SKARB FANA RUGBY LIONS TOUR 2021
Spis treści 4
WPROWADZENIE DO SERII SPRINGBOKS VS LIONS
8
HISTORIA DRUŻYNY LIONS
Tomasz Płosa
Grzegorz Bednarczyk
10
WCZEŚNIEJSZE WIZYTY LIONS W POŁUDNIOWEJ AFRYCE
14
WSPOMNIENIE TOURU W NOWEJ ZELANDII W 2017 ROKU
17
O RÓŻNYCH MECZACH LWÓW
18
SYLWETKA WARRENA GATLANDA
19
SYLWETKA JACQUESA NIEBANERA
20
SKŁAD LIONS
22
SKŁAD SPRINGBOKS
24
REKORDY ZAWODNIKÓW
25
TERMINARZ SPOTKAŃ
Grzegorz Bednarczyk
Kajetan Cyganik
Tomasz Płosa
Grzegorz Bednarczyk
Tomasz Płosa
Tomasz Płosa
Tomasz Płosa
Tomasz Płosa
Tomasz Płosa
Wstęp Po „Skarbach fana rugby” poświęconych Pucharowi Świata 2019, rozgrywkom o Puchar Sześciu Narodów 2020 i 2021 oraz lidze francuskiej w sezonie 2020/2021 przygotowaliśmy publikację omawiającą wyprawę Brytyjskich i Irlandzkich Lwów do Republiki Południowej Afryki. Po drodze pojawiło się kilka bardziej lub mniej spodziewanych utrudnień, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – co prawda „Skarb” trafia w Wasze ręce, Szanowni Czytelnicy, na moment przed początkiem serii test meczów, ale też w postaci najbardziej aktualnej, zwłaszcza pod względem składów oraz statystyk poszczególnych zawodników. Tym razem moje zaproszenie do współpracy przyjęli niezawodny Grzegorz Bednarczyk, autor bloga „W szponach rugby”, a także Kajetan Cyganik, który prawie 10 lat temu dał mi szansę i okazał życzliwość w redakcji portalu „RugbyPolska.pl” – Grzegorz, Kajtek, dziękuję Wam bardzo za poświęcony czas, trud i cierpliwość! Mamy nadzieję, że nasza inicjatywa pozwoli wszystkim kibicom rugby w Polsce jeszcze bardziej cieszyć się tym wyjątkowym wydarzeniem, jakim jest każda wyprawa Lwów na serię meczów przeciwko potęgom z południowej półkuli.
TOMASZ PŁOSA
Redaktor prowadzący „Skarbu Fana Rugby”
Springboks vs Lions: przed nami pasjonująca seria Minęły cztery lata, a zespół złożony z najlepszych zawodników uprawnionych do gry dla Anglii, Irlandii, Szkocji i Walii znów udał się na serię meczów przeciwko aktualnym mistrzom świata. Rywalizacja z reprezentacją Nowej Zelandii pozostanie zapewne tą najbardziej prestiżową, a wynik z roku 2017, czyli seria nierozstrzygnięta, jednym z najcenniejszych wyników w całej historii British and Irish Lions. Niemniej tegoroczna wyprawa Lwów z kilku powodów zapowiada się nawet bardziej emocjonująco. I nie chodzi bynajmniej o to, że w starciach z Nową Zelandią więcej szans na zwycięstwo przyznaje się z definicji All Blacks jako najbardziej utalentowanej rugbowo nacji świata. Ani nawet nie o to, że Lions zagrają tour po tourze z obecnym posiadaczem Pucharu Webba Ellisa (tak już się wydarzyło: w 1997 urzędującym mistrzem była RPA, a w 2001 – Australia; swoją drogą, Springboks zawsze zdobywają tytuł na dwa lata przed przyjazdem Lwów…). Spora część graczy wybranych przez Warrena Gatlanda będzie wracać pamięcią do wydarzenienie sprzed czterech, a sprzed niespełna dwóch lat, kiedy podczas Pucharu Świata w Japonii Springboks najpierw zamknęli przed Walijczykami drogę do finału, a w decydującym meczów ostudzili zapał Anglików, opromienionych półfinałowych zwycięstwem nad Nową Zelandią. Ponadto Południowa Afryka jest reprezentacją, która chętnie korzystała i wciąż korzysta z graczy na co dzień występujących w Europie, co jest nie możliwe zgodnie z polityką selekcyjną stosowaną przez All Blacks i bardzo rzadkie nie zgodnie z zasadami Wallabies – w Kapsztadzie i Johannesburgu zobaczymy więc kilka pojedynków, których moglibyśmy być również świadkami podczas meczów angielskiej ekstraklasy
1
4
czy Pucharu Heinekena. Wkrótce rywalizacja na niwie klubowej między Europejczykami a rugbystami z RPA będzie jeszcze częstsza w ramach projektu United Rugby Championship, dzięki której liga celtycka stanie się nie tylko ponownie interkontynentalna, ale także organizacje południowoafrykańskie zyskają możliwość walki o klubowy Puchar Europy. Tamtejszą kulturę rugbową coraz bardziej ciągnie na Stary Kontynent, a pandemia, upadek dotychczasowej formuły rozgrywek Super Rugby oraz wypisanie się (jak się okazało tylko na jeden rok) z turnieju Rugby Championship dostarczyły nowego paliwa do dyskusji, czy jednak Springboks nie powinni grać w Pucharze Sześciu Narodów (bez trudu da się wymienić kilka korzyści takiego rozwiązania dla obu stron, pytanie tylko, czy chcielibyśmy aż takiej zmiany w status quo światowego rugby?). Zawodników urodzonych w RPA znajdziemy chyba w każdej lidze na świecie – przedstawiciele żadnego innego rugbowego kraju nie zarabiają na chleb tak licznie poza ojczyzną. Drużyna narodowa wzywa tylko najlepszych z nich – innych z otwartymi ramionami przyjmują Rumuni i Japończycy, Włosi i Francuzi, Irlandczycy i Szkoci. I właśnie jeden z takich graczy, niejaki Duhan van der Merwe, wraca do kraju swojego urodzenia, a przed ogłoszeniem składu Springboks spekulowało się, że może dojść do bratobójczego pojedynku – ostatecznie jednak
Akker, starszy brat Duhana, powołania nie otrzymał. I tylko szkoda, że tej pasjonująco zapowiadającej się rywalizacji nie zobaczą z perspektywy trybun kibice – ani ci lokalni, ani ci europejscy… Jeśli chodzi o kwestie selekcyjne, to już od 2019 roku wiadomo było, że po raz trzeci głównym trenerem Lions zostanie Warren Gatland – tym samym Nowozelandczyk dorównał sir Ianowi McGeechanowi, któremu także dane było prowadzić Lwy w seriach z wszystkimi trzema potęgami z południa (w 1989, w 1993 i w 1997). Legendarny Szkot dwa z tych tourów wygrał, Warren może zatem w takim tryptyku wypaść lepiej, żadnego nie przegrywając. Były selekcjoner Irlandii i Walii powołał w maju 37 zawodników, czyli o czterech mniej niż cztery lata temu oraz tylu, ilu osiem lat wcześniej. Istotnie zmieniły się jednak proporcje: o ile w 2013 w pierwotnym składzie mieliśmy tylko trzech Szkotów, a w 2017 nawet tylko dwóch, to teraz było ich aż ośmiu (od tej liczby trzeba odjąć kontuzjowanego Finna Russella, choć mimo urazu pozostał w RPA). Tego zresztą domagała się, w uznaniu świetnej postawy Szkotów w tegorocznym Six Nations, większość opinii publicznej na Wyspach Brytyjskich, debatująca nad potencjalnym składem Lions już od jesieni zeszłego roku (pracę Gregora Townsenda Gatland docenił jeszcze bardziej, mianując go trenerem formacji ataku). Drugim postulatem kibiców i ekspertów na wyspach było ograniczenie liczby Anglików w konsekwencji ich słabszej dyspozycji. I w tej kwestii pewnie można z selekcjonerem dyskutować, ale każdy jego wybór da się racjonalnie wytłumaczyć. Jako całość skład raczej nie budzi wątpliwości. Spośród Szkotów pewniakiem do gry na pozycji obrońcy jest Stuart Hogg, Russell jako łącznik ataku zapewniałby drużynie spory ładunek nieprzewidywalności, a równie spore nadzieje na miejsce w pierwszej piętnastce może mieć Hamish Watson. Zadziorność Alego Price’a można skutecznie przeciwstawić Fafowi de Klerkowi. Sutherland i Fagerson to czołowi gracze pierwszej linii młyna ostatniego Six Nations. Wspomniany van der Merwe ze swoim – momentami przerażającym – atletyzmem ma być odpowiedzią na perfekcyjną defensywę Springboks. Pewnym zaskoczeniem była nominacja Chrisa Harrisa, który skorzystał, jak się wydaje, na kontuzji Georga Northa. Brak Walijczyka, którego przesunięcie na pozycję środkowego ataku okazało się strzałem w dziesiątkę Wayne’a Pivaca, to chyba jedyna istotna – i to wymuszona – absencja w ekipie Lwów (powołania dla Standera czy Sextona byłyby miłymi, ale bardzo zaskakującymi, niespodziankami). Ze wszystkich Home Nations Gatlandowi najbliżej oczywiście do Walijczyków, trudno byłoby więc wyobrazić sobie, że do Południowej Afryki nie pojadą A.W. Jones, Owens, Tipuric, Biggar, Faletau, Williams, Adams czy Gareth Davies. Wyn Jones to bardziej człowiek
2
Pivaca niż Gatlanda, ale też najlepszy lewy filar w SN 2021. Louis Rees-Zammit to diament, który potrzebuje jeszcze szlifu – gdzie próbować go zdobyć, jeśli nie w RPA? Można się jeszcze pewnie zastanawiać nad Jonathanem Daviesem, który raczej nie jest słabszy niż Harris, a mógłby wnieść do zespołu potężne doświadczenie. Gatland uznał chyba jednak, że za takim powołaniem stałby przede wszystkim osobisty sentymentem. Irlandczycy jako nacja nie mieli tak wysokich notowań jak przed czterema laty. Nie można jednak było pominąć Beirne’a, Henshawa, Hendersona czy Furlonga, którzy byli jednymi z najlepszych na swoich pozycjach w Pucharze Sześciu Narodów. Murray oraz Aki większość turnieju spędzili poza składem z powodu kontuzji, ale Gatland liczy na ich konkretne walory, zwłaszcza fizyczność naturalizowanego Nowozelandczyka. Conan jest trochę reprezentantem całej, dobrze spisującej się trzeciej linii młyna reprezentacji Irlandii, a bardzo szybko okazało się, że ze swojego powołania „na zachętę” nie będzie mógł skorzystać Andrew Porter, bodaj największe zaskoczenie majowej selekcji. Przechodzimy do Anglików, a więc szukamy racjonalnych argumentów na „tak”. Farrell i Itoje byli pewniakami, nawet mimo problemów w klubowym rugby. Lawes miał problemy zdrowotne, ale to twardziel, jego gra na pograniczu przepisów może okazać się niezbędna w serii przeciwko Springboks. Curry’ego promuje wiek, Anthony Watson był chyba najrówniejszym graczem w ekipie Eddiego Jonesa podczas Six Nations, Daly może zagrać jako fullback, skrzydłowy lub środkowy, a jeśli mecz z Irlandią był ostatnią szansą na załapanie się do składu, Elliot wykorzystał tę okazję najlepiej, jak się dało. Cowan-Dickie jest obecnie lepszym zawodnikiem niż George, a ponieważ Irlandczycy wciąż nie mają młynarza pokroju Rory’ego Besta, w Szkocji zaś zdrowi byli gracze numer trzy i cztery na tej pozycji, miejsce w szeregach Lwów znalazło się także dla hookera Saracens. Hill wciąż nie jest w reprezentacji tak dobry, jak w Exeter Chiefs, ale tam jest w gronie najlepszych. Podobnie jak Sam Simmonds, którego konsekwentne pomijanie przez Jonesa stanie się za chwilę przysłowiowe. Powołanie zdobywcy aż 21 (!) przyłożeń w ostatnim sezonie Gallagher Premiership można odczytywać też jako pstryczek w nos australijskiego selekcjonera Anglików. Mako Vunipola jedzie raczej za nazwisko, bo w SN dobrych momentów było mniej niż tych słabych. Jeśli kogoś brakuje w tym gronie, to być może Jonny’ego Maya. To prawda, że sezon miał słabiutki, ale też gdyby nie obrodziło tak bardzo na skrzydłach (ReesZammit, van der Merwe), Gatland rozważyłby zabranie superszybkiego gracza Gloucester. Jako pierwszy ze składu, jeszcze przed przyjazdem na zgrupowanie, wypadł wspomniany Porter, którego zastąpił Kyle Sinckler. Brak powołania dla niego był symptomatyczny, ostatecznie jednak selekcjoner Lwów będzie mógł odwołać się do rozczarowania
3
5
filara Bristol Bears, który już w 2. minucie finału w Jokohamie musiał opuścić boisko z powodu urazu. Brzemienny w skutkach okazał się popedzający wyjazd do RPA towarzyski mecz z Japonią w Edynburgu: już po ośmiu minutach zszedł kapitan zespołu Alun Wyn Jones, a po kolejnych kilkunastu także Justin Tipuric – obaj przez kontuzje ramienia odniesione w starciach, jakich w spotkaniach rugbowych są dziesiątki… Bardzo szybko potwierdziły się najgorsze obawy: Jones i Tipuric nie polecą do Afryki, zastąpią ich Adam Beard i Josh Navidi, a funkcję skippera przejmie Conor Murray. Z powodu klubowych zobowiązań obu angielskich młynarzy (play-offy ekstraklasy i finał rozgrywek na jej zapleczu), grupę treningową przebywającą na wyspie Jersey zasilił Rónan Kelleher – dobrze rokujący irlandzki zawodnik pierwotnie nie został włączony do składu, to jednak zmieniło się 14 lipca. Kilka dni wcześniej – wobec kontuzji Russella – do zespołu dołączył także Marcus Smith, który tego lata zdążył już zadebiutować w reprezentacji Anglii i w meczach przeciwko USA i Kanadzie zdobył 31 punktów. 14 lipca okazał się szczęśliwy nie tylko dla Kellehera – tego dnia ogłoszono, że po niespełna trzech tygodniach do pełni zdrowia powrócił Jones i rekordzista świata pod względem liczby rozegranych meczów międzynarodowych (157 spotkań) może dołączyć do ekipy Lions! To wspaniała wiadomość dla wszystkich fanów rugby, bo choć nie śmiem wysyłać Alun Wyna na sportową emeryturę, to tournée w Południowej Afryce może stanowić ukoronowanie tej przepięknej reprezentacyjnej kariery, w której zabrakło tylko medalu mistrzostw świata (choć Walia z nim w składzie dochodziła do półfinału RWC). Ostatnia szansa nadarzy się, miejmy nadzieję, za dwa lata podczas czempionatu we Francji, ale na razie cieszmy się, że Jones jest Lwem już po raz czwarty. Pod tym względem już wyrównał osiągniecie Briana O’Driscolla, który brał udział w wyprawach od 2001 do 2013 roku. Lepsi od nich są tylko dwaj rodacy BOD – Willie John McBride oraz Mike Gibson,
6
przywdziewający czerwone koszulki podczas pięciu tourów rozgrywanych w latach 60. i 70. poprzedniego wieku. Rywalizacja Lions ze Springboks zapowiada się tym bardziej interesująco, że na drużynę gospodarzy patrzymy wciąż przez pryzmat ich sukcesu w Pucharze Świata w Japonii, od którego minęło już ponad półtora roku. RPA jako jedyna reprezentacja „wielkiej dziesiątki” światowego rugby nie rozegrała w roku 2020 choćby jednego oficjalnego meczu, bo z powodu pandemii wycofała się również z zeszłorocznych rozgrywek Rugby Championship. Debiut Jacques’a Nienabera został odroczony zatem o 18 miesięcy i odbył się dopiero na początku lipca: zwycięstwo nad Gruzją powiedziało nam jedynie tyle, że mistrzowie świata nie zmieniają stylu, który doprowadził ich do triumfu w RWC 2019. Drugie z zaplanowanych spotkań już się nie odbyło, ponieważ w południowoafrykańskiej kadrze stwierdzono początkowo aż 12 przypadków zakażenia koronawirusem, a kolejne cztery potwierdzono w szeregach gruzińskich – ostatecznie liczba infekcji w obozie RPA wyniosła aż 26. Nowy selekcjoner Springboks kontynuuje projekt zapoczątkowany przez Rassiego Erasmusa również pod kątem personaliów: spośród 33 mistrzów świata sprzed dwóch lat brakuje tylko czterech zawodników – Tendai Mtawarira, Schalk Brits i François Louw zakończyli już kariery, a Warrick Gelant jesienią zeszłego roku zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Szansę – przynajmniej w postaci udziału w zgrupowaniu – otrzymało kilku graczy wyróżniających się w ostatnim sezonie Currie Cup, a legitymujący się nikłym (Ox Nché, Scarra Ntubeni, Marvin Orie, Marco van Staden) lub żadnym dorobkiem reprezentacyjnym (Sanele Nohamba, Wandisile Simelane, Yaw Penxe, Rosko Specman, Aphelele Fassi). Sztab szkoleniowy szerzej „rozejrzał się” również po boiskach europejskich, dzięki czemu powołania otrzymali gracze tacy jak Joseph Dweba z Bordeaux, Rynhardt Elstadt z Tuluzy, Nico Janse van Rensburg z Montpellier oraz Jasper Wiese z Leicester, a do już i tak licznej grupy Rekinów z Sale, czyli de Klerka, Looda
4
de Jagera i Coeniego Oosthuizena, dołączyli bracia bliźniacy Daniel i Jean-Luc du Preez, którzy wracają do kadry po trzech latach przerwy. Jeszcze dłużej, bo aż pięć lat, trwał rozbrat z drużyną narodową Morné Steyna. Były łącznik ataku Stade Français w 66 występach w ciemnozielonej koszulce zdobył ponad 730 punktów (w tym trzy z rzutu karnego, którym rozstrzygnął losy serii przeciwko Lions w 2009 roku) i pod tym względem ustępuje tylko Percy’emu Montgomery’emu (893). Steyn nie „załapał się” na żaden z dwóch tytułów mistrza świata, a jedynie na brązowy medal RWC 2011. Podczas turnieju w Nowej Zelandii Steyn wygrał klasyfikację najlepiej punktujących z dorobkiem 62 „oczek”, choć akurat to najmniejsza liczba, jaka pozwoliła wygrać tę klasyfikację w całej historii Pucharu Świata. Morné to najstarszy gracz w kadrze Nienabera, a więcej meczów od niego z aktualnych reprezentantów rozegrali tylko Eben Etzebeth (86) oraz François Steyn (68). Po wykryciu wspomnianych zakażeń koronowirusem początkowy, 46-osobowy skład Springboks został jeszcze rozszerzony o filara Lizo Gqobokę oraz młynarza Feza Mbathę.
Seria Springboks vs Lions rozpocznie się 24 lipca w Kapsztadzie. Gospodarzem kolejnych spotkań 31 lipca i 7 sierpnia miał być Johannesburg – miał być, bo 21 lipca podjęto decyzję, że mecze numer dwa i trzy zostaną rozegrane także w stolicy Prowincji Przylądkowej Zachodniej. Jak napisano w stosownym komunikacie, rozwiązanie takie to rezultat intensywnych konsultacji z ekspertami medycznymi. Ponieważ żyjemy wciąż w nieprzewidywalnych czasach, poza emocjami sportowymi, życzmy sobie, aby zaplanowane spotkania odbyły się w terminach i w możliwie najmocniejszych składach, słowem – aby pandemia nie wpływała już bardziej na nasze tegoroczne wielkie święto światowego rugby, bo takim świętem jest przecież każda wyprawa Lwów na południową półkulę. A jeśli ma się dziać coś niespodziewanego, niech będą to tylko pozytywne zaskoczenia – jak to na przykład, że Alun Wyn Jones, którego miało nie być w ogóle w Południowej Afryce, będzie jednak kapitanem Lwów w pierwszym meczu przeciwko mistrzom świata. Odpukujemy w niemalowane!
6
Lions przybyli do Republiki Południowej Afryki 28 czerwca. Program wyprawy obejmował tradycyjnie mecze przeciwko lokalnym drużynom oraz ekipie South Africa A, czyli dawnym Emerging Springboks. Lwy wysoko pokonały Emirates Lions (56:14), Stormers (49:3) oraz dwukrotnie Sharks (54:7 i 71:31) – drugie z tych spotkań zaaranżowano w zastępstwie konfrontacji z Bulls, odwołanej z powodu odnotowania kilku przypadków infekcji w szeregach organizacji z Pretorii. Z tej części wyprawy najlepiej zapamiętamy chyba cztery przyłożenie Josha Adams w pierwszym z wymienionych starć. Na dłużej w pamięci zostanie nam spotkanie z 14 lipca z teoretycznie rezerwową reprezentacją RPA, której skład w praktyce nie odbiegał szczególnie od tego, jaki mógłby wybiec w pierwszym oficjalnym teście. Rassie Erasmus, zastępujący przebywającego na kwarantannie Nienabera, desygnował do gry siedmiu zawodników z wyjściowej piętnastki finałowego meczu w Jokohamie (Etzebetha, Pietera-Stepha du Toita, de Klerka, de Allende, Ama, Kolbe i le Roux), a także m.in. Kitshoffa, Mosterta i Morné Steyna. Na stadionie w Kapsztadzie gospodarze wygrali 17:13 i chociaż Warren Gatland cieszył się, że w ten sposób mecz zyskał rangę czwartego, nieoficjalnego, test meczu, to jednak stanowczo odmówił, aby w takiej konwencji zorganizować jeszcze jedno takie spotkanie w miejsce zaplanowanego starcia przeciwko Stormers. Wydaje się, że to niejednoznaczne w swoim statusie starcie dobrze rokuje przed trzema oficjalnymi testami i zwiastuje naprawdę wyrównany trójmecz.
5
7
Historia Brytyjskich i Irlandzkich Lwów 133 lata tradycji, ponad 650 meczów – niewiele jest w świecie rugby instytucji, które w takim stopniu łączyłyby romantyczne początki sportu ze współczesnością. Jednak te 133 lata łączą chyba tylko dwie rzeczy: gromadzenie w jednej drużynie zawodników z Wysp Brytyjskich i wyprawy na drugi koniec świata, aby rozegrać serię towarzyskich spotkań. Cała reszta zmieniała się. Irlandia oddzieliła się od Zjednoczonego Królestwa i rozpadło się imperium. W 1888 turyści rozegrali 53 spotkania, a wyprawa trwała ponad pół roku, natomiast w 2021 mamy imprezę trwającą miesiąc z tylko 9 meczami. Zmienił się też sposób selekcji – pierwsza wyprawa była przedsięwzięciem komercyjnym, ale zawodnicy byli amatorami i uczestniczyli w niej tylko tacy, którzy mogli sobie pozwolić na porzucenie pracy i rodzin, a dziś drużyna to największe gwiazdy brytyjskiego i irlandzkiego rugby. Dawniej często swoje wyprawy Lwy kończyły zdziesiątkowane kontuzjami, dziś w każdej chwili można ściągnąć zmienników. Pierwsza wyprawa była swego rodzaju rewolucją. W 1888 Anglia została odcięta od gry z tradycyjnymi rywalami z Wysp Brytyjskich z powodu odmowy przystąpienia do International Rugby Football Board. Potrzeba gry z rywalami z zewnątrz doprowadziła do zorganizowania pierwszego zamorskiego touru – elementu, który będzie definiował światowe rugby równie mocno jak Puchar Pięciu Narodów przez następne sto lat, bo tylko przy takich wyjazdowych okazjach najlepsze reprezentacje będą miały okazję mierzyć się między sobą. Na dodatek było to w przesiąkniętym etosem amatorstwa świecie rugby chyba pierwsze przedsięwzięcie nastawione na zysk (choć ostatecznie go nie przyniosło). Rugby Football Union z powodu komercyjnego charakteru nie patronowało wyprawie, ale też nie przeszkadzało
8
– bo zawodnicy nie mieli zarabiać. Kilku graczy odmówiło wyjazdu, bo zaoferowano im pieniądze, inni jednak przyjęli jakieś pieniądze „pod stołem” (jedyny przyłapany został zdyskwalifikowany przed wyjazdem). W składzie znaleźli się w zdecydowanej większości Anglicy, zaledwie czterech zawodników miało doświadczenie międzynarodowe i nikt nie traktował ich jako oficjalnej reprezentacji – nazywano ich „The English footballers”. Było ich zaledwie 21, a rozegrali 53 spotkania – 35 według reguł rugby union i 18 według reguł futbolu australijskiego. Stracili też kapitana, Roberta Seddona, który utonął podczas pobytu w Australii. Pierwszy mecz rozegrali 28 kwietnia 1888 w Dunedin przeciwko drużynie Otago (wygrany 8:3). Międzykontynentalne starcie zaowocowało m.in. sporami o interpretację
przepisów, które będą stanowić nieodłączny element wyjazdów przez kolejne kilkadziesiąt lat (w 1888 poszło o wykopywanie piłki piętą z młyna). W 1891 kolejna brytyjska ekipa ruszyła do Południowej Afryki, tym razem na zaproszenie tamtejszej federacji oraz z błogosławieństwem Rugby Football Union (pod szyldem Wysp Brytyjskich – British Isles). Wśród dwudziestu meczów znalazły się trzy pierwsze oficjalne spotkania międzypaństwowe (testy). Lwy wygrały wszystkie mecze, tracąc zaledwie jeden punkt. Pierwszy w historii test Lwów rozegrano 30 lipca 1891 w Port Elisabeth i zakończył się wynikiem 4:0. Pierwszą porażkę w teście Lwy zanotowały podczas kolejnego wyjazdu w 1894, także do Południowej Afryki. Te pierwsze wyprawy dały duży impuls rozwojowi rugby zarówno w Nowej
Zelandii (to u Lwów gospodarze zobaczyli jak grać podaniami i rozwinęli potem tę sztukę do poziomu mistrzowskiego), jak i w Południowej Afryce. Przed pierwszą wojną światową drużyna Wysp Brytyjskich ruszała w świat dziewięciokrotnie. W 1903 pierwszy raz przegrała serię testów (ani jednego zwycięstwa z Południową Afryką). Jadąc w 1908 do Nowej Zelandii i Australii, wobec oskarżeń rzucanych na Nowozelandczyków o przyjmowanie pieniędzy na utrzymanie, Brytyjczycy chcieli udowodnić wyższość sportu amatorskiego i podczas podróży statkiem ani razu nie trenowali. W Nowej Zelandii w testach przeciwko gospodarzom ponieśli dwie upokarzające porażki oraz wywalczyli remis w morzu błota. Wrócili do domu zniesmaczeni podejściem Nowozelandczyków do sportu, a także ich sposobem gry. W okresie międzywojennym wyprawy Wysp Brytyjskich zorganizowano pięciokrotnie, a wyniki Brytyjczyków były kiepskie: serie testów wygrali jedynie dwukrotnie w Argentynie (których zresztą nie traktowano jako oficjalne). Natomiast w trzech wyjazdach do silniejszych przeciwników ponieśli porażki: najboleśniejsze w 1924 w Południowej Afryce, gdzie nie wygrali ani jednego testu, oraz w 1930 w Nowej Zelandii i Australii, gdy wygrali tylko jeden (do historii przeszedł menedżer Lwów, James Baxter, obrażający gospodarzy – po powrocie do kraju doprowadził do zmiany zasad gry eliminując używany w Nowej Zelandii młyn z ustawieniem 2-3-2 i wing-forwardem). Po drugiej wojnie światowej brytyjska drużyna wróciła w 1950 wyprawą do Nowej Zelandii i Australii, po raz pierwszy oficjalnie używając nazwy British Lions i występując w czerwonych koszulkach, za to po raz ostatni drogą morską. Poniosła porażkę w serii testów z Nową Zelandią (remis w pierwszym, potem trzy przegrane) i niewielkim pocieszeniem były zwycięstwa nad Australią. W kolejnych wyjazdach nie było lepiej – w latach 50. i 60. Lwy wygrywały serie testów tylko z Australijczykami. Przegrywały natomiast z Nowozelandczykami (m.in. porażka z 1959, gdy Lwy zdobyły cztery przyłożenia, a Nowozelandczycy ani jednego, a także prawdziwa katastrofa
w 1966: cztery porażki, a na dodatek przegrana w drodze powrotnej z Kolumbią Brytyjską) i Południowoafrykańczykami (tu wyjątkiem był stanowiący spore osiągnięcie remis w serii 2:2 z 1955, natomiast podczas dwóch wypraw w latach 60. Lwy nie wygrały ani jednego testu). Choć po wojnie starano się wybierać do drużyny najlepszych graczy, wciąż wielu nie mogło sobie pozwolić na wyjazd z powodów finansowych. Ale serie porażek w Nowej Zelandii powodowały zmiany na Wyspach Brytyjskich – zaczęto stopniowo adaptować rozwiązania stosowane przez rywali, w tym zatrudniać trenerów. Sukcesy przyszły w pierwszej połowie lat 70. W 1971 Brytyjskie Lwy pod przewodnictwem Walijczyka Johna Dawesa ruszyły do Nowej Zelandii. Po pierwszym meczu, przegranym z australijskiego Queenslandem, jego trener stwierdził, że to najsłabsze Lwy, jakie oglądał – ale w Nowej Zelandii Brytyjczycy zaprezentowali się imponująco. W pierwszym teście wygrali 9:3 i choć w drugim ulegli All Blacks 12:22 (tracąc aż pięć przyłożeń), zwyciężyli w trzecim. W ostatnim, decydującym starciu padł remis 14:14 (Lwy zawdzięczały go m.in. wykonanemu w końcówce z 45 m drop goalowi JPR Williamsa). Do dziś Lwy z 1971 pozostają jedynymi, którym udało się wygrać serię testów z Nową Zelandią. A w 1974 poszło im jeszcze lepiej. Zagrali w Południowej Afryce 22 spotkania, z których wygrali 21 (w tym trzy testy) i zremisowali dopiero w ostatnim (czwartym teście), zresztą w kontrowersyjnych okolicznościach. Te dwie wyprawy były szczytowym momentem w historii Lwów – Wyspy Brytyjskie udowadniały, że mają najlepszych rugbystów na świecie. Potem jednak wróciły porażki. W 1977 w Nowej Zelandii Lwy wygrały jeden test, przegrały zaś trzy, a do tego bilansu dorzuciły jeszcze porażkę w drodze powrotnej z Fidżi. Podobny bilans miały w 1980 w Południowej Afryce (ta potem wypadła z cyklu na kilkanaście lat, bojkotowana z powodu apartheidu), a wyjazd z 1983 do Nowej Zelandii zakończył się upokarzającym wynikiem serii testów 0:4. Na zwycięstwo w serii Lwy czekały aż do 1989, gdy po 23 latach przerwy zawitały do Australii. Wówczas też radykalnie
zmniejszono liczbę spotkań: dotąd rzadko zdarzało się mniej niż 20, teraz rozegrano zaledwie 12. Do rugby nieubłaganie nadciągał profesjonalizm (oficjalnie zaakceptowany w 1995), zawodnicy mieli coraz większe obciążenia, doszedł Puchar Świata i The Rugby Championship. Lwy dla niektórych jawiły się jako relikt przeszłości, który jest zbędnym obciążeniem najlepszych zawodników i z którego należy zrezygnować. Mimo to przetrwały. Głównie dlatego, że stuletnia tradycja uczyniła z nich świetnie sprzedający się produkt, a ich znaczenie ekonomiczne zaczęło wykraczać poza świat sportu. Za Lwami zaczęły podróżować kilkudziesięciotysięczne rzesze brytyjskich i irlandzkich kibiców. A przychody gospodarzy z dni meczowych i praw telewizyjnych stanowiły jedną z głównych pozycji budżetów federacji. Od czasu uruchomienia rozgrywanego co cztery lata Pucharu Świata także i harmonogram wpraw Lwów stał się regularny. Wyjeżdżają co cztery lata w cyklu Australia – Nowa Zelandia – Południowa Afryka. Członkowie drużyny dostają wynagrodzenie i stanowią selekcję faktycznie najlepszych. Meczów jest coraz mniej (od poprzedniej wyprawy do Południowej Afryki nie ma ich więcej niż 10), czas trwania wypraw coraz krótszy. Wyniki są zmienne, w Australii i Południowej Afryce raz przegrana, raz wygrana. Regułą jest jednak brak wygranej serii Lwów w Nowej Zelandii: w 1993 drużyna prowadzona przez Gavina Hastingsa przegrała serię testów 1:2; w 2005 (dwa lat po zdobyciu Pucharu Świata przez Anglię) nastąpił jedyny przypadek od 1983, gdy Lwy nie wygrały żadnego testu – jeden remis i dwie porażki, a na dodatek przegrana w rozgrzewkowym spotkaniu z Argentyną; w 2017 brakło naprawdę niewiele – jedno zwycięstwo, jeden remis i jedna porażka. O tej ostatniej wyprawie zresztą więcej w oddzielnym tekście Tomasza Płosy. Przed nami trzydziesta czwarta wyprawa Lwów. Tak różna od pierwszej, sprzed 133 lat. A jednak dająca posmak wielkiej historii.
9
Trzynaście wizyt Brytyjskich i Irlandzkich Lwów w Południowej Afryce 1891 Pierwsza oficjalna wyprawa drużyny Wysp Brytyjskich pod egidą Rugby Football Union i pierwsza, w której Lwy rozegrały spotkania międzypaństwowe (był to także debiut ich przeciwników). Goście narzekali na boiska bez trawy i kilkudniowe podróże, ale mimo to wygrali wszystkie 20 spotkań, w tym trzy testy przeciwko reprezentacji Południowej Afryki. Tylko jedna drużyna (Kapsztad) zdobyła punkt przeciwko Brytyjczykom. Lwy przywiozły ze sobą puchar ufundowany przez Donalda Curriego i wręczyły go ekipie, którą uznały za najbardziej wymagającego rywala. Od tego czasu puchar ten – Currie Cup – stanowi trofeum w prowincjonalnych mistrzostwach kraju.
1896 Pierwsza wyprawa drużyny Wysp Brytyjskich z udziałem zawodników irlandzkich. Goście ponownie zdecydowanie przeważali – w pierwszych 20 spotkaniach nie ponieśli porażki (w tym trzy zwycięstwa w testach, jedyny remis był podobno efektem kaca po przyjęciu u premiera), przegrali dopiero w ostatnim meczu – czwartym teście w Kapsztadzie. W nim ekipa Południowej Afryki pierwszy raz wystąpiła w zielonych koszulkach. Podczas wyprawy pojawił się konflikt o dopuszczalność skręcania młyna: Brytyjczycy to uprawiali, ale nie akceptowali tego miejscowi sędziowie (arbitrzy z kraju goszczącego wyprawę stanowili normę przez większość historii Lwów). Gwiazdą drużyny był Tom Crean, który pozostał po wyprawie w Południowej Afryce, a później odznaczył się bohaterstwem podczas wojen burskich.
1903 Pierwsza porażka drużyny Wysp Brytyjskich w serii testów, zupełnie nieoczekiwana. Gospodarze wyciągnęli wnioski z dwóch poprzednich serii i tym razem dwukrotnie zremisowali (w pierwszym teście przegrywali po pierwszej połowie 0:10, ale doprowadzili do remisu 10:10; w drugim było 0:0), a w ostatnim meczu serii, rozgrywanym w nietypowej, deszczowej pogodzie, wygrali 8:0. Znów ubrali wówczas zielone koszulki, które odtąd stały się ich znakiem rozpoznawczym. Także mecze z innymi drużynami nie szły Lwom tak dobrze jak poprzednio – z 19 przegrali siedem i jeden zremisowali.
10
1924 Pierwsza powojenna wyprawa Wysp Brytyjskich i pierwsza, za którą stały wszystkie cztery brytyjskie federacje. Odnotowała najgorszy bilans w historii Lwów: po 9 zwycięstw i porażek oraz 3 remisy. Obaj kopacze Lwów odpadli w wyniku kontuzji na samym początku wyprawy (jeden na treningu przed pierwszym meczem, drugi podczas tego spotkania) i w ciągu 21 spotkań Lwy tylko ośmiokrotnie trafiły piłką między słupy. Kiepsko wypadły zwłaszcza w testach: trzy porażki (w tym upokarzające 0:17) i jeden remis. W składzie drużyny był m.in. Stanley Harris, mieszkający w Południowej Afryce, a wcześniej reprezentant Anglii w polo i mistrz świata w walcu. Swój nowy kraj reprezentował m.in. w tenisowym Pucharze Davisa i był jego mistrzem w boksie.
1938 Ostatnia wyprawa przed drugą wojną światową i przegrana seria testów z drużyną prowadzoną przez Daniego Cravena, która rok wcześniej odnosiła imponujące sukcesy podczas wyprawy do Nowej Zelandii i Australii. W pierwszym teście znakomite widowisko – gospodarze wygrali 26:12 mimo dokonań takich jak niemal 60-metrowy karny Viviana Jenkinsa. Drugi test wygrała także Południowa Afryka. W trzecim los jednak się odwrócił – po pierwszej połowie prowadzili gospodarze 13:3, ale po zmianie stron, gdy wiatr sprzyjał gościom, ci wyszli na prowadzenie 21:16. W ostatniej akcji gospodarze co prawda zdobyli przyłożenie, ale sędzia unieważnił je z powodu podania do przodu i honor Lwów został uratowany.
1955 Pierwsza wyprawa Lwów, na którą drużyna poleciała zamiast płynąć. Lwy nieźle sprawdzały się w spotkaniach rozgrzewkowych, a pierwszy test, rozgrywany przy ponad 100-tysięcznej widowni, przeszedł do historii rugby. Lwy przegrywały w nim 3:11, ale potem wyszły na prowadzenie 23:11. Kończyły mecz w czternastkę po kontuzji Rega Higginsa i gospodarze odrabiali straty. W ostatniej akcji meczu zdobyli przyłożenie i przegrywali tylko 22:23 – jednak Jack van der Schyff spudłował z podwyższenia. Drugi test wygrała zdecydowanie ekipa Springboks, trzeci padł łupem Lwów, w czwartym ponownie wygrała Południowa Afryka. Remis w serii był sukcesem Brytyjczyków, biorąc pod uwagę fakt, że ich rywale byli uznawani za najlepszych na świecie.
1962 Pierwsza wyprawa z fatalnych lat 60., podczas których Lwy zdołały wygrać w testach wyłącznie z Australią. Taktycznie przyjezdni skupili się na silnym, ale też niezwykle statycznym, młynie. Gospodarze dysponowali wówczas niezwykle mocną reprezentacją – rok wcześniej na Wyspach Brytyjskich poniosła tylko jedną porażkę. Lwy nie wygrały ani jednego testu, choć trzy pierwsze były zaciętymi widowiskami. Pierwszy skończył się remisem 3:3, a dwa kolejne niewysokimi porażkami 0:3 (w ostatniej akcji Lwy zdobyły przyłożenie, jednak nieuznane w kontrowersyjnych okolicznościach) i 3:8 (tu zdecydowało przyłożenie Springboks w ostatnich minutach gry po błędzie Lwów). W ostatnim teście Południowa Afryka wygrała zdecydowanie 34:14.
11
1910 Ostatnia wyprawa przed pierwszą wojną światową. W składzie Lwów znalazło się aż siedmiu graczy z Newport, a gwiazdą był Cherry Pillman, którego technika zainspirowała gospodarzy do wypracowania sposobu gry młynem stosowanego przez następne kilkadziesiąt lat. Pillman, gracz młyna, okazał się zresztą podczas wyprawy świetnym kopaczem. Brytyjczycy wygrali 13 z 24 spotkań, ale przegrali w serii testów. W pierwszym ulegli 10:14, w drugim po świetniej drugiej połowie Pillmana (zagrał jako łącznik ataku) wygrali 8:3, a w decydującym przegrali 5:21 – grając jednak przez niemal cały mecz w czternastkę po kontuzji obrońcy na początku spotkania.
1968 Wyprawa, w której powtórzyły się problemy i wynik poprzedniej: w testach jeden remis i trzy porażki. Na dodatek w tych czterech testach Lwy zdobyły zaledwie jedno przyłożenie. Miały za to świetni bilans spotkań z prowincjami: 15 zwycięstw i tylko jedna przegrana (z Transwalem), przyćmione trochę przez skandal w meczu z Wschodnim Transwalem (jeden z Lwów odesłany z boiska został obrzucony z widowni i nawet uderzony przez widza, co wywołało bójkę na stadionie). Pierwszy test zasłużenie wygrany przez gospodarzy 20:25 (podczas tego meczu dokonano pierwszej zmiany na boisku w historii międzynarodowego rugby, po złamaniu obojczyka przez Barry’ego Johna). Drugi remisowy 6:6 po niezwykle stronniczym sędziowaniu. Dwa ostatnie znowu wygrali Springboks.
1974 Największy sukces Lwów w historii, na dodatek odniesiony po triumfie w Nowej Zelandii – seria, która pozwoliła Brytyjczykom uznać się za najlepszych rugbystów świata. Na czele drużyny stanął jadący z Lwami już po raz piąty Willie John McBride. Drużynę porównywano z Czyngis-chanem, nie tylko z powodu zwycięstw, ale i destrukcji sianej na boisku. Dość wspomnieć ukuty wówczas sygnał „99”, który zwoływał wszystkich zawodników do bójki. Bilans był najlepszy w historii: 21 wygranych kolejno spotkań (w tym trzy przekonujące zwycięstwa w testach, bez straty ani jednego przyłożenia) i na koniec remis 13:13 w ostatnim teście – choć do dziś wielkie kontrowersje budzi nieuznanie przyłożenia dla Lwów autorstwa Fergusa Flattery’ego z ostatniej minuty meczu.
1980 Pierwsza wyprawa, w której rozegrano mniej spotkań niż 20, zorganizowana mimo rosnących sprzeciwów wobec kontaktów z reżimem prowadzącym politykę apartheidu. Pierwszym angielskim kapitanem Lions od półwiecza został Bill Beaumont. Wyprawa była naznaczona ogromną liczbą kontuzji wśród Lwów (z kraju musiało dojechać aż ośmiu zmienników). Drużyna wygrała wszystkie 14 meczów z prowincjami, jednak serię testów Springboks wygrali 3–1. Lwy przegrały pierwsze trzy testy, choć po zażartej walce do końca. Wygrały jedynie ostatni, czwarty test, dzięki dwóm przyłożeniom zdobytym w końcówce meczu.
12
17 lat przerwy W latach 50. w Południowej Afryce wprowadzono apartheid. Od tego czasu rósł społeczny sprzeciw na świecie przeciw kontaktom sportowym z tym krajem. Rugby było sportem narodowym jego białej ludności i dostrzegano, że izolacja RPA w tym zakresie może być istotnym środkiem presji na władze. Brytyjscy włodarze rugby długo problemu nie widzieli (a Lwy były dopingowane na stadionach przez czarną publiczność), ale w 1986 wreszcie odwołano wyjazd do tego kraju. Lwy wróciły do Południowej Afryki dopiero po zniesieniu apartheidu, a Nelson Mandela używał rugby do likwidacji barier w społeczeństwie.
1997 Pierwsza wyprawa po zniesieniu apartheidu i pierwsza w epoce profesjonalizmu – członkowie drużyny dostali na głowę po ok. 15 tys. funtów. Spodziewano się, że Lwy ulegną mistrzom świata, tymczasem wygrały 11 z 13 rozegranych spotkań, a w serii testów zwyciężyły 2–1. W pierwszym wygrali 25:16, a w drugim, jednym z najsłynniejszych w historii Lwów, 18:15 (gospodarze dominowali na boisku, ale zawodzili z kopów – aż sześć pudeł; mecz został rozstrzygnięty przez drop goala Jeremy’ego Guscotta w samej końcówce). W ostatnim meczu górą byli wreszcie gospodarze, którzy wygrali 35:16.
2009 Wyprawa bez większych nadziei – Lwy poprzednio poległy w Nowej Zelandii, a Południowa Afryka znów była mistrzem świata. Brytyjczycy zanotowali świetny start, wygrywając kolejne sześć meczów z prowincjami. Jednak dwa pierwsze testy wygrali gospodarze: 26:21, a potem 28:25 dzięki ostatniemu kopowi meczu, wykonanemu przez Morné Steyna z własnej połowy boiska. Po tym meczu dwóch graczy Springboks ukarano za brutalne zagrania, w związku z czym do trzeciego gospodarze przystąpili w białych opaskach na znak protestu. To starcie Lwy wygrały 28:9, jednak w całej serii uległy ostatecznie 1–2. Była to wyprawa smutnych, na wpół pustych trybun, bo ceny biletów były zbyt wygórowane dla lokalnych kibiców.
13
Gdy Lew zatrzymał czarną nawałnicę Tournée British & Irish Lions w 2017 roku możemy bez ogródek nazwać historycznym. Choć na antypody poleciała śmietanka zawodników z Wysp Brytyjskich, mało kto spodziewał się, że ci „chłopcy” będą w stanie postawić się wielkim All Blacks. Tymczasem mimo nieprzekonującej formy w meczach poprzedzających główne starcia z reprezentacją Nowej Zelandii, Lwy po raz pierwszy w dziejach wróciły do Europy z… remisem! Trójmecz nie wskazał zwycięzcy, ale z rezultatu z pewnością bardziej zadowoleni byli gracze i kibice piętnastki w czerwieni. Co zapamiętaliśmy z wizyty All Blacks w Nowej Zelandii? Ten tour miał wiele znaczących chwil, które zapadły w pamięć. Tłumy kibiców na każdym meczu stworzyły fenomenalną oprawę dla wszystkich meczów. Każdy zapamiętał też chyba hakę i ciarki przechodzące po plecach, gdy Maori All Blacks tańczyli we mgle spowijającej stadion w Rotorua. Nie da się zapomnieć występu takich zawodników, jak Jonathan Davies, Maro Itoje czy debiutujący wówczas w czarnej koszulce Ngani Laumape. Mieliśmy historyczną, czerwoną kartkę Sonny’ego Billa Williamsa, Warrena Gatlanda z nosem klowna na konferencji prasowej i na koniec wspólne zdjęcie z trofeum – zdjęcie pokazujące ducha rugby! Zacznijmy jednak od początku… Rozgrzewka z kłopotami Drużyna Lwów, wybrana w kwietniu 2017 roku, składała się z 16 zawodników z Anglii, 12 z Walii, 11 z Irlandii i dwóch Szkotów. Trenerem podobnie jak podczas zwycięskiego tournée do Australii w 2013 był Warren Gatland. Zespół miał również tego samego kapitana – Sama Warburtona. Lecąc do Nowej Zelandii, wszyscy zawodnicy zdawali sobie jednak sprawę z wyzwania, jakie na nich czekało. Były nim nie tylko oficjalne starcia z All Blacks, ale także pojedynki z wszystkimi pięcioma drużynami występującymi w Super Rugby.
14
Wydawałoby się, że przy intensywnym terminarzu gier oraz klasie sportowej przeciwników, British & Irish Lions pojawią się na antypodach z odpowiednim wyprzedzeniem… Nic z tych rzeczy. Ktoś zasłużył na „dwóję” z logistyki, ponieważ zespół przybył do kraju kiwi zaledwie dwa dni przed pierwszym meczem. Biorąc pod uwagę potężną różnicę czasu, było to dość ryzykowne posunięcie, co potwierdziło boisko. Na początek goście co prawda pokonali zespół Provincial Barbarians, ale tylko 13:7. Co ciekawe w składzie Barbarzyńców zagrał wówczas syn Warrena Gatlanda – Bryn. Super Rugby też na remis Zawodnicy nie mieli zbyt wiele czasu na regenerację. Oczywiście sztab szkoleniowy „układał klocki” w różnych kombinacjach, szukając optymalnego ustawienia na potyczki z All Blacks, jednak z pewnością nie było to łatwe tygodnie dla graczy i tak mocno zmęczonych już sezonem ligowym. Zwłaszcza że tym razem na drodze stanęły doskonale zgrane i żądne lwiej krwi drużyny Blues, Crusaders i Highlanders. Autorem chyba największej niespodzianki byli pierwsi z wymienionych. Zespół z Auckland wygrał 22:16, a ozdobą meczu było fantastyczne zagranie na kontakcie, a zarazem asysta
przy decydującym przyłożeniu, którą popisał się Sonny Bill Williams. Co ciekawe tydzień później Blues okazali się najgorszą nowozelandzką ekipą w Super Rugby. Tego z pewnością nie można było powiedzieć o Crusaders, którzy po spotkaniu bez przyłożeń ulegli Lwom 3:12. Zemstę za kolegów z południa wzięli Highlanders, którzy na 6 minut przed końcem wykorzystali rzut karny i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, wygrywając 23:22. W przerwie pomiędzy starciami z drużynami z Super Rugby na drodze zespołu Warrena Gatlanda stanęli Maori All Blacks. Wielu ostrzyło sobie zęby na ten pojedynek, bo w składzie pojawiło się aż dziewięciu reprezentantów kraju. Emocje podkręciła jeszcze haka – energetyczna, agresywna i pełna zaangażowania. Rugbiści wyszli w stronę szeregu Lwów z mgły, która zaległa nad stadionem w Rotorua, fundując wszystkim widzom niesamowity spektakl. Na tym jednak ich możliwości się skończyły. Lions wygrali 32:10, a błędy gospodarzy bezwzględnie punktował Leigh Halfpenny, zamieniając na punkty wszystkie sześć prób po rzutach karnych. Goście z Wysp Brytyjskich poszli za ciosem, rozbijając w kolejnym meczu Chiefs 34:6. Zaczęli tym samym budować pewność siebie przed głównymi starciami. Tę pewność zachwiał jednak nieco remis z zespołem Hurricanes 31:31. Starcia z pięcioma zespołami Super Rugby Lwy zakończyły więc z dwoma zwycięstwami, dwiema porażkami oraz jednym remisem. Kto by się spodziewał, że będzie to dopiero pierwsze „1-1” tego tournée?
Bez środkowego gospodarze robili, co mogli, ale na tym poziomie różnica jednego gracza przez 60 minut jest niemal równoznaczna z porażką. Znamy podobny casus z półfinału Pucharu Świata 2011, kiedy Sam Warburton opuścił boisko z czerwoną kartką i będąca w mistrzowskiej formie Walia została odprawiona z kwitkiem przez Francuzów. Choć Trójkolorowym tamto zwycięstwo wcale nie przyszło łatwo. Podobnie jak British & Irish Lions 1 lipca 2017 roku. All Blacks długo prowadzili 18:9, ale przyłożenia Taulupe Faletau i Conora Murraya doprowadziły do wyrównania. Wygraną Lwom dał Owen Farrell, wykorzystując rzut karny w 76. minucie. Zwycięstwo 24:21 przeszło do historii, bo było pierwszym nad Nowozelandczykami od 1993 roku. Co warte zaznaczenia, gospodarze nie zdobyli w tym meczu ani jednego przyłożenia, a to rzadkość! Trzeci test zapowiadał zwycięstwo All Blacks, którzy prowadzili do przerwy 12:6 po dwóch przyłożeniach Nganiego Laumape i Jordiego Barretta. Ich przewaga wydawała się wyraźna, jednak skuteczność i perfekcja Owena Farrella z podstawki sprawiła, że na dwie minuty przed końcem na tablicy wyników widniał remis. Wówczas nastąpiła największa kontrowersja całej serii. Sędzia Romain Poite podyktował rzut karny
Danie główne Przyszedł czas na „crème de la crème”, czyli pojedynki z All Blacks. Nie trzeba chyba wspominać, kto był faworytem. Dość powiedzieć, że Nowozelandczycy przystępowali do pierwszego meczu z bilansem 46 wygranych oficjalnych meczów na własnym terenie. Co więcej starcie miało miejsce na Eden Park w Auckland – fortecy nie zdobytej od 23 lat. I po tym starciu „szóstka” zmieniła się w „siódemkę”, a gospodarze przedłużyli swoją serię. Być może wpływ na to miała decyzja o odsunięciu od składu kapitana Sama Warburtona (taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy od 87 lat!). Kapitanem na boisku został Peter O’Mahony, a miejsce Walijczyka w składzie zajął Sean O’Brien. Do przerwy mecz był zacięty, ale w drugiej odsłonie ambitny i waleczny Rieko Ioane, debiutujący w All Blacks w wieku 20 lat, popisał się dwoma przyłożeniami, przesądzając o zwycięstwie Kiwi 30:15. Wydawało się, że drugi test będzie mieć podobny scenariusz, ale w rzęsistym deszczu, przy stanie 3:3, czerwoną kartkę za niebezpieczne i zupełnie niepotrzebne wejście barkiem (i łokciem) otrzymał Sonny Bill Williams. Sytuacja znacząca, bo SBW stał się pierwszym Nowozelandczykiem, który został wyrzucony z boiska podczas meczu na własnym terenie i pierwszym Kiwi od 50 lat, który zobaczył „czerwień” (dokładnie od 1967 roku!).
15
przeciwko Lions, ale po konsultacji z arbitrem technicznym zmienił decyzję na młyn. Tym samym odebrał All Blacks szansę na zwycięstwo w końcówce. Po latach przyznał się do błędu i powiedział, że był tak zły na siebie, że po powrocie do szatni niszczył wszystko, co wpadło mu w ręce. Jakkolwiek by nie było, mecz zakończył się remisem 15:15, a British & Irish Lions świętowali. Byli skazywani na porażkę, a zdołali zremisować. Nie dziwi fakt, że uśmiech Sama Warburtona był trochę szerszy, kiedy wznosili trofeum wspólnie z Kieranem Readem. – Wzięliśmy trofeum w ręce i zaczęliśmy sobie żartować. Próbowaliśmy je sobie nawzajem wyrwać, żeby zdecydowało się, do kogo tak naprawdę należy. Ostatecznie postanowiliśmy jednak odłożyć je wspólnie na podstawę. To był trudny moment – przyznał kapitan All Blacks w jednym z wywiadów po meczu. Na ładny gest zdobył się natomiast Jerome Kaino, który zaproponował wymieszanie się obu zespołów podczas wspólnego zdjęcia. Otrzymaliśmy w ten sposób czarno-czerwoną szachownicę koszulek i wyraźnie widoczną więź boiskowej walki i determinacji, łączącej wszystkich obecnych. Na twarzach rugbistów można wyczytać wszystkie emocje, które towarzyszyły temu historycznemu tournée, ale przede wszystkim można zobaczyć, jak w oczach zawodników iskrzy się miłość do rugby i twardej rywalizacji.
16
Warren Gatland z nosem klowna Ostatnim akcentem, o którym warto wspomnieć było zamieszanie wokół okładki „New Zealand Herald”, na której pojawił się Warren Gatland z nosem klowna i tytułem: „Gdyby ten nos pasował, Warren…”. Wszystko za sprawą wypowiedzi szkoleniowca, który zakwestionował morale nowozelandzkiej drużyny, wskazując, że w pierwszym meczu celowo i niezgodnie z przepisami atakowali Conora Murraya. Oburzenie w kraju było ogromne, zwłaszcza że Gatland to Nowozelandczyk, a etyki gry All Blacks zdaniem wielu komentatorów nie powinno się kwestionować, bo jest na najwyższym poziomie. Gatland nie pozostał dłużny. Gdy Lions zremisowali w ostatnim meczu, wszedł na konferencję prasową z przyprawionym nosem clowna. Taki mały przytyk, bo skoro nie można krytykować rywali za grę na granicy przepisów, to za co Sonny Bill Williams dostał czerwoną kartkę? – Miałem ten nos ze sobą już tydzień temu po zwycięstwie w Wellington. Uznałem jednak, że to nie jest właściwy moment, żeby go ubrać. Remis w spotkaniach z All Blacks to duży sukces po tym, jak zostaliśmy skreśleni już po pierwszym meczu. Chłopcy pokazali charakter, a Nowozelandczycy po raz kolejny udowodnili, jak wspaniałymi są kibicami – podsumował. Co tu dużo mówić: klasa.
Wyjaśnienie statusu różnych meczów Ekipa British and Irish Lions rozegrała w swojej historii ponad 650 meczów o bardzo różnym statusie. Spróbujmy usystematyzować wiedzę na temat konfrontacji Lwów odbywających się w różnych okolicznościach. Problemów nie nastręczają spotkania, które stanowią esencję ich podróży, a więc wyjazdowa rywalizacja z potęgami z południowej półkuli: Południową Afryką (13 serii i 46 meczów), Nową Zelandią (12 serii i 41 meczów) oraz Australią (9 serii i 23 mecze). Ale już na przykład spotkań rozegranych w Argentynie w latach 1910, 1927 i 1936 nie potraktowano jak pełnoprawnych testów zawodników z Wysp Brytyjskich, choć inaczej były w przypadku graczy Los Pumas. Żaden z rugbistów po obu stronach nie wzbogacił natomiast swojego dorobku międzynarodowego po meczu w Cardiff w 2005 roku, stanowiącym sparing drużyny sir Clive’a Woodwarda przed wyprawą do Nowej Zelandii. Poza seriami testowymi terminarz Lwów podczas wypraw wypełniały – i wypełniają wciąż – spotkania przeciwko lokalnym drużynom prowincji lub stanów. W trakcie pobytów w Afryce Południowej rozegrano również kilkanaście gier z zespołami reprezentującymi sąsiednie państwa, kolonie i terytoria zależne: Rodezją (która w różnych okresach historycznych obejmowała różne tereny należące dziś do Malawi, Zambii i Zimbabwe), Afryką Południowo-Zachodnią (dzisiejszą Namibią) oraz Afryką Wschodnią (ekipą składającą się graczy z Kenii, Tanzanii i Ugandy). Lions rozgrywali spotkania także podczas długiej i męczącej drogi powrotnej do Europy. Dwa razy gościli na Cejlonie
(dzisiejsza Sri Lanka, 1930 i 1950), dwa razy w Kanadzie (1959 i 1966) oraz raz na Fidżi (1977). Do oficjalnych test meczów Lwów zalicza się właśnie mecz przeciwko Fidżyjczykom, reprezentacji Kanady w 1966, mecz na Cejlonie w 1950 (dwa lata wcześniej wyspa uzyskała niepodległość od Wielkiej Brytanii) oraz oba pojedynki z Afryką Wschodnią. Przy okazji przemieszczania się Lions zawitali się także do Hongkongu, gdzie w 2013 roku, jeszcze przed początkiem tournée w Australii pokonali ekipę Barbarians. Dodatkowo ekipa British and Lions rozegrała siedem spotkań w Europie, z których pięć odbyło się w latach bez wyprawy na południową półkulę. Tylko jeden z nich miał miejsce poza Wielką Brytanią – w październiku 1989 roku Lwy pokonała na Parc des Princes w Paryżu reprezentację Francji 29:27 – i tylko ten mecz jest wliczany do puli test meczów. Ciekawą pozycją w historiografii rugby jest spotkanie rozegrane w Cardiff 16 kwietnia 1986 roku, kiedy drużyna złożona z Anglików, Irlandczyków, Szkotów i Walijczyków (z emblematem lwa na piersi, ale formalnie nie korzystają z szyldu Lions) pokonała 15:7 ekipę Reszty Świata – mecz miał na celu zbiórkę funduszy na rzecz odbudowy Rumunii zdewastowanej rządami Nicolae Ceauşescu. Zestaw europejskich meczów uzupełniają wspomniana konfrontacja z Argentyną (2005) oraz tegoroczny sparing z Japonią – również nieuznawany za oficjalny test.
MECZE ROZEGRANE W EUROPIE:
22.09.1951 22.10.1955 10.09.1977 16.04.1986 04.10.1989 23.05.2005 26.06.2021
Cardiff Cardiff Londyn Cardiff Paryż Cardiff Edynburg
CARDIFF RFC WALIA BARBARIANS RESZTA ŚWIATA FRANCJA ARGENTYNA JAPONIA
14:12 20:17 23:14 15:7 29:27 25:25 28:10
17
Warren Gatland Już po raz czwarty
w 2006 doprowadził do finału prowincjonalnych mistrzostw
trener, który z Wyspami
kraju. Wówczas też znalazł się w sztabie szkoleniowym profe-
Brytyjskimi związany
sjonalnej franczyzy z Hamilton – Chiefs.
jest z wyboru, a nie urodzenia, jedzie z Brytyjskimi i Irlandzkimi
Czekał go jednak powrót do Europy i rugby międzynarodo-
Lwami. Urodził się w nowozelandzkim Hamilton, jako dzieciak
wego. W 2007 został trenerem reprezentacji Walii. I zaczął od
łączył rugby z krykietem. Postawił na rugby. Był młynarzem
mocnego uderzenia: wygrał z Anglią na Twickenham i zdobył
i przez dziewięć kolejnych sezonów grał dla drużyny Waikato
wielkiego szlema w Pucharze Sześciu Narodów. Potem nie było
z Hamilton, notując rekordową wówczas liczbę występów w ich
tak różowo, ale wychował całą grupę świetnych zawodników
barwach – aż 140. Otarł się też o All Blacks – cztery razy wyjeż-
i wrócił do zwycięstw. W sumie przez tuzin lat wygrał z Walią
dżał z reprezentacją na zamorskie wyprawy, aż 17-krotnie za-
Puchar czterokrotnie, w tym trzykrotnie zgarniając wielkiego
kładał czarną koszulkę, ale nigdy nie zagrał w oficjalnym spotka-
szlema, a na dodatek podczas trzech występów na Pucharach
niu międzynarodowym. Wystąpił jednak przeciwko Brytyjskim
Świata dwukrotnie doprowadził tę drużynę do półfinałów
i Irlandzkim Lwom: w czerwcu 1993 Lwy zostały dosłownie
(w 2011 i na sam koniec swojej przygody w Walii w 2019).
rozjechane przez Waikato, które wygrało 38:10, a Gatland zdo-
Walijczycy uhonorowali go nadając jego imię jednej z bram
był jedno z przyłożeń. Karierę zawodnika skończył rok później
Principality Stadium – rugbowej świątyni w Cardiff.
jako 31-latek.
18
W prowadzeniu reprezentacji Walii regularnie przeszkadza-
W 1989 Gatland brał udział w wyprawie reprezentacji Nowej
ły mu obowiązki związane z Brytyjskimi i Irlandzkimi Lwami.
Zelandii na Wyspy Brytyjskie i podczas tego wyjazdu dostał
W 2009 został trenerem młyna tej drużyny podczas wyprawy
ofertę objęcia funkcji grającego trenera irlandzkiej drużyny
do Południowej Afryki (to była czwarta wyprawa pod wodzą
Galwegians. Spędził tam cztery sezony, łącząc to jednak z wystę-
Szkota Iana McGeechana – rezultat, którego Gatland raczej nie
pami na południu. Na krótko wrócił na stałe do Nowej Zelandii,
wyrówna, chyba że wróci na północ). W 2013 był już głównym
trenował Thames Valley (jego teść kiedyś dwoma drop goalami
trenerem – walijska federacja dała mu niemal roczny urlop,
dał zwycięstwo tej drużynie nad Australią), ale w 1996 ponow-
a z Australii przywiózł zwycięstwo w serii testów 2–1. Ponownie
nie wyjechał do Irlandii, aby prowadzić drużynę Connachtu.
poprowadził Lwy cztery lata później podczas wyprawy do
A w trakcie Pucharu Pięciu Narodów na początku 1998 został
Nowej Zelandii. Seria nie została rozstrzygnięta, jednak remis
rzucony na głęboką wodę: po rezygnacji Briana Ashtona po
ten – wywalczony przeciwko All Blacks – został uznany za wielki
pierwszym meczu tej imprezy, został trenerem Irlandii. Zaczął
sukces. Ba, zaczęto wróżyć mu przyszłość w roli trenera repre-
od porażek – w pierwszym roku Irlandia zgarnęła w tej im-
zentacji Nowej Zelandii.
prezie drewnianą łyżkę. Ale pod jego wodzą reprezentacja
W 2019 wreszcie pożegnał się z reprezentacją Walii i jesz-
Szmaragdowej Wyspy pięła się w górę, a trzy lata później, gdy
cze raz wrócił do Hamilton. Został trenerem tamtejszej fran-
Gatland prowadził irlandzką kadrę po raz ostatni, zajęła drugie
czyzy Super Rugby – Chiefs. I zaczął fatalnie: w Super Rugby
miejsce z identyczną liczbą punktów co zwycięska Anglia.
Aotearoa w 2020 jego zespół zanotował komplet ośmiu porażek.
Kolejne lata kariery Gatlanda to praca w klubach, znowu na
Zwolniony nie został, ale czekał go kolejny urlop, zaplanowany
obu półkulach. Najpierw trzy sezony i trzy mistrzostwa Anglii
jeszcze przed podpisaniem kontraktu, którego najważniejszy
z Wasps (a także Puchar Heinekena w 2004), a potem trzy se-
akcent właśnie obserwujemy: Brytyjskie i Irlandzkie Lwy pod
zony w swoim macierzystym nowozelandzkim Waikato, który
jego wodzą po raz trzeci.
Jacques Nienaber Kiedy w styczniu 2020 roku, dwa miesiące po zdobyciu
szkoleniowy swojego
przez Springboks trzeciego tytułu mistrzów świata, został no-
kolegi i kiedy w 2007
minowany na selekcjonera reprezentacji RPA, żartował, że nie
roku objął funkcję dy-
przywykł, aby ktokolwiek zwracał się do niego per „trenerze”,
rektora w organizacji Stormers i drużynie Western Stormers,
a dla Duane’a Vermeulena czy Siyi Kolisiego jest po prostu
zabrał Jacques’a ze sobą do Kapsztadu. Praca Nienabera przy-
„Nienasem”. Bo też Nienaber po raz pierwszy w karierze objął
niosła znakomite owoce w roku 2010 – Stormers, dzięki świet-
funkcję pierwszego trenera w jakimkolwiek zespole.
nej grze w obronie, doszli do finałów zarówno Super 14, jak
Urodzony w 1972 roku Nienaber dorastał w miasteczku
i Currie Cup. Erasmus opuścił Kraj Przylądkowy po kolejnym
Welkom, położonym w środkowej części prowincji Free State.
roku, Nienaber – dopiero w 2014. A kiedy Rassie obejmował
Uczęszczał do słynnego Grey College w Bloemfontein – wśród
fotel dyrektora w Munsterze, także nie zapomniał o swoim
absolwentów tej szkoły dla chłopców znajduje się wielu znanych
kumplu. W Irlandii spędzili tylko rok, dochodząc do finału ligi
południowoafrykańskich sportowców, w tym rugbyści Morné
celtyckiej, w którym trochę niespodziewanie ulegli Scarlets
du Plessis, Ruben Kruger, Naka Drotské, Ruan Pienaar, kuzy-
prowadzonym przez Wayne’a Pivaca.
nowie Adriaan i Richardt Straussowie czy obecni podopieczni
Pierwsze podejście do reprezentacji RPA Jacques zaliczył
Nienabera François Steyn, Coenne Oosthuizen i Cobus Reinach,
już w 2011 roku, pełniąc funkcję konsultanta gry defensywnej
ale także reprezentanci RPA w krykiecie, rekordzista świata
(w roli doradczej występował również Erasmus): w fazie grupo-
w biegu na 400 metrów Wayde van Niekerk czy mistrz olimpijski
wej Springboks stracili tylko dwa przyłożenia, ale w ćwierćfina-
w pływackiej sztafecie 4 × 100 metrów stylem dowolnym Ryk
le pechowo ulegli Australii 9:11. Krótko z kadrą współpracował
Neethling. Jacques mówi jednak o sobie, że był raczej kiepskim
także w roku 2016, jeszcze przed wyjazdem na Szmaragdową
zawodnikiem. Na University of Free State w Bloemfontein ukoń-
Wyspę, a kiedy dwa lata później Rassie Erasmus postanowił
czył fizjoterapię i absolutnie nie myślał o sobie jako trenerze
połączyć obowiązki dyrektora federacji i selekcjonera, nie
rugby, jego ambicją było natomiast praca w sztabie medycznym
wielu zdziwiło się, że to właśnie Nienaber został jego kom-
Springboks, właśnie w roli fizjoterapeuty.
panem w roli trenera obrony. Jego wiedza fizjoterapeutyczna
Nienaber nie zajmowałby jednego z najbardziej eksponowa-
pozwoliła na wpisywanie go do meczowego protokołu jako
nych pozycji w społeczeństwie Południowej Afryki, gdyby nie
członka sztabu medycznego, co umożliwiało przekazywanie
zażyłość z Rassiem Erasmusem, z którym poznali się na początku
wskazówek taktycznych w trakcie opatrywania kontuzjowa-
lat 90. podczas odbywania obowiązkowej służby wojskowej.
nych zawodników.
Następnie ich drogi przecięły się w roku 1997 w drużynie Free
Pandemia koronawirusa odroczyła debiut selekcjonerski
State Cheetahs, w której Erasmus grał, a Nienaber był fizjotera-
Nienabera aż o 18 miesięcy. Doszedł on do skutku dopiero 2
peutą. Przez kilka następnych lat obaj zaangażowani byli w roz-
lipca tego roku, a Springboks pokonali w Pretorii Gruzję 40:9,
grywki Super 12 w barwach ekipy Cats, do której „wcielono”
potwierdzając to, czego raczej spodziewał się cały rugbowy
także zawodników Gepardów. W 2004 Nienaber awansował na
świat: Południowa Afryka nie zbacza z trasy wytyczonej przez
trenera przygotowania fizycznego Cheetahs, a dwa lata później
Erasmusa.
– na trenera defensywy. W międzyczasie głównym trenerem tej ekipy został Erasmus, który poprowadził ją do triumfu w roz-
Prywatnie Nienaber jest mężem Elmarie, psychoterapeutki z wykształcenia. Para ma syna Carlo i córkę Lilę.
grywkach Currie Cup w 2005. Rassie szybko dostrzegł potencjał
19
SKŁAD LIONS Wyn JONES (842) Walia LP 26.02.1992 (29) 183/118 Scarlets WAL 35 (10-2) 4 (5-1)
Rory SUTHERLAND (840) Szkocja LP 24.08.1992 (29) 183/113 Edinburgh SCO 16 (0-0) 4 (0-0)
Mako VUNIPOLA (787) Anglia LP 14.01.1991 (30) 182/121 Saracens ENG 67 (10-2) Lions 2013, 2017 17 (5-1), 6 (0-0)
Zander FAGERSON (848) Szkocja TP 19.01.1996 (25) 188/125 Glasgow Warriors SCO 38 (10-2) 4 (5-1)
Tadhg FURLONG (818) Irlandia TP 14.11.1992 (29) 184/119 Leinster IRE 49 (25-5) Lions 2017 10 (0-0), 3 (0-0)
Kyle SINCKLER (814) Anglia TP 30.03.1993 (28) 176/122 Bristol Bears ENG 44 (5-1) Lions 2017 11 (0-0), 3 (0-0)
Luke COWAN-DICKIE (851) Anglia HK 20.06.1993 (28) 183/111 Exeter Chiefs ENG 31 (35-7) 4 (5-1)
Jamie GEORGE (819) Anglia HK 20.10.1990 (31) 181/108 Saracens ENG 59 (35-7) Lions 2017 10 (10-2), 3 (0-0)
Rónan KELLEHER Irlandia HK 24.01.1998 (23) 183/105 Leinster IRE 11 (5-1) 0 (0-0)
Ken OWENS (829) Walia HK 24.09.1991 (30) 186/112 Scarlets WAL 82 (25-5) Lions 2017 10 (0-0), 2 (0-0)
Adam BEARD (852) Walia SR 07.01.1996 (25) 203/116 Ospreys WAL 25 (0-0) 4 (5-1)
Tadhg BEIRNE (838) Irlandia SR (BR) 08.01.1992 (29) 198/113 Munster IRE 22 (25-5) 4 (15-3)
Iain HENDERSON (808) Irlandia SR 21.02.1992 (29) 195/112 Ulster IRE 63 (25-5) Lions 2017 10 (0-0), 0 (0-0)
Jonny HILL (845) Anglia SR 08.06.1994 (27) 196/111 Exeter Chiefs ENG 9 (5-1) 3 (5-1)
Maro ITOJE (825) Anglia SR 28.10.1994 (27) 197/110 Saracens ENG 48 (15-3) Lions 2017 9 (5-1), 3 (0-0)
Alun Wyn JONES (761) © Walia SR 19.09.1985 (36) 198/122 Ospreys WAL 148 (45-9) Lions 2009, 2013, 2017 22 (10-2), 9 (0-0)
Courtney LAWES (826) Anglia SR (BR) 23.02.1989 (32) 201/113 Northampton Saints ENG 87 (5-1) Lions 2017 9 (0-0), 2 (0-0)
Jack CONAN (839) Irlandia BR 29.07.1992 (29) 193/114 Leinster IRE 20 (35-7) 4 (10-2)
Tom CURRY (853) Anglia BR 15.06.1998 (23) 185/110 Sale Sharks ENG 33 (20-4) 3 (5-1)
Taulupe FALETAU (779) Walia BR 12.11.1990 (31) 189/110 Bath (ENG) WAL 86 (40-8) Lions 2013, 2017 17 (5-1), 4 (5-1)
W metryczkach kolejno: imię i nazwisko zawodnika (jego numer w chronologii Lions), kraj, pozycja (pozycja alternatywna), data urodzenia (wiek), wzrost/waga, klub lub prowincja, mecze w reprezentacji (punkty i przyłożenia), udział we wcześniejszych wyprawach Lwów, mecze ogółem w barwach Lwów (punkty i przyłożenia), mecze testowe w barwach Lwów (punkty i przyłożenia)
Josh NAVIDI (854) Walia BR 30.12.1990 (31) 185/105 Cardiff Blues WAL 28 (5-1) 2 (0-0)
Sam SIMMONDS (849) Anglia BR (SR) 10.11.1994 (27) 188/90 Exeter Chiefs ENG 7 (10-2) 5 (5-1)
Hamish WATSON (847) Szkocja BR 15.10.1991 (30) 185/101 Edinburgh SCO 41 (25-5) 4 (5-1)
Gareth DAVIES (850) Walia SH 18.08.1990 (31) 178/90 Scarlets WAL 62 (75-15) 4 (5-1)
Conor MURRAY (790) Irlandia SH 20.04.1989 (32) 187/94 Munster IRE 89 (95-14) Lions 2013, 2017 15 (15-3), 5 (5-1)
Ali PRICE (843) Szkocja SH 12.05.1993 (28) 178/88 Glasgow Warriors SCO 42 (20-4) 3 (5-1)
Dan BIGGAR (821) Walia FH 16.10.1989 (32) 188/90 Northampton Saints WAL 92 (494-7) Lions 2017 7 (59-0), 0 (0-0)
Owen FARRELL (780) Anglia FH (CT) 24.09.1991 (30) 181/94 Saracens ENG 93 (1019-10) Lions 2013, 2017 17 (126-1), 4 (31-0)
Finn RUSSELL (835) Szkocja FH 23.09.1992 (29) 182/87 Racing 92 (FRA) SCO 55 (182-7) Lions 2017 3 (8-0), 0 (0-0)
Marcus SMITH (855) Anglia FH 14.02.1999 (21) 180/84 Harlequins ENG 2 (31-1) 1 (14-0)
Bundee AKI (837) Irlandia CT 07.04.1990 (31) 178/100 Connacht IRE 31 (25-5) 5 (5-1)
Chris HARRIS (844) Szkocja CT 28.12.1990 (31) 188/104 Gloucester (ENG) SCO 28 (15-3) 4 (5-1)
Robbie HENSHAW (824) Irlandia CT 12.06.1993 (28) 186/95 Leinster IRE 52 (40-8) Lions 2017 6 (5-1), 0 (0-0)
Josh ADAMS (836) Walia WG 21.04.1995 (26) 183/95 Cardiff Blues WAL 32 (85-17) 4 (40-8)
Elliot DALY (822) Anglia WG (FB) 08.10.1992 (29) 179/83 Saracens ENG 52 (111-17) Lions 2017 13 (8-1), 3 (3-0)
Louis REES-ZAMMIT (846) Walia WG 02.02.2001 (20) 191/88 Gloucester (ENG) WAL 9 (25-5) 4 (15-3)
Duhan VAN DER MERWE (841) Szkocja WG 04.06.1995 (26) 193/105 Edinburgh SCO 10 (40-8) 4 (25-5)
Anthony WATSON (816) Anglia WG 26.02.1994 (27) 188/93 Bath ENG 51 (110-22) Lions 2017 9 (15-3), 3 (0-0)
Liam WILLIAMS (833) Walia WG (FB) 09.04.1991 (30) 188/85 Scarlets WAL 71 (80-16) Lions 2017 9 (0-0), 3 (0-0)
Stuart HOGG (783) Szkocja FB 24.06.1992 (29) 184/88 Exeter Chiefs (ENG) SCO 85 (144-22) Lions 2013, 2017 9 (23-1), 0 (0-0)
21
SKŁAD SPRINGBOKS Thomas DU TOIT LP 05.05.1995 (26) 189/130 Sharks 2019 12 (0-0)
Steven KITSHOFF LP 10.02.1992 (29) 184/125 Stormers 2019 47 (5-1)
Ox NCHÉ LP 23.07.1995 (26) 173/105 Sharks 1 (0-0)
Coenie OOSTHUIZEN LP 22.03.1989 (32) 180/127 Sharks 30 (20-4)
Vincent KOCH TP 13.03.90 (31) 185/118 Saracens (ENG) 2019 21 (0-0)
Frans MALHERBE TP 14.03.91 (30) 191/125 Stormers 2019 38 (5-1)
Trevor NYAKANE TP 04.05.1989 (32) 178/117 Bulls 2019 42 (5-1)
Joseph DWEBA HK 25.10.95 (26) 172/108 Union Bordeaux-Begles (FRA) 0 (0-0)
Malcolm MARX HK 13.07.1994 (27) 189/117 Kubota Spears (JPN) 2019 33 (25-5)
Bongi MBONAMBI HK (BR) 07.01.1991 (30) 176/106 Stormers 2019 36 (35-7)
Scarra NTUBENI HK 18.02.1991 (30) 173/100 Stormers 1 (0-0)
Lood DE JAGER SR 17.12.1992 (29) 205/112 Sale Sharks (ENG) 2019 45 (25-5)
Rynhardt ELSTADT SR (BR) 20.12.1989 (32) 198/112 Stade Toulousain (FRA) 2 (0-0)
Eben ETZEBETH SR 29.10.1991 (30) 203/117 RC Toulonnais (FRA) 2019 85 (15-3)
Nico JANSE VAN RENSBURG BR 06.05.1994 (27) 200/115 Montpellier HR (FRA) 0 (0-0)
Franco MOSTERT SR (BR) 27.11.1990 (31) 198/112 Honda Heat (JPN) 2019 39 (5-1)
Marvin ORIE SR 15.02.1993 (28) 198/113 Stormers 3 (0-0)
RG SNYMAN SR 29.01.95 (26) 206/117 Munster (IRE) 2019 23 (5-1)
Daniel DU PREEZ BR (SR) 05.08.1995 (26) 196/113 Sale Sharks (ENG) 4 (0-0)
Jean-Luc DU PREEZ BR 05.08.1995 (26) 194/107 Sale Sharks (ENG) 13 (10-2)
Pieter-Steph DU TOIT BR (SR) 20.08.1992 (29) 200/119 Stormers 2019 55 (25-5)
Siya KOLISI © BR 16.06.1991 (30) 187/106 Sharks 2019 50 (30-6)
Kwagga SMITH BR 11.06.1993 (28) 180/95 Yamaha Júbilo (JPN) 2019 6 (5-1)
Marco VAN STADEN BR 25.08.1995 (26) 184/110 Bulls 3 (0-0)
W metryczkach kolejno: imię i nazwisko zawodnika, pozycja (pozycja alternatywna), data urodzenia (wiek), wzrost/waga, klub lub prowincja, rok zdobycia Pucharu Świata, mecze w reprezentacji (punkty i przyłożenia)
Duane VERMEULEN BR 03.07.1986 (35) 193/117 Bulls 2019 54 (15-3)
Jasper WIESE BR 21.10.1995 (26) 190/118 Leicester Tigers (ENG) 0 (0-0)
Faf DE KLERK SH 19.10.91 (30) 172/80 Sale Sharks (ENG) 2019 30 (20-4)
Herschel JANTJIES SH 22.04.1996 (25) 167/78 Stormers 2019 10 (20-4)
Sanele NOHAMBA SH 19.01.1999 (22) 167/64 Sharks 0 (0-0)
Cobus REINACH SH 07.02.1990 (31) 175/85 Montpellier HR (FRA) 2019 14 (30-6)
Elton JANTJIES FH 07.01.1991 (30) 177/88 Section Paloise (FRA) 2019 37 (281-2)
Handré POLLARD FH 11.03.1994 (27) 189/98 Montpellier HR (FRA) 2019 48 (457-6)
Morné STEYN FH 11.07.1984 (37) 184/90 Bulls 66 (736-8)
Lukhanyo AM CT 28.11.1993 (28) 186/93 Sharks 2019 15 (15-3)
Damian DE ALLENDE CT 25.11.1991 (30) 189/101 Munster (IRE) 2019 47 (30-6)
Jesse KRIEL CT 15.02.1994 (27) 186/96 Canon Eagles (JPN) 2019 46 (60-12)
Wandisile SIMELANE CT 21.03.1998 (23) 179/91 Lions 0 (0-0)
François STEYN CT (FH) 14.05.1987 (34) 191/112 Free State Cheetahs 2007, 2019 67 (141-11)
Cheslin KOLBE WG 28.10.1993 (28) 170/80 Stade Toulousain (FRA) 2019 14 (40-8)
Makazole MAPIMPI WG 26.07.1990 (31) 184/90 Red Hurricanes (JPN) 2019 14 (70-14)
Sbu NKOSI WG 21.01.1996 (25) 183/96 Sharks 2019 11 (40-8)
Yaw PENXE WG 03.04.1997 (24) 181/89 Sharks 2019 0 (0-0)
Rosko SPECMAN WG 16.06.1991 (32) 174/80 Free State Cheetahs 0 (0-0)
Aphelele FASSI WG (FB) 23.01.1998 (23) 189/89 Sharks 0 (0-0)
Willie LE ROUX FB 18.08.1989 (32) 186/90 Toyota Verblitz (JPN) 2019 61 (60-12)
Damian WILLEMSE FB (FH) 07.05.1998 (23) 183/86 Stormers 2019 6 (5-1)
Lizo GQOBOKA TP 24.03.1990 (31) 183/115 Bulls 2 (0-0)
Fez MBATHA HK 02.08.1999 (21) 182/104 Sharks 0 (0-0)
23
Rekordy zawodników
NAJWIĘCEJ WYPRAW:
1 3
NAJWIĘCEJ MECZÓW:
1 2 3 5 8
Willie John McBRIDE (IRE) 5 (1962, 1966, 1968, 1971, 1974) Mike GIBSON (IRE) 5 (1966, 1968, 1971, 1974, 1977) Brian O’DRISCOLL (IRE) 4 (2001, 2005, 2009, 2013) Alun Wyn JONES (WAL) 4 (2009, 2013, 2017, 2021)
Willie John McBRIDE (IRE) 17 (1962-1974) Dickie JEEPS (ENG) 13 (1955-1962) Mike GIBSON (IRE) 12 (1966-1971) Graham PRICE (WAL) 12 (1977-1983) Tony O’REILLY (IRE) 10 (1955-1959) Rhys WILLIAMS (WAL) 10 (1955-1959) Gareth EDWARDS (WAL) 10 (1968-1974) Syd MILLAR (IRE) 9 (1955-1959) Andy IRVINE (SCO) 9 (1974-1980) Alun Wyn JONES (WAL) 9 (od 2009)
NAJWIĘCEJ PUNKTÓW: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
Gavin HASTINGS (SCO) 69 (1986–1993) Jonny WILKINSON (ENG) 67 (2001–2005) Stephen JONES (WAL) 53 (2005–2009) Leigh HALFPENNY (WAL) 49 (2013–2017) Phil BENNETT (WAL) 44 (1974–1977) Neil JENKINS (WAL) 41 (1997–2001) Tom KIERNAN (IRE) 35 (1962–1968) Owen FARRELL (ENG) 31 (2013–2017) Stewart WILSON (SCO) 30 (1966) Barry JOHN (WAL) 30 (1968–1971)
NAJWIĘCEJ PRZYŁOŻEŃ:
1 Tony O’REILLY (IRE) 6 (1955-1959) 2 J.J. WILLIAMS (WAL) 5 (1974-1977) 3 Willie LLEWELLYN (WAL) 4 (1904) Malcolm PRICE (WAL) 4 (1959) 4 Alf BUCHER (SCO) 3 (1899) Jack SPOORS (ENG) 3 (1910) Carl AARVOLD (ENG) 3 (1930) Jeff BUTTERFIELD (ENG) 3 (1955) Ken JONES (WAL) 3 (1962-1966) Gerald DAVIES (WAL) 3 (1968-1971)
24
Terminarz spotkań 26 CZERWCA, EDYNBURG: British and Irish Lions – Japonia 28:10 (21:0) Punkty dla Lions: Biggar 8 (4pd), Adams 5 (P), van der Merwe 5 (P), Henshaw 5 (P), Beirne 5 (P)
3 LIPCA, JOHANNESBURG: Lions – British and Irish Lions 14:56 (7:21) Punkty dla Lions: Adams 20 (4P), Farrell 16 (8pd), Rees-Zammit 5 (P), H. Watson 5 (P), Price 5 (P), Davies 5 (P)
7 LIPCA, JOHANNESBURG: Sharks – British and Irish Lions 7:54 (0:26) Punkty dla Lions: Adams 15 (3P), van der Merwe 15 (P), Russell 8 (4pd), Farrell 6 (3pd), Aki 5 (P), Rees-Zammit 5 (P)
10 LIPCA, PRETORIA: Sharks – British and Irish Lions 31:71 (26:26) Punkty dla Lions: Biggar 16 (8pd), George 10 (2P), Beirne 10 (2P), A. Watson 10 (2P), Harris 5 (P), van der Merwe 5 (P), Conan 5 (P), Daly 5 (P), Curry 5 (P)
14 LIPCA, KAPSZTAD: Republika Południowej Afryki A – British and Irish Lions 17:13 (17:3) Punkty dla Lions: Farrell 8 (1pd, 2k), W. Jones 5 (P)
17 LIPCA, KAPSZTAD: Stormers – British and Irish Lions 3:49 (3:21) Punkty dla Lions: Smith 14 (7pd), Beard 5 (P), Cowan-Dickie 5 (P), Hill 5 (P), Conan 5 (P), Fagerson 5 (P), Rees-Zammit 5 (P), Simmonds 5 (P)
24 LIPCA, KAPSZTAD: Republika Południowej Afryki – British and Irish Lions Pierwszy mecz serii
31 LIPCA, KAPSZTAD: Republika Południowej Afryki – British and Irish Lions Drugi mecz serii
7 SIERPNIA, KAPSZTAD: Republika Południowej Afryki – British and Irish Lions Trzeci mecz serii
25
REDAKCJA Tomasz Płosa GRAFIKA Piotr Kaszuba PEAK Studio (fb.com/studiopeakpl)