numer 03/2009 Kwiecień
R
www.pianamagazine.com
SPIS TREŚCI AKTUALIA 04 Kraków 06 Warszawa 08 Poznań 10 Festiwal Sztuka dla Przyjemności DESIGN 12 Karina Królak FILM 14 Masz to na video? cz.3 MODA 18 Clement Louis FOTOGRAFIA 20 Magda Lipiejko MUZYKA 22 Ramona Rey 24 Twilite 30 Punch Brothers 31 Kapela ze wsi Warszawa 32 Maria Pomianowska 34 Masz już namiot?
Poprzedni edytorial zakończyłem słowami "do wiosny!", mając nadzieję, że numer kwietniowy będziemy przeglądać przy akompaniamencie śpiewających ptaków, dzieci bawiących się pod blokiem i młodzieży pijącej wina na zielonych bulwarach. Niestety folkowy numer kwietniowy witamy z towarzyszeniem lodowatego deszczu, wiatru halnego oraz wszelkiej maści infekcji. Ale to bez znaczenia, bo Santogold na Openerze, a Jeremy Jay na Offie! A co w numerze? Temat przewodni to folklor, ludowość, tradycja, Podhale i Mazowsze, korzenie (atomowe) i folk dzisiaj. Czy o którejś z tych rzeczy naprawdę napisaliśmy - sprawdźcie sami. Poza tym dużo muzyki. Począwszy od debiutujących Twilite przez Ramonę Rey aż po Marię Pomianowską. Gorącą nowością jest dział "Aktualia". Do tej pory tylko na redakcyjnym "blogasku", od dzisiaj na wirtualnych kartkach Piany. Tak, chcemy być drugim Aktivistem. No to miłego oglądania (wiadomo, że magazyny o modzie to tylko ładne obrazki). Do wiosny vol.2! Damian Siemień
Piana Magazine WYDAWCA – Piana Magazine REDAKCJA e-mail: redakcja@pianamagazine.com www.pianamagazine.com REDAKTOR NACZELNY – Damian Siemień z-ca RED. NACZELNEGO – Katarzyna Borelowska REDAKTOR TECHNICZNY – Grzegorz Ostrowski REDAKTORZY DZIAŁÓW MUZYKA – Karolina Pietrzok FOTOGRAFIA – Katarzyna Borelowska FILM – Aleksandra Graczyk LITERATURA – Monika Habrzyk DESIGN – Marta Wajda, Andrzej Leńczuk SZTUKA – Damian Siemień MODA – Jagna Jaworowska TEATR – Mateusz Borkowski AKTUALIA – Magdalena Podkowinska ILUSTRATORZY – Aleksandra Trawińska, Magdalena Bazela, Monika Habrzyk, Damian Siemień, Witek Winek, Katarzyna Walentynowicz PROJEKT GRAFICZNY PISMA – Grzegorz Ostrowski MAGAZYN ZŁOŻONO KROJAMI PISMA – Didot, Calibri, Minion Pro, Myriad Pro KOREKTA – Agnieszka Batorek REKLAMA I PROMOCJA – Katarzyna Borelowska, Aleksandra Koszewska OKŁADKA – Katarzyna Borelowska
nr 03 2008 Piana Magazine
04 AKTUALIA
foto: caryca / "Ktoś Cię Kocha"
29.04 – Sunstet Rubdown - Manggha, ul. M. Konopnickiej 26, Kraków
AKTUALIA 05
CARYCA
, ul. Wielopole 15, I piętro, www.myspace.com/carycaklub 02/04 godz .21.00 - Green light for the funky disco night 03/04 godz. 21.00 - Para Paranoja - mix music 04/04 godz. 21.00 - Absurd breaks - Dusha, Bartech, Fukktry - breakbeat 16/04 godz. 21.00 - Green light for the funky disco night 17/04 godz. 21.00 - BAILEN PUTOS! - MIAN, Cris Mouton & Crack.off.sky-trąbka live-deephouse, techouse minimal, latintech, 18/04 godz. 21.00 - TALLIB MC & Silesian Soundsystem - reagge, ragga, dancehall, hip hop 23/04 godz. 21.00 - Green light for the funky disco night 24/04 godz. 21.00 - OTO STUDIO SHOWCASE - Defkon, Chine & JD Video (audio/video set) + goście minimal, click, techno 25/04 godz. 21.00 - "Ktoś Cię Kocha" - MAX SKIBA + Eltron John – deep disco, space funk, electrosoul, italo, balearic "Ktoś Cię Kocha" - MAX SKIBA + Eltron John: Wraz z wiosną budzi się przyroda oraz jej pierwotne instynkty. Odrodzona Caryca, tak ukochana przez najtwardszych z twardych zabawowiczów, również się budzi i zaprasza na kolejną odsłonę cyklu Ktoś Cię Kocha. Ta prowadzona przez Eltrona Johna (absolwenta Red Bull Music Academy), kultowa już zabawa poświęcona jest eksploracji głębokich, podwodnych pokładów uczuciowej muzyki tanecznej. Jest swoistym tyglem, w którym uśmiechy i podrygi stapiają się się z zakazanymi dźwiękami soulu, disco, dubu, surowego house'u, space funku i balearic, dając iście piorunujący efekt. Gościem kwietniowej odsłony KCK będzie ulubieniec tutejszej publiczności, cudowne dziecko polskiej sceny klubowej, Max Skiba. Niezwykle wrażliwy producent, który mimo młodego wieku ma na swoim koncie wydawnictwa dla wytwórni takich jak Boxer, Terranova, Compost, Highscore, czy Moodmusic. Ze swoimi live actami jeździ po całej Europie, gdzie jest zawsze gorąco przyjmowany, a do grona swoich zagorzałych fanów może zaliczyć takie osoby jak choćby legendarnego Daniela Wanga z Balihu Records.
ŁAŹNIA NOWA
, os. Szkolne 25, 31-977 Kraków – Nowa Huta tel.: 012 425 03 20 fax.: 012 425 03 21, bilety – rezerwacja: 012 680 23 40 www.laznianowa.pl 01/04 godz. 19.00 – WYRZECZENIE – reż. Jarosław Tochowicz 02/04 godz. 19.00 – WYRZECZENIE – reż. Jarosław Tochowicz 03/04 godz. 19.00 – WYRZECZENIE – reż. Jarosław Tochowicz 17/04 godz. 21.30 – MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ – reż. Bartosz Szydłowski, premiera 18/04 godz. 18.00 – MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ – reż. Bartosz Szydłowski 19/04 godz. 18.00 – MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ – reż. Bartosz Szydłowski 23/04 godz. 19.00 – MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ – reż. Bartosz Szydłowski_godz. 19:00 21-26/04 - 34 Krakowskie Reminiscencje Teatralne: 21/04 godz. 19.00 – 34 KRT: Needcompany / Belgia / POKÓJ IZABELI 22/04 godz. 18.00 – 34 KRT: Needcompany / Belgia / BALLADA O RICKY I RONNYM 24/04 godz. 18.00 – 34 KRT: Teatr Victoria / Belgia / A FEW FINE MOMENTS FROM THE PERYPHERY 26/04 godz. 18.30 – 34 KRT: Teatr im. Norwida z Jeleniej Góry / SZTUKA DLA DZIECKA 02/05 godz. 18.00 – MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ – reż. Bartosz Szydłowski 03/05 godz. 18.00 – MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ – reż. Bartosz Szydłowski MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ autor: Gabriela Zapolska reżyseria i adaptacja tekstu: Bartosz Szydłowski scenografia: Małgorzata Szydłowska występują: Maciej Adamczyk, Janusz Chabior, Kalina Hlimi-Pawlukiewicz , Rafał Kosecki, Olga Szostak, Edyta Torhan, Anna Wielgucka i inni. muzyka i kołtuńskie ballady: Maciej Maleńczuk, przestrzeń dźwiękowa i krakowskie skrecze: Andrzej Bonarek, projekcje: Dawid Kozłowski
02/04 godz. 21.00 – “Tęczowy Mish Mash Box” 03/04 godz. 21.00 – Piękny Chłopiec / Matik Automatik 04/04 godz. 21.00 – THE BUMELANTS, Dj Krime, AnimisiewaszStartt, Eh!Marine 17/04 godz. 21.00 – Eltron John, Funkoff / Sun Miguel 18/04 godz. 21.00 – Afterparty w ramach festiwalu “Kultura dla Tolerancji” koncert DICK4DICK, Electrocandy, Hydrofoniks 24/04 godz. 21.00 – MARCIN CZUBALA (Mobilee Records), Feelaz, Mian /Pankracy Soundsystem 25/04 godz. 21.00 – MODFUNK (Seed Records), Pete Boy(FMB), Pol Rax / Hydrofoniks 17/04 godz. 21.00 – Eltron John, Funkoff/Sun Miguel 18/04 godz.21.00 – Afterparty w ramach festiwalu “Kultura dla Tolerancji” koncert DICK4DICK, Electrocandy To będzie wyjątkowy weekend w Mish Mashu. W piątek gościmy Funkoffa, 3miastowego przedstawiciela sceny funkowo-jazzowej, który nie pierwszy raz wystąpi w duecie z Eltronem Johnem. Na drugim dancefloorze zadebiutuje w Krakowie Sun Miguel(b-more, bassline, garage). To tylko wstęp do sobotniej nocy…W ramach festiwalu “Kultura dla Tolerancji” Mish Mash organizuje koncert piewców libido, DICK4DICK! Supportują Electrocandy i Hydrofoniks. CU!
nr 03 2008 Piana Magazine
MISH MASH, ul. Mostowa 2, www.myspace.com/klubmishmash
06 AKTUALIA
HYDROZAGADKA
ul. 11 listopada 22, Warszawa, www.hydrozagadka.waw.pl
02/04 godz. 19.00 - BRIT NIGHT, wstęp 10 zł 03/04 godz. 21.00 - BAUAGAN MISTRZÓW, wstęp 10 zł 04/04 godz. 21.00 - ONLY MUSIC CAN SAVE US – MADE IN BELARUS: ANDRE KARP, Gra Pozorów, Abszar, wstęp 10zł 05/04 godz. 21.00 - FUNKY TANK – Jamm Session, wstęp rzut kostką 09/04 godz. 21.00 - BENZYNA - koncert, wstęp 8 zł 10/04 godz. 21.00 - HYDRODISCO, wstęp 5 zł 15/04 godz. 21.00 - ARTYBISHOPS, wstęp 8 zł 16/04 godz. 21.00 - THE CUTS, wstęp 8 zł 17/04 godz. 20.00 - FESTIWAL MAGNETOFON – Wystąpią: Popo, Kamp!, Washing Machine, Rotofobia + I Say Mikey, wstęp 10 zł 18/04 godz. 20.00 - FESTIWAL MAGNETOFON – Wystąpią: Przepraszam, Polpo Motel, Repucha, How How, Kyst, + afterparty, wstęp 10 zł 19/04 godz. 21.00 - FUNKY TANK, Jamm Session, wstęp rzut kostką 23/04 godz. 20.00 - BRIT NIGHT 24/04 godz. 20.00 - HANDSOME FURS (Kanada) + The Spouds + afterparty, wstęp 20-25zł 25/04 godz. 20.00 - Strictly Busine$$ spotyka Warszawską Nike w Hydrozagadce! , wstęp 10 zł 26/04 godz. 21.00 - FUNKY TANK – Jamm Session, wstęp rzut kostką 30/04 godz. 21.00 - SUNSET RUBDOWN, wstęp 25-30zł
nr 03 2008 Piana Magazine
24.04 HANDSOME FURS (Kanada) + The Spouds + afterparty – start 20.00, wstęp 20-25zł Handsome Furs to kanadyjski duet założony w 2005 r. przez małżeństwo Alexei Perry i Dana Boecknera, który znany jest też jako jeden z liderów zespołu Wolf Parade. Spotkali się parę lat wcześniej, pracując w biurze telefonicznej obsługi klienta w Montrealu. Inspiracją dla nazwy Handsome Furs był tytuł opowiadania, pisanego w momencie zakładania zespołu przez Perry. Ich muzyka określana jest jako dość nietypowe połączenie odmiennych, uzupełniających się w ciekawy sposób elementów i stylów muzycznych: charakterystycznego, rozpoznawalnego także z twórczości Wolf Parade, brzmienia gitary i pełnego emocji wokalu Boecknera oraz tworzonego przez Alexei Perry minimalistycznego, elektronicznego podkładu syntezatorów i automatu perkusyjnego. Debiutancka płyta Handsome Furs – Plague Park – ukazała się w maju 2007 r. nakładem niezależnej amerykańskiej wytwórni płytowej Sub Pop, która jest także odpowiedzialna za wydanie drugiego albumu zespołu – Face Control - planowane na 10 marca 2009 r. Nagrywanie obydwu płyt odbywało się w montrealskim studiu Mount Zoomer. Czuwał nad nimi perkusista Wolf Parade – Arlen Thompson. Tytuł nowej płyty i tematy wielu znajdujących się na niej utworów inspirowane są doświadczeniami Handsome Furs z promującej Plague Park trasy koncertowej po Rosji i innych krajach Europy Wschodniej. Między innymi z trzech koncertów w Polsce – w Warszawie, Poznaniu i Krotoszynie. Sam tytuł albumu – Face Control – nawiązuje do praktyki selekcji prowadzonej przez ochroniarzy na bramkach moskiewskich klubów. www.myspace.com/handsomefurs
nr 03 2008 Piana Magazine
AKTUALIA 07
foto: hydrozagadka / HANDSOME FURS
08 AKTUALIA
foto: cafe miesna / ULTERIOR
CAFE MIĘSNA, ul. Garbary 62, www.myspace.com/cafemiesna
nr 03 2008 Piana Magazine
01/04 godz 21.00_No tits dynamist! prima aprilis no!?, wstęp wolny 02/04 godz. 21.00_Natural Born Chillers 03/04 godz. 21.00_Katja Gustafsson (dj set/Berlin/Sztokholm)+re master 04/04 godz. 21.00_kill out entertainment 05/04 godz. 20.00_niedzielny deejay, wstęp wolny 06/04 godz. 20.00_film z keczupem, wstęp wolny 07.04 godz. 20.00_music in dub, wstęp wolny 08/04 godz. 20.00_No tits dynamist!, wstęp wolny 09/04 godz. 21.00_ fakk art fags, wstęp wolny 10/04 godz. 21.00_dj mental cut+ goście 11/04 godz. 20.00_extension presents 14/04 godz. 20.00_music in dub, wstęp wolny 15/04 godz. 21.00_No tits dynamist!, wstęp wolny 16/04 godz. 21.00_Yeah It’s Nice Party/short waves afterparty: PONYBOMB (Szwajcaria)) & Eh! Marine & SLAM DUNK 17/04 godz. 21.00_kukabara night 18/04 godz. 21.00_streamwise nite 19/04 godz. 20.00_niedzielny deejay, wstęp wolny 20.04 godz. 20.00_film z keczupem, wstęp wolny 21/04 godz. 20.00_music in dub, wstęp wolny 22/04 godz. 21.00_No tits dynamist!, wstęp wolny 23/04 godz. 21.00_Plateau www.myspace.com/plateauband wstęp 9 pln 24/04 godz. 21.00_fetish nites/ Petra Flurr live(berlin/ madryt) + sebastian xxx dj set (rotofobia)+ dizzy trouble (ex bsd) 25/04 godz. 21.00_Ulterior (live/Londyn) + v/a team (dj set/Warszawa) ZDJĘCIE 26/04 godz. 21.00_niedzielny deejay, wstęp wolny 27/04_IT’S NOT NOT (live/Barcelona) 28/04 godz. 20.00_music in dub, wstęp wolny 29/04 godz. 21.00_No tits dynamist!, wstęp wolny 30/04 godz. 21.00_fakk art fags 03/04 godz. 21.00_Katja Gustafsson (dj set/Berlin/Sztokholm)+re master Feministka , zajmująca się animacją imprez, grafiką, czy kursami dj’ejskimi tylko dla kobiet. Artystka prowadzi również agencję artystyczną Virgo, której misją jest promocja szwedzkich, skandynawskich, europejskich twórców związanych z nurtem, z angielska: queer & feminist. Katja Gustafsson aka dj Doozer do mięsnej zawita jako dj. Z pewnością zaserwuje nam brzmienia nafaszerowanej genderowym „szykiem”. Jej electro sety będą pełne, zwięzłe i do syta. www.myspace.com/djdoozer www.virgo.nu
AKTUALIA 09
nr 03 2008 Piana Magazine
foto: cafe miesna / Katja Gustafsson
10 AKTUALIA
KULTURA DLA TOLERANCJI 16.-19.04., www.tolerancja.org.pl
16/04 godz. 15:00 _Pokazy filmowe - Ziemia obiecana (cykl: Queerowanie Wajdy, wprowadzenie dr Agnieszka Morstin-Popławska) 16/04 godz. 16.30_Pokazy filmowe: Rozpaczliwe środki (cykl BiSpace)_Kino 18 16/04 godz. 18.30_Queer Café: Cyber Queer. Tożsamości seksualne i nowe media. Prowadzenie dr Anna Nacher_Bunkier Sztuki 16/04 godz. 20.00 _Lost boys: wernisaż wystawy Slavy Mogutina oraz otwarcie Festiwalu_Galeria Pauza 16/04 godz. 22.00 _Clubbing: Think4Future_Klub Pauza 17/04 godz. 15.00_Pokazy filmowe: Panny z Wilka (cykl: Queerowanie Wajdy, wprowadzenie dr Magdalena Podsiadło)_informacja wkrótce 17/04 godz. 16.00_Queer Café: Literatura i androgynia. Prowadzenie dr Marzena Lizurej_Spokój 17/04 godz. 17.00_Wydarzenie towarzyszące: szabas_informacja wkrótce 17/04 godz. 17.30_Queer Café: Sztuka Kobiet. Prowadzenie Ewa Małgorzata Tatar_Baraka 17/04 godz. 17.30_Pokazy filmowe: Głupi chłopak (cykl: BiSpace)_Kino Pod Baranami 17/04 godz. 20.30_Terrorismo Lesbico: wernisaż wystawy Laury Paweli_Miejsce 17/04 godz. 22.00_Clubbing_Miejsce 18/04 godz. 12.00_Pokazy filmowe: Nastazja* (cykl: Queerowanie Wajdy, wprowadzenie dr Agnieszka Kamrowska)_Kino Pod Baranami 18/04 godz. 13.00_Warsztaty kreatywnego pisania, prowadzenie Katarzyna Czeczot_Massolit Books & Café 18/04 godz. 15.00_Queer café: Sztuka Queer w Europie Środkowej. Prowadzenie Travis Jeppesen_Spokój 18/04 godz. 17.00_Queer café: Queer Noir. Hollywood, czarne kino oraz geje i lesbijki. Prowadzenie prof. Richard Dyer_Kino 18 18/04 godz. 19.00_Pokazy filmowe: Pomponetka* (cykl: Girls Only!)_Kino Pod Baranami 18/04 godz. 22.00_Clubbing & koncerty: Dick 4 Dick, Electrocandy_Klub Mish-Mash 19/04 godz. 11.00_Queer morning! Śniadanie i dyskusja - Marlena Dietrich: Ikona. Prowadzenie dr Karolina Kosińska_Underground 19/04 godz. 13.00_Homo-narracje. Zaprasza Korporacja Ha!Art. Paneliści: Lidka Krawczyk, Wojtek Kubiak, Mike Urbaniak, Marcin Wilk, Dominika Buczak. Prowadzenie - Piotr Oczko_JCC 19/04 godz. 13.00_Warsztaty kreatywnego pisania (sesja 2.), prowadzenie Katarzyna Czeczot_Massolit Books & Café 19/04 godz. 15.00_Queer Café: Sztuka i zmiana społeczna_JCC 19/04 godz. 17.00_Pokazy filmowe: Historia Gwen Araujo_Kino Pod Baranami 19/04 godz. 21.00_Clubbing_Piękny Pies
nr 03 2008 Piana Magazine
* - pokazy płatne (10-12 PLN), pozostałe pokazy bezpłatne. Miejsca festiwalowe: Spokój, ul. Bracka 3—5, Kraków (brama, I p. / gate, 1st floor) Kino 18, ul. Floriańska 18, Kraków (II p. /2nd floor) Galeria Pauza, ul. Floriańska 18, Kraków (II p. /2nd floor) Klub Pauza, ul. Floriańska 18, Kraków (parter) Kino pod Baranami, Rynek Główny 27, Kraków Klub Piękny Pies, ul. Sławkowska 6A Bunkier Sztuki, plac Szczepański 3A, Kraków Massolit Books and Café, ul. Felicjanek 4, Kraków Miejsce, ul. Estery 1, Kraków Baraka, ul. Estery 6, Kraków JCC (Jewish Community Centre), ul. Miodowa 24, Kraków Underground, ul. Brzozowa 4, Kraków
17/04 godz. 20.30_Terrorismo Lesbico: wernisaż wystawy Laury Paweli_Miejsce LAURA PAWELA - TERRORISMO LESBICO Laura Pawela na tropie nadchodzącej rewolucji dziewuszysk! Co kryje się za streetartowo zlesbijczonym resistance? Opór muralowy przed wciąż partrialchalnie grubiańskim samcem? W galerii/klubie Miejsce jedna z najciekawszych młodych polskich artystek, Laura Pawela, zaprezentuje serię swoich najnowszych fotografii wykonanych specjalnie dla Festiwalu. „Terrorismo Lesbico” czyli argentyńska odyseja w poszukiwaniu twardych dziewczyn. Precz z machismo! Niech żyje butchismo! Laura Pawela on the track of the approaching butches revolution! What lurks behind the facet of the street-art, lesboed resistance? Mural opposition to a continuously patriarchally crude male? In Miejsce gallery/club one of the most interesting Polish artists, Laura Pawela will present a series of her newest photographs taken specially for the Festival. „Terrorismo Lesbico” is an Argentinean odyssey in search for tough girls. Down with machismo! Long live butchismo!
nr 03 2008 Piana Magazine
AKTUALIA 11
12 DESIGN
Karina Królak
rozmawiała: Marta Wajda ilustracje: Karina Królak
Dla kogo jest folk ? Dla wszystkich. Wiek nie ma znaczenia. Folk to część naszej historii i kultury. Dla mnie to bardzo pozytywny temat. Inspirujący.
nr 03 2008 Piana Magazine
Skąd pomysł na użycie folku ? Myślę, że z przyjemności dekorowania otoczenia. Kojarzy sie z wsią, naturą, beztroską i rękodziełem, łączeniem podstawowych kolorów i użyciem prostych materiałów. Z czym łączyć folk ? Uważam ,że folk można łączyć dosłownie z wszystkim od t-shirtu po strój wieczorowy. Folk istnieje przecież we wszystkich kulturach świata. Wspaniały materiał do tworzenia
nr 03 2008 Piana Magazine
DESIGN 13
nr 03 2008 Piana Magazine
14
FILM
FILM 15
nr 03 2008 Piana Magazine
tekst: Aleksandra Graczyk fot: cinerdistan.co.uk
16
FILM
Odc.3. Secretly Canadian „Nanuk z Północy” / „Nanook of the North”, reż. Robert J. Flaherty, USA 1922
Kto nie lubi Eskimosów? To jak nie lubić wakacji, tamburynu albo dinozaurów przecież. Nie pamiętam czy w 1996 ktoś rządził bardziej od Anaruka, chłopca z Grenlandii. Ktoś może wie, czy to ciągle lektura obowiązkowa? Należałoby sprawę zbadać, bo podstawówka bez Anaruka, to jak podstawówka bez żelków "Jutrzenka" w sklepiku.
nr 03 2008 Piana Magazine
Cisną się te czerstwe porównania, ale w końcu, jak dowiemy się z napisów w filmie, "lód Arktyki jest suchy jak piaski pustyni" i nastraja raczej nostalgicznie niż żartobliwie. "Nanuka z Północy" z "Anarukiem z Grenlandii" łączy nie tylko gramatyczna koincydencja tytułów, ale w zasadzie wszystko, co istotne, poza nośnikiem. Korzystając z popularnej formuły magazynu PULP można śmiało powiedzieć, że "jeśli lubisz to, pokochasz także i tamto". Dziejowo patrząc, „Nanuk” to etnograficzna ikona mniej więcej tak niszowa jak sieć restauracji Chłopskie Jadło, a mimo to znam tylko jedną osobę, która rzeczywiście "ma go na wideo". Powody są dość oczywiste. Choć jakże dziejowy to film, jego opis przyciągnąłby przed ekrany niewiele większą widownię, niż przyciąga obraz kontrolny. Spróbujmy: niemy dokument o życiu Eskimosów z odległych rubieży Quebecu z początku lat dwudziestych. Średni to teaser, zwłaszcza jeśli się ma na uwadze, że mowa o czasach, kiedy określenie "film dokumentalny" w ogóle jeszcze nie funkcjonowało, czekając dopiero na swoje pierwsze pojawienie się w prasie. Nastąpiło ono przy okazji recenzji "Moany", kolejnego dzieła nieocenion-
ego Roberta Flaherty. W owej przełomowej recenzji sformułowania "documentary value" użył sam John Grierson, człowiek instytucja i autor "Poławiaczy śledzi" – dokumentalnego ambientu, który sprawia, że "Nanuka" ogląda się doprawdy jak hongkongski film akcji (wtręt tytułem anegdoty i podkreślenia dziejowości). Będę się w tym tekście powtarzać, ale w chwilach wzruszenia ubożeje mi słownictwo, a mowa moja nie może się uwolnić od nawiązań biblijnych, biblijnej prostoty (tak, tak; nie, nie). Zresztą umówmy się, że "dziejowy" to "dziejowy" i nie ma w języku polskim żadnego liczącego się zamiennika. Skoro więc oddałam sprawiedliwość dziejowości "Nanuka", z czystym sercem mogę przejść do jego rozkoszności. Flaherty przenosi nas do krainy arktycznych uniesień rodem z wczesnej podstawówki (czy mówiłam już, że będę się powtarzać?) i jest to jak powrót do domu po wyczerpujących koloniach. Igloo wznosi się tu w godzinę, niemowlęta i pieski transportuje w futrzanych kapturach, a eskimoska żona i eskimoskie dzieci z uśmiechem dają się upchnąć na dnie kajaka, kiedy zajdzie taka potrzeba. Nie brakuje też emocji i to pierwszego, bo dokumentalnego, sortu. Czy Nanukowi uda się utrzymać w rękach linę, za którą ciągnie nadziana na harpun foka? Czy psi zaprzęg dotrze do igloo przed zmrokiem? Fakt, że większość zmagań z żywiołem i „z życia wziętych” sytuacji została przez Flaherty'ego zaaranżowana, i jeśli do sprawy podejść ideowo, to walor dokumentalny okazuje się być szyty dość
grubymi nićmi. W celu zwiększenia autentyzmu obrazu bohaterowie nosili odzież i posługiwali się sprzętem parę pokoleń wcześniejszym. Nanuk nie miał na imię Nanuk, a jego ekranowa żona nie była wcale jego żoną. Co więcej, pustkowia Quebecu nie były już w owym czasie takimi pustkowiami, jak możnaby wnosić z filmu, a ich rdzenni mieszkańcy polowali raczej za pomocą strzelb niż harpunów. I cóż, że ze Szwecji. Centkiewicz też swoje ponaginał, a „Anaruka” i „Zaczarowaną zagrodę” czytało się nie raz mimo to. (Serio, czy ktoś n a p r a w d ę uwierzył, że Anaruk – chłopiec z Grenlandii – r z e c z y w i ś c i e zjadł kostkę mydła? Literatura dziecięca literaturą dziecięcą, ale zapach Białego Jelenia podważa wiarygodność autora nieprzerwanie od
dziewięćdziesiątego szóstego.) Już wspominałam o dziejowości i emocjach, zupełnie natomiast pominęłam komediowy aspekt filmu. A nie brak w nim momentów z prawdziwie slapstickowym potencjałem. Z postacią Nanuka odczuwam silną humorystyczną nić porozumienia, gdy do rozpuku śmieje się na widok zaprezentowanego mu przez „białych” gramofonu. Scena rodzinnej podróży kajakiem, a konkretnie wysiadania na ląd, to klasyka absurdalnych scen filmowych. Dla gustów mniej wybrednych pozostają eskimoskie dzieci maltretujące małe pieski, co zawsze jest gwarancją udanej rozrywki. Kogo i to nie bawi, ten w podstawówce był kronikarzem albo skarbnikiem, nosił klapki Kubota, używał liczmanów i zginie na śmietniku.
nr 03 2008 Piana Magazine
FILM 17
18
MODA
Clement Louis to efemeryczny chłopiec prosto z Francji. Jak większość z nas artysta. Lubi bawić się konwencjami i podkreślać swoją trochę dwuznaczną delikatność. Aż dziw, że nie nosi słoneczników w klapie, niczym jego stylistyczny protoplasta, Oscar Wilde.
CLEMENT LOUIS rozmowe przeprowadziła: Jagna Jaworowska fot: Clement Louis
Jak opisałbyś swój styl? Nie wiem czy mój styl może być jednoznacznie opisany, bo czerpię inspiracje z rozmaitych źródeł. Sądzę, że najbliżej mi do dandyzmu, może nawet romantyzmu. Co Cię inspiruje w modzie? Najbardziej inspiruje mnie współczesny modowy futuryzm i projekty w stylu Garetha Pugha, Sandry Backlung, etc. Ale lubię też Burberry Prorsum, Ann Demeulemeester, Givenchy i Chanel. Wszystko w klimacie „dandy romantic”.
nr 03 2008 Piana Magazine
Co najbardziej lubisz w swojej szafie? Bezwarunkowo kocham moje czarne zamszowe buty za kostkę przywiezione z Londynu. Gdzie kupujesz ubrania? Robię zakupy naprawdę wszędzie: H&M, Zara, Asos... Często zaopatruję się w lumpeksach, można tam wyszukać mnóstwo świetnych drobiazgów. Poza tym uwielbiam stare ubrania.
nr 03 2008 Piana Magazine
MODA 19
20
Magda Lipiejko tekst: Justyna Dziesińska fot: Magda Lipiejko "Kocham Saragossę! Skalista, szorstka, pusta, sprana w kolorze... Mam buty zapylone na biało. Stoję na szczycie wzgórza obok maleńkiego, białego sanktuarium i wiatr mnie biczuje po twarzy. Słońce coraz niżej i ogrom błękitu nieba. Cisza. A ja orgazm za orgazmem. Bez sexu." Będąc małą dziewczynką chciała zostać panią w kiosku Ruchu, pracownia jej ojca odwiodła ją od tego pomysłu i pchnęła w kierunku fotografii. Dziś, Magda Lipiejko, jest szanowanym polskim fotografem, prowadzi własną agencję modelek i zajmuje się stylizacją.
Skąd czerpiesz inspiracje? Z życia i ze sztuki Jak rodzą się wizje idealnego zdjęcia? Nie mam pojęcia, bo nie robię idealnych zdjeć. Nie wiem też czy istnieje w ogóle coś takiego jak idealne zdjęcie - moim zdaniem ilu odbiorców tyle ideałów. Czy polska fotografia się rozwija? Nie mam zdania na temat polskiej fotografii jako takiej, bo zajmuję i interesuję się przede wszystkim fotografią mody. A jeżeli o takową w Polsce chodzi, to jest z nią tak sobie, podobnie jak i z samą modą. Folklor, co to takiego dla Ciebie jest? Pstrokate pasiaki i drewniane koguciki - polącznie cepelii i odpustowych duperelek. Mam na myśli rzecz jasna rodzimy folklor, ale ten w znaczeniu globalnym tak naprawdę polega na tym samym, tylko stylistyka trochę inna. Czym jest dla Ciebie fotografia? Pracą i hobby w jednym. Z kim najchętniej podjęłabyś współpracę? Z Alexandrem McQueenem, bo jest geniuszem mody. Różne techniki, modelki, miejsca, każda Twa fotografia jest inna, a kim jest tak naprawdę Magda Lipiejko? Trochę kobietą, trochę Bobem (moje męskie alter ego), trochę dzikusem i kosmitą, na pewno dzieckiem i pomimo wszystkiego - niepoprawnym optymista. Do tego wszystkiego mam słońce w Koziorożcu a księżyc w Rybach
nr 03 2008 Piana Magazine
Tworzenie sztuki to... Artyzm i maestria. Podziwiam mistrzów. Mojemu tworzeniu do tego jeszcze bardzo daleko. Co Cię jeszcze interesuje? Poza fotografią, czemu się poświęcasz? Moda, stylizacja, prowadzenie własnej agencji modelek - zawód i pasja jednocześnie. Nie potrafię też się obejść bez obrazów, dźwięków, zapachów i literek. Ulubiony polski/zagraniczny fotograf? Z polskich - brak. Z zagranicznych - Steven Klein. Jak skomentujesz współczesnych polskich fotografów? Współcześni polscy fotografowie to...współczesni polscy fotografowie.
FELIETON 21
NOWY GARAŻ tekst: Tomek młodszy/ FLWNKZ ilustracja: Aleksandra Trawińska
Cenię rozwój; za ten rozwój i nieprzewidywalność cenię właśnie dubstep. Cenię za to, że wbrew teoretykom 'continuum' dubstep wcale nie musi powielać drogi DNB, że istnieje 'purpurowy trójkąt' bristoliańskich producentów, którzy zwracają wektor zmian w zupełnie nowym kierunku, nie w przód osi, nie w tył osi, ale w bok osi. Obok osi. Najszerzej dyskutowanym obecnie zjawiskiem w podziemnej muzyce na Wyspach nie jest jednak dubstep, ale kolejne dziecko post-garażowego rozszczepienia - uk funky vel uk house. Bardzo wielu widzi wręcz funky jako reinkarnacje garażu sprzed lat - eleganckie penthouse'y zaadoptowane na kluby, białe koszule, lakierki u panów i sukienki z dekoltem u pań. Równolegle pojawiają się kolejne, coraz mroczniejsze odłamy, coraz bardziej oddalające się od słodkiego wizerunku gatunku-matki ... Dziś funky znajduje się wciąż na etapie przedrozłamowym. Możemy jednak zauważyć jaskółki nowej wiosny w postaci trzech - na moje
skromne oko - obozów, które rysują się wewnątrz tej - bardzo mocno na dziś dzień - skonsolidowanej sceny. Z jednej strony łatwo wyróżnić reprezentantów nurtu, który świetnie odnajduje się wśród błyszczących koszul i nienagannych fryzur, jak na przykład Crazy Cousinz czy MA1. Drugi strumień to brudne, cięższe funky, które Alex Bok Bok nazywa 'Grime In Disguise'. Lil Silva czy Hard House Banton to najlepsze przykłady tej stylistyki. I wreszcie 'trzecia droga', najbardziej ekscytująca, rodząca najwięcej domysłów i niewiadomych - Kode9 z najgłośniejszym 'transferem gatunkowym' ostatniego roku. Transferem świadomym i subtelnym, w efekcie stanowiącym o najbardziej progresywnym nurcie uk funky / uk house AD 2009. Niewątpliwie zainspirowany połamaną funkową perkusją Kode9 wynosi gatunek na zupełnie nowy poziom przejmując jednocześnie bogactwo dźwięków, syntezatorów tak charakterystycznych dla nowych nabytków kierowanego przez niego labelu Hyperdub - Ikoniki czy Jokera. Aż ciarki przechodzą po plecach na myśl, że rzeczywiście jesteśmy świadkami narodzin nowego garażu. Wszystko wskazuje na to, że tak naprawdę może być. Jeśli najważniejsza postać najbardziej wpływowego pirackiego radia na świecie - Geeneus - zaczyna sama produkować właśnie uk funky / uk house, a najbardziej szanowany undergroundowy klub na świecie otwiera swoje podwoje dla właśnie tego gatunku, to bez wątpienia coś wisi w powietrzu. Tak jak ekscytacja, która towarzyszy imprezom FWD>> równie mocno jak kilka lat temu, gdy ten sam klub rodził grime i dubstep.
nr 03 2008 Piana Magazine
Ostatnio ktoś spytał się mnie co myślę o kuduro. Odpowiedziałem, że myślę dokładnie to samo, co o baile funku, czyli nie myślę nic. Dlaczego? Dlatego, że jeśli odrze się muzykę z chwytającego za serce kontekstu, z biedy Angoli lub biedy Rio, zostaje tam niewiele. Dlatego, że mógłbym dziś postawić 5 złotych, że za rok kuduro czy baile funk będzie brzmiał tak samo, jak dziś. I nie, wcale nie zamierzam wybrać się na Open'er ze względu na zjawisko powszechnie znane jako Buraka Som Sistema.
22
RAMONA REY
POZIOM ŚWIATOWEGO POZIOMU tekst: Mateusz Jędras Zrekapitulujmy sobie coś na sam początek - polski pop podobno nie obfituje w tzw. wykonawców na światowym poziomie. Miałoby to oznaczać, że istnieje w kraju zjawisko dominacji kulturowej zapóźnionych tworów studencko poetyckich czy hostelowo-imprezowych. Periodyki w druku, serwisy w sieci i ich zastępcy w czasowo topowych lokalach. Nurt takiego ujęcia światowości rozkładamy na kilka aspektów: bardziej mainstreamowy, gdzie eksponuje się wartość kontaktów rodzimych wykonawców z tymi zza wielkich połaci przeszłych kurtyn (patrz Myspace wyciągający użytkownika poza bariery idiolektu, czy coś) oraz pobieżny, sieciowy: wzorowanie się na zagranicznych zespołach, zrzynających z kogoś kto wzorował się na kimś uznanym. To byłby punkt indie 2.0 gdyby chciało mi się narysować wykres okolicznościowej funkcji. Wszystko bzdury, jeśliby ująć holistycznie.
nr 03 2008 Piana Magazine
Z jednej strony mamy jednak Out Of Tune, "na czasie" wyprodukowane lata temu Myslovitz, Marylę z Nosowską, a z drugiej Marylę bez Nosowskiej, późne Myslovitz, Kasię Kowalską i WWO. Plus niszowe rzeczy, co do światowości których, nikt nie zgadza się nawet bardziej. Z Ramoną Rey natomiast sprawa wygląda cokolwiek szerzej - debiutując w 2005, okrzyknięta została polskim komercyjnym popem, którego nie należy się wstydzić. Cztery lata później możemy już sobie szczerze powiedzieć, że muszla klozetowa, to wciąż nie to, co chcemy oglądać na okładce płyty (to samo z niejakim Sztykiem w środku), ale owszem, zawieszając całą towarzyszącą dziwność, wygląda to nieźle. Oto dziewczyna z Gorlic, młoda podopieczna Igora Czerniawskiego, zaczyna być porównywana do nowej postaci Nelly Furtado z jej hitami. Zawsze coś. Klawiszowiec Aya RL, nie wiem w jaki sposób, ale zrobił z nikomu nieznanej Katarzyny Okońskiej lokalną gwiazdę mającą soft-hopowe podkłady Timbalanda pomieszanego z wczesnym Kalibrem. Fakt, trochę trąci Husky - uznajmy to za chwyt marketingowy mający na celu przyciągnięcie pewnej bazy fanów. Rzucawkowe dostarczanie wokalu pomaga. I nagle sytuacja medialna nabiera dramaturgii: "Lubię Cię" zostaje zremiksowane przez Ricardo Villalobosa. Etos uliczny nie potrzebuje więcej. Sam album numer 2 podobnie, postępuje, nadyma się i istotnie, "jak na polski pop, możliwe, że to arcydzieła", bowiem to żeńskie piosenki z kluczem o głęboko-klubowym rdzeniu: szybki tour od tech-minimalowych refrenów do villabopowych zwrotek i jakieś intra też. Świat się kurczy i Ramona albo rośnie, albo jest czymś innym niż się wydaje.
fot: empik.com
nr 03 2008 Piana Magazine
23
24
WYWIAD
TWILITE wywiad: Monika Habrzyk foto: Twilite
„Twilite“ to gitarowe duo. Dwoje ludzi, których łączy pasja grania muzyki. Muzyki oryginalnej, nie powielającej żadnych wzorców, ale przedewszystkim bardzo dostępnej I zrozumiałej dla każdego. Tylko dwie akustyczne gitary I dwa głosy, ale za to jak pięknie! W ich piosenkach słychać echa Cata Stevensa, Simon & Garfunkel, akustycznego Jima O’Rourka czy też współczesnych songwriterów. Jednak ich styl I melodyka pozostaje bardzo oryginalna, a piosenki pozostają w głowie na zawsze! Pawel Milewski i Rafal Bawirsz poznali sie studiujac Pedagogike na Uniwersytecie Warminsko - Mazurskim w Olsztynie w 2001 roku. W tym czasie grali w róznych rockowych, a takze hardcore'owych, znanych jedynie lokalnie zespolach. Dobrze rozumiejac sie muzycznie planowali zalozenie wspólnego projektu, nie majac jeszcze pojecia, ze w niedlugim czasie odloza gitary elektryczne, na rzecz akustycznego grania i pierwszych powaznych zmagan ze spiewaniem.
nr 03 2008 Piana Magazine
Podczas kilkumiesiecznej emigracji na wybrzezu Wielkiej Brytanii w 2005 roku rozpoczely sie próby wspólnego grania, a w niecaly rok pózniej po powrocie do Polski powstaly pierwsze utwory Twilite (nazwa zostala zapozyczona z "Twilite kid" grupy Twilight singers) i byly wysylane mailowo przez Pawla z Biskupca do Krakowa, gdzie zostawaly uzupelniane o Rafalowe linie melodyczne i umieszczane na ich stronie myspace. W tym internetowym porozumieniu trwali przez kilka miesiecy az do sierpnia 2006 roku, gdy duet umiejscowil sie w Irlandzkim Dublinie i rozpoczal regularne akustyczne sesje. Tworzac i nagrywajac w domowych warunkach udalo im sie dzieki pomocy kilku zyczliwych osób (jak Piotr Maciejewski z Much) zamiescic utwory na plytach drugiej ("How can you sleep") i trzeciej ("Disobey") edycji 'Trojkowej Offensywy' Piotra Stelmacha oraz internetowej kompilacji bloga Don't Panic We Are From Poland vol.2 ("All you need"). W maju 2008 zauwazeni i zaproszeni przez braci Kapsa z Contemporary Noise Quintet nagrali w Electric Eye Studio material na debiutancki album "Bits & pieces" który jest zbiorem kompozycji z ostatnich dwóch lat przebywania w Dublinie.W listopadzie 2008 roku zespól zagral koncert promujacy album "Bits & pieces" w studiu koncertowym im. Agnieszki Osieckiej transmitowany na antenie Trzeciego radia. Płyta ukazała się nakładem wytwórni Electric Eye w styczniu 2009. (info wydawcy)
nr 03 2008 Piana Magazine
26 WYWIAD
Czym Twilite właściwie jest? To kumplesko-muzyczne porozumienie, zawiązane, aby umilić sobie pobyt w Dublinie, czy przemyślana strategia, nastawiona na muzyczną karierę? Można powiedzieć, że jest to kumpelsko-muzyczne porozumienie nastawione na to, aby uzupełnić i umilić sobie ogólne funkcjonowanie (niezmiennie od czasu chwycenia za pierwsze instrumenty). Kariera muzyczna nigdy nie była w naszym przypadku priorytetem, ale miło by było gdyby się rozwinęła i potoczyła w dobrym kierunku. To, że doszło do nagrania płyty było dla nas samych małym zaskoczeniem. Pewnie by jej nie było, bez pomocy braci Kapsa… Absolutnie nie, bez nich nie nagralibyśmy płyty, zaproponowali nam, że nagrają nas za darmo, bo podoba się im muzyka... Wcześniej nagrywaliście w domowych warunkach. Jak porównacie te dwa doświadczenia?
nr 03 2008 Piana Magazine
W domu mieliśmy więcej swobody i brak stresu spowodowanego uciekającym czasem. Jeden utwór w domu nagrywaliśmy zawsze przez kilka dni, a przy nagrywaniu płyty w studio dostaliśmy 6 dni na nagranie całości.
Zanim oswoiliśmy się z procesem nagrywania w studiu, było już po wszystkim, musieliśmy się wykazać konkretną koncepcją całego albumu i dobrym przygotowaniem, które uzyskaliśmy poprzez pracę w domowych warunkach. Pięć dni to chyba niewiele jak na cały album? Dostaliśmy maila od braci Kapsa z propozycją, że nagrają nas za darmo, w wybranym przez nas terminie zastrzegając, że 6 dni powinno wystarczyć przy naszym składzie zespołowym i dobrym przygotowaniu... w domu dogrywaliśmy nowe utwory, wysyłaliśmy im i przygotowaliśmy 10 utworów, z których 9 znalazło się na płycie... Jak wspominacie pracę nad krążkiem? Przebiegała ona bezboleśnie, czy dochodziło między Wami do zgrzytów i nieporozumień? Praca w studio przebiegała miedzy nami raczej bezboleśnie, mieliśmy przemyślany i dobrze przygotowany materiał, dużo pracowaliśmy w domu przed nagrywaniem. Przy tworzeniu zdarza nam się poróżnić dość znacznie w wizji danych piosenek, każdy z nas ma tendencje do innych patentów w rozwijaniu utworów i tu czasem dochodzi do sporów, jednak po tych kilku latach znajomości coraz łatwiej przychodzi nam wypracowanie kompromisów
WYWIAD 27
Pod górkę mieliśmy też trochę z racji bycia zagranicą i załatwiania wszelkich „płytowych potrzebności” przez internet z ludźmi w Polsce. Wszystkie Wasze piosenki są anglojęzyczne, mieszkacie w Dublinie, zdarzyło się Wam koncertować w tamtejszych klubach? Tak, graliśmy kilkakrotnie w Dublińskich pubach z dobrym przyjęciem. "To wy jesteście z Polski?" Ale bez odpowiednich kontaktów i braku dystrybucji nie jest łatwo cokolwiek tu załatwić dwóm nieprzebojowym chłopakom z prowincji.
Staramy się nie charakteryzować naszego grania, nie wzorować się zbytnio na ulubionych wykonawcach i nie próbować wpasowywać się w zaszufladkowane gatunki. Chcemy przekazać nasze wewnętrzne emocje i to jak odczuwamy muzykę. Nawiązać jakiś dialog, który niekoniecznie musi być określony gatunkowo.
nr 03 2008 Piana Magazine
„ Bits & Pieces” to dawka nastrojowego, akustycznego grania, indie rock osadzony w nowofolkowej formule. Zgadzacie się z taką charakterystyką? Jak określilibyście to, co proponujecie słuchaczom?
28 WYWIAD
Twój opis z pewnością pasuję, ale to już wolna wola słuchacza. Czy od początku istniała klarowna wizja tego, jak chcecie grać, czy może obecny kształt Twilite to wynik długich, wieczornych prób i muzycznych poszukiwań? Nie było takiej wizji, mieliśmy pomysł na wspólne granie, ale bez ram i ustaleń jak dokładnie powinno to wyglądać i co będziemy grać. Nastąpił okres przerzucenia się na gitary akustyczne, porozumieliśmy się w tej materii, tak było najłatwiej, "najosobiściej" w przekazie muzycznym i tak zostało. W czasie studiów angażowaliście się w różnych, lokalnych zespołach. Kiedy w Waszych głowach zrodził się pomysł na wspólne tworzenie muzyki? Pomysł zrodził się wkrótce po poznaniu się w 2001 roku, ale zaczęliśmy dopiero w 2005 już po studiach i powrocie z zarobkowego pobytu w Anglii do Polski. Zdradźcie swoje inspiracje, czego słuchaliście podczas tworzenia swoich utworów?
nr 03 2008 Piana Magazine
Musielibyśmy wymienić, czego słuchaliśmy przez ostatnie 3-4 lata, a było tego mnóstwo. Ciężko nam jednoznacznie określić swoje inspiracje, dzień w dzień pochłaniamy duże ilości różnorodnej muzyki i szukamy nowych, godnych uwagi albumów i wykonawców bez zamykania się na gatunki. Gdzie widzicie swoje miejsce na scenie muzycznej? Do jakich polskich zespołów jest Wam najbliżej?
Z naszej półki stylistycznej chyba ciężko szukać pokrewnych wykonawców w Polsce. Akustyczne granie nie jest u nas zbyt popularne i cenione. Mamy nadzieję, że choć trochę wypełniamy lukę w obszarze singer-songwriter'skim. Planujecie powrót na stałe do kraju, ewentualną przeprowadzkę wiążecie z sukcesem płyty? Planujemy powrót do Polski, ale biorąc pod uwagę polskie realia kupowania płyt, naszą nieagresywną promocję i nierozrywkową muzykę, nie ma co marzyć o dużym sukcesie, który z pewnością w znaczącym stopniu pomógłby w powrocie. Zatem kiedy możemy się spodziewać Waszej trasy koncertowej promującej „Bits & Pieces”? Do jakich miast chcecie zaglądnąć przy tej okazji? Planujemy dwutygodniową trasę na przełomie maja i czerwca w największych miastach Polski. Z pewnością Kraków, Poznań, Warszawa, Wrocław, Trójmiasto, Olsztyn... Konkrety wkrótce. Plany Twilite na przyszłość to…? Nagrać drugą płytę z możliwością poświęcenia jej więcej czasu przy nagrywaniu i wykorzystaniu zdobytego doświadczenia. Powrót do Polski i próba odnalezienia się w zastanej rzeczywistości...
nr 03 2008 Piana Magazine
WYWIAD 29
30 RECENZJA
Trawa jest niebieska, a skarpetki czerwone, czyli krótka historia bluegrass.
nr 03 2008 Piana Magazine
tekst: Mateusz Borkowski fot: punchbrothers.com Bluegrass to jeden z gatunków tzw. amerykańskiej muzyki korzeni (obok country, bluesa, gospel, cajun, muzyki Indian czy appalachijskiego folku). Jego początki wiążą się z przyjazdem do Stanów imigrantów z Irlandii i Szkocji, którzy przywieźli swoją tradycyjną muzykę. Żeby było ciekawiej, bluegrass, to wypadkowa muzyki anglosaskich imigrantów (którzy osiedlili się w rejonie Appalachów) oraz jazzu i bluesa. Podobnie bowiem jak w jazzie czy bluesie mamy improwizacje poszczególnych instrumentów, czy wręcz jam session. Muzyka ta grana jest wyłącznie na instrumentach strunowych, typowy skład grupy bluegrassowej to: mandolina, 5-strunowe banjo, skrzypce, gitara akustyczna i kontrabas. Charakterystyczne są wirtuozowskie popisy na owych instrumentach . Oprócz ojców tej muzyki, takich jak Bill Monroe, Lester Flatt i Earl Scruggs, bluegrassową muzykę nagrywa i wykonuje m.in. Alisson Krauss. Kilka bluegrassowych płyt nagrała również Dolly Parton. Muzykę tę możecie usłyszeć również w wielu amerykańskich filmach, m.in. Bonnie i Clyde, Uwolnienie (Deliverance), Wzgórze nadziei (Cold Mountain) czy Bracie gdzie jesteś (O Brother, Where Art Thou?). Początki tej muzyki to lata 40 XX wieku i Stany Zjednoczone, jednak dziś prawdziwy rozkwit bluegrass przeżywa nie tylko w całych Stanach (ma nawet swoje własne kategorie w ramach nagród Grammy), ale także w Japonii i Czechach.
Jednym z nowych zespołów bluegrassowych jest Punch Brothers, zespół złożony z 5 młodych chłopaków-wirtuozów w kolorowych skarpetkach (polecam sesję zdjęciową). Zespół swoją debiutancką płytę Punch wydał dla prestiżowej wytwórni Nonesuch Records, jeśli zatem myślicie, że znajdziecie tutaj przyśpiewki rodem z wesela, to jesteście w błędzie. Sami muzycy to, co robią, określają raczej mianem kameralnej współczesnej muzyki amerykańskiej, jest to więc bluegrass w bardziej poważnym wydaniu. Lider Chris Thile skomponował 4-częściową suitę zatytułowaną The Blind Leaving the Blind, gdzie daje upust swojej mandolinowej wirtuozerii i to naprawdę robi wrażenie! Wszyscy zresztą muzycy są rewelacyjni i potwierdzają swoją klasę jako wybitnych instrumentalistów, często angażowanych do różnych projektów (m.in. wspomniana ścieżka dźwiękowa do filmu Wzgórze nadziei), a także jako całkiem niezłych wokalistów. Nic więc dziwnego, że Punch Brothers zebrali świetne noty wśród krytyków po obu stronach oceanu. Sami się przekonajcie. Punch Brothers, Punch, Nonesuch Records 2008. Polecam strony zespołu www.punchbrothers.com www.myspace.com/punchbrothers
RECENZJA 31
PRAPOCZĄTEK KAPELA ZE WSI WARSZAWA
Czwarta studyjna płyta Kapeli ze Wsi Warszawa, to podróż do prapoczątków naszej kultury, spotkanie z przodkami, bo - jak napisał w książeczce Wojtek Krzak - „niezależnie czy mieszkasz w Japonii, Stanach, Anglii, Niemczech czy Polsce, stoją za Tobą pokolenia, które niczym słoje w drewnie, odkładały swój kolejny ślad w muzyce, sztuce, języku [...] Zaczynasz czuć to wyraźnie w chwili, gdy sam powołujesz kolejnych”. Kapela na Infinity idzie krok dalej, bo odwiedzamy nie tylko Mazowsze. Napotykamy klezmerów, zahaczamy o Szwecję (by wskazać na podobieństwa z polską muzyką), czy wreszcie o Czarny Ląd i Indie. Trzeba przyznać, że muzyczny mariaż tego, co prasłowiańskie z tym, co pozaeuropejskie i „nowe” wyszedł tak naturalnie i znakomicie, jakby istniał od zawsze. Obecni na płycie goście nie są, jakby się mogło wydawać, kwiatkiem do kożucha. Są raczej czynnikiem, który wpływa na uniwersalizm przekazu i głębsze wniknięcie do owego początku. Archaiczna melodia Oj Chmielu (DJ Feel X) jako korzenne funk-disco, klezmerskie
Półtorej godziny z Tomaszem Kukurbą z Kroke, murzyńsko-słowiańskie Serce z reinkarnowaną Natalią ‘Natu’ Przybysz czy Baby Blues z udziałem Jana Trebuni Tutki. Mamy tu kujawiaka, oberka, polkę na trzy, słowiański blues czy indyjską formę ragi, a wszystko zaśpiewane jak zwykle techniką białego śpiewu i zagrane na takich instrumentach jak suka biłgorajska, cymbały, fidel płocka, szwedzka nyckelharpa, „szkockie” skrzypce 7/8, baraban, różne bębny i perkusjonalia, a także skrecze skrzypiec, klaszczące ręce czy gramofon. Swoją nową płytą Kapela ze Wsi Warszawa zdobyłaby na pewno szacunek dawnych mieszkańców Ziemi, jak z pewnością zdobędzie słuchaczy żyjących na niej tu i teraz. Po prostu mistrzostwo świata! Jak śpiewają dziewczyny z KZWW: Zmieniają się wciąż pory roku, zima, jesień i wiosna, w lato tyramy jak woły, by jesień była radosna. I tak w nieskończoność - ad infinitum. Kapela ze Wsi Warszawa, Infinity, Kayax Music, 2009.
nr 03 2008 Piana Magazine
tekst: Mateusz Borkowski fot: kzww.pl
32 WYWIAD
MUZYCZNA PIONIERKA rozmowa z multiinstrumentalistką Marią Pomianowską. rozmowe przeprowadził: Mateusz Borkowski fot: folkowa. art ilustracja: Damian Siemień
www.myspace.com/pomianowska www.pomianowska.art.pl
nr 03 2008 Piana Magazine
Maria Pomianowska (z domu Olendzka - herbu Rawa) to fascynująca postać w muzyce wschodu i zachodu. Z powodzeniem łączy rolę liderki Zespołu Polskiego z badaniami nad muzyką różnych kultur. Ukończyła warszawską Akademię Muzyczną im. Fryderyka Chopina w klasie wiolonczeli. Kilka lat spędziła w Indiach i Japonii zgłębiając tajniki tamtejszej muzyki. Śpiewa, gra na kilkunastu instrumentach strunowych takich jak: suka biłgorajska (instrument kształtem podobny do skrzypiec, wykorzystujący paznokciową technikę gry), fidel płocka (padudla), bas ludowy, rota celtycka, gadułka (Bułgaria), kemanche (Iran), rebab (Turcja), sarangi (Indie), er-hu (Chiny) oraz morin hur (Mongolia). Współpracowała z Yo-Yo Mą, grała na dworze cesarskim w Japonii. Co dwa tygodnie, w nocy z poniedziałku na wtorek na antenie Programu II Polskiego Radia prezentuje unikatową muzykę wschodu. Nic więc dziwnego, że rozmowa z tak wielką i ciekawą postacią muzyki, była dla mnie ogromnym zaszczytem, a zarazem wyzwaniem.
Gra Pani na kilkunastu instrumentach strunowych. Kiedy zaczęła się ta Pani fascynacja "innymi", nietypowymi instrumentami ? Fascynacja muzyką Wschodu zaczęła się dość wcześnie, bo w szkole podstawowej. Miałam malutkie radio, na którym przed snem "wyłapywałam" audycje muzyczne z Turcji (bo jedynie taki zasięg był wtedy możliwy). Instrumentami ( nietypowymi) zainteresowałam się już konkretnie, gdy uczyłam się gry na wiolonczeli w szkole muzycznej II stopnia. Przyjechał wtedy do Polski najwybitniejszy mistrz gry na sarangi, Pandit Ram Narayan. Po jego koncercie postanowiłam pojechać do Indii i nauczyć się teorii i praktyki muzyki indyjskiej. Będąc na I roku studiów (Akademia Muzyczna im. F. Chopina) pojechałam w czasie wakacji do Delhi i tam rozpoczęłam fascynującą przygodę z muzyką i instrumentami pozaeuropejskimi. W jednym z wywiadów powiedziała Pani : Będąc ciągle człowiekiem z zewnątrz - dla muzyków klasycznych zbyt uwikłana w muzykę Wschodu i folk, dla folkowców zbyt klasyczna, dla Azjatów zbyt europejska, dla muzykantów wiejskich zbyt miejska itd.- zaczęłam szukać we wszystkich gatunkach muzycznych, którymi dotychczas się zajmowałam elementu, którego obecność mogłabym dostrzec w każdej muzyce. Jest Pani klasycznie wykształconym muzykiem, a mimo to prezentuje Pani, wciąż rzadką w Polsce, otwartość i tolerancję muzyczną. Nie dzieli Pani muzyki na prawowitą i dobrą klasyczną oraz gorszą folkową czy popularną, ale na dobrą i złą muzykę, co niestety nadal jest u nas novum. Czy to właśnie pobyt w Japonii i Indiach wpłynął na poszerzenie Pani horyzontów i zmianę europejskiego, niemieckocentrycznego myślenia o muzyce? Tak. Obserwacje innych tradycji muzycznych oraz bezpośrednie ich doświadczanie (szczególnie tak egzotycznych jak Indie, Chiny, Persja czy Japonia ) dają szczególny rodzaj dystansu do informacji na temat muzyki, których uczymy się w szkole. Prowadzi Pani badania i ratuje od zapomnienia takie instrumenty jak suka biłgorajska czy fidel płocka, łączy Pani Chopina z muzyką azjatycką, gra Pani zamknięte koncerty na japońskim dworze cesarskim,
WYWIAD 33 ma Pani na koncie współpracę z mistrzem wiolonczeli Yo-Yo Mą, a na rodzimym rynku wyznacza Pani szlak m.in. takim zespołom jak Kapela ze wsi Warszawa. Jak to jest być muzyczną pionierką? Duża to satysfakcja, a czasami nawet zdziwienie, że te nowe pomysły właśnie pochodzą ode mnie. Często wydaje mi się, że to co robię jest tak proste, oczywiste i nie powinno ani dziwić, ani zachwycać. Czuję, że moja rola to rola osoby, która po prostu materializuje pomysły, które już dawno zostały zapisane w zbiorowej podświadomości. Kiedy byłam małym dzieckiem mówiłam (oczywiście językiem dziecięcym) o nieuchronności otwarcia na inne od europejskich sposobów myślenia na temat sztuki. Byłam wiele lat wyśmiewana i traktowana jak "dziwoląg" (co oczywiście nie stanowiło jakiegoś wielkiego problemu hamującego mój pęd ku tworzeniu "nowego"). Teraz wszyscy mówią o globalizacji w kulturze i sztuce i zastanawiają się jak otworzyć się na inne kultury i nie zagubić jednocześnie własnej tożsamości . Samo życie. Już się przyzwyczaiłam. Wspomniałem o cesarskim dworze w Japonii. Proszę opowiedzieć jakie to uczucie grać dla Jej Cesarskiej Mości Cesarzowej Michiko ? Cesarzowa Japonii kocha Chopina (jak większość mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni) i ładnie gra na fortepianie i harfie. Jej najstarszy syn gra na altówce, córka Sayako na flecie. Grałam wielokrotnie z każdym prawie członkiem rodziny cesarskiej, ale najzdolniejsza jest właśnie cesarzowa Michiko, zatem najprzyjemniejsze muzyczne chwile wspominam właśnie z nią. Grałam zarówno dla Cesarzowej jak i z Cesarzową. Cóż.. gdy pierwszy raz występowałam na dworze cesarskim pomyślałam " Jakież to życie płata mi ciekawe figle...". Było to bardzo przyjemne spotkanie. Dzięki rodzinie cesarskiej poznałam Yo-Yo Mę, który zamówił u mnie kompozycje i graliśmy kilkakrotnie wspólnie ten program. Nigdy przed i nigdy po z nikim nie muzykowało mi się tak wspaniale. Wiem, że Pani nowa, przygotowywana właśnie płyta zatytułowana będzie F. Chopin na pięciu kontynentach. Może Pani zdradzić coś więcej? To kolejny krok w odkrywaniu nowych brzmień. Próba odpowiedzi na pytanie: co by było gdyby Chopin wyemigrował do Paryża nie 180 lat temu a obecnie? Spotkałby tam ludzi z Afryki, Indii, Persji, Ameryki Południowej, Chin, Japonii itd. Jaki wpływ miałyby zatem tak bogate systemy muzyczne i instrumentarium, z którymi stykałby się codziennie w Paryżu XXI wieku, na jego twórczość?
To, przyznaję, próba tworzenia nowej rzeczywistości w oparciu o oryginalne utwory Chopina oraz tradycyjne melodie kultur pozaeuropejskich. Na koniec pytanie o Pani muzyczne marzenia. Czy jest może jakiś instrument, którego grę chciałaby Pani opanować? Może jakieś muzyczne plany i nieodkryte dotąd terytoria? Marzeniem moim jest zakrojona na bardzo szeroką skalę wysokiego poziomu edukacja muzyczna i nie tylko muzyczna w Polsce. Edukacja poprzez sztukę, a w jej ramach: stworzenie w szkołach muzycznych I i II stopnia oraz w akademiach muzycznych w tym kraju wydziałów tzw. muzyki etnicznej (nauka teorii i praktyki). Stworzenie kilku orkiestr złożonych z suk biłgorajskich i padudli płockich. Stworzenie orkiestr XXI wieku z instrumentami etnicznymi wielu kultur świata razem z instrumentarium europejskiej muzyki klasycznej. Nagranie płyt ze wszystkimi moimi pomysłami muzycznymi (jest ich jeszcze bardzo wiele). Jest bardzo, bardzo wiele muzycznych marzeń, ale musiałabym dla ich realizacji żyć co najmniej 250 lat ! Serdecznie dziękuję za rozmowę.
34
Masz już namiot? tekst: Karolina Pietrzok fot: Grzegorz Ostrowski
Ta zima nigdy się nie skończy. Słońca nie ma, nadeszła epoka lodowcowa, tylko nikt nam o niej nie powiedział, dlatego też codziennie budzimy się tęsknie spoglądając w kierunku okna w nadziei na jeden pogodny dzień zwiastujący wiosnę. Po co nam wiosna? Przecież nie po to, żeby pochwalić się nowymi szmatami z lumpeksów i haendemu. Nie po to, by chodzić na długie spacery, oddychać świeżym powietrzem i robić wiosenne porządki. Nie. Czekamy na wiosnę, bo po niej następuje lato, samo w sobie równie bezużyteczne, ale za to naznaczone najbardziej wyczekiwanymi datami – festiwalami.
nr 03 2008 Piana Magazine
Nie wiedzieć kiedy obok sztandarowej imprezy polskiej indie mlodzieży, czyli nadmorskiego Heineken Open'er Festivalu, wyrosły nam inne obowiązkowe spoty: oczywistość taka jak Off Festival, dziwo w postaci Cracow Screen Festivalu, polski spęd aka Rafineria, nowinka w postaci Selector Festivalu, tajemniczy Szczecin Rock Festival i Szczecin Music Fest, rokrocznie zaskakujący Jarocin, przemieszczający się Festiwal Nowa Muzyka i sporo inicjatyw pomniejszych. Giełda wykonawców, plotki, przypuszczenia, nadzieje z szansą na spełnienie i te jej pozbawione, przesłanki, pogłoski – raczyć się nimi można mniej więcej od stycznia. W tym roku spragnieni open'erowych informacji festiwalowicze są w sytuacji komfortowej – każdego czwartku o 20:00 organizator, Mikołaj Ziółkowski, stawia się w radiowej Trójce u Agnieszki Szydłowskiej i plącząc się w zeznaniach, sprzedaje nazwy kolejnych potwierdzonych wykonawców.
Dzięki temu shoutbox Open'era na stronie serwisu last.fm pozostaje wiecznie żywy, barwny i rozemocjonowany. Skład artystów ogłoszonych do tej pory nie pozwala pozostać obojętnym na kwestię tegorocznego line-upu, bowiem Alter Art stawia na muzyków o silnej marce, częstokroć takich, którzy z niejednego polskiego pieca chleb jedli i przed naszą rodzimą publicznością stawali nie raz – dość wymienić tu Placebo, The Prodigy, czy Basement Jaxx. Spora grupa festiwalowych bywalców kręci też nosem na klasyczne brytyjskie indie-granie, które swoje lata świetności i zachwytów nad nim ma za sobą – tu machamy do The Kooks czy Arctic Monkeys (nie odmawiając im jednocześnie koncertowej sprawności i umiejętności porywania tłumów). Będzie okazja zobaczyć Duffy i Lilly Allen i stare wygi z Madness. Mocno obsadzona jest już także World Stage, no a ręce zacieramy na Crystal Castles i przede wszystkim na uwielbionych Kings of Leon, którzy przeżywają właśnie swoje gigantyczne pięć minut na fali hiperpopularności ostatniej płyty. Oczywiście chcemy więcej i czekamy na kolejne zapowiedzi zrzucające z krzeseł w czwartkowe wieczory. Lecz zanim wmaszerujemy na teren lotniska Babie Doły, zapoznać należy się z nowo narodzonym bratem Open'era na przeciwnym krańcu Polski, kolejnym dzieckiem Alter Artu – Selector Festivalem. Pojawił się nie wiadomo skąd, od progu uderzając z grubej rury – już w lutym ogłoszeni zostali Franz Ferdinand (co prawda goszczący już w Gdyni w 2006 roku), Fischerspooner (Gdynia 2008), Orbital i New Young Pony Club. Dziś trudno powiedzieć, jak sprawdzi się festiwalowa
35
Lato jednak miało rozpocząć się w inny sposób, choć też w Krakowie – wejść w sezon festiwalowy mieliśmy bowiem drugą edycją majowego Cracow Screen Festivalu. Apetyty były monstrualne, wśród ogłoszonych wykonawców znalazły się takie smakowite kąski jak Late of the Pier, Stereolab i Travis, następna zaś w kolejce czekała prawdziwa gratka: Ultravox. Kiedy już ostrzyliśmy sobie zęby na te precjoza w przystępnej cenie, festiwal został odwołany – jak informuje organizator, z powodu wycofania się strategicznego sponsora, jakim było miasto. Władze bały się ponoć finansowej porażki na miarę tej, którą poniosła zeszłoroczna edycja. Patrząc jednak na zapowiadany line-up, w tym roku nie mogło być o niej mowy. Złorzeczenia mamy już za sobą, teraz pozostaje ocierać łzy. Maj jednak nie leży odłogiem. Festiwal Rafineria przenosi się z Redy do Poznania i stawia już nie tylko na scenę Polską – wystąpią na nim również The Teenagers i Juvelen. Los jest też łaskawy dla Szczecina – odbędą się tam aż dwa warte zainteresowania festiwale: Szczecin Rock Festival i Szczecin Music Fest. Na pierwszym zobaczyć będzie można Limp Bizkit, Kaiser Chiefs i Chrisa Cornella, a przy odrobinie szczęścia organizatorów także i Faith No More, na drugim zaś między innymi Kronos Quartet i fantastyczne Calexico. Jarocin Festiwal konsekwentnie porusza się w kierunku nowej formuły, do tej pory na pewno wiadomo o dwóch wykonawcach (którzy w Polsce goszczą chętnie i często) – I AM X i New Model Army. Paradoksalnie, najbardziej emocjonujący już dziś wydaje się być festiwal, o którego gwiazdach organizatorzy na razie uparcie milczą – lecz na niewiele się to zdaje w
dobie Internetu i wszędobylskich ciekawskich, przesiewających namiętnie wszelkie możliwe źródła informacji. I tak możemy już drżeć w oczekiwaniu na kapitalne Casiotone for the Painfully Alone, Jeremy'ego Jaya, Ólafura Arnaldsa i na wychwalane przez krytyków pod niebiosa The Pains of Being Pure at Heart. Z przekonaniem mówi się też o HEALTH, a także o idei dnia z wydawnictwem Sub Pop Records, czyli kuźni takich talentów jak Fleet Foxes, Foals, Band of Horses, Wolf Parade i wielu innych, na dźwięk nazwy których oddech przyspiesza. Już wiemy, że ten sierpień wyryje się w okołomuzycznym światku złotymi zgłoskami. Lato zamykamy kolejnym festiwalem po przeprowadzce – Festiwal Nowa Muzyka jeszcze rok temu w Cieszynie, tym razem radować nas będzie w Katowicach, na lotnisku Muchowiec. Żaden z wykonawców nie został do tej pory ogłoszony, ale czasu nadal sporo, a i o poziom jesteśmy dziwnie spokojni. Jak widać, mimo galopującego kryzysu gospodarczego, muzyczne spędy mają się dobrze. Jak na ironię, słaba pozycja złotówki jest dla rodzimych organizatorów całkiem korzystna, przy obecnym kursie euro bowiem wojaże po zagranicznych festiwalach stają się sportem niebywale wręcz kosztownym. W tym roku zapominamy o zachodnich frykasach i spędzamy festiwalowe lato na ojczystej ziemi. Co w obliczu smakowicie wyglądających line-upów okazuje się być pomysłem więcej niż rozsądnym.
TU BĘDZIEMY: Desperados Rafineria Festival – Poznań, 22-23 maja Selector Festival – Kraków, 5-6 czerwca Szczecin Rock Festival – Szczecin, 24-25 czerwca Heineken Open'er festival - Gdynia (Babie Doły), 2-5 lipca Szczecin Music Fest – Szczecin, od kwietnia, główne koncerty 7-9 lipca Jarocin Festiwal – 17-19 lipca Off Festival – Mysłowice, 6-9 sierpnia Festiwal Nowa Muzyka – Katowice, 28-30 sierpnia
nr 03 2008 Piana Magazine
formuła w namiocie ustawionym na terenie krakowskich Błoń, jednak idea słuszna, godna poparcia i zainteresowania, a samo wydarzenie – wpisania w kalendarz.
www.pianamagazine.com