
42 minute read
5
CROWDFUNDING UDZIAŁOWY
I PROGNOZA NA 2021 ROK
Advertisement
Zapewne większość z nas spotkała się już z pojęciem crowdfundingu. Oznacza ono finansowanie społecznościowe. Co przez to rozumieć? Chodzi tutaj o sytuacje, w których twórcy projektu proszą intrnautów o wsparcie finansowe. W zamian twórcy oferują im zwykle różnego rodzaju korzyści, na przykład zniżkę na swoje produkty. Innym, coraz bardziej popularnym pojęciem, jest crowdinvesting (inaczej crowdfunding udziałowy). Umożliwia on inwestowanie w rozwój start-upów w zamian za udziały. Czy warto w ten sposób inwestować? Najważniejsze informacje na ten temat znajdziecie poniżej. Artykuł ten przedstawia również ocenę crowdfundingu udziałowego w 2021 roku.
Co warto wiedzieć na temat crowdfundingu udziałowego?
Crowdfunding udziałowy jeszcze nie tak dawno temu nie cieszył się w Polsce (oraz na świecie) zbyt dużą popularnością. Wszystko zaczęło się stopniowo zmieniać jakieś pięć lat temu. Jest to więc stosunkowo nowy rynek. Taki sposób inwestycji stał się szczególnie modny wśród młodych inwestorów. Osoby te zwykle nie inwestują w ten sposób dużych sum pieniężnych, gdyż zwyczajnie takimi nie dysponują. Wyjaśnimy teraz dokładniej, czym jest crowdfunding udziałowy. Najprościej mówiąc, jest to inwestowanie w małe spółki oraz start-upy, które jeszcze nie weszły na giełdę. W zamian za tego typu wsparcie inwestujący otrzymują akcje (inaczej udziały) w firmie. Jak wygląda zarabianie za pomocą crowdfundingu udziałowego? Otóż polega ono na droższej odsprzedaży po latach wcześniej otrzymanych akcji.
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021

udziałowym w Polsce stopniowo roinfo śnie. Wraz ze wzrostem emisji oraz liczby akcjonariuszy rośnie oczywiście również suma zebranych w ten sposób środków. Mimo że na pierwszy rzut oka suma ta jest dość imponująca, to jednak patrząc na zakładane cele zbiórek wyniki nie prezentują się już tak korzystnie. Okazuje się bowiem, że skuteczność kampanii crowdfundingu udziałowego w Polsce to około 67% celów zbiórki.
Crowdfunding udziałowy w Polsce. Prognoza na 2021 rok
Na chwilę obecną, czyli w 2021 roku, w Polsce działalność prowadzi 5 portali crowdfundingu udziałowego. Największą liczbą emisji może się pochwalić portal Beesfund (zarówno spośród wszystkich portali, jak i patrząc pod względem wcześniejszych lat). Wszystko wskazuje więc na to, że w 2021 roku liczba akcjonariuszy również będzie większa niż w porównaniu do lat poprzednich. Ł.S.
Crowdfunding udziałowy – jak przebiega tego typu inwestycja?
Wszystko zaczyna się od zgłoszenia biznesu do operatora platformy crowdfundingowej. Operator platformy dokonuje następnie analizy prospektu. Sprawdzana jest między innymi jego legalność. Później następuje okres, w którym inwestorzy zrzucają się na akcje spółki. Okres ten trwa zwykle od tygodnia do miesiąca. W wyniku tych działań inwestorzy stają się akcjonariuszami spółki. Warto wspomnieć, że taki inwestor posiada akcje spółki, która nie jest jeszcze notowana na giełdzie. Akcje te ciężko jest więc spieniężyć.
Crowdfunding udziałowy w Polsce
Tak jak już wcześniej wspomnieliśmy, rynek crowdfundingu udziałowego w Polsce jest bardzo młody. Pierwszym portalem crowdfundingu udziałowego na terytorium naszego kraju był Beesfund, który rozpoczął swoją działalność w 2012 roku. Znaczący wzrost liczby emisji oraz akcjonariuszy na rynku equity crowdfundingu w Polsce nastąpił jednak w latach 2019 oraz 2020. W 2019 roku liczba akcjonariuszy wyniosła 22 tysiące, zaś w 2020 roku liczba ta osiągnęła już wartość 30 tysięcy. Widać więc, że zainteresowanie crowdfundingiem



W BIZNESIE
NIEZMIENNA JEST ZMIANA
30 lat minęło jak jeden dzień. CEWAR świętuję okrągły jubileusz. A jak się to wszystko zaczęło? Firma powstała w 1991 roku jako przedsiębiorstwo handlowo-usługowe zajmujące się dostawami wysokiej klasy wyrobów i nowoczesnych rozwiązań technologicznych dla przemysłu. Od początku działalności realizowała kompleksową obsługę wielu gałęzi przemysłu. Obecnie współpracuje z partnerami z przemysłu lotniczego, chemicznego, medycznego, wydobywczego, motoryzacyjnego, energetycznego, a także kolejnictwa i infrastruktury drogowej.
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
CEWAR jest jednym z liderów w dystrybucji narzędzi oraz rozwiązań technologicznych. Swoje produkty eksportuje do Wielkiej Brytanii, Belgii, Francji oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dzisiaj eksport stanowi ok. 35 proc. produkcji spółki. Od samego początku, za sterami CEWARU stoi prezes Stanisław Więch i właśnie z nim rozmawiamy o jego firmie, jej historii, biznesie, mentoringu i nadchodzącej sukcesji w spółce.
Panie Stanisławie, w tym roku mija dokładnie 30 lat od powstania firmy CEWAR. Proszę powiedzieć jak się to wszystko zaczęło?
Stanisław Więch: Zgadza się, 30 lat temu otworzyłem firmę CEWAR, chociaż swoją przygodę z biznesem rozpocząłem 8 lat wcześniej, w 1983 roku. Mój tata prowadził wtedy produkcję odzieży. Z ciekawością patrzyłem na to, co robi i uczyłem się prowadzenia rodzinnego biznesu. Tata bardzo często jeździł po polskich miastach i zabierał mnie ze sobą. Tak jak wspomniałem, obserwowałem jego pracę z dużym zainteresowaniem, a następnie sam spróbowałem swoich sił w rodzinnej firmie. Przepracowałem w niej kilka lat, a następnie otworzyłem własny biznes. W 1991 roku ze wspólnikiem założyliśmy spółkę CEWAR. Miałem wtedy 31 lat. Zaczęliśmy od czterech osób: ja, wspólnik, kierowca i handlowiec. Mieliśmy ambitne plany, ponieważ chcieliśmy projektować i wykonywać sieci gazowe i wodociągowe. Pamiętajmy, że nie mieliśmy wtedy dostępu do komputerów i wszystko musieliśmy robić ręcznie. Później przyszedł pomysł, żeby zaopatrywać lokalne firmy w narzędzia, materiały i przyrządy techniczne.
Co było dalej?
SW: Po 3 miesiącach nawiązaliśmy współpracę z lubelską firmą ABAK, która napisała nam spersonalizowany program pod używany wtedy system operacyjny MS-DOS, żeby łatwiej było nam wystawiać faktury, prowadzić magazyn, uzupełniać kartoteki. To pozwoliło nam wyprzedzić konkurencję, ponieważ większość firm wykonywała te prace ręcznie. Pamiętam, że musieliśmy wprowadzać do programu indeksy każdego produktu, którym handlowaliśmy. Z czasem zakupiliśmy komputer Compaq Intel Pentium 100. Ten sprzęt pozwolił nam „odjechać” konkurencji. Mieliśmy wszystko w komputerze: wiedzieliśmy, jakie produkty mamy na magazynie, które najlepiej się sprzedają, kto najwięcej kupuje i znaliśmy dzienne obroty u poszczególnych kontrahentów. To była pierwsza poważna zmiana, która pozwoliła nam uzyskać przewagę nad konkurencją i wyróżnić nas na rynku.
Czyli można powiedzieć, że już od początku byliście krok przed konkurencją?
SW: Myślę, że tak. Z racji tego, że Lubelszczyzna była wtedy regionem mało uprzemysłowionym, to my otwieraliśmy się na nowe branże. Uznałem, że armatura przemysłowa i narzędzia to już dla nas za mało. Zaczęliśmy zatrudniać nowe osoby, wchodziliśmy w nowe gałęzie przemysłu i nowe grupy produktów. W ciągu kilku lat obsługiwaliśmy całą wschodnią Polskę, mieliśmy podpisanych kilkadziesiąt umów z dostawcami na dostawę narzędzi i asortymentu przemysłowego. Z czasem działaliśmy w kolejnych branżach: pompy, spawalnictwo, materiały ścierne, specjalistyczne materiały wysokotemperaturowe uszczelniające. Działaliśmy w różnych gałęziach przemysłu, począwszy od motoryzacji poprzez energetykę, górnictwo, przemysł maszynowy, lotniczy. Kolejnym etapem naszego rozwoju było otwieranie nowych oddziałów, między innymi w Mielcu, Katowicach, Ciechanowie, Białymstoku, Grudziądzu, Częstochowie i Kielcach. Jeszcze przed otwarciem oddziałów wybudowaliśmy nowoczesne biuro i magazyn, przy ulicy Pancerniaków 1B w Lublinie. To był 2006 rok, kolejny ważny krok dla działalności naszej firmy.

Powiedział Pan, że firmę CEWAR założył ze wspólnikiem. Czy wspólnik dalej prowadzi z Panem firmę?
SW: Nasze biznesowe drogi rozeszły się po wybudowaniu nowej siedziby przy ulicy Pancerniaków. Każdy z nas miał inną wizję rozwoju firmy. A żeby spółka mogła się rozwijać, osoby nią zarządzające muszą mieć wspólną wizję i ustalony sposób rozwoju. Ja chciałem poszerzać ofertę, eksplorować nowe rynki zbytu. Ciągle szukałem nowej drogi rozwoju.
W ciągu 30 lat istnienia firmy CEWAR ważny jest również rok 2012. Dlaczego?
SW: Tak, ponieważ 9 lat temu rozpoczęliśmy nowy etap rozwoju firmy. Powstał plan poszerzenia naszej działalności o produkcję oprzyrządowania technologicznego i części dla różnych gałęzi przemysłu. Z firmy, która do tej pory zajmowała się głównie sprzedażą, staliśmy się również firmą produkcyjną, która spełnia wymagania normy lotniczej AS/EN9100 i należy do elitarnego Stowarzyszenia Grupy Przedsiębiorców Przemysłu Lotniczego „Dolina Lotnicza”.
Zaczynaliście od 4 osób. A ile jest obecnie?
SW: Obecnie zatrudniamy prawie 100 pracowników. W zakładzie produkcyjnym pracuje około 50 osób, reszta pracuje w siedzibie przy ul. Pancerniaków i w oddziałach w całej Polsce. Planujemy dalszy rozwój części handlowej firmy co łączy się ze wzrostem zatrudnienia. Wiemy, że chcemy być integratorem systemów w łańcuchu dostaw do dużych klientów. Ze względu na szeroką ofertę jesteśmy w stanie zapewnić 60-70% potrzeb dużych firm. Dzisiaj bardzo ważna jest dostępność komponentów do produkcji, dlatego w swojej ofercie posiadamy na przykład automaty wydające narzędzia, do których pracownik loguje się swoją kartą magnetyczną i pobiera niezbędny asortyment.
To bardzo wygodne rozwiązanie.
SW: Jak najbardziej. Pracownik nie stoi w kolejce do wypożyczalni. Automat ułatwia controlling pracy, efektywne wykorzystanie narzędzi. W „szafie” jest stała dostępność sprzętu do pracy. Jeśli pracownik na przykład zużyje swoje narzędzie to system automatycznie uzupełni „szafę” o taki przedmiot. Automat wydający może pracować 24 h na dobę i może pracować przez 3 zmiany. Automatyzacja staje się codziennością. Uważam, że jedną z kluczowych kwestii, jeśli chodzi o dostawy towaru, będzie dostawa „just in time”, czyli w określonym czasie będzie dostarczany określony produkt. Koszty magazynu, całej logistyki są duże i tu się szuka oszczędności. My mamy swoje magazyny i system kodów EAN, więc wszelkie pomyłki przy dostawach czy wydaniach towaru są eliminowane. W ten sam sposób identyfikowane są narzędzia otrzymywane przez pracownika w automatach wydających. Ograniczamy do minimum możliwość popełnienia błędu przez człowieka.

WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
Mówi Pan o bardzo ciekawych rozwiązaniach technologicznych. Skąd Pan się o nich dowiedział?
SW: Zawsze współpracowaliśmy z liderami na rynku globalnym, takimi jak Sandvik Coromant, Iscar, ESAB, 3M. Są to firmy globalne, które wykorzystują takie technologie od dawna. Kiedy odwiedzałem ich zakłady produkcyjne, to widziałem, jak ludzką pracę zastępują roboty lub w pełni zautomatyzowane wózki transportowe, które same dostarczają półprodukty do centrów obróbczych. Zastanawiałem się, dlaczego taka technologia jest dostępna za granicą, a nie u nas w Polsce. Wiedziałem, że wkrótce i tak wejdzie do naszego kraju, ponieważ zachodnie firmy coraz częściej budują tutaj swoje fabryki. Zrozumiałem, że trzeba to jak najszybciej wprowadzać u nas, aby nie zostać z tyłu. Automaty wydające narzędzia to już Przemysł 4.0.

A gdzie miejsce dla człowieka?
SW: Pracownik, nadal jest ważny i ma swoje miejsce w łańcuchu dostaw, ale dzięki automatyzacji pewnych procesów można bardzo zredukować zatrudnienie, a tym samym koszty. Nowoczesna gospodarka kreuje zupełnie nowe potrzeby, jeśli chodzi o rynek pracy. Zapewne wkrótce powstaną nowe zawody i trzeba się do tego dostosować. W biznesie i w firmie niezmienna jest zmiana. Firma, która się nie zmienia przestaje istnieć. Szef, który się nie zmienia nie będzie liderem zmian.
Powróćmy jednak do CEWARU. Czy może Pan powiedzieć, że firma realizuje występujący w popkulturze etos „amerykańskiego snu”? W Stanach Zjednoczonych ludzie zakładali firmy w garażu, by po kilku latach stać się światowymi graczami, np. Apple. U Państwa również wszystko zaczęło się od kilku osób, a dzisiaj firma zatrudnia niemal 100 pracowników. Dostarczacie innowacyjne rozwiązania techniczne, obsługujecie branżę lotniczą, medyczną, petrochemiczną. To naprawdę robi wrażenie.
SW: Nie nazwałbym tego „amerykańskim snem”. Po prostu czuję się bardzo spełnionym człowiekiem, ponieważ miałem marzenia i plany, które zrealizowałem. Chciałem być niezależny, mieć wpływ na życie. Chciałem coś osiągnąć i zobaczyć. Z tego narodził się mój biznes. Rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Gdyby ktoś w 1991 roku, przyszedł do mnie do wynajmowanego lokalu i powiedział, że będę produkował części do samolotów, uznałbym go za szaleńca. A dziś takie części robimy. Gdyby ktoś powiedział, że biznes pozwoli mi zwiedzić całą kulę ziemską, również bym nie uwierzył.


A niemal każdy zakątek globu zobaczyłem i wiem, że podróże kształcą. To, co zobaczyłem w innych krajach, innych firmach, na innych kontynentach dało mi inną perspektywę spojrzenia na CEWAR. Obracanie się tylko w wąskim kręgu współpracowników mogę porównać do zamknięcia w butelce – nie wiemy co jest napisane na etykiecie. Dopiero spojrzenie z zewnątrz daje szerszy obraz rzeczywistości.
CEWAR narodził się z marzeń. Czy warto mieć marzenia?
Co jest, według Pana, ważne w biznesie?
SW: Ważna jest umiejętność powiedzenia „NIE”. Nie można robić czegoś na siłę. Interesy, które chcemy zrobić, muszą być ze sobą kompatybilne, muszą grać z naszym biznesem, nie mogą go hamować. Trzeba się skupić na tym, co jest nam najbardziej potrzebne do rozwoju i trzeba umieć się pozbyć rzeczy, które nas ograniczają.
A intuicja pomaga w podjęciu takich decyzji?
SW: Intuicja, tak jest ważna. Czym jest intuicja, jeśli nie podejmowaniem decyzji? Coś widziałeś, usłyszałeś, coś Cię inspiruje i możesz tę wiedzę wykorzystać. Podejmujesz decyzję w oparciu o wiedze, doświadczenie i intuicję.
A czym jest dla Pana przedsiębiorczość? Czym jest biznes?
SW: To według mnie wykorzystanie potrzeb, szans i możliwości, które stwarza rynek. Wykorzystanie pewnych zasobów. Biznes to harmonia w życiu. Jeśli skupimy się wyłącznie na firmę, to zapominamy o całej reszcie. A przecież są jeszcze nasze zainteresowania, hobby, rodzina. Musimy znaleźć harmonię, ponieważ jedno z drugim się wiąże. Udany biznes daje niezależność i pozwala realizować swoje cele i marzenia.
SW: Jak najbardziej tak. Jeśli mamy marzenia, to mamy cel. Będziemy szukali sposobu na jego realizację. Realizacja z kolei wymagana konsekwencji i czasu. Oczywiście nie można żyć wyłącznie marzeniem, trzeba je realizować. Ważne jest też, żeby ten cel był realny.
Co buduje Państwa przewagę na rynku?
SW: Świetnie wyszkolona i zaangażowana kadra oraz nowoczesny park maszynowy pozwalają nam zaspokoić potrzeby najbardziej wymagających klientów. Oferujemy rozwiązania, które poprawiają produktywność każdej firmy. Dostosowujemy kompleksową usługę dla odbiorców. Oferujemy najnowocześniejsze rozwiązania technologiczne naszym klientom. Jednym z takich rozwiązań są automaty wydające, których sami używamy. Automaty optymalizują koszty prowadzenia działalności i powodują bezpieczeństwo produkcji, ponieważ dane towary są zawsze dostępne w szafie. Nie powoduje to przestojów w produkcji, które mogą powodować kosztowne straty. Automat pomaga w efektywnym wykorzystaniu narzędzi czy materiałów, których używają pracownicy w procesie produkcyjnym. To jest nasza
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
wartość dodana. Kolejną jest współpraca z tak znanymi markami jak Iscar, ESAB, Sandvik, Grundfos, 3M. To również świadczy o naszej przewadze nad konkurencją.
A najlepsze i najgorsze momenty w dotychczasowej 30-letniej historii?
SW: Najlepsze momenty to te, które wiązały się z kolejnym krokiem w rozwoju firmy. Takimi momentami mogą być pierwsze lata działalności, kiedy stawialiśmy na nowoczesne rozwiązania, wyprzedzając konkurencję. Dużo inwestowaliśmy w sprzęt, kody kreskowe, normy ISO, najnowsze oprogramowanie jeśli chodzi o CRM, księgowość, handel. Kładliśmy duży nacisk na moduły analityczne, informatyzację, dobre warunki pracy. Wprowadzanie nowoczesnej technologii towarzyszy nam również dzisiaj. Momentem przełomowym było również wybudowanie własnej siedziby, w której pracownicy poczuli się pewniej i lepiej. W 2006 roku było to biuro i magazyn przy ul. Pancerniaków, a w 2019 biuro i hala produkcyjna przy ul. Braci Krausse 3 w Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Wcześniej pracowaliśmy w wynajętym lokalu i nie były to „nasze cztery kąty”. A najgorszy moment? Wydaje mi się, że kryzys ekonomiczny w latach 2008/09. Firmy miały problemy z zapłatą należności, rosły duże zobowiązania. Brakowało gotówki w firmie, która jest niczym paliwo w samochodzie – bez niego nie ruszymy z miejsca, ale daliśmy radę i przetrwaliśmy.
Zdecydował się Pan swoimi doświadczeniami i wiedzą z prowadzenia biznesu podzielić z młodymi ludźmi, przedsiębiorcami. Proszę opowiedzieć o swojej przygodzie z mentoringiem w Akademii Mentora organizowanej przez Lubelski Klub Biznesu.
SW: Tak, kiedy w biznesie osiągnąłem pewien poziom spełnienia, chciałem podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z ludźmi, którzy stawiają swoje pierwsze kroki w biznesie oraz takimi, którzy chcą w nim osiągnąć coś wielkiego. Prezes LKB Pani Agnieszka Gąsior-Mazur zaprosiła mnie na specjalne forum, na którym firmy miały opowiedzieć o tym, jak radzą sobie w okresie pandemii. Na forum poznałem Andrzeja Cieplaka, który działał jako coach i mentor. Andrzej zainspirował mnie swoją historią. Miał sukcesy i porażki. Pracował też jako nauczyciel, był również przedsiębiorcą. Jednym słowem, był dla mnie osobą nietuzinkową. Gdy zaproponował mi współpracę. zgodziłem się. Na początku pracował z moimi managerami. Naszym celem była wtedy integracja firmy i działu handlowego. Później zaprosił mnie do uczestnictwa w procesie mentoringowym w Akademii Mentora, gdzie miałem okazję poznać wiele ciekawych i inspirujących osób.

SW: Na początku podchodziłem do niego sceptycznie. Nie wiedziałem, że to proces poruszający tak wiele zagadnień. Po kilku sesjach zmieniłem swoje zdanie. Teraz to dla mnie ważne doświadczenie, które nauczyło mnie, że każdy z nas jest inny. Każdy ma inny cel, inne potrzeby, predyspozycje. Bardziej też koncentruję się na tym, co mówią inni, lepiej słucham, mam większą uważność i zadaje ludziom więcej pytań. Potrafię delegować zadania adekwatnie do ludzkich umiejętności i chęci. Każde spotkanie z moim mentee też jest inne, ale bardzo inspirujące. Pomimo, że wiem już znacznie więcej niż na początku, to cały czas uczę się czegoś nowego. Wiem na przykład, że zmiany w firmie to proces długotrwały. Zmiany potrzebują czasu, bo ludzie potrzebują czasu aby je zaakceptować.
Panie Stanisławie, proszę powiedzieć o swoich pasjach i hobby.
SW: Moją pasją jest niewątpliwie jazda konna. Kiedyś bardzo dużo jeździłem, nieważne, czy padał deszcz, czy świeciło słońce. Ta pasja zrodziła się ze względu na moje dzieci, które chciałem nauczyć tej umiejętności. Skoro miałem patrzeć, jak one sobie z tym radzą, to sam też musiałem mieć o tym pojęcie. Podobnie było z drugą pasją – jazdą na nartach. Jeśli jechaliśmy całą rodziną w góry, to każdy musiał się tej sprawności nauczyć. Kolejnym hobby są żagle. Wspólnie z rodziną opłynęliśmy mazurskie jeziora wzdłuż i wszerz. Z kolei z żeglarstwa zrodził się windsurfing. To dowodzi, że lubię aktywne sporty. Nie lubię tych oczywistych, przewidywalnych. W górach musimy uważać na zakrętach, na ukryty pod śniegiem lód. Na jeziorze wa-

WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
runki atmosferyczne również się zmieniają i trzeba szybko reagować. To podnosi adrenalinę. Natomiast najnowszą, już spokojniejszą pasją jest nordic walking, który oprócz aktywności pozwala mi się wyciszyć i pozbierać myśli, często też podczas chodzenia mam czas na słuchanie inspirujących audiobooków. Lubię też piec ciasta i w kuchni radzę sobie całkiem nie najgorzej.
Każdy przedsiębiorca, po zbudowaniu dużej firmy i poświęceniu jej połowy życia chce udać się na zasłużony odpoczynek. Wiemy, że w firmie CEWAR szykuje się sukcesja.
SW: Tak, nikt nie jest nieśmiertelny, dlatego od niedawna przygotowuje się do przekazania wiedzy i sterów w firmie moim córkom i zięciowi, który obecnie pełni stanowisko Dyrektora Zarządzającego. W ciągu wielu lat pracy w CEWARZE przeszedł już przez wszystkie szczeble kariery i poznał swoje mocne i słabe strony. Jedna z córek od kilkunastu lat wspiera mnie swoją pracą w dziale finansowo-księgowym, a druga świetnie odnajduje się w marketingu i kontrolingu. Razem z pracownikami budowaliśmy firmę od podstaw i będę szczęśliwy, jeśli nasze dzieło będzie kontynuowane i przekazane w dobre ręce. Zarządzanie ludźmi nie jest łatwe. Do tego trzeba mieć predyspozycje, cierpliwość, wiedzę i odporność na różne sytuacje. Sądzę, że mają ku temu odpowiednie predyspozycje. Ja chciałbym się bardziej skupić na wspomnianym już mentoringu i strategii firmy, a działania operacyjne przekazać kolejnemu pokoleniu.
Panie Stanisławie, w tym roku obchodzicie okrągły jubileusz powstania firmy.
SW: Zgadza się, w tym roku mija 30 lat naszego działania na rynku. Minęło to naprawdę szybko. Dopiero co świętowaliśmy przecież 25-lecie. Pięć lat temu nie było jeszcze pandemii i mogliśmy obchodzić je hucznie. W tym roku wszelkie obostrzenia pokrzyżowały nam plany zorganizowania dużej uroczystości, więc musimy stworzyć inny scenariusz obchodów. Chcę powiedzieć, że okrągły jubileusz to bardzo ważne wydarzenie w naszej firmie. Chcemy nagrodzić i docenić wszystkich pracowników oraz zrobić podsumowanie tych 30 lat owocnej współpracy.
Gratulujemy okrągłego jubileuszu. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem Pana oraz tego, co Pan zrobił. Zbudować firmę od podstaw, prowadzić ją przez połowę życia i nieustannie rozwijać mogą tylko najlepsi. Jeszcze raz gratulujemy, życzymy kolejnych jubileuszy i dziękujemy za rozmowę.
SW: Bardzo dziękuję.

CEWAR Więch Spółka jawna Biuro handlowe
ul. Pancerniaków 1B 20-331 Lublin tel. +48 81 745 90 42 ZAKŁAD PRODUKCYJNY
ul. Braci Krausse 3 20-270 Lublin tel. +48 81 536 94 27
PRACA ZDALNA

NOWA NORMALNOŚĆ. O CZYM PAMIĘTAĆ?
Czas pandemii przewartościował struktury pracy. Czas zaakceptować, że praca zdalna lub hybrydowa dla wielu osób będzie nową codziennością, nawet po opanowaniu sytuacji związanej z Covid-19. To dlatego, że sporo osób odnalazło się w nowej formie pracy, a także firmy ze względu na oszczędności wprowadzają zmiany w swojej polityce pracy. Zaczynając tylko od gigantów, jak Microsoft, Twitter, Facebook, Salesforce i Spotify, które albo rozszerzyły uprawnienia do pracy zdalnej na czas nieokreślony, albo ogłosiły trwałe, długoterminowe przejście na pracę zdalną. To dowód na to, że nastał czas akceptacji tego stanu rzeczy. Oczywiście wiele osób z radością wróci do pracy stacjonarnej, a w licznych branżach wprost nie sposób porównać do siebie jakości pracy zdalnej i stacjonarnej. Dla tych, którzy planują jednak dłuższą współpracę zdalną ze swoją firmą lub zarządzanie zdalne zespołem, polecamy trzymać rękę na pulsie i korzystać z dobrodziejstw technologii, aby praca zdalna przynosiła wyniki zarówno finansowe, jak i społeczne oraz rozwojowe.
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
W 2021 roku, już widzimy, że jak przewidział rok temu amerykański Forbes, wiele rzeczy, które robiliśmy pod przymusem w 2020 roku, stało się normalnych. Praca w domu niekoniecznie jest obowiązkowa, ale nie takie oczywiste jest też chodzenie do biura. Firmy chętnie decydują się na opcję hybrydową. Zarówno pod kątem przepisów pracy, jak i dostosowywania przestrzeni biurowych. Ci, którzy chcą odnieść sukces, muszą oferować elastyczne opcje pracy wszędzie tam, gdzie to możliwe, a to oznacza zmianę przestarzałego postrzegania tradycyjnego harmonogramu pracy 8-16, czy 9 to 5, jak śpiewa Dolly Parton.
Bieżący rok 2021 może być rokiem, w którym dopiero nauczymy się pracować w nowych warunkach i łatwiej adaptować kolejne zmiany. Mając tą świadomośc warto obficie korzystać z dobrodziejstw technologii, bez której to nie byłoby możliwe.
Projektując swoją formę pracy zdalnej lub hybrydowej, nie zapomnij o kilku czynnikach, które pomogą osiągnąć sukces zawodowy i zachować zdrowie oraz równowagę społeczną. Po pierwsze technologia. To narzędzia cyfrowej komunikacji i współpracy odgrywają kluczową rolę w sukcesie pracy zdalnej. Korzystaj z narzędzi do zarządzania projektami, kalendarzy mobilnych, wideokonferencji. W prężnie działającej firmie poczta mailowa to dziś za mało!
Po drugie organizacja. Planuj swoje zadania oraz koordynuj pracę zespołu z góry. Nie oczekuj, że ktoś ci przypomni, podrzuci zadania na biurko. Stałą zmianą w życiu osoby, która przechodzi na pracę zdalną jest wzięcie większej odpowiedzialności za swoje obowiązki.
Po trzecie budowanie więzi z zespołem. Jeżeli to od Ciebie zależy zarządzanie zespołem, kluczową kwestią jest zadbanie o interakcje między współpracownikami, ich rozwój i budowanie wspólnych fundamentów opartych na misji firmy. Więcej o zarządzaniu zdalnym zespołem przeczytasz w tym numerze w artykule Budowanie zdalnego zespołu.
B.W.

NON-FUNGIBLE TOKEN
– CZYM JEST I JAK NA NIM ZAROBIĆ?
Technologia Blockchain stanowi fundamentalną technologię XXI wieku, wkraczającą w coraz to nowe obszary życia. Ta zdecentralizowana baza danych służy przechowywaniu aktywów i transakcji obrotu wirtualnymi pieniędzmi. W ostatnim czasie na popularności zyskują tokeny NFT mające szansę zrewolucjonizować liczne branże, między innymi sztukę i rozrywkę.

Czym jest non-fungible token?
Non-fungible token (NFT) jest niewymienialnym tokenem, zawierającym w swoim kodzie unikalne informacje. To rodzaj tokenów kryptowalutowych, które w odróżnieniu od kryptowalut takich jak Bitcoin czy Ether nie pełnią funkcji cyfrowych monet, ale reprezentują fizyczne lub cyfrowe aktywa, takie jak np. muzykę czy dzieła sztuki. NFT zawierają dodatkowe informacje i mogą służyć uwierzytelnianiu przedmiotów kolekcjonerskich. Token NFT jest jednostką walutową. Niezamienny token nie podlega jednak wymianie na coś innego, ze względu na zawartość unikalnych informacji. NFT znajdują zastosowanie w procesie dystrybucji i weryfikacji własności za pomocą łańcucha blokowego.
Jak powstają NFT?
NFT są wybijane w procesie „bicia”. Proces tworzenia odbywa się za pośrednictwem rynku NFT i polega na przesłaniu cyfrowego pliku wraz z przypisanymi do niego cechami charakterystycznymi. Właściciel może sprzedać stworzony w ten sposób token w ramach aukcji na rynku NFT.
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
Potencjał NFT

Chociaż NFT dopiero wkraczają na rynek, w przyszłości mogą znaleźć zastosowanie w całej gospodarce cyfrowej. Ogromny potencjał tokenów NFT wynika z szerokiego zakresu zastosowań tych cyfrowych aktywów. Szybki rozwój zdecentralizowanych finansów (DeFi) sprawia, że tokeny NFT stają się coraz bardziej atrakcyjne. NFT jest cyfrowym zapisem rzeczywistych aktywów i może być wykorzystywany zarówno do wystawiania na sprzedaż wartościowych aktywów takich jak dzieła sztuki czy nieruchomości, jak i do zabezpieczania pożyczek. Tokeny te mogą stanowić ponadto przedmiot obrotu na rynkach wtórnych. Rozwój NFT może znacząco wpłynąć na przyszłość przemysłu muzycznego, stanowiąc narzędzie do licencjonowania i dystrybucji treści. Tokeny mogą być także wykorzystywane w przypadku gier komputerowych, stanowiąc podstawę handlu w wirtualnym świecie. Całkowity wolumen obrotu NFT rośnie w szybkim tempie. Artyści i marki coraz chętniej korzystają z NFT, umożliwiających bezpośredni zarobek od nabywców, dzięki ominięciu tradycyjnych dróg sprzedaży swoich produktów.
Inwestycje w NFT
Tokeny NFT mogą stanowić dla kupującego przedmiot kolekcjonerski. Może to być zakup z sentymentu lub w formie podziękowania artyście lub marce. Non-fungible tokens są atrakcyjne także dla inwestorów. Opcji inwestycji w NFT jest kilka, np. zakup ściśle związanej z technologią NFT kryptowaluty, stworzenie NFT lub przekształcenie stworzonej sztuki na NFT i ich sprzedaż. Te wartościowe aktywa można kupować i sprzedawać z zyskiem na rynku NFT. Jak kupować i sprzedawać tokeny? W tym celu należy zarejestrować się na giełdzie NFT (OpenSea, Nifty Gateway lub Rarible), gdzie odbywa się handel tymi tokenami. NFT stanowią przedmiot obrotu w kryptowalutach, więc w pierwszej kolejności należy zakupić kryptowalutę. Sprzedaż tokenów w formie aukcji z ceną wywoławczą umożliwia przekazanie własności NFT kupującemu, który złożył najlepszą ofertę. Zakup NFT powoduje przeniesienie prawa do dalszej dystrybucji, odsprzedaży lub licencjonowania danego zasobu cyfrowego. W przypadku wzrostu wartości, NFT można sprzedać z zyskiem poprzez założenie własnej aukcji. Ł.S.
NAJPOPULARNIEJSZE FUNDUSZE

ETF 2021 ROKU
Tak zwane ETF-y – co to takiego? Zapewne osoby działające już od dłuższego czasu na rynku inwestorskim bardzo dobrze znają wspomniany skrót. Pochodzi on od angielskiej nazwy Exchange Traded Funds, co po polsku oznacza fundusze indeksowane. Ten sposób inwestowania uważany jest za jeden z najmniej ryzykownych. Dodatkowo pozwala on na osiągnięcie stosunkowo wysokich zysków. Na czym polega inwestowanie w fundusze indeksowane? Odpowiedź na ten temat oraz najważniejsze informacje na temat ETF-ów znajdziecie w poniższym artykule.
Fundusze ETF – czym są i jak działają?
Fundusze ETF to rodzaj funduszy inwestycyjnych, które odwzorowują wybrany indeks jednej z giełd. W Polsce jest to indeks WIG20, a inne przykładowe indeksy to między innymi niemiecki DAX lub amerykański S&P500. Fundusze ETF są obecne na polskim rynku od 2010 roku. Taka forma inwestowania jest więc stosunkowo nowym rozwiązaniem. Póki co w Polsce istnieje niewielki wybór ETF-ów. Dlatego też wiele osób decyduje się na inwestowanie za granicą. Dużą popularnością cieszą się zwłaszcza amerykańskie oraz niemieckie ETF-y. W porównaniu do zwykłych funduszy akcyjnych, omawiane fundusze indeksowane są uważane za dużo mniej ryzykowne. Z tego względu też zainteresowanie nimi rośnie z dnia na dzień. Tego typu inwestycje są szczególnie atrakcyjne dla osób, które chcą inwestować przez długi okres czasu. Jednak nawet w przypadku ETF-ów trzeba liczyć się z ryzykiem, że indeksy gwałtownie stracą na wartości. Na szczęście po takim spadku zwykle przychodzi wzrost. Dlatego właśnie najlepiej prowadzić wieloletnie inwestycje, gdyż tylko wtedy można liczyć na znaczny zysk. Inwestowanie w fundusze indeksowe ETF ma również wiele innych zalet. Ale o tym przeczytacie poniżej.
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
Dlaczego jeszcze warto zainwestować pieniądze w fundusze EFT?
Wspomnieliśmy już wcześniej, że fundusze EFT nie są obarczone dużym ryzykiem inwestycji. Z czego to wynika? Wszystko dzięki temu, że inwestor nie lokuje wszystkich swoich oszczędności w akcjach jednej firmy. Zawsze może on więc liczyć na zysk w innych sektorach (nawet w przypadku bankructwa jednej z firm). W porównaniu do zwykłych funduszy akcyjnych, fundusze indeksowane charakteryzują również niskie opłaty za zarządzanie. Fundusze akcyjne pobierają bowiem aż około 3-4%, zaś ETF-y od 0,15 do 0,75%. Jest to więc znacząca różnica.
Najpopularniejsze fundusze indeksowe ETF w 2021 roku w Polsce
Wiele specjalistów przewidywało jeszcze w zeszłym roku, że fundusze indeksowe ETF będą dobrym sposobem na inwestowanie w roku 2021. Na chwilę obecną można stwierdzić, że mieli oni rację. Z danych wynika, że w marcu 2021 roku wartość aktywów netto funduszy ETF w Polsce przekroczyła 400 milionów złotych. To największa suma w historii polskich funduszy indeksowych. Tylko w pierwszym kwartale 2021 roku wspomniana wartość aktywów netto funduszy ETF wzrosła o 36,3 milionów złotych (czyli 9,9%). Dla porównania w ubiegłym roku wzrost ten wyniósł 5,1 milionów złotych (czyli 2,2%). Warto również wspomnieć, że wzrost wartości aktywów netto w marcu 2021 roku odnotowało sześć polskich ETF-ów. Największym wzrostem mogły pochwalić się następujące fundusze:
- Lyxor WIG20 UCITS ETF, który odnotował wzrost o 10,3 milionów złotych oraz
- Beta ETF WIG20TR – ze wzrostem o 6,2 milionów złotych.
Wspomniane wyżej fundusze indeksowe ETF cieszą się dotychczas największą popularnością w 2021 roku. Tak optymistyczne informacje skłonią zapewne wielu inwestorów do prowadzenia tego typu inwestycji.

NAJNOWSZE TECHNOLOGIE
DIAGNOSTYCZNE I TERAPEUTYCZNE W LUBELSKIEJ OKULISTYCE
Prof. dr hab. Robert Rejdak – kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki Ogólnej i Dziecięcej SPSK1, od stycznia 2019 roku prezes Stowarzyszenia Chirurgów Okulistów Polskich. Wybitny lekarz okulista wykorzystujący najbardziej nowoczesne i pionierskie metody stosowane w chirurgii siatkówki oka i leczenia urazów narządu wzroku. Od 2011 roku wykładowca w Europejskiej Szkole Zaawansowanych Studiów Okulistycznych w szwajcarskim Lugano. Dzięki staraniom Pana Profesora oraz przy współpracy z lubelską Kliniką Okulistyki i Uniwersytetem Medycznym w Lublinie została otwarta pierwsza w Europie i druga na świecie filia szwajcarskiej Europejskiej Szkoły Zaawansowanych Studiów Okulistycznych. Prof. Rejdak wykonał ponad 35 tys operacji okulistycznych. Obecnie pełni funkcję prorektora ds umiędzynarodowienia i cyfryzacji UM w Lublinie.

Zapytaliśmy Pana Profesora o lubelską filię ESASO, innowacje w okulistyce oraz o wpływ nauczania zdalnego i pracy przed komputerem na wzrok.
Panie Profesorze, w styczniu 2013 roku brał Pan udział w pierwszej w Polsce operacji wszczepienia sztucznej tęczówki. Czy innowacje w okulistyce posunęły się jeszcze dalej? Jakie są najnowsze osiągnięcia tej dziedziny medycyny?
Robert Rejdak: Okulistyka rozwija się bardzo burzliwie, a okres ostatnich 8 lat to rzeczywiście przepaść jeśli chodzi o rozwój technologii w medycynie, a w okulistyce w szczególności. Takich operacji w naszym ośrodku lubelskim było już kilka. 3 lata później, w 2016 roku przeprowadziłem pierwszą w Polsce operację wszczepienia soczewki Schariotha. Warto powiedzieć również o tabletce na jaskrę, nad którą wspólnie z zespołem pracowaliśmy przez 20 lat. Cytykolina została wprowadzona w postaci tabletki doustnej w 2017 roku. To substancja uważana za nutraceutyk, wspomaga leczenie jaskry. Nie ma skutków ubocznych, a wykazano, że poprawia funkcje drogi wzrokowej u pacjentów chorych na tę chorobę. Cieszy fakt, że nasze wyniki są potwierdzane przez badaczy z całego świata, ostatnio z USA. W ciągu tych 8 lat wykonałem również pierwszą w Polsce witrektomię hybrydową, która ma wiele zastosowań, szczególnie w chirurgii urazów gałki ocznej. Ponadto, można zaobserwować stały rozwój sprzętu diagnostycznego oraz sprzętu do operacji.
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
Ostatnio dużo mówi się o telemedycynie. Jak Pan Profesor postrzega rozwiązania telemedyczne w okulistyce? Czy zdają one egzamin?
RR: Telemedycyna to ważna dziedzina wczesnej diagnostyki, którą wprowadza się w wielu obszarach medycyny klinicznej. W przypadku okulistyki wydaje się, że odegra ona kluczową rolę we wczesnej diagnostyce retinopatii cukrzycowej i cukrzycowego obrzęku plamki. Jest to metoda, która zakłada, że zdjęcie dna oka zostanie wykonane w małej miejscowości, daleko od ośrodka okulistycznego i najpierw będzie oceniane przez sztuczną inteligencję. Program komputerowy wykaże niepokojące objawy chorobowe. Na tej podstawie pacjent będzie skierowany do dużego ośrodka, który często jest oddalony od małych miejscowości. Bardzo często pacjenci z makroregionu stoją w dużych kolejkach i przez to tracony jest czas. Leczenie większości chorób oczu to wyścig z czasem. Jeśli operacja zostanie szybciej przeprowadzona, są większe szanse na sukces i lepsze wyniki z korzyścią dla pacjenta i dla systemu. Dzięki telemedycynie możemy wielu pacjentów uchronić przed inwalidztwem. Telemedycyna według mnie odegra bardzo dużą rolę. Zasadność tego pomysłu wykazała sama pandemia, kiedy trzeba ograniczyć zbieranie się ludzi – pacjentów w jednym miejscu. Muszę dodać, że telemedycyna i medycyna cyfrowa to strategia Unii Europejskiej. W nowym budżecie UE przeznaczonych jest wiele środków na rozwój technik telemedycznych, telediagnostycznych po to, by realizować te zadania, o których powiedziałem.

W 2018 roku, na łamach strony internetowej Twoje Zdrowie RMF24.pl ukazał się artykuł, w którym napisał Pan, że urazy oczu u dzieci stanowią nawet 50 procent wszystkich urazów oczu. Jak wygląda sytuacja po 3 latach? Czy rodzice bardziej dbają o swoje pociechy pod tym względem?
RR: Niestety urazy oczu to bardzo poważny aspekt, jeśli chodzi o kwestie medyczne, jak i społeczne. Ich ofiarami stają się niestety ludzie młodzi, dla których utrata wzroku to inwalidztwo. Mają później różne problemy, na przykład na rynku pracy. Wielką tragedią są również urazy oczu u małych dzieci. Cały czas apelujemy do rodziców, aby nawet podczas błahych prac domowych zakładać okulary ochronne. A nawet takie zabawy jak odpalanie fajerwerków w sylwestra, powinno być prowadzone w sposób zorganizowany i z okularami ochronnymi. Dziecko w sposób niespodziewany bardzo często znajduje się w polu rażenia odpalanych fajerwerków albo zostaje uderzone w oko. Tych urazów nie ma mniej niż 3 lata temu. Osoba dorosła nie myśli o tym, że może stać się poważna tragedia. Warto apelować, żeby zapobiegać takim przypadkom.
foto. archiwum własne
3 lata temu nie było jeszcze pandemii koronawirusa. Dzieci chodziły do szkoły, częściej wychodziły na dwór, przez co łatwiej było „nabawić się” urazów oczu, np. grając w piłkę albo w szkole, posługując się cyrklem, linijką. Czy teraz, gdy dzieci mają lekcje zdalne, takich groźnych wypadków jest mniej? Dostrzega Pan taką prawidłowość?
RR: Te urazy, o których Pan wspomniał, zostały zastąpione innymi urazami, których dzieci doznają w domu podczas tzw. prac typu „zrób to sam”. Z powodu lockdownu rodzice również nie wychodzą tak często z domu i biorą się za domowe naprawy, np. pomalowanie pokoju, odetkanie zatkanych rur. Otwierają różnego rodzaju rozpuszczalniki, substancje żrące. Dziecko przypadkiem wlewa sobie do oka taki rozpuszczalnik, bo jest ciekawe, co jest w puszcze. Zdarzają się przypadki, że dziecko potrafi się napić takiej substancji, co kończy się tragicznie. Jeśli decydujemy się na takie prace, to szczelnie zabezpieczajmy butelki, puszki. Miejmy dużo wyobraźni i izolujmy wtedy dzieci z pokoju, łazienki.
RR: Dokładnie tak. Muszę też dodać, że praca zdalna skutkuje innymi zagrożeniami, między innymi krótkowzrocznością. Wielogodzinna praca zdalna czy nauka przed komputerem, powoduje, większy odsetek przypadków krótkowzroczności i innych wad wzroku. Pamiętajmy o zasadzie 3:1. Jeśli pracujemy bądź uczymy się 30 minut przed ekranem komputera, to po tym czasie musimy zrobić sobie 10 minut przerwy. W przypadku dzieci rekomendujemy przebywanie 2 godziny poza domem w naturalnym świetle, aby wzrok odpoczął od ekranu monitora lub telewizora.
Jak pandemia koronawirusa wpłynęła na okulistykę w 2020 roku? Czy na przykład było mniej zabiegów, operacji?
RR: Jeśli chodzi o Europę, to ocenia się, że zabiegów w okulistyce było wykonanych mniej aż o 30%. Ale są też ośrodki, jak nasza Klinika Okulistyki na ulicy Chmielnej 1, gdzie nie odnotowaliśmy aż tak dużych spadków. Wynika to zapewne z wprowadzenia obostrzeń, rekomendacji. Bardzo pieczołowicie przestrzegamy zasad bezpieczeństwa sanitarnego. Operujemy również na dwie zmiany, w trybie popołudniowym do wieczora. To sprawia, że jesteśmy bezpieczną kliniką okulistyczną. Z pokorą i z zadowoleniem stwierdzam, że nie odnotowaliśmy też żadnych przypadków infekcji w naszym ośrodku. Warto dodać, że okres pandemii spowodował większy strach w pacjentach, tzn. boją się zgłaszać do operacji albo zgłaszają się już w zaawansowanych stanach. To jest bardzo niekorzystne. Ze swojej strony apeluję, żeby nie zwlekać i jak najwcześniej udać się z problemem do okulisty i na operację.
Skoro na początku poruszyliśmy temat innowacji i technologii, proszę powiedzieć, jak młodzi chirurdzy-okuliści nabierają praktyki w tym zawodzie? Czy technologia pozwala przeprowadzać symulację operacji, tak jak młodzi piloci uczą się na specjalnych symulatorach? Czy w okulistyce jest coś podobnego?
RR: Tak, w okulistyce również wprowadziliśmy warunki

WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
symulowane do szkolenia młodych adeptów tego zawodu. Mamy specjalne symulatory komputerowe. Osoba siada do takiego urządzenia, które przypomina mikroskop i rozpoczyna symulację zabiegu. Można zacząć od prostych ćwiczeń – typu nakłuwanie kulek w rzeczywistości 3D narzędziami chirurgicznymi, jako typowe wypracowanie sprawności po skomplikowane zabiegi operacyjne. Dodatkowo, uruchamiamy w Lublinie filię Europejskiej Szkoły Zaawansowanych Studiów Okulistycznych. Będzie to trzeci taki ośrodek na świecie. Będziemy w nim uczyć studentów i młodych lekarzy, którzy zaczynają swój staż jako chirurdzy oka.
No właśnie, dzięki Pańskim staraniom w Lublinie została otwarta filia szwajcarskiej Szkoły Zaawansowanych Studiów Okulistycznych. Czy możemy powiedzieć, że Lublin to jeden z ważniejszych ośrodków okulistyki w Polsce?
RR: Pozostawiam tę ocenę pacjentom i innym lekarzom. Chcę podkreślić, że już od kilku dekad, a konkretniej od okresu po II wojnie światowej, okulistyka w Lublinie prężnie się rozwija. Duża w tym zasługa prof. Tadeusza Krwawicza i prof. Zbigniewa Zagórskiego, których praca doprowadziła do stworzenia lubelskiego ośrodka na poziomie europejskim. Ja, ze swoim zespołem, przez ostatnie dwie dekady również intensywnie rozwijamy ośrodek, wraz z poparciem uczelni i dyrekcji szpitala SPSK1. Wykonujemy całe spektrum zabiegów okulistycznych. Dysponujemy wykwalifikowaną kadrą pracowników i odpowiednią infrastrukturą. Prowadzimy również wiele badań naukowych, których wyniki kończą się publikacją w renomowanych pismach światowych.
ML: To jeszcze zadam dwa ostatnie pytania z obszaru wyobraźni i marzeń. Panie Profesorze, jak według Pana zmieni się technologia w okulistyce w ciągu kilku najbliższych lat? Czy może nastąpić znaczący przełom?

RR: Moim zdaniem, w okulistyce nastąpi rozwój technologii w oparciu o lasery. W wielu sytuacjach, na przykład w chirurgii zaćmy, zagoszczą one na dobre. Oczywiście, obecność chirurga dalej będzie niezbędna, ale i tak duża część zabiegów będzie wykonywana przez laser. Chirurg będzie kończył zabieg, wszczepiając soczewkę wewnątrzgałkową. Dzięki laserowi zabieg będzie bezpieczniejszy i krótszy, co z kolei przełoży się na możliwość zoperowania większej ilości pacjentów. Na pewno w ciągu kilku lat na rynku pojawią się nowe leki do leczenia schorzeń plamki żółtej, które są przyczyną ślepoty. Możemy spodziewać się nowych leków przeciwjaskrowych. Są już zaawansowane prace w oparciu o terapie genowe w przypadku wielu schorzeń okulistycznych.
Co osobiście chciałby Pan Profesor, aby zostało wynalezione, przebadane i wprowadzone do okulistyki? Jakiś konkretny program lekowy, jakiś sprzęt medyczny? A może jeszcze coś innego?
RR: Chciałbym, aby następował dalszy rozwój badań nad sztuczną siatkówką, czyli implantem podsiatkówkowym. Te prace były rozwijane, ale napotkały pewne trudności. Liczę, że ten rozwój i przełom w badaniach wkrótce nastąpi. Takie rozwiązanie pomogłoby w odzyskaniu wzroku przez osoby, które cierpią na ślepotę w wyniku genetycznie uwarunkowanych schorzeń siatkówki. Moim zdaniem prace nad implantem podsiatkówkowym to bardzo ważny kierunek rozwoju, który powinien być kontynuowany i ulepszony.
Bardzo dziękuję za rozmowę i poświęcony czas.
RR: Bardzo dziękuję.
foto. własność Uniwersytetu Medycznego w Lublinie
BUDOWANIE ZDALNEGO ZESPOŁU

- O CZYM WARTO PAMIĘTAĆ
Budowanie zdalnego zespołu to proces, który zaczyna się już przy rekrutacji, a wymaga zaangażowania aż po organizację pracy. Dzisiejsza technologia i portale do pracy zdalnej sprawiają, że prowadzenie skutecznego zespołu zdalnego jest tańsze i łatwiejsze niż kiedykolwiek. Ale wymaga przemyślenia. Na co zwracać uwagę i jak powinna wyglądać praca zdalnego zespołu, aby praca była wykonywana efektywnie, a ludzie mogli w pełni czerpać z możliwości na swoich stanowiskach? W pigułce przedstawiamy to, o czym warto pamiętać budując i rozwijając zespół online.
REKRUTACJA
Pierwszy krok do sukcesu i odradzamy bagatelizowanie tego etapu. Przemyślana i dobrze zorganizowa rekrutacja online może prowadzić do skrócenia czasu poszukiwania pracownika, szybszego zatrudnienia, a także do przyciągnięcia bardziej zróżnicowanej puli kandydatów.
Rozpoczynając ten proces przede wszystkim pamiętaj, że dobrze zaprezentowana oferta pracy jest pierwszym selekcjonującym narzędziem rekrutacyjnym. Zadbaj o to, aby kandydat był zainspirowany i zaciekawiony pracą dla Twojej firmy. Korzystaj z narzędzi, które ułatwią wybór kandydatów do dalszych etapów rekrutacji, czyli tzw. odsiew niekompletnych aplikacji oraz ostatecznie wybranie tych najbardziej obiecujących, autentycznych i ambitnych. tych, których szukasz. W zależności od stanowiska pracy i potrzeby sprawdzenia kompetencji oraz osobowości kandydata skorzystaj z co najmniej dwóch form zdalnej rekrutacji: ankieta rekrutacyjna, wymiana wiadomości e-mailowych, test psychologiczny, test kompetencji, rozmowa rekrutacyjna poprzez np. Skype, Zoom. Nie bój się na pewnym etapie zlecić zadania rekrutacyjnego (praca z briefem, wykonanie briefu, zaproponowanie rozwiązań do danego problemu, projekt graficzny, współpraca przy krótkoterminowym projekcie zdalnym z zespołem itp.).
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
Zatrudniając pracowników zdalnych warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy u kandydatów:
- Doświadczenie w swojej dziedzinie - Wyjątkowe umiejętności komunikacyjne - Czas odpowiedzi na wiadomości
Poświęć jak najwięcej czasu na upewnienie się, że zatrudniasz najlepszych.
OKREŚL STRUKTURĘ PRACY
Zdalna praca zespołu może mieć różną formę. Zastanów się, czy potrzebujesz być w stałym kontakcie z pracownikami. Chcesz, aby byli dostępni w standardowych godzinach biurowych, czy możecie pozwolić sobie na większą elastyczność? To oczywiście zależy od podziału obowiązków w zespole i charakteru biznesu, jaki prowadzisz.
Zadbaj o przemyślany, adekwatny do pracy zdalnej regulamin współpracy i zadbaj o to, aby pracownicy mieli do niego dostęp.
POSTAW NA NOWOCZESNĄ ADMINISTRACJĘ
Korzystaj z rozwiązań cyfrowych, aby usprawnić procesy komunikacyjne, nadzorowanie zadań, raporty i terminy. Do wyboru masz szereg narzędzi od komunikatorów typu Slack i Zoom, przez kalendarz Google czy aplikacje webowe do zarządzania projektami, jak Trello, Asana czy Monday.
Odpowiednie narzędzia mogą radykalnie poprawić wydajność zespołu. Niektóre, takie jak oprogramowanie do zarządzania projektami i komunikatory, mogą być przydatne dla całej zdalnej ekipy, inne mogą być potrzebne dla poszczególnych działów. Na przykład graficy mogą potrzebować dostępu do serwisów stockowych.
ZADBAJ O INTEGRACJĘ I ZAWODOWĄ REALIZACJĘ PRACOWNIKÓW
Na samopoczucie i zaangażowanie zespołu wpływa szereg codziennych zachowań, które w pracy stacjonarnej obejmują witanie się przy kawie, spotkania w sali konferencyjnej, rozmowy biurowe czy spotkania po pracy. Zdalna forma zatrudnienia jest tego pozbawiona. Jednak są inne sposoby, aby zadbać o swobodną atmosferę i zintegrowaną współpracę zdalnego zespołu, a także wesprzeć pracowników w rozwoju i czerpaniu satysfakcji z pracy.
Zadbaj o to, aby każdy dobrze znał swoje miejsce, jednocześnie umiał świetnie komunikować się z innymi członkami zespołu. Zainicjuj spotkania online, które nie będą skupione na czynnościach zawodowych, ale rozwijaniu kompetencji społecznych i osobistych. Mogą to być zaczerpnięte wprost ze znanych w korporacjach praktyk społecznych, typu środa z kawą czy też online quizy.
Dobrym pomysłem, szczególnie na początku budowania zespołu, ale także cyklicznie są warsztaty coachingowe dla pracowników i spotkania jeden na jeden z menedżerem czy liderem zespołu.
Szczególnie w dobie pandemii firmy eventowe i szkoleniowe rozwinęły swoje oferty dla firm. Bądź na bieżąco i korzystaj z kursów i webinarów zarówno branżowych, jak i rozwojowych dla swojego teamu. Nie tylko wesprzesz zespół w rozwoju, ale także zwiększysz interakcje między pracownikami, sprawisz, że praca stanie się dla tych kilku osób wspólnym fundamentem rozwoju zawodowego, co automatycznie przekłada się na ich dobre samopoczucie, samorealizację i zaangażowanie w rozwój Twojej firmy.
Większość pracowników ma naturalne pragnienie osiągania dobrych wyników w pracy i czerpania z niej satysfakcji. Mądre wspieranie ludzi w pracy pozbawionej społecznych interakcji na żywo, dbanie o komfort pracy i efektywna organizacja, pomoże zbudować solidną kulturę współpracy zdalnej, która z czasem będzie wymagała coraz mniej odgórnego zarządzania.
B.W.

ROZLICZANIE PODATKU

Z PRZYCHODU GIEŁDOWEGO – ZOBACZ, JAK TO ZROBIĆ
Na podatnikach PIT ciąży obowiązek rozliczania się z właściwym Urzędem Skarbowym z uzyskiwanych na giełdzie przychodów. W celu wypełnienia tego obowiązku należy złożyć deklarację PIT-38. Chociaż formularz ten składany jest indywidualnie, to nie wyklucza wspólnego rozliczenia pozostałych dochodów małżonków.
Kogo dotyczy podatek giełdowy?
Inwestorzy giełdowi zobligowani są do corocznego rozliczania dochodów i zapłaty podatku giełdowego. Podatek ten jest jednym z rodzajów podatku dochodowego od osób fizycznych, zaliczanym do grupy podatków od dochodów z kapitałów pieniężnych. Podatek giełdowy dotyczy przede wszystkim dochodów uzyskiwanych z inwestycji w akcje, obligacje, prawa poboru czy kontrakty terminowe. Dochody giełdowe opodatkowane są 19-procentową stawką podatku, niezależnie od wysokości uzyskanego dochodu.
Dochody i straty z inwestycji giełdowych
Dla rozliczenia przychodu giełdowego istotna jest data, w której nastąpiło odpłatne zbycie, nie ma natomiast znaczenia data nabycia prawa do zbywanych papierów wartościowych czy data poniesienia kosztów uzyskania przychodów. W przypadku dokonywania wyłącznie zakupów papierów wartościowych w danym roku podatkowym, inwestor nie ma obowiązku składania zeznania, należy bowiem pamiętać, że koszty zakupu rozliczane są dopiero
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
w momencie sprzedaży papierów wartościowych. Jak obliczyć dochód z giełdy? Wystarczy od sumy przychodów uzyskanych z tytułu odpłatnego zbycia papierów wartościowych odjąć koszty uzyskania tychże przychodów. Jeśli koszty uzyskania przychodów przewyższają same przychody powstaje strata podatkowa. W rocznym zeznaniu podatkowym należy wykazać nie tylko dochód, ale także stratę. Podatnik ma możliwość rozliczenia straty w ramach tego samego źródła przychodu. Czas na rozliczenie wynosi maksymalnie 5 kolejnych lat, a jednorazowe obniżenie przychodów z giełdy nie może przekroczyć 50% kwoty powstałej straty.

Deklaracje podatkowe
Rozliczanie podatku z przychodu giełdowego wymaga złożenia deklaracji PIT-38, sporządzanej na podstawie otrzymanych druków PIT-8C. W przypadku posiadania kilku rachunków maklerskich, inwestor otrzymuje odrębne deklaracje PIT-8C dla każdego rachunku, na którym w danym roku podatkowym wystąpił obrót. Podatnik może otrzymać PIT-8C listownie bądź uzyskać wgląd do udostępnionych przez biuro maklerskie druków online. W przypadku nieotrzymania przez inwestora giełdowego druku PIT-8C, należy samodzielnie określić przychody i koszty ich uzyskania oraz rozliczyć podatek. Osiągnięte dochody kapitałowe podlegają zsumowaniu i uwzględnieniu na jednym formularzu PIT-38. Termin złożenia rocznego zeznania podatkowego upływa 30 kwietnia roku następującego po roku uzyskania przychodu giełdowego.
Dochody giełdowe a wspólne rozliczenie
Przychody uzyskane na giełdzie nie mogą być rozliczone w połączeniu z przychodami pochodzącymi z innych źródeł. Poniesiona na giełdzie strata nie pomniejsza więc podatku płaconego w związku z dochodami uzyskanymi z innych źródeł, takich jak stosunek pracy czy działalność gospodarcza. Podatnik, który uzyskał w danym roku podatkowym dochody z pracy i inwestował na giełdzie, zobowiązany jest do złożenia dwóch oddzielnych formularzy. Obowiązek niezależnego, indywidualnego wypełnienia PIT-38 dotyczy także małżonków, którzy nie mają możliwości wspólnego rozliczenia przychodów kapitałowych. Z racji tego, że dochody giełdowe nie są opodatkowane łącznie z innymi dochodami, ich uzyskanie nie pozbawia małżonków prawa do wspólnego rozliczenia pozostałych dochodów.
INTERIM MANAGER

CZŁOWIEK DO ZADAŃ SPECJALNYCH
Nie zakłada maski Batmana, ani peleryny Supermana. Nie zna sztuk walki (być może niektórzy znają), ani nie ma niezwykłych mocy. Pomimo tego, wiele firm traktuje go jako swojego bohatera. Mowa oczywiście o interim managerach. Ludziach od zadań specjalnych w każdym biznesie. Kariery kierownicze mogą przyjmować wiele form, doświadczeni managerowie mają do dyspozycji wiele ścieżek rozwoju. Jednak coraz więcej osób wybiera drogę interim managera, czyli specjalisty od tymczasowego zarządzania firmą, jej częścią lub wybranym projektem. Interim management powszechny jest w krajach Europy Zachodniej, ale Polacy coraz częściej wybierają taką formę pracy. Dlaczego? Coraz większa popularność, współpraca z wieloma firmami, a może zarobki, wynoszące nawet 1,4 tys. zł dziennie? Sprawdźmy!
WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021
Interim management to czasowe, zdefiniowane co do celu i zakresu działanie wewnątrz organizacji, realizowane przez osobę fizyczną, czyli interim managera. Istotny jest fakt, że jest ono nastawione na osiągnięcie konkretnych i trwałych rezultatów biznesowych, które zostały wcześniej ustalone wspólnie z klientem. Jeśli na przykład firma chce zwiększyć sprzedaż o 20%, albo mieć większy przychód w przeciągu 3 miesięcy bez zwalniania pracowników, wtedy zgłasza się do interim managera. Taka osoba udziela wsparcia danej firmie. Aby rezultaty jej działania były trwałe, a nie skończyły się po zakończeniu współpracy, IM dba o transfer wiedzy, tzw. know-how. Uczy organizację, jak przeprowadzać zmiany oraz jak korzystać z wprowadzonego podczas kontraktu rozwiązania. Paradoksalnie, efektem jego pracy nie jest to, jak firma zrealizowała cel podczas jego pracy, ale co robi dalej, po jej zakończeniu. Jeśli firma wdroży całą wiedzę od IM, dopiero ta osoba ma poczucie dobrze zrealizowanego zadania.
JEST LIDEREM
Interim manager musi umieć pociągać za sobą tłumy. To on jest osobą z zewnątrz organizacji, przychodzi na jakiś czas i odchodzi. Jego zadaniem jest takie zmotywowanie każdego pracownika firmy, aby cel został wspólnie osiągnięty. Samo nakreślenie planów, ogłoszenie ich zespołowi i czekanie na ich realizację nic nie pomoże. Żaden człowiek za taką osobą nie pójdzie. IM ma być niczym kapitan w klubie piłkarskim, gospodarz klasy w szkole, generał podczas wielkiej bitwy. On wyznacza kierunek, on motywuje, on jest liderem.
JAK WYGLĄDA POLSKI RYNEK INTERIM MANAGEMENTU?
Nasz rodzimy rynek IM cały czas się rozwija. Dynamicznie rośnie. Coraz więcej firm sięga po wsparcie osoby z zewnątrz, ponieważ szuka rozwiązania dla konkretnego problemu. Wynika to z większej świadomości istnienia na rynku. Skoro pojawia się jakiś problem w biznesie, a zarząd nie może sobie z nim poradzić, wtedy aby utrzymać się na rynku i oferować usługi, potrzebna jest pomoc osoby z zewnątrz. Osoby, która ma kompetencje, doświadczenie zapewniające, że dany cel można osiągnąć, a problem rozwiązać. Interim manager jest też wygodny dla firm ze względu na rodzaj współpracy. Takiej osoby nie zatrudnia się na etat. Działa ona ze swoim klientem (konkretną firmą) w oparciu o kontrakt. Pomimo wysokich zarobków w Polsce ten zawód wykonuje ok. 1,5 tys. osób. Według szacunków CTER, ok. 200 działa na rynku od kilku lat.
CZY IM POMOŻE FIRMOM Z SEKTORA MŚP?
Tak naprawdę nie ma znaczenia, czy z interim managerem współpracuje duża korporacja czy mała firma. Wystarczy, aby miała przeznaczone fundusze oraz chęci do realizacji planów i zadań określonych przez „bohatera” z zewnątrz.

Poniżej przedstawiamy korzyści płynące ze współpracy z interim managerem dla małych i średnich firm. - Możliwość czasowego zastąpienia nieobecnego managera: dobrze wiemy, jak ciężko jest znaleźć doświadczoną osobę, która nie wymaga stałego zatrudnienia. A brak managera IT lub marketingu przez dłuższy okres może mieć negatywne skutki bardziej w małych i średnich firmach niż w dużych korporacjach. - Wymiana wiedzy i doświadczenia: korporacje i duże firmy mają budżety, dzięki którym przeprowadzają szkolenia swoich pracowników, certyfikują managerów w poszczególnych dziedzinach. W sektorze MŚP firmy generują w ciągu roku kilka tysięcy złotych na szkolenie, po którym pracownik i tak wraca z wiedzą czysto teoretyczną. Współpraca z interim managerem może przynieść młodej, rozwijającej się firmie transfer wiedzy i praktycznych doświadczeń. - Oszczędność czasu i pieniędzy: ta korzyść wiąże się z poprzednią. Zatrudnienie, szkolenie i adaptacja nowego pracownika to proces kosztowny i czasochłonny. W przypadku współpracy z interim managerem ten proces jest znacznie prostszy i bardziej opłacalny. Skoro IM zrealizuje cel, firma w krótszym czasie osiągnie spodziewane zyski. IM działa na zasadzie kontraktu, a więc nie generuje dodatkowych kosztów, związanych z ZUS-em, składkami zdrowotnymi itp. Schematyczne myślenie dotyczące człowieka, który przychodzi z zewnątrz i ma podnieść finanse w firmie jest takie: będzie zwalniał ludzi. Skoro nie ma pracownika, nie tworzy on kosztów. Zapewniamy: to wyłącznie schematyczne myślenie. W rzeczywistości zwolnienia to ostateczne rozwiązanie, jakie wybiera doświadczony interim manager. Oczywiście, gdy w firmie rodzi się kryzys i trzeba zrobić restrukturyzację, to kontraktuje się doświadczonego IM, aby takie działania podjął. Najczęściej bohatera tego artykułu zatrudnia się w przypadku nowych wyzwań, z którymi firma nie potrafi sobie poradzić własnymi zasobami.
INWESTYCJA, A NIE KOSZT
Zakontraktowanie interim managera to inwestycja, a nie koszt. Pomimo wysokich stawek za swoją pracę, IM pomaga w zrealizowaniu ustalonego z klientem celu. Uczestniczy w transferze wiedzy i tak naprawdę, pełne efekty jego pracy widać dopiero po zakończeniu z nim współpracy. Wtedy zarząd firmy może wdrożyć całe know-how i patrzeć na realizację zadań. Jeśli masz dużą świadomość biznesową i potrzebujesz pomocy to doświadczenie i wysokie kwalifikacje interim managera będą dla Ciebie doskonałym rozwiązaniem.
B.S.

WYDANIE 29 / KWIECIEŃ 2021