Islandia & Wyspy Owcze 2016

Page 1

RELACJA 07/2016 Autor:

Mira / MT 163

„Ultima Thule”

GALERIA >


TA

PODRÓŻ BYŁA INNA.

PRÓŻNO

BY SZUKAĆ NA TRASIE ŚLADÓW WYMARŁYCH CYWILIZACJI, POZOSTAŁOŚCI

STAROŻYTNYCH BUDOWLI, MIAST MOLOCHÓW, DO KTÓRYCH ŁATWIEJ WJECHAĆ NIŻ WYDOSTAĆ SIĘ PÓŹNIEJ PLĄTANINĄ IDENTYCZNYCH ULIC.

ALE

CO SIĘ DZIWIĆ, SKORO AŻ DO

878

ROKU ZIEMIĘ TĘ ZAMIESZKUJĄ TYLKO

MUSZĄ ANI STAWIAĆ WIELKICH ŚWIĄTYŃ SWOIM BÓSTWOM, ANI DLA SIEBIE BUDOWAĆ PAŁACÓW. CZY MURY OBRONNE TEŻ SĄ ZBĘDNE, NIKT NIE ZAPUSZCZA SIĘ DO MITYCZNEJ

ULTIMA THULE

NIE MA JUŻ NIC, A MOŻE JEST, CHOĆ TAK PRZERAŻAJĄCE, ŻE LEPIEJ, ABY NIE BYŁO… ŚMIAŁKIEM, ŻEBY

1 500

ZAMKI

A TE NIE

WAROWNE

BO I PO CO… DALEJ BYŁO BYĆ NIE LADA

LAT TEMU WSIĄŚĆ DO DREWNIANEJ ŁODZI I WYPŁYNĄĆ NA SPOTKANIE KOŃCA WSZYSTKIEGO:

ŚWIATA,

JAK

TRZEBA

TROLLE,

A MOŻE I ŻYCIA…

DO TAMTEJ WYPRAWY GARSTKI MNICHÓW MIAŁA SIĘ NASZA PODRÓŻ NA POKŁADZIE PROMU

Z BASENEM, SIŁOWNIĄ, PIWEM W BARZE I MECZEM

POLSKA-UKRAINA

W STRUMIENIACH DESZCZU DOCIERALIŚMY DO DUŃSKIEGO PORTU

SMYRLI LINE

NA DUŻYM EKRANIE TELEWIZORA…

HIRTSHALS,

MIMO,

ŻE

BASEN BYŁ NIEWIELE WIĘKSZY OD WANNY

W DOMOWEJ ŁAZIENCE, PIWO DROGIE, A MECZ WYGRANY TYLKO JEDNYM GOLEM, TO CZYM BYŁ TEN NASZ REJS WOBEC REJSÓW OSADNIKÓW, WALCZĄCYCH Z ŻYWIOŁAMI I WŁASNYM STRACHEM.

2 / 22


JEDYNE,

CO MOGŁO NAS Z NIMI ŁĄCZYĆ, TO TEN SAM OD SETEK LAT ZARYS LĄDU WIDZIANY Z POKŁADU, NIOSĄCY

OBIETNICĘ, ŻE JUŻ NIEDŁUGO STOPY NARESZCIE DOTKNĄ TWARDEGO GRUNTU.

PEWNIE

Z TĄ SAMĄ EKSCYTACJĄ

CZEKALIŚMY TEJ CHWILI MYŚLĄC, CO CZEKA NAS ZA OŚNIEŻONYMI SZCZYTAMI GÓR, KTÓRE NABIERAŁY CORAZ BARDZIEJ REALNYCH KSZTAŁTÓW.

ISLANDIA

POWITAŁA NAS SŁOŃCEM NA BEZCHMURNYM NIEBIE, WIĘC NAWET TEN ŚNIEG, GDY SERPENTYNAMI

WSPINALIŚMY SIĘ NA SZCZYT GÓRUJĄCY NAD MAŁYM FIORDEM, NIE WYDAWAŁ SIĘ TAK STRASZNY.

TYM BARDZIEJ

ŻE TAM, GDZIE CZERWCOWE SŁOŃCE ZDĄŻYŁO SIĘ JUŻ DOBRAĆ DO ZLODOWACIAŁEJ ZIEMI, ZIELENIŁY SIĘ SOCZYŚCIE WYSOKIE

TRAWY,

OKRASZONE

DROBNYMI,

KOLOROWYMI

KWIATKAMI.

WODA

SPŁYWAŁA

Z

GÓRY

SPOKOJNYMI

STRUMYKAMI, A TAM GDZIE POTKNĘŁA SIĘ O WYSTAJĄCE KAMIENIE, PRZYSPIESZAŁA NIECO SPADAJĄC W DÓŁ MAŁYMI I WIĘKSZYMI WODOSPADAMI.

TE

NAJWIĘKSZE MIELIŚMY DOPIERO PRZED SOBĄ, ZA KTÓRYMŚ Z KOLEI PRZEJECHANYM

FIORDEM, UMOSZCZONYM W NIM MAŁYM MIASTECZKU Z OBOWIĄZKOWĄ PRZETWÓRNIĄ RYB NA ROGATKACH, KRYTYM BASENEM I

ZARAZ, ZARAZ! PRZED WJAZDEM NAJPIERW JEST MYJNIA SAMOCHODOWA, NIE PRZETWÓRNIA, TRZEBA

3 / 22


PRZECIEŻ SPŁUKAĆ Z KÓŁ BŁOTO I PIACH Z DROGI, I DOPIERO WTEDY WJEŻDŻAĆ MIĘDZY KOLOROWE DREWNIANE DOMKI PNĄCE SIĘ AŻ PO SZCZYT. PRZYWILEJ

MIEJSCOWYCH,

KTÓRY

NAMIASTKI

(DZIEŃ

I SZCZELNYMI ZASŁONAMI

SZUKAMY NAJPIERW

MY

DOMU,

CZYLI

POKOJU

Z

ALE

TO

ŁÓŻKIEM

O TEJ PORZE ROKU NIGDY SIĘ NIE KOŃCZY),

„NA ŻYWIOŁ”, CO KOŃCZY SIĘ NIEBOTYCZNYM HARACZEM,

WŁAŚCICIELOM

HOTELU

MA

ZREKOMPENSOWAĆ

TE

WSZYSTKIE

DNI,

A RACZEJ NIEKOŃCZĄCE SIĘ NOCE POZA SEZONEM, KIEDY NI PÓŁ TURYSTY ZAPUSZCZA SIĘ W TE REJONY.

KOLEJNĄ

NOC SPĘDZAMY NAD JEZIOREM

MYVATN -

NAZWA POCHODZI

OD MUSZEK, KTÓRYCH NIEZLICZONE ROJE UNOSZĄ SIĘ NAD WODĄ I WSZYSTKIM CO WOKÓŁ.

KASKI

SKUTECZNIE PRZED NIMI CHRONIĄ, ALE KIEDY ZDEJMUJEMY JE

PRZED SKLEPEM, MUSZKI JEDNE PRZEZ DRUGIE PCHAJĄ SIĘ DO OCZU, UST, NOSA.

NIE

CHCĄC

DAĆ

SIĘ

POŻREĆ

ŻYWCEM

NIE

RYZYKUJEMY

NOCLEGU

NA KAMPINGU NAD SAMYM BRZEGIEM JEZIORA, RUSZAMY DALEJ GUBIĄC PRZY OKAZJI

I

SZUKAMY

CZEGOŚ

W

RODZAJU

SIARCZANOWE

PORZĄDNEGO

ZAPACHY

SCHRONU

Z

OKOLICZNYCH

PRZECIWATOMOWEGO.

PÓL

GEOTERMALNYCH

SUKCES JEST POŁOWICZNY:

ZNAJDUJEMY BETONOWY WPRAWDZIE, ALE TYLKO HOTEL, DO TEGO WYPEŁNIONY PO BRZEGI. MOŻEMY JEDNAK ODTRĄBIĆ ZWYCIĘSTWO, BO JEST JESZCZE JEDNA JEDYNA WOLNA JEDYNKA, KTÓRĄ Z RADOŚCIĄ W SERCU BIERZEMY,

4 / 22


PRZEZ CO JEDNO Z NAS SPĘDZA TĘ NOC NA PODŁODZE. TYLKO

„PO

TRZECIĄ

SZKODZIE”

SPRAWDZAŁO

CZĘŚĆ

HARACZU

PRZEKONUJĄ

SIĘ

W

NAS,

NASZYCH

NOCY ŻE

ZA

TO HARACZ WYNOSI

POPRZEDNIEJ.

TO,

CO

PODRÓŻACH

PO

NIEKONIECZNIE PASUJE DO RUBIEŻY PÓŁNOCNYCH.

DO

TEJ

TE

DWIE

NOCE

PORY

ZNAKOMICIE

WSCHODNICH

RUBIEŻACH,

ZMIENIAMY WIĘC TAKTYKĘ

I CHOĆ JAKIEKOLWIEK PLANOWANIE NIE LEŻY W NASZEJ NATURZE, ODTĄD KAŻDEGO

WIECZORA,

KORZYSTAJĄC

Z

POWSZECHNIE

TU

DOSTĘPNEGO

INTERNETU, BEZPŁATNEGO I NIE OBWAROWANEGO ŻADNYMI HASŁAMI, SZUKAMY NOCLEGU

NA

NOC

KOLEJNĄ.

DZIĘKI

TEMU

ŚPIMY

A

TO

W

SCHRONISKU

MŁODZIEŻOWYM, A TO W DOMKU-BECZCE NAD BRZEGIEM FIORDU, GDZIE DŁUGO PO PÓŁNOCY

(WIDNEJ

JAK W POŁUDNIE) I W TOWARZYSTWIE MIEJSCOWEGO KOTA

OBSERWUJEMY PTAKI WRACAJĄCE Z MORZA DO GNIAZD NA LĄDZIE, A TO W STADNINIE KONI, PODŹWIGNIĘTEJ Z ZAPAŚCI PRZEZ ROBOTNIKÓW Z

POLSKI,

O CZYM Z DUMĄ OPOWIADA NAM WŁAŚCICIEL, WPLATAJĄC W OPOWIEŚĆ POLSKIE SŁOWA.

MAŁO

TEGO, WYCIĄGA ALBUM Z CAŁĄ HISTORIĄ RENOWACJI, BY PO

CHWILI PRZEDSTAWIĆ NAM

PASTORA,

KTÓRY JAKO PIERWSZY UDZIELIŁ NA ISLANDII ŚLUBU PARZE HOMOSEKSUALNEJ…

W TYM SAMYM CZASIE WIDZIMY TEGOŻ SAMEGO PASTORA, JAK UDZIELA WYWIADU MECZU ISLANDIA

W

TELEWIZJI, TUŻ PO SKOŃCZONYM

– AUSTRIA. 5 / 22


NIEZAPOMNIANYCH DOSTARCZYŁ U

TEŻ

NOCLEG

GOSPODYNI,

ISLANDZKIEJ

KTÓRA

WRAŻEŃ

UDOSTĘPNIŁA

PARTEROWY

DOMEK

NAM SWOICH

RODZICÓW.

STATECZNY

MĘŻCZYZNA I JEGO PULCHNA ŻONA ZE STARYCH ZDJĘĆ DAWNO ODESZLI, ICH MAŁE CZARNO-BIAŁE

DZIECI ZMIENIŁY SIĘ W STATECZNO-PULCHNE KOPIE RODZICÓW, I TYLKO MEBLE, DYWANIKI, PORCELANOWE FIGURKI I OBRAZKI NA ŚCIANACH NADAL TRWAŁY NIEZMIENIONE, A NA PÓŁKACH WCIĄŻ ROZPYCHAŁY SIĘ MIĘDZY SOBĄ KSIĄŻKI.

TYLE

WSZĘDZIE

TYCH

KSIĄŻEK…

ISLANDIA

MA

NAJWYŻSZY

W

EUROPIE

WSKAŹNIK

CZYTELNICTWA,

POMIĘDZY

ODDALONYMI OD SIEBIE O DZIESIĄTKI KILOMETRÓW OSADAMI KRĄŻĄ SAMOCHODY BIBLIOTEKI, Z KTÓRYCH KORZYSTAJĄ WSZYSCY, OD PRZEDSZKOLAKÓW DO EMERYTÓW, I CZYTAJĄ, CZYTAJĄ, CZYTAJĄ...

NIE

ZAPOMNIMY

TEŻ

O

ARNIM

I

JEGO

DWÓCH

PSACH.

JEDEN

SZCZEKAŁ

PRZERAŻONY

NA

KAŻDY

NASZ

NAJDELIKATNIEJSZY RUCH, DRUGIEMU WYSTARCZYŁO TYLKO SPOJRZENIE, BY WPRAWIĆ W RADOSNY RUCH JEGO PUSZYSTY OGON.

SAM ARNI

ZASZOKOWAŁ NAS, KIEDY STOJĄC NA TARASIE SWEGO DOMU MACHNĄŁ

RĘKĄ W JEDNĄ

STRONĘ POKAZUJĄC KILOMETRY CIĄGNĄCEJ SIĘ W DAL JEGO ZIEMI, PO CZYM MACHNIĘCIEM DRUGIEJ RĘKI WSKAZAŁ PRZECIWLEGŁY KIERUNEK I KOLEJNE KILOMETRY WŁOŚCI.

I

NA CAŁYM TYM OBSZARZE ŻADNEGO DOMU, ANI NAWET

6 / 22


PÓŁ

SĄSIADA…

TROCHĘ

TE PUSTKOWIE DLA WYGÓD

MY,

ZAZDROŚCIMY

ARNIEMU,

A

TROCHĘ

NIE

DZIWIMY

SIĘ

JEGO

ŻONIE,

ŻE

PORZUCIŁA

REJKJAVIKU.

BĄDŹ CO BĄDŹ MIESZCZUCHY, PRZEMKNĘLIŚMY TYLKO PRZEZ ISLANDZKĄ STOLICĘ, BO KIEDY W DESZCZU

I WIETRZE PRZEJEDZIE SIĘ PÓŁ KRAJU SZUTROWĄ DROGĄ, TO MA SIĘ W POGARDZIE ASFALTOWE ULICE, BETONOWE BLOKI I WSZYSTKO TO, CO ZASŁUŻYŁO NA MIANO CYWILIZACJI.

A REJKIAWIK

POTRZEBNY JEST NAM TYLKO PO TO,

BY SKRĘCAJĄC ZA NIM NA POŁUDNIE I BIORĄC AZYMUT NA SMUŻKI WZBIJAJĄCEJ SIĘ W GÓRĘ PARY ORAZ CORAZ BARDZIEJ INTENSYWNY ZAPACH SIARKI, DOTRZEĆ NAJPIERW DO KOLEJNEGO POLA Z BAJORKAMI PEŁNYMI WRZĄCEGO BŁOTA, PO CZYM KAWAŁEK DALEJ, NA STYKU DWÓCH TEKTONICZNYCH PŁYT, STANĄĆ JEDNĄ NOGĄ PO STRONIE

PÓŁNOCNOAMERYKAŃSKIEJ, A DRUGĄ WCIĄŻ TKWIĆ NA EUROAZJATYCKIEJ.

CHOĆ NATURA WOKÓŁ WYDAJE SIĘ WCIĄŻ

DZIEWICZA, WIDOKÓW NIE PRZYSŁANIAJĄ ANI DYMIĄCE KOMINY, ANI ŻADNE ZABUDOWANIA, ANI NAWET SŁUPY WYSOKIEGO NAPIĘCIA, CZYLI NIC, CO WSKAZYWAŁOBY, ŻE CZŁOWIEK ZAWŁADNĄŁ JUŻ TĄ ZIEMIĄ, TO JEDNAK ZAZDROSZCZĘ IRLANDZKIM MNICHOM.

7 / 22


ZAZDROSZCZĘ,

ŻE

WIDZIELI

POTĘŻNE

WODOSPADY NIE OŚWIETLANE BŁYSKAMI SETEK FLASZY JAPOŃSKICH APARATÓW, ŻE WIDOKU GEJZERU NIE ZAKŁÓCAŁY DZIESIĄTKI KIJKÓW

DO

SELFIE,

DZIWACZNE

ŻE

W

PODZIWIALI

KSZTAŁTY WYNURZAJĄCYCH SIĘ

Z MORZA SKAŁ. CIESZYĆ

SAMOTNOŚCI

ZAZDROSZCZĘ,

OCZY

WIDOKIEM

ŻE MOGLI

MASKONURÓW

O NIEKSZTAŁTNYCH CZERWONYCH DZIOBACH, KTÓRE MIMO ŻE STAŁY SIĘ JEDNYM Z SYMBOLI

ISLANDII,

A

DRASTYCZNIE,

ICH TO

POPULACJA I

TAK

LĄDUJĄ

PIECZYSTE NA ISLANDZKIM STOLE. SZANSĘ ZOBACZYĆ NIE

ZDZIESIĄTKOWAŁY

SPRAWIŁA,

JEDYNIE

40

ŻE

JEJ

JAKO

MIELI

ALKĘ OLBRZYMIĄ,

POLOWANIA, A POTEM NIE

SPADA

TEŻ

ZANIM

NAJPIERW

ERUPCJA WULKANU

PRZY

ŻYCIU

ZOSTAŁO

SZTUK, KTÓRE PRZENIOSŁY SIĘ

8 / 22


NA WYSPĘ

ELDEY,

BY TAM RANKIEM

3

LIPCA

1844R.

„RYBACY: JÓN BRANDSSON, VILHJÁLMUR HÁKONARSON, SIGURÐUR ÍSLEIFSSON DO

ELDEY,

SIEMSENA

I

KETILL KETILSON

DOPŁYNĘLI

ŻEBY ZREALIZOWAĆ ZAMÓWIENIE

-

POZYSKAĆ

JÓN BRANDSSON

I

OKAZY

ALK

OLBRZYMICH.

SIGURÐUR ÍSLEIFSSON

OSTATNIĄ PARĘ PTAKÓW WIOSŁAMI.

CARLA

JAJO

ZATŁUKLI

ZNAJDUJĄCE

SIĘ W GNIEŹDZIE ZOSTAŁO ROZDEPTANE”.

NAM CZASEM

W DRODZE TOWARZYSZĄ TYLKO CZARNO BIAŁE ZWINNE PTASZKI, TROCHĘ PODOBNE DO NASZYCH JASKÓŁEK. PRZELATUJĄ NISKO TUŻ PRZED NAMI ZMUSZAJĄC DO HAMOWANIA, INNYM RAZEM LECI TAKI TUŻ NAD

NASZYMI GŁOWAMI SETKI METRÓW, JAKBY CHCIAŁ WSKAZAĆ DROGĘ, ALE TAK NAPRAWDĘ UPEWNIA SIĘ, ŻE NASZA DROGA TO NIE TA, KTÓRA PROWADZI DO GNIAZDA, W KTÓRYM WŁAŚNIE WYKLUŁY SIĘ MŁODE.

POTEM

PRZEJMUJE

9 / 22


GO

KOLEJNY,

ZA

NIM

JESZCZE

JEDEN,

NIGDY

NIE

JEDZIEMY

SAMOTNIE,

DROGA

PUSTA,

NAWET

KIEDY

JEST

SKUBIĄ

TRAWĘ W MIEJSCACH, GDZIE

TO W POWIETRZU RUCH JEST ZAWSZE.

ZE

ZWIERZĄT TOWARZYSZĄ NAM GŁÓWNIE OWCE; BIAŁE, CZARNE, BRĄZOWE.

WYDAJE SIĘ, ŻE NIC NIE MA PRAWA ROSNĄĆ, A MAŁE, SŁYSZĄC NAS, RZUCAJĄ SIĘ NA OŚLEP DO UCIECZKI.

POTEM

WIDZĄC, ŻE TYLKO W NICH WARKOT SILNIKA WYWOŁAŁ PANICZNY STRACH, PRZYSTAJĄ ZAWSTYDZONE I ZACZYNAJĄ, JAKBY NIGDY NIC, SKUBAĆ NIEWIDOCZNĄ DLA NASZEGO OKA TRAWĘ.

POD

KONIEC DNIA TRUDNO ODRÓŻNIĆ, GDZIE

KOŃCZY SIĘ SKAŁA, A GDZIE ZACZYNA PRZYTULONA DO NIEJ OWCA, OBOK KTÓREJ SZUKAJĄ SCHRONIENIA JESZCZE

JEDNA LUB DWIE MALEŃKIE PUCHATE KULECZKI.

CZASAMI OWCE SĄ PO PIERWSZYCH POSTRZYŻYNACH: JEDNA POŁOWA,

PRZEWAŻNIE TA ZACZYNAJĄCA SIĘ OD GŁOWY, SZCZYCI SIĘ GĘSTYM ZAROSTEM, PODCZAS GDY TA DRUGA ŚWIECI GOŁĄ… SKÓRĄ.

JEST

TEŻ TROCHĘ KONI, CZYTAŁAM GDZIEŚ, ŻE LATEM WSZYSTKIE ISLANDZKIE KONIE, PUSZCZONE WOLNO, PORUSZAJĄ

SIĘ SWOIMI ŚCIEŻKAMI WIELKIMI STADAMI WIĘC TRZEBA UWAŻAĆ NA DRODZE, KIEDY TAKIE STADO CHCE JĄ PRZECIĄĆ.

10 / 22


MUSIAŁO

TO BYĆ CHYBA DAWNO, BO JEDYNE KONIE, JAKIE SPOTKALIŚMY,

SPOKOJNIE PASŁY SIĘ NA OGRODZONYCH ŁĄKACH,

A JEDYNYMI WOLNO

BIEGAJĄCYMI ZWIERZĘTAMI BYŁY RENIFERY, KTÓRYCH STADKO WIDZIELIŚMY RAZ W ODDALI.

BYŁO

JECHALIŚMY MONOTONNYM

I

TO NA POŁUDNIU WYSPY.

NIEKOŃCZĄCYM BEZ

ŚLADÓW

STANĘLIŚMY ZAUROCZENI.

OTO

SIĘ

KAMIENNYM

JAKIEGOKOLWIEK

ŻYCIA,

PUSTKOWIEM, KIEDY

NAGLE

ZNIENACKA ROZPOSTARŁ SIĘ PRZED NAMI

PRAWDZIWY OCEAN KWITNĄCEJ NIEBIESKO ŁĄKI, CIĄGNĄCEJ SIĘ DALEKO

AŻ PO HORYZONT, A WŚRÓD BARWNYCH KWIATÓW W ODDALI Z GODNOŚCIĄ PRZECHADZAŁO SIĘ STADKO ROGATYCH ZWIERZĄT.

WIDOK

WYDAWAŁ SIĘ TAK NIEREALNY, JAKBYŚMY NAGLE ZNALEŹLI SIĘ NA INNEJ PLANECIE, PRZESKOCZYLI

Z JEDNEJ RZECZYWISTOŚCI W DRUGĄ.

TO WŁAŚNIE ZACHWYCA W ISLANDII, TA RÓŻNORODNOŚĆ KRAJOBRAZÓW, SUROWOŚĆ NATURY GRANICZĄCA Z BOGACTWEM JEJ FORM, IMPONUJĄCA SIŁA ŻYWIOŁÓW.

OBRAZY

NA DŁUGO ZAPADAJĄ W PAMIĘĆ.

11 / 22


NIE

MUSZĘ SIĘGAĆ DO ZDJĘĆ, ŻEBY PRZYPOMNIEĆ SOBIE DROGĘ WZDŁUŻ NAJWIĘKSZEGO LODOWCA

BYŁO

VATNAJOKUL.

TAK POCHMURNIE I MGLIŚCIE, ŻE WYGLĄDU SAMEGO LODOWCA MOGLIŚMY SIĘ CO NAJWYŻEJ DOMYŚLAĆ.

CAŁY

PRZYSŁONIĘTY BYŁ SZARO-BIAŁĄ WILGOTNĄ WATĄ, Z KTÓREJ WZROK LEDWO LEDWO WYŁUSKIWAŁ BURE JĘZYKI LODU SIĘGAJĄCE SKRAJU DROGI.

MIMO

TO BIŁ JAKIŚ MAJESTAT Z TEGO MIEJSCA, POTĘGOWANY JESZCZE PANUJĄCĄ WOKÓŁ

CISZĄ, PRZERYWANĄ JEDYNIE LECIUTKIM TRZESZCZENIEM OGROMNYCH MAS LODU.

KOLEJNY

OBRAZ, NIECO DALEJ, KIEDY STANĘLIŚMY NAD BRZEGIEM JEZIORA POLODOWCOWEGO NA KAMIENISTYM

BRZEGU, A PRZED NAMI W TURKUSOWEJ WODZIE UNOSIŁY SIĘ BRYŁY BIAŁYCH LODOWYCH SKAŁ.

NIEKTÓRE

Z NICH,

NIESIONE WYPŁYWAJĄCĄ Z JEZIORA RZEKĄ, WPADAŁY WPROST DO OCEANU KILKANAŚCIE METRÓW DALEJ.

I

NASTĘPNE OBRAZY, TYM RAZEM Z PÓŁNOCY.

JEDZIEMY

SZUTROWĄ

DROGĄ SZCZYTAMI PAGÓRKÓW, RAZ W DÓŁ, ZA CHWILĘ W GÓRĘ, JAK W KOLEJCE GÓRSKIEJ W WESOŁYM MIASTECZKU.

NA

SZCZYCIE KAŻDEJ Z GÓREK ZNAK, ŻE OTO PRZED NAMI ŚLEPY ZAKRĘT

CZY NADJEŻDŻA COŚ Z PRZECIWNEJ STRONY

-

AŻ DO KOŃCA NIE WIDAĆ,

MNÓSTWO TAKICH ZAKRĘTÓW NA ISLANDZKICH DROGACH.

12 / 22


ZACZYNA

PADAĆ DESZCZ, A WIADOMO, ŻE JAK JUŻ ZACZNIE, TO SZYBKO NIE SKOŃCZY.

JEDZIEMY

W KROPLACH, POTEM W STRUMIENIACH, W MŻAWCE I W ULEWIE, W MONOTONNYM I ZACINAJĄCYM TYLE FORM, PODOBNO CZASEM PADA NAWET POZIOMO, CHOĆ TEGO AKURAT NIE DOŚWIADCZYLIŚMY.

-

NAJPIERW

DESZCZ MA TU

TAK

W DESZCZU

MIJA GODZINA ZA GODZINĄ, KILOMETR ZA KILOMETREM, FIORD ZA FIORDEM.

AKURAT

GDY

WJEŻDŻAMY

SNAEFELLSJOKULL,

DO

PARKU

NARODOWEGO

DESZCZ W KOŃCU ODPUSZCZA I MOŻEMY

BEZ PRZESZKÓD NAPAWAĆ SIĘ TYM WYJĄTKOWYM MIEJSCEM.

WIDOKÓW

NIE

MĄCĄ

SAMOCHODY

ANI

LUDZIE.

SAMOTNIE

JEDZIEMY PRZEZ POLA LAWY, Z KTÓRYCH CO JAKIŚ CZAS WYRASTAJĄ KOPCE DAWNO WYGASŁYCH WULKANÓW.

ZIEMIA

POKRYTA JEST ZIELONYMI POROSTAMI O FLUOROSCENCYJNEJ BARWIE, KTÓRA SPOWIJA WSZYSTKO DZIWNYM, TAJEMNICZYM ŚWIATŁEM.

WSPINAMY

SIĘ NA JEDEN

Z WULKANÓW, ZNOWU NARUSZAJĄC REWIR JAKIEGOŚ WIELKIEGO PTASZYSKA, KTÓRE ZA WSZELKĄ CENĘ PRÓBUJE ODWIEŚĆ

NAS

OD

TEGO

POMYSŁU,

A

POTEM

LĄDUJEMY

WYRASTAJĄCE Z MORZA PRZEDZIWNE SKALNE KSZTAŁTY.

NA

NIBY

PRZEPIĘKNEJ

KAMIENISTEJ

PLAŻY

I

PODZIWIAMY

NIC, TO TYLKO MORSKIE FALE OPŁYWAJĄ CZARNO-

LŚNIĄCE KAMIENIE, NIBY NIC, ALE NIE MOŻNA OD TEGO ODERWAĆ WZROKU, CHCIAŁOBY SIĘ ZOSTAĆ NA ZAWSZE Z TYM WIDOKIEM, NIE RUSZAĆ SIĘ STĄD NIGDZIE, SIEDZIEĆ NA BRZEGU I WPATRYWAĆ W SZARO-KOBALTOWE WODY

13 / 22


TYLE

ŻE NA NAS JUŻ CZAS, POWOLI ZAMYKA SIĘ

PĘTLA,

NASZ DO

JAKĄ

ZROBILIŚMY

WOKÓŁ

ISLANDII.

PROM

WKRÓTCE

ZNOWU

ZAWINIE

SEYDYSFJORDUR,

WYPLUJE Z SIEBIE KOLEJNĄ

PORCJĘ TURYSTÓW, A NAS ZABIERZE W DROGĘ POWROTNĄ.

JAKŻE

RÓŻNI SIĘ OSTATNI PORANEK I DROGA

PRZEZ GÓRY DO PORTU, OD TEJ Z PIERWSZEGO DNIA, KIEDY PRZYBILIŚMY DO BRZEGU I ZACZYNALIŚMY NASZĄ PODRÓŻ.

WTEDY

PRZYJAŹNIE ŚWIECIŁO SŁOŃCE,

ZACHĘCAŁO I ZAPRASZAŁO, TERAZ SCHOWAŁO SIĘ ZA CHMURY I ZOSTAWIŁO NAS SAM NA SAM Z ZIMNEM I MGŁĄ, KTÓRA PRZESŁANIA WSZYSTKO

-

NIE WIDAĆ NIC NA ODLEGŁOŚĆ DWÓCH, TRZECH METRÓW.

NIE

WIDAĆ CZY COŚ JEDZIE

PRZED NAMI, CZY NIE NADJEŻDŻA NIC Z PRZECIWKA, NIEMAL PO OMACKU BIERZEMY KOLEJNE WINKLE, CHOĆ JA PRZYNAJMNIEJ MOGĘ TRZYMAĆ SIĘ ŚWIATŁA MOTORU

PARĘ

FRANZA,

MIMO ŻE I TO CZASEM NIKNIE W SZARYCH TUMANACH.

SAMOCHODÓW NIE RYZYKUJE DALSZEJ JAZDY, STOJĄ NA POBOCZU NA AWARYJNYCH ŚWIATŁACH, DOSTRZEGAMY

I MIJAMY JE W OSTATNIEJ CHWILI I BRNIEMY DALEJ PRZEZ WILGOTNE KŁĘBOWISKA, BO PRZECIEŻ PROM NIE BĘDZIE NA NAS CZEKAŁ!

W KOŃCU JESTEŚMY, WŚRÓD PODRÓŻNYCH WIDZIMY PARĘ ZNAJOMYCH TWARZY I MASZYN, POZNAJEMY TEŻ ROWERZYSTKĘ Z

KANADY,

KTÓRA Z

MONTREALU

PRZYLECIAŁA DO

REYKJAVIKU,

A POTEM PRZEZ TRZY TYGODNIE

14 / 22


SAMOTNIE

PRZEMIERZAŁA

ISLANDIĘ.

SPOTYKALIŚMY

PO DRODZE JEJ PODOBNYCH, SAMI LUB W MAŁYCH GRUPKACH WALCZYLI Z KILOMETRAMI, WIATREM I DESZCZEM. DLA

ICH

WYSIŁKU

ZA

KAŻDYM

RAZEM

W

UZNANIU

PRZYKŁADAMY

DWA PALCE DO KASKU, SALUTUJĄC IM NA ZNAK SZACUNKU.

PO INNYMI

NOCNYM REJSIE WYSIADAMY O ŚWICIE WRAZ Z MOTOCYKLISTAMI

NA

KANADYJKĄ

WYSPACH OWCZYCH. TAK,

TO JESZCZE NIE KONIEC NASZEJ PODRÓŻY

TAK,

NA

I PAROMA SZCZĘŚCIE

– PRZEWOŹNIK ZABIERA NASZE

MASZYNY NA PROM ZA DARMO, ALE W ZAMIAN CHCE, ŻEBYŚMY SPĘDZILI JESZCZE TRZY DNI NA TYCH WYSPACH.

DLA

NAS TO OKAZJA, ŻEBY ZOBACZYĆ KOLEJNY

KAWAŁEK ŚWIATA, CHOĆ Z DRUGIEJ STRONY MAMY MORALNE OPORY PRZED

OGLĄDANIEM ZWYCZAJ,

WŁAŚNIE

TEJ

KULTYWOWANY

OD

JEGO

CZĘŚCI.

PARUSET

DO PŁYTKICH ZATOCZEK MAŁE WIELORYBY

A WSZYSTKO PRZEZ PASKUDNY

LAT,

-

KIEDY

TO

ZWABIA

SIĘ

LATEM

GRINDWALE, A POTEM BEZBRONNE WYBIJA CAŁYMI STADAMI,

W MORZU ZABARWIA SIĘ NA CZERWONO OD KRWI ZMASAKROWANYCH ZWIERZĄT. W ŚRODKU

EUROPY,

SMUTNE

TO, ŻE W

AŻ WODA

XXI

WIEKU,

W CYWILIZOWANYM NOWOCZESNYM SPOŁECZEŃSTWIE, CZŁOWIEK WCIĄŻ ZDOLNY JEST DO TAKIEGO

OKRUCIEŃSTWA W IMIĘ DZIWNIE POJĘTEJ TRADYCJI.

SMUTNE

JEST TEŻ TO, ŻE ŻADNE PROTESTY NIE SĄ W STANIE

15 / 22


PRZERWAĆ

BARBARZYŃSTWA,

NIE

MOGĄ

POWSTRZYMAĆ ZABIJANIA MILIONÓW WĘDROWNYCH PTAKÓW NA

MALCIE

CZY WE

TEGO

WŁOSZECH,

BIAŁOWIESKIEJ. PRZY

ALBO WYCINKI

PODOBNIE

PRASTARYCH

TYM WSZYSTKIM

JAK

DRZEW W

WYSPY OWCZE

PUSZCZY

WYDAJĄ SIĘ BYĆ

MIEJSCEM, GDZIE NATURY NIE TRAKTUJE SIĘ JAK WROGA, A RACZEJ STARA Z NIĄ WSPÓŁISTNIEĆ.

PRZYKŁADEM

DREWNIANE DOMKI KRYTE ZIELONYM

MCHEM, BRAK WIELKIEGO PRZEMYSŁU, ZA TO ILOŚĆ HODOWANYCH OWIEC WIELOKROTNIE PRZEWYŻSZAJĄCA ILOŚĆ MIESZKAŃCÓW…

WIELE

Z TYCH OWIEC ŻYJE NA NIEZAMIESZKAŁYCH PRZEZ CZŁOWIEKA

WYSEPKACH, CZĘSTO RODZĄ SIĘ, A POTEM STAWIAJĄ PIERWSZE KROKI NA

STROMYCH

SKAŁACH

ZAWIESZONYCH

NAD

KŁĘBIĄCĄ

SIĘ

W

DOLE

SPIENIONĄ

WODĄ.

NAD PRZEPAŚCIAMI Z TAKA GRACJĄ, JAKBY ZA NIC MIAŁY PRAWA GRAWITACJI.

WIDZIELIŚMY

PIERWSZEGO DNIA, GDY PRÓBOWALIŚMY JAKOŚ ZABIĆ CZAS PO WYOKRĘTOWANIU.

BYŁA

PORUSZAJĄ

SIĘ

TAKIE OWCE JUŻ

CHYBA CZWARTA RANO

I NIE WYPADAŁO TAK WCZEŚNIE RUSZAĆ W DROGĘ, WIĘC NAJPIERW NA STACJI BENZYNOWEJ W CENTRUM

TORSHAVN.

WYCZYŚCILIŚMY I NASMAROWALI ŁAŃCUCHY, LICZĄC ŻE BĘDZIE TO TRWAŁO NA TYLE DŁUGO, ŻE W MIĘDZYCZASIE KTOŚ TĘ STACJĘ OTWORZY, A MY ZAŁAPIEMY SIĘ NA PORZĄDNY ŁYK CIEPŁEJ KAWY BO, NIE UKRYWAMY, ZA CIEPŁO O TEJ PORZE NIE BYŁO.

NIESTETY,

CZAS JAKBY W OGÓLE PRZESTAŁ SIĘ POSUWAĆ DO PRZODU.

OBSŁUGA

STACJI PEWNIE

PRZEWRACAŁA SIĘ NA DRUGI BOK W SWOICH ŁÓŻKACH.

16 / 22


ZDECYDOWALIŚMY ,

OBJECHALIŚMY I

WYSPA

ŻE TROCHĘ CZASOWI POMOŻEMY I JEDNAK NIECO SIĘ RUSZYMY.

PARĘ RAZY

VAGAR,

NA

TORSHAVN

KTÓREJ

PO CZYM SKIEROWALIŚMY SIĘ W STRONĘ, GDZIE WEDŁUG NAS BYŁ ZACHÓD

ZAREZERWOWALIŚMY

NOCLEG.

PIERWSZY

JECHAŁO

SIĘ

BARDZO

PRZYJEMNIE,

Z PRĘDKOŚCIĄ NIE PRZESADZALIŚMY, BEZ PRZESZKÓD MOGLIŚMY WIĘC ROZGLĄDAĆ SIĘ WOKÓŁ I SYCIĆ OCZY WIDOKIEM

ZIELONYCH

WZGÓRZ,

MAŁYMI

WODOSPADAMI

SPADAJĄCYMI

Z

GÓR,

DREWNIANYMI

DOMKAMI

KRYTYMI

MCHEM

I KUTRAMI UNOSZĄCYMI SIĘ NA GRANATOWYCH WODACH FIORDÓW, WRZYNAJĄCYCH SIĘ W LĄD TO Z JEDNEJ, TO Z DRUGIEJ STRONY DROGI.

SAMA

DROGA CZASEM PIĘŁA SIĘ WYSOKO W GÓRĘ, CZASEM OPADAŁA W DÓŁ, RAZ BYŁA

PROSTA JAK STRZAŁA, INNYM RAZEM ZAKRĘT GONIŁ ZAKRĘT, RAZ PRZEJECHALIŚMY PRZEZ MOST, ZA CHWILĘ

POMÓGŁ NAM JAKIŚ TUNEL; WCIĄGNĘŁA NAS ZE SOBĄ TAK, ŻE KIEDY W KOŃCU ZATRZYMALIŚMY SIĘ, ŻEBY NARZUCIĆ NA SIEBIE JESZCZE JEDNĄ WARSTWĘ CZEGOŚ DAJĄCEGO CIEPŁO, BO ZIMNO WCIĄŻ NIECO DOKUCZAŁO, OKAZAŁO SIĘ, ŻE JECHALIŚMY W PRZECIWNYM DO ZAMIERZONEGO KIERUNKU, A DO TEGO NIEMAL W CAŁOŚCI PRZEJECHALIŚMY TRASĘ, KTÓRĄ MIELIŚMY ZROBIĆ PRZEZ

3

DNI POBYTU NA

WYSPACH! 17 / 22


ZAWRÓCILIŚMY

WIĘC, A ŻE WRAZ Z PRZEBYTYMI KILOMETRAMI I CZAS RUSZYŁ TROCHĘ Z MIEJSCA, TO W JEDNEJ Z

MIJANYCH OSAD W KOŃCU UDAŁO NAM SIĘ USIĄŚĆ NAD KUBKIEM GORĄCEJ KAWY.

W

TRAKCIE DRUGIEGO KUBKA

ZAINTERESOWAŁ NAS RUCH NA ZACUMOWANYM TUŻ ZA OKNEM STATECZKU I WKRÓTCE I MY DOŁĄCZYLIŚMY DO PARU TURYSTÓW, KTÓRZY PIERWSZYM PORANNYM REJSEM

WYBRZEŻA.

BYŁA DZIEWIĄTA

WYBIERALI SIĘ NA WYCIECZKĘ WOKÓŁ

BYŁ TO STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ: NIE DOŚĆ, ŻE TAKI REJS BYŁ ŚWIETNYM WYPEŁNIACZEM CZASU, KTÓREGO WCIĄŻ MIELIŚMY W NADMIARZE, TO JESZCZE, JAK SIĘ PÓŹNIEJ OKAZAŁO, OFEROWAŁ

MNÓSTWO

PRZEPŁYWALIŚMY

NIEZAPOMNIANYCH

WRAŻEŃ

WIDOKÓW.

I

POD SKALNYMI ŁUKAMI, WPŁYWALIŚMY W MAŁE ZATOCZKI

OTOCZONE PONAD STUMETROWYMI, PIONOWYMI SKAŁAMI, WCISKALI W WĄSKIE PRZESMYKI, OMIJALI STERCZĄCE Z WODY KAMIENNE IGLICE, PEŁNE GNIAZD PRZYLEPIONYCH

-

DO

SKAŁ.

TO

BYŁO

PRAWDZIWE

KRÓLESTWO

W KOŃCU, CO ZA RADOŚĆ, ZOBACZYLIŚMY MASKONURY

SKAKAŁY

WYSOKO

NAD

NASZYMI

GŁOWAMI

PO

PIONOWYCH

PTAKÓW

ORAZ OWIEC, SKAŁACH

TAK

PEWNIE, JAKBY TO BYŁY PŁASKIE, NIZINNE ŁĄKI.

WYSPY OWCZE ICH

CZĘŚĆ

I

OSTATECZNIE NAS ZACHWYCIŁY, ZWŁASZCZA ZACHODNIA

WYSPA

VAGAR

Z

JEZIOREM,

Z

KTÓREGO

WODA

WYSOKIM

WODOSPADEM SPADA W DÓŁ WPROST DO OCEANU, Z MALOWNICZĄ WIOSECZKĄ NA SAMYM KRAŃCU, DO KTÓREJ JESZCZE PARĘ LAT TEMU MOŻNA BYŁO SIĘ

18 / 22


DOSTAĆ TYLKO OD STRONY MORZA LUB Z POWIETRZA. UCYWILIZOWANE

TERENY,

PRZEBITO

TUNEL

ŻEBY

PRZEZ

ZNIECHĘCIĆ JEJ MIESZKAŃCÓW OD UCIECZKI W BARDZIEJ

SKAŁY

I

POŁĄCZONO

PARĘ

DOMÓW

I

ICH

MIESZKAŃCÓW

ZE ŚWIATEM.

PRZEPIĘKNY

JEST

Z NAJWYŻSZYMI W

TEŻ

PRZECIWLEGŁY

KRANIEC

I

WYSPA

VIÐOY

EUROPIE KLIFAMI I LEŻĄCA PRZED NIĄ EYSTUROY,

GDZIE PARĘ CAŁKIEM PRZYZWOITYCH WZNIESIEŃ I WINKLI DOPROWADZIŁO NAS DO MAŁEJ WIOSKI, W KTÓREJ AKURAT TRWAŁY POSTRZYŻYNY KTÓREJŚ Z OWCZYCH POŁÓWEK.

OWCE

„POŁOWINKI”,

CZYLI

ZACHWYCIŁY NAS NIE

MNIEJ NIŻ ICH WYSPY, A DWÓM NIEZWYKŁYM, NAPOTKANYM PO DRODZE

ISLANDKOM,

CHCIAŁABYM NA KONIEC POŚWIĘCIĆ JESZCZE PARĘ SŁÓW.

19 / 22


PIERWSZĄ

Z

NICH

GUDRID THORBJARNARDÓTTIR,

JEST

KTÓREJ MALUTKI POMNICZEK WYPATRZYLIŚMY Z DROGI W MIEJSCU, GDZIE I SKĄD

20

GUDRID

URODZIŁA SIĘ OKOŁO ROKU

STOI

980

LAT PÓŹNIEJ WRAZ Z OJCEM I TRZYDZIESTOMA

TOWARZYSZAMI

WYRUSZYŁA

NA

GRENLANDIĘ. ZŁA POGODA

I CHOROBY SPRAWIŁY, ŻE DO BRZEGÓW DOTARŁA ZALEDWIE POŁOWA Z NICH, TYCH Z KOLEI NAJPIERW URATOWAŁ

ERIKSSON,

TEN

DOTARŁ DO ZA

SAM,

KTÓRY

NA

DŁUGO

PRZED

AMERYKI PÓŁNOCNEJ. GUDRID

HOLSTEINA,

MŁODSZEGO BRATA

TRZECIEGO BRATA.

LEIFA

JEDNAK HOLSTEIN

KOLUMBEM

WYSZŁA ZA MĄŻ

I WRAZ Z NIM WYRUSZYŁA DO

NIE PRZEŻYŁ CIĘŻKIEJ ZIMY I

PONOWNIE WYSZŁA ZA MĄŻ ZA SZANOWANEGO KUPCA NAMÓWIŁA GO NA PODRÓŻ DO SIĘ

TYM

SAMYM

MATKĄ

LEIF

AMERYKI,

GUDRID

Z NADZIEJĄ ODNALEZIENIA CIAŁA

WRÓCIŁA NA

THORFINNA KARLSEFNI. TO

GDZIE POMIĘDZY

PIERWSZEGO

AMERYKI

1005

EUROPEJCZYKA

A

1013

GRENLANDIĘ,

URODZONEGO

GUDRID

NAJPRAWDOPODOBNIEJ

ROKIEM POWIŁA SYNKA NA

SNORIEGO,

ZACHODNIEJ

GDZIE

STAJĄC

PÓŁKULI.

W

TAMTYCH CZASACH I PEWNIE DŁUGO, DŁUGO PÓŹNIEJ, NIE MIAŁA SOBIE RÓWNYCH JEŚLI CHODZI O PODRÓŻE.

W

SUMIE PODJĘŁA OSIEM MORSKICH WYPRAW, A NA KONIEC, JUŻ PO POWROCIE NA ISLANDIĘ, WYBRAŁA SIĘ JESZCZE

Z PIELGRZYMKĄ DO

RZYMU. MUSIAŁA

BYĆ NAPRAWDĘ WYJĄTKOWĄ KOBIETĄ; DZIELNĄ, INTELIGENTNĄ, NIEZALEŻNĄ.

20 / 22


ODWAGI KTÓRA

I SAMOZAPARCIA NIE ZABRAKŁO TEŻ

SPOJRZAŁA

NA

NAS

Z

KAMIENNEJ

GULLFOSS. MAŁO

DO WODOSPADU

SIGRIDUR TOMASDOTTIR,

PŁASKORZEŹBY

PO

DRODZE

BRAKOWAŁO, A NIE BYŁOBY PO CO PIĄĆ SIĘ

WĄSKĄ ŚCIEŻKĄ DO MIEJSCA, SKĄD ROZPOŚCIERA SIĘ WIDOK NA JEDEN

Z

PIĘKNIEJSZYCH

WODOSPADÓW

ISLANDII. NA POCZĄTKU XX-GO WIEKU

ZAGRANICZNI INWESTORZY ZAPRAGNĘLI W TYM MIEJSCU ZBUDOWAĆ ZAPORĘ I ELEKTROWNIĘ WODNĄ, NA CO UZYSKALI ZGODĘ RZĄDU RÓWNOCZEŚNIE WŁAŚCICIEL TERENU I OJCIEC WODOSPADU,

BO

JAK

POWIEDZIAŁ,

NIE

SIGRIDUR MOŻE

ISLANDII,

TYLE ŻE

ODMÓWIŁ SPRZEDAŻY PRZECIEŻ

SPRZEDAĆ

PRZYJACIELA.

SIGRIDUR

WŁĄCZYŁA SIĘ DO WALKI, MAJĄC ZA PRZECIWNIKÓW NAJBARDZIEJ

WPŁYWOWYCH

I

ZAMOŻNYCH

WYNAJĘŁA ADWOKATA I NIE RAZ WĘDROWAŁA BOSO DO

REYKJAWIKU,

KIEDY

SPRAWA

WYDAWAŁA

BUDOWLANE SIĘ ROZPOCZNĄ.

SIĘ

TO

PRZEGRANA

ZAGROZIŁA,

ŻE

ISLANDCZYKÓW.

ZA

WŁASNE

PIENIĄDZE

ŻEBY DOWIEŚĆ SWYCH RACJI PRZED SĄDEM.

RZUCI

SIĘ

W

NURT

WODOSPADU,

JEŚLI

PRACE

ONA PIERWSZA ZWRÓCIŁA UWAGĘ ISLANDCZYKÓW NA OCHRONĘ ŚRODOWISKA I KTO

WIE, CZY TO NIE DZIĘKI JEJ ZDECYDOWANEJ POSTAWIE KTOŚ NIE POWIEDZIAŁ LATA PÓŹNIEJ, ŻE ISLANDZKIE WODOSPADY NIOSĄ ZA SOBĄ OGROMNY POTENCJAŁ DLA PRZYSZŁYCH POKOLEŃ MIERZONY KILOWATAMI GODZIN.

21 / 22


ISTOTNYM

JEDNAK

PRZYSZŁYCH

DLA

DOBROBYTU

POKOLEŃ

JEST

UŚWIADOMIENIE SOBIE, ŻE WODOSPADY NIOSĄ ZA SOBĄ RÓWNIEŻ POTENCJAŁ,

KTÓREGO

NIE

ŻADNYMI

ŚRODKAMI

A

JEDYNIE

MOŻNA

GODZINAMI

ZMIERZYĆ PIENIĘŻNYMI, PRAWDZIWEJ

PRZYJEMNOŚCI OBCOWANIA Z NIMI.

GALERIA >

Pozdrawiamy, Mira & Franz / MT 163

22 / 22


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.