Nr 1/2011 cena 0 zł
Konkurs „Nyska Nuta”
Znów Dni Nysy NDK Internet TV Najchętniej leżę kultura CZ/PL
CZ/PL
kultura
NR 01/2011
kultura
CZ/PL
Polsko-Czeska Muzyczna Fiesta
„Partnerstwa bez granic” najlepsza w opolskim Anna Skrzypiec
Nyski Dom Kultury otrzymał I Nagrodę Marszałka Województwa Opolskiego „Partnerstwo bez granic” w kategorii Instytucje publiczne”. Nagroda została przyznana za projekt „Polsko Czeska Muzyczna Fiesta” realizowany wspólnie z Czechami w 2010 roku. (relacja z wręczania nagród na www.ndk.nysa.pl) Laur Marszałka Województwa Opolskiego „Partnerstwo bez granic” to wyróżnienie dla projektów, w których podstawą jest współpraca z partnerami zagranicznymi. O miano najciekawszej inicjatywy z pozostałymi 41 zgłoszonymi konkurowała „Polsko-Czeska Muzyczna Fiesta” Nyskiego Domu Kultury, realizowana wspólnie z Czechami. Dla NDK to nie pierwsza przygoda z „Partnerstwem bez granic”. „Cykl Międzynarodowych Imprez Plenerowych 2009” dwa lata temu okazał się najciekawszym pomysłem w województwie.
Pomysł powstał dawno temu – młodzież chce mieć imprezy i trzeba jej to dać. W piwnicach, garażach i innych tajemniczych miejscach grają, tworzą hip-hop, reggae, rock, śpiewają lub wydaja dźwięki zwane growlingiem itd. Robią coś, co się zwie muzyką, dlatego trzeba im stworzyć możliwość pokazania się, występu, koncertu, szerokiej promocji w lokalnym środowisku - mówi Janina Janik, dyrektor NDK. Tak zrodził się projekt „Polsko-Czeska Muzyczna Fiesta”. Imprezę promowało hasło „Muzyczni rewolucjoniści wszystkich krajów - łączcie się”. NDK za-
Przekroczyć granice kultury Współpraca zagraniczna na stale już wpisała się w przedsięwzięcia podejmowane przez NDK. Czesi to najbliżsi partnerzy nyskiej placówki, współpraca z nimi oscyluje głównie wokół muzyki. Cykl „Visegrad National Music Portraits” zaznajamiał mieszkańców miasta z muzyką klasyczną i współczesną, na linii Nysa-Jesenik NDK organizował różnorodne zajęcia tematyczne. Warsztaty prowadzone w ramach tych projektów były okazją do poszerzania własnych horyzontów, płaszczyzną dla znoszenia granic oraz zawiązywania przyjaźni. Ale wystarczy wspomnieć choćby „Adults Learning through Creative Activities”, albo „Intercultural Patchwork”, by uświadomić sobie, że NDK szuka wrażeń nawet w Turcji, Norwegii, czy we Włoszech. Misja - fiesta w rytmie muzyki
2 zdjęcie z okładki i projekt wydania - Michał Baraniewicz
a aż 11500 osób zdecydowało przyjść na imprezy. Projekt został współfinansowany z funduszy Unii Europejskiej - NDK zdobył 29 406,85 euro dofinansowania w otwartym konkursie PO WT Polska-Czechy. Lato w Europradziadzie 2011 „Polsko-Czeska Muzyczna Fiesta” była wyjątkową imprezą, bo nie tylko promowała młodzieżowych muzyków po obu stronach granicy, lecz sprzyjała także integracji mieszkańców pogranicza i wzmocniła powiązania kulturalne w Euroregionie Pradziad. W roku 2011 podobny festiwal zadzieje się pomiędzy czerwcem a październikiem, naprzemiennie w Nysie i Krnovie. Zaplanowany w jego ramach cykl imprez pod nazwą „Festiwalowe Lato w Europradziadzie” obejmuje pokaźną listę koncertów młodej muzyki: od hip-hopu, przez reggae, aż po house. Ostatnie dni przeznaczone są na „Festiwal Twórczości Młodzieżowej”, który odbędzie się po polskiej stronie. A dodatkowo wiele innych propozycji: warsztaty taneczne, teatralne, wokalne, kuglarskie, a nawet gra na bębnach afrykańskich, dyskusje i spotkania z artystami. O naszych głośno, coraz głośniej
prosił do współpracy zespoły rockowe, hiphopowe, metalowe, grające reggae, rap i inne. Zgodnie z zasadami Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego projekt jest skierowany do twórców nieprofesjonalnych. Młodzi artyści chętnie podchwycili pomysł. Korzystając z doświadczenia i otwartości NDK zorganizowali cykl imprez, które stały się drogą do sukcesu dla 400 wykonawców,
Wakacyjny cykl programów „Wędrówki z europlecakim” produkcji TVP 1cieszył się ogromnym zainteresowaniem młodych widzów. Jego czterej reporterzy podróżowali po całej Polsce w poszukiwaniu intrygujących imprez. Wśród rekomendowanych miejsc znalazła się i Nysa. W odcinku z 6 sierpnia TVP 1 wyemitowała relację z imprezy „HIP-HOP Festiwal”, która odbyła się w dniach 16, 17, 18 lipca 2010 w Forcie Wodnym w Nysie. Artyści, publiczność obojga narodowości, TVP 1 nie mieli wątpliwości – inicjatywa dopięta jest na ostatni guzik. 11 kwietnia okazało się, że nyski fenomen zdemaskowała także Kapituła Nagrody Marszałka Województwa Opolskiego „Partnerstwo bez granic”.
Najchętniej leżę
– przyznaje autor oryginalnych obrazów
Moim hobby jest aktywne leniuchowanie. Czasami jednak zabieram się do pracy i maluję – mówi Vaclav Kovář. Jego obrazami interesują się liczne galerie, bo sześćdziesięcioletni emeryt z Vidnavy ma metodę czyniącą z jego malowideł oryginalne dzieła. Václav Kovář jest człowiekiem, który osiąga to, czego chce. Nawet kiedy nie dostał się do szkoły plastycznej, nie zrezygnował ze swojego marzenia. Wyznaczył sobie drogę twórczą, a tym samym wzbogacił sztukę o ciekawą, aczkolwiek bardzo pracowitą tech-
nikę, tak zwany mikrorelief. Najpierw trzeba zrobić gęstą warstwę podkładową, później podmalować, na to nałożyć ciemniejsze kolory olejne, a kiedy wszystko zaczyna zasychać, zaczyna się to ucierać. W ten sposób na wierzch zaczyna wychodzić cenna warstwa podkładu i pojawiają się ciekawe wzory – zdradza swój przepis na sukces Kovář. Najczęściej podejmowanym przez twórcę tematem są brukowane uliczki, ponieważ pozwalają najefektywniej wyzyskać tę technikę.
Malarz, choć ma już na koncie dziesiątki dzieł, bez skrupułów przyznaje, że jest leniwy. Malowałem takie rzeczy, na które mógłbym znaleźć kupca. No, co? Chciwość jest świństwem. Teraz jestem już na emeryturze, więc maluję dla przyjemności i gdy mam chęć – wyznaje. Samoukiem jest jednak nie tylko w malowaniu. Kiedy znudzi mu się już płótno i pędzle, bierze dłuto i zabiera się za rzeźbienie. Najczęstszym tematem jego prac w kamieniu są kobiece akty. 3
NR 01/2011
kultura
CZ/PL
W kwietniu teatr Theatralia zaproponował Nyskiemu Domowi Kultury spektakle, które mówią językami dla wielu niezrozumiałymi – włoskim i niemieckim. Nie stanowi to jednak przeszkody w porozumieniu na linii aktor-widz, wręcz przeciwnie. Pozwala uniknąć ryzyka utraty poezji dźwięków, co znacznie zubożyłoby przekaz.
Włoska spółdzielnia Theatralia funkcjonuje dzięki pasji charyzmatycznego reżysera, Pietro Cennamo. Pietro tworzy niezależny teatr, który prezentuje szerokiej publiczności, od kilku lat również nad Wisłą. - Dyrektor Theatralii, Pan Pietro Cennamo, od zawsze miał sentyment do Polaków, a to za sprawą współpracy z Jerzym Grotowskim, jaką nawiązał wiele lat temu we Włoszech w Pontederze – wyjaśnia Marlena Bartkowska, aktorka i polska koordynatorka przedsięwzięcia. Z efektami swojej pracy reżyser dosłownie wychodzi do ludzi, wystarczy wspomnieć, jak w Jelczu-Laskowicach zaprosił mieszkańców
4
miasta do nauki szczudlarstwa, by potem wzięli udział w przedstawieniu. Włoski mag sztuki scenicznej dąży do stworzenia europejskiego teatru bez granic, którego aktorzy grają w swoim ojczystym języku. - Projekt jest częścią inicjatywy badawczej, która Theatralia rozpoczęła rok temu w Jelczu-Laskowicach – mówi Bartkowska. W ramach nyskiego eksperymentu z teatrem wielojęzycznym w dniach 8-910 kwietnia Włosi zaproponowali trzy widowiska: „Meinhof, Ulrike 154/76”, „Requiescat” oraz „Gra szaleństwa”, przedstawienie współprodukowane z Miejsko-Gminnym Centrum Kultury w Jelczu-Laskowiach. Dla mieszkańców miasta festiwal stał się okazją do obcowania ze sztuką sceniczną międzynarodowej klasy. Mianownik oczekiwań wobec tego rodzaju wydarzeń artystycznych jest więc jeden: głębokie duchowe przeżycie połączone z doskonałą zabawą. I tak właśnie na scenie Cennamo się dzieje, bo Theatralia, obok spektakli, to opowieść o pasji i powołaniu, wyrzeczeniach koniecznych w dążeniu do celu,
spowiedź komika, artysty, klauna, śpiewaka, tancerz, po prostu twórcy przekazu artystycznego. Widzowie do teatru wchodzą od kuchni, bez otoczki złudnego splendoru blasku fleszy. - Każdego dnia będzie można obejrzeć na scenie NDK inny spektakl, natomiast na niedzielę po spektaklu zaplanowane jest spotkanie-konferencja, podczas której porozmawiać będzie można z dyrektorem Theatralii oraz autorem przedstawień, Panem Pietro Cennamo – zapowiada Marlena Bartkowska. Artyści tworzący magię Theatralii jeszcze na długo przed festiwalem zapowiedzieli chęć współpracy z grupą aktorską z NDK. - W trakcie warsztatów artyści będą odpowiadać na pytania dotyczące motywów, które pchają ich do występowania na scenie, o pokorze wobec profesorów, nauczycieli i w spektaklach, o inspiracji i fascynacji oraz życiowych doświadczeniach, technikach i ćwiczeniach fizycznych pozwalających opanować swoje emocje – wylicza Bartkowska. Nyskie Theatralia to wstęp do długodystansowej współpracy, mającej w przyszłości przekształcić się w większy projekt. W NDK drzemie niewykorzystany potencjał, który po prostu trzeba spożytkować w kierunku teatru: Nyski Dom Kultury posiada scenę, jaką rzadko można zobaczyć
w zwykłym Domu Kultury. Takie zaplecze aż się prosi o użytkowanie, dlaczego więc nie wkroczyć tam z teatrem międzynarodowym? - argumentuje aktorka z Jelcza-Laskowic. O zbiorze rożności dotyczących teatru
Żeby zrozumieć ideę Theatralii warto wybrać się Internetem w podróż do Jelcza-Laskowic. Jest rok 2008, festiwal Podróż Polsko-Włoska po Dolnym Śląsku odbywa się pierwszy raz. Na początek niemałe zaskoczenie: projekt w założeniu miał charakter biznesowy, a spektakle jedynie towarzyszyły wymianie doświadczeń marketingowych pomiędzy oboma krajami. Strona melodrama.com.pl: 25 sierpnia, dziewicze spotkanie polsko-włoskie w ramach współpracy nawiązanej pomiędzy MGCK w Jelczu-Laskowicach i Theatralia Cooperativa. Uczestnicy wydarzenia to przedstawiciele poszczególnych przedsiębiorstw, lokalne osobistości oraz Pietro Cennamo, prezes grupy teatralnej pod nazwą Theatralia. Reżyser, interpretator poszukujący porozumienia pomiędzy kulturami, które dzięki wzajemnemu przenikaniu mogą wzajemnie się wzbogacać. Druga edycja funkcjonuje już jako Melodrama – Podróż Polsko-Włoska po Dolnym Śląsku. O festiwalu robi się coraz głośniej, na spotkanie z teatrem zjeżdżają ludzie z całego kraju. Widzowie obcują z klasyką i tak znamienitymi gatunkami jak tragedia czy komedia, uczestniczą w scenicznych eksperymentach, goszczą w cyrku i tańczą. Rok 2010 to czas kolejnych zmian, przede
wszystkim geograficznych. Mapa działań zespołu pod dowództwem Cennamo rozszerza się na Francję, Włochy, Hiszpanię i Niemcy. Stąd kolejna nowa, międzynarodowa nazwa: „Melodrama – Europejski Festiwal Szkół Teatralnych na Dolnym Śląsku”. Festiwal promuje rozmaite szkoły, grupy teatralne, umożliwia im wzięcie udziału w inspirujących zajęciach teatralnych pod opieką wykwalifikowanych trenerów poszczególnych technik sztuki aktorskiej. Dzięki nim porozumieniem z teatrem staje się realne, ujawniają się liczne młode talenty, a włoski zespół odkrywa własne możliwości twórcze. Za kulisami o teatrze Theatralia w kilku słowach z Marleną Bartkowską
Nazwisko Cennamo przyciąga ludzi jak magnes, dlatego działalności grupy towarzyszy ogromne zainteresowanie. Trzon przedsięwzięcia jest stały, tworzą go artyści pełni pasji i pomysłów. Zajmują się nie tylko produkcją teatralną, z którą zwyczajowo utożsamia się Theatrlia, ale i realizują duże imprezy kulturalne wraz z obsługą techniczną, prowadzą Teatr Komedii w Livorno. Drzwi Theatralii są nieustannie otwarte dla osób chcących spróbować aktorskiego chleba. Udzielanie im wsparcia mentalnego i technicznego włoski zespół traktuje jako swoją misję, co owocuje cyklicznymi warsztatami teatralnymi dla młodzieży. Marlena Bartkowska swoją przygodę z włoskim teatrem rozpoczęła ponad rok temu. Zgłosiła się na nabór do grupy teatralnej, zorganizowany przez Theatralia
i Miejsko-Gminne Centrum Kultury w Jelczu-Laskowicach. Dziś jest aktorką zespołu Cennamo i koordynatorką festiwalu w Polsce. Anna Skrzypiec, NDK: Jest Pani aktorką Theatralii, ale i koordynatorką działań spółdzielni. Jak do tego doszło? Marlena Bartkowska: Dzięki swemu zaangażowaniu w działalność grupy zostałam w pewien sposób wyróżniona przez Theatralię – koordynowanie naszych działań oraz organizacja festiwalu stały się moją pracą. AS: Zastanawiam się, na ile ta wielojęzyczna formuła ma szansę powodzenia? I właściwie „po co to wszystko”? MB: Jeśli chodzi o „wielojęzyczność” spektakli, to ma to na celu danie szansy aktorom wypowiadania się w ich własnym języku, który na scenie przybiera postać uniwersalną. Zaletą tego typu zabiegów w teatrze jest też możliwość jednoczenia aktorów z różnych krajów Europy poprzez wspólną naukę i wymianę różnych doświadczeń. AS: Co udział w spektaklach Cennamo daje aktorom? O co ich wzbogaca, jakie bariery pozwala przełamywać? MB: Działania naszej grupy dają wiele zarówno samym uczestnikom jak i widowni. Przede wszystkim otwieramy się. Wyzbywamy się wstydu i ograniczeń, które narzuca na nas codzienne życie. Możliwość obcowania z inną kulturą uczy dodatkowo tolerancji i poszerza nasze horyzonty. AS: Więc praca na scenie to proces? MB: Wraz z innymi uczestnikami uczymy się „teatru”, czego efekt można podziwiać na festiwalu. AS: Ale na tym eksperymencie nie korzystają tylko artyści? MB: Widzom chcemy udowodnić, że istnieją różne drogi do spełniania swoich marzeń i jeśli ktoś z nich marzy o aktorstwie, może do nas dołączyć w każdej chwili, bez PWST. Teatr tworzą ludzie i teatr jest dla ludzi, dlatego warto pokazywać go z innej, czasami bardziej eksperymentalnej perspektywy. AS: Dziękuję za rozmowę i gratuluję odwagi do przekraczania granic.
Anna Skrzypiec 5
kultura
CZ/PL
Jarmila Chovancová zakochana jest w kosztownościach
Jarmila Chovancová urodziła się 14 marca1960 roku w Znojmě, w rodzinie nauczycielskiej. Zawsze chętnie powraca do tego miejsca nawet teraz, już jako osoba dorosła, chociaż dzieciństwo spędziła w Žeroticích,.
NR 01/2011
Przedsiębiorca, jubiler, grafik, malarka, a przede wszystkim matka dwóch wspaniałych córek. Optymistka, z której twarzy rzadko kiedy znika uśmiech, kobieta potrafiąca obdarzyć ciepłym słowem każdego. Członkini jesenickiej grupy plastycznej. Mieszka i pracuje w Jeseniku, swoim drugim domu. Zmysł artystyczny artystka odziedziczyła po dziadku i ojcu, swoim najlepszym nauczycielu. „Tata mnie wspierał, pokazał mi podstawy malowania obrazów, perspekty-
wy, cieniowania. Doradzał mi jak potrafił najlepiej” – wspomina swoje dzieciństwo Chovancová. Artystka poszła w ślady ojca w sferze artystycznej i zawodowej.
Nauczycielką była jednak tylko przez krótki czas po ślubie oraz niedługo po przeprowadzce do Jesenika. Później założyła własną firmę zajmującą się grafiką, reklamą i promocją, pod nazwą Pompom. Przez długie lata Jarmila Chovancová uprawiała grafikę suchą igłą, rysunek i akwarele. W ostatnim czasie bliskie jej sercu stały się także kalejdoskopy i biżuteria. „Uwielbiam biżuterię z Fima. Masa polimerowa daje ogromne możliwości fantazyjnego jej kształtowania” – zdradza kobieta. Mimo odkrycia nowej pasji nie potrafiła zrezygnować z pedagogicznych zapędów, dlatego została recenzentką wyrobów biżuteryjnych z Fima. W twórczości Jarmily Chovancovéj kalejdoskopy są zupełnie inną kategorią artystycznej aktywności, ale równie fascynującą. Jest to praca rzemieślnicza. „Kalejdoskopy robię ze szkiełek, które znajduję na ulicy. Nie jest dla mnie problemem schylać się w poszukiwaniu odłamków. One opowiadają mi swoje historie, często nieciekawe, smutne – przecież chodzi o rozbite rzeczy. Jednak z czasem powstanie z nich piękny i oryginalny prezent” – śmieje się artystka. 6
15
Oglądaj materiały wideo w dziale „NDK Internet TV” Marcin Miłkowski
Jeszcze nie telewizja, ale jest co pooglądać.
Strona internetowa NDK od kilku lat zawiera materiały multimedialne jednak od lutego 2011 w dziale „NDK Internet TV” (dawniej wywiady i artykuły) można oglądać relacje z wszystkich ważniejszych imprez NDK. W miarę rozbudowy działu będziemy rozszerzać tematykę o nowe wątki, a pomoże nam w tym nowopowstała sekcja dziennikarska, która już finalizuje pierwsze materiały podcast’y (czyli nagrane wcześniej audycje radiowe), a będzie to program o tym jakie czytamy książki z dziedziny fantastyki, o tym co robią zawodowi tancerze po zakończeniu kariery, o tym jak muzyka metalowa jest postrzegana przez kolegów z branży muzycznej, a także materiał filmowy o historii nyskiego węzła kolejowego. Zapraszamy wszystkich ludzi, których interesują media do współpracy z nami, do współpracy z Nyskim Domem Kultury. Podzielcie się pomysłem, zainteresujcie nas swoim projektem, a przede wszystkim znajdźcie na naszych zajęciach inne osoby o podobnych zainteresowaniach, być może to właśnie z nimi zrobicie swój najlepszy materiał.
Poniżej kilka wypowiedzi naszych znajomych:
- telewizja to dziś słowo klucz, a największa stacja telewizyjna to youtube, stacja nie taka jak zwykliśmy o tym myśleć 10 lat wcześniej, znajduje się w całości w Internecie i każdy może być w niej nadawcą. Adrian - technika wideo tak się rozpowszechniła, że żadne bariery dziś nie istnieją, sprzęt do filmowania i montażu każdy ma w zasięgu ręki, wystarczy mieć coś do powiedzenia a ludzie będą to oglądać. Anna - od dziecka mieszkam w Nysie i to w tym mieście zazwyczaj spędzam czas wolny od nauki i pracy. Gdyby nie Dom Kultury zapewne nigdy nie dane byłoby mi uczestniczyć w tak wielu imprezach kulturalnych, a co więcej pogłębiać swojej pasji – dziennikarstwa. Dodatkowo ludzie posiadający internet mają możliwość śledzić wszystkie wydarzenia i nawet gdy jesteśmy nieobecni na imprezie być w temacie kulturowym. Wiktor - mi się podoba, wreszcie coś się dzieje w NDK. Przedtem to były chyba tylko akademie na cześć „Rewolucji Październikowej”, bo nic poza Dniami Nysy o NDK nie było słychać. Teraz znajdzie się coś dla każdego, sam nie chodzę na żadne zajęcia, ale znam wielu ludzi, którzy chodzą. Najbardziej chce mi się śmiać kiedy czytam Nowiny Nyskie jak piszą, że w Nysie morduje się kulturę, jeśli tak wygląda mordowanie kultury to życzyłbym sobie by wszędzie tak kulturę „mordowano” bylibyśmy wtedy bardzo kulturalnym narodem. Adam I am absolutely amazed with your institution. It is very lively, it is full of people in day and at night. In France we don’t have such institutions. Choucha Houari, dyrektor zespołu folklorystycznego oraz organizator festiwalu folklorystycznego w Nicei, Francja 7
NR 01/2011
kultura
CZ/PL
Znów Dni Nysy - I Znów Dobra Zabawa!
Piotr Osiadły
Kto będzie gwiazdą, jakie zespoły, z kim przyjdziesz, jak przyjedziesz, będziesz w piątek czy w sobotę lub niedzielę?- takie pytania można usłyszeć w majowe dni w Nysie i nie tylko. Kolejny rok i kolejne święto miasta. Nyska impreza jest największą tego typu imprezą w regionie. Nie może taka sytuacja dziwić, Nysa to największe obok Opola i Kędzierzyna Koźla miasto województwa. Na uwagę zasługuje fakt, że ani stolica województwa, ani Kędzierzyn z dużymi i majętnymi firmami (potencjalnymi sponsorami), nie potrafią zorganizować tak bogatych obchodów świąt swoich miast. Tymczasem w Nysie się to udaje, bez wielkich sponsorów za to zapałem i determinacją niewielkiej grupy zapaleńców. Mieszkańcy Nysy i okolicznych miejscowości tradycyjnie już interesują się, jakie będą te kolejne Dni Nysy. -Kto będzie gwiazdą, jakie zespoły, z kim przyjdziesz, jak przyjedziesz, będziesz w piątek czy w sobotę lub niedzielę?- takie pytania można usłyszeć w majowe dni, na ulicach nie tylko Nysy, ale też Głuchołaz, Paczkowa, Otmuchowa, Niemodlina, Korfantowa, Kamiennika i wszelkich miejscowości i wiosek regionu. Żadne święto miasta południa Opolszczyzny nie posiada tak bogatego programu (z pro-
gramem możecie się zapoznać w ramce poniżej). Jednak kultura to nie sport i nie ma sensu licytować się ilością widzów czy wielkością budżetu. Imprezy małych ośrodków zwykle bardziej stawiają na twórczość lokalnych zespołów, Nysa jest okazją na spotkanie się z większymi gwiazdami znanymi z telewizji i pierwszych stron kolorowych pism. Niewiele jest imprez, które tak bardzo wryły się w świadomość mieszkańców naszego regionu. Chyba tylko otmuchowskie Lato Kwiatów jest imprezą, która może konkurować z Dniami Nysy, która ma stałe miejsce w świadomości mieszkańców, którzy pamiętają o dacie imprezy, tym kto grał na nich rok temu, czy pogoda była dobra itp. A jakie będą tegoroczne Dni Nysy? Na pewno z tłokiem przed kasami, zwłaszcza tuż przed występem gwiazd formatu Kultu czy Big Cyc. Na pewno z alejkami handlowymi, z dziećmi naciągającymi rodziców na baloniki, watę, kukurydzę, colę itd., itd. Na pewno z szalejącą, rozbawioną, kolorową i głośną młodzieżą, która często pierwszy raz
wyrwała się spod czujnego oka rodziców. Na pewno ze statecznymi parami dorosłych, którzy namawiają się na przejazd karuzelą, bo już zapomnieli jaka to była kiedyś frajda. Czy to wszystko jest trudne do przewidzenia? Nie, ale taka jest specyfika lokalnego święta miasta. Święta, które z roku na rok staje się coraz bogatsze o nowe pomysły organizatorów, o nowe atrakcje, o kolejne gwiazdy, albo o nowy nurt muzyczny. W tym roku, jak w żadnym z poprzednich, sporo miejsca zajmie kultura hip hop. Taka jest kolej losu, święto miasta to miejsce, gdzie sprawdzone już w poprzednich latach formy rozrywki, stykają się z nowościami proponowanymi przez młodzież. Młodzież, która za parę lat będzie organizować kolejne Dni Nysy, zapewne z innymi gwiazdami, ale zapewne też ze stałymi elementami które już od lat goszczą na imprezie. Bo czy ktoś wyobraża sobie Dni Nysy bez szaleństw pod sceną, albo tańca do ostatniego tchu pod namiotem biesiadnym?
12 złotych. Taki bilet upoważnia do wejścia na teren imprezy i zawiera 2 kupony – na napój oraz danie do wyboru. Mogą to być gofry, lody, kiełbaska, itd. Kupon można wymienić w specjalnie oznakowanych namiotach. Czyli za jedyne 12 złotych otrzymujemy napój, jedzenie i, co najważniejsze, uczestniczymy w fantastycznych koncertach. A co dla młodzieży? No cóż – zgodnie
z duchem czasu, impreza klubowa do białego rana z didżejami „z najwyższej półki”, m.in. specjalnie na święto naszego miasta do Nysy przyjedzie słynny na cały świat Randy Katana. Klub wielkości stadionu – takie cuda dzieją się tylko w Nysie. Czego tutaj brakuje? Jedynie dobrej pogody, a reszta już będzie ok. Pogoda zamówiona, więc zapraszamy!
Dni Nysy 2011
Rozmawiamy z Janiną Janik, dyrektorem Nyskiego Domu Kultury. Dni Nysy to długoletnia tradycja naszego miasta. Ale tradycja nie oznacza niezmienności. Życie nigdy nie stoi w miejscu, zmieniają się gusta i preferencję, a także potrzeby uczestników tej imprezy, czyli głównie mieszkańców miasta. Dlatego Dni Nysy muszą wyglądać inaczej każdego roku – i w roku 2011 rzeczywiście będzie inaczej. Przede wszystkim każdego dnia planujemy koncerty biesiadne dla gości na scenie bocznej. Podczas dni miasta ludzie chcą odpocząć, pobyć razem, pobawić się. Dlatego też zaprosiliśmy kapele góralskie, cygańskie i, oczywiście, kresowe. Odbiorcami tych form rozrywki będą osoby starsze i też całe rodziny. Takie nazwiska jak Dżani czy kapela „Ta joj” są już w Nysie znane, więc dobra zabawa gwarantowana. Istotnym problemem dla mieszkańców są wydatki związane z uczestnictwem w Dniach Nysy. Dlatego też wprowadzamy program „6+6”. Co to znaczy? A mianowicie, zamiast zwykłego biletu wejściowego za 6 złotych, można wykupić bilet za 8
9
NR 01/2011
kultura
CZ/PL
Było NEW YORK, NEW YORK,teraz kolej na NYSA, NYSA!
Urząd miasta Nysy oraz NDK ogłosiły konkurs na piosenkę o Nysie. Przyjrzyjmy się od jak dawna powstają piosenki wychwalające miejsca, oraz jak do tego podchodzą artyści?
Piotr Osiadły
Maria Koterbska śpiewała o niebieskich impreza. Nagle słyszę ze sceny „A teraz tramwajach we Wrocławiu, Czesław NieWrocław łączy się z Paryżem” i zespół men wyśpiewał sen o Warszawie, Grzena estradzie zaczyna śpiewać „Kuba wygorz Turnau wychwala Kraków, a sam spa jak wulkan gorąca”. Łycha mi z rąk wielki Frank Sinatra śpiewał „New York, wypadła. Poszedłem do wydziału kultury New York”. Czy zatem urzędu miasta i zapytaNysa ma być gorsza? Nie Udział w konkursie jest bez- łem, czy nie chcą piosenjesteśmy metropolią, ale i płatny. ki o Wrocławiu? Chcieli w naszym mieście są kli- Należy do dnia 10 mają 2011 -stwierdza Lech Janerka, matyczne miejsca, chwile, zgłosić utwór w formacie mp3 artysta nie zabiegający o osoby które opisać można na adres promocja@nysa.pl popularność i dotychczas w piosence. Wśród pio- lub do sekretariatu urzędu mia- kojarzony raczej ze sceną senek króluje Warszawa sta ul. Kolejowa 15 w Nysie. niezależną. i Kraków, nic dziwnego są Regulamin jest dostępny na Władze Nysy oraz Nyto główne ośrodki kultury stronie www.um.nysa.pl ski Dom Kultury ogłosiły w Polsce, jest tam najwię- Rozstrzygnięcie konkursu na- konkurs na piosenkę o cej teatrów, scen, prężnie stąpi 4 czerwca 2011, nagroda Nysie. Czy będzie to hip działają poeci, tekściarze, główna to 5 000 zł oraz występ hop, piosenka z nurtu krapodczas Dni Nysy. kompozytorzy. iny łagodności czy popo Również mniejwy przebój? Warto usiąść sze ośrodki dbają o to, by ich region słanad kartką, nad klawiaturą czy strunami i wiła piosenka. Nie zawsze jest to nawiąpokusić się o napisanie piosenki o Nysie. zanie wprost, jednak dobra, wpadająca Może za kilka lat to nie z jeziorem, katedrą w ucho melodia, jest jedną z najlepszych czy fortami będzie się kojarzyć Nysa, ale form promocji miasta. Na naszym opolze wszystkim znaną melodią. skim rynku przypomnieć należy znany wszystkim przebój sprzed lat -Te opolskie dziołchy, czy piosenkę ludową o Karolince podążającej do Gogolina. Pewnie wielu słuchaczy gdzieś w Polsce, nie za bardzo wie gdzie ten Gogolin jest, ale piosenka ta i tak jest śpiewana przy wielu ogniskach. Na festiwalu Kropka odbywającym się w Głuchołazach, od 2010 roku trwa konkurs na piosenkę sławiącą góry opawskie -Artyści chętnie biorą udział w konkursie, na razie traktują to jako zabawę, czasem piszą utwory dosłownie na kolanie- mówi Paweł Szymkowicz, dyrektor głuchołaskiego festiwalu piosenki turystycznej Kropka. W minionej edycji Kropki, spośród pięciu zgłoszonych do konkursu piosenek, nagrodzony został zespół Zielone liście. Również artyści ze sporym dorobkiem, popularni chętnie sięgają po tematykę miejsca, zwłaszcza gdy jest to miasto rodzinne. Wrocławski artysta Lech Janerka, skomponował kilka lat temu utwór o Wrocławiu, wykorzystany w promocji miasta jako miejsca dla organizacji wystawy Expo. -To nie była piosenka na zamówienie. Kiedyś jadłem sobie zupę na wrocławskim rynku, a tam trwała jakaś 10
Michaela pozwoliła zajrzeć do swojej duszy
Ma dopiero siedemnaście lat i pierwszą wystawę za sobą. Michaela Klohnová ze Zlatých Hor pozwoliła zajrzeć do swego wnętrza gościom centrum handlowego Alkron v Jeseniku, gdzie odbywał się jej wernisaż pod tytułem Moją duszę. Obiecującą fotografkę odkrył Marcel Šos ze stowarzyszenia Na jeden łodzi. To on przygotował również ekspozycję debiutującej artystki. Rzadko zdarza się, aby tak młoda osoba miała własną wystawę. Jak do tego doszło? Swoje zdjęcia umieszczam na moim blogu www.fotomichell.estranky.cz i na fecebooku, gdzie znalazł mnie Marcel Šos. Na wystawę wybraliśmy około trzydziestu zdjęć, które rozdzieliliśmy do czterech grup. Pierwszą z nich jest przyroda, najchętniej przeze mnie fotografowana, na następną składają się zdjęcia z ładunkiem emocjonalnym, wreszcie jest i makro oraz chłopcy na rowerach. Fotografujesz od piętnastego roku życia, w którym momencie to zajęcie z rozrywki przemieniło się w hobby? Przed pięcioma laty przyjaciel mojej mamy kupił amerykański aparat, zanim go nie wzięłam i nie zaczęłam się nim bawić, trzy z nich leżał w szafie. Robiłam zdjęcia makro, fotografowałam przyrodę i kolegów, ale chciałam zająć się także zwierzętami, ale do tego typu zdjęć ten sprzęt był niewystarczający. Pożyczyłam więc lustrzankę z hufca pracy.
Inne dziewczyny inwestowałyby w ubrania i kosmetyki. Oczywiste jest, że myślisz poważnie o fotografowaniu. Obecnie uczysz się w jesenickim gimnazjum. Myślałaś już, czym zajmiesz się po maturze? Robienie zdjęć sprawia mi wielką przyjemność. Oczyszczam wtedy umysł z niepotrzebnych myśli. Kiedy mam jakiś problem, wychodzę z domu i robię zdjęcia. Chciałabym się profesjonalnie zająć fotografią, dlatego po egzaminie złożę podanie na Uniwersytet Fotografii Twórczej w Opawie.
Mam nadzieję, że zostanę przyjęta, ponieważ nie widzę dla siebie innej drogi życia. Nauka w gimnazjum wymaga od Ciebie wiele zaangażowania, do domu wracasz dopiero pod wieczór. Masz jeszcze czas na inne zajęcia oprócz fotografowania? W weekendy tak. W ciągu dnia jestem na ranczu w Ondřejovicích, gdzie zajmuję się sześcioma końmi, jeżdżę, robię zdjęcia, a wieczorem przeważnie idę na dyskotekę. Dużo się bawię.
11
NR 01/2011
kultura
CZ/PL
Miroslav Hrdlička
Ten rok będzie obfitował w wydarzenia kulturalne – obiecuje Dyrektor Hrdlička. Za większością imprez kulturalnych odbywających się w mieście stoi zespół ludzi z Miejskich Ośrodków Kultury w Jeseniku, od lat prowadzonych przez Miroslava Hrdlička. Miejskie Ośrodki Kultury mają w ofercie teatr oraz kino. Dodatkowo odznaczają się dobrą organizacją, zapewniającą szereg koncertów, festiwali, jak również inne programy, które gwarantują ludziom dobrą zabawę i relaks. 1. Panie Dyrektorze, jakie atrakcje zaplanowaliście na ten rok? Przygotowujemy wiele imprez, więc mam nadzieję, że ludzie będą zadowoleni. Do tych najważniejszych należeć będzie tradycyjne rozpoczęcie turystyczno-łaznieńskiego sezonu. Dwudniowa feta odbędzie się 29-30 kwietnia. 2. Do tej pory otwarcie miało miejsce zawsze 1 maja. Zakładam, że jednak i w ten dzień w Jeseniku będzie szumnie. Mam taką nadzieję. Na tę niedzielę szykujemy niespodziankę, którą pozwolę sobie zapowiedzieć fragmentem wiersza: “První máj byl lásky čas, hrdliččin zval ku lásce hlas”. Czas pokaże, do czego 1 maja będzie nawoływał głos turkawki. 3. Jakich innych atrakcji mogą spodziewać się mieszkańcy i turyści Jesenika? Kompletny spis znajdą Państwo na naszych stronach. Ja chciałbym wymienić tylko te najważniejsze. 18 czerwca odbędzie się 3 rocznik Koncertu dla Jesenika. 8 i 9 lipca zapraszam wszystkich do areału
Astur na nowy, wielogatunkowy festiwal. Sierpień również upłynie pod znakiem rozrywki. Mogę obiecać, że i w tym roku odbędzie się zwyczajowy konkurs picia piwa, ale też pojawi kilka ciekawostek. 4. W naszej rozmowie kilkakrotnie już padła zapowiedź nowości, może je Pan przybliżyć? Pierwszą z nich jest Multík, o którym już wspominałem. Kompleksową zmianę przejdzie jesenicki Nugget. Według moderatora, Mloka, nazwę zmienimy na Salamandr fest. Metamorfozie poddamy również jego zawartość. Mieszkańcy wielokrotnie domagali się powrotu do muzyki trampowskiej i tak się też stanie, dodatkowo zaproponujemy im country. I choć nadal pozostaniemy w areale Miroslav, to lipiec zamienimy z sierpniem. 5. Miejski Ośrodek Kultury coraz większą uwagę poświęca polskim partnerom. Obecnie przygotowujecie wspólny projekt. Na czym ma polegać? Między Jesenikiem i Nysą powstanie internetowy telemost. Nie wiemy jeszcze, czego uda nam się dokonać, przede wszystkim chcemy się lepiej poznać, po prostu zajrzeć do innego miasta. Nawią-
zać współpracę, by móc wzajemnie się od siebie uczyć. 6. Jesteście organizacją finansowaną przez miasto. Z jego budżetu każdego roku otrzymujecie około pięciu milionów koron. Czy ta suma jest wystarczająca? Z perspektywy piastowanego urzędu zastępcy przyznaję, że nie jest to mała kwota. Z aktywnością kulturalną mam do czynienia od roku 1979, stąd moja pewność, że w tym mieście istnieje silna tradycja wspierania kultury. Oczywiście, że moglibyśmy wydawać więcej, ale nie o to tu chodzi. Dla mnie niezmiernie ważne i godne szacunku są dwie sprawy: fakt, że do tej sumy udało nam się pozyskać kolejnych sześć milionów koron z grantów, podarunków i biletów wstępu oraz fakt ściągnięcia do Jesenika wielu znanych nazwisk. Zorganizowaliśmy szereg popularnych imprez zebrających pozytywne opinie.
Marie Fomiczewová
Kultura w mieście powinna być różnorodna – twierdzi Pani burmistrz Jesenika Marie Fomiczewová.
1. Jesenik ma charakter uzdrowiskowy, dysponuje wodoleczniczymi łaźniami i choćby dlatego zasługuje na zainteresowanie. Jak wyobraża sobie Pani miasto jako burmistrz? Oczywiście jako miejsce atrakcyjne dla turystów i biur podróży. Współpraca z nimi jest dla nas bardzo ważna. Dlatego też, jak tylko pozyskamy fundusze, planujemy zasilić infrastrukturę kulturalno-sportową. Bardzo chciałabym, aby udało się zmodernizować Katownię, by finalnie przekształcić ją w wielofunkcyjne centrum, gdzie byłoby też miejsce dla małej formy artystycznej. Za konieczną uważam również rekonstrukcję 12
teatru. Nie łudzę się jednak, że ruch turystyczny jest w stanie zmniejszyć bezrobocie w naszym mieście. Pozytywnym zmianom w tym zakresie przysłużyłby się rozwój strefy gospodarczej z zarezerwowaną przestrzenią dla produkcji detalicznej. 2. Jakie zadania stawia Pani przed kulturą. W burmistrzowskiej koncepcji miasto Jesenik będzie ją wspierać? Chciałabym, żeby działalność kulturalna zaspokajała zainteresowania wszystkich grup wiekowych naszych obywateli. Powinna być różnorodna. Nie jest jednak możliwe, żeby miasto zarządzało wszystkimi inicjatywami, jednocześnie
sprawując nad nimi pełną kontrolę. Dlatego alternatywne formy miałyby być tworzone przez organizacje pozarządowe i kółka zainteresowań. Jeśli ich projekty będą rzeczowe, zgodne z przepisami dotyczącymi przydzielania dotacji, bardzo chętnie finansowo je wspomożemy. 3. Miasto już od dawna jest sponsorem imprez kulturalnych i sportowych. Zamierza Pani nadal prowadzić tego typu działania? Sumując środki, które łożymy na Miejski Ośrodki Kultury, czyli około pięciu milionów koron, jestem przekonana, że dostatecznie wspieramy kulturę. Pozostaje jednak wątpliwość, na ile struktura służąca do przydzielania dotacji dla różnorodnych działań jest właściwie ukierunkowana. Należałoby skontrolować, czy pieniądze są wydawane zgodnie z ich przeznaczeniem.
Marcel Šos Przy powstaniu czasopisma Yes! zasłużyło się stowarzyszenie obywatelskie „Na jednej łodzi”, na czele którego stoi Marcel Šos. Oto krótka rozmowa o tym ruchu.
1. Organizacja Na jednej łodzi działa w Jeseniku już kilka lat. Czy mimo to mógłby Pan o nim pokrótce opowiedzieć? Tworzy je grupa ludzi, którzy kochają ten kraj i chcą coś dla niego zrobić, jak na przykład w Jaworniku. Po trzydziestu latach wznowiliśmy tam tradycję pochodu turystycznego Rychlebská 40, a w
Lotranda
może zastąpić Szczurołap
Vápenná (Wapienna), jest dziesiąta rano. Tamtejszą salę Omye właśnie zajmują ochotnicy z Teatru Moravia. Będą szlifować dialogi do bajkowego musicalu Lotrando i Zubejda. W sali jest głośno jak w pszczelim ulu. No, jak wyglądamy? – wołają aktorzy przebrani za wielbłąda. Zwierz ma za zadanie przenieść przez pustynię posłańców i księżniczkę Zubejdę. Z pochwał
zeszłym roku otworzyliśmy widzianą dziecięcymi oczami ścieżkę naukową góry Rychlebskiej. Sukces odniosły również publikacje przybliżające bajki, tradycję i typowe dla naszego kraju przepisy. 2. Działalność stowarzyszenia jest szeroko zakrojona. Czasopismo jednak wybitnie odbiega od form, nad którymi do tej pory pracowaliście. Magazyn jest na pewno nowością, ale idea propagowania tego regionu i współpraca z polskim pograniczem jest naszym celem od samego początku działalności stowarzyszenia. 3. Powstanie pisma wspomogła Unia Europejska. Wokół jakich tematów będzie oscylować? Region Jesenika i Powiat Nyski dysponują bogatą ofertą imprez kulturalnych, ale
teatr Vápenná, Wielkanoc na Janskim vrchu
kolegów cieszą się do momentu, kiedy na grzbiet pustynnego ogiera wdrapuje się jeździec. Jest ciężki jak świnia. To będzie harówka – wysapuje dwugarbny. Teatr Moravia jest najmłodszym zespołem w Jeseniku. Pomysł na jego założenie powstał półtora roku temu. Karel wrócił z Chicago, gdzie pracował w teatrze i pewnego razu w saunie zaczęliśmy rozmawiać, dlaczego coś takiego nie mia-
z powodu braku informacji ludzie bardzo często z nich nie korzystają. Dzięki Yes! dowiedzą się gdzie i co ciekawego się dzieje, jakie wystawy, przedstawienia oraz koncerty są godne zobaczenia. Wywiady natomiast mają za zadanie przybliżyć czytelnikom gazety ciekawe postaci obu regionów.
łoby powstać w Wapiennej – wspomina dwudziestotrzyletni Marek Kubíček, który nie wierzył, że w tak małej gminie znajdzie się aż tylu odważnych szaleńców gotowych pójść pod prąd. Tak, mówili mi - wariat jesteś? Nikt w to nie wejdzie, a proszę spojrzeć, jest tu dwudziestu takich samych wariatów jak ja – śmieje się Karel Bednarský. Dla wielu z nich teatr jest niezawodnym sposobem na odreagowanie stresów. Świetnie jest brać udział w tworzeniu. Potrafimy się bawić, towarzystwo jest bardzo fajne – zapewnia Věra Hannigová. Każdy, kto poznał smak bycia na scenie a później usłyszał oklaski wie, jakie to wspaniałe uczucie. W pracy będę musiał grać poważnie, tutaj robię za pajaca i podoba mi się to, że czasem trzeba z siebie zrobić błazna – włącza się w rozmowę Marek Kubíček. W zeszłym roku aktorzy wystawili Divotvorný hrnec autorstwa Voskovca i Wericha. Podczas przedstawienia widownia płakała ze śmiechu, więc grupa ma nadzieję, że taki sam sukces odniesie Lotrando i Zubejda. Później czeka ich twardy orzech do zgryzienia. Chciałbym przećwiczyć Szczurołapa autorstwa Landy. W Chicago odnieśliśmy przy nim wielki sukces i jeśli nam się to uda, to będzie super – rozmarzył się Bednarský. 13
CZ/PL
NR 01/2011
kultura
JESENICKIE FORUM M SamarX bandzone.cz/samar
Jesenicki kwintet SamarX jest już trzecią w kolejności inkarnacją grupy Samar. Od czasu powstania w roku 2002 w jej szeregach grało wielu jesenickich muzyków, którzy do dziś pozostają aktywni. Początkowo zespół postanowił wypełnić lukę na naostrzonej deathmetalową kosą jeseniciej hardmetalowej scenie rokowej. Atak był udany, co potwierdziły zarówno wydane płyty (nagrana w domu Brána Smrti z roku 2003 i młodszy o dwa lata regulaminowy debiut Degenerace), jak i uwielbienie, którym członkowie Samar cieszyli się w regionie. Publiczność manifestowała swoją fascynację ich twórczością imponującą frekwencją na koncertach. W 2006 roku doszło do zmiany wokalisty – Gulashe (dziś Soulsick) zastąpił doświadczony muzyczny matador Olda Koubek (ex- Re-Volt, Mortify, Free Wild Off, Cor-
SkipJack bandzone.cz/skipjack
Muzyka metalowa jest coraz popularniejsza, również w Jeseniku ma swoich reprezentantów. Grupa SkipJack składa się z czterech członków. Jej początki datują się na rok 2004, funkcjonowała wtedy pod nazwą Atomic Chicken, jako projekt powstały z dezerterow z różnych kapel, takich jak Samar czy RIP. Ze względu na sytuację rodzinną jego twórców projekt nie działał długo. Ale trzy lata i kilka rozpadów miejscowych grup później członkowie kapeli zdecydowali się podjąć zarzuconego przedsięwzięcia. Nazwa SkipJack kryje w sobie tajemnicę pewnego szyfrującego algorytmu używanego przez
14
ridor i inne). Jego obecność okazała się dla kapeli wyzwaniem, a zarazem impulsem do wyjścia z czystej deathmetalovej szuflady. Samar na czele z Oldą zbliżył się do nowocześniejszych stylów, których fundamentem są covery – techniczny death wyparł thrashcore i metalcore, pozagrobowy growling i specyficze frazowanie Oldy. Artyści wkrótce wydali kolejne krążki CD, wszystkie na bardzo wysokim poziomie. Mimo to pod koniec lata 2007 obiecujący start przeistoczył się w szybki rozpad. Przez kolejne trzy lata Samar poniewierał się w zapomnieniu. Byli członkowie rozpoczęli nowe projekty. Wszelkie próby wskrzeszenia grupy inicjowane przez kluczową dla zespołu postać – gitarzystę Tomasza „Tomasa” Juřenę, z góry skazane były na zagładę lub co najwyżej na bardzo krótką karierę. W roku 2010 Tomas powiększył szeregi początkującego teamu młodych muzyków, wtedy funkcjo-
nującego jeszcze pod nazwą Antistreset. Wkład twórczy muzyka okazał się tak silny, że oblicze kapeli definitywnie się zmieniło. Kiedy pojawiły się pierwsze próby nazwania zespołu, przedmiotem rozmów stała się stara, a tym samym dobrze znana marka, którą po drobnych poprawkach muzycy zatwierdzili i przyjęli jako nową: SamarX. W muzyce SamarX mieszają się dwa przeciwstawne prądy – szybka i nieograniczona punkowa energia z sofistycznymi, przemyślanymi elementami progresywnego metalu. Ważne jest, że te dwa style obecne w twórczości zespołu nie wprowadzają dysharmonii, nie rywalizują o palmę pierwszeństwa, ale podporządkowują całości. SamarX pędzą do przodu jak rozwścieczone byki naganiające biało odzianych amatorów przygód w hiszpańskiej Pampelunie. Robiąc co chwilę kręte odgałęzienia ubarwiają swoją drogę melodyjnym wygrywaniem i coraz bardziej złożonymi strukturalnie riffami. Efekt zadowoli zarówno amatorów metalowego huraganu, jak i zwolenników bogatej instrumentacji. Przekonać się o tym możecie na jednym z koncertów, albo dzięki niedawno wydanym siedmio kompozycyjnym EP Hatšepsut, który ujrzał światło dzienne w lutym 2011.
amerykańskiego ministra obrony, a zarazem dwa imiona serialowych kangurów. Zespół postanowił sympatyczne zwierzątka mianować maskotkami teamu. Wiosną 2008 roku „kangury” nagrały swoje debiutanckie demo, z którym już latem koncertowały w Jeseniku i „za górką”. Choć karierę SkipJack naznaczają liczne przerwy w nagrywaniu, grono ich fanów sukcesywnie się powiększało, ponieważ muzycy stale poszerzali repertuar o nowe kawałki. We wrześniu 2009 roku SkipJack wzięli „urlop” w koncertowaniu, aby móc nagrać świeże demo. Ze względu na zmianę gitarzysty przerwa nieoczekiwanie się przeciągnęła. Do koncertów wrócili z nową siłą w postaci starego, ale „podrasowanego”
basisty Miry, latem 2010 roku i wzięli udział w konkursie dla zespołów Skutečná liga. Powoli też snuli plany nagrania regularnego, debiutanckiego długogrającego albumu studyjnego, który miałby ujrzeć światło dzienne pod koniec tegorocznych wakacji. Chociaż zaszufladkowanie zespołów ze względu na uprawiany gatunek bywa ograniczającym przekłamaniem, to półka z napisem: nu metal/crossover w przypadku SkipJack jest bardzo trafna. Ich muzyka w konfrontacji z ostrym rockiem jest prosta i melodyjna, jednak w żadnym razie nie nadaje się do słuchania dla starszego pokolenia przy niedzielnym obiedzie. Podstawową zasadą twórczości SkipJack jest przeplatanie temp i nastrojów – przyjemny refren z melodyjnym śpiewem w jednej sekundzie może zmienić się w nieprzystępną fortyfikację ścisłych gitar, a pełzające, neurotyczne brzdękanie przeskoczyć w eksplozję dźwięków. Sam zespół mówi o sobie żartobliwie, że oferuje dostatek twardych riffów dla chłopców i nośnych melodii dla dziewczyn. Popyt na jedno i drugie ani na moment nie maleje.
MŁODYCH ZESPOŁÓW Soulsick bandzone.cz/soulsick
Nawet najlepiej działająca maszyna potrzebuje iskry zapalnej, zażegnującej cykl spalania w jej wnętrznościach. W jesenickiej metalowej maszynerii o nazwie Soulsick zaiskrzyło stosunkowo niedawno – w lecie 2009. W jednej z sal próbnych spotkała się czwórka muzyków. Chcieli razem pograć, zupełnie bez zobowiązań. Uzbrojeni w doświadczenia z pracy w poprzednich metalowych grupach (Re-Volt, Samar, Hechitera) i chęć wypróbowania czegoś nowego nieoczekiwanie stwierdzili, że jest między nimi osławiona muzyczna chemia. Od słowa do słowa – i na jesenicką scenę wkroczył Soulsick. Zespół z werwą zabrał się do pracy, jednakże z powodu ogromu innych zajęć jego członkowie rozproszyli się wzdłuż i w szerz po całej Morawie. Mimo to zmobilizowali się, by zaraz po rozpoczęciu działalności wyruszyć do jesenickiego studia Půda i
Priessnitz, www.priessnitz.com
Zapytani o słynny zespół z Jesenika czescy fani muzyki niechybnie pomyślą o zespole „Priessnitz”. Sława jesenickiej kapeli od dawna przekroczyła granicę regionu – dzięki mocnej muzyce i fantastycznym tekstom zespół od dawna zajmuje wysoką pozycję na czeskiej scenie alternatywnego rocka. Miasteczko Priessnitz, od którego wywodzi się nazwa kapeli jak też i sam zespół, znajduje się w powiecie jesenickim. Jest to piękna miejscowość otoczona górskimi łańcuchami, ciemnymi tajemniczymi lasami – autentyczna inspiracja dla twórczości muzycznej. Prawdziwe jesenickie opowieści można znaleźć w muzyce ze-
nagrać pierwsze demo, na które złożyły się trzy utwory. Pod koniec 2009 roku Soulsick pierwszy raz wystąpił przed rodzimą publicznością w adolfovické Lamě, co okazało się zapowiedzią obfitości kolejnych koncertów. W sumie w roku 2010 zagrali ich 35. Artyści szybko przekroczyli granice Jesenika, by zyskać gro fanów oraz ich sympatię w Šumpersku, Bruntálsku, Opavsku i Olomoucku. Szczytowym momentem w karierze okazały się występy festiwalowe – Soulsick może się pochwalić uczestnictwem w FajtFestu w Velké Meziříčí, w Meatfly Festu w Kojetín, a przede wszystkim udziałem w jednej z największych krajowych imprez – Master Of Rock organizowanym w Vizovicach. Na początku 2011 roku kariera kapeli stanęła w miejscu, a to przez zmianę bębniarza, jednakże Soulsick obiecują, że to tylko chwilowy stan. Muszą nabrać sił, które pozwolą im zaatakować scenę z nowym
materiałem. Ich biogram jest dowodem na to, że u źródeł większości sukcesów odniesionych przez Soulsick kryje się energia, dynamiczność i żywiołowość determinujące występy na żywo i w ogóle całą ich twórczość. Mieszanina tradycyjnych stylów muzyki metalu jak thrashe, albo death w połączeniu z nowoczesnym metalcorem owocuje siłą mobilizującą metalowców, żeby na koncertach dali swoim strunom głosowym porządnie popalić. I nie można im zarzucić, że „metalowa rzeź” w wykonaniu Soulsick jest banalna – zawiera wprawdzie łatwe do zapamiętania motywy, ale jej instrumentalna strona zdecydowanie jest złożona. W krajach anglosaskich na oznaczenie stylu muzycznego podobnych zespołów przyjął się termin groove metal, co potocznie definiuje muzyków jako twórców „mających jaja”, a to już jest coś.
społu, nie w turystycznych broszurach. Chociaż kapela w obecnym składzie i nazwie istnieje od roku 1989, wokalista Jaromír Švejdík oraz gitarzysta Petr Kružík występowali na lokalnych scenach już na początku lat 80-tych, przede wszystkim w zespołach punkowych (EL 40 oraz Chlapi). Od momentu powstania zespołu, kapela nakierowuje się na rock gotycki, szczególnie dzięki utworom słuchanym w popularnej polskiej stacji radiowej Radio 3. Pierwsze dwa nagrania Freiwaldau (1991) i N Ebel (1992) błyskawicznie zdobyły popularność wśród młodzieży dzięki połączeniu punkowej energii z rozdzieranym
smutkiem gothic rock. Wideo clip nagrany przez wytwornię ČT z Ostravy pt. „Dreams” jest nadal uznawany za hit przez licznych wielbicieli muzyki. W latach 90-tych zespół stanowczo rozwija się w kierunku alternatywnego rocka z bogatszymi aranżacjami, o czym świadczą hity takie jak Hexe (1994), a następnie Seance (1996). W tym samym czasie z zespołu odchodzi Jaromír Švejdík, który postanowił zamienić ciche ulice Jesenika na ruchliwą i gwarną Pragę. Ogromne zainteresowanie ze strony fanów wzbudziła płyta Potichu (1999) o bogatych ponadczasowych brzmieniach. Początek trzeciego milenium zespół świętował wydaniem płyty Zero (2001)o kameralnym klimacie. Ten krążek, a następnie płyta Stereo (2006) świadczą o wyraźnym powrocie zespołu do rocka alternatywnego w nowych aranżacjach. W tym roku kapela świętuje dwudziestolecie twórczości. Jest to długi okres, pełen większych lub mniejszych sukcesów, ale można z pewnością stwierdzić, że zespół ma przed sobą jeszcze wiele dróg do przebycia, ale naturalny talent muzyków oraz ich prawdziwe uczucia wyrażone w muzyce doprowadzą kapelę do jeszcze większych sukcesów, czego im z całego serca życzymy. 15