Nr2 (67) kwiecień-czerwiec 2011
ISSN 1428-6467
Valuable, Priceless/ Lost
narodowy instytut muzealnictwa i ochrony zbiorów
Na okładce i obok: Portret Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów, 1922, olej na płótnie, 75 x 96 cm., skradziony z Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku. Fot. archiwum NIMOZ
Redakcja: Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów 02-916 Warszawa, ul. Okrężna 9 tel.: (O-22) 651-53-00, (0-22) 651-75-00; faks: (0-22) 642-11-85 e-mail: biuro@nimoz.pl www.nimoz.pl Redaktor naczelna: Barbara Kobielska Oprac. graficzne: Marek Pękalski Oprac. stylistyczne: Krystyna Juriewicz Korekta: Krystyna Juriewicz Tłumaczenie: Marzenna Rączkowska Wydawca: Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów Realizacja: Stelko Sp. z o.o. Na zlecenie Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów Zamówienia na egzemplarze prosimy kierować na adres redakcji.
w numerze: str. 3
MODERNIZACJA MUZEÓW
str. 5
PIOTR OGRODZKI POŻARY ZABYTKÓW ZNÓW GROŹNE
str. 8
ELŻBIETA ROGOWSKA POWRÓT ,,RAFAELA PTAKÓW''
str. 10
KRZYSZTOF PRZYLICKI DZIEJE I CHARAKTER ZBIORÓW ARTYSTYCZNYCH KUL
str. 14
ANDRZEJ NIEWĘGŁOWSKI SALON CHOPINA
str. 16
MONIKA KUHNKE DZIELA SZTUKI W DAWNEJ AMBASADZIE ANGIELSKIEJ W WARSZAWIE
str. 20
IWONA DRĄG KORGA ZBIORY INSTYTUTU JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO W AMERYCE
str. 25
MAŁGORZATA SZELONG DE CEREBRI HUMANI MYSTERIO
str. 27
ROBERT PASIECZNY O TYM SIĘ MÓWI, CZYLI PROBLEMY POLSKIEGO RYNKU SZTUKI
str. 30
WOJCIECH KRUPIŃSKI DZIAŁANIA STRAŻY GRANICZNEJ W OCHRONIE DZIEDZICTWA KULTUROWEGO W 2010 R.
str. 32
OLGIERD JAKUBOWSKI ROLA WOJEWÓDZKICH KONSERWATORÓW W KONTROLI CZASOWEGO WYWOZU MUZEALIÓW ZA GRANICĘ
str. 34
JAN SKŁODOWSKI KROŻE – ZAPOMNIANE „ATENY ŻMUDZKIE”
str. 38
MARIA ROMANOWSKA-ZADROŻNA NOWE PUBLIKACJE
str. 40
KAMIL ZEIDLER CO FAKTYCZNIE WYDARZYŁO SIĘ W MUZEUM EGIPSKIM W KAIRZE
str. 41
OPRAC. BARBARA KALETA INTERPOL
str. 42
OPRAC. MARIA ROMANOWSKA-ZADROŻNA KATALOG STRAT WOJENNYCH 1939-1945
str. 44
OPRAC. MONIKA BARWIK KATALOG STRAT
W
modernizacja muzeÓw
raporcie o muzeach (Muzea w Polsce 1989–2008. Stan, zachodzące zmiany i kierunki rozwoju muzeów w Europie oraz rekomendacje dla muzeów polskich) przygotowanym na Kongres Kultury Polskiej w 2009 r. jego autorka, prof. Dorota Folga-Januszewska, zaproponowała nową definicję współczesnego muzeum. Według niej Muzeum współczesne bywa stale jeszcze instytucją trwałą, musi przynosić dochody, aby przetrwać, służy społeczeństwom i ich polityce określania tożsamości i wartości, jest dostępne publicznie także przez Internet, prowadzi badania nad świadectwami działalności człowieka i jego otoczeniem, gromadzi zbiory i symulakra, konserwuje i zabezpiecza zbiory lub nośniki, na których są one zapisane, udostępnia je i prezentuje, tworzy nowe rzeczywistości oraz wartości edukacyjne i fikcyjne, służy rozrywce. Takie opisanie muzeum wskazuje nie tylko nowe obszary i metody działania tej instytucji. Zgodnie z tą definicją muzeum to instytucja nader kreatywna, aktywnie kształtująca otaczającą rzeczywistość, mająca duży wpływ na społeczeństwo. Jednak by spełnić te wymogi i sprostać wyzwaniom współczesności, wiele muzeów musi zmienić nie tylko sposób działania, lecz także sposób myślenia o sobie jako instytucji kultury . Aby wesprzeć muzea w ich drodze ku modernizacji, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego powołał z dniem 1 marca 2011 r. Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów (NIMOZ). Nowa instytucja oparta jest na strukturach działającego od ponad 20 lat Ośrodka Ochrony Zbiorów Publicznych. Cele, jakie jej wyznaczono, znacznie poszerzają zakres działania dawnego Ośrodka. Ich realizacja wymaga w pierwszym etapie dobrego rozpoznania problematyki. Temu celowi będą służyły przygotowywane przez Instytut lub powstające pod jego patronatem raporty opisujące różne aspekty działalności muzealnej. Opracowany w 2009 r. przez NIK raport na temat stanu bezpieczeństwa zbiorów w muzeach pomógł Ośrodkowi skorygować prowadzone w tym zakresie działania. Obecne prace będą stanowiły podstawę dla stworzenia przez Instytut wieloletniej Strategii rozwoju muzealnictwa, mającej na celu wspomaganie
rozwoju muzeów na wielu płaszczyznach i w różnych relacjach społecznych. Uwzględniając specyfikę poszczególnych kategorii muzeów (skansenowskie, martyrologiczne, historyczne itp.), będziemy starali się wspierać ich wewnętrzny rozwój poprzez doskonalenie kadr i organizacji pracy. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że jedynie dobrze wewnętrznie działająca instytucja może skutecznie realizować postawione przed nią zadania. Już w 2012 r. planujemy przejęcie od Muzeum Pałacu w Wilanowie programu Akademia Zarządzania Muzeum (www.wilanowpalac.pl/akademia zarzadzania muzeum program.html). Jest to program skierowany do muzeów wpisanych do Państwowego Rejestru Muzeów, którego efektem mają być: • stworzenie grupy liderów muzealnych w określonych specjalizacjach, • podjęcie budowy systemu informacji o liderach na potrzeby krajowego zasobu kadrowego w muzeach, • stworzenie wspólnych warunków jakościowych dla rozwoju muzeów, • zebranie i analiza informacji na temat potrzeb w zakresie podnoszenia kompetencji zarządczych i twórczych pracowników muzeów. Współczesne muzeum nie jest jednak wyłącznie działającym wewnętrznie mechanizmem. Istotnym elementem stanowiącym jego wartość, a wręcz sens istnienia, są relacje społeczne – jego funkcjonowanie w społeczności. Dzisiejsze muzeum musi nie tylko być zauważalne przez społeczeństwo poprzez ciekawe zbiory i organizowanie wystaw, musi też być tym czynnikiem, który stymuluje jego rozwój, buduje jego tożsamość, tworzy więzi lokalne. W tym aspekcie chcielibyśmy nadać konkretny wymiar powiedzeniu, że muzeum musi wyjść do ludzi, a nie być instytucją dla wybranych. Realizacja tej misji to jednocześnie realizacja jednego z celów zapisanych w statucie Instytutu – kształtowania świadomości społecznej w zakresie wartości i zachowania dziedzictwa kulturowego. Nasza misja obejmuje niemal wszystkie obszary działalności muzealnej. Jest jednak kilka sfer, które uważamy za szczególnie ważne. Do takich bez wątpienia należy eduka-
3
cja muzealna. Dobrze prowadzona działalność edukacyjna najsilniej wiąże muzeum ze społeczeństwem. To przez realizację programów edukacyjnych jest oceniana społeczna wartość muzeów. Dzisiejsza edukacja muzealna wychodzi daleko poza oprowadzanie po muzeum czy lekcje muzealne. W tym zakresie będziemy realizowali nie tylko własne projekty edukacyjne, ale też współpracowali ze środowiskiem edukatorów muzealnych oraz wszystkimi osobami i instytucjami, których wiedza i doświadczenie są przydatne na tym polu. Realizując cele statutowe, w tym wyznaczanie i upowszechnianie standardów w zakresie muzealnictwa i ochrony zbiorów, Instytut będzie wiodącą instytucją wspierającą digitalizację w muzeach. To zadanie pojmujemy dwojako – jako cyfryzację zbiorów oraz udostępnienie ich w Internecie. Digitalizacja i Internet dla wielu osób są najbardziej wyrazistymi wyznacznikami nowoczesności. Jeżeli czegoś nie znajdujemy w Internecie, to temat taki uważany jest za nieistniejący. Taki schemat myślowy jest dość powszechny. Chcielibyśmy więc, by polskie muzea i ich zbiory zaistniały w internetowym obiegu. Aby tak się stało, będziemy analizowali najwłaściwsze rozwiązania i promowali dobre wzorce. Digitalizację rozumiemy jako poszerzenie informacji o zbiorach, jako zachętę do bezpośredniego kontaktu z nimi. Nasze działania w tym zakresie będą prowadzone w ramach Wieloletniego Programu Rządowego Kultura + (http://bip.mkidn.gov.pl/media/docs/ inne_dok/WPR_KULTUR A_projekt_20100318.pdf). Dużym wyzwaniem stojącym przed NIMOZ jest podjęcie działań w sferze ochrony konserwatorskiej muzealiów, polegających m.in. na przygotowaniu standardów oceny stanu zachowania muzealiów, stworzeniu bazy konserwatorów muzealnych i norm opisu prac konserwatorskich. Zajmiemy się też sferą organizacji wystaw, opracowując pewne uniwersalne procedury. Zgodnie ze statutem Instytut będzie prowadził także konkursy w zakresie muzealnictwa, przede wszystkim konkurs „Sybilla” (od 2012 r.), wspomagał badania w zakresie proweniencji muzealiów,
4
prowadził programy własne i programy powierzone przez Ministra, gromadził i udostępniał wiedzę na temat muzeów. Istotnym aspektem naszej działalności będzie sfera prawna muzealnictwa. Nie tylko będziemy analizowali i opiniowali dla muzeów budzące wątpliwości zapisy różnych aktów prawnych, będziemy także wspierali tworzenie nowych. Jedną z nalpilniejszych prac będzie dokończenie zainicjowanego przez MKiDN raportu dotyczącego nowelizacji ustawy o muzeach. Instytut będzie służył pomocą przy wskazywaniu źródeł finansowania, udzielał wsparcia merytorycznego i prawnego przy staraniach o fundusze na działalność muzeów. Działalność Instytutu skierowana jest nie tylko do muzeów, ale do wszystkich zainteresowanych sprawami muzealnictwa i kultury. Chcemy stać się forum wymiany myśli i doświadczeń również dla przedstawicieli świata nauki, sztuki, biznesu, którzy postrzegają muzea jako instytucje o ogromnym potencjale twórczym, mające znaczny wpływ na przemiany społeczne. W tym zakresie naszymi partnerami będą także wszelkiego rodzaju instytucje samorządowe, na współpracę z którymi bardzo liczymy. Nadal aktualna w naszych działaniach jest oczywiście sprawa bezpieczeństwa zbiorów. W tym zakresie możemy pochwalić się dużymi osiągnięciami. Ponad 20 lat działalności OOZP to setki szkoleń, seminariów i konferencji kształcących muzealną ochronę, uświadamiających posiadaczy zabytków. To tysiące konsultacji i setki zabezpieczonych obiektów muzealnych i sakralnych. Ta działalność będzie kontynuowana, podobnie jak prace związane z koordynacją wydawania pozwoleń na wywóz zabytków za granicę. Widzimy jednak konieczność rozszerzenia naszej aktywności na tym polu, choćby o szkolenia dla architektów projektujących muzea. Wprowadzenie w tym zakresie pewnych norm czy standardowych dziań wydaje się nader pożądane. Pytanie, jakie należałoby w tym momencie zadać to: jakimi siłami i jakimi metodami Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów będzie realizował swoją misję. Instytut to insty-
tucja niewielka, zaledwie kilkunastu merytorycznych pracowników. Dlatego jesteśmy nastawieni na współpracę ze wszystkimi fachowymi siłami związanymi z muzealnictwem. Tworzymy grupy eksperckie, zespoły doradcze i robocze, których członkami są zarówno muzealnicy, jak i naukowcy z uczelni i instytutów badawczych, prawnicy i eksperci samorządowi. Naszym bezpośrednim zapleczem będzie Rada Programowa Instytutu złożona z osób od lat zaangażowanych w rozwój muzealnictwa. Nasze zadania będziemy realizowali poprzez tworzenie nowoczesnego zintegrowanego systemu informacji o muzealnictwie i zbiorach. Nowoczesny świat posługuje się na co dzień różnymi normami i standardami – sprawdzonymi wzorcami, których wdrożenie znacznie skraca drogę do osiągnięcia celu. Stosując je, oszczędza się lata poszukiwań właściwych rozwiązań i nieudanych doświadczeń. Opracujemy „podręczniki” dobrych praktyk, bazy danych z zakresu muzealnictwa. Całą naszą wiedzą będziemy chcieli się dzielić ze wszystkimi zainteresowanymi. Nie zrezygnujemy jednak z tradycyjnych form działalności, jak szkolenia, seminaria i konferencje oraz wydawanie książek i czasopism (kwartalnik „Cenne, Bezcenne/Utracone” i rocznik „Muzealnictwo”). Chcemy być obecni poprzez różne działania, o czym będziemy informowali na naszej stronie www.nimoz.pl. Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów jest odpowiedzią na zapotrzebowanie zgłaszane od lat przez środowisko muzealne o powołanie instytutu muzealnego, który mógłby wesprzeć polskie muzea i zachodzące w nich procesy przemian. Apelował już o to prof. Andrzej Rottermund na pamiętnym, przerwanym wprowadzeniem stanu wojennego, Kongresie Kultury Polskiej w 1981 r. Instytut powstał. Samo jego powstanie nie rozwiąże jednak wszystkich problemów muzealnictwa i nie zastąpi „polityki” kulturalnej państwa wobec muzeów. Powstanie Instytutu jest szansą na wypracowanie takiej polityki w sensie strategicznym. Szansą, której wykorzystanie zależy zarówno od Instytutu, jak również od samych muzeów i ich organizatorów. n
piotr ogrodzki
Pożary zabytków znów groźne
Jedna odbudowa zakończona - druga rozpoczęta 1 kwietnia 2011 r. Polska Agencja Prasowa podała komunikat – Gdańsk: zakończyła się odbudowa kościoła św. Katarzyny. Blisko 5 lat trwały prace budowlane i konserwatorskie po pożarze, jaki miał miejsce w Gdańsku 22 maja 2006 r. W jego wyniku spłonęła więźba dachowa, naruszeniu uległy konstrukcje stropów, a wnętrze zostało zalane wodą w trakcie prowadzenie akcji ratowniczo-gaśniczej. Przyczyną powstania pożaru były wadliwie prowadzone prace remontowe na dachu. Sąd uznał za winnego dekarza, który został skazany na dwa lata pozbawienia wolności, w zawieszeniu na trzy lata.
U
suwanie skutków tego zdarzenia trwało kilka lat i pochłonęło ponad 10 000 000 zł. Większość środków finansowych na konserwację zabytku przeznaczyło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz miasto. Fundusz odbudowy wspierany był również przez zaprzyjaźnione z Gdańskiem samorządy, a także osoby prywatne. Odbudowano wszystkie dachy. W 2010 r. przystąpiono do ostatniej fazy odbudowy – wymiany zniszczonego hełmu wieży kościoła św. Katarzyny. Prace powinny być ukończone w 2010 r., ale niesprzyjające warunki atmosferyczne uniemożliwiły ich planowe zakończenie. Dopiero wiosną 2011 r. przywrócono wygląd zewnętrzny zabytku do stanu sprzed pożaru. Nie można niestety powiedzieć, że tym samym zostały zakończone wszystkie prace. Do wykonania pozostanie jeszcze osuszenie wnętrza kościoła i przywrócenie właściwych warunków klimatycznych. Jak długo potrwa kolejna faza prac konserwatorskich trudno w tej chwili powiedzieć. Wszystko zależy od środków finansowych. Z tymi (przynajmniej będącymi w dyspozycji ministra kultury i dziedzictwa narodowego) nie jest tak łatwo. Tym bardziej że w trakcie prac wykończeniowych w Gdańsku na początku marca doszło do równie poważnego pożaru zabytkowego klasztoru i kościoła w Alwerni. Nie był to pierwszy pożar zabytku w roku 2011. Już na początku roku zagrożenie pożarowe dało o sobie znać. Nie ma mie-
Alwernia. Pożar klasztoru. Fot. Komenda Powiatowa PSP w Rawiczu
siąca, by ogień nie uszkodził lub nie zniszczył obiektów znajdujących się w rejestrze zabytków. 5 stycznia przed południem w prezbiterium zabytkowego kościoła w Miejskiej Górce koło Rawicza pojawił się ogień. Wszystko wskazuje na to, że bezpośrednią przyczyną pożaru było przeciążenie instalacji elektrycznej; podłączono zbyt dużo urządzeń do oświetlenia świątecznej dekoracji kościoła. W wyniku pożaru zniszczeniu uległ ołtarz główny, chrzcielnica z XIV w. , ambona, część stropów, nadpalone i opalone belki konstrukcyjne, organy, popękała większość witraży, a całe wnętrze kościoła zostało mocno okopcone. Jak podało Radio Merkury z Poznania 11 stycznia, poznańska kuria przeznaczyła 50 000 zł na prace związane z remontem
kościoła. Pełen zakres prac i przewidywane ich koszty będą znane dopiero po sporządzeniu projektów. Niecałe dwa tygodnie po pożarze, w okresie kolędy, gdy księży nie było na plebanii, dokonano włamania. Motyw wydaje się jasny. Przestępcy liczyli, że parafianie, chcąc wesprzeć prace remontowe uszkodzonego w czasie pożaru kościoła, będą skłonni do hojniejszych niż zazwyczaj ofiar na rzecz parafii. 19 lutego 2011 r., w godzinach wieczornych, ogień zaatakował pałac w Wąsowie. Zniszczeniu uległo drugie i trzecie piętro oraz dach. Pożar wybuchł na poddaszu lub ostatniej kondygnacji. Gości hotelowych udało się ewakuować. Wyremontowany w latach 2000-2001 pałac w roku 2001 uzyskał tytuł Tury-
5
Akcja ratownicza w kościele w Miejskiej Górce. Fot. Komenda Powiatowa PSP w Rawiczu
Nadpalone okno w prezbiterium Fot. Komenda Główna PSP w Rawiczu
Miejska Górka. Zniszczony przez pożar ołtarz główny i prezbiterium. Fot. Komenda Powiatowa PSP w Rawiczu
Miejska Górka. Szopka bożonarodzeniowa. Zwarcie w instalacji elektrycznej spowodowało pożar. Fot. Komenda Powiatowa PSP w Rawiczu
6
stycznej Perły Wielkopolski w kategorii atrakcja turystyczna. Jak długo potrwa teraz jego odbudowa i jakie koszty pochłonie, nie wiadomo. Ostatni, i jak dotychczas największy, i w skutkach najbardziej tragiczny, pożar miał miejsce 6 marca 2011 r. w Alwerni. Ogień w części klasztornej poddasza nad kotłownią został zauważony około godziny 19:45. O godzinie 19:49 nastąpiło zgłoszenie do Państwowej Straży Pożarnej. Pierwsze jednostki OSP zjawiły się na miejscu zdarzenia o 19:56. Po przybyciu stwierdzono silne zadymienie poddasza w części mieszkalnej klasztoru. Spod dachu wydobywał się gęsty dym, a na części dachu widoczne były płomienie. Strażacy podjęli próbę opanowania pożaru, działając zarówno od wewnątrz (przez klatkę schodową na poddasze), jak i z podnośnika od zewnątrz. Brak wydzieleni pożarowych na poddaszu powodował, że ogień się rozprzestrzeniał we wszystkich kierunkach. W tej sytuacji podjęto decyzję o ratowaniu najcenniejszych zabytków ruchomych znajdujących się w kościele. Akcja została przeprowadzona sprawnie i niewielkie, ale bardzo cenne zabytki ruchome zostały zabezpieczone. Pomimo olbrzymiego wysiłku strażaków (w akcji ratowniczej brało udział blisko 260 strażaków z województwa małopolskiego i śląskiego) nie udało się uratować połaci dachowych. Całkowitemu zniszczeniu uległ zarówno dach nad klasztorem, jak i nad kościołem. Jeszcze 8 marca trwało dogaszanie pogorzeliska, a zakończenie działań straży pożarnej nastąpiło dopiero 9 marca. Wtedy doszło też do tragicznego zdarzenia. Około godziny 22:00 biorący udział w dogaszaniu tlących się elementów dachu 58-letni strażak, naczelnik OSP w Alwerni, spadł na kamienną posadzkę i poniósł śmierć. Nieszczęście, jakie dotknęło Alwernię próbowali wykorzystać chętni na szybki i niekonieczne zgodny z prawem zarobek. 21 marca na terenie gminy pojawiły się plakaty z numerem konta, na który należało wpłacać pieniądze na odudowę. Okazało się, że podany numer rachunku był fałszywy. Policja sprawdza, czy rzeczywiście takie konto zostało założone i przez kogo. Przyczyny pożaru są badane. Biorąc jednak pod uwagę informacje o miejscu powstania pożaru, okolicznościach jego wykrycia, rozprzestrzeniania się ognia, jedną z bardziej
prawdopodobnych hipotez jest możliwość powstania pożaru od iskier wydobywających się z przewodu kominowego kotłowni klasztornej (kotły opalane były między innymi miałem węglowym). W tym feralnym dniu była wietrzna pogoda, która powodowała, że dym i inne produkty spalania nie unosiły się w górę, a mogły być spychane w dół, w kierunku podbitki dachu. Od nich mogło się zająć wysuszone drewno konstrukcji dachowej i w konsekwencji rozwinąć pożar, który doprowadził do całkowitego zniszczenia dachów nad całym kompleksem. Niestety zarówno klasztor, jak i kościół w Alwerni nie posiadały systemu sygnalizacji pożaru. Szkoda, bo od 2005 r. zabytki wpisane do rejestru objęte są wydatną pomocą finansową ministra kultury i dziedzictwa narodowego. W ramach dorocznych programów operacyjnych można uzyskać dotację na zakup i montaż systemu przeciwpożarowego. Od wielu lat tego typu inwestycje stanowią jeden z priorytetów resortu. Pożar w Alwerni został zauważony dopiero wtedy, kiedy był już w fazie rozwiniętej. Jest wielce prawdopodobne, że wyposażenie obiektu w system sygnalizacji pożaru zminimalizowałoby straty. Teraz pozostaje tylko odbudowa zniszczonych elementów i kolejne miliony do wydania. Władze województwa małopolskiego przekazały 500 000 zł dotacji na pierwsze prace związane z odbudową klasztoru. Najprawdopodobniej jeszcze w tym roku na najważniejsze prace zabezpieczające trzeba będzie wydać kwoty kilkakrotnie wyższe. Taka jest cena zaniechania prowadzenia systematycznych działań związanych z ochroną przeciwpożarową. Jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego właściciele obiektów wpisanych do rejestru zabytków bagatelizują zagrożenia pożarem. Dlaczego nie można liczyć na systematyczne działania, tylko na różne formy przedsięwzięć doraźnych, których rozpoczęcie zdeterminowane jest kolejnymi pożarami. Przysłowia są mądrością narodu. Niektóre z nich liczą już sobie setki lat. Szkoda, że tak niewiele z nich czerpiemy. Obserwując to co się dzieje, a może lepiej byłoby powiedzieć to czego nie ma w ochronie przeciwpożarowej zabytków, na usta cisną się słowa Jana Kochanowskiego: Cieszy mnie ten rym: Polak mądry po szkodzie. Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie, nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi. n
Alwernia. Pokrycie dachowe blachą uniemożliwiło dostęp do więźby, która uległa wypaleniu. Fot. Komenda Powiatowa PSP w Chrzanowie
Alwernia. Dach nad klasztorem i kościołem uległ całkowitemu zniszczeniu. Fot. P. Ogrodzki
Alwernia. W wyniku pożaru uszkodzeniu uległa kopuła nad transeptem kościoła. Fot. P. Ogrodzki
7
elżbieta rogowska
Powrót „Rafaela ptaków” czyli historia odzyskania obrazu Melchiora de Hondecoetera
Kiedy 28 lipca 1942 r. przepięknie malowana martwa natura autorstwa holenderskiego malarza Melchiora de Hondecoetera w obawie przed nalotami opuszczała Gdańsk nikt nie przypuszczał, że powróci do niego dopiero po 68 latach.
Melchior de Hondecoeter, Martwa natura z ptakami, stan z 2010 r.
O
braz pochodził z kolekcji słynnego gdańskiego kupca, miłośnika sztuki i bibliofila Jacoba Kabruna (1759-1814), który, oddając się swojej wielkiej pasji, podczas licznych podróży handlowych do Holandii, Francji czy Anglii systematycznie wzbogacał będący w jego posiadaniu zbiór. Nabywał głównie obrazy, rysunki i ryciny największych europejskich mistrzów. Kiedy i przy jakiej okazji kupił
8
płótno Hondecoetera, zwanego ,,Rafaelem ptaków”, nie wiadomo. Można przypuszczać, że miało to miejsce na początku XIX w., który był dla zbieracza okresem szczególnie intensywnych kontaktów zagranicznych, choć z zachowanych materiałów wynika, że już w latach 80. XVIII w. gościł on w Niderlandach i na Wyspach Brytyjskich. Podczas kilkudziesięciu lat kolekcjonerskiej działalności Kabrunowi udało się zgromadzić około 340 obra-
zów, wśród których szczególnie cenne były płótna malarzy flamandzkich i holenderskich, blisko 2000 rysunków i akwarel, przeszło 6000 grafik oraz wspaniałą bibliotekę. O randze zbioru świadczą chociażby zapiski, jakich w swoim dzienniku dokonał Johann Wolfgang Goethe, który dwukrotnie spotkał się z Kabrunem w listopadzie 1808 r., aby obejrzeć należące do niego rysunki. Dzięki namiętności kolekcjonerskiej Kabruna w Gdańsku zagościły dzieła takich mistrzów, jak Cranach, Dürer, van Goyen czy Rembrandt. Namiętności, która w przypadku gdańszczanina przyniosła duży pożytek publiczny. Zgodnie z ostatnią wolą kolekcjonera należące do niego dzieła sztuki przekazane zostały rodzinnemu miastu, stając się fundamentem przyszłego Muzeum Miejskiego. W niedługim czasie po śmierci darczyńcy wspaniały zbiór malarstwa został udostępniony mieszkańcom Gdańska. W katalogu opracowanym już w latach 20. XVIII w. przez malarza i opiekuna kolekcji Adama Breysiga, pod nr 230 widnieje obraz olejny na płótnie opisany jako Martwe ptactwo z myśliwskim ekwipunkiem… W kolejnych spisach i publikacjach, jakie powstawały na przestrzeni przed stu lat, konsekwentnie wymieniano płótno Hondecoetera przestawiające żywe i martwe ptaki oraz rozrzucone w nieładzie elementy myśliwskiego ekwipunku. W okresie międzywojennym dzieło było eksponowane w reprezentacyjnych salach galerii malarstwa na II piętrze budynku przy ul. Rzeźnickiej. Wydany po 1925 r. przewodnik po zbiorach sztuki Muzeum Miejskiego w Gdańsku również wspomina o lśniąco malowanej martwej naturze z ptakami Melchiora de Hondecoetera górującej nad innymi znajdującymi się w sali nr 3 obra-
zami holenderskich mistrzów. Dramatyczne wydarzenia II wojny światowej spowodowały, że kolejnym dokumentem, w którym przeczytać możemy o płótnie Hondecoetera jest spis ewakuacyjny z 28 lipca 1942 r. Wtedy to dzieło wraz z innymi cennymi obrazami zostało przewiezione do oddalonego kilkanaście kilometrów od Gdańska Rusocina. Późniejsza lista ewakuacyjna z 1944 r. sugerować może, że obraz podzielił los znacznej części gdańskich zbiorów i został wywieziony w głąb Niemiec do miejscowości Gotha lub w okolice Halle. Po zajęciu Saksonii przez Armię Czerwoną obiekty, które tam dotarły zostały przejęte przez Armię Czerwoną i przewiezione do Związku Radzieckiego. Wśród nich znajdowały się głównie dzieła malarstwa obcego, XV-XIX-wieczna grafika europejska oraz rysunki. Część z nich, w tym słynny Sąd Ostateczny Hansa Memlinga, wróciła do Gdańska wskutek powojennej akcji rewindykacyjnej. Nie można jednak wykluczyć, że zbliżająca się ofensywa wojsk sowieckich oraz ogromne trudności w transporcie spowodowały, iż niektóre z przygotowanych do wywozu zabytków nigdy nie opuściły Pomorza. Na wspomnianej liście ewakuacyjnej, bezpośrednio nad obrazem Melchiora de Hondecoetera, widnieje bowiem niewielki portret autorstwa Hansa Holbeina młodszego przedstawiający młodego kupca Johanna von Schwarzwalda. Jak wykazały badania archiwalne prowadzone przez Marię Korzon w Archiwum Państwowym Literatury i Sztuki Rosji, niewielkie tondo Holbeina znalazło się wśród zabytków wywiezionych do Moskwy przez grupę podpułkownika Leontija Denisowa, która wiosną 1945 r. przybyła do Gdańska w celu odnalezienia mienia kulturowego. Którą z dróg Trofea myśliwskie opuściły rodzinne miasto? Nie wiadomo. Po zakończeniu działań zbrojnych obrazu nie odnaleziono w żadnej z prowizorycznych składnic dóbr kultury wskazanych polskim władzom przez przedwojennego dyrektora Muzeum, prof. Willego Drosta oraz miejskiego konserwatora, Ericha Volmara kierującego w latach 1934-1945 ewakuacją dzieł sztuki. Dzieło Melchiora
de Hondecoetera zostało uznane za zaginione. Jako takie zostało wymieniane w pierwszym katalogu strat wojennych autorstwa Władysława Tomkiewicza, opublikowanym w 1949 r. przez Biuro Rewindykacji i Odszkodowań działające w ramach Ministerstwa Kultury i Sztuki, a następnie w uzupełnionym katalogu strat wojennych malarstwa obcego, który ukazał się w 2000 r. staraniem Biura Pełnomocnika Rządu do spraw Polskiego Dziedzictwa Kulturowego Za Granicą. Działaniom tym przyświecała wiara, że opublikowanie i upowszechnienie wizerunku utraconego obiektu w znaczny sposób może przyczynić się do jego zidentyfikowania, a następnie odzyskania. Niespodziewanie, latem 2008 r. Muzeum Narodowe w Gdańsku poinformowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego o pojawieniu się na terenie Francji obrazu, który prawdopodobnie jest tożsamy z płótnem zaginionym w czasie II wojny światowej. W przeciwieństwie do wielu odnalezionych strat wojennych, dzieło znajdowało się w doskonałym stanie. Znakomicie przeprowadzona konserwacja zatarła wszelkie ślady, które mogłyby świadczyć o trudnej drodze, jaką przebył obraz zanim dotarł do Paryża. Pierwszym, niełatwym zadaniem było zatem potwierdzenie jego proweniencji. Wizyta ekspertów Muzeum Narodowego w Paryżu bezspornie wykazała, że chodzi o obiekt przed stu dziewięćdziesięciu sześciu laty podarowany rodzinnemu miastu przez gdańskiego kupca Jacoba Kabruna. Decydująca w tej mierze okazała się analiza porównawcza fotografii. Cechę charakterystyczną dzieła stanowił ślad po oryginalnych krosnach. Wyraźna linia odciśnięta wzdłuż prawej i częściowo górnej krawędzi płótna była dobrze widoczna zarówno na przedwojennych, jak i współcześnie wykonanych zdjęciach. W oparciu o opinię konserwatorską i przekazaną przez Muzeum archiwalną dokumentację, Departament Dziedzictwa Kulturowego sporządził wniosek restytucyjny, w którym na blisko osiemdziesięciu stronach potwierdzono autentyczność i proweniencję dzieła. Wniosek,
Verzeichnis der nach Russoschin zur Aufbewahrung gegebenen Gegenstände. Der Transport erfolgte am 28. Juli 1942. MNG/A/IV/8, Korespondencja z lat 1940-1944, s. 371
przekazany we wrześniu 2008 r. pełnomocnikowi osób będących w posiadaniu obrazu, czekał blisko dwa lata na realizację. Poważną przeszkodę w odzyskaniu zabytku stanowiła jego skomplikowana sytuacja prawna. Od czasu wojny obraz wielokrotnie zmieniał właściciela, a kolejni nabywcy nie byli świadomi jego pochodzenia. Los taki jest udziałem wielu strat wojennych pojawiających się na rynku antykwarycznym. Wówczas jedyną szansą na powrót obiektu do kraju stają się trwające niejednokrotnie wiele miesięcy pertraktacje zmierzające do znalezienia kompromisowego rozwiązania. W przypadku obrazu Melchiora de Hondecoetera zakończyły się one sukcesem. Trudne negocjacje prowadzone przy współpracy z Muzeum Narodowym doprowadziły do zawarcia korzystnej ugody, na mocy której obraz powrócił do Gdańska. n W artykule wykorzystano: Straty wojenne. Zbiory Jacoba Kabruna. Ryciny T. I-III, Jolanta Talbierska (red. nauk.), Kalina Zabuska (oprac.), Poznań 2000 Straty wojenne. Zbiory Jacoba Kabruna.Rysunki T. IV, Grażyna Zinówko (oprac.), Poznań 2006 Maria Korzon, Przyczynek do historii gdańskich zbiorów artystycznych (I-III) [w: ] „Cenne, Bezcenne/Utracone” nr 1,2,3/2000 Helena Kowalska, Jacek Kriegseisen, Obraz Melchiora de Hondecoetera „Martwa natura z ptakami” (Trofea myśliwskie) w zbiorach Stadtmuseum Danzig. Mpis, Departament Dziedzictwa Kulturowego, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
9
Krzysztof Przylicki
DZIEJE I CHARAKTER ZBIORÓW ARTYSTYCZNYCH KUL Pretekstem do napisania niniejszego artykułu są dwa ważne wydarzenia – tegoroczny jubileusz 65-lecia istnienia Instytutu Historii Sztuki w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II w Lublinie oraz przypadające na przyszły rok 80-lecie ustanowienia zbiorów sztuki w KUL. W związku z obchodami tych rocznic warto przybliżyć dzieje oraz charakter zbiorów uniwersyteckich, wykorzystywanych od dziesięcioleci w procesie kształcenia kolejnych pokoleń historyków sztuki, a od roku 2008 formalnie włączonych w struktury Instytutu i powierzonych merytorycznej opiece Pracowni Zbiorów Muzealnych.
W
1932 r. ks. Jan Władziński (1861-1935), kanonik diecezji lubelskiej, wielki społecznik, patriota, a także pionier idei ratowania i konserwacji zabytków, mając na względzie rolę KUL w edukacji inteligencji katolickiej, a także postulowaną konieczność otoczenia troskliwą opieką pamiątek kultury narodowej, zdecydował się ofiarować naszej Alma Mater zgromadzony przez siebie zbiór dzieł sztuki1. Uczelnia zobowiązała się w zamian, że przedmioty te będą otoczone specjalną pieczą, będą pielęgnowane, chronione i konserwowane z całą starannością i będą pozostawać w muzeum uniwersyteckim jako własność Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i jako zbiór im. Ks. Kan. Jana Władzińskiego po wieczne czasy2. Senat Akademicki niezwłocznie erygował Muzeum Uniwersyteckie, któremu nadał imię darczyńcy, a jego samego ustanowił honorowym, dożywotnim opiekunem zbiorów. W następnych latach kolekcja wzbogacana była o kolejne dary przekazane, m.in. przez bratanicę donatora – Anielę Władzińską i jej córkę Janinę, księży Karola Boniewskiego, Dziubińskiego i Gostyńskiego, panie Zofię i Helenę Kwapiszewskie oraz panów P. Choroszcza, L. Kutrzebę i Czapskiego3. Niestety, już w grudniu 1939 r. zbiór ten uległ niemal całkowitemu rozproszeniu, padając łupem gestapo. O skali i charakterze kolekcji świadczy jedynie sporządzony w 1934 r. wykaz przedmiotów zapisany na 37 stronach maszynopisu oraz trzy czarno-białe fotografie ukazujące wnętrze muzeum (il. 2-4).
10
1. Św. Katarzyna Aleksandryjska, nazywana w przedwojennym Wrocławiu Niebieską Maryją, pocz. XVI w.
Ze spisu obiektów dowiadujemy się, iż darowizna podzielona była na dziesięć działów, stworzonych według dość niejednolitych kryteriów: I „Szafy z zabytkami”, II „Gabloty”, III „Obrazy”, IV „Zegary”, V „Kandelabry alabastrowe, wazony, statuetki, lichtarze itp.”, VI „Meble”, VII „Meble w Sali posiedzeń Senatu”, VIII „Garnitur mebli jesionowych w mieszkaniu ks. rektora”, IX „Aparaty i bielizna kościelna w komodzie orzechowej o 4-ech szufladach, w zakrystji”, X „Dary różnych osób”. Każdy z nich dzielił się na grupy i podgrupy4. Przykładowo, dział III – – „Obrazy” obejmował także rysunki, sztychy, rzeźbę, zegary, dzbany, a nawet łosiowe rogi5. Jednak zawarte w wykazie nader lapidarne opisy, ograniczające się zasadniczo do podania tytułu dzieła, a czasami techniki wykonania, zdecydowanie nie ułatwiają poszukiwania zaginionych obiektów. Ich rozpoznanie możliwe jest tylko za pomocą zachowanego materiału fotograficznego. Na tej podstawie udało się zidentyfikować dwa ocalałe z zawieruchy wojennej przedmioty: Portret dziewczynki (il. 7), określony w inwentarzu jako Główka w rzeźbionej, złoconej ramie6 (poz. 8) oraz kamienną głowę św. Anny (Głowa, rzeźba na podstawie dębowej, w „Ogólnym spisie mebli” pod poz. 7)7. Niektóre z widocznych na fotografiach obiektów możemy jednoznacznie pokojarzyć z pozycjami zawartymi w spisie. Stosunkowo wyraźny jest wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem, olejny, rama rzeźbiona Ludwika XVI, (poz. 45) (il. 8), będący uproszczonym powtórzeniem kompozycji Giovanniego Batissty Salvi
zw. Sassoferatto (1609-1685), powzorowanej na słynnej Madonnie z gruszką Albrechta Dürera (1471-1528) ze zbiorów wiedeńskiego Kunsthistorisches Museum8. Mniej czytelne, aczkolwiek rozpoznawalne są portrety Zygmunta Augusta (w ramie złoconej, sztych, poz. 16), Stefana Batorego (w ciemniej owalnej oprawie, poz. 15), gen. Henryka Dąbrowskiego (olejny, w bogato rzeźbionej ramie, poz. 12), Adama Mickiewicza (poz. 19) i Stanisława Wyspiańskiego (rys. Barwickiego, poz. 51). Dostrzegamy również Ikonę, za szkłem malowidło olejne (poz. 58) oraz niektóre wyroby rzemiosła artystycznego, takie jak dwie urny alabastrowe (poz. 47), czy drewniane orły (poz. 53). W przedwojennych zbiorach obok malarstwa i rzemiosła artystycznego ważne miejsce zajmowała kolekcja numizmatów, złożona z przeszło dwóch tysięcy monet polskich i obcych z okresu od XII do XIX w.9 Część z nich zdeponowana została przez okupanta na Wawelu, gdzie dopiero w 1994 r. powiązano je z historyczną kolekcją ks. Jana Władzińskiego i w konsekwencji zwrócono KUL10. Mało znanym jest fakt, iż muzeum posiadało również dział sztuki starożytnej. Tworzyły go obiekty podarowane w 1938 r. przez prof. Kazimierza Michałowskiego (1901-1981), a pochodzące z prowadzonych przez niego wykopalisk w Egipcie. W Archiwum Uniwersyteckim przechowywane są dwie karty odręcznie sporządzonego Wykazu zabytków grecko-egipskich Kat. Uniw. Lubelskiego z roku 1938, obejmujące pozycje 51-97 11. Na ich podstawie dowiadujemy się, że wśród ofiarowanych przedmiotów znajdowały się m.in. lampki z maską komiczną (poz. 56) i z postacią Sarapisa (poz. 57), lekyt (poz. 84), figurki męska (poz. 86) i kobieca (poz. 87), basen ofiarny (poz. 90), fragment steli z napisem i dekoracją (poz. 91), miniaturka sfinksa (poz. 93), skarabeusz (poz. 95) i wiele innych. Niestety w obliczu braku dokumentacji fotograficznej zbiór ten również wydaje się być bezpowrotnie utracony. Po zakończeniu II wojny światowej, w obliczu utraty kolekcji muzealnej, władze uniwersyteckie podjęły trud stworze-
2. Archiwalne zdjęcie wnętrza Muzeum Uniwersyteckiego im. ks. Jana Władzińskiego, przed 1939 r.
3. Archiwalne zdjęcie wnętrza Muzeum Uniwersyteckiego im. ks. Jana Władzińskiego, przed 1939 r.
4. Archiwalne zdjęcie wnętrza Muzeum Uniwersyteckiego im. ks. Jana Władzińskiego, przed 1939 r.
11
nia jej na nowo. Działania te zainicjował ks. rektor Józef Iwanicki (1902-1995), który w 1956 r. rozesłał list do dyrektorów muzeów kościelnych z prośbą o wytypowanie z ich zbiorów obiektów dla KUL12. Jego apel nie spotkał się jednak ze zrozumieniem. Odmowne decyzje usprawiedliwiane były dużymi stratami poniesionymi przez te muzea podczas wojny. Jedynie Muzeum Archidiecezjalne we Wrocławiu zdecydowało się przekazać KUL na własność cenne przykłady średniowiecznej i nowożytnej rzeźby śląskiej13. Z ofiarowanego zbioru na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza dwa obiekty. Pierwszy to mocno uszkodzona rzeźba św. Sebastiana (w protokole przekazania określona jako Chrystus), przypisywana warsztatowi czynnego na przełomie XV i XVI w. Mistrza Poliptyku z Gościszowic (il. 5). Figura ta, będąca pierwotnie na wyposażeniu kościoła św. Mikołaja w Mycielinie (niem. Metschlau), jeszcze przed wojną włączona została do zbiorów wrocławskiego Muzeum Archidiecezjalnego. O ważnym miejscu rzeźby w rozwoju plastyki śląskiej świadczy fakt, iż zaprezentowano ją na wystawie sztuki śląskiej, którą zorganizowano w 1929 r. we Wrocławiu 14 . Dzięki zamieszczonej w katalogu wystawy ilustracji wiemy, że posiadała niegdyś nieregularną, imitującą pagórek, podstawę z osadzonym w niej gładkim, rozwidlającym się konarem drzewa, do którego przylegały ręce i nogi świętego. Wybitnym przykładem późnośredniowiecznej rzeźby śląskiej jest także drewniana figura św. Katarzyny Aleksandryjskiej (il. 1). Przed przeniesieniem do muzeum stanowiła ona dekorację rzeźbiarską narożnej kamienicy przy przedwojennych Breite- i St. Katharinenstraße na Katternecke we Wrocławiu. Co ciekawe, rzeźba ze względu na intensywnie błękitny kolor szat oraz niewidoczne z poziomu ulicy identyfikujące ją atrybuty – koło i miecz – zwyczajowo określana była mianem Niebieskiej Maryi (niem. Blaue Marie)15. Dużą determinacją w odbudowywaniu kolekcji uniwersyteckiej wykazał się również kolejny rektor uczelni, ks. Marian Józef Rechowicz (1910-1983). Wystosował on do Ministerstwa Kultury i Sztuki oficjalne pismo z prośbą o przekazanie do celów naukowych KUL rzeźb sakralnych.
12
We wrześniu 1956 r. Centralny Zarząd Muzeów i Ochrony Zabytków pozytywnie ustosunkował się do jego postulatu i niedługo potem przewieziono do Lublina kilkadziesiąt obiektów z zakresu barokowej i rokokowej plastyki, zdeponowanych po wojnie jako „mienie niczyje” w Centralnej Składnicy Muzealnej Ministerstwa Kultury i Sztuki w Kozłówce16. Sądząc po cechach formalno-stylistycznych, większość z rzeźb powstała na terenie Dolnego Śląska. Godnym odnotowania jest również fakt pozyskania na przełomie lat 50. i 60. w drodze zakupów kilkunastu wysokiej klasy obrazów szkół europejskiego XV-XVIII w. Zainicjowane przez piszącego te słowa badania pozwoliły w kilku przypadkach zweryfikować dotychczasowe ustalenia na ich temat. Niewątpliwe najcenniejszym dziełem w naszej kolekcji jest datowany na koniec XV w. tablicowy obraz ze sceną Ecce Homo należący do grupy przedstawień, będących wiernymi powtórzeniami obrazu z Galerii Narodowej w Pradze, przypisywanemu powszechnie Juanowi de Flandes (? -1519) – niderlandzkiemu malarzowi, pozostającemu w latach 1496-1504 w służbie Izabeli I Katolickiej, królowej Kastylii, czynnemu następnie w Salamance, a od 1509 r. w Palencji. Prócz naszego dzieła należą do niej jeszcze trzy inne obrazy: z Museo de Bellas Artes w Bilbao, z dawnej kolekcji dr N. Beets w Amsterdamie oraz z prywatnej kolekcji w Lugano – wystawiony w 1996 r. na aukcji w Galerie Fischer Auktionen AG w Luzernie17. Ciekawym przykładem nowożytnego malarstwa włoskiego jest natomiast niewielkich rozmiarów Sacra Conversazione (il. 6), ukazująca Madonnę z Dzieciątkiem w asyście dwojga bliżej nieokreślonych świętych, będąca wedle wszelkiego prawdopodobieństwa dziełem weneckiego warsztatu Francesco Rizzo da Santacroce (czynny w 1. poł. XVI w.). Przejawia ono wiele cech wspólnych z innymi przypisywanymi temu warsztatowi malowidłami, m.in. z Madonną z Dzieciątkiem, świętymi Symeonem i Józefem z Museo d’Arte della città di Ravenna oraz Madonną z Dzieciątkiem pomiędzy św. Piotrem i św. Józefem z Muzeum Narodowego w Warszawie. Malarstwo flamandzkie Złotego Wieku reprezentowane jest natomiast przez wysokiej klasy obraz, zatytułowany
Kordegarda małp, uchodzący do niedawna za dzieło Davida Teniersa Młodszego (1610-1690). Margret Klinge, najwybitniejsza znawczyni twórczości tego artysty, uznała je jednak za XVII-wieczną kopię, namalowaną najpewniej przez malarza z jego kręgu. Świadczy o tym przede wszystkim sposób prowadzenia pędzla – płynny, acz zdecydowanie mniej szkicowy niż we własnoręcznych dziełach mistrza18. Na 2. poł. XVIII w. datowany jest z kolei wierny topograficznie Widok placu Santi Giovanni e Paolo, będący malarskim powtórzeniem akwafortowej weduty wykonanej przez Michele Giovanni Marieschiego (1710-1743) do serii sztychów z widokami Wenecji, zatytułowanej Magnificentiores selectioresque urbis Venetiarum prospektus. Na tym etapie badań trudno powiązać jest obraz z konkretnym artystą. Sztywne trzymanie się wzoru graficznego, jak też błędy perspektywiczne wskazują na malarza produkującego swe dzieła seryjnie, z myślą o licznie przybywających do Wenecji w ramach Grand Tour podróżnikach. Stylistycznie jest on jednak dość bliski pracom Apollonio Domenichini, zwanego Mistrzem Widoków z Fundacji Langmatt (1715-1770). Jak widzimy, na przestrzeni 40 lat udało się zgromadzić w KUL pokaźną kolekcję rzeźby średniowiecznej i nowożytnej oraz cenny zespół malarstwa mistrzów obcych. Nadal jednak nader skromnie reprezentowana w zbiorach była sztuka polska XIX i XX w. oraz rzemiosło artystyczne. Lukę tę z powodzeniem wypełniła darowizna zakopiańskich kolekcjonerów Olgi i Tadeusza Litawińskich z 1986 r.19 Przekazując uniwersytetowi 439 dzieł sztuki, wyrazili pragnienie, aby to piękno, które stanowiło sens ich życia, które tak bardzo kochali, służyło innym, a przede wszystkim adeptom i miłośnikom sztuki jako materiał pomocniczy w studiach na KUL20. W zbiorach muzealnych znalazły się prace artystów tej klasy, co Piotr Michałowski (1800-1855), Alfred Wierusz-Kowalski (1849-1915), Antoni Adam Piotrowski (1853-1924), Zygmunt Ajdukiewicz (1861-1917), Michał Wywiórski (1861-1926), Włodzimierz Tetmajer (1862-1923), Mieczysław Jakimowicz (1881-1917), Rafał Malczewski (1892-1965), Władysław Skoczylas (1883-1934) i wielu innych oraz zbiór porcelany z polskich i europejskich wytwórni, w tym kilka
niezwykle cennych wyrobów miśnieńskich21. Przy aranżowaniu nowej, stałej ekspozycji starano się nawiązać do atmosfery panującej w zakopiańskiej willi darczyńców – „Boży Dar”. Zawieszone jeden obok drugiego obrazy i dekoracyjne talerze szczelnie zapełniają powierzchnię wszystkich ścian, a serwantki i szafy niemal pękają w szwach od nagromadzonych w nich wyrobów z porcelany i szkła. W latach 1987-1988 zbiory powiększyły się o obrazy ofiarowane przez mieszkających poza granicami Polski artystów: Mariana Bohusza-Szyszko (1901-1995), Haliny Sukiennickiej (1906-1998) i Stefana Knappa (1921-1996)22. W 1991 r. Stanisława Witkowska (1900-1991), wdowa po znanym lubelskim architekcie Tadeuszu Witkowskim (1904-1986), postanowiła przekazać gromadzoną latami kolekcję dzieł sztuki na KUL23. W ten sposób zbiory uniwersyteckie wzbogaciły się o 308 obiektów, w tym m.in. 17 akwarelowych prac Stanisława Noakowskiego (1867-1928), architekta, pedagoga i genialnego rysownika, którego Witkowscy darzyli szczególną estymą, a także trzy wysokiej klasy anonimowe portrety z XVII-XVIII w., Widok na Dolinę Renu znanego niemieckiego artysty doby romantyzmu Christiana Georga Schütza Młodszego (1758-1823), uroczy pejzażyk z widokiem na Wawel Jacka Malczewskiego (1854-1929), rysunkowe Studium woja autorstwa Jana Matejki (1838-1893) oraz Głowę wiejskiej dziewczyny Józefa Chełmońskiego (1849-1914). Trzy lata później do zbiorów włączono jeszcze 90 obiektów z legatu Joanny Gliwy. Były to głównie wyroby z porcelany i fajansu oraz kilka obrazów, w tym akwarela Kwiaty w wazonie Józefa Pankiewicza (1866-1940)24. Tak pokrótce rysują się dzieje zbiorów sztuki w KUL. Rozgrabione przez okupanta podczas II wojny światowej, dzięki wyrozumiałości kilku instytucji oraz ofiarności osób prywatnych odrodziły się niczym feniks z popiołów, aby po dziś dzień służyć studentom historii sztuki podczas zajęć z zakresu muzealnictwa i ochrony zabytków oraz dostarczać impulsów do pracy naukowej. n
5. Mistrz Poliptyku z Gościszowic, Św. Sebastian, pocz. XVI w., stan obecny oraz z 1929 r.
6. Francesco Rizzo da Santacroce, warsztat, Sacra Conversazione, 1. poł. XVI w.
7. Malarz nieokreślony, Portret dziewczynki, XIX w.
8. Giovanni Battista Salvi zw. Sassoferatto, naśladowca, Matka Boża z Dzieciątkiem, zaginiony obraz z przedwojennych zbiorów sztuki KUL
PRZYPISY: 1 R. Knapiński, Na 60-lecie Muzeum Uniwersyteckiego KUL, „Lubelskie Wiadomości Numizmatyczne”, 2:1993, s. 22 (tam wcześniejsza literatura). 2 Oświadczenie rektora ks. Józefa Kruszyńskiego przejęcia na własność Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w drodze darowizny rękodajnej przedmiotów muzealnych z lipca 1932 roku; (Archiwum Uniwersyteckie KUL, Zespół Przedwojenny, 1918-1939, Różne zapisy fundacyjne na rzecz KUL, 1920-1938, sygn. 869). 3 R. Knapiński, dz. cyt., s. 25. 4 Por. tamże, s. 24. 5 Spis zbiorów znajdujących się w muzeum, s. 13; (Bibl. KUL, rkps nr 835a, K. 39). 6 R. Knapiński, dz. cyt., s. 25. 7 J.W. Sienkiewicz, Święta Anna na „Olimpi”. Dzieje Muzeum Uniwersyteckiego KUL im. ks. Jana Władzińskiego, „Przegląd Uniwersytecki”, 2:1990, nr 1-2(3-4), s. 8; Tenże, Zbiory im. Olgi i Tadeusza Litawińskich w Muzeum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1991, s. 134-135, przyp. 30. Autor błędnie utożsamił odnaleziony przez siebie obiekt z wymienioną w innym miejscu spisu terakotową głową (Głowa, terrakota, III, poz. 14). 8 Por. M. Kaleciński, Muta Praedicatio. Studia z historii i recepcji malarstwa włoskiego doby potrydenckiej, Warszawa 1999, s. 60, il. 87. 9 R. Knapiński, dz. cyt., s. 24. 10 R. Pieńkowski, Straty wojenne numizmatyki poniesione w latach 1939-1945 w granicach Polski po 1945 r. Raport wstępny, Poznań 2000, s. 42, poz. 45. 11 Archiwum Uniwersyteckie KUL, Zespół Przedwojenny, 1918-1939, Różne zapisy fundacyjne na rzecz KUL, 1920-1938, sygn. 869. Za zwrócenie uwagi na zachowane dokumenty uprzejmie dziękuję p. Markowi Pawelcowi, dyr. Archiwum KUL. 12 R. Knapiński, dz. cyt., s. 25. 13 Protokół zdawczo-odbiorczy spisany 1 marca 1956 r. w sprawie przekazania na własność Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu rzeźb przez Muzeum Archidiecezjalne we Wrocławiu (Archiwum Pracowni Zbiorów Muzealnych). 14 H. Braune, E. Wiese, Schlesische Malerei und Plastik des Mittelalters. Kritischer Katalog der Ausstellung in Breslau 1926, unter Mitwirkung von E. Kloss, Leipzig 1929, s. 73, poz. 147, tab. 157, il. 147; por. A. Nowack, Führer durch das Erzbischöfl. Diözesanmuseum in Breslau, Breslau 1932, s. 15, poz. 40; U. Thieme, F. Becker Allgmeines Lexikon der bildenden Künstler von der Antike bis zur Gegenwart, t. 37: Meister mit Notnamen und Monogrammisten, Leipzig 1950, s. 118. 15 Por. A. Nowack, dz. cyt., s. 17, poz. 60. 16 Protokół zdawczo-odbiorczy spisany w dniu 23 października 1956 r.; (Archiwum Pracowni Zbiorów Muzealnych). 17 K. Przylicki, Niderlandzki obraz „Ecce Homo” ze zbiorów artystycznych Instytutu Historii Sztuki KUL, „Roczniki Humanistyczne”, 58:2010, z. 4 [w druku]. 18 Tenże, „Kordegarda małp” – prezentacja motywu na przykładzie obrazu flamandzkiego ze zbiorów artystycznych Instytutu Historii Sztuki KUL, „Roczniki Humanistyczne”, 58:2010, z. 4 [w druku]. 19 O kolekcji pisał: J. W. Sienkiewicz, Zbiory im. Olgi i Tadeusza Litawińskich w Muzeum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1991. 20 Tamże, s. 42. 21 Por. Projekt Miśnia z XVIII w., realizowany przez Muzeum Pałac w Wilanowie w kooperacji z Staatliche Kunstsammlungen Dresden – Porzellansammlung): HYPERLINK "http://www.wilanow-palac.pl/pracownia_zbiorow_ muzealnych_instytutu_historii_sztuki_katolickiego_uniwersytetu_lubelskiego_jana_pawla_ii_w_lublinie. html"http://www.wilanow-palac.pl/pracownia_zbiorow_ muzealnych_instytutu_historii_sztuki_katolickiego_uniwersytetu_lubelskiego_jana_pawla_ii_w_lublinie.html 22 S. Gomulanka, Muzeum Uniwersyteckie KUL, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne”, 63:1994, s. 73. 23 Por. L. Lameński, Zbiory Tadeusza i Stanisławy Witkowskich w Muzeum Uniwersyteckim KUL, „Przegląd Uniwersytecki”, 4:1992, nr 5(19), s. 16-17. 24 S. Gomulanka, dz. cyt., s. 73.
13
Andrzej Niewęgłowski
SALON CHOPINA Chopin, który w Paryżu spędził większą część swego życia, nie posiada w tym mieście prawdziwego muzeum, poświęconego jego życiu i twórczości. Podczas swego 18-letniego pobytu w Paryżu często zmieniał swój adres – w trzech miejscach tablice kamienne upamiętniają jego pobyt.
M
ieszkanie na Square d'Orléans do niedawna pozostawało w niezmienionym stanie, a jego właściciel w 2003 r. pokazywał w salonie wgłębienia w parkiecie, które pozostały po dwu fortepianach kompozytora. Na Place Vendôme słynna firma jubilerska, Maison Chaumet, pokazuje z dumą wspaniały salon, twierdząc, że tu właśnie zmarł Fryderyk Chopin o drugiej po północy 17 października 1849 r., co zresztą mija się z prawdą. Chopin zaledwie kilka tygodni mieszkał w tym domu, ale w dużo skromniejszym mieszkaniu, od strony podwórza. Ale nie pod jednym czy drugim adresem należy szukać pamiątek po naszym wielkim artyście. Dopiero po 1945 r., kiedy Biblioteka Polska odzyskała swą zdewastowaną siedzibę na quai d'Orléans, Towarzystwo Historyczno-Literackie zorganizowało rodzaj „izby pamięci", zwanej Salonem
Chopina, gdzie zgromadzono przedmioty i dzieła sztuki mające związek z osobą wielkiego kompozytora. Wnętrze salonu miało wystrój z czasów przebudowy biblioteki w roku 1927, a umeblowanie stanowiły przypadkowe meble i witryny z przełomu XIX i XX stulecia. Z okazji 200-letniej rocznicy urodzin Fryderyka Chopina postanowiono usystematyzować i odrestaurować zbiory i nadać wnętrzu charakter odpowiadający epoce, w której żył. Akwarela Teofila Kwiatkowskiego przedstawiająca wnętrze salonu na Place Vendôme stała się zródłem i podstawą prac renowacyjnych. Trzy zasadnicze elementy kompozycji wnętrza mogły być odtworzone bardzo dokładnie: pierwszy element to wykładzina podłogowa – udało się odnaleźć firmę, która zachowała w swych archiwach żakardy z drugiej ćwierci XIX wieku, a wśród nich jeden o charakterze bardzo bliskim do dywanu z akwareli Kwiatkowskiego. Po ustaleniu koloru
Teofil Kwiatkowski, Salon Chopina w mieszkaniu przy Place Vendome 12 w Paryżu, akwarela, papier 1849 r.
14
firma specjalnie wyprodukowała dla nas wykładzinę w brytach o szerokości 90 cm. Drugim elementem jest tapeta ścienna. Tu było dużo łatwiej znaleźć podobny nam wzór i kolor – pasy tej samej szerokości, szare na szarym. W jednym ze swych listów Chopin poleca Julianowi Fontanie kupno tego rodzaju tapety. Trzecim elementem jest kominek: typowy dla epoki późnego klasycyzmu o dwu konsolach, silnie zaakcentowanych wolutach i lwich łapach z pazurami. Udało się znaleźć taki model o pięknych proporcjach z białego karraryjskiego marmuru na Marché aux Puces. Ozdobę kominka stanowi rokokowy zegar – podobny do zegara z akwareli – dwa rokokowe świeczniki i dwa wazony Vieux Paris z epoki. Aby zachować atmosferę w ten sposób odtworzoną, postanowiliśmy nie wprowadzać – z braku autentyków – elementów umeblowania „w stylu epoki". Witryny, w których eksponowane są pamiątki i dokumenty, zostały zaprojektowane i wykonane w całości ze szkła, bez użycia drewna lub metalu. W ten sposób zwiedzający widzą całą powierzchnię dywanu, niezasłoniętą cokołami witryny czy meblami. Nawet jeden z naszych najcenniejszych eksponatów – mahoniowy fotel, pokryty haftem, uwidoczniony na akwareli z Place Vendôme, dar Księżnej Czartoryskiej – postawiony jest na niskim cokole ze szkła. Drugim eksponatem tej miary jest wspaniale odnowiony fortepian firmy Pleyel z 1845 r., z ciemnego mahoniu z intarsjami z mosiądzu. Pianiści uwielbiają dźwięk z instrumentów Pleyela z tej epoki – delikatny i niepowtarzalny. Nad fortepianem wisi świetna kopia portretu Chopina wykonana przez Delacroix (oryginał w Luwrze).
Pamiątki i dzieła sztuki związane z Artystą rozmieszczone są bądź na trzech tablicach (Chopin w Warszawie, Chopin i emigracja paryska oraz Chopin a kręgi artystyczne w Paryżu), bądź w pięciu szklanych witrynach. Zwracają uwagę liczne szkice i akwarele Teofila Kwiatkowskiego i odlewy gipsowe Augusta Clesingera. Specjalną ekspozycję mają popiersia Chopina dłuta rzeźbiarzy polskich i francuskich, powstałe już po śmierci kompozytora. Pukiel jego włosów, maska pośmiertna, dagerotyp (kopia) ogłoszenia o licytacji pośmiertnej jego osobistych mebli i przedmiotów, zaproszenia na bal w Hôtel Lambert u Książąt Czartoryskich – oto kilka wybranych eksponatów, które najbardziej wzruszają zwiedzających. W końcu listopada 2010 r. wydany został staraniem THL/BPP katalog zawierający opis wszystkich obiektów związanych z Chopinem a przechowywanymi w zbiorach THL-u w Bibliotece Polskiej w Paryżu, autorstwa pań Anny Czarnockiej, Małgosi Grąbczewskiej, Magdaleny Głodek i Ewy Rutkowskiej. Podczas obchodów Roku Chopinowskiego w sali sąsiadującej z Salonem Chopina otwarta została mała wystawa pt.: Chopin i (jego) współcześni, która zawierała liczne dokumenty i dzieła sztuki pochodzące z prywatnych kolekcji we Francji. Restauracja Salonu Chopina była całkowicie sfinansowana przez Fundację im. Zygmunta Zaleskiego. n Fot. zbiory Biblioteki Polskiej w Paryżu
15
Monika Kuhnke
Dzieła sztuki
w dawnej ambasadzie angielskiej w Warszawie Na fotografii zrobionej w kwietniu 1935 roku w salonie recepcyjnym ambasady angielskiej z okazji wizyty w Polsce Anthony Edena – Lorda Tajnej Pieczęci Wielkiej Brytanii – widać grupę angielskich i polskich dyplomatów z ministrem spraw zagranicznych Józefem Beckiem pośrodku, a w tle duży gobelin wiszący na jednej ze ścian. Salon ten znajdował się w pałacu Branickich przy Nowym Świecie 18, a gobelin pochodził ze zbiorów Ksawerego Branickiego, jedynie wypożyczonych Anglikom. I tkanina, i całe te zbiory przepadły w czasie wojny, choć chyba nie bezpowrotnie…
P
oczątkowo na miejscu pałacu Branickich stała niewielka kamieniczka, którą dopiero w 1771 r. zastąpiono jednopiętrowym pałacykiem. Kto był wówczas jego właścicielem, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że niebawem nieruchomość przeszła w ręce Marcina Badeniego szambelana królewskiego. To on zbudował oficynę, za pałacem rozplanował ogród, a wzdłuż ul. Smolnej wzniósł zabudowania gospodarcze. Znaczne zmiany nastąpiły z inicjatywy kolejnych właścicieli – Ksawerego i Wincentyny Lewińskich. Wówczas korpus główny został przedłużony i podwyższony do dwóch pięter. Powstało nowe skrzydło od strony ul. Smolnej, a frontowy balkon pałacu przekształcono w obszerny taras wsparty na ośmiu kamiennych kolumnach. Przebudowie uległy także dwie przyuliczne oficyny. W wyniku tych prac powstało dość duże, reprezentacyjne założenie, którego projektantem był przypuszczalnie sam Adolf Schuch. Kolejna przebudowa nastąpiła w XIX w., kiedy właścicielką całej nieruchomości została Róża z Potockich Branicka (1780-1862), a prowadził ją znany architekt Henryk Marconi. Nie dokonał jednak wielu zmian poza nadaniem bryle budynku kostiumu francuskiego i oddzieleniem dziedzińca pałacu od ulicy Nowy Świat ozdobną bramą. Na przełomie XIX i XX w., kiedy pałac odziedziczył wnuk Róży Branickiej - Ksawery (1864-1926), na miejscu budynków gospodarczych, na tyłach pałacu wystawiono pięć kamienic czynszowych.
16
Po śmierci Ksawerego Branickiego właścicielem pałacu został jego syn Adam (1892-1947) ożeniony w 1921 r. z Beatą Marią Potocką z Rymanowa. Dwa lata później Adamostwo Potoccy zamieszkali w Wilanowie. Pod adresem Nowy Świat 18 przemieszkiwał wciąż Ksawery Branicki, tam też znajdowało się Biuro i Zarząd Domów, ale większą część czasu zamierzał spędzać wraz z żoną u córki w Montresor we Francji. Stąd też około 1919 r. zaczął myśleć o wynajęciu pałacu. Zainteresowanymi okazali się dyplomaci angielscy. Anglicy w Warszawie
Pierwszym dyplomatą, który przybył do Warszawy był sir Percy Wyndham. Przyjechał w kwietniu 1919 r., a jego głównym zadaniem było zorganizowanie placówki, w tym także wyszukanie odpowiednio prestiżowej siedziby. Ze wszystkich ofert zainteresował go niewielki, ale położony przy Trakcie Królewskim, pałac Branickich. W pałacu miały znajdować się biura poselstwa, część reprezentacyjna i mieszkanie posła (na konsulat wynajęty został lokal w Al. Jerozolimskich 93). Nie bez znaczenia było pozo-
stawienie przez właścicieli pałacu cennych dzieł sztuki, głównie obrazów, gobelinów oraz zabytkowych mebli. Jesienią 1919 r. sir Percy Wyndham wyjechał zakończywszy z powodzeniem swoją misję, a do Warszawy przybył jako poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny sir Horace Rumbold (późniejszy ambasador w Berlinie i wysoki komisarz w Palestynie). Po dwóch latach zastąpił go Wiliam Grenfell Max Müller. Warszawiakom szczególnie pozostała w pamięci pani ambasadorowa, z pochodzenia Norweżka – lady Wanda Max Müller. W Polsce mieszkała w sumie 7 lat, a po powrocie na Wyspy Brytyjskie stanęła na czele Towarzystwa Angielsko-Polskiego w Londynie. W 1929 r. poselstwo brytyjskie podniesione zostało do rangi ambasady. Pierwszym ambasadorem Jej Królewskiej Brytyjskiej Mości został sir William Augustus Forbes Erskine. Pozostał w Warszawie do końca 1934 r., a 14 stycznia 1935 r. listy uwierzytelniające wręczył prezydentowi Ignacemu Mościckiemu pięćdziesięcioletni sir Howard Wiliam Kennard. Był doświadczonym dyplomatą. Pracę rozpoczynał w 1901 r. w Rzymie, a następnie wysłany został m.in. do Teheranu i Waszyngtonu. Po zakończeniu I wojny światowej pełnił funkcję brytyjskiego ambasadora kolejno w Belgradzie, Sztokholmie i Bernie. Na fotografii przechowywanej w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego w Warszawie pochodzącej z kwietnia 1935 r. widzimy uśmiechniętego ambasadora Kennarda odpoczywającego na leżaku na tarasie pałacu Branickich.
Wnętrza pałacu Branickich
Na taras, na którym wypoczywał ambasador można było się dostać z salonu reprezentacyjnego ambasady, położonego dokładnie na osi środkowej budynku. Na jednej z jego ścian wisiał gobelin przedstawiający Dafne zamieniającą się w laur, dokładnie ten, który widoczny jest na fotografii zrobionej z okazji wizyty Anthony Edena w 1935 r. Natomiast ścianę przeciwległą zdobiła tapiseria z przedstawieniem Sądu Parysa. Obie te tkaniny, powstałe na początku XVIII w., miały takie same wymiary: 3x4 m. Po lewej i prawej stronie Sądu Parysa, przypuszczalnie w celu zakrycia nieużywanych drzwi prowadzących do sąsiedniego pomieszczenia, znajdowały się dwa ciekawe całopostaciowe portrety gobelinowe Augusta II i Augusta III Sasów, powstałe zapewne w warsztatach w Aubusson. Wszystkie cztery tkaniny pochodziły ze zbiorów właścicieli pałacu. W sąsiedztwie salonu reprezentacyjnego położona była wielka jadalnia. Większą część jej wyposażenia przywieziono z Wielkiej Brytanii, jak choćby meble, a także dwa ogromne portrety aktualnej pary królewskiej – króla Jerzego VI i królowej Marii. Honorowi goście podejmowani byli na złoconym serwisie, który pochodził z końca XVIII w. i miał być darem kupców angielskich dla gen. Williama Bersforda (1764-1854) złożonym w podziękowaniu za odparcie wojsk napoleońskich. W latach 20. XX w. ostatni męski potomek tego rodu, dyplomata, zapisał serwis „przyszłej ambasadzie brytyjskiej w Warszawie” i rzeczywiście serwis przesłany został do Warszawy. Uwadze gości nie mógł ujść obraz oprawiony w imponującą złoconą ramę, wiszący na prawo od wejścia. Przedstawiał Madonnę z Dzieciątkiem, a łączony był ze szkołą Giovaniego Belliniego (1427/1430-1516). Stanowił własność Branickich. Na pierwszym piętrze pałacu mieścił się gabinet ambasadora. Znajdujące się meble, szczególnie te współczesne, należały do Anglików, natomiast obrazy wypożyczone zostały przez Ksawerego Branickiego. I tak w gabinecie eksponowana była tam para pejzaży siedemnastowiecznej szkoły holenderskiej, a także dwa duże całopostaciowe portrety Iza-
Przyjęcie w Ambasadzie Wielkiej Brytanii, kwiecień 1935 r., salon recepcyjny. Fot. ze zbiorów NAC, sygn. I-D-1891-8; dzięki uprzejmości MSZ
Gobelin Sąd Parysa w salonie recepcyjnym ambasady (repr. M. Kuhnke)
Wielka jadalnia w ambasadzie Wielkiej Brytanii (repr. M. Kuhnke)
17
Fragment gabinetu ambasadora Howarda Kennarda, stan z 1938 r. (repr. M. Kuhnke)
beli z Czartoryskich Lubomirskiej i Stanisława Kostki Potockiego, pochodzące z kolekcji Stanisława Kostki Potockiego w Wilanowie. Namalowane zostały przez Angelicę Kauffmann (1741-1807). Choć urodzona w Szwajcarii, przez lata z powodzeniem tworzyła we Florencji i Rzymie, stając się członkinią tamtejszych elit artystycznych. Anglikom jej twórczość była świetnie znana, ponieważ w latach 1766-1781 przebywała w Londynie, a w 1786 r. została mianowana członkiem Royal Academy. Oba portrety, powstałe w 1786 r., w więc po jej powrocie do Rzymu, wpisywały się w sentymentalny nurt malarstwa Kauffmann, w którym z upodobaniem stosowała tła pejzażowe. Na sąsiedniej ścianie gabinetu wisiały dwa obrazy uznawane za szczególnie cenne. Pierwszym z nich było przedstawienie znane pod tytułem Wenus i Amor lub Wenus i Amor kradnący miód, namalowane około 1532-1534 przez Lucasa Cranacha Starszego (1472-1553). Jak pisała Wanda Drecka omawiając cranachiana w zbiorach polskich, był to obraz pochodzący z późnego okresu twórczości malarza. Przedstawienie Wenus z Amorem przyłapanym na kradzieży miodu było bardzo popularne i wielokrotnie powtarzane przez Cranacha. Poza wersją należącą do Branickich znanych jest co najmniej 8 innych autorskich replik tego tematu. Obraz pochodził z paryskich zbiorów Konstantego Branickiego i znajdował się w mieszkaniu przy rue Pentkièvre 22. Po jego
18
Buduar pani ambasadorowej, stan z 1938 r. (repr. M. Kuhnke)
śmierci w 1884 r. odziedziczony został przez syna – Ksawerego i wówczas Wenus z Amorem przywieziono do Warszawy. Drugim cennym obrazem znajdującym się w gabinecie ambasadora był Portret mężczyzny w dużym kapeluszu, dzieło holenderskiego malarza Fransa Halsa (ok. 1581-1666). Kolejne obrazy, jak choćby autorstwa Gerarda Terbocha (1617-1681) zdobiły bibliotekę. W innych pomieszczeniach ambasady znajdował się Portret damy namalowany przez Albrechta Cuypa (1620-1691) jednego z najwybitniejszych pejzażystów holenderskich XVII w. oraz dzieło Dawida Tieniersa mł. (1610-1690) znane pod tytułem Wnętrze zajazdu, a przedstawiające scenę ściągania butów. Ponadto wiadomo, że ze zbiorów Branickich we wnętrzach ambasady eksponowany był obraz Rosa de Tovoli (1657-1706) Pejzaż z baranami, Portret księżnej Ponthievre w podeszłym wieku, namalowany przez Jeana Battistę Chardina (1699-1779) i praca Jean Louisa Gericault (1791-1824) zatytułowana Małpa jadąca na ośle. Z poloniców w pałacu wisiała akwarela Juliusza Kossaka Bitwa pod Żółtymi Wodami. Wojna
W niedzielę, w południe trzeciego września 1939 r. Warszawę obiegła podana przez radio wiadomość, że Anglia i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę. Radość była ogromna. Zapominając o grożących nalotach, wie-
lotysięczny tłum warszawiaków przeszedł Nowym Światem pod siedzibę ambasady angielskiej. Z entuzjazmem witano ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, który przybył do ambasadora Kennarda. Po chwili obaj pojawili się na tarasie. Tym samym, na którym pięć lat wcześniej uwieczniony został przez anonimowego fotografa angielski ambasador. Były toasty wznoszone szampanem i słowa zapewnienia o pomocy. Ale wydarzenia kolejnych dni słowa te brutalnie zweryfikowały. 5 września ambasador Kennard wraz z innymi przedstawicielami korpusów dyplomatycznych i przedstawicielami rządu pospiesznie opuścił Warszawę. Znalazł się w Rumunii. Stamtąd udało mu się wrócić do Wielkiej Brytanii, gdzie do 1941 r. reprezentował rząd Władysława Sikorskiego. Jednak otwarta krytyka polityki Sikorskiego spowodowała jego odwołanie. Wkrótce całkowicie wycofał się z dyplomacji. Po opuszczeniu Warszawy przez dyplomatów, w pałacu przy Nowym Świecie 18 pozostały wszystkie dzieła sztuki należące do Branickich. Sam budynek stanowił już własność angielską, Adam Branicki sprzedał go bowiem w latach 30. Przypuszczalnie dlatego po ewakuacji angielskiego korpusu dyplomatycznego pałac znalazł się pod opieką dyplomatów szwajcarskich, co uchroniło znajdujące się tam dzieła sztuki przed natychmiastową rekwizycją przez Niemców. Początkowo zapewne nawet nie byli świadomi, że mogą tam
Lucas Cranach Starszy, Wenus i Amor; olej, deska lipowa; 50x34 cm. Ze zbiorów i dzięki uprzejmości MKiDN
się znajdować dzieła sztuki stanowiące własność Polaków. Edward Chwalewik w swojej książce Zbiory polskie, opublikowanej w drugiej połowie lat 20., którą Niemcy tak skrupulatnie studiowali, wymienił co prawda Ksawerego Branickiego jako właściciela galerii obrazów mistrzów starszej szkoły oraz malarzów [pisownia oryginalna] polskich oraz portretów rodzinnych i pamiątek historycznych i rodzinnych, ale ani nie podał dokładnego adresu, ani szczegółów, stąd zarówno dzieła sztuki, jak i gobeliny pozostały bezpiecznie na miejscu. Wydaje się, że Niemcy byli bardziej zainteresowali imponującymi zbiorami w Wilanowie, gdzie już zarekwirowali bądź przeznaczyli do zarekwirowania ogromną ilość dzieł sztuki. W czasie okupacji niemieckiej udało się Beacie Marii Branickiej, żonie Adama Branickiego, wejść do pałacu przy Nowym Świecie 18 w towarzystwie Jana Morawińskiego historyka sztuki, kustosza Muzeum Narodowego w Warszawie i sprawdzić czy wypożyczone dzieła sztuki wciąż się tam znajdują. Mieli ze sobą wykaz dzieł sztuki, które wypożyczone zostały Anglikom, wraz z dokładnymi wymiarami i wyceną. I rzeczywiście wszystkie jeszcze tam się znajdowały. Ale sytuacja się zmieniła. W pałacu Branickich w styczniu 1942 r. pojawił się Kajetan Mühlmann – pełnomocnik ds. zabezpieczania dzieł sztuki w Generalnym Gubernatorstwie. W sprawozdaniu ze swej działalności z 17 czerwca 1942 r. wspomniał o będących w trakcie zabezpie-
Angelica Kauffmann, Portret Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej, olej, płótno; 100x 79 cm. Ze zbiorów i dzięki uprzejmości MKiDN
czania dziełach sztuki wypożyczonych przez rodzinę Branickich ambasadzie amerykańskiej lub brytyjskiej. Z obrazów Mühlmanna wymienił tylko jeden – ten namalowany przez Fransa Halsa, który wisiał w gabinecie ambasadora. Czy obrazy i gobeliny zostały wówczas rzeczywiście „zabezpieczone” przez ekipę Mühlmanna, czy padły później ofiarą niemieckiego rabunku po stłumieniu powstania warszawskiego, w obecnym stanie badań trudno powiedzieć. Ale informacja o rozgrabieniu pałacu Branickich bardzo szybko dotarła do Londynu, do Karola Estreichera, przygotowującego wykazy utraconych przez Polskę zabytków. W katalogu Cultural Losses of Poland wydanym przez niego w 1944 r. czytamy: Kolekcja Adama Branickiego w ambasadzie brytyjskiej, ul. Nowy Świat 18, zawierała bardzo wartościową kolekcję malarstwa, dzieła takich mistrzów jak F. Hals, L. Cranach oraz wartościowe meble i inne przedmioty rzemiosła artystycznego. Kolekcja znajdowała się w pałacu wynajętym przez ambasadę brytyjską. Pałac został zamknięty przez Niemców i losy kolekcji pozostają nieznane. Budynek ambasady spłonął. Pozostały mury z tynkami i dekoracją. Po wojnie w przygotowywanym pospiesznie katalogu strat wojennych w dziedzinie malarstwa obcego (także w jego angielskojęzycznej wersji) znalazł się tylko jeden obraz ze zbiorów Branickich znajdujących się we wnętrzach ambasady angielskiej, a mianowicie Wenus i Amor Lucasa Cranacha Star-
Angelica Kauffmann, Portret Stanisława Kostki Potockiego; olej, płótno; 100x 79 cm. Ze zbiorów i dzięki uprzejmości MKiDN
szego. Przypuszczalnie autorzy katalogu nie dysponowali wówczas fotografiami innych dzieł sztuki, ale informacje o nich dołączone zostały do dokumentacji gromadzonej wówczas przez Biuro Rewindykacji i Odszkodowań działające w strukturach Ministerstwa Kultury i Sztuki. Nieodnaleziony obraz Cranacha raz jeszcze opublikowano w katalogu strat wydanym w 2000 r. Tam też znalazły się dwa portrety pędzla Angeliki Kauffman. Dziś można podejrzewać, że dzieła sztuki ze zbiorów Branickich wypożyczone Anglikom nie spłonęły. A na pewno nie wszystkie. Należy przyjąć, że zostały rozkradzione. Bowiem jeden z nich po wojnie pojawił się na rynku antykwarycznym, aby szybko zniknąć w anonimowej kolekcji prywatnej. Ale był to czas, kiedy upominanie się o zrabowane w Polsce w czasie wojny dzieła sztuki, z powodów politycznych, było nie tyle utrudnione, co niemożliwe. Należy zatem spodziewać się, że w pewnym momencie obraz ten znów wypłynie. A może i pozostałe. n
W tekście wykorzystano m.in.: Cultural Losses of Poland. Pod red. Karola Estreichera. Londyn 1944 Katalog obrazów wywiezionych z Polski przez okupantów niemieckich w latach 1939-1945. Malarstwo obce. Red. Władysław Tomkiewicz. Tom 1. Warszawa 1949 Wanda Drecka, Polskie cranachiana. „Biuletyn Historii Sztuki” 1954, nr 1 Straty wojenne. Malarstwo obce. Tom I. Oprac. Maria Romanowska-Zadrożna i Tadeusz Zadrożny. Poznań 2000. Jarosław Zieliński, Atlas dawnej architektury ulic i placów Warszawy. Tom 14. Warszawa 2008.
19
Iwona Drąg Korga
Zbiory Instytutu Józefa Piłsudskiego w Ameryce Krótka historia
Instytut Józefa Piłsudskiego w Ameryce powstał w Nowym Jorku 4 lipca 1943 r. jako kontynuacja założonego w Warszawie w 1923 r. Instytutu Badań Najnowszej Historii Polski, przemianowanego w 1936 r. na Instytut Józefa Piłsudskiego1. Założycielami Instytutu byli przedstawiciele Polonii, m.in. Franciszek Januszewski, wydawca „Dziennika Polskiego” z Detroit, Maksymilian Węgrzynek, wydawca „Nowego Świata” z Nowego Jorku oraz trzej ministrowie II Rzeczpospolitej: Ignacy Matuszewski, Wacław Jędrzejewicz i Henryk Floyar-Rajchman. Fundatorzy Instytutu byli nierozerwalnie związani z walką o niepodległość Polski. Historia ich życia to najpierw dzieciństwo w niewoli, potem walka w Legionach, służba niepodległej Polsce, a w wyniku II wojny światowej, emigracja i praca na rzecz niepodległości Polski.
Zbiory
Misją Instytutu jest gromadzenie, przechowywanie i opracowywanie zbiorów archiwalnych. Obecnie kolekcje archiwalne liczą ponad 200 metrów bieżących. Instytut posiada także galerię ponad 250 obrazów oraz bibliotekę z 23 tysiącami książek. W zbiorach znajdują się również: kolekcja fotografii, zbiory filatelistyczne, medalierskie, numizmatyczne, falerystyczne, kart pocztowych i inne. Pochodzą z różnych źródeł. Pierwszym są zbiory Instytutu Piłsudskiego w Warszawie, drugim – archiwalia organizacji polonijnych w Stanach Zjednoczonych, kolejnymi – spuścizna oficerów, polityków i placówek dyplomatycznych, pozyskana po cofnięciu uznania dla Rządu RP w Londynie oraz osób z kręgu tzw. emigracji żołnierskiej i wielu wybitnych Polaków, którzy pozostali na emigracji.
20
Instytut Piłsudskiego w Ameryce – akt inkorporacyjny
Zbiory archiwalne Archiwum Belwederskie i zbiory zgromadzone w USA
Najcenniejszą część zbiorów stanowią fragmenty kolekcji Instytutu Józefa Piłsudskiego w Warszawie oraz Wojskowego Biura Historycznego2 uratowanych z płonącej Warszawy w 1939 r. Do grupy tej należą następujące zespoły: Adiutantura Generalna Naczelnego Wodza (1918-1922), Powstania Śląskie, Komisja Likwidacyjna gen. Lucjana Żeligowskiego (1926), Litwa Środkowa (1920-1922), Archiwum gen. Juliana Stachiewicza, Archiwum Edwarda Rydza-Śmigłego oraz Teki gen. Tadeusza Rozwadowskiego, Archiwum Wojskowego Biura Historycznego, Sprawy Sądowe i Honorowe Generałów i Wyższych Dowódców, Ukraińska Misja Wojskowa w Polsce i częściowo archiwum Józefa Piłsudskiego. Adiutantura Generalna Naczelnego Wodza jest najważniejszą kolekcją dotyczącą odradzającej się niepodległej Polski. Zawiera 105 jednostek archiwalnych i liczy 6 metrów bieżących. Zespół obejmuje dokumenty kancelarii Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza od listopada 1918 do grudnia 1922 r. w układzie rzeczowo-chronolo-
gicznym. W kolekcji tej znajdują się najważniejsze dokumenty źródłowe dotyczące walki o granice państwa polskiego, szczególnie wojny polsko-bolszewickiej, spraw polsko-czechosłowackich, Komitetu Narodowego Polskiego we Francji, stosunków politycznych z państwami europejskimi i Ameryką. Najciekawszym dokumentem z tej kolekcji jest Rozkaz operacyjny nr 10 000 z 10 sierpnia 1920 r., autorstwa Józefa Piłsudskiego, dotyczący przegrupowania wojsk w czasie trwania Bitwy Warszawskiej, pisany ręką generała Rozwadowskiego z podpisami wszystkich dowódców, w tym Józefa Piłsudskiego, E. Rydza-Śmigłego, generała Kutrzeby. Bitwa ta, nazwana przez Lorda Edgara D’Abernona osiemnastą decydującą bitwą w dziejach świata3, zakończyła się całkowitym zwycięstwem Polski. Powstania śląskie
Kolejnym, wyjątkowym zbiorem jest dokumentacja osobowa trzech powstań śląskich 1919-1922 zawierająca rozkazy, raporty i depesze Głównego Dowództwa Milicji Górnośląskiej, protokoły i korespondencję Naczelnego Dowództwa Polskiej Organizacji Wojskowej na Górnym Śląsku, akta Naczelnej Komendy Wojsk Powstańczych i akta poszczególnych oddziałów. Kolekcja liczy 839 jednostek archiwalnych, w sumie prawie 13 metrów bieżących. Są to w większości wciąż mało znane źródłowe materiały personalne dotyczące powstańców śląskich i czekają na opracowania historyczne. Trzeba jasno podkreślić, że dokumenty przechowywane w Instytucie mają unikatową wartość dla pierwszych lat niepodległości Polski. Materiały te zawierają szczegółową ewidencję imienną powstańców z uwzględnieniem podziału na poszczególne bataliony i kompanie, spisy ewi-
dencyjne oficerów i podoficerów, lekarzy, sanitariuszy, telefonistek, urzędniczek. Zachowały się także listy i księgi chorych, rannych i zabitych. Dokumentacja ta stanowi bardzo ważny dokument do powstawania państwowości polskiej. Dokumenty wytworzone na terenie Stanów Zjednoczonych
Kolejną imponującą grupę materiałów źródłowych stanowią dokumenty wytworzone na terenie Stanów Zjednoczonych, z reguły organizacji polonijnych. Do najważniejszych należy kolekcja Komitetu Obrony Narodowej (KON) – liczy trzy metry bieżące długości. Na kartach źródłowych prześledzić możemy wysiłek polskiego wychodźstwa w Ameryce i akcje pomocy dla powstającego państwa polskiego. KON został założony w 1912 r. w Pittsburghu (Pensylwania) w celu skoordynowania działalności Polonii amerykańskiej na rzecz odbudowy państwa polskiego. Kolekcja ta zawiera dokumentację centrali Komitetu Obrony Narodowej w Chicago (akty prawne i inkorporacyjne, korespondencja KON, protokoły z posiedzeń KON, notatki i sprawozdania z działalności, rezolucje, odezwy i inne), dokumentację w sprawie ochotników wyjeżdżających z Ameryki do Legionów Polskich oraz dotyczących nadań Krzyży Legionowych ochotnikom i działaczom KON, a także księgi rachunkowe. Inne kolekcje Instytutu
Galeria Instytutu Piłsudskiego w Ameryce – pomnik Marszałka, według Stanisława K. Ostrowskiego
Galeria Instytutu Piłsudskiego w Ameryce – widok na obrazy Wojciecha Kossaka i Czesława Wasilewskiego
Kolekcja fotograficzna
Zbiory fotograficzne Instytutu liczą blisko 20 000 jednostek. Kolekcja powstała dzięki darom osób prywatnych i organizacji społecznych, takich jak: Komitet Obrony Narodowej, Komitet Narodowy Amerykanów Polskiego Pochodzenia i Komitet Pomocy „Solidarności” w Nowym Jorku. Ciekawą część stanowią fotografie dotyczące Legionów Polskich i Józefa Piłsudskiego oraz zbiór ukazujący Armię Polską pod wodzą generała Władysława Andersa w okresie formowania się i na szlaku bojowym. Zbiór map
Instytut posiada ponad 2450 arkuszy map z okresu od 2. poł. XIX w. do 1999 r. Są to głównie mapy: polityczne,
Gablota z mundurami zgromadzonymi w Instytucie Piłsudskiego w Ameryce
21
nizacje, polonika, poczta USA i zagranica. Zbiór znaczków polskich, wciąż kompletowany, obejmuje znaczki wydawane od 1918 r. do chwili obecnej, kasowane i niekasowane na specjalnych kartach albumowych, koperty FDC (Pierwszego Dnia Obiegu), karty pocztowe i zbiór stempli poczt polowych II Korpusu. Zbiór Poczty Podziemnej liczący ponad 2000 pozycji, opracowany został tematycznie na 350 kartach albumowych z podziałem tematycznym (ponad 20 tematów), m.in.: Piłsudski, motywy religijne, zbrodnie stalinowskie, militaria itp. Dział poloników obejmuje kompletny zbiór wydawnictw najstarszego w USA Towarzystwa Filatelistycznego Polonus z Chicago oraz innych klubów, w tym z Kanady. Dział Poczta USA kompletowany jest ze znaczków od lat trzydziestych do chwili obecnej, uzupełniany kopertami FDC i kartami pocztowymi, w tym ONZ. Kolekcję zamykają znaczki z innych państw, układane chronologicznie według daty wydania.
Galeria Instytutu Piłsudskiego w Ameryce – widok gablot z medalami
Monety i banknoty
Galeria Instytutu Piłsudskiego w Ameryce
administracyjne, etnograficzne, fizyczne, wojskowe, topograficzne, ogólnoinformacyjne i samochodowe. Zdecydowaną większość zbioru stanowią mapy szczegółowe Polski i krajów ościennych, w skali 1:100 000 i 1:300 000. Jest ich ponad 500 i większość to Polska w jej granicach z 1939 r. oraz tzw. ziemie odzyskane po II wojnie światowej. Liczną grupę stanowią mapy topograficzne w skali 1:75 000, 1:100 000 i 1:25 000 terenu Galicji (południowej Polski), zaboru rosyjskiego oraz wschodnich prowincji niemieckich z lat 1885-1939. Kolekcja medali
Zbiór liczący obecnie ponad 180 medali upamiętnia ważne wydarzenia, takie jak bitwa pod Somosierrą w 1808 r. (to najstarszy medal Instytutu), powstanie listopadowe, rewolucja 1905 r., pierwsza i druga wojna światowa, odzyskanie niepodległości, także wydarzenia
22
okresu PRL i III Rzeczypospolitej. Ponad 20 medali związanych jest z Józefem Piłsudskim. Rzeźby
W zbiorach Instytutu znajduje się wiele rzeźb. W sali wystawowej wyróżnia się popiersie Józefa Piłsudskiego, kute w miedzi, wykonane przez Elwirę Zachert-Mazurczykową oraz ponadpostaciowy posąg Marszałka w brązie, autorstwa Stanisława Ostrowskiego (1879-1947), prezentowany na Wystawie Światowej w Nowym Jorku w 1939 r. Instytut posiada także gipsowy odlew maski pośmiertnej Józefa Piłsudskiego z 1935 r. Znaczki pocztowe
Liczny zbiór filatelistyczny został podzielony na cztery części: znaczki i całostki polskie, znaczki Poczty Podziemnej z lat 1980-1990, wydawane przez NSZZ „Solidarność” i inne orga-
Kolekcja obejmuje monety polskie z okresu od II Rzeczypospolitej do chwili obecnej, żetony i monety zagraniczne. Należy do nich, m.in. piękna moneta 20-dolarowa z Kanady z podobizną Polaka, Janusza Żurakowskiego – pilota, asa lotnictwa wojskowego. Na zbiór banknotów składają się banknoty polskie wydane przez Generalne Gubernatorstwo Warszawskie, II Rzeczpospolitą, banknoty wydawane przez NSZZ „Solidarność”, satyryczne, cegiełki, bony i banknoty zagraniczne. Mundury
Wśród pamiątek wojskowych znajduje się kilkanaście mundurów, m.in.: premiera RP Janusza Jędrzejewicza, kmdr. Kazimierza Hessa – uczestnika akcji OPR Piorun, ppłk. Franciszka Tyczkowskiego – kapelana II Korpusu Polskiego oraz kpt. Jana Bieniowskiego, uczestnika bitwy pod Monte Casino, kawalera Virtuti Militari.
Dokumenty przechowywane w archiwum Instytutu, Kolekcja nr 9 – Rząd Polski na Emigracji
Archiwum Instytutu Piłsudskiego w Ameryce
Biblioteka
Obecnie biblioteka posiada 23 tysiące książek. Księgozbiór jest nieodzownym uzupełnieniem i pomocą naukową dla osób korzystających z archiwum. W pierwszych latach istnienia Instytutu zbiory biblioteczne pochodziły głównie z agend informacyjnych Rządu Polskiego na Wychodźstwie, działających w Stanach Zjednoczonych. Były to publikacje Polskiego Centrum Informacyjnego oraz Ministerstwa Informacji i Dokumentacji w Londynie. Wiele pozycji książkowych pochodziło z polskiego wydawnictwa Rój i Płomyk, paryskiego Instytutu Literackiego, Gryfa i Polskiej Fundacji Kulturalnej. Księgozbiór powiększa się głównie dzięki darowiznom indywidualnym. Swoje zbiory biblioteczne przekazali Instytutowi, m.in. Ignacy Matuszewski,
Lucjusz Kupferwasser, Wacław Jędrzejewicz, gen. Tadeusz Kasprzycki, gen. Kazimierz Sosnkowski, ambasadorzy: Józef Lipski i Michał Sokolnicki, senatorowie: Tadeusz Katelbach, Edward Kleszczyński i Władysław Pobóg-Malinowski. Obecnie otrzymujemy dużą ilość od instytucji polskich, takich jak Instytut Pamięci Narodowej, Narodowe Centrum Kultury, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od 2005 r. biblioteka, dzięki grantom Senatu RP i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, gości bibliotekarzy z Biblioteki Narodowej. Obecnie 6 tysięcy książek jest elektronicznie skatalogowana. Prasa
Dział prasy i czasopism tworzy blisko 3000 tytułów. Do najważniejszych i jednocześnie unikalnych, wydanych
poza granicami Polski tytułów, należą komplety jerozolimskiej „Na Straży” i bejruckiej „Polak w Libanie”. Wśród pism wydawanych w Stanach Zjednoczonych na szczególną uwagę zasługuje „Biuletyn Organizacji KNAPP”, „Tygodnik Polski” i „The Polish Review”. Bogatą część działu czasopism stanowi prasa niezależna wydawana w Polsce od drugiej połowy lat 70. XX w. do 1990 r., licząca ponad 1350 tytułów. Około 100 najbardziej znaczących pism jest w 80-100 proc. kompletne, zróżnicowanie ze względu na profil i wydające je środowiska powoduje, że kolekcja ma charakter przekrojowy i reprezentatywny dla niezależnych publikacji periodycznych tego okresu. Kolekcja polskiej prasy niezależnej Instytutu Józefa Piłsudskiego jest jedną z największych w Stanach Zjednoczonych.
23
Fundaturzy – Założyciele instytutu
Franciszek Januszewski
Maksymilian F. Węgrzynek
Wacław Jędrzejewicz
Ignacy Matuszewski
Henryk Floyar-Rajchman
Galeria
Galeria Instytutu to zbiór 240 obrazów olejnych, akwarel, rysunków i rycin polskich. Wśród nich znajdują się prace wielu wybitnych artystów, m.in. Jana Matejki, Juliusza Kossaka, Józefa Brandta, Wojciecha Gersona, Leona Wyczółkowskiego, Aleksandra Gierymskiego, Juliana Fałata i Jacka Malczewskiego. Zbiór polskiej sztuki w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, utworzony głównie z darów Aleksandra Mełenia-Korczyńskiego, wytrawnego kolekcjonera polskiego malarstwa, Janiny Czermańskiej, wdowy po artyście Zdzisławie Czermańskim, oraz licznych ofiarodawców, stanowi bardzo dobry materiał dla wizualno-słownej prezentacji Polski, jej historii kultury. Współpraca z Polską
Instytut współpracuje z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDN), Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwowych (NDAP), Biblioteką Narodową (BN), Senatem RP i instytucjami naukowymi. Od grudnia 2002 r. do 2009 r. Instytut i NDAP przeprowadził projekt konserwacji i mikrofilmowania dokumentów kolekcji Powstania Śląskie. 836 jednostek archiwalnych, tj. 13 metrów bieżących dokumentów poddanych zostało zabiegom konserwatorskim. Wykonane mikrofilmy służą rzeszom badaczy zarówno w Instytucie, jak i w kraju. Jednocześnie dzięki porozumieniu z Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwo-
24
wych, Instytut realizuje kolejny projekt – digitalną prezentację dokumentów kolekcji Powstania Śląskie – obecnie na stronie internetowej Instytutu HYPERLINK "http://www.pilsudski.org" www.pilsudski.org dostępnych jest 5000 tysięcy dokumentów. Dzięki współpracy z NDAP realizowany jest projekt modernizacji archiwum Instytutu, w którym czynny udział biorą archiwiści z Polski (od 2002 r.).Obecnie 95 proc. kolekcji zostało uporządkowane, a inwentarze dostępne są na stronie internetowej Instytutu: HYPERLINK "http://www. pilsudski.org" www.pilsudski.org Digitalizacja
Proces digitalizacji składa się z trzech podstawowych etapów: skanowanie, indeksowanie i prezentacja. Konieczny jest specjalistyczny sprzęt i wyszkolony personel wykonujący i nadzorujący pracę. W chwili obecnej Instytut posiada trzy nowoczesne stanowiska pracy do digitalizacji wyposażone w nowoczesne komputery i skanery oraz zapasową pamięć komputerową. W skład zespołu pracującego nad digitalizacją zbiorów Instytutu wchodzą: dr Marek Zieliński, wiceprezes Instytutu, który jest odpowiedzialny za całokształt przedsięwzięcia i dr Artur Kowalski, członek Rady Instytutu. Udało się stworzyć zespół wolontariuszy, którzy odbyli specjalistyczne szkolenie w zakresie digitalizacji. Wolontariusze mieli okazję zapoznać się z procesem skanowania i opracowywania zeskanowanych danych
dzięki programowi D-Space z grupy Open Source. Ten bezpłatny program pozwala na dokładne indeksowanie zeskanowanych dokumentów. Obecnie opracowana została jedna kolekcja nr 9 – Rząd Polski na Emigracji. Zakończenie
Instytut Józefa Piłsudskiego w Ameryce jest organizacją członkowską, niedochodową. Oprócz wypełniania najważniejszej misji, jaką jest zbieranie, zabezpieczanie i udostępnianie dokumentów archiwalnych oraz ksiązek historycznych, zajmuje się również popularyzacją historii i kultury polskiej w środowisku amerykańskim poprzez organizowanie pokazów filmów dokumentalnych w kinie „Ziuk”, prezentacje książek, wystawy, konferencje naukowe, lekcje szkolne i spotkania klubu seniora. Instytut przyznaje nagrody w dziedzinie historii, literatury, nauki, sztuki oraz specjalną nagrodę Marszałka Piłsudskiego. Na ziemi amerykańskiej Instytut jest miejscem polskości i jednocześnie ośrodkiem, który propaguje kulturę i historię Polski. n PRZYPISY:
1 Instytut Józefa Piłsudskiego w Ameryce i jego zbiory,
opr. Janusz Cisek, Warszawa 1997, s. 7; K. Langowski, Placówka godna patrona, „Nowy Dziennik, 11 VII, 2003; A. Krochmal, Szeroko otwarte drzwi, „Nowy Dziennik”, 4 I, 2002; I. Drąg Korga, Dobry początek, „Nowy Dziennik”, 12 V, 2002; Tenże, Instytucje kultury polskiej za granicą i ich zbiory, „Przegląd Polski”, 10 VII, 1998 2 Instytut Józefa Piłsudskiego w Ameryce (IJP), Adiutantura Generalna Naczelnego Wodza ( 2), tam stosowana korespondencja i protokoły 3 E. D’Abernon, Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata pod Warszawą 1920, Kraków 1989
Małgorzata Szelong
DE CEREBRI HUMANI MYSTERIO
Jest późny wieczór 12 maja 1935 r. W Belwederze umiera uznawany powszechnie za najwybitniejszego w Polsce męża stanu Marszałek Józef Piłsudski. Jego ciało spocznie wkrótce w krypcie wawelskiej, serce – w Wilnie, zaś mózg – zgodnie z wolą zmarłego – przeznaczony zostanie do celów naukowych.
T
rzy dni po pogrzebie Marszałka preparat jego mózgu zostaje przekazany najwybitniejszemu polskiemu neuroanatomowi, dyrektorowi Polskiego Instytutu Badań Mózgu w Wilnie, profesorowi Maksymilianowi Rosemu. Sporządza on cztery odlewy, które wykorzystywane będą w prowadzonych w wileńskim Instytucie badaniach.
strowanych zostało 7 egzemplarzy tego unikalnego wydawnictwa: w Uniwersytecie Wileńskim, litewskiej Bibliotece Narodowej im. Martynasa Mažvydasa, Hauptbibliothek Universität Zurich w Zurychu (2 egzemplarze), Universitäts- und landesbibliothek w Düsseldorfie, Instytucie im. Marszałka Piłsudskiego w Londynie oraz National Library of Medicine w Bethesda w Stanach Zjedno-
rego kartonu. Dwie początkowe, tłoczone czerwoną i brązową czcionką, stanowią karty tytułowe albumu w polskiej i francuskiej wersji językowej. Na pozostałych, numerowanych od I do XXXV, naklejone zostały, opatrzone łacińskimi podpisami, czarno-białe odbitki fotograficzne. Na pierwszej uwieczniony został gabinet Marszałka w Belwederze, z widocznym na pierwszym planie stojącym
Budowa mózgu zostaje ponadto odwzorowana na doskonałej jakości fotografiach; ta nowatorska wówczas metoda zastosowana zostaje zamiast tradycyjnego sposobu ręcznego odrysowywania budowy tkanek. Badania, zaplanowane na wiele lat, nie zostaną jednak doprowadzone do końca; przerywa je nagła śmierć Rosego 30 listopada 1937 r. Jego dzieło nie będzie kontynuowane; wkrótce wybuchnie wojna, zaś preparat mózgu Piłsudskiego, podobnie jak wszystkie jego odlewy i klisze fotograficzne zaginą w niewyjaśnionych okolicznościach. Tymczasem jednak wyniki przeprowadzonych przez Rosego badań zostają skierowane do druku. Profesor, mimo iż nie zdążył sformułować ostatecznych wniosków na temat wpływu budowy mózgu Marszałka na jego dokonania, opracował najbardziej bodaj szczegółową w ówczesnej literaturze dokumentację ludzkiego mózgu. Dzieło wydane zostaje w 1938 r. w znanej wileńskiej oficynie Józefa Zawadzkiego pod tytułem Mózg Józefa Piłsudskiego/Le cerveau de Joseph Piłsudski. Cz. 1. Składa się z dwujęzycznej, polsko-francuskiej części tekstowej oraz części ilustracyjnej w formie albumu. Do dziś nie wiadomo, w ilu egzemplarzach zostało wydrukowane; nakład z pewnością nie przekroczył jednak kilkudziesięciu sztuk, niewykluczone, że było ich zaledwie kilkanaście. W Polsce znanych jest 6 egzemplarzy w zbiorach 5 instytucji: Biblioteki Jagiellońskiej (2 egzemplarze), Biblioteki Narodowej, Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi, Muzeum Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i Muzeum im. Jerzego Dunin-Borkowskiego w Krośniewicach. W bibliotekach zagranicznych zareje-
czonych. W kolekcji każdej z bibliotek unikalne wydanie pracy Rosego stanowi niewątpliwie prawdziwe cymelium.
na biurku szklanym pojemnikiem z preparatem jego mózgu. Każda z pozostałych 34 kart zawiera z reguły po dwie fotografie (z wyjątkiem kart XXV i XXXIII, zawierających po jednym zdjęciu) mózgu oraz jego odlewów w różnych ujęciach. W prawym górnym rogu polskiej karty tytułowej poprzedni właściciel dzieła odnotował niebieskim ołówkiem swe inicjały: K.M. To dzięki nim wyjaśnimy, w jaki sposób to unikalne wydawnictwo trafiło do Cieszyna. Przedtem jednak cofnijmy się jeszcze o kilkadziesiąt lat. Jest rok 1902. Pochodzący z Przemyśla dziewiętnastoletni Maksymilian Rose podejmuje studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1905 r. na tym samym wydziale zaczyna studiować urodzony w 1887 r. w Bystrzycy na Śląsku Cieszyńskim absolwent Polskiego Gimnazjum Macierzy Szkolnej, Kornel Michejda. Uczą się tu także ich późniejsze żony; w gronie pięciu pierwszych absolwentek Uniwersytetu Jagiellońskiego znajdą się zarówno Stella Rose, jak i Zofia Wyżykowska, późniejsza małżonka Kornela Michejdy. Już w okresie studenckim połączy ich przyjaźń, która przetrwa przez kilkadziesiąt lat. Po ukończeniu studiów drogi młodych lekarzy na pewien czas się rozchodzą. Rose podejmuje studia w Niemczech i Szwajcarii, zdobywa doświadczenie zawodowe w szpitalach w Przemyślu i Krakowie, pracuje naukowo w Instytucie Cesarza Wilhelma w Berlinie i Uniwersytecie Warszawskim, prowadząc pionierskie badania z zakresu neurologii. Michejda wybiera specjalizację w dziedzinie chirurgii. Po ukończeniu studiów i odbyciu stażu rozpoczyna pracę w Klinice Chirurgicznej Uniwersytetu Jagiel-
Polska strona tytułowa albumu
Zupełnie nieznany jest fakt, iż jeszcze jeden, nierejestrowany w literaturze egzemplarz znajduje się w posiadaniu Książnicy Cieszyńskiej. Przyjrzyjmy się bliżej temu niezwykłemu wydawnictwu. Choć niekompletne (brak w Książnicy części tekstowej, zawierającej wyniki przeprowadzonych przez profesora Rosego badań), zachowało się w doskonałym stanie. W etui, obciągniętym szarym płótnem o brązowo-żółto-niebieskim wzorze wileńskim, spoczywa granatowe pudło opatrzone złoconym tytułem i zamykane na efektowne metalowe klamry w kształcie polskich orłów. Zawiera ono 37 pokaźnych (47 x 33,5 cm) kart z sza-
25
Gabinet Marszałka Piłsudskiego. Na biurku pojemnik z preparatem jego mózgu
Jedna z kart albumu
Odręczna notatka Andrzeja Michejdy
lońskiego, w której wkrótce obejmie obowiązki kierownika. W 1922 r. zostaje powołany na stanowisko profesora nadzwyczajnego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Szybko rozwija się jego kariera zawodowa; kieruje Katedrą i Kliniką Chirurgii Uniwersytetu Stefana Batorego, pełni funkcję dziekana Wydziału Lekarskiego, zostaje wybrany prezesem Towarzystwa Chirurgów Polskich. W Wilnie jego drogi ponownie krzyżują się z Maksymilianem Rosem, który w 1931 r. zostaje profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Stefana Batorego, kieruje Kliniką Psychiatrii (następnie Kliniką Chorób Nerwowych i Umysłowych) i Polskim Instytutem Badań Mózgu, jednym z pierwszych w Europie ośrodków prowadzących pionierskie badania w dziedzinie cytoarchitektoniki. Wydaje się oczywiste, że wydane po śmierci profesora Rosego dzieło Mózg Józefa Piłsudskiego znalazło się w posiadaniu Kornela Michejdy, który sygnował je skromnie swymi inicjałami. Odtąd towarzyszy ono profesorowi Michejdzie do końca jego życia; podczas wojny, gdy po zamknięciu Uniwersytetu Stefana Batorego wybitny chirurg podejmuje pracę w szpitalach na Wileńszczyźnie,
26
Maksymilian Rose
równocześnie działając w ruchu oporu; i po zakończeniu wojny – w Lublinie, Łodzi, Katowicach, Gdańsku, gdzie w 1945 r. zostaje powołany na stanowisko profesora nowo utworzonej Akademii Lekarskiej i organizuje od podstaw Klinikę Chirurgiczną, wreszcie w Krakowie, gdzie spędzi resztę życia, kierując w latach 1948-1957 II Kliniką Chirurgiczną Uniwersytetu Jagiellońskiego. Choć po ukończeniu 70. roku życia rezygnuje z czynnej pracy zawodowej, jest nadal aktywny, m.in. jako redaktor naczelny „Polskiego Przeglądu Chirurgicznego”. Umiera w Krakowie 5 listopada 1960 r., pozostawiwszy po sobie wiele znaczących prac naukowych, głównie z zakresu chirurgii nowotworów, chirurgii urazowej, urologii i anestezjologii, a także - wydany już pośmiertnie – pamiętnik Wspomnienia chirurga. Zostaje pochowany na cmentarzu ewangelickim w Cieszynie. Jak toczą się dalsze losy stanowiącego własność Kornela Michejdy egzemplarza dzieła profesora Rosego? Odziedziczył go syn profesora Andrzej Michejda – dyplomata, specjalista w dziedzinie handlu zagranicznego i marketingu, tłumacz angielskojęzycznej literatury historycznej. On właśnie ofiarował
Kornel Michejda w gabinecie, prawdopodobnie w Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie (fotografia z przekazanej do zbiorów Książnicy Cieszyńskiej spuścizny Kornela Michejdy)
Książnicy Cieszyńskiej bezcenne rodzinne pamiątki, w tym spuściznę Profesora Kornela Michejdy – dokumenty, korespondencję, fotografie, autograf pamiętnika, publikacje naukowe, a także dzieło Maksymiliana Rosego, zapisawszy na odwrocie jego karty tytułowej notatkę następującej treści: Otrzymałem ten egzemplarz od mego ojca – prof. Kornela Michejdy (inicjały jego ręką na odwrocie) by go chronić od obcych i zachować dla potomnych. Andrzej Michejda. Kraków, październik 1980. W sprawie tej sformułowano już kilka sprzecznych hipotez. Niektóre sugerują, iż po śmierci Rosego preparaty zostały przekazane do dalszego badania – do berlińskiego Instytutu Badań Mózgu, kierowanego przez prof. Oskara Vogta, lub warszawskiego Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Nenckiego. Nie jest jednak wykluczone, że pozostały w Wilnie, a po wybuchu wojny zostały ukryte przez pracowników Uniwersytetu Stefana Batorego. Mogły też trafić do Moskwy, gdzie już od lat 20. XX w. działał Instytut Mózgu, prowadzący m.in. badania mózgu W. I. Lenina. n Fot. Anna Fedrizzi-Szostok
Robert Pasieczny
O tym się mówi,
czyli problemy polskiego rynku sztuki W 2009 r. Ośrodek Ochrony Zbiorów Publicznych, obecnie Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, podjął trud zorganizowania międzynarodowej konferencji Fałszerstwa sztuki. Teoria-Praktyka-Rynek-Prawo.
W
szystko było ustalone: zarezerwowana sala w Bibliotece Narodowej, umówiona obsługa cateringowa i oczywiście uzgodnieni referenci – blisko 30 zaproszonych gości. Jak wiadomo konferencja się jednak nie
wań systemowych rynku sztuki w Polsce. Za to drugi był niezwykle interesujący. Wystarczy przytoczyć tytuły dwóch wystąpień – prof. Piotra Steca, Czy potrzebne są ograniczenia swobody działalności gospodarczej w zakresie organizacji aukcji dzieł sztuki? oraz dr. Rafała Stankiewicza, Antykwariusz – zawód regulo-
a ograniczenie rynku sztuki – czy potrzebna jest większa koherencja regulacji? oraz Andrzeja Jakubowskiego, Samoregulacja rynku dzieł sztuki? – rola kodeksów etyki zawodowej oraz dobrych praktyk. Na uwagę zasługiwało również wystąpienie dr Moniki Dreli, Odpowiedzialność kon-
odbyła. Jedną z przyczyn, o których się mówiło, był brak zainteresowania środowisk. I nie chodzi tu tylko o antykwariuszy, lecz także o policję, prokuraturę i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Być może rzeczywiście za wcześnie zrezygnowano z przedsięwzięcia, nie dając zainteresowanym szansy na zgłoszenie się, ale wiszący wówczas nad krajem kryzys finansowy nie pozwolił organizatorom na trwanie w stanie niepewności. Zresztą nie miejsce tu i pora na dywagacje na temat powodów odwołania konferencji. Niedoszłe wydarzenie zaowocowało jednak nader obficie. Już w grudniu 2009 r., przy okazji 7. Warszawskich Targów Sztuki, odbył się krótki panel dyskusyjny z udziałem dziennikarza i krytyka sztuki Andrzeja Matyni, właściciela galerii i promotora polskiej sztuki Piotra Nowickiego oraz eksperta sztuki Adama Konopackiego. Próbowano podsumować dwadzieścia lat wolnego rynku sztuki w Polsce, skupiając się wówczas bardziej na samym fakcie, że obrót sztuką jest pozbawiony ograniczeń i to powód do radości, a pomijając milczeniem patologie, jakie niesie ze sobą swoboda wolnego handlu. 31 marca 2010 r. odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa Rynek dzieł sztuki. Współczesne problemy i perspektywy rozwoju, zorganizowana przez Koło Naukowe Prawa Administracyjnego Uniwersytetu Warszawskiego. Prelegentami, jak i uczestnikami, na tej konferencji byli głównie prawnicy. Jej obrady podzielono na trzy panele: Uwarunkowania polskiego rynku dzieł sztuki; Perspektywy rozwoju rynku dzieł sztuki w Polsce; Współczesne problemy rynku dzieł sztuki w Polsce. Niestety, w pierwszym panelu zabrakło wystąpienia dr. Kamila Zeidlera na temat uwarunko-
wany? – by wyobrazić sobie emocje, jakie wzbudziły. Całe szczęście, że tak niewielu było antykwariuszy, których ten problem dotyczy. Tak czy owak od pytań i dyskusji na temat prawnych uwarunkowań działalności galerii i domów aukcyjnych nie ucieknie się, zarówno bowiem koncepcja reglamentacji zawodu antykwariusza, jak i koncepcja pełnej swobody dostępu do zawodu mają swoje wady i zalety. Konieczne jest jednak wysłuchanie samych zainteresowanych, by dyskusja nad tym problemem nie była czysto akademickim sporem. Także i na tej konferencji nie zabrakło dyskusji na temat ekspertów i rzeczoznawców. Przyczynkiem do tego było wystąpienie Natalii Fyderek, Eksperci rynku sztuki w Polsce. Sytuacja prawna i praktyka, niezwykle wnikliwie analizującej ten problem. Konferencja zorganizowana 15 czerwca 2010 r. w Opolu przez Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego, Wydział Prawa i Nauk Społecznych Wyższej Szkoły Bankowości i Finansów w Bielsku-Białej oraz Izbę Celną w Opolu zgromadziła nader liczne grono prelegentów. Tytuł spotkania, Nielegalny rynek zabytków i nieuczciwe praktyki w obrocie dziełami sztuki, brzmiał zachęcająco, niemal skandalicznie. Skandalicznie, dlatego że wszak antykwariusz to osoba, która powinna budzić zaufanie, a tu mowa o jakichś nielegalnych praktykach. W tym zakresie najbardziej szokujące dla słuchaczy było wystąpienie dr. Wojciecha Szafrańskiego omawiającego mechanizm budowania cen na polskim rynku sztuki. Niestety, brak czasu nie pozwolił mówcy na przedstawienie prawnych propozycji ograniczenia zjawiska. Znów pojawiły się wystąpienia dotyczące regulacji rynku: Wojciecha Paczuskiego, Ochrona legalnego handlu
traktowa za sporządzenie wadliwej opinii o autentyczności dzieła - uwagi na tle prawa cywilnego i prawa autorskiego. Było to szczegółowe omówienie zależności między sprzedającym, pośrednikiem a nabywcą i usytuowanie w tym trójkącie rzeczoznawcy, który sporządził złą ekspertyzę. To ważne wystąpienie, szczególnie jeżeli ma się na uwadze powszechny sąd o bezkarności ekspertów i ich braku odpowiedzialności za słowo. W sierpniu 2010 r., w Centrum Promocji Informatyki zorganizowano VIII edycję seminarium z cyklu Nowoczesne muzea i galerie – aktualne problemy prawne w muzealnictwie i obrocie dziełami sztuki, na którym jednym z tematów były Cywilnoprawne aspekty obrotu skradzionymi dobrami kultury. Skutki prawne nabycia dzieła sztuki od osoby nieuprawnionej. Z kolei w pierwszym półroczu 2011 r. Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa ELSA Poland zorganizowało Ogólnopolski Konkurs na Glosę do orzeczenia dotyczącego funkcjonowania rynku dzieł sztuki, którego uroczysty finał odbył się 6 maja br. Wracając jednak do konferencji Fałszerstwa sztuki. Teoria-Praktyka-Rynek-Prawo, to w jej miejsce postanowiono zorganizować w 2010 r. cykl seminariów pt. Problematyka autentyczności dzieł sztuki na polskim rynku. Teoria-Praktyka-Prawo. Organizatorami były: Ośrodek Ochrony Zbiorów Publicznych, Stowarzyszenie Antykwariuszy Polskich oraz Dom Aukcyjny Rempex. Na ośmiu spotkaniach, z których ostatnie odbyło się 4 grudnia 2010 r., wygłoszono trzydzieści referatów. Zagadnienia poruszane na marcowym seminarium, a także na kolejnych spotkaniach, były bardzo różnorodne. Dziś, patrząc na nie z pewnym dystansem, można
27
zasugerować pewien podział tematyczny wystąpień. Pierwsza grupa to te, które dotyczyły bezpośrednio sytuacji na polskim rynku sztuki. Spośród nich najciekawszym wydaje się wystąpienie prof. Jerzego Miziołka, Najsłynniejsze falsyfikaty dzieł sztuki w polskich zbiorach: próba nowego spojrzenia. Opisane tam przykłady mogą służyć zadaniu jednego podstawowego pytania, na które niestety nie znajdujemy odpowiedzi: dlaczego polskie muzea tak bardzo wstydzą się przyznać, że mają w swych zbiorach falsyfikaty? Największe zagraniczne muzea przecież organizują wystawy, wręcz mają stałe ekspozycje falsów ze swoich kolekcji. Wszak badanie proweniencji czy autorstwa dzieła jest naturalną rzeczą – czy należy wstydliwie ukrywać tego efekty? Czy należy w ten sposób prowokować do pisania o tego typu sprawach jedynie w tonie afery lub skandalu? Szkoda, że zabrakło na seminarium przedstawicieli Muzeum Narodowego w Gdańsku – była bowiem okazja odniesienia się do wystąpienia nadkom. Joanny Piotrowskiej na temat sygnatury na zakupionym przez muzeum obrazie Wyczółkowskiego, do zobaczenia jak w praktyce wygląda współpraca między muzeami a rynkiem antykwarycznym i dochodzenie autorstwa dzieł. Kilka referatów poświęcono fałszerstwom innych dzieł sztuki niż malarstwo. Dokonana przez Stefana Mieleszkiewicza analiza mebli pokazała jak trudno w przypadku tego typu przedmiotów wskazać, gdzie kończy się oryginał a zaczyna fałszerstwo. Na te problemy wskazał też dr Michał Woźniak omawiając wyroby złotnictwa. Jednak być może najbardziej pouczającym było wystąpienie Adama Suchanka na temat fałszerstw w świecie monet. Na licznych przykładach słuchacze mogli się bowiem przekonać, że fałszerstwa są naprawdę tak stare jak ludzkość, a pomysłowość fałszerzy nie zna granic. Jednymi z najpiękniejszych fałszerstw w tej dziedzinie, o ile można w ogóle użyć takiego określenia wobec tego procederu, są fałszywki kolekcjonerskie będące monetami nieistniejących krajów – jakaż fantazja fałszerzy, a przy tym i strona artystyczna niczego sobie. Sporo wystąpień poświęcono metodom badawczym pozwalającym na rozpoznanie fałszerstw dzieł sztuki. Na jednym krańcu mamy doświadczenie eksperta, badacza sztuki (wystąpienia Adama Konopackiego i dr.
28
Michała Woźniaka), którego atutem jest wiedza, doświadczenie i umiejętność dostrzegania tych szczegółów, jakie dla przeciętnego odbiorcy są niezauważalne, a zauważone nie budzą żadnych refleksji. Na drugim tak futurystyczne metody jak matematyczna analiza obrazów – metoda obiektywna, naukowa, pozbawiona wszelkich emocji, które zazwyczaj towarzyszą orzekaniu o autentyczności dzieła (dr Marta Wachowicz, dr inż. Marek Strumik). Między tymi dwoma biegunami mamy konserwatora z jego warsztatem – tym tradycyjnym i tym nowoczesnym, jak nieinwazyjne metody badawcze, kryminologów z ich metodami, badaczy pisma ręcznego przyglądających się sygnaturom. Słuchając tych wystąpień ma się niezłomną pewność, że fałszerz nie ma szans w konfrontacji z badaczami, że każde fałszerstwo będzie wykryte. Jeżeli tak jest, to dlaczego mamy do czynienia z tyloma falsyfikatami? Odpowiedź zdaje się być prosta – koszty badania bywają niewspółmiernie wysokie do ceny samego dzieła. Jednym z tematów budzących największe emocje była praca ekspertów i rzeczoznawców. Choć zagadnienia tego dotyczyło tylko kilka wystąpień, to problem przewijał się ciągle w dyskusjach, przy okazji innych prezentacji. Mówcy pracę rzeczoznawców oceniali zazwyczaj niezbyt pozytywnie, choć bez zbytniego wgłębiania się w przyczyny tego stanu rzeczy. Nikt nie powiedział głośno, że to rynek stworzył zapotrzebowanie na miernych ekspertów, którzy teraz się panoszą. Mówiąc o niskiej jakości pracy rzeczoznawców wskazano na trudności we współpracy z muzealnikami, którzy potencjalnie stanowią grupę znawców najbardziej godną zaufania. Jako jedną z przyczyn przytaczano restrykcyjne zapisy Kodeksu etyki ICOM dla muzealników. Jednak na czerwcowym seminarium ten problem został do pewnego stopnia rozwiązany. Profesor Stanisław Waltoś – prawnik i muzealnik – uchylił nieco drzwi do współpracy antykwariuszy i muzealników, mówiąc iż Kodeks, pod pewnymi warunkami, dopuszcza udział pracownika muzeum jako eksperta rynku sztuki. Na rolę Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich w uporządkowaniu tych spraw wskazywał dr Wojciech Niewiarowski. Nie zabrakło też głosów samych ekspertów, którzy omawiali trudności swojej pracy (Adam Konopacki i prof. Joanna Szpor). Niestety, uczestnicy seminariów nie wypracowali tu żadnego trybu postępowania,
a rozwiązanie jest być może bardzo proste. Może należałoby stworzyć szablon ekspertyzy i rygorystycznie go wymagać. Coś co nie spełnia standardów winno być odrzucone. Idąc dalej. Może należałoby, by cenniejsze przedmioty podlegały obowiązkowym badaniom konserwatorskim. Być może w przypadku najcenniejszych dzieł obowiązkowe byłyby jeszcze inne, dokładniejsze metody badawcze. Czy to zadanie dla Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich? Chyba tak, bo nie ma dziś w Polsce innej organizacji, której tak powinno zależeć na regulacji rynku i na dobrym imieniu antykwariuszy. Wiele referatów i miejsca w dyskusji poświęcono zagadnieniom prawnym związanym z fałszerstwami i szerzej z rynkiem sztuki. Dość szczegółowo problem ten omówił dr Kamil Zeidler, ale najwięcej emocji wzbudziło chyba wystąpienie dr Moniki Dreli na temat Odpowiedzialność antykwariusza za sprzedanie wadliwego fałszywego dzieła i o gwarancjach. Pytanie czy prawo pozostaje bezradne wobec fałszerstw, czy tylko my nie potrafimy posługiwać się narzędziami, jakie mamy w tym zakresie do dyspozycji, pozostaje nadal otwarte. Dyskusja prawna nie zakończyła się jednak niczym. W swoim ponadgodzinnym wystąpieniu zamykającym cykl obrad seminaryjnych dr Wojciech Szafrański zaproponował nowe rozwiązania prawne przeciwdziałania fałszerstwom. Jeżeli tylko ujrzą one światło dzienne w postaci poseminaryjnych materiałów, będzie to niezmiernie interesujący temat do dalszych dyskusji. Patrząc na obrady seminariów z cyklu Problematyka autentyczności dzieł sztuki na polskim rynku. Teoria-Praktyka-Prawo warto jeszcze na jedną rzecz zwrócić uwagę. Zawsze gromadziły one sporą rzeszę uczestników. Zazwyczaj było to około setki osób, w przeważającej mierze antykwariusze, właściciele galerii. Stałymi „bywalcami” byli też funkcjonariusze Komendy Głównej Policji i Komendy Stołecznej zajmujący się ochroną naszego dziedzictwa kulturowego. Bywali muzealnicy, prawnicy, historycy sztuki i nawet eksperci czynnie uczestniczący w rynku antykwarycznym. Zabrakło natomiast przedstawicieli prokuratury i sądownictwa. Dotychczasowe konferencje i seminaria nie wychodzą poza próbę opisania rynku sztuki, a konkretniej jego patologii. Na tym etapie wydaje się słusznym, by najpierw dokonać analizy zjawiska, a dopiero potem stawiać
diagnozę i starać się wypracować jakieś rozwiązania czy to kompleksowe, czy też poszczególnych problemów. Zwraca jednak uwagę fakt, że w dotychczasowych spotkaniach na jednej sali nie spotkały się wszystkie zainteresowane strony. W seminariach na temat fałszerstw słuchaczami byli głównie antykwariusze. W konferencjach w Warszawie i Opolu uczestniczyli przede wszystkim prawnicy – teoretycy prawa. Zdecydowanie brakuje pozostałych aktywnych uczestników rynku sztuki – muzealników, ekspertów, i tych, którzy walczą, czy też raczej należałoby powiedzieć powinni walczyć z patologiami rynku antykwarycznego, czyli przedstawicieli policji, prokuratury, wymiaru sprawiedliwości. W takiej sytuacji nie ma szans, by wyjść poza omawianie zjawiska i podjąć próbę jakiejkolwiek naprawy. Być może impulsem do dalszej pracy nad tematem i do rozwiązania problemu fałszerstw dzieł sztuki będzie planowana na 3. kwartał 2011 r. publikacja przygotowana przez Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów z materiałów seminarium Problematyka autentyczności dzieł sztuki na polskim rynku. Teoria-Praktyka-Prawo. n
Marek Lengiewicz
Dom Aukcyjny Rempex Falsyfikaty w praktyce Domu Aukcyjnego Rempex Dariusz Dobrzyński
Fałszerz. Film Telewizja Polska, 2004 prof. Jerzy Miziołek
Uniwersytet Warszawski i Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej w Warszawie Najsłynniejsze falsyfikaty dzieł sztuki w polskich zbiorach: próba nowego spojrzenia mŁ.insp. mirosŁaw Karpowicz
Komenda Główna Policji Z doświadczenia polskiej policji
Stefan Mieleszkiewicz
Muzeum Narodowe w Warszawie Ile procent oryginału? O innego rodzaju fałszerstwach mebli dr Anna Szkurłat
Zamek Królewski w Warszawie Falsyfikaty porcelany koreckiej Adam Suchanek
założyciel Stowarzyszenia Numizmatyków Profesjonalnych Fałszerstwo monet w historii świata i Polski Anna Suwała
konserwator-kopista Czego fałszerz nie potrafi? Analiza dwóch fałszerstw międzywojennych obrazów w kontekście elementów artystycznego szkolenia dr Grażyna Bastek
Muzeum Narodowe w Warszawie Instrukcje dla fałszerza prof. Tadeusz Widła
Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Czy możliwe jest fałszerstwo doskonałe dr Mirosław Wachowiak
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Zakład Konserwacji Malarstwa i Rzeźby Polichromowanej Fizykochemiczne badania dzieł sztuki – niedocenione, konieczne narzędzie pracy eksperta, historyka sztuki, antykwariusza dr Michał Woźniak
dyrektor Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy Problematyka autentyczności dawnych sreber. Uwagi zabytkoznawcy SPIS WYSTĄPIEŃ Z PODZIAŁEM NA TEMATYKĘ Janusz Miliszkiewicz
dziennikarz Falsyfikaty na polskim rynku sztuki i antykwarycznym – rozmiar zjawiska, przyczyny jego narastania, propozycja rozwiązania problemu Sławomir Bołdok
analityk rynku sztuki Kogo i dlaczego opłaca się fałszować na rynku malarstwa? dr Wojciech Szafrański
Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Wpływ falsyfikatów na rynek sztuki. Siła prawa czy jego bezradność
dr Alina Tomczyk
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu Analiza zabytkoznawcza i nieinwazyjne badania wyrobów ze srebra prof. Piotr Girdwoyń prof. Tadeusz Tomaszewski
Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego Tajemniczy obraz – badania sygnatury Tadeusza Makowskiego nadkom. Joanna Piotrowska
Centralne Laboratorium Kryminalistyczne KGP „Rybak” Leona Wyczółkowskiego – prawdziwy czy fałszywy? Badanie sygnatury na obrazie jako jedna z metod pomocniczych w ustalaniu autentyczności dzieła malarskiego
dr Marta Wachowicz
Centrum Badań Ziemi i Planet – GeoPlanet dr inż. Marek Strumik
Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk W poszukiwaniu nowych metod detekcji fałszerstw – analiza matematyczna obrazów prof. Dariusz Markowski
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Zakład Konserwacji Malarstwa i Rzeźby Polichromowanej Od opinii do ekspertyzy prof. Joanna Szpor
kierownik pracowni Konserwacji Malarstwa Sztalugowego WKiRDS ASP w Warszawie Jak orzekać rzetelnie, czyli jak nie zrobić z oryginału falsyfikatu Adam Konopacki
niezależny ekspert rynku sztuki, Agencja „Art-Konsultant” Jestem ekspertem dr Wojciech Niewiarowski
Galeria Rynek Sztuki w Łodzi Współpraca pomiędzy antykwariuszem i ekspertem w aspekcie przyjętych przez SAP podstawowych zasad działania i dobrego postępowania antykwariuszy i marszandów zrzeszonych w SAP prof. Stanisław Waltoś
dyrektor Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego Czy muzealnik może być ekspertem dr Monika Drela
Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego Odpowiedzialność antykwariusza za sprzedanie wadliwego fałszywego dzieła i o gwarancjach dr Katarzyna Zalasińska
Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego Prawa artystów wobec problemu falsyfikatów Katarzyna Spanialska
Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Łodzi Fals usankcjonowany – problem wywozu podróbek za granicę Olgierd Jakubowski
Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów (d. Ośrodek Ochrony Zbiorów Publicznych) Wykorzystywanie dokumentów związanych z wywozem zabytków do prób legalizacji falsyfikatów na rynku sztuki – zarys problemu dr Kamil Zeidler
Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego Fałszerstwo zabytków w świetle polskiego prawa dr Andrzej Jakubowski
Instytutu Nauk Prawnych PAN (Zakład Prawa Międzynarodowego Publicznego) Kosztowny błąd czy oszustwo? Problematyka autentyczności dzieł sztuki w prawie francuskim i szwajcarskim dr Wojciech Szafrański
Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Przeciwdziałanie fałszerstwom – nowe rozwiązania prawne
29
Wojciech Krupiński
Działania Straży Granicznej w ochronie dziedzictwa kulturowego w 2010 r. Działania Straży Granicznej w 2010 r. stanowiły kontynuację przedsięwzięć zainicjowanych w latach poprzednich. Jednakże w ostatnich trzech latach mieliśmy do czynienia z nową rzeczywistością na płaszczyźnie ochrony zabytków przed ich nielegalnym wywozem, która niewątpliwie wpływa na skalę przedmiotowego zjawiska.
W
pierwszej kolejności taką
pokusić się o stwierdzenie, iż przy tak sformu-
wynika to z aspektów zupełnie niezależnych
nową rzeczywistość wygenerowało przystąpienie Polski do układu z Schengen, skutkiem czego było zniesienie kontroli na granicach wewnętrznych UE i zapewnienie swobodnego przepływu przez te granice osób i towarów. Fakt ten otworzył, i to w znaczący sposób, rynki europejskie dla wolnego obrotu dziełami sztuki i szeroko rozumianymi zabytkami, i to zarówno na płaszczyźnie obrotu legalnego, jak i tego, który dokonywany jest w sposób niezgodny z prawem. Kolejnym elementem nowej rzeczywistości jest nowelizacja ustawy o zabytkach i opiece nad zabytkami, która weszła w życie 5 czerwca 2010 r. Jak wiadomo nowe zapisy przedmiotowego aktu prawnego wprowadziły podział zabytków na kategorie i tym poszczególnym kategoriom przypisano progi kwotowe i wiekowe, mające decydujące znaczenie w ocenie czy dany przedmiot będzie wymagał pozwolenia na wywóz, czy też będzie mógł być, bez spełnienia formalnych przesłanek, wywieziony poza granice kraju. Na istotę nowej rzeczywistości mają wpływ przedmiotowe progi, które stanowią o wysokich, jak na polski rynek, pułapach wartości i dość odległych okresach powstania (wytworzenia) tych przedmiotów. Z pewnością głównym zamierzeniem przedmiotowej nowelizacji było rozdzielenie rzeczywistego dziedzictwa kulturowego, które należy chronić za wszelką cenę, od niewartościowych rzeczy, które pomimo odległego czasu ich wytworzenia nie przedstawiają żadnej wartości społecznej, naukowej ani historycznej. Można więc
łowanych ustawowych przesłankach większość rzeczy, które były zatrzymywane przez służby na granicach w okresie przed nowelizacją, to już po jej wdrożeniu mogłyby być swobodnie wywiezione bez większych problemów. Powyższe z natury rzeczy ma ułatwić obrót zabytkami przez granice kraju, jak i uprościć weryfikacje i kontrole służb odpowiedzialnych na granicach za ochronę zabytków przed ich nielegalnym wywozem. Codzienność generuje jednak sytuacje, które zaprzeczają cytowanej wyżej swobodzie, ale
od służb. Dość często podróżny chce wywieźć przedmiot zabytkowy lub dzieło sztuki, nie posiadając przy tym żadnych dokumentów potwierdzających własność, nie mówiąc już o jakichkolwiek dokumentach wskazujących na wiek, wartość lub pochodzenie przedmiotu. W takim przypadku służby są zobowiązane do przeprowadzenia wszelkich możliwych czynności weryfikacyjnych, ale bieżące sytuacje, takie jak np. weryfikacja w przejściu lotniczym, czy też weryfikacja w porach nocnych, wykluczają często dokładne sprawdzenie przedmiotu bez jego zatrzymania. W tym momencie wchodzi się w zakres procedury karnej, która rodzi określone obowiązki i uprawnienia zarówno po stronie organu ścigania, jak i podróżnego. Pamiętać należy, iż funkcjonariusze Straży Granicznej zawsze mogą zatrzymać przewożony przedmiot, jeżeli tylko mają wątpliwości co do wiarygodności przedstawianych przez podróżnego dokumentów lub co do samego przedmiotu, np. jego cech zabytku czy też źródła pochodzenia. Oczywiste jest, iż takie zatrzymanie poprzedzane jest wszelkimi możliwymi sprawdzeniami i weryfikacjami dotyczącymi nie tylko przedmiotu, ale również osoby oraz składanych przez nią wyjaśnień, jeżeli tylko jest to fizycznie możliwe. W związku z powyższym, pomimo obecnie obowiązujących liberalnych przepisów, istnieją ograniczenia wdrażanej swobody wywozu zabytków, a podróżni muszą liczyć się z określonymi sytuacjami i związanymi z tym konsekwencjami. Jednakże to ograniczenie związane jest najczęściej z niedopełnieniem przez podróżnego obowiązków lub
30
1
2
zaniechaniem czynności, które mogłoby ustrzec go przed problemami na granicy. Nowa ustawa daje takie narzędzia, mowa tutaj o dokumentach wyceny, oceny i potwierdzenia wwozu. Pragnę zwrócić szczególną uwagę na dokument, który, zgodnie z art. 59 ust.3 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, miałby być wystawiany przez Służbę Celną lub Straż Graniczną na granicach kraju, w skrócie – dokument zwany potwierdzeniem wwozu przedmiotu zabytkowego. Zgodnie z zapisami
wym zakresie odnotowano w rejonie służbowej odpowiedzialności Nadodrzańskiego i Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, co w sumie stanowiło ponad 50 proc. wszystkich ujawnień prób przemytu zabytków. W ramach działań poddano weryfikacji ponad 400 sztuk różnego rodzaju przedmiotów, przy czym jedynie 90 zostało uznane za zabytki, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Należy zaznaczyć, że większość tych postępowań została wszczęta w związku z przypadkami, które miały miejsce przed wejściem w życie nowelizacji ustawy. Jak wskazują powyższe dane, wyraźnie odnotowuje się mniejszą liczbę wszczynanych postępowań oraz zatrzymywanych przedmiotów, jednak w związku z opisywaną nową rzeczywistością, taką sytu-
W nowych realiach o c h r o n y z a b y t kó w istotne jest skuteczne przetwarzanie informacji niezbędnych dla efektywnego zwalczania wszelkiego rodzaju przestępczości skierowanej przeciwko zabytkom, bowiem nielegalny wywóz często stanowi przestępstwo pochodne innych przestępstw, np. kradzieży lub paserstwa. Wymiana informacji dotyczy nie tylko służb, ale rów3 nież instytucji lub podmiotów, np. antykwariuszy, muzealników, pasjonatów,
cytowanej ustawy, takie potwierdzenie ma być wystawiane wyłącznie w przejściach granicznych, co z samej istoty układu z Schengen generuje komplikacje, na granicach wewnętrznych bowiem takie przejścia już nie funkcjonują. Tym samym pozbawia się osoby podróżujące do Polski – z kierunku zachodniego (granica z Niemcami), południowego (granica ze Słowacją i Czechami) oraz północnowschodniego (granica z Litwą) – ustawowych możliwości potwierdzenia faktu wwozu zabytkowych przedmiotów. Ma to znaczenie w kontekście zwiększającego się obrotu działami sztuki przez granicę państwa celem ich odsprzedaży na terenie Polski. Dzieła takie po nieudanych transakcjach zazwyczaj wracają do kraju, z którego przybyły, ale w takim przypadku wchodzimy w tzw. procedurę wywozową, a więc konieczność spełnienia przesłanek warunkujących legalność takiego wywozu. W skrócie, dzieła sztuki są przywożone do naszego kraju swobodnie, bez jakiegokolwiek formalizmu, natomiast przy wywozie mogą napotykać, i napotykają, utrudnienia wynikające z obowiązujących w Polsce przepisów. Niemniej odnotowuje się mniejsza liczbę zdarzeń związanych z nielegalnym wywozem, a powyższe ma swoje odzwierciedlenie również w gromadzonych danych statystycznych. W ramach działań Straży Granicznej w zakresie ochrony dóbr kultury przed ich nielegalnym wywozem, w 2010 r. odnotowano ponad 30 zdarzeń dotyczących dóbr kultury, z czego wszczęto 27 postępowań przygotowawczych. W ramach prowadzonych czynności 5 osobom postawiono zarzuty z art. 109 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, w tym jedną osobę objęto aktem oskarżenia. Najwięcej zdarzeń w przedmioto-
ację uznać należy za możliwą i uzasadnioną. Duża liczba postępowań przygotowawczych (tj. ponad 70 proc. spraw) została umorzona, przy czym większość z uwagi na fakt braku czynu przestępczego lub znikomą szkodliwość społeczną czynu. Natomiast w ramach realizowanej współpracy z innymi służbami jeden przypadek został przekazany do dalszego prowadzenia przez policję. Niezmienny pozostaje katalog rzeczy, które są przedmiotem nielegalnego wywozu, a więc: meble i części składowe mebli, numizmaty, ikony, obrazy, elementy gospodarstwa domowego, naczynia liturgiczne oraz książki.
kolekcjonerów. Możliwość efektywnego korzystania z gromadzonej przez te osoby wiedzy oraz informacji przetwarzanych w bazach organów ścigania stanowi podstawowe narzędzie w walce z tego rodzaju przestępczością. W dobie otwartych granic i transgranicznego charakteru przestępstwa nie bez znaczenia pozostaje również współpraca międzynarodowa, która w praktyce realizowana jest coraz częściej. n Fot. Przedmioty ujawnione przez Straż Graniczną w Warszawie na lotnisku Okęcie (il. 1 i 3) oraz w Terespolu (il. 4 i 2)
4
31
Olgierd Jakubowski
Rola wojewódzkich konserwatorów zabytków w kontroli czasowego wywozu muzealiów za granicę Wstęp W erze globalizacji jednym z zadań państwa jest promocja rodzimej kultury, m.in. poprzez organizowanie wymiany zagranicznych wystaw muzealnych, co pozwala obywatelom innych państw zapoznać się z materialnym dziedzictwem kulturowym. Dzięki wymianie zagranicznej możliwe jest organizowanie zbiorczych wystaw dzieł wybitnych artystów, jak również czasowe międzynarodowe wymiany części zbiorów. Nie można jednak zapominać, że czasowy wywóz zbiorów muzealnych za granicę może stanowić dla nich zagrożenie. Państwo powinno więc wypracować takie regulacje, jakie z jednej strony umożliwią zagraniczne wypożyczenia obiektów muzealnych, z drugiej – zabezpieczą ich powrót do kraju w niepogorszonym stanie. Czasowy wywóz muzealiów w polskim systemie prawnym Przepisy ustawy z 21 listopada 1996 r. o muzeach jasno wskazują, iż muzealia stanowią dobro narodowe. Z tego powodu ochrona zbiorów podlega szczególnym rygorom, a przenoszenie obiektów poza teren muzeum wymaga zgody dyrektora tej instytucji. Szczegółowe kwestie odnoszące się do warunków, sposobu i trybu przenoszenia muzealiów zostały uregulowane w rozporządzeniu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego1. Zawarto w nim również informacje o warunkach i sposobie przechowywania zbiorów w nowym miejscu oraz opracowywania dla nich dokumentacji naukowo-konserwatorskiej. Ustawodawca uznał, że w przypadku wywozu muzealiów za granicę unormowania wynikające z ustawy o muzeach są niewystarczające; pozwolenie na wywóz muzeum musi uzyskać od wojewódzkiego konserwatora zabytków na podstawie przepisów ustawy z 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Takie rozwiązanie powoduje, że działania muzeów związane z wywozem muzealiów za granicę podlegają kontroli wojewódzkich konserwatorów zabytków. Wywóz muzealiów w przepisach ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami Przepisy ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami jednoznacznie wska-
32
zują, że zabytki znajdujące się w inwentarzach muzeów, jak również wchodzące w skład zbiorów publicznych, nie mogą być wywożone za granicę na stałe. Jedyną legalną formą wywozu takich obiektów (czy to na wystawę czasową, czy do konserwacji) jest uzyskanie pozwolenia czasowego wydawanego przez wojewódzkiego konserwatora zabytków. Ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami wyróżnia trzy typy pozwoleń czasowych na wywóz zabytków za granicę: • jednorazowe pozwolenie na czasowy wywóz zabytku za granicę – pozwolenie to wydaje wojewódzki konserwator zabytków na wniosek osoby fizycznej lub jednostki organizacyjnej, w której posiadaniu znajduje się zabytek, mającej zamiar jednorazowo wywieźć za granicę ten zabytek w celach użytkowych lub wystawienniczych albo dla przeprowadzenia prac konserwatorskich. Termin ważności omawianego pozwolenia nie może być dłuższy niż 3 lata od dnia wydania tego pozwolenia (art. 53); • wielokrotne pozwolenie indywidualne na czasowy wywóz zabytku za granicę – pozwolenie to wydaje wojewódzki konserwator zabytków na wniosek osoby fizycznej lub jednostki organizacyjnej, w której posiadaniu znajduje się zabytek, mającej zamiar wielokrotnie wywozić za granicę ten zabytek w celach użytkowych lub wystawienniczych. Termin ważności omawianego pozwolenia nie może być dłuższy niż 3 lata od dnia wydania tego pozwolenia (art. 54); • wielokrotne pozwolenie ogólne na czasowy wywóz zabytków za granicę – pozwolenie to wydaje wojewódzki konserwator zabytków na wniosek muzeum lub innej instytucji kultury, która w związku z prowadzoną działalnością zamierza wielokrotnie wywozić za granicę swoje zbiory, w całości lub w części, w celach wystawienniczych. Termin ważności omawianego pozwolenia nie może być dłuższy niż 5 lat od dnia wydania tego pozwolenia (art. 55). W zasadzie wywóz zabytków przez instytucję muzealną może odbywać na podstawie każdego z wymienionych typów pozwoleń czasowych, jednakże wielokrotne pozwolenie ogólne na czasowy wywóz zabytków za granicę jest specjalnie dedykowane muzeom i innym instytucjom kultury. Osoby fizyczne i podmioty niespełniające definicji instytucji
kultury mogą czasowo wywozić zabytki jedynie na podstawie dwóch pozostałych typów pozwoleń. Ustawodawca, biorąc pod uwagę charakter prowadzonej przez instytucje kultury działalności, przewidział dla tego dokumentu wywozowego dłuższy termin ważności w porównaniu do pozostałych pozwoleń czasowych na wywóz zabytków. Ponadto w obowiązującym do 5 grudnia 2010 r. rozporządzeniu w sprawie wywozu przedmiotów o cechach zabytku2 tryb wydawania pozwoleń przewidywał daleko idące udogodnienia dla instytucji otrzymującej powyższy rodzaj pozwolenia. Zgodnie z tym aktem wykonawczym instytucja, która otrzymywała wielokrotne pozwolenie ogólne w przypadku wywozu obiektów dołączała do dokumentu pozwolenia wykaz wywożonych zabytków, opatrzony na każdej ze stron pieczęcią muzeum lub innej instytucji kultury i podpisem osób uprawnionych do podpisu wykazu wywożonych zabytków (muzeum we wniosku o wydanie dokumentu wywozowego wskazywało dwie osoby uprawnione do podpisu). Wykaz zawierał określenie i opis wywożonych zabytków oraz ich numery inwentarzowe. Rozwiązanie takie powodowało, że instytucja posiadająca wielokrotne pozwolenie ogólne na czasowy wywóz zabytków za granicę w okresie jego ważności mogła wielokrotnie wywozić swoje zbiory na podstawie tylko jednego dokumentu, zmieniając jedynie załączniki ze spisem wywożonych obiektów. Kontrowersyjnym aspektem takiego rozwiązania był fakt, iż po wydaniu pozwolenia i wskazaniu osób uprawnionych do podpisu wykazu, to instytucja kultury bez udziału konserwatora3 wskazywała, które obiekty mogą znajdować się w wykazie dołączonym do pozwolenia i w praktyce oceniała czy na wywóz zabytków pozwala ich stan zachowania. Konstrukcja ta sprawiała, że konserwator w praktyce miał zmniejszoną możliwość kontroli na podstawie art. 56 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Zwiększenie maksymalnego terminu wielokrotnego pozwolenia ogólnego, w porównaniu do pozostałych pozwoleń do 5 lat, nie rozwiązuje wielu problemów instytucji kultury związanych z promocją dziedzictwa narodowego za granicą. Przyjęte przez ustawodawcę rozwiązanie powoduje, że wiele form pozyski-
wania eksponatów, takich jak np. długoletnie wymiany depozytów pomiędzy muzeami polskimi i zagranicznymi, jest utrudnione. W trudnej sytuacji znajdują się promujące polskie dziedzictwo zagraniczne instytucje kultury, które, by pozyskać zbiory z polskich instytucji muzealnych muszą liczyć się z faktem, że zabytki będą mogły być u nich wystawiane przez bardzo ograniczony okres czasu. Nie można również zapominać, że transport zabytków związany z obowiązkiem przywiezienia obiektu w terminie ważności pozwolenia generuje dla muzeów i instytucji kultury dodatkowe wysokie koszty. Uprawnienia wojewódzkich konserwatorów zabytków do kontroli czasowego wywozu muzealiów za granicę Pozwolenia czasowe na wywóz zabytku wydaje, zgodnie ze swoją właściwością terytorialną, Wojewódzki Konserwator Zabytków. Przy wydaniu pozwolenia organ bierze pod uwagę dwie przesłanki: • czy na wywóz zabytku pozwala jego stan zachowania; • czy osoba fizyczna lub jednostka organizacyjna, w której posiadaniu znajduje się zabytek, daje rękojmię, że nie ulegnie on zniszczeniu lub uszkodzeniu i zostanie przywieziony do kraju przed upływem terminu ważności pozwolenia. Brak łącznego spełnienia tych warunków powinien skutkować odmową wydania pozwolenia czasowego również w przypadku, gdy wnioskodawcą jest muzeum lub inna instytucja kultury. Kwestią dyskusyjną jest sposób oceny przez konserwatora czy wnioskodawca spełnia warunki do wydania dokumentu. Wojewódzcy konserwatorzy zabytków oceniając rękojmię instytucji kultury są pod dużą presją, gdyż w przypadku odmowy wydania pozwolenia narażają się na zarzuty, że uniemożliwiają prowadzenia działalności statutowej i promocji polskiej kultury. Często ścierają się racje związane z ochroną dzieła a jego promocją (przykładem jest niedawny spór o wydanie pozwolenia czasowego na wywóz za granicę Damy z gronostajem Leonarda da Vinci ze zbiorów Muzeum XX Czartoryskich)4. Zapisy art. 56 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. Nr 162, poz. 1568, z późn. zm.)5 uprawniają wojewódzkich konserwatorów zabytków do cofnięcia pozwolenia podmiotwi czasowo wywożącemu zabytki również po wydaniu dokumentu pozwolenia czasowego.Cofnięcie pozwolenia czasowego może nastąpić, jeżeli stan zachowania zabytku uległ pogorszeniu, lub wyszły na jaw nowe fakty i okoliczności świadczące, że wnioskodawca nie daje rękojmi, o której mówią zapisy ustawy. Niestety w przypadku, gdy muzealia są zagranicą konserwator nie ma realnej możliwości kontroli stanu zachowania obiektów. Zadania kontrolne konserwatora wynikają również z art. 57 ww. ustawy. Przepis ten nakłada obowiązek na podmioty posiadające pozwolenie, by po jego wykorzystaniu powiadomić wojewódzkiego konserwatora zabytków
o przywiezieniu zabytku na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w terminie nie dłuższym niż 14 dni. Na wezwanie wojewódzkiego konserwatora instytucja kultury jest również obowiązana udostępnić zabytek w celu dokonania oględzin. Uprawnienia wojewódzkich konserwatorów zabytków do kontroli czasowego wywozu muzealiów za granicę w obecnym stanie prawnym mają wiele ograniczeń. Istniejące przesłanki wydania pozwoleń czasowych na wywóz muzealiów nie obejmują swoim zakresem wielu zagrożeń dla ich bezpieczeństwa. W praktyce konserwatorzy nie badają również umów wypożyczenia muzealiów, które przy złym skonstruowaniu mogą nie zabezpieczać terminowego i niepogorszonego zwrotu wywiezionych zbiorów. Odpowiedzialność karna za nieprzywiezienie muzealiów w terminie ważności pozwoleń na czasowy wywóz zabytków za granicę Wojewódzki Konserwator Zabytków jako organ, który ma uprawnienia do kontroli przywożenia zabytków w terminie ważności pozwoleń na czasowy wywóz za granicę, ma również ustawowy obowiązek zawiadamiać organy ścigania o fakcie nieprzywiezienia zabytku po upłynięciu terminu pozwolenia. Obowiązek ten wynika bezpośrednio z art. 304 § 2 kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z tym przepisem instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa. W przypadku, gdy w trakcie dokonania oględzin okaże się, że muzealia wróciły zniszczone lub uszkodzone powinien również zawiadomić organy ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 108 ww. ustawy. Zagadnienie odpowiedzialności za przestępstwo niesprowadzenia do kraju wywiezionych czasowo zabytków w okresie ważności pozwolenia, gdy wnioskodawcą jest osoba prawna, taka jak muzeum, wiąże się z wieloma problemami faktycznymi i prawnymi. Biorąc pod uwagę, że często pod dokumentami wniosków o wydanie dokumentu pozwolenia podpisują się pracownicy merytoryczni instytucji, a decyzję o warunkach wypożyczenia podejmują inni pracownicy tej instytucji, trudno nieraz określić, kto faktycznie odpowiada za nieprzywiezienie zabytku. Podobny problem następuje w sytuacji, w której władze danej instytucji zmieniają się w trakcie ważności pozwolenia, a problemy z przywiezieniem obiektu wynikają np. częściowo z decyzji poprzedniego dyrektora. W przypadku nieprzywiezienia do kraju zabytku wywiezionego na podstawie pozwolenia czasowego, upoważniona osoba może odpowiadać ponadto za wykroczenia z art. 113a ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, tj. za niepo-
wiadomienie w terminie wojewódzkiego konserwatora zabytków o przywiezieniu obiektu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Biorąc pod uwagę, że wśród muzealiów znajdują się najcenniejsze polskie zabytki, a na wojewódzkich konserwatorach zabytków oraz muzeach spoczywa ustawowy nakaz ich ochrony, naruszenia przepisów związanych z wywozem zabytków powinny być wyjątkowo wnikliwie badane i szczególnie uważnie rozpatrywane. ZakoŃczenie Wypożyczenie muzealiów za granicę może się wiązać z wieloma zagrożeniami. W obecnym stanie prawnym wojewódzki konserwator zabytków ma ograniczone możliwości pełnej kontroli stanu wypożyczanych muzealiów. Przy dobrej współpracy i współdziałaniu obu instytucji, wykraczającym poza literalne rozwiązania prawne, zagrożenie dla naszych zbiorów publicznych poza granicami państwa może być zredukowane do minimum. Nawet jednak w takiej sytuacji mogą wystąpić okoliczności, w których problem ze zwrotem wywiezionego muzealium będzie wynikał nie ze złej woli instytucji kultury, ale z powodów od niej niezależnych. Obecny system kontroli wywozu zabytków znajdujących się w inwentarzach muzeów nie jest bez wad. Niektóre elementy związane z relatywnie krótkim terminem ważności tych dokumentów może utrudniać muzeum np. długookresowe wypożyczenia zbiorów instytucjom zagranicznym. Mogą również zwiększać koszty organizowania wystaw czasowych poza terytorium naszego kraju. Warto jednak pamiętać, że kontrola wywozu zbiorów muzealnych za granicę jest podyktowana znaczeniem tych zabytków dla dziedzictwa kulturowego. Minister kultury i dziedzictwa narodowego w piśmie skierowanym do podległych sobie muzeów i do wojewódzkich konserwatorów zabytków przypomniał o obowiązku kontroli czasowego wywozu muzealiów wynikającym z przepisów ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Z treści pisma wynikało, że nie wyklucza się dyskusji o perspektywach i ewentualnych kierunkach nowelizacji ustawy w zakresie regulacji wypożyczeń muzealiów za granicę. n PRZYPISY
1 Rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Naro-
dowego z dnia 15 maja 2008 r. w sprawie warunków, sposobu i trybu przenoszenia muzealiów (Dz.U. 2008 nr 91 poz. 569) 2 Rozporządzenie Ministra Kultury z dnia 19 kwietnia 2004 r. w sprawie wywozu zabytków i przedmiotów o cechach zabytków za granicę (Dz.U. 2004 nr 84 poz. 789) 3 Niektóre muzea i instytucje kultury przedstawiały wojewódzkim konserwatorom zabytków dołączane listy muzealiów do wglądu, jednakże działania te nie wynikały z przepisów rozporządzenia w sprawie wywozu zabytków i przedmiotów o cechach zabytków za granicę. 4 Zob.Ł.Gazur, Minister nie wypuści „Damy z gronostajem” do Berlina?, „Dziennik Polski” (22.02.2011.) 5 Zmiany wymienionej ustawy zostały ogłoszone w Dz. U. z 2004 r. Nr 96, poz. 959 i Nr 238, poz. 2390, z 2006 r. Nr 50, poz. 362 i Nr 126, poz. 875, z 2007 r. Nr 192, poz.1394 oraz z 2009 r. Nr 31, poz. 206.
33
Jan Skłodowski
Kroże zapomniane ,, Ateny Żmudzkie ” W dawnem księstwie Żmujdzkiem a dzisiejszej gubernii kowieńskiej, o mil pięć od Rossień, jest mała mieścina nazywająca się Kroże, zbudowana na równinie nad rzeką Krożętą… – tak we wstępie do swej pracy pt. Kroże, ich przeszłość i stan obecny, wydanej w Wilnie w 1872 r., pisze Ignacy Buszyński.
T Widok miasteczka Kroże, litografia Menkarskiego z 1872 r.
Widok ruin kościoła Chodkiewiczowskiego, kolegium pojezuickiego i szkoły akademickiej, litografia Menkarskiego z 1872 r.
Z. Jakubowski, Rzeź w Krożach
Rzeź w Krożach, medal, brąz
34
aką niewielką mieściną są Kroże (lit. Kražiai), położone na uboczu głównych szlaków w zachodniej Litwie – rejon Kielmy (lit. Kelmė), okręg Szawle (lit. Šiauliai) także i dziś, mimo że przez kilka stuleci były znaczącym punktem na mapie i Wielkiego Księstwa Litewskiego, i Rzeczypospolitej Obojga Narodów jako siedziba nie tylko jednego z powiatów dawnego Księstwa Żmudzkiego, ale przede wszystkim kolebka oświaty na Żmudzi, znana z wysokiego poziomu nauczania kolegium jezuickiego a następnie gimnazjum, gdzie wykładowcy i absolwenci zajmowali poczesne miejsce w życiu intelektualno-kulturalnym kraju na przestrzeni lat z górą dwustu. Z uwagi na ową wysoką rangę Kroż, miasta posiadającego ponadto zamek oraz kilka kościołów i klasztorów, nazywano je „Atenami Żmudzkimi”. Mimo że wiele obiektów z czasów dawnej jego świetności obróciło się w niebyt, te zachowane, choć nieliczne, godne są z uwagi na ich rangę dziejową i walor zabytków, by je przedstawić wraz z przywołaniem w choćby skromnym zarysie historii miejscowości, której los nie skąpił zdarzeń tak wzniosłych, jak i burzliwych, a niekiedy wprost tragicznych. Bo Kroże to nie tylko zabytki przeszłości, to sama w sobie szeroko rozumiana zabytkowa historyczno-kulturowa przestrzeń. W dawnych wiekach, których historię piszą legendy, przybył tam osadnik Krazis i swym imieniem dał miejscowości nazwę, a pamiątką tych jeszcze pogańskich czasów są zachowane w tamtych stronach liczne ziemne kurhany stożkowe oraz pamięć o bogini myślistwa, zwanej Medżiojma, odzianej w niedźwiedzie skóry i hasającej z łukiem w ręku po swej siedzibie – pobliskiej rozłożystej górze Miedziakalnie, do dziś
porosłej zapewne świętym niegdyś gajem, w którym oddawano jej cześć. To właśnie w Kroże, w 1251 r. Mendog, pierwszy i jedyny król Litwy, przyjął chrześcijaństwo a ziemie te wraz z nimi oddał Krzyżakom z Inflant. Następnie, po latach ich najazdów i panowania (Witold odstąpił im część Żmudzi), bitwie pod Grunwaldem i zawarciu pokoju toruńskiego w 1411 r., nastąpił administracyjny podział tych ziem i oddanie ich pod zarząd ciwunom (zarządcom dóbr książęcych). Powstało wówczas (początkowo) osiem powiatów żmudzkich, a siedzibą jednego z nich stały się rosnące z tą chwilą w znaczenie Kroże, jako że niebawem Jagiełło i Witold ufundowali w nich ok. 1416 r. pierwszy drewniany kościół pw. św. Michała, zaś już w 1421 r. papież Marcin V zatwierdził bullą erygowaną cztery lata wcześniej dekretem legata papieskiego (arcybiskupa lwowskiego Jana Rzeszowskiego) diecezję żmudzką. Kościół ten spłonął w 1475 r., a ówczesny tamtejszy proboszcz Jakub Giedroyć wzniósł nową, także drewnianą świątynię. Następną ważną dla Kroż datą jest rok 1528, kiedy to stało się ono miejscem zgromadzenia tamtejszej szlachty a następnie tak zwanego „popisu” (prezentacji wojskowej) na pospolite ruszenie; z dawnych zapisów można się także dowiedzieć, jak duże majętności pozostawały w jej władaniu: według popisu osiadłej szlachty Księstwa Żmudzkiego 1528 r., szlachta krozkiej włości dając konia zbrojnego z ośmiu włók stawiła koni 171, zatem posiadała blizko półtora tysiąca włók ziemi... Rok później Zygmunt Stary ustanowił w Krożach, będących starostwem niegrodowym, cztery razy w roku sądy starościńskie dla całego Księstwa Żmudzkiego, w których zasiadał starosta (lub podstarości) oraz ciwuni. Bodajże w 1547 r. otrzymał sta-
rostwo to za zasługi podczaszy litewski Stanisław Kieżgajło, piszący się Kiesgal Comes in Kroże, jednakże w dziewięć lat później wróciły do rąk Zygmunta Augusta, który wymienił Kroże jako miejsce wnoszenia rocznej intraty, czyli pobierania dochodów z ciwuństw i dzierżaw. Następnie, już w 1559 r. oddał je w zastaw za 3676 talarów holenderskich angielskim religijnym emigrantom – księżnie Katarzynie Suffolk i jej mężowi Rychardowi Berthe. Zamieszkali oni w Krożach, lecz niebawem, po ustaniu prześladowań, powrócili do swej ojczyzny, zastaw zaś spłacił królowi wojewoda miński Mikołaj Radziwiłł, zwany Czarnym. Ta drogą Kroże przeszły w ręce tego możnego rodu … ze wszystkiemi grunty, ziemią i zaściankami temecznymi pomienionemi. Niebawem, bo w 1565 r. zbudowali Radziwiłłowie opasany wodami Krożęty warowny zamek, mieszczący garnizon i wyposażony w działa, zaś pod miastem – lochy. Ważną datą dla Kroż był rok 1607, kiedy zostali tam sprowadzeni jezuici przez biskupa żmudzkiego Melchiora Giedroycia, który zakupił im ziemię, wybudował „domicylium” przy farze, a także umierając zapisał 2000 dukatów na wybudowanie kolegium. Należy tu wspomnieć, że jezuici przybyli na Litwę znacznie wcześniej, bo jeszcze w poprzednim stuleciu, za staraniem kroskiego proboszcza i biskupa wileńskiego Waleriana Protasiewicza; mieli oni za zadanie przeciwstawiać się rozprzestrzenianiu kalwinizmu, zakładać kolegia, domy profesorskie i swe rezydencje – wspomniane „domicylia”. Prowadzona przez nich Akademia Wileńska, powstała w 1578 r. jako Academia Universitas Societatis Jesou, zakładała i nadzorowała liczne kresowe szkoły, jak np. w Połocku (1580 r.), Dorpacie (1584 r.) czy Nieświeżu (1586 r.). Także w 1614 r. w Krożach, na które Krzysztof Radziwiłł zwany Sierotką przekazał rok wcześniej zamek i włókę ziemi. Wtenczas starosta żmudzki i hetman Jan Karol Chodkiewicz ufundował kolegium, przystosowując zrazu na jego potrzeby zamek, zaś w 1621 r. położył fundamenty pod wielki kościół jezuitów pw. NMP mający służyć jako świątynia szkolna. Budowa jej trwała długo. Konsekracja dokonana przez biskupa Kazimierza Paca nastąpiła dopiero w 1689 r. Wyposażenie było okazałe: prócz ołtarza głównego z obrazem – jak podaje cytowany na wstępie I. Buszyński – autorstwa Leonarda da
Vinci, przedstawiającym Wniebowzięcie Panny Maryi, a zakupionym w Rzymie za 600 dukatów holenderskich, było dwanaście ołtarzy bocznych – przy każdym z filarów – ambona brukselskiej roboty będącą darem Jana III Sobieskiego oraz wspaniałe organy. Ponadto jezuici utrzymywali w Krożach od 1621 r. drugą szkołę – seminarium diecezjalne dla kształcenia proboszczów, założone wcześniej w pobliskich Worniach (i do nich z powrotem przeniesione w 1741 r.), a na prowadzenie tak szerokiej działalności edukacyjnej pozwalały dochody uzyskiwane z posiadanych przez nich majętności w powiatach rosieńskim, szawelskim i telszewskim oraz wcale nierzadkie donacje i zapisy testamentowe, jak np. Piotra Szukszty, ciwuna ejragolskiego z 1635 r., przeznaczony dla ubogich uczniów, którzy maiąc ingenia do nauk sposobne dla niedostatku sumptu rodziców swoich osięknąć lata iako w dymie domostwa muszą… życząc tedy aby przyięczenie nauk w ziemi Żmujdzkiej w Collegium Krozkim przyczynić się mogło i krew szlachecka polerowanie w naukach brała. Uczniów w owych czasach liczyło kolegium ok. sześciuset, a była to liczba wówczas znaczna. Pobierali oni, oprócz zwykłych nauk, kursy filozofii i teologii moralnej, wystawiali także sztuki teatralne, zaś kadra wykładowców była wybitna – renesansowy poeta i filozof Maciej Kazimierz Sarbiewski jako profesor syntaksy i poetyki, kaznodzieja i hellenista Zygmunt Lauxmin, historyk Wojciech Kojałowicz-Wijuk, zaś w następnym stuleciu matematyk Tomasz Żebrowski i geograf Karol Wyrwicz. Nadchodzą jednak i zdarzenia niepomyślne – w 1638 r. płonie kościół pw. św. Michała, lecz niebawem zostaje odbudowany przez proboszcza Michała Mazelewicza Borkowskiego i wyposażony w trzy dzwony. Natomiast roku pańskiego tysiąc sześćset trzydziestego dziewiątego Miesiąca Oktobra dwónastego (sic! „ó”) dnia podsędek żmudzki Chryzostom Wołodkiewicz funduje powstałe dwa lata później kościół i klasztor benedyktynek, aby maiąc wizerunki cnót sobie wystawione iako inszych narodów panny, doma znać Pana Boga i służyć Jemu uczyły się. Wymieniony wyżej kościół konsekrował biskup Jerzy Tyszkiewicz, wyposażył go także w relikwie świętych: Benedykta, Sergiusza i Wiktora. Rok 1656 przynosi
Kościół benedyktynek. Fot. Jan Skłodowski
Kościół benedyktynek – nawa. Fot. Jan Skłodowski
Skrzydło dawnego kolegium jezuickiego – korytarz. Fot. Jan Skłodowski
35
wkroczenie do Kroż wojsk szwedzkich i złupienie przez nie jezuickich ruchomości przeniesionych do pobliskiego majątku Grejtyszki, nim właściciele zdążyli wywieźć je do Prus. Późniejsze przemarsze wojsk, także moskiewskich, i związane z tym zniszczenia, klęski głodu i zarazy w latach 1709-1710 spowodowały osłabienie, a w końcu zaprzestanie aż do 1739 r. działalności kolegium. W 1745 r. zostaje odnowiony, staraniem proboszcza kroskiego księdza kanonika Tomasza Ubojnia, kościół farny, a w jedenaście lat później kolejny proboszcz ksiądz Dominik Makowski funduje zakon mariawitek – dom zakonny i drewnianą kaplicę. Przełom nastąpił w 1773 r., kiedy to po kasacie zakonu jezuitów ich dawne kolegia, także i to w Krożach, przejęła Komisja Edukacji Narodowej, pierwsza świecka szkolna władza nie tylko w Rzeczypospolitej, ale i w tej części Europy, przekształcając je w tak zwaną szkołę wydziałową (niższego szczebla wobec szkoły głównej – Szkoły Głównej Wielkiego Księstwa Litewskiego, uprzedniej Akademii Wileńskiej i wyższego od szkół podwydziałowych). Otrzymuje ona, jak i poprzednio, nowe fundusze dla ubogich uczniów, np. od dr. teologii księdza Jana Piłsudskiego, by uczniowie jeżeli prawdziwie są biedni, otrzymywali miejsce na funduszu, wyłączając nie pilnych i źle sprawujących się. Samo miasto również dźwiga się gospodarczo, gdy Stanisław August ustanawia trzy jarmarki w roku. Zaowocowało to rozwojem rękodzieła krajowego na Żmudzi i wytwórczości (wyrób cukru, płótna, bielizny stołowej) oraz hodowli koni. Zasadnicze zmiany nastąpiły po trzecim rozbiorze, gdy Żmudź została przyłączona do Rosji. W 1797 r. kroską szkołę przejęli (za zgodą Repnina, który chciał, by szkoły były utrzymywane z funduszy klasztornych, a nie rządowych) karmelici z pobliskich Chwałojń, prowadząc ją jako sześcioklasową z takimi przedmiotami, jak fizyka, matematyka, historia, prawo, literatura, łacina, niemiecki, nauki początkowe i religia; liczba uczniów w tych latach dochodziła do pięciuset. Jednakże z uwagi na brak swego domu zakonnego w tym mieście, przenieśli ją w 1817 r. do wspomnianych Chwałojń, natomiast w Krożach utworzono świecką szkołę
36
stopnia gimnazjalnego. Szczyciła się ona świetnym poziomem: wykładowcami byli wówczas młodzi nauczyciele z Wilna, m.in. fizyk Jan Sobolewski, filomata, czy teolog ksiądz Benedykt Kłęgowicz. Absolwenci jej okazywali się później najlepszymi studentami wileńskiej Szkoły Głównej, by następnie zajmować wysokie stanowiska, jak Adolf Przeciszewski, który został marszałkiem szlachty powiatu rosieńskiego, czy Maciej Wołonczewski, późniejszy biskup, czy osiągać znaczące sukcesy, jak poeta Franciszek Zatorski, znawca języków wschodnich Antoni Szemiot, historyk Jerzy Plater, wreszcie Jan Prosper Witkiewicz (stryj Stanisława Witkiewicza, ojca Witkacego), dyplomata. Nowe zapisy pieniężne wzmocniły w tym okresie kondycję szkoły – wybudowano więc przylegającą do kolegium nową bursę, ponieważ poprzednia, jeszcze siedemnastowieczna, był zrujnowana. Uczniowie, synowie okolicznej zaściankowej szlachty znajdowali zamieszkanie w domach tamtejszych mieszczan, zamożniejsi zaś u szkolnych profesorów. Wtedy to, w październiku 1823 r., zawiązało się w kroskim gimnazjum tajne uczniowskie stowarzyszenie „Czarnych Braci” o nieznanych dokładnie celach i strukturze, a zainspirowane zapewne przez ich profesora Jana Sobolewskiego, tego samego, który towarzyszył Adamowi Mickiewiczowi w więziennej kibitce w drodze do Petersburga. Przyświecała temu stowarzyszeniu dewiza filarecka, więc nauka i cnota, umiłowanie ojczyzny, zainteresowanie patriotyczną romantyczną poezją, być może także ruchem wolnomularskim. Członkowie stowarzyszenia wyrażali też solidarność z wileńskimi filaretami i protest wobec ich uwięzienia. To wystarczało, by komisja Nowosilcowa, która wytropiła ten ruch, spowodowała oddanie pod sąd wojenny grupki sześciu kilkunastoletnich uczniów, z których najmłodszy w chwili aresztowania miał 15 lat. Wyjątkowo srogi dla postrachu wyrok, wydany już w marcu 1824 r. i zatwierdzony przez samego cara Aleksandra I, skazywał organizatorów spisku – Jana Prospera Witkiewicza i Cypriana Janczewskiego (występującego w „Dziadach”) – na karę śmierci, a pozostałych na dożywotnią zsyłkę i ciężkie roboty. Najcięższe wyroki zostały wkrótce zmie-
nione „wspaniałomyślnością” księcia Konstantego na dożywotnie zesłanie i utratę szlachectwa. Inni nie uniknęli kajdan i wcielenia do wojska, zaś ich nauczyciel, Wincenty Paszkiewicz – twierdzy. W następstwie tych zdarzeń Nowosilcow żądał zlikwidowania szkoły – trwała ona jednak, lecz po upadku powstania listopadowego językiem wykładowym stał się (od 1832 r.) rosyjski. Zamknięto ją zresztą niebawem, bo w 1842 r., i przeniesiono wraz z cennym wyposażeniem, liczącą kilka tysięcy woluminów biblioteką, gabinetem narzędzi fizycznych, zbiorem minerałów i prawie tysiącem numizmatów, do Kowna. Z tą datą kończy się definitywnie okres świetności Kroż. Zabrakło grona profesorskiego i zastępu uczniów, nadających miastu rangę i ten szczególny, szlachetny klimat ośrodka nauki. Niepotrzebne już szkolne budynki oraz gruzy kościoła jezuitów (runął w 1836 r.) zostały sprzedane w 1842 r. na publicznej licytacji i wkrótce prawie wszystkie rozebrane, z przeznaczeniem pozyskanego materiału na inne cele. Na dodatek, w 1845 r. wielki pożar zniszczył część mieściny, która w drugiej połowie tego stulecia liczyła około 200 drewnianych domów, aptekę, kilka domów zajezdnych, młyn wodny, wiatrak i zaledwie szkołę elementarną. Nieszczęścia jednak nie odstępowały Kroż. Ukaz carski z 1891 r. ogłaszał kasatę klasztoru benedyktynek i przeniesienie ich do Kowna. Władze postanowiły zamienić ich kościół przyklasztorny na cerkiew prawosławną; protesty miejscowej ludności nie skutkowały. Zaostrzenie sytuacji nastąpiło jesienią dwa lata później, kiedy władze zdecydowały wywieźć wyposażenie tej katolickiej świątyni. Nastąpiła wtedy trwająca ponad miesiąc blokada jej przez wiernych, czemu towarzyszyło bicie w dzwony i bębny. Wreszcie, 19 listopada gubernator kowieński Klingenberg wezwał z pobliskich Worń 3 sotnie kozaków, którzy zaatakowali broniących kościoła. Zginęło wtedy 9 osób, rannych zostało 50, licznych aresztowano. Przed sądem stanęło 71 osób w wieku od 16 do 80 lat – otrzymały one wyroki wieloletnich ciężkich robót, zsyłki do guberni tobolskiej lub tak zwanych rot aresztanckich. Wydarzenie to, które przeszło do historii jako „rzeź kroska” i zostało upamiętnione tabliczką na murze kościel-
nego dziedzińca, jest dotąd żywe w miejscowej pamięci. Kościół i klasztor pozostawały w zupełnym zaniedbaniu i jeszcze w 1905 r. były zrujnowane, pozbawione okien i z zawalonymi korytarzami. Wierni dopiero w 1908 r. odzyskali świątynię. W dzisiejszych Krożach nie odnajdziemy wszystkich znaków dawnej świetności. Po Radziwiłłowskim zamku, znacznej części budynków szkolnych oraz kościele jezuitów nie ma śladu, zaledwie może kilka kamieni znaczących ich teren. Nie zachowało się również bogate wyposażenie kościoła, a zwłaszcza wspomniany ołtarzowy obraz przedstawiający Wniebowzięcie Panny Maryi, autorstwa Leonadra da Vinci, czy może będący tylko kopią obrazu tego twórcy? Po zamknięciu kościoła w 1821 r. z powodu popadania w ruinę malowidło zostało podobno złożone w bibliotece szkolnej, gdzie zbutwiało od wilgoci, a następnie zostało pocięte na kawałki przez nauczyciela… rysunków, niejakiego Przybylskiego. Zniknął też farny kościół, klasztory mariawitek i benedyktynek – po tym ostatnim zachowały się do dziś zaledwie dwa murowane budynki gospodarcze. Przetrwał natomiast kościół benedyktynek, murowana barokowa jednonawowa budowla zaprojektowana przez Tomasza Żebrowskiego i wzniesiona w latach 1757-1763, wymagająca jednakowoż solidnego zewnętrznego remontu. Posiada ona dwie wieże obejmujące attykowy szczyt, dwuspadowy dach kryty blachą i tynkowane ściany. W odnowionym zaś wnętrzu o kolebkowym sklepieniu znajduje się rokokowy ołtarz główny z obrazem przedstawiającym Wniebowzięcie Maryi Panny i figurami świętych, dwa ołtarze boczne, a na chórze muzycznym organy wykonane w warsztacie organmistrza Massalskiego w Poniewieżu; do nawy przylega kaplica boczna wyposażona w dwa ołtarze, natomiast obszerne podziemia kryją krypty ze szczątkami pogrzebanych tam niegdyś osób oraz dwie tablice nagrobne w języku litewskim upamiętniające tamtejszych księży. Na dziedzińcu okolonym kamiennym tynkowanym murem z interesującą bramą znajduje się odnowiona kaplica pw. św. Rocha, z 1873 r. Po drugiej stronie miasteczka napotkamy zachowane skrzydło dawnej jezuickiej szkoły przyciągające
z daleka bielą ścian i czerwienią dachu, obecnie już odremontowane z uszanowaniem dla dawnego charakteru wnętrz i z przeznaczeniem na obiekt służący kulturze i turystyce. Nieopodal, tuż za rzeczką Krożętą, odnajdziemy na wzniesieniu, po wkroczeniu na nie po historycznych, malowniczo ułożonych z polnych kamieni schodach, resztki fundamentów dawnego farnego kościoła (zniszczonego podczas ostrzału w czasie II wojny światowej) i tuż obok nich dzwonnicę wymurowaną z cegieł pochodzących z rozbiórki dawnego szkolnego kościoła jezuitów. A jeszcze dalej, na kolejnej kulminacji terenu, gdzie niegdyś znajdował się klasztor mariawitek, znajduje się cmentarz parafialny, na którym dominuje wzniesiona w 1. poł. XIX w. interesująca kamienna kaplica z klasycystycznym portalem i półkolumnami oraz asymetrycznie rozłożonymi lizenami i symetrycznie rozmieszczonymi doryckimi półkolumnami, obejmującymi ostrołukowe arkady i okna. Kaplica została w ostatnich latach odnowiona, a wewnątrz można odnaleźć pięć zdemontowanych marmurowych tablic epitafijnych (dwie uszkodzone) z nazwiskami Przeciszewskich i Szuksztów, właścicieli miejscowych włości. Także na otaczającym kaplicę cmentarzu, okolonym kamiennym murem, z dawną murowaną bramą kryjącą w niszy wieńczącego ją łuku rzeźbę putta z trąbką, napotkać można liczne dziewiętnastowieczne nagrobki, m.in. miejscowego obywatelstwa i księży – spadkobierców tych, którzy historię Kroż tworzyli. A ona udowodniła, że losy tego dawnego miasta, a zwłaszcza tamtejszego świetnego kolegium i gimnazjum, wpisują się w szersze zagadnienie niegdysiejszych miast pogranicza posiadających także szkoły-uczelnie o wysokim, niemalże uniwersyteckim poziomie nauczania i znaczącym promieniowaniu cywilizacyjnym, jak Krzemieniec ze swym liceum, zwanym „Atenami Wołyńskimi” czy Podoliniec na Spiszu z kolegium pijarskim określanym mianem podobnym, bo „Aten Północy” czy też „Spiskim Oxfordem”. Można być niemal pewnym, że gdyby nie destrukcyjne czasy, które zapanowały na długie lata na tych terenach, miasta te i ich szkoły bez wątpienia istniałyby nadal i cieszyły się prawdziwie europejskim prestiżem. n
Dzwonnica dawnego kościoła farnego. Fot. Jan Skłodowski
Skrzydło dawnego kolegium jezuickiego. Fot. Jan Skłodowski
Tablica na ścianie dawnego kolegium jezuickiego. Fot. Jan Skłodowski
37
Maria Romanowska-Zadrożna
Nowe publikacje
Departamentu Dziedzictwa Kulturowego W ubiegłym roku Departament Dziedzictwa Kulturowego w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w ramach zadań własnych w zakresie informacji i propagowania wiedzy o polskim dziedzictwie kulturowym w kraju i za granicą, wydał sześć książek poświęconych polskim zabytkom i śladom historycznym za granicą, stratom wojennym oraz Fryderykowi Chopinowi w związku z międzynarodowym rokiem jego imienia.
O
pracy Joanny Wolańskiej Katedra ormiańska we Lwowie w latach 1902-1938. Przemiany architektoniczne i dekoracja wnętrza, w poprzednim numerze pisała już Stefania Krzysztofowicz-Kozakowska („Cenne, Bezcenne/Utracone” R: 2011 Nr. 1). Książka ta, która jest spopularyzowaną wersją pracy doktorskiej, omawia przeobrażenia, jakim poddana została katedra ormiańska we Lwowie w latach 1902-1938, czyli w okresie sprawowania posługi pasterskiej przez arcybiskupa Józefa Teodorowicza. Autorka przedstawia dzieje świątyni, zakres prowadzonych prac konserwatorskich i jej rozbudowy, a także projekty wystroju wnętrza zrealizowane i niezrealizowane, w tym zdobiące katedrę freski Jana Henryka Rosena z lat 1925-1929. Wraz z Instytutem Sztuki Polskiej Akademii Nauk wydana została pod redakcją Ewy Manikowskiej i Piotra Jamskiego pionierska praca Polskie dziedzictwo kulturowe u progu niepodległości, przybliżająca działalność Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości, które powstało jeszcze w okresie zaborów jako polski ruch społeczny. Skupiało ono w swoim gronie wielu miłośników zabytków, także architektów, historyków i prawników, którzy w sposób niezwykle profesjonalny objęli inwentaryzacją i opieką prawną skarby narodowego dziedzictwa kulturowego z ziem przynależących niegdyś do Rzeczypospolitej
38
Obojga Narodów oraz obiekty rozsiane po terytorium Rosji, wszędzie tam, gdzie trafili polscy zesłańcy lub osadnicy. Towarzystwo czerpało wzorce z zagranicznych służb konserwatorskich i stworzyło struktury na wzór urzędu sięgające głęboko w teren i obejmujące znaczne obszary carskiej, a następnie rewolucyjnej Rosji. Zasługą Towarzystwa było zdefiniowanie pojęcia „dziedzictwo narodowe”. Przyczyniło się ono także do ogłoszenia 1918 r. dekretu o ochronie zabytków, a podczas rewindykacji polskich dóbr kulturalnych w ramach realizacji postanowień traktatu ryskiego służyło wydatną pomocą. Książka, składająca się z wielu esejów różnych autorów, takich jak Paweł Detloff, Katarzyna Dzierwa, Janusz Grzeszek, Andrzej Jakubowski, Piotr Jamski, Ewa Manikowska, Karolina Puchała-Rojek i Piotr Szpanowski, daje pełny obraz działalności Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości. Zamieszczono także aneksy, w których opublikowane zostały istotne dokumenty, biogramy wybranych członków oraz wykaz autorów fotografii ze zbiorów Towarzystwa, dodano także indeks nazwisk i indeks topograficzny. Książkę ilustruje 230 fotografii ze zbiorów TOnZP. Z kolei o związkach kulturowych i politycznych między Polską a Bawarią traktuje książka Polskie Orły, Bawarskie Lwy. Na tropach wspólnych historycznych śladów, dzieło trzech autorów – Niny Kozłowskiej, wybitnej tłumaczki polskiej literatury na język nie-
miecki, odznaczonej nagrodą polskiego PEN Clubu, Ewy Krasińskiej-Klaputh, redaktorki, pracownika niegdyś Radia Wolna Europa, a obecnie Działu rękopisów w Państwowej Bibliotece Bawarskiej oraz Aleksandra Menharda, powstańca warszawskiego i dziennikarza Radia Wolna Europa. Jest ona polską wersją wydanej wcześniej, w 2008 r. w języku niemieckim pracy tych samych autorów Bayerische Löwen-Polnische Adler, auf gemeinsamen historischen Spuren. Przedstawia wyniki żmudnych badań prowadzonych w miejscowych archiwach, muzeach i bibliotekach nad związkami kulturowymi i politycznymi Bawarii i Polski, których pierwsze ślady sięgają do XI w. Pamięć o powiązaniach dynastycznych przetrwała do dzisiaj, m.in. w urządzanym co 4 lata Weselu landshuckim, rekonstruującym ślub Jerzego Brodatego, księcia Dolnej Bawarii z polską królewną Jadwigą Jagiellonką. Autorzy omówili świadectwa licznych kontaktów naukowych, artystycznych, politycznych i gospodarczych, przedstawili polonica przechowywane w bawarskich zbiorach. Wspomnieli także o bolesnych i tragicznych losach Polaków w latach II wojny światowej. Symbolem polsko-bawarskich związków jest umieszczone na okładce godło przedstawiające z prawej strony heraldycznej czteropolowy herb Bawarii, biało-niebieskie rąby Wittelsbachów i złote lwy Palatynatu ze złotym jabłkiem, herbem elektora w sercu tarczy oraz z lewej – czteropolowym herbem Rzeczy-
pospolitej Obojga Narodów przedstawiającym na czerwonych polach Orła Białego i litewską Pogoń z herbem Sobieskich Janiną pośrodku. Te połączone herby elektora Maksymiliana Emanuela i jego żony Teresy Kunegundy wyhaftowane zostały na kapie (pluwiale) przechowywanym w kaplicy Pałacu Nymphenburg. Podobny herb znajduje się na fasadzie kościoła Teatynów oraz gmachu Starego Teatru Dworskiego (teatru im. Cuvilliés) w Monachium, w tym jednak wypadku herb Sobieskich został zastąpiony herbem Wettinów, były to bowiem połączone herby księcia elektora bawarskiego Maksymiliana III Józefa, wnuka Teresy Kunegundy i Marii Anny Zofii, córki elektora saskiego i króla Polski Augusta III. Publikację uzupełniają aneksy przedstawiające powiązania dynastyczne wieków między Wittelsbachami a Piastami, Jagiellonami i polskimi królami elekcyjnymi oraz partnerstwa miast, regionów i powiatów ziemskich, a także plan Monachium z naniesionymi 18 pomnikami historii polsko-bawarskiej oraz mapą Bawarii z zaznaczonymi 24 miejscowościami omówionymi w książce. Została ona również opatrzona wybraną literaturą i indeksem nazwisk. O losach Polaków, zmarłych w Kraju Kwitnącej Wiśni wspomina publikacja W poszukiwaniu polskich grobów w Japonii. W książce tej, będącej pracą zbiorową polskich i japońskich badaczy – Ewy Pałasz-Rutkowskiej, profesor Uniwersytetu Warszawskiego specjalizującej się w historii i kulturze Japonii oraz stosunkach polsko-japońskich, Iwony Merklejn, adiunkta Pracowni Kultury Japońskiej Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, ks. Albina Długosza, przebywającego na misjach w Japonii od 1994 r., a obecnie proboszcza parafii Roji w Fukuoce, Inaby Chiharu, profesora Uniwersytetu Meijo (Nagoja), specjalizującego się w stosunkach japońsko-rosyjskich, Miyawakiego Naboru,
docenta na Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Ritsumeiken w Kioto – przedstawione zostały wyniki poszukiwań grobów polskich żołnierzy walczących w szeregach armii rosyjskiej w okresie wojny rosyjsko-japońskiej oraz grobów polskich misjonarzy zmarłych w Japonii. Dzięki prowadzonym kwerendom udało się też odnaleźć pojedyncze groby Polaków lub osób polskiego pochodzenia rozsiane po japońskich cmentarzach. Książka została wydana w trzech językach: polskim, japońskim i angielskim. Zawiera bibliografię, informacje o autorach oraz mapy. W książce Biblioteki Warszawy 1939-1945 autor Andrzej Mężyński przedstawia dzieje warszawskich zbiorów bibliotecznych w okresie okupacji. W oparciu o dokumenty zgromadzone w archiwach polskich i niemieckich oraz pisanych na gorąco sprawozdaniach i późniejszych wspomnieniach bibliotekarzy opisuje dyslokacje i rozproszenie księgozbiorów, konfiskaty i wywozy, tworzenie nowych organizacji instytucji kulturalnych, w skład których weszły przemieszane i przemieszczone zbiory. Omówił też działania polskich bibliotekarzy zaangażowanych w działalność Polskiego Państwa Podziemnego, którzy próbowali ratować zagrożone zbiory. Uwzględnił też zasługi tych niemieckich bibliotekarzy, którzy starali się dbać o mienie powierzone ich władzy. Osią pracy są wojenne dzieje dużych bibliotek naukowych – pisze we wstępie autor – tak z powodu znaczenia ich zbiorów, jak i ze względu na zasób zachowanych materiałów umożliwiających podjęcie badań w szerszym zakresie. Szeroko zostały przedstawione losy Biblioteki Narodowej i Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, Biblioteki Ordynacji Zamojskiej i Biblioteki Ordynacji Krasińskich oraz Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy. Bardziej pobieżnie ze względu na braki źródeł zostały omówione biblioteki: Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Handlowej,
Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Ostatnie dwa rozdziały zostały poświecone bibliotekom, o których najmniej można było się dowiedzieć ze źródeł: bibliotekom publicznym, szkolnym, kościelnym i klasztornym, zbiorom gromadzonym w getcie oraz płatnym wypożyczalniom. Książka została zilustrowana 53 zdjęciami, zawiera obszerną bibliografię i indeks osób oraz plan Warszawy z 1941 r. z zaznaczonymi głównymi bibliotekami. Z okazji Roku Chopinowskiego została wydana książka Przedpiekle sławy. Rzecz o Chopinie Piotra Witta, od czasu wprowadzenia stanu wojennego mieszkającego w Paryżu. Napisana ze swadą i dużą erudycja biograficzna opowieść o Fryderyku Chopinie obejmuje pierwsze miesiące jego pobytu w Paryżu. Autor zajmująco rysuje historyczno-społeczne tło – Paryż lat trzydziestych XIX w., ze zróżnicowaniem jego dzielnic i ludności, cenami, obyczajami, sposobem ubierania się i komunikacji – wgryza się w każdy szczegół, a z zebranych detali buduje sugestywny obraz stolicy Francji i życia w tym mieście. Niewątpliwym osiągnięciem autora jest ustalenie okoliczności, miejsca i daty pierwszego triumfalnego koncertu genialnego kompozytora, weryfikujące dotychczasowe ustalenia. Sądzono bowiem, że miejscem pierwszego sukcesu Chopina jako pianisty był koncert w połowie lutego 1832 r. w Sali Pleyela, a raczej salonie Pleyela, bo salę wybudowano 30 lat po śmierci artysty, W rzeczywistości – jak ustalił to Piotr Witt – do przełomowego występu doszło dziesięć i pół miesiąca później, gdy młody kompozytor został zaproszony do pałacu Monako przez ówczesnego ambasadora Austrii, Węgra hrabiego Appony i jego małżonkę Teresę. Dopiero ten koncert odmienił dotychczasowe ubogie życie genialnego kompozytora na emigracji i stał się przepustką do późniejszej światowej sławy. n
39
Kamil Zeidler
Co faktycznie wydarzyło się w Muzeum Egipskim w Kairze W pojawiających się sporach restytucyjnych używany jest argument najbezpieczniejszego miejsca – cenne dobra kultury winny znajdować się tam, gdzie są najbezpieczniejsze i gdzie istnieje największa szansa zachowania ich dla przyszłych pokoleń. Oczywiście wymaga to poszukiwania rozwiązań kompromisowych, gdyż już samo eksponowanie zabytków i dzieł sztuki przynajmniej potencjalnie naraża je na niebezpieczeństwo. Jednak w przypadku wyboru pomiędzy dwoma możliwymi miejscami przechowywania ważnych składników dziedzictwa kultury winny być one tam, gdzie są najbezpieczniejsze.
A
rgument ten został podniesiony w odpowiedzi na roszczenia restytucyjne państw pochodzenia najcenniejszych zabytków starożytności, w tym roszczeń Egiptu w stosunku do pochodzących z jego dzisiejszego terytorium zabytków archeologicznych, które stanowią dziś szczególnie cenne eksponaty najświetniejszych muzeów i galerii w Europie i świecie. Trafiły one tam w różnych okolicznościach, często legalnie, w wyniku prowadzonych w XIX w. i pierwsze dekady XX w. badań archeologicznych przez europejskich archeologów, którzy, często za zgodą miejscowych władz, wywozili odnalezione zabytki do swoich państw; gdzie w różnym czasie i okolicznościach trafiały one do znakomitych kolekcji muzealnych. Wydawałoby się, że dziś ten argument, podnoszony akurat w stosunku do Egiptu, nie jest zasadny. A jednak! Okazało się, że tak konflikty zbrojne, jak i inne masowe niepokoje społeczne, stwarzają okoliczności, w których bezcenne dobra kultury są rabowane lub niszczone. Jeszcze kilka lat temu w Bagdadzie ograbione zostało ważne pod względem zbiorów muzeum, najpierw podczas wojny w Zatoce Perskiej, następnie zaś, po dziesięciu latach, podczas wojny w Iraku. Okazuje się więc, że nie zawsze historia est magistra vitae. Powtórzyła się bowiem nie tylko w bagdadzkim muzeum, ale także z początkiem tego roku podczas zamieszek w Egipcie. Podczas protestów w Egipcie przeciwko prezydentowi Hosni Mubarakowi media światowe obiegła paraliżująca informacja o grabieży w Muzeum Egip-
40
skim w Kairze, które posiada największą i pod wieloma względami najlepszą kolekcję sztuki starożytnego Egiptu, na którą składa się znacznie ponad 100 000 muzealiów. Co usłyszeliśmy? W piątek wieczorem, 28 stycznia, szabrownicy wdarli się do muzeum. Było to zaledwie trzy dni po rozpoczęciu zamieszek, a samo muzeum znajdowało się w bezpośrednim sąsiedztwie teatru najważniejszych wydarzeń. W pierwszej kolejności ograbiony został sklepik muzealny, z którego szczęśliwie nie było bezpośredniego przejścia do pomieszczeń ekspozycyjnych. Jednak kilka osób dostało się na dach, którędy weszli do głównego budynku. Nie tylko szukali przedmiotów, które następnie starali się ukraść, ale także niszczyli gabloty i znajdujące się w nich bezcenne obiekty, tak jak figurę faraona Tutenchamona usytuowaną na panterze. Grabież ta nie była jednak tak masowa, jak w przypadku rabunku w Muzeum Narodowym w Bagdadzie. Skradzionych zostało jednak kilkanaście cennych obiektów. Kilka z nich zostało w kolejnych dniach odnalezionych, natomiast kilkadziesiąt innych dotkliwie uszkodzonych w muzeum. Początkowo informowano tylko o zniszczeniach, zaś fakt grabieży ujawniono dopiero później. W wyniku tych zdarzeń muzeum zostało objęte wojskową ochroną. Co także godne odnotowania, to fakt, że w wielu przypadkach sami Egipcjanie podjęli się doraźnego chronienia ważnych dla nich obiektów kultury. Organizacja Błękitnej Tarczy przedstawiła swoje stanowisko w tej sprawie już 31 stycznia. W jej dokumencie zostało słusznie podkreślone, że każda strata w dziedzictwie kulturowym Egiptu,
ze względu na jego doniosłą rolę w historii cywilizacji, stanowi poważne zubożenie dziedzictwa światowego. Na wydarzenia te również szybko zareagowała Międzynarodowa Rada Muzeów (ICOM), a jak dotychczas, na wstępnym etapie, to właśnie Raport ICOM z 3 lutego 2011 r. dostarczył nam najbardziej dokładnych i zweryfikowanych informacji, zwłaszcza że w mediach pojawiły się rozbieżne przekazy na temat zakresu, skali i rozmiarów szkód. Raport obejmuje także przegląd innych jeszcze muzeów i obszarów archeologicznych w Egipcie, gdzie podobne zdarzenia miały miejsce. 15 lutego UNESCO skierowało apel do właściwych krajowych i międzynarodowych organów oraz uczestników rynku sztuki i kolekcjonerów, aby byli czujni odnośnie skradzionych egipskich zabytków. Poszukiwania sprawców, ale przede wszystkim zrabowanych obiektów trwają. Nawet z pewnymi sukcesami. Trwają też prace konserwatorskie nad odrestaurowaniem tego, co zostało uszkodzone. Niestety, wiele obiektów zostało znacznie uszkodzonych, a niektórych ze skradzionych zapewne nigdy się nie odnajdzie. Zwłaszcza że Muzeum Egipskie w Kairze nie było jedynym muzeum czy stanowiskiem archeologicznym, które w trakcie tego całego zamętu ucierpiało i gdzie próbowano dokonać, udanego albo nieudanego, rabunku starożytnych skarbów. Takie doświadczenia powinny uczyć wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy bezpośrednio odpowiadają za najcenniejsze i najbardziej wartościowe zbiory poszczególnych narodów i zarazem całej ludzkości. n
INTERPOL Najbardziej poszukiwane dzieła sztuki 1. OZYRYS (Bóg śmierci i odrodzonego życia) Kraj kradzieży: Egipt Materiał: brąz Wysokość: 18 cm Numer ref. Interpolu: 2011/15627-1.10
1. OSIRIS
Country of theft: Egypt Material: bronze Height: 18 cm Interpol number: 2011/15627-1.10
2. USZEBTI YUYA
2. SHABTI OF YUYA
2011/15627-1.31
2011/15627-1.31
Kraj kradzieży: Egipt Materiał: drewno, polichromia Wysokość: 25,50 cm Numer ref. Interpolu:
3. ONURIS (Bóg walki, wojny i polowania) Kraj kradzieży: Egipt Materiał: brąz Wysokość: 26.70 cm Numer ref. Interpolu: 2011/15627-1.9
4. TUTANCHAMON Z HARPUNEM
Kraj kradzieży: Egipt Materiał: brąz, złoto, plaster. drewno Wysokość: 75,50 cm Szerokość: 5,60 cm Numer ref. Interpolu: 2011/15627-1.1
Country of theft: Egypt Material: wood, polychrome Height: 25,50 cm Interpol number:
3. ONURIS
Country of theft: Egypt Material: bronze Height: 26.70 cm Interpol number: 2011/15627-1.9
4. TUTANKHAMUN WITH HARPOON
Country of theft: Egypt Material: bronze, gold , stucco, plaster , wood Height: 75,50 cm Width: 5, 60 cm Interpol number:
5. HEAD OF AN AMARNA PRINCESS
2011/15627-1.34
2011/15627-1.34
6. BOGINI NEITH Kraj kradzieży: Egipt Materiał: brąz Wysokość: 14 cm Numer ref. Interpolu: 2011/15627-1.16
7. BASTET (Bogini miłości i płodności) Kraj kradzieży: Egipt Materiał: brąz Wysokość: 10,40 cm Numer ref. Interpolu: 2011/15627-1.6
8. BÓG BES
Kraj kradzieży: Egipt Materiał: alabaster, szlachetne i półszlachetne kamienie, kamień Wysokość: 13 cm Numer ref. Interpolu: 2011/15627-1.35
9. BYK APIS PRZYBRANY W DYSK SŁONECZNY I UREUSZA Kraj kradzieży: Egipt Materiał: brąz Wysokość: 11 cm Szerokość: 12 cm Numer ref. Interpolu: 2011/15627-1.20
1
2
3
2011/15627-1.1
5. GŁOWA KSIĘŻNICZKI Z AMARNY Kraj kradzieży: Egipt Materiał: kamienie szlachetne i półszlachetne, kamień Wysokość: 7 cm Numer ref. Interpolu:
Opracowanie BARBARA KALETA
Country of theft: Egypt Material: precious and semiprecious stone, stone Height: 7 cm Interpol number:
6. GODDESS NEITH Country of theft: Egypt Material: bronze Height: 14 cm Interpol number:
5
2011/15627-1.16
4
5
6
7. BASTET
Country of theft: Egypt Material: bronze Height: 10,40 cm Interpol number: 2011/15627-1.6
8. GOD BES
Country of theft: Egypt Material: alabaster, precious and semi-precious, stone Height: 13 cm Interpol number: 2011/15627-1.35
8
9. APIS BULL WEARING SUN DISK AND URAEUS Country of theft: Egypt Material: bronze Height: 11 cm Width: 12 cm Interpol number: 2011/15627-1.20
7 9
41
Katalog strat wojennych 1939-1945 Opracowanie Maria Romanowska-Zadrożna
1
1. Pas kontuszowy czterostronny lity, XVIII w.
Manufaktura słucka, Polska; jedwab, nić metalowa; syg. ВЬΓpДЬ СЛЧЦКЬ Własność Benedykta Tyszkiewicza w Warszawie, utracony w latach 1939-1945; „Głowy” dwudzielne o stylizowanych kwiatach w wazonie na podstawce, „wciąż” w naprzemienne pasy poprzeczne o ornamencie kwiatowym, wici liściastej i geometrycznym z owalnych rozet. Fot. za: Tadeusz Mańkowski Pasy polskie [w:] „Arkady” 1937 s. 453 WAR004368
42
2
Tkaniny Fabrics
2. Pas kontuszowy dwustronny lity, XVIII w.
Warsztat Besch’a w Gdańsku, Polska; jedwab, nić metalowa; syg. BESCH DANZING„Głowy” dwudzielne o kwiatach w wazonach i draperiach z koronek, „wciąż” w poprzeczne pasy o naprzemiennych ornamentach z drobnych bukietów i geometrycznej plecionki. Własność Benedykta Tyszkiewicza w Warszawie, utracony w latach 1939-1945; Fot. za: Tadeusz Mańkowski Pasy polskie [w:] „Arkady” 1937 s. 469 WAR004366
1.Kontusz sash, four –sided, embroidered with metal, 18th cent.
2.Kontusz sash, two-sided, embroidered with metal, 18th cent.
WAR004368
WAR004366
Słuck manufacture, Poland, silk, metal thread, signature ВЬΓpДЬ СЛЧЦКЬ Owned by Benedykt Tyszkiewicz in Warsaw, lost in the years 1939-1945; Bipartite „heads” with stylised flowers in a vase on a stand „still” with alternating transverse stripes with a floral ornament, leaf tendril and geometrical pattern made of oval rosettes. Photo after: Tadeusz Mańkowski Pasy polskie (Polish Sashes) [in:] „Arkady” 1937 p. 453
Besch’s workshop in Gdańsk, Poland; silk, metal thread; signature BESCH DANZING Bipartite „heads ” with flowers in vases and lace draperies, „still” with transverse stripes of alternate patterns made up of either small bouquets, or a geometrical plait. Owned by Benedykt Tyszkiewicz in Warsaw, lost in the years 1939-1945; Photo after: Tadeusz Mańkowski Pasy polskie (Polish Sashes) [in:] „Arkady” 1937 p. 469
3.Pas kontuszowy tzw. stambulski, dwustronny lity, 2 poł. XVIII w.
Manufaktura Ewona/Ewana (Jana) Markonowicza w Konstantynopolu, Turcja; jedwab, nić metalowa; szer. 32,5 cm, dł. 306 cm; syg. IWAN MARKONOWICZ „Głowy” dwudzielne ze stylizowanym bukietem kwiatowym, „wciąż” w poprzeczne pasy o naprzemiennym ornamencie geometrycznym i roślinnym. Własność Muzeum Narodowego w Warszawie, utracony w latach 1939-1945; Fot. za Tadeusz Mańkowski Pasy polskie [w:] „Arkady” 1937 s. 448 WAR012691
4. Pas kontuszowy czterostronny lity, 2. poł. XVIII w.
Manufaktura Paschlisa Jakubowicza w Lipkowie, Polska lub zamówiony przez niego w Lyonie, Francja; jedwab, nić metalowa; szer. 29,5 cm, dł. 345 cm; syg. P I [Paschalis Jakubowicz] „Głowy” dwudzielne o stylizowanych bukietach tulipanów, „wciąż” w poprzeczne pasy naprzemiennie gładkie i zdobione wicią roślinną.Własność Muzeum Narodowego w Warszawie, utracony w latach 1939-1945; Fot. za: Tadeusz Mańkowski Pasy polskie [w:] „Arkady” 1937 s. 461
3.Kontusz sash, so-called Istanbul type, two-sided, embroidered with metal, 2nd half of the 18th cent. Ewon/Ewan (Jan) Markonowicz’s manufacture in Constantinople, Turkey; silk, metal thread; width 32.5 cm, length 306 cm; signature IWAN MARKONOWICZ Bipartite „heads” with a stylised floral bouquet, „still” with transverse stripes, alternating a geometrical and plant ornament. Owned by the National Museum in Warsaw, lost in the years 1939-1945. Photo after Tadeusz Mańkowski Pasy polskie (Polish Sashes) [in:] „Arkady” 1937 p. 448
3
WAR012691
4.Kontusz sash, four–sided, embroidered with metal, 2nd half of the 18th cent., Paschlis Jakubowicz’s manufacture in Lipków, Poland or ordered by him in Lyon, Fance. Silk, metal thread, width 29.5 cm, length 345 cm; signature P I [Paschalis Jakubowicz] Bipartite „heads”with stylised bouquet of tulips, „still” with transverse stripes alternately smooth and decorated with plant tendrils. Owned by the National Museum in Warsaw, lost in the years 1939-1945. Photo after Tadeusz Mańkowski Pasy polskie (Polish Sashes) [in:] „Arkady” 1937 p. 461 WAR012641
4
WAR012641
5. Pas kontuszowy czterostronny lity, 2 poł. XVIII w.
Manufaktura Aleksandra Ungera w Kobyłce wydzierżawiona Kompanii, Polska; jedwab, nić metalowa; szer. 48 cm, dł. 380 cm; sygn. FAB/RYK KOB/YŁKI „Głowy” dwudzielne w stylizowane krzaczki otoczone wicią roślinną, „wciąż” w poprzeczne pasy naprzemiennie gładkie i zdobione wicią roślinną. Własność Muzeum Narodowego w Warszawie, utracony w latach 1939-1945; Fot. za: Tadeusz Mańkowski Pasy polskie [w:] „Arkady” 1937 s. 456 WAR012661
6. Pas kontuszowy dwustronny lity, 2. poł. XVIII w.
Manufaktura słucka, Polska; jedwab, nic metalowa; szer. 30 cm, dł. 360 cm, sygn. SŁUCK; „Głowy” dwudzielne w stylizowane goździki, „wciąż” w poprzeczne pasy o ornamencie wschodnim. Własność Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości, w depozycie trwałym w Muzeum Narodowym w Warszawie, utracony w latach 1939-1945; Fot. za: Tadeusz Mańkowski, Pasy polskie [w:] „Arkady” 1937 s. 448 WAR012624
5.Kontusz sash, four–sided, embroidered with metal, 2nd half of the 18th cent.,
Aleksander Unger manufacture in Kobyłka rented out to the Company, Poland; silk, metal thread; width 48 cm, length 380 cm; signature FAB/RYK KOB/YŁKI Bipartite „heads” with a stylised pattern of bushes surrounded with tendrils, „still” with transverse stripes, alternately smooth ones and ones decorated with tendrils. Owned by the National Museum in Warsaw, lost in the years 1939-1945. Photo after: Tadeusz Mańkowski Pasy polskie (Polish Sashes) [in:] „Arkady” 1937 p. 456
5
WAR012661
6.Kontusz sash, two-sided, embroidered with metal, 2nd half of the 18th cent., Słuck manufacture, Poland; silk, metal thread; width 30 cm, length 360 cm, signature. SŁUCK; Bipartite „heads” with a stylised carnation pattern, „still” with transverse stripes with an Eastern ornament. Owned by the Society for the Protection of Historic Objects, on permanent deposit at the National Museum in Warsaw, lost in the years 1939-1945. Photo after: Tadeusz Mańkowski Pasy polskie (Polish Sashes) [in:] „Arkady” 1937 p. 448 WAR012624
6
43
Katalog strat
1
2
4
Opracowanie monika barwik
Kradzież w lutym 2011 r. z domu w Krakowie
Theft in February 2011 from a flat in Cracow
1. NOWOSIELSKI Jerzy
1. NOWOSIELSKI Jerzy
Ikona św. Parskewy, 1956 r. Olej, płótno, 78 x 60 cm
Icon of St. Praskeva, 1956 Oil, canvas, 78 x 60 cm.
Kat. PA-3236
Cat. PA-3236
2. NOWOSIELSKI Jerzy
2. NOWOSIELSKI Jerzy
Akty i kolejka, 1987 r. Olej, płótno, deska, 27 x 22 cm
Acts and Cable Car, 1987. Oil, canvas, board, 27 x 22 cm
Kat. PA-3238
Cat. PA-3238
3. NOWOSIELSKI Jerzy
3. NOWOSIELSKI Jerzy
Obraz Miłosierdzia (Pantokrator), 1983 r. Akryl, deska, 70 x 50 cm
Painting of Divine Mercy (Pantocrator), 1983. Acrylic paint, board, 70 x 50 cm
Kat. PA-3237
Cat. PA-3237
4. NOWOSIELSKI Jerzy
4. NOWOSIELSKI Jerzy
Pejzaż, 1979 r. Olej, płótno, 50 x 70 cm
Landscape, 1979. Oil, canvas, 50 x 70 cm.
Kat. PA-3239
Cat. PA-3239
PRZYWŁASZCZENIE NA SZKODĘ WŁAŚCICIELA W LATACH 2008-2009 W KRAKOWIE
APPRIOPRIATED TO THE DETRIMENT OF THE OWNER IN THE YEARS 2008-2009 IN CRACOW
5. SIENICKI Jacek
5. SIENICKI Jacek
Kat. PA-3200
CAT. PA-3200
Butelki, 1982 r. Olej, płótno, 80 x 65 cm
6. SIENICKI Jacek
6. SIENICKI Jacek
Kat. PA-3207
CAT. PA-3207
Martwa natura z butelkami, 1978 r. Olej, płótno, 115 x 90 cm
3
6
5
44
Bottles, 1982 Oil, canvas, 80 x 65 cm
Still Life with Bottles, 1978 Oil, canvas, 115 x 90 cm
Catalogue Of Losses Kradzież w czerwcu 2008 r. z kościoła w Starej Łomnicy (woj. dolnośląskie)
Theft in June 2008 from the church in Stara Łomnica (Dolnośląskie voivodship)
7. AUTOR NIEZNANY
7. AUTHOR UNKNOWN
Kat. PC-1527
Cat. PC-1527
Chrystus na krzyżu, ok. 1770 r. Drewno, polichromia, wys. 70 cm
Christ on the Cross, c. 1770. Wood, polychrome, height 70 cm
Zaginięcie z kościoła w Lubsku (woj. lubuskie )
Loss from the church in Lubsko (Lubuskie voivodship )
8. AUTOR NIEZNANY
8. AUTHOR UNKNOWN
Kat. PC-1522
Cat. PC-1522
Chrystus Zmartwychwstały, koniec XVI w. Drewno, polichromia, złocenia, wys. ok.130 cm
9. AUTOR NIEZNANY
Święta, koniec XV w. Drewno, polichromia, złocenia, wys. ok.70 cm
Christ Resurrected, late 16th cent. Wood, polychrome, gilding, height c.130 cm
9. AUTHOR UNKNOWN
Kat. PC-1523
Female Saint, late 15th cent. Wood, polychrome, gilding, height c. 70 cm
10. AUTOR NIEZNANY
10. AUTHOR UNKNOWN
Kat. PC-1524
Cat. PC-1524
Św. Katarzyna Aleksandryjska, koniec XV w. Drewno, polichromia, złocenia, wys. ok.70 cm
Cat. PC-1523
St Catherine of Alexandria, Late 15th cent. Wood, polychrome, gilding, height c.70 cm
Kradzież (w okresie od października 2004 r. do końca 2005 r.) z kościoła w Kostrzy (woj.dolnośląskie)
Theft ( between October 2004 and October 2005) from the church in Kostrza (Dolnośląskie voivodship)
11. AUTOR NIEZNANY
God the Father,18th cent. Wood, polychrome with priming, Poor condition, height 89 cm
Bóg Ojciec, XVIII w. Drewno, polichromia wraz z gruntem zniszczone, wys. 89 cm Kat. PC-1528
12. AUTOR NIEZNANY
7
8
11. AUTHOR UNKNOWN
9
Cat. PC-1528
12. AUTHOR UNKNOWN
Św. Marcin, pocz. XVI w.(?) Drewno, polichromia, wys. 64 cm
St. Martin, early 16th cent.(?) Wood, polychrome, height 64 cm
Zaginięcie z kościoła w Sarbii (woj. zachodniopomorskie)
Loss from the church in Sarbia (Zachodniopomorskie voivodship)
13. AUTOR NIEZNANY
13. AUTHOR UNKNOWN
Kat. PC-1521
Cat. PC-1521
Kat. PC-1529
Maria Magdalena, pocz. XVI w. Drewno, polichromia, złocenia, wys. 155 cm
10
Cat. PC-1529
Mary Magdalene, early 16th cent. Wood, polychrome, gilding, height 155 cm
11
12
13
45
Katalog strat POCZTÓWKI
Opracowanie monika barwik
W grudniu 2010 r. z mieszkania w Krakowie skradziono kolekcję (ok. 2300 szt.) zabytkowych pocztówek. Najstarsze egzemplarze zostały wydane w końcu XIX w.; wiele pochodzi z początku wieku XX. Kartki można podzielić na kilka grup tematycznych prezentujących m.in. widokówki poświęcone różnym miejscowościom i ich okolicom (m.in. takim jak Dukla, Jasło, Krosno, Iwonicz, Rymanów, Stara Wieś, Kraków, Słupsk), karty pocztowe o tematyce militarnej z okresu I wojny światowej. Znajdziemy tu zbiór prezentujący rozwój przemysłu naftowego na Podkarpaciu, ale także różnie przedstawiane typy ludzkie charakterystyczne dla regionu Galicji, czy wreszcie kartki z wizerunkami postaci historycznych. Poniżej prezentujemy tylko niektóre z nich ( Kat. RR-829 do RR-854); więcej można obejrzeć w krajowym wykazie zabytków skradzionych lub wywiezionych za granicę niezgodnie z prawem oraz na stronie http://malopolska.policja.gov.pl/node/345
46
Catalogue Of Losses POSTCARDS In December 2010 a collection of about 2300 historic postcards was stolen from a flat in Warsaw. The oldest ones were published in the late 19th century; there are many from the early 20th century. The cards can be divided into a few categories according to their topics. There are, for example, cards devoted to different places and their surrounding areas (e.g. Dukla, Jasło, Krosno, Iwonicz, Rymanów, Stara Wieś, Kraków, Słupsk). Another category comprises military cards from World War I. Besides, we can find a collection presenting the development of the petroleum industry in the Subcarpathian area. There is a category depicting various types of people characteristic of the Galicia region, or cards with the portraits of historical figures. Only some of them are presented below (Cat. RR-829 to RR-854); more can be seen in the national register of historic objects that were stolen or taken abroad, as well as on the http://malopolska.policja.gov.pl/node/345 website.
47
SUMMARY 3 THE MODERNISATION OF MUSEUMS page
The publication presents the tasks of NIMOZ (The National Institute of Museology and Collections Protection), whose main aim is to support museums in their modernization. The article specifies the broad range of activities which should feature in the work of a modern museum in its service for society.
5 Piotr Ogrodzki ONE RECONSTRUCTION PROJECT FINISHED
British Legation and then Embassy. It was furnished with precious works of art belonging to the Branicki family. The palace itself was purchased by the English, but the works of art remained the property of the Branickis. After the breaking out of the war, the Nazis occupied the palace and the fate of the works of art and furnishings of the palace remains unknown. They were probably pillaged. The author characterizes the most important of the works.
20 Iwona Drąg-Korga THE COLLECTION OF THE JÓZEF PIŁSUDSKI
page
page
– THE NEXT ONE STARTED
INSTITUTE OF AMERICA
A subsequent publication on the fires which continually afflict historic churches. After five years of work at the cost of ten million zlotys, the reconstruction St. Catherine’s Church in Gdańsk, which had been destroyed by fire, was finally completed. The most recent, and so far, largest fire broke out in the monastery complex in Alwernia in March 2011. The author also discusses other cases of destruction incurred due to fire, such as the one in Miejska Górka, and analyses what had led to the tragedies.
8 Elżbieta Rogowska THE RETURN OF „THE RAPHAEL OF BIRDS” page
Jacob Kabrun, a wealthy Gdańsk merchant who lived in the years 1759-1814, was an art collector. He owned about 340 paintings by great masters. One of these precious works was the painting by Melchior de Hondecoete (called the „Raphael of birds”), titled Still Life with Birds. Kabrun bestowed his whole collection on the city of Gdańsk. The painting was lost during World War Two. In 2008 it was unexpectedly found in Paris. Since the war it had been changing owners and finally, due to the efforts of the Ministry of Culture and National Heritage, after 68 years returned to Gdańsk.
page
10
Krzysztof Przylicki THE HISTORY AND CHARACTER OF THE KUL COLLECTION
The article was written to celebrate the 65th anniversary of the Institute of Art History at the Catholic University of Lublin and the 80th anniversary of setting up the University’s Art Collection, which will be celebrated next year. It provides information on the history of the collection, which dates back to 1932, when it was started by Priest Jan Władziński ( 1861-1935), the canon of the Lublin Diocese. During the war, the Nazis robbed museum exhibits, but the University’s authorities undertook to recover them immediately after the war. Thanks to donations and purchases, a new collection was created. The author presents it in this publication.
14 Andrzej Niewęgłowski CHOPIN’S SALON page
Although Chopin spent most of his life In Paris, the city has no real museum devoted to this composer. Over the 18 years of his residence there, the composer frequently changed his address. The main topic of the article is the description of Chopin’s salon reconstructed on the basis of Teofil Kwiatkowski’s watercolour on the premises of the Polish Library. The restoration of Chopin’s salon was completely financed by Zygmunt Zaleski’s Foundation.
page
16
Monika Kuhnke WORKS OF ART IN THE FORMER BRITISH EMBASSY IN WARSAW
The Branicki’s Palace at 18 Nowy Świat Street in Warsaw since 1919 until September 1939 housed the
The Józef Piłsudski Institute of America was set up in 1943 as a continuation of the Institute for Research in the Modern History of Poland, which had been set up in 1923 in Warsaw. In 1936 it was named after the Marshall. The author discusses the collection of the Institute, which had been divided into topic groups. The collection comprises archives, a library of 25 thousand volumes, as well as a gallery with over 250 paintings.
page
25
Małgorzata Szelong RARE PRINTS AND SPECIAL ITEMS IN THE COLLECTION OF THE CIESZYN HISTORICAL LIBRARY
The author discusses an unusual publication. This is The Brain of Józef Piłsudski published in Vilnius by Józef Zawadzki. It documents the research performed on the Marshall’s brain, which was conducted according to his will by Professor Maksymilian Rose, who was at that time Director of the Polish Institute on Brain Research in Vilnius. Only a few dozen copies of the book were published. The Cieszyn library owns one incomplete copy of the Professor’s 1938 work. The documentation in the form of a mould of the brain and photographic film were lost. In Poland there is information about 5 books in the collections of 4 libraries. Foreign libraries registered 7 copies.
page
27
Robert Pasieczny WHAT PEOPLE TALK ABOUT OR THE PROBLEMS OF THE POLISH ART MARKET
A discussion of the turnover of art, including the problem of forgeries. The Centre for Public Collections Protection, which has now been transformed into the National Institute for Museology and Collections Protection started such a discussion at the National Scientific Conference The Art Market, Contemporary Problems and Prospects for Development, which took place on 31 March 2010 and was organized by the University of Warsaw Scientific Club of Administrative Law.
page
30
Wojciech Krupiński THE ACTIVITIES OF BORDER GUARDS IN 2010
The Schengen Agreement created a new situation in Europe since it did away with border controls. As a result, the procedures regulating the work of border guards had to undergo significant changes. In 2010 there were about 30 incidents of attempting to illegally take cultural property abroad. In 27 of these cases, legal action was started. The above figures are lower than in previous years. The article provides information on the categories of objects which are being illegally taken out of the country.
page
32
Olgierd Jakubowski THE ROLE OF VOIVODSHIP HISTORIC ART CONSERVATORS IN SUPERVISING THE TEMPORARY LOAN OF MUSEALIA ABROAD
The temporary loan of musealia abroad can pose many threats for the objects. This is why protecting the collections requires observing particularly stringent regulations. Voivodship conservators, as representatives of institutions supervising the temporary loan of historic objects out of the country, are responsible for ensuring the return of such objects and checking the work performed in this area by museums.
page
34
Jan Skłodowski KROŻE – THE FORGOTTEN „ŻMUDŹ (SAMOGITIA) ATHENS” Off the beaten track, in Western Lithuania, there is the small town of Kroże (Lit. Kražiai), on the Kražantė River. It once was an important place on the map of the Grand Duchy of Lithuania and the Polish-Lithuanian Commonwealth. It was here that Mendog, the first and only King of Lithuania adopted Christianity. The author describes the history of the town and discusses the remains of old Kroże architecture.
page
38
Maria Romanowska-Zadrożna NEW PUBLICATIONS
Last year the Department of Cultural Heritage at the Ministry of Culture and National Heritage published six books. One of them is devoted to the Armenian Cathedral in Lviv. Its presentation featured in the previous issue of our magazine. Another, a book published in conjunction with the Art Institute of the Polish Academy of Sciences, studies the history of the Society for the Protection of Historic Objects, and is of great documentational value. Cultural and political links of Poland and Bavaria are the topic of a subsequent publication. The history of the fate of Poles who died in Japan is not widely known. Such a book was published thanks to the cooperation of Polish and Japanese researchers. The wartime history of Warsaw’s library collections is documented in the book The Libraries of Warsaw 1939-1945. The book The Pre-Hell of Fame was published to celebrate the Chopin Year.
page
40
Kamil Zeidler WHAT HAPPENED IN THE MUSEUM IN CAIRO?
The publication is devoted to the problem of protecting the most precious examples of material culture, as well as to the development of unique collections, e.g. archeological ones. The information that during the protests against President Hosni Mubarak, exhibits at the Egyptian Museum in Cairo were pillaged, serves as an example of the potential threat to the world’s cultural heritage. UNESCO appealed to national and international institutions, as well as to participants of the art market and collectors to be on the alert for objects which could have been stolen.
page
41
page
42
page
44
BARBARA KALETA INTERPOL
MARIA ROMANOWSKA-ZADROŻNA CATALOGUE OF WAR LOSSES 1939-1945
MONIKA BARWIK CATALOGUE OF LOSSES