Tytuł:
P O D R ÓŻ W O B Ł O K AC H
Autor:
Szubi / MT 167
Termin:
22-25.06.2016
GÓRY, TE WYSOKIE I TE NISKIE NA SŁOWACJI, ŚCIEŻKA W OBŁOKACH W CZECHACH, TAK SPĘDZAM WOLNE DNI.
Minęło troszkę czasu od Naszego Zlotu, ale ja nie spoczywam na laurach, więc czas coś napisać. „Masz dobre pióro” - stwierdził Brodaty Miś - raczej klawiaturę. Cały czas coś próbuję odkryć, co zostało odkryte oraz opisać to po mojemu. Jak już wspomniałem, na portalu społecznościom będzie dużo Czech i Słowacji, ale wyłączność na wyprawowe teksty i fotografie pozostawiam Moto-Turyście.pl. Wyróżnienie jakie otrzymałem na naszym zlocie, dało następnego kopa do pisania. Szubi będzie pisał dalej …
Opis tej wyprawy dedykuję wszystkim MotoTurystom.
1 z 12
Data: 22.06.2016 / Nakręcony dystans: 295 km / Trasa: Baza M13 – Bielsko-Biała – Żywiec – Korbielów – Zbruchlava SK – Bobrov SK – Czarny Dunajec – Nowy Targ – Zamek Niedzica – Sromowce Wyżne - Cerveny Klastor SK – Leśnica SK – Zamek Niedzica.
Trasa miały być typowym dojazdem do punktu wypadowego na Słowację, przeliczyłem się jednak z czasem i trochę go zostało. Oczywiście jak każdy z nas potrafię zagospodarować wolne chwile na motocyklu. Miejsce te odwiedziłem dwa lata temu, lecz wtedy nie do końca zwiedziłem wszystko co zaplanowałem, dlatego szybki nowy plan i ląduję na poboczu drogi łączącej Czorsztyn z Niedzicą. Z lewej strony panorama Tatr, a z prawej Pieniny. Co tu robić panie, co robić? Fotki panie i cieszyć się krajobrazem! Zawracam w dół w stronę Trzech Koron. Sezon się zaczął i nie tylko motocyklowy, także spływu Dunajcem, bo jadąc wzdłuż rzeki widać dużo tratw z turystami. Koniec drogi a w górze szczyt Trzech Koron, więc pamiątkowy „pstryk”.
2 z 12
Niewątpliwie to dopiero początku sezonu, bo wszystko pozamykane i nawet o herbatkę ciężko. W końcu znalazłem i ją,
zamówiłem, a czasu i tak jeszcze dużo zostało. Myśl Szubi myśl – dadamm i jest! Dodaję trasę i odpalam motocykl. Kładka na Dunajcu łącząca Sromowce Wyżne i Cerveny Klastor przypomniała mi o ciekawym miejscu, które zobaczyłem dwa lata temu z okien busa, wracając po spływie Dunajcem po Słowackiej stronie na parking. Miejscowość to Leśnica, w której kończy się droga, a jednocześnie to przystań kończąca słowacki spływ. Bez zastanowienia ruszam w tym kierunku. Powolutku wtaczam się na Słowację, gdzie w nowym roku nowe porządki i pokuta dochodząca do 1000 euro - nie pomyliłem się do 1000 euro za szybkość w terenie zabudowanym. Kwota skutecznie chłodzi głowy wszystkim na drogach, oj delikatnie trzeba traktować manetkę gazu. Szukanie Leśnicy nie było skomplikowane a dojazd to wspaniały 8-kilometrowy odcinek górskiej drogi. W pierwszej części widok na wspaniałą panoramę Tatr wysokich, jest i taras widokowy, który pozostawiam na drogę powrotną. Droga nr 3148 wiedzie nas do wnętrza
Pienińskiego Parku Narodowego. Bezchmurne błękitne niebo i widok Trzech Koron z innego ujęcia, jak i reszty szczytów Pienin powodują, że jadę najwolniej jak tylko mogę by patrzeć na otaczającą mnie zieleń. 3 z 12
Dotlenić się za bardzo nie dam rady, bo drogowcy intensywnie rozścielają nową asfaltową nawierzchnię i za niedługo
będzie można jeszcze lepiej składać się w zakrętach. Koniec drogi, parking i okazałe schronisko „Pieniny”, gdzie planuje chwilę odpoczynku. Szukam cienia by zaparkować moto, bo grzeje niemiłosiernie. Pani woła 1 euro, pakuje mi do swojej budki kurtkę i kask. Wreszcie kilka chwil relaksu w sercu Pienin i chłodzenie rozgrzanego wnętrza Szubiego. Dopiero druga „kofola” troszkę mnie schłodziła, już jest błogo w cieniu wielkiej lipy, do tego jej zapach oraz zapachy z kuchni powodują obiadowe zamówienie. Jak Polak głodny to zły, a najedzony…
Jedzenie męczy, więc po godzinnej przerwie idę jeszcze nad Dunajec, gdzie przyjemny chłód bije od wody i gór, nic tylko nogi do wody. Trzeba jechać dalej. Wypoczynek motocyklowy na dziś powolutku dobiega końca i o 16-tej muszę się zameldować w „Willi Rycerz”, gdzie zostanie założona baza. Jest spanie, formalnościom stało się zadość, pokój zagospodarowany, graty wypakowane, pogoda wspaniała. O godzinie 17-tej idę w Niedzicę. Do zamku 500 metrów, na plaże jeziora czorsztyńskiego 200 metrów. Przerabiam się na lądowego turystę i obieram najpierw kurs nad wodę. Widoki z brzegu na oba zamki odbijające się jak w lustrze w wodach jeziora robią wrażenie. Dookoła jeszcze pełno zieleni -sesja zdjęciowa w pełni. Po drodze docieram do
przystani
statków
wycieczkowych,
które
pływają
po jeziorze. Następuje szybka orientacja w terenie, kasa biletowa i po 20 minutach odbijamy od brzegu „pół naprzód”. Oficjalna nazwa jeziora czorsztyńskiego, to: „Zespół Zbiorników Wodnych Czorsztyn Niedzica i Sromowce Wyżne
im. Gabriela Narutowicza”. 4 z 12
W jego skład wchodzą dwa sztuczne zbiorniki wodne, których uroczyste otwarcie nastąpiło w 1997 roku. Zalew Czorsztyn
dostępny jest do użytku sportowo-rekreacyjnego o powierzchni ok. 1120 ha, pojemności 235 mln m3, znajduje się on na wysokości 529 m n.p.m.
Jedną z największych atrakcji okolic zbiornika to jego zapora główna, która całą swoją okazałość prezentuje dopiero z pokładu statku wycieczkowego, z poziomu wody widać jej wielkość. Jest ona zlokalizowana 173 km od ujścia Dunajca do Wisły i gromadzi wody spływające z obszaru ponad 1100 km². Posiada wysokość 56 metrów. Zapora jest długa na ponad 400 m i szeroka w koronie na 7 m, ma charakter budowli ziemnej z rdzeniem gruntowym, co nadaje wyjątkowości tej budowli. Widoki z pokładu statku to te, które uwielbiam. Mimo, że nie jadę wtedy motocyklem a siedzę na ławce, to i tak mam wiatr we włosach, a zamiast kierownicy mam aparat. Oba zamki prezentują się niesamowicie z wód jeziora, a skały porośnięte zielenią skutecznie koją nerwy. I tak powolutku kończy się dzień, dzień przeznaczony niby tylko na dojazd, a mimo to i tak pełen wrażeń.
5 z 12
Data: 23.06.2016 / Nakręcony dystans: 286 km / Trasa: Niedzica – Spisska Stara Ves SK – Spisska Bela – Kezmarok – Poprad – Vernar – Telgart – Helpa – Brezno – Zadne Hlany – Jaraba – Przełęcz Certovnica – Vysna Boca – Niżna Boca – Kralova Lehota – Poprad – Kezmarok – Spisska Bela – Niedzica
TATRY występują w dwóch odmianach: Tatry Wysokie z Tatrzańskim Parkiem Narodowym po polskiej i słowackiej stronie granicy oraz Tatry Niskie ze swoim parkiem narodowym, które znajdują się na Słowacji. Rozdziela je droga E50/D1 prowadząca z Rożomberka do Popradu. Nie zachwyca nas podróżowanie po drogach szybkiego ruchu, więc jakaś objazdówka przecież musi być. Skorzystałem z niej wracając z wycieczki po Tatrach Niskich i naprawdę warto było, bo widoki z tej drogi rekompensują autostradowe niedogodności.
Trasa zaplanowana została z map papierowych zaznaczona w „google tyre” i załadowana do „nawi”, dzięki temu nie muszę już pisać papierowego rollboka. Jak widać się zaawansowałem technologicznie, choć wersja papierowa zawsze jest w pogotowiu. W jednej ze swoich funkcji „nawi” pokazuje co jest za następnym zakrętem, 6 z 12
a czasami tego trzeba na krętych i nieznanych drogach, no bo lubię czasami poskładać się w winkalch. Ruszam, zaczyna
mi się podobać. Po 6 km od bazy jestem już na Słowacji, jest środek tygodnia, puste drogi i tak się turlam, nie za szybko i nie za wolno, przepisowo. Wzbijam się w górę, widoki cieszą oczy, a ducha rozkoszują kręte drogi - i czego chcieć więcej? Drogą nr 542 przez Spisską Starą Wieś wijemy się na Spisskią Magurkę z Wietrznym szczytem widocznym po lewej stronie. Droga na samym szczycie staje się jakby płaska i pokręcona, po prawej zalesiona, a po lewej widać dobrze pięknie doliny i parę wiosek, nad którymi górują Levocske Wierchy z Czarną Górą. Wspaniałe widoki, droga opada już w doliny, a widoki
pozostają nadal wspaniałe. Droga 542 doprowadza nas do Spisskej Beli, gdzie wbijamy się na ichniejszą „66” - kierunek Poprad, która w paru miejscach oznakowana jest kultowym znakiem zza oceanu. Widoczki zaczynają się 15 km za miastem. Dolatuję do szczytu góry i nagle jakiś huk, ziemia się natrzęsła i dookoła kupa opadającego kurzu. Po 50 metrach zauważyłem tablicę z info o kamieniołomie i że „se strila”. Odczekałem chwilę i widzę na ekranie „nawi” pokręconą drogę. Myślę w duchu, że będzie to niesamowity kawałek jazdy. Dolatuję do miejsca, a tu wyjazd z kamieniołomu oraz wielka tatra załadowana kamieniem i „zabawę mi gościu spieprzył”. Droga rzeczywiście pokręcona, cały czas podwójna ciągła i coś z dołu jedzie, nie ma gdzie wyprzedzić tego kolosa. Wreszcie się skończyło i droga naprostowała się w dolinie. Nie był bym sobą, więc w hample i w tył zwrot pod górę. Odczekałem parę osobówek, by film wyszedł i ruszam się zabawić, a zabawa jest przednia. Na górze zawijam w dół i powtórka z rozrywki, dobre dziecko byle czym się zabawi. Cały czas podróżuję po kultowej 66, tylko tej słowackiej. Krajobrazy podgórskie, aż wreszcie na wysokości Hranovicy zaczynają się pojawiać górki te większe lub mniejsze, zawsze jednak są to góry, na widok których banan sam robi mi się na twarzy. To jest to coś o co w tym wszystkim chodzi, motocykl i góry. Droga biegnie w dolinach parków narodowych rozcinając je na pół, bo po lewej mamy „Slovenski Raj” ze szczytem Vaham, a po prawej początek „Nizke Tatry” ze szczytem Kralova Hola. 7 z 12
Trasa wiedzie mnie na południe przez malowniczo położone małe lub większe przełęcze. Za miejscowością Telgart droga
zmienia kierunek na zachód i dalej cieszy nas widokami. Zmieniają się tylko parki narodowe, po prawej dalej ten sam Tatrzański, a po lewej nowy „Muranska Planina” ze szczytem Fabova Hola. Co fajne w tym wszystkim to to, że szczyty widoczne są z drogi górujące nad innymi, co daje nam pełny geograficzny obraz miejsca, w którym się znajdujemy. Dalej jadę po „route 66”, góry robią się jakby coraz wyższe, gdzieś tam w oddali Velki Bok. Pogoda super, błękitne niebo i temperatura rośnie. W miejscowości Zadne Hlany odbijamy w prawo i kierujemy się w stronę Jaraby na drogę 72, która
docelowo prowadzi do Liptovskiego Mikulasza. Właśnie droga 72 to główny cel wycieczki krajoznawczej. Znowu piękne widoki, droga wiedzie przez środek Parku Narodowego „Nizke Tatry” i pnie się w górę przez lasy. Serpentyny, przyjemny górski chłód, jadę 50 km/h nawet nie chce mi się przyspieszać. Po 15 minutach zjeżdżam na parking, jakieś knajpki i trochę płaskiego, to dzisiejszy cel - przełęcz Certovnica 1232m n.p.m. Nad samą przełęczą już tylko szczyt Certovej Svadby i niebo czyste błękitne z małymi białymi obłoczkami. Zarządzam przerwę, takie małe pół godzinki dla nacieszenia oczu widokami i choć nie są to Alpy ze swymi przełęczami, to spokojnie można tu też wypocząć
na motocyklu. Ruszam nie wiedząc, że najlepsze widoki zostały na zjeździe z Certovnicy, naprawdę jest co podziwiać. Asfaltowa wstążka ciągnie się w dół, w dolinach domy jak na obrazku, a wokół zielone zbocza gór oświetlone promieniami słońca. 8 z 12
I tak z górki na pazurki, byle wolniej, byle dłużej cieszyć się widoczkami. Wracamy
do normalności, czyli małych pagórków i szukania czegoś do jedzenia. Tu podobnie jak w Czechach zawsze się coś znajdzie, ceny też jakoś nie powalają, np. pełny obiad z piwem bezalkoholowym 6 euro. Godzinka odpoczynku na restauracyjnym tarasie i czas do niedzickiej bazy. Teraz pozostały mi już tylko widoki na Tatry Wysokie w pełnej okazałości od podstaw po same szczyty, oświetlone od południowych
stoków, a szczyty w małych chmurach, klasyka gatunku. Baza za 50 km, więc bez pośpiechu z głową pełną wrażeń i aparatem pełnym fotek docieram do miejsca noclegu. Data: 24.06.2016 / Trasa: Niedzica – Nowy Targ – Czarny Dunajec – Bobrov SK Zbruchlava Sk – Korbielów – Żywiec – Bielsko-Biała – Baza M13
Czas przeznaczony na tej wyprawie dobiegł końca, najkrótszą drogą muszę wracać do domu. Ruszam skoro świt, a dzień zapowiada się pięknie. Słońce nad J. Czorsztyńskim już świeci, temperatura rośnie, więc czym prędzej odlot, bo po co przegrzewać siebie i motocykl. Jeszcze tylko zaplanowana popołudniowa wizyta u doktora i znów jestem wolny. Na słowackim odcinku drogi patrząc na oddalające się Tatry błysnęła mi żarówka w głowie jak pomysłowemu Dobromirowi. Mam plan na sobotę! 9 z 12
Data: 25.06.2016 / Trasa: Baza M13 – Racibórz – Kietrz – Branice – Krnov Cz – Rejviz Cz – Jesenik Cz – Lipova Laznie Cz – Jindrzichov Cz – Dolni Morava Cz i odwrotnie powrót do bazy na M 13 (Ścieżka w Obłokach & Dolni Morava Czechy)
Ruszam po starych drogach w nowe miejsca. Widoki z drogi jak zwykle wspaniałe, kręte czeskie drogi przez Krnov, Zlate Hory, Górę Rejviz i Jesennik kierują mnie w stronę miejscowości Dolni Morava, w której znajduje się kompleks wypoczynkowy, w zimie dla narciarzy, a w lecie dla turystów spragnionych górskich wycieczek. Droga prowadzi tylko do tej miejscowości, dalej nie ma już nic, tylko zielone góry. Nad wszystkim góruje „Ścieżka w obłokach” – cel dzisiejszej wycieczki. Ścieżka w Obłokach znajduje się niedaleko chaty Slaměnka, tuż obok górnej stacji kolejki Śnieżnik, na wysokości 1116m n.p.m.i ma wysokość 55 metrów. Ścieżka jak się nazywa taką też jest. To po prostu wieża widokowa, na którą wiedzie drewniana ścieżka pełna atrakcyjnych widoków, która zbudowana jest dla wszystkich, ale po malutku. Do miejsca parkingu jakieś 5 km i z daleka widać pasmo górskie. Na szczycie wielka budowla, im bliżej tym coraz większa, jeszcze rok temu w tym miejscu nie było takiej atrakcji, bo była w budowie. Czesi mają dobre pomysły na atrakcje 10 z 12
i wykorzystują je na 100 %. Nie sposób się pogubić i nie dotrzeć na miejsce, ponieważ oznakowanie oraz turyści doprowadzają bezbłędnie pod centrum informacji turystycznej. Poza tym motocyklem zawsze przytulimy się do jakiegoś parkingu. Zaparkowałem i po rozpoznaniu na szczyt góry mam do wyboru szlak pieszy, albo wyciąg krzesełkowy. Oczywiście lżej zawsze lepiej, bilecik na wszystkie atrakcje od dolnej stacji na „Wieżę Widokową” i w dół. Jest sobota, na drogach prawie pustki, a tu kolejka do wszystkiego. Turystyka idzie pełną parą, przepustowość wielka i oczekiwanie jest bezproblemowe. Wreszcie jadę do góry, widoki coraz ładniejsze, pogoda sprzyja, a górna stacja coraz bliżej. W końcu jestem, wyżej już tylko monumentalna budowla ze stali i drewna, której szczyt znajduje się 55 metrów nad nami, robi to wielkie wrażenie. Nad głowami szybują paralotniarze, którzy startują wykorzystując stok narciarski, a że dmucha dość dobrze, bardzo szybko wzbijają się w niebo kolorowe czasze spadochronowe na tle błękitnego nieba. Widok niesamowity jak w każdym adrenalinowym sporcie trzeba mieć ... Ruszam w górę po drewnianej kładce, która pnie się wokół stalowej konstrukcji, widać wszystkie cztery strony świata, niebo i ziemię. W tej części pasma górskiego nic wyżej już nie „wyrasta” wszystko widzę z góry, wyżej już tylko paralotnie, dech w piersi lekko zatyka lecz tylko z podziwu. Z samego szczytu rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na cały masyw Śnieżnika Kłodzkiego z malowniczą doliną rzeki Morawy, w oddali także główny grzbiet Jesioników, Suchý vrch 11 z 12
i Karkonosze. Wieża widokowa – nie to nie jest zwykła wieża widokowa. Widoki z tego miejsca trzeba zobaczyć i tyle,
a że do przejścia granicznego w Boboszowie jest może ze 20 km, to z całego mototurystycznego serca polecam. Aż się nie chce wracać. Mus to mus, droga powrotna i jeszcze obiadokolacja na górze Rejviz. Przed garażem zameldowałem się o 20.30, a wyszło z tego wszystkiego zwiedzanie Czecho – Słowacji, oczywiście nie pierwsze i nie ostatnie.
ZAPRASZAM DO OBEJRZENIA ZDJĘĆ W GALERII >>>
12 z 12