25 LAT „NASZEJ POLITECHNIKI”
Od początku z „Naszą Politechniką” LESŁAW PETERS
Jan Zych — zawsze z aparatem fotograficznym w dłoni. Fot.: Marian Nowy
I pomyśleć, że mógł zostać pracownikiem Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Nowym Sączu albo trafić do lokomotywowni w Płaszowie, Chrzanowie lub w Przemyślu — gdzie znaleźli zatrudnienie jego koledzy ze studiów. Ukończył bowiem Wydział Mechaniczny Politechniki Krakowskiej jako specjalista w zakresie pojazdów szynowych. Jan Zych — artysta fotografik, zdobywca wielu nagród w międzynarodowych konkursach, ten, który od ponad pół wieku dokumentuje wydarzenia dziejące się na Politechnice Krakowskiej. Od dwudziestu pięciu lat współtworzy „Naszą Politechnikę”.
Zgodnie z wolą rodziców Na Politechnikę Krakowską trafił w lipcu 1967 roku, gdy przyszedł zdać egzamin wstępny. Już wówczas od kilku lat pasjonował się fotografią. Pierwsze zdjęcia zrobił sławnym w tamtych czasach aparatem „Synchro Druh”, będąc uczniem piątej klasy szkoły podstawowej w Grądach, na Powiślu Dąbrowskim (około dziesięć kilometrów na północny zachód od Dąbrowy Tarnowskiej), gdzie się urodził w 1949 roku. W Dąbrowie Tarnowskiej ukończył Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki, w którym chodził do klasy z łaciną. Mimo humanistycznego przygotowania,
12
Nasza Politechnika nr 1 (221) styczeń 2022
wyniesionego ze szkoły średniej, nie mógł marzyć o studiach artystycznych. Życzeniem rodziców było, aby syn zdobył solidny zawód. Dlatego poszedł na Politechnikę. To była zupełnie inna uczelnia niż ta, którą dziś znamy. Nie istniał jeszcze kampus w Czyżynach, a Wydział Mechaniczny miał siedzibę w budynku przy ulicy Warszawskiej, zajmowanym obecnie przez Wydział Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej. Kończono dopiero wznoszenie gmachu dla chemików. Budynek dzisiejszej „Działowni” miał jeszcze długo pozostać własnością wojska, zaś z kominów na dachu przyszłego ośrodka konferencyjno-wystawienniczego unosiły się kłęby czarnego dymu, bowiem działała tu kotłownia, zaopatrująca budynki politechniczne w ciepło. Jan Zych pamięta, jak na początku lat siedemdziesiątych, podczas otwarcia stołówki studenckiej nr 13, w oddanym świeżo do użytku gmachu dzisiejszej Galerii „Gil”, w trakcie przemówienia rektora prof. Jana Wątorskiego z zakratowanych okien sąsiedniego budynku szczerzyli zęby… osadzeni żołnierze. Budynek ten bowiem w owym czasie pełnił funkcję aresztu wojskowego. Zaś studium wojskowe PK miało siedzibę w obiekcie przy ulicy Podchorążych, dzielonym wtedy przez naszą uczelnię z innymi uczelniami. Na Politechnice student Zych spotkał profesorów, którzy dziś należą do legendy uczelni. Na czwartym roku słuchał wykładów z teorii plastyczności u Michała Życzkowskiego i do dziś bardzo sobie ceni czwórkę w indeksie, otrzymaną od profesora na egzaminie. Podczas studiów świetnie radził sobie z fizyką, chemią, geometrią wykreślną. Miał wszelkie dane, by zostać cenionym fachowcem na kolei. Na dokładkę wygrał olimpiadę z języka rosyjskiego, co w tamtych czasach mogło pomóc w karierze zawodowej. Jego praca magisterska, napisana pod kierunkiem dr. Henryka Kulikowskiego, dotyczyła obróbki wzmacniającej kół zębatych w pojazdach szynowych. Jednak to właśnie inżynierskie studia pomogły Zychowi skierować ścieżkę zawodową ku fotografii.
Gwiazdy w obiektywie Gdy Jan Zych przybył do Krakowa, Politechnika nie miała jeszcze swoich domów studenckich w Czyżynach. Przez pierwszy rok mieszkał w miasteczku studenckim AGH, w pobliżu domu „Akropol”. Po roku przeniósł się na ulicę Bydgoską 19, gdzie kwaterowali studenci PK. Właśnie tu, w piwnicach bloku B, miała swoją siedzibę Studencka Agencja Fotograficzna (SAF). Student z Powiśla Dąbrowskiego znalazł tu warunki do rozwijania swoich zainteresowań, a z czasem został nawet szefem agencji. Działała ona pod auspicjami Rady Uczelnianej Zrzeszenia Studentów Polskich. Skupiała ponad dwadzieścia osób. Ponieważ studenci fotografowali różne uroczystości akademickie, władze uczelni przyznawały SAF trochę materiałów fotograficznych. A było co fotografować! Koncerty w ramach imprez w studenckim Klubie „Pod Przewiązką” dawały prawdziwe gwiazdy tamtych lat: Marek Grechuta (absolwent Wydziału Architektury PK) z zespołem Anawa, Anna Dymna, Marta Stebnicka, Czesław Niemen, Daniel Olbrychski i inni popularni artyści. Bezpośrednio po ukończeniu studiów Jan Zych podjął pracę w Instytucie Pojazdów Szynowych PK u doc. Zdzisława Romaniszyna. Przez pierwsze trzy miesiące stał przy desce kreślarskiej, rysując przekładnię lokomotywy. Potem przeniósł się do technologów, gdzie swoją pasję zaczął wykorzystywać do celów zawodowych. Wykonywał zdjęcia obrazujące zużycie zestawów kołowych. Jednocześnie rozpoczął współpracę z różnymi czasopismami, głównie studenckimi. Zamiłowanie młodego pracownika do fotografii stało się na tyle znane, że zaczęto go zapraszać na różne centralne wydarzenia uczelniane. Zdarzały się też szczęśliwe trafy. Nie gdzie indziej, tylko na kampusie przy ulicy Warszawskiej miał okazję sfotografować słynną zaczarowaną dorożkę, tę z wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, i zaczarowanego dorożkarza Jana Kaczarę. Kaczara przywiózł bowiem właśnie rektora
www.nasza.pk.edu.pl