MIESIĘCZNIK NR 9 (248) • ROK XX• LIPIEC 2016 • ISSN 1429-995X WWW.ISSUU.COM/PISMOWUJ • ROZDAWANY BEZPŁATNIE
WYDANIE SPECJALNE
Nauka, wycieczki, poznawanie kultury
Letni obóz dla młodzieży „Lato odkrywców”
SZKOŁA LETNIA JĘZYKA I KULTURY POLSKIEJ UJ
Welcome!
2
LIPIEC 2016
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
www.hotelestudenckie.pl
LATO ODKRYWCÓW
Dodatkowa motywacja i wielkie przygody »» Tegoroczna, piąta już edycja młodzieżowego obozu językowego Lato Odkrywców przyciągnęła rekordową liczbę 80 uczestników, którzy przyjechali z Ukrainy, Stanów Zjednoczonych, Francji, Włoch, a nawet dalekiego Hongkongu. O fenomenie obozu oraz pełnym atrakcji programie opowiada dyrektor Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie UJ, dr hab. Piotr Horbatowski. Do kogo skierowany jest obóz młodzieżowy Lato Odkrywców i jakie są jego założenia? Szkoła Letnia Języka i Kultury Polskiej UJ funkcjonuje od 1969 roku i jest to program skierowany do dorosłych, którzy ukończyli 18 lat. Dość regularnie otrzymywaliśmy jednak zgłoszenia także od osób młodszych, zainteresowanych przyjazdem do Polski i nauką języka i kultury polskiej. Na co dzień nasze Centrum współpracuje z wieloma szkołami polonijnymi i również stamtąd docierały do nas głosy, że letnie obozy językowe dla młodzieży byłyby bardzo potrzebne, gdyż rodzice chcą, aby ich dzieci przyjeżdżały do Polski nie tylko do rodziny lub w celach czysto turystycznych. Pojawiła się więc potrzeba zorganizowanego wypoczynku, który łączyłby turystykę, wakacyjne atrakcje i naukę języka oraz kultury polskiej. Trudno o lepsze miejsce na organizację tego typu programu, gwarantującego jego wysoką jakość, niż Uniwersytet Jagielloński. I tak narodził się pomysł tego kursu. Nazwaliśmy go Latem Odkrywców, i jest to trafna nazwa, gdyż młodzi ludzie odkrywają tu piękno naszego kraju, bogactwo kultury i języka. Widzą też, że nauka tego języka wcale nie musi być trudna i może przebiegać w bardzo atrakcyjnej formie. Trzeba też dodać, że spora część uczestników przyjeżdża tu, gdyż zastanawia się nad podjęciem w przyszłości studiów na naszym uniwersytecie. Im dajemy możliwość odkrywania tego, co mogliby robić w przyszłości, staramy się przybliżyć zalety naszej Alma Mater. Na czym polega atrakcyjność programu językowego, który jest ważną częścią obozu? Czy jego uczestników trzeba specjalnie zachęcać do nauki? Przede wszystkim na tym, że uczestnicy uczą się języka i kultury w czasie całego swego pobytu, 24 godziny na dobę: w klasie, w górach, podczas wycieczek, warsztatów, quizów… Uczenie nie jest więc żmudnym przyswajaniem wiedzy, ale także zabawą, rozrywką. Poza tym, dzięki temu, że uczymy metodą projektów i zadań, mogą od razu sprawdzać przydatność przyswajanych informacji. Uczą się żywego języka, którym posługują się tu na co dzień, dzięki któremu mogą działać, załatwiać różne sprawy, rozwiązywać problemy. W krajach, w których mieszkają najczęściej nie jest to możliwe. Nie bez znaczenia jest i to, że uczą się języka i kultury polskiej w wielokulturowym środowisku. Wśród naszych uczestników największą grupę stanowi Fot. Karolina Malinowska
młodzież z Ukrainy i USA, ale mamy też osoby z różnych krajów europejskich, z Azji, Ameryki Południowej. Młodzież widzi, jak szeroki jest zasięg naszego języka i to też stanowi element motywujący do nauki. Daje też możliwość dowiedzenia się wielu ciekawych rzeczy o świecie, różnych kulturach, tradycjach, oczywiście w języku polskim. Przy tylu uczestnikach trudno, aby wszyscy z nich byli na tym samym poziomie znajomości polskiego. Dzieleni są więc na grupy. W czasie lektoratów zależy to od biegłości językowej. Mamy zawsze kilka grup, od takiej, która wcale nie mówi po polsku, po bardzo już zaawansowane. Chociaż możliwość nauki języka polskiego w Polsce jest największą wartością obozu, program zakłada też liczne wycieczki i warsztaty „w terenie”. Ja myślę, że równie ważne są wszystkie części programu, gdyż, jak powiedziałem, każdy element jest takim małym puzzlem całości, jaką jest Lato Odkrywców. Nauka języka w klasie to 45 godzin lektoratu. Zajęcia prowadzą wykwalifikowani nauczyciele, absolwenci naszych studiów magisterskich z nauczania języka polskiego jako obcego. W pozostałym czasie młodzież pozostaje pod opieką wychowawców, którzy ściśle współpracują z lektorami, aby program nauczania i wypoczynku był spójny i owocny, aby wiedza wyniesiona w czasie lektoratu mogła być wykorzystana przez uczestników w czasie zarezerwowanym na rozrywkę. Staramy się zresztą, aby także wychowawcy mieli doświadczenie w nauczaniu języka i kultury polskiej obcokrajowców. Młodzież dzięki temu przez cały czas pozostaje pod opieką specjalistów, którzy profesjonalnie dbają o rozwijanie kompetencji językowych i kulturowych uczestników. Atrakcji w czasie obozu jest rzeczywiście bardzo dużo. Najbardziej podoba się zawsze podróż do Zakopanego i nocleg w schronisku na Kalatówkach. Wielkie emocje wzbudza też w uczestnikach gra miejska, gdzie mogą sprawdzić, na ile są w stanie porozumieć się z Polakami, rozwiązać zadania terenowe, jakie przed nimi stawiamy, poradzić sobie w mieście, odnaleźć i dowiedzieć się o miejscach, do których mają dotrzeć w Krakowie. Od razu uspokajam, wszystko to odbywa się pod czujnym okiem wychowawców i młodzież w czasie całego trwania obozu nie jest zostawiana bez opieki ani na moment. Poza tym, uczymy się tańczyć tradycyjnych tańców polskich z in
struktorami uniwersyteckiego zespołu pieśni i tańca Słowianki, realizujemy różne interaktywne projekty w krakowskich muzeach, parku doświadczeń, czy poznajemy bogactwo światowej kultury w czasie wieczoru kultur, przygotowywanego przez samych uczestników. Program jest bogaty, powtórzę, udaje się nam połączyć naukę i wakacyjną rozrywkę, w czym kryje się, jak sądzę, źródło skuteczności naszych metod. Bardzo się cieszę, że doceniają to sami uczestnicy, ich rodzice, a także nauczyciele młodzieży ze szkół w krajach, z których do nas przyjeżdżają. Ewaluacje programu są entuzjastyczne. Mamy osoby, które przyjeżdżają do nas drugi, trzeci raz. Otrzymujemy bardzo cieple listy od rodziców i zbieramy opinie tychże nauczycieli, widzących postępy ich uczniów, a co równie istotne nową energię, motywację do nauki polskiego po powrocie z obozu. Taki innowacyjny program obozu cieszy się więc dużym uznaniem. Bardzo się z tego cieszymy. W zeszłym roku nasz obóz „Lato odkrywców”, jako odkrywanie w działaniu atrakcyjności języka i kultury polskiej, otrzymał prestiżowe wyróżnienie European Language Label, czyli europejski znak innowacyjności w dziedzinie nauczania i uczenia się języków obcych. Nagroda ta przyznawana jest od 2001 roku. Mogę się pochwalić, że nasza jednostka otrzymywała ją już czterokrotnie, ale po raz pierwszy za program młodzieżowy. Rozumiem więc, że w przyszłym roku obóz także będzie organizowany? Na pewno. Wpisał się on już na dobre w program naszych kursów wakacyjnych. Organizacja stanowi zawsze duże wyzwanie, ale też sprawia ogromną satysfakcję, szczególnie, gdy widzi się potem zaangażowanie i radość samych uczestników. Program wpisuje się równocześnie w działania promujące studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest nam ogromnie miło, że liczna grupa uczestników obozu z poprzednich lat studiuje dziś na UJ, i to studiuje z powodzeniem. Także w tym roku kilka osób zadeklarowało już chęć powrotu do Krakowa na studia. Już teraz więc myślimy o Lecie Odkrywców 2017, przeglądamy ewaluacje, zastanawiamy się, jak jeszcze można uatrakcyjnić program i serdecznie zapraszamy wszystkich za rok. rozmawiała: Marta Zabłocka
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
LIPIEC /JULY 2016
3
LATO ODKRYWCÓW
Sven Schniedergers, Stany Zjednoczone (Kalifornia), 15 lat – Moi rodzice pochodzą z Niemiec, mówię bardzo dobrze po niemiecku. To ciekawa historia, jak to się stało, że przyjechałem na obóz. Mój brat przyjaźni się z bratem Alexa Orla-Bukowskiego, a ja przyjaźnię się z Alexem. Jego brat był na szkole letniej, teraz on tutaj jest, i to on mnie zapytał, czy chcę jechać razem z nim. A ja chciałam. Przyjechałem tu na obóz – niekoniecznie, żeby nauczyć się polskiego. W domu mówię tylko po niemiecku, znam też angielski i hiszpański – ze szkoły. Zaskoczyło mnie, jak tanio tutaj jest, to niesamowite, jak mało pieniędzy wydałem! Aha, lody tutaj są bardzo smaczne.
Ania Johnston, USA (Maine), 15 lat – Moja mama pochodzi ze Szczecina i mój dziadek ma tam dom. Przyjeżdżam do Polski często, byłam w Krakowie, w Zakopanem i w Warszawie – w tamtym roku. Najbardziej podoba mi się Warszawa. Pojechaliśmy z obozem na wycieczkę do Zakopanego i wchodziliśmy na górę w Tatrach, spaliśmy też w schronisku na Kalatówkach. Byłam tam pierwszy raz. W Stanach ćwiczę przemówienia, a później jestem oceniana przez innych, w skali od 1 do 5. To takie przygotowanie do wystąpień publicznych. Lubię też grać w squasha.
Antonio Torres, Stany Zjednoczone (Texas), 16 lat – Moja mama jest Polką, przyjechała do Ameryki, gdy miała 18 lat. Ja jestem z pierwszej generacji urodzonej w Stanach, bo mój tata jest Meksykaninem. Mama mnie zachęcała do tego, żebym uczył się polskiego, a tata – hiszpańskiego. Mówię po polsku, angielsku, hiszpańsku i po francusku. Mama dużo ze mną podróżuje, żebym miał jak najwięcej kontaktu z językami. Na przykład – żeby nauczyć się francuskiego, trzeba jechać do Francji. W Polsce jestem może tak dwa razy do roku, przyjeżdżam na Boże Narodzenie i w czasie wakacji. Najbardziej podobało mi się na Helu. Gdy miałem 12 lat byłem tam na szkole windsurfingowej.
Julia Syslo, USA (Chicago), 17 lat – W Stanach chodziłam do szkoły polskiej, właśnie w tym roku ją skończyłam – zdałam maturę. W samym Chicago jest bardzo dużo Polaków, mamy ponad trzydzieści pięć szkół polonijnych. Prawie całe moje grono znajomych w Stanach to Polacy. Chciałabym studiować na Uniwersytecie Jagiellońskim w przyszłości. Kilka lat temu poszłam na targi edukacyjne w mojej szkole, gdzie były różne stoiska, różnych instytucji. Było tam też stoisko, na którym rozdawali ulotki informujące o obozie letnim na UJ, więc stwierdziłam, że mogę spróbować, bo to jest już ostatni gwizdek. Chciałam zobaczyć, jak w ogóle wygląda ten uniwersytet, akademiki, czy by mi się tutaj podobało – takie rzeczy. Myślę o medycynie. Wiem, że jest bardzo mało miejsc, ale chciałabym spróbować.
Philipp Dobiszewski, Niemcy, 16 lat – Oboje moi rodzice są z Polski i jestem chyba jedyną osobą w rodzinie, która nie mówi po polsku, więc naprawdę chcę się nauczyć tego języka. Dlatego tu jestem. W domu mówię wyłącznie po niemiecku. Nie mam możliwości nauki polskiego w mieście, w którym mieszkam. Musiałbym dojeżdżać półtorej godziny, żeby móc uczyć się polskiego w szkole. W wolnym czasie lubię grać w koszykówkę, jestem również tancerzem. Tańczę dopiero od roku, mój tata mnie do tego namawiał, a ja mu obiecałem, że zacznę się tym zajmować. Na początku nie chciałem tego robić, ale teraz myślę, że taniec jest świetny. Bardzo podoba mi się to, że podczas obozu mamy dużo możliwości, by poznawać Kraków i polską kulturę.
Hubert Sene, Francja, 14 lat – Mieszkam we Francji w Rennes, w Bretanii. Często przyjeżdżam do Polski – tak ze trzy razy w roku. Mam rodzinę w Poznaniu. Moja mama jest Polką, tata natomiast jest Francuzem. Polskiego uczyłem się w domu, a teraz pierwszy rok mam dodatkowo w tygodniu godzinne lekcje. Nie chodzę do polskiej szkoły, tylko uczę się prywatnie. Bardzo lubię sport – tenisa i siatkówkę. Siatkówkę trenuję, a w tenisa kiedyś grałem w klubie, ale już przestałem i teraz gram tylko z kolegami. Z kolegami gram też w piłkę. Do Polski przyjechałem z mamą. Na obozie trzymam się z szczególnie z chłopakami ze Stanów.
Pismo Studentów WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego. Redakcja: ul. Piastowska 47, 30-067 Kraków Wydawca: Fundacja Studentów i Absolwentów UJ „Bratniak” E-mail i www: wuj.redakcja@gmail.com, www.issuu.com/pismowuj Redaktor naczelny: Bartek Borowicz Zespół wydania specjalnego: Marta Zabłocka, Kaja Kogut (dziennikarze), Gabriela Legutko (foto) Okładka: fot. Gabriela Legutko Redaktor techniczny: Monika Rokicka Reklama: wuj_reklama@op.pl Numer zamknięto: 18 lipca 2016 r. Druk: Drukarnia Beltrani
4
LIPIEC /JULY 2016
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
Fot. Marta Zabłocka (6)
LATO ODKRYWCÓW
Oliwia Remissong, Stany Zjednoczone (Chicago), 16 lat – Chociaż mieszkam w Chicago, moje doświadczenia są trochę inne, niż pozostałych polskich znajomych z tego miasta. Przez 14 lat mieszkałam w Kentucky, a tam nie ma polskich szkół. Żeby doświadczać polskiej kultury musiałam jechać do Chicago, w odwiedziny do rodziny. Moja mama jest Polką, ale przeprowadziła się do Stanów, gdy była bardzo mała. Mój tata ma natomiast korzenie niemieckie, więc w domu mówimy tylko po angielsku. Dobrze mówiłam po polsku, kiedy byłam mała, ale utraciłam tę umiejętność, niestety. Przyjeżdżałam wtedy często do Polski. Nie byłam tu odkąd skończyłam 14 lat. Kocham to, że Kraków jest bardzo starym miastem, z bardzo bogatą historią. Można usłyszeć tu ludzi mówiących we wszystkich językach świata, i mimo że jest tu dużo obcokrajowców, tradycje polskie są tu silne.
Gabriela Staroń, USA (Connecticut, New Britain), 17 lat – Właśnie skończyłam polską szkołę. Mamy jedną z największych polskich społeczności w Nowej Anglii. Mamy na przykład ulicę, Broad Street, na którą mówimy Małopolska, tak jak tutaj – w Krakowie. Jest tam nawet kościół Świętego Serca Pana Jezusa. Moja rodzina pochodzi z Podkarpacia. Nie przyjeżdżam do Polski za często, ale byłam tu dwa lata temu. W mojej polskiej szkole robimy tak, że jeździmy na wycieczki do Polski na dwa tygodnie, a w kolejnym roku mamy obóz. Byłam już wcześniej w Krakowie, w Warszawie, widziałam też Zakopane. Bardzo się zmieniło od ostatniego razu, kiedy tam byłam. Polskie miasta i są, i nie są podobne do tego, w którym mieszkam. W moim mieście polska kultura jest bardzo widoczna. Z sąsiadami rozmawiamy po polsku. Fot. Marta Zabłocka (6)
William Wicker, USA (Wirginia), 17 lat – Mój tata znalazł informację o obozie przez internet. Moja mama ma polskie korzenie, ale nie mówimy w domu po polsku. Wydaje mi się, że mamy w Wirginii polskie szkoły, ale nigdy do nich nie uczęszczałem. Przyjechałem do Krakowa, żeby uczyć się polskiego. Żeby dowiedzieć się więcej, bo trochę znam ten język, ale nie za dobrze. A przyjazd do Polski to chyba najlepszy sposób, żeby języka się nauczyć. To mój pierwszy raz w Krakowie. Jest OK. Zawsze są duże różnice między europejskimi miastami, które są bardziej „tradycyjne”, a amerykańskimi, które są bardziej nowoczesne, z infrastrukturą lepiej dostosowaną dla ruchu samochodowego.
Mateusz Skoczylas, Stany Zjednoczone (Nowy Jork), 15 lat – Uczyłem się w polskiej szkole przez osiem lat, skończyłem ją miesiąc temu. Maturę zdaję za kilka lat, jak będę starszy. To jest mój piąty raz w Polsce, ale pierwszy raz na obozie letnim. Można powiedzieć, że zwiedziłem całą Polskę. Bardzo podobały mi się Gdańsk, Kraków i Warszawa. Do Nowego Jorku chyba najbardziej podobna jest Warszawa, są tam wysokie budynki i jest dużo ludzi. Tam mógłbym mieszkać, bo to jest duże miasto. W Krakowie jest troszeczkę ciszej. Podczas obozu byliśmy w Zakopanem, fajnie było na Krupówkach, trochę czasu spędziliśmy też w górach.
Riccardo Luigi Balzani, Włochy, 13 lat – Przyjechałem z Włoch, mieszkam blisko Mediolanu. Nie jest to miasto podobne do Krakowa, Mediolan jest bardziej nowoczesny. Kraków to jest takie miasto turystyczne, powiedzmy. W Polsce widziałem też Zakopane, Łódź i Wrocław. Zakopane mi się całkiem podoba. Moja mama jest Polką i w domu zawsze mówię z nią po polsku. To ona nauczyła mnie tego języka, dlatego tak dobrze mówię. Tata jest Włochem. Nie uczę się polskiego we Włoszech dodatkowo w ogóle.
Michelle Milazzo, Stany Zjednoczone (Chicago) – W pobliżu mnie żyje wielu Polaków. Może nie w miasteczku, w którym mieszkam, ale tak – mam dużo polskich znajomych. Chodziłam przez trzy lata do polskiej szkoły, ale w Chicago działa to w taki sposób, że żeby tam chodzić trzeba znać język polski wcześniej, a w czasie lekcji pracuje się głównie nad gramatyką. Ja nie znałam języka, więc bardzo szybko zajęcia stały się dla mnie zbyt trudne – więc zrezygnowałam. Naprawdę chciałam się uczyć, ale to jest tak, że musisz umieć mówić, a w szkole uczą tylko, jak poprawnie pisać. I tak w prawie wszystkich szkołach w Stanach. W domu nie mówię po polsku, moja mama mówi do mnie w tym języku, ale ja odpowiadam po angielsku. Mam dwuletniego brata, którym się opiekuję. Uczę go razem z mamą słów, które już znam. Przeprowadzenie się do Polski byłoby świetną sprawą – na przykład przed studiami, na jeden rok. To genialny pomysł, ale nie taki łatwy do zrealizowania w Stanach, gdy chce się pójść na uniwersytet. Roczna przerwa przed studiami nie jest taka popularna, bo trzeba to na długo wcześniej zaplanować.
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
LIPIEC /JULY 2016
5
LATO ODKRYWCÓW Lato Odkrywców: warsztaty taneczne z zespołem „Słowianki”
Krakowiak w Krakowie, czyli taniec dla każdego »» Czym byłaby polska kultura bez charakterystycznego, skocznego krakowiaka i majestatycznego poloneza? Młodzież uczestnicząca w obozie letnim „Lato odkrywców”, organizowanym przy Szkole Języka i Kultury Polskiej, spotkała się z profesjonalnymi tancerzami ze „Słowianek”, by razem uczyć się najbardziej znanych polskich tańców. Taniec i wspólna zabawa przy muzyce to wspaniały sposób na przełamanie językowych i kulturowych barier, okazja do lepszego poznania się i nawiązania bliższych znajomości. Warsztaty taneczne odbyły się na samym początku „Lata odkrywców”, by zintegrować uczestników obozu, którzy przyjechali z wielu krajów – ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec, Włoch, Ukrainy, Białorusi... Nauka tańców to część programu kulturowego, którego rolą jest przybliżenie młodzieży z całego świata polskich tradycji, w tym tych ludowych. Instruktorzy z Zespołu Pieśni i Tańca Uniwersytetu Jagiellońskiego „Słowianki”, przy akompaniamencie akordeonu, uczyli uczestników obozu młodzieżowego kroków i figur charakterystycznych dla zabaw tanecznych z różnych części Polski. Był więc poważny i powolny polonez, który tradycyjnie tańczony jest przez uczniów podczas balu maturalnego, do popularnej melodii „Krakowiaczek jeden...” zatańczono natomiast regionalnego, skocznego krakowiaka, a z mniej znanych tańców – profesjonalni tancerze zaprezentowali wszystkim kroki do kujawiaka. W ramach przerywnika uczestnicy warsztatów mieli okazję zagrać w starą muzyczną zabawę, czyli „Mam chusteczkę haftowaną”. Instruktorzy zaprezentowali wszystkim również bardziej skomplikowane figury, które są typowe dla słowiańskich tańców. Część uczestników obozu znała już polskie tańce – w polskich szkołach za granicą, podobnie jak w Polsce, często tańczy się poloneza podczas uroczystych okazji. Tańce białoruskie i ukraińskie są też bardzo często podobne do tańców polskich, o czym nie omieszkali wspomnieć ci, którzy przyjechali zza wschodniej granicy. Znane, czy nieznane – tańce polskie podobały się wszystkim! Marta Zabłocka
Alex Orla-Bukowski, Stany Zjednoczone (Kalifornia), 16 lat – Nie mówię w ogóle po polsku, ale przyjechałem do Krakowa, bo jestem Polakiem, mam polskie korzenie i bardzo chcę się nauczyć polskiego. Pomyślałem, że przyjazd na obóz to doskonały pomysł. Mój brat był tutaj dwa lata temu. Bardzo mu się wtedy podobało. Mam szczęście, bo w tym roku wyjechaliśmy do Zakopanego na dwa dni, a mój brat był tam tylko przez jeden dzień. W Stanach ciągle jem polskie jedzenie. Gotuje je moja babcia, która mieszka w Wyoming. Często ją odwiedzam. To, co było dla mnie szczególnie nowe, to tańce polskie. Niczego takiego nie można zobaczyć ani zrobić w Stanach, to było super!
6
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
LIPIEC /JULY 2016
Traditional Polish dance workshops Polonaise is regarded as a traditional Polish dance. Being one of the most common symbols of Polish culture is well known abroad. A dancer from “Słowianki” Song and Dance Ensemble gave an exceptional lesson of some traditional folk dances. The participants of the workshops not only had an opportunity to see how they are danced but to dance them by themselves. Valeria Zotia, Ukraina, 16 lat – Rodzice szukają dla mnie uniwersytetu i znaleźli informację o obozie. Pomyślałam – dlaczego nie, zobaczę. Myślę, że pójdę do Krakowa na uniwersytet. Nie jestem jeszcze pewna, na jaki kierunek, ale myślę, że będę chciała uczyć się języków. Polski nie jest zbyt trudny. Znam ukraiński, więc jest mi trochę łatwiej się uczyć, niż innym, na przykład Amerykanom. Muszę jednak ciężko pracować. Kraków jest przepiękny, wszystko mi się podoba. Ludzie są fantastyczni. Polskie tańce, których się uczyliśmy, są podobne do ukraińskich, ale zajęcia były cudowne, tak bardzo mi się podobało! Te wszystkie emocje i w ogóle! Fot. Marta Zabłocka (2), Fot. materiały szkoły (1)
LATO ODKRYWCÓW Lato Odkrywców: wycieczka w góry
Wycieczka do zamku w Niedzicy i do Zakopanego »» Nowy dzień rozpoczął się dla nas wyjątkowo wcześnie. Słońce przebijało delikatnie zza chmur przypominając, żeby do plecaka – oprócz peleryny lub parasola – spakować też dobry humor i szeroki uśmiech. Tak przygotowani możemy wyruszać na dwudniową wycieczkę! Autokar, choć początkowo trochę ospały, szybko rozbudził się do życia, gdy za oknem pojawiły się pierwsze górskie widoki, soczysta zieleń i egzotyczne dla niektórych… owieczki! Nasz pierwszy przystanek – Zamek w Niedzicy – okazał się być tego dnia prawdziwą Mekką dla turystów ze wszystkich stron. Widocznie nie tylko my chcieliśmy tego dnia poznać historię Brunhildy i legendę o Janosiku. W czasie, gdy Pani Dorota czekała w kolejce po bilety, my mogliśmy pospacerować po zaporze i zjeść lody. Nieco później zwiedzaliśmy już zamek i słuchaliśmy opowieści o jego historii. Pan przewodnik znalazł sobie znakomitą tłumaczkę w osobie Marceli, która z zachwytem przekładała dzieje zamku na terminy języka angielskiego. Pod koniec mogliśmy zrobić przepiękne zdjęcia ze szczytu wieży widokowej. Nawet tam, mimo chłodnego wiatru, słońce nie opuszczało naszych wycieczkowiczów. Możemy ruszać do Zakopanego! Mimo, że spacer do schroniska na Kalatówkach okazał się być dla
niektórych wyczynem godnym alpinisty, Tatry przywitały nas chłodnym orzeźwieniem. Na górze, po zjedzonej kolacji i szybkim prysznicu, wszyscy wrócili do zabawy. W miejscowej świetlicy mogliśmy zagrać w piłkarzyki, lotki i obejrzeć mecz. Następnego dnia w towarzystwie przewodnika wyruszyliśmy na Halę Kondratową. Niektórym wciąż było mało i część grupy wybrała się z przerywnikiem nieco dalej. Po długim odpoczynku zeszliśmy prosto na prawdziwy góralski obiad w restauracji Bąkowo Zohylina. Smalczyk z ogórkami kiszonymi i grillowany oscypek z żurawiną cieszyły się największą popularnością. Ostatnim punktem programu był czas wolny na Krupówkach. Z Zakopanego przywieźliśmy ze sobą nie tylko niezapomniane wspomnienia, ale także pamiątki: kapcie dla członków rodziny, rzeźbione góralskie ozdoby i oczywiście oscypki. Wszyscy są zgodni co do jednego – trzeba będzie tu wrócić! Kaja Kogut
Trip to Zakopane There were two days of great fun during a trip to Zakopane. What the participants liked most was sleeping in a guesthouse in Kalatówki, with an outstanding view on the Tatra Mountains. After a mountain walk the group of young students went for a dinner to the traditional restaurant, with traditional highland dishes. The souvenirs the group has taken back to Kraków were exceptional – highland jumpers, oscypek cheese and good memories.
Fot. Anna Stach
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
LIPIEC /JULY 2016
7
LATO ODKRYWCÓW
„Co można zobaczyć w Zakopanem?” W Zakopanym było wiele rzeczy do zobaczenia. Pierwsze poszliśmy na wędrówkę pod górę, do hotelu. Bardzo fajne było, żeby pochodzić. Jak dotarliśmy do hotelu były bardzo ładne widoki przez okna. Następnego dnia udaliśmy się na wędrówki wyżej w góry. To był piękny widok. Naprawdę było ładnie w Zakopanym. Ja już na zawsze będę pamiętać widoki.
Gabrysia, 17 lat, USA
Wczoraj wróciliśmy z wycieczki do Zakopanego. Bardzo mi się podobało! Widziałam bardzo interesujące rzeczy. Już byłam w Zakopanem wcześniej, ale jeszcze widziałam nowe i fajne rzeczy. Nasza wycieczka zaczęła się od zwiedzania zamku w Niedzicy. Fajnie było posłuchać te historie i piękne były krajobrazy. Po tym poszliśmy do hotelu – ale nasz hotel był w górach! Nigdy tak nie spałam, ale tak fajnie było wyglądać przez okno i widzieć piękne polskie góry. Następny dzień wstaliśmy rano gotowi na wędrówkę w Tatry. Nasz przewodnik nauczył nas interesujących rzeczy o tradycjach i krajobrazach w Tatrach. Cudowne widoki były. Ja tak kocham chodzić po górach, więc to chyba była moja ulubiona część. Po południu poszliśmy do chałupy na obiad, gdzie zjedliśmy pyszne góralskie danie. Chyba ten oscypek na gorąco z żurawiną był mój ulubiony. Po obiedzie spędziliśmy godzinę na Krupówkach. Na pamiątkę kupiłam sobie taki góralski sweter (bardzo milutki) i torebkę. Też kupiłam sobie loda, oscypka dla siebie i oscypka dla brata. Wszyscy byliśmy zmęczeni podczas powrotu do Krakowa, ale to była udana wycieczka. Mieliśmy piękną pogodę i wróciliśmy szczęśliwi. Zakochałam się w polskich górach i chciałabym tam wrócić.
Ania, 16 lat, USA
8
LIPIEC /JULY 2016
W środę pojechaliśmy do Zakopanego autobusem. Podróż trwała prawie trzy godziny, to było za długo dla mnie! Ale jak przyjechaliśmy widziałam, że było warto! Najpierw pojechaliśmy do Niedzicy, gdzie widzieliśmy zamek, gdzie mieszkali królowie i królowe od trzynastego wieku. Po obiedzie kontynuowaliśmy do Zakopanego. Mieliśmy szczęście, bo pogoda była przepiękna! Kiedy przyjechaliśmy, musieliśmy iść pieszo do hotelu z plecakami, był to najgorszy spacer w moim życiu! Wieczorem mieliśmy wolny czas i ja z koleżankami eksplorowałyśmy hotel, był bardzo ładny! Następny dzień spacerowaliśmy cały dzień po górach. Na szczycie góry widok był fantastyczny. Pan Przewodnik mówił, że tylko dwadzieścia procent Tatr jest w Polsce. Po południu spacerowaliśmy przez Zakopane, gdzie kupiłam pamiątki i gofry. Koło szóstej my wróciliśmy do Krakowa i zjedliśmy kolację. Moja ulubiona część wycieczki była, kiedy spróbowałam oscypki, smakowało mi!
Alexandra, 17 lat, Holandia
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
Dwa dni temu pojechaliśmy do Zakopanego. Przed Zakopanym byliśmy z zamku w Niedzicy. Tam słuchaliśmy o ludziach, którzy mieszkali w zamku oraz legendy, np. o Brunhildzie. Później pojechaliśmy do Zakopanego, gdzie musieliśmy chodzić pod górkę do schroniska, gdzie mieliśmy nocleg. Po noclegu spacerowaliśmy po górach, gdzie widzieliśmy przepiękne widoki oraz uczyliśmy się o górach z przewodnikiem. Jak już wróciliśmy do schroniska odebraliśmy torby i poszliśmy na obiad. Na obiedzie zjedliśmy prawdziwe górskie potrawy, np. smalec z chlebem i oscypki. Po obiedzie mieliśmy czas wolny na Krupówkach, gdzie mogliśmy sobie kupić pamiątki oraz spacerować.
Gabriela, 17 lat, USA
Fot. Anna Stach
LATO ODKRYWCÓW Lato Odkrywców: Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema
Przyciąganie, odpychanie i złudzenia optyczne »» Dlaczego nie zawsze to, co widzimy jest prawdziwe? Na czym polega iluzja? Czy możemy mieć wpływ na przyciąganie ziemskie? Dlaczego tak trudno utrzymać równowagę na wirującej karuzeli i jakie siły fizyczne na nas wtedy wpływają? Na te, i na inne pytania z zakresu nauk fizycznych, uczestnicy „Lata odkrywców” szukali odpowiedzi w Ogrodzie Doświadczeń im. Stanisława Lema. Program „Lata odkrywców” zakłada liczne wycieczki, również po Krakowie. Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema to miejsce wyjątkowe, w którym każdy za pomocą zmysłów – wzroku, słuchu czy dotyku – może zrozumieć działanie skomplikowanych sił fizycznych, które oddziałują na nas każdego dnia. Prawdopodobnie wszyscy słyszeli kiedyś o przyciąganiu ziemskim. Ale jaką rolę pełni grawitacja w naszym życiu? Albo czym jest siła odśrodkowa, która sprawia, że oddalamy się od centrum w kręcącej się karuzeli? Każdy mógł się o tym przekonać sam dzięki uczestniczeniu w eksperymentach przeprowadzanych na świeżym powietrzu. Nie mniej ciekawe są złudzenia optyczne, np. lustra, które sprawiają, że świat w odbiciu wygląda inaczej, niż w rzeczywistości, wirujące tarcze, które wywołują iluzje albo bardzo proste labirynty, które wydają nam się nieskończenie długimi, splecionymi korytarzami bez końca. To wszystko tylko – i aż – siła naszych zmysłów. A wycieczka do Ogrodu Doświadczeń pomogła zrozumieć uczestnikom obozu letniego, w jaki sposób działają i jakie mają one ograniczenia. Marta Zabłocka
Ania Wolk, USA, 16 lat – Urodziłam się w Polsce, więc polski to mój pierwszy język. Potem przeprowadziłam się do Stanów i trochę straciłam umiejętność mówienia. Chociaż mama mówiła do mnie po polsku, ja odpowiadałam po angielsku. Teraz chciałabym nauczyć się, jak mówić bezbłędnie i bez akcentu. Idealnie. Przyjeżdżam do Polski co roku, przeważnie do Warszawy. W Krakowie najbardziej podobał mi się Rynek Główny. Lubię też polskie jedzenie – naleśniki, pierogi, gołąbki. Moja mama niestety ich nie gotuje. Podczas wycieczki do ogrodu doświadczeń najbardziej podobały mi się iluzje świetlne, gdy widzi się coś innego, niż mogłoby się wydawać. Fot. Marta Zabłocka (2), materiały szkoły (4)
Outdoor experiences Don’t be surprised! It’s only the gravitation force. Can’t you see it? Oh, true. It’s an illusion. The participants of the summer camp had an exceptional occasion to check by themselves how the physical forces work. They were able to perform some very easy experiments while a trip to the Stanisław Lem Garden of Experiences. The sun was shining and the trip was a great success. It’s so easy and nice to learn some new things, isn’t it?
Leonardo Bocci, Włochy, 16 lat – Do Polski przyjeżdżam co rok, ale pierwszy raz jestem na obozie letnim. Po polsku rozmawiam z mamą, która jest Polką. Nie uczę się polskiego we Włoszech, bo do wyboru jest tylko angielski i włoski. Przyjazd do Polski na studia jest jakąś opcją, ale raczej będę wybierał studia w języku angielskim, bo wtedy jest więcej możliwości. W ogrodzie podobały mi się doświadczenia fizyczne. Były na przykład demonstracje różnych sił, takich jak siła przyciągania i siła odśrodkowa. Stawaliśmy na karuzeli, która nas wypychała na zewnątrz – kilka osób nawet z niej spadło!
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
LIPIEC /JULY 2016
9
LATO ODKRYWCÓW Lato Odkrywców: Rozmowa z wychowawcami
„Dziadku, ale tu się tak dużo dzieje…”, czyli Lato Odkrywców oczami wychowawców »» Nasi wychowawcy, podobnie jak opiekunowie na wszystkich obozach czy koloniach, mają bardzo odpowiedzialną funkcję: 24 godziny na dobę czuwają nad bezpieczeństwem młodzieży, integrują zespół, realizują program. To jedna odsłona ich pracy. Druga jest troszkę inna, lecz równie ważna. Na czas obozu stają się po prostu mamą lub tatą dla uczestników – okrywają kocem, pocieszają w chwilach tęsknoty, doradzają, nierzadko pomagają w nauce, ponieważ wszyscy są lektorami języka polskiego jako obcego. Niekiedy bywają kumplami: pograją w piłkę, potańczą na dyskotece czy pośpiewają przy ognisku. Są też świetnymi obserwatorami obozowego życia. Oto kilka ciekawostek na temat Lata Odkrywców z ich perspektywy. Wiesława Stolarczyk-Kos: Dla mnie bardzo miłe jest to, że dzieci przyjeżdżają na nasz obóz wiele razy. Niezwykle wzruszający moment to ten, kiedy już z daleka krzyczą nasze imiona i rzucają się na szyję. Witamy się z nimi prawie jak z własnymi dziećmi. Wiemy wtedy, że to, co robimy, ma sens. W ubiegłym roku, a także na tym turnusie mamy dzieci, które realizują z nami program już trzeci raz i mówią, że bardzo żałują, iż niedługo skończą 18 lat, bo nie będą mogły spędzić kolejnego lata z nami i przyjaciółmi z całego świata. Poza tym przyjeżdża rodzeństwo uczestników. Dwa lata temu była dziewczynka z Francji, której siostrę mam w tym roku. Babcia zachwycona programem językowym, wartościami, które tu przekazujemy, namówiła kolejna wnuczkę. A propos dziadków. Pamiętam starszego pana, który przywiózł na obóz wnuczkę. Pożegnał się, wyjechał, wydawało się, że jest spokojny, gdyż upewnił się, że zostawia swój skarb w dobrych rękach. Za kilka dni odbieramy od niego telefon i słyszymy, że jest trochę zdenerwowany. Pierwsza nasza myśl – dziecko pewnie się na coś skarży albo tęskni. Nic z tego. Dziadek zapytał, dlaczego wnuczka nie dzwoni. Okazało się, że… nie miała czasu. Usłyszeliśmy tylko: „Dziadku, tu się tyle dzieje, jest tak fajnie, kiedy ja mam dzwonić?”. Czasem sami przypominamy dzieciom, że wypadałoby zadzwonić do rodziny i powiedzieć, co słychać. Anna Stach: Program i wszystkie szczegóły administracyjne są planowane i ustalane kilka mie-
10
LIPIEC /JULY 2016
sięcy przed rozpoczęciem obozu. Rutyna? Nic z tych rzeczy! Przybywający z całego świata milusińscy czynią świat obozowy tak barwnym, że… my też – nie tylko obozowicze – wspominamy jeszcze długo wspólne przygody. Bywa, że z łezką w oku. Tak jak powiedziała Wiesia, bardzo często dzieciaki wracają do nas na kolejny obóz. I jeszcze jeden. I jeszcze raz. W kolejnych latach dołącza młodsze rodzeństwo. Obserwujemy, jak dorastają. Wielka księga charakterów, indywidualności. Cieszymy się ich sukcesami z języka polskiego. I wspólnie bawimy się językiem. Już wiedzą, że konieczność dojazdu to nie jest jazda konno. Wiedzą już, jak mówić na maszynę, która daje pić. Jako nauczyciele uczący polskiego obcokrajowców moglibyśmy pewnie opublikować wielką księgę najzabawniejszych lapsusów. Najważniejsze jest jednak ich zainteresowanie językiem polskim. I postępy. Pavlo Levchuk: Z ciekawością obserwuję, jak na obozie dzieci przełamują bariery językowe. Warto wspomnieć, że uczą się nie tylko na lekcjach. My też staramy się do nich mówić po polsku. Poza tym dla niektórych obozowiczów, zwłaszcza młodszych, zbyt trudny jest jeszcze język angielski, gdyż dopiero się go uczą, inne nie znają np. francuskiego czy włoskiego. Po południu lub wieczorami w czasie wspólnych zajęć, na przykład sportowych, językiem komunikacji między uczestnikami obozu staje się więc język polski. Jak wspomniała Ania, czasami rodzą się z tego mówienia po polsku lapsuWWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
sy językowe, które staramy się poprawiać, weryfikować, chociaż cieszy nas, kiedy widzimy, jak dzieci sobie radzą. Był kiedyś uczestnik obozu, który akurat wybierał się na studia, w związku z czym potrzebował cały czas dostępu do internetu. Przyszedł kiedyś do mnie z pytaniem: „Proszę pana, gdzie jest najbliższy sklep jabłkowy?”. Już szukałem w myślach adresu warzywniaka, kiedy okazało się, że chodzi o sklep firmy Apple. Podobnie było z dziewczynami, które na pytanie, dlaczego nie idą spać, odpowiedziały, że jutro wyjazd, więc „sprzątają” walizkę. A one się po prostu pakowały… Cieszy nas również fakt, że część starszych uczestników obozu zamierza wybrać się na studia do Polski. W ubiegłym roku, w listopadzie, podeszła do mnie na przystanku dziewczyna i zapytała, czy trzy lata wcześniej nie byłem przypadkiem wychowawcą na obozie językowym. Okazało się, że była to Amerykanka, która przyjechała na studia do Akademii Sztuk Pięknych, a zaczynała jako uczestnik Lata Odkrywców. Pamiętam chłopaka z Kanady, który teraz studiuje prawo. Była też Olga z Ukrainy, która aktualnie studiuje medycynę w Łodzi. Anna Mikulska: Dzieci oprócz szlifowania języka polskiego poznają naszą kulturę, sztukę, zabytki. Chodzimy do muzeów, zwiedzamy Kraków. Ale absolutnym hitem na obozie jest oczywiście polska kuchnia. Najpopularniejsze oczywiście są pierogi, to już tradycja, że większość pobiegnie kilka razy po dokładkę. Obsługa kuchni jest
wtedy więcej niż szczęśliwa. Niektórzy potrafią jeść je kilka razy dziennie, nawet między zajęciami. Pamiętam jednego chłopca, który w szkole zamawiał sobie u pani kucharki pierogi na określoną godzinę i gdy tylko miał przerwę, biegł do kuchni. Świetnie pod względem kulinarnym wspominane są też Niedzica i Zakopane, gdzie obozowicze poznają kuchnię regionalną, jedząc obiad w tamtejszych tradycyjnych restauracjach. Najbardziej smakują im oscypki z żurawiną. Wszyscy wychowawcy: Jeśli masz 13 lat, a nie skończyłeś jeszcze 18, chcesz poznać lub udoskonalić język polski, zapraszamy do Krakowa na kolejną edycję Lata Odkrywców. Czekamy na Was! *Przytoczono tutaj wypowiedzi niektórych wychowawców. Należy więc wspomnieć, że na turnusie I pracowali: Anna Stach, Dorota Zagajska, Pavlo Levchuk, Karolina Kogut; kierownik Dorota Bednarska Na turnusie II pracowali: Wiesława Stolarczyk-Kos, Anna Mikulska, Anna Musiał, Wiktoria Szymańska; kierownik Jadwiga Rosłaniec Fot. Anna Stach
LATO ODKRYWCÓW Lato Odkrywców: gra miejska po Krakowie
Na podbój Krakowa! »» Dziś wzięliśmy udział w grze miejskiej. Czuliśmy się jakbyśmy w tym samym czasie brali udział w jednej z gier komputerowych, RPG i podchodach harcerskich. Wśród obozowiczów znajduje się zarówno wielu graczy jak i harcerzy, więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Podzieliliśmy się na małe pięcioosobowe grupy, od pań lektorek otrzymaliśmy instrukcję i ruszyliśmy na podbój Krakowa. Na trasie mogliśmy spotkać się z Adamem Mickiewiczem, Stanisławem Wyspiańskim i porozmawiać przez telefon z Wisławą Szymborską. Mieliśmy też za zadanie zidentyfikować Dwunastu Apostołów z Grodzkiej i sprawdzić, czy na Brackiej naprawdę pada deszcz… W tym czasie nad resztą Krakowa świeciło słońce, więc po skończonej zabawie wszyscy poszliśmy na lody. Kaja Kogut
Urban game Walking down the city centre can be a great fun! Especially when you have some culture and language tasks to do – in collaboration with randomly met people and with you friends from all over the world. During the city game the participants of the summer camp had an opportunity to get to know Polish culture better and to see the well known places in the Kraków Old Town.
Fot. materiały szkoły
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
LIPIEC /JULY 2016
11
LATO ODKRYWCÓW
Kelly Zarankow, USA (Kalifornia, San Diego), 16 lat – W wolnym czasie lubię grać w tenisa, malować i spędzać czas z przyjaciółmi. Nie chodziłam na żadne kursy języka polskiego w Stanach. Moja mama jest Polką i to z nią rozmawiam z domu po polsku. Byłam już raz w Krakowie kiedyś. Bardzo podoba mi się Stare Miasto, lubię oglądać różne zabytki. Tak, to miasto bardzo mi się podoba.
Gabrysia Szkoda, USA (Chicago), 17 lat – Chodziłyśmy razem z Julią do tej samej szkoły polskiej, teraz jest mój ostatni rok. Mam trochę rodziny w Polsce, kuzynów i wujków, ale jednak większość mieszka w Ameryce. Mówimy właściwie wyłącznie po polsku, z bratem jednak rozmawiam po angielsku, bo nie umie jeszcze mówić po polsku. W moim wolnym czasie lubię bawić się z bratem i spacerować z nim po parku. Lubię też grać z siostrą w różne gry. Bardzo lubię pływać i pływam dużo.
12
LIPIEC /JULY 2016
Nicholas Skoczylas, Stany Zjednoczone (Massachusetts), 15 lat – Pochodzę z małego miasteczku w Massachusetts. W wolnym czasie lubię czytać, interesuję się też mitologią grecką. Bardziej niż historią interesuję się jednak matematyką i naukami ścisłymi. Lubię grać w gry komputerowe albo na xboxie. Nie chodzę do polskiej szkoły, po polsku rozmawiam z rodzicami, i tak nauczyłem się tego języka. Mimo że jesteśmy kuzynami z Mateuszem, po raz pierwszy wyjechaliśmy razem na obóz. W zeszłym roku byłem w Polsce, pojechaliśmy do Malborka. Raz do roku przyjeżdżam do Polski i odwiedzam dziadków oraz kuzynów.
WWW.PLSCHOOL.UJ.EDU.PL
Maximilian Maturlak, Stany Zjednoczone (Chicago), 16 lat – W Chicago jest bardzo duża Polonia, jest tam chyba milion Polaków. To największe „polskie” miasto po Warszawie. Polski znam, bo to był pierwszy język, jakiego nauczyli mnie rodzice. Tata pochodzi z Kielc, a mama z Warszawy. Trochę się stęskniłem za Polską. Kiedyś przyjeżdżałem często, ale ostatnio byłem siedem lat temu. Chodzę do polskiej szkoły od zerówki i w tym roku będę zdawał maturę. Nie chcę jeszcze myśleć o studiach, bo nie chcę myśleć o dorosłości. Chcę myśleć o teraz, nie o przyszłości. W wolnym czasie lubię grać w siatkówkę, koszykówkę i piłkę nożną. Zimą gram w sportowe gry na xboxie. Fot. Anna Stach (1), Marta Zabłocka (4)