich ceny na rynkach cechują się szybkimi korektami. Należy być przygotowanym na każdą z możliwych opcji.

TALENTY GALLUPA
TREND CZY UŻYTECZNE NARZĘDZIE?

TEST GALLUPA to w ostatnich latach bardzo chętnie wykorzystywane i promowane narzędzie, które pomaga precyzyjnie określić nasze mocne strony. Coraz częściej można spotkać zapytania o wynik testu Gallupa w ankietach rekrutacyjnych, a firmy wysyłają swoje zespoły na szkolenia pozwalające zrozumieć talenty i wykorzystywać je w swojej pracy. O teście Gallupa można już słuchać podcastów, czytać blogi i książki. Badanie jest bardzo popularne w sieci: wśród influencerów biznesowych, edukatorów, przedsiębiorców. Można by powiedzieć, że to moda. Ale czy duże firmy inwestowałyby czas i pieniądze w chwilowy trend? Z wynikami tego badania możemy pracować samodzielnie lub z pomocą certyfikowanych trenerów Instytutu Gallupa. Najlepszym potwierdzeniem wartości, jaką daje test Gallupa, są opinie tych, którzy już z niego skorzystali.
Tak, zdecydowanie polecam wykonanie Testu Gallupa. To sposób na pogłębienie wiedzy o samym sobie, odkrycie swoich mocnych stron i możliwość zaczęcia porządnej pracy nad sobą. Oczywiście, Gallup nie zrobi całej roboty – dostaniesz porządną dawkę informacji i wskazówek, ale reszta należy już do Ciebie – magdapisze.pl
Magda z bloga magdapisze.pl zwróciła uwagę na bardzo ważną rzecz. Wynik testu jest informacją, bazą do dalszej pracy, drogowskazem w życiowych wyborach. Jak sama nazwa wskazuje: to test diagnostyczny, a nie cudowny środek na rozwiązanie problemów.
Zrobienie tego testu pokazało mi, że nie każdy musi być taki jak ja. Uświadomiło mi nad czym muszę pracować i utwierdziło mnie w przekonaniu w czym jestem naprawdę dobra. Jeśli kręcą Cię takie tematy i chciałbyś pracować nad „samodoskonaleniem” – zdecydowanie polecam zrobienie sobie testu Gallupa – bedeprogramistka.pl Jak widać badanie może pięknie usystematyzować nasze zdolności, pomaga je zauważyć i docenić. Najlepsze efekty osiągniesz wtedy, gdy będziesz wykorzystywać swoje mocne strony. Jeśli nie masz czasu ani ochoty na pracę ze swoimi talentami, to możesz znacznie lepiej spożytkować pieniądze. Samo odkrycie swoich głównych talentów praktycznie nic nie daje. To tylko podstawa do dalszego rozwoju. – lifefinaledited.pl Uważam, że trzeba, a nie warto. Znajomość naszych mocnych stron, pozwala nam dokonywać odpowiednich wyborów na ścieżce kariery zawodowej, ale też posługiwać się nimi bardziej świadomie – w prostym, zwykłym, codziennym życiu. – justhappylife.pl Wiemy już, że istnieje tajemnicze narzędzie zwane testem Gallupa. Wiemy, że może mieć znaczenie w rozwoju zawodowym i osobistym. Dlatego tytułowe pytanie będzie miało przewrotną odpowiedź: jedno drugiego nie wyklucza! Tak, test Gallupa jest modny, ale jednocześnie stanowi użyteczne narzędzie. Dowiedzmy się o nim więcej!
Test Gallupa jest potoczną, skróconą nazwą badania Clifton Strengths opracowanego przez amerykańskiego psychologa Donalda Cliftona w Instytucie Gallupa, czyli w najstarszym międzynarodowym instytucie zajmującym się badaniami opinii społecznej. Test powstał na bazie wieloletnich badań i analiz. Umożliwia wyodrębnienie 34 naturalnych talentów, z których 5 jest dominujących. Wszystkie zostały podzielone na cztery kategorie: myślenie strategiczne, budowanie relacji, wywieranie wpływu i wykonywanie. Talenty Gallupa nie mają nic wspólnego z wyjątkowymi darami, jak np. talent do śpiewu czy malarstwa. To raczej umiejętności, do których mamy naturalne predyspozycje, a ich świadomość i wzmacniająca praca nad nimi pozwala prowadzić pełniejsze, bardziej satysfakcjonujące życie zawodowe i osobiste.
Jak wykonać test Gallupa?
Test Gallupa można przeprowadzić z każdego miejsca na planecie, o ile posiadasz dostęp do internetu. Wystarczy wejść na oficjalną stronę badania www.gallup.com/ cliftonstrengths/en/home.aspx i podążac za wskazówkami. Chociaż wszystko jest opisane w języku angielskim sam test można wykonać po polsku. Test jest odpłatny, a jego cena to około 50 USD. Wraz z wynikami otrzymamy szczegółowy raport opisujący poszczególne talenty, ich możliwości oraz wskazówki dotyczące tego, w jaki sposób je rozwijać. Badanie zawiera prawie 180 pytań, a na każde z nich mamy zaledwie 20 sekund. Nie można cofnąć się do poprzedniego pytania, aby zmienić odpowiedź.
Zrobię test i co dalej?
Dla niektórych samo wykonanie testu może być odkrywcze i pomocne, jednak w większości przypadków, kiedy test wykonujemy dla rozwoju zawodowego, warto skorzystać z materiałów dodatkowych uzupełniających wyniki i raport. Trenerzy Instytutu Gallupa prowadzą szkolenia, konsultacje indywidualne oraz sprzedają produkty, jak np. e-booki z ćwiczeniami i poradami, które pomagają zrozumieć swoje mocne strony i wytyczyć ścieżkę dalszego rozwoju w oparciu o nie. Usługi są zazwyczaj dostępne online.
B.W.

CZYM KIEROWAĆ SIĘ PRZY WYBORZE DOMU MAKLERSKIEGO?

Różnego typu inwestycje zaczynają zyskiwać na popularności. Swoich sił w inwestowaniu pieniędzy próbują zarówno osoby fizyczne, jak i firmy. Swoje pieniądze możemy najprościej zainwestować poprzez otwarcie konta w banku podpisując umowę z domem maklerskim. Jak to zrobić? Czym kierować się przy jego wyborze?
Co to jest dom maklerski?
Jest to instytucja finansowa posiadająca zezwolenie organu nadzoru na wykonywanie określonych czynności związanych z działalnością maklerską. W domach maklerskich zatrudniani są maklerzy, którzy są upoważnieni przez dany dom do wykonywania transakcji na giełdzie.
Rodzaje domów maklerskich
Działalność maklerska to ściśle określony obszar działalności na rynku kapitałowym. W Polsce domy maklerskie mają formę: - Spółki akcyjnej – z jednym akcjonariuszem osobą prawną. - Spółki komandytowo-akcyjnej, w której wspólnikami w spółce komandytowej lub komandytowo-akcyjnej są osoby mające prawo wykonywania zawodu maklera papierów wartościowych lub doradcy inwestycyjnego. - Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, czyli formą prawną przedsiębiorstwa utworzoną przez jedną lub więcej osób zwanych wspólnikami. Tego typu spółki odpowiadają za zobowiązania przedsiębiorstwa, ale w ograniczonym zakresie. - Spółki komandytowej, w której komplementariuszami mogą być tylko i wyłącznie osoby mające prawo do wykonywania zawodu maklera papierów wartościowych lub doradcy inwestycyjnego. - Spółki partnerskiej. - Spółki jawnej.
Dom maklerski – opłaty oraz prowizje

Każdy dom maklerski w swojej ofercie posiada usługi, za które trzeba płacić. Różnią się one jednak od siebie wysokością opłat oraz prowizji. Jest jednak rzecz, za którą biuro nie pobiera opłat, a jest nią prowadzenie rachunków. Takie rozwiązanie ma na celu zachęcić nowych klientów do otwarcia konta oraz podpisania umowy z maklerem. Większość jednak podmiotów działających na rynku wysokość prowizji uzależnia od częstotliwości korzystania z usług oraz ilości przeprowadzanych transakcji. Jeśli ich częstotliwość będzie częstsza to firma będzie miała większy zysk, dzięki temu prowizja najprawdopodobniej będzie mniejsza.
Wybór domu maklerskiego – na co zwracać uwagę?
Kontakt bezpośredni z biurem to jedna z opcji ocenienia, czy warto korzystać z jego usług. Jednak przed udaniem się do domu maklerskiego warto trochę o nim poczytać w internecie i dowiedzieć się o nim z opinii klientów. Kolejną rzeczą, którą powinniśmy zrobić to porównać kwoty za usługi w poszczególnych biurach, aby ceny nie były nie tyle najtańsze, o ile odzwierciedlały to, co oferują nam poszczególne usługi. Jeśli w temacie funkcjonowania domu maklerskiego wiemy niewiele – ważne jest to, aby maklerzy oferowali nam jakieś szkolenia oraz warsztaty z dostępem do materiałów edukacyjnych. Biuro posiadające stronę internetową, za pośrednictwem której wysyłane są materiały ze szkolenia i warsztatów zyskuje uznanie w oczach klienta. Ostatnim krokiem jest sprawdzenie, czy biuro oferuje swoim klientom dostęp do giełdy i innych usług przez internet lub aplikacje na telefon – wtedy korzystanie z ofert danego domu maklerskiego jest łatwiejsze, ponieważ możemy daną rzecz wykonać np. na przerwie w pracy.
Szybkość realizowanych usług na platformie oraz łatwy kontakt z czatem
Ważna też jest szybkość wykonywanej pracy przez biuro maklerskie oraz łatwość w komunikacji z obsługą klienta w razie jakichkolwiek pytań. Najlepiej, aby rozmowy przeprowadzane były za pomocą e-maila lub czatu na żywo mieszczącego się na stronie internetowej danego biura maklerskiego.
JUTRO BĘDZIE LEPSZY DZIEŃ

O SILE PLANOWANIA I REALIZACJI CELÓW
Nowy Rok to nowe postanowienia i plany. Każdy wewnętrznie chce coś w swoim życiu zmienić, ulepszyć, poprawić. Bo to najlepszy moment. Pojawiają się pomysły na zmianę starych, codziennych nawyków: Będę więcej czasu przeznaczał na czytanie książek; Co drugi dzień wsiądę na rower; Rzucę palenie. Jak również te poważne, biznesowe plany: Moja firma w tym roku musi zwiększyć obroty o 50%. Jak jest z realizacją? Dobrze wiemy. Statystyki mówią, że zaledwie 8% ludzi realizuje swoje postanowienia noworoczne. Aż 92% wraca do poprzednich nawyków już pod koniec stycznia.
Czy określanie nowych celów jest zatem właściwym rozwiązaniem codziennej rutyny? Czy to nas rozwija? Kiedy warto zacząć realizować swój plan? Czy tylko na początku nowego roku? A może pod koniec starego? Jakie błędy możemy przy tym popełnić? Sprawdźmy!
PLANUJ Z GŁOWĄ
Badania naukowe mówią, że planowanie pomaga nam się rozwijać i udoskonalać. Jeśli tworzymy plany i cele to wszystkie działania w naszym życiu stają się bardziej spójne, konsekwentne i efektywne. Oczywiście nie sposób zaplanować wszystkiego – najlepszym przykładem jest światowa pandemia koronawirusa, przez którą ludzie musieli rezygnować z zaplanowanych wakacji, zawierania ślubów w ustalonym terminie, zakładania biznesów itp. Jednakże ustalanie ogólnych celów dotyczących życia osobistego lub zawodowego jest czymś ważnym, naturalnym i potrzebnym. Jeśli człowiek ma kierunek, w którym chce podążać, to wszystkie okoliczności, które przytrafiają się po drodze hamują, ale nie powstrzymują w dążeniu do celu. Jeśli na przykład planujemy remont całego miesz-
kania, ale w trakcie przychodzą niechciane problemy – światowa pandemia, utrata pracy itp. to możemy delikatnie zmienić nasz plan. Wtedy remontujemy na przykład kuchnię i łazienkę, a salon, sypialnię i pokój dziecka zostawiamy na kolejny rok. Musimy dostosowywać plany do rzeczywistości, a nie rzeczywistość do planów.
DLACZEGO WARTO?
Ponieważ planując, nie zdajemy się na ślepy przypadek, ale sami jesteśmy sterem na własnym okręcie. To Ty wytyczasz szlaki, Ty planujesz, Ty określasz cele. Nie czekasz, aż ktoś przyjdzie i powie Ci, co masz w życiu robić. Sam wiesz najlepiej, co jest dla Ciebie najważniejsze. Co musisz zrobić, aby osiągnąć sukces. Wyznaczając cele, możemy również tworzyć wiele planów, jak daną rzecz zrealizować. Tworzenie scenariuszy A, B, C naszego działania rozwija kreatywność i wyobraźnię. Planowanie pozwala również przewidzieć sytuacje kryzysowe, które przydarzą się po drodze. Gdy trzeba będzie zareagować, mając plan wiemy, co zrobić, aby nasze działanie nie było chaotyczne i przyniosło szybkie rozwiązanie problemu. To z kolei wiąże się z kolejnym aspektem – redukcją stresu. Plany i określone cele budują pewność siebie i minimalizują ryzyko wystąpienia sytuacji kryzysowych.

JAK TO ROBIĆ KROK PO KROKU?

Planowanie i określanie celów jest nam potrzebne. Ale jak to robić właściwie?
Krok 1. Przede wszystkim musimy zanalizować cele z perspektywy zewnętrznego obserwatora. Zewnętrzny obserwator analizuje położenie danej osoby oraz jej możliwości i predyspozycje. Zawsze sprowadza swoją analizę do faktów i konkretów. Analizę swoich celów oprzyj, podobnie jak obserwator zewnętrzny, na faktach i konkretach. Bez emocji, które zawsze towarzyszą, gdy opracowujemy jakiś plan z własnej perspektywy.
Krok 2. Co dalej? Dalej zbieramy dane. Zbieramy kalendarze, maile, karteczki, wiadomości, sms z poprzedniego roku. Dlaczego? Ponieważ na tych przedmiotach/ w tych wiadomościach mogą być zapisane wszystkie cele oraz plany, które notowaliśmy przez cały poprzedni rok. Być może w marcu albo kwietniu zapisaliśmy, że musimy nauczyć się języka hiszpańskiego, ale w grudniu już całkowicie o tym zapomnieliśmy. Po zebraniu tego w całość łatwiej będzie nam spojrzeć na całoroczną perspektywę marzeń, planów i niezrealizowanych celów. Wiele z tych pomysłów mogliśmy już oczywiście osiągnąć. Wiele rzeczy, których nie planowaliśmy, również mogliśmy zrealizować. Ale to dobrze. Takie jest życie.
Krok 3. Analiza danych. Po zebraniu wszystkiego w całość, zadajemy sobie pytania: Co mi się udało przez rok zrobić? Z pewnością pojawi się myśl: nic mi się nie udało. Pamiętajmy, że zewnętrzy konsultant nigdy tak nie powie i znajdzie plusy i sukcesy. My też nauczmy się tych plusów szukać. Sprawdzajmy też, co nam się nie udało. I dlaczego się nie udało: Nie chciało mi się, nie miałem czasu – przeanalizujmy to.
Krok 4. Jeśli mamy już określony cel, to na kartce rozrysujmy skalę 0-100%. Za jakiś czas (3 miesiące, pół roku) zaznaczmy, w ilu procentach realizujemy nasz cel. Jesteśmy wzrokowcami i patrząc na cele, widzimy, czy dużo się udało, czy musimy jeszcze nad naszym przedsięwzięciem popracować.
NAJCZĘSTSZE BŁĘDY
Określając cele bardzo często popełniamy błędy, przez które nie możemy osiągnąć zamierzonego efektu. Poniżej znajdują się najczęściej popełniane błędy.
1. UTOPIJNE CELE
To bardzo powszechny błąd, który popełnia większość z nas już na początku całej przygody z planowaniem. Wynika z naszego optymistycznego podejścia do życia, czasem wyobraźni, dużego zapału, związanego z robienia czegoś nowego. Mamy tendencję do przeceniania swoich możliwości, tego, na co nas tak naprawdę stać i co możemy zrobić. Na życiowy „talerz” nakładamy sobie za dużo celów, którym później nie możemy sprostać.
Żyjemy złudzeniem, że przecież mamy siły na wszystko i dzień po dniu, czasami zaciskając zęby, zrealizujemy wszystko, co sobie zaplanowaliśmy. Pamiętajmy, aby stawiać sobie wysokie, ale możliwe do zrealizowania cele.

2. ZAPOMINAMY O POPRZEDNICH CELACH
A właściwie o ich realizacji. Jeśli założyliśmy sobie na przykład zrzucenie na wadze 3 kg, ale nam się nie udało, to nie chcemy już o tym myśleć, do tego wracać. Nie udało się – trudno, tego już nie ma. Teraz będzie lepiej, teraz się uda. Tak niestety nie jest. Brak oceny i odcięcie się od efektów i realizacji planów wpływa na to, co określiliśmy teraz. Nie uczymy się na własnych błędach. Oszukujemy się, że skoro w tamtym roku się nie udało, to w tym będzie inaczej. Nie dowiadujemy się, co poszło nie tak i dlaczego nam nie wyszło. Odcięcie się od poprzedniego roku i celów nie służy w realizacji nowego planu.
3. NIE ZNAMY SIEBIE
Bardzo często trudno nam określić siebie, swoje mocne i słabe strony. Nie planujemy tego, co sami chcielibyśmy osiągnąć, ale co robią albo narzucają nam inni, środowisko, w którym się obracamy. Staramy się dorównać naszej rodzinie, sąsiadom, przyjaciołom. Jeśli na przykład znajomi kupują nowe mieszkanie, albo samochód, Ty również postanawiasz dokonać takiego zakupu, a nie masz na to oszczędzonych funduszy, wówczas rodzi się problem. Cel nie zostaje zrealizowany, co przyczynia się do spadku nastroju. Warto zatem znać swoje możliwości, również te materialne.
4. NIE MYŚLIMY O CELACH W KONTEKŚCIE
W tym roku postanawiam nauczyć się nowego języka obcego, ukończyć kurs tańca, pojechać na egzotyczne wakacje, zrobić remont mieszkania. Sporo tego, prawda? Pomysłów na ten rok możemy mieć tysiące. Nikt nam tego nie zabroni. Pamiętajmy jednak, że oprócz tworzenia planów na to, co będziemy chcieli zrobić, mamy już określone i ułożone życie. Być może jesteś matką, żoną, managerem dużej firmy i to są Twoje role. Nie możesz tak po prostu wyjść z domu, zostawić swoją pociechę i pójść na kurs tańca we wtorek o 17. Egzotyczne wakacje też muszą poczekać, ponieważ schorowani rodzice potrzebują opieki i w razie potrzeby łatwiej będzie przyjechać znad polskiego morza niż z Tajlandii. Określajmy cele w oparciu o to, co już robimy na co dzień. One nie będą się realizowały w próżni, tylko w naszym życiu. Muszą się do tego życia dopasować. Wrzucanie planów w kontekst naszego życia jest istotne.
Planujmy nasze życie z głową. Kontrolujmy zmiany, które zawsze przychodzą. Wyznaczajmy sobie cele, bo dzięki nim, w nasze życie nigdy nie wkradnie się niepotrzebny chaos.
SPRZĘT KOMPUTEROWY „SZYTY NA MIARĘ” ACCEXPERT

PROFESJONALNE ROZWIĄZANIA IT
Specjaliści w zakresie dostarczania sprzętu komputerowego, a w szczególności serwerów, opcji serwerowych, macierzy, urządzeń sieciowych oraz zasilaczy awaryjnych. Dobierają rozwiązania do indywidualnych potrzeb oraz możliwości finansowych klienta bazując na rozwiązaniach topowych marek w tej branży.
Poznajcie ich razem z nami
O firmie, usługach i „krojeniu na miarę” infrastruktury sprzętowej rozmawiamy z inżynierami Mariuszem Groszkiem i Kamilem Nowakiem z firmy ACCEXPERT.
Panowie, na początku powiedzcie, czym się zajmujecie? Jakie usługi świadczycie?
Mariusz Groszek: Zajmujemy się dostarczaniem szeroko rozumianego sprzętu komputerowego, takiego jak laptopy biznesowe i komputery stacjonarne, ale w szczególności skupiamy się na dostarczaniu serwerów, podzespołów serwerowych, urządzeń sieciowych, macierzy dyskowych oraz zasilaczy awaryjnych. Działamy głównie w obszarze biznesowym. Rzadko obsługujemy klientów indywidualnych.
Kamil Nowak: Wspólnie z Mariuszem działamy w tym biznesie już ponad 10 lat. Nasza znajomość i przyjaźń zaczęła się jednak dużo wcześniej, ponieważ poznaliśmy się na studiach.
Czyli można powiedzieć, że to, czym się zajmujecie, powstało ze wspólnych zainteresowań?
MG: Niewątpliwie tak. Zainteresowania, pasja do sprzętu komputerowego to fundament naszej współpracy.
KM: Informatyka od zawsze była dla nas tą dziedziną, w której dobrze się czuliśmy i potrafiliśmy się odnaleźć.
Jesteśmy laikami w tej branży. Powiedzcie, czym jest serwer komputerowy?
Jak wygląda praktyczna strona Waszych usług dotycząca sprzętu? Czy trzeba go zakupić czy można wydzierżawić? Czy trzeba mieć miejsce w firmie na te serwery? Jak odbywa się to w praktyce?
MG: To nic innego niż komputer, który „świadczy usługi” na rzecz innych komputerów. Komputery, które używamy na co dzień w domach, biurach, szkołach są włączane i wyłączane dosyć często. W przypadku serwerów mówimy o pracy ciągłej, dlatego też ich budowa jest zoptymalizowana pod tym właśnie kątem.
KN: Serwery pełnią obecnie różne funkcje, zaczynając od prostego współdzielenia plików czy obsługi poczty elektronicznej, poprzez obsługę różnego rodzaju aplikacji, w tym tych, które pomagają zarządzać całymi przedsiębiorstwami, na coraz popularniejszych usługach chmurowych kończąc. Tak jak Mariusz powiedział, serwer to komputer pracujący na rzecz innych komputerów, posiadający odpowiednio dużą moc obliczeniową oraz budowę umożliwiającą jego bezawaryjną pracę w trybie ciągłym.
Do kogo kierujecie swoją ofertę?
MG: Docelowo sprzęt, który dobieramy i dostarczamy trafia do małych i średnich przedsiębiorstw, firm produkcyjnych, jednostek samorządowych oraz instytucji publicznych. W większości przypadków współpracujemy w tym zakresie z informatykami, osobami z działów zakupu oraz firmami wdrożeniowymi, które poza samą instalacją świadczą również usługi utrzymania danej infrastruktury w dłuższym okresie. Chętnie współpracujemy z firmami outsourcingowymi oraz firmami tworzącymi i wdrażającymi własne oprogramowanie. Te ostatnie tworzą produkt, który nie może działać w próżni. Odpowiedni sprzęt komputerowy jest dla nich niezbędny.
KN: Takie firmy mają konkretne wytyczne, które dany sprzęt komputerowy musi spełniać, aby ich produkt mógł funkcjonować. Oni zajmują się swoją działką, my natomiast dbamy o to, aby rozwiązania, które dobieramy pozwalały w pełni wykorzystać potencjał ich produktów. Często zdarza się, że firmy, które decydują się na stworzenie oprogramowania pisanego specjalnie pod ich wytyczne, korzystają z usług firm, które zajmują się pozyskiwaniem różnego rodzaju dofinansowań na tego typu cele. Dobór rozwiązań na etapie, kiedy w głowach są tylko pomysły sprawia, że mamy bardzo duże pole do popisu, dlatego bardzo chętnie współpracujemy również z tego typu firmami.
MG: W większości przypadków sprzęt, który oferujemy docelowo trafia w całości do klienta i jest jego własnością. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby taki sprzęt został sfinansowany, na przykład w formie leasingu. Mamy możliwość wskazania instytucji, które takim finansowaniem się zajmują, aczkolwiek jest to już w gestii klienta, aby przed decyzją o zakupie sprawdził, czy ma odpowiednią zdolność. Jeśli chodzi o miejsce, to klienci, decydując się na zakup takiego urządzenia, powinni i najczęściej posiadają odpowiednio przygotowane do tego celu pomieszczenia.
KN: Jeśli naszym klientem jest pośrednik czy firma outsourcingowa, to po stronie tej firmy jest decyzja, dokąd mamy dostarczyć sprzęt i gdzie fizycznie zostanie on zainstalowany.

Tak jak powiedzieliście, serwery są przystosowane do pracy ciągłej i są odporniejsze na awarie, ale może zdarzyć się, że coś się popsuje. Jak firmy, z którymi współpracujecie, zabezpieczają się na taką ewentualność?
KN: Nie ma rzeczy niezawodnych. Zawsze może zdarzyć się awaria. Odpowiednie zarządzanie sprzętem komputerowym pozwala jednak przygotować się na pewne scenariusze. Zawsze staramy się analizować potrzeby oraz oczekiwania klienta i podpowiadamy, jakie rozwiązanie wybrać, aby mógł spać spokojnie. Jest wiele opcji do wyboru. Jedną z nich jest odpowiednie rozszerzenie obsługi technicznej o reakcję w zadanym czasie na określonych warunkach. Inną z opcji jest zabezpieczenie odpowiedniego poziomu redundancji, dzięki czemu w przypadku awarii konkretnych podzespołów są one automatycznie zastępowane ich nadmiarowymi odpowiednikami. Bywają również sytuacje, gdy sprzęt jest już dość leciwy i jedyną formą zabezpieczenia się na wypadek awarii jest dokupienie dodatkowych podzespołów i trzymanie ich na „wszelki wypadek”. Koniec końców to klient sam ocenia, jakie ryzyko jest w stanie zaakceptować i jaki poziom zabezpieczeń wybierze. MG: Zgadza się. Przecież zupełnie inaczej będzie wyglądała sytuacja, kiedy na przykład awarii ulegnie jeden z serwerów w banku i przez jakiś czas klienci nie będą mieli dostępu do swoich kont, a zupełnie inaczej będzie wyglądała sytuacja, kiedy awarii ulegnie serwer w małej firmie, w której służył on jedynie do współdzielenia materiałów reklamowych. Niemniej jednak zawsze staramy się pokazywać, gdzie mogą wystąpić sytuacje niepożądane oraz jakie może to rodzić konsekwencje. Czasami przedstawiona przez nas wizja awarii sprawia, że ktoś zmienia swoje podejście i przestaje żyć z myślą, że „może mnie to nie spotka”, a czasami potrzebna jest prawdziwa awaria, aby zmienić świadomość klienta. Część firm, z którymi obecnie współpracujemy trafiło do nas w obliczu właśnie takich awarii. Bez względu na to czy klient, którego obsługujemy woli planować, czy woli reagować, my jesteśmy zawsze po jego stronie.

Dlaczego prowadząc na przykład firmę produkcyjną czy firmę outsourcingową albo po prostu mając biznes, w którym do pracy potrzebny jest sprzęt komputerowy, powinienem zdecydować się na Państwa usługi?
MG: Przede wszystkim dokładnie przeanalizujemy potrzeby i oczekiwania klienta. Wyznajemy zasadę, że nie wszystko, co stare, jest bezużyteczne, jak również nie wszystko, co nowe jest najlepsze. Zdarza się że trafiają do nas klienci którzy nabyli sprzęt mocno przewymiarowany tylko dlatego, że ktoś chciał mieć najnowsze rozwiązanie, nie do końca analizując faktyczną potrzebę. Czasami trafiają do nas ludzie, którzy wiedzą, czego chcą, lub ktoś im powiedział, że tego potrzebują, a oni nie wiedzą dlaczego. My staramy się podać konkretne argumenty oraz wytłumaczyć, dlaczego dane rozwiązanie będzie dla nich najlepsze, jednocześnie proponując urządzenia pod konkretne zadania, które mają spełniać. Kiedy tylko możemy, pytamy również o rozwój firmy, w jakim kierunku chce iść, aby sprzęt, który zaproponujemy jak najdłużej spełniał swoją funkcję.
KN: W zależności od budżetu, jakim dysponuje klient dobieramy rozwiązania nowe, odnowione przez producenta lub refabrykowane przez specjalistyczne serwisy. Zdarzają się sytuacje, kiedy klient dysponuje dość dużym budżetem, aczkolwiek po analizie potrzeb okazuje się, że nie ma sensu inwestowania w nowe rozwiązania, ponieważ sprzęt, który posiada wystarczy jedynie rozbudować, aby z powodzeniem realizował swoje zadania w najbliższym czasie. Dzięki czemu klient może przeznaczyć nadwyżkę na inne inwestycje.
MG: Jedną z rzeczy, wyróżniających nas na rynku jest

szeroki dostęp do produktów, które z racji pojawiania się nowszych rozwiązań, zostały wycofane z oficjalnych kanałów sprzedaży. Zdarzają się sytuacje, gdy klienci nie potrzebują inwestować w nowe rozwiązania, ponieważ ich celem jest jedynie utrzymanie posiadanej infrastruktury, aczkolwiek ze względu na upływający czas nie mają już dostępu do niektórych podzespołów. W takich przypadkach jesteśmy w stanie zlokalizować rzadkie oraz nietypowe części i dostarczyć je do klienta. Co więcej, niekiedy w sytuacjach krytycznych, jesteśmy w stanie zrobić to nawet z dnia na dzień. Nie jest to proste, niekiedy szukamy konkretnego sprzętu na całym świecie.
Czyli można powiedzieć, że oferujecie sprzęt komputerowy „szyty na miarę”?
KN: Myślę, że tak. Potrafimy rozmawiać zarówno z informatykami, którzy często patrzą na sprzęt komputerowy z innej perspektywy, jak również z osobami odpowiedzialnymi za zapewnienie odpowiedniego budżetu. Staramy się dostosować ofertę do potrzeb i możliwości klienta. Ja użyłbym też określenia, że potrafimy „zrzucić z barków” ciężar, który często pojawia się przy wyborze odpowiedniego rozwiązania. Branża, w której działamy jest mocno wyspecjalizowana, aczkolwiek dzięki wieloletniemu doświadczeniu i setkom zrealizowanych projektów jesteśmy w stanie sprostać nawet najbardziej nietypowym zadaniom.
MG: Bywają sytuacje, że sama rozmowa z nami może pomóc klientowi zdecydować, czy inwestować w konkretne rozwiązanie, czy nie. Czasami klienci początkowo nie są zainteresowani ofertą, którą przedstawiliśmy, aczkolwiek jeśli mamy szansę na przedstawienie korzyści, jakie niesie ze sobą wybór danego sprzętu, okazuje się, że z pozoru wyższa cena początkowa może okazać się znacznie lepszą inwestycją, jeśli popatrzymy na nią z perspektywy czasu, przez jaki ma dla nas pracować i kosztów dodatkowych, jakie poniósłby klient, wybierając rozwiązania pozornie tańsze.
A możecie podać przykłady konkretnych firm i zakresu Waszego działania?
MG: Z uwagi na obowiązującą nas tajemnicę handlową nie możemy podawać konkretnych przykładów. Nasi klienci to mniejsze i większe przedsiębiorstwa, jednostki administracji państwowej oraz wiele rozpoznawalnych firm. Zawarte umowy wymuszają na nas jednak zachowanie poufności. Możemy jedynie powiedzieć, że na tyle dobrze wywiązujemy się z naszych zadań, że większość klientów wraca do nas z kolejnymi potrzebami lub zleca nam dodatkowe prace, ponieważ są zadowoleni z podjętych przez nas działań.
KN: Zdobyte przez nas doświadczenie, ścieżki dostępu do sprzętu na całym świecie, wypracowane kontakty oraz sposoby działania są naszym „know how”, dlatego nie chcielibyśmy odkrywać kart w tym zakresie. Jestem przekonany, że efekty działania i zadowolenie naszych klientów najlepiej świadczą o naszym zaangażowaniu i profesjonalizmie.
Z jakimi problemami zwracają się do Panów klienci zainteresowani współpracą? Czego potrzebują?
MG: Najczęstszym problemem jest to, że chcą „Lamborghini w cenie Fiata 126p”. Często przychodzą klienci, którzy doskonale wiedzą, jakiego sprzętu potrzebują, znają się na rzeczy, znają specyfikację techniczną, ale kiedy dowiadują się, jaka będzie cena takiego rozwiązania, okazuje się, że są kompletnie nieprzygotowani finansowo. Naszym zadaniem jest wtedy dobranie takiego sprzętu, aby finanse to udźwignęły oraz aby wszystko działało, tak jak klient tego chciał. Często w tego typu przypadkach oferujemy sprzęt refabrykowany, czyli taki, który działał już w innych urządzeniach, a następnie został z nich wyjęty, oczyszczony oraz przetestowany w profesjonalnym i autoryzowanym serwisie. Dzięki czemu jest to sprzęt w pełni wartościowy i gotowy do pracy w kolejnych urządzeniach. W myśl zasady, o której wspominałem wcześniej, staramy się edukować klientów, że nie wszystko, co nowe jest najlepsze, jak również nie wszystko, co starsze jest bezużyteczne.
Czy można powiedzieć, że oprócz głównego obszaru działania, czyli dostarczania sprzętu komputerowego, jesteście agentami do zadań specjalnych?
MG: Myślę, że z humorem można tak powiedzieć. Na przykład w tamtym roku zdarzyła się sytuacja, kiedy w grudniu, przed samymi świętami klient potrzebował bardzo nietypowych dysków do macierzy, którą instalował wraz z innymi podzespołami w jednej z instytucji publicznych na Pomorzu. Klient miał ustaloną cenę specjalną u producenta już w listopadzie, aczkolwiek gdy nadszedł czas realizacji projektu, okazało się, że dysków nie ma fizycznie w polskiej dystrybucji. Producent zaoferował dostarczenie dysków w drugiej połowie stycznia. Natomiast klient miał wyznaczoną datę realizacji na 24 grudnia. Niewywiązanie się z umowy obarczone było wysokimi karami umownymi. Udało nam się znaleźć taki sprzęt na rynku, sprowadzić go z zagranicy i dostarczyć klientowi w Wigilię o 9:00 rano. Trudno nie nazwać tego zadaniem specjalnym.
czas. Bardzo dziękujemy za rozmowę i poświęcony
Czy poza pracą, która widać, że jest Waszą pasją, łączą Was jakieś inne zainteresowania?
MG: Myślę, że nie licząc wspólnych spotkań rodzinnych to piłka nożna jest spoiwem, które wypełnia nasz czas wolny od pracy. Jeśli chodzi o mnie to z piłką nożną związany byłem praktycznie od zawsze. Najpierw jako zawodnik w grupach młodzieżowych KS Lublinianka, następnie jako trener młodzieży w tymże klubie, co zresztą do dnia dzisiejszego jest moją pasją. Z Kamilem zaczęliśmy się spotykać na boiskach jeszcze w czasie studiów, kiedy stanowiło to doskonałą odskocznię od dość intensywnego studenckiego życia intelektualnego i towarzyskiego.
KN: Warto byłoby również dodać, że poza samą rywalizacją sportową na boisku często dyskutujemy czy nawet sprzeczamy się na temat przebiegu różnego rodzaju rozgrywek, w lidze polskiej, jak również w ligach zagranicznych. Jako że jestem wielkim fanem drużyny AC Milan, to naturalnie liga włoska zajmuje najwięcej czasu podczas naszych rozmów.
MG: Dziękuję bardzo.
KN: Również dziękuję.
#serwer #przełącznik #switch #macierz #laptop #zasilacz awaryjny #dysk

SUKCES W E-COMMERCE

ZALEŻY OD KLIENTÓW.
NA CO ZWRACAJĄ UWAGĘ W SKLEPIE ONLINE?
Zakupy online wygoda a w ostatnich miesiącach to często konieczność. Jak ułatwić klientom zakupy? Jak wyróżnić się spośród konkurencji? Na czym klientom zależy podczas odwiedzania e-sklepu? Sprawdźmy!
Ułatw zakupy klientom i zostaw pozytywne wspomnienia
Sklepy online, które są wysoko oceniane przez klientów, przede wszystkim charakteryzują się dbałością o obsługę klienta zarówno ze strony zespołu ludzi, jak i funkcjonalności e-sklepu. Obecne rozwiązania programistyczne pozwalają na bardzo szczegółowe dopracowanie usługi, jak i profesjonalną automatyzację wielu czynności możliwych do wykonania na stronie. Szczególnie w dobie rosnącej i pędzącej konkurencji w e-commerce, pielęgnowanie pozytywnego doświadczenia klienta w kontakcie z twoją stroną jest warunkiem podstawowym na drodze do sukcesu. Wrażenie/doświadczenie użytkownika (ang. user experience/UX) ma kluczowe znaczenie dla sprzedaży online. Dobrze zaprojektowany sklep, przemyślana ścieżka klienta powinna zapewniać mu łatwą nawigację po witrynie, znajdowanie potrzebnych informacji, sprawne i bezpieczne kupowanie oraz bezproblemowy kontakt z obsługą.
Ekonomista Mark Norris, w książce dla studentów marketingu E-biznes, już wiele lat temu mówił: Nie ma wątpliwości, że technologie internetowe przyczyniają się do zreformowania relacji klient-biznes. Odległość przestała

być problemem, pracownik informacyjny wkroczył na scenę, a konkurencja ma charakter globalny.
Wciąż aktualne, a może nawet bardziej? W końcu pandemia COVID-19 pokazała nagły i stale rosnący rozwój e-commerce. Jedynym narzędziem umożliwiającym satysfakcjonujące prowadzenie sprzedaży online wśród globalnej i pędzącej konkurencji, jest szczególne dbanie o klienta i jego wygodę.
Zapoznaj się z naszą checklistą i sprawdź, które rzeczy możesz udoskonalić na swojej stronie, dla jeszcze lepszych wyników i większej ilości zadowolonych, lojalnych, powracających klientów.
To jest ważne w sklepie online:
- różne opcje płatności (szybka płatność kartą, PayU, Przelew, BLIK, za pobraniem) - pozwól klientom zapłacić tak, jak im wygodniej, - możliwość założenia konta, aby mieć wgląd w historię zamówień, - szybkie zakładanie konta (bez konieczności logowania się na pocztę 5 razy w celu kliknięcia w link), - uproszczony proces zamówienia (bez rejestracji), minimalna ilość wymaganych danych, - w pełni responsywna strona, możliwość wykonania wszystkich czynności zarówno na komputerze, jak i tablecie lub smartfonie - witryna łatwa w nawigacji, logiczny układ informacji oraz segmentów produktów - wysokiej jakości zdjęcia produktów, możliwość przybliżenia obrazu, zdjęcia produktów w aranżacjach i z różnych perspektyw - dokładny i rzetelny opis produktu (materiał, wymiary, skład, zachowanie, zgodność rozmiarowa itp.) - wyszukiwarka produktów - możliwość filtrowania produktów i sortowania (np. według ceny, koloru, dostępności) - zakładka FAQ - czytelny i łatwo dostępny regulamin dostaw, zwrotów i reklamacji wiele opcji dostawy - opinie klientów i możliwość wystawiania własnych recenzji produktów - obsługa klienta dostępna pod telefonem, e-mailem, formularzem kontaktowym - zautomatyzowana pomoc (chatboty)
B.W.
JAKIE MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE

WYKORZYSTYWAĆ
DO POZYSKIWANIA OKREŚLONYCH TYPÓW KLIENTÓW?
Popularne platformy mediów społecznościowych dedykowane są wszystkiemu i dla wszystkich. Łączą ludzi o wspólnych zainteresowaniach, podobnych hobby, porównywalnych danych demograficznych i wielu innych czynnikach. Ale są także takie, które są niemal stworzone pod konkretne rodzaje biznesu np. Pinterest dla wnętrz, Instagram dla mody, Facebook dla edukacji i komunikacji, a LinkedIN dla rekrutacji. Nie oznacza, to, że inne branże nie powinny próbować prowadzić swoich działań na tych platformach. Wszystko zależy od celu, jaki chcemy osiągnąć wykorzystując media społecznościowe oraz preferencji klientów.
Prowadzenie żywych i aktywnych profili firmowych na każdej z tych platform jest możliwe, choć na początku trudne, czasochłonne i kosztowne. Nie pozwól sobie na to, aby ogrom dodatkowej pracy contentowej, której wymaga prowadzenie mediów społecznościowych, przygniatał cię, demotywował, odrywał od najważniejszych zajęć biznesowych. Nie trudno o chaos, szczególnie w sytuacjach, kiedy samodzielnie decydujemy się na prowadzenie firmowych mediów społecznościowych. Lepiej zacząć małymi krokami. Nawet od jednego profilu firmowego na start. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pozwoli Ci usystematyzować swoje działania w podbijaniu portali społecznościowych.

Od czego zacząć?
Jeszcze zanim założysz firmowe profile i zaczniesz spędzać godziny nad kalendarzem planując posty czy wymyślać grafiki, usiądź z kartką papieru, zupełnie… offline. Brzmi totalnie nie na czasie, ale uwierz, że na samym początku potrzebujesz tylko tego. Refleksja i analiza pozbawiona bodźców, pomysłów ze świata online. Na to przyjdzie czas później.
Określ rolę mediów społecznościowych w firmie
Zastanów się, jakie są twoje cele związane z mediami społecznościowymi. Dla jakich efektów chcesz używać tego narzędzia?
Trzy najczęstsze cele związane z mediami społecznościowymi firm to:
Udoskonalenie systemu obsługi klienta poprzez zapewnienie dodatkowej platformy, za pomocą której klienci mogą kontaktować się z pytaniami i obawami. Docieranie do nowych odbiorców i nowych grup demograficznych, którzy mogą być otwarci na twoje produkty lub usługi. Zwiększanie świadomości marki i pokazywanie oferty firmy nowym osobom. Poznanie potrzeb, pragnień i nawyków odbiorców. Zwiększenie ruchu na stronie firmowej czy sklepie, a tym samym zwiększenie sprzedaży.
Każdy z powyższych punktów można podzielić na mniejsze cele lub poszczególne kampanie i działania. Miejsce tych pomysłów i projektów jest w szczegółowej strategii, którą zbudujesz już za chwilę.
Persona klienta
Kiedy wiesz już, do czego potrzebny ci profil biznesowy w social mediach, czas zastanowić się, gdzie i jak odpowiednio skierować swoje działania. Wynotuj wszystko to, co wiesz o swojej grupie docelowej, o swoim idealnym kliencie. Na pewno wiesz komu sprzedajesz swoje usługi i produkty. Mając przed sobą tę personę idealną zastanów się, w jaki sposób ta osoba korzysta z mediów społecznościowych? Czego na nich szuka? Jak częstym i aktywnym jest użytkownikiem portali? Co przynosi jej ta aktywność? W ten sposób wyselekcjonuj maksymal-

nie trzy serwisy, z których korzystają klienci. W dalszym etapie, dla potwierdzenia swojej analizy, możesz zaproponować dotychczasowym klientom ankietę. Możesz zapytać ich wprost: Z jakich mediów społecznościowych korzystasz najchętniej? Gdzie chciałbyś zobaczyć więcej informacji na temat usług czy produktów z tej branży? Krótkie badanie możesz przeprowadzić drogą smsową, mailową lub prosząc o odpowiedź klientów odwiedzających twój punkt usługowy czy sklep. Z tymi danymi coraz bardziej zbliżamy się do określenia, jakich mediów społecznościowych używać? Które są strzałem w dziesiątkę w przypadku twojej konkretnej branży?
Jakich mediów społecznościowych używać?
Wiesz już, jakie cele chcesz osiągnąć i czym zajmują się klienci. Dlatego wybranie odpowiednich portali społecznościowych nie powinno stanowić problemu. Nie działasz w ciemno i na pewno już na tym etapie domyślasz się, gdzie powinieneś skierować swoje kroki najpierw. Aby się upewnić, przeprowadź krótką analizę popularnych serwisów:
Facebook: to zdecydowanie największa platforma, z ponad 2 milionami aktywnych użytkowników miesięcznie. Facebook jest dobry do generowania potencjalnych klientów, a jego potencjał reklamowy pozwala dostosować kampanie marketingowe do bardzo określonych odbiorców. Facebook to także dobra platforma do budowania relacji, pokazywania ludzkiej strony firmy i przekształcania odbiorców w lojalnych klientów. Możesz tu bawić, edukować, prowadzić szkolenia, konkursy, a także sprzedaż.
Twitter: Twitter jest platformą szybkich informacji. Publikowane treści, aby przebiły się przed konkurencję wymagają polotu, kreatywności i zwięzłości. Jeżeli zależy ci, aby informować odbiorców w szybki i ciekawy sposób o wydarzeniach, swoim stosunku do sytuacji społecznych, ekonomicznych, ogólnoświatowych, kulturalnych - to jest serwis dla ciebie. Sprawdzaj statystyki. Obecnie większość użytkowników Twittera ma mniej niż 50 lat, a typem treści, który najlepiej działa na tej platformie, jest łatwo przyswajalna treść tekstowa: notatki prasowe, cytaty, komentarze do konkretnych sytuacji. Dobrze widziane są obrazy, ale królują krótkie teksty, szczególnie krótkie komunikaty.
LinkedIn: LinkedIn jest chyba najlepszą platformą dla branży B2B, zwłaszcza jeśli twoim celem jest generowanie leadów. Jest to również idealna platforma dla treści edukacyjnych (artykułów, filmów) i może pomóc ci zbudować rangę lidera w branży. Większość aktywnych użytkowników LinkedIn ma więcej niż 30 lat.
Pinterest: Na Pinterest jest o wiele więcej kobiet niż mężczyzn, a platforma rozwinęła się w ciągu ostatnich kilku lat o wiele funkcjonalności. Budowanie społeczności na Pinterest, publikowanie treści tekstowych, odnośniki do blogów i innych witryn dzięki dobremu opisowi oraz efektownej grafice to ogromne zalety platformy. Użytkownicy chętnie planują zakupy korzystając z Pinterest szczególnie w obszarach: wyposażenie wnętrz, design, moda, zabawki, DIY, dekoracje. Instagram: Nie możemy pominąć serwisu, który codziennie podbija serca 500 milionów użytkowników. Tutaj zaangażowanie odbiorców już prześcignęło starszego brata, czyli Facebook. Na Instagramie zdobędziesz zaufanie i obserwatorów, a z czasem klientów, dzięki konsekwencji, regularności, wyśmienitym zdjęciom oraz częstym relacjom filmowym w tzw. Insta Stories, Reels czy IGTV. Nie trzeba chyba sugerować, że jest to najlepsza platforma dla wszelkiego rodzaju produktów kulinariów, mody i kultury, ale także usługi radzą sobie tutaj doskonale np. firmy, które prowadzą szkolenia.
Produkt: haftowane obrazy Cel: zwiększenie sprzedaży Klient: kobieta 30+, artystka, podróżniczka, średnio i mocno zamożna, wykształcona, oczytana, o unikalnym i mocno spersonalizowanym stylu ubierania się, wrażliwa, rodzinna, mająca wielu przyjaciół, hojna,
niezależna, prowadząca własny biznes. Jakie media wybrać: Instagram, Pinterest, YouTube.
Usługa: lekcje wystąpień publicznych Cel: Zwiększenie świadomości marki, rozszerzenie demograficzne zasięgów Klient: mężczyźni i kobiety 25-50 lat, ambitni, przedsiębiorcy, nauczyciele, wykładowcy, coachowie, biznesmeni, promotorzy wiedzy i idei, średnio zamożni, z dużych miast, eleganccy, odważni, chłonni wiedzy, stale podnoszący kwalifikacje. Jakie media wybrać: LinkedIn, Facebook, YouTube.
co wzbudza zainteresowanie. Obserwuj i notuj swoje uwagi.
Strategia może być na początku bardzo prosta, bo z czasem rozwiniesz ją o kolejne elementy. Najważniejsza jest spójność i konsekwencja. Wyznacz sobie realne ramy czasowe do pracy nad tworzeniem treści i materiałów do publikacji. Są to przecież liczne zdjęcia i grafiki, teksty, tematy, które chcesz poruszyć. Zastanów się nad formą komunikacji oraz częstotliwością publikacji. Swoją strategię będziesz modyfikować i ulepszać z biegiem czasu. Kiedy poczujesz się pewnie w prowadzeniu jednego lub dwóch profili firmowych w mediach społecznościowych, możesz pomyśleć o dalszej ekspansji sieci społecznościowych. Kierując się potrzebami klientów, własnych pomysłów i możliwości. Być może zdecydujesz się na profesjonalne wsparcie copywritera, social managera lub agencji marketingowej? Trzymamy kciuki!
Podane przykłady są bardzo ogólne i mają na celu obrazowo przedstawić efekt końcowy analizy twojej marki i jej potrzeb w kontekście tego, na jakie media społecznościowe się zdecydować.
Co dalej?
Kiedy wybierzesz 1-3 media społecznościowe, czas na zbudowanie strategii. Daj sobie czas. Na początek przy nazwie każdej z platform wypisz własne pomysły na to, co i w jaki sposób chcesz przekazać odbiorcom. Potem odpal Internet i zanurz się w morzu inspiracji. Sprawdź popularność twojej branży na danej platformie, ale podglądaj także inne gałęzie biznesu. Jak sobie radzą,
Pamiętaj, że w sieci jest wiele materiałów szkoleniowych, które pomogą ci krok po kroku zaistnieć w sieci lub zdobyć inną ważną dla biznesu umiejętność, osiągnąć wybrany cel. O tym, czym kierować się w wyborze kursu online pisaliśmy w poprzednim wydaniu Magazynu Lubelskiego. Spokojnie, tekst znajdziesz na naszej stronie internetowej (www.magazynlubelski.pl) Zapraszamy do lektury.
B.W.

HOME PAGE LANDING PAGE SALES PAGE
CZY WIESZ CZYM RÓŻNIĄ SIĘ TE STRONY?

HOME PAGE
Jeśli jesteś właścicielem firmy lub przedsiębiorcą prawdopodobnie masz swoją witrynę internetową. To wyjątkowe, a w obecnych czasach niezbędne miejsce w sieci, jest jak wirtualna siedziba twojej firmy. Strona składa się z co najmniej kilku zakładek, a ta, która wyświetla się jako pierwsza po wpisaniu w okno przeglądarki adresu domeny, jest to twoja strona główna (ang. home page). Jej zadaniem jest wywołanie pozytywnego, dobrego wrażenia. Powinna też zatrzymać uwagę użytkownika i przedstawić markę lub osobę, która za nią stoi, jako eksperta w danej dziedzinie. Strona główna powinna zachęcać użytkowników do dalszego eksplorowania całej witryny, sprawdzenia oferty itd.
Niestety wiele stron bagatelizuje znaczenie swojej home page. Złe przykłady to te, gdzie strona jest nieestetycznie zaprojektowana, wywołuje niepokój i dezorientację (np. poprzez agresywny dobór kolorów, dużą ilość informacji, chaos lub brak elementów przewodnich, zła architektura informacji). Potencjalny klient chce poczuć się komfortowo, skoro poświęca swój czas, aby w ogóle odwiedzić daną witrynę. Dlatego projektując swoją stronę główną, pamiętaj o:
- Estetycznym i spójnym designie. Pamiętaj o elementach identyfikacji wizualnej (logo, kolory) oraz o czytelności strony. - Widocznej na pierwszy rzut oka sekcji centralnej (z ang. hero section). Miejsce najczęściej w centralnej części strony lub pod paskiem nawigacyjnym, zawierające zdjęcie i zwięzłą informację mówiącą, czego użytkownicy mogą oczekiwać od witryny. - Zaplanowaniu intuicyjnego, prostego mechanizmu poruszania się po stronie (UX design). - Zachęceniu użytkownika, aby został i eksplorował całą witrynę, np. kierował się do zakładki z ofertą, galerią. - Danych do kontaktu lub formularzu kontaktowym. - Sekcji FAQ.
Skuteczna strona docelowa powinna zawierać:
- Tę samą identyfikację wizualną, jak treść, z której nastąpiło przekierowanie (np. reklama lub wiadomość mailowa) np. logo, kolorystyka. - Być poświęcona jednemu konkretnemu celowi, widocznemu po pierwszym spojrzeniu na stronę. - Zawierać elementy wspomagające konwersję, jak (w zależności od celu konwersji) treści wideo, referencje i opinie zadowolonych klientów, podgląd produktu/ usługi, wyraźne wezwanie do działania. - Zawierać profesjonalną treść opartą o architekturę informacji (m.in. spójność przekazu, odpowiednie formatowanie tekstu i kolejność informacji)
SALES PAGE
LANDING PAGE
Landing page, czyli tzw. strona docelowa, to typ strony, na którą trafia potencjalny klient przekierowany z konkretnego przeznaczonego w tym celu źródła np. reklamy lub wiadomości e-mail. Celem landing page jest generowanie leadów, czy to w kampaniach sprzedażowych, czy w informacyjnych. W przeciwieństwie do home pages (stron głównych) i witryn internetowych, które są przeznaczone do eksploracji, strony docelowe kierują odwiedzających do pojedynczego wezwania do działania np. zapisania się na newsletter, poprzez podanie e-maila, zapisania się na listę oczekujących na premierę wydarzenia, zgłoszenie chęci udziału w projekcie czy złożenie zamówienia. Krótko mówiąc, strony docelowe są przeznaczone do konwersji.
Trzeci rodzaj stron, które omawiamy to strona sprzedażowa (ang. sales page), ma podobną formę do landing page. Obie koncentrują się na jednym celu i konwersji, ale landing page nie zawsze musi doprowadzić do sprzedaży. Strona sprzedażowa ma taką samą konstrukcję, ale polega na wywołaniu natychmiastowej reakcji użytkownika i doprowadzeniu do transakcji. Sales page jest też zazwyczaj jednym z ostatnich elementów lejka sprzedażowego. Powinna więc wynikać bezpośrednio z całej ścieżki konwersji. To ważne, aby podczas projektowania kampanii wiedzieć, co znajdzie się na stronie sprzedażowej i jaka droga do niej doprowadzi.
Podsumowując, każda z wymienionych stron odpowiada za inny aspekt lejka sprzedażowego, czy ścieżki odbiorcy od potencjalnego klienta do klienta. Ważne jest, aby rozumieć różnice między tymi stronami i projektować je adekwatnie do celów, jakie realizują.
B.W.
